Sędzia Prezydujący, Bromirski.
Wypadki w kraju tutejszym za pierwszą
połowę marca 1872 r. (Dalszy ciąg ).
Zabójstwa. W gubernji kaliszskiej, w
powiecie tegoż nazwiska, we wsi Kalinowie, włościanin Niepomuk
Pawlak, wraz z mieszkańcem tejże wsi Stanisławem Wróblewskim,
zabili brata rodzonego Pawlaka, Piotra i zakopali jego ciało w w
ziemi. Zabójstwo to wykryte zostało 3 (15) marca, to jest w trzy
miesiące po dokonaniu przestępstwa.
Kurjer Warszawski 1873 nr 22
—R —
W latach 1871 i 2 powiat kaliski, w okolicy Błaszek ponad granicą pruską, niepokojony był
przez ciągłe kradzieże, spełniane w okolicznościach, które kazały się domyślać, że sprawca czynów przestępnych musi być zbiorowym i stanowi subjekt prawny, zwany w kodeksie bandą. Kradzieże popełniane były porą nocną, przez włamanie się, za pomocą wytrychów i kluczy dorabianych, a ślady kradzieży ukrywały się upornie przed okiem sprawiedliwości. Złoczyńcy nie pogardzali niczem. Bydło rogate, trzoda chlewna, zboże, pościel, bielizna, sukno w całych postawach, wreszcie gotowizna, srebro, złoto i kosztowności, wszystko znajdowało tanich nabywców w przedsiębiorstwie uorganizowanej kradzieży, jaką właśnie głos publiczny wskazywał. Wartość wszystkich przedmiotów skradzionych, o ile oznaczoną być mogła, dochodzi do 3,000 rs.
Blizkość granicy ułatwiała zbywanie rzeczy kradzionych; taż sama okoliczność z wprost przeciwnym skutkiem oddziaływała na możność wykrycia sprawców. Kiedy kradzieże spełniano, jednocześnie w karczmach w Domaniewie i Kalinowej zwłaszcza w tej ostatniej dostrzegać się dawały objawy nie zamykające się w granicach prostej konsumcji spirytualjów. Kilka indywiduów gościło w karczmie dniem i nocą, a z gospodarstwem w tak dobrych zostawało stosunkach, że
wódka nic je nie kosztowała. Kiedy światła we wsi pogaszono mieszkańcy miejscowi przychodzili do karczmarza na długie narady. Niekiedy zamykano się w alkierzu, a służbę wyprawiano jaknajdalej od mieszkania.
Kradzieże trwały ciągle. Z okolicy znikały różne osobistości podejrzanego sposobu życia. Uznając związek ich ze spełnianemi przestępstwami, można było mniemać, że ludzie ci należeli do bandy złodziejów i dla osobistego bezpieczeństwa ratowali się ucieczką. Jakoż śledztwo wykryło później zbiegowstwo kilku przestępców chroniących się zawczasu przed wymiarem sprawiedliwości. Nie wszystkich jednak zaginionych do tej kategorji policzyć można. Byli pomiędzy nimi i tacy, którzy nie zniknęli z własnej woli. W toku śledztwa ujawniły się zbrodnie, które wielkością swoją
w żadnym stosunku do czynów naruszenia własności i osiąganych z nich materjalnych korzyści nie zostają, a spełnione były właśnie w charakterze środków pomocniczych dla osłonięcia i realnego owych czynów pożytkowania.
W początkach 1872 r. u kupca Goldberga w Błaszkach popełniono kradzież sukna. Kupiec przyznał, że w ciągu paru lat zginęło mu niewiadomym sposobem kilkanaście postawów. Burmistrz miejscowy zajął się wykryciem sprawców. Pierwszy raz ślad przestępstw pochwyconym został. Śledztwo przekonało, że karczmarz w Kalinowej, Tomaszewski dawny lokaj we dworze sprzedawał sukno skradzione; sprzedażą tą zajmowała się i jego żona: aresztowano oboje Tomaszewskich.
Ci zasłaniając siebie wydali Piotra Pawlaka i Ludwika Wróblewskiego, wyrobników zamieszkałych w Kalinowie. W protokułach znalazło się przeciwko Pawlakowi i Wróblewskiemu zeznanie oskarżające ich o zabicie Piotra Pawlaka, którego nagłe zniknięcie oddawna już w Kalinowej zauważano Nepomucen był bratem rodzonym Piotra i tak z pod zasłony tajemniczych kradzieży, wychyliło się na naraz przestępstwo bratobójstwa. Władze zjechały na grunt wsi i w miejscu wskazanem znalazły ciało zabitego w trzecim już stopniu korrupcji.
Dalsze badania wykryły jedno jeszcze zabójstwo. Popełniono je na osobie Jakuba Rachla. Aresztowany Pawlak tknięty żalem, przyznał się do niego. Sąd zjechał do Kalinowej i wezwawszy do pomocy kilkudziesięciu mieszkańców wsi, po skopaniu ziemi na znacznej przestrzeni natrafił na trupa. Zakres winowajców, rozmiary zbrodni przez nich spełnianych, coraz się bardziej rozszerzały. Śledztwo energicznie i umiejętnie prowadzone, wykryło istnienie bandy zawiązanej dla przestępstw przeciwko własności, stwierdziło popełnienie dwunastu kradzieży i czynów z niemi związanych
i dostarczyło pod wymiar sprawiedliwości karzącej dwóch morderców, jednego podżegacza i dwóch uczestników morderstwa. Dwadzieścia dwie osoby znalazły się wciągniętemi w koło dochodzenia sądowego. Głównymi sprawcami byli: Pawlak, Wróblewski, małżonkowie Tomaszewscy i Ostrowski. Oni zawiązali bandę, — i byli bądź sprawcami, bądź uczestnikami
morderstw. Ognisko działań stanowiła karczma Tomaszewskich. Tam się zrodziła zmowa występna; tam dostawiano przedmioty skradzione, obmyśliwano kradzieże, dzielono się zyskami, radzono nad sposobami zatajenia zbrodni. Podwójne morderstwo na Piotrze Pawlaku i Jakubie Rachla, stanowiło jeden tylko z tych sposobów. Złoczyńczy mordowali nie w celach zysku ale dla własnego bezpieczeństwa. I Pawlak i Rachel byli wspólnikami kradzieży. Niezadowoleni z zysków jakie im przynosiło niecne rzemiosło, dopominali się od kolegów większego wynagrodzenia; w razie odmowy grozili wyjawieniem tajemnicy.
Główni sprawcy nie czekali na spełnienie groźby. Za poradą Tomaszewskich Nep. Pawlak i Ludwik Wróblewski, przyszli do mieszkania Piotra Pawlaka i wydaliwszy żonę jego pod małoznaczącym pozorem, jego samego zabili przez uduszenie czy też powieszenie. Zbrodniarze w zeznaniach niejednokrotnie odwoływanych, twierdzili, że Piotr sam pragnął śmierci, że kiedy mu sznur około szyi zaciągano, uśmiechał się, jakby mu dobrodziejstwo wyświadczano, że wreszcie czyn
był spełniony po pijanemu. Ostateczny rezultat śledztwa wykazał, że w danym wypadku zachodzi rozmyślne podstępne morderstwo.
Ten sam charakter czynu dokonanego dla uchronienia się od zdrady ze strony jednego ze spólników nosi na sobie i zabójstwo Jakóba Rachla. Tu znowu jako zabójcy występują Pawlak i Wróblewski, rolę podżegacza odegrał Ostrowski. Z karczmy w Domaniewie wywabiono ofiarę na miejsce ustronne, zamordowano ją i ciało zakopano w ziemi. Okoliczności czynu jasno przez śledztwo stwierdzonemi zostały.
Sprawa wyżej opisana, obejmująca w sobie kilka przestępstw o rozległej bardzo skali, począwszy od bratobójstwa do niedoniesienia o kradzieży: przyszła wczoraj w pierwszej Instancji pod rozpoznanie tutejszego sądu Kryminalnego. Na posiedzenia prezydował sam. Prezes Sądu, JW. Bielski, urząd prokuratorski reprezentował p. Wiktor Piątkowski, podprokurator Sądu. Obrona za głównymi winowajcami wnoszoną była z urzędu a specjalnie za Tomaszewskim i przez p, Stanisława Boduszyńskiego, który zastanawiał się dłużej nad naturą podżegania i warunkami do istoty podżegania w najwyższym jego stopniu potrzebnemi.
Po odczytaniu obszernej relacji i obron, podprokurator streściwszy cały przebieg sprawy, postawił wnioski : aby sąd Nep. Pawlaka i Lud. Wróblewskiego, uznał winnymi bratobójstwa na osobie Piotra Pawlaka (art. 922 i 3); zaś zwyczajnego zabójstwa na osobie Jakóba Rachla (art. 925 i 7). Małżonków Tomaszewskich winnymi uczestniczenia w zabójstwie Piotra Pawlaka (art. 128—924 i 5). Ostrowskiego winnym podżegania do zabójstwa Rachla (art. 127 i zw.) Nadto wszystkich pięciu przestępców winnymi zawiązania bandy i spełniania w zespoleniu tem kradzieży (art.627I i 1148I).
Na pięciu przestępców powyższej kategorji urząd prokuratora królewskiego dopominał się kary pozbawienia praw, zesłania do robót ciężkich w kopalniach, mianowicie: Nepom. Pawlaka i Lud. Wróblewskiego, na czas nieograniczony; Ostrowskiego na lat 16, Tomaszewskiego na 15, i Tomaszewskiej, po zamienieniu, kary co do rodzaju, na lat 22 i pół robót w zakładach
fabrycznych, następnie zaś na dożywotnie osiedlenie w Syberji.
Sześciu przestępców drugiej kategorji do której należą i Nowakowie, urząd Prokuratorski uznał winnymi przystąpienia do bandy i występnego w niej działania i zażądał wymierzenia kary 4 lat rot lub domu rob. respectice co do Nowakowej domu roboczego.
Przeciwko ośmiu przestępcom trzeciej kategorji wnosił Prokurator żądanie niniejszych kar aresztu. Trzech tylko winowajców w tej katogorji ponieść miało cięższą karę, 5 i 4 miesięcy domu roboczego. Z wymiarem kar w dwóch powyższych kategorjach stosownie do woli prawa połączone zostało we wnioskach rozciągnięcie nadzoru policyjnego.
Sąd Kryminalny nie we wszystkich punktach poszedł za wnioskami urzędu Prokuratorskiego. Rozprawy w sądzie były długie i audjencja do późnej przeciągnęła się godziny. Chodziło o ważną kwestję prawną, nie rozstrzygniętą jeszcze stanowczo ani w prawodawstwach ani w teorji. Spór toczył się mianowicie o tor czy uczestnik przestępstwa odpowiada za osobisty stosunek w jakim się znajdował główny sprawca i czy stosunek ten stanowiący oistocie przestępstwa, jeżeli zwiększa winę sprawcy, zwiększa zarazem i winę uczestnika? Kwestja ta najjaskrawiej występuje w zabójstwach.
W zabójstwie na przykład Piotra Pawlaka prócz jego brata Nepomucena przyjmowali mniejszy lub większy udział: Wróblewski i Tomaszewscy. Ponieważ przestępstwo którego się dopuścił główny sprawca Nep. Pawlak jest bratobójstwem,—przestępstwem cięższem od zwyczajnego zabójstwa, wyradza się więc pytanie: czy uczestnicy czynu przestępnego mają być karani za udział w bratobójstwie, tak jak gdyby stosunek bratobójstwa z Pawlaka i na nich się przez występne
współdziałanie rozciągnął, czy też wprost ze względu, że byli obcymi, że ich żadne węzły pokrewieństwa z zamordowanym nie łączyły, mają być ukarani tylko za zwyczaj ne zabójstwo.
Pierwszy pogląd nazwaćby można przedmiotowym, drugi podmiotowym. W pierwszym o winie stanowi istota tego czynu przestępnego, który był najcięższym. Jaki jest charakter przestępstwa wykwalifikowanego przez osobisty stosunek jednego z uczestników zabójstwa do ofiary, taki będzie charakter uczestnictwa wszelkiego stopnia: wszyscy uczestniczący w bratobójstwie
lub ojcobójstwie, karani będą za udział w tem a nie innem przestępstwie, skoro raz główna istota czynu to a nie inne przestępstwo wykazała. Tego poglądu trzymał się wczoraj Podprokurator p. Wiktor Piątkowski, powołując się na powagi takie jak Abegg, Grolman, Luden, Köstlin, Geib i Geyer.
W drugim systemacie nad charakterem czynu odniesionego do osobistości głównego sprawcy, przeważa stosunek osobisty każdego pojedynczego uczestnika do ofiary-i dla tego zdaniem naszem systemat ten podmiotowym nazwać można. W tym systemacie równie główne, sprawstwo jak i uczestnictwo zależą od stosunku osobistego nie osoby trzeciej, ale samego podsądnego na którego karę wymierzyć wypada.
Za bratobójstwo lub udział w niem karany być może tylko ten kto sam był bratem. Jeżeli zaś tylko
bratu ofiary pomagał, jeśli był czynu bratobójczego wspólnikiem nie będąc bratem, czyn ten nie będzie przeciwko niemu skutkował kary za bratobójstwo. Jeden i ten sam czyn będzie w stosunku do brata bratobójstwem, w stosunku do obcego zwyczajnem zabójstwem.
Sąd Kryminalny przy wyrokowaniu w sprawie Wróblewskiego i Pawlaka, przyjął ten drugi systemat i skutkiem tego karę na Wróblewskiego i Tomaszewskich obniżył. Wróblewskiego skazał na 20 lat robót ciężkich w kopalniach ze wszystkiemi skutkami i następstwami do kary tej przywiązanemi, dalej Tomaszewskiemu karę o 2 lata, Tomaszewskiej zaś o lat 3 wcale jej co do rodzaju nie zmieniając, zmniejszył. Wyroki przeciwko Pawlakowi i Ostrowskiemu wydał zgodnie z wnioskami.
Drugiej kategorji przestępców Sąd nie uznał winną przystąpienia do bandy. Czterem winowajcom zniżył karę o pół roku, Nowakom zaś o póltrzecia.
Trzecia kategorja osądzoną została zgodnie z wnioskami.
Dziennik Warszawski 1873 nr 35
KRONIKA SĄDOWA WARSZAWSKA.
W dniu 25 stycznia (6 lutego) na
posiedzeniu tutejszego Sądu Kryminalnego, pod prezydencją prezesa
tegoż sądu, radcy stanu Bielskiego, sądzona była ważna sprawa,
znana pod nazwą „Kalinowskiej”, od karczmy we wsi Kalinowie, w
powiecie kaliszskim, w której to sprawie było 25 osób obwinionych
o zawiązanie bandy w celu spełniania kradzieży, o spełnianie
takowych, o bratobójstwo, o morderstwo i o ukrywanie kradzieży.
Osnowa tej sprawy jest następująca:
W 1871 roku i w początku 1872 r. w
powiecie kaliszskim i okolicznych spełniane były liczne kradzieże
bydła, koni, trzody chlewnej, zboża, sreber i innych przedmiotów,
z taką śmiałością i zuchwalstwem, że w obec niemożności ich
wykrycia, rzuciły postrach na okolicę. Do łatwiejszego ukrywania
kradzieży, przyczyniała się blizkość granicy, przez którą nie
trudno było przeprowadzać skradzione rzeczy, a mianowicie bydło.
Dopiero po dokonanej kradzieży w marcu 1872, w m. Błaszkach u kupca
Mendla Goldberga, sukna i innych przedmiotów, energiczne
poszukiwania burmistrza tej osady, a mianowicie odbyte przez niego
rewizje u podejrzanych mieszkańców, wprowadziły na ślad sprawców
tej kradzieży, którzy aresztowani, przyznali się tak do owej
kradzieży jak i do wielu innych i jak po nitce do kłębka, władze
sądowe wykryły 12 kradzieży i 2 morderstwa, z których jedno
bratobójstwo. Gniazdem bandy, która popełniała te przestępstwa,
była karczma w Kalinówce, gdzie osiadł były lokaj, znający z
tego powodu miejscowość okolicznych dworów, i gdzie prawie stale
przebywali Nepomucen Pawlak i Ludwik Wróblewski, naczelnicy bandy.
Wykryte kradzieże i morderstwa w porządku chronologicznym,
przedstawiają się w następujący sposób:
W czerwcu 1871 r. z wiatraka w
Habirowie, Nepomucen Pawlak i Ludwik Wróblewski, skradli,
otworzywszy w nocy wiatrak dobranym kluczem, zboże, pierzynę,
poduszkę, płachtę i kożuch. Wróblewski, pomimo wymówienia mu do
oczu przez Pawlaka, do udziału w tej kradzieży przyznać się nie
chciał.
W sierpniu 1871 r. we dworze wsi
Złotniki, u p. Stanisława Radolińskiego, skradzione zostały w
nocy srebra i przedmiota platerowane wartości 2,700 rub., z pralni
rozmaite rzeczy ubiorowe, oraz z suteren ubranie ogrodniczka i
lokajczyka, z izby gdzie ciż spali. Pierwotnie podejrzenie padło na
Ignacego Chojnackiego, który poprzednio służył za lokaja w
Złotnikach, lecz obecność jego w nocy, w której kradzież
popołnioną została, o 2 mile od Złotnik, w miejscu gdzie w
służbie pozostawał, wykryła jego niewinność. Uwięzieni
Nepomucen Pawlak i Ludwik Wróblewski wskazali sprawców tej
kradzieży, mianowicie Jakóba Ostrowskiego i nieznanego im z
nazwiska Jakóba, z których pierwszy przyznał się, że zakradłszy
się o zmroku do piwnicy we dworze w Złotnikach wraz z swym
towarzyszem, nocą wyszli z tej kryjówki i Ostrowski, znający
miejscowość, gdyż poprzednio służył za lokaja u p.
Radolińskiego, udał się do pokoju jadalnego i tam otworzywszy
żelazkiem dwie szafy, srebro z nich zabrał, pozostawiony zaś na
straży jego towarzysz, ukradł rzeczy ubiorowe. Owoc swej kradzieży
zanieśli do karczmy w Domaniewie, trzymanej przez niejakich Nowaków
i tam sprzedali srebra i inne rzeczy sprowadzonym przez Nowakową
żydom z Błaszek, Abramowi Ićkowi Żorkowi, Mejerowi Żorkowi i
Eberowi Rubinowi. Nowakowa przyznała się do wiadomości o
kradzieży, i mieszkania żydów w Błaszkach, którzy z wiadomością
kradzione rzeczy kupili, wskazała, mąż zaś jej, z początku
zapierający się wiadomości o kradzieży i ukrywania takowej, w
obec wymówienia mu do oczu przez żonę, do takowej się przyznał.
Następstwem tej kradzieży było
zamordowanie Jakóba nieznanego nazwiska, z powodu następujących
okoliczności. Kiedy Jakób N. (jak śledztwo wykryło potem,
nazwiskiem Rachel), upiwszy się, domagał się od Ostrowskiego
więcej pieniędzy, Ostrowski posłał do Kalinowa po znanych
złoczyńców, Nepomucena Pawlaka i Ludwika Wróblewskiego i razem z
nimi uradził pozbycie się niedogodnego wspólnika przez pozbawienie
go życia, konieczność czego uznali Pawlak i Wróblewski, który to
ostatni wyrażając się językiem złodziejskim powiedział: „trzeba
go skasować.” W tym celu Pawlak udał się za Jakóbem Rachlem do
Błaszek, tam go do wieczora zatrzymał, a powracając namówił go
do udziału w mniemanej kradzieży u księdza w Kalinowie i
spotkawszy na drodze umówionego Wróblewskiego, który miał z sobą
rydel, kawał żelaza i postronek, zaprowadził Jakóba Rachla do
ogrodu księdza w Kalinowie i tam Wróblewski uderzył go żelazem w
głowę, a następnie obadwaj z Pawlakiem postronek na szyi mu
zacisnęli i wykopawszy dół, trupa w nim złożyli, wyjąwszy mu z
kieszeni 34 rub., z których 10 Wróblewski dał Pawlakowi, a
kilkanaście powróciwszy do karczmy w Domaniewie Ostrowskiemu. W
skutku tego z polecenia władzy sądowej, wobec wieści w
zagranicznych gazetach podanej, że w ogrodzie księdza w Kalinowie
zakopano kilka ofiar morderstw przez przestępców popełnionych,
skopany został cały ten ogród, lecz znaleziono w nim tylko będące
w 3-m stopniu korupcji zwłoki, które się okazały zwłokami Jakóba
Rachla, ze śladem zamordowania go przez uderzenie w głowę ciałem
tępem i z zaciśniętym postronkiem na szyi.
Nepomucen Pawlak a następnie i
Wróblewski przyznali się że popełnili dwukrotnie kradzież zboża
wartości około 150 rub. u piekarza Wesołowskiego w Błaszkach, ze
spichrza, który Wróblewski otworzył dobranym kluczem; w tej
kradzieży, uczestniczyli Józef Sałata, oraz Tomaszewski przez
dostarczenie wozu i konia, i z tego też powodu, ostatni otrzymał
część pieniędzy za sprzedane Eberowi Rubinowi zboże. Obydwaj
podsądni następnie odwołali swe zeznania co do udziału w tej i
innych kradzieżach Sałaty, który także do tego udziału się nie
przyznał.
Nepomucen Pawlak, a następnie Ludwik
Wróblewski przyznali się że skradli u szynkarki na Felince, przez
wybite okno, z alkierza, pierzynę, poduszkę, inne rzeczy ubiorowe i
kosę wartości rub. 27, które to rzeczy oddali Tomaszewskim, a ci
poczęstowali ich jedzeniem i wódką, i część pieniędzy
otrzymanych ze sprzedaży tych rzeczy Eberowi Kubinowi im oddali.
W takiż sam sposób główni obwinieni
przyznali się do kradzieży, z uczestnictwem Abrahama Kantarka i
Tomeckiego, u księdza w Stawie, ze spichrza, otworzonego dobranym
kluczem przez Wróblewskiego, zboża i kur wartości rub. 10, któremi
to przedmiotami wszyscy się podzielili. Nepomucen Pawlak, a
następnie i Wróblewski przyznali się, że wraz z Tomeckim i
Kantarkiem, oraz piątym nieznanym im człowiekiem, którym, jak
domyślali się, był porozumiewający się z nimi w więzieniu
Wojciech Kędzia, skradli nocną porą, z obórki nie zamkniętej,
Czamarkowi w Goczałowie, krowę wartości rub. 32; krowę tę
Kantarek zaprowadził do Warty, dawszy uczestnikom kradzieży po parę
rubli.
Nepomucen Pawlak, a potem, po
wymówieniu mu do oczu i Ludwik Wróblewski przyznali się, że w
karczmie w Kalinówce, w skutek projektu karczmarza Tomaszewskiego,
stanęła umowa pomiędzy nimi, Józefem Sałatą, braćmi
Blachowskiemi z Prus i małżonkami Tomaszewskiemi, mająca na celu,
aby bydło w Królestwie kraść, takowe do Prus wyprowadzać i tam
spieniężać. W wykonaniu tej umowy Pawlak, Wróblewski i Sałata
skradli u młynarza w Orzeszynie, z zamkniętej obórki, przez
oderwanie skobla, gdyż kłódki przyniesionemi kluczami otworzyć
nie zdołali, krowę, którą Pawlak z jednym z braci Blachowskich do
Prus przeprowadzili i tam za rub.17 sprzedali. W dalszym biegu
śledztwa obydwaj odwołali, niczem wprawdzie nie usprawiedliwiając,
zeznania swe co do udziału Sałaty, który też udziału tego
wypierał się.
Jak następstwem kradzieży w
Złotnikach było zabójstwo Jakóba Rachlaka, tak samo następstwem
kradzieży w Orzeszynie było zabójstwo brata Nepomucena Pawlaka,
Piotra Pawlaka, który zawiadomił młynarza w Orzeszynie, że
kradzież tę popełnili Nepomucen Pawlak i Wróblewski Ludwik. Skoro
Piotr Pawlak przyznał się przed bratem, że denuncjował go o
kradzież, ten ostatni udał się do Wróblewskiego, a z nim do
zwykłego miejsca swych narad, do alkierza w karczmie w Kalinówce i
tam wraz z Tomaszewskimi a nawet za ich namową uradzili pozbawić
życia Piotra Pawlaka, który bawił wtedy u Nepomucena. Zeznania
podsądnych co do samego sposobu wykonania zabójstwa są różne,
każdy z nich bowiem usiłował zwalić większą winę fizycznego
udziału na drugiego. Niezgodność pierwszych swych tłomaczeń z
następnemi objaśniali tem, że Tomaszewscy namawiali ich do tego,
aby w tłomaczeniach swych nie wspominali wcale o udziale
Tomaszewskich, za co, obok fetowania ich w drodze z Warty do Kalisza
i udzieleniu im po rublu, obiecali pamiętać o nich podczas
siedzenia w więzieniu, o ich żonach i dzieciach, i udzielić im
pieniędzy na drogę, kiedy będą wysyłani na Syberję.
Tomaszewscy, którzy pierwsi sądowi podali wiadomość o tem
morderstwie, wypierali się w niem udziału, utrzymując iż o
takowem dowiedzieli się od żony Wróblewskiego, która po pijanemu
o tem się wygadała, nie donieśli zaś o niem z obawy, aby ich nie
spotkał los Piotra Pawlaka; również zapierali się namawiania
Pawlaka i Wróblewskiego do fałszywego zeznania, okoliczności
jednak fetowania ich w drodze i dania im po rublu nie zaprzeczyli,
żona zaś Wróblewskiego do oczu Tomaszewskiemu wymówiła, iż sama
nie wiedząc o morderstwie Piotra Pawlaka, nie mogła o tem dać im
wiadomości, tembardziej iż nigdy się nie upijała. Podsądni
przyznali się, że ciało zamordowanego Pawlaka ukryli naprzód w
oborze Wróblewskiego, a następnej nocy w polu przy stogu grochu
zakopali i tam też za ich wskazaniem takowe znalezione zostały w 3
stopniu korupcji, ze śladami wszelako uduszenia skutkiem ściśnięcia
szyi rękami, co miał dokonać Wróblewski przy pomocy Pawlaka,
poczem dla pewności powiesili na haku już martwego Piotra Pawlaka.
Należy tu wspomnić jeszcze, że Wróblewski zeznawał, jakoby Piotr
Pawlak w jego i Nepomucena Pawlaka obecności narzekał, że mu życie
zbrzydło, że rad by się utopić lub powiesić, i że kiedy na dany
przez Nepomucena znak przez zagaszenie lampki i zapalenie papierosa,
Wróblewski zaczął dusić Piotra Pawlaka, ten ostatni nie opierał
się wcale. Nepomucen Pawlak, a po wymówieniu mu do oczu i Ludwik
Wróblewski, przyznali się, iż wraz z Stanisławem Wróblewskim,
Tomaszewskim i Sałatą udali się na jarmark do m. Warty w celu
popełnienia kradzieży, którą miał im wskazać Kantarek. Zaraz na
wstępie ukradli jakiemuś chłopu półkoszki i takowe na wóz
Kantarka złożyli. Ponieważ Kantarek półkoszki te sprzedał i
pieniądze sobie zatrzymał, powstała pomiędzy nimi kłótnia, w
skutku której Kantarek miejsca kradzieży nie chciał im już
wskazać, a nawet jak się domyślają Pawlak i Wróblewski, straż
ziemską nasłał do wozu Tomaszewskiego, a straż znalazłszy na
wozie 2 kawały soli skradzione na jarmarku u Abrama Miętusa i pęk
kluczy przywiezionych dla spełnienia kradzieży, aresztowała
Sałatę, Tomaszewskiego i Stanisława Wróblewskiego. Pawlak i
Ludwik Wróblewski następnie cofnęli swe zeznania co do udziału
Sałaty i Stanisława Wróblewskiego, którzy też do niego nie
przyznawali się.
W taki sam sposób Pawlak i Ludwik
Wróblewski przyznali się, że za wskazaniem Stanisława
Wróblewskiego skradli u rymarza Malinowskiego w Błaszkach, przez
otworzenie dobranym kluczem, porą nocną, jego mieszkania, pościel
i rzeczy ubiorowe, wartości rubli 49 kop. 50 i takowe Wróblewski
Ludwik sprzedał Eberowi Rubinowi, za małe pieniądze, z których
rubla dał Pawlakowi. Następnie obydwaj podsądni cofnęli zeznanie
swe co do udziału Stanisława Wróblewskiego, który także do niego
się nie przyznał.
Również dwaj główni naczelnicy
bandy przyznali się, że wspólnie z Stanisławem Wróblewskim,
Sałatą i Tomeckim skradli w nocy, z niezamkniętego chlewu,
szynkarce w Sędzimirowicach dwie świnie, z których jedna im
uciekła, a mięsem drugiej podzielili się. Tak samo jak poprzednio,
odwołali następnie, bez usprawiedliwienia, swe zeznanie co do
udziału Stanisława Wróblewskiego, Sałaty i Tomeckiego.
Nepomucen Pawlak i Ludwik Wróblewski
przyznali się do kradzieży, za namową Tomaszewskiego, u kupca
Goldberga, przez otworzenie w nocy sklepu dobranym kluczem, pierwszy
raz—3 kawałów sukna i soli, drugi raz—sukna, pieniędzy,
chustki i kosztowności, ogółem wartości rubli 228. Sukno z
pierwszej kradzieży oddali Tomaszewskim w długu, sól sprzedali
Eberowi, zaś w drugiej kradzieży chustkę przedali Tomaszewskiej,
pieniądze srebrne wymienił im Tomaszewski, sukno i kosztowności
ukryli na górze nad zakrystją, gdzie za ich wskazaniem zostały
znalezione. Tomaszewscy namowy do kradzieży i dania kluczy dla jej
popełnienia zaprzeczali, udzielany zaś znaczny kredyt Pawlakowi i
Wróblewskiemu tłomaczyli to tem, iż zwykle się im uiszczali, to
znów, że powiadano im iż są odpowiedzialni. Nabywcy sukna Rubin
Eber, Jakób Szajncholtz, Abraam Hersz Muc, Icek Lejb Krowiarski,
Abraam Katz, Mosiek Majer Sziller, Berek Pat, Djonizy Bojarski, Józef
Nowicki, tłomaczyli się, że nabyli sukno jako defraudowane, nie
wiedząc o kradzieży u Goldberga, o której nie było wcale
ogłoszone.
Nakoniec właściciel wsi Kalinowa,
Hipolit Golcz, zeznał, że podczas kiedy Tomaszewski u niego był
lokajem i następnie karczmarzem, zginęło mu wiele rzeczy z pod
zamknięcia, otwieranego kluczem dorobionym lub wytrychem a pomiędzy
innemi becik puchowy i 20 rub., w kilka dni podrzucone; podejrzenie o
tę kradzież miał na Tomaszewskiego, z powodu znalezienia u niego
podczas rewizji — w pierzynie Tomaszewskiej najdelikatniejszego
puchu widocznie z skradzionego becika pochodzącego, kilku par
skarpetek z jego cyframi, pary par pończoch jego żony, jego
koszuli, 2 chustek od nosa, ręcznika, 3 noży, 2 talerzy i dzbanka
porcelanowych i 2 chustek od nosa z cyframi dawnego guwernera u p.
Golcza. Tomaszewski spełnienia tej kradzieży się wypierał, nie
mógł jednakże wyjaśnić zadawalniająco znajdowania się u niego
pomienionych przedmiotów.
W trakcie śledztwa naczelnik powiatu
kaliszskiego nadesłał władzy sądowej aresztowanego Kajetana
Basińskiego, jako włóczącego się po okolicy bez paszportu,
jedynie za książeczką legitymacyjną i podejrzanego o udział w
przestępstwach przez bandę Kalinowską popełnionych. Śledztwo
jednak sądowe udziału tego nie wykryło.
Oprócz tego Nepomucen Pawlak i Ludwik
Wróblewski zeznali, że to sam Tomaszewski, to wraz z żoną,
namawiali ich do spełnienia kilku kradzieży, ale kradzieży tych
nie spełnili i do zabicia jakiegoś człowieka w szynku
Tomaszewskich, który miał przy sobie dużo pieniędzy, oraz do
fałszywego zeznania w sądzie, a Pawlak obwiniał obok tego
Wróblewskiego o namawianie go do zabicia dwóch sołtysów, zaś
Wróblewski obwiniał Pawlaka o namawianie go do zabicia matki
Pawlaka. Tak Tomaszewscy, jak Pawlak i Wróblewski do zarzucanego im
przez siebie wzajemnie namawiania nie przyznali się.
Następnie odczytane zostały obrony
sporządzone z urzędu przez patronów w Kaliszu za podsądnymi,
wnoszące o złagodzenie im kar, z pomiędzy których to obron,
najobszerniejszą była obrona patrona Boduszyńskiego za małżonkami
Tomaszewskiemi, starająca się osłabić ciążące na nich zarzuty
tem, że sami nie przyznali się do udziału w przestępstwach,
zeznania zaś innych podsądnych, jako przestępców, nie mają
dostatecznej siły i na bezwzględną wiarę nie zasługują.
Podprokurator Piątkowski, w obszernym swym głosie, wykazał naprzód
istnienie uorganizowanej bandy, której główną kwaterą była
karczma w Kalinówce, trzymana przez Tomaszewskich. W tej to karczmie
jak wykryło śledztwo, ciągle przesiadywali Nepomucen Pawlak i
Ludwik Wróblewski, jedli, pili, często zamykając się na sekretne
narady w alkierzu z Tomaszewskiemi. Ci ostatni udzielali im kredyt
bez granic, odbierając z lichwiarską nawiązką swe należytości w
kradzionych rzeczach. Z tej to karczmy robiono przy udziale różnych
wspólników wyprawy, popełniono według tego co wykryło śledztwo
kilkanaście kradzieży, łup których ukrywano w tejże karczmie i
ztamtąd go sprzedawano usłużnym żydkom w Błaszkach. O tych
naradach, o ciągłem przesiadywaniu Pawlaka i Wróblewskiego w
karczmie, o ich życiu hulaszczem, bez pracy widocznej, wiedziała
cała wieś, a szczególniej okoliczności te poświadczyli ludzie
będący w służbie u Tomaszewskich. Karczma w Domaniewicach, gdzie
ukryto rzeczy z kradzieży w Złotnikach, gdzie przebywał Ostrowski
i gdzie także bywali Pawlak i Wróblewski, według zdania
podprokuratora Piątkowskiego, była filją karczmy Kalinowskiej. Jak
w jednej uradzono zabójstwo Jakóba Rachla, tak w drugiej z tych
samych powodow uradzono zabójstwo Piotra Pawlaka.
Biorąc oddzielnie każdego z
podsądnych, podprokurator p. Piątkowski wykazał, że Nepomucen
Pawlak przez własne zeznania i okoliczności wykryte śledztwem
prawnie został przekonany o bratobójstwo, o morderstwo, zawiązanie
bandy dla spełniania kradzieży i spełnianie takowych;
Wróblewskiego zaś, na zasadzie że należał do zabicia Piotra
Pawlaka przez jego brata, oskarżał także o bratobójstwo czyli
solidarny w niem udział, o morderstwo, o zawiązanie bandy dla
spełniania kradzieży i spełnianie takowych; dalej wykazał:
uczestnictwo Tomaszewskich w bratobójstwie, zawiązanie bandy dla
spełniania kradzieży i udział w takowych, uwydatnione przez
zeznania Pawlaka i Wróblewskiego i okoliczności śledztwa; prawnie
dowiedzione, przez własne zeznania w części, i przez zeznania
innych świadków, podżeganie przez Ostrowskiego do morderstwa i
popełniania kradzieży; dowiedziony przez zeznania głównych
sprawców i okoliczności sprawy, udział Walentego i Marjanny
Nowaków, Abraama Kantarka, Tomeckiego, Józefa Sałaty i Stanisława
Wróblewskiego w zawiązanej bandzie i spełnianiu kradzieży,
przyczem następne cofnięcie zeznań ze strony Pawlaka i Ludwika
Wróblewskiego co do udziału Sałaty i Stanisława Wróblewskiego,
jako niczem nie poparte i jako nieuzasadnione, uznał za niemogące
osłabić pierwszych ich zeznań, co zaś do Sałaty, także
przekonywa o jego udziale i poświadczona przez innych świadków
częsta jego obecność na tajnych naradach w karczmie Kalinowskiej,
co do innych zaś podsądnych, ich częste stosunki z powszechnie
znanemi hersztami bandy. Dalej wykazywał, że Wojciech Kędzia był
winnym nie doniesienia o zawiązanej i kradnącej bandzie, że Abraam
Icek i Majer Żorkowie, Muc, Bojawski, Szajnholtz, Krowiarski, Katz,
Pat, Sziller i Nowicki byli winni ukrywania kradzieży i wnosił o
zastosowanie do tych wszystkich odpowiednich artykułów prawa, oraz
o uwolnienie tymczasowe małżonków Nowaków w zarzucie udziału w
morderstwie Rachla, o uwolnienie zupełne Basińskiego w zarzucie
należenia do bandy a Ignacego Chojnackiego w zarzucie kradzieży w
Złotnikach. Co do Ebera Rubina i braci Blachowskich wnosił o
zawieszenie za wyrokowania do czasu ich ujęcia.
Sąd Kryminalny nie podzielił pod
niektóremi względami ocenienia podprokuratora, a mianowicie: z
uwagi, że Ludwik Wróblewski uczestnicząc w zabójstwie Piotra
Pawlaka, nie zostawał względem tego ostatniego w takim stosunku
osobisto-moralnym, w jakim był względem niego Nepomucen Pawlak,
uznał w przestępstwie Ludwika Wróblewskiego nie bratobójstwo,
lecz zabójstwo, a z tej samej uwagi Stanisława Tomaszewskiego i
Marjannę Tomaszewską uznał za uczestników w zabójstwie, a nie w
bratobójstwie. Walentego Nowaka i Marjannę Nowak z uwagi, że w
karczmie przez nich trzymanej w Domaniewie, wykryte zostało
ukrywanie tylko jednej kradzieży (w Złotnikach), popełnionej na
pół roku przed umową zawartą pomiędzy podsądnemi, o której
wspomina śledztwo przy kradzieży w Orzeszynie, uznał winnymi
ukrywania kradzieży, lecz nie przystąpienia do bandy; Sałatę,
Kantarka, Tomeckiego i Stanisława Wróblewskiego, nie uznając za
dostatecznie przekonanych o przystąpienie do bandy, uznał jedynie
za winnych kradzieży gwałtownych i prostych, przy zbiegu
przestępstw. Nakoniec nie uznał Wojciecha Kędzię winnym nie
doniesienia o zawiązanej bandzie, co do reszty zaś, podzielił
zapatrywanie się podprokuratora—i z tych względów skazał:
Nepomucena Pawlaka za bratobójstwo i
zabójstwo z art. 923, 922, 925 i 924 K. K.Gł. I Р., Ludwika
Wróblewskiego za dwa zabójstwa z art. 925 i 924 t. K., Jakóba
Ostrowskiego za podżeganie,do zabójstwa z art. 925, 924 i 127 t.
K., Stanisława i Marjannę Tomaszewskich za uczestnictwo w
zabójstwie z art. 925, 924 i 128 t. K., oraz wszystkich pięcioro za
zawiązanie bandy w celu spełniania kradzieży i spełnianie
takowych z art. 627 ust. 1 i 1148 ust. 1 t. K., z zastosowaniem co do
wszystkich art. 157 t. K. i Najwyższego ukazu z d. 30 sierpnia (11
września) 1864 roku— na pozbawienie wszelkich praw i oddanie do
robót ciężkich w kopalniach: Pawlaka—na czas nieograniczony,
Wróblewskiego—przez lat 20, Ostrowskiego— przez lat 16,
Tomaszewskiego—przez lat 13 a Tomaszewską—do robót ciężkich w
zakładach fabrycznych przez lat 10 miesięcy 6, z następnem
osiedleniem na zawsze w Syberji; Walentego Nowaka i Marjannę Nowak,
z art. 131, 1,150 ust. 2 i 1,167 ust. 1 K. K. Gł. i P. i Najwyższego
ukazu z 1864 roku, pierwszego na oddanie do rot aresztanckich lub
ewentualne zamknięcie w domu roboczym, a drugą—na zamknięcie w
domu roboczym, obojga przez rok i miesięcy 6, z oddaniem po
odcierpieniu kary pod dozór policyjny pierwszego przez lat 4 a
drugiej przez lat 2; Józefa Sałatę, Abraama Kantarka, Andrzeja
Tomeckiego i Stanisława Wróblewskiego z art. 1,150 ust. 2, 1,160
ust. 1. 1,167 ust. 1 i 157 K. K. Gł. i Р., oraz Najwyższego ukazu
z 1864 roku na oddanie do rot aresztanckich lub ewentualnie na
zamknięcie w domu roboczym przez lat 3 miesięcy 6, z oddaniem, po
odcierpieniu kary, pod dozór policyjny przez lat 4; Abraama Icka
Żórka, Majera Żórka, z art. 131 i 1,160 ust. 2 K. K. K. i P. oraz
Najwyższego ukazu z 1864 roku na zamknięcie w domu roboczym po
miesięcy 4, z utratą praw i dwuletnim dozorem policyjnym; Abraama
Hersza Muca, Djonizego Bojarskiego, Jabóba Szajnholtza, Icka Lejb
Krowiarskiego, Abraama Katza, Berka Pata, Mośka Mejera Szillera i
Józefa Nowickiego z art. 783 Ust. Gmin. po 7 dni aresztu. Wojciecha
Kędzia, Walentego i Marjannę Nowaków (tych ostatnich w zarzucie
udziału w zabójstwie Rachla), dla braku dowodów, tymczasowo z §
409 Ord. Kr. Pr., Kajetana Basińskiego zupełnie, z § 413 Ord. Kr.
Pr. od kary uwolnił, zawieszając zawyrokowanie co do Rubina Eberta
i braci Blachowskich, do czasu ich ujęcia.
Kaliszanin 1873 nr 47
Katalog kościołów i duchowieństwa djecezji Kujawsko-Kaliskiej na r. b. podaje, że w dekanacie kaliskim jest 34 parafij, mianowicie:
(Dalszy ciąg probostw w dekanacie kaliskim).
16) Kalinowa,
kościół parafjalny pod w. św. Maryi Magdaleny, wymurowany w. r.
1484 przez Jana Zarembę właściciela. Parafja liczy dusz 567. Do
niej należą wsie: Kalinowa, Golków, Tuwalczew, Gać, Kawęczynek i
Grabów. Proboszczem od r. 1853 jest Wjks. Paweł Puchałowicz (ur.
r. 1808, kapłan od r. 1831).
Kaliszanin 1873 nr 79
Wiadomości miejscowe i okoliczne.
Wypadki w gubernji kaliskiej. Pożary: (...) 9 września, we wsi i gminie Kalinowa, pow. Sieradzkim, 14 letni chłopiec Jan Bartaczewski pobity przez Andrzeja Biełczyka, na drugi dzień umarł; (...)
Kaliszanin 1875 nr 50
Straszna klęska gradobicia, połączona z uraganem, niszczącym drzewa, wiatraki, stodoły i t. d., przeszła w okolicy błaszkowsko-sieradzkiej w niedzielę d. 20 b. m. rano. Podług wiarogodnych, a tylko dotychczasowych wiadomości, ze szczętem oziminy zniszczone we wsiach: Wrzący, Kliczkowie małym, Gruszczycach, Wągłczewie, jednej części Łubny, Wróblewie, Noskach, Smardzewie, Kłocku, Lubanowie (folwark do Błaszek należący), Smażkowie, Adamkach, Kociołkach, Kostrzewicach, Zawadach, Kwaskowie, Orzeżynie, Równy, Inczewie, Tubądzinie, w części Gaci Wartskiej, Łabędziach, jednym z folwarków Kalinowy, Chabierowie, w części Bartochowa, Małkowie, Biskupicach, Charłupi małej, Dzierlinie, Kościerzynie, Łosińcu, Zapuście, Wólce, Susze, w części Kobierzycka, Kawęczynku, Raczkowie, Zagajewie, Brudzewie, w części Głaniszewa i w Gołuchach. Od Kłocka burza ta miała zwrócić się szerokim szlakiem ku Prażce, lecz bliższych wiadomości nie posiadamy dotąd. Wiele z wymienionych dóbr nie było ubezpieczonych od gradobicia. W obec tak rozległej klęski, jakże smutno przypomnieć, że z wielkim trudem u nas zaszczepiać się daje kwestja stowarzyszeń zabezpieczających. Dotychczas wiemy o czterdziestu i jednym majątkach, w których znając miejscową produkcję, napewno przecięciowo liczyć możemy pojedynczą przeciętną stratę na 4 do 5 tysięcy rubli; reprezentuje to kapitał przeszło 150,000 rs. w oziminach, a gdzież łąki zamulone, uniesione przez wodę trawy, kartofle, jarzyny? budynki, wiatraki, dachy poruinowane? Daje to wiele do myślenia, jeżeli zwrócimy uwagę na ciężary, powstające z mających się wnosić podatków skarbowych, gminnych i t. d. Sądzimy, że Wyższa Władza zwróci uwagę na tak smutny stan obywateli, w skutek tej katastrofy, robiąc możebne ulgi w poborze podatków; zaś pp. obywatele ze swej strony zwrócą szczególną pieczołowitość na biednych włościan, którzy do ostatniej ruiny tym nagłym ciosem klęski przywiedzionymi zostali, już to dając im możliwy zarobek, już to ułatwiając sposobność do niego, choćby czasowo, w dalszych stronach, ku czemu stosunki obywatelskie dopomódz mogą. Przeszkadzając działaniu wyzyskiwaczy z jednej strony, a dając możność pracy, z drugiej uchronią ich od rozwinięcia się złodziejstwa i rozboju, które zakrzewiać się już potrafiły przed niedawnym czasem, jak tego smutne już doświadczenie dowiodło w Sieradzkiem i Kaliskiem, w niektórych bliżej szossy położonych miejscowościach. Myśleć więc i ratować się wspólnemi siłami. Q
Kaliszanin 1875 nr 50
W innej, gradobicia, o którem mowa, dotyczącej korrespondencji, podają nam następną alfabetycznym ułożoną porządkiem, listę dotkniętych tą klęską majątków Adamki, Bartochow, Biskupice, Bliźniew, Błaszki, Borzysławice (stodoła dworska obalona), Brudzew, Brzeźno, Bukowina, Chabierow, Charłupia Wielka i Mała, Dąbrowa, Domaniewo (tu oprócz zupełnego zniszczenia zasiewów przez grad, ogień w skutek uderzenia piorunu, spalił wszystkie budynki, z wyjątkiem domu mieszkalnego), Dzierlin, Gać Wartska, Głaniszew, Gołuchy, Gruszczyce, Gzików, Inczew, Kalinowa, Kawęczynek, Kliczków Wielki i Mały (w pierwszym ośm budynków włościańskich obalonych), Kłock (dwadzieścia dwa budynki włościańskie obalone), Kobierzycko, Kociołki, Kostrzewice, Kwasków, Lubanow, Łabędzie, Łosiniec, Łubna, Małków, Młocin, Noski, Orzeżyn, Raczków, Rakowice, Równa, Swardzew, Smaszków, Stok, Susza, Tubalczew, Tubądzin, Wągłczew, Wojków, Wólka, Wróblew, Wrząca, Zagajew, Zawady, Zapust, Żelisław.
Słychać o zabitych od pioruna ludziach, o dzieciach niesionych trąbą powietrzną i przerzucanych w niewiarogodne odległości i t. p.
Kaliszanin 1876 nr 14
Z
dniem 25 lutego upłynie lat czterysta sześćdziesiąt dwa od
uchwalenia dekretu panów, zgromadzonych na wiecu sądowym w Kaliszu,
obowiązującego całą Wielkopolskę. Dekret ten z liczby wielu
stanowiących nowy materjał do historji prawa polskiego, odszukanych
przez p. Romualda Hubego, znajdujemy w 26 zeszycie Niwy i brzmi jak
następuje: „Za policzek (maxilli)
szlachcicowi obojej płci, mają być dane
30 grzywien, za ranę szlachcica trzy grzywny, za ranę kmiecia
jedną
grzywnę, a za policzek kmiecia pięć
grzywien".
Zasiadający na nim
panowie: Sędziwój wojewoda poznański, i starosta
Wielkopolski, Jan z Kwiatkowa, łowczy koniński, Marcin z Kalinowy,
kasztelan sieradzki i inni, widać pojmowali całą doniosłość
zniewagi zawartej w policzku, gdy naznaczyli zań karę tej samej
wysokości, jaką statut wielkopolski Piotrkowski za zabójstwo
stanowił.
Kurjer Warszawski 1876 nr 40
Z dniem 25 lutego upłynie lat 462 od
uchwalenia dekretu panów, zgromadzonych na wiecu sądowym w Kaliszu,
obowiązującego całą Wielkopolskę. Dekret ten z liczby wielu
stanowiących nowy materjał do historji prawa polskiego, odszukanych
przez p. Romualda Hubego, znajdujemy w 26 zeszycie Niwy i brzmi jak
następuje: „Za policzek (maxilli) szlachcicowi obojej płci, mają
być dane 30 grzywien, za ranę szlachcica trzy grzywny, za ranę
kmiecia jedną grzywnę, a za policzek kmiecia pięć grzywien."
Zasiadający na nim panowie: Sędziwój
wojewoda poznański, i starosta Wielkopolski, Jan z Kwiatkowa, łowczy
koniński, Marcin z Kalinowy, kasztelan sieradzki i inni, widać
pojmowali całą doniosłość zniewagi zawartej w policzku, gdy
naznaczyli zań karę tej samej wysokości, jaką statut Wielkopolski
Piotrkowski za zabójstwo stanowił.
Nie znalazłem nigdzie żródła informacji o tym że Moniuszko był związany z Kalinową podobnie jak nie był autor libretta Jan Chęciński. Nie mogę zrozumieć tego "faktu medialno - środowiskowego". Teraz już wszyscy piszą ,że to ta Kalinowa... Przy okazji gratulije autorowi portalu tytanicznej pracy i okazałego dzieła . j.rogacki@wp.pl Józef Rogacki
OdpowiedzUsuń