Zajączkowski:
Wojsławice-pow. sieradzki
1) 1311 kop. w MK XV w., W. Kn. pol. kor. metr. I, 18 s. 15: Woyslawice - Władysław Łokietek nadaje Wacławowi zwanemu Liszowic miasto Lutomiersk (v.) oraz 5 wsi, wśród których W. 2) 1398 T. Sir. II f. 38: Zwoslawicze - Paulus de Z.
3) XVI w. Ł. I, 392, 479-480: Voyslavicze, Wogyslawicze, Wogyslawycze -villa, wł. król., par. Korczew, dek. szadkowski, arch. uniejowski 4) 1511-1518 P. 188: Voislavicze - par. jw., pow. szadkowski, woj. sieradzkie. 1552-1553 P. 230: Woyslawicze - jw. 5) XIX w. SG XIII,760: Wojsławice - wś i folw. przy źródłach rz. Brodni, par. jw., gm. w m., pow. sieradzki.
1) 1311 kop. w MK XV w., W. Kn. pol. kor. metr. I, 18 s. 15: Woyslawice - Władysław Łokietek nadaje Wacławowi zwanemu Liszowic miasto Lutomiersk (v.) oraz 5 wsi, wśród których W. 2) 1398 T. Sir. II f. 38: Zwoslawicze - Paulus de Z.
3) XVI w. Ł. I, 392, 479-480: Voyslavicze, Wogyslawicze, Wogyslawycze -villa, wł. król., par. Korczew, dek. szadkowski, arch. uniejowski 4) 1511-1518 P. 188: Voislavicze - par. jw., pow. szadkowski, woj. sieradzkie. 1552-1553 P. 230: Woyslawicze - jw. 5) XIX w. SG XIII,760: Wojsławice - wś i folw. przy źródłach rz. Brodni, par. jw., gm. w m., pow. sieradzki.
Taryfa Podymnego 1775 r.
Woysłanice, wieś, woj. sieradzkie,
powiat szadkowski, własność szlachecka, 21 dymów.
Czajkowski 1783-84 r.
Wysławice, parafia korczow (korczew),
dekanat szadkowski, diecezja gnieźnieńska, województwo sieradzkie,
powiat piotrkowski, własność: Cielecki.
Tabella miast, wsi, osad Królestwa Polskiego 1827 r.
Woysławice, województwo
Kaliskie, obwód Sieradzki, powiat Szadkowski, parafia Korczew,
własność prywatna. Ilość domów 25, ludność 229, odległość
od miasta obwodowego 2.
Słownik Geograficzny:
Wojsławice, w XVI w. Wogyslawycze, wś i fol. przy źródłach rzeki Brodni, pow. sieradzki, gm. Wojsławice, par. Korczew, odl. 12 w. od Sieradza, ma 32 dm., 376 mk., młyn wodny. W 1827 r. było 25 dm., 229 mk. W r. 1892 dobra W. składały sie z folw. W., Stradzew i Rembieskie, rozl. mr. 2442: fol. W. gr. or. i ogr. mr. 401, łąk mr. 37, past. mr. 29, lasu mr. 1039, nieuż. mr. 155; bud. mur. 12, drew. 15, las urządzony; fol. Stradzew gr. i ogr. mr. 314, łąk mr. 17, past. mr. 19, nieuż. mr. 21; bud. mur. 3, drew. 5; fol. Rembieskie gr. or. i ogr. mr. 262, łąk mr. 19, past. mr. 7, nieuż. mr. 122; bud. mur. 2, drew. 9. W skład dóbr poprzednio wchodziły: wś W. os. 51, mr. 286; wś Wólka Wojsławska os. 23, mr. 309; wś Rembieskie os. 33, mr. 190; wś Pratków os. 54, mr. 904; wś Zamłynie os. 35, mr. 572; wś Annopole os. 23, mr. 320. Na początku XVI w. wś królewska W., w par. Korczew, dawała dziesięcinę z łanów folw. kościołowi w Męce, z łanów km. kościołowi w Kazimierzu. Pleban w Korczewie otrzymywał tylko kolędę, po groszu z łanu (Łaski, L. B., I, 392, 481). Według reg. pob. pow. Szadkowskiego z r. 1652 wś W. miała 10 osad., 8 łan. (Pawiń., Wielkop., II, 230). W. gmina, należy do sądu gm. okr. IV w Szadku, st. pocz. w Zduńskiej Woli. Ma 12991 mr. obszaru i 4551 mk. Śród stałej ludności jest 4 praw., 858 prot. i 5 żyd.
Słownik Geograficzny:
Wojsławice, wś, pow. sieradzki. Ludność trudni się tkactwem, r. 1901 było 550 warsztatów.
Spis 1925:
Wojsławice, wś i folw., pow. sieradzki, gm. Wojsławice. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne wś 58, folw. 7. Ludność ogółem: wś 381, folw. 201. Mężczyzn wś 177, folw. 89, kobiet wś 204, folw. 112. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego wś 381, folw. 201. Podało narodowość: polską wś 381, folw. 201.
Wikipedia:
Wojsławice-wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie zduńskowolskim, w gminie Zduńska Wola, położona w odległości ok. 5 km na północ od Zduńskiej Woli. Do 1953 roku istniała gmina Wojsławice. W latach 1975-1998 miejscowość należała administracyjnie do województwa sieradzkiego. Wieś została wspomniana w dokumentach już w 1311 r. przy okazji nadania jej Wacławowi Liszowicowi. Uprzednio stanowiła własność monarszą. W 2 poł. XV w. część wsi weszła w skład wielowioskowego klucza Wężyków herbu Abdank z Woli Wężykowej, a w XVI w. znowu odnotowana została jako własność królewska. Ostatecznie jednak w XVI w. cała miejscowość wróciła do Wężyków, których tutaj zaczęto nazywać Wojsławskimi. Od XIII w. do ok. 1830 r. prowadziła przez Wojsławice droga łącząca w najkrótszej linii Sieradz z Szadkiem. Na południowym skraju wsi znajduje się rozległy podworski park, a w nim wiele cennych drzew i krzewów. Poza parkiem leży staw z wyspą, na której znajdują się ruiny renesansowej budowli obronno-mieszkalnej z XVI w. (murowanego dworu – zameczku), wzniesionej zapewne przez Wężyków Wojsławskich herbu Abdank, a użytkowane przez okres niemal dwustuletni. Obok stawu znajduje się neoklasycystyczny dwór z 1 poł. XIX w., a 100 m dalej eklektyczny pałac Siemiątkowskich z około 1900 r., ostatnich dziedziców majątku. Pałac wojsławski, dość tradycyjny w formie i przyjętych rozwiązaniach jak na czasy, w których powstał, zalicza się do grupy udanych przedsięwzięć inwestycyjnych. W dwudziestoleciu międzywojennym w miejscu, gdzie dziś jest internat ZSR, znajdował się kort tenisowy. Dawne budynki dworskie zajmuje od 1945 r. Zespół Szkół Rolniczych. W obiekcie można skorzystać z noclegu. Według rejestru zabytków KOBiDZ na listę zabytków wpisany jest obiekt: dwór, 1780, 1 poł. XIX w., nr rej.: 868 z 28.12.1967 Piwnice pałacu przeznaczono dla utworzonego w 1976 r., staraniem nauczycielki Bożeny Antoszczyk, Szkolnego Muzeum Regionalnego (początkowo Izby Pamięci). Eksponowane są tu zbiory etnograficzne, obrazujące życie i pracę ludzką na dawnej wsi sieradzkiej. Odtworzony jest stary warsztat szewski, stelmarski, tkacki i kuźnia. Przez wieś przebiega wytyczony szlak pieszy "Uroczysk i rezerwatów". Wywodzący się z Wojsławic ks. prof. Władysław Bomba CM (ur. 5 lutego 1938) – duszpasterz wśród Polonii w Brazylii w latach 1963-1965, doktor teologii (studia w Rzymie 1965-1969), wizytator Polskiej Prowincji Zgromadzenia Księży Misjonarzy w latach 1982-1988. W pobliskim lesie, przy torach kolejowych linii Śląsk-porty, znajduje się rezerwat przyrody Wojsławice (przystanek PKS Szadkowice na trasie Szadek-Zduńska Wola).
Elżbieta Halina Nejman Majątki (Szlachta Sieradzka XIX wieku Herbarz)
Elżbieta Halina Nejman Majątki (Szlachta Sieradzka XIX wieku Herbarz)
WOJSŁAWICE par. Korczew, p. zduńskowolski w 1783 roku dobra obejmujące; Korczew, Pratków, Rembieskie, Stradzów, Wólka Wojsławska, Wojsławice, Zamłynie własność szambelana Cieleckiego, potem Antoniego Siemiątkowskiego Kupione od Antoniego Zaręby Cieleckiego w 1801 roku za 458 tys. zł. 1.Zborowskie i Trzebiczna kupione w 1799 roku od Stanisłwa Koszawskiego za 150 tys. zł, 2.Grądy i część A Miedzna oraz młyn Kalas kupione w 1799 roku od Feliksa Łubieńskiego za 89 tys. zł, 3.Kowale odziedziczone po Ignacym Cieleckim w 1801 roku wartości 100 tys. z 4.Stęszyce Tymienieckie czyli Grzymalne w 1785 r. Michał Ordęga sprzedał za 49700 zł Ignacemu Cieleckiemu, a ten za 72 tys. zł w 1801 roku Antoniemu Siemiątkowskiemu. 5.Korczew wartości 72 tys. zł, 6.Żerosławice, Miedzno B, Grądów B, kupione od Wojciecha Sucharskiego w 1803 roku za 250 tys. zł, 7.Miedzno część od Pawła Biernackiwgo w 1805 roku za 6 tys. zł i Lipiny B w 1805 za 12 tys. zł. Łączna wartość dóbr 1.201.800 zł. W 1827 wieś Wojsławice miała 32 osady i 376 mieszkańców, był młyn wodny. W 1892 roku folwarki; Stradzew miał 314 mg gruntów ornych, Rembieskie 362 mg, a Wojsławice 1039 mg, łącznie dobra w tym czasie miały 2442 mg. Do 1945 r. własność Siemiątkowskich. (SGKP t.13, s.760, Kobyłecki 1827 k.55)
1992 r.
Wieś Ilustrowana 1911 czerwiec
Akta metrykalne (Parafia Góra) 1794
Korzenica
Dnia 24 lutego, poprzedziwszy trzema
zapowiedziami w dniach niedziel, nie znajdując żadnych prawnych
przeszkód, ja, Antoni Małaszewski miejscowy ?, blogosławiłem w
obliczu kościoła małżeństwo Urodzonych Pana Jana Wężyka z
Wojsławic z Urodzoną Magdaleną Wolską panną. Obecni świadkowie
Urodzony Pan Walerian Kąsinowski i Urodzony Pan Dominik Skorzewski i
Urodzony Pan Roch Dunin.
Gazeta Warszawska 1815 nr 57
Uwiadomienia o wyieżdżaiących za
Granicę. Po pierwszy Raz.
I.) Joachim P iaszczyński, zamieszkały
we wsi Woysławicach, Pow: Szadkowskim, Dep: Kaliskim, wyieżdża do
Rossyi w interessie handlowym, z ludźmi Woyciechem Kamińskim, Janem
Szwoczyk, Ignacym Kobusiewiczem, Tomaszem Rudeckim i Stanisławem
Michalskim.
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1819 nr 18
Ustanowiona Opieka po zmarłym Joachimie Piaszczyńskim uwiadomia Szanowną Publiczność, iż pozostałość po tymże, składaiąca się z srebra, miedzi, faiansów, zegarów, mebli, sukien, bielizny, powozów, chomont, inwentarza, składaiącego się z koni zrebców, wołów, krów hollenderskich, jałowizny, owiec, trzody, tudzież porządków wszelkich gospodarskich, iako to: wozów, pługów,sli, rzemiennych, różnych zaprzęgów, zgoła wszystkiego, co do gospodarstwa należy, niemniey wełny, okowitey, zboża wszelkiego gatunku, sprzedana zostanie przez publiczną licytacyą za gotową zapłatę w monecie Kurant, w dniu trzynastym Czerwca i następnych roku bieżącego, w mieyscu wsi Woysławicach w Powiecie Szadkowskim, pod miastem Szadkiem położoney, i na tę chęć maiących zaprasza.
Dan w Woysławicach dnia 27. Kwietnia 1819 roku.
Honorata Piaszczyńska iako Opiekunka, Wawrzyniec Piaszczyński, iako przydany Opiekun.
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1827 nr 33
OBWIESZCZENIE.
Rejent Powiatu Szadkowskiego.
Podaie do wiadomości publiczney, że po ś. p. JW. Antonim Siemiątkowskim, Orderu Sgo Stanisława Iszey Klassy Kawalerze, Dóbr Maiętności Woysławskiey i wielu innych Dziedzicu, na gruncie w wsi Tyminic w dniu 26. Sierpnia r. b. sprzedawane będą przez publiczną licytacyą effekta, iako to: garderoba, bielizna, odzieżna i stołowa, tabakiera, karabele, brylanty, zegary, porcelana, szkła i tym podobne mobilia.
Szadek dnia 4. Sierpnia 1827 r.
W. Kobyłecki.
Gazeta Warszawska 1827 nr 95
Przez śmierć Antoniego
Siemiątkowskiego beztestamentowo dnia 15 Grudnia 1826 roku
nastąpioną otworzył się spadek; co podaiąc pierwszy raz do
wiadomości, oznacza się termin przed podpisanym na dzień 30
Kwietnia 1828 roku o godzinie trzeciey po południu w Kancellaryi
Ziemiańskiey Woiewództwa Kaliskiego, a to celem przeniesienia
tytułu własności dóbr spadkowych: 1) Woysławic z wsiami Wola
Woysławska, Rembieskie, Pratów, Zamłynie i Stradzów. 2) Stęszyc
Tymieńskich czyli Grzymalnych zwykle Tymienice zwanych. 3. Woli
Męckiey z przyległościami Zborowskie i Trzelizna. 4) Lipin części
B., Rozdziałowizna zwanych, w Powiecie Szadkowskim. 5) Kowali w
Powiecie Sieradzkim. 6) Zerosławic z przyłegłościami połowy
Miedzna B, połowy Grądów B, połowy Młyna Kolas i części
Miedźna. 7) Grądów części A z przyległościami, części
Miedzna A i Młyna Kolas, w Powiecie Wartskim, iako też do
przeniesienia własności summy 100,000 złotych z procentem na
dobrach Kociszewie w Powiecie Piotrkowskim, w Dziale IV pod Nrem 7
zahypotekowaney; wszystkie dobra w Woiewództwie Kaliskiem położone.
— Kalisz dnia 31 Marca 1827 roku.
Ignacy Główczewski Rejent K. Z. W. K.
OBWIESZCZENIE.
Zpowodu zgonu Piotra Hrabi Bielińskiego Senatora Woiewody Królestwa Polskiego różnych Orderów Kawalera, otworzyło się postępowanie spadkowe o którym po raz trzeci donosząc zawiadomia podpisany Regent, iż do przeniesienia tytułu własności maiętności Grodziec z przyległościami wykazem Hypotecznym obiętemi, w Powiecie Konińskim sytuowaney, tudzież summ resp. 75,000 40,000. i 30,000. złtp. na dobrach Woysławicach, Grabienicach i Nakwasinie w Powiatach Szadkowskim, Konińskim, i Kaliskim położonych, w Dziale IV. pod Nro, 8. 2. lit. c. i 7. z prowizyą 5/100. lokowanych, termin roczny a wszczególe na dzień 14. Maja 1830. r. w Kancellaryi Ziemiańskiey Woiewództwa Kaliskiego iest oznaczony.
Kalisz dnia 2 Listopada 1829. r.
Rejent Kancellaryi Ziem. Wdztwa Kaliskiego.
F. Bajer
Gazeta Korrespondenta Warszawskiego y
Zagranicznego 1827 nr 267
Przez zgon Józefa Zdrzenickiego
Sędziego Pokoiu Ptu: Szadkowskiego Dóbr Ziemskich i wierzytelności
poniżej wyszczególnionych właściciela dnia 24. Grudnia 1826.
nastąpiony, otworzyło się postępowanie spadkowe, o którem poraz
drugi donosząc, zawiadamia podpisany Reient iż do przeniesienia
tytułu własności Dóbr, a mianowicie: a), Dobr Kamostku do których
Pustkowie Dąbrowa i Część Lit: A. we Wsi Dobry iako przyległość
należą b), Dóbr Dobry Części Litt: B. C. D. c), Dóbr Wybrzyna,
d) i Dóbr Woli Wężykowey i Grabicy Części Litt: A. i B.
wszystkich z przyległościami w Powiecie Szadkowskim położonych,
tudzież własności Summ resp: 32580. Złp. z prowizyą 5f100 na
Dobrach Wojsławicach w Dziale IV Nro 16. 18,000. Złp: i prowizyą
5f100 na Dobrach Skomlinie, Ożarowie i Przedmościu w Dziale tymże
pod Nro: respes 6, 8, i 4.zahypotekowanych, termin roczny, a w
szczególe na dzień 10 Sierpnia 1828. r. w Kancellaryi Ziem: Woie:
Kaliskiego przeznaczony został.
w Kaliszu dnia 2 Listopada 1827 r.
Reient Kancellaryi Ziemiańskiey Wdztwa
Kaliskiego
F. Baier.
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1829 nr 47
OBWIESZCZENIE.
Zpowodu zgonu Piotra Hrabi Bielińskiego Senatora Woiewody Królestwa Polskiego różnych Orderów Kawalera, otworzyło się postępowanie spadkowe o którym po raz trzeci donosząc zawiadomia podpisany Regent, iż do przeniesienia tytułu własności maiętności Grodziec z przyległościami wykazem Hypotecznym obiętemi, w Powiecie Konińskim sytuowaney, tudzież summ resp. 75,000 40,000. i 30,000. złtp. na dobrach Woysławicach, Grabienicach i Nakwasinie w Powiatach Szadkowskim, Konińskim, i Kaliskim położonych, w Dziale IV. pod Nro, 8. 2. lit. c. i 7. z prowizyą 5/100. lokowanych, termin roczny a wszczególe na dzień 14. Maja 1830. r. w Kancellaryi Ziemiańskiey Woiewództwa Kaliskiego iest oznaczony.
Kalisz dnia 2 Listopada 1829. r.
Rejent Kancellaryi Ziem. Wdztwa Kaliskiego.
F. Bajer
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1838 nr 191
Na skutek wyroku Trybunału Cywilnego
Gubernii Kaliskiej pod dniem 5 (17) lipca 1838 r. na illacyą
Ignacego Siemiątkowskiego dziedzica dóbr Korczewa w Powiecie
Szadkowskim położonych, w wsi Wojsławicach tymże Powiecie
zamieszkałego wydanego, wzywam wszystkich którzyby jakiekolwiek
pretensye do kaucyi w ilości 6,000 zł.na dobrach Korczewie za
Ignacym Grombczewskim Komornikiem Trybunału Cywilnego b. Wdztwa
Kaliskiego zapisanej, z czasu tegoż urzędowania mieć mogli, iżby
w przeciągu trzech miesięcy od daty tego obwieszczenia pretensye
swe i oppozycye do wymazania w mowie będącej kaucyi do Trybu.
Cywil. Gubernii Kalis. podali z zachowaniem formalności reskryptem
Kommissyi Rządowej Sprawiedliwości z dnia 5 Lipca 1826 r. Nr.7917
wskazanych, w przeciwnym bowiem razie uważanem będzie iż do
wspomnionego Ignacego Grombczewskiego jako Komornika nikt żadnej
pretensyi nie ma i wykreślenie kaucyi nastąpi. Ostrzegam przytem iż
oppozycye przeciw wykreśleniu tej kaucyi jedynie na mocy wyroku
należność usprawiedliwiającego lub też, przez pozew formalnie
wydany i to przed wyrokiem ostateczne wykreślenie kaucyi nakazującym
czynione być mogą w innej zaś formie lub później czynione wcale
przyjęte nie będą.
Kalisz dnia 1 (13) Sierpnia 1838 roku.
Bielski Patron T. C.G.K.
Kurjer Warszawski 1841 nr 289
(Art. nad.) Dnia 24 Września b, r. w
majętności Wojsławickiej pod Sieradzem, śmierć nieubłagana
wyrwała z łona familji Bolesława Siemiątkowskiego, Syna JWch
Ignacego i Karoliny z Chłapowskich. Zaledwie w 22m roku swego wieku
o początku życia mógł pomyśleć, iuż pielgrzymkę ziemską
skończyć musiał. W świętej swych przodków wierze, w zasadach
czystej moralności wychowany, obdarzony rozsądkiem i uprzejmą
łagodnością, zbogacony na drodze nauki licznemi wiadomościami ,
mimo młodości, pod względem wykształcenia duszy i umysłu iuż
dojrzały, z przykładnem poszanowaniem kochaiący swych Rodziców,
przywiązany do rodzeństwa i familji, dla przyiaciół wylany,
otwarty, przez szczęśliwe połączenie tylu powabnych cnót
towarzyskich iak rządził sercami wszystkich, tak ie żałobą
przyodział. Kto widział z iaką godnością duszy swą wyższość
czującej, aż do zamknięcia powiek postępował, z iaką
spokojnością znikome powaby opuścić, a z iakiem przekonaniem i
rezygnacją do spełnienia ostatniej powinności Chrześcjanina i do
wiecznego życia przenieść się gotował, iak sło dząc cierpienia
obecnych, starał się łagodzić rozdrażnienie uczuć
rodzicielskich, niewątpi : iż łza stroskanych Rodziców, krewnych,
przyiaciół, znaiomych, domowników i wszystkich którzy boleścią
przejęci, na miejsce wiecznego spoczynku towarzyszyli zwłokom
Bolesława, była łzą szczerego smutku, iaki w ich sercach głęboko
zranionych, chlubną pamięć nieboszczyka na zawsze zachował.
Dziennik Urzędowy Gubernii Kaliskiej
1843 nr 26
Wydział Skarbowy, Sekcya dochodów
niestałych.— RZĄD GUBERNIALNY KALISKI.
Nr. 35226/18128. W wsi Wojsławicach
Pcie Sieradzkim W. Jgnacego Siemiątkowskiego
dziedzicznej, założył tenże właściciel fabrykę araku
krajowego, która zostawać ma pod wspólną
kontrollą miescowego Wójta gminy, i Urzędu Skarbowego M. Szadku,
arak zaś tam wyrabiany wysełanym będzie za świadectwami
pochodzenia Wójta gminy Wojsławic, przez tenże Urząd Skarbowy
wizowanemi, w colis pieczęciami korrespondencyjnemi
opieczętowanych, tak jak urządzenie z d. 25 Marca (6 Kwietnia) r. b. Nr. 19579 w Dzienniku Gubernialnym Nr. 17 z roku
1839 upowszechnione przepisało.— O czem podwładne Urzędy i
interessowaną Publiczność informując, poleca
Rząd Gub: pierwszym dopilnowanie by araki z powyższego zakładu
pochodzące gdy przyzwoite dowody legitymacyjne towarzyszyć im będą
w biegu handlowym nie prawnych przeszkód
niedoświadczały. —
w Kaliszu dnia 14/26 Czerwca 1843 r.
p. o. Gubernatora Cywiln: Pułkownik
Flügel Adjutant JEgo Cesarskiej Mości
K. TRĘBICKI. Sekr: Jlny
Jarnuszkiewicz.
Gazeta Codzienna 1852 nr 319
Rada Szczegółowa Opiekuńcza Zakładów
Dobroczynnych powiatu Sieradzkiego, składa najczulsze podziękowanie
w imieniu cierpiącej ludzkości: JW. Siemiątkowskiemu Dziedzicowi
dóbr Wojsławic, za nadesłane ofiary w miesiącu październiku r. b
. Szpitalowi św Józefa w Sieradzu, w gotowiźnie rs. 15, żyta
korcy 2 okowity garncy 4, drzewa opałowego sążni 5;—W. Erazmowi
Załuskowskiemu z Jesionny, za nadesłanie w miesiącu lipcu r. b.
dla Szpitala cholerycznego w Sieradzu żyta korcy 5, okowity garncy
10.—Oby przykład ten godny naśladowania natchnął serca JWW. i
WW. Obywateli pow. Sieradzkiego do podobnego postąpienia, wten czas
Szpital św. Józefa nie posiadający żadnych stałych funduszów na
utrzymanie, a w którym jednak od czasu otwarcia tegoż dla użytku
chorych, to jest od dnia 1 maja r. b. do dnia dzisiejszego udzielono
skuteczną pomoc przeszło 100 osobom, byłby w możności udzielania
pomocy większej liczbie ciągle zgłaszających się nieszczęśliwych
chorych. Za Opiekuna Prezydującego, A. Kamieński.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego 1857 nr 39
(N. D 811) Sąd Policyi Prostej Okręgu Szadkowskiego.
W dniu 13 Grudnia r. z. w boru do dóbr Wojsławic należącym, o kroków 64 od traktu z Wiktorowa do Zduńskiej woli prowadzącego, w małym Gąszczyku znalezioną została kobieta nieżywa, lat około 30 mieć mogąca, wzrostu stóp pięć cali dwa, twarzy ściągłej, nosa nieco zadartego, ust proporcyonalnych, ocz niebieskich, włosów jasno blond splecionych w dwa warkocze, której ubiór składał się z chustki derowej z tłem mieniącem zielono-fielotowem, z pasem u dołu z dwóch stron jasno zielonym z fręndzlami, a z drugich dwóch fioletowym z chustki półwełnianej w pasy seledynowe, czerwone i zielone w cienie i pasy ciemne na których deseń w dębowe liście i żołędzie, z chustki jedwabnej atłasowej ciemnej w kratkę różową i niebieską, z czepka tiulowego z wstążkami gazowemi w paski atłasowe, orzechowej z falbanką tiulową, z kaftana bawełnianego szaraczkowego w centki różowe z podszewką jasną szaraczkową w pasy ząbkowate czarne, z fartucha płócienkowego w paski czerwone modre ciemne, z. sukni perkalikowej w pasy czerwone, lilia i białe w białych girlandki zdobnych kwiatów, spódnicy watowej bronzowej w paski niebieskie, z koszuli płóciennej jednostajnej z krótkiemi rękawami, z pończoch wełnianych podwiązanych szpagatem bez trzewików. Wyprowadzone dochodzenie Sądowe przekonało że w sposób gwałtowny zamordowaną została, która wowym czasie znajdowała się w drugim miesiącu ciąży. Ponieważ zaś tak sprawcy zbrodni jako też zamordowana z imion, nazwisk, zamieszkali wiadomemi nie są; przeto wzywa wszelkie władze lub osoby wiadomość o imieniu, nazwisku lub o braku kobiety posiadające, aby takową Sądowi tutejszemu lub najbliższemu udzielić zechciały; w razie zaś wykrycia sprawcy zbrodni, aby takowego pod mocną i bezpieczną strażą, władzy odstawić raczyły.
Szadek d. 8 (20) Stycznia 1857 r.
Podsędek, J. Sztandynger.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1858 nr 62
(N. D. 1237) Sąd Policyi Poprawczej
Wydziału Piotrkowskiego.
Wzywa wszelkie Władze tak cywilne jako
też i wojskowe nad porządkiem i bezpieczeństwem kraju czuwające,
aby na Katarzynę niewiadomą, lat 16 mieć mogącą, wyrobnicę, we
wsi Wojsławicach Powiecie Sieradzkim zamieszkałą, a na teraz z
pobytu niewiadomą, a przed wymiarem sprawiedliwości ukrywającą
się, baczną uwagę zwracały i wrazie ujęcia Sądowi tutejszemu
lub najbliższemu pod ścisłą strażą dostawić zechciały.
Rysopis Katarzyny niewiadomej: Miejsce urodzenia gmina Wrzeszczewice,
lat 15, wzrostu średniego, twarzy okrągłej, oczu niebieskich,
włosów blond, nosa małego, znaków szczególnych żadnych.
Piotrków d. 4 (16) Marca 1858.
Sędzia Prezydujący,
Assessor Kollegialny, Chmieleński.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1859 nr 228
(N. D. 5596) Sąd Policyi Poprawczej
Wydziału Piotrkowskiego.
Wzywa niniejszem Marcina Cimmermana,
służącego, ostatnio w gminie Wojsławice Okręgu Szadkowskim,
obecnie z pobytu niewiadomego, aby się w Sądzie tutejszym w dniach
najdalej 30 stawił lub o miejscu teraźniejszego swego pobytu
doniósł a to pod skutkami prawa.
Piotrków d. 24 Wrześ. (6 Paźdz.)
1859 r.
Sędzia Prezydujący,
Assesor Kollegialny, Chmieleński.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1860 nr 152
(Ν. D. 1844) Pisarz Kancellaryi
Ziemiańskiej Gubernii Warszawskiej w Kaliszu.
Po śmierci:
1. Ignacego Siemiątkowskiego,
właściciela dóbr Woisławice z przyległościami; tudzież Woli
Nęckiej, Korszewa i Stęszyce Tymieńskie inaczej Tymienice zwanych;
w Ogu Szadkowskim;
(...) otworzyły się
spadki, do regulacyi których wyznaczam termin ostateczny, na dzień
14 (26) Października b. r. w tutejszej Kancellaryi Ziemiańskiej.
Kalisz d. 29 Marca (10 Kwietnia) 1860
r.
Radca Dworu, J. Ziemięcki.
Kurjer Warszawski 1864 nr 9
Z Sieradza. W d. 18 (30) Grudnia w
lesie do wsi Wojsławic należącym, powstańcy powiesili człowieka
z imienia i nazwiska niewiadomego.
Kurjer Warszawski 1864 nr 10
Dziennik Powszechny 1864 nr 9
Z Sieradzkiego. W d. 19 (31) Grudnia r.
z. w lesie Wojsławickim powieszony został przez powstańców
człowiek z nazwiska i pochodzenia niewiadomy.
Kurjer Warszawski 1866 nr 140
Dnia 14 Czerwca r. b., w kościele
Parafjalnym w Wartkowicach, w Powiecie Łęczyckim, pobłogosławiony
został związek małżeński, między W. Bolesławem Siemiątkowskim,
Synem ś. p. Antoniego i żyjącej Leontyny z Mikorskich, małżonków
Siemiątkowskich, dziedzicem dóbr Wojsławic i innych, a Wną Panną
Ludmiłą Skrzyńską, Córką Alexandra i Walerji z Łączyńskich,
małżonków Skrzyńskich, właścicieli dóbr Gostkowa i innych, w
Powiecie Łęczyckim położonych.
Dziennik Warszawski 1867 nr 88
(N. D. 2193). Pisarz Kancelarji
Ziemiańskiej przy Trybunale Cywilnym w Kaliszu.
Po śmierci:
3. Celiny Siemiątkowskiej panny,
wierzycielki sumy rs. 55,000, na dobrach Wola Męcka, pod Nr. 22,
działu IV. hypotekowanej, a rozciągającej się także na dobrach
Wojsławice, Korczew i Stęszyce Tymienice, z Okręgu Szadkowskiego.
Otworzyły się spadki, do regulacji
których wyznaczam termin ostateczny nadzień 13 (25) Października
1867 r. w tutejszej Kancelarji Ziemiańskiej.
Kalisz dnia 1 (13) Kwietnia 1867 roku.
Radca Dworu, J. Ziemięcki.
Kaliszanin 1872 nr 73
W dniu 10-ym
września r. b., o godzinie 1-szej z południa, w dobrach swych
dziedzicznych Wojsławice w powiecie Sieradzkim, zmarł po krótkiej
lecz ciężkiej chorobie opatrzony śś. Sakramentami Bolesław
Siemiątkowski, w wieku lat 27. Wyprowadzenie zwłok do kościoła
parafjalnego w Korczewie nastąpi w dniu 13 t. m., a pochowanie zwłok
w grobie familijnym w d. 14, na które pozostała żona z synami i
matką zapraszają krewnych, przyjaciół i znajomych.
Kurjer Warszawski 1872 nr 201
Dnia 10 września o godzinie 1-szej z południa w dobrach swych dziedzicznych Wojsławice Powiecie Sieradzkim, zmarł po krótkiej lecz ciężkiej chorobie opatrzony ŚŚ. Sakramentami Bolesław Siemiątkowski, syn ś. p Antoniego i Leontyny z hrabiów Mikorskich, przeżywszy lat 27. Wyprowadzienie zwłok do kościoła parafialnego w Korczewie nastąpi w dniu 13 b. m., a pochowanie zwłok w grobach familijnych, w dniu 14 t. m. na które pozostała żona z synami i matka, zapraszają Krewnych Przyjaciół i Znajomych.
Dziennik Warszawski 1872 nr 224
N. D. 6551. Rejent Kancelarji
Ziemiańskiej w Kaliszu.
Po zmarłym Bolesławie Siemiątkowskim
właścicielu dóbr: Wajsławice, Wola-Mącka, Stęszyce-Tymienice,
Korczów i Mokre-Wojsławickie w okręgu Szadkowskim położonych,
toczy się postępowanie spadkowe, do regulacji którego termin
prekluzyjny na dzień 3 (15) Maja 1873 r. w kancelarji mojej w
Kaliszu wyznaczony został.
Kalisz d. 21 Paździer. (2 Listopada)
1872 r.
A. Paszkowski.
Kaliszanin 1873 nr 44
Rejent Kancellaryi
Ziemiańskiej w Kaliszu.
Podaje do publicznej
wiadomości że w skutek uchwały rady familijnej nieletnich
Siemiątkowskich po Bolesławie Siemiątkowskim właścicielu
dóbr Wojsławice, Wola Męcka, Stęszyce Tymienice i Korczew, w
okręgu Szadkowskim, pozostałych dzieci, oraz z mocy upoważnienia
JW. Prezesa Trybunału Cywilnego w Kaliszu z dnia 22 Maja (3 Czerwca)
1873 r. odbywać się będzie w dniu 20 Czerwca (2 Lipca) roku
bieżącego i dni następnych od godziny 10 z rana na gruncie dóbr
Wojsławice licytacja publiczna inwentarzy żywych i martwych, oraz
wszelkich sprzętów i porządków gospodarskich w spadku po tymże
Siemiątkowskim pozostałych, a to za gotowe pieniądze zaraz
po przybiciu płacić się mające.
Kalisz dnia 27 Maja (5
Czerwca) 1873 r.
A. Paszkowski.
Kaliszanin 1873 nr 69
W powiecie
sieradzkim w Wojsławicach, odbędzie się d. 16 b. m. i r.
wyprzedaż wszystkich roślin
oranżeryjnych, jako to: drzew
cytrynowych, magnolji, kamelji, rododendronów, azalji etc. etc.
Szczególniejszą pięknością i urodzajnością odznaczają się
drzewa cytrynowe.
Dziennik Warszawski 1875 nr 8
N. D. 254. Pisarz Trybunału Cywilnego
w Kaliszu.
Wiadomo czyni, iż na żądanie
Mathiasa Abramsohn, kupca w mieście Zduńskiej Woli zamieszkałego,
a zamieszkanie prawne do subhastacji dóbr Wojsławice z
przyległościami z okręgu Szadkowskiego u Antoniego Zgleczewskiego
Patrona Trybunału w Kaliszu, w temże mieście zamieszkałego,
obrane mającego, od którego tenże Zgleczewski Patron stawać i
kroki prawne czynić będzie, w poszukiwaniu sumy rs. 3910 k. 3 z
procentem od dnia 15 (27) Maja 1874 roku od bcneficjalnych sukcesorów
Bolesława Siemiątkowskiego, a mianowicie Zygmunta i Antoniego
nieletnich Siemiątkowskich, których opiekunką główną jest
Ludomiła ze Skrzyńskich Siemiątkowska ich matka, we wsi
Biskupicach Okręgu Sieradzkim zamieszkanie prawne obrane mająca,
jako właścicieli dóbr Wojsławice z przyległościami poszukiwaną
sumą obciążonych, protokółem Franciszka Roweckiego Komornika z
dnia 11 (23), 12 (24) i 13 (25) Listopada 1874 r., w drodze
przymuszonego wywłaszczenia zajęte i zaaresztowane zostały, bez
inwentarzy bo te własność dzierżawcy stanowią.
Dobra Ziemskie Wojsławice,
składające się z wsi i folwarku
Wojsławice, oraz wsi Woli Wojsławskiej, folwarku i wsi Rembieski,
folwarku Stradzew, osady Wiktorów, kolonji Annopole, Zborowskie
Czartki, oraz Pratkowa i Zamłynie z zabudowaniami i obsiewami,
tudzież lasem, propinacją, czynszami i tem wszystkiem co całość
dóbr stanowi z wyjątkiem uwłaszczonych gruntów włościańskich.
Dobra te należą do własności
Antoniego i Zygmunta nieletnich Siemiątkowskich, prócz folwarku
Rembeski, zostają w dzierżawnem posiadaniu Józefa Orłowskiego z
mocy kontraktu przed Paszkowskim Rejentem w Kaliszu dnia 25 Maja (6
Czerwca) 1873 r. zawartego, dzierżawa ta ma trwać do dnia 12 (24)
Czerwca 1882 r. za cenę roczną rs. 2700. Położone są w gubernji
Kaliskiej, powiecie Sieradzkim, gminie Wojsławice, Okręgu
Szadkowskim, należą do parafji Korczew. Graniczą na wschód z
dobrami Suchoczasy, na południe z dobrami Korczew, na północ z
dobrami Kromolin, a na zachód z dobrami Wola Mącka. Odległo od
miasta Sieradza wiorst 15, od Zduńskiej Woli 4, od osady Szadek 7,
od miasta Kalisza 65.
Znaczniejsza zabudowania: 1. W folwarku
Wojsławice dom o 3 kominach, 3 sieniach, 10 pokojach, z drzewa i
cegły budowany, szkudłami kryty, zajmowany przez Orłowskiego
dzierżawcę, przy dworze officyna z cegły palonej o 1 kominie
zajmowana przez ludzi dworskich, ogród owocowy i warzywny w nim
drzew dzikich około 6000 sztuk, owocowych około 2800, krzewów
agrestu 300 i dzikich krzewów 600. W ogrodzie inspekta z 6
skrzyniami bez okien, oraz dom z drzewa, chlewiki, oranżerja o 3
kominach z cegły palonej bez kwiatów, w niej mieści się 14 uli z
pszczołami. Gorzelnia i browar pod jednym dachem o 3 kominach z
cegły palonej, dachówką kryta, pod nimi są sklepy, w gorzelni i
browarze są wszelkie aparata do wyrobu spirytusu i piwa potrzebne,
sieczkarnia, owczarnia, naprzeciw sieczkarni i owczarni ciągnie
ogród owocowy 480 drzew mający, kuźnia, karczma z zajazdem której
dzierżawa służy Wawrzyńcowi Nowak i inne zabudowania dla ludzi
dworskich i gospodarstwa potrzebne. W dobrach są 3 stawy zarybione.
2. We wsi Woli Wojsławskiej: dom,
obora, stodoła i studnia.
3. W folwarku Rembieski zostający w
dzierżawnem posiadaniu Nepomucena Rybickiego do 12 (24) Czerwca 1880
roku za czynsz rs. 900 rocznie, z mocy kontraktu przed Kurzykowskim
Rejentem w Łęczycy dnia 3 (15) Kwietnia 1872 r. zawartego, dom o 1
kominie 4 pokojach, ogród owocowy i warzywny, dwie sadzawki i różne
zabudowania gospodarskie.
4. W osadzie Wiktorów: dom karczemny,
w połowie zajmuje go szynkarz Kasper Berczewski, a w drugiej borowy
Mikołaj Pachulski oprócz różnych budowli jest dom i młyn wodny o
1 kole pod jednym dachem dzierżawi go do dnia 11 (23) Kwietnia 1875
r. Andrzej Hiller za rs. 22 kop. 50 rocznie, przy młynie jest staw,
a na nim most i upust, dom w boru mieszka w nim Wolf Miller, który
wyrabia smołę i płaci rs. 30 rocznie, porządki w smolarni są
jego własnością, drugi dom w boru, mieszka w nim Gotlib Krajf i
płaci rocznie rs. 10.
5. W kolonji Annopole; dom karczma,
dzierżawi go Bogumił Bendka za rs. 9 rocznie.
6. W kolonji Zborowskie Czartki dom
karczma, mieszka w nim Ignacy Wiśniewski.
7. W kolonji Pratków: dom karczma,
szynkuje w nim trunki Roch Moszczyk.
8. W kolonji Zamłynie; dom karczma,
szynkuje w nim trunki Józef Zieliński.
9. W folwarku Stradzew; dom i wiatrak o
2 gankach z przyrządami, wiatrak i połowę domu dzierżawi Ludwik
Zarzycki za rs. 127 kop. 20 rocznie, zaś drugą połowę domu
dzierżawi Andrzej Witczak za rs. 22 kop. 50 rocznie. Propinacje
dzierżawi w całych dobrach Wincenty Prądzyński i opłacać ma
ceny dzierżawnej z tych dóbr i innych rs. 2000. Rozległość
wynosi włók 88, mórg 9, prętów 4 czyli dziesiatyn 1324 z tej
lasu różnego gatunku, zagajników i zarośli włók 44, mórg 2,
prętów 4, z przestrzeni tej sprzedano już lasu z miejscowości
Ignaców, Borek kupcom Ludwikowi i Samuelowi Jaffe włók 6, mórg
29, prętów 260, na tej przestrzeni pomienieni kupcy wystawili dom i
stodołę z drzewa, te zatem budowle od sprzedaży się wyłączają.
Grunta należą do klassy II, III i IV. Podatku rocznie z całych
dóbr opłaca się rs. 625 kop. 23, z tego folwark Rembieski opłaca
rs. 15, a Stradzew 12, zaległości niemasz żadnych.
Obszerniejszy opis dóbr zajętych
znajduje się w protokóle zajęcia i w zbiorze objaśnień i
warunków licytacyjnych, które tak u Pisarza Trybunału, jako też i
u Antoniego Zgleczewskiego Patrona sprzedaż popierającego
przejrzane być mogą.
Zajęcie w kopjach doręczono: Józefowi
Gadomskiemu Pisarzowi Sądu Pokoju w Szadku i Michałowi Czekalskiemu
Wójtowi gminy Wojsławice obu do rąk własnych dnia 4 (16) Grudnia
1874 r., wniesiono do księgi dóbr Wojsławice dnia 2 (14) Stycznia
1875 r., a do księgi zaaresztowań u Pisarza Trybunału w Kaliszu
dnia 6 (18) Stycznia t. r.
Sprzedaż odbywać się będzie na
audjencji Trybunału Cywilnego w Kaliszu.
Pierwsze ogłoszenie warunków
sprzedaży odbędzie się dnia 20 Lutego (4 Marca) 1875 roku o
godzinie 10 z rana.
Kalisz d. 6 (18) Stycznia 1875 r.
Skoczyński.
Dziennik Warszawski 1875 nr 259
N. D. Rejent Kancelarji Ziemiańskiej w
Kaliszu.
Z powodu nastąpionej śmierci.
4. Jetty Pacanowskiej wierzycielki sumy
rs. 600 w Dziale IV wykazu hypotecznego na dobrach Wopłanice* z
Okręgu Szadkowskiego sposobem ostrzeżenia pod Nr. 19 ad b
zabezpieczonej, a rozciągającej swe bezpieczeństwo również i na
dobrach Wola Męcka, Stęszyce, Tymienice i Korczew z tegoż Okręgu,
otworzyły się spadki, do regulacji których termin prekluzyjny na
dzień 3 (15) Czerwca 1876 r. w Kancelarji mojej w Kaliszu wyznaczony
został.
Kalisz d. 25 List. (7 Grud.) 1875 r.
A. Paszkowski.
*Wojsławice
Kaliszanin 1876 nr 6
Podaje się do publicznej
wiadomości że
wystawiony dnia 1
listopada 1871 r. przez właściciela dóbr Wojsławice ś. p.
Bolesława Siemiątkowskiego na rzecz Markusa Potockiego z Zduńskiej
Woli i zagubiony przez tegoż Potockiego; jako zaspokojony przez
opiekę nieletnich Siemiątkowskich przy akcie urzędowym dnia
30 października (12 listopada) 1875 r. przed Rejentem
kancellarji ziemiańskiej w Kaliszu Alfonsem Paszkowskim
zeznanym, niema obecnie żadnego znaczenia i tejże opiece przez
niewłaściwego posiadacza powrócony być winien.
Kaliszanin 1881 nr. 51
Gazeta Sądowa Warszawska 1891 nr 46
Spór o wypłatę dzierżawcy
wynagrodzenia asekuracyjnego za przedmioty należące do właściciela
nieruchomości. Dobra Wojsławice, wraz z urządzoną w nich
gorzelnią, należały do nieletnich Siemiątkowskich ( i oddane były
w dzierżawę niejakiemu Domiakowskiemu, który zobowiązał się
zabezpieczać ruchomości od ognia. Domiakowski zabezpieczył aparaty
gorzelniane w Towarzystwie Ubezpieczeń Warszawskiem, jako swą
własność. Wkrótce potem wydarzył się pożar i Towarzystwo
wypłaciło Domiakowskiemu wynagrodzenie asekuracyjne, w kwocie rs.
4,729 kop. 19. Działo się to w roku 1883. W roku 1890
Siemiątkowscy, z których jeden doszedł do pełnoletności, drugi
został usamowolnionym, wytoczyli przeciwko Towarzystwu Ubezpieczeń
powództwo, o zapłacenie im rs. 4,729 kop. 19, z zasady, że
zgorzałe przedmioty, będąc nieruchomością z prawa, stanowiły
ich własność i że Towarzystwo Ubezpieczeń, nie mając prawa
ubezpieczać cudzej i własności na rzecz osoby trzeciej, nie miało
też prawa wypłacić wynagrodzenie asekuracyjne dzierżawcy
Domiakowskiemu, z pominięciem właścicieli. Domiakowski został
przypozwany, lecz nie stawił się. Sąd Handlowy, wyrokiem z dnia 14
Listopada r. z ., oddalił powództwo Siemiątkowskich; Izba zaś
Sądowa, wyrokiem z d. 17 Września r. b. wyrok ten zatwierdziła.
Izba Sądowa wygłosiła następujące i zasady: Siemiątkowscy
oparli powództwo na umowie ubezpieczenia, zawartej przez
Domiakowskiego z Towarzystwem Ubezpieczeń, która nie zastrzegała
żadnych praw na rzecz Siemiątkowskich, Siemiątkowscy więc, jako
niewpływający do umowy, nie mogą domagać się bezpośredniego
wyciągnięcia z niéj jakich bądź korzyści (art. 1165 Kod. cyw.).
Siemiątkowscy byli i są wierzycielami Domiakowskiego, mają więc
prawo, w myśl art. 1166 Kod. cyw., wykonywać jego prawo, lecz skoro
Domiakowski odebrał już wynagrodzenie i nie ma prawa do odebrania
go powtórnie, przeto Siemiątkowscy nie mogą, wykonywając prawa
Domiakowskiego, domagać się powtórnej zapłaty. Siemiątkowscy
mogliby jeszcze domagać się zapłaty na zasadzie art. 1167 Kod.
cyw., gdyby dowiedli, że Domiakowski odebrał zapłatę skutkiem
podstępnej zmowy z Towarzystwem; lecz Towarzystwo nie było
zawiadamianem o prawach Siemiątkowskich i Siemiątkowscy nie czynią
Towarzystwu zarzutu podstępu. Towarzystwo nie otrzymało
zawiadomienia o prawach Siemiątkowskich ani przy zawarciu umowy, ani
też później, nie było więc obowiązanem troszczyć się o ich
prawa, zwłaszcza, że ani specyalna Ustawa Towarzystwa, ani ogólne
Ustawy nie wkładają na Towarzystwo podobnego obowiązku. Ustawa
upoważnia Towarzystwo do dociekań, czyją własność stanowią
przedmioty ubezpieczone i wyrzeka nieważność umowy na wypadek,
gdyby ubezpieczoną została cudza własność, jako należąca do
ubezpieczającego się; lecz stanowi to prawo, nie zaś obowiązek
Towarzystwa i jeżeli ono samo nie skorzystało ze swego prawa, nie
może stąd powstać obowiązek Towarzystwa względem osób trzecich,
względem których Towarzystwo nie zaciągało żadnych obowiązków
i tem samem nie mogło stworzyć prawnej zasady dla powództwa
Siemiątkowskich przeciwko Towarzystwu, dla domagania się powtórnej
zapłaty. Słowem uznała Izba, że chociaż Siemiątkowscy są
pokrzywdzeni, wina ciąży nie Towarzystwo, lecz Domiakowskiego i
opiekę, iż w czasie właściwym nie zabezpieczyli praw
Siemiątkowskich. S.
Gazeta Kaliska 1895 nr. 12
W Kluczu Wojsławskim ,pow. sieradzskiego wł. panów
Siemiątkowskich w 8 fuzji padło 150 zajęcy, 4 kozłów, 1 lis, cietrzew i dzik.
Najwięcej sztuk zabił Henryk hr. Plater.
Kurjer Warszawski 1897 nr
2
+ W lesie.
W lasach dóbr
Wojsławice, w pow. sieradzkim, od
niejakiego czasu zauważono szkody leśne, o które podejrzywano
włościanina, Wincentego Klimczaka.
W tygodniu
przedświątecznym straż leśna urządziła obławę na kłusownika.
W d. 24-ym grudnia w
lesie folwarku Mencka Wola, dwaj gajowi
spotkali nareszcie Klimczaka, który, zoczywszy ich, zaczął
uciekać.
Gajowy Jagieła puścił
się w pogoń za nim, lecz wówczas Klimczak odwrócił się i
strzelił.
Jagieła padł z
okrzykiem: „Klimczak, coś ty zrobił, zabiłeś mnie”.
Drugi gajowy, widząc, że
Jagieła jest umierający, cofnął się i pobiegł do leśniczego.
Kiedy powrócił z drugim
gajowym, Jagieła już nie żył; nie znaleźli przy nim ani
strzelby, ani trąbki myśliwskiej, ani czapki, które widocznie
zabrał Klimczak.
Zabójca został wkrótce
odszukany i osadzony w więzienia w Sieradzu.
Jagieła pozostawił żonę
i dwoje dzieci.
Kurjer Warszawski (dodatek
poranny) 1897 nr 129
Wieści z kraju.
Oddawna toczy się spór
pomiędzy Zduńską Wolą a Szadkiem o przeniesienie sądu gminnego z
Szadku do Zduńskiej Woli.
Za przeniesieniem sądu do
Zduńskiej Woli przemawiają okoliczności następujące: z trzech
gmin, należących do tego sądu, dwie: Zduńska Wola i Wojsławice,
położone są bliżej m. Zduńskiej Woli. Z ogółu spraw zaledwie
1/4 pochodzi z gminy Szadek. Z sześciu członków sądu, czterech
mieszka pod samą Zduńska Wolą. Nareszcie gmina Zduńska Wola,
wskutek wzrostu samego miasta, przeniesienia rejentury z Szadku i
utworzenia sądu pokoju wzrasta, gdy przeciwnie Szadek upada.
Mieszkańcy Szadka na
swoją obronę przytaczają ten argument, że dla pomieszczenia sądu
gminnego wznieśli budynek oddzielny, gdy Zduńska Wola, nie
posiadając takiego budynku, naraziłaby sędziego na wydatek około
450 rs. na najem pomieszczenia dla sądu.
Korespondent Gazety
kaliskiej ze Zduńskiej Woli, pragnąc spór usunąć i mieszkańców
tak Szadku, jak Zduńskiej Woli, zadowolić, ogłasza projekt
następujący:
Sąd w Zadzimiu,
sąsiadujący z sądem w Szadku, a do którego należą gminy:
Wierzchy, Zadzim, Krokocice, Dzierzążna i Charatów, nie posiada
odpowiedniego lokalu dla sądu i pisarza. Świadkowie w zimie stać
muszą w nieogrzanej sieni. Sala posiedzień niska i szczupła.
Korespondent sądzi zatem, że należałoby gminę Dzierząznę
przyłączyć do Wojsławic i Zduńskiej Woli z sądem w Zduńskiej
Woli, zaś pozostałe gminy sądu zadzimskiego przyłączyć do
Szadku z sądem w Szadku.
Szadek nie leży wprawdzie
w centrum owych gmin, ale ma tę wyższość nad Zadzimiem, że ma
dojazd szosami z pięciu stron. Nadto zrównałby się stosunek spraw
sądzonych. W r. 1896-ym do sądu w Szadku wpłynęło 1416 spraw i
69 apelacyj, zaś do sądu w Zadzimiu tylko 677 spraw i 42 apelacje.
Kurjer Warszawski (dodatek poranny) 1898 nr 250
Ochrona lasów.
Jak już donosiliśmy, w d. 5-ym b. m., w Kaliszu odbyło się pierwsze posiedzenie organizacyjne komitetu gubernjalnego ochrony leśnej. Przewodniczył gubernator, r. t. Daragan, obecni byli pp.: wiceprezes sądu okręgowego, rz. r. st. N. Naumow, wicegubernator Stremouchow, prezes komisji włościańskiej, rz. r. st. Bazia, starszy rewizor leśny Antonikowski i obywatel ziemski, Emil Repphan.
Po odczytaniu okólnika J. E. Głównego Naczelnika kraju, p. gubernator zawiadomił, że na stałych członków komitetu ze strony właścicieli lasów przedstawił pp. Romockiego i Repphana.
Komitet zatwierdził podział gmin pomiędzy naczelników straży ziemskiej, zaś starszy rewizor leśny przedstawił spis lasów, w których w gub. kaliskiej prowadzony jest wyrąb pustoszący. Komitet postanowił przedsięwziąć kroki, celem wstrzymania wyrębu w tych lasach.
Komitet rozesłał do właścicieli lasów okólnik, w którym zawiadamia, że na zasadzie nowego prawa zabrania się: 1) prowadzenia pustoszących cięć lasu, niezgodnych z planem gospodarstwa leśnego;
2) karczowania samowolnego gruntów podleśnych i zmiany ich przeznaczenia; 3) pasania bydła w porębach i zagajnikach, nieistniejących lat co najmniej piętnaście.
Nadzór nad lasami, nieobciążonemi serwitutami leśnemi, ustanowiono, jak następuje:
W pow. sieradzkim lasy w gminach: Gruszczyce, Wróblew, Męka, Wojsławice, Godynice, Szadek, Charłupia Mała i Zduńska Wola, jak również gm. Kuźnica Grabowska z pow. wieluńskiego—leśniczego Klonowskiego; w gminach: Wierzchy, Dzierzązna Zadzim i Krokocice — naczelnika straży ziemskiej.
Gazeta Kaliska 1900 nr. 43
Z komitetu ochrony leśnej. Na posiedzeniu komitetu ochrony
leśnej gub. kaliskiej w dniu 16 b. m. postanowiono: 8) odmówić żądaniu właścicieli dóbr Wojsławice i Męcka Wola
pow. sieradzkiego, o pozwolenie wykarczowania przestrzeni 192 dziesięcin 460
sążni kw. i drugiej przestrzeni około gorzelni 58 dziesięcin, aż do
przedstawienia planu uproszczonego gospodarstwa leśnego, zatwierdzonego przez
komitet ochrony leśnej.
Kurjer Warszawski (dodatek poranny) 1900 nr 58
Ochrona lasów.
Na posiedzeniu kaliskiego komitetu ochrony lasów w dniu 16 b. m. postanowiono:
8) odmówić żądaniu właścicieli dóbr Wojsławice i Męzka Wola, w pow. sieradzkim, pozwolenia na wykarczowanie przestrzeni 192 dzies. i drugiej przestrzeni 58 dzies., aż do złożenia zatwierdzonego planu gospodarstwa leśnego.
Gazeta Kaliska 1900 nr. 128
W Dominium Wojsławice
poczta Zduńska Wola od 1-go lipca wakuje posada Pisarza gospodarczego samotnego.
Zgłoszenie się osobiste lub dobre rekomendacje.
Goniec Łódzki 1903 nr 20
Zduńska Wola.
Pan X. obywatel z sąsiedztwa podaje nam interesujące dane dotyczące wytwórstwa w Zduńskiej Woli i projektuje sposoby ulepszenia go. Oto co pisze:
„Miasto nasze, liczące kilkadziesiąt tysięcy ludności (biorąc w rachubę i tkaczy z okolicznych wsi, wyrabiających towar dla fabrykantów w Zduńskiej Woli) zbyt wolno się rozwija. Ujemne warunki wzrostu są następujące:
Miasto utrudniony ma kredyt, nie posiadając Towarzystwa kredytowego i hypoteki w miejscu.
Najgłówniejsze jednakże złe wynika z następującej przyczyny:
Zduńska Wola i sąsiednie wsie wyrabiają tygodniowo około 30,000 sztuk surowego towaru, który dla wykończenia musi być oddany do farbiarni—apretury. Przecięciowo, średnia apretura wykończa tygodniowo 2,000 sztuk towaru, czyli Zduńska Wola, ażeby mogła swój towar przerobić w miejscu, potrzebuje 5 apretur. Tymczasem, z powodu braku wody, Zduńska Wola nie posiada ani jednej apretury i zmuszona jest surowy towar oddawać do odpowiednich farbiarni w Łodzi, Tomaszowie i Białostoku, tracąc naturalnie na transporcie i zwłoce. W ostatnich czasach, z powodu ściślejszego stosowania prawa o zanieczyszczaniu wód, nie wszystkie istniejące apretury będą mogły egzystować, a nawet część takowych zaprzestała już funkcyonować i Zduńska Wola znalazła się w przykrem położeniu. Powstał więc projekt założenia apretur w środku miasta i za miastem ponad rzeką Brodnicą, płynącą równolegle, o kilkadziesiąt zaledwie kroków obok kolonii: Labelew, Rembieskie, Zamłynie i Raduchów.
Nie sądzę, ażeby apretura w środku miasta była możliwą, a to nie tylko z uwagi na nosy i zdrowotność mieszkańców, lecz i obowiązujące prawo. Woda musi być oddaną sąsiadowi czystą, musi być filtrowaną, a na filtrowanie potrzeba odpowiedniej miejscowości i znaczniejszej przestrzeni.
Gdyby droga 3 rzędu z Izabelewa ku Ra- duchowowi nie była tak piaszczystą, lecz — szosą, to stanowczo po nad Brodnicą miejscowość byłaby najwłaściwszą do założenia kilku nawet apretur.
Wiem, że czynione są w tym kierunku starania, a to nietylko ze względu na farbiarnie, lecz i dlatego, że okolica położona za
Izabelowem, do przecięcia się z traktem i budującą się szosą z Szadku do Warty w Boczkach, jest główną spiżarnią Zduńskiej Woli. Przeciwna bowiem strona miasta produkty swoje woli odstawiać do Pabianic i Łodzi. Za izabelewem znajdują się kopalnie torfu: w Raduchowie, Boczkach, Rososzycy, Miłobędziu, Chorążce, Woli Flaszczynej; lasy z Wojsławic, Rososzycy, Rożdżał, Ralewic, Prusinowic i Zadzimia, lasy rządowe i majorackie, dostarczają opału do Zduńskiej Woli. Ta okolica, drogą na Izabelew, dostarcza kamieni tak pod budowę domów, jak i reperacyę dróg I rzędu z Łodzi do Kalisza, a wskutek nasypu kolei żelaznej, dowóz długiego budulcowego drzewa z tej strony miasta jest tylko możliwy pod tunelem, przy końcu wsi Izabelew. Jest więc koniecznem, ażeby z uwagi na dalsze istnienie miasta, dobrobyt mieszkańców miasta i okolicy, starania o budowę drogi szosowej przez Izabelew w stronę Zamłynia, uwieńczone zostały pomyślnym skutkiem.
Zarząd kolei kaliskiej nie obliczył się z interesami i ruchem mieszkańców naszego miasta. Dziś już z powodu szczupłej budowy dworca kolejowego, podróżni w większej połowie wyczekiwać muszą na dworze, a będzie gorzej, gdy otwarty zostanie ruch prawidłowy i przewóz towarów"
Jak się dowiadujemy w ostatniej chwili, uchwałą gminy Wojsławice z dnia 12 stycznia, droga ta za nr. 4 przez Izabelew w stronę Zamłynia została przyjętą w poczet dróg II rzędu i budowa szosy ma się niezwłocznie rozpocząć. Nadto dodać możemy, że w Raduchowie znajduje się odpowiednia miejscowość do założenia apretury, tem więcej, że na miejscu jest bogaty pokład torfu na opał.
Zainteresowani w budowie apretury bliższe szczegóły mieć mogą udzielane przez sędziego gminnego w Szadku i adw. przs. Aleksandra Mogilnickiego w Łodzi.
Gazeta Kaliska 1903 nr 101
Dom. Wojsławice
p. Zduńska-Wola ma na sprzedaż drzewo budulcowe i opałowe, korę
świerkową, nasiona wyki i seradelli, cegłę różnego gatunku.
Zarząd.
Goniec Łódzki 1903 nr 228
—o—
Sieradz, d. 2 września.
Na wczorajszą wystawę przyprowadzono sporo koni. Z ładniejszych: parę ogierów 3-letnich i klacz p. Murzynowskiego, z Kalinowy, ogiera i dwie klacze
p. Grodzickiego z Garbowa, rocznego ogierka z Brzeźna p. Hałaczkiewicza, 6 dwulatków arabskich p. Siemiątkowskiego z Wojsławic, 4 dwulatki i dwie klacze p. Czarnowskiego z Prusinowic, 3 klacze p. Leśniowskiego z Chodaków, 2 klacze p. Grodzickiego z Równy, 2 klacze hanowerskie i 8 źrebaków d. barona Graeve z Biskupic, 2 klacze i 5 źrebaków p. Prądzyńskiego z Kościerzyna.
Wszystkich koni dostawiono 70.
Medale srebrne otrzymali pp.: Romocki z Kamienia, Wężyk, baron Graeve z Biskupic i Kręski z Masłowic.
Brązowe: Murzynowski z Kalinowy, Grodzicki z Garbowa, Grodzicki z Równy, Siemiątkowski z Wojsławic, Wężyk, Ciesielski z Maciszewic.
Sport: Tygodnik Ilustrowany 1904 nr 13
Jarmark w Kaliszu. Dnia 21. marca r. b
. został otwarty w Kaliszu jarmark wiosenny. Wobec zamknięcia
granicy, jarmark ten, jak się należało zresztą spodziewać, był
nader słabo ożywiony. Kilka powozów, dwa, trzy konie w okólniku,
12 stajni zajętych, ani jednego kupca zagranicznego, najlepiej
charakteryzują ogólny stan. Z krajowych znaczniejszych kupców
przybyli pp.: Konopnicki z Warszawy, Kosiński, właściciel
Łódzkiego Tatersalu. i Putiatycki z Częstochowy. P. Konopnicki
wyjechał do Warszawy, nic nie kupiwszy, p. Kosiński przyprowadził
8 zaprzęgowych koni węgierskich i dwa wierzchowe. Z tych ostatnich
jednego wyścigowego nabył p. Olszewski z pod Kielc za 400 rbl. P.
Putiatycki zajął całą stajnię. Oprócz tych, następujący
obywatele przyprowadzili swoje konie pp.: Weil z Kęczniewa 5 koni,
Sokolnicki z Janiszewa 1, Siemiątkowski z Wojsławic 4, Doruchowski
ze Złotnik 3, Bronikowski ze Szczypiorna 1, Garliński ze Zborowa 1,
z Rychnowa 3, Jedwab z Błaszek 7, Charłupski 7; z Cesarstwa
przyprowadzono rosyjskich koni ogółem ośm. Koni włościańskich
przyprowadzono bardzo mało. W drugim dniu jarmarku, tak jak i w
pierwszym, nie było większego ożywienia. Na stajnie nie
przyprowadzono żadnych koni więcej. Z zawartych tranzakcji są do
zanotowania następujące: p. Kosiński sprzedał trzy klacze
węgierskie po 425 rbl., p. Charłupski nabył od p. Wojciecha
Wyganowskiego dwa białe jukiery za 550 rbl. i ogiera gniadego
hanowerskiego od p. Lisowskiego za 450 rbl., p. Putiatycki sprzedał
parę kasztanów p. Dziewulskiemu za 275 rbl. Trzy wałachy do Łodzi
sprzedał p. Doruchowski ze Złotnik za 600 rbl. Ostatni dzień
jarmarku był najwięcej ożywiony. P. Migdalski kupił od p.
Mniewskiego z Wągłczewa jednego konia za 250 rbl. i jednego za
takąż cenę od pani Jabłońskiej; p. Kosiński sprzedał parę
karych koni p. Raszewskiemu za 450 rbl. i jednego za 400 rbl.; p.
Stanisław Doruchowski z Kokanina sprzedał jednego konia p.
Doruchowskiemu z Mycielina za 200 rbl.
Sport: Tygodnik Ilustrowany 1904 nr 51
Myślistwo.
Z kniej i pól.
W Wojsławicach, w Sieradzkiem, u pp.
Antoniostwa Siemiątkowskich, odbyło się polowanie w dn. 22.
listopada r. b. W 6 strzelb zabito 90 zajęcy, 5 cietrzewi, 1 sokoła
i 10 kuropatw.
Goniec Łódzki 1904 nr 86
□ Jarmark: w
Kaliszu. Dnia 25-go b. m. został otwarty w Kaliszu jarmark wiosenny,
o którego przebiegu „Gazeta Kaliska" pisze co następuje:
Wobec zamknięcia granicy jarmark ten, jak się należało zresztą
spodziewać, jest nader słabo ożywiony. Kilka powozów, dwa trzy
konie w okólniku, 12 stajni zajętych, ani jednego kupca
zagranicznego, najlepiej charakteryzuje ogólny stan. Z krajowych
znaczniejszych kupców przybyli pp.: Konopnicki z Warszawy. Kosiński,
właściciel łódzkiego tatersslu, i Putiatycki z Częstochowy. P.
Konopnicki wyjechał już do Warszawy nic nie kupiwszy, p. Kosiński
przyprowadził 8 zaprzęgowych węgierskich i dwa wierzchowe. Z tych
ostatnich jednego wyścigowego nabył p. Olszewski z pod Kielc ża
400 rubli. P. Putjatycki zajął całą stajnię. Oprócz tych,
następujący obywatele przyprowadzili swoje konie pp.: Weil z
Kęczniewa 5 koni, Sokolnicki z Janiszewa 1, Siemiątkowski z
Wojsławic 4, Doruchowski ze Złotnik, Bronikowski ze Szczypiorna i,
Garliński ze Zborowa 1, z Rychnewca 8, Jedwab z Błaszek 7,
Charłupski 7, z Cesarstwa rosyjskich 8 koni. Koni i bydła
włościańskiego przyprowadzono bardzo mało.
Gazeta Kaliska 1904 nr 342
Samobójstwo.
W
lesie, majątku Wojsławice, pow.
sieradzkiego, powiesił się włościanin Józef Kolata.
Jeździec i Myśliwy 1905 nr 8
PROJEKT Ustawy Związku
Hodowli koni.
Jeżeli kiedy, to dziś w
wyjątkowo ciężkich czasach, stowarzyszenia, związki, mające na
celu wzajemną pomoc, lub ulepszenia rolnicze, hodownicze, mają
racyę bytu. Gdzie jednostka napotyka trudności nie do przełamania,
pewne stowarzyszenie, rozporządzając większemi środkami, mogąc
poruszyć różne dźwignie i sprężyny osiąga pożądany cel.
Do rzędu dodatnich
projektów, należy „Związek hodowli koni”, zapoczątkowany w
gubernii kaliskiej przez tejże gubernii Towarzystwo Rolnicze.
Przytaczamy poniżej projekt „Hodowniczego Związku”.
W tym projekcie pozwolimy
sobie zaznaczyć jedną uwagę, a mianowicie rozdział, a właściwiej
kwalifikacya stad podług § 5 nie jest dosyć jasna, wyraźna.
Mniemamy, że rozdział przyjęty przez „Księgę Stadną koni
pół-krwi” byłby odpowiedniejszy, to jest, na stada: 1)
anglo-arabskie, 2) trzy czwarte krwi, 3) z przymieszką zimnej krwi,
4) pół-krwi, 5) przez wzajemne połączenia koni pół-krwi, 6)
koni oryentalnych.
Dopuścić można jeszcze
kwalifikacyę stada: „ogier pół-krwi, klacz niewiadomego
pochodzenia”, nierozumiemy jednak definicyi, którą znajdujemy w §
5: „konie gorąco-krwiste bez udowodnionego pochodzenia”, lub
„konie zimno-krwiste z nieudowodnionem pochodzeniem”. Definicya
ściślejsza jest konieczną, a w razie zupełnego braku wszelkich
ksiąg stadnych, to zaproszony specyalista powinien określać rasę
stada i podporządkować je pod pewną określoną kategoryę.
Projekt sam, jako projekt,
jest bardzo dobry i tylko życzyć należy, żeby mógł być jak
najprędzej urzeczywistniony. Do tej pory do związku przystąpili
właściciele z następujących majątków:
Powiat Sieradzki:
1. Radoński Feliks
— Kobierzysko.
2. Graeve Stanisław
— Biskupice.
3. Jarociński
Wincenty — Kamionacz.
4. Tarnowski Antoni
— Kluczków.
5. Siemiątkowski
Antoni — Wojsławice.
6. Czarnowski —
Prusinowice.
7. Leśniowski Adam
— Wilamów.
8. Puławski Tadeusz
— Dąbrowa.
9. Cielecki Roch —
Zygry.
Powiat Kaliski.
1. Murzynowski —
Kalinowa.
2. Bogdański —
Szczytniki.
3. Wyganowski Wojc. —
Pietrzyków.
4. Kreczunowicz —
Kościelna Wieś.
5. Radoński Stanisław —
Jarantów.
Powiat Turecki.
1. Zaborowski Jan —
Chocim.
2. Zaborowski Lech —
Głuchów.
Sport: Tygodnik Ilustrowany 1905 nr 15
Jarmark w Zduńskiej Woli. Doroczny
jarmark wiosenny, trwający od d. 3. do 6. kwietnia, nie odznaczał
się tym razem ani ilością koni, ani też większem ożywieniem.
Przyprowadzono zaledwie kilka stajen z lepszemi cugowemi końmi,
mianowicie: p. Wejl z Pęczniewa 5 koni i 15 bardzo pięknej
jałowizny, holendry, p. Wejl 6 koni, p. Butanowicz 4 konie, p.
Kazimierz Mniewski 4 konie, p. Świniarski z Konopnicy 4 konie, p.
Czarnowski z Prusinowa 5 koni, p. Jarociński z Kamionacza 3 konie,
p. Wiśniewski z Jeżewa 2 konie, p. Golcz z Wólki Bałuty 2 konie,
p. W. Putiatycki z Piotrkowa 9 koni, p. Michał Walicki 5 koni, p.
Siemiątkowski z Wojsławic 2 konie, p. Włodzimierz Iwanow z Łasku
2 konie, p. Goldman z Łodzi 12 koni, p. Jedwab z Kalisza 8 koni, p.
Abel z Łodzi 10 koni, p. Wagner z Łodzi 4 konie, p. Charłupski z
Sieradza 8 koni, p. Kośmiński z Kaszewic 2 konie. Koni roboczych
przyprowadzono również bardzo niewiele, a sprzedano je już we
wtorek po cenie o 30 % wyższej, niż na jarmarkach w Skaryszewie i
Piotrkowie. Prócz handlarzy z Kalisza, Łodzi i Piotrkowa, konie
kupowali: p. radca Wojciech Wyganowski z Pietrzykowej, który nabył
2 konie od p. W. Putiatyckiego, p. Bagowut z Bogusławic 6
fornalskich od kolonistów, p. Arkuszewski ze Strugi 1 wierzchowca,
p. Wagner z Łodzi 4 cugowe, p. Roman Wagner ze Strońska i w. in.
Pomiędzy ogierami, sprowadzonemi na sprzedaż, było kilka
reproduktorów: Prinz, sk. -gn. hannowerski p. W. Putiatyckiego,
Gryf, arab siwy p. Wejla. 2 araby siwe p. Siemiątkowskiego z
Wojsławic i perszeron deresz, p. Jedwabia. Wszystkie prawie konie
znalazły nabywców. Ruch jarmarczny przeniósł się następnie do
Kalisza. Zaznaczyć wreszcie należy, iż obora holenderska p. Wejla
z Pęczniewa wyróżniła się w dziale bydła doborem i
jednolitością swojej jałowizny holenderskiej.
Start 1906 nr 6
Jarmark w Zduńskiej Woli. Z
ziemiańskich koni na jarmarku było dwadzieścia kilka, a więc p.
Białecki z Dębołęki — para wałachów gniadych rbl. 600 i ogier
gniady rbl. 1,000; p. Kręski z Masłowic—ogier skarogniady
Oldenburg rbl. 400; p. Sulimierski.— czwórka gniadych rbl. 1,000;
p. Moraczewski z Woźnik—para klaczy Hanowerek rbl. 1,000; p.
Dzierzbicki z Biernacic—3 konie; p. Siemiątkowski z Wojsławic —
para siwych arabów; p. Siemiątkowski z Męckiej Woli — para
pół-arabskiej krwi; p. Glicenstejn z Kusiń — 6 koni, pomiędzy
któremi ogier folblut kasztanowaty, Podróżny, urodzony w
Pietrzykowie, po ogierze The Bantherer, chowu książąt
Lubomirskich, i klaczy Normandce, pochodzącej ze stadniny dóbr
Kruszyna, w cenie rbl. 800. — Z handlujących mieli z Łodzi: K.
Kozaczewski—9 koni, z nich para kasztanów rbl. 800 i klacz
skarogniada angielska rbl. 500; Goldman—12 koni, Feldau—4 konie;
Jedwab z Błaszek — 9 koni i parę kuców. — Koni roboczych wybór
mały i liche. — Z rasowego bydła zauważyliśmy dwie sztuki p.
Czarnowskiego z Prusinowic. —Trzoda była nadzwyczaj droga, gdyż
za parę starszych prosiąt płacono rbl. 30 . — Nastrój na
jarmarku był ospały i tranzakcji dokonywano niechętnie, ku czemu
przyczyniła się w niemałej mierze zadymka śnieżna po
krótkotrwałej pogodzie, podczas której zaczęto się ruszać
trochę raźniej. Dzięki niepogodzie, p. Patzer z Kik stracił 150
rbl., bo, sprzedawszy klacz za 180 rbl., kładł pieniądze do
kieszeni, nie odpinając palta, i w rezultacie miał tylko 30 rbl.
Gazeta Kaliska 1906 nr 185
Do
sprzedania w dobrach Wojsławice, pod
Zduńską-Wolą Lokomobila o sile 10 koni wraz z młocarnią,
w
bardzo dobrym stanie, za cenę rb. 1000.
Gazeta Kaliska
1906
nr 221
W lasach dóbr Wojsławice złoczyńcy
zabili włościanina Józefa Zielińskiego.
Rozwój 1906 nr 274
Aresztowania i rewizye. Na
mocy postanowienia czasowego generał-gubernatora piotrkowskiego,
skazani zostali:
—Mieszkańcy gminy
Wojsławice, powiatu sieradzkiego, Antoni Wróblewski i gminy
Domaszew, powiatu brzesko-litewskiego, Leonard Dąbrowski, za
przechowywanie rewolwerów bez pozwolenia skazani zostali na 3
miesiące więzienia każdy (na zasadzie p. 8-go obow. postanowień z
d. 24 grudnia 1905 r.). Kara liczy się od d. 8 listopada r.b. po
odcierpieniu której obaj wysłani zostaną do miejsca pochodzenia.
Gazeta Kaliska 1907 nr 231
Grabieże
i rozboje. Na
powracającego na furmance
z odpustu we wsi Charłupia, pow. sieradzkiego, rzeźnika ze wsi
Rembiewskie, Jana Kosińskiego napadł w lesie majątku Wojsławice
uzbrojony w strzelbę złoczyńca, żądając od niego pieniędzy,
lecz Kosiński, uderzywszy napastnika znajdującym się na wozie no
żem roboczym, zeskoczył z furmanki i ukrył się w lesie; złoczyńca
zaś, wystrzeliwszy w kierunku uciekającego, zniszczył znajdujące
się na wozie niesprzedane wyroby mięsne, poczem oddalił się.
Leśnik Polski 1910 nr 1
Lista członków Wydziału Leśniczego C. T. R. i wpłacone przez nich sumy.
Łowiec Polski 1908 nr 11
Zagadkowy wypadek na
polowaniu. Pod Sieradzem w początkach maja, zamieszkały we wsi
Wojsławice, Józef Michalski, wyszedł z
dubeltówką na polowanie i od tego czasu nie powrócił do domu. W
połowie tego miesiąca chłopi, zbierający gałęzie w lesie,
należącym do majątku obywatela, Siemiątkowskiego, znaleźli
rozkładające się już zwłoki Michalskiego. O trzy kroki od trupa
leżała dubeltówka zmarłego. Jak stwierdziła sekcya zwłok,
Michalski zmarł skutkiem postrzału z broni myśliwskiej ; cały
nabój śrótu ugodził go w żołądek.
Zaranie 1908 nr 21
Wypadek z bronią. Piszą do nas z
Sieradza: Trzy tygodnie temu, zamieszkały we wsi Wojsławice Józef
Michalski, wyszedł z dubeltówką na polowanie i od tego czasu nie
powrócił do domu. Kilka dni temu chłopi, zbierający gałęzie w
lesie sąsiednim, znaleźli rozkładające się już zwłoki
Michalskiego; o trzy kroki od niego leżała dubeltówka zmarłego.
Jak stwierdziła sekcja zwłok zmarłego, Michalski zmarł od
postrzału z broni myśliwskiej; cały nabój ugodził go w żołądek.
Zaranie 1908 nr 38
Za serwitut. W tych dniach nastąpił układ polubowny pomiędzy właścicielem dóbr Wolisławice, w pow. kaliskiem, p. Antonim Siemiątkowskim, i włościanami wsi Zamłynie, którzy za 214 fur rocznej ściółki dostali 14 włók ziemi lekkiej.
Łowiec Polski 1909 nr 3
W Wojsławicach
u p. Antoniego Siemiątkowskiego odbyło się jednodniowe polowanie,
na którem zabito w 14 strzelb 140 zajęcy. Zwierzostan w okolicy
znacznie się poprawił. Największą ilość zabił p. Kazimierz
Czarnowski z Prusznowic (22 sztuki).
Rozwój 1909 nr 102
Piotrkowsko-kaliski
Związek hodowców bydła w Sieradzu zawiadamia, że od dnia 10 lipca
b. r. siedziba związku zostanie przeniesiona do Warszawy. Kancelarya
Związku mieścić się będzie przy ul. Erywańskiej Nr 16 w prawej
oficynie na I piętrze. Wszelką korespondencyę należy tam
adresować.
Na III-ci przegląd
przychówku w Sieradzu w dniu 25 czerwca b. r. z uprawnionych do
udziału w przeglądzie 13 obór, nadesłało bydło 8 t. j. 61,5%, a
mianowicie: 3 obory holenderskie (Wojsławice
pod Zduńską Wolą p. A. Siemiątkowskiego, Kobierzycko pod
Sieradzem p. F. Radońskiego i Kościerzyn pod Sieradzem p. St.
Prądzyńskiego), 3 obory oldenburskie (Kobierzycko p. F. Radońskiego
(po za konkursem) Kościelna Wieś pod Kaliszem p. W. Kreczunowicza,
Paprotnia pod Zduńską Wolą p. B. Wehra) i 2 obory rasy polskiej
czerwonej (Wrząca pod Błaszkami p. T. Grodzickiego i Ostrów pod
Złoczewem p. K. Domaniewskiego).
Roczna wydajność mleka
matek wystawionej młodzieży holenderskiej z 3 obór a 17 sztuk
wyniosła przeciętnie 2475 L., oldenburskiej z 1 obory i 4 sztuk
2139 L. polskiej-czerwonej z 2 obór i 12 sztuk 2203 L.
Nagrody otrzymały: 1)
List pochwalny za grupę: Wrząca za buhaja Sołtysa III Nr 35 c. r
rasy czerwonej-polskiej i 5 jałowic Nr 20, 24, 23, 33, 37.
2) Medal
bronzowy: Wrząca za buhaja Sołtysa III.
3) Listy
pochwalne: a) Wojsławice 4 listy za jałówki holenderskie, b)
Kobierzycko 1 list za jałówkę holenderską Nr 57, c) Kościerzyn
1 list za jałówkę holenderską Nr 37, d) Paprotnia 1 list za
jałówkę oldenburską Nr 15, e) Wrząca 2 listy za 2 jałówki
polskie-czerwone Nr 24 i 37, f) Ostrów 3 listy za 3 jałówki
polskie-czerwone Nr 20, 21, 22.
4) Wyróżnienia: a)
Kobierzycko 3 za jałówki Nr 58, 28 i 31, b) Kościerzyn 1 za
jałówkę Nr 37.
Następne przeglądy (IV i
V) odbędą się w jesieni roku 1910 w Rawie i Koninie. W przeglądach
tych będą mieli prawo wziąć udział wszyscy hodowcy z całego
Związku. Oprócz jałowizny będą mogły być wystawione z prawem
otrzymania nagrody także krowy urodzone po roku 1904.
Leśnik Polski 1910 nr 1
Lista członków Wydziału Leśniczego C. T. R. i wpłacone przez nich sumy.
55) Kreutzinger Roman z Wojsławic, p. Zduńska-Wola, g. Kaliska. za 1910—5 rb.
Rozwój 1911 nr 227
na dziki, sarny,
zające, cietrzewie na 50 włókach do wydzierżawienia od 1
Listopada 1911 roku. Dwór do wynajęcia 1 1/2 wiorsty od
Zduńskiej-Woli. Wiadomość zarząd dóbr Wojsławice,
poczta Zduńska Wola, gubernia Kaliska.
Wieś Ilustrowana 1911 czerwiec
Północno-wschodnią część
p-tu Sieradz. Poza wielką wsią Męką, gdzie widnieje starożytny kościół, niegdyś
jedną z królewszczyzn, które wieńcem okalały Sieradz zajęła dobra Męcka-Wola i
Wojsławice pp. Zygmunta i Antoniego Siemiątkowskich dziedziczne w czwartym pokoleniu,
poczynając od Antoniego Siemiątkowskiego, pisarza ziemskiego sieradz. i posła
wybranego na sejm czteroletni. Ongi własność w XVI w. rodu Wężyków szeroko tu
rozsiadłego. Dobra te ciągnące się od Sieradza do Szadku, przeważnie duże lasy,
prowadzone wzorowo mają w Męckiej-Woli gorzelnię, gospodarstwo postępowe,
grunta orne wydrenowane, a p. radca
Zygmunt Siemiątkowski postawił tutaj świeżo piękny pałac i nie szczędzi
zabiegów, by ojcowizna stanęła pod każdym względem na wysokości dzisiejszej
kultury. Niemniej pilnym gospodarzem jest p. Antoni Siemiątkowski, który
również ozdobił Wojsławice okazałym dworem i gospodarstwo i leśnictwo wysoko
podniósł.
Rozwój 1912 nr 11
Ucieczka aresztantów. Z
aresztu policyjnego w Sieradzu zbiegł onegdaj aresztant Stanisław
Krawiecki, lat 33, stały mieszkaniec gminy Radogoszcz.
Z aresztu gminnego w
Wojsławicach zbiegł w tych dniach
aresztant Stanisław Kamiński, lat 31, cygan, oskarżony o kradzież.
Rozwój 1913 nr 223
Wystawa Przemysłowo-Rolnicza
w Sieradzu.
Wczoraj otworzono uroczyście wystawę (pokaz) przemysłowo-rolniczą w Sieradzu.
Jadąc do Sieradza, wiedzieliśmy, że takie centrum rolnicze, jakiem jest Sieradz, da nam pewien obraz ruchu rolniczo-przemysłowego, ale nigdy nie sądziliśmy, aby wystawa tak pięknie się zapowiedziała, jak ta, którą wczoraj oglądaliśmy.
Malowniczo położony park sieradzki ożywił się wczoraj i przyozdobił bardzo gustownie przybranymi pawilonami według projektów miejscowego jeometry. Kiosków tych, jak na wystawę trzydniową, jest bardzo wiele, niektóre z nich przeznaczone są dla osobnych grup przemysłu rolnego lub ludowego.
Ład panuje wszędzie, park wysypany białym piaskiem, oświetlony elektrycznością, nie zapomniano nawet o skrzynce pocztowej.
Zasługa to wielka komitetu wystawowego, w skład którego weszli pp.: Z. Siemiątkowski z Męckiej-Woli (prezes), Tadeusz Rembowski sędzia z Sieradza (wiceprezes i gospodarz), M.
Białecki z Dębołęki, M. Kobierzycki z Bogumiłowa, ks. Brzeziński z Sieradza, ks. Cywiński z Korczewa i Stefan Walewski z Suczewka.
Uroczystość otwarcia rozpoczęła się solennem nabożeństwem, które w odświeżonym i gustownie malowidłami ozdobionym podominikańskim klasztorze odprawił dziekan miejscowy, zasłużony bardzo, od lat z górą trzydziestu osiadły w Sieradzu, ks. kanonik Mikołajewski; kazanie okolicznościowe, niezwykle podniosłe, wygłosił ks. Żeromski z Warty, zachęcając lud do kooperatyw, oświaty i pracy na roli polskiej, którą ojcowie orali i krwią własną bronili.
Na chórze śpiewały połączone chóry z Sieradza, Warty i z Łodzi pod przewodnictwem pana Fotygi.
Tymczasem na wystawie panował ruch niezwykły. Kończono, co można i trzeba skończyć, ozdabiano, ustawiano.
Przed wystawą również niecodzienny ruch. Olbrzymie płótno, na którem widnieje herb ziemi sieradzkiej, oznaczyło wejście na wystawę. Przy wejściu tłoczy się publiczność. Jedna z ulic, przeznaczona na postój powozów, zapełniła się niemi po brzegi.
O godzinie 2-ej punktualnie pani Białecka z Dębołęki rozcięła szarfę i wnet też gromady ludzi zalały olbrzymi park sieradzki.
Około godz. 4-ej było już przeszło 12,000 zwiedzających.
Komitet wystawy uchwalił, aby członkom kółek rolniczych dać wstęp za zniżoną opłatą, więc po 10 kop., nieczłonkowie płacili po 30 k.
Jak widać z frekwencyi, wystawa sieradzka doznała nadzwyczajnego powodzenia.
Wieśniacy zjechali z okolic tysiącami, prawie też wszyscy obywatele ziemi sieradzkiej.
Trudno bawić się nam w szczegóły, przechodzić kiosk po kiosku, opisywać wystawione owoce i jarzyny, ale zupełnie uczciwie przyznać wypada, że tak pięknych warzyw, jakie widzieliśmy na wystawie sieradzkiej, nie dała nam nawet łódzka wystawa ogrodnicza.
Owoce również są piękne i jest cały pawilon poświęcony tej grupie gospodarstwa wiejskiego, w którem mamy okazy: z Sulisławic, Sokołowa, Wojsławic, Dębołęki, Pstrokoń, Złoczewa, Prusinowic, Biskupic, Kluczkowa, Kółka ogrodniczo-ziemiańskiego w Sieradzu, Kółka tubądzińskiego, a nawet prywatnego ogródka d-ra F. Sulikowskiego w Sieradzu.
W pawilonie przemysłowym zwracają uwagę wyroby sukna i chustek 2,000 zrzeszonych warsztatów tkackich w Korczowie, parafii ks. Cywińskiego, który jest też głównym patronem tego przemysłu.
Jeden z gustowniejszych rolniczych kiosków należy do dominium Janczew, w którym mamy wystawione: zboże, nasiona, owoce, konserwy, jarzyny, drób. Tu też znalazły przytułek wyroby ochronki w Lututowie.
Dominium Niedzielsko posiada swój własny pawilon z nasionami zboża. Wystawiło też piękne owsy i inne zboża.
Ogrodnicy sieradzcy, p. M. Danielewicz (szkółki) i A. Frączkowski (warzywa), zaświadczyli, że są dobrymi fachowcami.
Krobanów, nagrodzony na rzemieślniczej wystawie w Łodzi, posiada i tu swój kiosk z wyrobami ceglarskimi.
Zwrócić musimy uwagę na przepiękne okazy drzewa dębowego, dostarczonego tu z tartaków parowych A. Siemiątkowskiego w Wojsławicach.
Wieśniacy przyjęli też liczny udział w wystawie rolniczej. Kółko rolnicze „Wróblew" posiada aż pięciu wystawców—owoców; Kółko rolnicze Słomków-Mokry czterech. Większy jednak udział włościan w wystawie inwentarza, a więc z kółek: „Warta", „Słomków-Mokry", „Tubądzin", "Sieradz", „Zadzim", „Męzka", „Wróblew", „Prusinowice", "Brzeźno", „Rossoszyca", „Charłupia- Mała", „Charłupia Wielka" chłopi wystawili po kilka, a nawet, kilkanaście-sztuk bydła i koni swojej hodowli.
Gospodarstwo pań także posiada liczne reprezentacye, zwłaszcza w dziale drobiu, a mianowicie panie Lucyna Laudowicz, Celina Tarnowska, Aniela Domaniewska, Stefania Walewska, Stanisława Prądzyńska, Jadwiga Murzynowska.
Z Łodzi—pan Kołaczkowski wystawił swoje plany ogrodów i parków.
Mechanik sieradzki p. Chęciński okazał swego pomysłu zamek do drzwi, trudno dający się otworzyć.
Wypada nadmienić, że na wystawie gra orkiestra straży ogniowej sieradzkiej, złożona z 36 osób. Orkiestra jest bardzo zgrana i posiada duży repertuar.
Straż ogniowa ochotnicza sieradzka liczy 160 członków czynnych, w tem zaledwie 10 żydów. Utrzymywana jest ze składek członków. Żydzi sieradzcy nie przyjęli zupełnie udziału w wystawie: i w pierwszym dniu w parku pokazał się zaledwie jeden.
Zato przybyły liczne wycieczki z Kalisza, Zduńskiej Woli i Łodzi.
Był też obecny poseł Parczewski z Kalisza. Z dzienników były reprezentowane „Kuryer Poranny" (Młodowski), „Kuryer warszawski", "Rozwój", „Gazeta Kaliska", której wydawca ofiarował 1,000 numerów swego pisma, zawierających katalog szczegółowy wystawy.
Biorący udział w wycieczce łódzkiej, którą urządził „Rozwój", złożyli na rzecz łódzkiej Szkoły rzemiosł następujące ofiary: p. Frankowska 40 kop., pan i pani Roszak 80 kop., p. Rybicki 40, p. Suchor 50 i p. Pilc 50 kop.
Pozostałe z ogólnych kosztów 35 kop. redakcya również włącza do tych ofiar. Razem więc 2 rb. 95 kop.
Kończąc to moje sprawozdanie z wystawy sieradzkiej, zaznaczyć musimy, że na dzień dzisiejszy naznaczony jest pokaz inwentarza, na jutro zaś konkursy hipiczne i wyścig myśliwski.
Nie zapomniał też komitet wystawy o dobroczynności. Panie sieradzkie i okoliczne urządziły bufet, do którego dostarczyły bezpłatnie przekąsek. Dochód z bufetu przeznaczony został na rzecz zakładów dobroczynnych w Sieradzu.
Liczne gosposie na czele z panią sędziną Rembowską, nie szczędząc pracy, obsługiwały gości, aby za osiągnięte pieniądze obetrzeć łzy najbiedniejszym.
Wieczorem odbył się koncert chórów kościelnych oraz odegraną została sztuka „Bociany" przerobiona z utworu Maryi Konopnickiej. Chórami dyrygował p. Fotygo i inni.
Widzimy więc z pokazu powyższego, że sieradzkie prowadzi bardzo sumiennie pochód kulturalny pracy, która sieradzanom zaszczyt przynosi.
Godzina Polski 1918 nr 205
Z okolicy.
Zduńska-Wola.
(Koresp. własna).
W tych dniach odbyło się
w mieście otwarcie nauczycielskich kursów dopełniających,
zorganizowane z inicjatywy inspekcji szkolnej. Otwarcie to odbyło
się z wielką uroczystością, przy licznym zjeździe
nauczycielstwa.
Ogólne doroczne
zebranie tutejszego Towarzystwa wzajemnego kredytu ponownie powołało
na stanowisko prezesa tej instytucji p. A. Siemiątkowskiego z
Wojsławic.
Wielkie zainteresowanie w
naszem mieście wzbudził przyjazd zespołu artystów teatru
łódzkiego, z p. Heleną Arkawinówną na czele.
Zagrano z dużem
powodzeniem "Niebieskiego lisa", oraz „Djablicę".
Spektakle te były
prawdziwą atrakcją dla zduńskowolan, poza p. Heleną Arkawinówną,
która doskonale odtworzyła główne role w obydwu sztukach,
wyróżnili się p. Zofja Wierzejska, oraz pp. Tartakowicz, Pilarski
i Borski. Publiczność, przyjmowała artystów owacyjnie.
Jak utrzymują rolnicy,
zbiory obecne zapowiadają się bardzo pomyślnie. Obywatele naszego
miasta jedzą już chleb tegoroczny.
W. M.
______________________________________________________________________________
Ziemia Sieradzka 1919 marzec
______________________________________________________________________________
_________________________________________________________________________________
Ziemia Sieradzka 1920 listopad
_________________________________________________________________________________
Obwieszczenia Publiczne 1921 nr 4
Notarjusz przy wydziale hipotecznym sądu okręgowego w Kaliszu, Stanisław Bzowski, niniejszem obwieszcza, że zostały otwarte postępowania spadkowe po zmarłych:
2) Wiktorji Grzeszkiewicz, wierzycielce sum: 4.100 rb. i 5.900 rb. z % i ewikcjami na koszta — 410 rb. i 590 rb., — zabezpieczonych pod NrNr 4 i 5 w dziale IV wyk. hipot. nieruch. w Kaliszu, oznaczonej Nr 514F, — oraz współwierzycielce sumy 23.000 rb. z % i kosztami, — zabezpieczonej na dob. Wojsławice, pow. Kaliskiego, w dziale IV pod Nr 24 i współwłaścicielce nieruch. we wsi Zygórzynek, pow. Kaliskiego,—oznacz. hip. Na 1059 w dziale IV wyk. hipot. pod Nr 2;
Termin zamknięcia tych postępowań spadkowych wyznaczony został na d. 15 lipca 1921 r. w kancelarii notarjusza Bzowskiego w Kaliszu.
Ziemia Sieradzka 1922 nr 12
Z naszych stron.
Podziękowanie. Wobec strasznego nieszczęścia jakie nas dotknęło w zniszczeniu całego dobytku przez pożar, niweczący zarówno budynki jak i zboże, zostałyśmy bezradne, i jedynie dzięki pomocy zacnych sąsiadów-obywateli, umożliwiony został zasiew zboża. Przeto uważamy za najpierwszy obowiązek złożyć publiczne podziękowanie panom, którzy przyczynili się do czynów zasługujących na najszczerszą naszą wdzięczność, i umożliwili nam wyjście z groźnego położenia. Pierwsze słowa podzięki należą się zacnemu posłowi ziemi Sieradzkiej, p. Tadeuszowi Puławskiemu z Dąbrowy, który wnikając w rozpaczliwe nasze położenie nie szczędził grosza i ziarnka w ziemię, aby takowem obsiać można ziemię leżącą ugorem. Dzięki serdeczne, niech Bóg stokrotnie wynagrodzi tę bratnią pomoc! Z rozrzewnieniem więc kreślimy te słowa podziękowania za uczynność tak szlachetną W. P. Puławskiemu, a także i W. P. P.: Domaniewskiemu z Zapola, Siemiątkowskim z Męckiej-Woli i Wojsławic, Prądzyńskiemu z Kościeżyna, Oczechowskiemu z Krobanówka, Tarnowskiemu z Kliczkowa, Radońskiemu z Kobierzycka, Wierzchlejskiemu z Karsznic, Krzyżanowskiemu z Górkowa.
Szczerze wdzięczne:
Zofja Niekraszowa, Jadwiga Kościelecka.
_________________________________________________________________________________
Ziemia Sieradzka 1924 listopad
_________________________________________________________________________________
Łódzki Dziennik Urzędowy 1926 nr 3
wydanych przez Starostwo
Sieradzkie odpisów kart ewidencyjnych na konie niezdatne do służby
w wojsku.
Karta ewidencyjna za
Nr. 10320, wyst. mieszk. gm. Wojsławice,
Wójcikowi Maciejowi.
Karta ewidencyjna za
Nr. 10374, wyst. mieszk. gm. Wojsławice,
Warkowskiemu Janowi.
Karta ewidencyjna za
Nr. 10342, wyst. mieszk, gm. Wojsławice,
Forusińskiemu Ignacemu.
Karta ewidencyjna za
Nr. 10349, wyst. mieszk. gm. Wojsławice,
Kaczmarkowi Antoniemu.
Karta ewidencyjna za
Nr. 10528, wyst. mieszik, gm. Wojsławice,
Sadowskiemu Franciszkowi.
Karta ewidencyjna za
Nr. 10346, wyst. mieszk. gm. Wojsławice,
Olejnikowi Władysławowi.
Karta ewidencyjna za
Nr. 10324, wyst. mieszk. gm. Wojsławice,
Banasiakowi Janowi.
Sieradz, dnia 26 listopada
1925 r.
Kierownik Starostwa
(—) Maliński.
Obwieszczenia Publiczne 1926 nr 18
Do rejestru
handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto
następujące firmy pod Nr. Nr.:
d. 10 listopada 1925 r.
6760. „Antoni
Siemiątkowski", tartak w Andrzejowie i sprzedaż drzewa
opałowego we wsi i gm. Wojsławice,
pow. sieradzkiego. Właśc. firmy Antoni Siemiątkowski, zam. w maj.
Wojsławice.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1926 nr 47
Wykaz wydanych przez urzędy gminne względnie magistraty odpisów kart ewidencyjnych wzamian zagubionych na konie zdatne w powiecie sieradzkim.
Pilarek Ignacy, gm. Wojsławice, Nr. karty ewidencyjnej 23633/1V.
Filipczak Tomasz, gm. Wojsławice, Nr. karty ewidencyjnej 23698/IV.
Sieradz, dnia 30 sierpnia 1926 r.
Kierownik Starostwa (—) podpis.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1926 nr 50
2. Wrąbel Franciszek, gm. Wojsławice, karta ewindenc. Nr. 10509-IV.
Sieradz, dnia 30 sierpnia 1926 r.
Kierownik Starostwa (—) podpis.
Przegląd Leśniczy 1926 kwiecień
Spis wszystkich lasów prywatnych,
komunalnych, kościeln. i fundacyjnych w województwie Śląskiem,
Poznańskiem, Pomorskiem i Łódzkiem o powierzchni ponad 50 ha
według stanu z 1924 r. Zestawił W. Przybylski.
216. Nazwa majątku leśnego:
Wojsławice i Tymianice, gm. Wojsławice, powiat Sieradz. Właściciel:
Antoni Siemiąttkowski. Obszar ha: 1195, 90.
_________________________________________________________________________________
Ziemia Sieradzka 1927 luty
_________________________________________________________________________________
— (s) Kradzież. W nocy z 10 na 11 lipca br. na szkodę Józefa Kubiaka zam. we wsi i gm. Wojsławice nieznani sprawcy skradli 9 gęsi i 4 kury. Śledztwo w toku.
List do Redakcji
Z Korczewa.
(Korespondencja własna)
Niedawno czytałem gdzieś, że podczas burzy na morzu, na okręcie znajdowało się dwóch żydków. Gdy okręt począł tonąć jeden z żydków strasznie krzyczał. Drugi pyta się „Czego krzyczysz?" „Czy nie widzisz, że okręt tonie?" — odpowiada pierwszy, na co tamten „Masz zmartwienie, albo to okręt twój?"
Wczoraj osobiście byłem świadkiem podobnej rozmowy.
Na polach majątku Wojsławice, obok Korczewa, z powodu defektu w motorze, zmuszony był wylądować aeroplanem międzynarodowej komunikacji lotniczej (C1DNA), oznaczony literami F-EAEY, na którym oprócz pilota Czecha, znajdował się podróżny, młody człowiek — sądząc z wyglądu — żydek komiwojażer. Podczas gdy pilot naprawiał uszkodzenie, podróżny opuściwszy samolot, nawiązał rozmowę z widzami, których jak zawsze w takim wypadku jest niemało. Przechodząc obok podróżnego podsłyszałem następującą rozmowę!
— „Że też to panoszek się nie bał, jak spostrzegł, że maszyna się psuje" mówi stara kobieta. „Miałem się bać? przecież to nie mój samolot!" odpowiada rezolutnie wesoły podróżny. Przecież mógłby się panoszek zabić". „No to co! toby mnie nie było" odpowiada tenże udając wielkiego zucha.
Po upływie kilkunastu minut, lotnik, widać bardzo zręczny mechanik, uszkodzenie motoru naprawił i samolot sprawnie wystartowawszy, pofrunął do Pragi.
Nie żałujmy grosza na Ligę Obrony Powietrznej, zapisujmy się na członków tej Ligi, a nasi bracia i synowie otrzymawszy odpowiednie wyszkolenie, będą dzielnymi lotnikami, zaś przy szerokiem rozwoju komunikacji lotniczej, może i my będziemy fruwali w przestworzach zuchwało, jak opisany podróżny.
J. K.
Listy do Redakcji.
Z gminy Wojsławice.
W roku 1927, dzięki inicjatywie grona rozumniejszych jednostek, mieszkańców Korczewa, została zorganizowana w tej wsi Straż Ogniowa Ochotnicza. Do Zarządu Straży powołano: na Prezesa p. Kaczmarkiewicza Sekretarza miejscowej gminy, na Vice Prezesa p. Stanisława Brzezińskiego, na Sekretarza p. Edmunda Banasiaka, na Naczelnika p. Józefa Szewczyka, na Zatępcę Naczelnika p. Antoniego Banasiaka, na Skarbnika p. Wojciecha Mikołajczyka, na Gospodarza p. Józefa Pietrzaka (syna Szymona).
Nie łatwe, a bardzo ciężkie zadanie wziął na siebie Zarząd, gdyż z jednej strony wieś Korczew jest bardzo biedną, więc strażacy nie mogą okazać wielkiej pomocy materjalnej własnej organizacji, z drugiej zaś strony nie wszyscy mieszkańcy Korczewa przyjęli życzliwie nowopowstałą organizację i zamiast poparcia starali się tylko zniechęcać strażaków i wszystko przedstawiać w czarnych barwach, twierdząc, że obecnie, ponieważ utworzenie i zaopatrzenie straży kosztuje tysiące złotych, próba tworzenia Straży na terenie Korczewa nie da dodatnich rezultatów i Straż nie będzie w stanie nabyć narzędzi.
Dzięki jednak energji Zarządu i wszystkich strażaków, którzy do tego czasu oddają się z całym zapałem i poświęceniem idei strażackiej, dzięki poparciu gminy, która dała 150 zł., dzięki staraniom życzliwych gospodarzy, którzy na zebraniu wioskowem wymogli przeznaczenie na Straż i to dwukrotnie — pieniędzy pochodzących z wydzierżawienia polowania, jak również zyskom z organizowanych zabaw publicznych, kwesty publicznej urządzonej w odpust, loterji fantowej, oraz poparciu Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych, Straż w Korczewie obecnie czuje się już na silnych podstawach, gdyż posiada: 24 umundurowań, sygnałówkę, 12 toporków szergowych i 1 dla Naczelnika, 12 kasków, 2 bosaki 12 pasów bojowych i co najważniejsza posiada sikawkę. Oprócz tego posiada parę złotych w kasie jako zaczątek na kupno beczkowozów i innych koniecznych narzędzi do walka z pożarami i do wykonywania ćwiczeń.
Również wybór Naczelnikiem p. Szewczyka, okazał się bardzo trafny, gdyż energja jego i zapał udziela się całemu oddziałowi, to też Straż Korczewska swą sprężystością i dzielną postawą wyróżnia się między innymi strażami, co wyraźnie podkreślił Zastępca Naczelnika Rejonowego p. Bolesław Siemiątkowski po defiladzie w uroczystość Dziesięciolecia Niepodległości, uznając iż zajmuje ona pierwsze miejsce po Straży Janiszewskiej, istniejącej od paru lat i dobrze wyszkolonej. Straż Korczewska wykazała także swą sprawność podczas nocnego alarmu próbnego urządzonego przez Naczelnika.
Przed paru dniami we wsi Wojsławice odbyło się zebranie organizacyjne, celem założenia Straży Ogniowej Ochotniczej.
Gospodarze na zebranie przybyli dość licznie. Po zreferowaniu sprawy i zachęceniu przez Sekretarza gminy p. Kaczmarkiewicza, zebrani jednogłośnie postanowili zorganizować Straż Ogniową Ochotniczą, obiecując wszelkie poparcie czynne i materjalne. Do Zarządu zostali powołani: na Prezesa p. Włodzimierz Radomski miejscowy nauczyciel, na Vice Prezesa p. Edward Gajewski leśniczy dóbr Wojsławice, na Skarbnika p. Franciszek Zakłos, na Sekretarza p. Stanisław Szymczak, na Naczelnika p. Józef Lewandowski, na Zastępcę Naczelnika p. Józef Kubiak, na Gospodarza p. Władysław Bąba.
Pod energicznym zarządem Prezesa i Vice Prezesa, organizacja Straży szybko postąpiła naprzód. Zaraz po zebraniu organizacyjnem zapisało się 24 osoby do Straży czynnej i kilkunastu na członków popierających. Wieś Wojsławice zgodnie z przyrzeczeniem przeznaczyła na cele Straży posiadane fundusze gromadzkie z wydzierżawionego polowania i Straż odrazu się umundurowała kompletnie. Przeprowadzane są częste ćwiczenia i zbiórki, by strażaków włożyć do punktualności, karności i sprawności bojowej. Do ćwiczeń udziela strażakom własnej sikawki właściciel majątku Wojsławice p. Antoni Siemiątkowski, który oprócz tego przyszedł Straży z pomocą materjalną. Również i gmina na wniosek Sekretarza gminy, udzieliła Straży 150 zł. zasiłku przy układaniu budżetu dodatkowego.
Wobec życzliwego stosunku ludności i samorządu, oraz zapału jaki przejawia nowozorganizowana Straż, jest nadzieja, że w krótkim czasie nietylko zgromadzi ona potrzebny tabor do walki z ogniem, ale i własną remizę pobuduje, temwięcej, że Straż ta na swym terenie posiada życzliwie do Straży usposobionego obywatela ziemskiego, wspomnianego już p. Siemiątkowskiego, który napewno i nadal pomocy swej nie odmówi.
Nowej placówce służby obywatelskiej życzymy pomyślnego rozwoju. J. K.
— (s) Z gminy Wojsławice. Nie wiem czy która gmina w pow. sieradzkim, wykazuje tak wielki rozwój straży ogniowych, jak gm. Wojsławice. Mianowicie ma ona tylko 12 wsi, a straży posiada 6, czyli na każde dwie wsie przypada jedna straż. W gm. tej straże istnieją we wsiach następujących: w Pratkowie, Zamłyniu, Zborowskich, Izabelowie, Korczewie i Wojsławicach. Straż w Pratkowie posiada własną orkiestrę.
Podkreślić również należy, że straże te posiadają dostateczny tabor narzędzi pożarniczych, za wyjątkiem straży świeżo zorganizowanych. Na strażach wymienionych jeszcze nie koniec, gdyż projektuje się jeszcze założenie dwuch straży, które w roku przyszłym napewno powstaną. Byliśmy radzi dowiedzieć się jak się przedstawia rozwój straży ogniowych w innych gminach pow. sieradzkiego.
J. K.
Listy do Redakcji.
W numerze 159 „Gońca Sieradzkiego" z dnia 6 grudnia r. b. umieszczoną została korespondencja pod tytułem „Z gminy Wojsławice", podpisana przez autora inicjałami J. K. (szkoda, że nie całem imieniem i nazwiskiem) korespondencja ta zasługuje na zwrócenie specjalnej uwagi przez każdego, komu jest bliskim rozwój i życie Straży pożarnych naszego Okręgu.
Widocznie p. J. K. jest młodym lub niedawnym strażakiem, gdyż na samym wstępie wysuwa pewne wątpliwości co do innych gmin, żyjących tętnem rozwoju życia Straży Pożarnych. Objawem jest to bardzo sympatycznym zainteresowanie się tak ważną sprawą, należałoby życzyć na tym miejscu, aby więcej podobnych korespondencji pojawiało się w Gońcu; z powyższego zainteresowania wyczuwa się, że p. J. K. jest tą jednostką, z której nasza korporacja strażacka będzie miała w swym składzie wybitnego i gorliwego współpracownika, któremu sprawa rozwoju naszych drużyn strażackich, tak bliską sercu będzie. Jako naczelnik Okręgu Straży Pożarnych na pow. Sieradzki, z przyjemnością informuję Sz. druha J. K., że wszystkie Straże Okręgu Sieradzkiego okazują wiele żywotności, we wszystkich gminach powiatu, w zrozumieniu swojego obowiązku oraz poświęcenia i oddania się służbie społecznej jako Strażacy-Ochotnicy. Od czasu przystąpienia do ogólno krajowej organizacji, to jest od półtora roku, wstąpiło inne życie i wszystkie Straże zrobiły duży postęp pod każdym względem. W niektórych pojedyńczych wypadkach daje się zauważyć pewna opieszałość, lecz ta po większej części spowodowaną jest brakami materjalnymi.
Mam jednak nadzieję, że temu się zaradzi. Gmina Wojsławice jak sądzę z przytoczonej korespondencji stanowi wyjątek.
Byłoby bardzo pożądane aby wszystkie Straże prenumerowały „Gońca Sieradzkiego", aby dziennik ten stał się pismem informacyjnem dla Straży naszego Okręgu, abyśmy mogli za jego pośrednictwem wymieniać nasze poglądy organizacyjnego życia strażackiego; apeluję więc do wszystkich Straży, aby „Goniec Sieradzki" stał się organem Straży Okręgu Sieradzkiego!
Życzę serdecznie Sz. autorowi J. K. owocnej pracy organizacyjnej na terenie gm. Wojsławice, aby praca Jego wydała jaknajpożyteczniejsze owoce, z prośbą o dalsze wiadomości tyczące się rozwoju i życia Straży na łamach „Gońca Sieradzkiego".
R. Cielecki.
— (s) Z Wojsławic. W dniu 31 grudnia 1928 r., odbyło się polowanie na terenach majątku Wojsławice p. Antoniego Siemiątkowskiego. W nocy
poprzedzającej wspomniany dzień padał śnieg i pokrył dość grubo, czerniącą się przedtem ziemię, wypłaszając zające z lasu na pola. To też przy sprzyjających warunkach, pięknej pogodzie i świetnej organizacji naganki, zabito 100 zajęcy. Myśliwych było 12. Królem polowania został p. Krzyżanowski ze Szkołv Podchrążych w Grudziądzu, mając na rozkładzie 20 zajęcy, J.K.
Ziemiaństwo rolnictwo samorządy województwa łódzkiego 1928
WOYSŁAWICE i TYMIENICE. Majątek Woysławice i Tymienice własność rodziny Siemiątkowskich od 200 lat. Gospodarstwo zbożowo-okopowe. Zabudowania murowane. Obszary rolne zdrenowane. Gospodarstwo leśne wzorowe z tartakiem i szkółkami leśnemi. Stajnia zarodowa półkrwi angielskiej. Obora zarodowa rasy nizinnej czarno – srokatej. Hodowla nasion.
Goniec Sieradzki 1928 nr 40
— (s) Kradzież. W nocy z 10 na 11 lipca br. na szkodę Józefa Kubiaka zam. we wsi i gm. Wojsławice nieznani sprawcy skradli 9 gęsi i 4 kury. Śledztwo w toku.
Goniec Sieradzki 1928 nr 98
List do Redakcji
Z Korczewa.
(Korespondencja własna)
Niedawno czytałem gdzieś, że podczas burzy na morzu, na okręcie znajdowało się dwóch żydków. Gdy okręt począł tonąć jeden z żydków strasznie krzyczał. Drugi pyta się „Czego krzyczysz?" „Czy nie widzisz, że okręt tonie?" — odpowiada pierwszy, na co tamten „Masz zmartwienie, albo to okręt twój?"
Wczoraj osobiście byłem świadkiem podobnej rozmowy.
Na polach majątku Wojsławice, obok Korczewa, z powodu defektu w motorze, zmuszony był wylądować aeroplanem międzynarodowej komunikacji lotniczej (C1DNA), oznaczony literami F-EAEY, na którym oprócz pilota Czecha, znajdował się podróżny, młody człowiek — sądząc z wyglądu — żydek komiwojażer. Podczas gdy pilot naprawiał uszkodzenie, podróżny opuściwszy samolot, nawiązał rozmowę z widzami, których jak zawsze w takim wypadku jest niemało. Przechodząc obok podróżnego podsłyszałem następującą rozmowę!
— „Że też to panoszek się nie bał, jak spostrzegł, że maszyna się psuje" mówi stara kobieta. „Miałem się bać? przecież to nie mój samolot!" odpowiada rezolutnie wesoły podróżny. Przecież mógłby się panoszek zabić". „No to co! toby mnie nie było" odpowiada tenże udając wielkiego zucha.
Po upływie kilkunastu minut, lotnik, widać bardzo zręczny mechanik, uszkodzenie motoru naprawił i samolot sprawnie wystartowawszy, pofrunął do Pragi.
Nie żałujmy grosza na Ligę Obrony Powietrznej, zapisujmy się na członków tej Ligi, a nasi bracia i synowie otrzymawszy odpowiednie wyszkolenie, będą dzielnymi lotnikami, zaś przy szerokiem rozwoju komunikacji lotniczej, może i my będziemy fruwali w przestworzach zuchwało, jak opisany podróżny.
J. K.
Goniec Sieradzki 1928 nr 155
Listy do Redakcji.
Z gminy Wojsławice.
W roku 1927, dzięki inicjatywie grona rozumniejszych jednostek, mieszkańców Korczewa, została zorganizowana w tej wsi Straż Ogniowa Ochotnicza. Do Zarządu Straży powołano: na Prezesa p. Kaczmarkiewicza Sekretarza miejscowej gminy, na Vice Prezesa p. Stanisława Brzezińskiego, na Sekretarza p. Edmunda Banasiaka, na Naczelnika p. Józefa Szewczyka, na Zatępcę Naczelnika p. Antoniego Banasiaka, na Skarbnika p. Wojciecha Mikołajczyka, na Gospodarza p. Józefa Pietrzaka (syna Szymona).
Nie łatwe, a bardzo ciężkie zadanie wziął na siebie Zarząd, gdyż z jednej strony wieś Korczew jest bardzo biedną, więc strażacy nie mogą okazać wielkiej pomocy materjalnej własnej organizacji, z drugiej zaś strony nie wszyscy mieszkańcy Korczewa przyjęli życzliwie nowopowstałą organizację i zamiast poparcia starali się tylko zniechęcać strażaków i wszystko przedstawiać w czarnych barwach, twierdząc, że obecnie, ponieważ utworzenie i zaopatrzenie straży kosztuje tysiące złotych, próba tworzenia Straży na terenie Korczewa nie da dodatnich rezultatów i Straż nie będzie w stanie nabyć narzędzi.
Dzięki jednak energji Zarządu i wszystkich strażaków, którzy do tego czasu oddają się z całym zapałem i poświęceniem idei strażackiej, dzięki poparciu gminy, która dała 150 zł., dzięki staraniom życzliwych gospodarzy, którzy na zebraniu wioskowem wymogli przeznaczenie na Straż i to dwukrotnie — pieniędzy pochodzących z wydzierżawienia polowania, jak również zyskom z organizowanych zabaw publicznych, kwesty publicznej urządzonej w odpust, loterji fantowej, oraz poparciu Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych, Straż w Korczewie obecnie czuje się już na silnych podstawach, gdyż posiada: 24 umundurowań, sygnałówkę, 12 toporków szergowych i 1 dla Naczelnika, 12 kasków, 2 bosaki 12 pasów bojowych i co najważniejsza posiada sikawkę. Oprócz tego posiada parę złotych w kasie jako zaczątek na kupno beczkowozów i innych koniecznych narzędzi do walka z pożarami i do wykonywania ćwiczeń.
Również wybór Naczelnikiem p. Szewczyka, okazał się bardzo trafny, gdyż energja jego i zapał udziela się całemu oddziałowi, to też Straż Korczewska swą sprężystością i dzielną postawą wyróżnia się między innymi strażami, co wyraźnie podkreślił Zastępca Naczelnika Rejonowego p. Bolesław Siemiątkowski po defiladzie w uroczystość Dziesięciolecia Niepodległości, uznając iż zajmuje ona pierwsze miejsce po Straży Janiszewskiej, istniejącej od paru lat i dobrze wyszkolonej. Straż Korczewska wykazała także swą sprawność podczas nocnego alarmu próbnego urządzonego przez Naczelnika.
Przed paru dniami we wsi Wojsławice odbyło się zebranie organizacyjne, celem założenia Straży Ogniowej Ochotniczej.
Gospodarze na zebranie przybyli dość licznie. Po zreferowaniu sprawy i zachęceniu przez Sekretarza gminy p. Kaczmarkiewicza, zebrani jednogłośnie postanowili zorganizować Straż Ogniową Ochotniczą, obiecując wszelkie poparcie czynne i materjalne. Do Zarządu zostali powołani: na Prezesa p. Włodzimierz Radomski miejscowy nauczyciel, na Vice Prezesa p. Edward Gajewski leśniczy dóbr Wojsławice, na Skarbnika p. Franciszek Zakłos, na Sekretarza p. Stanisław Szymczak, na Naczelnika p. Józef Lewandowski, na Zastępcę Naczelnika p. Józef Kubiak, na Gospodarza p. Władysław Bąba.
Pod energicznym zarządem Prezesa i Vice Prezesa, organizacja Straży szybko postąpiła naprzód. Zaraz po zebraniu organizacyjnem zapisało się 24 osoby do Straży czynnej i kilkunastu na członków popierających. Wieś Wojsławice zgodnie z przyrzeczeniem przeznaczyła na cele Straży posiadane fundusze gromadzkie z wydzierżawionego polowania i Straż odrazu się umundurowała kompletnie. Przeprowadzane są częste ćwiczenia i zbiórki, by strażaków włożyć do punktualności, karności i sprawności bojowej. Do ćwiczeń udziela strażakom własnej sikawki właściciel majątku Wojsławice p. Antoni Siemiątkowski, który oprócz tego przyszedł Straży z pomocą materjalną. Również i gmina na wniosek Sekretarza gminy, udzieliła Straży 150 zł. zasiłku przy układaniu budżetu dodatkowego.
Wobec życzliwego stosunku ludności i samorządu, oraz zapału jaki przejawia nowozorganizowana Straż, jest nadzieja, że w krótkim czasie nietylko zgromadzi ona potrzebny tabor do walki z ogniem, ale i własną remizę pobuduje, temwięcej, że Straż ta na swym terenie posiada życzliwie do Straży usposobionego obywatela ziemskiego, wspomnianego już p. Siemiątkowskiego, który napewno i nadal pomocy swej nie odmówi.
Nowej placówce służby obywatelskiej życzymy pomyślnego rozwoju. J. K.
Goniec Sieradzki 1928 nr 159
— (s) Z gminy Wojsławice. Nie wiem czy która gmina w pow. sieradzkim, wykazuje tak wielki rozwój straży ogniowych, jak gm. Wojsławice. Mianowicie ma ona tylko 12 wsi, a straży posiada 6, czyli na każde dwie wsie przypada jedna straż. W gm. tej straże istnieją we wsiach następujących: w Pratkowie, Zamłyniu, Zborowskich, Izabelowie, Korczewie i Wojsławicach. Straż w Pratkowie posiada własną orkiestrę.
Podkreślić również należy, że straże te posiadają dostateczny tabor narzędzi pożarniczych, za wyjątkiem straży świeżo zorganizowanych. Na strażach wymienionych jeszcze nie koniec, gdyż projektuje się jeszcze założenie dwuch straży, które w roku przyszłym napewno powstaną. Byliśmy radzi dowiedzieć się jak się przedstawia rozwój straży ogniowych w innych gminach pow. sieradzkiego.
J. K.
Goniec Sieradzki 1928 nr 163
Listy do Redakcji.
W numerze 159 „Gońca Sieradzkiego" z dnia 6 grudnia r. b. umieszczoną została korespondencja pod tytułem „Z gminy Wojsławice", podpisana przez autora inicjałami J. K. (szkoda, że nie całem imieniem i nazwiskiem) korespondencja ta zasługuje na zwrócenie specjalnej uwagi przez każdego, komu jest bliskim rozwój i życie Straży pożarnych naszego Okręgu.
Widocznie p. J. K. jest młodym lub niedawnym strażakiem, gdyż na samym wstępie wysuwa pewne wątpliwości co do innych gmin, żyjących tętnem rozwoju życia Straży Pożarnych. Objawem jest to bardzo sympatycznym zainteresowanie się tak ważną sprawą, należałoby życzyć na tym miejscu, aby więcej podobnych korespondencji pojawiało się w Gońcu; z powyższego zainteresowania wyczuwa się, że p. J. K. jest tą jednostką, z której nasza korporacja strażacka będzie miała w swym składzie wybitnego i gorliwego współpracownika, któremu sprawa rozwoju naszych drużyn strażackich, tak bliską sercu będzie. Jako naczelnik Okręgu Straży Pożarnych na pow. Sieradzki, z przyjemnością informuję Sz. druha J. K., że wszystkie Straże Okręgu Sieradzkiego okazują wiele żywotności, we wszystkich gminach powiatu, w zrozumieniu swojego obowiązku oraz poświęcenia i oddania się służbie społecznej jako Strażacy-Ochotnicy. Od czasu przystąpienia do ogólno krajowej organizacji, to jest od półtora roku, wstąpiło inne życie i wszystkie Straże zrobiły duży postęp pod każdym względem. W niektórych pojedyńczych wypadkach daje się zauważyć pewna opieszałość, lecz ta po większej części spowodowaną jest brakami materjalnymi.
Mam jednak nadzieję, że temu się zaradzi. Gmina Wojsławice jak sądzę z przytoczonej korespondencji stanowi wyjątek.
Byłoby bardzo pożądane aby wszystkie Straże prenumerowały „Gońca Sieradzkiego", aby dziennik ten stał się pismem informacyjnem dla Straży naszego Okręgu, abyśmy mogli za jego pośrednictwem wymieniać nasze poglądy organizacyjnego życia strażackiego; apeluję więc do wszystkich Straży, aby „Goniec Sieradzki" stał się organem Straży Okręgu Sieradzkiego!
Życzę serdecznie Sz. autorowi J. K. owocnej pracy organizacyjnej na terenie gm. Wojsławice, aby praca Jego wydała jaknajpożyteczniejsze owoce, z prośbą o dalsze wiadomości tyczące się rozwoju i życia Straży na łamach „Gońca Sieradzkiego".
R. Cielecki.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1929 nr 4
WYKAZ STOWARZYSZEŃ I
ZWIĄZKÓW zarejestrowanych przez Wojewodę Łódzkiego.
L. p. 2034 d. 1.XII.
1928 r. L. II Zw.
85S5 Towarzystwo Ochotniczej Straży
Pożarnej w Wojsławicach, pow. Sieradz.
Goniec Sieradzki 1929 nr 7
— (s) Z Wojsławic. W dniu 31 grudnia 1928 r., odbyło się polowanie na terenach majątku Wojsławice p. Antoniego Siemiątkowskiego. W nocy
poprzedzającej wspomniany dzień padał śnieg i pokrył dość grubo, czerniącą się przedtem ziemię, wypłaszając zające z lasu na pola. To też przy sprzyjających warunkach, pięknej pogodzie i świetnej organizacji naganki, zabito 100 zajęcy. Myśliwych było 12. Królem polowania został p. Krzyżanowski ze Szkołv Podchrążych w Grudziądzu, mając na rozkładzie 20 zajęcy, J.K.
_________________________________________________________________________________
Ziemia Sieradzka 1929 styczeń
_________________________________________________________________________________
Obwieszczenia Publiczne 1930 nr 21a
Wpisy do rejestru handlowego.
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu, wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
dnia 7 listopada 1929 roku
11143. „Stanisław
Jagielła", sklep spożywczy ze sprzedażą wędlin i wyrobów
tytoniowych w Wojsławicach, powiatu sieradzkiego. Istnieje od 1926
roku. Właśc. Stanisław Jagielła, zam. w Wojsławicach.
Goniec Sieradzki 1930 nr 147
Lasy się palą.
(s) W nadleśnictwie Orły Brąszewice, w dniu 16 bm. w godzinach rannych zapalił się zagajnik 15 letni, z którego spaliło się około 3 hekt.
Pożar powstał z podpalenia. Szkody wyrządzone na 2.000 zł.
W dom. Wojsławice należący do p. Siemiątkowskiego w tymże dniu zapalił się zagajnik, przyczem spaliło się tylko niecałe pół morgi.
Również i tu jak stwierdzono ogień powstał z podpalenia.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1931 nr 7
OBWIESZCZENIE
STAROSTY POWIATOWEGO SIERADZKIEGO
z dnia 18 lutego 1931 r.
o kolejności osób obowiązanych do dostarczenia samochodów i motocykli.
Na podstawie §§ 4 i 8 Rozp. Min. Spr. Wewnętrznych i Min. Spr. Wojsk. z dnia 29. VII. 1930 r. wydanego w porozumieniu z Ministrami Skarbu i Robót Publicznych o obowiązku dostarczenia jako środków przewozowych na rzecz wojska w czasie pokoju samochodów, motocykli i rowerów (Dz. Ust. R. P. Nr. 58, poz. 470) podaję poniżej do powszechnej wiadomości, celem zapewnienia kolejności i równomierności przy powoływaniu do świadczeń listę kolejności osób powiatu sieradzkiego, obowiązujących do dostarczenia samochodów i motocykli w roku 1931.
28. Siemiątkowski Jan, Nr. rejestr, 81962, sam. osobowy — Chevrolet — m. postoju: folw. i gm. Wojsławice.128. Korzeniowski Stanisław, Nr. rejestrac. 83269, motocykl — Janes — m. postoju: folw. i gm. Wojsławice.
W ciągu dwóch tygodni od chwili ogłoszenia listy kolejności w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim osoby zainteresowane mogą wnosić do Starostwa Powiatowego Sieradzkiego uzasadnione reklamacje, w razie uwzględnienia których poprawiona zostanie odpowiednio lista kolejności, co jednak nie wstrzymuje wejścia w życie tejże listy kolejności z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
Starosta Powiatowy:
(—) Bukowski.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1931 nr 13
OBWIESZCZENIE
Okręgowego Urzędu
Ziemskiego w Piotrkowie
z dnia 28 maja 1931 r. Nr.
R. 4527
o wdrożeniu postępowania
scaleniowego we wsiach Wojsławice i Wólka Wojsławska.
Na podstawie art. 18
ustawy z dnia 31-go lipca 1923 r. o scalaniu gruntów (Dz. U. R. P. z
r. 1927 Nr. 92, poz. 833) podaje do publicznej wiadomości, że w
dniu 12 maja 1931 r. uprawomocniło się orzeczenie tegoż Okręgowego
Urzędu Ziemskiego z dnia 14 kwietnia 1931 r., dotyczące wdrożenia
postępowania scaleniowego i ustalenia obszaru scalenia na gruntach
wsi Wojsławice-Wólka Wojsławska, gminy
Wojsławice, powiatu Sieradzkiego.
Za Prezesa:
(—) M.
Grąbczewski.
_________________________________________________________________________________
Echo Sieradzkie 1931 marzec
_________________________________________________________________________________
Obwieszczenia Publiczne 1932 nr 24
Sąd okręgowy w
Kaliszu, na mocy art. 1777-6 U. P. C., obwieszcza, iż na skutek
decyzji sądu z dnia 20 lutego 1932 roku, zostało wdrożone
postępowanie o uznanie za zmarłego Wojciecha Filipczaka, syna
Mikołaja i Marjanny, urodzonego w dniu 15 kwietnia 1885 roku,
wobec czego sąd wzywa go, aby w terminie 6-miesięcznym od dnia
wydrukowania niniejszego, zgłosił się do sądu, gdyż w
przeciwnym razie, po upływie tego terminu zostanie przez sąd uznany
za zmarłego: wzywa się wszystkich którzyby wiedzieli o życiu lub
śmierci Wojciecha Filipczaka, aby o znanych sobie faktach
zawiadomili sąd okręgowy w Kaliszu w powyższym terminie; nadto sąd
nadmienia, że Wojciech Filipczak był stałym mieszkańcem wsi
i gminy Wojsławice, pow. sieradzkiego. (Nr.
spr. I. Z. J. 629/31).
Echo Sieradzkie 1932 28 czerwiec
ZEBRANIE PRACOWNIKÓW GMINNYCH.
W dniu 21 b. m. odbyło się zebranie w gmachu wydziału powiatowego oddziału pracowników administracji gminnej pow. sieradzkiego. Zebranie zagaił prezes oddziału p. Pustelnik.
Na zebraniu omawiane były sprawy udziału w zjeździe ogólno - krajowym w Krakowie na dzień 2 i 3 lipca b. r.
Wybrani zostali jako delegaci na powyższy zjazd p. Godziński sekretarz gm. Bartochów i p. Kaczmarkiewicz sekr. gm. Woysławice.
Echo Sieradzkie 1932 26 listopad
POJEDYNEK STRZELECKI
Przyjmując wyzwanie pana Ejchblata zastępcy Starosty z Sieradza, składam na orkiestrę dętą Strzelca w Sieradzu złotych 10.
Jednocześnie wyzywam na pojedynek strzelecki kolegów: Józefa Kaczmarkiewicza, sekretarza gminy Wojsławice, Stefana Godzińskiego sekr. gm. Bartochów, Stefana Wilczyńskiego sekr. gm. Bogumiłów, Stefana Nowaka sekr. gm. Męka, Mieczysława Górskiego sekr. gm. Szadek, Kazimierza Matykiewicza sekr. gm. Krokocice, Franciszka Nowaka sekr. gm. Brzeźno, Juljana Opałę sekr. gm. Klonowa, Bolesława Kowalskiego sekr. gm. Zd Wola, Franciszka Górskiego sekr. gm. Majaczewice, Franciszka Wrońskiego sekr. gm. Godyniec, Stefana Śmiejaka sekr. gm. Barczew, Franciszka Kurka sekr. gm. Gruszczyce, Władysława Flaszczyńskiego sekr. gm. Zadzim. p. Leona Niklasińskiego burmistrza m. Złoczewa, Franciszka Gąsiora sekretarza Magistratu w Złoczewie.
Józef Pustelnik.
sekr. gm. Złoczew.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1933 nr 21
ROZPORZĄDZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dn. 19 październ. 1933 r. L. SA. II. 12/14/33
o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu sieradzkiego na gromady.
Po wysłuchaniu opinji rad gminnych i wydziału powiatowego, zgodnie z uchwałą Wydziału Wojewódzkiego z dnia 18 października 1933 r. na podstawie art. 107 ustawy z dnia 23. III. 1933 r. o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) postanawiam co następuje:
§ 1.
XV. Obszar gminy wiejskiej Wojsławice dzieli się na gromady:
9. Wojsławice, obejmującą: folwark Stradzew, wieś Wojsławice, folwark Wojsławice.
§ 2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Sieradzkiemu.
§ 3.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
Wojewoda:wz. (—) A. Potocki
Wicewojewoda
Obwieszczenia Publiczne 1933 nr 34a
Wpisy do rejestru
handlowego.
Do rejestru
handlowego sądu okręgowego w Kaliszu, Działu A,, wciągnięto
następujące firmy pod Nr.:
dnia 17 grudnia 1932 roku.
12947. Józef
Siemiątkowski — pensjonat-letnisko — w Wojsławicach,
powiatu sieradzkiego. Właściciel Józef Siemiątkowski,
zamieszkały w Wojsławicach.
Obwieszczenia Publiczne 1933 nr 50
Wydział cywilny
sądu okręgowego w Łodzi, na zasadzie art. 1777-3 U. P. C., oraz
zgodnie z decyzją z dnia 5 kwietnia 1933 r., ogłasza, że na skutek
podania Wiktorji Stawowczykowej, zamieszkałej w Łodzi, ul.
Sienkiewicza Nr. 67, wdrożone zostało postępowanie celem uznania
Feliksa-Tadeusza Stawowczyka, za zmarłego i z mocy art. 1777-8 U. P.
C., wzywa tegoż Feliksa-Tadeusza Stawowczyka, męża petentki, a
syna Michała i Marjanny z Łukaszewskich, urodzonego we wsi i
gm. w
Wojsławicach, pow. sieradzkiego, w dniu 28 września 1872 r.,
ostatnio zam. w Łodzi, obecnie po zaaresztowaniu przez władze
rosyjskie w r. 1908, niewiadomego z miejsca pobytu, aby w terminie 6
miesięcznym, od daty opublikowania niniejszego, stawił się w
kancelarji wydziału cywilnego sądu okręgowego w Łodzi, PI.
Dąbrowskiego 5, albowiem po tym czasie nastąpi uznanie go za
zmarłego.
Nadto wydział
cywilny sądu okręgowego w Łodzi, wzywa wszystkich, którzy o
życiu lub śmierci pomienionego Feliksa-Tadeusza Stawowczyka
posiadają wiadomości, by o znanych sobie faktach zawiadomili
sąd najpóźniej w oznaczonym wyżej terminie do sprawy Z. 1291/32.
Echo Sieradzkie 1933 26 styczeń
POBITY WŁASNYM KIJEM.
Gajowy lasów dom. Woysławice Józef Badziak obchodząc swój rewir, ujrzał jakichś osobników idących w stronę wsi Rębieskie z drzewem. Ponieważ działo się to nad ranem dogonił owych osobników lecz już we wsi i okazało się, że byli to Szrejter Fr. Bol. Zawadzki. Miast oddać drzewo wymienieni zaatakowali Badziaka i jego własnym kijem poważnie go pobili łamiąc mu kość u ręki.
Powyższą sprawę rozważał Sąd Okręgowy na sesji wyjazdowej w Sieradzu, przyczem skazał Szrejtera i Zawadzkiego po 8 m. więzienia darowując połowę kary na mocy amnestji.
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934 26 styczeń
„WRÓĆ, BO CIĘ PALNE".
Gajowi lasów dóbr Wojsławice Józef Krajewski i Władysław Klimczak, będąc w obchodzie rewirów, zauważyli kłusownika Nikodema Nyksa z kol. Rębieskiej w chwili gdy chodził po polach, następnie wszedł do lasu i stanął na stanowisku. Gdy gajowi podeszli bliżej do Nyksa, na zawołanie przez gaj. Klimczaka „ręce do góry", kłusownik wyskoczył z lasu i począł biec polem, a gdy jeden z gajowych gonił go, Nyks zwrócił się i krzyknął "wróć, bo cię palnę!" Gajowy — widać tchórzem podszyty- usłuchał wezwania kłusownika i wrócił do lasu.
Sąd Okręgowy na sesji wyjazdowej w Sieradzu skazał Nyksa na 3 m. aresztu z zaliczeniem aresztu prewencyjnego.
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934
2 maj
ZA KRADZIEŻ DRZEWA.
Józef Krawczyk 25
lat, z gminy Wojsławice za kradzież 5 brzóz z lasu wojsławickiego
w dniu 26 b. m. skazanym został na 2 miesiące aresztu.
Gazeta Świąteczna 1934 nr 2803
WSPOMNIENIA POŚMIERTNE. Ś. p. Piotr
Mech zasnął w Bogu dnia 20-go września 1934 roku w majątku
Wojsławicach, w województwie Łódzkiem. Żył lat 83. Był
czytelnikiem i przedpłatnikiem Gazety Świątecznej przez lat 40.
Kochał swój zawód jako ogrodnik i sumiennie go spełniał, to też
35 lat przepracował w jednym majątku. Ta ziemia, o której tak
pamiętał, niech dla niego lekką będzie. Proszą spółczytelników
Gazety Świątecznej o „Zdrowaś Maryja” pozostali w smutku
synowa i wnuczki.
Obwieszczenia Publiczne 1938 nr 58
Sąd Okręgowy w Kaliszu,
na mocy art. 1777-6 U. P. C., obwieszcza, iż na skutek postanowienia
Sądu z dnia 11 czerwca 1938 r., zostało wszczęte postępowanie o
uznanie za zmarłego Antoniego Pietrzaka, syna Franciszka i Ewy z
Placków, ur. 7 czerwca 1873 r. w Korczewie, pow. Sieradz.
Wobec czego, Sąd wzywa
go, aby w terminie 6 miesięcznym, od dnia wydrukowania niniejszego,
zgłosił się do Sądu, gdyż w przeciwnym razie, po upływie tego
terminu zostanie przez Sąd uznany za zmarłego.
Wzywa się
wszystkich, którzyby wiedzieli o życiu lub śmierci Antoniego
Pietrzaka, aby o znanych sobie faktach, zawiadomili Sąd Okręgowy w
Kaliszu w powyższym terminie; nadto Sąd nadmienia, że Antoni
Pietrzak, był stałym mieszkańcem wsi i gm.
Wojsławice, pow. Sieradz, nr sprawy Co.
634/38.
Obwieszczenia Publiczne 1938 nr 78
Sąd Okręgowy w
Kaliszu, na mocy art. 1777-6 U. P. C., obwieszcza, iż na skutek
postanowienia Sądu z dnia 9 września 1938 r., zostało wszczęte
postępowanie o uznanie za zmarłego Wojciecha Sadowskiego, syna
Michała i Cecylii z Boczkowskich, ur. 20 kwietnia 1881 roku we wsi
Odwet, gm. Zadzim,
pow. Sieradz.
Wobec czego Sąd wzywa go,
aby w terminie 6 miesięcznym od dnia wydrukowania niniejszego,
zgłosił się do Sądu, gdyż w przeciwnym razie, po upływie
tego terminu zostanie przez Sąd uznany za zmarłego.
Wzywa się
wszystkich, którzyby wiedzieli o życiu lub śmierci Wojciecha
Sadowskiego, aby o znanych sobie faktach zawiadomili Sąd Okręgowy w
Kaliszu w powyższym terminie; nadto Sąd nadmienia, że Wojciech
Sadowski był stałym mieszkańcem wsi Wojsławice, gm.
Wojsławice, gm.
Wojsławice, pow. Sieradz. Co. 861/38.
_________________________________________________________________________________
Echo Łódzkie 1939 marzec
_________________________________________________________________________________
Głos Chłopski 1948 nr 191
Ośrodki maszynowe w pięciu gminach
W powiecie sieradzkim tworzy się obecnie 5 ośrodków maszynowych: w gminach Brzeżno, Wojsłowice, Wierzby*, Szadek i Gromczyce**.
Gminy Wierzby i Wojsłowice rozpoczęły już prace wstępne w gminie Brzeżno — ośrodek jest już na ukończeniu. Zgrupowano tu prawie wszystkie potrzebne maszyny, niektóre z nich wymagają jeszcze remontu.
Maszyny dla tych ośrodków zostały sprowadzone z resztówek oraz majątków ponie-
mieckich. Ze swej strony Szkoła Rolnicza w Sieradzu ma przekazać ośrodkom maszynowym kilka niepotrzebnych jej maszyn rolniczych.
* Wierzchy
** Gruszczyce
W powiecie sieradzkim tworzy się obecnie 5 ośrodków maszynowych: w gminach Brzeżno, Wojsłowice, Wierzby*, Szadek i Gromczyce**.
Gminy Wierzby i Wojsłowice rozpoczęły już prace wstępne w gminie Brzeżno — ośrodek jest już na ukończeniu. Zgrupowano tu prawie wszystkie potrzebne maszyny, niektóre z nich wymagają jeszcze remontu.
Maszyny dla tych ośrodków zostały sprowadzone z resztówek oraz majątków ponie-
mieckich. Ze swej strony Szkoła Rolnicza w Sieradzu ma przekazać ośrodkom maszynowym kilka niepotrzebnych jej maszyn rolniczych.
* Wierzchy
** Gruszczyce
Głos Chłopski 1948 nr 213
Narady aktywistów
w sprawie lipcowego plenum KC PPR
W niedzielę, 25 lipca br. odbyło się w 7-iu gminach powiatu sieradzkiego zebranie aktywów Gminnych Komitetów Polskiej Partii Robotniczej. Udział w tych zebraniach brało m. inn. 12-tu absolwentów Centralnej Szkoły PPR. Referaty sprawozdawcze z uchwał Lipcowego Plenum wygłosili: w gminie Barczew — tow. Goliński Piotr, w Brzeźniu — tow. Izydorczyk, w Godnicach — tow. Zmaczyński, w Klonowej —tow. Czyborowski, w Wojsławicach — tow. Sznurowski, w Bogumiłowie — tow. Napieracz, w Szatku — 1-szy sekretarz Powiatowego Komitetu Jędrzejczak.
Na zebraniach powzięto rezolucje, w których wyrażano solidarność z uchwałami plenum KC i potępiono zamach na sekretarza Włoskiej Partii Komunistycznej tow. Togliattiego.
(Zch)
w sprawie lipcowego plenum KC PPR
W niedzielę, 25 lipca br. odbyło się w 7-iu gminach powiatu sieradzkiego zebranie aktywów Gminnych Komitetów Polskiej Partii Robotniczej. Udział w tych zebraniach brało m. inn. 12-tu absolwentów Centralnej Szkoły PPR. Referaty sprawozdawcze z uchwał Lipcowego Plenum wygłosili: w gminie Barczew — tow. Goliński Piotr, w Brzeźniu — tow. Izydorczyk, w Godnicach — tow. Zmaczyński, w Klonowej —tow. Czyborowski, w Wojsławicach — tow. Sznurowski, w Bogumiłowie — tow. Napieracz, w Szatku — 1-szy sekretarz Powiatowego Komitetu Jędrzejczak.
Na zebraniach powzięto rezolucje, w których wyrażano solidarność z uchwałami plenum KC i potępiono zamach na sekretarza Włoskiej Partii Komunistycznej tow. Togliattiego.
(Zch)
Głos Chłopski 1948 nr 251
Ośrodki rolne musza służyć mało i średniorolnym gospodarzom
Bogacze wiejscy wykorzystują nieudolność niektórych kierowników ośrodków maszynowych
Przed kilkoma dniami zamieściliśmy na łamach "Głosu Chłopskiego", artykuł, w którym donosiliśmy o brakach w ośrodkach maszynowych na terenie powiatu łaskiego. Teraz skolei zajmiemy się ośrodkami maszynowymi na terenie sieradzkiego.
Gdy po ogłoszeniu zetknąłem się z zainteresowanymi w tym względzie czynnikami w Łodzi oświadczono mi, że powiat łaski w tym wypadku stanowi niechlubny wyjątek, i że na innych terenach sytuacja jest inna. Niestety stwierdzić muszę, że i powiat sieradzki stanowi również taki wyjątek.
I oto stylem telegraficznym nakreślimy stan ośrodków maszynowych w sieradzkim.
Brzeźno, 8 siewników (4 nawozowe) traktor, dwa pługi dwuskibowe, tryjer ręczny, żmijka, dołownik, kopaczka, mały traktorek i to zdaje się jest wszystko.
Nie, przepraszam, to jeszcze nie wszytko. Traktor jest 25 konny, a pługi ciężkie dwuskibowe. I oto okazuje się, że traktor nie może uciągnąć pługa, a właśnie teraz jest sezon orki i gospodarze płacą za wypożyczenie pary koni od dwóch do trzech tysięcy złotych. Tryjer jest ręczny i nadaje się dla 5 ha gospodarstwa, ale dla ośrodka, który winien obsłużyć większą ilość gospodarstw nie nadaje się. Jest mały traktorek, możeby uciągnął siewnik, ale brak mu jakiegoś trybiku, zaś TOR w Sieradzu nie może mu tej części dostarczyć. W rezultacie maszyna stoi bezużytecznie. Rozpoczął się już okres siewu, a siewniki stoją jeszcze w magazynie, bo Zarząd Spółdzielni nie orientuje się jak pobierać opłaty i nie wie jak sobie poradzić z opieką nad maszynami, gdy zostaną wypożyczone na poszczególne gromady, kierownik ośrodka nie może być równocześnie na kilku gromadach — oświadczają mi w spółdzielni w Brzeźnie.
Gorzej jest z ośrodkiem maszynowym w Wierzchach. Gdy rozmawiałem z kierownikiem i prezesem spółdzielni — oświadczyli mi, że brak im traktora i młocarni: porozmawiałem z innym pracownikiem, który skolei oświadczył, że młocarnie są — nawet dwie — tylko wymagają remontu. Poza tym dowiedziałem się, że są siewniki i inne maszyny, które bądź w dobrym, bądź w złym stanie wymagają jednak opieki, a pan Grajnert, kierownik ośrodka maszynowego, ma widocznie inne zajęcie.
Albo znowu ośrodki maszynowe w Charłupi Małej i Wojsławicach. Przyrzeczono przysłać siewniki, tryjery, bejcowniki, a narazie nie ma nic.
Mamy wrażenie, że te przykłady starczą do urobienia sobie sądu o stanie rzeczy.
KTO WINIEN?
Każdy po trochu. I ośrodki dyspozycyjne w Łodzi i Sieradzu, które nie instruują, nie kontrolują faktycznego stanu rzeczy, zadawalając się papierowymi sprawozdaniami. Nie mniej winne są zarządy spółdzielni, które sobie nie mogą czy nie chcą dać rady z ośrodkami. Przy dobrej woli i chęciach można wyremontować posiadany park maszynowy i co najważniejsze starać się, by skorzystał z tego biedny i średni gospodarz. Nie czekać na instrukcję z góry, ale samemu sobie opracować siatkę płac i system kontroli nad maszynami rozrzuconymi w terenie. W przeciwnym wypadku będziemy mieli do czynienia z takimi faktami jak w Wierzchach, gdzie dochód z ośrodka nie pokrywa nawet pensji kierownika, nic mówiąc już o amortyzacji czy inwestycjach.
Osobną uwagę należy poświęcić młocarniom. Bogacze, szczególnie w tym sezonie, wyszukali sobie doskonały sposób wyzyskiwania małorolnych i średniorolnych, przy wypożyczaniu młocarni. Tak na przykład w gminie Brzeźno posiadają młocornię pp. Stępiński, Andrych, Kupis i Krzemiński biorą po 50 kg zboża za godzinę. Tak samo ma się rzecz w Wierzchach. Zadzimiu, Rossoszycy i innych gminach. Ośrodkom maszynowym brak młocarń lub jeśli są to w stanie nie nadającym się do użytku. Maszyny przyjdą lub zostaną naprawione już po sezonie to znaczy wtedy gdy bogacz już będzie miał zapełnioną kabzę. Czas by wszyscy zrozumieli jak wielkie znaczenie mają ośrodki maszynowo. Czas by odpowiednie czynniki zajęły się kontrolą i zaopiekowały się nimi. Partie polityczne, organizacje społeczne, a nawet ZMP winny się tą sprawą zająć.
Dopiero przystępujemy do organizacji ośrodków maszynowych. Doświadczenia obecnie nabyte przy przezwyciężaniu trudności chwilowych posłużą nam na przyszłość. Czas jednakże już najwyższy przystąpić do pracy. Ośrodki maszynowe muszą służyć interesom mało i średniorolnego gospodarza, więc zainteresowani winni w pierwszym rzędzie zająć się tą sprawą.
Głos Chłopski 1948 nr 299
Rolnicy z Wojsławic jadą na Ziemie Odzyskane
Spora ilość gromad w gminie Wojsławice to tereny piaszczyste, którę przynoszą gospodarzom mizerne plony. W związku z tym obecnie rolnicy ze Sporowska*, Zamłynia, Rembieńska** i innych wsi postanowili wysłać delegację na Ziemie Odzyskane celem zapoznania się z warunkami lokalnymi i zbadania możliwości celem osiedlenia się. Zgodnie z planem, gdy rolnicy zostaną przesiedleni tereny ich dotychczasowych gospodarstw zostaną zalesione.
*Zborowskie
**Rębieskie
Głos Chłopski 1949 nr 151
Serdecznie przyjmują chłopi
swych braci robotników
Akcja wyjazdów robotniczych na wieś i odwiedzanie miast przez chłopów, słowem akcja zacieśniania węzłów łączących wieś z miastem zatacza coraz szersze kręgi. Coraz częstsze są wzajemne odwiedziny coraz bardziej brata się lud miejski ze wsią.
Również i robotnicy Zduńskiej Woli nie chcą pozostawać w tyle za innymi. Wyjeżdżają chętnie i często.
Do Wojsławic wyjechała ekipa artystyczna z Państwowej Fabryki Krosien Bawełnianych. Wystawiono komedię p. t.: „Mundur swatem", która bardzo się wszystkim obecnym podobała. Po przedstawieniu odbyła się dwugodzinna wspólna zabawa którą zebrani urozmaicali śpiewem. Pożegnanie było bardzo serdeczne. Chłopi prosili o jaknajczęstrze przyjazdy. Radosnym okrzykom nie było końca.
Do Bronszewic przybyła ekipa techniczna i artystyczna kolejarzy z Karsznic. Kolejarze zabrali się raźno do roboty i wyremontowali 2 kieraty i dwie młocarnie. Przywieziono również dużo uprzednio wykonanych części maszyn, które wmontowano na miejsce uszkodzonej lub zużytej. W miejscowej szkole siedmio-klasowej naprawiono drzwi, okna oraz ławki i tablice. Zabrano też do remontu kilka maszyn, których reperacja na miejscu okazała się niemożliwa. O nastroju w jakim spędzono tę niedzielę najlepiej świadczy fakt, że wielu robotników zaproszonych zostało na wesele i chrzciny na wieś, a nawet proszono ich by zostali ojcami chrzestnymi.
Kolejarze Karszniccy zawitali również do Brzeźna. Spoili oni acetylenem wiele części maszyn rolniczych, wyremontowali siewniki i sprężynówki, w szkole zaś naprawili kilkanaście ławek i dwie duże tablice. Kolejarze karszniccy bardzo podobali się mieszkańcom Brzeźna.
Grupa artystyczna PZPB w Zduńskiej Woli odwiedziła wieś Krokocice. Wystawiono 4 skecze i jednoaktówkę, które zgromadziły około 400 chłopów z Krokocic i okolic.
Również wycieczki chłopów coraz częściej odwiedzają ośrodki przemysłowe w Zduńskiej Woli. Chłopi zwiedzają fabryki i świetlice robotnicze.
W dniu dzisiejszym to jest dnia 3 czerwca do Zduńskiej Woli przyjedzie wycieczka chłopów ze wsi Bąki z gminy Rokocice. Wycieczkę zorganizowało T. P. P. R. przy PZPB. Goście będą na pokazie nowego filmu polskiego „Za wami pójdą inni" w kinie „Hel" poczym zwiedzą fabrykę.
Szkoda, że jeszcze nie wszyscy zdają sobie dokładnie sprawę ze znaczenia tej akcji. Takie wypadki zdarzają się nawet wśród członków naszej partii. Do tych ostatnich należą sekretarze organizacji podstawowych w Brzeźnie, Krokocicach i Bronszewicach, którzy wykazują brak zrozumienia i często swoją opieszałością utrudniają pracę ekip.
Sądzić należy, że i na tym odcinku nastąpi jednak wyraźna poprawa, że wymienieni wyżej towarzysze wezmą się raźno do pracy, nadrobią braki i poczynią wszystko co do nich należy, aby współpraca miasta i wsi na odcinku ich działalności rozwijała się jak najpomyślniej.
Głos Chłopski 1949 nr 155
Zacieśnia się sojusz miasta i wsi
W ramach łączności ze wsią, w ostatnich dniach maja zawitała do wsi Izabelów ekipa robotnicza z PZPB Nr 5. Celem wycieczki było nawiązanie łączności kulturalno - oświatowej między chłopem a robotnikiem. W związku z tym przeprowadzono szereg rozmów i omówiono plany współpracy.
Jednocześnie towarzysząca robotnikom ekipa młodzieżowa nawiązała kontakt z młodzieżą Państwowego Liceum Rolniczego w Wojsławicach. Młodzież robotnicza pragnąc odwdzięczyć się licealistom-rolnikom za serdeczne przyjęcie, zaprosiła ich do Łodzi, aby pochwalić się swoimi osiągnięciami.
Wchodzące w skład ekipy kobiety-robotnice zwiedziły przed szkole w Izabelowie oraz Koło Gospodyń, przy czym zaprosiły delegację kobiet wiejskich do Łodzi.
Uczniowie Liceum Rolniczego postanowili na cześć święta ludowego oczyścić i zarybić staw wiejski i uporządkować boisko sportowe.
Młodzież Izabelowa nie chcąc pozostać w tyle, postanowiła oczyścić i uporządkować szkolne boisko sportowe.
Również i chłopi z Izabelowa podjęli zobowiązania: postanowili oni wysypać żwirem 5 km szosy przechodzącej przez ich wieś oraz wykopać po obu jej stronach rowy.
A. Pański
korespondent fabryczny
z PZPB Nr 5
Dziennik Łódzki 1950 nr
81
Kobiety postawiły na
swoim
czyli kilka słów o tym
jak powstała
spółdzielnia rolnicza w Wojsławicach
A jednak kobiety w
Wojsławicach postawiły na swoim. Właściwie nie można tego nazwać
nawet zwycięstwem, bo i walki prawdziwej tam nie było: chłopi
prawie odrazu dali się przekonać i szli ręka w ręke
z kobietami. Ale ważne jest to, że
inicjatywa wyszła od kobiet, że myśl o założeniu spółdzielni
produkcyjnej zrodziła się i dojrzewała na zebraniach Koła
Gospodyń Wiejskich, któremu dzielnie przewodzi Zofia Burgerowa —
nauczycielka i społeczniczka zarazem.
A
te zebrania! Jakże można było spokojnie, jak potrzeba, radzić,
dyskutować, omawiać,
kiedy każde
pół godziny, jakie kobiety spędzały w
świetlicy, był to czas skradziony. Jakże można spokojnie radzić,
kiedy w domu dzieci same bez opieki, a pracy tyle, że i całego dnia
nie starcza. Szły więc przodownice Koła Gospodyń, te najbardziej
uświadomione, dla których jasnym było, że jedyną drogą
podniesienia dobrobytu,
jedyną drogą stworzenia lepszych warunków dzieciom jest założenie
spółdzielni produkcyjnej, od chaty do chaty, od sąsiadki do
sąsiadki i mówiły, przedkładały, opowiadały, jak to jest w
innych wsiach, które już wcześniej do spółdzielni przystąpiły
i - przekonywały 3 marca jest Międzynarodowym Dniem Kobiet —
powiedziały sobie kobiety wojsławickie. Święto to czci się
nie muzyką i kwiatami lecz czynem. My
uczcimy je założeniem spółdzielni
produkcyjnej.
Zanim nadszedł 8
marzec, 2 mieszkańców Wojsławic złożyło swoje podpisy pod
statutem spółdzielni
III typu, wnosząc do wspólnej gospodarki
około 100 ha ziemi.
Taka np. rodzina
Danielów. Za przykładem ojca — sędziwego starca — cała
rodzina: trzech dorosłych synów i córka przystąpili do
spółdzielni. A
trzeba powiedzieć że stary Wacław Daniel w swoich 70 blisko latach
życia nie jedno już widział wie dokładnie co to praca pod okiem
pańskiego ekonoma, wie, co to nędza chłopska, nie jeden raz w
walce o
polepszenie bytu robotników rolnych występował,
choć cierpiał za to.
2 cegły czerwonej,
niskie, długie budynki — tu nazywają je koszarami, gdzie indziej
— czworakami dworskimi. Mieszkają w nich dawni robotnicy dworscy —
dzisiejsi członkowie spółdzielni.
— Nie najlepiej nam się
tu wiodło — mówi Władysława Danielowa, wprowadzając nas do
swojej izby. — Ciasno, niewygodnie, zabudowań gospodarczych
żadnych niema, ciężko tu gospodarzyć.
— Krowy w jednej
wspólnej oborze w jednym końcu zabudowań, świnie jeszcze dalej —
opowiada Anna Góralczykowa. Ile to trzeba się namęczyć, żeby to
wszystko nakarmić i oporządzić. A kury! Teraz to możemy oddać
jaja do sztucznej wylęgarni
w Sieradzu. Każda mogłaby mieć kurcząt,
ile tylko zechce. Ale gdzie to wszystko
trzymać? Dlatego właśnie musimy najpierw postawić budynki
gospodarskie, żeby móc rozpocząć na
szeroką skalę hodowlę. W spółdzielni nam się to uda, inaczej —
mowy być nie mogło...
Anna Góralczykowa jest
żoną przewodniczącego spółdzielni — Józefa Góralczyka. Jest
nie tylko żoną i matką trojga dzieci, lecz dzielną towarzyszką
pracy i jeśli męża nie ma w domu, tak jak właśnie w tej chwili,
potrafi godnie go zastąpić — w sprawach spółdzielni orientuje
się doskonale.
Tego lata
grunta wojsławickie po raz ostatni będą
podobne do szachownicy. Po tem zamieni się ona w wielkie pasma
szerokich łanów.
— Jesienią,
kiedyśmy jeszcze
nie należeli do spółdzielni zaorał i zasiał każdy sobie.
Tak też musimy zrobić jeszcze i teraz —
mówią chłopi. — A potem będziemy już zasiewać i zbierać
wspólnie. Sprzętu własnego nie mamy za wiele, a specjalnie koni.
To też maszyny wypożyczamy z Ośrodka Maszynowego w
Tymienicach. Już tylko patrzeć, jak siewniki wjadą na nasze
pola...
Słońce piękne,
wiosenne, coraz mocniej ogrzewa czarne skiby ziemi gotowej na
przyjęcie ziarna (jbk)
Dziennik Łódzki 1950 nr 220
Trudne początki akcji "H" mamy już poza sobą, a o rezultatach jej dawno mieliśmy możność się przekonać. Obecnie na wielką skalę przeprowadzana jest akcja kontraktacyjna trzody chlewnej na rok 1951.
Do ogólnopolskiego planu kontraktacji na rok 1951 przystąpił również powiat sieradzki. Informacji na ten temat udziela nam Jan Czech, instruktor hodowlany trzody chlewnej na powiaty: sieradzki i wieluński.
—Równolegle ze wzrostem pogłowia wzrasta również opłacalność hodowli — mówi ob. Czech. Przyczyniają się do tego dobre ceny gwarantowane przez państwo, oraz zapewniony zbyt i pomoc udzielana przez gminne spółdzielnie.
—Jak przedstawia się sprawa kontraktacji w latach ubiegłych i jakie są przewidywania na rok 1951?
—W roku 1949 zakontraktowaliśmy w dwóch powiatach 12 tysięcy
sztuk. W roku 1951 zakontraktujemy 85 tysięcy tuczników!
—Jakie gminy przodują w kontraktacji i dostawach trzody chlewnej?
—Najlepiej spisuje się do tej pory gm. Klonowa, za nią gminy: Charłupia Mała, Wojsławice, Zduńska Wola, Męka i Wierzchy. Inne gminy zdradzają mniejszą aktywność, lecz mam nadzieję, że się to wkrótce zmieni.
—A czy zrobiono cokolwiek w dziedzinie ujednolicenia pewnych ras w obszarach, gdzie miały by dogodne warunki rozwoju?
—W tym roku zorganizowano 12 zespołów loszek hodowlanych (łącznie 60 sztuk) i trzy zespoły knurów zarodowych (15 sztuk), W południowo-zachodniej części powiatu sieradzkiego przewiduje się hodowlę rasy białej ostrouchej w części północnej hodowlę rasy wielńiej — białej angielskiej.
(W. M.)
Dziennik Łódzki 1951 nr
133
Po Święcie Ludowym
W Święcie Ludowym woj.
łódzkiego uczestniczyło ponad 400 ekip łączności miasta ze wsią
z Łodzi, Zduńskiej Woli, Pabianic, Zgierza, Tomaszowa Maz.,
Piotrkowa, Radomska. Z ekipami tymi wyjechało również
kilkadziesiąt artystycznych zespołów świetlicowych.
Robotnicy, młodzież
ZMP-owska, i harcerze witani byli w gromadach jak najserdeczniej.
Chłopi i goście z miast wspólnie manifestowali gorące poparcie
dla apelu Światowej Rady Pokoju, a potem wspólnie przeżywali
radosne momenty podczas ludowej zabawy.
Do Wojsławic (pow.
sieradzki) już od godz. 10 ze wszystkich gmin ciągnęły sznury
wozów
udekorowanych zielenią i transparentami wioząc starszych, młodzież
i dzieci przed dawny dom obszarnika, a dziś szkołę rolniczą. Na
punkcie zbiórki zebrało się przeszło 500 osób. Nie zabrakło tam
również ekip łączności miasta ze wsią.
Była tam ekipa z
Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych, która utrzymuje
stałą łączność ze spółdzielniami produkcyjnymi w
Wojsławicach, Izabelowie i Pratkowie. Ekipa ta pomogła spółdzielcom
doprowadzić do porządku księgowość, zorganizowała koło ZMP i
przyspieszyła wyremontowanie świetlicy.
Chłopi z gromad Podłężyce
i Kamionaczyk, którzy przybyli tłumnie do Wojsławic szczególnie serdeczni
witali członków ekipy PZW im. Waryńskiego. Znają się przecież
nie od dziś. Ekipa ta bowiem pomogła im założyć spółdzielnie
produkcyjne, zakończyć ponadplanowo skup zboża oraz zainstalować
światło w 7-klasowej szkole gminnej, a poza tym dostarcza stale
dziatwie pomoce szkolne.
Mira Robertówna,
członkini ekipy łączności miasta ze wsią ZPO
„Wólczanka", jest zachwycona podróżą do
Babska, pow. rawsko-mazowiecki:
— Wyjechaliśmy
wczesnym rankiem, nas starszych 9 osób i 15 harcerzy. Dzień był
prześliczny, choć niezbyt ciepły. W Babsku na Święcie Ludowym
spotkaliśmy się z ekipą PZW im. Ludwika Waryńskiego. W występach
artystycznych ładnie się spisali nasi harcerze, a od
„waryńszczaków" chór męski oraz akordeonista. W ogóle
było tam wiele serdeczności i wiary, że ludzie dobrej woli zdołają
swą zdecydowaną postawą uratować pokój.
Traktorzyści z Zapola
myślą o wykonaniu planu jesiennego
A kto pomyśli o ich bolączkach.
Ostatnie zimne dni sygnalizują, że od zimy dzieli nas już niewiele tygodni i, że mimo przedłużającej się posuchy, należy jak najszybciej kończyć siewy ozimin, które w wielu gospodarstwach indywidualnych i w niektórych spółdzielniach produkcyjnych opóźniło wyczekiwanie na obfite deszcze.
Ponieważ czas nagli, końcowa faza prac polnych odbywa się w przyspieszonym tempie mimo trudności wywołanych przez suszę. — Dość powiedzieć, że brony pozostawiają za sobą wielkie i twarde bryły ziemi i że te bryły trzeba rozbijać ręcznie przy pomocy motyk lub młotków.
*
Traktorzyści z POM Zapole od 1 października pracują na dwie zmiany. Na polach spółdzielni produkcyjnych w Małkowie i Izabelowie wczesnymi rankami i późnymi wieczorami błyszczą światła traktorowych reflektorów.
Brygadzista Jerzy Szulc zachęca swych chłopaków:
— Musimy trzymać tempo. Wiecie przecież, że w rolnictwie dotrzymanie terminów, to zasadniczy warunek dobrego urodzaju.
I chłopcy pracują ofiarnie. W POM Zapole współzawodniczy ze sobą 25 traktorzystów, podzielonych na 3 brygady. Wśród nich wysunął się na czoło 21-letni Czesław Woźniak, syn biedniaka z gromady Kamionka. Sumienny, obowiązkowy, zakochany w swym „Zetorze", w którym po racjonalizatorsku przerobił ręczny hebel na nożny — przeciętnie przekracza normę o 2,2 ha na dniówkę. Wesołością i zapałem do pracy, uprzejmością i serdecznym stosunkiem do ludzi zaskarbił sobie sympatię i szacunek nie tylko wśród zwierzchników i kolegów, ale także wśród członków spółdzielni produkcyjnych w Opiesinie i Dzierlinie.
Również sumienną i wydajną pracą wyróżniają się: traktorzysta Józef Burchart, syn członka spółdz. prod. w Małkowe, który we wrześniu wykonywał 118,7 proc. normy oraz Tadeusz Frątczak, sierota z Wojsławic, pracujący na „Ursusie".
Dzięki współzawodnictwu POM Zapole wykona w 100 proc. wszystkie zaplanowane prace na IV kwartał br. Jest to tym bardziej godne podkreślenia, że POM Zapole po przeniesieniu w czerwcu z Izabelowa do nowej siedziby, napotkał na cały szereg trudności, jak brak pomieszczenia dla personelu, brak stołówek i świetlicy, zły stan dachów nad garażami i szopami.
Wszystko to razem odbiło się ujemnie na samopoczuciu POMowców, przywykłych już do lepszych warunków. Na dobitek przegapiono poddanie rewizji otrzymanych z przerzutu snopowiązałek. Ten błąd spowodował niewykonanie planu produkcyjnego, przewidzianego na III kwartał.
Ostatni fakt wpłynął jednak alarmująco na kierownictwo. Pod wpływem dyr. Kazimierza Brylskiego oraz kierownika politycznego Władysławy Szram, traktorzyści i mechanicy wzięli się do wydajniejszej pracy. Od żniw wstąpił w nich nowy duch. Akcja jesienna przebiega pomyślnie. Plan jesienny będzie wykonany.
Trudności w większości pozostały jednak nadal. Powiatowe Przedsiębiorstwo Budowlane z Sieradza przeprowadza bowiem remonty w żółwim tempie. Dotychczas zrobiono bardzo niewiele. Dachy nad izbami, w których mają zamieszkać traktorzyści po skończeniu kampanii jesiennej, przeciekają. Nie zainstalowano również jeszcze pieców.
I dlatego w obliczu zbliżającej się zimy wołamy POM-owi Zapole jak najszybciej trzeba pomóc.
W przeciwnym razie trudno będzie podczas zimy przeprowadzać normalne zajęcia, od których zależeć będzie fachowe i ideologiczne doszkolenie pracowników POM-u.
(c. m.)
Dziewięć pięknych przykładów
z czterech powiatów woj. łódzkiego
Członkowie spółdzielni produkcyjnych doskonale zdają sobie sprawę, że planowy skup zboża jest jedną z najważniejszych spraw naszej gospodarki. Spółdzielnie produkcyjne odsprzedają zboże państwu w terminie i z nadwyżką. Oto kilka pięknych przykładów:
(...) POW. SIERADZ: Spółdzielnia produkcyjna Izabelów odstawiła na punkt skupu o 11 tys. 100 kg zboża więcej od ilości zaplanowanej. Spółdzielnia Małków — o 3 tys. 900 kg więcej, spółdzielnia Opiesin — o 5 tys. 700 kg więcej.
Spółdzielnia produkcyjna Wojsławice — odsprzedała państwu o 30 tys. 700 kg więcej zboża, niż przewidywał plan. (...)
Najlepszy argument spółdzielców
z Wojsławic
117 hektarowa spółdzielnia Wojsławice należy obecnie do przodujących gospodarstw zespołowych województwa łódzkiego. Niełatwa jednak była droga, po której Wojsławice doszły do obecnego dobrobytu.
Był rok 1950
W pałacu b. dziedzica Świątkowskiego coraz częściej zbierali się chłopi Wojsławic. — Wieść o nowych perspektywach zespołowego gospodarowania zapowiadała im możliwość lepszego życia, lecz obawa przed nowym, nieznanym i wiejski konserwatyzm aktywnie wspomagany wrogą plotką, powstrzymywały przed decyzją.
Dużo musiał tłumaczyć i przekonywać Józef Danielewski, inicjator spółdzielni, zanim 17 osób podpisało statut.
To był tylko początek
Nieufność i obawa przed „kołchozem" nie została całkowicie przełamana. Członkowie wnieśli jedynie do spółdzielni ziemię. Inwentarza żywego nikt nie dał. Wołano go sprzedać lub zachować we własnej zagrodzie. Nie wierzono, że powstająca spółdzielnia jest ich własnym gospodarstwem.
W zarządzie spółdzielni, też nie było lepiej. Tu oczekiwano, że wszystko niezwłocznie dostanie spółdzielnia od państwa, a gdy spółdzielnia otrzymała pożyczkę pod pierwszy wspólny siew 1950 roku, pierwszą czynnością zarządu było wypłacenie z niej dniówek członkom spółdzielni. Tylko dzięki interwencji organizacji partyjnej zdołano część pieniędzy przeznaczyć na kupno 2 koni. Niebawem zdemaskowano fałszywą politykę zarządu, która kierowała spółdzielnię ku ruinie. W zimie wybrano nowy zarząd.
Zarówno przewodniczący, którym został b. fornal Jan Placek, jak i księgowy odbyli specjalny kurs i z zapałem wzięli się do roboty.
Dla spółdzielni rozpoczął się ważny okres — pierwszy rok wspólnej gospodarki. Od pomyślnych wyników tego roku zależała przyszłość gospodarstwa. Ten ważny rok zakończył się zwycięstwem.
A dziś...
— Odstawy zboża — mówi przewodniczący spółdzielni Jan Placek — zrealizowaliśmy już w 100 proc., a po wymłóceniu pozostałej w stodole ilości zboża, zdołamy osiągnąć 250 proc. planu.
Nic dziwnego, zbiory drugiego roku kolektywnej pracy przedstawiają się pięknie—18 m. żyta z ha, 20 m. pszenicy, 12,5 rzepaku, — to najlepszy dowód zwycięstwa wojsławiczan.
Jednak bezsprzecznie największą dumą spółdzielni jest inwentarz żywy. Gdy organizowano gospodarstwo, nie było go wcale. Dziś w stajni znajduje się 7 koni. Jest już nawet pierwszy przychówek—mały źrebak. W oborze—11 krów a chlewnia mieści już 50 sztuk trzody.
Kubik jeszcze nie zrozumiał
-Słuchajcie, Placek! — jutro chciałem młócić. Wypożyczycie maszynę? — gospodarujący indywidualnie Józef Kubik, jak większość z gromady, korzysta ze spółdzielczej młockarni. Maszyna ta, to jeszcze jedna zdobycz spółdzielców. Wyremontowali ją własnymi rękami.
-Dobrze! Weźmiecie, jak dzisiaj wymłócą.
Józef Kubik z zazdrością odpowiada, gdy zapytuję go o spółdzielnię.
-Ano, mają lepszą ziemię, większą pomoc — mówi wolno. A człowiek namęczy się na tym kawałku...
-Głupstwa gadacie! — wyrywa się Placek. Lepsza ziemia, pomoc... Tu nie o to chodzi. Trzeba umieć po nowemu gospodarować. Wczoraj byłem po nawozy w GS. Chłopi dopominają się jedynie o azot i azot, bo pędzi zboże w górę. A ja wziąłem większość potasu i fosforu — Placek zapala się, gdy to mówi. Widać w nim dobrego gospodarza. Bo i co zrobi sam azot? Wyrośnie kłos wysoko, a gdy przyjdzie wiatr, legnie wszystko na ziemi. A fosfor ukształci nam ładnie ziarno, potas usztywni kłos, że zboże będzie jak złoto — tłumaczy. Trzeba umieć gospodarować z głową. A zresztą Kubik, widzicie, jak gospodarujemy w spółdzielni. —
-Ano... Tak chyba będzie lepiej...
Dobrze rozwijające się gospodarstwo jest najlepszym dowodem dla indywidualnych rolników o wyższości zespołowej gospodarki. Już w chwili obecnej wielu jest takich, którzy gotowi są wstąpić do spółdzielni. Ostatnio przybył Józef Szczepaniak. Niebawem inni pójdą jego śladem.
Janusz Segiet
Głos w dyskusji
W odpowiedzi na artykuł
"Niepokojąca sprawa dwój"
Jerzy Jankowski nauczyciel Państwowego Technikum Rolnego w Wojsławicach
Biorąc udział w ankiecie „Dziennika Łódzkiego" chcę zabrać głos w sprawie ograniczenia niedostatecznych stopni w szkole. Mówi się dużo na temat likwidacji „dwój", przytacza dużo słusznych rad, podkreślając w nich ważność sprawiedliwego oceniania ucznia (niestawiania dwój „na zapas"), opiekę nad słabszym uczniem tak w szkole, jak i w domu, współdziałanie komitetów rodzicielskich itd. Niewątpliwie są to wszystko momenty słuszne.
Chciałbym zwrócić uwagę na czynnik, który jest mimo wszystko na ogół bardzo mało u nas w wychowaniu i nauczaniu brany pod uwagę. Panuje tu dziwna niefrasobliwość, niebezpieczne spłycenie, jakie daje się zauważyć wśród większości personelu pedagogicznego.
Czynnikiem tym, decydującym o roli człowieka w życiu jest problem — woli i charakteru. Ogół nauczycielski teoretycznie zdaje sobie sprawę, jak wielki nacisk kładzie się w socjalistycznym wychowaniu na tę sprawę. Zna pisma Makarenki, poglądy na rozwinięcie bolszewickich cech charakteru, jakimi są: wytrwałość, dyscyplina wewnętrzna, umiejętność opanowania się, cierpliwość, konsekwencja w postępowaniu, a przede wszystkim silna wola zdolna przezwyciężyć wszystko, by osiągnąć cel, jaki stawia przed człowiekiem społeczeństwo.
Praktycznie za mało mówi się o tym uczniowi. Ogół młodzieży bądź nie wie co te słowa znaczą, bądź słucha o tym jak bajki „O żelaznym wilku", nie wiedząc jak praktycznie wcielić to w życie. Są to skutki zaledwie „dotykania" tego problemu na godzinach wychowawczych, czy lekcyjnych. Młodzieży sprawę te należy wciąż stawiać przed oczyma — młodzi ludzie i obywatele państwa, by osiągnąć cele jakie się przed nim stawia — muszą tym żyć! By jednak zasada wytrwałości w nich się zakorzeniła, trzeba zwrócić im uwagę, dlaczego mają się o nią starać. Do tego trzeba ich zachęcić, przedstawiając im korzyści, jakie osiągną oni i społeczeństwo, jeżeli potrafią się zdobyć na utrwalenie w sobie tej cechy. Sprawdzianem zaś rozwoju charakteru wśród wychowanków muszą być wyniki nauczania. Realizację podanego przykładu — rozwoju wytrwałości, osiągamy różnymi metodami. Np. uczniowie przeczytali książkę Polewoja „Opowieść o prawdziwym człowieku". Są rozentuzjazmowani wytrwałością i bohaterstwem, które się z tej wytrwałości narodziło, pilota Mieresjewa. Moment ten należy uchwycić i przedstawić młodzieży, że Aleksy nigdy by nie był bohaterem i „ prawdziwym człowiekiem", gdyby nie jego siła woli. Człowiekiem-bohaterem, potrafiącym osiągnąć wszystkie cele, jakie stawia przed nim społeczeństwo może być każdy (zwracając się do ucznia) „który np. potrafi zwalczyć swoje stopnie niedostateczne, być zdyscyplinowanym itp.".
Od tego momentu walkę z niedostatecznymi prowadzimy wraz z uczniem pomagając mu, przypominając, że przecież chcąc być podobnym do Mieresjewa, w imię silnego charakteru, musi się zdobyć na likwidację stopni niedostatecznych, i że wreszcie, jeżeli inni to potrafią — on też to potrafi! Musimy pamiętać, że postawianie tego zagadnienia przed uczniem, zachęcenie go do tego, to dopiero połowa pracy. O drugiej połowie pracy samego ucznia będzie decydował jego świadomy wysiłek i nasza kontrola.
Czynniki takie jak książki, pisma, kina, teatr, opieka rodzicielska — to nasza pomoc w kształceniu charakteru, a tym samym w likwidowaniu stopni niedostatecznych.
Skorelowanie wszystkich tych momentów pozwoli nam w pełni zrealizować wychowanie nowego silnego pokolenia, potrafiącego budować socjalizm!
Przed Krajowym Zjazdem Spółdzielczości
Idziemy po najlepszej drodze i innym pomożemy wejść na nią
Teatr Miejski w Sieradzu. W stronę prezydium zjazdu i trybuny zwrócone wszystkie twarze, stare i młode, poorane bruzdami zmarszczek i tryskające rumieńcami młodości. Na wszystkich ten sam wyraz: skupienie.
Referat, który wygłasza przewodniczący PRN Sieradz, Jan Janikowski — to analiza rozwoju spółdzielczości produkcyjnej w trzech powiatach: sieradzkim, łaskim i wieluńskim, sprawozdanie z trzech lat walki w gromadach spółdzielczych z wrogiem jawnym i ukrytym — walki zakończonej wieloma sukcesami.
U tych, którzy zwyciężyli
Oto RZS Izabelów po roku wegetacji i ślamazarnej roboty, oczyszcza swe szeregi ze szkodników, powierza nowym ludziom kierownictwo, staje na mocnych nogach i rozpoczyna solidną pracę.
To samo czynią spółdzielcy z RZS Pelagia, RZW Kraszkowice i innych gospodarstw zespołowych. Rosną plony, rośnie hodowla, rosną dochody ogólne i osobiste.
RZS Pelagia, posiadający ziemie 5 i 6 klasy, zbiera w 1952 r. przeciętnie po 16 q zbóż kłosowych z hektara, podczas gdy indywidualnie gospodarujący chłopi zaledwie po 8 do 10 q.
RZW Kraszkowice podnosi plony do 23 q. czyli zbiera o 4 q więcej niż miejscowi i okoliczni chłopi.
RZS Dzierlin uzyskuje z ha 28 q pszenicy — chłopi tylko 12 q.
W RZS Opiesin sypie wspaniale owies i jęczmień: po 27 q z ha
— chłopi osiągają przeciętnie po 13,8 q.
Każdy hektar rzepaku ozimego dał w RZS Wojsławice po 12,5 q
— u chłopów tylko po 8,4 q. Spółdzielcy wykopali po 370 q ziemniaków — chłopi tylko po 186 q.
Choć powoli, lecz i stale zwiękasz się w spółdzielniach produkcyjnych pogłowie bydła, trzody owiec, w powiecie sieradzkim, w którym istnieje 13 spółdzielni produkcyjnych wybudowano w ciągu ub. roku: 1 stajnię, 2 chlewnie, 2 wozownie, 3 betonowe silosy, 2 cieplarnie, 9 hal ogrodniczych i 6 domków jednorodzinnych.
RZS Opiesin z kredytów uzyskanych na 2 hale ogrodnicze, dzięki gospodarności wybudował 6 hal, a RZS Izabelów zamiast 1 hali wybudował 2. RZS Pelagia na budowę nowej obory wydał o 14.000 zł mniej niż przewidywał kosztorys opracowany przez fachowców. RZW Chociw na remoncie młyna zaoszczędził 21.900 zł.
Doświadczenie nauczyło już wielu spółdzielców, że o dobrym rozwoju gospodarstwa zespołowego nie świadczy tyle wysoka dniówka obrachunkowa ile zwiększenie pogłowia zwierząt domowych i wkład w inwestycje.
Oto gdy RZW Tubądzin w r. 1951 przeznaczył na inwestycje tylko 4 tys. zł., to w roku ubiegłym wydzielił już 15.505 zł. Podobnie postąpił RZS Wojsławice, który fundusz inwestycyjny na rok bież. zwiększył 5-krotnie w porównaniu z 1951 rokiem.
Poważny wzrost stopy życiowej
W parze z troską o rozwój gospodarki zespołowej, w parze z krzepnięciem przeświadczenia o wyższości tej gospodarki nad indywidualną wyrastają przodownicy pracy, wyrasta nowy typ człowieka „człowieka spółdzielczości produkcyjnej" i jednocześnie rosną dochody osobiste.
Przykłady: Rodzina Franciszka Antczaka z RZS Tubądzin za 713 dniówek obrachunkowych otrzymała 41 q żyta, pszenicy i owsa, 58 q ziemniaków. około 14 q siana, 57 q buraków pastewnych oraz 9.468 zł w gotówce. Gdy wartość naturalii określimy w pieniądzach — roczny dochód tej rodziny osiągnął ponad 28.000 zł.
Rodzina Walczaków z RZS Wodzierady za 1.006 dniówek obrachunkowych w naturaliach i gotówce otrzymała tyle,że jej przeciętny miesięczny zarobek osiągnął wysokość 2.420 zł.
Chlewmistrzyni Bobrowska z RZS Tubądzin, która w ciągu roku wypracowała 410 dniówek obrachunkowych, uzyskała roczny dochód w wysokości 16.443 zł.
Przykłady te, wyjęte z długiej listy przodujących spółdzielców, mówią same za siebie. A przecież poważny dochód przynoszą spółdzielcom również działki przyzagrodowe.
Cienie i plamy...
Mimo tych i wielu innych sukcesów, niewiele jednak zrobiono w pow. sieradzkim, łaskim i wieluńskim w kierunku szerszej rozbudowy spółdzielczości produkcyjnej.
Bo oto w ciągu ub. r. do 12 istniejących w pow. sieradzkim spółdzielni przybyła zaledwie jedna nowa, do 8 w pow. łaskim — trzy, a w pow. wieluńskim, w którym istniały jedynie 2 rolnicze zespoły wytwórcze, zdołano zorganizować też tylko jedną spółdzielnię: RZS w Łaszewie AB.
Aktywiści powiatowi i gminni nie potrafili ożywić „starych lecz papierowych" spółdzielni w Jeżopolu (gm. Klonowa), w Podłężycach (gm. Męka), w Bogucicach (gm. Krokocice) i w Elodii (gm. Wodzierady).
„Mój powiat nie ma się czym szczycić"
— Mało u nas zrobiono na odcinku spółdzielczości produkcyjnej — mówił podczas dyskusji Stefan Kolbert, członek RZW Kraszkowice (pow. wieluński).—Nie, nie ma się czym szczycić mój powiat. A przecież można było wiele zdziałać. Za długo — mimo naszych sygnałów — tolerowano w naszej spółdzielni nierobów i szkodników, tak że stała się ona odstraszającym przykładem — Dopiero rok 1952 postawił nas na nogi. Uczciwi zwyciężyli. Na walnym zebraniu w styczniu postanowiliśmy przejść z II na III typ gospodarowania zespołowego i odtąd nasz RZS nosi miano „Zwycięstwo".
Ucieczka, powrót i radosne zadowolenie
— Już w 1949 roku byłam zwolenniczką spółdzielczości produkcyjnej — mówiła z trybuny Helena Bechtowa, członkini RZS Pelagia — lecz gdy przyszło do założenia spółdzielni wraz z mężem uciekłam do miasta. Męża załamały kułackie plotki, a jego strach przed zespołową gospodarką podziałał i na mnie. Dziś wstydzę się za te chwile słabości.
Wróciliśmy w r. ub. do Pelagii. Z otwartymi rękami przyjęli nas spółdzielcy na członków. A dziś?... Dziś jesteśmy szczęśliwi. Mąż pracuje jako oborowy, a ja mu pomagam Do naszego mieszkania wszedł dobrobyt. Nie, dla tego kto kocha rolę, nie ma lepszego życia jak w spółdzielni!
Przekonał mnie dobrobyt syna
Na mównicę wszedł 66-letni Grzegorz Szafrański z gromady Pyszków. Twarz pomarszczona lecz czerstwa. Oczy pełne ognia i radości.
— Chcę wam powiedzieć, moi drodzy, że wczoraj powitała u nas nowa spółdzielnia, do której przystąpiłem jako jeden z pierwszych. A co mnie przekonało?... Wizyta u mojego syna Teofila, który od dwu lat jest członkiem spółdzielni produkcyjnej Bilice, w woj. szczecińskim. I oto com tam stwierdził: tak jak przedtem, gdy gospodarzył indywidualnie na 8 ha Teofilowi było ciężko i źle, tak teraz powodzi mu się wspaniale.
Oświadczam tu z tego miejsca, że my w Pyszkowie, a jest nas 19, twardo staniemy przy naszej spółdzielni i nie damy jej rozbić kułakom, którzy przypuścili na nas już szturmy. To tylko powiem, że złamią zęby, i że wkrótce cała wieś pójdzie w nasze ślady!
Członek komitetu założycielskiego w gr. Kiki, ob. Woźniak oświadczył:
Dołożę wszelkich starań, aby u nas jeszcze przed Krajowym Zjazdem Spółdzielczości Produkcyjnej powstała spółdzielnia. I wzywam do współzawodnictwa z nami komitet zał. w gr. Karszew.
— W imieniu członków ZUZ Okup Wielki — mówił spółdzielca Tkaczyk — przekazuję zobowiązanie, że do końca roku zwerbujemy do naszej spółdzielni 8 ostatnich indywidualnych gospodarzy w naszej gromadzie.
— My spółdzielcy z Dzierlina — mówił ob. Pszczółkowski — zobowiązujemy się siewy wiosenne zakończyć w ciągu 5 dni oraz do końca roku podnieść hodowlę trzody o 50 procent.
Po podsumowaniu dyskusji przez ob. Bąkowskiego, I sekretarza KW — PZPR, zebrani przedstawiciele spółdzielni wybrali spośród siebie 27 delegatów na Krajowy Zjazd Spółdzielczości Produkcyjnej, a w liście do Prezesa Rady Ministrów Bolesława Bieruta i w rezolucji wytyczyli drogę swej działalności na rok bieżący.
Będą więc podnosić w swych zespołach uświadomienie polityczne, walczyć o wzrost plonów i hodowli, wszędzie stosować statutową dniówkę obrachunkową, popularyzować swoje osiągnięcia i pomagać przy zakładaniu nowych spółdzielni Czesław Mondrzyk.
Nie damy się wyprzedzić!
100 gromad w pow. łaskim i 94 w sieradzkim współzawodniczy w kampanii siewnej
Piękna pogoda trwa. Orki, kultywacja, włókowanie, bronowanie stają się coraz bardziej powszechne. We wtorek brygada polowa Rolniczego Zespołu Spółdzielczego w Wojsławicach (pow. sieradzki) zasiała 8 ha owsa. O dzień wcześniej od Wojsławic przystąpił do siewów personel resztówki GS Klonowa.
Chłopi z gromady Józefów w gm. Wygiełzów (pow. łaski) grupowo wyjechali w pola —pod przewodnictwem prezesa miejscowego Koła ZSCh Bronisława Tomaszczyka. Podjęli oni bowiem apel gromady Sędziejowice, która wezwała do współzawodnictwa wszystkie gromady w powiecie łaskim.
— Nie chcemy być ostatni, a raczej będziemy się bić o zdobycie pierwszego miejsca — powiedzieli sobie mieszkańcy Józefowa. Praca w polu posuwa się szybko naprzód. Chodzi i o to, kto z gromady wysunie się na czoło jako przodownik.
NIE DAMY SIĘ WYPRZEDZIĆ
W Sędziejowicach nie mniejszy ruch na polach.
— Jeśliśmy podpisali umowy, to po pierwsze słowa trzeba dotrzymać, a po wtóre świecić przykładem innym i nie dać się wyprzedzić!
Jest to zdanie olbrzymiej większości gromady.
Tych 40 mało i średniorolnych chłopów, którzy podpisali zobowiązanie, że na swych podmokłych w niektórych miejscach polach przekopią bruzdy i przegony — zadanie swoje już wypełniło. Oziminy nie wymokną.
Inna grupa w liczbie 10 przystąpiła do włókowania pól zoranych jesienią — chodzi o zachowanie zapasu wilgoci w glebie.
Grupa 20 gospodarzy zapoczątkowała w gromadzie bronowanie ozimin. „Nie praktykowaliśmy nigdy tego sposobu, ale skoro bronowanie zostało wypróbowane w Kraju Rad i w wielu okolicach Polski, to czemu nie — powiadają i z wielką ostrożnością wzruszają ziemię na zaskorupiałych oziminach.
Siew rzędowy zobowiązało się wykonać 70 sędziejowiczan, a umowę na siew wyłącznie ziarnem kwalifikowanym dobrze doczyszczonym i zaprawionym środkami chemicznymi podpisało 30.
DALSZE ZOBOWIĄZANIA
80 chłopów zrozumiawszy znaczenie właściwego nawożenia gleby, wywozi obornik, niezwłocznie go rozstrząsa i przyoruje, „aby nie ulotnił się cenny azot". Ci sami zobowiązali się również obsiać roślinami pastewnymi 40 ha czyli o 5 ha więcej niż w roku ub., aby przez zwiększenie bazy
paszowej móc rozszerzyć hodowlę i wzrost wydajności mleka. W tym celu zostanie wykorzystany każdy najmniejszy kawałek ziemi dotychczas leżący ugorem.
Również w celu zwiększenia pasz 40 rolników postanowiło do 10 kwietnia przeprowadzić wiosenną pielęgnację łąk oraz zasilić je nawozami sztucznymi, bądź naturalnymi.
Należy podkreślić, że podobne zobowiązania oraz przystąpienie do współzawodnictwa w pow. łaskim podpisało 100 gromad, a w pow. sieradzkim 94 (dane z dnia 23 marca br ).
W ostatniej chwili dowiadujemy się, że orki całkowicie już zostały zakończone w RZS Małków i w gromadzie Kobyla Miejska w gm. Szadek.
A W SIERADZU
W dniu 24 bm. do Wydziału Rolnictwa i Leśnictwa przy Prezydium PRN w Sieradzu wpłynęło następujące pismo:
„Przedsiębiorstwo Skupu Owoców i Warzyw w Sieradzu, doceniając znaczenie toczącego się współzawodnictwa w naszym rolnictwie o jak najrychlejsze ukończenie siewów wiosennych — stawia do dyspozycji Prezydium PRN na przeciąg 6 dni 1 parę koni (z kompletną uprzężą) w celu wykorzystania jej w pracach polnych przez jedną ze słabiej zagospodarowanych spółdzielni produkcyjnych, bądź przez małorolnych chłopów nie posiadających siły pociągowej"
„Równocześnie wzywamy do pomocy rolnictwu: Powiatową Zbiornicę Jajcarską. Zarząd Młynów Sieradzkich oraz PZGS".
Na podstawie powyższych danych, które jedynie w przybliżeniu dają obraz niedawno zapoczątkowanej fali współzawodnictwa, można śmiało powiedzieć, że wiosenna kampania siewna zostanie ukończona wcześnie, co łącznie z lepszą uprawą ziemi, z racjonalniejszym stosowaniem nawozów oraz z wysiewem większych ilości nasion kwalifikowanych podniesie znacznie plony.
(c. m.)
W żwirowni koło wsi Zborowskie, pow. Sieradz ładowacz Tadeusz Filipczak (zam. w Wojsławicach) dostał się pod koła traktora. W stanie bardzo ciężkim przewieziono go do szpitala.
W Wojsławicach, pow. Sieradz ciężarówka prowadzona przez Józefa Z. wpadła w poślizg i uderzyła w drzewo. 2 osoby odniosły rany.
Dziennik Łódzki 1951 nr 266
Traktorzyści z Zapola
myślą o wykonaniu planu jesiennego
A kto pomyśli o ich bolączkach.
Ostatnie zimne dni sygnalizują, że od zimy dzieli nas już niewiele tygodni i, że mimo przedłużającej się posuchy, należy jak najszybciej kończyć siewy ozimin, które w wielu gospodarstwach indywidualnych i w niektórych spółdzielniach produkcyjnych opóźniło wyczekiwanie na obfite deszcze.
Ponieważ czas nagli, końcowa faza prac polnych odbywa się w przyspieszonym tempie mimo trudności wywołanych przez suszę. — Dość powiedzieć, że brony pozostawiają za sobą wielkie i twarde bryły ziemi i że te bryły trzeba rozbijać ręcznie przy pomocy motyk lub młotków.
*
Traktorzyści z POM Zapole od 1 października pracują na dwie zmiany. Na polach spółdzielni produkcyjnych w Małkowie i Izabelowie wczesnymi rankami i późnymi wieczorami błyszczą światła traktorowych reflektorów.
Brygadzista Jerzy Szulc zachęca swych chłopaków:
— Musimy trzymać tempo. Wiecie przecież, że w rolnictwie dotrzymanie terminów, to zasadniczy warunek dobrego urodzaju.
I chłopcy pracują ofiarnie. W POM Zapole współzawodniczy ze sobą 25 traktorzystów, podzielonych na 3 brygady. Wśród nich wysunął się na czoło 21-letni Czesław Woźniak, syn biedniaka z gromady Kamionka. Sumienny, obowiązkowy, zakochany w swym „Zetorze", w którym po racjonalizatorsku przerobił ręczny hebel na nożny — przeciętnie przekracza normę o 2,2 ha na dniówkę. Wesołością i zapałem do pracy, uprzejmością i serdecznym stosunkiem do ludzi zaskarbił sobie sympatię i szacunek nie tylko wśród zwierzchników i kolegów, ale także wśród członków spółdzielni produkcyjnych w Opiesinie i Dzierlinie.
Również sumienną i wydajną pracą wyróżniają się: traktorzysta Józef Burchart, syn członka spółdz. prod. w Małkowe, który we wrześniu wykonywał 118,7 proc. normy oraz Tadeusz Frątczak, sierota z Wojsławic, pracujący na „Ursusie".
Dzięki współzawodnictwu POM Zapole wykona w 100 proc. wszystkie zaplanowane prace na IV kwartał br. Jest to tym bardziej godne podkreślenia, że POM Zapole po przeniesieniu w czerwcu z Izabelowa do nowej siedziby, napotkał na cały szereg trudności, jak brak pomieszczenia dla personelu, brak stołówek i świetlicy, zły stan dachów nad garażami i szopami.
Wszystko to razem odbiło się ujemnie na samopoczuciu POMowców, przywykłych już do lepszych warunków. Na dobitek przegapiono poddanie rewizji otrzymanych z przerzutu snopowiązałek. Ten błąd spowodował niewykonanie planu produkcyjnego, przewidzianego na III kwartał.
Ostatni fakt wpłynął jednak alarmująco na kierownictwo. Pod wpływem dyr. Kazimierza Brylskiego oraz kierownika politycznego Władysławy Szram, traktorzyści i mechanicy wzięli się do wydajniejszej pracy. Od żniw wstąpił w nich nowy duch. Akcja jesienna przebiega pomyślnie. Plan jesienny będzie wykonany.
Trudności w większości pozostały jednak nadal. Powiatowe Przedsiębiorstwo Budowlane z Sieradza przeprowadza bowiem remonty w żółwim tempie. Dotychczas zrobiono bardzo niewiele. Dachy nad izbami, w których mają zamieszkać traktorzyści po skończeniu kampanii jesiennej, przeciekają. Nie zainstalowano również jeszcze pieców.
I dlatego w obliczu zbliżającej się zimy wołamy POM-owi Zapole jak najszybciej trzeba pomóc.
W przeciwnym razie trudno będzie podczas zimy przeprowadzać normalne zajęcia, od których zależeć będzie fachowe i ideologiczne doszkolenie pracowników POM-u.
(c. m.)
Dziennik Łódzki 1951 nr 285
Dziewięć pięknych przykładów
z czterech powiatów woj. łódzkiego
Członkowie spółdzielni produkcyjnych doskonale zdają sobie sprawę, że planowy skup zboża jest jedną z najważniejszych spraw naszej gospodarki. Spółdzielnie produkcyjne odsprzedają zboże państwu w terminie i z nadwyżką. Oto kilka pięknych przykładów:
(...) POW. SIERADZ: Spółdzielnia produkcyjna Izabelów odstawiła na punkt skupu o 11 tys. 100 kg zboża więcej od ilości zaplanowanej. Spółdzielnia Małków — o 3 tys. 900 kg więcej, spółdzielnia Opiesin — o 5 tys. 700 kg więcej.
Spółdzielnia produkcyjna Wojsławice — odsprzedała państwu o 30 tys. 700 kg więcej zboża, niż przewidywał plan. (...)
Dziennik Łódzki 1952 nr 218
Najlepszy argument spółdzielców
z Wojsławic
117 hektarowa spółdzielnia Wojsławice należy obecnie do przodujących gospodarstw zespołowych województwa łódzkiego. Niełatwa jednak była droga, po której Wojsławice doszły do obecnego dobrobytu.
Był rok 1950
W pałacu b. dziedzica Świątkowskiego coraz częściej zbierali się chłopi Wojsławic. — Wieść o nowych perspektywach zespołowego gospodarowania zapowiadała im możliwość lepszego życia, lecz obawa przed nowym, nieznanym i wiejski konserwatyzm aktywnie wspomagany wrogą plotką, powstrzymywały przed decyzją.
Dużo musiał tłumaczyć i przekonywać Józef Danielewski, inicjator spółdzielni, zanim 17 osób podpisało statut.
To był tylko początek
Nieufność i obawa przed „kołchozem" nie została całkowicie przełamana. Członkowie wnieśli jedynie do spółdzielni ziemię. Inwentarza żywego nikt nie dał. Wołano go sprzedać lub zachować we własnej zagrodzie. Nie wierzono, że powstająca spółdzielnia jest ich własnym gospodarstwem.
W zarządzie spółdzielni, też nie było lepiej. Tu oczekiwano, że wszystko niezwłocznie dostanie spółdzielnia od państwa, a gdy spółdzielnia otrzymała pożyczkę pod pierwszy wspólny siew 1950 roku, pierwszą czynnością zarządu było wypłacenie z niej dniówek członkom spółdzielni. Tylko dzięki interwencji organizacji partyjnej zdołano część pieniędzy przeznaczyć na kupno 2 koni. Niebawem zdemaskowano fałszywą politykę zarządu, która kierowała spółdzielnię ku ruinie. W zimie wybrano nowy zarząd.
Zarówno przewodniczący, którym został b. fornal Jan Placek, jak i księgowy odbyli specjalny kurs i z zapałem wzięli się do roboty.
Dla spółdzielni rozpoczął się ważny okres — pierwszy rok wspólnej gospodarki. Od pomyślnych wyników tego roku zależała przyszłość gospodarstwa. Ten ważny rok zakończył się zwycięstwem.
A dziś...
— Odstawy zboża — mówi przewodniczący spółdzielni Jan Placek — zrealizowaliśmy już w 100 proc., a po wymłóceniu pozostałej w stodole ilości zboża, zdołamy osiągnąć 250 proc. planu.
Nic dziwnego, zbiory drugiego roku kolektywnej pracy przedstawiają się pięknie—18 m. żyta z ha, 20 m. pszenicy, 12,5 rzepaku, — to najlepszy dowód zwycięstwa wojsławiczan.
Jednak bezsprzecznie największą dumą spółdzielni jest inwentarz żywy. Gdy organizowano gospodarstwo, nie było go wcale. Dziś w stajni znajduje się 7 koni. Jest już nawet pierwszy przychówek—mały źrebak. W oborze—11 krów a chlewnia mieści już 50 sztuk trzody.
Kubik jeszcze nie zrozumiał
-Słuchajcie, Placek! — jutro chciałem młócić. Wypożyczycie maszynę? — gospodarujący indywidualnie Józef Kubik, jak większość z gromady, korzysta ze spółdzielczej młockarni. Maszyna ta, to jeszcze jedna zdobycz spółdzielców. Wyremontowali ją własnymi rękami.
-Dobrze! Weźmiecie, jak dzisiaj wymłócą.
Józef Kubik z zazdrością odpowiada, gdy zapytuję go o spółdzielnię.
-Ano, mają lepszą ziemię, większą pomoc — mówi wolno. A człowiek namęczy się na tym kawałku...
-Głupstwa gadacie! — wyrywa się Placek. Lepsza ziemia, pomoc... Tu nie o to chodzi. Trzeba umieć po nowemu gospodarować. Wczoraj byłem po nawozy w GS. Chłopi dopominają się jedynie o azot i azot, bo pędzi zboże w górę. A ja wziąłem większość potasu i fosforu — Placek zapala się, gdy to mówi. Widać w nim dobrego gospodarza. Bo i co zrobi sam azot? Wyrośnie kłos wysoko, a gdy przyjdzie wiatr, legnie wszystko na ziemi. A fosfor ukształci nam ładnie ziarno, potas usztywni kłos, że zboże będzie jak złoto — tłumaczy. Trzeba umieć gospodarować z głową. A zresztą Kubik, widzicie, jak gospodarujemy w spółdzielni. —
-Ano... Tak chyba będzie lepiej...
Dobrze rozwijające się gospodarstwo jest najlepszym dowodem dla indywidualnych rolników o wyższości zespołowej gospodarki. Już w chwili obecnej wielu jest takich, którzy gotowi są wstąpić do spółdzielni. Ostatnio przybył Józef Szczepaniak. Niebawem inni pójdą jego śladem.
Janusz Segiet
Dziennik Łódzki 1952 nr 309
Głos w dyskusji
W odpowiedzi na artykuł
"Niepokojąca sprawa dwój"
Jerzy Jankowski nauczyciel Państwowego Technikum Rolnego w Wojsławicach
Biorąc udział w ankiecie „Dziennika Łódzkiego" chcę zabrać głos w sprawie ograniczenia niedostatecznych stopni w szkole. Mówi się dużo na temat likwidacji „dwój", przytacza dużo słusznych rad, podkreślając w nich ważność sprawiedliwego oceniania ucznia (niestawiania dwój „na zapas"), opiekę nad słabszym uczniem tak w szkole, jak i w domu, współdziałanie komitetów rodzicielskich itd. Niewątpliwie są to wszystko momenty słuszne.
Chciałbym zwrócić uwagę na czynnik, który jest mimo wszystko na ogół bardzo mało u nas w wychowaniu i nauczaniu brany pod uwagę. Panuje tu dziwna niefrasobliwość, niebezpieczne spłycenie, jakie daje się zauważyć wśród większości personelu pedagogicznego.
Czynnikiem tym, decydującym o roli człowieka w życiu jest problem — woli i charakteru. Ogół nauczycielski teoretycznie zdaje sobie sprawę, jak wielki nacisk kładzie się w socjalistycznym wychowaniu na tę sprawę. Zna pisma Makarenki, poglądy na rozwinięcie bolszewickich cech charakteru, jakimi są: wytrwałość, dyscyplina wewnętrzna, umiejętność opanowania się, cierpliwość, konsekwencja w postępowaniu, a przede wszystkim silna wola zdolna przezwyciężyć wszystko, by osiągnąć cel, jaki stawia przed człowiekiem społeczeństwo.
Praktycznie za mało mówi się o tym uczniowi. Ogół młodzieży bądź nie wie co te słowa znaczą, bądź słucha o tym jak bajki „O żelaznym wilku", nie wiedząc jak praktycznie wcielić to w życie. Są to skutki zaledwie „dotykania" tego problemu na godzinach wychowawczych, czy lekcyjnych. Młodzieży sprawę te należy wciąż stawiać przed oczyma — młodzi ludzie i obywatele państwa, by osiągnąć cele jakie się przed nim stawia — muszą tym żyć! By jednak zasada wytrwałości w nich się zakorzeniła, trzeba zwrócić im uwagę, dlaczego mają się o nią starać. Do tego trzeba ich zachęcić, przedstawiając im korzyści, jakie osiągną oni i społeczeństwo, jeżeli potrafią się zdobyć na utrwalenie w sobie tej cechy. Sprawdzianem zaś rozwoju charakteru wśród wychowanków muszą być wyniki nauczania. Realizację podanego przykładu — rozwoju wytrwałości, osiągamy różnymi metodami. Np. uczniowie przeczytali książkę Polewoja „Opowieść o prawdziwym człowieku". Są rozentuzjazmowani wytrwałością i bohaterstwem, które się z tej wytrwałości narodziło, pilota Mieresjewa. Moment ten należy uchwycić i przedstawić młodzieży, że Aleksy nigdy by nie był bohaterem i „ prawdziwym człowiekiem", gdyby nie jego siła woli. Człowiekiem-bohaterem, potrafiącym osiągnąć wszystkie cele, jakie stawia przed nim społeczeństwo może być każdy (zwracając się do ucznia) „który np. potrafi zwalczyć swoje stopnie niedostateczne, być zdyscyplinowanym itp.".
Od tego momentu walkę z niedostatecznymi prowadzimy wraz z uczniem pomagając mu, przypominając, że przecież chcąc być podobnym do Mieresjewa, w imię silnego charakteru, musi się zdobyć na likwidację stopni niedostatecznych, i że wreszcie, jeżeli inni to potrafią — on też to potrafi! Musimy pamiętać, że postawianie tego zagadnienia przed uczniem, zachęcenie go do tego, to dopiero połowa pracy. O drugiej połowie pracy samego ucznia będzie decydował jego świadomy wysiłek i nasza kontrola.
Czynniki takie jak książki, pisma, kina, teatr, opieka rodzicielska — to nasza pomoc w kształceniu charakteru, a tym samym w likwidowaniu stopni niedostatecznych.
Skorelowanie wszystkich tych momentów pozwoli nam w pełni zrealizować wychowanie nowego silnego pokolenia, potrafiącego budować socjalizm!
Dziennik Łódzki 1953 nr 35
Przed Krajowym Zjazdem Spółdzielczości
Idziemy po najlepszej drodze i innym pomożemy wejść na nią
Teatr Miejski w Sieradzu. W stronę prezydium zjazdu i trybuny zwrócone wszystkie twarze, stare i młode, poorane bruzdami zmarszczek i tryskające rumieńcami młodości. Na wszystkich ten sam wyraz: skupienie.
Referat, który wygłasza przewodniczący PRN Sieradz, Jan Janikowski — to analiza rozwoju spółdzielczości produkcyjnej w trzech powiatach: sieradzkim, łaskim i wieluńskim, sprawozdanie z trzech lat walki w gromadach spółdzielczych z wrogiem jawnym i ukrytym — walki zakończonej wieloma sukcesami.
U tych, którzy zwyciężyli
Oto RZS Izabelów po roku wegetacji i ślamazarnej roboty, oczyszcza swe szeregi ze szkodników, powierza nowym ludziom kierownictwo, staje na mocnych nogach i rozpoczyna solidną pracę.
To samo czynią spółdzielcy z RZS Pelagia, RZW Kraszkowice i innych gospodarstw zespołowych. Rosną plony, rośnie hodowla, rosną dochody ogólne i osobiste.
RZS Pelagia, posiadający ziemie 5 i 6 klasy, zbiera w 1952 r. przeciętnie po 16 q zbóż kłosowych z hektara, podczas gdy indywidualnie gospodarujący chłopi zaledwie po 8 do 10 q.
RZW Kraszkowice podnosi plony do 23 q. czyli zbiera o 4 q więcej niż miejscowi i okoliczni chłopi.
RZS Dzierlin uzyskuje z ha 28 q pszenicy — chłopi tylko 12 q.
W RZS Opiesin sypie wspaniale owies i jęczmień: po 27 q z ha
— chłopi osiągają przeciętnie po 13,8 q.
Każdy hektar rzepaku ozimego dał w RZS Wojsławice po 12,5 q
— u chłopów tylko po 8,4 q. Spółdzielcy wykopali po 370 q ziemniaków — chłopi tylko po 186 q.
Choć powoli, lecz i stale zwiękasz się w spółdzielniach produkcyjnych pogłowie bydła, trzody owiec, w powiecie sieradzkim, w którym istnieje 13 spółdzielni produkcyjnych wybudowano w ciągu ub. roku: 1 stajnię, 2 chlewnie, 2 wozownie, 3 betonowe silosy, 2 cieplarnie, 9 hal ogrodniczych i 6 domków jednorodzinnych.
RZS Opiesin z kredytów uzyskanych na 2 hale ogrodnicze, dzięki gospodarności wybudował 6 hal, a RZS Izabelów zamiast 1 hali wybudował 2. RZS Pelagia na budowę nowej obory wydał o 14.000 zł mniej niż przewidywał kosztorys opracowany przez fachowców. RZW Chociw na remoncie młyna zaoszczędził 21.900 zł.
Doświadczenie nauczyło już wielu spółdzielców, że o dobrym rozwoju gospodarstwa zespołowego nie świadczy tyle wysoka dniówka obrachunkowa ile zwiększenie pogłowia zwierząt domowych i wkład w inwestycje.
Oto gdy RZW Tubądzin w r. 1951 przeznaczył na inwestycje tylko 4 tys. zł., to w roku ubiegłym wydzielił już 15.505 zł. Podobnie postąpił RZS Wojsławice, który fundusz inwestycyjny na rok bież. zwiększył 5-krotnie w porównaniu z 1951 rokiem.
Poważny wzrost stopy życiowej
W parze z troską o rozwój gospodarki zespołowej, w parze z krzepnięciem przeświadczenia o wyższości tej gospodarki nad indywidualną wyrastają przodownicy pracy, wyrasta nowy typ człowieka „człowieka spółdzielczości produkcyjnej" i jednocześnie rosną dochody osobiste.
Przykłady: Rodzina Franciszka Antczaka z RZS Tubądzin za 713 dniówek obrachunkowych otrzymała 41 q żyta, pszenicy i owsa, 58 q ziemniaków. około 14 q siana, 57 q buraków pastewnych oraz 9.468 zł w gotówce. Gdy wartość naturalii określimy w pieniądzach — roczny dochód tej rodziny osiągnął ponad 28.000 zł.
Rodzina Walczaków z RZS Wodzierady za 1.006 dniówek obrachunkowych w naturaliach i gotówce otrzymała tyle,że jej przeciętny miesięczny zarobek osiągnął wysokość 2.420 zł.
Chlewmistrzyni Bobrowska z RZS Tubądzin, która w ciągu roku wypracowała 410 dniówek obrachunkowych, uzyskała roczny dochód w wysokości 16.443 zł.
Przykłady te, wyjęte z długiej listy przodujących spółdzielców, mówią same za siebie. A przecież poważny dochód przynoszą spółdzielcom również działki przyzagrodowe.
Cienie i plamy...
Mimo tych i wielu innych sukcesów, niewiele jednak zrobiono w pow. sieradzkim, łaskim i wieluńskim w kierunku szerszej rozbudowy spółdzielczości produkcyjnej.
Bo oto w ciągu ub. r. do 12 istniejących w pow. sieradzkim spółdzielni przybyła zaledwie jedna nowa, do 8 w pow. łaskim — trzy, a w pow. wieluńskim, w którym istniały jedynie 2 rolnicze zespoły wytwórcze, zdołano zorganizować też tylko jedną spółdzielnię: RZS w Łaszewie AB.
Aktywiści powiatowi i gminni nie potrafili ożywić „starych lecz papierowych" spółdzielni w Jeżopolu (gm. Klonowa), w Podłężycach (gm. Męka), w Bogucicach (gm. Krokocice) i w Elodii (gm. Wodzierady).
„Mój powiat nie ma się czym szczycić"
— Mało u nas zrobiono na odcinku spółdzielczości produkcyjnej — mówił podczas dyskusji Stefan Kolbert, członek RZW Kraszkowice (pow. wieluński).—Nie, nie ma się czym szczycić mój powiat. A przecież można było wiele zdziałać. Za długo — mimo naszych sygnałów — tolerowano w naszej spółdzielni nierobów i szkodników, tak że stała się ona odstraszającym przykładem — Dopiero rok 1952 postawił nas na nogi. Uczciwi zwyciężyli. Na walnym zebraniu w styczniu postanowiliśmy przejść z II na III typ gospodarowania zespołowego i odtąd nasz RZS nosi miano „Zwycięstwo".
Ucieczka, powrót i radosne zadowolenie
— Już w 1949 roku byłam zwolenniczką spółdzielczości produkcyjnej — mówiła z trybuny Helena Bechtowa, członkini RZS Pelagia — lecz gdy przyszło do założenia spółdzielni wraz z mężem uciekłam do miasta. Męża załamały kułackie plotki, a jego strach przed zespołową gospodarką podziałał i na mnie. Dziś wstydzę się za te chwile słabości.
Wróciliśmy w r. ub. do Pelagii. Z otwartymi rękami przyjęli nas spółdzielcy na członków. A dziś?... Dziś jesteśmy szczęśliwi. Mąż pracuje jako oborowy, a ja mu pomagam Do naszego mieszkania wszedł dobrobyt. Nie, dla tego kto kocha rolę, nie ma lepszego życia jak w spółdzielni!
Przekonał mnie dobrobyt syna
Na mównicę wszedł 66-letni Grzegorz Szafrański z gromady Pyszków. Twarz pomarszczona lecz czerstwa. Oczy pełne ognia i radości.
— Chcę wam powiedzieć, moi drodzy, że wczoraj powitała u nas nowa spółdzielnia, do której przystąpiłem jako jeden z pierwszych. A co mnie przekonało?... Wizyta u mojego syna Teofila, który od dwu lat jest członkiem spółdzielni produkcyjnej Bilice, w woj. szczecińskim. I oto com tam stwierdził: tak jak przedtem, gdy gospodarzył indywidualnie na 8 ha Teofilowi było ciężko i źle, tak teraz powodzi mu się wspaniale.
Oświadczam tu z tego miejsca, że my w Pyszkowie, a jest nas 19, twardo staniemy przy naszej spółdzielni i nie damy jej rozbić kułakom, którzy przypuścili na nas już szturmy. To tylko powiem, że złamią zęby, i że wkrótce cała wieś pójdzie w nasze ślady!
Członek komitetu założycielskiego w gr. Kiki, ob. Woźniak oświadczył:
Dołożę wszelkich starań, aby u nas jeszcze przed Krajowym Zjazdem Spółdzielczości Produkcyjnej powstała spółdzielnia. I wzywam do współzawodnictwa z nami komitet zał. w gr. Karszew.
— W imieniu członków ZUZ Okup Wielki — mówił spółdzielca Tkaczyk — przekazuję zobowiązanie, że do końca roku zwerbujemy do naszej spółdzielni 8 ostatnich indywidualnych gospodarzy w naszej gromadzie.
— My spółdzielcy z Dzierlina — mówił ob. Pszczółkowski — zobowiązujemy się siewy wiosenne zakończyć w ciągu 5 dni oraz do końca roku podnieść hodowlę trzody o 50 procent.
Po podsumowaniu dyskusji przez ob. Bąkowskiego, I sekretarza KW — PZPR, zebrani przedstawiciele spółdzielni wybrali spośród siebie 27 delegatów na Krajowy Zjazd Spółdzielczości Produkcyjnej, a w liście do Prezesa Rady Ministrów Bolesława Bieruta i w rezolucji wytyczyli drogę swej działalności na rok bieżący.
Będą więc podnosić w swych zespołach uświadomienie polityczne, walczyć o wzrost plonów i hodowli, wszędzie stosować statutową dniówkę obrachunkową, popularyzować swoje osiągnięcia i pomagać przy zakładaniu nowych spółdzielni Czesław Mondrzyk.
Dziennik Łódzki 1953 nr 73
Nie damy się wyprzedzić!
100 gromad w pow. łaskim i 94 w sieradzkim współzawodniczy w kampanii siewnej
Piękna pogoda trwa. Orki, kultywacja, włókowanie, bronowanie stają się coraz bardziej powszechne. We wtorek brygada polowa Rolniczego Zespołu Spółdzielczego w Wojsławicach (pow. sieradzki) zasiała 8 ha owsa. O dzień wcześniej od Wojsławic przystąpił do siewów personel resztówki GS Klonowa.
Chłopi z gromady Józefów w gm. Wygiełzów (pow. łaski) grupowo wyjechali w pola —pod przewodnictwem prezesa miejscowego Koła ZSCh Bronisława Tomaszczyka. Podjęli oni bowiem apel gromady Sędziejowice, która wezwała do współzawodnictwa wszystkie gromady w powiecie łaskim.
— Nie chcemy być ostatni, a raczej będziemy się bić o zdobycie pierwszego miejsca — powiedzieli sobie mieszkańcy Józefowa. Praca w polu posuwa się szybko naprzód. Chodzi i o to, kto z gromady wysunie się na czoło jako przodownik.
NIE DAMY SIĘ WYPRZEDZIĆ
W Sędziejowicach nie mniejszy ruch na polach.
— Jeśliśmy podpisali umowy, to po pierwsze słowa trzeba dotrzymać, a po wtóre świecić przykładem innym i nie dać się wyprzedzić!
Jest to zdanie olbrzymiej większości gromady.
Tych 40 mało i średniorolnych chłopów, którzy podpisali zobowiązanie, że na swych podmokłych w niektórych miejscach polach przekopią bruzdy i przegony — zadanie swoje już wypełniło. Oziminy nie wymokną.
Inna grupa w liczbie 10 przystąpiła do włókowania pól zoranych jesienią — chodzi o zachowanie zapasu wilgoci w glebie.
Grupa 20 gospodarzy zapoczątkowała w gromadzie bronowanie ozimin. „Nie praktykowaliśmy nigdy tego sposobu, ale skoro bronowanie zostało wypróbowane w Kraju Rad i w wielu okolicach Polski, to czemu nie — powiadają i z wielką ostrożnością wzruszają ziemię na zaskorupiałych oziminach.
Siew rzędowy zobowiązało się wykonać 70 sędziejowiczan, a umowę na siew wyłącznie ziarnem kwalifikowanym dobrze doczyszczonym i zaprawionym środkami chemicznymi podpisało 30.
DALSZE ZOBOWIĄZANIA
80 chłopów zrozumiawszy znaczenie właściwego nawożenia gleby, wywozi obornik, niezwłocznie go rozstrząsa i przyoruje, „aby nie ulotnił się cenny azot". Ci sami zobowiązali się również obsiać roślinami pastewnymi 40 ha czyli o 5 ha więcej niż w roku ub., aby przez zwiększenie bazy
paszowej móc rozszerzyć hodowlę i wzrost wydajności mleka. W tym celu zostanie wykorzystany każdy najmniejszy kawałek ziemi dotychczas leżący ugorem.
Również w celu zwiększenia pasz 40 rolników postanowiło do 10 kwietnia przeprowadzić wiosenną pielęgnację łąk oraz zasilić je nawozami sztucznymi, bądź naturalnymi.
Należy podkreślić, że podobne zobowiązania oraz przystąpienie do współzawodnictwa w pow. łaskim podpisało 100 gromad, a w pow. sieradzkim 94 (dane z dnia 23 marca br ).
W ostatniej chwili dowiadujemy się, że orki całkowicie już zostały zakończone w RZS Małków i w gromadzie Kobyla Miejska w gm. Szadek.
A W SIERADZU
W dniu 24 bm. do Wydziału Rolnictwa i Leśnictwa przy Prezydium PRN w Sieradzu wpłynęło następujące pismo:
„Przedsiębiorstwo Skupu Owoców i Warzyw w Sieradzu, doceniając znaczenie toczącego się współzawodnictwa w naszym rolnictwie o jak najrychlejsze ukończenie siewów wiosennych — stawia do dyspozycji Prezydium PRN na przeciąg 6 dni 1 parę koni (z kompletną uprzężą) w celu wykorzystania jej w pracach polnych przez jedną ze słabiej zagospodarowanych spółdzielni produkcyjnych, bądź przez małorolnych chłopów nie posiadających siły pociągowej"
„Równocześnie wzywamy do pomocy rolnictwu: Powiatową Zbiornicę Jajcarską. Zarząd Młynów Sieradzkich oraz PZGS".
Na podstawie powyższych danych, które jedynie w przybliżeniu dają obraz niedawno zapoczątkowanej fali współzawodnictwa, można śmiało powiedzieć, że wiosenna kampania siewna zostanie ukończona wcześnie, co łącznie z lepszą uprawą ziemi, z racjonalniejszym stosowaniem nawozów oraz z wysiewem większych ilości nasion kwalifikowanych podniesie znacznie plony.
(c. m.)
Dziennik Łódzki 1964 nr 262
W żwirowni koło wsi Zborowskie, pow. Sieradz ładowacz Tadeusz Filipczak (zam. w Wojsławicach) dostał się pod koła traktora. W stanie bardzo ciężkim przewieziono go do szpitala.
Dziennik Łódzki 1971 nr 50
W Wojsławicach, pow. Sieradz ciężarówka prowadzona przez Józefa Z. wpadła w poślizg i uderzyła w drzewo. 2 osoby odniosły rany.
Na Sieradzkich Szlakach 2009/2
Świetnie napisany wpis. Czekam na wiele więcej
OdpowiedzUsuń