Dąbrowa, obecnie część wsi Jodłowiec w gminie Wieluń.
1992 r.
Sprawozdania Komisyi do
Badania Historyi Sztuki w Polsce 1897 nr 1
MISA BRĄZOWA
Z EPOKI ROMAŃSKIEJ
ZNALEZIONA W DĄBROWIE
KOŁO WIELUNIA
PRZEZ
MARYANA SOKOŁOWSKIEGO.
Na powszechnej wystawie
krajowej we Lwowie w r. 1894, w dziale zabytków starożytnych
pawilonu sztuki, zwróciła moją uwagę misa brązowa grawirowana i
wewnątrz pozłocona, będąca własnością p. Władysława
Przybysławskiego w Uniżu 1). Dzięki łaskawemu pośrednictwu
przewodniczącego grona lwowskiego Komisyi p. Wład. Łozińskiego i
uprzejmości właściciela, otrzymaliśmy tę misę dla zdjęcia z
niej fotografii i dokładnego rysunku, które przy niniejszem
publikujemy (fig. 1 i fig. 2). Należy ona do kategoryi mis
romańskich, które w ostatnich czasach żywo interesowały naukę i
których część najznaczniejsza była publikowana w pismach
fachowych tak niemieckich jak francuzkich. I nasza misa zasługuje na
publikacyę w Sprawozdaniach Komisyi nie tylko dla tego, że
uzupełnia materyał dotychczas znany i przyczynia się do
rozjaśnienia zagadek z temi misami związanych, ale głównie z
powodu, że znaleziona została na ziemi polskiej i te wskutek tego
daje nam jeden szczegół więcej do obrazu naszej kultury w
romańskiej epoce, Katalog Wystawy mówi, że ją wydobyto w r. 1873
w rzece Fisi w Dąbrowie Wieluńskiem 2). Wiadomość ta pochodzi od
p. Przybysławskiego, który tę misę nabył w Warszawie w roku 1880
ze zbiorów po ś. p. Bolesławie Podczaszyńskim, razem z kartką to
objaśnienie zawierającą i jak się zdaje przez tegoż ostatniego
napisaną.
W Wieluńskiem są trzy
wsie Dąbrowy: 1) Dąbrowa w gminie Kiełczygłów, parafia Rzęśnia
nad Niecieczą wpadająca do Widawy; 2 ) Dąbrowa w gminie Kurów,
parafia Wieluń, ale w miejscowości bez rzeki na karcie
Chrzanowskiego i 3) Dąbrowa w gminie Starzenice, parafia Ruda, nad
strugą wpadającą do Oleśnicy 3). Pierwsza z tych wsi w rachunek
nie wchodzi już dla tego, że leży nad rzeką ściśle określoną,
druga prawdopodobnie żadnej rzeki nie ma, zdaje się zatem, że
naszą Dąbrową jest trzecia koło Rudy, i że jej struga nosi nazwę
Fisi. Zabawnych nazw takich jak Fisia, które mają wyłącznie
lokalne znaczenie, a nie są nigdzie zapisane, nie brak w naszym
kraju. Ruda była prastarym grodem, sięgającym początkiem
najpierwszych wieków naszej historyi. Sławna bulla Innocentego II.
z r. 1136, potwierdzająca posiadłości arcybiskupstwa
gnieźnieńskiego, już ją wymienia 4). Do naszych czasów dochowały
się tam ślady kościoła romańskiego z portalem, tudzież
chrzcielnica kamienna z początku XIII w. 5). Wieluń zawdzięcza
powstanie Władysławowi Odoniczowi, a więc także tym samym czasom.
Otóż między jedną z tych miejscowości a drugą, leży jak się
zdaje nasza Dąbrowa. Dodać należy, że dwie misy tegoż samego
rodzaju, wykopane zostały w r. 1891 na górze Sobótce pod
Wrocławiem na Szlązku 6), przy karczowaniu drzew, na gruncie
sąsiadującym z położeniem grodu sławnego Piotra Własta w XII w.
i klasztoru Kanoników regularnych z Arrovaise, który powstał w r.
1108, a zatem równie na przestrzeni piastowskiej Polski, grającej
wybitną rolę w początkowych naszych dziejach. Wszystko wskutek
tego przemawia za oznaczoną przez nas miejscowością, z której
prastaremi tradycyami charakter misy się w zupełności godzi.
Misa nasza ma w średnicy
28 cm. 7 mm., jest głęboka na 6 cm., a obramowanie jej wydatnie
występuje na 1 cm. ponad powierzchnię zagięcia (zob, fig. 1). Na
zewnątrz i pod spodem jest surowa i pozbawiona wszelkich ozdób;
wewnątrz zaś pokrywa ją wybornie zachowana pozłota i grawirunek
ornamentacyjny, stanowiący jej główny interes.
Na dnie, dwoma
koncentrycznemi kołami silnie zakreślonem (zob. fig. 2), widzimy
przed sobą dwie figury w długich strojach, zwrócone ku stronie
lewej, z których jedna zdaje się prowadzić drugą, mając rękę
na jej ramieniu i podnosząc jedną dłoń w górę; w otoku
niewyraźne litery w pewnych od siebie odstępach, między któremi
rozpoznajemy A.....V E. Do koła biegnie pas z 4 kół
współśrodkowych, podwójnemi bardzo słabemi linijami
zaznaczonych, poczem następuje, wyrazisty splot roślinny romański,
jakby wieniec, przypominający stylizacyą znane tego rodzaju
ornamenty XII w. i znowu pas z 4 kół takiż sam jak pierwszy. Odtąd
na zagiętych ścianach misy rozwija się figuralna kompozycya z
napisami. Podzielona jest ona na 6 pól, i zdaje się przedstawiać
historyę Zuzanny z XIII roz. proroctw Daniela.
Zaczynając od pola nad
głowami figur dna, mamy przed sobą:
1) Dwie figury siedzące
obok siebie na ławie w żywej rozmowie. Nad niemi napis:
CIVITAS (Bab)ILONIS
Jest to jakby illustracya
do słów: „Et erat vir habitans in Babylone, et nomen ejus Joakim,
et accepit uxorem nomine Susannam, filiam Helciae”, (Daniel. c,
XIII v. 1 i 2).
2) Dwie figury jedna
idąca za drugą; napis:
HVC VADIT IN POMARIV(m)
Tekst mówi, że Zuzanna
weszła do sadu „cum duabus solis puellis, voluitque lavari in
pomario”. (Dan. c. XIII v. 15). Oczywiście dla braku miejsca
rytownik zamiast dwóch jej towarzyszek, przedstawił tylko jednę.
3) Dwie figury idące od
strony prawej ku lewej ku Zuzannie z podniesionemi rękoma. Napis
popsuty i bardzo niewyraźny:
M Q (D?) VOS N E (?)
ERVNT (EA?)
Są to zapewne „duo
senes judices” historyi biblijnej, którzy wchodząc do sadu, w
którym się kąpie Zuzanna: venerunt in unum (?): et suscitentes ab
invicem causam, confessi sunt concupiscentiam suam”. (Daniel. c,
XIII v. 15).
4) Przed siedzącą
figurą, stoi druga z podniesioną dłonią i zdaje się do niej żywo
mówić. Napis :
ACCVRRERVNT AD EAM
„Surrexerunt duo senes,
et accurrerunt ad eam” (Daniel. c. XIII. v. 19). Z dwóch starców
przedstawiony jest znowu tylko jeden.
5) Trzy figury idące
jedna za drugą od strony prawej ku lewej. Napis:
ISTI SVNT EA MVL(tu)M
„Cum ergo audissent
clamorem famuli domus in pomario, irruerunt per posticum, ut viderent
quidnam esset”, (Daniel. XIII. v. 26), Ilość ich była znaczna,
co napis zdaje się stwierdzać, dlatego wyjątkowo 3 figury tutaj
mamy przed sobą.
6) Przed figurą
siedzącą, figura stojąca z podniesioną dłonią, jakby do niej
mówiła, Napis:
VENER VNT DVO
PR(esbyteri),
„Cumque venisset
populus ad Joakim virum ejus, venerunt et duo presbyteri pleni iniqua
cogitatione adversus Susannam, ut interficerent eam” (Daniel. XIII.
v. 28). Tak jak poprzednio, tak i tutaj, jeden z nich tylko oskarża
przed Joachimem Zuzannę.
Jak widzimy, z sześciu
napisów dwa są tekstualnie wyjęte z proroctw Daniela: accurrerunt
ad cam i venerunt duo presbyteri, a inne się treścią historyi
Zuzanny w zupełności i o ile to jest możliwe tłomaczą. Wyraz
pomarium, ogród owocowy, sad, w całej Wulgacie się tylko w jednych
proroctwach Daniela spotyka. Rzecz się dzieje w Babilonie, ztąd na
wstępie cyklu napis: civitas Babylonis. W dodatku inne szczegóły
na pozór wyłącznie ornamentacyjne, usuwają wszelkie wątpliwości
co do trafności tego tłomaczenia.
Cztery razy pojedyncze
sceny są rozdzielone wielkiemi stylizowanemi drzewami,
przedstawiającemi drzewa owocowe dla oznaczenia tła scen t. j.
sadu-pomarium. W dwóch miejscach tylko zastąpione są one innem
przedstawieniem. U dołu środkowej grupy, między sceną 3 i 4
widzimy zamiast drzewa mury miasta z wieżami i bramą t. j,Babylon, a obok po scenie
4, a przed 5, krzak z długich łodyg z lancetowatemi liśćmi. Jest
to drzewo różne od innych, mające świadczyć o niewinności
Zuzanny. „Nunc ergo si vidisti eam, dic sub qua arbore videris eos
colloquentes sibi”? mówi Daniel do jednego z oskarżycieli: „Qui
ait: sub schino” (Daniel. c. XIII. v. 54). Schinus, schinos, …...
jest to drzewo mastyksowe a raczej krzak, Pistacia Lentiscus, z
którego żywicy wyrabia się mastyks, zwany manną Libanu. Drugie
drzewo prinus, Quercus Ilex, które wymienia inny ze starców, nie
jest przedstawione lub się kryje wśród 4 pozostałych drzew sadu
7).
W obec tego i scena 7
środkowa na dnie misy staje się zrozumiałą. W dwóch figurach
przedstawia ona. prawdopodobnie, Daniela wyprowadzającego
uniewinnioną Zuzannę z zaczarowanego koła, t. j, z ogrodu, z
pomarium. Sceny tej wprawdzie niema wymienionej w tekście, ale
wynika ona logicznie z treści, jako sens moralny i zakończenie
historyi.
Ze z sześciu napisów (o
siódmym, z którego pozostały jedynie pojedyńcze litery, nie może
być mowy), tylko dwa są z Wulgaty dosłownie powtórzone, dziwić
nie powinno. Wszystkie te napisy nie są bezpośrednio zaczerpnięte
z tekstu pisma, ale bezwątpienia z jednego z komentatorów
średniowiecznych, którzy ten tekst parafrazowali, przepisując
pojedyncze jego wyrażenia od czasu do czasu dosłownie. Który z
nich slużył za podstawę naszemu rytownikowi? tego nie wiemy. Nie
był to w każdym razie Piotr Comestor, żyjący na przejściu z w.
XII w XIII, którego Historia Scholastica, jakeśmy sprawdzili,
żadnego z naszych napisów nie wyjaśnia. Na tekst Daniela zwrócił
naszą uwagę prof. Wilhelm Creizenach, za co mu tutaj serdeczne
składamy podziękowanie.
W strojach figur i w ich
rysunku przy pobieżnem i ogólnikowem traktowaniu, tudzież przy
częstem zatarciu konturów, nie podobna prawie odróżnić kobiet od
mężczyzn. Strój jednak przy długich sukniach związanych w pasie,
przy wiszących tu i owdzie a szerokich rękawach i przy płaszczach
spinanych na ramieniu, odpowiada mniej więcej strojom XII w. Toż
samo da się powiedzieć o wielkich rękach, których palce są
nieledwie zawsze kilkoma kreskami uwydatnione, i o ich żywej
gestykulacyi, zastępującej brak wyrazu w zaledwie że zaznaczonych
twarzach. Ziemia uwydatniona do koła całego przedstawienia
łuskowato, jakby półkolistemi pagórkami piętrzącemi się nad
sobą tak, jak we wszystkich rysunkach i miniaturach XI i XII w. 8).
Trawa oznaczona kreskami strzelającemi w górę w grupach kęp
powtarzających się jedne nad drugiemi, u stóp wszystkich drzew
również jak pod rysunkiem miasta, spotyka się również w tych
ostatnich. Ławy, na których siedzą figury, mają profil romański
i kolumienki u dołu z bochenkowatym kapitelem, wyglądającym jak
surrogat kapitelu kostkowego, Splot roślinny do koła dna, a
zwłaszcza drzewa, są w swej stylizacyi pełne charakteru i
przypominają roślinne ornamenty na ścianach kościołów i na
haftach XII w. Nakoniec brzeg misy na swej płaskiej powierzchni,
nosi ślady punktowanego żelazem, niedbale rzuconego czy
nieskończonego ornamentu t. zw. opus punctile, które opisuje w XII
w. mnich Theophilus w swej Schedula diversarum artium 9). Pismo
napisów jest romańskie kapitalne, z użyciem wielu uncialnych liter
jak S. Є. M. nawet D. Ligatura NE powtarza się dwa razy. Wszystkie
koła podziałów są nakreślone cyrklem, od czego pozostał
wydrążony otwór w środku dna, a następnie przeciągnięte w
niektórych miejscach rylcem, czego nierówne kontury dowodzą.
Napisy nad każdem przedstawieniem zaznaczają półkola wydłużone,
do których był prawdopodobnie także cyrkiel użyty. Taką jest
misa wieluńska, o której nasze ryciny dają jak najdokładniejsze
wyobrażenie.
Misy tego rodzaju
znajdowane były na całej przestrzeni północnej i środkowej
Europy, zaczynając od Finlandyi i Estonii, aż po Gandawę i Paryż.
Nie mówiąc o misach szlązkich, które się przechowują w Muzeum
wrocławskiem, to widzieć można ich okazy w licznych innych
zbiorach prywatnych i publicznych, a mianowicie: w Muzeum Towarzystwa
starożytniczego Prussia w Królewcu, w „Gewerbe Museum” w
Lubece, w,,Museum für Völkerkunde” w Berlinie, w Chrystianii, w
zbiorach saskiego „Alterthumsverein” w Dreznie, prywatnych Dra
Schefflera w Wiedniu, w muzeach narodowych w Peszcie i w Pradze,
tudzież w Monachium, w Muzeum Welffów w Herrenhausen, w Muzeum w
Moguncyi, w zbiorach Forrer w Strasburgu i Dra Wings w Akwisgranie, w
Muzeum miejskiem w Trewirze, w skarbcu czy w zakrystyi kościelnej w
Xanten, w Muzeum w Gandawie i w Groningen, nakoniec w zbiorze antyków
Biblioteki narodowej w Paryżu 10).
Wszystkie mają jeden i
ten sam charakter, który pozwala je łatwo rozpoznać na pierwszy
rzut oka. Są prawie zawsze surowe i gładkie na stronie zewnętrznej,
a grawirowane płasko i pozłocone na wewnątrz, z ornamentami,
figuralnemi przedstawieniami i napisami, świadczącemi o romańskiej
epoce i o czasie od XI do końca XII w. Niedokładny, nieraz bardzo
słaby i zaledwo dostrzegalny grawirunek, wpisany w koła
koncentryczne ich wnętrza, daje im pozór przypominający sławne
metalowe misy egipsko-asyryjskie i fenickie 11), z któremi je
porównywano, chociaż te z niemi nie mają najmniejszego związku.
Znajdują się nareszcie zupełnie gładkie. Największa z nich, misa
Dra Schefflera w Wiedniu, ma szerok. 0,45 m., a 0,09 m. głębokości
i nosi wyjątkowo ślady rycia na zewnątrz; misa w Christianii
wynosi 31,5 cm. Szerok. i jest na 5,5 cm. głęboka; misy z Sobótki
w Muzeum wrocławskiem mają średnicy 26,5 i 5 głębokości,
wszystkie zaś inne są tych wymiarów co nasza, nie mówiąc o tem,
że forma ich o wystającym płaskim rąbku jest zawsze i bez wyjątku
taka sama jak w naszym wypadku. Z figuralnych przedstawień jedynemi
znanemi przedstawieniami świeckiemi na tych misach, są sceny z tak
rozpowszechnionego w średnich wiekach poematu Statiusa Achilleis na
misie paryzkiej; na innych są one wyjęte ze Starego i Nowego
Testamentu i z legend świętych lub też najczęściej wyobrażają
allegoryczne figury cnót i wytępków. Do tych ostatnich należą
misy szlązkie i misa pragska między innemi, na których wśród
ornamentów są w niedbały i pobieżny sposób nakreślone
skrzydlate popiersia takich postaci. Figury te są objaśnione
napisami na misach w Dreznie, w Monachium, w Gandawie i w innych
zbiorach, gdzie nad niemi czytamy wyrazy:
superbia, idolatria,
invidia, ira, luxuria, lub fides, spes, caritas, patientia, humilitas
czy też malitia, dolus, odium i t. p. 12) Napisy są raz poprawne i
zawsze mniej więcej tegoż samego rodzaju pismem wykonane, to znowu
popsute i częściowo lub zupełnie nieczytelne. Spotyka się nawet
ornamenty z liter bez żadnego znaczenia, a tembardziej misy bez
napisów i ostatecznie, jakeśmy widzieli, pozbawione zupełnie
ozdób. Do najstaranniej wyrobionych i najpoprawniejszych należą:
misa paryzka ze scenami z Achilleis 13), akwisgrańska z
przedstawieniami ikonograficznie interesującemi z legendy Św.
Urszuli 14), misa w Trewirze, na której widać 6 scen z historyi
miłosiernego Samarytanina 15), w Xanten, gdzie mamy przed sobą
Sapientię między ŚŚ. Janem i Pawłem, tudzież 6 biblijnych
postaci w około 16) ; nakoniec po tych nadreńskich, misa wiedeńska,
może tyrolskiego pochodzenia, która w pojedyńczych i w podobny
sposób rozłożonych scenach wyobraża historyą Samsona, jak
świadczą napisy wyjętą z księgi Sędziów (Judicum, c. XIII i
XIV) 17). Do tej kategoryi jak widzimy należy i nasza misa ze swoją
historyą Zuzanny z proroctw Daniela. Wśród zabytków tego rodzaju
zajmuje ona poczestne miejsce i o wiele jest bardziej interesująca
od mis szlązkich. Co jest rzeczą charakterystyczną, to rozłożenie
w nich kompozycyi i zastosowanie scen pojedyńczych w sposób zmyślny
i w swoim rodzaju piękny do kolistego obwodu naczynia. Tego rodzaju
koła i tak ornamentowane, z kompozycyjami wpisanemi w podobny lub
inny sposób, są właściwe romanizmowi. Spotykamy je często w
witrażach i na miniaturach tych czasów. W większej części
przytoczonych przez nas przykładów sceny pojedyńcze są
rozdzielone kolumnami, mającemi raz kielichowy to znowu kostkowy
kapitel; niekiedy na tych kolumnach leżą zasłony lub z nich
strzelają zakreślone półkolem napisy jak łuki. Oczywiście
oznaczają one wnętrza budynków, w których się odbywają
przedstawione wypadki, co nie przeszkadza wszakże, że grają
zarazem ornametacyjną i dekoracyjną rolę. Na naszej misie miejsce
tych kolumn zastępują drzewa babilońskiego sadu, w którego
zagrodzie cały się dramat Zuzanny rozwija, a mimo tego są one
głównym motywem dekoracyjnego układu, wprowadzają rytm w opowieść
i przy swej stylizacyi zamieniają ją na fantazyjną ozdobę.
Nie ulega wątpliwości,
że misy te służyły do mycia rąk. Ablucyje były niezwykle
rozpowszechnione w wiekach średnich i to tak w życiu religijnem, ze
względu na liturgiczne wymagania, jak w życiu świeckiem, z powodu
codziennych potrzeb. Kapłan obmywał ręce kilkakrotnie tak w czasie
mszy, jak przed rozpoczęciem i po ukończeniu nabożeństwa.
Czystość rąk
odprawiającego świętą ofiarę była uważana zawsze za symbol
czystości duszy i intencyi tego, który ją odprawiał. Nie tylko
biskup ale i zwykły kapłan obmywał ręce po przyjęciu ofiar,
jakie wierni składali na ołtarzu, mył je następnie przystępując
do Offertorium i maczał 4 palce w wodzie po incensatii czyli
okadzeniu, jak to się jeszcze po dzisiaj dochowało w niektórych
miejscowościach, nie mówiąc o tem, że oczyszczał zawsze wodą
palce tak jak się to czyni i teraz po komunii, dla opłukania jej
parceli 18). Woda pomięszana z winem w dwóch różnych ampułkach,
w XIII w. najczęściej emaliowanych, a od XIV i później
oznaczonych zwykle literami A. V. dla łatwiejszego odróżnienia,
służyła tylko do ofiary, a nie jak obecnie i do mycia rąk.
Ablucyje odbywały się w piscynach, umieszczonych po prawej czyli
południowej stronie ołtarza i celebrans musiał opuszczać za
każdym razem ołtarz, aby je odbyć. Zwyczaj ten jednak podług
rzymskich przepisów, które się coraz bardziej rozpowszechniały,
ustąpił miejsca innemu. Odtąd ministrant z wodą stawał przed
ołtarzem i podawał ją kapłanowi. Tam, gdzie piscyny istniały i
dopóki nie przeniesiono w skład ich wchodzącego lavacrum do
zakrystyi, slużyły one jedynie do ablucyi przed i po nabożeństwie;
w czasie zaś mszy odbywały się przed ołtarzem. Neodłączną
częścią w skutek tego sprzętów każdego kościoła, były
naczynia do wody, tak jak manutergia do obcierania rąk. Co do życia
świeckiego, to konieczność częstych ablucyj wynikała z warunków
obyczajowych tych czasów, innych jak dzisiejsze. Przybliżone
wyobrażenie dają nam o nich społeczeństwa wschodnie i cały świat
muzułmański i azyatycki, który się zatrzymał na pokrewnym stanie
kultury. Przy jedzeniu nie używano widelców, tak jak na Wschodzie,
ale brano pokarm palcami, w skutek czego po każdem daniu, służba
musiała roznosić wodę i ręczniki. W inwentarzach średniowiecznych
znajdujemy zawsze wymienioną znaczną ilość mis i naczyń, do tego
zwyczaju się odnoszących.
Nie sądzimy, aby między
misami, które służyły do kościelnego użytku a temi, które
odpowiadały świeckim potrzebom, dały się wykazać zasadnicze
rónice. Misy średniowieczne noszą najrozmaitsze nazwy. Są to
pelves, pelviculae, pelves scyphi, ciphi bachini, albo baccini (z tąd
francuzkie bassin, albo bacin), baccilia, bicaria (z tąd niemiecki
Becher), które nie zawsze są kielichami: „sacerdos ablutionem
digitorum fecit in bicario 19)”; scutella, aquamanilia,
aquimanilia, vasa manualia, nareszcie t. zw. misy bliźnie,
najbardziej interesujące. ze wszystkich: gemelliones. Były one
zdobne wklęsłemi i wypukłemi przedstawieniami nieraz i wyrabiane
nawet z drogich metali. Theophilus w rozdziale ”o robocie
stemplowej” mówi: „wyrabiają się i królewskie postacie i
jeźdzcy tąż robotą na żelazie, któremi na hiszpańskim mosiądzu
wytłoczonemi, zdobią się miednice (pelves) służące do umywania
rąk”. A w innem miejscu: „wykonywają się taką (trybowaną)
robotą, na kubkach złotych lub srebrnych, lub na czarach w środku
(vel scutellis in medio), jeźdzcy walczący ze smokami albo gryfami,
obrazy Samsona lub Dawida, rozdzierających paszczę lwom; także lwy
osobne i gryfy, albo też same duszące jakie bydlę, lub wreszcie
cobądź innego według woli, a co do wielkości wyrobu przyzwoitem
będzie i stosowne m 20)”, Mnich XII w. miał przedewszystkiem
zapewne kościelne naczynia na myśli, a jednak prócz przedstawień
z historyi Dawida i Samsona, któreś my widzieli na grawirowanej
misie wiedeńskiej, wszystkie wymienione przez niego ozdoby: królowie
i jeźdzcy, walki ze smokami czy gryfami, pary walczących zwierząt
czy potworów, zarówno mogą się stosować do przeznaczeń
świeckich. Chodzi tylko o to, czy się godza z wielkościa naczynia.
O misach bliźnich, tak
nazwanych dla tego, że zawsze stanowią parę złożoną z dwóch
mis sobie zupełnie równych, musimy powiedzieć słów kilka.
Gemelliones znane były od bardzo dawnych czasów. Anastasius
Bibliothecarius mówi o nich w IX 21) w., a „Ordo romanus”
wymienia gemelliones argenteos w w. X razem z kielichem, pateną i
innemi przyrządami do mszy świętej 21). Zabytki ich jednak dotąd
znane datują dopiero z początku XIII w. Misy te, które się do nas
dochowały, są zawsze miedziane i emaliowane, wyrabiane były w
Limoges i używano ich przeważnie we Francyi i w Anglii, chociaż
prawdopodobnie znajdowały zastosowanie i w innych krajach Europy.
Jedna z dwóch mis służyła do przyjmowania wody, a z drugiej się
woda wylewała na ręce; w tym celu ta ostatnia miała okrągłe
otwory przy samym obwodzie, a ze strony odwrotnej odpowiedni lejek w
formie głowy lwa czy smoka biberulus 22). Tego rodzaju misy bliźnie
widzieć można w wielu muzeach francuzkich, a między innemi w Cluny
i w Luwrze, chociaż znajdują się po muzeach i zbiorach prywatnych
niemieckich, a nawet w skarbcu klasztornym w Tepl w Czechach 23).
Często przechowała się tylko jedna z nich utraciwszy swoją
siostrę. Muzeum XX. Czartoryskich w Krakowie posiada taką
limuzyjską misę, czy takie gemellio, którego podobiznę załączamy
(fig. 3). Jest ona zupełnie podobna do tych, które się widzi w
Cluny, ma na obwodzie otwory na odpływ wody i ślady po stronie
odwrotnej odpadłego lejka. Sposób ich użycia jest nieraz
wyobrażony na miniaturach francuzkich XIII i XIV w. a Olivier de la
Marche (Etat de la maison de Charles le Hardy), bliżej go opisuje
24). Viollet -le-Duc daje nam rysunek to użycie przed stawiający,
na którym widzimy, jak posługacz przyklęknąwszy ostrożnie leje z
jednej z nich wodę na ręce swego pana, podstawiając drugą do jej
przyjęcia. Toż samo robił ministrant przy ołtarzu w czasie mszy
świętej. Użytek takich mis bliźnich w kościołach trwał we
Francyi aż do XVII w., jak świadczy de Laborde 25). Co więcej,
skoro w życiu świeckiem widelce weszły powszechnie w użycie i
misy takie straciły swoje znaczenie, pooddawano je w znacznej części
do kościołów, gdzie ich używano także do zbierania ofiar.
Pieniądze poruszane na ich powierzchni i uderzające o nią,
pościerały emalię i podziurawiły ją tu i owdzie, w skutek czego
często spotykamy je w złym stanie. Przedstawiane są na nich figury
świętych lub osoby rozmawiające ze sobą, a wokoło w medalionach
herby i fantastyczne zwierzęta lub ornamenty roślinne w wycinkach
między medalionami 26) (fig. 3). To znowu anioły w popiersiu, a na
obwodzie strusie, lwy, rycerze i syreny w kołach 27), lub też
rycerze na koniach a koło nich walki fantastycznych zwierząt i
ludzi 28). Różnicy między misami kościelnemi a świeckiemi nie
było żadnej. W inwentarzach kościelnych z r. 1380 i 1498 czytamy o
takich misach „dla księży do mszy”, na których są emaliowane
damy z sokołami na koniach, lub damy i rycerze jadący konno obok
siebie 29).
Otóż starszych
limuzyjskich gemelliones nad koniec XII w. czy początek XIII nie
znamy. Zdaje się zatem, że misy brązowe grawirowane i pozłocone
jak nasza, mogły służyć przed zastosowaniem i rozpowszechnieniem
mis bliźnich emaliowanych do tegoż samego użytku i w ten sam
sposób. Prou zalicza misę paryzką ze scenami z Achilleis Statiusa
do kategoryi gemelionów 30). Frimmel zestawia jedne z drugiemi i
twierdzi, że misy brązowe używane były w XI-XII w., a emaliowane
limuzyjskiego pochodzenia zastąpiły je w w. XIII 31). Misa brązowa
monachijska ma nawet otwory na obwodzie, tak że mogła by służyć
do nalewania wody, gdyby pewnem było, że są ślady lejka na jej
odwrotnej stronie, jakby wnosić można z opisu w katalogu 32).
Podniosły się jednak przeciw temu zestawieniu słuszne wątpliwości.
Misy limuzyjskie są zwykle mniejsze i płytsze i nie mają nigdy
żadnego rąbka występującego nad obwód. Mają one, jak misa
Czartoryskich, tylko 0,222 m. średnicy i 0,03 m. głęb. Otworów
jest w nich zwyczajnie 6, tymczasem przy większych rozmiarach misa
monachijska ma otworów tylko 3. Grempler, który ją publikował
33), twierdzi, że te otwory dodane zostały później, dla
zawieszenia misy na ścianie. Jakkolwiek to twierdzenie nie wydaje
nam się dostatecznie uzasadnione, to zaprzeczyć nie możemy, że
stanowi ona jedyny dotąd znany przykład takiej misy z otworami.
Zauważyć jednak należy, że najznaczniejsza część mis brązowych
doszła nas w stanie uszkodzonym, w niektórych są całe części
wyłamane, i że wiele jest zgiętych. Do tych ostatnich należy misa
paryzka 34), a do pewnego stopnia i misa nasza, tak, że przypuścić
by można, że wygięte rozmyślnie zostały, aby z nich woda
bezpieczniej lać się w jednym kierunku mogła. Jest więc rzeczą
prawdopodobną, a przynajmniej możliwą, że w pewnej epoce i w
pewnych miejscach używano ich parami i że wskutek tego mogły grać
rolę mis bliźnich. Że jednak nie wyrabiane były w tym celu i z
tem przeznaczeniem to nie ulega wątpliwości.
Do nalewania wody przy
ich pierwotnem użyciu służyć musiały inne naczynia. Takiemi były
bezwątpienia tak dobrze znane i rozpowszechnione cynowe i miedziane
urceoli, przez nadużycie aquamaniliami zwane 35), o formach zwierząt
fantastycznych, lwów, gryfów, ptaków, głów ludzkich i
zwierzęcych i t. d., które sądząc z ich stylu i charakteru datują
przeważnie z XI i XII w., chociaż są i późniejsze, a nawet
gotyckie. Ta forma buchasta i rozczłonkowana odpowiednio do kształtu
przedstawionych zwierząt czy ludzi, pozwalała na pomieszczenie
znacznej ilości wody w naczyniu, zajmującem stosunkowo mało
miejsca. Niektóre z tych naczyń są pozłocone i grawirowane, jak
nasze misy 36). Są między niemi takie, na których spotykamy
przedstawienia allegorycznych figur. Peszteński urceus w formie
głowy ludzkiej ma na szczycie 4 figury cnót kardynalnych:
prudentia, justitia, temperantia i fortitudo, koło podstawy, którą
wieńczy humilitas i caritas 37), a zatem ten sam cykl
ikonograficzny, który się tak często powtarza na naszych misach.
Jeżeli misa wieluńska i misy szlązkie wydobyte zostały na naszej
ziemi i bezwątpienia od najdawniejszych czasów były u nas w
używaniu, to toż samo da się powiedzieć i o takich urceoli.
Nalewkę w formie lwa wykopaną w Bortkuszkach o 6 mil od Wilna koło
r. 1889, a będącą obecnie własnością hr. Adama Platera,
publikował p. Alfred Romer w naszem piśmie 38). W zbiorach
Towarzystwa przyjaciół nauk w Poznaniu przechowuje się urceus
podobnej formy i charakteru, znaleziony w r. 1852 w Kruchowie pod
Trzemesznem, między Gnieznem a Kruszwicą, i to w warunkach nie dość
jasno określonych, w sąsiedztwie kafli i monet Jagiellońskich z
jednej, a urn pogańskich z drugiej strony 39). Nareszcie skarbiec
XX. Dominikanów w Krakowie ma posiadać takież samo naczynie wedle
wiadomości, udzielonej przez p. Lepszego 40). Że naczynia te z
końca XII, czy z XIII w., współcześnie ze swem powstaniem mogły
się dostać do Polski to jest rzeczą naturalną, ale kto wie, czy i
na Litwę nie dostawały się one w tym samym czasie, chociaż tam
jeszcze życia kościelnego nie było. Podobne urceoli znajdowane
były w grobach pogańskich nadelbiańskiej Słowiańszczyzny, i jak
się zdaje, mimo swego chrześcijańskiego pochodzenia, do jakichś
lustracyj pogańskich służyły 41).
Znawcy archeologii
średniowiecznej słusznie jak sądzimy twierdzą, że tych
fantastycznych nalewek w kościołach nie używano przy ołtarzu i
mszy świętej, ale głównie przy piscynie i w lavacrum w zakrystyi
42). Zródła zdają się w zupełności to zdanie potwierdzać 43),
chociaż mogły być liczne od tej zasady wyjątki. Otóż jakkolwiek
nasze misy płaskie, gładkie i niepozorne a przy tem brązowe, nie
godzą się pod żadnym względem z wypukłą i tak charakterystyczną
formą miedzianych urceoli, to mimo tego najprawdopodobniejszą jest
rzeczą, że się z niemi pośrednio wiązały, gdyż wszystko za tem
mówić się zdaje, że były przeznaczone do piscyn i do wypełnienia
zagłębionego w kamieniu lavacrum, Surowa i pozbawiona prawie zawsze
wszelkich ozdób i rysunków powierzchnia ich zewnątrz, przeznaczona
była na to, aby się kryła w takiem zagłębieniu. Rąbek wystający
zatrzymywał je na obwodzie i ustalał ich położenie 44). Płaski
ornament nareszcie, niewykończony i niedbały, nie tylko nie raził
ręki myjącego, ale przez kryształ wody czystej ze swą pozłotą,
robił daleko lepsze niż dzisiaj wrażenie. Wykonywano je z brązu a
nie z miedzi, dla tej właśnie pozłoty, która się tego aliażu
lepiej trzyma i chociaż uszkodzona, mniej na jego tle razi i daje
większą gwarancyę czystości. Jest rzeczą wiadomą i dostatecznie
stwierdzoną, że tak zw. aquamanilia miały zarówno w średnich
wiekach zastosowanie kościelne jak świeckie 45) i toż samo musiało
być z naszemi misami. Skoro wyszły z użycia, skoro zastąpiono je
innemi, skoro zwłaszcza piscyny wszędzie usunięte zostały z
kościołów, najznaczniejsza ich część mogła przejść do użytku
świeckiego, tem się może tłomaczy, że ich taka nieznaczna ilość,
można powiedzieć, że jedna tylko w Xanten, dochowała się po
dzisiaj w skarbcu kościelnym, a że wszystkie nieledwie znalezione
były w warunkach świadczących o świeckiem życiu i o świeckich
wymaganiach 46). Pięć mis takich wydobytych zostało z głębi
rzek, na dnie których spoczywały przez wieki, 4 które są dzisiaj
w Gandawie 47) i jedna nasza z Dąbrowy. Można sobie wyobrazić, że
kiedyś przy przeprawie wielkiego konwoju z jukami, w jednej z tych
częstych wypraw i podróży średniowiecznych, w których wszystko,
czego człowiek, a zwłaszcza pan i książe mógł potrzebować,
przewożono ze sobą, musiały się tam dostać.Wszelki spór zatem o
ich przeznaczenie liturgiczne czy świeckie jest błędnem kołem.
Mogły być wyrabiane zrazu i przeważnie w jednym celu, a być użyte
z kolei do drugiego. Z przedstawień na nich wyprowadzać wniosków
nie podobna. Pamiętać należy, że życie wieków średnich było
jednolite i że to, co na pozór wygląda na świeckie, umieszczone
było wówczas często w domu bożym, tak jak to, co religijne i
kościelne w zamku czy w prywatnem mieszkaniu. Ileż to jest
przedstawień średniowiecznych, których nie ważył by się dzisiaj
nikt umieścić w kościele lub takich, któreby w naszych czasach
tylko kościołowi odpowiadały, a wówczas należały do domowego
otoczenia. Przedstawienia na limuzyjskich gemelionach, zarówno jak
teksty Theofila, najlepiej tego dowodzą. W tem leży i na tem polega
ze świeżości i naiwności uczuć płynąca, wewnętrzna wartość
czasu, jego duch i charakter, który jest zawsze najżywszym i
najmniej omylnym objawów kulturalnych komentarzem.
Dodać wypada, że tak w
kościele jak w życiu używane były w wiekach średnich i inne
misy, nie tylko do samych ablucyj służące. Naprzód we Francyi tak
zwane Thiphenes, Thipheniers czy Thiphenies 48), naczynia spełniające
nieznaną nam rolę w święto Trzech Króli, t. j. epiphanii albo
theophanii, jak je w najstarszych kalendarzach nazywają. Następnie
misy używane przy chrzcie, „pelves ex argento ad baptismum”,
wymienione w bardzo starych źródłach 49). Misa pragska, znaleziona
przy budowie kolei koło Ołomuńca, uważana była ze swemi
alegorycznemi figurami, takiemi jak na misach z Sobótki, za taką
misę chrzestną, chociaż jak sądzimy, bez podstawy 50). Do tej
kategoryi zaliczano również późne gotyckie, tak rozpowszechnione
i pospolite miednice, z wypukłem przedstawieniem Adama i Ewy,
Najświętszej Panny i innemi o niezrozumiałych napisach,
prawdopodobnie przeważnie augsburskiej roboty a najczęściej bardzo
późnej daty, które najprędzej służyły do zbierania ofiar a
miały bardzo często świeckie przeznaczenie. Wszystkie jednak te
misy i miednice nie mają z naszemi najmniejszego związku.
Na zakończenie jeszcze
słowo co do pochodzenia mis naszych. Gdzie one były wyrabiane i
skąd się rozchodziły po całym świecie? Na to pytanie odpowiedź
ścisła jest niemożliwa. Głównem centrum wyrobów brązowych a
zwłaszcza miedzianych, od końca XI w. zacząwszy i przez długi
czas wieków średnich, było miasteczko Dinant, na prawym brzegu
Mosy, koło Leodium. Ztąd szły na północ i wschód wyroby, a
między innemi i fantastyczne nalewki o zwierzęcych formach,
urceoli, coquemars, jak je nazywają Francuzi, lichtarze, dzbany i
misy, z brązu a szczególniej z miedzi, których całość i rodzaj
dostał w skutek tego utartą nazwę francuzką dinantrie czy też
dinandrie 51). Centrów jednak takich było przez wieki średnie
daleko więcej i czem się zakres naszej wiedzy bardziej rozszerza,
tem się bardziej przekonywamy, jak trudno się w tej produkcyi
zoryentować i jak niebezpiecznie jest wysuwać naprzód to lub owo
pochodzenie, nie mając do tego pewnych podstaw. Nie ulega
wątpliwości, że i nad Renem, w bogatych miastach niemieckich,
przemysł tego rodzaju kwitnął, że misy takie wyrabiać się mogły
i w Saksonii, Bawaryi czy Tyrolu. Mniejsza lub większa dokładność
i staranność wykonania nie może być nawet żadnym świadectwem
pochodzenia. Jedne z tych wyrobów były drogocenniejsze, inne
obrachowane na pospolity i tani odbyt i w skutek tego w wielu
wypadkach nawet niedbale i w charakterze swej ornamentacyi w obec
tamtych rażące. Poprzestać więc musimy na oświadczeniu, że nic
pod tym względem nie wiemy i że pochodzenie naszej misy wieluńskiej
czy dąbrowskiej z historyą Zuzanny z proroctw Daniela z XII w. jest
nam nieznane.
1) Katalog Wystawy
Zabytków Starożytnych, Lwów, 1894, str, 107, Nr. 683 (617). Od tej
daty misa ta przeszła na własność Muzeum XX. Czartoryskich w
Krakowie.
2) Tamże, str. 107.
3) Słownik Geograficzny,
T. I, str. 920 i mapa Polski Chrzanowskiego.
4) Kodeks Dyplomatyczny
Wielkopolski, T. I, Nr. 7, str. 10 i 11.
5) Sprawozdania Komisyi
hist. szt. T. IV, str. XXXV-XXXVII, fig, 8 i 9.
6) W. GREMPLER:
Mittelalterlichen Bronzeschalen, Schlesiens Vorseit in Bild und
Schrift. Bd. V, 1894, nr 10, str. 271.
7) W Biblii Wujka schinus
tłomaczony jest trzmiel, Evonymus Europeus. Jest rzeczą ciekawą,
że przedstawiony na naszej misie krzak ze swemi podłużnemi liśćmi,
przypomina do pewnego stopnia trzmiel, w każdym razie o wiele
bardziej niżeli pistacyę, nieznaną zresztą na północy. Kto wie
zatem, czy tłomaczenie Wujka nie polega na dawnych średniowiecznych
tradycyach. Prinus, …..., Quercus Ilex, tłomaczy Wujek fałszywie:
jodła.
8) L. KAEMMERER: Die
Landschaft in der Deutschen Kunst bis zum Tode Albrecht Dürers,
1886, str. 27-29.
9) TEOFILA kapłana i
zakonnika: O Sztukach rozmaitych, ksiąg troje, przekł. T.
ŻEBRAWSKIEGO, wyd. Komisyi hist. szt. Akademii Umiejętności,
Kraków, 1880. L. III. Cap. XIII, str. 85.
10) Porów. GREMPLER, 1.
c. T. V, 1894, tudzież I. c. T. VI, 1895, str. 135; TH. FRIMMEL:
Ueber eine Bronzeschüssel Romanischen Styles, Mittheil. der k. k.
Central-Commiss, 1886. Neue Folge, XII, str. 11-16, Tabl. I. i II.;
Baron J. de BETHUNE: Les bassins liturgiques, Revue de l'art
chretien, 1886, str. 318-443; MAURICE PROU: Bassin de Bronze du XI ou
du XII s. repesentant la jeunesse d'Achille, Gazette archeologique,
1886, XI annee, planche 5.; Sitzungsberichte der
Alterthumsgesellschaft Prussia, Königsberg, 1890, str. 127. Tabl.
XII. Pamatky archeologice a mistopisne, 1868, T. XII, str. 379.
11) Cf. PERROT et CHIPIEZ
: Histoire de l'Art dans l'Antiquite, Phenicie-Cypre, T. III, 1885,
str. 771-780, fig. 546, 547, 548 i 552.
12) GREMPLER: 1. c. Tabl.
IV, 2, (XXXVI), V, 1 i 2, (XXXVIII,) Tabl. XVI, (XXXVIII). J. de
BETHUNE: 1. c. i figury w tekście.
13) PROU: 1. c. pl. 5.
14) FRIMMEL: 1. c. str.
15.
15) GREMPLER: 1. c, str,
273.
16) Tamże, str. 273.
17) FRIMMEL: 1. c. str.
11.
18) THALHOFER: Handbuch
der katholischen Liturgik, 1894, T. 1, str. 614-617, T. II, str. 168.
19) DUCANGE: Glossarium,
ed. Favre, 1885, T. VI, str. 254.
20) TEOFIL: O Sztukach
rozmaitych, I. c. str, 151 i 155. Cf. Schedula, ed. ILG w
Quellenschriften für Kunstgeschichte, 1874, L. III. Cap.XLVIII, str.
293, tudzież L. III. Cap. LXXVII, str. 301. O rodzaju brązu,
zwanego hiszpańskiem złotem, bajeczne wyjaśnienie TEOFILA L. III.
Cap. XLVIII, ILG, str. 221, ŻEBRAWSKI, str. 112. 3) DUCANGE: I. c.
T. IV, str. 51.
21) Tamże, I. c.
22) I. LABARTE: Histoire
des Arts Industriels, 1875, T. III, str.420. Opisywał je i
publikował już MONTFAUCON: Monuments de la mon. fr. T. I. Tabl. 32.
23) FRIMMEL: I. c, str.
14. Zob. także FRIMMEL: Mittheilungen des k. k. Oesterr. Museums für
Kunst und Industrie, Jahrg. 1888, str. 65 i n. tudzież ten sam:
Mittheil. Jahrg. 1892, str. 232, gdzie jest dopełniony materyał
takich mis bliźnich dotyczący i gdzie jest na podstawie przez nas
autorowi dostarczonej informacyi wzmianka o misie Muzeum
Czartoryskich, publikowanej przez nas obecnie (fig. 3).
24) VIOLLET le Duc:
Dictionnaire raisonne du mobilier francais, 1871. T. II, str. 29, 30
i 31, fig. 2.
25) I. de LABORDE,
Glossaire francais du moyen-age 1872, str, 150.
26) E. MOLINIER:
L'Emaillerie, 1891, str. 179, 180 i (rycina takiego gemellio XIII w.
jak w Muzeum XX. Czartoryskich (fig. 3), tudzież str. 181.
27) HEFNER-ALTENECK:
Trachten, Kunstwerke und Gerätschaften, 1881, T. II, Tabl. 106. Z
zamku Meinberg koło Schweinfurt. Taż sama misa powtórzona w CH.
LOUANDRE: Les Arts somptuaires, Paris, 1858, T. II, str. 91, (Texte
explicatif) i T. I, (Planches), Orfevrerie religieuse.
28) A. DARCEL et A.
BASILEWSKY: Collection Basilewsky, Catalogu raisonne, Paris, 1874.
Texte, str. 91, Nr. 230, dzisiaj w Ermitażu Petersburskim.
29) V. GAY: Glossaire
Archeologique, 1887, str. 94 i 770 przy wyrazach „Bacin de
chapelle” i „Gemellions”.
30) M. PROU, 1. c. str.
38,
31) FRIMMEL, 1. c. str.
14 i 15 twierdzi, jak sądzimy nie słusznie, że brązowe misy
używane były wyłącznie do liturgicznych potrzeb, a miedziane
emaliowane do świeckich, w dwóch różnych epokach.
32) Katalog des
Bayerischen Nationalmuseums, T. V, HUGO GRAF: Romanische Alterthümer,
1890, str. 29. Nr. 204.
33) GREMPLER, T. V, Tabl.
XXXVI (V. 2.).
34) M. PROU, 1. c.
planche 5.
35) Aquamanile-vas
inferius, in quod manibus infusa aqua delabitur. Urceolus vero, vas
superius, unde lavandis manibus aqua infunditur”. DUCANGE, 1. c. T.
I, str. 345. Ta definicya sprawdza się na wszystkich źródłach
średniowiecznych.
36) HUGO GRAF, I. c. str.
27, Nr. 189, Tabl. IX.
37) FR. BOCK: Karls des
Grossen Pfalzkapelle und ihre Kunstschätze, str. 92, fig. XLI. CH.
PULSKY, E. RADISICS et L. MOLINIER, Chefs-d'Oeuvres d'Orfevrerie d
l'Exposition de Budapest, Paris, T. I, Tabl. do str. 1.
38) Sprawozdania, T. IV.
str, XCIII, fig, 44 i 45.
39) Biblioteka
Warszawska, 1852, II, str. 519-522 z rysunkiem na osobnej tablicy,
tudzież Mittheilungen der k. k. Central-Commiss, 1867, T. XII, str.
XXIX, fig. 3.
40) Sprawozdania, T. IV,
str. XCIV.
41) OTTE: Handbuch der
kirchlichen Kunst-Archäologie, 1883, T. I, str. 254, nota.
42) GAY, 1. c. str. 40.
BOCK, I. c. str. 88.
43) Cf. DUCANGE, T. IV,
str. 51 i GAY, 1. c.
44) Zagłębienie jakby
umyślnie zrobione do takiej misy między innemi w piscynie w
Weissenburgu w Alzacyi, zob. OTTE, Handbuch, T. I, str, 263, fig.
100. Piscyna jest wprawdzie gotycka, ale romaskie musiały być
nieraz pod tym względem takież same.
45) REUSSENS, Elements
d'Archeologie chretienne, 1886, T. H, str. 443.
46)GREMPLER, 1. c. str.
278.
47) J. de BETHUNE, Les
Bassins lithurgiques, 1. c. str. 318, 319.
48) L. de LABORDE, 1. c,
str. 515.
49) DUCANGE, l. c, T. VI,
str, 254.
50) Pamatky acheologicke
a mistopisne, 1 c. str. 379.
51) REUSSENS, 1. c. T.
II, str. 318-320.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1933 nr 19
ROZPORZĄDZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dnia 16 września 1933 r. L. SA. II. 12/15/33
o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu Wieluńskiego na gromady.
Po zasiągnięciu opinij rad gminnych i wydziału powiatowego zgodnie z uchwałą Wydziału Wojewódzkiego z dnia 15 września 1933 r. na podstawie art. 107 ustawy o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego z dnia 23. III. 1933 r. (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) postanawiam co następuje:
§ 1.
XXIV. Obszar gminy wiejskiej Starzenice dzieli się na gromady:
3. Jodłowiec, obejmującą: pustk. Chodaki, kol. Jodłowiec-Dąbrowę, kol. Jodłowiec Józefów, kol. Jodłowiec-Łęg, wieś Jodłowiec.
§2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Wieluńskiemu.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
(-) Hauke - Nowak
Wojewoda.