Huta Prusinowska, osada zaznaczona na niemieckich i austriackich kopiach mapy rosyjskiej, tzw. „trójwiorstówki”, powstałej w latach 1850-1890. Obecnie jest to pole o nazwie Huta w gminie Szadek.
1850-90 r.
1992 r.
Akta notariusza Kajetana Szczawińskiego w Szadku z roku 1834, akt nr 51. (Archiwum Państwowe w Łodzi, oddział w Sieradzu).
W 1834 roku przed Rejentem Kajetanem Szczawińskim stawili się Antoni hrabia Poniński, dziedzic dóbr Prusinowice, zamieszkały w Monachium, w Bawarii oraz Michał Roesler fabrykant szkła, zamieszkały w osadzie Kunegunda, w dobrach Tuliszków, w powiecie Konińskim.
Michał Roesler zawarł umowę na mocy której podjął się wystawić i wykończyć w terytorium dóbr Prusinowice hutę szklaną zwaną Carolina według planu otrzymanego od właściciela dóbr Prusinowice. Dla zabezpieczenia kontraktu dziedzic zainkasował od przemysłowca sześć tysięcy złotych polskich na poczet kaucji. Huta miała składać się z następujących budynków: szopa czyli fabryka szklanna, w której będzie dziesięć pieców, gościniec ze stajnią i pięciu przyległych domów (już stojących na gruncie), magazyn do składowania, kleparnia.
Dziedzic zastrzegł sobie wyreperować wyszczególnione budowle tylko jeden raz. Roesler dzierżawiący hutę zobowiązał się zarządzać nią przez kolejne sześć lat, przywozić do huty każdego roku po tysiąc sążni drzewa sosnowego z lasu należącego do Ponińskiego furmankami, które miały być zbudowane na koszt właściciela Prusinowic. Za każdy sążeń drzewa miary reńskiej Roesler płacić miał dziedzicowi pięć złotych i sześć groszy a borowemu do Kasy Leśnej tzw. "pinkowe" w wysokości sześć groszy za sążeń. W przypadku nie wykorzystania umówionej liczby sążni drzewa zarządzający hutą miał dopłacić resztującą kwotę, zaś gdyby potrzebował zużytkować więcej niż tysiąc sążni, dominium miało zapewnić mu dostawę do maksimum dwóch tysięcy sążni drzewa należycie przygotowanego do użytku, tj. "muszą porządnie bydź wyschłe i w zapasie trzymane."
Roesler miał przyrzeczone rocznie sześćdziesiąt fur gałęzi lub wierzchołów, które własnym sumptem sam musiał odebrać, a także wolność korzystania z materiałów nadających się do wyrobu szkła, które znajdowałyby się na terenie huty. Mógł również wypalać w borze dziedzica w miejscach wskazanych przez borowego popiół do fabrykacji szkła, za który płacił do Kasy Leśnej dziewięć groszy za wiertel.
Prawo propinacji zostało zawarowane dla Ponińskiego, który brał na siebie również koszty koncesji na założenie huty. Natomiast podatki rządowe związane z działalnością zakładu odprowadzać miał dzierżawca.
Przez pierwsze trzy lata dziedzic mógł kupować szkło za wartość sześćset złotych po najniższej cenie, po jakiej było ono sprzedawane kupcom.
Roesler był zobowiązany dostarczać dominium w formie daniny raz na rok dwie kopy butli podgarcowych, dwie kopy trzy kwaterkowych lub kwartowych butelek do wina, jedną skrzynię szkła szybowego, w której znajdować się miało sto dwadzieścia tafli.
Robotnicy otrzymali grunt na ogrody, dziesięć kawałków, każdy po sześć prętów szeroki i trzydzieści prętów długi, zaś Roesler dwie morgi miary chełmińskiej.
Za szkody powstałe w wyniku pożaru odpowiedzialność spadała na dzierżawcę.
Michał Roesler zawarł umowę na mocy której podjął się wystawić i wykończyć w terytorium dóbr Prusinowice hutę szklaną zwaną Carolina według planu otrzymanego od właściciela dóbr Prusinowice. Dla zabezpieczenia kontraktu dziedzic zainkasował od przemysłowca sześć tysięcy złotych polskich na poczet kaucji. Huta miała składać się z następujących budynków: szopa czyli fabryka szklanna, w której będzie dziesięć pieców, gościniec ze stajnią i pięciu przyległych domów (już stojących na gruncie), magazyn do składowania, kleparnia.
Dziedzic zastrzegł sobie wyreperować wyszczególnione budowle tylko jeden raz. Roesler dzierżawiący hutę zobowiązał się zarządzać nią przez kolejne sześć lat, przywozić do huty każdego roku po tysiąc sążni drzewa sosnowego z lasu należącego do Ponińskiego furmankami, które miały być zbudowane na koszt właściciela Prusinowic. Za każdy sążeń drzewa miary reńskiej Roesler płacić miał dziedzicowi pięć złotych i sześć groszy a borowemu do Kasy Leśnej tzw. "pinkowe" w wysokości sześć groszy za sążeń. W przypadku nie wykorzystania umówionej liczby sążni drzewa zarządzający hutą miał dopłacić resztującą kwotę, zaś gdyby potrzebował zużytkować więcej niż tysiąc sążni, dominium miało zapewnić mu dostawę do maksimum dwóch tysięcy sążni drzewa należycie przygotowanego do użytku, tj. "muszą porządnie bydź wyschłe i w zapasie trzymane."
Roesler miał przyrzeczone rocznie sześćdziesiąt fur gałęzi lub wierzchołów, które własnym sumptem sam musiał odebrać, a także wolność korzystania z materiałów nadających się do wyrobu szkła, które znajdowałyby się na terenie huty. Mógł również wypalać w borze dziedzica w miejscach wskazanych przez borowego popiół do fabrykacji szkła, za który płacił do Kasy Leśnej dziewięć groszy za wiertel.
Prawo propinacji zostało zawarowane dla Ponińskiego, który brał na siebie również koszty koncesji na założenie huty. Natomiast podatki rządowe związane z działalnością zakładu odprowadzać miał dzierżawca.
Przez pierwsze trzy lata dziedzic mógł kupować szkło za wartość sześćset złotych po najniższej cenie, po jakiej było ono sprzedawane kupcom.
Roesler był zobowiązany dostarczać dominium w formie daniny raz na rok dwie kopy butli podgarcowych, dwie kopy trzy kwaterkowych lub kwartowych butelek do wina, jedną skrzynię szkła szybowego, w której znajdować się miało sto dwadzieścia tafli.
Robotnicy otrzymali grunt na ogrody, dziesięć kawałków, każdy po sześć prętów szeroki i trzydzieści prętów długi, zaś Roesler dwie morgi miary chełmińskiej.
Za szkody powstałe w wyniku pożaru odpowiedzialność spadała na dzierżawcę.
Obwieszczenia Publiczne 1934 nr 44
Sąd okręgowy w
Piotrkowie, zgodnie z decyzją swą z dnia 15 maja 1934 r. i na
zasadzie ustawy z dnia 27 stycznia 1922 r. (Dz. Ust. Nr. 11/1922)
wzywa niewiadomego z miejsca pobytu Ignacego Junkferta, syna Wacława
i Klary z Jungów, urodzonego 16 lipca 1865 roku w Hucie
Prusinowskiej, parafji Szadek, pow. sieradzkiego, który w roku 1910
w poszukiwaniu pracy, jako hutnik, wyjechał z Piotrkowa z domu przy
ul. Szklanej Nr. 13 i do tego czasu nie powrócił, aby w terminie
6-miesięcznym od dnia ukazania się w druku niniejszego
obwieszczenia zgłosił się do sądu okręgowego w Piotrkowie
osobiście, lub przez pełnomocnika, gdyż w przeciwnym razie uznany
zostanie za zmarłego.
Każdy, ktoby
cokolwiek wiedział o zaginionym Ignacym Junkfercie, obowiązany
donieść sądowi okręgowemu w Piotrkowie, powołując się na Nr.
sprawy 2 Co. 103/34.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz