-->

czwartek, 25 kwietnia 2013

Wola Buczkowska

Taryfa Podymnego 1775 r.
Wola, wieś, woj. sieradzkie, powiat szadkowski, własność szlachecka, 11 dymów.

Czajkowski 1783-84 r.
Wola, parafia buczek, dekanat szadkowski, diecezja gnieźnieńska, województwo sieradzkie, powiat szadkowski, własność: Rakowscy.

Tabella miast, wsi, osad Królestwa Polskiego 1827 r. 
Wola buczkowska, województwo Kaliskie, obwód Sieradzki, powiat Szadkowski, parafia Buczek, własność prywatna. Ilość domów 18, ludność 162, odległość od miasta obwodowego 4.

Słownik Geograficzny:  
Wola Buczkowska, kol., fol. i wś, pow. łaski, gm. i par. Buczek, odl. 7 w. od Łasku; kol. ma 12 dm., 177 mk., 179 mr.; fol. 2 dm., 13 mk. W 1827 r. było 18 dm., 162 mk. W r. 1885 fol. Wola Buczkow. rozl. mr. 227: gr. or. i ogr. mr. 176, łąk mr. 11, past. mr. 7, lasu mr. 23, nieuż. mr. 10; bud. mur. 1, drew. 9. Wś Wola Buczk. os. 2, mr. 28. Na początku XVI w. łany km. dawały dziesięcinę na stół arcybiskupi, pleban. zaś tylko kolędę, po groszu z łanu. Pleban miał we wsi tej dwie łąki. Jedna z nich w lesie zwała się „Jewina łąka" (Łaski, L. B., I, 450).    

Spis 1925:
Buczkowska Wola, wś, pow. łaski, gm. Buczek. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne 65. Ludność ogółem: 483. Mężczyzn 246, kobiet 237. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego 448, ewangelickiego 26, mojżeszowego 9. Podało narodowość: polską 483.    

Wikipedia:
Wola Buczkowska-wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie łaskim, w gminie Buczek. W latach 1975–1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa sieradzkiego.

 1992 r. 


Kurjer Warszawski 1828 nr 187

Jan Cichocki, lat 43 maiący, rodem z wsi Biskupic Powiatu Wartskiego w wsi Woli Boczkowskiej powiecie Szadkowskim zamieszkały, i tamże za gorzelanego służący, własnem wyznaniem z okolicznościami przez inkwizycją sprawdzonemi zgodnem, przekonany został, iż powziąwszy złość przeciwko Panu swemu, postanowił zemścić się przez podłożenie ognia; iakoż w dniu 28 Paździer: 1826 r. wieczorem węgiel z ogniem w ścianę chlewa włożył, z czego wybuchnął pożar, który chlewy, wozownią i stajnią zniszczył, zrządziwszy szkody na złp: 2305. Za tak rozmyślnie dokonaną zbrodnię, Sąd Kryminalny Woiewództw Mazowieckiego i Kaliskiego przy zastosowaniu Art: 2 uchwały Sejmowej z dnia 13 Czerwca 1825 r. wyrokiem swoim na dniu 4 Lipca r.b. zapadłym Jana Cichockiego na dożywotne więzienie warowne z tem obostrzeniem skazał, iżby tenże przez 4 miesiące w więzieniu Piotrkowskiem zatrzymany, w dzień Niedzielny lub Swięteczny każdego miesiąca oprowadzony był po wsi Woli Boczkowskiej iako miejscu popełnionej zbrodni i tamże za każdym razem po ogłoszeniu treści wyroku, 30 razów publicznej chłosty otrzymał, a tak po wykonanej w miejscu, zbrodni karze, aby dopiero do warowni, gdzie karę dożywotniego więzienia cierpieć ma, odprowadzony został.
 
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1832 nr 10

Rejent Kancellaryi Ziemiańskiey Woiewództwa Kaliskiego.
Po zgonie Anastazego Walewskiego Współdziedzica Dóbr Buczek, do których należą Kowalewo, Zgów, Bachorzyn, Malenie, B. Wola Buczkowska, młyn Krupa, i pustkowie Truszczanka z przyległościami w Powiecie Szadkowskim Woiewództwie Kaliskiem położonych, na dniu 31 Lipca 1831 r. zmarłego. Takoż po zgonie Alexego Ligowskiego Zastawnego Possessora wsi do tychże dóbr Buczku należących, iako to: Wulki Buczkowskiey, Bachorzyna części malenia Turki, i Wierzyciela hypotecznego summ poniższych, na dniu 21 Grudnia 1827 r. zmarłego, otworzył się spadek. Wiadomości o otwarciu tych dwóch spadków ogłaszaiąc, zawiadamiam, iż do przepisania tytułu własności wspolney części dóbr przerzeczonych Buczek z przyległościami po Anastazym Walewskim spadaiącey. Takoż do przypisania tytułów po Alexym Ligowskim w Księdze wieczystey dóbr tychże Buczek z przyległościami, a mianowicie w Dziale III. pod Numerem 2 co do prawa zastawy wsi Wulki Buczkowskiey, Bachorzyna części Malenia, Turki, i co do summ mianowicie w Dziale IV. pod Nr. 4. Złp. 36,000. pod Nrem 5. Złp. 30,000. pod Nrem 12. Złp. 10,000. pod Nrem 15. Złp. 6,000. na rzecz tegoż Alexego Ligowskiego zapisanych, termin półroczny na dzień 11. Września r. b. tu w Kancellaryi Ziemiańskiey Woiewództwa Kaliskiego przedemną wyznaczonym został. Na któren wzywa wszystkich prawo do obydwóch tych spadków mieć mogących, aby się z dowodami osobiście lub przez pełnomocników stawili.
Kalisz dnia 24 Lutego 1832 roku.
Mikołay Basiński.

Dziennik Powszechny 1832 nr 152

Po zgonie Anastazego Walewskiego Współdziedzica dóbr Buczek, do których należą Kowalewo, Leiów Bachorzyn, Malinie, B. Wola Buczkowska, młyn Krupa i Pustkowie Truszczanka z przyległościami w Powiecie Szadkowskim Woiewództwie Kaliskiem położonych, na dniu 31 Lipca 1831 r. zmarłego; takoż po zgonie Alexego Ligowskiego zastawnego posessora wsi do tychże dóbr Buczka należących, iako to Wólki Buczkowskiey, Bachorzyna części Malenia, Tarki i Wierzyciela hypotecznego summ poiwyższych na dniu 21 Grudnia zmarłego otworzył się spadek. Wiadomość o otwarciu tych dwóch spadków ogłaszaiąc, zawiadamiam, iz do przepisania tytułu własności wspólnej części dóbr przerzeczonych Buczek z przyległościami po Anastazym Walewskim spadaięcey. Takoż do przepisania tytułów po Alexym Ligowskim w xiędze wieczystey dóbr tychże Buczek z przyległościami, a mianowicie w dziale III, pod Nrem 2 co do prawa zastawy wsiów Wulki Buczkowskiey, Bachorzyna części Malenia, Tarki, i co do summ mianowicie dziale IV pod Nrem 4 złp. 36,000 pod Nrem 5 złp. 30,000 pod Nrem 12 złp. 10,000 pod Nrem 15 złp. 6,000 na rzecz tegoż Alexego Ligowskiego zapisanych, termin półroczny na dzień 11 Września r. b. tu w kancellaryi Woiewództwa Kaliskiego przedemną wyznaczonym został, na któren wzywam wszystkich prawo do obydwóch tych spadków mieć mogących, aby się z dowodami osobiście lub przez pełnomocników stawili. Kalisz dnia 24 Lutego 1832 r. Rejent Kancellaryi Ziemiańskiey Woiewództwa Kaliskiego. Mikołay Basiński.

Dziennik Urzędowy Gubernii Kaliskiej 1839 nr 17

Stosownie do Reskryptu Wysokiey Kommissyi Rządowey Spraw Wewnętrznych Duchownych i Oświecenia Publicznego z dnia 8 Czerwca 1832 r. Nro. 4726 podaie do publiczney wiadomości, iż W. Józef Panosiewicz possessor Dóbr Woli Buczkowskiey wraz z córkami Józefą, Kunegundą, Maryą, z Synami Felixem, i Alexandrem, wszyscy w Gminie Buczku zamieszkali zamierzył wynieść się z kraiu, zagra­ nicę, do W. Miasta Krakowa na zamieszkanie, ktoby przeciw temu zamiarowi miał co nadmienienia, z iakiego bądź tytułu, raczy z wnioskami swemi na piśmie, w przeciągu czterech tygodni od daty ninieyszego ogłoszenia, do Wójta Gminy Buczku, lub do W. Kommissarza Obwodu Sieradzkiego zgłosić się gdyż w prze­ciwnym razie świadectwo o niezachodzących przeszkodach w wydaniu Paszpor­tu emigracyinego interessentowi właściwą koleią wydane zostanie.
w Buczku 12/24 Kwietnia 1839 r.

Siwczyński Wóyt Gminy.

Dziennik Urzędowy Gubernii Kaliskiej 1839 nr 40

Pisarz Trybunału Cywilnego Pierwszej Jnstancyi Gubernij Kaliskiej.
Podaie do publicznej wiadomości, iż Dobra Buczek składaiace się z wsi Buczku Lgowa Kowalewa, Woli Buczkowskiej, Woli Bachorskiej Bachorzyna, Pustkowia Tarczowki Część Malini B., Karczmy Wygoda, i trzech Holędrów w Borach przy granicach w Powiecie Szadkowskim Obwodzie Sieradzkim Gubernii Kaliskiej położone, z mocy Wyroku Trybunału Cywilnego byłego Województwa Kaliskiego w dniu 1 Marca 1820 roku między Kuratorami Depozytu przy tymże Trybunale Józefem Leśniowskim i Konstantym Kręskim, Sędziami tegoż Trybunału w Kaliszu mieszkaiącemi, z iednej, zaś Anastazym i Józefem braćmi Walewskiemi, współ dziedzicami Dóbr Buczku, z drugiej strony, o summę 3333 tal. 12 dgr. z procentem po 5 od sta od dnia 1 Lipca 1817 roku i z mocy drugiego Wyroku Trybunału Cywilnego byłego Woiewództwa Kaliskiego w dniu 3 Czerwca 1818 roku między Karolem Schede, Justic Kommissarzem, iako Kuratorem Massy Likwidacyinej niegdy Salomona Nathana, Agenta w Berlinie mieszkaiącego, z iednej, zaś temiż braćmi Walewskiemi i współdziedzicami rzeczonych Dóbr o summę 6000 tal. z procentem od roku 1806 licząc po 5 od sta, z drugiej strony zapadłych, i przyzwoicie doręczonych, wedle Protokułu Tradycyinego przez Stanisława Markowskiego, Komornika Trybunału Cywilnego by­ łego Województwa Kaliskiego na dniu 3 ciągle do incl. 15 Listopada 1820 roku na gruncie tychże Dóbr Buczek spisanego, iako aktem Swej Tradycyi zaięte. Tenże Akt Tradycyi w Kancellaryi Ziemiańskiej byłego Woiewództwa Kaliskiego Pisarzowi tejże Kancellaryi, Francisz­ kowi Salezemu Brodzkiemu dnia 29 Listopada r. t. z rana podany i zaregestrowany; w Księdze zaś zaregestrowań Kancellaryi Trybunału Cywilnego byłego Woiewództwa Kaliskiego w dniu 6 Grudnia r. t. o godzinie 10 z rana zaregestrowanym został. Dobra powyżej wyrażone są dziedziczne, Anastazego i Józefa braci Walewskich, zaięte na rzecz Depozytu Trybunału Cywilnego byłego Woiewództwa Kaliskiego i Karola Schede, iako Kuratora Massy Likwidacyinej Salomona Nathana, Agenta w Berlinie, za których Fortunat Rudowski i Jan Nepomocen Miczke, Patronowie tegoż Trybunału, w Kaliszu z Urzędu mieszkaią ci, stawali i prawnie działali.
Rozległość całej przestrzeni Dóbr Buczku z przyległościami oprócz boru, łącząc w to grunta Gromadzkie i Księże, tudzież kontrowersye, które czynią 44 morg. 120  prętów według rózmiaru przez Geometre Teodora Krzyckiego wynosi ogółem 7817 morgów 136 prętów bory i drogi zajmuią 4845 morgów 129  prętów czyli w ogóle 12663 morgów 85 prętów. Gatunek pola przyiąć można 1. 2. 3. i 4. klassy. Wysiew w całej maiętności iest podany 410 korcy miary Warszawskiej oziminy i w proporcyą tego wysiewa się iarzyne zboże, sprzęt siana iest 500 fur rocznie inwentarz gruntowy następuiący: w Buczku ogier, gniady 1, koń siwy 1; w Gorzelni 1 garniec rurowy 60 garcy trzymaiący, 4 zaciernice, w Browarze kocioł miedziany 40 garcy maiący. Propina­ cya oddzielnie wypuszczona Starozakonnemu Eksztein w Buczku. U włościan następuiąca załoga: zasiewu ozmiennego 18 korcy iarzynnego 18 korcy miary Warszawskiej, koni 4, wołów 10, wozów 6, pługów 6, kosów 8, wieprzów 8, radeł 6, siekier 4. Czynszu w gotowiznie wpływa 873 złtp. 12 gr. za składowe płacą 21 Zagrodników na teraz po 40 złtp. w summie 840 złtp. Propinacya czyni 3000 złtp. owczarz płaci 700 złtp. ogród włoski i sad czyni 500 złtp. ogółem więc goto­ wych dochodów w Buczku 6010 złtp. 12 gr. w naturze 122 1/2 kapłonów 44 iaj, 3 korce owsa sepu; oprócz tego Młynarz okupny obowiązany 100 korcy zboża bez miarki mleć. Pańszczyzna następuiąca: 62 dni ręcznie 12 dni zaprzęgiem w tydzień, 14 dni tłuki rocznie.
W Kowalewie załoga: 12 korcy zasiewu ozinminnego, tyleż iarzynnego, 4 konie, 8 wołów, 4 wozy, 4 pługi, 4 radła, 8 kossów, 8 sierpów, 4 siekiery. Czynsz w gotowiznie czyni 146 złtp. propinacya 300 złtp w ogóle 446 złtp. w naturze oddaią włościanie 45 kapłonów 24 iaj, 4 korce żyta, 4 owsa sepu; pańszczyzny robią 12 dni bydłem, 19 dni ręcznie w tydzień i 36 dni tłuki rocznie.
W Woli Buczkowskiej załoga: 39 korcy zasiewu ozminnego, tyleż iarzynnego. 12 koni, 24 wołów, 6 krów, 6 macior, trzody chlew­ nej, 6 wozów, 6 płógów, 6 radeł, 12 kossów, 12 sierpów, 6 siekier czynsz w gotowiznie 131 złtp. 24 gr. propinacya 600 złtp. w ogóle go­ towizny 731 złtp. 24 gr. w naturze oddaią włościanie 85 kapłonów, 90 iaj, 12 korcy żyta, 12 owsa sepu, pańszczyzny robią 30 dni bydłem, 19 ręcznie w tydzień i 39 dni tłuki rocznie.
W Wulce i Bachorzynie załoga: 42 korce, 24 garce ozminnego zasiewu, tyleż iarzynnego, 2 konie, 29 wołów, 1 krowa, 9 macior z trzody chlewnej, 10 wozów, 10 płógów, 9 radeł, 20 kossów, 20 sier­ pów, 8 sadów, 9 siekier, czynsz w gotowiznie czyni 88 złp. 15 gr, propinacya 600 złtp. ogółem 688 złtp. 15 gr, w naturze oddaią 72 1/2 kapło­ nów, 128 iaj, 9 korcy owsa sepu, pańszczyzna wynosi: 27 dni bydłem 17 ręcznie w tydzień i 25 dni tłuki rocznie.
W Buczku iest 6 półrolników, 21 zagrodników, 7 komorników, 7 czynszowników niestałych, 5 czynszowników okupnych, z których trzech Binkowski, Siubdzia i Jeleń tylko od iednego współ-dziedzica Anastazego Walewskiego prawa nabyli, na folwarku Lgowie iest ieden czynszownik i 2 komorników.
W Kowalewie 4 półrolników, 4 zagrodników, i 5 komorników.
W Woli Buczkowskiej 6 kmieci, 5 zagrodników, 4 komorników, 1 czynszownik, który po wybudowaniu huby 18 złtp. czynszu opłacać winien.
W Bachorzynie i Wulce 8 półrolników, 2 zagrodnikow, 8 komorników i majstrów.
W Malini B. 1 półrolnik, w Turczewce 1 zagrodnik i 1 komornik.
Nadmienia się, że dawniej więcej było Gospodarzy w tychże dobrach, którym Anastazy Walewski, współdziedzic, poodbierał załogę dworską i takową na swój użytek sprzedał, tudzież Possessor, Mateusz Szulimierski, od Macieia Siubdzin odebrał za dworską załogę 20 dukatów role włościańskie po zeszłych Gospodarzach częścią dwór obsiewa, częścią zagrodnicy za opłatą składowego. W całych dobrach kmieci, półrolnicy i zagrodnicy oznaczoną robotę bydelną odprawiać winni bydłem lub ręcznie, iak dwór nakaże, za każdy dzień bydelny dwa ręczne; oprócz tego wszyscy kolejno w miarę potrzeby co Niedziela na targ z dworskiemi produktami ieżdzić, tudzież utrzymywać dworowi Stróża i trzodnice i inne darmochy zwyczajne uzupełniać obowiązani. W Dobrach Buczku w chwili zaięcia ich zamieszkiwali mianowicie w Buczku Anastazy Walewski, współ-dziedzic, i Mateusz Sulimierski, Possessor; w Kowalewie Józet Walewski, współ dziedzic; w Wo­ li Buczkowskiej Łagiewski, Possessor, w Wulce Alexy Ligowski Possessor.
Dobra Buczek są obfite w materyały do budowli, niemniej w tychże dobrach daią się widzieć żyły rudy żelaznej. Przy zarządzeniu ekonomicznem tak wysiew iako też sprzęt siana mogą znacznie bydź powiększone tudzież znaczna intrata z rybołóstwa zaprowadzona. Dobra Buczek składaią na teraz dwie gminy Buczkowską i Kowalewską położone w parafii Buczkowskiej Powiecie Szadkowskim Obwodzie Sieradzkim Gubernii Kali­skiej iak się wyżej powiedziało, odległe od miast Łasku 1 mila, Sieradza 4 mile, od Szadku 3 mile, Piotrkowa 6 mil i Kalisza 10 mil. Stan powierzchowny tak zabudowań dworskich iak i wiejskich ogółem przyiąć można w średnim stanie, które w szczególności w protokule zaaresztowania opisane zostały. Zaaresztowania nieruchomości powyżej z dat wymienionego, iedna kopia Józefowi Walewskiemu, ustanowionemu Administratorowi, druga temuż samemu iako Wójtowi gminy Kowalewa, trzecia Anastaze­ mu Walewskiemu Wójtowi Gminy Buczek, 4 Pisarzowi Sądu Pokoiu Pow. Szadkow. Franciszkowi Hałaczkiewiczowi, 5 Poborcy Kassy Obwod. Sieradzkiej, Nowomiejskiemu, w dniach 15 i 16 Listopada 1820 r. zostawione, iak widymacye na oryginale udowodniaią. Sprzedaż więc pomnienionych dóbr z przyległościami przez publi­ czną licytacyą w Trybunale Cywilnym Gubernii Kaliskiej nastąpi. Kto chce widzieć sam oryginał zaaresztowania lub Tabellę prestacyiną, może takowe u Fortunata Rudowskiego i Jana Miczke, Patronów popieraiących, przejrzeć. — Pierwsze ogłoszenie warunków licytacyinych w dniu 20 Sty­ cznia 1821 r. na Audyencyi publicznej rzeczonego Trybunału drugie dnia 3 Lutego a trzecie dnia 17 Lutego 1821 r. odbyło się przy których popieraiący subhastacyą podali za te dobra summę 19100 tal. po czem ter­ min do temczasowego dóbr tych przysądzenia na dzień 16 Kwietnia t. r. 1821 godzinę 10 z rana na Audyencyi tegoż Trybunału oznaczono, w któ­ rym to terminie dobra wspomnione, Felixowi Więckowskiemu Patronowi Trybunału Kaliskiego za summę 20000 tal. przysądzone i termin do osta­ tecznego przysądzenia na dzień 28 Maia 1821 r. godzinę 10 z rana wy­ znaczono. Z powodu iednak sporów wszczętych przez starozakonnego Zachariasza Flasz a wyrokami Trybunału Kaliskiego z dnia 4 i 16 Kwietnia 1821 r. oddalonych, tudzież założonej od tych wyroków przez Flasza appellacyi, wspomniony Trybunał wyrokiem swym z dnia 28 Maia 1821 r. termin ostatecznego przysądzenia dóbr Buczku w tymże dniu odbydź się miany aż do rozsądzenia tejże appellacyi odroczył. Petronella z Przeradzkich 1mo voto Ligowska i Leon małżonkowie Urbanowscy zastawni posiadacze wsi Wolki Bachorskiej tamże w Powiecie Szadkowskim zamieszkali a zamieszkanie prawne u Karola Emiliana Bille Patrona Trybunału w Kaliszu mieszkaiącego obrane maiący, stawszy się w części właściciela­ mi summy 3333 tal. 12 gr. czyli 26000 złp. z Procentem przez depozyt Trybunału Kaliskiego poszukiwanej i działaiąc zarazem iako opiekunowie w imieniu nieletniej Józefy i innych 5ciu imion Ligowskiej na własność której przeszła summa 6000 fal. czyli 36000 złp. poprzednio przez Karola Schede Justitz Kommissarza iako Kuratora massy likwidacyinej niegdy Salomo­ na Nathana, exekwowanej w dalszem poparciu subhastacyi na rzecz powyższych extrahentów rozpoczętej, a teraz po zgonie Anastazego i Józefa Walewskich kontynuowanej przeciwko sukcessorom Józefa Walewskiego z imion nazwisk i mieszkań niewiadomym, 2. Maryannie z Walewskich Rakowskiej wdowie czyli iej praw nabywczyni Karolinie z Miniszewskich Alexandra Urbanowskiego małżonce a raczej obojgu małżonkom Urbanowskim z własnych funduszów utrzymuiącym się w wsi Ostrowie Powiecie Szadkowskim mieszkaiącym, i 3. Katarzynie z Walewskich Niemierzycowej wdowie z mieszkania i zamieszkania niewiadomej iako teraźniejszym dziedzicom dóbr Buczku uzyskawszy wyrok Sądu Appellacyinego Królestwa Polskiego z dn. 5/17 Maia 1839 roku odrzucaiący wyżej rzeczoną appellacyą Zacharyasza Flasz, na zasadzie takowego wyroku przez wspomnionego Patrona Karola Emiliana Bille który do dalszego popierania subhastacyi przez nich za Obrońcę został ustanowiony, uczynili do Trybunału Kaliskiego wniosek llacyiny o wyznaczenie, terminu do ostatecznego przysądzenia, któren też rezolutem tegoż Trybunału z dnia 14/26 Września 1839 roku na dzień 16/28 Listopada t. r. 1839 godzinę 10 z rana na Audyencyą Trybunału tutejszego wyznaczony został i w terminie tym ostateczne przysądzenie dóbr wyżej rzeczonych nastąpi.
w Kaliszu dnia 18/30 Września 1839 roku.

Franciszek Salezy Wołowski.

Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego 1847 nr 120

(Ν. D. 2724) Rejent Kancellaryi Ziemiańskiej Gubernii Warszawskiej w Kaliszu.
Ogłasza wiadomość o toczących się postępowaniach spadkowych:
1, Po Ignacym Apolinarym dwóch imion Thokarskim dnia 22 Października 1846 r. zmarłym, (…) i jako wierzycielu summ (…) rs. 3750 na dobrach Woli Buczkowskiéj, Kowalewie, i kolonii Petronelów, z Okręgu Szadkowskiego zahypotekowanych.
(...) Do ukończenia tych postępowań spadkowych termin na d. 1 (13) Grudnia r. b. w Kaliszu w Kancellaryi Ziemiańskiej się wyznacza.  
Kalisz d. 17 (29) Maja 1847 roku.
Nepomucen Wojciechowski.

Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego 1858 nr 126

(N. D 2179) Sąd Policyi Poprawczej Wydziału Piotrkowskiego.
Wzywa wszelkie Władze tak wojskowe jako i cywilne nad porządkiem i bezpieczeństwem w kraju czuwające, aby na Wojciecha Łuzińskiego, dawniej w gminie Wola Buczkowska zamieszkałego, a nateraz przed wymiarem sprawiedliwości ukrywającego się, baczne oko zwracały a wrazie ujęcia pod ścisłą strażą Sądowi tutejszemu lub najbliższemu dostawić raczyły; rysopis Wojciecha Łuzińskiego, lat 20, wzrost średni, twarz ściągła, oczy niebieskie, nos mały, włosy ciemno-blond, znaków szczególnych, żadnych.
Piotrków d. 30 Kwiet. (12 Maja) 1858 r.
Sędzia Prezydujący.
Assesor Kollegialny, Chmieleński.

Dziennik Powszechny 1863 nr 145

OBWIESZCZENIA SPADKOWE. (N. D. 2926) Rejent Kancelarji Ziemiańskiej Gubernii Warszawskiej w Kaliszu. Po śmierci:
2. Zdzisława Walewskiego właściciela folwarku Woli Buczkowskiej z Ogu Szadkowskiego. (…) otworzyły się spadki do regulacji których wyznaczam termin przed sobą na dzień 18 (30) Grudnia 1863 r. godzinę 10tą z rana w Kancelarji hypotecznej w Kaliszu. Kalisz d. 18 (30) Maja 1863 r. Emiljan Ordon.

Dziennik Warszawski 1867 nr 31

(N. D. 362). Dyrekcja Szczegółowa Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego Gubernji Warszawskiej w Kaliszu.
Podaje do powszechnej wiadomości, iż na zasadzie art. 7 postanowienia Rady Administracyjnej Królestwa Polskiego z d. 28 Czerwca (10 Lipca) 1860 r. i upoważnień przez Dyrekcją Główną Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego udzielonych, następujące dobra ziemskie, za zaległość w ratach Towarzystwu należnych wystawione są na sprzedaż przymusową przez licytacją publiczną w mieście Kaliszu w pałacu sądowym przy ulicy Józefiny w Kancelarjach hypotecznych poniżej wymienionych.
39. Wola Buczkowska składające się z folwarku i kolonji tegoż nazwiska z osad Wilkowya i Bugaj z wszystkiemi przyległościami i przynależytościami w okręgu Szadkowskim położone, raty zaległe w chwili zarządzenia sprzedaży wynoszą rs. 133 k. 56, vadium do licytacji rs. 660, licytacja rozpocznie się od sumy rs. 3,028 k. 75, termin sprzedaży d. 12 (24) Października 1867 r., przed Rejentem Kanc. Ziem. Z. Łopuskim.
Sprzedaże wzmiankowano odbędą się w terminach powyżej oznaczonych poczynając od godziny 10 z rana w obec delegowanego Radcy Dyrekcji Szczegółowej, gdyby zaś Rejent, przed którym sprzedaż ma się odbywać był przeszkodzony licytacja odbędzie się w jego kancelarji przed innym Rejentem który go zastąpi.
Warunki licytacyjne są do przejrzenia w właściwych księgach wieczystych i w biurze Dyrekcji Szczegółowej.
Kalisz, d. 28 Grud. (9 Stycznia) 1866/7 r.
Prezes, Chełmski.
Pisarz Bierzyński.

Tydzień Piotrkowski 1876 nr. 13

We wsi Wola Buczkowska w p-cie łaskim Ludwika Dębska wydawszy na świat dziecię nieprawe, udusiła takowe rozmyślnie.

Rozwój 1909 nr 171

Nosacizna. We wsiach Wola Buczkowska, gminy Buczek i Laskowice, gminy Widzew, pow. łaskiego, grasuje wśród koni nosacizna.

Celem stłumienia epidemii, władze tutejsze zarządziły energiczne środki.

Rozwój 1910 nr 210

Pożar w okolicy. Onegdaj w porze rannej we wsi Wola Buczkowska, powiatu łaskiego, z niewiadomej przyczyny wybuchnął pożar.
Ogień, podsycany wiatrem, szybko objął kilka budynków i zagrażał całej, gęsto zabudowanej wiosce. Ale przybyła na ratunek straż ogniowa ochotnicza, z odległego o 7 wiorst Zelowa, rozwinęła tak energiczną akcyę ratunkową, iż wkrótce niebezpieczeństwo rozszerzenia się ognia zażegnano.
Zanim jednak straż przybyła, spłonęło kilka budynków, a w tej liczbie jedna stodoła napełniona tegorocznemi zbiorami.
Straty, spowodowane pożarem, wynoszą kilka tysięcy rubli.

Gazeta Świąteczna 1916 nr 1858

Piękny czyn gromadzki. Każda prawie gromada wiejska, jeśli uda się jej wydzierżawić komu polowanie na swych polach, marnuje na byle co otrzymane pieniądze, a często nawet cała wieś przepija je odrazu do spółki. Inaczej postąpili sobie gospodarze we wsi Woli Buczkowskiej w powiecie łaskim, guberńji piotrkowskiej, jak o tem pisze do nas ich ksiądz proboszcz: Wola-Buczkowska, wieś należąca do parafji w Buczku, zdobyła się na prawdziwie szlachetny czyn, godny gromady miłującej Ojczyznę. Za dzierżawę polowania na swych polach gospodarze otrzymali 80 r. i pieniądze te złożyli do mych rąk na powiększenie książnicy parafjalnej. Czuję się w obowiązku wyrazić w Gazecie Świątecznej podziękowanie gospodarzom wsi Woli. Takich gospodarzy, takich włościan więcej, a śmiało będziemy mogli zaśpiewać: „jeszcze nie zginęła!” Ksiądz Stanisław Drzymała.

Zorza 1917 nr 19

Z Buczka (pow. Łaski, z. Piotrkowska).
Parafja nasza leży w powiecie Łaskim ziemi Piotrkowskiej. Choć czytam „Zorzę” od lat dziecięcych i wyczytywałem w niej wiadomości z różnych stron, z naszej okolicy spotkałem zaledwie jeden list napisany przez naszego księdza. Wcale się temu nie dziwię. Nikt nie pisał, bo też nie miał o czem. Gospodarka oświatowa, społeczna i rolna stała u nas dotąd na nizkim poziomie. Co mogą zrobić ludzie nieświadomi, niewiedzący, co się dzieje na świecie? Szkołę mieliśmy w parafji jedną tylko, a zapewne każdy z czytelników wie, jak szło szkolnictwo w Polsce za czasów moskiewskich. Gdy dziecko trzy zimy do szkoły chodziło — nauczyło się zaledwie bez błędu podpisywać. Mieliśmy założone też i Kółko rolnicze, ale praca w nim szła bardzo opornie. Trochę jednak robiono, dzięki Kółku sprowadzano przynajmniej nawozy sztuczne.
Z bólem w sercu piszę, że pomału posuwaliśmy się naprzód za innemi gminami i parafjami — spaliśmy. Wreszcie jednak i Buczek zdobył się na wielki postęp tak, że można o nim do gazety napisać. Choć wojna wszechświatowa wre, ludziom z niechęci ręce opadają, u nas jednak praca nie ustaje. Gdy ksiądz proboszcz na jednym odczycie przemówił do parafjan o potrzebie otwarcia sklepu spółkowego, wielu znalazło się chętnych, którzy poparli słowa kapłana i zaraz zaczęli się zapisywać. W dzień św. Józefa odbyło sią poświęcenie sklepu. Uczestniczył ksiądz Stanisław Sobikowski proboszcz z Marzenina, ks. Leon Ościk ze Sędziejowic, z obywateli zaś okolicznych był obecny p. Janusz Szwejcar z Ostrowa.
W tym roku mamy budować dom ludowy, plany domu otrzymaliśmy z Rady Okręgowej Łódzkiej. Kosztorys domu wynosi 12.000 rb. Plac pod dom zapisał rejentalnie p. Stanisław Lorenc, dziedzic z Buczka. Okoliczni obywatele ofiarowali drzewo: p. Tadeusz Walicki z Krześlowa 500 kubików, p. Janusz Szwejcar z Ostrowa 300 kubików inni po parę sztuk. Najtrudniej idzie zwózka cegły. Są gospodarze, którzy zwieźli po 1000 sztuk, a są tacy, którzy nic nie przywieźli, jeszcze drugich burzą; ale tych coraz mniej słuchają. Na pochwałę zasługują gospodarze wsi i folwarku Czestkowa, Woli Buczkowskiej, Bachorzyna, Brodni jednej i drugiej i Wilkowy. Inne dotychczas śpią, ale się budzić poczynają.
Po wojnie mamy budować nowy kościół. Plany kościoła wędrują gdzieś po Rosji, zabrane bowiem zostały przez rząd rosyjski z gubernji.
Mamy też kasę pożyczkowo-oszczędnościową i bibljotekę, składającą się z 1000 książek. Gospodarze sprowadzają 43 egzemplarze pism ludowych („Zorzy” i „Gazety Świątecznej”). Gazety nie dochodzą akuratnie, ztąd jest pewne rozgoryczenie do administracji owych tygodników. (Redakcja „Zorzy” w tym miejscu dodaje od siebie, że gazeta jest wysyłana z największą dokładnością i prosi, aby Czytelnicy upominali się na poczcie, żądając akuratnego wydawania gazety).
Dzieci parafji buczkowskiej chodzą teraz nie do jednej szkoły — szkół mamy osiem i dwie ochrony. Dorosła młodzież wyjeżdża na kursy rolnicze. Mamy w parafji siedmiu mieczysławowiaków, cztery mirosławianki i jednego liskowiaka. Obecnie dwie córki gospodarskie są w Kionczynie i jeden syn gospodarski w Liskowie.
Zaszło więc u nas wiele zmian i to w niedługim czasie. Zawdzięczamy zaś to wszystko naszemu czcigodnemu proboszczowi, ks. Stanisławowi Drzymale. Nie piszę tego listu, aby parafję Buczek chwalić, lecz aby zachęcić ludzi dobrej woli do pracy społecznej. Nie zważajmy na wojny, a pracujmy w swych wioskach nad podniesieniem oświaty i dobrobytu. Budujmy domy ludowe, zakładajmy kasy pożyczkowe, organizujmy sklepy spółkowe — tą drogą polepszy się dola drobnego rolnika. My włościanie, rękami i nogami powinniśmy się trzymać spółek, jak to czynią drobni rolnicy w krajach oświeconych Danji, Holandji, Czechach. Tam kobieta nawet jaj nie sprzeda bez sklepu spółkowego. W tych krajach gospodarz dziesięciomorgowy lepiej wygląda jak u nas na 30 morgach. Ma on pod ręką kasy, sklepy, spółki. Ma on króla-ojca, który dba o dobro swych poddanych. My także mieliśmy niby w Rosji takiego ojca, ale ten był tylko od zbierania podatków i od jurzenia jednych przeciwko drugim. Da Pan Bóg, iż po tej wojnie będziemy mieć własnego króla, dbającego o dobro kraju. Wtenczas krzykniemy wszyscy: Niech żyje wolna i niepodległa Polska, niech żyje polski Rząd, niech żyje Król!
Liskowiak Badziak.

Obwieszczenia Publiczne 1922 nr 2


Wydział hipoteczny sądu okręgowego w Piotrkowie, niniejszem obwieszcza, że otwarte zostały postępowania spadkowa po zmarłych:
2) Józefie Miętkiewiczu, synu Wawrzyńca, właśc. 5 dzies. 1819 sąż. kw. z działki gruntu Nr. 4, przestrz. 11 dzies. 1238 sąż. kw. z folwarku Wola Buczkowska, pow. Łaskiego.

Termin regulacji powyższych postępowań spadkowych wyznaczony został na d. 8 lipca 1922 r. co do punktów Nr. 1, 2, 3, 7 i 8 w kancelarji wydziału hipotecznego, sądu okręgowego w Piotrkowie, zaś co do Punktów Nr. Nr. 4, 5, 6 i 9 w kancelarji Feliksa Kokczyńskiego, notariusza przy tymże wydziale, w którym to dniu osoby interesowane winny się stawić, pod skutkami prekluzji.

Rozwój 1923 nr 107

Z sądów
Sprawa o zabójstwo ojca w sądzie wojskowym.
(pap) W dniu 20 bm. w wojskowym sądzie
okręgowym O K Nr. IV odbyła się rozprawa przeciwko kapralowi 3 pułku szwoleżerów Borowieckiemu Franciszkowi o zabójstwo ojca. Przewodniczył ppłk. K S dr. Giziński, oskarżał mjr. K S Jaskolski, bronił mecenas Okwieciński. Szczegóły tej sprawy są następujące:

W rodzinie Borowieckich, zamieszkałej w Woli Byczkowskiej w pow. łaskim, panowały ciągłe niesnaski pomiędzy śp. Janem, ojcem oskarżonego a żoną i dziećmi. Przyczyną tarć były sprawy majątkowe, gdyż stary znany był szeroko ze swego skąpstwa. Krytycznego dnia 5—7 1922 r. oskarżony posprzeczawszy się z ojcem, schwycił za karabin i celnym strzałem położył ojca trupem na miejscu. Oskarżenie popierał mjr. Jaskolski, wskazując na ohydę czynu oskarżonego, sąd jednak po rozpatrzeniu pewnych okoliczności łagodzących, skazał Borowieckiego na 5 lat więzienia i wydalenie z wojska.

Rozwój 1925 nr 62

Z sądów.
Siekierą w rękę sąsiadki.
W południe dnia 14 czerwca 1923 r. Marianna Dzieputa, właścianka wsi Wola Buczkowska, gm. Łask posłała swą służącą do sąsiadki Zofii Pawłowskiej, by ta się dowiedziała, czy pomiędzy drobiem Pawłowskiej, nic znajduje się kaczka Dzieputy, która jej zginęła.
Posłana wróciła z oświadczeniem, że żadnej kaczki pomiędzy drobiem Pawłowskiej niema, lecz wojownicza Marianna sama poszła się przekonać, czy nienawistna sąsiadka nie skradła jej kaczki.
W przedsionku wynikła pomiędzy dwiema sąsiadkami kłótnia, która w miarę przeinaczyła się w bójkę.
Od słowa do słowa, przyszło w końcu do tego, że Pawłowska zdzieliła kijem Dzieputową, ta zaś odwzajemniając się, chwyciła leżący pod ręka topór i zadała napastniczce cięcie w rękę.
Brocząc krwią, udała się Dzieputowa do domu, stamtąd zaś do szpitala, gdzie lekarz skonstatował złamanie kości i kompletne przecięcie ciała.
Sprawa powyższa była tematem rozpraw Sadu Okręgowego w dniu wczorajszym w postępowaniu trybu uproszczonego.
Na przewodzie sądowym oskarżona Pawłowska przyznała się do inkryminowanego jej przestępstwa, zaznaczając jednak; że siekierą chciała się zasłonić przed razami sąsiadki.
W innym świetle przedstawiają sprawe świadkowie, na których orzeczeniu opierało swe przemówienie prokurator Rudolf Kawczak, zdaniem którego Pawłowskiej winien być wymierzony łagodny wymiar kary, ze zwględu na jej czyn, który określić można obroną konieczną w niezastosowaniu granic ujętych prawem.
Obrońca Kobyliński, powołując się na mowę prokuratora wnosił także o łagodny wymiar kary, motywując swą prośbę tem, że swadliwe sąsiadki już od kilku lat walczą o „hegemonie".
Sędzia Korwin Korotkiewicz, stosując łagodny wymiar kary zgodnie z wnioskiem stron, skazał Pawłowską na trzy miesiące aresztu. (pap)

Rozwój 1925 nr 281

Ponura tragedja rodzinna
Żona usiłuje zabić męża.
Niezwykle ciekawą sprawę rozpoznawał w dniu wczorajszym Sąd Okręgowy na posiedzeniu karnem, któremu przewodniczył sędzia Arnold w asystencji p. o. Zienkiewicza i Sztakewa.
W roku 1919 Jan Kowalski zamieszkały we wsi Wola Buczkowska powiatu Łaskiego wstąpił w związek małżeński z Antoniną Szymczak mieszkanką wsi Czetsków leżącą obok Woli.
Pożycie małżeńskie nie było szczęśliwe, gdyż Kowalska stale zdradzała męża z parobkami, a dwoje dzieci, które powiła Kowalskiemu było niezbyt pewnego pochodzenia, i Kowalski nie bardzo przyznawał się do swych maleństw.
Wówczas zdecydował Kowalski odseparować swą żonę od parobków i przeprowadził się do innej wsi, lecz żona jego kilkakrotnie uciekała do Woli Buczkowskiej, gdzie ostatecznie zapoznała się z siostrzeńcem swego męża 38 letnim Stanisławem Krzyczkowskim, który z biegiem czasu stał się jej oficjalnym kochankiem.
Niewygodnie było Kowalskiej pod argusowem spojrzeniem męża, przeto wyprawiała swego małżonka za różnemi interesami do jaknajdalszych okolic, a w międzyczasie zdradzała go.
Ten stan rzeczy przetrwał do roku 1922 kiedy to Kowalski zmuszony był wyjechać na pracę do Poznania, a w międzyczasie żona jego, której już nie wystarczał Krzyczkowski uczyniła we wsi formalny dom publiczny, do którego każdy młodzieniec miał dostęp.
Pewnego dnia wrócił Kowalski z Poznania, a dowiedziawszy się jaki system życia prowadzi jego żona, począł czynić jej wymówki, lecz nie bił żony ponieważ bardzo ją kochał.
Wówczas zdecydował Kowalski wyjechać na stałe ze wsi i założyć sobie sklepik w innej okolicy, lecz i ten plan spezł na niczem, gdyż żona wszędzie umiała dobrać sobie towarzystwo, naturalnie czysto męskie.
Krzyczkowski był nadal kochankiem Kowalskiej i wówczas poczęła ona snuć plany pozbycia się męża, a bezczelność swą posuwała do tego stopnia, że w jednej izbie nocowała z Krzyczkowskim, podczas gdy obok nie wiedząc o niczem spał jej mąż.
Plan zamordowania męża powstał ostatecznie wówczas, gdy Kowalski zabronił Krzyczkowskiemu bywania u niego.
Lecz Kowalska znalazła sobie inny system widywania się z kochankiem z którym spotykała się w mieszkaniu jakiejś kobiety we wsi Czestków. Kowalski był informowany o każdym kroku swej niewiernej małżonki, lecz nie przedsięwziął żadnych kroków rozwodowych przypuszczając iż nadejdzie wreszcie czas kiedy żona jego przypomni sobie o obowiązkach matki i gospodyni, i zaprzestanie hulaszczego życia, którego, jak przypuszczał Kowalski, będzie miała wkrótce dosyć.
Lecz Kowalska absolutnie nie myślała o porzuceniu tego trybu życia, a nawet znalazła osobnika, który podjął się za nagrodę 100 złotych i kupna roweru zgładzić ze świata jej męża.
Osobnikiem owym był rodzony brat Kowalskiej Juljan Szymczak, który nadzwyczaj kochał swą siostrę, a która poczęła przed nim skarżyć się na tyranję męża i poczęła opowiadać młodemu bratu liczącemu zaledwie lat 19, że dłużej nie będzie mogła z mężem swym żyć, gdyż woli śmierć niż męczarnie.
Młody Szymczak przejął się losem siostry i podjął się za cenę roweru zgładzić ze świata swego szwagra, jednak z wykonaniem zamachu wstrzymywał się bojąc się odpowiedzialności
Pewnego dnia dała Kowalska swemu bratu kieliszek jakiegoś płynu informując go by dał jej mężowi do wypicia, lecz nie mówił skąd go otrzymał.
Gdy Szymczak spytał, co zawiera kieliszek siostra odpowiedziała mu, aby płyn ten wypróbował na psie, dając mu na kawałku mięsa kilka kropel, gdyż jest to najsilniejsza trucizna na myszy i na szczury „Kaps", która powinna działać nie zawodnie.
Łącznie ze straszną trucizną otrzymał młody Szymczak list od Krzeczkowskiego, który ze swej strony również wynagrodzi mordercę Kowalskiego, gdy „ten już ostygnie".
Młody Szymczak wziął truciznę jednak nie uczynił z niej użytku gdyż w ostatniej chwili jakaś niewytłumaczona siła odwiodła go od tego zamiaru a nawet wyznał przed szwagrem, że ktoś chciał go zamordować.
Minął jeszcze rok życia dla nieszczęśliwego Kowalskiego a małżonka jego w dalszym ciągu zdradzała go z Krzeczkowskim.
Dnia 22 kwietnia 1925 roku odbyła Kowalska naradę z bratem swym Szymczakiem i kochankiem Krzeczkowskim, w celu ostatecznego zgładzenia męża ze świata ponieważ ostatniemi czasy począł on domagać się od swej żony aby zaprzestała go zdradzać. Oczywiście, że młodemu Szymczakowi nie opowiedziano wszystkiego a dano mu do zrozumienia, że Kowalski chce pobić żonę.
O godzinie 12 w nocy Kowalska położyła się spać przyczem nie zamknęła drzwi prowadzących do sklepu którą to drogą dostał się jej brat Szymczak trzymając w ręku pilnik, ponieważ był ślusarzem.
Młody Szymczak dostał się przez sklep do mieszkania swej siostry, a następnie uderzył pilnikiem w grzbiet szwagra swego, który spał na łóżku plecami do góry.
W pierwszej chwili Kowalski nie wiedział skąd padł cios, lecz zerwał się z łóżka i począł ścigać po ciemnej izbie napastnika, który w międzyczasie zadał mu jeszcze kilka uderzeń żelazem w głowę, a następnie potoczyli się obydwaj na ziemię.
W tej samej chwili zerwała się z łóżka Kowalska złapała siekierę i podleciała do walczących na ziemi, zadając mężowi kilka uderzeń toporzyskiem w rękę. Kowalski krzyknął z bólu, lecz w tej samej chwili kiedy tracił przytomność zauważył on żonę swą, która najspokojniej w świecie odłożyła topór i położyła się jaknajspokojniej spać.
Wówczas Kowalski złapał za gardło napastnika i ręką dotknął jego twarzy wykrzykując w tej samej chwili „Julek to ty", gdyż wiedział, że w całej wsi nikt nie chorował na ospę prócz jego szwagra, ponieważ poczuł pod ręką dziury od ospy.
Julek w tej samej chwili, wybił ręką szybę i wyskoczył oknem udając się do domu i obmywając sobie zakrwawioną rękę.
Oskarżony Juljan Szymczak przyznał się całkowicie do winy, wyjaśniając, że za zabicie szwagra miał dostać od siostry rower i 100 złotych, wyjaśniając również, że do wszystkiego namówiła go siostra i Krzeczkowski, a w konkluzji opowiadając Sądowi że nie mógł patrzyć na męczarnie siostry.
Natomiast oskarżona Kowalska nie przyznała się do winy, twierdząc że nie widziała kto napadł na męża, lecz do zdrady przyznała się.
Z głupią miną zeznaje Krzeczkowski, który o niczem nie wie i do niczego się nie przyznaje za wyjątkiem współdziałania przy zabójstwie.
Zbadany w charakterze świadka Jan Kowalski ze łzami w oczach opowiada o swem życiu zaznaczając, że przez kilka lat niechciał udzielić żonie rozwodu przypuszczając iż ta zmieni wkróte tryb życia.
Prokurator Jan Skabiczewski całe swe przemówienie skoncentrował wokół martyrologji Jana Kowalskiego, który tak dalece kochał swą żonę, że nawet po usiłowaniu zamordowania go nie chce jej oskarżać.
Prokurator domaga się dla wszystkich oskarżonych jaknajsurowszego wymiaru kary.
Adwokat Łaski, obrońca Szymczaka domaga się jaknajłagodniejszego wymiaru kary motywując swe żądanie wielkim afektem miłosnym jaki uczuwał* małoletni brat do nieszczęsnej siostry.
Adwokat Krukowski obrońca Kowalskiego wnosi również o łagodny wymiar kary gdyż i miała miejsce miłość ku Krzeczkowskiemu.
Adwokat Lipiński domagał się dla Krzeczkowskiego uniewinnienia, gdyż nie był on bezpośrednio przy usiłowaniu zabójstwa i działał również w afekcie ku Kowalskiej.
Sąd po naradzie skazał: Antoninę Kowalską na 6 lat ciężkiego więzienia z pozbawieniem praw, Juljana Szymczaka na 4 lata ciężkiego więzienia z pozbawieniem praw, zaś Stefana Krzeczkowskiego uniewinnił. (pap)

*nieczytelne, przypisek autora bloga


Łódzki Dziennik Urzędowy 1926 nr 32

Roch Jachimczak, syn Jana i Józefy z Pyrków, urodz. 20.7. 1880 r. we wsi Wola -Buczkowska, pow. Łask, wyzn. rz.-kat., z zawodu robotnik, zam. ostatnio w Łodzi: powołany wskutek mobilizacji w 1914 roku do armii rosyjskiej, gdzie służył w niewiadomym oddziele, nie daje o sobie znaku życia i z powodu nie wiadomego miejsca jego pobytu, jest poszukiwany przez P. K. U. Łódź-miasto wskutek prośby jego żony Michaliny Jachimczak o uznanie go za zaginionego.

Wzywa się wszystkie osoby, posiadające o wyżej wymienionym jakiekolwiek wiadomości, mogące świadczyć o jego istnieniu lub zaginięciu do zawiadomienia o tem P. K U. Łódź-miasto w ciągu 3-ch miesięcy od ogłoszenia niniejszego edyktu z powołaniem się na L. dz. 18646/III 26.

 Ziemia Sieradzka 1926 maj


We wsi Wola Buczkowska gm. Buczek utopił się dn. 24 kw. wskutek niedozoru rodziców 5-cio miesięczny chłopiec Raczyńskiego

Zorza 1927 nr 13

Ojciec, czy kat? W Woli Bułczakowskiej pod Łaskiem w woj. Łódzkiem, niejaki Antoni Bernet poddawał swoją 13-letnią córkę Janinę wyszukanym torturom. Kiedy nie wykonała ona rozkazu ojca, obnażył jej nogi, posypał solą i przywiązał do nich kozę. Koza zlizując sól, sprawiała dziewczynce straszne męczarnie, tak że wkrótce zmarła.

Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 15

Postępowania spadkowe.
Wydział hipoteczny sądu okręgowego w Piotrkowie obwieszcza, że toczą się postępowania spadkowe po zmarłych:
2) Zofji z Gwisów Oborowskiej, córce Piotra, współwłaśc. 11 mor­gów 70,5 pręt. gruntu z działki Nr. 7 i połowy budynków od zachodu w folwarku Wola Buczkowska, pow. łaskiego;
3) Marcelim Gwisie, synu Piotra, właśc. 11 morgów 70,5 prętów gruntu z działki Nr. 7 i połowy budynków od zachodu w folwarku Wola Buczkowska, pow. łaskiego.
Termin regulacji powyższych postępowań spadkowych wyznaczo­ny został na dzień 31 sierpnia 1928 r. co do punktów 1, 2, 3. 4, 5, 6, 7, 9, 10, 12, 13, 14, 15, 16, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 27, 28, 29, 30, 31 i 32 w kancelarji pisarza wydziału hipotecznego sądu okręgowego w Piotr­kowie, co do punktu 8 w kancelarji Marjana Byczkowskiego, co do pun­ktu 11 i 18 w kancelarji Feliksa Tadeusza Kokczyńskiego, zaś co do punktu 17 i 26 w kancelarji Seweryna Żarskiego, notarjuszy przy tymże wydziale hipotecznym, w którym to dniu osoby zainteresowane winny się stawić pod skutkami prekluzji.

Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 92

Wydział hipoteczny sądu okręgowego w Piotrkowie obwieszcza, że toczą się postępowania spadkowe po zmarłych:
6) Franciszku Majewskim, synu Michała, właśc. działki gruntu Nr. 3, zawier. przestrzeni 11 dzies. 1238 sążni kw. w folwarku Wola Buczkowska, pow. łaskiego;
Termin regulacyj powyższych postępowań spadkowych wyznaczo­ny został na dzień 29 maja 1929 roku co do punktów 2, 3, 4, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 20, 21, 22 i 23 w kancelarji pisarza wydziału hipotecznego sądu okręgowego w Piotrkowie, co do punktów 1 i 5 w kancelarji Feliksa - Tadeusza Kokczyńskiego, zaś co do punktu 19 w kancelarji Władysława Piaszczyńskiego — notarjuszy przy tymże wydziale hipotecznym, w którym to dniu osoby zainteresowane winny się stawić, pod skutkami prekluzji.

Łódzki Dziennik Urzędowy 1929 nr 9

WYKAZ STOWARZYSZEŃ I ZWIĄZKÓW
zarejestrowanych przez Wojewodę Łódzkiego.
L. p. 2081 d. 10.1. 1929 r. L. II Zw. 229 Kółko Rolnicze w Woli - Buczkowskiej, pow. łaskiego.


Obwieszczenia Publiczne 1929 nr 85


Sąd grodzki w Łasku, okręgu łódzkiego, na zasadzie art. 581, 309 U. P. C., wzywa Józefa Majewskiego, syna Franciszka, aby w terminie 4-miesięcznym, od daty publikacji niniejszego obwieszczenia, stawił się do tego sądu w charakterze pozwanego (spadkobiercy) do sprawy Nr. C. 984/29 r. z powództwa Piotra Lisa przeciwko Franciszkowi Majew­skiemu, Walerji Chęcińskiej i Józefowi Majewskiemu o podział majątku, pozostałego po zmarłym Franciszku Majewskim, oznaczonego na planie Nr. 3 (rep. hip. 33) dóbr Wola - Buczkowska, powiatu łaskiego o prze­strzeni jedenaście dziesięcin 1238 sążni kwadratowych gruntu czyli 22 morg. 140,9 prętów kwadr. wraz z zabudowaniami, po upływie tego ter­minu sprawa rozpoznawana będzie bez jego udziału.

Obwieszczenia Publiczne 1929 nr 100

Wydział cywilny sądu okręgowego w Łodzi, na zasadzie art. 1777-3 U. P. C. oraz zgodnie z decyzją z dnia 21 października 1929 roku, ob­wieszcza, że na skutek podania Marjanny Brożyńskiej, zam. w Pabjanicach przy ul. Cegielnianej 12, wdrożone zostało postępowanie, celem uznania Antoniego Brożyńskiego za zmarłego i, z mocy art. 1777-8 U. P. C., wzywa tegoż Antoniego Brożyńskiego, męża petentki, a syna Stefana i Katarzyny z Kowalskich, urodzonego w Woli Buczkowskiej, w dniu 27 maja 1874 roku, ostatnio zamieszkałego w Pabjanicach, obecnie, po za­ciągnięciu w 1914 roku do wojska rosyjskiego, niewiadomego z miejsca pobytu, aby w terminie 6-miesięcznym, od daty opublikowania niniejszego, stawił się w kancelarji wydziału cywilnego sądu okręgowego w Łodzi, przy ul. St. Żeromskiego L. 115, albowiem po tym czasie nastąpi uznanie go za zmarłego. 
Nadto wydział cywilny sądu okręgowego w Łodzi wzywa wszyst­kich, którzy o życiu lub śmierci pomienionego Antoniego Brożyńskiego posiadają wiadomości, by o znanych sobie faktach zawiadomili sąd najpóź­niej w oznaczonym wyżej terminie do sprawy Z. 610/29.
 
Goniec Sieradzki 1930 nr 46

Uroczystość poświęcenia pracowni wyrobów koszykarskich jako placówki dla stworzenia miejscowego przemysłu ludowego koszykarskiego we wsi Wola - Bałucka (powiat Łaski, Województwo Łódzkie).
(s) W Nadleśnictwie Państwowem Szadek (powiat Łaski i Sieradzki) od kilku lat prowadzi się uprawa wierzby koszykarskiej. Nadleśnictwo wyprodukowaną wiklinę w stanie okorowanym i posortowanym sprzedawało corocznie zgłaszającym się koszykarzom. Partję wikliny uzyskanej w 1929 r. Nadleśnictwo zrezygnowało ze sprzedaży na stronę, albowiem powzięło zamiar stworzenia na miejscu domowego ludowego przemysłu koszykarskiego.
W tym celu na jednem z plenarnych posiedzeń Sejmiku Powiatowego pow. Łaskiego był złożony referat przez Nadleśniczego p. Wł. Gierałtowskiego w sprawie stworzenia przemysłu ludowego koszykarskiego we wsiach najbliżej położonych od plantacji wierzby koszykarskiej w Nadleśnictwie Szadek, a mianowicie we wsiach Borszewice i Wola Bałucka.
W referacie położony był szczególny nacisk na to, że we wsiach naszych podczas kilku miesięcy od późnej jesieni do wczesnej wiosny młodzież wiejska rozporządza nadmiarem wolnego czasu który należycie wykorzystany mógłby przynieść tej młodzieży znaczną materialną korzyść i przyczynić się tem samem do podniesienia dobrobytu wśród drobnych rolników wsi polskiej.
Inicjatywa stworzenia miejscowego przemysłu koszykarskiego znalazła uznanie i poparcie wśród członków Sejmiku. Na posiedzeniu Komisji Rolnej w dn. 16 września 1929 r. był asygnowany kredyt na zakup wikliny w Nadleśnictwie Szadek, na zakup narzędzi niezbędnych do robót koszykarskich, na utrzymanie instruktora robót koszykarskich i na drobne bieżące wydatki.
W dniu 9 lutego br. odbyła się uroczystość poświęcenia pracowni wyrobów koszykarskich. Poświęcenia dokonał ks. W. Kwiatkowski, miejscowy proboszcz parafji Borszewice w obecności przedstawicieli Wydziału Powiatowego, Sejmiku Powiatowego, N-ctwa Szadek, nauczycielstwa miejscowego i bardzo licznie zebranej publiczności.
Przemawiali: ks. Kwiatkowski, Nadleśniczy p. W. Gierałtowski, Sekretarz Wydziału powiatowego p. Z. Chądzyński, Prezes Okręgowego T-wa Organizacji i Kółek Rolniczych p. J. Jakubowski. Wypowiedziane były gorące życzenia pomyślnego rozwoju nowopowstającemu przemysłowi koszykarskiemu i zwrócona była uwaga na to, że drobnemu rolnikowi pracującemu tylko na roli i nieraz z trudem zaspakajającemu swoje najniezbędniejsze potrzeby — dodatkowy zarobek, pochodzący z innego źródła, jest nieodzownie potrzebny.
P. Prezes J. Jakubowski zaznaczył w swej mowie, że pracownia koszykarstwa w Woli Bałuckiej zorganizowana została i pracuje z iście amerykańskim rozmachem.
Instruktor robót koszykarskich p. S. Siciński zobrazował stopniowy rozwój prac w pracowni i wymienił, jacy uczniowie i uczennice szczególnie wyróżniają się swą zdolnością i pilnością w pracy.
Nadleśniczy p. W Gierałtowski wzniósł okrzyk na cześć Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Orkiestra zagrała Hymn Narodowy.
Otrzymane były pisma od różnych osób i instytucji — z powodu poświęcenia pracowni wyrobów koszykarskich z wyrażeniem życzeń pomyślnego rozwoju tej placówki koszykarstwa.
W pracowni oglądane były przez zebraną publiczność wyroby koszykarskie uczni i uczennic, podziwiana była wielka rozmaitość modeli koszyków i mebli wiklinowych, ich gustowne i staranne wykończenie, co jest zasługą instruktora robót koszykarskich p. S. Sicińskiego.
W pracowni pobiera naukę koszykarstwa 24 osoby, — w tej liczbie 18 uczni (z tej liczby dwóch b. wychowanków szkoły rolniczej w Sędziejewicach) i 6 uczennic — wszyscy z grona miejscowego Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej.
Uroczystość poświęcenia pracowni robót koszykarskich i zapoznanie się z pracami uczni i uczennic — jako pionierów przyszłego przemysłu ludowego koszykarskiego w tej wsi i w sąsiedniej wsi Borszewice — sprawiły na zebranych doniosłe i pouczające wrażenie. Wypada tu podkreślić, że zrealizowanie projektu założenia pracowni wyrobów koszykarskich — jako placówki będącej podstawą przyszłego przemysłu ludowego koszykarskiego jest zobowiązane: Staroście pow. Łaskiego p. J. Wallasowi, sekretarzowi Wydziału powiat. p. Z. Chudzyńskiemu, Prezesowi Komisji Rolnej p Fr. Fraszce, członkowi tejże Komisji p. Fr. Sędzikowskiemu, patronowi Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej p. W. Kuleszy, członkom tego Stowarzyszenia z wiceprezesem p. S. Włodarczykiem na czele i kierownikowi kursów im. Ks. St. Staszica w Woli Bałuckiej p. J. Strobachowi.
Ks. proboszcz B. Kwiatkowski szczególnie zasłużył się tej dobrej sprawie wyjaśniając parafjanom z ambony i przy każdej sposobności cele i zadania założonej we wsi pracowni wyrobów koszykarskich. Pracownia ta znajduje się pod patronatem Nadleśniczego p. : Wł. Gierałtowskiego.
(Dokończenie nastąpi) 

Goniec Sieradzki 1930 nr 47 

(Dokończenie)
Rozwój przemysłu koszykarskiego w rejonie N-ctwa Szadek należy uważać za zapewniony, ponieważ z jednej strony Nadleśnictwo zamierza corocznie powiększać plantacje wierzby koszykarskiej a zatem przemysł koszykarski miejscowy może być stale zaopatrywany w surowiec, z drugiej strony wielkie zainteresowanie się miejscowej ludności sprawą koszykarstwa we wsi i na koniec poparcie finansowe ze strony miejscowego Sejmiku powiatowego — pracowni koszykarstwa — tak niezbędne przynajmniej w pierwszych początkach rozwoju tego przemysłu.
Prawda, najważniejszym czynnikiem rozwoju przemysłu wogóle — jest zapewnienie zbytu wyrobów danego przemysłu.
Otóż przemysł koszykarski znajduje się w szczęśliwszem położeniu, albowiem pomimo rynku wewnętrznego ma — zgodnie z komunikatami Towarzystw popierania przemysłu lądowego w Krakowie i Warszawie zapewnione rynki zbytu szczególnie w Anglji, Turcji i Egipcie.
Rozwój przemysłu koszykarskiego w kraju uzależniony jest od rozwoju wikliniarstwa. Otóż należy zaznaczyć, że wikliniarstwo w Polsce nie stoi jeszcze na wysokości swego zadania i dla swego rozwoju wymaga ono jeszcze bardzo wiele pracy.
Na terenach o mniejszej lub większej powierzchni, nadających się pod uprawę wikliny — winna być hodowana wiklina; takich terenów w Polsce mamy wielkie przestrzenie. Sprawą wikliny winny zająć się Towarzystwa Organizacji i Kółek rolniczych.
Wypadnie tu z przyjemnością skonstatować, że dzięki zarządzeniom Dyrektora Dyrekcji Lasów Państwowych w Warszawie p. A. Loreta w ostatnich latach w całym szeregu Nadleśnictw państwowych zaprowadzone są plantacje wierzby koszykarskiej. Corocznie badane są nowe tereny dla hodowli wikliny.
W N-ctwie Pomiechówek (pod Modlinem), posiadającem duże tereny, nadające się pod uprawę wikliny (do 200 ha) zastosow. jest mechaniczna uprawa gleby pod plantacje wikliny przy pomocy pługa Sacka i czołga syst. Stocka.
Spodziewać się należy, te w najbliższej przyszłości duże tereny państwowe objęte będą uprawą wierzby koszykarskiej.
Pożądanem jest, aby w tych punktach gdzie hoduje się wiklina na większą skalę, powstawały pracownie wyrobów koszykarskich jako placówki dla stworzenia miejscowego przemysłu ludowegu koszykarskiego, subwencjonowane przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu oraz Związki Komunalne.
Sieć rozrzucona w kraju tych placówek drobnego przemysłu koszykarskiego może stworzyć w przyszłości wielki przemysł koszykarski, stwarzający źródło zarobku dla tysięcy rąk pracujących.
Eksport zagraniczny wyrobów koszykarskich jak również wikliny okorowanej i standaryzowanej winien odgrywać dużą rolę w naszym bilansie handlowym.
Nowopowstałemu ludowemu przemysłowi koszykarskiemu w Woli Bałuckiej Sżczęść Boże!
Wł. G.
 

Echo Łódzkie 1931 maj

Kobieta pod autem. 
Pabianice. 4. 5. — Wczoraj w godzinach popołudniowych na szosie Łask — Buczek została przejechana przez autobus pasażerski prowadzony przez kierowcę Fiszla Siwka, 55-letnia Antonina Frezewit, mieszkanka wsi Wola-Buczkowska. Ofiarę wypadku, która odniosła złamanie lewej nogi przewieziono do szpitala powiatowego w Łasku. Sprawcę wypadku Fiszla Siwka pociągnięto do odpowiedzialności sądowej. 
 
Głos Chłopski 1932 nr 2

Niedopuszczenie do egzekucji.
We wsi Skomlin pow. Wieluń chłopi nie dopuścili do zajęcia swego dobytku przez egzekutora, przepędzając go ze wsi.
* * *
Wieś Buczkowska Wola powiatu Łaskiego była terenem wystąpienia chłopów przeciwko egzekutorowi, który przybył do wsi dla dokonania egzekucji za podatki. Wobec wystąpienia chłopów egzekucja nie odbyła się. 

Rozwój 1933 nr 7 (Prąd)

Objawy bolszewickich popędów
Siewczyni cholery
(a) W początku września 1932 r. we wsi Wola Buczkowska, gminy Buczek, powiatu łaskiego, wybuchła cholera drobiu, która rozszerzała się w gwałtowny sposób, niszcząc setki sztuk drobiu, tak że w krótkim czasie niemal wszystkie zagrody opustoszały.
W dniu 6 września 1932 r. Bronisław Uznański, mieszkaniec Woli Buczkowskiej, wyszedłszy rano na pole zauważył, że sąsiadka jego, Marjanna Dziepota, u której nasamprzód pojawiła się cholera, rozsiewa coś po polu.
Zaciekawiony zbliżył się i stwierdził, że po polu rozsiane są kluseczki, składające się z mąki żytniej i mięsa ze zdechłych kur.
Powiadomił więc policję. Dochodzenie wdrożone przeciw Dzieputowej stwierdziło, że niewiasta ta, powodowana złośliwością, truła w ten sposób wszystkie kury, rozsiewając zarazki epidemji cholery, zawarte w mięsie zdechłych kur po polach innych sąsiadów.
Dzieputową pociągnięto do odpowiedzialności karnej. Na rozprawie w dniu wczorajszym w Sądzie Okręgowym w Łodzi Dzieputowa nie przyznała się do winy, wyjaśniając, że mięso zdechłych kur gotowała i spożywała sama wraz z rodziną.
Zeznania świadków potwierdziły jednak całkowicie jej winę, stwierdzono bowiem, że powodowana dziwną tępotą umysłową i złośliwością Dzieputowa truła inne kury, by wyzdychały tak, jak i jej własne.

Sąd po naradzie uwzględniając niski poziom umysłowy oskarżonej skazał 45letnią Marjannę Dziepota na 100 zł grzywny z zamianą na 3 miesiące aresztu.

Łódzki Dziennik Urzędowy 1933 nr 20

ROZPORZĄDZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dnia 28 września 1933 r. L. SA. II. 12/13/33.
o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu łaskiego na gromady.
Po wysłuchaniu opinij rad gminnych i wydziału powiatowego zgodnie z uchwałą Wydziału Wojewódzkiego z dnia 15 września 1933 r. na podstawie art. 107 ustawy z dnia 23 marca 1933 r. o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) postanawiam co następuje:
§ 1.
II. Obszar gminy wiejskiej Buczek dzieli się na gromady:
18. Wola Buczkowska, obejmującą: kolonję Wola Buczkowska Dęb., kolonję Wola Buczkowska, wieś Wola Buczkowska.
 § 2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Łaskiemu.
§ 3.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
(—) Hauke-Nowak
Wojewoda.

 Orędownik 1937 nr. 60

Pożar. W nocy na 9. bm. w zagrodzie Antoniego Ratajczyka we wsi Wola Buczkowska, gm. Buczek spaliła się stodoła z różnymi przybudówkami. Straty wynoszą około 2500 zł. Przyczyną pożaru było nieostrożne obchodzenie się z ogniem.
 
Głos Chłopski 1948 nr 108 

Hallo, hallo!
Dzieci ze szkoły powszechnej w Woli Buczkowskiej
Pewnie się już niecierpliwicie, myślicie sobie, że obiecane Wam przez „Promyk" książki, to tylko obietnica. A właśnie że nie: biblioteczkę Waszą posiadamy, zdążyła jeszcze przez ten czas poważnie wzrosnąć. Wkrótce ja dostaniecie. W tej chwili macie już 100 KSIĄŻEK i BROSZUR, gdyż do tych dwudziestu kilku, które ofiarowała Wam drukarnia Spółdzielni Robotniczej "Prasa" redakcja ,.Głosu" dodała Wam jeszcze przeszło 70 książek.
Wśród książek tych jest około 30 o treści społecznej — dla Was może trochę za trudnych jeszcze, ale to chyba żadne nieszczęście — macie przecież starszych i siostry, członków ZWM, Wici, lub OM-TUR. więc niechże i oni skorzystają z Waszej biblioteczki. Napiszcie nam DOKŁADNY ADRES WASZEJ SZKOŁY, którędy najkrótsza tam droga a także, którego dnia i o której godzinie najlepiej byłoby do Was przyjechać, aby oddać tę biblioteczkę.
A więc do rychłego zobaczenia! Czekamy na odpowiedź.    REDAKTOR. 

Głos Chłopski 1948 nr 142

Promyk u dzieci w Woli Buczkowskiej
Wiecie, gdzie znajduje się Wola Buczkowska? Napewno nie wiecie, ale nie martwcie się tym: ja też nie wiedziałem. Pytam cioci Celiny — wzruszyła ramionami, pytałem cioci Hanki — zaczęła się zastanawiać:
— Najlepiej — rzekła — zobacz na mapie!
Ba, łatwo powiedzieć — "obacz na mapie", ale tak jak — przepraszam za wyrażenie-  nie jednemu psu Łysek, tak też nie jednej wsi polskiej — Wola Buczkowska. Więc niby skąd się mogłem domyśleć, o którą z tych Wól chodzi. Do wróżki się udać czy jak?
Obeszło się bez wróżki, gdyż w poszukiwaniach dopomogły mi same dzieci. Dzieci — trzeba to z góry powiedzieć... z Woli Buczkowskiej.
„Kochany „Promyku" — napisały — przestań się kłopotać: to o naszą chodzi, Wolę Buczkowską, gmina Buczek. Żebyś wiedział raz na zawsze i jadąc nie zabłądził, podajemy Ci najlepszą do nas drogę: najpierw z Łodzi szosą do Pabianic, potem z Pabianic drogą do Łasku, a wreszcie z Łasku prosto gościńcem na Zelów. Na 7 kilometrze znajdziesz naszą wieś a 500 metrów na prawo od szosy naszą szkołę. Zapamiętaj sobie dobrze to wszystko i przyjeżdżaj z obiecaną biblioteczką. Czekamy“.
Nie pozostawało więc nic innego do roboty, niż faktycznie—„zapamiętać" „przyjechać", ale, niestety, w drogę (do Woli Buczkowskiej) weszło nam znane przysłowie o zmianie zamiarów: j „chłop strzela, a kto inny kule nosi". Bo co się "Promyk" przyszykował do podróży, to zawsze „coś" stawało na przeszkodzie: a to koty cioci. Hanki miały młode, a to ciocię Celinę „połamała" grypa, a to zepsuło się auto redakcyjne, a to wypadło jakieś ważne zajęcie w redakcji... Dzieci z Woli Buczkowskiej zostały wystawione na ciężką próbę cierpliwości, czemu dały wyraz w swoim, drugim kolejnym liście: "Kochany "Promyku", co się stało, że nie przyjeżdżasz?  już zaczynamy myśleć ze smutkiem, że Ci się do nas wcale nie spieszy. A możeś tylko zgubił adres ?"
* * *
Nie jest zbyt przyjemnie siedzieć na szkolnej ławce w dzień dżdżysty i pochmurny. Smutno jakoś i sennie. Deszcz stuka jednostajnie o rynnę, przez zamazane szyby świata bożego nie widać. Dzieci ziewają dyskretnie (tak aby pan nauczyciel nie zauważył) i marzą, aby lekcje jak najszybciej dobiegły końca.
Nagle głowy uczniów "podnoszą się" ciekawie. Dzieci nasłuchują. Warkot samochodu? Tak. Co więcej — samochód zatrzymuje się przed budynkiem szkolnym. Za chwilę w drzwiach szkoły ukazuje się kilka osób, na które wszystkie dzieci spoglądają z wielkim zainteresowaniem. Do gości podchodzi z pewnym zdziwieniem miły mężczyzna, stojący na środku klasy.
— Byjoch jestem — przedstawia się kierownik szkoły z Woli Buczkowskiej. A państwo?...
— Z „Promyka" jesteśmy — odpowiadają wesoło goście. — Ciocia Celina, ciocia Janina, ciocia Hanka oraz sam najjaśniejszy ob. Promyk czyli redaktor.
— Aha, z "Promyka" ? — uśmiecha się ob. Byjoch. — Doprawdy nie spodziewaliśmy się... Na taką pogodę?
— Właśnie na taką—powiada z przekonaniem ciocia Hanka. — Dzień pochmurny, słońca ani na lekarstwo, więc pomyśleliśmy, że ukazanie się „Promyka“ zrobi dziś na was większe wrażenie niż przy pięknej pogodzie.
Rzeczywiście — wrażenie to jest w klasie wystarczająco wielkie. Pierzchła bezpowrotnie nuda i senność wśród dzieci. Oczy ich błyszczą wesoło, buzie są uśmiechnięte. Największe zainteresowanie budzi, oczywiście, stos książek, przywiezionych przez redakcję „Promyka".
— „Dwa koguty kała - kuty" — czyta głośno mała Janeczka Wawrzyniakówna.
— A tu "Tańcowała nitka z igłą" — woła ucieszona Krysia Chęcińska.
Dwie bliźniaczki, najpilniejsze w klasie II uczennice, Trębaczówna Ania i Tereska, oglądają z ożywieniem piękne ilustracje do powiastki Brzechwy „Pali się". Henio Dębkowski rzuca okiem na „Ostatniego Mohikanina", a Staś Nowak spoziera na okładkę (zbyt „poważnych" jeszcze dla niego) "Nędzników".
— Wielką przyjemność zrobiliście państwo mojej dziatwie — dziękuje wzruszony kierownik Byjoch— ale naprawdę warto im było ofiarować taki piękny prezent: dzieci są dobre grzeczne i pilnie się uczą.
Żeby przekonać redakcję „Promyka", że to nie żadne „czcze" pochwały, ob. Byjoch pokazuje prace swoich uczniów: ich zeszyty, rysunki i roboty ręczne.
Milutka Janeczka Gierczakówna zdobywa się na odwagę i „na ochotnika" recytuje wierszyk o 1 maju. Zaraz po niej popisują się inne dziewczynki — Matejkówna, Trębaczówna i Chęcińska.
Występy dziewczynek rażą trochę ambicję „męską" chłopców. Cóż to, oni mają być gorsi od „bab"? I oto do góry strzelają "dwa palce" Marka Byjocha, Henia Dębkowskiego i Stasia Nowaka.
— Czego chcecie, chłopcy? — pyta zaciekawiona ciocia Hanka.
— My też umiemy różne ładne kawałki — odpowiada rezolutnie w imieniu „mężczyzn" Marek Byjoch.
Oczywiście, redakcja "Promyka" wysłuchuje z przyjemnością recytacji „męskich", stwierdzając uczciwie, że nie stoją one na niższym poziomie od występów dziewczyńskich. Wobec tego zadowoleni chłopcy intonują, najwyraźniej na cześć koleżanek, miłą bardzo piosenkę p. t.: „Szła dzieweczka do laseczka"....   
— Szkoda, że nie ma starszych uczniów — wzdycha kierownik Byjoch— ale ja ich tu zaraz ściągnę, gdyż byłoby im przykro, że państwa nie widzieli: to oni są przecież korespondentami „Promyka", a nie — ci malcy...
W oczekiwaniu na dzieci starsze — ob. Byjoch zarządza pauzę i wykorzystuje ją dla oprowadzenia „Promyka" po budynku szkolnym i ogródku, prowadzonym przez uczniów. Opowiada też o warunkach pracy w szkole. Są one dość ciężkie. W jednej izbie szkolnej kształci się sześćdziesięcioro dzieci w wieku od lat 6 do... 16.
— Jestem — mówi z uśmiechem ob. Byjoch — w jednej osobie i kierownikiem szkoły i jedynym nauczycielem tej dzieciarni. Roboty mam dużo, ale daję sobie jakoś radę. W gorszej sytuacji jest koleżanka z pobliskiego Buczka, która na swoim „koncie" szkolnym ma aż 200 dzieci...
Pogawędka się przerywa, gdyż nadchodzą dzieci starsze: Staś Krzemiński, który w liście obiecywał „Szan. Redaktora uścisnąć mocno, ale nie tak, żeby udusić", Kusiak Janek, wielka miłośniczka książek Czesia Dębkowska i wiele, wiele innych.
Dzieci starsze są miłe i grzeczne (znać pracę wychowawczą nauczyciela), ale bardziej nieśmiałe od swoich młodszych kolegów.
— I cóż, drodzy korespondenci? — śmieje się redaktor "Promyka". — Nic mi nie macie do powiedzenia?
Janek Kusiak podnosi szybko dwa palce.
— A bo myśmy myśleli — powiada z wyrzutem — że już „Promyk" do nas nie przyjedzie....
— No, ale przecież jednak przyjechał. Więc?
Poweselały oczy starszych uczniów, chłopców i dziewcząt. Obstąpili zaraz redaktora i biblioteczkę, rozmawiając między sobą z wielkim ożywieniem. O czym — nie chcieli powiedzieć.
— My, wie pan — oświadczyła po chwili Czesia Dębkowska — wolimy napisać do "Promyka"... Jużeśmy się do tego przyzwyczaili...
Ano. skoro tak. — to pięknie "Promyk" szanuje wolę Woli Buczkowskiej i czeka na trzeci kolejny list...
Redaktor.
 
Głos Chłopski 1948 nr 163

Wizyta miłych niespodzianek
Dzieci z Woli Buczkowskiej i Czestkowa
w gościnie u dzieci łódzkich
Ojcowie i matki z opieki rodzicielskiej zapewniali mnie, że dzieci zapamiętają tę wycieczkę na całe życie. Myślę, że o wiele krócej, ale jedno jest pewne — dziś, gdy czytacie, drodzy przyjaciele, ten oto „Promyk" Wasi koledzy i koleżanki ze szkół w Woli Buczkowskiej i Częstkowie przypominają sobie i opowiadają w domu po raz już chyba setny o tych wszystkich cudach które widziały w ubiegłą sobotę w Łodzi.    
Ale niechże zacznę od początku. Pomiętacie chyba, drodzy Czytelnicy, że w czasie swej wizyty w szkole w Woli Buczkowskiej „Promyk" umówił się z dziećmi, że przed końcem roku szkolnego przyjadą do nas do Łodzi w odwiedziny. Wasi wiejscy koledzy i koleżanki chcieli obejrzeć Ogród Zoologiczny i drukarnią „Promyka". Po tej zapowiedzi, wydrukowanej w naszej gazetce, zaszły jednak wypadki, które zmieniły nieco pierwotny plan wycieczki. Po pierwsze, szkoła Robotniczego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci w Łodzi oznajmiła „Promykowi": — „my chcemy zapoznać się z kolegami i koleżankami z wiosek, chcemy ich gościć u siebie". Po drugie: dzieci z Częstkowa oznajmiły swym sąsiadom z Woli Buczkowskiej: „my też chcemy zobaczyć te piękne rzeczy, pojedziemy razem". Tak to się stało, że w sobotę, o godz. 12-tej delegacja dzieci z RTPD witała 120 swych kolegów i koleżanek, dzieci wsi. Zapoznanie się nie trwało długo i czyż to tak trudno porozumieć się dzieciom robotniczym z miast i dzieciom chłopskim z wiosek? „Delegacja" natychmiast podskoczyła do dwóch po brzegi wypełnionych ciężarówek.
— Powoli, powoli, bo się wysypiecie — otwierają chłopcy ostrożnie klamry ciężarówki.
— Chodź, ja cię zdejmę — podbiegają do najmłodszej dziewczynki.
— Poco zabraliście teczki z jedzeniem? — dziwią się dzieci łódzkie — u nas jest przecież obiad gotowy.
W stołówce szkoły czekają nakryte stoły.
— Czy aby starczy dla wszystkich? — martwią się gospodarze.
Próżne obawy — starczyło i dla dzieci i dla przedstawicieli Komitetów Rodzicielskich z obu wiosek, i dla nauczycieli, a nawet dla redaktorki „Promyka".
— Czy smakowało wam czy Jesteście syte? — pytają troskliwie miłe gosposie.
— Dziękujemy! Niech żyje! niech żyje!" — trzęsą się ściany od gromkiej odpowiedzi.
Za chwilę będzie i pokarm dla duszy -dzieci robotnicze chcą pokazać dzieciom chłopskim swą szkołę i swą pracę.
— Tu są nasze warsztaty, tu sala gimnastyczna, tu są klasy. A teraz popatrzcie na naszą lekcję rytmiki.
Dzieci patrzą, słuchają. Ta rytmika --to rzecz trochę dziwna. Biegać, skakać, gimnastykować się — to znają dobrze, ale żeby to robić w takt muzyki — tego jeszcze nie widziały.
Trzeba jednak pożegnać gościnnych gospodarzy z RTPD, trzeba przecież jeszcze obejrzeć Ogród Zoologiczny i drukarnię.
— Dziękujemy, nie zapomnimy, będziemy pisywać listy, hura! niech żyje! niech żyje!
Jak przeszła wizyta w Zoo tego dokładnie nie wiem, dzieci pewnie same o tym napiszą. Widziałam je jednak rozpromienione po powrocie i trochę zmartwione, że nie zdążyły obejrzeć wszystkiego.
Za chwilę dzieci przekonały się, że i dorośli mieszkańcy Łodzi potrafią być równie gościnni, jak dzieci z RTPD.  
— To znowu nas będziecie karmić? — dziwi się Wola Buczkowska i Czestków.
— Przecież musicie trochę odpocząć i podjeść sobie — zapraszają tym razem do stołów pracownice Spółdzielni „Prasa". Gosposie pięknie nakryły stoły, przybrały je kwiatami.
— A teraz posilcie się — czym chata bogata...
— Niech żyją gospodynie! wołają dzieci — I te najstarsze, i te najmłodsze, co się jeszcze trzymają matczynej spódnicy.
Lecz najważniejsze ma dopiero nastąpić— wizyta w drukarni. Wobec cudu dalekopisu, maszyn drukarskich bledną nawet cuda Ogrodu Zoologicznego.
— To naprawdę maszyna zapisuje, co mówią w Warszawie? nie mogą uwierzyć dzieci.
— Czekajcie, zaraz zobaczycie — tłumaczy redaktor Rudnicki — zrobimy próbę. Za chwilę pani z Warszawy podaje próbę: Po pierwsze — pisze wiersze, po drugie — to za długie, po trzecie — sami wiecie, po czwarte — nic nie warte... (To umówiony wierszyk Agencji Prasowej z Warszawy dla sprawdzenia działalności dalekopisu).
Chłopcy nie mogą oderwać się od maszyn zecerskich. Heniek Malinowski marzy głośno, oglądając to cudo: żeby tak móc co dzień być w tej kochanej Łodzi...
Trzeba jednak pożegnać i tę „kochaną Łódź" i te cudowne maszyny i miłych zecerów, tłumaczących wszystko szczegółowo, pożegnać. Czas wracać do domu. Jeszcze jedno gromkie „niech żyje! do widzenia!, będziemy pisać!" i liczna gromadka dziatwy w dwóch ciężarówkach rusza w powrotną drogę — do Woli Buczkowskiej i Czestkowa, by tam opowiedzieć ojcom i matkom, braciom i siostrom, że Łódź robotnicza to bliski, serdeczny przyjaciel dzieci wsi.
H. Wiśniewska.  
 
Głos Chłopski 1948 nr 289

Dzieci piszą do "Promyka".
„Kochany Promyku!
Już dawno do Ciebie nie pisaliśmy, bo jesteśmy trochę leniuchami. Zaczął się już rok szkolny i znów uczymy się wszyscy razem. Tylko nasza Tereska Trębacz i Zosia Stasiak oraz Konstanty Kaszczyk nie czytają książek, ale ostatnio się poprawili i już książki czytają. W tym roku w klasie III i IV jest nas więcej, jak w roku zeszłym. Szkoła nasza jest odremontowana, a klasa ładnie wymalowana. W tym roku założyliśmy koło PCK. Jeśli chodzi o zbiory na polach, to były bardzo dobre, tylko miejscami ziemniaki się nie urodziły. W tym roku mamy już piłkę i możemy codziennie grać. Przez cały rok prowadziliśmy ogródek szkolny, gdzie każde z nas miało swój zagonek. Szkoła nasza wyqląda zupełnie inaczej — ze starej stała się jakgdyby nowa. W czystej klasie jest nam dużo milej i przyjemniej się uczyć, a biblioteka, którą nam ofiarowałeś bardzo nam pomaga w nauce. Już teraz będziemy znów pisać do Ciebie częściej „Promyku".
Pozdrowienia wszystkim Ciociom, pracownikom drukarni "Głosu Robotniczego" oraz wszystkim korespondentom "Promyka" zasyłają uczniowie i uczennice Szkoły Powszechnej w Woli Buczkowskiej
Drodzy przyjaciele!
Ogromnie ucieszyłem się Waszym listem. Nie posądzałam Was wprawdzie żeście przestali być przyjaciółmi "Promyka", lecz zawsze to trochę przykro czekać tak długo na list od swych bliskich. Bo Wy dzieci wsi, tak samo jak dzieci robotnicze z miast jesteście mi naprawdę bardzo a bardzo bliskie. Pragnąłbym zobaczyć Was osobiście i tę Waszą odnowioną szkołę, ale muszę to niestety odłożyć  na czas nieokreślony, bom mocno zapracowany.
Muszę Wam powiedzieć, że my tu wszyscy w mieście jesteśmy bardzo radzi, że zboże ładnie obrodziło. Będzie dosyć chleba dla dzieci z wiosek i dla tych z miast. Będą też i buciki, i ubranka, i koszule i wszystko, co trzeba, bo rodzice Waszych kolegów i koleżanek z miast pracują w fabrykach bez wytchnienia, a nawet ścigają się między sobą -- kto zrobi lepiej, (to się u nas nazywa współzawodnictwo pracy) A może i u Was w Woli Buczkowskiej jest takie współzawodnictwo, bo w innych wioskach już jest! Czyście słyszeli już o tym, że ze Śląska i innych województw robotnicy po skończeniu swej pracy w fabryce jeżdżą na wieś by pomóc w pracy biedniejszym rolnikom? U Was pewnie jeszcze takiej brygady robotniczej nie było. One jeżdżą najpierw do wiosek, gdzie jest stacja maszyn rolniczych i te właśnie maszyny naprawiają, naprawiają nawet garnki i podkuwają konie — wszystko naturalnie — bezpłatnie, bo inaczej cóż by to była za przyjacielska pomoc?
Moi drodzy, z poprzednich Waszych listów wiem, że u wielu z Was w domu nie ma konia, bardzo bym chciał wiedzieć wobec tego jak poradzili sobie Wasi rodzice przy żniwach a szczególnie przy orce jesiennej?
Napiszcie mi też jak sobie radzą z nauką ci z Was których rodzice nie mają pieniędzy na zakup podręczników szkolnych. Chciałbym w ogóle wiedzieć jak każde z Was żyje, jak jest u niego w domu, jakie ma zamiary na przyszłość. Niektóre z Was już mi o tym pisały, ale to było jeszcze przed Waszą wycieczką do Łodzi, a przez ten czas możeście się rozmyśliły? Aha, napiszcie mi również, czy starsze rodzeństwo któregoś z Was pojechało na naukę do miasta — do Szkoły Przysposobienia Przemysłowego, (w skrócie mówi się SPP).
A teraz najserdeczniejsze pozdrowienia od Redakcji od drukarzy i wszystkich przyjaciół „Promyka"
Redaktor
PS. Fotografię Waszą otrzymałem. Jest ona śliczna, żałuję tylko, że nie mogę jej umieścić w „Promyku", bo jest za mała i nie dosyć wyraźna. Czy otrzymaliście dwie książki od Marysi Sztylakówny z Łodzi?
 
Głos Chłopski 1948 nr 335

Dzieci piszą do "Promyka".
Kochany „Promyku"!
Piszę do Ciebie ten list i tak sobie myślę, czy też ten „Promyk" odpisze mi, czy znów będę daremnie wyglądała odpowiedzi — jak moje 2 koleżanki i kolega, którzy do Ciebie napisali zaraz po wakacjach, a odpowiedzi dotąd nie otrzymali. Nasz Pan Kierownik twierdzi, że listy nasze napewno się gdzieś zawieruszyły w Redakcji, przecież na tyle listów to nawet nic dziwnego. Ostatnio wysłaliśmy też z listem nasze zdjęcia przy pracy w ogródku szkolnym i na ten list też nie odpowiedziałeś nam „Promyku".
Kochany "Promyku", my wszyscy Twoi korespondenci mamy Cię "Promyku" za swego przyjaciela, przecież Ty wiesz o tym To też jak z przyjacielem chciałam się z Tobą podzielić wesoła wiadomością. Do nas do szkoły przyjedzie z gwiazdką Św. Mikołaj. Przyjedź do nas, bardzo Cię prosimy, a napewno i Ty też otrzymasz od Św. Mikołaja jaki podarek. Będzie ubrana w szkole śliczna choinka dla nas. Dzieci z 1-ej i II-giej klasy wystąpią w dwóch jednoaktówkach przed Św. Mikołajem przy choince. Kochany „Promyku", żebyś Ty wiedział, my nie możemy się doczekać tych Świąt Bożego Narodzenia. Jak też będzie wyglądał ten Św. Mikołaj i co też on przyniesie nam na gwiazdkę?
W drugi dzień świąt III-cia i IV-ta klasa wystawią u nas sztukę pt. „W baraku strażackim" i „Jasełkę", z których dochód przeznaczony będzie na potrzeby szkolne. Jak widzisz drogi „Promyku" u nas w szkole praca wre nie na żarty. No, ale już muszę skończyć, bo gdy mi odpiszesz „Promyku", to Ci napewno miejsca zabraknie — prawda? Pozdrowienia dla Drogiego Pana Redaktora, dla personelu redakcyjnego oraz dla wszystkich korespondentów wysyłają dzieci z Woli Buczkowskiej
Łabuda, A. Borowiecki S., Woźniak Stanisław, Krzemiński J., Jachimczak J., Borowiecka T., Zyskiewicz E., Kaszczyk K., Chęciński Z., Kiślak J., Wiliński St., Trębacz A., Kubik Czesława., Jachimczak Janina, Chęcińska K., Prymińska Genowefa, Chęcińska I., Trębacz J., Byjoch M., Kaszczyk T., Szymański K., Borowiecki Mirosław, Dębkowski H., Gierczak J., Marta Matejka, Stasiak K., Chuda Teresa, Hęcińska T., Borowiecka B., Stasiak Z.
ODPOWIEDŹ REDAKTORA
Kochane dzieci! Bardzo mnie zmartwiło Wasze podejrzenie, że mogę nie odpisać na list. Zdaje mi się, że zaszło tu jakieś nieporozumienie, bo przecież Wasza fotografia z ogródka leży u mnie na biurku, często ją oglądam i pokazuje kolegom i znajomym, a na sam list też odpisałem — jeszcze sobie nawet przypominam, że w odpowiedzi zaznaczyłem, iż fotografii nie można w „Promyku" wydrukować, bo jest za mała i wyjdzie niewyraźnie. Co do listów koleżanek i kolegów, to o ile odpowiedzi na nie nie dałem, to najpewniej zginęły gdzieś po drodze, bo to niemożliwe, by zawieruszyły się tu gdzieś u nas w Redakcji. Mam teraz bardzo dużo pracy, bo to nie tylko gwiazdka i Św. Mikołaj, ale połączenie partii robotniczych (wiecie już pewnie o tym) współzawodnictwo dla uczczenia tej jedności — słowem sto tysięcy spraw i robót. Jestem nawet bardzo ciekaw, co Wy dzieci z Woli Buczkowskiej, o tych właśnie sprawach myślicie. Przecież jedność robotników to rzecz bardzo poważna, obchodzi ona również i ludzi pracy z wiosek, a więc i Was. Z miłą chęcią wziąłbym udział w waszej kolendzie (możeby mi się udało chyłkiem zajrzeć do torby Św. Mikołaja, lecz obiecywać na "mur" boję się. A nuż coś stanie na przeszkodzie. W każdym razie najserdeczniej dziękuję Wam za zaproszenie, a przede wszystkim za miłe słowa przyjaźni. Ściskam Was wszystkie, drogie dzieci, i pozdrawiam dorosłych.
Redaktor
 
Głos Chłopski 1949 nr 66

Dzieci z Woli Buczkowskiej
Kochany Promyku!
Bardzo jesteśmy zadowoleni, że odpisałeś nam na nasze listy i znów piszemy do ciebie, co słychać nowego u nas. Nie dawno temu przeżywaliśmy bardzo doniosłą chwilę Zjednoczenia Partii Robotniczych. W szkole mieliśmy uroczystość i uczciliśmy zjednoczenie partii przyrzeczeniem większej pracy w szkole, byśmy mogli stać się w przyszłości pożytecznymi obywatelami Polski Ludowej. Nic rozumieliśmy początkowo jak wielkie znaczenie ma zjednoczenie partii ale podczas wyjaśnień jakie otrzymaliśmy w szkole dziś dużo więcej wiemy i z radością jak wszystkie dzieci przyjęliśmy to do wiadomości. Dziękujemy Ci za książki. które nam przysłałeś w prezencie noworocznym. Nasza biblioteka liczy już 175 książek, wszystkie są pookładane i na każdej jest numerek. Czytamy książki chętnie bo przez książkę idziemy do wiedzy. Nasza gmina otrzymała 500 książek i u nas będzie punkt czytelniczy to i tamte będziemy mogli czytać. Obecnie przygotowujemy się do akademii związanej z rocznicą śmierci Lenina. Meldujemy Ci, że wszystko u nas jest w najlepszym porządku, szkoła nasza przyjęła inny wygląd niż miała kiedyś i miło w niej jest nam się uczyć. Serdecznie cię pozdrawiamy oraz wszystkich współpracowników Redakcji. Pozdrawiamy wszystkich korespondentów Promyka.
Dzieci z Woli Buczkowskiej Kaszczyk Krystyna, Jachimczakówna Janina, Kubik Czesława, Borowiecka Teresa, Borowiecki Jan, Woźniak Stanisław, Kamerdyner Henryk, Kaszczykówna Teresa, Kaszczyk Konstanty, Kusiak Jan, Marksówna Anna, Jachimiak J., Królak Jan, Chęciński Zenon, Stasiak Zofia, Trębacz Teresa, Gierczak Janina, Trębacz Anna, Stasiak Katarzyna, Chęcińska Krystyna, Borowiecka Barbara, Matejko Marta, Chęcińska Stanisława, Szymańska Genowefa, Chęcińska Teresa, Byjoch Marian, Chęciński Edward, Łoboda Adam, Witnik Stanisław, Zysikiewicz Edward, Dąbkowski Henryk, Szymański Kazimierz, Borowiecka Mirosława.
Odpowiedź Redaktora
Kochane dzieci. W imię starej przyjaźni wybaczycie mi chyba zwłokę z odpowiedzią na wasz list. Musiałem przecież zaczekać aż przyjdzie wasza kolejka na odpowiedź, gdyż inaczej czułyby się pokrzywdzone dzieci, które wpierw napisały. Czytając Wasz list myślałem sobie
mimowoli, że jednak Wam młodym powiodło się w życiu.
Troszkę również jestem zazdrosny, że Wam nauczyciel opowiada prawdę o klasie robotniczcj, o partii, o walce ludu pracującego i jego wielkim nauczycielu i wodzu — Leninie. My, starsze pokolenie, musieliśmy te prawdy zdobywać sami w pocie czoła. A już najbardziej to Wam zazdroszczę tego, że każde z Was, choćby nawet w domu nie przelewało się z dostatku, może sobie śmiało powiedzieć „skończę szkołę, zostanę rolnikiem, traktorzystą, tkaczem, ślusarzem, inżynierem, lekarzem". Za naszych czasów, jak kto miał 12 — 13 albo 14 lat to zaczynało się suszenie głowy: co dalej robić? uczyć się na tkacza? — po co, kiedy starzy tkacze roboty nie mają: na ślusarza-mechanika? a za co się będzie żyło i ubierało przez 3—4 lata.
Prawda moi drodzy, że to brzmi teraz dla Was jak bajka o żelaznym wilku. Ale to wszystko prawda. Tak się działo wtedy, kiedy my starsi byliśmy dziećmi, zresztą może i nie dziećmi, bo jeszcze 10 lat temu. No, alem się tak zagalopował ze wspomnieniami, żem o mało nie zapomniał Wam opowiedzieć, że widziałem wczoraj w fabryce (nazywa się ona Państwowe Zakłady Przemysłu Bawełnianego Nr. 3) wasze koleżanki - dziewczynki wiejskie z Koneckiego. Nie policzyłem ile, ale było ich kilkadziesiątków. To są uczennice ze Szkoły Przysposobienia Przemysłowego. Jadają i sypiają w internacie, uczą się i 2 razy w tygodniu chodzą na praktykę do fabryki. Dostają też w szkole po 500 zł. miesięcznie na uboczne wydatki. Rozmawiałem z nimi trochę (długo nie można było, bo się spieszyły z robotą). Powiedziały mi, że dobrze im się wiedzie, że już nie boją się maszyn ani wielkiego miasta, i że w ogóle bardzo są zadowolone. Poznałem to zresztą sam po ich rumianych, roześmianych buziach. Aha — one noszą spodnie, czyli tak zwane kombinezony, a jest im w nich bardzo do twarzy i do figury.
A teraz bywajcie moi drodzy, pozdrówcie pana Byjochę oraz wszystkich nauczycieli i nauczycielkę, rodziców oraz dzieci, z którymi zapoznałem się w czasie waszej wizyty w Łodzi.
Redaktor.

Dziennik Łódzki 1968 nr 210

W województwie zanotowano 2 pożary: w Wygiełzowie spłonęła stodoła wartości 15 tys. zł, a w Woli Buczkowskiej również stodoła ze zbiorami wartości 25 tys. zł.
(kl)

Dziennik Łódzki 1969 nr 150

10 pożarów w woj. łódzkim
Wczoraj od północy do późnych godzin nocnych w województwie łódzkim zanotowano 10 pożarów, w tym większość od wyładowań atmosferycznych.
Dach na budynku mieszkalnym spalił się w Woli Buczkowskiej pow. Łask.

Dziennik Łódzki 1970 nr 35

W Woli Buczkowej, pow. Łask, nastąpiło zderzenie autobusu PKS z samochodem ciężarowym i osoba została ranna, straty 7 tys. zł.

Dziennik Łódzki 1971 nr 96

W Woli Buczkowej pow. Łask spłonął dach na budynku mieszkalnym. Straty ok. 40 tys. złotych.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz