Zajączkowski:
Bogumiłów -pow. Sieradzki
1) 1365 kop. w MK z 1533-1548 r., MK 57 f. 306, por. W. MRPS IV/3, 229 s. 356: Bogumilowo - villa in terra Siradiensi, prope civitatem Siradiensem. Kazimierz Wielki zezwala lokować na prawie średzkim wś B. in fluvio Sheglinam (v.) i sprzedaje sołectwo w niej Albertowi quondam cmetoni de Grodziecz (v.), określając jego uposażenie i powinności.
2) XVI w. Ł. I, 429, 431: Bogumylow - villa, wł. król., par. Sieradz, dek. warcki, arch. uniejowski. 3) 1511-1518 P. 177: Bogumilow- par. jw., pow. i woj. sieradzkie. 1553-1576 P. 215: Bogumilow - jw. 4) XIX w. SG I, 280: Bogumiłów -wś nad Wartą, par. jw., gm. w m., pow. jw.
1) 1365 kop. w MK z 1533-1548 r., MK 57 f. 306, por. W. MRPS IV/3, 229 s. 356: Bogumilowo - villa in terra Siradiensi, prope civitatem Siradiensem. Kazimierz Wielki zezwala lokować na prawie średzkim wś B. in fluvio Sheglinam (v.) i sprzedaje sołectwo w niej Albertowi quondam cmetoni de Grodziecz (v.), określając jego uposażenie i powinności.
2) XVI w. Ł. I, 429, 431: Bogumylow - villa, wł. król., par. Sieradz, dek. warcki, arch. uniejowski. 3) 1511-1518 P. 177: Bogumilow- par. jw., pow. i woj. sieradzkie. 1553-1576 P. 215: Bogumilow - jw. 4) XIX w. SG I, 280: Bogumiłów -wś nad Wartą, par. jw., gm. w m., pow. jw.
Taryfa Podymnego 1775 r.
Bogumiłów, wieś, woj. sieradzkie,
powiat sieradzki, własność królewska, 14 dymów.
Czajkowski 1783-84 r.
Bogumiłow krol., parafia sieradz,
dekanat warcki, diecezja gnieźnieńska, województwo sieradzkie,
powiat sieradzki, własność: (Tomasz) Psarski, podczasy.
Tabella
miast, wsi, osad Królestwa Polskiego 1827 r.
Bogumiłów, województwo
Kaliskie, obwód Sieradzki, powiat Sieradzki, parafia Sieradz,
własność prywatna. Ilość domów 30, ludność 221, odległość
od miasta obwodowego 1/2.
Słownik Geograficzny:
Bogumiłów, wieś nad Wartą, pow. sieradzki, gmina t. n., par. Sieradz, odległa od Sieradza wiorst 4, rozległości ogólnej morg 1130; w tem gruntów dworskich morg. 798, włościańskich morg 332; gospodarstwo dominialne średnie, pokłady torfu, włościanie zamożni, łatwy zbyt produktów i zarobkowanie. Ludności m. 180, k. 186 katolików, a starozakonnych m. 4, k. 6: razem 376 dusz. Młyn wodny. Gmina B. należy do okręgu sądu gminnego Zapusta mała i do dwu parafij: Sieradz i Chojne; w skład tej gminy wchodzą następujące miejscowości: wieś Bobrów, Bogumiłów, kol. Borzewisko, wieś Chojne, Dąbrówka, Dębina, osada Grosiwo, wieś Jeziory, Kłocko, Monice, Okrąglica, Sokołów, Stoczki, Wiechucice, Wiechutka, Zalesie, Żagliny. Urząd gminny we wsi Monice, odległej od m. Sieradza w. 2, od stacyi kolei żelaznej w Łodzi wiorst 60. Ogólna rozległość gm. Bogumiłów morg 12464, w tem: gruntów ornych morg. 8610, lasów 1049, łąk i pastwisk 2505, ogrodów 33, nieużytków 60, zabudowania, wody i drogi 207. Właściciele większych własności posiadają morg 6781, włościanie 5676, duchowieństwo 6, instytucye 1; w tem posiadają: gruntów ornych: dominia morg 3751, włościanie mor. 4859; lasów 1049; łąk i pastwisk 373, włośc. 676; nieużytków m. 11, włośc. m. 49. Grunta przeważnie żytnie 2 klassy, w bardzo małej ilości pszenne, lecz tylko dobrą uprawą doprowadzone do tegoż stopnia dobroci. Gospodarstwa dominialne zamożne, dążące do postępu. Włościańskie średnie, w niektórych zaś miejscowościach, położonych bliżej miasta Sieradza, a ztąd ułatwionego zbytu produktów i łatwego zarobku, dobrobyt okazuje się lepszym niż w innych miejscowościach, jakkolwiek przy pracowitości i trzeźwości, mógłby być znacznie podniesiony a nawet kwitnący. Hodowla inwentarza w majątkach dworskich dąży do ulepszania rasy, zkąd rozchodzi się i pomiędzy włościanami zachęta i dążność do racyonalniejszej hodowli, wszakże w bardzo małym stopniu, ku czemu przeszkoda, jak wszędzie, brak oświaty. Ludności w ogóle dusz 4173, w tej liczbie: katolików 1986 męż., 2108 kob., ewangelików 17 męż., 18 kob., izraelitów 18 męż., 22 kob. Zajęcie ludności przeważnie i wyłącznie prawie rolnicze, jakkolwiek pomiędzy ludnością wiejską jest klasa t. z. wyrobników, lecz i ci wyłącznie wynajmują się do robót rolnych. Fabryk i znaczniejszych zakładów przemysłowych wcale nie ma; z rzemiosł, li tylko kowalskie jako niezbędne przy uprawie roli, i tkackie dla zaspokojenia miejscowych potrzeb. Stan umysłowy ludności wiejskiej mało rozwinięty. Kościół parafialny jeden we wsi Chojne. Szkółka elementarna jedna w tejże wsi Chojne na 40 uczni. Z zakładów przemysłowych znajdują się wodne młyny i tartaki. Żdż.
Spis 1925 r.
Bogumiłów, wś i folw., pow. sieradzki, gm. Bogumiłów. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne wś 50, folw. 6. Ludność ogółem: wś 299, folw. 117. Mężczyzn wś 141, folw. 57, kobiet wś 158, folw. 60. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego wś 299, folw. 113, mojżeszowego folw. 4. Podało narodowość: polską wś 299, folw. 117.
Wikipedia:
Bogumiłów-wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie sieradzkim, w gminie Sieradz, na skraju doliny Żegliny, wśród zalesionych wzniesień - pagórków kemowych, 4 km na południe od Sieradza. W latach 1975-1998 miejscowość należała administracyjnie do województwa sieradzkiego. W źródłach wspomniana po raz pierwszy w 1365 r. W czasach I Rzeczypospolitej wieś była królewszczyzną. W końcu XVIII w. przeszła na własność rodu Szołowskich, od tych do Bilskich, później Mamrotów. W okresie powstania styczniowego dziedzic Bogumiłowa Leopold Telakowski był naczelnikiem okrążkowym w powiecie sieradzkim. Hasłem do powstania w okolicach Bogumiłowa były ognie pozapalane na wzgórzach otaczających wieś. W 1878 r. wieś nabyli Kobierzyccy. Józef Kobierzycki, ziemianin z Bogumiłowa, był zasłużonym badaczem historii Sieradzczyzny. W dworze bogumiłowskim gromadził liczne zabytki archeologiczne, dzieła sztuki, broń i numizmaty. Zebrał cenne książki, w tym wiele starodruków. W 1915 r. przy pomocy Kasy Mianowskiego wydał cenne dzieło pt. "Przyczynki do dziejów Ziemi Sieradzkiej". W latach 1906-07 był prezesem koła Polskiej Macierzy Szkolnej, przyczyniając się do repolonizacji szkół na terenie powiatu sieradzkiego.
Elżbieta Halina Nejman Majątki (Szlachta Sieradzka XIX wieku Herbarz)
Elżbieta Halina Nejman Majątki (Szlachta Sieradzka XIX wieku Herbarz)
BOGUMIŁÓW par. Sieradz, albo Chojne, p. sieradzki nad Wartą, kupiony od Michała Luboińskiego w 1801 roku za 69 tys. zł przez Stanisława Szołowskiego, wartość w 1833 r. 120 tys. zł. Gruntów 1130 mg. w tym dworskich 798, młyn wodny Dwór murowany pod dachówką, 2 kominy, Dwór w Bogumiłowie wg Wieś Ilustrowana 1911/4 sklepy 3 małe pod spodem, pokoi 6, garderoba. Od 1878 r. Kobierzyckich. W 1912 r. wieś , folwark i osada młynarska mają 874 mg, własność Michała Kobierzyckiego. (Pstrokoński 1833 k.167-77, SGKP t.1 s.281, PGkal.)
Jakub Jurek (Dobra Ziemskie):
Dobra Ziemskie Bogumiłów z przyległościami i przynależytościami w Powiecie i Obwodzie Sieradzkim Województwie Kaliskiem położone
19 V 1801 – Michał Feliks Łubieński sprzedaje Bogumiłów Stefanowi Szołowskiemu za 69 000 złp.
1820 – powstaje księga hipoteczna dóbr wg przepisów Królestwa Polskiego.
~1831 – po śmierci Stefana dobra dziedziczy syn Ignacy Florian Szołowski.
1840 – na licytacji dobra nabywa Franciszek Bielski za 120 000 złp
~1852 – po śmierci Franciszka majątek przechodzi w ręce dzieci: Jana, Zygmunta, Zenobii i Marii Bielskich.
1864 – na uposażenie włościan oddzielono z dóbr 332 morgi i 207 prętów ziemi z dóbr.
~1869– po śmierci Marii Bielskiej cząstkę dziedziczy w 3/4 rodzeństwo i w 1/4 matka Filipina z Kleszczyńskich Bielska.
1870 – w działach uczynionych drogą licytacji całość dóbr nabywa Zygmunt Bielski.
1872 – cząstkę dóbr – domek zwany młynikiem i łąkę Bielski sprzedaje Bogumiłowi Górnickiemu. Powstaje nowa księga hipoteczna dla sprzedanej ziemi.
1874 – na licytacji dobra kupuje Maurycy Mamroth za 25 584 rbs.
~1875 – do dóbr należy osada Zapusta i karczma Zaglina (Żeglina)
~1875 – powstaje rejestr pomiarowy geometry Dąbrowskiego, dobra mają 941 mórg i 78 prętów
1876 – łąka Rudnik leżąca na terenie dóbr Bogumiłów zostaje wcielona do dóbr Sokołów, do których należała.
6 VII 1878 – dobra nabywa Michał Kobierzycki za 43 250 rbs.
Po śmierci M. Kobierzyckiego dobra dziedziczą dzieci: Józef, Antonina, Stanisława, Władysław, Anna, Zygmunt, Łukasz i Stefan.
28 IV 1890 – dobra nabywa Józef Kobierzycki za 13 061 rbs
~1890 – wg planu pomiarowego autorstwa Włodzimierza Dymitrowicza dobra mają 939 mórg i 42 pręty
14 IV 1909 – J. Kobierzycki daruje majątek synowi Michałowi Janowi Kazimierzowi Kobierzyckiemu.
1920 – powstaje plan dóbr autorstwa Wacława Łady [?] (duplikat w ks. hip[i])
18 V 1923 – Kobierzycki część ziem odsprzedaje 89 kolonistom. Powstaje plan kolonii autorstwa Józefa Henniga[ii].
[i] Archiwum Państwowe w Łodzi, Oddział w Sieradzu, Księgi hipoteczne sądów w Sieradzu, ks. hip. dóbr Bogumiłów, sygn. 26.
[ii] Archiwum Państwowe w Łodzi, Oddział w Sieradzu, Zbiór kartograficzny, sygn. 96.
Jakub Jurek (Dobra Ziemskie):
Dobra Ziemskie Bogumiłów z przyległościami i przynależytościami w Powiecie i Obwodzie Sieradzkim Województwie Kaliskiem położone
19 V 1801 – Michał Feliks Łubieński sprzedaje Bogumiłów Stefanowi Szołowskiemu za 69 000 złp.
1820 – powstaje księga hipoteczna dóbr wg przepisów Królestwa Polskiego.
~1831 – po śmierci Stefana dobra dziedziczy syn Ignacy Florian Szołowski.
1840 – na licytacji dobra nabywa Franciszek Bielski za 120 000 złp
~1852 – po śmierci Franciszka majątek przechodzi w ręce dzieci: Jana, Zygmunta, Zenobii i Marii Bielskich.
1864 – na uposażenie włościan oddzielono z dóbr 332 morgi i 207 prętów ziemi z dóbr.
~1869– po śmierci Marii Bielskiej cząstkę dziedziczy w 3/4 rodzeństwo i w 1/4 matka Filipina z Kleszczyńskich Bielska.
1870 – w działach uczynionych drogą licytacji całość dóbr nabywa Zygmunt Bielski.
1872 – cząstkę dóbr – domek zwany młynikiem i łąkę Bielski sprzedaje Bogumiłowi Górnickiemu. Powstaje nowa księga hipoteczna dla sprzedanej ziemi.
1874 – na licytacji dobra kupuje Maurycy Mamroth za 25 584 rbs.
~1875 – do dóbr należy osada Zapusta i karczma Zaglina (Żeglina)
~1875 – powstaje rejestr pomiarowy geometry Dąbrowskiego, dobra mają 941 mórg i 78 prętów
1876 – łąka Rudnik leżąca na terenie dóbr Bogumiłów zostaje wcielona do dóbr Sokołów, do których należała.
6 VII 1878 – dobra nabywa Michał Kobierzycki za 43 250 rbs.
Po śmierci M. Kobierzyckiego dobra dziedziczą dzieci: Józef, Antonina, Stanisława, Władysław, Anna, Zygmunt, Łukasz i Stefan.
28 IV 1890 – dobra nabywa Józef Kobierzycki za 13 061 rbs
~1890 – wg planu pomiarowego autorstwa Włodzimierza Dymitrowicza dobra mają 939 mórg i 42 pręty
14 IV 1909 – J. Kobierzycki daruje majątek synowi Michałowi Janowi Kazimierzowi Kobierzyckiemu.
1920 – powstaje plan dóbr autorstwa Wacława Łady [?] (duplikat w ks. hip[i])
18 V 1923 – Kobierzycki część ziem odsprzedaje 89 kolonistom. Powstaje plan kolonii autorstwa Józefa Henniga[ii].
[i] Archiwum Państwowe w Łodzi, Oddział w Sieradzu, Księgi hipoteczne sądów w Sieradzu, ks. hip. dóbr Bogumiłów, sygn. 26.
[ii] Archiwum Państwowe w Łodzi, Oddział w Sieradzu, Zbiór kartograficzny, sygn. 96.
1992 r.
Lustracja 1789 r.
INWENTARZ KRÓLEWSZCZYZNY WSI BOGUMIŁOWA
tako budynków dworskich jako i osiadłości chłopskiej w czasie lustracyji dn. 1 września r. 1789 odprawującej się na gruncie spisany i podpisany
Wjeżdżając na dziedziniec są wrota proste z żerdzi poprzecznie wiercone, u których przełazek do przechodzenia, od których prosto idąc jest dwór pod snopkami. Do którego wchodząc są drzwi na zawiasach żelaznych z klamką żelazną i zaporą drewnianą. Z sieni udawszy się na prawą rękę są drzwi na zawiasach żelaznych z zamkiem do izby, w której piec z kafli zielonych, komin murowany, posowa, podłoga, okna 3 w tafle dobre i pokoik z tej izby, do którego drzwi podwójne na zawiasach żelaznych na haczyk zamykany. Przy tymże pokoiku jest spiżarka, do której drzwi na zawiasach żelaznych z szkoblem także żelaznym i oknemdzem i szkoblami żelaznemi.
W szrodku zaś dworu tego jest kuchnia o dwojgu drzwiach dna biegunachd drewnianych, przy jednej wrzecądz żelazny, przy drugich zaś kołowrotek. Przed oknami tego dworu są sztacheciki z styczek [s] nowo wyreparowane. Na dmgiej stronie koło czeladnej izby płot z żerdzi. Idąc ku spiklerzowi spiklerz snopkami poszyty, o jednym piętrze, do którego są drzwi z tarcic na zawiasach żelaznych z szkoblem i wrzecądzem żelaznemi, z zamkiem zepsutym. Od spiklerza idąc jest stodoła snopkami poszyta o dwóch klepiskach, a sąsiekach trzech, do której wrota z kunami żelaznemi i szkoblami. Przy tej stodole jest druga o jednym klepisku, sąsiekach dwóch, z wrotami jednemi z kuną i wrzecądzem żelaznymi, wedle której są stajenki dwie z drzwiami na biegonach drewnianych. Przy drzwiach jednych jest szkobel żelazny z wrzecądzem i wydelowaniem. Dalej idąc jest obora wzdłuż pobudowana, w której chlewów znajduje się 4. Przy tych chlewach jest przybudowana owczarnia nowa z dwojgiem drzwi na biegonach drewnianych, lecz te 4 chlewy z gruntu reparacyji potrzebują. Przy tej owczarni jest lamuzik snopkami poszyty z drzwiami na biegunach, z wrzecądzem i szkoblem żelaznemi. Karmnik w rogu dworu stojący już trochę zdezelowany. Za tym karmnikiem jest gorzelnia mała, pusta, z drzwiami na biegunach drewnianych, z szkoblem i wrzecądzem żelaznemi, w której jest okienko małe. Na drugiej stronie sadzawki są kurniki o trzech przegrodach, w których drzwiczki 3 na biegunach drewnianych. Przy jednych drzwiczkach tylko szkobel żelazny i wrzecądz mały. W środku podwórca stoi karmniczek zdezelowany, także reparacyji potrzebujący. Naokoło tych budynków są płoty z płatew wiercone, lecz i te z gruntu reparacyji potrzebują. Do którego inwentarza przypisuje się browar, który na karczmę jest obrócony. Ta karczma jest pod snopkami, z izbą i komorą. W izbie piec, komin i okna 2, drzwi na biegunach drewnianych z szkoblami i wrzecądzami dwoma. Przy której karczmie jest suszarnia, z piecem złym, z drzwiami jednemi i szkoblem żelaznym. Statków zaś tak do piwa, jako i do gorzałki robienia żadnych nie masz, gdyż to wszystko pogorzało. Stawy 2, jeden do wójtostwa Grabarz nazwany, na którym był niegdyś młynik teraz zerwany i krzewiną zarosły. Drugi staw, na którym młynik do dwora należał, tenże wyreparowany nowy, lecz teraz pustkami stoi. Przy którym młyniku stawek zastawny, lecz i ten zarosły. Za stodołami dworskimi są sadzawki 3 puste, nie zastawne. Za dworem są dwie [sadzawki] niegdyś przez W posesora wyslamowane i zastawne, lecz teraz błotem i mułem zalazłe. Jadąc ku Wiechucicom jest stawek Gorny nazwany, zastawny, lecz i ten zarosły, co nieco ryb w sobie mający.
Półrolników dwóch. 1-mo. Woyciech Gołąb, robi w tydzień dni 3, to jest bydłem dni 2, a trzeci dzień pieszo, daje kapłonów 2, sztukę przędzie, trzodę pasie i stróżą strzeże. Do młyna bez dnia jedzie, w dalszą drogę za dzień, który mu być powinien potrącony. Ma swój sprzężaj własny. 2-do. Antoni Świtała, robi w tydzień dni 3, to jest bydłem dni 2, a trzeci dzień pieszo, daje kapłonów 2, sztukę przędzie, trzodę pasie, stróżą strzeże. Do młyna bez dnia jedzie, w dalszą drogę za dzień, który mu być powinien potrącony. Ma swój sprzężaj własny. Zagrodników dziesięciu. 1-mo. Jędrziy Gołąb, robi w tydzień dni 2, to jest pieszo czyli bydłem po jednemu, kapłona jednego daje, przędzie pół sztuki, trzodę pasie, stróżą strzeże i do młyna bez dnia jedzie, a w dalszą drogę, gdy jedzie, potrącone dni mieć powinien. Ma swój sprzężaj własny. 2-do. Walenty Dominiak, robi w tydzień dni 2, to jest czyli pieszo czyli bydłem po jednemu, przędzie pół sztuki, kapłona jednego daje, stróżą strzeże i do młyna bez dnia jedzie, a w dalszą drogę, gdy jedzie, potrącone dni mieć powinien. Ma swój sprzężaj. 3-tio. Jan Machała, robi tyleż, daje tyleż, co i pierwsi, ma swój sprzężaj. 4-to. Roch Oleynik, robi tyleż, daje tyleż, co i pierwsi, ma swój sprzężaj własny. 5-to. Woyciech Gołąb, robi tyleż, daje tyleż, co i pierwsi, ma swój sprzężaj własny. 6-to. Jan Gołąb, robi tyleż, daje tyleż, co i pierwsi i ma swój sprzężaj. 7-mo. Prekwa, robi tyleż, daje tyleż, co i pierwsi, ma swój sprzężaj. 8-vo. Stanisław Gołąb, robi tyleż, daje tyleż, co i pierwsi, ma swój sprzężaj własny. 9-no. Kazimierz Gołąb, robi tyleż, daje tyleż, co i pierwsi, ma swój sprzężaj własny. 10-mo. Adam Bartnik, robi tyleż, daje tyleż, co i pierwsi, ma swój sprzężaj. Chałupników jest ośmiu. 1 -mo. Franciszek Piechota, robi w tydzień dni 2, pół sztuki przędzie, trzodę pasie, w drogę za dzień jedzie. 2-do. Szymon Gruda, dzień w tydzień, w drogę za dzień idzie, trzodę pasie, pół sztuki przędzie. 3-tio. Kowalski Grabowski, robi dzień w tydzień, w drogę idzie, trzodę pasie, pół sztuki przędzie. 4-to. Balcer, robi dzień w tydzień, w drogę za dzień idzie, trzodę pasie, pół sztuki przędzie. 5-to. Jasiak, robi dzień w tydzień, sztukę przędzie, trzodę pasie tak, jak drudzy. 6-to. Wojciech Ciapa, robi tyleż, to jest dzień w tydzień, trzodę pasie, pół sztuki przędzie i w drogę koleją idzie. 7-mo. Wojciech Szwiec, robi tyleż, to jest dzień w tydzień, sztukę przędzie, trzodę pasie i w drogę idzie koleją tak jak drudzy za dzień. 8-vo. Włodarka, robi tyleż, to jest dzień w tydzień, trzodę pasie, pół sztuki przędzie i w drogę za dzień idzie koleją. Komorników z komornicami pięciu. 1-mo. Jędrziy Gołąb, robi w tydzień dzień, pół sztuki przędzie. 2-do. Stanisław Grabowski, robi tyleż, to jest dzień w tydzień, pół sztuki przędzie. 3-tio. Ewa Przybylowna, robi tyleż, to jest dzień w tydzień, pół sztuki przędzie. 4-to. Maryjanna Przybylowna, robi w tydzień dzień, pół sztuki przędzie. 5-to. Zofia Bartkowa, robi tyleż, to jest dzień w tydzień i pół sztuki przędzie.
Ci wszyscy poddani tłuki 4 w rok odprawują po jednemu, na szarwark kiedy potrzeba wyciągać będzie dla utrzymania wody bez dnia.
Tomasz Psarski, mp.
Zaskarżenie W Psarskiego posesora wsi Bogumiłowa
przeciwko JP Kazimierzowi Lenartowiczowi pułkownikowi JKM w czasie odprawującej się lustracyji spisane [r.] 1789, die 4 Septembris
1-mo. Że W Lenartowicz z własnych gruntów bogumiłowskich i pastwisk zabiera bydło bogumiłowskie i wymusza po nich niesłuszne robocizny.
2-do. Że W Lenartowicz przeciwko dokumentom dobitnym rozgraniczającym Sokołów od Bogumiłowa przy prezencyji niegdy dziedzica Dąbrowy r. P. 1603, jako komisyja dokładnie oświadcza.
3-tio. Że i w ścianie od Dąbrówki Małej przeciwko wyrażonemu dokumentowi czyli granicom, w r. P. 1616, w grodzie piotrkowskim oblatowanemu, uzurpuje sobie grunt z dawna należący do Bogumiłowa, Zapustka nazwany, jako zaświadczają pod tym aktem granice.
Tomasz Psarski, mp.
Dziennik Powszechny 1833 nr 170
Z powodu śmierci niegdy Stefana
Szołowskiego, nastąpioney w dniu 2 Kwietnia 1832 roku, otworzonem
zostało postępowanie spadkowi, o którem donosząc podpisany
Reient, zawiadamia wszystkich, których to interessować może, iż
do przepisania w właściwey księdze wieczystey na imie sukcessorów
zmarłego, tytułu własności dóbr ziemskich Bogumiłowa, z
przyległościami, w Powiecie i Obwodzie Sieradzkim, Woiewództwie
Kaliskiem połoźonych, termin 6ciomiesięczny, a w szczególe na
dzień 13 Grudnia 1833 roku,w Kancellaryi Ziemiańskiey Woiewodztwa
Kaliskiego, przed podpisanym Reientem iest wyznaczony. Kalisz dnia 13
Czerwca 1833 roku. Reient Kancellarji Ziemiańskiey Woiewództwa
Kaliskiego, Franciszek Nowosielski.
Akta metrykalne (Parafia Brodnia) 1840
Akt 18. Glinno
03.03.1840
Wielmożny Ignacy Florian Szołowski, kawaler, lat 26, dziedzic z wsi Bogumiłowa, syn Stefana i Magdaleny z Pruskich małżonków Szołowskich, już zmarłych i Wielmożna Karolina Kontz, panna, lat 35, urodzona w Warszawie, zamieszkała w Glinnie, córka Jana i Krystyny Bertsterm, małżonków Kontz, już zmarłych
Świadkowie: Wielmożny Stanisław Dłużniakiewicz, naddzierżawca wsi Glinna, lat 40 i Wielmożny Erazm Pstrokoński, aktuariusz dóbr donacyjnych Brodnia i Glinno, lat 33
Dziennik Urzędowy Gubernii Kaliskiej
1840 nr 11
Pisarz Trybunału Cywilnego I Jnstancyi
Gubernii Kaliskiej.
Podaie do wiadomości, iż Dobra
Ziemskie Bogumiłów, składa iące się z
Wsi Zarobnej i Folwarku Bogumiłów oraz pustkowia czyli karczmy
Zeglina zwanej z wszystkiemi przyległościami, użytkami i do
chodami, w Powiecie i Obwodzie Sieradzkim Gubernii
Kaliskiej Gminie Bogumiłów położone, Jgnacego Floryana dwóch
Jmion Szołowskiego Obywatela Kraju w tychże Dobrach Bogumiłowie
mieszkaiącego i zamieszkałego dziedziczne.
Aktem zaięcia przez Tomasza
Kozłowskiego Komornika. przy Trybunale tutejszym ua gruncie tychże
Dóbr w dniu 18/30 Stycznia 1840 roku zdziałanym, na rzecz i na
żądanie Franciszka Bielskiego Patrona przy Trybunale Cywilnym
Gubernii Kaliskiej w Kaliszu mieszkaiącego, zamieszkanie zaś prawne
w Kaliszu u Franciszka Nowickiego Patrona przy tutejszym Trybunale
obrane maiącego, za którego tenże Patron stawa i subhastacyą
popiera, na sprzedaż publiczną w drodze przymuszonego wywłaszczenia
na satysfakcyą summy 16667 złotych pol
skich z procentem zaięte zostały.
Akt zaięcia wyż z daty powołany,
Augustynowi Kamieńskiemu iako ustanowionemu dozorcy, Ignacemu
Szołowskiemu iako Wojtowi Gminy Bogumiłowa i dłużnikowi, oraz
Jakubowi Boiemskiemn Pisa rzowi Sądu Pokoiu
Powiatu Sieradzkiego w dniach 22 i 23 Stycznia (3 i 4 Lutego) 1840
roku wręczony i pozostawiony; następnie w Kancellaryi Ziemiańskiej
Gubernii Kaliskiej do księgi wieczystej właściwej pod dniem 9/21
Lutego 1840 roku podany, a do księgi Zaregestrowań Trybunału
Cywilnego Gubernii tutejszej w dniu 15/27 Lutego tego roku wpisany i
zaregestrowany został.
Dobra te są łączne zajmuią
rozległości uważaiąc sposobem przy
bliżonym:
a) w gruntach ornych klassy II. III. i
IV.
dominialnych około morg 300.
b) w łąkach dwusiecznych — 60.
c) w pastwiskach i zaroślach — 60.
d) w borach i zagaiach — 300.
e) w placach pod zabudowaniami
dworskiemi łącznie z ogrodem owocowym i sadzawką — 30.
f) w błotach, rowach, wygonach, stru
gach, drogach granicach, piaskach i nie
użytkach — 60.
g) w gruntach ornych klassy III IV i V
h) w łąkach włościańskich — 60.
i) w placach pod zabudowaniami — 30.
k) Franciszek Żurawski okupnik posiada
gruntów— 30.
Oprócz tej rozległości ma bydź
kontrowers w boru od granicy Dóbr Sokołowa około hub 15 wynoszący
w polu od granicy Dóbr Dąbrowy Wielkiej około iednej huby i w
Dębinie od granicy Dąbrówki odzyskanie
którego Wyrabiaiący zastrzega dla Nabywcy niezaręczaiąc iednak za
odzyskanie takowego.
W Dobrach tych żadnych fabryk,
zakładów, inwentarza gruntowego żywego i
martwego nie masz.
Włościań zaś pańszczyznę
robiących iest.
1. Półrolników 20, którzy tylko po
dwa dni ciągłych
w tydzień odrabiaią i inne powinności
odbywaią w akcie zaięcia wyszczególnione.
2. Komorników szesnastu, którzy po
iednym dniu na tydzień pańszczyzny ręczno odrabiaią. Czynszownicy
stali:
1. Jan Żurawski okupnik płaci z
iednej huby miary Chełmińskiej rocznie
złotp. 100.
Czynszownicy niestali.
2. Wawrzeniec Piątkowski 3. Jakób
Lewkowicz. 4. Jzaak Kopel. 5. Bartłomiej Dąbrowski 6. Wojciech
Augustowski, od których czynsz wynosi rocznie złotp. 1292.
Dobra te zostaią w dzierżawnej
possessyi Grzegorza Skolimowskiego z których
płaci rocznie po Złotych Polskich 5500 czynszu dzierżawnego, a któremu dzierzawa z dniem Sgo. Jana Chrzciciela
1841 r. się kończy.
W Dobrach tych wszystkie budynki są z
drzewa budowane, tyl ko ieden dwór który
iest z cegły palonej murowany.
Sprzedaż Dóbr tych odbywać się
będzie na Audyencyi Publicznej Trybunału Cywilnego I. Jnstancyi
Gubernii Kaliskiej w Kaliszu, w miej scu
zwykłych posiedzeń, do czego Warunki Licytacyi i przedarzy dóbr
tych, oraz zbiór obiaśnień, każden z Jnteressentów w Biórze
Pisarza Trybunału i u Patrona popieraiącego Franciszka Nowickiego
przejrzeć sobie może.
Pierwsze ogłoszenie warunków
licytacyi i przedarzy Dóbr tych na Audyencyi Trybunału tutejszego w
dniu 29 Marca (10 Kwietnia) 1840 r. o godzinie 10 z rana nastąpi.
w Kaliszu dnia 17/29 Lutego 1840 roku.
Franciszek Salezy Wołowski, Pisarz
Tryb.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1841 nr 266
(N. D. 5563.) Sąd Policyi Poprawczej
Wydziału Kaliskiego.
Zapozywa niniejszém Ignacego lat 27 i
Leona lat 20 wieku liczących, braci Szotowskich, poprzednio we wsi
Bogumiłowice Powiecie Sieradzkim zamieszkałych, obecnie z pobytu
niewiadomych, ażeby w Sądzie tutejszym Poprawczym do ogłoszenia
Manifestu przez Najjaśniejszego PANA w dniu 16 (28) Kwietnia r. b.
łaskawie wydanego, którym mają sobie darowaną karę po trzy
miesiące aresztu publicznego, za gwałt publiczny zasądzoną,
stawili się, lub też dali o sobie wiadomość, aby im Manifest
wspomniony za pośrednictwem Sądu najbliższego teraźniejszego ich
zamieszkania mógł być zapublikowanym.
Kalisz dnia 5 (17) Listopada 1841 r.
Sędzia Prezydujący, Wąsowicz.
Dziennik Urzędowy Gubernii Kaliskiej
1842 nr 2
Sąd Policyi Poprawczej Wydziału
Kaliskiego. Zapozywa niniejszem Jgnacego lat 27, i Leona lat 23 wieku
liczących, braci Szołowskich, poprzednio we wsi Bogumiłowie Pcie
Sieradzkim zamieszkałych, obecnie z pobytu niewiadomych, ażeby w
Sądzie tutejszym Poprawczym do ogłoszenia Manifestu przez
Najjaśniejszego Pana w dniu 16/28 Kwietnia r. b. łaskawie wydanego, którym mają sobie dodawaną karę po trzy
miesiące aresztu publicznego, za gwałt
publiczny zasądzoną, stawili się lub też dali o sobie wiadomość,
aby im Manifest wspomniony za pośrednictwem Sądu najbliższego
teraźniejszego ich zamieszkania mógł być
zapublikowanym.
Kalisz dnia 5/17 Listopada 1841
r. Wąsowicz, Sędz. Pr.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1847 nr 213
(N. D. 4784) Sąd Policyi Prostej
Okręgu Sieradzkiego.
W dniu 1 Lipca r. b. w territorium wsi
Bogomiłowa Okręgu tutejszego, znaleziony został człowiek nieżywy
z imienia, nazwiska, ani miejsca zamieszkania niewiadomy, lat mniej
więcej 35 mieć mogący. Wzrostu średniego, włosów ciemnych, był
ubrany w szczątki burej sukmany sukiennej, kamizelkę takąż
granatową, w spodnie i koszulę płócienne, i czapkę sukienną
starą, wzywa zatem każdego o jego pochodzeniu wiadomość mieć
mogącego, aby takowe Sądowi Poprawczemu Wydziału Kaliskiego
udzielić raczył.
Sieradz d. 27 Sierpnia (8 Września)
1847.
za Podsędka, K. Kleszczyński.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1848 nr 136
(N. D. 2690) Sąd Policyi Prostej
Okręgu Szadkowskiego.
Wójt Gminny Bogomiłowa w Okręgu
Sieradzkim położonego, raportem swym na dzień 1 Listopada r. z.
Nr. 91, złożonym doniósł Sądowi tutejszemu że w boru do
powiedzianej wsi należącym znalezione zostały, kości czowieka z
imienia, nazwiska ani pochodzenia niewiadomego, a przy tych kawałki
z surduta brązowego z kołnierzem czarnym manszystrowym z guzikami
rogowemi czarnemi koszule lnianą cienką i kaszkiet. Wzywa zatem
każdego kogo to interesować mogło, aby posiadając jakąkolwiek o
człowieku tym z którego kości wynalezione zostały, wprost Sądowi
naszemu lub Poprawczemu Kaliskiemu donieść niezaniedbał.
Sieradz d. 19 Kwietnia (1 Maja) 1848 r.
Dziewszyński.
Gazeta Codzienna 1848 nr 332
W dobrach swych Bogumiłowie, pow.
Sieradzkim, zakończył życie Fran. Bielski.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1849 nr 60
OBWIESZCZENIA SPADKOWE.
(Ν. D. 1173) Rejent Kancellaryi
Ziemiańskiej Gubernii Warszawskiej w Kaliszu.
Pо śmierci:
3. Franciszka Bielskiego właściciela
dóbr to jest: a) Bogumiłowa; b) Pstrokońszczyzna c) Wójtostwo
Sieradzkie z przyległością Wiechucice i folwarkiem Zalesie, d)
wsiów Zawady i Chrusty wszystkich z Okręgu Sieradzkiego; e) Grabno
i Zamoście; f) Siedlce z częścią Korczyska lit. B. ostatnich
dwóch z Okręgu Szadkowskiego, tudzież wierzyciela kapitałów w
dziale IV. wykazu mieszczących się jako to: 1,.złp. 8,040 albo rs.
1206 sposobem ostrzeżenia na dobrach Buczku z Okręgu Szadkowskiego
pod N-mi 38 i 41; (…) 4, złp. 3954 gr. 15 albo rs. 593 kop.17 1/2
ad 14 ad b,ad aa, ad B. ad a; 5, złp. 3954 gr. 15 albo rs. 593 kop.
17 1/2, ad 14 ad b, ad aa, ad B. ad c; 6, złp. 11,863 gr. 15 albo
rs. 1779 kop. 52 1/2 ad 14 ad b, ad.aa, ad C; 7,złp.11,8..3* gr...5*
czyli rs. 1779 kop. 52 1/2, ad 14 ad b, ad aa, ad A: 8, złp. 19,566
gr. 20, albo rs. 2...35* i złp. 1466 gr. 20 czyli rs. 220 ad.15: 9,
złp. 3,000 albo rs. 450 ad 15 i ad 15...*; 10, złp. 15,000 albo rs.
2250 ad 17; 11, złp; 11,270 gr. 5 albo rs. 1690 kop. 52 1/2 złp.
2552 gr. 29, albo rs. 382 kop. 94 1/2 i złp 200 albo rs. 30 ad
27;12, złp.9000 albo rs. …..*, złp. 10,770 albo rs. 1615 k. 50,
złp. 80,098 gr. 10 albo rs. 12,014 kop. 75; złp. 18,144 gr. 15,
albo rs. 2721 kop. 67 1/2, złp. 400 albo rs. 60 ad 29, wszystkich
począwszу od Nr. 4 do włącznie N-u 12, na dobrach Błaszki
zabezpieczonych a bezpieczeństwo swe i na dobrach Wilczkowice i
Gzików z Okręgu Wartskiego opierających, dalej wierzyciela
następujących praw na dobrach Sokołowie z Okręgu Sieradzkiego
zapisanych to jest. 13, zastrzeżenia względem ostrzeżenia co do
skutków processów wytoczonego o kontrowers pomiędzy temi dobrami a
dobrami Bogumiłów zachodzący, w dziale III. pod Nr. 12, a
zastrzeżenie względem ostrzeżenia co do skutków processu
wtoczonego, o dewastacyą boru w kontrowersie będącego w dziale IV.
pod Nr. 21, nakoniec współwierzyciela; 14, złp. 2171 gr. 18, albo
rs. 325 kop. 74 w dziale IV. ad 10 na dobrach Bogumiłowie
zahypotekowanych, otworzyły się spadki do uregulowania których
wyznacza się termin na dzień 17 (29) Września r. b. w Kancellaryi
Ziemiańskiej w Kaliszu. Kalisz dnia 22 Lutego (6 Marca) 1849 r.
Jan Niwiński.
*nieczytelne
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1851 nr 111
(N. D. 2076) Komornik Trybunału
Kaliskiego.
Uwiadamia że: (...) 2, dobra Bogumiłów z
przyległościami w Okręgu i Powiecie Sieradzkim położone, rocznej
dzierżawy około rs. 1200 przynoszące na lat trzy od d. 12 (24)
Czerwca r. b. do tegoż dnia 1854 r. w Kancellaryi Nepomucena
Wojciechowskiego Rejenta w mieście Kaliszu co do pierwszych, a co do
drugich w Kancellaryi Józefata Chmielińskiego wmieście Sieradzu w
terminie dnia 18 (30) Czerwca r. b. z rana o godzinie 10
wydzierżawione zostaną.
Józef Rojek.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1861 nr 178
(N. D. 3523) Dyrekcya Szczegółowa
Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego Gubernii Warszawskiej w Kaliszu.
Podaje do powszechnej wiadomości, iż
na zasadzie art. 7 postanowienia Rady Administracyjnej Królestwa
Polskiego z d. 28 Czerwca (10 Lipca) 1860 r. i upoważnień przez
Dyrekcyą Główną Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego udzielonych,
następujące dobra ziemskie, za zaległość w ratach Towarzystwu
należnych, wystawione są na przedaż przymusową przez licytacyę
publiczną w m. Kaliszu w pałacu sądowym przy ulicy Józefiny w
Kancellaryach hypotecznych, poniżej wymienionych:
Termin sprzedaży d. 20 Lutego (4
Marca) 1862 roku.
1. Bugumiłów w Ogu Sieradzkim z
wszystkiemi przyległościami i przynależytościami, raty zaległe w
chwili zarządzenia sprzedaży, wynoszą rs. 147 k. 58, vadium do
licytacyi rs. 1305, licytacya rozpocznie się od summy rs. 7722,
przed Rejentem Edwardem Milewskim.
(…) Sprzedaże wzmiankowane odbędą
się w terminach powyżej oznaczonych poczynając od godziny 10 z
rana w obec delegowanego Radcy Dyrekcyi Szczegółowej, gdyby zaś
Rejent przed którym przedaż ma się odbywać był przeszkodzony,
licytacya odbędzie się w jego kancellaryi przed innym Rejentem
który go zastąpi. Wrazie niedojścia do skutku przedaży dla braku
licytantów którychkolwiek dóbr pierwostronnie wymienionych, druga
i ostateczna przedaż od zniżonego szacunku odbytą będzie bez
dalszych nowych doręczeń.
Warunki licytacyjne są do przejrzenia
w własnych księgach wieczystych i w biurze Dyrekcyi Szczegółowej.
Kalisz dnia 11 (23) Lipca 1861 r.
Prezes, Szymanowski.
Pisarz, Janczewski.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1861 nr 183
(N. D. 3677) Dyrekcya Szczegółowa
Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego Gubernii Warszawskiej w Kaliszu.
Niewiadomych z pobytu wierzycieli dóbr
Bogumiłowa:
1. Filipiny z Kleszczyńskich Bielskiej
wdowy z tytułu praw na rzecz jej w dziale III. pod Nr. 12 wykazu
hypotecznego dóbr rzeczonych zabezpieczonych.
2. Pelagii, Józefa i Leona Szołowskich
wierzycieli summ w dziale IV pod Nr. 5 i 10 wykazu hypotecznego dóbr
rzeczonych na rzecz ich zapisanych.
Na zasadzie art. 7 postanowienia Rady
Administracyjnej Królestwa Polskiego z d. 28 Czerwca (10 Lipca) 1860
roku, zawiadamia wszystkich interessowanych a głównie powyżej
wymienionych, iż dobra ziemskie Bogumiłów z wszystkiemi
przynależytościami i t. d. w Okręgu i Powiecie Sieradzkim Gubernii
Warszawskiej położone, jako zalegające w ratach Towarzystwu
Kredytowemu Ziemskiemu należnych summę rs. 147 kop. 58, z mocy
upoważnienia Dyrekcyi Głównej z d. 22 Lutego (6 Marca) 1861 r. Nr.
2230 są wystawione na przymuszoną sprzedaż przez licytacyą
publiczną, która odbywać się będzie w obec delegowanego Radcy
Dyrekcyi Szczegółowej Kaliskiej w d. 20 Lutego (4 Marca) 1862 r.
poczynając od godziny 10 z rana w Kancellaryi hypotecznej przed
Edwardem Milewskim Rejentem miejscowej Kancellaryi Ziemiańskiej lub
jego prawnym zastępcą w m. Kaliszu przy ulicy Józefiny w gmachu
sądowym. Vadium do licytacyi oznaczone jest w kwocie rs. 1305, w
gotowiźnie lub w listach zastawnych z właściwemi kuponami.
Licytacya rozpocznie się od summy rs. 7722. Warunki tej przedaży są
do przejrzenia w właściwej księdze wieczystej i w biurze Dyrekcyi
Szczegółowej Kaliskiej.
OSTRZEŻENIE.
W razie niedojścia do skutku powyższej
sprzedaży dla braku licytantów druga i ostateczna sprzedaż od
zniżonego szacunku odbytą będzie bez dalszych nowych doręczeń w
terminie jaki Dyrekcya Szczegółowa oznaczy i w pismach publicznych
raz jeden ogłosi wedle art. 25 powołanego na początku
postanowienia Rady Administracyjnej.
Kalisz d. 18 (30) Lipca 1861 r.
Prezes, Szymanowski,
za Pisarza, L. Kiedrzyński.
Dziennik Powszechny 1862 nr 57
(N. D. 1291) Rejent Kancelarji
Ziemiańskiej Gubernii Warszawskiej w Kaliszu. Uchwałą rady
familijnej, dnia 21 Czerwca (3 Lipca) 1861 r. w Sądzie Pokoju Okręgu
Sieradzkiego zapadłą, przez Trybunał Kaliski w dniu 3 (15) Lipca
t. r. potwierdzoną, opieka nieletnich po Franciszku Bielskim
pozostałych dzieci upoważnioną została do sprzedaży siedmiu włók
lasu na dobrach Bogumiłowie i Wójtostwie z Okręgu Sieradzkiego. W
myśl więc tej uchwały, oraz art. 954 i 955 K. P. S. w dniu 21
Marca (2 Kwietnia) 1862 r. sprzedanym zostanie przed podpisanym
Rejentem w Kaliszu, decyzją Trybunału Kaliskiego daty 15 Lutego (1
Marca) r. b. do sprzedaży tej delegowanym, siedm włók lasu na
wspomnionych dobrach Bogumiłowie i Wójtostwie, a to podług pomiaru
i oszacowania oraz warunków licytacyjnych które wraz z zbiorem
objaśnień w Kancelarji tegoż Rejenta każdego czasu są do
przejrzenia. Kalisz d. 17 Lutego (3 Marca) 1862 r. Stanisław
Rościszewski
Dziennik Powszechny 1863 nr 190
Na folwarku Izabelów, w gminie
Charłupia wielka, powiecie Sieradzkim, z podpalenia przez
niewyśledzonego sprawcę, wszczął się d. 10-go lipca r. b. pożar,
skutkiem którego uległy zupełnemu zniszczeniu: dom mieszkalny,
stodoła i owczarnia, ubezpieczone na rs. 740, oraz rozmaite sprzęty
gospodarskie i inne ruchomości, wartujące 85 rs. — W tymże dniu,
w dobrach Bogumiłów, powiecie Sieradzkim, spadł grad wielkości
kurzego jaja i zrządził szkody do 10,000 rs., zniszczywszy zboże
ozime, jare i siano.
Dziennik Powszechny 1864 nr 81
(N. D. 1291) Sąd Policji Prostej
Okręgu Sieradzkiego.
Dnia 25 Lutego (8 Marca) r. b. w lesie
do dóbr Bogumiłowa należącym, znalezioną została przez
Szczepana Rybaka, włościanina tamecznego, przywiązana do drzewa
klacz, maści skarogniadej, lat około 15 mająca, ślepa zupełnie
bardzo małej wartości, niewiadomo czyją własność stanowiąca.
Wzywa właściciela tej klaczy, aby w ciągu dni 30 z dowodami na
własność, do Sądu tutejszego się zgłosił, gdyż po upływie
tego terminu na rzecz Skarbu spieniężoną będzie.
Sieradz d. 2 (14) Marca 1864 r.,
Radca Honorowy,
Podsędek, Biernacki.
Dziennik Warszawski 1866 nr 151
(N. D. 4094) Obrońca Przy Radzie Stanu
królestwa Polskiego.
Wyrokiem Trybunału Cywilnego
Kaliskiego, z dnia 22 Października (3 Listopada) 1864 r. pomiędzy
Janem Bielskim, a nieletniemi: Zygmuntem, Marją i Zenobią
Bielskiemi, przez matkę i główną opiekunkę Filipinę z
Kleszczyńskich Bielską reprezentowanemi, wszystkiemi w Bogumiłowie
Okręgu Sieradzkim zamieszkałemi, jako spadkobiercami niegdy
Franciszka Bielskiego zapadłym, zakazany został dział i sprzedaż
w tej drodze dóbr
BOGUMIŁOWA
z przyległościami, z Okręgu
Sieradzkiego, do której termin przygotowawczy przez Delegowanego
Rudolfa Rojek Asesora, na dzień 13 (25) Lipca r. b. godzinę 4 z
południa został wyznaczony. W terminie tym, rozpocznie się
licytacja od sumy rsr. 25,915, taksą biegłych wynalezionej. Wzywa
się więc wszystkich interesowanych i wierzycieli hypotecznych, aby
praw swych dopilnowali. Warunki są do przejrzenia w Trybunale i u
popierającego sprzedaż.
Kalisz dnia 1 (13) Czerwca 1866 roku.
Rościszewski Teodor.
Dziennik Warszawski
1866 nr 225
(N. D. 6134). Dyrekcja
Szczegółowa Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego Gubernii
Warszawskiej w Kaliszu.
Zawiadamia wierzycieli
hypotecznych, niemających prawnie obranego zamieszkania, a z pobytu
niewiadomych, poniżej przy każdych dobrach na których ich
wierzytelności lub ostrzeżenia są umieszczone, imiennie
wyszczególnionych, że dobra te, jako zalegające w opłatach rat
Towarzystwu Kredytowemu Ziemskiemu należnych wystawiona są na
pierwszą przymusową przedaż przez licytacje publiczną w mieście
Kaliszu w gmachu sądowym przy ulicy Józefiny położonym w
kancelarji rejenta wyznaczonego, lub jego zastępcy odbyć się
mającą a w szczególności co do dóbr:
2. Bogumiłów z
wszystkiemi przyległościami w O-gu Sieradzkim położonych,
zalegających w opłacić rat Towarzystwu należnych w sumie rs. 272
kop. 82, iż przedaż odbywać się będzie dnia 6 (18) Maja 1867 r.
przed Rejentem Milewskim, że vadjum do licytacji oznaczone zostało
na rs. 900, że licytacja rozpocznie się od sumy rs. 3,000, że
wreszcie zawiadomienie to ogłasza się dla niewiadomych z pobytu
Filipiny z Kleszczyńskich Bielskiej wdowy, Józefy Antoniny 2-ch
imion nieletniej Majorowicz, Zuzanny z Deutzerów Poznańskiej żony
doktora Dawida Poznańskiego i dla niewiadomych z imion nazwisk i
pobytu SS-rów niegdy Emilii z Ruszkowskich Rzewuskiej wierzycieli
hypotecznych dóbr powołanych.
Sprzedaże wzmiankowane
odbędą się w terminach powyżej oznaczonych, poczynając od
godziny 10 ej z rana w obec Radcy Dyrekcji Szczegółowej, gdyby zaś
Rejent przed którym przedaż ma się odbywać był przeszkodzonym
przedaż odbędzie się w jego kancelarji przed innym Rejentem, który
go zastąpi.
Warunki licytacyjne są
do przejrzenia w właściwej księdze wieczystej i w biurze Dyrekcji
Szczegółowej.
Vadium do licytacji
złożyć się mające powinno być w gotowiźnie lub listach
zastawnych w właściwemi kuponami.
Ostrzeżenie. W razie
niedojścia do skutku powyższej sprzedaży dla braku konkurentów,
druga i ostatnia sprzedaż od zniżonego szacunku odbytą będzie bez
dalszych nowych doręczeń w terminie jaki Dyrekcja Szczegółowa
oznaczy i w pismach publicznych raz jeden ogłosi (art. 25
postanowienia Rady Administracyjnej z d. 28 Czerwca (10 Lipca) 1860
r).
Kalisz, dnia 14 (26)
Września 1866 roku.
za Prezesa, Kęszycki.
Pisarz, Bierzyński.
Dziennik Warszawski 1867 nr 88
(N. D. 2193). Pisarz Kancelarji
Ziemiańskiej przy Trybunale Cywilnym w Kaliszu.
Po śmierci:
5. Marji Bielskiej, współwłaścicielki
dóbr Bogumiłowa, Pstrokońszczyzny i Wójtostwa Sieradzkiego z
Okręgu Sieradzkiego, (...)
Otworzyły się spadki, do regulacji
których wyznaczam termin ostateczny nadzień 13 (25) Października
1867 r. w tutejszej Kancelarji Ziemiańskiej.
Kalisz dnia 1 (13) Kwietnia 1867 roku.
Radca Dworu, J. Ziemięcki.
Dziennik Warszawski 1867 nr 241
N. D. 6438. Rejent Kancelarji
Ziemiańskiej w Kaliszu.
Po śmierci: 1. Cecylji Kłossowskiej,
wierzycielki sumy rs. 473 kop. 25, w dziale IV pod Nr 31 na dobrach
Bogumiłowie z Powiatu Sieradzkiego lokowanej;
(...) otworzyły się spadki, do regulacji których,
oznacza się termin przed podpisanym Rejentem i w jego kancelarji na
dzień 6 (18) Maja 1868 r.
Kalisz d. 14 (26) Października 1867 r.
Wilchelm Grabowski.
Dziennik Warszawski 1868 nr 63
N. D. 1830. Pisarz Trybunału Cywilnego
w Kaliszu.
Wiadomo czyni, iż na popieranie
Bernarda Guranowskiego i Moritza Brokman kupców w Kaliszu
zamieszkałych, działających przez Franciszka Modrzejewskiego
Patrona, wystawione zostają na sprzedaż w drodze relicytacji na
niebezpieczeństwo Zygmunta Bielskiego, dobra Bogumiłów, Wójtostwo
Sieradzkie i Pstrokońszczyzna, w Okręgu Sieradzkim Gubernji
Kaliskiej położone, które w drodze działowej tenże Zygmunt
Bielski zalicytował, lecz wedle świadectwa Pisarza i Trybunału z
dnia 5 (17) Września 1867 r. warunkom licytacyjnym zadosyć nie
uczynił. Sprzedaż dóbr wzmiankowanych odbywać się będzie na
audjencji Trybunału Cywilnego w Kaliszu, posiedzenia swe w pałacu
sądowym przy ulicy Józefiny odbywającego i tym celem pierwsze
ogłoszenie warunków licytacyjnych w dniu 9 (21) Kwietnia r. b. o
godzinie 10 z rana nastąpi. Licytacja dóbr Bogumiłowa, Wójtostwa
Sieradzkiego i Pstrokońszczyzny, odbędzie się w trzech oddziałach,
mianowicie: oddział I. dobra Bogumiłów z przyległościami,
oddział II. dobra Wójtostwo Sieradzkie, a oddział III. dobra
Pstrokońszczyzna. Wadium do oddziału I. ma być złożone rsr.
3,000, do oddziału II. rsr 2,000, do oddziału III rsr. 500.
Licytacja rozpocznie się: oddziału I. od sumy rs. 15,000. oddziału
II. od sumy rsr. 17,100, oddziału III. od sumy rs 1,000. Warunki zaś
licytacyjne przejrzane być mogą w Kancelarji Pisarza Trybunału i u
Patrona Modrzejewskiego, sprzedażą dyrygującego.
Kalisz d. 8 (20) Marca 1868 r.
Korycki.
Dziennik Warszawski 1869 nr 1
N. D. 129. Pisarz Kancelarji
Ziemiańskiej przy Trybunale Cywilnym w Kaliszu.
Po śmierci:
2. Leopolda Cieleckiego, właściciela
dóbr Hutka i Nowa-wieś z Okręgu Częstochowskiego, oraz
wierzyciela sum:
b. Rsr. 1,890 na dobrach Smotryszew z
Okręgu Nowo Radomskiego hipotekowanej, rozciągającej
bezpieczeństwo i na dobrach Bogumiłów, Wojtostwo Sieradzkie i
Pstrokońszczyzna z Okręgu Sieradzkiego.
Otworzyły się spadki, do regulacji
których wyznaczam termin ostateczny na dzień 15 (27) Lipca 1869 r.
w tutejszej Kancelarji Ziemiańskiej.
Kalisz d. 27 Grudnia 1868 (8 Stycz.
1869 r.)
Radca Dworu, J. Ziemięcki.
Dziennik Warszawski
1869 nr 212
N. D. 6857 Dyrekcja
Szczegółowa Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Kaliszu.
Zawiadamia wszystkich
interesowanych a głównie, wierzycieli hypotecznych, nie mających
obranego zamieszkania prawnego, a z pobytu niewiadomych, poniżej
przy każdych dobrach, na których ich wierzytelności prawa lub
ostrzeżenia są zamieszczone, imiennie wyszczególnionych, że dobra
takowe, jako zalegające w opłacie rat Towarzystwu Kredytowemu
Ziemskiemu należnych, wystawione są na pierwszą, przymusową
przedaż przez licytację publiczną w mieście Kaliszu w gmachu
Sądowym przy ulicy Józefiny położonym w Kancelarji Rejenta
wyznaczonego lub jego zastępcy odbyć się mającą, a w
szczególności co do dóbr:
2. Bogumiłów, z
wszystkiemi przynależytościami lecz z wyłączeniem uwłaszczonych
gruntów włościańskich, w Okręgu Sieradzkim położonych,
zalegających w opłacie rat Towarzystwu Kredytowemu należnych rs.
350 kор. 98 1/2. Sprzedaż odbywać się będzie przed Rejentem
Edwardem Milewskim d. 2 (14) Marca 1870 r. vadium do licytacji
oznaczone zostało na rsr. 750 Licytacja rozpocznie się od sumy rub.
sr. 3,000.
Zawiadomienie to ogłasza
się dla niewiadomych z imion nazwisk i pobytu 1° SS-ów ng. Marji
Bielskiej właścicielki dóbr Bogumiłów, 2° SS-ów ng. Emilji z
Ruszkowskich Rzewuskiej, wierzycielki hypotecznej tychże dóbr, 3°
SS-ów Cecylji Kłosowskiej, żony Franciszka Kłosowskiego Pisarza
magazynu solnego w Sieradzu wierzycielki hypotecznej dóbr
powołanych. 4° SS-ów ng Leopolda Cieleckiego, właściciela dóbr
Nowawieś. a wierzyciela hypotecznego dóbr Bogumiłów, oraz
niewiadomych z pobytu i nie mających w hypotece obranego
zamieszkania prawnego, 5° Filipiny z Kleszczyńskich Bielskiej
wdowy, z powodu wpisu na rzecz jej w dziale III pod Nr. 12 wykazu
hypotecznego dóbr Bogumiłów mieszczącego się, 6° Józefy
Antoniny 2-ch imion Majorowicz, i 7° Zuzanny z Deutscherów
Poznańskiej żony Dawida Poznańskiego doktora, wierzycieli
hypotecznych dóbr powyższych.
Sprzedaże wzmiankowane
odbędą się w terminach powyżej oznaczonych, poczynając od
godziny 10 z rana w obec delegowanego Radcy Dyrekcji Szczegółowej,
gdyby zaś Rejent przed którym przedaż ma się odbywać był
przeszkodzonym, licytacja odbędzie się przed innym Rejentem który
go zastąpi.
Vadium do licytacji
złożyć się mające, winno być w gotowiźnie, która wszakże
zastąpioną być może listami zastawnemi lub likwidacyjnemi, lecz w
takiej ilości, jaka podług kursu giełdowego wyrównywać będzie
cyfrze gotowizną oznaczonej.
Warunki licytacyjne są
do przejrzenia w właściwych księgach wieczystych i w biórze
Dyrekcji Szczegółowej Kaliskiej.
W razie nie dojścia do
skutku powyższej przedaży dla braku licytantów, druga i ostateczna
przedaż od zniżonego szacunku odbytą będzie bez nowych dalszych
doręczeń, w terminach jakie Dyrekcja Szczegółowa oznaczy i w
pismach publicznych raz jeden ogłosi (art. 25 Postanowienia Rady
Administracyjnej z dnia 28 Czerwca (10 Lipca) 1860 r.)
Kalisz d. 25 Sierpnia (6
Września) 1869 r.
Prezes, Chełmski.
Pisarz, Bierzyński.
*nieczytelne
Dziennik Warszawski 1870 nr 26
Kronikа sądowa.
Rozbój, rabunek i kradzież.
Kilka kryminalnych przestępstw, jakie
w roku 1866 w powiecie sieradzkim kilku zbrodniarzy zmownie
działających w krótkim czasie spełniło, przejęło trwogą
mieszkańców miasta Sieradza i jego okolic. Występni wyrokami
karnymi przez senat rządzący zatwierdzonemi na odpowiednie kary już
skazani zostali; obecnie więc mamy zasadę podać interesujące
szczegóły wykonanych zmownie i zbiorowo przestępstw, tudzież
ogłosić pogląd sądowy i wyrzeczenia karne.
Przestępstwo 1-sze rozbój.
W nocy z dnia 21 na 22 maja 1866 r.,
Szymon Wencel borowy, zostający w służbie u Neufelda pisarza lasu
Bogumiłowskiego, w którym na pustkowiu mieszkali, posłyszawszy
szczekanie psów, wyszedł przed sień domu i zaraz ugodzony został
strzałem z broni palnej, siekańcem z ołowiu nabitej, a jako
boleśnie ranny w twarz, cofnął się do mieszkania i drzwi za sobą
zaryglował, lecz zaraz za nim wyrwawszy okno wpadli do pokoju
Neufeldowej dwaj nieznajomi, jeden w algierce z uczernioną sadzami
twarzą i drugi niższego wzrostu z potarganemi włosami w kożuch
ubrany, i tu siłą przymusu przez zagrożenie zabiciem, z bronią w
ręku czynione, bo jeden z nich trzymał karabinek, z którego strzał
przed chwilą nastąpił, poczęli domagać się od Neufeldowej i jej
współlokatora Zimnowody oddania pieniędzy, skutkiem czego pierwsza
dała im rsr. 65 kop. 55, a oni sami pochwycili dwie poduszki i inne
drobne rzeczy, pozostawiwszy zapewne przez zapomnienie ów karabinek,
złączyli się z dwoma czatującymi pod oknem współsprawcami i
razem uszli.
Wszelkie początkowe poszukiwania przez
władze wojskowe i cywilne przedsiębrane w celu wykrycia sprawców
tego czynu okazały się bezskuteczne; i skutkiem dopiero
wynalezienia niektórych rzeczy, naprzód z innych kradzieży a
następnie i z tego rozboju pochodzących, w mieszkaniu Stanisława
Uznańskiego czeladnika kowalskiego z Sieradza, powołano go do
odpowiedzialności, jak również w liczbie innych Pawła
Majdaczewskiego szewca. Wprawdzie obaj poszlakowani w badaniach
sądowych dokonaniu tego czynu, wszelkie cechy rozboju na sobie
noszącego, zaprzeczyli; skoro przecież w śledztwie i
administracyjnem pierwiastkowo przez burmistrza miasta Sieradza
wyprowadzonem do spełnienia go razem z innymi, a mianowicie:
Michałem Krystyniaikiem, Wawrzeńcem Krzyckim i Józefem
Kawczyńskim, przyznali się, i obok tego Majdaczewski podał, iż
należał do wyrwania okna i tak on, jako też Uznański, tudzież
inni wyżej wymienieni, nie zaprzeczają udziału w całym napadzie
opowiedzianym zgodnie z ustanowioną w sposób powyższy istotą
uczynku, a późniejsze odwołanie pierwotnych zeznań pod zmyślonym
widocznie pozorem, jakoby przez burmistrza wymuszonych i fałszywie
zapisanych, na żadną uwagę nie zasługuje, bo burmistrz nie miał
w tem żadnego interesu, sam z siebie nie uczynił im tego zarzutu,
lecz przeciwnie obwinieni zostali zeznaniem Franciszki Uznańskiej,
żony Stanisława, która dobrowolnie męża swego razem z innemi za
współsprawców podała, oświadczając, iż dwaj inni namawiali jej
męża do dokonania rozboju u Neufelda i potem przybywszy nad ranem,
bawili w ich domu dzień następny i o spełnionym rozboju
rozmawiali; gdy nadto z zeznań tych oddzielnie składanych, nie w
jednakowych wyrazach, a zatem nie podług arbitralnego postępowania
prowadzącego śledztwo zapisanych, stopniowo wyjaśniają się
okoliczności, uzupełniające się wzajemnie i doprowadzające w
końcu rzecz całą do jasności i zrozumiałości tak, iż
ostateczne zeznania te są zgodne zupełnie nietylko co do ilości
pieniędzy, jaką każdy z nich przy podziale po dokonanym rozboju
otrzymał, ale nawet i co do innych czynów tą sprawą dochodzonych,
w których zawsze kilku z tych samych wspólników udział brało;
skoro jeszcze zwróconą będzie uwaga i na to, iż w mieszkaniu
Uznańskiego (które wspólnie z innym sprawcą Krzyckim zajmował)
znaleziono proch, kapiszony i siekaniec ołowiany, jakim strzelono w
czasie napadu na dom Neufelda do Szymona Wencla; gdy również w
temże mieszkaniu wykryto poduszkę i kolczyki z koralami, które
przez Marję Zimnowodę za pochodzące z tego rozboju uznane zostały;
gdy świadek Zimnowoda uznał Majdaczewskiego za zupełnie podobnego
do tego, który podczas napadu był ubrany w kożuch i współsprawcy
ubiór ten w śledztwie administracyjnem wskazali; wreszcie gdy
wszyscy byli nagannej konduity, nie mogli się wylegitymować z czasu
dokonania rozboju i nie byli wstanie odeprzeć tych wszystkich
walczących przeciwko nim poszlak; przeto przekonani zostali o udział
w rozboju.
Przestępstwo II-gie również rozbój.
Ksiądz Franciszek Żak, probosz z wsi
Męki, pod przysięgą podał, iż w nocy z dnia 1 (13) na 2 (14)
czerwca 1866 r. przebudzony stukaniem w sąsiednim pokoju, gdy drzwi
do takowego otworzył, spostrzegł dwóch ludzi, z których jeden
zamierzył się na niego drągiem i zawołał: „dawaj deńgi”
przestraszony cofnął się i drzwi zaryglował, a gdy się zbliżył
do okna, chcąc takowe otworzyć i przywołać ludzi na pomoc,
spostrzegł przy oknie człowieka także z pałką w ręku, który
zawołał „dawaj deńgi.” Nie mogąc się dobudzić służących
wołaniem z komórki, do której się udał, wziął w rękę krój
żelazny od pługa dla obrony i poszedł do pokoju, w którym byli
napastnicy; lecz już nikogo nie zastał, tylko spostrzegł okno
otwarte, jakiem weszli sprawcy po wyjęciu szyby i przekonał się,
że mu zabrano ze stolika zamkniętego, od którego blat oderwano,
gotowizną rs. 37 i pierścień złoty, a z serwantki niezamkniętej,
łyżki, łyżeczki, noże, widelce ogólnej wartości rs. 86 kop.
45.
Paweł Majdaczewski w śledztwie
administracyjnem przyznał, iż zmówiwszy się z kowalem Uznańskim,
tudzież Michałem Krystyniakiem, Wawrzyńcem Krzyckim i Józefem
Kawczyńskim, którzy do napadu na dom Neufelda należeli, na
okradzenie ks. Żaka, stał na czatach przy furtce, a dwaj inni,
wyjęli szybę, otworzyli okno, weszli do pokoju i zabrali różne
przedmioty; kiedy ksiądz zaczął krzyczeć, on i Uznański uciekli,
następnie dwaj inni nadbiegli do mieszkania Uznańskiego i tam się
zabranemi przedmiotami podzielili. Uznański przyznał także, że z
namowy dawnego parobka księdza, udał się na rabunek, lecz zaraz od
obory organisty powrócił do domu, dokąd później przyszli jego
towarzysze i tam nastąpił podział pieniędzy, z których otrzymał
tylko rs. 1 kop. 17 1/2*.
Wprawdzie, w badaniach sądowych
spełnienia tego rozboju, wzmiankowani sprawcy zaprzeczyli, skoro
jednak w śledztwie administracyjnem jednozgodnie, szczegółowo i
odpowiednio ustanowionej istocie uczynku, rozbój ten przyznali,
skoro, jak śledztwo dowiodło, tej nocy w domu nie spali, gdy część
rzeczy zrabowanych za ich wskazaniem wynalezioną została i
odwołania pierwotnych swych przyznań niczem nie usprawiedliwili;
przeto również i w tym rozboju za zupełnie przekonanych przez sądy
uznani zostali.
Przestępstwo III-ie, kradzież u
Batawji.
Jenta Batawja pod przysięgą podała,
że w nocy z dnia 12 (24) na 13 (25) marca 1866 roku, przez otwarcie
kłódki od drzwi zewnętrznych, a następnie otworzenie wytrychami
dwóch zamków u drzwi wewnętrznych ze sklepu jej w mieście
Sieradzu, skradziono gotowizną rs. 8 i różne towary ogólnej
wartości rs. 242, potem przy rewizji część towarów wynaleziono u
Majdaczewskiego, Uznańskiego i innych osób. Stanisław Uznański
zaprzeczył udziału w tej kradzieży i tłomaczył się, iż
przedmioty u niego znalezione kupił od Majdaczewskiego, nie wiedząc
o pochodzeniu ich z kradzieży.
Paweł Majdaczewski znowu w śledztwie
administracyjnem przytoczył, że kiedy sprawcy kradzieży przynieśli
do niego towary w worku i takowemi się dzielili, on był
nieprzytomny, bo wróciwszy z roboty pijany, spać się położył,
dopiero w parę dni dowiedział się o tem od żony, która mu towary
otrzymane w podziale okazała. W śledztwie sądowem twierdził
znowu, że towary od niego odebrane znalazł w lesie i z takowych
część sprzedał Uznańskiemu.
Tomasz Sadowski, współsprawca
kradzieży nadmienił, iż Uznański podczas jej spełnienia stał na
czatach i na drugi dzień podzielili się towarami w mieszkaniu
Majdaczewskiego; Michał Krystyniak także poświadczył podział
towarów skradzionych w mieszkaniu Majdaczewskiego.
Z przyznania przeto w śledztwie
administracyjnem, nieusprawiedliwionego nabycia w sposób godziwy
rzeczy skradzionych i przytoczonych powyżej okoliczności,
Uznańskiego i Sadowskiego za przekonanych o dokonanie wspólnie z
innymi tej kradzieży, a Majdaczewskiego za przekonanego o jej
ukrywanie uznać należy.
Przestępstwo IV-te, kradzież u
Monitza.
Lewek Monitz, kupiec w Sieradzu, pod
przysięgą zeznał, że w nocy z dnia 11 (23) na 12 (24) kwietnia
1866 r. przez wybicie szyby i otworzenie okna, a następnie przez
wyłamanie zamku w drzwiach do sklepu prowadzących, skradziono mu 4
ruble, dukata holenderskiego i inne przedmioty z ogólną szkodą rs.
3,090 kop. 55.
Powołani do tłomaczenia Uznański i
Majdaczewski, w śledztwie sądowem spełnienia tej kradzieży i
wszelkiego w niej udziału zaprzeczyli, w śledztwie jednak
administracyjnem przyznali się poprzednio do występku i wszystkie
okoliczności przez bliższe dochodzenie wyświetlone, do prawnego o
ich winie przekonania doprowadziły.
Za powyższe przestępstwa, przy
zastosowaniu rygoru kodeksu kar głównych i poprawczych w art. 1132,
1135, 1150, 128, 157, tudzież Ukazu Najwyższego z dnia 30 sierpnia
(12 września) 1864 r. zgodnemi wyrokami sądu kryminalnego w
Warszawie z dnia 2 (14) sierpnia 1867 r., i sądu apelacyjnego z dnia
9 (21) listopada 1868 r. Stanisław Uznański, Paweł Majdaczewski,
Michał Krystyniak i Wawrzyniec Krzycki skazani zostali do robót
ciężkich w kopalniach po lat piętnaście; Józef Kawczyński do
takichże robót na lat dwanaście, z pozbawieniem wszelkich praw;
zaś Tomasz Sadowski za kradzież u Batawji do robót w rotach
aresztanckich na lat trzy.
Z ukaranych w ten sposób tylko
Uznański i Majdaczewski odwołali się do rządzącego senatu, inni
poprzestali na zapadłych przeciwko nim wyrokach; odwołanie się
wszakże dwóch dopiero pomienionych przestępców skutku nie
odniosło, bowiem senat rządzący, po wysłuchaniu wniosków
pomocnika naczelnego prokuratora, radcy kolegjalnego Bilewskiego,
zaskarżone wyroki w zupełności zatwierdził.
* nieczytelne
Dziennik Warszawski 1873 nr 82
N. D. 1875. Dyrekcja Szczegółowa
Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Kaliszu.
Zawiadamia wszystkich interesowanych
głównie wierzycieli hypotecznych, niemających obranego
zamieszkania prawnego, a z pobytu niewiadomych, poniżej przy każdych
dobrach na których ich wierzytelności, prawa lub ostrzeżenia są
zamieszczone, imiennie wyszczególnionych, że dobra takowe jako
zalegające w opłacie rat Towarzystwu Kredytowemu Ziemskiemu
należnych, wystawione są na pierwszą przymusową sprzedaż przez
licytację publiczną w m. Kaliszu w gmachu Sądowym przy ulicy
Józefiny położonym, w kancelarji Rejenta wyznaczonego lub jego
zastępcy odbyć się mającą a w szczególności co do dóbr:
Bogumiłów do których należą osada
Zapusta i Karczma Zuglina, z wszystkiemi przyległościami i
przynależytościami w okręgu Sieradzkim położonych, zalegających
w opłacie rat Towarzystwu Kredytowemu Ziemskiemu przynależnych rs.
640 kop. 50 l /2. Sprzedaż odbywać się będzie przed Rejentem
Wilehelmem Grabowskim dnia 5 (15) Września 1873 r. Vadium do
licytacji oznaczone zostało na rs. 1,200. Licytacja rozpocznie się
od sumy rs. 14,476.
Zawiadomienie to ogłasza się dla
niewiadomych z pobytu i niemających w hypotece obranego zamieszkania
prawnego: 1. Filipiny z Kleszczyńskich, Bielskiej wdowy, z powodu
wpisu na rzecz jej w dziale III pod Nr. 12 mieszczącego się. 2.
Zuzanny z Deutscherów Poznańskiej, żony doktora Dawida
Poznańskiego, wierzycielki hypotecznej dóbr Bogumiłów.
Niewiadomych z imion nazwisk i pobytu 3-ch SS-ów Cecylji
Kłoszowskiej żony Franciszka Kłossowskiego Pisarza magazynu
Solnego w Sieradzu, 4 osób którym działami przeznaczoną zostanie
reszta zahypotekowana szacunku dóbr tych, wierzycieli hypotecznych
dóbr Bogumiłów.
Sprzedaże wzmiankowane odbędą się w
terminach powyżej oznaczonych, poczynając od godziny 10-ej z rana,
w obec Delegowanego Radcy Dyrekcji Szczegółowej, gdyby zaś Rejent
przed którym sprzedaż ma się odbywać, był przeszkodzonym,
licytacja rozpocznie się przed innym Rejentem który go zastąpi.
Vadium do licytacji złożyć się
mające, winno być w gotowiźnie, która wszakże zastąpioną być
może Listami Zastawnemi lub Likwidacyjnemi, lecz w takiej ilości,
jaka podług Kursa Giełdowego wyrównywać będzie cyfrze gotowizną
oznaczonej.
Warunki licytacyjne są do przejrzenia
we właściwych Księgach wieczystych w Biurze Dyrekcji Szczegółowej
Kaliskiej.
W razie niedojścia do skutku powyższej
sprzedaży dla braku licytantów, druga i ostateczna sprzedaż od
zniżonego szacunku odbytą będzie bez nowych dalszych doręczeń, w
terminie jaki Dyrekcja Szczegółowa oznaczy i w pismach publicznych
raz jeden ogłosi. (Art. 25. Postanowienia Rady Administracyjnej z d.
28 Czerwca (10 Lipca) 1860 r.)
Kalisz d. 3 (15) Marca 1873 r.
Prezes Załuskowski
Pisarz, Bierzyński.
Dziennik Warszawski 1873 nr 176
N. D. 5028. Pisarz Trybunału
Cywilnego, w Kaliszu.
Stosownie do art. 682 K. P. S. wiadomo
czyni: iż na żądanie Maurycego Mamroth Bankiera w m. gubernialnem
Kaliszu zamieszkałego, a zamieszkanie prawne do tego interesu i
całego postępowania subhastacyjnego u Walerjana Oborskiego Patronu
przy Trybunale Cywilnym w Kaliszu sobie obierającego, w poszukiwaniu
sumy rs. 432 Listami Zastawnemi i gotowizną rs. 1170 z procentami od
Zygmunta Bielskiego właściciela dóbr Bogumiłowa, tamże w Okręgu
Sieradzkim zamieszkałego, protokołem Komornika Trybunału Romualda
Pinowskiego z d. 5 (17) Maja 1873 r. zajęte na przymusowe
wywłaszczenie zostały.
DOBRA ZIEMSKIE
Bogumiłów składujące się z
folwarku dominialnego i wsi uwłaszczonej Bogumiłów, Osady Zupusta,
karczmy wśród wsi położonej i karczmy Zaglina zwanej, z
wszelkiemi przyległościami i przynależytościami, położone w
Parafji Sieradz, gminie Bogumiłów Okręgu i powiecie Sieradzkim
gubernji Kaliskiej, odległe od miasta Sieradza wiorst 5. Zabudowania
mają: dwór z cegły palonej, ogród owocowy i warzywny, kloaka,
drwalnik, stajnia, spichrz, owczarnia, stodoła, gorzelnia z cegły
nieczynna bez żadnych apparatów, kuchnia, dwa czworaki, karczma,
kuźnia, stawy zarybione, studnia.
Przy trakcie jest karczma Zaglina
zwana, przy której jest stajnia zajezdna, które wraz z gruntem mórg
7 są w zastawnem posiadaniu Wojciecha Kicińskiego.
Dalej jest dom czworak zwany, chlewy,
dom dwojak, po bokach z obórkami,w których mieszkają, Stanisław
Rembek, Jakób Tataja, Kazimierz Niewidomy, Tomasz Gierłowski,
Tomasz Grzeliński i Marcin Kołab, a barak w blizkości zajmuje
Stanisław Piestrzyński, wszyscy zajmują się rudowaniem i mając
dodane kawałki gruntu odrabiają po dwa dni w tygodniu.
Z dóbr tych 4 morgi 280 prętów
gruntu wraz z domem, za kontraktem urzędowym właściciel Bielski
sprzedał Bogumiłowi i Konstancji małżonkom Górnickim, zaś łąki
mórg 30 prętów 224 należy do sąsiednich dóbr Sokołowa.
Dobra te mają ogólnej rozległości
około włók 31 i grunta należą do Klasy II, III i IV lasu niema,
tylko pozastałe pieńki po wyciętym. Pastwisko włościanom służy
na przestrzeni morgów 87 wspólnie z dworskim. Inwentarz jest żywy
i martwy. Podatków opłaca się rocznie rs. 364 k. 87.
Obszerniejszy opis zajętych dóbr
znajduje się w protokóle u popierającego sprzedaż Patrona
Oborskiego i w biórze Pisarza Trybunału Cywilnego w Kaliszu, gdzie
również zbiór, objaśnień i warunków przejrzany być może.
Akt zajęcia doręczony Wójtowi gminy
Bogumiłów Klemensowi Raczyńskiemu w Monicach i Pisarzowi Sądu
Pokoju Okręgu Sieradzkiego Wincentemu Smolińskiemu d. 8 (20) z Maja
1873 r.; wniesiony do księgi wieczystej dóbr Bogumiłowa d. 12 (24)
Maja 1873 r., a do księgi zaregestrowań d. 24 Maja (5 Czerwca)1873
r.
Sprzedaż zajętych dóbr odbywać się
będzie na audjencji Trybunału Cywilnego w Kaliszu w miejscu
zwykłych posiedzeń przy ulicy Józefina.
Po odbyciu trzech publikacji warunków
d. 11 (23) Lipca, 25 Lipcu (6 Sierpnia) i 8 (20) Sierpnia 1873 r.,
termin do przygotowawczego przysądzenia na d. 18 (30) Września 1874
r. godz. 10 z rana wyznaczony został, na którym licytacja
rozpocznie się od sumy rs. 12,000.
Kalisz d. 9 (21) Sierpnia 1873 r.
Morawski za Pisarza.
Kaliszanin 1874 nr 59
Znaczniejsze wypadki w
gubernji kaliskiej.
Pożary. — Z
podpalenia: D. 28 maja (9 czerwca) we wsi i w gminie Bogumiłowie
pow. sieradzkiego, wynikł pożar, skutkiem którego zgorzało sześć
zamieszkałych drewnianych domów, ośm szop, spichrz, dwie stajnie i
rozmaite ruchomości. Budynki spalone należały do dziesięciu
włościan i były zabezpieczone na summę 1450 rs.; ruchomości do
nich należące nie były zabezpieczone, wartość zaś ich wykazana
na 2422 rs.
Kaliszanin 1874 nr 89
Wypadki w Gubernji Kaliskiej. Pożary: — Dnia 3 września (...) Tegoż samego dnia, w dobrach Bogumiłów i gminie tegoż nazwiska, z powodu nieostrożnego obchodzenia się z ogniem, spalił się dwór mieszkalny, ubezpieczony na rs. 90, a należący do obywatela Bielskiego. Oprócz tego mieszkający tam włościanie Borczyński i Pawlik ponieśli straty w różnych nieubezpieczonych ruchomościach, na 1030 rs.
Dziennik Warszawski 1874 nr 150
Dnia 28 maja (9 czerw.) we wsi i gminie
Bogumiłowie w pow. Sieradzkim, skutku podpalenia powstał pożar,
przy którym spaliło się 6 drewnianych domów mieszkalnych, 8
stodół, spichrz, 2 stajnie i różnego rodzaju ruchomości. Budowle
spalone należały do 10 włościan i były ubezpieczone na 1,450
rub., ruchomości do nich także należące nie były ubezpieczone a
wartość ich jest wykazana 2,422 rub.
Dziennik Warszawski 1874 nr 213
N. D. 6122. Dyrekcja Szczegółowa
Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Kaliszu. Zawiadamia wszystkich
interesowanych a głównie wierzycieli hypotecznych, niemających
obranego zamieszkania prawnego, a z pobytu niewiadomych, poniżej
przy każdych dobrach na których ich wierzytelności, prawa lub
ostrzeżenia są zamieszczone imiennie wyszczególnionych, że dobra
takowe, jako zalegające w opłacie rat Towarzystwu Kredytowemu
Ziemskiemu należnych, wystawione są na pierwszą przymusową
sprzedaż przez licytację publiczną w mieście Kaliszu w gmachu
Sądowym przy ulicy Józefina położonym, w kancelarji Rejenta
wyznaczonego lub jego zastępcy odbyć się mającą w szczególności
co do dóbr:
1. Dobra Bogumiłów do których należą
osada Zapusta i karczma Żaglina z wszystkiemi przyległościami i
przynależytościami w okręgu Sieradzkim położonych. Zalegających
w opłacie rat Towarzystwu Kredytowemu Ziemskiemu przynależnych rs.
642 kop. 22. Sprzedaż odbywać się będzie przed Rejentem
Wilchelmem Grabowskim dnia 3 (15) Marca 1875 roku. Vadium do
licytacji oznaczone zostało na rs. 1200. Licytacja rozpocznie się
od sumy rs. 14,476.
Zawiadomienie to ogłasza się dla 1º
niewiadomej z pobytu i niemającej w hypotece obranego zamieszkania
prawnego Zuzanny z Deutscherów Poznańskiej, żony doktora Dawida
Poznańskiego, 2º dla niewiadomych z imion, nazwisk i pobytu SS-ów
Cecylji Kłossowskiej żony Franciszka Kłossowskiego Pisarza
Magazynu Solnego w Sieradzu wierzycieli hypotecznych dóbr Bogumiłów.
Sprzedaże wzmiankowane odbędą się w
terminach powyżej oznaczonych, poczynając od godziny 10-ej z rana,
w obec delegowanego Radcy Dyrekcji Szczegółowej. Gdyby zaś Rejent
przed którym sprzedaż ma się odbywać był przeszkodzonym,
licytacja rozpocznie się przed innym Rejentem, który go zastąpi.
Vadium do licytacji złożyć się
mające winno być w gotowiźnie, która wszakże zastąpioną być
może listami zastawnemi lub likwidacyjnemi lecz w takiej ilości,
jaka podług kursu Giełdowego wyrównywać będzie cyfrze gotowizną
oznaczonej.
Warunki licytacyjne są do przejrzenia
w właściwych księgach wieczystych i w biórze Dyrekcji
Szczegółowej Kaliskiej.
Wrazie nie dojścia do skutku powyższej
sprzedaży dla braku licytantów, druga i ostateczna sprzedaż od
zniżonego szacunku odbytą będzie bez nowych dalszych doręczeń, w
terminach jakie Dyrekcja szczegółowa oznaczy i w pismach
publicznych raz jeden ogłosi. (Art. 25 Postanowienia b. Rady
Administracyjnej z d. 28 Czerwca (10 Lipca) 1860 r.)
Kalisz d. 18 (30) Września 1874 r.
Prezes Chełmiński.
Pisarz Bierzyński.
Dziennik Warszawski 1874 nr 242
N. D. 7146. Pisarz Trybunału Cywilnego
w Kaliszu.
Zawiadamia, iż na żądanie Doroty z
Lewinów Oppenheim, Haima Oppenheima małżonki przy asystencji swego
męża działającej, w mieście Kaliszu zamieszkałej, a
zamieszkanie prawne do interesu u Aleksandra Czyńskiego Patrona
Trybunału w Kaliszu w temże mieście zamieszkałego, obrane
mającej, wystawione zostały na sprzedaż w drodze relicytacji
DOBRA ZIEMSKIE
Bogumiłów*, położone w okręgu i
powiecie Sieradzkim, Gubernji Kaliskiej, a należące do gminy
Bogumiłow parafji Sieradzkiej, które w drodze przymuszonego
wywłaszczenia na licytacji w dniu 25 Stycznia (6 Lutego) 1874 r.
odbytej, nabył na własność Walerjan Oborski Patron przy Trybunale
Cywilnym w Kaliszu, lecz gdy wedle świadectwa Pisarza Trybunału z
dnia 22 Lutego (6 Marca) r. b. nowonabywca nie dopełnił warunków
licytacyjnych, przeto rozwiniętą, zostiła relicytacja tych dóbr
na żądanie Wincentego Jasińskiego wierzyciela hypotecznego, który
gdy dalszego popierania relicytacji zaniechał, Dorota z Lewinów
Oppenheim wyrokiem Trybunału tutejszego w dniu 8 (20) Października
r. b. zapadłym, podstawioną została do dalszego prowadzenia
relicytacji dóbr Bogumiłowa. Na podstawie przeto pomienionego
wyroku, oraz świadectwa Pisarza Trybunału z dnia 14 (26)
Października r. b. powtórna sprzedaż na koszt i ryzyko nowonabywcy
Walerjana Oborskiego następuje.
Sprzedaż ta odbywać się będzie na
audjencji Trybunału Cywilnego w Kaliszu w Pałacu Sądowym przy
ulicy Józefina posiedzenia swe odbywającego, a pierwsze ogłoszenie
warunków tej sprzedaży nastąpi na posiedzeniu tegoż Trybunału w
dniu 15 (27) Listopada r. b. 1874 r. godzinie 10 z rana. Licytacja
rozpocznie się od sumy rs. 17056 jako 2/3 czyści szacunku przez
nowonabywcę na licytacji postąpionego.
Vadjum w sumie rs. 2000 jest wymagalne
w monecie stały kurs w kraju mającej.
Warunki licytacyjne przejrzane być
mogą u podpisanego Pisarza Trybunału i Patrona Czyńskiego w
Kaliszu zamieszkałego.
Kalisz d. 14 (26) Października 1874 r.
Skoczyński.
W dniu dzisiejszym po odbyciu pierwszej
publikacji warunków licytacyjnych, termin do drugiej publikacji, a
zarazem do odbycia przygotowawczego przysądzenia tych dóbr na dzień
29 Listopada (11 Grudnia) 1874 r. godzinę 10 z rana oznaczonym
został.
Skoczyński.
* do dóbr należą osada Zapusta i
karczma Żaglina
Kaliszanin 1876 nr 35
Korespondencja
Kaliszanina.
Sieradz dnia 2 maja 1876
r.
Doczekaliśmy się
nareszcie pięknych dni wiosennych, i chwała Twórcy, że i
nasze miasto przyoblekło się w weselszą niż dotąd szatę.
Niezwykły ruch na ulicach, w aleji i w parku panuje od pewnego
czasu; ludziska wylegli z domostw swoich, by odetchnąć świeżem
powietrzem, a na twarzach ich wesele i radość, taki to wpływ
wywiera na nas wiosna. .
Gdyby ów p. J.
Müller z
Monachium, „zacięty nieprzyjaciel ogonów", co jak zapewne
czytelnikom „Kaliszanina" z innych źródeł wiadomy
wystosował przed niedawnym czasem wniosek do bawarskiej izby
deputowanych, w którym radzi nałożyć podatek na ogony od sukien
kobiecych od 15 do 100 marek (co według wnioskodawcy będzie
najlepszym środkiem zniesienia tej szkodliwej dla zdrowia i
kosztownej mody) chciał chwilę zajrzeć na naszą aleję, byłby z
pewnością zniewolonym odwołać swój wniosek, który według
oświadczeń humorystycznych niemieckich pism i tak w izbie
deputowanych podczas dyskusji tylko wiele kurzawy narobi, przekonałby
się, że czasem dla zdrowia więcej jest szkodliwy piasek niźli
prześladowane przezeń ogony.
Żwiru, żwiru, wołają
wszyscy, nie zważając, że kamyki te są strasznie drogie, a to dla
tego z że nie łatwo ich znaleźć nad brzegami naszej Warty.
Z tem wszystkiem
byłoby do życzenia, aby uprzątnięto z aleji niepotrzebnie drogę
zawalający piasek za pomocą miotły, lub za pomocy niedawno
wynalezionej maszyny do czyszczenia ulic... Jeżeli już o wynalazku
tym mówię, muszę wspomnieć, iż wynalazcą tej maszyny jest
p. Jan Bielski—polak, a jak mi wiadomo pochodzi z Sieradzkiego,
a mianowicie z Bogumiłowa pod Sieradzem, gdzie nie nad jedną
maszyną już rozmyślał. Prassa nasza o wynalazkach p. B.,
zagranicą wielce
cenionych, nic jeszcze dotychczas nie wspomniała, a może też nie
wiedziała, że p. Bielski jest naszym ziomkiem. To mnie właśnie
tembardziej do wspomnienia o wynalazkach p. B. zniewala.
Z maszyn, jakie
dotychczas p. Bielski wynalazł, na szczególną uwagę
zasługuje wynaleziona przed paru laty maszyna do mycia wełny,
patentowana przez rząd austrjacko - węgierski, (u nas
nieznana); będąc jeszcze w Bogumiłowie, pracował nad maszyną
do odgarniania śniegu przed lokomotywą, czy jednak ta ostatnia do
skutku doprowadzona, o tem niewiem. Obecnie
znów, jak donosi jeden z dzienników berlińskich „Tribüne"
w Nr 86 z d. 11 b. m. i r., z nowo patentowaną maszyną do
oczyszczania ulic, wynalazku p. Jana
Bielskiego, w dniu 10 b. m. na placu opery w Berlinie, w obecności
wielu członków władz tamecznych, odbyły się próby wcale
pomyślne. Maszyna ta, według słów dziennika, zasługująca
na uznanie, służy do zamiatania śmieci i wszelkich
nieczystości, które zabiera i jednocześnie całą oczyszczoną
przestrzeń pokrapia nie przerywając bynajmniej komunikacji i nie
narażając
przechodniów
na powalanie i popryskanie śmieciami, ani
też pyłem, a to z przyczyny, że cała operacja odbywa się w
szczelnie zamkniętym wozie.
W jednym dniu, maszyna,
według twierdzenia samego wynalazcy, oczyszcza i skrapia przestrzeń
około 75,000 kwadratowych metrów (130,000 łokci kwadr. pol.) Do
jej obsługi potrzeba tylko 2 ludzi i 2 koni.
Widzimy tedy, iż na polu
wynalazków w obecnych czasach ziomkowie nasi za granicą nie
poślednie zajmują miejsce, co nam zaszczyt przynosi. (...)
Maksymiljan Kempiński.
Kaliszanin 1878 nr 70
W następujących miejscowościach
naszej gubernji ukazały się choroby między bydłem:1) Karbunkuł
między bydłem rogatem w mieście Sieradzu i we wsi Bogumiłowie, w
powiecie sieradzkim. W tych dwóch miejscowościach, jak również w
mieście Kole i we wsi Glinno, w powiecie sieradzkim, zachorowało 83
sztuk, z których padło 50.
Zorza 1891 nr 11
Z gub. Kaliskiej. Dnia 11 b. m. w
parku, w majątku Bogumiłów pod Sieradzem, jeden z ludzi dworskich
zastrzelił orła szybującego ponad parkiem. Okaz ten wspaniały z
gatunku orłów karpackich postrzelony był widocznie w innych
stronach, brakowało mu bowiem jednego pazura, lecz rana była już
zabliźniona. Długość skrzydeł wynosiła z górą 3 łokcie. Orła
wysłano do Warszawy dla wypchania.
Kurjer Warszawski ( z dodatkiem
porannym) 1891 nr 20
+ Orzeł karpacki.
W d. 1-ym b. m ., w parku, należącym
do majątku Bogumiłów pod Sieradzem, stanowiącego własność p.
Józefa Kobierzyckiego, zastrzelono orła. Jest to piękny okaz orłów
karpackich; długość skrzydeł jego wynosi 1-7 metra.
Orzeł ten będzie wysłany do
Warszawy, gdzie powiększy zbiory pana K.
Gazeta Kaliska 1894 nr. 23
D. 21 (lutego) we
wsi Bogumiłowie, pow. sieradzkim, zmarł
nagle 67-letni Józef Weinroch.
Gazeta Kaliska 1896 nr. 73
W gospodarstwie rybnem w Bogumiłowie będzie sprzedawany
narybek karpi począwszy od 7-go do 15-go października. Bliższe szczegóły
udzieli właściciel Bogumiłowa, poczta Sieradz.
Wisła 1897 tom 11
XX. Szwedzi, Tatarzy i Turcy.
Kule z czasu szwedzkich napadów widać w murach kościoła podominikańskiego; wielkość kul-główka nowonarodzonego dziecka. Z czasów szwedzkich najazdów pozostała następująca legienda; wtargnąwszy do Sieradza, zburzyli oni kościół św. Mikołaja, który stał w miejscu, dziś zwanym Wójtostwo; wkraczając tam, szwedzi ręką świętokradzką zniszczyli wszelkie świętości, obrazy pokłuli mieczami, a na ołtarzu urządzili koryta dla karmienia.
Kule szwedzkie odnajdują kamienne, z granitu i marmuru, na polach w okolicach Sieradza.
Jest podanie, że w Sieradzkim jest kilka rodzin pochodzenia tatarskiego. Przyszły tu one w XVI wieku, jako niewolnicy, i tu osiedli. Mają w sobie dużo temperamentu i cech, właściwych narodowości tatarskiej. Jedni zowią się Rekwy i mieszkają we wsi Bogumiłowie, a drudzy w Jeziorach; nazywają się Korpy.
Ignacja Piątkowska.
Goniec Łódzki 1898 nr 200
JUBILEUSZ.
(Korespondencja, własna „Gońca Łódzkiego*)
Sieradz d. 10 października.
Dnia 8 b. m. w Sieradzu zebrani w sali balowej w liczbie do 200 osób mieszkańcy Sieradza i bliższej oraz dalszej okolicy święcili 50 letni jubileusz działalności lekarskiej dr. med. J. Stanisławskiego. Reprezentowane były wszelkie warstwy społeczne: koledzy jubilata, duchowieństwo, ziemianie, mieszczanie i włościanie w swych strojach odświętnych.
Na rzęsiście oświetloną salę balową wprowadził jubilata dziekan miejscowy, ks. Mikołajewski, witając go krótkiem przemówieniem. Podczas wspólnego obiadu dr. Podciechowski wręczył jubilatowi dyplom na członka honorowego towarzystwa lekarskiego kaliskiego, a następnie przemawiali: pp. Mniewski w imieniu ziemiaństwa Sieradzkiego, M. Białecki, naczelnik powiatu (wjęzyku urzędowym) St. Kobierzycki, ks. prałat Chodyński z Włocławka, ks. kanonik Jabłkowski z Uniejowa p. St. Stre szewski w imieniu tow. dobroczynności sieradzkiego. P. Dymitrowicz z Sieradza wniósł toast wierszem. Poczem p. Mieszczański z Sieradza powitawszy jubilata w imieniu mieszkańców miasta, przystąpił do odczytania nadeszłych depesz, których otrzymano przeszło 100 z najrozmaitszych okolic kraju, z Cesarstwa i zagranicy od kolegów, przyjaciół i pacyentów. Zaznaczymy, że wydział lekarski wszechnicy Jagiellońskiej przesłał telegraficznie swe życzenia sędziwemu dzisiaj swemu wychowańcowi, a J. E. ks. biskup kujawski tą samą drogą udzielił swego błogosławieństwa pasterskiego, którego obecni wysłuchali stojący. Prof. dr. Szewczyk z Krakowa przemówił w imieniu kolegów z wszechnicy Jagiellońskiej. Następnie dr. Murzynowski mówił w imieniu straży ogniowej sieradzkiej, której jubilat był inicyatorem, poczem podniesiono kurtynę i odsłonięto portret jubilata, otoczony przez grono strażaków. Zainaugurowana świeżo orkiestra strażacka amatorska grała motywy z pieśni ludowych. Dalej przemawiali pp: sędzia Nencki z Boczek, dr. Sikorski z Łodzi, a wreszcie sędzia J. Kolarzycki z Bogumiłowa podniósł zasługi jubilata w zorganizowaniu wystawy archeologicznej sieradzkiej w 1883 roku i w ocaleniu od zagłady licznych zabytków starożytności, zdobiących obecnie nasze muzea publiczne. W imieniu strażaków mówił p. Raczyński, a adw. przys. A. Parczewski, który na tę uroczystość wraz z p. Radwanem, redaktorem „Gazety Kaliskiej" przybył, w jędrnych słowach wskazał na znaczenie społeczne pomników przeszłości i życzył innym większym miastom prowincyonalnym, aby naśladowały przykład małego Sieradza. Zabrali głos i włościanie w swych odświętnych kapotach: Świniarski z Męki i Miłek z Jezior. Ten ostatni, sercem dłużny, chociaż w prostych, lecz serdecznych słowach w wypowiedzianej przemowie dziękował jubilatowi w imieniu kmieci, dla których jubilat był lekarzem, ojcem i zacnym doradcą. Po tem przemówieniu wzniosła się prawdziwa burza oklasków i posypała się istna powódź toastów, których wszystkich przytaczać niepodobieństwo, wymienimy tylko toast na cześć jubilata, wzniesiony przez ziemianki sieradzkie. Wysoce uroczysty i podniesiony nastrój umysłów ustąpił miejsca żywej i serdecznej wymianie myśli.
O 11-ej wieczór rozjechali się uczestnicy obchodu, unosząc zeń jaknajmilsze wspomnienia. Cały zaś obchód daje świadectwo jaknajlepsze ziemi sieradzkiej; dowiódł on, że Sieradzkie umie ocenić wszelką, choć nie szukającą rozgłosu pracę, że myśli poważnie i że w niem panuje harmonia wszystkich warstw społecznych.
Z. M.
Gazeta
Kaliska 1899 nr. 44
Pan
Józef Kobierzycki, właściciel
dóbr Bogumiłów, w powiecie sieradzkim, wystąpił do ministerjum
skarbu z podaniem o zatwierdzenie kasy pożyczkowo-oszczędnościowej
na Wzór takiej instytucji w Siennicy.
Kurjer Warszawski ( z
dodatkiem porannym) 1899 nr 48
Echa kaliskie.
(…) P. Józef
Kobierzycki, właściciel dóbr Bogumiłów,
w pow. sieradzkim, wystąpił do ministerjum skarbu z podaniem o
zatwierdzenie kasy pożyczkowo-oszczędnościowej na wzór takiej
instytucji w Siennicy.”
Gazeta
Kaliska 1899 nr 174
Biblioteka
ludowa. W gminie Bogumiłowie, w pow. sieradzkim, otwarto niedawno
bibliotekę bezpłatną w obecności władz powiatowych i licznie
zgromadzonych włościan. Po nabożeństwie, odprawionem przez ks.
Zmysłowskiego, wikaryusza kościoła farnego w Sieradzu, i po
poświęceniu lokalu biblioteki, komisarz włościański ks. Chiłkow
wyjaśnił zebranym znaczenie uroczystości. Zarządzającym
biblioteką jest p. Lipski, który zaraz pierwszego dnia wypożyczył
około 50 książek.
Kurjer Warszawski ( z
dodatkiem porannym) 1899 nr 246
W Bogumiłowie,
w pow. sieradzkim, otwarto bibljotekę ludową. Akt ten poprzedziło
nabożeństwo w kościele, poczem ks.
proboszcz Zmysłowski dokonał aktu poświęcenia lokalu.
Kurjer Warszawski 1899 nr
320
+ Wystawa archeologiczna w
Kaliszu.
Korespondent nasz z
Kalisza pisze d. 16-go listopada:
„Donosiliśmy, że
p. Alfons Parczewski otrzymał pozwolenie na urządzenie wystawy
archeologicznej w Kaliszu. Otóż w dniu wczorajszym odbyło się w
udzielonym uprzejmie lokalu cyklistów pierwsze organizacyjne
posiedzenie komitetu. Do pracy w tej dobrej sprawie inicjator
zaprosił szereg osób, nie uchylających się nigdy od działalności
społecznej. Na posiedzenie przybyli ks. kanonik Szafnicki, ks.
Jasiński, Zygmunt Wyganowski, prezes dyr. szcz., dr.
Stanisławski z
Sieradza, Daniel Zawadzki, Kazimierz Rymarkiewicz, J. Bogdaszewski,
dr. F. Drecki, dr. Wojciechowski, Józef Kobierzycki z Bogumiłowa,
Wł. Bohowicz, S. Tymieniecki, Herbut-Hejbowicz, Stefan Giller, Adam
Chodyński, Juljan Biernacki, Wincenty Młynarski, St. Bulewski,
Witanowski, Alfred Krajewski, Br. Bukowiński i W. Boretti.
Ożywionym obradom
przewodniczył jubilat dr. Stanisławski, zamiłowany archeolog.
Pierwszy zabrał głos p. A. Parczewski i w pięknem przemówieniu
wyłuszczył cel i zadanie wystawy archeologicznej, słusznie
dowodząc, że zebrane i zgromadzone okazy starożytne obudzą
niejedno rzewne lub radosne wspomnienie z lat dawnych; z drugiej zaś
strony ziemia kaliska ujawni na takiej wystawie nie jedną cenną i
wartościową, nietylko materjalnie, pamiątkę, dziś trzymaną pod
kluczem z nieświadomością jej wartości archeologicznej.
Pierwszym przedmiotem
rozpraw był wybór czasu, w którym wystawa ma się odbyć i wybór
miejsca. Po szczegółowych rozprawach postanowiono wystawę urządzić
w czasie od końca marca do końca kwietnia r. p., wybierając salę
ratuszową, jako miejsce przyszłej wystawy. Stanowczy termin wystawy
określi najbliższe posiedzenie komitetu. Tymczasem postanowiono
rozwinąć energiczną działalność, aby przyszła wystawa
archeologiczna odpowiedziała swemu zadaniu. W tym celu, na wniosek
p. Bukowińskiego, postanowiono w każdym powiecie (i mieście
powiatowem) gub. Kaliskiej pozyskać delegatów, którzyby w gronie
znajomych działali na korzyść wystawy. Ułożono też zaraz listę
takich osób, których liczba dochodzi do 65, w czem połowę stanowi
duchowieństwo.
Zebrani członkowie
wybrali z pośród siebie zarząd, który tworzą: przewodniczący —
p. Zygmunt Wyganowski, jego zastępca — p. Alfons Parczewski,
sekretarz — p. Juljan Biernacki i skarbnik p. Wincenty Młynarski.
Oprócz tego utworzono komisję kwalifikacyjną z pp. ks. kanonika
Szafnickiego, d-ra Wojciechowskiego, prof. Pinko, A. Chodyńskiego,
prof. Gillera, Herbut-Hejbowicza i Witanowskiego.
Zapał do podjętej myśli
na zebraniu, wczorajszem jest dobrą dla wystawy wróżbą,”
Rozwój 1900 nr 81
Kalisz. Dotąd
prawie już cała sala Tow. kredytowego ziemskiego zastawiona
licznemi pakami, w których mieszczą się różne antyczne
przedmioty, nadesłane na wystawę archeologiczną. Przedmioty te w
krótkim już czasie przeniesione zostaną do sali ratuszowej, gdzie
też ma się odbyć projektowana wystawa. Dotychczas najwięcej
okazów nadesłali pp: Józef Kobierzycki z Bogumiła,
dr. Józef Stanisławski z Sieradza, Michał Witanowski, kanonik
Szafnicki i p. Łuniewski. Ten ostatni, zamieszkały aż w gubernii
siedleckiej, nadesłał siedem przedmiotów, między któremi
starożytna urna zwraca powszechną uwagę.
Goniec Łódzki 1900 nr 85
Wystawie archeologicznej w
Kaliszu śmiało
już dziś można
wróżyć powodzenie. Z różnych stron gubernii napływają okazy
wystawowe pod adresem komitetu, na którego czele stoi prezes
dyrekcyi szczegółowej Towarzystwa kredytowego ziemskiego p.
Wyganowski. Otwarcie wystawy nastąpi w pierwszych dniach maja. Dotąd
nadesłali na wystawę: p. Józef Kobierzycki z Bogumiłowa
(150 przedmiotów), p. Michał Rawicz-Wilanowski (40 przedmiotów),
dr. Stanisławski z Sieradza, ks. kanonik Szofnicki, p. Tymoteusz
Łuniewski i wielu innych.
Gazeta Kaliska 1900 nr. 118
W dominium Bogumiłów pod Sieradzem, począwszy od 25 b. m.
sprzedawać się będzie dębinę dwudziestopięcioletnią, oczyszczoną z kory, zdatną
na porządki gospodarcze, we wtorki i czwartki każdego tygodnia.
Gazeta Kaliska 1901 nr. 42
Dom. Bogumiłów odlegle od Sieradza 4 wiorsty, ma na sprzedaż
zaraz 400 centnarów wyborowego siana.
Gazeta Kaliska 1901 nr. 43
Dom. Bogumiłów, poczta Sieradz, ma na sprzedaż około 1000 kóp zarybku karpi, zarybek karasi, oraz
sanów zwyczajnych i złotych. Sprzedaż odbywać się będzie od 1-go do 5-go
kwietnia r. b.
Gazeta Kaliska 1901 nr. 120
Dominium Bogumiłów, poczta Sieradz, ma na sprzedaż 40 sążni
kory świerkowej.
Gazeta Kaliska 1902 nr. 13
Dom. Bogumiłów p. Sieradz ma do sprzedania: 1000 kóp zarybku karpi, w tem 400 kóp karpi królewskich, po matkach
nagrodzonych złotym medalem na wystawie warszawskiej, z dóbr Psary hrabiego
Łubieńskiego, oraz zarybek linów i karasi: 1000 centnarów siana; 200 sztuk dębów bez kory, zdatnych na porządki gospodarskie.
Gazeta
Kaliska 1902 nr. 150
18 kwietnia w majątku Bogumiłów, pow. Sieradzkiego, z przyczyny
niewiadomej spłonęła stodoła obywatela ziemskiego Józefa Kobierzyckiego,
ubezpieczona na 2.710 rb.
Gazeta
Kaliska 1902 nr. 205
Dnia 30 czerwca w majątku Bogumiłów, pow.
Sieradzkiego, żebrak Marcin Klepa, 40 lat liczący, kąpiąc się w stawie dostał ataku
epilepsji i utonął.
W d. 5 stycznia odbyło się polowanie kółka Bogumiłowskiego na gruntach dworskich, majątku Bogumiłów, w pow. sieradzkim. W 14 strzelb zabito 106 zajęcy, królika i 7 kuropatw. Królem łowów był p. inżenier Kistelski z Pabianic, mając na rozkładzie 17 sztuk.
Pomimo sprzyjającej pogody (chociaż o czarnej stopie) rezultat osiągnięto gorszy, aniżeli był spodziewany, gdyż naganka, bardzo jeszcze niewprawna w prowadzeniu miotów, większą część zwierzyny przepuszczała za siebie, jedynie też dzięki energicznemu prowadzeniu gospodarza łowów, p. Władysława Makarczyka, jak również znanym sportsmenom. jak p. E. Kremky, L. Meylert, F. Kobierzycki, dr. Skibiński i reszcie myśliwych, którzy wytrwale walczyli o królestwo, rezultat powyższy przypisać należy.
Goniec Łódzki 1903 nr 201
wskutek niebywałych
ulew i powodzi poniósł strat w zniszczonem zbożu, jarzynach,
gospodarstwach rybnych, zniesionych mostach i t. p., przeszło na pół
miliona rubli. Najwięcej ucierpiały gminy, położone wzdłuż
rzeki Warty: sama gmina Bogumiłów podaje
straty na 150,000 rb., gmina Męka na 120,000 rb, inne gminy
obliczają swe szkody różnie—od kilku do kilkudziesięciu tysięcy
rubli. Krociowe straty mogą być tylko pokryte krociowemi ofiarami.
Łowiec Polski 1906 nr 2
W d. 5 stycznia odbyło się polowanie kółka Bogumiłowskiego na gruntach dworskich, majątku Bogumiłów, w pow. sieradzkim. W 14 strzelb zabito 106 zajęcy, królika i 7 kuropatw. Królem łowów był p. inżenier Kistelski z Pabianic, mając na rozkładzie 17 sztuk.
Pomimo sprzyjającej pogody (chociaż o czarnej stopie) rezultat osiągnięto gorszy, aniżeli był spodziewany, gdyż naganka, bardzo jeszcze niewprawna w prowadzeniu miotów, większą część zwierzyny przepuszczała za siebie, jedynie też dzięki energicznemu prowadzeniu gospodarza łowów, p. Władysława Makarczyka, jak również znanym sportsmenom. jak p. E. Kremky, L. Meylert, F. Kobierzycki, dr. Skibiński i reszcie myśliwych, którzy wytrwale walczyli o królestwo, rezultat powyższy przypisać należy.
Księga Uciechy i Pożytku 1906 nr 3
Z kniej i pól.
W dobrach Bogumiłów, w pow.
Sieradzkim, odbyło się na gruntach dworskich w dn. 5, stycznia
polowanie kółka Bogumiłowskiego. W 14 strzelb zabito 106 zajęcy,
królika i 7 kuropatw. Królem polowania był p. inżynier Kistelski
z Pabjanic, który miał na rozkładzie 17 sztuk. Rezultat był nie
tak dobry, jak się spodziewano, gdyz naganka, niewprawna w
prowadzeniu miotów, przepuszczała mnóstwo zwierzyny. Łowy wzorowo
prowadzone były przez gospodarza, p. Władysława Makarczyka, przy
udziale dzielnych sportsmanów, pp.: E. Kremky'ego, L. Meylerta, F.
Kobierzyckiego i d-ra Skibińskiego.
Zorza (Przegląd Polski) 1906 nr 13
W gub. kaliskiej.
(...) W Sieradzu dnia 18-go b. m .:
odbyły się wybory wielkiej i średniej własności. Wybrano czterech
wyborców. Lista zebranych wyborców wynosiła 145 na 208, mających
prawo głosowania. Na 105 delegatów średniej własności stawiło
się 97, reszta — to większa własność, która dopisała ledwie
w połowie. Przeszli kandydaci narodowej demokracji, a mianowicie: 1)
ks. kanonik Mirecki z Szadka głosów 134. 2) Teoder Załuskowski z
Niechmirowa głosów 111. 3) Kazimierz Walewski z Tubądzina głosów
111 i 4) Józef Kobierzycki z Bogumiłowa głosów 96. Przepadli zaś
pp. Sroczyński, b. wójt gminy Brzezino (głosów 93), niedawno
wypuszczony z więzienia sieradzkiego za polski język; Józef
Czarnowski z Prusinowic głos. 48 i Adam Nencki z Boczak głosów 42.
Rozwój 1906 nr 91
(...) W Sieradzu
odbyły się wybory wielkiej i średniej własności. Wybrano
czterech wyborców. Przeszli kandydaci narodowej demokracyi,
mianowicie: 1) ks. kanonik Mirecki z Szadka 134 głosów, 2) Teodor
Załuskowski z Niechmirowa 111 głosów, 3)
Kazimierz Walewski z Tubądzina 111 głosów i 4) Józef Kobierzycki
z Bogumiłowa 96 głosów.
Gazeta Kaliska 1906 nr 256
Z żałobnej kroniki musimy zanotować
dwa wypadki śmierci: ś. p. Ignacego Kowalskiego, kasjera kasy
powiatowej i ś. p. Franciszka Formańskiego, wójta gminy Bogumiłów.
Obaj rozstali się z tym światem prawie jednocześnie. Niech im
ziemia lekką będzie.
Gazeta Świąteczna 1910 nr 1510
Pożarty przez psy. O strasznym
wypadku piszę do nas jeden czytelnik Gazety z pod miasta Sieradza w
guberńji kaliskiej. Oto jego słowa: Dwaj chłopcy po lat 10, Stdzk
Nowak, syn kucharza dworskiego w Bogumiłowie, i Józio Kaźmierczak,
syn włodarza w tychże dobrach, poszli w dzień Bożego Narodzenia o
godzinie l-ej po południu do stawu za sadem dworskim. Staw był
przed kilku dniami spuszczony i w szlamie pozostały jeszcze drobne
rybki. Stdzk zstąpił do stawu i począł je zbierać. Józio nie
śpiesząc się z wejściem pozostał na grobli otaczającej staw.
Wtem od strony dworu przez sad pędzą cztery duże psy.
Spostrzegłszy je, Józio krzyknął na towarzysza i począł
uciekać, a gdy dopadł krzaków w sadzie, ukrył się w nich. Psy
ominąwszy siedzącego w krzakach o pręt chłopca, popędziły
wprost do Stefka, który z powodu wysokich brzegów nie zdołał
prędko wydostać się ze stawu. Największy z psów uderza całą
siłą w osłupiałego ze strachu Stefka, i obala go na ziemię.
Nieszczęśliwy mocując się z napastnikami zdołał podnieść się
na nogi, ale pies powtórnie go powalił. Chłopak zaczął wołać
błagalnym głosem: — Perkun! czy ty mnie będziesz gryzł? Perkun!
nie gryź mię! — Ale rozżarty pies nie słuchał, a inne
dopadłszy poczęły też szarpać na nieszczęśliwym chłopcu
ubranie. Józio patrzył na to ze swego ukrycia, ale nie mógł dać
nieszczęśliwemu żadnej pomocy. Perkun przycisnąwszy nieboraka do
ziemi, porwał go całą paszczą za szyję i wyrwał z jednej strony
ciało aż do kości. Nieszczęśliwy chłopak, zalany krwią, drgał
chwilę w męczarniach i skonał. Tymczasem psy szarpały na nim
ubranie i wyrywając kawały ciała pożerały je. Obgryzły ciało z
ramion, z boków, następnie rozszarpawszy brzuch, poczęły
wywłóczyć wnętrzności, wzajemnie je sobie wydzierając; nakoniec
obgryzły do szczętu prawą nogę od uda aż do kolana. Nasyciwszy
się, trzy psy odeszły, omijając siedzącego w krzakach Józia,
tylko Perkun pozostał i dalej szarpał zwłoki. Nakoniec i on
powrócił przed dwór. Wtedy Józio, który siedział w zaroślach
ledwo żywy, zerwał się i zaczął uciekać w pole. Psy zoczywszy
uciekającego, puściły się w pogoń, ale gdy dobiegły do krwawych
szczątków Stefana, poczęły znów je szarpać. Józio tymczasem
dopadł folwarcznego podwórza. Obejrzał się, — a psy pędzą tuż
za nim. Na szczęście zdążył wpaść do obory i zamknąć za sobą
drzwi. Psy powróciły znów do zwłok Stefana. Opamiętawszy się z
przestrachu, Józio powiedział o tem co się stało, będącej w
oborze siostrze nieboszczyka. Dziewczyna z krzykiem pobiegła do
dworu, gdzie oboje rodzice byli zajęci w kuchni. Ojciec usłyszawszy
jej krzyk wypadł do sadu i pędzi nad sadzawkę. Tu, widząc
poszarpane ciało syna, z krzykiem pada na nie, rwąc z rozpaczy
włosy na głowie. Potem chwyta krwawe zwłoki na ręce i jęcząc
biegnie do dworu. Z pokojów wybiegają gospodarstwo i liczni goście.
Okropny widok! Wszyscy zasłaniają oczy rękami. Matka rozszarpanego
pada, mdleje. Ocucono ją, odprowadzono do domu, ale i tu co chwila
omdlewała. — Pogrzeb biednego Stefana odbył się przy spółudziale
licznej gromady włościan z poblizkich wsi, oraz mieszczan z
Sieradza. Zwłoki wprowadzono do kościoła parafjalnego w Sieradzu.
Na cmentarzu ksiądz wikary Grzywak miał bardzo wzruszającą
przemowę. Gdy zastanawiał się nad męczeńską śmiercią
chłopaka, żałość ogarnęła wszystkich słuchaczy, a na
wspomnienie ostatniej wieczerzy wigilijnej, przy której Stdzk
poprzedniego dnia składał rodzicom życzenia, sam ksiądz zalał
się też łzami. Stroskani rodzice i rodzeństwo zmarłego pragną
wyrazić za pośrednictwem ukochanej naszej Gazety serdeczne „Bóg
zapłać” czcigodnemu księdzu Grzywakowi i tym wszystkim, którzy
ubolewali nad stratą i męczeńską śmiercią ś. p. Stefana. Od
siebie zaś proszę wszystkich spółczytelników o Zdrowaś Maryja
za spokój jego duszy. Sobczak.
Wieś Ilustrowana 1911 kwiecień
Barwne zielenią porzecze Warty bawi wzrok nasz obejmujący teraz szeroki widnokrąg, więc naprawo wśród kępy drzew, ongi również królewszczyzna, wieś Bogumiłów, w końcu XVIII w. dziedziczna Szołowskich, zatem Bilskich, Mamrota, a dzisiaj od siódmego dziesiątka zeszłego wieku w trzeciem pokoleniu Korabitów Kobierzyckich, w osobie Michała Kobierzyckiego.
Piękny ogród, wzorowe gospodarstwo karpiowe i świeżo zaprowadzone drenowanie i inne ulepszenia stawiają ten majątek na coraz wyższej stopie kultury, a młodzi gospodarstwo z zamiłowaniem pracują na ojczystej glebie i przechowują z pietyzmem zbiory starożytności i rodzinne im przekazane.
Łowiec Polski 1913 nr 2
W d. 30 z. m. odbyło
się w Bogumiłowie u p. Michała
Kobierzyckiego polowanie w 8 flint. Zabito 108 sztuk różnej
zwierzyny. Królem polowania był p. Zygmunt Siemiątkowski z Męckiej
Woli, mając na rozkładzie 38 sztuk.
Zorza 1913 nr 19
STOWARZYSZENIA KREDYTOWE.
= W gub. Kaliskiej powstają
towarzystwa pożyczkowo-oszczędnościowe: w Sompolnie, w Skulsku, w
Golinie, w Izbicy, w Modzerowie i w Witoniu. W Sieradzu zatwierdzono
2-ie Sieradzkie chrześcijańskie Towarzystwo
pożyczkowo-oszczędnościowe, z prawem działania oprócz Sieradza i
w gminach Bogumiłów, Charłupia Mała i Męka.
Rozwój 1913 nr 223
Wystawa Przemysłowo-Rolnicza
w Sieradzu.
Wczoraj otworzono uroczyście wystawę (pokaz) przemysłowo-rolniczą w Sieradzu.
Jadąc do Sieradza, wiedzieliśmy, że takie centrum rolnicze, jakiem jest Sieradz, da nam pewien obraz ruchu rolniczo-przemysłowego, ale nigdy nie sądziliśmy, aby wystawa tak pięknie się zapowiedziała, jak ta, którą wczoraj oglądaliśmy.
Malowniczo położony park sieradzki ożywił się wczoraj i przyozdobił bardzo gustownie przybranymi pawilonami według projektów miejscowego jeometry. Kiosków tych, jak na wystawę trzydniową, jest bardzo wiele, niektóre z nich przeznaczone są dla osobnych grup przemysłu rolnego lub ludowego.
Ład panuje wszędzie, park wysypany białym piaskiem, oświetlony elektrycznością, nie zapomniano nawet o skrzynce pocztowej.
Zasługa to wielka komitetu wystawowego, w skład którego weszli pp.: Z. Siemiątkowski z Męckiej-Woli (prezes), Tadeusz Rembowski sędzia z Sieradza (wiceprezes i gospodarz), M.
Białecki z Dębołęki, M. Kobierzycki z Bogumiłowa, ks. Brzeziński z Sieradza, ks. Cywiński z Korczewa i Stefan Walewski z Suczewka.
Uroczystość otwarcia rozpoczęła się solennem nabożeństwem, które w odświeżonym i gustownie malowidłami ozdobionym podominikańskim klasztorze odprawił dziekan miejscowy, zasłużony bardzo, od lat z górą trzydziestu osiadły w Sieradzu, ks. kanonik Mikołajewski; kazanie okolicznościowe, niezwykle podniosłe, wygłosił ks. Żeromski z Warty, zachęcając lud do kooperatyw, oświaty i pracy na roli polskiej, którą ojcowie orali i krwią własną bronili.
Na chórze śpiewały połączone chóry z Sieradza, Warty i z Łodzi pod przewodnictwem pana Fotygi.
Tymczasem na wystawie panował ruch niezwykły. Kończono, co można i trzeba skończyć, ozdabiano, ustawiano.
Przed wystawą również niecodzienny ruch. Olbrzymie płótno, na którem widnieje herb ziemi sieradzkiej, oznaczyło wejście na wystawę. Przy wejściu tłoczy się publiczność. Jedna z ulic, przeznaczona na postój powozów, zapełniła się niemi po brzegi.
O godzinie 2-ej punktualnie pani Białecka z Dębołęki rozcięła szarfę i wnet też gromady ludzi zalały olbrzymi park sieradzki.
Około godz. 4-ej było już przeszło 12,000 zwiedzających.
Komitet wystawy uchwalił, aby członkom kółek rolniczych dać wstęp za zniżoną opłatą, więc po 10 kop., nieczłonkowie płacili po 30 k.
Jak widać z frekwencyi, wystawa sieradzka doznała nadzwyczajnego powodzenia.
Wieśniacy zjechali z okolic tysiącami, prawie też wszyscy obywatele ziemi sieradzkiej.
Trudno bawić się nam w szczegóły, przechodzić kiosk po kiosku, opisywać wystawione owoce i jarzyny, ale zupełnie uczciwie przyznać wypada, że tak pięknych warzyw, jakie widzieliśmy na wystawie sieradzkiej, nie dała nam nawet łódzka wystawa ogrodnicza.
Owoce również są piękne i jest cały pawilon poświęcony tej grupie gospodarstwa wiejskiego, w którem mamy okazy: z Sulisławic, Sokołowa, Wojsławic, Dębołęki, Pstrokoń, Złoczewa, Prusinowic, Biskupic, Kluczkowa, Kółka ogrodniczo-ziemiańskiego w Sieradzu, Kółka tubądzińskiego, a nawet prywatnego ogródka d-ra F. Sulikowskiego w Sieradzu.
W pawilonie przemysłowym zwracają uwagę wyroby sukna i chustek 2,000 zrzeszonych warsztatów tkackich w Korczowie, parafii ks. Cywińskiego, który jest też głównym patronem tego przemysłu.
Jeden z gustowniejszych rolniczych kiosków należy do dominium Janczew, w którym mamy wystawione: zboże, nasiona, owoce, konserwy, jarzyny, drób. Tu też znalazły przytułek wyroby ochronki w Lututowie.
Dominium Niedzielsko posiada swój własny pawilon z nasionami zboża. Wystawiło też piękne owsy i inne zboża.
Ogrodnicy sieradzcy, p. M. Danielewicz (szkółki) i A. Frączkowski (warzywa), zaświadczyli, że są dobrymi fachowcami.
Krobanów, nagrodzony na rzemieślniczej wystawie w Łodzi, posiada i tu swój kiosk z wyrobami ceglarskimi.
Zwrócić musimy uwagę na przepiękne okazy drzewa dębowego, dostarczonego tu z tartaków parowych A. Siemiątkowskiego w Wojsławicach.
Wieśniacy przyjęli też liczny udział w wystawie rolniczej. Kółko rolnicze „Wróblew" posiada aż pięciu wystawców—owoców; Kółko rolnicze Słomków-Mokry czterech. Większy jednak udział włościan w wystawie inwentarza, a więc z kółek: „Warta", „Słomków-Mokry", „Tubądzin", "Sieradz", „Zadzim", „Męzka", „Wróblew", „Prusinowice", "Brzeźno", „Rossoszyca", „Charłupia- Mała", „Charłupia Wielka" chłopi wystawili po kilka, a nawet, kilkanaście-sztuk bydła i koni swojej hodowli.
Gospodarstwo pań także posiada liczne reprezentacye, zwłaszcza w dziale drobiu, a mianowicie panie Lucyna Laudowicz, Celina Tarnowska, Aniela Domaniewska, Stefania Walewska, Stanisława Prądzyńska, Jadwiga Murzynowska.
Z Łodzi—pan Kołaczkowski wystawił swoje plany ogrodów i parków.
Mechanik sieradzki p. Chęciński okazał swego pomysłu zamek do drzwi, trudno dający się otworzyć.
Wypada nadmienić, że na wystawie gra orkiestra straży ogniowej sieradzkiej, złożona z 36 osób. Orkiestra jest bardzo zgrana i posiada duży repertuar.
Straż ogniowa ochotnicza sieradzka liczy 160 członków czynnych, w tem zaledwie 10 żydów. Utrzymywana jest ze składek członków. Żydzi sieradzcy nie przyjęli zupełnie udziału w wystawie: i w pierwszym dniu w parku pokazał się zaledwie jeden.
Zato przybyły liczne wycieczki z Kalisza, Zduńskiej Woli i Łodzi.
Był też obecny poseł Parczewski z Kalisza. Z dzienników były reprezentowane „Kuryer Poranny" (Młodowski), „Kuryer warszawski", "Rozwój", „Gazeta Kaliska", której wydawca ofiarował 1,000 numerów swego pisma, zawierających katalog szczegółowy wystawy.
Biorący udział w wycieczce łódzkiej, którą urządził „Rozwój", złożyli na rzecz łódzkiej Szkoły rzemiosł następujące ofiary: p. Frankowska 40 kop., pan i pani Roszak 80 kop., p. Rybicki 40, p. Suchor 50 i p. Pilc 50 kop.
Pozostałe z ogólnych kosztów 35 kop. redakcya również włącza do tych ofiar. Razem więc 2 rb. 95 kop.
Kończąc to moje sprawozdanie z wystawy sieradzkiej, zaznaczyć musimy, że na dzień dzisiejszy naznaczony jest pokaz inwentarza, na jutro zaś konkursy hipiczne i wyścig myśliwski.
Nie zapomniał też komitet wystawy o dobroczynności. Panie sieradzkie i okoliczne urządziły bufet, do którego dostarczyły bezpłatnie przekąsek. Dochód z bufetu przeznaczony został na rzecz zakładów dobroczynnych w Sieradzu.
Liczne gosposie na czele z panią sędziną Rembowską, nie szczędząc pracy, obsługiwały gości, aby za osiągnięte pieniądze obetrzeć łzy najbiedniejszym.
Wieczorem odbył się koncert chórów kościelnych oraz odegraną została sztuka „Bociany" przerobiona z utworu Maryi Konopnickiej. Chórami dyrygował p. Fotygo i inni.
Widzimy więc z pokazu powyższego, że sieradzkie prowadzi bardzo sumiennie pochód kulturalny pracy, która sieradzanom zaszczyt przynosi.
Godzina Polski 1917 nr 159
W dniu 1 czerwca odbył
się w Sieradzu zjazd przedstawicieli Kółek rolniczych pow.
sieradzkiego. Na zjazd przybyło 26 obywateli ziemskich, oraz 80
włościan.
Porządek dzienny był
następujący: 1) zagajenie zjazdu przez prezesa p. Garczyńskiego;
2) referat instruktora p. T. Niedzielskiego: „Zadania Kółek
rolniczych w dobie obecnej i ich praca"; 3) referat instr. p.
St. Medyńskiego: „O stanie rolnictwa w kraju"; 4) referat
instr. p. Załuskiego: „O kredycie dla drobnej własności i
stowarzyszeniach współdzielczych na wsi"; 5) przedstawienie
wniosków przez prelegenta i dyskusya; 6) wolne wnioski.
Zjazd wypowiedział się
jednogłośnie za wznowieniem i otwarciem Kółek rolniczych i
urządzenia już w połowie lipca zebrania delegatów w Sieradzu.
Uchwalono następnie, aby Tow. Rolnicze w połowie listopada
urządziło 6-tygodniowe kursa rolnicze dla włościan. Wreszcie
wniosek w sprawie mięsnej uchwalono w następującem brzmieniu:
Zebranie przedstawicieli
Kółek rolniczych sieradzkiego uchwala konieczność jaknajprędszego
dobrowolnego opodatkowania się na rzecz kontygentu mięsnego,
powołuje komisyę, złożoną z 5-ciu członków, która opracuje
projekt ustawy i wprowadzi go w życie.
W skład komisyi dla
uruchomienia Kółek rolniczych w powiecie sieradzkim zostali wybrani
pp.: K. Walewski, K. Domaniewski, B. Czarnowski, W. Szymsiak z
Wierzchy, Kulig ze Złoczewa, J. Majkowski,
Kryszczyński z Męki, Wdowiak z Bogumiłowa, Smiguła z Wróblewa,
Urbański i ks. Mirecki z Szadku.
Obwieszczenia Publiczne
1918 nr 27
Na zasadzie art. 846
i 847 U. P. K., K. P. sąd okręgowy w Kaliszu, stosownie do decyzji
z d. 1 sierpnia 1918 r., poszukuje Antoniego Kaczmarka, zamieszkałego
w Bogumiłowie, pow. Sieradzkiego, oskarżonego z art. 455 p. 9 K. K.
i zbiegłego niewiadomo dokąd.
Rysopis i znaki szczególne
poszukiwanego: lat około 40, wzrost średni, tusza średnia (prawie
szczupły), na twarzy duże znaki od ospy, wąs żółty dosyć duży,
włosy ciemne, dobrze łysy.
W razie odnalezienia
Kaczmarka lub miejsca jego zamieszkania, należy bezzwłocznie
zakomunikować o niem najbliższym władzom policyjnym, w celu
zaaresztowania i doniesienia o tem K. P. sądowi okręgowemu w
Kaliszu.
Obwieszczenia Publiczne 1918 nr 41
Obwieszczenie.
Notarjusz przy K. P.
sądzie okręgowym w Kaliszu Feliks Bruśnicki obwieszcza, że
zostały otwarte postępowania spadkowe po śmierci:
7) Mozesa vel
Mojżesza Auerbacha, współwłaściciela części folwarku Dobrzec
Mały, pow. Kaliskiego, osady Rypinek, tegoż powiatu, dóbr
Zagórzynek część 1, pow. Kaliskiego, i wierzyciela sum: 3.750 rb.
z % i kosztami zabezpieczonej pod NrNr 6 i 7 działu IV wykazu hipot.
nieruchomości w Kaliszu Nr 493/494, 300 rb. i 300 rb. z % i
kosztami, zabezpieczonych pod Nr 19 działu IV wykazu hipot. dóbr
Zagórzynek cz. IV, pow. Kaliskiego, i 11.000 rb. z % i kaucją na
1.100 rb., zabezpieczonych pod NrNr 7 i 10 działu IV wykazu hipot.
dóbr Bogumiłów, pow. Sieradzkiego.
Termin zamknięcia
powyższych postępowań spadkowych wyznacza się na d. 30 stycznia
1919 r. i w tym terminie winny się zgłosić osoby interesowane do
kancelarji wyżej wymienionego notarjusza, w celu ujawnienia swych
praw.
Godzina Polski 1918 nr 148
Z Sieradza.
(Kor. wł. „Godziny
Polski").
Ze szkół. —
Wspomnienie pośmiertne. Pożary.
Różne.
(...) Dnia 18 b. m.
wybuchł pożar we wsi Bogumiłowie,
leżącej od Sieradza w odległości 5 wiorst i stanowiącej własność
pp. Kobierzyckich. Ogień powstał w stodole gospodarza Stanisława
Dominiaka skąd, wskutek gęstości zabudowań i posuchy przerzucił
się z gwałtowną szybkością na sąsiednie budowle tak, że w
ciągu pół godziny nad wioską szalało morze płomieni. Jedna z
kobiet, Marjanna Córniakowa, licząca 46 lat, chcąc uratować z
domu objętego pożogą, pieniądze ukryte w szabaśniku, wtargnęła
do płonącej chaty i znalazła śmierć w płomieniach. Ofiarą
ognia padło 24 domów prócz zabudowań gospodarczych.
Do pożaru przebyło sześć
straży ogniowych ochotniczych, w tej liczbie sieradzka, która pod
dzielnym kierunkiem naczelnika p. K. Pruskiego i pomocnika p. B.
Mieszczańskiego, prowadziła energiczną akcję ratunkową, dzięki
czemu zabudowania folwarczne i pozostała część wsi ocalały.
Straty wynoszą w przybliżeniu około 200000 marek.
W parku tutejszym
koncertuje co święto orkiestra straży ogniowej sieradzkiej,
wywiązując się z zadania poprawnie, co zawdzięczyć należy
usilnej pracy bardzo zdolnego jej kierownika p. Kameckiego. Z
członków orkiestry zasługuje na wyróżnienie p. Skrzypiński
plerwszy kornecista.
Odbyło się tu w teatrze
miejskim przedstawienie amatorskie. Odegrano komedję J.
Korzeniowskiego "Stary mąż".
Ziemia Sieradzka 1919 maj
Z Bogumiłowa.
W gminie Bogumiłów dzieją się nadzwyczajne rzeczy. Otóż członkowie miejscowej Rady Gminnej, widocznie zbyt szeroko i mylnie poinformowani o samorządzie gminnym, na ostatniem zebraniu uchwalili nie wypłacić nauczycielkom ludowym w swojej gminie dodatku drożyznianego, ustanowionego przez Ministerjum Oświaty dekretem z dnia 18 grudnia 1918 roku (art. 9 i 10). Jeśli wszystkie Rady Gminne będą odrzucać niedogodne im rozporządzenia Rządu, to Rząd nie będzie miał pola do pracy i Ministerja trzeba skasować. Wiadomo jest jednak, że dodatek gminny dla nauczycielek jest wypłacany razem z pensją we wszystkich gminach Państwa Polskiego. Wobec zaś takiej postawy samorządu gm. Bogumiłów, nauczyciele tejże gminy zmuszeni będą złożyć podanie o translokację, gdyż w takiej gminie niepodobna żyć i pracować bez narażenia się na utratę mienia i zdrowia. Przecież dziś chłop ze szpadlem zarobi tyle, co nauczyciel. Czyż tak można odwdzięczać się za trud nad oświatą ludu? Od nauczycieli trzeba żądać sumiennej pracy, ale i im trzeba też dać sumienne wynagrodzenie, a przedewszystkiem nie sprzeciwiać się swemu Rządowi. n. b.
Ziemia Sieradzka 1919 sierpień
Z Bogumiłowa.
W dniu 10 sierpnia r. b. wójt gm. Bogumiłów zwołał zebranie w celu omówienia podatków gminnych. Na posiedzeniu zabrał głos gospodarz Sobieraj, członek Sejmiku Powiatowego: przedstawiając gminiakom budżet, uchwalony na ostatniem zebraniu Sejmiku. tłomaczył się, że był przeciwny uchwale, tylko został przegłosowany. Odzywały się na posiedzeniu także inne głosy agitacyjne, że panowie i księża obciążają ziemię wielkimi podatkami w tym celu, ażeby biedną ludność odciągnąć od kupna ziemi. Wzburzenie całej gromady było wielkie. Odgrażano się, że podatków wcale płacić nie będą, nawet gdyby i wojsko samo przyszło. Skupiono złość na Sobieraju, że obiecywał złote góry, a spraw gospodarskich bronić nie umie, Wójtowi również grożono usunięciem z zajmowanego stanowiska. Nie przyjęto żadnych wniosków, i bez rezultatu wszyscy rozeszli się do domu. Musimy zwrócić uwagę gminiakom Bogumiłowa, że obecne rządy nie są księże ani szlacheckie, jak głoszą wywrotowi agitatorzy, ale czysto chłopskie, i chłopi sami dzisiaj prawa stanowią - tak w Sejmie, jak i w Sejmikach; urzędnicy zaś państwowi są tylko wykonawcami tych praw chłopskich. Bo weźcie tylko pod uwagę liczbę chłopów, zasiadających na ławach sejmowych czy to sejmikowych?! Widzimy tam przedstawicieli waszych, jakich sami obraliście, i to przeważnie samych chłopów. Głos jednego księdza czy obywatela nie ma tam żadnego znaczenia, a decyduje zawsze przy uchwale głos chłopski. Więc niesłusznie się Sobieraj tłomaczył, że go przegłosowano na Sejmiku, bo prawie głosu nie zabierał. Jeżeli jesteście niezadowoleni ze swoich pełnomocników, to wina wasza, dlatego że na zebraniach gminnych wybieracie krzykaczy, a lekceważycie ludzi sumiennych, uczciwych i rozumnych.
Obwieszczenia Publiczne 1920 nr 5
REJESTRY HANDLOWE.
Do rejestru handlowego,
działu A sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące
firmy: ,
d. 30 września 1919 r.
pod numerem 1788
„Ita Radomska", handel mlekiem we wsi i gm.
Bogumiłów, pow. Sieradzkiego;
właścicielka Ita Radomska w Bogumiłowie;
Ziemia Sieradzka 1920 październik
Groźny pożar nawiedził dnia 12 września wieś Bogumiłów, gdzie spłonęło 29 budynków, ubezpieczonych przed wojną na 20.100 rub.
Obwieszczenia Publiczne
1921 nr 4
Na zasadzie art. 846
i 847 U. P. K., sąd okręgowy w Kaliszu, stosownie do decyzji z d. 9
grudnia 1920 r., poszukuje Antoniego Kaczmarka, syna Jakóba i
Ludwiki, lat 42, urodzonego we wsi Bogumiłów, gm.
Monice, pow. Sieradzkiego,—zamieszkałego
w Warszawie, przy ul. Strzeleckiej 21, Praga, a oskarżonego z art.
589 K. K. i zbiegłego niewiadomo dokąd.
Rysopis poszukiwanego
nieznany; znaki szczególne—nieznacznie ospowaty.
W razie odnalezienia
poszukiwanego lub micjsca jego zamieszkania, należy bezzwłocznie
zakomunikować najbliższym władzom policyjnym, w celu
zaaresztowania i doniesienia o tem sądowi okręgowemu.
Ziemia Sieradzka 1922 nr 24
Antoni Polak, mój mąż został wzięty do wojska rosyjskiego przed 8-miu laty, służył w wojsku w Rosji i do dnia dzisiejszego nie mam o nim żadnej wiadomości. Ktoby wiedział o nim niechaj da znać do Red. „Ziemi Sieradzkiej" — Marjanna Polak z Bogumiłowa.
Ziemia Sieradzka 1925 luty
W samo południe dnia 26 stycznia we wsi Bogumiłowie par. Sieradzkiej miał miejsce następujący wypadek.Podczas sumy, gdy ludzie znajdowali się na nabożeństwie, wybuchnął pożar w domu gospodarza tejże wioski Janowskiego. Ofiarą płomieni padł prawie doszczętnie jeden dom mieszkalny. Nieszczęście to dla rodziny Janowskich jest tem dotkliwsze, że pożar pochłonął cały kilkoletni ciężki dorobek poszkodowanych. Ponieważ gospodarz Janowski posiada zaledwie dwie morgi ziemi, sam o swoich siłach podnieść z nieszczęścia nie jest w stanie.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1926 nr 3
wydanych przez Starostwo
Sieradzkie odpisów kart ewidencyjnych na konie niezdatne do służby
w wojsku.
Sieradz, dnia 26 listopada 1925 r.
Kierownik Starostwa (—) Maliński.
Karta ewidencyjna za Nr. 3360, wyst. mieszk. gm. Bogumiłów, Pawlakowi Antoniemu.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1926 nr 3
unieważnionych kart
ewidencyjnych na zwierzęta pociągowe przez Starostwo Sieradzkie.
Karta ewidencyjna za
Nr. 3026, . wyst. mieszk. gm. Bogumiłów,
Świniarskiemu Antoniemu.
Karta ewidencyjna za
Nr. 3019, wyst. mieszk. gm. Bogumiłów,
Prekwowi Antoniemu.
Karta ewidencyjna za
Nr. 3056, wyst. mieszk. gm. Bogumiłów,
Czupryniakowi Marcinowi.
Karta ewidencyjna za
Nr. 9043, wyst. mieszk. gm. Bogumiłów,
Barczakowi Feliksowi.
Karta ewidencyjna za
Nr. 9090, wyst. mieszk. gm. Bogumiłów,
Cieplochowi Michałowi.
Karta ewidencyjna za
Nr. 9149, wyst. mieszk. gm. Bogumiłów,
Maniakowi Szczepanowi.
Karta ewidencyjna za
Nr. 4651, wyst. mieszk. gm. Bogumiłów,
Płachcie Józefowi.
Karta ewidencyjna za
Nr, 3392, wyst. mieszk. gm. Bogumiłów.
S-wie Dziembowskiego Jana.
Karta ewidencyjna za
Nr. 3397, wyst. mieszk. gm. Bogumiłów,
S-wie Dziembowskiego Jana,
Karta ewidencyjna za
Nr. 7019, wyst. mieszk. gm. Bogumiłów,
S-wie Dziembowskiego Jana.
Karta ewidencyjna za
Nr. 3370, wyst. mieszk. gm. Bogumiłów,
Szalińskiemu Adamowi.
Karta ewidencyjna za
Nr. 9207, wyst. mieszk. gm. Bogumiłów,
Gołąbowi Janowi.
Karta ewidencyjna za
Nr. 3136. wyst. mieszk. gm. Bogumiłów,
Rakowiczowi Wincentemu.
Sieradz, dnia 26 listopada
1925 r.
Kierownik Starostwa
(—) Maliński.
Obwieszczenia Publiczne 1926 nr 45
Sąd okręgowy w
Kaliszu, na mocy art. 275, 293, 301 i 3091 U. P. C., wzywa Michała
Kobierzyckiego, ostatnio zamieszkałego w Retkowie, pow.
szubińskiego, stacja pocztowa Królikowo, z miejsca pobytu
niewiadomego, aby w terminie 4-miesięcznym, od daty niniejszego
obwieszczenia, stawił się w tymże sądzie okręgowym, wydział
cywilny (Aleja Józefiny 11), w sprawie Nr.
I. C. 72/26, z powództwa Anny
Sosnowskiej-Solskiej o przerachowanie wierzytelności hipotecznej
oraz, aby złożył wyjaśnienie wymagane przez art. 309—718 i
722 tejże ustawy.
Powództwo wnosi w
imieniu Anny Sosnowskiej-Solskiej, adw. Kożuchowski z żądaniem: o
przerachowanie sumy 8.000 rb. z procentami za ostatnie 5 lat do 1
stycznia 1925 r., zabezpieczonej na rzecz Anny Sosnowskiej-Solskiej
pod Nr. V działu
IV wykazu hipotecznego majątku ziemskiego „Bogumiłów" na
14.630 zł., a kaucję 800 rb. na 1.064 zł., zasądzić od
Michała Kobierzyckiego na rzecz Anny Sosnowskiej-Solskiej 14.630 zł.
z 7 1/2 % od 1 stycznia b. r. do dnia zapłaty z kosztami sądowemi
za prowadzenie
sprawy, wyrokiem opatrzonym rygorem natychmiastowej
wykonalności.
Do skargi dołączono:
odpis upoważnienia, wyciągi z wykazu hipotecznego wraz z
tłomaczeniem na język polski, odpisy skargi i załączników.
Obwieszczenia Publiczne 1926 nr 84
Dyrekcja Główna Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Warszawie, na zasadzie artykułów 218 i 219 ustawy Towarzystwa, zawiadamia:
II. Okrąg Kaliski:
1) Wierzycieli hipotecznych dóbr Bogumiłów, pow. sieradzkiego, a mianowicie: 1) Piotrogrodzko-Ryski Bank Handlowy, Oddział w Kaliszu, w osobach dyrektorów Millera i Juljana Joela, 2) Wydział Handlowy Zjednoczenia Producentów Rolnych, Towarzystwo z o. p. w Poznaniu, 3) Firmę „Plon", Towarzystwo Akcyjne Inowrocław.
(...) jako mających wpisy hipoteczne, bez obranego miejsca zamieszkania, z księgi hipotecznej wiadomego, że dobra poniżej wymienione, na zasadzie art. 221 tejże ustawy, obciążone pożyczkami Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, za zaległe raty, będą sprzedawane w kancelarjach niżej wymienionych notarjuszów, w niżej wymienionych miastach: (...)
Warunki licytacyjne dołączone zostały do odnośnych ksiąg hipotecznych i mogą być przejrzane w odpowiednich kancelarjach hipotecznych, lub też w biurze Dyrekcji Głównej Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Warszawie.
Vadium licytacyjne winno być złożone w gotowiźnie, lub w listach zastawnych Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, licząc po cenie oznaczonej przez Dyrekcję Główną, wraz z bieżącemi kuponami, oraz z upoważnieniem do sprzedaży rzeczonych listów zastawnych.
W razie niedojścia do skutku sprzedaży dla braku licytantów, druga i ostateczna sprzedaż od zniżonego szacunku odbędzie się bez dalszych nowych zawiadomień w terminie, jaki Dyrekcja Główna oznaczy i w pismach publicznych raz jeden ogłosi.
W razie niedojścia do skutku drugiej sprzedaży z powodu braku licytantów, dobra te na zasadzie art. 234 ustawy przechodzą na własność Towarzystwa.
Gdyby w dniu do licytacji wyznaczonym, przypadło święto kościelne, lub gdyby w dniu tym czynności w sądzie były zawieszone, sprzedaż odbędzie się w dniu następnym w kancelarji tego samego notarjusza.
Ziemia Sieradzka 1926 czerwiec
Ciemnota naszego ludu
Wieś Bogumiłów poruszyła się w posadach swoich. Wszędzie przed domami widać gromadki ludzi, rozmachujących rękami i z ożywieniem rozprawiających. Najgłośniej rajcują baby. Na zirytowanych i pobladłych twarzach widać zakłopotanie. Co się stało. Zapytasz zdziwiony czytelniku. Pozornie nic. W rzeczywistości jednak coś się stać musiało, co jest powodem zaniepokojenia ludności zacisznego Bogumiłowa. To nauczycielka narobiła tylego wszystkim kłopotu. Chodzi od chałupy do chałupy i pyta: ile kto ma dzieci, ile mają lat? Na co jej te wiadomości? Nic innego jeno, albo nałoży podatki od dzieci, albo będą dzieci zabierać do Francji, albo może będzie rewolucja, albo wojna — bo to kto wie? — skaczą domysły jak żabki po łące — a może zrobią znowu pańszczyznę? Oj ludzie,ludzie brońmy się od nieszczęść i nie pozwólmy nauczycielce dzieci zapisywać do szkoły. Sołtysowi ręce i nogi poprzetrącać — krzyczą gorętsi — jeżeli będzie nauczycielkę po domach oprowadzał. Nie boimy sięi wójta i nikogo! Dzieci zapisać nie damy. Nauczycielka pokazuje nominację na komisarkę spisową z pieczęcią i podpisem inspektora szkolnego tłumaczy, że Ministerjum Oświaty w trosce o należyty rozwój szkolnictwa powszechnego przeprowadza w roku bieżącym spis dzieci 13 roczników — urodzonych w latach od 1913 do 1925 r. Na co to? Po co? Krzyczą bogumiłowianie to niepotrzebne. Nauczycielka z cierpliwością siostry miłosierdzia wyjaśnia, że spis ten jest koniecznie potrzebny, żeby wiedzieć, ile dzieci podlega obowiązkowi uczęszczania do szkoły, żeby można ułożyć plan powszechnego nauczania, żeby wreszcie wiedzieć, ile nauczycieli będzie potrzeba na szereg najbliższych lat, żeby można dokładnie opracować plan
budowy szkół powszechnych.....
Krzyki i złorzeczenia nie pozwalają nauczycielce dokończyć swych argumentów o celowości i potrzebie dokładnego dokonania spisu. Ładnie mamy w głowach, prawda?
A oto drugi obrazek wstecznictwa i ciemnoty naszego ludu.
W celu uczczenia 150-lecia niepodległości Stanów Zjednoczonych, Polska wdzięczna narodowi amerykańskiemu za orędzie Wilsona w jej sprawie oraz upomnienie się całego narodu amerykańskiego o jej prawa — wysyła do Ameryki adresy dzieci wszystkich szkół kraju, które ładnie oprawione będą stanowiły upominek dla przyjaznych nam amerykan. A ludność naprzykład Kuśnia oburza się na podpisywanie przez dzieci swych nazwisk na adresach, w obawie żeby potem nie wynikło z tego złego........ Oj ludu. nasz ludu
kochany, oświaty ci potrzeba jaknajprędzej a znikną, twoje urojone podejrzenia i płonne obawy. r.
budowy szkół powszechnych.....
Krzyki i złorzeczenia nie pozwalają nauczycielce dokończyć swych argumentów o celowości i potrzebie dokładnego dokonania spisu. Ładnie mamy w głowach, prawda?
A oto drugi obrazek wstecznictwa i ciemnoty naszego ludu.
W celu uczczenia 150-lecia niepodległości Stanów Zjednoczonych, Polska wdzięczna narodowi amerykańskiemu za orędzie Wilsona w jej sprawie oraz upomnienie się całego narodu amerykańskiego o jej prawa — wysyła do Ameryki adresy dzieci wszystkich szkół kraju, które ładnie oprawione będą stanowiły upominek dla przyjaznych nam amerykan. A ludność naprzykład Kuśnia oburza się na podpisywanie przez dzieci swych nazwisk na adresach, w obawie żeby potem nie wynikło z tego złego........ Oj ludu. nasz ludu
kochany, oświaty ci potrzeba jaknajprędzej a znikną, twoje urojone podejrzenia i płonne obawy. r.
Ziemia Sieradzka 1926 wrzesień
Obwieszczenie
Komornik przy Sądzie Okręgowym w Kaliszu Roman Grzesik zamieszk. w mieście Sieradzu ul. Wartska Nr 5. na zasadzie art. 1030 ust. post. cyw. niniejszem obwieszcza, że w dniu 4 października 1926 r. od godziny 10-ej z rana w majątku Bogumiłów w Bogumiłowie- sprzedawany będzie w drodze publicznej licytacji majątek ruchomy należący do Michała Kobierzyckiego składający się z mebli, buraków, żyta, jęczmienia, i owsa w słomie i ziarnie, oraz ryb, na zaspokojenie pretensji firmy "Zjednoczeni Producenci Rolni" w Poznaniu i innych. Podlegający sprzedaży majątek oszacowany został na Zł. 7680- i takowy można obejrzeć na miejscu w dniu licytacji.
Komornik Sądowy: Grzesik.
Ziemia Sieradzka 1927 listopad
Korespondencje
Z gminy Bogumiłów
W dniu 9 VIII odbyło się posiedzenie Rady gminy Bogumiłów, przyczem między innemi sprawami postanowiono:
p. IV. ponieważ w ostatnich czasach zauważono w prowadzeniu Szkół powszechnych gminy Bogumiłów wiele rzeczy niepokojących jej katolicką ludność, która żąda wychowania i kształcenia dzieci w duchu katolickim, Rada gminna postanawia, ażeby panowie Nauczyciele 1) odmówili z dziećmi modlitwy przed nauką i po nauce, 2) w niedziele i święta prowadzić dzieci do kościoła na nabożeństwo w promieniu 3-ch kilometrów oddalonej szkoły od kościoła, 3) święta Matki Boskiej, 8 grudnia, 2 lutego, 25 marca, 3 maja, 15 sierpnia i 8 września święcili, 4) Religji uczyli we wszystkich oddziałach, 5)dziatwę sposobili do pierwszej Komunji Świętej w porozumieniu z księdzem Proboszczem, 6) przedstawiali dziatwę zarówno przewodniczącemu Dozoru Szkolnego jak i księdzu Proboszczowi do egzaminu z religji.
Rada zobowiązuje panów Opiekunów Szkół do przestrzegania, żeby te żądania były spełnione w szkołach powierzonych ich pieczy.- W razie niezastosowania się nauczycieli do tych żądań Opiekun Szkoły, ma wnieść zażalenie do Rady gminnej, która po zbadaniu sprawy i uznaniu nauczyciela za nieodpowiedniego zażąda od Inspekci Szkolnej natychmiastowego usunięcia Go.
Powyższa uchwała Rady gminnej ma być natychmiast podana do wiadomości nauczycielom, opiekunom Szkół i sołtysom do ogłoszenia mieszkańcom wszystkich wsi. Uchwała jest zgodna z Ustawą o religji w Szkole, wydana przez Rząd, dnia 8 grudnia 1926 roku i 3 stycznia 1927 r.
Na oryginale właściwe podpisy.
Za zgodność stwierdzono
Wójt gminy Bogumiłów
A. Lewandowicz
Ziemiaństwo rolnictwo samorządy województwa łódzkiego 1928
BOGUMIŁÓW (POW. SIERADZKI)
Majątek Bogumiłów, poczta Sieradz, telef. 31 skrz. poczt. 38, położony w odległości 4 i pół klm. od Sieradza przy trakcie Sieradz — Burzenin. Gospodarstwo zbożowo - rybne. Gospodarstwo rybne: hodowla karpi na 22 morgach lustra wody z 44 stawami. Z początkiem 1929 roku zostaje zakładana hodowla jedwabników. Grunta orne częściowo zdrenowane. Zabudowania murowane. Majątek jest w posiadaniu Jana Kotlińskiego od roku 1928.
Goniec Sieradzki 1928 nr 1
— Wybór wójta. W dniu 3 czerwca br. odbędą się w gm. Bugumiłów wybory na wójta gminy. Dotychczasowy wójt p. Lewandowicz za różne przekroczenia służbowe, zmuszony był podać się do dymisji.
Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 83
Dyrekcja Główna Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Warszawie, na zasadzie artykułów 218 i 219 Ustawy Towarzystwa zawiadamia
I. Okrąg Kaliski.
1. Właścicielkę i wierzycieli hipotecznych dóbr Bogumiłów, powiatu sieradzkiego, a mianowicie: 1) Annę Sosnowską-Solską, 2) Annę Żychlińską, wdowę, 3) Mojżesza Auerbach, 4) Joela-Wolfa Auerbach, 5)Henę vel Annę vel Helenę Auerbach, 6) Ryfkę Auerbach, 7) Nachlję vel Natalję Auerbach, 8) Jakóba Auerbach, 9) Esterę Auerbach, 10) Lejba Auerbach, 11) Jakóba Nelken, 12) Bank dla Handlu i Przemysłu w Warszawie, oddział w Chojnicach, 13) Cukrownię Józefów, 14) Piotrogrodzko- Ryski Bank Handlowy, Oddział w Kaliszu, 15) Stanisława Chlebicz, 16) Franciszkę Chlebicz, żonę Stanisława, 17) Wydział Handlowy Zjednoczonych Producentów Rolnych Tow. z ogr. odp. w Poznaniu.
Warunki licytacyjne dołączone zostały do odnośnych ksiąg hipotecznych i mogą być przejrzane w odpowiednich kancelarjąch hipotecznych, lub też w biurze Dyrekcji Głównej Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Warszawie.
Vadium licytacyjne winno być złożone w gotowiźnie lub w listach zastawnych Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, licząc po cenie oznaczonej przez Dyrekcję Główną — wraz z bieżącymi kuponami, oraz z upoważnieniem do sprzedaży rzeczonych listów zastawnych.
W razie niedojścia do skutku sprzedaży dla braku licytantów, druga i ostateczna sprzedaż od zniżonego szacunku odbędzie się bez dalszych nowych zawiadomień, w terminie, jaki Dyrekcja Główna oznaczy i w pismach publicznych raz jeden ogłosi.
W razie niedojścia do skutku drugiej sprzedaży z powodu braku licytantów, dobra te na zasadzie art. 234 Ustawy przechodzą na własność Towarzystwa.
Gdyby w dniu do licytacji wyznaczonym przypadło święto kościelne, lub gdyby w dniu tym czynności w sądzie były zawieszone, sprzedaż odbędzie się w dniu następnym w kancelarji tego samego notarjusza.
Goniec Sieradzki 1928 nr 125
— (s) Starostwo Sieradzkie poleciło wójtowi gminy Bogumiłów, przeprowadzenie głosowania ludności tejże gminy, którędy ma pójść szosa z Sieradza do Burzenina, czy przez wieś Stoczki, czy też przez wieś Chojnę. Zebranie było bardzo liczne, bo jak nigdy przybyło około 800 osób i kilkadziesiąt furmanek. Błonia około kancelarji przedstawiały jedno wielkie obozowisko. Najwięcej dopisały wsie: Chojne, Bobrowniki, Stoczki, Wiechucice i Monice. Nie brakło nawet starców, których przywieziono furmankami na miejsce głosowania.
Widać z tego jak wielką wagę przywiązują do tej szosy. Głosowanie odbyło się na Błoniach obok kancelarji. Z początku burzliwe, lecz po przemówieniu wójta, tejże gminy, który ogłosił cel zebrania, nastąpiło uspokojenie. Wójt wskazał miejsce gdzie mają się ustawić, ci co głosują za szosą przez Chojnę i ci za szoszą przez Stoczki. Ogromna większość bo 540 głosujących stanęło za szosą przez wieś Chojne. Strona przeciwna widząc tak wielką przewagę, chciała odłożyć zebranie, lecz wójt się nie zgodził, a głosujący za szosą przez Chojne, ustawili się rzędem po 10 osób by ułatwić obliczenie. Wielka szkoda, że nikt z panów ze Starostwa nie przybył na zebranie, by widział, ten długi szpaler głosujących w pełnym porządku, z którego piersi wyrywał się okrzyk chcemy szosy przez wieś Chojne. Po spisaniu protokółu wstąpiły podpisy. Głosujący.
Goniec Sieradzki 1928 nr 154
— (s) Przerażające fakty. W gminie Bogumiłów leżącej obok Sieradza, już od miesiąca lipca br. powtarzają się jakieś straszne fakty znamionujące, że na tym terenie szerzy się zło.
W miesiącu lipcu wieś Chojno była widownią zaciętej walki pomiędzy dwoma strażami ogniowymi.
Po kilku tygodniach we wsi Jeziory tejże gminy zabito gospodarza Józefa Płachtę.
Po kilku znowuż tygodniach w tej samej wsi poraniono ciężko sołtysa Stanisława Makówkę, który ledwo że nie wyzionął ducha w szpitalu.
Dnia 13 bm. w wsi Bogumiłów pobito znowuż sołtysa Marcina Szkudlarka, który walczy jeszcze ze śmiercią w szpitalu.
Wypadki te są dowodami zezwierzęcania, nieposzanowania prawa, pieniactwa i niskich instynktów.
Jak dowiadujemy się w tej gminie szerzy się alkoholizm i potajemny wyszynk. Podobno we wsi Bogumiłów, co trzeci dom to można nabyć wódkę, nie możemy także zauważyć dodatniego wpływu kościoła i szkoły.
Objawem naturalnym winno być, by duchowieństwo i nauczycielstwo wpływając na masy zachęcało ich do pracy dla przyszłości. Planowa i rozumna praca wydaje zawsze dobre owoce. Na terenie zaś tej gminy widzimy owoce ciemnoty i dzikich instynktów.
Na źle uprawionym zagonie rośnie przeważnie chwast.
Ziemia Sieradzka 1928 styczeń
Chłopy z Bogumiłowa.
W powstaniu styczniowem chłopy naogół przyjęli stanowisko, że tak powiem "niewyraźne". Otóż i w Bogumiłowie, wsi pod Sieradzem, były analogicznie stanowiska tego stanu. Nieuświadomienie, brak oświaty, idei, a głównie czynnik materjalny oderwał chłopstwo od walki, pomocy i bohaterstwa. Nic dziwnego, że niejeden z uczestników w powstaniu i gorycz i żal tając, w humor i koncept obracał wiele kwestyj,naigrawając się z chłopów, tą bronią do poczucia obywatelstwa mierząc.
Kilka krotochwil przytoczę.
Był urzędnik administracji rosyjskiej, co często na Bogumiłów wyjeżdżał w spornych kwestjach rolnych i przez wieś suto ugoszczony widział ich mile. Otóż chłop przywykł do tej "władzy" udawać się z każdą najmniejszą sprawą, bolączką, nieraz plotką. Raz przybywają do niego do Sieradz włościanie z "wielką sprawą" Wychodzi pan urzędnik z pokoju do sieni i pyta, czego z taką ugością. Otóż chłopy:" Słuchajem i słuchajem o tem polskiem powstaniu, niejeden ale rzadki tam i wypadnie, chcemy wiedzieć, czy pan naczelnik nam to radzi?" Drugi raz chłop, posprzeczawszy się z żoną o to, czy będzie miała chłopaka czy córkę, jako to w ciąży będącą szedł o rozstrzygnięcie też do pana naczelnika. Wiedząc o takiem "ideowem" stanowisku i wogóle orjentacji chłopa, jakiś dowcipniś w Bogumiłowie rozgłosił, że chłop nie przystanie do powstania, ten będzie musiał od Rosjan przynieść "zapiskę", że niezdatny do wojska. Chłopi nuże po zapiski. a Rosjanie widząc, że tak oporny do boju, nuże brać w rekruty, tak w dwa ognie wzięci, niemało przeszło do powstańców. Chłop z Bogumiłowa, jak wogóle sieradz-twardy, pracowity, zapamiętały, lubi pić. Na tem tle też było dużo żartów, poważnych w następstwa. Otóż emisarjusz. grając na tej nucie, gdy chłopy podpili do zamarcia. zaczął z nimi rżnąć w karty, gdy ograł, grał na stawiennictwo do oczu. Podobno kilku przepadło. Lecz notoryczny fakt, to był wówczas, gdy mało przywiązani do szlachty, swych panów, nie okazując żadnej prawie pomocy w wypadkach pościgu, narażali się na cwaniaka. Przychodzi z w czesną jesienią ranny, a chłopstwo ledwie go opatrując, nuże wypędzać do lasów. Ranny ani myśli. Przybywają Rosjanie, a zastawszy powstańca we wsi, nuże ciągnąć chłopów na spytki. Pytają się rannego: „Czy chłopi was wspomagali"?, a ten „Jakże toć oni stale mnie opatrują, a miłują tak wielce, że nie chcąc mnie opuścić, ze mną się iść wybierają"! Tedy ci Rosjanie nuże chłopów na środek wsi, co dziesiątego wiązać i na wory ładować. Gdy wszystkich załadowali i jadą, baby w bek i w rozmowę, że to fałszerstwo i zemsta za to i za to. Rosjanie nie wierząc, wiozą. Ujechali z jedenaście sążni, a chłopy, związaniem ściśnięci, źli i wstydząc się z nauczki, nuże na się zerkać, powrósła rozszerzać i na Moskali. Wogóle chłop ten niezły, tylko ża tak powtórzę w ciemię bity. Byli i sprytni. Raz pastucha, widząc że Rosjanie malutki oddział partyzantów tropią, w zagajnik bydło zapędził i tam ogonami krowy pozwiązywał, pędzić zaczął, że Moskale biorąc za kawalerję daleką, ostrożność zachowywali, a tamte, uszły. Był jeden silny parobczak, co dębine w garści złamać potrafił. On to, będąc na jagodach, a tropienie dostrzegłszy, kupę kamieni nanosząc, na sznurkach przez gałęzie przewiesił i grzmocić je o siebie począł, co grom artylerji mogło przedstawić i Moskali oddalić. Sławne ongi były, od kobiet zrobione, Bogumilskie wieprzowe kiełbasy. Niektóre litościwsze chłopki przychodząc w bory przywlekały je w takiej długości, że koniaby opasać mogły snadnie. Często też i proch w pęcherzach wyprutych z obozu do obozu przemycały.. Serca mocne, małe i płomienne. Były i miłosne sztuki. Jeden z powstańców, wielkiej urody, ciągnął za sobą w lasy, dziewczyn z dziesiątek, do oprzątku gotowe i przyodziewek a bieliznę szyjące. Gdy partja dalej ciągnęła, każda z dziewczyn mu pokryjomu "syrce" wyszyte ofiarowała. Miałci ten powstaniec kłopotu, gdzie to naszyć, mundur ozdabiając. Albo jedna co poszła ze swoim chłopakiem aż po Lublin i stamtąd rannego przywiozła, przed wrogi chowając, a do dom zawiózłszy, ukrywała lat kilka od śledztwa. On potem, wstawszy, wybrał się do miasta i złapan, w Sybir pognany był, ta za nim. Zwykła chłopka. Wieści o tych w powstaniu, nie wiele i ciężko gadają.
Ostatnia sztuka, trochę weselsza. Dwóch parobków, kłócących się zdawien o miedzę, poszli w powstanie. Wypadkiem byli w jednoj partji co to ten Ramoniu Trautut przewodził te psiekrwie krzywdy nic opuszczając, cięgiem zawodzą, aż to im sprzykrzywszy, nakazał z niemi szli. Raz byli dwaj na szpicy, a tamte, cichaczem bokiem wyrwawszy się, Moskala nalazłszy, inne skrępowanego na drogę rzucili. Tamte przyjadą i nuże się o Moskala kłócić, czyjej zdobyczy, a te słuchając ze śmiechem, wyłażą i piłę niosą do przerżnięcia. Parobki, złość zachowując, odjechali. Raptem nazajutrz, gdy byli w tyraljerze, kula jednego ugodziła, że padł. Tamten pretensje wnosił, że tamtego i zaraz w borowinie i na kilku Rosjan poszedł, a śmiertelnie w bok ugodzon, padł. Gdy je razem w grób kładły żołnierze, wielce się dziwowały, że te ręce i nogi mając sztywne, do dołu leźć nie chciały, kłócąc się po zgonie.
Zbigniew Starowicz.
— (o) Ciekawy kwiatek na niwie rekrutacyjnej. W drugiej połowie marca br. jeden z dworów z Niemiec przysłał imienny kontrakt, w którym byli wymienieni ludzie, którzy pracowali w poprzednim sezonie, z tzw. przodownikiem na czele, mieszk. kol. Okręglica gm. Bogumiłów J. Krupą.
Powyższy kontrakt gdy nadszedł do gminy Bogumiłów, wójt tejże g. Sobieraj osobiście wręczył Krupie aby w oznaczonym dniu zebrał wymienionych w kontrakcie ludzi i przybył do Sieradza dla załatwienia formalności.
Gdy nadszedł ów dzień i w miejscu oznaczonym zebrali się wszyscy, wójt nie chciał się zgodzić na ludzi wymienionych w kontrakcie, natomiast dawał innych.
Przodowy Krupa opierał się i z tego powodu formalności, w tym dniu, w Urzędzie emigracyjnym, nie zostały załatwione. Trzeba trafu, że przodowy Krupa miał ładny rower przywieziony z Niemiec, który przed wyjazdem chciał sprzedać.
Po pewnym czasie wójt znów złożył wizytę Krupie podobno w celu kupna roweru, za który Krupa zażądał 200 zł. Wójt miał oświadczyć, że rower może mu dać, a sumę tą ściągnąć z tych ludzi, którzy jadą z nim zagranicę.
Krupa na tą propozycję nie chciał się zgodzić, wtenczas wójt powiedział, że jeżeli nie dostanie roweru to robotnicy wymienieni w kontrakcie z nim nie pojadą.
Po takiem postawieniu sprawy Krupa wydał rower, który wójt natychmiast zabrał.
Całą tą rozmowę słyszało 3 ludzi ukrytych w sąsiedniej izdebce (nazwiska ich wymieniono w protokóle policyjnym)
W wyznaczonym dniu podczas rekrutacji w Urzędzie Emigracyjnym wójt, słowa nie dotrzymał umieszczając częściowo swoich ludzi. Gdy Krupa oponował na rekrutacji i nie chciał się na to zgodzić, to wójt oświadczył że jeżeli nie będzie spokojny to i sam Krupa nie pojedzie. Po wyjściu z rekrutacji Krupa zażądał od wójta zapłaty za rower w sumie 200 zł. wójt ani słyszeć o tern nie chciał, grożąc że wszystko zerwie, lecz na próbę poszkodowanego wójt dał Krupie 40 zł.
Poszkodowany Krupa złożył zameldowanie posterunkowi policji w Sieradzu w powyższej sprawie, wymieniając kilku świadków.
— (s) Nadesłane: Do Redakcji Gońca Sieradzkiego w Sieradzu.
Uprzejmie proszę Szanowną Redakcję o zamieszczenie w swym poczytnem piśmie następującej wzmianki:
W Nr. 83 Gońca z dnia 10 kwietnia br. w kronice z pow. Sieradzkiego w artykule „Ciekawy kwiatek na niwie rekrutacyjnej" że ja jako Wójt gminy Bogumiłów miałem otrzymać rower od niejakiego Krupy zato ażeby upatrzeni przez tegoż Krupę ludzie poszli do Niemiec na roboty.
Na ludzi tych zgodzić się nie mogłem gdyż to byli zamożni, a pierwszeństwo mają bezrobotni czyli nie mający żadnego utrzymania. Rower od Krupy kupiłem za który zapłaciłem gotówkę 50 zł po rekrutacji, gdyż go miał na sprzedaż. Gotówkę zapłaciłem wobec świadków.
Wójt gminy Bogumiłów — Sobieraj.
— (s) Pożar od pioruna. Dnia 29 maja br. o godz. 8 m. 15 od pioruna zapalił się dom mieszkalny gospodarza wsi i gm. Bogumiłów Stanisława Chaładaja.
Dzięki natychmiastowemu ratunkowi ogień nie rozszerzył i spłonął tylko dom mieszkalny.
Do ognia przybyła o godz. 8,45 straż pożarna, z Monic równocześnie z współpracownikiem naszej redakcji z Sieradza.
Wobec nie przybycia policji, porządku przy ogniu nie miał kto utrzymać.
— (s) Czy już bezradni jesteśmy. W tych dniach myśliwi polujący na terenie gminy Bogumiłów zebrali przeszło 40 sideł założonych na kuropatwy, w których znaleźli myśliwi złapanych 6 kuropatw, 4 złapane za szyje podusiły się, natomiast 2 pochwycone za nogi — były żywe.
Nic dziwnego, że sidlarze zachęceni powodzeniem zeszłej zimy już obecnie rozpoczęli swój proceder.
Byłoby pożądanem ażeby policyjna komenda powiatowa wydała odpowiednie zarządzenie podwładnym, by ci zwrócili baczniejszą uwagę na sidlarzy, którzy dzięki słabemu nadzorowi ze strony władz w czasie zeszłej srogiej zimy rozzuchwalili się.
Donoszą nam również, że w gm. Barczew kłusownicy po kilku razem polują po polach wśród białego dnia, niszcząc zwierzynę.
Czyżbyśmy naprawdę już byli bezsilni i niemogli zaradzić złemu?
Z gminy Bogumiłów.
(s) Zapowiedziane wybory na wójta gm. Bogumiłów w dniu 13 bm. nie odbyły się ze względu na małą ilość zebranych.
Następne wybory wyznaczone zostały na dzień 20 bm.
Antoniemu Sowińskiemu, liczącemu lat 40, gospodarzowi wsi Bogumiłów pod Sieradzem od pewnego czasu naprzykrzyło się pożycie ze swą żoną Józefą. Począł on smalić cholewki do sąsiadki, siostry żony dwudziestoletniej Władysławy Wielowskiej, która mu się też odwzajemniała, W częstszem widywaniu przeszkadzała mu żona i na tem tle często dochodziło do kłótni i awantur. Sowiński począł zaniedbywać gospodarstwo, wracał do domu pijany, porobił moc długów, a gdy nadszedł termin płatności, dopuszczał weksle do protestu. Gospodarstwo zamieniło się w ruinę. Sowiński postanowił uciec ze swą ukochaną.
W międzyczasie dowiedział się, że za kilka dni w Sieradzu obywać się będzie rekrutacja na roboty do Francji, wystarał się o fotografję swoją i swej ukochanej, udał się do urzędu gminnego Bogumiłów celem nabycia dowodów osobistych. Ponieważ w urzędzie gminnym nie znał nikt jego żony, przeto dowody osobiste wydano mu na rękę. Również gdy przybył na komisję przyjęto go wraz z przybraną żoną. Nastąpił wyjazd, żona gdy się dowiedziała, co się święci, przybiegła na posterunek do Sieradza i zameldowała o ucieczce męża. Policja natychmiast poczyniła telefoniczne poszukiwania i koniec końcem zatrzymano uciekinierów w Mysłowicach, zawrócono z drogi i przytransportowano na posterunek do Sieradza. Po spisaniu protokułu wypuszczono ich na wolność.
Śmierć pod murami.
Antoni Sowiński we wsi Bogumiłów k. Sieradza podczas podkopywania fundamentu pod murowaną ścianą starego, pustego domu przywalony został stosem cegieł. Sowiński doznał złamania nóg, kości kręgosłupowej i szeregu obrażeń wewnętrznych. Odwieziony do szpitala św. Józefa w Sieradzu, po kilku godzinach zmarł.
W powstaniu styczniowem chłopy naogół przyjęli stanowisko, że tak powiem "niewyraźne". Otóż i w Bogumiłowie, wsi pod Sieradzem, były analogicznie stanowiska tego stanu. Nieuświadomienie, brak oświaty, idei, a głównie czynnik materjalny oderwał chłopstwo od walki, pomocy i bohaterstwa. Nic dziwnego, że niejeden z uczestników w powstaniu i gorycz i żal tając, w humor i koncept obracał wiele kwestyj,naigrawając się z chłopów, tą bronią do poczucia obywatelstwa mierząc.
Kilka krotochwil przytoczę.
Był urzędnik administracji rosyjskiej, co często na Bogumiłów wyjeżdżał w spornych kwestjach rolnych i przez wieś suto ugoszczony widział ich mile. Otóż chłop przywykł do tej "władzy" udawać się z każdą najmniejszą sprawą, bolączką, nieraz plotką. Raz przybywają do niego do Sieradz włościanie z "wielką sprawą" Wychodzi pan urzędnik z pokoju do sieni i pyta, czego z taką ugością. Otóż chłopy:" Słuchajem i słuchajem o tem polskiem powstaniu, niejeden ale rzadki tam i wypadnie, chcemy wiedzieć, czy pan naczelnik nam to radzi?" Drugi raz chłop, posprzeczawszy się z żoną o to, czy będzie miała chłopaka czy córkę, jako to w ciąży będącą szedł o rozstrzygnięcie też do pana naczelnika. Wiedząc o takiem "ideowem" stanowisku i wogóle orjentacji chłopa, jakiś dowcipniś w Bogumiłowie rozgłosił, że chłop nie przystanie do powstania, ten będzie musiał od Rosjan przynieść "zapiskę", że niezdatny do wojska. Chłopi nuże po zapiski. a Rosjanie widząc, że tak oporny do boju, nuże brać w rekruty, tak w dwa ognie wzięci, niemało przeszło do powstańców. Chłop z Bogumiłowa, jak wogóle sieradz-twardy, pracowity, zapamiętały, lubi pić. Na tem tle też było dużo żartów, poważnych w następstwa. Otóż emisarjusz. grając na tej nucie, gdy chłopy podpili do zamarcia. zaczął z nimi rżnąć w karty, gdy ograł, grał na stawiennictwo do oczu. Podobno kilku przepadło. Lecz notoryczny fakt, to był wówczas, gdy mało przywiązani do szlachty, swych panów, nie okazując żadnej prawie pomocy w wypadkach pościgu, narażali się na cwaniaka. Przychodzi z w czesną jesienią ranny, a chłopstwo ledwie go opatrując, nuże wypędzać do lasów. Ranny ani myśli. Przybywają Rosjanie, a zastawszy powstańca we wsi, nuże ciągnąć chłopów na spytki. Pytają się rannego: „Czy chłopi was wspomagali"?, a ten „Jakże toć oni stale mnie opatrują, a miłują tak wielce, że nie chcąc mnie opuścić, ze mną się iść wybierają"! Tedy ci Rosjanie nuże chłopów na środek wsi, co dziesiątego wiązać i na wory ładować. Gdy wszystkich załadowali i jadą, baby w bek i w rozmowę, że to fałszerstwo i zemsta za to i za to. Rosjanie nie wierząc, wiozą. Ujechali z jedenaście sążni, a chłopy, związaniem ściśnięci, źli i wstydząc się z nauczki, nuże na się zerkać, powrósła rozszerzać i na Moskali. Wogóle chłop ten niezły, tylko ża tak powtórzę w ciemię bity. Byli i sprytni. Raz pastucha, widząc że Rosjanie malutki oddział partyzantów tropią, w zagajnik bydło zapędził i tam ogonami krowy pozwiązywał, pędzić zaczął, że Moskale biorąc za kawalerję daleką, ostrożność zachowywali, a tamte, uszły. Był jeden silny parobczak, co dębine w garści złamać potrafił. On to, będąc na jagodach, a tropienie dostrzegłszy, kupę kamieni nanosząc, na sznurkach przez gałęzie przewiesił i grzmocić je o siebie począł, co grom artylerji mogło przedstawić i Moskali oddalić. Sławne ongi były, od kobiet zrobione, Bogumilskie wieprzowe kiełbasy. Niektóre litościwsze chłopki przychodząc w bory przywlekały je w takiej długości, że koniaby opasać mogły snadnie. Często też i proch w pęcherzach wyprutych z obozu do obozu przemycały.. Serca mocne, małe i płomienne. Były i miłosne sztuki. Jeden z powstańców, wielkiej urody, ciągnął za sobą w lasy, dziewczyn z dziesiątek, do oprzątku gotowe i przyodziewek a bieliznę szyjące. Gdy partja dalej ciągnęła, każda z dziewczyn mu pokryjomu "syrce" wyszyte ofiarowała. Miałci ten powstaniec kłopotu, gdzie to naszyć, mundur ozdabiając. Albo jedna co poszła ze swoim chłopakiem aż po Lublin i stamtąd rannego przywiozła, przed wrogi chowając, a do dom zawiózłszy, ukrywała lat kilka od śledztwa. On potem, wstawszy, wybrał się do miasta i złapan, w Sybir pognany był, ta za nim. Zwykła chłopka. Wieści o tych w powstaniu, nie wiele i ciężko gadają.
Ostatnia sztuka, trochę weselsza. Dwóch parobków, kłócących się zdawien o miedzę, poszli w powstanie. Wypadkiem byli w jednoj partji co to ten Ramoniu Trautut przewodził te psiekrwie krzywdy nic opuszczając, cięgiem zawodzą, aż to im sprzykrzywszy, nakazał z niemi szli. Raz byli dwaj na szpicy, a tamte, cichaczem bokiem wyrwawszy się, Moskala nalazłszy, inne skrępowanego na drogę rzucili. Tamte przyjadą i nuże się o Moskala kłócić, czyjej zdobyczy, a te słuchając ze śmiechem, wyłażą i piłę niosą do przerżnięcia. Parobki, złość zachowując, odjechali. Raptem nazajutrz, gdy byli w tyraljerze, kula jednego ugodziła, że padł. Tamten pretensje wnosił, że tamtego i zaraz w borowinie i na kilku Rosjan poszedł, a śmiertelnie w bok ugodzon, padł. Gdy je razem w grób kładły żołnierze, wielce się dziwowały, że te ręce i nogi mając sztywne, do dołu leźć nie chciały, kłócąc się po zgonie.
Zbigniew Starowicz.
Goniec Sieradzki 1929 nr 83
— (o) Ciekawy kwiatek na niwie rekrutacyjnej. W drugiej połowie marca br. jeden z dworów z Niemiec przysłał imienny kontrakt, w którym byli wymienieni ludzie, którzy pracowali w poprzednim sezonie, z tzw. przodownikiem na czele, mieszk. kol. Okręglica gm. Bogumiłów J. Krupą.
Powyższy kontrakt gdy nadszedł do gminy Bogumiłów, wójt tejże g. Sobieraj osobiście wręczył Krupie aby w oznaczonym dniu zebrał wymienionych w kontrakcie ludzi i przybył do Sieradza dla załatwienia formalności.
Gdy nadszedł ów dzień i w miejscu oznaczonym zebrali się wszyscy, wójt nie chciał się zgodzić na ludzi wymienionych w kontrakcie, natomiast dawał innych.
Przodowy Krupa opierał się i z tego powodu formalności, w tym dniu, w Urzędzie emigracyjnym, nie zostały załatwione. Trzeba trafu, że przodowy Krupa miał ładny rower przywieziony z Niemiec, który przed wyjazdem chciał sprzedać.
Po pewnym czasie wójt znów złożył wizytę Krupie podobno w celu kupna roweru, za który Krupa zażądał 200 zł. Wójt miał oświadczyć, że rower może mu dać, a sumę tą ściągnąć z tych ludzi, którzy jadą z nim zagranicę.
Krupa na tą propozycję nie chciał się zgodzić, wtenczas wójt powiedział, że jeżeli nie dostanie roweru to robotnicy wymienieni w kontrakcie z nim nie pojadą.
Po takiem postawieniu sprawy Krupa wydał rower, który wójt natychmiast zabrał.
Całą tą rozmowę słyszało 3 ludzi ukrytych w sąsiedniej izdebce (nazwiska ich wymieniono w protokóle policyjnym)
W wyznaczonym dniu podczas rekrutacji w Urzędzie Emigracyjnym wójt, słowa nie dotrzymał umieszczając częściowo swoich ludzi. Gdy Krupa oponował na rekrutacji i nie chciał się na to zgodzić, to wójt oświadczył że jeżeli nie będzie spokojny to i sam Krupa nie pojedzie. Po wyjściu z rekrutacji Krupa zażądał od wójta zapłaty za rower w sumie 200 zł. wójt ani słyszeć o tern nie chciał, grożąc że wszystko zerwie, lecz na próbę poszkodowanego wójt dał Krupie 40 zł.
Poszkodowany Krupa złożył zameldowanie posterunkowi policji w Sieradzu w powyższej sprawie, wymieniając kilku świadków.
Goniec Sieradzki 1929 nr 101
— (s) Nadesłane: Do Redakcji Gońca Sieradzkiego w Sieradzu.
Uprzejmie proszę Szanowną Redakcję o zamieszczenie w swym poczytnem piśmie następującej wzmianki:
W Nr. 83 Gońca z dnia 10 kwietnia br. w kronice z pow. Sieradzkiego w artykule „Ciekawy kwiatek na niwie rekrutacyjnej" że ja jako Wójt gminy Bogumiłów miałem otrzymać rower od niejakiego Krupy zato ażeby upatrzeni przez tegoż Krupę ludzie poszli do Niemiec na roboty.
Na ludzi tych zgodzić się nie mogłem gdyż to byli zamożni, a pierwszeństwo mają bezrobotni czyli nie mający żadnego utrzymania. Rower od Krupy kupiłem za który zapłaciłem gotówkę 50 zł po rekrutacji, gdyż go miał na sprzedaż. Gotówkę zapłaciłem wobec świadków.
Wójt gminy Bogumiłów — Sobieraj.
Goniec Sieradzki 1929 nr 124
— (s) Pożar od pioruna. Dnia 29 maja br. o godz. 8 m. 15 od pioruna zapalił się dom mieszkalny gospodarza wsi i gm. Bogumiłów Stanisława Chaładaja.
Dzięki natychmiastowemu ratunkowi ogień nie rozszerzył i spłonął tylko dom mieszkalny.
Do ognia przybyła o godz. 8,45 straż pożarna, z Monic równocześnie z współpracownikiem naszej redakcji z Sieradza.
Wobec nie przybycia policji, porządku przy ogniu nie miał kto utrzymać.
Goniec Sieradzki 1929 nr 256
— (s) Czy już bezradni jesteśmy. W tych dniach myśliwi polujący na terenie gminy Bogumiłów zebrali przeszło 40 sideł założonych na kuropatwy, w których znaleźli myśliwi złapanych 6 kuropatw, 4 złapane za szyje podusiły się, natomiast 2 pochwycone za nogi — były żywe.
Nic dziwnego, że sidlarze zachęceni powodzeniem zeszłej zimy już obecnie rozpoczęli swój proceder.
Byłoby pożądanem ażeby policyjna komenda powiatowa wydała odpowiednie zarządzenie podwładnym, by ci zwrócili baczniejszą uwagę na sidlarzy, którzy dzięki słabemu nadzorowi ze strony władz w czasie zeszłej srogiej zimy rozzuchwalili się.
Donoszą nam również, że w gm. Barczew kłusownicy po kilku razem polują po polach wśród białego dnia, niszcząc zwierzynę.
Czyżbyśmy naprawdę już byli bezsilni i niemogli zaradzić złemu?
Zorza 1930 nr 25
Wielka burza.
Wielka burza z gradem i piorunami
przeszła nad Sieradzem i jego okolicą. Dnia 2 czerwca od strony
Błaszek nadciągnęły chmury, z których lał strumieniem deszcz i
grad. W wielu miejscowościach, jak Bartochów, Kamionacz, Miedźno,
Czartki grad wybił zboże, kartofle zaś pościnał i zmieszał z
ziemią. Grad był grubości 10 do 12 ctm. W Kamionkaczu piorun
uderzył w dom Bielnarka, cała posesja spaliła się doszczętnie.
We wsi Mąka od pioruna zapalił się dom letniskowy Tylińskiego,
pożar ten jednak wczas ugaszono. Piorun uderzył w kasztan stojący
przy plebanji w Męce Księżej, zabijając przechodzącą krowę. W
tejże wsi piorun uderzył w dom Waw. Świniarskiego, w którym
znajdowała się tylko jego żona. Wpadający piorun powywracał
meble i sprzęty domowe, nie wzniecając pożaru i nie czyniąc
krzywdy Świniarskiej. Również częściowo padał grad zmieszany ze
śniegiem w części gmin Brzeźno i Barczew, w gminie zaś Bogumiłów
spadła ogromna ulewa.
Goniec Sieradzki 1930 nr 164
Z gminy Bogumiłów.
(s) Zapowiedziane wybory na wójta gm. Bogumiłów w dniu 13 bm. nie odbyły się ze względu na małą ilość zebranych.
Następne wybory wyznaczone zostały na dzień 20 bm.
Ziemia Sieradzka 1930 lipiec
Wynik wyborów w Bogumiłowie
Na zebraniu gminnem w Bogumiłowie w niedzielę, dn. 20 b. m. większością głosów został wybrany na wójta gospodarz z kol. Borzewiska Misiak, a na podwójta gosp. z Sokołowa Trojan.
Jak ogólnie opinjują są to ludzie gospodarni i nie nagannego prowadzenia, toć też gminiacy mają nadzieję, że i sprawy gminne poprowadzą dobrze.
Jak ogólnie opinjują są to ludzie gospodarni i nie nagannego prowadzenia, toć też gminiacy mają nadzieję, że i sprawy gminne poprowadzą dobrze.
Obwieszczenia Publiczne 1931 nr 1a
Wpisy do rejestru handlowego.
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu, wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
dnia 31 października 1930 roku
11836. „Kazimiera
Mielczarek", sklep kolonjalno-spożywczy w Bogumiłowie, pow.
sieradzkiego. Właśc. Kazimiera Mielczarek, zamieszkała w
Bogumiłowie.
Echo
Sieradzkie
1931 marzec
Matki i zarybek karpia do sprzedania w folw. Bogumiłów pod Sieradzem. Zgłoszenia w Sieradzu. Jan Kotliński, Kolegiacka 4, telef. 31 (nieczytelne)
____________________________________
Zbrodniczy występek.
We wsi Bogumiłów pod Sieradzem w domu jednego z gospodarzy urządzono zabawę. Późnym wieczorem gdy wszyscy ochoczo bawili się Antoni Ławiński, gospodarz tejże wsi żonaty liczący około 45 lat począł się zalecać do stojącej w sieni, przystojnej, młodej mężatki Leśniakowej. W pewnej chwili chwycił ją, lecz Leśniakowa wyrwała się. Łowiński widząc, że sam nie da rady wziął sobie do pomocy trzech parobków, z których jeden w czasie tańca L. wyprowadzał do sieni, gdzie natychmiast zamknięto drzwi. Czterech zwyrodnialców zakneblowało kobiecie usta i wyniosło do stodoły, gdzie cała czwórka zniewoliła nieszczęśliwą wieśniaczkę. Sponiewierana przez zbirów kobieta z trudem dowlekła się do pobliskiej chaty.
Zbrodniczy postępek rozszedł się nie tylko po wsi, lecz po całej okolicy. Mimo to zbroniarze znajdują się na wolności, bowiem zgwałconej kobiecie zagrożono śmiercią, na wypadek powiadomienia policji. Bezczelność zbirów doszła nawet do tego, iż nieszczęśliwej mężatce zaofiarowano 300 zł. za milczenie.
Echo
Sieradzkie
1931 czerwiec
NIEUDANA ESKAPADA KMIOTKA. Cenny meldunek żonyAntoniemu Sowińskiemu, liczącemu lat 40, gospodarzowi wsi Bogumiłów pod Sieradzem od pewnego czasu naprzykrzyło się pożycie ze swą żoną Józefą. Począł on smalić cholewki do sąsiadki, siostry żony dwudziestoletniej Władysławy Wielowskiej, która mu się też odwzajemniała, W częstszem widywaniu przeszkadzała mu żona i na tem tle często dochodziło do kłótni i awantur. Sowiński począł zaniedbywać gospodarstwo, wracał do domu pijany, porobił moc długów, a gdy nadszedł termin płatności, dopuszczał weksle do protestu. Gospodarstwo zamieniło się w ruinę. Sowiński postanowił uciec ze swą ukochaną.
W międzyczasie dowiedział się, że za kilka dni w Sieradzu obywać się będzie rekrutacja na roboty do Francji, wystarał się o fotografję swoją i swej ukochanej, udał się do urzędu gminnego Bogumiłów celem nabycia dowodów osobistych. Ponieważ w urzędzie gminnym nie znał nikt jego żony, przeto dowody osobiste wydano mu na rękę. Również gdy przybył na komisję przyjęto go wraz z przybraną żoną. Nastąpił wyjazd, żona gdy się dowiedziała, co się święci, przybiegła na posterunek do Sieradza i zameldowała o ucieczce męża. Policja natychmiast poczyniła telefoniczne poszukiwania i koniec końcem zatrzymano uciekinierów w Mysłowicach, zawrócono z drogi i przytransportowano na posterunek do Sieradza. Po spisaniu protokułu wypuszczono ich na wolność.
_________________________________________________
SYN NIE POZWOLIŁ OJCU STRZELIĆ DO MATKI.
W nocy z 18 na 19 b. m. w kol. Bogumiłów pod Sieradzem w zagrodzie Marcina Szkudlarka rozegrała się straszna tragedja. W dnia 17 b. m. Szkudlarek sprzedał w Burzeninie na jarmarku konia. Za otrzymane pieniądze począł pić do tego stopnia, że do domu wrócił następnego dnia wieczorem.
Po krótkiej kłótni z żoną wieśniak wydobył browning i usiłował zastrzelić żonę. Przeszkodził mu w tem 17-letni syn, chwytając ojca z tyłu za ręce. Podczas szamotania Szkudlarek skierował broń ku siebie i po dwóch strzałach padł
trupem na miejscu. Samobójca ostatnio zajmował się kradzieżą, za którą był już karany.
Z Otchłani Wieków 1932 nr 4-5
Prace wykopaliskowe w Sieradzkiem. Z
ramienia Muzeum Archeologicznego P. A. U. w Krakowie przeprowadził
badania archeologiczne J. Fitzke w Sieradzkiem. W badaniach tych
współpracował p. Weinert, kierownik szkoły w Stanisławowie.
Wynikiem prac wykopaliskowych było odkrycie cmentarzysk kultury
łużyckiej w następujących miejscowościach: Bogumiłów-Kolonja,
(...)
Echo Sieradzkie 1932 2 sierpień
Miłek Józef z
Bogumiłowa spadł przy układaniu w stodole zboża na luśnie* od
wozu tak nieszczęśliwie, że rozdarł sobie na szyi skórę i
uszkodził krtań.
Przewieziono go do
szpitala w Sieradzu.
*nieczytelne, przypis
autora bloga
Echo Sieradzkie 1932 23 październik
Stanisława Wdowiak
z Bogumiłowa gasząc kądziel zapaloną przez jej 4-letniego brata,
poparzyła się tak dotkliwie, że musiano ją odwieźć do szpitala
sejmikowego w Sieradzu.
Echo Sieradzkie 1932 26 listopad
POJEDYNEK STRZELECKI
Przyjmując wyzwanie pana
Ejchblata zastępcy Starosty z Sieradza, składam na orkiestrę dętą
Strzelca w Sieradzu złotych 10.
Jednocześnie
wyzywam na pojedynek strzelecki kolegów: Józefa Kaczmarkiewicza,
sekretarza gminy Wojsławice, Stefana
Godzińskiego sekr. gm. Bartochów, Stefana Wilczyńskiego sekr. gm.
Bogumiłów, Stefana Nowaka sekr. gm. Męka, Mieczysława Górskiego
sekr. gm. Szadek, Kazimierza Matykiewicza
sekr. gm. Krokocice, Franciszka Nowaka sekr. gm.
Brzeźno, Juljana Opałę sekr. gm.
Klonowa, Bolesława
Kowalskiego sekr. gm. Zd
Wola, Franciszka Górskiego sekr. gm. Majaczewice,
Franciszka Wrońskiego sekr. gm. Godyniec,
Stefana Śmiejaka sekr. gm. Barczew, Franciszka Kurka sekr. gm.
Gruszczyce, Władysława Flaszczyńskiego sekr. gm. Zadzim. p. Leona
Niklasińskiego burmistrza m. Złoczewa, Franciszka Gąsiora
sekretarza Magistratu w Złoczewie.
Józef Pustelnik.
sekr. gm. Złoczew.
Echo Sieradzkie 1932 30 listopad
Antoni Sowiński
gospodarz zamieszkały we wsi Bogumiłów poważnie zadłużył swoje
gospodarstwo. Wierzyciele często
"odwiedzali" go z komornikiem. Sprzykrzyło
mu się to wszystko.
Chcąc sobie poprawić byt wystarał się
o zezwolenie dla siebie i dla żony na
wyjazd na roboty
do Francji. Namówił też do wyjazdu po wiele młodszą siostrę
[...] Wielowską, do której od dłuższego czasu zalecał się.
Sowiński za[brał] fotografie Wielawskiej
i wyłudził od niej 200 zł. na koszta otrzymania
dokumentu wyjazdu. Wie[...]
udał się następnie do urzędu cywilnego i tam do dowodu żony
[...] fotografie jej siostry. Wójt
gminy Antoni Misiak zgodził się
na sfałszowanie w ten sposób dowodu.
Sprawę zakończono przy kieliszku. Po załatwieniu formalności
Sowiński ze swą ukochaną udał się w podróż do Francji.
Dowiedziała
się o
tem żona i zaalarmowała policje. Uciekinierów zatrzymano na
granicy. Na ławie
Sądu Okręgowego w Sieradzu jako oskarżeni zasiedli wójt gminy
Bogumiłów Antoni Mi[...] i Antoni Sowiński. Pierwszego bronił
adwokat Jaźwiński, drugiego
adw. Wieczorkiewicz.
Echo Sieradzkie 1932 13 grudzień
POSZUKIWANIA
ARCHEOLOGICZNE W POWIECIE SIERADZKIM.
W roku bieżącym
prowadziłem z ramienia Muzeum Archeologicznego Polskiej Akademji
Umiejętności w Krakowie na obszarze powiatu sieradzkiego badania
archeologiczne. Poszukiwania moje posiadały
charakter wywiadowczy. Przejeżdżając
wzdłuż i wszerz cały powiat, zbierałem wszelkie
wiadomości, tyczące
się
całości występowania stanowisk
przedhistorycznych na
terenie omawianego powiatu. W kilku miejscowościach najwięcej
zagrożonych np. w
Świerkach, Łagiewnikach, Niechmiorowie, Dąbrowie Wielkiej, Nowej
Wsi, Bogumiłowie, Godymcach i
Małej Wsi, prowadziłem kilkudniowe badania, wszędzie natknąłem
się
na cmentarzyska, należące do kultury
łużyckiej -1500-500 przed Chrystusem. Z
kilkunastu innych miejscowości
otrzymałem dla Muzeum wiele cennych przedmiotów już dawniej
wydobytych. I tak od pp: St. Zacha, Czapskiego z Dzierlina, Edm.
Cicheckiego ze Świerków, Br. Paszewskiego z Biskupic,
Nierychlewskiego z Żelisławia, Młynarskiego z Warty,
Polowego z Klonowej, Szenroka z Marianowa i
od wielu innych. W
Marianowie nadto kolonista niemiecki Zeipol ofiarował nam znalezioną
przed laty monetkę rzymską z pierwszego wieku po Chrystusie.
Poszukiwania moje w
sieradzkiem trwały 6 tygodni. Przez cały ten czas korzystałem z
gościnności p. Rudolfa Weinerta, kierownika szkoły w
Stanisławowie. W czasie moich poszukiwań spotkałem się
wszędzie z małemi tylko
wyjątkami,
z wielką uprzejmością i daleko idącą pomocą, za którą na tym
miejscu gorące składam podziękowanie, w pierwszym zaś rzędzie
staroście inżynierowi
Boryssowiczowi i pp. Gutowskiemu,
Czapskiemu i Rembowskiemu, oraz całemu nauczycielstwu.
Podkreślić na
zakończenie muszę, żywe zainteresowanie się
ludności pamiątkami naszej przeszłości.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1933 nr 21
ROZPORZĄDZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dn. 19 październ. 1933 r. L. SA. II. 12/14/33
o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu sieradzkiego na gromady.
Po wysłuchaniu opinji rad gminnych i wydziału powiatowego, zgodnie z uchwałą Wydziału Wojewódzkiego z dnia 18 października 1933 r. na podstawie art. 107 ustawy z dnia 23. III. 1933 r. o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) postanawiam co następuje:
§ 1.
2. Bogumiłów, obejmującą: osadę Babina-Łąka, wieś Bogumiłów, kolonję Bogumiłów, folwark Bogumiłów, kolonję Rudnik- Łąka.
§ 2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Sieradzkiemu.
§ 3.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
Wojewoda:
wz. (—) A. Potocki
Wicewojewoda
Orędownik 1935 nr. 125
Śmierć pod murami.
Antoni Sowiński we wsi Bogumiłów k. Sieradza podczas podkopywania fundamentu pod murowaną ścianą starego, pustego domu przywalony został stosem cegieł. Sowiński doznał złamania nóg, kości kręgosłupowej i szeregu obrażeń wewnętrznych. Odwieziony do szpitala św. Józefa w Sieradzu, po kilku godzinach zmarł.
Echo Łódzkie 1938 styczeń
Przymusowe lądowanie samolotu L0PP
PILOT I APARAT NIE ODNIEŚLI SZKODY
SIERADZ. 24,1_Na polach maj. Bogumiłów osiadł samolot LOPP Białystok, który lecąc do Poznania wskutek zbłądzenia zmuszony był lądować. Mimo, iż lądowanie nastąpiło na rozmokłej ziemi samolot nie jest uszkodzony, również i pilot wyszedł bez szwanku. Po pewnym czasie samolot przyczepiony do samochodu został sprowadzony na łęg pod Sieradz i tam z odpowiedniego terenu wystartował do lotu w kierunku Poznania.
Orędownik 1938 nr. 76
Nowy wójt. W dniu 26 ub. m. na stanowisko wójta gminy Bogumiłów wybrany został p. Franciszek Trojan ze wsi Sokołowo. Nowoobrany wójt cieszy się dużą popularnością, brał udział w wojnie bolszewickiej i odznaczony jest krzyżem Virtuti Militari oraz Krzyżem Walecznych.
Echo Łódzkie 1938 październik
Epidemia duru brzusznego
szerzy się w sieradzkim.
SIERADZ, 15. 10. — We wsi Bogumiłów pod Sieradzem wybuchła w sposób gwałtowny epidemia duru brzusznego. Zachorowało kilkadziesiąt osób, które przewieziono do szpitala w Sieradzu. Po paru dniach dur rozpowszechnił się również we wsi Chojne. I stąd kilkanaście osób przewieziono na oddział chorób zakaźnych do szpitala sieradzkiego. Jak stwierdzono epidemia przerzuciła się również na Sieradz, gdzie zanotowano w ciągu ostatnich paru dni kilka wypadków zachorowań.Władze sanitarne bardzo energicznie walczą z epidemią. Mieszkania chorych zarówno w Sieradzu jak i we wsiach Bogumiłów i Chojnę zdezynfekowano. Izolowano również rodziny chorych. Nie mniej jednak oddział chorób zakaźnych w Sieradzu jest przepełniony. Przyjmowanie dalszych chorych jest w chwili obecnej prawie niemożliwe.
Narady aktywistów
w sprawie lipcowego plenum KC PPR
W niedzielę, 25 lipca br. odbyło się w 7-iu gminach powiatu sieradzkiego zebranie aktywów Gminnych Komitetów Polskiej Partii Robotniczej. Udział w tych zebraniach brało m. inn. 12-tu absolwentów Centralnej Szkoły PPR. Referaty sprawozdawcze z uchwał Lipcowego Plenum wygłosili: w gminie Barczew — tow. Goliński Piotr, w Brzeźniu — tow. Izydorczyk, w Godnicach — tow. Zmaczyński, w Klonowej —tow. Czyborowski, w Wojsławicach — tow. Sznurowski, w Bogumiłowie — tow. Napieracz, w Szatku — 1-szy sekretarz Powiatowego Komitetu Jędrzejczak.
Na zebraniach powzięto rezolucje, w których wyrażano solidarność z uchwałami plenum KC i potępiono zamach na sekretarza Włoskiej Partii Komunistycznej tow. Togliattiego.
(Zch)
11 bloków nasiennych
w Sieradzkim
W ramach akcji siewnej jesienią bieżącego roku zorganizowano w powiecie sieradzkim 11 bloków nasiennych zbóż ozimych.
Bloki nasienne zorganizowane zostały w gminach Brąszewice, Bogumiłów, Bartochów, Charłupia Mała i Męka. Łączna powierzchnia bloków nasiennych wynosi 156 ha. Na zasiew użyto ziarno gatunku petkus i zelandzkie, oraz pszenicy Markowicka i Kujawianka.
Samopomocowcy radzą
Chłopi z sieradzkiego i łódzkiego wybierają nowe władze powiatowe ZSCh
Ze wszystkich krańców powiatu sieradzkiego zjechały tłumnie rzesze delegatów-chłopów samopomocowców na zjazd powiatowy i na wybory do władz ZSCh.
Sala teatru w Sieradzu jest pełna. Nic dziwnego, zebrało się 250 osób delegatów i gości.
Z ramienia Wojewódzkiego Zarządu ZSCh przemówił ob. Marian Potapczuk. Na wstępie mówca zobrazował nasze osiągnięcia w okresie ostatnich trzech lat. — „Zlikwidowaliśmy prawie wszystkie odłogi w skali krajowej. W naszym województwie jeszcze w ubiegłym roku cała ziemia została obrobiona. A przecież na początku po wypędzeniu okupanta ponad 40 procent ziemi ornej leżało u nas odłogiem. Zwiększa się również ilość maszyn, wzrasta ilość ośrodków maszynowych, postępuje naprzód odbudowa szkół i t. d.".
Z kolei prelegent omówił zagadnienie spółdzielczości produkcyjnej — „Bogacze i spekulanci sieją plotki jakobyśmy zamierzali siłą wciągać chłopów do spółdzielni. Jest to wierutne kłamstwo. Nie mamy zamiaru wciągać nikogo siłą do spółdzielni produkcyjnej i nigdy tego robić nie będziemy. Zresztą w najbliższych kilku latach mały zaledwie odsetek gospodarstw będzie mógł przejść na gospodarkę uspółdzielczoną. Nie posiadamy bowiem narazie koniecznej ilości maszyn, a bez nich spółdzielczość produkcyjna nie ma sensu. Sądzimy, że chłopi mało- i średniorolni będą się ubiegać, by jak najszybciej przejść do nowej formy gospodarowania, gdyż oznacza ona dla nich poprawę bytu i wyższy poziom gospodarowania“.
Po referacie wywiązała się dyskusja, podczas której chłopi wyrażali swe zadowolenie, że wreszcie miarodajnie wyjaśniono im jak to ma wyglądać w tych spółdzielniach i jak oświadczyli, będziemy mogli przeciwstawiać się plotkom rozsiewanym przez bogaczy.
Między innymi zabrała głos ob. Mikołajewska, która omawiała zagadnienia żłobków i przedszkoli. „Reakcja wie, że chłop jest na ogół mało skłonny do przeprowadzania zmian w sposobie swego życia i dlatego stara się wstrzymać go i nie dopuścić do żadnych zmian, które by polepszyły jego byt.
Ot dla przykładu — mówi ob. Mikołajewska, która jest działaczką kół gospodyń — straszono nas, że w żłobkach (dziecińcach) i przedszkolach to nam wychowają dzieci na diabłów z rogami. I cóż się okazało. Żłobki i przedszkola to prawdziwe dla nas dobrodziejstwo i teraz wszystkie kobiety na wsi proszą, by zakładać je u nich. Nie chcemy, by nasze dzieci wychowywały się w rowach przydrożnych, lub na szosach, narażone na śmierć, czy też kalectwo. W przedszkolu dziecko znajduje opiekę w czasie, gdy rodzice zajęci są pracą w polu.
Z kolei mówczyni prosi, by zorganizować na wsiach wieczory dyskusyjne, wspólnie z nauczycielstwem i przedstawicielami z powiatu, byśmy mogli sobie wyjaśniać niektóre sprawy tak jak dzisiaj tu na zebrania
Ob. Gołąb z Bogumiłowa porusza zagadnienie odpowiedniego asortymentu towarów w spółdzielniach. „Wciąż za dużo mamy wełny, a za mało cajgu, bawełny i pończoch-patentek".
Ob. Osetek z Męckiej Woli prosi o załatwienie sprawy radiofonizacji. „Już od roku na to czekamy, a kierownik radiowęzła w Sieradzu nie wiadomo dlaczego wciąż zwleka".
Ob. Drzazga z Bartochowa zwraca się do władz spółdzielczych o zorganizowanie ośrodka maszynowego. „Bogacze i spekulanci zdzierają z nas skórę przy wypożyczaniu maszyn".
Na uwagę zasługuje również wystąpienie ob. Eugenii Keller z Męki-Woli, która mówi o braku szkoły, przedszkola i dziecińca w jej gromadzie. „A przecież znajduje się u nas pałac podległy nadleśnictwu i prawie, że nie wykorzystany. Budynek nadleśnictwa posiada 23 pokoje, gdyby nam pozwolili to założylibyśmy przedszkole, szkołę, ośrodek zdrowia i t. p.".
W dyskusji poruszano wiele innych spraw m. inn. zagadnienia hodowli, odbudowy wsi, szkolenia fachowców i inn.
Po dyskusji nastąpił wybór nowych władz powiatowych ZSCh. Na zakończenie nastąpiło rozdanie nagród dla przodowników we współzawodnictwie pracy. Przodownicy otrzymali narzędzia rolnicze, książki i t. p. ogółem rozdzielono 32 nagrody.(...)
Nie będzie na wsi analfabetów
Staraniem Wydziału Kulturalno - Oświatowego przy Zarządzie Gminnym Związku Samopomocy Chłopskiej w Bogumiłowie zorganizowano kurs dla analfabetów. Na kurs uczęszczało 23. osoby, wtym 16 kobiet.
Jak wiele uczestnicy kursu skorzystali, mówią nam ich wypowiedzi. Obywatelka Ożegowa ze wsi Monica powiedziała. — Mam już 45 lat. Ale teraz dopiero otworzyły mi się oczy i zaczynam patrzeć na świat. Nie mam słów podziękowania dla tych, którzy się zajęli walką z ciemnotą na wsi.
Obywatel Józef Gołąb napisał własnoręcznie podziękowanie, w którym czytamy.
— W imieniu własnym i uczestników kursu wyrażam Rządowi Polski Ludowej serdeczną wdzięczność za zorganizowanie dla nas chłopów nauki pisania i czytania. Wiemy teraz, że tylko Rząd Chłopsko - Robotniczy dba o oświatę szerokich mas chłopów i robotników. Pamiętamy czasy przedwojenne, ale nie pamiętamy, aby ówczesny rząd sanacyjny zakładał dla chłopów kursy i zachęcał ich do nauki. Ówcześni panowie chcieli widzieć chłopa tkwiącego w zacofaniu i ciemnocie.
Dziś jest odwrotnie. Dziś, dzięki rządowi demokratycznemu znika ze wsi ciemnota, zastępuje jej miejsce oświata. Wiktor Wiśniewski.
Światowit 1939-45 tom 18
JERZY ANTONIEWICZ
ZABYTKI HALSZTACKIE Z BOGUMIŁOWA I
PYSZKOWA W POW. SIERADZKIM
(LES TROUVAILLES HALSTATTIENNES DE
BOGUMIŁÓW ET DE PYSZKÓW DISTR. DE SIERADZ)
W miesiącach letnich 1945 roku
zgłosiła się do Państw. Muzeum Archeologicznego p. Irena
Korab-Kobierzycka z propozycją sprzedania kilkudziesięciu zabytków
metalowych z okresu halsztackiego, lateńskiego, rzymskiego i
wędrówek ludów, które były w jej posiadaniu. Zabytki te były
poprzyczepiane drutem lub mocną nicią przędzową na 3 kartonach
oraz w jednym wypadku na karton obciągnięty skórą, pochodzący z
okładki jakiegoś dzieła z XVIII lub XIX wieku. Oferująca
oświadczyła, że powyższe zabytki są jej własnością i do
wybuchu Powstania warszawskiego były w jej prywatnym mieszkaniu w
Warszawie, które uległo zniszczeniu; natomiast uratowane zabytki
zostały podczas rabunku mieszkania wyżej wymienionej wyrzucone
przez Niemców w sposób wandalski na podwórze wraz z innymi
drobiazgami, gdzie pod warstwą śmieci i innych nieczystości leżały
aż do przełamania frontu nad Wisłą przez Armię Czerwoną i
Wojsko Polskie. Po oswobodzeniu Warszawy od Niemców wyżej
wymieniona odnalazła pod warstwą nieczystości zabytki i
zabezpieczyła je tymczasowo u siebie w Krakowie, by w miesiącach
letnich odstąpić je do zbiorów publicznych. Na zapytanie, jakim
sposobem została właścicielką zbiorów oświadczyła, że były
one własnością jej brata śp. Józefa Kobierzyckiego, b.
właściciela maj. Bogumiłów w pow. sieradzkim i że pamięta, iż
na terenie wspomnianego majątku w latach około 1870—1910
prowadził brat jej dorywcze wykopaliska. Istotnie po dokładnym
obejrzeniu kartonów można było zauważyć na jednym z nich, z
liczby ogólnej czterech ( 1 obciągnięty skórą), ślad napisu
atramentem prawie nieczytelny z powodu czasu i wilgoci (w jakiej się
kartony znajdowały), z nazwą miejscowości Bogumiłów. Powyższe
dane dostarczone przez właścicielkę zabytków mają potwierdzenie
w literaturze przedmiotu. Otóż w roku 1882 w „Wiadomościach
Archeologicznych” pomieścił E. Stawiski notatkę, którą dla
ścisłości podajemy w całości :..„We wsi Pyszkowie, własności
P. Mi(chała?) Kobierzyckiego w p-cie sieradzkim, syn właściciela
odnalazł kilka cmentarzysk i starannie prowadzi ich rozkopywanie.
Oglądałem zbiór rzeczy wydobytych i znalazłem w nim kilkadziesiąt
urn i naczyń glinianych rozmaitej wielkości i kształtów. Kilka z
pomiędzy nich uderzyło mnie niezwykłością swoją”.
„Mniej ciekawy (!) jest zbiorek
nielicznych przedmiotów brązowych i żelaznych znalezionych przy
tych poszukiwaniach. Jeden tylko przedmiot brązowy zwrócił moją
uwagę, to jest miseczka pełna małych guzików brązowych, którymi
jedna z urn była kilkakrotnie opasana. Guziczki te widocznie
nawleczone były na sznurek i tym obwinięta urna. Wilgoć i czas
zniszczyły sznurek, a guziczki zostały jakby przylepione do urny.
Po uschnięciu jej na powietrzu guziczki utrzymać się na niej nie
mogły1 ”.
Dla informacji podaję, że m. Pyszków
leży w oddaleniu około 10 km w linii prostej od m. Bogumiłów i że
należał prawdopodobnie do tych samych Kobierzyckich, którzy byli
właścicielami Bogumiłowa. Bliższych natomiast danych w tym
zakresie co do stosunków rodzinnych nie udało mi się uzyskać, a
wyświetliłyby one prawdopodobnie genezę zbiorów zabytków z
Pyszkowa i Bogumiłowa w pow. sieradzkim.
Zwiedzając swego czasu po zakończeniu
działań wojennych Miejskie Muz. Prehistoryczne w Łodzi, przed
nabyciem przez Państw. Muz. Archeol. zbiorów zabytków metalowych
wyżej podanych, zwróciłem uwagę na wystawione naczynie
halsztackie z Pyszkowa, obok którego leżały guziczki brązowe w
ilości około 42 sztuk, ze względu na analogię do zespołu
znalezionego przez Kirkora w Kwaczale 2 oraz podobnego zespołu z
Czekanowa w pow. ostrowskim 3 nie wiedząc, że zespół wystawiony w
Łodzi łączy się genetycznie, jak się później okazało, z
zakupionym później zbiorem zabytków metalowych warszawskim. Nie
ulega bowiem wątpliwości, że są to te same guziczki brązowe, o
których pisze Stawiski w notatce przytoczonej powyżej i analogia
ich z Kwaczałą i Czekanowem jest aż nadto widoczna. Jest to
zarazem najstarsza znana mi wiadomość o zabytkach z Pyszkowa i
Bogumiłowa w pow. sieradzkim, zabytkach, znajdujących się w
zbiorach warszawskich i łódzkich. Następna występuje dopiero w 18
lat później z okazji wystawy archeologicznej i zabytków sztuki,
urządzonej w Kaliszu w Sali Ratuszowej w maju i czerwcu 1900 roku 4
W wystawie tej, urządzonej przez grono historyków sztuki i
archeologów z Al. Parczewskim na czele, brało udział gremialnie
ziemiaństwo z tej części kraju a zwłaszcza z okolicznych powiatów
5. W niej też brał udział J. Kobierzycki, który wystawił zbiory
pochodzące z własnych rozkopywań z wyraźnym odgraniczeniem
zabytków pochodzących z rozkopywań w Pyszkowie gm. Barczew od
Bogumiłowa gm. Bogumiłów (obie miejscowości w pow. sieradzkim). W
archiwum naukowym po śp. prof. W. Demetrykiewiczu, znajdującym się
w Muzeum Archeologicznym PAU w Krakowie, znajdujemy wzmiankę, że
Kobierzycki ofiarował do zbiorów tegoż Muzeum kilka zabytków z
Pyszkowa. Jednocześnie znajdujemy tam wiadomość, że w zbiorach Z.
Glogera „ma się znajdować zwykła bez ornamentyki popielnica”
pochodząca z wykopalisk Kobierzyckiego. Dostała się ona do zbiorów
Muzeum Przemysłu i Rolnictwa a potem do Państw. Muzeum
Archeologicznego skąd została wywieziona przez Niemców w 1944 roku
do Niemiec 6. Wiadomość o powyższej podał Demetrykiewiczowi
prawdopodobnie M. Wawrzeniecki 7 jak można sądzić z notatek
zawartych w archiwum naukowym Demetrykiewicza, który wyraźnie
wspomina, że w liście z dnia 4 III 1922 doniósł mu Wawrzeniecki,
że na terenie wsi Pyszków istnieje „całe cmentarzysko”. Tak
wyglądają w przybliżeniu koleje losów zabytków z Bogumiłowa i
Pyszkowa, z tym jednak zastrzeżeniem, że nie wiemy w jaki sposób
zbiór zabytków metalowych dostał się w ręce p. Ireny
Kobierzyckiej do Warszawy, zaś najpiękniejsze okazy metalowe oraz
cała ceramika została w Bogumiłowie. Jak wiadomo, te ostatnie
zabytki zostały sprzedane w roku 1935 przez J. Kotlińskiego,
późniejszego właściciela maj. Bogumiłów, do muzeum łódzkiego,
dzięki staraniom ówczesnego jego kierownika mgr. Manugiewicza, zaś
zbiór zabytków metalowych zakupiony został w lecie 1945 roku przez
Dyrektora Państwowego Muzeum Archeologicznego Ludwika Sawickiego dla
zbiorów warszawskich od wyżej wspomnianej p. I. Kobierzyckiej,
siostry J. Kobierzyckiego, która mieszkała w Warszawie do wybuchu
Powstania.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1939 nr 3
z dnia 8 lutego 1939
roku Nr. RR. I.
1/65
Na podstawie art. 18
ustawy z dnia 31 lipca 1923 roku o scalaniu gruntów (Dz. U. R. P. z
roku 1927 Nr, 92, poz. 833) w brzmieniu ustalonym rozporządzeniem
Prezydenta Rzplitej z dnia 11 lipca 1932 r. (Dz. U. R. P. Nr. 67,
poz. 622) oraz art. 14 rozporządzenia Prezydenta Rzplitej z dnia 27
października 1933 roku (Dz. U. R. P. Nr. 85, poz. 635), podaje do
publicznej wiadomości, że w dniu 3 lutego 1939 roku uprawomocniło
się orzeczenie tegoż starosty z dnia 4 stycznia 1939 roku,
dotyczące wdrożenia postępowania scaleniowego i ustalenia obszaru
scalenia na gruntach wsi Bogumiłów, położonej w gminie Bogumiłów,
powiatu sieradzkiego.
Za Starostę:
(—) Inż. Cz. Nowakowski
Komisarz Ziemski.
Światowit 1939-45 tom 18
JERZY ANTONIEWICZ
ZABYTKI HALSZTACKIE Z BOGUMIŁOWA I PYSZKOWA W POW. SIERADZKIM
(LES TROUVAILLES HALSTATTIENNES DE
BOGUMIŁÓW ET DE PYSZKÓW DISTR. DE SIERADZ)
W miesiącach letnich 1945 roku
zgłosiła się do Państw. Muzeum Archeologicznego p. Irena
Korab-Kobierzycka z propozycją sprzedania kilkudziesięciu zabytków
metalowych z okresu halsztackiego, lateńskiego, rzymskiego i
wędrówek ludów, które były w jej posiadaniu. Zabytki te były
poprzyczepiane drutem lub mocną nicią przędzową na 3 kartonach
oraz w jednym wypadku na karton obciągnięty skórą, pochodzący z
okładki jakiegoś dzieła z XVIII lub XIX wieku. Oferująca
oświadczyła, że powyższe zabytki są jej własnością i do
wybuchu Powstania warszawskiego były w jej prywatnym mieszkaniu w
Warszawie, które uległo zniszczeniu; natomiast uratowane zabytki
zostały podczas rabunku mieszkania wyżej wymienionej wyrzucone
przez Niemców w sposób wandalski na podwórze wraz z innymi
drobiazgami, gdzie pod warstwą śmieci i innych nieczystości leżały
aż do przełamania frontu nad Wisłą przez Armię Czerwoną i
Wojsko Polskie. Po oswobodzeniu Warszawy od Niemców wyżej
wymieniona odnalazła pod warstwą nieczystości zabytki i
zabezpieczyła je tymczasowo u siebie w Krakowie, by w miesiącach
letnich odstąpić je do zbiorów publicznych. Na zapytanie, jakim
sposobem została właścicielką zbiorów oświadczyła, że były
one własnością jej brata śp. Józefa Kobierzyckiego, b.
właściciela maj. Bogumiłów w pow. sieradzkim i że pamięta, iż
na terenie wspomnianego majątku w latach około 1870—1910
prowadził brat jej dorywcze wykopaliska. Istotnie po dokładnym
obejrzeniu kartonów można było zauważyć na jednym z nich, z
liczby ogólnej czterech ( 1 obciągnięty skórą), ślad napisu
atramentem prawie nieczytelny z powodu czasu i wilgoci (w jakiej się
kartony znajdowały), z nazwą miejscowości Bogumiłów. Powyższe
dane dostarczone przez właścicielkę zabytków mają potwierdzenie
w literaturze przedmiotu. Otóż w roku 1882 w „Wiadomościach Archeologicznych” pomieścił E. Stawiski notatkę, którą dla ścisłości podajemy w całości :..„We wsi Pyszkowie, własności P. Mi(chała?) Kobierzyckiego w p-cie sieradzkim, syn właściciela odnalazł kilka cmentarzysk i
starannie prowadzi ich rozkopywanie. Oglądałem zbiór rzeczy
wydobytych i znalazłem w nim kilkadziesiąt urn i naczyń glinianych
rozmaitej wielkości i kształtów. Kilka z pomiędzy nich uderzyło
mnie niezwykłością swoją”.
„Mniej ciekawy (!) jest zbiorek
nielicznych przedmiotów brązowych i żelaznych znalezionych przy
tych poszukiwaniach. Jeden tylko przedmiot brązowy zwrócił moją
uwagę, to jest miseczka pełna małych guzików brązowych, którymi
jedna z urn była kilkakrotnie opasana. Guziczki te widocznie
nawleczone były na sznurek i tym obwinięta urna. Wilgoć i czas
zniszczyły sznurek, a guziczki zostały jakby przylepione do urny.
Po uschnięciu jej na powietrzu guziczki utrzymać się na niej nie
mogły1 ”.
Dla informacji podaję, że m. Pyszków
leży w oddaleniu około 10 km w linii prostej od m. Bogumiłów i że
należał prawdopodobnie do tych samych Kobierzyckich, którzy byli
właścicielami Bogumiłowa. Bliższych natomiast danych w tym
zakresie co do stosunków rodzinnych nie udało mi się uzyskać, a
wyświetliłyby one prawdopodobnie genezę zbiorów zabytków z
Pyszkowa i Bogumiłowa w pow. sieradzkim.
Zwiedzając swego czasu po zakończeniu
działań wojennych Miejskie Muz. Prehistoryczne w Łodzi, przed
nabyciem przez Państw. Muz. Archeol. zbiorów zabytków metalowych
wyżej podanych, zwróciłem uwagę na wystawione naczynie
halsztackie z Pyszkowa, obok którego leżały guziczki brązowe w
ilości około 42 sztuk, ze względu na analogię do zespołu
znalezionego przez Kirkora w Kwaczale 2
oraz podobnego zespołu z Czekanowa w pow. ostrowskim 3
nie wiedząc, że zespół wystawiony w Łodzi łączy się
genetycznie, jak się później okazało, z zakupionym później
zbiorem zabytków metalowych warszawskim. Nie ulega bowiem
wątpliwości, że są to te same guziczki brązowe, o których pisze
Stawiski w notatce przytoczonej powyżej i analogia ich z Kwaczałą
i Czekanowem jest aż nadto widoczna. Jest to zarazem najstarsza
znana mi wiadomość o zabytkach z Pyszkowa i Bogumiłowa w pow.
sieradzkim, zabytkach, znajdujących się w zbiorach warszawskich i
łódzkich. Następna występuje dopiero w 18 lat później z okazji
wystawy archeologicznej i zabytków sztuki, urządzonej w Kaliszu w
Sali Ratuszowej w maju i czerwcu 1900 roku 4
W wystawie tej, urządzonej przez grono historyków sztuki i
archeologów z Al. Parczewskim na czele, brało udział gremialnie
ziemiaństwo z tej części kraju a zwłaszcza z okolicznych powiatów
5. W niej też brał udział
J. Kobierzycki, który wystawił zbiory pochodzące z własnych
rozkopywań z wyraźnym odgraniczeniem zabytków pochodzących z
rozkopywań w Pyszkowie gm. Barczew od Bogumiłowa gm. Bogumiłów
(obie miejscowości w pow. sieradzkim). W archiwum naukowym po śp.
prof. W. Demetrykiewiczu, znajdującym się w Muzeum Archeologicznym
PAU w Krakowie, znajdujemy wzmiankę, że Kobierzycki ofiarował do
zbiorów tegoż Muzeum kilka zabytków z Pyszkowa. Jednocześnie
znajdujemy tam wiadomość, że w zbiorach Z. Glogera „ma się
znajdować zwykła bez ornamentyki popielnica” pochodząca z
wykopalisk Kobierzyckiego. Dostała się ona do zbiorów Muzeum
Przemysłu i Rolnictwa a potem do Państw. Muzeum Archeologicznego
skąd została wywieziona przez Niemców w 1944 roku do Niemiec 6.
Wiadomość o powyższej podał Demetrykiewiczowi prawdopodobnie M.
Wawrzeniecki 7 jak można
sądzić z notatek zawartych w archiwum naukowym Demetrykiewicza,
który wyraźnie wspomina, że w liście z dnia 4 III 1922 doniósł
mu Wawrzeniecki, że na terenie wsi Pyszków istnieje „całe
cmentarzysko”. Tak wyglądają w przybliżeniu koleje losów
zabytków z Bogumiłowa i Pyszkowa, z tym jednak zastrzeżeniem, że
nie wiemy w jaki sposób zbiór zabytków metalowych dostał się w
ręce p. Ireny Kobierzyckiej do Warszawy, zaś najpiękniejsze okazy
metalowe oraz cała ceramika została w Bogumiłowie. Jak wiadomo, te
ostatnie zabytki zostały sprzedane w roku 1935 przez J.
Kotlińskiego, późniejszego właściciela maj. Bogumiłów, do
muzeum łódzkiego, dzięki staraniom ówczesnego jego kierownika
mgr. Manugiewicza, zaś zbiór zabytków metalowych zakupiony został
w lecie 1945 roku przez Dyrektora Państwowego Muzeum
Archeologicznego Ludwika Sawickiego dla zbiorów warszawskich od
wyżej wspomnianej p. I. Kobierzyckiej, siostry J. Kobierzyckiego,
która mieszkała w Warszawie do wybuchu Powstania.
Analiza zabytków halsztackich z
Bogumiłowa
W katalogu wystawy kaliskiej pod hasłem
Bogumiłów występują następujące przedmioty:
1. „Zabytki brązowe” wymienione w
katalogu pod nr kolejnym 27. Tymi „zabytkami brązowymi” był
prawdopodobnie karton z przyczepionymi okazami, zakupiony w lecie
1945 r. przez Państw. Muzeum Archeologiczne w Warszawie, na którym
był napis prawie nieczytelny atramentem: Bogumiłów. Na kartonie
powyższym znajdowały się następujące zabytki :
a) fibula łukowata o smukłym kabłąku
(tabl. II, fig. 3) w stanie dużego zniszczenia, składająca się z
trzech części osobno: z kabłąka z ułamaną i zaginioną
pochewką, sprężynki oraz szpili fibuli. Fibula ta była
ornamentowana na kabłąku nacięciami daszkowatymi ;
b) dwie bransolety z grubego drutu
brązowego z guziczkowato zgrubiałymi końcami. Obie są
ornamentowane; jedna z nich bogato w postaci czterech grup spiralnych
nacięć (tabl. II, fig. 8);
c) szpila brązowa bez główki,
długości 14,5 cm, o spiralnym drobnym ledwo dostrzegalnym
ornamencie u nasady główki;
d) fragment spirali od szpili prostej o
spiralnej główce. Spirala ta była o 6 zwojach. Ogólny wymiar
zwojów mierzonych jako średnica koła 3,5 cm;
e) dwie igły brązowe do szycia o
długości 6 cm każda.
f) dwa naszyjniki spiralnie skręcone
brązowe z grubego drutu o kanciastym przekroju;
g) 8 guziczków brązowych o średnicy
1 cm każdy oraz 1 guzik brązowy większy o średnicy 2,5 cm; h)
dwie żelazne szpile o główce brązowej pieczątkowatej, silnie
zniszczone w ogniu stosu; pierwsza długości 10 cm, druga o długości
7,5 cm (tabl. II, fig. 11 a, c);
i) trzy szpile żelazne; z czego jedna
o zawiniętym uszku, druga o główce spiralnej, długości 6 cm,
oraz trzecia też o główce spiralnej, długości 5,2 cm. Właściwej
długości tych szpil nie znamy, końce ich bowiem się nie zachowały
(tabl. II, fig. 11 b, c, d).
2. Fibula brązowa pod nr 28. Jest to
słynna zapinka typu dąbrowskiego z Bogumiłowa, znajdująca się
obecnie w zbiorach łódzkich (tabl. II, fig. 10). Jest ona długości
20 cm i należy do najlepiej zachowanych szpil tego typu,
znalezionych na ziemiach Polski.
3. Fibula żelazna pod nr 36. Jest to
fibula typu certoskiego, żelazna analogiczna do fibuli z Pyszkowa
(tabl. II, fig. 9). Długość fibuli certoskiej z Bogumiłowa wynosi
10 cm. Znajduje się ona w chwili obecnej w zbiorach łódzkich.
4. Nóż żelazny i nożyk żelazny
wymienione pod nr 38 i 39. Siadów po nożu żelaznym nie znalazłem.
Natomiast wymieniony pod nr 39 nożyk żelazny figuruje w zborach
łódzkich.
5. Ceramika, która figuruje pod nr 54,
56, 57, 59, 62, 65, 66, 71, 73, 75, 87 i 89, z czego wypada 8 sztuk
na przystawki, oraz 4 na naczynia większe tzw. popielnice. Wykaz ten
nie zgadza się z ilością zabytków znajdujących się w zbiorach
łódzkich.
Poza powyższymi zabytkami,
wymienionymi w katalogu wystawy kaliskiej, pochodzi z Bogumiłowa
piękna szpila o „łabędziej szyjce” z główką profilowaną w
formie kolanek i pierścieni misternie zdobionych, nie zamieszczona w
katalogu (tabl. III, fig. 9). Jest ona wykonana z brązu i ma
długości 18 cm. Pochodzi ona prawdopodobnie z wykopalisk
późniejszych i w związku z tym nie była, zdaje się, eksponowana
na wystawie kaliskiej. W zakresie ornamentacji główki nawiązuje
ona do szpili z Przykony w pow. tureckim (tabl. II, fig. 6), choć
jest o wiele bogaciej i ozdobniej wykonana. Ze względu na wymiary
oraz na tę niezwykle skrupulatną i dokładną technikę wykonania
jest ona egzemplarzem wyjątkowym i chyba nielicznym na ziemiach
polskich w serii szpil o „łabędziej szyjce”.
Ceramika z Bogumiłowa została
dokładnie opisana w katalogu wystawy kaliskiej. Jeśli do niej
wracamy w tym miejscu, to tylko dlatego by stwierdzić, że opis ten
nie zgadza się co do ilości z zabytkami w zbiorach łódzkich.
Znajdujące się tam naczynia — to typowo halsztackie amfory bez
uch, wykonane dość starannie, często obmazywane u dołu gliną i w
ten sposób schropowacone. Do najciekawszych zabytków znajdujących
się w zbiorach łódzkich należy amfora (tabl. III, fig. 4) o
typowo halsztackiej ornamentacji grupy ceramiki inkrustowanej 93
Ornamentacja ta polegała tym, że u nasady szyjki zastosowany został
ornament złożony z trójkątów zakreskowanych oraz kółek między
nimi. Ornament ten biegnie równo wzdłuż linii wykreślonej dookoła
naczynia w miejscu, gdzie górna krawędź brzuśca naczynia łączy
się z nasadą szyjki. Drugim ciekawym naczyniem ornamentowanym z
Bogumiłowa jest popielnica 94
zdobiona na najwyższej wydętości brzuśca pasmem kółek
biegnących dookoła naczynia, z którego zwisają półkoliste
festony (tabl. III, fig. 1). Obydwa te naczynia są w zakresie
ornamentacji tak typowe dla grupy ceramiki inkrustowanej, że
przynależność ich do tej grupy nie ulega żadnym wątpliwościom.
W ich też towarzystwie znalazła się prawdopodobnie fibula typu
dąbrowskiego z Bogumiłowa, najpiękniejszy dotąd egzemplarz na
terenie Polski. Z nią też związana jest szpila o „łabędziej
szyjce” i pięknie profilowanej główce (tabl. III, fig. 9) o
długości mało spotykanej na ziemiach polskich, wynoszącej około
18 cm. 94a. Wreszcie do tego
zespołu wchodziła żelazna fibula typu certoskiego o walcowatym
kabłąku i dość dużej nóżce pochewkowatej, wyginającej się ku
górze w formie stożkowatego guza. Do tego zespołu zabytków, tak
charakterystycznych i znamiennych, dochodzi jeszcze fibula łukowata
o smukłym kabłąku w stanie dość dużego uszkodzenia, zachowana
tylko w fragmentach (tabl. II, fig. 3). Zasiąg fibul tego typu oraz
ich najbliższe analogie określone zostały powyżej w grubych
zarysach.
Występujące w Bogumiłowie dwie
bransolety z grubego drutu brązowego z guziczkowato zgrubiałymi
końcami spotyka się masowo w kulturze łużyckiej. Obie bransolety
z Bogumiłowa są ornamentowane, z czego jedna b. bogato w formie
czterech grup spiralnych nacięć, przy czym dwie grupy tej
ornamentacji rozpoczynają się od zgrubiałych zakończeń
bransolety guziczkowatej. Analogią do niej, w zakresie ornamentacji
jest, z dostępnych materiałów, bransoleta z Chojna w pow. rawickim
95 z tą tylko różnicą,
że ornamentacja ta składa się nie z czterech jak w Bogumiłowie
ale z pięciu grup nacięć spiralnych. Z niepublikowanych materiałów
należy wymienić Brudzew pow. kaliski 96
oraz Rudę Pabianicką w pow. łódzkim 97
i wiele innych.
Szpila brązowa bez zachowanej główki
niestety nic nam w zakresie typologicznym powiedzieć konkretnego nie
może. Rzadko spotykana długość (około 14,5 cm) oraz spiralna
drobna ornamentacja na trzonku szpili pozwala nam przypuszczać, że
należała ona być może do podgrupy szpili o tzw. trzonku
rzeźbionym bez względu na formę główki (profilowanej,
miseczkowatej, wazowatej, podwójnie lub pojedyńczo stożkowatej
itd,); szpile te występują powszechnie na ziemiach polskich w
różnych kręgach kulturowych zarówno w V okresie brązu, jak i w
okresie halsztackim 98.
Spiralna główka, która należy do
szpili prostej niezachowanej w całości, występująca w
Bogumiłowie, zalicza się do grupy szpil o dużej spirali i
kańciastym przekroju drutu brązowego, z którego została zrobiona.
Była ona analogiczna do szpili tego typu z Chojna w pow. rawickim 99
i w ten sposób łączy się z tą grupą szpil w zakresie
typologicznym.
Dwie igły brązowe do szycia, które
występują w Bogumiłowie, należą do grupy o uszku do przewlekania
nici znajdującym się tuż przy końcu grubszym szpili a nie w
pewnej odeń odległości, jak można zaobserwować u grupy drugiej.
Wg Kostrzewskiego igły z wczesnego okresu żelaznego znamy z
następujących miejscowości w Wielkopolsce: z Nadziejewa w pow.
średzkim w ilości 9 egzemplarzy, z Gorszewic w pow. szamotulskim w
dwu egzemplarzach, oraz z Małej Topoli w pow. odolanowskim 100
Jest rzeczą charakterystyczną, że nie występują one na ziemiach
polskich wcześniej, niż w okresie halsztackim, a przedtem aż w III
okresie brązu w zespołach grobowych. Dwa brązowe naszyjniki
spiralnie skręcane należą do grupy naszyjników o zakończeniu
uszkowatym (a nie haczykowatym) i są wykonane z drutu o przekroju
kańciastym na całej powierzchni.
Występujące w Bogumiłowie w 8 egz.
guziczki brązowe były prawdopodobnie naszyte na pasek skórzany i
służyły jako ozdoba analogicznie jak w Czekanowie w pow.
ostrowskim 101 w Małych
Lasowicach w pow. oleskim 102
itd. Sądząc z opisu Stawiskiego, który przytoczyłem na wstępie
niniejszej pracy, analogiczny wypadek został zaobserwowany przez
Kobierzyckiego podczas prac wykopaliskowych i w Pyszkowie. Guzik
brązowy, o wymiarze 2,5 cm, służył prawdopodobnie do spinania
szat, lub, jak sądzi Kostrzewski, mógł być częścią ozdobną
uprzęży końskiej 103 jak
to widać na przykładzie zabytków z Kowalewka w pow. obornickim
oraz z Słupów w pow. nieszawskim, gdzie guzy te mają większe
wymiary. Zabytek z Bogumiłowa należy do grupy guzików o formie
lekko wypukłej i w ten sposób nawiązuje do innych zabytków tego
typu. Sądząc z wielkości nie był on prawdopodobnie częścią
składową uprzęży końskiej. W publikowanych przez Segera 104
dwóch, wypadkach ze Śląska, a mianowicie z Nowych Młynów, w pow.
rychbaskim oraz Malkwic (?) w pow. wrocławskim, występują guziki
tego typu o wymiarach od 5 cm do 10,5 cm i są datowane na IV—V
okres brązu. Były to niewątpliwie ozdoby uprzęży końskiej, za
czym przemawia jeszcze fakt, że miały one w niektórych wypadkach
po dwa uszka, za pomocą których były przyczepiane do rzemienia, a
więc zrobione były z myślą o trwałym i silnym umocowaniu.
Natomiast z wyliczonych przez Boegego 105
przykładów z okresu halsztackiego wynika, że zabytki tego typu z
Bystrowic w pow. oławskim i z Dobrego w pow. oleśnickim, w jednym
wypadku służyły prawdopodobnie jako część składowa ubrania, w
drugim zaś jako ozdoba przy uprzęży, choć w tym wypadku mogło to
nie być konieczne, sądząc z innych darów grobowych, znalezionych
w tym zespole l06 Do jakich
różnorodnych celów były te guziki używane w okresie halsztackim,
świadczy przytoczony przez Petersena 107
przykład z Zagórza w pow. wejherowskim, z kręgu kultury
pomorskiej, gdzie guziki tego typu służyły jako wisiorki
kolczykowate przy urnie twarzowej. Być więc może, że guzik z
Bogumiłowa służył jako część składowa ubrania, lecz mógł
mieć i inne zastosowanie w myśl przykładów wymienionych powyżej.
Dwie żelazne szpile z „łabędzią szyjką” i główką brązową,
pieczątkowatą, występujące w Bogumiłowie (tabl. II, fig. 1.1 a,
e), są typowymi zabytkami okresu halsztackiego i
wczesno-lateńskiego, spotykanymi zarówno w zespołach kultury
łużyckiej jak i pomorskiej. Petersen w swej pracy wymienia wiele
egzemplarzy szpil żelaznych o „łabędziej szyjce” z główkami
brązowymi znanymi mu z kręgu kultury pomorskiej 108
Prócz wyżej wymienionych, w skład
tego zespołu wchodzą dwie szpile żelazne o tarczce spiralnej, z
których jedna posiada zwojów więcej druga zaś mniej (tabl. II,
fig. 11 c, d). Silne zniszczenie obu zabytków przez rdzę nie
zezwala na dokładne ich określenie. Zarówno jeden typ jak i drugi
występuje w kulturze łużyckiej. Kostrzewski przytacza wiele
analogij podobnych szpil z Wielkopolski 109
Również występująca w Bogumiłowie szpila żelazna o główce
spłaszczonej i zawiniętej w uszko (tabl. II, fig. 11b) ma wiele
analogij w kręgu tej kultury.
Jak z powyższego przeglądu widać,
zespół zabytków z Bogumiłowa omawiany powyżej, ma na ogół w
swym składzie zabytki przynależne do okresu halsztackiego, choć
nie jest wykluczone, że niejedne będzie można zaliczyć z dużą
słusznością do okresu lateńskiego. Jakkolwiek nie mamy pewności,
czy rozgraniczone przez Kobierzyckiego zabytki wszystkie pochodzą z
tej samej miejscowości i czy znalazca nie pomieszał zabytków, tym
niemniej badania dorywcze J. Fitzkego 110
wskazują na to, że b. obszar majątku Bogumiłów był świadkiem
pochówków nie tylko z wymienionych okresów chronologicznych, ale
także z V okresu epoki brązu.
Wnioski
Materiał z Pyszkowa i Bogumiłowa,
mimo że jest wartości nieprzeciętnej dla nauki — niestety ma
wartość drugorzędną ze względu na brak pewnych danych co do
odkrycia poszczególnych zespołów grobowych wraz z zabytkami
metalowymi, które tutaj przede wszystkim publikujemy. Baczna
obserwacja terenowo-badawcza przedsięwzięta według współczesnych
metod, dałaby wyniki o wiele donioślejsze dla nauki, niż
wykopaliska Kobierzyckiego. Dziś jednak wprowadzamy te zabytki do
literatury dlatego, że są one ważnym punktem na mapie dla
znajomości procesów przeddziejowych w okresie halsztackim w tej
części Polski. Jak wykazują—wprawdzie niepewne — dane, zabytki
te należały do kultury łużyckiej grupy wschodnio-wielkopolskiej
ceramiki inkrustowanej. Na grupę tę, jak widać z zespołu zabytków
metalowych, publikowanych powyżej, oddziaływały silnie wpływy
południowe, idące od strony Śląska i Bramy czesko-morawskiej.
Wpływy te spełniały dwojaką rolę na obszarze na zachód od Wisły
w okresie halsztackim: 1) wywołały używanie przez ludność
miejscową importów południowych względnie ich naśladownictw, i
2) wytworzyły szereg elementów kulturowych specyficznych dla tego
obszaru, powstałych jednak pod wpływem południa.
Pierwsze świadczą dobitnie o silnych
stosunkach handlowych z krajami wschodnio-alpejskimi i naddunajskimi,
drugie o rodzimej wysokiej kulturze ludności łużyckiej, która
przystosowuje i wytwarza swe oblicze kulturowe w stosunku do potrzeb
ekonomicznych i socjalnych. Do wysnucia tego wniosku zmusza nas
analiza zabytków występujących w Bogumiłowie i Pyszkowie w pow.
sieradzkim na tle pokrewnych zjawisk, występujących na terytorium
na zachód od Wisły w okresie halsztackim. Fibule typu certoskiego
oraz łukowate o smukłym kabłąku, łukowate z długą pochewką,
(n. p. Dąbrowa i Chojne) dalej wszystkie typy szpil z „łabędzią
szyjką” jak i proste są importami południowymi względnie ich
przeróbkami lokalnymi. Natomiast bogaty w formy różnorodne zespół
fibul typu: tłukomskiego, kowalewickiego, piekarskiego oraz
dąbrowskiego (Dąbrowa, Bogumiłów i Pyszków) są elementami
kulturowymi specyficznymi dla kilku grup ludności kultury łużyckiej
i pomorskiej w okresie halsztackim i wczesnym lateńskim na
terytorium Polski, świadczącymi o wysokim poziomie
wytwórczo-estetycznym. Te twierdzenia, tak ważne dla sądów o
stosunkach kulturowych w okresie halsztackim, są wysnute z
dotychczasowych badań różnych autorów i z analizy zabytków z
Bogumiłowa i Pyszkowa w pow. sieradzkim ze zbiorów Kobierzyckiego,
— i w tym tkwi wartość tych zabytków dla literatury przedmiotu
111
Z Państwowego Muzeum Archeologicznego
w Warszawie, 1945.
1 E. Stawiski, Notatki
archeologiczne,,Wiad. Archeol.” t. IV (1882) str. 166.
2 Patrz: J. Żurowski, Wykopaliska z
cmentarzysk ciałopalnych (halsztackich) Kwaczały i Jankowic w pow.
chrzanowskim w zbiorach prywatnych, „Wiad. Archeol.” t. IX (1924)
str. 86 i nn. gdzie literatura przedmiotu. W Kwaczale w pow.
chrzanowskim w grobie grupy adamowickiej znaleziono 64 sztuki takich
guziczków okalających w dwu rzędach czaszkę.
3 J. Kostrzewski, Wielkopolska w
czasach przedhistorycznych Poznań 1923, str. 281 przyp. nr 477,
gdzie wzmianka o 9 drobnych guziczkach z Czekanowa naszytych na
kawałku skóry.
4 Katalog wystawy archeologicznej i
zabytków sztuki urządzonej w Sali Ratuszowej w maju i w czerwcu
1900 r. Kalisz 1900, gdzie zbiory J. Kobierzyckiego wymienione
szczegółowo pod Pyszków i Bogumiłów. W posiadaniu J.
Kostrzewskiego znajduje się album robiony ręcznie prawdopodobnie
przez Parczewskiego z fotografiami wystawionych zabytków. Za łaskawe
użyczenie mi albumu Parczewskiego do wykorzystania naukowego składam
w tym miejscu p. prof. dr. J. Kostrzewskiemu podziękowanie.
5 L. Żarski, Wrażenia z wystawy
archeologicznej w Kaliszu „Gazeta Kaliska” 1900 r. nr 156. W dwu
periodykach a mianowicie: w „Kaliszaninie” (1883) nr 83 oraz
„Gazecie Warszawskiej” (1883) nr 236 pomieszczone były
jednobrzmiące artykuły pt. Wystawa archeologiczna w Sieradzu. Ani
do jednego z tych pism nie udało mi się dotrzeć. Być może, że
wystawę tę urządzał jeden z Kobierzyckich z materiałów, które
widział dawniej w Pyszkowie E. Stawiski.
6 Zainwentaryzowana pod nr bieżącym:
M. P R 682.
7 M. Wawrzeniecki, Materiały do mapy
archeologicznej Polski „Mater. Antrop.Archeol.” XI (1910) str. 72
gdzie wymienia pod punktem 20: „Pyszków pod Sieradzem —
cmentarzysko”.
93 M. Muzeum Prehistoryczne w Łodzi nr
1935/26.
94 M. Muzeum Prehistoryczne w Łodzi nr
1935/22.
94a Zbliżoną analogią do powyższej
szpili będzie podobna co do wielkości i wykonania główki szpila z
Buchwałdu w pow. sztumskim (o długości koło 14 cm), publikowana
przez Ossowskiego, Prusy Królewskie, Kraków 1879, tabl. IП, fig.
15.
95 Blume, Loc. cit. str. 124, m. 2162
ze stanowiska Gnęba.
96 Badania Jakimowicza (P. M A w
Warszawie).
97 M. Muzeum Prehistoryczne w Łodzi.
98 Np. cytowane egzemplarze przez
Petersena w k. pomorskiej: Die frühgermanische... str. 165.
99 Blume, Loc. cit. nr 2150.
100 Kostrzewski, Wielkopolska... II
str. 272 przyp. 389.
101 Patrz przyp. nr 3 w niniejszej
pracy.
102 Zbiory b.,Landesanstalt f.
Vorgeschichte” w Raciborzu z grobów szkieletowych k. łużyckiej.
Patrz np. Einführung... str. 6.
103 Kostrzewski, Wielkopolska... II,
str. 261, przyp. 306.
104 H. Seger, Drei schlesische
Bronzefunde, „Präh. Zeitschrift”, I (1909) str. 106 i nn.
105 W. Boege, Ein Beitrag zur
Gusstechnik der frühen Eisenzeit, „Altschlesien”, t. 3 (1931),
zesz. 2/3, str. 228 i nn.
106 Boege, Loc. cit. str. 229.
107 E. Petersen, Beitrag zur Kenntnis
der ostgermanischen Geräte u. Schmuckgegenstände aus der frühen
Eisenzeit, „Bl. f deutsche Vorgeschichte” z. 4 (1926) str. 31
fig. 2, 6.
108 E. Petersen, Die frühgermanische...
str. 108.
109 J. Kostrzewski, Wielkopolska... II,
str. 106 oraz przyp. 410.
110 J. Fitzke, Cmentarzyska k.
łużyckiej w pow. sieradzkim, woj. łódzkim, „Przegląd Archeol.”
t. IV, str. 244, i nn. ryc. 3 —4.
111 W pracy powyższej brzmienia nazw
miejscowych podane są w wielu wypadkach nieściśle: Autor w chwili
pisania pracy (grudzień 1945) nie miał dostępu do materiałów
opracowywanych dla Śląska przez Komisję Nazw Geograficznych PAU.
Również w zakresie wykorzystania dotąd publikowanych materiałów
widoczne są luki z braku odpowiednich zasobów w bibliotece Państw.
Muz. Archeologicznego w Warszawie.
Głos Chłopski 1948 nr 213
Narady aktywistów
w sprawie lipcowego plenum KC PPR
W niedzielę, 25 lipca br. odbyło się w 7-iu gminach powiatu sieradzkiego zebranie aktywów Gminnych Komitetów Polskiej Partii Robotniczej. Udział w tych zebraniach brało m. inn. 12-tu absolwentów Centralnej Szkoły PPR. Referaty sprawozdawcze z uchwał Lipcowego Plenum wygłosili: w gminie Barczew — tow. Goliński Piotr, w Brzeźniu — tow. Izydorczyk, w Godnicach — tow. Zmaczyński, w Klonowej —tow. Czyborowski, w Wojsławicach — tow. Sznurowski, w Bogumiłowie — tow. Napieracz, w Szatku — 1-szy sekretarz Powiatowego Komitetu Jędrzejczak.
Na zebraniach powzięto rezolucje, w których wyrażano solidarność z uchwałami plenum KC i potępiono zamach na sekretarza Włoskiej Partii Komunistycznej tow. Togliattiego.
(Zch)
Głos Chłopski 1948 nr 301
11 bloków nasiennych
w Sieradzkim
W ramach akcji siewnej jesienią bieżącego roku zorganizowano w powiecie sieradzkim 11 bloków nasiennych zbóż ozimych.
Bloki nasienne zorganizowane zostały w gminach Brąszewice, Bogumiłów, Bartochów, Charłupia Mała i Męka. Łączna powierzchnia bloków nasiennych wynosi 156 ha. Na zasiew użyto ziarno gatunku petkus i zelandzkie, oraz pszenicy Markowicka i Kujawianka.
Głos Chłopski 1949 nr 25
Samopomocowcy radzą
Chłopi z sieradzkiego i łódzkiego wybierają nowe władze powiatowe ZSCh
Ze wszystkich krańców powiatu sieradzkiego zjechały tłumnie rzesze delegatów-chłopów samopomocowców na zjazd powiatowy i na wybory do władz ZSCh.
Sala teatru w Sieradzu jest pełna. Nic dziwnego, zebrało się 250 osób delegatów i gości.
Z ramienia Wojewódzkiego Zarządu ZSCh przemówił ob. Marian Potapczuk. Na wstępie mówca zobrazował nasze osiągnięcia w okresie ostatnich trzech lat. — „Zlikwidowaliśmy prawie wszystkie odłogi w skali krajowej. W naszym województwie jeszcze w ubiegłym roku cała ziemia została obrobiona. A przecież na początku po wypędzeniu okupanta ponad 40 procent ziemi ornej leżało u nas odłogiem. Zwiększa się również ilość maszyn, wzrasta ilość ośrodków maszynowych, postępuje naprzód odbudowa szkół i t. d.".
Z kolei prelegent omówił zagadnienie spółdzielczości produkcyjnej — „Bogacze i spekulanci sieją plotki jakobyśmy zamierzali siłą wciągać chłopów do spółdzielni. Jest to wierutne kłamstwo. Nie mamy zamiaru wciągać nikogo siłą do spółdzielni produkcyjnej i nigdy tego robić nie będziemy. Zresztą w najbliższych kilku latach mały zaledwie odsetek gospodarstw będzie mógł przejść na gospodarkę uspółdzielczoną. Nie posiadamy bowiem narazie koniecznej ilości maszyn, a bez nich spółdzielczość produkcyjna nie ma sensu. Sądzimy, że chłopi mało- i średniorolni będą się ubiegać, by jak najszybciej przejść do nowej formy gospodarowania, gdyż oznacza ona dla nich poprawę bytu i wyższy poziom gospodarowania“.
Po referacie wywiązała się dyskusja, podczas której chłopi wyrażali swe zadowolenie, że wreszcie miarodajnie wyjaśniono im jak to ma wyglądać w tych spółdzielniach i jak oświadczyli, będziemy mogli przeciwstawiać się plotkom rozsiewanym przez bogaczy.
Między innymi zabrała głos ob. Mikołajewska, która omawiała zagadnienia żłobków i przedszkoli. „Reakcja wie, że chłop jest na ogół mało skłonny do przeprowadzania zmian w sposobie swego życia i dlatego stara się wstrzymać go i nie dopuścić do żadnych zmian, które by polepszyły jego byt.
Ot dla przykładu — mówi ob. Mikołajewska, która jest działaczką kół gospodyń — straszono nas, że w żłobkach (dziecińcach) i przedszkolach to nam wychowają dzieci na diabłów z rogami. I cóż się okazało. Żłobki i przedszkola to prawdziwe dla nas dobrodziejstwo i teraz wszystkie kobiety na wsi proszą, by zakładać je u nich. Nie chcemy, by nasze dzieci wychowywały się w rowach przydrożnych, lub na szosach, narażone na śmierć, czy też kalectwo. W przedszkolu dziecko znajduje opiekę w czasie, gdy rodzice zajęci są pracą w polu.
Z kolei mówczyni prosi, by zorganizować na wsiach wieczory dyskusyjne, wspólnie z nauczycielstwem i przedstawicielami z powiatu, byśmy mogli sobie wyjaśniać niektóre sprawy tak jak dzisiaj tu na zebrania
Ob. Gołąb z Bogumiłowa porusza zagadnienie odpowiedniego asortymentu towarów w spółdzielniach. „Wciąż za dużo mamy wełny, a za mało cajgu, bawełny i pończoch-patentek".
Ob. Osetek z Męckiej Woli prosi o załatwienie sprawy radiofonizacji. „Już od roku na to czekamy, a kierownik radiowęzła w Sieradzu nie wiadomo dlaczego wciąż zwleka".
Ob. Drzazga z Bartochowa zwraca się do władz spółdzielczych o zorganizowanie ośrodka maszynowego. „Bogacze i spekulanci zdzierają z nas skórę przy wypożyczaniu maszyn".
Na uwagę zasługuje również wystąpienie ob. Eugenii Keller z Męki-Woli, która mówi o braku szkoły, przedszkola i dziecińca w jej gromadzie. „A przecież znajduje się u nas pałac podległy nadleśnictwu i prawie, że nie wykorzystany. Budynek nadleśnictwa posiada 23 pokoje, gdyby nam pozwolili to założylibyśmy przedszkole, szkołę, ośrodek zdrowia i t. p.".
W dyskusji poruszano wiele innych spraw m. inn. zagadnienia hodowli, odbudowy wsi, szkolenia fachowców i inn.
Po dyskusji nastąpił wybór nowych władz powiatowych ZSCh. Na zakończenie nastąpiło rozdanie nagród dla przodowników we współzawodnictwie pracy. Przodownicy otrzymali narzędzia rolnicze, książki i t. p. ogółem rozdzielono 32 nagrody.(...)
Głos Chłopski 1949 nr 116
Nie będzie na wsi analfabetów
Staraniem Wydziału Kulturalno - Oświatowego przy Zarządzie Gminnym Związku Samopomocy Chłopskiej w Bogumiłowie zorganizowano kurs dla analfabetów. Na kurs uczęszczało 23. osoby, wtym 16 kobiet.
Jak wiele uczestnicy kursu skorzystali, mówią nam ich wypowiedzi. Obywatelka Ożegowa ze wsi Monica powiedziała. — Mam już 45 lat. Ale teraz dopiero otworzyły mi się oczy i zaczynam patrzeć na świat. Nie mam słów podziękowania dla tych, którzy się zajęli walką z ciemnotą na wsi.
Obywatel Józef Gołąb napisał własnoręcznie podziękowanie, w którym czytamy.
— W imieniu własnym i uczestników kursu wyrażam Rządowi Polski Ludowej serdeczną wdzięczność za zorganizowanie dla nas chłopów nauki pisania i czytania. Wiemy teraz, że tylko Rząd Chłopsko - Robotniczy dba o oświatę szerokich mas chłopów i robotników. Pamiętamy czasy przedwojenne, ale nie pamiętamy, aby ówczesny rząd sanacyjny zakładał dla chłopów kursy i zachęcał ich do nauki. Ówcześni panowie chcieli widzieć chłopa tkwiącego w zacofaniu i ciemnocie.
Dziś jest odwrotnie. Dziś, dzięki rządowi demokratycznemu znika ze wsi ciemnota, zastępuje jej miejsce oświata. Wiktor Wiśniewski.
Dziennik Łódzki 1951 nr
51
W wielkiej socjalistycznej
bitwie o zapasy chlebowego ziarna współzawodniczą ze sobą województwa, powiaty, gminy, gromady. I rosną rezultaty. W walce z
kułactwem krzepnie aktyw wiejski. Na zebraniach gromadzkich, bądź
w rozmowach z aktywistami demaskują biedniacy i uczciwi średniacy
nie tylko kułaków, lecz również i tych spośród siebie mało i
średniorolnych chłopów, którzy pozwolili się omotać przez
bogaczy wiejskich.
(...)
W powiecie sieradzkim najbardziej oporną gminą jest Bogumiłów, gdzie kułacka, perfidna
propaganda wywiera szkodliwy wpływ na otoczenie.
Kułacy np. trąbią po
całej gminie: „Skąd się ma brać zboże, jeśli były ziąby,
była posucha, był nieurodzaj?
Przecież do przednówka
nie starczy. — Ani nam bogatszym gospodarzom ani średniakom.
Dokupić by, a nie sprzedawać. A jak będzie wojna? Teraz, ludzie
kochani, coraz mniej będzie cukru, nie będzie zapałek, ani mydła".
Rozszerzają jak mogą kłamliwe wiadomości i wykupują w GS
wszystko co się da, stwarzając sztuczny brak niektórych artykułów
oraz niezdrową atmosferę w gminie.
W gromadzie Stoczki
30 hektarowy kułak Józef Bakowicz, który fikcyjnie oddał połowę
gospodarstwa zięciowi Józefowi Jurczakowi, miał odstawić 68
kwintali nadwyżek zbożowych a odstawił tylko 34.
— Nic, ani
ziarenka więcej nie oddam, bo nie mam! — zaklinał się Bakowicz.
Kto chce niech sprawdzi.
I sprawdzono. Na żądanie
kilku biedniaków u Bakowicza zjawili się 16 lutego ob. Wolasik,
instruktor ZSCH oraz ob. Knop, aktywista z gminy Bogumiłów i
zabrali się do przeglądania zakamarków gospodarskich. I oto w
stodole pod warstwą siana wykryli 10 kwintali żyta w workach i 20
kwintali w niemłóconych snopach. Snopy te Bakowicz zużywał na
sieczkę dla koni i krów. Wkrótce potem w innych schowkach wykryto
450 kg mąki żytniej i 150 kg pszennej. Na strychu pod plewami
znaleziono kwintal pszenicy, a w innym kącie 7 kwintali owsa
pomieszanego z plewami.
Lecz jeszcze nie koniec
tej listy zapasów.
Biadoląca żona Bakowicza
aż osłupiała, gdy aktywiści wydobyli z różnych schowków w
mieszkaniu: 35 kg cukru, 5 kg mydła, 170 paczek zapałek oraz 11 m
płótna.
Kułaczka zaczęła się
jąkać, tłumaczyć, wreszcie przymilnie uśmiechać, biegać od
stołu do kredensu, stawiać kieliszki, butelkę z wódką, zakąski
i... zapraszać „czym chata bogata".
Bakowiczowie nie zdołali
przekupić aktywistów. A nad tym, aby nadwyżki zbożowe wykryte u
kułaka Bakowicza znalazły się w GS, czuwają wszyscy biedniacy
gromady Stoczki.(...)
Tak więc. ukryte nadwyżki
zbożo
we wydobywane są na jaw i
wraz z dobrowolnie odstawianymi do GS płyną nieprzerwaną rzeką do
państwowych elewatorów stając się rezerwą, żelazną porcją
całego społeczeństwa.
Chleba więc nie
zabraknie! I żaden spekulant nie podbije jego ceny!
(cm)
-I ładne i ciekawe. Ale teraz paczki nie otworzę. Rozpakujemy ją potem w świetlicy, spiszemy książki i dopiero będziecie mogli nimi się cieszyć, oglądać i wypożyczać... Tadek obciągnął marynarkę i ruszył do świetlicy. W klapie marynarki widniał znaczek ZMP-owski, a pod nim drugi, także metalowy — zaszczytna odznaka „Przodownika Czytelnictwa".
-Jak Ją zdobyliście? — zapytałem wskazując na odznakę „Przodownika Czytelnictwa".
-Otrzymałem ją za założenie w naszej wsi młodzieżowego zespołu czytelniczego i zgłoszenie go do zorganizowanego przez ZSCh, ogólnokrajowego konkursu czytelników Bibliotek Wiejskich. Zespół mój, który powstał w ub. r. liczył z początku tylko 10 chłopców, a potem podwoił tą ilość i stale ją zwiększa. Zadaniem każdego członka zespołu było przeczytanie — w I i II etapie konkursu — siedmiu książek, a następnie sformułowanie pisemnych odpowiedzi na takie np. pytania: "Która z przeczytanych książek najbardziej mi się podobała", albo „Czego nauczyłem się z przeczytanych książek" itp.
-Nie, właśnie nie ma. I uważamy to za nasz błąd. Chcemy go naprawić jesienią, bo teraz latem w okresie żniw i robót polnych trudniej o zwerbowanie czytelników. A poza tym chcemy zwiększyć nasz zespół do 30 — 50 osób.
Dziennik Łódzki 1952 nr 29
OFENSYWA KSIĄŻKI.
Skwarne południe. Rozgrzany motor samochodu też zieje żarem. Jesteśmy już na pięknej ziemi sieradzkiej. Od pól wieje lekki, przynoszący ulgę wietrzyk. Gdzie spojrzeć — wszędzie żniwa w pełni. Na lewo i prawo złocą się w słońcu długie szpalery ustawionych w mendle snopów. Siedzący obok szofera mój redakcyjny kolega, specjalista od spraw rolnych, promienieje. Tak, nie zabraknie mu „materiału" na reportaż rolny. Ja zanurzyłem się myślą w sprawach, którym chciałem z bliska się przyjrzeć w tzw. terenie.
Myślałem o ofensywie na wieś słowa drukowanego, o prawie upowszechnienia książki i czytelnictwa na wsi wśród chłopstwa i młodzieży wiejskiej. Nagle... wyrwał mnie z zadumy zgrzyt hamulca. To kierowca zatrzymał wóz na rozstaju trzech żwirowych, polnych dróg. Jedna z nich miała doprowadzić do celu mojej podróży — do wsi Bogumiłów w gminie tejże nazwy. Ale którą z dróg wybrać? Brak jakichkolwiek drogowskazów (Czy to nie wstyd rado gminna w Monicach!) zmusił nas do chwilowego postoju. Wreszcie, po zasięgnięciu języka skręciliśmy we właściwym kierunku. Po drodze minęliśmy rosłego chłopca, obładowanego sporych rozmiarów paczką i coś pracowicie majstrującego przy rowerze.
Trudno było się domyśleć, że był to Tadeusz Antończak, mieszkaniec wsi Bogumiłów, którego jechałem właśnie odwiedzić i poznać.
Przyszedł do wsi tuż po naszym przyjeździe. Przyprowadził ze sobą „nawalony" rower i przydźwigał ową paczkę.
-Przywiozłeś książki, Tadek, co? — wołali zbiegający się doń z kilku stron wsi koledzy. — A czy ładne? Wiele ich tu masz? No, pokaż!-I ładne i ciekawe. Ale teraz paczki nie otworzę. Rozpakujemy ją potem w świetlicy, spiszemy książki i dopiero będziecie mogli nimi się cieszyć, oglądać i wypożyczać... Tadek obciągnął marynarkę i ruszył do świetlicy. W klapie marynarki widniał znaczek ZMP-owski, a pod nim drugi, także metalowy — zaszczytna odznaka „Przodownika Czytelnictwa".
-Jak Ją zdobyliście? — zapytałem wskazując na odznakę „Przodownika Czytelnictwa".
-Otrzymałem ją za założenie w naszej wsi młodzieżowego zespołu czytelniczego i zgłoszenie go do zorganizowanego przez ZSCh, ogólnokrajowego konkursu czytelników Bibliotek Wiejskich. Zespół mój, który powstał w ub. r. liczył z początku tylko 10 chłopców, a potem podwoił tą ilość i stale ją zwiększa. Zadaniem każdego członka zespołu było przeczytanie — w I i II etapie konkursu — siedmiu książek, a następnie sformułowanie pisemnych odpowiedzi na takie np. pytania: "Która z przeczytanych książek najbardziej mi się podobała", albo „Czego nauczyłem się z przeczytanych książek" itp.
Zbieraliśmy się często, żeby podzielić się wrażeniami i podyskutować na temat przeczytanych książek. W obu etapach konkursu zespół nasz został wyróżniony i otrzymał dyplom uznania, a każdy uczestnik indywidualnie — nagrody książkowe. I tak po pierwszym etapie otrzymaliśmy w nagrodę biblioteczkę złożoną z 75 tomów, a po drugim etapie — dalszych 58 tomów. Łącznie mamy już w naszej bibliotece 160 książek, podczas gdy biblioteka gromadzka ma zaledwie 45 — zakończył z dumą.
A po chwili jakby po namyśle dodał:
-A dziś właśnie otrzymałem od Zarządu Gminnego ZSCh nową paczkę książek... Tak, tę — co to ją tak dźwigałem... — powiedział z uśmiechem.
Książka — uśmiech wiejskiego dziecka -A czy pamiętacie kolego, jakie to książki przeczytaliście podczas trwania konkursu?
-No, więc... tłumaczenia z radzieckiej literatury, jak Ażajewa „Daleko od Moskwy", Polewoja „Opowieść o prawdziwym człowieku", Fadiejewa „Młoda Gwardia"... Ponadto Rudnickiego „Stare i nowe". Były tam i książki fachowe dla rolników i hodowców, jak np. „O chowie kur". Najbardziej może z tych wszystkich książek wzruszyła mnie i podobała się „Młoda Gwardia", w której autor pokazał do jakich poświęceń i ofiarności dla umiłowanej swej ojczyzny zdolna jest młodzież radziecka. — Bardzo interesują mnie także powieści historyczne, takie np. jak „Krzyżacy" i „Quo vadis" Sienkiewicza czy „Faraon" Prusa.
Gdy Tadek mówił o książkach, widziałem, że śmieją mu się oczy, że w sercu tego chłopskiego dziecka mieszka prawdziwe i gorące umiłowanie książki.
-Czy w zespole waszym są także i dorośli gospodarze rolnicy?-Nie, właśnie nie ma. I uważamy to za nasz błąd. Chcemy go naprawić jesienią, bo teraz latem w okresie żniw i robót polnych trudniej o zwerbowanie czytelników. A poza tym chcemy zwiększyć nasz zespół do 30 — 50 osób.
Czy Tadeusz Antończak — ów syn dawniej bezrolnego wyrobnika, dziś robotnika PPB w Zduńskiej Woli jest jakimś wyjątkowym przykładem prawdziwego wiejskiego aktywisty czytelnictwa? Nie. Takich przykładów jak on możemy znaleźć wiele w każdym powiecie. Oto w gromadzie Kamionacz tegoż samego pow. sieradzkiego równie czynnym popularyzatorem książki, jak Antończak, jest młody nauczyciel wiejski, ZMP-owiec syn chłopski — Jan Lisiecki. Założył on i kieruje zespołem czytelników, który także uczestniczy w konkursie. W gromadzie Mogilno tegoż powiatu jest takim przykładem dzielny, młody nauczyciel i kierownik punktu bibliotecznego — Stanisław Łoś. W gromadzie Gana pow. wieluńskiego utworzył zespół czytelniczy z młodzieży wiejskiej i gospodarzy nauczyciel Józef Juszczak. Wszyscy wymienieni zgłosili swe zespoły do wielkiej i pięknej batalii czytelniczej, która objęła zasięgiem cały nasz kraj. Wszyscy współzawodniczą w werbowaniu nowych czytelników — uczestników konkursu. Takich jak oni „doboszy kulturalnych", takich propagatorów książki, którzy przykładem swym pociągną za sobą starych, młodych i najmłodszych — mamy już w kraju całe zastępy, a będziemy mieli tysiące.
Z. Nowicki
Dziennik Łódzki 1952 nr 165
Niemal we wszystkich powiatach woj. łódzkiego, na polach o glebach piaszczystych, część chłopów rozpoczęła już koszenie dojrzałych zagonów żyta.
W gromadzie Kamionacz, gm. Rossoszyca, jako pierwszy z gospodarzy przystąpił do żniw Bonifacy Bednarek. W gr. Monice, gm. Bogumiłów 2 ha żyta skosił w ub. czwartek Stanisław Makówka. W Bogumiłowie dzisiaj od rana przy pomocy żniwiarki z GOM kosi sołtys Walenty Wojtysiak, po południu żniwiarka będzie pracować na polu Stanisława Chlebika, a w sobotę wykorzystają ją średniacy Franciszek Balcerzak i Franciszek Garbala.
— W naszej gromadzie tak opracowaliśmy plan koszenia żniwiarką — oświadcza sołtys Wojtysiak — że każdy z 26 gospodarzy, którzy zawarli umowę z GOM-em, żniwa ukończy we właściwym czasie. Bo nasamprzód zaczynamy kośbę, gdzie żyto już dojrzało, gdzie każdy dzień zwłoki mógłby wpłynąć na zmniejszenie zbioru, a następnie żniwiarka przejdzie kolejno do tych gospodarzy, u których zboża dojrzeją w międzyczasie. Zwróciliśmy też uwagę na tych 11 małorolnych sąsiadów, którym potrzebna jest pomoc konna przy zwózce i podorywkach. Mamy w gromadzie jeden poważny kłopot, a mianowicie że nam nie wystarczy własnych nasion na poplony. Jeśli nam nie przyjdzie z pomocą zarząd GS, połowa podorywek nie będzie mogła być obsiana. Szczególnie odczuwamy brak nasion seradeli, która najlepiej nadaje się na naszych gruntach jako poplon, a tymczasem — jak się dowiedziałem — zarząd GS do tej pory nasion poplonowych nie sprowadził.
Podobnie sprawa przedstawia się w gm. Rossoszyca. Chłopi własnymi nasionami będą mogli obsiać tylko 50 proc. podorywek pościerniskowych.
W planach pomocy sąsiedzkiej nie wzięto jednak pod uwagę biedniaków w gromadach Glinno i Włyń, gdzie obowiązują jeszcze stare, zwyczajowe stawki za pomoc konną. Stawki te czy to w gotówce czy też w odróbce są wygórowane i krzywdzące biedniaków.
* * *
Żniwa dopiero się rozpoczynają. Trzeba więc, zanim prace żniwne nie obejmą wszystkich gromad i wszystkich gospodarzy, usunąć niedociągnięcia tak w planach pomocy sąsiedzkiej, jak i w planach wykorzystania żniwiarek i snopowiązałek. Zarządy GOM-ów powinny w jak najkrótszym czasie zaopatrzyć się w magazynach PZGS w nasiona na poplony, a warsztaty reperacyjne POM-ów t TOR-ów ukończyć ostatnie remonty maszyn żniwnych i zabezpieczyć lotne warsztaty napraw w odpowiednią ilość części wymiennych.
c. m.
Jan Piotr Dekowski, Strzygi i Topieluchy
Sprawa chłopa Dybickiego
Działo się to w
Bogumiłowie, zaledwie kilka lat przed uwłaszczeniem włościan.
Trzech chłopów, i to ponoj niegłupich, zmówiło się, że bydłem
wypasą dworską oziminę, co to zieleni się wedle
zarośli.
Jak postanowili, tak też
uczynili. Zrobiła się z tego wielka szkoda, a wkrótce i głośna
sprawa. Wszyscy stanęli przed sędzią gminnym, a był nim, jak, się
okazało, sam wielmożny pan Kobiera,
dziedzic Bogumiło wa i właściciel owego spasionego pola.
Dwaj chłopi od razu
przyznali się do winy i zgodzili się całkiem z wyrokiem sądowym.
Trzeci chłop, niejaki Dybicki, ojciec siedmiorga dzieci, owszem,
przyznał się, ale żadnej kary nijak nie
chciał płacić, a przy tym twierdził, że tam, gdzie jest spasione
pólko, przed laty było pastwisko całej gromady. Mało tego,
domagał się, aby pólko to wróciło do
tych, do których kiedyś należało.
Niemożliwością było,
aby dziedzic Kobiera mógł się na to zgodzić. Skorzystał więc z
prawa pańskiego i skazał ziemię zbuntowanego chłopa na licytację.
Święty Boże, co to się
później nie działo!
Zjechał wysoki urzędnik,
a z nim kilku żandarmów. Zabrali Dybickiemu nie tylko grunta, ale
całe zabudowanie. Jeno część jego rzeczy domowych i trochę
łachów ocalało, co okrutnicy wyrzucili
precz na drogę. Tam też wystawili kolebusię z jego dzieciuszkiem.
Dybickiego w ciężkiej
niedoli poratował teść, który dał mu kąt w chałupie i trochę
gruntu.
Z czasem Dybicki popadł
w obłąkanie, latał w koszuli po wsi i złorzeczył na panów, a
nawet groził, że ich puści z dymem, ale tego nie uczynił.
Przekazała Antonina
Świniarska, ur. w 1912 r. w Bogumiłowie, rolniczka ze wsi Mnichów.
Opowieść tę zasłyszała od swojego dziadka.
Na Sieradzkich Szlakach 2008/3
Pomniki przyrody w Bogumiłowie
Barbara Plichta
Barbara Plichta
Bogumiłów to niewielka wioska położona nad Żegliną, w odległości 4 km od Sieradza. Nie ma tutaj żadnych zabytkowych budowli, próżno szukać śladów dworu opisanego w książce Teodora Goździkiewicza „Sprawy Łuki Bakowicza” (posiadłość należała do Józefa Kobierzyckiego herbu Korab – autora „Przyczynków do dziejów ziemi sieradzkiej”). Nie zachowała się również aleja wjazdowa wysadzana jarząbami pospolitymi (Sorbus aucuparia L.). Miejsce jarząbów zajęły wierzby płaczące (Salix alba L.) i olsze czarne (Alnus glutinosa Gaertn.). O tamtych czasach przypominają już tylko pomnikowe drzewa, rosnące na działce, której obecnym właścicielem jest pan Janusz Kotliński. Są to cztery cisy pospolite (o obwodach pni 120cm, 150cm, 185cm i 200cm) i jeden jesion wyniosły (obwód pnia na wysokości 1,3m wynosi 220cm). Rośnie tutaj również lipa drobnolistna pamiętająca państwa Kobierzyckich, tak przynajmniej zapewnia obecny właściciel posiadłości. A tuż za ogrodzeniem działki państwa Kotlińskich, na posiadłości pana Janusza Bobrowskiego, rośnie kolejne okazałe drzewo – dąb szypułkowy. Na żadnym z tych okazów nie ma stosownej tabliczki. Dwóch ostatnich drzew brak również w rejestrze pomników przyrody w Starostwie Powiatowym w Sieradzu. Pan J. Kotliński jednak nie ma wątpliwości, że drzewa są prawnie chronione (tabliczki przybite kilka lat temu spadły i nikt powtórnie ich nie zawiesił). Jak jednak widać na załączonych fotografiach, brak tabliczek nie umniejsza piękna żadnemu z tych drzew. Cis pospolity (Taxus baccata L) to gatunek wiecznie zielonego szpilkowego drzewa lub krzewu z podgromady nagozalążkowych drobnolistnych (Coniferophytina). Rośnie bardzo wolno, a w Polsce z powodu ostrych warunków klimatycznych spotykany najczęściej w formie krzewu. Jego ciemnozielone igły zwężone w ostry wierzchołek, ułożone są płasko w 2 szeregach. Niepozorne kwiaty ukazują się w marcu na dolnej stronie gałązek. Brunatne nasiona otoczone czerwoną osnówką kształtem przypominającą beczkę lub dzwonek, znajdują się tylko na osobnikach żeńskich (cis jest rośliną dwupienną). Cis jest rośliną trującą. We wszystkich jego częściach, oprócz osnówki (chętnie zjadanej przez ptaki), znajdują się duże ilości trujących związków, głównie taksyny. Objawy zatrucia dotyczą przede wszystkim układu krwionośnego i serca (spadek ciśnienia krwi, zaburzenia rytmu serca, migotanie komór). Zatrucia mogą okazać się śmiertelne, więc poszkodowany powinien znaleźć się jak najszybciej w szpitalu. Mimo swych trujących właściwości cis znalazł zastosowanie jako roślina lecznicza – odwar z igieł był kiedyś stosowany przy niedociśnieniu krwi. Z cisów izolowane są substancje, z których produkuje się preparaty przeciwnowotworowe (taksoidy) używane najczęściej w leczeniu raka jajników, piersi, płuc, prostaty, żołądka i głowy. W ciągu ostatnich stuleci liczba cisów znacznie się zmniejszyła. Jego drewno było w średniowieczu bardzo poszukiwane i wykorzystywane do wyrobu kusz i łuków, później luksusowych mebli. Wskutek tego oraz z powodu powolnego wzrostu cis zniknął z lasów. Obecnie w większości krajów (również w Polsce) znajduje się pod ochroną. (Warto pamiętać, że cis jest gatunkiem najwcześniej objętym ochroną w Polsce, bowiem chroniony jest od 1423r. Ochrona została wówczas ustanowiona na mocy statutu wareckiego, wydanego przez króla Władysława Jagiełłę, który chciał ograniczyć eksport cisowego drewna). Największym i najbardziej znanym naturalnym skupiskiem cisów w Polsce jest rezerwat „Cisy Staropolskie im. L. Wyczółkowskiego” w Wierzchlasie w Borach Tucholskich, gdzie rośnie około 5500 drzew. Natomiast cis rosnący w Henrykowie Lubańskim na Dolnym Śląsku jest najstarszym drzewem w Polsce – jego wiek szacuje się na 1260 lat. Jesion wyniosły (Fraxinus excelsior L.) jest rozpowszechniony w Europie Południowej, Środkowej i Zachodniej. W Polsce występuje na obszarze niżu, sięgając do podnóża Tatr. Dorasta do 30-40 metrów wysokości. Odznacza się wysmukłym, prostym pniem i wysoko osadzoną koroną. Jest wrażliwy na późne przymrozki i po uszkodzeniu pędu wierzchołkowego często się rozwidla. W zimie charakterystyczne są dla niego czarne pączki. W lecie zdobią go duże, nieparzystopierzaste liście, długości 20-35 cm, złożone z 9-13 lancetowatych, piłkowanych listków długości 6-12 cm. Na wolnej przestrzeni owocuje w wieku 25 lat, w drzewostanach późnej – po 40 latach. Kwiaty obupłciowe, niepozorne, bezokwiatowe, zebrane w wiechy, ukazują się przed liśćmi i są zapylane przez wiatr. Owocem są płaskie, eliptyczne orzeszki z języczkowatym, długim, trzycentymetrowym skrzydełkiem. Najstarszy i największy jesion rośnie na Kaszubach w miejscowości Motarzyno, gm. Dębica Kaszubska. Ma ponad 400 lat, obwód 715 cm, wysokość 28 m. Jesion wyniosły jest bardzo cennym drzewem leśnym i alejowym. Drewno jesionu – z charakterystycznym rdzeniem jasnobrunatnym i wyjątkowo szerokim żółtawym bielmem – jest twarde, elastyczne, a dzięki temu znalazło zastosowanie w meblarstwie, do produkcji parkietów, przyrządów gimnastycznych i wioseł. Kora oraz liście jesionu wykorzystywane są w lecznictwie. Zawarte w nich pochodne kumaryny mają działanie żółciopędne i moczopędne. Nasiona natomiast stosowane są do karmienia papug. Górale sadzą jesiony przy domostwach celem ochrony przed wiatrem halnym. W zamierzchłych czasach przypisywano temu drzewu właściwości magiczne. Sen pod jesionem miał krzepić na umyśle, a przy tym był o wiele bardziej bezpieczny niż pod innym drzewem, gdyż węże miały omijać to drzewo z daleka.
Lipa drobnolistna (Tilia cordata MILL.) występuje w całej Europie. Na północy sięga po Szwecję, a na wschodzie po Ural. W Polsce występuje na terenie całego kraju (w górach do 800 m n.p.m.). Może żyć do 800 lat. Liście ma nieco ukośnie sercowate, zaostrzone, długości 5-8 cm, piłkowane, od spodu niebieskozielone, z kępkami rdzawych włosków w kątach nerwów. Lipa zaczyna owocować między 10 a 30 rokiem życia. Jej żółtawe kwiaty, zebrane po 5-8 w zwisające wierzchotki wydają w lipcu odurzającą woń. Intensywnie odwiedzane są przez pszczoły. Owocem lipy jest kulisty, gładki, cienkościenny orzeszek. Lipa należy do ważnych gatunków miododajnych. Miękkie, białawe drewno lipy stanowi wspaniały materiał rzeźbiarski. Wykorzystał je między innymi Wit Stwosz do wyrzeźbienia Ołtarza Mariackiego. Łyko lipy używane jest do wyrobu plecionek.
Dąb szypułkowy (Quercus robur L.) jest jednym z najważniejszych i najbardziej rozpowszechnionych w Europie drzew liściastych. Rośnie od Hiszpanii po Ural na wschodzie, a na północy sięga po Szwecję. W Polsce występuje na terenie całego kraju z wyjątkiem Podhala i Tatr. Żyje od 600 do 800 lat. Drzewo rosnące samotnie tworzy potężny pień i szeroką, rozłożystą koronę. Do dwudziestego – trzydziestego roku życia dąb ma gładką, szarą korę, która później staje się czarna i głęboko spękana. Liście odwrotnie jajowate, u nasady uszate, długości około 12 cm, niezbyt gładko wrębne, z 4-5 parami klap i ogonkiem długości około 1 cm, ustawione są skrętolegle. Kwiaty męskie zebrane są w żółtawe, luźne, zwisające kotki długości około 10 cm, żeńskie – osadzone po 2-3 na wyprostowanych szypułkach długości 3-8 cm. Kwiaty ukazują się w kwietniu – maju. Owocem jest wydłużony, walcowaty orzech (żołądź) z ciemniejszymi, podłużnymi prążkami, osadzony w miseczce na długiej szypułce. Dąb szypułkowy ma ciężkie, twarde drewno, które doskonale się nadaje do wyrobu mebli i klepki podłogowej. Od najdawniejszych czasów dąb był drzewem świętym. Źródła tej świętości i przyczynę kultu, jakim otaczano dęby, upatruje się nie tylko w imponujących rozmiarach czy siłach żywotnych tego drzewa, lecz także – a może nawet przede wszystkim – w jego mocy przyciągania piorunów i dawania ognia. Nasz dziki przodek, żyjący w lesie, zauważył, iż pioruny najczęściej biją w dęby. Przerażenie kazało mu czcić dęby, a zmysł praktyczny podszepnął krzesanie ognia przy pomocy dwóch kawałków drewna „naładowanych piorunem”.
Pomnikowe drzewa w Bogumiłowie są wyjątkowo urokliwe, ale ich kondycja nie jest najlepsza. Wyraźnie domagają się prac pielęgnacyjnych, dlatego warto, aby zainteresował się nimi Wojewódzki Konserwator Przyrody.
Lipa drobnolistna (Tilia cordata MILL.) występuje w całej Europie. Na północy sięga po Szwecję, a na wschodzie po Ural. W Polsce występuje na terenie całego kraju (w górach do 800 m n.p.m.). Może żyć do 800 lat. Liście ma nieco ukośnie sercowate, zaostrzone, długości 5-8 cm, piłkowane, od spodu niebieskozielone, z kępkami rdzawych włosków w kątach nerwów. Lipa zaczyna owocować między 10 a 30 rokiem życia. Jej żółtawe kwiaty, zebrane po 5-8 w zwisające wierzchotki wydają w lipcu odurzającą woń. Intensywnie odwiedzane są przez pszczoły. Owocem lipy jest kulisty, gładki, cienkościenny orzeszek. Lipa należy do ważnych gatunków miododajnych. Miękkie, białawe drewno lipy stanowi wspaniały materiał rzeźbiarski. Wykorzystał je między innymi Wit Stwosz do wyrzeźbienia Ołtarza Mariackiego. Łyko lipy używane jest do wyrobu plecionek.
Dąb szypułkowy (Quercus robur L.) jest jednym z najważniejszych i najbardziej rozpowszechnionych w Europie drzew liściastych. Rośnie od Hiszpanii po Ural na wschodzie, a na północy sięga po Szwecję. W Polsce występuje na terenie całego kraju z wyjątkiem Podhala i Tatr. Żyje od 600 do 800 lat. Drzewo rosnące samotnie tworzy potężny pień i szeroką, rozłożystą koronę. Do dwudziestego – trzydziestego roku życia dąb ma gładką, szarą korę, która później staje się czarna i głęboko spękana. Liście odwrotnie jajowate, u nasady uszate, długości około 12 cm, niezbyt gładko wrębne, z 4-5 parami klap i ogonkiem długości około 1 cm, ustawione są skrętolegle. Kwiaty męskie zebrane są w żółtawe, luźne, zwisające kotki długości około 10 cm, żeńskie – osadzone po 2-3 na wyprostowanych szypułkach długości 3-8 cm. Kwiaty ukazują się w kwietniu – maju. Owocem jest wydłużony, walcowaty orzech (żołądź) z ciemniejszymi, podłużnymi prążkami, osadzony w miseczce na długiej szypułce. Dąb szypułkowy ma ciężkie, twarde drewno, które doskonale się nadaje do wyrobu mebli i klepki podłogowej. Od najdawniejszych czasów dąb był drzewem świętym. Źródła tej świętości i przyczynę kultu, jakim otaczano dęby, upatruje się nie tylko w imponujących rozmiarach czy siłach żywotnych tego drzewa, lecz także – a może nawet przede wszystkim – w jego mocy przyciągania piorunów i dawania ognia. Nasz dziki przodek, żyjący w lesie, zauważył, iż pioruny najczęściej biją w dęby. Przerażenie kazało mu czcić dęby, a zmysł praktyczny podszepnął krzesanie ognia przy pomocy dwóch kawałków drewna „naładowanych piorunem”.
Pomnikowe drzewa w Bogumiłowie są wyjątkowo urokliwe, ale ich kondycja nie jest najlepsza. Wyraźnie domagają się prac pielęgnacyjnych, dlatego warto, aby zainteresował się nimi Wojewódzki Konserwator Przyrody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz