Słownik Geograficzny:
Izabelów, kol., pow. sieradzki, gm. Wojsławice, par. Korczew.
Spis 1925:
Izabelów, wś, pow. sieradzki, gm. Wojsławice. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne 93. Ludność ogółem: 966. Mężczyzn 460, kobiet 506. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego 807, ewangelickiego 143, baptystycznego 16. Podało narodowość: polską 959, niemiecką 7.
Wikipedia:
Izabelów (do 2008 Izabelów Duży)-wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie zduńskowolskim, w gminie Zduńska Wola. Do 2007 roku nosiła nazwę Izabelów Duży.W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa sieradzkiego.
Wikipedia:
Izabelów Mały-wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie zduńskowolskim, w gminie Zduńska Wola. W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa sieradzkiego.
1992 r.
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1836 nr 38
Sąd Policyi Prostey Ptu Szadkowskiego.
Wzywa wszelkie Władze aby Józefa Rozmiarczyńskiego z kolonii Ostrów Gminy Wojsławice zbiegłego, o liczne kradzieże obwinionego, teraz przed wymiarem sprawiedliwości ukrywaiącego się, podług poniżey umieszczonego rysopisu bacznie śledziły, wrazie wyśledzenia onegoż transportem pod strażą Sądowi tuteyszemu przystawić poleciły. Józef Rozmiarczyński, rodem z wsi Ciążenia, ma lat około 48, katolik, wzrost mały krępy, włosy rudo żółtawe, twarz ściągła nieco ospowata, czoło nizkie, oczy bure, nos ściągły, ubrany był przed ucieczką w kapotę szaraczkową starą i kapelusz, uchodzi za owczarza.
Szadek dnia 15/27 Sierpnia 1836 r. Hałaczkiewicz Podsędek.
Wzywa wszelkie Władze aby Józefa Rozmiarczyńskiego z kolonii Ostrów Gminy Wojsławice zbiegłego, o liczne kradzieże obwinionego, teraz przed wymiarem sprawiedliwości ukrywaiącego się, podług poniżey umieszczonego rysopisu bacznie śledziły, wrazie wyśledzenia onegoż transportem pod strażą Sądowi tuteyszemu przystawić poleciły. Józef Rozmiarczyński, rodem z wsi Ciążenia, ma lat około 48, katolik, wzrost mały krępy, włosy rudo żółtawe, twarz ściągła nieco ospowata, czoło nizkie, oczy bure, nos ściągły, ubrany był przed ucieczką w kapotę szaraczkową starą i kapelusz, uchodzi za owczarza.
Szadek dnia 15/27 Sierpnia 1836 r. Hałaczkiewicz Podsędek.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1861 nr 33
(N. D. 535) Sąd Policyi Poprawczej
Wydziału Piotrkowskiego.
Wzywa wszelkie Władze tak cywilne jako
i wojskowe nad bezpieczeństwem i spokojnością w kraju czuwające,
aby Franciszka Jaśkiewicza lat 19 liczącego, czeladnika tkackiego,
ostatnio na kolonii Izabellów, gminie Wajsławice Okręgu
Szadkowskim przebywającego, obecnie przed wymiarem sprawiedliwości
się ukrywającego bacznie śledziły, a wrazie ujęcia Sądowi
tutejszemu lub najbliższemu pod ścisłą strażą odstawić
rozporządziły.
Piotrków d. 22 Grud. (3 Stycznia) 1861
r.
Sędzia Prezydujący,
Assesor Kollegialny, Chmieleński.
Dziennik Warszawski 1875 nr 201
N. D. 6297. Pisarz Trybunału Cywilnego
w Kaliszu.
Wiadomo czyni, iż na żądanie
Mathiasa Abramsohn, kupca w mieście Zduńskiej Woli zamieszkałego,
a zamieszkanie prawne u Antoniego Zgleczewskiego Patrona Trybunału w
Kaliszu, do subhastacji dóbr Stęszyce Tymieńskie czyli Tymieniec i
całego tego interesu obrane mającego, który to Patron stawać i
kroki prawne czynić będzie, w poszukiwaniu samy rs. 3,910 kop. 3 z
procentem od dnia 15 (27) Maja 1874 r. od beneficjalnych sukcesorów
Bolesława Siemiątkowskiego, a mianowicie Zygmunta i Antoniego
nieletnich Siemiątkowskich należnej, których opiekunką główną
jest Ludomiła ze Skrzyńskich Siemiątkowska, ich matka we wsi
Biskupicach okręgu Sieradzkim zamieszkanie prawne obrane mająca,
jako właścicieli dóbr Stęszyce z przyległościami i poszukiwaną
sumą obciążonych, protokółem Franciszka Roweckiego Komornika z
dnia 15 (27) i 16 (28) Listopada 1874 roku, w drodze przymuszonego
wywłaszczenia zajęte i zaaresztowane zostały ze wszystkiemi
przyległościami ale bez inwentarza.
DOBRA ZIEMSKIE
Stęszyce Tymieńskie czyli Grzymatne,
zwykle Tymieniec zwane, składające się z folwarku i wsi Tymieniec,
z kolonji Izabelów i Andrzejów z wszelkiemi przyległościami i
przynależytościami, znajdującym się w nich borem, lasem i
zagajnikami, z wyłączeniem gruntów na których włościanie są
uwłaszczeni. Dobra te należą do Antoniego i Zygmunta nieletnich
Siemiątkowskich Bolesława Siemiątkowskiego dzieci, jego
beneficjalnych sukcesorów, a zostają w posiadania dzierżawnem
Zygmunta Iłowieckiego, z mocy kontraktu dzierżawnego przed
Paszkowskim Rejentem w Kaliszu z d. 22 Czerwca (4 Lipca) 1873 r. do
1882 r. za rs. 1,350 rocznie. Graniczą na północ z gruntami
włościańskiemi wsi Tymieniec i dobrami Korczew, na wschód i
południe z Stęszycami i Izabelinowem, na zachód z kolonją
Izabelinów i lasem Woli Mięckiej. Położone w okręgu Szadkowskim,
powiecie Sieradzkim, gubernji Kaliskiej, należą do gminy
Wojsławice, a do parafji Korczew. Odległe od miasta Sieradza wiorst
13, od Zduńskiej Woli wiort 2, od osady Szadek wiorst 9, a od
Kalisza 62.
Znaczniejsze zabudowania w folwarku
Stęszyce Tymieńskie: dwór z cegły palonej o 3 kominach, 5
pokojach, zajmuje go dzierżawca Zygmunt Iłowiecki, oficyna z cegły
palonej murowana, stodół dwie, owczarnia, kuźnia, dom dla ludzi o
8 izbach, dom karczma, w którym szynkuje trunki Wincenty Barczyński,
przy nim stajnia zajezdna i budynek, sala do tańczenia. Dom o 1
kominie, oraz wiatrak w polu położone, połowę domu i wiatrak
dzierżawi Wincenty Wilczyński za rs. 60 rocznie, a druga połowa
tego domu należy do uwłaszczonego włościanina. Za dworem jest
ogród owocowy i warzywny w którym drzew owocowych około 450, zaś
dzikich około 1,100 i różne krzewy i staw zarybiony.
W kolonji Izabelów zabudowań
dworskich niemasz, tylko Krystjan Linder, August Rychter i Józef
Miłosiński w własnych domach szynkują trunki głównego
dzierżawcy propinacji Wincentego Prądzyńskiego. Na kolonji
Andrzejów podobnie zabudowań niemasz. W boru przy kolonji Izabelów
jest dom, w tym mieszka Wojciech Wiśniewski podleśny. Grunta należą
do klasy II, III i IV. Rozległości wynosi włók 59, mórg 24,
prętów 13, miary nowopolskiej czyli dziesiatyn 900. W tej
przestrzeni znajduje się lasu i zagajników włók 49, mórg 6,
prętów 75. Z tej przestrzeni w miejscowości Klunek sprzedano już
kupcom Ludwikowi i Salomonowi Jaffe włók 10, mórg 3, prętów 180,
na tej przestrzeni jest dom i stodoła. Inwentarze należą do
własności dzierżawcy. Podatki w ciągu roku opłacane wynoszą
rsr. 303 kop. 31. zaległych jest rs. 144 kop. 99. Obszerniejszy opis
dóbr zajętych znajduje się w protokóle zajęcia i w zbiorze
objaśnień i warunków licytacyjnych, które tak u Pisarza
Trybunału, jako też i u Antoniego Zgleczewskiego Patrona sprzedaż
popierającego przejrzane być mogą.
Zajęcie w kopjach doręczono: Józefowi
Gadomskiemu Pisarzowi Sądu Pokoju w Szadku i Michałowi Czekalskiemu
Wójtowi gminy Wojsławice obu do rąk własnych dnia 4 (16) Grudnia
1874 r., wniesiono do księgi dóbr Stęszyce Tymieńskie dnia 1 (13)
Stycznia 1875 r., a do księgi zaaresztowań u Pisarza Trybunału w
Kaliszu dnia 6 (18) Stycznia t. r.
Sprzedaż odbywać się będzie na
audjencji Trybunału Cywilnego w Kaliszu.
Pierwsze ogłoszenia warunków
sprzedaży odbędzie się dnia 20 Lutego (4 Marca) 1875 r. o godzinie
10 z rana.
Kalisz d. 6 (18) Stycznia 1875 r.
Skoczyński.
Skoczyński.
Warunki sprzedaży w dniach 20 Lutego
(4 Marca), 6 (18) Marca i 20 Marca (1 Kwietnia)
1875 r. ogłoszono. Po oddaleniu sporów
w d. 16 (28) Kwietnia t. r. dobra powyższe przygotowawczo
przysądzone zostały Patronowi Antoniemu Zgleczewskiemu za sumę
rsr. 20,000
wyrokiem Trybunału z dnia 26 Czerwca
(8 Lipca) 1875 r. do dalszego popierania tej subhastacji w miejsce
Mathiasa Abramsohna podstawieni zostali Józef Fuchs wierzyciel sumy
rs. 2,604 i Mojżesz Dawid Roth wierzyciel sum rs. 3,000 i rs. 1,600
kupcy w mieście Kaliszu zamieszkali, przez Hipolita Grodzieckiego
Patrona działający. Poczem Trybunał wyrokiem z
d. 9 (21) Września 1875 r. oznaczył
termin do odbycia stanowczego przysądzenia tychże dóbr
na dzień 16 (28) Października 1875 r.
godzinę 10 z rana, w którym licytacja rozpocznie się od
sumy rs. 20,000.
Kalisz d. 10 (22) Września1875 r.
Skoczyński.
Goniec Łódzki 1903 nr 20
Zduńska Wola.
Pan X. obywatel z
sąsiedztwa podaje nam interesujące dane dotyczące wytwórstwa w
Zduńskiej Woli i projektuje sposoby ulepszenia go. Oto co pisze:
„Miasto nasze,
liczące kilkadziesiąt tysięcy ludności (biorąc w rachubę i
tkaczy z okolicznych wsi, wyrabiających towar dla fabrykantów w
Zduńskiej Woli) zbyt wolno się rozwija. Ujemne warunki wzrostu są
następujące:
Miasto utrudniony ma
kredyt, nie posiadając Towarzystwa kredytowego i hypoteki w miejscu.
Najgłówniejsze jednakże
złe wynika z następującej przyczyny:
Zduńska Wola i sąsiednie
wsie wyrabiają tygodniowo około 30,000 sztuk surowego towaru, który
dla wykończenia musi być oddany do farbiarni—apretury.
Przecięciowo, średnia apretura wykończa tygodniowo 2,000 sztuk
towaru, czyli Zduńska Wola, ażeby mogła swój towar przerobić w
miejscu, potrzebuje 5 apretur. Tymczasem, z powodu braku wody,
Zduńska Wola nie posiada ani jednej apretury i zmuszona jest surowy
towar oddawać do odpowiednich farbiarni w Łodzi, Tomaszowie i
Białostoku, tracąc naturalnie na transporcie i zwłoce. W ostatnich
czasach, z powodu ściślejszego stosowania prawa o zanieczyszczaniu
wód, nie wszystkie istniejące apretury będą mogły egzystować, a
nawet część takowych zaprzestała już funkcyonować i Zduńska
Wola znalazła się w przykrem położeniu. Powstał więc projekt
założenia apretur w środku miasta i za miastem ponad rzeką
Brodnicą, płynącą równolegle, o kilkadziesiąt zaledwie kroków
obok kolonii: Labelew, Rembieskie, Zamłynie i Raduchów.
Nie sądzę, ażeby
apretura w środku miasta była możliwą, a to nie tylko z uwagi na
nosy i zdrowotność mieszkańców, lecz i obowiązujące prawo. Woda
musi być oddaną sąsiadowi czystą, musi być filtrowaną, a na
filtrowanie potrzeba odpowiedniej miejscowości i znaczniejszej
przestrzeni.
Gdyby droga 3 rzędu z
Izabelewa ku Ra- duchowowi nie była tak piaszczystą, lecz —
szosą, to stanowczo po nad Brodnicą miejscowość byłaby
najwłaściwszą do założenia kilku nawet apretur.
Wiem, że czynione są w
tym kierunku starania, a to nietylko ze względu na farbiarnie, lecz
i dlatego, że okolica położona za
Izabelowem, do
przecięcia się z traktem i budującą się szosą z Szadku do Warty
w Boczkach, jest główną spiżarnią Zduńskiej Woli. Przeciwna
bowiem strona miasta produkty swoje woli odstawiać do Pabianic i
Łodzi. Za izabelewem znajdują się
kopalnie torfu: w Raduchowie, Boczkach, Rososzycy, Miłobędziu,
Chorążce, Woli Flaszczynej; lasy z Wojsławic, Rososzycy, Rożdżał,
Ralewic, Prusinowic i Zadzimia, lasy rządowe i majorackie,
dostarczają opału do Zduńskiej Woli. Ta okolica, drogą na
Izabelew, dostarcza kamieni tak pod budowę domów, jak i reperacyę
dróg I rzędu z Łodzi do Kalisza, a wskutek nasypu kolei żelaznej,
dowóz długiego budulcowego drzewa z tej strony miasta jest tylko
możliwy pod tunelem, przy końcu wsi Izabelew. Jest więc
koniecznem, ażeby z uwagi na dalsze istnienie miasta, dobrobyt
mieszkańców miasta i okolicy, starania o budowę drogi szosowej
przez Izabelew w stronę Zamłynia, uwieńczone zostały pomyślnym
skutkiem.
Zarząd kolei kaliskiej
nie obliczył się z interesami i ruchem mieszkańców naszego
miasta. Dziś już z powodu szczupłej budowy dworca kolejowego,
podróżni w większej połowie wyczekiwać muszą na dworze, a
będzie gorzej, gdy otwarty zostanie ruch prawidłowy i przewóz
towarów"
Jak się dowiadujemy
w ostatniej chwili, uchwałą gminy Wojsławice
z dnia 12 stycznia, droga ta za nr. 4 przez Izabelew w stronę
Zamłynia została przyjętą w poczet dróg II rzędu i budowa szosy
ma się niezwłocznie rozpocząć. Nadto dodać możemy, że w
Raduchowie znajduje się odpowiednia miejscowość do założenia
apretury, tem więcej, że na miejscu jest bogaty pokład torfu na
opał.
Zainteresowani w budowie
apretury bliższe szczegóły mieć mogą udzielane przez sędziego
gminnego w Szadku i adw. przs. Aleksandra Mogilnickiego w Łodzi.
_________________________________________________________________________________
Tydzień Piotrkowski 1905 nr. 16
_________________________________________________________________________________
Gazeta
Kaliska 1905 nr 101
Podpalenie.
We wsi Izabelin, pod Zduńską Wolą, pow.
sieradzkiego, jak donosi „Warsz. Dniew.", syn miejscowego
wójta w przystępie pomięszania zmysłów podpalił kancelarję
gminną. Część papierów uratowano.
Gazeta Świąteczna 1911 nr 1596
Zaginął weksel na rubli 300,
wystawiony przez małżonków Kaweckich na zlecenie małżonków
Knopów. Ostrzega się przed nabyciem go. Józef Knop w Izabelowie,
gmina Wojsławice, poczta Zduńska-Wola, w guberńji kaliskiej.
— (s) Z gminy Wojsławice. Nie wiem czy która gmina w pow. sieradzkim, wykazuje tak wielki rozwój straży ogniowych, jak gm. Wojsławice. Mianowicie ma ona tylko 12 wsi, a straży posiada 6, czyli na każde dwie wsie przypada jedna straż. W gm. tej straże istnieją we wsiach następujących: w Pratkowie, Zamłyniu, Zborowskich, Izabelowie, Korczewie i Wojsławicach. Straż w Pratkowie posiada własną orkiestrę.
Podkreślić również należy, że straże te posiadają dostateczny tabor narzędzi pożarniczych, za wyjątkiem straży świeżo zorganizowanych. Na strażach wymienionych jeszcze nie koniec, gdyż projektuje się jeszcze założenie dwuch straży, które w roku przyszłym napewno powstaną. Byliśmy radzi dowiedzieć się jak się przedstawia rozwój straży ogniowych w innych gminach pow. sieradzkiego.
J. K.
Obwieszczenia Publiczne 1920 nr 41a
Rejestry handlowe.
Do rejestru handlowego, działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy:
d. 31 października 1919 r.
pod Nr. 2556 „Józef Kubiński", handel wyrobami rzeźniczemi we wsi Izabelów, gm. Wojsławice, pow. Sieradzkiego; właściciel Józef Kubiński we wsi Izabelów.
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
4140 „Leon Kosztowny", handel resztkami towarów łokciowych na targach i jarmarkach z siedzibą w Izabelowie, gm. Wojsławice, pow. Sieradzkiego. Właśc. Leon Kosztowny w Izabelowie.
4142 „Karol Ginter", handel manufakturą na jarmarkach i targach, z siedzibą w Izabelowie, gm. Wojsławice, pow. Sieradzkiego. Właśc. Karol Ginter w Izabelowie,
4143 „Grzegorz Klimczak", handel towarami łokciowemi na targach i jarmarkach z siedzibą w Izabelowie, gm. Wojsławice, pow. Sieradzkiego. Właśc. Grzegorz Klimczak w Izabelowie.
4145 „Władysław Paradziński", handel łokciowizną w Izabelowie, gm. Wojsławice, pow. Sieradzkiego. Właśc. Władysław Paradziński w Izabelowie.
4147 „Edmund Hoppe", sprzedaż towarów łokciowych na targach i jarmarkach w Izabelowie, gm.Wojsławice, pow. Sieradzkiego. Właśc. Edmund Hoppe w Izabelowie.
4153 „Robert Graif", handel łokciowizną po wsiach i miastach z siedzibą w Izabelowie, gm. Wojsławice, pow. Sieradzkiego. Właśc. Robert Graif w Izabelowie.
4172 „Michał Kwiatkowski", handel towarami łokciowemi na targach i jarmarkach, z siedzibą w Izabelowie, gm. Wojsławice, pow. Sieradzkiego. Właśc. Michał Kwiatkowski w Izabelowie.
4174 „Konrad Dombrow", sklep rzeźniczy w Izabelowie, gm. Wojsławice, pow. Sieradzkiego. Właśc. Konrad Dombrow w Izabelowie.
Obwieszczenia Publiczne 1922 nr 53a
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
d. 31 stycznia 1922 r.
4139 „August Konlacz", sprzedaż towarów łokciowych w resztkach na targach i jarmarkach z siedzibą w Izabelowie, gm. Wojsławice, pow. Sieradzkiego. Właśc. August Konlacz w Izabelowie,4140 „Leon Kosztowny", handel resztkami towarów łokciowych na targach i jarmarkach z siedzibą w Izabelowie, gm. Wojsławice, pow. Sieradzkiego. Właśc. Leon Kosztowny w Izabelowie.
4142 „Karol Ginter", handel manufakturą na jarmarkach i targach, z siedzibą w Izabelowie, gm. Wojsławice, pow. Sieradzkiego. Właśc. Karol Ginter w Izabelowie,
4143 „Grzegorz Klimczak", handel towarami łokciowemi na targach i jarmarkach z siedzibą w Izabelowie, gm. Wojsławice, pow. Sieradzkiego. Właśc. Grzegorz Klimczak w Izabelowie.
4145 „Władysław Paradziński", handel łokciowizną w Izabelowie, gm. Wojsławice, pow. Sieradzkiego. Właśc. Władysław Paradziński w Izabelowie.
4147 „Edmund Hoppe", sprzedaż towarów łokciowych na targach i jarmarkach w Izabelowie, gm.Wojsławice, pow. Sieradzkiego. Właśc. Edmund Hoppe w Izabelowie.
4153 „Robert Graif", handel łokciowizną po wsiach i miastach z siedzibą w Izabelowie, gm. Wojsławice, pow. Sieradzkiego. Właśc. Robert Graif w Izabelowie.
4172 „Michał Kwiatkowski", handel towarami łokciowemi na targach i jarmarkach, z siedzibą w Izabelowie, gm. Wojsławice, pow. Sieradzkiego. Właśc. Michał Kwiatkowski w Izabelowie.
4174 „Konrad Dombrow", sklep rzeźniczy w Izabelowie, gm. Wojsławice, pow. Sieradzkiego. Właśc. Konrad Dombrow w Izabelowie.
Obwieszczenia Publiczne 1923 nr 45
Wydział hipoteczny,
powiatowy, w Sieradzu obwieszcza, iż na d. 6 września 1923 r.
wyznaczony został termin zamknięcia postępowań spadkowych po
zmarłych:
2) Marji Krauze,
współwłaśc. nieruch. we wsi Izabelowie,
gm. Wojsławice, oznaczonej rep. hip.
Nr. 2;
Osoby interesowane winny
zgłosić w oznaczonym terminie prawa swoje, pod skutkami prekluzji.
Obwieszczenia Publiczne 1927 nr 38a
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
d. 11 lutego 1927 r.
7660. „Otto
Ginter" — sklep spożywczo -
kolonjalny ze
sprzedażą mięsa, wyrobów mięsnych i pieczywa we wsi Izabelowie,
gm. Wojsławice,
pow. sieradzkiego. Właśc. Otto Ginter, zam. w Izabelowie.
7692. „Augustyn
Bejmert" — sklep kolonjalno - spożywczy ze sprzedażą mięsa
i wyrobów mięsnych we wsi Izabelowie, gm.
Wojsławice, pow. sieradzkiego. Właśc.
Augustyn Bejmert, zam. w Izabelowie.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1928 nr 1
Na zasadzie
postanowienia Wojewody Łódzkiego z dnia 25.10 1927 r. L. BP.
2277-2, wciągnięto do rejestru Stowarzyszeń i Związków Nr. 1660,
Towarzystwo Ochotniczej Straży Pożarnej w Szabelowie,
powiat Sieradz.
Łódzki Dziennik Urzędowy
1928 nr 9
Starostwo Sieradzkie
stosownie do art. 222 p. 4 Ust. z dnia 19. IX. 1922 r. Dz. Ust. 102,
poz. 936 — ogłasza, że dnia 15 grudnia 1927 r. zatwierdzony
został statut spółki wodnej we wsi
Izabelów, gm. Wojsławice.
Spółka wodna nosi nazwę
„Izabelów".
Celem spółki jest
osuszenie gruntów członków spółki według przedłożonego
Starostwu projektu technicznego.
Statut Spółki wodnej
uchwalony przez członków na zebraniu w dniu 25 marca 1927 r.
ułożony został według wymogów okólnika Min. Rob. Publ. z dnia
20. VII. 1923 r. Nr. 417/23 (Monitor Polski Nr. 161, poz. 225).
Sieradz, dnia 4 czerwca
1928 r.
Starosta: w z. (—)
Drożański
Goniec Sieradzki 1928 nr 159
— (s) Z gminy Wojsławice. Nie wiem czy która gmina w pow. sieradzkim, wykazuje tak wielki rozwój straży ogniowych, jak gm. Wojsławice. Mianowicie ma ona tylko 12 wsi, a straży posiada 6, czyli na każde dwie wsie przypada jedna straż. W gm. tej straże istnieją we wsiach następujących: w Pratkowie, Zamłyniu, Zborowskich, Izabelowie, Korczewie i Wojsławicach. Straż w Pratkowie posiada własną orkiestrę.
Podkreślić również należy, że straże te posiadają dostateczny tabor narzędzi pożarniczych, za wyjątkiem straży świeżo zorganizowanych. Na strażach wymienionych jeszcze nie koniec, gdyż projektuje się jeszcze założenie dwuch straży, które w roku przyszłym napewno powstaną. Byliśmy radzi dowiedzieć się jak się przedstawia rozwój straży ogniowych w innych gminach pow. sieradzkiego.
J. K.
Obwieszczenia Publiczne 1929 nr 84
Wydział cywilny
sądu okręgowego w Łodzi, na zasadzie art. 1777-8 U.P.C. oraz
zgodnie z decyzją z dnia 26 lipca 1929 r., obwieszcza, że na skutek
podania Augusty Konwiszer, zamieszkałej w Łodzi, ulica Główna 36,
wdrożone zostało postępowanie, celem uznania Edwarda Konwiszera,
za zmarłego, i z mocy art. 1777-8 U.P.C., wzywa tegoż Edwarda
Konwiszera, męża petentki, a syna Gotlieba i Wilhelminy z Berów,
urodzonego w Izabelowie, gm. Wojsławice,
pow. sieradzkiego, w dniu 9 lipca 1876 roku. ostatnio zamieszkałego
w Łodzi, obecnie, po zaciągnięciu w 1914 roku do wojska
rosyjskiego, niewiadomego z miejsca pobytu, aby w terminie
sześciomiesięcznym, od daty opublikowania niniejszego, stawił
się w kancelarii wydziału cywilnego sądu okręgowego w Łodzi,
przy ulicy St. Żeromskiego Nr. 115, albowiem po tym czasie nastąpi
uznanie go za zmarłego.
Nadto wydział cywilny
sądu okręgowego w Łodzi wzywa wszystkich, którzy o życiu lub
śmierci pomienionego Edwarda Konwiszera posiadają wiadomości, aby
o znanych sobie faktach zawiadomili sąd najpóźniej w oznaczonym
wyżej terminie do sprawy Z. 837/29.
Obwieszczenia Publiczne 1930 nr 21a
Wpisy do rejestru handlowego.
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu, wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
dnia 7 listopada 1929 roku
11156. „Marjanna
Kubińska", sklep spożywczy ze sprzedażą wyrobów
mięsnych w kol. Izabelów. gminy Wojsławice, powiatu sieradzkiego.
Istnieje od 1929 roku. Właśc. Marjanna Kubińska, zamieszkała w
koloni Izabelów.
Obwieszczenia Publiczne 1930 nr 24a
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu, wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
dnia 4 listopada 1929 roku
4174. Do rejestru
firmy: „Konrad Dombrow", sklep rzeźniczy w Izabelowie, gminy
Wojsławice, pow. sieradzkiego, jak następuje: „Konrad Dombrow",
sklep rzeźniczy w kolonji Rozomyśl, gminy Zduńska - Wola, powiatu
sieradzkiego. Właściciel Konrad Dombrow, zamieszkały w kolonji
Rozomyśl. Przedsiębiorstwo w Izabelowie zostało zlikwidowane.
_________________________________________________________________________________
Ziemia Sieradzka 1930 marzec
_________________________________________________________________________________
Obwieszczenia Publiczne 1932 nr 95
Sąd okręgowy w Kaliszu,
na mocy art. 1777-6 U. P. C., obwieszcza, iż na skutek decyzji sądu
z dnia 1 października 1932 r. zostało wdrożone postępowanie
o uznanie za zmarłego Antoniego Borkierta, syna Edwarda i
Marjanny z Bartonów, urodzonego w dniu 21 maja 1881 roku w
Izabelowie, wobec czego sąd wzywa go, aby w terminie 6-miesięcznym
od dnia wydrukowania niniejszego zgłosił się do sądu, gdyż w
przeciwnym razie, po upływie tego terminu zostanie przez sąd
uznany za zmarłego; wzywa się wszystkich, którzyby wiedzieli
o życiu lub śmierci Antoniego Borkierta, aby o znanych sobie
faktach zawiadomili sąd okręgowy w Kaliszu w powyższym
terminie; nadto sąd nadmienia, że Antoni Borkiert był stałym
mieszkańcem gminy Męka, powiatu sieradzkiego. (Nr. sprawy I.Z.J.
326/32).
Echo Sieradzkie 1932 5 lipiec
ZBYT WIELE SZUMU
O NIC. NIEPOTRZEBNE WYJAZDY STRAŻY SIERADZKIEJ.
Sieradzka Ochotnicza Straż
Pożarna znana jest w całem województwie, jako najlepiej
wyszkolona.
Z pomocą zawsze idzie
zagrożonym domostwom, nietylko w swojem mieście, lecz także w
powiecie. Bardzo często zdarza się, że we wsi odległej o kilka, a
nawet kilkanaście kilometrów zapali się stodoła lub dom.
Posterunek policyjny zostaje zawiadomiony, a ten zkolei zawiadamia
straż lub najbliższego trębacza, potem zaś robi się ogromny szum
i alarm. Spokojni mieszkańcy zaalarmowani trąbkami, porzucają
wszystko i śpieszą zobaczyć, czy aby ich sąsiad się nie pali, a
przez to samo, czy nie zagraża im
niebezpieczeństwo. Trzeba bowiem nadmienić, że nikt z mieszkańców
nie jest dobrze poinformowany i nie wie w jaki sposób odróżnić
pożar na prowincji od pożaru w mieście.
Zawsze wszystkie trąbki
puszczone są w ruch, i po całem mieście rozlega się przeraźliwe
i niemiłosierne wycie.
Przyczyną tego, w dużej
mierze, jest fakt, że po większej części trąbią chłopcy,
którym to sprawia wielkie przyjemności. Alarm trąbkowy jest nie
poto, jak się często zdarza, że stanie sobie trębacz pod domem i
kilkanaście minut trąbi. Służy natomiast w pierwszym rzędzie
poto, aby wszystkich strażaków, którzy bądź to pracują, bądź
to śpią, wezwać.
Podobno jest syrena,
która się odzywa wtedy jak
się pali miasto. W tym wypadku alarm jest potrzebny, aby nietylko
straż, lecz wszyscy kto może, szli na ratunek zagrożonym
domostwom.
U nas pożary w mieście
zdarzają się rzadko. Na wsi natomiast dosyć często. Zapali się
pojedyńczo stodoła lub dom, dalsze rozszerzenie ognia jest
wykluczone, niebezpieczeństwo innym gospodarstwom nie zagraża.
Straż jest zawezwana na
pomoc. Trzeba wiedzieć, że dzisiaj prawie w najmniejszej wiosce
jest miejscowa straż, wyposażona w jaki taki
tabór. Tymczasem u
nas robi się alarm, strażacy rzucają swe normalne
zajęcia, biegną ile sił starczy do remizy, aby być zawsze
pierwszymi. Są tacy co jadą na rowerach, dorożkach, a nawet na
samochodach. Następuje szybki wyjazd na samochodach. Lecz bardzo
często zdarza się tak, że z połowy drogi się zawraca, lub
dojeżdża się do miejsca pożaru i przez ten czas pożar zgasł.
Na spalenie pojedyńczej
stodoły lub domu dużo czasu nie potrzeba. Auto dojedzie prędzej,
lecz końmi znacznie później. Chodzi bowiem o sam fakt, że podobne
wyjazdy są zupełnie niepotrzebne. Jeżeli jest pożar, zagrażający
sąsiedztwu, lub nawet całej wsi, wtedy sieradzka straż, jako
dobrze wyćwiczona jest potrzebna. Każdy taki wyjazd ponosi za sobą
koszty. Wiemy, że straż utrzymuje się z ofiarności mieszkańców.
Czasy są ciężkie, więc i to się odbija również na straży. Po
co robić niepotrzebne wydatki.
Ostatnio był pożar
we wsi Izabelów odległej o 6 kilometrów od Sieradza. Straż
pojechała. Gdy przybyła dopalała się już stodoła i prawic nic
nie robiąc zawróciła zpowrotem.
Echo Sieradzkie 1932 26 październik
Z WYSTAWY W SIERADZU.
Staraniem Okręgowego
Towarzystwa Organizacyj
i Kółek Rolniczych urządzono w dniu 21 bm.
w sali Teatru Miejskiego w Sieradzu wystawę
prac przysposobienia rolniczego młodzieży,
samodzielnych gospodarzy i Kół Gospodyń Wiejskich.
O godz. 10 rano
odbyło się nabożeństwo w kościele SS. Urszulanek, które
odprawił ks. prof Bińkowski, zaś podniosłe okolicznościowe
kazanie wygłosił
ks. proboszcz Fr.
Jabłoński z Wągłczewa, poczem wszyscy
uczestnicy przy dźwiękach orkiestry strażackiej ruszyli przed
teatr, gdzie po kilkuminutowem oczekiwaniu przybył p. starosta inż.
Boryssowicz, naczelnik
Wydziału Wojewódzkiego Szustak i dyrektor Wojewódzkiego Związku
Organizacyj i Kółek Rolniczych p. Kawczak.
Pierwszy
zabrał głos p. starosta, który w
krótkich słowach scharakteryzował znaczenie przysposobienia
rolniczego oraz dziękował za wzięcie tak licznego udziału w
wystawie; wkońcu zwrócił się z prośbą do delegata z Województwa
p. Szustaka o przecięcie wstęgi i otwarcie wystawy. Po dokonaniu
tej ceremonji wszyscy weszli
do sali badawczo
oglądając wystawę.
Na wstępie rzucała
się w oczy hodowla
królików, kur, gołębi i warzywa Działu
Pracy więzienia sieradzkiego. Króliki: t. zw.
Kastor - Rex na
męskie futra 14—18 zł, Chinchile - Rex
na damskie futra (kołnierze) sztuka 12—15
zł., Angory -
Białe wełna z nich jest przeznaczona na najdroższe przetwory
wełniane, przedewszystkiem na lotnictwo i narciarstwo sztuka 18—23
zł. Duże kury Karmazynki
(rasa amerykańska) gołębie grzywacze
oraz obszerny dział warzyw.
Następnie obszerny dział
ziemiopłodów Związku Młodzieży
Ludowej, którzy wzięli udział z Potoka, Orzeszyna, i Brzeźna.
Według książek jakie prowadzę poszczególne związki sprawdzane
przez instruktorów wykazano, że na 1 ha rodzi się, zaledwie według
kategoryj ziemi i uprawy: kukurydza 119 korcy, cebula 360—480
korcy, buraki
822—1.382 k., Mak 20, marchew czerw., 648 korcy, marchew
biała 542, kartofle wcześnie jadalne 436 korcy
i t. d.
Nadto Koło
Młodzieży z Brzeźna wystawiło
piękne
roboty bieliźniane jak haftowane w
kolorach serwety, obrusy, bluzki, fartuchy
i t. p.
Podobny dział
wystawiło Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej: Złoczew stos
buraków, których plon
wykazał z 1 ha 1,413 korcy, dalej
z Burzenina dało się zauważyć piękne godło państwa zrobione z
kukurydzy, zaś z Sieradza i Wróblewa zbiory nasion ogrodowych i
hodowla kwiatów z pięknemi ogródkami. Również S. M. P. wzięło
udział z Klonowy, Wągłczewa
i Małkowic.
Zespół Rolny
Strzelecki z Izabelowa i Rossoszycy buraki z 1 ha 1000—1260 korcy,
oraz z Burzenina piękny koński ząb.
Koło Gospodyń
Wiejskich z Orzeszyna przetwory owocowe i surowe warzywa, dalej Koła
te z Wróblewa, Wągłczewa, Brzeźna, Smardzewa i Kobierzyna
przetwory owocowe marynaty ogrodowe
warzywa itp.
Kółko Rolnicze Wrząca stos buraków, których
waga jednego wynosi 4 i pół kg. zaś z 1
ha zebrano 1620 korcy buraków i 180 liści.
Dalej rasowa
hodowla kur p. Nejmana z Krobanowa gm.
Zd. Wola.
Przyznane nagrody
przez komisję wystawową podamy później.
Echo Sieradzkie 1933 19 październik
KOGO NAGRODZONO?
W związku z Wystawą Rolniczą w Sieradzu w dniach 13, 14 i 15 b. m. Okręgowe Tow. Org. i Kółek Roln., przyznało nagrody następującym osobom:
1) STOWARZYSZENIE MŁODZIEŻY POLSKIEJ.
BURZENIN.
Świątek Wład. I nagrodę, Maranda Józef II, W[...]dowski Eugenjusz III, zespołowe i indywidualne za wychowanie królików, Kołodziejska Helena 1 Klimczakówna Marja II za uprawę kukurydzy, Wrocińska Lucyna I. Władowska Helena II, za uprawę kwiatów. Nadto Stowarzyszenie Mł. Pol. otrzymało kołową nagrodę II stopnia.
SZADEK.
Zabłocka Janina I. Pietrasiówna Marja II za uprawę marchwi,
CHARŁUPIA WIELKA.
Izydorek Stan. I, Budowski Wład., II, Bednarek Stan. II. zespół powiatowy za uprawę buraków.
Szynarska Janina I, Walczakówna Janina II, za uprawę cebuli.
BRZEŹNO.
Kowalczykówna Zenobja za uprawę
ogródków kwiatowych III zesp. Owczarkówna Katarzyna III, przodownicze, Sosicka Emilia II zespół powiatowy.
WARTA.
Nowicka Marja II, Nowakówna Józefa III. Andrysiewiczówna Janina III powiatowa za uprawę ogródków kwiatowych.
SIERADZ.
Gawronówna Zofja I, Szmitówna Stanisława II, za uprawę kwiatów.
2) NAGRODY ZWIĄZKU MŁODZIEŻY LUDOWEJ.
KROBANÓW.
Nowicka Marja II zesp. za uprawę ogródków kwiatowych, Gozdalikówna Zofja I zesp. powiatowy, Stemczewski Leon II Gwizdalski Antoni I powiat za uprawę soi.
ORZEŻYN.
Mecwel Józef I, Janicki Miecz. II. Janiakówna Helena III za uprawę cebuli.
SZADKOWICE.
Nastarowicz Józef II. Turajczyk Józef III oraz Turajczyk Bol. II przodow. i I powiatową zespołową za uprawę buraków.
BRZEŹNO. Królak Ignacy I. Wróblewska Irena II i Nieciejewski Hieronim III za uprawę soi.
MĘKA.
Gockówna Wład. II, Gawron Józefa III za uprawę buraków.
Ośrodkówna Bol. I, Kuśnierkówna Ma[rja] II za uprawę marchwi.
Zarnecki Miecz. II Kozak Edm. III Musialski Józef I przodownicze za uprawę ziemniaków. Rosiak Józef I. Rosiakówna Janina II, pozatem ZML z Potoku otrzyma[li] pierwszą kołową za uprawę soi.
BRZEŹNO.
ZML otrzymał trzecią połową.
IZABELÓW.
Majkowski Sergjusz I. Różański Tad. II,
za uprawę końskiego zęba.
BURZENIN.
Kofłodziejski Klemens III przodow. i [I] zespołowa powiatowa za uprawę marchwi.
Honorowe nagrody za pracę w organizacji Młodzieży otrzymali: p. Boczko Jan nauczyciel z Brzeźna, p. Froncali Bronisław organ. z Charłupi Wielkiej, p. R[udnicka] Aniela z Brzeźna, p. Grud[...] Marja z Warty.
Za pracę w konkursach gospod[...] [...]modzielczych przyznano nagrody w konkursie obornika całemu szeregowi gospodarstw.
Z działu mleczarstwa przyznano nagrodę honorową p. Pokrace Józefowi z Brzeźnia za wyraźne ujęcie w wykresie rozwoju mleczarni w Brzeźnie.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1933 nr 21
ROZPORZĄDZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dn. 19 październ. 1933 r. L. SA. II. 12/14/33
o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu sieradzkiego na gromady.
Po wysłuchaniu opinji rad gminnych i wydziału powiatowego, zgodnie z uchwałą Wydziału Wojewódzkiego z dnia 18 października 1933 r. na podstawie art. 107 ustawy z dnia 23. III. 1933 r. o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) postanawiam co następuje:
§ 1.
XV. Obszar gminy wiejskiej Wojsławice dzieli się na gromady:
2. lzabelów, obejmującą: tartak Andrzejów, wieś lzabelów, kolonję lzabelów Andrzejów.
§ 2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Sieradzkiemu.
§ 3.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
Wojewoda:
wz. (—) A. Potocki
Wicewojewoda
Wicewojewoda
Echo Tureckie 1933 nr 24
W dniu 28 maja rb. o godzinie 16-ej w posesji należącej do Łaniewskiej Józefy zamieszkałej we wsi Proboszczowice, gminy Grzybki, wybuchł pożar, od którego spaliły się stodoła, obora i szopa z drzewa kryte słomą, oraz narzędzia rolnicze i różne sprzęty domowe. Ogólne straty wyrządzone przez pożar wynoszą około 2000 zł. W czasie ratowania mienia płonącego, został poważnie poparzony Rudecki Jan, zięć pokrzywdzonej. Ogień został zaprószony przez żebraka Lewandowskiego Stanisława lat 73, mieszkańca wsi Izabelów, gm. Wojsławice, pow. Sieradzkiego, który krytycznej nocy spał w spalonej stodole i po paru minutach po jego wyjściu wszczął się pożar. Żebrak został aresztowany i oddany w ręce władz sądowych.
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1933 8 grudzień
Zlikwidowanie nieuchwytnej szajki złodziejskiej.
Drób, króliki, rowery i weksle specjalnością włamywaczy.
Nowy sukces policji zduńskowolskiej.
Częste dotychczas wypadki kradzieży drobiu, rowerów, włamań do sklepów od pewnego czasu ustały prawie zupełnie. Zawdzięczać to można głównie energii naszej policji zduńsko-wolskiej, która po pełnych przygód żmudnych dochodzeniach wykryła i zlikwidowała nieuchwytną szajkę złodziejską.
W szajce tej główne role odgrywali mieszkańcy Zduńskiej Woli: Motka Jan (Sieradzka 4), Szymański Edward (Pastwisko), Wartalski Jan (Sieradzka 4), Wróblewski Roman (Stęszycka 14), Wartalski Konrad (Sieradzka 4) i obiecujący 14-letni Janek Maniecki (Stęszycka 14), wszyscy aresztowani i osadzeni w więzieniu w Sieradzu.
Pozatem oskarżeni zostali paserzy Kuźnik Karol ze wsi Poręby i Szulczewski z Izabelowa.
Dość sprytna ta szajka zaczęła od drobnych kradzieży drobiu, a skończyła na napadach i rabunkach.
Najpierw jak zwykle króliki były winne, piękne tłuste króliki p. Gallerta (z ul. Szadkowskiej) padły więc ofiarą złodziejaszków.
Następnie przyszykowane na święta gęsi p. Jakubowicza kury i gęsi p. Widawskiego padły również łupem szajki.
Po występach tych z drobiem dokonali kradzieży z włamaniem w sklepie Wysogrodzkiego (ul. Juljusza), gdzie skradli mydło, wyroby tytoniowe i inne, w sklepie Kona Hersza Dawida po włamaniu (ul. Stęszycka) zabrali wyroby tytoniowe i t. d., pozatem zapomocą wyrwania muru usiłowali dostać się do sklepu w domu p. Koszaka przy ul. Piłsudskiego. W tym samym mniej więcej czasie, skradli rower synowi komendanta posterunku P. P. w Izabelowie p. Kujawiakowi.
Za każde z tych przestępstw Sad Grodzki w Zduńskiej Woli skazał każdego z oskarżonych po 3 miesiące aresztu, w ten sposób na każdego wypadło po 18 miesięcy.
Nie dosyć na tem, szajka wymieniona odpowiadać będzie wkrótce o napad pod Sieradzem z bronią w ręku na przejeżdżającego furmana oraz o rabunek weksli na sumę 240.000 złotych, kiedy to napadnięty został goniec Spółdzielczego Banku Przemysłowego w Zduńskiej Woli.
Odbudowa powiatu sieradzkiego
Tempo prac budowlanych w powiecie sieradzkim jest bardzo ożywione. W bieżącym roku wydział Powiatowy wykorzystując pozostałą nadwyżkę budżetową z ubiegłego roku w sumie 19 i pół miliona złotych, przystąpił do budowy domu mieszkalnego dla pracowników samorządowych i lekarzy, zatrudnionych w szpitalu sieradzkim. Roboty rozpoczęto w kwietniu i już 15 września dom oddany zostanie do użytku. Gmach ten posiadać będzie 32 pokoje, podzielone na 6 mieszkań z łazienkami, światłem i centralnym ogrzewaniem.
Jeszcze w tym sezonie rozpoczęta zostanie budowa nowego pawilonu szpitalnego obliczonego na 120 łóżek. Znajdą tam pomieszczenie: dział chirurgiczny i położniczy. Koszt budowy —70 milionów złotych — pokryty będzie z nadwyżki budżetowej Wydziału Powiatowego i z dotacji państwa.
W ubiegłym tygodniu przejęte zostały już wykończone budynki, które mieścić będą międzyszkolną przychodnię dentystyczną oraz stację Opieki nad Matką i Dzieckiem.
Akcja budownictwa rozwija się nie tylko w Sieradzu, ale i na terenie powiatu. Budowany jest w tej chwili ośrodek zdrowia w Złoczewie, którego ukończenie przewidziane jest na październik. Zduńska Wola otrzymała nie dawno nowy ośrodek zdrowia, zatrudniający trzech lekarzy - specjalistów. Poza tym rozszerzany jest ośrodek zdrowia w Zachyniu*, który otrzyma w miejsce dotychczasowych dwóch izb— sześć dobrze wyposażonych pokojów przyjęć.
Na polu odbudowy gmachów szkolnych można również zanotować wielkie ożywienie.
Z początkiem roku szkolnego wybudowano jednopiętrowy gmach we wsi Izabelów gmina Wojsławice, w którym mieści się obecnie szkoła. Rozszerzane jest również powstałe w ubiegłym roku Liceum Pedagogiczne w Zduńskiej Woli, które wkrótce ma otrzymać i internat. Z braku funduszów i materiałów budowlanych wzniesiono baraki we wsiach Kłocko i Sokołów. Mieścić się w nich będą tymczasowo szkoły. Poza tym w Brzeźnie przebudowywany jest barak szkolny, który posiadać będzie centralne ogrzewanie i elektryczność.
W projekcie jest budowa szkół w Oraczewie i Charłupi — gmina Wróblew, w Męce, Klonowie, Roszycy i Szadku.
*Zadzimiu
Izabelów chce być wsią wzorową
Gdyśmy się znaleźli w Izabelowie odbywało się właśnie zebranie z gminnym pełnomocnikiem, na którym ustalono kandydatury do nowego zarządu gromadzkiego Związku Samopomocy Chłopskiej. Gospodarze gorąco dyskutowali kogo tu wysunąć na stanowiska członków zarządu, którzyby poprowadzili tak pracę, by w przyszłości Izabelów mógł się stać wsią wzorową. Tego bowiem domagają się wszyscy gospodarze obmyślając daleko idące plany. Nawet ewidencja kulała u nas — mówi ob. Skrobirando Zygmunt, który jest gminnym instruktorem rolnym. Niewiadomo było kto należy do Związku Samopomocy Chłopskiej, gdyż nie było legitymacji ani nie pobierano składek. Nic tedy dziwnego, że inne prace leżały odłogiem. Ale teraz napewno się u nas zmieni — mówią gospodarze — nasza wieś musi się stać wsią samopomocową. Podanie w tej sprawie zostało już zresztą złożone.
W dalszym ciągu dowiadujemy się o planach, jakie mają mieszkańcy Izabelowa. W pierwszym więc rzędzie po wyborach nowy zarząd zajmie się sprawą elektryfikacji Izabelowa. Wprawdzie jeszcze w lipcu złożono podanie do odpowiednich władz, gdyż wszyscy gospodarze zgodzili się spłacić przypadającą na nich część kosztów przeprowadzenia instalacji nawietrznej, ale niestety do tej pory nie było odpowiedzi. „Nasz nowy zarząd będzie więc musiał popchnąć sprawę gdzie trzeba — mówi starszy zażywny gospodarz, — bo inaczej to nie wiadomo jak długo wypadnie czekać". Są jeszcze i inne sprawy załatwienia. Na przykład założenie sadu. Wieś jest scalona, więc z łatwością można by założyć sad, któryby biegł poprzez wszystkie działki. Potrzebna jest w tym wypadku pomoc powiatu. Niestety, Zarząd Powiatowy ZSCH dotychczas nie zajął się energicznie tą sprawą.
Warto gospodarzy pouczyć o korzyściach, jakie mogą z tego płynąć, a w pierwszym rzędzie powinni wiedzieć drobni i średni rolnicy, że kredyty łatwiej uzyska grupa gospodarzy, która przystani do założenia kilkuhektarowego sadu.
Poza tym wszystkim — informuje nas już wspomniany raz ob. Skrobirando — planuje się założenie chodników i wybrukowanie ulicy wiejskiej no i rzecz jasna budowę Domu Ludowego. Spółdzielnia Gminna Samopomocy Chłopskiej również nie pozostaje w tyle i postanowiła uruchomić mleczarnię i pralnię.
By obraz w całości był wiemy należy jeszcze wspomnieć i o kobietach z Izabelowa (przecież przysłowie mówi, że światem rządzą mężczyźni — a kobiety nimi). Otóż koło Ligi Kobiet powstało w Izabelowie jakieś dwa miesiące temu. Dotychczas żadnej żywszej działalności nie wykazywało. Wiadomo, żniwa, omłoty, wykopki itd. po prostu nie było kiedy. Ale obecnie, jak zapewniają gosposie, sytuacja radykalnie się zmieni. W pierwszym rzędzie ma być zorganizowany kurs szycia i kroju, lub też kurs przetworów owocowych. „A no zobaczymy jak to będzie — mówią zawsze sceptyczne chłopy". My jednak wierzymy, że te ambitne plany Izabelowa zostaną zrealizowane. Oczywiście potrzebna jest pomoc powiatu tak w kredytach jak i w instrukcjach.
Miasto walczy o zdrowie wsi
Lekarze Uniwersytetu Łódzkiego we wsi Izabelów w pow. sieradzkim
W odległości 5 km od Zduńskiej Woli, w powiecie sieradzkim znajduje się wieś Izabelów. Długa ulicówka, której gospodarstwa rozsiadły się po obu stronach piaszczystej drogi, do 1945 zamieszkana była głównie przez Niemców. Dziś gospodarstwa te stały się niepodzielną własnością chłopów polskich mało i średnio rolnych.
Gospodarze tu mieszkający mają przeważnie po trzy do pięciu ha ziemi piaszczystej. Nie to jest jednak ważne. Ważniejszy jest fakt, że mimo iż wieś znajduje się blisko Zduńskiej Woli, do dziś jeszcze funkcje lekarza sprawowała „babka" — akuszerka. Jej prymitywne narzędzia i nieprzestrzeganie najprostszych zasad higieny stały się przyczyną wielu chorób i zakażeń u kobiet.
Zacieśnia się sojusz miasta i wsi
W ramach łączności ze wsią, w ostatnich dniach maja zawitała do wsi Izabelów ekipa robotnicza z PZPB Nr 5. Celem wycieczki było nawiązanie łączności kulturalno - oświatowej między chłopem a robotnikiem. W związku z tym przeprowadzono szereg rozmów i omówiono plany współpracy.
Jednocześnie towarzysząca robotnikom ekipa młodzieżowa nawiązała kontakt z młodzieżą Państwowego Liceum Rolniczego w Wojsławicach. Młodzież robotnicza pragnąc odwdzięczyć się licealistom-rolnikom za serdeczne przyjęcie, zaprosiła ich do Łodzi, aby pochwalić się swoimi osiągnięciami.
Wchodzące w skład ekipy kobiety-robotnice zwiedziły przed szkole w Izabelowie oraz Koło Gospodyń, przy czym zaprosiły delegację kobiet wiejskich do Łodzi.
Uczniowie Liceum Rolniczego postanowili na cześć święta ludowego oczyścić i zarybić staw wiejski i uporządkować boisko sportowe.
Młodzież Izabelowa nie chcąc pozostać w tyle, postanowiła oczyścić i uporządkować szkolne boisko sportowe.
Również i chłopi z Izabelowa podjęli zobowiązania: postanowili oni wysypać żwirem 5 km szosy przechodzącej przez ich wieś oraz wykopać po obu jej stronach rowy.
A. Pański
korespondent fabryczny
z PZPB Nr 5
1.700 maszyn
wyruszy do akcji siewnej
w województwie łódzkim
W spółdzielczych ośrodkach maszynowych woj. łódzkiego trwają ostatnie przygotowania do żniw. Do prac żniwnych przystąpi w woj. łódzkim 139 spółdzielczych ośrodków tj., dwa razy więcej niż w roku ubiegłym. Remontów maszyn dokonują we własnym zakresie poszczególne ośrodki maszynowe, ekipy technicznej obsługi rolnictwa oraz robotnicy łódzkich fabryk.
Ogółem w tegorocznych żniwach rolnicy mało i średniorolni woj. łódzkiego otrzymają do dyspozycji 1.700 różnych maszyn o trakcji motorowej i konnej.
Za wzorowe przygotowanie maszyn i najlepiej opracowany plan akcji żniwnej w woj. łódzkim wyróżniony został Władysław Owczarek, kierownik Ośrodka Maszynowego w Izabelowie pow. sieradzkiego
Od siewnika do ośrodka maszynowego...
Izabellów pracuje nad podniesieniem kultury rolnej
Izabellów, leżący na drodze ze Zduńskiej Woli do Sieradza należy do Gminy Wojsławice, posiada szkołę podstawową, posterunek MO, Gminną Spółdzielnię Samopomocy Chłopskiej i Spółdzielczy Ośrodek Maszynowy. Ośrodek jest najpóźniejszym nabytkiem.
W dużych halach, na betonowej podłodze, stoi 12 siewników, 2 traktory, 3 snopowiązałki, 2 kosiarki, żniwiarka, młocarnia, czyszczalnia, wały, śrutownik, pługi traktorowe i cały szereg mniejszych narzędzi i maszyn rolniczych. Do niedawna na miejscu, gdzie obecnie znajduje się ośrodek stały walące się stodoły resztówki majątkowej i poniewierały stare zniszczone pługi i brony. Wiele wysiłku i pracy kosztowało uruchomienie ośrodka oraz postawienie go na obecnym poziomie.
Może jednak będzie lepiej, gdy o historii ośrodka opowie pierwszy projektodawca, a obecny kierownik ośrodka ob. Władysław Owczarek.
— Myśl założenia ośrodka powstała jeszcze w 1947 r., lecz jej realizacja nastąpiła dopiero w rok później, gdy z Bolesławem Matusiakiem milicjantem z naszego posterunku wysłaliśmy zamówienie do Sieradza na maszyny. Nie myśleliśmy jeszcze wtedy właściwie o ośrodku maszynowym, ale tylko o kilku maszynach, które można by użyć do wiosennych robót w polu. O tym tvlko mówiono na zebraniach, planując, że otrzymane maszyny rozprowadzi się po gospodarstwach. Stało się jednak inaczej — opowiada w dalszym ciągu ob. Owczarek — zamówionych siewników nie otrzymaliśmy, ale zato dowiedzieliśmy się, że można założyć ośrodek maszynowy i ta myśl stała się dla nas celem. Za pośrednictwem Komitetu Powiatowego PZPR zgłosiliśmy nasz projekt do centrali rolniczej w Łodzi.
Długo czekano na odpowiedź i na zaakceptowane podania.
— Nareszcie — mówi ob. Owczarek dostaliśmy dwa pierwsze siewniki. Ale była już jesień, poza tym siewniki znajdowały się w PZGS w Skierniewicach. W grudniu 48 roku przydzielono nam dalsze dwa. Te maszyny przyniosły szczęście, gdyż pociągnęły za sobą nowe przydziały. W pierwszych dniach stycznia 49 roku dostaliśmy 4 siewniki i z Funduszu Ziemi 2 snopowiązałki konne, jedną traktorową, czyszczarnię z motorkiem, żmijkę, bejcownik, śrutownik, siewnik nawozowy i 3 wały. Teraz nachodził problem gdzie je pomieścić. Sześć siewników stało u mnie w stodole, resztę umieściliśmy u gospodarzy.
Maszyny zwieźliśmy z poszczególnych punktów, w których się znajdowały — mówi ob. Owczarek — i oddaliśmy do naprawy Fabryce Maszyn Rolniczych w Zduńskiej Woli. W międzyczasie prowadziło się roboty w polu, obsiewając 80 ha i czyniło starania o przyznanie resztówki.
Pod koniec marca Ośrodek otrzymał resztówkę. Zawrzała praca. Przygotowano halę na maszyny. Przyszły dalsze dwa siewniki i nowa kosiarka, a 27 kwietnia (też ważna data w historii ośrodka) pierwszy czeski traktor.
Od tej chwili — mówi ob. Owczarek — rozpoczęła się właściwie nasza działalność. Coraz więcej chłopów przychodziło zobaczyć co się robi w ośrodku i „przepytać" czy maszyny wezmą udział w tegorocznych żniwach Ośrodek zyskiwał na popularności. A my, pracownicy ośrodka mówiliśmy sobie, tak zresztą jak i wszyscy pomagający nam chłopi, że ośrodek musi wziąść udział w pracach żniwnych.
W kilka dni po traktorze nadeszły dwie nowe kosiarki czeskiej produkcji, pługi traktorowe i kultywator, a zaraz po tym jeszcze jeden traktor. Nastały żniwa. Ośrodek rozpoczął pracę. Do 1 sierpnia kosiarki skosiły 40 ha żyta, snopowiązałki 20 ha. W lipcu i początkach sierpnia traktory rozpoczęły podorywki, których do tej pory wykonano 15 ha. Wozami i platformą z ośrodka zwieziono 5 stert żyta.
— Praca już szła, ale myśmy wybiegali myślą naprzód — mówi ob. Owczarek. — Młocka — to było zadaniem ośrodka na najbliższą przyszłość, a brak młocarni bolączką. I znów nastąpiły starania i poszukiwania na Ziemiach Odzyskanych. Ale trud ten w pełni został nagrodzony. O, proszę spojrzeć, tam koło tej stodoły na uboczu — pokazuje ręką w stronę wsi; Przy stojącej na polu młocarni kręcili się ludzie, podając z pobliskiej sterty snopy zboża. Maszyna pracowała.
To byłby koniec — ob. Owczarek spojrzał na nas jakby chciał powiedzieć „A nie mówiłem, że nie ma nic ciekawego".
My jednak jesteśmy innego zdania. Ten ośrodek maszynowy — to wstęp do podniesienia kultury wsi i poziomu rolnictwa.
Razem oglądamy hale i stojące w nich maszyny. Każda na specjalnej drewnianej podstawce, oczyszczona i naoliwiona.
Obok przeprowadza się reperację starych budynków, kładzie się betonowe podłogi.
Otrzymaliśmy na remont istniejących budynków 389 tysięcy złotych — mówi ob. Owczarek. — W Okresie żniw prace zostały zahamowane, ale teraz po ich ponownym podjęciu przewidujemy zakończenie na 1 września. Mamy zamiar dokupić jeszcze dwa siewniki, aby w jesiennej akcji siewnej już wszystkie gromady obsłużone były przez siewniki spółdzielcze.
Oglądamy jeszcze traktory, wozy, platformy, księgowość ośrodka i musimy stwierdzić, że wszystko jest tu w nadzwyczajnym porządku. Słusznie więc, że ośrodek ten został wyróżniony jako jeden z najlepszych. (Jot.)
W Izabelowie będzie jaśniej
Rząd Polski Ludowej w trosce o dobro chłopa mało i średniorolnego przeprowadza cały szereg akcji mających na celu podniesienie wsi na wyższy poziom kultury i oświaty. Może najważniejszą z tych akcji jest elektryfikacja wsi.
Jedną z setek wsi, które przewidziano do elektryfikacji jeszcze w tym roku jest Izabelów gm. Wojsławice w powiecie sieradzkim. Prace przy wkopywaniu słupów i przeprowadzaniu dwu kilometrowej linii rozpoczęto jeszcze przed żniwami, jednak ze względu na wzmożenie prac w polu przerwano je i teraz dopiero po żniwach na nowo rozpoczęto.
Jakim wielkim dobrodziejstwem dla naszej wsi jest elektryczność to zrozumieliśmy dawno — mówi ob. Owczarek, członek Gminnego Komitetu Elektryfikacji, ale bez pomocy ze strony państwa na realizację tego planu musielibyśmy czekać jeszcze dziesiątki lat. Państwo przyznało nam na ten cel dotację w wysokości 700 tysięcy złotych, co pozwoliło na zakup słupów i rozpoczęcie robót elektryfikacyjnych.
Minimalną część pieniędzy, która pozostała do dopłacenia, pokryją chłopi.
Na ogólnym zebraniu — mówi w dalszym ciągu ob. Owczarek — uchwaliliśmy opodatkować się po 500 złotych z hektara. Do tej pory wszyscy gospodarze w liczbie 135, którzy będą korzystać z elektryfikacji, powpłacali po 300 złotych z hektara, przyrzekając resztę uregulować po omłotach zbóż.
Przewiduje się, że w początkach października Izabelów zostanie włączony do sieci i otrzyma prąd elektryczny. Pomoc państwa i zrozumienie chłopów przyczyni się do tego, że Izabelów rozpocznie nowe życie, życie lepsze i „światlejsze".
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934 20 maj
NOWA SPÓŁKA LEŚNA.
Jan Janicki, 22 lat, Stanisław Wrociński, 20 lat, Józef Bilski, 23 lat, Władysław Man, 34 lat, mieszkańcy Szabelowa pod Zduńską Wolą, Józef Bartosik, 27 lat, zamieszkały w Zduńskiej Woli przy ulicy Jasnej 6, Zygmunt Wujas, 30 lat, zamieszkały przy ulicy Mickiewicza 28 i Stefan Michalak, 27 lat, zamieszkały w Osmolinie pod Zduńską Wola, za kradzież drzewa z lasu Wojsławice skazani zostali w dniu 14 b. m. na 2 tygodnie aresztu każdy. Nad to Man Władysław za nietaktowne zachowanie się w sądzie przez wyrażenie swej opinji, że 2 tygodnie aresztu jest za mało, skazany został na 72 godziny bezwzględnego z miejsca aresztu.
Echo Sieradzkie i
Zduńskowolskie 1934 16 czerwiec
ZA ZNIEWAGĘ.
Władysław Korecki, 42
lat, z Izabelowa pod Zduńską Wolą za zniewagę policjanta w czasie
pełnienia przezeń czynności służbowych, skazany został na
rozprawie sądowej w dniu 6 b. m. na 7 dni aresztu.
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934
23 lipiec
KTO BĘDZIE SIEDZIAŁ W
WIĘZIENIU I ARESZCIE.
Sąd Grodzki na
rozprawie dnia 17 lipca za kradzież leśną skazał po 7 dni
aresztu: Łężaka Franciszka lat 43, Szewczyka Jana lat 19, Hibnera
Józefa lat 20, Gucia Wincentego
lat 22, Olejnika Władysława lat 29, wszyscy zamieszkali we wsi
Izabelów, gminy Wojsławice.(...)
Łódzki Dziennik Urzędowy 1934 nr 15
OGŁOSZENIE Komisji Wspólnego Planu Zabudowania m. Zduńskiej Woli i okolic sąsiednich
z dnia 24. VII. 34. Ł. 10/34
(ustanowionej dekretem wojewody łódzkiego z dnia 4 sierpnia 1933 r. za Nr. K. B. IV-31/2.
o przystąpieniu do sporządzenia ogólnego planu zabudowania m. Zduńskiej Woli
i okolic.
Przystępując na podstawie art. 23 rozporządzenia Prezydenta Rzplitej z dnia 16 lutego 1928 r. o prawie budowlanem i zabudowaniu osiedli (Dz. U. R. P. Nr. 23 ex 1928, poz. 202) do sporządzenia ogólnego planu zabudowania wspólnie dla: 1) miasta Zduńskiej Woli, 2) wsi: Rozomyśl, Osmolin, Krobanówek, Karsznice, Zduny, Stęszyce, Krobanów, Opiesin, Ostrów, Czechy, Ogrodziska, Kolonji Maciejew, Osmolin-folwark, Henryków, Józefka, Osmolin, Opiesin, Janiszewice, Ochraniew, Ochraniew Nr. 1, Biały Łuk, majątków Karsznice, Krobanowek, folwarku Janiszewice — w gminie Zduńska Wola położonych, 3) wsi lzabelów, folwarku Tymienice — w gminie Wojsławice położonych i 4) wsi Swędziejewice, Paprotnia, Nowe Miasto, majątków Paprotnia, Swędziejewice w gminie Zapolice położonych, obejmującego obszar ok. 3000 ha, Komisja wspólnego Planu Zabudowania m. Zduńskiej Woli i sąsiednich okolic podaje o tem zgodnie z art. 25 cytowanego rozporządzenia do publicznej wiadomości. Z treścią mającego być sporządzonym, projektu planu zabudowania interesowani mogą zaznajomić się w Zarządzie Miejskim m. Zduńskiej Woli w okresie od dnia 15 listopada r. b. do dnia 30 listopada r. b. w godzinach od 10-ej do 13-ej codziennie z wyjątkiem sobót, niedziel i dni świątecznych.
W okresie od 1 grudnia r. b. do 15 grudnia r. b. interesowani mogą zgłaszać do Komisji Wspólnego Planu Zabudowania miasta Zduńskiej Woli i okolic sąsiednich wnioski, dotyczące wyżej wymienionego planu zabudowania.
Przewodniczący Komisji:
(—) Inż. St. Boryssowicz
Starosta.
Głos Chłopski 1948 nr 170
Odbudowa powiatu sieradzkiego
Tempo prac budowlanych w powiecie sieradzkim jest bardzo ożywione. W bieżącym roku wydział Powiatowy wykorzystując pozostałą nadwyżkę budżetową z ubiegłego roku w sumie 19 i pół miliona złotych, przystąpił do budowy domu mieszkalnego dla pracowników samorządowych i lekarzy, zatrudnionych w szpitalu sieradzkim. Roboty rozpoczęto w kwietniu i już 15 września dom oddany zostanie do użytku. Gmach ten posiadać będzie 32 pokoje, podzielone na 6 mieszkań z łazienkami, światłem i centralnym ogrzewaniem.
Jeszcze w tym sezonie rozpoczęta zostanie budowa nowego pawilonu szpitalnego obliczonego na 120 łóżek. Znajdą tam pomieszczenie: dział chirurgiczny i położniczy. Koszt budowy —70 milionów złotych — pokryty będzie z nadwyżki budżetowej Wydziału Powiatowego i z dotacji państwa.
W ubiegłym tygodniu przejęte zostały już wykończone budynki, które mieścić będą międzyszkolną przychodnię dentystyczną oraz stację Opieki nad Matką i Dzieckiem.
Akcja budownictwa rozwija się nie tylko w Sieradzu, ale i na terenie powiatu. Budowany jest w tej chwili ośrodek zdrowia w Złoczewie, którego ukończenie przewidziane jest na październik. Zduńska Wola otrzymała nie dawno nowy ośrodek zdrowia, zatrudniający trzech lekarzy - specjalistów. Poza tym rozszerzany jest ośrodek zdrowia w Zachyniu*, który otrzyma w miejsce dotychczasowych dwóch izb— sześć dobrze wyposażonych pokojów przyjęć.
Na polu odbudowy gmachów szkolnych można również zanotować wielkie ożywienie.
Z początkiem roku szkolnego wybudowano jednopiętrowy gmach we wsi Izabelów gmina Wojsławice, w którym mieści się obecnie szkoła. Rozszerzane jest również powstałe w ubiegłym roku Liceum Pedagogiczne w Zduńskiej Woli, które wkrótce ma otrzymać i internat. Z braku funduszów i materiałów budowlanych wzniesiono baraki we wsiach Kłocko i Sokołów. Mieścić się w nich będą tymczasowo szkoły. Poza tym w Brzeźnie przebudowywany jest barak szkolny, który posiadać będzie centralne ogrzewanie i elektryczność.
W projekcie jest budowa szkół w Oraczewie i Charłupi — gmina Wróblew, w Męce, Klonowie, Roszycy i Szadku.
*Zadzimiu
Głos Chłopski 1948 nr 297
Izabelów chce być wsią wzorową
Gdyśmy się znaleźli w Izabelowie odbywało się właśnie zebranie z gminnym pełnomocnikiem, na którym ustalono kandydatury do nowego zarządu gromadzkiego Związku Samopomocy Chłopskiej. Gospodarze gorąco dyskutowali kogo tu wysunąć na stanowiska członków zarządu, którzyby poprowadzili tak pracę, by w przyszłości Izabelów mógł się stać wsią wzorową. Tego bowiem domagają się wszyscy gospodarze obmyślając daleko idące plany. Nawet ewidencja kulała u nas — mówi ob. Skrobirando Zygmunt, który jest gminnym instruktorem rolnym. Niewiadomo było kto należy do Związku Samopomocy Chłopskiej, gdyż nie było legitymacji ani nie pobierano składek. Nic tedy dziwnego, że inne prace leżały odłogiem. Ale teraz napewno się u nas zmieni — mówią gospodarze — nasza wieś musi się stać wsią samopomocową. Podanie w tej sprawie zostało już zresztą złożone.
W dalszym ciągu dowiadujemy się o planach, jakie mają mieszkańcy Izabelowa. W pierwszym więc rzędzie po wyborach nowy zarząd zajmie się sprawą elektryfikacji Izabelowa. Wprawdzie jeszcze w lipcu złożono podanie do odpowiednich władz, gdyż wszyscy gospodarze zgodzili się spłacić przypadającą na nich część kosztów przeprowadzenia instalacji nawietrznej, ale niestety do tej pory nie było odpowiedzi. „Nasz nowy zarząd będzie więc musiał popchnąć sprawę gdzie trzeba — mówi starszy zażywny gospodarz, — bo inaczej to nie wiadomo jak długo wypadnie czekać". Są jeszcze i inne sprawy załatwienia. Na przykład założenie sadu. Wieś jest scalona, więc z łatwością można by założyć sad, któryby biegł poprzez wszystkie działki. Potrzebna jest w tym wypadku pomoc powiatu. Niestety, Zarząd Powiatowy ZSCH dotychczas nie zajął się energicznie tą sprawą.
Warto gospodarzy pouczyć o korzyściach, jakie mogą z tego płynąć, a w pierwszym rzędzie powinni wiedzieć drobni i średni rolnicy, że kredyty łatwiej uzyska grupa gospodarzy, która przystani do założenia kilkuhektarowego sadu.
Poza tym wszystkim — informuje nas już wspomniany raz ob. Skrobirando — planuje się założenie chodników i wybrukowanie ulicy wiejskiej no i rzecz jasna budowę Domu Ludowego. Spółdzielnia Gminna Samopomocy Chłopskiej również nie pozostaje w tyle i postanowiła uruchomić mleczarnię i pralnię.
By obraz w całości był wiemy należy jeszcze wspomnieć i o kobietach z Izabelowa (przecież przysłowie mówi, że światem rządzą mężczyźni — a kobiety nimi). Otóż koło Ligi Kobiet powstało w Izabelowie jakieś dwa miesiące temu. Dotychczas żadnej żywszej działalności nie wykazywało. Wiadomo, żniwa, omłoty, wykopki itd. po prostu nie było kiedy. Ale obecnie, jak zapewniają gosposie, sytuacja radykalnie się zmieni. W pierwszym rzędzie ma być zorganizowany kurs szycia i kroju, lub też kurs przetworów owocowych. „A no zobaczymy jak to będzie — mówią zawsze sceptyczne chłopy". My jednak wierzymy, że te ambitne plany Izabelowa zostaną zrealizowane. Oczywiście potrzebna jest pomoc powiatu tak w kredytach jak i w instrukcjach.
Głos Chłopski 1949 nr 118
Miasto walczy o zdrowie wsi
Lekarze Uniwersytetu Łódzkiego we wsi Izabelów w pow. sieradzkim
W odległości 5 km od Zduńskiej Woli, w powiecie sieradzkim znajduje się wieś Izabelów. Długa ulicówka, której gospodarstwa rozsiadły się po obu stronach piaszczystej drogi, do 1945 zamieszkana była głównie przez Niemców. Dziś gospodarstwa te stały się niepodzielną własnością chłopów polskich mało i średnio rolnych.
Gospodarze tu mieszkający mają przeważnie po trzy do pięciu ha ziemi piaszczystej. Nie to jest jednak ważne. Ważniejszy jest fakt, że mimo iż wieś znajduje się blisko Zduńskiej Woli, do dziś jeszcze funkcje lekarza sprawowała „babka" — akuszerka. Jej prymitywne narzędzia i nieprzestrzeganie najprostszych zasad higieny stały się przyczyną wielu chorób i zakażeń u kobiet.
Jej znachorskie praktyki odczuły na swojej skórze mieszkanki Prątków, Tymienic i Męckiej Woli.
Dopiero przyjazd ekipy lekarskiej Kliniki Uniwersytetu Łódzkiego przekreślił działalność „babki" która leczy ludzi jak w średniowieczu odczynianiem, czarami i zaklęciami. Już żadna kobieta nie pójdzie do babki z prośbą o pomoc i o zamawianie czarów. Wystarczył ten jeden przyjazd, wystarczyło parę ciepłych a zarazem pouczających słów ze strony lekarzy, aby ludzie wsi zrozumieli, iż domorośli znachorzy to nie dobrodziejstwo gromady, ale rozsadnik nieraz nieuleczalnych chorób.
PANI DOKTÓR ZBADA TYLKO SERDUSZKO
Przed szkołą w Izabelowie gdzie rozgościli się lekarze, pełno furmanek. Ruch jak na odpuście. Chorzy poprzyjeżdżali nawet ze wsi, odległych od Izabelowa o 15 kilometrów. Jest ponad 300 osób. W korytarzu tłoczno, ale wszyscy napewno będą przyjęci.
W słonecznej sali szkolnej przyjmuje doktor Stanisława Sobień. Mały, bo trzyletni Heniuś Wróbel z Męckiej Woli płacze i wyrywa się matce. — Nie chcę, nie chcę. Mamo ja się boję!
— Nie płacz Heniuś, ja tylko posłucham jak ci bije serduszko — uspakaja go pani doktor. Chłopak przez łzy spogląda niedowierzająco to na matkę, to na biało ubraną panią. Na chwilę cichnie, ale na widok słuchawki buzia mu się krzywi i z oczek znowu płyną strumieniem łezki.
Dopiero przyjazd ekipy lekarskiej Kliniki Uniwersytetu Łódzkiego przekreślił działalność „babki" która leczy ludzi jak w średniowieczu odczynianiem, czarami i zaklęciami. Już żadna kobieta nie pójdzie do babki z prośbą o pomoc i o zamawianie czarów. Wystarczył ten jeden przyjazd, wystarczyło parę ciepłych a zarazem pouczających słów ze strony lekarzy, aby ludzie wsi zrozumieli, iż domorośli znachorzy to nie dobrodziejstwo gromady, ale rozsadnik nieraz nieuleczalnych chorób.
PANI DOKTÓR ZBADA TYLKO SERDUSZKO
Przed szkołą w Izabelowie gdzie rozgościli się lekarze, pełno furmanek. Ruch jak na odpuście. Chorzy poprzyjeżdżali nawet ze wsi, odległych od Izabelowa o 15 kilometrów. Jest ponad 300 osób. W korytarzu tłoczno, ale wszyscy napewno będą przyjęci.
W słonecznej sali szkolnej przyjmuje doktor Stanisława Sobień. Mały, bo trzyletni Heniuś Wróbel z Męckiej Woli płacze i wyrywa się matce. — Nie chcę, nie chcę. Mamo ja się boję!
— Nie płacz Heniuś, ja tylko posłucham jak ci bije serduszko — uspakaja go pani doktor. Chłopak przez łzy spogląda niedowierzająco to na matkę, to na biało ubraną panią. Na chwilę cichnie, ale na widok słuchawki buzia mu się krzywi i z oczek znowu płyną strumieniem łezki.
Pani
doktor bada skrupulatnie, bo Heniuś jest chory od 9 tygodni. Po
zapaleniu zostały ślady w płucach. Trzeba Henia prześwietlić i
natychmiast oddać do szpitala dziecięcego w Łodzi. Jak Henio wróci ze
szpitala będzie napewno zdrów jak ryba.
Ośmiomiesięczny Stefek jest chory na dyfteryt.
— To bardzo zaraźliwa choroba — wyjaśnia pani doktor stroskanej matce obywatelce Bartoniowej z Tymienic.
— Musi pani uważać na dzieci (jest ich jeszcze dwoje w domu). Gdyby tylko zabolało je gardło, natychmiast trzeba do lekarza. Tu ma pani receptę i skierowanie po zastrzyk dla małego.
Zastrzyk trzeba zrobić zaraz, bo Stefek jest słaby i ma krzywicę. Wzruszająca jest scena, gdy odchodząca obywatelka Bartoniowa, której doktor daje butelkę tranu dla dzieci, dziękuję za pomoc.
PO RAZ PIERWSZY OD 9-ciu LAT
Przed drzwiami internisty stoi masa ludzi. Wchodzimy do środka. Doktor Chlebowski bada właśnie ob. Kazimierza Szewczyka, właściciela 5 hektarowego gospodarstwa w Pratkowie.
Ob. Szewczyk skarży się na bóle w „środku". Tak już od 1940 roku. Ale przysłowiowa nieufność do lekarzy sprawiła, iż do tej pory nie poddał
się leczeniu. Dopiero jak się dowiedział że do wsi przyjeżdżają lekarze, zdecydował się.
— Zobaczymy co powiedzą.
Doktor Chlebowski powiedział mu że to jest wrzód na dwunastnicy i przepisał mu lekarstwa. Ob. Szewczyk wyszedł zadowolony. — Wiecie
— mówił do gospodarzy, którzy czekali na swoją kolejkę.
— bardzo dobrzy są ci lekarze. Tak skrupulatnie badają, a jak szybko powiedział co mi jest. I jeszcze dał receptę. Gdzieby to przed wojną pokazał się lekarz na wsi i niedzielę mitrężył dla chłopa. No, co wy na to?
— Wicie, kumie — odparł gospodarz, którego w krzyżu łamało. — To jest wielkie osiągnięcie i jeszcze jedna pomoc okazana wsi przez ludzi pracy, z miasta.
SOJUSZ W CZYNIE
Tego dnia przed lekarzami Klinik Uniwersyteckich przewinęło się dziesiątki ludzi. Stwierdzono 64 wypadki chorób wewnętrznych, 65 dziecięcych, 20 kobiecych, 30 skórnych, 40 chirurgicznych.
Ale nie tylko badano ludzi w szkole. Chorą obywatelkę Marię Szubert i ob. Naumanowicza odwiedzi lekarz w ich domach, zbadał i przepisał lekarstwa.
Ludzie nie chcieli wierzyć że lekarze przyjadą do nich. A jednak przyjechali, leczyli udzielali porad. Odmówili sobie odpoczynku, choć to była przecież niedziela. Poszli na wieś, by nieść ulgę w cierpieniu. Toteż odjeżdżającą ekipę żegnali mieszkańcy wsi ze wzruszeniem i prośbą: — Przyjdźcie jeszcze do nas. My waszej pomocy potrzebujemy.
Długo machano rękoma i chusteczkami za autem, którym odjeżdżali doktorzy Wróblewski, Sobierański. Chlebowski, Kempski, Sobień, oraz studentki medycyny Woźniakówna, i Szymiot. Spełnili oni dobrze swój obywatelski obowiązek.
T. Szewera
Ośmiomiesięczny Stefek jest chory na dyfteryt.
— To bardzo zaraźliwa choroba — wyjaśnia pani doktor stroskanej matce obywatelce Bartoniowej z Tymienic.
— Musi pani uważać na dzieci (jest ich jeszcze dwoje w domu). Gdyby tylko zabolało je gardło, natychmiast trzeba do lekarza. Tu ma pani receptę i skierowanie po zastrzyk dla małego.
Zastrzyk trzeba zrobić zaraz, bo Stefek jest słaby i ma krzywicę. Wzruszająca jest scena, gdy odchodząca obywatelka Bartoniowa, której doktor daje butelkę tranu dla dzieci, dziękuję za pomoc.
PO RAZ PIERWSZY OD 9-ciu LAT
Przed drzwiami internisty stoi masa ludzi. Wchodzimy do środka. Doktor Chlebowski bada właśnie ob. Kazimierza Szewczyka, właściciela 5 hektarowego gospodarstwa w Pratkowie.
Ob. Szewczyk skarży się na bóle w „środku". Tak już od 1940 roku. Ale przysłowiowa nieufność do lekarzy sprawiła, iż do tej pory nie poddał
się leczeniu. Dopiero jak się dowiedział że do wsi przyjeżdżają lekarze, zdecydował się.
— Zobaczymy co powiedzą.
Doktor Chlebowski powiedział mu że to jest wrzód na dwunastnicy i przepisał mu lekarstwa. Ob. Szewczyk wyszedł zadowolony. — Wiecie
— mówił do gospodarzy, którzy czekali na swoją kolejkę.
— bardzo dobrzy są ci lekarze. Tak skrupulatnie badają, a jak szybko powiedział co mi jest. I jeszcze dał receptę. Gdzieby to przed wojną pokazał się lekarz na wsi i niedzielę mitrężył dla chłopa. No, co wy na to?
— Wicie, kumie — odparł gospodarz, którego w krzyżu łamało. — To jest wielkie osiągnięcie i jeszcze jedna pomoc okazana wsi przez ludzi pracy, z miasta.
SOJUSZ W CZYNIE
Tego dnia przed lekarzami Klinik Uniwersyteckich przewinęło się dziesiątki ludzi. Stwierdzono 64 wypadki chorób wewnętrznych, 65 dziecięcych, 20 kobiecych, 30 skórnych, 40 chirurgicznych.
Ale nie tylko badano ludzi w szkole. Chorą obywatelkę Marię Szubert i ob. Naumanowicza odwiedzi lekarz w ich domach, zbadał i przepisał lekarstwa.
Ludzie nie chcieli wierzyć że lekarze przyjadą do nich. A jednak przyjechali, leczyli udzielali porad. Odmówili sobie odpoczynku, choć to była przecież niedziela. Poszli na wieś, by nieść ulgę w cierpieniu. Toteż odjeżdżającą ekipę żegnali mieszkańcy wsi ze wzruszeniem i prośbą: — Przyjdźcie jeszcze do nas. My waszej pomocy potrzebujemy.
Długo machano rękoma i chusteczkami za autem, którym odjeżdżali doktorzy Wróblewski, Sobierański. Chlebowski, Kempski, Sobień, oraz studentki medycyny Woźniakówna, i Szymiot. Spełnili oni dobrze swój obywatelski obowiązek.
T. Szewera
Głos Chłopski 1949 nr 155
Zacieśnia się sojusz miasta i wsi
W ramach łączności ze wsią, w ostatnich dniach maja zawitała do wsi Izabelów ekipa robotnicza z PZPB Nr 5. Celem wycieczki było nawiązanie łączności kulturalno - oświatowej między chłopem a robotnikiem. W związku z tym przeprowadzono szereg rozmów i omówiono plany współpracy.
Jednocześnie towarzysząca robotnikom ekipa młodzieżowa nawiązała kontakt z młodzieżą Państwowego Liceum Rolniczego w Wojsławicach. Młodzież robotnicza pragnąc odwdzięczyć się licealistom-rolnikom za serdeczne przyjęcie, zaprosiła ich do Łodzi, aby pochwalić się swoimi osiągnięciami.
Wchodzące w skład ekipy kobiety-robotnice zwiedziły przed szkole w Izabelowie oraz Koło Gospodyń, przy czym zaprosiły delegację kobiet wiejskich do Łodzi.
Uczniowie Liceum Rolniczego postanowili na cześć święta ludowego oczyścić i zarybić staw wiejski i uporządkować boisko sportowe.
Młodzież Izabelowa nie chcąc pozostać w tyle, postanowiła oczyścić i uporządkować szkolne boisko sportowe.
Również i chłopi z Izabelowa podjęli zobowiązania: postanowili oni wysypać żwirem 5 km szosy przechodzącej przez ich wieś oraz wykopać po obu jej stronach rowy.
A. Pański
korespondent fabryczny
z PZPB Nr 5
Głos Chłopski 1949 nr 180
1.700 maszyn
wyruszy do akcji siewnej
w województwie łódzkim
W spółdzielczych ośrodkach maszynowych woj. łódzkiego trwają ostatnie przygotowania do żniw. Do prac żniwnych przystąpi w woj. łódzkim 139 spółdzielczych ośrodków tj., dwa razy więcej niż w roku ubiegłym. Remontów maszyn dokonują we własnym zakresie poszczególne ośrodki maszynowe, ekipy technicznej obsługi rolnictwa oraz robotnicy łódzkich fabryk.
Ogółem w tegorocznych żniwach rolnicy mało i średniorolni woj. łódzkiego otrzymają do dyspozycji 1.700 różnych maszyn o trakcji motorowej i konnej.
Za wzorowe przygotowanie maszyn i najlepiej opracowany plan akcji żniwnej w woj. łódzkim wyróżniony został Władysław Owczarek, kierownik Ośrodka Maszynowego w Izabelowie pow. sieradzkiego
Głos Chłopski 1949 nr 230
Od siewnika do ośrodka maszynowego...
Izabellów pracuje nad podniesieniem kultury rolnej
Izabellów, leżący na drodze ze Zduńskiej Woli do Sieradza należy do Gminy Wojsławice, posiada szkołę podstawową, posterunek MO, Gminną Spółdzielnię Samopomocy Chłopskiej i Spółdzielczy Ośrodek Maszynowy. Ośrodek jest najpóźniejszym nabytkiem.
W dużych halach, na betonowej podłodze, stoi 12 siewników, 2 traktory, 3 snopowiązałki, 2 kosiarki, żniwiarka, młocarnia, czyszczalnia, wały, śrutownik, pługi traktorowe i cały szereg mniejszych narzędzi i maszyn rolniczych. Do niedawna na miejscu, gdzie obecnie znajduje się ośrodek stały walące się stodoły resztówki majątkowej i poniewierały stare zniszczone pługi i brony. Wiele wysiłku i pracy kosztowało uruchomienie ośrodka oraz postawienie go na obecnym poziomie.
Może jednak będzie lepiej, gdy o historii ośrodka opowie pierwszy projektodawca, a obecny kierownik ośrodka ob. Władysław Owczarek.
— Myśl założenia ośrodka powstała jeszcze w 1947 r., lecz jej realizacja nastąpiła dopiero w rok później, gdy z Bolesławem Matusiakiem milicjantem z naszego posterunku wysłaliśmy zamówienie do Sieradza na maszyny. Nie myśleliśmy jeszcze wtedy właściwie o ośrodku maszynowym, ale tylko o kilku maszynach, które można by użyć do wiosennych robót w polu. O tym tvlko mówiono na zebraniach, planując, że otrzymane maszyny rozprowadzi się po gospodarstwach. Stało się jednak inaczej — opowiada w dalszym ciągu ob. Owczarek — zamówionych siewników nie otrzymaliśmy, ale zato dowiedzieliśmy się, że można założyć ośrodek maszynowy i ta myśl stała się dla nas celem. Za pośrednictwem Komitetu Powiatowego PZPR zgłosiliśmy nasz projekt do centrali rolniczej w Łodzi.
Długo czekano na odpowiedź i na zaakceptowane podania.
— Nareszcie — mówi ob. Owczarek dostaliśmy dwa pierwsze siewniki. Ale była już jesień, poza tym siewniki znajdowały się w PZGS w Skierniewicach. W grudniu 48 roku przydzielono nam dalsze dwa. Te maszyny przyniosły szczęście, gdyż pociągnęły za sobą nowe przydziały. W pierwszych dniach stycznia 49 roku dostaliśmy 4 siewniki i z Funduszu Ziemi 2 snopowiązałki konne, jedną traktorową, czyszczarnię z motorkiem, żmijkę, bejcownik, śrutownik, siewnik nawozowy i 3 wały. Teraz nachodził problem gdzie je pomieścić. Sześć siewników stało u mnie w stodole, resztę umieściliśmy u gospodarzy.
Maszyny zwieźliśmy z poszczególnych punktów, w których się znajdowały — mówi ob. Owczarek — i oddaliśmy do naprawy Fabryce Maszyn Rolniczych w Zduńskiej Woli. W międzyczasie prowadziło się roboty w polu, obsiewając 80 ha i czyniło starania o przyznanie resztówki.
Pod koniec marca Ośrodek otrzymał resztówkę. Zawrzała praca. Przygotowano halę na maszyny. Przyszły dalsze dwa siewniki i nowa kosiarka, a 27 kwietnia (też ważna data w historii ośrodka) pierwszy czeski traktor.
Od tej chwili — mówi ob. Owczarek — rozpoczęła się właściwie nasza działalność. Coraz więcej chłopów przychodziło zobaczyć co się robi w ośrodku i „przepytać" czy maszyny wezmą udział w tegorocznych żniwach Ośrodek zyskiwał na popularności. A my, pracownicy ośrodka mówiliśmy sobie, tak zresztą jak i wszyscy pomagający nam chłopi, że ośrodek musi wziąść udział w pracach żniwnych.
W kilka dni po traktorze nadeszły dwie nowe kosiarki czeskiej produkcji, pługi traktorowe i kultywator, a zaraz po tym jeszcze jeden traktor. Nastały żniwa. Ośrodek rozpoczął pracę. Do 1 sierpnia kosiarki skosiły 40 ha żyta, snopowiązałki 20 ha. W lipcu i początkach sierpnia traktory rozpoczęły podorywki, których do tej pory wykonano 15 ha. Wozami i platformą z ośrodka zwieziono 5 stert żyta.
— Praca już szła, ale myśmy wybiegali myślą naprzód — mówi ob. Owczarek. — Młocka — to było zadaniem ośrodka na najbliższą przyszłość, a brak młocarni bolączką. I znów nastąpiły starania i poszukiwania na Ziemiach Odzyskanych. Ale trud ten w pełni został nagrodzony. O, proszę spojrzeć, tam koło tej stodoły na uboczu — pokazuje ręką w stronę wsi; Przy stojącej na polu młocarni kręcili się ludzie, podając z pobliskiej sterty snopy zboża. Maszyna pracowała.
To byłby koniec — ob. Owczarek spojrzał na nas jakby chciał powiedzieć „A nie mówiłem, że nie ma nic ciekawego".
My jednak jesteśmy innego zdania. Ten ośrodek maszynowy — to wstęp do podniesienia kultury wsi i poziomu rolnictwa.
Razem oglądamy hale i stojące w nich maszyny. Każda na specjalnej drewnianej podstawce, oczyszczona i naoliwiona.
Obok przeprowadza się reperację starych budynków, kładzie się betonowe podłogi.
Otrzymaliśmy na remont istniejących budynków 389 tysięcy złotych — mówi ob. Owczarek. — W Okresie żniw prace zostały zahamowane, ale teraz po ich ponownym podjęciu przewidujemy zakończenie na 1 września. Mamy zamiar dokupić jeszcze dwa siewniki, aby w jesiennej akcji siewnej już wszystkie gromady obsłużone były przez siewniki spółdzielcze.
Oglądamy jeszcze traktory, wozy, platformy, księgowość ośrodka i musimy stwierdzić, że wszystko jest tu w nadzwyczajnym porządku. Słusznie więc, że ośrodek ten został wyróżniony jako jeden z najlepszych. (Jot.)
Głos Chłopski 1949 nr 233
W Izabelowie będzie jaśniej
Rząd Polski Ludowej w trosce o dobro chłopa mało i średniorolnego przeprowadza cały szereg akcji mających na celu podniesienie wsi na wyższy poziom kultury i oświaty. Może najważniejszą z tych akcji jest elektryfikacja wsi.
Jedną z setek wsi, które przewidziano do elektryfikacji jeszcze w tym roku jest Izabelów gm. Wojsławice w powiecie sieradzkim. Prace przy wkopywaniu słupów i przeprowadzaniu dwu kilometrowej linii rozpoczęto jeszcze przed żniwami, jednak ze względu na wzmożenie prac w polu przerwano je i teraz dopiero po żniwach na nowo rozpoczęto.
Jakim wielkim dobrodziejstwem dla naszej wsi jest elektryczność to zrozumieliśmy dawno — mówi ob. Owczarek, członek Gminnego Komitetu Elektryfikacji, ale bez pomocy ze strony państwa na realizację tego planu musielibyśmy czekać jeszcze dziesiątki lat. Państwo przyznało nam na ten cel dotację w wysokości 700 tysięcy złotych, co pozwoliło na zakup słupów i rozpoczęcie robót elektryfikacyjnych.
Minimalną część pieniędzy, która pozostała do dopłacenia, pokryją chłopi.
Na ogólnym zebraniu — mówi w dalszym ciągu ob. Owczarek — uchwaliliśmy opodatkować się po 500 złotych z hektara. Do tej pory wszyscy gospodarze w liczbie 135, którzy będą korzystać z elektryfikacji, powpłacali po 300 złotych z hektara, przyrzekając resztę uregulować po omłotach zbóż.
Przewiduje się, że w początkach października Izabelów zostanie włączony do sieci i otrzyma prąd elektryczny. Pomoc państwa i zrozumienie chłopów przyczyni się do tego, że Izabelów rozpocznie nowe życie, życie lepsze i „światlejsze".
Dziennik Łódzki 1951 nr
112
POM w
Izabelowie rozporządza kilkunastoma traktorami i dużą ilością
sprzętu rolniczego, ale też obsługuje cały powiat sieradzki. POM
wziął poważny udział w tegorocznej
akcji siewnej w gm. Wojsławice.
Zabronowano już 421 ha, zaorano
60,7 ha, obsiano 198 ha. Na obszarze
220 ha rozsiano nawozy sztuczne.
Marian
Jagielski
Traktorzyści z Zapola myślą o wykonaniu planu jesiennego
A kto pomyśli o ich bolączkach.
Ostatnie zimne dni sygnalizują, że od zimy dzieli nas już niewiele tygodni i, że mimo przedłużającej się posuchy, należy jak najszybciej kończyć siewy ozimin, które w wielu gospodarstwach indywidualnych i w niektórych spółdzielniach produkcyjnych opóźniło wyczekiwanie na obfite deszcze.
Ponieważ czas nagli, końcowa faza prac polnych odbywa się w przyspieszonym tempie mimo trudności wywołanych przez suszę. — Dość powiedzieć, że brony pozostawiają za sobą wielkie i twarde bryły ziemi i że te bryły trzeba rozbijać ręcznie przy pomocy motyk lub młotków.
*
Traktorzyści z POM Zapole od 1 października pracują na dwie zmiany. Na polach spółdzielni produkcyjnych w Małkowie i Izabelowie wczesnymi rankami i późnymi wieczorami błyszczą światła traktorowych reflektorów.
Brygadzista Jerzy Szulc zachęca swych chłopaków:
— Musimy trzymać tempo. Wiecie przecież, że w rolnictwie dotrzymanie terminów, to zasadniczy warunek dobrego urodzaju.
I chłopcy pracują ofiarnie. W POM Zapole współzawodniczy ze sobą 25 traktorzystów, podzielonych na 3 brygady. Wśród nich wysunął się na czoło 21-letni Czesław Woźniak, syn biedniaka z gromady Kamionka. Sumienny, obowiązkowy, zakochany w swym „Zetorze", w którym po racjonalizatorsku przerobił ręczny hebel na nożny — przeciętnie przekracza normę o 2,2 ha na dniówkę. Wesołością i zapałem do pracy, uprzejmością i serdecznym stosunkiem do ludzi zaskarbił sobie sympatię i szacunek nie tylko wśród zwierzchników i kolegów, ale także wśród członków spółdzielni produkcyjnych w Opiesinie i Dzierlinie.
Również sumienną i wydajną pracą wyróżniają się: traktorzysta Józef Burchart, syn członka spółdz. prod. w Małkowe, który we wrześniu wykonywał 118,7 proc. normy oraz Tadeusz Frątczak, sierota z Wojsławic, pracujący na „Ursusie".
Dzięki współzawodnictwu POM Zapole wykona w 100 proc. wszystkie zaplanowane prace na IV kwartał br. Jest to tym bardziej godne podkreślenia, że POM Zapole po przeniesieniu w czerwcu z Izabelowa do nowej siedziby, napotkał na cały szereg trudności, jak brak pomieszczenia dla personelu, brak stołówek i świetlicy, zły stan dachów nad garażami i szopami.
Wszystko to razem odbiło się ujemnie na samopoczuciu POMowców, przywykłych już do lepszych warunków. Na dobitek przegapiono poddanie rewizji otrzymanych z przerzutu snopowiązałek. Ten błąd spowodował niewykonanie planu produkcyjnego, przewidzianego na III kwartał.
Ostatni fakt wpłynął jednak alarmująco na kierownictwo. Pod wpływem dyr. Kazimierza Brylskiego oraz kierownika politycznego Władysławy Szram, traktorzyści i mechanicy wzięli się do wydajniejszej pracy. Od żniw wstąpił w nich nowy duch. Akcja jesienna przebiega pomyślnie. Plan jesienny będzie wykonany.
Trudności w większości pozostały jednak nadal. Powiatowe Przedsiębiorstwo Budowlane z Sieradza przeprowadza bowiem remonty w żółwim tempie. Dotychczas zrobiono bardzo niewiele. Dachy nad izbami, w których mają zamieszkać traktorzyści po skończeniu kampanii jesiennej, przeciekają. Nie zainstalowano również jeszcze pieców.
I dlatego w obliczu zbliżającej się zimy wołamy POM-owi Zapole jak najszybciej trzeba pomóc.
W przeciwnym razie trudno będzie podczas zimy przeprowadzać normalne zajęcia, od których zależeć będzie fachowe i ideologiczne doszkolenie pracowników POM-u.
(c. m.)
Dziewięć pięknych przykładów z czterech powiatów woj. łódzkiego
Członkowie spółdzielni produkcyjnych doskonale zdają sobie sprawę, że planowy skup zboża jest jedną z najważniejszych spraw naszej gospodarki. Spółdzielnie produkcyjne odsprzedają zboże państwu w terminie i z nadwyżką. Oto kilka pięknych przykładów:
(...) POW. SIERADZ: Spółdzielnia produkcyjna Izabelów odstawiła na punkt skupu o 11 tys. 100 kg zboża więcej od ilości zaplanowanej. Spółdzielnia Małków — o 3 tys. 900 kg więcej, spółdzielnia Opiesin — o 5 tys. 700 kg więcej.
Spółdzielnia produkcyjna Wojsławice — odsprzedała państwu o 30 tys. 700 kg więcej zboża, niż przewidywał plan. (...)
Jakie wnioski można wyciągnąć z porównania Brzeźna z Charłupią
Powiat sieradzki jest powiatem wybitnie rolniczym. Posiada lepsze i gorsze ziemie, lepszych i gorszych rolników. Szczególnie jaskrawo uwypuklają się różnice, gdy np. porówna się dwie gminy posiadające jednakowe gleby.
Oto gm. Brzeźno i gm. Charłupia Mała. Pierwsza osiąga zbiory zbóż kłosowych o co najmniej 1 q wyższe. Gdy w gm. Brzeźno zbiór buraków cukrowych wyniósł w roku ub. po 315 q z hektara, to w Charłupi tylko po 295 q.
Czego to dowodzi?... po pierwsze, że chłopi gm. Brzeźno lepiej uprawiają swoje pola i że znacznie więcej troszczą się o pielęgnację zasianych czy zasadzonych roślin, niż chłopi gminy Charłupia Mała. Po drugie, że wysokość zbiorów zależy przede wszystkim od samych rolników, od stopnia ich wyszkolenia rolniczego, od umiejętnego stosowania najnowszych zdobyczy agrotechniki.
Na naradzie przodujących chłopów w pow. sieradzkim J. Golczyk, członek Rolniczego Zespołu Spółdzielczego w Opiesinie, powiedział:
— Tak jest, wyższe zbiory zależą od nas chłopów. W tym tylko sęk, że gospodarując w pojedynkę trudniej jest podnieść wydajność ziemi. Sam to wiem z własnego doświadczenia. U nas w Opiesinie żaden gospodarz nie osiągnął tak wysokich plonów jak nasza spółdzielnia po jednym roku wspólnego gospodarowania. U nas każdy hektar owsa wydał po 25 q ziarna, jęczmienia po 25 q, pszenicy po 24 q, żyta po 20 q. A w roku bież. zbierzemy o 2 q więcej z każdego ha. Tak żeśmy postanowili, aby godnie uczcić naszego kochanego Prezydenta. I jestem pewny, że słowa dotrzymamy!
Średniorolny chłop Łajdecki, który niedawno temu wstąpił do nowozałożonej spółdzielni produkcyjnej w Ochraniewie, dodał:
Zwiedzając różne spółdzielnie i rozmawiając z ich członkami, przekonałem się ostatecznie, że tylko gospodarka zespołowa pozwala osiągać wysokie plony i wysokie dochody, że chłop-spółdzielca znacznie więcej ma czasu na rozrywki kulturalne, że łatwiej mu oddać do szkół swoje dzieci, bo nie muszą pracować w gospodarstwie i chodzić po pastwisku za krowim ogonem. W spółdzielni bowiem dla krów są oborowi, jest pastuch.
W pow. sieradzkim istnieje już 13 spółdzielni produkcyjnych, wśród których na czoło wysunęły się spółdzielnie w Izabelowie, Opiesinie i Wojsławicach. Komitety założycielskie działają: w Gajewnikach, Karsznicach, Jesionnej, Zapolu, Krzakach, Wojtyszkach, Strzałkach, Kościerzynie i Biskupicach. Należy się spodziewać, że po powiatowym zjeździe przodujących chłopów, w wielu gromadach powstaną nowe komitety założycielskie i że w ciągu bież. roku wzrośnie w powiecie spółdzielczość produkcyjna.
(cm.)
Wszyscy wylegli na pole
Akcja siewna w całej pełni.
Meldunki mówią: w województwie łódzkim obsiano już zbożami jarymi ok. 50 tys ha. A siew, dzięki sprzyjającej pogodzie trwa dalej. Obeschły już bowiem i grunty podmokle. Każdy dzień i nawet każda godzina powiększa areał obsiewu o nowe setki i tysiące hektarów.
W gromadach, spółdzielniach produkcyjnych i PGR-ach trudno w ciągu dnia zastać w domu kogoś z mężczyzn. Jedni orzą lub kultywatorują, inni sieją lub spulchniają ziemię bronami, wywożą obornik, odkrywają kopce z ziemniakami, zabezpieczają drzewa owocowe przed szkodnikami. Kobiety porządkują ogródki, przesadzają kwiaty, sieją nasiona warzyw na rozsadę.
Odwiedzamy zespół PGR w Dębołęce. We wszystkich 12 gospodarstwach brygady polowe zaciągnęły Warty Bierutowskie. Siew rozpoczęto w środę. Według podjętych zobowiązań miał on trwać 6 dni, a zostanie zakończony dziś, w sobotę, czyli po upływie 4 dni.
W PGR Dąbrowa traktorzysta Królikowski wyjeżdża w pole o świcie, a wraca późnym wieczorem. W nocy ze środy na czwartek siał przy reflektorach.
Jego kolega z Niechmirowa, August Chudy, gdy trzeba, po powrocie z pola pracuje w kuźni jako kowal.
— U nas wszystko musi grać — mówi — Czasem jakieś małe uszkodzenie, nienaprawione zaraz może zahamować całą robotę. A siew — to przecież najpilniejsza sprawa.
W PGR Dębołęka w konnej brygadzie polowej przy siewie zbóż wyróżnili się: Stanisław Krzemiński, Józef Spychała i Józef Wojciechowski, przy zasilaniu nawozami sztucznymi ozimin — Józef Pudełek i Stanisław Pawełczyk.
— I my nie chcemy być gorsi — oświadczają oborowy Józef Gabryś i chlewmistrz Józef Stępkowski. Oni, z gromady polowej świetnie się spisują. Piękny jest ich czyn dla Prezydenta i dla uczczenia 1 Maja. Ale i nasz jest niemały.
— Ja zobowiązałem się i słowa dotrzymam, że w ciągu roku zwiększę o 10 tys. litrów mleka zaplanowaną wydajność obory.
— A ja wyhoduję 50 prosiąt ponad plan.
* * *
W terenie spotykamy Inspektora pracy Ryszarda Chmielewskiego i kierownika TOR-u z Pabianic, Józefa Rybarczyka. Pierwszy kontroluje warunki mieszkaniowe i sprawy bytowe robotników rolnych w PGR-ach.
— W PGR Kobierzycko trzeba robotnikom dać prześcieradła, poduszki, ręczniki. W PGR Dębołęka umieścić w osobnym pokoju parę małżeńską, w Inczewie poprawić wyżywienie — streszcza pokrótce dotychczasowe obserwacje.
Drugi bada stan ciągników. I tam, gdzie trzeba, przerzuca lotne warsztaty reperacyjne, bądź wysyła pojedynczych mechaników-specjalistów.
— W Kobierzycku w „Zetorze" trzeba było wymienić uszczelkę od głowicy, a w „KD-15" założyć nowe elementy wtryskowe. Nie można przecież dopuścić, aby, gdy czas nagli, miały miejsce dłuższe postoje ciągników.
* * *
Marcin Nowicki ze wsi Buczek gm. Wróblew posiadający 4 ha ziemi już ukończył siew owsa, saradeli i wyki. Obecnie z całą rodziną sadzi ziemniaki. Razem z nim w polu pracują żona Maria, córka Helenka oraz synowie Zygmuś i Mietek. Ojciec znakownikiem kreśli rzędy, a matka i dzieci, gawędząc i żartując, równiutko, w odpowiednich odstępach umieszczają w ziemi ziemniaczane kłęby.
— Piękny czas — mówi Nowicki — to i wesoło nam się pracuje. Wśród nas nie ma bumelantów. Robimy zawsze wszystko w porę.
* * *
Na wielkim kawale koniczyny należącym do spółdzielni produkcyjnej w Izabelowie, gromada dzieci. Jest z nimi nauczycielka Alfreda Czarnecka. Dzieci zbierają do koszyków kamienie polne.
— Wykonujemy nasze zobowiązanie — objaśnia rezolutna Stasia Cieślakówna.
— Żeby uczcić czynem 60 rocznicę urodzin naszego kochanego Prezydenta — uzupełnia Kazik Guć — postanowiliśmy uprzątnąć pole. A w naszej szkole na akademii będziemy meldowali, że nasze zobowiązanie jest wykonane.
* * *
W inspektach spółdzielni produkcyjnej w Izabelowie członkinie Michalina Miłosińska, Józefa Furmanowska, Michalina Sala, Zofia Smus i Genowefa Kaczmarek wyrywają z grządek rzodkiewki na odstawę do Łodzi.
Mężczyźni są w polu. Owies i mieszankę zbożowo-motylkową już zasiali. Obecnie przygotowują ziemię pod buraki, kartofle, miętę, kapustę, cebulę.
Ogółem w pracach wiosennych bierze udział 13 mężczyzn i 11 kobiet. Praca posuwa się naprzód. Ochoczo i z wiarą w piękne zbiory.
* * *
Tydzień prawdziwej wiosny — to wykonanie conajmniej 75 proc. najpilniejszych prac polnych. To jednocześnie udany egzamin sprawności tak brygad polowych w PGR-ach i spółdzielniach produkcyjnych, jak i indywidualnie gospodarujących chłopów w tysiącach gromad naszego województwa
C. M.
Gotowi-czekamy na wiosnę
— mówią spółdzielcy z Izabelowa i Opiesina
W sąsiadujących ze Zduński Wolą rolniczych zespołach spółdzielczych Izabelów i Opiesin, wiosna zaczęła się już w połowie lutego. Oczywiście, nie na polach, lecz w cieplarniach i ogrodniczych halach słonecznych.
Na grzędach zieleni się i rozkrzewia zaflancowana sałata. Spod liści rzodkiewek wyglądają już spore różowe bulwki. W cieplarniach aż tęczowo od różnorakich kwiatów — w donicach śmigają w górę krzaczki pomidorów, a w drewnianych skrzynkach „raczkują" ogórki.
Praca posuwa się szybko naprzód i szybko naprzód mkną myśli.
-Żeby tylko jak najprędzej zostały wykończone te nowe hale słoneczne — przerywa milczenie ogrodnik Józef Kubiak — to byśmy we współzawodnictwie mogli jeszcze dogonić Opiesin.
-A toć budują, ino patrzeć jak skończą — odpowiada Helena Król, zajęta wraz z innymi kobietami przy pielęgnacji pomidorów.
Istotnie, przy 3 halach słonecznych o łącznym wymiarze ponad 16 arów, niewiele już zostało do zrobienia: oszklenie bocznych ścian i przygotowanie nawierzchni.
Ku radości chlewmistrzyni Marii Bombas, również dobiega końca budowa nowej, obszernej chlewni na 100 sztuk trzody.
Młody, energiczny i przeszkolony na kursie w Bratoszewicach brygadzista Jan Biernat z dumą wskazuje na spółdzielczy „Zetor" i na wąską a długą przyczepę, na którą Weronika Krawczyk i Genowefa Kaczmarek nakładają dobrze przegnity obornik:
Wspaniała oszczędność sił ludzkich, a poza tym mechaniczny rozrzut jest lepszy od ręcznego, bo warstwa obornika układa się równej. Oprócz „Zetora" posiadamy także 45-konnego "Lanza" i wszystkie potrzebne maszyny towarzyszące. W najkrótszym czasie nabywamy młocarnię szerokomłotną. Aż radość bierze, że w ciągu zaledwie trzech lat potrafiliśmy dojść do tego wszystkiego.
Cieszy mnie radość brygadzisty, podzielam jego dumę, i zapał, po czym kieruję rozmowę na przygotowania do wiosennej akcji siewnej.
— Wszystko mamy już rozplanowane i przygotowane — mówi Biernat. POM pomoże nam przyspieszyć orki. Kultywacje, włókowanie, bronowanie i siewy przeprowadzimy sami. Każdy ze spółdzielców ma swój przydział. W skład grupy polowej wchodzi 12 osób, w grupie ogrodniczej jest 8, w hodowlanej 3, budowlanej 3 i w administracyjno-podwórzowej 4.
Spółdzielcy postanowili w ciągu 10 dni obsiać 30 ha owsem, 6 ha peluszką i 1 ha grochem „Wiktoria". Po dokonaniu siewów, 18 ha zasadzą ziemniakami i 6 ha warzywami.
Rolniczy Zespół Spółdzielczy w Opiesinie również jest gotów do akcji siewnej, którą — jeśli pozwolą warunki atmosferyczne — chce ukończyć do 15 kwietnia.
— My wprawdzie nie posiadamy jeszcze własnych traktorów — mówi przewodniczący Władysław Matusiak — ale we współzawodnictwie z Izabelowem nie damy się! Tak w szybkim zakończeniu siewów, jak i w podniesieniu wydajności zasianych zbóż i zasadzonej okopowizny. Teraz chodzi o najważniejszą rzecz: o rychle nadejście prawdziwej wiosny i o sprzyjającą pogodę. Gotowi — czekamy!
C. M.
Miło i wesoło spędziły dzieci
pierwszy miesiąc wakacji
Skończył się już pierwszy turnus kolonijny, a wciąż jeszcze otrzymujemy listy w których dzieci piszą, jak wesoło i przyjemnie spędziły wakacje.
Dziewczęta z obozu w Izabelowie koło Sieradza, zorganizowanego przez ŁZPW przy ul. Nowotki 160 są bardzo zadowolone.
Dziękują one za pośrednictwem naszej gazety organizatorom oraz kierownikowi kolonii ob. J. Bonarskiemu i całemu personelowi za troskliwą i serdeczną opiekę w czasie ich pobytu w Izabelowie.
Dziewczęta miały dużo przyjemnych i pożytecznych zajęć. Długo będą wspominać tak mile spędzone wakacje.
* * *
Gorące podziękowania ślą również dzieci z kolonii wojewódzkiego ZSS „Społem" w Kolumnie k. Łodzi. W zbiorowym liście do redakcji m. in. czytamy:
"...Wracamy opaleni, dobrze „podtuczeni", rodzice nas nie poznają".
* * *
„Przebywamy na obozie szkolnym w Małym Cichym pod Zakopanem. Pobyt swój kończymy szeregiem pełnych uroku wycieczek. Wczoraj byliśmy w Dolinie Pięciu Stawów. Dziś w Morskim Oku. W piątek jedziemy w Pieniny, a w sobotę do Krakowa. W niedzielę zaś wieczorem wracamy do Łodzi.
Przed powrotem chcemy Was jednak serdecznie pozdrowić i prosimy, abyście pozdrowili też naszych rodziców i szkołę.
Uczniowie z kl. XI XXLV L. O.".
Dziennik Łódzki 1951 nr 266
A kto pomyśli o ich bolączkach.
Ostatnie zimne dni sygnalizują, że od zimy dzieli nas już niewiele tygodni i, że mimo przedłużającej się posuchy, należy jak najszybciej kończyć siewy ozimin, które w wielu gospodarstwach indywidualnych i w niektórych spółdzielniach produkcyjnych opóźniło wyczekiwanie na obfite deszcze.
Ponieważ czas nagli, końcowa faza prac polnych odbywa się w przyspieszonym tempie mimo trudności wywołanych przez suszę. — Dość powiedzieć, że brony pozostawiają za sobą wielkie i twarde bryły ziemi i że te bryły trzeba rozbijać ręcznie przy pomocy motyk lub młotków.
*
Traktorzyści z POM Zapole od 1 października pracują na dwie zmiany. Na polach spółdzielni produkcyjnych w Małkowie i Izabelowie wczesnymi rankami i późnymi wieczorami błyszczą światła traktorowych reflektorów.
Brygadzista Jerzy Szulc zachęca swych chłopaków:
— Musimy trzymać tempo. Wiecie przecież, że w rolnictwie dotrzymanie terminów, to zasadniczy warunek dobrego urodzaju.
I chłopcy pracują ofiarnie. W POM Zapole współzawodniczy ze sobą 25 traktorzystów, podzielonych na 3 brygady. Wśród nich wysunął się na czoło 21-letni Czesław Woźniak, syn biedniaka z gromady Kamionka. Sumienny, obowiązkowy, zakochany w swym „Zetorze", w którym po racjonalizatorsku przerobił ręczny hebel na nożny — przeciętnie przekracza normę o 2,2 ha na dniówkę. Wesołością i zapałem do pracy, uprzejmością i serdecznym stosunkiem do ludzi zaskarbił sobie sympatię i szacunek nie tylko wśród zwierzchników i kolegów, ale także wśród członków spółdzielni produkcyjnych w Opiesinie i Dzierlinie.
Również sumienną i wydajną pracą wyróżniają się: traktorzysta Józef Burchart, syn członka spółdz. prod. w Małkowe, który we wrześniu wykonywał 118,7 proc. normy oraz Tadeusz Frątczak, sierota z Wojsławic, pracujący na „Ursusie".
Dzięki współzawodnictwu POM Zapole wykona w 100 proc. wszystkie zaplanowane prace na IV kwartał br. Jest to tym bardziej godne podkreślenia, że POM Zapole po przeniesieniu w czerwcu z Izabelowa do nowej siedziby, napotkał na cały szereg trudności, jak brak pomieszczenia dla personelu, brak stołówek i świetlicy, zły stan dachów nad garażami i szopami.
Wszystko to razem odbiło się ujemnie na samopoczuciu POMowców, przywykłych już do lepszych warunków. Na dobitek przegapiono poddanie rewizji otrzymanych z przerzutu snopowiązałek. Ten błąd spowodował niewykonanie planu produkcyjnego, przewidzianego na III kwartał.
Ostatni fakt wpłynął jednak alarmująco na kierownictwo. Pod wpływem dyr. Kazimierza Brylskiego oraz kierownika politycznego Władysławy Szram, traktorzyści i mechanicy wzięli się do wydajniejszej pracy. Od żniw wstąpił w nich nowy duch. Akcja jesienna przebiega pomyślnie. Plan jesienny będzie wykonany.
Trudności w większości pozostały jednak nadal. Powiatowe Przedsiębiorstwo Budowlane z Sieradza przeprowadza bowiem remonty w żółwim tempie. Dotychczas zrobiono bardzo niewiele. Dachy nad izbami, w których mają zamieszkać traktorzyści po skończeniu kampanii jesiennej, przeciekają. Nie zainstalowano również jeszcze pieców.
I dlatego w obliczu zbliżającej się zimy wołamy POM-owi Zapole jak najszybciej trzeba pomóc.
W przeciwnym razie trudno będzie podczas zimy przeprowadzać normalne zajęcia, od których zależeć będzie fachowe i ideologiczne doszkolenie pracowników POM-u.
(c. m.)
Dziennik Łódzki 1951 nr 285
Dziewięć pięknych przykładów z czterech powiatów woj. łódzkiego
Członkowie spółdzielni produkcyjnych doskonale zdają sobie sprawę, że planowy skup zboża jest jedną z najważniejszych spraw naszej gospodarki. Spółdzielnie produkcyjne odsprzedają zboże państwu w terminie i z nadwyżką. Oto kilka pięknych przykładów:
(...) POW. SIERADZ: Spółdzielnia produkcyjna Izabelów odstawiła na punkt skupu o 11 tys. 100 kg zboża więcej od ilości zaplanowanej. Spółdzielnia Małków — o 3 tys. 900 kg więcej, spółdzielnia Opiesin — o 5 tys. 700 kg więcej.
Spółdzielnia produkcyjna Wojsławice — odsprzedała państwu o 30 tys. 700 kg więcej zboża, niż przewidywał plan. (...)
Dziennik Łódzki 1952 nr 79
Jakie wnioski można wyciągnąć z porównania Brzeźna z Charłupią
Powiat sieradzki jest powiatem wybitnie rolniczym. Posiada lepsze i gorsze ziemie, lepszych i gorszych rolników. Szczególnie jaskrawo uwypuklają się różnice, gdy np. porówna się dwie gminy posiadające jednakowe gleby.
Oto gm. Brzeźno i gm. Charłupia Mała. Pierwsza osiąga zbiory zbóż kłosowych o co najmniej 1 q wyższe. Gdy w gm. Brzeźno zbiór buraków cukrowych wyniósł w roku ub. po 315 q z hektara, to w Charłupi tylko po 295 q.
Czego to dowodzi?... po pierwsze, że chłopi gm. Brzeźno lepiej uprawiają swoje pola i że znacznie więcej troszczą się o pielęgnację zasianych czy zasadzonych roślin, niż chłopi gminy Charłupia Mała. Po drugie, że wysokość zbiorów zależy przede wszystkim od samych rolników, od stopnia ich wyszkolenia rolniczego, od umiejętnego stosowania najnowszych zdobyczy agrotechniki.
Na naradzie przodujących chłopów w pow. sieradzkim J. Golczyk, członek Rolniczego Zespołu Spółdzielczego w Opiesinie, powiedział:
— Tak jest, wyższe zbiory zależą od nas chłopów. W tym tylko sęk, że gospodarując w pojedynkę trudniej jest podnieść wydajność ziemi. Sam to wiem z własnego doświadczenia. U nas w Opiesinie żaden gospodarz nie osiągnął tak wysokich plonów jak nasza spółdzielnia po jednym roku wspólnego gospodarowania. U nas każdy hektar owsa wydał po 25 q ziarna, jęczmienia po 25 q, pszenicy po 24 q, żyta po 20 q. A w roku bież. zbierzemy o 2 q więcej z każdego ha. Tak żeśmy postanowili, aby godnie uczcić naszego kochanego Prezydenta. I jestem pewny, że słowa dotrzymamy!
Średniorolny chłop Łajdecki, który niedawno temu wstąpił do nowozałożonej spółdzielni produkcyjnej w Ochraniewie, dodał:
Zwiedzając różne spółdzielnie i rozmawiając z ich członkami, przekonałem się ostatecznie, że tylko gospodarka zespołowa pozwala osiągać wysokie plony i wysokie dochody, że chłop-spółdzielca znacznie więcej ma czasu na rozrywki kulturalne, że łatwiej mu oddać do szkół swoje dzieci, bo nie muszą pracować w gospodarstwie i chodzić po pastwisku za krowim ogonem. W spółdzielni bowiem dla krów są oborowi, jest pastuch.
W pow. sieradzkim istnieje już 13 spółdzielni produkcyjnych, wśród których na czoło wysunęły się spółdzielnie w Izabelowie, Opiesinie i Wojsławicach. Komitety założycielskie działają: w Gajewnikach, Karsznicach, Jesionnej, Zapolu, Krzakach, Wojtyszkach, Strzałkach, Kościerzynie i Biskupicach. Należy się spodziewać, że po powiatowym zjeździe przodujących chłopów, w wielu gromadach powstaną nowe komitety założycielskie i że w ciągu bież. roku wzrośnie w powiecie spółdzielczość produkcyjna.
(cm.)
Dziennik Łódzki 1952 nr 94
Wszyscy wylegli na pole
Akcja siewna w całej pełni.
Meldunki mówią: w województwie łódzkim obsiano już zbożami jarymi ok. 50 tys ha. A siew, dzięki sprzyjającej pogodzie trwa dalej. Obeschły już bowiem i grunty podmokle. Każdy dzień i nawet każda godzina powiększa areał obsiewu o nowe setki i tysiące hektarów.
W gromadach, spółdzielniach produkcyjnych i PGR-ach trudno w ciągu dnia zastać w domu kogoś z mężczyzn. Jedni orzą lub kultywatorują, inni sieją lub spulchniają ziemię bronami, wywożą obornik, odkrywają kopce z ziemniakami, zabezpieczają drzewa owocowe przed szkodnikami. Kobiety porządkują ogródki, przesadzają kwiaty, sieją nasiona warzyw na rozsadę.
Odwiedzamy zespół PGR w Dębołęce. We wszystkich 12 gospodarstwach brygady polowe zaciągnęły Warty Bierutowskie. Siew rozpoczęto w środę. Według podjętych zobowiązań miał on trwać 6 dni, a zostanie zakończony dziś, w sobotę, czyli po upływie 4 dni.
W PGR Dąbrowa traktorzysta Królikowski wyjeżdża w pole o świcie, a wraca późnym wieczorem. W nocy ze środy na czwartek siał przy reflektorach.
Jego kolega z Niechmirowa, August Chudy, gdy trzeba, po powrocie z pola pracuje w kuźni jako kowal.
— U nas wszystko musi grać — mówi — Czasem jakieś małe uszkodzenie, nienaprawione zaraz może zahamować całą robotę. A siew — to przecież najpilniejsza sprawa.
W PGR Dębołęka w konnej brygadzie polowej przy siewie zbóż wyróżnili się: Stanisław Krzemiński, Józef Spychała i Józef Wojciechowski, przy zasilaniu nawozami sztucznymi ozimin — Józef Pudełek i Stanisław Pawełczyk.
— I my nie chcemy być gorsi — oświadczają oborowy Józef Gabryś i chlewmistrz Józef Stępkowski. Oni, z gromady polowej świetnie się spisują. Piękny jest ich czyn dla Prezydenta i dla uczczenia 1 Maja. Ale i nasz jest niemały.
— Ja zobowiązałem się i słowa dotrzymam, że w ciągu roku zwiększę o 10 tys. litrów mleka zaplanowaną wydajność obory.
— A ja wyhoduję 50 prosiąt ponad plan.
* * *
W terenie spotykamy Inspektora pracy Ryszarda Chmielewskiego i kierownika TOR-u z Pabianic, Józefa Rybarczyka. Pierwszy kontroluje warunki mieszkaniowe i sprawy bytowe robotników rolnych w PGR-ach.
— W PGR Kobierzycko trzeba robotnikom dać prześcieradła, poduszki, ręczniki. W PGR Dębołęka umieścić w osobnym pokoju parę małżeńską, w Inczewie poprawić wyżywienie — streszcza pokrótce dotychczasowe obserwacje.
Drugi bada stan ciągników. I tam, gdzie trzeba, przerzuca lotne warsztaty reperacyjne, bądź wysyła pojedynczych mechaników-specjalistów.
— W Kobierzycku w „Zetorze" trzeba było wymienić uszczelkę od głowicy, a w „KD-15" założyć nowe elementy wtryskowe. Nie można przecież dopuścić, aby, gdy czas nagli, miały miejsce dłuższe postoje ciągników.
* * *
Marcin Nowicki ze wsi Buczek gm. Wróblew posiadający 4 ha ziemi już ukończył siew owsa, saradeli i wyki. Obecnie z całą rodziną sadzi ziemniaki. Razem z nim w polu pracują żona Maria, córka Helenka oraz synowie Zygmuś i Mietek. Ojciec znakownikiem kreśli rzędy, a matka i dzieci, gawędząc i żartując, równiutko, w odpowiednich odstępach umieszczają w ziemi ziemniaczane kłęby.
— Piękny czas — mówi Nowicki — to i wesoło nam się pracuje. Wśród nas nie ma bumelantów. Robimy zawsze wszystko w porę.
* * *
Na wielkim kawale koniczyny należącym do spółdzielni produkcyjnej w Izabelowie, gromada dzieci. Jest z nimi nauczycielka Alfreda Czarnecka. Dzieci zbierają do koszyków kamienie polne.
— Wykonujemy nasze zobowiązanie — objaśnia rezolutna Stasia Cieślakówna.
— Żeby uczcić czynem 60 rocznicę urodzin naszego kochanego Prezydenta — uzupełnia Kazik Guć — postanowiliśmy uprzątnąć pole. A w naszej szkole na akademii będziemy meldowali, że nasze zobowiązanie jest wykonane.
* * *
W inspektach spółdzielni produkcyjnej w Izabelowie członkinie Michalina Miłosińska, Józefa Furmanowska, Michalina Sala, Zofia Smus i Genowefa Kaczmarek wyrywają z grządek rzodkiewki na odstawę do Łodzi.
Mężczyźni są w polu. Owies i mieszankę zbożowo-motylkową już zasiali. Obecnie przygotowują ziemię pod buraki, kartofle, miętę, kapustę, cebulę.
Ogółem w pracach wiosennych bierze udział 13 mężczyzn i 11 kobiet. Praca posuwa się naprzód. Ochoczo i z wiarą w piękne zbiory.
* * *
Tydzień prawdziwej wiosny — to wykonanie conajmniej 75 proc. najpilniejszych prac polnych. To jednocześnie udany egzamin sprawności tak brygad polowych w PGR-ach i spółdzielniach produkcyjnych, jak i indywidualnie gospodarujących chłopów w tysiącach gromad naszego województwa
C. M.
Dziennik Łódzki 1953 nr 66
Gotowi-czekamy na wiosnę
— mówią spółdzielcy z Izabelowa i Opiesina
W sąsiadujących ze Zduński Wolą rolniczych zespołach spółdzielczych Izabelów i Opiesin, wiosna zaczęła się już w połowie lutego. Oczywiście, nie na polach, lecz w cieplarniach i ogrodniczych halach słonecznych.
Na grzędach zieleni się i rozkrzewia zaflancowana sałata. Spod liści rzodkiewek wyglądają już spore różowe bulwki. W cieplarniach aż tęczowo od różnorakich kwiatów — w donicach śmigają w górę krzaczki pomidorów, a w drewnianych skrzynkach „raczkują" ogórki.
Praca posuwa się szybko naprzód i szybko naprzód mkną myśli.
-Żeby tylko jak najprędzej zostały wykończone te nowe hale słoneczne — przerywa milczenie ogrodnik Józef Kubiak — to byśmy we współzawodnictwie mogli jeszcze dogonić Opiesin.
-A toć budują, ino patrzeć jak skończą — odpowiada Helena Król, zajęta wraz z innymi kobietami przy pielęgnacji pomidorów.
Istotnie, przy 3 halach słonecznych o łącznym wymiarze ponad 16 arów, niewiele już zostało do zrobienia: oszklenie bocznych ścian i przygotowanie nawierzchni.
Ku radości chlewmistrzyni Marii Bombas, również dobiega końca budowa nowej, obszernej chlewni na 100 sztuk trzody.
Młody, energiczny i przeszkolony na kursie w Bratoszewicach brygadzista Jan Biernat z dumą wskazuje na spółdzielczy „Zetor" i na wąską a długą przyczepę, na którą Weronika Krawczyk i Genowefa Kaczmarek nakładają dobrze przegnity obornik:
Wspaniała oszczędność sił ludzkich, a poza tym mechaniczny rozrzut jest lepszy od ręcznego, bo warstwa obornika układa się równej. Oprócz „Zetora" posiadamy także 45-konnego "Lanza" i wszystkie potrzebne maszyny towarzyszące. W najkrótszym czasie nabywamy młocarnię szerokomłotną. Aż radość bierze, że w ciągu zaledwie trzech lat potrafiliśmy dojść do tego wszystkiego.
Cieszy mnie radość brygadzisty, podzielam jego dumę, i zapał, po czym kieruję rozmowę na przygotowania do wiosennej akcji siewnej.
— Wszystko mamy już rozplanowane i przygotowane — mówi Biernat. POM pomoże nam przyspieszyć orki. Kultywacje, włókowanie, bronowanie i siewy przeprowadzimy sami. Każdy ze spółdzielców ma swój przydział. W skład grupy polowej wchodzi 12 osób, w grupie ogrodniczej jest 8, w hodowlanej 3, budowlanej 3 i w administracyjno-podwórzowej 4.
Spółdzielcy postanowili w ciągu 10 dni obsiać 30 ha owsem, 6 ha peluszką i 1 ha grochem „Wiktoria". Po dokonaniu siewów, 18 ha zasadzą ziemniakami i 6 ha warzywami.
Rolniczy Zespół Spółdzielczy w Opiesinie również jest gotów do akcji siewnej, którą — jeśli pozwolą warunki atmosferyczne — chce ukończyć do 15 kwietnia.
— My wprawdzie nie posiadamy jeszcze własnych traktorów — mówi przewodniczący Władysław Matusiak — ale we współzawodnictwie z Izabelowem nie damy się! Tak w szybkim zakończeniu siewów, jak i w podniesieniu wydajności zasianych zbóż i zasadzonej okopowizny. Teraz chodzi o najważniejszą rzecz: o rychle nadejście prawdziwej wiosny i o sprzyjającą pogodę. Gotowi — czekamy!
C. M.
Dziennik Łódzki 1958 nr 177
Miło i wesoło spędziły dzieci
pierwszy miesiąc wakacji
Skończył się już pierwszy turnus kolonijny, a wciąż jeszcze otrzymujemy listy w których dzieci piszą, jak wesoło i przyjemnie spędziły wakacje.
Dziewczęta z obozu w Izabelowie koło Sieradza, zorganizowanego przez ŁZPW przy ul. Nowotki 160 są bardzo zadowolone.
Dziękują one za pośrednictwem naszej gazety organizatorom oraz kierownikowi kolonii ob. J. Bonarskiemu i całemu personelowi za troskliwą i serdeczną opiekę w czasie ich pobytu w Izabelowie.
Dziewczęta miały dużo przyjemnych i pożytecznych zajęć. Długo będą wspominać tak mile spędzone wakacje.
* * *
Gorące podziękowania ślą również dzieci z kolonii wojewódzkiego ZSS „Społem" w Kolumnie k. Łodzi. W zbiorowym liście do redakcji m. in. czytamy:
"...Wracamy opaleni, dobrze „podtuczeni", rodzice nas nie poznają".
* * *
„Przebywamy na obozie szkolnym w Małym Cichym pod Zakopanem. Pobyt swój kończymy szeregiem pełnych uroku wycieczek. Wczoraj byliśmy w Dolinie Pięciu Stawów. Dziś w Morskim Oku. W piątek jedziemy w Pieniny, a w sobotę do Krakowa. W niedzielę zaś wieczorem wracamy do Łodzi.
Przed powrotem chcemy Was jednak serdecznie pozdrowić i prosimy, abyście pozdrowili też naszych rodziców i szkołę.
Uczniowie z kl. XI XXLV L. O.".
Dziennik Łódzki 1959 nr
237
Wczoraj w woj.
łódzkim wybuchło znowu 6 pożarów, w tym 2 bardzo poważne, w
Izabelowie Małym (pow. Sieradz) na skutek zaprószenia ognia
spłonęły 4 budynki mieszkalne, 2 obory, 2 stodoły ze zbożom i 1
sterta. W akcji ratunkowej brało udział 15 jednostek straży.
Straty wynoszą ok. 300 tys. zł.(...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz