Zajączkowski:
Dębołęka -pow. sieradzki
1) 1369 kop. w MK XVI w., KDP III, 153: dębowa łąka - bona in terra Syradiensi. Kazimierz Wielki nadaje posiadłościom kl. w Imbramowicach immunitet sądowy i ekonomiczny i zezwala na lokowanie ich na prawie niemieckim; wśród tych dóbr wym. jest d. ł.
2) XVI w. Ł. I, 420-121: Dambova Lanka -villa, par. Brzeźno, dek. warcki, arch. uniejowski. 3) 1496 P. 170: Dambowa lanka - par. jw., pow. i woj. sieradzkie. 1511-1518 P. 179; Dambowalanka - jw. 1553-1576 P. 218: Dembowaleka - jw. 4) XIX w. SG II, 23: Dębołęka -wś i folw. nad rz. Żegliną, par. jw., gm. Barczew. pow. jw.
Taryfa Podymnego 1775 r.
Dobrołęka, wieś, woj. sieradzkie, powiat sieradzki, własność szlachecka, 10 dymów.
Czajkowski 1783-84 r.
Dębowa Łęka, parafia brzeznio (brzeźnio), dekanat warcki, diecezja gnieźnieńska, województwo sieradzkie, powiat sieradzki, własność: Murzynowski.
1) 1369 kop. w MK XVI w., KDP III, 153: dębowa łąka - bona in terra Syradiensi. Kazimierz Wielki nadaje posiadłościom kl. w Imbramowicach immunitet sądowy i ekonomiczny i zezwala na lokowanie ich na prawie niemieckim; wśród tych dóbr wym. jest d. ł.
2) XVI w. Ł. I, 420-121: Dambova Lanka -villa, par. Brzeźno, dek. warcki, arch. uniejowski. 3) 1496 P. 170: Dambowa lanka - par. jw., pow. i woj. sieradzkie. 1511-1518 P. 179; Dambowalanka - jw. 1553-1576 P. 218: Dembowaleka - jw. 4) XIX w. SG II, 23: Dębołęka -wś i folw. nad rz. Żegliną, par. jw., gm. Barczew. pow. jw.
Taryfa Podymnego 1775 r.
Dobrołęka, wieś, woj. sieradzkie, powiat sieradzki, własność szlachecka, 10 dymów.
Czajkowski 1783-84 r.
Dębowa Łęka, parafia brzeznio (brzeźnio), dekanat warcki, diecezja gnieźnieńska, województwo sieradzkie, powiat sieradzki, własność: Murzynowski.
Tabella miast, wsi, osad Królestwa Polskiego 1827 r.
Dębołęka, województwo
Kaliskie, obwód Sieradzki, powiat Sieradzki, parafia Sieradz,
własność prywatna. Ilość domów 15, ludność 161, odległość
od miasta obwodowego 1.
Słownik Geograficzny:
Dębołęka, wś i folw. nad strugą Żeglinną, obok szosy sieradzko-złoczewskiej, pow. sieradzki, gm. Barczew, par. Brzeźno, odległe od Sieradza wiorst 7; przestrzeni morg 976, z tego w posiadaniu dworu morg 900, t. j. 326 m. roli ornej, 50 m. łąk, 600 m. lasu, własność Białockich. Włościanie, osad 28, mają gruntu 64 m. Do folw. D. należy karczma Tumidaj, 25 mk., 12 m. gruntu, o 11 w. od Sieradza. W samej D. jest 203 mk.
Słownik Geograficzny:
Dębołęka u Dług. Dambowa Lanka, wś, pow. sieradzki. Dawna własność klasztoru w Imbramowicach, miała za Długosza (L. B., III, 95), 9 łan. km., 1 łan sołtysi. Nadana klasztorowi przez Iwona, bisk. krakow.
Spis 1925:
Dębołęka, wś i folw., pow. sieradzki, gm. Barczew. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne wś 27, folw. 11. Ludność ogółem: wś 198, folw. 201. Mężczyzn wś 109, folw. 90, kobiet wś 89, folw. 111. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego wś 198, folw. 201. Podało narodowość: polską wś 198, folw. 201.
Wikipedia:
Dębołęka-wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie sieradzkim, w gminie Brzeźnio, 10 km od Sieradza, przy szosie do Wrocławia. W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa sieradzkiego. Pierwsza wzmianka z lat 1218-29, gdy była wraz z Brzeźniem darowana klasztorowi norbertanek z Imbramowic przez biskupa krakowskiego Iwona Odrowąża. Od 2 poł. XVIII w. do poł. XIX w. wieś była w rękach Murzynowskich. W 1855 r. dobra te kupił Władysław Białecki i w rękach tej rodziny Debołęka pozostała do II wojny św. Ostatnią właścicielką była Józefa z Białeckich Zembrzuska. Po II wojnie św. utworzono tu PGR specjalizujący się w hodowli zarodowej bydła. Przetrwał dwór z 2 poł. XIX w. w otoczeniu parku, usytuowany na wysokim brzegu Żegliny. Według rejestru zabytków KOBiDZ na listę zabytków wpisane są obiekty: zespół dworski i folwarczny, 2 poł. XIX - XX w., nr rej.: 419/A z 8.04.1998: dwór, park z aleją dojazdową, folwark: budynek gospodarczy, spichrz, stajnia z wozownią, stodoła, kuźnia, obora, brama.
Elżbieta Halina Nejman Majątki (Szlachta Sieradzka XIX wieku Herbarz)
Elżbieta Halina Nejman Majątki (Szlachta Sieradzka XIX wieku Herbarz)
DĘBOŁĘKA v. Dębowa-łąka , par. Brzeźnio, Dwór w Dębołęce p. Sieradzki nad Żegliną. Ewa z Mlickich Murzynowska wg Wieś Ilustrowana 1911 nr 4 kupiła od Kazimierza Goreckiego w 1725 r. W 1855 r. Władysław Białecki kupił d. Dąbołękę od Andrzeja Murzynowskiego za 220 tys. zł. W 1916 r. dobra miały powierzchnię 1183 morgi. W posiadaniu Józefy z Białeckich Zembrzuskiej zostały do 1946 r. W 1832 r. dwór murowany frontem na południe, pod dachówką, pokoi 5 i sala, garderób 4, suteryny pod dworem, gdzie są kuchnie. Tumiday na Piaskach nad traktem 20 złoczewskim, karczma stara i 6 chałup. (SGKP t.2,s.23, Pstrokoński1832 II k.25-30)
Jakub Jurek (Dobra Ziemskie):
Dobra ziemskie Dębołęka z przyległościami i przynależytościami w powiecie i obwodzie sieradzkim, województwie kaliskim położone (późniejszy dopisek: do których należy osada Tumidaj zwana)
koniec XVIII wieku – dobra posiada Marcin Murzynowski
1802/1803 – taksa sądowa dóbr, wg której ich wartość wynosiła 79322 złp i 7,5 gr
~1793-1806 – powstaje pierwsza księga hipoteczna dóbr, właścicielem jest wg niej Feliks Murzynowski, syn Marcina
~1820 – założono nową księgę hipoteczną dóbr wg przepisów Królestwa Polskiego[i]
1832 – po śmierci Feliksa Murzynowskiego dobra dziedziczą dzieci: Konstanty i Józefa Murzynowscy
15 I 1846 – Konstanty Murzynowski sprzedaje swoją część dóbr Andrzejowi Murzynowskiemu za 11250 rbs.
11 XI 1846 – Józefa z Murzynowskich Falkowska sprzedaje swoją część Andrzejowi Murzynowskiemu za 11250 rbs; całe dobra warte są 22500 rbs czyli 150000 złp
1851 – powstaje plan i rejestr pomiarowy dóbr autorstwa geometry Raczyńskiego
21 VI 1855 – dobra kupuje Władysław Białecki za 220000 złp (33000 rbs)
~1882 – po śmieci Władysława Białeckiego dobra przechodzą na dzieci: Michała, Stanisława i Józefę Gątkiewicz Białeckich.
1864 – na podstawie Ukazu Najwyższego o uwłaszczeniu chłopów, na rzecz włościan odłączono z dóbr 63 morgi i 213 prętów (miary nowopolskiej) gruntu
1872 – powstaje plan dóbr autorstwa geometry Dąbrowskiego
~1872/1873 – na podstawie dokumentacji urzędów włościańskich i planu z 1872 r. nadział chłopski w dobrach Dębołęka wynosił 76 mórg i 290 prętów (w tym nieużytków 204 pręty)
~1874/1875 – włościanie mają prawo zbierania suszu chrustu w lesie na obszarze 771 mórg i 257 prętów wg planu z 1851 r.
1880 – powstaje rejestr pomiarowy geometry Szymanowskiego; dobra mają 1240 mórg i 65 prętów
3 VII 1884 – Michał Białecki odkupuje schedy rodzeństwa za 88400 rbs
~1891 – włościanie w Dębołęce posiadają 79 mórg i 261 prętów ziemi, w tym 2 morgi i 217 prętów nieużytków
1894 – powstaje rejestr pomiarowy autorstwa Włodzimierza Dymitrowicza; dobra mają 1243 morgi i 78 prętów
22 VIII 1905 – Michał Białecki kupuje od rodziny Kubackich 4 dziesiatyny i 40 sążni ziemi z terenu objętego księgą hipoteczną sąsiednich dóbr Ruszków za 600 rbs
~1925 – po śmierci Michała Białeckiego dobra dziedziczy jego córka Józefa Zembrzuska
6 IX 1944 – na podstawie dekretu o przeprowadzeniu reformy rolnej dobra przejmuje Skarb Państwa
[i] Archiwum państwowe w Łodzi, Oddział w Sieradzu. Księgi hipoteczne sądów w Sieradzu, ks. hip. dóbr Dębołęka, T. 1, sygn. 159.
Czytelnicy piszą
Powóz jest nie tylko dla pana rządcy
Obywatel Jańczyk Karol jest zatrudniony w majątku Dębołęka już od 22 lat. Ostatnio chcąc wyjechać w konkury prosił administratora majątku o udzielenie mu powozu.
Należy dodać, że udzielenie powozu robotnikom jest zawarunkowane w umowie zbiorowej.
Prośbę Jańczyka odrzucono mimo, iż podczas swojej pracy wywiązywał się dobrze ze swoich zadań. Stanowisko administratora podtrzymał i naczelnik Kamiński, który był obecny przy incydencie.
Sądzę, że umowa zbiorowa jest poto, by jej przestrzegać, a jeśli wolno administracji rozjeżdżać się przy lada okazji powozem, to wolno i robotnikowi raz na pewien czas z powozu skorzystać.
Stały czytelnik.
Nazwisko znane redakcji.
Nie mogli dać bryczki
Dnia 5-go czerwca w „Głosie Chłopskim" ukazała się notatka w dziale „Czytelnicy piszą" pod tytułem „Powóz jest nie tylko dla pana rządcy".
W związku z tym Zarząd Okręgowy PNZ wyjaśnia, że majątek Dębołęka posiadał trzy bryczki, z których dwie nie nadają się do użytku, a pozostałą jednokonną bryczką właśnie w dniu, kiedy jeden z pracowników domagał się jej wypożyczenia. Instratorzy Zarządu Okręgowego mieli wyjechać na kontrolę majątku Dąbrowa.
Z frontu współzawodnictwa
Zespół Dębołęka jest dumny z wyników swej pracy
Zespół majątków państwowych PNZ Nr 4 Dębołęka może poszczycić się pięknymi osiągnięciami. Zbiory przewiduje się nadzwyczaj pomyślne.
W stosunku do roku 1939 będą one prawdopodobnie wyglądać następująco:Majątek Dębołęka 115 procent, Kobierzycko 125 procent, Inczew 105 proc., Dąbrówka 105 proc. Dąbrowa Wielka 100 procent. Poniżej 100 procent ale nie niżej 90 procent, zapowiadają się zbiory w majątkach Niechmirów, Wolnica, Wiłkrzyce, Krobanówek. W majątkach tych przyczyną gorszego stanu jest to, że majątki te były bardzo zniszczone podczas wojny i odczuwają poważny brak inwentarza, ziemia była tam mocno zapuszczona. Majątek Wilkrzyce został zaś przejęty przez PNZ w 1948 r. w stanie zupełnego zaniedbania.
Przemysł w majątkach zespołów też się pięknie spisał, bowiem plan półroczny wykonał w 127,5 procentach — (gorzelnia Inczew).
Do tych wyników w znacznym stopniu przyczyniło się współzawodnictwo pracy.
W majątku Kobierzycko jest np. trójka przodowników pracy — peperowców, tow. Marcin Kwaśniewski — fornal-siewca wykonał 130 procent, tow. Ignacy Pawłowski — fornal siewca 120 procent. Józef Ridun — karbowy 150 procent normy. W majątku Dębołęka ob. Stanisław Krzemiński fornal siewca wykonał 130 procent normy. W majątku Niechmirów tow. Józef Sukiennik — luzak wykonał 118 procent normy.
Wszyscy przodownicy pracy dostaną oprócz zwiększonych płac specjalne premie od okręgu PNZ.
Pracownicy umysłowi też się nieźle spisują, jak zarządzający majątku Kobierzycko ob. Edward Sokatowski i tow. Włodzimierz Rębowski zarządzający majątkiem Dębołęka. Buchalteria zespołu ma pierwsze miejsce w okręgu.
Zespół Dębołęka współzawodniczy z zespołem Czerniew w pow. łowickim. Przodownicy zespołu Dębołęka domagają się za pośrednictwem „Głosu Chłopskiego" o podanie wyników współzawodnictwa zespołu Czerniew.
(z)
Buhajki idą na rzeź
gdy jednocześnie brak jest sztuk zarodowych
W powiecie sieradzkim daje się zauważyć brak buchaji zarodowych, ostatnio Związek Samopomocy Chłopskiej rozprowadził zaledwie 12 sztuk na poszczególne gminy.
W tym samym czasie jak nas informują w Powiatowym Zarządzie ZSCh w Sieradzu w majątkach państwowych w Inczewie, Kobierzycku, Dąbrowie i Dębołęce sprzedano znaczne ilości cieląt (buhajów) na rzeź. Praktyka taka jest rzeczywiście niezrozumiała i o ile w dalszym ciągu faktycznie ma miejsce winna zostać zmieniona. Zainteresować się tym powinien Okresowy Zarząd PNZ w Łodzi.
Karygodne marnotrawstwo
Gdy robotnicy majątków państwowych zwracają się o remont mieszkań słyszą często odpowiedź: brak gotówki. Tymczasem jednak okazuje się, że gotówka na różne wydatki dla pp. administratorów znajduje się.
Tak na przykład administrator majątku Dębołęka remontując swoje mieszkanie, zrobił sobie nową podłogę, mimo że można było jeszcze starą wyremontować. Piece, które należało tylko przestawić zastąpił pan administrator zupełnie nowymi, kupując nowe kafle i marnując stare, zdatne jeszcze do użytku.
Sprawą tą moim zdaniem winien zająć się Okręgowy Zarząd Nieruchomości Ziemskich. Stały Czytelnik.
Wzorowa ferma drobiowa powstaje w Dębołęce
W majątku Państwowych Nieruchomości Ziemskich w Dębołęce przystąpiono do zorganizowania wzorowej fermy drobiowej. Zbudowany zostanie kurnik. Kurnik podzielony będzie na trzy przedziały dla niosek, oraz pięć przedziałek dla stadek selekcyjnych.
Na fermie przeprowadzane będą rozmaitego rodzaju badania, m. inn. obserwacja nośności poszczególnych okazów. Na fermie znajdą się leghorny, które następnie rozprowadzone zostaną w teren dla dalszej produkcji drobiu.
W majątku Dąbrowa Wielka
ukończono siewy na dzień 2 kwietnia
Z terenu majątków państwowych napływają sprawozdania z przebiegu akcji siewnej. Z dotychczasowych meldunków wynika, że na pierwsze miejsce wysunął s:ę zespół Dębołęka, a w nim majątek Dąbrowa Wielka, który mając 303 ha ziemi ornej, wykonał do dnia 2 kwietnia w 100 procentach plan siewów wiosennych zbóż kłosowych. Wyniki te zawdzięcza majątek wytężonej pracy całej załogi majątku, na czoło której wysunęli się robotnicy Zygmunt Sztyba, Stanisław Kubczak, Władysław Bekowicz, oraz spośród kobiet robotnic Walentyna Hipek i Kazimiera Piwnik. Wszyscy oni wykonali pracę ponad normę i zostali podani do premii.
W ślad za Dąbrową Wielką poszły majątki Dąbrówka, Dębołęka, Niechmirów, Wolnica i Krobanówek, które zakończyły siewy do dnia 6 kwietnia.
Pracownicy zespołu Dębołęka postanowili o ile nie zajdą nieprzewidziane przeszkody zakończyć roboty wiosenne do dnia 1 maja, czyli o 10 dni wcześniej niż to uchwalono w czasie narady produkcyjnej w Poznaniu.
Czyn robotników zespołu Dębołęka napewno znajdzie naśladowców.
(afi)
Pracownicy PCH z Łodzi
pomagają w żniwach robotnikom rolnym w Dębołoce
Pracownicy PCH wyjechali w ubiegłą niedzielę do Dębołęki w powiecie sieradzkim pomóc tamtejszym rolnikom w akcji żniwnej. W akcji tej wzięło udział około 70 osób, którzy powiązali zboże w snopy i ustawili w mendle na obszarze około 2 hektarów.
Państwowe Gospodarstwo Rolne — Dębołęka jest wzorowym majątkiem, posiadającym 315 ha ziemi, w tym 252 ziemi ornej. Jest to duże gospodarstwo rolne które w czasie żniw ma wielkie trudności ze sprzątnięciem zbóż. Pomoc więc z jaką przyszli pracownicy PCH znacznie ulżyła w pracy przy żniwach robotnikom rolnym majątku.
W godzinach popołudniowych wracali wszyscy zmęczeni, nie mniej jednak zadowoleni, że choć w części przyczynili się do szybszego zebrania pięknych plonów zbóż.
Pragnąc pogłębić sojusz robotniczo-chłopski, pracownicy PCH przywieźli w podarunku chłopom — przodownikom pracy 10 kos, które wieczorem zostały uroczyście wręczone w świetlicy majątku.
Tego wieczoru odbyła się także zabawa robotniczo-chłopska, której atrakcją był ruchomy bufet PCH.
Robotnicy rolni Dębołęki żegnając gości serdecznie dziękowali im za okazaną pomoc w żniwach oraz za urządzenie zabawy, która była rozrywką dla okolicznych mieszkańców i pracowników majątku. Pracownicy PCH przyrzekli przyjechać w najbliższej przyszłości znów do Dębołęki.
W. H.
Jakub Jurek (Dobra Ziemskie):
Dobra ziemskie Dębołęka z przyległościami i przynależytościami w powiecie i obwodzie sieradzkim, województwie kaliskim położone (późniejszy dopisek: do których należy osada Tumidaj zwana)
koniec XVIII wieku – dobra posiada Marcin Murzynowski
1802/1803 – taksa sądowa dóbr, wg której ich wartość wynosiła 79322 złp i 7,5 gr
~1793-1806 – powstaje pierwsza księga hipoteczna dóbr, właścicielem jest wg niej Feliks Murzynowski, syn Marcina
~1820 – założono nową księgę hipoteczną dóbr wg przepisów Królestwa Polskiego[i]
1832 – po śmierci Feliksa Murzynowskiego dobra dziedziczą dzieci: Konstanty i Józefa Murzynowscy
15 I 1846 – Konstanty Murzynowski sprzedaje swoją część dóbr Andrzejowi Murzynowskiemu za 11250 rbs.
11 XI 1846 – Józefa z Murzynowskich Falkowska sprzedaje swoją część Andrzejowi Murzynowskiemu za 11250 rbs; całe dobra warte są 22500 rbs czyli 150000 złp
1851 – powstaje plan i rejestr pomiarowy dóbr autorstwa geometry Raczyńskiego
21 VI 1855 – dobra kupuje Władysław Białecki za 220000 złp (33000 rbs)
~1882 – po śmieci Władysława Białeckiego dobra przechodzą na dzieci: Michała, Stanisława i Józefę Gątkiewicz Białeckich.
1864 – na podstawie Ukazu Najwyższego o uwłaszczeniu chłopów, na rzecz włościan odłączono z dóbr 63 morgi i 213 prętów (miary nowopolskiej) gruntu
1872 – powstaje plan dóbr autorstwa geometry Dąbrowskiego
~1872/1873 – na podstawie dokumentacji urzędów włościańskich i planu z 1872 r. nadział chłopski w dobrach Dębołęka wynosił 76 mórg i 290 prętów (w tym nieużytków 204 pręty)
~1874/1875 – włościanie mają prawo zbierania suszu chrustu w lesie na obszarze 771 mórg i 257 prętów wg planu z 1851 r.
1880 – powstaje rejestr pomiarowy geometry Szymanowskiego; dobra mają 1240 mórg i 65 prętów
3 VII 1884 – Michał Białecki odkupuje schedy rodzeństwa za 88400 rbs
~1891 – włościanie w Dębołęce posiadają 79 mórg i 261 prętów ziemi, w tym 2 morgi i 217 prętów nieużytków
1894 – powstaje rejestr pomiarowy autorstwa Włodzimierza Dymitrowicza; dobra mają 1243 morgi i 78 prętów
22 VIII 1905 – Michał Białecki kupuje od rodziny Kubackich 4 dziesiatyny i 40 sążni ziemi z terenu objętego księgą hipoteczną sąsiednich dóbr Ruszków za 600 rbs
~1925 – po śmierci Michała Białeckiego dobra dziedziczy jego córka Józefa Zembrzuska
6 IX 1944 – na podstawie dekretu o przeprowadzeniu reformy rolnej dobra przejmuje Skarb Państwa
[i] Archiwum państwowe w Łodzi, Oddział w Sieradzu. Księgi hipoteczne sądów w Sieradzu, ks. hip. dóbr Dębołęka, T. 1, sygn. 159.
1992 r.
Wieś Ilustrowana 1911 maj
_______________________________________________________________________________
Dwór z drugiej połowy XIX w. w Dębołęce.
Fot. Janusz Marszałkowski
_________________________________________________________________________________
Widok od ogrodu
Fot. Janusz Marszałkowski
_________________________________________________________________________________
Widok z boku od wschodu
Fot. Janusz Marszałkowski
_________________________________________________________________________________
Spichrz w Dębołęce
Fot. Janusz Marszałkowski
Akta metrykalne (Parafia Brzeźnio) 1617
Lipiec
Dnia 30. Ja, Bartłomiej Wiktawa pleban w Brzeźni, ochrzciłem Piotra, syna Pana Piotra Grodzieckiego i Zofii, małżonków, dzierżawców z Dębowej Łęki?. Rodzicami chrzestnymi zaś byli Pan Mikołaj Ostrowski z Ostrowa i Panna Elżbieta Madaleńska z Łyskorni.
Akta metrykalne (Parafia Brzeźnio) 1626
Sierpień
24 ochrzciłem Annę, córkę Jakuba
owczarza z Dębowej Łęki [Dębołęki] i Ewy, małżonków, której
rodzicami chrzestnymi byli Grzegorz Górski sługa Pana Jakuba
Pstrokońskigo z Dębowej Łęki [Dębołęki] i Ewa Stoczek służąca
Pani Pstrokońskiej.
Akta metrykalne (Parafia Brzeźnio) 1696
Debołęka.
14 wrzesnia. Ja, Tomasz Józef Wulgęski
proboszcz brzeźnieński, ochrzciłem dwoma imionami Jadwiga i
Teresa, córkę Urodzonego Pana Stanisława Michała Zapolskiego i
Katarzyny, prawowitych małżonków. Rodzicami jej chrzestnymi byli
Urodzony Pan Andrzej Radoliński z Zelaskowa i Wielmożna Urodzona
Pani Marianna Zapolska z Zapolic.
Akta metrykalne (Parafia Brzeźnio) 1697
18 kwietnia. Ja, Tomasz Józef
Wulgęski proboszcz brzeźnieński, ochrzciłem dwoma imionami Albert
i Bogusław, syna Urodzonego Pana Karola Pągowskiego i Anny,
prawowitych małżonków mieszkających w Brzeźniu. Rodzicami jego
chrzestnymi byli Wielmożny Pan Stanisław Michał Zapolski z
Dębołęki.
Akta metrykalne (Parafia Brzeźnio) 1699
Dębołęka
13 maj. Ja, Łukasz Pajęcki wikary
Brzeźnia, ochrzciłem dwoma imionami Justyna i Helena, córkę
Urodzonego Pana Stanisława Michała Zapolskiego i Katarzyny,
prawowitych małżonków. Rodzicami jej chrzestnymi byli Wielebny
Tomasz Józef Wulgęski proboszcz Brzeźnia i Urodzona Pani Marianna
Zapolska stolnikowa z Zapola.
Akta metrykalne (Parafia Brzeźnio) 1702
Grudzień
Dębołęka
28 tego samego. Ja, Kazimierz Józef
Cybulski wikary Brzeźnia, ochrzciłem bliźniaczki, pierwszą
imieniem Marianna, drugą imieniem Zofia, córki Urodzonego Antoniego
Wężyka i Katarzyny jego żony. Rodzice chrzestni Marianny
Przewielebny Tomasz Józef Wulgęski proboszcz Brzeźnia i Urodzona
Marianna Zapolska, zaś rodzice chrzestni Zofii ten sam Józef i
Urodzona Zofia Domanieska.
Akta metrykalne (Parafia Brzeźnio) 1705
Styczeń
Dwór Dębołęka.
18 tego samego. Ja, Tomasz Józef
Wulpeski kapłan brzeźnia, ochrzciłem Agnieszkę, córkę Antoniego
Wężyka i Katarzyny jego żony. Rodzicami jej chrzestnymi byli
Urodzony Franciszek Potocki i Marianna Chleboska.
Akta metrykalne (Parafia Brzeźnio) 1706
Dębowa Łęka
2 stycznia. Ja, Tomasz Józef Wulgeski
proboszcz brzeźnieński, ochrzciłem dwoma imionami Józef Melchior,
syna Urodzonego Pana Antoniego Wężyka i Katarzyny, prawowitych
małżonków. Rodzicami jego chrzestnymi byli Stanisław Dysiek i
Anastazja Bogucka.
Akta metrykalne (Parafia Brzeźnio) 1711
Wrzesień
Dębołęka.
27 tego samego. Ten sam, jak wyżej,
ochrzciłem dwoma imionami mianowicie Michał Jan, syna Urodzonego
Pana Stanisława Wojnoskiego i Ewy jego żony. Rodziców chrzestnych
miał Urodzonego Pana Jana Trepkę i Urodzoną Panią Katarzynę
Zapolską, także Urodzonego Andrzeja Zapolskiego młodziana i
Mariannę Wojnowską.
Akta metrykalne (Parafia Godynice) 1772
Grójec dwór
Dnia 24 sierpnia, roku, jak wyżej, poprzedzona ? wydana dnia 20 maja bieżącego roku przez Znakomitego Wielebnego Leona Morawskiego archidiakona metropolitalnego i poznańskiego i oficjala gnieźnieńskiego generalnego podpisana ? i opatrzona pieczęcią konsystorza generalnego, nie znajdując żadnych przeszkód, ja, jak wyżej Urodzonych Makymiliana Prądzyńskiego syna nieżyjącego ... Prądzyńskiego i Konstancję z Madalińskich Żelisławską wdowę córkę nieżyjącego Urodzonego Aleksandra Madalińskiego, w tym kościele zapytałem obojga, mając ich wzajemną zgodę przez słowa [przysięgi] połączyłem obecnych małżenstwem w obecności Urodzonych Kazimierza Przysieckiego z Dębołąki, Kazimierza Wężyka ze Starców i wielu innych.
Dziennik Urzędowy Województwa Mazowieckiego 1828 nr 626
Nro 103,763. — WYDZIAŁ WOYSKOWY.
KOMMISSYA WOIEWODZTWA MAZOWIECKIEGO.
Zamieszczaiąc poniżey opisy spisowych z Woiewodztwa Krakowskiego, Kaliskiego, Augustowskiego, Płockiego, Sandomierskiego i z Miasta Warszawy zbiegłych, poleca Wóytom, Prezydentom i Burmistrzom miast, aby w Gminach swych iak nayściśleysze śledztwo zarządzili, nieprawnie znayduiących się poymali, i właściwemu Kommissarzowi Obwodu dostawili, zkąd transportem do Bióra Kommissyi Woiewódzkiey odesłani bydź maią. Wóyci Gmin, Prezydenci i Burmistrze Miast, ściśle ninieyszemu poleceniu zadość uczynią, a Kommissarze skutku dopilnuią. w Warszawie dnia 8 Lutego1828 r.
Radca Stanu, Prezes
R. REMBIELIŃSKI, Sekr: Jener: Filipecki.
z Woiewództwa Kaliskiego.
Idzi Klimaszewski, zbiegł z Dębołęki.
Dziennik Powszechny 1832 nr 100
OBWIESZCZENIA SPADKOWE. Po zgonie
niegdy Felixa Murzynowskiego w Dębołęce dnia 21 Lutego r. b.
zmarłego otworzył się spadek, otwarcie; którego ogłaszaiąc,
zawiadomiam, iż do przepisania tytułu własności Dobr Dębołęki
w Powiecie Sieradzkim położonych, takoż summy złp 9055 na dobrach
Pętnowek, w Dziale IV. pod Nr. 6 i na dobrach Potoki w Dziale IV.
pod Nr. 8 hypotekowaney, termin półroczny na dzień 13 Października
r. b. tu w Kaliszu w Kancellaryi Ziemiańskiey iest oznaczony,
naktóren wzywam osoby do spadku tego interessowane, by się z
dowodami zgłosiły. Kalisz d. 28 Marca 1832 r. Mikołay Baliński R.
K. Z. W. K.
Dziennik Urzędowy Gubernii Kaliskiej
1843 nr 17
Bębnowski nadstrażnik objazdu 3go
przy pomocy strażników Koludzkiego, Kuczkowskiego,
Izdebskiego i Rucińskiego patrolując w nocy dnia 6 na 7 Kwietnia r.
b. pomiędzy wsią Dębołęką a borem do Nowej wsi należącym,
odbił niewiadomym z imienia, nazwiska i miejsca zamieszkania
defraudantów w 4 paczkach porzuconych: 1. Perkaliku drukowanego
sztuk 10 funt. 46 1/2. 2. Chustek bawełnianych drukowanych szt. 121 funt. 35 3/4. 3. Pasów włóczkowych ponsowych szt. 6
funt. 2 1/4. 4. Kołder bawełnianych drukowanych szt. 3 funt. 3 1/2.
5. Piki w kropki resztka 1 łut: 12. 6. Kartonu sztuka 1 funt. 6
1/4. 7. Nankina resztka 4 funt. 13 1/2. 8. Baściku resztka 1 funt 1 3/4. 9. Fartuszków
bawełnianych drukowanych sztuk 6 funt. 1. 10. Pończoch białych bawełnianych par 6 łut. 20,
i takowe komorze do processu złożył; w zastosowaniu się więc do
przepisów, podaje zdarzenie to do publicznej wiadomości; wzywając
niewiadomych właścicieli, aby z dowodami własność pomienionych
towarów usprawiedliwiającemi, w ciągu 4ch tygodni do Komory w
Skólsku zgłosili się, niemniej wzywa każdego ktoby o zbiegłych
defraudantach od powyżej wyrażonych towarów, lub
niedostawieniu tychże w zupełności, aby Komorę w Skólsku lub
Rząd Gub. Kaliski na piśmie bez użycia stempla zawiadomił, po
upływie albowiem tego terminu process ten do zaocznego zadecydowania
przedstawiony będzie.w Skólsku, 27 Marca (8 Kwietnia) 1843 r.
Poborca: Ługowski. Kontroller:
Sikorski.
Gazeta Codzienna 1850 nr 236
W następujących miejscach Królestwa
były pożary, w skutku których spaliły się: We wsi Dębołęka
pow. Sieradzkim dwie stodoły, wozownia, śpichlerz i szopa,
ubezpieczone na rs. 844; jako też wiele zboża, siana i innych
ruchomości, których wartość na rs. 3899 podaną została.
Przyczyna pożaru nie wiadoma.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1860 nr 269
(N. D. 5932) Rejent
Kancellaryi Ziemiańskiej Gubernii Warszawskiej w Kaliszu.
Po śmierci:
1. Andrzeja i
Honoraty z Gątkiewiczów małżonków Murzynowskich co do summy rs.
12000 z procentem na dobrach Dębołęka z
Ogu Sieradzkiego w dz. IV. pod N. 15 zahypotekowanej;
(...) otworzyły się spadki, do uregulowania których, termin przed
podpisanym Rejentem w Kaliszu na dz. 3 (15) Czerwca r. 1861
wyznaczony został.
Kalisz d. 18 (30)
Listopada 1860 r.
Józef Białobrzeski.
Dziennik Powszechny 1863 nr 259
(N. D. 5241) Sąd Poprawczy Wydziału
Kaliskiego.
Wzywa wszelkie władze tak cywilne jako
i wojskowe nad bezpieczeństwem w kraju czuwające, aby na Tomasza
Bocian, lat 23 liczącego, lokaja, Józefa Majchrzaka lat 20
czeladnika kowalskiego, Teodora Szczygielskiego lat 36 gospodarza
rolnego, i Franciszka Choberskiego ogrodnika, wszystkich katolików,
ostatecznie we wsi Dębołęka Powiecie Sieradzkim zamieszkałych, o
rozmyślne zabójstwo obwinionych, a obecnie z pobytu niewiadomych i
przed wymiarem sprawiedliwości ukrywających się baczne oko
zwracały, a wrazie ujęcia któregokolwiek pod silną strażą
Sądowi tutejszemu lub najbliższemu odstawiły.
Rysopis obwinionego Tomasza Bocian jest
następujący: wzrost mały, twarz pociągła, nos przedłużony,
czoło wysokie, oczy ciemne, zarost na wąsach i faworytach mały
koloru jasnego, włosy na głowie koloru ciemnego, znaków
szczególnych nie ma żadnych; ubrany był w tużurek z kortu
ciemnego koloru, kamizelkę czarny sukienną, spodnie sukienne
szaraczkowe buty ciżmy, na jednę nogę, koszulę pikowaną na
przodzie, krawat wązki czarny na szyi, kaszkiet sukienny z daszkiem,
zegarek srebrny pospolity z dewizką stalową.
Rysopis Józefa Majchrzaka jest
następujący: wzrost mierny, twarz okrągła, włosy na głowie
czarne bez zarostu, nos ściągły, czoło niskie, oczy czarne,
znaków szczególnych nie ma żadnych, ubrany był w kapotę sukienną
koloru granatowego starą, kamizelkę sukienną koloru czarnego,
spodnie płócienne białe, kaszkiet sukienny granatowy z daszkiem,
boso.
Rysopis Teodora Szczygielskiego, wzrost
mierny, twarz pociągła i takiż nos, czoło niskie, bez zarostu,
oczy ciemno blond, znaków szczególnych nie ma żadnych, ubrany był
w kapotę granatową czyli modrą, kamizelkę sukienną granatową,
spodnie drelichowe szare podarte, koszulę białą płócienną, buty
chłopskie czarne, kaszkiet sukienny granatowy z daszkiem.
Rysopis Franciszka Choberskiego jest
następujący: wzrost średni, włosy blond, oczy niebieskie, nos
mały, usta mierne, twarz okrągła, broda okrągła, znaków
szczególnych żadnych, ubrany był w palto sukienne ciemne.
Tyniec pod Kaliszem d. 26 Paźdz. 1863
r.
Sędzia Prezydujący, Ruprecht.
Sieradz, dnia 20 lutego 1871 r.
(...)Zewsząd dochodzą już wiadomości o szkodach przez wielki orkan, jaki w dniu 12 b. m. szalał, wyrządzonych. I nad nami odbyła się owa straszna rewolucja; szkód moc wielka! Sam Sieradz jeszcze tyle nie ucierpiał co okolica od huraganu, który zdaje się przywędrował do nas od morza niemieckiego, gdzie w ostatnich dniach z gwałtowną szalał siłą. Pierwszą ofiarą nielitościwego wichru jak wszędzie tak i w mieście tutejszem padły dachy, płoty i pozamiejskie stodoły; dziwna rzecz, że okna nie uległy zburzeniu, na co szklarze krzywo spoglądają nie mając ani jednej szyby do wprawienia. Ale za to młynarzy w kłopot wprawił wicher rozbiwszy w okolicy parę wiatraków. W więzieniu tutejszem szkody dochodzą do 800 rs., pewna część blachy, jaką dach wielkiego głównego gmachu jest pokrytym, zerwaną została i uniesioną do rzeki Warty, o 1/4 wiorsty ztąd oddalonej. Już to park spacerowy co rok musi składać bożkowi wiatru daninę: wyrwanych drzew w nim jest 40, które za rs. 45 na rzecz kassy miejskiej na licytacji sprzedane zostały. Obalone na placu wojskowym 4 topole poszły na rzecz ochronki naszej.
Wychodząc extra muros daleko więcej mam do zanotowania szkód: w Szadku wicher obalił na wpół murowaną stajnię, konsystującej tam sotni kozaków, zabiwszy 8 i zraniwszy 30 koni. W Zduńskiej-woli obalony został komin najwyższy z fabryki Straussa. We wsi Monicach, tuż pod Sieradzem, szkody na młynie i owczarni poniesione wynoszą coś rs. 100; we wsi Biskupice wiatr zburzył owczarnię i kuchnię dworską. W lesie charłupskim spadająca gałęź zadała człowiekowi cios śmiertelny i ten bezprzytomnie przez syna do wsi Jezior zkąd pochodzi zawieziony, po kilku godzinach męczarni umarł. We wsi Chojnem para koni zabitą została, a ileż olbrzymich szkód w lasach wyrządzonych zostało, niektóre lasy w czwartej i nawet większej części, leżą na ziemi, i tak między innemi: w lesie górsko-klonowskim 6000 drzew z korzeniami powywracanych na ziemię, w lasach: smardzewskim, dębołęckim i nowomiejskim po parę tysięcy drzew poobalanych; we wsi Pruszkowie także 1000 drzew poległych w walce z zaciekłym żywiołem! Szosse i drogi lasy przerzynające założone były powyrywanemi drzewami i bardzo łatwo mogłyby się nieoględnym podróżującym dać we znaki.
Wicher dla wielu majątków przyniesie korzyść, lasy bowiem serwitutem obciążone korzystają z prawa wolności sprzedawania wyrwanych drzew właścicielowi, a włościanom gałęzie dostają się jeno w udziale. Wielu z posiadaczy lasów życzyłoby sobie parę razy na rok podobnych wiatrów, ale uchowaj nas Boże od tego!....
(...)
{Dokończenie nastąpi).
Dziennik Warszawski 1867 nr 43
(N. D. 419) Sąd Poprawczy Wydziału
Kaliskiego.
Zapozywa Romana Antoniewicza lat 19
liczącego gorzelanego, ostatnio we wsi Dębołęce Okręgu
Sieradzkiego przebywającego a obecnie z pobytu niewiadomego, aby
celem wysłuchania wyroku w sprawie własnej wydanego w Sądzie
tutejszym w ciągu dni 30 stawił się po upływie bowiem tego czasu
stosownie do prawa postąpionem będzie.
Tyniec d. 7 (19) Stycznia 1867 r.
Sędzia Prezydujący Bromirski.
Kaliszanin 1877 nr 16
Sieradz, dnia 20 lutego 1871 r.
(...)Zewsząd dochodzą już wiadomości o szkodach przez wielki orkan, jaki w dniu 12 b. m. szalał, wyrządzonych. I nad nami odbyła się owa straszna rewolucja; szkód moc wielka! Sam Sieradz jeszcze tyle nie ucierpiał co okolica od huraganu, który zdaje się przywędrował do nas od morza niemieckiego, gdzie w ostatnich dniach z gwałtowną szalał siłą. Pierwszą ofiarą nielitościwego wichru jak wszędzie tak i w mieście tutejszem padły dachy, płoty i pozamiejskie stodoły; dziwna rzecz, że okna nie uległy zburzeniu, na co szklarze krzywo spoglądają nie mając ani jednej szyby do wprawienia. Ale za to młynarzy w kłopot wprawił wicher rozbiwszy w okolicy parę wiatraków. W więzieniu tutejszem szkody dochodzą do 800 rs., pewna część blachy, jaką dach wielkiego głównego gmachu jest pokrytym, zerwaną została i uniesioną do rzeki Warty, o 1/4 wiorsty ztąd oddalonej. Już to park spacerowy co rok musi składać bożkowi wiatru daninę: wyrwanych drzew w nim jest 40, które za rs. 45 na rzecz kassy miejskiej na licytacji sprzedane zostały. Obalone na placu wojskowym 4 topole poszły na rzecz ochronki naszej.
Wychodząc extra muros daleko więcej mam do zanotowania szkód: w Szadku wicher obalił na wpół murowaną stajnię, konsystującej tam sotni kozaków, zabiwszy 8 i zraniwszy 30 koni. W Zduńskiej-woli obalony został komin najwyższy z fabryki Straussa. We wsi Monicach, tuż pod Sieradzem, szkody na młynie i owczarni poniesione wynoszą coś rs. 100; we wsi Biskupice wiatr zburzył owczarnię i kuchnię dworską. W lesie charłupskim spadająca gałęź zadała człowiekowi cios śmiertelny i ten bezprzytomnie przez syna do wsi Jezior zkąd pochodzi zawieziony, po kilku godzinach męczarni umarł. We wsi Chojnem para koni zabitą została, a ileż olbrzymich szkód w lasach wyrządzonych zostało, niektóre lasy w czwartej i nawet większej części, leżą na ziemi, i tak między innemi: w lesie górsko-klonowskim 6000 drzew z korzeniami powywracanych na ziemię, w lasach: smardzewskim, dębołęckim i nowomiejskim po parę tysięcy drzew poobalanych; we wsi Pruszkowie także 1000 drzew poległych w walce z zaciekłym żywiołem! Szosse i drogi lasy przerzynające założone były powyrywanemi drzewami i bardzo łatwo mogłyby się nieoględnym podróżującym dać we znaki.
Wicher dla wielu majątków przyniesie korzyść, lasy bowiem serwitutem obciążone korzystają z prawa wolności sprzedawania wyrwanych drzew właścicielowi, a włościanom gałęzie dostają się jeno w udziale. Wielu z posiadaczy lasów życzyłoby sobie parę razy na rok podobnych wiatrów, ale uchowaj nas Boże od tego!....
(...)
{Dokończenie nastąpi).
Kaliszanin 1880 nr. 90
Do sprzedania z
wolnej ręki 56 MÓRG LASU (miary
nowopolskiej) sosnowego, zdatnego na budulec przy samej szossie
Sieradzko-Złoczewskiej położonego. Bliższą wiadomość powziąść
można w Dembołence pod Sieradzem.
Kaliszanin 1886 nr. 10
Przez nieostrożność.
Tylokrotne wypadki śmierci dzieci, wynikające z pozostawienia ich w
domu bez żadnej opieki, nie oddziaływają na rodziców,
szczególniej w klasie wieśniaczej. Świeżo znowu dwoje dzieci
włościańskich: półtoraletnia Helena Szymczak we wsi Dębołęka,
powiecie sieradskim, i 5-letni Antoni Martyn, we wsi Brudzewie, pow.
kaliskim, poniosły straszną śmierć w płomieniach, w skutek
pozostawienia ich bez należytego dozoru.
Kaliszanin 1887 nr. 78
(Nad.) Dnia 25 września r. b. w majątku Biernacice pod Uniejowem, odbył się obrzęd zaślubin pomiędzy córką miejscowego obywatela panną Felicją Dzierzbicką i właścicielem majątku Dębołęka, w p-cie sieradzkim, panem Michałem Białeckim. Ceremonji religijnej dopełnił proboszcz sąsiedniej parafji Uniejów, liczne zaś grono rodziny i przyjaciół było następnie uczestnikami uroczystości weselnej, która przy znanej ogólnie uprzejmości i gościnności miejscowych gospodarzy, aż do czwartego przeciągnęła się dnia. Wszyscy obecni wynieśli bezwątpienia ztamtąd trwałe wspomnienie przyjemnie i wesoło spędzonych chwil, które w dzisiejszych trudnych i ciężkich czasach coraz rzadszemi się stają, oraz szczere życzenie "Szczęść Boże" dla młodej pary, na dalszą ich tego życia wędrówkę.
Kurjer Warszawski ( dodatek poranny)
1891 nr 237
Echa nawałnicy.
Burza, która tyle szkód wyrządziła
w Warszawie z niedzieli na poniedziałek nie mniej szkodliwą okazała
się dla prowincji.
Na trakcie od Wieruszowa do Sieradza, a
potem szosą wiodącą z Kalisza do Łodzi, burza była straszną.
Piorun uderzał za piorunem, błyskawica nieustannie oświetlała
niebo. Deszcz nie padał, ale lał formalnie. Około godz. 3-ej burza
przeszła.
Przybywszy do wsi Dębołęki
ujrzeliśmy obszar wody, równy Warcie, biegł on koło dworu
przerwał groblę, zalał całą drogę, zniósł część pierwszego
mostu i rozlał po nizinach przez wieś Dąbrówkę ku Warcie, do
której wpadł pod Sieradzem. Woda ta w niektórych miejscach
rozlewała się do 50 sążni i biegła z niesłychaną szybkością,
zalewając okoliczne łąki i pola, zabierając pokosy trawy lub owsa. Część chałup wsi Dębołęki
stała w wodzie.
Przesiadłszy na „kurjerkę"
(pocztową karetę) w Sieradzu jechaliśmy dosyć ostrożnie dalej.
Wszędzie woda ogromne porobiła spustoszenia, źle utrzymane i
dobrze zgniłe trzy mosty na Warcie pod Sieradzem czem uszkodził
znacznie, szczególniej pierwszy ucierpiał wiele.
Część bowiem drewnianego przyczółka
od strony miasta zapadła się. Ułożono więc czasowy pomost, po
którym można jechać na most, ma się rozumieć pod wielką grozą, gdyż pocztowe
karety, kursujące na tym trakcie, są bardzo ciężkie.
Jadąc dalej ku Łodzi, widzieliśmy
obszerne pola zalane wodą, która nie rychło spłynie, opóźniając temsamem i tak już odroczone z powodu
nieustannych deszczów zasiewy. Szosa, wyczekująca bezskutecznie lat
pięć reparacji, obecnie miejscami jest niemożebna do przebycia.
Pod samym Łaskiem, około wsi Orchowa,
ciągnie się na 2 sążnie szeroki rów, do którego z dwóch wzgórzy spada woda i wyżłobiła
przepaść 6—8 łokci głęboką.
Było to około godziny 4-ej rano, d.
24 -go b. m . Kareta pocztowa biegła całą siłą ciężaru i góry.
Szczęściem dróżnik obszedł drogę
i toczącą się karetkę zatrzymał prawie już przy samej otchłani.
Nie podobieństwo było karety przeprawić, pozostawiono ją przeto
na brzegu, a do Łaska, odległego o 4 wiorsty od wsi Orchowa posłano
po bryczki, które zabrały pasażerów i ich rzeczy.
Odtąd jedna kareta dowozi pasażerów
do Orchowa, gdzie się przesiadają do innej i jadą dalej do Kalisza, pomimo, że inżenier z
Pabjanic, przybywszy na miejsce, zaimprowizował most tymczasowy po
którym lekkie bryczki przejeżdżają.
Ale cały most wisi na Opatrzności
boskiej, bo pale z pod niego woda wymyła i odniosła, a głębia coraz więcej się zwiększa. Wątpię,
czy furgony pieniężne odważą się przebyć ten most improwizowany, a zatem i poczta i pieniężna
pewnie ulegnie zwłoce.
Wieś Orchów stała też pod wodą.
Stodoły zalane, a w nich i tegoroczne i taką pracą zebranę plony.
Tak się przedstawia trakt kaliski.
Mosty pod Sieradzem, most pod wsią
Orchów, wszystko potrzebuje i wyczekuje spiesznej reperacji.
Długo jeszcze komunikacja nie będzie
przywróconą. Szereg długi ładownych fracht czeka po obu stronach
Orchowa. Przeładowywują oni towar z frachty na frachtę i ruszają
po całodziennym postoju.
Szkody, jakie zrządziła burza w tych
stronach, nieobliczone dotąd. Pioruny pożarów niezrządziły w pobliża, tylko wiele drzew
potrzaskanych. Cz.
Kurjer Warszawski (dodatek
poranny) 1896 nr 278
Informacje.
Jarmark kaliski.
(Korespondencja własna
Kurjera Warszawskiego.)
Kalisz 5-go października.
Drugi jesienny jarmark na
konie, inwentarz i chmiel, rozpoczął się dzisiaj przy warunkach
mniej sprzyjających,
aniżeli pierwszy jarmark wiosenny. Na skutek starań prezydenta
miasta, p. Grąbczewskiego, przybyło kilkudziesięciu kupców
zagranicznych (z Berlina, Drezna, Nordau, Szląska i t. d.),
ogłaszano w bardzo nawet dalekich miejscowościach o jarmarku,
tymczasem koni dostawiono bardzo mało bo zaledwie około trzystu
sztuk (nie licząc w tem koni włociańskich). Dziś, jak zwykle w
pierwszym dniu, kupcy zachowują się wyczekująco. Większych
tranzakcyj należy oczekiwać jutro. Tymczasem ograniczamy się na
wymienieniu dostawców koni: hr. Toll z Uniejowa przyprowadził 7
koni, Karczewski z Piekar — trzy, Gałczyński z Iwanowic 5,
Białecki z Dębołęki 3, Mikorski ze
Stobna 3 konie, Trepka z Długiej 5, Rogowski z Dąbrowy Rusieckiej
5, Taczanowski z
Wilczyna 2, Siemiątkowski z Męckiej Woli
3, Wejgt z Morawina 4, Scholtz z Kaczek 5, Schner z Turka 2, Schner
ze Słodkowa 3, Schepe z Tworkowic 2, N. Goliński z Kalisza 12,
Rephan z Dębego 5, Nasiorowski z Wilkoszewic 3, Pieczyński z
Czepowa 2, Taczanowska z Biskupic 4, Świniarski z Pstrokoń 6 (z
których cztery już dziś rano sprzedał), Topiński z Goradzewa 4,
Rastel z Olszówki 4, Fiszer z Suliszewic 3, Sokołowski z Brzeźna
3, Chrystowski z Tłokini 1, Charłupski z Warszawy 7 (dwa bulane
dziś już sprzedane), Czaplick z Biskupic 4, Milke z Chojna 4,
Jarociński z Zadzima 5, Witold Dąbrowski z Bronówka 6, Bolesław
Morawski 6, Stawiska z Rembieszowa 11, Gr z Łodzi 5, Rychłowski z
Białej 1, Stokfisz i Frydli z Warszawy 26, Tromann z
Krośniewic 8, Kintze i Ciesielski z Łodzi 5 koni. Jarmarkowi
sprzyja najpiękniejsza jesienna pogoda. Inwentarza dostarczono
bardzo mało; za to chmielu przywieziono okoł 1,500 pudów.
Gazeta
Kaliska 1899 nr 116
O jelenie.
Otrzymaliśmy list następujący: Szanowny Panie Redaktorze.
Wyczytawszy w Nr. 111 „Gazety Kaliskiej", że w Dębołęce,
majątku pana sędziego Białeckiego w powiecie sieradzkim, pojawiły
się jelenie, mam zaszczyt donieść, że jelenie takowe pochodzą z
Biskupic, majątku nieletnich Taczanowskich, gdyż w zagajach jest
wszystkich jeleni dwadzieścia sześć sztuk, z których osiem przed
kilkunastu dniami wyszło. Ponieważ jelenie z wycieczki takowej
zwykle wracają, za pośrednictwem Szanownego Pańskiego pisma
upraszam pp. nemrodów, aby jeleni tych nie strzelali. Proszę
przyjąć zapewnienie prawdziwego szacunku. Karol Radoński
administrator dóbr Biskupice.
Gazeta Kaliska 1899 nr 111
Jelenie. W
majątku Dębołęce, w pow. sieradzkim, własność p. sędziego
Białeckiego, pojawiły się w tych dniach 4 jelenie i łania;
przybyłe,widocznie z lasów kłobuckich.
Kurjer Warszawski ( z dodatkiem porannym) 1899 nr 325
Syndykaty rolnicze.
Korespondent nasz z Kalisza pisze d. 22 listopada:
„Na otwarcie syndykatu rolniczego ziemian kaliskich przybyło 79 właścicieli ziemskich z gub. kaliskiej, przeważnie z dalszych okolic, przedstawiających 72 udziały storublowe. Posiedzenie zagaił prezes dyrekcji szczegółowej, p. Zygmunt Wyganowski, który zapoznał zebranych w dłuższem przemówieniu z celem i zadaniem nowo powstającej instytucji.
P. Chrzanowski z Jastrzębnik zaproponował ułożyć listę kandydatów w tym celu, aby głosy w tak ważnej, jak wybory do zarządu, sprawie nie rozstrzeliły się zbytecznie; p. W. Wyganowski z Pietrzykowa radził wstrzymać się od wszelkich wyborów, proponując dokonać ich wtedy, gdy sklepy rolnicze (Sieradz i Koło) połączą się z syndykatem; p. Edmund Kurnatowski z Kalwicz wyjaśnił, że kompromis taki jest na teraz niemożebny.
Po dłuższych rozprawach przystąpiono do wyborów, a przedewszystkiem do utworzenia biura prezydjalnego; na przewodniczącego wybrano przez głosowanie p. Józefa Łubieńskiego ze Starzenic, który zaprosił na asesorów pp. Woj. Fijałkowskiego z Opatówka, Feliksa Radońskiego z Kobierzycka, Bolesława Góreckiego z Żelazkowa, a na trzymającego pióro p. Michała Białeckiego z Dębołęki.
W pięknem przemówieniu swojem przewodniczący wyłuszczył doniosłość zawiązującego się stowarzyszenia, wykazał konieczność łączenia się w tem ognisku, które, powołane dla ziemian, powinno oddawać poważne usługi większej własności ziemskiej.
Wybory dały wynik następujący: do zarządu powołano pp.: Feliksa Radońskiego z Kobierzycka, Seweryna Tymienieckiego adw. przys. z Kalisza, Antoniego Kulikowskiego z Piotrowa, Wacława Niemojowskiego z Marchwacza i Władysława Leszczyńskiego z Rychnowa.
Na zastępców do zarządu uproszono pp.: Wojciecha Fijałkowskiego, Feliksa Walewskiego z Żegocina i Stefana Bronikowskiego ze Szczypiorna.
Komisję rewizyjną tworzą pp. Kazimierz hr. Kwilecki z Grodźca, Mieczysław Chrzanowski z Mieczownicy i Wojciech Wyganowski z Pietrzykowa; na zastępców powołano pp.: Artura Dzierzbickiego z Biernacic i Stanisława Radońskiego z Jarantowa.
Nowo utworzony zarząd powołał natychmiast na prezesa p. Wacława Niemojowskiego, a na zastępcę p. Antoniego Kulikowskiego, zebranie zaś ogólne, zgodnie z ustawą, wybrało przez głosowanie na dyrektora p. Seweryna Tymienieckiego, a na zastępcę p. Władysława Leszczyńskiego.
Zebranie ogólne zatwierdziło odczytaną przez p. Tymienieckiego instrukcję, określającą sposób działania zarządu, dyrektora zarządzającego i innych organów, również zatwierdziło budżet wydatków w sumie 4,000 rbl. i upoważniło zarząd do zaciągnięcia w razie potrzeby pożyczki nie wyższej nad 15,000 rbl.
Zebrani, celem upamiętnienia dnia zawiązania stowarzyszenia ziemiańskiego, na wniosek p. Wacława Niemojowskiego, zebrali tytułem dobrowolnej ofiary rbl. 1,000 na wykończenie wewnętrzne gmachu teatralnego w Kaliszu.”
Kurjer Warszawski (dodatek
poranny) 1900 nr 26
+ Dobra Sokołów
i Zalesie Wichinne, w gub. kaliskiej, od p. Jana Wężyka nabył p.
Michał Białecki, właściciel dóbr
Dębołęka.
Gazeta Kaliska 1900 nr. 42
Dom. Dębołęka p. Sieradz ma do sprzedania OGIERA
wschodnio-pruskiego z rządowych pruskich stadnin, lat 14, miary 170 ctm., maści
skarogniadej.
Gazeta Kaliska 1900 nr. 49
Dom. Dębołęka p. Sieradz ma do sprzedania bardzo ładną
jednoroczną flancę sosnową po 35 kop. za tysiąc sztuk.
Gazeta Kaliska 1900 nr. 206
Dom. Dębołęka i Dom. Sokołów polecają do siewu: pszenice:
,EPP“ i „KOSTROMKĘ", żyta: „Petkus“, „Proboszczowskie" i
„Zelandzkie".
Korespondencye „Łowca polskiego.”
Z okolic Złoczewa (gub. kaliska), w styczniu.
Sezon skończony... dla myśliwych. Niejeden wprawdzie zając i sarna padną jeszcze ofiarą kłusowników pełnej i półkrwi, dla myśliwego jednak i hodowcy nastał już okres ochrony, który zwłaszcza w tym roku powinien wcześniej, niż zwykle mieć swój początek. Składają się na to dwa powody: pierwszy—ogólnie gorszy zwierzostan, drugi—łagodna zima, która jeśli nie rozkaprysi się w poźniejszym czasie, może nam przysporzyć dużą ilość wcześniejszych, marcowych zajęcy.
Przechodząc do sprawozdania z ubiegłej kampanii, zaznaczam przedewszystkiem fakt ogromnej różnicy na niekorzyść w zwierzostanie naszej guberni, zwłaszcza w zachodnich i północnych jej częściach. Okolice Kalisza, głośne w całym kraju z rezultatów polowań, przynajmniej co do ilości zabijanej zwierzyny, rywalizujące na tem polu z sąsiedniem W. Ks. Poznańskiem, wykazują w tym roku tak śmiesznie małe cyfry, że w bardzo licznych miejscowościach z tej racyi nie polowano wcale.
Przyczyna tego łatwo się tłómaczy. W roku przeszłym oziminy ujęte były rzadkością, rzepaki zaorane, sterty w polach pokazywano sobie jako osobliwość, pojedyncze zaś okazy zwożono co żywo do pustych stodół już z początkiem zimy. Do braku paszy przyłączyły się następnie w końcu marca mrozy i kilkołokciowe śniegi, które leżały u nas przez dni kilkanaście i te ostatecznie dobiły wygrzaną już poprzedniemi ciepłami zwierzynę. Zające łapano żywcem w stodołach i budynkach gospodarczych, kuropatwy na pół zmarznięte sprzedawano tuzinami po miastach, chwytane bez sideł—wprost rękoma. Drzewa ogrodowe w bezleśnych miejscowościach były ogryzione do nieprawdopodobnej wysokości przez zające, u mnie zaś żarnowiec, którym zające gardzą w zwykłych warunkach, został literalnie z korzeniami wygryziony i na dużej przestrzeni wysechł zupełnie. Na dobitkę, kłusownictwo, uprawiane przez chłopów, rozwielmożniło się u nas do granic już wprost niemożliwych.
Największą plagę, jak zwykle, stanowią obieżysasi, którzy poprzestając na zdobytym za granicą zarobku, nie mają żadnego określonego zajęcia w zimowej porze, natomiast z całym zapałem uprawiają łowiectwo na naszych polach i lasach w jasne księżycowe noce. Żadne środki nie są w stanie temu zapobiedz; jegomość taki, wyspawszy się przez dzień cały, całą noc również ma do rozporządzenia; niemożliwą zaś jest rzeczą, by ludzi dworskich, zmęczonych całodzienną pracą, w każdą noc rozganiać po obszarze kilkudziesięciowłókowym i tropić kłusowników, zwłaszcza w tym roku, gdy brak śniegu utrudnia tego rodzaju poszukiwania.
Zdarza się wreszcie od czasu do czasu, że mniej ostrożny kłusownik wpadnie w ręce uszczęśliwionego właściciela majątku i praw polowania. Naturalnie, po odebraniu broni (dziś już najczęściej odtylcowej), wnosi się skargę do sądu gminnego, gdzie sędzia—najczęściej obywatel i sam myśliwy, obiecuje wymierzyć surową i przykładną karę. Wreszcie sprawa kończy się zasądzeniem 5 rs. kary lub 3-ch dni aresztu, który najczęściej winowajca z całą przyjemnością odsiaduje. Przykład istotnie budujący i bajecznie dużą rolę może odegrać w poprawieniu stosunków na tem polu
A teraz pytanie, kto winien w tej sprawie? Sędzia zasłania się wyraźnemi przepisami prawa, cytuje paragrafy kodeksu, no, i jest prawnie w porządku. Prawnie, powtarzam, juryzdykcja bowiem sądów gminnych daje mu tak obszerną kompetencyę w zasądzaniu spraw, że wyroki bodaj nawet niecałkiem z kodeksem zgodne, bywają najczęściej i w apelacyi zatwierdzano.
Ale, ale i jeszcze raz ale.... Rzecz prosta, z biegiem czasu dochodzi się do przekonania, że najlepiej w tego rodzaju wypadkach jest odebrać broń raubszycowi, rozmówić się z nim w sposób nietyle elegancki, ile energiczny, zagrozić mu wszelkiemi możliwemi karami doczesnemi i wiecznemi.. i na tem poprzestać. Rezultaty wykazują praktyczność tych środków przynajmniej na czas, dopóki siły, stan zdrowia i brak strzelby nie pozwala kłusownikowi wybrać się na nową wyprawę, sądowo zaś kary uzuchwalają go jeszcze więcej i wywołują gromadne naśladownictwo.
Zdarzają się także wypadki, że kłusownik smielszej natury, przejęty duchem buty niemieckiej —rys charakterystyczny tutejszego chłopa, importowany od niedawna z zagranicy— ująć się nie daje, grozi strzałem, chcącym mu broń odebrać i niejednokrotnie zamiar w czyn wprowadza. Kilka takich faktów zdarzyło się w naszych stronach. Sprawca zabójstwa lub postrzelenia uciekł za granicę, lub niepoznany w nocy, dotąd cieszy się bezkarnością. Smutne to przykłady i wymownie świadczące o coraz większym moralnym upadku naszego ludu. Jedynym, zdaniem mojem, środkiem przeciwdziałającym byłby tutaj wpływ duchowieństwa, które we właściwem świetle wykazując występek kłusownictwa, jako jednoznaczny z kradzieżą cudzej własności, podciągając go pod kategoryę tegoż grzechu i zobowiązując do restytucyi, mogłoby stan rzeczy zmienić na lepszy. Innego środka jak dotąd nie widzę.
Prawda, zapomniałem, jest jeszcze ów z krainy mytów projekt reformy praw o polowaniu, ale już i mnie nawet naprzykrzyła się stara zwrotka „Carthaginem esse delendam”.
Nie chcąc cię dłużej nudzić, Szanowny Redaktorze, kończę już list ten i stosując się do wielokrotnie w „Łowcu Polskim” wyrażonej prośby, załączam spis polowań w których sam uczestniczyłem, i wykaz różnicy w rezultacie w stosunku do lat poprzednich.30/XI 1901, Stolec pow. sieradzki 80 sztuk—w r. p. 54
7 XII 1901, Ostrów pow. sieradzki 20 sztuk—w r. p. 50
9/XII 1901, Dębołęka pow. sieradzki 70 sztuk—w r. za p. 90
10,XII 1901, Sokołów pow. sieradzki 50 sztuk—w r. za p. 70
16/XII 1901, Skrzynki pow. wieluński 96 sztuk—w r. p. 60
19/XII 1901, Radoszewice pow. wieluński 90 (w 4 str) sztuk—w r. p.150
22/XII 1901, Szczytniki pow. kaliski 70 sztuk—w r. za p. 250
30/XII 1901, Siemkowice pow. wieluński}
315 sztuk—w r. p. 154
31/XII 1901, Siemkowice pow. wieluński}
7/I 1902, Mokrsko pow. wieluński 160 sztuk—w r. p. 180
13/I 1902, Piętno pow. turecki}
14/I 1902, Piętno pow. turecki} 130 sztuk—w r. p. 350
15/I 1902, Piętno pow. turecki}
W okolicy Błaszek było kilka małych polowań, z których cyfry zabitej zwierzyny nie warto podawać, a stwierdzających znaczny ubytek w stosunku do lat ubiegłych.
Godny zaznaczenia i wyjątkowy w tym roku przyrost zwierzyny, jak widać z dałączonej tabelki, zauważyć się daje w majątku Siemkowice p. Ignacego Karśnickiego, gdzie istotnie zwierzostan imponująco się przedstawia i z każdym rokiem stale się powiększa. Składają się na to różne czynniki: las bez serwitutów, wzorowo prowadzone kultury leśne, wreszcie opieka i dozór samego właściciela, prawdziwego myśliwego i hodowcy.
Pogodę mieliśmy na polowaniach, z małemi wyjątkami, fatalną.
Feliks Murzynowski.
Łowiec Polski
1902 nr 4
Korespondencye „Łowca polskiego.”
Z okolic Złoczewa (gub. kaliska), w styczniu.
Sezon skończony... dla myśliwych. Niejeden wprawdzie zając i sarna padną jeszcze ofiarą kłusowników pełnej i półkrwi, dla myśliwego jednak i hodowcy nastał już okres ochrony, który zwłaszcza w tym roku powinien wcześniej, niż zwykle mieć swój początek. Składają się na to dwa powody: pierwszy—ogólnie gorszy zwierzostan, drugi—łagodna zima, która jeśli nie rozkaprysi się w poźniejszym czasie, może nam przysporzyć dużą ilość wcześniejszych, marcowych zajęcy.
Przechodząc do sprawozdania z ubiegłej kampanii, zaznaczam przedewszystkiem fakt ogromnej różnicy na niekorzyść w zwierzostanie naszej guberni, zwłaszcza w zachodnich i północnych jej częściach. Okolice Kalisza, głośne w całym kraju z rezultatów polowań, przynajmniej co do ilości zabijanej zwierzyny, rywalizujące na tem polu z sąsiedniem W. Ks. Poznańskiem, wykazują w tym roku tak śmiesznie małe cyfry, że w bardzo licznych miejscowościach z tej racyi nie polowano wcale.
Przyczyna tego łatwo się tłómaczy. W roku przeszłym oziminy ujęte były rzadkością, rzepaki zaorane, sterty w polach pokazywano sobie jako osobliwość, pojedyncze zaś okazy zwożono co żywo do pustych stodół już z początkiem zimy. Do braku paszy przyłączyły się następnie w końcu marca mrozy i kilkołokciowe śniegi, które leżały u nas przez dni kilkanaście i te ostatecznie dobiły wygrzaną już poprzedniemi ciepłami zwierzynę. Zające łapano żywcem w stodołach i budynkach gospodarczych, kuropatwy na pół zmarznięte sprzedawano tuzinami po miastach, chwytane bez sideł—wprost rękoma. Drzewa ogrodowe w bezleśnych miejscowościach były ogryzione do nieprawdopodobnej wysokości przez zające, u mnie zaś żarnowiec, którym zające gardzą w zwykłych warunkach, został literalnie z korzeniami wygryziony i na dużej przestrzeni wysechł zupełnie. Na dobitkę, kłusownictwo, uprawiane przez chłopów, rozwielmożniło się u nas do granic już wprost niemożliwych.
Największą plagę, jak zwykle, stanowią obieżysasi, którzy poprzestając na zdobytym za granicą zarobku, nie mają żadnego określonego zajęcia w zimowej porze, natomiast z całym zapałem uprawiają łowiectwo na naszych polach i lasach w jasne księżycowe noce. Żadne środki nie są w stanie temu zapobiedz; jegomość taki, wyspawszy się przez dzień cały, całą noc również ma do rozporządzenia; niemożliwą zaś jest rzeczą, by ludzi dworskich, zmęczonych całodzienną pracą, w każdą noc rozganiać po obszarze kilkudziesięciowłókowym i tropić kłusowników, zwłaszcza w tym roku, gdy brak śniegu utrudnia tego rodzaju poszukiwania.
Zdarza się wreszcie od czasu do czasu, że mniej ostrożny kłusownik wpadnie w ręce uszczęśliwionego właściciela majątku i praw polowania. Naturalnie, po odebraniu broni (dziś już najczęściej odtylcowej), wnosi się skargę do sądu gminnego, gdzie sędzia—najczęściej obywatel i sam myśliwy, obiecuje wymierzyć surową i przykładną karę. Wreszcie sprawa kończy się zasądzeniem 5 rs. kary lub 3-ch dni aresztu, który najczęściej winowajca z całą przyjemnością odsiaduje. Przykład istotnie budujący i bajecznie dużą rolę może odegrać w poprawieniu stosunków na tem polu
A teraz pytanie, kto winien w tej sprawie? Sędzia zasłania się wyraźnemi przepisami prawa, cytuje paragrafy kodeksu, no, i jest prawnie w porządku. Prawnie, powtarzam, juryzdykcja bowiem sądów gminnych daje mu tak obszerną kompetencyę w zasądzaniu spraw, że wyroki bodaj nawet niecałkiem z kodeksem zgodne, bywają najczęściej i w apelacyi zatwierdzano.
Ale, ale i jeszcze raz ale.... Rzecz prosta, z biegiem czasu dochodzi się do przekonania, że najlepiej w tego rodzaju wypadkach jest odebrać broń raubszycowi, rozmówić się z nim w sposób nietyle elegancki, ile energiczny, zagrozić mu wszelkiemi możliwemi karami doczesnemi i wiecznemi.. i na tem poprzestać. Rezultaty wykazują praktyczność tych środków przynajmniej na czas, dopóki siły, stan zdrowia i brak strzelby nie pozwala kłusownikowi wybrać się na nową wyprawę, sądowo zaś kary uzuchwalają go jeszcze więcej i wywołują gromadne naśladownictwo.
Zdarzają się także wypadki, że kłusownik smielszej natury, przejęty duchem buty niemieckiej —rys charakterystyczny tutejszego chłopa, importowany od niedawna z zagranicy— ująć się nie daje, grozi strzałem, chcącym mu broń odebrać i niejednokrotnie zamiar w czyn wprowadza. Kilka takich faktów zdarzyło się w naszych stronach. Sprawca zabójstwa lub postrzelenia uciekł za granicę, lub niepoznany w nocy, dotąd cieszy się bezkarnością. Smutne to przykłady i wymownie świadczące o coraz większym moralnym upadku naszego ludu. Jedynym, zdaniem mojem, środkiem przeciwdziałającym byłby tutaj wpływ duchowieństwa, które we właściwem świetle wykazując występek kłusownictwa, jako jednoznaczny z kradzieżą cudzej własności, podciągając go pod kategoryę tegoż grzechu i zobowiązując do restytucyi, mogłoby stan rzeczy zmienić na lepszy. Innego środka jak dotąd nie widzę.
Prawda, zapomniałem, jest jeszcze ów z krainy mytów projekt reformy praw o polowaniu, ale już i mnie nawet naprzykrzyła się stara zwrotka „Carthaginem esse delendam”.
Nie chcąc cię dłużej nudzić, Szanowny Redaktorze, kończę już list ten i stosując się do wielokrotnie w „Łowcu Polskim” wyrażonej prośby, załączam spis polowań w których sam uczestniczyłem, i wykaz różnicy w rezultacie w stosunku do lat poprzednich.30/XI 1901, Stolec pow. sieradzki 80 sztuk—w r. p. 54
7 XII 1901, Ostrów pow. sieradzki 20 sztuk—w r. p. 50
9/XII 1901, Dębołęka pow. sieradzki 70 sztuk—w r. za p. 90
10,XII 1901, Sokołów pow. sieradzki 50 sztuk—w r. za p. 70
16/XII 1901, Skrzynki pow. wieluński 96 sztuk—w r. p. 60
19/XII 1901, Radoszewice pow. wieluński 90 (w 4 str) sztuk—w r. p.150
22/XII 1901, Szczytniki pow. kaliski 70 sztuk—w r. za p. 250
30/XII 1901, Siemkowice pow. wieluński}
315 sztuk—w r. p. 154
31/XII 1901, Siemkowice pow. wieluński}
7/I 1902, Mokrsko pow. wieluński 160 sztuk—w r. p. 180
13/I 1902, Piętno pow. turecki}
14/I 1902, Piętno pow. turecki} 130 sztuk—w r. p. 350
15/I 1902, Piętno pow. turecki}
W okolicy Błaszek było kilka małych polowań, z których cyfry zabitej zwierzyny nie warto podawać, a stwierdzających znaczny ubytek w stosunku do lat ubiegłych.
Godny zaznaczenia i wyjątkowy w tym roku przyrost zwierzyny, jak widać z dałączonej tabelki, zauważyć się daje w majątku Siemkowice p. Ignacego Karśnickiego, gdzie istotnie zwierzostan imponująco się przedstawia i z każdym rokiem stale się powiększa. Składają się na to różne czynniki: las bez serwitutów, wzorowo prowadzone kultury leśne, wreszcie opieka i dozór samego właściciela, prawdziwego myśliwego i hodowcy.
Pogodę mieliśmy na polowaniach, z małemi wyjątkami, fatalną.
Feliks Murzynowski.
Gazeta
Kaliska 1902 nr. 86
Dom. Dębołęka, poczta Sieradz ma do sprzedania jednoroczne sadzonki sosny zwycz., modrzewiu i świerku.
Gazeta Kaliska 1904 nr 95
Dom. Dębołęka, poczta Sieradz, ma do
sprzedania jednoroczne sadzonki sosny zwyczajnej, tysiąc sztuk 30
kop.
Gazeta Kaliska
1905 nr 84
Dom.
Dębołęka, p.
Sieradz, sprzedaje: Brzozę 3-letnią szkółkowaną, kopa 30 kop.;
Świerk 2 letni szkółkowany, 1000 sztuk 1 rb.; Modrzew 2 letni
szkółkowany, 1000 sztuk 2 rb. 50 kop.
Gazeta Kaliska
1905 nr 254
Dom.
Dębołęka. p.
Sieradz. Od 1-go października r. b. potrzebny pisarz podwórzowy.
Gazeta Kaliska 1906
nr 72
Dom.
Dębołęka, p. Sieradz, sprzedaje sadzonki leśne: Sosna zwyczajna,
jednoroczna, 1000 szt. 30 kop.; Świerk 2 letni 1000 szt. 1 rb., 3
letni 1000 szt. 1 rb. 50 kop.; Modrzew 2 letni 1000 szt. 2 rb. 50
kop., 3 letni 1000 szt 3 rb. 50 kop.; Brzoza biała 2 letnia kopa 20
kop., 3 i 4 letnia kopa 30 kop. Wszystko szkółkowane.
Gazeta Kaliska 1906 nr 265
W lesie dom. Dębołęka poczta
Sieradz, znaleziono parę koni ukradzionych. Odebrać takowe można
na miejscu za udowodnieniem i zwrotem kosztów.
Gazeta Kaliska 1906 nr 266
Znalezione konie. W niedzielę przed
południem w poszukiwaniu raubszyców, służba leśna dominium
Dębołęka obchodziła las miejscowy i w pobliżu szosy zauważyła
kręcącego się po lesie młodego izraelitę, który, na zapytanie,
co tam robi, odpowiedział, że idzie ze Złoczewa i pochodzi z
Warty. Nie zauważywszy nic podejrzanego, puszczono go na szosę.
Następnie służba weszła w las i tu dopiero zauważono w gąszczu
parę koni z wozem i chomontami, które, zapewne skradzione, ukryto
przez dzień w lesie, ażeby je następnie w nocy dalej
przeprowadzić. Konie odstawione zostały do dworu, gdzie prawy
właściciel każdej chwili może je odebrać po udowodnieniu tytułu
własności.
Start 1906 nr 6
Jarmark w Zduńskiej Woli. Z
ziemiańskich koni na jarmarku było dwadzieścia kilka, a więc p.
Białecki z Dębołęki — para wałachów gniadych rbl. 600 i ogier
gniady rbl. 1,000; p. Kręski z Masłowic—ogier skarogniady
Oldenburg rbl. 400; p. Sulimierski.— czwórka gniadych rbl. 1,000;
p. Moraczewski z Woźnik—para klaczy Hanowerek rbl. 1,000; p.
Dzierzbicki z Biernacic—3 konie; p. Siemiątkowski z Wojsławic —
para siwych arabów; p. Siemiątkowski z Męckiej Woli — para
pół-arabskiej krwi; p. Glicenstejn z Kusiń — 6 koni, pomiędzy
któremi ogier folblut kasztanowaty, Podróżny, urodzony w
Pietrzykowie, po ogierze The Bantherer, chowu książąt
Lubomirskich, i klaczy Normandce, pochodzącej ze stadniny dóbr
Kruszyna, w cenie rbl. 800. — Z handlujących mieli z Łodzi: K.
Kozaczewski—9 koni, z nich para kasztanów rbl. 800 i klacz
skarogniada angielska rbl. 500; Goldman—12 koni, Feldau—4 konie;
Jedwab z Błaszek — 9 koni i parę kuców. — Koni roboczych wybór
mały i liche. — Z rasowego bydła zauważyliśmy dwie sztuki p.
Czarnowskiego z Prusinowic. —Trzoda była nadzwyczaj droga, gdyż
za parę starszych prosiąt płacono rbl. 30 . — Nastrój na
jarmarku był ospały i tranzakcji dokonywano niechętnie, ku czemu
przyczyniła się w niemałej mierze zadymka śnieżna po
krótkotrwałej pogodzie, podczas której zaczęto się ruszać
trochę raźniej. Dzięki niepogodzie, p. Patzer z Kik stracił 150
rbl., bo, sprzedawszy klacz za 180 rbl., kładł pieniądze do
kieszeni, nie odpinając palta, i w rezultacie miał tylko 30 rbl.
Start 1906 nr 7
Jarmark w Kaliszu. Tradycyjne jarmarki
kaliskie na konie należą już dzisiaj do przeszłości.
Niepowodzenie zeszłorocznych jarmarków tłomaczono zamknięciem
granicy na konie. Dziś, pomimo otwarcia tej granicy, tak podaż, jak
i popyt na konie, były bardzo małe. Dostarczyli konie następujący
hodowcy i kupcy pp.: Margulies z Łodzi 12, Jedwab z Błaszek—3,
Baran z Podzamcza—24, Marenge ze Smoliny — 3, Henryk Rathel z
Olszówki—5, w tem para bardzo pięknych jukierów węgierskich i
pełnej krwi ogier „Magnat", Kohn z Łodzi-—2, Szamowski 3,
Kisielnicki z Radliczyc — 4, Dzierzbicki z Biernacic—2,
Jarociński z Kamionacza 3, Korzeniewski z Łodzi—9 . Gorczycki z
Góry—5, Charłupski z Sieradza— 5, Grodzicki z Wrzący—3,
Lew—11, Repphan ze Zbierska— 4, Chrystowski z Tłokini—1,
Mikorski ze Stobna — 2, Zawadzki ze Stawiszyna—1, Zołyński z
Kalisza—2, Karłowski z Kościelnej Wsi — 2, Białecki z
Dębołęki—4, Murzynowski z Kalinowy—7 i Charłupski z Sieradza
— 6 . Oprócz tego włościańskich koni było sto kilkadziesiąt.
Poważniejszych tranzakcji na konie doborowe było nadzwyczaj mało,
zato handlarze zagraniczni kupili do kopalń około 80 koni
włościańskich, w cenie od 50 do 100 rbl. za sztukę. Niechęć do
kupna koni więcej luksusowych kupcy zagraniczni tłómaczyli nowem
cłem, jakie wprowadziły władze pruskie
Rozwój 1907 nr 177
Wspomnienie pośmiertne.
W dniu 5 b. m., w
majątku Główno, rozstał się z tym światem mieszkaniec naszego
miasta, ś. p. Karol Murzynowski. Urodzony w 1829 r. w majątku
rodzinnym Dębołęce, w ziemi Sieradzkiej,
był synem Andrzeja Murzynowskiego, pułkownika wojsk polskich,
jednego z tych marzycieli, którzy podążyli na wezwanie Napoleona I
i walczyli w dalekich krajach do ostatka w imię idei i nadziei,
które się nigdy ziścić nie miały i dopiero wtedy miecz swój
złamał, gdy korpus Giełguta w 1831 r. został rozbrojony.
To też nic
dziwnego, że syn napoleończyka, ś. p. Karol Murzynowski, z tą
samą nadzieją wstąpił w szeregi powstańców w 1863 r., a opuścił
je dopiero wtedy, gdy w bitwie pod lgnacewem w Konińskiem, jako
ciężko ranny, został wyniesionym z placu boju. Kula
nieprzyjacielska strzaskała mu obojczyk przy rozwożeniu rozkazów
swego wodza, jako jego adjutant. Odtąd widzimy go znów
gospodarującego w swoim majątku Ruda w
Kaliskiem, co trwało z górą przez lat 40.
Mimo to, że skończył
Marymont, gospodarstwo nie było odpowiednim terenem dla jego
zdolności, a gdyby był złamał ów przesąd dawniej panujący, że
syn obywatela ziemskiego nie powinien był być nikim innym tylko
rolnikiem, niezawodnie bylibyśmy go widzieli na katedrze
profesorskiej, ku czemu niezaprzeczenie miał zdolności,
przygłuszone w ciszy wiejskiej.
Ostatnie lat 7 przeżył w
Łodzi.
Tu przed oczyma jego
zaczęły się przesuwać ostatnie wypadki, na widok których
niejednokrotnie płakało w nim serce.
— Brzydko tu —
mówił często już mi czas!... I poszedł.
Lecz pozostały po nim
wspomnienia, które wyryły ślady w sercach tych, co bliżej z nim
obcowali.
Odszedł przyjaciel
młodych i osierocił oprócz ukochanej żony, Jadwigi z
Gątkiewiczów, z którą przeżył 51 lat, wiele innych serc,
odszedł prawie z temi wyrazami na ustach: „więc mi nie sądzono,
abym dożył lepszej jutrzenki dla kraju".
Ziemia ta, którą tak
kochałeś i na której przez 78 lat pracowałeś w znoju, zacny,
synu ojczyzny, niech ci lekką będzie!
Gazeta Kaliska 1907 nr 181
W Dębołęce,
w pow. sieradzkim, utonął w czasie kąpieli w miejscowej rzeczce
włościanin Wilhelm Kinast, lat 45.
Gazeta Kaliska 1907 nr 303
Kronika myśliwska.
W d. 12 b. m. w Dębołęce p. sieradzkiego u p. Michała Białeckiego
odbyło się polowanie, na którem zabito 132 zajęcy, 18 bażantów,
1 lisa i 1 kuropatwę. Najwięcej (20 sztuk) zabił p. Domaniewski.
Rozwój 1910 nr 55
składający się z 11-tu
pokojów, przy dużym ogrodzie, stawach i lesie — jest do nabycia
na
cały rok lub tylko
lato, całkowicie lub częściowo. Odległość od Sieradza szosą 6
wiorst. Bliższa wiadomość: Wn. Sędzia Białecki Dębołęka,
p. Sieradz.
Rozwój 1911 nr 78
Oberwanie się chmury. W okolicy Sieradza, dnia 31 marca, deszcz lał jak z cebra przez 4 godziny, przy akompaniamencie grzmotów i błyskawic.
Nawałnica była tak gwałtowna, że Rakówka, wpadająca do Meszny, wylała, zalewając pola i łąki. Na kolonii Rakówek woda uniosła na swych barkach ze stodoły ladę do sieczkarni, w okolicy zaś trzodę, wyrywała płoty, krzewy i drzewa. W oborach i stajniach konie i krowy stały po kolana w wodzie. Szalony żywioł poczynił na olbrzymim obszarze mnóstwo szkód, a szczególniej w majątkach Dębołęka, Wróblew i Smardzew. Warta wobec niespodziewanej, a tak szalonej ulewy, w nizinach wystąpiła z łożyska, zalewając w wielu miejscach łąki.
Wieś Ilustrowana 1911 maj
Długie kolonje przedzielają Zapole od
lasów debołęckich p. sędziego Michała Białeckiego, które
przebywszy barwny widok, zachwyci oko nasze. Oto na wzgórzu, wśród
pięknej zieleni błyszczy zdala dwór szlachecki, a u podnóża jego
wije się zielona wstęga łąk nad rzeczką Żeglinną porosłych
bujną trawą, bo przez obecnego właściciela do porządku
doprowadzonych i zirygowanych. W Dębołęce piękne zabudowania
folwarczne, drogi wysadzane drzewami, pola wydrenowane, gospodarstwo
prowadzone postępowo i samemu zarządzane, zagaje pięknie
prowadzone — wszystko to daje nam miły obraz spokojnego rozwoju i
pewnego jutra.
Debołęka w XVI w.
część dóbr Norbertanek z Imbramowic, później
Pobogów-Ruszkowskich, w pierwszej połowie zeszłego wieku własność
pułkownika Murzynowskiego od którego drogą kupna przeszła do domu Jelitów Białeckich.
Łowiec Polski 1912 nr 1
D. 21 grudnia r. z.
odbyło się polowanie w Dębołęce u p.
Michała Białobrzeskiego. Polowano tylko na bażanty i króliki. W 5
strzelb zabito 89 bażantów, 54 króliki i 1 jastrzębia. Królem
polowania był p. Konstanty Murzynowski z Kalinowy; który miał na
rozkładzie: 28 bażantów, 16 królików i jastrzębia.
Sport Powszechny 1912 nr 2
W Dębołęce u p. M. Białobrzeskiego
d. 21 grudnia r. ub. odbyło się polowanie. Polowano tylko na
bażanty i króliki. W 5 strzelb zabito 89 bażantów. 54 króliki i
1 jastrzębia. Królem polowania był p. Konstanty Murzynowski z
Kalinowy, który miał na rozkładzie 28 bażantów, 16 królików i
jastrzębia.
Rozwój 1913 nr 223
Wystawa Przemysłowo-Rolnicza
w Sieradzu.
Wczoraj otworzono uroczyście wystawę (pokaz) przemysłowo-rolniczą w Sieradzu.
Jadąc do Sieradza, wiedzieliśmy, że takie centrum rolnicze, jakiem jest Sieradz, da nam pewien obraz ruchu rolniczo-przemysłowego, ale nigdy nie sądziliśmy, aby wystawa tak pięknie się zapowiedziała, jak ta, którą wczoraj oglądaliśmy.
Malowniczo położony park sieradzki ożywił się wczoraj i przyozdobił bardzo gustownie przybranymi pawilonami według projektów miejscowego jeometry. Kiosków tych, jak na wystawę trzydniową, jest bardzo wiele, niektóre z nich przeznaczone są dla osobnych grup przemysłu rolnego lub ludowego.
Ład panuje wszędzie, park wysypany białym piaskiem, oświetlony elektrycznością, nie zapomniano nawet o skrzynce pocztowej.
Zasługa to wielka komitetu wystawowego, w skład którego weszli pp.: Z. Siemiątkowski z Męckiej-Woli (prezes), Tadeusz Rembowski sędzia z Sieradza (wiceprezes i gospodarz), M.
Białecki z Dębołęki, M. Kobierzycki z Bogumiłowa, ks. Brzeziński z Sieradza, ks. Cywiński z Korczewa i Stefan Walewski z Suczewka.
Uroczystość otwarcia rozpoczęła się solennem nabożeństwem, które w odświeżonym i gustownie malowidłami ozdobionym podominikańskim klasztorze odprawił dziekan miejscowy, zasłużony bardzo, od lat z górą trzydziestu osiadły w Sieradzu, ks. kanonik Mikołajewski; kazanie okolicznościowe, niezwykle podniosłe, wygłosił ks. Żeromski z Warty, zachęcając lud do kooperatyw, oświaty i pracy na roli polskiej, którą ojcowie orali i krwią własną bronili.
Na chórze śpiewały połączone chóry z Sieradza, Warty i z Łodzi pod przewodnictwem pana Fotygi.
Tymczasem na wystawie panował ruch niezwykły. Kończono, co można i trzeba skończyć, ozdabiano, ustawiano.
Przed wystawą również niecodzienny ruch. Olbrzymie płótno, na którem widnieje herb ziemi sieradzkiej, oznaczyło wejście na wystawę. Przy wejściu tłoczy się publiczność. Jedna z ulic, przeznaczona na postój powozów, zapełniła się niemi po brzegi.
O godzinie 2-ej punktualnie pani Białecka z Dębołęki rozcięła szarfę i wnet też gromady ludzi zalały olbrzymi park sieradzki.
Około godz. 4-ej było już przeszło 12,000 zwiedzających.
Komitet wystawy uchwalił, aby członkom kółek rolniczych dać wstęp za zniżoną opłatą, więc po 10 kop., nieczłonkowie płacili po 30 k.
Jak widać z frekwencyi, wystawa sieradzka doznała nadzwyczajnego powodzenia.
Wieśniacy zjechali z okolic tysiącami, prawie też wszyscy obywatele ziemi sieradzkiej.
Trudno bawić się nam w szczegóły, przechodzić kiosk po kiosku, opisywać wystawione owoce i jarzyny, ale zupełnie uczciwie przyznać wypada, że tak pięknych warzyw, jakie widzieliśmy na wystawie sieradzkiej, nie dała nam nawet łódzka wystawa ogrodnicza.
Owoce również są piękne i jest cały pawilon poświęcony tej grupie gospodarstwa wiejskiego, w którem mamy okazy: z Sulisławic, Sokołowa, Wojsławic, Dębołęki, Pstrokoń, Złoczewa, Prusinowic, Biskupic, Kluczkowa, Kółka ogrodniczo-ziemiańskiego w Sieradzu, Kółka tubądzińskiego, a nawet prywatnego ogródka d-ra F. Sulikowskiego w Sieradzu.
W pawilonie przemysłowym zwracają uwagę wyroby sukna i chustek 2,000 zrzeszonych warsztatów tkackich w Korczowie, parafii ks. Cywińskiego, który jest też głównym patronem tego przemysłu.
Jeden z gustowniejszych rolniczych kiosków należy do dominium Janczew, w którym mamy wystawione: zboże, nasiona, owoce, konserwy, jarzyny, drób. Tu też znalazły przytułek wyroby ochronki w Lututowie.
Dominium Niedzielsko posiada swój własny pawilon z nasionami zboża. Wystawiło też piękne owsy i inne zboża.
Ogrodnicy sieradzcy, p. M. Danielewicz (szkółki) i A. Frączkowski (warzywa), zaświadczyli, że są dobrymi fachowcami.
Krobanów, nagrodzony na rzemieślniczej wystawie w Łodzi, posiada i tu swój kiosk z wyrobami ceglarskimi.
Zwrócić musimy uwagę na przepiękne okazy drzewa dębowego, dostarczonego tu z tartaków parowych A. Siemiątkowskiego w Wojsławicach.
Wieśniacy przyjęli też liczny udział w wystawie rolniczej. Kółko rolnicze „Wróblew" posiada aż pięciu wystawców—owoców; Kółko rolnicze Słomków-Mokry czterech. Większy jednak udział włościan w wystawie inwentarza, a więc z kółek: „Warta", „Słomków-Mokry", „Tubądzin", "Sieradz", „Zadzim", „Męzka", „Wróblew", „Prusinowice", "Brzeźno", „Rossoszyca", „Charłupia- Mała", „Charłupia Wielka" chłopi wystawili po kilka, a nawet, kilkanaście-sztuk bydła i koni swojej hodowli.
Gospodarstwo pań także posiada liczne reprezentacye, zwłaszcza w dziale drobiu, a mianowicie panie Lucyna Laudowicz, Celina Tarnowska, Aniela Domaniewska, Stefania Walewska, Stanisława Prądzyńska, Jadwiga Murzynowska.
Z Łodzi—pan Kołaczkowski wystawił swoje plany ogrodów i parków.
Mechanik sieradzki p. Chęciński okazał swego pomysłu zamek do drzwi, trudno dający się otworzyć.
Wypada nadmienić, że na wystawie gra orkiestra straży ogniowej sieradzkiej, złożona z 36 osób. Orkiestra jest bardzo zgrana i posiada duży repertuar.
Straż ogniowa ochotnicza sieradzka liczy 160 członków czynnych, w tem zaledwie 10 żydów. Utrzymywana jest ze składek członków. Żydzi sieradzcy nie przyjęli zupełnie udziału w wystawie: i w pierwszym dniu w parku pokazał się zaledwie jeden.
Zato przybyły liczne wycieczki z Kalisza, Zduńskiej Woli i Łodzi.
Był też obecny poseł Parczewski z Kalisza. Z dzienników były reprezentowane „Kuryer Poranny" (Młodowski), „Kuryer warszawski", "Rozwój", „Gazeta Kaliska", której wydawca ofiarował 1,000 numerów swego pisma, zawierających katalog szczegółowy wystawy.
Biorący udział w wycieczce łódzkiej, którą urządził „Rozwój", złożyli na rzecz łódzkiej Szkoły rzemiosł następujące ofiary: p. Frankowska 40 kop., pan i pani Roszak 80 kop., p. Rybicki 40, p. Suchor 50 i p. Pilc 50 kop.
Pozostałe z ogólnych kosztów 35 kop. redakcya również włącza do tych ofiar. Razem więc 2 rb. 95 kop.
Kończąc to moje sprawozdanie z wystawy sieradzkiej, zaznaczyć musimy, że na dzień dzisiejszy naznaczony jest pokaz inwentarza, na jutro zaś konkursy hipiczne i wyścig myśliwski.
Nie zapomniał też komitet wystawy o dobroczynności. Panie sieradzkie i okoliczne urządziły bufet, do którego dostarczyły bezpłatnie przekąsek. Dochód z bufetu przeznaczony został na rzecz zakładów dobroczynnych w Sieradzu.
Liczne gosposie na czele z panią sędziną Rembowską, nie szczędząc pracy, obsługiwały gości, aby za osiągnięte pieniądze obetrzeć łzy najbiedniejszym.
Wieczorem odbył się koncert chórów kościelnych oraz odegraną została sztuka „Bociany" przerobiona z utworu Maryi Konopnickiej. Chórami dyrygował p. Fotygo i inni.
Widzimy więc z pokazu powyższego, że sieradzkie prowadzi bardzo sumiennie pochód kulturalny pracy, która sieradzanom zaszczyt przynosi.
Godzina Polski 1916 nr 310
W niedzielę rano
przyozdobiono gmach teatru chorągwiami o barwach narodowych
niemieckich. O godzinie 12-ej w południe przy biciu dzwonów
wywieszono chorągwie o barwach narodowych polskich. Chorągwiami i
emblematami polskiemi udekorowaną salę wypełnili członkowie
magistratu i publiczność. O godz. 12-ej w południe odczytał
landrat manifest w języku niemieckim, a następnie odczytał
manifest w języku polskim pan Diembowski, były obywatel z
Poznańskiego.
W imieniu wszystkich
podziękował pan Białecki*, obywatel z pod Sieradza i wzniósł
okrzyk na cześć niepodległości Polski, na co zebrana publiczność
odpowiedziała gromkiem „Hura!"
*z Dębołęki,
przypis autora bloga
Godzina Polski 1917 nr 80
Z Sieradzkiego.
Ruch oświatowy w
Sieradzkiem zatacza coraz to szersze kręgi. Za przykład mogą
posłużyć wieś Potok, w której z
inicyatywy włościanina J. Lasoty założono szkołę. Brzeźnio i
Barczew, Dębołęka, Nowa-Wieś, Krzaki, Ostrów, Zgorze i Zadole.
Czytelnictwo rozwija się też coraz bardziej. Gdyby inne wsie w gub.
Kaliskiej poszły za przykładem wyżej, wymienionych, nie byłoby w
tej gub. analfabetów.
Godzina Polski 1918 nr 118
Z Sieradzkiego.
(Korespondencja własna).
Szkolnictwo. —
Szpitalnictwo. — Ze straży ogniowej.
Szkolnictwo w
Sieradzkiem rozwija się pomyślnie, dzięki działalności władz
odnośnych oraz zrozumieniu przez włościaństwo pożytku i
konieczności oświaty, w następstwie czego lud garnie się coraz
chętniej do nauki. W chwili objęcia przez ministerjum oświaty (1
października 1917 r.) szkolnictwa polskiego powiat Sieradzki liczył
ogółem 64 szkół, w tej liczbie było 9 miejskich, w których
wykładało 95 nauczycieli. Obecnie liczba szkół wzrosła do 249
ludowych, w tem 10 miejskich, z których Sieradz posiada 3 (2 męskie
i jedną żeńską) z 25 nauczycielami, — Zduńska Wola 5 szkół i
15 nauczycieli (1 żydowska z 2 nauczycielami), Burzenin
posiadał 1 szkołę z 2 nauczycielami, — Warta — 1 szk. z 6
nauczycielami, Szadek — 1 szk. z 2 nauczycielami, 1 szkoła — 2
nauczycieli. Ogółem szkół ludowych w 10 gminach sieradzkiego
okręgu naukowego jest w chwili obecnej 239 z takąż liczbą
nauczycieli. Etat roczny nauczycieli ludowych jest określony na
2,500 mk., w czem 1,500 mk. stanowi pensję, pozostałe zaś 1.000
mk. liczą się jako dodatki na bibljotekę, służbę, wydatki
nieprzewidziane i t. d.
Środki na utrzymanie
szkół czerpane są częścią z funduszów ministerialnych,
częściowo ze składek szkolnych gminnych.
Dnia 5 kwietnia
odbyły się wybory członków zarządu sieradzkiej Rady szkolnej,
przyczem wybrani zostali pp.: Michał Białecki z Dębołęki
— prezes, dr. powiatowy M. Zaleski — sekretarz; członkowie
zarządu pp.: Czesław Bagieński — inspektor okręgowy — od
zarządu miasta, Franciszek Swarzyński, Józef Modelski, ks. Antoni
Zawadzki — proboszcz parafji Wróblew, pastor Gustaw Manitius w
imieniu gminy ewangelickiej, Zygmunt Siemiątkowski z Męskiej Woli,
Kazimierz Walewski z Tubądzina, obadwaj z ramienia Sejmiku, ks.
Władysław Wojtasik, Władysław Ossowski w imieniu nauczycielstwa i
Lejba Nowak w imieniu gminy żydowskiej.
Posiedzenia Rady szkolnej,
której glównem zadaniem jest decydowanie w sprawach ekonomicznych
szkolnictwa i zaspakajanie potrzeb tegoż, odbywać się będą raz
na miesiąc. (…).
Godzina Polski 1918 nr 148
Z Sieradza.
(Kor. wł. „Godziny
Polski").
Ze szkół. —
Wspomnienie pośmiertne. Pożary.
Różne.
(o) Po powrocie do zdrowia
objął zaymowane stanowisko szanowany ogólnie nestor nauczycielstwa
polskiego Inspektor sieradzkiego okręgu szkolnego p. Tozio. Pan
Czesław Bagieński, właściciel tutejszej szkoły koedukacyjnej
filologicznej, pełniący jednocześnie obowiązki inspektora
okręgowego pracuje niezmordowanie nad rozpowszechnieniem szkolnictwa
ludowego wizytując bez przerwy szkoły miejskie, zakładając co raz
nowe, w następstwie czego z początkiem przyszłego roku szkolnego
spodziewane jest zwiększenie się ich liczby o dwieście nowych
ognisk oświatowych.
Wobec zbliżających się
egzaminów, zarząd szkoły p. Bagieńskiego, chcąc rozerwać
młodzież przed oczekującą ją ciężką pracą egzaminacyjną i
orzeźwić ich umysły, zorganizował w d. 8 b. m. gremjalną
wycieczkę do lasów dębołęckich, stanowiących własność pp.
Białeckich. Wyruszono o godzinie 7-ej rano uczniowie i uczenice, pod
kierunkiem swych nauczycieli z orkiestrą włościańską z Charłupi
na czele. W lesie młodzież była ufetowana szczodrze nadesłanym
prez pp. Białeckich mlekiem, chlebem domowego wypieku, twarogiem i
innemi specjałami wiejskiemi.
Po skończonej
zabawie wychowańcy i wychowanice przymaszerowali przy dźwiękach
muzyki przed pałac w Dębołęce, skąd po
wykonaniu chóralnem łącznie z orkiestrą hymnów „Boże coś
Polskę" i „Z dymem pożarów", wozami udzielonymi przez
pp. Białeckich z pieśnią na ustach wyruszyła w drogę powrotną
do Sieradza. Za serdeczne zajęcie się dziatwą szkolną i
uprzyjemnienię im chwil rozrywki należy się pp. Białeckim
serdeczna wdzięczność. (...).
Ziemia Sieradzka 1919 maj
Wypadki. W
dniu 20 b. m. w strudze, przepływającej przez Dębołękę (gm.
Brzezno), znaleziono zwłoki chłopca, mającego półtora roku,
utopionego przez własną matkę, Józefę Toboła, która niedawno
powróciła z Prus. Zbrodniczą matkę osadzono w więzieniu.
Ziemia Sieradzka 1920 nr 7 luty
List żołnierza. Do
Oddziału Miejscowego Czerw. Krzyża, na ręce p. Radońskiej
przyszedł list od żołnierza z 29 p.p. Strzelców Kaniowskich, w
którym prosi o trochę ciepłej bielizny, gdyż jest sierotą.
Wysyłając paczki do pułku 29 na święta — dla niego wysłaną
została paczka z bielizną i w niej list i 10 marek, od panienek
Zembrzuskich w Dębołęce. Obecnie przyszła od niego odpowiedź,
którą poniżej podajemy dosłownie: "Wielmożne Panienki w
Dębołęce! Spieszę donieść Paniom, że paczkę dziś odebrałem,
za którą składam z głębi serca staro-polskie: "Bóg
zapłać". Podaję, co w paczce się znajdowało: koszula,
kalesony, skarpetki, szal, chleb, papierosy, cukier, piernik i 2
koperty, list i 10 marek. Niezmiernie się ucieszyłem po otrzymaniu
paczki, a przeważnie z bielizny, która była mi bardzo potrzebną,
i ślicznie dziękuje za chleb i papierosy. Dziś miałem z kolegami
wyborowe śniadanie. Spodziewam się, że paczka była wysłana przed
świętami, a dopiero przyszła dziś —to jest 20 stycznia. Proszę
Wielmożne Panienki bardzo, my 1-go lutego wyjeżdżamy na odpoczynek
do Wilna, to prosiłbym bardzo Wielmożne Panienki, by były tak
łaskawe i możebym mógł dostać jakie buciki; ja mam, ale bardzo
podarte i nie spodziewam się tak prędko dostać: to też udaje się
z prośbą do Wielmożnych Panienek, i ze łzami w oczach proszę, by
nie odmówiły mojej prośbie; miasto jest duże, a ja biedny. Jako
żołnierz—chciałbym przyzwoicie wyglądać, a ja biedny sierota
nie mam gdzie się udać, by mnie kto mógł wspomóc, bardzo
przepraszam, że się ośmielam pisać te kilka słów. ale serce
moje czuje, że prośba ma będzie wysłuchaną—numer bucików jest
28. Jeszcze raz proszę Wielmożne Panienki, bo byliśmy na froncie 5
miesięcy i stale na froncie — aż nareszcie. Bogu dzięki,
będziemy mieli trochę odpoczynku. . Święta miałem niezbyt
wesołe, gdyż były przez 2 dni świąt bitwy, ale ze stratą dla
Bolszewików. Kreślę się w rowach strzeleckich— Polski żołnierz.
Konstanty Krzymiński". Przyp. Redakcji. Sądzimy, że nietylko
panny Zembrzuskie, ale i inne panienki z ziemianek chętnie obdarują,
niejednego żołnierza, walczącego na froncie.
Obwieszczenia Publiczne 1921 nr 17
Wpisy do rejestru
handlowego.
Do rejestru handlowego,
działu B, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto d. 22 listopada
1920 r. pod Nr 10 następującą firmę:
„Rolnik
Sieradzki", spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Celem
spółki jest handel artykułami rolniczemi i ziemiopłodami, jak
również wykonywanie, w charakterze agend rządowych, poleceń władz
rządowych i komunalnych. Siedziba spółki w Sieradzu. Spółka
rozpoczęła swe czynności d. 1 lipca 1920 r.
Wspólnicy: 1) Władysław
hr. Stadnicki — 4 udz., 2) Józef Kreczunowicz — 4 udz., 3)
Zygmunt Jaźwiński —2 udz., 4) Stefan Domaniewski— 4 udz., 5)
Stanisław Murzynowski — 4 udz., — w Kaliszu; 6) Czesław
Psarski—8 udz., 7) Bolesław Zaborowski—4 udz., 8) Tadeusz
Siądalski— 8 udz.,—w Sieradzu; 9) Michał Białecki—8 udz.,—w
folw. Dębołęka, pow. Sieradzkiego; 10) Stefan Walewski—4 udz.,—w
Inczewie, pow. Sieradzkiego; 11) Antoni hr. Komar—1 udz., 12)
Ignacy Czajkowski—1 udz. i 13) Teressa Karaffa-Korbuttowa—8 udz.
Kapital zakładowy
wynosi 1.500.000 mk., podzielony na 60 udziałów, po 25.000 mk.
każdy. Zarządcami spółki są: 1) Bolesław Zaborowski, 2) Czesław
Psarski—w Sieradzu; 3) Władysław hr. Stadnicki—w Kaliszu, 4)
Michał Białecki — w folw. Dębołęka, pow. Sieradzkiego, i 5)
Stefan Walewski — w Inczewie, pow. Sieradzkiego. Weksle, rewersy i
żyra na wekslach oraz wszelkiego rodzaju zobowiązania pieniężne
jakoteż prokury i wszelkie plenipotencje winny być podpisywane
przez dwóch zarządców łącznie pod stemplem firmy. Cesje na
przekazach i zleceniach, czeki, korespondencja, kwity z odbioru
pieniędzy, towarów, listów, wszelkiej korespondencji, przesyłek
wszelkiego rodzaju: z poczty, telegrafu, dróg żelaznych, przystani,
urzędów celnych, kantorów ekspedycyjnych i od osób prywatnych —
podpisywane będą przez jednego z zarządców pod stemplem firmy. W
instytucjach komunalnych—społecznych, u osób urzędowych i w
sądach—zastępować spółkę będzie jeden zarządca. Wszelkiego
rodzaju zobowiązania i wogóle dokumenty — bez ścisłego
zachowania wyżej wymienionych warunków — spółki obowiązywać
nie będą. Spółka została zawarta, na mocy aktu z d. 22 czerwca
1920 r. za Nr 793, sporządzonego przed notarjuszem Wyganowskim w
Kaliszu,—na lat trzy, licząc od d. 1 lipca 1920 r.
Ziemia Sieradzka 1924 nr 24 czerwiec
Wszystkim, którzy
oddali ostatnią posługę MICHAŁOWI
BIAŁECKIEMU właścicielowi dóbr Dębołęka i Kuśnie a w
szczególności Szanownemu i Wielebnemu Duchowieństwu, Szanownemu
Sądownictwu, Radzie Szkolnej, Panu Inspektorowi Szkolnemu,
okolicznemu Nauczycielstwu, Panu Komendantowi i Policji Państwowej,
Strażom Ogniowym Ochotniczym, Radzie Banku Spółdzielczego,
sąsiadom i przyjaciołom składają serdeczne "Bóg zapłać"
Żona, córka, zięć i wnuczki.
Ziemia Sieradzka 1924 nr 26 czerwiec
Z ŻAŁOBNEJ
KARTY. Św. p. Michał Białecki zmarł dn. 6-go czerwca rb. w
Dębołęcę, powiatu Sieradzkiego. Św. p. Michał Białecki urodził
się 24 kwietnia 1860 roku w majątku Dębołęka z ojca Władysława
i matki Ludwiki z Lubińskich. Kształcił się początkowo w
Ostrowie, następnie w gimnazjum św. Anny w Krakowie. Po ukończeniu
szkół udaje się do Akademji Rolniczej w Dublanach i po skończeniu
studjów, odbywa praktykę rolniczą. W roku 1884-ym po śmierci ojca
obejmuje rodzinny majątek Dębołękę i jako jeden wybitniejszych
rolników, doprowadza zagon rodzinny do należnej kultury i spieszy
sąsiadom większej i mniejszej własności z pomocą i radą. Św.
p. M, Białecki nie zapomina i o pracy społecznej, bierze czynny
udział w różnych organizacjach, przeważnie ziemiańskich. Był
członkiem Zarządu T-ow "Snop" w Warszawie, członkiem
Zarządu Rady Głównej C. T-wa Rolniczego w Warszawie w. prezesem
Rady Opiekuńczej i prezesem Rady Szkolnej i Rady Nadzorczej Banku
Spółdzielczego w Sieradzu, prezesem straży Ogniowej w Złoczewie,
oraz prezesem kółka rolniczego w Brzeźniu. Zajmował przez lat 34
stanowisko sędziego gminnego w Złoczewie, a potem sędziego pokoju
w Sieradzu, gdzie piastował tę godność do końca życia. Zawsze
chciał być czynny nawet kiedy nadwątlone zdrowie wymagało kuracji
i wypoczynku. To też św. p. M. Białecki zupełnie niespodziewanie
przeniósł się do wieczności, pozostawiając w głębokim żalu
żonę, córkę, zięcia i wnuki. Pogrzeb odbył się przy licznym
udziale ziemiaństwa i przedstawicieli różnych instytucji
społecznych, Część Jego pamięci.
Przegląd Leśniczy 1926 kwiecień
DĘBOŁEKA
Dominium Dębołęka znajduje się w odległości 8 klm. od Sieradza, przy szosie, wiodącej z Sieradza do Wielunia, wyróżniając się bardzo swem malowniczem położeniem.
Gospodarstwa o kierunku nasienno - zbożowo - okopowym z przewagą okopowizny posiada wysoką kulturę rolną.
Obszary rolne całkowicie zdrenowane. Łąki zirygowane, wszystkie zabudowania murowane twardokryte prezentują się okazale.
Majątek prowadzi hodowlę koni szlachetnych półkrwi, oborę rasy nizinnej czarno-białej i czerwono-polskiej.
Wszystkie zabudowania folwarczne, dwór oraz mieszkania robotników zaopatrywane są prądem własnej elektrowni.
Właścicielami majątku są pp. małż. Kazimierz i Józefa z Białeckich Zembrzuscy.
Do majątku Dębołęka należy folwark Kuśnie.
Obwieszczenia Publiczne 1924 nr 72
Notarjusz przy wydziale hipotecznym sądu okręgowego w Kaliszu, Józef Dzierzbicki, obwieszcza, że po zmarłym Michale Biłeckim, właścic. dóbr Dębołęka i folwarku Pole Ruszkowskie, w powiecie Sieradzkim położonych, oraz współwłaścic. nieruchomości w Sieradzu Nr 279 zwanej „Pstrokońszczyzna" zostało otwarte postępowanie spadkowe.
Termin zamknięcia tego postępowania spadkowego wyznaczony został na d. 13 lutego 1925 r. w kancelarji notarjusza Józefa Dzierzbickiego w Kaliszu.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1925 nr 9
Z. S. P.
Państwowe Stado Ogierów
BOGUSŁAWICE.
WYKAZ
stacji kopulacyjnych
i dzierżaw w obrębie Województwa Łódzkiego utworzonych przez
Zarząd Państwowego Stada Ogierów w Bogusławicach w okresie
kopulacyjnym 1925 r.
L. p.
|
Powiat
|
Miejscowość
|
Imię i nazwisko utrzymującego
ogiery
|
Stacja kopulacyjna
|
Dzierżawa
|
Nr Ks. Gł. |
Nazwa ogierów
|
Kategoria
|
34
|
Sieradzki
|
Dębołęka
|
Kazimierz Zembrzuski
|
—
|
/
|
312
|
Schagya
|
II
|
Bogusławice, dnia 4 lutego 1925 r.
Kierownik Państw. Stada Ogier w Bogusławicach: (—) podpis.
|
Łódzki Dziennik Urzędowy 1925 nr 46
Na zasadzie
postanowienia Województwa z dnia 12.8 1925 r. L. Pr. 3773 (2) II,
wciągnięto do rejestru Stowarzyszeń i Związków Nr. 1069,
Towarzystwo Straży Ogniowej Ochotniczej w Dębołęce
(powiat Sieradzki).
Przegląd Leśniczy 1926 kwiecień
Spis wszystkich lasów prywatnych, komunalnych, kościeln. i fundacyjnych w województwie Śląskiem, Poznańskiem, Pomorskiem i Łódzkiem o powierzchni ponad 50 ha według stanu z 1924 r. Zestawił W. Przybylski.
210. Nazwa majątku leśnego: Dębołęka, gmina Barczew, powiat Sieradz. Właściciel: Michał Białecki. Obszar ha: serw. 343, 80.
Ziemiaństwo rolnictwo samorządy województwa łódzkiego 1928
DĘBOŁEKA
Dominium Dębołęka znajduje się w odległości 8 klm. od Sieradza, przy szosie, wiodącej z Sieradza do Wielunia, wyróżniając się bardzo swem malowniczem położeniem.
Gospodarstwa o kierunku nasienno - zbożowo - okopowym z przewagą okopowizny posiada wysoką kulturę rolną.
Obszary rolne całkowicie zdrenowane. Łąki zirygowane, wszystkie zabudowania murowane twardokryte prezentują się okazale.
Majątek prowadzi hodowlę koni szlachetnych półkrwi, oborę rasy nizinnej czarno-białej i czerwono-polskiej.
Wszystkie zabudowania folwarczne, dwór oraz mieszkania robotników zaopatrywane są prądem własnej elektrowni.
Właścicielami majątku są pp. małż. Kazimierz i Józefa z Białeckich Zembrzuscy.
Do majątku Dębołęka należy folwark Kuśnie.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1928 nr 17
Stosownie do art. 222, pkt. 4 ust. z dnia 19. 1922 r. Dz. Ust. Nr. 102, poz. 936, w brzmieniu ustalonem w Dz. Ust. R. P. Nr. 62 z r. 1928, ogłaszam, że zostały zatwierdzone statuty następujących spółek
wodnych:
28. Dnia 28. 6. 1927 r. Sp. Wodna Dębołęka. Siedziba spółki Dębołęka, gm. Barczew — statut uchwalono dnia 2. 4. 1927 r.
Celem powyższych Spółek Wodnych jest osuszenie gruntów członków Spółek, według projektów technicznych przedkładanych Starostwu.
Statuty Spółek Wodnych zostały ułożone według wymagań okólnika Ministerstwa Robót Publicznych z dnia 20. VII. 1923 r. Nr. 417/23 Mon. Polski Nr. 161, poz. 225.
Sieradz, dnia 26. 9. 1928 r.
Starosta Powiatowy w/z. (—) Drożański.
— (s) Przeniesienia Kom. Posterunków. Z dn. 1 listopada br. został przeniesiony Kom. Posterunku w Sieradzu p. Miastkowski, na takież same stanowisko na posterunek policyjny w Dębołęce, zaś komendant post. Dębołęka p. Bol. Anders na takież stanowisko do Zd. Woli, a kom. post. Zd. Wola p. Józef Łuczywek na takież stanowisko do Sieradza.
— (s) Kradzież roweru. Wieczorem dn. 5 bm. niej. Antoni Zwierzak z Dębołęki podjechał na rowerze na rogatkę i zeszedł do restauracji Plucińskiego po papierosy. Gdy powrócił roweru już nie zastał. Szczęściem niedaleko znajdował się policjant Mielczarek, który na podstawie zeznań świadków przytrzymał złodziejów w osobach Kubika z Zapusty i Orzeka z Sieradza.
- (s) Ujęcie kłusownika. W tych dniach policjanci z posterunku w Dębołęce Jagiełło i Adamkiewicz schwycili kłusownika Branchowa Gieorga z Kamielowa gm. Majaczewice któremu w czasie polowania zabrali fuzje.
W pogoni za kradzieżą wpadły 2 zające.
W noc Sylwestrową gospodarzowi Józefowi Pindakowi z kol. Kliczków Wielki gm. Brzeźno nieznani na razie sprawcy skradli 3 kury i 2 indyki.
Po zameldowaniu w policji w Dębołęce, komendant posterunku p. Miastkowski postanowił kradzież wykryć przypuszczając, że w najbliższy piątek, tj. w dzień targowy, złodziej poniesie, lub powiezie, skradziony łup do Sieradza, aby go tam spieniężyć.
Policja obstawiła, drogę, niedaleko Sieradza i rewidowała wszystkich przechodzących i przejeżdżających. Takiż posterunek stał również koło tartaku. Jakież było jego zdziwienie, gdy w pewnej chwili zauważył podrzucony o kilkanaście kroków ręczny koszyk, który zawierał dwa zabite zające.
Widocznie kłusownik niósł na targ zające, a spostrzegłszy, że policjant zagląda i do koszyków nie miał innego wyjścia jak tylko nieznacznie porzucić koszyk.
Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 61
Wydział hipoteczny w
Sieradzu obwieszcza, że na dzień 6 listopada 1928 roku
wyznaczony został termin pierwiastkowych regulacyj hipotek dla:
C. osady
włościańskiej we wsi Dębołęka, gminy Barczew, zapisanej w
tab. likw. pod Nr. 18 na imię Jakóba Toboła, przestrzeni 1 morg.
100 pręt. z prawami do serwitutów na żądanie Tomasza Toboły,
syna Tomasza.
W oznaczonym terminie
osoby interesowane winny się stawić, pod skutkami prekluzji, w
kancelarji wydziału hipotecznego w Sieradzu.
Obwieszczenia Publiczne
1929 nr 8
Wydział hipoteczny
powiatowy w Sieradzu obwieszcza, że otwarte zostały
postępowania spadkowe po zmarłych:
1) Tomaszu i
Antoninie małż. Sobczakach, właścicielach dwóch osad
włościańskich we wsi Dębołęka oznaczonych Nr. Nr. 13 i 26
tabeli i Nr. 35 repert. hip.;
Termin zamknięcia tych
postępowań spadkowych wyznaczony został na dzień 5 sierpnia
1929 r. w kancelarji wydziału hipotecznego w Sieradzu, w którym
to dniu osoby interesowane winny zgłosić się ze swemi prawami, pod
skutkami prekluzji.
Goniec Sieradzki 1929 nr 251
— (s) Rozzuchwaleni kłusownicy strzelają do
ludzi. W dniu 25 bm. o godz. 7—8 rano pisarz dominium Dąbrowa Wielka gm. Barczew p. Stan. Pisarski wyjechał konno na tereny leśne, należące do wsi Barczew, a graniczące z dom. tegoż majątku, gdyż na tych terenach było wydzierżawione polowanie przez ziemianina p. Puławskiego właściciela dom. Dąbrowa Wielka. W odległości kilkudziesięciu metrów p. Pisarski zauważył kłusownika Piaskowskiego, któremu podjeżdżając zabrał fuzję.
Następnie usłyszawszy strzał w odległości paruset metrów udał się tam. Gdy podjechał bliżej zauważył znanego kłusownika Serwecińskiego z fuzją, a brat i szwagier jego szli opodal naganiając zwierzynę. Pisarski podjechał do kłusownika i zażądał oddania fuzji, na co ten odpowiedział wystrzałem, na szczęście jednak chybił.
Na podjudzanie brata kłusownika, ażeby strzelał jeszcze raz „bo i tak cię nie puści," Pisarski, w obronie własnej strzelił 2 razy z rewolweru raniąc lekko kłusownika. Następnie odebrał mu fuzję.
Zuchwałość kłusowników w powiecie sieradzkim przybiera zastraszające rozmiary, co dowodzić może że niektóre posterunki policyjne niezbyt energicznie ścigają takowych.
Cóż z tego, że Województwo legalnym myśliwym wyznaczyło czas polowania na zające tylko przez miesiąc grudzień, w myśli, że jeżeli myśliwi będą krótko polować, to więcej pozostanie zwierzyny.
Cieszą się z tego kłusownicy, którzy nie zważając na powyższe zarządzenie polują nieomal rok cały wykorzystując najbardziej miesiące jesienne i zimowe.
W niektórych miejscach jak nas poinformowano kłusownicy dali się poważnie we znaki, tak że na niektórych terenach prawie większa połowa zwierzyny padła z ich rąk.
Oczywiście, że stan taki wywołuje rozgoryczenie wśród myśliwych.
Niektóre posterunki policyjne, a nawet jednostki niemające z niemi nic wspólnego borykają się nawet dosyć energicznie z tem, dziś tak rozpowszechnionem przestępstwem.
Naprzykład p. Pisarski, pisarz z dominjum Dąbrowa Wielka na terenie powyższego dom. i na przyległych wydzierżawionych terenach, w czasie trzy-letnim zabrał kłusownikom około 18 fuzyj, a posterunkowy Jagiełło z posterunku Dębołęka, do którego posterunku należy i dom. Dąbrowa W. zabrał też podobną ilość fuzyj.
Cóż jednak mogą wysiłki jednostek.
Jeżeli cała policja z komendantem powiatowym na czele nie weźmie się szczerze do tępienia kłusowników, to niema mowy, ażeby prawo ochrony zwierzyny w pow. sieradzkim wydało spodziewane owoce.
ludzi. W dniu 25 bm. o godz. 7—8 rano pisarz dominium Dąbrowa Wielka gm. Barczew p. Stan. Pisarski wyjechał konno na tereny leśne, należące do wsi Barczew, a graniczące z dom. tegoż majątku, gdyż na tych terenach było wydzierżawione polowanie przez ziemianina p. Puławskiego właściciela dom. Dąbrowa Wielka. W odległości kilkudziesięciu metrów p. Pisarski zauważył kłusownika Piaskowskiego, któremu podjeżdżając zabrał fuzję.
Następnie usłyszawszy strzał w odległości paruset metrów udał się tam. Gdy podjechał bliżej zauważył znanego kłusownika Serwecińskiego z fuzją, a brat i szwagier jego szli opodal naganiając zwierzynę. Pisarski podjechał do kłusownika i zażądał oddania fuzji, na co ten odpowiedział wystrzałem, na szczęście jednak chybił.
Na podjudzanie brata kłusownika, ażeby strzelał jeszcze raz „bo i tak cię nie puści," Pisarski, w obronie własnej strzelił 2 razy z rewolweru raniąc lekko kłusownika. Następnie odebrał mu fuzję.
Zuchwałość kłusowników w powiecie sieradzkim przybiera zastraszające rozmiary, co dowodzić może że niektóre posterunki policyjne niezbyt energicznie ścigają takowych.
Cóż z tego, że Województwo legalnym myśliwym wyznaczyło czas polowania na zające tylko przez miesiąc grudzień, w myśli, że jeżeli myśliwi będą krótko polować, to więcej pozostanie zwierzyny.
Cieszą się z tego kłusownicy, którzy nie zważając na powyższe zarządzenie polują nieomal rok cały wykorzystując najbardziej miesiące jesienne i zimowe.
W niektórych miejscach jak nas poinformowano kłusownicy dali się poważnie we znaki, tak że na niektórych terenach prawie większa połowa zwierzyny padła z ich rąk.
Oczywiście, że stan taki wywołuje rozgoryczenie wśród myśliwych.
Niektóre posterunki policyjne, a nawet jednostki niemające z niemi nic wspólnego borykają się nawet dosyć energicznie z tem, dziś tak rozpowszechnionem przestępstwem.
Naprzykład p. Pisarski, pisarz z dominjum Dąbrowa Wielka na terenie powyższego dom. i na przyległych wydzierżawionych terenach, w czasie trzy-letnim zabrał kłusownikom około 18 fuzyj, a posterunkowy Jagiełło z posterunku Dębołęka, do którego posterunku należy i dom. Dąbrowa W. zabrał też podobną ilość fuzyj.
Cóż jednak mogą wysiłki jednostek.
Jeżeli cała policja z komendantem powiatowym na czele nie weźmie się szczerze do tępienia kłusowników, to niema mowy, ażeby prawo ochrony zwierzyny w pow. sieradzkim wydało spodziewane owoce.
Goniec Sieradzki 1929 nr 255
— (s) Przeniesienia Kom. Posterunków. Z dn. 1 listopada br. został przeniesiony Kom. Posterunku w Sieradzu p. Miastkowski, na takież same stanowisko na posterunek policyjny w Dębołęce, zaś komendant post. Dębołęka p. Bol. Anders na takież stanowisko do Zd. Woli, a kom. post. Zd. Wola p. Józef Łuczywek na takież stanowisko do Sieradza.
Goniec Sieradzki 1929 nr 260
— (s) Kradzież roweru. Wieczorem dn. 5 bm. niej. Antoni Zwierzak z Dębołęki podjechał na rowerze na rogatkę i zeszedł do restauracji Plucińskiego po papierosy. Gdy powrócił roweru już nie zastał. Szczęściem niedaleko znajdował się policjant Mielczarek, który na podstawie zeznań świadków przytrzymał złodziejów w osobach Kubika z Zapusty i Orzeka z Sieradza.
Goniec Sieradzki 1929 nr 267
- (s) Ujęcie kłusownika. W tych dniach policjanci z posterunku w Dębołęce Jagiełło i Adamkiewicz schwycili kłusownika Branchowa Gieorga z Kamielowa gm. Majaczewice któremu w czasie polowania zabrali fuzje.
Goniec Sieradzki 1930 nr 5
W pogoni za kradzieżą wpadły 2 zające.
W noc Sylwestrową gospodarzowi Józefowi Pindakowi z kol. Kliczków Wielki gm. Brzeźno nieznani na razie sprawcy skradli 3 kury i 2 indyki.
Po zameldowaniu w policji w Dębołęce, komendant posterunku p. Miastkowski postanowił kradzież wykryć przypuszczając, że w najbliższy piątek, tj. w dzień targowy, złodziej poniesie, lub powiezie, skradziony łup do Sieradza, aby go tam spieniężyć.
Policja obstawiła, drogę, niedaleko Sieradza i rewidowała wszystkich przechodzących i przejeżdżających. Takiż posterunek stał również koło tartaku. Jakież było jego zdziwienie, gdy w pewnej chwili zauważył podrzucony o kilkanaście kroków ręczny koszyk, który zawierał dwa zabite zające.
Widocznie kłusownik niósł na targ zające, a spostrzegłszy, że policjant zagląda i do koszyków nie miał innego wyjścia jak tylko nieznacznie porzucić koszyk.
Obwieszczenia Publiczne 1930 nr 21a
Wpisy do rejestru handlowego.
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu, wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
dnia 7 listopada 1929 roku
11222. „Michał -
Adam Szulc", sklep kolonjalno - spożywczy ze sprzedażą mięsa
i wyrobów mięsnych w Dębołęce, gminy Barczew, powiatu
sieradzkiego. Istnieje od 1929 roku. Właśc. Michał - Adam Szulc.
zam. w Dębołęce.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1931 nr 7
OBWIESZCZENIE
STAROSTY POWIATOWEGO SIERADZKIEGO
z dnia 18 lutego 1931 r.
o kolejności osób obowiązanych do dostarczenia samochodów i motocykli.
Na podstawie §§ 4 i 8 Rozp. Min. Spr. Wewnętrznych i Min. Spr. Wojsk. z dnia 29. VII. 1930 r. wydanego w porozumieniu z Ministrami Skarbu i Robót Publicznych o obowiązku dostarczenia jako środków przewozowych na rzecz wojska w czasie pokoju samochodów, motocykli i rowerów (Dz. Ust. R. P. Nr. 58, poz. 470) podaję poniżej do powszechnej wiadomości, celem zapewnienia kolejności i równomierności przy powoływaniu do świadczeń listę kolejności osób powiatu sieradzkiego, obowiązujących do dostarczenia samochodów i motocykli w roku 1931.
26. Zembrzuski Kazim., Nr. rejestr. 80720, sam. osobowy — Fiat — m. postoju: folw. Dębołęka, gm. Barczew.
W ciągu dwóch tygodni od chwili ogłoszenia listy kolejności w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim osoby zainteresowane mogą wnosić do Starostwa Powiatowego Sieradzkiego uzasadnione reklamacje, w razie uwzględnienia których poprawiona zostanie odpowiednio lista kolejności, co jednak nie wstrzymuje wejścia w życie tejże listy kolejności z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
Starosta Powiatowy:
(—) Bukowski.
Echo Sieradzkie 1932 22 luty
Zostali pokąsani
przez psa wściekłego Józef Wolniak z
Dębołęki oraz Agnieszka Fikno
z Chojnego. Starostwo pow. przypomina wszystkim właścicielom psów,
że na obszarze całego powiatu obowiązuje trzymanie psów na
uwięzi. Wyprowadzane psy winny być
utrzymywane na smyczy i
zaopatrzone w
kagańce. Psy puszczane samopas będą zabijane.
Echo Sieradzkie 1932 3 listopad
ZWIĄZEK STRZELECKI W GM.
BARCZEW.
W dniu 23 b. m. pod
przewodnictwem prezesa
Zarządu Pow. Zw. Strzel.
p. Bartosza odbyło się zebranie mieszkańców Barczewa w celu
zorganizowania Związku Strzeleckiego. Po wygłoszonym
przez p. Bartosza referacie o ideologii i
znaczeniu Zw. Strzel.
oraz por. Zielenkiewicza,
o obowiązkach i karności strzelców przystąpiono do wyborów
zarządu gminnego. Na prezesa wybrano p. Zembrzuskiego Kazimierza, na
vice prezesa p. Zacha Stanisława, na sekretarza p. Śliwińskiego A.
na skarbnika p. Śmiejaka S. i na referentów p. Cicheckiego E.
p. Modlińską F. i
p. Smolarkównę J. Do zarządu na zastępców weszli: p. Frankowski
J. p. Korczak, p. Stachura J. i p. Wasilewski Wł. komendantem
gminnym będzie p. Mikołajewski O. Świetlicę strzelecką
postanowiono urządzić w nowowybudowanym budynku gminnym. W gminie
Barczew postanowiono obok istniejącego podziału Z. S. w Dębołęce
zorganizować pododdziały
w Dąbrowie, Świerkach, Pyszkowie i
Barczewie. Stosunek mieszkańców gm.
Barczew do Zw.
Strzeleckiego jest nad wyraz miły i
przychylny.
Nadmienić należy, że inicjatorem zorganizowania "Strzelca"
na ter. gm. Barczew t. j. oddziału w Dębołęce był komendant
posterunku P. P.
st. przodownik Adam Miaskowski.
Echo Sieradzkie 1932 1 grudzień
W nocy 27 b. m. do
szkoły powszechnej
we wsi Chojnę gminy Bogumiłów po uprzedniem wybiciu szyby włamali
się złodzieje. Przechodząc przez klasę na pierwszym piętrze
wytrychem otworzyli drzwi do sypialni kierownika szkoły p. Masteja i
zabrali mu pościel, obrusy, ręczniki i t. p. przedmioty.
Zkolei rabusie
przeszli do kancelarji szkolnej. Rozbili tam szafę lecz nic nie
ukradli. Widać że taki sprzęt, jak siodła przysposobienia
wojskowego w ilości 12 sztuk
złodziejom nie
odpowiadał.
Po skończonej pracy
złodzieje, korzystając z naładowanej spiżarni p. Masteja
urządzili sobie
zakąski, które z apetytem skonsumowali.
Jak ustalono
złodziei było dwóch przy[...] na nogach mieli gumowe pantofle. Tej
samej nocy złodzieje dostali się do sklepu Sulkowskiego w Monicach,
gdzie zabrali wyroby tytoniowe, artykuły
żywnościowe i gotówkę z szufladą.
Do Sulkowskiego złodziej prawdopodobnie dostał się z wieczora i
ukrył się w pobliżu.
Charakterystycznem
jest iż nocy tej
[...] posterunku w Dębołęce p. Miaskowski obchodził swój rewir,
jednakże nic podejrzanego nie zauważył. Prawdopodobnie złodzieje
przybyli z
Sieradza, wskazują na to ślady.
Echo Sieradzkie 1932 2 grudzień
Z LUSTRACJI ODDZIAŁÓW Z.
S.
W POWIECIE SIERADZKIM.
W ubiegłym tygodniu
przewodniczący komitetu P. W. i W. F. p. starosta Boryssowicz,
prezes zarządu pow. Z. S. p. Bartosz i
komendant por. Zielenkiewicz,
dokonali lustracji oddziałów Z. S. w Rossoszycy, Ralewicach,
Zadzimiu, Próbie, Zapolu i Dębołęce. We wszystkich oddziałach
stwierdzono dobry stan. Oddziały
w Rossoszycy, Próbie, i Dębołęce odznaczają
się zdrowym zespołem chłopców. Naogół we wszystkich oddziałach
zorganizowane jest życie świetlicowe.
Wychowanie obywatelskie stanowiące jeden z najgłówniejszych
czynników pracy nad młodzieżą,. spoczywa wszędzie w rękach
nauczycielstwa, co daje gwarancje, że praca ta idzie we właściwym
kierunku i daje należyte
wyniki. Należy podkreślić, że
nauczycielstwo z prawdziwym zapałem i ofiarnością poświęca się
pracy w związku strzeleckim, spełniając przez to szczytną idee
wychowania młodzieży na pełnowartościowych obywateli.
Echo Sieradzkie 1933 26 luty
Z BARCZEWA.
Z inicjatywy Zarządu miejscowego Związku Strzeleckiego i staraniem koła dramatycznego istniejącego przy Strzel[cu] odbyło się w niedzielę dnia 19 b. m. przedstawienie w świetlicy strzeleckiej przy urzędzie giminnym.
Przy szczelnie zapełnionej sali przez miejscową i okoliczną publiczność o godzinie 17 rozpoczęło się przedstawienie występem chóru strzeleckiego pod batutą miejscowego nauczyciela p. O. [Mi]kołajewskiego wykonując wiązankę pieśni ludowych, strzeleckich i narodowych.
Następnie odegrana została rewja wojskowa p. t. "A kto chce rozkoszy użyć" pod reżyserią kierownika szkoły p. Stanisława Zacha.
Wykonawcy pieśni jak i poszczególnych części rewji wywiązali się znakomicie ze swego zadania, owacyjnie oklaskiwani przez zebraną publiczność.
Po przedstawieniu odbyła się zabawa taneczna z udziałem licznych gości, która przeciągnęła się do późnej nocy. Przy dźwiękach smyczkowej orkiestry tańczono wyłącznie oberki, mazurki i polki.
Przedstawienie zaszczycili swą obecnością miedzy innemi Prezes Gminnego Zarządu Związku Strzeleckiego p. K. Zembrzuski z Dębołęki i proboszcz parafji Brzeźnio Ks. Szczęsny Starkiewicz.
Pomimo niskich cen biletów wejścia, osiągnięto 95 zł. czystego zysku, który przelano na zasilenie Kasy Strzeleckiej.
Echo Sieradzkie 1933 12 sierpień
Staraniem Związku
Strzeleckiego w Dębołęce w lesie p. Zembruskiego tuż obok wsi
odbyła się majówka, na którą przybyli zwyczajem obowiązku i
komendanci sąsiednich Związków Strzeleckich oraz część
inteligencji z bliższych i dalszych stron.
Muzyka grała,
młodzież tańczyła, starsi przyglądali lub raczyli się trunkami
— słowem wszystko szło
tak jak być powinno.
Gdy nastał zmierzch,
poczęła nadciągać grupkami młodzież wiejska z pobliskich wsi
oraz z Dębołęki. Przystąpiono do tańców. W czasie odbijanego
jeden z tańczących nie chciał odstąpić swej tancerki
niepowołanym elementom. Rozpoczęła się bójka jakiej zapewne
jeszcze nikt z pow. sieradzkiego nie pamięta.
Młodzież wiejska poczęła
bić czem popadło i to wszystkich
bez różnicy płci i wieku.
Goście zabawowi uciekali
bądź w głąb lasu — bądź do wsi.
Trzej policjanci:
Jagiełło, Kołaciński i Szymczak nie mogli powstrzymać bijących
się to też w końcu posypały się gęste strzały lecz na
szczęście nikt kulą ugodzony nie został.
Rezultatem krwawej zabawy
młodzieży wiejskiej było szereg osób zbroczonych krwią. Nawet
instrumenty muzyczne służyły jako narzędzia do walki, wielki
bęben został potłuczony.
Po godzinnej regularnej
walce przybyły ekspedycje karne w osobach ojców i matek i wraz z
pomocą policji położyli kres dalszej dzikiej bójce.
Energiczne dochodzenie
prowadzi policja w Dębołęce.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1933 nr 21
ROZPORZĄDZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dn. 19 październ. 1933 r. L. SA. II. 12/14/33
o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu sieradzkiego na gromady.
Po wysłuchaniu opinji rad gminnych i wydziału powiatowego, zgodnie z uchwałą Wydziału Wojewódzkiego z dnia 18 października 1933 r. na podstawie art. 107 ustawy z dnia 23. III. 1933 r. o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) postanawiam co następuje:
§ 1.
I. Obszar gminy wiejskiej Barczew dzieli się na gromady:
4. Dębołęka, obejmującą: wieś Dębołęka, folwark Dębołęka, osadę Tumidaj.
§ 2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Sieradzkiemu.
§ 3.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
Wojewoda:
wz. (—) A. Potocki
Wicewojewoda
Obwieszczenia Publiczne 1933 nr 37
DYREKCJA GŁÓWNA TOWARZYSTWA KREDYTOWEGO ZIEMSKIEGO W WARSZAWIE
na zasadzie artykułów 218 i 219 Ustawy Towarzystwa zawiadamia:
1. Okrąg Kaliski.
43. Wierzyciela hipotecznego dóbr DĘBOŁĘKA, powiatu sieradzkiego, a mianowicie 1) Firmę "Dr. Roman May, Chemiczna Fabryka" w Poznaniu.
Obwieszczenia Publiczne 1934 nr 53
Wydział hipoteczny przy sądzie
grodzkim w Sieradzu obwieszcza, że otwarte zostały postępowania
spadkowe po zmarłych:
1) Marcinie Szkudlarku, wierzycielu
sumy 1.700 złotych z %% i kosztami, zabezpieczonej na prawach
Stanisława Sobczaka do osady we wsi Dębołęce, gminy Brzeźno,
oznaczonej Nr. 350 rep. hip.;
Termin zamknięcia tych
postępowań wyznaczony został na dzień 12 stycznia 1935 roku, w
którym to dniu osoby interesowane stawić się winne w kancelarji
wydziału hipotecznego w Sieradzu.
Orędownik 1939 nr. 113
Rozpowszechniał
fałszywe pieniądze. Łódź, 15. 5. W
kolonii Dębołęka zatrzymano człowieka, rozpowszechniającego
fałszywe 5 i 10-złotówki. Okazał się nim Jan Stroiński, w
mieszkaniu którego znaleziono kilkadziesiąt falsyfikatów.
Echo Łódzkie 1939 maj
Właściciel
nieruchomości kolporterem fałszywych
monet.
SIERADZ, 15. 5. — Władze powiatowe aresztowały kolportera
fałszywych 5-cio i 10-cio złot. monet, niejakiego Jana Strońskiego
zam. w Dębołęce, gm. Barczew. Sprawa przedstawia się następująco:
Na ostatnim jarmarku w Brąszewicach Jan Stroński kupił 3 świnie
za 80 zł. płacąc fałszywymi monetami. Po pewnym czasie
poszkodowany spostrzegł, że padł ofiarą oszusta, wobec czego
zaalarmował policję która za śladem dotarła do Dębołeki gdzie
podczas aresztowania Stroński usiłował pozbyć się fałszywych
monet. Stroński trudni się już od dłuższego czasu puszczaniem w
obieg fałszywych pieniędzy, lecz czynił to tak sprytnie, że nie
można mu było nigdy udowodnić. Obecnie poszkodowani zgłaszają
się do policji z fałszywymi monetami, które dołączane są do akt
sprawy. Nadmienić należy iż Stroński posiada małą nieruchomość.
Głos Chłopski 1948 nr 152
Czytelnicy piszą
Powóz jest nie tylko dla pana rządcy
Obywatel Jańczyk Karol jest zatrudniony w majątku Dębołęka już od 22 lat. Ostatnio chcąc wyjechać w konkury prosił administratora majątku o udzielenie mu powozu.
Należy dodać, że udzielenie powozu robotnikom jest zawarunkowane w umowie zbiorowej.
Prośbę Jańczyka odrzucono mimo, iż podczas swojej pracy wywiązywał się dobrze ze swoich zadań. Stanowisko administratora podtrzymał i naczelnik Kamiński, który był obecny przy incydencie.
Sądzę, że umowa zbiorowa jest poto, by jej przestrzegać, a jeśli wolno administracji rozjeżdżać się przy lada okazji powozem, to wolno i robotnikowi raz na pewien czas z powozu skorzystać.
Stały czytelnik.
Nazwisko znane redakcji.
Głos Chłopski 1948 nr 166
Nie mogli dać bryczki
Dnia 5-go czerwca w „Głosie Chłopskim" ukazała się notatka w dziale „Czytelnicy piszą" pod tytułem „Powóz jest nie tylko dla pana rządcy".
W związku z tym Zarząd Okręgowy PNZ wyjaśnia, że majątek Dębołęka posiadał trzy bryczki, z których dwie nie nadają się do użytku, a pozostałą jednokonną bryczką właśnie w dniu, kiedy jeden z pracowników domagał się jej wypożyczenia. Instratorzy Zarządu Okręgowego mieli wyjechać na kontrolę majątku Dąbrowa.
Głos Chłopski 1948 nr 178
Z frontu współzawodnictwa
Zespół Dębołęka jest dumny z wyników swej pracy
Zespół majątków państwowych PNZ Nr 4 Dębołęka może poszczycić się pięknymi osiągnięciami. Zbiory przewiduje się nadzwyczaj pomyślne.
W stosunku do roku 1939 będą one prawdopodobnie wyglądać następująco:Majątek Dębołęka 115 procent, Kobierzycko 125 procent, Inczew 105 proc., Dąbrówka 105 proc. Dąbrowa Wielka 100 procent. Poniżej 100 procent ale nie niżej 90 procent, zapowiadają się zbiory w majątkach Niechmirów, Wolnica, Wiłkrzyce, Krobanówek. W majątkach tych przyczyną gorszego stanu jest to, że majątki te były bardzo zniszczone podczas wojny i odczuwają poważny brak inwentarza, ziemia była tam mocno zapuszczona. Majątek Wilkrzyce został zaś przejęty przez PNZ w 1948 r. w stanie zupełnego zaniedbania.
Przemysł w majątkach zespołów też się pięknie spisał, bowiem plan półroczny wykonał w 127,5 procentach — (gorzelnia Inczew).
Do tych wyników w znacznym stopniu przyczyniło się współzawodnictwo pracy.
W majątku Kobierzycko jest np. trójka przodowników pracy — peperowców, tow. Marcin Kwaśniewski — fornal-siewca wykonał 130 procent, tow. Ignacy Pawłowski — fornal siewca 120 procent. Józef Ridun — karbowy 150 procent normy. W majątku Dębołęka ob. Stanisław Krzemiński fornal siewca wykonał 130 procent normy. W majątku Niechmirów tow. Józef Sukiennik — luzak wykonał 118 procent normy.
Wszyscy przodownicy pracy dostaną oprócz zwiększonych płac specjalne premie od okręgu PNZ.
Pracownicy umysłowi też się nieźle spisują, jak zarządzający majątku Kobierzycko ob. Edward Sokatowski i tow. Włodzimierz Rębowski zarządzający majątkiem Dębołęka. Buchalteria zespołu ma pierwsze miejsce w okręgu.
Zespół Dębołęka współzawodniczy z zespołem Czerniew w pow. łowickim. Przodownicy zespołu Dębołęka domagają się za pośrednictwem „Głosu Chłopskiego" o podanie wyników współzawodnictwa zespołu Czerniew.
(z)
Głos Chłopski 1948 nr 251
Buhajki idą na rzeź
gdy jednocześnie brak jest sztuk zarodowych
W powiecie sieradzkim daje się zauważyć brak buchaji zarodowych, ostatnio Związek Samopomocy Chłopskiej rozprowadził zaledwie 12 sztuk na poszczególne gminy.
W tym samym czasie jak nas informują w Powiatowym Zarządzie ZSCh w Sieradzu w majątkach państwowych w Inczewie, Kobierzycku, Dąbrowie i Dębołęce sprzedano znaczne ilości cieląt (buhajów) na rzeź. Praktyka taka jest rzeczywiście niezrozumiała i o ile w dalszym ciągu faktycznie ma miejsce winna zostać zmieniona. Zainteresować się tym powinien Okresowy Zarząd PNZ w Łodzi.
Głos Chłopski 1948 nr 284
Karygodne marnotrawstwo
Gdy robotnicy majątków państwowych zwracają się o remont mieszkań słyszą często odpowiedź: brak gotówki. Tymczasem jednak okazuje się, że gotówka na różne wydatki dla pp. administratorów znajduje się.
Tak na przykład administrator majątku Dębołęka remontując swoje mieszkanie, zrobił sobie nową podłogę, mimo że można było jeszcze starą wyremontować. Piece, które należało tylko przestawić zastąpił pan administrator zupełnie nowymi, kupując nowe kafle i marnując stare, zdatne jeszcze do użytku.
Sprawą tą moim zdaniem winien zająć się Okręgowy Zarząd Nieruchomości Ziemskich. Stały Czytelnik.
Głos Chłopski 1948 nr 294
Wzorowa ferma drobiowa powstaje w Dębołęce
W majątku Państwowych Nieruchomości Ziemskich w Dębołęce przystąpiono do zorganizowania wzorowej fermy drobiowej. Zbudowany zostanie kurnik. Kurnik podzielony będzie na trzy przedziały dla niosek, oraz pięć przedziałek dla stadek selekcyjnych.
Na fermie przeprowadzane będą rozmaitego rodzaju badania, m. inn. obserwacja nośności poszczególnych okazów. Na fermie znajdą się leghorny, które następnie rozprowadzone zostaną w teren dla dalszej produkcji drobiu.
Głos Chłopski 1949 nr 104
W majątku Dąbrowa Wielka
ukończono siewy na dzień 2 kwietnia
Z terenu majątków państwowych napływają sprawozdania z przebiegu akcji siewnej. Z dotychczasowych meldunków wynika, że na pierwsze miejsce wysunął s:ę zespół Dębołęka, a w nim majątek Dąbrowa Wielka, który mając 303 ha ziemi ornej, wykonał do dnia 2 kwietnia w 100 procentach plan siewów wiosennych zbóż kłosowych. Wyniki te zawdzięcza majątek wytężonej pracy całej załogi majątku, na czoło której wysunęli się robotnicy Zygmunt Sztyba, Stanisław Kubczak, Władysław Bekowicz, oraz spośród kobiet robotnic Walentyna Hipek i Kazimiera Piwnik. Wszyscy oni wykonali pracę ponad normę i zostali podani do premii.
W ślad za Dąbrową Wielką poszły majątki Dąbrówka, Dębołęka, Niechmirów, Wolnica i Krobanówek, które zakończyły siewy do dnia 6 kwietnia.
Pracownicy zespołu Dębołęka postanowili o ile nie zajdą nieprzewidziane przeszkody zakończyć roboty wiosenne do dnia 1 maja, czyli o 10 dni wcześniej niż to uchwalono w czasie narady produkcyjnej w Poznaniu.
Czyn robotników zespołu Dębołęka napewno znajdzie naśladowców.
(afi)
Głos Chłopski 1949 nr 195
Pracownicy PCH z Łodzi
pomagają w żniwach robotnikom rolnym w Dębołoce
Pracownicy PCH wyjechali w ubiegłą niedzielę do Dębołęki w powiecie sieradzkim pomóc tamtejszym rolnikom w akcji żniwnej. W akcji tej wzięło udział około 70 osób, którzy powiązali zboże w snopy i ustawili w mendle na obszarze około 2 hektarów.
Państwowe Gospodarstwo Rolne — Dębołęka jest wzorowym majątkiem, posiadającym 315 ha ziemi, w tym 252 ziemi ornej. Jest to duże gospodarstwo rolne które w czasie żniw ma wielkie trudności ze sprzątnięciem zbóż. Pomoc więc z jaką przyszli pracownicy PCH znacznie ulżyła w pracy przy żniwach robotnikom rolnym majątku.
W godzinach popołudniowych wracali wszyscy zmęczeni, nie mniej jednak zadowoleni, że choć w części przyczynili się do szybszego zebrania pięknych plonów zbóż.
Pragnąc pogłębić sojusz robotniczo-chłopski, pracownicy PCH przywieźli w podarunku chłopom — przodownikom pracy 10 kos, które wieczorem zostały uroczyście wręczone w świetlicy majątku.
Tego wieczoru odbyła się także zabawa robotniczo-chłopska, której atrakcją był ruchomy bufet PCH.
Robotnicy rolni Dębołęki żegnając gości serdecznie dziękowali im za okazaną pomoc w żniwach oraz za urządzenie zabawy, która była rozrywką dla okolicznych mieszkańców i pracowników majątku. Pracownicy PCH przyrzekli przyjechać w najbliższej przyszłości znów do Dębołęki.
W. H.
Dziennik Łódzki 1949 nr
279
Powiat sieradzki przoduje
w województwie łódzkim.
Zespół Nr. 4 PGR
Sieradz w Dębołące dostarczył w terminie do dnia 12 bm. wszystkie
zadysponowane zboża kwalifikowane siewne dla PZGS "Samopomoc
Chłopska" oraz zakończył siewy zbóż ozimych na terenie
całego Zespołu w dniu 21 bm. jakkolwiek plan przewidywał
zakończenie akcji siewnej na dzień 25 bm.
Jest to pierwszy zespół
na terenie woj. łódzkiego, który przed terminem akcję siewną
całkowicie ukończył i poza pomocą sąsiedzką dla małorolnych
chłopów wysłał ekipę traktorową do sąsiedzkiego zespołu,
celem przyśpieszenia akcji siewnej.
W produkcji nasion buraka
cukrowego zespół Dębołącki zajął przodujące miejsce —
przeciętny plon w całym zespole wyniósł ok. 30 q/ha. poszczególne
majątki 35—38 q (Zalesie i Jerzew).
Zbiory buraków cukrowych,
których kopanie w najbliższych dniach się rozpocznie, zapowiadają
się bardzo pomyślnie. Plan przewidywał bowiem 180q/ha, tymczasem
próbne zbiory wyniosły 250 q/ha.
W akcji hodowlanej zespół
przekroczy plan dostawy tuczników i bekonów na r. b. około 15
proc.
Jak nas informuje insp.
Ossowski, wyniki te osiągnięto dzięki harmonijnej współpracy i
zrozumieniu robotników, rolnych rad zakładowych i dyrekcji zespołu,
którzy tworzą jedną wspólną rodzinę, dążącą do podniesienia
życia gospodarczego Polski Ludowej. (TOL)
Dziennik Łódzki 1950 nr
129
— A więc jako
czyn 1-majowy zrobimy gazetkę ścienną dla szkół podstawowych,
oczywiście przy pomocy kolegów z drukarni — podsumowywał wyniki
narady redakcyjnej kol. Chmielewski —
i gazetkę dla któregoś z Państwowych Gospodarstw Rolnych.
— Wiecie — tak
szczerze mówiąc — pisanie już mi się trochę znudziło. Co
dzień pisać i pisać... — westchnął jeden z kolegów. — A
może tak raz bez pisania, po prostu powiemy to, co mielibyśmy
napisać: zrobimy żywą gazetkę?
Tak więc narodził
się ten pomysł. A ponieważ kol. Zosia, zlustrowawszy krytycznym
wzrokiem wszystkich redaktorów
naszej żywej gazetki, zauważyła nie bez słuszności, że jeśli
gazetka ma być żywa, to trzeba dać ludziom nie tylko coś dla
ucha, lecz także dla oka. Zwróciliśmy się więc do teatru „Osa"
żeby nam pomógł. Najweselsze "osiątka": Stasia Piasecka
i Janusz Ściwiarski z
miejsca zadeklarowali swój udział w gazetce obiecując, że
zwerbują też akordeonistę Józefa Sołtysa i recytatorkę.
W Państwowym
Gospodarstwie Rolnym Debołęka sala świetlicowa była przepełniona.
I starzy i młodzi, a nawet ci najmłodsi, którzy jeszcze w swoim
niedługim życiu żadnej gazety nie przeczytali, przyszli aby
usłyszeć najnowsze wydanie "Dziennika Łódzkiego?".
Redaktorem technicznym tej
naszej jednodniówki był kol. Zdzisław Kozłowicz. Gazetę
rozpoczął wiersz W. Broniewskiego pt. "Elegia o Waryńskim".
wykonany przez Wandę Łoziczonek. Aktualny wstępniak o Tygodniu
Oświaty wygłosił kol. W. Orłowski. Oberek i kujawiak wykonane
przez Józefa Sołtysa — wypełniły następną szpaltę gazety.
Dalej słuchaliśmy piosenek ludowych polskich i radzieckich w
wykonaniu Stesi Piaseckiej. Kolumnę sportową wypełniła kol. Z
Tarnowska. Kolumnę, zatytułowaną na wesoło, również Janusz
Ściwiarski. Wreszcie ostatni artykuł o pokoju wygłosił kol. T.
Olszewski.
Trzeba tu dodać, że
kolega Olszewski był przez cały czas bardzo wzruszony, bowiem
Dębołęka, a właściwie oddalona od niej o niecały kilometr
wioska Tumidaj jest jego rodzinną miejscowością.
Nasza żywa gazeta
widocznie się spodobała, bo oklasków dostaliśmy całą furę i
przyjąwszy nawet, że połowa należała się naszym artystom, to co
dla nas zostało, wystarczy nam dziennikarzom, nieprzywykłym do
braw, na bardzo długo.
Pragnąc pozostawić po
sobie bardziej trwałe wspomnienie, na zakończenie występu
wręczyliśmy świetliczance Marii Cieślak 58 tomów książek dla
dzieci, młodzieży i starszych.
— A teraz my wam
pokażemy naszą pracę — powiedział dyrektor zespołu Andrzej
Gawryszczuk, oprowadzając nas, po majątku.
Przy okazji dowiedzieliśmy
się, że gospodarstwo rezygnuje z hodowli pięknych białych kur,
tzw. leghornów, a rozpoczyna hodowlę karmazynów, które choć są
brzydsze, ale za to przeciętnie ważą o 25 proc. więcej.
Dowiedzieliśmy się także, że w zespole osiągnięto do 32,5 q
pszenicy z 1 ha, do 38 q nasion buraka cukrowego z 1 ha, do 27 q żyta
z 1 ha., do 640 q buraka pastewnego z 1 ha.
Osiągnięto to dzięki
temu, że w ciągu ostatniego roku ilość maszyn rolniczych i
traktorów zwiększona została
o 27 proc., że podczas, gdy w 1949 r. zaledwie 13
proc. pracowników brało udział we współzawodnictwie pracy,
obecnie współzawodniczy 35 proc. i w chwili obecnej jest już 73
przodowników pracy.
Te doskonałe wyniki
osiągnięto dzięki temu, że robotnikom stwarza się coraz lepsze
warunki, stawia się nowe budowle, zakłada się przy domach
robotniczych ogródki kwiatowe, że we wszystkich gospodarstwach są
świetlice i prawie wszędzie przedszkola. Wreszcie dzięki temu, że
w zespole PGR Dębołęka, obejmującym wszystkie gospodarstwa
państwowe na terenie pow. sieradzkiego nie ma już ani jednego
analfabety.
Tak! Myśmy zawieźli do
Dębołęki żywą gazetę, a oni — dębołęczanie, pokazali nam
fragment wielkiej książki, książki o przebudowie gospodarczej wsi
polskiej. (ibk)
-Na wykopki buraków cukrowych do PGR Kobierzycko (zespół Dębołęka).
Dziennik Łódzki 1951 nr
246
Coraz liczniej napływają
meldunki o przedterminowym wykonaniu przez chłopów woj. łódzkiego
rocznych planów sprzedaży zboża.
W pow. wieluńskim
715 mało i średniorolnych chłopów wykonało już swe
zobowiązania. Również gromada Małków w pow. sieradzkim w dniu 11
bm. zameldowała o ukończeniu rocznego planu.
We wsi Dębołęka w
pow. sieradzkim Bronisław Jadwiszczak posiadający 2-hektarowe
gospodarstwo odstawił 857 kg ziarna ponad plan.
Przedwczoraj 51
chłopów z gminy Bartochów w pow. sieradzkim manifestacyjnie
przywiozło do punktu skupu 41 ton ziarna.
Dziennik Łódzki 1951 nr 247
Piękna przysłowiowa złota polska jesień okres gdy rolnik nie jest całkowicie zajęty wykopkami, daje najlepsze warunki do przeprowadzania omłotów, tym bardziej, że większość zboża młóci się maszynami POM i SOM-owskimi. Wielu chłopów, aby przyśpieszyć sprzedaż zboża Państwu, nie czekając na lokomobile, przeprowadza omłoty kieratami.
Coraz liczniej napływają meldunki o realizacji dziennych, miesięcznych i rocznych planów skupu. Najliczniej włączają sie do tej akcji mało-i średniorolni, którzy np. to powiecie piotrkowskim stanowią 70% odstawiających zboże. Jedynie bogacze wiejscy ociągają się w sprzedaży.
Nie brak jest również w akcji omłotowej prób sabotażu, stosowanego przez kułaków i spekulantów, jak to miało miejsce w Bełchatowie, gdzie prywatny właściciel lokomobili podstępnie zalutował rurki od chłodnicy, aby uniemożliwić sprawną pracę motoru. Sabotaż został jednak dzięki czujności w porę zdemaskowany. W Lutomiersku już od 15 dni stoi bezczynnie maszyna omłotowa i nikt się nią nie interesuje.
W sprzedaży państwu zboża przodują, spółdzielnie produkcyjne, mało-i średniorolni chłopi. (...) Małorolny chłop M. Resterniak posiadający 2 ha ziemi w gromadzie Dębołęka w pow. Sieradzkim sprzedał na punkcie skupu 875 kg zboża ponad swój roczny plan.
Mimo wielkiego napływu ziarna do punktów GS jest ono wszędzie planowo rozprowadzane do przygotowanych magazynów PZZ. Jedynie w powiecie sieradzkim w gm. Wierzchy PZZ. mimo otrzymania dyspozycji nie odbierały zboża z punktu skupu, co dezorganizowało pracę GS. W tym samym powiecie w gm. Brzeźnio magazynier GS w dn. 11 bm. upił się i zamknął przedwcześnie magazyn, przez co chłopi musieli wrócić ze zbożem do domu. Również w gminie Buczek w pow. łaskim na próżno szukano kasjera GS. żeby wypłacił pieniądze za odstawione zboże.
Jednak wszelkie próby wrogiej roboty kułaków i sabotażystów dzięki stale zaostrzającej się czujności są natychmiast demaskowane i napiętnowane, a winowajcy pociągani do odpowiedzialności.
Należyte zrozumienie obowiązku odstawy, zapał mało-i średniorolnych chłopów, ofiarna praca delegatów gminnych i całego aktywu społecznego oraz nieprzejednana walka z wrogami i sabotażystami i troska o wykonanie dziennych i dekadowych planów pozwalają, przypuszczać, że województwo nasze wykona plan sprzedaży zboża, przedterminowo. (jek.)
— Ja zobowiązałem się i słowa dotrzymam, że w ciągu roku zwiększę o 10 tys. litrów mleka zaplanowaną wydajność obory.
— A ja wyhoduję 50 prosiąt ponad plan.
— Żeby uczcić czynem 60 rocznicę urodzin naszego kochanego Prezydenta — uzupełnia Kazik Guć — postanowiliśmy uprzątnąć pole. A w naszej szkole na akademii będziemy meldowali, że nasze zobowiązanie jest wykonane.
Dziennik Łódzki 1952 nr 94
Akcja siewna w całej pełni.
Meldunki mówią: w województwie łódzkim obsiano już zbożami jarymi ok. 50 tys ha. A siew, dzięki sprzyjającej pogodzie trwa dalej. Obeschły już bowiem i grunty podmokle. Każdy dzień i nawet każda godzina powiększa areał obsiewu o nowe setki i tysiące hektarów.
W gromadach, spółdzielniach produkcyjnych i PGR-ach trudno w ciągu dnia zastać w domu kogoś z mężczyzn. Jedni orzą lub kultywatorują, inni sieją lub spulchniają ziemię bronami, wywożą obornik, odkrywają kopce z ziemniakami, zabezpieczają drzewa owocowe przed szkodnikami. Kobiety porządkują ogródki, przesadzają kwiaty, sieją nasiona warzyw na rozsadę.
Odwiedzamy zespół PGR w Dębołęce. We wszystkich 12 gospodarstwach brygady polowe zaciągnęły Warty Bierutowskie. Siew rozpoczęto w środę. Według podjętych zobowiązań miał on trwać 6 dni, a zostanie zakończony dziś, w sobotę, czyli po upływie 4 dni.
W PGR Dąbrowa traktorzysta Królikowski wyjeżdża w pole o świcie, a wraca późnym wieczorem. W nocy ze środy na czwartek siał przy reflektorach.
Jego kolega z Niechmirowa, August Chudy, gdy trzeba, po powrocie z pola pracuje w kuźni jako kowal.
— U nas wszystko musi grać — mówi — Czasem jakieś małe uszkodzenie, nienaprawione zaraz może zahamować całą robotę. A siew — to przecież najpilniejsza sprawa.
W PGR Dębołęka w konnej brygadzie polowej przy siewie zbóż wyróżnili się: Stanisław Krzemiński, Józef Spychała i Józef Wojciechowski, przy zasilaniu nawozami sztucznymi ozimin — Józef Pudełek i Stanisław Pawełczyk.
— I my nie chcemy być gorsi — oświadczają oborowy Józef Gabryś i chlewmistrz Józef Stępkowski. Oni, z gromady polowej świetnie się spisują. Piękny jest ich czyn dla Prezydenta i dla uczczenia 1 Maja. Ale i nasz jest niemały.— Ja zobowiązałem się i słowa dotrzymam, że w ciągu roku zwiększę o 10 tys. litrów mleka zaplanowaną wydajność obory.
— A ja wyhoduję 50 prosiąt ponad plan.
* * *
W terenie spotykamy Inspektora pracy Ryszarda Chmielewskiego i kierownika TOR-u z Pabianic, Józefa Rybarczyka. Pierwszy kontroluje warunki mieszkaniowe i sprawy bytowe robotników rolnych w PGR-ach.
— W PGR Kobierzycko trzeba robotnikom dać prześcieradła, poduszki, ręczniki. W PGR Dębołęka umieścić w osobnym pokoju parę małżeńską, w Inczewie poprawić wyżywienie — streszcza pokrótce dotychczasowe obserwacje.
Drugi bada stan ciągników. I tam, gdzie trzeba, przerzuca lotne warsztaty reperacyjne, bądź wysyła pojedynczych mechaników-specjalistów.
— W Kobierzycku w „Zetorze" trzeba było wymienić uszczelkę od głowicy, a w „KD-15" założyć nowe elementy wtryskowe. Nie można przecież dopuścić, aby, gdy czas nagli, miały miejsce dłuższe postoje ciągników.
* * *
Marcin Nowicki ze wsi Buczek gm. Wróblew posiadający 4 ha ziemi już ukończył siew owsa, saradeli i wyki. Obecnie z całą rodziną sadzi ziemniaki. Razem z nim w polu pracują żona Maria, córka Helenka oraz synowie Zygmuś i Mietek. Ojciec znakownikiem kreśli rzędy, a matka i dzieci, gawędząc i żartując, równiutko, w odpowiednich odstępach umieszczają w ziemi ziemniaczane kłęby.
— Piękny czas — mówi Nowicki — to i wesoło nam się pracuje. Wśród nas nie ma bumelantów. Robimy zawsze wszystko w porę.
* * *
Na wielkim kawale koniczyny należącym do spółdzielni produkcyjnej w Izabelowie, gromada dzieci. Jest z nimi nauczycielka Alfreda Czarnecka. Dzieci zbierają do koszyków kamienie polne.
— Wykonujemy nasze zobowiązanie — objaśnia rezolutna Stasia Cieślakówna.— Żeby uczcić czynem 60 rocznicę urodzin naszego kochanego Prezydenta — uzupełnia Kazik Guć — postanowiliśmy uprzątnąć pole. A w naszej szkole na akademii będziemy meldowali, że nasze zobowiązanie jest wykonane.
* * *
W inspektach spółdzielni produkcyjnej w Izabelowie członkinie Michalina Miłosińska, Józefa Furmanowska, Michalina Sala, Zofia Smus i Genowefa Kaczmarek wyrywają z grządek rzodkiewki na odstawę do Łodzi.
Mężczyźni są w polu. Owies i mieszankę zbożowo-motylkową już zasiali. Obecnie przygotowują ziemię pod buraki, kartofle, miętę, kapustę, cebulę.
Ogółem w pracach wiosennych bierze udział 13 mężczyzn i 11 kobiet. Praca posuwa się naprzód. Ochoczo i z wiarą w piękne zbiory.
* * *
Tydzień prawdziwej wiosny — to wykonanie conajmniej 75 proc. najpilniejszych prac polnych. To jednocześnie udany egzamin sprawności tak brygad polowych w PGR-ach i spółdzielniach produkcyjnych, jak i indywidualnie gospodarujących chłopów w tysiącach gromad naszego województwa
C. M.
Dziennik Łódzki 1952 nr
178
Nie spojrzysz pod słońce.
Jest ono zamglone, blask ma przyćmiony, ale zarazem oślepiająco
jasny.
Pod Stefanowem, w
Państwowym Gospodarstwie Rolnym Dębołęka za Sieradzem, po prawej
stronie pola stoją już długie rzędy zestawionego żyta. Po lewej
szumi jeszcze wysoki łan. Od upałów przybrał barwę pomarańczy.
Idziemy piaszczystą
drogą. Tęgie żyto — mówi do mnie starszy agronom. — A niech
pan spojrzy, jakie czyste.
I istotnie w
złocistym lesie nie dojrzy się ani jednego chwastu. Z
zaciekawieniem oglądam czerwone tablice, na których białą farbą
oznaczony jest numer pola, ilość hektarów oraz gatunek zasiewu.
Super, extra, elita
— słowa te przeplatają się ciągle, a często nawet łączą,
dając napis superelita.
Idziemy dalej. Gdzieś w
głębi, pod brzozowym laskiem huczy i parska traktor ze
snopowiązałką. Zza wysokiego łanu żyta widoczna jest zaledwie
czapka traktorzysty, górna część komina i kawałek wiatraka.
Powoli ukazuje się nam
cała maszyna. Zębate koła posuwają się po ściernisku, na które
co chwila upada związany snop żyta.
Stać — maszyna się
zatkała. Jedź w miejscu — woła pomocnik traktorzysty do
starszego kolegi „na koźle". Snopowiązałka idzie w ruch,
ciągnik dalej stoi. Z oporem, przy pomocy rąk pomocnika, wysuwa się
wielki, zacietrzewiony, kosmaty snop.
Ciągnik rusza.
Traktorzysta opalony na brąz, błyska ku nam w uśmiechu zębami.
— Żyto walne —
mówi — ciężko je kosić.
Nieco dalej pod laskiem,
pobrzękują dwie kosy. Ledwie słychać ich głos przy tętnie
maszyny! Weteranki pełnią jednak dalej swą — pomocniczą już — służbę.
• • •
W zespole PGR-ów
Dębołęka kampania żniwna trwa w całej pełni. Gospodarstwa
Niechmirów i Wolnica ukończyły koszenie żyta w ciągu 3-ch dni,
miast planowanych 6-ciu. Dokonano tego dzięki ofiarnej pracy brygad
polowych.
Załogi brygad
traktorowych z gospodarstwa
Inczew osiągnęły w ciągu dwóch dni po 115 proc. normy, mimo, że
stare maszyny ulegają często uszkodzeniom. Brygadami tymi kierują:
Stanisław Nowacki, Jan Wojtysiak, Józef Rogoziński.
Podorywki dokonywane są
często również w nocy, ze względu na to, że bezdeszczowa pora
nakazuje szczególny pośpiech. Ziemi nie wolno wyschnąć, bo od
tego zależne jest udanie się poplonów.
W batalii o chleb
przodują traktorzyści: Królikowski Leon z gospodarstwa Dąbrowa
Wielka, Kaczmarek i Strumiński z gospodarstwa Dębołęka. Są
natomiast pomocnicy traktorzystów, którzy ociągają się na ogół
w pracy. Zły przykład również daje Andrzej Ładniak, mechanik
warsztatowy, — wyróżniający się skłonnością do alkoholu.
Wszystkie gospodarstwa
odczuwają silny brak rąk do pracy Dlatego szczególnie cenni jest
dla PGR-ów pomoc z miasta. Miasto pomoże wsi w jej walce o plony.
Dębołęka, 22 lipca 1952
r.
Dziennik Łódzki 1952 nr
280
Zimnymi kropelkami osiada
na pola gęsta mgła. Znów jak przed śnieżycą, która spowodowała
sporo szkód, zieleni się ruń ozimin. Gdzieniegdzie w bruzdach
bieleją jeszcze resztki śniegu. Rowami odpływowymi ścieka nadmiar
wody.
Mija nas ciężarówka
Łódzkiej Wytwórni Papierosów. Na niej kilkunastu szczelnie
opatulonych mężczyzn i kobiet. Listopadowy ziąb przecież. Słychać
jednak przyśpiewki, pokrzykiwania i śmiech.
-Dokąd to? —
pytamy.-Na wykopki buraków cukrowych do PGR Kobierzycko (zespół Dębołęka).
W biurach Zespołu PGR
Dębołęka co chwila słychać dzwonek telefonu. Z 12 gospodarstw
napływają meldunki. Do 12 gospodarstw lecą po drutach
telefonicznych zarządzenia i zlecenia, PGR Inczew donosi:
„Mieliśmy 18 ha buraków cukrowych, wykopki zostały u nas
zakończone 14 listopada". Dzień później ukończyła zbiór
załoga PGR Wolnica. W środę 19 bm. resztę buraków wykopano w PGR
Dębołęka.
W gospodarstwach tych
liczono przede wszystkim na własne siły oraz na pomoc żon i rodzin
pracowników stałych. W Dębołęce poza tym jednorazowej pomocy
udzieliła młodzież z Liceum Ogólnokształcącego (30 osób) i ze
Szkoły Handlowej w Sieradzu (60 osób). Mieszkańcy gromady Dębołęka
dali 60 roboczodniówek. I pracowali naprawdę wydajnie.
Oto przodujący
dębołęczanie: Józefa Spychała 125 proc. normy, Józef Wolniak i
Krzemińska po 120 proc., ojciec traktorzysty Mariana Stromińskiego
110 proc.
Ze stałych robotników
rolnych zasłużyli na wyróżnienie Ludwik Pawelczyk, Władysław
Pudełek i Ignacy Kwiatusiński.
W PGR Kobierzycko wykopki
trwają. Tutejsze pola buraczane o podglebiu gliniastym są rozmokłe
i grzązkie. Pracy nie można usprawnić ani ogławiaczem, ani konnym
wyorywaczem.
Wykopki zatem odbywają
się według starych sposobów, a więc przy pomocy szpadli lub
hebrów (specjalne dwuzębne widełki), natomiast do ogławiania
buraków z liści stosuje się noże kuchenne lub tasaki. Oczywiście,
w takich warunkach wydajność pracy jest znacznie mniejsza i tylko
zatrudnienie większej ilości robotników może przyspieszyć
zakończenie wykopków.
Kierownictwo PGR
Kobierzycko korzysta więc chętnie z pomocy miejskich ekip
wykopkowych. W ub. niedzielę 3 ekipy ochotnicze z zakładów pracy w
Zduńskiej Woli i Sieradzu, liczące łącznie 95 osób, wykopały i
ogłowiły buraki z 42 arów. 36 uczniów ze Szkoły Traktorzystów w
Kościerzynie w ciągu 3,5 godzin zebrało plon z 15 arów.
Małorolny gospodarz
Wilk z Piotrowic zobowiązał się wykopać, ogłowić, oczyścić z
ziemi i ułożyć na kupki buraki z obszaru 75 arów. Walenty
Stępniak z Kobierzycka wykona wykopki na połowie hektara, a sołtys
tejże gromady — na 25 arach.
Prezydium GRN
Wróblew skierowało w czwartek 30 gospodarzy do pomocy w zbiorze
buraków w kobierzyckim PGR-ze. Są to przeważnie ci chłopi, którzy
z różnych powodów nie wywiązali się dotychczas ze swych
obowiązków szarwarkowych. Wszyscy jednak za pracę przy wykopkach
otrzymają wynagrodzenie według ostatniej taryfy ogłoszonej przez
Ministerstwo PGR.
Należy się spodziewać,
że dzięki pomocy ekip miejskich oraz ludności z sąsiednich wsi,
wszystkie PGR Zespołu Dębołęka zakończą wykopki buraków
jeszcze w bieżącym tygodniu.
Na zakończenie uwaga pod
adresem zakładów pracy i instytucji wysyłających ekipy wykopkowe:
Członków ekip należy
zaopatrzyć w buty gumowe. Trzeba bowiem pamiętać, że rola jest
grzązka, a nać buraczana mokra i że listopad, to nie lipiec. C. M.
Dziennik Łódzki 1961 nr
4
Wczoraj na
Pabianickiej 113, autobus PKS SS-00-66 prowadzony przez Józefa
Skawińskiego z Dębołęki najechał na wózek ręczny, pchany przez
Stanisława Stelmachowskiego (Darniowa 6). Stelmachowski doznał
pęknięcia kręgosłupa. Przewieziono go do Szpitala im.
Barlickiego.
Dziennik Łódzki 1961 nr
281
9-letni Marek
Krzywański, przebiegając w miejscowości Dębołęka pow. Sieradz o
godz. 9.30 jezdnię, wpadł na tylny błotnik samochodu „Star"
FS-0055, kier. Jan Przybylak. Chłopiec na skutek własnej
nieostrożności poniósł śmierć na miejscu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz