Rosin:
RADOSZEWICE- (po 1103?, 1456 Radoschowycze) 19 km na E od Wielunia. 1. 1511 pow. wiel. (ŹD 211); 1520 par. Osjaków (Ł 2, 131).2. 1533 wytyczono granice między R. a Osjakowem (BC 3347, 138-139).3. 1511 – 14 1/2 ł.; 1518 – 7 ł.; 1552 – 26 kmieci, 2 mł., kuźnica; 1553 – 11 ł. (ŹD 211, 289); 1520 – 21 ł. os. (Ł 2, 99).4. Po 1103 Bolesław Krzywousty miał nadać m.in. R. zbiegłemu z Czech Janowi Werszowcowi (Pap. 563); 1456 przy podziale dóbr między br. Stogniewem i Boksą z Siemkowic Lipnik i R. przypadły Boksie (GS ins. 11, 483); 1468 ten pożyczył Janowi z Mierzyc 17 fl. pod zastaw młynarza w Sieńcu (GW 1, 182); 1468 Katarzyna z R. i Mik. Boksa podzielili się dobrami w R. i Lipniku (GW 1, 180); 1496 Marcin z R. pożyczył od Mik. Kraszkowskiego z Łaszowa 10 grz. pod zastaw 1 ł. w R., z którego płacono 1 grz. czynszu (GW 2, 19), 1498 pożyczył 10 grz. pod zastaw innego łanu z 1 kmieciem w R. (GW 2, 63); Boksa i Marcin z R. spłacili siostrę Małgorzatę z R. i Lipnika (GW 2, 64); 1499 Stanisław i Mikołaj zastawili 1/2 ł. z 1 kmieciem za 8 fl. w R. (GW 2, 121); Marcin z R. pożyczył 40 grz. od Wilczka Konopnickiego pod zastaw 4 kmieci na 4 ł. w R. (GW 2, 130); 1516 Marcin z R., chor. wiel. (MS 4, 10804); 1520 pleban w Osjakowie otrzymywał tylko meszne od zagr. i chał., dzies. z ról folw. brał pleban w Siemkowicach, zaś kustosz wiel. z łanów os. po 1 wiard., a z pustek dzies. snop. (Ł 1, 535-536; 2, 99, 132).
Taryfa
Podymnego 1775 r.
Radoszenice,
wieś, woj. sieradzkie, ziemia wieluńska, własność szlachecka, 84
dymów.
Czajkowski
1783-84 r.
Radoszowice,
parafia oszyakow (osjaków), dekanat rudzki, diecezja gnieźnieńska,
województwo sieradzkie, ziemia wieluńska, własność: (Martyna z
Wężyków) Niemojewska, sto. wiel. (wdowa
po Andrzeju Niemojowskim, stolniku wieluńskim).
Tabella miast, wsi, osad Królestwa Polskiego 1827 r.
Radoszowice, województwo
Kaliskie, obwód Wieluński, powiat Wieluński, parafia Osiaków,
własność prywatna. Ilość domów 47, ludność 397, odległość
od miasta obwodowego 3.
Słownik Geograficzny:
Radoszewice, wś i fol. nad rz. Wartą, pow. wieluński, gm. Radoszewice, par. Osyaków, odl. 21 w. od Wielunia, posiada kościół murowany filialny i szkołę początkową. Wieś składa się z dwóch części, mających razem 56 dm., 625 mk. R. zostały, wedle tradycyi zapisanej w herbarzach Okolskiego i Niesieckiego, nadane przez Bolesława Krzywoustego wychodźcy czeskiemu Janowi (Geskowi) Wrszowcowi, zabójcy ks. Świętopełka. Dał on tu początek Okszycom, którzy od wsi przybrali nazwisko Radoszewskich i Siemkowskich. Oni to założyli w Siemkowicach kościół i parafię około XIII w., do której na początku XVI w. należy dwór i folwark w R., podczas gdy łany częściowej szlachty i kmiece należą do par. w Ossyakowie. Dziesięcinę z folw. bierze pleb. w Siemkowicach, któremu też łany kmiece i szlacheckie dają meszne po korcy żyta i owsa, zagrodnicy zaś i komornicy dają po groszu pleb. w Ossyakowie. Radoszewscy nosili przydomek Boksa, może dla odróżnienia od drobnej szlachty Okszyców, zamieszkujących i Radoszewice i sąsiednie wsi (Siemkowice, Chorzów). W 1552 roku R. są własnością Jana, Hieronima i Mikołaja Radossowskich, miały 26 osad, 11 łan. Były 2 młyny, nowo-zbudowane o jednym i dwóch kołach (Pawiński, Wielkp., II, 289). Na początku XVII w. Marcin Boksa Radoszewski z Siemikowic wystawił kościół, konsekrowany 1625 r. p. w. Maryi Magdaleny. Był on początkowo filią Ossyakowa (1650 roku) i miał uposażenie dla kapelana. Kościół ten w 1760 r. zrestaurowany, podupadł i zastąpiony został nowym, murowanym wystawionym na początku obecnego stulecia. Obecnie kościół ten jest filią parafii w Ossyakowie. Dobra R. składały, się w 1885 r. z folwarku R., Kuszyna i Dolina, kolonii wieczysto-czynszowych: Mierzanów, Katarzynopol; os. młyn. Borkowe; przyległ. Sznury, Wymysłówek, rozl. mr. 3824: fol. R. gr. or. i ogr. mr. 918, łąk mr. 193, past. mr. 101, lasu mr. 1967, w osadach wieczysto-czynsz. mr. 1400, nieuż. mr. 66, razem mr. 3246; bud. mur. 7, z drzewa 33; płodozmian 13-polowy; fol. Kuszyna gr. or. i ogr. mr. 321, łąk mr. 70, past. mr. 3, nieuż. mr. 17, razem mr. 411; bud. mur. 2, z drzewa 9; płodozmian 13-polowy; fol. Dolina gr. or. i ogr. mr. 60, łąk mr. 1, past. mr. 43, nieuż. mr. 9, razem mr. 93; bud. z drzewa 2; os. młyn. Borkowe gr. or. i ogr. mr. 46, łąk mr. 3, past. mr. 12, nieuż. mr. 13; bud. z drzewa 4; las urządzony. W skład dóbr wchodziły popoprzednio: wś R. os. 83, z gr. mr. 536; wś Kuszyna os. 21, z gr. mr. 259; wś Kusznica al. Kuźnica os. 30, z gr. mr. 231; wś Laski os. 26, z gr. mr. 292; wś Zamyślona os. 18, z gr. mr. 227; wś Tądle os. 2, z gr. mr. 29; wś Gabryelów os. 12, z gr. mr. 144; wś Kije os. 4, z gr. mr. 53; wś Bugaj os. 9, z gr. mr. 142. R. gmina należy do s. gm. okr. III w Ossyakowie, st. poczt. w Wieluniu. W skład gm. wchodzi 12 wsi włośc. 17 osad włośc. odrębnych, 9 fol., 23 os. młyn., leśn., rozkolonizowanych folwarków. Osady te posiadały 684 dm. (16 mur.), 5739 mk. (2756 męż., 2983 kob.).
Spis 1925:
Radoszewice, wś i folw., pow. wieluń, gm. Radoszewice. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne wś 115 (w tem 2 budynki niezamieszkałe), folw. 9. Ludność ogółem: wś 609, folw. 185. Mężczyzn wś 293, folw. 88, kobiet wś 316, folw. 97. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego wś 609, folw. 167, ewangelickiego folw. 6, mojżeszowego folw. 12. Podało narodowość: polską wś 609, folw. 179, niemiecką folw. 6.
Wikipedia:
Radoszewice-wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie pajęczańskim, w gminie Siemkowice. Do 1953 roku istniała gmina Radoszewice. W latach 1975-1998 miejscowość położona była w województwie sieradzkim. Pierwsza wzmianka pisana pochodzi dopiero z 1456 roku. Radoszewice były gniazdem rodowym Radoszewskich i Siemkowskich h. Oksza, których legenda rodowa łączy z czeskimi Wrszowicami. W 1775 r. Michał z Siemkowic Boksa Radoszewski, kasztelan brzeziński, sprzedał Radoszewice Andrzejowi Niemojowskiemu h. Wierusz. W dniu 17 marca 1863 roku pod Radoszewicami doszło do bitwy oddziału powstańczego Teodora Cieszkowskiego z wojskiem rosyjskim dowodzonym przez mjra. Pisankę (dwie roty piechoty i sotnia kozaków). Po obu stronach byli zabici i ranni. Ciała powstańców pochowano na cmentarzu w Osjakowie. W bitwie tej Walentyna Niemojowska, adiutantka gen. Edmunda Taczanowskiego, zasłynęła z bohaterskiego czynu, kiedy to w obliczu niebezpieczeństwa ocaliła sztandar powstańczy, wyrywając go z rąk śmiertelnie rannego kosyniera. W 1864 roku w Dreźnie Polki nosiły paski z klamrą, na której widniało popiersie Niemojowskiej. W 1863 roku kapelana tutejszej parafii ks. Stanisława Koreckiego oraz właściciela wsi Ludwika Niemojowskiego (1823-1892) uznano za niebezpiecznych dla carskiego systemu panowania i zesłano na Sybir. Ksiądz Korecki tam zginął. Niemojewski - etnograf, pisarz - po powrocie w 1874 r. osiedlił się w Warszawie i tam zmarł 18 grudnia 1892 r. Majątek przejęła córka Niemojowskiego -Emilia żona Władysława Wodzińskiego. Wodzińscy sprzedali Radoszewice Molińskim, a ci aptekarzowi z Praszki -Teodorowi Durzyńskiemu, który utrzymał się tu do II wojny św., po której ziemię rozparcelowano. We wsi znajduje się kościół Niepokalanego Poczęcia NMP z 1735 roku, odbudowany i rozbudowany po spaleniu w 1851 roku. Z wyposażenia wnętrza na uwagę zasługują dwa krucyfiksy z XVIII wieku. Poprzednio na tym miejscu stał kościół drewniany z pocz. XVII w., ufundowany przez Marcina Boksa Radoszewskiego. W pobliżu kościoła znajduje się barokowy dwór z XVIII wieku, zbudowany przez Niemojowskich, przebudowany na przełomie XIX/XX wieku i po 1945 roku, do niedawna użytkowany przez szkołę podstawową. Obecnie wyremontowany, jest własnością prywatną. Siedmioosiową elewację frontową zdobi wysunięty przed lico piętrowy portyk z czterema kolumnami, zwieńczony spłaszczonym frontonem, od strony ogrodowej balkon. Na uwagę zasługuje tzw. dach polski: czterospadowy, łamany, zaopatrzony w doświetlające lukarny. Dach pierwotnie był kryty gontem. Kiedy dwór był siedzibą szkoły (jako własność gminy), dach został pokryty papą. Od kiedy jest własnością prywatną, ponownie jest pokryty gontem. Według rejestru zabytków KOBiDZ na listę zabytków wpisane są obiekty: zespół dworski, koniec XVIII w.: dwór, nr rej.: 650 z 31.08.1967, park, nr rej.: 295 z 8.02.1979 Dwór otoczony jest resztkami niegdyś pięknego parku, w którym podziwiać można 34 lipy drobnolistne i 16 dębów szypułkowych. W runie występuje zawilec. Park stanowi doskonałe siedlisko wielu gatunków ptaków.
Elżbieta Halina Nejman Majątki (Szlachta Sieradzka XIX wieku Herbarz)
Elżbieta Halina Nejman Majątki (Szlachta Sieradzka XIX wieku Herbarz)
RADOSZEWICE par. Osjaków, p. wieluński, wieś i folwark gniazdo Okszyców-Boksa Radoszewskich i Siemkowskich. Marcin Radoszewski wystawił kościół w 1625 roku. W 1775 majątek kupił Andrzej Niemojowski, kolejnym właścicielem był jego syn Feliks i wnuk Gabriel. Od Ludwika Niemojowskiego włości przeszły na Wodzińskich potem Modlińskich i na koniec aptekarza z Praszki Teodora Durzyńskiego. Na dobra w 1885 r. składały się: folwarki Radoszewice Kuszyna, Dolina i kolonie :Katarzynopole, Mierzanów, osiedle młynarskie Borkowe z przyległością Sznury, Wymysłówek, miały powierzchnię 3824 mg w tym 1967 mg lasu . W 1912 r. wieś i folwark mają 978 mg, własność uwłaszczonych włościan i Teodora Durzyńskiego. (SGKP t.9, s.437, PGkal.,NSSZ 1/2001 s.26).
LIST GOŃCZY.
Sąd Policyi Prostey Powiatu Wieluńskiego.
Wzywa wszelkie Władze, tak Cywilne, iako i Woyskowe, aby Karola Chatasa, włościana z wsi Radoszewic, o ciężkie zranienie obwinionego, a przed rozpoczęciem śledztwa czynu tego z Gminy Radoszewic zbiegłego, podług poniższego opisu ścisłe śledzili i w razie uięcia go do Sądu tuteyszego dostawić starali się. Fizyognomia tegoż iest następuiąca: Karol Chatas, włościanin, ma lat przeszło 30, Katolik, twarzy okrągłey, czoła niskiego, nosa krótkiego, płaskiego, włosów iasnych. Odzież ma na sobie kurtkę niebieską domowey roboty, spodnie i koszulę płócienne, bóty ordynaryine chłopskie.
w Wieluniu dnia 16. Września 1822 roku.
Stawianowski, Z. P.
Kommissya Woiewodztwa Kaliskiego.
Zaleca Wóytom Gmin i Burmistrzom miast, aby zbiegłych dwóch spisowych z Obwodu Sieradzkiego według poniżey umieszczonego Rysopisu ściśle w swych Gminach śledzili, a wyśledzonych do Kommissarza właściwego Obwodu celem odesłaniu ich Kommissarzowi Obwodu Sieradzkiego pod bezpieczną strażą odstawili.
w Kaliszu dnia 21. Sierpnia 1826.
Radca Stanu, Prezes: PIWNICKI.
Sekretarz Generalny, Dziewulski.
Rysopis.
1) Jakób Sieradzki, syn Piotra i Maryanny, stanu wieyskiego, Katolik, ma lat 22, rodem z wsi Radoszewic Obwodu Wieluńskiego, wzrostu stop 5 cali 3, twarzy ściągłey, oczów szarych, nosa małego, włosów czarnych, czoła niskiego, służył za parobka w wsi Dąbrowie.
2) Antoni Stępniak, stanu wieyskiego, Katolik, ma lat 20, rodem z Zalesia Ptu Szadkowskiego, wzrostu stop 5 cali 4 strychów 2, twarzy ściągłey, oczów burych , nosa dużego, włosów ciemnych, czoła wysokiego.
Po raz 3. Sąd Pokoiu Powiatu Wieluńskiego. Nro 3,862.
Wzywa Wóytów Gmin w Wdztwie Kaliskiem aby Sądowi Naszemu donieśli czyli w ich gminach, nie mieszka Szymon Lipczak, inaczney Stanisław Lira, dawniey służący za fornala we wsi Radoszewicach; tudzież Szczepan Chałas podobnież we wsi Radoszewicach niegdyś mieszkaiący.
Wieluń dnia 4 Października 1830 r. Tchorzewski.
Ktoby z p.p. właścicieli miał do sprzedania
gorzelnię z aparatem Pistorjusza,
kompletnie urządzoną, w dobrym stanie, raczy nadesłać swój adres i warunki do dominjum Radoszewic p. Osiaków. Tamże jest potrzebny
GORZELANY
od 1 maja r. b., kawaler, posiadający chlubne rekomendacje, wykwalifikowany w swoim fachu i mogący złożyć odpowienią kaucją.
W tymże majątku jest do sprzedania
150 OWIEC MACIOR
cienko wełnistych, zdatnych do chowu. Obejrzeć można w każdym czasie, odbiór po strzyżce.
Z RADOSZEWIC.
Założenie kółka rolniczego w Radoszewicach.
(w) W ubiegłym roku kilku rolników ze wsi Zmyślona stanęło do konkursu uprawy buraków. Intesywna praca i zamiłowanie do roli konkursistów wydały jesienią pożądane wyniki. CTR. w Wieluń u reprezentowane przez inż. rolnika p. Roliwskiego wyróżniło pilniejszych udzielając im w nagrodę plewaki amerykańskie i maszynki do tłuczenia kartofli kalendarze rolnicze i tp.
Dobry przykład konkursistów zachęcił innych do masowego zapisywania się w b. roku na konkursy kartofli, kukurydzy, buraków i świń i td. i do założenia kółka rolniczego, co nastąpiło dn. 4 bm. przy obecności i współpracy p. inż. Roliwskiego, p. insp. Napiórkowskiego i miejscowego proboszcza.
Nowej placówce i jej organizatorom życzyć należy wytrwania, a rolnikom wsi Zmyślona pomyślności w tej zbożnej pracy dla dobra wsi i okolicy.
Kółkowicz.
Z RADOSZEWIC.
(w) Stow. Młodzieży Męskiej i żeńskiej wysunęły w bieżącym roku swoich kandydatów do konkursu przysposobienia rolniczego urządzonego przez CTR. w Wieluniu i Zjednoczenie Młodzieży w Poznaniu. Konkursowe pólka i ich plony wizytowali kilkakrotnie z komisji rolniczej p. Inżynier Poliński instruktor CTR. p. Marjan Napierkowski wojew. inspektor T. R. oraz ks. miejsc. prob. i p. Jaworski administr. Dóbr Radoszewice, nie szczędząc młodocianym rolnikom swoich cennych rad i wskazówek.
Niebawem konkursowe pólka buraków i kukurydzy poczęły zwracać powszechną uwagę rolników. W przeliczeniu na morgi ich plony wynosiły od 1700—1800 cn. buraków z 1 h.
Podobnie zadowalające wyniki wydały pólka dziewcząt zasiane kukurydzą bydgoską.
Staranne pracy młodzieży nie pozostały bez nagrody.
W dniu 10 bm. przybyli znowu do nas z wymienionego Stow. przywożąc najstaranniejszym druhom i druhnom nagrody z województwa. I tak z pośród młodzieży męskiej nagrodzony został za wzorową uprawę buraków pastewnych sekr. St. druh Chmielewski Józef i Fr.
Hamulak. Obydwaj otrzymali plewaki amerykańskie, bezpłatną prenumeratę gazety gospodarczej i Mł. Rolnika na cały rok oraz piękny obustronny kalendarz rolniczy.
Z pośród druhen za wzorową uprawę kukurydzy otrzymały nagrody druhny Hamulakówna Maria, Kowalińska St., Swierkówna Jadwiga, Durówna M. oraz najmłodsza drh. 10-letnia Irka Jaworska.
Obecnie zapisała się poważniejsza liczba młodzieży męskiej do konkursu na buraki, kartofle i kukurydzę, a młodzież żeńska gremialnie staje do konkursu hodowli świń i warzyw.
Piękny przykład młodych i przyjacielska rada ks. proboszcza, który obok poważnej pracy złączonej z wykończeniem plebanji i budową organów, nie szczędził czasu na pracę społeczną zachęciły starszych gospodarzy do założenia Kółka Rolniczego w naszej parafji. Mamy nadzieję, iż podobne placówki rolnicze dźwigną nas z uśpienia i skłonią stosowania nowych metod w pracy na roli.
1992 r.
Akta metrykalne (Parafia Osjaków) 1767
Radoszowice
Dnia 1 kwietnia. Ja Antoni Gałęski
kanonik wieluński ochrzciłem dziecko imieniem Wojciech Jerzy
Urodzonych Jana Kożuchowskiego i [brak] prawowitych małżonków.
Rodzicami chrzestnymi byli Urodzony Kazimierz Grabiński i Urodzona
Jadwiga jego żona. Asystę stanowili Urodzony Karol Górecki i
Katarzyna Górecka.
Gazeta Warszawska 1798 nr 39
Immobilia zu verpachten. Gdy z Terminem S. Jana Chrzciciela roku
tego czas Dzierżawy po śp. Felixie Niemojowskim należących dobr
Słupi i Radoszewic expiruie , a że strony tuteyszego zgromadzenia
Kollegij Pupillarnego Pruss Południowych dalsze zadzierżawienie
postanowione iest. A zatym więc wszyscy i każdy do dzierżawienia
takowych chęć maiący ninieyszym Pismem wezwanym zostaie , na
terminie Licytacyi dnia II. Junij o godzinie 8. z rana. w Wieluniu
przed Kreyz Justiz Kommissyą tameczną stawić się, gdzie przytym
oznaymuie się , iż Słupskie dobra te dotychczas za rocznie
umowioną Kwotę dzierżawną 3500. Rthl: a zaś Radoszewskie za
2000. Rthl: zadzierżawione były i że też i na przyszłość:
separatim na 3. po sobie następuiące lata iednemu naywięcey na
terminie Licytacyinym postępuiącemu i zezwalaiącemu na kondycye i
Kaucyą stawiącemu wypuszczone bydz maią. Taż dzierżawa na Swięty
Jan Chrzciciel roku tego poczynać się ma , i Anszlagi tyle razy
pomienionyh dobr zawsze w Kreyz Justiz Kommissyi Wieluńskiey każdego
czasu widzieć będzie można. Przy wyciśnieniu naszey większey
pieczęci etc. —Dan w Piotrkowie dnia r3. Kwietnia 1798. — Krol:
Połudn: Pruska Regencya.
Gazeta Południowo-Pruska, 1798
Do zadzierzawienia. Gdy z terminem S. na Ja tegoż roku czas dzierżawom po ś. p. Felixie Niemoiewskim należących dobr Słupi i Radoszewic expiruje, a ze strony tuteyszego kollegii pupillarnego Pruss - Południowych dalsze zadzierzawienie postanowione iest. A zatym więc wszyscy i każdy do dzierzawienia takowych chęć maiący, ninieyszym pismem wezwanym zostaie, na terminie licytacyi dnia 11. Czerwca roku tegoż z rana o godzinie 8. w Wieluniu przed Kreyz Justyc Kommisyą tameczną stawić się, gdzie przytym oznaymuie się, iz Słupskie dobra też do tych czas za rocznie umowioną kwote dzierzawną, a to za 3,500 tal., a zaś Radoszewskie za 2000 tal. zadzierzawione były, i że te na przyszłość seperatim na 3 po sobie następuiące lata iednenu naywięcey na terminie licytacyinym postępuiącemu i zezwalaiące kondycye i kaucyą stawiaiącemu wypuszczone bydź maią. Taż dzierżawa na Ś. Jan Chrzciciel roku tego poczynać się ma, i anszlagi tyle razy pomienionych dóbr zawsze w Kreyz Justyc Kommissyi Wieluńskiey każdego czasu widzieć będzie można. Przy wycenieniu naszey większey pieczęci. Dan w Piotrkowie dnia 13. Kwietnia roku 1798.
Krolewska Południowo-Pruska Regencya.
Gazeta Południowo-Pruska, 1799
Do sprzedania. Ponieważ na terminach 7. Lutego, 8 Kwietnia, 25. Maia 1799. o 10. godzinie zrana w Wieluńskim Powiecie położone dobra ś.p. Urodz. Felixa Niemoiewskiego sukcessorom przynależne Słupia cum atinen. & Radoszewice cum atinen. z ktorych pierwsze podług sądownie udzielanego anszlagu od intraty po 5. procent rachuiąc na 85.257. tal. 16. d. gr. a Radoszewice cum atinen. podobnym sposobem biorąc na 48.791. tal. 16. d. gr. otaxowane są publicznie w tuteyszey Regencyi z przyczyny pomiędzy sukcessorami ś. p. Urodz. Niemoiewskiego przedsiewziąć mianego podziału indigenat posiadaiącym sprzedane będą. Przeto oznaymuiąc o tym życzącym sobie nabycia ich, dodaiemy, iż do taxacyi protokuły i okoliczne opisanie takowych codziennie w registraturze J. K. Mci Regencyi przeyrzane bydź mogą. Dan w Kaliszu dnia 6. Listopada 1798.
Dziennik Departamentowy Warszawski 1815
nr 21
List Gończy.
Gdy włościanin Stanisław Laxanderek
rodem z wsi Starey Huty, do Dominium Złoczewa w Powiecie Sieradzkim,
Dprcie Kaliskim należącey, naiąwszy się za ugodę dobrowolną za
przewodnika u Starozak: Icka Dawidowidowicza Ostrowskiego rzeźnika z
Kempna, z pieniędzmi w trzosie mianemi dla wypłacenia ugodzonych
wołów we wsi Radoszewicach, furą iadącego i snem zmorzonego, w
boru z pieniędzy w kwocie Reichs talarów 94. w monecie Courant
zwaney, z trzosem skórzanym skradł, uięty na Pustkowiu
Bartkowizna, od którego niewzupełności odebrane pieniądze,
inkulpat zaś unikaiąc kary za swoie przestępstwo uciekł. Ponieważ
na zchwytaniu rzeczonego inkulpata wiele zależy, przeto rekwiruie
się wszelkie Władze tak Cywilne iako i Woyskowe, aby na zbiegłego
ścisłą dały baczność a w przypadku uięcia pod ścisłą strażą
do podpisanego Sądu dostawić raczyły.
Sieradz 25 Listopada 1814 Roku.
Sąd Policyi Powiatu Sieradzkiego
Zwoliński Podsędek.
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1821 nr 23
Kommissya Woiewództwa Kaliskiego.
Według odezwy W. Kommendanta Żandarmeryi Wdzkiey z dnia 12. Maia r. b. odebrane zostały przez Żandarmeryą w dniu 6. Maia r. b. ukradzione konie nabyte od głównego zbrodniarza Materskiego i Płaczka, iakoto:
1) Koń maści ciemno-siwey, bez żadney odmiany, maiący lat3., odebrany od włościana Jana Jarza z wsi Zmyślney Obwodu Wieluńskiego.
2) Koń maści iasno-kasztanowatey, także bez odmiany, lecz na zadnią lewą
nogę łogawy, maiący lat 4, odebrany od włościana z wsi Radoszewic Obwodu Wieluńskiego nazwiskiem (Hersz) —
Kommissya Wdzka podaiąc to do publiczney wiadomości, wzywa, ażeby właściciel takowych koni zaopatrzywszy się w dowody od Urzędu swego zgłosił się niezwłocznie po odebranie ich do W. Kommendanta Żandarmeryi Woiewódzkiey w Kaliszu, pod którego dozorem zostaią, albowiem po upłynieniu czasu prawem oznaczonego, gdyby się nikt nie zgłosił, takowe na skarb sprzedane zostaną.
Działo się w Kaliszu dnia 18. Maia 1821.
Za Prezesa: Kowalski. S. G. Dziewulski.
Według odezwy W. Kommendanta Żandarmeryi Wdzkiey z dnia 12. Maia r. b. odebrane zostały przez Żandarmeryą w dniu 6. Maia r. b. ukradzione konie nabyte od głównego zbrodniarza Materskiego i Płaczka, iakoto:
1) Koń maści ciemno-siwey, bez żadney odmiany, maiący lat3., odebrany od włościana Jana Jarza z wsi Zmyślney Obwodu Wieluńskiego.
2) Koń maści iasno-kasztanowatey, także bez odmiany, lecz na zadnią lewą
nogę łogawy, maiący lat 4, odebrany od włościana z wsi Radoszewic Obwodu Wieluńskiego nazwiskiem (Hersz) —
Kommissya Wdzka podaiąc to do publiczney wiadomości, wzywa, ażeby właściciel takowych koni zaopatrzywszy się w dowody od Urzędu swego zgłosił się niezwłocznie po odebranie ich do W. Kommendanta Żandarmeryi Woiewódzkiey w Kaliszu, pod którego dozorem zostaią, albowiem po upłynieniu czasu prawem oznaczonego, gdyby się nikt nie zgłosił, takowe na skarb sprzedane zostaną.
Działo się w Kaliszu dnia 18. Maia 1821.
Za Prezesa: Kowalski. S. G. Dziewulski.
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1822 nr 43
LIST GOŃCZY.
Sąd Policyi Prostey Powiatu Wieluńskiego.
Wzywa wszelkie Władze, tak Cywilne, iako i Woyskowe, aby Karola Chatasa, włościana z wsi Radoszewic, o ciężkie zranienie obwinionego, a przed rozpoczęciem śledztwa czynu tego z Gminy Radoszewic zbiegłego, podług poniższego opisu ścisłe śledzili i w razie uięcia go do Sądu tuteyszego dostawić starali się. Fizyognomia tegoż iest następuiąca: Karol Chatas, włościanin, ma lat przeszło 30, Katolik, twarzy okrągłey, czoła niskiego, nosa krótkiego, płaskiego, włosów iasnych. Odzież ma na sobie kurtkę niebieską domowey roboty, spodnie i koszulę płócienne, bóty ordynaryine chłopskie.
w Wieluniu dnia 16. Września 1822 roku.
Stawianowski, Z. P.
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1826 nr 40
Kommissya Woiewodztwa Kaliskiego.
Zaleca Wóytom Gmin i Burmistrzom miast, aby zbiegłych dwóch spisowych z Obwodu Sieradzkiego według poniżey umieszczonego Rysopisu ściśle w swych Gminach śledzili, a wyśledzonych do Kommissarza właściwego Obwodu celem odesłaniu ich Kommissarzowi Obwodu Sieradzkiego pod bezpieczną strażą odstawili.
w Kaliszu dnia 21. Sierpnia 1826.
Radca Stanu, Prezes: PIWNICKI.
Sekretarz Generalny, Dziewulski.
Rysopis.
1) Jakób Sieradzki, syn Piotra i Maryanny, stanu wieyskiego, Katolik, ma lat 22, rodem z wsi Radoszewic Obwodu Wieluńskiego, wzrostu stop 5 cali 3, twarzy ściągłey, oczów szarych, nosa małego, włosów czarnych, czoła niskiego, służył za parobka w wsi Dąbrowie.
2) Antoni Stępniak, stanu wieyskiego, Katolik, ma lat 20, rodem z Zalesia Ptu Szadkowskiego, wzrostu stop 5 cali 4 strychów 2, twarzy ściągłey, oczów burych , nosa dużego, włosów ciemnych, czoła wysokiego.
Gazeta Warszawska 1827 nr 178
— W lesie do Radoszowic należącym
na trakcie z Częstochowy do Działoszyna, znaleziono w dniu 18 z. m.
Starozakonnego Icka Gąbińskiego kupca z Częstochowy z gardłem
poderzniętem. Zadane tępym nożem rany, nie pozbawiły go ieszcze
życia, lecz odięły mu możność mówienia. Pomoc lekarza Obwodu i
Chirurga mimo znacznego krwi upływu tyle mu sił przywrócić
zdołała, że mógł ieszcze przed śmiercią nazwisko zbrodniarza
własną ręką napisać. Tym iest Jacek Dondela z wsi Kawodrzy
naięty do przewiezienia towarów z miasta Częstochowy do
Działoszyna, który wszcząwszy w dogodnem dla siebie mieyscu
pozorną kłótnią o zapłatę, poderżnął Gąbińskiemu gardło.
Schwytany zbrodniarz oddany został właściwemu sądowi.
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1830 nr 46
Po raz 3. Sąd Pokoiu Powiatu Wieluńskiego. Nro 3,862.
Wzywa Wóytów Gmin w Wdztwie Kaliskiem aby Sądowi Naszemu donieśli czyli w ich gminach, nie mieszka Szymon Lipczak, inaczney Stanisław Lira, dawniey służący za fornala we wsi Radoszewicach; tudzież Szczepan Chałas podobnież we wsi Radoszewicach niegdyś mieszkaiący.
Wieluń dnia 4 Października 1830 r. Tchorzewski.
Dziennik Urzędowy Województwa Kaliskiego 1831 nr 10
Rada Obywatelska Woiewództwa Kaliskiego.
Ogłosić publicznie czyn chwalebny, noszący na sobie cechę prawdziwego zamiłowania Oyczyzny i swobód Narodowych, iest to oddanie należnego hołdu cnocie, i pobudką do naśladowania wzorowego postępku. Temi uczuciami przeięta Rada Obywatelska Woiewództwa Kaliskiego, składa Wam naymocnieysze dzięki Szan. Damy Woiewództwa Kaliskiego, któreście nie szczędziły starań i trudów w zbieraniu różnych naczyń srebrnych i gotowych pieniędzy, iakie Rada Obywatelska pod zarząd swóy w ofierze od Was przez ręce JWW. Karoliny z Chłapowskich Siemiątkowskiey i Maryanny z Wolskich Rembowskiey odebrała, w ilości srebra funtów 105 łótów 2 1/2, iw gotowiźnie pieniędzy złtp. 269. — Ofiara ta przez Was cnotliwe Obywatelki na ołtarz Ojczyzny złożona, przewa żnie niezawodnie przyczyni się, do iak nayrychleyszego uzbroicnia formuiących się Obrońców Oyczyzny w Woiewództwie naszym, a pałaiących naygorętszą chęcią żwawego starcia się z nieprzyjacielem. — Oby postępek wasz znalazł spiesznie iak naywięcey godnych w kraiu naszym naśladowców. — Damy, które do tey zaszczytney ofiary przyczyniły się, są a mianowicie:
W. W. Dłuska z Miłkowic, Zakrzewska z Kuczey Woli, z Chłapowskich Siemiątkowska, Niemojowska z Marchwacza, Rembowska z Szczytnik, Morawska z Mikołaiewic, Mieszkowska z Świnic, Zbiiewska z Tubądzina, Parczewska z Dąbrówki, Niemojowska z Radoszewic, Pstrokońska z Ustkowa, Gątkiewiczowa z Orzerzyna, Pstrokońska z Rembieszyna, Jabłkowska z Cichów, Biernacka z Sikucina, Kossowska z Pięczniewa, Olszewska z Niechmierowa, Augustowa Trepczyna, Leopoldowa Trepka, z Morzkowskich Myszkowska, Stolnikowa Karsznicka, z Głębockich Kiślańska, z Kempińskich Nieszkowska, z Kożuchowskich Karsznicka, Emilia i Aniela Panny Niemoiowskie, z Bogatków Mączyńska, z Radolińskich Walewska, z Kiełczewskich Walewska, z Cieleckich Tarnowska, Prądzyńska z Łaszkowa, z Otockich Mielęcka, z Zbijewskich Tarnowska, Piątkowska z Smardzewa, z Bukowieckich Zychlińska, z Karsznickich Kręska, z Kręskich Walewska, z Węgierskich Wstowska, z Wyganowskich Strzeszewska, z Potworowskieh Mielęcka, Gierałdowska, z Pstrokońskich Siemianowska, Gątkiewiczowa z Kwaskowa, z Skorzewskich Młoszowska, z Czyżewskich Zbierzchowska, Kellerowa, z Topolskich Łączkowska, z Podczaskich Biernawska, Czartkowska z Krąkowa, Świniarska z Kobylnik, Gołębowska z Gorzuch, Anna i Rozalia Mielęckie, z Kossobuckich Kiiańska, z Psarskich Kaczkowska, Kłosowa, z Wstowskich Cielecka, Żeromska, Taczanowska, Goiczowa z Dzierlina, Zaborowska z Korzenicy, Załuskowska z Wróblewa, Domaniewska z Borowa, Franciszka Heydysz, Bogumił Pągowski, Łubieńska z Kamionki, Radolińska z Kalisza, Zielińska z Kalisza, Nieszkowskie z Kalisza, Jenerałowa Lipińska, Dwernicki Prezes z Kalisza, Jankowska z Kalisza, Miczke z Kalisza, Schönfeld z Kalisza, Gross z Kalisza, Locci z Kalisza, Plucińska z Kalisza, Łojewska z Kalisza, Glotzowa z Kalisza, Michalska z Kalisza, Szulcowa z Kalisza, Flainowa z Kalisza, Langowska z Kalisza, i Obywatel bezimienny.
w Kaliszu dnia 18 Lutego 1831. Młoszowski Prezyduiący.
Sekr. R. Stoppel.
Dziennik Powszechny 1833 nr 289
Sąd Policyi Prostey Powiatu
Sieradzkiego. Wzywa wszelkie władze kraiowe,ażeby Hieronima
Kurowskiego o kradzież, tudzież Jana Witczaka i Marka Abrahamowicza
o włóczęgostwo obwinionych, w nocy z dnia 9 na 10 Września r. b.
z aresztu policyinego miasta Złoczewa zbiegłych, według poniżey
zamieszczających się rysopisów śledzić, i uiąwszy takowych
Sądowi naszemu dostawić zechciały. 1. Hieronim Kurowski, ma lat
30, katolik, podał się zamieszkałym we wsi Słomkowie Suchym, w
Obwodzie Kaliskim, Powiecie Wartskim, wzrostu miernego, twarzy
ściągłey, oczu szarych, nosa dobrego, włosów ciemno-blond, miał
na sobie sukmanę zgrzebną płócienną, spodnie takież, na głowie
kapelusz, był boso. 2. Jan Witczak, maiący lat 30, katolik, podał
mieszkanie ostatnie we wsi Radoszewicach, Powiecie Wieluńskim,
wzrostu dobrego, twarzy ściągłey, oczu siwych, nosa miernego,
włosów ciemno-blond, miał na sobie kapotę siwą sukienną,
spodnie płócienne, westkę sukienną granatową, czapkę z siwym
wąskim barankiem. 3. Marek Abrahamowicz, żyd, lat 23, wzrostu
miernego, twarzy ściągłey, oczu szarych, nosa miernego, włosów
ciemnych, miał na sobie płaszcz sukienny szaraczkowy zły bez
peleryny, westkę płócienkową kolorową, spodnie nankinowe w paski
niebieskie i kaszkiet na głowie. Sieradz d. 9 Października 1833 r.
N. D. 1374. Gaiewski Podsędek.
Tygodnik Rolniczo-Technologiczny 1836
nr. 38
30. Radoszewice, w Powiecie Radomskim i
Wieluńskim, mil 4 od Sieradza. Kuźnica żelazna roku1620, fol. 48 w
Grodzie Sieradzkim.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1841 nr 256
LISTY GOŃCZE.
(N. D. 5235) Sąd Policyi Prostej
Powiatu Wieluńskiego.
Wzywa wszelkie władze tak cywilne jako
i wojskowe nad bezpieczeństwem i porządkiem czuwające, aby na
poszukiwanego Balcera Kitę po dokonaniu kradzieży gwałtownej z wsi
Pątnowka Powiatu i Obwodu Wieluńskiego jako ostatniego zamieszkania
swego zbiegłego, baczne oko zwracały, a wrazie dostrzeżenia ujęły
i pod mocną strażą do Sądu tutejszego odesłały.
Rysopis: Balcer Kita, rodem ze wsi
Radoszewic Powiatu i Obwodu Wieluńskiego, katolik, lat 48 wieku
liczący, wzrostu dobrego, twarzy okrągłej, nosa miernego grubego,
oczu jasnych, włosów rudawych, u jednej ręki ma palce krzywe.
Wieluń d. 25 Paździer: (6 Listopada)
184l r.
Turchett, z. Podsędka.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1843 nr 209
(Ν. D. 4098) Sąd Policyi Poprawczej
Wydziału Piotrkowskiego.
Wzywa wszelkie władze nad
bezpieczeństwem publicznem czuwające i każdego w szczególności,
ażeby na Ludwika Unruh lat 28 liczącego, ewangelika, wysokiego stóp
5 cali 7, włosów ciemnych, oczu niebieskich, zarostu ciemnego, nosa
i ust średnich, twarzy ściągłéj zdrowej, postawy mocnej, o
zbrodnią zgwałcenia niewiasty i inne przestępstwa obwinionionego,
który do miesiąca Czerwca roku b., będąc rządcą dóbr
Radoszewic w Okręgu i Powiecie Wieluńskim u Niemojewskiego, ztamtąd
zbiegł przed wymiarem sprawiedliwości, ścisłą dawały baczność,
a dostrzeżonego, natychmiast ujęły i pod mocną strażą do
tutejszego, lub najbliższego Sądu, jako człowieka społeczeństwu
szkodliwego, odstawiły.
w Piotrkowie dnia 19 (31) Lipca 1843 r
Sędzia Prezydujący, w z. J.
Czarkowski Assessor.
Warszawska Gazeta Policyjna 1846 nr 304
W gminie zaś Radoszewicach z tej samej przyczyny postradali życie: Marjanna Płuciennikowa (lat 69), jakoteż Wawrzeniec (lat 41), Wincenty (lat 8), Ewa (lat 11), i Franciszka lat 5), Borowczykowie.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1849 nr 57
(N. D. 992) Sąd Policyi Poprawczej
Wydziału Piotrkowskiego.
Wzywa wszelkie Władze nad
bezpieczeństwem kraju i spokojnością czuwające, aby Jana Harciaka
z wsi Radoszewic Okręgu Piotrkowskiego o kradzież obwinionego, z
gospodarstwa pańszczyźnianego utrzymującego się, obecnie z pobytu
niewiadomego, a przed wymiarem sprawiedliwości ukrywającego się,
ściśle śledziły, wrazie wykrycia ujęły, i najbliższemu Sądowi
odstawić zechciały. Rysopis następujący: Jan Harciach lat 31
mający, wyznania katolickiego, twarzy okrągłej, wzrostu średniego,
włosów blond, oczu siwych, nosa średniego; ubrania chłopskiego.
w Piotrkowie d. 14 (26) Lutego 1849 r.
Sędzia Prezydujący, Bóbr.
Kurjer Warszawski 1851 nr 33
Z okolic Wielunia. — Przed niejakim
czasem, opisywaliśmy szczególny w swoim rodzaju wypadek, który
miał miejsce w Wieluniu, kiedy trzy jelenie wpadłszy do miasta,
niby do zwierzyńca, napełniły myśliwskiemi wrażeniami, spokojne
serca wszystkich prawie mieszkańców. Od jeleni do myślistwa,
przejście nie wielkie; tym razem więc powiemy słów kilka o
polowaniu. Jednem z najprzyjemniejszych zajęć, które otaczają
jednostajność wiejskiego życia, jest niezawodnie ten rodzaj
rozrywki; ale nie polowanie łatwe, wygodne, które każdy mniej
więcej dla potrzeby ruchu, dla towarzystwa, a wreszcie i z nudów
odbywa; lecz polowanie połączone z wrażeniem niepewności, z
trudami niewywczasu, z niebezpieczeństwem utraty życia. Mówiemy tu
o łowach na dziki. Kto nie widział tego zwierza ranionego,
rozżartego, wściekłego, z oczami krwią zaszłemi, z sierścią
najeżoną, kiedy otoczony zewsząd okopał się w kniei, i
postanowił drogo swe życie zaprzedać; kto nie słyszał tego
przytłumionego mruczenia, tego szczęku kłów uderzających jedne o
drugie, ten pojąć nie zdoła, jaką roskosz uczucie w tej chwili
doznane, w sercu człowieka wyrodzić może. Niebezpieczeństwo
podnosi myśliwca w jego własnych oczach, a szczęśliwe pokonanie
dzikiego zwierza, jest tryumfem, którego szczegóły długo jeszcze
przechowują się w pamięci obecnych, którego opowiadanie przy
spokojnem domowem ognisku, długo jeszcze rozlewa powab nowych a
nieznanych wrażeń w gronie rodziny, lub też w domowników kole.
Często jednakże ten, który wyszedł z rana swobodny i wesoły,
pełen nadziei i przyszłości, zostaje przyniesionym do domu,
skrwawiony i poszarpany; szczęśliwy jeszcze, jeżeli na chwilowem
cierpieniu skończy się, jeżeli życiem lekkomyślności swojej nie
przypłaci. W ciągu tej zimy, z różnemi przerwami, z powodu
nieprzyjaznej dla myśliwych pory, odbywały się polowania w lasach
do Radoszewic należących, a mianowicie w dniach 21 i 22 z. m., pod
przewodnictwem Pana Ferdynanda Potworowskiego, znanego tak
powszechnie w dziejach myślistwa krajowego. Na tych wszystkich
łowach, 12tu dzików padło ofiarą trafności strzałów, lub też
dzielności doskonale ułożonych psów gończych; P. Potworowski zaś
w dniu 22gim z. m., lekkiem tylko draśnięciem w rękę od dzikiego
zwierza, śmiałość swoją przypłacił. Kły jednego z zabitych
dzików (pojedynka), przesyłamy Redakcji Kurjera Warszawskiego; a
może nie jeden oglądając takowe, dorzuci jaki datek do puszki dla
nieszczęśliwych.
Warszawska Gazeta Policyjna 1852 nr 82
W dniu 4 b. m. w gm. Radoszewice pow.
Wieluńskim, dziewka wiejska własne dziecko
wkrótce po urodzeniu przez uduszenie zamordowała.
Występna matka właściwemu sądowi po ukaranie
przesłaną została.
Warszawska Gazeta Policyjna 1852 nr 152
W dniu 13 b. m. w gm. Radoszewice pow.
Wieluńskim 13 letni chłopiec wiejski, najadłszy
się szkodliwych grzybów, tak mocno zachorował, iż
pomimo ratunku w kilka godzin życie zakończył.
Kurjer Warszawski 1853 nr 228
W niektórych cieplarniach krajowych,
znajdują się jagody, tak zwane ananasowe, które są okryte powłoką
(otulką). Po zerwaniu ich, powłoka ta zsycha się nieprzestając
wszakże okrywać owoc, i za roztworzeniem jej, ukazuje się jagoda
koloru takiego, jak np. czereśnia, tylko bez pestek a z ziarnami.
Owoce te mogą być długo chowane bez żadnego zepsucia, trochę
tylko uschną i wtedy cokolwiek mniej mają smaku jak zerwane prosto
z drzewa. Otrzymawszy kilkanaście sztuk tychże z cieplarni w
Radoszewicach z dóbr Ludwika Niemojowskiego, zachowaliśmy je w
Redakcji Kurjera, do obejrzenia i zachęty w celu upowszechnienia
tego owocu jako zasługującego na hodowanie. Owoców tych a raczej
jagód, są liczne gatunki: między temi Physalis peruvianum, której
ojczyzną jest Peru. Roślina ta jest jednoroczną z rodziny
solanaceae, dochowuje się z nasienia i kwiat ma żółty, a owoc
taki jak przysłany nam z Radoszewic. Gatunek ten znajduje się także
w Warszawie w ogrodzie P. Hosera; wydał już nawet owoce, ale te nie
są jeszcze dojrzałe. Przy wystawnych obiadach, owoce te są bardzo
odpowiednie na desert. Drugi gatunek tych jagód, jest Physalis
alkekengi, a ojczyzną jest Europa. Stare zwaliska albo ruiny, są
najpowszechniejszym jego pobytem, gdzie zwykłe też rośnie. Kwiat
ma również jak i tamten żółty, tylko nieco ciemniejszy, ale owoc
niesmaczny, a szczególniej też w tedy, gdy go się dotknie owa
obsłonka, w której się mieści, czyli otułka. Niegdyś był on
używany w aptekach, jako środek lekarski.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1854 nr 173
(N. D. 3371) Sąd Policyi Poprawczej
Wydziału Piotrkowskiego.
Maciej Czyż gospodarz z Radoszewic Ogu
Wieluńskiego za wykonywanie sztuki lekarskiej przez puszczanie krwi
bez kwalifikacyi i upoważnienia Władzy, wyrokiem tutejszego Sądu
daty 20 Lutego (9 Marca) 1852 r. skazanym został na 3 tygodnie
aresztu z oddaniem pod dozór policyi przez lat 2 i ogłoszenia
wyroku tego w Gazecie i Dzienniku.
Piotrków d. 18 (30) Czer. 1854 r.
Sędzia Prezydujący, Radca Dworu Bóbr.
Bóbr.
Kurjer Warszawski 1854 nr 234
Onegdaj, o godzinie 10 1/2 rano,
odprawione zostało w Kościele XX. Reformatów, w obec licznie
zebranej Rodziny i grona Przyjaciół, Nabożeństwo żałobne, za
duszę ś. p.J W. Gabryela Wierusz Niemojowskiego, o którego śmierci
w tych dniach wspomnieliśmy. Ś. p. Gabryel Niemojowski urodził się
w Słupi w W. X. Poznańskiem r. 1787, z matki Walichnowskiej.
Początkowe kształcenie rozpoczął w słynnnym na schyłku wieku
zeszłego, Konwikcie Nobilijnym XX. Pijarów na Żoliborzu. Wyższe
Gimnazja, a następnie Akademję przebył w Erlangen w Niemczech. R.
1808, wróciwszy do kraju, wszedł do służby publicznej, i takową
pod sterem b. Ministra Sprawiedliwości rozpoczął. Jego
usposobienie szybko go wiodło po stopniach hierarchji sądowej.
Prokurator Sądu Kryminalnego, Prezes Trybunału, a nakoniec Sędzia
Appellacyjny; w r. 1824, opuścił służbę publiczną i osiadł w
dobrach swoich Radoszewice Pcie Wieluńskim. Po niejakim czasie znowu
powołany do służby, zajął godność Prezesa b. Komissji
Województwa Kaliskiego, którą zaszczytnie sprawował. Po powrocie
zaś do samotńości, BÓG Najwyższy dopuścił różne na niego
próby. Wszyscy bracia Jego kolejno wymarli, został się sam jeden z
Żoną, Córką J W. Lubowidzkiego, Jenerała z czasów
Stanisława-Augusta, i trojgiem dzieci, która to familja była jego
jedyną pociechą. Lecz i tu jeszcze nie był kres jego cierpieniom:
stracił kolejno córkę Julję, starszego syna Franciszka, ujrzał
wcześnie ostatniego syna Ludwika nad grobem, którego i to
ostatniego potomka tego rodu, ocaliła cudowna łaska NAJWYŻSZEGO,
od nieochybnej śmierci. Tyle ciosów nie mogło nie wywrzeć
szkodliwego wpływu na zdrowie ś. p. Gabryela. Skołatane
cierpieniami życie, gasło zwolna, aż w końcu dotknięty ciężką
chorobą, przetrzymawszy długie męczarnie, rozstał się z tym
światem w dniu 1 b. m. BÓG miłosierny w ostatniej chwili nie
opuścił go; dał mu tyle przytomności, że mógł przyjąć
skutecznie ŚŚ. SAKRAMENTA. Łaską BOZKĄ wzmocniony, wyrzekł:
"Kto z BOGIEM, BÓG z nim!" i w tejże chwili ustały
wszelkie cierpienia, nastąpiła śmierć cicha, spokojna, i bez
cierpień zakończył pełne cnót życie. Długo jeszcze wraz z
wspomnieniem o życiu jego, stawiać będą za przykład tę
poczciwość i prawość jaką się ś. p. Gabryel odznaczał.
Poniesiony na barkach Przyjaciół do grobu, żyć będzie wiecznie w
ich sercu, a jeżeli kiedy zdarzy się uczcić życie pełne prawości
i cnoty, dosyć będzie powiedzieć: Żył jak ś.p.Gabryel!
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1854 nr 283
(N. D.6663 ) Rejent Kancellaryi
Ziemiańskiej Gubernii Warszawskiej w Kaliszu.
Po śmierci:
1. Gabryela Niemojowskiego właściciela
dóbr Radoszewice lit. A. z Ogu Wieluńskiego.
(...) Otworzyły się spadki, do uregulowania
których, wyznaczony jest termin w Kanc. Ziem. Gub. Warszawskiej w
Kaliszu przed podpisanym Rejentem na d. 27 Czerw. (9 Lipca) 1855 r.
Kalisz d. 30 Listop. (12 Grud.) 1854 r.
J. Białobrzeski.
Kurjer Warszawski 1854 nr 284
Według otrzymanej przez nas wiadomości
z Częstochowy, odbył się tamże dnia 21 b.m., związek małżeński,
zawarty na mocy upoważnienia OJCA Sgo PJUSA IX, przez JW. Ludwika
Niemojowskiego, Dziedzica dóbr Radoszewic w Powiecie Wieluńskim; z
Panną Emilją Córką Ludwika i Julji z Niemojowskich, Małżonków
Kaczkowskich, a Wnuką znanego z prac historycznych Męża,
Stanisława Kaczkowskiego. Związek ten zawarty wobec Rodziny Państwa
Młodych, błogosławił Wielebny Przeor XX. Paulinów na Jasnej
Górze; poczem Nowożeńcy udali się do dóbr Pana Młodego.
Wspomniony Pan Młody już niejednokrotnie występował z pracami
swemi na niwie literackiej, tak w zawodzie poetyckim jako i
dramatycznym, i równie nie jest tu obcym, dlatego też donosimy o
związku jego Przyjaciołom i Znajomym, aby wspólnie połączyć
szczere nasze życzenia, które za pośrednictwem Kurjera, przesyłamy
mu do Radoszewic.
Kurjer Warszawski 1855 nr 296
W tych dniach otrzymaliśmy od
Korrespondenta naszego z Ptu Wieluńskiego, aż 3 prawdziwe
osobliwości roślinne. Pierwszą z nich jest owa pszenica z mumji
Egipskiej, znana za Plinjusza w Hiszpanji, a o której odkryciu i
poczynionych próbach zasiewu pisaliśmy w swoim czasie. Exemplarz
nadesłany Redakcji Kurjera pochodzi z dóbr Radoszewic w Pcie
Wieluńskim, będących własnością JW. Ludwika Niemojowskiego.
Drugą osobliwością jest proso kukurydzowe, którego wysokość do
7 stop dochodzi. Jest ono wybornym pokarmem dla bydła. Otrzymany
exemplarz pochodzi z dóbr Marchwacze w Pcie Kaliskim. Trzecią
nakoniec, jest trawa kłosista bujno rosnąca. Zasiana brzegiem
ścieszek tworzy piękny żywopłot. I ten exemplarz pochodzi także
z Marchwacza. Wszystkie te rośliny, widzieć można w Redakcji
Kurjera, za wrzuceniem co łaska do puszki dla biednych.
Gazeta Codzienna 1855 nr 334
Dnia onegdajszego w kościele św.
Krzyża, w obec licznie zebranej rodziny, oraz grona przyjaciół i
znajomych, odprawione zostało nabożeństwo żałobne, za duszę ś.
p. Emilii z Kaczkowskich Niemojowskiej, małżonki JW. Ludwika
Niemojowskiego, dziedzica dóbr Radoszewic w gub. Warszawskiej.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1856 nr 147
(N. D. 3629) Pisarz Kancellaryi
Ziemiańskiej Gubernii Warszawskiej w Kaliszu.
Po zgonie:
3. Ludwiki z Kaczkowskich
Niemojowskiej, właścicielki summy 15000 rsr. pod N. 7 i
współwłaścicielki summy rsr. 5066 kop. 3j4 pod N. 6 m dobrach
Radoszewice A. z Ogu Wieluńskiego,
(…) Otworzyły się spadki, do
regulacyi których wyznaczam termina prekluzyjne, co do 3-ch
pierwszych na d. 27 Grudnia (8 Stycznia) a co do czterech ostatnich
na d. 28 Grud. (9 Stycz.) 1856j7 r.
Kalisz d. 4 (16) Czerwca 1856 r.
Zengteler.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1858 nr 271
(N. D. 5798 ) Pisarz Kancellaryi
Ziemiańskiej Gubernii Warszawskiej w Kaliszu.
Po śmierci:
2) Katarzyny Niemojowskiej, co do summ
dukatów 11200 i złp. 40000 pod Nr. 2 oraz złp. 133773 gr. 11 1/2
pod Nr. 6 na dobrach Radoszewice, w Okręgu Wieluńskim,
(…) otworzyły się spadki do
regulacyi których wyznaczam termin ostateczny na d. 4 (16) Czerwca
1859 r. w Kancellaryi Ziemiańskiej Kaliskiej.
Kalisz d. 19 Listop. ( 1 Grudnia) 1858
r.
J. N. Zengteller.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1859 nr 249
(N. D. 6177) Sąd Policyi Poprawczej
Wydziału Piotrkowskiego.
W gminie Radoszewice P-cie Wieluńskim
od osób podejrzanych, które zbiedz zdołały odebrano; jednę parę
butów, dwa surduty szaraczkowe, jeden sukienny, drugi pół kortowy,
dwie pary spodni, czapkę i szelki. Wzywa zatem właściciela onych
po odbiór, z powodami własność udowadniającemi wprost do Sądu
tutejszego lub najbliższego swego zamieszkania zgłosił się
najdalej w dni 30 od daty niniejszego ogłoszenia, po upływie bowiem
bezskutecznie pywyższego czasu z depozytem według prawa postąpionem
zostanie.
Piotrków d. 23 Paźdz. (4 Listop )
1859 r.
Sędzia Prezydujący,
Assesor Kollegialny, Chmieleński.
Kurjer Warszawski 1860 nr 17
W tych czasach w majętności
Radoszewice, należącej do Deputata z Gubernji Warszawskiej P.
Ludwika Niemojowskiego, odbyte zostały świetne łowy, w których
grono współobywateli okolicznych udział przyjęło. Łowy się
powiodły jak najzupełniej, a uprzejmość i gościnność w
przyjęciu zebranych, tak Gospodarza jako i młodej Pani domu, na
długo obecnym pamiętne zostaną.
Roczniki Gospodarstwa Krajowego 1860
tom 40 zeszyt 1
SPRAWOZDANIE Z KONKURSÓW ODDZIAŁOWYCH
TOWARZYSTWA ROLNICZEGO w roku 1860. A. Konkurs do medali największych
dla Dzierżawców. Delegacya Kaliska, z czterech kandydatów, a
mianowicie: pana Wilhelma Repphan z Petryk okręgu Kaliskiego, p.
Ludomira Puławskiego z Piorunowa okr. Konińskiego, p. Stanisława
Chełmskiego z Łukomia okr. Pyzdrskiego, p. Ludwika Niemojewskiego z
Radoszewic okr. Wieluńskiego, — usunęła od konkursu dwóch
ostatnich, z powodu, że lubo drogi w ich majątkach wzorowo są
urządzone i utrzymane, to drugie jedynie należeć im się może,
gdyż drogi już zrobione przez poprzedników swych zastali;
Delegacya zaś rozumiała, iż nagroda dla osobistej przedewszystkiem
inicyatywy i przedsiębierczości jest przeznaczoną.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1861 nr 214
(N. D. 4274) Sąd Kryminalny Gubernii
Warszawskiej.
Zapozywa Józefa i Felixa braci
Stępowskich obywateli we wsi Radoszewice Ogu Wieluńskim
zamieszkałych, obecnie z pobytu niewiadomych, aby najdalej w dniach
30, stawili się w Sądzie tutejszym, do złożenia w sprawie karnej
potrzebnych objaśnień, po upływie zaś tego terminu bezskutecznie
stosownie do prawa postąpionem będzie.
Warszawa d. 6 (18) Września 1861 r.
Radca Kollegialny, Wieczorkowski.
Kmiotek 1862 nr 1
JAK ZŁE OMIJAĆ.
We wsi Radoszewicach mieszkał
gospodarz, a zwał się Mateusz Rabenda. Bogiem a prawdą był to
człowiek szczęśliwy, bo czego się tylko tknął, to mu na dobro
wyszło. I na polu było pięknie, i stodołka pełna i bydełko
tłuste aż miło! do Działoszyna na targ wywoził furkę siaką
taką ziarna, a tam mu dobrze za nią płacono. W komorze zaś miał
skrzynkę, w której jak sąsiedzi mówili było siła grosza. Ale to
jeszcze nic, bo i w innych sprawach wszystko mu się wiodło.
Przyszła jakaś paskudna choroba na bydło, a kiedy ludziom padała
chudoba jak muchy, u niego w obórce krowy i woły stały przy żłobie
jak za dobrych czasów, i jeszcze im lepiej z oczów patrzyło.
Przyszedł ogień jeden i drugi: temu spaliła się stodoła, owemu
chałupa, a jego nigdy nie nawiedziło takie straszne nieszczęście.
Byli we wsi i starsi mądrzejsi, a nie kto inny tylko on został
Sołtysem, na co nawet wielu wyrzekało, bo im się nie mogło
pomieścić w głowach, żeby tak młody jeszcze gospodarz miał być
pierwszym w gminie.
Jednego razu po Mszy Świętej kumoszki
gwarzyły sobie o tem i owem, a w końcu zgadało się o Rabendzie.
— Widzicie moje kumy, mówiła jedna,
chociaż na tym bożym świecie wszyscy jednacy, i nikt się od
śmierci nie wykręci, przecież są tacy ludzie których złe omija.
— Ot dopuszczenie boże ot i kwita,
rzecze druga.
— Dajcie pokój kumotro, mówiła
pierwsza, już to ja wiem dla czego mu się tak powodzi. Stara jestem
tom i wiele od ludzi słyszała. Gdyby to szło tylko o żyto i
pszenicę, to bym powiedziała: dobrze obrobił rolę bo ma tęższe
bydło do roboty, więcej zebrał bo ma piękniejsze ziarno do siewu;
ale powiedzcie mi, czy widziała która z was, aby kto swoją choćby
najcięższą pracą odwrócił mór, co go wiatr niesie ze wsi do
wsi, albo wstrzymał ogień co buchnie ni ztąd, ni z owąd, kiedy
się go najmniej spodziewa?
— Oj prawda to prawda!
— A widzicie? Ale są różne
zamówienia na złą godzinę, są różne odczyniania uroków, a na
rozstajnych drogach rośnie ziele....
— Dobrze mówicie, sama widziałam
Rabendę jak chodził na rozstajne drogi.
— I pod progiem obory coś zakopywał,
dodała druga.
— Tak więc wszystko się składa,
żeby moje było na wierzchu, ciągnęła dalej pierwsza, ale kogo
zawsze złe omija, to widać, że złem trzyma, a to jest wielki
grzech.
— Grzech wasz ale nie jego, odezwie
się zbliżający się w tej chwili do gromady kobiet Ks. Wincenty ze
zgromadzenia OO. Bernardynów, Kapelan miejscowego kościoła.
Wszakże Pan Bóg powiedział: Nie będziesz miał bogów cudzych
przedemną, a co to są oni cudzy bogowie jeżeli nie gusła i
zabobony, które obrażają świętą naszą religiję. Rabendzie się
szczęści, bo pracuje, a pracy błogosławi zawsze Pan Bóg. Rodzi
mu się na polu, bo rolę uprawia jak się należy a nie jako tako,
aby zbyć. Bydło mu nie wypadywało, bo jak się dowiedział o
chorobie w okolicy, to zaraz poszedł po radę do dziedzica, a ten mu
nastręczył różne leki, których się choroba nie chwyta. Ogień
go nie dotknął, bo się z ogniem ostrożnie obchodzi, a nie bierze
łuczywa kiedy idzie do dnia rznąć sieczkę do stodół dla bydła,
ani dzieci nie zamyka samych w chałupie, żeby jaką iskrę z
popiołu wygrzebały i nieszczęście sprowadziły. A że nie pijak,
rządny, gospodarny, to się dziwić nie można, że go zrobiono
sołtysem.
Jeszcze długo tak pięknie mówił Ks.
Wincenty do nich, aż wreszcie odszedł, a one powróciły do domów
rozważając, że jedyne złe na świecie to nasze nałogi, a kto się
ich wystrzega, kto nie jest ani pijakiem, ani niedbalcem, ani
swarliwym, ani próżniakiem, to nie tak łatwo dotknie go
nieszczęście i bieda.
Kmiotek 1862 nr 17
Z WIELUŃSKIEGO Z POD DZIAŁOSZYNA.
Kochany bracie!
Wciąż nam drukujesz listy z różnych
stron kraju o szkółkach. Dobrze to i cieszy nas bardzo że się
przecie raz zaczęła nauka, że raz wyjdziemy z tej ciemnoty, w
którejśmy się tłukli, jak to mówi przysłowie jak Marek po
piekle, daj Boże tylko wytrwania bo na tem grunt. Ale mnie się
widzi że trzebaby napisać do was i o czem innem, bo choć tamto
ważne, to i to przyda się wiedzieć braciom naszym co czytają
Kmiotka. Otóż widzicie Kazimierzu u nas w Radoszewicach pan
dziedzic zgodził się z nami na czynsz, nie wyciągał wiele, dał
nam wszystko tak jak mógł najlepiej i myśmy też na wszystko
przystali. Płacimy regularnie i pięknie, markotno nam tylko że
jest, kilku próżniaków gospodarzy, którzy zarówno przystali na
oczynszowanie, a teraz płacić nie chcą.
Otóż uważaliśmy że sobie dziedzic
nie może dać rady z robocizną, a najgorzej z tym gnojem co go miał
wywozić na pole. Dawniej co innego, bo z całej wsi musieli
wyjeżdżać na pańszczyznę, ale teraz to się trzeba obchodzić
fornalkami dworskiemi, albo najmem. Najmij że człeku gdy niemasz
gdzie, a każdy sobie robi?
Więc my widzimy jak się pan ugania a
niemoże sobie dać rady, ha tak my zeszliśmy się raz w kilku i
mówimy o tem, a jeden powiada „Wiecie co, przecież nas nie
ubędzie jak wyjedziemy i rozwieziemy ten gnój po polach; dziedzic
był dobry i jest dobry, żyjemy w świętej zgodzie, a jeden
drugiemu powinien dopomódz jako może.
— Zgoda, zawołaliśmy wszyscy,
wywieziemy, a jak się chwycimy razem, to ani znać będzie na nas
tej roboty.
Więc w sam święty Wincenty, a będzie
temu prawie dziś trzy niedziele zajechaliśmy przed dwór ze
czterdzieści wozów, na parę, na jednego, jak kto mógł.
Dziedzic wychodzi, zdziwił się i
powiada, a co to będzie mili sąsiedzi.
— Wyjechaliśmy W. Panu gnój
rozwieść, bo pilno, a we dworze nie ma tyla koni ani wozów żeby
na to poradzili.
— Bóg wam zapłać moi kochani,
rzecze pan, widzę ja to dobrze że mię kochacie jak ja was.
— A cóżbyśmy W. Pana nie mieli
kochać, albo to pan jaki zdzierca albo poganin, albo nas to pan
krzywdzi czy co?
I zaraz chwyciliśmy się szczerze do
rozwózki i zrobiliśmy wszystko jak się patrzy, więc po skończonej
robocie pan do nas:
— No moje dzieci cóżem wam winien?
— Jakto? rzecze jeden z gromady?
— Pytam się, co się wam należy za
tę robotę, powiada dziedzic.
— Dobre słowo W. Panie, więcej nic,
bośmy tu nie wyjechali na zarobek, ani na spekulacyą, a tylko dla
pomocy dworowi, myśmy tak wyjechali z grzeczności dla W. Pana, a
cóżby to była za grzeczność jakbyśmy wzięli pieniądze.
Więc dziedzic uczęstował nas
pięknie, a potem mówi:
Moi kochani gospodarze, za grzeczność
Panie Boże wam zapłać, już wam się nie będę uprzykrzał z
pieniędzmi, ale mi jedną rzecz musicie przyrzec.
— Z miłą chęcią, rzekniemy
dziedzicowi.
— Oto moje dzieci proszę was w
Wielką Niedzielę po summie na święcone jajko do dworu.
Więc skłoniliśmy się pięknie i
odeszli, a bardzo nam się podobało że nas dziedzic zaprosił na
święcone, bo widno że ma nas w uważaniu.
Otóż uradziliśmy potem z gromadą i
gromadą poszliśmy do dworu, żeby dziedzic do tych próżniaków co
się podpisali na czynsz, a nie chcą płacić, ostro się wziął i
posłał im egzekucyę, bo my gospodarze nie łakomi na cudze,
cierpimy przez nich wstyd. Zgodziłeś się to płać, a ty chcesz
cudzej krzywdy, i myślisz tylko jakby urwać. Otóż my przy tem
stoimy, żeby ich dziedzic egzekutował, boby potem mogli gadać na
nas żeśmy wszyscy tacy, i wstydbyśmy mieli przed całym światem,
za kilku próżniaków nierzetelnych.
Kochany Kazimierzu poprawcie też to
pisanie jak miarkujecie, bo ja to w sekrecie przed drugiemi z pomocą
jednego znajomego spisałem, a nie chcę żeby się kto z mojego
pisania wyśmiewał, tylko żeby się ludzie dowiedzieli po świecie
co się u nas dzieje i dla tego pisałem.
Pozdrawiam was pięknie, bywajcie
zdrowi, a nazwiska nie drukujcie mojego, bo nie chcę żeby moi
sąsiedzi wiedzieli że to ja piszę.
Kmiotek 1862 nr 20
LIST LUDWIKA Z RADOSZEWIC DO FRANCISZKA
Z CHORZOWA.
Słyszeliśmy że tam u was w szkółce,
dobrze się uczą dzieciaki. I u nas chwała Bogu chłopaki i
dziewczęta nie próżnują, a niektóre to już same piszą, ale to
tak składnie, żeby przysiągł, iż to kto stary za nich stawia
litery. Pewnie i u was odmawiają dzieci w szkole pacierze z rana i
wieczór, żeby podziękować Panu Bogu Najwyższemu, który nam dał
rozum do nauczenia się tylu pięknych i potrzebnych rzeczy: posyłam
więc wam Dziesięcioro Bożego Przykazania, tak jakeśmy je tu w
Radoszewicach ku chwale Boskiej a dla lepszego zrozumienia ludzkiego
złożyli, odmawiajcie je z dziećmi codzień ażeby się za młodu
nauczyły bać Boga, a słuchać świętych Jego przykazań.
wasz,
Ludwik z Radoszewic.
Kmiotek 1862 nr 23
ZŁA GOSPODYNI.
Już to bieda u nas że parobcy nie
biorą na rozum tak ważnej rzeczy jaką jest sakrament małżeństwa,
ale żenią się z dnia na dzień jakby ich kto gonił. Kiedy
parobczak przyjdzie do lat, a zachce mu się na własnych śmieciach
siedzieć, to się nie pyta która dziewka rządna gospodarna, która
umie chodzić koło drobiu i trzody, ale wywiaduje się o takiej co
ma wiano. Mój ty miły Boże! jak gdyby to para wołów lub krowin
więcej były warte jak rozum niewieści i statek w domu.
We wsi Radoszewicach był młody
parobek syn gospodarza nazwiskiem Roch Ochota; i nie na darmo miał
takie nazwanie, bo to był chłopak ochotny do wszystkiego. Kiedy
wyjechał orać na pole, to krajał skibę koło skiby tak równo że
się aż sam ekonom dziwił, kiedy rznął sieczkę w stodole, to mu
kosa wciąż brzęczała, a sieczka sypała się garściami niby
złoto, przy żniwach zawżdy przodowała siano stożyć tak umiał
że mu nigdy nie zamokło. Do karczmy to nie lubił zaglądać, ojców
szanował, i mszy świętej nigdy nie opuszczał.
Otóż tedy gdy podrósł w lata
przyszło do chałupy w której mieszkał dwóch sąsiadów, i
pochwaliwszy Boga, rzekli te słowa do ojca jego, starego
Bartłomieja.
— Sąsiedzie! synowi waszemu już się
ma na dwudziesty drugi rok, czasby go ożenić i na własnej chudobie
osadzić. Przychodzimy wam synowę naraić.
— Bóg wam zapłać! za dobre chęci,
mili bracia! odpowiedział stary, ale mój chłopak ma swój rozum.
Dziewek we wsi nie brak, którą sobie wybierze to i ja się zgodzę.
— Kiedy rodzic ma takie ufanie w
twoim rozumie, rzekli sąsiedzi obracając się do Rocha, to już do
ciebie mówić będziemy. Cóż myślisz o Strugulance?
— O tej Marysi?... niczego dziewucha.
— Niczego, toby było mało do
powiedzenia. Uroda przeminie a cnota zostanie, ale jaka ona rządna i
gospodarna, jak to starą matkę pilnowała w chorobie....
— Wszystko to prawda sąsiedzie, ale
Strugalanka nie dla mnie.
— A to dla czego?
— Bo z łaski Pana Boga! ojciec mój
bogaty, zdaje na mnie całe gospodarstwo. Mając kawał własnego
chleba, to też chcę żony coby mi przysporzyła dobytku wianem, a
Marysia nic nie ma. Już to ja dawno miałem to wszystko na baczeniu
i umyśliłem nie żenić się z nikiem, tylko z Antoniną
Beresianką, bo jej rodzic daje dwa woły i dwie krowy na wiano, a
przytem jeszcze sporo grosza.
— Ale wiesz przecie, odrzekł jeden z
sąsiadów, że to latawica dziewczyna, chwili w domu nie posiedzi
ino do karczmy zagląda; z parobkami wszystkiemi za pan brat, do
każdego ząbki wyszczerza, na szmaty i koraliki wyrzuca pieniądze,
a starzy tylko na nią wyrzekają, bo sami pracować muszą, a ona
niczego się nie tknie.
— A Marysia, doda drugi, choć grosza
nie ma, ale jej gospodarność więcej warta jak samo złoto,. Cała
wieś wie dobrze, że gdyby nie ona, toby jej stara i schorzała
matka dawno poszła z torbami. Przytem nie tajno, że ona ciebie
miłuje, kiedyś na ostatniem weselu wciąż tańczył z Antosią, a
na nią ani spojrzał, niebożątko płakało cały Boży dzień.
— Albo ja to tego nie wiem! za kogo
mnie macie? I Bogiem a prawdą, gdyby tak Marysia była posażną,
tobym ją wolał jak Antoninę, ale cóż robić? bydle za strawą, a
człowiek za chlebem. Długo jeszcze tak gadali, ale się wszystko na
nic nie zdało, Roch jak się zaciął tak ani rusz od swojego, a
stary ufny w rozumie syna, wciąż tylko powtarzał:
— Już to mój Roch ma na to głowę,
jak co robi, to dobrze zrobi.
Swaty z Marysią nie udały się, w
tydzień Roch dał na zapowiedzi z Antoniną, a za miesiąc było
wesele.
Biedna Strugalanka płakała przez trzy
dni, i trzy nocy, ale dla tego nie opuściła rąk i robota szła
swoją drogą.
Kiedy się wesele skończyło, Roch
rzekł do żony:
— Idę teraz na robotę, tam het pod
lasem, ty weź się do swojego: zamieć izbę, czysto, porządnie
wydój krowy, przyrządź obiad, ojcu okraś dobrze, bo lubi tłusto,
mnie zanieś dwojaki w pole, w samo południe.
Więc tedy Roch kosi a kosi łąkę:
skosił już trawy ze dwie morgi, kiedy go głód strasznie morzyć
zaczyna. Patrzy na niebo, słonko ma się ku zachodowi, a tu obiadu
jak nie widać tak nie widać. Powraca głodny do domu: izba nie
zamieciona, kupa śmieci na podłodze, ojciec się gniewa bo mu nikt
obiadu nie zgotował, i stary sam sobie musiał piec ziemniaki w
popiele. Idzie do obory, bydło ryczy! bo mu nikt paszy nie zadał a
krowy nie dojone od rana.
— Gdzie moja kobieta?... pyta ojca.
— A Bóg ją tam wie, jak poleciała
od rana tak jej do tego czasu nie widać.
Dopytuje u ludzi, i powiadają że
Antonina w karczmie.
Dalejże do karczmy, a tu żona hasa
sobie w najlepsze z parobkami. Ofuknie ją z góry:
— Czy to tu twoje gospodarstwo?
— Trudno mój Rochu sąsiadom się
wymówić, przecież to dziś chrzciny dziecka Tomaszowej.
— Dam ja ci chrzciny! kiedy rodzic
sam sobie służy, ja głodny i bydło nic nie dostało.
Ale mu przyrzekła, że już więcej
tego nie będzie jakoś się udobruchał. Myślał Roch że się
ustatkuje, ale gdzie tam, dzień w dzień to samo. Ojciec się
wyniósł na komorne do brata, bo stary przywykły był do dobrego
życia, a tu niczego od synowej nie mógł się doprosić, krowa
jedna i druga zaniemogła, a woły tak osłabły że się kładły na
bruzdach przy orce. Kobiety szukaj po karczmach, po Kmotrach, po
kumach, bo nigdy w domu usiedzieć nic może, a jeżeli się czego
tknie, to zawsze na szkodę. Wzięła się do gospodarowania to
chlust mleko na śmiecie, gruch garnek o podłogę, zdaje się że
jej wszystko z rąk wylatuje. Ni to koszuli sporządzić, ni sukmany
złatać, ni przędziwa namotać, nic nie umiała, ale za to na
zabawie, na weselu, na chrzcinach, była jedyna. Parobcy się o nią
dobijali do tańca, każdemu umiała coś składnie powiedzieć, ale
Rochowi nic z tego nie przyszło, bo przecież człowiek bierze żonę
nie do tańca tylko do gospodarstwa.
Jednego razu, było to jakoś na świętą
Jadwigę, Roch widząc, że bydło głodem zamorzone już się nie
poprawi, umyślił przedać takowe a kupić za te pieniądze młodych
wołów i sam już je oprzątać. — Słuchajno, rzekł do żony:
muszę w domu zostać bo mam pilną robotę, ale ty weź te dwa
czerwone woły i moroziatą krowę, idź na jarmark do Osiakowa, i
jeżeli ci dadzą za wszystkie dwadzieścia cztery dukaty to je
przedaj. A tylko mi się spraw dobrze.
Antoninie aż się oczy zaświeciły
kiedy pomyślała o jarmarku.
W Osiakowie ludu było huk; hałas,
gwar, wrzawa, istny sądny dzień. Tu niemcy ze Zduńskiej Woli
porozkładały w budach płócienka, perkaliki, chustki na głowę,
tam żydówki z Działoszyna porozwieszały wstążki, wstążeczki,
koraliki; dalej znowu obrazkarze z Częstochowy pokazują różne
malowania— a wszystko to jeno się świeci takie piękne, czerwone,
jaskrawe. Antonina przeszła mimo tych wszystkich śliczności
odwracając oczy, bo jej sumienie gadało żeby pilnować swego i
przeszedłszy cały rynek stanęła z bydłem na targowisku.
Przyszedł kupiec jeden i drugi, nuż w targ; postępowali po
złotówce po dwie, nareszcie po trzech godzinach targu sprzedała
krowę za dukatów pięć i złotych dwa. „Warto teraz obejrzeć
się po mieście," rzekła do siebie, i oddawszy pozostałe woły
jednej znajomej kobiecie do pilnowania, zawiązawszy wzięte
pieniądze w supełek od chustki, poszła pomiędzy budy.
Jak niemcy zaczęli rozwijać kraciaste
perkaliki, jak żydówki zaczęły pokazywać wstążki, korale, tak
się kobiecinie aż w oczach zaćmiło. I to ładne i to ładne: nuże
do supełka, rozwija pieniądze, kupuje a kupuje — a jeszcze jej
wszystkiego nie dosyć. Nareszcie jakaś sąsiadka szepcze do ucha:
„pójdźmy na kieliszek wódki!" jak tu odmówić? Poszły, a
za kieliszkiem pierwszym znalazł się drugi i trzeci. Antonina chce
także sąsiadkę poczęstować, szuka pieniędzy, a tu pieniędzy
nie ma! W głowie snadź zaczmerało, supełek się rozwiązał, a
pieniądze wyleciały gdzieś na ziemię: mądry kto je znajdzie.
Co to był za płacz, za lament, to
niech ludzkie oko nie widzi. Ale po chwili myśli zostały woły,
przedam woły, przedam drogo, bo bydło poszło w cenę, to się na
nich odbiję. Biegnie na targowisko i widzi kupę ludzi cisnących
się jedni za drugiemi; i policjant tam stoi, i sam dziedzic jakieś
rozkazy wydaje....
Jakże tu wyrzec, istne nieszczęście!
Baba której zostawiła chudobę do pilnowania, powędrowała gdzieś
do karczmy, przywiązawszy bydło do płota: przyszedł zły
człowiek, a o takich na jarmarku nie trudno, i wyprowadził woły
jak swoje.
Porozsyłano różne pisma po świecie,
szukano złodzieja, ale to wszystko było napróżno — bydło
przepadło jakby je kto w wodę wrzucił.
Powróciła zapłakana Antonina do domu
z płócienkami, perkalikami, koralami, ale bez pieniędzy. Nie będę
wam opowiadał co się tam działo w chałupie, to tylko dodam, że
od tego czasu nieszczęście za nieszczęściem nawiedzało biednego
Rocha. Antonina widząc, że wszystko złe z jej winy poszło,
chciała się szczerze wziąść do pracy, ale jej się nic nie
szykowało, bo kto od dziecka nie nauczny chodzić koło
gospodarstwa, to się już w nie nie wdroży, gdy podrośnie w lata.
Choć dziedzic dawał zapomogi w ziarnie, szła bieda za biedą, nie
było czem podatku zapłacić, nie było czem z orać i rolę
uprawić, w końcu Roch musiał gospodarstwo opuścić i zgodzić się
w służbę za parobka. Antoniny nikt nie chciał przyjąć nawet do
służby, bo nic nie umiała, tłukła się więc jakiś czas po
świecie, zaglądała do karczem, i podobno się w końcu zapiła.
A Strugulanka? spyta nie jeden, co się
z nią stało? Strugalanka wypłakawszy się do syta nad ślubem
Rocha, poszła za mąż za parobka biednego ale poczciwego. Siedząc
na komornem, oszczędnością, pracą, gospodarnością, dorobili się
tyle, że po dwóch latach wzięli na siebie gospodarstwo, właśnie
to samo które Roch opuścił.
Dziś, mąż owej biednej przed laty
Marysi jest najzamożniejszym gospodarzem w Radoszewicach, a Roch
któremu serce gadało, ażeby przynajmniej powrócić do chałupy,
gdzie się rodził, służy u niego za parobka.
Taki koniec wszystkich tych co nie
wybierają sobie żon wedle poczciwości i gospodarności, ale się
za wianem uganiają.
Kmiotek 1862 nr 28
WISUS.
Znaliście wy Janka z Radoszewic? O!
pewnie go nie pamiętacie, bo to już człowiek stateczny, osadził
dwóch synów na gospodarstwie, córkę wydał za mąż i wnuków
kilkoro się dochował; ale przed laty gdy był młodym i służył
jeszcze za parobka, to był wisus jakich mało. Nie napijał się on
ani też o cudzą krzywdę nie stał, owszem był pracowitym i
bogobojnym, ale cóż? zawsze mu coś w głowie świtało, żeby
ludziom psikusy robić. Nie było prawie dnia żeby którego wieczoru
po skończonej robocie czegoś nowego nie wymyślił: to złożone na
kupę kożuchy poprzewracał wełną do góry, tak że jak się
chłopcy w prędkości w nie poprzebierali, podobni byli nie do
ludzi, ale do nie boskich stworzeń; to dwóch pijanych leżących w
rowie zeszył i czekał za drzewem aż się pobudzili, wtedy każdy w
swoją stronę, a tu ani rusz i nuże do pięści jeden na drugiego.
A co to było śmiechu i przedrwiwania! Przytem Janek umiał udawać
szczekanie psa, wycie wołu, pianie koguta, tak że jak się odezwał,
tobyś przysiągł że to nie ludzki głos. Całą gromadę raz
wystraszył, bo owce ze wsi były na pastwisku opodal, a tu naraz
odzywa się wycie wilka i pastuszkowie uciekają krzycząc z całej
siły. O dla Boga! wołają gospodarze, wilk się dobiera do stada!
Więc łapie co kto może, ten widły, ten drąg, ów kłonicę,
wypadają za wieś, patrzą, a Janek siedzi sobie na miedzy i woła
wilczym głosem: a hu! a hu! Gniewać się nie było za co, bo każdy
wiedział że to nie ze złości, tylko ze zbytków i pustoty.
Co było najgorszego w tej zabawie, to
to, że każdy się śmiał jak Janek sąsiadowi psikusa wypłatał,
opowiadali sobie potem jego figle, wychwalali rozum chłopaka i jemu
się w głowie przewróciło, tak że myślał jakoby to coś bardzo
mądrego było przedrwiwać ludzi. W końcu, gdy już nie stało
konceptu żeby coś nowego wymyśleć, zaczął broić psoty ze
szkodą cudzą, aż się o to wytoczyła sprawa do samego pana wójta.
Było to tak. Janek zaniósł raz do
wiatraka żyto swojego gospodarza, żeby je zemleć na mąkę.
Wiatrak stał, młynarza nie było w domu, więc czeka na niego aż
powróci z pola i przemierzy ziarno, a tymczasem wygląda sobie
okienkiem na drogę. Patrzy, idzie żyd pachciarz i prowadzi ze sobą
cielę na postronku: przyszedł, przywiązał ciołaka do skrzydła,
a sam wchodzi do wiatraka. Janek niewiele myśląc wyjmuje zastawę i
puszcza wiatrak. Cielę leci do góry ze skrzydłem, żyd w lament,
gwałt, bo to był cielak tęgi, tłusty do chowu zdatny, a rozbił
się na miazgę.
Janek zaś się śmieje. Bogiem a
prawdą, nie miał tak bardzo z czego się śmiać.
Wytoczyła się sprawa do pana wójta.
Osądzono żeby szkodę wynagrodził, a że nie miałczem, gospodarz
za niego założył, a potem mu w półrocznych zasługach potrącił.
Pół roku był Janek bez grosza przy duszy i nie miał za co butów
kupić.
To go trochę umitygowało, ale jeszcze
rozumu nie nauczyło. Minęło pół roku, Janek zapomniał o żydzie,
o cielaku i o panu wójcie.
Była we wsi stara baba imieniem
Małgorzata, najlepsza prządka w okolicy. Jak to zwykle prządki,
lubiła ona wieczorami przy turkocie kołowrotka rozpowiadać różne
historyje o widmach, zmorach, o zaczarowanych księżniczkach, a
ludzie ją radzi słuchali. Głupstwo to było i obraza Pana Boga,
boć żadnych dziwów nie ma na świecie, tylko jeden Bóg i święta
nasza wiara; ale to zwyczajnie babskie gadanie: czego nie widzi, to
wymyśli.
O wsi Małgorzata najezęściej i o
sobie w tych historyjach rozprawiała. Te zaczarowane księżniczki
ona wszystkie znała, z duchami się kumała, a czarownice jej się
bały, bo miała na nie zamówienia. Tak sobie babina zmyślała, a
głupie ludzie jej wierzyli.
Jednego razu rozprawiała jak djabeł
wygląda.
— Toście widzieli djabła?...
zapytuje jedna z kobiet.
— Tak jak was widzę, odpowiada
Małgorzata: malusi, czupurny, we fraczku, a zawsze ino gada po
niemiecku.
— Czekaj babo, mruknie do siebie
Janek, nie obkłamuj ludzi! Zobaczysz ty djabła, aż ci mrowie po
skórze przejdzie.
I mówiąc to wymknął się cicho z
chałupy, poszedł do ogrodu, wydrążył dynię, wykroił oczy,
włożył ją sobie na głowę, okrył się jakimsiś starem
płachciskiem i stanął za węgłem dworskiego spichlerza, bo
wiedział że tą drogą Małgorzata do domu powracać będzie
musiała.
Po prostu chciał Janek babę
wystraszyć.
Stoi pod spichlerzem, a Małgorzaty jak
nie widać, tak nie widać; pewnie się z sąsiadami zagadała i nie
myśli tak prędko powracać.
Jankowi zaczyna być zimno, bo noc
ciemna i wiatr świszczy pomiędzy drzewami; myśli już dać pokój
pustocie i wrócić do domu, gdy wtem z za krzaków wysuwa się
trzech ludzi, a za niemi wózek w jednego konia zaprzężony. Patrzy
co to będzie, aż tu jeden z nich dobiera się wytrychem do zamku od
spichrza.
— Oj źle!., myśli sobie, złodzieje,
trzeba dać znać wójtowi.
I rzuciwszy o ziemię swoje przebranie,
puszcza się pędem ku zabudowaniom dworskim.
Ale ze złodziejami niełatwa sprawa,
mają oni na wszystko swoje sposoby. Janek był szybki w nogach, znał
każdy kamień, każdą bruzdę, i pewnieby go żaden z nich wśród
nocy nie dognał, gdyby nie to, że przy drodze w rowie czatował
jeszcze jeden.
Ten czwarty który tam widać,
złodziejską wartę odprawiał, obces na Janka, zaczyna się
szamotać, a wtem inni dobiegli, powalili chłopaka o ziemię i
powrozem ręce i nogi związali.
— Cóż z nim teraz zrobimy? pyta
jeden.
— A cóż mamy robić, odpowie drugi,
puścić nie można, boby wyplótł wszystko. Zarzucić węzeł na
szyję, wciągnąć na gałęź i niech sobie dynda.
— Niech dynda! rzekną wszyscy.
Jankowi włosy się najeżyły, zęby
zaklekotały, krew zcierpła w żyłach na te słowa.
— O dolaż moja, dola!... wołał ze
łzami gdy go złodzieje wlekli do wierzby. Masz tobie za straszenie
ludzi, masz tobie za płoche zabawy i przedrwiwania.
A gdy jeden ze złodziei probował ręką
gałęzi czy mocna, drugi zaś stryczek na szyję mu zaciągał,
Janek westchnął ze skruchą do Boga:
— O miły Jezu! póki życia już nie
będę psot ludziom wyprawiał, abym tylko nie wisiał.
Zaledwie to pomyślał, aliści
najstarszy złodziej rzecze:
— Wiecie co, dajmy mu pokój. Znajdą
wisielca, domyślą się wszystkiego, pójdą za śladem... Mam ja
lepszy sposób.
I szepnie coś drugim do ucha.
— Dobrze mówicie, odpowiedzą, i
porwawszy Janka na ręce niosą go do spichlerza.
Naładowali wóz ziarnem, rozwiązali
Janka z postronków i wepchnąwszy go do spichlerza, zatrzasnęli
drzwi zanim.
Siedział tam biedaczysko przez całą
noc, siedziałby i dłużej, boć trudna rada, kiedy drzwi zamknięte,
gdyby nad ranem nie przyszedł gumienny z panem pisarzem obroki
wydawać.
— O dla Boga! zawoła pierwszy
wchodząc, a toć złodzieje się tu rozgospodarowali!
— Czekaj, czekaj, rzeknie pan pisarz,
tam się coś w kącie rusza. W tej chwili chłopak wystraszony
wychylił głowę z za węgła.
— A tuś ptaszku! krzyknie gumienny
chwytając go za kołnierz.
— Wielmożny panie, ja nic nie
winien, złodzieje mnie tu zamknęli.
— Widzicie go, jaki mądry! Chodźno,
chodź, inaczej ty będziesz śpiewał.
Wytoczyła się sprawa przed panem
wójtem. Janek opowiadał wszystko jak było: przysięgał się,
zaklinał się, a że wójt był niezły człowiek i znał Janka od
dziecka, dał wiarę jego słowom i już go miał kazać wypuścić,
gdy pisarz rzeknie:
—Wszystko to złodziejskie wykręty,
i to opowiadanie, i ta płachta z tykwą podrzucona przy spichlerzu.
Trzeba mu przetrząść kieszenie.
Jak się rzekło tak się i zrobiło,
obmacali Janka i o dziwy! wyciągają z kieszeni złodziejskie
wytrychy.
Janek oniemiał na ten widok. Nie
wiedział on że złodzieje naumyślnie wsunęli mu wytrychy do
kieszeni, żeby na niego całą winę obrócić.
Nie było gadania, dowód oczywisty,
wytrychy w kieszeni. Wszystko się tak składało, jakby złodzieje
uciekając w prędkości zapomnieli jednego ze swoich w spichlerzu.
Od pana wójta dostał się Janek do
sądu, a od sądu do ciupy. Siedział w areszcie dobrze z jakie trzy
niedziele, a byłby siedział i dłużej, gdyby złodziei nie
złapano, a ci się do wszystkiego nie przyznali dokumentnie jak co
było.
Od tego czasu nigdy już Janek ludziom
psot nie płatał, bo gdy go czasami chętka do tego wisustwa brała,
to zawsze mu stanęli na myśli złodzieje, wierzba i więzienie.
Dzisiaj, jak wam mówiłem mili bracia,
to już stateczny człowiek i porządny a zabiegły gospodarz. Lubi
on wnukom swoim opowiadać tę historyję, a zawsze opowiadanie swoje
temi kończy słowy: — Igrajcie sobie moje dzieciaki, ale miejcie
to na baczenie, że takie igranie co drugiemu niemiłe, pociąga za
sobą zawsze karę Boską.
Wiadomości z Pola Bitwy 1863 nr 8
KALISKIE.—Dnia 27 z. m., oddział
pułkownika Cieszkowskiego stojący obozem pod Radoszewicami na
wschód od Wielunia po prawej stronie Warty, napadniętym został
przez 2 kompanje piechoty i sto kozaków pod dowództwem majora
Pisanko. Za pierwszym moskiewskim ogniem, strzelcy nasi uszykowawszy
się natychmiast pod dowództwem dzielnego kapitana Skalskiego, napad
zaczęli odpierać. Bój wszczął się zacięty i major Pisanko
posłał kozaków o pomoc do Wielunia. Oddział nasz odstrzeliwając
się, dosięgnął Kiełczygłów, gdzie sformowawszy się do ataku,
tak silnem natarciem na wroga uderzył, iż ten zmuszony był z placu
boju ustąpić i cofnąć się do Rząśni. Z obu stron było po
kilku zabitych i po kilkunastu rannych. Moskale powrócili do
Wielunia, oddział zaś nasz posunął się dalej ku północy i dnia
29 z. m. stanął obozem pod Kamykiem po drodze do Widawy.
Kurjer Warszawski 1863 nr 72
Szczątki bandy Cieszkowskiego,
napadnięte znowu dnia 15 (27) Marca, koło wsi Radoszowice, przez
oddział dowodzony przez Majora Pisanko, zupełnie zostały
rozproszone. Oprócz znacznej liczby ranionych i 21 ujętych,
buntownicy zostawili na placu 120 ludzi. Zabrano im znaczną ilość
kos, broni palnej, 22 koni i wiele wozów z amunicją. Wojsko nie
poniosło żadnej straty, ani w zabitych, ani w ranionych. (Dz: Pow:)
Dziennik Powszechny 1863 nr 298
(N. D. 6080) Sąd Poprawczy Wydziału
Kaliskiego.
Wzywa wszelkie władze tak cywilne jako
i wojskowe nad bezpieczeństwem i spokojnością w kraju czuwające,
aby na zbiegłych z, więzienia karnego w Sieradzu Franciszka
Szandik, Ignacego Marczyńskiego, Jana Warzechę i Walentego
Grabkowskiego z pobytu obecnie niewiadomych, baczne oko zwracały, a
wrazie ujęcia najbliższemu Sądowi pod strażą dostawiły.
Rysopis Franciszka Szandik; ma lat 29,
wzrostu dobrego, twarzy ściągłej, włosów na głowie ciemno
blond, czoła miernego, oczu piwnych, nosa miernego, znaków
szczególnych żadnych, rodem z Paschau z Księstwa Bawarskiego.
Ignacego Marczyńskiego, ma lat 27,
wzrostu niskiego (krępy) twarzy ściągłej, włosów na głowie
ciemno blond, czoła miernego, oczów siwych, nosa miernego, znaki
szczególne: na lewej nodze na piszczeli plamy od ran rodem z wsi
Broniki gminy Grójec, Powiatu Konińskiego.
Jana Warzechy, lat 23, wzrostu dobrego,
twarzy ściągłej, włosów ciemno blond, czoła miernego, oczów
piwnych, nosa miernego, znaki szczególne na lewej nodze wyżej
kostek szramę od ran i na dłoni wierzchniej u prawej ręki mała
plama od rany, rodem z wsi Radoszewice gminy Usiaków powiatu
Wieluńskiego.
Walentego Grabkowskiego, ma lat 24,
wzrost wysoki, twarz ściągła, włosy na głowie blondt czoło
mierne, oczy niebieskie, nos mierny, znaki szczególne na lewej nodze
pod łydką znamie czarne z włosami, rodem z wsi Swiernk gminy
Łowiczek Powiatu Włocławskiego
Tyniec роd Kaliszem d. 12 Grudnia
1863 r.
Sędzia Prezydujący, Ruprecht.
Kmiotek 1864 nr 4
LENIWA MAGDA (POWIEŚĆ).
— No Magduś! bywaj zdrowa, a
pamiętaj dobrze zwinąć się z oprzętem domowym, podój krowy,
opiel grzędę za chałupą, a nie zapomnij też na czas zanieść
obiadu parobkowi co dziś orze za górką na pańskiem owsisku. Tak
mówiła Dziędzielina gospodyni z Radoszewic, do swej
osiemnastoletniej córki, która stojąc z rozczochraną głową na
progu chaty, zdawała się niecierpliwie czekać odjazdu rodziców.
— Dobrze, dobrze, matko, odrzekła
ziewając dziewczyna, alboż ja to dziecko czy najemnica, żeby mi
tyle razy jedno trzeba było powtarzać.
— A pilnuj też tu gęsi, przerwała
matka, żeby znowu nie weszły w sołtysowy jęczmień, a jak
poniesiesz obiad Frankowi, to pamiętaj wstąpić do ciotki Bałdyski
i oddać jej te leki co to ojciec wczoraj przyniósł ze dworu dla
jej chorego chłopca.
— Hejże matko! a czy się tam
wyguzdrzesz nareszcie, zawoła zniecierpliwiony gospodarz, już
trzymający cugle w ręku, gadasz i gadasz, a tu słonko coraz wyżej
się podnosi, do miasta dobre dwie mile drogi, przyjedziemy chyba jak
się ludzie zaczną rozchodzić z jarmarku.
— Dziędzielina skoczyła na wózek i
raz jeszcze pożegnawszy córkę, usadowiła się wygodnie, myśląc
otem jak jej się też to powiedzie na jarmarku i naprzód już
układała sobie w głowie co ma kupić za gościniec dla ukochanej
jedynaczki.
Magdusia tymczasem wróciwszy do izby z
leniwem przeciąganiem członków, siadła na ławie i zaczęła
sobie przypominać, do czegoby tu się zabrać najpierwej. Siedziała
tak z dobrę godzinę nie mogąc nic wymyślić, kiedy wtem ujrzała
tuman kurzu wznoszący się na drodze i usłyszała głos
gromadzkiego pastucha..
— A no Magda! wypędzaj krowy.
Porwała się tedy jak oparzona i z pośpiechu zawadziwszy fartuchem
o nogę ławy, rozdarła go blisko na połowę, poczem wybiegła
przed chałupę i zawołała: — Zaraz, zaraz Macieju! moi złoci,
pędźcież tam wolno bydło na pastwiska, a już ja tam moje krowiny
wygonię, bom jeszcze nie miała ich czasu podoić.
— Rób sobie tam co chcesz, ja czekać
nie mogę, odbruknął gniewnie pastuch i poszedł dalej nie
spojrzawszy nawet na Magdę, co chcąc wynagrodzić swoje
zaniedbanie, szybko pochwyciła szkopek wiszący na płocie i
pobiegła do obórki. Tu jeszcze nie obyło się bez przeciągania i
skrobania w głowę, siada nareszcie dziewczyna, doi i doi, mleko
płynie rzęsistą strągą z pełnego wymienia a w skopku ledwo dno
nakryte. O! rety zawołała Magda chwytając się za głowę, a to co
znowu, czy czary jakie? moje mleko na ziemi— i zmawiając na czary
nie domyśliła się bynajmniej, że przez lenistwo pozostawiwszy
skopek zbyt długo na słońcu, sama stała się przyczyną znacznej
straty mleka. Poradziła sobie jak mogła, i w końcu wydoiwszy krowy
już blisko południa, pognała je na zwyczajne pastwisko. Skoro
wróciła głód przypominał jej dotkliwie, że to już pora obiadu;
nałożyła więc nieco drzewa na komin, i ziewając zabrała się do
skrobania ziemniaków.
Nie bardzo jednak sporo musiała iść
ta robota naszej Magdzie, bo kiedy wyszła z chaty z pełnemi
dwojakami, już dawno inne kobiety popowracały z pola, a wygłodzony
parobek wyprzęgłszy woły z pługa, wyciągnął się na miedzy
dogryzając suchy kawałek chleba, którym się z nim podzielił
pasący bydło w pobliżu, mały pastuszek. I tak znowu zeszło jej
parę godzin, a chociaż zaledwie pół grzędy marchwi wykopać
zdołała, spostrzegła ze smutkiem, że już słońce było bardzo
nisko, i trzeba się było zająć wieczerzą, abybyłagotowa jak
rodzice wrócą z jarmarku. Wtem kiedy nasza Magda niespokojnie
skrobie się w głowę nie wiedząc co dalej począć, doleciał ją
z za płota odgłos wesołej piosenki, i jakiś obdarty
dziesięcioletni chłopczyna, przemknął się w skokach około
chałupy.
— Wicek! Wicek! a chodźno tu
latawcze, krzyknęła dziewczyna, wybiegając za nim; naści marchwi,
a pomóż mi za to skrobać ziemniaki, i zagnać gęsi do chlewika.
Wicek chyży jak zając, nie dał sobie
dwa razy powtarzać wezwania i porwawszy czemprędzej podawaną sobie
marchew, zabrał się natychmiast do zaganiania gęsi. A wiedzieć
wam trzeba moi ludzie, że był sierota, bez żadnego przytułku,
znany z psot i figlów w całych Radoszewicach, nie zbyt chętny do
pracy i dla tego już od dwóch lat tułał się od chaty do chaty
nie mogąc nigdzie znaleść stałego miejsca. Był on nateraz trochę
głodny, i dla tego tem skorszy do posługi, w mgnieniu oka duży
garnek kartofli był już oskrobany, i nim Magda wróciła z obórki,
Wicek tak gracko się sprawił, że już i suche drewka jasnym ogniem
płonęły na kominie. Ale Dziędziołów długo jakoś nie było
widać z jarmarku, mrok już zapadł na dworze, Magda nałożyła
kądziel i swoim zwyczajem z początku zaczęła ziewać, a wreszcie
i zdrzemnęła się na dobre, a Wicek znudzony milczeniem przypomniał
sobie, że właśnie rano przechodząc koło dworskiego ogrodu,
nazbierał po drodze trochę kasztanów, które dotąd leżały
napróżno w kieszeni, i w jednej chwili doskonały figiel przyszedł
mu do głowy. Z całą ostrożnością ażeby nie obudzić śpiącej
Magdy, rozgrzebał zwolna gasnące drew polana, i nasypawszy
kasztanów pomiędzy zarzewie, po cichuteńku wysunął się z
chałupy, uśmiechając się sam do siebie, na myśl przestrachu
Magdy, skoro zostanie przebudzoną łoskotem pękających kasztanów.
Tą razą rachuba nieomyliła psotnika, gdyż zaledwie parę kroków
uszedł od chaty Dziędziołów, kiedy nagle kasztan jeden pękł z
trzaskiem, uderzając w samo czoło czułą drzemiącą prządkę.
Magda skoczyła z ławy wrzeszcząc jak opętana; w izbie było
ciemno jak w lochu, bo garnki stojące na kominie, popękały od
uderzenia kasztanów zalewając do reszty już i tak skąpo tlejący
ogień. Biedna dziewczyna, cała drżąca od strachu pobiegła ku
drzwiom, chcąc kogokolwiek zawołać na pomoc, lecz machając po
ciemku rękami, potrąciła stojącą na ławie donicę z mlekiem,
przygotowaną na wieczerzę; a jednocześnie prawie zaturkotało
przed chałupą i Dziędziel wraz z żoną powrócił z jarmarku. Nie
widząc światła w izbie przerazili się zrazu ogromnie poczciwi
ludzie, a słysząc Magdę z płaczem szamoczącą się po kątach,
zapalili naprędce przywiezioną z miasta świeczkę, aby się
przekonać coby to wszystko znaczyło. Dziewczyna rzuciła się do
nóg rodzicom i wśród łkania niezrozumiale zaczęła opowiadać
nieszczęśliwy wypadek; ale nasi gospodarze na widok rozrzuconych po
izbie, kasztanów z łatwością domyślili się reszty,
dowiedziawszy się zwłaszcza jakiego pomocnika dobrała sobie Magda
do gotowania wieczerzy. Ojciec nawet z początku, już się zabierał
do dania surowej nauki opieszałej córce, ale poczciwa matka widząc
jej żal i pomięszanie, obroniła ją od zasłużonej kary. Nim
wymieciono potłuczone skorupy, i przywrócono porządek w izbie, już
ani podobna było myśleć o zgotowaniu innego posiłku i wszyscy
mieszkańcy chałupy musieli się udać na spoczynek, spożywszy po
kawale chleba i suchej kiełbasy. Ale też moi ludzie, żebyście
wiedzieli co się to za skra nie dziewka zrobiła od tego czasu z
Dziędzielanki; skrzętna i pracowita, nie zadrzemie przy
najnudniejszej robocie, to też chłopców koło niej jak mrowia i
niezawodnie będzie niezadługo w Radoszewicach sute weselisko, a ów
też Wicek zbereżnik co jej dał taką naukę na całe życie, służy
teraz u jej ojca za pastuszka, sprawuje się bardzo dobrze, i jest
nadzieja, że z czasem wyrośnie też na bardzo porządnego
człowieka.
Dziennik Warszawski
1864 nr 266
(N. D. 5659) Dyrekcja
Szczegółowa Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego Gubernji
Warszawskiej w Kaliszu.
Podaje do powszechnej
wiadomości, iż na zasadzie art. 7 Postanowienia Rady
Administracyjnej Królestwa Polskiego z dnia 28 Czerwca (10 Lipca)
1860 r. i upoważnień przez Dyrekcją Główną Towarzystwa
Kredytowego Ziemskiego udzielonych, następujące dobra ziemskie za
zaległość w ratach Towarzystwu należnych wystawione są na 1-szą
sprzedaż przymusową przez licytacją publiczną, w mieście
Kaliszu w pałacu Sądowym przy ulicy Józefiny w Kancelarjach
hypotecznych poniżej wymienionych.
Termin sprzedaży dnia 28
Maja (9 Czerwca) 1865 r.
3. Radoszewice A z
przyległościami Kuzina Kusznica Laski i Zmyślona niemniej
Radoszewice B C D F G i wszystkiemi przynależytościami w Okręgu
Wieluńskim położone, raty zaległe w chwili zarządzenia sprzedaży
wynoszą rs. 851 kop. 84,vadjum do licytacji rs. 3360, licytacja
rozpocznie się od sumy rs. 21654, przed Rejentem Kanc. Ziem.
Stanisławem Rościszewskim.
Sprzedaże wzmiankowane
odbędą się w terminach powyżej oznaczonych, poczynając od
godziny 10 z rana w obec delegowanego Radcy Dyrekcji Szczegółowej;
gdyby zaś Rejent, przed którym sprzedaż ma się odbywać, był
przeszkodzony, licytacja odbędzie się w jego Kancelarji przed innym
Rejentem, który go zastąpi.
Warunki licytacyjne są
do przejrzenia w właściwych księgach wieczystych i w biurze
Dyrekcji Szczegółowej.
Kalisz d. 24 Paźdz. (5
Listop.) 1864 r.
Prezes, Chełmski.
Pisarz, Janczewski.
Dziennik Warszawski 1864 nr 275
(...) Morderstwo nawet, które nieraz
cynicznie usiłowali usprawiedliwić pozorami politycznymi, lub które
często nawet nie usprawiedliwiali, -morderstwo stało się rzeczą
zwykłą dla tych niegodnych członków duchowieństwa polskiego.
Tak naprzykład reformat z Chełma,
Wincenty Markiewicz, należał do liczby złoczyńców, którzy
zamordowali szlachcica Starczewskiego; Franciszkanin z Łagiewnik,
Józef Piszelski, jest oskarżony o kilka zabójstw osobiście
popełnionych. Zakonnik z klasztoru Reformatów w Wieluniu, Stanisław
Korecki, namówiwszy bandę powstańców do powieszenia setnika wsi
Radoszewice, Rabędy, sam miał udział w traceniu tego ostatniego,
również jak i włościanina Łuczyka i włościanki Zofji Sobczyk.
Wiele innych osób stałoby się ofiarami togo zakonnika, gdyby nie
był został ujęty, bo znaleziono w jego rękach listę osób
skazanych przez powstańców na powieszenie. (…)
Dziennik Warszawski 1864 nr 294
(N. D. 6378) Dyrekcja Szczegółowa
Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego Gubernji Warszawskiej w Kaliszu.
Do niewiadomych z pobytu wierzycieli
hyp. dóbr Radoszewic.
1. Gabryeli Walentyny 2-ch imion i
Franciszki-Katarzyny-Anny 3-ch imion nieletnich, sióstr
Niemojowskich.
2. Aleksandra Józefa Cyprjana
Kaczkowskiego, tudzież niewiadomych z imion nazwisk i pobytu SS-rów
niegdy Katarzyny z Lubowidzkich Niemojowskiej wierzycielki hyp. dóbr
pomienionych. Na zasadzie art. 7 Postanowienia Rady Administracyjnej
Królestwa Polskiego z d. 28 Czerwca (10 Lipca) 1860 r. zawiadamia
wszystkich interesowanych, a głównie powyż wymienionych, iż dobra
ziemskie Radoszewice z wszystkiemi przyległościami i
przynależytościami w Okręgu i Powiecie Wieluńskim Gubernji
Warszawskiej, jako zalegające w ratach Towarzystwa Kredytowemu
Ziemskiemu należnych sumę rs. 851 kop. 84 z mocy upoważnienia
Dyrekcji Głównej z dnia 8 (20) Sierpnia 1864 r. N. 13533* są
wystawione na przymusową sprzedaż przez licytacją publiczną,
która odbywać się będzie w obec delegowanego Radcy Dyrekcji
Szczegółowej Kaliskiej w dniu 28 Maja (9 Czerwca) 1865 r.
poczynając od godziny 10 z rana w Kancelarji hypotecznej przed
Stanisławem Rościszewskim Rejentem miejscowej Kancelarji
Ziemiańskiej lub jego prawnym zastępcą w mieście Kaliszu przy
ulicy Józefiny w gmachu Sądowym.
Vadjum do licytacji oznaczone jest w
kwocie rs. 3360 w gotowiźnie lub Listach Zastawnych z właściwemi
kuponami.
Licytacja rozpocznie się od sumy rs.
21654.
Warunki tej przedaży są do
przejrzenia w właściwej księdze wieczystej i w biurze Dyrekcji
Szczegółowej Kaliskiej.
Ostrzeżenie. Wrazie niedojścia do
skutku powyższej sprzedaży dla braku licytantów, druga i
ostateczna sprzedaż od zniżonego szacunku odbytą będzie bez
dalszych nowych doręczeń w terminie jaki Dyrekcja Szczegółowa
oznaczy i w pismach publicznych raz jeden ogłosi, wedle art. 25
powołanego na początku postanowienia Rady Administracyjnej.
Kalisz d. 16 (28) Listopada 1864 r.
za Prezesa, J. Chełmski.
Pisarz, Janczewski.
*nieczytelne
Dziennik Warszawski
1866 nr 171
(N. D. 4299). Dyrekcja
Szczegółowa Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego Gubernji
Warszawskiej w Kaliszu.
Podaje do powszechnej
wiadomości, iż na zasadzie art. 7 postanowienia Rady
Administracyjnej Królestwa Polskiego z d. 23 Czerwca (10 Lipca) 1860
roku i upoważnień przez Dyrekcją Główną Towarzystwa Kredytowego
Ziemskiego udzielonych, następujące dobra ziemskie za zaległość
w ratach Towarzystwu należnych wystawione są na 1-szą sprzedaż
przymusową przez licytację publiczną w mieście Kaliszu w pałacu
sądowym przy ulicy Józefiny w Kancelarjach hypotecznych poniżej
wymienionych.
46. Radoszewice A. z
przyległościami Kuzina, Kusznica, Laski i Zmyślona, niemniej
Radoszewice B, C, D, F, G, z folwarkami Katarzynopol i Mierzanów z
wszystkiemi ich przyległościami i przynależytościami w O-gu
Wieluńskim położone, raty zaległe w chwili zarządzenia sprzedaży
wynoszą rs. 1,271 k. 63, vadium do licytacji rs. 5,00, licytacja
rozpocznie się od sumy rs. 21,654 k. 37 1f2 termin sprzedaży d. 12
(24) Maja 1867 r. przed Rejentem W. Grabowskim.
Sprzedaże wzmiankowane
odbędą się w terminach powyżej oznaczonych poczynając od godziny
10 z rana w obec delegowanego Radcy Dyrekcji Szczegółowej, gdyby
zaś Rejent przed którym sprzedaż ma się odbywać był
przeszkodzony, licytacja odbędzie się w jego Kancelarji przed innym
Rejentem który go zastąpi.
Warunki licytacyjne są
do przejrzenia w właściwych księgach wieczystych i w biurze
Dyrekcji Szczegółowej. Wreszcie Dyrekcja Szczegółowa uprzedza
interesowanych, że gdyby w dniu do licytacji oznaczonym przypadło
święto kościelne lub też uroczystość dworska galowa, sprzedaż
przez odroczenie odbędzie się w dniu następnym i przed Rejentem do
jej odbycia właściwym. Kalisz d. 1 (13) Lipca 1866 r.
Prezes Chełmski.
Pisarz Roman Bierzyński.
(...)W gubernji Kaliszskiej: Dnia 21 Lipca (2 Sierpnia), we wsi Radoszewicach (w powiecie Łęczyckim), od uderzenia piorunu spaliło się: murowany spichrz, zaasekurowany na rs. 1010, niewymłócone jeszcze zboże, zaasekurowane na rs. 2260, młockarnia, wół i trzy bryki.(...)
Dziennik Warszawski 1868 nr 200
W wykonaniu obowiązujących przepisów
praw, podaje do powszechnej wiadomości, że Stanisław i Józef
Czyże, gospodarze rolni ze wsi i gminy Radoszewice powiatu
Wieluńskiego, wyrokiem Sądu tutejszego pod datą 11 (23)
Października 1866 r. zapadłym, a przez Sąd Kryminalny Warszawski i
Sąd Apelacyjny Królestwa potwierdzonym, za niedozwolone i błędne
leczenie z mocy art. 576 K. K. G. i Р., na karę po dwa tygodnie
aresztu z dwóletniem dozorem policyjnem, skazani zostali. Petrokow,
d. 9 (2l) Sierpnia 1868 r.
Prezydujący Asesor, Strahler.
Warszawska Gazeta Policyjna 1869 nr 214
(...)W gubernji Kaliszskiej: Dnia 21 Lipca (2 Sierpnia), we wsi Radoszewicach (w powiecie Łęczyckim), od uderzenia piorunu spaliło się: murowany spichrz, zaasekurowany na rs. 1010, niewymłócone jeszcze zboże, zaasekurowane na rs. 2260, młockarnia, wół i trzy bryki.(...)
Dziennik Warszawski 1870 nr 264
N. D. 9393. Rejent Kancelarji
Ziemiańskiej w Kaliszu.
Po zgonie:
3. Po Ludwiku Niemojewskim, wyrokiem
Sądu wojennego na osiedlenie w Syberji, skazanym, co do własności
dóbr Radoszewice w Okręgu Wieluńskim położonych; toczy się
postępowanie spadkowe, do uregulowania którego, termin na d. 5 (17)
Czerwca 1871 r. przed sobą wyznaczam. Kalisz d. 21 Listop. (3
Grudnia) 1870 r.
Zenon Łopuski.
Kaliszanin 1871 nr 24
Rejent Kancellarji Ziemiańskiej w Kaliszu.
Ogłasza, że na żądanie opieki nieletnich rodzeństwa Niemojowskich właścicieli dóbr Radoszewice w okręgu Wieluńskim położonych, odbywać się będzie w kancellarji podpisanego Rejenta w Kaliszu dnia 15 (27) kwietnia r. b. o godzinie 10 z rana publiczna licytacja na sześcioletnie wydzierżawienie folwarku Radoszewice z młynem na rzece Warcie, oraz osobno folwarku Kuszyna. Wadium do licytacji folwarku Radoszewice ustanowione zostało na rs. 500, a do folwarku Kuszyna na rs. 100; licytacja zaś folwarku Radoszewice rozpocznie się od summy rs. 2000, a folwarku Kuszyny od rs. 400 rocznie. Dalsze warunki przejrzane być mogą każdodziennie z wyjątkiem świąt uroczystych w kancellarji podpisanego Rejenta.— A. Paszkowski.
Dziennik Warszawski 1872 nr 176
N. D. 4938. Sąd Policji Poprawczej w
Petrokowie, wzywa Andrzeja Szejlcę lat 30 katolika, we wsi i gminie
Radoszewice Powiecie wieluńskim zamieszkałego, aby się w ciągu
dni 30-tu w Sądzie tutejszym stawił, lub teraźniejszego
zamieszkania doniósł o miejscu pod skutkami prawa.
Petrokow dnia 18(30) Lipca 1872 r.
Dziennik Warszawski 1874 nr 58
N. D. 1691. Rejent Kancelarji
Ziemiańskiej w Kaliszu.
Po śmierci:
7. Edwarda i Alexandra braci
Kaczkowskich,współwłaściciela sum 11,200 czerwonych złotych, rs.
6,000 i rs. 20,066 kop. 3/4, rs. 5,066 k. 3/4 na dobrach Radoszewice
z Okręgi Wieluńskiego w Dz. IV pod Nr. 2 i 6 a i b zapisanych,
otworzył się spadek do regulacji którego wyznacza się termin na
d. 18 (30) Września 1874 r. w Kancelarji podpisanego Rejenta.
Kalisz d. 14 (26) Lutego 1874 r.
Wilchelm Grabowski.
Kaliszanin 1874 nr 59
Zmiany w służbie.— Z rozporządzenia Naczelnika Dyrekcji Nauk. Kaliskiej: (...) Przeniesieni do innej miejscowości: Nauczyciele szkół pocz. katolickich: we wsi Morawinie, pow. kaliskiego, Józef Chruszczewski do wsi Radoszewice, pow. wieluńskiego; (...) we wsi Wróblewie, pow. sieradzkiego. Tadeusz Wójcicki, do wsi Radoszewice, pow. wieluńskiego. (...) Uwolnieni od służby: (...) Nauczyciele szkół początkowych katolickich: we wsi Rzechcie pow. sieradzkiego Jan Janiukow, we wsi Radoszewice pow. wieluńskiego, (...) wszyscy czterej dla dobra służby.
Kaliszanin 1874 nr 89
Z rozporządzenia Naczelnika Kaliskiej Dyrekcji Naukowej. — (...) były nauczyciel katolickiej elementarnej szkoły we wsi Radoszewicach w wieluńskim powiecie, Józef Chruszczewski, na nauczyciela katolickiej elementarnej szkoły we wsi Biała w tymże powiecie;(...).
Dziennik Warszawski 1874 nr 118
DZIAŁ WEWNĘTRZNY.
WIADOMOŚCI KRAJOWE.
Otwarte zostały szkoły elementarne w
dyrekcjach:
b) kaliskiej — katolickie, w
powiecie Wieluńskim, we wsiach: Łyskorni, z utrzymaniem po 158 rub.
20 kop. i Radoszewicach, z utrzymaniem po 180 rub. 14 1/2 kop.
Dziennik Warszawski 1874 nr 170
N. D. 5075. Pisarz Kancelarji
Ziemiańskiej przy Trybunale Cywilnym w Kaliszu.
Po śmierci Meszulem Horowicza
właściciela dóbr Mokracza z okręgu Petrokowskiego, tudzież
wierzyciela sum: (…) rs. 1,200 i rs. 12 pod N. 23 i rs. 300, pod N.
28 na dobrach Mikorzyce z o-gu Petrokowskiego w dz. IV
hypotekowanych, z których rs. 1,200, i rs. 12 rozciągają się
także na kapitale pod N. 5 w dz. IV na dobrach Radoszewice z o-gu
Nowo Radomskiego lokowanym; tudzież sum: rs. 1050 i rs. 1350 na
prawie wieczystej dzierżawy folwarku Mierzanów w dz. III pod Nr. 7
wykazu hypotecznego dóbr Radoszewice zapisanem subintabulowanych,
(…) otworzył się spadek, do regulacji którego wyznaczam
ostateczny termin w tutejszej Kancelarji Ziemiańskiej na d. 15 (27)
Lutego 1875 r.
Kalisz d. 2 (14) Sierpnia 1874 r.
Korycki.
Dziennik Warszawski 1875 nr 242
N. D. 7325. Sąd Poprawczy w
Petrokowie, wzywa Teofila Łodygę lat 30, katolika, żonatego we wsi
i gminie Radoszewicach, powiecie Wieluńskim zamieszkałego, aby w
ciągu dni 30 od daty niniejszego zapozwu stawił się w Sądzie
tutejszym, lub też doniósł o miejscu swojego zamieszkania, w
przeciwnym razie postąpione z nim będzie podług prawa.
Petroków d. 7 (19) Listopada 1875 r.
Kaliszanin 1878 nr 5
Z powodu zmian w administracji dóbr
Radoszewic, ogłaszam niniejszem, iż wszelkie bez wyjątku
plenipotencje dane przezemnie W. Aleksandrowi Walewskiemu, tracą
swoje znaczenie z dniem dzisiejszym. Warszawa d. 1 stycznia 1878 r. Ludwik Niemojeowski..
Kaliszanin 1881 nr. 22
= „Marysia Ochocianka" — taki tytuł nosi napisany przez współpracownika naszego p. Ludwika Niemojowskiego obrazek ludowy, wydany nakładem Ungra w Warszawie i sprzedawany po niepraktykowanie nizkiej cenie 12 groszy za egzemplarz.
Rzecz dzieje się we wsi Radoszewicach, powiecie Wieluńskim, gubernii kaliskiej. Obrazek napisany jest językiem żywym i zrozumiałym, z właściwym panu N. talentem.
Zapewne za tą pierwszą książeczką pójdą i inne na pożytek tak ubogiej dziś naszej literatury ludowej.
Kaliszanin 1885 nr. 19
Zabity. We wsi Radoszewice. pow. wieluńskim, znaleziono na drodze ciało zabitego Karola Redera, lat 46-iu. O zabójstwo posądzają mieszkańca tejże wsi, Marcina Rychtera.
Kaliszanin 1885 nr. 19
gorzelnię z aparatem Pistorjusza,
kompletnie urządzoną, w dobrym stanie, raczy nadesłać swój adres i warunki do dominjum Radoszewic p. Osiaków. Tamże jest potrzebny
GORZELANY
od 1 maja r. b., kawaler, posiadający chlubne rekomendacje, wykwalifikowany w swoim fachu i mogący złożyć odpowienią kaucją.
W tymże majątku jest do sprzedania
150 OWIEC MACIOR
cienko wełnistych, zdatnych do chowu. Obejrzeć można w każdym czasie, odbiór po strzyżce.
Kaliszanin 1886 nr. 22
(...) w majątku zaś Radoszewice, własności p. Władysława Wodzińskiego, wybudowaną została nowa gorzelniana fabryka na większą skalę, z aparatem kolumnowym, urządzona podług wszelkich wymagań techniki i postępu.
Zorza 1886 nr 27
Z POD WŁASNEJ I OBCEJ STRZECHY
NOWOŚCI,
— Zamożny włościanin. Dzięki
bogu, coraz więcej tu i owdzie włościan naszych przychodzi do
zamożności i cieszyć się z tego należy, bo i ziemia z rąk
zamożniejszych gospodarzy nie przechodzi w ręce spekulantów, a
nadzieja też się rodzi, że i nauki i oświata prędzej znajdą
przystęp do zamożniejszych niż do biedaków.
Jeden z takich zamożnych włościan
Maciej Szczupiński kolonista z Radoszewic, nie tak dawno zgłosił
się do pewnego adwokata w Warszawie. Za poradą księdza proboszcza
chciał kupić ziemię w Grójeckiem, bo miał gotówki do 40,000
rubli. Adwokat ułatwił mu kupno pożądanego folwarku, a włościanin
zapłaciwszy honorarium adwokatowi, dał jeszcze 20 rubli jako datek
dla dwóch piszących (dependentów) u adwokata.
Gazeta Kaliska 1894 nr. 64
W dominjum Radoszewice jest do sprzedania pszenica selekcyjna korcy
300, korzec po rs. 8. Poczta Osiaków.
Kurjer Warszawski ( z
dodatkiem porannym) 1895 nr 198
We czwartek, dnia 18-go b.
m ., jako w dzień pogrzebu
nieodżałowanej
Ś.† p.
JADWIGI LUCEŃSKIEJ,
odbyło się w
Radoszewicach (gub. kaliska), nabożeństwo żałobne za jej zacną
duszę, w obecności ciężko strapionej przyjaciółki i grona
życzliwych, których tylu zostawiła na ziemi.
Kurjer Warszawski 1896 nr 340
= Kronika myśliwska.
Na polowaniu w dobrach Radoszewice, w pow. wieluńskim, u p. E . Wodzińskiej, w dniu 1-ym b. m w 8 strzelb ubito: 2 rogacze, lisa, trzy cietrzewie, 7 kuropatw i 75 zajęcy.
Królem łowów był p. Stefan Domaniewski z Wolnicy, który zabił: kozła, cietrzewia, 2 kuropatwy i 17 zajęcy.
Jeździec i Myśliwy 1897 nr 24
Na polowaniu w
Radoszewicach u p. E. Wodzińskiego w 10
strzelb zabito: 2 kozły, 3 cietrzewie, 10 kuropatw i 126 zajęcy.
Królem łowów był p. Michał Białecki.
Gazeta Kaliska 1897 nr. 102
Na polowaniu w Radoszewicach u p. E. Wodzińskiej w 10
strzelb ubito: 2 borsuki, sarnika, 3 cietrzewie, 10 kuropatw i 126 zajęcy.
Królem łowów był pan Michał Białecki.
Kurjer Warszawski ( z
dodatkiem porannym) 1897 nr 352
Kronika myśliwska.
Na polowaniu w
Radoszewicach u p. E. Wodzińskiej w 10
strzelb ubito: 2 borsuki, sarnika, 3 cietrzewie, 10 kuropatw i 126
zajęcy.
Królem łowów był p.
Michał Białecki.
Kurjer Warszawski (dodatek poranny) 1898 nr 250
Ochrona lasów.
Jak już donosiliśmy, w d. 5-ym b. m., w Kaliszu odbyło się pierwsze posiedzenie organizacyjne komitetu gubernjalnego ochrony leśnej. Przewodniczył gubernator, r. t. Daragan, obecni byli pp.: wiceprezes sądu okręgowego, rz. r. st. N. Naumow, wicegubernator Stremouchow, prezes komisji włościańskiej, rz. r. st. Bazia, starszy rewizor leśny Antonikowski i obywatel ziemski, Emil Repphan.
Po odczytaniu okólnika J. E. Głównego Naczelnika kraju, p. gubernator zawiadomił, że na stałych członków komitetu ze strony właścicieli lasów przedstawił pp. Romockiego i Repphana.
Komitet zatwierdził podział gmin pomiędzy naczelników straży ziemskiej, zaś starszy rewizor leśny przedstawił spis lasów, w których w gub. kaliskiej prowadzony jest wyrąb pustoszący. Komitet postanowił przedsięwziąć kroki, celem wstrzymania wyrębu w tych lasach.
Komitet rozesłał do właścicieli lasów okólnik, w którym zawiadamia, że na zasadzie nowego prawa zabrania się: 1) prowadzenia pustoszących cięć lasu, niezgodnych z planem gospodarstwa leśnego;
2) karczowania samowolnego gruntów podleśnych i zmiany ich przeznaczenia; 3) pasania bydła w porębach i zagajnikach, nieistniejących lat co najmniej piętnaście.
Nadzór nad lasami, nieobciążonemi serwitutami leśnemi, ustanowiono, jak następuje:
W pow. wieluńskim lasy w gminach: Wydrzyn, Dzietrzkowice, Działoszyn, Konopnica, Naramice, Radoszewice, Rudniki i Skrzynno leśniczego wieluńskiego; Galewice, Skrzynki, Sokolniki, Czastary, Skomlin i Lututów—pomocnika leśniczego wieluńskiego; Bolesławiec, Kiełczygłów, Mokrsko, Praszka, Siemkowice, Starzenice i lasy m. Wielunia — naczelnika straży ziemskiej.
Gazeta Kaliska 1900 nr. 18
Zaślubiny. Dnia 9 b. m. w Radoszewicach w pow. wieluńskim, w
miejscowej kaplicy, ks. kanonik dziekan Gryglewski, proboszcz parafji
Siemkowice, w asystencji ks. Kacpra Kobylińskiego, proboszcza parafji Brzeźno i
ks. kanonika Piotra Gutmana, proboszcza parafji Kraszewice, pobłogosławił
związek małżeński między panną Władysławą Wodzińską, córką nieżyjącego
Władysława Wodzińskiego i Emilji z Niemojowskich Wodzińskiej, a panem Wacławem
Domaniewskim, właścicielem dóbr Ostrów, pow. sieradzkiego. Gości weselnych
podejmowała ze staropolską gościnnością matka panny młodej.
Kurjer Warszawski (dodatek
poranny) 1900 nr 26
+ W Radoszewicach
w pow. wieluńskim, odbył się ślub panny Władysławy Wodzińskiej,
córki ś. p. Władysława i
Emilji z Niemojowskich, z p. Wacławem Domaniewskim, właścicielem
dóbr Ostrów, w powiecie sieradzkim.
Gazeta Kaliska 1901 nr. 147
Potrzebny zaraz do pomocy dobremu
ogrodnikowi chłopiec w wieku lat 14— 16, pragnący kształcić się na ogrodnika. Dom. Radoszewice,
przez Osiaków, powiat wieluński.
Gazeta Kaliska 1901 nr. 147
Potrzebuję
natychmiast zastępcy do interesów i nadzoru
nad gospodarstwem podwórzowem, człowieka starszego, energicznego i czynnego,
mającego pewne rekomendacje i zasługującego na pełne zaufanie. Zajęcie małe.
Jest rządca i pisarz. Szczegóły listownie: Dom Radoszewice, przez Osiaków.
Gazeta Kaliska 1901 nr. 151
Dominium Radoszewice
ma do sprzedania: 300 owiec grubowełnistych do chowu i 400
owiec cienkowełnistych na mięso, 30 wołów młodych.
Wiadomość na miejscu, poczta Ossjaków.
Korespondencye „Łowca polskiego.”
Z okolic Złoczewa (gub. kaliska), w styczniu.
Sezon skończony... dla myśliwych. Niejeden wprawdzie zając i sarna padną jeszcze ofiarą kłusowników pełnej i półkrwi, dla myśliwego jednak i hodowcy nastał już okres ochrony, który zwłaszcza w tym roku powinien wcześniej, niż zwykle mieć swój początek. Składają się na to dwa powody: pierwszy—ogólnie gorszy zwierzostan, drugi—łagodna zima, która jeśli nie rozkaprysi się w poźniejszym czasie, może nam przysporzyć dużą ilość wcześniejszych, marcowych zajęcy.
Przechodząc do sprawozdania z ubiegłej kampanii, zaznaczam przedewszystkiem fakt ogromnej różnicy na niekorzyść w zwierzostanie naszej guberni, zwłaszcza w zachodnich i północnych jej częściach. Okolice Kalisza, głośne w całym kraju z rezultatów polowań, przynajmniej co do ilości zabijanej zwierzyny, rywalizujące na tem polu z sąsiedniem W. Ks. Poznańskiem, wykazują w tym roku tak śmiesznie małe cyfry, że w bardzo licznych miejscowościach z tej racyi nie polowano wcale.
Przyczyna tego łatwo się tłómaczy. W roku przeszłym oziminy ujęte były rzadkością, rzepaki zaorane, sterty w polach pokazywano sobie jako osobliwość, pojedyncze zaś okazy zwożono co żywo do pustych stodół już z początkiem zimy. Do braku paszy przyłączyły się następnie w końcu marca mrozy i kilkołokciowe śniegi, które leżały u nas przez dni kilkanaście i te ostatecznie dobiły wygrzaną już poprzedniemi ciepłami zwierzynę. Zające łapano żywcem w stodołach i budynkach gospodarczych, kuropatwy na pół zmarznięte sprzedawano tuzinami po miastach, chwytane bez sideł—wprost rękoma. Drzewa ogrodowe w bezleśnych miejscowościach były ogryzione do nieprawdopodobnej wysokości przez zające, u mnie zaś żarnowiec, którym zające gardzą w zwykłych warunkach, został literalnie z korzeniami wygryziony i na dużej przestrzeni wysechł zupełnie. Na dobitkę, kłusownictwo, uprawiane przez chłopów, rozwielmożniło się u nas do granic już wprost niemożliwych.
Największą plagę, jak zwykle, stanowią obieżysasi, którzy poprzestając na zdobytym za granicą zarobku, nie mają żadnego określonego zajęcia w zimowej porze, natomiast z całym zapałem uprawiają łowiectwo na naszych polach i lasach w jasne księżycowe noce. Żadne środki nie są w stanie temu zapobiedz; jegomość taki, wyspawszy się przez dzień cały, całą noc również ma do rozporządzenia; niemożliwą zaś jest rzeczą, by ludzi dworskich, zmęczonych całodzienną pracą, w każdą noc rozganiać po obszarze kilkudziesięciowłókowym i tropić kłusowników, zwłaszcza w tym roku, gdy brak śniegu utrudnia tego rodzaju poszukiwania.
Zdarza się wreszcie od czasu do czasu, że mniej ostrożny kłusownik wpadnie w ręce uszczęśliwionego właściciela majątku i praw polowania. Naturalnie, po odebraniu broni (dziś już najczęściej odtylcowej), wnosi się skargę do sądu gminnego, gdzie sędzia—najczęściej obywatel i sam myśliwy, obiecuje wymierzyć surową i przykładną karę. Wreszcie sprawa kończy się zasądzeniem 5 rs. kary lub 3-ch dni aresztu, który najczęściej winowajca z całą przyjemnością odsiaduje. Przykład istotnie budujący i bajecznie dużą rolę może odegrać w poprawieniu stosunków na tem polu
A teraz pytanie, kto winien w tej sprawie? Sędzia zasłania się wyraźnemi przepisami prawa, cytuje paragrafy kodeksu, no, i jest prawnie w porządku. Prawnie, powtarzam, juryzdykcja bowiem sądów gminnych daje mu tak obszerną kompetencyę w zasądzaniu spraw, że wyroki bodaj nawet niecałkiem z kodeksem zgodne, bywają najczęściej i w apelacyi zatwierdzano.
Ale, ale i jeszcze raz ale.... Rzecz prosta, z biegiem czasu dochodzi się do przekonania, że najlepiej w tego rodzaju wypadkach jest odebrać broń raubszycowi, rozmówić się z nim w sposób nietyle elegancki, ile energiczny, zagrozić mu wszelkiemi możliwemi karami doczesnemi i wiecznemi.. i na tem poprzestać. Rezultaty wykazują praktyczność tych środków przynajmniej na czas, dopóki siły, stan zdrowia i brak strzelby nie pozwala kłusownikowi wybrać się na nową wyprawę, sądowo zaś kary uzuchwalają go jeszcze więcej i wywołują gromadne naśladownictwo.
Zdarzają się także wypadki, że kłusownik smielszej natury, przejęty duchem buty niemieckiej —rys charakterystyczny tutejszego chłopa, importowany od niedawna z zagranicy— ująć się nie daje, grozi strzałem, chcącym mu broń odebrać i niejednokrotnie zamiar w czyn wprowadza. Kilka takich faktów zdarzyło się w naszych stronach. Sprawca zabójstwa lub postrzelenia uciekł za granicę, lub niepoznany w nocy, dotąd cieszy się bezkarnością. Smutne to przykłady i wymownie świadczące o coraz większym moralnym upadku naszego ludu. Jedynym, zdaniem mojem, środkiem przeciwdziałającym byłby tutaj wpływ duchowieństwa, które we właściwem świetle wykazując występek kłusownictwa, jako jednoznaczny z kradzieżą cudzej własności, podciągając go pod kategoryę tegoż grzechu i zobowiązując do restytucyi, mogłoby stan rzeczy zmienić na lepszy. Innego środka jak dotąd nie widzę.
Prawda, zapomniałem, jest jeszcze ów z krainy mytów projekt reformy praw o polowaniu, ale już i mnie nawet naprzykrzyła się stara zwrotka „Carthaginem esse delendam”.
Nie chcąc cię dłużej nudzić, Szanowny Redaktorze, kończę już list ten i stosując się do wielokrotnie w „Łowcu Polskim” wyrażonej prośby, załączam spis polowań w których sam uczestniczyłem, i wykaz różnicy w rezultacie w stosunku do lat poprzednich.30/XI 1901, Stolec pow. sieradzki 80 sztuk—w r. p. 54
7 XII 1901, Ostrów pow. sieradzki 20 sztuk—w r. p. 50
9/XII 1901, Dębołęka pow. sieradzki 70 sztuk—w r. za p. 90
10,XII 1901, Sokołów pow. sieradzki 50 sztuk—w r. za p. 70
16/XII 1901, Skrzynki pow. wieluński 96 sztuk—w r. p. 60
19/XII 1901, Radoszewice pow. wieluński 90 (w 4 str) sztuk—w r. p.150
22/XII 1901, Szczytniki pow. kaliski 70 sztuk—w r. za p. 250
30/XII 1901, Siemkowice pow. wieluński}
315 sztuk—w r. p. 154
31/XII 1901, Siemkowice pow. wieluński}
7/I 1902, Mokrsko pow. wieluński 160 sztuk—w r. p. 180
13/I 1902, Piętno pow. turecki}
14/I 1902, Piętno pow. turecki} 130 sztuk—w r. p. 350
15/I 1902, Piętno pow. turecki}
W okolicy Błaszek było kilka małych polowań, z których cyfry zabitej zwierzyny nie warto podawać, a stwierdzających znaczny ubytek w stosunku do lat ubiegłych.
Godny zaznaczenia i wyjątkowy w tym roku przyrost zwierzyny, jak widać z dałączonej tabelki, zauważyć się daje w majątku Siemkowice p. Ignacego Karśnickiego, gdzie istotnie zwierzostan imponująco się przedstawia i z każdym rokiem stale się powiększa. Składają się na to różne czynniki: las bez serwitutów, wzorowo prowadzone kultury leśne, wreszcie opieka i dozór samego właściciela, prawdziwego myśliwego i hodowcy.
Pogodę mieliśmy na polowaniach, z małemi wyjątkami, fatalną.
Feliks Murzynowski.
Łowiec Polski
1902 nr 4
Korespondencye „Łowca polskiego.”
Z okolic Złoczewa (gub. kaliska), w styczniu.
Sezon skończony... dla myśliwych. Niejeden wprawdzie zając i sarna padną jeszcze ofiarą kłusowników pełnej i półkrwi, dla myśliwego jednak i hodowcy nastał już okres ochrony, który zwłaszcza w tym roku powinien wcześniej, niż zwykle mieć swój początek. Składają się na to dwa powody: pierwszy—ogólnie gorszy zwierzostan, drugi—łagodna zima, która jeśli nie rozkaprysi się w poźniejszym czasie, może nam przysporzyć dużą ilość wcześniejszych, marcowych zajęcy.
Przechodząc do sprawozdania z ubiegłej kampanii, zaznaczam przedewszystkiem fakt ogromnej różnicy na niekorzyść w zwierzostanie naszej guberni, zwłaszcza w zachodnich i północnych jej częściach. Okolice Kalisza, głośne w całym kraju z rezultatów polowań, przynajmniej co do ilości zabijanej zwierzyny, rywalizujące na tem polu z sąsiedniem W. Ks. Poznańskiem, wykazują w tym roku tak śmiesznie małe cyfry, że w bardzo licznych miejscowościach z tej racyi nie polowano wcale.
Przyczyna tego łatwo się tłómaczy. W roku przeszłym oziminy ujęte były rzadkością, rzepaki zaorane, sterty w polach pokazywano sobie jako osobliwość, pojedyncze zaś okazy zwożono co żywo do pustych stodół już z początkiem zimy. Do braku paszy przyłączyły się następnie w końcu marca mrozy i kilkołokciowe śniegi, które leżały u nas przez dni kilkanaście i te ostatecznie dobiły wygrzaną już poprzedniemi ciepłami zwierzynę. Zające łapano żywcem w stodołach i budynkach gospodarczych, kuropatwy na pół zmarznięte sprzedawano tuzinami po miastach, chwytane bez sideł—wprost rękoma. Drzewa ogrodowe w bezleśnych miejscowościach były ogryzione do nieprawdopodobnej wysokości przez zające, u mnie zaś żarnowiec, którym zające gardzą w zwykłych warunkach, został literalnie z korzeniami wygryziony i na dużej przestrzeni wysechł zupełnie. Na dobitkę, kłusownictwo, uprawiane przez chłopów, rozwielmożniło się u nas do granic już wprost niemożliwych.
Największą plagę, jak zwykle, stanowią obieżysasi, którzy poprzestając na zdobytym za granicą zarobku, nie mają żadnego określonego zajęcia w zimowej porze, natomiast z całym zapałem uprawiają łowiectwo na naszych polach i lasach w jasne księżycowe noce. Żadne środki nie są w stanie temu zapobiedz; jegomość taki, wyspawszy się przez dzień cały, całą noc również ma do rozporządzenia; niemożliwą zaś jest rzeczą, by ludzi dworskich, zmęczonych całodzienną pracą, w każdą noc rozganiać po obszarze kilkudziesięciowłókowym i tropić kłusowników, zwłaszcza w tym roku, gdy brak śniegu utrudnia tego rodzaju poszukiwania.
Zdarza się wreszcie od czasu do czasu, że mniej ostrożny kłusownik wpadnie w ręce uszczęśliwionego właściciela majątku i praw polowania. Naturalnie, po odebraniu broni (dziś już najczęściej odtylcowej), wnosi się skargę do sądu gminnego, gdzie sędzia—najczęściej obywatel i sam myśliwy, obiecuje wymierzyć surową i przykładną karę. Wreszcie sprawa kończy się zasądzeniem 5 rs. kary lub 3-ch dni aresztu, który najczęściej winowajca z całą przyjemnością odsiaduje. Przykład istotnie budujący i bajecznie dużą rolę może odegrać w poprawieniu stosunków na tem polu
A teraz pytanie, kto winien w tej sprawie? Sędzia zasłania się wyraźnemi przepisami prawa, cytuje paragrafy kodeksu, no, i jest prawnie w porządku. Prawnie, powtarzam, juryzdykcja bowiem sądów gminnych daje mu tak obszerną kompetencyę w zasądzaniu spraw, że wyroki bodaj nawet niecałkiem z kodeksem zgodne, bywają najczęściej i w apelacyi zatwierdzano.
Ale, ale i jeszcze raz ale.... Rzecz prosta, z biegiem czasu dochodzi się do przekonania, że najlepiej w tego rodzaju wypadkach jest odebrać broń raubszycowi, rozmówić się z nim w sposób nietyle elegancki, ile energiczny, zagrozić mu wszelkiemi możliwemi karami doczesnemi i wiecznemi.. i na tem poprzestać. Rezultaty wykazują praktyczność tych środków przynajmniej na czas, dopóki siły, stan zdrowia i brak strzelby nie pozwala kłusownikowi wybrać się na nową wyprawę, sądowo zaś kary uzuchwalają go jeszcze więcej i wywołują gromadne naśladownictwo.
Zdarzają się także wypadki, że kłusownik smielszej natury, przejęty duchem buty niemieckiej —rys charakterystyczny tutejszego chłopa, importowany od niedawna z zagranicy— ująć się nie daje, grozi strzałem, chcącym mu broń odebrać i niejednokrotnie zamiar w czyn wprowadza. Kilka takich faktów zdarzyło się w naszych stronach. Sprawca zabójstwa lub postrzelenia uciekł za granicę, lub niepoznany w nocy, dotąd cieszy się bezkarnością. Smutne to przykłady i wymownie świadczące o coraz większym moralnym upadku naszego ludu. Jedynym, zdaniem mojem, środkiem przeciwdziałającym byłby tutaj wpływ duchowieństwa, które we właściwem świetle wykazując występek kłusownictwa, jako jednoznaczny z kradzieżą cudzej własności, podciągając go pod kategoryę tegoż grzechu i zobowiązując do restytucyi, mogłoby stan rzeczy zmienić na lepszy. Innego środka jak dotąd nie widzę.
Prawda, zapomniałem, jest jeszcze ów z krainy mytów projekt reformy praw o polowaniu, ale już i mnie nawet naprzykrzyła się stara zwrotka „Carthaginem esse delendam”.
Nie chcąc cię dłużej nudzić, Szanowny Redaktorze, kończę już list ten i stosując się do wielokrotnie w „Łowcu Polskim” wyrażonej prośby, załączam spis polowań w których sam uczestniczyłem, i wykaz różnicy w rezultacie w stosunku do lat poprzednich.30/XI 1901, Stolec pow. sieradzki 80 sztuk—w r. p. 54
7 XII 1901, Ostrów pow. sieradzki 20 sztuk—w r. p. 50
9/XII 1901, Dębołęka pow. sieradzki 70 sztuk—w r. za p. 90
10,XII 1901, Sokołów pow. sieradzki 50 sztuk—w r. za p. 70
16/XII 1901, Skrzynki pow. wieluński 96 sztuk—w r. p. 60
19/XII 1901, Radoszewice pow. wieluński 90 (w 4 str) sztuk—w r. p.150
22/XII 1901, Szczytniki pow. kaliski 70 sztuk—w r. za p. 250
30/XII 1901, Siemkowice pow. wieluński}
315 sztuk—w r. p. 154
31/XII 1901, Siemkowice pow. wieluński}
7/I 1902, Mokrsko pow. wieluński 160 sztuk—w r. p. 180
13/I 1902, Piętno pow. turecki}
14/I 1902, Piętno pow. turecki} 130 sztuk—w r. p. 350
15/I 1902, Piętno pow. turecki}
W okolicy Błaszek było kilka małych polowań, z których cyfry zabitej zwierzyny nie warto podawać, a stwierdzających znaczny ubytek w stosunku do lat ubiegłych.
Godny zaznaczenia i wyjątkowy w tym roku przyrost zwierzyny, jak widać z dałączonej tabelki, zauważyć się daje w majątku Siemkowice p. Ignacego Karśnickiego, gdzie istotnie zwierzostan imponująco się przedstawia i z każdym rokiem stale się powiększa. Składają się na to różne czynniki: las bez serwitutów, wzorowo prowadzone kultury leśne, wreszcie opieka i dozór samego właściciela, prawdziwego myśliwego i hodowcy.
Pogodę mieliśmy na polowaniach, z małemi wyjątkami, fatalną.
Feliks Murzynowski.
Gazeta Kaliska 1903 nr 65
W dobrach
Radoszowice, powiat Wieluński, poczta Ossjaków, wakuje posada
Gorzelanego od l-go lipca r. b.
Sport: Tygodnik Ilustrowany 1904 nr 53
Myślistwo.
Z kniej i pól.
W Radoszewicach, w pow. wieluńskim, w
dn. 5. i 6. grudnia r. b . w 16 strzelb zabito 318 zajęcy, 16
kuropatw, 1 rogacza i 1 lisa. Królem polowania był p. Stanisław
Murzynowski, który na rozkładzie miał 50 sztuk.
Gazeta Kaliska 1904 nr 180
Leśniczy
poszukuje
miejsca od 1 stycznia K. Borzęcki, Radoszewice, poczta Osiaków.
Gazeta Kaliska 1904 nr 352
Kronika
myśliwska. W dniu 5 i 6 grudnia na polowaniu
w Radoszewicach, pow. wieluńskiego, w 16 strzelb zabito: 318 zajęcy,
16 kuropatw, 1 rogacza i 1 lisa. Królem polowania był p. Stanisław
Murzynowski, który na rozkładzie miał 50 sztuk.
Sport: Tygodnik Ilustrowany 1905 nr 3
Myślistwo.
Z kniej i pól.
W Radoszewicach, w pow. Wieluńskim,
gub. Kaliskiej, w dn 5. i 6 grudnia r. b., w 16 strzelb zabito:
rogacza lisa, 318 zajęcy i 16 kuropatw.
Dnia 30 i 31 stycznia r. b. odbyło się polowanie w 13 strzelb w m. Radoszewice u p. Teodora Dużyńskiego. Dnia pierwszego polowano przeważnie w kotły i padło 97 zajęcy i 6 kuropatw, najwięcej na rozkładzie w dniu tym miał p. Gustaw Taczanowski.
Dnia następnego polowano tylko w lesie z taką samą ilością myśliwych — zabito 51 zajęcy, 2 kuropatwy i lisa. Królem był w dniu tym p. Jan Łubieński. Rezultat b. słaby, ale właściciel Radoszewic kupił dopiero od roku ten majątek i nie jest myśliwym.
Rozwój 1908 nr 117
Kary
administracyjne. Na mocy rozporządzenia czasowego
generał-gubernatora wojennego skazane zostały osoby następujące:
(...) Wojciech Chodyka, mieszkaniec gm.
Radoszewice, w pow. wieluńskim, Józef Brodzki, mieszkaniec gm.
Gruszczyce, w powiecie sieradzkim, Karol Kleczewski, mieszkaniec gm.
Tyniec, w pow. kaliskim i łodzianin Bolesław Skórczyński za
zakłócenie spokoju, a mieszkańcy gm. Leśmierz, w pow. łęczyckim:
Stanisław Wróblewski i Franciszek Kubiak za bójkę na ulicy—na
jeden miesiąc aresztu każdy.
Łowiec Polski 1909 nr 3
W dobrach
Radoszewice, P. Wodzińskiej, odbyło się
29 i 30 grudnia r. z. polowanie, prowadzone przez p. Stefana
Domaniewskiego. Zabito 148 sztuk zwierzyny, w tem 2 kozły i 1 lisa.
Królem polowania pierwszego i drugiego dnia był p. Konrad
Domaniewski.
Łowiec Polski 1911 nr 6
Dnia 30 i 31 stycznia r. b. odbyło się polowanie w 13 strzelb w m. Radoszewice u p. Teodora Dużyńskiego. Dnia pierwszego polowano przeważnie w kotły i padło 97 zajęcy i 6 kuropatw, najwięcej na rozkładzie w dniu tym miał p. Gustaw Taczanowski.
Dnia następnego polowano tylko w lesie z taką samą ilością myśliwych — zabito 51 zajęcy, 2 kuropatwy i lisa. Królem był w dniu tym p. Jan Łubieński. Rezultat b. słaby, ale właściciel Radoszewic kupił dopiero od roku ten majątek i nie jest myśliwym.
Gazeta Świąteczna 1911 nr 1584
Pioruny. Dnia 18-go maja gminę Osiaków
w powiecie wieluńskim, guberńji kaliskiej, nawiedziła burza. Córka
jednego gospodarza we wsi Radoszewicach przyszła właśnie przed
samą burzą ze szkoły i siadła do obiadu. Zaledwie jednak zaczęła
jeść, uderzył piorun i trupem ją położył. Wleciał kominem, a
z ciała zabitej uciekł do ziemi; pożaru więc nie wzniecił. — W
kilka dni potem, w sobotę 27-go maja, okolicę ową nawiedziła
znowu burza z piorunami. Jeden z nich uderzył we wsi Drobnicach w
oborę, gdzie właśnie kobieta dojiła krowę. Zapalił dach, zabił
krowę i psa, a kobietę ogłuszył tak, że padła bez czucia; po
jakimś czasie odzyskała jednak przytomność i jest zdrowa. J. W.
Zorza 1912 nr 39
= Na cele społeczne. Właściciel
Radoszewic, w gub. Kaliskiej, p. Duszyński, ofiarował rb. 15
tysięcy na budowę własnego gmachu szkoły handlowej polskiej, w
Wieluniu.
Właściciel zaś Chotowa pod
Wieluniem, p. Weryho-Darowski, rozpoczyna budowę przy szpitalu
miejscowym przytułku dla starców na 20 łóżek oraz dwóch pokojów
dla ubogich nauczycielek.
Gazeta Świąteczna 1912 nr 1651
Dla dobra ogółu. Właściciel majątku
Radoszewic pod Wieluniem, w guberńji kaliskiej, Duszewski, ofiarował
15 tysięcy rubli na budowę domu dla istniejącej w Wieluniu
polskiej szkoły handlowej.— Właściciel majątku Chotowa, również
w tamtych stronach, Z. Weryho-Darowski, buduje swoim kosztem przy
szpitalu w Wieluniu przytułek dla ubogich, opuszczonych starców, w
którym pomieści się 20 osób. W przytułku tym będą też dwie
izby dla ubogich nauczycielek.
Zorza 1917 nr 25
Znowu pożar z powoda braku opieki nad
dziećmi.
Ze stron Osjakowa (w ziemi
Wieluńskiej).
Coraz częściej nawiedzają pożary
tutejszą okolicę: jeszcze niezapomniano o klęsce tego żywiołu w
Raduczycach, gdzie poszło z dymem 12 zagród, a oto znów w sobotę
9 czerwca o godzinie 5 popołudniu zauważono widniejące na
horyzoncie kłęby dymu. Na razie twierdzono, że las się pali, lecz
później okazało się, że tonie w płomieniach wieś Radoszewice,
położona o 6 wiorst od Osjakowa. Spaliło się 26 zagród wraz z
wszystkiemi zabudowaniami i co gorsza z zapasami żywności i kilkoma
sztukami trzody chlewnej i cieląt. Wiatr był w kierunku wsi, więc
ogień szybko przenosił się z jednego budynku na drugi. Ludność
była zajęta pracą w polu tak, że nawet nie zdołano uratować
pościeli. Na domiar nędzy, jaka się szerzy z powodu wojny,
pozostało znów 31 rodzin bez dachu nad głową, bez ubrania i bez
środków do życia. Budynki były zabezpieczone od ognia, lecz
pytanie, czy otrzymają pogorzelcy wynagrodzenie, gdyż pomimo, że
Towarzystwo Ubezpieczeń od ognia wznowiło swoje czynności, od
czasu wybuchu wojny składki ogniowej nie płacili.
Ogień wznieciły dzieci pozostawione w
domu bez opieki, które wzięły z mieszkania zapałki i rozpaliły
ogień pod szopą. Tak to przez lekkomyślność i niedbalstwo
rodziców tyle rodzin stało się żebrakami.
Na miejsce pożaru przybyły z
Siemkowic i Woli straże ogniowe, które dużo przyczyniły się do
umiejscowienia ognia. Zaalarmowano również straż w Osjakowie, lecz
z powodu braku koni, straż do ognia nie wyjechała, kilku tylko
gorliwych strażaków pośpieszyło pieszo mając w ręku haki, aby
ratować mienia bliźnich swoich, reszta rozeszła się do domu.
A. Walasik.
Gazeta Świąteczna 1917 nr 1899
Pożar. Z parafji Osiakowa, w stronach
wieluńskich, w guberńji kaliskiej, piszą do nas: Okolicę naszą
nawiedzają temi czasy pożary. Jeszcześmy nie zapomnieli o
nieszczęściu w Raduczycach, gdzie poszło z dymem 12 zagród, a tu
w sobotę 9 czerwca znów ukazały się gdzieś daleko kłęby dymu.
Mówili ludzie na razie, że to las się pali, ale okazało się
wkrótce, że pożar pochłania wieś Radoszewice. Spaliło się tam
26 zagród ze wszystkiemi zabudowaniami i zapasami żywności;
upiekło się żywcem kilkoro bydła i kilka świń. Wiatr pędził
iskry na wieś, więc ogień szybko się szerzył, a ludzie
zatrudnieni byli pracą w polu; to też nawet pościeli nie zdołano
uratować. 31 rodzin zostało bez dachu, bez odzieży i bez sposobu
do życia. Budynki były zabezpieczone od ognia, ale gospodarze nie
chcieli płacić składki ogniowej, więc teraz nie otrzymają
wynagrodzenia. Na ratunek przybyły do Radoszewic straże ogniowe z
Siemkowic i Woli. Straż z Osiakowa nie wyruszyła z powodu braku
koni; tylko kilku gorliwych strażaków wybrało się pieszo z hakami
w ręku, aby choć ile możność ratować mienie bliżnich. A.
Walasik.
Obwieszczenia Publiczne 1920 nr 19
Notarjusz Zygmunt Świerczewski w Kaliszu, mający kancelarję w gmachu sądu okręgowego, obwieszcza, że zostały otwarte postępowania spadkowe po zmarłych:
18) Jadwidze Kałka, posiadaczce, prawem wieczystej dzierżawy, działki gruntu 21 mórg z maj. Radoszewice A, pow. Wieluńskiego;
Termin regulacji tych spadków wyznaczony został na d. 29 maja 1920 r. w kancelarji notarjusza Świerczewskiego w Kaliszu, dokąd winny stawić się osoby interesowane, pod skutkami prekluzji.
Nie słowa — ale czyny
Wykonanie reformy rolnej.
Rozporządzenie Rady Ministrów
z dnia 9 stycznia 1926 r.
o ustaleniu na rok 1926 wykazu imiennego nieruchomości ziemskich, podlegających wykupowi przymusowemu.
Na mocy cz. cz. 1 i 3 artykułu 19 ustawy z dnia 28 grudnia 1925 roku o wykonaniu reformy rolnej (Dz. U. R. P. z 1926 r. Nr. 1 poz. 1) zarządza się co następuje:
§ 1. Przewidziany w artykule 19 ustawy z dnia 28 grudnia 1925 r. o wykonaniu reformy rolnej (Dz. U. R. P. Nr. 1 poz. 1) wykaz imienny obejmuje na rok 1926 50.000 hektarów użytków rolnych, podlegających przewidzianym w tejże ustawie skutkom zamieszczenia w wykazie imiennym z następujących nieruchomości ziemskich (czyli przymusowej parcelacji)
2) Na obszarze właściwości terytorialnej okręgowego urzędu ziemskiego w Piotrkowie.
e) w powiecie łaskim:
26) 100 ha z majątku Dąbrowy Rusieckie, należącego do małż. Małujów Marjana i Wandy.
j) w powiecie wieluńskim:
32) 400 ha z majątku Radoszewice lit. A, należącego do Piekarskich Moszka i Berka.
Gazeta Wieluńska
1925 nr 7
Samobójstwo. Dnia
10 listopada r. b. w lesie majątku Radoszewice
powiesił się Mateusz Namyślak, lat 45.
Wola Ludu 1926 nr 5
Nie słowa — ale czyny
Wykonanie reformy rolnej.
Rozporządzenie Rady Ministrów
z dnia 9 stycznia 1926 r.
o ustaleniu na rok 1926 wykazu imiennego nieruchomości ziemskich, podlegających wykupowi przymusowemu.
Na mocy cz. cz. 1 i 3 artykułu 19 ustawy z dnia 28 grudnia 1925 roku o wykonaniu reformy rolnej (Dz. U. R. P. z 1926 r. Nr. 1 poz. 1) zarządza się co następuje:
§ 1. Przewidziany w artykule 19 ustawy z dnia 28 grudnia 1925 r. o wykonaniu reformy rolnej (Dz. U. R. P. Nr. 1 poz. 1) wykaz imienny obejmuje na rok 1926 50.000 hektarów użytków rolnych, podlegających przewidzianym w tejże ustawie skutkom zamieszczenia w wykazie imiennym z następujących nieruchomości ziemskich (czyli przymusowej parcelacji)
2) Na obszarze właściwości terytorialnej okręgowego urzędu ziemskiego w Piotrkowie.
e) w powiecie łaskim:
26) 100 ha z majątku Dąbrowy Rusieckie, należącego do małż. Małujów Marjana i Wandy.
j) w powiecie wieluńskim:
32) 400 ha z majątku Radoszewice lit. A, należącego do Piekarskich Moszka i Berka.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1926 nr 31
Okręgowy Urząd Ziemski w Piotrkowie podaje do publicznej wiadomości, że na skutek wniosku włościan wsi Kuszyna z dnia 20-go listopada 1925 roku w przedmiocie scalenia gruntów wsi Kuszyna, w gminie Radoszewice, powiecie Wieluńskim położonej, Okręgowa Komisja Ziemska w Piotrkowie, decyzją, powziętą na posiedzeniu jawnem w dniu 9 marca 1926 roku (sprawa Nr. R. 29/26) postanowiła: 1) wniosek gospodarzy wsi Kuszyna o scaleniu ich gruntów, wyrażony w formie podania do Powiatowego Urzędu Ziemskiego w Wieluniu z dnia 20-go listopada 1925 roku, zatwierdzić, 2) ustalić obszar scalenia wsi Kuszyna, w granicach: a) wszystkich gruntów ukazowych tej wsi o powierzchni około 153 ha., b) gruntów majątku Radoszewice, które włościanie otrzymają za zlikwidowane serwituty, c) gruntów majątku Radoszewice o powierzchni, jaka okaże się niezbędną dla wyprostowania granic zewnętrznych, 3) wszcząć postępowanie scaleniowe na podanym wyżej obszarze.
OKRĘGOWY URZĄD ZIEMSKI.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1926 nr 33
Ogłoszenie.
Okręgowy Urząd Ziemski w Piotrkowie podaje do publicznej wiadomości, że na skutek wniosku włościan wsi Zmyślona z dnia 7 lipca 1925 roku w przedmiocie scalenia gruntów wsi Zmyślona, w gminie Radoszewice, powiecie Wieluńskim położonej, Okręgowa Komisja Ziemska w Piotrkowie decyzją powziętą na posiedzeniu jawnem w dniu 8 marca 1926 roku postanowiła: 1) wniosek włościan z dnia 7.VII. 1925 roku w przedmiocie scalenia ich gruntów — zatwierdzić, 2) ustalić obszar scalenia w granicach: a) gruntów ukazowych wsi Zmyślona o obszarze około 135 ha., b) gruntów zaserwitutowych tejże wsi o obszarze około 61 ha., c) gruntów wsi Bugaj o powierzchni około 6 ha., a stanowiących własność: Jana i Jadwigi małż. Jędraszczyk i Wojciecha Dury ze wsi Zmyślona oraz Bolesława i Marjanny Borczyk, Tomasza i Weroniki Marchewka, Marianny Dębkiewicz, Leona i Weroniki Kij, Józefa i Bronisławy Tokarczyk, Andrzeja Dury, Jakóba i Doroty Dura, Błażeja Graczyka, Jozefa i Jadwigi Zadwornych, Mateusza i Antoniny Walczak, Józefa i Marianny Stander, Piotra i Ludwiki Dura, Marcina, i Marjanny Nawrockich, Andrzeja i Józefy Szewczyk ze wsi Bugaj, posiadających po 4200 m2 tych gruntów d) gruntów pokarczemnych, należących do SS-rów Stanisława Rabendy o powierzchni około 5 ha., e) gruntów dworskich z majątku Radoszewice, własność Moszka i Berka braci Piekarskich o obszarze około 60 ha.
OKRĘGOWY URZĄD ZIEMSKI.
Obwieszczenia Publiczne 1926 nr 84
Dyrekcja Główna Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Warszawie, na zasadzie artykułów 218 i 219 ustawy Towarzystwa, zawiadamia:
II. Okrąg Kaliski:
7) Wierzycieli hipotecznych dóbr Radoszewice A, B, C, D i części majątku Radoszewice lit. A, wydzielone z dóbr Radoszewice lit. A, B, C, D, pow. wieluńskiego, w 2-ch księgach wieczystych uregulowanych, a mianowicie: 1) Bolesława Michnikowskiego, 2) Icka Pelta, 3) Józefa Rodaka, 4) Ludomiłę-Marjannę Skarda, 5) Dawida Bendeta, 6) Joska-Chaima Tille, 7) Szymona Łakomego, 8) Ludwika Grünfelda, 9) Esterę Szreier, 10) Szmula Frydmana.
(...) jako mających wpisy hipoteczne, bez obranego miejsca zamieszkania, z księgi hipotecznej wiadomego, że dobra poniżej wymienione, na zasadzie art. 221 tejże ustawy, obciążone pożyczkami Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, za zaległe raty, będą sprzedawane w kancelarjach niżej wymienionych notarjuszów, w niżej wymienionych miastach: (...)
Warunki licytacyjne dołączone zostały do odnośnych ksiąg hipotecznych i mogą być przejrzane w odpowiednich kancelarjach hipotecznych, lub też w biurze Dyrekcji Głównej Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Warszawie.
Vadium licytacyjne winno być złożone w gotowiźnie, lub w listach zastawnych Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, licząc po cenie oznaczonej przez Dyrekcję Główną, wraz z bieżącemi kuponami, oraz z upoważnieniem do sprzedaży rzeczonych listów zastawnych.
W razie niedojścia do skutku sprzedaży dla braku licytantów, druga i ostateczna sprzedaż od zniżonego szacunku odbędzie się bez dalszych nowych zawiadomień w terminie, jaki Dyrekcja Główna oznaczy i w pismach publicznych raz jeden ogłosi.
W razie niedojścia do skutku drugiej sprzedaży z powodu braku licytantów, dobra te na zasadzie art. 234 ustawy przechodzą na własność Towarzystwa.
Gdyby w dniu do licytacji wyznaczonym, przypadło święto kościelne, lub gdyby w dniu tym czynności w sądzie były zawieszone, sprzedaż odbędzie się w dniu następnym w kancelarji tego samego notarjusza.
Przegląd Leśniczy 1926 marzec
Spis wszystkich lasów prywatnych,
komunalnych, kościeln. i fundacyjnych w województwie Śląskiem,
Poznańskiem, Pomorskiem i Łódzkiem o powierzchni ponad 50 ha
według stanu z 1924 r. Zestawił W. Przybylski.
132. Nazwa majątku leśnego:
Radoszewice, powiat Wieluń. Właściciel: Bernard i Maks Piekarscy .
Obszar ha: (serw.) 807, 55.
Obwieszczenia Publiczne 1927 nr 20
Aleksander Rudzki,
notarjusz przy sądzie okręgowym w Kaliszu obwieszcza, że zostały
otwarte postępowania spadkowe po zmarłych:
2) Majerze Klotzu,
współwłaśc. osady Alfonsów, pow. kaliskiego, współwłaśc.
działki ziemi około 57557 łokci z folwarku Dobrzec Mały, pow.
kaliskiego, wierzyciel sumy 2000 rb. z %, kaucją 200 rb. z pod Nr.
ć3e działu IV wyk. hip., nieruchomości w Kaliszu, hip. Nr. 140
litera B i właścicielu części 4500 mtr. kubicz. drzewa sosnowego,
okrągłego, budowlanego i 176 sąż. drzewa opałowego,
zabezpieczonych do Nr. 3 w dziale III wyk. hip. części maj.
Radoszewice A, pow. wieluńskiego;
Termin do zamknięcia tych
postępowań wyznaczony został na dz. 13 września 1927 r., w
kancelarji notarjusza Rudzkiego w Kaliszu, dokąd w tym dniu osoby
interesowane winny stawić się z odnośnemi dokumentami, pod
skutkami prekluzji.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1927 nr 27
Okręgowy Urząd Ziemski w Piotrkowie podaje do publicznej wiadomości, że Okręgowa Komisja Ziemska w Piotrkowie na posiedzeniu w dniu 30 grudnia 1926 r. postanowiła:
1) wniosek gospodarzy wsi Kuźnica-Ługowska z dnia 21 października 1924 roku oraz wniosek gospodarzy wsi Radoszewice z dnia 22 czerwca 1926 roku i wniosek gospodarzy wsi Kije z dnia 25 sierpnia 1926 roku w przedmiocie scalenia ich gruntów — zatwierdzić;
2) ustalić obszar scalenia w składzie:
I. a) gruntów wykazanych w tabeli likwidacyjnej wsi Kuźnica-Ługowska o powierzchni około 137 ha,
gruntów otrzymanych za zlikwidowane serwituty tej wsi z dóbr ziemskich Radoszewice o obszarze około 200 ha,
gruntów objętych księgą hipoteczną dóbr ziemskich Radoszewice o powierzchni około 1.4 ha, będących w posiadaniu Józefa Zygmunta;
II. a) gruntów wykazanych w tabeli likwidacyjnej wsi Radoszewice o powierzchni około 300 ha,
gruntów, otrzymanych z dóbr ziemskich Radoszewice za zlikwidowane serwituty tejże wsi, o powierzchni około 481 ha,
gruntów objętych księgą hipoteczną dóbr ziemskich Radoszewice o powierzchni około 12.42 ha, będących w posiadaniu Władysława Zygmunta, SS-rów Kazimierza Wolańskiego, Józefa i Błażeja Chałasów i Stanisława Mielczarka;
III. a) gruntów wykazanych w tabeli likwidacyjnej wsi Kije, o powierzchni około 38 ha, oraz
b) gruntów, jakie otrzymają uczestnicy scalenia — gospodarze wsi Kije, z tytułu likwidacji uprawnień serwitutowych tej wsi, obciążających dobra ziemskie Radoszewice, w przybliżeniu około 30 ha.
Orzeczenie to uprawomocniło się dnia 3 czerwca 1927 r.
OKRĘGOWY URZĄD ZIEMSKI w PIOTRKOWIE.
Obwieszczenia Publiczne 1927 nr 30
Notarjusz przy sądzie
okręgowym w Kaliszu, Karol Wyganowski, obwieszcza, że po śmierci
niżej wymienionych osób, zostały otwarte postępowania spadkowe:
2) Rachli-Sury
Piekarskiej, wierzyc. sum: 250 dol., 358 dolar., 9993 dol. 50 cent. i
12.500 dolar., zabezpieczonej w IV dziale wyk. hip. dóbr Radoszewice
i Radoszewice A., pow. wieluńskiego — (...)
Termin zamknięcia tych
postępowań spadkowych wyznaczony został na dn. 25
października 1927 r. i w dniu tym osoby w spadku zainteresowane,
winny stawić się w kancelarji notarjusza Karola Wyganowskiego w
Kaliszu.
Ziemia Sieradzka 1927 styczeń
Śmiertelny wypadek.
W dniu 14. b. m. podczas spuszczania sosny w lesie Raduszewickim, uległ śmiertelnemu wypadkowi Franciszek Kulifer lat 22 stały mieszkaniec wsi Delfin.
— (w) Ustąpienie Wójta. Wójt gm. Radoszewice p. St. Majnert, ustąpił z dotychczasowego stanowiska.
Powodując się brakiem czasu a tem samem nie możnością podołania nałożonych nań obowiązków.
Ustąpienie Wójta p. Majnerta gminiacy przyjęli z wielkim żalem, gdyż jako człowiek b. inteligentny i taktowny wychodził pod każdem względem bez zarzutu.
— (w) Wybory na wójta. Jak się dowiadujemy wybory na wójta w gm. Radoszewice mają się odbyć w dniu 1 sierpnia.
Już obecnie gminiacy radzą nad wysunięciem kandydatur, z pomiędzy innych najpoważniejszym kandydatem na to stanowisko ma być p. Wróbel z Osjakowa.
— (w) Śmiertelny wypadek przy pracy. W dniu 19 bm. we wsi Radoszewice, podczas krycia dachu na nowobudującej się stodole plebańskiej, wskutek złamania się deski, spadł ze szczytu stodoły na klepisko Józef Wojdyła lat 60 doznając pęknięcia czaszki wobec czego w kilka minut życie zakończył.
— (w) Jeszcze jedna filja pocztowa w powiecie. W niedzielę dn. 5 sierpnia rb. odbędzie się we wsi Radoszewice otwarcie i poświęcenie filji pocztowej.
Powstanie nowej filji zawdzięczyć należy tamtejszemu ks. Proboszczowi.
WIELUŃ.
— Wybory na wójta. W ubiegłym tygodniu odbyły się w Osjakowie, wybory na wójta gm. Radoszewice. Z czterech wysuniętych kandydatów, największą liczbę głosów otrzymał p. Wróbel ze wsi Dębina pod Osjakowem. Na podwójta został wybrany p. Kostrzewa ze wsi Raducki — Folwark.
Wybory odbyły się pod przewodnictwem inspektora Samorządowego p. A. Chleskiego.
Z gminy Radoszewice
(Korespondencja własna.)
Rzadką a wspaniałą uroczystością w gminie Radoszewice zapisał się głęboko w pamięci naszej dzień 22 września 1928 r.
W dniu tym odbyło się uroczyste poświęcenie nowo-wybudowanego gmachu szkolnego w kol. Raduczyce. Już od samego rana zaczęły się przygotowania w tak cichej i skromnej wiosce. Zgromadzone dzieci pod kierownictwem miejscowych nauczycieli oczekiwały przyjazdu PP. Inspek. Szkolnych i Przedstaw. Władz administracyjnych.
O godzinie 10-tej rano przybyli pp. Wójt gminy Radoszewice Ignacy Wróbel i sekretarz Józef Kramarski. Na miejscu zgromadzili się przedstaw. Rady Gmin., Dozoru Szkolnego i miejscowa ludność.
Aktu poświęcenia dokonał ks. Józef Piekieliński, który w krótkich, a treściwych słowach scharakteryzował potrzebę szkoły i to szkoły Polskiej. Następnie przemawiali Inspek. Szkolni podkreślając przedewszystkiem wielką działalność Państwa Polskiego wytężoną w kierunku podniesienia oświaty nadmieniając jednak, że obowiązek budowania szkół spoczywa przedewszystkiem na gminie, a później na Państwie.
Jedną z lepszych grmin w pow. Wieluńskim nadmienił p. Inspektor Szkolny jest gm. Radoszewice, ona to rozumiejąc potrzebę rozwoju szkolnictwa przystąpiła do budowy gmachów. W roku zeszłym wybudowano chociaż bardzo skromny, ale narazie dostateczny domek na Zmyślonej, obecnie o większych rozmiarach bo szkołę 4-ro kl. w kol. Raduczyce.
Inspektor Szkolny w imieniu władz i gminy złożył podziękowanie przedewszystkiem staremu Wójtowi Marcinowi Wejnerowi, Radzie Gmin., Dozorowi Szkolnemu, a następnie nowemu Wójtowi p. Ig. Wróblowi, wyrażając nadzieję nowej pracy na terenie gminy. My ze swej strony składamy przedewszystkiem serdeczne podziękowanie p. Inspek. Samorządu Gmin na pow. Wieluński P. Adamowi Chlewskiemu za jego niestrudzoną pracę w kierunku podniesienia szkolnictwa, bo stwierdzić należy, że nie kto inny tylko On przez cały przeciąg budowy szkoły w naszej gminie nie tylko przeprowadzał dodatnie uchwały, ale przez cały czas dodawał siły i ochoty do pracy, która w tak wolnym tempie poruszała się naprzód.
Uczestnik.
Z RADOSZEWIC.
— W sobotę dnia 3 bm. przybył do Radoszewic poseł Chwaliński, w sprawie głośnego w prasie konfliktu pomiędzy chłopami a technikami meljorantami z Okr. Urz. Ziem w Piotrkowie.
Przy okazji dnia następnego odbył się wiec sprawozdawczy, na którem poseł Chwaliński w dwu godzinnem przemówieniu szczegółowo scharakteryzował obecną sytuację polityczną, gospodarczą i finansową.
Na zakończenie mówca obdarzony burzą oklasków zeszedł z trybuny, i krótko a zwięźle odpowiadał na każde zapytanie i udzielał informacji gospodarzom z miejsca i okolicy.
Po nieszporach miejscowa Liga Kat. Kobiet, z racji rozpoczęcia sześciotygodniowego kursu w Stow. Młodzieży Żeńskiej, zaprosiła pana posła na posiedzenie.
Posiedzenie zagaił proboszcz parafji ks. Łojek wyświetlając zebranym, zadanie Ligi Kat. i udział w niej młodzieży żeńskiej.
Druga z rzędu przemówiła instruktorka kursu p. M. Krzysztoporska przedstawiając potrzebę tego kursu w skład którego wchodzą krój, szycie i najpotrzebniejsze wiadomości z gospodarstwa domowego.
W końcu przewodniczący zebrania udzielił głosu p. posłowi, a ten mając przed oczyma w obszernej sali koło 200 starszych i młodszych kobiet, przemówił do nich na temat: "Kobieta dawniejsza, a dzisiejsza" przeplatając swoją gawędę humorystycznemi anegdotkami z życia młodszych i niezaradnych gospodyń.
Zebrane kobiety i dziewczęta z wielkiem zadowoleniem wysłuchały nowinek wytrawnego mówcy chłopskiego, który swą gwarą wieluńską umie przekonać każdą wiejską kobietę.
W rezultacie wszystkie dziewczęta zapisały się na kurs, i przyrzekły sumiennie uczęszczać na wykłady i ćwiczenia praktyczne.
Słowem cały dzień niedzielny spędzili Radoszewiacy i Radoszewianki z wielką korzyścią i zadowoleniem. Rajsówna.
WIELUŃ.
— (w) Parcelacja Majątku Radoszewice. Olbrzymi majątek bo przeszło 1800 mórg liczący w tem połowa lasów, w gminie i parafji Radoszewice pow. Wieluńskiego, w najbliższym czasie zostanie z wolnej ręki wystawiony na parcelację.
Tego tak ważnego zadania dla rolników podejmuje się znany szerokiemu ogółowi działacz na niwie parcelacji ks. Al. Brzeziński Red. „Pokłosia" wydawanego w Sieradzu.
Pertraktacje w tej sprawie dochodzą do skutku Przeciętnie jeden mórg ziemi wynosi zł 850. Ziemia w połowie pszenno-buraczana, w połowie żytnia.
Podając powyższe do wiadomości rolników, nadmieniamy, że reflektanci z gotówką mają doskonałą sposobność do nabycia na dogodnych warunkach odpowiedniego kawałka ziemi.
— (w) Z Radoszewic. W ubiegłą niedzielę tj dnia 9 bm. odbyło się zebranie organizacyjne mającego powstać Kółka Rolniczego. Obradom przewodniczył instruktor rolniczy C.T.R. z Wielunia.
Na zebranie przybyła dość spora liczba rolników.
Po wygłoszonym przez p. instruktora referacie o znaczeniu i dobrodziejstwie zrzeszania się rolników, obecni na zebraniu rolnicy, w liczbie kilkudziesięciu zawiązali miejscowe Kółko Rolnicze.
— (w) Uroczystość Niepokalanej. Dnia 8 bm. w parafii Radoszewice jako w uroczystość kościółka pod wezwan. Niepokalanego Pocz. Najśw. M. P. odbył się doroczny odpust parafjalny. Na powyższą uroczystość z najbliższych okolic przybyli ks. Proboszczowie.
A co najważniejsze przybyły tak wielkie tłumy ludzi, iż niewielki kościółek parafjalny nie zdołał ani czwartej części pomieścić.
Przy okazji nadmieniam iż dzięki energji naszego zacnego ks. Łojka kościółek cały został pięknie odnowiony, pozatem została wybudowana piękna plebanja oraz najniezbędniejsze budynki gospodarcze.
Wdzięczni parafjanie uchwalili całą osiągniętą sumę z polowania oddać na dalsze potrzeby kościoła.
Parafjanin P.
— (w) W sprawie parcelacji Maj. Radoszewice.
Jak się dowiadujemy, zamiary parcelacji majątku Radoszewice wskutek pewnych trudności, nie doszły do skutku. Prawdopodobnie ma być rozparcelowane tylko 156 hektarów, na upełnorolnienie sąsiednich wsi: Zmyślona, Kije, Radoszewice i Kuźnica—Ługowska. Wobec powyższego zamieszczona przez nas wzmianka w N- 288 „Gońca" z dnia 14 bm. pt. „Parcelacja Majątku Radoszewice" okazała się już nieaktualną.
Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 37a
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu, wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
W dniu 30 grudnia 1927 r.
8717. „Adam
Bator" — sklep spożywczo-kolonjalny i wyroby masarskie
we wsi i gminie Radoszewice, pow. wieluńskiego, istnieje od 1917
roku. Właśc. Adam Bator, zam. w Radoszewicach.
Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 32
Dyrekcja Główna Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Warszawie, na zasadzie artykułów 218 i 219 ustawy Towarzystwa zawiadamia.
I. Okrąg Kaliski
21. Właścicieli i wierzycieli hipotecznych dóbr: 1. Radoszewice A, B C, D, 2. część majątku Radoszewice lit. A, w dwóch księgach hipotecznych uregulowane, obciążone pożyczką T-wa niepodzielnie, powiatu wieluńskiego, a mianowicie: 1. Władysława Laskowskiego, 2. Chaskel Nowaka, 3. Borucha Klotz, 4. Marję Klotz, 5. Izabelę Zabierzowską, 6. Justynę Klotz, 7. Hersza Nowomiast, 8. Borucha Głowińskiego, 9 Arona-Hersza Głowińskiego, 10. Marję Fuks, 11. Teodora Marcina Dużyńskiego, 12. Hersza Szeps, 13. Firmę ,,M. Preger", 14. Ludwika Grünfeld, 15. Esterę Szrajer, 16. Icka-Moszka Fiszer, 17. Jakóba Klotz,18. Esterę Szeier, 19. Jana Skowrońskiego, 20. Zeliga Lewin, 21. Aurelję Piekarską, 22. Izydora Klein, 23. Szmula Frydman, 24. Chaję vel Helenę Klotz, 25. Dorotę Klotz;
Goniec Sieradzki 1928 nr 37
— (w) Ustąpienie Wójta. Wójt gm. Radoszewice p. St. Majnert, ustąpił z dotychczasowego stanowiska.
Powodując się brakiem czasu a tem samem nie możnością podołania nałożonych nań obowiązków.
Ustąpienie Wójta p. Majnerta gminiacy przyjęli z wielkim żalem, gdyż jako człowiek b. inteligentny i taktowny wychodził pod każdem względem bez zarzutu.
Goniec Sieradzki 1928 nr 43
— (w) Wybory na wójta. Jak się dowiadujemy wybory na wójta w gm. Radoszewice mają się odbyć w dniu 1 sierpnia.
Już obecnie gminiacy radzą nad wysunięciem kandydatur, z pomiędzy innych najpoważniejszym kandydatem na to stanowisko ma być p. Wróbel z Osjakowa.
Goniec Sieradzki 1928 nr 46
— (w) Śmiertelny wypadek przy pracy. W dniu 19 bm. we wsi Radoszewice, podczas krycia dachu na nowobudującej się stodole plebańskiej, wskutek złamania się deski, spadł ze szczytu stodoły na klepisko Józef Wojdyła lat 60 doznając pęknięcia czaszki wobec czego w kilka minut życie zakończył.
Goniec Sieradzki 1928 nr 49
— (w) Jeszcze jedna filja pocztowa w powiecie. W niedzielę dn. 5 sierpnia rb. odbędzie się we wsi Radoszewice otwarcie i poświęcenie filji pocztowej.
Powstanie nowej filji zawdzięczyć należy tamtejszemu ks. Proboszczowi.
Goniec Sieradzki 1928 nr 59
WIELUŃ.
— Wybory na wójta. W ubiegłym tygodniu odbyły się w Osjakowie, wybory na wójta gm. Radoszewice. Z czterech wysuniętych kandydatów, największą liczbę głosów otrzymał p. Wróbel ze wsi Dębina pod Osjakowem. Na podwójta został wybrany p. Kostrzewa ze wsi Raducki — Folwark.
Wybory odbyły się pod przewodnictwem inspektora Samorządowego p. A. Chleskiego.
Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 81
Wydział hipoteczny przy
sądzie okręgowym w Kaliszu obwieszcza, że otwarte zostały
postępowania spadkowe po zmarłych:
5) Michale
Gruszczyńskim, właśc. 30 morg. z maj. Radoszewice A, B, pow.
wieluńskiego;
Termin zamknięcia tych
postępowań spadkowych wyznaczony został na dzień 13 maja 1929
roku, w którym to dniu osoby interesowane winny zgłosić swoje
prawa w tymże wydziale hipotecznym, pod skutkami prekluzji.
Goniec Sieradzki 1928 nr 104
Z gminy Radoszewice
(Korespondencja własna.)
Rzadką a wspaniałą uroczystością w gminie Radoszewice zapisał się głęboko w pamięci naszej dzień 22 września 1928 r.
W dniu tym odbyło się uroczyste poświęcenie nowo-wybudowanego gmachu szkolnego w kol. Raduczyce. Już od samego rana zaczęły się przygotowania w tak cichej i skromnej wiosce. Zgromadzone dzieci pod kierownictwem miejscowych nauczycieli oczekiwały przyjazdu PP. Inspek. Szkolnych i Przedstaw. Władz administracyjnych.
O godzinie 10-tej rano przybyli pp. Wójt gminy Radoszewice Ignacy Wróbel i sekretarz Józef Kramarski. Na miejscu zgromadzili się przedstaw. Rady Gmin., Dozoru Szkolnego i miejscowa ludność.
Aktu poświęcenia dokonał ks. Józef Piekieliński, który w krótkich, a treściwych słowach scharakteryzował potrzebę szkoły i to szkoły Polskiej. Następnie przemawiali Inspek. Szkolni podkreślając przedewszystkiem wielką działalność Państwa Polskiego wytężoną w kierunku podniesienia oświaty nadmieniając jednak, że obowiązek budowania szkół spoczywa przedewszystkiem na gminie, a później na Państwie.
Jedną z lepszych grmin w pow. Wieluńskim nadmienił p. Inspektor Szkolny jest gm. Radoszewice, ona to rozumiejąc potrzebę rozwoju szkolnictwa przystąpiła do budowy gmachów. W roku zeszłym wybudowano chociaż bardzo skromny, ale narazie dostateczny domek na Zmyślonej, obecnie o większych rozmiarach bo szkołę 4-ro kl. w kol. Raduczyce.
Inspektor Szkolny w imieniu władz i gminy złożył podziękowanie przedewszystkiem staremu Wójtowi Marcinowi Wejnerowi, Radzie Gmin., Dozorowi Szkolnemu, a następnie nowemu Wójtowi p. Ig. Wróblowi, wyrażając nadzieję nowej pracy na terenie gminy. My ze swej strony składamy przedewszystkiem serdeczne podziękowanie p. Inspek. Samorządu Gmin na pow. Wieluński P. Adamowi Chlewskiemu za jego niestrudzoną pracę w kierunku podniesienia szkolnictwa, bo stwierdzić należy, że nie kto inny tylko On przez cały przeciąg budowy szkoły w naszej gminie nie tylko przeprowadzał dodatnie uchwały, ale przez cały czas dodawał siły i ochoty do pracy, która w tak wolnym tempie poruszała się naprzód.
Uczestnik.
Goniec Sieradzki 1928 nr 142
Z RADOSZEWIC.
— W sobotę dnia 3 bm. przybył do Radoszewic poseł Chwaliński, w sprawie głośnego w prasie konfliktu pomiędzy chłopami a technikami meljorantami z Okr. Urz. Ziem w Piotrkowie.
Przy okazji dnia następnego odbył się wiec sprawozdawczy, na którem poseł Chwaliński w dwu godzinnem przemówieniu szczegółowo scharakteryzował obecną sytuację polityczną, gospodarczą i finansową.
Na zakończenie mówca obdarzony burzą oklasków zeszedł z trybuny, i krótko a zwięźle odpowiadał na każde zapytanie i udzielał informacji gospodarzom z miejsca i okolicy.
Po nieszporach miejscowa Liga Kat. Kobiet, z racji rozpoczęcia sześciotygodniowego kursu w Stow. Młodzieży Żeńskiej, zaprosiła pana posła na posiedzenie.
Posiedzenie zagaił proboszcz parafji ks. Łojek wyświetlając zebranym, zadanie Ligi Kat. i udział w niej młodzieży żeńskiej.
Druga z rzędu przemówiła instruktorka kursu p. M. Krzysztoporska przedstawiając potrzebę tego kursu w skład którego wchodzą krój, szycie i najpotrzebniejsze wiadomości z gospodarstwa domowego.
W końcu przewodniczący zebrania udzielił głosu p. posłowi, a ten mając przed oczyma w obszernej sali koło 200 starszych i młodszych kobiet, przemówił do nich na temat: "Kobieta dawniejsza, a dzisiejsza" przeplatając swoją gawędę humorystycznemi anegdotkami z życia młodszych i niezaradnych gospodyń.
Zebrane kobiety i dziewczęta z wielkiem zadowoleniem wysłuchały nowinek wytrawnego mówcy chłopskiego, który swą gwarą wieluńską umie przekonać każdą wiejską kobietę.
W rezultacie wszystkie dziewczęta zapisały się na kurs, i przyrzekły sumiennie uczęszczać na wykłady i ćwiczenia praktyczne.
Słowem cały dzień niedzielny spędzili Radoszewiacy i Radoszewianki z wielką korzyścią i zadowoleniem. Rajsówna.
Goniec Sieradzki 1928 nr 165
WIELUŃ.
— (w) Parcelacja Majątku Radoszewice. Olbrzymi majątek bo przeszło 1800 mórg liczący w tem połowa lasów, w gminie i parafji Radoszewice pow. Wieluńskiego, w najbliższym czasie zostanie z wolnej ręki wystawiony na parcelację.
Tego tak ważnego zadania dla rolników podejmuje się znany szerokiemu ogółowi działacz na niwie parcelacji ks. Al. Brzeziński Red. „Pokłosia" wydawanego w Sieradzu.
Pertraktacje w tej sprawie dochodzą do skutku Przeciętnie jeden mórg ziemi wynosi zł 850. Ziemia w połowie pszenno-buraczana, w połowie żytnia.
Podając powyższe do wiadomości rolników, nadmieniamy, że reflektanci z gotówką mają doskonałą sposobność do nabycia na dogodnych warunkach odpowiedniego kawałka ziemi.
Goniec Sieradzki 1928 nr 169
— (w) Z Radoszewic. W ubiegłą niedzielę tj dnia 9 bm. odbyło się zebranie organizacyjne mającego powstać Kółka Rolniczego. Obradom przewodniczył instruktor rolniczy C.T.R. z Wielunia.
Na zebranie przybyła dość spora liczba rolników.
Po wygłoszonym przez p. instruktora referacie o znaczeniu i dobrodziejstwie zrzeszania się rolników, obecni na zebraniu rolnicy, w liczbie kilkudziesięciu zawiązali miejscowe Kółko Rolnicze.
Goniec Sieradzki 1928 nr 170
— (w) Uroczystość Niepokalanej. Dnia 8 bm. w parafii Radoszewice jako w uroczystość kościółka pod wezwan. Niepokalanego Pocz. Najśw. M. P. odbył się doroczny odpust parafjalny. Na powyższą uroczystość z najbliższych okolic przybyli ks. Proboszczowie.
A co najważniejsze przybyły tak wielkie tłumy ludzi, iż niewielki kościółek parafjalny nie zdołał ani czwartej części pomieścić.
Przy okazji nadmieniam iż dzięki energji naszego zacnego ks. Łojka kościółek cały został pięknie odnowiony, pozatem została wybudowana piękna plebanja oraz najniezbędniejsze budynki gospodarcze.
Wdzięczni parafjanie uchwalili całą osiągniętą sumę z polowania oddać na dalsze potrzeby kościoła.
Parafjanin P.
Goniec Sieradzki 1928 nr 171
— (w) W sprawie parcelacji Maj. Radoszewice.
Jak się dowiadujemy, zamiary parcelacji majątku Radoszewice wskutek pewnych trudności, nie doszły do skutku. Prawdopodobnie ma być rozparcelowane tylko 156 hektarów, na upełnorolnienie sąsiednich wsi: Zmyślona, Kije, Radoszewice i Kuźnica—Ługowska. Wobec powyższego zamieszczona przez nas wzmianka w N- 288 „Gońca" z dnia 14 bm. pt. „Parcelacja Majątku Radoszewice" okazała się już nieaktualną.
Echo Łódzkie 1928 październik
Ciemnota wsi.
Chłopi pobili inżynierów, mierzących ich pola.
Z Wielunia donoszą:
Na polach pod Wieluniem rozegrało się wczoraj krwawe zajście. Miejscowi chłopi pobili do utraty przytomności geometrów, którzy mieli dokonać pomiarów gruntów.
Bank Ziemiański delegował z Warszawy do Wielunia 2 przysięgłych geometrów, inż. Mieczysława Piotrkowskiego (Pańska 105) i inż. Feliksa Kempistę (Leszno 108), aby w porozumieniu z Urzędem Ziemskim w Piotrkowie dokonali pomiarów melioracyjnych na polach wsi Radoszewice.
Pomiary miały być przeprowadzane celem podjęcia prac nad oszuszeniem moczarów i mokrych gruntów.
Ukazanie się geometrów na polach wywołało wśród chłopów poruszenie.
We wsi gruchnęła wieść, że pomiary dokonane być mają w celu wyznaczenia podatku od gruntów.
— Nie dać im mierzyć — poszło po wsi.
— Jazda na nich!
I 50 gospodarzy i parobczaków ruszyło hurmem na pola.
Każdy chwyta co miał pod ręką: kosy, widły, cepy, kłonice. Wielu uzbroiło się poprostu w kamienie.
Gromada zatrzymała się przed inżynierami. Wystąpił jeden z najstarszych chłopów i w kategoryczny sposób zażądał, aby geometrzy opuścili pola.
— Nie! — brzmiała odpowiedź. — Nie zejdziemy, póki nie spełnimy swego obowiązku i nie dokonamy pomiarów.
Wtedy tłum rzucił się na geometrów. Posypały się razy.
Uderzony cepami w głowę inż. Kempisty zwalił się na ziemię. Cios kłonicą powalił w następnej chwili inż. Piotrowskiego i jego pomocnika p. Kanię. Kilku robotników towarzyszącym geometrom, odniosło ciężkie rany.
Nie dość na tem.
Rozbestwieni chłopi schwycili inż. Kempistę i zawlekli go do odległej o 10 metrów rzeki, gdzie wrzucili go do wody.
Inżyniera Piotrowskiego zaś pokłuli palami mierniczemi, zaopatrzonemi w żelazne końce.
Kilku robotników, przybyłych z geometrami, zdołało zbiec do Wielunia i zawiadomić o zajściu posterunek policji.
Przybyli do Radoszewic policjanci, aresztowali prowodyrów i głównych sprawców zajścia.
Rannym udzielił pierwszej pomocy lekarz powiatowy dr. Kosiński, poczem odwieziono ich do szpitala w Wieluniu.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1929 nr 5
Ogłoszenie.
,,Wobec niemożności
doręczenia odpisu orzeczenia Ministra Reform Rolnych z dnia 29
listopada 1928 r. uzupełnionego zastrzeżeniami Okręgowego Urzędu
Ziemskiego w sprawie nałożenia w trybie art. 15 ustawy z dnia 28
grudnia 1925 r, o wykonaniu reformy rolnej (poz. 1, Dz. Ust. R. P.
Nr. 1 z roku 1926), obowiązku rozparcelowania 156 ha z nieruchomości
ziemskiej Radoszewice, gminy Radoszewice, powiatu wieluńskiego,
współwłaścicielowi rzeczonych dóbr, Bernardowi Piekarskiemu,
Okręgowy Urząd Ziemski w Piotrkowie ogłasza i zawiadamia wyżej
wymienionego, że odpis powyższego orzeczenia wraz z pismem
Okręgowego Urzędu Ziemskiego Nr. R. 7468/28, zostały złożone w
Urzędzie gminy Radoszewice i wywieszone na
widocznem miejscu w lokalu tego Urzędu, a to zgodnie z art. 19
ustawy z dnia 11.8.1923 r. Dz. Ust. R. P. Nr. 90, poz. 706), oraz
poucza, że orzeczenie to zaskarżeniu w toku instancji nie podlega".
— (w) Z Sądu. W dniu 21 bm. Sąd Okręgowy Kaliski, na sesji wyjazdowej w Wieluniu w pełnym komplecie, rozpatrywał pod przewodnictwem wiceprezesa Sądu Okręgowego Z. Kaczkowskiego między innymi następujące sprawy:
Adama Batora lat 54 mieszkańca wsi i gm. Radoszewice oskarżonego o przechowywanie sacharyny pochodzenia zagranicznego.
Józefa Bąkowskiego lat 26 zam. we wsi Wandalin gm. Złoczew za przemyt papierosów wagi 50 gr. oraz używanego roweru i opony zapasowej sąd skazał na zapłacenie grzywny w sumie zł 405 gr. 80 Zaś wyżej wymienione dowody rzeczowe Sąd postanowił przekazać na rzecz Skarbu Państwa.
— (w) Z Sądu Okręgowego. W dniu 22 bm. Sąd Okręgowy Kaliski na sesji wyjazdowej w Wieluniu na publicznem posiedzeniu pod przewodnictwem wiceprez. Sądu Okręg. Z. Kaczkowskiego, rozpoznawał w pełnym komplecie pośród innych sprawę Adama Batora, mieszkańca wsi i gm. Radoszewice, dostatecznie poszlakowanego o przechowywanie w swym domu sacharyny, bez odnośnego pozwolenia, Sąd skazał oskarżonego Batora na karę pieniężną w wysokości 100 zł z zamianą przy niewypłacalności na 15 dni aresztu, zaś z powodu ubóstwa, zwolnić od opłat sądowych, natomiast postanowił obciążyć go kosztami sądowymi.
Na tem Sąd Okręgowy zakończył rozpatrywanie spraw karnych na sesji wyjazdowej w Wieluniu: Następnie kadencja przewidywana jest na koniec kwietnia.
Olbrzymi pożar spowodowany przez dwoje dzieci.
16 zagród włościańskich poszło z dymem.
W dniu 8 b. m. we wsi i Gminie Radoszewice pow. Wieluńskiego wybuchł straszny pożar spowodowany przez Pawlaka J. lat 6 i Szemę Józefa lat 5, którzy bawiąc się zapałkami rozniecili ogień w pobliżu szopy, od którego zapaliła się szopa a następnie budynki.
Powstały pożar mając przed sobą budynki kryte słomą z łatwością obejmował jeden po drugim. W rezultacie czego uległo spaleniu 16 gospodarstw a mianowicie: Zadwornemu Błażejowi spalił się dom obora, stodoła i szopa, oraz inwentarz martwy wartości 13 tys. zł.
Habryniakowi M. dom, obora, inwentarz żywy i martwy wartości 12 tys. zł.
Prądeckiemu W. dom, obora, szopa i inwentarz wartości 15 tys. zł.
Ochocie T. dom, szopa i obora oraz inwentarz wart. 10 tys. zł.
Zadwornemu Ludw. dom, szopa, obora oraz inwentarz wart. 12 tys. zł.
Łakoniakowi M. dom, obora, i inwentarz wart. 13 tys. zł.
Prądeckiemu M. dom, obora, stodoła i inwentarz wartości 7 tys. zł.
Szanieckiemu P. dom, obora, dwie szopy, inwentarz i sprzęty domowe wart. 9200 zł.
Borczykowi M. dom, stodoła, obora i inwentarz wart. 11,000 zł.
Wojdyle M. dom, obora, szopa inwentarz martwy i zboże wart. 12,200 zł.
Borczykowi St. dom, obora, szopa, 2 chlewy inwentarz i zboże wart. 10,800 zł.
Rabendzie Ant. 2 domy, obora, stodoła oraz zboże i inwentarz wart. 16,000 zł.
Zarembie P. dom, obora i sprzęty domowe wart. 7,800.
Jędrzejczakowi Józefowi dom, obora, wartości 5000 zł.
Zamorskiemu Fr. dom, obora i szopa wartości 7,000 zł.
Tędli M. dom, obora, szopa i inwentarz martwy wart. 7,500 zł.
Walaszczykowi Ign. sprzęty domowe i przybory piekarskie wart. 300 zł i
Nowakowskiemu Fr. warsztat stolarski, zapasy desek i narzędzia stolarskie wart. 3000 zł.
Ogólne straty pożaru sięgają 200 tysięcy złotych.
W gaszeniu pożaru brały udział cztery straże pożarne.
Ażeby położyć kres podobnym nieszczęśliwym wypadkom, rodzice i opiekunowie dzieci, winni najsurowiej przestrzegać, ażeby dzieci nie miały możności dostępu do zapałek, gdyż przez lekceważenie powyższego, w jednej chwili stracony jest dorobek całych pokoleń.
— (w) Nowe Straże pożarne. Wobec licznych klęsk wynikłych ostatnio z pożarów i jednocześnie z braku w danej miejscowości straży pożarnej, któraby mogła skutecznie stawić czoło groźnemu żywiołowi, zorganizowały się w powiecie znów dwie nowe straże pożarne.
A mianowicie we wsi Chobanin gm. Galewice, zapisało się na członków czynnych 40 mieszkańców a na wspierających 50.
We wsi Mielcuchy gm. Kuźnica Grabowska zapisało się na czynnych członków straży pożarnej 29 a na popierających cała wioska.
Jednocześnie dowiadujemy się, że i wieś gminna Radoszewice, po ostatnim pożarze, który strawił 16 gospodarstw przystąpiła do zorganizowania straży u siebie.
W tym celu zaproszony został przez miejscowego prob. ks. Łojka, Instruktor pożarniczy A. Albert, który w czasie najbliższym przybędzie do wsi w celu zorganizowania Straży pożarnej.
— (w) W powiecie Wieluńskim liczba oddziałów Straty rozrosła w ostatnim tygodniu do 100, gdyż założono Straż w Raduszewicach, w dniu 26 sierpnia a 28 sierpnia założono Straż w Łaszewie, która jest 100-ną z rzędu.
Z RADOSZEWIC.
— (w) W niedzielę dnia 8 bm. odbyło się w Radoszewicach ogólne zebranie wsi: Radoszewice, Zmyślona, Bugaj, Katarzynopole, Pińki, Tendle, Szewczyki i Kije, w sprawie zorganizowania oddziału straży pożarnej.
Zebranie zagaił w krótkich słowach Ks. prob. Łojek poczem przemówił do zgromadzonych o potrzebie straży p. R. Piekarski Uczestnicy zebrania uchwalili jednogłośnie opodatkować się po 2 zł od numeru ze wsi Radoszewice a z okolicznych wsi, po 2 zł dobrowolnej składki z każdego domu, na kupno sikawki i innych najniezbędniejszych narzędzi ratowniczych.
Wieczorem tegoż dnia, odbyło się w sali szkoły powszechnej, posiedzenie zarządu straży na którem omawiane były sprawy organizacyjne straży.
— (w) Jak traktuje pogorzelców Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych. Korespondencja z Osjakowa. Przypatrując się bliżej przez cały szereg lat naocznie się przekonałem jak owocnie pracuje Dyrekcja Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń wzajemnych i niech posłużą następujące przykłady:
Dwa lata temu spaliło się kilka domostw w Czarnożyłach. Skoro o tem doszło do wiadomości Głównej Dyrekcji w Warszawie, naczelny zwierzchnik tego zakładu wraz z inspektorem Oddziału Wojewódzkiego w Łodzi z p. Bukowskim zjeżdżają na miejsce i bezwłocznie likwidują należność pogorzelcom wypłacając jednocześnie na miejscu całkowite straty spowodowane pogorzelą.
Obecnie w miesiącu sierpniu rb. wybuchł pożar we wsi Radoszewice i pastwą płomieni pada 16 gospodarstw.
W dniu 5 września 1929 r. zjechał na miejsce z Warszawy Dyrektor Administracyjny P. Leon Ringman wraz z inspektorem Wojewódzkiem p. Bukowskim i przy udziale miejscowego inspektora p. Bergera z polecenia pierwszego wypłacono znowu na miejscu straty pogorzelowe wynoszące 49 000 złot. w tem około 8 000 zł. za spalone zboże ubezpieczone w trybie przymusowem.
Gdyby nie przymusowe ubezpieczenie objektów rolnych, pogorzelcy z Radoszewic nie dostaliby nic za nie.
Jednakowoż jak się okazuje, przymusowe ubezpieczenie rolne w znacznej mierze stawia na nogi pogorzelców, bo za to co mu się spaliło, natychmiast otrzymuje ekwiwalent ubezpieczeniowy.
Nie czeka pogorzelec miesiącami jak to było za czasów rosyjskich kiedy należność za straty spowodowane pożarem wypłacały rosyjskie urzędy powiatowe.
Dziś się zmieniły czasy do niepoznania, bo najwyższa Władza Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń z Warszawy zjeżdża na miejsce i wypłaca należność pogorzelcom.
Znam te stosunki i wiem dobrze, że wypłata na miejscu dokonywa się przez władze ubezpieczeniowe nie z musu służbowego, a z obowiązku obywatelskiego, dlatego że Władze te poczuwają się do obowiązku nieść pomoc nieszczęśliwemu pogorzelcowi.
Nie potrzebuje ów pogorzelec czekać aż wypłacą należność, nie potrzebuje chodzić do instytucji ubezpieczeń i prosić o przyspieszenie wypłaty, same władze te przywożą pieniądze na miejsce a tem samem ratują pogorzelca od wyzysku, bowiem pogorzelec posiadając otrzymaną gotówką może natychmiast przystąpić do odbudowy.
Jeszcze jeden wysoki plus jaki Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych stosuje do pogorzelców, otóż zakład ten wydaje pożyczki na okres 5-cio letni z oprocentowaniem 4 proc. w stosunku rocznym z warunkiem że pogorzelec wybuduje budynki ogniotrwałe.
Z takiej pożyczki pogorzelec dwojako korzysta: raz z małego oprocentowania pożyczki, a powtóre płaci o połowę mniejszą składkę ogniową jaka jest pobierana od budynków drewnianych krytych słomą. W tym wypadku pogorzelcy winni korzystać z dobrodziejstw i budować budynki ogniotrwałe.
Za obywatelskie traktowanie pogorzelców i niesienie im pomocy należy się uznanie i podziękowanie panu Dyrektorowi Ringmanowi i p. Inspektorowi Bukowskiemu. Piszący niniejszą korespondencję uważa z naciskiem zaznaczyć, że władze Zakładu Ubezpieczeniowego są to ludzie szlachetni i odczuwający niedolę pogorzelców
Cześć wam za to zacni obywatele.
Widz.
WIELUŃ.
— (w) Z Sądu Okręgowego. Sąd okręgowy Kaliski na sesji wyjazdowej w Wieluniu między innemi rozpatrywał następujące sprawy:
Jana Dudkę lat 31 ze wsi i gminy Skrzynno, za zniewolenie swej 15 letniej pasierbicy. Sąd skazał na 6 m. więzienia.
Za pobicie techników dokonujących pomiarów kanalizacyjnych na polach wsi Radoszewice, Sąd skazał tamtejszych gospodarzy: Rabędę, Ochotę i Przydacza po roku więzienia, Tądla na 6 m. i Zelka na miesiąc więzienia.
— (w) Złamanie nogi. W dniu 24 bm. pisarz gm. Radoszewice p. Kramarski zchodząc ze schodów upadł tak nieszczęśliwie, że złamał sobie nogę. Wskutek czego przewieziony być musiał na kurację do szpitala w Wieluniu.
Obwieszczenia Publiczne 1929 nr 30
Dyrekcja Główna Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w War szawie na zasadzie artykułów 218 i 219 ustawy Towarzystwa zawiadamia
I. Okrąg Kaliski.
15. Wierzycieli hipoteczn. dóbr 1. Radoszewice ABCD i 2. część majątku Radoszewice lit. A (w 2 ks. hipot. ureg., obciąż, poż. T-wa niepodz.) powiatu wieluńskiego, a mianowicie: 1. Władysława Laskowskiego, 2. Nieujawnionych spadkobierców Michała Gruszczyńskiego, 3. Chaskla Nowaka, 4. Hersza Szeps, 5. Firmę ,,M. Preger" w Kaliszu, 6. Ludwika Grünfeld, 7. Esterę Szreier (Szrejer), 8. Jana Skowrońskiego, 9. Icka- Moszka Fiszer, 10. Zeliga Lewin, 11. Aurelję Piekarską, 12. Izydora Klein (Klejn), 15. Szmula Frydman, 14. Jakóba Klotz, 15. Hersza Nowomiast, 16. Natana Beatus, 17. Chaję vel Helenę Klotz, wdowę, 18. Nieujawnionych spadkobierców Majera Klotz, 19. Marję Fuks, i 20. Nieujawnionych spadkobierców Racheli Piekarskiej.
jako mających wpisy hipoteczne, bez obranego miejsca zamieszkania z księgi hipotecznej wiadomego, że dobra poniżej wymienione, na zasadzie art. 221 tejże Ustawy obciążone pożyczkami Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, za zaległe raty będą sprzedawane w kancelariach niżej wymienionych notarjuszów: (...).
Warunki licytacyjne dołączone zostały do odnośnych ksiąg hipotecznych i mogą być przejrzane w odpowiednich kancelarjach hipotecznych, lub też w biurze Dyrekcji Głównej Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Warszawie.
Vadium licytacyjne winno być złożone w gotowiźnie lub w listach zastawnych Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, licząc po cenie oznaczonej przez Dyrekcję Główną — wraz z bieżącemi kuponami, oraz z upoważnieniem do sprzedaży rzeczonych listów zastawnych.
W razie niedojścia do skutku sprzedaży dla braku licytantów, druga i ostateczna sprzedaż od zniżonego szacunku odbędzie się bez dalszych nowych zawiadomień w terminie, jaki Dyrekcja Główna oznaczy i w pismach publicznych raz jeden ogłosi.
W razie niedojścia do skutku drugiej sprzedaży z powodu braku licytantów — dobra te na zasadzie art. 234 Ustawy przechodzą na własność Towarzystwa.
Gdyby w dniu do licytacji wyznaczonym przypadło święto kościelne, lub gdyby w dniu tym czynności w sądzie były zawieszone, sprzedaż odbędzie się w dniu następnym w kancelarji tego samego notarjusza.
Goniec Sieradzki 1929 nr 46
— (w) Z Sądu. W dniu 21 bm. Sąd Okręgowy Kaliski, na sesji wyjazdowej w Wieluniu w pełnym komplecie, rozpatrywał pod przewodnictwem wiceprezesa Sądu Okręgowego Z. Kaczkowskiego między innymi następujące sprawy:
Adama Batora lat 54 mieszkańca wsi i gm. Radoszewice oskarżonego o przechowywanie sacharyny pochodzenia zagranicznego.
Józefa Bąkowskiego lat 26 zam. we wsi Wandalin gm. Złoczew za przemyt papierosów wagi 50 gr. oraz używanego roweru i opony zapasowej sąd skazał na zapłacenie grzywny w sumie zł 405 gr. 80 Zaś wyżej wymienione dowody rzeczowe Sąd postanowił przekazać na rzecz Skarbu Państwa.
Goniec Sieradzki 1929 nr 48
— (w) Z Sądu Okręgowego. W dniu 22 bm. Sąd Okręgowy Kaliski na sesji wyjazdowej w Wieluniu na publicznem posiedzeniu pod przewodnictwem wiceprez. Sądu Okręg. Z. Kaczkowskiego, rozpoznawał w pełnym komplecie pośród innych sprawę Adama Batora, mieszkańca wsi i gm. Radoszewice, dostatecznie poszlakowanego o przechowywanie w swym domu sacharyny, bez odnośnego pozwolenia, Sąd skazał oskarżonego Batora na karę pieniężną w wysokości 100 zł z zamianą przy niewypłacalności na 15 dni aresztu, zaś z powodu ubóstwa, zwolnić od opłat sądowych, natomiast postanowił obciążyć go kosztami sądowymi.
Na tem Sąd Okręgowy zakończył rozpatrywanie spraw karnych na sesji wyjazdowej w Wieluniu: Następnie kadencja przewidywana jest na koniec kwietnia.
Goniec Sieradzki 1929 nr 185
Olbrzymi pożar spowodowany przez dwoje dzieci.
16 zagród włościańskich poszło z dymem.
W dniu 8 b. m. we wsi i Gminie Radoszewice pow. Wieluńskiego wybuchł straszny pożar spowodowany przez Pawlaka J. lat 6 i Szemę Józefa lat 5, którzy bawiąc się zapałkami rozniecili ogień w pobliżu szopy, od którego zapaliła się szopa a następnie budynki.
Powstały pożar mając przed sobą budynki kryte słomą z łatwością obejmował jeden po drugim. W rezultacie czego uległo spaleniu 16 gospodarstw a mianowicie: Zadwornemu Błażejowi spalił się dom obora, stodoła i szopa, oraz inwentarz martwy wartości 13 tys. zł.
Habryniakowi M. dom, obora, inwentarz żywy i martwy wartości 12 tys. zł.
Prądeckiemu W. dom, obora, szopa i inwentarz wartości 15 tys. zł.
Ochocie T. dom, szopa i obora oraz inwentarz wart. 10 tys. zł.
Zadwornemu Ludw. dom, szopa, obora oraz inwentarz wart. 12 tys. zł.
Łakoniakowi M. dom, obora, i inwentarz wart. 13 tys. zł.
Prądeckiemu M. dom, obora, stodoła i inwentarz wartości 7 tys. zł.
Szanieckiemu P. dom, obora, dwie szopy, inwentarz i sprzęty domowe wart. 9200 zł.
Borczykowi M. dom, stodoła, obora i inwentarz wart. 11,000 zł.
Wojdyle M. dom, obora, szopa inwentarz martwy i zboże wart. 12,200 zł.
Borczykowi St. dom, obora, szopa, 2 chlewy inwentarz i zboże wart. 10,800 zł.
Rabendzie Ant. 2 domy, obora, stodoła oraz zboże i inwentarz wart. 16,000 zł.
Zarembie P. dom, obora i sprzęty domowe wart. 7,800.
Jędrzejczakowi Józefowi dom, obora, wartości 5000 zł.
Zamorskiemu Fr. dom, obora i szopa wartości 7,000 zł.
Tędli M. dom, obora, szopa i inwentarz martwy wart. 7,500 zł.
Walaszczykowi Ign. sprzęty domowe i przybory piekarskie wart. 300 zł i
Nowakowskiemu Fr. warsztat stolarski, zapasy desek i narzędzia stolarskie wart. 3000 zł.
Ogólne straty pożaru sięgają 200 tysięcy złotych.
W gaszeniu pożaru brały udział cztery straże pożarne.
Ażeby położyć kres podobnym nieszczęśliwym wypadkom, rodzice i opiekunowie dzieci, winni najsurowiej przestrzegać, ażeby dzieci nie miały możności dostępu do zapałek, gdyż przez lekceważenie powyższego, w jednej chwili stracony jest dorobek całych pokoleń.
Goniec Sieradzki 1929 nr 193
— (w) Nowe Straże pożarne. Wobec licznych klęsk wynikłych ostatnio z pożarów i jednocześnie z braku w danej miejscowości straży pożarnej, któraby mogła skutecznie stawić czoło groźnemu żywiołowi, zorganizowały się w powiecie znów dwie nowe straże pożarne.
A mianowicie we wsi Chobanin gm. Galewice, zapisało się na członków czynnych 40 mieszkańców a na wspierających 50.
We wsi Mielcuchy gm. Kuźnica Grabowska zapisało się na czynnych członków straży pożarnej 29 a na popierających cała wioska.
Jednocześnie dowiadujemy się, że i wieś gminna Radoszewice, po ostatnim pożarze, który strawił 16 gospodarstw przystąpiła do zorganizowania straży u siebie.
W tym celu zaproszony został przez miejscowego prob. ks. Łojka, Instruktor pożarniczy A. Albert, który w czasie najbliższym przybędzie do wsi w celu zorganizowania Straży pożarnej.
Goniec Sieradzki 1929 nr 204
— (w) W powiecie Wieluńskim liczba oddziałów Straty rozrosła w ostatnim tygodniu do 100, gdyż założono Straż w Raduszewicach, w dniu 26 sierpnia a 28 sierpnia założono Straż w Łaszewie, która jest 100-ną z rzędu.
Goniec Sieradzki 1929 nr 211
Z RADOSZEWIC.
— (w) W niedzielę dnia 8 bm. odbyło się w Radoszewicach ogólne zebranie wsi: Radoszewice, Zmyślona, Bugaj, Katarzynopole, Pińki, Tendle, Szewczyki i Kije, w sprawie zorganizowania oddziału straży pożarnej.
Zebranie zagaił w krótkich słowach Ks. prob. Łojek poczem przemówił do zgromadzonych o potrzebie straży p. R. Piekarski Uczestnicy zebrania uchwalili jednogłośnie opodatkować się po 2 zł od numeru ze wsi Radoszewice a z okolicznych wsi, po 2 zł dobrowolnej składki z każdego domu, na kupno sikawki i innych najniezbędniejszych narzędzi ratowniczych.
Wieczorem tegoż dnia, odbyło się w sali szkoły powszechnej, posiedzenie zarządu straży na którem omawiane były sprawy organizacyjne straży.
Goniec Sieradzki 1929 nr 212
— (w) Jak traktuje pogorzelców Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych. Korespondencja z Osjakowa. Przypatrując się bliżej przez cały szereg lat naocznie się przekonałem jak owocnie pracuje Dyrekcja Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń wzajemnych i niech posłużą następujące przykłady:
Dwa lata temu spaliło się kilka domostw w Czarnożyłach. Skoro o tem doszło do wiadomości Głównej Dyrekcji w Warszawie, naczelny zwierzchnik tego zakładu wraz z inspektorem Oddziału Wojewódzkiego w Łodzi z p. Bukowskim zjeżdżają na miejsce i bezwłocznie likwidują należność pogorzelcom wypłacając jednocześnie na miejscu całkowite straty spowodowane pogorzelą.
Obecnie w miesiącu sierpniu rb. wybuchł pożar we wsi Radoszewice i pastwą płomieni pada 16 gospodarstw.
W dniu 5 września 1929 r. zjechał na miejsce z Warszawy Dyrektor Administracyjny P. Leon Ringman wraz z inspektorem Wojewódzkiem p. Bukowskim i przy udziale miejscowego inspektora p. Bergera z polecenia pierwszego wypłacono znowu na miejscu straty pogorzelowe wynoszące 49 000 złot. w tem około 8 000 zł. za spalone zboże ubezpieczone w trybie przymusowem.
Gdyby nie przymusowe ubezpieczenie objektów rolnych, pogorzelcy z Radoszewic nie dostaliby nic za nie.
Jednakowoż jak się okazuje, przymusowe ubezpieczenie rolne w znacznej mierze stawia na nogi pogorzelców, bo za to co mu się spaliło, natychmiast otrzymuje ekwiwalent ubezpieczeniowy.
Nie czeka pogorzelec miesiącami jak to było za czasów rosyjskich kiedy należność za straty spowodowane pożarem wypłacały rosyjskie urzędy powiatowe.
Dziś się zmieniły czasy do niepoznania, bo najwyższa Władza Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń z Warszawy zjeżdża na miejsce i wypłaca należność pogorzelcom.
Znam te stosunki i wiem dobrze, że wypłata na miejscu dokonywa się przez władze ubezpieczeniowe nie z musu służbowego, a z obowiązku obywatelskiego, dlatego że Władze te poczuwają się do obowiązku nieść pomoc nieszczęśliwemu pogorzelcowi.
Nie potrzebuje ów pogorzelec czekać aż wypłacą należność, nie potrzebuje chodzić do instytucji ubezpieczeń i prosić o przyspieszenie wypłaty, same władze te przywożą pieniądze na miejsce a tem samem ratują pogorzelca od wyzysku, bowiem pogorzelec posiadając otrzymaną gotówką może natychmiast przystąpić do odbudowy.
Jeszcze jeden wysoki plus jaki Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych stosuje do pogorzelców, otóż zakład ten wydaje pożyczki na okres 5-cio letni z oprocentowaniem 4 proc. w stosunku rocznym z warunkiem że pogorzelec wybuduje budynki ogniotrwałe.
Z takiej pożyczki pogorzelec dwojako korzysta: raz z małego oprocentowania pożyczki, a powtóre płaci o połowę mniejszą składkę ogniową jaka jest pobierana od budynków drewnianych krytych słomą. W tym wypadku pogorzelcy winni korzystać z dobrodziejstw i budować budynki ogniotrwałe.
Za obywatelskie traktowanie pogorzelców i niesienie im pomocy należy się uznanie i podziękowanie panu Dyrektorowi Ringmanowi i p. Inspektorowi Bukowskiemu. Piszący niniejszą korespondencję uważa z naciskiem zaznaczyć, że władze Zakładu Ubezpieczeniowego są to ludzie szlachetni i odczuwający niedolę pogorzelców
Cześć wam za to zacni obywatele.
Widz.
Goniec Sieradzki 1929 nr 262
WIELUŃ.
— (w) Z Sądu Okręgowego. Sąd okręgowy Kaliski na sesji wyjazdowej w Wieluniu między innemi rozpatrywał następujące sprawy:
Jana Dudkę lat 31 ze wsi i gminy Skrzynno, za zniewolenie swej 15 letniej pasierbicy. Sąd skazał na 6 m. więzienia.
Za pobicie techników dokonujących pomiarów kanalizacyjnych na polach wsi Radoszewice, Sąd skazał tamtejszych gospodarzy: Rabędę, Ochotę i Przydacza po roku więzienia, Tądla na 6 m. i Zelka na miesiąc więzienia.
Goniec Sieradzki 1929 nr 278
— (w) Złamanie nogi. W dniu 24 bm. pisarz gm. Radoszewice p. Kramarski zchodząc ze schodów upadł tak nieszczęśliwie, że złamał sobie nogę. Wskutek czego przewieziony być musiał na kurację do szpitala w Wieluniu.
Echo Łódzkie 1929 sierpień
Groźny pożar pod Wieluniem.
18 gospodarstw w morzu ognia.
Łódź, 10 sierpnia. — W dniu wczorajszym we wsi Radoszewice pod Wieluniem dwaj chłopcy 6-letni Józef Pawlak i 5-letni Józef Szyma bawiąc się zapałkami pod szopą niejakiego Marcina Pędli spowodowali pożar, który szerząc się z błyskawiczną szybkością objął w ciągu kilkunastu minut
połowę wsi.
Mimo usilnej akcji straży ogniowej spaliło się doszczętnie 18 gospodarstw, a mianowicie: Błażeja Zadwornego, Marcina Chabrysiaka, Wawrzyńca Paniewskiego, Tomasza Ochoty, Ludwika Zadwornego, Michała Łakomiaka, Marcina Pęgowskiego, Pawła Komoczki, Mateusza Boryszka, Tadeusza Wajdugi, Stanisława Boryszka, Antoniego Rabendy, Pawła Zaremby, Józefa Jędrzejczaka, Franciszka Zamorskiego, Marcina Demblina, Franciszka Nowakowskiego i Aleksandra Nowaczyka.
Straty sięgają wysokości około 150.000 złotych.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1930 nr 13
RUCH SŁUŻBOWY
w miesiącu kwietniu i
maju 1930 r.
Dział Administracji Poczt
i Telegrafów.
2) Paszkowska
Helena, agentka poczt. w Radoszewicach,
pow. Wieluń, zwolniona dnia 12 kwietnia b. r.
3) Chmielewski Józef,
zamianowany agentem od dnia 12 kwietnia b.r. w Radoszewicach.
Goniec Sieradzki 1930 nr 13
Z RADOSZEWIC.
Założenie kółka rolniczego w Radoszewicach.
(w) W ubiegłym roku kilku rolników ze wsi Zmyślona stanęło do konkursu uprawy buraków. Intesywna praca i zamiłowanie do roli konkursistów wydały jesienią pożądane wyniki. CTR. w Wieluń u reprezentowane przez inż. rolnika p. Roliwskiego wyróżniło pilniejszych udzielając im w nagrodę plewaki amerykańskie i maszynki do tłuczenia kartofli kalendarze rolnicze i tp.
Dobry przykład konkursistów zachęcił innych do masowego zapisywania się w b. roku na konkursy kartofli, kukurydzy, buraków i świń i td. i do założenia kółka rolniczego, co nastąpiło dn. 4 bm. przy obecności i współpracy p. inż. Roliwskiego, p. insp. Napiórkowskiego i miejscowego proboszcza.
Nowej placówce i jej organizatorom życzyć należy wytrwania, a rolnikom wsi Zmyślona pomyślności w tej zbożnej pracy dla dobra wsi i okolicy.
Kółkowicz.
Goniec Sieradzki 1930 nr 14
Z RADOSZEWIC.
(w) Stow. Młodzieży Męskiej i żeńskiej wysunęły w bieżącym roku swoich kandydatów do konkursu przysposobienia rolniczego urządzonego przez CTR. w Wieluniu i Zjednoczenie Młodzieży w Poznaniu. Konkursowe pólka i ich plony wizytowali kilkakrotnie z komisji rolniczej p. Inżynier Poliński instruktor CTR. p. Marjan Napierkowski wojew. inspektor T. R. oraz ks. miejsc. prob. i p. Jaworski administr. Dóbr Radoszewice, nie szczędząc młodocianym rolnikom swoich cennych rad i wskazówek.
Niebawem konkursowe pólka buraków i kukurydzy poczęły zwracać powszechną uwagę rolników. W przeliczeniu na morgi ich plony wynosiły od 1700—1800 cn. buraków z 1 h.
Podobnie zadowalające wyniki wydały pólka dziewcząt zasiane kukurydzą bydgoską.
Staranne pracy młodzieży nie pozostały bez nagrody.
W dniu 10 bm. przybyli znowu do nas z wymienionego Stow. przywożąc najstaranniejszym druhom i druhnom nagrody z województwa. I tak z pośród młodzieży męskiej nagrodzony został za wzorową uprawę buraków pastewnych sekr. St. druh Chmielewski Józef i Fr.
Hamulak. Obydwaj otrzymali plewaki amerykańskie, bezpłatną prenumeratę gazety gospodarczej i Mł. Rolnika na cały rok oraz piękny obustronny kalendarz rolniczy.
Z pośród druhen za wzorową uprawę kukurydzy otrzymały nagrody druhny Hamulakówna Maria, Kowalińska St., Swierkówna Jadwiga, Durówna M. oraz najmłodsza drh. 10-letnia Irka Jaworska.
Obecnie zapisała się poważniejsza liczba młodzieży męskiej do konkursu na buraki, kartofle i kukurydzę, a młodzież żeńska gremialnie staje do konkursu hodowli świń i warzyw.
Piękny przykład młodych i przyjacielska rada ks. proboszcza, który obok poważnej pracy złączonej z wykończeniem plebanji i budową organów, nie szczędził czasu na pracę społeczną zachęciły starszych gospodarzy do założenia Kółka Rolniczego w naszej parafji. Mamy nadzieję, iż podobne placówki rolnicze dźwigną nas z uśpienia i skłonią stosowania nowych metod w pracy na roli.
Obwieszczenia Publiczne 1930 nr 22
Wydział hipoteczny przy
sądzie okręgowym w Kaliszu, Sekcji I, obwieszcza, że otwarte
zostały postępowania spadkowe po zmarłych:
6) Maksie
Piekarskim, współwł. maj. Radoszewice A. B. C. i części maj.
Radoszewice A., pow. wieluńskiego.
Termin zamknięcia tych
postępowań spadkowych, wyznaczony został na dzień 22
września 1930 roku. W powołanym terminie osoby zainteresowane
winny zgłosić swoje prawa w powyżej wskazanym wydziale
hipotecznym, pod skutkami prekluzji.
Sprawozdanie działalności Koła Polskiej Macierzy Szkolnej w Wieluniu
za rok 1929.
II. BIBLJOTEKI WĘDROWNE.
Bibljoteki wędrowne nie mogły w roku sprawozdawczym być ilościowo powiększone z powodu braku subsydjum. Kursowało jednak 35 bibljotek wędrownych, zawierających każda od 50 do 100 książek.
Ogólna ilość tomów w bibliotekach wędrownych wynosi 2.161 tomów. Poczytność książek i ilość czytelników w ciągu roku sprawozdawczego wynosiła w poszczególnych miejscowościach:
2. Biała: Kierowniczka Bibljoteki naucz. p. Zaskurska, czytelników 38, książek 120, poczytność 13, ogólna ilość przeczytanych książek 1560.
4. Czarnożyły: Kierowniczka bibljoteki naucz. p. Grabińska, czytelników 34, książek w czytaniu 51, poczytność 8, ogółem przeczytano 408 książek.
6. Gromadzice: Kierowniczka biblioteki naucz. P. Kreżyńska, czytelników 25, książek 51, poczytność 14, ogólna ilość przeczytanych książek 882.
7. Kopydłów:Kierowniczka bibljoteki naucz. p. Chrempińska, czytelników 28, książek 60, poczytność 16, ogółem przeczytano 1020 książek.
9. Krzyworzeka: Kierownik bibljoteki p. Nowak, czytelników 12, poczytność 5, książek 52, ogółem przeczytano 260 książek
10. Komorniki:Sierociniec, kierowniczka bibljoteki siostra Kalinowska, czytelników 45, książek 51, poczytność 10, ogółem przeczytano w ciągu roku 510 książek.
11. Łagiewniki Szkoła. Bez wiadomści.
12. Łagiewniki Dwór. Kierowniczka bibljoteki p. Macińska, czytelników 14, książek 56, poczytność 5, ogólna ilość przeczytanych książek 280.
13. Niedzielsko:Kierownik bibljoteki naucz. P. M. Klimaszewski, czytelników 16, książek 70, poczytność 9, ogółem przeczytano 630 książek.
14. Niemierzyn: Kierowniczka bibljoteki p. Jasińska, czytelników 42, książek 50, poczytność 17, ogółem przeczytano 850 książek.
15. Osjaków bez wiadomości.
17. Radoszewice bez wiadomości.
18. Ruda: Kierowniczka bibljoteki P. W. Taczanowska, czytelników 18, książek 66, poczytność 13, ogółem przeczytano 858 książek.
19. Rudlice: Kierowniczka bibljoteki p. I. Tarnowska, czytelników 20, książek 60, poczytność 7, ogólna ilość przeczytanych książek wynosi 420.
Obwieszczenia Publiczne 1930 nr 28
Dyrekcja Główna Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Warszawie, na zasadzie artykułów 218 i 219 ustawy Towarzystwa zawiadamia:
I. Okrąg kaliski
23. Współwłaścicieli i wierzycieli hipotecznych dóbr: 1) Radoszewice A, B, C, D i 2) część majątku Radoszewice. lit. A (w 2-ch ks. hip ureg. obc. poż. T-wa niepodzielnie), powiatu wieluńskiego, a mianowicie: 1) Władysława Laskowskiego, 2) Chaskiela Nowaka, 3) Jakóba Klotza 4) Małę-Dwojrę Klotz, 5) Helenę Klotz, 6) Benjamina Klotza, 7) Marjem Klotz, 8) Mojsie Klotza, 9) Leona Jedwabia, 10) Hersza Szepsa, 11) Firmę "M. Preger", 12) Ludwika Grünfelda, 13) Esterę Szreier, 14) Icka Moszka Fiszera, 15) Zeliga Lewina, 16) Izydora Klejna, 17) Hersza Nowomiasta, 18) Natana Beatusa, 19) Henocha Langnasa, 20) Abrama Szwarcbarta, 21) Rafała Baumgartena, 22) Dawida Szaja, 23) Justynę Klotz, 24) i Marję Klotz, 25) Dorotę Klotz, 26) Izabellę Zabierzowską i 27) Chaję vel Helenę Klotz, wdowę.
jako mających wpisy hipoteczne, bez obranego miejsca zamieszkania z księgi hipotecznej wiadomego, że dobra poniżej wymienione, na zasadzie artykułu 221 tejże ustawy, obciążone pożyczkami Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, za zaległe raty będą sprzedawane w kancelarji niżej wymienionych notarjuszów:(...).
Warunki licytacyjne dołączone zostały do odnośnych ksiąg hipotecznych i mogą być przejrzane w odpowiednich kancelarjach hipotecznych, lub też w biurze Dyrekcji Głównej Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Warszawie.
Vadium licytacyjne winno być złożone w gotowiźnie lub w listach zastawnych Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego licząc po cenie oznaczonej przez Dyrekcją Główną, wraz z bieżącemi kuponami, oraz z upoważnieniem do sprzedaży rzeczonych listów zastawnych.
W razie niedojścia do skutku sprzedaży dla braku licytantów, druga i ostateczna sprzedaż od zniżonego szacunku odbędzie się bez dalszych nowych zawiadomień, w terminie, jaki Dyrekcja Główna oznaczy i w pismach publicznych raz jeden ogłosi.
W razie niedojścia do skutku drugiej sprzedaży z powodu braku licytantów — dobra te na zasadzie art. 234 ustawy przechodzą na własność Towarzystwa.
Gdyby w dniu do licytacji wyznaczonym przypadło święto kościelne, lub gdyby w dniu tym czynności w sądzie były zawieszone, sprzedaż odbędzie się w dniu następnym w kancelarj i tego samego notarjusza.
Goniec Sieradzki 1930 nr 121
Sprawozdanie działalności Koła Polskiej Macierzy Szkolnej w Wieluniu
za rok 1929.
II. BIBLJOTEKI WĘDROWNE.
Bibljoteki wędrowne nie mogły w roku sprawozdawczym być ilościowo powiększone z powodu braku subsydjum. Kursowało jednak 35 bibljotek wędrownych, zawierających każda od 50 do 100 książek.
Ogólna ilość tomów w bibliotekach wędrownych wynosi 2.161 tomów. Poczytność książek i ilość czytelników w ciągu roku sprawozdawczego wynosiła w poszczególnych miejscowościach:
2. Biała: Kierowniczka Bibljoteki naucz. p. Zaskurska, czytelników 38, książek 120, poczytność 13, ogólna ilość przeczytanych książek 1560.
4. Czarnożyły: Kierowniczka bibljoteki naucz. p. Grabińska, czytelników 34, książek w czytaniu 51, poczytność 8, ogółem przeczytano 408 książek.
6. Gromadzice: Kierowniczka biblioteki naucz. P. Kreżyńska, czytelników 25, książek 51, poczytność 14, ogólna ilość przeczytanych książek 882.
7. Kopydłów:Kierowniczka bibljoteki naucz. p. Chrempińska, czytelników 28, książek 60, poczytność 16, ogółem przeczytano 1020 książek.
9. Krzyworzeka: Kierownik bibljoteki p. Nowak, czytelników 12, poczytność 5, książek 52, ogółem przeczytano 260 książek
10. Komorniki:Sierociniec, kierowniczka bibljoteki siostra Kalinowska, czytelników 45, książek 51, poczytność 10, ogółem przeczytano w ciągu roku 510 książek.
11. Łagiewniki Szkoła. Bez wiadomści.
12. Łagiewniki Dwór. Kierowniczka bibljoteki p. Macińska, czytelników 14, książek 56, poczytność 5, ogólna ilość przeczytanych książek 280.
13. Niedzielsko:Kierownik bibljoteki naucz. P. M. Klimaszewski, czytelników 16, książek 70, poczytność 9, ogółem przeczytano 630 książek.
14. Niemierzyn: Kierowniczka bibljoteki p. Jasińska, czytelników 42, książek 50, poczytność 17, ogółem przeczytano 850 książek.
15. Osjaków bez wiadomości.
17. Radoszewice bez wiadomości.
18. Ruda: Kierowniczka bibljoteki P. W. Taczanowska, czytelników 18, książek 66, poczytność 13, ogółem przeczytano 858 książek.
19. Rudlice: Kierowniczka bibljoteki p. I. Tarnowska, czytelników 20, książek 60, poczytność 7, ogólna ilość przeczytanych książek wynosi 420.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1931 nr 1
Okręgowy Urząd Ziemski w Piotrkowie podaje do publicznej wiadomości, że orzeczeniem z dnia 28 października 1930 r.
postanowił:
1) wniosek Powiatowego Urzędu Ziemskiego w Wieluniu z dnia 7 października 1930 r. Nr. 2413, w sprawie rozszerzenia obszaru scalenia wsi Radoszewice, Kije, Kuźnica-Ługowska, gminy Radoszewice, powiatu wieluńskiego — zatwierdzić.
2) zwiększyć obszar scalenia Radoszewice, Kije, Kuźnica-Ługowska przez włączenie do tegoż około 3 ha gruntów, objętych księgą hipoteczną dóbr ziemskich Radoszewice.
Orzeczenie to uprawomocniło się dnia 5 grudnia 1930 roku.
w/z Naczelnika Wydziału:
(—) S. Trepka
Referent.
Echo Tureckie 1931 nr 23
W dniu 7 czerwcu
r.b., w nocy wieś Radoszewice pod Wieluniem nawiedziona została
straszliwą klęską pożaru, który w perzynę zamienił
nieomal całą wioską.
Jeden z gospodarzy,
wracając późną nocą do domu, spostrzegł kłęby dymu,
jakie wydobywały się z zagrody, stojącej w samym środku wsi,
a należącej do Wosowskiego Jakóba.
Wiatr począł rozrzucać
iskry i żagwie na stojące wokół zabudowania gospodarskie, które
w mgnieniu oka stanęły w ogniu.
Zaalarmowana straż
ogniowa natychmiast ruszyła na ratunek, siły jej jednak okazały
się zbyt małe, aby podołać żywiołowi.
Wezwano więc 6 oddziałów
strażackich, które ruszyły na ratunek pogrążonym we śnie
mieszkańcom. W jednym z domów, należącego do Jana Furmańskiego,
w którym ogień był bardziej zaawansowany, nie zdołano w porę
wyratować znajdującego się w izbie dziecka — 7-letniej Marjanny
Furmańskiej. Dziewczynka poniosła śmierć w płomieniach. Spłonęło
doszczętnie 26 gospodarstw rolnych wraz z martwym i żywym
inwentarzem.
Straty są olbrzymie
i sięgają 200 tysięcy złotych.
Echo Sieradzkie 1931 czerwiec
Śmierć 7-letniej dziewczynki w płomieniach.
43 gospodarstwa pastwą pożaru.
Łódź, dnia 9 czerwca. Ubiegłej nocy wieś Radoszewice pod Wieluniem nawiedziona została straszliwą klęską pożaru, który w perzynę zamienił niemal całą wioskę.
Jeden z gospodarzy, wracając późną nocą do domu, spostrzegł kłęby dymu jakie wydobywały się z zagrody, stojącej w samym środku wsi, a należącej do Wosowskiego* Jakóba.
Wiatr począł rozrzucać iskry i żagwie na stojące wokół zabudowania gospodarskie, które w mgnieniu oka stanęły w ogniu.
Zaalarmowana straż ogniowa natychmiast ruszyła na ratunek, siły jej jednak okazały się zbyt małe, aby podołać i żywiołowi.
Wezwano więc 6 oddziałów strażackich, które ruszyły na ratunek pogrążonym we śnie mieszkańcom.
W jednym z domów, należącego do Jana Furmańskiego, w którym ogień był bardziej zaawansowany — nie zdołano w porę wyratować znajdującego się w izbie dziecka — 7-letniej Marianny Furmańskiej. Dziewczynka poniosła śmierć w płomieniach.
Mimo nadludzkich wysiłków straży i chłopów — spłonęło doszczętnie 26 gospodarstw rolnych wraz z martwym i żywym inwentarzem.
Straty są olbrzymie i sięgają 200 tysięcy złotych.
W czasie akcji ratowniczej we wsi Radoszewice — straż zaalarmowana została drugim pożarem jaki wybuchł w Nowej Wsi, gminy Konopnica.
Tutaj również z powodu sprzyjającego wiatru ogień rozprzestrzeniał się z ogromną szybkością przerzucając się z domu na dom. Pierwszy stanął w ogniu dom Wincentego Kraszewskiego.
Ogółem spłonęło tam 17 gospodarstw wraz z żywym i martwym inwentarzem.
Straty wynoszą około 155 tysięcy złotych.
Jak ustaliło dochodzenie policyjne przyczyną pożaru w Radoszewicach było nieostrożne obchodzenie się z ogniem, w Nowej wsi zaś zachodzi wypadek podpalenia.
Za sprawcą tej zbrodni prowadzone są poszukiwania.
*nieczytelne
Echo Sieradzkie 1931 czerwiec
ZBIÓRKA NA RZECZ POGORZELCÓW.
W związku s klęską pożaru, jaka dotknęła wieś Radoszewice, tutejsze Zrzeszenie Powiatowe Zw. Pr. Ob. Kobiet postanowiło przybyć z pomocą pogorzelcom, ofiarując w sekretarjacie BBWR, kwotę 25 zł. Jednocześnie zawiadamiamy, że dalsze składki dobrowolne na tę pomoc konieczną dla pogorzelców można składać w biurze BBWR. w Wieluniu, Plac Legjonów nr. 6.
Zarząd Zw. Pr. Ob. Kobiet.
Echo Sieradzkie 1931 8 październik
ORGANIZACYJNE POSIEDZENIE KOM. N. P. B.
Odbyło się tu organizacyjne posiedzenie miejscowego Komitetu Niesienia Pomocy bezrobotnym. Skład Komitetu stanowią: pp. Rudziński Ig. jako przew., Wróbel Ig. wójt gminy Radoszewice Nowak Ig., kier. szkoły, Hadryś Bol. sekr. gminy, Zysholc Szulem i Łuczak Wł., czł. Rady Gminnej.
Opracowany został szczegółowo plan działania na terenie gminy. Do zbierania ofiar na rzecz bezrobotnych zaproszone zostały wszystkie miejscowe stowarzyszenia, ponadto uchwalono urządzić w każdej wsi podkomitety, na czele z sołtysem i dwoma członkami.
Na wniosek przewodniczącego p. Rudzińskiego, postanowiono pobierać miesięcznie po 1 jajku z każdego domu, co dać może według obliczenia przeszło 200 złotych miesięcznie.
Komitet wystąpił też z prośbą do okolicznych właścicieli lasów i tartaków o ofiary w postaci drzewa opałowego.
Należy mieć nadzieję, że za przykładem Osjakowa pospieszą choćby ze skromnemi ofiarami, wsie okoliczne i przyczynią się do ulżenia doli głodujących mas bezrobotnych.
Azet.
Echo Sieradzkie 1931 28 październik
Nr. spr. 792/29.
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu
Grodzkiego w Wieluniu rewiru I-go Mieczysław Paszkowski, zamieszkały
w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na
żądanie Chila Herszlikowicza i Henocha Oszpecina w dn. 29
października 1931 r. od godziny 10 rano w majątku Radoszewice, gm.
Radoszewice będzie sprzedawany z licytacji
ruchomy majątek należący do spadk. po Maksie Piekarskim —
Henryka Piekarskiego i Aureli Piekarskiej składający się z 75
wozów żyta niemłóconego i 25 wozów pszenicy nie młóconej i
oszacowany do sprzedaży na sumę sześć tysięcy (6.000) złotych,
którego spis i szacunek przejrzany być może na miejscu sprzedaży
w dniu licytacji.
Wieluń, dn. 25 września
1931 r.
Komornik: Mieczysław
Paszkowski.
Echo Sieradzkie 1931 19 grudzień
OSJAKÓW.
CIEKAWY REFERAT
O WYROBACH BETONOWYCH.
Mieszkańcy naszej osady
mieli sposobność wysłuchania bardzo ciekawego i pouczającego
odczytu na temat ogniotrwałego budownictwa wiejskiego.
W wyczerpującym,
przeszło 3 godziny trwającym wykładzie,
w słowach przystępnych, zaznajomił słuchaczy przedstawiciel
Związku Polskich Fabryk Portland - Cementu z korzyściami i zaletami
wyrobów betonowych
i omówił wyrób i zastosowanie pustaka, dachówki cementowej,
kręgów studziennych i
t. p. Obecnych na odczycie było
przeszło 160 osób, wszyscy wykładu tego z dużym zainteresowaniem
wysłuchali.
Prelegentowi
podziękował obecny na odczycie Komisarz Ziemski, prosząc go by nie
ograniczał się jedynie do tego referatu, ale urządził
kilku-dniowy praktyczny kurs wyrobów betonowych. Okolice Osjakowa
wskutek przeprowadzonych i będących w toku scaleń kilkunastu wsi
przebudowuje się bardzo silnie, piasku jest pod dostatkiem, więc
warunki do zastosowania
budownictwa betonowego są sprzyjające.
Wypożyczenie
na praktyczny kurs kompletu maszyn do wyrobów betonowych
względne pozostawienie ich w jednej ze
scalonych wsi, np. Szynkielewie na pewnych
warunkach, — nawet
z punktu widzenia handlowego
byłoby uzasadnione, idzie bowiem o zainteresowanie kilkunastu dużych
wsi przenoszących swe budowle na nowe działki 1) Konopnica 488 ha.
2) Siemkowice 1136 ha. 3) Strobin 1043 ha. 4) Kuszyna 371* ha. 5)
Radoszewice Kuźnica Ługowska i Kije* 1264 ha. 6) Zmyślona 296 ha.
7) Bębnów 391* ha. 8) Skrzynno 1613 ha. 9) Szynkielew 1043 ha. -
10) Lipnik Mazaniec 980 ha. 11) Walków 550 ha. 12) Chorzyna 618 ha.
13) Osjaków ....* ha.
Mamy nadzieję, że
związek Polskich Fabryk Portland Cementu
w interesie społecznym i dobrze
zrozumianym
własnym poświęci tej sprawie więcej uwagi i zainteresowania. W
akcji tej może liczyć na pomoc i współpracę miejscowych
czynników, zwłaszcza Urzędu Ziemskiego.
*nieczytelne, przypis
autora bloga
Obwieszczenia Publiczne 1932 nr 26a
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu, wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
dnia 5 lutego 1932 r.
12674. „Marjanna Ryś", sklep kolonjalno-spożywczy w Radoszewicach, pow. wieluńskiego. Istnieje od 1931 r. Właścicielka Marjanna Ryś, zam. w Radoszewicach.
Obwieszczenia Publiczne 1932 nr 31
Dyrekcja Główna Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Warszawie, na zasadzie art. 218 i 219 Ustawy Towarzystwa, zawiadamia:
I. Okrąg Kaliski (Sekcja I)
2. Właścicieli i wierzycieli hipotecznych dóbr: 1) Radoszewice ABCD, 2) część majątku Radoszewice lit. A w 2 ks. hipotecznych ureg. obc. pożyczką Towarzystwa niepodzielnie, powiatu wieluńskiego, a mianowicie: 1) nieujawnionych spadkobierców: a) Maksa Piekarskiego, b) Marcina Ignasiaka, 2) Władysława Laskowskiego, 3) Chaskla Nowaka, 4) Jakóba Klotza, 5) Małę - Dwojrę Klotz, 6) Helenę Klotz, 7) Benjamina Klotza, 8) Marjem Klotz, 9) Mojsie Klotza, 10) adw. Maurycego Kacinela, jako kuratora wakującego spadku po Maksie Piekarskim, 11) Leona Jedwab, 12) Hersza Szepsa, 13) firmę ,,M. Preger" w Kaliszu, 14) Esterę Szrejer, 15) Icka - Moszka Fiszera, 16) Joela Lewi, 17) Gustawa Taczanowskiego, 18) Stanisława-Jerzego Frenkla, 19) Małkę - Dwojrę Klotz, 20) Hersza Nowomiasta, 21) Natana Beatusa, 22) Henocha Langnasa, 23) Abrama Szwarcbarta, 24) Rafała Baumgartena, 25) Dawida Szaję, 26) Seweryna Szulca, 27) Justynę Klotz, 28) Marję Klotz, 29) Dorotę Klotz, 30) Izabellę Zabierzowską, 31) Chaję vel Helenę Klotz, wdowę, 32) Wilhelma Silibersztejna, 33) Izraela Altmana, 34) Sendera Altmana, 35) Berka Ankiera, 36) Maryca Ankiera, 37) Hersza Szepsa, 38) Esterę Szrejer, 39) Izydora Klejna.
Echo Sieradzkie 1932 16 maj
J. E. ks. Biskup
Kubina rozpoczął wizytacje poszczególnych parafji w dekanacie
wieluńskim. Ks. biskupowi
towarzyszy w objeździe ks. dziekan Przygodzki. Wizytacja odbywa się
kolejno w następujących parafjach: Dzietrzniki, Pątnów, Mierzyce,
Wierzchlas, Radoszewice, Chotów, Krzyworzeka, Wieluń, Zdzary i
Dzietrzkowice.
J. E. ks. Biskup
przybędzie do Wielunia dnia 25 b. m. a w uroczystość Bożego Ciała
(26 b. m.) celebrować będzie procesję.
Echo Sieradzkie 1932 2 czerwiec
BOCIANY
NIE TOLERUJĄ ZDRADY
MAŁŻEŃSKIEJ.
Donosi nam jeden z
czytelników, że we wsi i gm. Radoszewice,
ktoś dla eksperymentu włożył do gniazda bocianiego jajo gęsie,
które następnie zostało wylęgnięte przez samicę na równi ze
znajdującemi się w gnieździe jajami bocianiemi.
Po pewnym czasie do
wspomnianego gniazda — jak zaobserwowano — codziennie przybywało
po kilkanaście bocianów. Wreszcie po kilku dniach odbył się w
pobliżu gniazda duży zlot bocianów.
W wyniku tego wiecu
wylęgnięte gąsiątko zostało z gniazda wyrzucone a nieszczęsna
bocianica została formalnie poszarpana na strzępy dziobami
oburzonych bocianów.
Echo Sieradzkie 1932 17 lipiec
KATASTROFALNA BURZA Z GRADEM I PIORUNAMI.
Szalejąca w tych dniach burza wyrządziła ogromne szkody w gm. Starzenice i Radoszewice, gdzie grad zniszczył zboże na przestrzeni pięciuset mórg.
Od uderzeń piorunów zniszczone zostało kilkanaście słupów telegraficznych.
W Osjakowie w wieżę kościelną kilkakrotnie uderzał grom nie czyniąc szkody dzięki zainstalowanemu tam gromochronowi. —
Echo Sieradzkie 1932 21 lipiec
BEZROBOTNI SZUKAJĄ
SKARBÓW ZAKOPANYCH PRZEZ POWSTAŃCÓW.
Ostatnio na terenie
gminy Radoszewice w okolicach Osjakowa odbywają się masowe
poszukiwania za zakopanemi skrzyniami złota, które rzekomo miały być zakopane w czasie
powstania przez ukrywające się po lasach wojska polskie.
Największy dół czterech
metrów kwadratowych i trzy głębokie wykopany został na drodze w
lasku Radoszewickim.
Czy poszukiwania te dały
pozytywne wyniki niewiadomo.
Echo Sieradzkie 1932 21 lipiec
NIESZCZĘSNE GNIAZDO
BOCIANIE.
Przed paru
tygodniami pisaliśmy o tem, że we wsi Radoszewice, ktoś dla
zbytków zamienił w gnieździe bocianem jedno z jaj -- podkładając
w to miejsce jajo gęsie. Po wylegnięciu się gąsiątka odbywał
się przez kilka dni zlot bocianów które oglądały w gnieździe
dziwoląga, wkońcu "odmieniec" wyrzucony został z gniazda
przez przybyłe bociany a nieszczęsna bocianica rozszarpana została
przez nich w strzępy.
Obecnie w tych
dniach pozostały bocian wraz z jednym
potomkiem zabity został w gnieździe od
pioruna.
Wypadek ten jest
żywo komentowany przez mieszkańców wioski, którzy twierdza, że
jest to zapowiedź mających
nastąpić
dalszych klęsk w wiosce.
Nadmienić należy, że w
roku ubiegłym Radoszewice nawiedziły 2 wielkie pożary od których
spalona została połowa wioski.
Echo Sieradzkie 1932 24 sierpień
Z SĄDU.
2 MIES.
WIĘZIENIA ZA KRADZIEŻ SIANA I SIECZKI.
Sąd Grodzki w
Wieluniu skazał mieszkańców wsi i gm.
Radoszewice: M. Ocheja, I. Dubrasa i Wł.
Rabende za
dokonanie kradzieży siana i sieczki na szkodę Duszyńskiego,
każdego na 2 mies. więzienia.
Echo Sieradzkie 1932 27 październik
Sąd Okręgowy kaliski na
sesji wyjazdowej w Wieluniu rozpatrywał kilka spraw oskarżonych
sołtysów poszczególnych wiosek o dokonane defraudacje pieniędzy
skarbowych.
Z szeregu
oskarżonych sąd skazał: Idczaka I. ze wsi Dęblicze gm. Skrzynki
za defraudacje [przeszło] 2.000 zł. na 4 miesiące aresztu.
Zająca Zygmunta ze
wsi i gm.
Radoszewice za defraudację około 3.000
zł. na 2 miesiące aresztu.(...)
Wobec niskiego wymiaru
kary i zwolnienia niektórych od winy prokurator przy Sądzie
Okręgowym wniósł apelację.
Nadmienić należy, że
prawie wszyscy oskarżeni byli bronieni przez wybitnych adwokatów.
Echo Sieradzkie 1932 17 grudzień
Przed paru
tygodniami mieszkaniec wsi Zmyślona gm. Radoszewice pow.
wieluńskiego Fr.
Rybak lat 28. rzekomo kawaler przybył do
wsi Radoszewice
gdzie wziął ślub z mieszkanką tejże wioski, posażną panną
Jędraszczykówną. Rybak do aktu ślubnego przedstawił wszystkie potrzebne
dokumenty to też ślub odbył się bez żadnej przeszkody. Rodzice
Jędraszczykówny prócz wyprawienia sutego wesela zapisali jeszcze
młodym kilka mórg ziemi, Rybak zaś obiecał wybudować się za
własne pieniądze. Wszystko poszłoby po myśli Rybaka gdyby nie to,
że wkrótce po ślubie przyszła do mieszkania
Rybaków pewna biedna kobieta z dwojgiem małych dzieci, która
przedstawiła się młodej przystojnej kobiecie jako ślubna żona
Rybaka.
Zeznanie pierwszej żony
Rybaka zrobiło na uwiedzionej tak straszne wrażenie, że padła na
ziemię bezprzytomna. Po chwili przybył do mieszkania Rybak który
na widok swej pierwszej małżonki mocno się zdetonował, przyczem
przybyłą pierwszą żonę pobił i wyrzucił za drzwi wraz z
lamentującemi dziećmi.
Wieść o dwużeństwie
Rybaka lotem błyskawicy obiegła całą wioskę. Biedną
pokrzywdzoną kobietą zajęli się sąsiedzi Rybaka.
Powiadomiona o
powyższem policja Rybaka aresztowała. Pobita pierwsza żona Rybaka
zeznała w policji, że przed 6-ciu laty została zaślubiona przez
Rybaka w Niemczech gdzie wraz z nim przebywała na robotach rolnych.
Rybak według jej oświadczenia, przed
dwoma laty opuścił ją i według jego oświadczenia miał się udać
w daleki świat. Rybakowa po przyjeździe z Niemiec zamieszkała wraz
z dziećmi u swych rodziców w piotrkowskim gdzie też dowiedziała
się
przypadkowo, że maż jej przebywa,
nie na krańcach świata lecz w sąsiednim
powiecie wieluńskim.
§2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Wieluńskiemu.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
(-) Hauke - Nowak
Wojewoda.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1933 nr 19
ROZPORZĄDZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dnia 16 września 1933 r. L. SA. II. 12/15/33
o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu Wieluńskiego na gromady.
Po zasiągnięciu opinij rad gminnych i wydziału powiatowego zgodnie z uchwałą Wydziału Wojewódzkiego z dnia 15 września 1933 r. na podstawie art. 107 ustawy o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego z dnia 23. III. 1933 r. (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) postanawiam co następuje:
§ 1.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Wieluńskiemu.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
(-) Hauke - Nowak
Wojewoda.
Obwieszczenia Publiczne 1933 nr 34a
Wpisy do rejestru handlowego.
Do rejestru handlowego sądu okręgowego w Kaliszu, Działu A,, wciągnięto następujące firmy pod Nr.:
dnia 30 listopada 1932
roku.
12932. Władysława
Zając — sprzedaż artykułów kolonjalno-spożywczych w
Radoszewicach, powiatu wieluńskiego. Istnieje od 1932 roku.
Właścicielka Władysława Zając, zamieszkała w Radoszewicach.
Echo Sieradzkie 1933 1 luty
SKAZANI ZA KŁUSOWNICTWO I NIELEGALNE POSIADANIE BRONI.
W drodze administracyjnej skazani zostali przez Starostwo Wieluńskie — za nie prawne posiadanie broni i kłusownictwo następujący mieszkańcy powiatu.
(...) Graczyk L. z
Radoszewic na 100 zł. grzywny i 1 tydzień aresztu. (...)
Echo Sieradzkie 1933 11 luty
KURS ROBÓT
SZYDEŁKOWYCH W RADOSZEWICACH.
Pierwszy kurs robót
szydełkowych odbył się w Radoszewicach w czasie od dn. 22 stycznia
do dn. 5 lutego b. r. [przy] udziale 16
druh. i 2 pań z patronatu.
W czasie kursu druhny
wykonały wiele doskonałych prac.
Kurs zakończył się w
niedzielę dn. 5 b. m. wystawa wykonanych robót, który zwiedziła
nieomal cała parafja oraz kilkanaście druhen z sąsiednich parafij.
Na zakończenie kursu Ks. Patron urządził dla kursistek i grona
członków wspierających S. M. P. w lokalu parafjalnym herbatkę z
pączkami, która młodzież urozmaicała piosenkami i zabawami
towarzyskiemi.
Z wielkim żalem
żegnały druhny p.
instr. Rudnicką z którą w tak krótkim czasie złączyła je
serdeczna miłość i przywiązanie
Echo Sieradzkie 1933 7 marzec
KTO KOGO WZYWA DZIŚ NA
POJEDYNEK OBYWATELSKI.
Przyjmując wezwanie
Dra. L. Niemca wpłacam złotych 5 na fundusz budowy Łodzi Podwodnej
im. Marszałka Piłsudskiego i jednocześnie rzucam takież wezwanie:
Kierownikowi szkoły w Osjakowie p. Ignacemu Nowakowi: Prezesowi
powiatowego Oddziału Związku pracowników administracji Gminnej p.
Bolesławowi Hadrysiowi w Osjakowie, wójtowi gminy Radoszowice p.
Ignacemu Wróblowi oraz Dwi wet. p. Sokołowskiemu Kazimierzowi
właść. maj. Nowa—wieś.
I. Rodziński.
Echo Sieradzkie 1933 21 marzec
ZACHŁANNOŚĆ
NIEOBYWATELSKA OBYWATELA.
W środę dnia 8 bm.
odbył w Radoszewicach wizją lokalną Sąd Grodzki z racji konfliktu
p. Dużyńskiego z dozorem parafji. Sądowi Towarzyszył grem. p.
Zączkowski oraz obrońca parafji p. Przedpełski. Powiększenie
cmentarza kosztem ziemi parafjalnej stało się kamieniem obrazy dla
znanego dorobkiewicza z Wielunia, który roszcząc sobie pretensje do
tytułu własności kościoła, chciał parafje najpierw steroryzować
sądem, a potem zaproponować jej nabycie kościoła. Sąd tymczasem
po zbadaniu sprawy na miejscu i przesłuchaniu świadków wydał
wyrok odrzucający pretensje p. D i zasądził od niego na rzecz
parafji 80 zł. kosztów. Nieprzejednany amator pieniężków za
kościół zapowiedział apelacje do sądu okręgowego grożąc
zamknięciem kościoła dla parafji A no zobaczymy,
co powie sąd okręgowy? Kto dorobił się majątku na apteczce i
udzielaniu
pożyczek obywatelom, może je wydawać na procesy o zabieranie
kościołów parafjom i usuwanie księży proboszczów. Obrońca
Przedpełski radził w czasie rozprawy p.
Dużyńskiemu rozpocząć proces
najpierw z dozorem kary Wieluńskiej boć i jej współfundatorami
byli Radoszewscy, którzy w 17 w. zbudowali drewniany kościół w
Radoszewicach. Tak to często fortuna ludziom chciwym w głowie
przewraca, popychając ich tam, o czem normalny człowiek nawet
myśleć nie powinien.
Echo Sieradzkie 1933 30 marzec
Z RADOSZEWIC.
W dniu 19 marca b. r. w
Radoszewicach. pow. wieluńskiego, została zorganizowana, staraniem
miejscowego naucz. p. Józefa Szczepańskiego, uroczysta akademja, ku
czci Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego.
Udział w akademji brały
dzieci szkoły powszechnej.
Program był następujący:
1) Przemówienie o Panu
Marszałku — p. Ig. Dziadek.
2) Pierwsza Brygada chór
szkolny
3) Deklamacje
uczenic kl II-ej.
4) Obrazek sceniczny p. t.
"Gąski sierotki Marysi".
5) Deklamacje
uczenic kl. V i
VI.
6) Śpiewy:
a) Poborowy.
b) Święta miłości.
c) Bajka.
d) Żołnierzyki.
7) Ćwiczenia
rytmiczne przy
śpiewie.
8) Hymn
Narodowy odśpiewali wszyscy uczestnicy
W zakończeniu p. J.
Szczepański podziękował za liczne przybycie publiczności, która
w swych okrzykach dała dowód wielkiego zainteresowania i
zadowolenia z odbytej Imprezy.
Echo Sieradzkie 1933 27
maj
NIESUMIENNY POMOCNIK
PISARZA GMINY.
Władysław Jasicki
były pomocnik pisarza gminy Radoszewice stanął w tych
dniach przed Sądem Grodzkim w Wieluniu,
który skazał go na 3 miesiące aresztu za przywłaszczenie sobie
pieniędzy egzekwowanych z wyroków sądowych.
Echo Sieradzkie 1933 27 sierpień
W ub. niedzielę na Zawodach Rejonowych Och. Str. Poż. w Osjakowie Sąd Konkursowy stwierdził, że ćwiczenia odbyły się w/g. regulaminu zawodów oraz obowiązujących przepisów — wobec czego ustalił następującą kolejność:
I. Ochot. Str. Poż. z Osjakowa, II. Ochot. Str. Poż. z Czernic. III. O. S. P. z Szynkielewa.
Dalsze miejsca zajęły oddz. O. S. P. z Konopnicy, Lipnik, Rychłocic i Radoszewic.
Echo Sieradzkie 1933 12 listopad
W
czasie pasenia bydła na
łąkach [o]koło Radoszewic pastuchowie
przemarźli na jesiennym
zimnym wietrze zaczęli dla rozgrzewki
baraszkować się między sobą.
Baraszkowanie to w krótkim
czasie przemieniło się w krwawą bójkę, w wyniku której jeden z
pastuchów Nowakowski Wawrzyn (niemowa) służący u Tomasza Rabędy
w Radoszewicach - doznał niebezpiecznego przebicia boku nożem.
Na odgłos tej
krwawej „rogrzewki", przybiegli
starsi włościanie likwidując całe
zajście oraz zajmując się mocniej poturbowanemi przeważnie
kijami.
Nowakowskiego wskutek
dużego upływu krwi i niebezpiecznej rany przewieziono do szpitala w
Wieluniu na kurację.
W powyższej zaś
sprawie prowadzi dochodzenie zawiadomiony
miejscowy post. P. P.
Echo Sieradzkie 1933 27 listopad
W myśl wydanej
odezwy Komitetu Powiatowego Funduszu Pomocy
Bezrobotnym pow. wieluńskiego nawołującej
do składania ofiar — dalsze ofiary na rzecz bezrobotnych złożyły
następujące osoby:
P. Jakowicka Alojza
— Mokrsko 40 mtr. ziemniaków, p. Łubieński Kazimierz —
Starzenice 20
mtr. kartofli i 2 mtr. drzewa opałowego, p. Maciński Leon —
Łagiewniki 2 mtr. żyta, p. Dużyński P. —Radoszewice 10 mtr.
kartofli, p. Jędrzejewski Józef — Bieniec, 15 mtr. kartofli, p.
Nowicki Witold — Parcice [10] mtr. kartofli, p. Meske — Dominium
Ożarów 12 mtr. drzewa opałowego i p. Rymarkiewiczowa Felicja
— Niedzielsko 2 mtr. żyta.
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1933 3 grudzień
Dzielni strażacy ratują życie starca.
W czasie pożaru młyna w Radoszewicach wydarzył się straszny wypadek który pociągnąłby za sobą życie
ludzkie.
Właściciel płonącego młyna Jan Nowakowski lat 64, ratując wraz z innymi mienie z płonącego budynku — został w pewnej chwili przywalony przez załamujący się sufit.
Na ratunek nieszczęśliwemu rzucił się jego syn i zebrani domownicy przy dzielnej pomocy strażaków którzy w mgnieniu oka wprost gołemi rękoma ...sunęli* płonące krokwie — wydobyto okrutnie poparzonego starca — którego w stanie b. groźnym przewieziono do szpitala W. W. w Wieluniu.
*nieczytelne, przypis autora bloga
Rozwój 1933 nr 115 (Prąd)
(a) Maria Korn,
mieszkanka wsi Radoszewice, tejże gminy,
powiatu Wieluńskiego przybyła do Łodzi by zakupić towar. Gdy
przechodziła ulicą Nowomiejską zaczepił ją jakiś osobnik,
proponując okazyjne kupno paczki materiału wełnianego.
Oszust zaprowadził
Kronową na ulicę nad Łódką, gdzie pokazał wieśniaczce paczkę
z towarem.
Ponieważ cena była
bardzo przystępna po targu Kornowa nabyła sztukę za 60 zł. Gdy
znalazła się na dworcu autobusowym,
zamierzając wyjechać do domu, pokazała towar znajomym i wówczas
dopiero ujawniło się, że wewnątrz znajdują się szmaty. Sprytny
oszust zamienił w sposób niewidoczny paczkę. Poszkodowana zwróciła
się do policji, która wdrożyła poszukiwania.
Gazeta Świąteczna 1933 nr 2761
WSPOMNIENIA POŚMIERTNE. Ś. p.,
Stanisława Idzikowska-Rabendowa, czytelniczka Gazety Świątecznej
od roku 1900, zmarła we wsi Radoszewicach pod Wieluniem. Na pogrzeb
dnia 22-go listopada zgromadziło się wiele ludu. Ś. p. Stanisława
Idzikowska, po ukończeniu szkoły gospodarczej w Kruszynie,
pracowała na gospodarstwie spólnie z ojcem i bratem we wsi
rodzinnej Woli Rudlickiej, parafji Ostrówku. Pracowała też
społecznie, biorąc dział w urządzeniu spólnej książnicy „Ligi
kobiet”, dopomagając w początkach wojny legjonistom. a także w
1920 roku w czasie wojny bolszewickiej pomagała w zbieraniu ofiar na
ranionych żołnierzy polskich. Pozostawiła w żalu nietylko męża
i córkę, ale także i towarzyszów w pracy. Niech Bóg da jej
wieczny spoczynek. W-ski.
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934
24 luty
WYBORY DO
ZARZĄDU GM. RADOSZEWICE.
W dniu 19 b. m. w
Osjakowie w obecności Inspektora Samorządu p. J. Radomyskiego
odbyły się
wybory na wójta i do Zarządu Gminy
Radoszewice.
Wynik wyborów
przedstawia się
następująco:
Wójtem wybrany został p.
Rudziński Ignacy, zastępcą: p. Światłowski Wł.
Członkami Zarządu:
pp. Rostkowski Miecz., Ślusarek Fr. i Górecki Andrzej.
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934 20 marzec
PRZYDZIAŁ SPRZĘTU POŻARNICZEGO DLA STRAŻY POŻARNYCH W POWIECIE.
Na prośbę Oddziału Powiatowego i związku Straży pożarnych w Wieluniu Powszechny Zakład Ubezpieczeń Krajowych Wydział Prewencyjny przyznał dla poszczególnych Straży Pożarnych w powiecie niezbędny sprzęt pożarniczy w postaci beczkowozów, węży, drabin i t. p. oraz zapomogi w gotówce na ogniotrwałe pokrycie dachów remiz strażackich oraz na ich budowę.
Przyznane strażom pożarnym rekwizyty przydzielone będą przez Powiatowego Instruktora p. Tuszyńskiego następującym strażom pożarnym:
34) Radoszewice — 30 mtr. węża tłocznego i 4 mtr. węża szawnego:—
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934
10 maj
W Radoszewicach w
porębie leśnej-prawdopodobnie wskutek zaprószenia ognia zapaliła
się
kupa gałęzi.
Ogień* mając łatwopalny
materjał w jednej* chwili objął 300 kup suchych gałęzi ....*
mtr. drzewa opałowego i kilka....cy* drzewa przeznaczonego na ....*
do tartaka.
Drzewo było własnością
Sendla Leo...* kupca drzewnego ze Zduńskiej Woli.
*nieczytelne, przypis autora bloga
Echo Łódzkie 1934 listopad
Trzy osoby w płonących łóżkach.
Nocny alarm we wsi.
Wieluń, 24.11. We wsi Radoszewice nocą w zagrodzie Stanisława Beresia wybuchł pożar, trawiąc doszczętnie dom mieszkalny, stodołę oraz inwentarz żywy.
Pożar wybuchł tak nagle, że domownicy obudzili się dopiero wówczas, gdy zaczęła się palić pościel oraz bielizna.
Na wszczęty alarm pogorzelców dzięki przybyciu w porę sąsiadów zdołano wyratować nieszczęśliwych od niechybnej śmierci.
Strasznie poparzonych: Stanisława Beresia, żonę jego Helenę oraz ich 4-ro letnią córkę Helenę— przewieziono do szpitala W. W. Św. w Wieluniu na kurację.
Jak ustaliło przeprowadzone dochodzenie ogień powstał prawdopodobnie wskutek podpalenia.
Echo Łódzkie 1935 maj
Pięć zagród w płomieniach.
Przejmujący ryk płonącego żywcem bydła.
Wieluń. 9. 5. — We wsi Radoszewice wybuchł groźny pożar którego pastwą padło pięć zagród włościańskich.
Ogień, który powstał w zagrodzie Góreckiego Andrzeja, trawiąc doszczętnie
oborę, stodołę, szopę i dach nad domem mieszkalnym, podsycany silnym wiatrem przenosił się na sąsiednie zabudowania w tak szybkiem tempie że nie zdążono uwolnić bydła które spłonęło żywcem.
Poszkodowanymi przez groźny żywioł są: Górecki Andrzej, Bator Adam, Patryk Franciszek, Dwornicka Rozalja i Lebioda Ignacy. — Spłonęły im domy mieszkalne, stodoły, szopy i obory oraz narzędzia rolnicze, sprzęty, inwentarz, drób itp.
Przyczyny powstania pożaru narazie nie ustalono, choć zachodzi podejrzenie zbrodniczego podpalenia na tle zemsty.
Jest to już czwarty większy pożar, który nawiedził stosunkowo w niedługim czasie nieszczęśliwą wioskę.
Orędownik 1936 nr. 275
Mordercy i podpalacze
Reemigrant padł ofiarą bandyckiego porozumienia — Zamordowali swą ofiarę i podpalili zagrodę.
Łódź, 24. 11. — W kolonii Radoszewice pod Łodzią spłonęła zagroda Stanisława Więcka, składająca się z domu, obory i stodoły. W zgliszczach znaleziono zwęglone zwłoki 38-letniego Aleksego Kalety, krewnego Więcka, przybyłego ostatnio z zagranicy.
Dochodzenie ustaliło, że Kaleta, jako kawaler, po powrocie do Polski, osiedlił się u Więcka. Zapłacił on Więckowi już za cała zagrodę i miał ją przejąć na własność. Więcek stwierdziwszy, że Kaleta ma poważniejsze sumy oszczędnościowe, w porozumieniu ze swym szwagrem Józefem Idziakiem zabił reemigranta, ograbił, a następnie zwłoki obaj zawlekli na strych i zagrodę podpalili, celem zatarcia śladów.
Obu morderców i podpalaczy osadzono w więzieniu.
Orędownik 1937 nr. 57
Kupują u Żyda. Urząd Stanu Cywilnego rz. - kat. Raduszewice kupuje wszelkiego rodzaju druki u Żyda Fajfra w Wieluniu. Tak samo Stromczyński Andrzej również zakupuje druki dla urzędu parafialnego u Żyda. Wstyd!
Łódzki Dziennik Urzędowy 1938 nr 21
OBWIESZCZENIE URZĘDU WOJEWÓDZKIEGO ŁÓDZKIEGO
z dnia 13 X. 1938 r. Nr. RU. VII. 1/3/165/38
o dokonanym scaleniu gruntów.
Na podstawie art. 1 i 2 ustawy z dnia 21 marca 1931 roku o dowodach prawa własności od gruntów scalonych (Dz. Ust. R. P. Nr. 39, poz. 340) niniejszym obwieszczam, że w wyniku przeprowadzonego scalenia gruntów
2) wsi Borki Drużbińskie, gminy Wierzchy, pow. sieradzkiego,
3) wsi Tuchań, gminy Siemkowice, pow. wieluńskiego,
4) wsi Szynkielew, gminy Konopnica, pow. wieluńskiego,
5) wsi Laski, gm. Radoszewice, pow. wieluńskiego,
3) wsi Tuchań, gminy Siemkowice, pow. wieluńskiego,
4) wsi Szynkielew, gminy Konopnica, pow. wieluńskiego,
5) wsi Laski, gm. Radoszewice, pow. wieluńskiego,
nowoutworzone kolonie, wykazane w dowodach pomiarowych, sporządzonych dla wyszczególnionych wyżej obiektów scalenia, zostały zapisane na rzecz osób niżej wymienionych.
Jednocześnie zawiadamiam, że jeżeli w ciągu 3 miesięcy od dnia następnego po dniu opublikowania niniejszego obwieszczenia w Dzienniku Urzędowym Ministerstwa Sprawiedliwości nie wpłyną do Urzędu Wojewódzkiego pretensje poparte dowodami wytoczenia sporu sądowego o prawo własności do gruntów scalonych, to — zgodnie z art. 3 powołanej na wstępie ustawy — prawomocne orzeczenia, zatwierdzające projekty scalenia łącznie z dowodami pomiarowymi, będą podstawą do pierwiastkowej regulacji hipotecznej scalonych gruntów na rzecz osób wymienionych w niniejszym obwieszczeniu.
5. Obszar scalenia wsi Laski, gminy Radoszewice, powiatu wieluńskiego.
(...) osada pokarczemna Radoszewice.
1) Grunta hipoteczne osady pokarczemnej z maj. Radoszewice pod nazwą Osada Pokarczemna Radoszewice, Konecki Andrzej, Franciszek, Kazimierz, Władysław, Wojciechowska Jadwiga, Konecka Marianna, Drzazga Bronisława, Nr. działki 1, o pow. w ha 2.9504.
Za Wojewodę:
(—) Inż. Fr. Surman
Radca.
Kronika Wielunia
POŻAR W MAJĄTKU PAŃSTWOWYM
W nocy dnia 12 sierpnia w ośrodku państwowym Raduszewice, wybuchł pożar. Pastwą płomieni padł dom mieszkalny drewniany oraz część sprzętu domowego, należącego do ob. Łamiechy i Kinasa. Strat w inwentarzu nie było.
Obwieszczenia Publiczne 1938 nr 100
Wydział Hipoteczny,
Sekcja III, przy Sądzie Okręgowym w Kaliszu obwieszcza, że
otwarte zostały postępowania spadkowe po zmarłych:
2) Ignacym Świerku,
właścicielu prawa wieczystej dzierżawy, do przestrzeni 37 morgów
150 pręt. z maj. Radoszewice A, B. C. D. F.
G, pow. wieluńskiego;
Termin zamknięcia tych
postępowań spadkowych, wyznaczony został na dzień 21 czerwca
1939 roku, w którym to terminie osoby zainteresowane winny
zgłosić swoje prawa w kancelarii wyżej wymienionego Wydziału
Hipotecznego, pod skutkami prekluzji. 275/38.
Głos Chłopski 1948 nr 227
Kronika Wielunia
POŻAR W MAJĄTKU PAŃSTWOWYM
W nocy dnia 12 sierpnia w ośrodku państwowym Raduszewice, wybuchł pożar. Pastwą płomieni padł dom mieszkalny drewniany oraz część sprzętu domowego, należącego do ob. Łamiechy i Kinasa. Strat w inwentarzu nie było.
Dziennik Łódzki 1953 nr 84
Piękna pogoda jest sprzymierzeńcem naszego rolnictwa. Praca w polach trwa więc od świtu do zmierzchu. Meldunki z wczoraj daleko odbiegają od meldunków z dziś. Obszar zaoranych i zasianych pól rośnie bowiem z godziny na godzinę.
Wydłuża się lista PGR-ów, spółdzielni produkcyjnych i chłopskich gromad, które po zakończeniu siewu zbóż kłosowych rozpoczynają siejbę nasion roślin przemysłowych oraz sadzenie ziemniaków.
W gm. Wydrzyn (pow. wieluński) do soboty 4 kwietnia wykonanie planu zasiewu zbóż kłosowych wynosiło 60 proc. — w ciągu wtorku i środy niemal wszyscy gospodarze ukończyli siejbę owsa i jęczmienia. Pomagało im 13 siewników z GOM i 41 siewników prywatnych, objętych obowiązkiem pomocy sąsiedzkiej.
Chłopi w gm. Mokrsko, nie mogąc się doczekać rozpoczęcia przez OS rozdziału i wymiany selekcjonowanego ziarna siewnego, posiali owies z własnych zapasów, w wielu wypadkach nadający się raczej na paszę niż do reprodukcji.
GS Konopnica wymieniła wprawdzie do 4 kwietnia całą pulę doborowych nasion owsa, lecz wydała plantatorom i gospodarzom nie objętym kontraktacją zaledwie 50 proc. jęczmienia. 31 proc, nasion lnu — nie rozprowadzono ani kilograma nasion pszenicy jarej. — Podobnie przedstawia się sprawa w gm. Radoszyce*.
Przykładów nienadążania za potrzebami wiosennej kampanii siewnej można przytoczyć więcej. Winę w tym wypadku ponoszą nic tylko zarządy GS, lecz i prezydia gminnych i powiatowych rad narodowych, które nie monitowały dość wcześnie kierownictw instytucji, odpowiedzialnych za dostarczenie we właściwym czasie kwalifikowanych nasion zbóż oraz roślin przemysłowych.
Należy pamiętać, że niewykorzystanie w akcji siewnej zaplanowanej puli nasion przeznaczonych do reprodukcji — to znaczne obniżenie plonów oraz poważna strata dla naszej gospodarki.
*Radoszewice? Przypis autora bloga.
Dziennik Łódzki 1961 nr
304
25. 12. w
miejscowości Radoszewice
pow. Wieluń
spaliły się
2 stodoły i dachy na oborach Józefa i
Jana Kowalczyków. Straty 70 tys. zł. Ofiar w ludziach nie było.
Dziennik Łódzki 1962 nr
109
W Radoszewicach
(pow. Pajęczno) spłonęła stodoła, a w Srocku (pow. Piotrków)
dom i obora mieszczące się pod jednym dachem.
Dziennik Łódzki 1964 nr
181
Straż pożarna
odnotowała wczoraj 6 pożarów w województwie m. in.
w Radoszewicach (pow. Wieluń) podczas
omłotów spłonęła stodoła ze zbiorami a w Bachorzynie (pow.
Łask) od iskry z komina spłonęły zabudowania gospodarcze i 2
sterty zboża. (kl)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz