Zajączkowski:
Boczki-N-pow. poddębicki lub sieradzki
1) 1386 T. Sir. I f. 9: Boczky - Andreas de B. 2) 1392 T. Sir. 1 f. 36; Hube, Zbiór Sier. 66: Boczky - Mathias de B. 3) 1399 T. Sir. II f. 80: Boczki - hereditas. Stanislaus Pella z Biernacic w sporze o B.
4a) XVI w. Ł. I, 344, 357: Boczky, Boczki - villa, par. Uniejów, dek. i arch. uniejowski. Ł. I 369-370: Boczky-. curia militaris w par. Niewiesz, wś w par. jw. 4b) XVI w. Ł. I, 388-389, 442: Boczky - villa, par. Rososzyca, dek. i arch. jw. 5a) 1511-1518 P. 189: Boczki - par. Uniejów, pow. szadkowski, woj. sieradzkie. 1552-1553 P. 232: Boczky - wł. szl., jw. 5b) 1511-1518 P. 188: Boczki - wł. szl., par. Rososzyca, pow. i woj. jw. 1552-1553 P. 230: Boczky - jw. 6a) XIX w. SG XV/1, 175: Boczki-wś, par. Uniejów, gm. Niewiesz, pow. turecki. 6b) XIX w. SG I, 271: Boczki - par. Rososzyca, gm. Szadek, pow. sieradzki.
Uwagi: Nazwę B. zapisu 1392 r. można odnieść do jednej z dwu miejscowości tej nazwy: w par. Uniejów, względnie w par. Rososzyca. Ze względu na to, że we wspomnianym zapisie występuje obok Macieja z B. Michał z Lipnicy (v.), która jest położona także w par. uniejowskiej, oraz Dasz i Jan z Biernacie (v.), leżących w par. Niewiesz, można przypuścić, że chodzi tu raczej o B. koło Uniejowa. Podobnie zapiskę z 1399 r. można odnieść do 6. w par. Uniejów, natomiast odnośnie do B. z 1386 r. trudno się wypowiedzieć.
1) 1386 T. Sir. I f. 9: Boczky - Andreas de B. 2) 1392 T. Sir. 1 f. 36; Hube, Zbiór Sier. 66: Boczky - Mathias de B. 3) 1399 T. Sir. II f. 80: Boczki - hereditas. Stanislaus Pella z Biernacic w sporze o B.
4a) XVI w. Ł. I, 344, 357: Boczky, Boczki - villa, par. Uniejów, dek. i arch. uniejowski. Ł. I 369-370: Boczky-. curia militaris w par. Niewiesz, wś w par. jw. 4b) XVI w. Ł. I, 388-389, 442: Boczky - villa, par. Rososzyca, dek. i arch. jw. 5a) 1511-1518 P. 189: Boczki - par. Uniejów, pow. szadkowski, woj. sieradzkie. 1552-1553 P. 232: Boczky - wł. szl., jw. 5b) 1511-1518 P. 188: Boczki - wł. szl., par. Rososzyca, pow. i woj. jw. 1552-1553 P. 230: Boczky - jw. 6a) XIX w. SG XV/1, 175: Boczki-wś, par. Uniejów, gm. Niewiesz, pow. turecki. 6b) XIX w. SG I, 271: Boczki - par. Rososzyca, gm. Szadek, pow. sieradzki.
Uwagi: Nazwę B. zapisu 1392 r. można odnieść do jednej z dwu miejscowości tej nazwy: w par. Uniejów, względnie w par. Rososzyca. Ze względu na to, że we wspomnianym zapisie występuje obok Macieja z B. Michał z Lipnicy (v.), która jest położona także w par. uniejowskiej, oraz Dasz i Jan z Biernacie (v.), leżących w par. Niewiesz, można przypuścić, że chodzi tu raczej o B. koło Uniejowa. Podobnie zapiskę z 1399 r. można odnieść do 6. w par. Uniejów, natomiast odnośnie do B. z 1386 r. trudno się wypowiedzieć.
Taryfa
Podymnego 1775 r. (do boczek koło szadku)
Boczki,
wieś, woj. sieradzkie, powiat szadkowski, własność szlachecka, 13
dymów.
Czajkowski 1783-84 r.
Boczki, parafia rososzyca (rossoszyca),
dekanat lutomirski (lutomierski), diecezja gnieźnieńska,
województwo sieradzkie, powiat szadkowski, własność: Stamirowski.
Tabella
miast, wsi, osad Królestwa Polskiego 1827 r.
Boczki,
województwo Kaliskie, obwód Sieradzki, powiat Szadkowski, parafia
Szadek, własność prywatna. Ilość domów 3, ludność 19,
odległość od miasta obwodowego 2.
Słownik Geograficzny:
Boczki, wś, pow. sieradzki, gm. Szadek, par. Rososzyca, odległa od Sieradza wiorst. 18, rozległości ogólnej mórg 1257, z tego w posiadaniu dworu m. 1106, włościan m. 151; ludności 301 wyz. katolickiego. Młyn wodny z produkcyą 650 korcy mąki. Por. Kobyla Chmielowa.
Spis 1925:
Boczki, wś i folw., pow. sieradzki, gm. Szadek. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne wś 24, folw. 5. Ludność ogółem: wś 182, folw. 131. Mężczyzn wś 97, folw. 58, kobiet wś 85, folw. 73. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego wś 182, folw. 131. Podało narodowość: polską wś 182, folw. 131.
Spis 1925:
Boczki Nowe, wś, pow. sieradzki, gm. Szadek. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne 8. Ludność ogółem: 81. Mężczyzn 39, kobiet 42. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego 81. Podało narodowość: polską 81.
Spis 1925:
Boczki Nowe, wś, pow. sieradzki, gm. Szadek. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne 8. Ludność ogółem: 81. Mężczyzn 39, kobiet 42. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego 81. Podało narodowość: polską 81.
Wikipedia:
Boczki-wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie zduńskowolskim, w gminie Szadek nad rzeczką Pisią. W latach 1975-1998 miejscowość należała administracyjnie do województwa sieradzkiego. W tej wsi 15 stycznia 1847 r. urodził się i spędził 9 lat życia Wilhelm Marceli Nencki - światowej sławy twórca fizjologii i chemii mikroorganizmów. Tutaj chciał osiąść pod koniec życia, lecz śmierć w dniu 14 października 1901 r. uniemożliwiła mu zrealizowanie tego zamiaru. Jego brat Leon Piotr Nencki (1848-1904) był także lekarzem-chemikiem i znanym propagatorem higieny społecznej. Z dawnego drewnianego, parterowego dworu, zbudowanego w 1 poł. XIX w. zniszczonego pożarem 17 maja 1962 r. pozostała ruina. Przed zniszceniami obronił się zaniedbany park o pow. ok. 2 ha, z dwiema grabowymi alejami, aleją lipową, egzemplarzami modrzewi, świerków, tui, jesionów lip, kasztanowców i pojedynczym egz. tulipanowca amerykańskiego. Od strony zach. zarys stawu z wysepką, na której stała altanka. Jedyną pamiątką po Nenckich, jest ustawiona na stosie kamieni, w końcu alei grabowej parku (od str. wsch) figura MB Nepokalanej z ocalałą tablicą, na której znajduje się napis: "Pocieszałaś, pocieszaj. Matce Boga i ludzi, Pocieszycielce strapionych Jej dziecię Małgorzata Nencka - 7 VI 1925 r." Na cmentarzu parafialnym w pobliskiej Rossoszycy znajduje się grobowiec rodzinny Nenckich z zachowanymi tablicami.
Elżbieta Halina Nejman Majątki (Szlachta Sieradzka XIX wieku Herbarz)
Elżbieta Halina Nejman Majątki (Szlachta Sieradzka XIX wieku Herbarz)
BOCZKI par. Rossoszyca, p. sieradzki, oraz Sikucin, Kotliny, Kotlinki, Raduchów, i Kobyla Chmielowa w połowie XVI wieku Żernickich, w połowie XVIII w. właścicielem jest Wojciech Zaręba Tymieniecki. Własność w 1811 roku Pawła Biernackiego. 1257 mg ziemi w tym dworskiej 1106, 301 dusz, młyn wodny z produkcją 650 korców mąki rocznie. Dobra sprzedane w 1831 r. przez Józefę ze Zdzienickich 1v. Sulimierską, 2v. Skórzewską. W 1841 r. od spadkobierców Rafała Pstrokońskiego nabył majątek Wilhelm Nencki. W rękach tej rodziny do 1945 r. W 1912 r. wieś, folwark i osada mają 1257 mg, własność Adama Nenckiego. (Kobyłecki 1831 k.100, Zborowski 1860, a.124, SGKP t.1, s.271, PGkal.)
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
1992 r.
Wieś Ilustrowana 1911 sierpień
Dwór w Boczkach, miejsce ur. Marcela Nenckiego (Wieś Ilustrowana 1913 kwiecień)
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kapliczka MB Niepokalanej w parku podworskim w Boczkach
Fot. Janusz Marszałkowski
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kapliczka MB z 1947 r. w Boczkach
Fot. Janusz Marszałkowski
Dziennik Łódzki 1885 nr. 227
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1839 nr 134
(N. D. 2874 ) Rejent Kancellaryi
Ziemiańskiej Gubernii Kaliskiej.
Zawiadamiam publiczność, że wskutek
Wyroku Trybunału Kaliskiego dobra ziemskie Sikucin, Boczki, Kobyla
Chmielowa i Józefka w powiecie Szadkowskim, ostatnie zaś w powiecie
Wartskim sytuowane, wydzierżawione zostaną przedemna Rejentem na
lat trzy od Sgo Jana r. b. w dniu 15 (27) b. m. o godzinie 10tej z
rana przez licytacyą, a to podług warunków w każdym czasie w
kancellaryi mojej Rejenta w Kaliszu w pałacu Trybunał zwanym,
utrzymywanej, przejrzeć sobie mogących.
w Kaliszu dnia 2 (14) Czerwca 1839 r.
Piotr Paweł Szrubarski.
Dziennik Urzędowy Gubernii Kaliskiej 1840 nr 48
Podpisany Patron przy Trybunale Cywilnym Gubernii Kaliskiej podaje do wiadomości iż na skutek wyroku tegoż Trybunału w d. 1/13 Czerwca 1839 roku zapadłego dobra ziemskie Sikucin oraz dobra Kobyla Chmielowa z przyległościami Boczki z folwarku Boczki i wsi zarobnej Kobyla Chmielowa składające się, w Pcie Szadkowskim Obw. Sieradzkim oraz Kolonii Józefka w Pcie Wartskim Obw. Kaliskim Gub. Kaliskiej położone, do wspólności majątkowej exystującej pomiędzy niegdy Rafałem Pstrokońskim a Faustyną z Mniewskich Pstrokońską należące, i tychże to jest Faustyny z Mniewskich Pstrokońskiej, oraz Sukcessorów Rafała Pstrokońskiego to jest: a. Jgnacego Pstrokońskicgo i b. Sukcesorów Felixa Pstrokońskiego, to jest: aa. Kajetana Pstrokońskiego, bb. Juliana Pstrokońskiego, cc. Honoraty Pstrokońskiej nieletniej przy matce swej i zarazem głównej Opiekonce Tekli z Czarnowskich Pstrokońskiej w wsi Chajewie Pcie Sieradzkim zamieszkałej, której przydanym Opiekonem jest Jgnacy Pstrokoński Dziedzic dóbr Ustkowa tamże w Ustkowie Pcie Wartskim zamieszkały, wreszcie dd. Felixa z Anieli rodzeństwa Stawiskich małoletnich po Anieli z Pstrokońskich Stawiskiej pozostałych dzieci przy oycu swym Andrzeju Stawiskim w wsi Rembieszewiew Pcie Szadkowskim zamieszkałych, których przydanym opiekunem jest Ferdynand Pstrokoński w wsi Głuchowie Pcie Wartskim zamieszkały, wszystkich z własnych funduszów się utrzymujących dziedziczne, sprzedane zostaną przed W. Franciszkiem Doufrene Sędzią Trybunału Kaliskiego w Kaliszu mieszkającym Delegowanym, podług warunków które wraz z zbiórem objaśnień w Kancellaryi Trybunału Kaliskiego i u podpisanego Patrona sprzedaż popierającego przejrzane bydź mogą.
Licytacya rozpocznie się od wartości taxą przez Biegłych przysięgłych wynalezionej, to jest dóbr Sikucina w summie 48590 złotp. 20 gr. a dóbr Kobyli Chmielowej z przyległościami Boczki w summie 79796 zp. 20 gr. czyli łącznie od summy 128387 zp. 10 gr. w monecie. Zaś Kolonia Józefka oddzielnie od summy 15234 zp. 15 gr. takie w monecie. Temczasowe ich przysądzenia w miejscu posiedzeń Trybunału Kaliskiego przed W. Sędzią Delegowanym w d. 27 Listo. (9 Grudnia) 1840 r. o godzinie 3. z południa nastąpi.
Kalisz dnia 10/22 Października 1840 r.
Bilski. Patron.
Kaliszanin 1872 nr 94
Podaje się do publicznej wiadomości, że na porębie Raduchów, odległym od miasta Zduńskiej Woli wiorst 7 od Sieradza wiorst 12, od Warty i Szadku wiorst 8, są do nabycia: sążnie, tarcice, bale, łaty, gonty, domy gotowe, za stosunkowo niższą cenę jak w lasach sąsiednich. Interesanci zechcą, zgłaszać się do Administracji lasów w dobrach Boczki, w Boczkach przez Szadek.
Kaliszanin 1873 nr 35
Odczyty w Sieradzu
na korzyść ochronki biednych, kończą się z dniem 11 b. m.,
odczytem p. Adama Nenckiego, Magistra prawa i adm. "O gminie."
Dotychczasowy wpływ, wynoszący kilkaset rs. najlepiej przemawia za
usposobieniem mieszkańców Sieradza i okolicy. Główna zasługa
należy się radzie opiekuńczej—i jej prezesowi, naczelnikowi
powiatu, baronowi Kalen, który otoczony kółkiem miejscowej
inteligencji, nie odmawia swego wpływu i współdziałania.
Kaliszanin 1873 nr 40
W dniu 11 b. m., p.
Adam Nencki, mag. prawa i adm., miał w Sieradzu odczyt „O
gminie.".
Prelegent licznie
zebranej publiczności — przedstawił znaczenie gminy, i jej
stosunek do państwa. Przeszedł porównawczo obowiązujące ustawy
gminne na kontynencie — w Anglji i Ameryce. Wykazał, że pomimo
ujemnych stron, ustawa z 64 r. nadaje szeroką działalność na
drodze samorządu. Ażeby jednak przyniosła pożądane owoce, musi
być, poznaną i zainteresować ogół. Inicjatywa powinna wyjść od
klasy oświeceńszej, która nachylając się
od przyjmowania udziału w zarządzie gminy — największą sobie
krzywdę wyrządza.
Zwięzłe i jasne
przedstawienie rzeczy — dobra wymowa — czyni p. Adama Nenckiego
pożądanym popularyzatorem. Szkoda
tylko, że prelegent w stosunku do całości odczytu — zbyt
pobieżnie przedstawił obowiązującą u nas ustawę gminną z 64 r.
Kaliszanin 1873 nr 58
P. Marceli Nencki,
sieradzanin, uczeń niegdyś gimnazjum piotrkowskiego, mianowany
został profesorem uniwersytetu w Bernie na katedrze chemji
fizjologicznej, przyczem oddano mu laboratorjum, w którem pracują
przy nim brat jego Leon, Edward Rakowiecki i Modrzejewski, wychowańcy
b. Szkoły Głównej w Warszawie.
Kaliszanin 1873 nr 70
1) Folwark
Lasek sześć wiorst od miasta Warty, obejmujący przestrzeni
mórg 886 1/2 z których lasu z zagajami połowa.
2) Folwark Chorążka
cztery wiorsty od miasta Warty, obejmujący przestrzeni mórg 368
1/2 w połowie łąki—i
3) Osady Józefów i
Wiktorów, dwie wiorsty od miasta Warty, rozległości mórg 430 1/2
do sprzedania z wolnej ręki w włości, lub na kolonje, pod
korzystnemi warunkami. Wiadomość u patrona Modrzejewskiego w
Kaliszu, lub u Adama Nenckiego w Boczkach przez Szadek. Hypoteki
oddzielne, wolne od służebności.
Kaliszanin 1873 nr 80
Wiadomości miejscowe i
okoliczne
Towarzystwo Osad Rolnych i
Przytułków Rzemieślniczych, nadesłało nam artykuł, który
poniżej zamieszczamy.
"W zastosowaniu
się do postanowienia JW. Feldmarszałka Hrabiego Namiestnika z d.
19/31 lipca r. b. za Nr 16,217, o porządku zbierania funduszów na
rzecz budowli osad rolnych dla nieletnich przestępców, ma zaszczyt
podać do wiadomości publicznej, iż wszelkie składki roczne od
członków honorowych, ofiary dobrowolne jednorazowe
w pieniądzach lub naturze, kwoty zbierane
z odczytów, koncertów, widowisk i t. p., mają być składane albo
wprost w biurze Zarządu Towarzystwa, albo za pośrednictwem członków
korespondentów przez prezesa Komitetu i Zarząd wybranych, a przez
miejscowe władze rządowe zatwierdzonych, lub nakoniec za
pośrednictwem Naczelników gubernij, lub powiatów, burmistrzów i
wójtów gmin.
Wszystkie osoby do
zbierania funduszów na powyższy cel upoważnione, raczą
przesyłać lub składać takowe jedynie w Zarządzie Towarzystwa w
Warszawie przy ulicy Królewskiej Nr 29, który właściwe kwity z
księgi sznurowej na to wydawać im będzie. Odtąd bowiem Bank
handlowy warszawski przestaje, jak to było poprzednio, przyjmować
na rzecz Towarzystwa od pojedyńczych członków i publiczności
składki lub ofiary, lecz dla uproszczenia i ułatwienia rachunku,
wszelkie sumy zkąd bądź płynące, jedynie i wyłącznie przez
pośrednictwo Zarządu Towarzystwa za księgą przekazową przyjmuje.
Członkowie
korespondenci przez
Prezesa Komitetu Towarzystwa do zbierania składek upoważnieni i w
charakterze tym przez władze już zatwierdzeni, są
następujący:
(...) W gubernji
Kaliskiej (...) Nencki Adam (we wsi Boczki na
pow. Sieradzki.
(...) Wszystkie
osoby powyżej wymienione przyjąwszy na siebie życzliwą pomoc
około popierania interesów Towarzystwa, zostały zaopatrzone w
odpowiednią szczegółową instrukcją, oraz kwitarjusz sznurowy, i
należycie poświadczony, zarówno przez Prezesa Komitetu
Towarzystwa, jak i przez miejscową władzę rządową. Na
zbierane fundusze będą z tych kwitarjuszów za
swoim podpisem wydawać kwity, a
zbierane w ten sposób sumy, do Zarządu Towarzystwa w Warszawie
perjodycznie odsyłać, na co od niego właściwe pokwitowanie.
Zarząd Towarzystwa
pragnąc się ściśle stosować do przepisów o zbieraniu
składek wydanych, a mających na celu jedynie zapewnienie porządku
i kontroli funduszów na tak pożyteczną i ważną dla kraju
instytucję płynących, ma zaszczyt najuprzejmiej upraszać
szanowną publiczność i wszystkich członków honorowych, aby
ze swemi ofiarami wyłącznie do Zarządu lub o ile im
dogodniej będzie do powyż wymienionych osób zgłaszać
się raczyli.
W miarę pozyskania nowych
członków korespondentów w innych gubernjach i zatwierdzenia
ich przez władze, nie omieszka podać ich nazwiska i miejsca
zamieszkania, do wiadomości publicznej.
Nakoniec Zarząd uprasza
także pp. członków powyżej wymienionych, aby pozostałe u nich
dawniejszej formy kwitarjusze wydane im poprzednio; oraz
summy za nimi już przyjęte, o ile jeszcze nie zostały
Zarządowi nadesłane, jak najrychlej zwrócić raczyli. Odtąd
bowiem, tylko za świeżo wydanymi kwitarjuszami, składki i ofiary
na rzecz Towarzystwa stosownie do wydanych przepisów zbierane
być mogą.
Wszelkie interesa
dotyczące przyjmowania funduszów, załatwiają się w biurze
Zarządu Towarzystwa w Warszawie przy ulicy Królewskiej Nr 29
dom W. Blocha bankiera, codziennie, z wyjątkiem niedziel
i świąt od godz. 12 do 1-ej w południe.
Przewodniczący w
Zarządzie, profesor, doktor prawa, A. Białecki. — Sekretarz
zarządu, Józefowicz.
Kaliszanin 1873 nr 95
Prawo zbierania
funduszów na rzecz Towarzystwa Osad rolnych i przytułków
rzemieślniczych, za kwitami sznurowemi, otrzymały po
zezwoleniu właściwych władz rządowych następujące
dotąd osoby w gubernji Kaliskiej: (...) na powiat
Sieradzki W. Nencki Adam (w. Boczki przez Szadek).
= Do zbierania składek na rzecz towarzystwa osad rolnych upoważnieni zostali w gubernji kaliskiej następujący członkowie korrespondenci: w Kaliszu, Teodor Esse, na powiat kolski, Słubicki Albin z Lubstowa pod Sompolnem, na powiat łęczycki, Weisflog Karol z Brysak pod Łęczycą, na powiat wieluński, Taczanowski Gustaw z Rudy pod Wieluniem, na powiat sieradzki, Nencki Adam z Boczek pod Szadkiem, na powiat koniński, Mierzyński Władysław z Wąsosz pod Koninem, na powiat słupecki, Chełmski Władysław z Łukomia pod Pyzdrami, na pow. turekski, Pstrokoński Ignacy z Ustkowa pod Wartą.
Kaliszanin 1876 nr 52
Sieradz dnia 3 lipca 1870 r.
(...)Prosiliście o nadesłanie wam wiadomości dotyczących rezultatów wyborów na sędziów gminnych. Otóż pospieszam zadosyćuczynić temu żądaniu. Utrzymują tu powszechnie, że na sędziów gminnych wybrani są większością głosów: w okręgu Zapusta - mała p. Antoni Brzeziński, dziedzic dóbr Dzierlina; w okręgu Brąszewickim p. Gerlach, wójt; w okręgu Złoczewskim p. Tarnowski, dziedzic dóbr Unikowa; w okręgu Szadkowskim p. Adam Nencki, dziedzic dóbr Boczki; i w okręgu Zadzimińskim p. Alfons Cielecki, dziedzic dóbr Charchów. Spodziewać się należy, że panowie ci będą zatwierdzeni przez właściwą władzę, albowiem na piastowanie powierzonych im urzędów wszechstronnie zasługują.(...)
Maksymiljan Kempiński.
Kaliszanin 1877 nr 40
= Do zbierania składek na rzecz towarzystwa osad rolnych upoważnieni zostali w gubernji kaliskiej następujący członkowie korrespondenci: w Kaliszu, Teodor Esse, na powiat kolski, Słubicki Albin z Lubstowa pod Sompolnem, na powiat łęczycki, Weisflog Karol z Brysak pod Łęczycą, na powiat wieluński, Taczanowski Gustaw z Rudy pod Wieluniem, na powiat sieradzki, Nencki Adam z Boczek pod Szadkiem, na powiat koniński, Mierzyński Władysław z Wąsosz pod Koninem, na powiat słupecki, Chełmski Władysław z Łukomia pod Pyzdrami, na pow. turekski, Pstrokoński Ignacy z Ustkowa pod Wartą.
Kurjer Warszawski 1877 nr 12
Jeden ze znakomitych chemików
współczesnych rodak nasz Dr. M. Nencki, będący obecnie profesorem
chemji medycznej w uniwerstecie berneńskim, napisał nową pracę p.
t „Ueber die Zersetzung der Gelatine und des Eiweisses bei der Fäulniss mit
Pankreas." (O rozkładzie żelatyny i białka przy gniciu z
trzustką), która dosięgła tego zaszczytu, że została dedykowana
przez Fakultet medyczny berneński znakomitemu profesorowi fizjologji
Valentinowi, w dzień 40to letniego jego jubileuszu profesorskiego.
Prof. Nencki urodził się w Boczkach pod Sieradzem, gimnazjum
ukończył w Piotrkowie a wyższa studja odbył za granicą.
Dziennik Łódzki 1885 nr. 227
W dobrach Boczki pod Szadkiem, jest do nabycia 10,000 kóp brzeziny młodej, do zagajenia nieużytków i 4000 starszej do sadzenia nad drogami. Bliższa wiadomość w administracyi dóbr Boczki przez Szadek, lub u W-go Hipolita Nenckiego w Łodzi.
Kurjer Warszawski 1886 nr 5
Grzmoty i pioruny.
Z okolic Sieradza donoszą nam, że
przed kilku dniami po mroźnej nocy prawie nagle ociepliło się, przyczem zaczął padać grad.
W parę godzin później przy silnym
wietrze lunął obfity deszcz, podczas którego dały się słyszeć grzmoty i ujrzano błyskawice.
Wśród tego niezwykłego przewrotu
atmosferycznego, kilkakrotnie usłyszano uderzenie piorunu, z których
jeden, we wsi Baczki*, zapalił stodoły.
Cała ta burza trwała przeszło
godzinę, ku niemałemu zdziwieniu całej okolicy, gdzie najstarsi
ludzie nie pamiętają podobnego zjawiska.
*Boczki? Przypis autora bloga.
Kupno i sprzedaż majątków ziemskich. Niedawno donosiliśmy o zbyt często powtarzających się w naszej okolicy, przymusowych sprzedażach majątków ziemskich i o niesłychanie nizkich cenach, za jakie nabywają je wierzyciele hypoteczni. Potwierdzenie tej naszej wiadomości stanowi niedawny fakt sprzedaży w sieradzkiem majątku Kobyła - Chmielowa z folwarkiem Boczki, rozległości 33 włók. a w tem łąk 101, lasu 139 i zagaju 115 mórg. Majątek ten sprzedano za 23,002 rs.
Charakterystycznem jest to, iż długów ciężyło na nim 98.891 rs. a jeszcze w roku zeszłym dawano zań 90,000 rs.
Drugi majątek Raduchów, 36 1/2 rozległości mający, sprzedano za 21,010 rs. a długów na nim było 90.000 rs.; można więc łatwo obliczyć ilu wierzycieli spadło ze swojemi summami.
Oba majątki sprzedane zostały w drodze subhastacji sądowej.
Kaliszanin 1886 nr. 62
Kupno i sprzedaż majątków ziemskich. Niedawno donosiliśmy o zbyt często powtarzających się w naszej okolicy, przymusowych sprzedażach majątków ziemskich i o niesłychanie nizkich cenach, za jakie nabywają je wierzyciele hypoteczni. Potwierdzenie tej naszej wiadomości stanowi niedawny fakt sprzedaży w sieradzkiem majątku Kobyła - Chmielowa z folwarkiem Boczki, rozległości 33 włók. a w tem łąk 101, lasu 139 i zagaju 115 mórg. Majątek ten sprzedano za 23,002 rs.
Charakterystycznem jest to, iż długów ciężyło na nim 98.891 rs. a jeszcze w roku zeszłym dawano zań 90,000 rs.
Drugi majątek Raduchów, 36 1/2 rozległości mający, sprzedano za 21,010 rs. a długów na nim było 90.000 rs.; można więc łatwo obliczyć ilu wierzycieli spadło ze swojemi summami.
Oba majątki sprzedane zostały w drodze subhastacji sądowej.
Kaliszanin 1886 nr. 62
Kupno i sprzedaż majątków ziemskich. Niedawno donosiliśmy o zbyt często powtarzających się w naszej okolicy, przymusowych sprzedażach majątków ziemskich i o niesłychanie nizkich cenach, za jakie nabywają je wierzyciele hypoteczni. Potwierdzenie tej naszej wiadomości stanowi niedawny fakt sprzedaży w sieradzkiem majątku Kobyła - Chmielowa z folwarkiem Boczki, rozległości 33 włók. a w tem łąk 101, lasu 139 i zagaju 115 mórg. Majątek ten sprzedano za 23,002 rs.
Charakterystycznem jest to, iż długów ciężyło na nim 98.891 rs. a jeszcze w roku zeszłym dawano zań 90 000 r. s.
Kaliszanin 1886 nr. 80
Sprzedaże dóbr. Liczne sprzedaże w ostatnich czasach majątków ziemskich w naszej gubernji w drodze przymusowej, a więcej jeszcze niezwykle nizkie summy za jakie nabyte zostały, wywołały trwogę wśród sfer najwięcej interesowanych, budząc słuszne obawy o przyszłość wielu ziemian, jeżeli stosunki nie zmienią się.
Na szczęście, nie każda taka sprzedaż, która pozornie groziła ruiną właścicielowi i krzywdziła wierzycieli hypotecznych, spadających ze swemi summami, była tem czem się wydawała; w kilku wypadkach właściciele ułożyli się z wierzycielami, którzy chociaż na licytacji nie utrzymali się ze swojemi summami, nie ponieśli jednak straty, gdyż albo zabezpieczono ich summy na hypotece dóbr innych, albo wypłacono im należność gotowizną.
Podobny wypadek miał miejsce przy sprzedaży majątku Kobyła-Chmielowa z folwarkiem Boczki i wsi Raduchów; sprzedaż ta narobiła w swoim czasie niemało wrzawy z powodu nader nizkiej w stosunku do wartości summy sprzedażnej, mianowicie 23,002 rs., podczas gdy długów ciążyło na hypotece 98.891 rs., i 21,010 rs. przy 90.000 rs. długów hypotecznych. Tymczasem w rzeczywistości wierzyciele szkody nie ponieśli, bo ich należności zabezpieczono na hypotekach innych majątków, a niektórych spłacono.
Zorza 1891 nr 30
— Wybory na sędziego gminnego w
gminie Zduńska-Wola (pow. sieradzkiego) odbyły się w dniu 27
czerwca: wybranym został dotychczasowy sędzia p. Adam Nencki z
Boczek.
Gazeta
Świąteczna 1891 nr. 535
Rozkup majątków.
Część majątku Boczkowa, w pow. Sieradzkim gub. Kaliskiej, licząca
18 i pół włók ziemi, została sprzedana przez p. Jana Wężyka
trzem gromadom włościan, złożonym z 77 osób, za 38500 rubli.
Włościanie na opłacenie téj sumy zaciągnęli pożyczkę z banku
włościańskiego.
Kurjer Warszawski 1897 nr
38
Prof. Marceli Nencki.
(Z powodu Jubileuszu.)
W d. 7-ym lutego 1872-go
r. profesor Marceli Nencki habilitował się jako docent chemji
fizjologicznej uniwersytetu berneńskiego. Owoce 25 letniej pracy są
obfite.
Jako 25-letni młodzieniec
stanął prof. Nencki na katedrze, a choć od lat 5-iu działalność
profesorską zmienił na czysto naukowe
kierownictwo instytutem, z nauką związków nie zerwał, ale,
przeciwnie, tem silniejsze węzły z nią zadzierzgnął.
Prof. Nencki ze
starej, szlacheckiej pochodzi rodziny; urodził się w rodzinnym
majątku Boczki, w gub. kaliskiej, a
pierwsze nauki pobierał w Piotrkowie. Studjował początkowo
filozofję w Krakowie, Jenie i Berlinie, ale nie w tym kierunku miała
iść jego dalsza działalność. W r. 1867-ym widzimy go w Berlinie
na wydziale lekarskim, który ukończył w roku 1870-ym z dyplomem
doktorskim.
Już na ławie
uniwersyteckiej zarysowały się wybitne jego zdolności do badań
chemicznych. Studjował chemję pod kierunkiem
Nannyna, a później Bayera.
Nannyn ocenił należycie
działalność Nenckiego; na jego przedstawienie został prof. N.
asystentem instytutu patologicznego w Bernie, a później docentom
chemji fizjologiczny. Pozyskawszy wkrótce stanowisko profesora i
kierownika pracowni poczuł się Nencki w swoim żywiole i odtąd z
nazwiskiem jego spotykamy się nieomal na każdej karcie nowoczesnej
chemji fizjologicznej.
Ogólnie wykształcony
umysł z łatwością orjentował się w odłamie wiedzy, której
poświęcił swe siły, to też nie ograniczał się drobnemi
doświadczeniami, ale ogarniał szersze horyzonty i wskazywał drogę,
którą szedł sam i innym ułatwiał przejście. Imię naszego
uczonego stoi na jednym poziomie z imionami nowoczesnych bjologów, a
jego sława daleko po za mury wszechnicy berneńskiej wybiegła. Nie
tu miejsce na krótkie chociażby wyliczenie prac jubilata, rzecz to
pism specjalnych, zaznaczymy tylko, że nie ma prawie dziedziny
fizjologji, w którejby Nencki nie wskazał czegoś
nowego lub nie rozświetlił rzeczy zawiłych.
W chwili zajęcia się
ogólnego bakterjologją Nencki ku chemicznym nad drobnoustrojami
zwrócił się badaniom i w tej dziedzinie położył pierwszorzędnie
zasługi. Przy badaniach przyświecała mu jedynie myśl o nauce,
gardził jednodniową sławą wielu chemików-twórców „nowych
środków", nauka, a nie interes były dźwignią jego
działalności.
Po 20 latach opuścił
jubilat ulubioną swoją wszechnicę, powołany do Petersburga do
instytutu medycyny doświadczalnej. Tu objął kierunek pracowni
chemji fizjologicznej i ztąd wyszły prace pierwszorzędnego nie
tylko teoretycznego, ale i praktycznego znaczenia.
Prof. Nencki, acz zmuszony
okolicznościami pracować daleko od kraju, nie zerwał ani na chwilę
łączących go z ziemia rodzinną węzłów. Większą część prac
swoich w polskim ogłosił języku, a w jego pracowni, zarówno w
Bernie, jak i w Petersburgu, rodacy życzliwe zawsze znajdowali
poparcie. Kto z nim bliżej obcuje, ten zawsze wspominać będzie
jego sposób myślenia. Z krynicy swej wiedzy daje czerpać zawsze
każdemu, kto zamiłowanie do nauki czystej okaże. Nie z trójnoga
sławy, na który wzniosła go wiedza, traktuje młodszych
pracowników, alej jak przewodnik dobry i wytrawny kieruje ręką i
myślą ucznia. To też z jego pracowni wyszedł cały szereg
pracowników, którzy nauce poświęcili swe siły.
Prof. Nencki często
odwiedza Warszawę, gdzie mieszka brat jego, również lekarz i
chemik, a z każdej jego bytności korzystają tutejsze ciała
naukowe, bo zawsze i chętnie przemawia w zakresie swej specjalności,
dając w swoich przemówieniach nowe myśli i dążenia.
Sekcja chemiczna przy
warszawskiem Towarzystwie popierania rosyjskiego przemysłu i handlu wczoraj poświęciła
posiedzenie ku uczczeniu jubilata, a Towarzystwo lekarskie wybrało
go na członka honorowego.
Łącząc się z temi
objawami hołdu, przesyłamy szanownemu jubilatowi życzenie, aby
długo jeszcze pracował tak skutecznie,
jak dotychczas.
Z.
Gazeta Kaliska 1897 nr.
68
Ś. p. Franciszek Modrzejewski, b. patron byłego trybunału cywilnego w
Kaliszu, w sędziwym wieku zakończył życie w dniu 23 b. m. w Boczkach, pod
Szadkiem, majątku zięcia swego, sędziego Nęckiego. Zmarły był jednym z
ostatnich przedstawicieli tego starego, należącego już do przeszłości pokolenia
naszej palestry, zanim weszła do niej młodsza, dziś także już siwiejąca
generacja prawników z szkoły głównej. Do służby sądowej wszedł, jako aplikant
kancelaryjny jeszcze w r. 1829; patronem trybunału w Kaliszu został w r. 1842.
Stanowisko swe zawdzięczał własnej usilnej pracy. Cieszył się w szerokich kołach
rozległą praktyką i powszechnem zaufaniem, na które niewątpliwie zasłużył, jako
człowiek nieskazitelnego charakteru i wielkiej prawości. W stosunkach
koleżeńskich był wzorowym, jak zresztą wszyscy juryści starego autoramentu, w
postępowaniu z ludźmi ujawniał zawsze wielki takt, uprzejmość i słodycz
charakteru, Danem mu było żyć w dobrych czasach naszej palestry, gdy jeszcze żadne siły nie podkopywały moralnie i materjalnie adwokatury, więc
dzięki uczciwej pracy, potrafił zebrać dość znaczne mienie i zapewnić przyszłość
licznej rodzinie. W r. 1876 opuścił wraz z wielu starszemi służbę sądową i przeszedł w stan
dobrze zasłużonego spoczynku. W pierwszych latach istnienia Towarzystwa Kredytowego
Miejskiego w Kaliszu powołany został przez współobywateli na stanowisko członka
Komitetu. Złożył je, opuszczając przed kilku laty Kalisz, w którym tyle lat
uczciwie pracował i w którym pozostawił poza sobą jaknajlepszą pamięć prawego i
zacnego człowieka. Pogrzeb odbył się w Rososzycy w dniu 27 b. m.
Kurjer Warszawski (dodatek
poranny) 1897 nr 72
Echa kaliskie.
Korespondent nasz pisze d.
2-go b. m.:
„Towarzystwo
lekarskie na wniosek dra Wilczewskiego przesłało telegram
gratulacyjny prof. Nenckiego, który tem bliższy jest sercu lekarzy
naszych, iż pochodzi z guberni kaliskiej, prof. Nencki bowiem
urodził się we wsi Boczki (15-go stycznia 1847-go r.) w pow.
sieradzkim Kaliskie Towarzystwo Lekarskie ma zaszczyt zaliczać
jubilata do grona swych członków w honorowych.
Kurjer Warszawski ( z
dodatkiem porannym) 1897 nr 227
Pracownia
Nenckiego*.
(Korespondencja własna
Kurjera Warszawskiego.)
Petersburg, d. 13
sierpnia.
Pracownia prof. Nenckiego
w instytucie medycyny doświadczalnej należy do najpoważniejszych
instytucyj naukowych w Europie, to też wiadomość, jakoby jej
kierownik opuszczał Petersburg, przenosząc się na stały pobyt do
Lwowa, sprawiła tu wrażenie.
Tym razem jednak
informacje, ze Lwowa pochodzące, o tamtejszej katedrze, ofiarowanej
znakomitemu chemikowi, okazują się przedwczesne!
Dla sprawdzenia rzeczy u
źródła, udałem się do instytutu, gdzie mnie przyjął młody
uczony, jeden z najpierwszych tu współpracowników profesora, dr.
Dzierzgowski.
— My tu w
instytucie—mówił dr. D.— o ustąpieniu Nenckiego nic nie wiemy,
a bodaj, że i sam Nencki znajduje się w tem samem położeniu, bo
oto w liście, który przed chwilą otrzymałem od profesora z
Karlsbadu, pisze między innemi, właśnie po przeczytaniu w Gazecie
Warsz. wiadomości o katedrze we Lwowie i z powodu tej „nowiny”,
iż „moi i przyjaciele zawsze więcej o mnie wiedzą, niż ja
sam...” To chyba jest wyraźnem zaprzeczeniem? Podobno były
czynione propozycje, może były układy, lecz, powtarzam, instytut
nic nie wie, a przecieżby wiedział, skoro już we wrześniu, czyli
za miesiąc, Nencki niby ma osiąść nad Pełtwią. Zresztą Nencki
jest dziś cały pochłonięty swojemi nowemi studjami, które tak
wspaniale zapowiadają się dla wiedzy, iż stanowczo pracowni swojej
teraz nie opuści...
Tak więc, zamiast
kreślić... historję tutejszej pracowni Nenckiego, wypada mi raczej
zatrzymać się nad jej—teraźniejszością, która z powodu owych
„nowych studjów" drga dziś pełnem życiem. Korzystam z tej
chwili, by wspomnieć zarazem o urządzeniu instytutu, tak mało
znanem szerszemu ogółowi.
Instytut medycyny
doświadczalnej mieści się na t. zw. Wyspie Aptekarskiej. Zajmuje
olbrzymią przestrzeń, otoczoną zewsząd zielenią ogrodów i
sadów. Gdyby nie dwa potężne gmachy, tak czyste wewnątrz i
zzewnątrz, iż rzekłbyś, że od tygodnia dopiero zrzucono z nich
rusztowania mularskie, z napisami na jednym: „Medycyna
doświadczalna,” na drugim: „Chemia lekarska.”—możnaby
sądzić, że to jakaś wzorowa stacja rolniczo-leśna.
Naokół tych dwóch
budynków, mieszczących gabinety, laboratorja i t. d., stoją drobne
pawilony parterowe, przeznaczone do hodowli królików, świnek i t.
d. Tu też znajduje się lecznica zwierzęca, stajnie i t. d.
Wszystko połączone kolejką i wszystko czyste jak szkło. Znać na
każdym kroku, że instytut, zbudowany wielkim nakładem, wielkiemi
też rozporządza środkami.
Kierownikiem naczelnym
jednego z tych gmachów jest od lat 6-iu z górą dr. Nencki, wezwany
z Berna przez instytut, który dla posiadania znakomitego uczonego
nie wahał się przyznać mu wyjątkowych przywilejów w zakresie
pomocy naukowych, emerytury (szan. profesor korzysta już z pełnej)
i t. p.
Wejdźmy na chwilę do
pracowni.
Możnaby ją nazwać
„domem białym,” białe bowiem są ściany kurytarzy i sal, białe
schody, białe stoły...
Na parterze, o
wielkim przedsionku, mieszczą się: aula wykładowa, muzeum, gabinet
fizyczny, pokój ciemny chwilowo (promienie Röntgena),
analiza gazów; termostat, sala operacyjna, przyrządy
sterylizacyjne, sale do wyrobu surowicy. W tych ostatnich jest wcale
ciekawa armja... czarna!
— Tu oto—objaśnia
uprzejmy przewodnik—hodujemy dżumę, tu znowu hodowla błonicy, a
tu cholera. Może wejdziemy do dżumy?...
— I owszem! Dżuma
w hermetycznie zamkniętych słojach, jak w więzieniu, nie musi być
groźna. Pobyt śród „Wrogów ludzkości” byłby może
przyjemny, gdyby nie duszność z iście tropikalnego upału, która
nas zmusza chwytać za klamkę.
Pierwsze piętro (gmach
jest wysoki, jednopiętrowy) obejmuje: laboratorjum Nenckiego, pokój
jego asystenta, gabinet Nenckiego, salę analiz elementarnych, pokój
z wagami, pokój do mikroskopowania, laboratorjum ogólne, pokój do
siarkowodoru.
Nencki nie mieszka w
instytucie; asystenci i pracownicy, przeciwnie, mają osobny pawilon,
gdzie też są sale jadalne i do zabaw. Instytut tworzy niejako
osobny świat, odcięty od reszty świata, z którym łączy go tylko
poczta i telefon.
*
Leży przede mną
broszura, w r. b. tutaj wydana, p. t. „Sommaire des travaux
accomplis par m. le professeur Marcel Nencki et ses éléves dans ses
laboratoires a Berne et a St. Pétersbourg, 1869—1896.”
Książkę wydali
uczniowie—z okoliczności 25-lecia profesora. Przytacza ona wykaz,
zaiste ogromem swoim imponujący, prac specjalnych, których ilość
z roku na rok się powiększa, bo gdy pierwsze lata podają 1—2
prace, ostatnie już 15—20.
Nencki ma talent...
tworzyć uczonych! Pracą niezmordowaną uczy pracować, talentem i
wiedzą— rozwidnia widnokręgi, miłością nauki bez cienia
zawiści—budzi zapał. To też obok jego wzniosłej postaci grupuje
się liczna rzesza „młodych”, z których niejeden ma już imię
własne w nauce, a wielu pracuje wraz z Nenckim w Petersburgu.
Dzierzgowski, J. Zaleski,
P. Rakowski, Ciszkiewicz, Rasiński, Brzeziński, Lachowicz,
Trzciński, Złotnicki, Szymanowski, Brodzki, Leśnik, L. Rekowski,
M. Jakowski, Jasieński, Filipowski, Maszewski, Wyrzykowski,
Zajączkowski, Białobrzecki —oto nazwiska, które co chwila
spotykamy w „Sumarjusżu” jubileuszowym.
Pracownia Nenckiego to już
poważny rozsadnik wiedzy na kraj cały!
*
Wspomniałem na wstępie,
iż Nenckiego zatrzymują tu prace nowe, a w pełni rozwoju będące.
Są to badania—nad księgosuszem. Rozpoczął je nasz uczony przed
2-ma laty, w Karbaniku na Kaukazie, prowadził dalej w instytucie,
zkąd znowu niebawem mają być przeniesione na Kaukaz, gdzie w tym
celu staraniem ministerjów rolnictwa i spraw wewnętrznych ma
powstać specjalna stacja.
W pracy nad księgosuszem
Nencki osiągnął już pewne rezultaty pozytywne. Po przeprowadzeniu
całego szeregu prób ustalił on, iż ameby księgosuszowe hodują
się w glebie śluzowej, osiągnął kultury zabójcze do 4-ej swojej
generacji i określił system uodporniania (imunizacji) bydła:
doświadczenia przekonały, że surowica cielęca działa stanowczo
uodporniająco na owce, owcza—na cielęta i t. d.
Otóż prace te potrwać
mogą jeszcze około lat 2—3, zanim osiągnięte z nich będą
owoce dojrzałe dla wiedzy wszechświatowej, kiedy wiedza ta będzie
mogła powiedzieć: niema już księgosuszu, bo mamy przeciwko tej
klęsce broń—nieomylną!...
Vester.
* ze wsi Boczki, przypis
autora bloga
Goniec Łódzki 1898 nr 200
JUBILEUSZ.
(Korespondencja, własna
„Gońca Łódzkiego*)
Sieradz d. 10
października.
Dnia 8 b. m. w Sieradzu
zebrani w sali balowej w liczbie do 200 osób mieszkańcy Sieradza i
bliższej oraz dalszej okolicy święcili 50 letni jubileusz
działalności lekarskiej dr. med. J. Stanisławskiego.
Reprezentowane były wszelkie warstwy społeczne: koledzy jubilata,
duchowieństwo, ziemianie, mieszczanie i włościanie w swych
strojach odświętnych.
Na rzęsiście
oświetloną salę balową wprowadził jubilata dziekan miejscowy,
ks. Mikołajewski, witając go krótkiem przemówieniem. Podczas
wspólnego obiadu dr. Podciechowski wręczył jubilatowi dyplom na
członka honorowego towarzystwa lekarskiego kaliskiego, a następnie
przemawiali: pp. Mniewski w imieniu ziemiaństwa Sieradzkiego, M.
Białecki, naczelnik powiatu (wjęzyku urzędowym) St. Kobierzycki,
ks. prałat Chodyński z Włocławka, ks. kanonik Jabłkowski z
Uniejowa p. St. Stre szewski w imieniu tow. dobroczynności
sieradzkiego. P. Dymitrowicz z Sieradza wniósł toast wierszem.
Poczem p. Mieszczański z Sieradza powitawszy jubilata w imieniu
mieszkańców miasta, przystąpił do odczytania nadeszłych depesz,
których otrzymano przeszło 100 z najrozmaitszych okolic kraju, z
Cesarstwa i zagranicy od kolegów, przyjaciół i pacyentów.
Zaznaczymy, że wydział lekarski wszechnicy Jagiellońskiej przesłał
telegraficznie swe życzenia sędziwemu dzisiaj swemu wychowańcowi,
a J. E. ks. biskup kujawski tą samą drogą udzielił swego
błogosławieństwa pasterskiego, którego obecni wysłuchali
stojący. Prof. dr. Szewczyk z Krakowa przemówił w imieniu kolegów
z wszechnicy Jagiellońskiej. Następnie dr. Murzynowski mówił w
imieniu straży ogniowej sieradzkiej, której jubilat był
inicyatorem, poczem podniesiono kurtynę i odsłonięto portret
jubilata, otoczony przez grono strażaków. Zainaugurowana świeżo
orkiestra strażacka amatorska grała motywy z pieśni ludowych.
Dalej przemawiali pp: sędzia Nencki z Boczek,
dr. Sikorski z Łodzi, a wreszcie sędzia J. Kolarzycki z Bogumiłowa
podniósł zasługi jubilata w zorganizowaniu wystawy archeologicznej
sieradzkiej w 1883 roku i w ocaleniu od zagłady licznych zabytków
starożytności, zdobiących obecnie nasze muzea publiczne. W imieniu
strażaków mówił p. Raczyński, a adw. przys. A. Parczewski, który
na tę uroczystość wraz z p. Radwanem, redaktorem „Gazety
Kaliskiej" przybył, w jędrnych słowach wskazał na znaczenie
społeczne pomników przeszłości i życzył innym większym miastom
prowincyonalnym, aby naśladowały przykład małego Sieradza.
Zabrali głos i włościanie w swych odświętnych kapotach:
Świniarski z Męki i Miłek z Jezior. Ten ostatni, sercem dłużny,
chociaż w prostych, lecz serdecznych słowach w wypowiedzianej
przemowie dziękował jubilatowi w imieniu kmieci, dla których
jubilat był lekarzem, ojcem i zacnym doradcą. Po tem przemówieniu
wzniosła się prawdziwa burza oklasków i posypała się istna
powódź toastów, których wszystkich przytaczać niepodobieństwo,
wymienimy tylko toast na cześć jubilata, wzniesiony przez ziemianki
sieradzkie. Wysoce uroczysty i podniesiony nastrój umysłów ustąpił
miejsca żywej i serdecznej wymianie myśli.
O 11-ej wieczór
rozjechali się uczestnicy obchodu, unosząc zeń jaknajmilsze
wspomnienia. Cały zaś obchód daje świadectwo jaknajlepsze ziemi
sieradzkiej; dowiódł on, że Sieradzkie umie ocenić wszelką, choć
nie szukającą rozgłosu pracę, że myśli poważnie i że w niem
panuje harmonia wszystkich warstw społecznych.
Z.
M.
Kurjer Warszawski ( z
dodatkiem porannym) 1898 nr 257
Wizyta pasterska.
W dniu 29-ym z. m.
J. E. ks. biskup Kossowski przybył do Rososzy
w dekanacie tureckim.
Na powitanie Jego
Ekscelencji wyruszyło stu włościan konno z p. Nenckim na czele; w
chwili przybycia zaś zagrzmiała
salwa z moździerza, a na plebanji zajaśniał transparent z napisem:
Witaj nam, witaj księciu
kościoła,
Hołd Ci składają
okoliczne sioła.
Po uroczystym ingresie ks.
proboszcz Rusin przedstawił stan swej parafji, użalając się na
zakorzenione w niej kradzieże.
J. E. ks. biskup w gorącej
przemowie wzywał parafian do pielęgnowania cnót chrześcijańskich.
Nazajutrz Jego Ekscelencja
celebrował mszę Św., poczem zwiedził ubogą zakrystję i kościół,
odnowiony kosztem 2,000 rubli, zebranych przez parafian.
Do Sakramentu
bierzmowania przystąpiło 724 wiernych, przyczem, jako matka,
wystąpiła p. Nencka z Boczek, jako ojciec
p. Charzyński z Błaszek.
Na odjezdnem J. E. ks.
biskup błogosławił kilku włościan, którzy odznaczyli się
ofiarnością na rzecz kościoła, a mianowicie: Andrzej Piekielny
dał 300 rb. na odnowienie wielkiego ołtarza i organów, Marcin
Borczyk 190 rb. na odnowienie ołtarza Matki Boskiej Częstochowskiej,
Józef Jarczykowski 150 rb. na odnowienie ołtarza św. Józefa,
Józef Piekarski 85 rb. na rzecz kościoła i Łukasz Piekielny 60
rb. na odnowienie ambony.
Z Rososzy Jego Ekscelencja
odjechał na dalszą wizytę pasterską do Zadzima.
Goniec Łódzki 1901 nr 237
Otrzymaliśmy z
Petersburga bardzo smutną wiadomość. Zmarł jeden z
najwybitniejszych uczonych polskich, Marceli Nencki, sławny na świat
cały chemik i fizyolog.
Ś. p. Nencki
urodził się w 1846 roku w Boczkach w
kaliskiem (pow. sieradzkim). Pierwotnie zamierzał poświęcić się
filozofii, i uczył się jej w Krakowie, w Jenie, i w Berlinie. W r.
1867 zwrócił się do medycyny i w r. 1870 zyskał stopień doktora.
W r. 1872 został asystentem a następnie profesorem chemii
fizyologicznej na uniwersytecie berneńskim w Szwajcaryi. W roku 1891
powołany został na kierownika instytutu medycyny doświadczalnej w
Petersburgu.
Nencki ogłosił drukiem
wiele prac specyalnych, niektóre w lwowskim „Kosmosie" i
"Czasopiśmie aptekarskiem".
Zmarł nasz uczony onegdaj
rano na krwotok kiszek.
Ś. p. Marceli był
rodzonym bratem uczonego lekarza warszawskiego p. Leona Nenckiego.
Tydzień Piotrkowski 1901 nr. 42
Świat naukowy polski poniósł dotkliwą stratę przez śmierć d-ra Marcelego Nenckiego. Zmarły był jednym z najwybitniejszych chemików współczesnych i jednym z najpierwszych uczonych współczesnych. Urodzony w 1847 r. w Boczkach, w sieradzkiem, w r. 1864 ukończył gimnazyjum piotrkowskie, a następnie studyjował filologiję w akademii krakowskiej, na uniwersytecie w Jennie i w Berlinie. Następnie przerzucił się na medycynę i ukończył ją ze stopniem doktora w 1870 r., poczem z całym zapałem począł studyjować chemiję. Zmarł w 54 roku życia, jako kierownik pracowni chemicznej w instytucie medycyny doświadczalnej w Petersburgu. Ś. p. Marceli Nencki był stryjem p. K. Nenckiego, dyrektora tutejszej gazowni.
Zorza 1901 nr 42
Ś. p. Marceli Nencki. Nauka ciężką
poniosła stratę, albowiem zakończył życie jeden z największych
uczonych, świata całego, mianowicie profesor Marceli Nencki.
Nieboszczyk urodził się we wsi Boczkach w powiecie sieradzkim
guberni kaliskiej.
Po ukończeniu gimnazjum w Piotrkowie
poświęcił się naukom ścisłym, naukom, któreby w jego i świata
całego oczach rozdarły zasłonę z wielu tajemnic przyrody.
Najpierw zatem udał się na wyższą naukę do wszechnicy
Jagiellońskiej w Krakowie, potem do uniwersytetów w Jenie i w
Berlinie. Trudno nam wskazać i określić czytelnikom, jakiemu
odłamowi nauki oddawał się ś. p. Nencki, bo trzeba już wiele
umieć, żeby zakres ten objąć i zrozumieć. Dość powiedzieć, że
przez lat 30 zmarły pracował nad badaniem wewnętrznego życia
samego ciała człowieka i zwierząt i na tem polu poczynił
znakomite odkrycia. On to np. opracował chemię soku żołądkowego,
czyli zbadał źródło wytwarzania się kwasu solnego, owego soku,
który trawi w żołądku wszelkie pokarmy. Badania ś. p. Marcelego
Nenckiego znakomicie posunęły naprzód nauki lekarskie. Uczony ten
przez lat 30 badał, zbadał i dowiedział się wiele, a zawsze
powtarzał: widzę za sobą wiele, bardzo wiele, a przed sobą daleką
drogę, idącą, zda się, w nieskończoność! Tak wielki uczony
najlepiej to rozumiał, że ani człowiek pojedynczy, ani świat cały
nigdy się nie przestanie uczyć, uczyć się i zawsze uczyć się
trzeba. Przez czas pewien ś. p. Nencki był profesorem uniwersytetu
w Szwajcarji, a ostatnio przez szereg lat w Petersburgu.
Sport: Tygodnik Ilustrowany 1901 nr 43
Z żałobnej karty.
† Ś. p. Marceli Nencki. w pełni sił
męzkich jeszcze, bo w 54 roku życia, zmarł słynny uczony biolog i
chemik, profesor Marceli Nencki. Imię rodaka naszego zasłynęło w
całym świecie naukowym, jako imię znakomitego potentata myśli,
człowieka głębokich zdolności i wielkiej pracy. Zmarły uczony
przyszedł na świat w 1847 roku dnia 15. stycznia we wsi Boczkach,
pow. sieradzkiego, gub. kaliskiej. Po ukończeniu gimnazjum w
Piotrkowie, rozpoczął studja na Wszechnicy Jagiellońskiej,
poświęciwszy się badaniom filozoficznym. Później widzimy go na
uniwersytecie w Jenie, a następnie w Berlinie, gdzie się przenosi
na wydział lekarski i w 1870 roku uzyskuje stopień doktora
medycyny. Jednakże ś. p. Nencki nie oddał się praktyce
lekarskiej: pragnienie wiedzy parło go dalej w poszukiwaniu ideału
prawdy ku wyżynom nauki czystej. W laboratorjach, pod kierunkiem
Naunyna, Schultena i Baeyera, pracował niezmordowanie, cały oddany
swej ukochanej nauce. Wieści o nim szerzej iść poczęły; w dwa
lata po uzyskaniu doktoratu został asystentem na katedrze chemicznej
w instytucie patologicznym w Bernie, a wkrótce uzyskał stanowisko
profesora. Pracownia jego w Bernie ściągała ze wszystkich stron
żądnych wiedzy, którzy w Nenckim znajdowali niezrównanego
kierownika. Niezmordowana praca wielkiego uczonego przez szereg lat
dała wyniki zdumiewające. Cały dział biochemji, przez niego
stworzony, a dotyczący budowy chemicznej, produktów żywności
drobnoustrojów i t. d. zawiera materjał niezwykle bogaty; jest to
piękna karta w dziejach rozwoju nauki. Między innemi ś. p . Nencki
sprostował błędną teorję Duclaux, jakoby trawienie nie mogło
się odbywać bez udziału drobnoustrojów. Wiele cennych rzeczy
znajduje się w jego pracach o symbiozie i enantobiozie
drobnoustrojów. Prace jego w dziedzinie chemji, o kwasie moczowym,
kondensacji fenolów, o soku żołądkowym i t. d . należą do
klasycznych, prostując teorje błędne i ustanawiając nowe.
Genialny uczony, z całą świadomością słabych sił umysłu
ludzkiego, szedł do swego celu poznania prawdy. Świadomość ta nie
zniechęcała go, owszem dodawała bodźca do pracy. Widząc, jak
wiele tajemnic kryje się w naturze przed okiem uczonego,
niezmordowaną pracą, popartą genialnemi zdolnościami, starał się
zedrzeć choć część zasłony, pokrywającej jasną krainę
wiedzy. Na ostatnim zjeździe przyrodników i lekarzy polskich w
Krakowie Nencki w przemówieniu swojem rzekł między innemi: „Kiedy
po trzydziestoletniej pracy na polu dociekań nad chemią, staję
przed zgromadzeniem, muszę przyznać się, że dotychczasowe prace
nie dają mi właściwego zadowolenia, iżbym się bodaj zbliżył do
źródła prawdy. Widzę przed sobą cały szereg usiłowań i badań,
a przed sobą daleką drogę, idącą, zdaje się, w nieskończoność.
Mimo to, wierzę w zwycięztwo nauki, wierzę, iż następcom naszym
uda się więcej zdziałać na polu badań ustroju żywego”. Te
słowa doskonale charakteryzują genialnego uczonego. Zbrojny w
wiedzę, talent i wiarę w przyszły tryumf wiedzy i prawdy—szedł
przebojem dokonywując w dziedzinie nauki odkryć wielkich i
pomnikowych.
Zmarł w Petersburgu, gdzie od 1892
roku zajmował stanowisko kierownika pracowni chemicznej w instytucie
medycyny doświadczalnej. Na kartach historji wiedzy nazwisko ś. p .
Marcelego Nenckiego zapisane zostanie w jednym szeregu z
najznakomitszymi umysłami naszej doby.
Gazeta
Świąteczna 1901 nr. 1085
† Marceli Nęcki. W poniedziałek 14-go października rozeszła się
szybko po świecie żałobna a niespodziana wiadomość o śmierci
Marcelego Nęckiego. Był to rodak nasz, a wielki uczony i badacz.
Chyba wszyscy na świecie, oddający się dziś wyższéj i głębszéj
nauce, wiedzieli coś o nim, o jego pracach, i o znaczeniu tych prac.
Badał on, dochodził tego, jaki jest związek między ciałem a
życiem, jaki jest skład wewnętrzny ciał żyjących, cząsteczek
tych ciał, i jakie zachodzą w nich przemiany przy czynnościach
życiowych; dociekał też przytém tego, jaka jest isto tna różnica
między ciałem żyjącem a martwém, za życia i po śmierci. W
badaniach swych, których przebieg i wyniki ogłaszał zwykle
drukiem, doszedł do wielu odkryć, posunął cokolwiek na przód
wiedzę o życiu, a mianowicie naukę chemji ciał żyjących, i
wskazał drogę, po któréj zaczęło iść za jego przykładem
wielu uczonych badaczy, Marceli Nęcki żył zaledwo lat 54, a od lat
80 znano go w świecie nauki. Urodził się roku 1847 w folwarku
Boczkach, parafji Rososzy pod Szadkiem w powiecie sieradzkim, w
dzisiejszéj gub. kaliskiéj. Nauki gimnazjalne odbył w mieście
Piotrkowie. Potém na nauki wyższe pojechał do Krakowa i wstąpił
tam do akademji Jagielońskiéj na wydział filozoficzny. Kształcąc
się je dnak i rozmyślając zapragnął czego innego. Oto
przeniósłszy się do uniwersytetu w Jenie, w Niemczech, oddał się
naukom lekar skim, a mając lat 23 wyszedł już na uczonego lekarza,
„doktora medycyny". Nie zamierzał jednak nigdy zajmować się
leczeniem, tylko oddał się badaniom naukowym. Lat 20 pracował w
Szwajcarji, będąc profesorem przy uniwersytecie w Bernie i
przewodnicząc młodzieży sposobiącéj się na uczonych lekarzy.
Ponieważ słynął w świecie i był bardzo ceniony, więc przed
laty dziewięciu wezwano go do Petersburga na kierownika pracowni
chemicznéj w zakładzie naukowym do badań lekarskich. Tam też, na
tém stanowisku, umarł. Świat utracił w nim jednego z największych
dziś uczonych, badaczy, a my w dodatku utraciliśmy człowieka,
który był naszą chlubą.*) - p. g. ś. *) Prawdziwie polskie i
dobrze po polsku brzmiące nazwisko Nęcki, weszło w zwyczaj drogą
obcéj pisowni i łacińskich dokumentów przekręcać tak, że aż
dziwnie dla oka wygląda, niemile ucho razi, i nieraz wywołuje
pytanie, jakiego pochodzenia może byó całowiek o nazwisku
"Nencki". Dlatego woleliśmy od tego niedobrego acz
utartego zwyczaju odstąpić i pisać to nazwisko jak przystało, po
polsku, jak pierwiastek jego wskazuje, i jak ono istotnie brzmi i
brzmieć powinno.
Gazeta
Kaliska 1902 nr. 45
Administracja dom. Boczki (przez Szadek) ma do sprzedania 150 sążni
torfu na opał pod Wartą i 500 sążni pod Zduńską -Wolą.
Goniec Łódzki 1902 nr 75
§ W sprawie
komunikacyi. P. Nencki z Boczek pisze do
nas: „Kur. Warsz." doniósł o projekcie p. Michała Kukuli z
Teodozyi, który stara się o wprowadzenie komunikacyi samochodami
osobowo-towarowemi z Warszawy do Kalisza przez Sochaczew, Łowicz,
Zgierz, Łódź, Pabianice Łask, Zduńską-Wolę i Sieradz. Sądzę,
że o wiele właściwszą i korzystniejszą byłaby linia od Łodzi
przez Konstantynów, Lutomiersk, Szadek i Zduńską Wolę, a to z
powodów następujących: 1) ze Zgierza do Pabianic kursuje już
tramwaj elektryczny 2) Łódź, Pabianice, Łask, Sieradz, Kalisz
łączy nowobudująca się kolej warszawsko- kaliska; 3) na linii
Łódź,—Konstantynów
Lutomiersk—Szadek—Zduńska-Wola,
nie ma
stałej komunikacyi,
chociaż od lat kilku, staraniem obywateli ziemskich, upoważnionych
przez gminę Szadek, pp. Nenckiego i Leopolda, wybudowana została
szosa, o wiele lepiej dziś utrzymana z funduszów powiatowych niż
droga idąca przez Pabianice i Łask. Wprawdzie pod Łodzią obecnie
szosa jest również tak samo nie możliwą do przebycia jak pod
Łaskiem i Pabianicami, lecz na
daleko mniejszej
przestrzeni i gównie wskutek dowozu kamieni pod budującą się
kolej warszawsko-kaliską. W obec powyższych danych, stanowczo
linia: Łódz -Konstantynów-Szadek dostarczy większej ilości
podróżnych i pewniejszego dochodu. Konstantynów jest przedmieściem
Łodzi, a Lutomiersk i Szadek - spiżarnią. Sąsiednie gminy, jak
Wojsławice i Zduńska-Wola zamieszkałe są przez tkaczów, którzy
mają ciągły stosunek z fabrykantami w Łodzi a droga na
Konstantynów-Szadek jest krótszą o kilkanaście wiorst od drogi na
Łask. Może powyższe uwagi przydadzą się panu Michałowi Kukuli
lub jego przedstawicielowi w Warszawie, a bliższych szczegółów
udzieli sędzia gminny w Szadku, gub. Kaliska. Zwrócić muszę
przytem uwagę na jedną jeszcze kwestyę. Samochody w niedalekiej
przyszłości, zupełnie zastąpią konie. Szybkość biegu
samochodów i budowa ich, wymaga drogi szerszej. Należałoby tedy
zaniechać budowy szos wąskich, a właściwie zwężania traktów,
jak to obecnie się praktykuje. Łatwiej jest, bijąc rowy, zostawić
drogę szerszą, niż w przyszłości rozszerzać drogi. To samo
dotyczy stawiania domów przy drogach. Ulica np. Konstantynowska w
Łodzi może z czasem połączyć się Brusem i Konstantynowem. Po za
linią istniejącej dziś szosy należy więc zostawić z obu stron
odpowiednią przestrzeń na trotuary".
Gazeta
Kaliska 1902 nr. 91
Do sprzedania 60 funt. nasienia sosnowego po rb. 1 kop. 25 za funt. w
dom. Boczki, poczta Szadek.
Goniec Łódzki 1903 nr 20
Zduńska Wola.
Pan X. obywatel z
sąsiedztwa podaje nam interesujące dane dotyczące wytwórstwa w
Zduńskiej Woli i projektuje sposoby ulepszenia go. Oto co pisze:
„Miasto nasze,
liczące kilkadziesiąt tysięcy ludności (biorąc w rachubę i
tkaczy z okolicznych wsi, wyrabiających towar dla fabrykantów w
Zduńskiej Woli) zbyt wolno się rozwija. Ujemne warunki wzrostu są
następujące:
Miasto utrudniony ma
kredyt, nie posiadając Towarzystwa kredytowego i hypoteki w miejscu.
Najgłówniejsze jednakże
złe wynika z następującej przyczyny:
Zduńska Wola i sąsiednie
wsie wyrabiają tygodniowo około 30,000 sztuk surowego towaru, który
dla wykończenia musi być oddany do farbiarni—apretury.
Przecięciowo, średnia apretura wykończa tygodniowo 2,000 sztuk
towaru, czyli Zduńska Wola, ażeby mogła swój towar przerobić w
miejscu, potrzebuje 5 apretur. Tymczasem, z powodu braku wody,
Zduńska Wola nie posiada ani jednej apretury i zmuszona jest surowy
towar oddawać do odpowiednich farbiarni w Łodzi, Tomaszowie i
Białostoku, tracąc naturalnie na transporcie i zwłoce. W ostatnich
czasach, z powodu ściślejszego stosowania prawa o zanieczyszczaniu
wód, nie wszystkie istniejące apretury będą mogły egzystować, a
nawet część takowych zaprzestała już funkcyonować i Zduńska
Wola znalazła się w przykrem położeniu. Powstał więc projekt
założenia apretur w środku miasta i za miastem ponad rzeką
Brodnicą, płynącą równolegle, o kilkadziesiąt zaledwie kroków
obok kolonii: Labelew, Rembieskie, Zamłynie i Raduchów.
Nie sądzę, ażeby
apretura w środku miasta była możliwą, a to nie tylko z uwagi na
nosy i zdrowotność mieszkańców, lecz i obowiązujące prawo. Woda
musi być oddaną sąsiadowi czystą, musi być filtrowaną, a na
filtrowanie potrzeba odpowiedniej miejscowości i znaczniejszej
przestrzeni.
Gdyby droga 3 rzędu z
Izabelewa ku Ra- duchowowi nie była tak piaszczystą, lecz —
szosą, to stanowczo po nad Brodnicą miejscowość byłaby
najwłaściwszą do założenia kilku nawet apretur.
Wiem, że czynione są w
tym kierunku starania, a to nietylko ze względu na farbiarnie, lecz
i dlatego, że okolica położona za
Izabelowem, do
przecięcia się z traktem i budującą się szosą z Szadku do Warty
w Boczkach, jest główną spiżarnią Zduńskiej Woli. Przeciwna
bowiem strona miasta produkty swoje woli odstawiać do Pabianic i
Łodzi. Za izabelewem znajdują się
kopalnie torfu: w Raduchowie, Boczkach, Rososzycy, Miłobędziu,
Chorążce, Woli Flaszczynej; lasy z Wojsławic, Rososzycy, Rożdżał,
Ralewic, Prusinowic i Zadzimia, lasy rządowe i majorackie,
dostarczają opału do Zduńskiej Woli. Ta okolica, drogą na
Izabelew, dostarcza kamieni tak pod budowę domów, jak i reperacyę
dróg I rzędu z Łodzi do Kalisza, a wskutek nasypu kolei żelaznej,
dowóz długiego budulcowego drzewa z tej strony miasta jest tylko
możliwy pod tunelem, przy końcu wsi Izabelew. Jest więc
koniecznem, ażeby z uwagi na dalsze istnienie miasta, dobrobyt
mieszkańców miasta i okolicy, starania o budowę drogi szosowej
przez Izabelew w stronę Zamłynia, uwieńczone zostały pomyślnym
skutkiem.
Zarząd kolei kaliskiej
nie obliczył się z interesami i ruchem mieszkańców naszego
miasta. Dziś już z powodu szczupłej budowy dworca kolejowego,
podróżni w większej połowie wyczekiwać muszą na dworze, a
będzie gorzej, gdy otwarty zostanie ruch prawidłowy i przewóz
towarów"
Jak się dowiadujemy
w ostatniej chwili, uchwałą gminy Wojsławice
z dnia 12 stycznia, droga ta za nr. 4 przez Izabelew w stronę
Zamłynia została przyjętą w poczet dróg II rzędu i budowa szosy
ma się niezwłocznie rozpocząć. Nadto dodać możemy, że w
Raduchowie znajduje się odpowiednia miejscowość do założenia
apretury, tem więcej, że na miejscu jest bogaty pokład torfu na
opał.
Zainteresowani w budowie
apretury bliższe szczegóły mieć mogą udzielane przez sędziego
gminnego w Szadku i adw. przs. Aleksandra Mogilnickiego w Łodzi.
Goniec Łódzki 1904 nr 144
— W niedzielę
popołudniu zmarł ś. p. dr. Leon Nencki, rodzony brat nieżyjącego
znakomitego uczonego ś. p. d-ra Marcelego Nenckiego.
Urodzony we wsi
Boczki, w pow. suwalskim, d. 28-go czerwca 1848 r. ś p. dr. Leon
Nencki uczęszczał do gimnazyum w Piotrkowie i Kaliszu, po których
ukończeniu wstąpił był do b. Szkoły Głównej, a po jej
zamknięciu ukończył uniwersytet warszawski.
W r. 1871 i 2-gim śp. dr.
Nencki był asystentem przy klinice chorób wewnętrznych profesora
Sultzena w Dorpacie, stąd udał się na dalsze studya do Berlina,
gdzie wraz z bratem pracował gorliwie nad chemią. W r. 1874, po
uzyskaniu doktoratu w Szwajcaryi, dr. Nencki przez dwa lata oddawał
się studyom klinicznym w Wiedniu, Paryżu i Londynie.
Po powrocie w r. 1877 do
kraju śp dr. Leon Nencki rozpoczął tutaj praktykę i w r. 1881
został kierownikiem pracowni chemicznej i bakteryologicznej
szpitalów warszawskich, a potem ordynatorem szpitala św. Ducha,
które to stanowiska zajmował do tej chwili.
Gazeta Kaliska 1904 nr 149
Dr.
med. Leon Nencki. (Wspomnienie
pośmiertne).
Szkoła Główna warszawska, przez stosunkowo niedługi czas swego
istnienia, wydała plon nader obfity. Najściślejsi potentaci wiedzy
ostatnich czasów, to przeważnie wychowańcy b. Szkoły Głównej,
do liczby których należał i dr. med. Leon Nencki, zmarły w
Warszawie w dniu 22 maja. Urodzony w 1848 roku w dziedzicznej wsi
Boczki, pochodził w rodziny, starającej się dać dzieciom możliwe
wykształcenie naukowe. Pomimo wczesnej śmierci ojca (a wkrótce i
matki), pięciu pozostałych synów kończy gimnazja w Piotrkowie i
Kaliszu, a następnie dwóch starszych Szkołę Główną a pozostali
uniwersytetu w Jenie, Karlsruhe i Berlinie. Nie mała w tem była
zasługa najstarszego brata, który po ukończeniu wydziału prawa i
administracji, osiadł w rodzinnych Boczkach, dostarczając braciom
potrzebne w kształceniu się fundusze. Zmarły dr. Leon Nencki, po
zamknięciu Szkoły głównej, pozostawał czas pewien w
uniwersytecie warszawskim. W 1871 roku udał się do Dorpatu, gdzie
przez rok sprawował obowiązki asystenta w klinice chorób
wewnętrznych. Dwa lata następne pracował w Berlinie, wspólnie z
bratem prof. Marcelim Nenckim, nad chemją fizjologiczną. W 1873 r.
zdał egzamin tamże, otrzymawszy prawo wykonywania sztuki
lekarskiej. W Szwajcarii broni rozprawy pod tyt.: „Ueber des
Verhalten einiger aromatischer Verbindungen in Thierkörper"
i otrzymuje stopień doktora medycyny. W 1874 r. w W iedniu zajmował
się w pracowni fizjologicznej prof. Brauna i Spätha.
W Monachjum doskonalił się w hygjenie pod przewodnictwem dr.
Pettenkofera. W 1875 r. w Paryżu, pod kierunkiem słynnego Kl.
Bernarda, zgłębia choroby narządów moczowych, a w 1876 r. w
Londynie temiż chorobami zajmuje się w klinice znakomitego
Thompsona. Gdy w r. 1877 powrócił do kraju, uniwersytet warszawski
potwierdza mu dyplom, otrzymany zagranicą. Osiadłszy w Warszawie,
oddaje się pracom nad chemją, do których miał pociąg największy.
W 1881 r. mianowano go dyrektorem pracowni chemicznej i
bakteriologicznej szpitali warszawskich, a następnie i ordynatorem
szpitala św. Ducha. W 1880 r. zostaje członkiem czynnym Tow.
lekars. warszaw., zasilając pracami stale „Gazetę lekarską”,
będąc i współwydawcą tego pisma. W 1892 r. miewa odczyty z
zakresu bakterjologji. Działalność jego na polu hygieny nagrodzoną
była medalami i dyplomami na wystawach hygienicznych: w Krakowie
1885 r., we Lwowie 1888 r. i w Wenecji 1894 r. W r. 1895 otrzymuje
dyplomy na członka honorowego w
Wiedniu
i Brukseli, w r. 1892 przeznaczony zostaje do komisji Instytutu
medycyny doświadczalnej w Petersburgu, dla zbadania istoty cholery.
Gdy w r. 1897 założono w Warszawie Towarzystwo hygieniczne, Nencki
został wybrany wiceprezesem. Z zakresu chemji lekarskiej zmarły
ogłosił kilkadziesiąt prac, tak w „Gazecie lekarskiej”,
„Zdrowiu”, jak i w „Pamiętniku Tow. lekarskiego
warszawskiego”, w „Archives slaves des Biologie”, „Berliner
klinische Wochenschrift”, „Müncher
klin. Woch.“, „Semaine medicale de Paris” i innych. Z wielu
prac przytaczamy kilka: „Tableau graphique indiquant la composition
physiologique de l’alimendation normale, et de l’alimendation des
malades etc.”, „O żywieniu i pokarmach”, „Wyjałowienie
mleka i sztuczne karmienie niemowląt” po rosyjsku wydał: „P
rojekt regulaminu żywienia w szpitalach warszawskich”. Nad grobem
zmarłego w d. 25 maja w Warszawie profesorowie Nusbaum i Bogucki
wygłosili mowy podnosząc obok prac naukowych koleżeńską
uczynność wyjątkową dobroć serca, prawość i zacność
charakteru zmarłego. Majątek jaki pozostawił, wywdzięczając sie
bratu Adamowi, zapisał przeważnie dla dwóch jego synów Wszystkie
dzieła treści naukowej, instytutowi nauk
ścisłych
imienia prof. Marcelego Nenckiego.
Zorza (Przegląd Polski) 1906 nr 13
W gub. kaliskiej.
(...) W Sieradzu dnia 18-go b. m .:
odbyły się wybory wielkiej i średniej własności. Wybrano czterech
wyborców. Lista zebranych wyborców wynosiła 145 na 208, mających
prawo głosowania. Na 105 delegatów średniej własności stawiło
się 97, reszta — to większa własność, która dopisała ledwie
w połowie. Przeszli kandydaci narodowej demokracji, a mianowicie: 1)
ks. kanonik Mirecki z Szadka głosów 134. 2) Teoder Załuskowski z
Niechmirowa głosów 111. 3) Kazimierz Walewski z Tubądzina głosów
111 i 4) Józef Kobierzycki z Bogumiłowa głosów 96. Przepadli zaś
pp. Sroczyński, b. wójt gminy Brzezino (głosów 93), niedawno
wypuszczony z więzienia sieradzkiego za polski język; Józef
Czarnowski z Prusinowic głos. 48 i Adam Nencki z Boczak głosów 42.
Rozwój 1907 nr 84
(sześć izb z
kuchnią) w miejscości suchej, z prawem zbierania jagód, grzybów,
polowania. Odległość od Zduńskiej Woli 10 Wiorst. Wiadomość:
Administracja dóbr Boczki, przez Szadek.
Rozwój 1907 nr 165
Marceli Nencki.
Zamknięty obecnie zjazd
lwowski przyrodniczo-lekarski uświęcony był imieniem jednej z
chlub nauki naszej, Marcelego Nenckiego, któremu wystawiono też
pomnik w przedsionku zakładu chemii lekarskiej wszechnicy lwowskiej.
Nauka jednak, budując swe nieśmiertelne gmachy, nie zawsze rzuca na
ramiona swych budowniczych szkarłatne płaszcze popularności, nie
od rzeczy też będzie choć w kilku słowach przypomnieć szerszemu
ogółowi zasługi wielkiego męża, który zaświadczył przed
światem, że duch polski we wszystkich dziedzinach ma wciąż
niepożyte siły.
Chemia nowoczesna,
rozwikłając jedną po drugiej cały szereg zagadek, napotkała na
swej drodze twór pozornie prosty, a jednak dokładnemu zbadaniu
stawiający niesłychane trudności: białko. Jako pierwszo-składowa
część komórki, stanowi ono podstawę życia, skupia wszystkie
siły i wydziela energię, objawiającą się jako życie. Trzeba
było zaiste genialnego umysłu, aby nie zejść na manowce wśród
powikłanych dróg żywego organizmu i zbliżyć się znakomicie do
prawdy. Tej niebezpiecznej wycieczki w dziedzinę niewiadomego podjął
się Marceli Nencki, torując drogę całym nowym gałęziom chemii.
Badania Nenckiego nad
gniciem białka dały zdumiewający wynik. Z gnijącego białka
wytwarza się indol, przodek roślinnego indyga — co samo już jako
środek rozpoznawczy ma dla pewnych procesów chorobowych ogromną
doniosłość. Co ważniejsza jednak, rozkłada się gnijące białko,
jak Nencki wykazał, z trudnej do zbadania drobiny o wielce zawiłej
budowie chemicznej, na związki częścią znane, częścią zaś na
nieznane, lecz stosunkowo proste, a tem samem łatwe do zbadania. Tak
więc udało się Nenckiemu wskazać drogę do syntezy białka, tak
silnie zaprzątającej dotychczas umysły uczonych.
W dalszym pochodzie swych
zdobywczych zapędów oparł się Nencki na różnicach pomiędzy
białkiem martwem a żywem. Jak nieprzebraną moc energii posiada
białko żywe, wynika już ztąd, że np. substancye opierające się
utlenieniu nawet przy temperaturze 100 stopni, w zetknięciu z
białkiem żywem, w organizmie zwierzęcym, utleniają się przy
temperaturze znacznie niższej, dzięki wydzielanym z białka żywego
istotom chemicznym, których całkiem drobne już ilości
wystarczają, aby rozszczepiać bardzo skomplikowane nawet związki
organiczne. Są to zaczyny rozpuszczalne (enzymy), nazwane tak w
przeciwstawieniu do zaczynów zorganizowanych — bakteryi.
Odkrycia Nenckiego łączą
się ideowo z odkryciami Pasteura — na tej zaś podstawie zjawia
się nauka o toksynach i antytoksynach, urasta Koch, twórca
tuberkuliny i Behring, którego surowica przeciwbłonicza setkom
tysięcy ocala corocznie życie.
Nencki zajmował się
zresztą nie samą tylko biochemią. Ale i w pracach z zakresu chemii
organicznej nie traci życia z oczu. Jego analiza dziegciu, a
przedewszystkiem synteza esteru wzbogaciła farmacyę nowemi
lekarstwami, których skuteczność potwierdza praktyka codzienna.
Pomysł wprowadzenia do organizmu związków chemicznych, w
organizmie dopiero rozszczepiających się na swe składniki (typowym
przykładem jest tu salol, do organizmu wprowadzający w formie
nieszkodliwej salicyl i kwas karbolowy), wskazał nową drogę, stał
się początkiem nowej metody, której zawdzięczamy tak cenne, a
dziś powszechnie znane środki, jak salipiryna, thiokol, tanalbina
itp.
Potężny umysł twórczy
Nenckiego jest więc nietylko chlubą nauki, lecz okazał się także
źródłem błogosławionem i niewysychającem, zkąd ciągle nowe
dobrodziejstwa spływają na ludzkość.
Przypomnijmy
wreszcie kilka dat z życia Marcelego Nenckiego. Urodzony w r. 1847 w
Boczkach pod Kaliszem, ukończył gimnazjum
w Piotrkowie (1863 r.), a następnie, po krótkiej przerwie,
wywołanej wypadkami w kraju, osiadł w Krakowie i poczuł studyować
chemię, a następnie medycynę. W r. 1871 objął w Bernie
szwajcarskim asystenturę przy katedrze anatomii patologicznej, we
dwadzieścia zaś lat później przyjął zaproponowane mu przez
Pawła ks. Oldenburskiego zajęcia w świeżo otwartym wtedy
instytucie bakteryologicznym w Petersburgu. Tamże zmarł w r. 1901,
licząc lat 54.
Gazeta Kaliska 1907 nr 186
W Boczkach
pow. sieradzkiego zmarł ś. p. Adam Nencki, sędzia gminny, obywatel
ziemski, brat zmarłego znakomitego uczonego.
Gazeta Kaliska 1907 nr 186
Ś.
P. ADAM NENCKI magister pr. i adm., obywatel ziemski, długoletni
sędzia gminny, opatrzony św. Sakramentami, po długich i ciężkich
cierpieniach, zmarł w Boczkach, w ziemi Kaliskiej, d. 9 sierpnia
1907 r., przeżywszy lat 63. Wyprowadzenie zwłok nastąpi d. 12
sierpnia o g. 4 ej po południu ze wsi Boczki do kościoła
parafjalnego w Rossoszycy. W dniu następnym, t. j. we wtorek, o g.
10 rano odbędzie się nabożeństwo żałobne i złożenie zwłok do
grobów rodzinnych na cmentarzu miejscowym. Na smutne te obrzędy
pozostała rodzina zaprasza krewnych, przyjaciół i znajomych.
Osobne zaproszenia rozsyłane nie będą. Boczki, poczta Szadek, d. 9
sierpnia 1907 r.
Gazeta Kaliska 1907
nr 244
Długowieczność.
We wsi Boczki, pow. sieradzkiego, w d. 15 b. m. zmarł Melchjor
Górski, porządkowy dworski, przeżywszy lat 103. Ś. p. Górski
przez całe swe życie służył w Boczkach, gdzie do dzisiejszego
dnia służy również czwarte pokolenie tej rodziny. Zmarły do
ostatniej chwili życia odznaczał się przytomnością umysłu i
chodził pieszo co niedziela do kościoła odległego o wiorst
cztery.
Ziemia Sieradzka 1920 maj
Do wydzierżawienia
Ogród owocowy
w Boczkach przez Szadek.
Obwieszczenia Publiczne 1922 nr 53a
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
d. 22 marca 1922 r.
4234 „Wincenty Tyliński", młyn wodny we wsi Boczki, gm. Szadek, star. Sieradzkiego. Właśc. Wincenty Tyliński we wsi Boczki.
4234 „Wincenty Tyliński", młyn wodny we wsi Boczki, gm. Szadek, star. Sieradzkiego. Właśc. Wincenty Tyliński we wsi Boczki.
Obwieszczenia Publiczne 1922 nr 102
Do rejestru handlowego, Działu B, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
d. 7 sierpnia 1922 r.
45 „Dom Handlowy Zjędnoczonych Młynarzy w Sieradzu, Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością" z siedzibą w Sieradzu, ul. Wartska 17, Oddział w Kaliszu róg Wrocławskiej i Kościuszki. Przedmiotem przedsiębiorstwa jest handel artykułami dla przemysłu młynarskiego. Wspólnikami są: 1) Stefan Tyliński; 2) Adam Lewandowski; 3) Eugenjusz Sypniewski, zamieszkali w Sieradz u; 4) Józef Majewski — Wygoda, gm. Wróblew; 5) Firma „Bułka i S-ka" w Sieradzu; 6) Nikodem Jaruga w Małyniu, gm. Krokocice; 7) Ignacy Pertkiewicz w Rembiszewie, pow. Łaskiego; 8) Nusen Dawidowicz w Złoczewie; 9) Władysław Kasprowicz; 10) Józef Modelski w Sieradzu; 11) Ignacy Tyliński w Boczkach, gm. Szadek; 12) Franciszek Arczykowski, w Kobyli-Chmiel., gm. Szadek; 13) Józef Trojak w Sadokrzycach, gm. Wróblew; 14) Konstanty Kisielewicz w Smardzewie, gm. Wróblew; 15) Józef Torzewski w Swiatłowiznie, gm. Majaczewice; 16) Juljan Torzewski w Swiatłowiznie, gm. Majaczewice; 17) Antoni Brzeziński w Dzierlinie; 18) Leonard Cieluch w Kuźnicy Zagrz., gm. Klonowa; 19) Leonard Grobelny w Niemojewie, gm. Klonowa; 20) Stanisław Powałka w Charłupi Małej. Kapitał zakładowy wynosi 3.600.000 mk., podzielony na 72 udziały do 50.000 mk. każdy, z których posiadają: 1) Stefan Tyliński 20 udziałów;2) Adam Lewandowski 10 udziałów; 3) Eugenjusz Sypniewski 8 udziałów; 4) Józef Majewski 4 udziały; 5) Firma „Bułka i S-ka" 4 udziały; 6) Nikodem Jaruga 2 udziały; 7) Ignacy Pertkiewicz 4 udziały; 8) Nusen Dawidowicz 2 udziały; 9) Władysław Kasprowicz 1 udział; 10) Józef Modelski 1 udział; 11) Ignacy Tyliński 1 udział; 12) Franciszek Arczykowski 2 udziały; 13) Józef Trojak 1 udział; 14) Konstanty Kisielewicz 1 udział; 15) Józef Torzewski 2 udziały; 16) Juljan Torzewski 1 udział; 17) Antoni Brzeziński 2 udziały; 18) Leonard Cieluch 1 udział; 19) Leonard Grobelny 1 udział; 20) Stanisław Powałka 4 udziały. Zarząd stanowią: a) Stefan Tyliński; b) Adam Lewandowski, zamieszkali w Sieradzu i Józef Majewski, zamieszkały na Wygodzia, gm. Wróblew, pow. Sieradzkiego. Wszelkie umowy, zobowiązania pieniężne spółki—weksle, żyra na wekslach, rewersy, udzielanie prokury i plenipotencje—winny być podpisywane przez dwóch członków zarządu pod stemplem firmy. Cesje na przekazach i zaliczeniach, czeki i korespondencje, kwity z odbioru pieniędzy, towarów, listów, przesyłek wszelkiego rodzaju z poczty, telegrafu, dróg żelaznych, przystani, urzędów celnych, kantorów ekspedycyjnych podpisywane będą przez jednego z zarządców pod stemplem firmy. W instytucjach komunalnych, rządowych, społecznych i w sądach zastępować spółkę będzie jeden z członków zarządu. Udzielono prokury Eugeniuszowi Sypniewskiemu, który podpisywać będzie pod stemplem firmy w razie nieobecności któregokolwiek członka zarządu. Firma jest spółką z ograniczoną odpowiedzialnością, zawartą na czas nieograniczony na mocy aktu z d. 28 lutego 1922 r. za Nr. 163, sporządzonego przed notarjuszem Tymienieckim w Sieradzu.
Ziemia Sieradzka 1923 grudzień
Parafja Rossoszyca. Napad bandytów w Boczkach gminy Szadek. Dnia 10 grudnia o godzinie szóstej wieczorem napadło trzech bandytów z rewolwerami na sklepowego Ciepłuchę, i zabrali pieniądze i towary jakie posiadał. Dano natychmiast znać o wypadku policji w Rossoszycy, a dzielna i energiczna policja tutejsza poszła za śladami do Zduńskiej Woli i tam wszyscy trzej bandyci zostali schwytani i odstawieni do więzienia w Sieradzu.
Bandyci owi nazywają się Kaczmarek, Korona i drugi Korona brat stryjeczny, którzy chodzili po wsiach ze smarowidłem i oliwą, aby potem mogli napadać. Ci trzej bandyci przyznali się również do innych napadów.
Niechaj będzie przestrogą ten smutny fakt dla wszystkich mieszkańców wiosek w przyjmowaniu różnych przekupniów i łazęgów. Od każdego przechodnia obcego należy żądać legitymacji od władzy państwowej i zaświadczenia od miejscowego proboszcza. Niemających legitymacji nie należy wpuszczać do domów.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1925 nr 28
W myśl rozp. wykonawczego
M. S. Wojskowych z dnia 1. 8. 1924 r. Dz. Ust. R. P. Nr. 74/24 poz.
739, § 11, ogłasza się:
Józef Pietras,
urodzony 25.2. 1886 r. w Boczkach, gm.
Szadek, pow. Sieradzki, syn Michała i
Franciszki, z zawodu robotnik, zamieszkały w mieście Szadku, pow.
Sieradzki, został powołany w 1914 roku do armji rosyjskiej na
skutek mobilizacji i podczas bitwy z niemcami w 1914 roku w Prusach
Wschodnich, zaginął bez wieści.
W związku z prośbą żony
wymienionego, Anny Pietrasowej, o uznanie go zaginionym, uprasza się
wszystkich, posiadających wiadomości o zaginionym, mogące
świadczyć o jego zaginieniu, względnie o jego istnieniu, aby o tem
zawiadomili Powiatową Komendę Uzupełnień Łask w Sieradzu w ciągu
trzech miesięcy od daty ogłoszenia niniejszego.
P. K. U. Łask w Sieradzu.
SZADEK.
— (s) W dniu 3 bm. we wsi Boczki gm. Szadek mieszkanka wsi Rzeszewice gm. Bałucz pow. Łaskiego Józefa Tosik lat około 60 umysłowo chora, przechodząc około stawów należących do maj. Boczki napotkała na wodzie stado kaczek, za którymi puściła się wpław i utopiła się.
— (s) Katastrofalna burza. Straszna burza z piorunami i oberwaniem się chmury nawiedziła gm. Zadzim i Rossoszyce w niedzielę dnia 26 bm. o godz. 4ej po poł.
Pioruny uderzały co kilka sekund i szerzyły spustoszenie straszne. W Rzyczycy parafji Zadzim piorun uderzył w stodołę Fr. Jabłońskiego i wzniecił pożar, który rozszerzył się z nadzwyczajną szybkością, z powodu gęstego zabudowania całej wsi. Spaliło się 9 domów 10 obór, 5 stodół, Kilkanaście chlewów, nieomal wszystkie narzędzia rolnicze, kilka sztuk inwentarza, zapasy zboża, kartofli i kilka psów. Grozę położenia pogarszało oberwanie się chmury. Deszcz nie padał, ale wprost lał jak z cebra, tak, że wody wystąpiły z całą siłą ze wszystkich rowów, strumyków, zabierając nieszczęśliwej ludności mienie, które przed pożarem uratowano.
Ludność widząc to nowe nieszczęście przestała gasić ogień i ratowała to, co woda zabierała.
A na dowód siły prądu wody niech posłuży fakt, że sieczkarnia poszła z wodą kilkadziesiąt metrów i krowa jedna którą dopiero za wsią uratowano i to z wielkim trudem.
Deszcz ulewny gasił ogień, bo ludność i straż pożarna wprost traciła przytomność, nie wiedząc czy ogień gasić, czy ratować ludności nieszczęśliwej resztę dobytku, którą woda porywała.
Straty spowodowane przez pożar są obliczone przeszło na 100000 zł.
Tegoż dnia we wsi Góry Prusinowskie uderzył piorun w dom Edmunda Pietrzaka i spaliło się całe gospodarstwo.
W Boczkach piorun zabił syna gospodarza Klimczaka.
W Krokocicach piorun uderzył w zabudowanie dzierżawcy Owczarka, zabił przytem Owczarkową i spaliły się wszystkie zabudowania gospodarcze.
Oprócz tego przez szalony impent wody podmytych zostało kilka obór, które skutkiem tego obaliły Się.
Stawy woda porozrywała, mosty mniejsze zabrała i uczyniła wielkie wyrwy przy szosach, drogach i rowach.
Rozpacz ludności Rzeczycy i okolicznej trudna do opisania.
W Rossoszycy zaś piorun zabił 2 jałówki na polu. W jedną topolę piorun uderzył 5 razy potrzaskał to drzewo zupełnie w drugie zaś drzewo 3 razy. Na plebanji piorun uderzył w antenę, lecz ta była uziemniona, piorun zsunął się do ziemi, nie wyrządzając szkody.
W samej wsi uderzeń od pioruna naliczono przeszło 40.
Obok Rossoszycy we wsi Lasek powódź nieomal całe pola zrównała z ziemią, tylko bardzo mało żyta się zostało.
Podobnej burzy i powodzi najstarsi ludzie nie pamiętają.
Te nieszczęścia, tak smutne, pobudziły ludność do wspólnego ratowania się w przyszłości. W tym celu na czele swego ks. proboszcza Petrykowskiego przybyli nazajutrz do Sieradza, by jaknajprędzej móc sprowadzić piorunochrony, by tym sposobem zabezpieczyć się od ognia przez uderzenia pioruna Rossoszyca była również nawiedziona burzą w dniu 16 bm. gdzie znów piorun poczynił poważne szkody.
SIERADZ.
— (s) Święto Młodzieży w Rossoszycy. Rossoszyca po raz pierwszy uroczyście obchodziła święto Stanisława Kostki patrona młodzieży polskiej. W dniu 13 listopada młodzież szkolna całej parafji przystąpiła do uroczystej komunji św.
Po mszy św. w miejscowej remizie Straży Pożarnej odbyła się dla dzieci akademja ku czci św. Stanisława. Chór dziecinny odśpiewał pieśni ku czci swego Patrona, odczyt wygłosiła kierowniczka szkoły w Miedzinie p. Wróblowa.
Żywe obrazy deklamacje inscenizowane wykonały dzieci ze szkół w Rossoszycy, Lasku, Mogrlesie i Boczkach.
Całość wypadła bardzo ładnie i duże wrażenie zostawiła na dziatwie szkolnej.
Młodzież pozaszkolna męska i żeńska zrzeszona w Stowarzyszeniu Młodzieży Polskiej obchodziła święto swego patrona w ubiegłą niedzielę uroczystą akademją dla starszych.
Słowo wstępne wygłosił ks. Petrykowski, miejscowy proboszcz, podnosząc potrzebę urządzania takich uroczystości. Chór udatnie odśpiewał kantaty ku czci św. Stanisława. Odczyt p.t. „Św. Stanisław żył pełnią prawd Bożych” wygłosił ze swadą p. sekretarz St. Wilczyński.
Deklamacje inscenizowane wypowiedzieli druhowie Kwiatkowski i Przybylak. Wreszcie hymnem młodzieży „Hej do apelu" — chór zakończył akademie.
Uroczystość ta wywarła bardzo miłe wrażenie na licznie zgromadzonej publiczności, której nie mogła pomieścić obecna sala straży, podczas gdy na inne imprezy przychodziło po kilkanaście lub po kilkadziesiąt osób.
Z tego widać, że społeczeństwo jest spragnione „wyższych rzeczy” jak mówił św. Stanisław i dąży do umocnienia w sobie ideałów chrześcijańskich.
Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 37a
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu, wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
W dniu 31 grudnia 1927 r.
8852. „Ignacy
Jarzewski" — sklep kolonjalno _ spożywczy i wyroby tytoniowe
we wsi Boczki, gm. Szadek,
pow. sieradzkiego. Istnieje od 1926 roku. Właśc. Ignacy Jarzewski,
zam. we wsi Boczki.
Goniec Sieradzki 1928 nr 85
SZADEK.
— (s) W dniu 3 bm. we wsi Boczki gm. Szadek mieszkanka wsi Rzeszewice gm. Bałucz pow. Łaskiego Józefa Tosik lat około 60 umysłowo chora, przechodząc około stawów należących do maj. Boczki napotkała na wodzie stado kaczek, za którymi puściła się wpław i utopiła się.
Goniec Sieradzki 1929 nr 122
— (s) Katastrofalna burza. Straszna burza z piorunami i oberwaniem się chmury nawiedziła gm. Zadzim i Rossoszyce w niedzielę dnia 26 bm. o godz. 4ej po poł.
Pioruny uderzały co kilka sekund i szerzyły spustoszenie straszne. W Rzyczycy parafji Zadzim piorun uderzył w stodołę Fr. Jabłońskiego i wzniecił pożar, który rozszerzył się z nadzwyczajną szybkością, z powodu gęstego zabudowania całej wsi. Spaliło się 9 domów 10 obór, 5 stodół, Kilkanaście chlewów, nieomal wszystkie narzędzia rolnicze, kilka sztuk inwentarza, zapasy zboża, kartofli i kilka psów. Grozę położenia pogarszało oberwanie się chmury. Deszcz nie padał, ale wprost lał jak z cebra, tak, że wody wystąpiły z całą siłą ze wszystkich rowów, strumyków, zabierając nieszczęśliwej ludności mienie, które przed pożarem uratowano.
Ludność widząc to nowe nieszczęście przestała gasić ogień i ratowała to, co woda zabierała.
A na dowód siły prądu wody niech posłuży fakt, że sieczkarnia poszła z wodą kilkadziesiąt metrów i krowa jedna którą dopiero za wsią uratowano i to z wielkim trudem.
Deszcz ulewny gasił ogień, bo ludność i straż pożarna wprost traciła przytomność, nie wiedząc czy ogień gasić, czy ratować ludności nieszczęśliwej resztę dobytku, którą woda porywała.
Straty spowodowane przez pożar są obliczone przeszło na 100000 zł.
Tegoż dnia we wsi Góry Prusinowskie uderzył piorun w dom Edmunda Pietrzaka i spaliło się całe gospodarstwo.
W Boczkach piorun zabił syna gospodarza Klimczaka.
W Krokocicach piorun uderzył w zabudowanie dzierżawcy Owczarka, zabił przytem Owczarkową i spaliły się wszystkie zabudowania gospodarcze.
Oprócz tego przez szalony impent wody podmytych zostało kilka obór, które skutkiem tego obaliły Się.
Stawy woda porozrywała, mosty mniejsze zabrała i uczyniła wielkie wyrwy przy szosach, drogach i rowach.
Rozpacz ludności Rzeczycy i okolicznej trudna do opisania.
W Rossoszycy zaś piorun zabił 2 jałówki na polu. W jedną topolę piorun uderzył 5 razy potrzaskał to drzewo zupełnie w drugie zaś drzewo 3 razy. Na plebanji piorun uderzył w antenę, lecz ta była uziemniona, piorun zsunął się do ziemi, nie wyrządzając szkody.
W samej wsi uderzeń od pioruna naliczono przeszło 40.
Obok Rossoszycy we wsi Lasek powódź nieomal całe pola zrównała z ziemią, tylko bardzo mało żyta się zostało.
Podobnej burzy i powodzi najstarsi ludzie nie pamiętają.
Te nieszczęścia, tak smutne, pobudziły ludność do wspólnego ratowania się w przyszłości. W tym celu na czele swego ks. proboszcza Petrykowskiego przybyli nazajutrz do Sieradza, by jaknajprędzej móc sprowadzić piorunochrony, by tym sposobem zabezpieczyć się od ognia przez uderzenia pioruna Rossoszyca była również nawiedziona burzą w dniu 16 bm. gdzie znów piorun poczynił poważne szkody.
Goniec Sieradzki 1929 nr 273
SIERADZ.
— (s) Święto Młodzieży w Rossoszycy. Rossoszyca po raz pierwszy uroczyście obchodziła święto Stanisława Kostki patrona młodzieży polskiej. W dniu 13 listopada młodzież szkolna całej parafji przystąpiła do uroczystej komunji św.
Po mszy św. w miejscowej remizie Straży Pożarnej odbyła się dla dzieci akademja ku czci św. Stanisława. Chór dziecinny odśpiewał pieśni ku czci swego Patrona, odczyt wygłosiła kierowniczka szkoły w Miedzinie p. Wróblowa.
Żywe obrazy deklamacje inscenizowane wykonały dzieci ze szkół w Rossoszycy, Lasku, Mogrlesie i Boczkach.
Całość wypadła bardzo ładnie i duże wrażenie zostawiła na dziatwie szkolnej.
Młodzież pozaszkolna męska i żeńska zrzeszona w Stowarzyszeniu Młodzieży Polskiej obchodziła święto swego patrona w ubiegłą niedzielę uroczystą akademją dla starszych.
Słowo wstępne wygłosił ks. Petrykowski, miejscowy proboszcz, podnosząc potrzebę urządzania takich uroczystości. Chór udatnie odśpiewał kantaty ku czci św. Stanisława. Odczyt p.t. „Św. Stanisław żył pełnią prawd Bożych” wygłosił ze swadą p. sekretarz St. Wilczyński.
Deklamacje inscenizowane wypowiedzieli druhowie Kwiatkowski i Przybylak. Wreszcie hymnem młodzieży „Hej do apelu" — chór zakończył akademie.
Uroczystość ta wywarła bardzo miłe wrażenie na licznie zgromadzonej publiczności, której nie mogła pomieścić obecna sala straży, podczas gdy na inne imprezy przychodziło po kilkanaście lub po kilkadziesiąt osób.
Z tego widać, że społeczeństwo jest spragnione „wyższych rzeczy” jak mówił św. Stanisław i dąży do umocnienia w sobie ideałów chrześcijańskich.
Ziemia Sieradzka 1930 październik
W dniu 2 października 1930 roku o godzinie 9-ej rano wybuchł pożar w zabudowaniach gospodarza Stanisława Przybylskiego, zamieszkałego w kolonji Boczki, gminy Szadek, podczas którego spaliło się: dach słomiany na domu mieszkalnym i szopa drewniana wartości 600 złotych.
W czasie pożaru wypadku z ludźmi żadnego nie było. Jak ustalono drogą przeprowadzonego dochodzenia to pożar powstał skutkiem zapalenia torfu pod szopą przez 5 cio letnią córkę poszkodowanego Przybylskiego, która pozostawiona była sama w domu bez żadnej opieki.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1931 nr 7
OBWIESZCZENIE
STAROSTY POWIATOWEGO SIERADZKIEGO
z dnia 18 lutego 1931 r.
o kolejności osób obowiązanych do dostarczenia samochodów i motocykli.
Na podstawie §§ 4 i 8 Rozp. Min. Spr. Wewnętrznych i Min. Spr. Wojsk. z dnia 29. VII. 1930 r. wydanego w porozumieniu z Ministrami Skarbu i Robót Publicznych o obowiązku dostarczenia jako środków przewozowych na rzecz wojska w czasie pokoju samochodów, motocykli i rowerów (Dz. Ust. R. P. Nr. 58, poz. 470) podaję poniżej do powszechnej wiadomości, celem zapewnienia kolejności i równomierności przy powoływaniu do świadczeń listę kolejności osób powiatu sieradzkiego, obowiązujących do dostarczenia samochodów i motocykli w roku 1931.
34. Słowiński Stefan, Nr. rejestr. 80441, samochód osobowy — Fiat — m. postoju: folw. Boczki, gm. Szadek.
W ciągu dwóch tygodni od chwili ogłoszenia listy kolejności w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim osoby zainteresowane mogą wnosić do Starostwa Powiatowego Sieradzkiego uzasadnione reklamacje, w razie uwzględnienia których poprawiona zostanie odpowiednio lista kolejności, co jednak nie wstrzymuje wejścia w życie tejże listy kolejności z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
Starosta Powiatowy:
(—) Bukowski.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1933 nr 21
ROZPORZĄDZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dn. 19 październ. 1933 r. L. SA. II. 12/14/33
o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu sieradzkiego na gromady.
Po wysłuchaniu opinji rad gminnych i wydziału powiatowego, zgodnie z uchwałą Wydziału Wojewódzkiego z dnia 18 października 1933 r. na podstawie art. 107 ustawy z dnia 23. III. 1933 r. o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) postanawiam co następuje:
§ 2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Sieradzkiemu.
§ 3.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
Wojewoda:
wz. (—) A. Potocki
Wicewojewoda
Z cyklu: Wkład nauki polskiej w dorobek wiedzy światowej
Dr. Tadeusz Czystohorski
adiunkt Uniwersytetu Łódzkiego
MARCELI NENCKI twórca nowej GAŁĘZI CHEMII t. zw. biochemii
W Łodzi przy ul. Południowej 66 mieści się Instytut Biologii Doświadczalnej imienia M. Nenckiego. Kimże był ów Nencki? Ano, prawdopodobnie musiałmieć duże zasługi skoro aż instytuty naukowe noszą jego nazwisko. Czy jednak nazwisko to mówi coś więcej szerokiemu ogółowi? Raczej nie: Marceli Nencki znany jest głównie wśród lekarzy i chemików, a zwłaszcza wśród biochemików.
Gałęzie nowoczesnej chemii
Zanim zajmiemy się samym Nenckim i jego zasługami przypomnijmy sobie wpierw coś niecoś o chemii. Wiemy, że jest to nauka o 96 pierwiastkach jako też o prawach łączenia się i rozłączania tych pierwiastków. Rozwijając się od wieku 18-go, chemia objęła ogromny materiał dlatego z konieczności musiano ją podzielić na kilka działów. Dwa najdawniejsze z nich noszą stare nazwy: „chemii nieorganicznej“ i „chemii organicznej". Nazwy te dziś nie bardzo już są racjonalne, lecz przyzwyczailiśmy się do nich i używamy ich już raczej ze względu na tradycję.
Chemia nieorganiczna
Pod tą nazwą rozumiemy dziś gałąź chemii, zajmującą się opisem wszystkich pierwiastków, oraz ich właściwości izwiązków, jakie dają w połączeniu z innymi pierwiastkami. Ponieważ pierwiastki wydobywamy przeważnie z ziemi, przerabiając różne minerały, przeto gałęź tę nazywano czasami „chemią mineralną". Nazwa ta już coś więcej nam mówi, aniżeli „chemia nieorganiczna", lecz dziś nie jest ona w użyciu.
Chemia organiczna
Druga gałęź — to chemia organiczna. Zajmuje się ona związkami, które dawniej potrafiono otrzymać tylko z różnych organów (części) czy to roślin czy zwierząt. Dawniej nazwa ta miała swojej uzasadnienie, bo rzeczywiście cukier otrzymywano z łodyg trzciny cukrowej też bulw buraczanych, ocet wytwarzano przez przeróbkę wina tj. sfermentowanego soku winogron, piękne barwniki lub wonne olejki wydobywano z rozmaitych organów roślinnych, tłuszcz otrzymywano bądź z produktów roślinnych, bądź zwierzęcych. Z czasem nauczono się produkować sporo tych substancji, na drodze sztucznej, dziś mówimy: "drodze syntetycznej", co więcej —umiemy obecnie sztucznie otrzymywać bardzo dużo związków organicznych z tej tylko prostej racji, że w skład ich wchodzi pierwiastek węgiel (który — nawiasem mówiąc —znajduje się we wszystkich związkach, występujących w przyrodzie). Dla tej gałęzi chemii o wiele racjonalniejszą byłaby przeto nazwa „chemia związków węglowych", lecz nazwę tę spotykamy narazie dość rzadko. Z nowszych gałęzi chemii „chemia fizyczna" zajmuje się głównie pomiarami i obliczeniami różnych procesów, z którymi mamy do czynienia w chemii nieorganicznej i organicznej.
„Chemia życia"
Gałęzią chemii jest również t. zw. „biochemią" („bios po grecku znaczy — życie), w węższym zakresie zwana czasami chemią fizjologiczną (fizjologia jest to nauka o zjawiskach życia). Jak sama nazwa mówi, ta gałąź chemii zajmuje się substancjami, spotykanymi w organizmach żywych.
Biochemia jest dziełem trudnym gdyż substancje tu zaliczane są częstokroć bardzo skomplikowane i nie tak łatwo jest je rozpoznać.
Podczas gdy wszystkie trzy poprzednio wspomniane gałęzie chemii stały już na dość wysokim poziomie, o biochemii czy chemii fizjologicznej wogóle jeszcze się nawet nie mówiło. PIERWSZYM, KTÓRY JĄ ZACZĄŁ „UPRAWIAĆ" W SPOSÓB NAUKOWY, BYŁ WŁAŚNIE NASZ RODAK — MARCELI NENCKI.
Życiorys twórcy chemii
Urodzony 15 stycznia 1847 roku w Boczkach, ziemi Kaliskiej, uczęszczał młody Nencki do gimnazjum w Piotrkowie. Ukończył je w r. 1863-im.
W roku tym, jak wiemy, wybuchło powstanie Styczniowe. NENCKI BIERZE W NIM UDZIAŁ. Po upadku powstania musi uciekać z Rosji. Udaje się najpierw do Krakowa, a następnie wyjeżdża w głąb Niemiec, do Jeny, gdzie zamierzał studiować filologię klasyczną (język grecki i łaciński) na tamtejszym uniwersytecie, ówczesne nauki filologiczne tkwiły jednak zbytnio w metafizyce, kładły główny nacisk na urojone wytwory ducha ludzkiego. Nenckiemu to zupełnie nie odpowiadało. Porzuca przeto filologię i zapisuje się na medycynę w Berlinie, równocześnie studiując i chemię. Obie te nauki opierały się już wtedy na konkretnych faktach, z których wyprowadzać można ścisłe wnioski, co bardzo odpowiadało umysłowości przyszłego uczonego. Zetknąwszy się na medycynie z fizjologią, doszedł Nencki do przekonania, iż dla należytego zrozumienia przejawów życia organizmu trzeba przede wszystkim dobrze poznać przebiegające w nim procesy chemiczne. Chemia stała się więc dla niego nauką podstawową, bez pomocy której nie może się obejść dzisiejsza medycyna.
Pierwsze badania nad białkiem, najważniejszą substancją życia
Jaszcze jako student zajął się Nencki białkiem, ową „tajemniczą substancją", z której zbudowane są tkanki organizmu zwierzęcego (i ludzkiego), substancją która jest niezbędnym składnikiem naszego pożywienia. Interesowało go przede wszystkim, jakie są losy białka, wprowadzonego jako pokarm do żołądka, jakim zmianom ono tam ulega. Podczas tych badań stwierdził że białko w naszym przewodzie pokarmowym rozpada się na tzw. „aminokwasy", coś w rodzaj kwasu octowego, ale zawierającego grupę aminową, pokrewną amoniakowi. To aminokwasy „spalane są" w organizmie na dwutlenek węgla, powstający zaś równocześnie amoniak przemienia się w tzw. mocznik, wydalany z moczem. Dziś łatwo nam powiedzieć, że „tak to jest" ale ile to i jakich doświadczeń trzeba było, by to wszystko prześledzić.
Wyniki prac Nenckiego miały wielkie znaczenie praktyczne dla medycyny i dla innych nauk, zwróciły bowiem uwagę na zagadnienie, jak wogóle zbudowane jest białko. Zagadnienie to do dziś nie jest jeszcze ostatecznie rozwiązane. Wiemy, jakie pierwiastki wchodzą w skład białka (węgiel, wodór, tlen, azot i czasami siarka). Wiemy — właśnie dzięki Nenckiemu — że w białkach znajdują się amino-kwasy. Lecz od czasów Nenckiego nie bardzo posunęliśmy się naprzód, i jak te amino-kwasy są z sobą połączone, o tym do dziś nie mamy pojęcia.
Wzrasta popularność polskiego uczonego
WYSTĄPIENIE MŁODEGO NENCKIEGO Z ZAGADNIENIEM „CHEMIZMU ŻYCIA" ZWRÓCIŁO NAŃ UWAGĘ CAŁEGO ŚWIATA NAUKOWEGO, ZARÓWNO LEKARZY, BIOLOGÓW, JAK TEŻ I CHEMIKÓW. Za drugą tego rodzaju pracę nadaje mu Uniwersytet Berliński tytuł doktora. Uniwersytet w Bernie (Szwajcaria) ofiarowuje mu w r. 1871-ym asystenturę na medycynie. Z chwilą tą rozpoczyna Nencki wiernie służyć nauce, a służba ta trwała bez przerwy lat trzydzieści i skończyła się w dniu jego śmierci.
„Służba nauce"
Służba to była twarda. Od godziny 8-ej do 18-ej praca w laboratorium, potem zaznajamianie się z tym, co na świecie osiągnęli inni uczeni, ewentualnie zapisywanie tego, co się samemu osiągnęło. W parze z wielką pracowitością szła fenomenalna wprost pamięć. Wszyscy podziwiali, jak Nencki mógł spamiętać tyle faktów naukowych i to w najdrobniejszych szczegółach.
A dziedzina, którą się zajmował, była przecie obszerna, gdyż obejmowała fizjologię, chemię nieorganiczną, organiczną i fizjologiczną, a poza tym: bakteriologię, higienę i farmakologię.
W pracy pomagała Nenckiemu bardzo nadzwyczajna zręczność eksperymentatorska: każdy ze swych realnych pomysłów potrafił udowodnić przy pomocy odpowiedniego doświadczenia. Wiele ma również do zawdzięczenia swej silnej woli. Gdy zajął się jakimś zagadnieniem to konsekwetnie dążył do jego rozwiązania, nie cofając się przed żadnymi trudnościami. Gdy to lub owo doświadczenie nie udawało się, wówczas obmyślał inne sposoby postępowania, wysilał całą swą pomysłowość, aż wreszcie osiągał zamierzony cel.
Szybka kariera naukowa
Nic dziwnego, że wobec takich zalet szybko przechodził szczeble kariery naukowej. Zostaje docentem, następnie zastępcą profesora, a w r. 1876 profesorem nadzwyczajnym. Gdy w r. 1877-ym Uniwersytet Berneński stwarza pierwszą na świecie katedrę chemii fizjologicznej, wykłady na niej prowadzi M. Nencki. W r. 1888 buduje się dlań specjalne laboratorium, dawno bowiem nie odpowiadało już warunkom jego pracy, — w tymże roku powierzono mu również wykłady bakteriologii, lepszego bowiem specjalisty tego przedmiotu trudno było znaleźć.
Zaszczytne wyróżnienie i trudny wybór
W R. 1891, STOJĄCY U SZCZYTU SŁAWY NENCKI OTRZYMUJE ZASZCZYTNĄ PROPOZYCJĘ OBJĘCIA KIEROWNICTWA INSTYTUTU MEDYCYNY EKSPERYMENTALNEJ W DAWNYM PETROGRODZIE (DZIŚ LENINGRAD). Uczony znalazł się w położeniu dość trudnym. Z jednej strony przywiązanie do stworzonej przez siebie placówki w Bernie, z drugiej zaś szerszej perspektywy pracy naukowej na terenie takiej placówki, jak petrogradzki Instytut Medycyny Eksperymentalnej, który rozporządzał o wiele większymi środkami finasowymi aniżeli Uniwersytet Berneński.. Już Nencki zdawał sobie dobrze sprawę z tego, że minęły czasy, gdy można było dokonywać epokowych odkryć bez odpowiednich środków finansowych. Biochemia do swych badań wymaga drogich aparatów, obserwacje musiało się przeprowadzać długo, przy pomocy żmudnych doświadczeń na szeregu zwierząt — a wszystko to wymagało odpowiednich kosztów. Wahanie się Nenckiego trwało krótko: uczony idzie tam, gdzie ma zapewnione znacznie większe możliwości wydajnej pracy. Przenosi się do Petrogradu i pozostaje tam do końca życia. Umarł nagle 14 października 1901 r. w pełni sił życiowych. Jeszcze w przeddzień zgonu rozmyślał o pracach naukowych, snuł nowe pomysły, których, niestety, nie zdołał już urzeczywistnić. Zgodnie z ostatnią wolą zmarłego przewieziono szczątki wielkiego uczonego do kraju ojczystego i pochowano na cmentarzu ewangelickim w Warszawie.
Dorobek naukowy M. Nenckiego
Dorobek 30-letniej „Służby nauce" Nenckiego jest wprost [...........]120 rozpraw własnych, 300 prac jego studentów. W ramach krótkiego artykułu nie sposób nawet wymienić tytułów tych rozpraw. Musimy poprzestać na stwierdzeniu, że we wszystkich tych pracach myślą przewodnią była chemia zjawisk życiowych. Tworzenie się amoniaku w organizmie i sposoby jego oznaczenia, tworzenie się mocznika, zwalczanie przez organizm substancji trujących, tworzenie się indykanu w moczu, znaczenie bakterii gnilnych w jelicie grubym itd.
NENCKI PIERWSZY ZWRÓCIŁ UWAGĘ NA WIELKIE ZNACZENIE
BAKTERII używając do obserwacji ich mikroskopu. Zdawał też sobie sprawę jak te bakterie można zwalczać...
NENCKI ZAUWAŻYŁ, ŻE WE KRWI BYDŁA ROGATEGO, KTÓRE PRZESZŁO DŻUMĘ ZNAJDUJE SIĘ JAKAŚ SUBSTANCJA OCHRONNA, KTÓRA WSTRZYKNIĘTA INNYM ZWIERZĘTOM OHRONI JE PRZED ZACHOROWANIEM. ODKRYCIE TO STANOWI ZACZĄTEK ZNANYCH NAM DZIŚ ZASTRZYKÓW OCHRONNYCH.
Wielkie znaczenie naukowe miał cykl doświadczeń nad krwią zwierząt i ludzką. Razem z wielkim chemikiem krakowskim Leonem Marchlewskim stwierdził Nencki, że czerwony barwnik krwi tzw. hemoglobina i zielony barwnik liści tzw. chlorofil to substancje bardzo pokrewne. ODKRYCIE TO STAŁO SIĘ ŚWIETNYM POTWIERDZENIEM TEORII DARWINA.
Wicewojewoda
Obwieszczenia Publiczne 1936 nr 78
Sąd Okręgowy w Kaliszu, na mocy art. 1777-6 U. P. C., obwieszcza, iż na skutek postanowienia Sądu z dnia 11 lipca 1936 r., zostało wszczęte postępowanie o uznanie za zmarłego Jana Wielogórskiego, syna Antoniego i Otylii urodzonego w dniu 13/25 maja 1875 roku w Śwędziejewicach, parafii Wierzchy, pow. sieradzkiego.
Wobec czego Sąd wzywa go, aby w terminie 6-cio miesięcznym od dnia wydrukowania niniejszego zgłosił się do Sądu, gdyż w przeciwnym razie, po upływie tego terminu zostanie przez Sąd uznany za zmarłego.
Wzywa się wszystkich, którzyby wiedzieli o życiu lub śmierci Jana Wielogórskiego, aby o znanych sobie faktach zawiadomili Sąd Okręgowy w Kaliszu w powyższym terminie; nadto Sąd nadmienia, że Jan Wielogorski był stałym mieszkańcem folw. Boczki, gm. Szadek, nr sprawy Co. 491/36.
Głos Chłopski 1949 nr 206
Z cyklu: Wkład nauki polskiej w dorobek wiedzy światowej
Dr. Tadeusz Czystohorski
adiunkt Uniwersytetu Łódzkiego
MARCELI NENCKI twórca nowej GAŁĘZI CHEMII t. zw. biochemii
W Łodzi przy ul. Południowej 66 mieści się Instytut Biologii Doświadczalnej imienia M. Nenckiego. Kimże był ów Nencki? Ano, prawdopodobnie musiałmieć duże zasługi skoro aż instytuty naukowe noszą jego nazwisko. Czy jednak nazwisko to mówi coś więcej szerokiemu ogółowi? Raczej nie: Marceli Nencki znany jest głównie wśród lekarzy i chemików, a zwłaszcza wśród biochemików.
Gałęzie nowoczesnej chemii
Zanim zajmiemy się samym Nenckim i jego zasługami przypomnijmy sobie wpierw coś niecoś o chemii. Wiemy, że jest to nauka o 96 pierwiastkach jako też o prawach łączenia się i rozłączania tych pierwiastków. Rozwijając się od wieku 18-go, chemia objęła ogromny materiał dlatego z konieczności musiano ją podzielić na kilka działów. Dwa najdawniejsze z nich noszą stare nazwy: „chemii nieorganicznej“ i „chemii organicznej". Nazwy te dziś nie bardzo już są racjonalne, lecz przyzwyczailiśmy się do nich i używamy ich już raczej ze względu na tradycję.
Chemia nieorganiczna
Pod tą nazwą rozumiemy dziś gałąź chemii, zajmującą się opisem wszystkich pierwiastków, oraz ich właściwości izwiązków, jakie dają w połączeniu z innymi pierwiastkami. Ponieważ pierwiastki wydobywamy przeważnie z ziemi, przerabiając różne minerały, przeto gałęź tę nazywano czasami „chemią mineralną". Nazwa ta już coś więcej nam mówi, aniżeli „chemia nieorganiczna", lecz dziś nie jest ona w użyciu.
Chemia organiczna
Druga gałęź — to chemia organiczna. Zajmuje się ona związkami, które dawniej potrafiono otrzymać tylko z różnych organów (części) czy to roślin czy zwierząt. Dawniej nazwa ta miała swojej uzasadnienie, bo rzeczywiście cukier otrzymywano z łodyg trzciny cukrowej też bulw buraczanych, ocet wytwarzano przez przeróbkę wina tj. sfermentowanego soku winogron, piękne barwniki lub wonne olejki wydobywano z rozmaitych organów roślinnych, tłuszcz otrzymywano bądź z produktów roślinnych, bądź zwierzęcych. Z czasem nauczono się produkować sporo tych substancji, na drodze sztucznej, dziś mówimy: "drodze syntetycznej", co więcej —umiemy obecnie sztucznie otrzymywać bardzo dużo związków organicznych z tej tylko prostej racji, że w skład ich wchodzi pierwiastek węgiel (który — nawiasem mówiąc —znajduje się we wszystkich związkach, występujących w przyrodzie). Dla tej gałęzi chemii o wiele racjonalniejszą byłaby przeto nazwa „chemia związków węglowych", lecz nazwę tę spotykamy narazie dość rzadko. Z nowszych gałęzi chemii „chemia fizyczna" zajmuje się głównie pomiarami i obliczeniami różnych procesów, z którymi mamy do czynienia w chemii nieorganicznej i organicznej.
„Chemia życia"
Gałęzią chemii jest również t. zw. „biochemią" („bios po grecku znaczy — życie), w węższym zakresie zwana czasami chemią fizjologiczną (fizjologia jest to nauka o zjawiskach życia). Jak sama nazwa mówi, ta gałąź chemii zajmuje się substancjami, spotykanymi w organizmach żywych.
Biochemia jest dziełem trudnym gdyż substancje tu zaliczane są częstokroć bardzo skomplikowane i nie tak łatwo jest je rozpoznać.
Podczas gdy wszystkie trzy poprzednio wspomniane gałęzie chemii stały już na dość wysokim poziomie, o biochemii czy chemii fizjologicznej wogóle jeszcze się nawet nie mówiło. PIERWSZYM, KTÓRY JĄ ZACZĄŁ „UPRAWIAĆ" W SPOSÓB NAUKOWY, BYŁ WŁAŚNIE NASZ RODAK — MARCELI NENCKI.
Życiorys twórcy chemii
Urodzony 15 stycznia 1847 roku w Boczkach, ziemi Kaliskiej, uczęszczał młody Nencki do gimnazjum w Piotrkowie. Ukończył je w r. 1863-im.
W roku tym, jak wiemy, wybuchło powstanie Styczniowe. NENCKI BIERZE W NIM UDZIAŁ. Po upadku powstania musi uciekać z Rosji. Udaje się najpierw do Krakowa, a następnie wyjeżdża w głąb Niemiec, do Jeny, gdzie zamierzał studiować filologię klasyczną (język grecki i łaciński) na tamtejszym uniwersytecie, ówczesne nauki filologiczne tkwiły jednak zbytnio w metafizyce, kładły główny nacisk na urojone wytwory ducha ludzkiego. Nenckiemu to zupełnie nie odpowiadało. Porzuca przeto filologię i zapisuje się na medycynę w Berlinie, równocześnie studiując i chemię. Obie te nauki opierały się już wtedy na konkretnych faktach, z których wyprowadzać można ścisłe wnioski, co bardzo odpowiadało umysłowości przyszłego uczonego. Zetknąwszy się na medycynie z fizjologią, doszedł Nencki do przekonania, iż dla należytego zrozumienia przejawów życia organizmu trzeba przede wszystkim dobrze poznać przebiegające w nim procesy chemiczne. Chemia stała się więc dla niego nauką podstawową, bez pomocy której nie może się obejść dzisiejsza medycyna.
Pierwsze badania nad białkiem, najważniejszą substancją życia
Jaszcze jako student zajął się Nencki białkiem, ową „tajemniczą substancją", z której zbudowane są tkanki organizmu zwierzęcego (i ludzkiego), substancją która jest niezbędnym składnikiem naszego pożywienia. Interesowało go przede wszystkim, jakie są losy białka, wprowadzonego jako pokarm do żołądka, jakim zmianom ono tam ulega. Podczas tych badań stwierdził że białko w naszym przewodzie pokarmowym rozpada się na tzw. „aminokwasy", coś w rodzaj kwasu octowego, ale zawierającego grupę aminową, pokrewną amoniakowi. To aminokwasy „spalane są" w organizmie na dwutlenek węgla, powstający zaś równocześnie amoniak przemienia się w tzw. mocznik, wydalany z moczem. Dziś łatwo nam powiedzieć, że „tak to jest" ale ile to i jakich doświadczeń trzeba było, by to wszystko prześledzić.
Wyniki prac Nenckiego miały wielkie znaczenie praktyczne dla medycyny i dla innych nauk, zwróciły bowiem uwagę na zagadnienie, jak wogóle zbudowane jest białko. Zagadnienie to do dziś nie jest jeszcze ostatecznie rozwiązane. Wiemy, jakie pierwiastki wchodzą w skład białka (węgiel, wodór, tlen, azot i czasami siarka). Wiemy — właśnie dzięki Nenckiemu — że w białkach znajdują się amino-kwasy. Lecz od czasów Nenckiego nie bardzo posunęliśmy się naprzód, i jak te amino-kwasy są z sobą połączone, o tym do dziś nie mamy pojęcia.
Wzrasta popularność polskiego uczonego
WYSTĄPIENIE MŁODEGO NENCKIEGO Z ZAGADNIENIEM „CHEMIZMU ŻYCIA" ZWRÓCIŁO NAŃ UWAGĘ CAŁEGO ŚWIATA NAUKOWEGO, ZARÓWNO LEKARZY, BIOLOGÓW, JAK TEŻ I CHEMIKÓW. Za drugą tego rodzaju pracę nadaje mu Uniwersytet Berliński tytuł doktora. Uniwersytet w Bernie (Szwajcaria) ofiarowuje mu w r. 1871-ym asystenturę na medycynie. Z chwilą tą rozpoczyna Nencki wiernie służyć nauce, a służba ta trwała bez przerwy lat trzydzieści i skończyła się w dniu jego śmierci.
„Służba nauce"
Służba to była twarda. Od godziny 8-ej do 18-ej praca w laboratorium, potem zaznajamianie się z tym, co na świecie osiągnęli inni uczeni, ewentualnie zapisywanie tego, co się samemu osiągnęło. W parze z wielką pracowitością szła fenomenalna wprost pamięć. Wszyscy podziwiali, jak Nencki mógł spamiętać tyle faktów naukowych i to w najdrobniejszych szczegółach.
A dziedzina, którą się zajmował, była przecie obszerna, gdyż obejmowała fizjologię, chemię nieorganiczną, organiczną i fizjologiczną, a poza tym: bakteriologię, higienę i farmakologię.
W pracy pomagała Nenckiemu bardzo nadzwyczajna zręczność eksperymentatorska: każdy ze swych realnych pomysłów potrafił udowodnić przy pomocy odpowiedniego doświadczenia. Wiele ma również do zawdzięczenia swej silnej woli. Gdy zajął się jakimś zagadnieniem to konsekwetnie dążył do jego rozwiązania, nie cofając się przed żadnymi trudnościami. Gdy to lub owo doświadczenie nie udawało się, wówczas obmyślał inne sposoby postępowania, wysilał całą swą pomysłowość, aż wreszcie osiągał zamierzony cel.
Szybka kariera naukowa
Nic dziwnego, że wobec takich zalet szybko przechodził szczeble kariery naukowej. Zostaje docentem, następnie zastępcą profesora, a w r. 1876 profesorem nadzwyczajnym. Gdy w r. 1877-ym Uniwersytet Berneński stwarza pierwszą na świecie katedrę chemii fizjologicznej, wykłady na niej prowadzi M. Nencki. W r. 1888 buduje się dlań specjalne laboratorium, dawno bowiem nie odpowiadało już warunkom jego pracy, — w tymże roku powierzono mu również wykłady bakteriologii, lepszego bowiem specjalisty tego przedmiotu trudno było znaleźć.
Zaszczytne wyróżnienie i trudny wybór
W R. 1891, STOJĄCY U SZCZYTU SŁAWY NENCKI OTRZYMUJE ZASZCZYTNĄ PROPOZYCJĘ OBJĘCIA KIEROWNICTWA INSTYTUTU MEDYCYNY EKSPERYMENTALNEJ W DAWNYM PETROGRODZIE (DZIŚ LENINGRAD). Uczony znalazł się w położeniu dość trudnym. Z jednej strony przywiązanie do stworzonej przez siebie placówki w Bernie, z drugiej zaś szerszej perspektywy pracy naukowej na terenie takiej placówki, jak petrogradzki Instytut Medycyny Eksperymentalnej, który rozporządzał o wiele większymi środkami finasowymi aniżeli Uniwersytet Berneński.. Już Nencki zdawał sobie dobrze sprawę z tego, że minęły czasy, gdy można było dokonywać epokowych odkryć bez odpowiednich środków finansowych. Biochemia do swych badań wymaga drogich aparatów, obserwacje musiało się przeprowadzać długo, przy pomocy żmudnych doświadczeń na szeregu zwierząt — a wszystko to wymagało odpowiednich kosztów. Wahanie się Nenckiego trwało krótko: uczony idzie tam, gdzie ma zapewnione znacznie większe możliwości wydajnej pracy. Przenosi się do Petrogradu i pozostaje tam do końca życia. Umarł nagle 14 października 1901 r. w pełni sił życiowych. Jeszcze w przeddzień zgonu rozmyślał o pracach naukowych, snuł nowe pomysły, których, niestety, nie zdołał już urzeczywistnić. Zgodnie z ostatnią wolą zmarłego przewieziono szczątki wielkiego uczonego do kraju ojczystego i pochowano na cmentarzu ewangelickim w Warszawie.
Dorobek naukowy M. Nenckiego
Dorobek 30-letniej „Służby nauce" Nenckiego jest wprost [...........]120 rozpraw własnych, 300 prac jego studentów. W ramach krótkiego artykułu nie sposób nawet wymienić tytułów tych rozpraw. Musimy poprzestać na stwierdzeniu, że we wszystkich tych pracach myślą przewodnią była chemia zjawisk życiowych. Tworzenie się amoniaku w organizmie i sposoby jego oznaczenia, tworzenie się mocznika, zwalczanie przez organizm substancji trujących, tworzenie się indykanu w moczu, znaczenie bakterii gnilnych w jelicie grubym itd.
NENCKI PIERWSZY ZWRÓCIŁ UWAGĘ NA WIELKIE ZNACZENIE
BAKTERII używając do obserwacji ich mikroskopu. Zdawał też sobie sprawę jak te bakterie można zwalczać...
NENCKI ZAUWAŻYŁ, ŻE WE KRWI BYDŁA ROGATEGO, KTÓRE PRZESZŁO DŻUMĘ ZNAJDUJE SIĘ JAKAŚ SUBSTANCJA OCHRONNA, KTÓRA WSTRZYKNIĘTA INNYM ZWIERZĘTOM OHRONI JE PRZED ZACHOROWANIEM. ODKRYCIE TO STANOWI ZACZĄTEK ZNANYCH NAM DZIŚ ZASTRZYKÓW OCHRONNYCH.
Wielkie znaczenie naukowe miał cykl doświadczeń nad krwią zwierząt i ludzką. Razem z wielkim chemikiem krakowskim Leonem Marchlewskim stwierdził Nencki, że czerwony barwnik krwi tzw. hemoglobina i zielony barwnik liści tzw. chlorofil to substancje bardzo pokrewne. ODKRYCIE TO STAŁO SIĘ ŚWIETNYM POTWIERDZENIEM TEORII DARWINA.
Dziennik Łódzki 1950 nr
305
Dnia 14 października
minęło czterdzieści dziewięć lat od śmierci znakomitego biologa
i chemika polskiego, uczonego o światowej sławie, prof. Marcelego
NENCKIEGO.
W nadchodzącym roku —
1951 — obchodzić będziemy pięćdziesięciolecie jego śmierci,
które winniśmy wykorzystać dla głębszego poznania jego dorobku
naukowego, zaznajomienia się z jego działalnością badawczą,
pedagogiczną i społeczną oraz — a może nawet przede wszystkim —
dla spopularyzowania tego wybitnego człowieka w społeczeństwie
polskim.
Marceli Nencki jest jednym
z twórców biochemii (chemii fizjologicznej), nauki o zjawiskach i
procesach chemicznych, zachodzących w organizmach żywych. Biochemia
jest nauką stosunkowo młodą, sięgającą jednak swymi początkami
jeszcze w drugą połowę ubiegłego stulecia. M. Nencki był właśnie
jednym z pierwszych wykładowców biochemii na świecie. Miało to
miejsce w siedemdziesiątych i osiemdziesiątych latach XIX w. Rząd
szwajcarski powołał naszego wielkiego rodaka na profesora
nowoutworzonej katedry chemii fizjologicznej (1877—1891) na
uniwersytecie w Bernie. W Szwajcarii również zorganizował Nencki
własny doskonale wyposażony instytut biochemiczny, licznie
nawiedzany przez uczonych europejskich.
Marceli Nencki
urodził się 15.1 1847 we wsi Boczki, rodzinnym majątku w
Sieradzkiem. Do gimnazjum uczęszczał w Piotrkowie, skąd musiał
uciekać do Krakowa w czasie powstania 1863/64. Na Uniwersytecie
Jagiellońskim studiował filologię. W 1864 r. przerwał jednak
studia w Polsce i udał się do Jeny, a potem do Berlina. Za namową
przyjaciół zapisał się w Berlinie na medycynę. Równocześnie
rozpoczął pracę w laboratorium chemicznym, gdzie poznał
nowoczesne metody pracy naukowej. W 1870 r. ogłosił pracę
doktorską z zakresu biochemii.
Następny etap
działalności naukowej Nenckiego to uniwersytet biochemiczny w Brnie
szwajcarskim. W tym nowym środowisku doznał Nencki niezwykle
serdecznego przyjęcia ze strony władz państwowych i miejskich, jak
również ze strony świata naukowego. Zawarł tutaj szereg cennych
dla siebie znajomości, m. in. z
licznymi uczonymi polskimi, szukającymi wówczas schronienia na
obczyźnie.
Po czternastu latach
pobytu w Szwajcarii wyjeżdża Nencki w 1891 r. do Petersburga,
przyjmując propozycję tamtejszego Instytutu Medycyny Doświadczalnej
objęcia kierownictwa laboratorium. Bardzo płodna okazała się m.
in. współpraca
naszego uczonego z I. P. Pawłowem (analiza chemiczna soków
trawiennych, pierwsze oczyszczanie enzymów).
W stolicy carskiej Rosji
prowadził Nencki badania głównie nad chemizmem krwi. Rezultatem
jego wieloletniej, niestrudzonej pracy prowadzonej wspólnie ze swą
asystentką i najbliższą współpracownicą Nadiną Sieberuwą,
było wyjaśnienie w pewnym stopniu budowy chemicznej barwnika krwi,
hemoglobiny. Otrzymanie przez niego ciała pośredniego chemicznie
pomiędzy hemoglobiną a chlorofilem (zielonym barwnikiem liści),
badanym w tym samym czasie przez innego znakomitego biochemika
polskiego Leona Marchlewskiego, pozwoliło mu na wysnucie ważnego
wniosku biologicznego — że dwa najcharakterystyczniejsze dla
żywych organizmów barwniki — chlorofil (rośliny) i hemoglobina
(zwierzęta) wywodzą się ze wspólnego pnia. Prace Nenckiego i
Marchlewskiego były podstawą, na której oparły się wszystkie
późniejsze badania nad chlorofilem i hemoglobiną.
Jako chemik-organik
zajmował się Nencki badaniem kwasu moczowego i mocznika. Na temat
tworzenia się mocznika w organizmie stworzył Nencki własną
niezwykle interesującą i płodną teorię, która przetrwała z
górą 30 lat.
Niemożliwością
jest wyliczyć wszystko, czym zajmował się ten zawsze twórczy i
niezmordowany badacz, który całe swoje życie poświęcił dla
nauki. Należy jeszcze tylko nadmienić, że Nencki ogłosił również
szereg prac z zakresu bakteriologii (m. in.
otrzymał on surowicę przeciwko
księgosuszowi, chorobie zakaźnej bydła rogatego).
Mimo wielu lat spędzonych
poza krajem, utrzymywał Nencki żywy kontakt z Polską. Był
członkiem Polskiej Akademii Umiejętności. W 1900 r., w lipcu, brał
udział w IX Zjeździe Przyrodników i Lekarzy Polskich w Krakowie.
Było to na kilka miesięcy przed jego śmiercią. Marceli Nencki
zmarł 14. X. 1901 r. w Petersburgu. Zwłoki jego sprowadzono na
cmentarz ewangelicki w Warszawie.
Dla mieszkańców Łodzi
nazwisko Marcelego Nenckiego jest dosyć bliskie. Imieniem jego
nazwany jest bowiem ważny ośrodek naukowo-badawczy Państwowy
Instytut Biologii Doświadczalnej, mieszczący się przy ulicy
Południowej 66, dawniej placówka Towarzystwa Naukowego
Warszawskiego, utworzona tuż po zakończeniu I wojny światowej. W
laboratoriach tego Instytutu prowadzi się badania z zakresu
biologii, fizjologii i biochemii.
Nauka, nawiązująca w
Polsce Ludowej do najlepszych tradycji poprzednich pokoleń, znajduje
w osobie Marcelego Nenckiego wzór wytrwałego i niezwykle sumiennego
badacza, poszukiwacza prawdy obiektywnej jedynie na drodze
eksperymentu i ścisłej obserwacji.
Stulecie urodzin wielkiego
uczonego, które minęło trzy lata temu, odbiło się słabym echem
w naukowych ośrodkach Polski. Tłumaczyć to należy zapewne
wyjątkowymi warunkami powojennymi. W przyszłym roku jednak, w roku,
w którym odbędzie się I Polski Kongres Nauki, winniśmy godnie
uczcić pięćdziesięciolecie śmierci M. Nenckiego, wielkiego syna
narodu polskiego.
Stefan Brutkowski
Dziennik Łódzki
1951 nr 32 panorama
Warszawie, podczas
obrad I Kongresu Nauki Polskiej, ściany sal Politechniki zdobiły m.
in. portrety
słynnych uczonych polskich. Jeden z nich przedstawiał Marcelego
Nenckiego (1847—1901). Kto zacz i co zdziałał?
Człowiek ten zasłużył
się Polsce i światu tym, że był jednym z twórców nowej
dziedziny nauki — biochemii (bios-po grecku życie),
jednej z najrozleglejszych i jeszcze się rozwijających
nowoczesnych nauk. Bada ona wszystko, co dzieje się w żywym
świecie od strony chemicznej, a więc skład i zmiany
najciekawszego bodaj rodzaju materii — materii ożywionej.
Marceli Nencki,
urodzony w roku 1847 we wsi Boczki pod Kaliszem, przeżywał swoją
młodość w czasie, kiedy o biochemii mało kto jeszcze słyszał.
Kilkanaście lat minęło od chwali, kiedy chemik niemiecki Wöhler
zdołał otrzymać na drodze sztucznej coś,
co — jak dotąd przypuszczano-powstawało
tylko przy udziale „siły życiowej" w istotach żywych.
Otrzymał mianowicie w swoim laboratorium mocznik — składnik
moczu. Wszyscy prawie uczeni wątpili do tej chwili, by człowiekowi
udało się wytworzyć sztucznie jakąkolwiek substancję,
powstającą w zwierzętach czy roślinach. Odkrycie Wöhlera
obaliło ten pogląd i wzbudziło w
człowieku wiarę w swoje możliwości.
Nencki, zmuszony do
ucieczki ze stron rodzinnych za udział w Powstaniu Styczniowym —
przebywał krótko w austriackim wówczas Krakowie, a później w
Niemczech i kształcił się początkowo na lekarza.
Niemcy — miejsce
odkrycia Wöhlera —
przodowały w tych czasach w badaniach chemicznych, prowadzonych tam z wielkim rozmachem.
Pobudzony ich wynikami Nencki połączył medycynę z chemią i stał
się — biochemikiem. Biochemia
stanowi dziś jedną z podstaw medycyny i stara się znaleźć sposób
na choroby, wobec których medycyna stawała bezradna.
Wiele rzeczy przemawia za
tym, że biochemii przypadnie właśnie w udziale dokładne
wyjaśnienie, na czym polega rak i, być może, zwalczenie tej do
dziś prawie nieuleczalnej choroby. Wiele prac
poświęcono chemicznej budowie bakterii gruźliczej, zbliżając
pomału naukę do upragnionego nad nią zwycięstwa. Potężnym
lekarskim działem biochemii jest endokrynologia — nauka o
hormonach i wydzielaniu wewnętrznym.
Niedługo po ukończeniu
studiów Nencki przenosi się do Szwajcarii i wkrótce zostaje
pierwszym w tym kraju profesorem biochemii. Bada interesujący
wszystkich czerwony barwik krwi, o którym było wiadomo, że z płuc
rozprowadza po całym organizmie tlen. Udaje mu się wyjaśnić
bardzo skomplikowaną budowę najważniejszej części barwika, przez
co staje się jednym z najbardziej znanych uczonych owych czasów.
Rozległa wiedza przynosi
mu dalsze zaszczyty: otrzymuje zaproszenie na stanowisko kierownika
Instytutu Medycyny Doświadczalnej w Petersburgu. Przenosi się tam i
do końca życia pozostaje, prowadząc głównie badania nad plagą
bydła — księgosuszem i zajmując się też dawnym tematem —
barwikiem krwi.
Zmarł w 1901 r. w
Petersburgu, mając lat 54 — na raka. Prace Nenckiego wyjaśniły
nowy, ciekawy wycinek działania ludzkiego organizmu i organizacji
życia zwierzęcego, a — co ważniejsze — dały podstawy
dziesiątkom innych
badaczy do poznania i zwalczania anemii, przynosząc ulgę milionom
źle odżywianych ludzi. Praca o krwi i oddychaniu była więc pracą
dla ludzkości.
Śmierć Nenckiego
przypadła w samym początku wspaniałego rozwoju biochemii. Ostatnie
50 lat przyniosło mnóstwo odkryć, ale dziś jeszcze wiele
problemów oczekuje od biochemii wyjaśnienia. Biochemia od chwili
powstania zajmowała się również życiem roślinnym. I tu polscy
biochemicy mieli wiele do powiedzenia. Leon Marchlewski, profesor
Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, był tym, który rozwiązał
zagadkę chemicznej budowy chlorofilu, zielonego barwika roślin —
„fabryki", która wytwarza przy pomocy światła słonecznego
pokarm dla wszystkich istot żywych.
Biochemia była dotąd w
Polsce wykładana jedynie na wydziałach lekarskich pod nazwą chemii
fizjologicznej i wchodziła w zakres wykładów z fizjologii zwierząt
i roślin — na wydziałach przyrodniczych. — Przed wojną jedynie
Wolna Wszechnica Polska (jedyna wyższa uczelnia łódzka) posiadała
katedrę biochemii na kierunku przyrodniczym. „Odziedziczył"
ją Uniwersytet Łódzki. Akademia Medyczna posiada pierwszą w kraju
katedrę endokrynologii. Do Łodzi przeniósł się także zniszczony
podczas wojny Warszawski Instytut Biologii Doświadczalnej im. M.
Nenckiego. Teraz mieści się w nim jeden z głównych ośrodków
biochemicznej pracy naukowej w Polsce.
Istniejący od 2 lat nowy
system studiów umożliwia specjalizację biochemiczną — oprócz
lekarzy i przyrodników — studentom chemii, zamierzającym pracować
naukowo. Na nich zaś czekają laboratoria badawcze, rozwijające się
przemysły — farmaceutyczny i spożywczy, laboratoria klinik i
szpitali.
W br. w początkach
października będziemy obchodzić 50-lecie śmierci Marcelego
Nenckiego. Rocznica ta winna przypomnieć nam o konieczności
upowszechniania tej gałęzi nauki w Polsce, której może ono
zapewnić miejsce w rzędzie przodujących w dziedzinie biochemii
krajów. H. P.
Dziennik Łódzki 1969 nr
192
W miejscowości
Boczki, pow. Sieradz spaliła się
stodoła drewniana. Straty — około 35
tys. złotych.
Dziennik Łódzki 1971 nr
110
W Boczkach, pow.
Sieradz., motocyklista Henryk J. uderzył w drzewo. W wyniku wypadku
kierowca i jego pasażerka doznali ciężkich obrażeń. (kl)
_________________________________________________________________________________
Na Sieradzkich Szlakach 1993/2
_________________________________________________________________________________
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Biuletyn Szadkowski 2001/1
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jacek
Nalewajko*
PRZYRODNICZE
I SPOŁECZNO - GOSPODARCZE
CECHY PRZESTRZENI GEOGRAFICZNEJ SOŁECTWA
BOCZKI W GMINIE SZADEK **
Funkcjonowanie
i perspektywy rozwoju każdej
z przestrzennych jednostek taksonomicznych - bez względu
na jej wielkość
i
rangę
-
uzależnione
jest od całego zespołu czynników, który tworzą
elementy
przyrodnicze, gospodarcze, społeczno - demograficzne, jaki i
administracyjno - polityczne. Najmniejszą
z
takich jednostek terytorialnych jest sołectwo, które składa się
z
jednej, czasem kilku wsi lub przysiółków. Zasięg
sołectwa wyznaczony obszarowo przez lokalne granice administracyjne
powoduje, że
bardzo niewielki pod względem
terytorialnym, ale także
ludnościowym
i gospodarczym obszar, bywa niezwykle rzadko przedmiotem analiz o
charakterze naukowym.
W
Zakładzie Zagospodarowania Środowiska
i Polityki Przestrzennej Uniwersytetu Łódzkiego podjęto
próbę
badań
różnych
aspektów przyrodniczych i społeczno-gospodarczych środowiska
geograficznego właśnie
na szczeblu sołeckim. Efektem tych działań
było
powstanie kilkunastu prac licencjackich i magisterskich dotyczących
geograficznych aspektów funkcjonowania tych jednostek w gminie
Szadek należącej
do powiatu zduńsko-wolskiego.
Artykuł
ten jest próbą
prezentacji
najważniejszych
problemów przyrodniczych, społecznych i gospodarczych jednego z
sołectw gminy Szadek, a przykładem który wybrano jest sołectwo
Boczki.
*
Jacek
Nalewajko - starszy wykładowca w Zakładzie Zagospodarowania
Środowiska
i Polityki Przestrzennej Uniwersytetu Łódzkiego
**
**
W
artykule wykorzystano materiały zebrane i zestawione w pracy
dyplomowej M.Śliwowskiego
„Monografia
geograficzna sołectwa Boczkiw gminie Szadek” wykonanej
w 2001r. na seminarium w Zakładzie Zagospodarowania Środowiska
i Polityki Przestrzennej UŁ (promotor: prof. Tadeusz Marszał).
Położenie
i cechy środowiska
przyrodniczego
Sołectwo
Boczki zajmuje blisko 7 km2
powierzchni
i należy
do średniej
wielkości
sołectw w gminie, stanowiąc
nieco ponad 4,5 % jej obszaru. Położone
jest najbardziej na północny zachód, a w jego skład wchodzą
cztery
wsie Boczki Stare, Boczki Nowe, Boczki Parcele oraz Boczki Kolonia.
Według
najpowszechniej stosowanego podziału regionalnego Polski J.
Kondrackiego omawiany obszar usytuowany jest na Równinie
Szadkowskiej będącej
częścią
Wysoczyzny
Łaskiej (Kondracki, 1998) .
Większość
terenu
stanowi morenowa równina powstała w czasie zlodowaceń
środkowopolskich,
głównie jednak podczas zlodowacenia warciańskiego
(120 - 170 tysięcy
lat temu ). Budują
ją
przede
wszystkim osady glacjalne i fluwioglacjalne wykształcone w postaci
glin morenowych, piasków, żwirów
i pospółek oraz mułków i iłów. Drugim - po działalności
lodowców skandynawskich - czynnikiem morfologicznym, który odegrał
podstawową
rolę
w
kształtowaniu dzisiejszego ukształtowania powierzchni sołectwa
była działalność
rzeźbotwórcza
rzek. Efektem procesów erozji i akumulacji fluwialnej jest wyraźnie
widoczna w dzisiejszej rzeźbie
dolina rzeki Pichny, którą
wypełniają
osady
piaszczysto - mułkowe oraz torfy. Oprócz wspomnianych skał
powierzchnię
sołectwa
budują
niewielkie
obszarowo pokrywy eolicznych piasków, powstałe w wyniku
działalności
akumulacyjnej wiatru, której największe
natężenie
wystąpiło
w ciągu
ostatnich kilku tysięcy
lat.
Wysokości
bezwzględne
nie są
znacząco
zróżnicowane
i najczęściej
osiągają
wartości
145 - 155 m.n.p.m. Najwyższe
punkty występują
na
południe od granic sołectwa (okolice Reduchowa - około 175
m.n.p.m.), zaś
najniżej
położonymi
są
tereny
sołectwa usytuowane w dnie doliny Pichny (139 - 143m.n.p.m.) .
Budowa
geologiczna i ukształtowanie powierzchni terenu - obok warunków
klimatycznych i stosunków wodnych - mają
decydujący
wpływ na charakter pokrywy glebowej występującej
na danym obszarze. Na terenie sołectwa Boczki przeważają
gleby
pseudo bielicowe wykształcone na piaskach i glinach morenowych, a w
dolinie Pichny spotkać
można
gleby aluwialne i bagienne. Około 65 % gleb należy
do IV i III klasy bonitacyjnej i tylko około 10 % zaliczanych jest
do najgorszej jakościowo
klasy VI. Przeważająca
część
gleb
kwalifikowana jest jako gleby kompleksu pszennego dobrego bądź
żytniego
bardzo dobrego, a te najsłabsze - do żytniego
dobrego - lub w skrajnym przypadku - do żytniego
słabego.
Kolejnymi
ważnymi
elementami przyrodniczymi wpływającymi
na potencjał środowiska
każdego
z obszarów są
warunki
klimatyczne oraz stosunki wodne.
Głównym
ciekiem na terenie sołectwa Boczki jest jeden z prawobrzeżnych
dopływów Warty - Pichna, niekiedy nazywana Brodnicą.
Rzeka ta należy
do ustabilizowanych pod względem
wielkości
przepływów, jako że
wezbrania zdarzają
się
na
niej rzadko, co powoduje, że
sporadycznie zdarzające
się
podtopienia
obszarów położonych
w dnie jej doliny nie mają
większego
wpływu na gospodarczą
działalność
człowieka
. Jakość
wód
Pichny nie odbiega w sposób znaczący
od norm dla III klasy czystości
wód powierzchniowych, a głównymi zagrożeniami
są
ścieki
komunalne pochodzące
z Szadku i okolicznych wsi oraz tzw. zanieczyszczenia obszarowe,
związane
ze spływem powierzchniowym z terenów o większym
od przeciętnego
dla danego terenu wykorzystaniem nawozów sztucznych i środków
ochrony roślin.
Wody powierzchniowe (oprócz Pichny są
to
nieliczne stawy i naturalne, niewielkie oczka wodne) zajmują
zaledwie
około 1 % ( 6 ha) powierzchni sołectwa.
Drugą
część
hydrosfery
stanowią
wody
podziemne. Najważniejsze
z punktu widzenia obszarach wysoczyznowych zbudowanych z piasków i
żwirów
pierwszy poziom wodonośny
występuje
na głębokości
1,5-3,0 m poniżej
poziomu terenu, natomiast tam, gdzie powierzchnię
tworzą
gliny
piaszczyste lub piaski gliniaste można
go najczęściej
spotkać
na
głębokości
1,0-2,0 m. Najpłycej wody gruntowe występują
w
dnie doliny Pichny (0,5-1,0 m). Jeśli
chodzi o zaopatrzenie ludności
w wodę,
to jak wykazały badania ankietowe przeprowadzone wiosną
2001
roku przez M. Śliwowskiego
(2001), prawie wszyscy mieszkańcy
sołectwa korzystają
z
sieci wodociągowej,
którą
wybudowano
i oddano do użytku
w roku 1998. Woda ta pochodzi z ujęcia
głębinowego
w Szadku.
Warunki
klimatyczne panujące
na terenie sołectwa nie odbiegają
w
sposób zasadniczy od panujących
w tym regionie Polski. Najchłodniejszym miesiącem,
według pomiarów dokonanych w dziesięcioleciu
1989 - 99, jest luty ( -2,5oC),
a najcieplejszym - lipiec (+18,0oC).
Największe
opady przypadają
na
okres letni i w najwilgotniejszym miesiącu
(lipiec) wynoszą
średnio
-dla wspomnianego dziesięciolecia
- około 108 mm, podczas gdy najbardziej suchym okresem jest zima,
kiedy to średnie
miesięczne
nie przekraczają
30
mm. Ważnym
agroklimatycznie wskaźnikiem
jest tzw. okres wegetacyjny, czyli liczba dni z średnią
temperaturą
dobową
powyżej
+ 5o
C.
W przypadku omawianego obszaru jego wartość
wynosi
około 220 - 225 dni, co jest wielkością
nieco
wyższą
od
średniej
krajowej.
Ostatnim
z elementów przyrodniczych istotnych z punktu widzenia działalności
człowieka jest szata roślinna.
Najważniejsze
znaczenie mają
tu
kompleksy leśne.
Na terenie sołectwa Boczki występują
dwa
nieco większe
skupiska leśne
należące
do lasów państwowych.
Zajmują
one
powierzchnię
blisko
70 ha czyli około 1,1% powierzchni całej omawianej jednostki.
Pierwsze z nich, należące
do Nadleśnictwa
Poddębice,
o powierzchni około 53 ha jest lasem sosnowym lub sosnowym z
domieszką
takich
drzew jak dąb
szypułkowy, brzoza czy jodła. Las ten liczy sobie około 60 lat, a
średnia
wysokość
drzew
wynosi tutaj 13 - 17 m. Drugi, znacznie mniejszy kompleks (około 16
ha), należy
do Nadleśnictwa
Szadek. Podobnie jak w pierwszym przypadku dominuje tu zdecydowanie
sosna, a tylko na jego obrzeżach
spotkać
można
brzozę.
Cechy
środowiska
przyrodniczego jakimi charakteryzuje się
obszar
sołectwa można
określić
jako
korzystne z punktu widzenia gospodarczej działalności
człowieka Niezłej jakości
gleby, równinne lub lekko faliste ukształtowanie powierzchni
terenu, występowanie
rzeki Pichny niosącej,
jak na warunki polskie, niezbyt zanieczyszczone wody i odpowiednio
długi okres wegetacyjny są
czynnikami
sprzyjającymi
funkcjonowaniu gospodarki rolnej oraz potencjalnymi możliwościami
rozwoju działalności
agroturystycznej.
Cechy
społeczno - demograficzne i warunki bytu ludności
Określenie
dokładnej liczby mieszkańców
sołectwa Boczki jest trudne. W zależności
od źródła
informacji wartości
te wahają
się
w
przedziale 264 - 278 osób. Dane z Urzędu
Gminy w Szadku informują
o
278 mieszkańcach,
podczas gdy według informacji uzyskanych z parafii w Rossoszycy na
terenie sołectwa żyją
264
osoby. Z kolei według badań
ankietowych
przeprowadzonych przez M. Śliwowskiego
(2001) w pierwszym kwartale 2001 r., na analizowanym obszarze
mieszkało 271 osób. Przyczyną
tych
różnic
są
różne
kryteria przyjęte
dla określenia
rzeczywistej liczby ludności
( np. dane z Urzędu
Gminy podają
osoby
zameldowane na danym terenie, podczas gdy wyniki badań
ankietowych
- liczbę
faktycznie
przebywających
).
Gęstość
zaludnienia,
czyli stosunek liczby osób do powierzchni na której zamieszkują
w
sołectwie Boczki wynosi nieco ponad 39 osób / 1 km2,
co jest wartością
wyższą
od
średniej
gminnej. W wielu sołectwach - m.in. Reduchowie czy Borkach
Prusinowskich - wartości
tego wskaźnika
są
znacznie
mniejsze i wynoszą
15
- 20 osób / 1 km2
.
Spośród
czterech mniejszych jednostek osadniczych wchodzących
w skład sołectwa, najwięcej
osób – około 57 % - mieszka w Boczkach Starych, natomiast
najmniej mieszkańców
mają
Boczki
Kolonia – zaledwie 8 osób tzn. niecałe 3 %. Pozostałe dwie wsie
– Boczki Nowe i Boczki Parcele - zamieszkane są
przez
prawie identyczną
liczbę
osób
(nieco ponad 50 mieszkańców
w każdej).
Analiza
struktury demograficznej i społecznej mieszkańców
uwidacznia kilka interesujących
faktów dotyczących
społeczności
sołectwa Boczki.
1.
Wskaźnik
feminizacji (liczba kobiet przypadająca
na 100 mężczyzn)
wynosi blisko 99,5, co oznacza, że
istnieje równowaga między
liczbą
kobiet
i mężczyzn.
Jednak w poszczególnych grupach wiekowych relacje ilościowe
między
dwoma płciami są
znacznie
zróżnicowane.
W stanowiącej
około 19 % całej ludności
sołectwa grupie w wieku przedprodukcyjnym ( do 16 roku życia)
zdecydowanie przeważają
dziewczęta
(61%), natomiast wśród
ludności
w wieku produkcyjnym (17 - 65 lat) i poprodukcyjnym
(powyżej
65 lat ) jest nieco więcej
mężczyzn
(odpowiednio: 53 i 54 %).
2.
Wśród
mieszkańców
powyżej
16 roku życia
(210 osób) prawie 34 % stanowią
osoby
w stanie wolnym (panny, kawalerowie, wdowy itd.).
3.
Wykształcenie
społeczności
sołectwa nie odbiega w sposób zasadniczy od średnich
dla obszarów wiejskich Polski Środkowej
(rys. 1), choć
warto
zwrócić
uwagę
na
fakt, że
wśród
osób powyżej
45 roku życia
aż
61%
posiada wykształcenie podstawowe lub niepełne podstawowe, a tylko
5% - średnie.
Natomiast młodsza część
społeczeństwa
sołectwa (17 - 45 lat) charakteryzuje się
znacznie
lepszym wykształceniem, gdyż
tylko
28% ukończyło
jedynie szkołę
podstawową,
a ponad 25% ukończyło
szkoły średnie
lub wyższe.
4.
Jeśli
chodzi o źródła
utrzymania gospodarstw domowych, to jak wykazały badania ankietowe,
nieco ponad połowa mieszkańców
(55,5%) deklaruje jedno źródło
dochodów, z tego blisko trzy czwarte „żyje”
z rent lub emerytur. Choć
Boczki
są
typowym
sołectwem rolniczym, tylko co siódma rodzina utrzymuje się
wyłącznie
z dochodów uzyskanych we własnym gospodarstwie rolnym. Znacząca
część
badanych
osób stwierdza, że
dochody czerpie z dwu źródeł,
a dla 65% z nich głównym jest działalność
rolnicza.
Nieco dziwnym może
wydawać
się
fakt,
że
w wielu przypadkach badane osoby stwierdzały, że
działalność
we
własnym gospodarstwie jest dodatkowym, drugorzędnym,
źródłem
utrzymania (dawniej określano
takie osoby jako „dwuzawodowców”). Jedynie niecałe 7% rodzin
„boczkowskich” uzyskuje, jako główne, dochody pozarolnicze.
5.
Warunki bytu ludności
określane
są
nie
tylko przez wielkość
i
źródła
jej dochodów, ale także
między
innymi przez warunki mieszkaniowe i wyposażenie
domów w podstawowe „media”. W przypadku sołectwa Boczki
sytuację
w
tym zakresie można
określić
jako
niezłą.
Średnia
powierzchnia mieszkalna przypadająca
na jednego mieszkańca
wynosi 17 m2,
co jak na „warunki” wsi w Polsce Środkowej
jest wartością
powyżej
średniej.
Większość
obiektów
mieszkalnych (73%) wybudowano w latach 1946 - 1990, z czego blisko
40% po roku 1970. Przeważają
domy
parterowe lub jednopiętrowe,
natomiast budynki z większą
liczbą
kondygnacji
stanowią
niecałe
15% obiektów. Obiekty mieszkalne są
w
ogromnej części
murowane (blisko 93%), zaś
domów
drewnianych, zwykle bardzo starych jest niecałe 6 %.
Mieszkańcy
sołectwa korzystają
w
znaczącej
większości
z wodociągów,
natomiast tylko 80% posiada łazienkę
i
ubikację.
Niestety na wsiach sołectwa brakuje sieci kanalizacyjnej,
telefonicznej i gazowej.
Funkcje
gospodarcze i usługowe
Stosunkowo
korzystne warunki naturalne oraz tradycja polskiej wsi zdecydowały,
że
podstawowym działem gospodarki na terenie sołectwa jest rolnictwo.
Najlepiej świadczy
o tym struktura użytkowania
gruntów. Podobnie jak w całej gminie, również
i
na badanym obszarze największą
powierzchnię
zajmują
użytki
rolne (około 81% powierzchni sołectwa), a wśród
nich zdecydowanie dominują
grunty
orne stanowiące
ponad dwie trzecie terenów sołeckich. Strukturę
użytkowania
przedstawiono w tabeli 1.
Podobnie
jak w większości
polskich wsi, także
w Boczkach niekorzystnie kształtuje się
struktura
wielkości
gospodarstw rolnych. Zdecydowanie przeważają
gospodarstwa
bardzo małe i małe o powierzchni poniżej
10 ha. , a najmniejsze z nich ma zaledwie 1,8 ha. Z kolei gospodarstw
dużych,
jak na warunki polskie, tzn. powyżej
15 ha, jest niecałe 15 % (rys. 3).
Równie
niekorzystną
cechą
gospodarki
rolnej na omawianym terenie jest znaczne rozdrobnienie pól. Jedynie
20 % wszystkich gruntów ornych występuje
w „jednym kawałku”, co oznacza, że
ponad trzy czwarte terenów wykorzystywanych rolniczo i należących
do jednego gospodarstwa jest podzielonych na kilka mniejszych
fragmentów. W dodatku cześć
rolników
z Boczków gospodaruje na terenach położonych
poza granicami sołectwa, podczas gdy niektórzy mieszkańcy
sąsiednich
wsi (np. Reduchowa, Gór Prusinowskich czy Sikucina) są
właścicielami
gruntów rolnych położonych
w Boczkach.
W
strukturze upraw zwraca uwagę
nieco
wyższy
niż
przeciętnie
w Polsce Środkowej
udział pszenicy (tab.2), co należy
tłumaczyć
odpowiednio
większą
powierzchnią
gleb
III klasy bonitacyjnej.
W
znacznej części
uzyskane zbiory kierowane są
na
zaspokojenie własnych potrzeb gospodarstw i tylko w niewielkiej
części
trafiają
na
rynki zbytu zlokalizowane głównie na terenie gminy ( m.in. do
mieszalni pasz, gorzelni czy młyna). Na obszarze sołectwa niestety
nie ma żadnego
punktu skupu produktów roślinnych
ani zwierząt.
Hodowla
zwierząt
gospodarskich (rys. 4) nie odbiega w swej strukturze od typowego
obrazu tej działalności
w gminie. Zdecydowanie przeważa
chów trzody chlewnej (193 szt.)i bydła (115 szt.), a na uwagę
zasługuje
nieco większa
liczba hodowanego drobiu, zwłaszcza kur (średnio
7 sztuk na jedno gospodarstwo).
Większość
produkcji
zwierzęcej
kierowana jest na zaspokojenie własnych potrzeb rolników. Jednym z
nielicznych przykładów stanowiących
odstępstwo
od tej zasady jest czternastohektarowe gospodarstwo, w którym hoduje
się
między
innymi 23 sztuki trzody chlewnej, 16 sztuk bydła i 2 konie. Na
terenie sołectwa istnieją
też
3
pasieki, które liczą
ponad
70 uli.
Dominacja
funkcji rolniczej w gospodarce sołectwa nie oznacza, że
nie prowadzi się
na
tym terenie innej działalności,
choć
należy
stwierdzić,
że
pozarolnicze działania gospodarcze są
znacznie
słabiej widoczne. Niewielki udział lasów (13,3% powierzchni
sołectwa) powoduje, że
gospodarka leśna
nie odgrywa tu znaczniejszej roli. Nieco ponad 25 % lasów jest
własnością
prywatną,
a pozostała część
to
lasy państwowe
należące
do Nadleśnictwa
Poddębice
i Szadek. Gospodarcze wykorzystanie drewna z tych lasów nadzorowane
jest przez leśnictwa
w Jamnie i Reduchowie, ale zakres tej działalności
jest bardzo niewielki.
Na
terenie sołectwa nie występuje
funkcja przemysłowa, a jedyny zakład produkcyjny to rodzinna firma
zlokalizowana w Boczkach Starych szyjąca
skarpety, pończochy
i getry.
Nieco
silniej, choć
również
w
niewielkim stopniu, występuje
funkcja usługowa. W Boczkach Starych, przy drodze Szadek - Warta,
działa od 10 lat sklep spożywczo-przemysłowy,
którego klientami są
przede
wszystkim mieszkańcy
sołectwa zaopatrujący
się
tu
w artykuły „pierwszej potrzeby”. Jeśli
chodzi o dokonywanie zakupów odzieży,
obuwia i innych produktów niespożywczych,
to wg badań
ankietowych
M. Śliwowskiego,
blisko dwie trzecie mieszkańców
Boczków czyni to w Szadku, około 22% - w Sieradzu, a 11% w
Zduńskiej
Woli.
Oprócz
usług handlowych na omawianym terenie istnieją
jeszcze
:punkt wymiany butli gazowych (Shell-Gaz), funkcjonujący
od 4 lat bar oraz punkt biblioteczny, będący
filią
Gminnej
Biblioteki w Szadku. Niestety ten ostatni obiekt, tak istotny z
punktu widzenia pełnionej przez niego funkcji, z powodu kłopotów
finansowych był - miejmy nadzieję,
że
czasowo - nieczynny.
Badania
geograficzne dotyczące
przyrodniczych, gospodarczych i społecznych aspektów funkcjonowania
tak małych jednostek administracyjnych jak sołectwa, wydają
się
być
niezwykle
potrzebne. Mogą
one
dostarczyć
przedstawicielom
najniższego
szczebla decyzyjnego (gmina lub powiat) wielu potrzebnych informacji,
często
niemożliwych
do uzyskania innymi metodami. Dane te powinny być
pomocne
w wielu aktualnie realizowanych lub planowanych działaniach
lokalnych władz samorządowych
i różnych
służb
odpowiedzialnych za właściwe
funkcjonowanie wielu dziedzin życia.
Należy
spodziewać
się,
że
badania realizowane od kilku lat w Zakładzie Zagospodarowania
Środowiska
i Polityki Przestrzennej Uniwersytetu Łódzkiego będą
kontynuowane,
a społeczność
Ziemi
Szadkowskiej będzie
miała możliwość
zapoznania
się
z
ich efektami dzięki
„Biuletynowi”.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziekuje za wspaniały opis o moim pra,pra dziadku Marcelim Nencki.
OdpowiedzUsuńKrzysztof Newelski syn Barbary Newelskiej- Nenckiej