-->

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Popowice

Rosin:
POPOWICE-(1236-49 villa filiorum Splotovic et Woyslaus, 1459 Popowycze) 7 km na S od Wielunia. 1236-46 Jan, prep. z Rudy, nadał kościołowi ś. Wojciecha w Rudzie wieś, którą kupił od synów Splotovica i Wojsława (R 480); 1459 sołtys Bartłomiej z P. (GW 1, 35); 1477 abp zatwierdził ugodę sołtysów w P. (Pat. 1958, 240); 1511, 1518 pow. wiel., 13 ł. (ŹD 211); 1520 par. Kadłub, plebanowi od sołtysa 1/2 grz. dzies. Wieś kanonii koleg. wiel. zw. popowicką, miała 13 kmieci, siedzących na 1 lub 2 ł., z łanu płacono po 1 1/2 grz. i 9 gr, co dawało 21 grz. byli zagr. i chał. (Ł 2, 127, 101); 1552 wieś kanoników wiel., 14 kmieci, 1/2 ł. sołt.; 1553 – 7 ł. (ŹD 301).

Taryfa Podymnego 1775 r.
Poponice, wieś, woj. sieradzkie, ziemia wieluńska, własność kościelna, 29 dymów.

Czajkowski 1783-84 r.
Popowice, parafia kardłup (kadłub), dekanat rudzki, diecezja gnieźnieńska, województwo sieradzkie, ziemia wieluńska, własność: (Gabriel Józef) Turski, ksiądz kanonik gnieźnieński.

Tabella miast, wsi, osad Królestwa Polskiego 1827 r.
Popowice, województwo Kaliskie, obwód Wieluński, powiat Wieluński, parafia Kadłub, własność rządowa. Ilość domów 44, ludność 253, odległość od miasta obwodowego 1.

Słownik Geograficzny:
Popowice,   wś i os. prob. nad strumieniem b. n., pow. wieluński, gm. Kamionka, par. Krzyworzeka, odl. od Wielunia 7 w., posiada szkołę początkową ogólną, kaplicę, 50 dm., 418 mk.; dwie os. 3 dm., 9 mk. P. należały z dawna do par. w Kadłubiu i stanowiły uposażenie prebendy al. kanonii popowicką zwanej przy kolegiacie wieluńskiej. We wsi było 13 kmieci mających po łanie, niektórzy po dwa łany; płacili oni z łanu po grzywnie i 9 groszy w półrocznych ratach, prócz tego po 4 koguty i mierze owsa. Skutkiem zaniedbania ze strony kanoników (niemających folwarku) robocizny wyszły ze zwyczaju. Kanonik ma ogród tylko we wsi Ruda, z którego bierze po 6 gr. czynszu. Już na początku XVI w. była we wsi kaplica (oraculum) nowo zbudowana (może na miejscu dawnej) i uposażona w sprzęty i aparaty (dwa mszały-pisany i drukowany). Nabożeństwo w niej odprawiał co trzecią niedzielę pleban z Kadłubia. Otrzymywał on z każdego łanu kmiecego meszne po korcu żyta i owsa a z łanu sołtysiego pół grzywny za dziesięcinę. Ogrodziarze i osadnicy płacili meszne po groszu z domu (Łaski, Lib. Ben., II, 101 i 127). Według reg. pob. pow. wieluńskiego w 1553 r. było tu 14 os., 7 łanów i 1 łana sołtysiego (Pawiński, Wielk., II, 301). W 1841 r. parafia w Kadłubiu wraz z filiami w Popowicach i Grębieniu wcieloną została do par. Krzyworzeka. W 1886 r. fol. al. kol. P. powstała z uwłaszczonych osad, rozl. 99 mr.: gr. or. i ogr. 91 mr., łąk 5 mr., pastwisk 1 mr., nieuż. 2 mr.; bud. mur. 1, z drzewa 6.

Spis 1925:
Popowice, wś, pow. wieluń, gm. Kamionka. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne 94. Ludność ogółem: 632. Mężczyzn 322, kobiet 310. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego 625, ewangelickiego 7. Podało narodowość: polską 632.

Wikipedia:
Popowice-wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie wieluńskim, w gminie Pątnów. Znajduje się w odległości 6 km od Wielunia w kierunku południowym. W latach 1975-1998 miejscowość położona była w województwie sieradzkim. W średniowieczu należała do kolegiaty rudzko-wieluńskiej. Pierwsze pisane wzmianki o niej pochodzą z XIII wieku. Na cmentarzu przykościelnym pochowany został jeden z bohaterów powieści Gąsiorowskiego "Huragan" – Maciej Żubr. Mogiła nie zachowała się do dzisiejszych czasów. Akt zgonu znajduje się w księgach parafii Kadłub. Podczas II wojny światowej Popowice zostały spalone przez żołnierzy niemieckich. Pośrodku wsi stoi drewniany kościółek filialny typu wieluńskiego pw. Wszystkich Świętych, zbudowany ok. 1520 r. bez użycia gwoździ, konstrukcji zrębowej, z zewnatrz oszalowany, rozbudowany w XVIII wieku (wieża). Nawa prostokątna z węższym prezbiterium zamkniętym wielobocznie. Dach kryty gontem, wspólny dla nawy i prezbiterium, bardzo wysoki, dwuspadowy, dołem rozpłaszczony. Wieżyczka na sygnaturkę blaszana. Nad prezbiterium szeroki okap, wsparty na rzeźbionych kroksztynach. Wieża dzwonna, konstrukcji słupowej, nie sięga kalenicy dachu. We wnętrzu zachował się cenny, renesansowy ołtarz główny z XVI stulecia, z posągami świętych oraz obrazem Matki Boskiej Bolesnej, namalowany w XIX stuleciu w stylu szkoły włoskiej. Warto również zwrócić uwagę na ozdobne okucia drzwi, kraty oraz tzw. napoleońską kłódkę. Na belce tęczowej krucyfiks z XVII wieku. Zwiedzanie kościoła jest możliwe po uzyskaniu zezwolenia ks. proboszcza z pobliskiego Kadłuba. Obok kościoła rosną drzewa tak stare jak kościół: lipy o obw. 495 cm i 419 cm oraz wiąz o obw. 350 cm

1992 r.

Akta metrykalne (Parafia Kadłub) 1755

Popowice
Dnia i ten sam jak wyżej ochrzciłem dziecko imieniem Antoni pracowitego Grzegorza i Ewy Micołków prawowitych małżonków. Rodzicami chrzestnymi byli Wielmożny Pan Oyrzanowski z Wielmożną Marianną swoją narzeczoną.

Akta metrykalne (Parafia Kadłub) 1760

Dnia 23 września roku 1760.
W kościele popowickim zostało przeze mnie Mateusza Szczepowskiego proboszcza kadłubskiego i popowickiego ochrzczone [dziecko] podczas ceremonii w piątym roku [?] Urodzonego Piotra i Marianny z Wojnarskich Krajowskich prawowitych małżonków kontrolera skarbu królewskiego. Rodzicami chrzestnymi byli Wielmożny Andrzej Teodor Kozłowski komornik graniczny ziemi wieluńskiej i Marianna z Kamińskich Oyrzanowska, Stanisław Oyrzanowski i Anna Wojnarska, Aleksander Oyrzanowski i Wiktoria Oyrzanowska.

Akta metrykalne (Parafia Kadłub) 1761

Popowice
Dnia 17 sierpnia.
Ten sam jak wyżej ochrzciłem dziecko imieniem Marianna pracowitego Grzegorza i Gertrudy Stępniewskich prawowitych małżonków. Rodzicami chrzestnymi byli Wielebny Aleksander Oyrzanowski i Wielmożna Wiktoria Oyrzanowska oboje z Popowic.

Dziennik Urzędowy Województwa Mazowieckiego 1826 nr 554

STAN
Funduszów Towarzystwa Ogniowego Wsiów w Królestwie Polskiém z Roku 1825.

ROZCHOD z Roku 1825
Mieysce Pogorzeli Data Pogorzeli Summa przyznana
WOJEWODZTWO KALISKIE
Obwód Wieluński
Złote gr




Popowice 14 Kwietnia 1825 50

  
Gazeta Warszawska 1828 nr 330

Trybunał Cywilny Woiewództwa Kaliskiego.
Na skutek postanowienia Nayiaśnieyszego PANA z dnia 19/31 Sierpnia r. b. w Odessie wydanego, regulacyią Hypotek Dóbr Rządowych Koronnymi zwanych, z któremi Skarb publiczny do Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego przystępuie, nakazuiącego, i na skutek reskryptów Kommissyi Rządowych Sprawiedliwości i Przychodów i Skarbu d. d. 31 Listopada r. b. rozpoczynaiąc regulacyią takową Hypotek, podaie do wiadomości publiczney, iż do przyymowania Aktów pierwiastkowego regulowania Hypotek Dóbr i realności niżey wymienionych w Woiewództwie Kaliskiem położonych wyznaczył termin, iako to:
Dzień 25 Lutego 1829 roku dla:  
9. Dóbr Ekonomii Koronney Wieluń, składaiącey się z Miasta Wielunia, z gruntów Starościńskich, z wieczno-dzierzawney fabryki sukna Newilla i placu do niey wcielonego, z wieczno-dzierzawnego placu Jana Karneckiego, z gruntami, z folwarków Kamionka, Kadłub, Popowice Starzenice, wsiów Kamionka z dwoma karczmami, z wsi Kadłub z karczmą, wsi Grębina, Załęcze Wielkie z dwoma młynami, wsi Popowice z karczmą, Starzenice z karczmą, Suniec z wieczno-dzierzawną Austeryią w Wieluniu czyli raczey pozostałego po niżey placu, z Karczmy i młyna zamkowego w Wieluniu, z Wójtostwa Ruda, z folwarku Kopydłowek, i kolonii Jozefów, z folwarku Dzietrzniki, wsi Dzietrzniki, z pięciu młynami, dwoma karczmami, z folwarku z gruntu z domem szynkownym po XX. Paulinach, i z iedney karczmy, z folwarku Wydrzyn, wsi Wydrzyn z karczmą, z folwarku i wsi Gaszyn, i dwoma Karczmami, z folwarku Bugay, inaczey folwarku Augustyański zwanego w Wieluniu, w Powiecie Wieluńskim Woiewództwie Kaliskiem położonych.
W moc Artykułu 3go Postanowienia Nayiaśnieyszege Pana z dnia 12/24 Stycznia 1826 r. oznaymuie Trybunał, iż ktokolwiek sądziłby mieć prawo do własności Dóbr wyżey wymienionych, lub iakie prawo rzeczowa ściągaiące się do tychże Dóbr, może i powinien się zgłosić w terminach oznaczonych, a naypóźniey do dnia 12 Marca r. b. który się w skutek artykułu 2go tegoż postanowienia iako ostateczny i prekluzyyny oznacza.
Nadto dodaie Trybunał wskutek artykułu 4 Postanowienia Nayiaśnieyszego Pana, iż żadne reklamacyie przeciw Inkameracyi Dóbr na mocy urządzeń iakie nastąpiły za Rządu Pruskiego, Austryiackiego, oraz na mocy praw na Seymie Xięztwa Warszawskiego z dnia 23 Grudnia 1811 roku uchwalonego, ani też kompetencyie do Hypoteki przyiętemi nie będą, rozpoznawaniu Sądowemu nie ulegaią, niemniey żadne inne pretensyie prócz wymienionych powyżey w Artykule 3 do Hypoteki przyymowanemi bydź nie maią.
Regulacyia takowa odbywać się będzie w Kaliszu w pałacu Sądowym przy ulicy Józefiny położonym, przed Delegowanemi przez Trybunał wyznaczonemi, o których w Kancellaryi Hypoteczney dowiedzieć się będzie można.
W Kaliszu d. 11 Listopada 1828 roku.
Prezes: Dwernicki.
Sekretarz: Wanemand Z.


Powszechny Dziennik Krajowy 1831 nr 88

Kommissya Wdztwa Kaliskiego. Podaie do powszechney wiadomości, iż następne dobra rządowe wydzierżawiać będzie w drodze publiczney licytacyi od 1 czerwca 1831 r. a mianowicie.
1. W d. 11 kwietnia r. b. klucz Groiec W ielki, w ekonomii Męka w obwodzie Sieradzkiem położone na lat 6 pro 1831f37 czyniącej dotąd rocznego dochodu złp. 4036 gr. 25 do którego należą. a) folwark Groiec Wielki b) wsie Groiec Wielkie i Łagiewniki c) Wiatrak d) Propinacya.
2 W d. 18 kwietnia r. b. folwark Bugay w ekonomii Wieluń obwodzie Wieluńskim położone na lat 6 pro1831f37 czyniący dotąd rocznego dochodu złp. 659.
3 W d. 12 kwietnia r. b. naczelną dzierżawę w ekonomii Mokrsko w obwodzie Wieluńskim położone na ryzyko dotychczasowego naddzierżawcy na lat 2 pro 1831f33 czyniącą dotąd rocznego dochodu złp. 26,664 gr. 27 do którey należą. a) folwark Kowale, Krzyworzeka, Mokrsko i Wróblew. b) wsie Gana, Kowale, Krzyworzeka, Mokrsko Stroiec, i Wróblew. c) Rybołówstwo. d) Propinacya.
5 W d. 14 kwietnia r. b. klucz Dzieczniki, w ekono. Wieluń obwodzie Wieluńskim położony na lat 6 pro 1831f37, czyniący dotąd rocznego dochodu złp. 5827 gr, 10 do którego należą. a) folwarki Dzieczniki, i Wieluń. b) wieś Dzieczniki. c) młyn Kępa zwany. d) Propinacya.
6. W d. 16 kwietnia r. b. dobra Łobudzice i Wola Łobudzka w ekono. Męka obwodzie Sieradzkiem położone, na lat 6 pro 1831f37 dochodu czyniące dotąd rocznego, złp. 4300.
7 W d. 18 kwietnia r. b. naczelna dzierżawę w ekonomii Wieluń w obwodzie Wieluńskim położono, na lat 6 pro 1831f37 , czyniącą dotąd rocznego dochodu złp. 17,265 gr. 12 do którey należą. a) folwarki Kamionka, Kadłup, Popowice, Starzeniec, Starościński w Wieluniu. b) wsie Kamionka, Kadłub, Grębin, Załęcze wielkie, Starzeniec, Sieniec, Popowice. c) Kolonia Józefów. d) Młyny w Załętku wielkim Nosek, i Kluska, i Zamkowy w Wieluniu. e) Propinacya. f) Rybołówstwo.
8. W d. 19 kwietnia r. b. klucz Szynkielów w ekono. Mierzyce w obwo. Wieluńskim położonych, na lat 6 pro 1931f37 czyniący dotąd rocznego dochodu złp. 3513 gr. 18, do którego należą. a) folwark Szynkielów. b) wieś Szynkielów. c) Propinacya.
9. W d. 15 kwietnia r. b. klucz Pontnów w ekono. Mierzyce w obwodzie Wieluńskim położony, na lat 6 pro 1831f37 czyniący dotąd rocznego dochodu złp. 5052 gr. 25. do ktorego należą. a) folwark Pontnów. b) wieś Pontnów. c) Młyn w Pontnów. d) Rybołówstwo. e) Propinacya.
Termina wtey mierze odbywać się będą na sali posiedzeń w Kommissyi wdzkiey popołudniu od godziny 3ciey, a o warunkach pod iakiemi wydzierżawienie dóbr wyżey wymienionych do skutku doprowadzonem zostanie, konkurenci w biórze sekcyi dóbr w godzinach służbowych poinformować się mogą. Jaką zaś kwalifikacyą, każdy z pretendentów przystępuiących do licytacyi mieć powinien, wpoprzednich numerach ninieyszego pisma iuż ogłoszono. Działo się w Kaliszu d.18 marca 1831 r Prezes Niemoiowski. Sekretarz Jlny Dziewulski.

Dziennik Urzędowy Gubernii Kaliskiej 1843 nr 51

Sąd Policyi Poprawczej Wydziału Piotrkowskiego.

Wzywa wszelkie władze tak cywilne jako i wojskowe, nad porządkiem i bezpieczeństwem publicznem w kraju czuwające, aby Ludwika Kowalskiego o zbrodnią oszustwa obwinionego i przed wymiarem sprawiedliwości ukrywającego się, aby śledzić, ująć i pod ścisłą strażą do Sądu tutejszego dostawić raczyły.— Tenże Kowalski lat ma 45, stanu szlacheckiego, rodem z wsi Dąbrówki, wdowiec dzieci 6ro mający, wzrostu średniego, tuszy dobrej, twarzy okrągłej nieco nabrzmiałej, oczu niebieskich, włosów ciemno-blond, nosa małego, czoła niskiego, ostatnie jego zamieszkanie było w wsi Popowicach Okr: Wieluńskim a następnie w mieście Kaliszu. — Piotrków d. 30 Października (11 Listop:) 1843 r. Wolanowski S. P.

Dziennik Warszawski 1865 nr 35

(N. D. 746) Rząd Gubernjalny Warszawski.
Podaje do wiadomości, iż w dniu 10 (22) Lutego 1865 r. o godzinie 12 z południa w biurze Rządu Gubernjalnego w pałacu N. 493 przy ulicy Miodowej w Warszawie, odbędzie się głośna licytacja in plus.
1. Na trzech letnie pro 1865j68 od dnia 20 Maja (1 Czerwca) 1865 r. wydzierżawienie w dobrach Popowice, Powiecie Wieluńskim propinacji poczynając od sumy rs. 170 jako jednorocznej ceny dzierżawnej.
Każdy przeto chęć licytowania mający, winien się zgłosić w dniu i miejscu wyżej oznaczonym, zaopatrzywszy się w vadjum 1j4 części sumy za precium wziętej wyrównywające, o innych warunkach pretendenci codziennie z wyłączeniem świąt w biurze Rządu Gubernjalnego mianowicie: Sekcji dóbr i Lasów Rządowych przekonać się mogą.
Warszawa d. 6 (18) Stycznia 1865 r.
z up. Gubernatora Cywilnego,
Radca Gubernjalny, Sawicki,
za Naczelnika Kancelarji Krauze.

Dziennik Warszawski 1865 nr 136

(N. D. 3391) Rząd Gubernialny Warszawski.
Podaje do powszechnej wiadomości, że w dniu 21 Czerwca (3 Lipca) r. b. odbywać się będzie w biurze Naczelnika Powiatu w Wieluniu, przed Asesorem ekonomicznym Okręgu Wieluńskiego, głośna licytacja na trzechletnie poczynając od 1 Czerwca r. b. wydzierżawienie prawa sprzedawania i szynkowania trunków we wsi Rządowej Popowice w ekonomji Wieluń, w Powiecie Wieluńskim położonej in plus od sumy rs. 127 kop. 5...*
Każdy zatem chęć licytowania mający zgłosić się winien w dniu i miejscu wyżej oznaczonych zaopatrzywszy się w odpowiednie świadectwo kwalifikacyjne oraz vadjum 1j4 części sumy od której licytacja rozpoczynać się będzie wyrównywające.
O innych zaś warunkach pretendenci w biurze Rządu Gubernjalnego, mianowicie w Sekcji dóbr, w godzinach służbowych i u Assesora Ekonomicznego Okręgu Wieluńskiego w Wieluniu poinformować się mogą.
Warszawa d. 29 Maja (10 Czerwca) 1865 r.
z up. Gubernatora
Radca Gubernjalny Sawicki.
za Naczelnika Kancelarji Kręski.

*nieczytelne

Zorza 1866 nr 1

POGADANKA.
O Świecie, i o wszystkich rzeczach, które na nim są.
Niebo, Słońce, Dzień i Noc, nieco o Ziemi i o Koperniku.
Przed schludnym domkiem nauczyciela wiejskiego, we wsi Popowicach w Kaliskiem, zbierała się gromadka ludu co Niedzielę i Święto po nieszporach na pogadanki, które nie raz przeciągały się aż do saméj wieczerzy. Nauczyciel, mężczyzna w średnim wieku, bardzo był lubianym przez całą gromadę, bo nietylko, że im dzieci dobrze uczył w szkółce swojej, ale jeszcze rad był z rodzicami ich pogawędzić o różnych pożytecznych rzeczach, których się albo z książek, albo od mądrych ludzi w świecie nauczył. Nauczyciel mieszkał już od lat kilku w téj wiosce, i dla tego téż młode lipki, które posadził około szkółki, miały czas dosyć pięknie się rozgałęzić i podrość. Pod temito lipkami, na kamieniach i na ławeczkach przed domem, siadali ciekawi ludzie i słuchali, co im nauczyciel prawił.
Pomiędzy gospodarzami i parobczakami, było kilku piśmiennych, którzy nietylko czytali elementarze i książki od nabożeństwa, ale jeszcze i inne dobre książki przeszły już przez ich ręce. Najwięcej z nich byli rozgarniętémi: Tomek Skiba gospodarz, Grzela Rospendek młody parobczak, i Franciszek Sajenka, który chociaż tylko na jedno oko patrzał, ale więcej widział i wiedział od niejednych, co po dwoje ócz mieli; bo przyglądał się wszystkiemu z ciekawością, wczytywał się bacznie i z rozwagą w książki, jakie czasem czy to od księdza Proboszcza, od Organisty lub od samego pana Nauczyciela dostał. A nie stracił on oka od żadnych zbytków, tylko przy wielkim pożarze, kiedy chałupy sąsiadów ratując, końcem spadniętéj łaty wybił je sobie nieborak! Ci trzej ludzie więcej i śmielej się wdawali w rozmowę z Nauczycielem, że trochę więcej od drugich wiedzieli; i nie byli jak to mówią: „by tabaka w rogu.”
Kiedy się już zgromadzili jak zwykle przed domkiem, szła rozmowa o kazaniu, które w tę Niedzielę słyszeli w kościele. W kazaniu była mowa między innemi o tém, jakto Bóg Wszechmocny z niczego stworzył świat ten cały, to słońce, co niby tak malutkie a całą ziemię szeroką ogrzewa i oświeca,—ten miesiąc, który tak ziemi się pilnuje i ciemności nocne swém światłem przebija, — i te gwiazdy, co niby nie zagasłe świece pomagają księżycowi świecić nad nami po nocach. I była jeszcze mowa o ziemi, co na sobie tyle mórz, rzek, jezior, gór, drzew, zwierząt i tyle luda nosi i żywi. A wszystkiego tego człowiek na swoją korzyść używa, i mimo téj, wielkiej dobroci Bożéj, często zapomina o wdzięczności ku Stwórcy swojemu i nadyma się nie raz ze swojej wielkości, a przecież nie jest w mocy zrobić z niczego i najmniejszego ziarneczka piasku i najmniejszej trawki lub listka na drzewie.
— Że słońce musi być wielkie, to z tego zauważać sobie można,-odezwał się Sajenka,— że choć tak jest od nas daleko, a przecież tak grzeje, i oświeca ziemię szeroko: bo jużci małe światełko tak wysoko zawieszone, nie dałoby się nam widzieć, albo téż nie grzałoby wcale.
— Święta prawda!—rzekł Rospendek,—że słońce jest wielkie, ale téż musi być i wielkie morze, do którego to słońce co wieczór zapada.
— Ale choć ono tak wysoko wisi nad nami, — przerwał Skiba,-to przecież mądry król Salomon doleciał prawie już do niego na gryfie, i gdyby się temu ptakowi skrzydła nie opaliły, to byłby się dostał tam na dobre.
— Ja pamiętam,—odezwał się ktoś z gromadki,-jak słońce biło się raz z miesiącem: nie dało mu wleźć na siebie, ale miesiąc przemógł i do połowy je przywalił sobą i zaciemnił.
— Ale niedługo tam się zabawił,-zagadnął ktoś drugi,—bo czarownica, co na słońcu masło do końca świata klecić musi w kierzni, za to, że w święto je czyniła, zepchnęła miesiąc ze słońca.
Na te słowa powstał śmiech w gromadzie, a najbardziej uśmiechał się Sajenka i drwił sobie z czarownicy i z tego co plótł tę bajkę.
Nauczyciel umyślnie nie chciał im przerywać, snać, aby się nagadali do woli, aż w końcu tak się odezwał:
— Moi kochani, w tém co Sajenka powiedział o słońcu, jest dosyć i rozsądku i odrobina prawdy, ale co inni z was prawili o morzu, o jakimś gryfie, dziwnym ptaku, którego nie było na świecie, o czarownicach i o owéj bajce z księżycem, to tylko jest powtórzeniem tych bajek, które ciemni ludzie od wieków utroili sobie w głowie. Bo najprzód, wierzci mi, że słońce nie zapada nigdy w morze, tylko my od niego z ziemią się odwracamy, i że nikt na świecie ani o milionową część nie mógł się jeszcze zbliżyć do słońca, a owa bójka niby z księżycem, to się nazywa po prostu zaćmieniem słońca.
— Już to, bez urazy, my tego dobrze nie rozumiemy,-odezwał się Rospendek.
— I mnie się zdaje, że to nie na nasz rozum.
— To téż może Pan Nauczyciel z łaski swojej nam to wytłómaczy?—rzecze Sajenka.
Odezwały się z prośbą i inne głosy i Pan Nauczyciel tak im zaczął opowiadać o słońcu.
— Bardzo mnie cieszy, poczciwi moi sąsiedzi, że myśl i oczy swoje zwracacie przedewszystkiem ku niebu, ku słońcu, które z woli Bożéj najwięcej nam dobrodziejstwa na ziemi wyświadcza. Bez światła bowiem i bez ciepła słonecznego, ani ludzie, ani zwierzęta, ani nawet najmniejsza trawka żyćby nie mogły; wszystkoby zlodowaciało na świecie, a ziemia stałaby się grobem powszechnym śród ciągłej nocy. Dla tego téż tak dobroczynny utwór Boski, mocno zajmował ludzi, już prawie od samego początku świata; dziwiono się nad wielkiém gorącem słońca, nad jego niezmienném pokazywaniem się i znikaniem nad nami w tym ogromnym, niezmierzonym dokoła przestworze, który nazywamy niebem. Otóż różni ciekawi, uczeni ludzie, tak zwani astronomowie, zastanawiając się nad tém, doszli do tego przeświadczenia po tysiącach lat dochodzeń i obliczeń spisywanych ciągle, że słońce daleko-daleko jest większe od ziemi, bo przeszło milion razy, to jest tysiąc tysięcy razy tak wielkie jak nasza ziemia; i że od ziemi odległe jest przeszło dwadzieścia milionów mil. Obliczyli téż uczeni, że promień ze słońca dopiero w 8 minut dochodzi do naszego oka, i że jeśliby kto ze słońca spuścił kulę armatnią, to potrzebowałaby przez 15 lat spadać, nimby się dostała na naszą ziemię. Tak moi kochani, to jest zdumiewająca odległość, nieprawdaż?
A więc kiedy słońce jest tak wielkiém, tak wspaniałém, to czyż można sądzić, że ono tylko dla tak drobniuchnéj ziemi miałoby się pokazywać i znikać, i obsługiwać ją swém światłem i ciepłem? Nie, zaprawdę! wszyscy już choćby : trochę uczeni ludzie, wiedzą o tém dobrze, że nie słońce około ziemi, ale ziemia około słońca obracać się musi.
— To już trudno zrozumieć,—odezwał się zakłopotany Rospendek,-i dziwno mi bardzo, zkąd ludzie mogli się tego nauczyć?
— Opowiem wam o tém,—rzekł Nauczyciel, —jak będę mógł najlepiej. Otóż wszyscy prawie pamiętacie, jak przed kilkunastu latami, astronomowie co do dnia, co do godziny i co do minuty nawet przepowiedzieli, że słońce wtedy a wtedy zaćmi się całe na chwilę, i pamiętacie też zapewne ową kometę z wielkim ogonem, co to z taką trwogą spodziewali się jéj ludzie latem w 1858 roku? — O! pamiętamy to dobrze,-odezwało się kilka głosów,-czekaliśmy téj godziny ze strachem.
— A więc pokazuje się, że nauka coś znaczy na świecie, kiedy takie rzeczy uczeni ludzie na długo wpierw przewidzieć mogli. Ale posłuchajcie mnie dalej. Nie tak zbyt dawno, bo dopiero od niecałych 400tu lat, ludzie się przekonali, że nie słońce około ziemi, ale ziemia kręcić się musi około słońca. Tym uczonym, co tak wielkie odkrycie zrobił, i o niém wszystkich przekonał, był nasz rodak Mikołaj Kopernik, sławny astronom, co się najprzód w Krakowskich szkołach nauki o gwiazdach i o słońcu uczył, i który ma swój pomnik w Warszawie. Żebyście to dobrze mogli zrozumieć, to wam objaśnię, że tak ziemia, księżyc, jak i słońce są to niesłychanie ogromne kule, które rzucone w świat z woli Bożéj krążą zawsze po jednej drodze i nigdy się nie spotkają z sobą. Któż z nas zrozumieć i pojąć to może, jak ten świat jest wielkim, kto z nas się domyśleć nawet może, gdzie jest jego początek, a gdzie koniec? Czujemy tylko i widzimy, że cały ten bezdenny przestwór niebieski jest niezmiernie ogromnym, że za chmurami jest księżyc, za księżycem gwiazdy, a za gwiazdami nieskończoność, głębia bez końca...., nauka przytém nam pokazuje, że ziemia jest tylko małym proszkiem téj nieskończoności.
Kiedy spojrzymy na słońce, gdy jest za bladą chmurką, że nie razi nam oczu, to widzimy jasny krąg jego; a ludzie uczeni przekonali się jeszcze, że jest ono jak okrąglutka kula. Kula ta obraca się prawie jakby w miejscu, a ziemia do koła niéj okręca się w ciągu roku jednego, to jest przez 365 dni. Żeby słońce obróciło się około siebie raz jeden, potrzeba na to dni 25 i pół, ziemia zaś okręca się w miejscu prędzej, bo przez jedną dobę tylko, czyli przez 24 godzin. Kiedy się ziemia odwróci ku słońcu, to mamy tutaj dzień, a jak od słońca, to noc, i dla tego to jak się z ziemią odwracamy na noc od słońca, to nam się zdaje, że to słońce się zniża, chociaż tak nie jest; kiedy się znowu wychylimy na wierzch, to widzimy napowrót słońce z rana na wschodzie. Ale ludzie nauczyli się już od dawna mówić: słońce wschodzi, słońce zachodzi,więc i powtarzają tak ciągle, i nic to nie szkodzi, bo to jakoś poręczniej powiedzieć, tylko trzeba rzecz dobrze rozumieć.
— Oj, układa mi się to jakoś w głowie,— przerwał Sajenka,—bo na ten przykład jak się zdarzy w misce wody zamieszać razem drobne gałki z naci kartoflanej (bajdurki) z większemi, to te drobne zawsze się prędzej i szerszem kołem obracają, a te duże kręcą się téż trochę, ale prawie na miejscu; tak to i słońce, że jest bardzo wielkie, a ziemia że jest tak malutka, podobnie się kręcić muszą... To ja sobie już uważam..., tylko tego nie wiem jeszcze, jak to ludzie mogli się dowiedzieć, że to słońce jest okrągłe i do tego wygląda jak kula ogromna ? Lub, jak téż to ludzie mogą się utrzymać na ziemi, kiedy ona się przewala z niemi na około słońca ?
— Powoli! powoli!— rzekł Nauczyciel,-na raz o wielu rzeczach nauczyć was nie mogę; to téż najprzód dokończę wam o téj kulistości słońca. Otóż przez wiele, wiele lat pracowali ludzie nad tém; już to za pomocą rozmaitych spostrzeżeń i znaków zapisywanych do ksiąg, już téż przy pomocy szkieł takich, które i sześć tysięcy razą powiększają każdą rzecz, jak się przez nie patrzy, aż się przekonali w końcu, że słońce jest kulą. Szkła takie powiększające, wypukłe, obsadzone w wielkie rury, są zielone lub niebieskie, żeby oka nie raziły, jak się patrzy na słońce, a nazywają się teleskopy, czyli dalekowidy. Przez nie to dostrzegli astronomowie, że i „słońce ma plamy”, i-że te plamy ciemne obracają się zawsze ze słońcem ku wschodniej stronie, i nikną, a po upływie 25 i pół dni, z drugiej strony słońca od zachodu zawsze się pokazują; a więc jest dowód z obrotu tych plam, i że one nie mogą być na płaskiém kole, ale na kuli, która się obraca wciąż koło siebie i znowu w otchłań niebieską bieży, bo żaden twór niebieski nieruchawym być nie może,-taka już była wola Boża, a dla nas nauka, że w odrętwiałości żyć i nam nie można. To samo słońce ciągnąc za sobą ziemię naszą, musi się znowu około innego większego słońca swojego obracać, a które tak jeszcze głębiej tkwi w niebieskiej przestrzeni, że nam się zdaje tylko gwiazdką błyszczącą, jakby łepek od śpilki; boć przekonano się już i o tém, że wielkie mnóstwo jest gwiazd na niebie, które znowu są słońcami dla innych światów i dla takich ziem jak nasza. Pomyślmyż sobie: cóż to za dziwna, niezmierzona potęga i mądrość Boga Stworzyciela, który milionom tych tworów niebieskich tak niehybne drogi przeznaczył, że krążąc tam wysoko, nigdy nie zawadzą o siebie! Ale żeby skończyć o słońcu, to trzeba wam jeszcze wiedzieć, źe nie jest ono wcale rozpaloną kulą, jakby się to mogło zdawać napozór. Przekonano się przeciwnie, że słońce jest z tego samego rodzaju ciał, czyli tworów świata jak nasza ziemia, a więc że samo z siebie jest ciemne, a tylko do koła siebie ma płomieniste powietrze, czyli gazy, które swemi promieniami tak naszą ziemię oświecają i ogrzewają. Promienie zaś te tylko przy zetknięciu się z naszém powietrzem ziemskiém sprawiają dopiero ciepło i gorąco, a bliżej słońca są one zimne.
— A jak to być może!-zagadnął Sajenka, —przecież im bliżej ognia, tém większe gorąco?
— Tak,—rzekł Nauczyciel,—ale promienie słońca nie są wcale podobne do naszego ziemskiego ognia. Żeby wam to choć w części objaśnić, to weźcie sobie tylko to na uwagę, że na bardzo wysokich wierzchołkach gór w obcych krajach, ba! nawet i na naszych Karpatach za Krakowem, śnieg albo późno w lecie, albo téż nigdy nie topnieje, choć przecież wierzchołki te bliższe są słońca niż dolina. A więc i w tém dowód, że promienie słońca nie tam wysoko nad nami, ale tylko przy zetknięciu się z powietrzem, które ziemię otacza, rozgrzewają się, a przeto i ocieplają ziemię. Jeżeli promienie te, jak w ciepłych krajach, spadają ze słońca prosto ludziom na głowy, to wtedy na ziemi jest bardzo gorąco, a jeżeli spadają pochyło, z boku, to ludziom jest zimniej na ziemi, jak naprzykład u nas w Polsce, w zimie, a jeszcze zimniej jest tam, gdzie słońce zupełnie pochyło i bardzo krótko rzuca promienie na ziemię. Ale, oto już dzwonią z wieży kościołka na Aniol-Pański; czas nam wszystkim iść na wieczerzę; a na przyszłą niedzielę znowu was zapraszam do dalszej rozmowy o tych różnych dziełach rąk Bożych.
Po tych słowach sąsiedzi i Nauczyciel, z odkrytą głową szepcząc słowa „Pozdrowienia Anielskiego”, rozeszli się do domów.

Zorza 1866 nr 7

LIST
O WIELUŃSKICH STRONACH
Nim ci, kochany bracie, opiszę strony i miejscowość, gdzie przebywam obecnie, posyłam nateraz obrazek rodzinnych nam stron, w które się przez lat kilkanaście jak to mówią, wżyłem, a które niezbyt dawno opuściłem, i Bóg wié, kiedy się znów z niemi połączę. A chcę tu mówić właśnie o okolicach Wielunia, owego starożytnego miasteczka powiatowego, położonego w dole, otoczonego jeszcze, z małemi przerwami, wystrzępionym murem, którego to Szwedzi niegdyś nie rozbili do szczętu, zdobywszy Wieluń, jak opowiadają ludzie, przez zdradę.
Ale o tém wszystkiém byłoby dużo do pomówienia. Tutaj wspomnę tylko, że jak sam sobie przypominasz zapewne, iż tak to miasteczko, jak i cała okolica przepełniona jest wielu wspomnieniami, podaniami, a przytém i różnemi strachami, świecznikami, co to niby dusze sprzedających mierników i krzywoprzysięzców błąkają się na granicach pól w nocnej porze za karę, a które wylęgły się w głowach nieoświeconych, boć te światełka, co po moczarach i w dołach się pokazują, niczém inném nie są, jak tylko ognikowe wyziewy z ziemi tłustej, czyli gazy, co tam się słaniają, gdzie je powiew wiatru popycha. To już rzecz wiadoma! Ale rzućmy okiem dalej po okolicy. Tuż pod Wieluniem masz folwark Widoradz, dokoła niego błota, a śród błot okopy pozostałe jeszcze z wojen Szwedów, którzy tu obóz założyli, na miejscu, gdzie 400 lat temu stała twierdza, którą zdobył król Jagiełło, gdy Ziemie Wieluńską odbierał niewdzięcznemu Księciu Opolskiemu Władysławowi. Toć to ta sama twierdza była, w której gruzach zakopany, zginął ostatni jéj dowódca Stańczyk.
Rzuć okiem dalej: na wzgórzu rozsiada się Ruda, niegdyś najpierwsze, starsze od Wielunia miasto w tych stronach, a dziś wioska z białym, murowanym kościołkiem, który powstał z owego najpierwszego w tych okolicach kościołka, w którym Święty Wojciech odprawywał msze święte, naprowadzając lud polski bałwochwalski jeszcze do prawdziwej wiary 1,000 lat temu. Spuściwszy się z góry téj wioski i udawszy się ku rzece Warcie, o niecałe dwie mile ztąd odległej, napotkasz na drugim piasczystym jéj brzegu nędzną wiosczynę Kamion, która była niegdyś miastem stołowém Królowej Bony. Zwróciwszy się znacznie na prawo, widzisz również nędzną dziś wioskę Bieniec, a przecież to niegdyś ta sama Królowa miała w nim pyszny ogród i swój dworzec! Idąc daléj w półkolu, napotkasz Dzietrzniki, wieś dużą z parafialnym kościołem i z należącym do niej Grembiniem.
Zwracam się teraz z tutejszych wzgórz, w dolinę, gdzie leży znana ci wieś Krzyworzeka, nazwana zapewne od tego, że tu niegdyś istniała rzeka, która krzywo płynąć musiała, bo i cóżby znaczyło owo wgłębione między wzgórzami, odnogami gór karpackich, kręte koryto; cóżby, mówię znaczyło to, jeżeli nie łożysko dawnej rzeki, która przed wiekami pewnie znikła ze stron tych zupełnie? W saméj wsi Krzyworzece jest przy kościołku dzwonnica z kamienia głazowego, pochylona dzisiaj, a pamiętająca jeszcze króla Władysława Łokietka; więc to już 500 lat temu, jak ona stoi.
Tyle to w tém wieluńskiem dwóch milowém kole wspomnień i pamiątek starych! O milę za tém kołem spotka się podróżny z innémi jeszcze pamiątkami: tam nad odnogą Warty, nad Lizwartą sterczą ruiny Dankowskiego zamku, o których tak jak i o samym niegdyś wielkim panu tego zamku Warszyckim, tyle ludzie tutejsi gadają. Nieco daléj w bok widzisz za lasami Kłobucko, owo miasteczko, gdzie to król Jagiełło pobił wojsko tegoż księcia Opolczyka, o którym wspomniałem. Niedaleko jeszcze jedno miasteczko dziś nędzne, Krzepice, gdzie stoją także ruiny zamku, na wzgórku śród trzęsawisk.
Powiat wieluński należy do ludniejszych w Królestwie, lasów ma jeszcze dosyć, a śród nich znajdziesz, około Rudy, i modrzewie tak rzadkie już teraz w kraju naszym, a niegdyś bardzo używane do budowli kościołów i dworów szlacheckich. Taki to modrzewiowy kościołek bardzo już stary, stoi jeszcze we wsi Popowicach, jak mówią, przewieziony tu z miasteczka Prażki. Tuż przy téj Prażce jest znaczna wklęsłość ziemi, niby łożysko jakiegoś jeziora, zarosła trawą na trzęsawiskach. Opowiadają, że w tém miejscu znajdowało się niegdyś miasto Mszela, które się zapadło. O zapadaniach zamków i całych miast są podania rozsiane po kraju; kto zna dzieje przerabiania się powierzchni ziemi, ten bardzo łatwo sobie podobne wypadki wytłómaczy; w każdym razie owa Mszela, jeśli się zapadła rzeczywiście, to musiało się to stać bardzo dawno. Grunta nad Wartą są piasczyste; gdzieindziej grunt dobry, a wzgórza z kamienia wapiennego od Wielunia ku Częstochowie idące służą bardzo dla urodzajów. Włościanie najlepiej się tu mają w dobrach rządowych, jako dawno już oczynszowani; ale w Wieluńskiem są po wsiach gdzie niegdzie i gospodarze Żydzi, którym się nieźle na gospodarce wiedzie; a w miasteczku Lututowie, będącém własnością p. Leona Taczanowskiego gospodarują śród ludności miejscowej oddawna osiedli Cyganie, którzy teraz tak samo już umieją obchodzić się z rolą jak inni gospodarze; a więc niezawsze to prawdziwe owo przysłowie: „wiedzie się, jak cyganowi rola.”
Na początku wspomniałem o różnych przesądach i strachach, które się przyczepiają do głów łatwowiernych ludzi stron tutejszych. Otóż jeden taki przesąd dał powód do następnego zdarzenia, które tu opisuję pod tą nazwą:
Jakto jeden gospodarz przez pomyłkę, własną szkapę zabił!
Włościanin z wsi Mokrska, o dwie mile od Wielunia, wybrał się w roku zeszłym na jarmark do bliskiego miasteczka Prażki, leżącego nad samą granicą Pruską, przy rzece Prośnie; miał on kupić sukna na surdut synowi swemu Piotrowi, który był organistą w Komornikach, ograniczńéj wiosce. Z nim zabrał się i krawiec z Komornik, i tak razem pojechali wózkiem zaprzężonym w dwa konie: jeden był siwy, drugi bułany. Gospodarz i krawiec byli sobie kmotrami. Jarmarki w Prażce dosyć są ożywione, bo raz, że i handlujących, miescowych Żydów jest dosyć, a potém, że tam z miasta Gorzewa ze Szląska, o trzy mile, kupcy się z towarami zjeżdżają. Kupiwszy więc sukna, gospodarz nasz, który nie lubiał wylewać za kołnierz, poszedł oblać sprawunek do szynku z krawcem, co także, jak to mówią, lubił zaglądać do szklannego bożka. Podchmieleni wybrali się z powrotem do domu. Już wieczór zapadł. W Komornikach, po drodze, wstąpili do karczmy i dolali po kwaterce do podchmielonych czupryn. Coraz się ciemniej robiło, mgła jakoś upadła, bo to było pod jesień. Gdy ujechali kawałek drogi ku Mokrsku, znaleźli się na zwykłej drodze pomiędzy łąkami i moczarami, w nizinie. Gorzałka coraz bardziej zaczęła skutkować: języki się plątały, w oczach się troiło...
Lud w Komornikach zabobonny utrzymuje, że na tych łąkach w dole, nibyto djabeł pokazuje się podróżnym nocami w postaci byka, i różne im psoty robi; to postronki u zaprzęży zrywa, to konie z wozem na błota i trzęsawiska wprowadza. Oczywiście, trafia się to tylko tym, których, zdrowy rozum odchodzi, gdy są pijani i przezto mylą drogi, zjeżdżają na błota, gdzie konie lgną i zrywają postronki.
Naszym podróżnym ten sam zabobon przyszedł do głowy, gdy nadjechali na to miejsce.
— Kmotrze! rzekł kiwający się gospodarz do krawca, mnie się zdaje, że tam, gdzie bułany, to byk się zaprzągł do woza?
— I mnie się tak zdaje, że to byk! A dalejże go kmotrze kłonicą!
— Prawda! kmotrze to byk, odpowiada gospodarz i wyjąwszy kłonicę z woza, nuż w łeb swego konia najlepszego, lejcowego walić! Biedny koń padł, a podręczny strachnął się wówczas i szarpnął wozem.
— To byk! zawoła gospodarz.
— Kmotrze! nic, tylko między rogi bestyą!
Kmoter zamiast byka między rogi, wali konia siwego raz za razą to w uszy, to w łeb, a krawiec dogaduje:— Nic! tylko bij!
Aże to było niedaleko od ostatniej chałupy Komornik, przeto ktoś z ludzi posłyszał tę głośną natarczywość i krzyki: bij, a bij! Biegną ludzie w tę stronę, a przybiegłszy i widząc zabitego już jednego konia,—„Co robicie!” krzyczą i zaczynają przekonywać obłąkanych, że to nie żaden byk, tylko ich własne konie, z których już jeden nieżyje.
Zastanowili się kmotrowie, ochłonęli z przestrachu i powoli zmiarkowali się, co za głupotę i szkodę wyrządzili przez swą nietrzeźwość!
W całéj okolicy śmiano się z tego wypadku i powtarzano go sobie z ust do ust. Kmotrowie jak wytrzeźwieli, o mało się z wstydu nie spalili, a gospodarz zgryziony do żywego szkodą, odtąd jak piekła unikał wstępować po drodze do karczem.
Paweł Grajnert. 

Dziennik Warszawski 1875 nr 99

N. D. 2188. Sąd Poprawczy w Petrokowie. Wzywa Karolinę Dessaues v. Densiak pruską poddaną, za paszportem we wsi Popowicach, gminie Kamionka Powiatu Wieluńskiego zamieszkałą, obecnie z pobytu niewiadomą, ażeby w ciągu dni 30 licząc od daty niniejszego zapozwu stawiła się w Sądzie tutejszym do wysłuchania wyroku Sądu tutejszego w jej sprawie wydanego, w przeciwnym bowiem razie postąpionem będzie podług prawa.
Petrokow d. 10 (22) Kwietnia 1875 r.

Kaliszanin 1880 nr. 40

Folwark Popowice
położony pod m. Wieluniem, gub. kaliska, 4 włóki rozległości mający, wraz z inwentarzem żywym i martwym, jest każdego czasu do sprzedania. Wiadomość na miejscu u Kitzmana.  

Zorza 1887 nr 20

Radosna wiadomość z gm. Kamionka.
List otrzymany d. 11 maja.
Kochany panie Pisarzu!
Dawno już pragnęłam Was, drogi panie, prosić o umieszczenie w „Zorzy” wiadomości o wsiach Kadłubie i Popowicach, z gminy Kamionka, powiatu Wieluńskiego, lecz nie wiedziałam, czy doniesienie o wyżéj wymienionych wsiach byłoby przychylnie przyjętem. A pragnęłabym tego całém sercem, gdyż mało kto tak na pochwałę zasługuje, jak sąsiedzi moi i ich dzieci. Ale przystąpmy do rzeczy. Jestem nauczycielką już 10 lat. Trudny to kawałek chleba, ciężki, jeśli do tego za pracę i dobre chęci swoje, nie odbieramy żadnej wdzięczności. Ale o tém mówić nie będę, bo teraz w Popowicach jest mi dobrze, a dobrze nie dla tego, żebym miała wysokie wynagrodzenie, lecz, że dzieci, które chodzą do mnie do szkoły są dobre, z poczciwemi serduszkami, a rodzice ich—to cnotliwi, serdeczni ludzie. O! jakże mi tu dobrze z nimi!
W Popowicach dopiero jestem rok, a już przy tych dobrych ludziach tutejszych, minione 10 lat pracy krwawej i często bardzo gorzkiej puszczam w zapomnienie, bo tutejsi włościanie i ich dzieci tyle mi radości i szczęścia sprawili w tak krótkim czasie, tylę mi miłości i szacunku okazali, że tém swojém dobrotliwem postępowaniem dodały mi nowej siły. Nabieram więc znowu ochoty do życia i pracy, nabieram ufności do ludzi, zaczynam wierzyć, że na świecie są ludzie uczciwi. Bo téż daleko szukać ludzi tak chętnych do oświaty i książki i tak uczciwych, jakiemi są gospodarze ze wsi Kadłuba, Popowic i Grębinia. Szczególniej odznaczają się tu włościanie Piotr Mora, Paweł Mateusiak, Andrzej Grondys, Józef Ślusarek i Roch Kluska ze wsi Kadłuba, a Cichoń, Perliceusz, Nowakowski, Jarząbek, Blabuś i Leś ze wsi Popowic. Jak sami są za nauką, dowodem tego ich uczciwe wychowanie dzieci jako też i to, że przez całą zimę posyłali regularnie dziatki swe do szkoły, a latem w domu wedle możności obywają się bez nich i wysyłają do szkoły chociaż na godzinkę w dzień. A i dzieci zasługują na pochwałę. Z jakąż bo chęcią wszystkie biegną do szkoły ! w zawieruchę, śnieżycę, mrozy inne szkoły świeciły pustkami, a Popowicka szkoła zawsze była pełną. Z rozpoczęciem roboty w polu, poczciwe moje chłopaczyska, spracowane za pługiem lub broną, zamiast odpocząć lub popróżnowaé w domu, zabierają książeczki i biegną co sił mają do szkoły, choćby na chwilkę. W niedzielę i święta wróciwszy z kościoła, odległego o 3 wiorsty, ledwie cobądź zjedzą i znowu zabierają się do szkoły dosyć odległej, aby poczytać i pouczyć się trochę.
Alboż i to nie godne pochwały, że moi kochani uczniowie postanowili zebrać między sobą składkę na Mszę Św.? Jakotéż i zebrali około 2 r. składając po 2, 4 i więcej grosików na intencję, aby Bóg im dozwolił być dobrymi, pilnymi i posłusznymi w domu, kościele, w szkole i wszędzie w ogóle. Wyuczyli się téż w krótkim czasie ministrantury, aby gdy ich Msza Sw. odprawiać się będzie, sami służyć mogli. Jakoż się tak i stało, gdyż 6-ciu wyuczyło się po łacinie dobrze i służyli. Wielki tylko biedacy mieli strach; jak mi opowiadali, drżały im ręce i nogi podczas całej Mszy Św., bo się bali, aby nie zmylić się w czemś. Teraz, kiedy się już ośmielili Grondyś i Mora, 12 letnie chłopaczki z różnych oszczędności i ze sprzedaży swych gołąbków, które hodują, a z któremi nadzwyczaj łagodnie się obchodzą, kupili sobie nowe komeżki i czerwone kołnierze, aby godnie wystąpili do służenia przy Mszy Sw. Zrobili to, zamiast na głupstwa, łakocie lub papierosy tracić pieniądze.
Co do papierosów to niepotrzeba u nas uchwał robić, aby nieletnim wzbronić palenia, bo te uchwały, bez starania samych rodziców do niczego nie doprowadzą.U nas w każdej rodzinie rodzice sami pilnują dzieci, jak oka w głowie, aby się do palenia nie przyuczały. Znajdzie się co prawda w ludziach i tu wyjątek, ale to tak rzadki, że zdaje się zupełnie nie będzie go za pomocą gorliwego i ukochanego naszego Proboszcza. Nie wiem doprawdy, jak serdecznemi słowami prosić pana Pisarza o zamieszczenie w „Zorzy” téj o méj gminie wiadomości; niechby to było zachętą dla drugich gospodarzy i ich dzieci, a wiem przecież, iż serdecznem pragnieniem pana Pisarza jest, aby szczepić w swych czytelnikach chęć do oświaty i dobrych obyczajów.
Nie byłabym się nigdy odważyła na napisanie niniejszego listu, ale przeczytawszy o dobrych dzieciach w Kosowem, pomyślałam, że i moje dzieci a mianowicie: Antoś Mora, Antoś Grandyś, Józef i Adam Matusiaki, Feliks i Antoś Slusarki, Magdusia Kluska, Wiktorja Grondyś, Marjanna Cichoń, Szymon i Katarzyna Perliceusze, i Karol Leś téż na pochwałę zasługują. Są to tak dobre, uczciwe dzieci jak mi się jeszcze w moim nauczycielskim zawodzie nie trafiło widziéć. Doprawdy brakuje mi słów na wychwalenie tych dzieci, bo w sercu swem czuję wielką dla nich miłość. Radabym, aby i pan Pisarz również pokochał ich, choć ich nie zna, bo zasługują na to.
Wanda Nowińska,
Nauczycielka z Popowic.

Kaliszanin 1887 nr. 23

We wsi Popowice, powiecie wieluńskim, w rowie znaleziono zwłoki nowonarodzonego dziecka.

Zorza 1888 nr 19

TRZY LISTY.
I.
Z okolicy Wielunia gubernji kaliskiej.
Szanowny Panie Pisarzu!
Posyłam Sz. Panu dla powodzian 15 kop. od moich trzech uczni, a resztę odemnie; chciałabym więcej posłać, lecz Bóg widzi, że przy najszczerszych chęciach więcej dać nie mogę. Przy téj sposobności miło mi jest donieść kilka pocieszających wiadomości o naszej wsi.
Dotychczas w Popowicach nie było żadnego sklepu, gdyż choć kilka razy żydzi próbowali je tu założyć, ale zwykle po kilku tygodniach wyprowadzali się. Przekonali się bowiem, że nasi gospodarze, nie chcąc miéć żyda we wsi, nic od nich nie kupowali. Lecz jeden z żydków, pomimo to, zdobył się jeszcze na odwagę i założył tu sklep przed pół rokiem. Dziś wszakże biedak wynosić się musi, jak i jego poprzednicy, a to dla tego, źe, podług jego mniemania, tutejsi gospodarze wcale nie są tacy porządni, jakimi są w Słupskiej. Miał on tam poprzednio sklep, a do Popowic tylko dla chęci większego zysku wyprowadził się, na czém się jednak zawiódł. Ale téź w owéj Słupskiej, gdy przyszła niedziela lub śiwęto, to najcelniejsi gospodarze zbierali się u niego i po parę godzin na gawędzie spędzali. A u nas tego niéma; tu każdy w domu siedzi i o własném dorobku myśli, nie zaś, żeby żydowi utrzymanie dawać. To téż tu nawet za dużym wynagrodzeniem nie mógł ów sklepikarz dostać nikogo, ktoby mu świeczki w szabas zapalał lub gasił. I gdyby chłopak wyznania ewangelickiego téj czynności się nie podjął, to musiałby chyba szabasy w sąsiedniej wsi odprawiać. Dla tego więc postanowił tak nie ludzką—jak mówił — wieś opuścić i każdemu ze swoich pewno odradzi, jeśliby miał chęć po nim sklep zakładać w Popowicach.
Druga pocieszająca nowina jest ta, że w naszej wsi nie było i nigdy karczmy nie będzie. Naród tu trzeźwy, pracowity, oszczędny. Na dowód oszczędności i trzeźwości tutejszych ludzi, podam naprz. Antoninę Jarząbkową. Miała ona i ma przyzwyczajenie odmawiać wszystkim, ktoby ją prosił, czy to na targu, czy na jarmarku, aby wspólnie z nim wypiła wódki. A owe dziesiątki, któreby zapewne musiała dołożyć do poczęstunku, odkładała i chowała. Przy końcu roku, gdy przeliczyła owe dziesiątki, pokazało się ich tyle, że za nie mogła kupić dużą chustkę do okrycia, trzy pary pończoch i jeszcze resztę mężowi dołożyła do kupna butów. Czyż to nie piękna i nie godna naśladowania oszczędność? Antonina Jarząbkowa ma pięcioro pasierbów i pięcioro własnych dzieci. Zawsze jest ona wesoła, uśmiechnięta i tak dobra macocha, że żadnej różnicy między swemi dziećmi a pasierbami nie robi.
Miło mi téż tu bardzo między tak uczciwymi ludźmi i daj Boże, abym tu na zawsze pozostała, gdyż nigdzie mi tyle wdzięczności za moje staranie około ich dzieci nie okazano, jak tu. Pięć morgów roli, należące do tutejszej szkoły, obrabiają mi, orzą, sieją, zboże zwożą bez najmniejszego wynagrodzenia z méj strony. Czynią to jedynie z chęci okazania mi przychylności. Wdzięczną im téż za to jestem całém sercem, a szczególniej gospodarzom Piotrowi Morze, Chałupczyńskiéj Paw. Białkowi, Marc. Stachulcowi, Andrz. Mateusiakowi i Andrzejowi Grondysowi z Kadłuba. Zaś: Białazowi, Fr. Białkowi, Blabusiowi, Andrz. Ciupie, Cichoniowi Wal. i Nowakowskiemu z Popowic i wielu innym.
Wanda Nowińska,
Nauczycielka ze wsi Popowice.
II.
Kochany Panie Pisarzu!
Pewnie kochany pan Pisarz zapomniał już o uczniach z Popowickiéj szkoły, którzyśmy do pana Pisarza pisali listy w roku zeszłym. Mieliśmy znowu pisać, ale cóż, kiedy czasu w lecie nie było wcale, a zimową porą cały dzień przesiedzieliśmy w szkole. I teraz, żeby nie to, iż na biednych powodzian posyłamy po 5 kop., ja, Mora Antoni, Józef Mateusiak i pani, to żeby nie ta przesyłka, nie byłbym pisał, bo nie wiem nic takiego, coby kochanego Pana zajęło. To tylko donoszę, że w naszéj wsi od Nowego Roku jest żydowski sklepik, któryby się może z czasem i w karczmę przemienił. Ale pewnie ów żyd będzie się musiał wyprowadzić, bo nic nie targuje. A przy wynajęciu mieszkania miał wielką biedę, bo nikt w całéj naszéj wsi mieszkania nie chciał mu wynająć. Aż dopiero znalazł jednego gospodarza, któremu bardzo pieniędzy było potrzeba. Więc ten gospodarz złakomił się na 50 rs., które mu karczmarz zaraz wypłacił i wpuścił go do swego domu. Uczeń popowickiéj szkoły Antoni Grondys.
Popowice, dnia 29-go kwietnia.

Kurjer Warszawski ( z dodatkiem porannym) 1900 nr 175


Pożary, w maju w obrębie gub. kaliskiej było 20 pożarów, a mianowicie spaliły się: (…) 3) w Popowicach, w pow. wieluńskim, dom i owczarnia; (…) Straty wynoszą: w ubezpieczonych nieruchomościach i ruchomościach 39,070 rb., w nieubezpieczonych zaś 46,455 rb. 


O cudownych obrazach w Polsce Przenajświętszej Matki Bożej 1902 r.

695) Popowice dyec. włocław., dek. wieluński, w parafii Krzyworzeka kaplica drewniana przy drodze z Wielunia do Ożarowa. Jest tu cudowny obraz Matki Bożej.
 
Gazeta Kaliska 1902 nr. 193

Dnia 29 maja w kol. Popowice, pow. Wieluńskiego, z niewiadomej przyczyny wynikł pożar,
pastwą którego padły: dom drewniany, stajnia, obora murowana i spichrz, należące do obywatela Wilhelma Meca, zaasekurowane na 2430 rubli.


Łowiec Polski 1911 nr 3

W poniedziałek, dnia 23 z. m., w majątku Popowice, należącym do p. Celestyna Pigłusiewicza, odbyło się doroczne polowanie z udziałem okolicznych obywateli ziemskich. Na polowaniu tem w 17 fuzyj ubito 40 zajęcy, jednego lisa, cietrzewia i 5 kuropatw. Królem polowania był ks. Kowalski, proboszcz z Działoszyna. Po skończonem polowaniu, wszyscy myśliwi podejmowani byli przez p. Pigłusiewicza.


Obwieszczenia Publiczne 1918 nr 12


Obwieszczenie.
Wydział hipoteczny przy sądzie okręgowym w Kaliszu ogłasza, że po śmierci niżej wymienionych osób zostało otwarte postępowanie spadkowe, mianowicie:
1) Piotra Michnika, współwłaściciela 19 morgów 257 prętów ziemi i 200 prętów pastwiska, zapisanych pod Nr 1 działu H wykazu hipotecznego osad Nr 15, 16, 33, 34 i 35 w Popowicach, Wieluńskiego powiatu,
Termin zamknięcia postępowania spadkowego oznaczono na dzień 30 września 1918 roku w kancelarji hipotecznej V Kaliszu.
Kalisz, d. 15 lutego 1918 r.
Pisarz hipoteczny:

Scharfenberg.

Obwieszczenia Publiczne 1927 nr 66

Wydział hipoteczny w Wieluniu obwieszcza, że na dzień 16 listo­pada 1927 r. wyznaczony został termin pierwiastkowych regulacyj hipo­tek dla niżej wymienionych nieruchomości:
7) osady włośc. we wsi Popowice, gm. Kamionka, zapisanej w tab. nadaw. pod Nr. 3, przestrzeni 14 morgów 181 prętów ziemi z budynkami, należącej do Pawła i Katarzyny małż. Perliceusz;
W wyżej oznaczonym terminie osoby interesowane winny się zgło­sić do kancelarji wydziału hipotecznego w Wieluniu dla udowodnienia swych praw, pod skutkami prekluzji.

Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 37a

Wpisy do rejestru handlowego.
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu, wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
W dniu 30 grudnia 1927 r.
8701. „Władysław Krawiec" — sklep kolonjalno-spożywczy w Popowicach, gm. Kamionka, pow. wieluńskiego. Istnieje od 1926 roku. Właśc. Władysław Krawiec, zam. w Popowicach.

Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 60

Regulacje hipotek.
Wydział hipoteczny w Wieluniu obwieszcza, że na dzień 31 paź­dziernika 1928 roku, wyznaczony został termin pierwiastkowych regulacyj hipotek dla niżej wymienionych nieruchomości:
4) osady włościańskiej we wsi Popowice, gm. Kamionka, należą­cej do Władysława i Walerji małżonków Kula, składającej się z dwóch połówek osad zapisanych w tabeli nadawczej pod Nr. Nr. 2 i 4, o ogól­nej powierzchni 19 morg. 52 pręt. ziemi, wraz z zabudowaniami gospo­darczemi.
Osoby interesowane winny zgłosić prawa swoje w kancelarji wy­mienionego wydziału hipotecznego, w oznaczonym wyżej terminie, pod skutkami prekluzji.
 
Goniec Sieradzki 1928 nr 64

— (w) Trzy przykre wypadki. W ubiegłym tygodniu zdarzyły się aż trzy przykre wypadki, które spowodowały kalectwa chłopców.
A mianowicie: we wsi Popowice gm. Kamionka trzynastoletni chłopiec Wł. Sitek, znalazł na polu zapalnik od granatu, który przez uderzenie eksplodował chłopcu w ręce, urywając mu trzy palce u lewej ręki i raniąc go w twarz.
We wsi Raczyn gm. Wydrzyn dziesięcioletni Stanisław Caban znaleziony zapalnik rzucił w piec, który przy eksplozji poranił ciężko twarz i piersi wspomnianemu chłopcu.
Obaj wyżej wymienieni chłopcy przewiezieni zostali do szpitala W. W. Świętych w Wieluniu na kurację.
Takiż sam wypadek zdarzył się we wsi Zytniów gm. Rudniki, gdzie przy manipulacji znaleziony zapalnik urwał trzy palce u lewej ręki i okaleczył ciężko prawą, piętnastoletniemu Fr. Janickiemu, któremu pierwszej pomocy niezwłocznie po wypadku udzielił miejscowy felczer p. Kujawski w Rudnikach. Nieszczęśliwy chłopiec przewieziony został do szpitala N.M.P. w Częstochowie na dalszą kurację.
Rodzice winni przestrzec swe dzieci jaknajsurowiej, ażeby znalezione na polach części amunicji nie brali do rąk, lecz o tym powiadomili ich samych, gdyż przy obecnie odbywających się manewrach, może się zdarzyć w przeciwnym razie jeszcze dużo podobnych wypadków. 

 
Goniec Sieradzki 1928 nr 170

WIELUŃ.
— (w) Napad i pobicie. W ubiegłym tyg. w nocy 12 bm. na drodze prowadzącej do wsi Kadłub napadnięty został i pobity w straszny sposob niejaki Wojciech Mikołajczyk lat 32, mieszkaniec wsi Kadłub gm. Mierzyce. Napastnikami byli Janik J. i Krawiec Wł. od p. Kowalskiego obaj mieszkańcy wsi Popowice tejże gminy:
Napadu wyżej wspomnianego dokonali w celu rabunkowym lecz z osobistej zemsty.
Ciężko pobity Mikołaj z kilkoma ranami w głowie i z złamaną lewą ręką przywieziony został de szpitala WW. Świętych w Wieluniu.

Łódzki Dziennik Urzędowy 1929 nr 9

WYKAZ STOWARZYSZEŃ I ZWIĄZKÓW
zarejestrowanych przez Wojewodę Łódzkiego.
L. p. 2125 d. 22.11. 1929 r. L. II Zw. 1464 — Straż Pożarna w Popowicach, pow. wieluńskiego.


Łódzki Dziennik Urzędowy 1929 nr 10

OGŁOSZENIE O WYJEDNYWANIU NADAŃ GÓRNICZYCH
Zgodnie z § 25 Instrukcji o zastosowaniu artykułu 454—540 Ustawy Górniczej (Zb. Praw ces. ros. t. VII, wyd. 1912 r.) Okręgowy Urząd Górniczy Częstochowski niniejszym podaje do publicznej wiadomości, że podejmują się starania przez inż. górn. Antoniego Dąbkowicza, Dyrektora Wyższego Urzędu Górniczego w
Warszawie, działającego w imieniu i na rzecz Skarbu Państwa, o uzyskanie niżej wymienionych nadań górniczych dla wydobywania rudy żelaznej, zaprojektowanych na zasadzie odkryć, dokonanych przez Kierownika Państwowych Poszukiwań Górniczych, Henryka Mandata, działającego w imieniu i na rzecz Głównej Dyrekcji Państwowych Zakładów Górniczych i Hutniczych Ministerstwa Przemysłu i Handlu, a mianowicie:
1) „Żwirownia" o przestrzeni 1,137,995 mtr. kw. na gruntach lasu państwowego Budziaki i wsi Dzietrzniki, w gminie Kamionka.
Odkrycie rudy żelaznej zostało dokonane dnia 28 stycznia 1921 r. na gruncie lasu państwowego Budziaki, Nadleśnictwa Rudniki, gm. Kamionka i stwierdzone protokularnie 14 lutego 1921 r.
Wyjednywana przestrzeń nadania górniczego „Żwirownia" graniczy: na północy z nadaniem „Cieszyn", na wschodzie — z nadaniem „Messyna", na południu — z nadaniem „Szczerców" i na zachodzie — z nadaniami „Ossjaków" i „Szczepany".
2) „Cisowo" o przestrzeni 1,138.000 mtr. kw. na gruntach wsi Grębień i obywatela Kobylańskiego w gminie Kamionka.
Odkrycie rudy żelaznej zostało dokonane dnia 10 sierpnia 1921 r. na gruncie Stanisława Napieraja we wsi Grębień, gm. Kamionka i stwierdzone protokularnie dnia 18-go sierpnia 1921 r.
Wyjednywana przestrzeń nadania górniczego „Cisowo" graniczy: na północy — z gruntami wsi Grębień, na wschodzie — z gruntami obywatela Kobylańskiego, na południu — z nadaniami „Pątnowo" i „Dalachów" i na zachodzie — z nadaniem górniczem „Pątnowo".
3) „Kamionka" o przestrzeni 1,131,250 mtr. kw. na gruntach majątku państwowego Pątnów, wsi Pątnów oraz wsi Nowy Poduchowny Pątnów, w gminie Kamionka.
Odkrycie rudy żelaznej zostało dokonane dnia 25 lipca 1921 r. na gruncie majątku państwowego Pątnów, gminy Kamionka i stwierdzone protokularnie 26 lipca 1921 r.
Wyjednywana przestrzeń nadania górniczego „Kamionka" graniczy: na północy i wschodzie — z gruntami wsi Pątnów, na południu — z nadaniem górniczem „Serafinów" i na zachodzie — z nadaniem górniczem „Cetynja".
4) „Dzietrzniki" o przestrzeni 1,133,783 mtr. kw. na gruntach wsi Pątnów, Popowice, Grębień i folwarku Pątnówek, w gminie Kamionka.

Odkrycie rudy żelaznej zostało dokonane dnia 24 maja 1921 r. na gruncie Piotra Krauzego we wsi Pątnów, gminy Kamionka i stwierdzone protokularnie 7 czerwca 1921 r.
Wyjednywana przestrzeń nadania górniczego „Dzietrzniki" graniczy: na północy — z gruntami wsi Popowice i Pątnów, na wschodzie — z gruntami wsi Pątnów, na południu — z nadaniami górniczemi „Cetynja" i „Cisowo", na zachodzie — z gruntami wsi Grębień i Popowice.
5) „Pątnowo" o przestrzeni 1.137.998 mtr. kw. na gruntach wsi Grębień, w gminie Kamionka.
Odkrycie rudy żelaznej zostało dokonane dnia 4 sierpnia 1921 r. na gruncie Stanisława Napieraja we wsi Grębień, gminy Kamionka i stwierdzone protokularnie 18 sierpnia 1921 r.
Wyjednywana przestrzeń nadania „Pątnowo" graniczy: na północy, wschodzie i południu z gruntami wsi Grębień, na zachodzie — z nadaniami górniczemi „Gdynia", „Batum" i „Lublin".
Wszystkie wyżej wymienione nadania górnicze są położone w powiecie Wieluńskim, w województwie Łódzkiem.
Na skutek tego w dniu 25 maja 1929 roku o godzinie 10-ej Okręgowy Urząd Górniczy Częstochowski, w biurze swojem, mieszczącem się w Częstochowie przy ulicy Panny Marji 67, będzie rozpatrywał wszelkie uwagi i protesty, jakie będą złożone na wskazany termin.
Życzący sobie mogą do dnia 25 maja r. b. rozpatrzeć plany i rejestry pomiarowe wymienionych nadań górniczych w wyżej wspomnianem biurze w godzinach urzędowych.
Naczelnik Okr. Urzędu Górniczego w Częstochowie
(—) Ł. Głuszczak
Inż górn.

Łódzki Dziennik Urzędowy 1929 nr 10

OGŁOSZENIE
O WYJEDNYWANIU NADAŃ GÓRNICZYCH
Zgodnie z § 25 Instrukcji o zastosowaniu artykułu 454—540 Ustawy Górniczej (Zb. Praw. ces. ros. t. VII, wyd. 1912 r.) Okręgowy Urząd Górniczy Częstochowski niniejszym podaje do publicznej wiadomości, że podejmują się starania przez inż. górn. Antoniego Dąbkowicza, działającego w imieniu i na rzecz Skarbu Państwa, do którego przeszły uprawnienia górnicze b. władz okupacyjnych na zasadzie Ustawy Sejmowej z dnia 15 lipca 1920 r., o uzyskanie nadań górniczych dla wydobywania rudy żelaznej pod następującemi nazwami:
1) „Belgrad" o przestrzeni 1.138.000 mtr. kwadr. na gruntach wsi Józefów, Dzietrzniki, Grębień, lasu państwowego Izdebki i osady leśnej państwowej Budziaki, w gminie Kamionka, pow. Wieluńskiego.
Odkrycie rudy żelaznej zostało dokonane 12 sierpnia 1918 r. na gruncie Józefa Szarfa we wsi Józefów, gm. Kamionka i stwierdzone protokularnie 18 września 1918 r.
Wyjednywana przestrzeń nadania „Belgrad" graniczy: na północy — z nadaniami górniczemi „Batum" i „Pątnowo", na wschodzie — z gruntami wsi Dzietrzniki, na południu — z nadaniami górniczemi „Kutno" i „Działoszyn", na zachodzie — z lasem państwowym Izdebki i gruntami wsi Józefów.
2) „Otwock" o przestrzeni 1.130.134 mtr. kwadr. na gruntach wsi Komorniki i wsi Ożarów, w gminie Skomlin.
Odkrycie rudy żelaznej zostało dokonane dnia 31 maja 1918 r. na gruncie Ludwika Marko w lesie Żelazna, wsi Komorniki, gm. Skomlin i sprawdzone protokularnie 17 września 1918 roku.
Wyjednywana przestrzeń nadania górniczego „Otwock" graniczy: na północy — z gruntami wsi Komorniki, na wschodzie i południu — z gruntami majątku Ożarów i lasem wsi Ożarów i na zachodzie — z nadaniami górniczemi „Wilno" i „Sosnowiec".
3) „Gdynia" o przestrzeni 1.137.995 mtr. kwadr. na gruntach wsi Grębień i Józefów, w gminie Kamionka.
Odkrycie rudy żelaznej zostało dokonane dnia 15 lipca 1918 roku na gruncie Franciszka Głomskiego we wsi Józefów, gminy Kamionka i stwierdzone protokularnie dnia 17 września 1918 roku.
Wyjednywana przestrzeń nadania górniczego „Gdynia" graniczy: na północy — z nadaniem górniczem „Kujawy", na wschodzie — z gruntami wsi Grębień, na południu — z nadaniem „Lublin", na zachodzie — zgruntami wsi Józefów,
4) „Kujawy" o przestrzeni 1.053.785 mtr. kwadr. na gruntach wsi Grębień, Józefów i Popowice, w gminie Kamionka.
Odkrycie rudy żelaznej zostało dokonane dnia 17 lipca 1918 r. na gruncie Jana Grondysa we wsi Józefów, gminy Kamionka i stwierdzone protokularnie dnia 17 września 1918 r.
Wyjednywana przestrzeń nadania „Kujawy" graniczy: na północy i wschodzie — z gruntami wsi Popowice, na południu — z nadaniami górniczemi „Gdynia" i „Królewiec" i na zachodzie — z nadaniami górniczemi „Królewiec" i „Chorzów".
5) „Lublin" o przestrzeni 1.137.997 mtr. kwadr. na gruntach wsi Józefów, Grębień i Trajków, w gminie Kamionka.
Odkrycie rudy żelaznej zostało dokonane dnia 19 lipca 1918 r. na gruncie Antoniego Szczersnera we wsi Józefów, gminy Kamionka i stwierdzone protokularnie dnia 18 września 1918 roku.
Wyjednywana przestrzeń nadania górniczego „Lublin" graniczy: na północy — z nadaniem „Saratów", na wschodzie — z gruntami wsi Grębień, na południu — z nadaniem „Batum" na zachodzie — z nadaniem górniczem , Kujawy".
6) „Cetynja" o przestrzeni 1.120.751 mtr. kwadr. na gruntach wsi Pątnów i folwarku Pątnówek, gminy Kamionka.
Odkrycie rudy żelaznej zostało dokonane dnia 9 września 1918 r. na gruncie Antoniego Dubasa we wsi Pątnów, gminy Kamionka i stwierdzone protokularnie 18 września 1918 roku.
Wyjednywana przestrzeń nadania górniczego „Cetynja" graniczy: na północy i wschodzie
z gruntami wsi Pątnów, na południu — z gruntami wsi Pątnów i folwarku Pątnówek, na zachodzie — z gruntami folwarku Pątnówek.
Wszystkie wyżej wymienione nadania górnicze są położone w powiecie Wieluńskim, województwa Łódzkiego.
Na skutek tego w dniu 14 maja 1929 roku o godzinie 10-ej Okręgowy Urząd Górniczy Częstochowski, w biurze swojem, mieszczącem się w Częstochowie przy ulicy Panny Marji 67, będzie rozpatrywał wszelkie uwagi i protesty, jakie będą złożone na wskazany termin.
Życzący sobie mogą do dn. 14 maja 1929 r. rozpatrzeć plany i rejestry pomiarowe wymienionych nadań górniczych w wyżej wspomnianem biurze w godzinach urzędowych.
Naczelnik Okr. Urzędu Górniczego w Częstochowie
(—) Ł. Głuszczak
Inż górn.

Obwieszczenia Publiczne 1929 nr 85

Wydział hipoteczny w Wieluniu niniejszem obwieszcza, że po ni­żej wymienionych zmarłych otwarte zostały postępowania spadkowe:
1) Franciszku Szulcu, zmarłym w dniu 9 lipca 1916 roku, wierzy­cielu sum: 183 rb. z % i kosztami i 178 rb. z % i kosztami, zabezpieczo­nych w dziale IV wykazu hipotecznego pod Nr. 3, na nieruchomości po­łożonej we wsi Popowice, gminy Kamionka, należącej obecnie do Józe­fa Chwindy i in. i oznaczonej Nr. 686 rep. hip. — i
Termin zamknięcia tych postępowań wyznaczony został w kance­larji tutejszego wydziału hipotecznego na dzień 28 kwietnia 1930 roku, w którym to terminie osoby interesowane winny zgłaszać prawa swoje, pod skutkami prekluzji.
 
Goniec Sieradzki 1929 nr 179 

— (w) Pożar. W dniu 1 bm. we wsi Popowice gm. Kamionka wskutek zaprószenia ognia spaliło się kompletnie trzy gospodarstwa po większej części wraz z narzędziami rolniczemi i sprzętami domowymi na szkodę Stefana Kędzi, Nowakowskiego Józefa i Glidy Michała.
Wartość spalonych budynków i różnych ruchomości oblicza się na 42 tys. złotych.
Dzięki energicznej akcji ratunkowej, ze strony straży pożarnych, rozszalały żywiół, który zagrażał spaleniu całej wsi, zdołano po usilnej walce zlokalizować. 

Goniec Sieradzki 1929 nr 237 

— (w) Pożar. We wtorek dn. 8 bm. we wsi Popowice gm. Kamionka spaliły się zabudowania gospodarcze oraz zboże w słomie, narzędzia rolnicze i jeden koń na szkodę Drygały St.
Pożar spowodował od niedopałka papierosa rzuconego niepotrzebnie na ziemię szwagier poszkodowanego J. Drygała lat 17.
 
Goniec Sieradzki 1929 nr 270

— (w) Z pożarnictwa. W dniu 18 bm zakończony został w Pątnowie, trzydniowy kurs przeszkolenia pożarniczego.
Kurs ukończyło 15 strażaków z następujących straży pożarnych: Pątnów, Dzietrzniki, Grębień, Popowice i Kadłub.
Przeszkolenia pożarniczego tak z teoryj jak i z praktyki dokonał instruktor pożarniczy na powiat wieluński p. A. Albert.
Takież same kursy przeszkolenia pożarniczego również pod kierunkiem tegoż instr. poż. odbędą się w Ostrówku gm. Skrzynno, w dniach: od 20 do 23 bm. włącznie dla członków czynnych straży pożarnych: z Ostrówka, Okalewa, Janowa, Skrzynna, Wielgiego, Dymku i Czarnożył.
W dniach: od 27 do 29 włącz. w Białej dla straży pożarnych: z Białej, Naramic, Łyskorni, Młyniska Walichnów, Łagiewnik i Raczyna.


Obwieszczenia Publiczne 1930 nr 24a

Wpisy do rejestru handlowego.
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu, wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
dnia 16 października 1929 roku
10920. "Stanisław Drygała", sklep kolonjalno - spożywczy w Popowicach, gminy Kamionka, powiatu wieluńskiego. Isinieje od 1929 roku. Właśc. Stanisław Drygała, zam. w Popowicach.
11012. „Karol Uta", sklep kolonjalno - spożywczy i wyroby tytonio­we w Popowicach, gminy Kamionka, powiatu wieluńskiego. Istnieje od 1929 roku. Właśc. Karol Uta, zam. w Popowicach.

 Echo Sieradzkie 1931 kwiecień

spr. E 343/31.
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu Grodzkiego w Wieluniu rewiru I-go Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na żądanie Kasy Stefczyka w Wieluniu w dn. 22 kwietnia 1931 r. o godzinie 10 rano w Popowicach gm. Kamionka u Lacha będą sprzedawane przez licytację ruchomości należące do Jakóba Lacha, składające się z konia,krowy i oszacowane do sprzedaży na sumę sześćset pięćdziesiąt (650) zł., których spis i szacunek przejrzane być mogą na miejscu sprzedaży w dniu licytacji.
Wieluń, dnia 30 marca 1931 r.
Komornik: (-) M. Paszkowski.

 Echo Sieradzkie 1931 lipiec

Nr. spr. E. 734/31.
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu Grodzkiego w Wieluniu rewiru I-go Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na żądanie Jana Miarki w dniu 5 sierpnia 1931 r. o godzinie 10 rano w Popowicach, gm. Kamionka u Perlicensza będzie sprzedawany z licytacji ruchomy majątek należący do Pawła Perlicensza składający się z krowy, jałówki, źrebaka, 2 macior i 2 świń i oszacowany do sprzedaży na sumę 700 (siedemset) zł., którego spis i szacunek przejrzany być może na miejscu sprzedaży w dniu licytacji.
Wieluń, dn. 30 marca 1931 r.
Komornik: (-) M. Paszkowski.

Echo Sieradzkie 1931 25 grudzień

Nr. spr. E. 1464/31 r.
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu Grodzkiego w Wieluniu rewiru 1-go Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na żądanie Józefa i Elżbiety małż. Michnik w dn. 9 stycznia 1932 r. od godziny 10-ej rano w Popowicach gm. Kamionka u małż. Michnik, będzie sprzedawany z licytacji ruchomy majątek należący do Błażeja i Marjanny małż. Miarka, składający się z kieratu, byczka, świni i 3 prosiaków i oszacowany do sprzedaży na sumę czterysta dwadzieścia (420) zł. którego spis i szacunek przejrzany być może na miejscu sprzedaży w dniu licytacji.
Wieluń, 16 grudnia 1931 r.
Komornik Mieczysław Paszkowski.

Echo Sieradzkie 1933 30 sierpień

Z DZIAŁALNOŚCI OKRĘG. ZW. STR. POŻ. W WIELUNIU.
Na wniosek i staranie Okr. Zw. Str. Poż. w Wieluniu. Pow. Zakł. Ubez. Wzajemnych w Warszawie, przyznał poszczególnym oddz. och. Str. Poż. pow. wieluńskiego subwencje w postaci narzędzi pożarniczych oraz w gotówce. Beczki żelazne 2-kołowe otrzymały O. S. P. z: — Łagiewnik, Rudnik, Żytniowa, Przedmościa, Ożarowa, Rudy.
Na ogniotrwałe pokrycia remiz przyznano po zł. 300 OSP. z: Dalachowa, Mokrska, Gaszyna, Bobrowy, Popowic.
OSP. Strojec — przyznano 3 pary łączników norm. alum. i prądownice.
OSP. — Ostrówek — przyznano 30 metrów węża tłocznego i 4 metr. ssawnego.
OSP. — Wierzbie, Radostów, Trębaczów i Jelonki — drabinę Szczerbowskiego.
OSP. — Węglewice, Kraszewice i Kurów przyznano po 4 metr. węża ssawnego.
OSP. — Łyskornia przyznano — sikawkę przenośną z kompletem z zwiększonem obecnie uzbrojeniem — za dopłatą zł 500.

(D. c. n.)

Łódzki Dziennik Urzędowy 1933 nr 19

ROZPORZĄDZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dnia 16 września 1933 r. L. SA. II. 12/15/33
o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu Wieluńskiego na gromady.
Po zasiągnięciu opinij rad gminnych i wydziału powiatowego zgodnie z uchwałą Wydziału Wojewódzkiego z dnia 15 września 1933 r. na podstawie art. 107 ustawy o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego z dnia 23. III. 1933 r. (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) postanawiam co następuje:
§ 1.
VII. Obszar gminy wiejskiej Kamionka dzieli się na gromady:
9. Popowice, obejmującą: wieś Popowice, os. pokarczemną.
§2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Wieluńskiemu.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
(-) Hauke - Nowak
Wojewoda.

Obwieszczenia Publiczne 1933 nr 38a

Do rejestru handlowego sądu okręgowego w Kaliszu, Działu A, wciągnięte zostały następujące firmy pod Nr. Nr.:
dnia 16 lutego 1933 roku
13085. „Józef Szeligowski", sklep kolonjalno - spożywczy w Popowicach, gminy Kamionka, powiatu wieluńskiego. Istnieje od 1932 roku. Właściciel Józef Szeligowski, zamieszkały w Popowicach.

Echo Łódzkie 1935 marzec

MŁODY WIEŚNIAK
kijem zamordował adoratora matki.
KOCHLIWY DRYGAŁA ZMARŁ W SZPITALU.
WIELUŃ, 26-3. Wieś Popowice pod Wieluniem była widownią krwawej w skutkach i tragicznej napaści na tle osobistych porachunków. Niejaki Siwik Józef lat 24 zam. w Popowicach od dłuższego czasu patrzył niechętnem okiem na umizgującego się do jego matki wdowy, Drygałę Stanisława lat 41 człowieka żonatego zam. w tejże wsi.
Liczne ostrzeżenia i pogróżki jakie Siwik kierował pod adresem adoratora matki nie odnosiły skutku, gdyż Drygała w dalszym ciągu darzył swą sympatią wdowę.
Wreszcie Siwik spotkawszy na swej drodze jadącego rowerem adoratora matki pobił go w okrutny sposób połamawszy dosłownie mu ręce i nogi oraz zadając siedem ran głowy.
Na krzyk napadniętego nikt z sąsiadów nie pośpieszył z ratunkiem, uważając, że D. na to sobie zasłużył. Nie przypuszczano jednak, że skończy się tak tragicznie, gdyż Drygała przewieziony do szpitala w Wieluniu zmarł. Siwik osadzony został w więzieniu.

Echo Łódzkie 1936 kwiecień

Trzy zagrody w płomieniach
DWIE KOZY USMAŻONE ŻYWCEM.
WIELUŃ 20.4. Wskutek wadliwej budowy komina w zabudowaniach Ciupy Franciszka we wsi Popowice pod Wieluniem, wybuchł groźny pożar, który przerzucił się również na zagrody Mateusiaka Antoniego i Nowaka Jana.
Prócz chat spłonęła pewna część sprzętów domowych, garderoba oraz dwie kozy.
Straty dość znaczne. W akcji ratunkowej wzięło udział pogotowie motorowe Straży Pożarnej Wieluńskiej.  

Echo Łódzkie 1938 listopad

Likwidacja szajki eteromanów.
Sukces wieluńskiej Straży Granicznej.
WIELUŃ, 19.11. — Przed kilku dniami wieluńska straż Graniczna po dłuższej obserwacji i dochodzeniach zlikwidowała liczną i dobrze zorganizowaną szajkę przemytniczą oraz handlarzy eterem przemycanym z Niemiec.
Działalność szajki, na czele której stał niejaki Kaczmarek Józef z Grębienia, będący głównym dostawcą i hurtownikiem eteru rozciągała swą działalność na m. Wieluń i kilka okolicznych wiosek, gdzie też mieściły się odpowiednie „filie" rozsprzedające ludności eter jako środek leczniczy lub po prostu jako napój alkoholowy zastępujący wódkę.
Jedna z tych „filii",a mianowicie z Popowic będąca pod kierownictwem znanej dobrze Str. Gran., eteromanki Chałupczyńskiej,dostarczała „towaru" wieluńskim eteromanom, których podobno ma być spora liczba.
Przeprowadzone liczne rewizje dały obfity plon w postaci licznych bateryj butelek z eterem naszykowanych do rozsprzedaży tak u Chałupczyńskiej, jak i innych członków tej szajki obejmującej kilkanaście osób.
Sprawę po sporządzeniu protokółów skierowano na drogę karno-skarbową.
 
Głos Chłopski 1948 nr 164 

Listy Czytelników
Lepiej magazynować nawozy!
Jak wiadomo do rozdzielenia nagród między plantatorów buraka cukrowego, którzy odpowiednio wywiązują się ze swoich zadań, każda cukrownia otrzymuje pewną ilość nawozów. Tak samo i w Wieluniu cukrownia otrzymała pokaźną ilość saletrzaku, który przechowywany jest w baraku na stacji kolejowej.
Jednakże barak ten znajduje się na nisko położonym gruncie i podczas deszczu woda podmywa go. W ten sposób znajdujący się na składzie w baraku saletrzak został przemoczony i obecnie stwardniał na kamień tak, że poprostu rąbie się kilofami. Zapytuję się więc kto jest odpowiedzialny za ten stan rzeczy i jednocześnie apeluje do odpowiednich czynników, by nie dopuściły do powtórzenia podobnego wypadku świadczącego o karygodnym nie wywiązaniu się ze swych obowiązków pracownika mającego pieczę nad zmagazynowanym nawozem.
Cyrkler Józef.
Popowice, gm. Kamionka.
 
Głos Chłopski 1948 nr 168

Czytelnicy piszą
Drzewo nie tylko jest dla bogaczy
Ostatnio od iskry przejeżdżającego pociągu zapalił się i spłonął 20 hektarowy las w Mierzycach należący do nadleśnictwa Kraszkowice.
Pożar ugaszono i obecnie drzewo jest sprzedawane okolicznym wieśniakom.
Przy rozdzielaniu jednak dzieją się dość oryginalne „cuda", bowiem tylko bogatsi gospodarze otrzymują drzewo, a nam chłopom biedniejszym odmawia się.
Proszę więc odpowiednie czynniki o zwrócenie uwagi na to zagadnienie.
Cyrkler Józef Poponie gm. Kamionka.
 
Głos Chłopski 1948 nr 217

Czytelnicy piszą
Ob. Białas nie może być zastępcą wójta
Na ostatnim posiedzeniu Gminnej Rady Narodowej na zastępcę wójta wybrany został ob. Białas Józef, który naszym zdaniem na to stanowisko absolutnie się nie nadaje.
Pomijając szereg zarzutów natury ogólniejszej, chciałbym podać jeden wypadek, który miał miejsce w ubiegłym roku. Otóż ob. Białas wyznaczając opłaty na podatek gruntowy przyznał sam sobie ulgę mimo, iż posiada gospodarstwo 8 ha i wcale tak źle mu się nie powodzi. Poza tym nie zapłacił podatku z mórg dzierżawionej ziemi. Również ob. Kula gospodarz na 17 morgach otrzymał ulgę podatkową (8 metrów żyta). Sądzę, że odpowiednie władze zainteresują się tą sprawą i ob. Białas nie zostanie zatwierdzony na stanowisko podwójta.
Mieszkańcy wsi Poponiec i Kamionka

Dziennik Łódzki 1949 nr 247

Konserwacja zabytków
drewnianego budownictwa w woj. łódzkim
W pow. wieluńskim znajduje się kilka zabytkowych kościołów, zaliczanych do cenniejszych obiektów drewnianego budownictwa kościelnego. Sprawą zabezpieczenia tych kościółków bardzo starych, sięgających nieraz okresu średniowiecza w Polsce zajęła się Naczelna Dyrekcja Muzeów i Ochrony Zabytków, asygnując odpowiednie kwoty na ich restaurację, pokrycie dachów nowym gontem, konserwowanie rzeźb i malowideł itd.
Roboty konserwatorskie objęły już w ten sposób względnie obejmą w najbliższej przyszłości, piękne kościółki gotyckie z XIV wieku w Kadłubiu i Popowicach, będące rzadkimi okazami gotyku w drzewie o ołtarzach późno renesansowych. Pokryto również dach wczesno-gotyckiego kościoła z XIV wieku w Grebieniu, posiadającego jedyną w Polsce dobrze zachowaną polichronię w drewnianym kościele.
Na stropie kościółka dobrze zachował się wizerunek orła jagiellońskiego. Zabezpieczono też bardzo cenny modrzewiowy portal romański w kościółku w Wierzbiu, pochodzącym z XII—XIII stuleci.

Dziennik Łódzki 1951 nr 41

Zabytki budownictwa drewnianego
w woj. łódzkim.
W pow. wieluńskim znajduje się kilka drewnianych kościołów, zaliczanych do najcenniejszych obiektów drewnianego budownictwa kościelnego w kraju. Są to obiekty zabytkowe bardzo stare, w wielu wypadkach z okresu średniowiecza.
Naczelna Dyrekcja Muzeów i Ochrony Zabytków wyasygnowała obecnie odpowiednie kwoty na remont drewnianych kościołów, konserwację rzeźb malowideł itd. Dzięki temu wyremontowano już m. in. piękny kościółek gotycki z XIV wieku we wsi Popowice, będący rzadkim okazem gotyku w drzewie i posiadający ołtarz późno renesansowy. Wczesno-gotycki kościół z XIV wieku we wsi Grębieniu otrzymał nowy dach. Wnętrze tego kościoła zachowało jedyną w Polsce polichromię gotycką w drewnianym kościele. Zabezpieczono nader cenny portal romański kościoła w Wierzbniu, pochodzącego z XII—XIII wieku, wykonany w modrzewiu.

Dziennik Łódzki (Panorama) 1953 nr 8

Monety mówią wiele.
7 kilometrów na południe od powiatowego miasta — Wielunia, we wsi Popowice, w roku 1943, a więc jeszcze w okresie okupacji, znaleziony został skarb monet czeskich z XIV w. Natrafiono na niego zupełnie przypadkowo, podczas robót drogowych, tuż obok starego kościoła, pochodzącego z XV wieku. Część monet rozebrali robotnicy, część zaś została skonfiskowana przez gestapo.
Hitlerowcy byli doskonale poinformowani o jego znalezieniu i dokonali po domach rewizji, a w miejscu znalezienia skarbu nakreślili szkice sytuacyjne.
Dopiero po upływie siedmiu lat, od daty odkrycia, udało się otrzymać od znalazcy dla muzeum w Łodzi dwie monety, ocalone z całego skarbu, po którym ślad zaginął. Były to dwa grosze, tzw „szerokie" praskie, Jana Luksemburczyka, króla czeskiego, panującego w latach 1310— 1346. Jak twierdził miejscowy nauczyciel, skarb miał składać się z „pięciu gatunków" monet — jakie one były trudno w tej chwili cośkolwiek powiedzieć, nie mając materiału dowodowego.
Znalezienie tych monet pod Wieluniem nie jest rzeczą dziwną, skoro się zważy, że i wtedy szerokie grosze czeskie, były monetami powszechnie kursującymi w całej Europie środkowej i jako moneta nowego typu, solidna chętnie przyjmowana, zwłaszcza że poprzedzał ją długi okres monet cienkich, bitych z lichego srebra zw. brakteatami, będących w obiegu w XIII w.
Około roku 1300 w Pradze, stolicy Czech za Wacława II, zaczęto wybijać tzw. szerokie grosze praskie. Były one wielkości do 3 cm w średnicy i wagi 3.5 gr. W Krakowie w ówczesnym centrum życia gospodarczego Polski, te grosze pojawiają się parę lat później, a to około roku 1305-6. Oprócz „szerokich groszy", były w obiegu „małe" grosze, przypadające po 12 sztuk na jeden szeroki grosz, jako moneta z dobrego srebra i dobrej wagi, była chętnie wszędzie przyjmowana, przez co szybko się rozprzestrzeniła po całym kraju.
Kres jego popularności w Polsce położył statut Kazimierza Wielkiego mający na celu ochronę krajowej monety a zabraniający posługiwania się obcą monetą, przede wszystkim w opłacaniu dziesięciny i czynszów kmiecych.
Ale jak to nieraz w historii bywa, król własnego rozkazu nie przestrzegał i na rzecz swego skarbu domagał się od podwładnych dobrej monety, to jest właśnie grosza praskiego.
Nowa moneta złota, zwana florenem wypierała powoli czeską która w połowie XV w. musiała przyznać mu zwycięstwo, po półtora wiekowym panowaniu.
Niejeden z czytelników postawi sobie pytanie, co było powodem napływu do Polski groszy i tej popularności pozwalającej w tak szybkim czasie zarzucić nimi nasz kraj. Jak nie trudno domyśleć się Polska musiała posiadać jakiś cenny towar, po który przyjeżdżali z obcych stron kupcy i płacili za niego solidnym pieniądzem. Była to sól wydobywana w kopalni w Wieliczce, a później w Bochni. Jej eksport, przynoszący ogromne korzyści był dobrze zorganizowany. Istniały nawet specjalnie utworzone składy soli kamiennej, jak w Oświęcimiu, Żarach, Raciborzu, Opawie, Hłobczycach i inne.
Tak więc sól chętnie nabywali kupcy czescy, płacąc swoją monetą, w tym wypadku groszem praskim, z której to sprzedaży dochód szedł do skarbu państwa.
Kupcom węgierskim pod koniec XIV w. za floreny złote sprzedawano sól o wiele taniej. Jeżeli w kraju płacono za cetnar 12 groszy, a kupcy zagraniczni po 15 groszy, to właśnie węgierscy, ze Spisza i Orawy kupowali tylko po 4 grosze, pod warunkiem, że należność uiszczali złotymi florenami węgierskimi.
Porwała nam to przypuszczać, że kupcy czescy też mogli posiadać jakieś ulgi, ze względu na wartościową monetę. Co prawda nie płacili złotymi pieniędzmi, bo ich nie mieli, a srebrnymi groszami praskimi.
Oprócz soli eksportowano od nas śledzie, a od XIII w. ołów wydobywany w Olkuszu, Sławkowie i Jaworznie.
Tak więc można powiedzieć że rozwój gospodarczy Polski w XIV w. a raczej małopolskie górnictwo, w znacznym stopniu przyczyniło się do napływu monet czeskich na ziemia polskie.
W gablotach Gabinetu Numizmatycznego w Muzeum Archeologicznym leżą tysiące monet z różnych części świata — bardzo stare i młodsze — ile rąk je trzymało ilu monarchom, królom wzbogacały szkatuły.
Przypatrzmy im się, nie przejdźmy obojętnie, wszakże monety mówią tak wiele mgr Anatol Gupieniec Kustosz Gabinetu Numizmatycznego

Dziennik Łódzki 1963 nr 35

W wieluńskim grasują wilki
Na terenie pow. wieluńskiego pojawiły się stada zgłodniałych wilków. We wsi Popowice jednej nocy wilki pożarły 14 psów i 4 owce. Podobny los spotkał psy we wsi Gaszyn.
Kierownictwa szkół wiejskich przejęte są troską o dzieci dochodzące z odleglejszych wsi do szkół, którym trasa wypada przez lasy i zagajniki. Miejscowa Rada Łowiecka przygotowuje co prawda wielką obławę na tych drapieżników. Niemniej jednak, wydaje się, że gromadzkie rady winny zorganizować dowóz dzieci do szkół. O podwody w każdej wsi nie jest trudno.
(S. M.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz