Zajączkowski:
Łosieniec -pow. sieradzki
1) 1375 oryg., KDW 1724: Lossinecz - na dok. Jana Kmity, starosty sieradzkiego, wystawionym w Sieradzu (v.), dotyczącym wsi Rusinowice (v.) wśród śwd. występuje Warcislaus de L. heres.
2) XVI w. Ł. I, 436: Lossynyecz - villa, par. Charłupia Mała, dek. warcki, arch. uniejowski. 3) 1496 P. 172: Loszynyecz - par. jw., pow. i woj. sieradzkie. 1511-1518 P. 182: Lossinyecz - jw. 1553-1576 P. 221: Lossynyecz - jw. 4) XIX w. SG V, 733: Łosieniec - wś, par. i gm. Charłupia Wielka, pow. jw.
Taryfa Podymnego 1775 r.
Łoiniecz, wieś, woj. sieradzkie, powiat sieradzki, własność szlachecka, 16 dymów.
Czajkowski 1783-84 r.
Łosiniec, parafia charłupia mała, dekanat warcki, diecezja gnieźnieńska, województwo sieradzkie, powiat sieradzki, własność: (Maciej) Zbijewski, kasztelan (konarski-sieradzki).
Tabella miast, wsi, osad Królestwa Polskiego 1827 r.
Łosinice, województwo
Kaliskie, obwód Sieradzki, powiat Sieradzki, parafia Charłupia
Mała, własność prywatna. Ilość domów 15, ludność 118,
odległość od miasta obwodowego 1.
Słownik Geograficzny:
Łosieniec, wieś, pow. sieradzki, gm. i par. Charłupia Wielka (Łaski, Lib. ben. I, 436); odl. od Sieradza w. 6; wś dm. 14, mk. 143. Folw. Ł. rozległy mr. 330: grunta orne i ogr. mr. 302, łąk mr. 6, pastw. mr. 4, nieuż. i place mr. 18. Wś Ł. os. 22, z grun. mr. 122.
Słownik Geograficzny:
Łosieniec, wś, pow. sieradzki. Burzeński Wład. "Wesele u ludu w Sieradzkiem" (Wisła t. III). Opis oparty na obserwacyach czynionych w tej wsi.
Spis 1925:
Łosieniec, wś i kol., pow. sieradzki, gm. Charłupia Mała. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne 25. Ludność ogółem: 145. Mężczyzn 76, kobiet 69. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego 145. Podało narodowość: polską 145.
Wikipedia:
Łosieniec-wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie sieradzkim, w gminie Sieradz. W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa sieradzkiego.
Elżbieta Halina Nejman Majątki (Szlachta Sieradzka XIX wieku Herbarz)
Elżbieta Halina Nejman Majątki (Szlachta Sieradzka XIX wieku Herbarz)
ŁOSIENIEC par. Wróblew, p. sieradzki Własność Bogumiła i Ludwika braci Sulimierskich kupił za 52 tys. zł Maciej Zbijewski i przeznaczył w 1790 r. dla syna Jana. (SG 233 k.688)
Jakub Jurek (Dobra Ziemskie):
Dobra ziemskie Łosieniec z przyległościami i przynależytościami w powiecie i obwodzie sieradzkim, województwie kaliskim położone
26 IX 1790 – dobra nabywa Jan Zbijewski h. Rola od rodziców: Macieja i Antoniny z Biernackich.
~1820 – regulacja hipoteki dóbr, powstaje księga wieczysta[i], dobra warte są 80000 złp
~1830 – po śmierci Jana Zbijewskiego dobra przechodzą na jego dzieci i wnuki: Władysławę i Boliwara Gurowskich (dzieci Teresy ze Zbijewskich), Wiktora, Norberta, Anielę, Konstancję Zbijewskich oraz Wiktorię i Klementynę Gołembowskie (córki Antoniny ze Zbijewskich)
4 XII 1838 – spisano inwentarz dóbr; składały się one z w ogólności z folwarku i wsi zarobnej Łosieniec, dwóch wiatraków oraz karczmy Ludwików; stoi tam drewniany dwór.
20 V 1839 – wyrok adiudykacyjny przysądza dobra Wiktorowi Zbijewskiemu, który wylicytował dobra na licytacji publicznej odbytej w Trybunale Kaliskim w drodze przymusowego wywłaszczenia
5 IV 1843 – dobra od Wiktora Zbijewskiego nabywa Edmund Mikorski (właściciel Rzgowa?) za 120000 złp (18000 rbs)
25 VI 1844 – dobra nabywa Józef Siemiątkowski za 100000 złp (15000 rbs)
19 VII 1858 – dobra nabywa Wincenty Pawłaczyk zwany także Lisowskim za 117000 złp (17550 rbs)
1864 – na mocy Ukazu o uwłaszczeniu chłopów na własność tychże przeszło 122 mórg i 122 pręty miary nowopolskiej ziemi
19 II 1867 – Lisowski zapisuje dobra żonie Cecylii Józefie z Jastrzębskich, po czym umiera
~1875 – grunty włościańskie we wsi Łosieniec mają 154 morgi i 30 prętów (4 morgi i 89 prętów nieużytków)
1891 – powstaje rejestr pomiarowy autorstwa Włodzimierza Dymitrowicza; dobra mają 303 morgi i 70 prętów kwadratowych (ok. 155 dziesiatyn i 952 sążni)
~1906 - dobra nabywa lub raczej dziedziczy Władysław Franciszek Pstrokoński, syn Feliksa i Cecylii Józefy, wdowy po Lisowskim
[notka niepewna?]~1907 – z dóbr odłączono 3 morgi i 173 prętów (1 dziesiatyna i 2011 sążni) ziemi na rzecz Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej powiatu kaliskiego; w dobrach pozostaje[?] 299 mórg i 197 prętów ziemi
1908 – powstaje plan pt. Plan kolonizacji dóbr Łosieniec[ii] warsztatu geometry Bronisława Bukowińskiego
~1908 – z przestrzeni dóbr wydzielono grunt o nazwie „Kolonia Pstrokońszczyzna”, mający 270 mórg i 171 prętów; powstaje nowa księga hipoteczna dla kolonii.
[i] Archiwum Państwowe w Łodzi, Oddział w Sieradzu. Księgi hipoteczne sądów w Sieradzu, ks. hip. dóbr Łosieniec, sygn. 390.
[ii] Archiwum Państwowe w Łodzi, Oddział w Sieradzu. Księgi hipoteczne sądów w Sieradzu, ks. hip. dóbr Łosieniec, sygn. 390.
Jako Opiekun nieletnich po niegdy Janie Zbiiewskim pozostałych dzieci spadek po tymże oycu swym z dobrodzieystwem prawa i inwentarza przyimuiących, i w skutku oraz życzenia doletnich także Beneficyalnych Sukcessorów, podaie do publiczney wiadomości, iż dobra ziemskie Łosieniec z przyległościami, w Powiecie i Obwodzie Sieradzkim położone, niegdy Jana Zbiiewskiego własne, w trzechletnią dzierżawę, poczynaiąc od S. Jana Chrzciciela roku bieżącego do tegoż dnia 1833. przez publiczną licytacyą przed Rejentem Ptu Sieradzkiego Wnym Pstrokońskim w Sieradzu w Kancellaryi tegoż w dniu 29. Maia r. b. o godzinie 3ciey po południu wypuszczone będą, w którym terminie maiący chęć zalicytowania też Dobra zgłosić się zechce. — Dobra te czyniły dotychczas dzierżawy złotych 4500.
O warunkach do tey licytacyi dowiedzieć się można u podpisanego, tudzież Rejenta Pstrokońskiego. — Tubądzin dnia 30. Kwietnia 1830. r.
Wincenty Zbijewski, Opiekun.
KOMMISSYA WOJEWÓDZTWA KALISKIEGO.
W wsi Łosincu w Obwodzie Sieradzkim, dziecko lat 7 maiące, Płci Męzkiey, bawiąc się około sani, przez przypadkowe zważenie się takowych (które zapewne złe ustawione były) zabite zostało. Wypadek ten powoduie Kommissyą Woiewódzką do przestrzeżenia Rodziców i Gospodarzy ażeby ostrożność wpodobnych wypadkach przestrzeganą była.
w Kaliszu dnia 28 Lipca 1832 r.
Prezes SZMIDECKI S.J. Przedpełski.
Jako opiekon nieletnich po niegdy Janie Zbijewskim pozostałych dzieci spadek po tymże oycu swym z dobrodzieystwem prawa i inwentarza przyimuiących, i w skutku życzenia doletnich także beneficyalnych sukcessorów, podaie do publiczney wiadomości, iż dobra ziemskie Łosieniec z przyległościami w Powiecie i Obwodzie Sieradzkim położone, w trzechletnią dzierżawę, poczynaiąc od S. Jana Chrzciciela r. b. do tegoż dnia 1836, przez publiczną licytacyą przed Reientem Ptu Sieradzkiego w Kancellaryi tegoż w dniu 20 Czerwca r. b. o godzinie 3 z południa wypuszczone będą w którym terminie maiący chęć zalicytowania też dobra zgłosić się zechce. Dobra te czyniły dotychczas dzierżawy złtp. 4000.
O warunkach do tey licytacyi dowiedzieć się można u podpisanego, tudzież u Reienta w Sieradzu.
Łosieniec dnia 27 Maia 1833 r. Zbijewski Opiekon.
Sieradz, 19 maja. (Od wł. kor.) Na wójta gminy Charłupia-Mała pod Sieradzem, Walentego Miłka zam. we wsi Łosiniec po sprzeczce rzucił się jego własny syn Stanisław lat 25 i począł go dusić.
W pewnym momencie rozwścieczony syn usiłował uchwycić siekierę, lecz mu matka z córką przeszkodziły. W pewnej chwili wójt z trudem wyswobodził sie z rąk syna i chwycił wiszącą na ścianie fuzję. Syn widząc grożące mu niebezpieczeństwo stchórzył i zbiegł do sąsiedniego pokoju. W chwili gdy zamykał drzwi na klucz padł strzał-nabój przebił drzwi na wylot, lecz na szczęście zwyrodniałego syna nie trafił.
Jak zeznaje ojciec, syn nie chciał pomagać mu w gospodarstwie i stale okradał go, a za skradzione pieniądze pił na umór.
W krytycznym dniu zabrał ojcu ostatni worek mąki i sprzedał.
Dodać należy, że przed dwoma laty, Stanisław pobił ojca ciężko orczykiem. Syna-tyrana aresztował posterunek P.P. w Wróblewie.
Sieradz, 26.4.-Na szosie pod Sieradzem miał miejsce tragiczny wypadek powstały wskutek nieostrożnej jazdy, ofiarą którego padł gospodarz wsi Osiniec, gm. Charłupia Mała-Jan Jasiak, uczestnik walk o niepodległość. Jadąc rowerem spotkał swego sąsiada Bolesława Bazeli zdążającego do Sieradza wozem, przy czym rozpoczął rozmowy trzymając się ręką wozu z lewej strony.
W pewnym momencie nadjechało auto ciężarowe. Jasiak usiłował przejechać się na brzeg lewy szosy i wpadł pod samochód, odnosząc ciężkie rany, tak, że po przewiezieniu do szpitala zmarł.
Szofer usiłując wyminąć niefortunnego cyklistę wpadł na wóz i go poważnie uszkodził.
Szofera zatrzymano.
Dochodzenie prowadzi policja.
Jakub Jurek (Dobra Ziemskie):
Dobra ziemskie Łosieniec z przyległościami i przynależytościami w powiecie i obwodzie sieradzkim, województwie kaliskim położone
26 IX 1790 – dobra nabywa Jan Zbijewski h. Rola od rodziców: Macieja i Antoniny z Biernackich.
~1820 – regulacja hipoteki dóbr, powstaje księga wieczysta[i], dobra warte są 80000 złp
~1830 – po śmierci Jana Zbijewskiego dobra przechodzą na jego dzieci i wnuki: Władysławę i Boliwara Gurowskich (dzieci Teresy ze Zbijewskich), Wiktora, Norberta, Anielę, Konstancję Zbijewskich oraz Wiktorię i Klementynę Gołembowskie (córki Antoniny ze Zbijewskich)
4 XII 1838 – spisano inwentarz dóbr; składały się one z w ogólności z folwarku i wsi zarobnej Łosieniec, dwóch wiatraków oraz karczmy Ludwików; stoi tam drewniany dwór.
20 V 1839 – wyrok adiudykacyjny przysądza dobra Wiktorowi Zbijewskiemu, który wylicytował dobra na licytacji publicznej odbytej w Trybunale Kaliskim w drodze przymusowego wywłaszczenia
5 IV 1843 – dobra od Wiktora Zbijewskiego nabywa Edmund Mikorski (właściciel Rzgowa?) za 120000 złp (18000 rbs)
25 VI 1844 – dobra nabywa Józef Siemiątkowski za 100000 złp (15000 rbs)
19 VII 1858 – dobra nabywa Wincenty Pawłaczyk zwany także Lisowskim za 117000 złp (17550 rbs)
1864 – na mocy Ukazu o uwłaszczeniu chłopów na własność tychże przeszło 122 mórg i 122 pręty miary nowopolskiej ziemi
19 II 1867 – Lisowski zapisuje dobra żonie Cecylii Józefie z Jastrzębskich, po czym umiera
~1875 – grunty włościańskie we wsi Łosieniec mają 154 morgi i 30 prętów (4 morgi i 89 prętów nieużytków)
1891 – powstaje rejestr pomiarowy autorstwa Włodzimierza Dymitrowicza; dobra mają 303 morgi i 70 prętów kwadratowych (ok. 155 dziesiatyn i 952 sążni)
~1906 - dobra nabywa lub raczej dziedziczy Władysław Franciszek Pstrokoński, syn Feliksa i Cecylii Józefy, wdowy po Lisowskim
[notka niepewna?]~1907 – z dóbr odłączono 3 morgi i 173 prętów (1 dziesiatyna i 2011 sążni) ziemi na rzecz Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej powiatu kaliskiego; w dobrach pozostaje[?] 299 mórg i 197 prętów ziemi
1908 – powstaje plan pt. Plan kolonizacji dóbr Łosieniec[ii] warsztatu geometry Bronisława Bukowińskiego
~1908 – z przestrzeni dóbr wydzielono grunt o nazwie „Kolonia Pstrokońszczyzna”, mający 270 mórg i 171 prętów; powstaje nowa księga hipoteczna dla kolonii.
[i] Archiwum Państwowe w Łodzi, Oddział w Sieradzu. Księgi hipoteczne sądów w Sieradzu, ks. hip. dóbr Łosieniec, sygn. 390.
[ii] Archiwum Państwowe w Łodzi, Oddział w Sieradzu. Księgi hipoteczne sądów w Sieradzu, ks. hip. dóbr Łosieniec, sygn. 390.
1992 r.
Dziennik Urzędowy
Województwa Mazowieckiego 1829 nr 671
Nro 80,029 — WYDZIAŁ WOYSKOWY.
KOMMISSYA WOJEWODZTWA MAZOWIECKIEGO.
Nadesłane przy Odezwach Kommissyów
Woiewódzkich i Urzędu Municypalnego Miasta Stołecznego Warszawy
opisy w wieku spisowym będących, bez przesiedlenia z mieysca pobytu
zbiegłych, poniżéy zamieszczając, zaleca Wójtom Gmin,
Prezydentom i Burmistrzem Miast, aby w Gminach swych iak
nayściśleysze śledztwo uzupełnili, wyśledzonych nie prawnie
znayduiących się do właściwego Kommissarza Obwodu odesłali, skąd
do Kommissyi Woiewódzkiey transportem pod strażą odstawieni bydź
maią.
Wóyci Gmin, Prezydenci i Burmistrze
Miast, ściśle ninieyszemu poleceniu zadość uczynią, a
Kommissarze Obwodowi skutku dopilnuią.
w Warszawie dnia 21 Mca Listopada 1828
roku.
Radca Stanu, Prezes Kommissyi
R. REMBIELIŃSKI. Filipecki, Sekr:
Jener:
Lista spisowych z Woiewództw i Miasta
Stołecznego Warszawy z mieysca pobytu zbiegłych.
z Obwodu Sieradzkiego.
33. Józef Dębiński zbiegł z Gminy
Łosienice.
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1830 nr 20
Jako Opiekun nieletnich po niegdy Janie Zbiiewskim pozostałych dzieci spadek po tymże oycu swym z dobrodzieystwem prawa i inwentarza przyimuiących, i w skutku oraz życzenia doletnich także Beneficyalnych Sukcessorów, podaie do publiczney wiadomości, iż dobra ziemskie Łosieniec z przyległościami, w Powiecie i Obwodzie Sieradzkim położone, niegdy Jana Zbiiewskiego własne, w trzechletnią dzierżawę, poczynaiąc od S. Jana Chrzciciela roku bieżącego do tegoż dnia 1833. przez publiczną licytacyą przed Rejentem Ptu Sieradzkiego Wnym Pstrokońskim w Sieradzu w Kancellaryi tegoż w dniu 29. Maia r. b. o godzinie 3ciey po południu wypuszczone będą, w którym terminie maiący chęć zalicytowania też Dobra zgłosić się zechce. — Dobra te czyniły dotychczas dzierżawy złotych 4500.
O warunkach do tey licytacyi dowiedzieć się można u podpisanego, tudzież Rejenta Pstrokońskiego. — Tubądzin dnia 30. Kwietnia 1830. r.
Wincenty Zbijewski, Opiekun.
Gazeta Warszawska 1830 nr 286
Po śmierci Jana Zbijewskiego,
Dziedzica Dóbr Słomkowa Mokrego części A. B. i Dóbr Inczewa z
przyległościami w Powiecie Wartskim, niemniey Dóbr Łosieńca z
przyległościami w Powiecie Sieradzkim, wszystkich w Woiewództwie
Kaliskiem położonych, zmarłego w dniu 16 Października 1829 roku,
— tudzież po zgonie iego córki Józefy z Zbijewskich Franciszka
Petzold małżonki, właścicielki części przypadaiących na iey
schedę z większych summ, mianowicie:
a) Pierwszey 61,455 zł: Pol: na
Dobrach Łosieniec, w Dziale IV. pod Nrem 4 lit: b. intabulowaney, b)
Drugiey 24,714 zł: Pol: 8 4/7 gr: na Dobrach Inczewie, w Dziale IV.
ad Nrm 3 lit: c, hypotcznie zabezpieczoney,
otworzyło się postępowanie spadkowe,
o którem donosząc podpisany Rejent zawiadomia ninieyszem, iż celem
przepisania na imię pozostałych Sukcessorów, równie tytułu
dziedzictwa Dóbr na początku wymienionych, iak i własności części
z wyrażonych tu summ dla zmarłey Józefy Petzold służących,
termin sześciomiesięczny, a w szczególe na dzień 19 Kwietnia 1831
roku w Kancellaryi Ziemiańskiey Woiewództwa Kaliskiego wyznaczonym
został. — Kalisz dnia 16 Października 1830 roku.
Rejent Kancellaryi Ziemiańskiey
Woiewództwa Kaliskiego.
Franciszek Nowosielski.
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1832 nr 34
KOMMISSYA WOJEWÓDZTWA KALISKIEGO.
W wsi Łosincu w Obwodzie Sieradzkim, dziecko lat 7 maiące, Płci Męzkiey, bawiąc się około sani, przez przypadkowe zważenie się takowych (które zapewne złe ustawione były) zabite zostało. Wypadek ten powoduie Kommissyą Woiewódzką do przestrzeżenia Rodziców i Gospodarzy ażeby ostrożność wpodobnych wypadkach przestrzeganą była.
w Kaliszu dnia 28 Lipca 1832 r.
Prezes SZMIDECKI S.J. Przedpełski.
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1833 nr 23
Jako opiekon nieletnich po niegdy Janie Zbijewskim pozostałych dzieci spadek po tymże oycu swym z dobrodzieystwem prawa i inwentarza przyimuiących, i w skutku życzenia doletnich także beneficyalnych sukcessorów, podaie do publiczney wiadomości, iż dobra ziemskie Łosieniec z przyległościami w Powiecie i Obwodzie Sieradzkim położone, w trzechletnią dzierżawę, poczynaiąc od S. Jana Chrzciciela r. b. do tegoż dnia 1836, przez publiczną licytacyą przed Reientem Ptu Sieradzkiego w Kancellaryi tegoż w dniu 20 Czerwca r. b. o godzinie 3 z południa wypuszczone będą w którym terminie maiący chęć zalicytowania też dobra zgłosić się zechce. Dobra te czyniły dotychczas dzierżawy złtp. 4000.
O warunkach do tey licytacyi dowiedzieć się można u podpisanego, tudzież u Reienta w Sieradzu.
Łosieniec dnia 27 Maia 1833 r. Zbijewski Opiekon.
Kurjer Warszawski 1866 nr 117
Komisja Likwidacyjna w Królestwie
Polskiem, podaje do powszechnej wiadomości, iż wynagrodzenia
likwidacyjne: w ilości rs. 2,274 kop: 37, przypadające na mocy
rozporządzenia Komisji z dnia 12 (24) Maja r. b., Wincentemu
Pawlaczykowi v. Lisowskiemu, właścicielowi dóbr Łosiennice,
położonych w Gubernji Warszawskiej, Powiecie Sieradzkim, Gminie
Charłupia-Mała, Wysłane zostało do Kassy Powiatu Kaliskiego,
celem wypłaty komu należy.
Dziennik Warszawski 1867 nr 117
(N. D. 2982) Rejent Kancelarji
Ziemiańskiej w Kaliszu.
Zawiadamia, iż toczy się postępowanie
spadkowe:
1. Po Wincentym Pawlaczyk vel
Lisowskim, jako właścicielu dóbr Łasieniec w Powiecie Sieradzkim
położonych.
(...) tudzież że do uregulowania
wszystkich tych spadków, termin na dzień 21 Listopada (3 Grudnia)
1867 r. w mej Kancelarji urzędowej w mieście Kaliszu oznaczony
został.
Kalisz d. 2 (14) Maja 1867 r.
Edward Milewski.
Dziennik Warszawski 1867 nr 211
(N. D. 5372). Sąd Poprawczy w Kaliszu.
W dniu 15 (27) Kwietnia r. b. we wsi
Łosieniec, gminie Charłupia mała, od osoby podejrzanej odebrane
zostały następujące przedmiota: siedm stuł, kawałek ornatu,
stara koszula bez znaku, i chustka w kratki, które w sądzie
tutejszym znajdują się. Wzywa zatem strony interesowane aby w ciągu
dni 30 od daty niniejszego ogłoszenia do Sądu Poprawczego w Kaliszu
po odbiór takowych zgłosiły się, gdyż w przeciwnym razie według
prawa postąpionem będzie.
Tyniec d. 16 (28) Sierpnia 1867 r.
w z. Sędziego Prezydującego,
Żdziarski.
— (s) „Pierzaki" mają broń. W nocy z 25 na 26 bm. nieznani narazie złodzieje wkradli się do mieszkania gospodarza Bronisła[wa] Doleckiego we wsi Osiniec gm. Charłupia Mała, któremu zrabowali 2 pierzyny i 6 poduszek i poszli. W czasie gdy już odchodzili obudził się jeden z domown[ików], i wszczął alarm. Dalecki pobiegł do swego krewnego do pobliskiej wsi i w czasie pogoni natknął się na złodzieji niosących jego pościel.
Złodzieje widząc biegnącego Daleckiego dali do niego kilka strzałów, lecz na szczęście żadna kula nie trafiła go.
Złodzieje uciekając łupu jednak nie porzucili.
O powyższem Dalecki zameldował policji na posterunku we Wróblewie, która prowadzi energiczne dochodzenie w celu wykrycia zuchwałych „pierzaków”.
V. Obszar gminy wiejskiej Charłupia-Mała dzieli się na gromady:
7. Łosieniec, obejmującą: wieś Łosieniec, kolonję Łosieniec.
§ 2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Sieradzkiemu.
§ 3.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
Wojewoda:
wz. (—) A. Potocki
Wicewojewoda
Kaliszanin 1875 nr 50
Straszna klęska gradobicia, połączona z uraganem, niszczącym drzewa, wiatraki, stodoły i t. d., przeszła w okolicy błaszkowsko-sieradzkiej w niedzielę d. 20 b. m. rano. Podług wiarogodnych, a tylko dotychczasowych wiadomości, ze szczętem oziminy zniszczone we wsiach: Wrzący, Kliczkowie małym, Gruszczycach, Wągłczewie, jednej części Łubny, Wróblewie, Noskach, Smardzewie, Kłocku, Lubanowie (folwark do Błaszek należący), Smażkowie, Adamkach, Kociołkach, Kostrzewicach, Zawadach, Kwaskowie, Orzeżynie, Równy, Inczewie, Tubądzinie, w części Gaci Wartskiej, Łabędziach, jednym z folwarków Kalinowy, Chabierowie, w części Bartochowa, Małkowie, Biskupicach, Charłupi małej, Dzierlinie, Kościerzynie, Łosińcu, Zapuście, Wólce, Susze, w części Kobierzycka, Kawęczynku, Raczkowie, Zagajewie, Brudzewie, w części Głaniszewa i w Gołuchach. Od Kłocka burza ta miała zwrócić się szerokim szlakiem ku Prażce, lecz bliższych wiadomości nie posiadamy dotąd. Wiele z wymienionych dóbr nie było ubezpieczonych od gradobicia. W obec tak rozległej klęski, jakże smutno przypomnieć, że z wielkim trudem u nas zaszczepiać się daje kwestja stowarzyszeń zabezpieczających. Dotychczas wiemy o czterdziestu i jednym majątkach, w których znając miejscową produkcję, napewno przecięciowo liczyć możemy pojedynczą przeciętną stratę na 4 do 5 tysięcy rubli; reprezentuje to kapitał przeszło 150,000 rs. w oziminach, a gdzież łąki zamulone, uniesione przez wodę trawy, kartofle, jarzyny? budynki, wiatraki, dachy poruinowane? Daje to wiele do myślenia, jeżeli zwrócimy uwagę na ciężary, powstające z mających się wnosić podatków skarbowych, gminnych i t. d. Sądzimy, że Wyższa Władza zwróci uwagę na tak smutny stan obywateli, w skutek tej katastrofy, robiąc możebne ulgi w poborze podatków; zaś pp. obywatele ze swej strony zwrócą szczególną pieczołowitość na biednych włościan, którzy do ostatniej ruiny tym nagłym ciosem klęski przywiedzionymi zostali, już to dając im możliwy zarobek, już to ułatwiając sposobność do niego, choćby czasowo, w dalszych stronach, ku czemu stosunki obywatelskie dopomódz mogą. Przeszkadzając działaniu wyzyskiwaczy z jednej strony, a dając możność pracy, z drugiej uchronią ich od rozwinięcia się złodziejstwa i rozboju, które zakrzewiać się już potrafiły przed niedawnym czasem, jak tego smutne już doświadczenie dowiodło w Sieradzkiem i Kaliskiem, w niektórych bliżej szossy położonych miejscowościach. Myśleć więc i ratować się wspólnemi siłami. Q
Kaliszanin 1875 nr 50
W innej, gradobicia, o którem mowa, dotyczącej korrespondencji, podają nam następną alfabetycznym ułożoną porządkiem, listę dotkniętych tą klęską majątków Adamki, Bartochow, Biskupice, Bliźniew, Błaszki, Borzysławice (stodoła dworska obalona), Brudzew, Brzeźno, Bukowina, Chabierow, Charłupia Wielka i Mała, Dąbrowa, Domaniewo (tu oprócz zupełnego zniszczenia zasiewów przez grad, ogień w skutek uderzenia piorunu, spalił wszystkie budynki, z wyjątkiem domu mieszkalnego), Dzierlin, Gać Wartska, Głaniszew, Gołuchy, Gruszczyce, Gzików, Inczew, Kalinowa, Kawęczynek, Kliczków Wielki i Mały (w pierwszym ośm budynków włościańskich obalonych), Kłock (dwadzieścia dwa budynki włościańskie obalone), Kobierzycko, Kociołki, Kostrzewice, Kwasków, Lubanow, Łabędzie, Łosiniec, Łubna, Małków, Młocin, Noski, Orzeżyn, Raczków, Rakowice, Równa, Swardzew, Smaszków, Stok, Susza, Tubalczew, Tubądzin, Wągłczew, Wojków, Wólka, Wróblew, Wrząca, Zagajew, Zawady, Zapust, Żelisław.
Słychać o zabitych od pioruna ludziach, o dzieciach niesionych trąbą powietrzną i przerzucanych w niewiarogodne odległości i t. p.
Wisła 1899 tom 13
Wesele u ludu wiejskiego w Sieradzkiem.
Na siódmej wiorście szosy
kalisko-łódzkiej, a dwunastej sieradzko-warckiej, gdzie szosy te,
schodząc się z sobą, tworzą kąt rozwarty, i gdzie Dźwigorzówka,
dopływ lewy rzeki Warty, toczy wązkie swe koryto, leży wieś
Łosieniec. Z gleby jej żyznej, zwanej mocnym szczerkiem, część
włók jest w posiadaniu włościan oczynszowanych. Obchód godów
weselnychtych włościan podaję poniżej.
Bogaty i ubogi są związani z sobą
wspólną tradycją. Toteż, czy gospodarz mienny, czy wyrobnik, z
dnia na dzień żyjący, choćby się zadłużyć miał, podług
starej tradycji swe gody weselne odbyć musi.
Więc pójdźmy w ślad za nim od
chwili, w której myśl o małżeństwie w głowie jego błyska.
Parobczak, upatrzywszy odpowiednią
położeniu swemu dziewczynę, uprasza żonatego znajomego swego za
drużbę, czyli swata, i zaopatrzywszy się w pół garnca wódki,
podąża razem z nim w wieczór czwartkowy do wybranej na t. zw.
oględziny. Przybywszy przed dom, drużba puka do okna i pyta o drogę
do poblizkiego miasta Sieradza. Ktoś z domowników, zwabiony
stukaniem, wygląda, poznaje znajomych, gdyż w okolicy wszyscy się
znają, i przyczyny pytania łatwo się domyśla. Gospodarz domu
drzwi otwiera i podróżnych mniemanych do swej chaty zaprasza.
Wchodzą do izby. Drużba pobożnym "Niech będzie pochwalony
Jezus Chrystus" wita domowników, przybyły zaś z nim parobczak
rodziców dziewczyny w ręce całuje i za nogi ich chwyta. „Na
wieki wieków"odpowiadają domownicy, drużba zaś tak
przemawia: „Jezdeśma podróżni, zginyła nam gąska (albo
„jałoska") i ni mozymy i (jej) naliźć; moze u wos sie tu
najduje? Okropnieśma pomarzli; momy sa wódkę, dejcie ino kieliska
ze szafy, to sie rozgrzeima." Gospodarz domu podaje swatowi
kieliszek, ten zaś, napełniwszy go wódką, pije do ojca
dziewczyny, i tak koleją: gospodarz domu pije do swej żony, ona do
zięcia przyszłego. Z pełnym kieliszkiem parobek podchodzi do
dziewczyny, która zawstydzona, za piecem, plecami do przybyłych
zwrócona, stoi i coś w cegłach dłubie, i pije do niej. Jeśli
dziewczyna przyjmie kieliszek, znaczy to, że zgadza się wyjść za
niego; gdy nie chce wziąć kieliszka, to znaczy, że odmawia. Gdy
zaś zgadza się zostać żoną parobczaka, wnet idzie do jednej z
chat i kobietę, dobrze sobie znaną, za swą „starą swaskę"
prosi; z nią do domu szybko wraca, by na radzie być przytomną, gdy
toczy się targ o posag. Wódką, przyniesioną z karczmy
smardzewskiej, odświeżając często myśli, targ zakończono
szczęśliwie. Choć umowę, tak zawartą, zerwać jeszcze można,
ale z zerwania wynikłyby straty wielkie, gdyż trzebaby wszystkie
koszty zwrócić temu, kto nie chce zrywać umowy. Na trzeci dzień,
w sobotę, narzeczeni udają się do parafji, „do pacirza,“
opiekę zaś ma nad niemi „stara swaska“z drużbą. W kościele
ksiądz ich pyta o artykuły główne wiary i pacierza. Po skończeniu
egzaminu wszyscy przystępują do spowiedzi. Po spowiedzi, parobczak
uprasza o zapowiedzie. Z kościoła wracają do domu rodziców
dziewczyny, gdzie oczekują na nich ze skromnym obiadkiem. Po drugiej
zapowiedzi dziewczyna obiera za druchny dwie lub cztery dziewczyny,
krewne swoje, przyjaciółki, lub też dobre znajome. Narzeczony
również, ale dopiero w ostatni czwartek przed ślubem, prosi dwu
lub czterech parobczaków za młodzianów, którzy tegoż dnia
wieczorem, mając w ręku harapniki, schodzą się u rodziców
dziewczyny. Wieczorem młodziani wyruszają spraszać gości na
wesele. Więc do dworu najpierw, a następnie do chat, wymienionych
im zawczasu. A gdy wejdą do mieszkania, recytują prośbę długą,
a tak szybko, że zrożumieć ich nie można. Oto ona: „Jak
wińszuimi dnia czwartkowygo, tak bydzimy dnia poniedziałkowygo, od
tego państwa młodygo, co sie zabirajom do stonu małżyńskiego. A
tyn ston małżyński nie za nos sie stoł, nie za nos sie skóńcy.
Za żebra Ama świntygo, co słucho przykazanio Boskigo, bystro
prosi, na pod niebiesy fruko, także i młody pon młody panny dlo
swoi wygody szuko; skorno ci jom naloz, udajom się do Boga zaroz—do
Boga Przedwiecnygo, do sakramyntu świntygo, na dwuch braci
wybranych, w podróze wysłanych od pana ojca, i od pani matki, i od
pana młodygo, i od panny młody. A wy, panowie gospodorze, żebyście
nami sługami nie gardzili, żebyście dwoje państwa młodych
doprowadzili do kościoła Bozygo, z kościoła Bozygo do dómu
wesylnygo. Prosi pon młody na kielisek wody, na krótkie zabawy i na
dobre przyprawy, i na роrе zajency. Bydzie jesce co wiency: bydzie
zając sary gotowany, drugi śpilkowany, baranów pińć, gósiorów
dziewińć, jendorów dwanoście, kocorów pitnoście. Do tego
przytroncom co wincy: Wół krempoliency incy, a tyn som klynko, bo
się śmierci linko. Na wór piwa incminnygo, na piecywo chleba
pszynnego, na te powie, co chodzom po trowie, na te trzetrzewie, co
loto po drzewie, na sto kokosy, zeby jastrząb po polu nie płosył,
na jendora z długim nosem, żeby krzykoł wielkim głosem, na pore
kropot, zeby młody pon młody panny dopod, na piecyń wołowom,
drugom wieprzowom, trzeciom sarniom, korzónkami przyprawnom. A kto
ty piecyni użyje, to sie piwka napije. Nimać to, nima, jak panu
drużbie: idzie do kómory, piecyni urznie, przy Boski pomocy i wódki
utocy, chleba ukroi; nikóg sie nie boi. A my młodzi, nom się tak
nie godzi. A nom młodzi tak sie godzi, aby my rano wstali, buciki
wyśwaksowali, sukmanki ufołdowali, przed Majestetym wstydu młodemu
państwu nie zadowali. A wy, druchnicki, pucujta trzewicki. A zebyśta
miały stązki na podwiązki, zeby sie nie trzensły wele kolan
rząski, bo ta bydzie lud nie od tego, naśmieje sie z ledacego. A wy
tero, druchnicki, fołdujta spódnicki, wionecki wita; po jednym nom
dota, po drugim sobie ostawita. Bez kapele bydzie smutne wesele;
bydom grały same małe dudy, bydom sie trzynsły starym i młodym
kolana i judy; bydzie ta bas; kto sie nie nai na weselu, pódzie
do-dóm wcas; bydzie wróbel i sroka; kto zawarzy na weselu, pódzie
do-dóm bez oka; bydzie wróna; kto się nie nai na weselu, to sie
nai pyrek z boszczym w dóma. Co umimy, to powimy, bo my sie nie
łucyli w szkole, ino cepami w stodole;wyrzucił wódorz półkopek i
snopek, nie kciołym sie z wódorzym kłócić, musiołym snopek
wymłócić, jak go na waszte wrzucić. Niech bydzie pochwalony Jezus
Chrystus.“
Następnie podchodzą do gospodarzy,
całują ich w ręce i obejmują za nogi. Podróż młodzianów z
domu do domu, trwająca niekiedy przez noc całą, daleko rozbrzmiewa
hałaśliwym śpiewem wesołych piosnek:
Nr. 1.
Na boru lisio jama—
Ożyń-ze sie, dziwce, sama,
A cy sama, cy nie sama,
A na boru lisio jama.
Nr. 2.
Ty, moja maluśko,
Wstoń-ze mi raniuśko,
Ładnie mi sie ubierz,
Do kościoła pódzies.
Nr. 3.
Wstońcie, otwórzcie, otwórzcie,
A bo my to nie źli ludzie, nos się
[nie bójcie.
Nr. 4.
Otwórzcie ta, otwórzcie, bo ta i-
[dzimy.
Nie uciekej na przypiecek, bo cie
[najdzimy.
Nr. 5.
Ty, moja dziewucho, moje pociesynie,
Dej-ze mi chustecki do moi kiesyni;
Dej-ze mi chustecki, coś jom sama
syla,
A co wejrze na niom, bydzie mie
ciesyła.
W dzień ślubu, który dawniej w
niedzielę, dziś zaś w poniedziałek się odbywa, ciż młodziani
raz sproszonych znów powtórnie na wesele zapraszają, ale już
teraz bez przemowy.
Wszyscy goście, w swój paradny strój
przybrani, to nawozach, to piechotą, dążą „do dómu weselnygo“
to jest do domu rodziców panny młodej, gdzie spożywają wspólnie
śniadanie, składające się z kawy z mlekiem, chleba i wódki. Po
śniadaniu już dalekim echem brzmią weselne piosnki:
Nr. 6.
Pod borem Marysia stojała,
Chustkom ocki zawionzane miała;
Trzech kozocków do ni przyjechali,
Marysine ocki rozwionzali.
Jeden mówi: „Jo Marynie kochom;“
Drugi: „Spodobała mi sie;“
A tyn trzeci: „Jo sie żynić byde.“
„A tyn zy mnom przy ółtorzu stanie,
Który mi trzech ziółek dostanie.“
„A mom ci jo trzy koniki w stajni:
Na tym pirsym bez wode przepłyne,
Na tym drugim do rodziny stane,
Na tym trzecim trzech ziółek dosta
[ne.“
Pojechał kozocek po ziele,
Zabawił cołkie trzy niedziele;
Przyjechał kozocek ze zielem,
Zastaje Marysie z weselem.
„Zagrejcie mi, moi muzykanci:
Niech jo sobie z Marysiom potuńce!”
Obrócił sie trzy razy dokoła,
Spadła ci to Marysińce głowa.
„Nie wysyłej kozocka po ziele,
Bo kozocka matka porodziła.
Nie dlotego, żebyś z niego kpiła.“
Gdy weselnicy zajadają śniadanie,
panna młoda ze „starą swaską“ i druchnami udaje się do
kobiety, która umie ubrać doślubu. Boć zadanie to niełatwe, i
niekażda mu podoła. Wszak potrzeba pannie młodej i druchnom całe
głowy upiąć w karby wstążkami barw przeróżnych, na głowie zaś
panny młodej, włosy krótko obciąwszy, umieścić koronę, która
zdala od błyskotek się mieni. „Stara swaska,“ wespół z innemi
kobietami, przy ubieraniu panny młodej obecnemi, śpiewa chórem
piosnki, zastosowane do chwili:
Nr. 7.
Ty dziewcyno, ty jedyno, miałaś mojom
być,
A ludzie cie obmówili: nie umis
robić;.
A ludzie cie obgodali, ludzie cie
brzydzom;
Moje ocki opłakujom, jak cie nie
widzom.
Nr. 8.
Ty bydzies mojom, da mojom, ty bydzies
mojom,
Ino mi sie przysiwecki w polu dostojom.
Nr. 9.
Dej mie za Józia, matulu, dej mie za
Józia,
A bo mi sie podobała u Józia buzia!
Dej mie za niego, matulu, dej mie za
niego,
A bo mi sie spodobało słówecko jego.
Nr. 10.
Usiadła dziewucha na biołnym kaminiu,
Włosy rozpuściła po prawym raminiu;
Nie bydzies ich pletła, ani zakłodała,
A co wejrzys na kochanka, to bydzies
płakała.
A otóż z muzyką na czele grono
weselników śpieszy po pannę młodą i ze śpiewem ją wiedzie do
domu jej rodziców.
Nr. 11.
Świci miesiąc, świci, gwiozdy
pomogajom;
Jesce moje ocki kochanio nie znajom,
Kochanio nie znajom i nie bydom znały.
Nima tu takigo, kogoby kochały.
Tutaj, w domu, panna młoda przypina
przyszłemu mężowi mirt i białą kokardkę, ten nawzajem jej, a
zaś drużbie „stara swaska.“ Każda dziewczyna czepia
młodzianowi swemu u lewego boku dużą chustkę białą i trzy
łokcie wstążki barwnej. Gdy już jechać czas do ślubu, wszyscy
wychodzą przed dom, gdzie matka młodej błogosławi klęczących i
wodą święconą skrapia ich głowy. Ci, powstawszy, całują ją w
rękę i za nogi obejmują, co również czynią żegnając się ze
starszemi, bo z młodemi całują się tylko w usta. Już na wartkich
konikach młodziani wyjechali przodem, więc weselnicy wsiadają
spiesznie na wozy, a na pierwszy panna młoda, „stara swaska“ i
druchny; basista, skrzypek i bębnista, a niekiedy i drużba z panem
młodym, mianowicie gdy nie mają koni własnych by jechać wierzchem
przy wozie. Jeszcze nie zdążyli ruszyć, już ze wszystkich piersi
płynie pieśń przedślubna, daleko niosąc swe echo, a muzyka jej
wtóruje.
Nr. 12.
Pamiętej, dziewucho, na wyroki swoje,
Jakześmy godali przed siniom oboje,
Jakześmy godali, som Pon Jezus z nami,
Samaś mie zwionzała swoimi słówkami.
— Jakzem cie zwionzała tak prawa
dotrzymom,
Jo tobie powiadom, ze majontku ni mom.
— A jo ci powiadom zaro od pocontku:
Biere cie z urody, ale nie z majontku,
Bo twoja uroda to daleko słynie,
A twój majontecek to u Boga zginie,
A kozdy kawalyr, potrzebny dziewcynie.
Nr. 13.
Widzis, ty Stachu, biołne gołymbie,
Co siedzom w porze na dymbie?
Jedyn zlecioł do olsyny -
Nie zrób zy mną tak, jedyny,
Da—da— da—da....
Stachu mój, Stachu, cinzko mie smucis,
Pewnie ty bidnom Kaśkę porzucis,
Bo nie kocho próc jus ciebie,
Bo just downo matka w Niebie,
Da—da—da....
Nr. 14.
Powstońze, powstoń, drogi ojce, z
grobu,
Bydzies błogosławić dziewcynie do
ślubu.
— Som ci ta ludzie i na tym ta
świecie,
Bydom błogosławić ubogi sirocie.
Zebyś ty była ubogo sirota,
Nie miałabyś ty wionyska ze złota.
Nr. 15.
A wsiadejze, jak mos wsiadać,
Nie dej sobie rozpowiadać,
Bo kóniki zaprzynżóne,
Ku Charłupi zawrócone.
Nr. 16.
A wsiadejze na wóz, załóz zółty
warkoc,
Niech ci go nie targo leda jaki
smarkoc.
Nr. 17.
A siadejze na wóz,
Tyn warkocyk załóz,
Bo jo po cie przyjechoł.
Cy cie główka boli?
Cy nie do twy woli?
Cy ci ojca, matki zol?
—A nie zol mi ojca, ani moi matki,
ani zodny rodziny;
Tobiem ślubowała, tobiem wionek
dała, mój Josinku jedyny.
Nr. 18.
Wiedziałaś ty, Marychna, te
Charłupską wiezom:
Tam to twój wionysek śtyrma końmi
wiezom;
Wiezom ci go, wiezom, perłami sadzóny,
Mozes go zapłakać, jak matki rodzóny.
Nr. 19.
Miesionc świci, słońce grzeje,
Do kochanio serce mgleje;
Zaprzongej kónie gniade,
Do kochanio dziś pojade.
Zajechali w podwyzecko,
Zapukali w okinecko.
Wysło dziwce zadumane,
Corne ocki zapłakane.
— A cy ty mie, dziwce, nie znos?
A cy dó mnie serca ni mos?
Jo kawalir z papirami,
Ty dziewcyna z dziesiątkami.
Nr. 20.
Ty, moja dziewucho, rozpamintej sobie,
Nie na rok to słuzba, nie poprawis
sobie;
Nie na rok, nie na dwa, na cołkie to
życie,
Bydzies płakowała, jak to małe
dzicie.
Nr. 21.
Przede dworym cerwóne gózdziki—
Zaprzongej, zakłodej te kare koniki.
— Jakze mom zakłodać, kiej mi sie
motajom?
Cinsko zol dziewcynie, jak do ślubu
grajom;
Jesce barzy bydzie, jak z kościoła
wyńdzie,
Choćby chciała odyść, nie wolno ji
bydzie.
Galopem pędząc, zajechali do parafji.
Szybko z wozów zsiadają i w bezładnej masie wchodzą do kościoła.
Gdy ksiądz już złączył na całe życie młodą parę, przyczym
obrączki srebrne „stara swaska“ podawała, wnet z kościoła
wychodzą i przy dźwiękach muzyki i poślubnej pieśni wsiadają na
wozy, by znowu galopem do karczmy podążyć.
Nr. 22.
Idzie do dómu, jak do zakónu;
Choćby chciała słówko rzeknąć, to
just ni mo kómu.
Rzekła óna, rzekła, do ty matki
swoi.
— A weź ty, synowo, układź sie na
biołny pierzynie,
Niech cie tyn pirszy śpik nie ominie.
A wstaj ty, synowo, juześ sie wyspała,
Biegej, wydój krowy, coś je tu
przygnała.
— Wiedziałaś ty, matko, ze jo krów
ni miała,
Pocoześ ty syna dó mnie przysyłała?
Bodej to nikt dobry na maciory nie
sedł,
Bo mężoskie matki, jak koluncy oset;
Jak koluncy oset chłop chróstym
ogrodzi,
Bo koluncy oset nigdy nie urodzi,
A synowo matce nigdy nie dogodzi.
Zeby ta synowo złotym wysywała,
I tak matka powi, ze nic nie umiała.
— Ty, moja synowo, nie wywirej gymby,
Jak wezme kaminia, wybije ci zymby.
— Ty, moja matko, ześ mie nie
chowała,
Zebyś mi kaminiem zymby wybijała.
Nr. 23.
Wysła z kościółecka, just nie
paninecka,
Just ji sie nie zielini na głowie
rutecka.
Nr. 24.
Just to po sprawie, po sprawie, just to
po sprawie, po sprawie;
Utopiłaś swój wionysek w Charłupskim
stawie, da stawie;
O i singejze go, singej, o i prawom
ronckom do dna,
O izeli go dostanies, o i to go bydzies
godno.
O i singała, dostała, o i ale just
nie cały,
O i śtyry rozmaryny, o i s niego
wyleciały,
O i pionty karachfijoł,
O i co sie ty dziewcynie, o i na głowie
rozbijoł.
Nr. 25.
Just to po ślubie, po ślubie, just to
po ślubie, po ślubie;
Postowcie i z gorkim pyrki, niek sobie
dłubie, da dłubie;
Postowcie i z łupinami,
Niek obiro pazurami
Dana-dana-dana....
Nr. 26.
Łosinionka, kieby śklonka, płynie po
wodzie, po wodzie;
Smordzewionka, kieby świnka, ryje w
ogrodzie, w ogrodzie;
Łosinionka rano wstaje, rose otrzonso,
otrzonso;
Smordzewionka w piecu ligo, jescek sie
donso, da donso.
Gdy mają już dojeżdżać do wsi swej
rodzinnej, młodziani, pędzący przodem cwałem, konie wypuszczają
i zajeżdżają w pełnym biegu przed chatę panny młodej: Szybko
zsiedli młodziani z koni: jeden chwyta bochen chleba, drugi dziecię
małe gdzieś z ulicy wiejskiej; próżnoby mu matka wydrzeć je
chciała: już wskoczyli na konie, już z powrotem mkną. Wszystkie
wozy stanęły: młodziani zdobycz swą pannie młodej wręczają,
nim do wsi wjechała, i znowu cały orszak w dalszą rusza drogę.
Już wjeżdżają na mostek, pierwszy wśród ich drogi; konie nagle
stanęły: furman złamał biczysko, niby nie ma koni czym pognać.
Panna młoda na biczysko kilka groszy mu daje, ten zakłada inne, i
znów dalej pędzą. Zajechali przed karczmę, zsiadają szybko z
wozów, a muzyka „chodzónygo“ (polonez) już „od ucha rznie.“
Panna młoda chwyta drużbę za „sukmanę,“ „stara swaska“
nowożeńca, a zaś druchny za chustki każda swego młodziana; i
tak, idąc gęsiego z muzyką na przedzie, a za sobą mając
pozostałe grono weselników, wchodzą do izby karczemnej, parę razy
ją obchodzą, raźno bijąc podkówkami w podłogę, i kiedy
niekiedy okręcając się wzajem. Już pan młody od drużby odbił
swoją żonę; grajki się też zmęczyli, bo już skrzypce umilkły
a i bęben i basy też już huczeć przestały—„chodzony“
skończył się. Teraz drużba, przy nowożeńcu zawsze pełniąc
obowiązki, częstuje wódką kieliszkiem kolejnym biesiadników; raz
kieliszek wkoło obszedł, i skończony „pocynstunek.“ Grajkom
daje więcej wódki, by podniecić w nich energię; to też później
„rznom od ucha okrongloki“ (oberek), to znów polki lub też
„polki mazur.“ Weselnicy parami: tu kobieta z kobietą, tam
mężczyzna z mężczyzną, a tu znowu kobieta z mężczyzną raźno
tańczą wokoło, bijąc niekiedy podkówkami w podłogę, to znów
wyśpiewując piosnki, lub wesoło wykrzykując: „Hiii-haaa, o
świci sie—o nasa!“ Gdy muzyka ucichnie, wszyscy rozchodzą się
z koła, bo młodziani i druchny wnet wnoszą stoły do izby,
przygotowując je do śniadania. Więc w porządku, przyjętym
podczas uczt godowych, zasiadają przy stołach: panna młoda w kącie
izby i na rogu stołu, przy niej z prawej strony siada „stara
swaska,“ a zaś z lewej drużba, a za drużbą pan młody. Parami
(ale rzadko żona z mężem) pozostali biesiadnicy podług wieku i
znaczenia, jedni bliżej, drudzy dalej od panny młodej zasiadają,
zaś parobczaki i dziewczęta gdzieś po kątach, lub też w innej
izbie jedzą. Usługują młodziani, druchny zaś śpiewają. Każda
z kobiet przynosi z domu swego bochen chleba i masła, które,
wspólnie z towarzyszem swym, zjada; tylko wódki po kwarcie
nowożeniec dodaje parze każdej na to śniadanie. „Stara swaska“
z panną młodą zajadają wspólnie, drużba zaś z panem młodym.
Gdy starsi najedli się już, resztki dostają się młodszym; tylko
druchny i młodziani, a razem z niemi muzykanci znów zasiadają przy
stole i dostają od nowożeńców podobne śniadanie. „Stara
swaska“ z panną młodą usługują im przy stole. Gdy zaś wszyscy
się najedli, młodziani wynoszą szybko stoły, i znów tańczą
żwawo, przyśpiewując wesoło.
Nr. 27.
Świci miesionc, świci, na rogu
rotusa.
Nie chodź za dworaka, bo to podło
dusa.
Bo to podło dusa, bo to podłe plimie,
Jo godom dó niego, a ón patrzy w
zimie.
Patrzy w zimie, patrzy w obłoki;
Tak, zym się ześmioła, oz mie bolom
boki.
Nr. 28.
Z tamty strony wody stoi chłopok
młody,
Zebym go poznała, pościłabym środy,
Pościłabym środy, pościłabym
piątki,
Zebym go dostała na Zielone Świątki;
Od Zielonych Świątek do Bozygo Ciała
Spytej mi sie, durniu, cy cie byde
chciała.
Nr. 29.
Idzie stary do lescyny,
Trzynsie brodom do dziewcyny.
—A ty, stary, nie trzynś brodom.
Bo jo ci sie nie spodobom;
Poradze jo siwy brodzie:
Oparze jom w zimnej wodzie
I wsadze jom do ogródka,
Bydzie rość mi, jak lebiódka.
Nr. 30.
Jo za wodom, jo za wodom,
Jo sie z tobom nie nagodom,
Nie nagodom, nie nastoje,
Bo sie ojca, matki boje.
Nr. 31.
Swici miesionc, świci, bele niego
koło,
Gdzie jo sie obróce, wszyndzie mi
wesoło:
Wesoło mi w niebie, wesoło na zimi,
Ale nojweseli u Kasiuni w sini.
Nr. 32.
Dziewćyna kónała,
Jescek sie pytała:
— Cy na tymta świecie
Chłopcynta bydziecie?
— Dziewcyno, dziewcyno,
Co ci sie to marzy?
Tu cie nie kochajom,
A tam jescek barzy.
Nr. 33.
A zeby mi Smordzewionke w talary
obsuli,
Wole jo Łosinionke, choć w jedny
kosuli.
Wieczorem późnym doniesiono im z
domu, że już obiad gotowy; więc z muzyką na czele, grającą
marsza Mierosławskiego, do rodziców panny młodej z głośnym
śpiewem wracają.
Nr. 34.
Bóg wom zapłać, Smordzewionie,
Za to nose zastompianie.
I my wom tys odsłuzymy,
Ino młodom panne ocepimy.
Nr. 35.
A wstoł stary rano, jescek nie
świtało,
Kozoł sobie lustro podać: mioł urody
mało;
Wzion ci to brzytwisko,
Ogolił brodzisko;
Kozoł kónie zaprzonc, na zolity
jechać.
Kaj zajedzie, to zajedzie, nie chcom
panny gadać.
—A mówił jo panu, móg sie pon
ożynić, pókiś był pan młody,
A teroz jes ci pon, jak baranio skóra,
Panny na pana wołajom: Hura, dziadu,
hura!
Nr. 36.
O i zastowiejcie stoły,
O i na stołach talirze.
Bo my wszyscy pogłodnieli,
Da i kozdy ledwie lizie.
Gdy stanęli przed domem, zastają
drzwi zamknięte: to kucharki zamknęły się i o „paśport“
przybyłych pytają. Weselnicy w odpowiedzi podają im kawałek
papieru; kucharki otwierają drzwi i pierwszemu wchodzącemu do chaty
rzucają pod nogi stary garnek z popiołem. Wśród tumanów pyłu
przez sień przechodząc, grono biesiadników wchodzi do izby. Tu już
stoły ustawione, a na stołach chleb i wódka, więc zwykłym
porządkiem przy nich starsi zasiadają. Przed parą każdą
młodziani stawiają miskę z „kwasem“
z kluskami, a następnie z jagłami, to znów późnięj z mięsem,
Grajki grają, druchny zaś śpiewają:
Nr. 37.
Jidzcie, picie pani mili goście,
A za mygo koziołecka Pana Boga
proście.
Jedli, pili, Pana Boga nie prosili,
Moigo koziołecka wilcy udusili.
Nr. 38.
Jidzcie, picie, pozywejcie,
Po kiesyniach nie chowejcie,
Bo jak wom sie mysy zwiedzom,
To wom kiesyniu pojedzom.
Nr. 39.
A groch jedzie, pani matko, groch
jedzie,
Jedna stroncka, pełno roncka just
bedzie.
Nr. 40.
A na polu jes groch siony,
A w stodole jes młócóny,
Na stole go jedzom,
I ciby mu radzi byli, co za piecem
siedzom.
Nr. 41 ¹).
A co mi to za druchniska,
Nie oździwi zodno pyska,
Ani pyska, ani papy,
Postanyły, kieby gapy;
Lepibyście świnie gnały,
Niz za druchny sie wprosały.
1) „Stara swaska“ śpiewa.
Nr. 42 ¹)
Cerwóno sukinka, biołny obrombek,
Tako dziwcyna, kieby gołombek;
Jak przed soby, tak za soby,
Jescem nie widzioł taki osoby.
Nr. 43.
Bracisku kielisku, mom nadzieje w
tobie:
Jak wypije ośmnaście, podwesele
sobie.
Nr. 44.
Z kaminia na kamiń przeskakuje leliń;
Chłopcy mie kochajom, a jo o tym nie
wim.
Nr. 45 ²).
Cymu, druchny, nie śpiwota?
Cy drewniane pyski mota?
Cy zielazne, cy drewniane?
Cy na kłódki zamykane?
Lepibyście świnie gnały,
Nie za druchny sie wmogały.
Nr. 46 ³).
Druchny nie jadły, nie jadły,
Ino sobie po pacynie kasy ukradły;
Druchny nie piły, nie piły,
Ino sobie z jeziórecka wode nosiły.
Nr. 47.
Staro swaska kure dała,
Zeby w przodku tańcowała;
Kure wzini, łeb ucini,
Staro swaska stoi w sini.
1) Młodziani śpiewają.
2) „Stara swaska“ śpiewa.
3) Kobiety śpiewają.
Nr. 48 ¹).
Pani matko, groch jedzie, groch jedzie,
Śtuka misa ze sosem i just po
obiedzie.
Nr. 49.
Idź-ze ino, staro swasko, nie bydź
tako sknyra,
Idź-ze ino do komory, przynieś nom tu
syra,
Chleba świzygo,
Masła dó nigo.
Nr. 50 ²).
Kapusta chudo, nima na ni miąska,
Świnie podrożały, pognali do Śląska.
Nr. 51 ³).
Postawili groch na stole,
Nima ocka w tym rosole,
Ani ocka, ani soli,
Stójze, grosku, do niedzieli.
Nr. 52.
Jak zabajoł, tak zabajoł,
Aby sobie w kabze naloł.
Nr. 53 4).
Pódźta do dóm, wyzyrace,
Bo Kozica chleba płace,
Płace chleba, płace syra,
Óna go tu nie robiła.
Nr. 54 5).
A Bóg zapłać, pani matko, za obiod,
za obiod:
Nie dałaś mi śtuki misa, ino gnot,
ino gnot.
Po obiedzie wnet młodziani przynoszą
miskę z wodą do umycia rąk, kawał płótna do otarcia i snopeczek
prostej słomy, zamiast wykałaczek. Za tak dobrą usługę każda
para kilka groszy dla młodzianów w wodę wpuszcza. Ze śpiewem
dziękczynnym biesiadnicy powstają od stołów; druchny, grajki i
młodziani zasiadają na ich miejsca; usługuje im, jak zwykle, panna
młoda ze „starą swaską.“ Gdy się wszyscy najedli, młodziani
szybko stoły wynoszą, druchny zamiatają izbę, i znów tańczą
ochoczo, znów wesoło śpiewają.
1) Weselnicy śpiewają, gdy się nie
najedzą.
2) Weselnicy śpiewają, gdy kapusta
mało okraszona.
3) Weselnicy śpiewają, gdy groch mało
okraszony.
4) Weselnicy śpiewają, gdy się nie
najedzą.
5) Śpiew dziękczynny za obiad, przy
powstawaniu biesiadników od stołów.
Nr. 55.
Wysoko, daleko, listek na jaworze —
Pamintej, chłopoku, ze cie Pan Bóg
skorze!
Skorze Ón cie, skorze, albo kómu
koże,
Abo na majontku, abo na hónorze.
Nr. 56.
Za górecke zasła, trzewickami
trzasła,
Śtyry razy gemby dała za łyzecke
masła.
Nr. 57.
Cy mie kochos, cy nie kochos.
To zalezy od twy woli,
Ino na mnie krzywo nie patrz,
Bo mie o to serce boli.
Nr. 58.
Cymuześ mie, matulinku, za mąz
wydała,
Kiedym jo sie w gospodarstwie nie
rozeznała?
W gospodarstwie trzeba robić,
Z potrudności biołno chodzić,
Matulu moja.
Tegoześ mi, matulinku, świadoma,
Nie użyje nic dobrygo za mynżym żóna,
Ino smutku i niedoli,
Od zmortwinio głowa boli, Matulu moja.
Nr. 59.
Cinzkie rozstanie, rozstanie, cinzkie
rozstanie,
Bodej zeby nie postało nase kochanie!
Cinzko mi załość, a załość,
Była drózka do kochanio, musiała
zarość;
Nie zarosła trowom, ani pokrzywami,
Zarosła—zarosła ludzkimi mowami.
Nr. 60.
Kónie rżajom, nic ni majom, gołe
koryta,
Nasypze im ty, chłopoku, cystego żyta.
Mój kónicek kastanecek w podłogie
bije.
Gospodorza w dómu nima, parobek pije.
Nr. 61.
Ty chłopoku -nieboroku,
Nie zyńze sie tego roku,
Tego roku wojna bydzie,
Twoja żónka płakać bydzie.
Nr. 62.
Po wodzie, po Wiśle płynie kocór
stary—
Nie widać, nie słychać moigo
niezdary.
Zakończają nad ranem dzień pierwszy
godów weselnych, rozchodząc się do swych domów na spoczynek
krótki.
Twardym snem wzmocniwszy utrudzone
członki, znów wracają do „domu weselnygo,“ gdzie ich częstują
wódką i chlebem. Gdy zaś wszyscy zbiorą się, wnet śpieszą do
„starej swachy,“ z grajkami na przedzie, a z piosnką na ustach
na śniadanie pierwsze.
Nr. 63.
Otwórzcie, otwórzcie do tej nowy
budki,
A dejcie nom dubeltowy wódki,
Dubeltowy wódki, kieliska duzygo,
Pocynstujcie wszystkich, kapele samygo.
Nr. 64.
Staro swasko, wyjdźta dó nos,
Weź kieliska, pocenstuj nos,
Weź kieliska nieduzygo,
Pocynstój nos do jednygo.
Nr. 65.
A dziń dobry stary swasce, dzień
dobry!
Napima sie gorzołecki ty dobry.
„Stara swaska,“ złożywszy się z
drużbą, podejmuje grono weselników kawą, chlebem i wódką. Po
śniadaniu wracają do rodziców panny młodej. Tu znów drugie
śniadanie, tym razem sutsze, bo składa się z flaków, jagieł,
chleba i wódki. Dobrze najadszy się, wyruszają wszyscy do karczmy
smardzewskiej i jak zwykle ze śpiewem:
Nr. 66.
Z tamty strony pórki
Pasie Maryś wołki.
Chciał ji chłopok zajońć, a óna
[mu nie dała.
— A ty, moja Maryś,
Musiś mojom być!
—Som na boru syski.
Na boru kamyski,
Na ogrodzie lescyna;
—Coś ty, chłopce, zrobił.
Coś mie nie ułowił,
Jak jo wołki posała?
—Bołym sie grzychu
I ludzkigo śmichu,
Bobyś była płakała.
W karczmie bawią się ochoczo, bo im
skrzypek, mając już od wódki ociężałą głowę, „ino incy
okrongloki i polecki rznie.“ I tak bawią się do nocy; aż tu z
domu ktoś przychodzi i donosi im, że obiad już gotowy. Tańce
zaprzestają huczeć, piosnka tylko brzmi dalej—z nią powracają
do domu, a przyszedszy, zajadają takiż obiad, jak dnia
poprzedniego. Gdy wszyscy najedli się, młodziani wynoszą stoły,
zostawiając tylko jeden mały, druchny zaś izbę zamiatają. „Stara
swaska,“ panna młoda, drużba i pan młody zasiadają przy tym
stole; na nim drużba stawią tuż przed sobą kwartę wódki, zaś
przed panną młodą leży talerz przykryty chusteczką, na
chusteczce drugi talerz, dnem do góry zwrócony. Młodziani tak
troskliwie, jak nigdy, usługują przy tym stole: to pytają się
panny młodej, czy jej czego nie potrzeba, to nowożeńca, to znów
drużby, to „starej swaski;“ choć odpowiedź przeczącą zawsze
otrzymują, za pytanie jednak każde wódki kieliszek dostają; a gdy
wszystką wypiją, która była przed drużbą, nowożeńcy powstają,
by zatańczyć „chodzónygo.“ To mężczyźni, to kobiety
odbijają pannę młodą; gdy mężatki z nią tańczą, chcą ją za
stół znowu wypchnąć, ale im druchny i młodziani przeszkadzają.
Gdy kobiety celu swego dopięły, wnet ucieka pan młody i gdzieś
dobrze się chowa, a młodziani biegną za nim i starannie szukają,
bo gdy nie mogą go znaleźć, muszą dać weselnikom kwartę wódki.
Druchny też wychodzą, by, z głowy zdjąwszy wstążki, powrócić
z innemi kobietami śpiewać pannie młodej do oczepin:
Nr. 67.
A do sici, ty malutko, do sici!
Niek ci sie tyn wionysek nie świci,
Boć sie just niemało naświcioł,
Jak ci sie tyn kawalir zalicoł.
Nr. 68.
A nie wis ty, młody panie,
Co sie dzisiej z tobom stanie:
Młodom panne ocepimy,
Ciebie dzisiej powiesimy
Powiesimy cie u laty
Za tyn łeb koltuniaty.
Nr. 69.
Bydzies wiedziała, dziewucho, co to
wydanie,
Ino przydzie opłakować kozde
śniodanie;
Bydzies wiedziała, wiedziała, co to
chłop znacy,
Ino pódzie do synecku, rubelka straci;
Bydzie ci bida, dziewucho, bydzie ci
bida,
Ino pódzies soli kupić do Mośka
Żyda.
Nr. 70.
A żebyś ty, chmielu, na te tycki nie
loz,
Nie robiłbyś ty z paninecek niewiost;
O chmielu, o mieboze,
Co na dół, to po górze,
O chmielu mieboze!
Alę ty, chmielu, na tycki włazis,
Niejedne paninke z tego świata
zdradzis;
O chmielu, o mieboze, i t. d.
O chmielu, chmielu, ty pochnionce
ziele,
Potrzaby mi cie na kożdom niedziele;
O chmielu, o mieboze, i t. d.
Chodziła Marychna po wysoki górze,
Nosiła wionysek na niedbawnym śnurze—
O chmielu, o mieboze, i t. d.
Nosiła, nosiła, nosiła indency,
Złapoł ci jom chłopok, tyn chłopok
stenpiency
O chmielu, o mieboze, i t. d.
Oddej mi go, oddej, mnie ubogi sirocie,
Szukej sobie taki, co chodzi we złocie;
O chmielu, o mieboze, i t. d.
Zebyś ty była ubogo sirota,
Nie miałabyś ty wionka ze scyrego
złota;
O chmielu, o mieboze, i t. d.
Miałabyś ty, miała z ty drobny
rutecki,
Jak przed inne lata te drugie dziwecki,
O chmielu, o mieboze, i t. d.
„Stara swaska“ zdejmuje z głowy
panny młodej koronę i wstążki i wkłada jej swój duży czepek,
który zwą „kopką.“ Wtedy jedne z kobiet, krzyczą: „Ładnie
i (jej)! dobrze i (jej)!“ drugie zaś: „Brzydkoi i (je)>,
nieładnie i (jej)!“ Więc panna młoda czepek szybko zdejmuje i w
swój fartuch go kładzie. Znowu inna kobieta wkłada jej na głowę
swoją kopkę, ale tę również panna młoda zdejmuje, obok
pierwszej składając; i tak po kolei podchodzą kobiety, które
czepek zamiar dać mają; panna młoda każdą „kopkę“ ze swej
głowy zrzuca, aż gdy widzi, że już żadnej nie dostanie,
pozostaje w ostatniej, włożonej na jej głowę, a kobiety wtedy
krzyczą: „Ładnie i (jej)! dobrze i (jej)!“ „Stara swaska,“
oczepiwszy pannę młodą, śpiewa:
Nr. 71
Zlitujcie sie nad tom sowom, {Stara
swaska mówi przeciągle,
Co stoi z gołom głowom, {zwracając
się do
Dejcie i (jej), dejcie i (jej)...
{weselników.
Więc każda para weselników, która
czepka nie dała, teraz składa rubla na talerz wierzchni; parobczaki
i dziewczęta choć po groszy kilkadziesiąt kładą tamże „na
cepysek“ dla panny młodej, która każdy datek z dna talerza
wierzchniego wnet na talerz spodni, chusteczką okryty, zrzuca; pan
młody, odnaleziony przez młodzianów, po długim targu kładzie
rubla na talerz. Gdy już wszyscy złożyli swe datki na czepek,
śpiew powyższy zacicha, i znów inne piosnki brzmią:
Nr. 72
Ubyła, ubyła z panińskiego stada.
Przybyła, przybyła kobitom somsiada.
Nr. 73.
Juześ nie nasa, Marysiu, juześ nie
nasa,
Ino tego Józinka, tego gikasa.
Nr. 74.
Idźcie, druchny, świńskom drogom,
Gdzieś ta działy panne miodom?
— Świńskom drogom nie pódzimy,
Panne młodom nalizimy;
A idźcie wy, stare liry,
Kiedyście jom ocepiły;
Wdziołyśta i (jej) takie sito,
Co leciało groch i żyto.
Nr. 75.
A bodeśta baby pozdychały,
Ześta nom jom tak zababały,
Wdziołyśta i (jei) to cepcysko.
Musi kochać to chłopisko.
Nr. 76.
Zebym jo wiedziała drózke do doliny,
Pisałabym listy do swoi rodziny.
Rodzinecko moja, nie wis co sie stało.
Dziś i wcora frasunek mom,
Frasunek, frasunek, ale tyz niemały,
A bo mie odjizdzo mój Józiu kochany,
Odjizdzo, odjizdzo, drobne listy pise.
Nadobno dziewcyna dzieciontko kołyse.
Kołyse, kołyse i zacyła płakać:
—Abo mi wionek wróć, abo mi go
zapłać.
—Wrócić ci nie wróce, płacić ci
nie myśle,
Sinde na konika, pojade za Wisłe.
—Jedź-ze mi, jedź-ze mi, ale nie
tutendy,
Bobyś mi połomoł u lewendy remby;
Połomies, połomies, straciłeś mnie
duse,
A tero mie nie kces!
—Bo jo cie to stracił? Samaś sie
straciła:
Ciemno nocka była, tyś po ni
chodziła,
Pijałaś, hulałaś, jak nie
paninecka.
Drużba z panną młodą już też
idzie w tany, a raz w koło przetańczywszy, oddaje ją panu młodemu,
więc nowożeniec chce też sunąć w pląsy z żoną swoją, ale,
niestety, żona jego kuleje, a nieszczęście to tym większe, że z
innemi idąc w tany, panna młoda nogi ma zupełnie zdrowe. Choć pan
młody ponawia swoją próbę razy kilka, jednak zawsze nadaremnie;
aż gdy matka panny młodej zatańczy ze swą córką i odda ją
zięciowi, wtedy żona jego przestaje kulać. Weselnicy krzyczą: „O
nadała sie! dobre bydle, nie kulawe!“ Nowożeńcy z radością do
swej matki podchodzą, po rękach ją całują i za nogi ściskają.
Dawniej wszystkim weselnikom również dzięki składali; dziś ten
zwyczaj zaniechany, gdyż, jak starzy utrzymują, „panny młode
tero zhardziały.“ Weselnicy, wypiwszy sporo wódki po oczepinach i
przejadszy trochę mięsa, wracają do swych domów, by się
przespać. Już z nocy pomroków wynurzył się dzień trzeci—dzień
ostatni godów weselnych, budząc z ciężkiego snu śpiących po
różnych chatach biesiadników; więc „do dómu weselnygo“ znów
się wszyscy schodzą, każdy niosąc sobie kwartę wódki i duży
bochenek chleba na śniadanie, a na obiad gęś lub mąkę, albo też
pół rubla, który wręczają gospodyni domu. I znów w chacie przy
dźwiękach muzyki brzmią ochocze pląsy i wesołe śpiewy. Obiad
składkowy kończy uczty. Przed wieczorem biesiadnicy rozchodzą się
do swych domów, a wiatr daleko unosi chrapliwe dźwięki ostatniej
piosnki weselnej:
Nr. 77.
Boże mój, Boże mój kochany!
Coś ty taki podziobany?
Cy na tobie groch młócili?
Cy cie w niwec obrócili?
W niedzielę pierwszą po godach
weselnych mężatka młoda ze starą swaską śpieszy do parafji
swojej na błogosławieństwo czyli „wywodziny.“ Z kościoła do
domu swego wraca, gdzie w gronie nielicznym zaproszonych gości
skromny obiad zajada.
Podaję jeszcze kilka piosnek,
śpiewanych również w dni weselne podczas tańca w karczmie, lub w
domu:
Nr. 78.
Jedzie mój, jedzie mój, co jo go
poznała,
Wywija chusteckom, co jo mu jom dała,
Wywija chusteckom z cerwónym wysyciem,
Com jo mu jom dała, jak była
dziewcynciem.
Nr. 79.
Pod borym, pod lasym taterecke kosi,
Rozgniwałam chłopca—któż mi go
przeprosi?
Jo go nie przeprose, bo by mie styd
było;
Powim mu dziń dobry, to mu bydzie
miło.
Nr. 80.
Kumo moja, kumo powidz-ze kumowi:
Niek sie nie zalico mymu fartuskowi,
Bo mój fartusek złotym wysywany—
Niek sie nie zalico kumulek kochany!
Nr. 81.
Na Podolu biołny kamiń,
Podolonka siedzi na nim,
Przysed dó ni Podoliniec,
Ukłónił i (jej) sie o winiec.
—Jobym ci swój winiec dała,
Bym sie męża 1) nie bojala.
—Otruj, otruj męża swygo.
Bydzies miała mie samygo.
—Abo jo wim, cym to trujom:
Cy zbirajom, cy kupujom?
—Idź do sadu, do moigo,
Narwi zielo jadowygo
I nasiekoj drobniusińko,
I nagotuj słodziusińko,
Narób piwa we śklonicy,
Zaniś je do piwnicy.
Przyjedzie mąż z pola, struduje sie:
- Żóno moja, pić mi sie chce.
—Idź-no, mężu, do piwnicy,
Jest ta piwo we śklonicy.
Pije jedne—nic to z tego,
Pije drugom—co takigo?
Pije trzeciom—z kónia leci:
— Żóno moja, dbej o dzieci!
—Zebym na twe dzieci dbala,
Bym ci jadu nie dawała.
Pise listy do do miłygo:
Umar mi mąż—co takigo?
A miły i (jej) odpisuje,
Za i (jej) grzecnoś dzinkuje:
Otrułaś męża swygo,
Otrułabyś mie samygo.
Nr. 82.
Cinzko niedolo-niedolo, cinzko niedolo,
Samo dziwce idzie do dóm, a mnie niе
woło;
Cinzko, nie leko, nie leko, cinzko, nie
leko:
Pokochołem, do kochanio bardzo daleko;
1) ę w wyrazie męża, czytać jak yn.
Choćbym wołał, nie usłysy,
Bydzie myśloł, ze tko insy,
Choćbym strzelił, to sie boje,
Bobym zabił dziwce moje.
Nr. 88.
Choćby jo jeździł we dnie i w nocy,
Choćby wyjeździł kóniowi ocy,
Jednak mojom musis być,
Mojom wolom ucynić.
A zrobie jo sie drobnom ptoszynom,
Byde lotała gęstom trzewinom,
Jednak twojom nie muse być,
Woli twoi ucynić.
Majońć to cieśle takie topory,
Co wycinajom lasy i bory,
Jednak mojom musis być,
Mojom wolom ucynić.
A zrobie jo sie drobnom rybeckom,
Byde lotała ostrom wodeckom,
Jednak twojom nie muse być,
Woli twoi ucynić.
Majońć to rybocy takie siotecki,
Go wyłapujom drobne rybecki,
Jednak mojom musis być,
Mojom wolom ucynić.
A zrobie jo sie dzikim kocorym,
Byde pływała środkim jeziorym.
Jednak twojom nie muse być,
Woli twoi ucynić.
Majońć to strzelce takowe strzelby,
Co to strzylajom kocorom we łby,
Jednak mojom musis być,
Mojom wolom ucynić.
A zrobie jo sie dzikim gołymbiem,
Byde lotała wyży nad dymbem,
Jednak twojom nie muse być,
Woli twoi ucynić.
Majońć jastrzembie takowe dzióbecki.
Co wyłapujom te gołombecki,
Jednak mojom musis być,
Mojom wolom ucynić.
A zrobię jo sie złotym piestrzyńcem,
Byde sie turlać środkiem dziedzińcem,
Jednak twojom nie muse być,
Woli twoi ucynić.
Majońć to ludzie takowe ocy,
Bydom widzieli co sie to tocy.
Jednak mojom musis być.
Mojom wolom ucynić.
A zrobie jo sie gwiozdom na niebie,
Byde świciała ludziom w potrzebie.
Jednak twojom nie muse być,
Woli twoi ucynić.
A dom dziadom kawołek chleba, -
Co mi wyzdobiom te gwiazde z nieba,
Jednak mojom musis być,
Mojom wolom ucynić.
Napiccie chleba, różnych piecyni,
Niek sie tyn ultaj ze mnom ożyni;
Napiccie chleba, różnych kołocy,
Niek sie tyn ultaj ze mnom urocy.
Nr. 84.
Pojechoł pon z chartami na pole
I zostawił przy dworze pachole,
Zeby pachole tak dworu dojrzało;
A pachole tak dworu dojrzało,
Bo krawcyka z paniom ujrzało.
Dali pachole
W pogoń za panym w pole.
Dogónił w Krakowie na moście:
„Niek sie pon wróci i wszyscy
goście,
Pani z krawcykiem w pokoju.“
A jeżeli mi państwo nie wierzycie,
To wom pokoze krawieckie nożyce;
Pani z krawcykiem w pokoju.
Przyjechoł pon w to nowe podwórko
I zapukoł w to cimne okinko:
„Cy ty, żóno, śpis, cy cujes,
Cy krawcyka szanujes“
A pani sie tak cinsko przelinkła,
Oz na rymby spódnicke oblekła.
„Podejcie mi skórzane torybki,
A pójdę jo z celodkom na rybki,
Tym jo pana przeprose.“
„A nie tero na rybki chodzom,
A przódy sie z krawcykiem ugodzom.“
„Podejcie mi skórzane trzewicki,
A pójdę jo z celodkom do pszenicki,
Tym jo pana przeprose.“
„A nie tero do pszenicki chodzom,
A przódy sie z krawcykiem ugodzom.“
„Podejcie mi z topoli liści,
Byde pisała do rodziny listy,
Zeby sie rodzina zjechała,
I mnie ze sobom zabrała “
Jesce sie rodzina nie zjechała,
Just pani na marach lezała.
Tak mijają dni weselne. Z ostatnim
oddźwiękiem piosnki weselnej wracają znowu dla nowożeńca
zwiększone troski o byt, a z nich najpierwszą jest pozyskanie
przyobiecanego za żoną posagu, szczególnie, jeżeli dla uniknięcia
kosztów, przed ślubem nie był u rejenta warowany. Ileż to razy
się zdarza, że rodzice przed ślubem córce wiele dać obiecują,
po ślubie wszystkiego odmawiają, nie zważając na wypływające
stąd skutki. Nowożeniec, zawiedziony w nadziejach swych, nie dość,
że przeklinać będzie przybranych rodziców, lecz jeszcze gniew
swój da odczuć niewinnej żonie, i ta błąd, przez rodziców
popełniony, musi odcierpieć w bezustannych kłótniach i bójkach
domowych, często będąc przez męża wypędzaną z domu i znosząc
pogardę całej rodziny mężowskiej. Nawet silny organizm chłopki
naszej ugnie się nieraz pod nawałem tych cierpień i przedwczesną
śmierci zgotuje ofiarę. Mąż poniewczasie będzie opłakiwał
stratę żony, a więcej, jeszcze łez z oczu jego wyciśnie myśl o
stracie pieniędzy, na którą pogrzeb, a w następstwie powtórne
ożenienie się narazi go z pewnością. To też śpiesznie w
zmartwieniach swych stara się pocieszyć nową narzeczoną, niekiedy
już w tygodni sześć po śmierci żony pierwszej, jeśli śmierć
ta wypadła w czasie do zawierania małżeństw przyjętym, którym
jest karnawał, czas od Wielkiej Nocy do rozpoczęcia robót w polu i
czas po wykopaniu kartofli.
Władysław Burzeński.
Goniec Sieradzki 1929 nr 276
— (s) „Pierzaki" mają broń. W nocy z 25 na 26 bm. nieznani narazie złodzieje wkradli się do mieszkania gospodarza Bronisła[wa] Doleckiego we wsi Osiniec gm. Charłupia Mała, któremu zrabowali 2 pierzyny i 6 poduszek i poszli. W czasie gdy już odchodzili obudził się jeden z domown[ików], i wszczął alarm. Dalecki pobiegł do swego krewnego do pobliskiej wsi i w czasie pogoni natknął się na złodzieji niosących jego pościel.
Złodzieje widząc biegnącego Daleckiego dali do niego kilka strzałów, lecz na szczęście żadna kula nie trafiła go.
Złodzieje uciekając łupu jednak nie porzucili.
O powyższem Dalecki zameldował policji na posterunku we Wróblewie, która prowadzi energiczne dochodzenie w celu wykrycia zuchwałych „pierzaków”.
Echo Sieradzkie 1933 1 marzec
SPRAWOZDANIE
UDANE POLOWANIA KÓŁKA MYŚLIWSKIEGO W WRÓBLEWIE.
W Wróblewie istnieje Kółko Myśliwskie od 1925 roku, które dysponując terenem polowania o przestrzeni 5350 hektarów, rok rocznie w czasie dozwolonym urządza polowanie „w kotły".
W sezonie 1932-33 r. urządzono polowania na niżej wymienionych terenach z następującemi wynikami:
W dniu 14 grudnia polowano na terenach pól Charłupia - Mała i Łosiniec, w 15 flint zabito 60 zajęcy; królem polowania został p. Józef Piestrzyński mając na rozkładzie 8 zajęcy. Koszt jednego zająca wynosi 9 złotych.
W dniu 17 grudnia polowano na terenach pól Sadokrzyce i Tokarzew, w 13 flint zabito 50 zajęcy; królem polowania został p. Zygmunt Proszewski, mając na rozkładzie 9 zajęcy, koszt zająca wynosi 7 zł. 20 groszy.
W dniu 21 grudnia polowano na terenach pól Chojno, w 13 flint zabito 27 zajęcy: królem polowania został p. Zygmunt Wojciechowski, mając na rozkładzie 4 zające, koszt zająca wyniósł myśliwego zł 14 gr. 50.
W dniu 24 grudnia polowano na terenach pól Wólka, w 14 flint zabito 18 zajęcy; królem polowania został p. Józef Nowak, mając na rozkładzie 4 zające, koszt zająca wynosi zł. 7.
W dniu 31 grudnia polowano na terenach pól Charłupia Wielka, w 16 flint zabito 60 zajęcy: królem polowania został p. Zygmunt Wojciechowski, mając na rozkładzie 8 zajęcy, koszt zająca wynosi 6 zł. 30 gr.
W dniu 7 stycznia polowano na terenach pól Wróblew, Dąbrówka i Próchna, w 18 flint zabito 60 zajęcy; królem polowania został p. Zygmunt Proszewski, mając na rozkładzie 9 zajęcy, koszt zająca wynosi 6 zł. 90 gr.
W roku ub. wzięto obwód łowiecki: Wróblew i Próchna na lat 6, przestrzeni 600 hektarów za 1225 zł.
Członków rzeczywistych jest 22.
Obecny zarząd stanowią pp. Marian Andrzejak prezes, Walenty Miłek zastępca, Stefan Perke sekretarz i Zygmunt Wojciechowski skarbnik i gospodarz - łowczy.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1933 nr 21
ROZPORZĄDZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dn. 19 październ. 1933 r. L. SA. II. 12/14/33
o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu sieradzkiego na gromady.
Po wysłuchaniu opinji rad gminnych i wydziału powiatowego, zgodnie z uchwałą Wydziału Wojewódzkiego z dnia 18 października 1933 r. na podstawie art. 107 ustawy z dnia 23. III. 1933 r. o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) postanawiam co następuje:
§ 1.
7. Łosieniec, obejmującą: wieś Łosieniec, kolonję Łosieniec.
§ 2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Sieradzkiemu.
§ 3.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
Wojewoda:
wz. (—) A. Potocki
Wicewojewoda
Echo Łódzkie 1933 maj
Nieludzki czyn wójta. Strzał nieszczęśliwego ojca w obronie syna.
W pewnym momencie rozwścieczony syn usiłował uchwycić siekierę, lecz mu matka z córką przeszkodziły. W pewnej chwili wójt z trudem wyswobodził sie z rąk syna i chwycił wiszącą na ścianie fuzję. Syn widząc grożące mu niebezpieczeństwo stchórzył i zbiegł do sąsiedniego pokoju. W chwili gdy zamykał drzwi na klucz padł strzał-nabój przebił drzwi na wylot, lecz na szczęście zwyrodniałego syna nie trafił.
Jak zeznaje ojciec, syn nie chciał pomagać mu w gospodarstwie i stale okradał go, a za skradzione pieniądze pił na umór.
W krytycznym dniu zabrał ojcu ostatni worek mąki i sprzedał.
Dodać należy, że przed dwoma laty, Stanisław pobił ojca ciężko orczykiem. Syna-tyrana aresztował posterunek P.P. w Wróblewie.
Echo Łódzkie 1939 kwiecień
Straszna śmierć niepodległościowca pod kołami samochodu.
W pewnym momencie nadjechało auto ciężarowe. Jasiak usiłował przejechać się na brzeg lewy szosy i wpadł pod samochód, odnosząc ciężkie rany, tak, że po przewiezieniu do szpitala zmarł.
Szofer usiłując wyminąć niefortunnego cyklistę wpadł na wóz i go poważnie uszkodził.
Szofera zatrzymano.
Dochodzenie prowadzi policja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz