Mogilno, kol., pow. sieradzki, gm. Dzierzązna Wielka, par. Rossoszyca, odl. od Sieradza w. 16; dm. 61, mk. 218. Br. Ch.
Mogilno, kol., pow. sieradzki, gm. Dzierżązna. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne 69. Ludność ogółem: 434. Mężczyzn 218, kobiet 216. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego 424, ewangelickiego 10. Podało narodowość: polską 430, niemiecką 4.
Mogilno-wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie sieradzkim, w gminie Warta. W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa sieradzkiego.
1992 r.
Warszawska Gazeta Policyjna 1846 nr 314
Ważniejsze zdarzeniu zaszłe w Królestwie.
W następujących miejscach w
królestwie były pożary w skutku których spaliły się:
We wsi Mogilny powiecie Sieradzkim, 5
domów mieszkalnych, tyleż obór, 4 stodoły i
szopa, asekurowane na rs. 660, strata pogorzelców w ruchomościach
podaną została na rs. 1570.
Warszawska Gazeta Policyjna 1846 nr 363
Ważniejsze zdarzeniu zaszłe w Królestwie.
We wsi
Mogielno pow. Sieradzkim, domów włościańskich 6, tyleż stodół
i obór, na rs. 667 kop. 50 asekurowanych.
Gazeta Codzienna 1850 nr 160
D. 28 z. m., we wsi Mogilny pow.
Sieradzkim, 9-letnia córka włościanina, pasąc bydło, przez
wilków rozszarpaną została.
Kaliszanin 1885 nr. 53
Skutki burzy. Burza, która srożyła się w naszej okolicy w dniu 18 z. m., pozostawiła po sobie straszne spustoszenia, mianowicie, skutkiem uderzenia piorunów wynikły następujące pożary:
We wsi Mogilnie, powiecie sieradzkim, zgorzała stodoła.
Kaliszanin 1886 nr. 57
Na kolonji Mogilew, w powiecie sieradzkim, spalił się dom drewniany mieszkalny i takaż obora, ubezpieczone na 200 rs.
Gazeta
Kaliska 1899 nr. 88
Martwe
zwłoki znaleziono dnia 20 z. m.
w rzece Warcie, pod Sieradzem. W zwłokach rozpoznano zaginionego
włościanina Tomasza Cieślika, z wsi Mogilno.
Gazeta Kaliska 1899 nr 125
Pożary. Począwszy od 25 kwietnia do
12 maja b. r. było w guberni kaliskiej 9 wypadków pożaru; a
mianowicie: 5) Na kolonji Mogilno w pow. sieradzkim, z niewiadomej
przyczyny spaliły się dwa domy i cztery szopy gospodarcze, należące
do włościanki Anny Romanowskiej i sukcesorów Błażeja
Urbańskiego.
Gazeta Kaliska 1903 nr 23
Ucieczka więźniów. Nocy wczorajszej
z kaliskiego więzienia zdołało zbiedz 4 więźniów, zakutych w
kajdany. O ile na razie wiadomo, ucieczkę aresztantom ułatwili ich
towarzysze, znajdujący się na wolności, za pomocą podrobionych
kluczów. Zbiegli następujący aresztanci: Walenty Stankowski,
skazany za rozbój na 10 lat robót ciężkich. Liczy on 46 lat,.
jest wzrostu średniego, twarz ma okrągłą, włosy ciemno-blond,
czoło wysokie, oczy niebieskie. Pochodzi ze wsi Orlina, gminy Rzgów,
pow. Konińskiego; Józef Morko, skazany za rozbój na 4 lata
ciężkich robót. Ma lat 30, wzrost wyżej niż średni, twarz
okrągłą, włosy ciemne, czoło nizkie, oczy szare. Pochodzi ze wsi
Chojny, gm. Bogumiłów, pow. Sieradzkiego; Grzegorz Barden, skazany
za rozbój na 8 lat ciężkich robót. Liczy on 38 lat, jest wzrostu
wyżej średniego, twarz ma podługowatą, włosy jasno-blond, czoło
nizkie, oczy niebieskie. Pochodzi ze wsi Ruda-Jeżewska, gm.
Krokocice, pow. Sieradzkiego; Wincenty Binas, skazany za kradzieże
na 8 lat ciężkich robót. Ma lat 36, wzrost średni, twarz okrągłą,
włosy ciemno-blond, czoło wysokie, oczy niebieskie, jest ślepy na
lewe oko. Pochodzi ze wsi Mogilno, gminy Dzierzązna, w pow.
Sieradzkim.
Gazeta Kaliska 1903 nr 145
W
kolonji
Mogilno, pow. sieradzkiego, wynikł d. 14 kwietnia, z niewiadomej
przyczyny pożar, który straw ił dom drewniany, stodołę i oborę
włościanina Rocha Śmichury. Nieruchomości zaasekurowane były na
160 rb., ruchomości zaś spalone niezaasekurowane wyniosły 80 rb.
Ziemia Sieradzka 1919 luty
Nauczyciel p. Przedworski z gm. Dzierzązny, wsi Mogilno, zebrał od gospodarzy tejże wioski 177 marek i 10 rubli jako ofiarę dla miasta Lwowa.
Ziemia Sieradzka 1919 lipiec
W dniu 17 b. m. we wsi Mogielnica, gm. Dzierzązna, w czasie wynikłego pożaru spaliło się dziecko, liczące 9 miesięcy, nazwiskiem Marianna Mach.
Wola Ludu 1921 nr 38
Z POWIATU SIERADZKIEGO.
Ruch ludowy na terenie naszego powiatu poczyna szerzyć się ku niezadowoleniu Luendecji. Coraz więcej
powstaje nowych Kół P.S.L.: i tak w ostatnich tygodniach zawiązano następujące Koła:
1) We wsi Włocin, gm. Gruszczyce, zapisało się na członków 25 gospodarzy, przyczem do Zarządu powołano: Stanisława Ludwiczaka, jako prezesa, Jana Maciejczaka, na zastępcę prezesa, oraz Bolesława Piotrowskiego na skarbnika i sekretarza.
2) We wsi Miedźno, gm. Męka, przystąpiło do stronnictwa 20 członków. Do Zarządu Koła wybrani zostali: Stanisław Wróblewski, prezes, Władysław Sobczak, zastępca prezesa, Marcin Makowski, skarbnik, Jan Łukomski, sekretarz.
Wreszcie objaw nader charakterystyczny: oto we wsi Potok, gm. Brzeźno, rodzinnej wiosce posła Kuśmierka, z grupy Dubanowicza, gospodarze w dniu 20 listopada r. b. samorzutnie zwołują zebranie organizacyjne i po omówieniu programu P.S.L., oraz wyczerpującej dyskusji, sąsiedzi posła Kuśmierka, a nawet jego powinowaci i krewni przyszli do przekonania, że najlepiej dla nich będzie, jeżeli skupią się pod sztandarami P.S.L. To też cała wieś z wyjątkiem posła Kuśmierka, oraz kilku starców, przystąpiła do stronnictwa organizując Koło P.S.L. Skład Zarządu tego Kółka stanowią: Prezes Stanisław Żarnecki, zastępca prezesa Antoni Galus, sekretarz Stanisław Baśnik.
Należy zaznaczyć, że do zorganizowania tego Kółka wielce się przyczynił p. Stanisław Zarzewski, oraz p. Baśnik.
Pozatem należy podkreślić nadzwyczaj owocną działalność Kółka P.S.L. we wsi Mogilno, gm. Dzierzązna. Ogół członków Kółka jest uświadomiony pod każdym względem, rozumie potrzeby organizacji. Zarząd jest ruchliwy i sprężysty: zwołuje regularnie co miesiąc zebrania, w których nader wyczerpująco omawiane są różne bolączki życia społecznego i środki, jak złemu zaradzić. Zarząd tego Koła, oraz delegat na Kongres ludowy, p. Józef Sujecki, wielce się przyczynili i przyczyniają do rozwoju stronnictwa w Ziemi Sieradzkiej. Ludzie ci nie żałują swoich trudów, ażeby w odległych częstokroć wioskach uświadamiać i pouczać swoich braci. Dzięki ich pracy coraz więcej chat poczyna rozumieć, co to jest idea ludowa. To też wdzięczność należy się tym działaczom zwłaszcza, że, jak większość mieszkańców wsi Mogilna, są to ludzie niezamożni, grunta bowiem jakie posiadają, to lotne piaski, nadające się raczej na zalesienie, niż na prowadzenie gospodarstwa polnego. A jednak Mogilno jest niezdobytą fortecą ludową!
E. Wyganowski.
Przew. Zarządu P.S.L. w Sieradzu.
Obwieszczenia Publiczne 1921 nr 70
Wydział hipoteczny przy sądzie okręgowym w Kaliszu obwieszcza, że zostały otwarte postępowania spadkowe po zmarłych:
4) Tomaszu Makowskim, właśc. 1 mor. 256 pr. gruntu z maj. Maliny i Mogilno, oraz 5 dzies. 100 sąż. z kol., Rossoszyca Nr. 3, pow. Sieradzkiego;
Termin zamknięcia tych postępowań spadkowych wyznaczony został w kancelarji hipot. w Kaliszu na dz. 13 marca 1922 r.
Ziemia Sieradzka 1926 grudzień
Dn. 11-XII r. b. we wsi Mogilno, gm. Dzierzązna, spaliła się stodoła ze zbożem T. Różańskiego.
Straty wynoszą 2.190 zł.
Przyczyna pożaru nieostrożne obchodzenie się z ogniem.
Goniec Sieradzki 1928 nr 89
— (s) Kradzieże. (...) W Mogilnie zaś gm. Rossoszyca niewykryci złodzieje skradli Szczepanowi Brzozowskiemu 7 kur. Ślady prowadziły w stronę Karczówka gm. Szadek.
Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 102
Notarjusz przy wydziale
hipotecznym sądu okręgowego w Kaliszu, Stanisław Bzowski,
niniejszem obwieszcza, że zostały otwarte postępowania
spadkowe po zmarłych:
7) Ludwiku
Frydrychu, właśc. 15 morg. 150 pręt. gruntu ze składu majątku
kol. Maliny i Mogilno, powiatu sieradzkiego;
Termin zamknięcia tych
postępowań spadkowych wyznaczony został na dzień 8 lipca
1929 roku, w kancelarji notarjusza, Stanisława Bzowskiego w Kaliszu.
Goniec Sieradzki 1929 nr 211
(s) Pojedynek woza z samochodem. W dniu 9 bm. w godzinach rannych autobus wieluński przejeżdżając przez wieś Męka, jadąc w stronę Zadzimia napotkał po drodze wóz gospodarza Marcina Romanowskiego z Mogilna, który jechał po tej samej stronie co i samochód naprzeciw tegoż. Romanowski nie tylko, że nie chciał skręcić, ale nawet nie pozwolił się ominąć, celując dyszlem w przód samochodu. Nastąpiło zderzenie. Dyszel wytrzymał, lecz chłodnica popsuła się.
Zawiadomiona policja spisała protokół na Romanowskiego za jazdę po niewłaściwej stronie.
Obwieszczenia Publiczne 1931 nr 19a
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
w dniu 8 stycznia 1931
roku
12028. „Józef
Barczyński", sklep kolonjalno - spożywczy w Mogilnie,
gminy Rossoszyca, powiatu sieradzkiego. Właśc. Józef Barczyński,
zam. w Mogilnie.
Echo Sieradzkie 1931 luty
Za przytułek — kradzież.
U mieszkańca wsi Przybyłów, Lututów pow. Wieluńskiego Marcina Krakuskiego zanocował przygodny gość, legitymujący się książeczką wojskową na nazwisko Becka Stanisława, syna Jana i Michaliny, urodzonego w roku 1906 i przynależnego do wsi Mogilew, gminy Rososzyca, pow. Sieradzkiego.
Podczas snu litościwego gospodarza, niewdzięczny gość skradł parę spodni aksamitnych, jedną marynarkę koloru siwego, czapkę cyklistówkę koloru siwego, 3 pary pończoch wełnianych i jedną parę trzewików czarnych z cholewkami. Ogólnej wartości 40 zł.
Policja za złodziejem Beckim rozpisała listy gończe podając jego rysopis: wzrost średni, twarz owalna, tusza tęga, nos mały gruby.
Echo Sieradzkie 1932 2 październik
NOWE PRACE W ZWIĄZKU STRZELECKIM.
Zarząd Powiatowy Z. S. w Sieradzu przystąpił już do nowych prac organizacyjnych w terenie. Został wybrany Zarząd gminny Z. S. w Zadzimiu.
Prezesem zarządu wybrano jednogłośnie ob. dr. Mutkowskiego Olgierda, wiceprezesem Modrzejewskiego Bolesława, sekretarzem Lewińskiego Antoniego, skarbnikiem Palczewskiego Bogumiła i refer. wych. obyw. Zientarę Franciszka i członkami zarządu obywateli: Fraszczyńskiego, Kuwczyńskiego, Błaszczyka Józefa — syna Józefa i Matyjewicza, Komendantem oddziału zbiorowego mianowano: ob. Grubałowskiego.
W gminie Zadzim przewiduje się 4—7 oddziałów strzeleckich, które będą potworzone w poszczególnych wsiach na terenie gminy i będą podlegać zarządowi gminnemu.
W gminie Rossoszycy wyznaczono wybory do Zarządu Gminnego w pierwszym tygodniu października. W gminie tej zostaną utworzone oddziały w Mogilnie, Kamionaczu, Lasku, Włyniu i Dzierzążnie.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1933 nr 21
ROZPORZĄDZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dn. 19 październ. 1933 r. L. SA. II. 12/14/33
o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu sieradzkiego na gromady.
Po wysłuchaniu opinji rad gminnych i wydziału powiatowego, zgodnie z uchwałą Wydziału Wojewódzkiego z dnia 18 października 1933 r. na podstawie art. 107 ustawy z dnia 23. III. 1933 r. o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) postanawiam co następuje:
§ 1.
XII. Obszar gminy wiejskiej Rossoszyca dzieli się na gromady:
5. Mogilno, obejmującą: wieś Borek Lipiński, wieś Lipiny, kolonję Mogilno.
§ 2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Sieradzkiemu.
§ 3.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
Wojewoda:
wz. (—) A. Potocki
Wicewojewoda
Echo Kaliskie Ilustrowane 1933 r.
Bandyci grasują.
W nocy 20 września br. dwóch nieznanych osobników weszło do zagrody Jana Owczarka, wieś Mogilno, pow. sieradzki. Pod groźbą zastrzelenia z fuzji Owczarek wydał 12 zł. posiadanych pieniędzy.
W dalszym ciągu bandyci udali się do domu Olgińskiego w tejże wsi, skąd spłoszeni uciekli, strzelając z fuzji. Na zakończenie nocnej wyprawy bandyci próbowali jeszcze bezskutecznie napadu w zagrodzie Wojciecha Stasiaka, poczem ulotnili się, korzystając z ciemności.
Za zuchwałymi bandytami policja wszczęła energiczny pościg.
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934 6 styczeń
Władysławę Domagalską urodzoną w roku 1895 ze wsi Mogilno gm. Rossoszyca pow. Sieradzkiego przed wojną światową wyjechała do Łodzi i odtąd wszelki ślad po niej zaginął.
Ktoby wiedział o jej pobycie, proszony jest za zwrotem kosztów powiadomić Antoniego Franiaka. Miedze Lasy gm. Rossoszyca.
Orędownik 1936 nr. 43
Niepolityczny występ
„polityka" z Mogilna
Jak pan Jagodziński z Mogilna, pow. Sieradz, sfabrykował dla członków zarządu nowego koła S. N. oświadczenie, które oni mieli podpisać, a które ośmieszyło jego autora.
Zduńska Wola, 19. 2. Przed kilku dniami we wsi Mogilno, gm. Rososzyca, pow. Sieradz, powstało koło Stronnictwa Narodowego. Gdy o tem fakcie dowiedział się sekretarz gminy p. Jagodziński, usiłował zapobiec grożącemu „niebezpieczeństwu" w ten sposób, iż zredagował oświadczenie, którego treść zamieszczamy poniżej, i zwrócił się z niem do członków zarządu nowopowstałego koła S. N., domagając się, aby oświadczenie to podpisali.
Oto znamienny dokument:
„OŚWIADCZENIE
My, niżej podpisani członkowie Zarządu nowozałożonego w dniu 27 stycznia 1936 r. koła Stronnictwa Narodowego we wsi Mogilno: Sujecki Kazimierz — prezes, Lisowski — wiceprezes, Gławenda Kazimierz — sekretarz i Kowalski — skarbnik. — niniejszem oświadczamy, że zrzekamy się wyżej wymienionych funkcyj i ze Stronnictwa Narodowego występujemy, rozwiązując koło na terenie naszej wsi, gdyż idea tegoż Stronnictwa nie jest zgodna z naszemi przekonaniami.
Mogilno, dn. 10 lutego 1936."
Tu miały nastąpić podpisy.
P. Jagodziński był więcej aniżeli pewny sukcesu swojej „akcji". Jakiż zawód go spotka, gdy się dowie, że oświadczenie, które preparował, trafiło aż do redakcji naszego pisma, przyczem przysłali nam je właśnie ci, których p. Jagodziński chciał nawrócić na właściwą drogę, pokpiwając sobie przy tej okazji z niefortunnego przeciwnika Obozu Narodowego i z jego pobożnych życzeń. Wątpimy, aby z takiego obrotu sprawy był p. Jagodziński zadowolony. Otrzymał nauczkę, którą chyba na zawsze zapamięta, a która brzmi mniej więcej jak następuje: Nie nadużywaj swoich wpływów w celach brzydkich, bo się skompromitujesz...
Niezależnie od tego musimy stwierdzić, że metody walki ze Stronnictwem Narodowem, których przykład daje nam p. Jagodziński z Mogilna, wśród ludzi uczciwych mają określoną nazwę.
Dziennik Łódzki 1951 nr 175
Udział biedniaków w subskrypcji Pożyczki Narodowej.
Wzruszające oświadczenie Władysława Baranowskiego.
W gm. Rossoszyca (pow. sieradzki) listy subskrypcyjne zapełniają się z dnia na dzień. Do 22 bm. w gromadach Mogilno i Lasek 70 proc. chłopów zadeklarowało swój udział w Pożyczce Narodowej. Podpisali ją wszyscy pracownicy GS. Prezydium Rady Narodowej, nauczycielstwo i ks. Aleksy Chrulewicz.
Biedniak Władysław Baranowski z gr. Lasek, ojciec siedmiorga dzieci, przed złożeniem swojego podpisu oświadczył:
—
Państwo Ludowe mi pomaga. Korzystam z 25 proc. ulgi w płaceniu podatków. Moje starsze dzieci chodzą do szkoły podstawowej, a gdy ją skończą pójdą na pewno do średniej, bo są zdolne. I znów im Państwo pomoże. Choć żem biedniak wpłacam jednorazowo i zaraz przypadające na mnie 70 zł.
Dziennik Łódzki 1952 nr 29
Za takimi jak Antończak idą nowe zastępy
OFENSYWA KSIĄŻKI.
Skwarne południe. Rozgrzany motor samochodu też zieje żarem. Jesteśmy już na pięknej ziemi sieradzkiej. Od pól wieje lekki, przynoszący ulgę wietrzyk. Gdzie spojrzeć — wszędzie żniwa w pełni. Na lewo i prawo złocą się w słońcu długie szpalery ustawionych w mendle snopów. Siedzący obok szofera mój redakcyjny kolega, specjalista od spraw rolnych, promienieje. Tak, nie zabraknie mu „materiału" na reportaż rolny. Ja zanurzyłem się myślą w sprawach, którym chciałem z bliska się przyjrzeć w tzw. terenie.
Myślałem o ofensywie na wieś słowa drukowanego, o prawie upowszechnienia książki i czytelnictwa na wsi wśród chłopstwa i młodzieży wiejskiej. Nagle... wyrwał mnie z zadumy zgrzyt hamulca. To kierowca zatrzymał wóz na rozstaju trzech żwirowych, polnych dróg. Jedna z nich miała doprowadzić do celu mojej podróży — do wsi Bogumiłów w gminie tejże nazwy. Ale którą z dróg wybrać? Brak jakichkolwiek drogowskazów (Czy to nie wstyd rado gminna w Monicach!) zmusił nas do chwilowego postoju. Wreszcie, po zasięgnięciu języka skręciliśmy we właściwym kierunku. Po drodze minęliśmy rosłego chłopca, obładowanego sporych rozmiarów paczką i coś pracowicie majstrującego przy rowerze.
Trudno było się domyśleć, że był to Tadeusz Antończak, mieszkaniec wsi Bogumiłów, którego jechałem właśnie odwiedzić i poznać.
Przyszedł do wsi tuż po naszym przyjeździe. Przyprowadził ze sobą „nawalony" rower i przydźwigał ową paczkę.
-Przywiozłeś książki, Tadek, co? — wołali zbiegający się doń z kilku stron wsi koledzy. — A czy ładne? Wiele ich tu masz? No, pokaż!
-I ładne i ciekawe. Ale teraz paczki nie otworzę. Rozpakujemy ją potem w świetlicy, spiszemy książki i dopiero będziecie mogli nimi się cieszyć, oglądać i wypożyczać... Tadek obciągnął marynarkę i ruszył do świetlicy. W klapie marynarki widniał znaczek ZMP-owski, a pod nim drugi, także metalowy — zaszczytna odznaka „Przodownika Czytelnictwa".
-Jak Ją zdobyliście? — zapytałem wskazując na odznakę „Przodownika Czytelnictwa".
-Otrzymałem ją za założenie w naszej wsi młodzieżowego zespołu czytelniczego i zgłoszenie go do zorganizowanego przez ZSCh, ogólnokrajowego konkursu czytelników Bibliotek Wiejskich. Zespół mój, który powstał w ub. r. liczył z początku tylko 10 chłopców, a potem podwoił tą ilość i stale ją zwiększa. Zadaniem każdego członka zespołu było przeczytanie — w I i II etapie konkursu — siedmiu książek, a następnie sformułowanie pisemnych odpowiedzi na takie np. pytania: "Która z przeczytanych książek najbardziej mi się podobała", albo „Czego nauczyłem się z przeczytanych książek" itp.
Zbieraliśmy się często, żeby podzielić się wrażeniami i podyskutować na temat przeczytanych książek. W obu etapach konkursu zespół nasz został wyróżniony i otrzymał dyplom uznania, a każdy uczestnik indywidualnie — nagrody książkowe. I tak po pierwszym etapie otrzymaliśmy w nagrodę biblioteczkę złożoną z 75 tomów, a po drugim etapie — dalszych 58 tomów. Łącznie mamy już w naszej bibliotece 160 książek, podczas gdy biblioteka gromadzka ma zaledwie 45 — zakończył z dumą.
A po chwili jakby po namyśle dodał:
-A dziś właśnie otrzymałem od Zarządu Gminnego ZSCh nową paczkę książek... Tak, tę — co to ją tak dźwigałem... — powiedział z uśmiechem.
Książka — uśmiech wiejskiego dziecka -A czy pamiętacie kolego, jakie to książki przeczytaliście podczas trwania konkursu?
-No, więc... tłumaczenia z radzieckiej literatury, jak Ażajewa „Daleko od Moskwy", Polewoja „Opowieść o prawdziwym człowieku", Fadiejewa „Młoda Gwardia"... Ponadto Rudnickiego „Stare i nowe". Były tam i książki fachowe dla rolników i hodowców, jak np. „O chowie kur". Najbardziej może z tych wszystkich książek wzruszyła mnie i podobała się „Młoda Gwardia", w której autor pokazał do jakich poświęceń i ofiarności dla umiłowanej swej ojczyzny zdolna jest młodzież radziecka. — Bardzo interesują mnie także powieści historyczne, takie np. jak „Krzyżacy" i „Quo vadis" Sienkiewicza czy „Faraon" Prusa.
Gdy Tadek mówił o książkach, widziałem, że śmieją mu się oczy, że w sercu tego chłopskiego dziecka mieszka prawdziwe i gorące umiłowanie książki.
-Czy w zespole waszym są także i dorośli gospodarze rolnicy?
-Nie, właśnie nie ma. I uważamy to za nasz błąd. Chcemy go naprawić jesienią, bo teraz latem w okresie żniw i robót polnych trudniej o zwerbowanie czytelników. A poza tym chcemy zwiększyć nasz zespół do 30 — 50 osób.
Czy Tadeusz Antończak — ów syn dawniej bezrolnego wyrobnika, dziś robotnika PPB w Zduńskiej Woli jest jakimś wyjątkowym przykładem prawdziwego wiejskiego aktywisty czytelnictwa? Nie. Takich przykładów jak on możemy znaleźć wiele w każdym powiecie. Oto w gromadzie Kamionacz tegoż samego pow. sieradzkiego równie czynnym popularyzatorem książki, jak Antończak, jest młody nauczyciel wiejski, ZMP-owiec syn chłopski — Jan Lisiecki. Założył on i kieruje zespołem czytelników, który także uczestniczy w konkursie. W gromadzie Mogilno tegoż powiatu jest takim przykładem dzielny, młody nauczyciel i kierownik punktu bibliotecznego — Stanisław Łoś. W gromadzie Gana pow. wieluńskiego utworzył zespół czytelniczy z młodzieży wiejskiej i gospodarzy nauczyciel Józef Juszczak. Wszyscy wymienieni zgłosili swe zespoły do wielkiej i pięknej batalii czytelniczej, która objęła zasięgiem cały nasz kraj. Wszyscy współzawodniczą w werbowaniu nowych czytelników — uczestników konkursu. Takich jak oni „doboszy kulturalnych", takich propagatorów książki, którzy przykładem swym pociągną za sobą starych, młodych i najmłodszych — mamy już w kraju całe zastępy, a będziemy mieli tysiące.
Z. Nowicki
Dziennik Łódzki 1953 nr 165
Na chlebnych polach województwa łódzkiego
Tekst: Czesław Mondrzyk Zdjęcia: Leon Olejniczak
Kończył się pracowity żniwny dzień. Do zmierzchu wszystkie snopy żyta ustawiły na ścierniskach, w równo wyszeregowane stygi, pracowite ręce żniwiarzy. Po pięknym słonecznym dniu nadeszła ciemna, spowita w chmury noc lipcowa.
Rozbłysły zygzaki błyskawic. Po chmurach rozkołysał się przeciągły grzmot i na ziemię łaknącą dżdżu spadły rzęsiste, ciepłe krople deszczu. — Skarby, prawdziwe skarby dla naszych piaszczystych pól! — cieszyła się 70-letnia babcia Wachelowa, która nie bacząc na podeszły wiek i na bolesne strzykanie w krzyżach całe popołudnie setnie pomagała przy żniwach. Chwacko śmigały kosy jej syna Stanisława i wnuczka 17-letniego Stefka. Synowa wiązała snopy za mężem, a babcia za wnuczkiem.
— Ano niech pada choćby i całą noc i cały dzień — pod chwycił słowa matki — staruszki Stanisław Wachela — Żytku nie zaszkodzi, a innym roślinom pomoże. Niech pada, lżej będzie zrobić podorywkę, a zasiany poplon szybko powschodzi.
Deszcz padał całą noc.
W piątek rano nie tylko Wachela, ale i Władysław Księżak i Antoni Rusicki i Józef Kaczmarek — ba, niemal wszyscy chłopi z gromady Porczyny chwycili za pługi i dalejże podorywać miękkie, dobrze nasycone wilgocią ścierniska.
— Nie ma się co oglądać— tłumaczył mi Wachela — Żyto na pniu mokre, więc póki obeschnie zdążę zaorać tę morgę ścierniska i zasiać na niej łubin z seradelą. Radio ma rację, gazety mają rację: podorywać zaraz i siać zaraz — w wilgoć. Korzyść z tego podwójna: ziemia zyska i bydełko będzie miało wkrótce nową zieloną paszę.
O kilometr dalej spotkaliśmy Józefa Jałkiewicza, należącego do tej samej gromady. W świeżą pościerniskową podorywkę wsiewał z płachty ziarna poplonu.
Ze snopów w stygach wiatr strącał błyszczące krople deszczu. Spoza lekkich chmurek i obłoków raz po raz wyzierało słońce. Tu i ówdzie od ziemi odrywały się wonne opary.
Upowszechnienie wiedzy rolniczej nie poszło w las. Gdzie nie spojrzeć — podorywki i siew poplonów.
Nasz samochód zatrzymuje się tuż przy gromadzie Wola Flaszczyna (gm. Wierzchy, pow. sieradzki) Średniak Stefan Jaszczak na skręcie 3-hektarowego ścierniska zatrzymuje parę raźnych bułanków, zaprzężonych do dwuskibowca. Podchodzą sąsiedzi. Ćmiąc „Sporty" gawędzimy o żniwach.
— Ano według radzieckiego i naszego przysłowia "jeden dzień żniw żywi cały rok", trzeba się spieszyć — mówi Jaszczak — Wczoraj przy pomocy żniwiarki zwaliłem 3 hektary żyta, dziś podoruję ściernisko i wysiewam poplon, w przyszły czwartek puszczam w ruch swoją kieratówkę i młócę. Chcę bowiem jeszcze przed Świętem Wyzwolenia odstawić na punkt skupu co najmniej 50 proc. rocznego planu. Resztę odstawię po całkowitym ukończeniu żniw.
W sąsiednich Górkach Zaziemskich skosili już wszystko żyto Feliks Świetek, Józef i Walenty Ziarnkowie. W piątek po południu wyległa do żniw cała gromada.
Jedziemy dalej. Wszędzie żniwny ruch Kośba — podorywki — sianie poplonów.
W 7 gromadach gm Rossoszyca około 200 ha żyta stoi już w stygach. GOM-owska snopowiązałka po wykonaniu planu zawartych umów w gromadzie Kamionacz została przerzucona do gromady Rossoszyca. Kosi sprawnie, bezpostojowo. Natomiast żniwiarka stała cały tydzień bezczynnie.
— Bo nie było chętnych — wyjaśniono nam w Prezydium GRN.
Chętni znaleźli się dopiero w piątek i nie w Kamionaczu, gdzie stała żniwiarka, lecz w Mogilnie. Pokazali oni gromadzie, że żniwiarka kosi sprawnie i szybko, że w wydajności nie dorówna jej nawet kilku dobrych kosiarzy, uzbrojonych tylko w zwykłe kosy.
A w Prezydium GRN dalej wyjaśniano:
— No cóż, u nas ludzie mają żytka nietęgie. Piaski, piaseczki. To i wolą skosić to co urosło zwykłą kosą niż maszyną.
— A czy również do młocki wolą cepy niż młocarnie?
— Co to, to nie.
— A jak przedstawia się w gminie stan maszyn omłotowych?
— GOM ma jedną młocarnię szerokomłotną, lecz nie wiadomo czy weźmie ona udział w omłotach. W żaden jakoś sposób nie mogą ukończyć jej remontu reperacyjne warsztaty PZGS w Sieradzu. Monitujemy i ciągle bez skutku. Na razie więc będzie młócił swoją motorową młocarnią Antoni Sobczyk z Glinna. No i 24 kieratówki prywatne.
Słabo więc, bardzo słabo przedstawia się mechanizacja prac żniwno-omłotowych w gm. Rossoszyca
Przeglądamy zobowiązania gromad podjęte ku uczczeniu Święta Wyzwolenia:
Chłopi z gromady Włyń do 15 lipca ukończą żniwa, podorywki i sianie poplonów — 6 pozostałych gromad od 18 do 27 lipca
O omłotach ani słówka, o odstawach również.
I nie bez powodu Gminna komisja żniwno-omłotowa nie mogła przecież zachęcać do podejmowania takich zobowiązań skoro nie opracowała harmonogramu omłotów.
Na szosie tuż w pobliżu gromady Kościerzyn (gmina Charłupia Mała) spotkaliśmy pełnomocnika GOM, Mieczysława Sowałę, który transportował żniwiarkę z pola Edmunda Zdunka na pole Stanisława Duczmalewskiego — Duczmalewski skosi swoje żyto dziś przed południem — informował pełnomocnik GOM — a po południu weźmie żniwiarkę mój brat, Ignacy Sowała. I tak przez cały tydzień maszyna będzie przechodziła kolejno z pola na pole.
Nie trudno odgadnąć: działa tu plan, organizacja.
W PGR Kobierzycko miał się odbyć pokaz jak najlepszego i jak najwydajniejszego wykorzystania maszyn rolniczych przy żniwach, podorywkach i omłotach. Niestety, ponieważ całonocny deszcz zmoczył zboża, pokaz nie wypadł tak jak się spodziewali organizatorzy.
Dyrektorzy i starsi agronomowie Zespołów PGR z Okręgu Łódź, obecni na pokazie, w rozmowach między sobą słusznie podkreślali:
— Inicjatywa owszem bardzo pożyteczna Wszyscy odczuwamy brak rąk do pracy, a więc racjonalizatorstwo i mechanizację trzeba szerzej zaprowadzać w naszych gospodarstwach rolnych. Lecz pokaz powinien był się odbyć co najmniej dwa tygodnie wcześniej. Wówczas można by było coś z tego zastosować i w naszych zespołach.
Według informacji otrzymanych od starszych agronomów, koszenie żyta ukończyły już PGR Garnek, Wolnica, Leśmierz, Pruszków, Wysieradz, Grabno, Talar, Piaskowice.
W przyszłym tygodniu rozpoczynają młockę żyta selekcyjnego, przeznaczonego na jesienny zasiew. PGR Masłowice, Chełmo, Wola Wydrzyna i Garnek.
Kampania żniwno-omłotowa przybiera z każdym dniem coraz większe rozmiary. Niemal już wszystkie spółdzielnie produkcyjne znajdują się w pełnej akcji. Pod kosami traktorowych snopowiązałek kładą się na ściernikach coraz to liczniejsze hektary dorodnego żyta. Stopniowo nadchodzi kolej na łany pszenicy, jęczmienia i owsa.
Znojne dni żniw pachną chlebem.
Dziennik Łódzki 1972 nr
176
Od iskry powstał
pożar w Mogilnie pow.
Sieradz. wyrządzając
szkody, szacowane przez
Wojewódzką Komendę Straży Pożarnych na ok. 40 tys.
zł. Ogień strawił
dach na budynku mieszkalnym i oborze.