Rosin:
Szynkielów -dawniej Wola, Wola Bębnowska, Konopnicka lub Szynkielowa (1413 Wola1, 1466 Babnowska Wola, 1496 Wola Schyankylowa, 1498 Wola Conopniczska, 1511 Syankylow, Szyakyelow) 19 km na NE od Wielunia. 1413 Andrzej i Jan z Konopnicy podzielili się rolami wsi Konopnicy, Bębnowa i W. (Frag.); 1461 Mik. z Konopnicy odkupił od br. Jana działy m.in. w W. (GW 1, 76); 1466 Michna z s. Andrzejem zastawiła Mik. z Konopnicy 3 1/2 ł. w B.W. (GW 1, 143); 1496 wsp. Mikołaj pożyczył s. 16010 fl. od S. Osowskiego z Łaszowa pod zastaw 1 ł. z 1 kmieciem w W. Sz., dystr. wiel. (GW 2, 11); 1498 Bartł. z Konopnicy sprzedał za 200 grz. wszystkie dobra po ojcu w Konopnicy, Bębnowie i W.K. br. stryjecznemu, wsp. Mikołajowi (GW 2, 85); 1499 tenże Mikołaj pożyczył 10 grz. od J. Kroczewskiego z Konopnicy pod zastaw 1 ł. w Woli z kmieciem płacącym 1 grz. czynszu (GW 2, 103); 1511 abp sprzedał dzies. snop. z Sz. za 5 1/2 grz. (VG 392); 1511, 1518 – 4 1/2 ł. (ŹD 212); 1520 par. Osjaków, pleban brał od sołtysa w Sz. 1 wiard. dzies. (Ł 2, 131, 133); 1552 do Konopnickich, par. Osjaków, 17 kmieci, 1 ł. sołt.; 1553 – 2 ł. (ŹD 289); 1577 sprawa o granice między Wolą Niechmirowską, zw. Wolnicą lub Kośne, należącą do M. Niechmirowskiego, a posiadłościami Konopnickich Bębnowem i Wolą Szynkielową, zw. także Szynkielowem lub Wolą Bębnowską (ZW 3, 198-199); 1581 wytyczono granice pomiędzy Niechmirowem a Bębnowem i W.B. (PW 2, 3). 1 Dopiero odnalezienie zapisu z 1577 r. pozwoliło przyjąć, że te wszystkie nazwy odnoszą się do jednej miejscowości, a nie jak sądzono poprzednio do dwóch, tj. Szynkielowa i Górki Konopnickiej, zob. Ros. 177, 187.
Taryfa
Podymnego 1775 r.
Szynkielonic
Częzi, wieś, woj. sieradzkie, ziemia wieluńska, własność
kościelna, 14 dymów.
Taryfa
Podymnego 1775 r.
Sniby
częźi, wieś, woj. sieradzkie, ziemia wieluńska, własność
kościelna, 16 dymów.
Taryfa
Podymnego 1775 r.
Szynklów,
wieś, woj. sieradzkie, ziemia wieluńska, własność szlachecka, 13
dymów.
Czajkowski
1783-84 r.
Sienkielow,
parafia oszyakow (osjaków), dekanat rudzki, diecezja gnieźnieńska,
województwo sieradzkie, ziemia wieluńska, własność: 2 części,
pierwsza Paulini konopnicy, druga Janiszewski
puł.
Tabella miast, wsi, osad Królestwa Polskiego 1827 r.
Szynkielów, województwo
Kaliskie, obwód Wieluński, powiat Wieluński, parafia Osiaków,
własność cz. prywatna, cz. rządowa. Ilość domów 47, ludność
478, odległość od miasta obwodowego 3.
Słownik Geograficzny:
Szynkielów, al. Szynkielew w XVI w. Szyakyelow, wś i fol., pow. wieluński, gm. Konopnica, paraf. Osyaków, odl. 18 w. od Wielunia. Sz. Skarbowy, wś, ma 48 dm., 295 mk.; Sz. Prywatny, wś, ma 34 dm., 221 mk. Jeden folw., majorat gen. Tichmieniewa, drugi należy do gen. Zabołockiego, trzeci Maryi Kossowskiej, razem mają 6 dm., 83 mk. W 1827 r. było 47 dm., 473 mk. W 1875 r. fol. Sz. Prywatny rozl. mr. 889: gr. or. i ogr. mr. 182, łąk mr. 33, past. mr. 70, lasu mr. 588, nieuż. mr. 16; bud. mur. 2, z drzewa 6; las nieurządzony. Wś Sz. os. 22, mr. 269. Na początku XVI w, Sz. wś częściowej szlachty. Dają plebanowi w Osyakowie po ćwierci owsa i żyta z cząstek roli, sołtyskie łany dają fertona zamiast dziesięciny, a ogrodziarze po groszu za meszne (Łaski, L. B., II, 133). Regestra pobor. z 1552 r. nie podają tej wsi. Br. Ch.
Spis 1925:
Szynkielów, wś, pow. wieluń, gm. Konopnica. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne 139. Ludność ogółem: 836. Mężczyzn 425, kobiet 411. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego 831, mojżeszowego 5. Podało narodowość: polską 831, żydowską 5.
Wikipedia:
Szynkielów-wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie wieluńskim, w gminie Konopnica, przy drodze wojewódzkiej nr 481 z Łasku do Wielunia.W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa sieradzkiego. Najstarsze informacje o wsi pochodzą z pocz. XVI w. Pisano ją wówczas jako Szyakyelow. W 1827 r. wieś zamieszkiwało 473 mieszkańców, a w drugiej poł. XIX w. liczba mieszkańców spadła do 295. W tym czasie dobra te należały do gen. Tichmieniewa, gen. Zabłockiego i Marii Kosowskiej. Na wschód od wioski jest torfowisko "Na Ługiem" i wydma śródlądowa pokryta lasem o charakterze boru chrobotkowego. Torfowisko powstało w starorzeczu - w dawnym rozlewisku połączenia Oleśnicy z Wartą. Porasta je bór bagienny i rośliny chronione: widłak goździsty, rosiczka okrągłolistna, kruszczyk szerokolistny
Elżbieta Halina Nejman Majątki (Szlachta Sieradzka XIX wieku Herbarz)
Elżbieta Halina Nejman Majątki (Szlachta Sieradzka XIX wieku Herbarz)
SZYNKIELÓW par. Osjaków, p. wieluński, Sz. Skarbowy 48 domów-295 mieszkańców, Sz. Prywatny 34 domy-221 mieszkańców, 889 mg. Folwark - majorat generała Tichmieniewa, drugi generała Zabłockiego, trzeci należy do Mari Kossowskiej. W 1912 r. folwark ma 901 mg, właściciele to Darewski, Kaczorowski, Bąkowski. (SGKP t.12, s.120, PGkal.)
Urząd Leśny Paięcki.
Uwiadomia Publiczność, że w dniu 1. Października w pomieszkaniu Nadleśniczego w wsi Bobrownikach odbywać się będzie licytacya na wydzierżawienie polowań na polach i zaroślach, to iest: Mokrsko, Kowale, Wierzbie, Zytniew z przyległościami, Mierzyce, Pątnów, Bieniec, Łaszów, Kamion, Bobrowniki, Raduczyce, Drobnice, Szynkielów, Pajęczno, Dylów, Siedlec, Wistka, Kiełczygłów z przyległościami, Starczewska wieś, Dubie, Chrząstowa, Gaięcice, Makowisko, Wiewiec, Wola Wiewiecka, Dubice, Piekary, Kruplin i Stara Brzeźnica. — Maiących przeto chęć licytowania Urząd leśny w terminie powyżey oznaczonym zaprasza.
Bobrowniki dnia 15. Września 1817.
Silnicki.
1992 r.
KOŚCIÓŁ, DZWONNICA, FIGURA CHRYSTUSA
OBWIESZCZENIE.
Radzca Stanu Dyrektor
Generalny Dóbr i Lasów Narodowych.
Podaie ninieyszem do
wiadomości publiczney, iż w skutek Dekretu N. Pana pod dniem 15
Lutego i 3go Kwietnia 1812. w Drezdnie wydanych, odbywać się będzie
tu w Warszawie w Biórze Dyrekcyi Generalney Dóbr i Lasów
Narodowych w domu Zielińskich przy ulicy
Rymarskiey sytuowanym, tamże posiedzenie swe maiący, układy
względnie sześcioletniego zadzierzawienia Dóbr Narodowych w 6sciu
dawnieyszych Departamentach Xięstwa Warszawskiego, w roku bieżącym
1813 z dniem Iwszym Czerwca z dzierżawy dotychczasowey wychodzących,
a to nie tylko zwykłym sposobem przez licytacyą, ale też i z
wolney ręki. Termina rozpoczęcia licytacyi, tudzież układów,
oznaczaią się następuiące:
1) Folwark
Szynkielów, pretium fisci Złot. pols.
3,285 gr. 2 szel. 2 1/4.
Pomnieysze folwarki
i realności w 6ściu dawnieyszych
Departamentach Xięstwa
Warszawskiego sytuowane, których pretium fisci Złot. pols. 3000
nieprzynosi, w miastach Powiatowych resp. Okręgu, w którym są
położone, przez publiczną licytacyą wydzierżawionemi będą.
Termina licytacyi, jako i summy anszlagowe późniey przez dziennik
Departamentowy do publiczney wiadomości podane zostaną. Ostrzegaią
się przytem Pretendenci, iż tyko ci do licytacyi lub układów będą
przypuszczeni, którzy swoią kwalifikacyą, mianowicie zaś fundusz
pewny na kaucyą połowie summy dzierżawney wyrównywaiącą wskażą,
i zaraz na wstępie do układów Vadium,
czyli zakład równaiący się czwartey
części summy na intratę
podaney złożą. Warunki ogólne, pod
któremi zadzierżawienie dóbr nastąpi, nie tylko przy Akcie
licytacyi ogłoszone zostaną, ale nadto każdy też warunki, iako
też i wyciągi intrat w każdym czasie w Biórze Dyrekcyi Generalney
dla wiadomości okazane sobie mieć może.
w Warszawie dnia 24.
Stycznia 1813.
Badeni.
Mazaraki, S. G.
Gazeta Warszawska 1813 nr 10
Radca Stanu, Dyrektor generalny Dóbr i
Lasów Narodowych, podaie ninieyszem dm wiadomości publiczney, iż w
skutek Dekretu N. Pana pod dniem 15 Lutego i 3 Kwietnia 1812 r. w
Dreznie wydanych , odbywać się będą ta w Warszawie w Biórze
Dyrekcyi Jeneralney Dóbr i Lasów Narodowych w domu Zielińskich
przy ulicy Rymarskiey pod N sytuowanym, tamże posiedzenie swe
maiącey, układy względnie sześcioletniego Zadzierżawienia Dóbr
Narodowych w sześciu dawnieyszych Departamentach Xięstwa
Warszawskiege w r. b . 1813 z d 1 Czerwca z Dzierżawy dotychczasowey
wychodzących , a to nie tylko zwykłym sposobem przez Licytacyią,
ale też i z wolney ręki. Termina rozpoczęcia Licytacyi tudzież
Układów oznaczaią się następuiące :
(...) Na d. 16 Marca 1813.—k) Ekonomiia
Mierzycka z Folwarkami Mierzyce, Kamion, praetium fisci Z. P. 19,
500. —l) Folwark Szynkielow , praetium fisci Z. P 3285 gr, 2 sz 2
1/4. —m) Folwark Łaszów , praetium fisci Z P. 5000. — n)
Folwark Bieniec, praetium fisci 3600. o) Folwark Pątnów , praetium
fisci Z. P . 5648 gr. 16.
Pomnieysze Folwarki i realności w 6ciu
dawnieyszych Departamentach Xięstwa Warszawskiego sytuowane, których
praet: fisci zło: 3000 nieprzenosi , w miastach Powiatowych
respective okręgu, w którym są położone , przez publiczną
Licytacyią wydzierżawionemi będą Termina Licytacyi, iako i Summy
anszlagowe, poźniey przez Dziennik Departamentowy do publiczney
wiadomości podane zostaną, —Ostrzegaią się przy tem pretendenci
iż tylko ci do Licytacyi lub układów będą przepuszczeni , którzy
swoią kwalifikacyią, mianowicie zaś fundusz pewny na kaucyią
połowie Summy dzierżawney wyrownywaiącą; wskażą, i zaraz na
wstępie do układow wadium czyli zakład rownaiący się czwartey
części Summy na intratę podaney złożą. Warunki ogólne , pod
któremi zadzierżawienie Dóbr nastąpi , nietylko przy akcie
licytacyi ogłoszone zostaną, ale nadto każdy też Warunki iako też
i wyciągi Intrat w każdym czasie w Biórze Dyrekcyi Jeneralney dla
wiadomości okazane mieć może. W Warszawie dnia 27 Stycznia 1813.
Badini Mazaraki, Sekr:
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1817 nr 39
Urząd Leśny Paięcki.
Uwiadomia Publiczność, że w dniu 1. Października w pomieszkaniu Nadleśniczego w wsi Bobrownikach odbywać się będzie licytacya na wydzierżawienie polowań na polach i zaroślach, to iest: Mokrsko, Kowale, Wierzbie, Zytniew z przyległościami, Mierzyce, Pątnów, Bieniec, Łaszów, Kamion, Bobrowniki, Raduczyce, Drobnice, Szynkielów, Pajęczno, Dylów, Siedlec, Wistka, Kiełczygłów z przyległościami, Starczewska wieś, Dubie, Chrząstowa, Gaięcice, Makowisko, Wiewiec, Wola Wiewiecka, Dubice, Piekary, Kruplin i Stara Brzeźnica. — Maiących przeto chęć licytowania Urząd leśny w terminie powyżey oznaczonym zaprasza.
Bobrowniki dnia 15. Września 1817.
Silnicki.
Gazeta Warszawska 1826
nr 46
Trybunał Cywilny
Pierwszey Instancyi Woiewództwą Kaliskiego.
Na skutek Postanowienia
Nayiaśnieyszego Pana z daty 12/24 Stycznia r. b. Regulacyią Hypotek
Dóbr Narodowych, z któremi Skarb Publiczny do Towarzystwa
Kredytowego Ziemskiego przystępuie, nakazuiącego, i na skutek
Reskryptów Kommissyy Rządowych Sprawiedliwości i Przychodów i
Skarbu d. d. 22 i 24 Lutego r. b. rozpoczynaiąc regulacyią takową
hypotek, podaie do wiadomości publiczney, iż do przyymowania Aktów
pierwiastkowego regulowania hypotek Dóbr i realności niżey
wymienionych w Woiewództwie Kaliskiem położonych, wyznaczył
termin (...)
Na dzień 9 Maia 1826
roku. — dla:
8. Dóbr Narodowych
Ekonomii Mierzyce, składaiącey się z folwarku i wsi Mierzyce, z
młyna i Osady Przywóz, z folwarku i wsi Łaszok, z młyna Strugała
i z Osad Jayczaki i Sikora, z folwarku i wsi Kamion, z Pustkowiów
Więcławy, Dziadaki i Ogroble, z wsi Toporów, Bobrowniki, z młyna
Tasarz, z karczmy Jaśkowizna i Pustkowiów Sensowy, Tasarze, Węże,
Młynki, Szczepany, Gligi, Cieśle, Troniny i Jarzębie, z folwarku
Wóytostwo, z wsi Bobrowniki i Lisowice, z Pustkowiów Patoki, Kabały
i Draby, z folwarku i wsi Raduszyce, z młyna Szyska, z wsi Drobnice,
z młynów Łyko, Graczyk i Kaydow, z folwarku Cisow, z wsi Załęcze
małe, z folwarku i wsi Szynkielow, z folwarku i wsi Bieniec, z
młynem Molenda, z karczmy Dobiacz, z Pustkowia Jarząbek, z folwarku
i wsi Pątnów, z Pustkowia Salamony, wszystkich w Powiecie i
Obwodzie Wieluńskim położonych.
(...) W moc Art: 3
postanowienia powyższego Nayiaśnieyszego Pana, oznaymia Trybunał,
iż ktokolwiek sądziłby mieć prawo do własności Dóbr wyżey
wymienionych, lub iakie prawo rzeczowe ściągaiące się do tychże
Dóbr, może i powinien się zgłosić w terminach oznaczonych, a
naypóźniey do dnia 14 Cztrwca r. b., który się w skutek Art: z
tegoż postanowienia, ze względu na czas do obwieszczeń potrzebny,
iako ostateczny i prekluzyyny oznacza.
Nadto dodaie Trybunał
wskutek Art: 4 postanowienia Nayiaśnieyszego Pana, iż żadne
reklamacyie przeciw Inkameracyi Dóbr na mocy urządzeń, iakie
nastąpiły za Rządu Pruskiego, Austryiackiego, oraz na mocy Prawa
na Seymie Xięztwa Warszawskiego dnia 23 Grudnia 1811 roku
uchwalonego, ani też kompetencyie do Hypoteki przyiętemi nie będą,
rozpoznawaniu Sądowemu nie ulegaią, niemniey żadne inne pretensyie
prócz wymienionych powyżey w Artykule 3 do Hypoteki przyymowanemi
bydź nie maią.
Regulacyia takowa odbywać
się będzie w Kaliszu w pałacu Sądowym przy ulicy Józefiny
położonym, przed delegowanemi przez Trybunał wyznaczonemi, o
których w Kancellaryi Hypoteczney dowiedzieć się będzie można. —
Kalisz d. 4 Marca 1826 r.
Rembowski Prezes.
Karnecki Sekretarz.
Powszechny Dziennik Krajowy 1831 nr 88
Kommissya Wdztwa Kaliskiego. Podaie do
powszechney wiadomości, iż następne dobra rządowe wydzierżawiać
będzie w drodze publiczney licytacyi od 1 czerwca 1831 r. a
mianowicie.
1. W d. 11 kwietnia r. b. klucz Groiec
W ielki, w ekonomii Męka w obwodzie Sieradzkiem położone na lat 6
pro 1831f37 czyniącej dotąd rocznego dochodu złp. 4036 gr. 25 do
którego należą. a) folwark Groiec Wielki b) wsie Groiec Wielkie i
Łagiewniki c) Wiatrak d) Propinacya.
2 W d. 18 kwietnia r. b. folwark Bugay
w ekonomii Wieluń obwodzie Wieluńskim położone na lat 6
pro1831f37 czyniący dotąd rocznego dochodu złp. 659.
3 W d. 12 kwietnia r. b. naczelną
dzierżawę w ekonomii Mokrsko w obwodzie Wieluńskim położone na
ryzyko dotychczasowego naddzierżawcy na lat 2 pro 1831f33 czyniącą
dotąd rocznego dochodu złp. 26,664 gr. 27 do którey należą. a)
folwark Kowale, Krzyworzeka, Mokrsko i Wróblew. b) wsie Gana,
Kowale, Krzyworzeka, Mokrsko Stroiec, i Wróblew. c) Rybołówstwo.
d) Propinacya.
5 W d. 14 kwietnia r. b. klucz
Dzieczniki, w ekono. Wieluń obwodzie Wieluńskim położony na lat 6
pro 1831f37, czyniący dotąd rocznego dochodu złp. 5827 gr, 10 do
którego należą. a) folwarki Dzieczniki, i Wieluń. b) wieś
Dzieczniki. c) młyn Kępa zwany. d) Propinacya.
6. W d. 16 kwietnia r. b. dobra
Łobudzice i Wola Łobudzka w ekono. Męka obwodzie Sieradzkiem
położone, na lat 6 pro 1831f37 dochodu czyniące dotąd rocznego,
złp. 4300.
7 W d. 18 kwietnia r. b. naczelna
dzierżawę w ekonomii Wieluń w obwodzie Wieluńskim położono, na
lat 6 pro 1831f37 , czyniącą dotąd rocznego dochodu złp. 17,265
gr. 12 do którey należą. a) folwarki Kamionka, Kadłup, Popowice,
Starzeniec, Starościński w Wieluniu. b) wsie Kamionka, Kadłub,
Grębin, Załęcze wielkie, Starzeniec, Sieniec, Popowice. c) Kolonia
Józefów. d) Młyny w Załętku wielkim Nosek, i Kluska, i Zamkowy w
Wieluniu. e) Propinacya. f) Rybołówstwo.
8. W d. 19 kwietnia r. b. klucz
Szynkielów w ekono. Mierzyce w obwo. Wieluńskim położonych, na
lat 6 pro 1931f37 czyniący dotąd rocznego dochodu złp. 3513 gr.
18, do którego należą. a) folwark Szynkielów. b) wieś
Szynkielów. c) Propinacya.
9. W d. 15 kwietnia r. b. klucz Pontnów
w ekono. Mierzyce w obwodzie Wieluńskim położony, na lat 6 pro
1831f37 czyniący dotąd rocznego dochodu złp. 5052 gr. 25. do
ktorego należą. a) folwark Pontnów. b) wieś Pontnów. c) Młyn w
Pontnów. d) Rybołówstwo. e) Propinacya.
Termina wtey mierze odbywać się będą
na sali posiedzeń w Kommissyi wdzkiey popołudniu od godziny 3ciey,
a o warunkach pod iakiemi wydzierżawienie dóbr wyżey wymienionych
do skutku doprowadzonem zostanie, konkurenci w biórze sekcyi dóbr w
godzinach służbowych poinformować się mogą. Jaką zaś
kwalifikacyą, każdy z pretendentów przystępuiących do licytacyi
mieć powinien, wpoprzednich numerach ninieyszego pisma iuż
ogłoszono. Działo się w Kaliszu d.18 marca 1831 r Prezes
Niemoiowski. Sekretarz Jlny Dziewulski.
Dziennik Powszechny 1832 nr 314
Ogłasza się wiadomość otwarcia
spadku po niegdy Józefie z Topolskich Łączkowskiey, Wincentego
Łączkowskiego małżonce, na dniu 30 Maia 1831 r. zmarłey,
dziedzicce dóbr Bębnowa i części Szynkielowa lit. A, w Pcie
Wieluńskim położonych, z wyznaczeniem półrocznego terminu na
dzień 28 Lutego 1833 r. tu w Kaliszu w mey Kancellaryi końcem
zgłoszenia się osób prawo do spadku maiących, a szczególniey do
przeniesienia tytułu własności dóbr rzeczonych Bębnowa i
Szynkielowa części lit. A. tudzież co do summ złp. 2480 gr. 1 w
dziale IV, pod Nr. 16, lit. c, na dobrach Działoszynie
hypotekowanych, niemniey do części iaka dla niey przypadnie z
kapitału złp. 21,340 na ;dobrach Kazimierzu i Przyimie w Powiecie
Konińskim sytuowanych, i z kapitału 22,326 złp. na dobrach
Chotowie w Powiecie Wieluńskim w dziale IV pod Nr. 17 zapisanego.
Kalisz dnia 14 Lipca 1832 r. Reient Kan. Ziem. Wdztwa Kaliskiego,
Mikołay Basiński.
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1833 nr 46
Zawiadamia
ninieyszym Szanowną Publiczność iż w Kancellaryi Urzędu Leśnego Wieluń w
Wsi Łaszowie Części Rządowey, odbędzie się Licytacya w dniu 23.
Listopada r. b. o godzinie 9. z rana na sprzedarz drzewa opałowego w
Rębach znayduiącego się iako to w Straży Jodłowiec, w Obrębie Szynkielów
w Cięciach na rok 1832 założonych sążni w szczepach drzewa sosnowego
107.
Sążni w Krąglakach drzewa sosnowego 27. w Cięciach na rok 1833. naznaczonych sążni w szczepach drzewa sosnowego 97. Sążni w Krąglakach drzewa sosnowego 26. w Obrębie Raduszyce. Sążni w szczepach drzewa sosnowego 87. Sążni w krąglakach drzewa sosnowego 95. w Obrębie Drabnice. Sążni w szczepach drzewa sosnowego 18. Sążni w krąglakach drzewa sosnowego 45.
Chęć maiących kupna na mieysce oznaczone zaprasza, gdzie każden z konkurentów o Waronkach sprzedarzy poweźmie potrzebną wiadomość. Zawiadamia się przytem że każdy chęć licytować maiący w stosowne Vadium opatrzyć się winien.
Sążni w Krąglakach drzewa sosnowego 27. w Cięciach na rok 1833. naznaczonych sążni w szczepach drzewa sosnowego 97. Sążni w Krąglakach drzewa sosnowego 26. w Obrębie Raduszyce. Sążni w szczepach drzewa sosnowego 87. Sążni w krąglakach drzewa sosnowego 95. w Obrębie Drabnice. Sążni w szczepach drzewa sosnowego 18. Sążni w krąglakach drzewa sosnowego 45.
Chęć maiących kupna na mieysce oznaczone zaprasza, gdzie każden z konkurentów o Waronkach sprzedarzy poweźmie potrzebną wiadomość. Zawiadamia się przytem że każdy chęć licytować maiący w stosowne Vadium opatrzyć się winien.
Gazeta Codzienna 1848 nr 162
W następujących miejscach w
Królestwie były pożary, w skutku których spaliły się: We wsi
Szynkielew, pow. Sieradzkim, owczarnia drewniana i chałupa. Przytem
w owczarni spaliło się owiec sztuk 749, z których 700 sztuk na
rub. 2,100 były ubezpieczone.
Gazeta Codzienna 1860 nr 183
....a inne znowu grunta, jak wokoło
jarmarcznej osady Osyaków, lub pola dóbr Bębnowa i Szenkielowa.
wydają znakomitéj wartości len. o szczególnéj białości
włóknach i nieznanej gdzieindziéj bujności.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1861 nr 178
(N. D. 3523) Dyrekcya Szczegółowa
Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego Gubernii Warszawskiej w Kaliszu.
Podaje do powszechnej wiadomości, iż
na zasadzie art. 7 postanowienia Rady Administracyjnej Królestwa
Polskiego z d. 28 Czerwca (10 Lipca) 1860 r. i upoważnień przez
Dyrekcyą Główną Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego udzielonych,
następujące dobra ziemskie, za zaległość w ratach Towarzystwu
należnych, wystawione są na przedaż przymusową przez licytacyę
publiczną w m. Kaliszu w pałacu sądowym przy ulicy Józefiny w
Kancellaryach hypotecznych, poniżej wymienionych:
Termin sprzedaży d. 24 Lutego (8
Marca) 1862 roku.
24. Szynkielów, część lit. A, z
wszystkiemi przyl. i przynal. w Ogu Wieluńskim położone, raty
zaległe rs. 99 k. 75, vadium rs. 420, licytacya od summy rs. 3125,
przed Rejentem Janem Niwińskim.
(…) Sprzedaże wzmiankowane odbędą
się w terminach powyżej oznaczonych poczynając od godziny 10 z
rana w obec delegowanego Radcy Dyrekcyi Szczegółowej, gdyby zaś
Rejent przed którym przedaż ma się odbywać był przeszkodzony,
licytacya odbędzie się w jego kancellaryi przed innym Rejentem
który go zastąpi. Wrazie niedojścia do skutku przedaży dla braku
licytantów którychkolwiek dóbr pierwostronnie wymienionych, druga
i ostateczna przedaż od zniżonego szacunku odbytą będzie bez
dalszych nowych doręczeń.
Warunki licytacyjne są do przejrzenia
w własnych księgach wieczystych i w biurze Dyrekcyi Szczegółowej.
Kalisz dnia 11 (23) Lipca 1861 r.
Prezes, Szymanowski.
Pisarz, Janczewski.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1861 nr 210
(N. D. 3932) Dyrekcya Szczegółowa
Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego Gubernii Warszawskiej w Kaliszu.
Do niewiadomej z pobytu wierzycielki
dóbr Szynkielowa.
Ludwiki z Sulimierskich zamężnej
Poznańskiej z powodu wierzytelności na rzecz jej w dziale IV pod
Nr. 4 wykazu hypotecznego dóbr Rzeczonych zabezpieczonej.
Na zasadzie art. 7 postanowienia Rady
Administracyjnej Królestwa Polskiego z d. 28 Czerwca (10 Lipca) 1860
roku, zawiadamia wszystkich interessowanych, a głównie powyżej
wymienionych, iż dobra ziemskie Szynkielów część lit. A, z
wszystkiemi przynależytościami w Ogu i Powiecie Wieluńskim
Gubernii Warszawskiej położone, jako zalegające w ratach
Towarzystwu Kredytowemu Ziemskiemu należnych summę rs. 99 kop. 75,
z mocy upoważnienia Dyrekcyi Głównej z dnia 1 (13) Marca 1861 roku
Nr. 2806, są wystawione na przymusową sprzedaż przez licytacyą
publiczną, która odbywać się będzie w obec delegowanego Radcy
Dyrekcyi Szczegółowej Kaliskiej w dniu 24 Lutego (8 Marca) 1862 r.,
poczynając od godziny 10 z rana w Kancellaryi hypotecznej przed
Janem Niwińskim Rejentem miejscowej Kancellaryi Ziemiańskiej, lub
jego prawnym zastępcą, w mieście Kaliszu przy ulicy Józefiny w
gmachu sądowym. Vadium do licytacyi oznaczone jest w kwocie rs. 420,
w gotowiźnie lub w listach zastawnych z właściwemi kuponami.
Licytacya rozpocznie się od summy rs. 3125. Warunki tej sprzeda ży
są do przejrzenia w właściwej księdze wieczystej i w biurze
Dyrekcyi Szczegółowej Kaliskiej.
OSTZEŻENIE.
W razie niedojścia do skutku powyższej
sprzedaży dla braku licytantów druga i ostateczna sprzedaż od
zniżonego szacunku odbytą będzie bez dalszych nowych doręczeń w
terminie jaki Dyrekcya Szczegółowa oznaczy i w pismach publicznych
raz jeden ogłosi wedle art. 25 powołanego na początku
postanowienia Rady Administracyjnej.
Kalisz d. 29 Lipca (10 Sierpnia) 1861
r.
Prezes Szymanowski.
Pisarz, Janczewski.
Dziennik Powszechny 1862 nr 241
(N. D. 5480) Dyrekcja Szczegółowa
Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego Gubernii Warszawskiej w Kaliszu.
Podaje do powszechnej wiadomości, iż na zasadzie art. 7.
Postanowienia Rady Administracyjnej Królestwa Polskiego z d. 28
Czerwca (10 Lipca) 1860 r. i upoważnień przez Dyrekcją Główną
Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego udzielonych, następujące dobra
Ziemskie za zaległość w ratach towarzystwu należnych wystawione
są na pierwszą sprzedaż przymusową w mieście Kaliszu w pałacu
Sądowym przy ulicy Józefiny, w Kancelarjach hypotecznych poniżej
wymienionych. Termin sprzedaży odbywać się będzie dnia 15 (27)
Maja 1863 r.
9. Szynkielów część lit. A z
wszystkiemi przyległościami i przynależytościami w Ogu Wieluńskim
położone, raty zaległe w chwili zarządzonej sprzedaży wynoszą
rs. 133 k.77 1/2, vadium do licytacji rs. 615, licytacja rozpocznie
się od sumy 3125, sprzedaż odbywać się będzie przed Rejentem
Stanisławem Rościszewskim.
Sprzedaże wzmiankowane, odbędą się w terminach powyżej
oznaczonych, poczynając od godziny 10 z rana w obec delegowanego
Radcy Dyrekcji Szczegółowej, gdyby zaś Rejent, przed którym
sprzedaż ma się odbywać, był przeszkodzony, licytacja odbędzie
się w jego Kancelarji przed innym Rejentem, który go zastąpi.
Warunki licytacyjne są do przejrzenia w właściwych księgach
wieczystyeh i w biurze Dyrekcji Szczegółowej.
Ostrzezenie. Wrazie niedojścia do
skutku powyższej przedaży dla braku licytantów, druga i ostateczna
przedaż od zniżonego szacunku odbytą będzie bez żadnych doręczeń
w terminie jaki Dyrekcja Szczegółowa oznaczy i w pismach
publicznych raz jeden ogłosi, wedlе art. 25 powołanego napoczątku
postanowienia Rady Administracyjnej Królestwa Polskiego. Kalisz d. 2
(14) Października 1862 r. Prezes, Chełmicki. Pisarz, Janczewski.
Dziennik Warszawski 1865 nr 55
(N. D. 223) Sąd Policji Prostej Okręgu
Wieluńskiego.
W dniu 31 Października (12 Listopada)
1864 r. to jest w sobotę pomiędzy godziną 8 a 11 w nocy, Adam
Człapa karczmarz z Szynkielowa w lesie Dymkowskim, do gminy
Konopnica na leżącym, na drożynie ze wsi Szynkielowa do wsi
Czerwic prowadzącej, z powodu zadania ciężkich i śmiertelnych ran
wgłowę dokonawszy życia nieżywo znaleziony został.
Podług podania żony zamordowanego
Marocjanny Człapiny, o morderstwo to jest mocno podejrzany nieznany
jej młody człowiek lat około 30 mający, wzrostu dość dobrego,
szczupłej twarzy okrągłej, dość rumianej, z brodą krótkawą
czarnego włosa, z takiemiż wąsikami, włosów na głowie ciemnych,
ubrany w palto bajowe ciemnego koloru, w buty na jednę nogę z
cholewami krutkiemi a w nich spodnie, furażerkę, na głowie
sukienną, z daszkiem skórzanym który tegoż dnia to jest w Sobotę
o godzinie po 7 wieczorem, przybywszy do karczmy do Człapów wynajął
Adama Człapę dla odwiezienia siebie do wsi Czernic o 6 wiorst
odległe i w lesie Dymkowskim prawie na połowie drogi tenże Antoni
Człapa pozbawiony został życia mniemany zaś sprawca tam zniknął,
klacz do wózka zaprzężona jaką Człapa powiózł nieznanego
sprawcę, około godziny 11 w nocy przyszła sama przed stajenkę
karczemną do wsi Szynkielowa.
Wzywa zatem wszelkie władze, nad
porządkiem i bezpieczeństwem publicznem czuwające aby ściśle
śledziły i ujęły opisanego przestępcę i wrazie uznania
podobieństwa, podług dołączającego się rysopisu, do Sądu
tutejszego lub też wprost do Sądu Poprawczego wydziału
Piotrkowskiego odstawiły.
Wieluń d. 11 (33) Listopada 1864 r.
Podsędek, Wilczek.
Dziennik Warszawski 1869 nr 97
W wykonaniu obowiązującego prawa
ogłasza, że Błażej Mróz rolnik ze wsi Szenkielew gminy Konopnica
Okręgu Wieluńskiego, za niedozwolone i błędne leczenie, wyrokiem
Sądu Apelacyjnego Królestwa Polskiego z d. 27 Grudnia (8 Stycznia)
1868/9 r. już prawomocnym, z mocy art. 576 K. K.G. i Р. z roku
1847, skazany został na trzy tygodnie aresztu, z oddaniem pod
dwuletni dozór policyjny.
Г. Петроковъ, Апръля 15
(27) д. 1869 г.
Предсъдательснующій
Судья,
Колежскій Асесоръ,
Хмъленскій.
Dziennik Warszawski 1872 nr 43
Wiadomości krajowe. Wypadki w kraju
tutejszym w pierwszej połowie stycznia 1872 roku.
W dziale nagłych wypadków śmierci
największy procent (12%) dają dzieci, które poniosły śmierć w
skutku poparzeń i innych przyczyn, spowodowanych niedbałym dozorem
nad niemi rodziców; potem idą zabici przy nieostrożnem rąbaniu w
lesie upadającemi drzewami, utonięci w rzekach i studniach, zabici
i przygnieceni różnemi ciężarami. (…)
Zmarli od uderzeń przy nieostrożnej
jeździe:
Mieszkaniec wsi Kosin w powiecie
szczuczyńskim w gubernji łomżyńskiej, Józef Kuczyński, jadąc
do domu z furą siana, niespodzianie spadł pod sanie i został
zgnieciony na śmierć. W takiż sposób na drodze niedaleko wsi
Szynkelowa w gubernji kaliszskiej, został zgnieciony niewiadomy
włościanina przez wóz naładowany zbożem, który się na niego
przewrócił.
Kaliszanin 1872 nr 64
W dniu 10 b. m. i r., w kościele Śgo Józefa, pobłogosławiony został związek małżeński p. Stefana Tymienieckiego z panną Stanisławą Kossowską, córką niegdyś obywatela ziemskiego dziedzica dóbr Bębnów i Szynkielewa.
Kaliszanin 1876 nr 48
Od dnia 21 maja do 5 czerwca, to jest w przeciągu dwóch tygodni, miały miejsce w gubernji następujące pożary:
W dniu 29 t. m. we wsi Szynkielew, powiecie wieluńskim, w skutek złego urządzenia komina, wybuchnął pożar, który zniszczył trzy domy i stodołę, należącą do włościan: Fiałkowskiego, Lupesza, Fiszera i Pilarskiego, ubezpieczone na summę 245 rs.
Kaliszanin 1880 nr. 29
Jest do sprzedania
w gub.
kaliskiej powiecie wieluńskim, odległe od
granicy mil 4. od szossy 1 1/2; rozległości włók 30 w tym lasu 16
w połowie 20-letnie zagaje, grunta pszenne, budynki gospodarskie
murowane, dom mieszkalny obszerny. Bliższa wiadomość w Kaliszu u
adwokata Tymienieckiego.
Kaliszanin 1886 nr. 75
Na folwarku Szynkielew, w
powiecie wieluńskim spaliła się stajnia drewniana, ubezpieczona na
250 rs.
Gazeta Kaliska 1901 nr. 84
Sprzedaże. W d. 4/17 lipca r. b. o godz. 10 zrana, w sali
posiedzeń Sądu Okręgowego kaliskiego, za pośrednictwem komisarza sądowego p.
Mullera, odbywać się będą następujące sprzedaże w drodze licytacji publicznej.
2) Szenkielewa lit. A., w pow. wieluńskim. Sprzedaż w drodze przymusowej.
Majątek ten ma przestrzeni 888 morgów 193 pręt. miary nowopolskiej, w tem lasu
sosnowego około 560 morgów. Prócz pożyczki Towarzystwa Kred. Ziem., długi
wynoszą 14,600 rb. Ponieważ pierwsza licytacja rozpoczęta od sumy szacunkowej
rb, 50,000, dla braku licytantów spadła, przeto powyżej oznaczona, może być
zaczętą od sumy zniżonej.
Start 1906 nr 1
Kłusownicy. Do jakiego zezwierzęcenia
dochodzą grasujący w Kaliskiem kłusownicy, świadczy wymownie
niżej podany fakt, który się zdarzył w majątku Szynkielewie, w
pow. wieluńskim, należącym do p. Adama Kossowskiego. Dwaj gajowi w
majatku Rychłocice, w tymże powiecie, zauważyli w lesie
szynkielewskim dwóch kłusowników, za którymi puścili się w
pogoń. Jeden z kłusowników, porzuciwszy dubeltówkę, uciekł,
towarzysz zaś jego, dopuściwszy gajowych na odległość kilku
kroków, strzelił do obydwóch, z których jednego położył trupem
na miejscu, trafiając go w samo serce, drugiego zaś zranił ciężko
w głowę wystrzałem z dubeltówki, poczem zbiegł. Stan zdrowia
ciężko poranionego gajowego jest beznadziejny.
Łowiec Polski 1906 nr 5
Kłusownictwo.
„Praca Polska” otrzymała następującą korespondencyę z
Kalisza: „Tragiczny wypadek, świadczący o strasznem zuchwalstwie
grasujących w tutejszych stronach, kłusowników, zdarzył się w
majątku Szynkielewie, należącym do p.
Adama Kossowskiego. Dwaj gajowi z majątku Rychłocice spostrzegli w
lesie szynkielewskim dwóch kłusowników i puścili się za nimi w
pogoń, usiłując odebrać broń. Jeden z kłusowników uciekł,
porzuciwszy dubeltówkę, drugi zaś z odległości kilku zaledwie
kroków wystrzelił do obydwu gajowych, z których jednego zabił na
miejscu, trafiając w samo serce, drugiego zaś zranił ciężko w
głowę, poczem, zadawszy mu jeszcze kilka razów w głowę kijem,
zbiegł. Stan zdrowia ciężko ranionego gajowego jest beznadziejny”.
Zorza 1914 nr 23
We wsi Szenkielowie pod Osiakowem, w
pow. Wieluńskim, pożar zniszczył przeszło 100 osad gospodarskich.
W płomieniach znalazły śmierć dwie kobiety i pięcioro dzieci.
Oprócz tego spaliło się mnóstwo inwentarza żywego i martwego
oraz całe zapasy zboża. Jeden dom, kryty papą, został uratowany,
chciaż ze wszystkich stron się paliło. Na ratunek przyjechało 8
straży ogniowych Z okolicy. Strażak, Z. Jasiński.
Zaranie 1914 nr 23
List z Szenkielowa pod Osyakowem w gub.
kaliskiej. W dzień Wniebowstąpienia Pańskiego, dnia 20-go maja,
wynikł pożar we wsi Szenkielowie pod Osyakowem, w gub. kaliskiej.
Opowiadają, że dziewczyna napaliła ogień i wyszła po coś na
podwórko, a że przy kuchni leżała sucha choina, więc się ogień
dostał na ziemię, zapaliły się gałęzie choiny i stąd ogień
wydostał się na dwór, a że był silny wiatr, więc prędko się
rozniósł po całych budynkach i na całą wieś. Ratunek był
niemożliwy, bo prawie wszyscy ludzie poszli do kościoła do
Osyakowa, a straży na wsi niema. Od godziny 10-ej rano do 3 ej po
południu spaliło się 165 domów wraz ze wszystkiemi budynkami. Nie
zdołano uratować nic, bo ludzie całą wsią poszli o 8 wiorst do
kościoła. Wszystko się spaliło—i to tylko pozostało, w czem
byli. Spaliły się gospodarzom wszystkie narzędzia gospodarcze i
żywność, to też pozostali bez kawałka chleba i dachu nad głową.
Spaliły się trzy kobiety chore, których nie było już można
wyratować; dziewięcioro dzieci a 15-ro starszej dziatwy poparzyło
się i odwieziono je do szpitala do Wielunia. Spaliły się wszystkie
towary w dwu sklepikach żydowskich. Straty obliczają przeszło na
175 tysięcy rubli, nie licząc zmarnowanego rosnącego zboża i
nasion. Tak straszny był widok zniszczenia, że nie sposób opisać.
Krzyk i płacz ludzi, ryk bydła, rżenie palących się koni, wycie
psów, pisk świń i ptactwa mieszał się razem z wyciem i trzaskiem
pożaru. Istne piekło na ziemi. Straże ogniowe, które przybyły z
Osyakowa, Wielunia, Złoczewa i t. p., walczyły z wysiłkiem, ale
nie było można nic uratować, bo wieś zabudowana tak gęsto, że
dach dachu dotykał; studnie zaś są w środku podwórz, a wody
gdzieniegdzie brak, bo to już deszczu nie było 8 tygodni, więc
ratunek był całkiem niemożliwy. Z całej wsi, liczącej 172
zagrody — pozostało tylko 7, które były oddzielone sadem i
dalszą odległością — i tu na rosnących drzewach ogień się
zatrzymał. Z pomocą biednym pogorzelcom przyszli mieszkańcy
Złoczewa, którzy złożyli 70 rubli, 5 korcy kartofli i
kilkadziesiąt bochenków chleba, a właściciel Konopnicy, p.
Koziarski, przysłał 4 fury chleba, księża z Brzeźnia, Stolca i
Osyakowa także się zajęli, zbierając zaraz po południu w ten
dzień po swoich parafjach na pogorzelców Szenkielowa—i ofiarę
odwieźli im. Za to poczucie bratniej pomocy należy się im
wdzięczność. Bracia włościanie! Dopókiż my po naszych wsiach
stawać się będziemy pastwą pożarów i wpadać sami, przez swój
głupi upór w nędzę. Już raz przejrzyjmy na oczy i nie budujmy
się tak ciasno, a tylko przejdźmy na kolonje. A gdy każdy będzie
miał w jednym kawałku grunta, wybuduje się daleko jeden od
drugiego, wybuduje budynki murowane i kryte dachówką
piaskowo-cementową — zamiast słomą, to i mniej będzie pożarów
i tej nędzy. Ale my włościanie polscy, to jesteśmy tak uparci, że
nigdy dobrych rad nie słuchamy, a później płaczemy, jak już
nierychło. Jest w Polsce bieda, nędza i poniżenie, bośmy sami
winni. Zawsze wierny sprawie ludowej zaraniarz Strażak z Wielunia.
Rozwój 1914 nr 117
Groźny pożar. We
wsi Szenkielów, powiatu wieluńskiego,
wynikł groźny pożar. Pastwą ognia padło kilkadziesiąt zagród.
W płomieniach znalazło śmierć 2 mężczyzn i 5 dzieci, nadto 10
koni, 60 krów, kilkanaście sztuk cieląt i trzoda chlewna. Straty
są znaczne.
Gazeta Świąteczna 1914 nr 1739
Z dymem. Niech tylko nadejdzie wiosna i
słonko przygrzeje, a susza potrwa kilka tygodni, już nasze
drewniane i słomą kryte wsie i miasteczka palą się jedno po
drugiem, a palą się nieraz do szczętu. I teraz oto niema tygodnia
bez jakiegoś większego pożaru. W ostatnich dniach spłonęło
prawie całe miasteczko Kroki w powiecie kowieńskim, w perzynę też
obróciły się miasteczko Grocholice pod Bełchatowem w powiecie
piotrkowskim, i wieś Szynkielów w powiecie wieluńskim. W
Grocholicach spaliło się przeszło 200 budynków, a między niemi
kościół, plebańja i szkoła, w Szynkielowie zaś zgorzało 140
zabudowań. Co gorsza, w obu tych miejscowościach popalili się
ludzie, w Grocholicach podobno kilkoro dzieci, starzec i kobieta, a w
Szynkielowie też kilkoro dzieci i aż cztery kobiety. Jedna z nich
sama wbiegła do płonącej chałupy po pieniądze, które były
schowane, ale nie zdążyła już wyjść i upiekła się
żywcem.(...)
Gazeta Świąteczna 1914 nr 1740
Pięcioro spalonych. Wieś Szynkielów
w powiecie wieluńskim, guberńji kaliskiej, nawiedził w samą
uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego groźny pożar, o czem już
była wzmianka w poprzedniej Gazecie. Ze 180-ciu kominów pozostało
tylko 83, a sto kilka rodzin znalazło się bez dachu nad głową,
bez chleba, słowem w nędzy. Co zaś najokropniejsza, w ogniu
utraciło życie w ciężkich męczarniach aż siedem osób: pięcioro
dzieci i dwie stare kobiety. Prócz innego dobytku spaliło się
kilka koni i świń. Ratować nie miał kto, bo większa część
ludzi była w kościele w Osiakowie, miasteczku o kilka wiorst od
Szynkielowa. Zanim poprzybiegali, ogień już wszystkie budynki
ogarnął, bo wiatr pędził płomienie na wieś i zaczęło się
palić naraz w kilku miejscach. Pożar wynikł z nieostróżności
jednej kobiety, bo napaliła ogień w domu i poszła w pole, a iskra
z ogniska wyleciała na drzewo złożone w pobliżu komina. Na
ratunek przybyło 8 straży ogniowych: z Osiakowa, Siąkowic,
Burzenina, Brzeźnia, Woli-Wężykowej, Złoczewa, Widawy i
Sterczewa; ogień jednak trudno było opanować, gdyż wiatr był
silny, a wody brakło. St. Pokraka, strażak.
ORZECZENIE
Działo się w Warszawie w dniu 30 listopada 1922 roku, Zebrał się Sąd Związku Ziemian w składzie: arbitrów—Henryka Ciechomskiego i Jerzego Iwanickiego, superarbitra—Zygmunta Choromańskiego, przy udziale w charakterze sekretarza—Romana Sędzikowskiego. Po zbadaniu świadków, przedstawionych dokumentów, i dowodów rzeczowych—Sąd stwierdza Sprzedany przez p. Feliksa Murzynowskiego p. Wojciechowi Błażejewskiemu majątek Szynkielów pow. Wieluńskiego jest częściowo w posiadaniu włościan polskich, reszta zaś przestrzeni jest w posiadaniu tegoż Wojciecha Błażejewskiego, a zatem wszelkie zarzuty, podniesione przeciwko p. Murzynowskiemu w pismach „Rozwój Łódzki" i „Myśl Narodowa" (Nr. 32 z dn. 12.8 1922 r. „Nowy Sprzedawczyk") są bezpodstawne, niezgodne z prawdą i krzywdzące dobre imię ziemianina polskiego.
Podpisali: Z. Choromański
Jerzy Iwanicki
H. Ciechomski
Roman Sędzikowski
Za zgodność odpisu z oryginałem
Warszawa, 4 grudnia 1922 r.
Roman Sędzikowski
Rozwój 1922 nr 214
Z życia prowincji.
Sprzedawczyk.
(kor. włas.)
Feliks Murzynowski b. radca Tow. Kr. Ziemsk. w Kaliszu, b. sędzia pokoju w Złoczewie, właściciel folwarków Stolec, Wolnica i Szynkiele pow. Sieradzkiego i Wieluńskiego, folwarków nieobdłużonych o przestrzeni kilkudziesięciu włók, człowiek zamożny, przyobiecał sprzedać jeden z powyższych folwarków mianowicie Szynkiele pow. Wieluńskiego staroście Sieradzkiemu Stefańskiemu.
Jednakże widocznie kalkulowała się lepiej inna tranzakcja, skoro powyższą umowę przyrzeczenia sprzedaży p. Murzynowski w krótkim czasie zerwał (oczywiście nie bez wynagrodzenia, a jak nawet ludzie głosili zwracając potrójny zadatek) i sprzedał powyższy folwark 30 włók z lasem aktem rejentalnym sporządzonym przez notarjusza Brzowskiego w Kaliszu za Nr. 221 | 875 za 5,000,000 mk. niejakiemu Wojciechowi Błażejewskiemu, posiadającemu nawet świadectwo ze Związku Ziemian że Błażejewski jest rolnikiem, że więc niema przeszkód, aby Komisja Ziemska zezwoliła na przepisanie tytułu własności.
Jednakże rzeczywisty charakter tranzakcij dokonanej przez p. Murzynowskiego wypływa z tego, ze aktem sporządzonym przed tymże notarjuszem Brzowskim za Nr. 222 | 910 tenże Wojciech Błażejewski, kupując folwark za 50,000,000 mk., zapisał w sumie 22,500,000 mk. ewikcję na rzecz Izraela Majerowicza, Maurycego Frydmana, Haskla Nowaka i Dawida Edelszajna, następnie, że odpowiedzialność Błażejewskiego z tytułu tej ewikcji ograniczona jest tylko do odpowiedzialności z majątku Szynkele, wreszcież tego, że jak fama głosi Błażejewski jest człowiek ubogi a Izrael Majerowicz (Szaja) i kompanja rządzą majątkiem jak waściciele układając się z chłopami o służebności e. t c.
Oczywiście mógłby p. Murzynowski tłomaczyć się tem, że sam padł ofiarą niecnego postępku, narażającego na potępienie jego dobre imię zdobyte w społeczeństwie stanowisko, gdyby nie fakt, że Izrael Majerowicz jest osobą zaufania p. Murzynowskiego jego alter ego (a jak ludzie głoszą, nawet wspólnikiem do poważniejszych tranzakcji).
Mamy więc nowy sposób pozbywania się ziemi polskiej w ręce żydowskie i przybył Polsce nowy sprzedawczyk. Opinja polska winna takimi panam się zaopiekować.
Gazeta Kaliska 1922 nr 296
ORZECZENIE
Działo się w Warszawie w dniu 30 listopada 1922 roku, Zebrał się Sąd Związku Ziemian w składzie: arbitrów—Henryka Ciechomskiego i Jerzego Iwanickiego, superarbitra—Zygmunta Choromańskiego, przy udziale w charakterze sekretarza—Romana Sędzikowskiego. Po zbadaniu świadków, przedstawionych dokumentów, i dowodów rzeczowych—Sąd stwierdza Sprzedany przez p. Feliksa Murzynowskiego p. Wojciechowi Błażejewskiemu majątek Szynkielów pow. Wieluńskiego jest częściowo w posiadaniu włościan polskich, reszta zaś przestrzeni jest w posiadaniu tegoż Wojciecha Błażejewskiego, a zatem wszelkie zarzuty, podniesione przeciwko p. Murzynowskiemu w pismach „Rozwój Łódzki" i „Myśl Narodowa" (Nr. 32 z dn. 12.8 1922 r. „Nowy Sprzedawczyk") są bezpodstawne, niezgodne z prawdą i krzywdzące dobre imię ziemianina polskiego.
Podpisali: Z. Choromański
Jerzy Iwanicki
H. Ciechomski
Roman Sędzikowski
Za zgodność odpisu z oryginałem
Warszawa, 4 grudnia 1922 r.
Roman Sędzikowski
Obwieszczenia Publiczne 1923 nr 84
Sąd pokoju w
Osiakowie, pow. Wieluńskiego, okręgu sądow. Kaliskiego, na
zasadzie art. 581 i 3091 U. P. C., wzywa niewiadomych z miejsca
pobytu Antoninę z Urbaniaków Wójcikową w asystencji męża Jana,
ażeby w terminie 4-miesięcznym, od daty ukazania się w druku
niniejszego obwieszczenia, stawili się do tegoż sądu w charakterze
pozwanych w sprawie C. Nr 185/23, z powództwa Stanisława
Fiałkowskiego o podział spadku, pozostałego we wsi Szenkielew, po
zmarłym Wawrzyńcu Fiałkowskim.
W razie niezgłoszenia się
w oznaczonym terminie i miejscu i nie przedstawienia piśmiennego
wyjaśnienia, sprawa niniejsza będzie rozpoznana w ich
nieobecności.
Gazeta Świąteczna 1924 nr 2271
Poszukuje się Walentego Kolonka,
mieszkańca wsi Szenkielewa w parafji Osjakowie, który był powołany
do wojska przez dawne władze rossyjskiei dotychczas nie daje znaku
życia. Jeżeli kto wie o miejscu jego pobytu, lub był przy jego
śmierci, raczy łaskawie zawiadomić o tem Ks. Proboszcza w
Osjakowie, poczta w miejscu, powiat wieluński.
— (w) Drobne kradzieże popełnione na jarmarku. Ch. Jakóbowicz z Wielunia zameldował policji, że Nowakowski J. z Wierzchlasa skradł mu ze straganu palto wartości zł 80., p. Kałuża P. z Rudy zameldował policji, że Fr. Cieślak z Rudy skradł mu pierzynę, p. Słupiankowi z Wielunia niej. Kusiak M. ze wsi Szynkielowa, skradła nową siekierę.
Na wyżej wymienionych przestępców policja sporządziła protokóły, w celu pociągnięcia ich do odpowiedzialności sądowej.
Obwieszczenia Publiczne 1926 nr 77a
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu, wciągnięto następujące wpisy pod Nr. Nr.:
d. 15 czerwca 1926 r.
7118 „Tomasz Pielarski", sklep kolonjalny i rzeżniczy we wsi Szynkielów, gm. Konopnica, pow. wieluńkiego. Istnieje od 1897 r. Właśc. Tomasz Pielarski, zam. we wsi Szynkielów.
Przegląd Leśniczy 1926 marzec
Spis wszystkich lasów prywatnych,
komunalnych, kościeln. i fundacyjnych w województwie Śląskiem,
Poznańskiem, Pomorskiem i Łódzkiem o powierzchni ponad 50 ha
według stanu z 1924 r. Zestawił W. Przybylski.
131. Nazwa majątku leśnego:
Szynkielów Szlachecki, powiat Wieluń. Właściciel: Wojciech
Błażejewski i Chajm Nowak. Obszar ha: (serw.) 333,12.
Goniec Sieradzki 1928 nr 135
— (w) Drobne kradzieże popełnione na jarmarku. Ch. Jakóbowicz z Wielunia zameldował policji, że Nowakowski J. z Wierzchlasa skradł mu ze straganu palto wartości zł 80., p. Kałuża P. z Rudy zameldował policji, że Fr. Cieślak z Rudy skradł mu pierzynę, p. Słupiankowi z Wielunia niej. Kusiak M. ze wsi Szynkielowa, skradła nową siekierę.
Na wyżej wymienionych przestępców policja sporządziła protokóły, w celu pociągnięcia ich do odpowiedzialności sądowej.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1929 nr 10
Ogłoszenie.
„Okręgowy Urząd
Ziemski w Piotrkowie podaje do publicznej wiadomości, że
orzeczeniem z dnia 27 września 1928 r.
postanowił:
1) zatwierdzić wniosek
włościan wsi Szynkielew, złożony w dniu 21 października 1927 r.
do Powiatowego Urzędu Ziemskiego w Wieluniu;
2) ustalić obszar
scalenia wsi Szynkielew, gm. Konopnica,
powiatu wieluńskiego w składzie gruntów:
I. a) tabelowych wsi
Szynkielew Szlachecki o powierzchni około 150.87 ha; b)
zaserwitutowych wsi Szynkielew Szlachecki o powierzchni około 222.93
ha, c) tabelowych wsi Szynkielew Rządowy o
powierzchni około 226,97 ha; d) wspólnego pastwiska wsi Szynkielew
Rządowy i Szynkielew Szlachecki o powierzchni około 34.35 ha; e)
kolonji z rozparcelowanego maj. państw. Szynkielew o powierzchni
około 114,86 ha; II. kolonji Szynkielew lit. A, o powierzchni około
118,46 ha; III. z nadleśnictwa Brąszewice, celem zamiany enklaw i
wyrównania granic o powierzchni około 14,16 ha.
Orzeczenie to
uprawomocniło się dnia 12 listopada 1928 roku".
Z p. Prezesa: (—) Lipski
Naczelnik Wydziału.
Pożar.
(w) W dniu 28 lutego około godz. 12-ej w południe, we wsi Szynkielów, gm. Konopnica, w zagrodzie Kazimierza Urbaniaka wynikł pożar od którego spalił się dach domu mieszkalnego, obora, stodoła, szopa i chlewnik oraz jedna krowa i cielę, ponadto zboże w słomie i narzędzia rolnicze. W czasie pożaru została dotkliwie poparzoną żona poszkodowanego Michalina Urbaniakowa.
Ogólne straty wynikłe z pożaru obliczone są na 5.000 zł.
Powstały pożar przeniósł się na sąsiednie zabudowania, stanowiące własność Łuczyńskiego Piotra, któremu spaliły się stodoła, obora i szopa oraz zboże w słomie i narzędzia gospodarcze ogólnej wartości 2.000 zł.
Jak wynikło z przeprowadzonego dochodzenia pożar powstał na strychu domu Urbaniaka K. wskutek pęknięcia komina na starym domu.
Obwieszczenia Publiczne 1929 nr 12a
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
Dnia 13 października 1928 roku.
9676. „Baltazar
Gaik" — sklep kolonjalno - spożywczy, wyroby masarskie i
tytoniowe we wsi Szenkielew, gminy Konopnica, powiatu wieluńskiego.
Istnieje od 1925 r. Właśc. Baltazar Gaik, zamieszkały w
Szenkielewie.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1930 nr 13
OGŁOSZENIE.
,,Okręgowy Urząd Ziemski
w Piotrkowie podaje do wiadomości publicznej, że orzeczeniem z dnia
8 maja 1930 roku
postanowił:
1. Rozszerzyć obszar
scalenia gruntów wsi Szynkielew, gminy Konopnica, powiatu
wieluńskiego przez włączenie do tegoż:
a) gruntów objętych
księgą hipoteczna maj. Szynkielew lit. A
o obszarze około 20 ha,
b) gruntów,
objętych księgą hipoteczną dóbr Cisów-Hołda
(wydzielonych z księgi hipotecznej dóbr Szynkielew lit. A) na
wyprostowanie granic o obszarze około 10 ha.
2. Sprostować sentencje
orzeczenia Okręgowego Urzędu Ziemskiego w Piotrkowie z dnia 27
września 1928 r. w ten sposób, że zamiast:
a) tabelowych wsi
Szynkielew Szlachecki o powierzchni około 150,87 ha; b)
zaserwitutowych wsi Szynkielew-Szlachecki o pow. około 222.93 ha, c)
tabelowych wsi Szynkielew-Rządowy o powierzchni około 226,97 ha; d)
wspólnego pastwiska wsi Szynkielew-Rządowy i Szynkielew-Szlachecki
o powierzchni około 34,35 ha; e) kolonji z rozparcelonego maj.
państwowego Szynkielew o powierzchni około 114,86 ha, II. kolonji
Szynkielew lit. A o powierzchni około 118,46 ha, III, z nadleśnictwa
Brąszewice, celem zamiany enklaw i wyrównania granic o powierzchni
około 14,16 ha, winno być:
a) tabelowych i
zaserwitutowych wsi Szynkielew-Szlachecki o obszarze około 460 ha,
b) tabelowych wsi
Szynkielew-Rządowy o obszarze około 250 ha,
c) wspólnego pastwiska
Szynkielew-Szlachecki i Rządowy o obszarze około 50 ha,
d) rozparcelowanego
majątku państwowego ,,Szynkielew" o obszarze około 120 ha,
e) objętych księgą
hipoteczną „grunta orne Szynkielew" o obszarze około 130 ha,
f) państwowego
Nadleśnictwa Brąszewice o obszarze około 20 ha".
Orzeczenie to
uprawomocniło się dnia 11-go czerwca 1930 r.
Naczelnik Wydziału:
(—) M.
Grąbczewski.
Goniec Sieradzki 1930 nr 52
Pożar.
(w) W dniu 28 lutego około godz. 12-ej w południe, we wsi Szynkielów, gm. Konopnica, w zagrodzie Kazimierza Urbaniaka wynikł pożar od którego spalił się dach domu mieszkalnego, obora, stodoła, szopa i chlewnik oraz jedna krowa i cielę, ponadto zboże w słomie i narzędzia rolnicze. W czasie pożaru została dotkliwie poparzoną żona poszkodowanego Michalina Urbaniakowa.
Ogólne straty wynikłe z pożaru obliczone są na 5.000 zł.
Powstały pożar przeniósł się na sąsiednie zabudowania, stanowiące własność Łuczyńskiego Piotra, któremu spaliły się stodoła, obora i szopa oraz zboże w słomie i narzędzia gospodarcze ogólnej wartości 2.000 zł.
Jak wynikło z przeprowadzonego dochodzenia pożar powstał na strychu domu Urbaniaka K. wskutek pęknięcia komina na starym domu.
Obwieszczenia Publiczne 1930 nr 75a
Do rejestru
handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu, wciągnięto
następujące firmy pod Nr. Nr.:
w dn. 14 czerwca 1930 r.
11515.
„Maksymiljan Frontczak", przedsiębiorstwo handlowe
drzewno-zbożowe w Szenkielowie, gminy Konopnica, pow. wieluńskiego.
Właściciel Maksymiljan Frontczak, zamieszkały w Szenkielowie.
Mieszkańcowi wsi Szenkielów, gminy Konopnica Eugenjuszowi
Frontczakowi udzielona została prokura.
Echo Sieradzkie 1931 wrzesień
Nr. sprawy P.
717/31.
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu
Powiatowego w Wieluniu, rewiru 1-go,
Mieczysław Paszkowski zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie art.
1030 U. P. C. obwieszcza, że na żądanie
Józefa Jury w dniu 9 września 1931
r. od godz. 10 rano w Szynkielowie
gm. Konopnica, u Dobrasa, będzie sprzedawany z licytacji ruchomy
majątek należący do Jana Dobrasa, składający się z krowy i 2-ch
koni i oszacowany do sprzedaży na sumę zł. 750-, którego spis i
szacunek przejrzany być
może na miejscu sprzedaży w dniu
licytacji.
Wieluń, dnia 24 sierpnia
1931 r.
KOMORNIK
w z. (-) Kwaśniewski
Echo Sieradzkie 1931 19 grudzień
OSJAKÓW.
CIEKAWY REFERAT O WYROBACH BETONOWYCH.
Mieszkańcy naszej osady mieli sposobność wysłuchania bardzo ciekawego i pouczającego odczytu na temat ogniotrwałego budownictwa wiejskiego.
W wyczerpującym, przeszło 3 godziny trwającym wykładzie, w słowach przystępnych, zaznajomił słuchaczy przedstawiciel Związku Polskich Fabryk Portland - Cementu z korzyściami i zaletami wyrobów betonowych i omówił wyrób i zastosowanie pustaka, dachówki cementowej, kręgów studziennych i t. p. Obecnych na odczycie było przeszło 160 osób, wszyscy wykładu tego z dużym zainteresowaniem wysłuchali.
Prelegentowi podziękował obecny na odczycie Komisarz Ziemski, prosząc go by nie ograniczał się jedynie do tego referatu, ale urządził kilku-dniowy praktyczny kurs wyrobów betonowych. Okolice Osjakowa wskutek przeprowadzonych i będących w toku scaleń kilkunastu wsi przebudowuje się bardzo silnie, piasku jest pod dostatkiem, więc warunki do zastosowania budownictwa betonowego są sprzyjające.
Wypożyczenie na praktyczny kurs kompletu maszyn do wyrobów betonowych względne pozostawienie ich w jednej ze scalonych wsi, np. Szynkielewie na pewnych warunkach, — nawet z punktu widzenia handlowego byłoby uzasadnione, idzie bowiem o zainteresowanie kilkunastu dużych wsi przenoszących swe budowle na nowe działki 1) Konopnica 488 ha. 2) Siemkowice 1136 ha. 3) Strobin 1043 ha. 4) Kuszyna 371* ha. 5) Radoszewice Kuźnica Ługowska i Kije* 1264 ha. 6) Zmyślona 296 ha. 7) Bębnów 391* ha. 8) Skrzynno 1613 ha. 9) Szynkielew 1043 ha. - 10) Lipnik Mazaniec 980 ha. 11) Walków 550 ha. 12) Chorzyna 618 ha. 13) Osjaków ....* ha.
Mamy nadzieję, że związek Polskich Fabryk Portland Cementu w interesie społecznym i dobrze zrozumianym własnym poświęci tej sprawie więcej uwagi i zainteresowania. W akcji tej może liczyć na pomoc i współpracę miejscowych czynników, zwłaszcza Urzędu Ziemskiego.
*nieczytelne, przypis autora bloga
Echo Sieradzkie 1932 4
marzec
(...) Za kradzież
pantofli damskich podczas
jarmarku w Wieluniu na szkodę Leona Chmielewskiego skazana została
na 2 mies. więzienia mieszkanka wsi Szynkielów
gm. Konopnica —
Marjanna Kusiowa.
Echo Sieradzkie 1932 21 marzec
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu
Grodzkiego w Wieluniu rewiru I-go Mieczysław Paszkowski, zamieszkały
w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na
żądanie Chilera Fajertaga dniu 21 marca 1932 r. od godziny rano w
Szynkielewie, gm. Konopnica
u Piotra Krajewskiego będzie sprzedawany z licytacji ruchomy majątek
należący do Piotra Krajewskiego
składający się z
4 wozów żyta, 1 wozu owsa,
jałówki, krowy, maszyny do
młócenia zboża i kieratu i oszacowany do sprzedaży na sumę
sześćset dziewięćdziesiąt pięć zł.
— (695), którego spis i szacunek przejrzany być może na miejscu
sprzedaży w dniu licytacji.
Wieluń, w marcu 1932 r.
Komornik Mieczysław
Paszkowski.
Echo Sieradzkie 1932 26 kwiecień
PRAKTYCZNY KURS
BUDOWNICTWA OGNIOTRWAŁEGO W SZYNKIELEWIE.
Staraniem Powiatowego
Urzędu Ziemskiego w Wieluniu, odbył się w Szynkielewie praktyczny
kurs wyrobów betonowych.
Związek Polskich
Fabryk Portland Cementu w Warszawie — Czackiego Nr. 1, dzięki
wysoko pojętemu poczuciu społecznemu, dostarczył bezpłatnie 15
ton cementu na budowę domu ludowego z remizą strażacką w
Szynkielewie, umożliwiając
w ten sposób zrealizowanie, wzniesienia tego budynku.
Przy b. licznym
udziale zainteresowanych włościan wsi Szynkielew i okolic wstępne
słowo wygłosił komisarz ziemski p. Franciszek Surman,
przedstawiając zebranym celowość urządzenia kursu przy komasacji
wsi i zachęcając zebranych do czynnego wzięcia w nim udziału.
Następnie przemawiał instruktor pożarnictwa p. Tadeusz Pankiewicz,
prosząc włościan i zalecając członkom Straży Pożarnej
przystąpienie do pracy przy
wykonywaniu pustaków i budowie domu, by własnemi siłami i i bez
większego nakładu gotówki jeszcze
w roku bieżącym prace zakończyć. Dalej przemawiał instruktor O.
T. O. i K. R. p. Józef Bełczowski, który pokrótce przedstawił
korzyści dla rolnictwa z racjonalnej
rozbudowy wsi i zachęcał zebranych do czynu. Po
tych wstępnych przemówieniach
przedstawiciel Związku Polskich Fabryk Portland — Cement inż.
Stanisław Dobrzański rozpoczął kurs wykładem, omawiając w
zarysach ogólnych zasady racjonalnego budownictwa betonowego i
zbijając uprzedzenia, że budynki betonowe
są wilgotne i zimne. Prelegent wskazał, w jaki sposób przy
budowie z betonu, uniknąć można wilgoci
i zimna. Po wykładzie przystąpiono do drugiej części kursu, t. j.
do praktycznego wyrabiania materiału budowlanego z cementu... a w
godzinę później, na poprzednio już przygotowanym placu, leżały
solidnie wykonane pustaki.
W dniu następnym
zainteresowani zebrali się ponownie na kurs praktyczny.
W ciągu dnia nauczono ich robić dachówkę,
cembrowiny itp. — Maszyny
do wyrobów betonowych dostarczył Okręgowy
Urząd Ziemski w Piotrkowie, delegując również siłę techniczną
w osobie p. Jarosława Glice. Przed odjazdem delegatów naczelnik
straży pożarnej p. Grabicki przed frontem oddziału straży złożył
raport pożegnalny instruktorowi p. Pankiewiczowi,
oraz wyraził gorące podziękowanie
inż. F. Surmanowi — komisarzowi ziemskiemu i inż. Stanisłowowi
Dobrzańskiemu, przedstawicielowi Związku
Polskich Fabryk Portland — Cementu za
wydajną pomoc i zorganizowanie kursu.
Wyłoniony z pośród
włościan Komitet Budowy Domu Ludowego pod kierownictwem Wydziału
Budowlanego Okręgowego Urzędu Ziemskiego w Piotrkowie, Powiatowego
Urzędu Ziemskiego i Okręgowego Związku Straży Pożarnych w
Wieluniu wzniesie budynek zgodnie z opracowanym
i dostarczonym planem. —
Roboty na kursie
praktycznym wyglądały imponująco, z czego wnioskować można, że
po należytem oświetleniu sprawy Związkowi Polskich Fabryk
Portland- Cementu
przez p. inż. S. Dobrzańskiego, powiat nasz spotka się jeszcze
nieraz z pomocą tej firmy w stawianiu ogniotrwałych budowli,
przeznaczonych na cele społeczne. Prawdopodobnie wieś Ostrówek gm.
Skrzynno również
projektuje wzniesienie takiego budynku, o ile — rzecz prosta —
uda się
uzyskać bezpłatnie cement. —
Echo Sieradzkie 1932 21 lipiec
OBURZONY CYKLISTA
— PRZEMYTNIKIEM.
Jadącego rowerem od
strony Bolesławca Walentego Powyże
mieszk. Szynkielowa zatrzymali funkcjonarjusze str. gran. [...]agując
go czy przypadkiem nie wiezie jakiego przemytu na to ten mocno
obrażony odpowiedział — nie! Mimo tak kategorycznej odpowiedzi
został zrewidowany i o dziwo! — znaleziono przy nim aż dwa kilo sacharyny,
którą skonfiskowano, spisując jeszcze mocno oburzonemu
młodzieńcowi protokólik.
Echo Sieradzkie 1932 11
październik
Pietrzak Jan mieszk.
wsi Szynkielowa gm. Konopnicy podczas jarmarku w Osjakowie
"zaopatrzył" się w marynarkę na zimę którą skradł na
szkodę Icka Bicza. Dosięgnął go zato "bicz kary" i
posiedzi sobie 3 miesiączki w więzieniu.
Echo Sieradzkie 1932 25 grudzień
W tych
dniach Sąd
Okręgowy na rokach
w Wieluniu —
rozpatrywał sprawę Józefa Makowskiego lat 36, zam. we wsi
Szynkielów pow. wieluńskiego — oskarżonego o to że w dniu 26
czerwca b. r. uderzył w głowę kamieniem i skopał Antoniego
Jarząbka wskutek czego pobity zmarł. Makowskiego sąd skazał na 3
lata więzienia.
Echo Sieradzkie 1933 10 lipiec
Z
SĄDU
Jadwiga Fijałkowska
mieszk. Szynkielowa za przechowywanie nielegalnie sacharyny celem
sprzedaży jej —
skazana została przez Sąd Grodzki na [...] tygodnie
aresztu.
Echo Sieradzkie 1933 27 sierpień
W ub. niedzielę na
Zawodach Rejonowych Och. Str. Poż.
w Osjakowie Sąd Konkursowy stwierdził, że ćwiczenia odbyły się
w/g. regulaminu zawodów oraz
obowiązujących przepisów — wobec czego ustalił następującą
kolejność:
I. Ochot. Str.
Poż. z Osjakowa, II. Ochot.
Str. Poż. z Czernic. III. O. S. P. z
Szynkielewa.
Dalsze miejsca
zajęły oddz. O. S. P. z Konopnicy, Lipnik, Rychłocic i Radoszewic.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1933 nr 19
ROZPORZĄDZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dnia 16 września 1933 r. L. SA. II. 12/15/33
o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu Wieluńskiego na gromady.
Po zasiągnięciu opinij rad gminnych i wydziału powiatowego zgodnie z uchwałą Wydziału Wojewódzkiego z dnia 15 września 1933 r. na podstawie art. 107 ustawy o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego z dnia 23. III. 1933 r. (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) postanawiam co następuje:
§ 1.
VIII. Obszar gminy wiejskiej Konopnica dzieli się na gromady:
VIII. Obszar gminy wiejskiej Konopnica dzieli się na gromady:
10. Szynkielów, obejmującą: pustk. Krzywko, wieś Szynkielów, kol. Szynkielów A., leśniczówkę Urocze.
11. Kol. Szynkielów, obejmującą: kol. Cisową, kol. Szynkielów.
§2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Wieluńskiemu.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
(-) Hauke - Nowak
Wojewoda.
11. Kol. Szynkielów, obejmującą: kol. Cisową, kol. Szynkielów.
§2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Wieluńskiemu.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
(-) Hauke - Nowak
Wojewoda.
Echo Sieradzkie 1933 3
październik
ZBRODNICZE PODPALENIE.
We wsi Szynkielów
gm. Konopnica na
szkodę Józefa Kędzi spaliła się duża stodoła ze zbożem.
Straty powstałe wskutek
pożaru poszkodowany oblicza na przeszło 6000 zł.
Jak ustaliło
przeprowadzone dochodzenie pożar powstał w skutek podpalenia.
Sprawca podpalenia
wiadomy. Nazwisko jednak na dobro prowadzonego dochodzenia trzymane
jest w tajemnicy.
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934
9 kwiecień
Nr. spr. Km. 213— 34.
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu Grodzkiego
w Wieluniu, rewiru I-go MIECZYSŁAW PASZKOWSKI, zamieszkały w
Wieluniu, na zasadzie 602 art. Kod. Post. Cyw. obwieszcza, że w dniu
11 kwietnia 1934 r. o godz. 13-ej w Szynkielewie gm. Konopnica u
Józefa Grabickiego będzie sprzedawany z licytacji ruchomy majątek
składający się z 9 bali gruszkowych, 10 belek sosnowych, 7 bali
sosnowych, 20 metrów żyta czystego ziarna, aparatu radiowego,
maszyny do szycia i maszyny do borowania dziur w żelazie i
oszacowany do sprzedaży na sumę 505* zł., którego spis i szacunek
przejrzany być może na miejscu sprzedaży w dniu licytacji.
Wieluń, dn. 29 marca 1934
r.
Komornik:
(-) W. PASZKOWSKI.
*nieczytelne, przypis autora bloga
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934
12 maj
Z SZYNKIELOWA POW.
WIELUŃSKI. Z ŻYCIA ZWIĄZKU
MŁODZIEŻY LUDOWEJ.
Związek Młodzieży
Ludowej dążący do wychowania pełnowartościowego obywatela w myśl
wskazań Pierwszego Marszałka Polski stara się na takich wychować
swych członków przez kształcenie serc i charakterów, tężyzny
fizycznej i umiejętności pracy.
W świetlicy naszej, w
której trzy razy w tygodniu zbieramy się, prowadzimy śpiewy ludowe
pod dyrekcją miejscowego nauczyciela p. Ratajka specjalny chór
zorganizowany przez niego śpiewa na niedzielnych nabożeństwach w
kościele chóralne deklamacje, gazeta głośna, głośne czytanie
oraz prowadzony jest konkurs dobrego czytania.
Dzięki nieustannej,
a aktywnej pracy miejscowego Kierownika szkoły, naszego prezesa p.
Kozaneckiego A. praca w zgodnej i miłej a zazębiającej się
współpracy ze Związkiem Strzeleckim i całą wsią przybiera
poważne rozmiary i dobre osiąga wyniki.
I tak na
podkreślenie zasługują:
urządzenie w dniu 19. III. b. r. pięknego wieczoru świetlicowego
ku czci Pierwszego Marszałka Polski
i jej Wielkiego Budowniczego Józefa Piłsudskiego. Wyjazdy członkiń
i członków Związku na Wojewódzkie dożynki w Sędziejowicach i na
Czwarte Ogólno — Polskie dożynki w rezydencji Pana Prezydenta w
Spale w swych
barwnych, a
tak charakterystycznych strojach
ludowych.
W dniu 3-go maja wziął
udział Związek w święcie sportu urządzonem przez Ogniska Z. N.
P. w Konopnicy.
Związek nasz w urządzanym
przez instruktora O. P. Gaz. P. Marka w Szynkielowie dwudziesto
godzinnym kursie O. P. Gaz. wziął aktywny udział. Przyjazd w dniu
7. b. m. do naszego Oddziału na
inspekcję
Kierownika Powiatowego Związku Młodzieży Ludowej
p. Musiała zachęcił i pobudził nas do
pracy referat jego i wiadomość o mających odbyć się dożynkach
Powiatowych Z. M. L. stał się dla nas bodźcem do prac
przygotowawczych do tychże dożynek .
Nadmienić wypada,
że przygotowuje się u nas przedstawienie Ludowe
pod tyt. "Lustracja
u Pana Wójta" i " Łobzowianie"
Alfred Pietralczyk Kom.
Oddziału.
Echo Łódzkie 1936 lipiec
WIELUŃ 31,1. W czasie
ostatniej burzy jaka przeciągała nad pow. wieluńskim o godzinie
22-iej uderzył piorun w dom mieszkalny Krajewskiego Piotra we wsi
Szynkielów, od którego wybuchł pożar.
W czasie wynoszenia
sprzętu z płonącego budynku domownicy skonstatowali z przerażeniem
że leżący na łóżku 76-Ietni Dobros Wojciech teść
Krajewskiego— nie daje znaku życia.
Jak się okazało,—
starzec na skutek uderzenia gromu doznał śmiertelnego wstrząsu i
zmarł.
Zwłoki nieszczęśliwego
starca w ostatniej niemal chwili wyniesiono z płonącego domu, który
chwilę potem załamał się i runął z trzaskiem, grzebiąc resztę
niewyniesionego mienia.
3) wsi Tuchań, gminy Siemkowice, pow. wieluńskiego,
4) wsi Szynkielew, gminy Konopnica, pow. wieluńskiego,
5) wsi Laski, gm. Radoszewice, pow. wieluńskiego,
2) Jan i Marianna małż. Kuśmierek, Nr. Nr. działek 114, 291, 386, 338, o pow. w ha 3.5622, 1.0423, 3.2474, 0.2946.
3) Antonina Grochulska, Józefa Urbaniak i Walenty Pachołek, Ewa Gruszczyńska, S-cy Marianny Grzesiak: Marianna Grzesiak, Nr. Nr. działek 177, 184, 372, 290, 385, 337, o pow. w ha 1.7004, 2.0667, 3.1283, 1.5541, 5.2659, 0.2949.
4) Józef, syn Tomasza Sójka, Jadwiga Sójka, żona Józefa, Marianna Kałużna i S-cy Józefa Kałużnego, Nr. Nr. działek 142, 408, 418, o pow. w ha 5.3693, 2.1292, 0.9263.
5) Piotr i Marianna małż. Sójka, Antonina Płóciennik, Nr. Nr. działek 146, 429, o pow. w ha 4.7160, 0.6700.
6) Antoni Jastrząbek i S-cy żony Stanisławy, Nr. Nr. działek 116, 448, 224, o pow. w ha 5.4600, 1.3294, 0.4353.
7) Antoni i Apolonia małż. Irek, Nr. Nr. działek 137, 71, 250, o pow. w ha 6.7180, 0.4311, 0.4026.
8) Wojciech i Antonina małż. Laskowscy, Wiktoria Wierucka, Nr. Nr. działek 124, 67, 249, o pow. w ha 4.8254, 0.6329, 0.4348.
9) S-cy Andrzeja Laskowskiego, Franciszek
11) Józefa Kowalczyk, Marianna Jastrząbek, Nr. Nr. działek 175, 233, o pow. w ha 6.9584, 0.3071.
12) Marianna Staszewska, Wojciech i Ewa małż. Kurowscy, Nr. Nr. działek 153, 363, 432, 417, 324, o pow. w ha 0.6879, 3.9175, 0.9455, 5.4065, 0.6603.
13) Wojciech Gruszczyński, Nr. Nr. działek 120, 292, 387, o pow. w ha 5.6148, 2.0644, 6.5885.
14) Wojciech Urbaniak, Andrzej Urbaniak, Nr. Nr. działek 138, 57, 231, o pow. w ha 4.0274, 0.7085, 0.4544.
15) Marianna Rzepecka, Anna, żona Stanisława Rzepecka, Stanisław i Aniela małż. Rzepeccy, Nr. Nr. działek 104, 312, 409, 352, 55, 221, o pow. w ha 7.3501, 1.8793, 4.4145, 0.3588, 0.4243, 0.6630.
16) Stanisław i Antonina małż. Nowak, Marianna Wojewoda, Nr. Nr. działek 121, 443, 225, o pow. w ha 3.5823, 0.8887, 0.7094.
17) Tomasz i Teodozja małż. Pielarscy, Nr. Nr. działek 181, 45, 234, o pow. w ha 0.3830, 2.7241, 0.1694.
18) Antoni i Marianna małż. Jurczak, Nr. Nr. działek 12, 60, 78, 318, 246, o pow. w ha 3.9039, 0.4153, 2.2088, 2.5303, 0.7448.
19) Franciszek Sapieja i S-cy Katarzyny Sapiei, Nr. Nr. działek 179, 61, 247, o pow. w ha 4.7559, 0.2214, 0.6022.
20) Józef Pawlicki, Nr. Nr. działek 103, 254, 282, 355, 330, 89, o pow. w ha 3.8713, 0.3569, 1,8300, 4.3646, 0.2944, 1.0461.
21) Ignacy i Apolonia małż. Nowak, S-cy Antoniny Ostrycharz, Nr. Nr. działek 182, 236, o pow. w ha 5.0671, 0.3269.
22) Józef i Ewa małż. Dobras, Nr. Nr. działek 62, 251, 63, 1/2—51, o pow. w ha 2.7810, 0.1456, 4.3957, 0.4866.
23) Jan Dobras, Nr. Nr. działek 95, 105, 54, 253, 106, o pow. w ha 1.4745, 1.0448, 1.2332 0.1862, 2.8176.
24) Stanisława Krajewska, Nr. Nr. działek 52, 252, 53, 1/2—51, o pow. w ha 2.7714, 0.0576, 2.9733, 0.4866.
25) S-cy Walentego Wawrzyniaka, Nr. Nr. działek 180, 113, 68, 272, 79, 321, 319, 264, o pow. w ha 0.5896, 3.3911, 1.6633, 0.6215, 3.2598, 1.2365, 5.0218, 0.2493.
26) S-cy Marianny Adamskiej: Franciszek i Bronisława małż. Kulik, Wiktoria Dobras, Józef i Józefa małż. Grzesiak, Jan Grzesiak. Nr. Nr. działek 145, 428, o pow. w ha 6.3554, 1.0758.
27) Marcin i Franciszka małż. Wawrzyniak, Nr. Nr. działek 49, 255, o pow. w ha 4.0210, 0.4278.
28) Marianna Pawlicka, Jadwiga Urbaniak, S-cy Jadwigi Kuś, Antonina Kuś, Mateusz Nawrocki, Józefa Kubczak, S-cy Katarzyny Jastrząbek, Nr. Nr. działek 370, 427, o pow. w ha 5.6497, 1.3116.
29) Piotr i Marianna małż. Kolanek, Stanisława Owczarek, Nr. Nr. działek 371, 305, 407, o powierzchni w ha 4.2217, 1.8295, 2.0708.
30) Roch Kurowski, S-cy Franciszka Kurowskiego, S-cy Jana Mądraszka, Nr. Nr. działek 377, 430, o pow. w ha 6.9235, 0.8073.
31) Antoni Kuś, Andrzej i Agnieszka małż. Kuś, Nr. Nr. działek 367, 421, o pow. w ha 3.2400, 1.5257.
32) Wawrzyniec i Marianna małż. Kuś, Nr. Nr. działek 356, 212, 310, 406, 351, o pow. w ha 4.3845, 0.7971, 0.6264, 2.2090, 0.1943.
33) Walenty i S-cy Marty Pietralczyk, Antonina Pietralczyk, Nr. Nr. działek 359, 208, o pow. w ha 6.7996, 1.7304.
34) Ignacy Stępień, Nr. Nr. działek 190, 357, 218, o pow. w ha 1.4083, 2,5484, 0.3495.
35) Jan Smolarek, Nr. Nr. działek 191, 185, 211, o pow. w ha 0.3267, 2.1325, 0.8953.
36) Michał i Jadwiga małż. Mielczarek, Nr. Nr. działek 373, 217, o pow. w ha 2.3678, 0.4484.
37) S-cy Antoniego Kałużnego: Aleksy i Marianna małż. Mądraszek, Nr. Nr. działek 183, 27, 263, 28, o pow. w ha 0.3690, 6.7762, 0.2280, 1.2876.
38) Jadwiga Kałużna, Franciszek, syn Antoniego, Urbaniak, S-cy Jadwigi Urbaniak, Nr. Nr. działek 364, 420, 374, 278, 327, 85, o pow. w ha 3.3912, 1.4073, 1.2962, 0.4683, 0.1657, 0.9140.
39) Antoni, syn Antoniego Urbaniak, Nr. Nr. działek 360, 73, 210, 375, 277, 326, 84, o pow. w ha 2.8027, 1.2873, 0.4454, 0.8204, 0.2139, 0.1664, 0.4814.
40) Jan, syn Ignacego Kałużny, Nr. Nr. działek 23, 56, 260, 24, o pow. w ha 4.4509, 0.8535, 0.1407, 1.2920.
41) Wojciech i Antonina małż. Maciejewscy, S-cy Marianny Jastrząbek, S-cy Marianny Fijałkowskiej, Nr. Nr. działek 361, 401, 209, o pow. w ha 4.2918, 1.2218, 0.9512.
42) Franciszek i Wiktoria małż. Jastrząbek, Nr. Nr. działek 358, 207, o pow. w ha 4.1688, 0.6127.
43) Józef i Jadwiga małż. Kolanek, Nr. Nr. działek 164, 400, 215, o pow. w ha 4.0857, 0.6595, 0.6435.
44) Marianna Graczyk, S-cy Łukasza Graczyka, Nr. Nr. działek 176, 122, 396, 313, o pow. w ha 2.2684, 6.6871, 6.9002, 1.8459.
45) S-cy Marianny Mądraszek, S-cy Stanisławy Marchwickiej, Nr. Nr. działek 109, 384, 289, 366, o pow. w ha 3.5657, 2.7574, 1.4047, 0.1961.
46) Antoni i Józefa małż. Puchalscy, Antoni Kolanek, Nr. Nr. działek 131, 325, 380, 284, 91, 332, o pow. w ha 4.6504, 1.4010, 4.4365, 1.5231, 0.6555, 0.2976.
47) Franciszek i Marianna małż. Kosek, Nr. Nr. działek 134, 444, 228, o pow. w ha 3.0334, 0.7308, 0.3338.
48) Antonina Mądraszek, Jan Mądraszek, S-cy Krystiana Mądraszka, Nr. Nr. działek 102, 220, 280, 404, 329, 87, o pow. w ha 4.6182, 0.4276, 0.4851, 3.2474, 0.2967, 0.5885.
49) S-cy Marianny Korytek, Józef Mądraszek, Szymon Mądraszek, Nr. Nr. działek 46, 50, 245, o pow. w ha 4.6610, 0.5265, 0.5322.
52) Stanisław i Marianna małż. Kurowscy, Jan i Stanisława małż. Łuczyccy, S-cy Marianny Sapiei, Nr. Nr. działek 150, 229, o pow. w ha 7.7471, 0.3207.
53) Antoni i Jadwiga małż. Karczewscy, S-cy Walentego Grajcarka, Nr. Nr. działek 163, 296, 391, 341, o pow. w ha 5.2084, 2.8924, 4.8440, 0.3023.
54) S-cy Antoniego Kwaka, S-cy Stanisława Sroki, Franciszek Gałek, Józef Sroka, Nr. Nr. działek 162, 149, 268, 306, 388, o pow. w ha 4.5461, 0.7806, 0.7985, 0.7414, 1.2798.
55) Stanisław Gibki, Stanisław Kolanek, Nr. Nr. działek 151, 159, 422, o pow. w ha 0.2443, 2.6297, 0.8598.
56) Franciszek i Michalina małż. Kolanek, S-cy Walentego Gibkiego, Nr. Nr. działek 107, 442, 238, 108, o pow. w ha 4.6386, 0.8261, 0.1306, 1.6730.
57) Stanisława Mądraszek, Nr. Nr działek 130, 206, 216, o pow. w ha 3.0019, 1.1012, 0.5917.
58) Antoni Graczyk i żona Jadwiga Graczyk, Nr. Nr. działek 320, 148, 415, 273, 80, o pow. w ha 7.9636, 1.1551, 0.7591, 0.1671, 0.3933.
59) Bartłomiej Kolanek, Nr. Nr. działek 140, 424, o pow. w ha 3.3654, 1.0038.
411, o pow. w ha 5.2606, 0.6142, 0.1993, 0.3939, 0.6504.
61) Józef Pachołek, Nr. Nr. działek 143, 425, o pow. w ha 4.2590, 0.4341.
62) Marcin i Stanisława małż. Kolanek, Antonina Druchlińska, Nr. Nr. działek 101, 58, 219, 311, 405, 350, o pow. w ha 4.7615, 0.4113, 0.5370, 0.9996, 2.2011, 0.1940.
63) Józef i Jadwiga małż. Mądraszek, Nr. Nr. działek 135, 426, 302, 402, 347, o pow. w ha 2.9323, 0.4332, 1.7433, 1.1300, 0.2818.
64) S-cy Józefa Kurowskiego, Nr. Nr. działek 123, 72, 226, o pow. w ha 5.6291, 0.4998, 0.5114.
65) S-cy Karola Kolanka, Nr. Nr. działek 125, 74, 248, o pow. w ha 8.4505, 1.2427, 0.7854.
66) Józef, syn Franciszka Sójka, Nr. Nr. działek 136, 271, 235, o pow. w ha 4.3308, 0.3766, 0.2620.
67) Bronisław Rabikowski, Nr. Nr. działek 2, 445, 295, 340, 390, 1, o pow. w ha 2.8056, 0.9076, 1.4188, 0.2979, 1.5021, 2.3618.
68) Antoni, syn Franciszka i Franciszki małż. Urbaniak, Nr. Nr. działek 21, 436, 259, 22, o pow. w ha 4.6798, 0.8973, 0.1155, 0.6132.
69) Józef Rabikowski, Nr. Nr. działek 128, 69, 257, 446, 127, o pow. w ha 2.9181, 0.2933, 0.1327, 1.1893, 2.2325.
323, 3, o pow. w ha 5.5110, 0.5672, 0.2945, 0.2723, 0.8161, 0.3241, 2.4364.
Ujęcie „Murata" i jego bandy
Szajka „Murata" ma na sumieniu 43 zabójstwa demokratów. Trzech księży błogosławiło bandę, zachęcało do zabójstw i wskazywało kogo należy zabijać
Jak nas poinformowano wczoraj w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego, przed niedawnym czasem władzom bezpieczeństwa udało się rozbić i niemal całkowicie zlikwidować reakcyjną bandę podziemną, która pod dowództwem „Murata" — Jana Małolepszego* przez dwa lata grasowała na terenie powiatów: sieradzkiego, radomszczańskiego, wieluńskiego, piotrkowskiego i łaskiego, zbrodniczą swoją działalność przenosząc nawet poza obszar województwa łódzkiego.
Banda ta, składająca się przeważnie z rozbitków zlikwidowanej przez władze bezpieczeństwa bandy Warszyca, dokonywała systematycznych zabójstw miejscowych działaczy PPR, PPS, SL i ORMO-wców, i napadała na placówki spółdzielcze, uwożąc ze sobą towary i pieniądze. Ogółem banda „Murata" ma na swoim sumieniu 248 napadów i 43 zabójstwa członków PPR i innych działaczy demokratycznych.
Najbardziej jednak charakterystyczne w działalności bandy „Murata" jest jej ścisła powiązanie z niektórymi przedstawicielami KLERU, którzy nie tylko ZACHĘCALI BANDYTÓW DO MORDOWANIA działaczy demokratycznych. LECZ CZĘSTO SAMI WSKAZYWALI, KOGO NALEŻY MORDOWAĆ.
Wśród aresztowanych przez władze bezpieczeństwa znajduje się prócz „Murata" wielu członków jego bandy, a wśród nich 3-ch księży, a mianowicie: ksiądz wikary Stefan Farys z parafii Rudlice (pow. Wieluń), ksiądz proboszcz Marian Łosoś ze wsi Szynkielów, gm. Konopnica (pow. Wieluń) i ksiądz Ortotowski Wacław z Konopnicy.
Jak ustaliło dotychczasowe śledztwo w końcu grudnia 1946 r. ksiądz Farys, dowiedziawszy się o tym, że banda „Murata" znajduje się we wsi Okalew, udał się tam, pod pozorem „chodzenia po kolędzie" i po dłuższych poszukiwaniach znalazł ją wreszcie u kilku sterroryzowanych mieszkańców wspomnianej wsi. Ksiądz Farys zetknął się osobiście z „Muratem", oświadczył mu, że sam należał do A. K. i użalał się, że utracił kontakt z „ruchem podziemnym". Ksiądz Farys udzielił bandytom swego błogosławieństwa, mówiąc; „Musicie być odważni i zdecydowani w swej walce, bowiem niezadługo zwyciężycie i wszystko w kraju zmieni się na lepsze".
Ks. wikary Farys spotkał się jeszcze — na ile ustalono na razie — dwa razy z „Muratem": w lutym 1947 r. we wsi Rudlice.
GDZIE URZĄDZIŁ LIBACJĘ DLA BANDYTÓW i poinformował ich o działalności innych band, i w okresie amnestii w roku 1947, kiedy to czynił „Muratowi" wyrzuty, że niektórzy jego ludzie przerwali swoją zbrodniczą działalność i, korzystając z amnestii ujawnili się i wrócili do spokojnego życia.
Ksiądz proboszcz MARIAN ŁOSOŚ nawiązał kontakt z bandą „Murata" przez „łącznika" — niejakiego Tereczyńskiego. przekazywał bandzie tygodnik katolicki „Niedziela" i wraz z tym — nadawane przez radio londyńskie (BBC) „informacje" o rzekomo bliskiej „trzeciej wojnie".
KSIĄDZ ORTOTOWSKI Z GM. KONOPNICA ZWRÓCIŁ SIĘ DO "MURATA" Z PROŚBĄ O ZAMORDOWANIE KIEROWNIKA SZKOŁY POWSZECHNEJ W TEJŻE
GMINIE. OB. ANTONIEGO PRASZCZYKA I JEGO ŻONY, których „przestępstwo" polegało na tym, że założyli w swej gminie hufiec „Służby Polsce", przez co młodzież wsi stała się mniej podatna na antydemokratyczną agitację księdza Ortotowskiego.
Otrzymawszy tę prośbę „Murat", po dokonaniu „wywiadu", okazał się bardziej litościwym, niż ksiądz proboszcz i postanowił, że zamordować należy tylko Praszczyka, a żonie jego można darować życie. I rzeczywiście: 21 sierpnia 1948 r. nauczyciel Antoni Praszczyk został przez bandytów wyprowadzony przed dom i w obecności świadków — czterech sterroryzowanych pracowników Straży Pożarnej salwą z automatów, rozstrzelany.
Oprócz „Murata", Tereczyńskiego i wspomnianych 3-ch księży, władze bezpieczeństwa ujęły innych członków bandy, jak: Karola Pietrusa - „Świerka", jego brata Władysława Pietrusa, Mariana Derelatkę - „Maćka". Stefana Raczaka - „Wicka" i wielu innych bandytów. Dalsze dochodzenie w toku.
*urodzony w Kraszkowicach [przypis autora bloga]
Bandyta Murat* i jego wspólnicy w sutannach przed sądem
Pierwszy dzień procesu
członków faszystowskiej bandy dywersyjnej
W dniu wczorajszym w dużej sali Sądu Okręgowego na Placu Dąbrowskiego, wypełnionej po brzegi publicznością, rekrutującą się przede wszystkim spośród robotników łódzkich fabryk i chłopów z terenu — rozpoczął się przed Rejonowym Sądem Wojskowym proces dowódcy bandy terrorystycznej, Jana Małolepszego, pseudo "Murat" oraz trzech reakcyjnych księży — jego opiekunów, popleczników i inspiratorów: Mariana Łososia, Wacława Ortotowskiogo i Stefana Farysia. Korzenie jednak dywersyjnej działalności Murata i S-ki sięgają głębiej, niż może się wydawać przeciętnemu widzowi procesu. Komu bowiem przede wszystkim leżało na sercu, aby pierwsze lata naszego Państwa po wyzwoleniu zakłócić, aby utrudnić odbudowę kraju, aby nie dopuścić do poprawy bytu mas robotniczych i biedoty wiejskiej? Zależało na tym przede wszystkim imperialistom anglo-amerykańskim. oraz powiązanym z nimi ośrodkom emigracji polskiej. Czynniki te poprzez wrogą propagandę radiową i swoje agentury "zagrzewały" Murata i jemu podobnych do zbrodni przeciwko ustrojowi sprawiedliwości społecznej.
Przedstawicieli tych ośrodków, działających za amerykańskie dolary, nie ma na obecnym procesie na ławie oskarżonych, ale ich cień unosi się nad salą sądową, cień wrogów klasy robotniczej, broniących interesów obszarników i kapitalistów przeciwko interesom szerokich mas ludowych.
Ponury rejestr zbrodni zanotowanych suchym aktem oskarżenia, odczytanym przez przewodniczącego na wstępie procesu — to łzy sierot po pomordowanych ofiarach, to strata dla naszego Państwa przeszło 50-ciu ludzi spośród nie tylko działaczy demokratycznych, ale i ludzi, stojących na straży ustroju demokratycznego, działaczy oświatowych, milicjantów, ormowców, przedstawicieli władz bezpieczeństwa. Ale nie tylko to — banda Murata uderzała w fundamenty gospodarcze naszego ustroju — grabiła spółdzielnie gminne i samopomocowe, a więc własność uspołecznioną. Murat dysponował siecią wywiadu składającą się z bogatych chłopów, którzy informowali go o tym, kto i gdzie działa dla poprawy doli biedoty wiejskiej. Znalezione bogate archiwum bandy Murata ujawniło właśnie to wszystko.
"Murat" — czuje się panem życia i śmierci ludzi, których organizuje w swoich grupach. Kiedy cześć z nich po dekrecie Rządu o amnestii ujawnia się, Murat wydaje rozkaz, aby ich zabić. I ludzie ci zostają zabici.
Reakcyjna część kleru, siejąca w szerokich masach nienawiść do nowego ustroju, nie cofa się przed zbrodnią — kapłańska suknia dla tych ludzi jest tylko płaszczykiem dla ich wrogiej działalności już nie tylko z punktu widzenia ustroju domokratycznego, ale nawet z punktu widzenia kanonów etyki katolickiej, której przecież jednym z przykazań jest "Nie zabijaj". Reakcyjni księża stali się protektorami zbrodni, stosując dla usprawiedliwienia swojego postępowania podwójną moralność, która z jednej strony nie pozwalała im wydać władzom bezpieczeństwa bandyty "Murata", a z drugiej strony pozwalała spokojnie patrzeć, jak „Murat" i jego dywersyjna szajka bezkarnie napadają na spokojne domostwa, jak zabijają ludzi, jak terroryzują mieszkańców wsi, jak rabują mienie spółdzielcze i państwowe, jak mordują urzędników Państwa.
Wszystko to wynika z obszernego uzasadnienia aktu oskarżenia, opartego na niezbitych dowodach winy jeszcze jaskrawię uwypukla się nikczemne postacie oskarżonych, na tle ich własnych zeznań.
Pierwszy, na wniosek prokuratora, zeznaje ksiądz Marian Faryś. Jest to były nieujawniony zresztą, jak sam przyznaje — członek AK. Ma ptasią, nieprzyjemną twarz, o ostrych rysach.
Trzy razy spotkałem się z Muratem — rozpoczyna swoje zeznania — ksiądz Faryś. Po raz pierwszy na przełomie roku 1946 i 1947, kiedy tradycyjnym zwyczajem obchodziłem wieś "po kolendzie". W jednej z chat znalazł się Murat, który poprosił mnie o udzielenie błogosławieństwa. Błogosławieństwa tego udzieliłem mu. Kiedy Murat wyrażał niezadowolenie z obecnego ustroju, milczałem..." Ksiądz milczał, chociaż dobrze wiedział, jakie zbrodnie Murat ma na sumieniu. Chociaż usiłuje przekonać Sąd, że był dobrym duszpasterzem swojej parafii, z zeznań jego wynikają fakty wręcz przeciwne. Każdemu bowiem normalnemu obywatelowi, zależałoby przede wszystkim na tym, by bronić interesów społeczeństwa.
Bałem się o swoją osobę mówi ksiądz, dlatego nie zawiadamiałem władz o miejscu pobytu Murata".
Drugie spotkanie, a właściwie druga "audiencja" księdza Farysia u Murata odbyła się na prozaicznym tle — u sklepikarza wiejskiego — Tożyka we wsi Rudlice. Sklepikarz wiejski. — "Murat" - bandyta i reakcyjny ksiądz rozumieli się bowiem doskonale — jednakowo bowiem nienawidzili wszystkiego, co demokratyczne.
— Za pośrednictwem żony Murata, doszło do tego spotkania. Mówiliśmy o sprawach bieżących. — Wiadomości bieżące — To radiowe wiadomości z BBC...
— "Murat" narzekał, że czuje się osamotniony i prosił o ułatwienie mu kontaktów z innymi bandami. W pewnym momencie dał mi do zrozumienia, że jest już zmęczony. Audiencję uważał za skończoną i ksiądz Faryś wyszedł ze sklepiku — prawie, jak z kurii biskupiej.
— Do trzeciego spotkania z "Muratem" doszło po ogłoszeniu amnestii w marcu 1947 roku. Chciałem się dowiedzieć jakie stanowisko zajmuje "Murat" wobec tej ustawy, ponieważ, członkowie jego oddziału nie wiedzieli co mają zrobić i błąkali się po stodołach, po polach i mogli się zaziębić...
Tutaj właśnie występuje ksiądz Faryś w faryzeuszowskiej masce, usiłuje pokazać się z najlepszej strony, że niby „troszczył" się o losy nieujawnionych. Jednakże nie przypomina sobie, że w tym samym czasie bandyci tego samego pokroju zamordowali w Zakładach Chodakowskich 10-ciu robotników.
Ksiądz uważał, że jest powołany do tego, by ułatwiać bandytom ich kontakty z reakcyjnymi elementami. Jednak, kiedy „Murat" oznajmił mu, że nie ujawni się, nie odezwał się ani słowem. Ale silniejsza była nienawiść do ustroju demokracji ludowej, a w interesie tej nienawiści leżało utrzymanie w dalszym ciągu istnienia bandv dywersyjnej "Murata". Tak ksiądz Faryś plugawił suknię katolickiego kapłana. Plugawi tę suknię tym bardziej, że zasłania się ciągle tajemnicą konfesjonału, podczas gdy jego spotkania i rozmowy z „Muratem" nie miały absolutnie charakteru spowiedzi. Na marginesie obydwóch ostatnich spotkań księdza Farysia z „Muratem", należy zaznaczyć — jak zresztą przyznał sam ksiądz. — że ksiądz i bandyta przy jednym stole pili wódkę.
Ksiądz Ortotowski — to zewnętrznie zupełne przeciwicństwo księdza Farysia. Niewysoki, pulchny proboszcz o tłustym dobrze odkarmionym karku. To on odegrał złowieszczą rolę w zabójstwie nauczyciela i działacza oświatowego Antoniego Praszczyka we wsi Konopnica.
Antoni Praszczyk mieszkał w parafii księdza od samego początku jej istnienia. Ksiądz Ortotowski znał go więc dobrze. Nienawistne mu było to, że Antoni Praszczyk szerzy oświatę na wsi, że jest komendantem lokalnego hufca Służby Polsce, która szkoli naszą młodzież, daje jej zawód. „Dzięki tej organizacji młodzież nasza bierze udział w odbudowie zniszczonego wojną kraju" — stwierdza sam ksiądz Ortotowski. Tym nie mniej ksiądz pała wyraźną nienawiścią do tej organizacji. Mimo, że młodzież "Służby Polsce" brała chętnie udział w honorowej straży przy grobie Chrystusa przed Świętami Wielkanocnymi ks. Ortotowski żali się swojemu sąsiadowi księdzu Łososiowi, że organizacja ta przeszkadza mu rzekomo w wykonywaniu praktyk religijnych.
„Ksiądz Łosoś powiedział, zeznaje ksiądz Ortotowski, że ma kontakt z bandą "Murata" — „Murat" może nauczyciela Praszczyka i jego żonę sprzątnąć. Powiedziałem:
„NIECH TAMCI KROPNĄ IM W ŁEB!".
— Jestem nerwowy i uczuciowy (?!) z natury, więc się uniosłem — mówi ksiądz Ortotowski. — Teraz widzę, że ja jestem przestępcą, bo ja dałem zlecenie zabójstwa Praszczyków.
Ksiądz Ortotowski płacze pod koniec składania zeznań. Spóźnione łzy...
Nauczyciel Praszczyk został zamordowany. Jego żona cudem uniknęła śmierci, ale tylko dlatego, że bandyta „Murat" nie chciał zabijać kobiety.
— Żałuję swojej winy — mówi pod koniec swoich zeznań ksiądz Ortotowski — ale moim złym duchem był ksiądz Łosoś.
W ciągu ostatniego czasu miałem wiele czasu na refleksje. Wzywam teraz innych księży katolickich do zmiany postępowania.
Zeznania księdza Ortotowskiego zakończyły pierwszy dzień procesu.
Dziś rozprawa trwa.
Wrażania z sali sądowej.
Milczenie i zbrodnia
Przewodniczący sądu czyta akt oskarżenia. Jego słowa skierowane są w jednakowej mierze przeciw bandycie Muratowi, jak i przeciw trzem ludziom w sutannach — trzem księżom. Banda Murata mordowała, grabiła, terroryzowała. A ci trzej księża? Przecież to duchowni, którzy służyć mieli idei miłości bliźniego. Jak to się stało, że trafili na ławę oskarżonych, że są współodpowiedzialni za potworne zbrodnie, które zmierzały do likwidacji ustroju demokracji ludowej, do fizycznego wytępienia tych, którzy temu ustrojowi służyli. Co powiedzą ci trzej księża. Czy pojmą bezmiar swego upadku moralnego?
Do stołu sędziowskiego podchodzi szczupły człowiek w sutannie. To ksiądz Faryś. Stwierdza, że udzielał błogosławieństwa bandytom. Zdaje sobie sprawę kim byli współuczestnicy bandy Murata — bandyci, gdyż tak ich właśnie nazywa. Dawał każdemu z nich krzyż do całowania, utwierdzał ich w czasie amnestii i później w przeświadczeniu o potrzebie dalszego konspirowania. O morderstwach i rabunkach bandy nic nie wiedział, gdyż czytywał tylko „Niedzielę", w której na ten temat nie pisano. Polskę Ludową traktuje jako swoją ojczyznę, docenia wielki wkład rządu w dzieło odbudowy. Osobiście nie czuje się winnym.
Co to wszystko znaczy? Dlaczego oskarżony Faryś wypiera się winy? Czy można uwierzyć, aby były konspirator z AK nie wiedział nic o bandach, aby się tym problemem nie interesował? Jedno jest pewne — oskarżony Faryś boi się odpowiedzialności za swe zbrodnicze czyny, boi się kary, dlatego po prostu kłamie.
Do stołu sędziowskiego podchodzi oskarżony ksiądz Ortotowski. Jest to człowiek raczej niskiego wzrostu o zaokrąglonych kształtach, niespokojnych oczach i dobrodusznym wyrazie twarzy. Ksiądz Ortotowski mówi o tym, że lubi gospodarstwo, że hoduje krowy i świnie, że lubi dobrze zjeść i żyć spokojnie i statecznie. Wygląda na typowego prowincjonalnego proboszcza.
I taki właśnie człowiek nie zawahał się namawiać księdza Łososia, aby ten spowodował zamordowanie przez bandę }Murata małżonków Praszczyków za to, że Praszczyk, jako nauczyciel był jednocześnie kierownikiem organizacji „Służba Polsce". Jakże do tego doszło, co wpłynęło na tę decyzję księdza Ortotowskiego, tego właśnie o zaokrąglonych kształtach dobrodusznego proboszcza?
Mówił o tym sam ksiądz Ortotowski. Początkowo próbował się tłumaczyć chorobą nerwów, ogólnym złym stanem fizycznym swego organizmu, skłonnością do uniesień i t. p. Wreszcie jednak — płacząc — powiedział:
„Fakt, że jestem dziś sądzony jako morderca wynika z tego, że nikt z władz kościelnych nie wyjaśniał nam dotychczas, jaki ma być stosunek księdza do rządu i ustroju Polski Ludowej. Przeciwnie — słyszeliśmy raczej słowa krytyki, nawet wrogości. Chcę, aby moją tragedię poznało całe duchowieństwo, aby przekonało się do czego prowadzi wrogość do Związku Radzieckiego, do krajów demokracji ludowej".
Ksiądz Ortotowski morderca — Jak sam siebie nazywał — nauczyciela Praszczyka — płakał. Ile w jego zachowaniu było obawy przed zasłużoną karą, a ile szczerości — trudno stwierdzić. Jedno jest pewne. Głos sądzonych dotychczas za podobne zbrodnie księży Ortotowskich nie dotarł jakoś dotychczas do władz kościelnych. Władze te milczą uparcie, jakby się nic nie działo. A tymczasem ksiądz Ortotowski publicznie stwierdza że w najbardziej dramatycznych dla siebie chwilach, że wrogość do Związku Radzieckiego, do demokracji ludowej, wepchnęła go w ramiona zbrodni i że jego władze kościelne w okresie powojennym nie pomogły mu w przezwyciężeniu tej wrogości, a tym samym — w uchronieniu go przed stoczeniem się do roli mordercy.
Ksiądz Ortotowski po spowodowanym przez siebie morderstwie Praszczyka odprawiał za niego nabożeństwo żałobne. Nabożeństwo żałobne odprawione przez mordercę za duszę zamordowanego przez siebie człowieka.
Oto do czego również i pod względem religijnym doprowadzić może nienawiść do ustroju demokracji ludowej, do socjalizmu.
*Kraszkowice (miejsce urodzenia Murata)[przypis autora bloga]
Dziś zapadnie wyrok na Murata* i wspólników
Ci, którzy nie mieli litości dla mordowanych ofiar — biją się w piersi i proszą o łaskę
W dniu wczorajszym w dalszym ciągu procesu Murata i jego popleczników w sutannach — trzech reakcyjnych księży — wygłosił mowę oskarżycielską prokurator mjr Sikorski, naświetlając stan faktyczny sprawy zgodnie z wynikami śledztwa i przewodem sądowym.
— Oskarżeni — zaczął przemówienie prokurator — stoją pod zarzutem popełnienia przestępstw szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy Państwa Polskiego — morderstwa, rabunki znaczą drogę Murata, drogę reakcyjnych księży znaczy podżeganie do przestępstw, umacnianie w bandycie Muracie przekonania, że postępował dobrze.
Prokurator powołał się następnie na dowody rzeczowe, dołączone do akt sprawy, na „meldunki", na „kwity", jakie wydawał Murat i jego podwładni w miejscach rabunków, na "rozkazy", przejęte przez władze bezpieczeństwa.
Następnie prokurator omówił winy trzech księży, znajdujących się na ławie oskarżonych.
— Ksiądz Łosoś dawał Muratowi „pożywkę duchową" w postaci odpowiednio skomentowanych wiadomości radiowych z BBC. Najdobitniejszym dowodem złej woli księdza Łososia jest jego udział w zabójstwie nauczyciela Praszczyka. — Ksiądz Ortotowski zaś w błędnym przekonaniu, że organizacja młodzieżowa „Służba Polsce" zagraża jego „rządowi dusz" nad młodzieżą, pozbywa się niewygodnego dla siebie nauczyciela Praszczyka za pośrednictwem księdza Łososia i bandy Murata.
— Nieco mniej winny. — mówił w dalszym ciągu prokurator — ale tylko pozornie wydaje się ksiądz Faryś. Jednakże i on udzielał bandzie dywersyjnej moralnego poparcia błogosławiąc jej członków. Nie starał się wcale nakłonić Murata by rzucił drogę mordów i grabieży. Nie zrobił nic, by zapewnić spokój swoim parafianom, oddając niebezpiecznego bandytę w ręce władz.
— Ponieważ wina oskarżonych została w całości udowodniona i kwalifikacja prawna przestępstw pokrywa się całkowicie z aktem oskarżenia, popieram oskarżenie w całej rozciągłości — zakończył swoje przemówienie prokurator mjr Sikorski.
Drugi oskarżyciel — prokurator mjr Ligęza — omówił szczegółowo polityczne tło przestępczej działalności oskarżonych, tło, na którym skrzyżowała się działalność zbira Murata i trzech kapłanów. — Coście zrobili z hasłem „nie zabijaj", wy trzej księża na ławie oskarżonych?!
— Z chwilą odzyskania niepodległości walka klasowa w Polsce wkroczyła na nowe tory. Odcięliśmy burżuazji drogę do władzy, przyczaiła się więc ona w niektórych urzędach, biurach, parafiach. Nasi sanacyjni dygnitarze nie zrezygnowali, mieli bowiem możnych protektorów w międzynarodowym kapitale. Ci wywłaszczeni magnaci mieli dość środków, by do „mokrej roboty", do rabunków, morderstw, wynajmować zbirów, właśnie takich, jak Murat. Zbrodnicza ręka Murata skierowana została bezpośrednio przeciw obrońcom interesów mas ludowych. Jego bogate archiwum zawierało dziesiątki legitymacji partyjnych, legitymacji żołnierskich, za które zapłacono wysoką cenę krwi i młodego życia. Dokładnie były wykonywane rozkazy Murata: mnóstwo osób zostało bestialsko pobitych i zamordowanych.
— Panowie z Londynu zdawali sobie sprawę, że Państwo nasze buduje się między innymi w oparciu o drobne i średnie chłopstwo, więc inspirowali niszczenie organizacji, które przyczyniają się do wzrostu dobrobytu wsi. Murat dobrze rozumiał interesy swoich mocodawców — rabunki dokonane na spółdzielniach wiejskich i majątkach państwowych są tego dowodem. Powiązany jest on z interesami sklepikarzy, bogatego chłopstwa i reakcyjną częścią kleru. Bogacze wiejscy wiedzą, że władza ludowa położy kres ich spekulowaniu na nędzy drobnego chłopa, to samo wie lichwiarz — sklepikarz wiejski. Oni więc udzielali Muratowi informacji, byli w jego wywiadzie, popierali go finansowo, a księża w jednym szeregu z nimi dostarczali gazet i wiadomości z anglosaskich ośrodków dyspozycyjnych.
— Bigotki i kumoszki powiedzą może, że walczymy z religią. Chcę więc z tego miejsca powiedzieć: Nie, z religią nie walczymy, cała nasza polityka jest tego dowodem. Kongres Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej wyraźnie te sprawy określił: nie walczymy z religią- dajemy pełną swobodę wyznań religijnych, gwarantujemy prawną ochronę obrządków i nie wtrącamy się w sprawy Kościoła. Nie pozwolimy jednak, by reakcyjna część kleru podważała podstawy Państwa Ludowego.
— Kiedy ORMO-wiec walczy z niedobitkami band, kiedy najlepsi synowie kraju padają, oddają życie dla zabezpieczenia życia i mienia innych, ksiądz Faryś dyskutuje z bandytą i udziela mu moralnego poparcia, profanuje krzyż, który mu daje do pocałowania. Nie zdobywa się na jedno słowo potępienia.
Polska podnosi się z ruin i zgliszcz. Młodzież zrzeszona w Służbie Polsce odbudowuje wsie i miasta. Nie widzi tego ksiądz Ortotowski, nie widzi tego ksiądz Łosoś.
Działalność oskarżonych jest przejawem walki klasowej bogaczy i reakcji przeciw Polsce maszerującej do Socjalizmu. Nie zatrzyma nas jednak żaden Murat, Faryś, Łosoś czy Ortotowski — nie dlatego, że są to ludzie mali, ale dlatego, że nasza idea jest słuszna i sprawiedliwa, że opiera się na naukowych prawach rozwoju społecznego, że odpowiada masom pracującym. Nie będziemy też pobłażać podobnym próbom, z góry zresztą skazanym na klęskę. Będziemy pobłażliwi dla tych, co sami do nas przyjdą, nie czekając na amnestię, ale nigdy dla tych, co z bunkru z nami walczą.
— Domagam się kary współmiernej do win. Nie tylko, jako człowiek, nie tylko w imieniu munduru, który mam zaszczyt nosić, nie tylko w imieniu urzędu, jaki sprawuję, nie tylko w imieniu mas pracujących — ale w imieniu morza przelanej krwi i łez —— żądam:
dla oskarżonego Murata — kary śmierci,
dla oskarżonego Łososia — kary śmierci, dla oskarżonego Ortotowskiego — kary śmierci,
dla oskarżonego Farysia — kary 12 lat więzienia".
Po przemówieniu prokuratora mjr. Ligęzy Sąd zarządził przerwę. Natychmiast, po opuszczeniu przez Sąd sali publiczność licznie zgromadzona długotrwałymi oklaskami wyraziła całkowitą solidarność z mową oskarżycielską prokuratora.
• • •
Wobec ogromu win ciążących na oskarżonych obrońcy mieli niesłychanie trudne zadanie do spełnienia. Słusznie podkreślił obrońca Murata z urzędu, że działał on „w czadzie lamp parafialnych na naszej wsi", w czadzie zatruwającym dusze ludzkie. Obrońcy proszą o łagodny wyrok dla zbrodniarzy.
• • •
— Wysoki Sądzie — powiedział w ostatnim słowie bandyta Murat — błagam o wybaczenie mi moich błędów. Rozlałem krew bratnią i czuję się teraz, Kainem. Dopiero teraz bowiem zrozumiałem, że błądziłem. Apeluję do tych, którzy jeszcze teraz błąkają się po wsi polskiej, aby wyszli z podziemia, stanęli w jednym szeregu z tymi, którzy budują jasną przyszłość naszego kraju. Ci, co nie uznają mojego głosu, niech wiedzą, że niegodni są nazwać się Polakami. Dziś, gdy władza przeszła w ręce ludu tacy, jak ja, powinni stanąć razem z tą władzą, by nikt jej nie wydarł z rąk ludu. Na moją drogę pchnęły mnie złe podszepty. Nieświadomy byłem tego, że źle czynię. Nie spotkałem jednak człowieka, któryby mi powiedział: „Złą drogę obrałeś, zawróć!" — Padam do stóp Majestatu Rzeczypospolitej! Błagam i proszę o łaskę! Błagam i proszę o przebaczenie!"
— Zdaję sobie sprawę — powiedział, ksiądz Łosoś, że na moim sumieniu, jest śmierć człowieka, który pracował dla dobra ojczyzny, żałuję bardzo mocno żałuję. Proszę o darowanie mi życia".
— Z żalem i skruchą — mówił ksiądz Ortotowski — wyznaję dzisiaj swoją winę. Żałuję szczerze i serdecznie. Byłem młodym kapłanem, wyświęconym w czasie wojny w roku 1940, a starsi kapłani nie nawoływali bym pracował dla nowej Polski Ludowej. Pewne sfery uważały to za błąd. Jedynym moim zadaniem powinno było być nauczanie ludu, czym jest praca dla młodej demokratycznej Polski.
Apeluję do kapłanów — niech chwycą za dzwon, niech dzwonią na trwogę, aby to, co było w powiecie wieluńskim nie powtórzyło się nigdzie!"
Bałem się z ambony mówić o Muracie. — mówi ks. Faryś. — Chciałem go jednak nawrócić. — Dla mnie to był czlowiek który błądzi. Bałem się jednak o swoją osobę i to teraz rzuca cień na mnie. Nie miałem bowiem nic wspólnego z morderstwami Murata. jednak czuję się przestępcą wobec prawa, że nie oddałem Murata w ręce władz. Błagam i proszę o przebaczenie".
• • •
Wyrok będzie ogłoszony dzisiaj o godzinie 16-ej.
*Kraszkowice (miejsce urodzenia Murata)[przypis autora bloga]
Czemu milczą?
Skończył się proces „Murata"*- i trzech księży — jego wspólników. Ale nie przestał istnieć problem, o którym mówili również księża oskarżeni w tym procesie, problem stosunku hierarchii kościelnej do Fertaków, Farysiów, Ortotowskich i Łososiów.
Ks. Ortotowski powiedział w pierwszym dniu procesu: „Fakt, że jestem dziś sądzony, jako morderca, wynika z tego, iż nikt z władz kościelnych nie wyjaśnił nam dotychczas, jaki ma być stosunek księdza do Rządu i ustroju Polski Ludowej.
przeciwnie — słyszeliśmy raczej słowa krytyki, nawet wrogości". W ostatnim dniu procesu tenże sam ksiądz Ortotowski powiedział: ,,Pragnę wyznać swą winę, za którą w części jednak ponoszą odpowiedzialność ci, którzy nie pozwolili mi pracować dla dobra ojczyzny, a nawet chociażby pozytywnie ustosunkować się do przemian dokonanych w Polsce...
Brałem przykład z nauk starszych hierarchią i doświadczeniem".
Zdruzgotany ciężarem swych zbrodni, oskarżony Ortotowski powiedział głośno to, o czym mówi się w Polsce nie od dziś. Wiadomo powszechnie, że hierarchia kościelna nigdy dotychczas nie potępiła księży, będących wspólnikami bandytów i ich inspiratorami i nadużywających swego stanowiska dla zbrodniczych celów.
Centralny organ PZPR — „Trybuna Ludu" pisze w związku z tym:
„Nie pierwszy to raz ujawniona została przestępcza działalność niektórych księży, nie słyszeliśmy jednak nigdy, aby z ust miarodajnych przedstawicieli hierarchii kościelnej w Polsce padło choć słowo potępienia pod ich adresem.
Nie słyszeliśmy, aby choć w jednym wypadku zdjęto święcenia kapłańskie z księdza, skazanego wyrokiem Sądu Rzeczypospolitej za współudział w morderstwach."
Wniosek z tych faktów narzuca się sam przez się:
„Trzeba powiedzieć wyraźnie.
Odpowiedzialność obciąża także tych, którzy, mając ku temu możliwości, nic nic zrobili, aby zbrodniom przeciwdziałać. Bo chyba zdają sobie sprawę dostojnicy Kościoła jaką wymowę ma to milczenie dla podległych im księży".
„Trybuna Ludu" konkluduje:
„Stawka na zaostrzenie stosunków między Kościołem a Państwem w krajach demokracji ludowej jest dziś podstawową częścią składową planów i knowań imperialistycznych, skierowanych przeciwko tym krajom. Wątpliwe jest jednak, aby leżało to w interesie Kościoła w Polsce.
Kierownicze czynniki hierarchii kościelnej w naszym kraju lepiej więc by zrobiły, gdyby przestały słuchać obcej inspiracji i zdobyły się na wyraźne potępienie działalności przestępczej, uprawianej przez księży w rodzaju księży Fertaka, Ortotowskiego, Łososia i im podobnych."
*Kraszkowice (miejsce urodzenia Murata)[przypis autora bloga]
Wyrok w sprawie bandyty Murata* i jego wspólników
Murat, ks. Łosoś i ks. Ortotowski skazani na karę śmierci za walkę przeciw
Państwu Polskiemu i zabójstwa
W dniu wczorajszym punktualnie o godzinie 16-ej Wojskowy Sąd Rejonowy ogłosił wyrok w sprawie bandyty Jana Małolepszego - Murata i trzech reakcyjnych księży, jego inspiratorów i popleczników. Na sali sądowej w kuluarach sądowych i przed gmachem zgromadziły się tłumy publiczności.
Wśród ciszy, jaka zapanowała na sali, przewodniczący odczytał wyrok.
— Jan Małolepszy, pseudo Murat — za wszystkie swoje przestępstwa, udowodnione w czasie procesu został skazany łącznie na karę śmierci, utratę praw publicznych i honorowych na zawsze i konfiskatę całego mienia na rzecz Skarbu Państwa. Murat dążył do obalenia przemocą ustroju Państwa Polskiego, nakłonił podległe sobie dywersyjne bojówki do aktów terroru, do napadów i zabójstw 9-ciu członków ORMO, 12 funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej, 6-ciu funkcjonariuszy urzędu Bezpieczeństwa, 6-ciu członków byłej Polskiej Partii Robotniczej, 3-ch członków Stronnictwa Ludowego, 4 osób spośród urzędników i członków organizacji społecznych. Dalej Murat wydał rozkaz zamordowania 15-tu osób cywilnych niewygodnych dla jego dywersyjnej działalności. Bojówki jego dokonały 66 napadów rabunkowych na spółdzielnie, 9 napadów na posterunki ORMO i MO, 5 napadów na majątki i przedsiębiorstwa państwowe, 21 — na urzędy gminne.
— Ksiądz Marian Łosoś skazany został na karę śmierci za kontakty z bandytą Muratem, za to że przekazywał mu wiadomości różnego rodzaju oraz za to, że za pośrednictwem Teczyńskiego przekazał Muratowi "życzenie" księdza Ortotowskiego w sprawie zamordowania działacza oświatowego, komendanta hufca Służby Polsce w Konopnicy — Antoniego Praszczyka. W stosunku do księdza Łososia Sąd również zarządził utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze oraz przepadek mieniu na rzecz Skarbu Państwa.
— Ksiądz Wacław Ortotowski został skazany na karę śmierci z pozbawieniem praw publicznych obywatelskich praw honorowych na zawsze za to, że wszedł w porozumienie z księdzem Łososiem, a za jego pośrednictwem z bandytą Muratem i doprowadził do zabójstwa nauczyciela Praszczyka.
— Ksiądz Stefan Faryś został skazany na 8 lat więzienia, utrątę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na 5 lat i konfiskatę mienia na rzecz Skarbu Państwa.
W obszernym uzasadnieniu Sąd podkreślił wszystkie okoliczności, jakie wpłynęły na wymiar kary.
"Murat sam wydawał wszystkie rozkazy — brzmiało uzasadnienie — nadał sobie rangę kapitana, terrorem i strachem trzymał swoich „podkomendnych". Dowodem tego są znalezione w archiwum jego meldunki i rozkazy".
„Łańcuch związku przyczynowego między wydaniem polecenia przez księdza Ortotowskiego księdzu Łososiowi a wykonaniem go przez Murata jest zamknięty. W osobach księży znajdujących się na ławie oskarżonych osądzona została ta reakcyjna część kleru, która wbrew woli olbrzymiej większości wierzących i mimo ostrzeżeń przedstawicieli władz — stanęła po stronie reakcji i kapitalistów. Nadużyli oni instytucji kościoła i swego kapłaństwa, wydając polecenie zamordowania człowieka. Nie mają oni nic wspólnego z religią. Sprawa ta zdemaskowała reakcyjną, część kleru, która chciała nadużyć instytucji kościoła dla celów nie mających nic wspólnego z kościołem. Nadużyli oni swych szat duchownych i zaufania społeczeństwa z racji swego stanowiska, aby w toczącej się walce klasowej stanąć po stronie wyzyskiwaczy i ucisku".
Sąd przy wydawaniu wyroku nie wziął pod uwagę skruchy jaką wykazali oskarżeni w czasie procesu, wychodząc z założenia, że obecnie działali oni wyłącznie pod wpływem strachu przed karą.
Wyrok ten nie jest ostateczny. Przewodniczący wyjaśnił podsądnym, że zarówno prokurator, jak i skazani za pośrednictwem obrońców mają prawo w ciągu 7-iu dni od chwili ogłoszenia wyroku domagać się rewizji procesu przed Najwyższym Sądem Wojskowym. Mają również prawo ubiegać się o łaskę Prezydenta RP.
*Kraszkowice (miejsce urodzenia Murata)[przypis autora bloga]
Łódzki Dziennik Urzędowy 1938 nr 21
OBWIESZCZENIE URZĘDU WOJEWÓDZKIEGO ŁÓDZKIEGO
z dnia 13 X. 1938 r. Nr. RU. VII. 1/3/165/38
o dokonanym scaleniu gruntów.
Na podstawie art. 1 i 2 ustawy z dnia 21 marca 1931 roku o dowodach prawa własności od gruntów scalonych (Dz. Ust. R. P. Nr. 39, poz. 340) niniejszym obwieszczam, że w wyniku przeprowadzonego scalenia gruntów
2) wsi Borki Drużbińskie, gminy Wierzchy, pow. sieradzkiego,3) wsi Tuchań, gminy Siemkowice, pow. wieluńskiego,
4) wsi Szynkielew, gminy Konopnica, pow. wieluńskiego,
5) wsi Laski, gm. Radoszewice, pow. wieluńskiego,
nowoutworzone kolonie, wykazane w dowodach pomiarowych, sporządzonych dla wyszczególnionych wyżej obiektów scalenia, zostały zapisane na rzecz osób niżej wymienionych.
Jednocześnie zawiadamiam, że jeżeli w ciągu 3 miesięcy od dnia następnego po dniu opublikowania niniejszego obwieszczenia w Dzienniku Urzędowym Ministerstwa Sprawiedliwości nie wpłyną do Urzędu Wojewódzkiego pretensje poparte dowodami wytoczenia sporu sądowego o prawo własności do gruntów scalonych, to — zgodnie z art. 3 powołanej na wstępie ustawy — prawomocne orzeczenia, zatwierdzające projekty scalenia łącznie z dowodami pomiarowymi, będą podstawą do pierwiastkowej regulacji hipotecznej scalonych gruntów na rzecz osób wymienionych w niniejszym obwieszczeniu.
4. Obszar scalenia wsi Szynkielew, gminy Konopnica, pow. wieluńskiego:
1) Antoni i Wiktoria małż. Pilarek, Antoni Kuśmierek, Nr. Nr. działek 115, 170, 285, 92, 381, 333, o pow. w ha 5.0540, 0.5960, 1.6969, 0.4748.2) Jan i Marianna małż. Kuśmierek, Nr. Nr. działek 114, 291, 386, 338, o pow. w ha 3.5622, 1.0423, 3.2474, 0.2946.
3) Antonina Grochulska, Józefa Urbaniak i Walenty Pachołek, Ewa Gruszczyńska, S-cy Marianny Grzesiak: Marianna Grzesiak, Nr. Nr. działek 177, 184, 372, 290, 385, 337, o pow. w ha 1.7004, 2.0667, 3.1283, 1.5541, 5.2659, 0.2949.
4) Józef, syn Tomasza Sójka, Jadwiga Sójka, żona Józefa, Marianna Kałużna i S-cy Józefa Kałużnego, Nr. Nr. działek 142, 408, 418, o pow. w ha 5.3693, 2.1292, 0.9263.
5) Piotr i Marianna małż. Sójka, Antonina Płóciennik, Nr. Nr. działek 146, 429, o pow. w ha 4.7160, 0.6700.
6) Antoni Jastrząbek i S-cy żony Stanisławy, Nr. Nr. działek 116, 448, 224, o pow. w ha 5.4600, 1.3294, 0.4353.
7) Antoni i Apolonia małż. Irek, Nr. Nr. działek 137, 71, 250, o pow. w ha 6.7180, 0.4311, 0.4026.
8) Wojciech i Antonina małż. Laskowscy, Wiktoria Wierucka, Nr. Nr. działek 124, 67, 249, o pow. w ha 4.8254, 0.6329, 0.4348.
9) S-cy Andrzeja Laskowskiego, Franciszek
Kolanek, Nr. Nr. działek 112, 77, 223, o pow. w na 3.6331, 0.7106, 0.5251.
10) Stanisław i Stanisława małż. Bednarek Józef Bednarek. Nr. Nr. działek 119, 232, o pow. w ha 4.2545, 0.2515.11) Józefa Kowalczyk, Marianna Jastrząbek, Nr. Nr. działek 175, 233, o pow. w ha 6.9584, 0.3071.
12) Marianna Staszewska, Wojciech i Ewa małż. Kurowscy, Nr. Nr. działek 153, 363, 432, 417, 324, o pow. w ha 0.6879, 3.9175, 0.9455, 5.4065, 0.6603.
13) Wojciech Gruszczyński, Nr. Nr. działek 120, 292, 387, o pow. w ha 5.6148, 2.0644, 6.5885.
14) Wojciech Urbaniak, Andrzej Urbaniak, Nr. Nr. działek 138, 57, 231, o pow. w ha 4.0274, 0.7085, 0.4544.
15) Marianna Rzepecka, Anna, żona Stanisława Rzepecka, Stanisław i Aniela małż. Rzepeccy, Nr. Nr. działek 104, 312, 409, 352, 55, 221, o pow. w ha 7.3501, 1.8793, 4.4145, 0.3588, 0.4243, 0.6630.
16) Stanisław i Antonina małż. Nowak, Marianna Wojewoda, Nr. Nr. działek 121, 443, 225, o pow. w ha 3.5823, 0.8887, 0.7094.
17) Tomasz i Teodozja małż. Pielarscy, Nr. Nr. działek 181, 45, 234, o pow. w ha 0.3830, 2.7241, 0.1694.
18) Antoni i Marianna małż. Jurczak, Nr. Nr. działek 12, 60, 78, 318, 246, o pow. w ha 3.9039, 0.4153, 2.2088, 2.5303, 0.7448.
19) Franciszek Sapieja i S-cy Katarzyny Sapiei, Nr. Nr. działek 179, 61, 247, o pow. w ha 4.7559, 0.2214, 0.6022.
20) Józef Pawlicki, Nr. Nr. działek 103, 254, 282, 355, 330, 89, o pow. w ha 3.8713, 0.3569, 1,8300, 4.3646, 0.2944, 1.0461.
21) Ignacy i Apolonia małż. Nowak, S-cy Antoniny Ostrycharz, Nr. Nr. działek 182, 236, o pow. w ha 5.0671, 0.3269.
22) Józef i Ewa małż. Dobras, Nr. Nr. działek 62, 251, 63, 1/2—51, o pow. w ha 2.7810, 0.1456, 4.3957, 0.4866.
23) Jan Dobras, Nr. Nr. działek 95, 105, 54, 253, 106, o pow. w ha 1.4745, 1.0448, 1.2332 0.1862, 2.8176.
24) Stanisława Krajewska, Nr. Nr. działek 52, 252, 53, 1/2—51, o pow. w ha 2.7714, 0.0576, 2.9733, 0.4866.
25) S-cy Walentego Wawrzyniaka, Nr. Nr. działek 180, 113, 68, 272, 79, 321, 319, 264, o pow. w ha 0.5896, 3.3911, 1.6633, 0.6215, 3.2598, 1.2365, 5.0218, 0.2493.
26) S-cy Marianny Adamskiej: Franciszek i Bronisława małż. Kulik, Wiktoria Dobras, Józef i Józefa małż. Grzesiak, Jan Grzesiak. Nr. Nr. działek 145, 428, o pow. w ha 6.3554, 1.0758.
27) Marcin i Franciszka małż. Wawrzyniak, Nr. Nr. działek 49, 255, o pow. w ha 4.0210, 0.4278.
28) Marianna Pawlicka, Jadwiga Urbaniak, S-cy Jadwigi Kuś, Antonina Kuś, Mateusz Nawrocki, Józefa Kubczak, S-cy Katarzyny Jastrząbek, Nr. Nr. działek 370, 427, o pow. w ha 5.6497, 1.3116.
29) Piotr i Marianna małż. Kolanek, Stanisława Owczarek, Nr. Nr. działek 371, 305, 407, o powierzchni w ha 4.2217, 1.8295, 2.0708.
30) Roch Kurowski, S-cy Franciszka Kurowskiego, S-cy Jana Mądraszka, Nr. Nr. działek 377, 430, o pow. w ha 6.9235, 0.8073.
31) Antoni Kuś, Andrzej i Agnieszka małż. Kuś, Nr. Nr. działek 367, 421, o pow. w ha 3.2400, 1.5257.
32) Wawrzyniec i Marianna małż. Kuś, Nr. Nr. działek 356, 212, 310, 406, 351, o pow. w ha 4.3845, 0.7971, 0.6264, 2.2090, 0.1943.
33) Walenty i S-cy Marty Pietralczyk, Antonina Pietralczyk, Nr. Nr. działek 359, 208, o pow. w ha 6.7996, 1.7304.
34) Ignacy Stępień, Nr. Nr. działek 190, 357, 218, o pow. w ha 1.4083, 2,5484, 0.3495.
35) Jan Smolarek, Nr. Nr. działek 191, 185, 211, o pow. w ha 0.3267, 2.1325, 0.8953.
36) Michał i Jadwiga małż. Mielczarek, Nr. Nr. działek 373, 217, o pow. w ha 2.3678, 0.4484.
37) S-cy Antoniego Kałużnego: Aleksy i Marianna małż. Mądraszek, Nr. Nr. działek 183, 27, 263, 28, o pow. w ha 0.3690, 6.7762, 0.2280, 1.2876.
38) Jadwiga Kałużna, Franciszek, syn Antoniego, Urbaniak, S-cy Jadwigi Urbaniak, Nr. Nr. działek 364, 420, 374, 278, 327, 85, o pow. w ha 3.3912, 1.4073, 1.2962, 0.4683, 0.1657, 0.9140.
39) Antoni, syn Antoniego Urbaniak, Nr. Nr. działek 360, 73, 210, 375, 277, 326, 84, o pow. w ha 2.8027, 1.2873, 0.4454, 0.8204, 0.2139, 0.1664, 0.4814.
40) Jan, syn Ignacego Kałużny, Nr. Nr. działek 23, 56, 260, 24, o pow. w ha 4.4509, 0.8535, 0.1407, 1.2920.
41) Wojciech i Antonina małż. Maciejewscy, S-cy Marianny Jastrząbek, S-cy Marianny Fijałkowskiej, Nr. Nr. działek 361, 401, 209, o pow. w ha 4.2918, 1.2218, 0.9512.
42) Franciszek i Wiktoria małż. Jastrząbek, Nr. Nr. działek 358, 207, o pow. w ha 4.1688, 0.6127.
43) Józef i Jadwiga małż. Kolanek, Nr. Nr. działek 164, 400, 215, o pow. w ha 4.0857, 0.6595, 0.6435.
44) Marianna Graczyk, S-cy Łukasza Graczyka, Nr. Nr. działek 176, 122, 396, 313, o pow. w ha 2.2684, 6.6871, 6.9002, 1.8459.
45) S-cy Marianny Mądraszek, S-cy Stanisławy Marchwickiej, Nr. Nr. działek 109, 384, 289, 366, o pow. w ha 3.5657, 2.7574, 1.4047, 0.1961.
46) Antoni i Józefa małż. Puchalscy, Antoni Kolanek, Nr. Nr. działek 131, 325, 380, 284, 91, 332, o pow. w ha 4.6504, 1.4010, 4.4365, 1.5231, 0.6555, 0.2976.
47) Franciszek i Marianna małż. Kosek, Nr. Nr. działek 134, 444, 228, o pow. w ha 3.0334, 0.7308, 0.3338.
48) Antonina Mądraszek, Jan Mądraszek, S-cy Krystiana Mądraszka, Nr. Nr. działek 102, 220, 280, 404, 329, 87, o pow. w ha 4.6182, 0.4276, 0.4851, 3.2474, 0.2967, 0.5885.
49) S-cy Marianny Korytek, Józef Mądraszek, Szymon Mądraszek, Nr. Nr. działek 46, 50, 245, o pow. w ha 4.6610, 0.5265, 0.5322.
50) Stanisław i Julianna małż. Urbaniak, Franciszek Urbaniak, Nr. Nr. działek 157, 376, 303, 348, o pow. w ha 0.4509, 8,4210, 2.0112, 0.2829.
51) Aleksy i Józefa małż. Karczewscy, Antoni Mądraszek, Nr. Nr. działek 158, 156, 133, 66, 227, o pow. w ha 0.3864, 0.3351, 3.0690, 0.4093, 0.2513.52) Stanisław i Marianna małż. Kurowscy, Jan i Stanisława małż. Łuczyccy, S-cy Marianny Sapiei, Nr. Nr. działek 150, 229, o pow. w ha 7.7471, 0.3207.
53) Antoni i Jadwiga małż. Karczewscy, S-cy Walentego Grajcarka, Nr. Nr. działek 163, 296, 391, 341, o pow. w ha 5.2084, 2.8924, 4.8440, 0.3023.
54) S-cy Antoniego Kwaka, S-cy Stanisława Sroki, Franciszek Gałek, Józef Sroka, Nr. Nr. działek 162, 149, 268, 306, 388, o pow. w ha 4.5461, 0.7806, 0.7985, 0.7414, 1.2798.
55) Stanisław Gibki, Stanisław Kolanek, Nr. Nr. działek 151, 159, 422, o pow. w ha 0.2443, 2.6297, 0.8598.
56) Franciszek i Michalina małż. Kolanek, S-cy Walentego Gibkiego, Nr. Nr. działek 107, 442, 238, 108, o pow. w ha 4.6386, 0.8261, 0.1306, 1.6730.
57) Stanisława Mądraszek, Nr. Nr działek 130, 206, 216, o pow. w ha 3.0019, 1.1012, 0.5917.
58) Antoni Graczyk i żona Jadwiga Graczyk, Nr. Nr. działek 320, 148, 415, 273, 80, o pow. w ha 7.9636, 1.1551, 0.7591, 0.1671, 0.3933.
59) Bartłomiej Kolanek, Nr. Nr. działek 140, 424, o pow. w ha 3.3654, 1.0038.
411, o pow. w ha 5.2606, 0.6142, 0.1993, 0.3939, 0.6504.
61) Józef Pachołek, Nr. Nr. działek 143, 425, o pow. w ha 4.2590, 0.4341.
62) Marcin i Stanisława małż. Kolanek, Antonina Druchlińska, Nr. Nr. działek 101, 58, 219, 311, 405, 350, o pow. w ha 4.7615, 0.4113, 0.5370, 0.9996, 2.2011, 0.1940.
63) Józef i Jadwiga małż. Mądraszek, Nr. Nr. działek 135, 426, 302, 402, 347, o pow. w ha 2.9323, 0.4332, 1.7433, 1.1300, 0.2818.
64) S-cy Józefa Kurowskiego, Nr. Nr. działek 123, 72, 226, o pow. w ha 5.6291, 0.4998, 0.5114.
65) S-cy Karola Kolanka, Nr. Nr. działek 125, 74, 248, o pow. w ha 8.4505, 1.2427, 0.7854.
66) Józef, syn Franciszka Sójka, Nr. Nr. działek 136, 271, 235, o pow. w ha 4.3308, 0.3766, 0.2620.
67) Bronisław Rabikowski, Nr. Nr. działek 2, 445, 295, 340, 390, 1, o pow. w ha 2.8056, 0.9076, 1.4188, 0.2979, 1.5021, 2.3618.
68) Antoni, syn Franciszka i Franciszki małż. Urbaniak, Nr. Nr. działek 21, 436, 259, 22, o pow. w ha 4.6798, 0.8973, 0.1155, 0.6132.
69) Józef Rabikowski, Nr. Nr. działek 128, 69, 257, 446, 127, o pow. w ha 2.9181, 0.2933, 0.1327, 1.1893, 2.2325.
323, 3, o pow. w ha 5.5110, 0.5672, 0.2945, 0.2723, 0.8161, 0.3241, 2.4364.
71) S-wie Pawła Pabisiaka: Mateusz Pabisiak, Nr. Nr. działek 141, 6, 262, 5, o pow. w ha 0.7619, 0.4775, 0.1987, 6.5789.
72) S-cy Jakóba Dobrasa, Nr. Nr. działek 111, 441, 222, 110, o pow. w ha 5.7993, 0.5704, 0.1858, 2.3320.
73) Franciszek i Jadwiga małż. Dobras, Nr. Nr. działek 16, 439, 269, 307, 15, o pow. w ha 5.4853, 1.0701, 0.3975, 0.3724, 2.7484.
74) Jan, syn Bartłomieja Dobras i S-cy żony Antoniny Dobras, Nr. Nr. działek 169, 13, 316, 414, 244, o pow. w ha 8.5916, 2.5509, 1.4205, 2.6807 0.7443.
75) Kazimierz Dobras i S-cy żony, Zofia Dobras, Nr. Nr. działek 100, 59, 315, 413, 243, o pow. w ha 7.6309, 0.4083, 1.3965, 2.1878, 0.6717.
76) S-cy Aleksego Dobrasa, Nr. Nr. działek 118, 9, 434, 314, 242, 26, o pow. w ha 0.4811, 4.3946, 1.8586, 0.9851, 1.0272, 5.2530.
77) S-cy Józefy Stasiak, Nr. Nr. działek 139, 230, 412, o pow. w ha 4.2334, 0.3593, 2.4836,
78) Józefat Rzepecki, Nr. Nr. działek 117, 240, 286, 410, 353, 93, o pow. w ha 4.7186, 0.3238, 0.9287, 0.9005, 0.3600, 0.1698.
79) Józefa Urbaniak, S-cy Antoniego Urbaniaka, Nr. Nr. działek 161, 70, 267, 308, 447, 160, o pow. w ha 3.5002, 0.4196, 0.2678, 0.3734, 1.2052, 1.9027.
80) Antoni i Marianna małż. Pilarek, Nr. Nr. działek 18, 438, 256, 309, 349, 17, o pow. w ha 5.3962, 1.0105, 0.2300, 0.3744, 0.1924, 0.6574.
81) Antoni, syn Franciszka Urbaniak, Nr. Nr. działek 187, 270, 304, 399, o pow. w ha 3.7072, 0.3085, 1.7967, 2.7627.
82) Franciszek, syn Leona Urbaniak, Nr. Nr. działek 368, 394, 299, 344, o pow. w ha 5.2683, 4.2847, 1.7224, 0.3014.
83) Wojciech Dobras, Nr. Nr. działek 154, 166, 65, 301, 398, 346, o pow. w ha 0.4640, 7.9491, 1.1628, 5.5463, 7.8563, 0.5758.
84) Franciszek Walasik, Szymon Walasik, Nr. Nr. działek 155, 165, 433, 397, 345, o pow. w ha 0.3993, 5.7001, 6.0539, 3.1432, 0.6034.
85) Antoni i Apolonia małż. Nowak, Nr. Nr. działek 369, 395, 300, o pow. w ha 4.1885, 2.5475, 1.0612.
86) Baltazar i Walentyna małż. Gaik, Nr. Nr. działek 173, 239, o pow. w ha 3.5911, 0.2114.
87) Józef Grabicki, Nr. działki 174, o pow. w ha 0.7380.
89) Franciszek i Wiktoria małż. Urbaniak, i Ewa małż. Kolanek, Franciszek i Anna małż. Kaźmierczak, Nr. Nr. działek 147, 298, 393, 343, o pow. w ha 7.4167, 2.7781, 2.9703, 0.3008.
89) Franciszek i Wiktora małż. Urbaniak, Nr. Nr. działek 132, 297, 392, 342, o pow. w ha 4.3978, 2.7729, 3.6550, 0.3013.
90) Ksawery i Helena małż. Węgrowscy, Nr. Nr. działek 10, 96, 294, o pow. w ha 1.6968, 1.7588, 1.3776.
91) Ignacy Rzepecki, Marianna Kuś, Nr. Nr. działek 186, 389, 293, 339, o pow. w ha 4.2247, 4.3529, 2.4566, 0.2976.
92) S-cy Józefy Jury vel Jurczaka, Nr. Nr. działek 171, 11, 383, 288, 335, o pow. w ha 0.5189, 1.7545, 2.7460, 1.5096, 0.1964.
93) Wojciech Karbowiak, S-cy Walentego Karbowiaka, S-cy Rozalii Dobras, Nr. Nr. działek 172, 99, 382, 287, 334, 94, o pow. w ha 0.5189, 9.7143, 5.1642, 2.2633, 0.4909, 0.2115.
94) Wojciech Graczyk, Jadwiga Fuks, Cecylia Pazera, S-cy Kacpra Graczyka, Nr. Nr. działek 366, 213, 283, 354, 331, 90, o pow. w ha 5.3226, 0.6958, 1.3548, 6.3759, 0,2983, 0.8296.
95) Kazimierz i Stanisława małż. Kałużni, Nr. Nr. działek 30, 266, 281, 88, 29, o pow. w ha 5.1575, 0.5353, 0.5190, 0.5475, 5.5094.
96) Józef i Ewa małż. Urbaniak, Nr. Nr. działek 365, 419, 279, 328, 86, o pow. w ha 11.3002, 1.7781, 0.9516, 0.3294, 1.4460.
97) Józefa Pupar, Andrzej Kolanek, Ewa Karczewska, Nr. Nr. działek 317, 214, 76, o pow. w ha 8.0458, 0.8504, 1.5094.
98) S-cy Aleksandra Kozłowskiego, Nr. Nr. działek 144, 431, 416, o pow. w ha 4.9740, 2.5901, 3.2437.
99) S-cy Icka Herszlikowicza, Nr. działki 64, o pow. w ha 3.6502.
100) S-cy Wawrzyńca Fijałkowskiego, Nr. Nr. działek 362, 241, o pow. w ha 4.3300, 1.7880.
101) Władysław Gibki, Nr. Nr. działek 129, 237, o pow. w ha 1.2358, 0.0960.
102) Józef Pilarek, Nr. Nr. działek 19, 437, 258, 276, 322, 83, 20, o pow. w ha 5.4912, 1.0585, 0.2792, 0.3045, 0.3264, 0.7771, 0.2238.
103) Franciszek, syn Franciszka i Stefania małż. Kałużni, Nr. Nr. działek 25, 435, o pow. w ha 4.8705, 0.8485.
104) Franciszek Rabikowski, Nr. Nr. działek 168, 167, o pow. w ha 11.6850, 2.1293.
105) Franciszek Wierzbicki, Nr. działki 98, o pow. w ha 4.5657.
106) S-cy Piotra Selery, Nr. Nr. działek 8, 265, 75, 97, 7, o pow. w ha 6.6709, 0.4299, 2.2375, 2.8599, 0.4486.
107) Andrzej Łuszczyk, Nr. działki 403, o powierzchni w ha 1.6689.
108) Pod parafię rzymsko-kat., Nr. działki 152, o pow. w ha 2.3009.
109) Pod cmentarz grzebalny, Nr. działki 189, o pow. w ha 0.9422.
110) Pod szkołę, Nr. działki 126, o pow. w ha 1.7419.
111) Pod kopalnię piasku, Nr. działki 178, o pow. w ha 1.6840.
112) Pod kopalnię gliny, Nr. działki 379, o powierzchni w ha 1.4761.
113) Pod targowisko i plac sportowy, Nr. działki 188, o pow. w ha 1.7944.
Za Wojewodę:
(—) Inż. Fr. Surman
Radca.
Głos Chłopski 1948 nr 333
Ujęcie „Murata" i jego bandy
Szajka „Murata" ma na sumieniu 43 zabójstwa demokratów. Trzech księży błogosławiło bandę, zachęcało do zabójstw i wskazywało kogo należy zabijać
Jak nas poinformowano wczoraj w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego, przed niedawnym czasem władzom bezpieczeństwa udało się rozbić i niemal całkowicie zlikwidować reakcyjną bandę podziemną, która pod dowództwem „Murata" — Jana Małolepszego* przez dwa lata grasowała na terenie powiatów: sieradzkiego, radomszczańskiego, wieluńskiego, piotrkowskiego i łaskiego, zbrodniczą swoją działalność przenosząc nawet poza obszar województwa łódzkiego.
Banda ta, składająca się przeważnie z rozbitków zlikwidowanej przez władze bezpieczeństwa bandy Warszyca, dokonywała systematycznych zabójstw miejscowych działaczy PPR, PPS, SL i ORMO-wców, i napadała na placówki spółdzielcze, uwożąc ze sobą towary i pieniądze. Ogółem banda „Murata" ma na swoim sumieniu 248 napadów i 43 zabójstwa członków PPR i innych działaczy demokratycznych.
Najbardziej jednak charakterystyczne w działalności bandy „Murata" jest jej ścisła powiązanie z niektórymi przedstawicielami KLERU, którzy nie tylko ZACHĘCALI BANDYTÓW DO MORDOWANIA działaczy demokratycznych. LECZ CZĘSTO SAMI WSKAZYWALI, KOGO NALEŻY MORDOWAĆ.
Wśród aresztowanych przez władze bezpieczeństwa znajduje się prócz „Murata" wielu członków jego bandy, a wśród nich 3-ch księży, a mianowicie: ksiądz wikary Stefan Farys z parafii Rudlice (pow. Wieluń), ksiądz proboszcz Marian Łosoś ze wsi Szynkielów, gm. Konopnica (pow. Wieluń) i ksiądz Ortotowski Wacław z Konopnicy.
Jak ustaliło dotychczasowe śledztwo w końcu grudnia 1946 r. ksiądz Farys, dowiedziawszy się o tym, że banda „Murata" znajduje się we wsi Okalew, udał się tam, pod pozorem „chodzenia po kolędzie" i po dłuższych poszukiwaniach znalazł ją wreszcie u kilku sterroryzowanych mieszkańców wspomnianej wsi. Ksiądz Farys zetknął się osobiście z „Muratem", oświadczył mu, że sam należał do A. K. i użalał się, że utracił kontakt z „ruchem podziemnym". Ksiądz Farys udzielił bandytom swego błogosławieństwa, mówiąc; „Musicie być odważni i zdecydowani w swej walce, bowiem niezadługo zwyciężycie i wszystko w kraju zmieni się na lepsze".
Ks. wikary Farys spotkał się jeszcze — na ile ustalono na razie — dwa razy z „Muratem": w lutym 1947 r. we wsi Rudlice.
GDZIE URZĄDZIŁ LIBACJĘ DLA BANDYTÓW i poinformował ich o działalności innych band, i w okresie amnestii w roku 1947, kiedy to czynił „Muratowi" wyrzuty, że niektórzy jego ludzie przerwali swoją zbrodniczą działalność i, korzystając z amnestii ujawnili się i wrócili do spokojnego życia.
Ksiądz proboszcz MARIAN ŁOSOŚ nawiązał kontakt z bandą „Murata" przez „łącznika" — niejakiego Tereczyńskiego. przekazywał bandzie tygodnik katolicki „Niedziela" i wraz z tym — nadawane przez radio londyńskie (BBC) „informacje" o rzekomo bliskiej „trzeciej wojnie".
KSIĄDZ ORTOTOWSKI Z GM. KONOPNICA ZWRÓCIŁ SIĘ DO "MURATA" Z PROŚBĄ O ZAMORDOWANIE KIEROWNIKA SZKOŁY POWSZECHNEJ W TEJŻE
GMINIE. OB. ANTONIEGO PRASZCZYKA I JEGO ŻONY, których „przestępstwo" polegało na tym, że założyli w swej gminie hufiec „Służby Polsce", przez co młodzież wsi stała się mniej podatna na antydemokratyczną agitację księdza Ortotowskiego.
Otrzymawszy tę prośbę „Murat", po dokonaniu „wywiadu", okazał się bardziej litościwym, niż ksiądz proboszcz i postanowił, że zamordować należy tylko Praszczyka, a żonie jego można darować życie. I rzeczywiście: 21 sierpnia 1948 r. nauczyciel Antoni Praszczyk został przez bandytów wyprowadzony przed dom i w obecności świadków — czterech sterroryzowanych pracowników Straży Pożarnej salwą z automatów, rozstrzelany.
Oprócz „Murata", Tereczyńskiego i wspomnianych 3-ch księży, władze bezpieczeństwa ujęły innych członków bandy, jak: Karola Pietrusa - „Świerka", jego brata Władysława Pietrusa, Mariana Derelatkę - „Maćka". Stefana Raczaka - „Wicka" i wielu innych bandytów. Dalsze dochodzenie w toku.
*urodzony w Kraszkowicach [przypis autora bloga]
Głos Chłopski 1948 nr 217
Czytelnicy piszą
Nawozy należą się wszystkim
Dziwne są doprawdv praktyki kierownika Gminnej Spółdzielni Samopomocy Chłopskiej w Szenkielowie gm. Konopnica. Otrzymawszy ostatnio transport nawozów do rozprowadzenia między gospodarzy celowo pominął wszystkich czołnków Związku Samopomocy Chłopskiej rozdzielając je w dodatku tylko w Szenkielowie z pominięciem innych wsi.
Nie wiemy czym się kierował kierownik spółdzielni, faktem jednakże jest, iż tym postępkiem poderwał zaufanie chłopów do spółdzielni.
Sądzimy, że wypadkiem tym winny zająć się odpowiednie władze nadzorcze.
Czytelnik Szenkielów, gm. Konopnica powiat wieluński
Nawozy należą się wszystkim
Dziwne są doprawdv praktyki kierownika Gminnej Spółdzielni Samopomocy Chłopskiej w Szenkielowie gm. Konopnica. Otrzymawszy ostatnio transport nawozów do rozprowadzenia między gospodarzy celowo pominął wszystkich czołnków Związku Samopomocy Chłopskiej rozdzielając je w dodatku tylko w Szenkielowie z pominięciem innych wsi.
Nie wiemy czym się kierował kierownik spółdzielni, faktem jednakże jest, iż tym postępkiem poderwał zaufanie chłopów do spółdzielni.
Sądzimy, że wypadkiem tym winny zająć się odpowiednie władze nadzorcze.
Czytelnik Szenkielów, gm. Konopnica powiat wieluński
Dziennik Łódzki 1948 nr 335
43 morderstwa bandy "Murata"
Herszt i jego "sztab" - ujęci.
Po amnestii dla przestępców politycznych w r. 1947 pozostała w ukryciu na terenie woj. łódzkiego groźna banda b. „warszycowców", na której czele stał „kapitan Murat", eks-drogomistrz i przedwojenny podoficer. „Murat" nazywa się w rzeczywistości Jan Małolepszy.
Banda "Murata" grasowała w południowych i południowo-zachodnich powiatach województwa łódzkiego, a mianowicie: Sieradz, Radomsko, Wieluń, Piotrków i Łask oraz graniczne powiaty woj. kieleckiego i poznańskiego.
Banda dokonywała napadów na działaczy demokratycznych, katowano ich i mordowano itp. Terrorem starano się odstraszyć ludność wiejską od wszelkiego udziału w życiu społecznym.
Bojówki „Murata" napadały ponadto na spółdzielnie i na różnego rodzaju mienie państwowe, rabując je, lub niszcząc. Zdarzało się, że magazyn spółdzielni polewano smołą i podpalano. Przy rabunku wydawano "pokwitowania" z napisem: „Konspiracyjne Wojsko Polskie" (K.W.P.). W napadach „muratowcy" nie gardzili jednak także mieniem prywatnym. Nierzadko też ofiarami ich padali ubodzy chłopi.
Ogółem w ciągu 2 lat banda „Murata'' dokonała 248 napadów i 43 morderstwa.
OSACZONY W BUNKRZE
Organa bezpieczeństwa prowadziły z tą bandą długą walkę, podczas której nie obyło się bez ofiar. Ostatnio walka ta uwieńczona została sukcesem. W bunkrze na terenie pow. wieluńskiego ujęto herszta bandy Jana Małolepszego — „Murata".
Rozpoczęte w związku z tym aresztowania doprowadziły do ujęcia kilkudziesięciu osób. W tej liczbie znajduje się wielu bezpośrednich członków bandy, jak Karol Pietrus ps. „Świerk", Władysław Pietrus, Marian Derlatka ps. "Maciek", Stefan Raczek ps. „Wicek", Terczyński ps. "Paź" i wielu innych.
"NIEDZIELA" I BBC
Obok członków bandy aresztowania objęły osoby pozostające w kontakcie z „muratowcami", współpracujące z nimi, udzielające im pomocy i wskazówek. W tej drugiej grupie aresztowanych znajduje się trzech księży: ks. Łosoś, ks. Ortotowski i ks. Farys.
Ks. Marian Łosoś, proboszcz parafii Szynkielów w Wieluńskim, pozostawał w kontakcie z „Muratem" za pośrednictwem łącznika „Pazia", przesyłając mu egzemplarze pisma "Niedziela" oraz wiadomości radiowe z BBC.
Pewnego razu, było to w roku bieżącym, zwrócił się do ks. Łososia proboszcz sąsiedniej parafii Konopnica — ks. Wacław Ortotowski z taką prośbą: Wiedząc o kontaktach ks. Łososia z bandą, ks. Ortotowski prosił go o spowodowanie „likwidacji" kierownika szkoły powszechnej w Konopnicy Antoniego Praszczyka i jego żony. Praszczyk, człowiek bez partyjny, tworzył na terenie Konopnicy organizację „Służba Polsce".
Ks. Łosoś przekazał "życzenie" swego kolegi „Muratowi" zwykłą drogą, t. j. za pośrednictwem „Pazia". Murat" przyjął informacje ze Praszczyk jest „człowiekiem niebezpiecznym", ale nie zadowolił się tym. Dokonał własnego wywiadu i doszedł do wniosku, że należy "zlikwidować" tylko Praszczyka a żony jego — nie.
SERIA Z AUTOMATU W GŁOWĘ.
Dnia 21 sierpnia 1948 r. do budynku szkolnego w Konopnicy wszedł jakiś mężczyzna i wywołał Praszczyka na podwórze. Tu czekało na nauczyciela już kilku zbirów, uzbrojonych w automaty oraz, sprowadzeni uprzednio pod terrorem w charakterze „świadków", czterej miejscowi strażacy.
Jeden z bandytów oddał w głowę Praszczyka serię z automatu, kładąc go trupem na miejscu. Życzeniu ks. Ortotowskiego stało się zadość.
BŁOGOSŁAWIEŃSTWO DLA MORDERCÓW
Trzeci z aresztowanych księży, ks. Farys, wikary parafii Rudlice, spotkał się z „Muratem", chodząc w r. 1946 „po kolędzie". Ujrzawszy w jednej z chałup członków bandy z jej hersztem na czele i dowiedziawszy się od gospodarza, kim oni są, udzielił bandytom błogosławieństwa.
Następnie stykał się z „Muratem" jeszcze dwukrotnie.
Wszystkich aresztowanych z „Muratem" na czele przewieziono do Łodzi, gdzie w niedługim czasie staną przed Rejonowym Sądem Wojskowym. Dalsza akcja, zmierzająca do całkowitej likwidacji bandy „Murata", trwa.
Głos Chłopski 1949 nr 59
Krwawy zbir Murat-Małolepszy*
i jego trzej wspólnicy w sutannach
staną dziś przed Sądem Rejonowym w Łodzi
W dniu dzisiejszym przed Rejonowym Sądem Wojskowym w Łodzi rozpoczyna się proces przywódcy bandy faszystowsko - kryminalnej, hersztem której był niejaki Jan Małolepszy pseudo „Murat". Opiekunami i protektorami tej zbrodniczej szajki byli trzej księża — ksiądz Marian Łosoś, ksiądz Wacław Ortotowski i ksiądz Stefan Faryś.
Banda Murata składała się z niedobitków rozgromionej uprzednio bandy Warszyca. Grasowała ona na terenie powiatu wieluńskiego, sieradzkiego. a od czasu do czasu robiła wypady i w inne powiaty naszego województwa.
W długim łańcuchu zbrodni szajki Murata powtarzają się wciąż napady na ludność wiejską, grabieże i rabunki, a także szereg zabójstw popełnionych na chłopach małorolnych i średniorolnych, robotnikach pracownikach państwowych, zwłaszcza na ludziach o poglądach demokratycznych. Wśród kilkudziesięciu osób zamordowanych przez bandytów — znajdowało się trzech członków Stronnictwa Ludowego, sześciu członków byłej PPR, w tym jedna kobieta, oraz wielu bezpartyjnych chłopów i robotników, znanych ze swych poglądów demokratycznych.
Zbrodniczej szajce udzielali pomocy i schronienia bogacze wiejscy. Poza licznymi grabieżami u osób prywatnych, bandyci obrabowali kilkadziesiąt spółdzielni gminnych i gromadzkich, godząc w ten sposób w stan posiadania przede wszystkim mało- i średniorolnych gospodarzy.
Specjalną rolę w tej bandzie odgrywali trzej księża, o których wspomnieliśmy wyżej. Tak na przykład ksiądz Marian Łosoś ze wsi Szynkielów, w powiecie wieluńskim, był swego rodzaju duchowym mentorem szajki Murata. On to w chwili wydania przez państwo ustawy o amnestii powstrzymał bandytów od ujawnienia się i od powrotu do normalnej pracy. Dzięki namowom księdza Łososia — banda i po amnestii kontynuowała swoją zbrodniczą robotę. Ksiądz Łosoś wskazywał bandytom, kogo z niewygodnych mu osób o poglądach demokratycznych mają oni zamordować.
Podobną rolę w stosunku do tejże szajki odgrywał i ksiądz Stefan Faryś, proboszcz ze wsi Ostrówek. Pozostawał on również w ścisłym kontakcie z banda Murata i parokrotnie udzielał błogosławieństwa Muratowi i członkom jego szajki, gdy szli zabijać, grabić i terroryzować biednych chłopów, którzy z tych czy innych względów nie podobali się proboszczowi.
Najbardziej perfidną i podłą rolę odegrali w obecnej sprawie wspomniani już ks. Łosoś oraz ksiądz proboszcz Ortotowski. Księdzu Ortotowskiemu nie podobał się miejscowy nauczyciel — ob. Antoni Praszczyk. Nauczyciel Antoni Praszczyk, członek Związku Nauczycielstwa Polskiego, człowiek który nigdy nie należał do żadnej partii—był jednak demokratą z przekonań oraz stworzył i kierował lokalną organizacją „Służba Polsce".
Ofiarna praca ob. Antoniego Praszczyka nad podniesieniem oświaty wsi, a zwłaszcza młodzieży wiejskiej nie podobała się księdzu proboszczowi, podobnie jak i zachowanie żony nauczyciela — ob. Praszczykowej, która, podzielając poglądy demokratyczne swego męża — nie ulegała woli księdza. Był prawdopodobnie jeszcze inny powód niechęci księdza proboszcza Ortotowskiego do ob. Praszczykowej, natury bardziej osobistej...
I oto wiosną 1948 roku na plebanii w Szynkielowie doszło do niesłychanego porozumienia między księdzem proboszczem Ortotowskim, a księdzem proboszczem Łososiem, — głównym protektorem bandy Murata. Na podstawie tego porozumienia ksiądz Łosoś przyrzekł księdzu Ortotowskiemu "sprzątnąć" niewygodne księdzu Ortotowskiemu małżeństwo Praszczyków.
Ksiądz Łosoś przyrzeczenia swego dotrzymał i polecił Muratowi wykonać wyrok śmierci sądu kapturowego z plebanii w Szynkielowie na małżonkach Praszczykach.
Murat wykonał zlecenie księdza Łososia i nauczyciel Praszczyk Antoni został zamordowany. Charakterystyczny szczegół —bandyta Murat wykonał wyrok sądu kapturowego księdza Ortotowskiego i księdza Łososia na osobie nauczyciela Praszczyka, natomiast nie wykonał w stosunku do żony Praszczyka. Nawet tego zatwardziałego bandytę ruszyło sumienie i nie wykonał on wyroku śmierci na żonie Praszczyka.
Jeszcze jeden szczegół godny uwagi — a świadczący dobitnie o mentalności księdza proboszcza Ortotowskiego: po zamordowaniu nauczyciela Antoniego Praszczyka — ksiądz proboszcz zaproponował nieszczęsnej wdowie aby przyszła doń na plebanię w charakterze... gospodyni.
Proces dzisiejszy rzuca snop światła na kulisy i pobudki działania wrogów klasy robotniczej i pracujących chłopów. Nie ma takiej podłości i nie ma takiej zbrodni, której nie byliby oni gotowi popełnić z nienawiści do rządów ludowych. Ale spośród wielu procesów ten bodaj jest szczególnie charakterystyczny, ze względu na wybitną rolę jaką odegrali w krwawej działalności szajki faszystowskiej trzej księża — ksiądz Łosoś, ksiądz Ortotowski i ksiądz Faryś. Oni to — osoby duchowne — powołane z urzędu do głoszenia haseł miłości chrześcijańskiej—byli inspiratorami i kierownikami zbrodniczej szajki faszystowskiej. Trzej księża — inspiratorami mordów!
*Kraszkowice (miejsce urodzenia Murata)[przypis autora bloga]
i jego trzej wspólnicy w sutannach
staną dziś przed Sądem Rejonowym w Łodzi
W dniu dzisiejszym przed Rejonowym Sądem Wojskowym w Łodzi rozpoczyna się proces przywódcy bandy faszystowsko - kryminalnej, hersztem której był niejaki Jan Małolepszy pseudo „Murat". Opiekunami i protektorami tej zbrodniczej szajki byli trzej księża — ksiądz Marian Łosoś, ksiądz Wacław Ortotowski i ksiądz Stefan Faryś.
Banda Murata składała się z niedobitków rozgromionej uprzednio bandy Warszyca. Grasowała ona na terenie powiatu wieluńskiego, sieradzkiego. a od czasu do czasu robiła wypady i w inne powiaty naszego województwa.
W długim łańcuchu zbrodni szajki Murata powtarzają się wciąż napady na ludność wiejską, grabieże i rabunki, a także szereg zabójstw popełnionych na chłopach małorolnych i średniorolnych, robotnikach pracownikach państwowych, zwłaszcza na ludziach o poglądach demokratycznych. Wśród kilkudziesięciu osób zamordowanych przez bandytów — znajdowało się trzech członków Stronnictwa Ludowego, sześciu członków byłej PPR, w tym jedna kobieta, oraz wielu bezpartyjnych chłopów i robotników, znanych ze swych poglądów demokratycznych.
Zbrodniczej szajce udzielali pomocy i schronienia bogacze wiejscy. Poza licznymi grabieżami u osób prywatnych, bandyci obrabowali kilkadziesiąt spółdzielni gminnych i gromadzkich, godząc w ten sposób w stan posiadania przede wszystkim mało- i średniorolnych gospodarzy.
Specjalną rolę w tej bandzie odgrywali trzej księża, o których wspomnieliśmy wyżej. Tak na przykład ksiądz Marian Łosoś ze wsi Szynkielów, w powiecie wieluńskim, był swego rodzaju duchowym mentorem szajki Murata. On to w chwili wydania przez państwo ustawy o amnestii powstrzymał bandytów od ujawnienia się i od powrotu do normalnej pracy. Dzięki namowom księdza Łososia — banda i po amnestii kontynuowała swoją zbrodniczą robotę. Ksiądz Łosoś wskazywał bandytom, kogo z niewygodnych mu osób o poglądach demokratycznych mają oni zamordować.
Podobną rolę w stosunku do tejże szajki odgrywał i ksiądz Stefan Faryś, proboszcz ze wsi Ostrówek. Pozostawał on również w ścisłym kontakcie z banda Murata i parokrotnie udzielał błogosławieństwa Muratowi i członkom jego szajki, gdy szli zabijać, grabić i terroryzować biednych chłopów, którzy z tych czy innych względów nie podobali się proboszczowi.
Najbardziej perfidną i podłą rolę odegrali w obecnej sprawie wspomniani już ks. Łosoś oraz ksiądz proboszcz Ortotowski. Księdzu Ortotowskiemu nie podobał się miejscowy nauczyciel — ob. Antoni Praszczyk. Nauczyciel Antoni Praszczyk, członek Związku Nauczycielstwa Polskiego, człowiek który nigdy nie należał do żadnej partii—był jednak demokratą z przekonań oraz stworzył i kierował lokalną organizacją „Służba Polsce".
Ofiarna praca ob. Antoniego Praszczyka nad podniesieniem oświaty wsi, a zwłaszcza młodzieży wiejskiej nie podobała się księdzu proboszczowi, podobnie jak i zachowanie żony nauczyciela — ob. Praszczykowej, która, podzielając poglądy demokratyczne swego męża — nie ulegała woli księdza. Był prawdopodobnie jeszcze inny powód niechęci księdza proboszcza Ortotowskiego do ob. Praszczykowej, natury bardziej osobistej...
I oto wiosną 1948 roku na plebanii w Szynkielowie doszło do niesłychanego porozumienia między księdzem proboszczem Ortotowskim, a księdzem proboszczem Łososiem, — głównym protektorem bandy Murata. Na podstawie tego porozumienia ksiądz Łosoś przyrzekł księdzu Ortotowskiemu "sprzątnąć" niewygodne księdzu Ortotowskiemu małżeństwo Praszczyków.
Ksiądz Łosoś przyrzeczenia swego dotrzymał i polecił Muratowi wykonać wyrok śmierci sądu kapturowego z plebanii w Szynkielowie na małżonkach Praszczykach.
Murat wykonał zlecenie księdza Łososia i nauczyciel Praszczyk Antoni został zamordowany. Charakterystyczny szczegół —bandyta Murat wykonał wyrok sądu kapturowego księdza Ortotowskiego i księdza Łososia na osobie nauczyciela Praszczyka, natomiast nie wykonał w stosunku do żony Praszczyka. Nawet tego zatwardziałego bandytę ruszyło sumienie i nie wykonał on wyroku śmierci na żonie Praszczyka.
Jeszcze jeden szczegół godny uwagi — a świadczący dobitnie o mentalności księdza proboszcza Ortotowskiego: po zamordowaniu nauczyciela Antoniego Praszczyka — ksiądz proboszcz zaproponował nieszczęsnej wdowie aby przyszła doń na plebanię w charakterze... gospodyni.
Proces dzisiejszy rzuca snop światła na kulisy i pobudki działania wrogów klasy robotniczej i pracujących chłopów. Nie ma takiej podłości i nie ma takiej zbrodni, której nie byliby oni gotowi popełnić z nienawiści do rządów ludowych. Ale spośród wielu procesów ten bodaj jest szczególnie charakterystyczny, ze względu na wybitną rolę jaką odegrali w krwawej działalności szajki faszystowskiej trzej księża — ksiądz Łosoś, ksiądz Ortotowski i ksiądz Faryś. Oni to — osoby duchowne — powołane z urzędu do głoszenia haseł miłości chrześcijańskiej—byli inspiratorami i kierownikami zbrodniczej szajki faszystowskiej. Trzej księża — inspiratorami mordów!
*Kraszkowice (miejsce urodzenia Murata)[przypis autora bloga]
Głos Chłopski 1949 nr 60
Bandyta Murat* i jego wspólnicy w sutannach przed sądem
Pierwszy dzień procesu
członków faszystowskiej bandy dywersyjnej
W dniu wczorajszym w dużej sali Sądu Okręgowego na Placu Dąbrowskiego, wypełnionej po brzegi publicznością, rekrutującą się przede wszystkim spośród robotników łódzkich fabryk i chłopów z terenu — rozpoczął się przed Rejonowym Sądem Wojskowym proces dowódcy bandy terrorystycznej, Jana Małolepszego, pseudo "Murat" oraz trzech reakcyjnych księży — jego opiekunów, popleczników i inspiratorów: Mariana Łososia, Wacława Ortotowskiogo i Stefana Farysia. Korzenie jednak dywersyjnej działalności Murata i S-ki sięgają głębiej, niż może się wydawać przeciętnemu widzowi procesu. Komu bowiem przede wszystkim leżało na sercu, aby pierwsze lata naszego Państwa po wyzwoleniu zakłócić, aby utrudnić odbudowę kraju, aby nie dopuścić do poprawy bytu mas robotniczych i biedoty wiejskiej? Zależało na tym przede wszystkim imperialistom anglo-amerykańskim. oraz powiązanym z nimi ośrodkom emigracji polskiej. Czynniki te poprzez wrogą propagandę radiową i swoje agentury "zagrzewały" Murata i jemu podobnych do zbrodni przeciwko ustrojowi sprawiedliwości społecznej.
Przedstawicieli tych ośrodków, działających za amerykańskie dolary, nie ma na obecnym procesie na ławie oskarżonych, ale ich cień unosi się nad salą sądową, cień wrogów klasy robotniczej, broniących interesów obszarników i kapitalistów przeciwko interesom szerokich mas ludowych.
Ponury rejestr zbrodni zanotowanych suchym aktem oskarżenia, odczytanym przez przewodniczącego na wstępie procesu — to łzy sierot po pomordowanych ofiarach, to strata dla naszego Państwa przeszło 50-ciu ludzi spośród nie tylko działaczy demokratycznych, ale i ludzi, stojących na straży ustroju demokratycznego, działaczy oświatowych, milicjantów, ormowców, przedstawicieli władz bezpieczeństwa. Ale nie tylko to — banda Murata uderzała w fundamenty gospodarcze naszego ustroju — grabiła spółdzielnie gminne i samopomocowe, a więc własność uspołecznioną. Murat dysponował siecią wywiadu składającą się z bogatych chłopów, którzy informowali go o tym, kto i gdzie działa dla poprawy doli biedoty wiejskiej. Znalezione bogate archiwum bandy Murata ujawniło właśnie to wszystko.
"Murat" — czuje się panem życia i śmierci ludzi, których organizuje w swoich grupach. Kiedy cześć z nich po dekrecie Rządu o amnestii ujawnia się, Murat wydaje rozkaz, aby ich zabić. I ludzie ci zostają zabici.
Reakcyjna część kleru, siejąca w szerokich masach nienawiść do nowego ustroju, nie cofa się przed zbrodnią — kapłańska suknia dla tych ludzi jest tylko płaszczykiem dla ich wrogiej działalności już nie tylko z punktu widzenia ustroju domokratycznego, ale nawet z punktu widzenia kanonów etyki katolickiej, której przecież jednym z przykazań jest "Nie zabijaj". Reakcyjni księża stali się protektorami zbrodni, stosując dla usprawiedliwienia swojego postępowania podwójną moralność, która z jednej strony nie pozwalała im wydać władzom bezpieczeństwa bandyty "Murata", a z drugiej strony pozwalała spokojnie patrzeć, jak „Murat" i jego dywersyjna szajka bezkarnie napadają na spokojne domostwa, jak zabijają ludzi, jak terroryzują mieszkańców wsi, jak rabują mienie spółdzielcze i państwowe, jak mordują urzędników Państwa.
Wszystko to wynika z obszernego uzasadnienia aktu oskarżenia, opartego na niezbitych dowodach winy jeszcze jaskrawię uwypukla się nikczemne postacie oskarżonych, na tle ich własnych zeznań.
Pierwszy, na wniosek prokuratora, zeznaje ksiądz Marian Faryś. Jest to były nieujawniony zresztą, jak sam przyznaje — członek AK. Ma ptasią, nieprzyjemną twarz, o ostrych rysach.
Trzy razy spotkałem się z Muratem — rozpoczyna swoje zeznania — ksiądz Faryś. Po raz pierwszy na przełomie roku 1946 i 1947, kiedy tradycyjnym zwyczajem obchodziłem wieś "po kolendzie". W jednej z chat znalazł się Murat, który poprosił mnie o udzielenie błogosławieństwa. Błogosławieństwa tego udzieliłem mu. Kiedy Murat wyrażał niezadowolenie z obecnego ustroju, milczałem..." Ksiądz milczał, chociaż dobrze wiedział, jakie zbrodnie Murat ma na sumieniu. Chociaż usiłuje przekonać Sąd, że był dobrym duszpasterzem swojej parafii, z zeznań jego wynikają fakty wręcz przeciwne. Każdemu bowiem normalnemu obywatelowi, zależałoby przede wszystkim na tym, by bronić interesów społeczeństwa.
Bałem się o swoją osobę mówi ksiądz, dlatego nie zawiadamiałem władz o miejscu pobytu Murata".
Drugie spotkanie, a właściwie druga "audiencja" księdza Farysia u Murata odbyła się na prozaicznym tle — u sklepikarza wiejskiego — Tożyka we wsi Rudlice. Sklepikarz wiejski. — "Murat" - bandyta i reakcyjny ksiądz rozumieli się bowiem doskonale — jednakowo bowiem nienawidzili wszystkiego, co demokratyczne.
— Za pośrednictwem żony Murata, doszło do tego spotkania. Mówiliśmy o sprawach bieżących. — Wiadomości bieżące — To radiowe wiadomości z BBC...
— "Murat" narzekał, że czuje się osamotniony i prosił o ułatwienie mu kontaktów z innymi bandami. W pewnym momencie dał mi do zrozumienia, że jest już zmęczony. Audiencję uważał za skończoną i ksiądz Faryś wyszedł ze sklepiku — prawie, jak z kurii biskupiej.
— Do trzeciego spotkania z "Muratem" doszło po ogłoszeniu amnestii w marcu 1947 roku. Chciałem się dowiedzieć jakie stanowisko zajmuje "Murat" wobec tej ustawy, ponieważ, członkowie jego oddziału nie wiedzieli co mają zrobić i błąkali się po stodołach, po polach i mogli się zaziębić...
Tutaj właśnie występuje ksiądz Faryś w faryzeuszowskiej masce, usiłuje pokazać się z najlepszej strony, że niby „troszczył" się o losy nieujawnionych. Jednakże nie przypomina sobie, że w tym samym czasie bandyci tego samego pokroju zamordowali w Zakładach Chodakowskich 10-ciu robotników.
Ksiądz uważał, że jest powołany do tego, by ułatwiać bandytom ich kontakty z reakcyjnymi elementami. Jednak, kiedy „Murat" oznajmił mu, że nie ujawni się, nie odezwał się ani słowem. Ale silniejsza była nienawiść do ustroju demokracji ludowej, a w interesie tej nienawiści leżało utrzymanie w dalszym ciągu istnienia bandv dywersyjnej "Murata". Tak ksiądz Faryś plugawił suknię katolickiego kapłana. Plugawi tę suknię tym bardziej, że zasłania się ciągle tajemnicą konfesjonału, podczas gdy jego spotkania i rozmowy z „Muratem" nie miały absolutnie charakteru spowiedzi. Na marginesie obydwóch ostatnich spotkań księdza Farysia z „Muratem", należy zaznaczyć — jak zresztą przyznał sam ksiądz. — że ksiądz i bandyta przy jednym stole pili wódkę.
Ksiądz Ortotowski — to zewnętrznie zupełne przeciwicństwo księdza Farysia. Niewysoki, pulchny proboszcz o tłustym dobrze odkarmionym karku. To on odegrał złowieszczą rolę w zabójstwie nauczyciela i działacza oświatowego Antoniego Praszczyka we wsi Konopnica.
Antoni Praszczyk mieszkał w parafii księdza od samego początku jej istnienia. Ksiądz Ortotowski znał go więc dobrze. Nienawistne mu było to, że Antoni Praszczyk szerzy oświatę na wsi, że jest komendantem lokalnego hufca Służby Polsce, która szkoli naszą młodzież, daje jej zawód. „Dzięki tej organizacji młodzież nasza bierze udział w odbudowie zniszczonego wojną kraju" — stwierdza sam ksiądz Ortotowski. Tym nie mniej ksiądz pała wyraźną nienawiścią do tej organizacji. Mimo, że młodzież "Służby Polsce" brała chętnie udział w honorowej straży przy grobie Chrystusa przed Świętami Wielkanocnymi ks. Ortotowski żali się swojemu sąsiadowi księdzu Łososiowi, że organizacja ta przeszkadza mu rzekomo w wykonywaniu praktyk religijnych.
„Ksiądz Łosoś powiedział, zeznaje ksiądz Ortotowski, że ma kontakt z bandą "Murata" — „Murat" może nauczyciela Praszczyka i jego żonę sprzątnąć. Powiedziałem:
„NIECH TAMCI KROPNĄ IM W ŁEB!".
— Jestem nerwowy i uczuciowy (?!) z natury, więc się uniosłem — mówi ksiądz Ortotowski. — Teraz widzę, że ja jestem przestępcą, bo ja dałem zlecenie zabójstwa Praszczyków.
Ksiądz Ortotowski płacze pod koniec składania zeznań. Spóźnione łzy...
Nauczyciel Praszczyk został zamordowany. Jego żona cudem uniknęła śmierci, ale tylko dlatego, że bandyta „Murat" nie chciał zabijać kobiety.
— Żałuję swojej winy — mówi pod koniec swoich zeznań ksiądz Ortotowski — ale moim złym duchem był ksiądz Łosoś.
W ciągu ostatniego czasu miałem wiele czasu na refleksje. Wzywam teraz innych księży katolickich do zmiany postępowania.
Zeznania księdza Ortotowskiego zakończyły pierwszy dzień procesu.
Dziś rozprawa trwa.
Wrażania z sali sądowej.
Milczenie i zbrodnia
Przewodniczący sądu czyta akt oskarżenia. Jego słowa skierowane są w jednakowej mierze przeciw bandycie Muratowi, jak i przeciw trzem ludziom w sutannach — trzem księżom. Banda Murata mordowała, grabiła, terroryzowała. A ci trzej księża? Przecież to duchowni, którzy służyć mieli idei miłości bliźniego. Jak to się stało, że trafili na ławę oskarżonych, że są współodpowiedzialni za potworne zbrodnie, które zmierzały do likwidacji ustroju demokracji ludowej, do fizycznego wytępienia tych, którzy temu ustrojowi służyli. Co powiedzą ci trzej księża. Czy pojmą bezmiar swego upadku moralnego?
Do stołu sędziowskiego podchodzi szczupły człowiek w sutannie. To ksiądz Faryś. Stwierdza, że udzielał błogosławieństwa bandytom. Zdaje sobie sprawę kim byli współuczestnicy bandy Murata — bandyci, gdyż tak ich właśnie nazywa. Dawał każdemu z nich krzyż do całowania, utwierdzał ich w czasie amnestii i później w przeświadczeniu o potrzebie dalszego konspirowania. O morderstwach i rabunkach bandy nic nie wiedział, gdyż czytywał tylko „Niedzielę", w której na ten temat nie pisano. Polskę Ludową traktuje jako swoją ojczyznę, docenia wielki wkład rządu w dzieło odbudowy. Osobiście nie czuje się winnym.
Co to wszystko znaczy? Dlaczego oskarżony Faryś wypiera się winy? Czy można uwierzyć, aby były konspirator z AK nie wiedział nic o bandach, aby się tym problemem nie interesował? Jedno jest pewne — oskarżony Faryś boi się odpowiedzialności za swe zbrodnicze czyny, boi się kary, dlatego po prostu kłamie.
Do stołu sędziowskiego podchodzi oskarżony ksiądz Ortotowski. Jest to człowiek raczej niskiego wzrostu o zaokrąglonych kształtach, niespokojnych oczach i dobrodusznym wyrazie twarzy. Ksiądz Ortotowski mówi o tym, że lubi gospodarstwo, że hoduje krowy i świnie, że lubi dobrze zjeść i żyć spokojnie i statecznie. Wygląda na typowego prowincjonalnego proboszcza.
I taki właśnie człowiek nie zawahał się namawiać księdza Łososia, aby ten spowodował zamordowanie przez bandę }Murata małżonków Praszczyków za to, że Praszczyk, jako nauczyciel był jednocześnie kierownikiem organizacji „Służba Polsce". Jakże do tego doszło, co wpłynęło na tę decyzję księdza Ortotowskiego, tego właśnie o zaokrąglonych kształtach dobrodusznego proboszcza?
Mówił o tym sam ksiądz Ortotowski. Początkowo próbował się tłumaczyć chorobą nerwów, ogólnym złym stanem fizycznym swego organizmu, skłonnością do uniesień i t. p. Wreszcie jednak — płacząc — powiedział:
„Fakt, że jestem dziś sądzony jako morderca wynika z tego, że nikt z władz kościelnych nie wyjaśniał nam dotychczas, jaki ma być stosunek księdza do rządu i ustroju Polski Ludowej. Przeciwnie — słyszeliśmy raczej słowa krytyki, nawet wrogości. Chcę, aby moją tragedię poznało całe duchowieństwo, aby przekonało się do czego prowadzi wrogość do Związku Radzieckiego, do krajów demokracji ludowej".
Ksiądz Ortotowski morderca — Jak sam siebie nazywał — nauczyciela Praszczyka — płakał. Ile w jego zachowaniu było obawy przed zasłużoną karą, a ile szczerości — trudno stwierdzić. Jedno jest pewne. Głos sądzonych dotychczas za podobne zbrodnie księży Ortotowskich nie dotarł jakoś dotychczas do władz kościelnych. Władze te milczą uparcie, jakby się nic nie działo. A tymczasem ksiądz Ortotowski publicznie stwierdza że w najbardziej dramatycznych dla siebie chwilach, że wrogość do Związku Radzieckiego, do demokracji ludowej, wepchnęła go w ramiona zbrodni i że jego władze kościelne w okresie powojennym nie pomogły mu w przezwyciężeniu tej wrogości, a tym samym — w uchronieniu go przed stoczeniem się do roli mordercy.
Ksiądz Ortotowski po spowodowanym przez siebie morderstwie Praszczyka odprawiał za niego nabożeństwo żałobne. Nabożeństwo żałobne odprawione przez mordercę za duszę zamordowanego przez siebie człowieka.
Oto do czego również i pod względem religijnym doprowadzić może nienawiść do ustroju demokracji ludowej, do socjalizmu.
*Kraszkowice (miejsce urodzenia Murata)[przypis autora bloga]
Głos Chłopski 1949 nr 61
Wstrząsające dowody winy
Murata—Małolepszego* i jego wspólników w sutannach
Dziś przemówi prokurator i obrońca
Dziś przemówi prokurator i obrońca
W
dniu wczorajszym rozprawę przeciw „Muratowi" i jego wspólnikom
rozpoczęły zeznania księdza Mariana Łososia, proboszcza parafii
Szynkielów w powiecie wieluńskim. On to właśnie przekazał "Muratowi"
„życzenie".
Jak sam to nazywa — księdza Ortotowskiego, który domagał się zabójstwa nauczyciela Praszczyka i jego żony.
— Od kiedy oskarżony nawiązał kontakt z bandytą "Muratem"? — pyta przewodniczący Sądu.
— W roku 1948 przychodził ktoś od "Murata" po gazety. Dawałem tygodnik "Niedziela", a ponadto wiadomości radiowe. Później zorientowałem się, że łącznikiem „Murata" jest Treczyński i wtedy wiedziałem już dla kogo wiadomości i pisma katolickie przekazuję.
— Czy oskarżony znał Praszczyka i jego żonę?
— Osobiście, nie.
— Czy duchowieństwo popierało organizację "Służba Polsce", której hufiec stworzył nauczyciel Praszczyk?
Na to pytanie ksiądz Łosoś odpowiada twierdząco. Zapomniał widać, że właśnie za udział w organizowniu hufca „Służby Polsce" pomógł zgładzić obcego dla niego Praszczyka, domagając się jednocześnie zgładzenia jego żony.
— Kiedy i jak przedstawił oskarżonemu ksiądz Ortotowski sprawę nauczyciela Praszczyka?
— Latem 1948 roku ksiądz Ortotowski zwrócił się do mnie, wiedząc, że mam kontakt z bandą „Murata" z żalami na nauczyciela, prosząc jednocześnie bym przyczynił się do zgładzenia nauczyciela i jego żony „Życzenie" to przekazałem łącznikowi „Murata" Treczyńskiemu, kiedy zgłosił się do mnie po odbiór tygodnika katolickiego „Niedziela".
— Czy oskarżony nie usiłował umitygować Ortotowskiego, który jest młodszy wiekiem, doświadczeniem i święceniami kapłańskimi?
— Nie. Nie zdawałem sobie sprawy ze swojego postępowania.
Ksiądz Łosoś zdawał sobie sprawę z tego, że jest kapłanem katolickim, ale nie zdawał sobie sprawy z wagi życia ludzkiego, które przecież dla każdego kapłana powinno być drogie. Ksiądz Łosoś — to cynik bez czci i wiary.
Ksiądz Łosoś, nie tylko za pośrednictwem Treczyńskiego starał się przekazać „Muratowi" sprawę zabójstwa nauczyciela Praszczyka. Użył on do tego celu jeszcze jednego swojego parafianina, niejakiego Kolanko — chyba tylko po to, by do „Murata" za wszelką cenę i wszystkimi możliwymi drogami dotarł „rozkaz" księży, dotyczący zamordowania niewinnego człowieka, szczerego demokraty, krzewiącego, oświatę na ciemnej wsi.
— Dlaczego oskarżony nie odrzucił propozycji księdza Ortotowskiego?
— Nie przyszło mi to na myśl...
— Czy ludzkie i kapłańskie sumienie oskarżonego nie drgnęło, czy ta „prośba" księdza Ortotowskiego nie wstrząsnęła oskarżonym?
— Tak...
— Jak się ten wstrząs objawił?
— Po morderstwie — odpowiada z niesłychanym cynizmem ksiądz Łosoś.
— Kto ponosi odpowiedzialność za śmierć Praszczyka?
— Wszyscy: Ortotowski, ja i wykonawcy — przyznaje oskarżony i dodaje: „Nie byłem spokojny w swoim sumieniu, ale przecież, wypełniłem prośbę Ortotowskiego". Nie zdaje sobie jeszcze dzisiaj ksiądz Łosoś sprawy z faktu, że spełnienie takiej prośby równało się zbrodni.
Ksiądz Łosoś w czasie okupacji przebywał w obozie w Dachau, gdzie stosowano wobec niego kary chłosty i rozmaite inne kary. Tym nie mniej nie było różnicy w postępowaniu księdza i Niemców wobec ludzi — moralność tego księdza niczym nie rożni się od moralności faszystowskich zwyrodnialców.
Następny z kolei składa zeznania szef dywersyjnej bandy — Jan Małolepszy — "Murat". Plącze się w zeznaniach, chwilami zaprzecza, ustępuje jednak, gdy Sąd okazuje mu dowody jego winy: meldunki, rozkazy.
— Dlaczego oskarżony nie ujawnił się?
— Siedziałem w lesie przez pięć lat. Nie wiedziałem nawet dobrze, co to jest amnestia. Szukałem wyjaśnień u księdza Farysia. Ale ten tylko wzruszał ramionami i milczał.
— Jak doszło do zamordowania nauczyciela Praszczyka?
— Przyszedł Terczyński i powiedział, że ksiądz mówił, że „to nic nie warte, że trzeba to wyrżnąć i w łeb wypalić". I, że „ta kobieta, to jeszcze gorsza". Praszczyka zabił „Marianek" z mojej bandy.
Z dalszych zeznań „Murata" wynika, że rozpowszechniał on ulotki o treści antypaństwowej, że nakładał na ludność kontrybucje.
— A jakie usługi spełniał ksiądz Faryś?
— Dawał nam gazety i wiadomości radiowe. Utrzymywał nas ciągle w przekonaniu, "żeby wytrwać", że „będzie wojna na jesieni 1948 roku, a wtedy wypłyniemy...". Poza tym tłumaczył się, że nie może udzielić nam pomocy finansowej, bo proboszcz „trzyma rękę na pieniądzach".
Sąd zarządził konfrontację księdza Farysia i oskarżonego „Murata". „Murat" bowiem twierdzi, że to ksiądz powstrzymywał go od ujawnienia się, a ksiądz, — że „Murat" sam stanowczo sprzeciwiał się ujawnieniu.
Teraz w obronie własnego życia, chcąc uniknąć kary — ksiądz i bandyta nie mogą dojść do porozumienia, które tak łatwo przecież przychodziło im w okresie dywersyjnej i wywrotowej współpracy.
Kilkudziesięciu świadków zeznawało w sprawia Murata i reakcyjnych księży, zeznawały wdowy, matki, które straciły synów, zeznawali też sprowadzeni z więzienia członkowie dywersyjnej bandy — już osądzeni.
I inni — niedawno ujęci przez władze bezpieczeństwa. Zeznania ich wyszły poza ramy aktu oskarżenia, rzuciły jaskrawe światło na prawdziwe tło, system działania i bezsprzeczną winę oskarżonych.
Pierwszy zeznaje Karol Pietrus, doprowadzony z więzienia, któremu w marcu ubiegłego roku w bunkrze Murat wydał polecenie strzelania do funkcjonariuszy Urzędu Bezpiczeństwna Milicji i ORMO, świadek sam brał udział w 12 napadach z rozkazu Murata. „Marianek mówił mi również o tym, że Murat kazał zabić nauczyciela Praszczyka."
— Czy mówili wam, jaki jest cel istnienia bandy?
— Tak — obalenie ustroju demokratycznego.
Drugi z kolei zeznaje również doprowadzony z więzienia szef sztabu Murata — Jan Krzywański. Była to niespodzianka dla Murata, który nie wiedział o ujęciu jednego z ważniejszych członków swojej bandy.
— Skąd wasza banda czerpała pieniądze? Z rabunków majątków państwowych i spółdzielni.
Osobną grupę świadków stanowią rodziny ofiar dywersyjnej grupy.
Pierwsza zeznaje żona zamordowanego nauczyciela Praszczyka — Krystyna, która cudem uniknęła śmierci, bo jak stwierdził jeden ze świadków, Murat powiedział, że „tylko mężczyzn można zabijać, a niewiasty nie".
— Wieczorem 21 sierpnia po skończeniu lekcji mąż mój wyszedł przed dom. Po chwili rozległy się strzały. Kiedy wybiegłam z domu, mąż mój już leżał we krwi. Jeszcze żył, ale był już nieprzytomny.
Następnego dnia, po śmierci męża ksiądz Ortotowski odprawił mszę żałobną i użalał się, że mąż mój niewinnie zginął. Proponował, bym została gospodynią.
Helena Pietrzak — to żona zamordowanego funkcjonariusza ORMO w Świerczowie.
Edmund Barsiński był świadkiem powieszenia jednego z funkcjonariuszy ORMO i zabicia dwóch innych w dnia 6 września ubiegłego roku w gminie Kluki.
Długa jest lista ofiar Murata. Czerwoną nicią przewijają się poprzez nią nazwiska działa czy demokratycznych, członków Stronnictwa Ludowego, byłej Polskiej Partii Robotniczej, funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, Milicji, i ORMO oraz tych, którzy niezorganizowani w żadnej partii budowali wraz z całym społeczeństwem spokojną przyszłość dla siebie i swoich dzieci.
Przewód sądowy został zamknięty. W dniu dzisiejszym przemawiać będą prokurator i obrona.
„Głos Ameryki", bandyta Murat i jego wspólnicy
Oskarżony ksiądz Łosoś od czasu odzyskania niepodległości
do chwili aresztowania nastawiał aparat radiowy, aby pilnie słuchać tego, co mówi „Głos Ameryki" i BBC. Ksiądz Łosoś skrzętnie notował każde słowo i przekazywał informacje bandzie Murata. Między tym, co mówi „Głos Ameryki" i BBC, a bandytą Małolepszym istniała ścisła więź.
Wystarczy posłuchać przebiegu rozprawy — choćby tylko przez godzinę — aby przekonać się o istnieniu tej więzi. Mocodawcy "Głosu Ameryki"wygłaszają bajdy o rzekomym braku wolności w krajach za rzekomą „żelazną kurtyną" i wychwalają rzekome wolności amerykańskie, na co dzień zaś zajmują się rabunkiem i grabieżą słabszych narodów i swojego własnego ludu i przygotowują nową wojnę. Murat też usiłował przedstawiać się publiczności, jako rzecznik takiej w amerykański sposób rozumianej „wolnej" Polski, w której z wolności wyzysku mas ludowych korzystać będą obszarnicy i kapitaliści. Obiecywał nawet uczestnikom swojej bandy, że po obaleniu władzy ludowej nikt z nich już nie będzie potrzebował jąć się pracy, bo na nich pracować będą robotnicy i chłopi — chamy. Im pozostanie tylko pilnować z knutem w ręku swoich niewolników. Na codzień bandyta Murat, podobnie jak mocodawcy „Głosu Ameryki" — morduje, grabi, rabuje i myśli jedynie o pieniądzach, o dostatnim życiu. Interesuje się każdym groszem, zrabowanym przez swoich podwładnych, aby urwać sobie lwią dolę po to, żeby ten grosz ciułać, żeby powiększać swoje prywatne zasoby, żeby używać. Podkomendni jego skarżą się — „to co sam zrabował, kładł do swojej kieszeni. Z tego, co się nam udało, trzeba było największa dolę oddać Muratowi, nam zostawały nędzne grosze". Źle było z tym, co się przed Muratem nie wyliczył ze swych łupów".
Czyż to nie przypomina Wam, Czytelnicy, stosunków, łączących amerykańskiego komisarza dla spraw planu Marshalla z premierami i ministrami zmarshallizowanych krajów Europy: premierem Oneuille'm we Francji, Spaakiem z Belgii, Attlee i Bevinem w Anglii? Pokrewieństwo dusz jest pełne, to nie ulega wątpliwości. Różnica jest tylko ilościowa: w ilościach dzielonego łupu.
Ksiądz Łosoś skrzętnie notował każde słowo, podawane przez „Głos Ameryki“ i BBC i niósł je członkom bandy Murata. Ksiądz Łosoś nie brał z sobą — idąc do bandytów — ewangelii, i nie szedł do nich ze słowem miłości bliźniego, ze słowem pojednania. Kiedy jeden z bandytów zwrócil się do niego w okresie amnestii z pytaniem, czy należy się ujawnić — ksiądz Łosoś powiedział: "Bezwzględnie nie. Nie trzeba się ujawniać!"
Co oznaczało to zlecenie? Było to zlecenie, że trzeba dalej mordować, grabić, niszczyć mienie prywatne i społeczne, bo tak każe BBC i "Głos Ameryki".
Oskarżeni księża: Łosoś, Ortotowski i Faryś nie znaleźli się na ławie oskarżonych dlatego, że są księżami. W Polsce Ludowej istnieje pełna wolność religijna, wolność posunięta dalej, niż to w jakimkolwiek kraju. Znaleźli się na ławie oskarżonych dlatego, że jako obywatele Państwa wkroczyli na drogę zbrodni i występku. Dlaczego jednak ludzie predestynowani z racji swych funkcji do głoszenia miłości chrześcijańskiej, stali się wspólnikami bandytów i rzezimieszków, współuczestnikami mordów? Na to pytanie niewątpliwie łatwiej było by znaleźć odpowiedź dostojnikom kościoła, hierarchom Watykanu. Lecz oni milczą wobec licznych aktów występków i zbrodni, popełnianych przez szereg księży. Czy ich podwładni nie mogli i nie mogą tego milczenia rozumieć, jako cichej zgody, jako zachęty? Tacito consensu — milczącą zgodę?
Czyż to nie ich milczenie ukształtowało mentalność i postawę księży Łososia, Ortotowskiego i Farysia, którzy dziś siedzą na jednej ławie ze zwykłym bandytą?
Oto, co mówi sam Murat: „Ani ci trzej księża, siedzący tu razem ze mną na ławie oskarżonych, ani inni księża w okolicy, gdzie przejawialiśmy naszą działalność, nie mówili na ambonach o potrzebie skorzystania z amnestii, zaprzestania walki. Przeciwnie — odprawiali na naszą intencję nabożeństwa. Dokładnie pamiętam jedno takie nabożeństwo żałobne za duszę "Lisa-Kuli" —pospolitego bandyty i złodzieja. W kościele — opowiada Murat — rozegrała się wówczas tragiczna scena. Wdowa po jednej z ofiar „Lisa-Kuli", po zamordowaniu przez niego mieszkańca wsi parafialnej, nie chciała dopuścić do nabożeństwa. które było profanacją, naigrywaniem się z jej osobistej tragedii".
Murat mówił dalej: "Ci trzej księża nazywają mnie teraz bandytą. A jak to było — pytam — przed aresztowaniem mnie — jeszcze w latach 1947 i 1948? Przecież wówczas mówiło się do mnie: „panie komendancie" i poczytywano sobie za zaszczyt pić ze mną wódkę, a przy wódce wskazywać kogo mamy sprzątnąć."
Widzimy więc, że w metodach, w stylu i w celu istnieje ścisła więź między „Głosem Ameryki" i jego mocodawcami, pośrednikami w osobach księży Łososia, Ortotowskiego i Farysia, a bandytą Muratem.
A pytania, jakie społeczeństwo polskie stawia hierarchom kościoła — wciąż pozostają bez odpowiedzi.
*Kraszkowice (miejsce urodzenia Murata)[przypis autora bloga]
Jak sam to nazywa — księdza Ortotowskiego, który domagał się zabójstwa nauczyciela Praszczyka i jego żony.
— Od kiedy oskarżony nawiązał kontakt z bandytą "Muratem"? — pyta przewodniczący Sądu.
— W roku 1948 przychodził ktoś od "Murata" po gazety. Dawałem tygodnik "Niedziela", a ponadto wiadomości radiowe. Później zorientowałem się, że łącznikiem „Murata" jest Treczyński i wtedy wiedziałem już dla kogo wiadomości i pisma katolickie przekazuję.
— Czy oskarżony znał Praszczyka i jego żonę?
— Osobiście, nie.
— Czy duchowieństwo popierało organizację "Służba Polsce", której hufiec stworzył nauczyciel Praszczyk?
Na to pytanie ksiądz Łosoś odpowiada twierdząco. Zapomniał widać, że właśnie za udział w organizowniu hufca „Służby Polsce" pomógł zgładzić obcego dla niego Praszczyka, domagając się jednocześnie zgładzenia jego żony.
— Kiedy i jak przedstawił oskarżonemu ksiądz Ortotowski sprawę nauczyciela Praszczyka?
— Latem 1948 roku ksiądz Ortotowski zwrócił się do mnie, wiedząc, że mam kontakt z bandą „Murata" z żalami na nauczyciela, prosząc jednocześnie bym przyczynił się do zgładzenia nauczyciela i jego żony „Życzenie" to przekazałem łącznikowi „Murata" Treczyńskiemu, kiedy zgłosił się do mnie po odbiór tygodnika katolickiego „Niedziela".
— Czy oskarżony nie usiłował umitygować Ortotowskiego, który jest młodszy wiekiem, doświadczeniem i święceniami kapłańskimi?
— Nie. Nie zdawałem sobie sprawy ze swojego postępowania.
Ksiądz Łosoś zdawał sobie sprawę z tego, że jest kapłanem katolickim, ale nie zdawał sobie sprawy z wagi życia ludzkiego, które przecież dla każdego kapłana powinno być drogie. Ksiądz Łosoś — to cynik bez czci i wiary.
Ksiądz Łosoś, nie tylko za pośrednictwem Treczyńskiego starał się przekazać „Muratowi" sprawę zabójstwa nauczyciela Praszczyka. Użył on do tego celu jeszcze jednego swojego parafianina, niejakiego Kolanko — chyba tylko po to, by do „Murata" za wszelką cenę i wszystkimi możliwymi drogami dotarł „rozkaz" księży, dotyczący zamordowania niewinnego człowieka, szczerego demokraty, krzewiącego, oświatę na ciemnej wsi.
— Dlaczego oskarżony nie odrzucił propozycji księdza Ortotowskiego?
— Nie przyszło mi to na myśl...
— Czy ludzkie i kapłańskie sumienie oskarżonego nie drgnęło, czy ta „prośba" księdza Ortotowskiego nie wstrząsnęła oskarżonym?
— Tak...
— Jak się ten wstrząs objawił?
— Po morderstwie — odpowiada z niesłychanym cynizmem ksiądz Łosoś.
— Kto ponosi odpowiedzialność za śmierć Praszczyka?
— Wszyscy: Ortotowski, ja i wykonawcy — przyznaje oskarżony i dodaje: „Nie byłem spokojny w swoim sumieniu, ale przecież, wypełniłem prośbę Ortotowskiego". Nie zdaje sobie jeszcze dzisiaj ksiądz Łosoś sprawy z faktu, że spełnienie takiej prośby równało się zbrodni.
Ksiądz Łosoś w czasie okupacji przebywał w obozie w Dachau, gdzie stosowano wobec niego kary chłosty i rozmaite inne kary. Tym nie mniej nie było różnicy w postępowaniu księdza i Niemców wobec ludzi — moralność tego księdza niczym nie rożni się od moralności faszystowskich zwyrodnialców.
Następny z kolei składa zeznania szef dywersyjnej bandy — Jan Małolepszy — "Murat". Plącze się w zeznaniach, chwilami zaprzecza, ustępuje jednak, gdy Sąd okazuje mu dowody jego winy: meldunki, rozkazy.
— Dlaczego oskarżony nie ujawnił się?
— Siedziałem w lesie przez pięć lat. Nie wiedziałem nawet dobrze, co to jest amnestia. Szukałem wyjaśnień u księdza Farysia. Ale ten tylko wzruszał ramionami i milczał.
— Jak doszło do zamordowania nauczyciela Praszczyka?
— Przyszedł Terczyński i powiedział, że ksiądz mówił, że „to nic nie warte, że trzeba to wyrżnąć i w łeb wypalić". I, że „ta kobieta, to jeszcze gorsza". Praszczyka zabił „Marianek" z mojej bandy.
Z dalszych zeznań „Murata" wynika, że rozpowszechniał on ulotki o treści antypaństwowej, że nakładał na ludność kontrybucje.
— A jakie usługi spełniał ksiądz Faryś?
— Dawał nam gazety i wiadomości radiowe. Utrzymywał nas ciągle w przekonaniu, "żeby wytrwać", że „będzie wojna na jesieni 1948 roku, a wtedy wypłyniemy...". Poza tym tłumaczył się, że nie może udzielić nam pomocy finansowej, bo proboszcz „trzyma rękę na pieniądzach".
Sąd zarządził konfrontację księdza Farysia i oskarżonego „Murata". „Murat" bowiem twierdzi, że to ksiądz powstrzymywał go od ujawnienia się, a ksiądz, — że „Murat" sam stanowczo sprzeciwiał się ujawnieniu.
Teraz w obronie własnego życia, chcąc uniknąć kary — ksiądz i bandyta nie mogą dojść do porozumienia, które tak łatwo przecież przychodziło im w okresie dywersyjnej i wywrotowej współpracy.
Kilkudziesięciu świadków zeznawało w sprawia Murata i reakcyjnych księży, zeznawały wdowy, matki, które straciły synów, zeznawali też sprowadzeni z więzienia członkowie dywersyjnej bandy — już osądzeni.
I inni — niedawno ujęci przez władze bezpieczeństwa. Zeznania ich wyszły poza ramy aktu oskarżenia, rzuciły jaskrawe światło na prawdziwe tło, system działania i bezsprzeczną winę oskarżonych.
Pierwszy zeznaje Karol Pietrus, doprowadzony z więzienia, któremu w marcu ubiegłego roku w bunkrze Murat wydał polecenie strzelania do funkcjonariuszy Urzędu Bezpiczeństwna Milicji i ORMO, świadek sam brał udział w 12 napadach z rozkazu Murata. „Marianek mówił mi również o tym, że Murat kazał zabić nauczyciela Praszczyka."
— Czy mówili wam, jaki jest cel istnienia bandy?
— Tak — obalenie ustroju demokratycznego.
Drugi z kolei zeznaje również doprowadzony z więzienia szef sztabu Murata — Jan Krzywański. Była to niespodzianka dla Murata, który nie wiedział o ujęciu jednego z ważniejszych członków swojej bandy.
— Skąd wasza banda czerpała pieniądze? Z rabunków majątków państwowych i spółdzielni.
Osobną grupę świadków stanowią rodziny ofiar dywersyjnej grupy.
Pierwsza zeznaje żona zamordowanego nauczyciela Praszczyka — Krystyna, która cudem uniknęła śmierci, bo jak stwierdził jeden ze świadków, Murat powiedział, że „tylko mężczyzn można zabijać, a niewiasty nie".
— Wieczorem 21 sierpnia po skończeniu lekcji mąż mój wyszedł przed dom. Po chwili rozległy się strzały. Kiedy wybiegłam z domu, mąż mój już leżał we krwi. Jeszcze żył, ale był już nieprzytomny.
Następnego dnia, po śmierci męża ksiądz Ortotowski odprawił mszę żałobną i użalał się, że mąż mój niewinnie zginął. Proponował, bym została gospodynią.
Helena Pietrzak — to żona zamordowanego funkcjonariusza ORMO w Świerczowie.
Edmund Barsiński był świadkiem powieszenia jednego z funkcjonariuszy ORMO i zabicia dwóch innych w dnia 6 września ubiegłego roku w gminie Kluki.
Długa jest lista ofiar Murata. Czerwoną nicią przewijają się poprzez nią nazwiska działa czy demokratycznych, członków Stronnictwa Ludowego, byłej Polskiej Partii Robotniczej, funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, Milicji, i ORMO oraz tych, którzy niezorganizowani w żadnej partii budowali wraz z całym społeczeństwem spokojną przyszłość dla siebie i swoich dzieci.
Przewód sądowy został zamknięty. W dniu dzisiejszym przemawiać będą prokurator i obrona.
„Głos Ameryki", bandyta Murat i jego wspólnicy
Oskarżony ksiądz Łosoś od czasu odzyskania niepodległości
do chwili aresztowania nastawiał aparat radiowy, aby pilnie słuchać tego, co mówi „Głos Ameryki" i BBC. Ksiądz Łosoś skrzętnie notował każde słowo i przekazywał informacje bandzie Murata. Między tym, co mówi „Głos Ameryki" i BBC, a bandytą Małolepszym istniała ścisła więź.
Wystarczy posłuchać przebiegu rozprawy — choćby tylko przez godzinę — aby przekonać się o istnieniu tej więzi. Mocodawcy "Głosu Ameryki"wygłaszają bajdy o rzekomym braku wolności w krajach za rzekomą „żelazną kurtyną" i wychwalają rzekome wolności amerykańskie, na co dzień zaś zajmują się rabunkiem i grabieżą słabszych narodów i swojego własnego ludu i przygotowują nową wojnę. Murat też usiłował przedstawiać się publiczności, jako rzecznik takiej w amerykański sposób rozumianej „wolnej" Polski, w której z wolności wyzysku mas ludowych korzystać będą obszarnicy i kapitaliści. Obiecywał nawet uczestnikom swojej bandy, że po obaleniu władzy ludowej nikt z nich już nie będzie potrzebował jąć się pracy, bo na nich pracować będą robotnicy i chłopi — chamy. Im pozostanie tylko pilnować z knutem w ręku swoich niewolników. Na codzień bandyta Murat, podobnie jak mocodawcy „Głosu Ameryki" — morduje, grabi, rabuje i myśli jedynie o pieniądzach, o dostatnim życiu. Interesuje się każdym groszem, zrabowanym przez swoich podwładnych, aby urwać sobie lwią dolę po to, żeby ten grosz ciułać, żeby powiększać swoje prywatne zasoby, żeby używać. Podkomendni jego skarżą się — „to co sam zrabował, kładł do swojej kieszeni. Z tego, co się nam udało, trzeba było największa dolę oddać Muratowi, nam zostawały nędzne grosze". Źle było z tym, co się przed Muratem nie wyliczył ze swych łupów".
Czyż to nie przypomina Wam, Czytelnicy, stosunków, łączących amerykańskiego komisarza dla spraw planu Marshalla z premierami i ministrami zmarshallizowanych krajów Europy: premierem Oneuille'm we Francji, Spaakiem z Belgii, Attlee i Bevinem w Anglii? Pokrewieństwo dusz jest pełne, to nie ulega wątpliwości. Różnica jest tylko ilościowa: w ilościach dzielonego łupu.
Ksiądz Łosoś skrzętnie notował każde słowo, podawane przez „Głos Ameryki“ i BBC i niósł je członkom bandy Murata. Ksiądz Łosoś nie brał z sobą — idąc do bandytów — ewangelii, i nie szedł do nich ze słowem miłości bliźniego, ze słowem pojednania. Kiedy jeden z bandytów zwrócil się do niego w okresie amnestii z pytaniem, czy należy się ujawnić — ksiądz Łosoś powiedział: "Bezwzględnie nie. Nie trzeba się ujawniać!"
Co oznaczało to zlecenie? Było to zlecenie, że trzeba dalej mordować, grabić, niszczyć mienie prywatne i społeczne, bo tak każe BBC i "Głos Ameryki".
Oskarżeni księża: Łosoś, Ortotowski i Faryś nie znaleźli się na ławie oskarżonych dlatego, że są księżami. W Polsce Ludowej istnieje pełna wolność religijna, wolność posunięta dalej, niż to w jakimkolwiek kraju. Znaleźli się na ławie oskarżonych dlatego, że jako obywatele Państwa wkroczyli na drogę zbrodni i występku. Dlaczego jednak ludzie predestynowani z racji swych funkcji do głoszenia miłości chrześcijańskiej, stali się wspólnikami bandytów i rzezimieszków, współuczestnikami mordów? Na to pytanie niewątpliwie łatwiej było by znaleźć odpowiedź dostojnikom kościoła, hierarchom Watykanu. Lecz oni milczą wobec licznych aktów występków i zbrodni, popełnianych przez szereg księży. Czy ich podwładni nie mogli i nie mogą tego milczenia rozumieć, jako cichej zgody, jako zachęty? Tacito consensu — milczącą zgodę?
Czyż to nie ich milczenie ukształtowało mentalność i postawę księży Łososia, Ortotowskiego i Farysia, którzy dziś siedzą na jednej ławie ze zwykłym bandytą?
Oto, co mówi sam Murat: „Ani ci trzej księża, siedzący tu razem ze mną na ławie oskarżonych, ani inni księża w okolicy, gdzie przejawialiśmy naszą działalność, nie mówili na ambonach o potrzebie skorzystania z amnestii, zaprzestania walki. Przeciwnie — odprawiali na naszą intencję nabożeństwa. Dokładnie pamiętam jedno takie nabożeństwo żałobne za duszę "Lisa-Kuli" —pospolitego bandyty i złodzieja. W kościele — opowiada Murat — rozegrała się wówczas tragiczna scena. Wdowa po jednej z ofiar „Lisa-Kuli", po zamordowaniu przez niego mieszkańca wsi parafialnej, nie chciała dopuścić do nabożeństwa. które było profanacją, naigrywaniem się z jej osobistej tragedii".
Murat mówił dalej: "Ci trzej księża nazywają mnie teraz bandytą. A jak to było — pytam — przed aresztowaniem mnie — jeszcze w latach 1947 i 1948? Przecież wówczas mówiło się do mnie: „panie komendancie" i poczytywano sobie za zaszczyt pić ze mną wódkę, a przy wódce wskazywać kogo mamy sprzątnąć."
Widzimy więc, że w metodach, w stylu i w celu istnieje ścisła więź między „Głosem Ameryki" i jego mocodawcami, pośrednikami w osobach księży Łososia, Ortotowskiego i Farysia, a bandytą Muratem.
A pytania, jakie społeczeństwo polskie stawia hierarchom kościoła — wciąż pozostają bez odpowiedzi.
*Kraszkowice (miejsce urodzenia Murata)[przypis autora bloga]
Głos Chłopski 1949 nr 62
Dziś zapadnie wyrok na Murata* i wspólników
Ci, którzy nie mieli litości dla mordowanych ofiar — biją się w piersi i proszą o łaskę
W dniu wczorajszym w dalszym ciągu procesu Murata i jego popleczników w sutannach — trzech reakcyjnych księży — wygłosił mowę oskarżycielską prokurator mjr Sikorski, naświetlając stan faktyczny sprawy zgodnie z wynikami śledztwa i przewodem sądowym.
— Oskarżeni — zaczął przemówienie prokurator — stoją pod zarzutem popełnienia przestępstw szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy Państwa Polskiego — morderstwa, rabunki znaczą drogę Murata, drogę reakcyjnych księży znaczy podżeganie do przestępstw, umacnianie w bandycie Muracie przekonania, że postępował dobrze.
Prokurator powołał się następnie na dowody rzeczowe, dołączone do akt sprawy, na „meldunki", na „kwity", jakie wydawał Murat i jego podwładni w miejscach rabunków, na "rozkazy", przejęte przez władze bezpieczeństwa.
Następnie prokurator omówił winy trzech księży, znajdujących się na ławie oskarżonych.
— Ksiądz Łosoś dawał Muratowi „pożywkę duchową" w postaci odpowiednio skomentowanych wiadomości radiowych z BBC. Najdobitniejszym dowodem złej woli księdza Łososia jest jego udział w zabójstwie nauczyciela Praszczyka. — Ksiądz Ortotowski zaś w błędnym przekonaniu, że organizacja młodzieżowa „Służba Polsce" zagraża jego „rządowi dusz" nad młodzieżą, pozbywa się niewygodnego dla siebie nauczyciela Praszczyka za pośrednictwem księdza Łososia i bandy Murata.
— Nieco mniej winny. — mówił w dalszym ciągu prokurator — ale tylko pozornie wydaje się ksiądz Faryś. Jednakże i on udzielał bandzie dywersyjnej moralnego poparcia błogosławiąc jej członków. Nie starał się wcale nakłonić Murata by rzucił drogę mordów i grabieży. Nie zrobił nic, by zapewnić spokój swoim parafianom, oddając niebezpiecznego bandytę w ręce władz.
— Ponieważ wina oskarżonych została w całości udowodniona i kwalifikacja prawna przestępstw pokrywa się całkowicie z aktem oskarżenia, popieram oskarżenie w całej rozciągłości — zakończył swoje przemówienie prokurator mjr Sikorski.
Drugi oskarżyciel — prokurator mjr Ligęza — omówił szczegółowo polityczne tło przestępczej działalności oskarżonych, tło, na którym skrzyżowała się działalność zbira Murata i trzech kapłanów. — Coście zrobili z hasłem „nie zabijaj", wy trzej księża na ławie oskarżonych?!
— Z chwilą odzyskania niepodległości walka klasowa w Polsce wkroczyła na nowe tory. Odcięliśmy burżuazji drogę do władzy, przyczaiła się więc ona w niektórych urzędach, biurach, parafiach. Nasi sanacyjni dygnitarze nie zrezygnowali, mieli bowiem możnych protektorów w międzynarodowym kapitale. Ci wywłaszczeni magnaci mieli dość środków, by do „mokrej roboty", do rabunków, morderstw, wynajmować zbirów, właśnie takich, jak Murat. Zbrodnicza ręka Murata skierowana została bezpośrednio przeciw obrońcom interesów mas ludowych. Jego bogate archiwum zawierało dziesiątki legitymacji partyjnych, legitymacji żołnierskich, za które zapłacono wysoką cenę krwi i młodego życia. Dokładnie były wykonywane rozkazy Murata: mnóstwo osób zostało bestialsko pobitych i zamordowanych.
— Panowie z Londynu zdawali sobie sprawę, że Państwo nasze buduje się między innymi w oparciu o drobne i średnie chłopstwo, więc inspirowali niszczenie organizacji, które przyczyniają się do wzrostu dobrobytu wsi. Murat dobrze rozumiał interesy swoich mocodawców — rabunki dokonane na spółdzielniach wiejskich i majątkach państwowych są tego dowodem. Powiązany jest on z interesami sklepikarzy, bogatego chłopstwa i reakcyjną częścią kleru. Bogacze wiejscy wiedzą, że władza ludowa położy kres ich spekulowaniu na nędzy drobnego chłopa, to samo wie lichwiarz — sklepikarz wiejski. Oni więc udzielali Muratowi informacji, byli w jego wywiadzie, popierali go finansowo, a księża w jednym szeregu z nimi dostarczali gazet i wiadomości z anglosaskich ośrodków dyspozycyjnych.
— Bigotki i kumoszki powiedzą może, że walczymy z religią. Chcę więc z tego miejsca powiedzieć: Nie, z religią nie walczymy, cała nasza polityka jest tego dowodem. Kongres Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej wyraźnie te sprawy określił: nie walczymy z religią- dajemy pełną swobodę wyznań religijnych, gwarantujemy prawną ochronę obrządków i nie wtrącamy się w sprawy Kościoła. Nie pozwolimy jednak, by reakcyjna część kleru podważała podstawy Państwa Ludowego.
— Kiedy ORMO-wiec walczy z niedobitkami band, kiedy najlepsi synowie kraju padają, oddają życie dla zabezpieczenia życia i mienia innych, ksiądz Faryś dyskutuje z bandytą i udziela mu moralnego poparcia, profanuje krzyż, który mu daje do pocałowania. Nie zdobywa się na jedno słowo potępienia.
Polska podnosi się z ruin i zgliszcz. Młodzież zrzeszona w Służbie Polsce odbudowuje wsie i miasta. Nie widzi tego ksiądz Ortotowski, nie widzi tego ksiądz Łosoś.
Działalność oskarżonych jest przejawem walki klasowej bogaczy i reakcji przeciw Polsce maszerującej do Socjalizmu. Nie zatrzyma nas jednak żaden Murat, Faryś, Łosoś czy Ortotowski — nie dlatego, że są to ludzie mali, ale dlatego, że nasza idea jest słuszna i sprawiedliwa, że opiera się na naukowych prawach rozwoju społecznego, że odpowiada masom pracującym. Nie będziemy też pobłażać podobnym próbom, z góry zresztą skazanym na klęskę. Będziemy pobłażliwi dla tych, co sami do nas przyjdą, nie czekając na amnestię, ale nigdy dla tych, co z bunkru z nami walczą.
— Domagam się kary współmiernej do win. Nie tylko, jako człowiek, nie tylko w imieniu munduru, który mam zaszczyt nosić, nie tylko w imieniu urzędu, jaki sprawuję, nie tylko w imieniu mas pracujących — ale w imieniu morza przelanej krwi i łez —— żądam:
dla oskarżonego Murata — kary śmierci,
dla oskarżonego Łososia — kary śmierci, dla oskarżonego Ortotowskiego — kary śmierci,
dla oskarżonego Farysia — kary 12 lat więzienia".
Po przemówieniu prokuratora mjr. Ligęzy Sąd zarządził przerwę. Natychmiast, po opuszczeniu przez Sąd sali publiczność licznie zgromadzona długotrwałymi oklaskami wyraziła całkowitą solidarność z mową oskarżycielską prokuratora.
• • •
Wobec ogromu win ciążących na oskarżonych obrońcy mieli niesłychanie trudne zadanie do spełnienia. Słusznie podkreślił obrońca Murata z urzędu, że działał on „w czadzie lamp parafialnych na naszej wsi", w czadzie zatruwającym dusze ludzkie. Obrońcy proszą o łagodny wyrok dla zbrodniarzy.
• • •
— Wysoki Sądzie — powiedział w ostatnim słowie bandyta Murat — błagam o wybaczenie mi moich błędów. Rozlałem krew bratnią i czuję się teraz, Kainem. Dopiero teraz bowiem zrozumiałem, że błądziłem. Apeluję do tych, którzy jeszcze teraz błąkają się po wsi polskiej, aby wyszli z podziemia, stanęli w jednym szeregu z tymi, którzy budują jasną przyszłość naszego kraju. Ci, co nie uznają mojego głosu, niech wiedzą, że niegodni są nazwać się Polakami. Dziś, gdy władza przeszła w ręce ludu tacy, jak ja, powinni stanąć razem z tą władzą, by nikt jej nie wydarł z rąk ludu. Na moją drogę pchnęły mnie złe podszepty. Nieświadomy byłem tego, że źle czynię. Nie spotkałem jednak człowieka, któryby mi powiedział: „Złą drogę obrałeś, zawróć!" — Padam do stóp Majestatu Rzeczypospolitej! Błagam i proszę o łaskę! Błagam i proszę o przebaczenie!"
— Zdaję sobie sprawę — powiedział, ksiądz Łosoś, że na moim sumieniu, jest śmierć człowieka, który pracował dla dobra ojczyzny, żałuję bardzo mocno żałuję. Proszę o darowanie mi życia".
— Z żalem i skruchą — mówił ksiądz Ortotowski — wyznaję dzisiaj swoją winę. Żałuję szczerze i serdecznie. Byłem młodym kapłanem, wyświęconym w czasie wojny w roku 1940, a starsi kapłani nie nawoływali bym pracował dla nowej Polski Ludowej. Pewne sfery uważały to za błąd. Jedynym moim zadaniem powinno było być nauczanie ludu, czym jest praca dla młodej demokratycznej Polski.
Apeluję do kapłanów — niech chwycą za dzwon, niech dzwonią na trwogę, aby to, co było w powiecie wieluńskim nie powtórzyło się nigdzie!"
Bałem się z ambony mówić o Muracie. — mówi ks. Faryś. — Chciałem go jednak nawrócić. — Dla mnie to był czlowiek który błądzi. Bałem się jednak o swoją osobę i to teraz rzuca cień na mnie. Nie miałem bowiem nic wspólnego z morderstwami Murata. jednak czuję się przestępcą wobec prawa, że nie oddałem Murata w ręce władz. Błagam i proszę o przebaczenie".
• • •
Wyrok będzie ogłoszony dzisiaj o godzinie 16-ej.
*Kraszkowice (miejsce urodzenia Murata)[przypis autora bloga]
Głos Chłopski 1949 nr 63
Czemu milczą?
Skończył się proces „Murata"*- i trzech księży — jego wspólników. Ale nie przestał istnieć problem, o którym mówili również księża oskarżeni w tym procesie, problem stosunku hierarchii kościelnej do Fertaków, Farysiów, Ortotowskich i Łososiów.
Ks. Ortotowski powiedział w pierwszym dniu procesu: „Fakt, że jestem dziś sądzony, jako morderca, wynika z tego, iż nikt z władz kościelnych nie wyjaśnił nam dotychczas, jaki ma być stosunek księdza do Rządu i ustroju Polski Ludowej.
przeciwnie — słyszeliśmy raczej słowa krytyki, nawet wrogości". W ostatnim dniu procesu tenże sam ksiądz Ortotowski powiedział: ,,Pragnę wyznać swą winę, za którą w części jednak ponoszą odpowiedzialność ci, którzy nie pozwolili mi pracować dla dobra ojczyzny, a nawet chociażby pozytywnie ustosunkować się do przemian dokonanych w Polsce...
Brałem przykład z nauk starszych hierarchią i doświadczeniem".
Zdruzgotany ciężarem swych zbrodni, oskarżony Ortotowski powiedział głośno to, o czym mówi się w Polsce nie od dziś. Wiadomo powszechnie, że hierarchia kościelna nigdy dotychczas nie potępiła księży, będących wspólnikami bandytów i ich inspiratorami i nadużywających swego stanowiska dla zbrodniczych celów.
Centralny organ PZPR — „Trybuna Ludu" pisze w związku z tym:
„Nie pierwszy to raz ujawniona została przestępcza działalność niektórych księży, nie słyszeliśmy jednak nigdy, aby z ust miarodajnych przedstawicieli hierarchii kościelnej w Polsce padło choć słowo potępienia pod ich adresem.
Nie słyszeliśmy, aby choć w jednym wypadku zdjęto święcenia kapłańskie z księdza, skazanego wyrokiem Sądu Rzeczypospolitej za współudział w morderstwach."
Wniosek z tych faktów narzuca się sam przez się:
„Trzeba powiedzieć wyraźnie.
Odpowiedzialność obciąża także tych, którzy, mając ku temu możliwości, nic nic zrobili, aby zbrodniom przeciwdziałać. Bo chyba zdają sobie sprawę dostojnicy Kościoła jaką wymowę ma to milczenie dla podległych im księży".
„Trybuna Ludu" konkluduje:
„Stawka na zaostrzenie stosunków między Kościołem a Państwem w krajach demokracji ludowej jest dziś podstawową częścią składową planów i knowań imperialistycznych, skierowanych przeciwko tym krajom. Wątpliwe jest jednak, aby leżało to w interesie Kościoła w Polsce.
Kierownicze czynniki hierarchii kościelnej w naszym kraju lepiej więc by zrobiły, gdyby przestały słuchać obcej inspiracji i zdobyły się na wyraźne potępienie działalności przestępczej, uprawianej przez księży w rodzaju księży Fertaka, Ortotowskiego, Łososia i im podobnych."
*Kraszkowice (miejsce urodzenia Murata)[przypis autora bloga]
Głos Chłopski 1949 nr 63
Wyrok w sprawie bandyty Murata* i jego wspólników
Murat, ks. Łosoś i ks. Ortotowski skazani na karę śmierci za walkę przeciw
Państwu Polskiemu i zabójstwa
W dniu wczorajszym punktualnie o godzinie 16-ej Wojskowy Sąd Rejonowy ogłosił wyrok w sprawie bandyty Jana Małolepszego - Murata i trzech reakcyjnych księży, jego inspiratorów i popleczników. Na sali sądowej w kuluarach sądowych i przed gmachem zgromadziły się tłumy publiczności.
Wśród ciszy, jaka zapanowała na sali, przewodniczący odczytał wyrok.
— Jan Małolepszy, pseudo Murat — za wszystkie swoje przestępstwa, udowodnione w czasie procesu został skazany łącznie na karę śmierci, utratę praw publicznych i honorowych na zawsze i konfiskatę całego mienia na rzecz Skarbu Państwa. Murat dążył do obalenia przemocą ustroju Państwa Polskiego, nakłonił podległe sobie dywersyjne bojówki do aktów terroru, do napadów i zabójstw 9-ciu członków ORMO, 12 funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej, 6-ciu funkcjonariuszy urzędu Bezpieczeństwa, 6-ciu członków byłej Polskiej Partii Robotniczej, 3-ch członków Stronnictwa Ludowego, 4 osób spośród urzędników i członków organizacji społecznych. Dalej Murat wydał rozkaz zamordowania 15-tu osób cywilnych niewygodnych dla jego dywersyjnej działalności. Bojówki jego dokonały 66 napadów rabunkowych na spółdzielnie, 9 napadów na posterunki ORMO i MO, 5 napadów na majątki i przedsiębiorstwa państwowe, 21 — na urzędy gminne.
— Ksiądz Marian Łosoś skazany został na karę śmierci za kontakty z bandytą Muratem, za to że przekazywał mu wiadomości różnego rodzaju oraz za to, że za pośrednictwem Teczyńskiego przekazał Muratowi "życzenie" księdza Ortotowskiego w sprawie zamordowania działacza oświatowego, komendanta hufca Służby Polsce w Konopnicy — Antoniego Praszczyka. W stosunku do księdza Łososia Sąd również zarządził utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze oraz przepadek mieniu na rzecz Skarbu Państwa.
— Ksiądz Wacław Ortotowski został skazany na karę śmierci z pozbawieniem praw publicznych obywatelskich praw honorowych na zawsze za to, że wszedł w porozumienie z księdzem Łososiem, a za jego pośrednictwem z bandytą Muratem i doprowadził do zabójstwa nauczyciela Praszczyka.
— Ksiądz Stefan Faryś został skazany na 8 lat więzienia, utrątę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na 5 lat i konfiskatę mienia na rzecz Skarbu Państwa.
W obszernym uzasadnieniu Sąd podkreślił wszystkie okoliczności, jakie wpłynęły na wymiar kary.
"Murat sam wydawał wszystkie rozkazy — brzmiało uzasadnienie — nadał sobie rangę kapitana, terrorem i strachem trzymał swoich „podkomendnych". Dowodem tego są znalezione w archiwum jego meldunki i rozkazy".
„Łańcuch związku przyczynowego między wydaniem polecenia przez księdza Ortotowskiego księdzu Łososiowi a wykonaniem go przez Murata jest zamknięty. W osobach księży znajdujących się na ławie oskarżonych osądzona została ta reakcyjna część kleru, która wbrew woli olbrzymiej większości wierzących i mimo ostrzeżeń przedstawicieli władz — stanęła po stronie reakcji i kapitalistów. Nadużyli oni instytucji kościoła i swego kapłaństwa, wydając polecenie zamordowania człowieka. Nie mają oni nic wspólnego z religią. Sprawa ta zdemaskowała reakcyjną, część kleru, która chciała nadużyć instytucji kościoła dla celów nie mających nic wspólnego z kościołem. Nadużyli oni swych szat duchownych i zaufania społeczeństwa z racji swego stanowiska, aby w toczącej się walce klasowej stanąć po stronie wyzyskiwaczy i ucisku".
Sąd przy wydawaniu wyroku nie wziął pod uwagę skruchy jaką wykazali oskarżeni w czasie procesu, wychodząc z założenia, że obecnie działali oni wyłącznie pod wpływem strachu przed karą.
Wyrok ten nie jest ostateczny. Przewodniczący wyjaśnił podsądnym, że zarówno prokurator, jak i skazani za pośrednictwem obrońców mają prawo w ciągu 7-iu dni od chwili ogłoszenia wyroku domagać się rewizji procesu przed Najwyższym Sądem Wojskowym. Mają również prawo ubiegać się o łaskę Prezydenta RP.
*Kraszkowice (miejsce urodzenia Murata)[przypis autora bloga]
Dziennik Łódzki 1953 nr 54
W wielu gromadach woj. łódzkiego, posiadających grunty o glebach piaszczystych, chłopi już w końcu lutego przystąpili do przyorywania obornika czy to pod ziemniaki, czy pod zboża jare.
— Pod ziemniaki najlepiej przyorać obornik jesienią — mówi pracujący w polu Józef Górczyński z Brzykowa (gm. Widawa, pow. łaski) — no, ale ubiegła jesień z powodu ulewnych deszczów nie pozwoliła na to. A więc ponieważ luty uśmiechnął się do nas rolników, łapię czas za nogi i przygotowuję glebę pod wiosenne uprawy.
Z bułanka unosi się raz po raz kłąb pary. Mimo że słońce jasno przyświeca, dmie porywisty, chłodny wiatr. Górczyński cmoka na konia i dodaje z uśmiechem:
— Jak tak dalej będzie, pod koniec tygodnia zaczniemy siać mieszanki motylkowe na paszę dla bydła. Nasz instruktor rolny Józef Owczarek wystarał się dla gminy o odporne na zimno nasiona.
Na 18 istniejących w pow. łaskim GOM-ów całkowicie do wiosennej akcji siewnej są już gotowe: Ksawerów, Górka Pabianicka, Dobroń, Buczek, Wygiełzów, Zelów, Pruszków, Sędziejowice, Zapolice, Wodzierady, Bałucz, Lutomiersk.
GOM-y Dłutów, Łask, Chociw, Szczerców, Widawa i Rusiec, po otrzymaniu brakujących części wymiennych, kończą remonty ostatnich siewników.
Akcja podpisywania umów z chłopami na siew rzędowy znajduje się dopiero w fazie początkowej i wykonana została zaledwie w 30 proc.
***
POM Gorczyn, ukończywszy już 19 stycznia remonty pługów. kultywatorów, bron, wałów i siewników rozplanował wspólnie z zarządami 11 spółdzielni produkcyjnych zasiew kultur wiosennych i zawarł umowy na przeprowadzenie orek głębokich oraz kultywacji.
W dniach najbliższych, po otrzymaniu z Ekspozytury POM w Łodzi nowego cennika, wyruszą do gromad kilkuosobowe ekipy w celu zawierania umów z mało i średniorolnymi chłopami na przeprowadzenie traktorami orek głębokich i kultywatorowania
Należy się spodziewać, że Wydział Polityczny POM Gorczyn oraz Agronomowie jeszcze przed rozpoczęciem wiosennej kampanii siewnej udzielą szerokiej pomocy fachowej nowopowstałym spółdzielniom produkcyjnym w Markówce, Zielencicach, Nowej Woli, Szynkielewie i Okupie Małym.
C. M.
Dziennik Łódzki 1953 nr 167
„Gorączka żniwna" ogarnęła już wszystkie gromady, wszystkie spółdzielnie produkcyjne, wszystkie państwowe gospodarstwa rolne, żniwiarze na przelotne deszcze nie narzekają, pod wpływem bowiem wiatru i słońca, które po każdym deszczu przygrzewa wydaje się — jeszcze silniej, szybko obsycha zboże na polu i w stygach, natomiast wilgotne ścierniska łatwiej podorywać czy kultywatorywać. Po za tym wilgoć gwarantuje szybkie wschody nasion poplonów.
Nie tylko każdy dzień, ale każda godzina wydatnie zmienia krajobraz pól w naszym województwie. Meldunki z wczoraj wysoce różnią się od meldunków z dziś.
W gm. Widawa, Pruszków, Wodzierady już tylko gdzieniegdzie widać wśród coraz mocniej złocących się pszenicy i owsa, wśród bielejących jęczmieni, wśród kwitnących pół ziemniaczanych — poletka jeszcze nie skoszonego żyta.
Żniwna gorączka pracy trwa. Sąsiedzka, międzygromadzka i międzygminna atmosfera współzawodnictwa wpływa jak najdodatniej na przebieg tak żniw, jak i podorywek czy siania poplonów.
W poniedziałek wielu chłopów z pow. łaskiego, sieradzkiego i wieluńskiego rozpoczęło już zwózkę żyta.
ŻNIWA W GMINIE KONOPNICA
W 11 gromadach, wchodzących w skład gm. Konopnica, nie ma pola, na którym nie tętniłaby praca. W Szynkielewie w nieustannym ruchu znajduje się snopowiązałka ośrodka maszynowego. Po ukończeniu kośby żyta w Strobiniu, gminna komisja żniwno-omłotowa przerzuciła GOM-owską żniwiarkę do gromady Konopnica. Druga żniwiarka GOM kosiła w Rychłocicach — niestety, po 5 dniach nienagannej pracy pękł wał trybowy. Następnego dnia kierownik GOM Ignacy Pabianiak wyjechał do Opojowic, siedziby państwowego ośrodka maszynowego w pow. wieluńskim, aby wał wymienić lub zreperować w tamtejszych warsztatach reperacyjnych.
W gm. Konopnica w akcji żniwnej przodują gromady Bębnów i Walków. Po skoszeniu żyta, niemal wszyscy chłopi podorali ścierniska i obsiali je własnymi nasionami poplonów.
W gminie sprawnie przebiega pomoc sąsiedzka — objętych nią zostało 130 gospodarstw bezkonnych. Nie było wypadku, aby ktoś ze świadczących pomoc uchylił się od terminowego wykonania sąsiedzkiego obowiązku. Obowiązuje bowiem zasada „dziś koń mi pracuję u siebie, jutro u ciebie".
W myśl zobowiązań podjętych w celu uczczenia Święta Wyzwolenia, chłopi z wszystkich gromad gm. Konopnica postanowili natychmiast po żniwach przystąpić do omłotów i obowiązkowej odstawy zboża na punkt skupu.
Chłopi z gromady Krzętle zobowiązali się ukończyć omłoty w ciągu dwu dni, a następnie zbiorowo i manifestacyjnie odwieźć całość przypadającego na nich zboża do magazynu GS w Konopnicy.
Według harmonogramu opracowanego przez gminną komisję żniwno-omłotową, 5 młocarń motorowych i 8 kieratowych będzie młócić w następującej kolejności:
Najpierw w gromadach Chorzyna, Kuźnica Strobińska i Strobin — gromady te nie wywiązały się w roku ub. z obowiązku odstawy w 100 proc.
W drugiej kolejności akcja omłotowa obejmie Szynkielew, największą gromadę w gminie, oraz Konopnicę. Następnie młocarnię motorowe zostaną przerzucone na gromady Rychłocice, Walków, Bębnów, Mała Wieś, Krzętle i Anielin.
Opracowując harmonogram omłotów, gminna komisja wzięła pod uwagę 2 młocarnie szerokomłotne GOM oraz 3 młocarnie prywatne, również o napędzie spalinowym. Okazuje się jednak, że GOM ma tylko jedną młocarnię, ponieważ druga od marca br. nie zdążyła jeszcze nadejść do Konopnicy z POM Opojowice.
Ponieważ monity Prezydium GRN w Konopnicy nie skutkują, zwracamy się do kierownictwa POM Opojowice z apelem: „Przetransportujcie jak najrychlej młocarnię do GOM Konopnica. Czas bowiem nagli. Chłopi już zaczynają zwozić żyto. Lada dzień przystąpią do omłotów. Nie wolno zwlekać ani dnia!"
C. M.
Dziennik Łódzki 1971 nr
137
W Szynkielowie pow.
Wieluń spaliła się obora z przybudówką. Szkody oszacowano na 15
tys. zł.
Dziennik Łódzki 1973 nr
284
W Szynkielowie pow.
Wieluń jadący „Syreną" Józef J.
zajechał drogę "DKW"
która wpadła do rowu przewracając się
na dach. Jana G. — pasażera „DKW" — przewieziono do
szpitala.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz