-->

piątek, 2 maja 2014

Olędry Małe

Olędry Małe, przedmieście zaznaczone na mapie Karte des Westlichen Russlands z 1915 r. Obecnie część miasta Sieradz w gminie Sieradz.

 1915 r.

1965 r.


Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego 1849 nr 104

(N. D. 1867) Sąd Pokoju Okręgu Sieradzkiego.
Z powodu żądanéj nowéj regulacyi hypoleki:
a) Domu drewnianego pod L. 98 w mieście Sieradzu położonego, wraz z pobudynkami, placem i łąką do tegoż należąca, własnością Kazimierza i Franciszki z Winnickich małżonków Zaburzyńskich będących.
b) Domu pod L. 116 w Sieradzu istniejącego, czterech lech ogrodu na małych Holendrach, oraz puł stodoły z placem na drugie pół stodoły dotąd niezabudowanym, do Józefa Zakrzewskiego należeć mających. Uwiadamia interessentów że takowa nastąpi w Sądzie tutejszym dnia 26 Lipca (7 Sierpnia) bieżącego roku.
Wzywa ich przeto aby do takowej osobiście lub przez Pełnomocnika urzędownie i szczególnie na to umocowanego zgłosili się żądania swe i wnioski do protokółu regulacyi podali i w dokumenta prawa ich udowadniające zaopatrzyli się.
Ostrzega ich oraz, że niezgłaszający się w terminie podpadną skutkom prekluzyi w art. 154 i 160, prawa hypotecznego z roku 1818 przepisanéj. Jeżeliby właściciel nieruchomości wywołanéj w terminie do regulacyi nie stawił się, ten na żądanie któregokolwiek z interessentów na karę od rs. 1 koр. 50, do rs. 7 kop. 50, skazanym zostanie i według art. 150 t. p. utraca wszelkie dobrodziejstwa prawne względem swych wierzycieli.
Ogłoszenie decyzyi, jaka w skutek aktu regulacyi wydaną będzie nastąpi w dniu 27 Lipca (8 Sierpnia) r. t. na publicznem posiedzeniu Sądu tutejszego i od tegoż dnia czas do odwołania się od niéj upływać zacznie.
Interessenci przeto bez dalszego wezwania w tymże dniu ogłoszeniu jéj przytomnémi być powinni. Sieradz dnia 8 (20) Kwietnia 1849 r.
p. o. Podsędka, Assessor Trybunału,
Dzierożyński.


Warszawska Gazeta Policyjna 1851 nr 74

Ważniejsze zdarzeniu zaszłe w Królestwie.
W dniu 25 z. m. we wsi Holendry małe pow. Sieradzkim, Józef Łochowski wyrobnik, lat 70 liczący, przez powieszenie się w oborze śmierć sobie zadał. Przyczyna samobójstwa niewiadoma.

Obwieszczenia Publiczne 1920 nr 1

Na zasadzie art. 846—848 U. P. K. sąd okręgowy w Kaliszu stosownie do decyzji z d. 27 listopada 1919 r., poszukuje Antoniego Krupy, lat 28, syna Marcina i Agnieszki, urodzonego we wsi Olendry-Małe pod Sieradzem, zamieszkałego w pow. Sieradzkim, oskarżonego z art, 49, 51 i 581 cz. II i III K. K. i zbiegłego niewiadomo dokąd.
Rysopis i znaki szczególne poszukiwanego nieznane. Antoni Krupa jest kawalerem, rolnikiem, ma 3 morgi ziemi.
W razie odnalezienia poszukiwanego lub miejsca jego zamieszkania, należy bezzwłocznie zakomunikować najbliższym władzom policyjnym, w celu zaaresztowania i doniesienia o tem sądowi okręgowemu.

Obwieszczenia Publiczne 1924 nr 17a

Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy pod NrNr:
d. 1 grudnia 1923 r.
5232 „Michał Łochowski, skup trzody chlewnej dla odprzedaży w Sieradzu, przy ul. Olendry-Małe. Właśc. Michał Łochowski zam. — tamże.
5233 „Franciszek Łochowski", sklep kolonjalno-spoźywczy w Sieradzu, przy ul. Olendry-Małe. Właśc. Franciszek Łochowski, zam. — tamże.

Rozwój 1924 nr 91

Powódź w województwie Łódzkiem.
AKCJA W POWIECIE SIERADZKIM I KALISKIM.
Nadchodzą alarmujące wiadomości z Sieradza o powodzi, która nawiedziła i okoliczne wioski.
Przedmieścia: cała ulica Żabia, Wielkie i Małe Holendry i okoliczne wioski, leżące przy Warcie znajdują się pod wodą. Rozszalały żywioł znosi wszystko co napotka w drodze. Na powierzchni wzbużonych fal Warty widać płynące sterty zboża, snopy, dachy, belki; łóżka; krzesła i inne sprzęty; które pozostawili uciekający ludzie.
Poziom wody tak znacznie się podniósł, że zagraża mostowi kolejowemu. Ratunek nieszczęśliwem ofiarom powodzi niesie miejscowa Straż Ogniowa. (...)
Komunikacja kołowa Łodzi z Zduńską—Wolą przerwana.
Wskutek zniszczenia przez powodź mostu za Sieradzem na szosie ku Zduńskiej Woli komunikacja z Łodzią została przerwana.


Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 37a

Wpisy do rejestru handlowego.
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu, wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
W dniu 31 grudnia 1927 r.
8758. „Stanisław Spentany" — sklep kolonjalno-spożywczy i wyro­by tytoniowe w Sieradzu, Olendry-Małe. Istnieje od 1927 r. Właśc. Sta­nisław Spentany, zam. w Sieradzu — Olendry-Małe.
 
Goniec Sieradzki 1928 nr 54

— (s) Bójka. W niedzielę dn. 29 lipca br. w godzinach wieczorowych na Olendrach Małych pomiędzy doz. więz. Stawowskim i Mielczarskim, a szewcem Dolińskim rozpoczęła się bójka w trakcie której Doliński napadł na Stawowskiego kopnął go silnie w kolano.
Stawowskiego przewieziono do szpitala gdzie okazało się że ma pęknięte jabłko kolana.
Natychmiast nałożono opatrunek. Jest nadzieja że po 6-ciu tygodniach Stawowski przyjdzie do stanu normalnego.

Goniec Sieradzki 1928 nr 64

— (s) Sprostowanie. W Nr. 54 Gońca Sieradzkiego umieszczono artykuł o bójce na Olendrach Małych, która zawiera pewną nieścisłość. Sprawa przedstawia się następująco:
W nocy 29 lipca o godz. 24-ej Stawowski będąc nie trzeźwy pierwszy uderzył mię kilka razy, ja w obronie swojej uderzyłem jego i na tem się zakończyło.   
Nadmieniam że dozorcy więziennego Mielczarka przy bójce zupełnie nie było.       
Leon Doliński.
 
Goniec Sieradzki 1928 nr 102

— (s) Kradzież. W nocy z 24 na 25 bm. z mieszkania należącego do Marjanny Spętanej zam. w Sieradzu na Olandrach Małych nieznani sprawcy przez okno skradli pierzynę kilka poduszek i inne drobnostki. Policja prowadzi energiczne dochodzenie w tej sprawie. 

Goniec Sieradzki 1928 nr 128 

— (s) W dniu 27 bm. w Sądzie Pokoju w Sieradzu podczas rozpraw sądowych niejaki Muszyński Dyonizy zam. w Sieradzu na Olendrach Małych za niestosowne zachowanie się w Sądzie. Sąd skazał go na 24 godziny bezwzględnego aresztu, polecając będącemu wówczas na sali policjantowi w posterunku Rossoszyca Konstantemu Stasiak, by natychmiast odprowadził Muszyńskiego do aresztu.
Gdy policjant Stasiak z Muszyńskim znaleźli zł na ulicy — drapnął w stronę ulicy Żabiej następnie Olendrów Małych. Policjant prawdopodobnie nie był  przygotowany na taką niespodziankę i dogonić go nie mógł.
Zaalarmowany posterunek w Sieradzu wyruszył w pogoń i po pewnej chwili schwycił go odprowadzając do aresztu.

Gazeta Świąteczna 1928 nr 2464

Groźny pożar nawiedził też nocą na 11-ty kwietnia miasto Sieradz w województwie Łódzkiem. Spaliła się tam znaczna część przedmieścia zwanego Olendry Małe. Ogień pochłonął 15 domów i dużo żywiny, a nadto zniszczył kilka maszyn rolniczych. 
 
Goniec Sieradzki 1929 nr 28

SIERADZ.
— Zatrucie mięsem. Po mieście krążą wersje, że przy ulicy Wartskiej zachorowało kilka osób po spożyciu mięsa u rzeźnika.
Jak się dowiadujemy sprawa ta przedstawia się następująco:
Niejakiemu Skalczyńskiemu zam. na Oleandrach Małych w Sieradzu padła krowa którą sprzedał za 50 zł pewnemu rzeźnikowi. Mięso to prawdopodobnie zostało rozprzedane, więc zachodzi podejrzenie, że krowa padła na chorobę zakaźną.
Powyższem zajęła się policja, która prawdopodobnie wyświetli sprawę.

Goniec Sieradzki 1929 nr 94

— (s) Samobójstwo. W dniu 20 bm. o godz. 5 popoł. mieszkaniec m. Sieradza ul. Oleandry Małe Stefan Łochowski lat 34 rozebrał się w domu do naga i rzucił się do Warty.
Po paru minutach został wyciągnięty przez ludność i natychmiast przewieziony do szpitala św. Józefa.
Po zastosowaniu różnych zabiegów przez dra Szchródera denata nie zdołano utrzymać przy życiu.
Przyczyną samobójstwa była trapiąca go od dawna choroba.

Goniec Sieradzki 1929 nr 112

SIERADZ.
— (s) Po libacji bitwa nożowa. W nocy z 11 na 12 bm. Jan Mikszewsk[i], Wł. Grobelny i Zenon Gonera po wspólnej libacji u Michała Łochowskiego przy ul. Warszawskiej, w Sieradzu udali się na Oleandry Małe, gdzie rozpoczęli bójkę nożową, na tle porachunków osobistych.
Wł. Grobelny otrzymał 3 rany kłute nożem, przyczem jedna przez powiatowego lekarza została zaliczona do kategorji ciężkich uszkodzeń ciała. Rany zadał Jan Mikszewski, który został aresztowany, również został aresztowany Zenon Gonera za współudział w bójce.

Goniec Sieradzki 1929 nr 184

— (s) Pożar. W nocy z 6 na 7 bm. w ogrodzie p. Kowalskiej za szpitalem zapaliła się budka, w której mieszkał dzierżawca ogrodu. Zaalarmowana straż, która wyruszyła samochodem pożarnym, udała się na Małe Olędry. Początkowo nie przypuszczano że pali się budka w ogrodzie za szpitalem. Zaczerń wrócono z powrotem, ogień prawie zgasł, gdyż na spalenie takiej budki potrzeba zaledwie parę minut

Goniec Sieradzki 1929 nr 201

— (s) Systematyczna kradzież węgla. Trzej obywatele Olendrów Małych w Sieradzu, Stanisław Kikowski, Jan Świniarski i Fran. Pertkiewicz byli stałymi furmanami wynajętymi do przewożenia węgla ze stacji Sieradz do pompki kolejowej znajdującej się przy rzece Warcie.
Gdy przejeżdżali obok swych siedzib dokonywali systematycznej kradzieży węgla.
Taką manipulację uprawiali już kilka lat i to w dużych rozmiarach, gdyż nietylko, że węgiel ten wystarczał im dla własnej potrzeby, ale jeszcze takowy sprzedawali.
Przy rewizji część kradzionego węgla odebrano im, zaś sprawę skierowano do Sądu Grodzkiego w Sieradzu.

Goniec Sieradzki 1929 nr 228

— (s) Z Sądu. W dniu 27 września br. Sąd Grodzki w Sieradzu rozpatrywał sprawę trzech obywateli z Olendrów Małych Stanisława Kikowskiego, Jana Świniarskiego i Fr. Pertkiewicza, którzy byli stałymi furmanami, wynajętymi do przewożenia węgla ze stacji Sieradz do pompki kolejowej przy rzece Warcie.
Wymienieni przejeżdżając obok swych siedzib dokonywali systematycznej kradzieży węgla.
Sąd po przesłuchaniu stron uznał oskarżonych winnych i skazał każdego po trzy miesiące więzienia zawieszając wyrok na 2 lata.
Oskarżonych bronił obrońca p. Mirolubow.
 
Goniec Sieradzki 1930 nr 7

W wigilję Bożego Narodzenia został pobity w Sieradzu przy ul. Olendry Małe, Sierecki przez niej. Owczarka. Wspomniany został uderzony silnie lufą browninga w odległości zaledwie 1|4 cent. od oka, które omal że nie wypłynęło.
Zakrwawiony Sierecki udał się na posterunek meldując o powyższem.   
Do przeprowadzenia dochodzenia wydelegowano przodow. p. Wołkanina i poster. p. Mielczarka, którzy natychmiast udali się na miejsce, gdzie po dłuższem dochodzeniu odebrano Owczarkowi browning 7 mm., zaś sprawę skierowano do Sądu.

Echo Sieradzkie 1933 22 luty

SKAZANIE ZŁODZIEJA.
W dniu 18 b. m. w Sądzie Grodzkim w Sieradzu, rozpatrywana była sprawa Józefa Szrajbera lat 53 właściciela małej posesji przy ulicy Olendry Małe, wielokrotnie karanego złodzieja oraz szwagra jego Andrzeja Statkiewicza tamże zamieszkałego, oskarżonych o zuchwałe włamanie do d-ra okulisty Ellazberga w Sieradzu. Sprawa przedstawia się następująco:
Od dłuższego czasu grasowała w Sieradzu nieuchwytna, zuchwała szajka złodziei-włamywaczy, która tylko polowała na gotówkę i to grubszą.
Działała ona pewnie z dobrze obmyślonem planem, czyniąc włamania nietylko w nocy lecz i w dzień. Ujęcie takiej szajki pomimo wysiłku policji nie było zbyt łatwe, gdyż ta kategorja złodziei, poza gotówką więcej nic nie brała. Wiedząc o tem dr. Ellazberg, przeczuł, że go okradną, był więc przygotowany na wizytę złodziei.
Przygotowanie dr. E. wyraziło się w robieniu specjalnych odznak na banknotach.
To też gdy popełniono włamanie poinformował władze o wszystkiem. Mając odznaki na pieniądzach papierowych Kom. Post. p. Łuczywek wysłał najzdolniejszych policjantów i zarządził obserwację podejrzanych, jak również czyniono przegląd banknotów kursujących po mieście. Następnie Kom. Post. w asyście 15 policjantów udał się do wielokrotnie karanego złodzieja, Józefa Szrajbera, który mieszkał wraz ze szwagrem swym Andrzejem Statkiewiczem. Po skrupulatnej rewizji odnaleziono wszystkie cztery banknoty 20to złotowe skradzione okuliście, na których dr. poznał swe adnotacje. Aresztowany Józef Szrajber, pomimo jasnych dowodów, do winy przyznać się nie chciał, jak również nic chciał wydać swego wspólnika.
Sąd Grodzki po dłuższej rozprawie skazał Józefa Szrajbera na trzy lata więzienia, zaś Andrzeja Statkiewicza z braku dowodów uniewinnił.

Echo Sieradzkie 1933 27 kwiecień

ZA KRADZIEŻ PSZENICY.
Mieszkaniec m. Sieradza na Olendrach Małych Józef Kurowiecki za usiłowanie kradzieży pszenicy u Pawła Jarominka przez Sąd Grodzki skazany został na 3 miesiące więzienia.

Echo Sieradzkie 1933 9 lipiec

PROTOKÓŁ
posiedzenia Rady Miejskiej miasta Sieradza.
(...) W celu zabezpieczenia brzegów rzeki Warty po lewej stronie jej brzegu, jak również i przedmieścia Olendry Małe należy niezwłocznie przystąpić do budowy dwóch tam, które spowodują odpływ rzek Warty i Zegliny w stare koryto rzeki Warty. W związku z powyższem Magistrat, po porozumieniu się z Urzędem Kierownictwa Regulacji rzeki Warty w Koninie, który ze swej strony dostarczy na swój rachunek robotników oraz potrzebną ilość kołków do umocnienia tam, postanowił niezwłocznie przystąpić do budowy wspomnianych tam. W tym też celu zakupił w lasach państwowych odpowiednią ilość faszyny. Prócz zakupionego przez Magistrat materiału faszynowego, około 100 metrów faszyny bezpłatnie dostarczył obywatel Sławiński, którego ogród łączy się z brzegiem rzeki Warty. O powyższem Magistrat podaje do wiadomości Rady Miejskiej celem powzięcia w tej sprawie odnośnej uchwały.
Rada Miejska zważywszy, że urządzenie dwóch tam na rzece Warcie jest koniecznie potrzebne, wniosek Magistratu jednogłośnie akceptuje uchwalając wydatki związane z zakupem przez Magistrat materjału faszynowego pokryć z kredytu budżetowego, przeznaczonego na prowadzenie robót publicznych.
(d. c. n.)

Echo Łódzkie 1934 luty
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934 19 luty

Nocna wizyta u bogatej wdowy. Zuchwały napad bandycki. Sukces policji sieradzkiej.
Sieradz, 17 lutego. (Od wł. kor.)- Policja została zelektryzowana napadem bandyckim którego dokonano w pobliskiej wsi Monice.
Późnym wieczorem trzej uzbrojeni bandyci włamali się do mieszkania bogatej wdowy 20-morgowej gospodyni Józefy Kulawiakowej. Zagroziwszy Kulawiakowej śmiercią zawinęli jej głowę w pierzynę i poczęli bić aby wskazała gdzie są ukryte pieniądze. Po zrewidowaniu pokoju bandyci zabrali 150 zł. gotówką i 50 kg. mięsa. Następnie znikli w ciemnościach nocy.
Po zaalarmowaniu z Sieradza wyjechało kilka oddziałów policji na miejsce napadu. Po żmudnych poszukiwaniach policja sieradzka wreszcie wpadła na trop bandytów. Było ich 3-ch. Jeden z opryszków jest sąsiadem napadniętej. Jest to niejaki Józef Świtała właściciel 7-mio morgowego gospodarstwa, który niedawno powrócił z Francji, gdzie ożenił się lecz z żoną nie mieszka.
Świtała w czasie napadu stał na czatach. Drugim bandytą okazał się Walenty Kosatka robotnik zam. w Sieradzu na Olendrach Małych. W czasie napadu owinął Kulawiakowej głowę w pierzynę. Trzecim bandytą jest Michał Szymczak zam. w Sieradzu przy ul. Szosa Kaliska, bezrobotny. Gdy policja udała się do niego zastała go chorego, tak że musiano postawić 2 posterunkowych obok jego łóżka.


Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934 21 luty

BANDA ZŁODZIEI W POTRZASKU.
W związku z prowadzeniem dochodzenia przeciwko bandytom biorącym udział w napadzie rabunkowym w Monicach policja sieradzka wpadła na trop bandy złodziei, która na szeroką skalę okradała mieszkańców miasta.
Część bandy przyznała się do kradzieży. Są to: Michał Szymczak i Walenty Kosatka oraz Owczarek Leon i Świniarski Józef z Olendrów Małych
Dokonali oni kradzieży wieprza i bielizny u p. Radkowolskiego na Porzeczu, Przedborskiemu Szaierowi z Szosy Złoczewskiej skradli większą ilość artykułów żywnościowych. Ogołocili sklep Ochowskiego Franciszka na Olendrach Małych, zabrali worek mąki z rampy w młynie "Renoma".

Część łupu złodziejom odebrano. Dochodzenie policja prowadzi w dalszym ciągu i być może, że zostaną wydani i dalsi wspólnicy.

Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934 21 luty

Zduńskowolanin
śledztwo postępuje w trybie doraźnym.
na wyprawie bandyckiej pod Sieradzem.
Jak już pisaliśmy w sprawie zuchwałego napadu bandyckiego na bogatą wdowę Kulawiakową we wsi Monice pod Sieradzem, sieradzka policja (ujęła)* 3-ch bandytów, którymi są: Józef Świtała z Monic, Walenty Kosatka**, Michał Szymczak z Sieradza, Natomiast czwartym bandytą również ujęty jest Jan Migała zam. w Zduńskiej Woli w Nowym Mieście, bezrobotny. Śledztwo przeciwko nim prowadzone jest w trybie doraźnym.
Akta sprawy zostały przekazane prokuratorowi do Kalisza zaś 3-ch bandytów: Świtałę, Kosatkę i Migałę osadzono w więzieniu w Sieradzu. Czwarty Szymczak jest chory i leży w swem mieszkaniu przy ul. Szosa Kaliska. Przy łóżku czuwa posterunek.
Szymczak w czasie ucieczki po napadzie biegnąc przez pola w stronę swego domu, spadł w wodę wskutek czego mocno przeziębił się i ciężko zachorował. W razie poprawy chory będzie przewieziony do szpitala więziennego.
Zrabowane pieniądze bandyci zdążyli roztrwonić.

*uzupełnienie tekstu dokonane przez autora bloga
** z Olędrów Małych, przypis autora bloga


Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934 26 kwiecień

Echa napadu bandyckiego w Monicach
przed Sądem Okręgowym w Sieradzu.
Władze policyjne w Sieradzu zostały zaalarmowane, iż późnym wieczorem, dnia 11 lutego b. r. został urządzony napad rabunkowy na dom zamożnej wdowy Józefy Kulawińskiej, miesz. wsi Monice pod Sieradzem.
W czasie, gdy jej 2-je dzieci udało się na zabawę, bandyci wyrwawszy w komórce okno zabrali 4 szynki i 2 boczki, następnie weszli do izby, w której spała Kulawiakowa. Gdy bandyci weszli, Kulawiakowa zerwała się z łóżka lecz jeden z bandytów schwycił ją i począł bić oraz nakrył pierzyną, drugi bandyta oderwał kłódkę od kuferka i zabrał 135 zł. w gotówce. Po rabunku obaj zbiegli.
Po kilkudniowem dochodzeniu, prowadzonym przez st. przod. Malisza, natrafiono na ślad bandytów. Okazało się, że są nimi: Kosatka Walenty, lat 25 zam. w Sieradzu przy ul. Olendry Małe, Szymczak Michał lat 37, zam. w Sieradzu przy ul: Szosa Kaliska, Miguła Jan, lat 36, miesz. Zduńskiej-Woli. zam. na Nowym Mieście. Stwierdzono, że napad ten „nadał" sąsiad napadniętej, Wojciech Świtała.
Wszyscy przyznali się do napadu za wyjątkiem Świtały.
Sąd Okręgowy na sesji wyjazdowej w Sieradzu w dniu 23 b. m. rozpatrywał powyższą sprawę, przyczem oskarżeni częściowo zmienili swe zeznania, starając się uniewinnić Świtałę. Pierwszy zeznawał Walenty Kosatka, twierdził, że przed napadem przyszedł do Szymczaka, u którego był Świtała. Mówił on że niektórzy ludzie mają się dobrze i są bogaci, mają pieniądze, a my biedni tak marnie żyjemy, dalej mówił, że sąsiadka jego Kulawiakowa ma około 3,000 zł. gotówki i mięso ze świni. Plan napadu omówiliśmy u Szymczaka. Do zagrody K. zaprowadził nas Szymczak. Wszedłem z Szymczakiem do komórki, przez okno, włożyliśmy mięso do worka i podałem je oknem Migale. Z komórki weszliśmy do mieszkania, w którem spała Kulawiakowa, złapałem za pierzynę i obudzonej Kulawiakowej owinąłem nią głowę. Szymczak zaś oderwał zamek od kufra i szukał gotówki. Wróciliśmy do mnie o godz. 1-ej. Pieniędzy było 45 zł., 70 gr. O tem, że pieniądze były w kufrze, powiedział nam Świtała.
Szymczak Michał dowodzi, że w dn. napadu przyszedł do niego Świtała, był również Kosatka i Migała. Świtała do kradzieży pieniędzy nie namawiał tylko nadmienił, że Kulawiakowa ma około 3,000 zł., a jak chciał pożyczyć od niej 300 zł., to mu odmówiła. W czasie podróży mówiłem Migale, że o ile chcesz jeść mięso i mieć pieniądze to choć z nami, na co się tenże zgodził. Zaprowadziłem go do zagrody K., Kosatka uprawiał się z kobietą, ja oderwałem zamek od kufra i zabrałem pieniądze. Przy napadzie Świtały nie było.
Następnie zeznaje Migała.
— Przyszedłem do Szymczaka — twierdzi — był tam Świtała. O czem Szymczak rozmawiał ze Świtałą, nie wiem. Po drodze do Monic Szymczak mówił do mnie, „jak masz biedę, to chodź z nami. tu będzie mięso i pieniądze". Oderwali okno i weszli. Worek z mięsem wyrzucili oknem. Po dokonanem rozboju przyszliśmy do Kosatki. Mięso ja niosłem. Dostałem 15 zł. 1 część mięsa. Słyszałem jak Szymczak i Kosatka rozmawiali, że pozostałe 9 zł. 70 gr. dadzą Świtale.
Zeznania Świtały:
Do zarzuconego czynu nie przyznaję sięPrawda jest że chciałem pożyczyć 300 zł. od Kulawiakowej i ta odmówiła. Mówiłem Szymczakowi i Kosatce, że Kulawiakowa ma 3,000 zł. gotówki.
Następnie sąd przystąpił do zaprzysiężenia świadków. Pierwsza zeznała poszkodowana Juzefa Kulawiakowa.
— Na wsi była zabawa, na którą udały się moje dzieci. Około 10-tej w nocy weszło dwóch ludzi, mniejszy owinął mnie w pierzynę, począł dusić i bić głową o ścianę, większy oderwał zamek od kufra i zabrał pieniądze. Zrabowano 45 kg. mięsa i 130 zł. gotówki. Mam podejrzenie na Świtałę. Reszta świadków nie wniosła nic nowego. Sąd po przemówieniu prokuratora, adwokata Wołkowińskiego i aplikanta sądowego A. Rembowskiego skazał Świtałę na lat 3, Kosatkę i Szymczaka po 2 lata i Migułę na półtora roku więzienia.


Dziennik Łódzki 1961 nr 183

Nasz specjalny wysłannik donosi:
Alarm na Warcie trwa
Już z daleka słychać było potworny ryk wody. Wysoko skłębione jej masy pędziły wśród dudnienia kamieni, rwąc brzegi niby kartki zielonego papieru.
Na brzegu krzyk. Właśnie fala uderzyła w dom, wywróciła go i poniosła z sobą. Środkiem rzeki płynęły szczątki mostów, ogromne drzewa, połamane jak zapałki, snopy siana i zboża. Ze srebrnej kipieli wyłonił się na chwilę trup ogromnej krowy — zawirował przez kilka sekund i wartko popłynął dalej.
A oto nadpływa z daleka niby szary żagiel, cała stodoła. Na dachu siedzi zielono-żółty kogut i pieje...
Taki obraz pozostał mi w pamięci z czasu słynnej powodzi w roku 1934, kiedy wezbrany Dunajec i inne górskie rzeki zniszczyły olbrzymi szmat Podhala i ziemi krakowskiej.
* * *
Warta to nie Dunajec... Ale i ona — jak świadczy o tym samjej nazwa — płynie wartko. I umie ze zdradzieckim impetem występować z łożyska...
Wielodniowe deszcze podniosły — jak o tym donosiliśmy — jej normalny poziom. Onegdaj zarządzono stan alarmowy. Nad Wartą stanęła warta, ażeby, w miarę możliwości, uprzedzić ataki rzeki, ewentualnie zmniejszyć ogrom katastrofy.
W Prez. Narodowej w Sieradzu czuwano przez całą noc. Ostry dyżur trwał w Komitecie Partyjnym, MO, Komendzie Straży Pożarnej, w specjalnie powołanym do życia Komitecie Powodziowym. Sytuacja była niebezpieczna. Stan alarmowy ogłasza się tu przy poziomie 4.10 m, a w czwartek osiągnął on 4.46 m.
W zalanym wodą ośrodku sportowym czuwał m. in. stary strażnik wałowy Zygmunt Złobicki. Czuwał niespokojnie przez całą noc, bo...
— Bo, proszę pana — opowiadał mi — z wodą Warty to nie żarty! W roku 1940 pokazała ona co potrafi. Woda przelała się wtedy przez wały ochronne i zalała całe dzielnice, więc Olendry Duże i Małe, ul. Wierzbową, Porzecze itd. Pociągnęło to za sobą ogromne straty: w gruzy padły liczne domy, zniszczone zostały wielkie połacie ogrodów i gospodarstw rolnych. Stan wody podniósł się wczoraj jeszcze o 8 cm, ale myślę, że tym razem najgorsze już przeszło: że nie czeka nas katastrofa podobna do tej, jaka zniszczyła nas w roku 1940.
— A według pana, jakie należałoby przedsięwziąć środki, aby ewentualność tego rodzaju powodzi zmniejszyć do minimum? — zapytuję.
— Po prostu: poszerzyć tamy i wznieść przeciwpowodziowe wały wsteczne nad rzeką Żegliną.

* * *
Samochód redakcyjny zatrzymuje się w Dzierlinie.
Pola tamtejszej spółdzielni produkcyjnej, do której przytyka 8 ha stawów rybnych, przypominają w niektórych fragmentach Polesie w czasie roztopów.
Nad świeżo rozkopaną tamą wre praca. Migają łopaty i motyki. Walenty Król, przewodniczący spółdzielni ma strapiona minę:
— Spójrz pan, co się stało. Rzeka Myja wylała i zdewastowała tamy stawów. Ryby, nasze bogactwo, dosłownie rozpłynęły się po okolicznych polach i łąkach, zatopionych przez wodę. Straty wielkie! A dodajmy do tegzniszczenie pól ornych i łąk. Niestety, tego rodzaju wypadki przeżywamy tu raz wraz.
— A środki ochronne na przyszłość?
— Trzeba pomyśleć o lepszym zabezpieczeniu technicznym, a więc regulacji rzeki Warty oraz rzeki Myi na odcinku Dzierlin — Charłupia Małdo rzeki Warty.

* ★ *
Warta pod wsią Biskupice przypomina jezioro. Ofiarą powodzi padło 300 ha łąk. W gromadzie Włyń jeszcze gorzej. Przewodniczący tamtejszej Gromadzkiej Rady Narodowej Zygmunt Widelski bilansuje straty:
— Zalało około 500 ha łąk i, licząc pobieżnie, przeszło 100 ha ornego pola. Najwięcej ucierpiały wsie: Glinno, Dzierżązna, Włyń, Kamionacz, Grądy. Postawiliśmy na nogi straż pożarną, nad brzegiem czuwają stałe warty. Wczoraj odetchnęliśmy, ponieważ najwyższa fala minęła, niemniej czuwamy dalej. Trzeba by w przyszłości przeprowadzić regulację rzeki Niwki na odcinku Włyń — Kamionacz — Grądy. Wznieść wał od szosy Warta — Łódź do miejscowości Brodnica, co zabezpieczy dobrych kilkaset hektarów pól ornych i łąk...
* * *
...Warty czuwają również nad brzegami Widawki. Najwyższy poziom wody obserwowano tam w środę. Utonął wtedy w Zielęcicach 12-letni chłopak Siubczyński. Klęska powodzi dotknęła najbardziej wsie: Rębieszów, gdzie zatopiła ogromny szmat łąk i poligon, Restarzew Cmentarny, Szczerców i Podgórze przy ujściu Widawki do Warty, gdzie poziom wody podniósł się o 60 cm. ponad stan alarmowy.
W tej chwili — informują nas w Prez. RN w Łasku: katastrofę uważamy za zażegnaną, ale alarm trwa. A co trzeba zrobić w przyszłości, ażeby uniknąć podobnych niespodzianek? Uregulować rzekę na odcinku Widawa — Kalinowa — Ligota — Górki Grabieńskie.
* ★ *
...Wracamy do Łodzi. Nie jest tak źle, jak zapowiadało się! Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że kryzys minął. Ale te złe godziny wykazały dojrzałość władz społeczeństwa, które stanęło na poziomie, mobilizująwszystkie swoje siły do walki z powodzią. Okazuje się jednak, że aczkolwiek wiele bardzo wiele zrobiono już w tej dziedzinie, to jednak brzegi rzek woj. łódzkiego nie na wszystkich odcinkach zostały już należycie zabezpieczone. Tak więc dalsza ich regulacja staje się sprawą bardzo palącą.


M. JAGOSZEWSKI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz