-->

środa, 15 maja 2013

Podłężyce

Zajączkowski:
Podłężyce-pow. sieradzki
(?) gr. pierśc. położone w zakolu Warty, na prawym jej brzegu, na łąkach, dość zniszczone, Kam. 68-69.
1) 1402 T. Sir. 111 f. 27, por. Koz. II, 29: Potlążicze - Thomco de P. 2) 1411 kop. z 1515 r., Acta capit. 777: Podlanschice - na dok. Mikołaja z Michałowa, wojewody sandomierskiego oraz starosty sieradzkiego, wym. Ada de P. 3) 1423 T. Sz. II f. 66, por. Koz. II, 29: Podlandzycze - Thomco de P.
4) XVI w. Ł. I, 391: Padlanzycze - villa, par. Męka, dek. i arch. uniejowski. 5) 1511-1518 P. 194: Polazicze (1518 Podlaszyce) - par. jw., pow. szadkowski, woj. sieradzkie. 1552-1553 P. 244: Podlążycze - wł. szl., jw. 6) XIX w. SG VIII, 433: Podłężyce - folw. nad rz. Wartą, par. i gm. Męka, pow. sieradzki. Uwagi: obecnie P., P. - Alojzów, P. - Gocków i P. Stawiski, gromada Rzechta, Spis 880. 

Taryfa Podymnego 1775 r.
Podlężyce, wieś, woj. sieradzkie, powiat szadkowski, własność szlachecka i królewska, 9 dymów.

Czajkowski 1783-84 r.
Podłężyce, parafia męka, dekanat lutomirski (lutomierski), diecezja gnieźnieńska, województwo sieradzkie, powiat szadkowski, własność: Stanisław Kajetan Stawiski, starosta sieradzki.

Tabella miast, wsi, osad Królestwa Polskiego 1827 r.
Podłężyce, województwo Kaliskie, obwód Sieradzki, powiat Szadkowski, parafia Męka, własność prywatna. Ilość domów 14, ludność 102, odległość od miasta obwodowego 1.

Słownik Geograficzny:
Podłężyce, fol. nad rz. Wartą, pow. sieradzki, gm. i par. Męka, odl. od Sieradza 7 w., ma 12 dm., 182 mk.; wzorowe gospodarstwo rolne, prowadzone od wielu lat przez zasłużonego na polu agronomicznem i piśmienniczem właściciela dóbr Edmunda Stawiskiego. W r. 1868 fol. Podłężyce z wsią Rzechta, miał rozl. dominialnej mr. 1912: gr. or. i ogr. mr. 763, łąk mr. 210, past. mr. 122, lasu mr. 740, zarośli mr. 6, nieuż. mr. 71. Wś Rzechta os. 49, z gr. mr. 407. Według Lib. Ben. Łask. (I, 392) była to wś częściowej szlachty. Dwory i folwarki szlacheckie i łany kmiece dawały dziesięcinę plebanowi w Męce tudzież kolędę po groszu z łanu, podobnież i pole zwane Rzekta (dziś wieś). Według reg. pobor. pow. Szadkowskiego z r. 1552 wieś Podlążyce, w par. Męka, własność Benedykta Podleskiego, miała 2 łany, 2 osad. Część Piotra Podleskiego 1 os., część Alberta Popławskiego 1 os. (Pawiński, Wielkop., II, 244). Br. Ch.  

Spis 1925 r.
Podłężyce, kol. i folw., pow. sieradzki, gm. Męka. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne kol. 24, folw. 3. Ludność ogółem: kol. 180, folw. 25. Mężczyzn kol. 93, folw. 8, kobiet kol. 87, folw. 17. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego kol. 180, folw. 25. Podało narodowość: polską kol. 180, folw. 25.  

Wikipedia:
Podłężyce-wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie sieradzkim, w gminie Sieradz. Leży na wschodnim brzegu Warty. W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa sieradzkiego. Pierwsza wzmianka z 1402 r. Była już wtedy własnością Podłęskich h. Poraj. W 1552 r. jej właścicielami byli Benedykt i Piotr Podłęscy oraz Albert Popławski. W 1615 r. nabył ją Stanisław Bykowski, wojewoda sieradzki. Od pocz. XIX w. do II wojny światowej właścicielami majątku byli Stawiscy h. Gozdawa. Badania prowadzone przez Edmunda Stawiskiego (1813-1890) w II poł. XIX w. wykazały, że w Podłężycach było cmentarzysko z okresu lateńskiego (400-150 lat p.n.e.) Stwierdzono tu także obecność archeologicznych zabytków z okresu przedrzymskiego i wpływów rzymskich (I w. p.n.e.-IV w.n.e.). Nieopodal dworu, w stronę rzeki, zidentyfikowano też ślady grodziska stożkowego z XV w., reliktu późnośredniowiecznej rezydencji ówczesnych właścicieli wsi. Po śmierci Edmunda Stawiskiego majątek przeszedł w ręce jego syna, inż. Edwarda Stawiskiego. Murowany dwór z charakterystycznym mansardowym dachem zniszczony został po wojnie przez nieodpowiedzialnych użytkowników. Po założeniu dworskim zostały tylko resztki parku z pomnikowymi okazami wiązów szypułkowych (5,07- i 4,15 m), lipy drobnolistnej, topoli białej, świerków i modrzewi. Ostatnio część parku wraz z budynkiem stojącym na fundamentach poprzedniego dworu przeszła znowu w posiadanie potomka dawnych właścicieli - Andrzeja Stawiskiego, który wrócił niedawno z zagranicy, usiłuje odzyskać część posiadłości i utworzył tutaj Ośrodek Ochrony Zabytkowego Krajobrazu. Zdjęcie nieistniejącego dworu Stawiskich zrobione przez Br. Stawiskiego jest zamieszczone w dodatku ilustrowanym do nr 15/1925 r. "Kuriera Łódzkiego". Według rejestru zabytków KOBiDZ na listę zabytków wpisany jest obiekt: park dworski z aleją dojazdową, poł. XIX w., nr rej.: 164/P-XIII-34 z 8.10.1948 oraz 414/A z 3.12.1996

Elżbieta Halina Nejman Majątki (Szlachta Sieradzka XIX wieku Herbarz)
PODŁĘŻYCE par. Męka, p. sieradzki, folwark nad Wartą. W 16 wieku własność Benedykta Podłęskiego. Dobra z wsiami; Rzechta, Chałupki, Monice, Kłodzko, Jeziora i Pstrokońszczyzna, własność Stanisława Stawiskiego sędziego, potem w 1868 roku wzorowe gospodarstwo rolne o powierzchni 1912 mg, Edmunda Stawiskiego. W 1912 r. folwark ma 1167 mg jako właściciel figuruje Stefan Walewski. (Kobyłecki 1820 k.134, SGKP t.8, s.433, PGkal.)
1992 r.

Wieś Ilustrowana 1911 czerwiec

Gazeta Warszawska 1812 nr 40

Obwieszczenia. Przez Wyrok Trybunału I. Instan: Departa: Warsza: pod dniem 21 miesiąca Sierpnia r. z. 1811 zapadły, niżey podpisany Aktowy Pisarz Powiatu Zgierskiego Departa: Warsza: w Piątku przy ulicy Warszaw: pod Nrem 90 mieszkaiący, będąc delegowany do uskutecznienia przedaży Dóbr Psar w parafii Domaniewskiey Powiecie Zgierskim Depar: Warsza: leżących, niegdy W W. Filipa Babskiego, i Roży z domu Stawiskiey małżonków dziedzicznych, a teraz Sukcessorow tychże, to iest: W. Izabelli Babskiey W. Stanisława Kaczkowskiego małżonce usamowolnioney, we wsi Choyne, w Powiecie Sieradzkim Deptu Kaliskiego mieszkaiącym ; Filippinie Babskiey Pannie nieletniey, we wsi Podłężycach Powiecie Szadkowskim Deptu Kalis: mieszkaiący także nieletniemu Sewerynowi Iwańskiemu teyże W. Roży z Domu Stawiskiey w powtórnem małżeństwa związku z W. Adamem Iwańskim spłodzonemu synowi, przy tymże W. Iwańskim oycu swoim w pomienionych Dobrach Psarach mieszkającemu należących , wzywa niniejszem wszystkich przerzeczone Dobra Psary nabydź chcących, oraz powyżey wzmiankowanych Sukcessorow tak usamowolnioną W. Kaczkowską z iey mężem, iako też ze strony nieletnich ich opiekunów, to iest: W. Jana Stawiskiego Referendarza Rady Stanu Xięstwa Warszawskiego, w Warszawie mieszkaiącego, i Ur. Antoniego Babskiege we wsi Wargawie w Powiecie Łęczyckim Departa: Warsza: zamieszkałego testamentem postanowionych opiekunow, także W. Adama Iwańskiego, nieletniego Seweryna Iwańskiego Syna swega oyca, i opiekuna w zwyż wyrażonych Dobrach Psarach mieszkaiącego, aby się na terminie licytacyi przygotowniącego przysądzenia w d. 15 miesiąca Czerwca r. b po południu o godzinie 4tey w Kancellaryi niżey podpisanego Pisarza Aktowego w mieście Piątku odbyć się maiącego stawili. a to pierwsi dla zapisania swych podan do protokulu; drudzy zaś dla obecnego przypatrzenia się przedsięwziętey Licytacyi. Pomienione Dobra Psary podług urzędowey ceny, od ktorey licytacyia zaczynać się będzie, na summę 101,360 zł: gr: 14 den: 4 Polskich są oszacowane. Naywięcey daiący otrzyma tych Dobr przysądzenie. Też Dobra Psary są odlegle od miasta Warszawy mil l8 , od miasta Piątku mil 4, od miasta Łęczycy mil 2, od miasta Zegrza mil 4. Anszlag i warunki przedaży czyli licytacyi każdy pomienione Dobra chcący nabydź, w Kancellaryi niżey podpisanego zobaczyć może. Dan w Piątku dnia 27 Kwietnia r. 1812 Sebastyan Starzyński, Akt: Pis: Ptu Zgierskiego.
 
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1820 nr 36

OBWIESZCZENIE.
Notarysz Publiczny Powiatu Szadkowskiego.
Podaie do wiadomości publiczney iż Sprzedarz ruchomości po zmarłym JW. Janie Stawiskim iako to: Inwentarzy, Mebli, srebra, garderoby, garcy i innych rożnych ruchomości na gruncie wsi Podłężyc w dniu 24. i następnych Września r. b. przez publiczną Licytacyą odbywać się będzie.
Szadek dnia 30. Sierpnia 1820. r.
Kobyłecki.
 
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1821 nr 24

OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądowy Powiatu Szadkowskiego.
Oznaymia Szanowney Publiczności, iż w dniu 17. Czerwca r. b. o godzinie 9. zrana na gruncie wsi Podłężyc przez publiczną licytacyą sprzedawane będą piękne meble miedz i Futra, sądownie zatradowane.
Maiących chęć nabycia takowych zaprasza się na powyższy termin z gotowemi pieniędzmi.
Działo się w Szadku dnia 23. Maia 1821 r.
Xawery Sławkowski. 
 
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1827 nr 49

OBWIESZCZENIE.
Kommissarz Obwodu Sieradzkiego.
Kasper Kamola, z wsi Podłężyc Obwodu Sieradzkiego, o złodzieystwo obwiniony, i iuż przez obiegniki stosownie śledzony, będąc uiętym w Obwodzie Łęczyckim w zarządzonym transporcie do Sieradza, w wsi Miedznie Obwodzie Kaliskiem zbiegł.
Kommissarz Obwodu wzywa przeto Władze Policyine, aby na osobę tegoż Kamoli ścisłą baczność dawały, a w razie dostrzeżenia uiąć i do Biora podpisanego Kommissarza Obwodu pod strażą odstawić zadysponowały.
Sieradz dnia 7. Listopada 1827.
Kleszczyński.

Dziennik Urzędowy Województwa Kaliskiego 1828 nr 22

OBWIESZCZENIA
Pisarz Trybunału Cywilnego pierwszey Instancyi Woiewództwa Kaliskiego .
Podaie do publiczney wiadomości, iż dobra ziemskie Podłężyce z przyległościami, składające się z wsi folwarczney Podłężyc, Zarobney Rzekta, folwarku Chałupki zwanych, w Pcie Szadkowskim Obwodzie Sieradzkim Woiewództwie Kaliskim Królestwie Polskiem położone — aktem tradycyi nieruchomości przez Komornika przy Trybunale Cywilnym Wdztwa Kaliskiego Jakóba Słowikoskiego, w dniu 16. Marca 1824. r. rozpoczętym, a w dniu 18. t. m. i r. ukończonym, zaięte. Akt ten tradycyi w Biórze Pisarza Kancellaryi Ziemiańskiey Wdztwa Kaliskiego w dniu 30. Marca 1824 o godzinie 10. rano, a w księdze zaregestrowań Kancellaryi Trybunału Cywilnego Wdztwa Kaliskiego, w dniu 6. Kwietnia r. t. o godzinie 10. rano podany i zaregestrowany został.
Dobra te dziedziczne Sukcessorów po ś. p. Janie Stawiskim pozostałych, mianowicie: Edmunda, Stefana Bronisławy i Idalii rodzeństwa Stawiskich nieletnich, w wsi Podłężycach w Pcie Szadkowskim, przy matce i naturalney opiekonce Aloizyi z Biernackich Stawiskiey zamieszkałych, na rzecz Wgo Jana Arnolda w wsi Pietrzykowie w Pcie i Wdztwie Kaliskiem zamieszkałego dziedzica, zaięte, za którego Wżny Józef Glaubicz Rokos­ sowski Patron przy Trybunale Cywilnym Wdztwa Kaliskiego, w Kaliszu z Urzędu zamieszkały, stawa. Dobra powyżey wymienione składaią iednę oddzielną gminę, obeymuią rozległości z zabudowaniami dworskiemi i wieyskiemi, ogrodami, gruntami ornemi 1. 2. 3. i 4 Klassy, łąkami, pastwiskami, stawami, strugami, drogami i nieużytkami, borami i lasami, w ogóle hub Warszawskich 84 morg 28 prętów kwadratowych 178 — w szczególności bory obeymuią 859 morg kwadratowych prętów 173 —
Kontrowersa, iak są w szczególności w protokóle wyrażone, obeymuią 74 morg prętów kwadratowych 55. Zabudowania dworskie, mianowicie dwór i spichrz, są massyw murowane dachówką kryte; inne zaś zabudo­wania dworskie i wieyskie z drzewa wystawione, dranicami, szkudłami i słomą kryte. W tych dobrach znayduie się 3ch czynszowników rocznych, to iest: w wsi Podłężycach Jakób Papierski, opłaca czynszu z gościńca Dębowiec zwanego złtp 108, w wsi Rzekcie Jan Romanowicz, płóciennik, z posiadaney zagrodniczey roli przez dwór obsianey złtp. 108, Paweł Sobański, młynarz w wsi Rzekcie, lubo przyiął obowiązek opłacać czynszu z młyna rocznie złtp. 120, to iednak z powodu dezolacyi młyna takowego nie opłaca, iednakże podług możności słód na piwo i tym podobne zboże zemleć powinien bezpłatnie.
W tych dobrach mieszka i prowenta pobiera Wźny Jan Bielski, iako sądownie na rzecz Wgo Jana Arnolda postanowiony Administrator.
Tradycyi powyżey z daty wymieniona Aloyzyi z Biernackich owdowiałey Stawiskiey, iako matce i naturalney opiekunce Sukcessorów po ś. p. Ja­ nie Stawiskim pozostałych powyżey wymienionych, w zamieszkaniu w wsi Podłężycach na ręce Jana Bielskiego, zastępcy Woyta, druga i trzecia temuż Wmu Janowi Bielskiemu, iako Administratorowi i zastępcy Woyta gminy dóbr Podłężyc, przez Franciszka Polanowskiego Woźnego Trybunału Cywilnego Woiewództwa Kaliskiego dnia 18. Marca 1824 r., czwarta kopia Pawłowi Roykowi Pisarzowi Sądu Pokoiu Ptu Szadkowskiego w Szadku dnia 23. Marca 1824. r. wręczone zostały.
Kto się chce o wszystkich szczegółach tych dóbr, iak równie o inwentarzach i sprzętach gospodarskich obiaśnić, może w Kancellaryi Trybunału i u Patrona popieraiącego zaięcie przeyrzeć, a kto chce same dobra widzieć, może się udać na grunt. Sprzedaż tych dobr w Pś. Trybunale Cywilnym Woiewództwa Kaliskiego, w Kaliszu w Pałacu Sądowym posiedzenie swe odbywaiącym, na audyencyi publiczney nastąpi. Pierwszy termin do ogłoszenia warunków licytacyinych, na dzień 24. Maia r. 1824 o godzinie 10, rano w tymże samym Sądzie wyznaczonym został, drugie 10. Czerwca, a trzecie 24. Czerwca roku 1824 nastąpiło, gdzie wyrabiaiący sprzedaż Wźny Jan Arnold podał za dobra te summę 60,000 złtp. Poczem został termin do temczasowego przysądzenia na dzień 22. Lipca r. 1824 o godzinie 10. z rana wyznaczony, w którym dobra powyżey opisane Patronowi popierającemu sprzedaż Józefowi Glaubicz Rokossowskiemu, za summę 72,000 złtp. tymczasowie przysądzone zostały. Termin do ostatecznego przysądzenia na dzień 7. Października roku 1824 o godzinie 10. z rana oznaczony — w tym iednak terminie dla zaszłych prawnych przeszkód, do ostatecznego przysądzenia tychże dóbr nie przystąpiono. Następnie iednak po oddaleniu takowych w Sądzie Naywyższey Instancyi, termin nowy do ostatecznego przysądzenia pomienionych dóbr, postanowieniem Pś. Trybunału na dniu 13. Maia r. b. zapadłym, na dzień 1. Lipca 1828 r. o godzinie 10 rano wyznaczony został, w którym to terminie sprzedaż czyli ostateczne przysądzenie pomienionych dóbr niezawodnie nastąpi.
w Kaliszu dnia 17. Maia 1828. r.
Piątkiewicz.


Dziennik Powszechny 1834 nr 231

Po nastąpioney śmierci;
1. Tekli z Stawiskich Stępowskiey, właścicielki nieoznaczonego in quarto wyposażenia, na dobrach Podłężyce, w Powiecie Szadkowskim, Woiewództwie Kaliskiem, w dziale IV, pod N. 3 Nr.
(...) ogłasza się wiadomość otwarcia spadków, z wyznaczeniem terminu do regulacyi spadków tych na sukcessorów zmarłych, w Kancellaryi Ziemiańskiey Woiewództwa Kaliskiego, mianowiciey: co do pierwszego na dzień 4, (…) co do piątego i szóstego na dzień 7 Marca 1835 roku. Kalisz dnia 11 Sierpnia 1834 r. Pisarz Kanc. Ziem. Woi. Kaliskiego D. Dzierożyński.

Dziennik Urzędowy Gubernii Kaliskiej 1842 nr 21


We wsi Podłężycach w Pcie Szadkowskim skradziona została w nocy z wtorku na środę t. i. z d. 28 na 29 Kwietnia (10 na 11 Maja) r. b. ze stajni dworskiej klacz cugowa, gniada bez odmiany, lat 4 mająca, wielkiej miary; wzywa się wszelkie władze o zwracanie uwagi na ludzi mogących być podejrzanemi o posiadanie tej i klaczy i zawiadomienie Wójt gminy Podłężyc w razie zatrzymania.


Gazeta Codzienna 1846 nr 199

[Nad.) W d.23 czerw. r. b. umarła w Podłężycach pod Sieradzem, w domu córki swojej, śp. J W. Józefa Kaczkowska. Powołana przez Opatrzność do innego życia po długiej a dokuczliwej chorobie, znalazła tam zapewne od chwili uwolnienia się od cierpień ziemskich nagrodę rzadkich, zdobiących ją cnót niewieścich; ale w sercach pozostałej rodziny, licznych przyjaciół i znajomych pozostawia głęboki żal z poniesionej przez zgon jej straty. Bo też niepowszedniem w teraźniejszych czasach zjawiskiem było życie tej zacnej pani. Połączona węzłem małżeńskim z mężem, wysokie niegdyś w kraju i znakomite w piśmiennictwie naszem zajmującym stanowisko, dowiodła przykładem, że cnoty prywatne w kobiecie mogą wyróść w rozmiary cnót publicznych i nabrać ich zasługi. I jedyny też to, najwłaściwszy rodzaj cnót publicznych kobiety. Tak skromna ręka ogrodnika pielęgnuje drzewo, którego wierzchołek roztoczony ku słońcu, zaledwie dojrzy jego oko, ale którego korona napełnia wonią powietrze i spuści na ziemię obfity, a.pożywny owoc. Matka poświęcona sercem i duszą wychowaniu dzieci, wszczepianiu w synów tych pierwszych, co najsilniej zakorzeniają się, zarodów dobrego, wykształcaniu córek, na podobieństwo własne, na miłe, a zacne kobiety, przykładne żony, rządne a dobre panie domu,-spodziewałbyś się w oddanej tym poważnym zatrudnieniom uroczystego obejścia, a przyjemnie zdziwiony zostałeś znajdując wesołą, dla każdego dostępną, dla każdego uprzejmą, na pozór zupełnie zwyczajną kobietę, za którą uprzedzałeś się po pierwszym rzucie oka, dla tego tylko, że jej powierzchowność taką dobroduszność zwiastuje. Lecz wnet przekonać się było można, że zamiłowanie naturalności, upodobanie w dozorowaniu osobistem, choćby prawie drobnostkowem szczegółów domowego zarządu, w przygotowywaniu własną ręką darów przeznaczonych ubóstwu, nie tylko nie wyłączają szlachetności uczuć, wzniosłości duszy, ale owszem, dobrym samym przez się czynom użyczają jakieś sakramentalnej barwy prostoty, rozlewają w około jakby woń z lepszych dawno ubiegłych epok. Kto miał sposobność poznania domu śp. Kaczkowskiej, a każdy tu był mile przyjętym gościem, nie wyjdzie mu z pamięci ta ustroń, gdzie znalazł, razem z zamiłowaniem zatrudnień zwyczajnego życia, pojmowanie i pielęgnowanie sztuk pięknych, gdzie do prozy życia umiano włączyć poezyą jego, gdzie wśród rozmów zdających się zwiastować staranne i wyłączne gospodynie, jedno słowo w przypadku wyrzeczone dawało ci poznać dusze rozumiejące i interesujące się wysokiemi kwestyami społeczeństwa, serca bijące na najlżejsze potrącenie uczuć szlachetnych, a na spoczynek umysłu czekał cię rodzinny koncert, z artystowską biegłością oddany. Takiego domu, takiego towarzystwa była duszą śp. Kaczkowska; nie dziw, że jej zgon tyle serc okrył grubą żałobą, i nawet z oczu oddanych weselu, szczerze łzy serdecznego żalu wycisnął. Niechaj pozostali pocieszą się myślą, że dopełniła swego zawodu na ziemi, że więcej dobrego tutaj, więcej przywiązania od swoich, więcej szacunku od obcych, jużby nie mogło jej przybyć, a przybyłyby cierpienia wieku; tam zaś czeka ją nagroda sprawiedliwych, i, jeśli z naszych ludzkich uczuć wolno o pozagrobowych wnosić, najsłodsza z pociech, że rzucone ziarno wyrosło w żniwo, i będą za matkę córy.

Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego 1848 nr 283

(N. D. 6200) Sąd Policyi Poprawczej Wydziału Kaliskiego.
Wzywa wszelkie Władze tak cywilne jako i wojskowe nad bezpieczeństwem i spokojnością kraju czuwające, aby na Stanisława Skopińskiego wzrostu dobrego, twarzy ściągłéj, nosa kończystego, czoła wysokiego, włosów blond, na przodzie brak zębów, ubranego w sukmanę, spodnie i koszulę płócienne, ostatnio we wsi Podłężycach jako wyrobnika zamieszkałego, o kradzież obwinionego, baczną zwracały oko, a wrazie ujęcia go, wprost Sądowi tutejszemu lub najbliższej zwierzchności policyjnej dostawiły.
w Tyńcu pod Kaliszem dnia 22 Listopada (4 Grudnia) 1848 r.
Sędzia Prezydujący, Radca Dworu Swierczyński.

Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego 1856 nr 139

(N. D. 2685) Sąd Policyi Poprawczej Wydziału Szadkowskiego.
W dniu 28 Kwietnia (10) Maja r. b. w lesie należącym do Podłężyc przy szosse wiodącym do Sieradza o cztery wiorsty od tego miasta znaleziono zwłoki chłopaka, lat około 12 mieć mogącego ubraną w koszulę dobrą płócienną, spodnie sukienne, surdut płócienny farbowany w centki różno-kolorowe, mający czapkę koloru jasnego, który to miał znaki na ciele od poprzedniej choroby, wzywa mogących mieć wiadomość, aby o nazwisku pochodzeniu tego chłopaka który miał jść do szpitala Sieradzkiego, Sądowi tutejszemu lub Sądowi Policyi Poprawczej Wydziału Piotrkowskiego wiadomość udzieliły.
Szadek d. 3 (15) Maja 1856 r.
Radca Honorowy, Sadowski.

Kurjer Warszawski 1858 nr 168

Towarzystwo Rolnicze w Królestwie Polskiem. — Podaje do publicznej wiadomości, iż w następstwie ogłoszonych w miesiącu Marcu r. b. konkursów, wyznaczone przez Towarzystwo nagrody, przyznane zostały przez Okręgowe, Powiatowe i Oddziałowe Delegacje osobom, których lista według kategorji nagród poniżej zamieszcza się:   
c) Medal srebrny mniejszy dla 27 Ekonomów: w Pcie Sieradzkim: Józef Pawłowski z Podłężyc.d) Medal srebrny mniejszy dla Ogrodników: w Oddziale Kaliskim: Adolf Laniecki z Podłężyc.

Dziennik Powszechny 1862 nr 199

Tegoż dnia (20 Lipca) Paweł Rubacha, lat 29 liczący, włościanin z wsi Przeorsk lit. B. gminy Przeorsk, powiatu Hrubieszowskiego,— Wojciech Pietura lat 48 liczący, włościanin z wsi i gminy Polichna, powiatu Kieleckiego, — i Maciej Piesiak lokaj dworski z wsi Podłężyce, gminy Pstrokonie, powiatu Sieradzkiego, kąpiąc się w miejscowych rzekach utonęli.

Dziennik Powszechny 1863 nr 131

(N. D. 2437) Sąd Policji Prostej Okręgu Szadkowskiego W dniu 1(13)Maja r. b. w lesie do wsi Podłęczyce należącym znalezionym został powieszony i pokłuty kilka krotnie w brzuch i części płciowe, na brzegu lasu o 183 kroki od szose prowadzącej z m. Zduńskiej Woli ku Sieradzowi mężczyzna nieznany lat przeszło 60 mieć mogący, budowy wątłej: wzrostu miernego, włosów siwych krótko strzyżonych, ubrany w palto letnie szare bawełniane, wypłowiałe, surdut sukienny czarny stary, kamizelkę jedwabną czarną, na szmuklerskie guziki o dwóch rzędach zapinaną, spodnie niebieskie sukienne łatane, drugie pod spodem stare z materji dreliszkiem bawełnianym zwanej, opasany pod surdutem na spodnie paskiem rzemiennym, a na wierzchu odzienia pasem kolorowym wełnianym, po zrewidowaniu zaś odzienia znaleziony został przy denacie pęcherzany kapciuch z miałkiem ordynaryjnym tytoniem, chustka do nosa wątpliwego koloru, z widocznemi gzygzakami na bokach druga zaś czarna na półwełniana zapewne do obwiązywania szyi służyć mogąca, wreszcie kamaszki przy drzewie stojące stare, i czapkę aksamitną starą czarną z daszkiem również przy drzewie leżącą, ktoby więc wiedział o sprawcy zabójstwa, wymienionego człowieka, lub o imieniu; nazwisku i pochodzeniu jego, zechce dać znać Sądowi naszemu lub najbliższemu swego zamieszkania. Szadek dnia 4 (16) Maja 1863 r. Podsędek Rojek.

Kaliszanin 1873 nr 38

MAPPY
topograficzno-archeologiczne.
(Ciąg dwunasty).
Na wzór mogił Krakusa i Wandy, musiało i więcej podobnychże po całym kraju słowiańskim, ale pomniejszych, być usypanych jako pomniki żupanow, starostów, albo mężów, którzy się męztwem i zdolnościami w czasie wojny szczególniej odznaczyli; ślady takowychże mamy na gruntach wsi Podłężyc w Szadkowskim, na prawym brzegu rzeki Warty położonej, stanowiącej własność uczonego Edmunda Stawiskiego, obywatela krajowi dobrze zasłużonego.
(...) Znaczna ilość mogił, kopców i okopów, o których pamięć ludzka, historja, sama nawet tradycja zamilcza, lud zaś takowe pospolicie do wojen Szwedzkich albo do czasów Aryańskich przywykł odnosić, badane przez znawców na podstawie krytyki, tudzież skutkiem symetrycznego rozkopywania, udowodniłyby byt swój jeszcze przedchrześcijański. Do nich to zapewne należą śledzone przezemnie jeszcze w ro­ku 1832 na gruncie rodzicielskim w powiecie Sie­radzkim, parafji Widawy, we wsi Ochlach znaj­dujące się okopy, czyli głębokie niegdyś przekopy z wyrzuconą ziemią na jeden tylko brzeg, na wzór szańców wojskowych z wałem. Okop takowy jeden ciągnął się podówczas przez stai kilka bez żadnej przerwy w linji prostej od południa ku północy blisko folwarku zwanego Kurówek od bagien Woli Więzowej przez spadzistość wzgórza sosnami, około 200 lat staremi zarosłego, aż do trzęsawisk ku Ochlom. Z niego wychodził pod kątem prostym drugi podobnyż okop ku północy w las, także przez miejsca suche. Obydwa pozachodziły znacznie ziemią, przedstawiając tylko ja­koby rowki, a znaczną część tychże, skutkiem wyrudowania tamże lasu pozaorywano. Odnoszenie ich do wojen szwedzkich byłoby za wcześne, tem bardziej, że kroniki o nich zupełnie milczą, może by znowu za śmiałe było twierdzenie uważać oneż za wpółcześne owym rzymskim tablicom Peutyngera z wieku piątego po Chrystusie. Że tam wszelako, a może jednocześnie znakomita jakowaś bitwa zajść musiała, tego dowodzi kilka mogił obok siebie ku wschodowi od tychże okopów w pobliżu lewego brzegu strugi Nieciecz w borku wsi Grabowia znajdujących się, sosnami znacznej podówczas grubości porosłych. Rozko­panie tych mogił i natrafienie w ich wnętrzu na szczątki zbroi, łańcuszków, monet, ostróg i t. p. przedmiotów, objaśniłoby poniekąd czas tamże zaszłej bitwy, albo krwawej potyczki. (D. c. n.)


Kaliszanin 1874 nr 41

Wiadomości miejscowe i okoliczne.
Już na parę dni przed wtorkiem, niezwykły ruch w mieście zwiastował wybory Radców do Tow. Kred. Ziem. Po nabożeństwie w kościele św. Mikołaja, podczas którego pani Tertuljanowa Mielęcka z Koźminka i panna Joanna Golcz z Piętna z pp.: Winc. Jarocińskim i Ign. Pstrokońskim, zebrali rubli 250 k. 50, ofiary na restaurację tej pomnikowej świątyni, posiedzenie zaszczycone obecnością JW. Naczelnika gubernji i zagajone Jego przemową, następny wydało rezultat:
Do Komitetu: Edmund Stawicki z Podłęczyc 78 głosów.
Do Dyrekcji Szczeg.:(...) Jan Jezierski z Góry, 108 głosów; (...) Wincenty Prądzyński z Kościerzyna i Kobierzyska, 61 głosów.

Prezesem przyszłych zebrań: Pelagjusz Cielecki, ze Świątkowic, 63 głosy; (...) — Głosujących było 128.

Zorza 1875 nr 3

O POPIELNICACH CZYLI URNACH
i innych wykopaliskach.
Nie zawsze ludzie w jednakowy sposób chowali zwłoki umarłych. W dawnych czasach przedchrześciańskich, jedne ludy posiadały sztukę napuszczania nietylko ciał zmarłych, ale i tych sztuk płótna i bławatu, któremi te ciało obwijano, takiemi balsamami i maściami, że ciała te i ich obwinięcia, tysiące lat przetrwały bez zepsucia i dziś jeszcze są takie, jakiemi były w pierwszej chwili. Inne ludy paliły ciała zmarłych; zebrane reszty kości niedopalonych i popiołów chowały w piękne naczynia, te ustawiały ze stosownemi napisami w grobach obszernych familijnych, starannie wymurowanych doskonale zamkniętych i bardzo pieczołowicie ozdobionych i utrzymywanych. Inne ludy, składały swoich zmarłych w całości, w grobach ułożonych ze starannie nagromadzonych i połupanych głazów, a ustawianych tak, że tworzą jakoby izby podziemne. Inne jeszcze—wielkiemi kopcami z ziemi regularnie usypanymi i niekiedy do znacznej wysokości wzniesionymi, przykrywały dla wiecznej pamięci i czci, ciała znakomitych mianowicie ludzi, królów, wojowników, dobroczyńców ludzkości.



W bardzo odległej starożytności na téj ziemi którą plemiona sławiańskie zamieszkują, zwyczaj sypania mogił wysokich na górach znakomitych urodzeniem i godnością ludzi, musiał być dosyć upowszechniony, bo dotąd takie mogiły jeszcze spotykać można a są okolice, gdzie ich dotąd jest bardzo wiele.
Po wprowadzeniu religii chrześciańskiéj, wszystkie narody które tę wiarę świętą przyjęły, wprowadziły téż z nią, jednostajny obyczaj, grzebania ciał zmarłych w trumnach z drzewa lub metalu, w ziemi na cmentarzach, lub w grobach do tego umyślnie przyrządzanych.
Ale i dziś jeszcze są ludy do których religia chrześciańska przystępu nie znalazła i te po starodawnemu, albo palą ciała zmarłych; albo owinięte w skóry zwierząt wieszają na drzewach leśnych; albo wystawiają na działanie powietrza dopóki ciało nie zniknie a kości dopiero w rozmaity sposób zachowują; albo grzebią w ziemi jak my, już to bez trumien, już to w skrzynkach drewnianych w postawie siedzącej.
Widzimy z tego co dotąd powiedziane, że wszyscy ludzie czy dawni, czy obecnie żyjący, czy chrześcianie, czy nie chrześcianie, mają poszanowanie dla pamięci zmarłych swych ojców, krewnych, powinowatych i przyjaciół. Starają się zachować ich resztki ziemskie od zatracenia zupełnego i poniewierki. Obchodzą prócz tego pogrzeby, w taki lub inny sposób, bardzo rozmaicie, (nad czem już tutaj zatrzymywać się nie możemy) ale zawsze odpowiednio do stopnia zamożności rodziny zmarłego, z pewną uroczystością. Zawsze téż łączą z pogrzebami oznaki uszanowania i żalu po zmarłych i w rozmaity sposób, jak umieją i mogą, zdobią i upiększają groby, lub uwieczniają przez trwałe pomniki miejsca pochowu. Co więcej—zawsze łączą pogrzeby z odpowiedniemi obrzędami religijnemi, bo zawsze religia stanowi węzeł pomiędzy życiem ziemskiem a życiem pogrobowem; wykazuje nieśmiertelność duszy i zacność istoty ludzkiej. Jak bowiem powiedział wielki nasz poeta Mickiewicz:
„Człowiek jest urzędnikiem wysokiego stanu.
Cały świat służy jemu, a on tylko Panu.” (Bogu)
Nasi dawni prodkowie mieszkający na téj samej ziemi co i my, przed przyjęciem wiary chrześciańskiéj, jak wiele innych ludów, palili ciała zmarłych. Popioły i njedopalone kości składali w gliniane naczynia, zakopywali naczynia te w ziemię a dla większego ubezpieczenia obkładali kamieniami, także w rozmaity sposób. Naczyniom tym taką umieli nadawać trwałości, że niektóre z nich do dziś dnia się przechowały i z niemi w zupełnej całości z pierwotnym kolorem, nawet niekiedy z pierwotnym połyskiem wydobywać się dadzą, bylebyj tylko stosowną ostrożność przy ich wydobywaniu zachować. Kształty ich są rozmaite, ale niekiedy bywają bardzo piękne i zręcznemi rysunkami ozdobione. Co do koloru—bywają zupełnie czarne i lśniące, brunatne, szare, czerwonawe, żółtawe, a to stosowie do rodzaju gliny i przymierzek jakie do niéj dawano. Rozróżnić można nawet małą skorupkę z dawnych naczyń pochodzącą, od tegoczesnych wyrobów glinianych, po błyszczącej mice i ziarnkach żwiru, które zwykle do gliny na większe naczynia używanej mieszano. Co do wielkości—bywają tak małe, jak najmniejszy dzisiejszy garnuszek do śmietanki; inne większe w formie garnuszków, miseczek, filiżanek; inne wreszcie w formie zbliżonej do garnków z uszkami lub bez uszek lub donic większych lub mniejszych. Niektóre, zwykle z większych zawierają w sobie popioły i kości w mniejszych zwykle nic niemasz oprócz piasku.
W te naczynia w które składano popioły i kości, kładziono niekiedy ozdoby i narzędzia które umarłemu za życia służyły jakoto: groty strzał czyli bełty, zwinięte miecze, różne ozdoby i zapinki. Jeżeli naczynie zawiera popioły kobiety, to można w niem spotkać ozdoby kobiece, jakoto: naszyjniki, bransoletki, pierścioni, kolczyki i szpilki; ozdoby te i narzędzia bywają już to z żelaza już to z brązu, bardzo tylko rzadko zdarzają się drobne ozdoby ze srebra. Nigdy tam nie spotka się pieniędzy, bo monety wówczas jeszcze nie wybijano.
Mniejsze i małe naczyńka zwykle stojące w grobach obok naczyń większych, nigdy nie zawierają kości. Stawiano je albo jako pamiątkę, albo może kładziono w nie nieco pokarmów lub napojów, bo jak wiadomo ze świadectw o tych krajach, gdzie pogaństwo dłużej jak u nas istniało, zwyczaj stawiania do grobów pokarmów i napojów, był rzeczywiście u pogan. Te małe i zwykle delikatniej wyrobione naczynia, obok większych naczyń z kośćmi poustawiane, nazywają ludzie w niektórych okolicach przystawkami, w innych nalewkami. (d. n.)

Zorza 1875 nr 4

O POPIELNICACH CZYLI URNACH
i innych wykopaliskach.
(Dokończenie).
Naczynia znalezione w grobach pogańskich, oraz różne bronie, narzędzia i ozdoby, chociaż dziś już nikomu do użytku zdać się niemogą, i wartość metalu w nich jest prawie żadna, zbierane są starannie przez ludzi nauką się zajmujących. Cenią oni w nich, nie wartość wewnętrzną lub handlową, bo téj przedmioty te niemają, ale wartość naukową; w istocie te naczynia, te narzędzia i te ozdoby, są obecnie jedynemi zabytkami jakie pozostały po naszych praojcach. Nietylko są pamiątkami, są jeszcze jedynemi świadectwami ich zwyczajów, obyczaju, sztuki i stopnia wiadomości. Z tych resztek pozostałych tylko, można domyślać się, jak oni żyli, jak się ubierali, co umieli wyrabiać, z kim handel prowadzili, z kąd przychodziły do nich wiadomości, sztuka, metale i inne przedmioty ich użycia. Bez tego nicbyśmy o nich niewiedzieli, bo pisać oni jeszcze
nie umieli, żadnego więc pisma po nich zostać nie mogło. A zawsze przecież warto wiedzieć, co się działo przed nami na téj ziemi którą nam Bóg przeznaczył za gniazdo, kto byli nasi praojcowie, jak żyli, co umieli, zkąd się wzięli i jak dawno tu ród nasz zamieszkuje.
Szkoda więc wielka że włościanin na widok naczynia glinianego w ziemi będącego, zawsze tylko pieniądze ma na myśli i gdy spotka takie naczynie, aby czemprędzéj się przekonać czy są pieniądze i wiele, spieszy się rozbić je szpadlem lub nogą, aby się rozsypały skarby i pragnienie jego swym widokiem nasyciły. Szkoda, mówię, bo naczynie rozbite na nic się nie zda, a starannie wydobyte, choćby w niem pieniędzy niebyło, mogłoby być nabyte przez kogoś co się zbieraniem tych rzeczy zajmuje i zapłacone tak, iżby się i robota i szczęście znalazcy wynagrodziło.
Tak samo dzieje się z resztkami broni, narzędzi z ozdobami, czyli one są z żelaza czy z brązu czy ze srebra. Próbują ich włościanie którzy je znajdą, kruszce łamią, topią, lub żydom nieświadomym w tajemnicy sprzedają. Gdy tymczasem zachowane w całości i okazane tym którzy się na tem znają, lepiejby były wynagrodzone i ocalone dla nauki.
Wprawdzie spotyka się jeszcze nieraz w garnkach pieniądze w ziemi zakopane za czasów wojen i zaburzeń. Garnki jednak z pieniędzmi pochodzą z późniejszych czasów, są téż zwykle innego kształtu i odmiennego wyrobu. Nie znajdują się téż na tych cmentarzyskach dawnych pogańskich, które lud często żalami nazywa a gdzie zwykle znaczna liczba grobowisk okrytych kamieniami bywa zebrana. Owszem garnki z pieniędzmi trafiają się tylko pojedyńczo byle gdzie w ziemi, lub w blizkości mieszkań. Ale i pieniądze takie wykopane z ziemi szkoda byle komu a mianowicie handlującym po Wsiach żydkom sprzedawać za marne. Ci bowiem je przetapiają, a takie pieniądze mają często nierównie większą wartość jako rzadkie zabytki przeszłości, aniżeli jako stopiony metal Kto się na tem zna, drożej może je zapłacić dla tego aby je zachować tak jak są, niżeli ten kto je na przetopienie kupuje.
Cmentarzyskami pogańskiemi, czyli żalami, nazywają się (jak już wspomnieliśmy wyżej) takie miejsca, gdzie w mniejszej lub większej nieco od siebie odległości, znaczna ilość grobów się znajduje, z których każde zawiera w sobie jedno lub więcej naczyń glinianych, osłoniętych z wierzchu lub z boków kamieniami polnemi. Powiedzieliśmy również wyżéj że na takich cmentarzyskach pieniędzy spodziewać się nie można. Dla tego mianowicie w takich miejscowościach, każde spotkane naczynie, trzeba się starać nieuszkodzone wyjąć i zachować, równie jak każdy najmniejszy przedmiot czy to metalowy, czy szklany, czy kamienny.
Były bowiem czasy, że nie znano wcale metali a z kamieni tylko, z krzemienia i kości, wyrabiano narzędzia, broń i ozdoby. Dotąd więc jeszcze, choć rzadko, wykopać się, zdarzy w ziemi lub torfie, albo odgrzebać w piasku, albo spotkacie na wierzchu wśród wydm piaszczystych: siekiery i kliny kamienne, piłki, nożyki, strzałki z krzemienia, kolce, wędki, ozdoby z kości, wszystkie takie przedmioty trzeba starannie zbierać i zachowywać bo są cenione i poszukiwane przez starożytników.
Dla czego ludzie po wsiach tak często, a nawet zwykle, owe cmentarze pogańskie, na których znajdują się groby z urnami i popiołami, nazywają dotąd grobami arjańskiemi, trudno odgadnąć. Cmentarze te pochodzą niewątpliwie z czasów pogaństwa. Arjanie zaś czyli Socynianie była to sekta już za czasów chrześciańskich. W Polsce zjawili się oni dopiero w 16-tym wieku, a wypędzeni z niéj byli w wieku 17-tym. Była to sekta która potępiona wprawdzie została przez Kościół, ale sami Arjanie uznawali się za chrześcian. Obrzędy ich pogrzebowe nie różniły się prawie od naszych obrzędów; nie palili ciał, ale owszem jak chrześcianie chowali umarłych w trumnach i na podobnych naszym cmentarzach.
Podobnie bezzasadnie ludzie nieraz nazywają okopami szwedzkiemi takie nasypy w kraju naszym, które nigdy za okopy dla wojska służyć nie mogły, bo są nietylko na to za małe ale i kształtu odpowiedniego nie mają. Takie nasypy w formie mniéj więcej zaokrąglonej, sięgają jeszcze odleglejszej epoki, jak cmentarzyska czyli żale z kamiennemi grobami. Służyły one już to za groby dla znakomitych wodzów, już to, jeżeli są wpośród bagien, za miejsca schronienia w razie niebezpieczeństw a prawdopodobnie niektóre z nich za miejsca spełniania obrzędów ówczesnych religijnych. Dochowały się jednak miejscami i rzeczywiste okopy wojenne i mogiły z późniejszych wojen w których nieraz spotyka się mnóstwo kości i broni widocznie pokazującej iż do niezbyt odległej przeszłości należy.
Z tych mogił wyjętą broń chciwie kowale wiejscy na noże i inne podobne sprzęty przerabiają. Ale i tego szkoda, bo to ma większą wartość jak nowe żelazo.
Podobnież lekceważyć nie można dawnych kości zwierząt, skamieniałości, starych czaszek ludzkich odkopanych w ziemi i w torfowiskach albo wyrzuconych i wypłukanych przez rzeki i strumienie; kości te są zabytkami czasów bardzo dawnych, są resztkami zwierząt już dziś nieistniejących albo żyjących w daleko od nas położonych krajach, i odmiennych zupełnie klimatach. Są więc te kości dowodem, że przed laty tutaj nie tak bywało jak jest dziś. Z resztek zaś tych można dochodzić, jak to niegdyś bywało i w czem się później odmieniło. Z czaszek zaś ludzkich można dochodzić jakie narody mieszkały na téj ziemi, oraz czy dawni mieszkańcy ziemi różnili się w czem od teraźniejszych.
Wszystkie więc resztki przeszłości szanować i oszczędzać należy. Jeżeli kto sam się na tem niezna, to niechaj przynajmniej nie psuje i zachowa, a stara się pokazać ludziom co to ocenić potrafią. Dość będzie czasu przekuć stary kawał żelaza na co innego, gdy nikt ze znających się nie będzie chciał dać za niego tyle, ile nowe żelazo warto. Dość będzie czasu, nieznaną kość wyrzucić, gdy ci co się znają na tem, powiedzą, że ona nie zasługuje na zachowanie.
Oprócz więc tego, że zawsze stare pamiątki i zabytki po przodkach szanować i oszczędzać należy, sam własny interes powinien ludzi do tego prowadzić, aby nie psuć nie marnować tego, co się znajdzie gdzieś na polu, w wodzie, lub wykopie w ziemi, choćby się napozór zdawało, że to już na nic się niezda i żadnej niema wartości. Dla nieświadomego bowiem, może się jakiś przedmiot zdawać niewartym, a dla tego, co go właściwie spożytkować umie, będzie on miał wielką wartość i nie będzie się taki znawca wachał, odpowiednio do téj wartości jaką dla niego ma znaleziony przedmiot, znalazcę wynagrodzić. E. S.

Kaliszanin 1876 nr 40

Possesja w Sieradzu
złożona z dwóch domów mieszkalnych, położona przy ulicy Kollegjackiej naprzeciwko kościoła Fa­ry 48, 49 hipoteczny, jest do sprzedania i odebrania zaraz w posiadanie. Terrytorjum tych possesji całe obejmuje prętów □ 110, pręcików 86. Oprócz domów mieszkalnych, znajdują się budowle gospodarcze to jest stajnie, drwalniki, wozownie z sypaniem na zboże, dwa ogródki owocowo warzywne i t. d. Podatki stosunkowo małe, stan wszystkiego dobry, procentuje się bar­dzo dobrze. Warunki kupna bardzo udogodnione; przyjętym być może nawet kapitał hipoteczny dobrze i pewno ulokowany, choćby na którym z domów kaliskich, w zamian. Interesanci ze­chcą się zgłosić od 1 czerwca w Sieradzu, u wła­ścicielki, lub do wsi Podłężyce, o milę od Siera­dza, szossą, położonej.


Kaliszanin 1876 nr 88

Korespondencja Kaliszanina.
Sieradz dnia 7 Listopada 1876 r.
(...) W wystawie urządzić się wkrótce mającej przez zawiązujące się w Warszawie Muzeum przemysłu i rolnictwa, w części rolniczej z powiatu naszego brać mają udział WW. Witold Kurnatowski z Krokockiej-Woli i Stawiski z Podłężyc; o fabrykan­tach tutejszych, czy mają chęć wystawienia swych wyrobów lub nie, jeszcze nic nie słychać dotychczas.


Maksymiljan Kempiński.

Kurjer Warszawski 1878 nr 116

= Echa z prowincji.
W Kaliszu do władz towarzystwa kredytowego ziemskiego wybrani zostali: do komitetu p. Edmund Stawiski (wł. dóbr Podłężyce) do dyrekcji głównej: Antoni Klimaszewski (wł. dóbr Choszczewa), i do dyrekcji szczegółowej: pp. Gałczyński, Jezierski, Mielęcki i Szarżyński.
Prezydował na wyborach p. Michał Kozerski.

Kurjer Warszawski 1883 nr 274

= Jeszcze o wystawie sieradzkiej.
Korespondent nasz, p. W. M., w dalszym ciągu opisu wystawy sieradzkiej przytacza następujące szczegóły o dziale wykopalisk i zbroi.
Umieszczono je w mniejszej sali, przedzielonej łukiem, na czterech długich stołach.
W grupie wykopalisk zwraca szczególną uwagę zbiór p. Stawiskiego z Podłężyc, obejmujący strzałki krzemienne, siekierki, żelazce do grotów i inne drobiazgi, jak paciorki, bransolety, szpilki.
Urny dobrze przechowane, łzawnice, kafle starożytne z okolic Praszki, młotki, naramienniki znalezione w Pieczyskach pod Grójcem, szczyty, czekany itd. stanowią interesującą mozajkę przedhistorycznych okazów.
W liczbie wystawców tego działu spotykamy prof. Przyborowskiego i p. Kobierzyckiego z Pyszkowa.
Na czwartym stole umieszczono sześć napierśników stalowych, jeden z nich z koroną i monogramami A. R . pochodzi ze zbrojowni Augusta II-go.
Do zbroi wypada zaliczyć dwa szyszaki, naramienniki, ostrogi, pistolety, pięknie przechowany egzemplarz szabli „batorówki" z r. 1575-go (wł. p. Kożuchowskiego), puginał ofiarowany w r. 1812-ym jenerałowi Wybranowskiemu pod Moskwą przez marszałka Duroc, sajdak turecki z pod Wiednia i szablę z czasów Napoleona I-go.

Kilka koszulek drucianych, rzęd na konia w ogniu pozłacany, karabele, kordelasy i kindżały wypełniają dość okazale przedstawiający się dział broni starej.  


Kaliszanin 1886 nr. 39

Mieszkaniec miasta Zduńskiej-Woli, Wawrzyniec Komola, rąbiąc gałęzie w lesie w Podłężycach, spadł z drzewa i zabił się na miejscu.


Tydzień Piotrkowski 1888 nr. 38

Zmarła dnia 10 b. m. ś. p. Józefa Stawiska, małżonka znanego powszechnie właściciela dóbr Podłężyce w powiecie sieradzkim. Zmarła, z domu Kaczkowska, córka niegdyś właściciela dóbr Bełchatów i posła na sejm, kobieta wielkiego rozumu i serca, pozbawiona własnego potomstwa, była, że tak powiemy, przybraną, pełną miłości i poświęcenia matką dzieci pozostałych po siostrze Edmunda. Cześć jej pamięci!



Kurjer Warszawski ( z dodatkiem porannym) 1891 nr 112

Echa sieradzkie.
Od dwóch tygodni mamy dnie niepogodne i zimne.
Deszcze ze śniegiem mamy na porządku dziennym.
Rok bieżący dla rolników nie przedstawia się obiecująco, oziminy są w ogóle nieosobliwe, szczególnie rzepaki i żyta, które w wielu miejscach zaorano.
Od tygodnia ceny zboża zwiększyły się.
Dobrzeby to wpłynęło na nasze kieszenie, gdybyśmy dotąd jeszcze mieli zboże, ale zapasy już się wyczerpały.
Roboty w polach dotąd jeszcze prawie nie zaczęte.
Przedstawienie amatorskie, o jakiem wspominano w przeszłej korespondencji, nie dojdzie do skutku, ponieważ na rzecz miejscowego szpitala św. Józefa przeznaczona jest suma 500 rs. z zapisu ś. p. Stawskiego, b. właściciela dóbr Podłężyce, przedstawienia zaś podobnego rodzaju połączone są u nas z pewnemi trudnościami.
Od czasu do czasu można zauważyć jak do miejscowego biura powiatu bywają z pogranicza jeszcze odsyłane ofiary gorączki brazylijskiej (wczoraj np. kilkunastu chłopów) a ztąd do miejsca stałego ich zamieszkania.

Dla „piwoszów" naszych dopiero od kilku dni niektórzy sprowadzają do swoich zakładów piwo bawarskie p. Weigta z Kalisza, dotąd zaś pijaliśmy piwo p. Kajetana Trąbczyńskiego, właściciela browaru w Sieradzu na Wójtostwie.  

Kurjer Warszawski ( z dodatkiem porannym) 1891 nr 185

Za duszę
Ś. † P.
EDMUNDA STAWISKIEGO
właściciela dóbr Podłężyce,
b. członka komitetu Towarzystwa rolniczego, członka b. rady stanu Królestwa Polskiego, radcy komitetu Towarzystwa kredytowego ziemskiego, jako w pierwszą smutną rocznicę jego śmierci odbędzie się we czwartek dnia 9-go lipca w kościele św. Józefa Oblubieńca (po-karmelickim) na Krakowskiem-Przedmieściu, o godzinie 10-ej rano nabożeństwo żałobne, na które rodzina Stawiskich, kolegów, przyjaciół i znajomych nieboszczyka zaprasza.   


Zorza 1892 nr 3

W gub. Kaliskiej. Sprzedaż lasu podłezkiego, stanowiącego niegdyś własność ś. p. Edmunda Stawiskiego, jest dla mieszkańców Sieradza i całéj okolicy klęską doniosłego znaczenia. Nieboszczyk Stawiski, pragnąc zapobiedz podobnej klęsce, zobowiązał swoich spadkobierców w liczbie czterech do wspólnego władania majątkiem, dzielenia się pracą i dochodami. Las ów miał przez lat 90 dostarczać poręb i pozostać lasem dla użytku wnuków i prawnuków. Synowie spadkobierców, wykształceni fachowo, mieli prowadzić różne działy zarządu, jeden z nich kształcił się na leśnika, drugi na ogrodnika i t. p. Układ ten za życia ś. p. Stawiskiego został przez wszystkich członków rodziny przyjęty, ale wnet po śmierci nastąpiły swary i nieporozumienia, a skutkiem tychże — sprzedaż lasu jednego z najpiękniejszych. Sprawdza się więc i tu odwieczne przysłowie: „zgoda buduje, a niezgoda niszczy”.


Gazeta Świąteczna 1892 nr. 577

Okolice Sieradza, miasta powiatowego w gub. Kaliskiej, nawiedziła jedna z klęsk. Las należący do dóbr Podłężyc, jeden z najpiękniejszych w kraju, własność ś. p. Edmunda Stawiskiego, znakomitego gospodarza, został przez jego spadkobierców sprzedany na zniszczenie. Sprzedaż ta nastąpiła zpowodu niezgody między teraźniejszymi współwłaścicielami a przeciw woli zmarłego, który pragnął, aby las istniał na wieki i w tym celu był poczynił za życia stosowne rozporządzenia.

Gazeta Kaliska 1894 nr. 28

Samobójstwa. Dnia 12 marca, w lesie majątku Podłężyce, w powiecie sieradzkim, powiesił się; 27-letni Ludwik Majer.


Zorza 1894 nr 48

—Dobry kupiec. Pan Domański, właściciel sklepu z żelazem w Zduńskiej Woli, rozszerzył swoje przedsiębiorstwo przez wprowadzenie pługów i innych narzędzi rolniczych. Żeby zapoznać ogół z tem co ma, sprosił on bardzo wielu rolników okolicznych do wsi Podłężyc, ażeby tu byli obecnymi przy próbach z temi narzędziami. Rolników zjechało się 56. Tym sposobem pan Domański odrazu zapoznał wszystkich z tem, jaki towar ma, w jakim gatunku i co ów towar wart. Słyszeliśmy, iż w powyższy sposób kilku naszych kupców po miasteczkach zapoznawało gospodarzy ze sprowadzanemi przez się doskonałemi kosami, sierpami i t. d. Jest to doskonały a rozumny sposób zapoznawania ogółu z towarem, jaki kupiec posiada!



Gazeta Kaliska 1894 nr. 92


Próba narzędzi rolniczych w Podłężycach. Pan Stefan Domański objąwszy po ojcu w Zduńskiej - Woli skład żelaza i przedmiotów rolniczych wziął w komisy sprzedaż sztucznych nawozów od firmy Spiess oraz sprzedaż maszyn i narzędzi rolniczych od firmy Ławicki w Warszawie. Chcąc zapoznać okolicznych ziemian z konstrukcją tychże narzędzi oraz ich działaniem, rozesłał zawiadomienia, że w dniu 5 listopada odbędą się na gruntach dóbr Podłężyce próby z narzędziami rolniczemi. Na to wezwanie zjechało się przeszło 40 ziemian, by przypatrzeć się tym narzędziom i wyrazić swą opinię o dobrym lub złem ich działaniu, o użyteczności i praktyczności. Przeglądano ustawione około spichrza różne gatunki pługów pojedyńczych, wieloskibowych oraz drapaczy i bron. Zaprzężono parę koni do brony łąkowej czeskiej i włóczono trawnik, brona dobrze wyczesywała mech i tylko ostatni rząd trójkątów nie będąc niczem obciążony wynosił się w górę. Następnie założono konia do nowych grabi konnych New-York Champion i zagrabiano rozrzuconą słomę, grabie te podobne konstrukcją do grabi Tiger, przewyższają te tem, że mają przyrząd do przyciskania zębów do ziemi, robotę wykonywają bardzo dokładnie. Zebrani przeszli następnie do stodoły, gdzie na klepisku ustawiono młocarnią ręczną sztyftową dla włościan, obraca ją lekko 2 ludzi, i młóci dokładnie, oglądano trienrywialnie, młynki. Ogólnie przyznano że tak wialnia Bakera jak i Ideal spełniają swe zadania bardzo dobrze i powinny się znajdować w każdym gospodarstwie, młynek Tryumf nie da się żadnym innym zastąpić, kompletnie dobre narzędzie. W dalszym pochodzie zgromadzeni udali się w pole, gdzie próbowano orki pługami 2, 3 i 4 skibowemi, robota była bardzo dokładna, a opinje, któremu z tych narzędzi przyznać pierwszeństwo były bardzo podzielone. Oryginalny pług Saka orał bez zarzutu. Przeganiacz do dawania wodzie uznano za narzędzie dobre, a przy braku ludzi do robót za niezbędne. Pogłębiacz Hohenheimski zapuszczano tak głęboko, że 4 konie ledwo go ściągały, mimo to pruł ziemię dobrze. Próbowano następnie żelazną bronę Howarda, ogólnie znaną i bronę amerykańską, której zęby można było dowolnie ustawiać w 5 różnych kierunkach stosownie do potrzeby. Brona ta przywieziona na pokazanie przez pana Myszkowskiego zwróciła ogólną uwagę, cena jej 36 rs. W końcu próbowano drapacze,
radła, kultywatory i obsypywacze. Ponieważ ziemia, na której pracowano była lekka i pulchna, nie można więc ręczyć, czyby na zwięzlejszej, mniej czystej ziemi te narzędzia równie dobrze działały. Po skończonych próbach spożyto wspólnie śniadanie, podczas którego miejscowy proboszcz w myśl wszystkich zebranych wyraził panu Domańskiemu szczere życzenia powodzenia w rozpoczętym zawodzie. X.X.  


Kurjer Warszawski ( z dodatkiem porannym) 1894 nr 299

Z sądów.
Rabuś.
Jeszcze w r. z . Kurjer wzmiankował o ujęciu zbrodniarza w lesie, należącym do majątków Podłężyckich, w powiecie sieradzkim, 24-letniego Juljusza Kosmana, który stale zajmował się rabunkiem pod Męcką-Wolą, w gubernji łomżyńskiej.
Niedawno właśnie sprawa ta przyszła pod rozpoznanie sądu okręgowego w Łomży, gdzie śledztwa pierwiastkowe i sądowe ustaliły, iż Kosman, będąc zamaskowanym i przebranym, często napadał na podróżników, wracających z poblizkich jarmarków, a najczęściej napadał na bezbronne kobiety.
Między innemi świadkowie i zarazem poszkodowani zeznali, iż Kosman w ciągu jednego dnia obrabował Rozalję Łapstową, Marjannę Gruda, Łucję Gąsiorowską, Agnieszkę Kowalczykową i Pawła Wawrzyniaka, którzy, wracając z jarmarku, mieli z sobą obficie naładowane kobiałki, lecz mało gotówki.
Kosman, w razie stawianego mu oporu przez napadniętą ofiarę, używał siły, bił i katował przy pomocy czeladnika swego, którego na każdą potrzebę miał na podoręczu.
Ten ostatni był zawsze ukryty w gęstwinach lasu.
Solidarność pomiędzy tymi panami była tak wielka, że pomimo ujęcia rabusia, tenże dotąd swojego pomocnika nie wydał i nazwiska jego przed władzą sądową nie ujawnił, skutkiem czego śledztwo przeciwko ostatniemu nie mogło być przeprowadzone.
Śledztwo oprócz tego stwierdziło, iż Kosman, nie przebierając w łupach, zabierał podróżnym wszystko, nawet prowiant; najłatwiejszą zaś sprawę miał z kobietami, którym, w razie oporu, zatykał usta szmatami, bił i groził zabójstwem lub też wiązał, jak barany.
Sąd okręgowy łomżyński, sądząc tę sprawę w I-ej instancji, uznał oskarżenie za zupełnie dowiedzione i z uwagi na niebezpieczeństwo, jakiem grożą społeczeństwu tego rodzaju indywidua, jak Kosman, zastosował wyższy stopień kary i skazał go na dożywotnie osiedlenie w Syberji, przy pozbawieniu szczególnych praw i przywilejów.
Skutkiem skargi apelacyjnej skazanego, sprawa przeszła do izby sądowej, która wyrok powyższy zatwierdziła.  

Kurjer Warszawski (dodatek poranny) 1894 nr 328

Dowcipny sposób reklamy dla swojego przedsiębiorstwa wymyślił p. Stefan Domański, właściciel składu żelaza i narzędzi rolniczych w Zduńskiej Woli.
Oto na polach majątku Podłężycy urządził próbę nowych narzędzi, na którą przybyło około 40-tu ziemian.
W ten sposób rolnicy w sposób praktyczny mogli przekonać się, które systemy narzędni są dla nich najodpowiedniejsze, zaś p. Domański odniósł tę korzyść, że próbą zachęcił wielu rolników do zaopatrywania się w dobre narzędzia, wiedząc, że mogą dostać je w Zduńskiej Woli.  


Gazeta Kaliska 1896 nr. 52


Sprzedaż. W dniu 2 lipca r. b., dobra Podłężyce, pow. sieradzkiego, własność SS. Stawickich, przestrzeni włók 40, nabył za 82,000 rs. p. Konrad Arnold.


Kurjer Warszawski ( z dodatkiem porannym) 1896 nr 186

Informacje.
Kupno dóbr. Dobra Podłężyce w pow. sieradzkim od spadkobierców Stawickich, mające 40 włók obszaru, kupił p. Konrad Arnold za 82,000 rs. 


Gazeta Kaliska 1897 nr. 49

Zarząd lasu, ongi należącego do dóbr Podłężyce, używa stempla z napisem: „Verwaltung
Forst Podlężyce bei Sieradz, der Dampfschneidemühl Podlężyce".
 
Gazeta Kaliska 1901 nr. 71

Od 1-go lipca potrzebny jest rządca samotny do dom. Podłężyce. Wiadomość na miejscu, poczta Zduńska-Wola.

Rozwój 1906 nr 267

Z KRÓLESTWA
Z Sieradza i okolic pisza do nas: Od października miasto nasze oświetlone zostało światłem systemu „ Waszynhtona" przybyło kilka lamp co na oświetlenie znacznie dodatnio wpłynęło. Południowa zaś część miasta jest oświetlona elektrycznością, zapożyczoną od Monopolu.
Ruch wyborczy tak w mieście jak powiecie znacznie wzrósł, jak dotąd obozy nie pogodziły się i każdy wystawia swego kandydata, dziś więc wynik wyborów nie da się przewidzieć.
Ruch parcelacyjny majątków, który w ciągu ubiegłych dwóch lat zupełnie zamarł, znacznie się zwiększył. Włościanie traktują o nabycie kilku majątków w powiecie. Majątek Podłężyce położony nad rzeką Wartą z obszernemi łąkami, poprzednio własność ś. p. Edmunda Stawińskiego, którego śmierć chlubnie w kronikach przezłych jako społecznego działacza i współwydawcę encyklopedyi rolniczej jest zapisane, a obecnie własność p. Konrada Arnolda, już jest zakontraktowany po 3,500 rb. za włókę.
Przeprowadzenie projektowanej kolei, od Częstochowy przez Wieluń i Sieradz do Słupcy, oczekiwane jest przez mieszkańców naszego powiatu z wielkiem zainteresowaniem kolej przebiegałaby przez najżyźniejszą część powiatu.

Rozwój 1906 nr 276

Z KRÓLESTWA.
Sąd polowy. W d. 4-ym z. m., pomiędzy godziną 7-ą a 10-ą wieczorem, w lesie podłężyckim, między Sieradzem a Zduńską Wolą, dokonano szeregu rabunków. Wysłani z Sieradza dragoni nikogo na miejscu ująć nie zdołali, śledztwo jednak ustanowiło poszlaki co do niejakiego Józefa Morki, uwolnionego od robót ciężkich z Sachalinu.
Ujętego w d. 3 b. m. w Łasku owego Morkę osadzono w więzieniu sieradzkiem, gdzie skonfrontowano go z woźnicą Salomonem Chabielskim.
a ten stanowczo poznał w nim jednego z bandytów, którzy ograbili jego pasażerów w nocy na d 4-ty b. m.
W d. 26 z. m., o godz. 9-ej wieczorem, na szosie częstochowskiej, między wsiami Strzelniki a Działochów, czterej bandyci ograbili kilku włościan z rodzinami, powracających z Niemiec z zarobkowania; zrabowano im 230 rubli.
Ograbieni nie zawiadomili władzy, ale policya wieluńska dowiedziała się z pogłosek o rabunku, ujęła cały szereg osób podejrzanych i skonfrontowała je z pokrzywdzonemi, którzy poznali Jana Makelę, jego syna, również Jana, oraz Walentego Pressa, tego jednak z pewnemi powątpiewaniami.
Na zasadzie tych danych mieszkańca wsi Chojny: Józefa Morka, lat 35, włościan; Jana Makelę (ojca, lat 50) i Jana Makelę (syna, lat 20), oraz Walentego Pressa, 32 lata, oddano w Sieradzu pod sąd wojskowo-polowy, który w d. 4-ym b. m. skazał pierwszych trzech na karę śmierci, a Pressa uwolnił, gdyż stwierdzono, iż w dniu rabunku znajdował się zagranicą.
W d. 7.ym b. m. wyrok wykonano w więzieniu sieradzkiem.

Gazeta Kaliska 1906 nr 332

Ruch parcelacyjny majątków, który w ciągu ubiegłych dwóch lat zupełnie zamarł, znacznie się zwiększył. Włościanie traktują o nabycie kilku majątków w powiecie. Majątek Podłężyce, położony nad rzeką Wartą, z obszernemi łąkami, poprzednio własność ś. p. Edwarda Stawickiego, którego śmierć chlubnie w kronikach przeszłych jako społecznego działacza i współwydawcę encyklopedji rolniczej jest zapisana, a obecnie własność p. Konrada Arnolda, już jest zakontraktowany po 3,500 rb. za włókę.

Gazeta Kaliska 1906 nr 339 i 340

Sprzedaż. W dopełnieniu wiadomości o sprzedaży Podłężyc, w pow. sieradzkim, donieść winniśmy, że włościanie dają za włókę nie 3500 rb., lecz 4000 rb.


Gazeta Świąteczna 1908 nr 1442

Do sprzedania w całości lub na morgi folwark Podłężyce nad rzeką Wartą, w gminie Męce, powiecie sieradzkim, guberńji kaliskiej; ziemi ornej 452 morgi, łąk 242 m., lasu i zagajnika 66 morgów. Budynki dostateczne, krów 40, cieląt i jałowizny 20, koni 24, źrebaków 10, cały dobytek martwy, oraz sprzęt i zasiewy. Prócz tego po drugiej stronie Warty jest do sprzedania jeszcze 11 włók z budynkami i całkowitym dobytkiem.

Rozwój 1911 nr 131

JEST ZARAZ DO SPRZEDANIA
w majątku Podłężyce
pod Sieradzem przy szosie, 6 wiorst od miasta, dwór, budynki gospodarcze, park, ogród owocowy, borek i ziemia z łąkami—w miarę życzenia. Miejscowość piękna przy rzece Warcie, do stacyi kolejowej 6 wiorst. Wiadomość u Stanisława Miłka w Sieradzu.

  Wieś Ilustrowana 1911 czerwiec

Gdybyśmy, mijając rozparcelowane Wośniki, puścili się niezłą szosą powiatową ku południowi, dążąc w górę rzeki Warty i raz po raz mając przed oczyma jej modrą wstęgę, trafilibyśmy na Podłężyce, majątek rodowy Podłęskich, później Rembiewskich, w końcu Gozdawów Stawiskich, z których Edmund dał się poznać krajowi, jako wybitny obywatel, co włościan uwłaszczył jeszcze w czwartym dziesiątku zeszłego wieku, a w latach sześćdziesiątych był członkiem komitetu towarzystwa rolniczego, autorem kilku dzieł treści rolniczej, jak również adresu podanego do tronu od narodu. Kiedyś należały do Podłeżyc wspaniałe lasy; dzisiaj pozostał folwark w ręku młodego ziemianina p. Stefana Walewskiego, syna zaszczytnie znanego dyrektora syndykatu rolnego w Kaliszu.



Obwieszczenia Publiczne 1918 nr 38

Obwieszczenie.
Dyrekcja Szczegółowa Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Kaliszu, na zasadzie art. 218 i 219 ustawy Towarzystwa, zatwierdzonej w d. 21 czerwca 1888 r., zawiadamia hipotecznych wierzycieli następujących dóbr:
Podłężyce, folwark Podłężyce i folwark Alojzów 3 ks. hip., z pow. Sieradzkiego,—
Jakóba Ungera i Chaima Kohna;
— jako nie mających w kraju tutejszym, w hipotece, zamieszkań prawnych ani rzeczywistych,—że dobra wymienione, na zasadzie art. 221 tejże ustawy, za zaległe należności Towarzystwa, do terminu licytacji włącznie obrachowane, wystawione zostają na sprzedaż przymusową pierwszą, odbyć się mającą w m. Kaliszu, w domu przy ul. Bleja Józefiny N° 556, pod poniżej wyszczególnionemi warunkami.

Nazwa dóbr
Powiat
Dobra obciążone pożyczką T-wa, z której część nie- umorzona w terminie licytacji wynosić będzie
rb. kop.
Zaległość oprócz kosztów wynosić będzie w terminie licytacji



mk. fen.
Wadjum (kaucja)








mk.
Licytacja rozpocznie się od sumy







mk. fen.
W kancelarji notarjusza
W terminie
dnia
Podłężyce, folwark Podłężyce i folwark
Alojzów 3 ks. hip.
Sieradzki
31006
66
26241
84
35000
160522
56
Bzowski
26

Uwaga 1. Przystępujący do licytacji winien złożyć wadjum w gotowiźnie lub w listach zastawnych Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego z bieżącemi kuponami, lecz w takiej ilości, by rzeczywista wartość złożonych listów, obliczając podług ostatniego kursu giełdy warszawskiej, równała się sumie wadjalnej, w gotowiźnie oznaczonej.
Sprzedaże odbywać się będą w terminach, powyżej wyznaczonych, wobec Radcy Dyrekcji Szczegółowej.
Warunki licytacyjne są do przejrzenia we właściwych księgach wieczystych i w biurze Dyrekcji Szczegółowej.
Uprzedza się interesowanych, że gdyby w dniu do licytacji wyznaczonym przypadło święto kościelne, sprzedaż odbędzie się w dniu następnym, w kancelarji tego samego notarjusza.
Uwaga 2. Nowonabywca z postąpionego szacunku ma prawo potrącić pożyczkę Towarzystwa w takiej ilości, jaka w dacie sprzedaży, po zaspokojeniu zaległości, pozostanie jeszcze do umorzenia.
Uwaga 3. Przystępujący do licytacji obowiązany jest, na żądanie Radcy Dyrekcji Szczegółowej lub notarjusza, złożyć dowód, że jest obywatelem Królestwa Polskiego.


Ostrzeżenie. W razie niedojścia do skutku powyższych sprzedaży dla braku konkurentów, druga i ostatnia sprzedaż od zniżonego szacunku odbędzie się bez żadnych nowych doręczeń w terminie, jaki Dyrekcja Szczegółowa oznaczy i w pismach publicznych raz jeden ogłosi.


Dziennik Urzędowy dla Obwodu Administracyjnego Cesarsko-Niemieckiego Prezydjum Policji w Łodzi 1918 nr 105

List gończy.
Skazany prawomocnie wyrokiem sądu polowego przy Łódzkiem Cesarsko-Niemieckiem Gubernatorstwie Wojennem z dnia 4 czerwca 1918 roku za fałszowanie pieniędzy na 6 lat domu karnego
dzierżawca majątku Antoni Wojczik z Podłęczycy, powiatu Sieradzkiego, zbiegł, podczas transportu w pobliżu Łowicza.
Uprasza się o ujęcie go i odprowadzenie do łódzkiego więzienia wojennego.
Rysopis: 30 lat, krępy, wzrost około 1,68—1,70 m., oczy ciemno-piwne, włosy czarne. W czasie ucieczki nosił krótko obciętą czarną pełną brodę.
Łódź, dnia 26 czerwca 1918 r.
Gubernator wojenny
podp. v. Schmitt,

generał-porucznik.

Obwieszczenia Publiczne 1921 nr 4

Wydział hipoteczny przy sądzie okręgowym w Kaliszu obwieszcza, że otwarte zostały postępowania spadkowe po zmarłych:
3) Feliksie Kowalczyku, właścicielu osady młyn. w maj. Podłężyce, 2 działak gruntu, przestrzeni 9 mórg 210 pręt. z maj. Kazimierzec A i 3 działek gruntu, przestrzeni 18 mórg z maj. Kazimierzec, pow. Sieradzkiego;
Termin zamknięcia tych postępowań spadkowych wyznaczony został w kanc. wydziału hipot. w Kaliszu na d. 18 lipca 1921 r.

Obwieszczenia Publiczne 1921 nr 76

Notarjusz przy wydziale hipotecznym sądu okręgowego w Kaliszu, Stanisław Bzowski, niniejszem obwieszcza, że zostały otwarte postępowania spadkowe po zmarłych:
3) Józefie Kowalczyku, właśc. działki gruntu ze składu majątku Podłężyce, pow. Sieradzkiego, przestrzeni 30 mórg i ze składu głównych dóbr Podłężyce, pow. Sieradzkiego 12 mórg 29,5 pręt.
Termin zamknięcia tych postępowań spadkowych wyznaczony został na d. 21 kwietnia 1922 r. w kacelarji notarjusza Stanisława Bzowskiego w Kaliszu.

Obwieszczenia Publiczne 1921 nr 90

Notarjusz przy wydziale hipotecznym sądu okręgowego w Kaliszu, Stanisław Bzowski, niniejszem obwieszcza, że zostały otwarte postępowania spadkowe po zmarłych:
3) Piotrze Kwapiszu, współwłaśc. działki gruntu powierzchni 113 mórg w majątku Podłężyce, pow. Sieradzkiego;
Termin zamknięcia tych postępowań spadkowych wyznaczony został na d. 20 czerwca 1922 r. w kancelarji notarjusza Stanisława Bzowskiego w Kaliszu.

Ziemia Sieradzka 1921 luty

Ze szkolnictwa powszechnego. W dniu 16 stycznia gospodarze wsi Podłężyce postanowili najdalej w ciągu dwóch miesięcy postawić budynek szkolny dla jednoklasowej szkoły powszechnej i w tym celu opodatkować się równomiernie z każdej morgi posiadanej ziemi. Koszt budowy wyniesie przypuszczalnie 250,000 mk.

Obwieszczenia Publiczne 1922 nr 1

Notariusz przy wydziale hipotecznym sądu okręgowego w Kaliszu, Stanisław Bzowski, niniejszem obwieszcza, że zostały otwarte postępowania spadkowe po zmarłych:
3) Józefie Kowalczyku, właśc. działki gruntu ze składu majątku Podłężyce, pow. Sieradzkiego, przestrzeni 30 mórg i ze składu głównych dóbr Podłężyce, pow. Sieradzkiego 12 mórg 29,5 pręt.
Termin zamknięcia tych postępowań spadkowych wyznaczony został na d. 21 kwietnia 1922 r. w kancelarji notarjusza Stanisława Bzowskiego w Kaliszu.

Obwieszczenia Publiczne 1922 nr 15

Notarjusz przy wydziale hipotecznym sądu okręgowego w Kaliszu, Stanisław Bzowski, niniejszem obwieszcza, że zostały otwarte postępowania spadkowe po zmarłych:
3) Piotrze Kwapiszu, współwłaśc. działki gruntu powierzchni 13 mórg w majątku Podłężyce, pow. Sieradzkiego;
Termin zamknięcia tych postępowań spadkowych wyznaczony został na d. 20 czerwca 1922 r. w kancelarji notarjusza Stanisława Bzowskiego w Kaliszu.
 
Ziemia Sieradzka 1922 nr 43

Kandydaci na posłów do Sejmu z Okręgu Łódź, Łask i Sieradz, Chrześcjańskiego Związku Jedności Narodowej.
Lista Nr 8.
1) Kazimierz Rokosowski, rejent, Zduńska-Wola;
2) Henryk Lipski, Dyrektor Gimnazjum Zamojskiego, Warszawa;
3) Dr. Franciszek Rąb, dr. prawa i filozofji, Łódź;
4) Kuśmierek Andrzej, rolnik, poseł do Sejmu, Potok, gm. Brzeźno, pow. Sieradzki;
5) Debich Bernard, robotnik, Pabjanice;
G) Gaszyński Czesław, inżynier, Charbice Górne, gm. Puczniew, pow. Łódzki;
ZASTĘPCY:   
7) Kikowski Szczepan, rolnik, Dzigorzew, gm. Charłupia-Mała, pow. Sieradzki;
8) Węgrowski Józef, rolnik, Dąbrowa, gm. Pruszków, pow. Łaski;
9) Lewandowski Józef, tkacz, Zgierz, powiat Łódzki;
10) Gocek Marjanna, żona rolnika, Podłężyce, gm. Męka, pow. Łaski;
11) Ks. Niedźwiedzki Stefan, prob. par. Lutomiersk, pow. Łaski;
12) Podziemski Zygmunt, dr. Medycyny, Szczerczów, pow. Łaski. 


 Łódź w Ilustracji 1925 nr 4 


 Łódź w Ilustracji 1925 nr 15 



 Łódź w Ilustracji 1925 nr 50 



Rozwój 1926 nr 258

ŻYCIE PROWINCJI.
Hej bracia sokoli!
POŚWIĘCENIE SZTANDARU T—WA GIMNAST. "SOKOŁA" W SIERADZU.
Dzień 12 września br. bezwątpienia na długo pozostanie w pamięci mieszkańców miasta Sieradza a szczególniej w pamięci tych, którzy biorą udział w życiu sokolem i nim się interesują. Uroczystość bez przesady wypadła imponująco.
Już wczesnym rankiem zaroiły się ulice Sieradza od sokołów i sokolic dążących na boisko sokoła przy szosie Kaliskiej, gdzie była naznaczona zbiórka. Z zamiejscowych pierwsze przybywa gniazdo wieluńskie w pokaźnej liczbie 53 druhów i druhen, dalej gniazdo Błaszki i Opatówek wszystkie ze sztandarami, następnie gniazda Zd. Wola, Pabjanice, Kliczków, Smardzew, Kościerzyn, Szadek, Inczew, Wróblew. Koło śpiewackie młodzieży wiejskiej z Wróblewa ze sztandarem, delegacja Sokoła z Kalisza, Sieradzka straż ogniowa z orkiestrą, sympatyczny a dotąd w Sieradzu niewidziany Oddział Ligi morskiej i rzecznej z Łodzi z banderą, delegacja Strzelców kurkowych z Kalisza, Narodowa Organizacja Kobiet z Sieradza, Oddział Związku Pracowników kolejowych z Sieradza Związek pracowników więziennych. Boisko zaledwie zgromadzonych pomieścić może. Drużyny sokole wraz ze wspaniałym oddziałem konnego Sokoła oczekują przybycia władz Sokolich. Na boisku zjawia się Wiceprezes Zarządu okręgowego oraz Naczelnik Okręgowy, pada komenda baczność, oddział wyszkolenia wojskowego prezentuje broń, naczelnik miejscowego gniazda druh Sierosławski składa raport, z którego dowiadujemy się, że liczba druhów i druhen zgromadzonych na boisku wynosi 437 a konnego oddziału 62.
Wiceprezes okręgowy druh Kamieński w krótkich słowach przemawia do zebranego sokolstwa, poczem przy dźwiękach orkiestry straży ogniowej i orkiestry sokolej wyrusza okazały pochód na nabożeństwo.
Msza św. odbywa się na dziedzińcu kościoła parafjalnego, celebruje ją ks. Brzeziński w otoczeniu licznego duchowieństwa.
Po poświęceniu sztandaru, przemawia w podniosłych słowach ks. prał. Pogorzelski a przedstawiając historję sokolstwa, zaznacza, że celem sokoIstwa to wierna służba Ojczyźnie w myśl hasła umieszczonego na sztandarze. „Ramię krzep — Ojczyźnie służ!".
Następuje chwila uroczysta, rodzice chrzestni w osobach: Starosty p. Kalińskiego, p. dr. Zaleskiej Prezesa Związku Ziemian p. Prądzyńskiego, Przewodniczącej Koła Ziemianek P. Białeckiej, Burmistrza m. Sieradza p. Mąkowskiego, Przewodniczącej Organizacji Narod. Kobiet p. Lipińskiej, Komedanta sieradzkiej straży ogniowej p. Pruskiego, P. Błochowiczowej, P. Balcerzakowej, delegatów włościan ziemi Sieradzkiej, p. Kryszczyńskiego z Wośnik i p. Gockowej z Podłężyc wręczają sztandar starszemu z władz Sokolich druhowi Kamieńskiemu, który następnie wręcza druhowi Lindnerowi naczelnikowi okręgu a ten Prezesowi gniazda, dr. M. Zaleskiemu. Prezes składa przyrzeczenie — całuje sztandar, pada rozkaz „Baczność", muzyka gra hymn narodowy.
Następuje defilada przed nowym sztandarem. Przy dźwiękach połączonych orkiestr defiluje drużyna sieradzkiej straży ogniowej a następnie drużyny sokole, defiladę zamyka dziarski i buńczuczny oddział Konnego Sokoła. Okrzyki i oklaski są najlepszym dowodem podziwu i uznania dla dziarskich oddziałów biorących udział w defiladzie.
Po przerwie obiadowej wyruszają oddziały sokole na boisko za Żegliną. Popis gimnastyczny rozpoczyna się biegiem przez ulice miasta na 3500 metrów. Pierwsze miejsce zdobywa druh Styczyński z Sieradza w 12 min. 49 sek. drugie druh Sztyller z Pabjanic, trzecie druh Szumicki z Sieradza. Następują ćwiczenia przy dźwiękach dwóch orkiestr, oddziałów męskich i żeńskich oraz młodzieży sokolej. Burzę oklasków otrzymują zawodnicy w skoku o tyczce i wzwyż jak również zastępy ćwiczące na przyrządach i budujące piramidy.
Punktem kulminacyjnym, ćwiczenia oddziału konnego, znakomici jeźdźcy idą w zawody w skoku przez przeszkody i płotki, pierwszą nagrodę zdobywa Druh Walewski (junior) z Inczewa, drugą Druh Arnold z Bukowiny. Interesująca gra w Lisa zakończyła pierwszy raz widziane w Sieradzu popisy oddziału konnego „Sokoła".
Po skończonych ćwiczeniach zbiórka wszystkich drużyn, krótkie przemówienie Naczelnika okręgu i Prezesa gniazda poprzedzająca rozdanie nagród w formie żetonów i dyplomów zwycięzcom w zawodach zakończyły w zupełności udały popis gimnastyczny. Po popisie zabawa w sali teatralnej przeciągnęła się do rana.


Łódzki Dziennik Urzędowy 1927 nr 25


Na zasadzie postanowienia Wojewody Łódzkiego z dnia 6. 10. 1927 r. L. BP. 1024-4, wciągnięto do rejestru Stowarzyszeń i Związków Nr. 1648, T-wo Ochotniczej Straży Pożarnej w Podłężycach, pow. Sieradz.
 
Goniec Sieradzki 1928 nr 10

— (s) Śmierć podczas kąpania. W dniu 9-go bm. kąpał się w rzece Warcie 10-letni Antoni Gocek, syn Józefa z Podłężyc. W pewnej chwili natrafił na głębię i poszedł na dno. Po krótkiej chwili pokazał się dwa razy na powierzchnię wody, następnie pokazał się jeszcze trzeci raz i chciał się uchwycić brzegu, lecz brzeg był przykry i malec utonął.
Temu borykaniu się ze śmiercią przypatrywał się służący sąsiada i nie wiadomo, czy nie miał odwagi, czy też nie chciał tonącemu chłopcu przyjść z pomocą. Zapomniał się (?) nawet tak daleko, iż nie uwiadomił natychmiast rodziców o wypadku.
Dopiero po dwóch godzinach dowiedział p. Gocek i z kilkoma sąsiadami odnaleźli zwłoki nieszczęśliwego chłopca na dnie rzeki.


Łódzki Dziennik Urzędowy 1928 nr 13

OGŁOSZENIE.
Starostwo Sieradzkie stosownie do art. 222 p. 4 Ust. z dnia 19. IX. 1922 r. Dz. Ust. 102, poz. 936 — ogłasza, że dnia 26 lipca 1928 r., zatwierdzony został statut Spółki wodnej we wsi Podłężyce, gm. Męka.
Spółka wodna nosi nazwę „Podłężyce".
Celem Spółki jest osuszenie gruntów członków Spółki według przedłożonego Starostwu projektu technicznego.
Statut Spółki wodnej uchwalony przez członków na zebraniu w dniu 18 lipca 1928 r., ułożony został według wymogów okólnika Min. Rob. Publ. z dnia 20. VII. 1923 r. Nr. 417/23 (Monitor Polski Nr. 161, poz. 225).
Sieradz, dnia 30 lipca 1928 r.
Starosta (podpis nieczytelny).
 
Goniec Sieradzki 1928 nr 31

— (s) Nasze bolączki społeczne. Od pewnego czasu zakorzenił się w okolicy Sieradza dziki sposób łowienia ryb, sposób, za który ciężko pokutować musieliby „amatorzy" nawet za czas[ów] niewoli rosyjskie[j] i niemieckiej okupacji; w czasach ogólnej grabieży, w czasach nieposzanowania własności osobistej, nie mówiąc już o własnościach społecznych ogólnych.
I dziś kiedy po długiej próbie jesteśmy samoistnem wolnem narodem kiedy oddychamy czystem z polskich pól i łąk powietrzem, bez domieszki „dziegdziu", i właśnie dziś czy to skutkiem niedoglądu ze strony władz wykonawczych zapanowało w niektórych warstwach naszego społeczeństwa, dzikie, nieludzkie okrutne rozwydrzenie. Ludzie przeto inteligentni łamią sadzonne przy szosach drzewka owocowe, ot dla własnej przyjemności (kto to robił wiemy i coprawda?) to znów gospodarz wiejski wyrywa młode ledwo zasadzone drzewko i tworzy z tak zebranych drzewek sad lecz to stopniowo wyszło z mody — dziś modne jest strzelanie, trucie i łowienie w zakazanym czasie ryb. Mieszkańcy wsi położonych przy rzece Warcie opowiadają, że poprostu niema nocy żeby nie strzelano ryb za pomocą wielkich naboi dynamitowych, lub granatów ręcznych. A po eksplozji takiego naboju w danym odcinku wody nie pozostanie ani jedna rybka... I skądżesz będzie brała się ta ryba?, gdy wiecznie się strzela, truje i morduje się nie tylko ryby stare, ale i maleństwa, marnuje się zarybek, zastawia się sieci na składające zalążki ryby — i skądże ta ryba będzie — chyba żeby leciały z deszczem z nieba, jak mówi podanie ludu wiejskiego. Ale i to byłoby zamało, na taki sposób rybołówstwa.
Ostatnio w nocy z 20 na 21 bm. w rzece Warcie między Podłężycami a Wośnikami rzucono w jedną noc 7 naboi. Po jakimś czasie rzeka zasrebrzyła się zabitą i ogłuszoną rybą, z których znikomą tylko cząstkę złowili panowie rybacy, cząstkę złowili chłopi, a lwia część zamordowanych ryb popłynęła z wodą i gnije po brzegach. Takie eksperementy panów „amatorów" łatwego połowu ryb winny być ścigane i surowo karane, boć to wandalizm, barbarzyństwo...
Chcemy być narodem kulturalnym i pytam się jak patrzeć biernie możemy na rzeczy takie? Obowiązkiem każdego obywatela jest strzeżenie własności społecznych, i gdy ktoś zauważy podobny wypadek winien momentalnie zawiadomić o tem policję i dopilnować, aby sprawy tak wielkiej wagi nie bagatelizowano.
To też zwracam się do Pol. Państw. w Sieradzu z tem, ażeby w sprawie strzelania ryb w nocy 20 bm. zwróciła się z dochodzeniem do p. Szmerlinga zam. w Sieradzu przy ul. Zamkowej Nr. 8, który jak twierdzi wobec zainteresowanych świadków zna nazwiska amatorów nocnej strzelaniny.
Czekamy rezultatu. (Sta-jag.) 

 
Goniec Sieradzki 1928 nr 133

Pokazy inwentarza żywego w pow. sieradzkim.
Instruktorat Rolno-hodowlany Wydz. Pow. Sieradz w porozumieniu się z organizacjami rolniczymi, w bieżącym roku, w sezonie letnim, urządził pięć pokazów inwentarza żywego, w miejscowościach: Szadek, Brzeźno, Złoczów, Klonowa i Wośniki oraz 3, pokazy w sezonie jesiennym, a mianowicie 1. października we Wróblewie, 2-go w Sieradzu i 3-go w Wierzchach.
Najliczniejszym spędem bydła odznaczyły się: Szadek, Wośniki, Brzeźnio, zaś co do wartości hodowlanego materjału — Wierzchy.
We Wróblewie Komisja Sędziowska pieniężnie nagrodziła za dobrą hodowlę inwentarza następujących gospodarzy:
1) Pieszczyńskiego Cz. za 5 dobrze utrzymanych, o stosunkowo dobrej produkcji krów kwotę 46 zł 2) P. Kałuziaka za 1 krowę 6 zł. 3) p. Mierzwińskiego Fr. za jałówkę 6 zł. 4) p. Świniarskiego Fr. za krowę 6 zł. 5) p. Borowskiego Rocha za krowę 12 zł. 6) p. Gruchaja Ant. za krowę 6 zł. 7) p. Janiaka Fr. za 2 krowy 14 zł. 8) p. Borowskiego Fr. za krowę 6 zł i stadnika 6 zł. 9) p. Kaczmarka Klemensa za krowę 6 zł. 10) p. Kolanowskiego M. za krowę 12 zł. 11) p. Łukowskiego za krowę 6 zł. 13) p. Nowaka St. za stadnika 12 zł. p. Bluchowskiego Cz. za krowę 8 zł.
W dziale hodowli trzody chlewnej przyznano na grody: 1) p. Zientalakowi Fr. za maciorę rasy białej wielk. angielsk. 12 zł. 2) Pieczyńskiego maciorę z prosiętami tejże rasy 11 zł.
W dziale hodowli drobiu, który pierwszy raz pojawił się na tutejszych pokazach, nagrodzono hodowczynie: 1) p. Krakowiakową za 3 pary kur „zielononóżek" 12 zł 2) p. Borowską El. na 3 kury i 2 koguty „Minorki" — 12 zł.
Na pokaz w m. Sieradzu, wprawdzie przy niesprzyjającej pogodzie niestety doprowadzono bardzo mało bydła, bo zaledwie dwadzieścia kilka sztuk, co jednak, źle świadczy o kulturze hodowlanej najbliższej okolicy m. pomimo obfitych, położonych nad Wartą, łąk i łatwego zbytu nabiału.
O wiele liczniej był reprezentowany dział drobiu. W dziale hodowli bydła zostali nagrodzeni pp.: 1) Wł. Powałka z Podłężyc za 2 krowy i jałówkę kwotą 18 zł. 2) J. Malinowski za krowę 6 zł. Listy pochwalne otrzymali: 1) Dział Pracy więzienia w Sie radzu za 3 krowy i 2) Goek Fr. z Podłężyc za 2 krowy.
Za hodowlę drobiu nagrodzono pp: 1) Goekową z Podłężyc za 9 kokoszek i 7 kogutów rasy "zielononóżki" — 12 zł, a za parę „Wyandottów" listem pochwalnym. 2) Powałkową Wł. za 12 kur i 12 kogutów „zielononóżek" 12 zł. 3) p. Ant. z Sieradza za gniazdo „Orpingtonów" — list pochwalny. 4) p. Domaniewską z Zapola za stado kaczek też listem pochwalnym.
Jedyny reprezentant p. Cieślicki, za knura rasy wiel. angiel. nagr. kwotą 16 zł.   
Na pokazie w Wierzchach przy liczniejszym spędzie bydła i lepszym materjale hodowlanym, zostały, przyznane nagr. nast. hodowcom.
W wydziale hodowli bydła: 1) Patorze J. za grupę rodzinną złożoną z 6 szt. bydła rasy nizinnej o produkcji 3000 litr mleka rocznie (1 szt.) w wysokości 40 zł. 2) p. Kazimierzów Rabe za jałówkę 8 zł. 3) p. Patorze M. za 1 krowę i 2 jałówki 18 zł. 4) p. Barczakowi Fr. za 2 krowy i 2 jałówki 28 zł. 5) p. Szymsiakowi Wawrzyńcowi za krowę 6 zł. 6) p. Brzezińskiemu Fr. za krowę 6 zł. 7) p. Pełczyńskiemu za stadnika rasy nizinnej 18 zł.
W dziale hodowli trzody chlewnej nagrodzono: p. Barczaka Fr. za maciorę rasy białej duż. ang. 2) p. Patora J. za maciorę tejże rasy z prosiętami. 3) p. Rokowską za maciorę z prosiętami nagr. wszystkich listem pochwalnym.
Z działu hodowli drobiu; p. Brzeziński za 6 kokoszek i jednego koguta „zielononóżki" nagr. kwotą 12 zł. zaś 2) p. Patora za gniazdo.
W dziale hodowli bydła, jako na nasze warunki najodpowiedniejszą, popiera się rasę nizinną czarno-srokatą.
W dziale hodowli kur — rasę „zielononóżki" — jako najwięcej mięsną i na nasz klimat odpowiednią.   
Nagrody za bydło i trzodę chlewną w 2-3 częściach pokrywa Min. Rolnictwa, zaś 1-3 część Sejmik z funduszów hodowlanych, zaś za drób, całkowicie Sejmik.
Pokazy inwentarza żywego mają doniosłe znaczenie tak dla poszczególnych rolników — hodowców jak i ogólnej akcji hodowlanej w kraju.
Tylko na pokazach i wystawach hodowlanych mamy możność zobaczyć jaki materjał posiadamy i jaki należy z całą pieczołowitością pielęgnować i ulepszać, aby zapewnić najlepszą produkcyjność, a jaki z gospodarstwa rugować.
To też pilny hodowca za wysiłek hodowlany zostaje sowicie nagrodzony, a jego dobytek uzyskawszy swoją praktyczną wartość, zapisuje się do specjalnych ksiąg hodowlanych i służy jako podstawowy materjał w naszej pracy hodowlanej.
Niestety większość robotników naszego pow. nie potrafi zrozumieć swoich korzyści i docenić znaczenia hodowli inwentarza, a szczególnie należy się dziwić rolnikom i hodowcom najbliższych okolic miasta Sieradza, którzy posiadając świetnie nadwartskie łąki i pastwiska, oraz dobry zbyt nabiału w mieście — sprawę hodowli bydła traktują po macoszemu, co ostatecznie stwierdziliśmy na pokazie w Sieradzu.
Instruktorat Rolno-hodowlany Sejmiku Sieradzkiego w roku przyszłym również zamierza urządzić 8 pokazów w różnych punktach pow. w nadzieji, że tak większe jak i mniejsze rolnictwo doceni ich znaczenie i pospieszy inwentarz swój na miejsca pokazów doprowadzić.
Instruktorat R. H. Sieradz.
 
Goniec Sieradzki 1929 nr 57

Do sprzedania
gospodarstwo
składające się z 40 mórg ziemi, wtem 10 mórg łąki dwukośnej i 2 m. lasu, zabudowania masywne, przy szosie odlegle od Sieradza 6 klm. na warunkach przystępnych
Wiadomość u właśc.
Kaz. Kowalczyk
kol. Podłężyce gm. Męka
 
Goniec Sieradzki 1929 nr 299  

— (s) Chwalebna inicjatywa mieszkańców wsi Rzechta. Jak się dowiadujemy we wsi Rzechta gm. Męka w ostatnich dniach odbyło się zebranie tamtejszej straży poż. i gospodarzy, na którem zapadła znamienna uchwała.
Postanowiono w tej wsi wybudować remizę strażacką, pod którą plac ofiarowali dwaj gospodarze Miłek St. i Grabarczyk Paweł, a inni gospodarze z  Rzechty i Podłężyc ofiarowali bezinteresowną zwózkę cegły z cegielni w Krobanówku, bezrolni i nie mający koni zaofiarowali wszelką pomoc ręczną i tp.
Piękny ten czyn mieszkańców wsi Rzechty i Podłężyc, aby postawić Straż swoją na wysokości zadania przez pobudowanie remizy służącej nie tylko do pomieszczenia rekwizytów strażackich, lecz także do odbywania odczytów, zebrań, przedstawień i td. podniesie to bowiem stan kulturalno-oświatowy tej organizacji społecznej.
Pomimo należnego uznania za ten postęp wyżej, wspomnianych wiosek wypada zaznaczyć, że znaleźli się i tam w ich gronie ludzie zacofani „starowiery“ przeżytki i zwolennicy niekultury b. zaborców ze Wschodu, którzy sami nic nie czynią na drodze postępu, lecz radzi jeszcze przeszkadzać innym i tamować pracę. Na szczęście ci osobnicy, prócz czczych gadanin nic obecnie zaważyć nie mogą na drodze wzniosłych postanowień ludzi światlejszych, ludzi postępu.
 
Goniec Sieradzki 1930 nr 186

Wybory na wójta gm. Męka.
W niedzielę, dn. 10 bm. odbyły się wybory na wójta gm. Męka. Przewodniczył wyborom inspektor samorządowy p. Filochowski.
Po obliczeniu kartek okazało się że b. wójt Józef Klimczak z Męki otrzymał 547 głosów, Michał Matuszak z Wośnik 70 głosów, Januczek Jakób z Męki 69, Wład. Kwapior z Podłężyc 25, Swiniarski Kazimierz z Wośnik 7 i Roman Macudziński otrzymał tylko 2 głosy 


Echo Sieradzkie 1931 4 październik

Nr E. 1619/31
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu Grodzkiego w Sieradzu l-go rew. zamieszkały w mieście Sieradzu przy ul. Szosa Kaliska 5, na zasadzie art. 1030 ust. post. cyw. niniejszem obwieszcza, że w dniu 13 października 1931 r. od godziny 10-ej rano w Podłężycach sprzedawany będzie w drodze publicznej licytacji, majątek ruchomy należący do Władysława i Cecylji małż. Powałka składający się z 2 macior 2 let., jedna maści czarnej, druga białej 20 korcy pszenicy w słomie w stodole i 15 korcy żyta w słomie w stodole, na zaspokojenie pretensji K. E. Pruskiego.
Podlegający sprzedaży majątek oszacowany został na zł. 1170 i takowy można obejrzeć na miejscu w dniu licytacji.
Sieradz, dnia 28 wrześna 1931 r.
Komornik Sądowy.
J. Zieliński.

Echo Sieradzkie 1932 4 grudzień

Sąd Okręgowy rozpatrywał sprawę Fr. Gocka i Józefa Gocka oskarżonych o podrabianie weksli na szkodę Rocha Wieruckiego z Podłężyc gm. Męka.
Sprawę odroczono z powodu nieskończonej podobnej sprawy.

Echo Sieradzkie 1933 16 czerwiec

Mieszkanie
na letnisko 2 pokoje z kuchnią przy rzece Warcie do wynajęcia od zaraz. Majątek Stawiskich. Podłężyce pod Sieradzem.

Echo Sieradzkie 1933 10 październik

DZIECKO W PYSKU ŚWINI.
Służąca państwa Kozłowskich z Podłężyc pod Sieradzem Marjanna Chrzanowska zmuszona była trzymać swe jednoroczne dziecko na podwórzu obok szopy.
Dziecko z braku kołyski leżało na wiązce słomy.
W dniu wczorajszym do niemowlęcia dobrała się świnia, która poczęła dziecko gryźć, kalecząc je.
Krzyk dziecka usłyszeli domownicy, którzy odpędzili świnię. Dziecko w stanie groźnym przewieziono do szpitala w Sieradzu.

Łódzki Dziennik Urzędowy 1933 nr 21

ROZPORZĄDZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dn. 19 październ. 1933 r. L. SA. II. 12/14/33
o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu sieradzkiego na gromady.
Po wysłuchaniu opinji rad gminnych i wydziału powiatowego, zgodnie z uchwałą Wydziału Wojewódzkiego z dnia 18 października 1933 r. na podstawie art. 107 ustawy z dnia 23. III. 1933 r. o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) postanawiam co następuje:
§ 1.
 XI. Obszar gminy wiejskiej Męka dzieli się na gromady:
7. Podłężyce, obejmującą: kolonję Chałupki, kolonję Podłężyce, Podłężyce-Gocków, Podłężyce-Stawkiski.
§ 2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Sieradzkiemu.
§ 3.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
Wojewoda:
wz. (—) A. Potocki

Wicewojewoda

Łódzki Dziennik Urzędowy 1934 nr 10

OBWIESZCZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dnia 24 maja 1934 r. L. SA. II. 12/14/33.
o sprostowaniu błędów, powstałych przy ogłoszeniu w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim Nr. 21 z dnia 19. X. 1933 r. poz. 272, str. 544, rozporządzenia Wojewody Łódzkiego z dnia 19. X. 1933 r. L. SA. II. 12/14/33. o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu sieradzkiego na gromady.
Na podstawie § 5 Rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 5. VII. 1928 r. w sprawie dzienników wojewódzkich (Dz. U. R. P. Nr. 72, poz. 648) zarządzam, co następuje:
Rozporządzenie Wojewody Łódzkiego z dnia 19. X. 1933 r. L. SA. II. 12/14/33, o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu sieradzkiego na gromady (Łódzki Dziennik Wojewódzki Nr. 21 z dnia 19. X. 1933 r. poz. 272, str. 544) ulega następującym zmianom:
11) w § 1. p. XI. w gromadzie Podłężyce, oznaczonej liczbą 7, zamiast „Podłężyce- Stawkiski" winno być „Podłężyce-Stawiski".
Wojewoda
(—) Aleksander Hauke-Nowak.


Obwieszczenia Publiczne 1935 nr 32

Wydział hipoteczny sekcja II-ga przy sądzie okręgowym w Kaliszu, niniejszem obwieszcza, że zostały otwarte postępowania spadkowe po zmarłych:
7) Antonim Wawrzyniaku, współwłaścicielu działki ziemi o prze­strzeni 15 mórg, zapisanej pod Nr. 44 działu II wykazu hipotecznego, z majątku Podłężyce, powiatu sieradzkiego.

Termin zamknięcia tych postępowań spadkowych wyznaczony zo­stał na dzień 21 października 1935 roku, w którym to terminie osoby za­interesowane winne zgłosić się do kancelarji wyżej wymienionego wy­działu hipotecznego w celu ujawnienia swoich praw pod skutkami pre­kluzji.

Obwieszczenia Publiczne 1937 nr 15

Wydział Hipoteczny Sekcja III przy Sądzie Okręgowym w Kaliszu obwieszcza, że otwarte zostały postępowania spadkowe po zmarłych:
6) Józefie Kowalczyku, właścicielu 5 morgów 125 prętów i 7 mor­gów 120 prętów z osady młynarskiej w maj. Podłężyce, powiatu sie­radzkiego;
Termin zamknięcia tych postępowań spadkowych wyznaczony zo­stał na dzień 25 sierpnia 1937 roku, w którym to terminie osoby intere­sowane winny zgłosić swoje prawa w kancelarii wyżej wymienionego Wydziału Hipotecznego, pod skutkami prekluzji. 80/37

Dziennik Łódzki 1951 nr 225

Chłopi
ze Złotowizny
wykonali
roczny plan skupu
w 300 %
Coraz liczniej napływają meldunki z woj. łódzkiego o przedterminowej realizacji dekadowych i miesięcznych planów odstawy zboża.
Chłopi gromady Złotowizna w gm. Wróblew k. Sieradza jako pierwsi w powiecie zameldowali o wykonaniu rocznego planu w 300 proc.
Gromada Podłężyce wykonała dotychczas 215 proc. planu na sierpień, Stawiszcze 200 proc. i Grabowiec 130 procent.
Euzebiusz Jachimowicz ze wsi Męka k. Sieradza posiadający 2 ha miał odstawić 91 kg zboża, a przywiózł do punktu skupu 400 kg, zaś wdowa Maria Lewandowska na przypadające na nią 190 kg odstawiła 518 kg.
Gm. Barczew i Szadek wykonały już ponad 110 proc. planu miesięcznego i wysunęły się na pierwsze miejsce w powiecie.

Dziennik Łódzki 1952 nr 19

Przed zebraniem w Podłężycach
Chłopi z Podłężyc dumni są ze swej gromady i zadowoleni z siebie, gdyż w gminie i w powiecie słyną jako dobrzy obywatele, a ich gromada jako gromada przodująca.
Sołtys Włodzimierz Kozłowski zapytany, jak w jego gromadzie ze świadczeniami na rzecz Państwa, uśmiecha się, podkręcając sumiastego wąsa:
Ano nie potrzebujemy się wstydzić. Było i jest u nas zrozumienie. My tutaj w Podłężycach trzymamy się takiej zasady: chcesz, aby tobie Państwo pomagało, to ty też Państwu pomagaj. Zboże więc odstawiliśmy w 106 proc., ziemniaki według planu. Podatek gruntowy, SFOR i PZUW mamy uregulowane w 100 proc. Dwie pierwsze raty Pożyczki Narodowej są już dawno wpłacone — trzecią zaś ratę wpłacimy przed 1 lutego.
Słowa sołtysa wywołują w zimnej świetlicy jakby ciepły prąd. Uśmiechają się i rumienią twarze gospodyń Rozalii Pawlakowej, Walerii Gockowej, Władysławy Gajdowej. Uśmiechają się stojący opodal gospodarze Józef Gołąb, Józef Opaliński, Ignacy Duczmański, Jan Klimczak, Stanisław Miłosz. Wszyscy są odświętnie i dostatnio ubrani. Na ich nogach lśnią połyskiem czarnej skóry buty z cholewami.
-Inaczej przecież u nas być nie może, jeno tak jak mówił sołtys, w przeciwnym razie byłaby to gruba niewdzięczność — oświadcza Czesław Wawrzyniak, kierownik miejscowej grupy hodowlanej. — Albo to mało korzystamy z pomocy Państwa? Nawozy sztuczne, nasiona selekcjonowane, stałe i opłacalne ceny, ośrodki zdrowia, oświata...
-Właśnie oświata — podchwyciła Rozalia Pawlikowa. — Wszystkie nasze dzieci mogą się teraz uczyć i zdobywać wysokie wykształcenie. Które tylko jest zdolne, a skończyło już 7-klasówkę w Rzechcie, idzie na dalszą naukę do Sieradza albo do Łodzi. Na techników i inżynierów, na nauczycieli i lekarzy.
-No, tak! Święta prawda! — przytakiwały wszystkie kobiety i zaczęły wymieniać nazwiska synów i córek, studiujących w szkołach technicznych i ogólnokształcących.
Rozmowa przerzuciła się na hodowlę trzody i bydła.
-Ja tam nie będę się chwalił — mówił Stanisław Miłosz, posiadający 2,5 ha ziemi ornej i 2,5 ha łąk z nieużytkami — to tylko powiem, że hodowla trzody kontraktowanej, to dla rolnika wielkie źródło dochodu. W zeszłym roku na swej małej gospodarce potrafiłem upaść 10 tuczników i odstawić je na gminny spęd. W tym roku już odstawiłem 1 wieprza, a do lipca odstawię 6. A przecież i plan odstawy zboża, znacznie przekroczyłem, bo zamiast 190 kg zawiozłem na punkt skupu 545 kilogramów.
-Co tu dużo gadać, wszyscy kontraktujemy ile kto może — przyłączył się do rozmowy Jan Klimczak. Nie widzę w tym czegoś nadzwyczajnego, bo kontraktacja to dochodowy interes, a szczególnie teraz — węgiel, śruta, premie, ulgi podatkowe i tak dalej. Ale powiedzcie mi, sąsiedzi kochani, czemu to z odstawą mleka tak u nas jeszcze kiepsko?
Rozpoczęła się ożywiona dyskusja.
Jedni mówili: krowy na wycieleniu, a więc udoje są mniejsze, drudzy zarzucali zaś mleczarni, że nie wywiązała się z obietnic danych dostawcom mleka...
Lecz oto rozpoczęło się zebranie otwarte przez sołtysa, i przycichła natychmiast rozmowa. Obecni, a były reprezentowane wszystkie gospodarstwa gromady, wysłuchali w skupieniu przemówienia o wielkim znaczeniu sojuszu robotniczo-chłopskiego, które wygłosił ob. Wieczorek, członek ekipy łączności miasta ze wsią z rudzko-pabianickiej farbiarni-wykończalni nr. 1, oraz referatu o roli kobiet zrzeszonych w Kołach Gospodyń Wiejskich.
Niestety, mimo zachęty do dyskusji, nikt jakoś nie miał odwagi zabrać głosu. A przecież w rozmowie przed zebraniem każdy śmiało wypowiadał swoje zdanie na ten czy inny temat. Jedynie oklaski świadczyły, że treść obydwu referatów trafiła wszystkim do serca i przekonania.
Brak odwagi w zabieraniu głosu i w dyskusji nie pomniejsza jednak obywatelskiego stanowiska chłopów z gr. Podłężyce.
Żal można mieć tylko do aktywistów gminnych, którzy za mało starań włożyli w dobre przygotowanie zabrania gromadzkiego, na którym pominięto najważniejszy punkt: podsumowanie osiągnięć wielkiej akcji jesiennej. A o to głównie chodziło.
(cm.).

Dziennik Łódzki 1953 nr 35 

Przed Krajowym Zjazdem Spółdzielczości
Idziemy po najlepszej drodze i innym pomożemy wejść na nią
Teatr Miejski w Sieradzu. W stronę prezydium zjazdu i trybuny zwrócone wszystkie twarze, stare i młode, poorane bruzdami zmarszczek i tryskające rumieńcami młodości. Na wszystkich ten sam wyraz: skupienie.
Referat, który wygłasza przewodniczący PRN Sieradz, Jan Janikowski — to analiza rozwoju spółdzielczości produkcyjnej w trzech powiatach: sieradzkim, łaskim i wieluńskim, sprawozdanie z trzech lat walki w gromadach spółdzielczych z wrogiem jawnym i ukrytym — walki zakończonej wieloma sukcesami.
U tych, którzy zwyciężyli
Oto RZS Izabelów po roku wegetacji i ślamazarnej roboty, oczyszcza swe szeregi ze szkodników, powierza nowym ludziom kierownictwo, staje na mocnych nogach i rozpoczyna solidną pracę.
To samo czynią spółdzielcy z RZS Pelagia, RZW Kraszkowice i innych gospodarstw zespołowych. Rosną plony, rośnie hodowla, rosną dochody ogólne i osobiste.
RZS Pelagia, posiadający ziemie 5 i 6 klasy, zbiera w 1952 r. przeciętnie po 16 q zbóż kłosowych z hektara, podczas gdy indywidualnie gospodarujący chłopi zaledwie po 8 do 10 q.
RZW Kraszkowice podnosi plony do 23 q. czyli zbiera o 4 q więcej niż miejscowi i okoliczni chłopi.
RZS Dzierlin uzyskuje z ha 28 q pszenicy — chłopi tylko 12 q.
W RZS Opiesin sypie wspaniale owies i jęczmień: po 27 q z ha
— chłopi osiągają przeciętnie po 13,8 q.
Każdy hektar rzepaku ozimego dał w RZS Wojsławice po 12,5 q
— u chłopów tylko po 8,4 q. Spółdzielcy wykopali po 370 q ziemniaków — chłopi tylko po 186 q.
Choć powoli, lecz i stale zwiękasz się w spółdzielniach produkcyjnych pogłowie bydła, trzody owiec, w powiecie sieradzkim, w którym istnieje 13 spółdzielni produkcyjnych wybudowano w ciągu ub. roku: 1 stajnię, 2 chlewnie, 2 wozownie, 3 betonowe silosy, 2 cieplarnie, 9 hal ogrodniczych i 6 domków jednorodzinnych.
RZS Opiesin z kredytów uzyskanych na 2 hale ogrodnicze, dzięki gospodarności wybudował 6 hal, a RZS Izabelów zamiast 1 hali wybudował 2. RZS Pelagia na budowę nowej obory wydał o 14.000 zł mniej niż przewidywał kosztorys opracowany przez fachowców. RZW Chociw na remoncie młyna zaoszczędził 21.900 zł.
Doświadczenie nauczyło już wielu spółdzielców, że o dobrym rozwoju gospodarstwa zespołowego nie świadczy tyle wysoka dniówka obrachunkowa ile zwiększenie pogłowia zwierząt domowych i wkład w inwestycje.
Oto gdy RZW Tubądzin w r. 1951 przeznaczył na inwestycje tylko 4 tys. zł., to w roku ubiegłym wydzielił już 15.505 zł. Podobnie postąpił RZS Wojsławice, który fundusz inwestycyjny na rok bież. zwiększył 5-krotnie w porównaniu z 1951 rokiem.
Poważny wzrost stopy życiowej
W parze z troską o rozwój gospodarki zespołowej, w parze z krzepnięciem przeświadczenia o wyższości tej gospodarki nad indywidualną wyrastają przodownicy pracy, wyrasta nowy typ człowieka „człowieka spółdzielczości produkcyjnej" i jednocześnie rosną dochody osobiste.
Przykłady: Rodzina Franciszka Antczaka z RZS Tubądzin za 713 dniówek obrachunkowych otrzymała 41 q żyta, pszenicy i owsa, 58 q ziemniaków. około 14 q siana, 57 q buraków pastewnych oraz 9.468 zł w gotówce. Gdy wartość naturalii określimy w pieniądzach — roczny dochód tej rodziny osiągnął ponad 28.000 zł.
Rodzina Walczaków z RZS Wodzierady za 1.006 dniówek obrachunkowych w naturaliach i gotówce otrzymała tyle,że jej przeciętny miesięczny zarobek osiągnął wysokość 2.420 zł.
Chlewmistrzyni Bobrowska z RZS Tubądzin, która w ciągu roku wypracowała 410 dniówek obrachunkowych, uzyskała roczny dochód w wysokości 16.443 zł.
Przykłady te, wyjęte z długiej listy przodujących spółdzielców, mówią same za siebie. A przecież poważny dochód przynoszą spółdzielcom również działki przyzagrodowe.
Cienie i plamy...
Mimo tych i wielu innych sukcesów, niewiele jednak zrobiono w pow. sieradzkim, łaskim i wieluńskim w kierunku szerszej rozbudowy spółdzielczości produkcyjnej.
Bo oto w ciągu ub. r. do 12 istniejących w pow. sieradzkim spółdzielni przybyła zaledwie jedna nowa, do 8 w pow. łaskim — trzy, a w pow. wieluńskim, w którym istniały jedynie 2 rolnicze zespoły wytwórcze, zdołano zorganizować też tylko jedną spółdzielnię: RZS w Łaszewie AB.
Aktywiści powiatowi i gminni nie potrafili ożywić „starych lecz papierowych" spółdzielni w Jeżopolu (gm. Klonowa), w Podłężycach (gm. Męka), w Bogucicach (gm. Krokocice) i w Elodii (gm. Wodzierady).
Mój powiat nie ma się czym szczycić"
— Mało u nas zrobiono na odcinku spółdzielczości produkcyjnej — mówił podczas dyskusji Stefan Kolbert, członek RZW Kraszkowice (pow. wieluński).—Nie, nie ma się czym szczycić mój powiat. A przecież można było wiele zdziałać. Za długo — mimo naszych sygnałów — tolerowano w naszej spółdzielni nierobów i szkodników, tak że stała się ona odstraszającym przykładem — Dopiero rok 1952 postawił nas na nogi. Uczciwi zwyciężyli. Na walnym zebraniu w styczniu postanowiliśmy przejść z II na III typ gospodarowania zespołowego i odtąd nasz RZS nosi miano „Zwycięstwo".
Ucieczka, powrót i radosne zadowolenie
— Już w 1949 roku byłam zwolenniczką spółdzielczości produkcyjnej — mówiła z trybuny Helena Bechtowa, członkini RZS Pelagia — lecz gdy przyszło do założenia spółdzielni wraz z mężem uciekłam do miasta. Męża załamały kułackie plotki, a jego strach przed zespołową gospodarką podziałał i na mnie. Dziś wstydzę się za te chwile słabości.
Wróciliśmy w r. ub. do Pelagii. Z otwartymi rękami przyjęli nas spółdzielcy na członków. A dziś?... Dziś jesteśmy szczęśliwi. Mąż pracuje jako oborowy, a ja mu pomagam Do naszego mieszkania wszedł dobrobyt. Nie, dla tego kto kocha rolę, nie ma lepszego życia jak w spółdzielni!
Przekonał mnie dobrobyt syna
Na mównicę wszedł 66-letni Grzegorz Szafrański z gromady Pyszków. Twarz pomarszczona lecz czerstwa. Oczy pełne ognia i radości.
— Chcę wam powiedzieć, moi drodzy, że wczoraj powitała u nas nowa spółdzielnia, do której przystąpiłem jako jeden z pierwszych. A co mnie przekonało?... Wizyta u mojego syna Teofila, który od dwu lat jest członkiem spółdzielni produkcyjnej Bilice, w woj. szczecińskim. I oto com tam stwierdził: tak jak przedtem, gdy gospodarzył indywidualnie na 8 ha Teofilowi było ciężko i źle, tak teraz powodzi mu się wspaniale.
Oświadczam tu z tego miejsca, że my w Pyszkowie, a jest nas 19, twardo staniemy przy naszej spółdzielni i nie damy jej rozbić kułakom, którzy przypuścili na nas już szturmy. To tylko powiem, że złamią zęby, i że wkrótce cała wieś pójdzie w nasze ślady!
Członek komitetu założycielskiego w gr. Kiki, ob. Woźniak oświadczył:
Dołożę wszelkich starań, aby u nas jeszcze przed Krajowym Zjazdem Spółdzielczości Produkcyjnej powstała spółdzielnia. I wzywam do współzawodnictwa z nami komitet zał. w gr. Karszew.
— W imieniu członków ZUZ Okup Wielki — mówił spółdzielca Tkaczyk — przekazuję zobowiązanie, że do końca roku zwerbujemy do naszej spółdzielni 8 ostatnich indywidualnych gospodarzy w naszej gromadzie.
— My spółdzielcy z Dzierlina — mówił ob. Pszczółkowski — zobowiązujemy się siewy wiosenne zakończyć w ciągu 5 dni oraz do końca roku podnieść hodowlę trzody o 50 procent.
Po podsumowaniu dyskusji przez ob. Bąkowskiego, I sekretarza KW — PZPR, zebrani przedstawiciele spółdzielni wybrali spośród siebie 27 delegatów na Krajowy Zjazd Spółdzielczości Produkcyjnej, a w liście do Prezesa Rady Ministrów Bolesława Bieruta i w rezolucji wytyczyli drogę swej działalności na rok bieżący.

Będą więc podnosić w swych zespołach uświadomienie polityczne, walczyć o wzrost plonów i hodowli, wszędzie stosować statutową dniówkę obrachunkową, popularyzować swoje osiągnięcia i pomagać przy zakładaniu nowych spółdzielni Czesław Mondrzyk.

Dziennik Łódzki 1966 nr 169

Kryptonim MOST
GODZINA X. 29 CZERWCA. SZTAB OCZEKUJE NA PIERWSZE MELDUNKI. CO Z ŁĄCZNOŚCIĄ? BRAK BATERII DO RADIOSTACJI. GRUPY DZIAŁANIA NA WYZNACZONYCH STANOWISKACH: DWA DNI CZASU NA PRZYGOTOWANIE BAZ WYPADOWYCH. DWA DNI DO GODZINY 0.
Miniaturowe mapy terenu działania przypięte z prawej strony szarych mundurów. Białe punkty łączy w rzeczywistości 400 km trasa przemarszu. Zadania sprecyzowane. Sulejów, Działoszyn, Sieradz, Krzeczów — zawiadomione. W leśniczówce czekają koperty z rozkazem.
W obozach cisza nocna. Hasło — LATO 66. odzew — MOST.
1 lipca wyruszyli z dziewięciu punktów ziemi łódzkiej, z dziewięciu przygotowanych przez siebie stanic. Trzystu łódzkich harcerzy z Młodzieżowych Kręgów Instruktorskich rozpoczęło realizację akcji MOST: Młodzież Ojczyźnie i Społeczeństwu na Tysiąclecie.
Krąg: Dłutów-Ldzań-Podłężyce-Osjaków-Toporów — Patrzyków — Gomunice, Bąkowa Góra, Taraska, Kryptonim, niczym rzeczywisty most, połączył te miejscowości. 20 lipca każda grupa powróci do miejsca z którego wyruszyła. Powróci wzbogacona w wiedzę o ziemi, ludziach i historii całej trasy. W każdej stanicy harcerze realizują określone zadania, zdobywają specjalizację.
Wyjeżdżamy na trasę przemarszu. Spotykamy grupy w drodze, przy zajęciach, podczas snu i posiłków.
DŁUTÓW. Godzina 2 w nocy. Cichy alarm. Poprzedniego dnia odbyły się 10-godzinne zajęcia z druhem Józefem Chromiakiem z zakresu Młodzieżowej Służby Ruchu. Obóz wyposażony jest w odpowiednie pomoce. Stół szkoleniowy, plansze, hasła. Miniaturowe samochodziki poruszają się na makietach. Miniaturowe znaki drogowe ostrzegają przed niebezpieczeństwem. Tutaj wypadki i kraksy są nierzeczywiste, ale harcerze opuszczają obóz uzbrojeni w "lizaki" i wiedzę, która pozwoli unikać i zapobiegać wypadkom i kraksom rzeczywistym. O 6.15 są już w LDZANIU. Odpoczynek. Śniadanie, sen. Czeka ich nie mniej od nocy trudny dzień. Zajęcia teoretyczne i praktyczne. Z lasu dobiega już cichy odgłos wystrzałów. Specjalność programowa obozu w Ldzaniu-zdobywanie MOSO-Młodzieżowej Odznaki Sprawności Obronnej.
Noc. Nad Wartą pojawia się czerwonawy błysk. Powoli na horyzoncie rozprzestrzenia się krwawa łuna. Z jednego z namiotów obozu harcerskiego w PODŁĘŻYCACH wybiega śpiesznie trzech mężczyzn. Dopinają pasy-mają już na głowach. Wóz bojowy za chwilę ruszy. Z głębi obozu wypada dwóch chłopców. Ci też w prawie pełnym rynsztunku — Druhu kapitanie, druhu kapitanie-pożar!
Obóz w Podłężycach szkoli swoich stałych uczestników i grupy wędrowne MOST-u w obronie przeciwpożarowej. Łódzka Komenda Straży Pożarnej oddelegowała fachowców — por. Mariana Zająca, por. Ryszarda Jugo, druha Edwarda Bohdzilenko i mechanika ogniomistrza — Józefa Grzelaka i pełny zestaw sprzętu łącznie z wozem bojowym.
Pierwsza woda naprzód — druga woda naprzód! Od rozpoczęcia akcji mija 20 sekund. Zawodowi strażacy rozwijają linie wężowe w płaskim terenie w ciągu 16 sekund...
75 km z PODŁĘŻYC do OSJAKOWA-trochę za dużo na harcerskie nogi. Do akcji wkracza autokar Komendy Chorągwi. Po drodze Sieradz, Wieluń. Zadanie: zwiedzić obie miejscowości i muzea regionalne.
Drewniane belki mostu na Warcie w OSJAKOWIE skrzypią żałośliwie pod ciężarem nękających je samochodów. Przejeżdżający przypatrują się życiu sąsiedniego placu budowy. Mignie od czasu do czasu harcerski mundur. Powstaje urzeczywistnienie kryptonimu akcji — nowy most w Osjakowie. Każda z grup wędrownych pracuje przy jego budowie 4 godziny. Lato 66 przeminie, most nie.
Zacięta walka trwa w TOPOROWIE między Grodzianami i Jagiellonami. Przybywają punkty na "słonecznej tablicy rozkazów". Ruch w obozie. „Rzepichy" zbierają w lesie chrust — zmęczoną grupę wędrowną trzeba przyjąć ze staropolską gościnnością. Jutro czekają ją zajęcia z oświaty sanitarnej.
Płonie ognisko i szumią drzewa. „Drużynowa" — komendant-Chorągwi Łódzkiej ZHP-Anna Rosel-Kicińska jest wśród nich. Sztab MOST-u wizytuje dziś stanicę — śpiewają wspólnie z harcerzami druhowie Anna Kuligowska, Andrzej Bukowiecki, Henryk Cieplucha, Mieczysław Żabicki.
Operacja MOST dobiega końca. Jeszcze dzień, dwa, trzy. Zamkną krąg. Ostatni apel, ostatnie rozkazy. Zwiną namioty.
22 lipca 300-osobowa operacyjna grupa akcji MOST zamelduje się w Warszawie. Z prawej strony szarych mundurów czerwono-białe plakietki. Dziewięć punktów-tam byli. Łączące je linie — tyle przeszli. Wewnątrz tej miniaturowej mapki napis — Tysiąc Lat Państwa Polskiego.
IWONA ŚLEDZIŃSKA

Na Sieradzkich Szlakach 1997/1 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz