1915 r.
1965 r.
SIERADZ.
— Zatrucie mięsem. Po mieście krążą wersje, że przy ulicy Wartskiej zachorowało kilka osób po spożyciu mięsa u rzeźnika.
Jak się dowiadujemy sprawa ta przedstawia się następująco:
Niejakiemu Skalczyńskiemu zam. na Oleandrach Małych w Sieradzu padła krowa którą sprzedał za 50 zł pewnemu rzeźnikowi. Mięso to prawdopodobnie zostało rozprzedane, więc zachodzi podejrzenie, że krowa padła na chorobę zakaźną.
Powyższem zajęła się policja, która prawdopodobnie wyświetli sprawę.
— (s) Samobójstwo. W dniu 20 bm. o godz. 5 popoł. mieszkaniec m. Sieradza ul. Oleandry Małe Stefan Łochowski lat 34 rozebrał się w domu do naga i rzucił się do Warty.
Po paru minutach został wyciągnięty przez ludność i natychmiast przewieziony do szpitala św. Józefa.
Po zastosowaniu różnych zabiegów przez dra Szchródera denata nie zdołano utrzymać przy życiu.
Przyczyną samobójstwa była trapiąca go od dawna choroba.
SIERADZ.
— (s) Po libacji bitwa nożowa. W nocy z 11 na 12 bm. Jan Mikszewsk[i], Wł. Grobelny i Zenon Gonera po wspólnej libacji u Michała Łochowskiego przy ul. Warszawskiej, w Sieradzu udali się na Oleandry Małe, gdzie rozpoczęli bójkę nożową, na tle porachunków osobistych.
Wł. Grobelny otrzymał 3 rany kłute nożem, przyczem jedna przez powiatowego lekarza została zaliczona do kategorji ciężkich uszkodzeń ciała. Rany zadał Jan Mikszewski, który został aresztowany, również został aresztowany Zenon Gonera za współudział w bójce.
— (s) Pożar. W nocy z 6 na 7 bm. w ogrodzie p. Kowalskiej za szpitalem zapaliła się budka, w której mieszkał dzierżawca ogrodu. Zaalarmowana straż, która wyruszyła samochodem pożarnym, udała się na Małe Olędry. Początkowo nie przypuszczano że pali się budka w ogrodzie za szpitalem. Zaczerń wrócono z powrotem, ogień prawie zgasł, gdyż na spalenie takiej budki potrzeba zaledwie parę minut
— (s) Systematyczna kradzież węgla. Trzej obywatele Olendrów Małych w Sieradzu, Stanisław Kikowski, Jan Świniarski i Fran. Pertkiewicz byli stałymi furmanami wynajętymi do przewożenia węgla ze stacji Sieradz do pompki kolejowej znajdującej się przy rzece Warcie.
Gdy przejeżdżali obok swych siedzib dokonywali systematycznej kradzieży węgla.
Taką manipulację uprawiali już kilka lat i to w dużych rozmiarach, gdyż nietylko, że węgiel ten wystarczał im dla własnej potrzeby, ale jeszcze takowy sprzedawali.
Przy rewizji część kradzionego węgla odebrano im, zaś sprawę skierowano do Sądu Grodzkiego w Sieradzu.
— (s) Z Sądu. W dniu 27 września br. Sąd Grodzki w Sieradzu rozpatrywał sprawę trzech obywateli z Olendrów Małych Stanisława Kikowskiego, Jana Świniarskiego i Fr. Pertkiewicza, którzy byli stałymi furmanami, wynajętymi do przewożenia węgla ze stacji Sieradz do pompki kolejowej przy rzece Warcie.
Wymienieni przejeżdżając obok swych siedzib dokonywali systematycznej kradzieży węgla.
Sąd po przesłuchaniu stron uznał oskarżonych winnych i skazał każdego po trzy miesiące więzienia zawieszając wyrok na 2 lata.
Oskarżonych bronił obrońca p. Mirolubow.
W wigilję Bożego Narodzenia został pobity w Sieradzu przy ul. Olendry Małe, Sierecki przez niej. Owczarka. Wspomniany został uderzony silnie lufą browninga w odległości zaledwie 1|4 cent. od oka, które omal że nie wypłynęło.
Zakrwawiony Sierecki udał się na posterunek meldując o powyższem.
Do przeprowadzenia dochodzenia wydelegowano przodow. p. Wołkanina i poster. p. Mielczarka, którzy natychmiast udali się na miejsce, gdzie po dłuższem dochodzeniu odebrano Owczarkowi browning 7 mm., zaś sprawę skierowano do Sądu.
Późnym wieczorem trzej uzbrojeni bandyci włamali się do mieszkania bogatej wdowy 20-morgowej gospodyni Józefy Kulawiakowej. Zagroziwszy Kulawiakowej śmiercią zawinęli jej głowę w pierzynę i poczęli bić aby wskazała gdzie są ukryte pieniądze. Po zrewidowaniu pokoju bandyci zabrali 150 zł. gotówką i 50 kg. mięsa. Następnie znikli w ciemnościach nocy.
Po zaalarmowaniu z Sieradza wyjechało kilka oddziałów policji na miejsce napadu. Po żmudnych poszukiwaniach policja sieradzka wreszcie wpadła na trop bandytów. Było ich 3-ch. Jeden z opryszków jest sąsiadem napadniętej. Jest to niejaki Józef Świtała właściciel 7-mio morgowego gospodarstwa, który niedawno powrócił z Francji, gdzie ożenił się lecz z żoną nie mieszka.
Świtała w czasie napadu stał na czatach. Drugim bandytą okazał się Walenty Kosatka robotnik zam. w Sieradzu na Olendrach Małych. W czasie napadu owinął Kulawiakowej głowę w pierzynę. Trzecim bandytą jest Michał Szymczak zam. w Sieradzu przy ul. Szosa Kaliska, bezrobotny. Gdy policja udała się do niego zastała go chorego, tak że musiano postawić 2 posterunkowych obok jego łóżka.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1849 nr 104
(N. D. 1867) Sąd Pokoju Okręgu
Sieradzkiego.
Z powodu żądanéj nowéj regulacyi
hypoleki:
a) Domu drewnianego pod L. 98 w mieście
Sieradzu położonego, wraz z pobudynkami, placem i łąką do tegoż
należąca, własnością Kazimierza i Franciszki z Winnickich
małżonków Zaburzyńskich będących.
b) Domu pod L. 116 w Sieradzu
istniejącego, czterech lech ogrodu na małych Holendrach, oraz puł
stodoły z placem na drugie pół stodoły dotąd niezabudowanym, do
Józefa Zakrzewskiego należeć mających. Uwiadamia interessentów
że takowa nastąpi w Sądzie tutejszym dnia 26 Lipca (7 Sierpnia)
bieżącego roku.
Wzywa ich przeto aby do takowej
osobiście lub przez Pełnomocnika urzędownie i szczególnie na to
umocowanego zgłosili się żądania swe i wnioski do protokółu
regulacyi podali i w dokumenta prawa ich udowadniające zaopatrzyli
się.
Ostrzega ich oraz, że niezgłaszający
się w terminie podpadną skutkom prekluzyi w art. 154 i 160, prawa
hypotecznego z roku 1818 przepisanéj. Jeżeliby właściciel
nieruchomości wywołanéj w terminie do regulacyi nie stawił się,
ten na żądanie któregokolwiek z interessentów na karę od rs. 1
koр. 50, do rs. 7 kop. 50, skazanym zostanie i według art. 150 t.
p. utraca wszelkie dobrodziejstwa prawne względem swych wierzycieli.
Ogłoszenie decyzyi, jaka w skutek aktu
regulacyi wydaną będzie nastąpi w dniu 27 Lipca (8 Sierpnia) r. t.
na publicznem posiedzeniu Sądu tutejszego i od tegoż dnia czas do
odwołania się od niéj upływać zacznie.
Interessenci przeto bez dalszego
wezwania w tymże dniu ogłoszeniu jéj przytomnémi być powinni.
Sieradz dnia 8 (20) Kwietnia 1849 r.
p. o. Podsędka, Assessor Trybunału,
Dzierożyński.
Warszawska Gazeta Policyjna 1851 nr 74
W dniu 25 z. m. we wsi Holendry małe pow. Sieradzkim, Józef Łochowski wyrobnik, lat 70 liczący, przez powieszenie się w oborze śmierć sobie zadał. Przyczyna samobójstwa niewiadoma.
Obwieszczenia Publiczne 1920 nr 1
Na zasadzie art.
846—848 U. P. K. sąd okręgowy w Kaliszu stosownie do decyzji z d.
27 listopada 1919 r., poszukuje Antoniego Krupy, lat 28, syna Marcina
i Agnieszki, urodzonego we wsi Olendry-Małe pod Sieradzem,
zamieszkałego w pow. Sieradzkim, oskarżonego z art, 49, 51 i 581
cz. II i III K. K. i zbiegłego niewiadomo dokąd.
Rysopis i znaki szczególne
poszukiwanego nieznane. Antoni Krupa jest kawalerem, rolnikiem, ma 3
morgi ziemi.
W razie odnalezienia
poszukiwanego lub miejsca jego zamieszkania, należy bezzwłocznie
zakomunikować najbliższym władzom policyjnym, w celu
zaaresztowania i doniesienia o tem sądowi okręgowemu.
Obwieszczenia Publiczne 1924 nr 17a
Do rejestru handlowego,
Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące
firmy pod NrNr:
d. 1 grudnia 1923 r.
5232 „Michał
Łochowski, skup trzody chlewnej dla odprzedaży w Sieradzu, przy ul.
Olendry-Małe. Właśc. Michał Łochowski zam. — tamże.
5233 „Franciszek
Łochowski", sklep kolonjalno-spoźywczy w Sieradzu, przy ul.
Olendry-Małe. Właśc. Franciszek Łochowski, zam. — tamże.
Rozwój 1924 nr 91
Powódź w województwie
Łódzkiem.
AKCJA W POWIECIE
SIERADZKIM I KALISKIM.
Nadchodzą alarmujące
wiadomości z Sieradza o powodzi, która nawiedziła i okoliczne
wioski.
Przedmieścia: cała
ulica Żabia, Wielkie i Małe Holendry i
okoliczne wioski, leżące przy Warcie znajdują się pod wodą.
Rozszalały żywioł znosi wszystko co napotka w drodze. Na
powierzchni wzbużonych fal Warty widać płynące sterty zboża,
snopy, dachy, belki; łóżka; krzesła i inne sprzęty; które
pozostawili uciekający ludzie.
Poziom
wody tak znacznie się podniósł, że zagraża mostowi kolejowemu.
Ratunek nieszczęśliwem ofiarom powodzi niesie miejscowa Straż
Ogniowa. (...)
Wskutek zniszczenia
przez powodź mostu za Sieradzem na szosie
ku Zduńskiej Woli komunikacja z Łodzią została przerwana.
— (s) Bójka. W niedzielę dn. 29 lipca br. w godzinach wieczorowych na Olendrach Małych pomiędzy doz. więz. Stawowskim i Mielczarskim, a szewcem Dolińskim rozpoczęła się bójka w trakcie której Doliński napadł na Stawowskiego kopnął go silnie w kolano.
Stawowskiego przewieziono do szpitala gdzie okazało się że ma pęknięte jabłko kolana.
Natychmiast nałożono opatrunek. Jest nadzieja że po 6-ciu tygodniach Stawowski przyjdzie do stanu normalnego.
— (s) Sprostowanie. W Nr. 54 Gońca Sieradzkiego umieszczono artykuł o bójce na Olendrach Małych, która zawiera pewną nieścisłość. Sprawa przedstawia się następująco:
W nocy 29 lipca o godz. 24-ej Stawowski będąc nie trzeźwy pierwszy uderzył mię kilka razy, ja w obronie swojej uderzyłem jego i na tem się zakończyło.
Nadmieniam że dozorcy więziennego Mielczarka przy bójce zupełnie nie było.
Leon Doliński.
— (s) Kradzież. W nocy z 24 na 25 bm. z mieszkania należącego do Marjanny Spętanej zam. w Sieradzu na Olandrach Małych nieznani sprawcy przez okno skradli pierzynę kilka poduszek i inne drobnostki. Policja prowadzi energiczne dochodzenie w tej sprawie.
— (s) W dniu 27 bm. w Sądzie Pokoju w Sieradzu podczas rozpraw sądowych niejaki Muszyński Dyonizy zam. w Sieradzu na Olendrach Małych za niestosowne zachowanie się w Sądzie. Sąd skazał go na 24 godziny bezwzględnego aresztu, polecając będącemu wówczas na sali policjantowi w posterunku Rossoszyca Konstantemu Stasiak, by natychmiast odprowadził Muszyńskiego do aresztu.
Gdy policjant Stasiak z Muszyńskim znaleźli zł na ulicy — drapnął w stronę ulicy Żabiej następnie Olendrów Małych. Policjant prawdopodobnie nie był przygotowany na taką niespodziankę i dogonić go nie mógł.
Zaalarmowany posterunek w Sieradzu wyruszył w pogoń i po pewnej chwili schwycił go odprowadzając do aresztu.
Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 37a
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu, wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
W dniu 31 grudnia 1927 r.
8758. „Stanisław
Spentany" — sklep kolonjalno-spożywczy i wyroby
tytoniowe w Sieradzu, Olendry-Małe. Istnieje od 1927 r. Właśc.
Stanisław Spentany, zam. w Sieradzu — Olendry-Małe.
Goniec Sieradzki 1928 nr 54
— (s) Bójka. W niedzielę dn. 29 lipca br. w godzinach wieczorowych na Olendrach Małych pomiędzy doz. więz. Stawowskim i Mielczarskim, a szewcem Dolińskim rozpoczęła się bójka w trakcie której Doliński napadł na Stawowskiego kopnął go silnie w kolano.
Stawowskiego przewieziono do szpitala gdzie okazało się że ma pęknięte jabłko kolana.
Natychmiast nałożono opatrunek. Jest nadzieja że po 6-ciu tygodniach Stawowski przyjdzie do stanu normalnego.
Goniec Sieradzki 1928 nr 64
— (s) Sprostowanie. W Nr. 54 Gońca Sieradzkiego umieszczono artykuł o bójce na Olendrach Małych, która zawiera pewną nieścisłość. Sprawa przedstawia się następująco:
W nocy 29 lipca o godz. 24-ej Stawowski będąc nie trzeźwy pierwszy uderzył mię kilka razy, ja w obronie swojej uderzyłem jego i na tem się zakończyło.
Nadmieniam że dozorcy więziennego Mielczarka przy bójce zupełnie nie było.
Leon Doliński.
Goniec Sieradzki 1928 nr 102
— (s) Kradzież. W nocy z 24 na 25 bm. z mieszkania należącego do Marjanny Spętanej zam. w Sieradzu na Olandrach Małych nieznani sprawcy przez okno skradli pierzynę kilka poduszek i inne drobnostki. Policja prowadzi energiczne dochodzenie w tej sprawie.
Goniec Sieradzki 1928 nr 128
— (s) W dniu 27 bm. w Sądzie Pokoju w Sieradzu podczas rozpraw sądowych niejaki Muszyński Dyonizy zam. w Sieradzu na Olendrach Małych za niestosowne zachowanie się w Sądzie. Sąd skazał go na 24 godziny bezwzględnego aresztu, polecając będącemu wówczas na sali policjantowi w posterunku Rossoszyca Konstantemu Stasiak, by natychmiast odprowadził Muszyńskiego do aresztu.
Gdy policjant Stasiak z Muszyńskim znaleźli zł na ulicy — drapnął w stronę ulicy Żabiej następnie Olendrów Małych. Policjant prawdopodobnie nie był przygotowany na taką niespodziankę i dogonić go nie mógł.
Zaalarmowany posterunek w Sieradzu wyruszył w pogoń i po pewnej chwili schwycił go odprowadzając do aresztu.
Gazeta Świąteczna 1928 nr 2464
Groźny pożar nawiedził też nocą na
11-ty kwietnia miasto Sieradz w województwie Łódzkiem. Spaliła
się tam znaczna część przedmieścia zwanego Olendry Małe. Ogień
pochłonął 15 domów i dużo żywiny, a nadto zniszczył kilka
maszyn rolniczych.
Goniec Sieradzki 1929 nr 28
SIERADZ.
— Zatrucie mięsem. Po mieście krążą wersje, że przy ulicy Wartskiej zachorowało kilka osób po spożyciu mięsa u rzeźnika.
Jak się dowiadujemy sprawa ta przedstawia się następująco:
Niejakiemu Skalczyńskiemu zam. na Oleandrach Małych w Sieradzu padła krowa którą sprzedał za 50 zł pewnemu rzeźnikowi. Mięso to prawdopodobnie zostało rozprzedane, więc zachodzi podejrzenie, że krowa padła na chorobę zakaźną.
Powyższem zajęła się policja, która prawdopodobnie wyświetli sprawę.
Goniec Sieradzki 1929 nr 94
— (s) Samobójstwo. W dniu 20 bm. o godz. 5 popoł. mieszkaniec m. Sieradza ul. Oleandry Małe Stefan Łochowski lat 34 rozebrał się w domu do naga i rzucił się do Warty.
Po paru minutach został wyciągnięty przez ludność i natychmiast przewieziony do szpitala św. Józefa.
Po zastosowaniu różnych zabiegów przez dra Szchródera denata nie zdołano utrzymać przy życiu.
Przyczyną samobójstwa była trapiąca go od dawna choroba.
Goniec Sieradzki 1929 nr 112
SIERADZ.
— (s) Po libacji bitwa nożowa. W nocy z 11 na 12 bm. Jan Mikszewsk[i], Wł. Grobelny i Zenon Gonera po wspólnej libacji u Michała Łochowskiego przy ul. Warszawskiej, w Sieradzu udali się na Oleandry Małe, gdzie rozpoczęli bójkę nożową, na tle porachunków osobistych.
Wł. Grobelny otrzymał 3 rany kłute nożem, przyczem jedna przez powiatowego lekarza została zaliczona do kategorji ciężkich uszkodzeń ciała. Rany zadał Jan Mikszewski, który został aresztowany, również został aresztowany Zenon Gonera za współudział w bójce.
Goniec Sieradzki 1929 nr 184
— (s) Pożar. W nocy z 6 na 7 bm. w ogrodzie p. Kowalskiej za szpitalem zapaliła się budka, w której mieszkał dzierżawca ogrodu. Zaalarmowana straż, która wyruszyła samochodem pożarnym, udała się na Małe Olędry. Początkowo nie przypuszczano że pali się budka w ogrodzie za szpitalem. Zaczerń wrócono z powrotem, ogień prawie zgasł, gdyż na spalenie takiej budki potrzeba zaledwie parę minut
Goniec Sieradzki 1929 nr 201
— (s) Systematyczna kradzież węgla. Trzej obywatele Olendrów Małych w Sieradzu, Stanisław Kikowski, Jan Świniarski i Fran. Pertkiewicz byli stałymi furmanami wynajętymi do przewożenia węgla ze stacji Sieradz do pompki kolejowej znajdującej się przy rzece Warcie.
Gdy przejeżdżali obok swych siedzib dokonywali systematycznej kradzieży węgla.
Taką manipulację uprawiali już kilka lat i to w dużych rozmiarach, gdyż nietylko, że węgiel ten wystarczał im dla własnej potrzeby, ale jeszcze takowy sprzedawali.
Przy rewizji część kradzionego węgla odebrano im, zaś sprawę skierowano do Sądu Grodzkiego w Sieradzu.
Goniec Sieradzki 1929 nr 228
— (s) Z Sądu. W dniu 27 września br. Sąd Grodzki w Sieradzu rozpatrywał sprawę trzech obywateli z Olendrów Małych Stanisława Kikowskiego, Jana Świniarskiego i Fr. Pertkiewicza, którzy byli stałymi furmanami, wynajętymi do przewożenia węgla ze stacji Sieradz do pompki kolejowej przy rzece Warcie.
Wymienieni przejeżdżając obok swych siedzib dokonywali systematycznej kradzieży węgla.
Sąd po przesłuchaniu stron uznał oskarżonych winnych i skazał każdego po trzy miesiące więzienia zawieszając wyrok na 2 lata.
Oskarżonych bronił obrońca p. Mirolubow.
Goniec Sieradzki 1930 nr 7
W wigilję Bożego Narodzenia został pobity w Sieradzu przy ul. Olendry Małe, Sierecki przez niej. Owczarka. Wspomniany został uderzony silnie lufą browninga w odległości zaledwie 1|4 cent. od oka, które omal że nie wypłynęło.
Zakrwawiony Sierecki udał się na posterunek meldując o powyższem.
Do przeprowadzenia dochodzenia wydelegowano przodow. p. Wołkanina i poster. p. Mielczarka, którzy natychmiast udali się na miejsce, gdzie po dłuższem dochodzeniu odebrano Owczarkowi browning 7 mm., zaś sprawę skierowano do Sądu.
Echo Sieradzkie 1933 22 luty
W dniu 18 b. m. w
Sądzie Grodzkim w Sieradzu, rozpatrywana była sprawa Józefa
Szrajbera lat 53 właściciela małej posesji przy ulicy Olendry
Małe, wielokrotnie karanego złodzieja
oraz szwagra jego Andrzeja Statkiewicza tamże zamieszkałego,
oskarżonych o zuchwałe włamanie do d-ra okulisty Ellazberga w
Sieradzu. Sprawa przedstawia się następująco:
Od dłuższego czasu
grasowała w Sieradzu nieuchwytna, zuchwała szajka
złodziei-włamywaczy, która tylko polowała na gotówkę i to
grubszą.
Działała ona
pewnie z dobrze obmyślonem planem, czyniąc włamania nietylko w
nocy lecz i w
dzień. Ujęcie takiej szajki pomimo wysiłku policji nie było zbyt
łatwe, gdyż ta kategorja złodziei, poza gotówką więcej nic nie
brała. Wiedząc o tem dr. Ellazberg, przeczuł, że go okradną, był
więc przygotowany na wizytę złodziei.
Przygotowanie dr. E.
wyraziło się w robieniu specjalnych odznak na banknotach.
To też gdy
popełniono włamanie poinformował władze o wszystkiem. Mając
odznaki na pieniądzach papierowych Kom. Post. p. Łuczywek wysłał
najzdolniejszych policjantów i zarządził obserwację podejrzanych,
jak również czyniono przegląd banknotów kursujących po mieście.
Następnie Kom. Post. w asyście 15 policjantów udał się
do wielokrotnie karanego złodzieja, Józefa
Szrajbera, który mieszkał wraz ze szwagrem swym Andrzejem
Statkiewiczem. Po skrupulatnej rewizji odnaleziono wszystkie cztery
banknoty 20to złotowe skradzione okuliście, na których dr. poznał
swe adnotacje. Aresztowany Józef Szrajber, pomimo jasnych dowodów,
do winy przyznać się nie chciał, jak również
nic chciał wydać swego wspólnika.
Sąd Grodzki po dłuższej
rozprawie skazał Józefa Szrajbera na trzy lata więzienia, zaś
Andrzeja Statkiewicza z braku dowodów uniewinnił.
Echo Sieradzkie 1933 27 kwiecień
ZA KRADZIEŻ PSZENICY.
Mieszkaniec m.
Sieradza na Olendrach Małych Józef Kurowiecki za usiłowanie
kradzieży pszenicy u
Pawła Jarominka przez Sąd Grodzki skazany został na 3 miesiące
więzienia.
Echo Sieradzkie 1933 9 lipiec
PROTOKÓŁ
posiedzenia Rady Miejskiej
miasta Sieradza.
(...) W celu
zabezpieczenia brzegów rzeki Warty po lewej stronie jej brzegu, jak
również i przedmieścia Olendry Małe należy niezwłocznie
przystąpić do budowy dwóch tam, które spowodują odpływ rzek
Warty i Zegliny w stare koryto rzeki Warty. W związku z powyższem
Magistrat, po porozumieniu się z Urzędem Kierownictwa Regulacji
rzeki Warty w Koninie, który ze swej strony dostarczy na swój
rachunek robotników oraz potrzebną ilość kołków do umocnienia
tam, postanowił
niezwłocznie przystąpić do budowy wspomnianych tam. W tym też
celu zakupił w lasach państwowych odpowiednią ilość faszyny.
Prócz zakupionego przez Magistrat
materiału faszynowego, około
100 metrów faszyny bezpłatnie dostarczył obywatel Sławiński,
którego ogród łączy się z brzegiem rzeki Warty.
O powyższem Magistrat podaje do wiadomości
Rady Miejskiej celem powzięcia w tej sprawie odnośnej uchwały.
Rada Miejska
zważywszy, że urządzenie dwóch tam na rzece Warcie jest
koniecznie potrzebne, wniosek Magistratu jednogłośnie akceptuje
uchwalając wydatki związane z
zakupem przez Magistrat materjału faszynowego pokryć z kredytu
budżetowego, przeznaczonego na prowadzenie robót publicznych.
(d. c. n.)
Echo Łódzkie 1934 luty
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934 19 luty
Nocna wizyta u bogatej wdowy. Zuchwały napad bandycki. Sukces policji sieradzkiej.
Sieradz, 17 lutego. (Od wł. kor.)- Policja została zelektryzowana napadem bandyckim którego dokonano w pobliskiej wsi Monice.Późnym wieczorem trzej uzbrojeni bandyci włamali się do mieszkania bogatej wdowy 20-morgowej gospodyni Józefy Kulawiakowej. Zagroziwszy Kulawiakowej śmiercią zawinęli jej głowę w pierzynę i poczęli bić aby wskazała gdzie są ukryte pieniądze. Po zrewidowaniu pokoju bandyci zabrali 150 zł. gotówką i 50 kg. mięsa. Następnie znikli w ciemnościach nocy.
Po zaalarmowaniu z Sieradza wyjechało kilka oddziałów policji na miejsce napadu. Po żmudnych poszukiwaniach policja sieradzka wreszcie wpadła na trop bandytów. Było ich 3-ch. Jeden z opryszków jest sąsiadem napadniętej. Jest to niejaki Józef Świtała właściciel 7-mio morgowego gospodarstwa, który niedawno powrócił z Francji, gdzie ożenił się lecz z żoną nie mieszka.
Świtała w czasie napadu stał na czatach. Drugim bandytą okazał się Walenty Kosatka robotnik zam. w Sieradzu na Olendrach Małych. W czasie napadu owinął Kulawiakowej głowę w pierzynę. Trzecim bandytą jest Michał Szymczak zam. w Sieradzu przy ul. Szosa Kaliska, bezrobotny. Gdy policja udała się do niego zastała go chorego, tak że musiano postawić 2 posterunkowych obok jego łóżka.
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934
21 luty
BANDA ZŁODZIEI W
POTRZASKU.
W związku z
prowadzeniem dochodzenia
przeciwko bandytom biorącym udział w napadzie rabunkowym w Monicach
policja sieradzka wpadła na trop bandy złodziei, która na szeroką
skalę okradała mieszkańców miasta.
Część bandy
przyznała się
do kradzieży. Są to: Michał Szymczak i
Walenty Kosatka oraz Owczarek Leon i Świniarski Józef z Olendrów
Małych
Dokonali oni
kradzieży wieprza i bielizny u p. Radkowolskiego na Porzeczu,
Przedborskiemu Szaierowi z Szosy Złoczewskiej skradli większą
ilość artykułów żywnościowych. Ogołocili sklep Ochowskiego
Franciszka na Olendrach Małych, zabrali worek mąki z rampy
w młynie "Renoma".
Część łupu złodziejom
odebrano. Dochodzenie policja prowadzi w dalszym ciągu i być może,
że zostaną wydani i dalsi wspólnicy.
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934 21 luty
Zduńskowolanin
śledztwo postępuje w trybie doraźnym.
na wyprawie bandyckiej pod Sieradzem.
Jak już pisaliśmy w sprawie zuchwałego napadu bandyckiego na bogatą wdowę Kulawiakową we wsi Monice pod Sieradzem, sieradzka policja (ujęła)* 3-ch bandytów, którymi są: Józef Świtała z Monic, Walenty Kosatka**, Michał Szymczak z Sieradza, Natomiast czwartym bandytą również ujęty jest Jan Migała zam. w Zduńskiej Woli w Nowym Mieście, bezrobotny. Śledztwo przeciwko nim prowadzone jest w trybie doraźnym.
Akta sprawy zostały przekazane prokuratorowi do Kalisza zaś 3-ch bandytów: Świtałę, Kosatkę i Migałę osadzono w więzieniu w Sieradzu. Czwarty Szymczak jest chory i leży w swem mieszkaniu przy ul. Szosa Kaliska. Przy łóżku czuwa posterunek.
Szymczak w czasie ucieczki po napadzie biegnąc przez pola w stronę swego domu, spadł w wodę wskutek czego mocno przeziębił się i ciężko zachorował. W razie poprawy chory będzie przewieziony do szpitala więziennego.
Zrabowane pieniądze bandyci zdążyli roztrwonić.
*uzupełnienie tekstu dokonane przez autora bloga
** z Olędrów Małych, przypis autora bloga
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934 26 kwiecień
Echa napadu bandyckiego w Monicach
przed Sądem Okręgowym w Sieradzu.
Władze policyjne w Sieradzu zostały zaalarmowane, iż późnym wieczorem, dnia 11 lutego b. r. został urządzony napad rabunkowy na dom zamożnej wdowy Józefy Kulawińskiej, miesz. wsi Monice pod Sieradzem.
W czasie, gdy jej 2-je dzieci udało się na zabawę, bandyci wyrwawszy w komórce okno zabrali 4 szynki i 2 boczki, następnie weszli do izby, w której spała Kulawiakowa. Gdy bandyci weszli, Kulawiakowa zerwała się z łóżka lecz jeden z bandytów schwycił ją i począł bić oraz nakrył pierzyną, drugi bandyta oderwał kłódkę od kuferka i zabrał 135 zł. w gotówce. Po rabunku obaj zbiegli.
Po kilkudniowem dochodzeniu, prowadzonym przez st. przod. Malisza, natrafiono na ślad bandytów. Okazało się, że są nimi: Kosatka Walenty, lat 25 zam. w Sieradzu przy ul. Olendry Małe, Szymczak Michał lat 37, zam. w Sieradzu przy ul: Szosa Kaliska, Miguła Jan, lat 36, miesz. Zduńskiej-Woli. zam. na Nowym Mieście. Stwierdzono, że napad ten „nadał" sąsiad napadniętej, Wojciech Świtała.
Wszyscy przyznali się do napadu za wyjątkiem Świtały.
Sąd Okręgowy na sesji wyjazdowej w Sieradzu w dniu 23 b. m. rozpatrywał powyższą sprawę, przyczem oskarżeni częściowo zmienili swe zeznania, starając się uniewinnić Świtałę. Pierwszy zeznawał Walenty Kosatka, twierdził, że przed napadem przyszedł do Szymczaka, u którego był Świtała. Mówił on że niektórzy ludzie mają się dobrze i są bogaci, mają pieniądze, a my biedni tak marnie żyjemy, dalej mówił, że sąsiadka jego Kulawiakowa ma około 3,000 zł. gotówki i mięso ze świni. Plan napadu omówiliśmy u Szymczaka. Do zagrody K. zaprowadził nas Szymczak. Wszedłem z Szymczakiem do komórki, przez okno, włożyliśmy mięso do worka i podałem je oknem Migale. Z komórki weszliśmy do mieszkania, w którem spała Kulawiakowa, złapałem za pierzynę i obudzonej Kulawiakowej owinąłem nią głowę. Szymczak zaś oderwał zamek od kufra i szukał gotówki. Wróciliśmy do mnie o godz. 1-ej. Pieniędzy było 45 zł., 70 gr. O tem, że pieniądze były w kufrze, powiedział nam Świtała.
Szymczak Michał dowodzi, że w dn. napadu przyszedł do niego Świtała, był również Kosatka i Migała. Świtała do kradzieży pieniędzy nie namawiał tylko nadmienił, że Kulawiakowa ma około 3,000 zł., a jak chciał pożyczyć od niej 300 zł., to mu odmówiła. W czasie podróży mówiłem Migale, że o ile chcesz jeść mięso i mieć pieniądze to choć z nami, na co się tenże zgodził. Zaprowadziłem go do zagrody K., Kosatka uprawiał się z kobietą, ja oderwałem zamek od kufra i zabrałem pieniądze. Przy napadzie Świtały nie było.
Następnie zeznaje Migała.
— Przyszedłem do Szymczaka — twierdzi — był tam Świtała. O czem Szymczak rozmawiał ze Świtałą, nie wiem. Po drodze do Monic Szymczak mówił do mnie, „jak masz biedę, to chodź z nami. tu będzie mięso i pieniądze". Oderwali okno i weszli. Worek z mięsem wyrzucili oknem. Po dokonanem rozboju przyszliśmy do Kosatki. Mięso ja niosłem. Dostałem 15 zł. 1 część mięsa. Słyszałem jak Szymczak i Kosatka rozmawiali, że pozostałe 9 zł. 70 gr. dadzą Świtale.
Zeznania Świtały:
Do zarzuconego czynu nie przyznaję się. Prawda jest że chciałem pożyczyć 300 zł. od Kulawiakowej i ta odmówiła. Mówiłem Szymczakowi i Kosatce, że Kulawiakowa ma 3,000 zł. gotówki.
Następnie sąd przystąpił do zaprzysiężenia świadków. Pierwsza zeznała poszkodowana Juzefa Kulawiakowa.
— Na wsi była zabawa, na którą udały się moje dzieci. Około 10-tej w nocy weszło dwóch ludzi, mniejszy owinął mnie w pierzynę, począł dusić i bić głową o ścianę, większy oderwał zamek od kufra i zabrał pieniądze. Zrabowano 45 kg. mięsa i 130 zł. gotówki. Mam podejrzenie na Świtałę. Reszta świadków nie wniosła nic nowego. Sąd po przemówieniu prokuratora, adwokata Wołkowińskiego i aplikanta sądowego A. Rembowskiego skazał Świtałę na lat 3, Kosatkę i Szymczaka po 2 lata i Migułę na półtora roku więzienia.
— Po prostu: poszerzyć tamy i wznieść przeciwpowodziowe wały wsteczne nad rzeką Żegliną.
— A środki ochronne na przyszłość?
— Trzeba pomyśleć o lepszym zabezpieczeniu technicznym, a więc regulacji rzeki Warty oraz rzeki Myi na odcinku Dzierlin — Charłupia Mała do rzeki Warty.
Dziennik Łódzki 1961 nr 183
Już z daleka słychać było potworny ryk wody. Wysoko skłębione jej masy pędziły wśród dudnienia kamieni, rwąc brzegi niby kartki zielonego papieru.
Na brzegu krzyk. Właśnie fala uderzyła w dom, wywróciła go i poniosła z sobą. Środkiem rzeki płynęły szczątki mostów, ogromne drzewa, połamane jak zapałki, snopy siana i zboża. Ze srebrnej kipieli wyłonił się na chwilę trup ogromnej krowy — zawirował przez kilka sekund i wartko popłynął dalej.
A oto nadpływa z daleka niby szary żagiel, cała stodoła. Na dachu siedzi zielono-żółty kogut i pieje...
Taki obraz pozostał mi w pamięci z czasu słynnej powodzi w roku 1934, kiedy wezbrany Dunajec i inne górskie rzeki zniszczyły olbrzymi szmat Podhala i ziemi krakowskiej.
* * *
Warta to nie Dunajec... Ale i ona — jak świadczy o tym sama jej nazwa — płynie wartko. I umie ze zdradzieckim impetem występować z łożyska...
Wielodniowe deszcze podniosły — jak o tym donosiliśmy — jej normalny poziom. Onegdaj zarządzono stan alarmowy. Nad Wartą stanęła warta, ażeby, w miarę możliwości, uprzedzić ataki rzeki, ewentualnie zmniejszyć ogrom katastrofy.
W Prez. Narodowej w Sieradzu czuwano przez całą noc. Ostry dyżur trwał w Komitecie Partyjnym, MO, Komendzie Straży Pożarnej, w specjalnie powołanym do życia Komitecie Powodziowym. Sytuacja była niebezpieczna. Stan alarmowy ogłasza się tu przy poziomie 4.10 m, a w czwartek osiągnął on 4.46 m.
W zalanym wodą ośrodku sportowym czuwał m. in. stary strażnik wałowy Zygmunt Złobicki. Czuwał niespokojnie przez całą noc, bo...
— Bo, proszę pana — opowiadał mi — z wodą Warty to nie żarty! W roku 1940 pokazała ona co potrafi. Woda przelała się wtedy przez wały ochronne i zalała całe dzielnice, więc Olendry Duże i Małe, ul. Wierzbową, Porzecze itd. Pociągnęło to za sobą ogromne straty: w gruzy padły liczne domy, zniszczone zostały wielkie połacie ogrodów i gospodarstw rolnych. Stan wody podniósł się wczoraj jeszcze o 8 cm, ale myślę, że tym razem najgorsze już przeszło: że nie czeka nas katastrofa podobna do tej, jaka zniszczyła nas w roku 1940.
— A według pana, jakie należałoby przedsięwziąć środki, aby ewentualność tego rodzaju powodzi zmniejszyć do minimum? — zapytuję.— Po prostu: poszerzyć tamy i wznieść przeciwpowodziowe wały wsteczne nad rzeką Żegliną.
* * *
Samochód redakcyjny zatrzymuje się w Dzierlinie.
Pola tamtejszej spółdzielni produkcyjnej, do której przytyka 8 ha stawów rybnych, przypominają w niektórych fragmentach Polesie w czasie roztopów.
Nad świeżo rozkopaną tamą wre praca. Migają łopaty i motyki. Walenty Król, przewodniczący spółdzielni ma strapiona minę:
— Spójrz pan, co się stało. Rzeka Myja wylała i zdewastowała tamy stawów. Ryby, nasze bogactwo, dosłownie rozpłynęły się po okolicznych polach i łąkach, zatopionych przez wodę. Straty wielkie! A dodajmy do tego zniszczenie pól ornych i łąk. Niestety, tego rodzaju wypadki przeżywamy tu raz wraz.— A środki ochronne na przyszłość?
— Trzeba pomyśleć o lepszym zabezpieczeniu technicznym, a więc regulacji rzeki Warty oraz rzeki Myi na odcinku Dzierlin — Charłupia Mała do rzeki Warty.
* ★ *
Warta pod wsią Biskupice przypomina jezioro. Ofiarą powodzi padło 300 ha łąk. W gromadzie Włyń jeszcze gorzej. Przewodniczący tamtejszej Gromadzkiej Rady Narodowej Zygmunt Widelski bilansuje straty:
— Zalało około 500 ha łąk i, licząc pobieżnie, przeszło 100 ha ornego pola. Najwięcej ucierpiały wsie: Glinno, Dzierżązna, Włyń, Kamionacz, Grądy. Postawiliśmy na nogi straż pożarną, nad brzegiem czuwają stałe warty. Wczoraj odetchnęliśmy, ponieważ najwyższa fala minęła, niemniej czuwamy dalej. Trzeba by w przyszłości przeprowadzić regulację rzeki Niwki na odcinku Włyń — Kamionacz — Grądy. Wznieść wał od szosy Warta — Łódź do miejscowości Brodnica, co zabezpieczy dobrych kilkaset hektarów pól ornych i łąk...
* * *
...Warty czuwają również nad brzegami Widawki. Najwyższy poziom wody obserwowano tam w środę. Utonął wtedy w Zielęcicach 12-letni chłopak Siubczyński. Klęska powodzi dotknęła najbardziej wsie: Rębieszów, gdzie zatopiła ogromny szmat łąk i poligon, Restarzew Cmentarny, Szczerców i Podgórze przy ujściu Widawki do Warty, gdzie poziom wody podniósł się o 60 cm. ponad stan alarmowy.
W tej chwili — informują nas w Prez. RN w Łasku: katastrofę uważamy za zażegnaną, ale alarm trwa. A co trzeba zrobić w przyszłości, ażeby uniknąć podobnych niespodzianek? Uregulować rzekę na odcinku Widawa — Kalinowa — Ligota — Górki Grabieńskie.
* ★ *
...Wracamy do Łodzi. Nie jest tak źle, jak zapowiadało się! Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że kryzys minął. Ale te złe godziny wykazały dojrzałość władz społeczeństwa, które stanęło na poziomie, mobilizując wszystkie swoje siły do walki z powodzią. Okazuje się jednak, że aczkolwiek wiele bardzo wiele zrobiono już w tej dziedzinie, to jednak brzegi rzek woj. łódzkiego nie na wszystkich odcinkach zostały już należycie zabezpieczone. Tak więc dalsza ich regulacja staje się sprawą bardzo palącą.
M. JAGOSZEWSKI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz