Słownik Geograficzny:
Wideradz, fol., pow. wieluński, gm. Starzenice, par. Wieluń (odl. 12 w.), ma 2 dm., 10 mk., 391 morg. roli i ogr., 20 mr. pastw., 18 mr. nieuż.; 2 bud. mur., 4 drew.
Słownik Geograficzny:
Widoradz, folw., pow. wieluński, gm. Starzenice, par. Ruda, odl. od Wielunia 2 w., ma 2 dm., 10 mk. Las "Vidoracz" pod Wieluniem wspomina Lib. Ben. Łaskiego (II, 98) pod wsią Dąbrowa.
Spis 1925:
Widoradz-Góry, kol., pow. wieluń, gm. Starzenice. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne 16. Ludność ogółem: 114. Mężczyzn 51, kobiet 63. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego 114. Podało narodowość: polską 114.
Spis 1925:
Widoradz-Porąbki, kol., pow. wieluń, gm. Starzenice. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne 11. Ludność ogółem: 69. Mężczyzn 36, kobiet 33. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego 60, ewangelickiego 9. Podało narodowość: polską 69.
Spis 1925:
Widoradz-Tarki, kol., pow. wieluń, gm. Starzenice. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne 17. Ludność ogółem: 109. Mężczyzn 50, kobiet 59. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego 98, ewangelickiego 11. Podało narodowość: polską 109.
Wikipedia:
Widoradz-wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie wieluńskim, w gminie Wieluń. Do 31 grudnia 2011 istniały dwie wsie – Widoradz Dolny i Widoradz Górny. Od 1 stycznia 2012 tworzą one jedną wieś o nazwie Widoradz. Wydzielona jest także część miejscowości o nazwie Porąbki, dotychczas część wsi Widoradz Dolny. Dojechać tu można drogą prowadzącą z Wielunia w kierunku Bełchatowa (przy rozwidleniu dróg w kierunku Widawy - w prawo ku Widoradzowi) bądź przez Rudę (droga obok kościoła w kierunku pn.). Wśród podmokłych łąk, rozciągających się w dolinie Strugi Węglewskiej, grodzisko w kształcie kolistym, średnica ok. 40 m , o którym źródła pisane wspominają po raz pierwszy dopiero w 1485 r. Główny wał otoczony jest trzema fosami i trzema zewnętrznymi wałami zaporowymi. Zabytki znalezione we wnętrzu grodziska to przede wszystkim ułomki naczyń glinianych, pochodzące z okresu między VI a XIV w. Znaleziono także groty bełtów do kusz, noże, sztylety, klucze i podkowy. Ostatnia faza istnienia grodu datowana jest na pewno po 1380 r. Ponieważ nie odkryto jeszcze śladów kasztelańskiego grodu w Rudzie, istnieje domniemanie, iż siedziba kasztelana mogła być w Widoradzu. Wg podań ludowych grodzisko widoradzkie obrał za swą siedzibę diabeł Widoradzki, rzadziej Rokitą zwany. Oskar Kolberg przytacza legendę o tym, że moczary widoradzkie pochłonęły Tatarów usiłujących zdobyć Wieluń. Opowieści o złych panach wiąże się tu z osobą dziedzica widoradzkiego. Stąd też miejscowa ludność powtarzała: "Od głodu, powietrza, ognia, wojny i od Widoradza zachowaj nas Panie..." W latach 1975-1998 miejscowość należała administracyjnie do województwa sieradzkiego. Do 2011 r. wieś Widoradz dzieliła się na Widoradz Górny oraz Widoradz Dolny.
1992 r.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1841 nr 69
(N. D. 1478.) Dobra ziemskie Ruda
składające się z wsi i folwarku tegoż nazwiska, z folwarku
Wideradz, Brzeziny, Taczanów, karczmy Przycłapy z przyległościami
i dobra Olewin lit: А. В. С i część Olewina lit: D.
Medynszczyzna zwana, w Powiecie i Obwodzie Wieluńskim Gubernii
Kaliskiej położone, wydzierżawione zostaną na lat trzy poczynając
od dnia 12 (24) Czerwca 1841 do tegoż dnia 1841 r. Wydzierżawienie
to nastąpi w dwóch oddziałach, to jest dóbr Rudy w jednym a dóbr
Olewina w drugim oddziale. Termin do odbycia licytacyi oznaczony jest
na dzień 25 Kwietnia (7 Maja) r. b. o godzinie 10tej z rana przed
Antonim Kowalskim Rejentem w Wieluniu, u którego to Rejenta warunki
przejrzane być mogą. Cena dzierżawna z dóbr Rudy wynosić może
rocznie złp. 12,000, a z dóbr Olewina z przyległościami zł.
10,000.
w Kaliszu dnia 11 (23) Marca 1841 r.
Józef Sikorski.
Pamiętnik
Religijno-Moralny 1854 tom 26 nr. 1
(…) Łąki należące do Rudy zwane
są Wideradz, obszerne, lecz po większej części błotniste, niegdy
były to niedostępne topiele i stojącej wody zbiory. W śród tych
spostrzegać się dają aż potrójne wały, obrosłe trawą, i te
mają być okopiskiem dawnego zamku, którego stanowisko dotąd nazwę
zamczyska zachowuje. Żadne wszakże inne nie istnieją już ślady,
i zdaje się że warownia ówczasowa pobudowana była z drzewa, i
tylko ją owe wały, i sama niedostępność miejsca mocniły, i
broniły. Tu więc istniał ów zamek, (castrum) obrona ludu
zamieszkującego Rudę, może jeszcze czasów przedchrześciańskich
dawnością sięgający, miejsce ofiar i obrad sławian, a o którym
w dziejopisach natrafiamy wzmianki (25).
Podanie miejscowe błota Wideradz
siedliskiem djabła być mieni, i temuż nazwisko miejsca nadaje,
zowiąc go Wideradzkim. Lud tutejszy wiele powieści dotąd w pamięci
swojej przechowuje o jego złych sprawkach, które wszystkie te psoty
szatańskie, kończą się zawsze na zanurzeniu i pomazaniu błotem
obłąkanych w śród nocy idących włościan, lub podróżnych
(26).
Wideradzki, tak
jest w tutejszej okolicy pamiętny, jak dawniej Boruta w zamku
Łęczyckim, i w błotach gród ten storożytny otaczających, był
wsławiony. Wiele o nim mówiono i pisano nawet, dziś gdy błota, i
rozlewy Bzury pod Łęczycą, przez wybicie rowu odchodowego,
osuszone zostały, i Boruta już przestał być straszny. Przyjdzie
ta kolej, i na Wideradzkiego, iż z pamięci ludzkiej wygluzowany
zostanie. Czas, i okoliczności zmieniają postać rzeczy, a
dawniejsze mniemania i przesądy ustąpić muszą prawemu rozsądkowi
i światłu nauki. I już uważają się jak drzewo podcięte,
tracące coraz bardziej zieloność swych liści. Zbliżmy się teraz
do wyłuszczenia przedmiotu, jaki nas najwięcej zajmuje, a tym jest
przybytek boży w Rudzie. (…)
(25) Początek niegdy starożytnego
grodu tego właściwiej odnieść wypada do epoki
przedchrześciańskiej Sławian, sięga on dawnością swoją
najstarożytniejszych okresów historyi naszej. W dniu obecnym, nic
innego po nim niepozostało, jak ślady wałów i rowów. Rzecz
bardzo naturalna, bowiem dużowieczne zamki nasze niczem więcej nie
były, jak budowle z drzewa, postawione w miejscu z przyrody
obronnem, otoczone palisadą i przekopami. Takowe więc zamki pożerał
ogień, niszczył nieprzyjaciel i pożył do reszty sam czas, dziś
tylko roboty ziemne, są widoczne, a resztę wyobraźnia, myśl, na
zasadzie wskazów historycznych utworzyć sobie może. Możnaby
przypuścić, iż błota Wideradz na których warownia ta stała,
były przed wiekami zwierciadłem wód stojących czyli rozległem
jeziorem, które zmieniło się w trzęsawiska, i niedostępne
topiele. Czas w biegu niewstrzymany i zaniedbanie ludzkie, wiele
zrządzić mogą odmian. Niedziw że zamek rudzki stał wśród błot,
gdy i pierwotna posada starożytnego Kalisza zalegała bagniste
porzecze Prosny, tam właśnie, gdzie dziś wieś Stare-miasto. W
owych zaiste wiekach niedostępność miejsca stanowiła obronę.
Lecz zbliżmy się do poznania tego pomnika wieków. Wznosił się
wśród równin bagnistych Wideradz zwanych, odległe od lądu
stałego o wiorstę lub bliżej, w miejscu umyślnie usypanem, i
złożonem z grubej szychty nawiezionej ziemi, węgli i kamieni;
otaczały go trzy wały i tyleż tworzące przekopów, zajmował
przestrzeń ziemi dwóch morgów, odległość wału jednego od
drugiego wynosi łokci 12, niegdy przekopy były wodą zalane, i dziś
zwłaszcza z wiosny nie są jej pozbawione, acz kałem zalazłe, wały
są porosłe trawą i krzewiem.
Zamek ten Ruda dał nazwę pierwszą
tej ziemi. (Długosz na str. 718 mówi: "A principali castro et
civitate Ruda denominata, quae nunc Vielunensis appellatur.")
Niegdy mocne to było stanowisko wojskowe, i ważny punkt obrony,
którego posiadania książęta polscy żywo pragnęli, ztąd w
zapasach wojennych ówczasowych zmieniał często posiadaczy, i
doświadczał różnych kolei i losów. I tak w r. 1233 w czasie
opieki sprawowanej nad nieletnim Bolesławem wstydliwym, przez
Henryka brodatego, książęcia szląskiego na Wrocławiu, Mieczysław
Ks. Opolski, brat stryjeczny tegoż Henryka opanował zamek rudzki z
okolicami tegoż ziemią wieluńską zwanemi. (Bogufał na str. 64, a
za nim Naruszewicz w histor. nar. pols: wyd. Lipskiego w r. 1836 Tom.
VII. str. 17). Zamek ów łącznie z ziemią dopiero w r. 1251
odzyskany został przez Przemysława Ks. Wielko-polskiego, za
porozumieniem się z miejscowym starostą.
W r. 1254 osiągnął Bolesław pobożny
Ks. kaliski między innemi zamek Rudę. (Bogufał na str. 66, i
Naruszewicz w Τ. VII. na str. 242). Dziś wały ziemne pozostałe
stonowią posadę owego zamku głośnego w wojnach domowych.
(26) J. L. Żukowski mówiąc w piśmie
o pieśniach ludu (w noworoczniku Melitele na r. 1830 umieszczonem od
str. 86 —104) wspomniał nawiasem i o powieściach tegoż; mówi
on: "Miejsca odosobnione, źródła nieczyste, a szczególniej
bagniska i puste zamki są zwykle podług naszego ludu przez złych
zamieszkane duchów, o których, mianowicie mieszkających na
bagnach, dziwne roznoszą baśnie. Istność diabłów w podobnych
miejscach tak jest upowszechniona, iż mają stałe nazwiska i na
zawołanie wychodzą, a dawniej i pieniądze dawali. Najwięcej
jednak jest powieści, jak wodzą po swych bagnach pijanych
wracających z kiermaszu lub odpustów. Z podobnych diabłów sławny
był pod Łęczycą Boruta, w Wieluniu Wideradzki, a na Podlasiu
Rokita "
Równą sławę opowiada K. W.
Wójcicki, (w Klechdach Τ. II . str. 170) z Borutą dzielił diabeł
Rokita, (raczej Wideradzki) około Wielunia na bagnach od wieków
zamieszkały. Lubom zwiedził tamte strony, nie słyszałem o nim nic
szczególnego, jak tylko proste gawędki, kogo wciągnął w błoto,
albo obłąkał, albo wzrok tak zatumanił, że nie mógł, stojąc
przed drzwiami chaty, zobaczyć ani własnego domostwa, ani wioski.
Tak zatumaniony od diabła biedak, z tydzień chodził do koła
chałupy swojej, a trafić nie mógł."
Głośny niegdy
ten mieszkaniec błot zwanych Wideradz, miał wiele psot przed laty
wyrządzać, a ztąd dawał powód do głoszenia rozmaitych
powiastek. Między wielu opowiadają, iż razu pewnego nadpiłego
częściowego z Olewina szlachcica, tak na jego żądanie tabaką
poczęstował, aż mu nos od krowieńca zapuchł. Dlaczego błota
należące do Rudy mają nazwę Wideradz niepodobna wyśledzić. Mówi
uczony M. Grabowski, (w dziele Ukraina dawna i teraźniejsza, Kijów
roku 1850 w Τ. I. na str. 157): "iż w czasach pogańskich
każde miejsce, góra, dolina, las, strumień, jezioro, miały
nazwiska, które się w późniejszych latach czasami zatraciły ."
Być może, iż nazwanie to błot rudzkich, z czasów jeszcze
przedchrześciańskich pochodzi. Tak nazywali praojcy, i tak nazywają
do dziś dnia wnuki ich, i prawnuki.
(...) Mówi Ad. Am. Kosiński:
"Wideradzki djabeł na błotach
pod miastem Wieluniem ukazujący się należy do znakomitej rodziny
Zarębów, za życia był hetmanem rycerstwa, i kasztelanem rudzkim.
Żył zaś między 1400 a 1450 rokiem; z niewielką częścią
wspominają o nim kronikarze, obwiniając o łupieże, zdradę kraju
i herezyą, niezawodnie że karząc te ciężkie występki Pan Bóg,
skazał go na wieczne tułactwo, i przemienił w djabla." (Na
str. 313 T.III w dziele Miasta, wsi, i zamki. Wilno, 1851 r. drukiem
Glücksberga). "Pokazuje się jako szlachcic w czarnej kapocie i
na czarnym koniu (str. 283 tegoż dzieła)." Podobny zupełnie
do łęczyckiego djabła, Boruty, polując na pijanych, tym bowiem
nad wszystko dokucza, nurza w błocie, topi w rzece, lub wiesza na
suchych wierzbach. (Str. 292 tegoż dzieła).
Gazeta Codzienna 1861 nr 49
(...) Pominąć nie można, jakie się
utrzymuje podanie o Wideradzkim djable na błotach pod miastem
Wieluniem, mający należeć do znakomitej rodziny Zarębów; za
życia był hetmanem rycerstwa i kasztelanem rudzkim. Żył zaś
między 1400 a 1450 rokiem, z niewielką czcią wspominają o nim
kronikarze, obwiniając o łupieztwo, i herezje; niezawodnie, że
karząc te ciężkie występki Pan Bóg skarał go na wieczne
tułactwo i przemienił w djabla. Pokazuje się w czarnej kapocie i
na czarnym koniu (na stron. 283 i 313 tom III, w dziele ,,Miasta Wsie
i Zamki"', Wilno, 1851, drukiem Glücksberga).
Czem był Boruta na błotach Łęczyckich, Rokita na Podlasiu, tym
zupełnie Wideradzki dla okolicy Wieluńskiej; jak wracających z
kiermaszów, jarmarków, tumanił, po błotach wodził i nie jeden
około własnej chałupy z tydzień chodził, a trafić nie mógł.
Dziś to się już nioprzytrafia, i tylko miejsce zostawiło nazwisko
Wideradz, na którem folwark założono, który do dziedzica dóbr
Ruda należy.— H. R.Wieluński.
Zorza 1866 nr 7
LIST
O WIELUŃSKICH STRONACH
Nim ci, kochany bracie, opiszę strony
i miejscowość, gdzie przebywam obecnie, posyłam nateraz obrazek
rodzinnych nam stron, w które się przez lat kilkanaście jak to
mówią, wżyłem, a które niezbyt dawno opuściłem, i Bóg wié,
kiedy się znów z niemi połączę. A chcę tu mówić właśnie o
okolicach Wielunia, owego starożytnego miasteczka powiatowego,
położonego w dole, otoczonego jeszcze, z małemi przerwami,
wystrzępionym murem, którego to Szwedzi niegdyś nie rozbili do
szczętu, zdobywszy Wieluń, jak opowiadają ludzie, przez zdradę.
Ale o tém wszystkiém byłoby dużo do
pomówienia. Tutaj wspomnę tylko, że jak sam sobie przypominasz
zapewne, iż tak to miasteczko, jak i cała okolica przepełniona
jest wielu wspomnieniami, podaniami, a przytém i różnemi
strachami, świecznikami, co to niby dusze sprzedających mierników
i krzywoprzysięzców błąkają się na granicach pól w nocnej
porze za karę, a które wylęgły się w głowach nieoświeconych,
boć te światełka, co po moczarach i w dołach się pokazują,
niczém inném nie są, jak tylko ognikowe wyziewy z ziemi tłustej,
czyli gazy, co tam się słaniają, gdzie je powiew wiatru popycha.
To już rzecz wiadoma! Ale rzućmy okiem dalej po okolicy. Tuż pod
Wieluniem masz folwark Widoradz, dokoła niego błota, a śród błot
okopy pozostałe jeszcze z wojen Szwedów, którzy tu obóz założyli,
na miejscu, gdzie 400 lat temu stała twierdza, którą zdobył król
Jagiełło, gdy Ziemie Wieluńską odbierał niewdzięcznemu Księciu
Opolskiemu Władysławowi. Toć to ta sama twierdza była, w której
gruzach zakopany, zginął ostatni jéj dowódca Stańczyk.
Rzuć okiem dalej: na wzgórzu rozsiada
się Ruda, niegdyś najpierwsze, starsze od Wielunia miasto w tych
stronach, a dziś wioska z białym, murowanym kościołkiem, który
powstał z owego najpierwszego w tych okolicach kościołka, w którym
Święty Wojciech odprawywał msze święte, naprowadzając lud
polski bałwochwalski jeszcze do prawdziwej wiary 1,000 lat temu.
Spuściwszy się z góry téj wioski i udawszy się ku rzece Warcie,
o niecałe dwie mile ztąd odległej, napotkasz na drugim piasczystym
jéj brzegu nędzną wiosczynę Kamion, która była niegdyś miastem
stołowém Królowej Bony. Zwróciwszy się znacznie na prawo,
widzisz również nędzną dziś wioskę Bieniec, a przecież to
niegdyś ta sama Królowa miała w nim pyszny ogród i swój dworzec!
Idąc daléj w półkolu, napotkasz Dzietrzniki, wieś dużą z
parafialnym kościołem i z należącym do niej Grembiniem.
Zwracam się teraz z tutejszych wzgórz,
w dolinę, gdzie leży znana ci wieś Krzyworzeka, nazwana zapewne od
tego, że tu niegdyś istniała rzeka, która krzywo płynąć
musiała, bo i cóżby znaczyło owo wgłębione między wzgórzami,
odnogami gór karpackich, kręte koryto; cóżby, mówię znaczyło
to, jeżeli nie łożysko dawnej rzeki, która przed wiekami pewnie
znikła ze stron tych zupełnie? W saméj wsi Krzyworzece jest przy
kościołku dzwonnica z kamienia głazowego, pochylona dzisiaj, a
pamiętająca jeszcze króla Władysława Łokietka; więc to już
500 lat temu, jak ona stoi.
Tyle to w tém wieluńskiem dwóch
milowém kole wspomnień i pamiątek starych! O milę za tém kołem
spotka się podróżny z innémi jeszcze pamiątkami: tam nad odnogą
Warty, nad Lizwartą sterczą ruiny Dankowskiego zamku, o których
tak jak i o samym niegdyś wielkim panu tego zamku Warszyckim, tyle
ludzie tutejsi gadają. Nieco daléj w bok widzisz za lasami
Kłobucko, owo miasteczko, gdzie to król Jagiełło pobił wojsko
tegoż księcia Opolczyka, o którym wspomniałem. Niedaleko jeszcze
jedno miasteczko dziś nędzne, Krzepice, gdzie stoją także ruiny
zamku, na wzgórku śród trzęsawisk.
Powiat wieluński należy do
ludniejszych w Królestwie, lasów ma jeszcze dosyć, a śród nich
znajdziesz, około Rudy, i modrzewie tak rzadkie już teraz w kraju
naszym, a niegdyś bardzo używane do budowli kościołów i dworów
szlacheckich. Taki to modrzewiowy kościołek bardzo już stary, stoi
jeszcze we wsi Popowicach, jak mówią, przewieziony tu z miasteczka
Prażki. Tuż przy téj Prażce jest znaczna wklęsłość ziemi,
niby łożysko jakiegoś jeziora, zarosła trawą na trzęsawiskach.
Opowiadają, że w tém miejscu znajdowało się niegdyś miasto
Mszela, które się zapadło. O zapadaniach zamków i całych miast
są podania rozsiane po kraju; kto zna dzieje przerabiania się
powierzchni ziemi, ten bardzo łatwo sobie podobne wypadki
wytłómaczy; w każdym razie owa Mszela, jeśli się zapadła
rzeczywiście, to musiało się to stać bardzo dawno. Grunta nad
Wartą są piasczyste; gdzieindziej grunt dobry, a wzgórza z
kamienia wapiennego od Wielunia ku Częstochowie idące służą
bardzo dla urodzajów. Włościanie najlepiej się tu mają w dobrach
rządowych, jako dawno już oczynszowani; ale w Wieluńskiem są po
wsiach gdzie niegdzie i gospodarze Żydzi, którym się nieźle na
gospodarce wiedzie; a w miasteczku Lututowie, będącém własnością
p. Leona Taczanowskiego gospodarują śród ludności miejscowej
oddawna osiedli Cyganie, którzy teraz tak samo już umieją
obchodzić się z rolą jak inni gospodarze; a więc niezawsze to
prawdziwe owo przysłowie: „wiedzie się, jak cyganowi rola.”
Na początku wspomniałem o różnych
przesądach i strachach, które się przyczepiają do głów
łatwowiernych ludzi stron tutejszych. Otóż jeden taki przesąd dał
powód do następnego zdarzenia, które tu opisuję pod tą nazwą:
Jakto jeden gospodarz przez pomyłkę,
własną szkapę zabił!
Włościanin z wsi Mokrska, o dwie mile
od Wielunia, wybrał się w roku zeszłym na jarmark do bliskiego
miasteczka Prażki, leżącego nad samą granicą Pruską, przy rzece
Prośnie; miał on kupić sukna na surdut synowi swemu Piotrowi,
który był organistą w Komornikach, ograniczńéj wiosce. Z nim
zabrał się i krawiec z Komornik, i tak razem pojechali wózkiem
zaprzężonym w dwa konie: jeden był siwy, drugi bułany. Gospodarz
i krawiec byli sobie kmotrami. Jarmarki w Prażce dosyć są
ożywione, bo raz, że i handlujących, miescowych Żydów jest
dosyć, a potém, że tam z miasta Gorzewa ze Szląska, o trzy mile,
kupcy się z towarami zjeżdżają. Kupiwszy więc sukna, gospodarz
nasz, który nie lubiał wylewać za kołnierz, poszedł oblać
sprawunek do szynku z krawcem, co także, jak to mówią, lubił
zaglądać do szklannego bożka. Podchmieleni wybrali się z powrotem
do domu. Już wieczór zapadł. W Komornikach, po drodze, wstąpili
do karczmy i dolali po kwaterce do podchmielonych czupryn. Coraz się
ciemniej robiło, mgła jakoś upadła, bo to było pod jesień. Gdy
ujechali kawałek drogi ku Mokrsku, znaleźli się na zwykłej drodze
pomiędzy łąkami i moczarami, w nizinie. Gorzałka coraz bardziej
zaczęła skutkować: języki się plątały, w oczach się troiło...
Lud w Komornikach zabobonny utrzymuje,
że na tych łąkach w dole, nibyto djabeł pokazuje się podróżnym
nocami w postaci byka, i różne im psoty robi; to postronki u
zaprzęży zrywa, to konie z wozem na błota i trzęsawiska
wprowadza. Oczywiście, trafia się to tylko tym, których, zdrowy
rozum odchodzi, gdy są pijani i przezto mylą drogi, zjeżdżają na
błota, gdzie konie lgną i zrywają postronki.
Naszym podróżnym ten sam zabobon
przyszedł do głowy, gdy nadjechali na to miejsce.
— Kmotrze! rzekł kiwający się
gospodarz do krawca, mnie się zdaje, że tam, gdzie bułany, to byk
się zaprzągł do woza?
— I mnie się tak zdaje, że to byk!
A dalejże go kmotrze kłonicą!
— Prawda! kmotrze to byk, odpowiada
gospodarz i wyjąwszy kłonicę z woza, nuż w łeb swego konia
najlepszego, lejcowego walić! Biedny koń padł, a podręczny
strachnął się wówczas i szarpnął wozem.
— To byk! zawoła gospodarz.
— Kmotrze! nic, tylko między rogi
bestyą!
Kmoter zamiast byka między rogi, wali
konia siwego raz za razą to w uszy, to w łeb, a krawiec dogaduje:—
Nic! tylko bij!
Aże to było niedaleko od ostatniej
chałupy Komornik, przeto ktoś z ludzi posłyszał tę głośną
natarczywość i krzyki: bij, a bij! Biegną ludzie w tę stronę, a
przybiegłszy i widząc zabitego już jednego konia,—„Co
robicie!” krzyczą i zaczynają przekonywać obłąkanych, że to
nie żaden byk, tylko ich własne konie, z których już jeden
nieżyje.
Zastanowili się kmotrowie, ochłonęli
z przestrachu i powoli zmiarkowali się, co za głupotę i szkodę
wyrządzili przez swą nietrzeźwość!
W całéj okolicy śmiano się z tego
wypadku i powtarzano go sobie z ust do ust. Kmotrowie jak
wytrzeźwieli, o mało się z wstydu nie spalili, a gospodarz
zgryziony do żywego szkodą, odtąd jak piekła unikał wstępować
po drodze do karczem.
Paweł Grajnert.
Dziennik Warszawski 1875 nr 89
N. D. 2408. Pisarz Trybunału Cywilnego
w Kaliszu.
Wiadomo czyni, iż na żądanie Arnolda
Byszewskiego z własnych funduszów utrzymującego się, w imieniu
własnem i jako pełnomocnika Oktawiana Taczanowskiego działającego,
w mieście powiatowem Łęczycy zamieszkałego, a zamieszkanie prawne
u Franciszka Modrzejewskiego Patrona Trybunału w Kaliszu obrane
mającego, od którego tenże Patron stawa i subhastację dóbr
folwarku Wideradz w poszukiwaniu sumy rs. 4000, 2185 i 1930 kop. 61
1/2 z procentem od daty ostatniego kwitu zalegającym, popiera,
protokółem Romualda Pinowskiego Komornika przy Trybunale tutejszym
w dniu 8 (20) Marca 1875 r. sporządzonym, zajęte zostały na
sprzedaż w drodze przymuszonego wywłaszczenia
DOBRA ZIEMSKIE
Folwark WIDERADZ
z przyległościami z wszelkiemi
zabudowaniami folwarcznemi, gruntami dworskiemi, łąkami,
pastwiskami, lasami, propinacją, polowaniem i wszelkiemi
przynależytościami oraz użytkami, całość dóbr stanowiącemi, w
granicach jak się znajdują, z wyłączeniem zabudowań i gruntów
na własność włościan przeszłych. Dobra te graniczą z jednej
strony z gruntami miasta Wielunia, z drugiej z dobrami Urbanice, z
trzeciej z dobrami Olewin, a z czwartej z dobrami Ruda i Niedzielsko,
odległe od miasta powiatowego Wielunia wiorst 2, Sieradza mil 6,
Nowo-Radomska i Częstochowy po mil 8, należą do gminy Starzenice,
parafii Ruda w o-gu i p-cie Wieluńskim, gubernji Kaliskiej położone,
własność Bolesława Madalińskiego w Juljanpolu mieszkającego
stanowiące, w posiadaniu dzierżawnem Ludomira Kożuchowskiego
zostające. Granice dóbr nie są sporne, obcą dziedziną
nieprzecięte, rozległości zaś mają włók 14, mórg 9, pr. 39
miary nowopolskiej, czyli dziesiatyn 222 miary rossyjskiej, grunta
należą do klasy I, II i III. Podatki w sumie rs. 147 kop. 35
rocznie, opłacają do kasy powiatowej w Wieluniu. Dalsze szczegóły
to jest opis budowli, ilość wysiewu, inwentarzy i narzędzi
gospodarczych, w dobrach zajętych znajdujących się opisano po
szczególe w protokóle zajęcia.
Akt zajęcia wręczony został Waleremu
Kossowskiemu Pisarzowi Sądu Pokoju w Wieluniu i Wojciechowi
Sieradzkiemu Wójtowi gminy Starzenice d. 19 (31) Marca 1875 r.,
następnie do księgi wieczystej dóbr zajętych w Kancelarji
Ziemiańskiej w d. 1 (13) Kwietnia t r. wniesiony, a do księgi
zaaresztowań w Trybunale utrzymywanej w d. 12 (24) Kwietnia t. r.
wpisany i zaregestrowany został.
Sprzedaż zajętej nieruchomości
odbywać się będzie na audjencji Trybunału Cywilnego w Kaliszu w
miejscu zwykłych jego posiedzeń.
Warunki licytacyjne oraz zbiór
objaśnień w biórze Pisarza Trybunału i u popierającego sprzedaż
Franciszka Modrzejewskiego Patrona przejrzane być mogą.
Pierwsze ogłoszenie warunków nastąpi
na publicznej audjencji Trybunału Cywilnego w Kaliszu w d. 4 (16)
Czerwca r. b. o godzinie 10 z rana.
Kalisz d. 14 (26) Kwietnia 1875 r.
Skoczyński.
_________________________________________________________________________________
Kaliszanin 1887 nr. 25
_________________________________________________________________________________
Zorza 1901 nr 44
Między Kaliszem a Częstochową.
O dziewięć mil. od Kalisza, o
dziewięć także od Częstochowy, leży miasto Wieluń, w żyznej,
obfitej w źródła dolinie.
Miasteczko to okoliczni wieśniacy
zowią Jeleniem; podobno dawniej powszechnie je tak nazywano, dopiero
z biegiem wieków Jeleń zamieniono na Wieluń.
O początkach tego miasta takie krąży
podanie: książę Władysław Odonicz, Plwaczem zwany, w uroczyste
święto Matki Boskiej polował w tutejszych kniejach w porze
przeznaczonej na nabożeństwo.
Nie szczęściło się myśliwcom.
Ogromny jeleń umykał przed nimi z gęstwiny w gęstwinę, aż w
końcu znikł zupełnie. W tej chwili książę, podniosłszy oczy ku
niebu, ujrzał na błękicie nieba kielich opromieniony jasnością,
a pod nim baranka z chorągiewką i krzyżem. Zrozumiał myśliwy ten
znak niebieski, zaprzestał łowów, a na przebłaganie Boga za
lekkomyślność wystawił w miejscu, gdzie miał owo widzenie,
kaplicę poświęconą Najświętszej Marji Pannie, później zaś
nieco kościół Bożego Ciała i klasztor księży Augustjanów.
Stąd pochodzi dawna nazwa miasta Jeleń
i herb ziemi Wieluńskiej, przedstawiający kielich z barankiem.
Ze starożytnego zamku i murów,
niegdyś okalających miasto, pozostały tylko ślady. Przechowała
się również brama, krakowską zwana, z wysoką wieżą, do której
teraz ratusz przybudowano.
W wiosce Wideradzu pod Wieluniem
opowiadają taką baśń: Wśród bagien i błot żył niegdyś
djabeł psotnik, zwany Rokitą. Przybierał on rozmaite postacie, a
najczęściej konia skrzydlatego, straszył też ludzi po nocy, to
jest, jak tam mówią, <<tumanił>>.
Dokuczał jednak Rokita zawsze tylko
takim, którzy na dokuczanie zasługiwali, a szczególniej pijakom,
zarozumialcom, albo tchórzom, udającym śmiałków.
Pewien bogaty szlachcic, tytułujący
się panem na Olewinie, Wideradzu i tam dalej, słynący z pychy i
samolubstwa, został przez Rokitę srodze poturbowany. Wracał sobie
jednego wieczora ów panek do domu, gdy usłyszał głos:
Także to pan z Olewina
Co wysuszył garniec wina,
Za to na wieki z hołotą
Żłopać będzie samo błoto.
Uderzenie piorunu nie byłoby
straszniejsze dla szlachcica, nad owe słowa niewiadomo przez kogo
wymówione; włosy najeżyły mu się na głowie, język dębem
stanął. Chciał zwrócic konia i uciekać, ale daremne życzenia!
Przy świetle oślepiającej błyskawicy ujrzał dwu strasznych
murzynów, którzy go z konia ściągnęli i podrzucając do góry,
zanurzyli w błocie po uszy, a trzeci murzyn tak samo uczęstował
jego konia.
W pół żywy, umazany błotem,
potłuczony wrócił pan Olewiński do domu pieszo, nie mogąc złapać
oszalałego ze strachu konia.
Zapewne uczernieni sadzą figlarze
urządzili taką sztukę pysznemu panu, ale ludzie zabobonni
przypisali to djabłowi Rokicie.
Na południu od Wielunia leży
miasteczko Działoszyn. Po lasach i polach okolicznych znajdują się
tam ślady okopów. Są to pozostałości po dawnem jeszcze
pogańskiem cmentarzysku; wyorują tam ludzie jeszcze dotąd
starożytne urny, czyli dzbany gliniane, w które pogańscy nasi
przodkowie składali popioły zmarłych, których ciała palono
przedtem na stosie.
Mimo dość ubogiej gleby, w stronach
Wielunia rolnictwo stoi wysoko, bo staranna uprawa poprawiła ziemię,
to też miejscami, szczególnie w powiecie kolskim pszenica dobrze
rodzi, a około Łęczycy znajdują się plantacje buraków
cukrowych. Po łąkach trawy w bród, inwentarz śliczny, więc też
gospodarstwo mleczne ciągle się wzmaga. Brak lasów nagradzają
bogate pokłady torfu, którego używają na opał i nawóz.
Od południa ku północy gubernię
kaliską przecina rzeka Warta, a na samej granicy pruskiej płynie
rzeka Prosną, która pod miasteczkiem Pyzdry wpada do Warty.
„ Z biegiem Wisły.”
Łódzki Dziennik Urzędowy
1924 nr 44
Na zasadnie
postanowienia Województwa z dnia 24.9 1924 r. L. Pr. 4105(2) III
wciągnięto do rejestru Stowarzyszeń i Związków Nr. 882
„Towarzystwo Straży Ogniowej Ochotniczej w Widoradzu".
_________________________________________________________________________________
Ziemia Sieradzka 1925 październik
_________________________________________________________________________________
— Amator cudzego zboża. Niejaki St. Rzeźniczak z Widoradza zawiadomił policję, iż w nocy 4 bm. jakiś osobnik wymłócił mu w polu pewną ilość znajdującego się tam zboża. Jak ustaliło dochodzenie policyjne, amatorem nocnej młocki był E. Kamiński lat 20 również z Widoradza, który do kradzieży się przyznał.
Zboże zostało odnalezione w stodole wyżej wspomnianego w ilości trzech korcy.
Podobny wypadek miał też miejsce we wsi Dąbrowa.
Więc baczność przed nocnymi „młocarzami".
WIELUŃ.
— Z życia straży pożarnych pow. Wieluńskiego. W ubiegłą niedzielę odbyło się we wsi Widoradz gm. Starzenice ogólne zebranie tamtejszych mieszkańców z Kol. Górnej, w sprawie udzielenia zapomogi na kupno narzędzi ratowniczych dla miejscowej straży pożarnej. Na zebraniu byli obecni:naczelnik rejonowy druh Wł. Markiewicz, instruktor pożarniczy druh Al. Albert i sekretarz gm. Starzenice p. Wypych. Po przemówieniu dh. Alberta, zebrani gospodarze jednogłośnie postanowili osiągniętą kwotę z wydzierżawionego polowania w sumie zł 400, przeznaczyć na kupno najpotrzebniejszych narzędzi strażackich. Spodziewać się należy że kwota ta zostanie odpowiednio podwyższoną przez gospodarzy Kol. Porąbki, którzy prawdopodobnie w czasie najbliższym zwołają takież zebranie u siebie, na którym za przykładem Kol. Górnej uchwalą dla straży pożarnej zapomogi od siebie.
— (w) Pożar. W środę dn. 10 bm. we wsi Widoradz gm. Starzenice spalił się dom, stodoła i obora, stanowiące własność J. Sztandery. Pożar powstał od iskry z motoru podczas młocenia zboża.
— (w) Śmiertelne zaczadzenie. W nocy 13 bm. we wsi Widoradz koło Wielunia wskutek zasunięcia szybra od pieca napalonego węglem, ulegli śmiertelnemu zaczadzeniu, Kat. Kulczyńska lat 76 i An. Łachnik lat 9.
W sprawie tej policja prowadzi dochodzenie.
Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 55
Wydział hipoteczny przy
sądzie okręgowym w Kaliszu obwieszcza, że otwarte zostały
postępowania spadkowe po zmarłych:
2) Antonim
Tudziarzu, właścicielu 5 dzies. 300 sąż. z maj. Wideradz - Góry,
pow. wieluńskiego;
Termin zamknięcia tych
postępowań spadkowych wyznaczony został na dzień 29 stycznia
1929 roku, w którym to dniu osoby interesowane winny zgłosić
swoje prawa w tymże wydziale hipotecznym, pod skutkami prekluzji.
Goniec Sieradzki 1928 nr 58
— Amator cudzego zboża. Niejaki St. Rzeźniczak z Widoradza zawiadomił policję, iż w nocy 4 bm. jakiś osobnik wymłócił mu w polu pewną ilość znajdującego się tam zboża. Jak ustaliło dochodzenie policyjne, amatorem nocnej młocki był E. Kamiński lat 20 również z Widoradza, który do kradzieży się przyznał.
Zboże zostało odnalezione w stodole wyżej wspomnianego w ilości trzech korcy.
Podobny wypadek miał też miejsce we wsi Dąbrowa.
Więc baczność przed nocnymi „młocarzami".
Goniec Sieradzki 1928 nr 98
WIELUŃ.
— Z życia straży pożarnych pow. Wieluńskiego. W ubiegłą niedzielę odbyło się we wsi Widoradz gm. Starzenice ogólne zebranie tamtejszych mieszkańców z Kol. Górnej, w sprawie udzielenia zapomogi na kupno narzędzi ratowniczych dla miejscowej straży pożarnej. Na zebraniu byli obecni:naczelnik rejonowy druh Wł. Markiewicz, instruktor pożarniczy druh Al. Albert i sekretarz gm. Starzenice p. Wypych. Po przemówieniu dh. Alberta, zebrani gospodarze jednogłośnie postanowili osiągniętą kwotę z wydzierżawionego polowania w sumie zł 400, przeznaczyć na kupno najpotrzebniejszych narzędzi strażackich. Spodziewać się należy że kwota ta zostanie odpowiednio podwyższoną przez gospodarzy Kol. Porąbki, którzy prawdopodobnie w czasie najbliższym zwołają takież zebranie u siebie, na którym za przykładem Kol. Górnej uchwalą dla straży pożarnej zapomogi od siebie.
Goniec Sieradzki 1928 nr 114
— (w) Pożar. W środę dn. 10 bm. we wsi Widoradz gm. Starzenice spalił się dom, stodoła i obora, stanowiące własność J. Sztandery. Pożar powstał od iskry z motoru podczas młocenia zboża.
Goniec Sieradzki 1929 nr 12
— (w) Śmiertelne zaczadzenie. W nocy 13 bm. we wsi Widoradz koło Wielunia wskutek zasunięcia szybra od pieca napalonego węglem, ulegli śmiertelnemu zaczadzeniu, Kat. Kulczyńska lat 76 i An. Łachnik lat 9.
W sprawie tej policja prowadzi dochodzenie.
Echo Łódzkie 1929 styczeń
Goniec Sieradzki 1930 nr 122
Sprawozdanie z działalności Koła Polskiej Macierzy Szkolnej w Wieluniu.
za rok 1929.
20. Świątkowice bez wiadomości.
22. Skrzynno. Kierownik bibljoteki naucz. P. Filipkowski, czytelników 28, książek 65 poczytność 7, ogółem przeczytano 455 książek.
23. Skomlin. Kierowniczka bibljoteki p. Bąkowska, czytelników 38, książek 200, poczytność 9, ogółem przeczytano 1800 książek.
24. Skrzynno Szkoła Rzemiosł. Kierownik bibljoteki Brat Augustyn, czytelników 34, książek 52, poczytność 9, ogółem przeczytano 468 książek.
26. Wiktorów. Kierownik bibljoteki naucz. p. Stawski, czytelników 15, książek 56, poczytność 9, ogółem przeczytano 504 książek.
27. Wideradz. Kierowniczka bibljoteki naucz. p. Marczewska, czytelników 38, książek 120, poczytność 15, ogółem przeczytano 1800 książek.
28. Wydrzyn bez wiadomości.
30. Wierzchlas. Kierownik bibljoteki naucz. p. Krzysztofik, czytelników 80, książek 95, poczytność 18, ogółem przeczytano 1710 książek.
Ogólna ilość czytelników w roku 1929 wynosi 939, przy poczytności (przeczytano w ciągu roku 1929) 26.103 książki.
III. MUZEUM.
Muzeum Ziemi Wieluńskiej mieści się w tak zwanym Zamku (Starostwo) rozwija się stale i cieszy się ofiarnością społeczeństwa. Odczuwamy tylko brak odpowiedniego, szerokiego lokalu na eksponaty, które się z rokiem każdem powiększają. Obowiązkiem naszym jest utrzymanie zabytków kultury i sztuki, którą się słusznie szczycimy i która nas stawia na przynależnym, międzynarodowym, cywilizowanym poziomie. Ziemia Wieluńska, jako jedna z najstarszych ziem polskich ma bogate materjały do tworzenia muzeum regionalnego. Muzeum Ziemi Wieluńskiej posiada działy: Etnograficzny, Prehistoryczny, Historyczny i pokazów szkolnych.
Dział Prehistoryczny wzbogacił się pięknemi urnami typu łużyckiego, przystawkami, ozdobami żelaznemi i bronzowemi, wykopanemi w
Wilkowiskach, (gmina Mierzyce pow. Wieluński) Powiększył się również kolekcją grocików, rdzeni, skrobaczy i noży z epoki kamiennej znalezionych na wydmach Warty pod Ojakowem w naszym powiecie.
2) Dział historyczny Powiększył się drukami cennemi (depozyt p. Chankowskiego z Sokolnik) z XVIII wieku.
3) Dział numizmatyczny powiększył się cenną kolekcją monet złotych i srebnych z XVI i XVII wieku.
4) Dział pokazów szkolnych powiększył się dzięki ofiarności i zrozumieniu potrzeby muzeum, depozytem p. starościny Kaczyńskiej z Piotrkowa, różnobarwnych ptaków z Ameryki, zasuszonych przez Indjan, szczepu „Pampo", zamieszkujących nad rzeką Cambo (dopływ Amazonki), ubranie męskie i dziecinne Indjan autentyczne z kory drzew miejscowych, bransoletki z ziarn krzewów miejscowych i różne ozdoby noszone przez szczep Piro.
Zainteresowanie muzeum jest coraz większe, zwiedzają muzeum nietylko wycieczki szkolne, mieszkańcy ziemi Wieluńskiej i powiatu wieluńskiego, lecz i przyjezdni z dalszych stron.
Muzeum otwarte w każdą niedzielę i święto od godz. 2—4-tej po poł. oraz w dni targowe we wtorki od 10—12. Cena wejść dla dorosłych 20 gr dla młodzieży 10 gr.
Wycieczki zbiorowe i szkolne pod kierunkiem nauczycieli korzystają z bezpłatnego wejścia.
za rok 1929.
20. Świątkowice bez wiadomości.
22. Skrzynno. Kierownik bibljoteki naucz. P. Filipkowski, czytelników 28, książek 65 poczytność 7, ogółem przeczytano 455 książek.
23. Skomlin. Kierowniczka bibljoteki p. Bąkowska, czytelników 38, książek 200, poczytność 9, ogółem przeczytano 1800 książek.
24. Skrzynno Szkoła Rzemiosł. Kierownik bibljoteki Brat Augustyn, czytelników 34, książek 52, poczytność 9, ogółem przeczytano 468 książek.
26. Wiktorów. Kierownik bibljoteki naucz. p. Stawski, czytelników 15, książek 56, poczytność 9, ogółem przeczytano 504 książek.
27. Wideradz. Kierowniczka bibljoteki naucz. p. Marczewska, czytelników 38, książek 120, poczytność 15, ogółem przeczytano 1800 książek.
28. Wydrzyn bez wiadomości.
30. Wierzchlas. Kierownik bibljoteki naucz. p. Krzysztofik, czytelników 80, książek 95, poczytność 18, ogółem przeczytano 1710 książek.
Ogólna ilość czytelników w roku 1929 wynosi 939, przy poczytności (przeczytano w ciągu roku 1929) 26.103 książki.
III. MUZEUM.
Muzeum Ziemi Wieluńskiej mieści się w tak zwanym Zamku (Starostwo) rozwija się stale i cieszy się ofiarnością społeczeństwa. Odczuwamy tylko brak odpowiedniego, szerokiego lokalu na eksponaty, które się z rokiem każdem powiększają. Obowiązkiem naszym jest utrzymanie zabytków kultury i sztuki, którą się słusznie szczycimy i która nas stawia na przynależnym, międzynarodowym, cywilizowanym poziomie. Ziemia Wieluńska, jako jedna z najstarszych ziem polskich ma bogate materjały do tworzenia muzeum regionalnego. Muzeum Ziemi Wieluńskiej posiada działy: Etnograficzny, Prehistoryczny, Historyczny i pokazów szkolnych.
Dział Prehistoryczny wzbogacił się pięknemi urnami typu łużyckiego, przystawkami, ozdobami żelaznemi i bronzowemi, wykopanemi w
Wilkowiskach, (gmina Mierzyce pow. Wieluński) Powiększył się również kolekcją grocików, rdzeni, skrobaczy i noży z epoki kamiennej znalezionych na wydmach Warty pod Ojakowem w naszym powiecie.
2) Dział historyczny Powiększył się drukami cennemi (depozyt p. Chankowskiego z Sokolnik) z XVIII wieku.
3) Dział numizmatyczny powiększył się cenną kolekcją monet złotych i srebnych z XVI i XVII wieku.
4) Dział pokazów szkolnych powiększył się dzięki ofiarności i zrozumieniu potrzeby muzeum, depozytem p. starościny Kaczyńskiej z Piotrkowa, różnobarwnych ptaków z Ameryki, zasuszonych przez Indjan, szczepu „Pampo", zamieszkujących nad rzeką Cambo (dopływ Amazonki), ubranie męskie i dziecinne Indjan autentyczne z kory drzew miejscowych, bransoletki z ziarn krzewów miejscowych i różne ozdoby noszone przez szczep Piro.
Zainteresowanie muzeum jest coraz większe, zwiedzają muzeum nietylko wycieczki szkolne, mieszkańcy ziemi Wieluńskiej i powiatu wieluńskiego, lecz i przyjezdni z dalszych stron.
Muzeum otwarte w każdą niedzielę i święto od godz. 2—4-tej po poł. oraz w dni targowe we wtorki od 10—12. Cena wejść dla dorosłych 20 gr dla młodzieży 10 gr.
Wycieczki zbiorowe i szkolne pod kierunkiem nauczycieli korzystają z bezpłatnego wejścia.
_________________________________________________________________________________
Echo Sieradzkie 1931 marzec
_________________________________________________________________________________
_________________________________________________________________________________
Echo Sieradzkie 1931 czerwiec
_________________________________________________________________________________
__________________________________________________
Echo Sieradzkie 1932 8 luty
W ubiegłym tygodniu
przytrzymani zostali na kradzieży węgla
kolejowego w pobliżu wiaduktu przy szosie niedzielskiej, Mikosowie
ze wsi Widoradz, którzy
wieźli furmanką kradziony węgiel do domu.
Policja po spisaniu
protokołu sprawy o kradzież skierowała do Sądu.
Echo Sieradzkie 1932 13
kwiecień
AMATORZY WĘGLA
(...) Mieszkańcy wsi
Widoradza. gm. Starzenice:
Wł. Mikos, Jan Mikos i Ign. Mikos za kradzież węgla na szkodę
Dyrekcji Kolei w Poznaniu — skazani zostali na 3 mies. więzienia
każdy.
Echo Sieradzkie 1932 4 maj
SKANDAL W MIEŚCIE.
W ubiegły piątek w
godzinach po południowych na Placu Legjonów gromadziły się liczne
grupy mocno wzburzonych ludzi. Kilku posterunkowych czuwało nad
bezpieczeństwem.
Przyczyną licznego
zgromadzenia był następujący wypadek: W bramie domu w którymi
zamieszkuje dr Weltman, oczekiwał na poradę i orzeczenie lekarskie
niejaki Mikos ze wsi Widoradz pod Wieluniem, którego okrutny widok
budził litość wszystkich. Na twarzy pobitego widać było ślady
okropnych uderzeń. Głowa i twarz — opuchnięte. Oczodoły były
opuchnięte tak, że oczu nie widać było wcale. Krwawienie oczu
zmusza pobitego do ciągłego przemywania.
Jak twierdzi pobity
całe jego ciało wygląda również
strasznie.
Ojciec pobitego zwrócił
się ze skargą do starostwa, które natychmiast sprawę przekazało
sędziemu śledczemu dla sprawdzenia czy wskazania pobitego Mikosa na
sprawców jego strasznego pobicia są prawdziwe.
Spodziewać się należy,
że przykra to sprawa, która była przyczyną wielkiego poruszenia w
mieście i najrozmaitszych komentarzy oraz wodą na młyn różnych
"niezadowolonych" — znajdzie wyświetlenie w dochodzeniu
i ukaranie winnych.
Echo Sieradzkie 1932 19
październik
Ignacy
Mikos ze wsi Widoradz i
Michał Ignaczak ze wsi Niedzielsko, o których to swego czasu
pisaliśmy iż zostali przytrzymani
na świętokradzkiej
"robocie"
w kaplicy Jasno-Górskiej w Częstochowie — wraz z dwoma godnymi
sobie kompanami,
podchmieleni spotkali się z swym rówieśnikiem Misiakiem zam. w
Widoradzu którego usiłowali wciągnąć na wódkę. Spotkawszy się
z odmową, zaczęli bić Misiaka, który schronił się do zakładu
ślusarskiego p. Pawłowskiego.
Syn p. Pawłowskiego —
Leon lat 17 wyszedł przed zakład i stanął w obronie napadniętego.
Napastnicy zadali
Pawłowskiemu szereg ran nożami, a między innemi niebezpieczne
cięcie w krtań i głowę — poczem zbiegli.
Rannego w stanie bardzo
ciężkim odstawiono do szpitala w Wieluniu.
Sprawców aresztowano.
Echo Sieradzkie 1933 1 luty
SKAZANI ZA KŁUSOWNICTWO I
NIELEGALNE POSIADANIE BRONI.
W drodze administracyjnej
skazani zostali przez Starostwo Wieluńskie — za nie prawne
posiadanie broni i kłusownictwo następujący mieszkańcy powiatu.
(...) Bednarek
Wal. z Widoradza na 80 zł. grzywny.(...)
Łódzki Dziennik Urzędowy 1933 nr 19
ROZPORZĄDZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dnia 16 września 1933 r. L. SA. II. 12/15/33
o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu Wieluńskiego na gromady.
Po zasiągnięciu opinij rad gminnych i wydziału powiatowego zgodnie z uchwałą Wydziału Wojewódzkiego z dnia 15 września 1933 r. na podstawie art. 107 ustawy o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego z dnia 23. III. 1933 r. (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) postanawiam co następuje:
§ 1.
18. Widoradz-Góry, obejmującą: kol. Widoradz-Góry, kol. Widoradz-Porąbki, kol. Widoradz-Tarki.
§2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Wieluńskiemu.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
(-) Hauke - Nowak
Wojewoda.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Wieluńskiemu.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
(-) Hauke - Nowak
Wojewoda.
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934 20 marzec
PRZYDZIAŁ SPRZĘTU POŻARNICZEGO DLA STRAŻY POŻARNYCH W POWIECIE.
Na prośbę Oddziału Powiatowego i związku Straży pożarnych w Wieluniu Powszechny Zakład Ubezpieczeń Krajowych Wydział Prewencyjny przyznał dla poszczególnych Straży Pożarnych w powiecie niezbędny sprzęt pożarniczy w postaci beczkowozów, węży, drabin i t. p. oraz zapomogi w gotówce na ogniotrwałe pokrycie dachów remiz strażackich oraz na ich budowę.
Przyznane strażom pożarnym rekwizyty przydzielone będą przez Powiatowego Instruktora p. Tuszyńskiego następującym strażom pożarnym:
33) Wiadoradz — zł. 200 na ogniotrwałe pokrycie remizy.—
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934
21 marzec
W sobotę w godzinach
rannych wieśniacy wiozący drzewo na tartak zauważyli w przydrożnym
rowie zwłoki mężczyzny. Zawiadomili natychmiast najbliższych
mieszkańców i policję w Wieluniu rozpoznali w okrutnie pobitym lat
20 zam. w Niedzielsku dającego słabe tylko oznaki życia Kubickiego
Piotra.
Po przewiezieniu
nieszczęśliwego do szpitala i przeprowadzeniu dochodzenia ustalono,
że Kubicki dnia poprzedniego w godz. wieczornych udał się do wsi
Widoradz celem wypożyczenia jakichś narzędzi dla ojca, a wracając
stamtąd został napadnięty i strasznie pobity a potem, zawleczony
do rowu, gdzie przeleżał przez całą noc.
Policja energicznie
prowadzi śledztwo celem ujęcia sprawców ohydnej masakry.
Nadzieja utrzymania
Kubickiego przy życiu jest słaba, gdyż czaszka jego podziurawiona
jest jakiemś tępem narzędziem w kilku miejscach.
_________________________________________________________________________________
Echo Łódzkie 1935 czerwiec
_________________________________________________________________________________
_________________________________________________________________________________
Echo Łódzkie 1935 wrzesień
_________________________________________________________________________________
_________________________________________________________________________________
Echo Łódzkie 1935 październik
_________________________________________________________________________________
Głos Chłopski 1948 nr 202
Chów świń w wieluńskim
Niedawno zawiązało się w Wieluniu Powiatowe Zrzeszenie Hodowli Trzody Chlewnej, które przystąpiło do działalności na polu podniesienia rasy trzody chlewnej na swoim terenie. W tym celu Zrzeszenie zakupiło w Zakładach Szkolenia Fachowego w Pawłowicach (woj. poznańskie) 14 prosiąt zarodowych, które zostały rozprowadzone między hodowcami członkami Zrzeszenia ze wsi Widoradz gm. Stusznice we wsi Kowale gm. Proszka.
Niedawno zawiązało się w Wieluniu Powiatowe Zrzeszenie Hodowli Trzody Chlewnej, które przystąpiło do działalności na polu podniesienia rasy trzody chlewnej na swoim terenie. W tym celu Zrzeszenie zakupiło w Zakładach Szkolenia Fachowego w Pawłowicach (woj. poznańskie) 14 prosiąt zarodowych, które zostały rozprowadzone między hodowcami członkami Zrzeszenia ze wsi Widoradz gm. Stusznice we wsi Kowale gm. Proszka.
Dziennik Łódzki 1960 nr
203
Trzy śmiertelne ofiary
wśród pozostawionych bez opieki dzieci pochłonęły w ciągu
jednego tylko wczorajszego dnia stawy i pozostałe po ostatnich
deszczach głębokie kałuże w województwie łódzkim.
(...) We wsi
Widoradz Górny, pow. Wieluń dwuletnia Małgorzata Musiał utopiła
się
w wypełnionym wodą i nie zabezpieczonym
dole silosowym, (...)
Dziennik Łódzki 1970 nr 235
Od kilku już lat w powiecie wieluńskim prowadzone są przez Muzeum Ziemi Wieluńskiej interesujące wykopaliska archeologiczne. Miejsce tych prac to trzy stanowiska archeologiczne w Okalewie, Widoradzu i Strobinie.
W czerwcu tegoż roku przeprowadzono badania ratownicze na terenie dawnego cmentarzyska szkieletowego w Masłowicach pod Wieluniem. W efekcie przeszło dwutygodniowych poszukiwań wydobyto na światło dzienne 40 mogił z przewagą grobów kobiecych. Na ich wyposażenie składały się przede wszystkim liczne ozdoby, jak: kabłączki skroniowe (ozdoby głowy), pierścionki, paciorki. W grobach męskich odkryto krzesiwka, noże i resztki militariów. Do ciekawostek należało odkrycie w jednym z grobów męskich nasion lubczyku, znanej w średniowieczu rośliny do przyrządzania napojów miłosnych.
Obecnie trwają badania w Strobinie — prowadzone przez pracownika muzeum w Wieluniu mgr H. Abramka. Poszukiwania na tym stanowisku trwają już drugi rok. W tym roku prace prowadzone są nad samym brzegiem Warty, gdzie natrafiono na ślady starej osady z początku okresu rzymskiego — liczne ślady palenisk i resztki chat prostokątnych. Poza tym znaleziono pozostałości budowli typu mieszkalnego, ze śladami po słupach, podpierających dawniej dach chaty. W jednej z nich znaleziono brązowy haczyk na ryby, masę rozbitych naczyń i bryły żużlu. Wielkość żużli świadczy o umiejętności wytapiania przez ówczesnych mieszkańców osady rud darniowych.
Już od początku badań w Strobinie mgr H. Abramek zainteresował się niewielkim wzniesieniem na południe od wysokiego wzgórza nadwarciańskiego. Zachodziły przypuszczenia, że jest to ślad wału obronnego, co byłoby rewelacją archeologiczną. Dlatego też badania przeprowadzono we wnętrzu wzniesienia, okalającego południową część osady. Po zdjęciu 80-centymetrowego pokładu ziemi natrafiono na warstwę spalenizny, w której znaleziono ceramikę ze starszego okresu rzymskiego a także sporo przepalonych grudek gliny, węgla i kamienia.
Przekopano całą osadę poszukując śladów osadnictwa plemion słowiańskich zamieszkujących dorzecza Odry i Wisły. Następną placówką archeologiczną będzie Widoradz, gdzie dotychczas odkryto zabytki typu wojskowego (noże bojowe, groty, bełty kusz), a także masę kości zwierząt łownych.
H. D.
_________________________________________________________________________________
Na Sieradzkich Szlakach 1991/3
_________________________________________________________________________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz