Tabella
miast, wsi, osad Królestwa Polskiego 1827 r.
Słownik Geograficzny:
Marchewki, województwo
Kaliskie, obwód Piotrkowski, powiat Radomski, parafia Siemkowice,
własność prywatna. Ilość domów 5, ludność 26, odległość od
miasta obwodowego 8.
Słownik Geograficzny:
Marchewki, wś, pow. wieluński, gm. i par. Siemkowice, odl. od Wielunia w. 27; dm. 6, mk. 42. W 1827 r. 5 dm., 26 mk.
Spis 1925:
Marchewki, wś, pow. wieluń, gm. Siemkowice. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne 11. Ludność ogółem: 73. Mężczyzn 39, kobiet 34. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego 73. Podało narodowość: polską 73.
Wikipedia:
Marchewki-wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie pajęczańskim, w gminie Siemkowice. W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa sieradzkiego.
SIEMKOWICE — ZIEMIA WIELUŃSKA
WOJ. ŁÓDZKIE
Walka z kłusownictwem nie tylko nie ustaje ale wzmaga się. Ale i kłusownictwo nie maleje. Smutnym obrazem tego są Siemkowice. Polowania w święta i niedziele, tak przez kłusowników, jak i pseudo — myśliwych coraz więcej mają zwolenników.
— Może ktoś, rozporządzający pewną władzą i interesujący się sprawą łowiecką, zechce tę bolączkę usunąć, bo w obecnych warunkach tak policjant jak dozór leśny jest niepewny życia własnego.
JAN IGNACY KARŚNICKI.
Spłoszeni włamywacze postrzelili dwu braci.
WIELUŃ, 5. 8. — We wsi Marchewka, gm. Siemkowice, do zagrody Piotra i Władysława braci Marchewka, w godzinach nocnych usiłowali włamać się jacyś dwaj osobnicy, uzbrojeni w fuzje.
Zbudzeni podejrzanemi szmerami bracia wyszli przed dom i zauważyli dwóch intruzów, usiłujących otworzyć stodołę. Włamywacze widząc, że zostali odkryci, rzucili się do ucieczki i stanąwszy za stodołą strzelili do nadbiegających z fuzji — poczem zbiegli.
Marchewkami którzy otrzymali postrzały w nogi, zaopiekowali się zbudzeni strzałami domownicy i sąsiedzi, odwożąc ich do szpitala W.W. Św. w Wieluniu.
Zawiadomiona policja wszczęła natychmiast pościg za zbiegłemi.
1992 r.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1926 nr 26
Edykty.
Leśniak Antoni, syn
Antoniego i Anastazji z Strzelczyków, urodzony dnia 6 września 1898
r., wyznania rzym.-kat. z zawodu robotnik, zamieszkały ostatnio w
Marchewkach, gm. Siemkowice, pow.
Wieluńskiego, woj. Łódzkiego, powołany wskutek mobilizacji w 1919
roku do armji polskiej, gdzie służył w 27 p. p. i w dniu 19.4 1920
r. wyszedł z marszówką do 27 p. p. na front i zaginął bez
wieści, nie dając o sobie znaku życia i z powodu niewiadomego
miejsca jego pobytu, jest poszukiwany przez P. K. U. w Wieluniu
wskutek prośby jego żony Anny Leśniak o uznanie go za zaginionego.
Wzywa się wszystkie
osoby, posiadające o wyżej wymienionym jakiekolwiek wiadomości,
mogące świadczyć o jego istnieniu lub zaginięciu do zawiadomienia
o tem P. K. U. w Wieluniu w ciągu 3 miesięcy od dnia ogłoszenia
niniejszego edyktu z powołaniem się na tut. L. dz. 11945/III.
Inwal.
Echo Sieradzkie 1931 maj
NAPAD RABUNKOWY.
Dnia 12 maja r. b. około godziny 11.45 na wracającego z jarmarku w Pajęcznie Kazimierza Kowalca, mieszkańca wsi Marchewka, gminy Siemkowice, w lesie na drodze Siemkowice-Pajęczno napadło dwóch bandytów, którzy uderzywszy Kowalca laską, zabrali mu dwa banknoty po 20 zł. i zbiegli do lasu.
Po zameldowaniu na posterunku policji w Kiełczygłowie, wszczęto natychmiastowy pościg, który niestety, dotąd nie dał rezultatu.
Łowiec Polski 1932 nr 5
SIEMKOWICE — ZIEMIA WIELUŃSKA
WOJ. ŁÓDZKIE
Walka z kłusownictwem nie tylko nie ustaje ale wzmaga się. Ale i kłusownictwo nie maleje. Smutnym obrazem tego są Siemkowice. Polowania w święta i niedziele, tak przez kłusowników, jak i pseudo — myśliwych coraz więcej mają zwolenników.
— Szybkiem tempem
zwierzostan jeleni zmierza do wyniszczenia, straż leśna — wciąż
te piękne zwierzęta znajduje nieżywe, a sekcja wykazuje całe
kolekcje rozmaitego gatunku loftek, kul i śrutu. — Policja
przeciążona jest swemi czynnościami, a funkcjonarjusze jej, ludzie
nawet z pewną obowiązkowością — są narażeni na staczanie
kompletnej walki, z narażeniem życia, czego dowodem, że kłusownik,
uchodzący przed policją — momentalnie mobilizuje cały dom i do
walki staje kto żywy, mężczyźni, kobiety, a nawet psy. — Przed
paru tygodniami odbywała się taka batalja na Marchewkach, kolonji,
przyległej do lasu siemkowskiego. Tam policjanta Kolanka poturbowano
w mieszkaniu, uprzednio zamknąwszy drzwi, poczem rzucono go psu do
budy, aby ten go szarpał, reszta policji — zmuszona była zdobywać
dom bagnetami. — Przy rewizji prócz broni znaleziono moc
przeróżnego gatunku amunicji, całe zwoje wnyków, moc skórek
zajęczych i króliczych; leśniczy ocalał tylko dzięki swej
przytomności umysłu, gdyż były usiłowania roztrzaskania mu głowy
drągiem. — Smutne to, ale prawdziwe. — Dzisiaj przywieziona
została piękna łania cielna, w niej młode, wielkości królika.
Od kilku dni, zauważyłem w remizach, przylegających do ogrodu, światła latarek elektrycznych, to pojawiające się, to niknące w oparach mgły, a ciche flowerowe strzały, dawały dużo do myślenia. — Wysłałem leśniczego, aby sprawdził; wówczas natknął się na kłusowników, w ten sposób polujących na bażanty, chowane tuż przy domu. — Kłusownicy przyjęli leśniczego strzałami flowerowemi. — Pościg nie dał rezultatów — z racji gęstej mgły. Starania o wydzierżawienie polowania na gruntach włościańskich — rezultatu nie odnosi, gdyż uniemożliwia się w ten sposób straży leśnej kontrolę pól włościańskich. Z wysiłkiem dochowywałem się zwierzyny, mieszkając wśród rozburzonych majątków i wyniszczonych lasów.— Może ktoś, rozporządzający pewną władzą i interesujący się sprawą łowiecką, zechce tę bolączkę usunąć, bo w obecnych warunkach tak policjant jak dozór leśny jest niepewny życia własnego.
JAN IGNACY KARŚNICKI.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1933 nr 19
ROZPORZĄDZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dnia 16 września 1933 r. L. SA. II. 12/15/33
o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu Wieluńskiego na gromady.
Po zasiągnięciu opinij rad gminnych i wydziału powiatowego zgodnie z uchwałą Wydziału Wojewódzkiego z dnia 15 września 1933 r. na podstawie art. 107 ustawy o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego z dnia 23. III. 1933 r. (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) postanawiam co następuje:
§ 1.
XXII. Obszar gminy wiejskiej Siemkowice dzieli się na gromady:
XXII. Obszar gminy wiejskiej Siemkowice dzieli się na gromady:
Echo Łódzkie 1936 marzec
WIELUŃ, 5. 8. — We wsi Marchewka, gm. Siemkowice, do zagrody Piotra i Władysława braci Marchewka, w godzinach nocnych usiłowali włamać się jacyś dwaj osobnicy, uzbrojeni w fuzje.
Zbudzeni podejrzanemi szmerami bracia wyszli przed dom i zauważyli dwóch intruzów, usiłujących otworzyć stodołę. Włamywacze widząc, że zostali odkryci, rzucili się do ucieczki i stanąwszy za stodołą strzelili do nadbiegających z fuzji — poczem zbiegli.
Marchewkami którzy otrzymali postrzały w nogi, zaopiekowali się zbudzeni strzałami domownicy i sąsiedzi, odwożąc ich do szpitala W.W. Św. w Wieluniu.
Zawiadomiona policja wszczęła natychmiast pościg za zbiegłemi.
Obwieszczenia Publiczne 1938 nr 84
Wydział Hipoteczny przy
Sądzie Grozkim w Wieluniu obwieszcza, że na dzień 25 stycznia 1939
roku, wyznaczony został termin pierwiastkowych regulacyj
hipotek dla niżej wymienionych nieruchomości:
2) gruntów państwowych
linii kolejowej Herby Nowe—Gdynia, nabytych przez
Francusko-Polskie Towarzystwo Kolejowe w Bydgoszczy dla Skarbu
Państwa od włościan wsi Marchewka, gm.
Siemkowice, 1983 m kw, wsi Zalesiaki, gm.
Działoszyn, 1 ha 9558 m kw, wsi Trębaczew cz. I, gm.
Działoszyn, 2 ha 9598 m kw, wsi Trębaczew, cz. II, tejże
gminy, 5 ha 3707 m kw, wsi Trębaczew, cz. III, tejże gminy, 2 ha
2765 m kw, wsi Chorzew, gm. Siemkowice, 1
ha 4019 m kw, wsi Mała Osina, gm. Kiełczygłów,
5 ha 3008 m kw, wsi Duża Osina, gm. Kiełczygłów,
6327 m kw, wsi Dryganek, gm. Kiełczygłów,
2 ha 8802 m kw, wsi Kiełczygłówek, gm.
Kiełczygłów, 1 ha 4164 m kw, wsi Huta, gm.
Kiełczygłów, 2 ha 9419 m kw, wsi Pierzyny, gm.
Kiełczygłów, 1 ha 1561 m kw, wsi Dąbrowa, gm.
Kiełczygłów, 3 ha 6902 m kw, wsi Tuchań, gm.
Siemkowice, 5 ha 2160 m kw i wsi Gumniska, gm.
Kiełczygłów, 5 ha 0965 m kw. (Ks. hip.
nr Z. 1603 r. h.);
Osoby interesowane, w
oznaczonym wyżej terminie, winny zgłosić swoje prawa w Wydziale
Hipotecznym, pod skutkami prekluzji. 55/38.
Dziennik Łódzki 1971 nr
307
Marchewka, pow.
Pajęczno na przystanku PKS wydarzył się tragiczny wypadek.
Wsiadająca do autobusu PKS FW 0709
Antonina Lipińska (lat 58) wpadła pod tylne kole ruszającego
pojazdu. Poszkodowana zmarła w miejscowym Pogotowiu wskutek
odniesionych w wypadku obrażeń.
Dziennik Łódzki
1972 nr 201
Wieś pod semaforem.
Kilka kilometrów od
Pajęczna jest miejsce w którym zbiegają
się tory magistrali kolejowej Śląsk —
Wybrzeże z linią wiodącą od Częstochowy. W rozwidleniu tych
dwóch, żelaznych szlaków leży zagubiona wśród lasów, niewielka
wioska — Marchewki. Chałup tu niewiele, ziemia nie najlepsza.
Większość mieszkańców Marchewek szuka więc pracy, bądź to na
kolei w pobliskich Siemkowicach, albo też w rozmaitych drobnych
przedsiębiorstwach pracujących usługowo na rzecz rolnictwa.
Ta niewielka wieś stała
się od niedawna sławna. Co i rusz ktoś tu przyjeżdża rozpytując
mieszkańców o różne sprawy.
Nasze pojawienie się
we wsi natychmiast wyludniło opłotki. Znikły gdzieś kobiety
widoczne z daleka a mężczyźni śpiesznie udali się do swoich
zajęć. Na drodze pozostały tylko dzieci. Idąc w kierunku torów
linii częstochowskiej przyglądamy się zabudowaniom Czesława
Wlaźlaka. Obok nędznej stodoły i jeszcze gorzej prezentującej się
chałupy widać świeże mury obszernego domu. Budowa została
przerwana, a wokół walają się kawałki desek i połamane cegły.
Przez długie lata Czesław Wlaźlak znany był w okolicy, jako
producent glinianych kogutków. Jeździł z nimi po jarmarkach i
odpustach, zarabiając w ten sposób na utrzymanie swojej licznej
rodziny. Dziś Wlaźlaka nie ma w domu i wszyscy we wsi wiedzą, że
siedzi.
Stara Marchewkowa, z którą
później udaje nam się nawiązać rozmowę powie nam: — Siedzi
Wlaźlak i inni, którym zachciało się łatwego chleba. Oni nam,
panie, popsuli opinię wsi, w której ludzie żyli do tej pory z
własnej pracy. Jak chce się pracować, to robotę każdy znajdzie.
Gleń jest maszynistą, Marchewka mularzem, moja córka pracuje w
Chorzewie na kolei. Jak się rozejrzeć po wsi, to choć nie mamy
łatwego życia, bo to i ziemia kiepska, i do miasta daleko, jakoś
się przecież żyje. I nikt kraść nie chodzi. A im się zachciało.
To siedzą.
Cała historia
zaczęła się jesienią 1971 r. Stanislaw
Zjawiony. 19-letni kawaler bez zawodu znany
w okolicy ze swoich skłonności do rozróbek, Czesław Wlaźlak —
ów producent odpustowych kogutków, Henryk Siedlis, Marian i Regina
Kołwakowie doszli do wniosku, że właściwie zajmowanie się pracą
jest nudne i uciążliwe. Tuż obok ich domów codziennie przewożono
po żelaznych szlakach tysiące ton towarów: mebli, żywności,
materiałów budowlanych i innych artykułów. Wszyscy wiedzieli o
tym, że wagony nie są odpowiednio zabezpieczone. Wystarczy wziąć
zwykle obcęgi i kawałek stalowego łomu, aby dostać się do
wnętrza i zabrać sobie stamtąd, co w rękę wpadnie. Dziś, kiedy
od pierwszego włamania upłynęło już kilkanaście miesięcy, nie
będziemy zajmowali się tym, kto pierwszy zerwał plomby w wagonie.
Zajmie się tą sprawą sąd, który także winnym wymierzy stosowną
karę. Nas interesuje inny problem, a mianowicie to, że przez okres
od 28 października 1970 r. aż do września ub. roku działała w
Marchewkach i w okolicy zupełnie bezkarnie szajka włamywaczy,
którzy z wagonów kolejowych skradli towary wartości wieluset
tysięcy złotych. Nikt nie zainteresował się skąd w Marchewkach
znalazły się w lipcu szklarniowe pomidory. Ukradli je z wagonów
chłodni Stanisław Zjawiony, Henryk Siedlis i Marian Kołwak. Było
tego sporo, bo 10 skrzynek — w sumie prawie 100 kg owoców. Dziś
sołtysowa z Tuszyna opowiada ludziom, jak to w chłopskich zagrodach
w Marchewkach kury jadły pomidory. Spokrewnieni wzajemnie mieszkańcy
Marchewek a także okolicznych wsi przechodzili obojętnie
spoglądając na puste butelki po importowanym winie „Tokay",
piwie „Okocim" i „Żywiec", które, o czym wszyscy
wiedzą, nigdy nie pojawiało się na półkach sklepu GS w
Chorzewie. Nikogo też nie dziwiło, kiedy w czasie kopania
ziemniaków ktoś grzebiąc w stercie słomy znalazł... konserwy.
— My tam nic nie
wiedzieliśmy, że ci z Marchewek okradają wagony — opowiadają
nam ludzie z Chorzewa i Tuszyna.
Także nikt nic nie
wiedział w Marchewkach, gdzie dom przylega do domu a śmietnik do
śmietnika. A wagony dostarczały wszystkiego. Stanisław Zjawiony
działając z różnymi wspólnikami ukradł 2 tapczany, 827 kg
wełny, 4 worki kleju stolarskiego, turystyczne łóżka, dwie wiązki
wideł, kilka kartonów piwa eksportowego, rowery, motorowery a nawet
lewarki do ciągnika „Ursus". Później dopiero, kiedy
rozpocznie się śledztwo, Zenobia Marchewkowa przyjdzie do sklepu GS
i będzie usiłowała bezskutecznie wyłudzić od sprzedawcy S.
Szczekowskiego fikcyjny rachunek na drobną cześć skradzionych
towarów. Niektóre przedmioty uda się odzyskać w trakcie śledztwa.
Jeden z trzech lewarków do „Ursusa" znajdzie się u
nieświadomego nabywcy — Jana Gralaka. Co jednak stało się z
owymi 550 torebkami zup błyskawicznych? Albo do jakich celów zużyto
150 kg przypraw do zup? Przez ręce członków gangu przeszło wiele
rozmaitych towarów. Ich lista jest bardzo długa, a znajdują się
na niej zarówno paleniska kowalskie, jak i
lampy nocne, rowery, fasola, klej stolarski, światła odblaskowe,
ponad 400 kg brzoskwiń, pół tony cukru w kostkach, ryby mrożone i
konserwy itd. itd.
Nic też dziwnego, że wobec napływu takiej masy wszelakiego dobra
Czesław Wlaźlak — ojciec 5 dzieci, przestał produkować kogutki
i jeździć po odpustach. Zajęcie to okazało się widocznie zbyt
mało intratne. Pod osłoną nocy członkowie gangu z Marchewek
przywozili z żelaznego szlaku, gdzieś spod Trębaczewa i Sadowca
skrzynie konserw, gwoździ, worki kleju i inne artykuły. Nie
wszystko jednak zdołał przyciągnąć koń Zjawionego. Niektóre
skradzione towary chowano w lesie. Stara Pasmykowa, choć nie była
skłonna do rozmowy, opowiadała, jak to ktoś, kiedyś idąc przez
las potknął się o kierownicę motoroweru. Ale o tym fakcie
dowiedzieli się mieszkańcy okolicy dopiero później.
Rozmawiając z ludźmi
w Marchewkach, pobliskim Chorzewie i Tuszynie, można dojść do
wniosku, że do dziś istnieje tam atmosfera nieokreślonej obawy.
Zbytnia rozmowność może bowiem niejednemu z mieszkańców
Marchewek zaszkodzić. Nikt nie potrafi
powiedzieć, jak, ale są przekonani, że może... Ludzie z dalszej
okolicy także wolą nie mieszać się do tajemniczych spraw. No cóż?
Taka jest mentalność jeszcze wielu mieszkających na wsi. Być może
zdecydowane i otwarte potępienie spotka członków kolejowego gangu
z chwilą rozpoczęcia rozprawy sądowej. Do Sądu Wojewódzkiego w
Łodzi, (IV Wydział Karny) wpłynął już akt oskarżenia przeciwko
14 osobom. Są wśród nich: Stanisław Zjawiony, oraz Józef i
Antoni Zjawiony, Czesław Wlaźlak, i Tadeusz Wlaźlak, Henryk
Siedlis, Marian i Regina Kołwak, Jan Wlaźlak, Marian Gruszecki i
inni. Każdy z nich będzie odpowiadał za kradzież towarów
wartości wielu tysięcy złotych.
Na zakończenie warto
jeszcze postawić ostatnie pytanie: jak jest możliwe dokonywanie
kradzieży na czyjąś szkodę i jednocześnie brak jest skarg
poszkodowanych? Bo przecież sprawą kolejowego gangu zainteresowała
się milicja. Nikt z właścicieli nie sygnalizował strat.
MACIEJ ZDZIENICKI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz