Zajączkowski:
Zaborów-pow. sieradzki albo poddębicki
1) 1391 T. Sir. I f. 28: Zaborow - Petrassius de Z. 2) 1392 kop. w MK XVI w., MK 82 f. 55: Zaborow - na dok. Jana z Tęczyna, starosty sieradzkiego, potwierdzającym nadanie dominikanom sieradzkim łąki in Starzecz (v.) wym. Wolborius de Z. 3) 1392 T. Sir. I f. 32,36: Zaborow - Otha de Z.; Petrassius de Z., Jacub ibidem, Otha ibidem. 4) 1399 T. Sir. II f. 83: Zaborow - Nicolaus de Z.
5a) XVI w. Ł. II, 58: Zaborowo - villa, par. Błaszki, arch. kaliski. 5b) Ł. I, 374- 375: Zaborow, Zaborowo - villa, par. Małyń, dek. i arch. uniejowski. 5c) XVI w. Ł. I, 360-361: Zaborowo - villa, par. Wielenin, dek. i arch. uniejowski. 6b) 1511-1518 P. 191: Zaborow - par. Małyń, pow. szadkowski, woj. sieradzkie. 1552-1553 P. 236: Zaborow-jw. 6c) 1511-1518 P. 189: Zaborow - par. Wielenin, pow. i woj. jw. 1552-1553 P. 246: Zaborow -wł. szl., jw. 7a) XIX w. SG XIV, 198: Zaborów - wś, par. i gm. Gruszczyce, pow. sieradzki. 7b) XIX w. SG XIV, 198: Zaborów - wś i folw., par. Małyń, gm. Krokocice, pow. sieradzki. 7c) XIX w. SG XIV, 198: Zaborów- kol., par. Wielenin, gm. Zelgoszcz, pow. turecki.
Uwagi: P. nie podaje Zaborowa w par. Błaszki. Obecnie a) pow. sieradzki, b) i c) pow. poddębicki.
1) 1391 T. Sir. I f. 28: Zaborow - Petrassius de Z. 2) 1392 kop. w MK XVI w., MK 82 f. 55: Zaborow - na dok. Jana z Tęczyna, starosty sieradzkiego, potwierdzającym nadanie dominikanom sieradzkim łąki in Starzecz (v.) wym. Wolborius de Z. 3) 1392 T. Sir. I f. 32,36: Zaborow - Otha de Z.; Petrassius de Z., Jacub ibidem, Otha ibidem. 4) 1399 T. Sir. II f. 83: Zaborow - Nicolaus de Z.
5a) XVI w. Ł. II, 58: Zaborowo - villa, par. Błaszki, arch. kaliski. 5b) Ł. I, 374- 375: Zaborow, Zaborowo - villa, par. Małyń, dek. i arch. uniejowski. 5c) XVI w. Ł. I, 360-361: Zaborowo - villa, par. Wielenin, dek. i arch. uniejowski. 6b) 1511-1518 P. 191: Zaborow - par. Małyń, pow. szadkowski, woj. sieradzkie. 1552-1553 P. 236: Zaborow-jw. 6c) 1511-1518 P. 189: Zaborow - par. Wielenin, pow. i woj. jw. 1552-1553 P. 246: Zaborow -wł. szl., jw. 7a) XIX w. SG XIV, 198: Zaborów - wś, par. i gm. Gruszczyce, pow. sieradzki. 7b) XIX w. SG XIV, 198: Zaborów - wś i folw., par. Małyń, gm. Krokocice, pow. sieradzki. 7c) XIX w. SG XIV, 198: Zaborów- kol., par. Wielenin, gm. Zelgoszcz, pow. turecki.
Uwagi: P. nie podaje Zaborowa w par. Błaszki. Obecnie a) pow. sieradzki, b) i c) pow. poddębicki.
Taryfa Podymnego 1775 r.
Zaborów, wieś, woj. sieradzkie,
powiat szadkowski, własność szlachecka, 6 dymów.
Taryfa
Podymnego 1775 r.
Zaborów,
wieś, woj. sieradzkie, powiat szadkowski, własność królewska, 4 dymów.
Czajkowski 1783-84 r.
Zaborow, parafia małyń, dekanat
lutomirski (lutomierski), diecezja gnieźnieńska, województwo
sieradzkie, powiat szadkowski, własność: Józef Kokowski,
podczaszyc nowogrodzki.
Tabella miast, wsi, osad Królestwa Polskiego 1827 r.
Zaborów, województwo
Kaliskie, obwód Sieradzki, powiat Szadkowski, parafia Małyń,
własność prywatna. Ilość domów 9, ludność 57, odległość od
miasta obwodowego 4.
Słownik Geograficzny:
Zaborów, wś i folw., pow. sieradzki, gm. Krokocice, par. Małyń, odl. 33 w. od Sieradza, ma 11 dm., 140 mk. W r. 1827 było 9 dm., 57 mk. Zdaje się, że wieś ta, choć należała do par. Małyń, płaciła dziesięcinę z łan. folw. i km. pleban. w Błaszkach (ob. Lib. Ben. Łaskiego, I, 375 i II, 58). Według reg. pob. pow. Szadkowskiego z r. 1552 wś Zaborów, w par. Małyn, miała 5 osad., 3 łany. Zbrozek płacił od 1 łanu bez kmieci (Pawiń., Wielkop., II, 236, 247).
Spis 1925:
Zaborów, wś i folw., pow. sieradzki, gm. Krokocice. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne wś 8, folw. 3. Ludność ogółem: wś 56, folw. 44. Mężczyzn wś 27, folw. 23, kobiet wś 29, folw. 21. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego wś 56, folw. 44. Podało narodowość: polską wś 56, folw. 44.
Wikipedia:
Zaborów-osada w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie poddębickim, w gminie Zadzim. W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa sieradzkiego.
OBWIESZCZENIE
Podaie się do publiczney wiadomości, iż z mocy Dekretu Trybunału Cy wilnego Woiewodztwa Kaliskiego, maią bydź Dobra Kłoniszewo i Zaborowo i części na Bogucicach po n. ś. p. Józefie Kokowskim pozostałe w Powiecie Szadkowskim położone, od S. Jana r. b. przez publiczną licytacyą na lata trzy wypuszczone, na rzecz Sukcessorów pozostałych która się przed niżey podpisanym Assessorem Wincentym Pstrokońskim na Sali Audyencyonalney Trybunału Cywilnego Woiewodztwa Kaliskiego, w dniu 28 Lipca r. b. o godzinie 3. po południu odbywać się będzie, każdy maiący chęć licytowania powinien przed przystąpieniem do licytacyi 1ooo. Złtp. iako vadium iż warunkom licytacyi zadosyć uczyni na ręce niżey podpisanego Assessora Trybunału Delegowanego złożyć, zaś Summę zalicytowaną dzierżawną roczną, powinien będzie pluslicytant z góry zapłacić, o dalszych warunkach zaś każdy u niżey podpisanego zainformować się może.
w Kaliszu dnia 17. Lipca 1829.
Pstrokoński, Assessor Trybunału.
Rejent Kancellaryi Ziemiańskiey Woiewództwa Kaliskiego.
Przez zgon Maryanny z Czyżewskich Wysockiey, otworzył się spadek o którym donosząc podpisany Reient, zawiadamia, że do przeniesienia własności summy złp. 1703 gr. 10 z większey summy 5000 złp. pochodzącey, na dobrach Zaborowie w Pcie Szadkowskim położonych hypotekowaney, termin na dzień 10 Sierpnia r. b. wyznaczony został. w Kaliszu dnia 9 Maia 1833 r.
Fr. Nowosielski za Bajera.
1992 r.
Akta metrykalne (Parafia Zadzim) 1612
Roku, jak wyżej, dnia zaś 29 kwietnia
była przez Sebastiana Schadera Czepiela proboszcza parafii kościoła
św. Małgorzaty w Zadzimiu, ochrzczona córka Szlachetnego Piotra
Lutosławskiego obecnie mieszkającego na dzierżawie w Rosczielinie
i Magdaleny, małżonków, urodzona 25 tego samego miesiąca, której
było nadane imię Anna. Rodzicami chrzestnymi zaś byli Szlachetny
Walenty Gorecki i Małgorzata Dobiecka z Zaborowa.
Akta metrykalne (Parafia Małyń) 1665
Październik
Ja, Kazimierz Frąckowicz proboszcz kościoła małyńskiego, ochrzciłem bliźnieta Szlachetnych Andrzeja Dzierzbickiego i Anny, małżonków z Bogudzic, którym nadałem imiona Albert i Urszula. Rodzicami chrzestnymi chłopca byli Wielebny Piotr Frąckowicz wikary i Szlachetna Dorota Sławińska z Zaborowa, dziewczynki zaś Andrzej Łodeński kierownik szkoły kościelnej w Małyniu i Marianna Górska z Kłoniszewa.
Akta metrykalne (Parafia Niewiesz) 1814
Dwór Niewiesza
Roku Pańskiego tysięcznego osiemsetnego czternastego, dnia dziewiętnastego grudnia. Ja Urban Szpakiewicz przedstawiony na urząd zarządcy kościoła niewieszskiego, ochrzciłem chłopca i nadałem mu imiona Ksawery, Łazarz i Gracjan, urodzonego dnia szóstego tego miesiąca o godzinie szóstej rano, syna Wielmożnych Innocentego Kokowskiego i Franciszki z Suchorskich jego małżonki, dziedziców wsi Zaborów parafii Małyń powiatu szadkowskiego, prawowitych małżonków. Rodzicami chrzestnymi byli Wielmożny Pan Wojciech Suchorski dziadek dziecka, zastawca dóbr Karnice i Niewiesza, dóbr Sędowa i Businy i Wielmożna Pani Małgorzata ze Stanisławskich Madalińska posesorka ze wsi Niewiesz.
Gazeta Warszawska 1814 nr 26
Doniesienia. Podpisany iako Brat
rodzony zmarłey niegdy Jadwigi z Kokowskich Jankowskiey we Wsi moiey
dziedziczney Zaborowie Powiatu Szadkowskiego Departamentu Kaliskiego
mieszkaiącey, uwiadomia wszelkich tak Siostry swey zmarłey Jadwigi
Kokowskiey, iako i Piotra zmarłego Jankowskiego Męża tejże
Sukcessorów o spadku niektórey Ruchomości, którey Effekta
Inwentarzem Urzędowym spisane, przez ciąg czasu od śmierci oboyga
zmarłych Jankowskich, korrupcyi i zepsuciu podpadaią; przeto
zapobiegaiąc większej szkodzie, Ruchomość takowa na rzecz prawych
Sukcessorów przez Publiczną Licytacyią w Mieście Powastowym
Szadku na dniu 30tym Marca r. b Urzędownie sprzedaną, i z pieniędzy
zebranych legalny rachunek, zgłoszonym się Sukcessorom zdanym
zostanie. Wzywa zatem podpisanych wszelkich prawych Sukcessorów
wyżey namnienionych zmarłych iżby się przed terminem lub na
terminie Licytacyi zgłosić do takowego Spadku raczyli. W
Kłoniszewie dnia 19 Lutega 1814. Józef Kokowski.
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1819 nr 29
OBWIESZCZENIE
Podaie się do publiczney wiadomości, iż z mocy Dekretu Trybunału Cy wilnego Woiewodztwa Kaliskiego, maią bydź Dobra Kłoniszewo i Zaborowo i części na Bogucicach po n. ś. p. Józefie Kokowskim pozostałe w Powiecie Szadkowskim położone, od S. Jana r. b. przez publiczną licytacyą na lata trzy wypuszczone, na rzecz Sukcessorów pozostałych która się przed niżey podpisanym Assessorem Wincentym Pstrokońskim na Sali Audyencyonalney Trybunału Cywilnego Woiewodztwa Kaliskiego, w dniu 28 Lipca r. b. o godzinie 3. po południu odbywać się będzie, każdy maiący chęć licytowania powinien przed przystąpieniem do licytacyi 1ooo. Złtp. iako vadium iż warunkom licytacyi zadosyć uczyni na ręce niżey podpisanego Assessora Trybunału Delegowanego złożyć, zaś Summę zalicytowaną dzierżawną roczną, powinien będzie pluslicytant z góry zapłacić, o dalszych warunkach zaś każdy u niżey podpisanego zainformować się może.
w Kaliszu dnia 17. Lipca 1829.
Pstrokoński, Assessor Trybunału.
Gazeta Warszawska 1829 nr 147
Dobra Ziemskie wieś Zaborowo łącznie
z częścią Bogucice zwaną z wszelkiemi przyległościami i
przynależytościami w Powiecie Szadkowskim Obwodzie Sieradzkim
Woiewództwie Kaliskiem położone, wypuszczone zostaną w
trzechletnią dzierżawę, tak iak protokółem zaięcia w dniu 7
Maia r. b. są zaięte, poczynaiąc od S. Jana, czyli dnia 24 Czerwca
r. b. do tego czasu 1832 przed W. Wincentym Kobyłeckim Rejentem
Kancellaryi Powiatu Szadkowskiego, w mieście Powiatowem Szadku i w
iego Kancellaryi dnia 26 Czerwca 1829 roku, rozpoczynaiąc od godziny
11 zrana. Cena roczney dzierżawy podana bydź nie może z powoda, że
Dobra te dotąd zostaią w posiadaniu Dziedzica.
Kalisz d. 20 Maia 1829 r.
Stanisław Markowski Kom: T.
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1833 nr 22
Rejent Kancellaryi Ziemiańskiey Woiewództwa Kaliskiego.
Przez zgon Maryanny z Czyżewskich Wysockiey, otworzył się spadek o którym donosząc podpisany Reient, zawiadamia, że do przeniesienia własności summy złp. 1703 gr. 10 z większey summy 5000 złp. pochodzącey, na dobrach Zaborowie w Pcie Szadkowskim położonych hypotekowaney, termin na dzień 10 Sierpnia r. b. wyznaczony został. w Kaliszu dnia 9 Maia 1833 r.
Fr. Nowosielski za Bajera.
Dziennik Powszechny 1835 nr 125
Komornik Trybunału Cywilnego
Województwa Kaliskiego. Dobra ziemskie Zaborów, składające się z
wsi i folwarku tego nazwiska, łącznie z częścią Bogucizna zwaną,
położone w Powiecie Szadkowskim, Obwodzie Sieradzkim, Wdztwie
Kaliskiem, tak jak protokułem zajęcia w dniu Marca r. b. zostały
zajęte, wypuszczone zostaną przez publiczną licytacyą w 3chletnią
dzierzawę, poczynając od Sgo Jana 1835 r. aż do tegoż czasu 1838
r. przed W. Wincentym Kobyłeckim, Rejentem Powiatu Szadkowskiego, w
mieście Powiatowem Szadku z urzędu zamieszkałym i w jego
Kancellaryi, d. 3/15 Czerwca 1835 r. rozpoczynając od godziny 10 z
rana, u którego warunki dzierzawy przejrzane być mogą; cena
rocznej dzierzawy dotąd czyni złp. 1,500. Kalisz d. 30 Marca (11
Kwietnia) 1835 r. Stanisław Markowski.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1850 nr 216
(N. D. 4...56*) Rejent Kancellaryi
Ziemiańskiej Gubernii Warszawskiéj w Kaliszu.
Ogłasza się wiadomość otwarcia
spadków:
2, po Franciszce z Suchorskich
Kokowskiéj, co do summ: a) złp. 42,000 w dziale IV. pod Nr. 10; b)
złp. 2000 w dziale IV. pod Nr. 7 na dobrach Kłoniszew lit. B. i
tejże saméj summy złp. 2000 na dobrach Zaborowie w dziale IV. pod
Nr. 8 wpisanych, tudzież: c) co do summy złp 5000 jako legatu przez
Antoniego Czyżewskiego zrobionego, a w ewikcyi w dziale IV. pod Nr.
11 na dobrach Busina wpisanego mieszczącego się, z wyznaczeniem
półrocznego terminu na dzień 5 (17) Kwietnia 1851 r. o godzinie 10
z rana tu w Kaliszu w méj Kancellaryi dla zgłoszenia się osób do
spadków tych interesowanych pod prekluzyą dla niestawających.
Kalisz dnia 7 (19) Września 1850 roku.
M. Basiński.
*nieczytelne
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1854 nr 71
(N. D. 1577) Pisarz Kancellaryi
Ziemiańskiej Gubernii Warszawskiej w Kaliszu.
Po zgonie.
5. Marcellego Kokowskiego, co do summy
rs. 660 pod N. 13 lit. d, i co do współwłasności drugiej summy
rs. 660 na dobrach Zaborowie, z Ogu Szadkowskiego zachypotekowanej;
otworzyły się spadki, do regulacyi których wyznacza się przedemną
Pisarzem termin prekluzyjny na d. 23 Września (5 Paźdź.) 1854
roku.
Kalisz d. 12 (24) Marca 1854 roku.
J. N. Zengteler.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1854 nr 258
(N. D. 5952) Pisarz Kancellaryi
Ziemiańskiej Gubernii Warszawskiej w Kaliszu.
Ρo śmierci:
3. Lucyny Kokowskiej spółwłaścicielki
summy 600 rs. pod Nr. 10 i co do summy 750 rs. pod N. 13 c, na nią
wyłącznie, na dobrach Zaborowie z Ogu Szadkowskiego zapisanych.
(...) Otworzyły się spadki do regulacyi
których wyznacza się przedemnie Pisarza termin prekluzyjny na d. 14
(26) Maja 1855 r.
Kalisz d. 6j18 Listopada 1854 r.
J. N. Zengteller.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1855 nr 194
(N. D. 4790) Pisarz Kancellaryi
Ziemiańskiej Gubernii Warszawskiej w Kaliszu.
Po śmierci:
6. Magdaleny Fryczyńskiej co do summy
rs. 225 na dobrach Kłoniszewie A. z Ogu Szadkowskiego w dz. IV. pod
N. 8 lit. f, zapisanej, na dobrach Kłoniszewie B. i Zaborowie się
rozciągającej oraz co do summy rs. 356 k. 25 z dóbr Siedlątkowa,
z Ogu Wartskiego spłaconej i wdepozycie Dyrekcyi Głównej Tow.
Kred. Ziems. będącej
(…) Otworzyły się spadki do
regulacyi których wyznacza się termin prekluzyjny, na d. 16 (28)
Lutego 1856 r.
Kalisz d. 2 (14) Sierpnia 1855 r.
J. N. Zengteler.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1855 nr 237
(N. D. 5786) Pisarz Kancellaryi
Ziemiańskiej Gubernii Warszawskiej w Kaliszu.
Po zgonie:
4. Kazimiery Kokowskiej
współwłaścicielki summy rs. 600 pod N. 10 wykazu dóbr Zaborowa,
z Ogu Szadkowskiego, zamieszczonych.
Otworzyły cię spadki, do regulacyi
których wyznacza cię termin prekluzyjny przedemną Pisarzem na
dzień 18 (30) Kwietnia 1856 roku.
Kalisz d. 8 (20) Paździer. 1855 r.
J. N. Zengteller.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1858 nr 37
(N. D. 664) Sąd Policyj Poprawczej
Wydziału Piotrkowskiego.
Wzywa wszelkie Władze tak Cywilne jako
też i Wojskowe nad bezpieczeństwem i porządkiem w kraju czuwające
aby na Maryanne Sobkeraj, lat 40 liczącą, katoliczkę, wzrostu
średniego, twarzy okrągłej, nosa małego, oczu niebieskich, włosów
blond ze wsi Zaborowa Okręgu Szadkowskiego pochodzącą, o kradzież
obwinioną obecnie przed wymiarem kary ukrywającą się, baczną
zwracały uwagę, a wrazie dostrzeżenia ujęły i pod ścisłą
strażą Sądowi tutejszemu lub najbliższemu dostawić raczyły.
Piotrków d. 22 Stycznia (3 Lutego)
1858 r.
Sędzia Prezydujący,
Assesor Kollegialny, Chmieleński.
Kurjer Warszawski 1860 nr 138
Ś. p, Wanda-Joanna z Kobyłeckich
Radoszewska, Żona Urzędnika Sądowego z Warszawy, w 29tej wiośnie
życia swego, w powrocie od wód z zagranicy, po długiej i ciężkiej
słabości, we wsi Zaborowie w Sieradzkim, opatrzona SŚ.
SAKRAMENTAMI, w dniu 25 Kwietnia r. b., BOGU ducha oddała,
pozostawiając w nieutulonym żalu Męża i osierocone dwie małe
córeczki, którzy o westchnienie pobożne, oraz na Wotywę i Msze
Święte w Kościele XX. Bernardynów w Warszawie, d. 31 b.m., we
Czwartek, odprawiać się mające za spokój jej duszy, Krewnych,
Przyjaciół i Znajomych, zapraszają.
Dziennik Warszawski 1867 nr 64
(N. D. 1461). Naczelnik Powiatu
Sieradzkiego.
Podaje do powszechnej wiadomości, iż
z mocy upoważnienia Rządu Gubernialnego Kaliskiego z dnia 16 (28)
Lutego r. b. Nr. 163 w biurze Naczelnika Powiatu Sieradzkiego o
godzinie 11 z rana odbywać się będzie głośna in plus licytacja
na wydzierżawienie dochodu propinacyjnego z gruntów włościańskich
na lat dwa, poczynając od d. 20 Sierpnia (1 Września) 1866 r. do
dnia 20 Sierpnia (1 Września) 1868 r. z obniżeniem o 1/4 część
sumy dzierżawnej.
b. dnia 28 Marca (9 Kwietnia) 1867 r.
W dobrach Zaborów od sumy rocznej rs.
30.
Mający chęć licytowania obowiązany
zaraz przy licytacji złożyć vadium 1/4 części sumy do licytacji
oznaczonej, a utrzymujący się dokompletować takowe do sumy
wyrównywającej 1/4 części postąpionej ceny dzierżawnej. Inne
warunki mogą być przejrzane w każdym czasie w Biórze Naczelnika
Powiatu w godzinach służbowych.
Sieradz d. 21 Lutego (5 Marca) 1867 r.
Zorza 1877 nr 12
CUDOWNY DOKTOR Z NAD NERU.
— Czy to gdzie odpust czy jarmark? —
zapytałem się sołtysa, który do mnie przyszedł z różnemi
pismami, żeby je przeczytać, bo wszystkie pisane były po rusku, a
w całej wsi oprócz mnie jednego, nikt tego języka nie zna.
— A bo co? proszę pana, skłonił
się sołtys.
— Dla tego, odrzekłem—że w parę
godzin naliczyłem kilkanaście fur i bryczek, które przesunęły
się pod mojem oknem, nie licząc pieszych.
— A to, proszę pana, objaśnił mnie
sołtys, ani to odpust ani téż jarmark, jeno zwyczajnie ludziska
ciągną tędy codzień do sławnego doktora w Zaborowie, co go pan
widzi pod borem o wiorstę ztąd drogi.
— Cóż to za doktor?—zapytałem
ciekawie. Czy to jaki człowiek uczony?
— A no doktor, tak ludzie mówią
—prawił sołtys ale ani uczony, ani nawet piśmienny, zwyczajnie
prosty chłop. Służył on dawniej za rataja, a bieda była u niego
taka, żeby siekierą nie urąbał. Ale skoro djabłu duszę oddał i
puścił się na doktorstwo, tak teraz mieszka niby jaki hrabia,
zmienił przyodziewek, zapuścił brodę po szlachecku, i pije od
rana do późnej nocy, bo ma za co, a ludzie ciągną do niego z
najdalszych stron, nawet od Piotrkowa, Kalisza i Częstochowy. Ja tam
dzięki Bogu, porady jego jeszcze nie potrzebowałem; ale gdybym,
czego Boże broń, miał zaniemodz, tobym się téż udał do
Błażeja, bo mówią, że bardzo jest pomocny w każdej chorobie.
Wyleczył on nawet niedawno jednego bogatego pana i jednego księdza;
ale im się potem wkrótce zmarło. Taka widać była wola Boża. Za
te niedozwolone leki wpakowali już Błażeja parę razy do ciupy;
ale jak sypnął workiem, to go i puścili, i znowu leczy po dawnemu.
Czy mi pan wierzy, że poznaje on po ludzkim moczu, ile kto ma lat,
na jaką chorobę choruje, kiedy nawet umrze? Narai on każdemu
choremu leków co nie miara. To tylko bieda, że nie pozwoli tych
leków zapisywać sobie, i chory o połowie z nich w drodze zapomni,
albo téż zrobi nie tak, jak mu doktor poradził. Niedziwota, że
ten i ów pomimo jego porady, zamrze, nie dojechawszy nawet do domu.
Ale to już nie jego wina.
— Dziwię się, mój kochany
sołtysie, —wyrzekłem— że wy taki rozumny i stateczny człowiek,
możecie w takie głupstwa i gusła wierzyć, jakoby ów Błażej,
choćby miał sto djabłów w sobie, mógł bez nauki i znajomości
sztuki lekarskiej kogo wyleczyć! Zdarzyć się mogło, że ktoś
zasiągnąwszy jego porady, wyszedł przypadkiem z choroby. Ale to
byłoby się stało i bez jego pomocy. Często sama natura człowieka
przezwycięża chorobę bez żadnych lekarstw, a tem mniéj
zażegnywań, które są tylko prostem oszustwem i obrazą Pana Boga.
Zresztą sam jutro naocznie się przekonam, jaki to majster z tego
waszego doktora. Udam jaką chorobę i pójdę do niego; tylko mnie
nie wydajcie przedczasem z tajemnicy.
— A dobrze, proszę pana— rzekł
sołtys — i pożegnawszy mnie, odszedł z papierami do domu.
Pragnąc z naocznego przekonania się
dać przestrogę dla łatwowiernych ludzi, zaraz nazajutrz,
przebrawszy się w starą, wytartą kapotę, obwiązawszy szyję
wełnianym szalem i obuwszy bóty z długiemi cholewami, wziąłem
sękaty kij do ręki i udałem się do Zaborowa. Przed oparkanionym
dworkiem cudownego doktora stało już kilka fur, chociaż to była
dopiero dziewiąta godzina rano. Błażka widziałem już kilka razy,
jak pod mojem oknem przechodził z półgarncową beczółką,
przewieszoną na taśmach w rodzaju torebki przez ramię. Na jego
bowiem nieszczęście niema w Zaborowie żadnej karczmy, i Błażek,
jak go tu powszechnie nazywają, zmuszony jest po nieodzowny dla
siebie kordyał, bez którego nie miałby proroczego natchnienia,
chodzić często sam do karczmy w sąsiedniej wsi Zygrach lub na
Sikory. Błażek nigdzie mnie jeszcze nie spotkał, bo dopiero
miesiąc bawiłem w téj okolicy. Byłem zatem pewny, że mnie nie
pozna, ani się téż domyśli celu mojéj wycieczki.
Zbliżając się ku siedzibie doktora,
poznałem już zdaleka samego władcę życia i śmierci. Oparty
łokciami na bramie i trzymając pod sumiastym wąsem węgierską
fajeczkę w zębach, rozmawiał on z kłaniającemi mu się co chwila
wieśniakami, którzy przybyli z dalekich stron szukać jego pomocy w
chorobie. Sądząc w istocie po ubiorze, łatwo rozpoznać mogłem
wieśniaków przybyłych z za Łęczycy, z pod Koła, Wielunia,
Warty, i z wielu innych okolic kraju. Taki to rozgłos i sławę
pomiędzy prostym ludem zjednał sobie ów cudowny doktor Błażek,
chłop, filut, oszust, szarlatan i pijanica.
— O! wielmożny doktorze, ratuj
mojego syna, co tam na wozie pod pierzyną prawie już dogorywa,
wołał na głos jeden nieszczęśliwy ojciec, zalewając się łzami.
— O! święty i cudowny człowieku,
krzyczała w niebogłosy jakaś baba z obwiniętą chustkami głową,
adyć ratuj mnie co prędzej, bo mi się głowa rozwali i ślepie na
wierzch wyłażą.
— Oj! boli, boli. O! Jezu, Jezu!
stękano i wołano ze wszech stron przed mieszkaniem doktora,
wzywając na gwałt jego ratunku i pomocy. A Błażek, jakby już
oddawna przywykł do podobnych wydarzeń rozdzierających serce, stał
przy bramie niewzruszony, ćmiąc swoję fajeczkę i spluwając co
chwilę po obrzydliwej mahorce. Nie śpieszył on się widocznie z
udzielaniem porady, chcąc tym sposobem zjednać sobie większą
powagę i uznanie ze strony głupiej gawiedzi.
— A nuż mnie potrzyma tak długo,
jak te błędne owce przed swojem mieszkaniem —lub każe czekać,
dopóki nie odprawi tych, co przedemną przybyli; pomyślałem sobie,
będąc już tylko kilka kroków oddalony od rozpartego na bramie
doktora.
I dreszcz mnie przeszedł po ciele.
Pocieszyłem się tylko tem, że będę
miał sposobność przysłuchać się różnym jego bredniom, i
zanotować sobie w pamięci lekarstwo, jakie chorym dyktuje.
Widząc, że Błażek zwrócił już na
mnie uwagę i wlepił swój ponury—nie śmiały wzrok we mnie,
zwolniłem kroku, a trzymając się ręką za bok, począłem stękać
i usta wykrzywiać. Przybywszy nareszcie pod bramę, pochwaliłem
Pana Boga i zapytałem się pokornie:
— Czy to tu pan doktor mieszka?
— A tu — odrzekł Błażek — ale
go teraz niema w domu.
— O! ja nieszczęśliwy! — zacząłem
jęczeć i wyrzekać — tyle drogi zrobiłem schorzały, że mi już
sił zabrakło.
— A zkąd to wasan jest?—pytał
Błażek— mierząc mnie od stóp do głowy, jakby chciał zwąchać,
czy nie ma z policją do czynienia.
— Aż z Dzierlina z za Sieradza —
odrzekłem zasmucony.
— I cóż to wasan za jeden?
— Byłem do Świętego Jana furmanem,
ale pan mnie oddalił ze służby, bo ciągle nie domagam.
— No, to idźcie do izby i
spocznijcie; może doktor wkrótce nadejdzie.
To mówiąc otworzył mi furtkę i
zaprowadził do mieszkania. Była to dla mnie wielka i nie zasłużona
łaska, bo innych chorych Błażek zostawił na dworze. Wszedłszy do
izby, a raczej do pokoju po pańsku umeblowanego, zastałem tam już
kilka osób chorych, oczekujących na wyrok doktora. Błażek
wskazawszy mi krzesło i pokręciwszy się po izbie, pomimo to że
nie był już trzeźwy, uczuł potrzebę nowego posiłku i wszedł do
komory, gdzie zapewne przechowywał krople długiego życia. Za nim
poskoczyła jak oparzona obrzydliwa baba, która się dotąd kręciła
przy kominie, gotując i mieszając coś w garnkach. Była to żona
doktora, ba! sama nawet doktorka, bo w wielu razach męża wyręczała.
— Znowu się nachlasz jak nie boskie
stworzenie! a potem będziesz plótł ni w pięć ni w dziesięć,
tak że muszę ci jeno dopowiadać— prawiła pani doktorowa w
komorze, nie dopuszczając męża do butelki!
— Ależ moja kochana, wszystko będzie
dobrze, tylko troszeczkę się napiję, bo mnie fajka zemdliła —
błagał doktor, wydzierając butelkę z rąk żony— sekutnicy.
— No, to się już nachlaj do syta i
odpraw tych lndzi, boć przecież tu cały dzień siedzieć nie będą,
a znowu jakieś dwie fury nadjechały.
Wśród téj rozmowy małżeńskiej
miałem sposobność obejrzeć się po izbie, która w rzeczy saméj
wyglądała bardzo przyzwoicie. Zastanowiły mnie przedewszystkiem
dwie gipsowe białe figurki, stojące na komodzie, które, jak się
domyślałem, Błażek sprowadził dla tem większego bałamucenia
ciemnego ludu. Dowiedziałem się téż później, że rzeczywiście
te nagie aniołki podszeptywać niby mają Błażkowi różne
lekarstwa.
Ponieważ doktor z żoną dość długo
bawił w komorze, wdałem się w gawędę z osobami, które zastałem
w izbie. Jedna z nich z dzieckiem przy piersiach, była to pani
Michalska, ekonomowa z pod Szadku; mężczyzna zaś w sile wieku z
zapalonemi oczami, był mieszczaninem, z Poddębic; trzeci zaś
nieszczęśliwy z opuchniętą nogą, był, jak się dowiedziałem,
czeladnikiem tkackim ze Zduńskiej Woli.
— Biedni ci ludzie, pomyślałem,
mają doktorów i felczerów w swoich miastach, a jednak udają się
po radę do takiego oszusta i szarlatana. Ale jakże się tu dziwić
prostemu wieśniakowi, kiedy taka pani ekonomowa nie wstydzi się
szukać jego pomocy! To zgroza, doprawdy.
W tem miejscu niebezpiecznie było
zwracać uwagę owych zaślepionych ludzi na oszustwo Błażka.
Wolałem milczeć i czekać na powrót doktora z komory, jeźli się
miałem dowiedzieć, jakiego sposobu leczenia trzyma się ów
przesławny doktor. Zdziwiło mnie tylko to, że każda z przybyłych
osób trzymała butelkę z jakimś brudnym płynem w ręku.
— Co to państwo macie w tych
butelkach? zapytałem się nareszcie, chcąc zaspokoić swoję
ciekawość.
— A to mocz, proszę pana—wyrzekła
pani ekonomowa — bez tego trudnoby było panu doktorowi rozpoznać
chorobę.
— A ha! — bąknęłem na to.
Wtem drzwi od komory otworzyły się na
rozcież, i do izby weszła dostojna para małżeńska, porządnie
ululana. Widać, że pani doktorowa nie ustępowała w niczern
kochanemu mężulkowi.
Szczególniejsze znalazłem względy u
Błażka, bo pochodziwszy przez chwilę z fajką w zębach po izbie,
zwrócił się potem najprzód do mnie i zapytał:
— A co to wasanu jest?
— Okrutnie mnie w boku
rozpiera—wyrzekłem stękając, na dołku ciśnie, wnętrzności
burzy i wypycha, tak, że nie mogę ani spać ani jeść. (Tak
mówiłem, choć co prawda, udawanie samemu mi było nie do smaku;
ale pragnąc z tego zrobić użytek dla współbraci, postanowiłem
już udawać chorego do końca).
— Szkoda — wtrąciła się do
rozmowy doktorowa— żeśta nie przynieśli butelki ze swoim moczem,
jak oto ci państwo, gdyż mąż mój łatwiej wtenczas rozpozna
chorobę.
— Nie wiedziałem o tem, odrzekłem z
pokorą.
— Mniejsza o to—mówił doktor—a
dawno wasanu dolega?
— Już będzie z półtora roku —
jak zachorzałem.
— Pewnikiem jaka kobieta zadała wam
to choróbsko?—wtrąciła doktorowa,
— A no, nie wiem — odparłem—takiéj
kobiety tam nie ma, chybaby stara Maciejowa, której łońskiego roku
potrąciłem prosiaka, co mi wyjadał ziemniaki w ogrodzie?...
okrutnie mi się za to wygrażała.
— A widzita! — zawołała urodowana
pani doktorowa, że odgadła przyczynę mojej mniemanéj choroby.
Błażek pomiętosił mnie ręką po
bolącym niby boku i brzuchu, złożył trzy palce, przeżegnał trzy
razy, mrucząc pod nosem jakieś niezrozumiałe wyrazy. Skończywszy
tę ceremoniję Błażek prawił daléj, a ja nadstawiłem ucha:
— Nie wypada teraz nic innego, jak
żebyś wasan wziął kwaterkę spirytusu, wlał do niego trzy krople
święconej wody, przeżegnał trzy razy, złapał żywą żmiję,
odarł ze skóry, pokrajał na trzy kawałki, usmażył z tłuszczem
borsuczym w nowéj patelni, wlał z tego trzy krople do spirytusu, i
skłóciwszy dobrze po trzy razy, smarował sobie bok i żywot trzy
razy na dzień aż do pełni, potem wypił z tego trzy krople, a
resztę wylał na ziemię przez głowę.
— Ale, proszę pana doktora —
odezwałem się poskrobawszy się po głowie — gdzież ja teraz tę
gadzinę znajdę, kiedy to już miesiąc Październik, i wszystko
robactwo pochowało się w ziemię?
— To trzeba poczekać do lata —
wyrzekł doktor.
— Nie potrzeba— zawołała z
gniewem doktorowa. —Zamiast żmii, można złapać świerszcza w
kominie, utłuc go na proszek w moździerzu lub rozetrzeć na tarce,
wsypać ten proszek do spirytusu, dodać do tego spalonej sierci z
ogona lisiego i tak zrobić, jak mój mąż mówił.
— Ależ i o świerszcza trudno mi
będzie w téj porze — przerwałem mowę gadatliwej doktorowej.
— Radzę, jak umiem— wyrzekł
Błażek — rozgniewany widocznie mojemi uwagami, z jakiemi dotąd
żaden chory nie śmiał przed nim wystąpić. Od wasana zależy
zrobić to, co radzę lub nie zrobić. Każdemu wolna wola.
— Ależ zrobię, proszę pana doktora
— odrzekłem pokornie—tylko mi się ta żmija i ten świerszcz
nie mogą pomieścić w głowie.
— Ze wszystkiego najlepiej będzie —
odezwała się znowu pani doktorowa — że kupita, a choćby
przyszło i ukraść, pończochy od téj starej Maciejowéj i nosić
je będzieta na nogach aż do suchych dni, a potem je zakopieta pod
progiem téj czarownicy, to wasza choroba przejdzie na nią.
— Łatwiej to mówić, niż
zrobić—przemówiłem znowu tłumiąc śmiech w sobie — przecież
ja od dwudziestu lat nie widziałem wcale pończoch na nogach
Maciejowéj. Na starość ich pewnie nie kupi.
Błażek i jego żona zgłupieli,
słysząc takie rozumowanie, a pani ekonomowa na głos się
roześmiała. Miarkując, że już dłużej nie powinienem nadużywać
cierpliwości Błażka i jego połowicy, aby nie narazić się na coś
gorszego, powstałem z krzesła, a kładąc dwa złote na stole,
wyrzekłem na pożegnanie:
— Postaram się, o ile się da,
korzystać z udzielonych mi rad lekarskich, które dla pożytku i
nauki drugich, jak je tu słyszałem, ogłoszę w gazetach. Tymczasem
bądźcie zdrowi!
To mówiąc, szybko wyszedłem za
drzwi, — i udałem się zdrów jak ryba wprost do poblizkiego dworu
Zaborowskiego, gdzie z przebrania się mojego i z opowiadania o
odwiedzinach u Błażka, dziedzice Zaborowa naśmiali się do
rozpuku.
W miesiąc potem spotkałem się z
Błażkiem na chrzcinach u naszego sołtysa, na które byłem
zaproszony. Poznawszy mnie, cudowny doktor, którego oszustwo ciemny
lud znajomością z djabłem tłómaczy, spuścił nos na kwintę,
ale przy sposobności pocałował mnie w rękę prosząc, abym tylko
o nim w gazetach nie głosił. Ja téż, jak widzicie, dotrzymuję
słowa...
Franek z Wielkopolski.
Zorza 1882 nr 37
X We wsi Zaborowie pod Szadkiem mieszka
znahor, poprzednio fornal czy téż rataj, wypędzony ze służby za
pijaństwo. Niewiadomo, jakim do tego przyszedł sposobem, dosyć, że
wspomniany niegdyś fornal zażywa sławy doktora, do którego z
różnych stron zjeżdżają ludzie, nawet z za Warszawy, po radę i
ulgę w cierpieniach. Zręcznemu szalbierzowi udało się, widać,
przypadkiem wyleczyć tego lub owego, i dziś dla wielu stanowi on
powagę.
Ów niby-doktór tak shardział, że
przybywających chorych wytrzymuje dniami całemi, zanim się raczy
ukazać, a sam przez ten czas pije w karczmie. Opowiadający nam o
tem pan W. przyjechał z synem kaleką o mil kilkanaście do owego
znahora, czekał na niego pół dnia, i nareszcie przemocą dostał
się do niego, lecz zobaczywszy przed sobą pijanego człowieka,
odjechał bez porady.
Zapewne władza lekarska zwróci na
owego szarlatana uwagę i zabroni mu odbywania nadal lekarskich
praktyk.
Rozwój 1906 nr 5
obywatel ziemski,
gub. kaliskiej, pow. sieradzkiego, opatrzony św. Sakramentami, po
długich i ciężkich cierpieniach zasnął w Bogu dnia 6 stycznia
1906 r. w majątku Zaborowie, przeżywszy
lat 61.
Pozostałe w
nieutulonym żalu dzieci zapraszają krewnych, przyjaciół i
znajomych na nabożeństwo żałobne odbyć się mające we wtorek d.
9 stycznia r. b. o godz. 10 1/2 rano w kościele parafialnym w
Małyniu, oraz na wyprowadzenie zwłok z tegoż kościoła zaraz po
ukończonem nabożeństwie na cmentarz miejscowy.
Ziemia Sieradzka 1921 lipiec
Dnia 3 Czerwca w folwarku Zaborów gm. Krokocice spłonęła doszczętnie stodoła i śpichrz.
Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 16
Notarjusz przy wydziale hipotecznym sądu okręgowego w Kaliszu, Stanisław Bzowski, niniejszem obwieszcza, że zostały otwarte postępowania spadkowe po zmarłych:
4) Cecylji Soszyńskiej, współwłaścicielce dóbr Zaborów, w pow. sieradzkim;
Termin zamknięcia tych postępowań spadkowych wyznaczony został na dzień 30 sierpnia 1928 roku, w kancelarji notarjusza, Stanisława Bzowskiego, w Kaliszu.
Obwieszczenia Publiczne 1929 nr 35
Notarjusz przy wydziale
hipotecznym sądu okręgowego w Kaliszu, Stanisław Bzowski,
niniejszem obwieszcza, że zostały otwarte postępowania
spadkowe po zmarłych:
10) Jakóbie
Soszyńskim, współwłaśc. maj. Zaborów, pow. sieradzkiego;
Termin zamknięcia tych
postępowań spadkowych wyznaczony został na dzień 6 listopada
1929 r. w kancelarji notariusza, Stanisława Bzowskiego, w Kaliszu.
_________________________________________________________________________________
Ziemia Sieradzka 1930 kwiecień
_________________________________________________________________________________
Łódzki Dziennik Urzędowy 1933 nr 21
ROZPORZĄDZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dn. 19 październ. 1933 r. L. SA. II. 12/14/33
o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu sieradzkiego na gromady.
Po wysłuchaniu opinji rad gminnych i wydziału powiatowego, zgodnie z uchwałą Wydziału Wojewódzkiego z dnia 18 października 1933 r. na podstawie art. 107 ustawy z dnia 23. III. 1933 r. o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) postanawiam co następuje:
§ 1.
IX. Obszar gminy wiejskiej Krokocice dzieli się na gromady:
1. Bogucice, obejmującą: wieś Bogucice, folwark Bogucice, kolonję Leszkomin, folwark Leszkomin, wieś Zaborów, folwark Zaborów.
§ 2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Sieradzkiemu.
§ 3.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
Wojewoda:
wz. (—) A. Potocki
Wicewojewoda
Dziennik Łódzki 1968 nr
191
W Zaborowie pow.
Poddębice spaliły
się: dach na budynku mieszkalnym, dach na
oborze i stodoły ze zbiorami. Straty oblicza się na sumę około 60
tys. złotych. Pożar miał miejsce w zabudowaniach Lucjana
Piasecznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz