-->

piątek, 24 maja 2013

Boczki

Zajączkowski:
Boczki-N-pow. poddębicki lub sieradzki
1) 1386 T. Sir. I f. 9: Boczky - Andreas de B. 2) 1392 T. Sir. 1 f. 36; Hube, Zbiór Sier. 66: Boczky - Mathias de B. 3) 1399 T. Sir. II f. 80: Boczki - hereditas. Stanislaus Pella z Biernacic w sporze o B.
4a) XVI w. Ł. I, 344, 357: Boczky, Boczki - villa, par. Uniejów, dek. i arch. uniejowski. Ł. I 369-370: Boczky-. curia militaris w par. Niewiesz, wś w par. jw. 4b) XVI w. Ł. I, 388-389, 442: Boczky - villa, par. Rososzyca, dek. i arch. jw. 5a) 1511-1518 P. 189: Boczki - par. Uniejów, pow. szadkowski, woj. sieradzkie. 1552-1553 P. 232: Boczky - wł. szl., jw. 5b) 1511-1518 P. 188: Boczki - wł. szl., par. Rososzyca, pow. i woj. jw. 1552-1553 P. 230: Boczky - jw. 6a) XIX w. SG XV/1, 175: Boczki-wś, par. Uniejów, gm. Niewiesz, pow. turecki. 6b) XIX w. SG I, 271: Boczki - par. Rososzyca, gm. Szadek, pow. sieradzki.
Uwagi: Nazwę B. zapisu 1392 r. można odnieść do jednej z dwu miejscowości tej nazwy: w par. Uniejów, względnie w par. Rososzyca. Ze względu na to, że we wspomnianym zapisie występuje obok Macieja z B. Michał z Lipnicy (v.), która jest położona także w par. uniejowskiej, oraz Dasz i Jan z Biernacie (v.), leżących w par. Niewiesz, można przypuścić, że chodzi tu raczej o B. koło Uniejowa. Podobnie zapiskę z 1399 r. można odnieść do 6. w par. Uniejów, natomiast odnośnie do B. z 1386 r. trudno się wypowiedzieć. 

Taryfa Podymnego 1775 r. (do boczek koło szadku)
Boczki, wieś, woj. sieradzkie, powiat szadkowski, własność szlachecka, 13 dymów.

Czajkowski 1783-84 r.
Boczki, parafia rososzyca (rossoszyca), dekanat lutomirski (lutomierski), diecezja gnieźnieńska, województwo sieradzkie, powiat szadkowski, własność: Stamirowski.

Tabella miast, wsi, osad Królestwa Polskiego 1827 r.
Boczki, województwo Kaliskie, obwód Sieradzki, powiat Szadkowski, parafia Szadek, własność prywatna. Ilość domów 3, ludność 19, odległość od miasta obwodowego 2.

Słownik Geograficzny:  
Boczki, wś, pow. sieradzki, gm. Szadek, par. Rososzyca, odległa od Sieradza wiorst. 18, rozległości ogólnej mórg 1257, z tego w posiadaniu dworu m. 1106, włościan m. 151; ludności 301 wyz. katolickiego. Młyn wodny z produkcyą 650 korcy mąki. Por. Kobyla Chmielowa.

Spis 1925:
Boczki, wś i folw., pow. sieradzki, gm. Szadek. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne wś 24, folw. 5. Ludność ogółem: wś 182, folw. 131. Mężczyzn wś 97, folw. 58, kobiet wś 85, folw. 73. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego wś 182, folw. 131. Podało narodowość: polską wś 182, folw. 131.

Spis 1925:
Boczki Nowe, wś, pow. sieradzki, gm. Szadek. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne 8. Ludność ogółem: 81. Mężczyzn 39, kobiet 42. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego 81. Podało narodowość: polską 81.

Wikipedia:
Boczki-wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie zduńskowolskim, w gminie Szadek nad rzeczką Pisią. W latach 1975-1998 miejscowość należała administracyjnie do województwa sieradzkiego. W tej wsi 15 stycznia 1847 r. urodził się i spędził 9 lat życia Wilhelm Marceli Nencki - światowej sławy twórca fizjologii i chemii mikroorganizmów. Tutaj chciał osiąść pod koniec życia, lecz śmierć w dniu 14 października 1901 r. uniemożliwiła mu zrealizowanie tego zamiaru. Jego brat Leon Piotr Nencki (1848-1904) był także lekarzem-chemikiem i znanym propagatorem higieny społecznej. Z dawnego drewnianego, parterowego dworu, zbudowanego w 1 poł. XIX w. zniszczonego pożarem 17 maja 1962 r. pozostała ruina. Przed zniszceniami obronił się zaniedbany park o pow. ok. 2 ha, z dwiema grabowymi alejami, aleją lipową, egzemplarzami modrzewi, świerków, tui, jesionów lip, kasztanowców i pojedynczym egz. tulipanowca amerykańskiego. Od strony zach. zarys stawu z wysepką, na której stała altanka. Jedyną pamiątką po Nenckich, jest ustawiona na stosie kamieni, w końcu alei grabowej parku (od str. wsch) figura MB Nepokalanej z ocalałą tablicą, na której znajduje się napis: "Pocieszałaś, pocieszaj. Matce Boga i ludzi, Pocieszycielce strapionych Jej dziecię Małgorzata Nencka - 7 VI 1925 r." Na cmentarzu parafialnym w pobliskiej Rossoszycy znajduje się grobowiec rodzinny Nenckich z zachowanymi tablicami.

Elżbieta Halina Nejman Majątki (Szlachta Sieradzka XIX wieku Herbarz)
BOCZKI par. Rossoszyca, p. sieradzki, oraz Sikucin, Kotliny, Kotlinki, Raduchów, i Kobyla Chmielowa w połowie XVI wieku Żernickich, w połowie XVIII w. właścicielem jest Wojciech Zaręba Tymieniecki. Własność w 1811 roku Pawła Biernackiego. 1257 mg ziemi w tym dworskiej 1106, 301 dusz, młyn wodny z produkcją 650 korców mąki rocznie. Dobra sprzedane w 1831 r. przez Józefę ze Zdzienickich 1v. Sulimierską, 2v. Skórzewską. W 1841 r. od spadkobierców Rafała Pstrokońskiego nabył majątek Wilhelm Nencki. W rękach tej rodziny do 1945 r. W 1912 r. wieś, folwark i osada mają 1257 mg, własność Adama Nenckiego. (Kobyłecki 1831 k.100, Zborowski 1860, a.124, SGKP t.1, s.271, PGkal.)

1992 r.

Wieś Ilustrowana 1911 sierpień

Dwór w Boczkach,  miejsce ur. Marcela Nenckiego (Wieś Ilustrowana 1913 kwiecień)
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kapliczka MB Niepokalanej w parku podworskim w Boczkach

Fot. Janusz Marszałkowski
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kapliczka MB z 1947 r. w Boczkach

Fot. Janusz Marszałkowski



Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego 1839 nr 134

(N. D. 2874 ) Rejent Kancellaryi Ziemiańskiej Gubernii Kaliskiej.
Zawiadamiam publiczność, że wskutek Wyroku Trybunału Kaliskiego dobra ziemskie Sikucin, Boczki, Kobyla Chmielowa i Józefka w powiecie Szadkowskim, ostatnie zaś w powiecie Wartskim sytuowane, wydzierżawione zostaną przedemna Rejentem na lat trzy od Sgo Jana r. b. w dniu 15 (27) b. m. o godzinie 10tej z rana przez licytacyą, a to podług warunków w każdym czasie w kancellaryi mojej Rejenta w Kaliszu w pałacu Trybunał zwanym, utrzymywanej, przejrzeć sobie mogących.
w Kaliszu dnia 2 (14) Czerwca 1839 r.
Piotr Paweł Szrubarski.

Dziennik Urzędowy Gubernii Kaliskiej 1840 nr 48

Podpisany Patron przy Trybunale Cywilnym Gubernii Kaliskiej podaje do wiadomości iż na skutek wyroku tegoż Trybunału w d. 1/13 Czerwca 1839 roku zapadłego dobra ziemskie Sikucin oraz dobra Kobyla Chmielowa z przyległościami Boczki z folwarku Boczki i wsi zarobnej Kobyla Chmielowa składające się, w Pcie Szadkowskim Obw. Sieradzkim oraz Kolonii Józefka w Pcie Wartskim Obw. Kaliskim Gub. Kaliskiej położone, do wspólności majątkowej exystującej pomiędzy niegdy Rafałem Pstrokońskim a Faustyną z Mniewskich Pstrokońską należące, i tychże to jest Faustyny z Mniewskich Pstrokońskiej, oraz Sukcessorów Rafała Pstrokońskiego to jest: a. Jgnacego Pstrokońskicgo i b. Sukcesorów Felixa Pstrokońskiego, to jest: aa. Kajetana Pstrokońskiego, bb. Juliana Pstrokońskiego, cc. Honoraty Pstrokońskiej nieletniej przy matce swej i zarazem głównej Opiekonce Tekli z Czarnowskich Pstrokońskiej w wsi Chajewie Pcie Sierad­zkim zamieszkałej, której przydanym Opiekonem jest Jgnacy Pstrokoński Dziedzic dóbr Ustkowa tamże w Ustkowie Pcie Wartskim zamieszkały, wreszcie dd. Felixa z Anieli rodzeństwa Stawiskich małoletnich po Anieli z Pstrokońskich Stawiskiej pozostałych dzieci przy oycu swym Andrzeju Stawiskim w wsi Rembieszewiew Pcie Szadkowskim zamieszkałych, których przydanym opiekunem jest Ferdynand Pstrokoński w wsi Głuchowie Pcie Wartskim zamieszkały, wszystkich z własnych funduszów się utrzymujących dziedziczne, sprzedane zostaną przed W. Franciszkiem Doufrene Sędzią Trybunału Kaliskiego w Kaliszu mieszkającym Delegowanym, podług warunków które wraz z zbiórem objaśnień w Kancellaryi Trybunału Kaliskiego i u podpisanego Patrona sprzedaż popierającego przejrzane bydź mogą.
Licytacya rozpocznie się od wartości taxą przez Biegłych przysięgłych wynalezionej, to jest dóbr Sikucina w summie 48590 złotp. 20 gr. a dóbr Kobyli Chmielowej z przyległościami Boczki w summie 79796 zp. 20 gr. czyli łącznie od summy 128387 zp. 10 gr. w monecie. Zaś Kolonia Józefka oddzielnie od sum­my 15234 zp. 15 gr. takie w monecie. Temczasowe ich przysądzenia w miejscu posiedzeń Trybunału Kaliskiego przed W. Sędzią Delegowanym w d. 27 Listo. (9 Grudnia) 1840 r. o godzinie 3. z południa nastąpi.
Kalisz dnia 10/22 Października 1840 r.

Bilski. Patron.

Kaliszanin 1872 nr 94

Podaje się do publicznej wiadomości, że na porębie Raduchów, odległym od miasta Zduńskiej Woli wiorst 7 od Sie­radza wiorst 12, od Warty i Szadku wiorst 8, są do nabycia: sążnie, tarcice, bale, łaty, gonty, do­my gotowe, za stosunkowo niższą cenę jak w la­sach sąsiednich. Interesanci zechcą, zgłaszać się do Administracji lasów w dobrach Boczki, w Bocz­kach przez Szadek.


Kaliszanin 1873 nr 35


Odczyty w Sieradzu na korzyść ochronki biednych, kończą się z dniem 11 b. m., odczytem p. Adama Nenckiego, Magistra prawa i adm. "O gminie." Dotychczasowy wpływ, wynoszący kilkaset rs. najlepiej przemawia za usposobieniem mieszkańców Sieradza i okolicy. Główna zasługa należy się radzie opiekuńczej—i jej prezesowi, naczelnikowi powiatu, baronowi Kalen, który otoczo­ny kółkiem miejscowej inteligencji, nie odmawia swego wpływu i współdziałania.


Kaliszanin 1873 nr 40

Wiadomości miejscowe i okoliczne.
W dniu 11 b. m., p. Adam Nencki, mag. prawa i adm., miał w Sieradzu odczyt „O gminie.".
Prelegent licznie zebranej publiczności — przedstawił znaczenie gminy, i jej stosunek do państwa. Przeszedł porównawczo obowiązujące ustawy gminne na kontynencie — w Anglji i Ameryce. Wykazał, że pomimo ujemnych stron, ustawa z 64 r. nadaje szeroką działalność na drodze samorządu. Ażeby jednak przyniosła pożądane owoce, musi być, poznaną i zainteresować ogół. Inicjatywa powinna wyjść od klasy oświeceńszej, która nachylając się od przyjmowania udziału w zarządzie gminy — największą sobie krzywdę wyrządza.

Zwięzłe i jasne przedstawienie rzeczy — dobra wymowa — czyni p. Adama Nenckiego pożądanym popularyzatorem. Szkoda tylko, że prelegent w stosunku do całości odczytu — zbyt pobieżnie przedstawił obowiązującą u nas ustawę gminną z 64 r.

Kaliszanin 1873 nr 58

Rożne wiadomości.
P. Marceli Nencki, sieradzanin, uczeń niegdyś gimnazjum piotrkowskiego, mianowany został profesorem uniwersytetu w Bernie na katedrze chemji fizjologicznej, przyczem oddano mu laboratorjum, w którem pracują przy nim brat jego Leon, Edward Rakowiecki i Modrzejewski, wychowańcy b. Szkoły Głównej w Warszawie.


Kaliszanin 1873 nr 70

1) Folwark Lasek sześć wiorst od mia­sta Warty, obejmujący przestrzeni mórg 886 1/2 z których lasu z zagajami połowa.
2) Folwark Chorążka cztery wiorsty od miasta Warty, obejmujący przestrzeni mórg 368 1/2 w połowie łąki—i

3) Osady Józefów i Wiktorów, dwie wiorsty od miasta Warty, rozległości mórg 430 1/2 do sprzedania z wolnej ręki w włości, lub na kolonje, pod korzystnemi warunkami. Wiado­mość u patrona Modrzejewskiego w Kaliszu, lub u Adama Nenckiego w Boczkach przez Szadek. Hypoteki oddzielne, wolne od służebności.

Kaliszanin 1873 nr 80

Wiadomości miejscowe i okoliczne
Towarzystwo Osad Rolnych i Przytułków Rzemieślniczych, nadesłało nam artykuł, który poniżej zamieszczamy.
"W zastosowaniu się do postanowienia JW. Feldmarszałka Hrabiego Namiestnika z d. 19/31 lipca r. b. za Nr 16,217, o porządku zbierania funduszów na rzecz budowli osad rolnych dla nieletnich przestępców, ma zaszczyt podać do wiadomości publicznej, iż wszelkie składki roczne od członków honorowych, ofiary dobrowolne jednorazowe w pieniądzach lub naturze, kwoty zbierane z odczytów, koncertów, widowisk i t. p., mają być składane albo wprost w biurze Zarządu Towarzystwa, albo za pośrednictwem członków korespondentów przez prezesa Komitetu i Zarząd wybranych, a przez miejscowe władze rządowe zatwierdzonych, lub nakoniec za pośrednictwem Naczelników gubernij, lub powiatów, burmistrzów i wójtów gmin.
Wszystkie osoby do zbierania funduszów na po­wyższy cel upoważnione, raczą przesyłać lub składać takowe jedynie w Zarządzie Towarzystwa w Warszawie przy ulicy Królewskiej Nr 29, który właściwe kwity z księgi sznurowej na to wydawać im będzie. Odtąd bowiem Bank handlowy warszawski przestaje, jak to było poprzednio, przyjmować na rzecz Towarzystwa od pojedyńczych członków i publiczności składki lub ofiary, lecz dla uproszczenia i ułatwienia rachunku, wszelkie sumy zkąd bądź płynące, jedynie i wyłącznie przez pośrednictwo Zarządu Towarzystwa za księgą przekazową przyjmuje.
Członkowie korespondenci przez Prezesa Komitetu Towarzystwa do zbierania składek upoważnieni i w charakterze tym przez władze już za­twierdzeni, są następujący:
(...) W gubernji Kaliskiej (...)  Nencki Adam (we wsi Boczki na pow. Sieradzki.
(...) Wszystkie osoby powyżej wymienione przyjąwszy na siebie życzliwą pomoc około popierania inte­resów Towarzystwa, zostały zaopatrzone w odpowiednią szczegółową instrukcją, oraz kwitarjusz sznurowy, i należycie poświadczony, zarówno przez Prezesa Komitetu Towarzystwa, jak i przez miej­scową władzę rządową. Na zbierane fundusze będą z tych kwitarjuszów za swoim podpisem wy­dawać kwity, a zbierane w ten sposób sumy, do Zarządu Towarzystwa w Warszawie perjodycznie odsyłać, na co od niego właściwe pokwitowanie.
Zarząd Towarzystwa pragnąc się ściśle stoso­wać do przepisów o zbieraniu składek wydanych, a mających na celu jedynie zapewnienie porządku i kontroli funduszów na tak pożyteczną i ważną dla kraju instytucję płynących, ma zaszczyt naj­uprzejmiej upraszać szanowną publiczność i wszy­stkich członków honorowych, aby ze swemi ofia­rami wyłącznie do Zarządu lub o ile im dogo­dniej będzie do powyż wymienionych osób zgła­szać się raczyli.
W miarę pozyskania nowych członków kore­spondentów w innych gubernjach i zatwierdzenia ich przez władze, nie omieszka podać ich nazwi­ska i miejsca zamieszkania, do wiadomości pu­blicznej.
Nakoniec Zarząd uprasza także pp. członków powyżej wymienionych, aby pozostałe u nich da­wniejszej formy kwitarjusze wydane im poprze­dnio; oraz summy za nimi już przyjęte, o ile je­szcze nie zostały Zarządowi nadesłane, jak naj­rychlej zwrócić raczyli. Odtąd bowiem, tylko za świeżo wydanymi kwitarjuszami, składki i ofiary na rzecz Towarzystwa stosownie do wydanych prze­pisów zbierane być mogą.
Wszelkie interesa dotyczące przyjmowania fun­duszów, załatwiają się w biurze Zarządu Towa­rzystwa w Warszawie przy ulicy Królewskiej Nr 29 dom W. Blocha bankiera, codziennie, z wyjątkiem niedziel i świąt od godz. 12 do 1-ej w południe.

Przewodniczący w Zarządzie, profesor, doktor prawa, A. Białecki. — Sekretarz zarządu, Józefowicz.

Kaliszanin 1873 nr 95

Wiadomości miejscowe i okoliczne.
Prawo zbierania funduszów na rzecz To­warzystwa Osad rolnych i przytułków rzemieślni­czych, za kwitami sznurowemi, otrzymały po ze­zwoleniu właściwych władz rządowych następują­ce dotąd osoby w gubernji Kaliskiej: (...) na powiat Sie­radzki W. Nencki Adam (w. Boczki przez Szadek).


Kaliszanin 1876 nr 52

Korespondencja Kaliszanina.
Sieradz dnia 3 lipca 1870 r.
(...)Prosiliście o nadesłanie wam wiadomości doty­czących rezultatów wyborów na sędziów gminnych. Otóż pospieszam zadosyćuczynić temu żądaniu. Utrzymują tu powszechnie, że na sę­dziów gminnych wybrani są większością głosów: w okręgu Zapusta - mała p. Antoni Brzeziński, dziedzic dóbr Dzierlina; w okręgu Brąszewickim p. Gerlach, wójt; w okręgu Złoczewskim p. Tarnowski, dziedzic dóbr Unikowa; w okręgu Szad­kowskim p. Adam Nencki, dziedzic dóbr Boczki; i w okręgu Zadzimińskim p. Alfons Cielecki, dzie­dzic dóbr Charchów. Spodziewać się należy, że panowie ci będą zatwierdzeni przez właściwą władzę, albowiem na piastowanie powierzonych im urzędów wszechstronnie zasługują.(...)
Maksymiljan Kempiński.
 
Kaliszanin 1877 nr 40

= Do zbierania składek na rzecz towarzystwa osad rolnych upoważnieni zostali w gubernji kaliskiej następujący członkowie korrespondenci: w Kaliszu, Teodor Esse, na powiat kolski, Słubicki Albin z Lubstowa pod Sompolnem, na powiat łęczycki, Weisflog Karol z Brysak pod Łęczycą, na powiat wieluński, Taczanowski Gustaw z Rudy pod Wieluniem, na powiat sieradzki, Nencki Adam z Boczek pod Szadkiem, na powiat koniński, Mierzyński Władysław z Wąsosz pod Koninem, na powiat słupecki, Chełmski Władysław z Łukomia pod Pyzdrami, na pow. turekski, Pstrokoński Ignacy z Ustkowa pod Wartą.

Kurjer Warszawski 1877 nr 12

Jeden ze znakomitych chemików współczesnych rodak nasz Dr. M. Nencki, będący obecnie profesorem chemji medycznej w uniwerstecie berneńskim, napisał nową pracę p. t „Ueber die Zersetzung der Gelatine und des Eiweisses bei der Fäulniss mit Pankreas." (O rozkładzie żelatyny i białka przy gniciu z trzustką), która dosięgła tego zaszczytu, że została dedykowana przez Fakultet medyczny berneński znakomitemu profesorowi fizjologji Valentinowi, w dzień 40to letniego jego jubileuszu profesorskiego. Prof. Nencki urodził się w Boczkach pod Sieradzem, gimnazjum ukończył w Piotrkowie a wyższa studja odbył za granicą. 


Dziennik Łódzki 1885 nr. 227


W dobrach Boczki pod Szadkiem, jest do nabycia 10,000 kóp brzeziny młodej, do zagajenia nieużytków i 4000 starszej do sadzenia nad drogami. Bliższa wiadomość w administracyi dóbr Boczki przez Szadek, lub u W-go Hipolita Nenckiego w Łodzi.


Kurjer Warszawski 1886 nr 5

Grzmoty i pioruny.
Z okolic Sieradza donoszą nam, że przed kilku dniami po mroźnej nocy prawie nagle ociepliło się, przyczem zaczął padać grad.
W parę godzin później przy silnym wietrze lunął obfity deszcz, podczas którego dały się słyszeć grzmoty i ujrzano błyskawice.
Wśród tego niezwykłego przewrotu atmosferycznego, kilkakrotnie usłyszano uderzenie piorunu, z których jeden, we wsi Baczki*, zapalił stodoły.
Cała ta burza trwała przeszło godzinę, ku niemałemu zdziwieniu całej okolicy, gdzie najstarsi ludzie nie pamiętają podobnego zjawiska.


*Boczki? Przypis autora bloga.


Kaliszanin 1886 nr. 62

Kupno i sprzedaż majątków ziemskich. Niedawno donosiliśmy o zbyt często powtarzających się w naszej okolicy, przymusowych sprzedażach majątków ziemskich i o niesłychanie nizkich cenach, za jakie nabywają je wierzyciele hypoteczni. Potwierdzenie tej naszej wiadomości stanowi niedawny fakt sprzedaży w sieradzkiem majątku Kobyła - Chmielowa z folwarkiem Boczki, rozległości 33 włók. a w tem łąk 101, lasu 139 i zagaju 115 mórg. Majątek ten sprzedano za 23,002 rs.
Charakterystycznem jest to, iż długów ciężyło na nim 98.891 rs. a jeszcze w roku zeszłym dawano zań 90,000 rs.
Drugi majątek Raduchów, 36 1/2 rozległości mający, sprzedano za 21,010 rs. a długów na nim było 90.000 rs.; można więc łatwo obliczyć ilu wierzycieli spadło ze swojemi summami.
Oba majątki sprzedane zostały w drodze subhastacji sądowej.

Kaliszanin 1886 nr. 62

Kupno i sprzedaż majątków ziemskich. Niedawno donosiliśmy o zbyt często powtarzających się w naszej okolicy, przymusowych sprzedażach majątków ziemskich i o niesłychanie nizkich cenach, za jakie nabywają je wierzyciele hypoteczni. Potwierdzenie tej naszej wiadomości stanowi niedawny fakt sprzedaży w sieradzkiem majątku Kobyła - Chmielowa z folwarkiem Boczki, rozległości 33 włók. a w tem łąk 101, lasu 139 i zagaju 115 mórg. Majątek ten sprzedano za 23,002 rs.
Charakterystycznem jest to, iż długów ciężyło na nim 98.891 rs. a jeszcze w roku zeszłym dawano zań 90 000 r. s.

Kaliszanin 1886 nr. 80

Sprzedaże dóbr. Liczne sprzedaże w ostatnich czasach majątków ziemskich w naszej gubernji w drodze przymusowej, a więcej jeszcze niezwykle nizkie summy za jakie nabyte zostały, wywołały trwogę wśród sfer najwięcej interesowanych, budząc słuszne obawy o przyszłość wielu ziemian, jeżeli stosunki nie zmienią się.
Na szczęście, nie każda taka sprzedaż, która pozornie groziła ruiną właścicielowi i krzywdziła wierzycieli hypotecznych, spadających ze swemi summami, była tem czem się wydawała; w kilku wypadkach właściciele ułożyli się z wierzycielami, którzy chociaż na licytacji nie utrzymali się ze swojemi summami, nie ponieśli jednak straty, gdyż albo zabezpieczono ich summy na hypotece dóbr innych, albo wypłacono im należność gotowizną.
Podobny wypadek miał miejsce przy sprzedaży majątku Kobyła-Chmielowa z folwarkiem Boczki i wsi Raduchów; sprzedaż ta narobiła w swoim czasie niemało wrzawy z powodu nader nizkiej w stosunku do wartości summy sprzedażnej, mianowicie 23,002 rs., podczas gdy długów ciążyło na hypotece 98.891 rs., i 21,010 rs. przy 90.000 rs. długów hypotecznych. Tymczasem w rzeczywistości wierzyciele szkody nie ponieśli, bo ich należności zabezpieczono na hypotekach innych majątków, a niektórych spłacono.

Zorza 1891 nr 30

— Wybory na sędziego gminnego w gminie Zduńska-Wola (pow. sieradzkiego) odbyły się w dniu 27 czerwca: wybranym został dotychczasowy sędzia p. Adam Nencki z Boczek.


Gazeta Świąteczna 1891 nr. 535

Rozkup majątków. Część majątku Boczkowa, w pow. Sieradzkim gub. Kaliskiej, licząca 18 i pół włók ziemi, została sprzedana przez p. Jana Wężyka trzem gromadom włościan, złożonym z 77 osób, za 38500 rubli. Włościanie na opłacenie téj sumy zaciągnęli pożyczkę z banku włościańskiego.

Kurjer Warszawski 1897 nr 38

Prof. Marceli Nencki.
(Z powodu Jubileuszu.)
W d. 7-ym lutego 1872-go r. profesor Marceli Nencki habilitował się jako docent chemji fizjologicznej uniwersytetu berneńskiego. Owoce 25 letniej pracy są obfite.
Jako 25-letni młodzieniec stanął prof. Nencki na katedrze, a choć od lat 5-iu działalność profesorską zmienił na czysto naukowe kierownictwo instytutem, z nauką związków nie zerwał, ale, przeciwnie, tem silniejsze węzły z nią zadzierzgnął.
Prof. Nencki ze starej, szlacheckiej pochodzi rodziny; urodził się w rodzinnym majątku Boczki, w gub. kaliskiej, a pierwsze nauki pobierał w Piotrkowie. Studjował początkowo filozofję w Krakowie, Jenie i Berlinie, ale nie w tym kierunku miała iść jego dalsza działalność. W r. 1867-ym widzimy go w Berlinie na wydziale lekarskim, który ukończył w roku 1870-ym z dyplomem doktorskim.
Już na ławie uniwersyteckiej zarysowały się wybitne jego zdolności do badań chemicznych. Studjował chemję pod kierunkiem Nannyna, a później Bayera.
Nannyn ocenił należycie działalność Nenckiego; na jego przedstawienie został prof. N. asystentem instytutu patologicznego w Bernie, a później docentom chemji fizjologiczny. Pozyskawszy wkrótce stanowisko profesora i kierownika pracowni poczuł się Nencki w swoim żywiole i odtąd z nazwiskiem jego spotykamy się nieomal na każdej karcie nowoczesnej chemji fizjologicznej.
Ogólnie wykształcony umysł z łatwością orjentował się w odłamie wiedzy, której poświęcił swe siły, to też nie ograniczał się drobnemi doświadczeniami, ale ogarniał szersze horyzonty i wskazywał drogę, którą szedł sam i innym ułatwiał przejście. Imię naszego uczonego stoi na jednym poziomie z imionami nowoczesnych bjologów, a jego sława daleko po za mury wszechnicy berneńskiej wybiegła. Nie tu miejsce na krótkie chociażby wyliczenie prac jubilata, rzecz to pism specjalnych, zaznaczymy tylko, że nie ma prawie dziedziny fizjologji, w którejby Nencki nie wskazał czegoś nowego lub nie rozświetlił rzeczy zawiłych.
W chwili zajęcia się ogólnego bakterjologją Nencki ku chemicznym nad drobnoustrojami zwrócił się badaniom i w tej dziedzinie położył pierwszorzędnie zasługi. Przy badaniach przyświecała mu jedynie myśl o nauce, gardził jednodniową sławą wielu chemików-twórców „nowych środków", nauka, a nie interes były dźwignią jego działalności.
Po 20 latach opuścił jubilat ulubioną swoją wszechnicę, powołany do Petersburga do instytutu medycyny doświadczalnej. Tu objął kierunek pracowni chemji fizjologicznej i ztąd wyszły prace pierwszorzędnego nie tylko teoretycznego, ale i praktycznego znaczenia.
Prof. Nencki, acz zmuszony okolicznościami pracować daleko od kraju, nie zerwał ani na chwilę łączących go z ziemia rodzinną węzłów. Większą część prac swoich w polskim ogłosił języku, a w jego pracowni, zarówno w Bernie, jak i w Petersburgu, rodacy życzliwe zawsze znajdowali poparcie. Kto z nim bliżej obcuje, ten zawsze wspominać będzie jego sposób myślenia. Z krynicy swej wiedzy daje czerpać zawsze każdemu, kto zamiłowanie do nauki czystej okaże. Nie z trójnoga sławy, na który wzniosła go wiedza, traktuje młodszych pracowników, alej jak przewodnik dobry i wytrawny kieruje ręką i myślą ucznia. To też z jego pracowni wyszedł cały szereg pracowników, którzy nauce poświęcili swe siły.
Prof. Nencki często odwiedza Warszawę, gdzie mieszka brat jego, również lekarz i chemik, a z każdej jego bytności korzystają tutejsze ciała naukowe, bo zawsze i chętnie przemawia w zakresie swej specjalności, dając w swoich przemówieniach nowe myśli i dążenia.
Sekcja chemiczna przy warszawskiem Towarzystwie popierania rosyjskiego przemysłu i handlu wczoraj poświęciła posiedzenie ku uczczeniu jubilata, a Towarzystwo lekarskie wybrało go na członka honorowego.
Łącząc się z temi objawami hołdu, przesyłamy szanownemu jubilatowi życzenie, aby długo jeszcze pracował tak skutecznie, jak dotychczas.
Z.  
 
Gazeta Kaliska 1897 nr. 68

Ś. p. Franciszek Modrzejewski, b. patron byłego trybunału cywilnego w Kaliszu, w sędziwym wieku zakończył życie w dniu 23 b. m. w Boczkach, pod Szadkiem, majątku zięcia swego, sędziego Nęckiego. Zmarły był jednym z ostatnich przedstawicieli tego starego, należącego już do przeszłości pokolenia naszej palestry, zanim weszła do niej młodsza, dziś także już siwiejąca generacja prawników z szkoły głównej. Do służby sądowej wszedł, jako aplikant kancelaryjny jeszcze w r. 1829; patronem trybunału w Kaliszu został w r. 1842. Stanowisko swe zawdzięczał własnej usilnej pracy. Cieszył się w szerokich kołach rozległą praktyką i powszechnem zaufaniem, na które niewątpliwie zasłużył, jako człowiek nieskazitelnego charakteru i wielkiej prawości. W stosunkach koleżeńskich był wzorowym, jak zresztą wszyscy juryści starego autoramentu, w postępowaniu z ludźmi ujawniał zawsze wielki takt, uprzejmość i słodycz charakteru, Danem mu było żyć w dobrych czasach naszej palestry, gdy jeszcze żadne siły nie podkopywały moralnie i materjalnie adwokatury, więc dzięki uczciwej pracy, potrafił zebrać dość znaczne mienie i zapewnić przyszłość licznej rodzinie. W r. 1876 opuścił wraz z wielu starszemi służbę sądową i przeszedł w stan dobrze zasłużonego spoczynku. W pierwszych latach istnienia Towarzystwa Kredytowego Miejskiego w Kaliszu powołany został przez współobywateli na stanowisko członka Komitetu. Złożył je, opuszczając przed kilku laty Kalisz, w którym tyle lat uczciwie pracował i w którym pozostawił poza sobą jaknajlepszą pamięć prawego i zacnego człowieka. Pogrzeb odbył się w Rososzycy w dniu 27 b. m.


Kurjer Warszawski (dodatek poranny) 1897 nr 72

Echa kaliskie.
Korespondent nasz pisze d. 2-go b. m.:

Towarzystwo lekarskie na wniosek dra Wilczewskiego przesłało telegram gratulacyjny prof. Nenckiego, który tem bliższy jest sercu lekarzy naszych, iż pochodzi z guberni kaliskiej, prof. Nencki bowiem urodził się we wsi Boczki (15-go stycznia 1847-go r.) w pow. sieradzkim Kaliskie Towarzystwo Lekarskie ma zaszczyt zaliczać jubilata do grona swych członków w honorowych. 

Kurjer Warszawski ( z dodatkiem porannym) 1897 nr 227

Pracownia Nenckiego*.
(Korespondencja własna Kurjera Warszawskiego.)
Petersburg, d. 13 sierpnia.
Pracownia prof. Nenckiego w instytucie medycyny doświadczalnej należy do najpoważniejszych instytucyj naukowych w Europie, to też wiadomość, jakoby jej kierownik opuszczał Petersburg, przenosząc się na stały pobyt do Lwowa, sprawiła tu wrażenie.
Tym razem jednak informacje, ze Lwowa pochodzące, o tamtejszej katedrze, ofiarowanej znakomitemu chemikowi, okazują się przedwczesne!
Dla sprawdzenia rzeczy u źródła, udałem się do instytutu, gdzie mnie przyjął młody uczony, jeden z najpierwszych tu współpracowników profesora, dr. Dzierzgowski.
My tu w instytucie—mówił dr. D.— o ustąpieniu Nenckiego nic nie wiemy, a bodaj, że i sam Nencki znajduje się w tem samem położeniu, bo oto w liście, który przed chwilą otrzymałem od profesora z Karlsbadu, pisze między innemi, właśnie po przeczytaniu w Gazecie Warsz. wiadomości o katedrze we Lwowie i z powodu tej „nowiny”, iż „moi i przyjaciele zawsze więcej o mnie wiedzą, niż ja sam...” To chyba jest wyraźnem zaprzeczeniem? Podobno były czynione propozycje, może były układy, lecz, powtarzam, instytut nic nie wie, a przecieżby wiedział, skoro już we wrześniu, czyli za miesiąc, Nencki niby ma osiąść nad Pełtwią. Zresztą Nencki jest dziś cały pochłonięty swojemi nowemi studjami, które tak wspaniale zapowiadają się dla wiedzy, iż stanowczo pracowni swojej teraz nie opuści...
Tak więc, zamiast kreślić... historję tutejszej pracowni Nenckiego, wypada mi raczej zatrzymać się nad jej—teraźniejszością, która z powodu owych „nowych studjów" drga dziś pełnem życiem. Korzystam z tej chwili, by wspomnieć zarazem o urządzeniu instytutu, tak mało znanem szerszemu ogółowi.
Instytut medycyny doświadczalnej mieści się na t. zw. Wyspie Aptekarskiej. Zajmuje olbrzymią przestrzeń, otoczoną zewsząd zielenią ogrodów i sadów. Gdyby nie dwa potężne gmachy, tak czyste wewnątrz i zzewnątrz, iż rzekłbyś, że od tygodnia dopiero zrzucono z nich rusztowania mularskie, z napisami na jednym: „Medycyna doświadczalna,” na drugim: „Chemia lekarska.”—możnaby sądzić, że to jakaś wzorowa stacja rolniczo-leśna.
Naokół tych dwóch budynków, mieszczących gabinety, laboratorja i t. d., stoją drobne pawilony parterowe, przeznaczone do hodowli królików, świnek i t. d. Tu też znajduje się lecznica zwierzęca, stajnie i t. d. Wszystko połączone kolejką i wszystko czyste jak szkło. Znać na każdym kroku, że instytut, zbudowany wielkim nakładem, wielkiemi też rozporządza środkami.
Kierownikiem naczelnym jednego z tych gmachów jest od lat 6-iu z górą dr. Nencki, wezwany z Berna przez instytut, który dla posiadania znakomitego uczonego nie wahał się przyznać mu wyjątkowych przywilejów w zakresie pomocy naukowych, emerytury (szan. profesor korzysta już z pełnej) i t. p.
Wejdźmy na chwilę do pracowni.
Możnaby ją nazwać „domem białym,” białe bowiem są ściany kurytarzy i sal, białe schody, białe stoły...
Na parterze, o wielkim przedsionku, mieszczą się: aula wykładowa, muzeum, gabinet fizyczny, pokój ciemny chwilowo (promienie Röntgena), analiza gazów; termostat, sala operacyjna, przyrządy sterylizacyjne, sale do wyrobu surowicy. W tych ostatnich jest wcale ciekawa armja... czarna!
Tu oto—objaśnia uprzejmy przewodnik—hodujemy dżumę, tu znowu hodowla błonicy, a tu cholera. Może wejdziemy do dżumy?...
I owszem! Dżuma w hermetycznie zamkniętych słojach, jak w więzieniu, nie musi być groźna. Pobyt śród „Wrogów ludzkości” byłby może przyjemny, gdyby nie duszność z iście tropikalnego upału, która nas zmusza chwytać za klamkę.
Pierwsze piętro (gmach jest wysoki, jednopiętrowy) obejmuje: laboratorjum Nenckiego, pokój jego asystenta, gabinet Nenckiego, salę analiz elementarnych, pokój z wagami, pokój do mikroskopowania, laboratorjum ogólne, pokój do siarkowodoru.
Nencki nie mieszka w instytucie; asystenci i pracownicy, przeciwnie, mają osobny pawilon, gdzie też są sale jadalne i do zabaw. Instytut tworzy niejako osobny świat, odcięty od reszty świata, z którym łączy go tylko poczta i telefon.
*
Leży przede mną broszura, w r. b. tutaj wydana, p. t. „Sommaire des travaux accomplis par m. le professeur Marcel Nencki et ses éléves dans ses laboratoires a Berne et a St. Pétersbourg, 1869—1896.”
Książkę wydali uczniowie—z okoliczności 25-lecia profesora. Przytacza ona wykaz, zaiste ogromem swoim imponujący, prac specjalnych, których ilość z roku na rok się powiększa, bo gdy pierwsze lata podają 1—2 prace, ostatnie już 15—20.
Nencki ma talent... tworzyć uczonych! Pracą niezmordowaną uczy pracować, talentem i wiedzą— rozwidnia widnokręgi, miłością nauki bez cienia zawiści—budzi zapał. To też obok jego wzniosłej postaci grupuje się liczna rzesza „młodych”, z których niejeden ma już imię własne w nauce, a wielu pracuje wraz z Nenckim w Petersburgu.
Dzierzgowski, J. Zaleski, P. Rakowski, Ciszkiewicz, Rasiński, Brzeziński, Lachowicz, Trzciński, Złotnicki, Szymanowski, Brodzki, Leśnik, L. Rekowski, M. Jakowski, Jasieński, Filipowski, Maszewski, Wyrzykowski, Zajączkowski, Białobrzecki —oto nazwiska, które co chwila spotykamy w „Sumarjusżu” jubileuszowym.
Pracownia Nenckiego to już poważny rozsadnik wiedzy na kraj cały!
*
Wspomniałem na wstępie, iż Nenckiego zatrzymują tu prace nowe, a w pełni rozwoju będące. Są to badania—nad księgosuszem. Rozpoczął je nasz uczony przed 2-ma laty, w Karbaniku na Kaukazie, prowadził dalej w instytucie, zkąd znowu niebawem mają być przeniesione na Kaukaz, gdzie w tym celu staraniem ministerjów rolnictwa i spraw wewnętrznych ma powstać specjalna stacja.
W pracy nad księgosuszem Nencki osiągnął już pewne rezultaty pozytywne. Po przeprowadzeniu całego szeregu prób ustalił on, iż ameby księgosuszowe hodują się w glebie śluzowej, osiągnął kultury zabójcze do 4-ej swojej generacji i określił system uodporniania (imunizacji) bydła: doświadczenia przekonały, że surowica cielęca działa stanowczo uodporniająco na owce, owcza—na cielęta i t. d.
Otóż prace te potrwać mogą jeszcze około lat 2—3, zanim osiągnięte z nich będą owoce dojrzałe dla wiedzy wszechświatowej, kiedy wiedza ta będzie mogła powiedzieć: niema już księgosuszu, bo mamy przeciwko tej klęsce broń—nieomylną!...
Vester.

* ze wsi Boczki, przypis autora bloga


Goniec Łódzki 1898 nr 200

JUBILEUSZ.
(Korespondencja, własna „Gońca Łódzkiego*)
Sieradz d. 10 października.
Dnia 8 b. m. w Sieradzu zebrani w sali balowej w liczbie do 200 osób mieszkańcy Sieradza i bliższej oraz dalszej okolicy święcili 50 letni jubileusz działalności lekarskiej dr. med. J. Stanisławskiego. Reprezentowane były wszelkie warstwy społeczne: koledzy jubilata, duchowieństwo, ziemianie, mieszczanie i włościanie w swych strojach odświętnych.
Na rzęsiście oświetloną salę balową wprowadził jubilata dziekan miejscowy, ks. Mikołajewski, witając go krótkiem przemówieniem. Podczas wspólnego obiadu dr. Podciechowski wręczył jubilatowi dyplom na członka honorowego towarzystwa lekarskiego kaliskiego, a następnie przemawiali: pp. Mniewski w imieniu ziemiaństwa Sieradzkiego, M. Białecki, naczelnik powiatu (wjęzyku urzędowym) St. Kobierzycki, ks. prałat Chodyński z Włocławka, ks. kanonik Jabłkowski z Uniejowa p. St. Stre szewski w imieniu tow. dobroczynności sieradzkiego. P. Dymitrowicz z Sieradza wniósł toast wierszem. Poczem p. Mieszczański z Sieradza powitawszy jubilata w imieniu mieszkańców miasta, przystąpił do odczytania nadeszłych depesz, których otrzymano przeszło 100 z najrozmaitszych okolic kraju, z Cesarstwa i zagranicy od kolegów, przyjaciół i pacyentów. Zaznaczymy, że wydział lekarski wszechnicy Jagiellońskiej przesłał telegraficznie swe życzenia sędziwemu dzisiaj swemu wychowańcowi, a J. E. ks. biskup kujawski tą samą drogą udzielił swego błogosławieństwa pasterskiego, którego obecni wysłuchali stojący. Prof. dr. Szewczyk z Krakowa przemówił w imieniu kolegów z wszechnicy Jagiellońskiej. Następnie dr. Murzynowski mówił w imieniu straży ogniowej sieradzkiej, której jubilat był inicyatorem, poczem podniesiono kurtynę i odsłonięto portret jubilata, otoczony przez grono strażaków. Zainaugurowana świeżo orkiestra strażacka amatorska grała motywy z pieśni ludowych. Dalej przemawiali pp: sędzia Nencki z Boczek, dr. Sikorski z Łodzi, a wreszcie sędzia J. Kolarzycki z Bogumiłowa podniósł zasługi jubilata w zorganizowaniu wystawy archeologicznej sieradzkiej w 1883 roku i w ocaleniu od zagłady licznych zabytków starożytności, zdobiących obecnie nasze muzea publiczne. W imieniu strażaków mówił p. Raczyński, a adw. przys. A. Parczewski, który na tę uroczystość wraz z p. Radwanem, redaktorem „Gazety Kaliskiej" przybył, w jędrnych słowach wskazał na znaczenie społeczne pomników przeszłości i życzył innym większym miastom prowincyonalnym, aby naśladowały przykład małego Sieradza. Zabrali głos i włościanie w swych odświętnych kapotach: Świniarski z Męki i Miłek z Jezior. Ten ostatni, sercem dłużny, chociaż w prostych, lecz serdecznych słowach w wypowiedzianej przemowie dziękował jubilatowi w imieniu kmieci, dla których jubilat był lekarzem, ojcem i zacnym doradcą. Po tem przemówieniu wzniosła się prawdziwa burza oklasków i posypała się istna powódź toastów, których wszystkich przytaczać niepodobieństwo, wymienimy tylko toast na cześć jubilata, wzniesiony przez ziemianki sieradzkie. Wysoce uroczysty i podniesiony nastrój umysłów ustąpił miejsca żywej i serdecznej wymianie myśli.
O 11-ej wieczór rozjechali się uczestnicy obchodu, unosząc zeń jaknajmilsze wspomnienia. Cały zaś obchód daje świadectwo jaknajlepsze ziemi sieradzkiej; dowiódł on, że Sieradzkie umie ocenić wszelką, choć nie szukającą rozgłosu pracę, że myśli poważnie i że w niem panuje harmonia wszystkich warstw społecznych.

Z. M.


Kurjer Warszawski ( z dodatkiem porannym) 1898 nr 257

Wizyta pasterska.
W dniu 29-ym z. m. J. E. ks. biskup Kossowski przybył do Rososzy w dekanacie tureckim.
Na powitanie Jego Ekscelencji wyruszyło stu włościan konno z p. Nenckim na czele; w chwili przybycia zaś zagrzmiała salwa z moździerza, a na plebanji zajaśniał transparent z napisem:
Witaj nam, witaj księciu kościoła,
Hołd Ci składają okoliczne sioła.
Po uroczystym ingresie ks. proboszcz Rusin przedstawił stan swej parafji, użalając się na zakorzenione w niej kradzieże.
J. E. ks. biskup w gorącej przemowie wzywał parafian do pielęgnowania cnót chrześcijańskich.
Nazajutrz Jego Ekscelencja celebrował mszę Św., poczem zwiedził ubogą zakrystję i kościół, odnowiony kosztem 2,000 rubli, zebranych przez parafian.
Do Sakramentu bierzmowania przystąpiło 724 wiernych, przyczem, jako matka, wystąpiła p. Nencka z Boczek, jako ojciec p. Charzyński z Błaszek.
Na odjezdnem J. E. ks. biskup błogosławił kilku włościan, którzy odznaczyli się ofiarnością na rzecz kościoła, a mianowicie: Andrzej Piekielny dał 300 rb. na odnowienie wielkiego ołtarza i organów, Marcin Borczyk 190 rb. na odnowienie ołtarza Matki Boskiej Częstochowskiej, Józef Jarczykowski 150 rb. na odnowienie ołtarza św. Józefa, Józef Piekarski 85 rb. na rzecz kościoła i Łukasz Piekielny 60 rb. na odnowienie ambony.

Z Rososzy Jego Ekscelencja odjechał na dalszą wizytę pasterską do Zadzima.  

Goniec Łódzki 1901 nr 237

Ś. p. Marceli Nencki.
Otrzymaliśmy z Petersburga bardzo smutną wiadomość. Zmarł jeden z najwybitniejszych uczonych polskich, Marceli Nencki, sławny na świat cały chemik i fizyolog.
Ś. p. Nencki urodził się w 1846 roku w Boczkach w kaliskiem (pow. sieradzkim). Pierwotnie zamierzał poświęcić się filozofii, i uczył się jej w Krakowie, w Jenie, i w Berlinie. W r. 1867 zwrócił się do medycyny i w r. 1870 zyskał stopień doktora. W r. 1872 został asystentem a następnie profesorem chemii fizyologicznej na uniwersytecie berneńskim w Szwajcaryi. W roku 1891 powołany został na kierownika instytutu medycyny doświadczalnej w Petersburgu.
Nencki ogłosił drukiem wiele prac specyalnych, niektóre w lwowskim „Kosmosie" i "Czasopiśmie aptekarskiem".
Zmarł nasz uczony onegdaj rano na krwotok kiszek.
Ś. p. Marceli był rodzonym bratem uczonego lekarza warszawskiego p. Leona Nenckiego.

Tydzień Piotrkowski 1901 nr. 42

Świat naukowy polski poniósł dotkliwą stratę przez śmierć d-ra Marcelego Nenckiego. Zmarły był jednym z najwybitniejszych chemików współczesnych i jednym z najpierwszych uczonych współczesnych. Urodzony w 1847 r. w Boczkach, w sieradzkiem, w r. 1864 ukończył gimnazyjum piotrkowskie, a następnie studyjował filologiję w akademii krakowskiej, na uniwersytecie w Jennie i w Berlinie. Następnie przerzucił się na medycynę i ukończył ją ze stopniem doktora w 1870 r., poczem z całym zapałem począł studyjować chemiję. Zmarł w 54 roku życia, jako kierownik pracowni chemicznej w instytucie medycyny doświadczalnej w Petersburgu. Ś. p. Marceli Nencki był stryjem p. K. Nenckiego, dyrektora tutejszej gazowni.

Zorza 1901 nr 42

Ś. p. Marceli Nencki. Nauka ciężką poniosła stratę, albowiem zakończył życie jeden z największych uczonych, świata całego, mianowicie profesor Marceli Nencki. Nieboszczyk urodził się we wsi Boczkach w powiecie sieradzkim guberni kaliskiej.
Po ukończeniu gimnazjum w Piotrkowie poświęcił się naukom ścisłym, naukom, któreby w jego i świata całego oczach rozdarły zasłonę z wielu tajemnic przyrody. Najpierw zatem udał się na wyższą naukę do wszechnicy Jagiellońskiej w Krakowie, potem do uniwersytetów w Jenie i w Berlinie. Trudno nam wskazać i określić czytelnikom, jakiemu odłamowi nauki oddawał się ś. p. Nencki, bo trzeba już wiele umieć, żeby zakres ten objąć i zrozumieć. Dość powiedzieć, że przez lat 30 zmarły pracował nad badaniem wewnętrznego życia samego ciała człowieka i zwierząt i na tem polu poczynił znakomite odkrycia. On to np. opracował chemię soku żołądkowego, czyli zbadał źródło wytwarzania się kwasu solnego, owego soku, który trawi w żołądku wszelkie pokarmy. Badania ś. p. Marcelego Nenckiego znakomicie posunęły naprzód nauki lekarskie. Uczony ten przez lat 30 badał, zbadał i dowiedział się wiele, a zawsze powtarzał: widzę za sobą wiele, bardzo wiele, a przed sobą daleką drogę, idącą, zda się, w nieskończoność! Tak wielki uczony najlepiej to rozumiał, że ani człowiek pojedynczy, ani świat cały nigdy się nie przestanie uczyć, uczyć się i zawsze uczyć się trzeba. Przez czas pewien ś. p. Nencki był profesorem uniwersytetu w Szwajcarji, a ostatnio przez szereg lat w Petersburgu.


Sport: Tygodnik Ilustrowany 1901 nr 43

Z żałobnej karty.
† Ś. p. Marceli Nencki. w pełni sił męzkich jeszcze, bo w 54 roku życia, zmarł słynny uczony biolog i chemik, profesor Marceli Nencki. Imię rodaka naszego zasłynęło w całym świecie naukowym, jako imię znakomitego potentata myśli, człowieka głębokich zdolności i wielkiej pracy. Zmarły uczony przyszedł na świat w 1847 roku dnia 15. stycznia we wsi Boczkach, pow. sieradzkiego, gub. kaliskiej. Po ukończeniu gimnazjum w Piotrkowie, rozpoczął studja na Wszechnicy Jagiellońskiej, poświęciwszy się badaniom filozoficznym. Później widzimy go na uniwersytecie w Jenie, a następnie w Berlinie, gdzie się przenosi na wydział lekarski i w 1870 roku uzyskuje stopień doktora medycyny. Jednakże ś. p. Nencki nie oddał się praktyce lekarskiej: pragnienie wiedzy parło go dalej w poszukiwaniu ideału prawdy ku wyżynom nauki czystej. W laboratorjach, pod kierunkiem Naunyna, Schultena i Baeyera, pracował niezmordowanie, cały oddany swej ukochanej nauce. Wieści o nim szerzej iść poczęły; w dwa lata po uzyskaniu doktoratu został asystentem na katedrze chemicznej w instytucie patologicznym w Bernie, a wkrótce uzyskał stanowisko profesora. Pracownia jego w Bernie ściągała ze wszystkich stron żądnych wiedzy, którzy w Nenckim znajdowali niezrównanego kierownika. Niezmordowana praca wielkiego uczonego przez szereg lat dała wyniki zdumiewające. Cały dział biochemji, przez niego stworzony, a dotyczący budowy chemicznej, produktów żywności drobnoustrojów i t. d. zawiera materjał niezwykle bogaty; jest to piękna karta w dziejach rozwoju nauki. Między innemi ś. p . Nencki sprostował błędną teorję Duclaux, jakoby trawienie nie mogło się odbywać bez udziału drobnoustrojów. Wiele cennych rzeczy znajduje się w jego pracach o symbiozie i enantobiozie drobnoustrojów. Prace jego w dziedzinie chemji, o kwasie moczowym, kondensacji fenolów, o soku żołądkowym i t. d . należą do klasycznych, prostując teorje błędne i ustanawiając nowe. Genialny uczony, z całą świadomością słabych sił umysłu ludzkiego, szedł do swego celu poznania prawdy. Świadomość ta nie zniechęcała go, owszem dodawała bodźca do pracy. Widząc, jak wiele tajemnic kryje się w naturze przed okiem uczonego, niezmordowaną pracą, popartą genialnemi zdolnościami, starał się zedrzeć choć część zasłony, pokrywającej jasną krainę wiedzy. Na ostatnim zjeździe przyrodników i lekarzy polskich w Krakowie Nencki w przemówieniu swojem rzekł między innemi: „Kiedy po trzydziestoletniej pracy na polu dociekań nad chemią, staję przed zgromadzeniem, muszę przyznać się, że dotychczasowe prace nie dają mi właściwego zadowolenia, iżbym się bodaj zbliżył do źródła prawdy. Widzę przed sobą cały szereg usiłowań i badań, a przed sobą daleką drogę, idącą, zdaje się, w nieskończoność. Mimo to, wierzę w zwycięztwo nauki, wierzę, iż następcom naszym uda się więcej zdziałać na polu badań ustroju żywego”. Te słowa doskonale charakteryzują genialnego uczonego. Zbrojny w wiedzę, talent i wiarę w przyszły tryumf wiedzy i prawdy—szedł przebojem dokonywując w dziedzinie nauki odkryć wielkich i pomnikowych.
Zmarł w Petersburgu, gdzie od 1892 roku zajmował stanowisko kierownika pracowni chemicznej w instytucie medycyny doświadczalnej. Na kartach historji wiedzy nazwisko ś. p . Marcelego Nenckiego zapisane zostanie w jednym szeregu z najznakomitszymi umysłami naszej doby.


Gazeta Świąteczna 1901 nr. 1085

Marceli Nęcki. W poniedziałek 14-go października rozeszła się szybko po świecie żałobna a niespodziana wiadomość o śmierci Marcelego Nęckiego. Był to rodak nasz, a wielki uczony i badacz. Chyba wszyscy na świecie, oddający się dziś wyższéj i głębszéj nauce, wiedzieli coś o nim, o jego pracach, i o znaczeniu tych prac. Badał on, dochodził tego, jaki jest związek między ciałem a życiem, jaki jest skład wewnętrzny ciał żyjących, cząsteczek tych ciał, i jakie zachodzą w nich przemiany przy czynnościach życiowych; dociekał też przytém tego, jaka jest isto tna różnica między ciałem żyjącem a martwém, za życia i po śmierci. W badaniach swych, których przebieg i wyniki ogłaszał zwykle drukiem, doszedł do wielu odkryć, posunął cokolwiek na przód wiedzę o życiu, a mianowicie naukę chemji ciał żyjących, i wskazał drogę, po któréj zaczęło iść za jego przykładem wielu uczonych badaczy, Marceli Nęcki żył zaledwo lat 54, a od lat 80 znano go w świecie nauki. Urodził się roku 1847 w folwarku Boczkach, parafji Rososzy pod Szadkiem w powiecie sieradzkim, w dzisiejszéj gub. kaliskiéj. Nauki gimnazjalne odbył w mieście Piotrkowie. Potém na nauki wyższe pojechał do Krakowa i wstąpił tam do akademji Jagielońskiéj na wydział filozoficzny. Kształcąc się je dnak i rozmyślając zapragnął czego innego. Oto przeniósłszy się do uniwersytetu w Jenie, w Niemczech, oddał się naukom lekar skim, a mając lat 23 wyszedł już na uczonego lekarza, „doktora medycyny". Nie zamierzał jednak nigdy zajmować się leczeniem, tylko oddał się badaniom naukowym. Lat 20 pracował w Szwajcarji, będąc profesorem przy uniwersytecie w Bernie i przewodnicząc młodzieży sposobiącéj się na uczonych lekarzy. Ponieważ słynął w świecie i był bardzo ceniony, więc przed laty dziewięciu wezwano go do Petersburga na kierownika pracowni chemicznéj w zakładzie naukowym do badań lekarskich. Tam też, na tém stanowisku, umarł. Świat utracił w nim jednego z największych dziś uczonych, badaczy, a my w dodatku utraciliśmy człowieka, który był naszą chlubą.*) - p. g. ś. *) Prawdziwie polskie i dobrze po polsku brzmiące nazwisko Nęcki, weszło w zwyczaj drogą obcéj pisowni i łacińskich dokumentów przekręcać tak, że aż dziwnie dla oka wygląda, niemile ucho razi, i nieraz wywołuje pytanie, jakiego pochodzenia może byó całowiek o nazwisku "Nencki". Dlatego woleliśmy od tego niedobrego acz utartego zwyczaju odstąpić i pisać to nazwisko jak przystało, po polsku, jak pierwiastek jego wskazuje, i jak ono istotnie brzmi i brzmieć powinno.
 
Gazeta Kaliska 1902 nr. 45

Administracja dom. Boczki (przez Szadek) ma do sprzedania 150 sążni torfu na opał pod Wartą i 500 sążni pod Zduńską -Wolą.


Goniec Łódzki 1902 nr 75

§ W sprawie komunikacyi. P. Nencki z Boczek pisze do nas: „Kur. Warsz." doniósł o projekcie p. Michała Kukuli z Teodozyi, który stara się o wprowadzenie komunikacyi samochodami osobowo-towarowemi z Warszawy do Kalisza przez Sochaczew, Łowicz, Zgierz, Łódź, Pabianice Łask, Zduńską-Wolę i Sieradz. Sądzę, że o wiele właściwszą i korzystniejszą byłaby linia od Łodzi przez Konstantynów, Lutomiersk, Szadek i Zduńską Wolę, a to z powodów następujących: 1) ze Zgierza do Pabianic kursuje już tramwaj elektryczny 2) Łódź, Pabianice, Łask, Sieradz, Kalisz łączy nowobudująca się kolej warszawsko- kaliska; 3) na linii Łódź,—Konstantynów
Lutomiersk—Szadek—Zduńska-Wola, nie ma
stałej komunikacyi, chociaż od lat kilku, staraniem obywateli ziemskich, upoważnionych przez gminę Szadek, pp. Nenckiego i Leopolda, wybudowana została szosa, o wiele lepiej dziś utrzymana z funduszów powiatowych niż droga idąca przez Pabianice i Łask. Wprawdzie pod Łodzią obecnie szosa jest również tak samo nie możliwą do przebycia jak pod Łaskiem i Pabianicami, lecz na

daleko mniejszej przestrzeni i gównie wskutek dowozu kamieni pod budującą się kolej warszawsko-kaliską. W obec powyższych danych, stanowczo linia: Łódz -Konstantynów-Szadek dostarczy większej ilości podróżnych i pewniejszego dochodu. Konstantynów jest przedmieściem Łodzi, a Lutomiersk i Szadek - spiżarnią. Sąsiednie gminy, jak Wojsławice i Zduńska-Wola zamieszkałe są przez tkaczów, którzy mają ciągły stosunek z fabrykantami w Łodzi a droga na Konstantynów-Szadek jest krótszą o kilkanaście wiorst od drogi na Łask. Może powyższe uwagi przydadzą się panu Michałowi Kukuli lub jego przedstawicielowi w Warszawie, a bliższych szczegółów udzieli sędzia gminny w Szadku, gub. Kaliska. Zwrócić muszę przytem uwagę na jedną jeszcze kwestyę. Samochody w niedalekiej przyszłości, zupełnie zastąpią konie. Szybkość biegu samochodów i budowa ich, wymaga drogi szerszej. Należałoby tedy zaniechać budowy szos wąskich, a właściwie zwężania traktów, jak to obecnie się praktykuje. Łatwiej jest, bijąc rowy, zostawić drogę szerszą, niż w przyszłości rozszerzać drogi. To samo dotyczy stawiania domów przy drogach. Ulica np. Konstantynowska w Łodzi może z czasem połączyć się Brusem i Konstantynowem. Po za linią istniejącej dziś szosy należy więc zostawić z obu stron odpowiednią przestrzeń na trotuary".

Gazeta Kaliska 1902 nr. 91

Do sprzedania 60 funt. nasienia sosnowego po rb. 1 kop. 25 za funt. w dom. Boczki, poczta Szadek.


Goniec Łódzki 1903 nr 20

Korespondencye.
Zduńska Wola.
Pan X. obywatel z sąsiedztwa podaje nam interesujące dane dotyczące wytwórstwa w Zduńskiej Woli i projektuje sposoby ulepszenia go. Oto co pisze:
Miasto nasze, liczące kilkadziesiąt tysięcy ludności (biorąc w rachubę i tkaczy z okolicznych wsi, wyrabiających towar dla fabrykantów w Zduńskiej Woli) zbyt wolno się rozwija. Ujemne warunki wzrostu są następujące:
Miasto utrudniony ma kredyt, nie posiadając Towarzystwa kredytowego i hypoteki w miejscu.
Najgłówniejsze jednakże złe wynika z następującej przyczyny:
Zduńska Wola i sąsiednie wsie wyrabiają tygodniowo około 30,000 sztuk surowego towaru, który dla wykończenia musi być oddany do farbiarni—apretury. Przecięciowo, średnia apretura wykończa tygodniowo 2,000 sztuk towaru, czyli Zduńska Wola, ażeby mogła swój towar przerobić w miejscu, potrzebuje 5 apretur. Tymczasem, z powodu braku wody, Zduńska Wola nie posiada ani jednej apretury i zmuszona jest surowy towar oddawać do odpowiednich farbiarni w Łodzi, Tomaszowie i Białostoku, tracąc naturalnie na transporcie i zwłoce. W ostatnich czasach, z powodu ściślejszego stosowania prawa o zanieczyszczaniu wód, nie wszystkie istniejące apretury będą mogły egzystować, a nawet część takowych zaprzestała już funkcyonować i Zduńska Wola znalazła się w przykrem położeniu. Powstał więc projekt założenia apretur w środku miasta i za miastem ponad rzeką Brodnicą, płynącą równolegle, o kilkadziesiąt zaledwie kroków obok kolonii: Labelew, Rembieskie, Zamłynie i Raduchów.
Nie sądzę, ażeby apretura w środku miasta była możliwą, a to nie tylko z uwagi na nosy i zdrowotność mieszkańców, lecz i obowiązujące prawo. Woda musi być oddaną sąsiadowi czystą, musi być filtrowaną, a na filtrowanie potrzeba odpowiedniej miejscowości i znaczniejszej przestrzeni.
Gdyby droga 3 rzędu z Izabelewa ku Ra- duchowowi nie była tak piaszczystą, lecz — szosą, to stanowczo po nad Brodnicą miejscowość byłaby najwłaściwszą do założenia kilku nawet apretur.
Wiem, że czynione są w tym kierunku starania, a to nietylko ze względu na farbiarnie, lecz i dlatego, że okolica położona za
Izabelowem, do przecięcia się z traktem i budującą się szosą z Szadku do Warty w Boczkach, jest główną spiżarnią Zduńskiej Woli. Przeciwna bowiem strona miasta produkty swoje woli odstawiać do Pabianic i Łodzi. Za izabelewem znajdują się kopalnie torfu: w Raduchowie, Boczkach, Rososzycy, Miłobędziu, Chorążce, Woli Flaszczynej; lasy z Wojsławic, Rososzycy, Rożdżał, Ralewic, Prusinowic i Zadzimia, lasy rządowe i majorackie, dostarczają opału do Zduńskiej Woli. Ta okolica, drogą na Izabelew, dostarcza kamieni tak pod budowę domów, jak i reperacyę dróg I rzędu z Łodzi do Kalisza, a wskutek nasypu kolei żelaznej, dowóz długiego budulcowego drzewa z tej strony miasta jest tylko możliwy pod tunelem, przy końcu wsi Izabelew. Jest więc koniecznem, ażeby z uwagi na dalsze istnienie miasta, dobrobyt mieszkańców miasta i okolicy, starania o budowę drogi szosowej przez Izabelew w stronę Zamłynia, uwieńczone zostały pomyślnym skutkiem.
Zarząd kolei kaliskiej nie obliczył się z interesami i ruchem mieszkańców naszego miasta. Dziś już z powodu szczupłej budowy dworca kolejowego, podróżni w większej połowie wyczekiwać muszą na dworze, a będzie gorzej, gdy otwarty zostanie ruch prawidłowy i przewóz towarów"
Jak się dowiadujemy w ostatniej chwili, uchwałą gminy Wojsławice z dnia 12 stycznia, droga ta za nr. 4 przez Izabelew w stronę Zamłynia została przyjętą w poczet dróg II rzędu i budowa szosy ma się niezwłocznie rozpocząć. Nadto dodać możemy, że w Raduchowie znajduje się odpowiednia miejscowość do założenia apretury, tem więcej, że na miejscu jest bogaty pokład torfu na opał.

Zainteresowani w budowie apretury bliższe szczegóły mieć mogą udzielane przez sędziego gminnego w Szadku i adw. przs. Aleksandra Mogilnickiego w Łodzi.


Goniec Łódzki 1904 nr 144

W niedzielę popołudniu zmarł ś. p. dr. Leon Nencki, rodzony brat nieżyjącego znakomitego uczonego ś. p. d-ra Marcelego Nenckiego.
Urodzony we wsi Boczki, w pow. suwalskim, d. 28-go czerwca 1848 r. ś p. dr. Leon Nencki uczęszczał do gimnazyum w Piotrkowie i Kaliszu, po których ukończeniu wstąpił był do b. Szkoły Głównej, a po jej zamknięciu ukończył uniwersytet warszawski.
W r. 1871 i 2-gim śp. dr. Nencki był asystentem przy klinice chorób wewnętrznych profesora Sultzena w Dorpacie, stąd udał się na dalsze studya do Berlina, gdzie wraz z bratem pracował gorliwie nad chemią. W r. 1874, po uzyskaniu doktoratu w Szwajcaryi, dr. Nencki przez dwa lata oddawał się studyom klinicznym w Wiedniu, Paryżu i Londynie.

Po powrocie w r. 1877 do kraju śp dr. Leon Nencki rozpoczął tutaj praktykę i w r. 1881 został kierownikiem pracowni chemicznej i bakteryologicznej szpitalów warszawskich, a potem ordynatorem szpitala św. Ducha, które to stanowiska zajmował do tej chwili.


Gazeta Kaliska 1904 nr 149

Dr. med. Leon Nencki. (Wspomnienie pośmiertne). Szkoła Główna warszawska, przez stosunkowo niedługi czas swego istnienia, wydała plon nader obfity. Najściślejsi potentaci wiedzy ostatnich czasów, to przeważnie wychowańcy b. Szkoły Głównej, do liczby których należał i dr. med. Leon Nencki, zmarły w Warszawie w dniu 22 maja. Urodzony w 1848 roku w dziedzicznej wsi Boczki, pochodził w rodziny, starającej się dać dzieciom możliwe wykształcenie naukowe. Pomimo wczesnej śmierci ojca (a wkrótce i matki), pięciu pozostałych synów kończy gimnazja w Piotrkowie i Kaliszu, a następnie dwóch starszych Szkołę Główną a pozostali uniwersytetu w Jenie, Karlsruhe i Berlinie. Nie mała w tem była zasługa najstarszego brata, który po ukończeniu wydziału prawa i administracji, osiadł w rodzinnych Boczkach, dostarczając braciom potrzebne w kształceniu się fundusze. Zmarły dr. Leon Nencki, po zamknięciu Szkoły głównej, pozostawał czas pewien w uniwersytecie warszawskim. W 1871 roku udał się do Dorpatu, gdzie przez rok sprawował obowiązki asystenta w klinice chorób wewnętrznych. Dwa lata następne pracował w Berlinie, wspólnie z bratem prof. Marcelim Nenckim, nad chemją fizjologiczną. W 1873 r. zdał egzamin tamże, otrzymawszy prawo wykonywania sztuki lekarskiej. W Szwajcarii broni rozprawy pod tyt.: „Ueber des Verhalten einiger aromatischer Verbindungen in Thierkörper" i otrzymuje stopień doktora medycyny. W 1874 r. w W iedniu zajmował się w pracowni fizjologicznej prof. Brauna i Spätha. W Monachjum doskonalił się w hygjenie pod przewodnictwem dr. Pettenkofera. W 1875 r. w Paryżu, pod kierunkiem słynnego Kl. Bernarda, zgłębia choroby narządów moczowych, a w 1876 r. w Londynie temiż chorobami zajmuje się w klinice znakomitego Thompsona. Gdy w r. 1877 powrócił do kraju, uniwersytet warszawski potwierdza mu dyplom, otrzymany zagranicą. Osiadłszy w Warszawie, oddaje się pracom nad chemją, do których miał pociąg największy. W 1881 r. mianowano go dyrektorem pracowni chemicznej i bakteriologicznej szpitali warszawskich, a następnie i ordynatorem szpitala św. Ducha. W 1880 r. zostaje członkiem czynnym Tow. lekars. warszaw., zasilając pracami stale „Gazetę lekarską”, będąc i współwydawcą tego pisma. W 1892 r. miewa odczyty z zakresu bakterjologji. Działalność jego na polu hygieny nagrodzoną była medalami i dyplomami na wystawach hygienicznych: w Krakowie 1885 r., we Lwowie 1888 r. i w Wenecji 1894 r. W r. 1895 otrzymuje dyplomy na członka honorowego w Wiedniu i Brukseli, w r. 1892 przeznaczony zostaje do komisji Instytutu medycyny doświadczalnej w Petersburgu, dla zbadania istoty cholery. Gdy w r. 1897 założono w Warszawie Towarzystwo hygieniczne, Nencki został wybrany wiceprezesem. Z zakresu chemji lekarskiej zmarły ogłosił kilkadziesiąt prac, tak w „Gazecie lekarskiej”, „Zdrowiu”, jak i w „Pamiętniku Tow. lekarskiego warszawskiego”, w „Archives slaves des Biologie”, „Berliner klinische Wochenschrift”, „Müncher klin. Woch.“, „Semaine medicale de Paris” i innych. Z wielu prac przytaczamy kilka: „Tableau graphique indiquant la composition physiologique de l’alimendation normale, et de l’alimendation des malades etc.”, „O żywieniu i pokarmach”, „Wyjałowienie mleka i sztuczne karmienie niemowląt” po rosyjsku wydał: „P rojekt regulaminu żywienia w szpitalach warszawskich”. Nad grobem zmarłego w d. 25 maja w Warszawie profesorowie Nusbaum i Bogucki wygłosili mowy podnosząc obok prac naukowych koleżeńską uczynność wyjątkową dobroć serca, prawość i zacność charakteru zmarłego. Majątek jaki pozostawił, wywdzięczając sie bratu Adamowi, zapisał przeważnie dla dwóch jego synów Wszystkie dzieła treści naukowej, instytutowi nauk ścisłych imienia prof. Marcelego Nenckiego.


Zorza (Przegląd Polski) 1906 nr 13

W gub. kaliskiej.
(...) W Sieradzu dnia 18-go b. m .: odbyły się wybory wielkiej i średniej własności. Wybrano czterech wyborców. Lista zebranych wyborców wynosiła 145 na 208, mających prawo głosowania. Na 105 delegatów średniej własności stawiło się 97, reszta — to większa własność, która dopisała ledwie w połowie. Przeszli kandydaci narodowej demokracji, a mianowicie: 1) ks. kanonik Mirecki z Szadka głosów 134. 2) Teoder Załuskowski z Niechmirowa głosów 111. 3) Kazimierz Walewski z Tubądzina głosów 111 i 4) Józef Kobierzycki z Bogumiłowa głosów 96. Przepadli zaś pp. Sroczyński, b. wójt gminy Brzezino (głosów 93), niedawno wypuszczony z więzienia sieradzkiego za polski język; Józef Czarnowski z Prusinowic głos. 48 i Adam Nencki z Boczak głosów 42.


Rozwój 1907 nr 84

Do wynajęcia dworek
(sześć izb z kuchnią) w miejscości suchej, z prawem zbierania jagód, grzybów, polowania. Odległość od Zduńskiej Woli 10 Wiorst. Wiadomość: Administracja dóbr Boczki, przez Szadek.

Rozwój 1907 nr 165

Marceli Nencki.
Zamknięty obecnie zjazd lwowski przyrodniczo-lekarski uświęcony był imieniem jednej z chlub nauki naszej, Marcelego Nenckiego, któremu wystawiono też pomnik w przedsionku zakładu chemii lekarskiej wszechnicy lwowskiej. Nauka jednak, budując swe nieśmiertelne gmachy, nie zawsze rzuca na ramiona swych budowniczych szkarłatne płaszcze popularności, nie od rzeczy też będzie choć w kilku słowach przypomnieć szerszemu ogółowi zasługi wielkiego męża, który zaświadczył przed światem, że duch polski we wszystkich dziedzinach ma wciąż niepożyte siły.
Chemia nowoczesna, rozwikłając jedną po drugiej cały szereg zagadek, napotkała na swej drodze twór pozornie prosty, a jednak dokładnemu zbadaniu stawiający niesłychane trudności: białko. Jako pierwszo-składowa część komórki, stanowi ono podstawę życia, skupia wszystkie siły i wydziela energię, objawiającą się jako życie. Trzeba było zaiste genialnego umysłu, aby nie zejść na manowce wśród powikłanych dróg żywego organizmu i zbliżyć się znakomicie do prawdy. Tej niebezpiecznej wycieczki w dziedzinę niewiadomego podjął się Marceli Nencki, torując drogę całym nowym gałęziom chemii.
Badania Nenckiego nad gniciem białka dały zdumiewający wynik. Z gnijącego białka wytwarza się indol, przodek roślinnego indyga — co samo już jako środek rozpoznawczy ma dla pewnych procesów chorobowych ogromną doniosłość. Co ważniejsza jednak, rozkłada się gnijące białko, jak Nencki wykazał, z trudnej do zbadania drobiny o wielce zawiłej budowie chemicznej, na związki częścią znane, częścią zaś na nieznane, lecz stosunkowo proste, a tem samem łatwe do zbadania. Tak więc udało się Nenckiemu wskazać drogę do syntezy białka, tak silnie zaprzątającej dotychczas umysły uczonych.
W dalszym pochodzie swych zdobywczych zapędów oparł się Nencki na różnicach pomiędzy białkiem martwem a żywem. Jak nieprzebraną moc energii posiada białko żywe, wynika już ztąd, że np. substancye opierające się utlenieniu nawet przy temperaturze 100 stopni, w zetknięciu z białkiem żywem, w organizmie zwierzęcym, utleniają się przy temperaturze znacznie niższej, dzięki wydzielanym z białka żywego istotom chemicznym, których całkiem drobne już ilości wystarczają, aby rozszczepiać bardzo skomplikowane nawet związki organiczne. Są to zaczyny rozpuszczalne (enzymy), nazwane tak w przeciwstawieniu do zaczynów zorganizowanych — bakteryi.
Odkrycia Nenckiego łączą się ideowo z odkryciami Pasteura — na tej zaś podstawie zjawia się nauka o toksynach i antytoksynach, urasta Koch, twórca tuberkuliny i Behring, którego surowica przeciwbłonicza setkom tysięcy ocala corocznie życie.
Nencki zajmował się zresztą nie samą tylko biochemią. Ale i w pracach z zakresu chemii organicznej nie traci życia z oczu. Jego analiza dziegciu, a przedewszystkiem synteza esteru wzbogaciła farmacyę nowemi lekarstwami, których skuteczność potwierdza praktyka codzienna. Pomysł wprowadzenia do organizmu związków chemicznych, w organizmie dopiero rozszczepiających się na swe składniki (typowym przykładem jest tu salol, do organizmu wprowadzający w formie nieszkodliwej salicyl i kwas karbolowy), wskazał nową drogę, stał się początkiem nowej metody, której zawdzięczamy tak cenne, a dziś powszechnie znane środki, jak salipiryna, thiokol, tanalbina itp.
Potężny umysł twórczy Nenckiego jest więc nietylko chlubą nauki, lecz okazał się także źródłem błogosławionem i niewysychającem, zkąd ciągle nowe dobrodziejstwa spływają na ludzkość.
Przypomnijmy wreszcie kilka dat z życia Marcelego Nenckiego. Urodzony w r. 1847 w Boczkach pod Kaliszem, ukończył gimnazjum w Piotrkowie (1863 r.), a następnie, po krótkiej przerwie, wywołanej wypadkami w kraju, osiadł w Krakowie i poczuł studyować chemię, a następnie medycynę. W r. 1871 objął w Bernie szwajcarskim asystenturę przy katedrze anatomii patologicznej, we dwadzieścia zaś lat później przyjął zaproponowane mu przez Pawła ks. Oldenburskiego zajęcia w świeżo otwartym wtedy instytucie bakteryologicznym w Petersburgu. Tamże zmarł w r. 1901, licząc lat 54.


Gazeta Kaliska 1907 nr 186

W Boczkach pow. sieradzkiego zmarł ś. p. Adam Nencki, sędzia gminny, obywatel ziemski, brat zmarłego znakomitego uczonego.

Gazeta Kaliska 1907 nr 186

Ś. P. ADAM NENCKI magister pr. i adm., obywatel ziemski, długoletni sędzia gminny, opatrzony św. Sakramentami, po długich i ciężkich cierpieniach, zmarł w Boczkach, w ziemi Kaliskiej, d. 9 sierpnia 1907 r., przeżywszy lat 63. Wyprowadzenie zwłok nastąpi d. 12 sierpnia o g. 4 ej po południu ze wsi Boczki do kościoła parafjalnego w Rossoszycy. W dniu następnym, t. j. we wtorek, o g. 10 rano odbędzie się nabożeństwo żałobne i złożenie zwłok do grobów rodzinnych na cmentarzu miejscowym. Na smutne te obrzędy pozostała rodzina zaprasza krewnych, przyjaciół i znajomych. Osobne zaproszenia rozsyłane nie będą. Boczki, poczta Szadek, d. 9 sierpnia 1907 r.


Gazeta Kaliska 1907 nr 244

Długowieczność. We wsi Boczki, pow. sieradzkiego, w d. 15 b. m. zmarł Melchjor Górski, porządkowy dworski, przeżywszy lat 103. Ś. p. Górski przez całe swe życie służył w Boczkach, gdzie do dzisiejszego dnia służy również czwarte pokolenie tej rodziny. Zmarły do ostatniej chwili życia odznaczał się przytomnością umysłu i chodził pieszo co niedziela do kościoła odległego o wiorst cztery.

Ziemia Sieradzka 1920 maj

Do wydzierżawienia
Ogród owocowy
w Boczkach przez Szadek.

Obwieszczenia Publiczne 1922 nr 53a

Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
d. 22 marca 1922 r.
4234 „Wincenty Tyliński", młyn wodny we wsi Boczki, gm. Szadek, star. Sieradzkiego. Właśc. Wincenty Tyliński we wsi Boczki.


Obwieszczenia Publiczne 1922 nr 102

Do rejestru handlowego, Działu B, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
d. 7 sierpnia 1922 r.

45 „Dom Handlowy Zjędnoczonych Młynarzy w Sieradzu, Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością" z siedzibą w Sieradzu, ul. Wartska 17, Oddział w Kaliszu róg Wrocławskiej i Kościuszki. Przedmiotem przedsiębiorstwa jest handel artykułami dla przemysłu młynarskiego. Wspólnikami są: 1) Stefan Tyliński; 2) Adam Lewandowski; 3) Eugenjusz Sypniewski, zamieszkali w Sieradz u; 4) Józef Majewski — Wygoda, gm. Wróblew; 5) Firma „Bułka i S-ka" w Sieradzu; 6) Nikodem Jaruga w Małyniu, gm. Krokocice; 7) Ignacy Pertkiewicz w Rembiszewie, pow. Łaskiego; 8) Nusen Dawidowicz w Złoczewie; 9) Władysław Kasprowicz; 10) Józef Modelski w Sieradzu; 11) Ignacy Tyliński w Boczkach, gm. Szadek; 12) Franciszek Arczykowski, w Kobyli-Chmiel., gm. Szadek; 13) Józef Trojak w Sadokrzycach, gm. Wróblew; 14) Konstanty Kisielewicz w Smardzewie, gm. Wróblew; 15) Józef Torzewski w Swiatłowiznie, gm. Majaczewice; 16) Juljan Torzewski w Swiatłowiznie, gm. Majaczewice; 17) Antoni Brzeziński w Dzierlinie; 18) Leonard Cieluch w Kuźnicy Zagrz., gm. Klonowa; 19) Leonard Grobelny w Niemojewie, gm. Klonowa; 20) Stanisław Powałka w Charłupi Małej. Kapitał zakładowy wynosi 3.600.000 mk., podzielony na 72 udziały do 50.000 mk. każdy, z których posiadają: 1) Stefan Tyliński 20 udziałów;2) Adam Lewandowski 10 udziałów; 3) Eugenjusz Sypniewski 8 udziałów; 4) Józef Majewski 4 udziały; 5) Firma „Bułka i S-ka" 4 udziały; 6) Nikodem Jaruga 2 udziały; 7) Ignacy Pertkiewicz 4 udziały; 8) Nusen Dawidowicz 2 udziały; 9) Władysław Kasprowicz 1 udział; 10) Józef Modelski 1 udział; 11) Ignacy Tyliński 1 udział; 12) Franciszek Arczykowski 2 udziały; 13) Józef Trojak 1 udział; 14) Konstanty Kisielewicz 1 udział; 15) Józef Torzewski 2 udziały; 16) Juljan Torzewski 1 udział; 17) Antoni Brzeziński 2 udziały; 18) Leonard Cieluch 1 udział; 19) Leonard Grobelny 1 udział; 20) Stanisław Powałka 4 udziały. Zarząd stanowią: a) Stefan Tyliński; b) Adam Lewandowski, zamieszkali w Sieradzu i Józef Majewski, zamieszkały na Wygodzia, gm. Wróblew, pow. Sieradzkiego. Wszelkie umowy, zobowiązania pieniężne spółki—weksle, żyra na wekslach, rewersy, udzielanie prokury i plenipotencje—winny być podpisywane przez dwóch członków zarządu pod stemplem firmy. Cesje na przekazach i zaliczeniach, czeki i korespondencje, kwity z odbioru pieniędzy, towarów, listów, przesyłek wszelkiego rodzaju z poczty, telegrafu, dróg żelaznych, przystani, urzędów celnych, kantorów ekspedycyjnych podpisywane będą przez jednego z zarządców pod stemplem firmy. W instytucjach komunalnych, rządowych, społecznych i w sądach zastępować spółkę będzie jeden z członków zarządu. Udzielono prokury Eugeniuszowi Sypniewskiemu, który podpisywać będzie pod stemplem firmy w razie nieobecności któregokolwiek członka zarządu. Firma jest spółką z ograniczoną odpowiedzialnością, zawartą na czas nieograniczony na mocy aktu z d. 28 lutego 1922 r. za Nr. 163, sporządzonego przed notarjuszem Tymienieckim w Sieradzu.

 Ziemia Sieradzka 1923 grudzień

Parafja Rossoszyca. Napad bandytów w Boczkach gminy Szadek. Dnia 10 grudnia o godzinie szóstej wieczorem napadło trzech bandytów z rewolwerami na sklepowego Ciepłuchę, i zabrali pieniądze i towary jakie posiadał. Dano natychmiast znać o wypadku policji w Rossoszycy, a dzielna i energiczna policja tutejsza poszła za śladami do Zduńskiej Woli i tam wszyscy trzej bandyci zostali schwytani i odstawieni do więzienia w Sieradzu.
Bandyci owi nazywają się Kaczmarek, Korona i drugi Korona brat stryjeczny, którzy chodzili po wsiach ze smarowidłem i oliwą, aby potem mogli napadać. Ci trzej bandyci przyznali się również do innych napadów.
Niechaj będzie przestrogą ten smutny fakt dla wszystkich mieszkańców wiosek w przyjmowaniu różnych przekupniów i łazęgów. Od każdego przechodnia obcego należy żądać legitymacji od władzy państwowej i zaświadczenia od miejscowego proboszcza. Niemających legitymacji nie należy wpuszczać do domów.

Łódzki Dziennik Urzędowy 1925 nr 28

Edykt.
W myśl rozp. wykonawczego M. S. Wojskowych z dnia 1. 8. 1924 r. Dz. Ust. R. P. Nr. 74/24 poz. 739, § 11, ogłasza się:
Józef Pietras, urodzony 25.2. 1886 r. w Boczkach, gm. Szadek, pow. Sieradzki, syn Michała i Franciszki, z zawodu robotnik, zamieszkały w mieście Szadku, pow. Sieradzki, został powołany w 1914 roku do armji rosyjskiej na skutek mobilizacji i podczas bitwy z niemcami w 1914 roku w Prusach Wschodnich, zaginął bez wieści.
W związku z prośbą żony wymienionego, Anny Pietrasowej, o uznanie go zaginionym, uprasza się wszystkich, posiadających wiadomości o zaginionym, mogące świadczyć o jego zaginieniu, względnie o jego istnieniu, aby o tem zawiadomili Powiatową Komendę Uzupełnień Łask w Sieradzu w ciągu trzech miesięcy od daty ogłoszenia niniejszego.
P. K. U. Łask w Sieradzu.

Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 37a

Wpisy do rejestru handlowego.
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu, wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
W dniu 31 grudnia 1927 r.
8852. „Ignacy Jarzewski" — sklep kolonjalno _ spożywczy i wyroby tytoniowe we wsi Boczki, gm. Szadek, pow. sieradzkiego. Istnieje od 1926 roku. Właśc. Ignacy Jarzewski, zam. we wsi Boczki.
 
Goniec Sieradzki 1928 nr 85

SZADEK.
— (s) W dniu 3 bm. we wsi Boczki gm. Szadek mieszkanka wsi Rzeszewice gm. Bałucz pow. Łaskiego Józefa Tosik lat około 60 umysłowo chora, przechodząc około stawów należących do maj. Boczki napotkała na wodzie stado kaczek, za którymi puściła się wpław i utopiła się. 
 
Goniec Sieradzki 1929 nr 122

— (s) Katastrofalna burza. Straszna burza z piorunami i oberwaniem się chmury nawiedziła gm. Zadzim i Rossoszyce w niedzielę dnia 26 bm. o godz. 4ej po poł.
Pioruny uderzały co kilka sekund i szerzyły spustoszenie straszne. W Rzyczycy parafji Zadzim piorun uderzył w stodołę Fr. Jabłońskiego i wzniecił pożar, który rozszerzył się z nadzwyczajną szybkością, z powodu gęstego zabudowania całej wsi. Spaliło się 9 domów 10 obór, 5 stodół, Kilkanaście chlewów, nieomal wszystkie narzędzia rolnicze, kilka sztuk inwentarza, zapasy zboża, kartofli  i kilka psów. Grozę położenia pogarszało oberwanie się chmury. Deszcz nie padał, ale wprost lał jak z cebra, tak, że wody wystąpiły z całą siłą ze wszystkich rowów, strumyków, zabierając nieszczęśliwej ludności mienie, które przed pożarem uratowano.
Ludność widząc to nowe nieszczęście przestała gasić ogień i ratowała to, co woda zabierała.
A na dowód siły prądu wody niech posłuży fakt, że sieczkarnia poszła z wodą kilkadziesiąt metrów i krowa jedna którą dopiero za wsią uratowano i to z wielkim trudem.
Deszcz ulewny gasił ogień, bo ludność i straż pożarna wprost traciła przytomność, nie wiedząc czy ogień gasić, czy ratować ludności nieszczęśliwej resztę dobytku, którą woda porywała.
Straty spowodowane przez pożar są obliczone przeszło na 100000 zł.
Tegoż dnia we wsi Góry Prusinowskie uderzył piorun w dom Edmunda Pietrzaka i spaliło się całe gospodarstwo.
W Boczkach piorun zabił syna gospodarza Klimczaka.
W Krokocicach piorun uderzył w zabudowanie dzierżawcy Owczarka, zabił przytem Owczarkową i spaliły się wszystkie zabudowania gospodarcze.
Oprócz tego przez szalony impent wody podmytych zostało kilka obór, które skutkiem tego obaliły Się.
Stawy woda porozrywała, mosty mniejsze zabrała i uczyniła wielkie wyrwy przy szosach, drogach i rowach.
Rozpacz ludności Rzeczycy i okolicznej trudna do opisania.
W Rossoszycy zaś piorun zabił 2 jałówki na polu. W jedną topolę piorun uderzył 5 razy potrzaskał to drzewo zupełnie w drugie zaś drzewo 3 razy. Na plebanji piorun uderzył w antenę, lecz ta była uziemniona, piorun zsunął się do ziemi, nie wyrządzając szkody.
W samej wsi uderzeń od pioruna naliczono przeszło 40.
Obok Rossoszycy we wsi Lasek powódź nieomal całe pola zrównała z ziemią, tylko bardzo mało żyta się zostało.
Podobnej burzy i powodzi najstarsi ludzie nie pamiętają.
Te nieszczęścia, tak smutne, pobudziły ludność do wspólnego ratowania się w przyszłości. W tym celu na czele swego ks. proboszcza Petrykowskiego przybyli nazajutrz do Sieradza, by jaknajprędzej móc sprowadzić piorunochrony, by tym sposobem zabezpieczyć się od ognia przez uderzenia pioruna Rossoszyca była również nawiedziona burzą w dniu 16 bm. gdzie znów piorun poczynił poważne szkody.

 
Goniec Sieradzki 1929 nr 273

SIERADZ.
— (s) Święto Młodzieży w Rossoszycy. Rossoszyca po raz pierwszy uroczyście obchodziła święto Stanisława Kostki patrona młodzieży polskiej. W dniu 13 listopada młodzież szkolna całej parafji przystąpiła do uroczystej komunji św.
Po mszy św. w miejscowej remizie Straży Pożarnej odbyła się dla dzieci akademja ku czci św. Stanisława. Chór dziecinny odśpiewał pieśni ku czci swego Patrona, odczyt wygłosiła kierowniczka szkoły w Miedzinie p. Wróblowa.
Żywe obrazy deklamacje inscenizowane wykonały dzieci ze szkół w Rossoszycy, Lasku, Mogrlesie i Boczkach.
Całość wypadła bardzo ładnie i duże wrażenie zostawiła na dziatwie szkolnej.
Młodzież pozaszkolna męska i żeńska zrzeszona w Stowarzyszeniu Młodzieży Polskiej obchodziła święto swego patrona w ubiegłą niedzielę uroczystą akademją dla starszych.
Słowo wstępne wygłosił ks. Petrykowski, miejscowy proboszcz, podnosząc potrzebę urządzania takich uroczystości. Chór udatnie odśpiewał kantaty ku czci św. Stanisława. Odczyt p.t. „Św. Stanisław żył pełnią prawd Bożych” wygłosił ze swadą p. sekretarz St. Wilczyński.
Deklamacje inscenizowane wypowiedzieli druhowie Kwiatkowski i Przybylak. Wreszcie hymnem młodzieży „Hej do apelu" — chór zakończył akademie.
Uroczystość ta wywarła bardzo miłe wrażenie na licznie zgromadzonej publiczności, której nie mogła pomieścić obecna sala straży, podczas gdy na inne imprezy przychodziło po kilkanaście lub po kilkadziesiąt osób.
Z tego widać, że społeczeństwo jest spragnione „wyższych rzeczy” jak mówił św. Stanisław i dąży do  umocnienia w sobie ideałów chrześcijańskich.
 

 Ziemia Sieradzka 1930 październik

W dniu 2 października 1930 roku o godzinie 9-ej rano wybuchł pożar w zabudowaniach gospodarza Stanisława Przybylskiego, zamieszkałego w kolonji Boczki, gminy Szadek, podczas którego spaliło się: dach słomiany na domu mieszkalnym i szopa drewniana wartości 600 złotych.
W czasie pożaru wypadku z ludźmi żadnego nie było. Jak ustalono drogą przeprowadzonego dochodzenia to pożar powstał skutkiem zapalenia torfu pod szopą przez 5 cio letnią córkę poszkodowanego Przybylskiego, która pozostawiona była sama w domu bez żadnej opieki.

Łódzki Dziennik Urzędowy 1931 nr 7

OBWIESZCZENIE
STAROSTY POWIATOWEGO SIERADZKIEGO
z dnia 18 lutego 1931 r.
o kolejności osób obowiązanych do dostarczenia samochodów i motocykli.
Na podstawie §§ 4 i 8 Rozp. Min. Spr. Wewnętrznych i Min. Spr. Wojsk. z dnia 29. VII. 1930 r. wydanego w porozumieniu z Ministrami Skarbu i Robót Publicznych o obowiązku dostarczenia jako środków przewozowych na rzecz wojska w czasie pokoju samochodów, motocykli i rowerów (Dz. Ust. R. P. Nr. 58, poz. 470) podaję poniżej do powszechnej wiadomości, celem zapewnienia kolejności i równomierności przy powoływaniu do świadczeń listę kolejności osób powiatu sieradzkiego, obowiązujących do dostarczenia samochodów i motocykli w roku 1931.
34. Słowiński Stefan, Nr. rejestr. 80441, samochód osobowy — Fiat — m. postoju: folw. Boczki, gm. Szadek.
W ciągu dwóch tygodni od chwili ogłoszenia listy kolejności w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim osoby zainteresowane mogą wnosić do Starostwa Powiatowego Sieradzkiego uzasadnione reklamacje, w razie uwzględnienia których poprawiona zostanie odpowiednio lista kolejności, co jednak nie wstrzymuje wejścia w życie tejże listy kolejności z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
Starosta Powiatowy:
(—) Bukowski.


Łódzki Dziennik Urzędowy 1933 nr 21

ROZPORZĄDZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dn. 19 październ. 1933 r. L. SA. II. 12/14/33
o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu sieradzkiego na gromady.
Po wysłuchaniu opinji rad gminnych i wydziału powiatowego, zgodnie z uchwałą Wydziału Wojewódzkiego z dnia 18 października 1933 r. na podstawie art. 107 ustawy z dnia 23. III. 1933 r. o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) postanawiam co następuje:
§ 1.
XIII. Obszar gminy wiejskiej Szadek dzieli się na gromady:
1. Boczki, obejmującą: wieś Boczki-Nowe, wieś Boczki, folwark Boczki, kolonję Boczki, wieś Kobyla-Chmielowa, osadę Kobyla-Chmielowa.
§ 2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Sieradzkiemu.
§ 3.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
Wojewoda:
wz. (—) A. Potocki
Wicewojewoda

Obwieszczenia Publiczne 1936 nr 78

Sąd Okręgowy w Kaliszu, na mocy art. 1777-6 U. P. C., obwieszcza, iż na skutek postanowienia Sądu z dnia 11 lipca 1936 r., zostało wszczę­te postępowanie o uznanie za zmarłego Jana Wielogórskiego, syna Anto­niego i Otylii urodzonego w dniu 13/25 maja 1875 roku w Śwędziejewicach, parafii Wierzchy, pow. sieradzkiego.
Wobec czego Sąd wzywa go, aby w terminie 6-cio miesięcznym od dnia wydrukowania niniejszego zgłosił się do Sądu, gdyż w przeciwnym razie, po upływie tego terminu zostanie przez Sąd uznany za zmarłego.
Wzywa się wszystkich, którzyby wiedzieli o życiu lub śmierci Ja­na Wielogórskiego, aby o znanych sobie faktach zawiadomili Sąd Okrę­gowy w Kaliszu w powyższym terminie; nadto Sąd nadmienia, że Jan Wielogorski był stałym mieszkańcem folw. Boczki, gm. Szadek, nr spra­wy Co. 491/36.
 
Głos Chłopski 1949 nr 206

Z cyklu: Wkład nauki polskiej w dorobek wiedzy światowej
Dr. Tadeusz Czystohorski
adiunkt Uniwersytetu Łódzkiego   
MARCELI NENCKI twórca nowej GAŁĘZI CHEMII t. zw. biochemii
W Łodzi przy ul. Południowej 66 mieści się Instytut Biologii Doświadczalnej imienia M. Nenckiego. Kimże był ów Nencki? Ano, prawdopodobnie musiałmieć duże zasługi skoro aż instytuty naukowe noszą jego nazwisko. Czy jednak nazwisko to mówi coś więcej szerokiemu ogółowi? Raczej nie: Marceli Nencki znany jest głównie wśród lekarzy i chemików, a zwłaszcza wśród biochemików.   
Gałęzie nowoczesnej chemii
Zanim zajmiemy się samym Nenckim i jego zasługami przypomnijmy sobie wpierw coś niecoś o chemii. Wiemy, że jest to nauka o 96 pierwiastkach jako też o prawach łączenia się i rozłączania tych pierwiastków. Rozwijając się od wieku 18-go, chemia objęła ogromny materiał dlatego z konieczności musiano ją podzielić na kilka działów. Dwa najdawniejsze z nich noszą stare nazwy: „chemii nieorganicznej“ i „chemii organicznej". Nazwy te dziś nie bardzo już są racjonalne, lecz przyzwyczailiśmy się do nich i używamy ich już raczej ze względu na tradycję.
Chemia nieorganiczna
Pod tą nazwą rozumiemy dziś gałąź chemii, zajmującą się opisem wszystkich pierwiastków, oraz ich właściwości izwiązków, jakie dają w połączeniu z innymi pierwiastkami. Ponieważ pierwiastki wydobywamy przeważnie z ziemi, przerabiając różne minerały, przeto gałęź tę nazywano czasami „chemią mineralną". Nazwa ta już coś więcej nam mówi, aniżeli „chemia nieorganiczna", lecz dziś nie jest ona w użyciu.
Chemia organiczna
Druga gałęź — to chemia organiczna. Zajmuje się ona związkami, które dawniej potrafiono otrzymać tylko z różnych organów (części) czy to roślin czy zwierząt. Dawniej nazwa ta miała swojej uzasadnienie, bo rzeczywiście cukier otrzymywano z łodyg trzciny cukrowej też bulw buraczanych, ocet wytwarzano przez przeróbkę wina tj. sfermentowanego soku winogron, piękne barwniki lub wonne olejki wydobywano z rozmaitych organów roślinnych, tłuszcz otrzymywano bądź z produktów roślinnych, bądź zwierzęcych. Z czasem nauczono się produkować sporo tych substancji, na drodze sztucznej, dziś mówimy:    "drodze syntetycznej", co więcej —umiemy obecnie sztucznie otrzymywać bardzo dużo związków organicznych z tej tylko prostej racji, że w skład ich wchodzi pierwiastek węgiel (który — nawiasem mówiąc —znajduje się we wszystkich związkach, występujących w przyrodzie). Dla tej gałęzi chemii o wiele racjonalniejszą byłaby przeto nazwa „chemia związków węglowych", lecz nazwę tę spotykamy narazie dość rzadko. Z nowszych gałęzi chemii „chemia fizyczna" zajmuje się głównie pomiarami i obliczeniami różnych procesów, z którymi mamy do czynienia w chemii nieorganicznej i organicznej.   
„Chemia życia"   
Gałęzią chemii jest również t. zw. „biochemią" („bios po grecku znaczy — życie), w węższym zakresie zwana czasami chemią fizjologiczną (fizjologia jest to nauka o zjawiskach życia). Jak sama nazwa mówi, ta gałąź chemii zajmuje się substancjami, spotykanymi w organizmach żywych.
Biochemia jest dziełem trudnym gdyż substancje tu zaliczane są częstokroć bardzo skomplikowane i nie tak łatwo jest je rozpoznać.
Podczas gdy wszystkie trzy poprzednio wspomniane gałęzie chemii stały już na dość wysokim poziomie, o biochemii czy chemii fizjologicznej wogóle jeszcze się nawet nie mówiło. PIERWSZYM, KTÓRY JĄ ZACZĄŁ „UPRAWIAĆ" W SPOSÓB NAUKOWY, BYŁ WŁAŚNIE NASZ RODAK — MARCELI NENCKI.
Życiorys twórcy chemii
Urodzony 15 stycznia 1847 roku w Boczkach, ziemi Kaliskiej, uczęszczał młody Nencki do gimnazjum w Piotrkowie. Ukończył je w r. 1863-im.
W roku tym, jak wiemy, wybuchło powstanie Styczniowe. NENCKI BIERZE W NIM UDZIAŁ. Po upadku powstania musi uciekać z Rosji. Udaje się najpierw do Krakowa, a następnie wyjeżdża w głąb Niemiec, do Jeny, gdzie zamierzał studiować filologię klasyczną (język grecki i łaciński) na tamtejszym uniwersytecie, ówczesne nauki filologiczne tkwiły jednak zbytnio w metafizyce, kładły główny nacisk na urojone wytwory ducha ludzkiego. Nenckiemu to zupełnie nie odpowiadało. Porzuca przeto filologię i zapisuje się na medycynę w Berlinie, równocześnie studiując i chemię. Obie te nauki opierały się już wtedy na konkretnych faktach, z których wyprowadzać można ścisłe wnioski, co bardzo odpowiadało umysłowości przyszłego uczonego. Zetknąwszy się na medycynie z fizjologią, doszedł Nencki do przekonania, iż dla należytego zrozumienia przejawów życia organizmu trzeba przede wszystkim dobrze poznać przebiegające w nim procesy chemiczne. Chemia stała się więc dla niego nauką podstawową, bez pomocy której nie może się obejść dzisiejsza medycyna.   
Pierwsze badania nad białkiem, najważniejszą substancją życia
Jaszcze jako student zajął się Nencki białkiem, ową „tajemniczą substancją", z której zbudowane są tkanki organizmu zwierzęcego (i ludzkiego), substancją która jest niezbędnym składnikiem naszego pożywienia. Interesowało go przede wszystkim, jakie są losy białka, wprowadzonego jako pokarm do żołądka, jakim zmianom ono tam ulega. Podczas tych badań stwierdził że białko w naszym przewodzie pokarmowym rozpada się na tzw. „aminokwasy", coś w rodzaj kwasu octowego, ale zawierającego grupę aminową, pokrewną amoniakowi. To aminokwasy „spalane są" w organizmie na dwutlenek węgla, powstający zaś równocześnie amoniak przemienia się w tzw. mocznik, wydalany z moczem. Dziś łatwo nam powiedzieć, że „tak to jest" ale ile to i jakich doświadczeń trzeba było, by to wszystko prześledzić.
Wyniki prac Nenckiego miały wielkie znaczenie praktyczne dla medycyny i dla innych nauk, zwróciły bowiem uwagę na zagadnienie, jak wogóle zbudowane jest białko. Zagadnienie to do dziś nie jest jeszcze ostatecznie rozwiązane. Wiemy, jakie pierwiastki wchodzą w skład białka (węgiel, wodór, tlen, azot i czasami siarka). Wiemy — właśnie dzięki Nenckiemu — że w białkach znajdują się amino-kwasy. Lecz od czasów Nenckiego nie bardzo posunęliśmy się naprzód, i jak te amino-kwasy są z sobą połączone, o tym do dziś nie mamy pojęcia.
Wzrasta popularność polskiego uczonego
WYSTĄPIENIE MŁODEGO NENCKIEGO Z ZAGADNIENIEM „CHEMIZMU ŻYCIA" ZWRÓCIŁO NAŃ UWAGĘ CAŁEGO ŚWIATA NAUKOWEGO, ZARÓWNO LEKARZY, BIOLOGÓW, JAK TEŻ I CHEMIKÓW. Za drugą tego rodzaju pracę nadaje mu Uniwersytet Berliński tytuł doktora. Uniwersytet w Bernie (Szwajcaria) ofiarowuje mu w r. 1871-ym asystenturę na medycynie. Z chwilą tą rozpoczyna Nencki wiernie służyć nauce, a służba ta trwała bez przerwy lat trzydzieści i skończyła się w dniu jego śmierci.
„Służba nauce"
Służba to była twarda. Od godziny 8-ej do 18-ej praca w laboratorium, potem zaznajamianie się z tym, co na świecie osiągnęli inni uczeni, ewentualnie zapisywanie tego, co się samemu osiągnęło. W parze z wielką pracowitością szła fenomenalna wprost pamięć. Wszyscy podziwiali, jak Nencki mógł spamiętać tyle faktów naukowych i to w najdrobniejszych szczegółach.
A dziedzina, którą się zajmował, była przecie obszerna, gdyż obejmowała fizjologię, chemię nieorganiczną, organiczną i fizjologiczną, a poza tym: bakteriologię, higienę i farmakologię.
W pracy pomagała Nenckiemu bardzo nadzwyczajna zręczność eksperymentatorska: każdy ze swych realnych pomysłów potrafił udowodnić przy pomocy odpowiedniego doświadczenia. Wiele ma również do zawdzięczenia swej silnej woli. Gdy zajął się jakimś zagadnieniem to konsekwetnie dążył do jego rozwiązania, nie cofając się przed żadnymi trudnościami. Gdy to lub owo doświadczenie nie udawało się, wówczas obmyślał inne sposoby postępowania, wysilał całą swą pomysłowość, aż wreszcie osiągał zamierzony cel.
Szybka kariera naukowa
Nic dziwnego, że wobec takich zalet szybko przechodził szczeble kariery naukowej. Zostaje docentem, następnie zastępcą profesora, a w r. 1876 profesorem nadzwyczajnym. Gdy w r. 1877-ym Uniwersytet Berneński stwarza pierwszą na świecie katedrę chemii fizjologicznej, wykłady na niej prowadzi M. Nencki. W r. 1888 buduje się dlań specjalne laboratorium, dawno bowiem nie odpowiadało już warunkom jego pracy, — w tymże roku powierzono mu również wykłady bakteriologii, lepszego bowiem specjalisty tego przedmiotu trudno było znaleźć.
Zaszczytne wyróżnienie i trudny wybór
W R. 1891, STOJĄCY U SZCZYTU SŁAWY NENCKI OTRZYMUJE ZASZCZYTNĄ PROPOZYCJĘ OBJĘCIA KIEROWNICTWA INSTYTUTU MEDYCYNY EKSPERYMENTALNEJ W DAWNYM PETROGRODZIE (DZIŚ LENINGRAD). Uczony znalazł się w położeniu dość trudnym. Z jednej strony przywiązanie do stworzonej przez siebie placówki w Bernie, z drugiej zaś szerszej perspektywy pracy naukowej na terenie takiej placówki, jak petrogradzki Instytut Medycyny Eksperymentalnej, który rozporządzał o wiele większymi środkami  finasowymi aniżeli Uniwersytet Berneński.. Już Nencki zdawał sobie dobrze sprawę z tego, że minęły czasy, gdy można było dokonywać epokowych odkryć bez odpowiednich środków finansowych. Biochemia do swych badań wymaga drogich aparatów, obserwacje musiało się przeprowadzać długo, przy pomocy żmudnych doświadczeń na szeregu zwierząt — a wszystko to wymagało odpowiednich kosztów. Wahanie się Nenckiego trwało krótko: uczony idzie tam, gdzie ma zapewnione znacznie większe możliwości wydajnej pracy. Przenosi się do Petrogradu i pozostaje tam do końca życia. Umarł nagle 14 października 1901 r. w pełni sił życiowych. Jeszcze w przeddzień zgonu rozmyślał o pracach naukowych, snuł nowe pomysły, których, niestety, nie zdołał już urzeczywistnić. Zgodnie z ostatnią wolą zmarłego przewieziono szczątki wielkiego uczonego do kraju ojczystego i pochowano na cmentarzu ewangelickim w Warszawie.
Dorobek naukowy M. Nenckiego
Dorobek 30-letniej „Służby nauce" Nenckiego jest wprost [...........]120 rozpraw własnych, 300 prac jego studentów. W ramach krótkiego artykułu nie sposób nawet wymienić tytułów tych rozpraw. Musimy poprzestać na stwierdzeniu, że we wszystkich tych pracach myślą przewodnią była chemia zjawisk życiowych. Tworzenie się amoniaku w organizmie i sposoby jego oznaczenia, tworzenie się mocznika, zwalczanie przez organizm substancji trujących, tworzenie się indykanu w moczu, znaczenie bakterii gnilnych w jelicie grubym itd.
NENCKI PIERWSZY ZWRÓCIŁ UWAGĘ NA WIELKIE ZNACZENIE
BAKTERII używając do obserwacji ich mikroskopu. Zdawał też sobie sprawę jak te bakterie można zwalczać...
NENCKI ZAUWAŻYŁ, ŻE WE KRWI BYDŁA ROGATEGO, KTÓRE PRZESZŁO DŻUMĘ ZNAJDUJE SIĘ JAKAŚ SUBSTANCJA OCHRONNA, KTÓRA WSTRZYKNIĘTA INNYM ZWIERZĘTOM OHRONI JE PRZED ZACHOROWANIEM. ODKRYCIE TO STANOWI ZACZĄTEK ZNANYCH NAM DZIŚ ZASTRZYKÓW OCHRONNYCH.
Wielkie znaczenie naukowe miał cykl doświadczeń nad krwią zwierząt i ludzką. Razem z wielkim chemikiem krakowskim Leonem Marchlewskim stwierdził Nencki, że czerwony barwnik krwi tzw. hemoglobina i zielony barwnik liści tzw. chlorofil to substancje bardzo pokrewne. ODKRYCIE TO STAŁO SIĘ ŚWIETNYM POTWIERDZENIEM TEORII DARWINA.

Dziennik Łódzki 1950 nr 305

Do prawdy przez eksperyment i obserwację
O dziele wielkiego polskiego biochemika
Dnia 14 października minęło czterdzieści dziewięć lat od śmierci znakomitego biologa i chemika polskiego, uczonego o światowej sławie, prof. Marcelego NENCKIEGO.
W nadchodzącym roku — 1951 — obchodzić będziemy pięćdziesięciolecie jego śmierci, które winniśmy wykorzystać dla głębszego poznania jego dorobku naukowego, zaznajomienia się z jego działalnością badawczą, pedagogiczną i społeczną oraz — a może nawet przede wszystkim — dla spopularyzowania tego wybitnego człowieka w społeczeństwie polskim.
Marceli Nencki jest jednym z twórców biochemii (chemii fizjologicznej), nauki o zjawiskach i procesach chemicznych, zachodzących w organizmach żywych. Biochemia jest nauką stosunkowo młodą, sięgającą jednak swymi początkami jeszcze w drugą połowę ubiegłego stulecia. M. Nencki był właśnie jednym z pierwszych wykładowców biochemii na świecie. Miało to miejsce w siedemdziesiątych i osiemdziesiątych latach XIX w. Rząd szwajcarski powołał naszego wielkiego rodaka na profesora nowoutworzonej katedry chemii fizjologicznej (1877—1891) na uniwersytecie w Bernie. W Szwajcarii również zorganizował Nencki własny doskonale wyposażony instytut biochemiczny, licznie nawiedzany przez uczonych europejskich.
Marceli Nencki urodził się 15.1 1847 we wsi Boczki, rodzinnym majątku w Sieradzkiem. Do gimnazjum uczęszczał w Piotrkowie, skąd musiał uciekać do Krakowa w czasie powstania 1863/64. Na Uniwersytecie Jagiellońskim studiował filologię. W 1864 r. przerwał jednak studia w Polsce i udał się do Jeny, a potem do Berlina. Za namową przyjaciół zapisał się w Berlinie na medycynę. Równocześnie rozpoczął pracę w laboratorium chemicznym, gdzie poznał nowoczesne metody pracy naukowej. W 1870 r. ogłosił pracę doktorską z zakresu biochemii.
Następny etap działalności naukowej Nenckiego to uniwersytet biochemiczny w Brnie szwajcarskim. W tym nowym środowisku doznał Nencki niezwykle serdecznego przyjęcia ze strony władz państwowych i miejskich, jak również ze strony świata naukowego. Zawarł tutaj szereg cennych dla siebie znajomości, m. in. z licznymi uczonymi polskimi, szukającymi wówczas schronienia na obczyźnie.
Po czternastu latach pobytu w Szwajcarii wyjeżdża Nencki w 1891 r. do Petersburga, przyjmując propozycję tamtejszego Instytutu Medycyny Doświadczalnej objęcia kierownictwa laboratorium. Bardzo płodna okazała się m. in. współpraca naszego uczonego z I. P. Pawłowem (analiza chemiczna soków trawiennych, pierwsze oczyszczanie enzymów).
W stolicy carskiej Rosji prowadził Nencki badania głównie nad chemizmem krwi. Rezultatem jego wieloletniej, niestrudzonej pracy prowadzonej wspólnie ze swą asystentką i najbliższą współpracownicą Nadiną Sieberuwą, było wyjaśnienie w pewnym stopniu budowy chemicznej barwnika krwi, hemoglobiny. Otrzymanie przez niego ciała pośredniego chemicznie pomiędzy hemoglobiną a chlorofilem (zielonym barwnikiem liści), badanym w tym samym czasie przez innego znakomitego biochemika polskiego Leona Marchlewskiego, pozwoliło mu na wysnucie ważnego wniosku biologicznego — że dwa najcharakterystyczniejsze dla żywych organizmów barwniki — chlorofil (rośliny) i hemoglobina (zwierzęta) wywodzą się ze wspólnego pnia. Prace Nenckiego i Marchlewskiego były podstawą, na której oparły się wszystkie późniejsze badania nad chlorofilem i hemoglobiną.
Jako chemik-organik zajmował się Nencki badaniem kwasu moczowego i mocznika. Na temat tworzenia się mocznika w organizmie stworzył Nencki własną niezwykle interesującą i płodną teorię, która przetrwała z górą 30 lat.
Niemożliwością jest wyliczyć wszystko, czym zajmował się ten zawsze twórczy i niezmordowany badacz, który całe swoje życie poświęcił dla nauki. Należy jeszcze tylko nadmienić, że Nencki ogłosił również szereg prac z zakresu bakteriologii (m. in. otrzymał on surowicę przeciwko księgosuszowi, chorobie zakaźnej bydła rogatego).
Mimo wielu lat spędzonych poza krajem, utrzymywał Nencki żywy kontakt z Polską. Był członkiem Polskiej Akademii Umiejętności. W 1900 r., w lipcu, brał udział w IX Zjeździe Przyrodników i Lekarzy Polskich w Krakowie. Było to na kilka miesięcy przed jego śmiercią. Marceli Nencki zmarł 14. X. 1901 r. w Petersburgu. Zwłoki jego sprowadzono na cmentarz ewangelicki w Warszawie.
Dla mieszkańców Łodzi nazwisko Marcelego Nenckiego jest dosyć bliskie. Imieniem jego nazwany jest bowiem ważny ośrodek naukowo-badawczy Państwowy Instytut Biologii Doświadczalnej, mieszczący się przy ulicy Południowej 66, dawniej placówka Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, utworzona tuż po zakończeniu I wojny światowej. W laboratoriach tego Instytutu prowadzi się badania z zakresu biologii, fizjologii i biochemii.
Nauka, nawiązująca w Polsce Ludowej do najlepszych tradycji poprzednich pokoleń, znajduje w osobie Marcelego Nenckiego wzór wytrwałego i niezwykle sumiennego badacza, poszukiwacza prawdy obiektywnej jedynie na drodze eksperymentu i ścisłej obserwacji.
Stulecie urodzin wielkiego uczonego, które minęło trzy lata temu, odbiło się słabym echem w naukowych ośrodkach Polski. Tłumaczyć to należy zapewne wyjątkowymi warunkami powojennymi. W przyszłym roku jednak, w roku, w którym odbędzie się I Polski Kongres Nauki, winniśmy godnie uczcić pięćdziesięciolecie śmierci M. Nenckiego, wielkiego syna narodu polskiego.
Stefan Brutkowski

Dziennik Łódzki 1951 nr 32 panorama 

Kim był Marceli Nencki?
Warszawie, podczas obrad I Kongresu Nauki Polskiej, ściany sal Politechniki zdobiły m. in. portrety słynnych uczonych polskich. Jeden z nich przedstawiał Marcelego Nenckiego (1847—1901). Kto zacz i co zdziałał?
Człowiek ten zasłużył się Polsce i światu tym, że był jednym z twórców nowej dziedziny nauki — biochemii (bios-po grecku życie), jednej z najrozleglejszych i jeszcze się rozwijających nowoczesnych nauk. Bada ona wszystko, co dzieje się w żywym świecie od strony chemicznej, a więc skład i zmiany najciekawszego bodaj rodzaju materii — materii ożywionej.
Marceli Nencki, urodzony w roku 1847 we wsi Boczki pod Kaliszem, przeżywał swoją młodość w czasie, kiedy o biochemii mało kto jeszcze słyszał. Kilkanaście lat minęło od chwali, kiedy chemik niemiecki Wöhler zdołał otrzymać na drodze sztucznej coś, co — jak dotąd przypuszczano-powstawało tylko przy udziale „siły życiowej" w istotach żywych. Otrzymał mianowicie w swoim laboratorium mocznik — składnik moczu. Wszyscy prawie uczeni wątpili do tej chwili, by człowiekowi udało się wytworzyć sztucznie jakąkolwiek substancję, powstającą w zwierzętach czy roślinach. Odkrycie Wöhlera obaliło ten pogląd i wzbudziło w człowieku wiarę w swoje możliwości.
Nencki, zmuszony do ucieczki ze stron rodzinnych za udział w Powstaniu Styczniowym — przebywał krótko w austriackim wówczas Krakowie, a później w Niemczech i kształcił się początkowo na lekarza.
Niemcy — miejsce odkrycia Wöhlera — przodowały w tych czasach w badaniach chemicznych, prowadzonych tam z wielkim rozmachem. Pobudzony ich wynikami Nencki połączył medycynę z chemią i stał się — biochemikiem. Biochemia stanowi dziś jedną z podstaw medycyny i stara się znaleźć sposób na choroby, wobec których medycyna stawała bezradna.
Wiele rzeczy przemawia za tym, że biochemii przypadnie właśnie w udziale dokładne wyjaśnienie, na czym polega rak i, być może, zwalczenie tej do dziś prawie nieuleczalnej choroby. Wiele prac poświęcono chemicznej budowie bakterii gruźliczej, zbliżając pomału naukę do upragnionego nad nią zwycięstwa. Potężnym lekarskim działem biochemii jest endokrynologia — nauka o hormonach i wydzielaniu wewnętrznym.
Niedługo po ukończeniu studiów Nencki przenosi się do Szwajcarii i wkrótce zostaje pierwszym w tym kraju profesorem biochemii. Bada interesujący wszystkich czerwony barwik krwi, o którym było wiadomo, że z płuc rozprowadza po całym organizmie tlen. Udaje mu się wyjaśnić bardzo skomplikowaną budowę najważniejszej części barwika, przez co staje się jednym z najbardziej znanych uczonych owych czasów.
Rozległa wiedza przynosi mu dalsze zaszczyty: otrzymuje zaproszenie na stanowisko kierownika Instytutu Medycyny Doświadczalnej w Petersburgu. Przenosi się tam i do końca życia pozostaje, prowadząc głównie badania nad plagą bydła — księgosuszem i zajmując się też dawnym tematem — barwikiem krwi.
Zmarł w 1901 r. w Petersburgu, mając lat 54 — na raka. Prace Nenckiego wyjaśniły nowy, ciekawy wycinek działania ludzkiego organizmu i organizacji życia zwierzęcego, a — co ważniejsze — dały podstawy dziesiątkom innych badaczy do poznania i zwalczania anemii, przynosząc ulgę milionom źle odżywianych ludzi. Praca o krwi i oddychaniu była więc pracą dla ludzkości.
Śmierć Nenckiego przypadła w samym początku wspaniałego rozwoju biochemii. Ostatnie 50 lat przyniosło mnóstwo odkryć, ale dziś jeszcze wiele problemów oczekuje od biochemii wyjaśnienia. Biochemia od chwili powstania zajmowała się również życiem roślinnym. I tu polscy biochemicy mieli wiele do powiedzenia. Leon Marchlewski, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, był tym, który rozwiązał zagadkę chemicznej budowy chlorofilu, zielonego barwika roślin — „fabryki", która wytwarza przy pomocy światła słonecznego pokarm dla wszystkich istot żywych.
Biochemia była dotąd w Polsce wykładana jedynie na wydziałach lekarskich pod nazwą chemii fizjologicznej i wchodziła w zakres wykładów z fizjologii zwierząt i roślin — na wydziałach przyrodniczych. — Przed wojną jedynie Wolna Wszechnica Polska (jedyna wyższa uczelnia łódzka) posiadała katedrę biochemii na kierunku przyrodniczym. „Odziedziczył" ją Uniwersytet Łódzki. Akademia Medyczna posiada pierwszą w kraju katedrę endokrynologii. Do Łodzi przeniósł się także zniszczony podczas wojny Warszawski Instytut Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego. Teraz mieści się w nim jeden z głównych ośrodków biochemicznej pracy naukowej w Polsce.
Istniejący od 2 lat nowy system studiów umożliwia specjalizację biochemiczną — oprócz lekarzy i przyrodników — studentom chemii, zamierzającym pracować naukowo. Na nich zaś czekają laboratoria badawcze, rozwijające się przemysły — farmaceutyczny i spożywczy, laboratoria klinik i szpitali.

W br. w początkach października będziemy obchodzić 50-lecie śmierci Marcelego Nenckiego. Rocznica ta winna przypomnieć nam o konieczności upowszechniania tej gałęzi nauki w Polsce, której może ono zapewnić miejsce w rzędzie przodujących w dziedzinie biochemii krajów. H. P.

Dziennik Łódzki 1969 nr 192

Pożary
W miejscowości Boczki, pow. Sieradz spaliła się stodoła drewniana. Straty — około 35 tys. złotych.

Dziennik Łódzki 1971 nr 110

W Boczkach, pow. Sieradz., motocyklista Henryk J. uderzył w drzewo. W wyniku wypadku kierowca i jego pasażerka doznali ciężkich obrażeń. (kl)
_________________________________________________________________________________

Na Sieradzkich Szlakach 1993/2
_________________________________________________________________________________



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Biuletyn Szadkowski 2001/1

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jacek Nalewajko*
PRZYRODNICZE I SPOŁECZNO - GOSPODARCZE
CECHY PRZESTRZENI GEOGRAFICZNEJ SOŁECTWA
BOCZKI W GMINIE SZADEK **

Funkcjonowanie i perspektywy rozwoju każdej z przestrzennych jednostek taksonomicznych - bez względu na jej wielkość i rangę - uzależnione jest od całego zespołu czynników, który tworzą elementy przyrodnicze, gospodarcze, społeczno - demograficzne, jaki i administracyjno - polityczne. Najmniejszą z takich jednostek terytorialnych jest sołectwo, które składa się z jednej, czasem kilku wsi lub przysiółków. Zasięg sołectwa wyznaczony obszarowo przez lokalne granice administracyjne powoduje, że bardzo niewielki pod względem terytorialnym, ale także ludnościowym i gospodarczym obszar, bywa niezwykle rzadko przedmiotem analiz o charakterze naukowym.
W Zakładzie Zagospodarowania Środowiska i Polityki Przestrzennej Uniwersytetu Łódzkiego podjęto próbę badań żnych aspektów przyrodniczych i społeczno-gospodarczych środowiska geograficznego właśnie na szczeblu sołeckim. Efektem tych działań było powstanie kilkunastu prac licencjackich i magisterskich dotyczących geograficznych aspektów funkcjonowania tych jednostek w gminie Szadek należącej do powiatu zduńsko-wolskiego.
Artykuł ten jest próbą prezentacji najważniejszych problemów przyrodniczych, społecznych i gospodarczych jednego z sołectw gminy Szadek, a przykładem który wybrano jest sołectwo Boczki.

* Jacek Nalewajko - starszy wykładowca w Zakładzie Zagospodarowania Środowiska i Polityki Przestrzennej Uniwersytetu Łódzkiego 

** ** W artykule wykorzystano materiały zebrane i zestawione w pracy dyplomowej M.Śliwowskiego „Monografia geograficzna sołectwa Boczkiw gminie Szadek” wykonanej w 2001r. na seminarium w Zakładzie Zagospodarowania Środowiska i Polityki Przestrzennej UŁ (promotor: prof. Tadeusz Marszał).

Położenie i cechy środowiska przyrodniczego

Sołectwo Boczki zajmuje blisko 7 km2 powierzchni i należy do średniej wielkości sołectw w gminie, stanowiąc nieco ponad 4,5 % jej obszaru. Położone jest najbardziej na północny zachód, a w jego skład wchodzą cztery wsie Boczki Stare, Boczki Nowe, Boczki Parcele oraz Boczki Kolonia.
Według najpowszechniej stosowanego podziału regionalnego Polski J. Kondrackiego omawiany obszar usytuowany jest na Równinie Szadkowskiej będącej częścią Wysoczyzny Łaskiej (Kondracki, 1998) .
Większość terenu stanowi morenowa równina powstała w czasie zlodowaceń środkowopolskich, głównie jednak podczas zlodowacenia warciańskiego (120 - 170 tysięcy lat temu ). Budują ją przede wszystkim osady glacjalne i fluwioglacjalne wykształcone w postaci glin morenowych, piasków, żwirów i pospółek oraz mułków i iłów. Drugim - po działalności lodowców skandynawskich - czynnikiem morfologicznym, który odegrał podstawową rolę w kształtowaniu dzisiejszego ukształtowania powierzchni sołectwa była działalność rzeźbotwórcza rzek. Efektem procesów erozji i akumulacji fluwialnej jest wyraźnie widoczna w dzisiejszej rzeźbie dolina rzeki Pichny, którą wypełniają osady piaszczysto - mułkowe oraz torfy. Oprócz wspomnianych skał powierzchnię sołectwa budują niewielkie obszarowo pokrywy eolicznych piasków, powstałe w wyniku działalności akumulacyjnej wiatru, której największe natężenie wystąpiło w ciągu ostatnich kilku tysięcy lat.
Wysokości bezwzględne nie są znacząco zróżnicowane i najczęściej osiągają wartości 145 - 155 m.n.p.m. Najwyższe punkty występują na południe od granic sołectwa (okolice Reduchowa - około 175 m.n.p.m.), zaś najniżej położonymi są tereny sołectwa usytuowane w dnie doliny Pichny (139 - 143m.n.p.m.) .
Budowa geologiczna i ukształtowanie powierzchni terenu - obok warunków klimatycznych i stosunków wodnych - mają decydujący wpływ na charakter pokrywy glebowej występującej na danym obszarze. Na terenie sołectwa Boczki przeważają gleby pseudo bielicowe wykształcone na piaskach i glinach morenowych, a w dolinie Pichny spotkać można gleby aluwialne i bagienne. Około 65 % gleb należy do IV i III klasy bonitacyjnej i tylko około 10 % zaliczanych jest do najgorszej jakościowo klasy VI. Przeważająca część gleb kwalifikowana jest jako gleby kompleksu pszennego dobrego bądź żytniego bardzo dobrego, a te najsłabsze - do żytniego dobrego - lub w skrajnym przypadku - do żytniego słabego.
Kolejnymi ważnymi elementami przyrodniczymi wpływającymi na potencjał środowiska każdego z obszarów są warunki klimatyczne oraz stosunki wodne.
Głównym ciekiem na terenie sołectwa Boczki jest jeden z prawobrzeżnych dopływów Warty - Pichna, niekiedy nazywana Brodnicą. Rzeka ta należy do ustabilizowanych pod względem wielkości przepływów, jako że wezbrania zdarzają się na niej rzadko, co powoduje, że sporadycznie zdarzające się podtopienia obszarów położonych w dnie jej doliny nie mają większego wpływu na gospodarczą działalność człowieka . Jakość wód Pichny nie odbiega w sposób znaczący od norm dla III klasy czystości wód powierzchniowych, a głównymi zagrożeniami są ścieki komunalne pochodzące z Szadku i okolicznych wsi oraz tzw. zanieczyszczenia obszarowe, związane ze spływem powierzchniowym z terenów o większym od przeciętnego dla danego terenu wykorzystaniem nawozów sztucznych i środków ochrony roślin. Wody powierzchniowe (oprócz Pichny są to nieliczne stawy i naturalne, niewielkie oczka wodne) zajmują zaledwie około 1 % ( 6 ha) powierzchni sołectwa.
Drugą część hydrosfery stanowią wody podziemne. Najważniejsze z punktu widzenia obszarach wysoczyznowych zbudowanych z piasków i żwirów pierwszy poziom wodonośny występuje na głębokości 1,5-3,0 m poniżej poziomu terenu, natomiast tam, gdzie powierzchnię tworzą gliny piaszczyste lub piaski gliniaste można go najczęściej spotkać na głębokości 1,0-2,0 m. Najpłycej wody gruntowe występują w dnie doliny Pichny (0,5-1,0 m). Jeśli chodzi o zaopatrzenie ludności w wodę, to jak wykazały badania ankietowe przeprowadzone wiosną 2001 roku przez M. Śliwowskiego (2001), prawie wszyscy mieszkańcy sołectwa korzystają z sieci wodociągowej, którą wybudowano i oddano do użytku w roku 1998. Woda ta pochodzi z ujęcia głębinowego w Szadku.
Warunki klimatyczne panujące na terenie sołectwa nie odbiegają w sposób zasadniczy od panujących w tym regionie Polski. Najchłodniejszym miesiącem, według pomiarów dokonanych w dziesięcioleciu 1989 - 99, jest luty ( -2,5oC), a najcieplejszym - lipiec (+18,0oC). Największe opady przypadają na okres letni i w najwilgotniejszym miesiącu (lipiec) wynoszą średnio -dla wspomnianego dziesięciolecia - około 108 mm, podczas gdy najbardziej suchym okresem jest zima, kiedy to średnie miesięczne nie przekraczają 30 mm. Ważnym agroklimatycznie wskaźnikiem jest tzw. okres wegetacyjny, czyli liczba dni z średnią temperaturą dobową powyżej + 5o C. W przypadku omawianego obszaru jego wartość wynosi około 220 - 225 dni, co jest wielkością nieco wyższą od średniej krajowej.
Ostatnim z elementów przyrodniczych istotnych z punktu widzenia działalności człowieka jest szata roślinna. Najważniejsze znaczenie mają tu kompleksy leśne. Na terenie sołectwa Boczki występują dwa nieco większe skupiska leśne należące do lasów państwowych. Zajmują one powierzchnię blisko 70 ha czyli około 1,1% powierzchni całej omawianej jednostki. Pierwsze z nich, należące do Nadleśnictwa Poddębice, o powierzchni około 53 ha jest lasem sosnowym lub sosnowym z domieszką takich drzew jak dąb szypułkowy, brzoza czy jodła. Las ten liczy sobie około 60 lat, a średnia wysokość drzew wynosi tutaj 13 - 17 m. Drugi, znacznie mniejszy kompleks (około 16 ha), należy do Nadleśnictwa Szadek. Podobnie jak w pierwszym przypadku dominuje tu zdecydowanie sosna, a tylko na jego obrzeżach spotkać można brzozę.
Cechy środowiska przyrodniczego jakimi charakteryzuje się obszar sołectwa można określić jako korzystne z punktu widzenia gospodarczej działalności człowieka Niezłej jakości gleby, równinne lub lekko faliste ukształtowanie powierzchni terenu, występowanie rzeki Pichny niosącej, jak na warunki polskie, niezbyt zanieczyszczone wody i odpowiednio długi okres wegetacyjny są czynnikami sprzyjającymi funkcjonowaniu gospodarki rolnej oraz potencjalnymi możliwościami rozwoju działalności agroturystycznej.

Cechy społeczno - demograficzne i warunki bytu ludności

Określenie dokładnej liczby mieszkańców sołectwa Boczki jest trudne. W zależności od źródła informacji wartości te wahają się w przedziale 264 - 278 osób. Dane z Urzędu Gminy w Szadku informują o 278 mieszkańcach, podczas gdy według informacji uzyskanych z parafii w Rossoszycy na terenie sołectwa żyją 264 osoby. Z kolei według badań ankietowych przeprowadzonych przez M. Śliwowskiego (2001) w pierwszym kwartale 2001 r., na analizowanym obszarze mieszkało 271 osób. Przyczyną tych różnic są żne kryteria przyjęte dla określenia rzeczywistej liczby ludności ( np. dane z Urzędu Gminy podają osoby zameldowane na danym terenie, podczas gdy wyniki badań ankietowych - liczbę faktycznie przebywających ).
Gęstość zaludnienia, czyli stosunek liczby osób do powierzchni na której zamieszkują w sołectwie Boczki wynosi nieco ponad 39 osób / 1 km2, co jest wartością wyższą od średniej gminnej. W wielu sołectwach - m.in. Reduchowie czy Borkach Prusinowskich - wartości tego wskaźnika są znacznie mniejsze i wynoszą 15 - 20 osób / 1 km2 .
Spośród czterech mniejszych jednostek osadniczych wchodzących w skład sołectwa, najwięcej osób – około 57 % - mieszka w Boczkach Starych, natomiast najmniej mieszkańców mają Boczki Kolonia – zaledwie 8 osób tzn. niecałe 3 %. Pozostałe dwie wsie – Boczki Nowe i Boczki Parcele - zamieszkane są przez prawie identyczną liczbę osób (nieco ponad 50 mieszkańców w każdej).
Analiza struktury demograficznej i społecznej mieszkańców uwidacznia kilka interesujących faktów dotyczących społeczności sołectwa Boczki.
1. Wskaźnik feminizacji (liczba kobiet przypadająca na 100 mężczyzn) wynosi blisko 99,5, co oznacza, że istnieje równowaga między liczbą kobiet i mężczyzn. Jednak w poszczególnych grupach wiekowych relacje ilościowe między dwoma płciami są znacznie zróżnicowane. W stanowiącej około 19 % całej ludności sołectwa grupie w wieku przedprodukcyjnym ( do 16 roku życia) zdecydowanie przeważają dziewczęta (61%), natomiast wśród ludności w wieku produkcyjnym (17 - 65 lat) i poprodukcyjnym (powyżej 65 lat ) jest nieco więcej mężczyzn (odpowiednio: 53 i 54 %).
2. Wśród mieszkańców powyżej 16 roku życia (210 osób) prawie 34 % stanowią osoby w stanie wolnym (panny, kawalerowie, wdowy itd.).
3. Wykształcenie społeczności sołectwa nie odbiega w sposób zasadniczy od średnich dla obszarów wiejskich Polski Środkowej (rys. 1), choć warto zwrócić uwagę na fakt, że wśród osób powyżej 45 roku życia aż 61% posiada wykształcenie podstawowe lub niepełne podstawowe, a tylko 5% - średnie. Natomiast młodsza część społeczeństwa sołectwa (17 - 45 lat) charakteryzuje się znacznie lepszym wykształceniem, gdyż tylko 28% ukończyło jedynie szkołę podstawową, a ponad 25% ukończyło szkoły średnie lub wyższe.



4. Jeśli chodzi o źródła utrzymania gospodarstw domowych, to jak wykazały badania ankietowe, nieco ponad połowa mieszkańców (55,5%) deklaruje jedno źródło dochodów, z tego blisko trzy czwarte „żyje” z rent lub emerytur. Choć Boczki są typowym sołectwem rolniczym, tylko co siódma rodzina utrzymuje się wyłącznie z dochodów uzyskanych we własnym gospodarstwie rolnym. Znacząca część badanych osób stwierdza, że dochody czerpie z dwu źródeł, a dla 65% z nich głównym jest działalność rolnicza. Nieco dziwnym może wydawać się fakt, że w wielu przypadkach badane osoby stwierdzały, że działalność we własnym gospodarstwie jest dodatkowym, drugorzędnym, źródłem utrzymania (dawniej określano takie osoby jako „dwuzawodowców”). Jedynie niecałe 7% rodzin „boczkowskich” uzyskuje, jako główne, dochody pozarolnicze.


5. Warunki bytu ludności określane są nie tylko przez wielkość i źródła jej dochodów, ale także między innymi przez warunki mieszkaniowe i wyposażenie domów w podstawowe „media”. W przypadku sołectwa Boczki sytuację w tym zakresie można określić jako niezłą. Średnia powierzchnia mieszkalna przypadająca na jednego mieszkańca wynosi 17 m2, co jak na „warunki” wsi w Polsce Środkowej jest wartością powyżej średniej. Większość obiektów mieszkalnych (73%) wybudowano w latach 1946 - 1990, z czego blisko 40% po roku 1970. Przeważają domy parterowe lub jednopiętrowe, natomiast budynki z większą liczbą kondygnacji stanowią niecałe 15% obiektów. Obiekty mieszkalne są w ogromnej części murowane (blisko 93%), zaś domów drewnianych, zwykle bardzo starych jest niecałe 6 %.
Mieszkańcy sołectwa korzystają w znaczącej większości z wodociągów, natomiast tylko 80% posiada łazienkę i ubikację. Niestety na wsiach sołectwa brakuje sieci kanalizacyjnej, telefonicznej i gazowej.

Funkcje gospodarcze i usługowe

Stosunkowo korzystne warunki naturalne oraz tradycja polskiej wsi zdecydowały, że podstawowym działem gospodarki na terenie sołectwa jest rolnictwo. Najlepiej świadczy o tym struktura użytkowania gruntów. Podobnie jak w całej gminie, również i na badanym obszarze największą powierzchnię zajmują użytki rolne (około 81% powierzchni sołectwa), a wśród nich zdecydowanie dominują grunty orne stanowiące ponad dwie trzecie terenów sołeckich. Strukturę użytkowania przedstawiono w tabeli 1.


Podobnie jak w większości polskich wsi, także w Boczkach niekorzystnie kształtuje się struktura wielkości gospodarstw rolnych. Zdecydowanie przeważają gospodarstwa bardzo małe i małe o powierzchni poniżej 10 ha. , a najmniejsze z nich ma zaledwie 1,8 ha. Z kolei gospodarstw dużych, jak na warunki polskie, tzn. powyżej 15 ha, jest niecałe 15 % (rys. 3).


Równie niekorzystną cechą gospodarki rolnej na omawianym terenie jest znaczne rozdrobnienie pól. Jedynie 20 % wszystkich gruntów ornych występuje w „jednym kawałku”, co oznacza, że ponad trzy czwarte terenów wykorzystywanych rolniczo i należących do jednego gospodarstwa jest podzielonych na kilka mniejszych fragmentów. W dodatku cześć rolników z Boczków gospodaruje na terenach położonych poza granicami sołectwa, podczas gdy niektórzy mieszkańcy sąsiednich wsi (np. Reduchowa, Gór Prusinowskich czy Sikucina) są właścicielami gruntów rolnych położonych w Boczkach.
W strukturze upraw zwraca uwagę nieco wyższy niż przeciętnie w Polsce Środkowej udział pszenicy (tab.2), co należy tłumaczyć odpowiednio większą powierzchnią gleb III klasy bonitacyjnej.
W znacznej części uzyskane zbiory kierowane są na zaspokojenie własnych potrzeb gospodarstw i tylko w niewielkiej części trafiają na rynki zbytu zlokalizowane głównie na terenie gminy ( m.in. do mieszalni pasz, gorzelni czy młyna). Na obszarze sołectwa niestety nie ma żadnego punktu skupu produktów roślinnych ani zwierząt.


Hodowla zwierząt gospodarskich (rys. 4) nie odbiega w swej strukturze od typowego obrazu tej działalności w gminie. Zdecydowanie przeważa chów trzody chlewnej (193 szt.)i bydła (115 szt.), a na uwagę zasługuje nieco większa liczba hodowanego drobiu, zwłaszcza kur (średnio 7 sztuk na jedno gospodarstwo).
Większość produkcji zwierzęcej kierowana jest na zaspokojenie własnych potrzeb rolników. Jednym z nielicznych przykładów stanowiących odstępstwo od tej zasady jest czternastohektarowe gospodarstwo, w którym hoduje się między innymi 23 sztuki trzody chlewnej, 16 sztuk bydła i 2 konie. Na terenie sołectwa istnieją też 3 pasieki, które liczą ponad 70 uli.
Dominacja funkcji rolniczej w gospodarce sołectwa nie oznacza, że nie prowadzi się na tym terenie innej działalności, choć należy stwierdzić, że pozarolnicze działania gospodarcze są znacznie słabiej widoczne. Niewielki udział lasów (13,3% powierzchni sołectwa) powoduje, że gospodarka leśna nie odgrywa tu znaczniejszej roli. Nieco ponad 25 % lasów jest własnością prywatną, a pozostała część to lasy państwowe należące do Nadleśnictwa Poddębice i Szadek. Gospodarcze wykorzystanie drewna z tych lasów nadzorowane jest przez leśnictwa w Jamnie i Reduchowie, ale zakres tej działalności jest bardzo niewielki.


Na terenie sołectwa nie występuje funkcja przemysłowa, a jedyny zakład produkcyjny to rodzinna firma zlokalizowana w Boczkach Starych szyjąca skarpety, pończochy i getry.
Nieco silniej, choć również w niewielkim stopniu, występuje funkcja usługowa. W Boczkach Starych, przy drodze Szadek - Warta, działa od 10 lat sklep spożywczo-przemysłowy, którego klientami są przede wszystkim mieszkańcy sołectwa zaopatrujący się tu w artykuły „pierwszej potrzeby”. Jeśli chodzi o dokonywanie zakupów odzieży, obuwia i innych produktów niespożywczych, to wg badań ankietowych M. Śliwowskiego, blisko dwie trzecie mieszkańców Boczków czyni to w Szadku, około 22% - w Sieradzu, a 11% w Zduńskiej Woli.
Oprócz usług handlowych na omawianym terenie istnieją jeszcze :punkt wymiany butli gazowych (Shell-Gaz), funkcjonujący od 4 lat bar oraz punkt biblioteczny, będący filią Gminnej Biblioteki w Szadku. Niestety ten ostatni obiekt, tak istotny z punktu widzenia pełnionej przez niego funkcji, z powodu kłopotów finansowych był - miejmy nadzieję, że czasowo - nieczynny.
Badania geograficzne dotyczące przyrodniczych, gospodarczych i społecznych aspektów funkcjonowania tak małych jednostek administracyjnych jak sołectwa, wydają się być niezwykle potrzebne. Mogą one dostarczyć przedstawicielom najniższego szczebla decyzyjnego (gmina lub powiat) wielu potrzebnych informacji, często niemożliwych do uzyskania innymi metodami. Dane te powinny być pomocne w wielu aktualnie realizowanych lub planowanych działaniach lokalnych władz samorządowych i różnych służb odpowiedzialnych za właściwe funkcjonowanie wielu dziedzin życia. Należy spodziewać się, że badania realizowane od kilku lat w Zakładzie Zagospodarowania Środowiska i Polityki Przestrzennej Uniwersytetu Łódzkiego będą kontynuowane, a społeczność Ziemi Szadkowskiej będzie miała możliwość zapoznania się z ich efektami dzięki „Biuletynowi”.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz