-->
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą X Wzgórza X. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą X Wzgórza X. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 13 lipca 2020

Góry Golickie wzgórze

Góry Golickie, wzniesienia z punktem kulminacyjnym na wysokości 136,4 m. położone w gminie Poddębice. Porośnięte lasem sosnowym, od południa opierają się o wieś Golice, od strony północnej obniżają się ku okolicznym polom uprawnym. Ze względu na gęste zadrzewienie Góry Golickie nie są dobrym punktem  obserwacyjnym na najbliższą okolicę.

 1992 r.

Góry Golickie w czerwcu 2020 roku.



środa, 18 marca 2020

Straganowa Góra wzgórze

Straganowa Góra, wzgórze o wysokości 202,7 m. znajdujące się na terenie dużego kompleksu leśnego, na zachód od wsi Brąszewice, w gminie Brąszewice. Wzniesienie w kształcie podłużnego wału ciągnie się przez kilkaset metrów. Zbocza strome o sporym spadku, cały obszar pokryty lasem sosnowym. Na szczycie znajduje się znak pomiarowy.

Straganowa Góra zaznaczona na mapie z 1992 roku.








wtorek, 17 marca 2020

Babie Ławy wzgórze

Babie Ławy, wzgórze o wysokości 179 m. Znajduje się na południe od wsi Sowizdrzały  na terenie dużego kompleksu leśnego w gminie Brąszewice. Wzniesienie jest w całości pokryte lasem sosnowym.

Babie Ławy na mapie z roku 1965.







piątek, 13 marca 2020

Żurawia Górka

Żurawia Górka, niewielkie wywyższenie terenu o wysokości 129 metrów znajdujące się przy wsi Ruda w gminie Sieradz. Nazwa pojawia się najwcześniej na mapie Ekonomii Męka (link) Augusta Hülsena z roku 1845. Być może dawniej wzniesienie było bardziej widoczne w terenie, lecz jak to często bywa zostało w wyniku działalności rolniczej rozwiezione i zniwelowane.

 1965 r.





środa, 2 stycznia 2019

Łysa Góra wzgórze

Łysa Góra, wzniesienie przy wsi Strońsko w gminie Zapolice, nie odnalezione na mapach.

Kaliszanin 1873 nr 70

MAPPY
topograficzno-archeologiczne.
(Ciąg dwudziesty dziewiąty).
W powiecie szadkowskim, jadąc z miasta Łasku do Zduńskiej Woli zaraz za miastem blisko drogi bitej na wzniosłościach piaszczystych, krzakami iglastemi porosłych, pojawiają się często
w ziemi grobowiska przedchrześcijańskie. Przy trakcie znowu od Łasku do Lutomierska pomię­dzy wsiami Choszczewą* i Wodzieradzem ma się znajdować kamień z wyciśniętą na nim stopą ludz­ką, o czem była już wzmianka w numerze 13 Kaliszanina z r. 1872. Wieś Strońsko, na stro­mej górze z dala widzialnej przy prawym brzegu rzeki Warty położona, gdzie za czasów Prus po­łudniowych niemcy rozpoczęli prace około zało­żyć się mianej fortecy, znakomitą w starożytności dla wzniosłości swojej grać musiała rolę, nie śmiałbym atoli poczytywać ją za Ptolemeusza górą Asciburgius, ani za miejsce świątyni Kastora i Polluxa (Lelum polelum). Że wszakże tam na punkcie najwyższym Bóżnica czyli Gontyna stała, zaprzeczyć temu trudno, a to tem bardziej, gdy w czasie odnawiania czy też przystawki do świą­tyni obecnej pańskiej od strony zachodniej, za kollatorstwa Walewskich podług tradycji, natrafiono pod ziemią pewną ilość urn glinianych. Przylegle również wysokie wzgórze, mianowane Łysą Górą, odnosi nas w czasy bałwochwalcze, tem więcej, że i tamże znajdują się popielnice, z których jedną zdarzyło mi się widzieć z godłem na zewnątrz dna wyrytem figury Pentagonu, czyli stopy Druidów, znaku głośnego Pitagoresa. Zamilczeć niepodobna i o wsi Chodakach, w parafji wierzchy nad strużką przez lud powszechnie Pisią mianowaną leżącej, gdzie po prawej stronie drogi ku Zygrom wiodącej, był obszar gruntu w formie czworoboku, powierzchni cokolwiek więcej nad morgę jedną wynosić mogący dla wielkiej obfitości dużych kamieni do orania nie możliwy.
Przy którego węższym brzegu od strony południowej stoi dąb w sile wieku, lat przeszło sto liczący. Właściciel Chodaków wznosząc budynki folwarczne i wiejskie, a następnie dwór nowy murując, głazy takowe zwolna uprzątał, przy wydobywaniu zaś z ziemi granitów odkryto tu i owdzie popielnice lub urny rozmaitych postaci i wielkości. Z godniejszych wspomnienia uratowano w całości jednę koloru zewnątrz i wewnątrz żółtego, pięknie wygładzoną przedstawiającą z dołu formę miski, która od najgrubszej szerokości, pręgami ukośnemi ozdobionej, zwężać się poczęła w górę linjami prostemi ku sobie pochylonemi, a od miejsca zwężania się opatrzona była dwoma uszkami przeciwległemi sobie. Wysokość jej czyniła cali 7, średnica dna okrągłego cali 3 1/2, cielistość najgrubsza 9, a otworu górnego średnica cali 6. Druga urna była przystawkowa, barwy żółtej, gładko z obu stron wymuskana, znacznie mniej­sza, do poprzedniej z kształtu podobna, z tą jednakże różnicą, że karby na niej były odmienne, że uszek wcale nie miała, i ku górze nie zwężała się w linje proste, ale w łuki wklęsłe, rozchodzące się ku wierzchniemu otworowi. Liczyła ona wysokości cali 4 1/2, przy dnie średnicy cali 2, a szerokości największej cali 5 3/4. Kiedy około r. 1865 zajmowano się pomiędzy miastem Szadkiem i Poddembicami robotą szosy, do takowej wydobywano z blisko leżącego cmentarzyska kamienie, które dotąd (1873) w kupy ułożone, przeznaczenia swojego oczekują. Pewną ilość powyżej opisanych urn Ochelskich, Strońskich oraz Chodakowskich przesłano około roku 1850 Kazim. Wł. Wójcickiemu do Warszawy.
Szczupłe wiadomości doszły mnie o wykopali­skach w ziemi Wieluńskiej, i tak: we wsi Urbanicach parafji Ruda, o trzy ćwierci mili od Wielunia odległej, kopiąc blisko podwórza w dniu 12 maja 1866 roku natrafiono w ziemi znakomitą ilość denarków srebrnych. Po rozpowszechnionej o tem wieści, nabył z takowychże pewien znawca obywatel sztuk przeszło 1000, o czem Bejer za­wiadomiony, pośpieszył z Warszawy na miejsce, ale tam nic prawie nie zastawszy podążył do mia­sta Wielunia, na nieszczęście wszakże już za pó­źno, gdyż na cztery dni przed tem żydzi stopili przeszło osiem funtów z tychże, których żaden ze znawców nie widział. Skarb takowy mieścił w so­bie monety Piastowskie, a mianowicie typów po­dług Stronczyńskiego znanych nam 8, to jest z czasów Ryxy i Kazimierza I (1034—1058) ty­py 12 i 13. Bolesława Krzywoustego (1102—1139) typ. 18. Władysława II (1139-1148) typy 22, 25, 26 i 27, tudzież Bolesława IV Kędzierzawego (1148—1173) typ 34. Pomiędzy nimi były dwa denarki Władysława II nie znane nam, na których dostrzeżono połączenie typów 25 i 26, to jest z jednej strony widoczne było popiersie księcia z chorągwią, z drugiej zaś książęcia z mieczem. Bliższe szczegóły o monetach takowych podała nam Gazeta Warszawska z dnia 7 sierpnia 1866 r. w numerze 177 na stronnicy 2.
Gdzieś nie daleko wsi Dąbrowy na dnie strużki wydobyto z mułu miednicę bronzową z wykutemi wewnątrz wypukło zdarzeniami z życia (jeżeli się nie mylę) świętej Zuzanny; służyła ona zapewne do chrztu i mogła pochodzić z końca wieków śre­dnich. (...).

*powinno być Chorzeszowem. Uwaga autora bloga.

czwartek, 27 września 2018

Piekło wzgórze

Piekło, wzgórze znajdujące się na granicy gmin Widawa i Konopnica. 

1965 r.

Dziennik Łódzki 1975 nr 239

Starożytne paleniska w Siemiechowie
W ub. roku na wzgórzu zwanym Piekło, niedaleko Siemiechowa odkryto i odsłonięto w całości jamę mieszkalną, na której brzegach widoczne były ślady spalenia. Tegoroczne badania przeprowadzone na przestrzeni 200 metrów kwadratowych przyczyniły się do odkrycia dalszych 24 palenisk, przeważnie dobrze zachowanych.
Ustalono, że znajdowała się tu kiedyś osada ludności kultury wenedzkiej z późnego okresu wpływów rzymskich.
Paleniska budowane z kamienia względnie z kamienia i gliny miały rozmaite kształty. Znaleziono tu również duże ilości ceramiki toczonej i lepionej ręcznie o różnorakich formach i ornamentach.
Magister Maria Jażdżewska z muzeum w Pabianicach prowadząca tu roboty, informuje nas:
— Formy naczyń i ich ornamentyka charakterystyczne są dla okresu późnorzymskiego (III—IV wieku). Duże naczynia zasobowe z szeroka krawędzią datowane są na czas od połowy III do połowy IV wieku. Z przedmiotów metalowych znaleziono jedynie nożyk żelazny oraz w jednym z palenisk — nieokreślony, bardzo zniszczony przedmiot żelazny. Układ odkrytych palenisk sugeruje, że osada w Siemiechowie miała może charakter sezonowego obozowiska. Istnienie nad nimi chat zrębowych należy raczej wykluczyć ze względu na duże rozmiary palenisk oraz znaczną ich ilość na tak małej przestrzeni. Ciekawym, a nie wyjaśnionym faktem jest występowanie ułamków jednego naczynia w kliku różnych paleniskach.
Dotychczasowe odkrycia w Siemiechowie dostarczyły naukowcom wiele cennego materiału. Tak więc dalsze badania kontynuowane tu będą również w latach następnych.
M. J

czwartek, 27 kwietnia 2017

Babicka Góra

Babicka Góra, wzniesienie znajdujące się we wsi Babice, wspomniane w czasopiśmie "Orędownik" jako miejsce egzekucji grupy Polaków, zadenuncjowanych okupacyjnym władzom niemieckim przez Abrama Icka Strykowskiego. Na wzniesieniu tym pobudowane były również budynki dworskie majątku Babice. Według mapy "wigowskiej" Babicka Góra liczy sobie 179,9 m. n. p. m.

Babicka Góra, zaznaczona czerwonym trójkątem

 Orędownik 1936 nr. 64

POD PRĘGIERZ
Żydofile defilują. Lutomiersk pod Łodzią choć przoduje w popieraniu polskiego handlu i przemysłu, posiada jeszcze nieliczne jednostki, które przez kupowanie wszystkiego u Żydów wyłamują się z szeregów całego społeczeństwa lutomierskiego, które postanowiło sobie odżydzić całkowicie handel w mieście. Oto ich nazwiska: Bracia Stanisław i Piotr Bujnowicz, Poszepczyński Feliks, Olejnik Wincenty, Zakrzewski Zygmunt, Słomkowski Stanisław, Poszepczyński Paweł, Pawłowski Władysław, Zakrzewski Władysław, Szkudlarek Tadeusz, Bujnowicz Marcin, Maciej i Norbek syn Macieja, Poszepczyński Marceli i t. d. Wszyscy ci wyżej wymienieni Polacy kupują wszelkie artykuły spożywcze u Żyda Mordki przy ul. Kilińskiego, nierzadko odwiedzając Żyda tego w dni świąteczne i niedziele. Czyż panowie ci zapomnieli całkowicie o tem, że są chrześcijanami? Prócz tego cały Lutomiersk jest wielce oburzony postępowaniem p. Wiktora Woźniackiego, właść. składu win i wódek, który goli się wyłącznie u Żyda Jakuba Strykowskiego. Jest to syn słynnego Abrama Icka Strykowskiego, który za czasów okupacji niemieckiej służył Niemcom jako konfident i w roku 1914 wydał cały szereg obywateli lutomierskich, w rezultacie czego zostali oni rozstrzelani na Babickiej Górze. („Orędownik" wydrukował cały reportaż o tej wielkiej aferze żydowskiej.

środa, 2 września 2015

Łysa Góra

Łysa Góra, wzgórze w gminie Ostrówek. Wysokość 198,7 m. (według mapy w skali 1:10 000 z 1992 r.)  

1992 r.

Łysa Góra fot. Piotr Tameczka

Korzenica wzgórze

Korzenica, wzgórze  w gminie Czarnożyły. Wysokość 197. m. (wg. mapy w skali 1: 10 000 z 1992 r.)

1965 r.

wzgórze Korzenica fot. Piotr Tameczka
 
Goniec Sieradzki 1930 nr 107

NADESŁANE.
Majówka w Czarnożyłach.
(w) W dniu 3 maja w pobliskim lasku „Korzenice", staraniem miejscowej Straży Poż. odbyła się majówka. Tą razą obfitowała ona w dość ciekawe wypadki.
Zabawa początkowo odbywała się w możliwym porządku, chociaż nietaktowne zachowanie się gospodarza zabawy, dawało zauważyć się już na wstępie zabawy.
Wkrótce jednak alkohol, rozbudził w panach strażakach zapał wojowniczy. Przy blaskach pochodni zabawa przybrała inny wygląd.
W niedługim też czasie kilkanaście dobrze podchmielonych osób tarzało się w piasku, druga zaś część między którymi największy udział brała straż, zabrała się do bójki.
Walczono różną bronią i ze zmiennem szczęściem. Dwie grupy, jakie utworzyły się na terenie zabawy, walczyło z godną podziwu zaciekłością. Kilka zatem osób z walczących, poniosło lżejsze lub cięższe obrażenia. Między walczącymi nie brakło obywatela, który uchodził za wielkiego wielkiego w oczach niemal wszystkich mieszkańców Czarnożył.
Pan posterunkowy pełniący służbę ograniczył się jedynie do zapisek notesowych.
Zaznaczyć należy, że strażacy między sobą nie szczędzili sobie wzajemnych razów. Ładny zatem przykład, w dniu święta narodowego!
Obserwator.

Goniec Sieradzki 1930 nr 122 

Nadesłane.
Z zabawy Strażackiej.
Zarząd nowozorganizowanej Straży Pożarnej w Nietuszynie gm. Skrzynno chcąc zdobyć konieczny fundusz, na zakup niezbędnych narzędzi ratowniczych urządził w dnia 8. maja r. b. w lasku Korzenice, użyczonym przez miejscowych gospodarzy, zabawę taneczną połączoną z wieloma atrakcjami.
Spokój na zabawie ani na chwilę, nie był niczem zakłócony — świadczy to dostatnio o zdrowej tężyźnie nowozorganizowanej straży pożarnej w Nietuszynie, która winna być przykładem dla innych straży gdzie na podobnych imprezach z braku dobrej organizacji, często nie usunięta w porze awanturująca się jednostka, jest przyczyną ogólnego zakłócenia spokoju, lub też, co gorsze krwawych bójek, kompromitujących w wysokim stopniu inicjatorów zabawy.

poniedziałek, 13 lipca 2015

Jankus wzgórze

Jankus, wzgórze  w gminie Mokrsko. Wysokość ?

1965 r.

Fot. Piotr Tameczka


Jamia Góra

Jamia Góra, wzgórze  w gminie Mokrsko. Wysokość 265.5 m. (wg. mapy w skali 1: 10 000 z 1992 r.). Najwyższe wzniesienie byłego województwa sieradzkiego.

1965 r.

Fot. Piotr Tameczka

Solowa Góra

Solowa Góra, wzgórze  w gminie Mokrsko. Wysokość ?

1965 r.

Fot. Piotr Tameczka

Góry Łyse

Góry Łyse, wzgórza w gminie Biała. Wysokość 187,6 m.

1992 r.

Fot. Piotr Tameczka

Łysa Góra

Łysa Góra, wzgórze  w gminie Mokrsko. Wysokość 199.05 m. (wg. mapy w skali 1: 10 000 z 1992 r.)  

1965 r.

Fot. Piotr Tameczka

Chodakowskie Góry

Chodakowskie Góry, wzgórza w gminie Zadzim. Wysokość ?

1965 r.

Fot. Piotr Tameczka


Biała Góra

Biała Góra, wzgórze w gminie Wieluń. Wysokość 220.6 m. (wg. mapy w skali 1: 25 000 z 1965 r.)

1965 r.

Fot. Piotr Tameczka


Makowa Góra

Makowa Góra, wzgórze w gminie Klonowa. Wysokość 192,5 m. (według mapy w skali 1:10 000 z 1992 r.)

1992 r.

Fot. Piotr Tameczka

Jan Piotr Dekowski, Strzygi i Topieluchy

Jak stary kowal pogardził bogactwem

Ludzie już dawno gadają, że w Górze Makowej znajduje się śpiące wojsko świętej Jadwigi, naszej polskiej królowej.
Szedł raz drożyną koło tej góry stary kowal z Klonowej. Spotkał go rycerz, cały w srebrnej blasze, i rzekł:
- Kowalu, wiem, że uczciwy z ciebie człek i że umiesz dochować tajemnicy. Trza nam konie kować.
- Dobrze - odpowiedział stary kowal i poszedł za rycerzem.
Gdy wchodzili w podziemia, rycerz poprosił kowala, żeby wszystko robił w milczeniu i nie rozglądał się na strony.
- Dobrze - wyszeptał stary kowal i cichutko posuwał się w głąb ciemnego korytarza. Ogarnął go chłód i jakiś lęk, ale szedł, a z nim rycerz w srebrnej blasze, co mu oświetlał przejście bladym światłem kaganka.
W kilka minut byli już u celu. Kowal zabrał się od razu do roboty. Szła mu ona nadzwyczaj zręcznie.
Gdy podkuł już setnego konia, uderzył się młotem w palice i z wielkiego bólu zawołał:
- Boże, Boże!
Krzykiem tym zbudził śpiących rycerzy, którzy wszyscy razem głośno zapytali:
- Już czas?
- Spijcie, bracia, jeszcze nie nadeszła pora pobudki - oznajmił rycerz w srebrnej blasze, który był przy koniach.
Zaległa cisza, a stary kowal dalej pracował w pocie czoła.
Gdy już zakończył robotę, otrzymał jako wynagrodzenie wór obrzynków z kopyt końskich. Był człowiekiem przywykłym do pieniędzy, więc zaskoczyło go to, a nawet rozczarowało. Toteż gdy tylko znalazł się na polnej miedzy, wszystko, co otrzymał, rozrzucił wokół i zawiedziony wrócił do chałupy.
Ale jakże się zdziwił, gdy w czasie wypróżniania wora znalazł na dnie kilka śliczniutkch dukatów. Wpadł w rozpacz, chwycił się za głowę i czym prędzej z chałupy popędził na miedzę, ale tam już ani śladu nie było po wyrzuconych obrzynkach.
Teraz zrozumiał, że niepotrzebnie pogardził otrzymanym wynagrodzeniem, ale cóż, stało się. Wtedy przypomniało mu się przysłowie: „Mądry Polak po szkodzie".
Przekazał Stanisław Świątek, ur. w 1882 r., rolnik ze wsi Klonowa.

Jan Piotr Dekowski, Strzygi i Topieluchy

Śpiące wojsko na Górze Makowej

Było to akurat w dzień świętej Hanki. Słoneczko szło już ku zachodowi. Wyszłam w pole. Idę sobie prościutko do gościńca. A tu spozieram na Górę Makową i, o Jezusie, co widzę, stoi zbrojne wojsko.
Żołnierz koło żołnierza w rzędzie. Rozstawili się akurat od rozgałęzionej suśni aż do brzezicy. Wszyscy czerwoni od słońca.
Długo na nich patrzyłam i trzęsłam się z trwogi.
Po pewnym czasie rzędy wojska zaczęły rzednąć i wolniutko rozchodzić się.
Zaraz co tchu wróciłam do wsi. Po drodze napotkałam nieboszczycę Wicynę i wszystko, com widziała, od razu jej żem opowiedziała. Ona wprzódzi wysłuchała, a później spytała:
- Czy słyszałaś, Stasiu, co zdarzyło się kowalowi na Górze Makowej?
- Nie.
- No to posłuchaj. Poszedł ci se raz kowal po suśnickę na Górę Makową i spotkał na piaskach wojaka.
- „Czy ty jesteś kowal?" - spytał go wojak.
- „Tak, ja jestem kowal!" - odrzekł.
- „No, to ty podkujesz nasze konie" - rozkazał wojak.
- „Dobrze" - odpowiedział kowal i poszedł za wojakiem.
Szli długo. Mijali lochy, a w nich snem powalone wojsko. W końcu dotarli do koni, co stojały przy drabinach. Wtedy wojak rzekł:
- „Dobry człowieku, podkuj te siwki".
Kowal zabrał się co tchu do roboty. Gdy minęło bardzo wiele, wiele czasu i konie już były podkute, kowal jako zapłatę otrzymał wór obrzynków z końskich kopyt. Zapłata ta mu się nie podobała. Toteż gdy tylko wydostał się na polne staje, wysypał obrzynki i ze złością ruszył do chałupy.
Jak kowalka go zobaczyła, to zaraz w te słowa:
- „Bój się Boga, Jantoś, gdzieżeś tylachna dni włóczył się?"
Kowal z przerażenia stracił głowę. Kowalka wyrwała mu worczysko, co miał na plecach, i ze złością rzuciła na nalepę, a wtedy potoczyło się z niego kilka złotych talarów.
- „Coś ty, stary, pieniądze diabłom nosił?" - warknęła.
Kowal chwycił się za głowę i jak oparzony pognał na staje, ale już tam obrzynków z kopyt końskich nie było.
- Widzisz, Stasiu - rzekła do mnie Wicyna - to wojsko świętej Jadwigi. Ćwiczy się po nocach, a przy tym śpiewa, aż szum się niesie po suśniach i piaskach.
Kiedyś wojsko to wstanie i będzie walczyć o sprawiedliwe rządy na tym świecie.
Przekazał Stanisław Świątek, ur. w 1882 r., rolnik ze wsi Klonowa.

Jan Piotr Dekowski, Strzygi i Topieluchy

Wojsko polskie na borowym gościńcu

Opowiadała mi babcia, że jednego roku, już nie pamiętała którego, wybrała się do boru na jagody. Było to w ładnych kilka dni po świętym Janie. Kiedy nazbierała
kobiałkę jagód i już wracała do chałupy, zobaczyła na borowym gościńcu, co wiódł z Klonowej do Niemojewa, wojsko polskie, które szło z północy na południe.
Było go strasznie dużo.
Na jego przedzie jechał wojak z chorągwią, na której bielił się ptak w złotej koronie. Za nim jechało dwóch trębaczy. Dalej ciągnęło wojsko na karych koniach, potem na
białych, a za nimi dopiero turkotały po korzeniach sczerniałe armatki. Później szli bębniści i bardzo dużo piechoty z tornistrami na plecach.
Z początku maszerowali w cichości. Słychać było jeno głuche uderzenia nóg i pobrzękiwanie garnków i szabel.
Konie tęskno rżały.
Dopiero jak byli za wielkim dębem, zaczęli dąć w trąbki, a wkrótce głośno a rzewnie śpiewać:

Idzie żołnierz borem, lasem, borem, lasem,
Przymierając z głodu czasem.
Mundur z niego oblatuje,
Oblatuje,
Wiatr dziurami przelatuje.
Wolał ja bym kosą kosić,
Kosą kosić,
Niż na wojnie szablę nosić.
Wolał ja bym cepem buchać,
Cepem buchać,
Niż na wojnie musztry słuchać.
Lepsza w domu kapuścina,
Kapuścina,
Niż na wojnie baranina.
Lepsze w domu groch, kapusta,
Groch, kapusta,
Niż na wojnie kura tłusta.

Babcia była wtedy szesnastoletnią dziewczynką, bardzo długo na to wszystko patrzyła. Myślała, że to zaśnięte wojsko wyszło z Góry Makowej i idzie walczyć o wolność, i
szczęście naszego ludu.
W końcu rozpłakała się z wielkiego wzruszenia.
Przekazała Stanisława Maciaszczakowa, ur. w 1878 r., rolniczka ze wsi Klonowa.


Łysa Góra

Łysa Góra, wzgórze  w gminie Burzenin. Wysokość ?

1992 r.

Fot. Piotr Tameczka


środa, 18 marca 2015

Święta Góra

Słownik Geograficzny:
Święta Góra,  wyniosłość pod Słomkowem Suchym, w pow. sieradzkim.

Święta Góra, obecnie bezimienne wzgórze w gminie Wróblew.  Wysokość 166,3 m. (według mapy w skali 1:10 000 z 1992 r.) 

Nazwa odnaleziona na Mappie podziałowej dóbr Suchego Słomkowa z 1825 r. (źródło mapy: Muzeum Okręgowe w Sieradzu).

Święta Góra 1825 r.

1965 r.

Fot. Piotr Tameczka




sobota, 14 marca 2015

Zielona Góra

 Zielona Góra, wzgórze w gminie Klonowa. Wysokość 186,2 m. (według mapy w skali 1:50 000 z 1992 r.)

1992 r.

Jan Piotr Dekowski, Strzygi i Topieluchy

Dziecko porwane przez wilczycę

Pewna biedna wdowa, wybierając się na jagody, nie miała gdzie zostawić swojego dzieciuszka, więc je wsadziła w chruściany koszyk i poszła z nim do boru.
Szła, szła, aż przyszła pod Zieloną Górę. Tam się zatrzymała. Siadła na białym kamieniu, coleg odsapnęła, później rozwiesiła płachtę między brzezichami i włożyła do niej swoje dzieciuszko. Gdy tylko to zrobiła, zaraz zabrała się do zbierania jagód, a tych, jak się okazało, było strasznie dużo, prawie same cyganki: | były dostane i urodne, nie dziw, bo pora była Janowa i słońce najwyżej chodziło.
Biedna wdowa tak pilnie zbierała jagody, że zabaczyła o całym bożym świecie, a co najgorszego własnym dzieciuszku.
I nagle, laboga, rety, usłyszała jego okropny krzyk. Zerwała się i patrzy, a tu wilczyca unosi jej jedyne dziecko. Zrozpaczona, z krzykiem i lamentem rzuciła się za wilczycą. Pędziła, ile tylko sił. Cały bór dudnił od krzyku i płaczu.
Ale płacz i krzyk były już daremne. Zrozpaczona wdowa wróciła sama do chałupy.
Od tego zdarzenia minęło może dwa, może trzy lata.
W borze tym, koło onej Zielonej Góry, odbywało się wielkie polowanie z nagonką. Jeden z myśliwych zauważył stado wilków, a wśród nich dzieciuszko pędzące na czworakach. Od razu zawiadomił towarzyszy. Urządzili obławę. Dzieciuszko zostało szczęśliwie odbite, ale było już zdziczałe i nie znało ludzkiej mowy. Jednakże pod troskliwą opieką swojej matki z czasem odzyskało utraconą mowę.
Przekazał Stanisław Chudzia, ur. w 1893 r., robotnik leśny, tracz ze wsi Klonowa.