-->

wtorek, 30 kwietnia 2013

Kraczynki

Słownik Geograficzny:  
Kraczynki,  kol., pow. turecki, gm. Niemysłów, par. Pęczniew, odl. od Turku 291 w. Ma 44 dm., 380 mk.

Spis 1925:
Kraczynki, kol., pow. turecki, gm. Niemysłów. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne 49. Ludność ogółem: 330. Mężczyzn 167, kobiet 163. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego 268, ewangelickiego 62. Podało narodowość: polską 330.

Wikipedia:
Kraczynki-wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie poddębickim, w gminie Pęczniew. W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa sieradzkiego.

1992 r.

Dziennik Warszawski 1868 nr 247

N. D 6874. Dyrekcja Szczegółowa Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Kaliszu.
Zawiadamia wszystkich interesowanych, a głównie wierzycieli hypotecznych, niemających prawnie obranego zamieszkania, a z pobytu niewiadomych, poniżej przy każdych dobrach, na których ich wierzytelności prawa lub ostrzeżenia są zamieszczone, imiennie wyszczególnionych, że dobra takowe, jako zalegające w opłacie rat Towarzystwu Kredytowemu Ziemskiemu należnych, wystawione są na pierwszą przymusową przedaż przez licytację publiczną w mieście Kaliszu w gmachu Sądowym przy ulicy Józefiny położonym, w kancelarji Rejenta wyznaczonego lub jego zastępcy odbyć się mającą, a w szczególności co do dóbr:    
12. Pięczniew z dezertą Kraczynki i przyległościami w Okręgu Wartskim położonych, zalegających w opłacie rat Towarzystwu należnych rsr. 454 kop 13 1/2. Sprzedaż odbywać się będzie przed Rejentem Alfonsem Paszkowskim dnia 16 (28) Maja 1869 r. Vadium do licytacji oznaczone zostało na rsr. 1,200. Licytacja rozpocznie się od sumy rs. 7,969 kop. 37 1/2.
Zawiadomienie to ogłasza się dla niewiadomych z imion, nazwisk i pobytu: 1. Sukcesorów Marji z Zakrzewskich Karczewskiej, a Sukcesorki Alfonsa Zakrzewskiego, wierzyciela hypotecznego powołanych dóbr, oraz niewiadomych z pobytu Sukcesorów Józefa Miklaszewskiego, 2. Pelagji z Rzewuskich Miklaszewskiej wdowy i 3. a) Pelagji-Klementyny 2-ch imion, b) Józefa, c) Władysława rodzeństwa Miklaszewskich, wierzycieli hypotecznych tychże dóbr.
Sprzedaże wzmiankowane odbędą się w terminach powyżej oznaczonych, poczynając od godziny 10 z rana w obec delegowanego Radcy Dyrekcji Szczegółowej. Gdyby zaś Rejent przed którym przedaż ma się odbywać był przeszkodzonym, przedaż odbędzie się w jego kancelarji przed innym Rejentem który go zastąpi.
Warunki licytacyjne są do przejrzenia w właściwej księdze wieczystej i w biórze Dyrekcji Szczegółowej.
Vadium do licytacji złożyć się mające winno być w gotowiźnie lub w listach zastawnych z właściwemi kuponami.
Ostrzeżenie. W razie niedojścia do skutku powyższej sprzedaży dla braku konkurentów, druga i ostateczna przedaż od zniżonego szacunku odbytą będzie bez nowych dalszych doręczeń w terminie jaki Dyrekcja Szczegółowa oznaczy i w pismach publicznych raz jeden ogłosi (art. 25 Postanowienia Rady Administracyjnej z dnia 28 Czerwca (10 Lipca) 1860 r. )
Na zasadzie Uwagi przy art. 22 Najwyżej zatwierdzonych przepisów o wypłacie listów likwidacyjnych, tudzież art. 1294, protokółu 206 posiedzenia Komitetu Urządzającego w Królestwie Polskiem nadmienia się, że sprzedaż dóbr Pięczniew i Postękalice wraz z prawem do otrzymania wynagrodzenia likwidacyjnego uważaną będzie za nieważną, jeżeli okaże się, że licytacja odbyła się po ogłoszeniu lub w sam dzień ogłoszenia przez Komisję Likwidacyjną o przyznanem wynagrodzeniu likwidacyjnym.
Kalisz d. 1 (13) Października 1868 r.
Prezes, St Chełmski.
Pisarz, Ro. Bierzyński.

Kaliszanin 1886 nr. 79

We wsi Kraczynki, powiecie tureckim, włościanin Marcin Lichawski pławiąc w strumieniu konie, dostaw­szy się na głębię, utonął.

Gazeta Świąteczna 1891 nr. 533

Z ręki przyjaciela. We wsi Kraczynkach pod Turkiem dwaj przyjaciele, Andrzej Malusz i Marcin Walasiak, wybierali się na polowanie. Na wychodnem pierwszy z nich nabijał dubeltówkę, ale niezręcznie musiał się z nią obchodzić, bo mu nagle w ręku wypaliła, kładąc trupem stojącego w pobliżu Walasiaka.  


Gazeta Kaliska 1894 nr. 90

23 października we wsi Kraczynki, pow. tureckiego, znaleziono na drodze trupa zabitego włościanina Piotra Sobkowiak, wieku lat 33. W zabójstwie tem podejrzewa się włościanin tejże wsi Wojciech Pakuła.

Kurjer Warszawski (dodatek poranny) 1894 nr 311

+ Zbrodnie.
We wsi Kraczynkach, w pow. tureckim, znaleziono zwłoki włościanina, Sobkowiaka, z potrzaskaną czaszką.
Jako podejrzany o zbrodnię, aresztowany został włościanin Pakuła, który z zamordowanym prowadził ustawicznie procesy sądowe.  

Zorza 1899 nr 8

— Szalona matka. Straszny wypadek zdarzył się we wsi Kraczynkach, w powiecie tureckim. Żona zamożnego włościanina, Katarzyna Przytułowa, licząca lata 40, straciła przed czterema miesiącami córkę dorosłą, poczem z rozpaczy zaczęła zdradzać rozstoj umysłowy. Chodziła ona często na cmentarz i mówiła: <<Pilnujcie mnie, bo ja siebie lub kogo z was zabiję.>> Zachowywała się zresztą spokojnie, na słowa jej nikt więc nie zwracał uwagi. Aż oto w niedzielę dnia 22 stycznia wysłała męża i drugą dorosłą córkę do kościoła, a sama pozostała w domu z trojgiem dzieci i parobkiem. Wkrótce i parobczaka wysłała po ocet, a ten, wychodząc zabrał z sobą dwóch kilkonastoletnich chłopców, w domu zaś pozostała tylko Przytułowa z czteroletnią córką, Marysią. Chłopcy, powracając z octem, usłyszeli rozpaczliwe wołanie o pomoc. Jakoż ujrzeli w studni matkę, nurzającą się w wodzie, zkąd wyciągnięto ją przy pomocy wiadra. Przybyły na pomoc sąsiad odprowadził nieszczęśliwą do izby, gdzie powiedziała mu: <<zabiłam córkę siekierą, a nożem gardło przerżnęłam.>> Istotnie, w sieni znaleziono martwe krwią oblane zwłoki Marysi, obok nóż i siekierę. Dziewczynka w zamkniętej rączce trzymała jeszcze kawałek cukru. Natychmiast zbiegli się sąsiedzi i policja. Zabójczynię zastano pod piecem, otuloną w chustkę, a na pytanie, dlaczego zabiła dziecko? odpowiadała: <<Bo nie miała talentu.>> —A sama dlaczego chciałaś się utopić? — <<Bo nie miałam talentu.>> Więcej nie można było dowiedzieć się od tej istoty, na pół martwej; żaden ruch, ani jęk nie zdradzał w niej życia. Oto jakie to bywają wypadki, że chorzy na umysł nie mogą być odwożeni do odpowiednich szpitalów.


Gazeta Kaliska 1899 nr. 27

W przystępie szału. Lotem błyskawicy rozeszła się wieść w okolicy Warty o strasznym wypadku zabójstwa we wsi Kraczynki gminy Niemysłów pow. tureck. Rzecz się miała, jak następuje: żona zamożnego włościanina Wojciecha Przytuły, Katarzyna, licząca lat 40, straciła przed 4-ma miesiącami córkę dorosłą. Śmierć kochanego dziecka tak przygnębiająco podziałała na biedną matkę, że od tego czasu zdradzała pewien rozstrój umysłowy, biegała nieraz na cmentarz i wracając stąd, mawiała: „Pilnujcie mnie, bo ja siebie lub kogo z was zabiję!" przytem strasznie schudła i zmizerniała. Napady te były ciche i nie przynoszące nikomu szkody, to też pozostawiono biedną matkę w spokoju i nie zwracano uwagi na jej słowa. W niedzielę dnia 22 b. m. wysłała Przytulina męża i drugą dorosłą córkę do kościoła, a sama została się w domu z trojgiem dzieci i służebnym chłopakiem. Najmłodszą z dzieci była 4-ro letnia jasnowłosa, ładna Marysia, pieszczocha biednej matki, dwaj pozostali chłopcy niewiele byli starsi od Marysi, a chłopak służebny liczył lat 12. Gdy już Przytuła z córką oddalił się, Przytulina wysłała służącego po ocet. Chłopak wychodząc, zabrał z sobą małych Przytułów, a w domu pozostała tylko chora kobieta z Marysią. Chłopcy wracający z octem, usłyszeli krzyk na podwórzu, lecz krzyk ten rozpaczliwy o pomoc, wychodził jakby z pod ziemi. Malcy pobiegli do studni i w niej ujrzeli matkę, nurzającą się w wodzie. Spuszczają wiadro do studni, którego uchwyciła się topielica i z pomocą sąsiada wyciągnięto Przytulinę. Gdy sąsiad odprowadził ją do izby i chciał wyjść, Przytulina objaśniła go, że zabiła Marysię. Zabiłam córkę siekierą, a nożem gardło przerżnęłam mówiła nieszczęśliwa. Chłop idzie we wskazane miejsce i znajduje rzeczywiście trupa dziewczynki. Tylem się dowiedział o zbrodni na podwórzu. Wchodzę do nizkiej chałupy, przedzielonej sienią na dwie połowy, idę na prawo i oto co ujrzałem. Mała 4-ro letnia dziewczynka, ładna i tłusta, o jasnych kędziorach z przerżniętem gardziołkiem leży na glinianej podłodze, w kurczowo zaciśniętej lewej rączce trzyma kawałek cukru, kałuża krwi skrzepłej długą strugą rozlała się dokoła, obok leży nóż i siekiera. Zgromadzone kobiety i dzieci zawodzą płaczem, a promień krwawo zachodzącego słońca wdarł się w tej chwili przez nizkie okno izby, oblał purpurowym blaskiem cichą i jakby śpiącą o przezroczystej białości twarzyczkę dzieciny, tworząc jej główką aureolę męczeństwa. W drugiej izbie policja pisała protokół. Pytam o sprawczynię zbrodni. Zaprowadzono mnie do izby na lewo. Tam wśród natłoku ciekawych ujrzałem skuloną siedzącą pod piecem, nieruchomą, owiniętą w szarą chustkę kobietę. Na zadane jej pytanie: „Dlaczego zabiłaś swoje dziecko?" po długiem milczeniu usłyszałem głuchą odpowiedź: „Bo nie miała talentu". „A sama dlaczego się chciałaś utopić?" Taż sama bezdźwięczna odpowiedź: „Bo nie miałam talentu”. Więcej nie można się było dopytać tej istoty napół martwej; żaden ruch, żaden jęk nie zdradzał w niej życia. Przygnębiające wrażenie zrobiła na mnie ta smutna i wzruszająca scena, to też z rozpaloną głową i smutnemi myślami, pod pierwszem wrażeniem chwili skreśliłem smutny ten obraz. J. K.


Gazeta Kaliska 1899 nr. 36


(…). Na zakończenie notuję z prawdziwą przyjemnością piękny czyn włościanki z Kraczynek, która ofiarowała rb. 60 na zakupienie do miejscowego kościoła pająka, który kupiony został w Łodzi, wprawdzie kosztował on znacznie więcej, ale za to pająk ten jest prawdziwą ozdobą skromnego naszego kościółka. J. K.



Kurjer Warszawski (dodatek poranny) 1899 nr 38

Szalona matka.
Straszny wypadek zdarzył się we wsi Kraczynkach, w pow. tureckim.
Żona zamożnego włościanina, Katarzyna Przytułowa, licząca lat 40, straciwszy przed czterema miesiącami córkę dorosłą, zaczęła zdradzać rozstrój umysłowy, chodziła często na cmentarz i mówiła: „Pilnujcie mnie, bo ja siebie lub kogo z was zabiję.” Zachowywała się zresztą spokojnie, na słowa jej nikt więc nie zwracał uwagi.
W niedzielę d. 22 stycznia — jak pisze J. K. do Gaz. kal., — wysłała męża i drugą dorosłą córkę do kościoła, a sama pozostała w domu z trojgiem dzieci i parobkiem.
Wkrótce wysłała po ocet parobczaka, który wychodząc zabrał ze sobą dwóch kilkunastoletnich
chłopców; w domu pozostała tylko Przytułowa z czteroletnią córką, Marysią.
Chłopcy, powracając z octem, usłyszyli rozpaczliwe wołanie o pomoc, jakoż ujrzeli w studni matkę, nurzającą się w wodzie, zkąd wyciągnięto ją przy pomocy wiadra.
Przybyły na pomoc sąsiad odprowadził nieszczęśliwą do izby, gdzie powiedziała mu: „zabiłam córkę siekierą, a nożem gardło przerżnęłam”.
Istotnie w sieniach znaleziono martwe zwłoki Marysi, krwią oblane, obok nóż i siekierę. Dziewczynka w zamkniętej kurczowo rączce trzymała kawałek cukru.
Natychmiast zbiegli się sąsiedzi i policja.
Pan J. K. zastał zabójczynię pod piecem, otuloną w chustkę.
Dlaczego zabiłaś dziecko? pytał p. J. K.
Bo niemiała talentu.
A sama dlaczego chciałaś się utopić?
Bo nie miałam talentu.
Więcej nie można było dowiedzieć się od tej istoty, na pół martwej; żaden ruch, ani jęk nie zdradzał

w niej życia.  


Gazeta Kaliska 1899 nr 140

Ciszę i monotonność naszej okolicy przerwała na chwilę wieść o szalonej Przytulinie o której swojego czasu pisaliśmy z Kroczynek. Znowuż ona znikła z domu d. 17 b. m. i znaleziono ją dopiero wczoraj, lecz wiszącą na drzewie na drodze prowadzącej do Rudnik. Biedna warjatka, w przystępie szału, odebrała sobie życie, popełniając znowóż przedtem dzieciobójstwo, gdyż pokazuje się że była brzemienną. Niezwykła śmierć szalonej obudziła wśród miejscowej ludności uczucia politowania i żalu. Jk.

Kurjer Warszawski ( z dodatkiem porannym) 1900 nr 175

Pożary, w maju w obrębie gub. kaliskiej było 20 pożarów, a mianowicie spaliły się: (…) 12) w Kraczynkach, w pow. tureckim, dom, stodoła i obora; (…) Straty wynoszą: w ubezpieczonych nieruchomościach i ruchomościach 39,070 rb., w nieubezpieczonych zaś 46,455 rb.


Echo Tureckie 1925 nr 44

Ogłoszenia drobne
Cucman Adolf roc. 1893 z Kraczynek gm. Niemysłów zagubił książeczkę wojskową wydaną przez Ko­misję Kontrolną w Niemysłowie.

Unieważnia się.


Echo Tureckie 1928 nr 31

Dodatnia działalność wójtów gmin nad uporządkowaniem dróg Gminnych.
Podczas inspekcji generalnych, przepro­wadzonych w czerwcu roku bieżącego przez powiatowego Inspektora Samorządu Gmin­nego, tu i ówdzie zauważono znaczny po­stęp w pracach nad uporządkowaniem za­niedbanych dróg gminnych. Pracę te podjęli energicznie niektórzy p. p. wójci, sekretarze gminni, oraz Komisje Drogowe.
W protokułach, inspekcyjnych w dziedzi­nie drogowej zaznaczono: O gminie Niemysłów.
Sprawdziwszy osobiście stan dróg gmin­nych, stwierdziłem intensywną prace wójta Wacława Włodarskiego w dziedzinie drogo­wej.
Droga Pęczniew - Kraczynki - Wólka - Nie­mysłów na przestrzeni 4 kilometry od Pę­czniewa do Kraczynek została doprowadzo­na do należytej kultury. Wyprostowano ją wykopano rowy, wyrównano i wyżwirowano, a także obsadzono z obydwuch stron drzewkami owocowemi w ilości 324 sztuk. Koszt doprowadzenia do tego poziomu dro­gi jest znaczny i nakład pracy duży.
W kierunku naprawy dróg widać duże zainteresowanie się wójta i sekretarza, oraz komisji drogowej.
Drogę wyżej opisaną należy wziąć za przy­kład dla licznych dróg będących jeszcze w stanie pierwotnym i zaniedbanym.
O gminie Lubola gdzie wójtem jest p. Ratajczyk, a sekretarzem p. Kaczyński:
Z działalności Wójta zasługuje na wyróż­nienie praca nad uporządkowaniem dróg gminnych i obsadzenie ich drzewkami owocowemi. Specjalnie podkreślić należy porzą­dek na drogach od Brodni do Luboli i od Brodni do Brzega, a także zapoczątkowanie traktu głównego od Pęczniewa do Luboli. Inne gminy, jak Ostrów - Wartski, Piekary, Grzybki i Goszczanów także posunęły się ostatniemi czasy znacznie naprzód w dziale drogowym, doprowadziły do stanu należy­tego wiele dróg gminnych tak bardzo do niedawna zaniedbanych, a dzisiaj nadają­cych się nawet do jazdy samochodowej. Gdy i w przyszłości Zarządy Gmin nie będą ustanawiać w tej dziedzinie obowiązków gminnych, to można mieć nadzieję, ze po kilku latach skończą się narzekania na złe drogi i pod tym względem nie będziemy wychwalać ustawicznie obcych, a siebie stale ganić jak dotychczas. Do ideału dobrych dróg gminnych dojdziemy ostatecznie wtenczas, gdy gminy otrzymują ustawową moc uchwalenia potrzebnych środków na utrzymanie i konserwowanie dróg mostów, bruków i t. d. T. G.

Echo Tureckie 1929 nr 3

Ogłoszenia drobne
ZAGUBIONO: w czasie pożaru weksel in blanco na sumę 200 zł. wystawiony przez Marjannę i Stanis­ława małż. Pietrowskich z Kraczynek gm. Niemysłów. Weksel ten unieważnia się i w obcych rękach niema żadnego znaczenia.


Echo Tureckie 1931 nr 48

Z Pęczniewa.
Dzień zaduszny... Cisza... Nastrój półświąteczny... Piękna pogoda jesienna... Wszystko to razem złożyło się na to aby, człon­kowie B.B.— gospodarze — owiani ideolo­gią Wodza Narodu Marszałka Józefa Piłsudskiego gremjalnie, nie bacząc na odle­głość, jak karni żołnierze przybyli ze wszy­stkich wsi gminy Niemysłów do osady Pę­czniew na walne zebranie B.B. W. R.
W szczelnie wypełnionej zebranymi sali p. Kowalski sekretarz gminy — ustępujący prezes B. B: zagaił zebranie, powołując na przewodniczącego p. Hynasińskiego z Pęcz­niewa na co obecni jednogłośnie zgodzili się; ten ze swej strony zaprosił na asesorów p I. Kałużkę ze wsi Kraczynek i W. Kałużnego z Niemysłowa, oraz na sekretarza p. J Pawlaka nauczyciela z Pęczniewa.
Dla zaznajomienia się z nowym statutem B. B. p. Pawlak wyraźnym, doniosłym gło­sem odczytał takowy. Zebrani w poważnym nastroju, w skupieniu, bez jakichkolwiek zamieszek, sprzeciwów spokojnie wysłucha­li i jednogłośnie bez żadnych poprawek statut przyjęli.
Z kolei przystąpiono do wyboru nowego Zarządu Komitetu Gminnego B.B. Ta czynność poszła bardzo składnie. Wybrano przez aklamację na prezesa p. A. Frącalę, ze wsi kol. Popów na zastępców: p.p. Greszkiego i W. Hynasińskiego obaj z Pęcz­niewa, na sekretarza p. J. Pawlaka na skarb­nika p. C. Rekusa, właściciela apteki w Pęczniewie do komisji rewizyjnej: p. p. A. Bocheńskiego kier. szkoły w Pęczniewie, A. Skąpskiego kier. szkoły Siedlątkowie i P. Płażewskiego gospodarza Niemysłowa, na zastępców p.p. W. Kowalskiego I. Kałużkę i J. Szwedzińskiego.
Przy udziale zebranych na propozycję Zarządu podzielono gminę na 4 Koła Wiej­skie czyli obwody mianowicie:
I) Pęczniew z wsiami: Kraczynki, Dąbro­wa, Wylazłów, Popów kol. Popów i Pólko.
II) Siedlątków w wsiami: Nerki, Łyszko­wice.
III) Niemysłów z wsiami: Ks. Kowale, Ks. Młyny, Wola—Pomianowa, Antonino, Lubiszewice.
IV) Wólka Ks. z wsiami: Wólka—Smola­na, Wólka—Łyszkowska, Łębno.
Również wybrano organizatorów Kół Wieskich:
Na obw. Pęczniew: p.p. J. Pawlaka, J. Szwedzińskiego, M. Tomaszewskiego, W. Hynasińskiego, I. Kałużkę.
Na obw. Siadlątków: p.p. A. Skąpskiego, J Sobkiewicza, W. Urbaniaka.
Na obw. Niemysłów: p. p. L. Barzyśką kier. szkoły Niemysłowa B. Leszczyńskiego P. Płażewskiego, A. Madeja.
Na obw. Ks. Wólka: p.p. K. Ostrojejskiego, W. Kałużnego.
Celem i zadaniem organizatorów jest uś­wiadamianie ludności w pracy dla Państwa zjednywanie członków dla B. B. zbieranie składek członkowskich, dobrowolnych dat­ków i przelewanie takowych do kasy Z.K.G
Prostemi, jak dusza wieśniaka, lecz ciepłemi słowy p. Frąkal podziękował ustępującemu prezesowi p. Kowalskiemu za jego wytrwałą i owocną pracę dla B.B.
Zebrani w miłym nastroju z podniesionym duchem w lepsze jutro rozeszli się.
Zaiste podziwu godne jaka panowała tu harmonja, spokój i zrozumienie. Na wielu różnych byłem zebraniach ale to naprawdę zaimponowało mi.
Maluczko, a niebawem polska wieś doj­rzeje od szczytnych celów, do których po­wołuje ją historja.
Życzyć sobie należy, by prace Zarządu wydały pożądany plon.
Widz. Amicus.

Łódzki Dziennik Urzędowy 1933 nr 18

ROZPORZĄDZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dnia 17 sierpnia 1933 r. Nr. SA. II. 12/8/33
o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu Tureckiego na gromady.
Po wysłuchaniu opinji rad gminnych i wydziału powiatowego zgodnie z uchwałą Wydziału Wojewódzkiego z dnia 14 sierpnia 1933 r. na podstawie art. 107 ustawy z dnia 23. III. 1933 r. o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) — postanawiam co następuje:
§ 1.
VIII. Obszar gminy wiejskiej Niemysłów dzieli się na gromady.
3. Kraczynki, obejmującą kol. Kraczynki.
§ 2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Tureckiemu.
§ 3.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia go w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
Wojewoda:

w z. (—) A. Potocki

Wicewojewoda.


Echo Tureckie 1937 nr 52


W nocy na 16.XII. r. b. na szkodę Jan Glezmana, mieszkańca wsi Kraczynki, gm. Pęczniew, za pomocą wyjęcia szyby w oknie, nie ujawnieni dotychczas sprawcy dostali się do mieszkania skąd skradli 3 1/2 kg pierza dartego, w starej powłoce, oraz bieliznę pościelową. Łączne straty poszkodowany oblicza na sumę 31 złotych. Dochodzenie prowadzi się.


Echo Tureckie 1938 nr 2

Pożar

W dniu 28.XII. ur. około godz. 16.50, we wsi Kraczynki gm. Pęczniew, na szkodę Krzesińskiego Pawła spaliła się stodoła wraz z bożem i paszą oraz narzędziami rolniczemi. Łącznie straty wynoszą 750 złotych. Przyczyny pożaru ustalić niezdołano. W akcji ratunkowej brała udział Straż Pożarna z Pęczniewa w liczbie 7 ludzi i Straż Po­żarna z Luboli w liczbie 10 osób. Obie stra­że przybyły na miejsce o godz. 15.20. Dochodzenie w toku.

Echo Tureckie 1938 nr 28

Pożar
W dniu 1.VII 38 r. o godz. 15 w zagro­dzie Friza Otto we wsi Kraczenki, gminy Pęczniew wybuchł pożar, który strawił dom mieszkalny i oborę z drzewa pod jednym dachem. Przyczyna wadliwy komin.

Echo Tureckie 1938 nr 36

Kradzieże


W dniu 30.VIII. rb. podczas odbywające­go się targu w Pęczniewie, ze straganu skradziona została jedna suknia, wartości 20 złotych, na szkodę Czesińskiej Henryki, zam. we wsi Kraczynki, gm. Pęczniew. Ustalono, że kradzieży tej dokonała Brekremwald Sura, zam. w Warcie, pow. sieradzkiego, od której skradzioną suknię odebrano.


Dziennik Łódzki 1969 nr 261



W Traczynkach, pow. Poddębice, w gospodarstwie Edmunda Kaużki spaliły się stodoła i młocarnia. Straty wynoszą około 60 tys. zł. Dochodzenie zmierzające do ustalenia przyczyn pożaru trwa. (z)

Dziennik Łódzki 1970 nr 148

W Kraczynkach pow. Poddębice spłonęła stodoła oraz dachy na oborze i domu mieszkalnym. Przyczyną była iskra z komina. Rolnik Tadeusz N. poniósł 30 tys. zł strat.
(kl)


Dziennik Łódzki 1974 nr 225


Godz. 13.50 Traszynki pow. Poddębice. W gospodarstwie Jana M. spłonęły stodoła i obora. Straty 60 tys. zł. (m)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz