Rosin:
CZARNOŻYŁY-pierwotnie Czarneżołny (1411, 1454 Czarneszolny, Czarnezolny) 7 km na N od Wielunia. 1. 1493 pow. wiel. (MS 2, 124); 1499 par. C, adkt wiel. (Pat. 1958, 283). 3. 1511 dzies. z 25 1/2-27 1/2 ł. kmiec. abpstwu po 1 wiard. oraz mierze żyta i owsa, dzies. z pustek sprzedano za 1 grz. (VG 389, 392); 20 ł.; s. 711518 – 20 1/2 ł.; 1552 – 33 kmieci z karczmarzami, 2 ł. sołt.; 1553 – 11 ł. (ŹD 211, 294); 1520 – 2 ł. pleb. (Ł 2, 135). 4. 1454 Jan z Kalinowej odstąpił matce Nowojce za zrzeczenie się posagu i wiana: Cz., Okalew, Sokolniki, Pichlice, Krzyworzekę, Pątnów, połowę soli i wszystkie pieniądze z cła w Kamionie, całe cło w Szczytach oraz połowę miar z młyna końskiego w Wieluniu (MC 207); 1493 Jan, s. Jana z Kalinowej, zabezpieczył 1000 grz. wiana i posagu matce Dobrochnie na Cz., Strobinie, Czernicach, Wielgiem i Okalewie w Wieluńskiem i na dobrach w Kaliskiem (MS 2, 124, 126); 1520 plebanowi dzies. snop. z folw., od 2 wolnych kmieci i sołtysa 21 gr, od 4 karcz, i 2 zagr. meszne po 1 gr, abpowi dzies. snop. z ról os. (Ł 2, 135-136).6. 1411 kościół (Pat. 1958, 238); 1494 pleban Piotr (AC 2, 868); 1520 kościół ś. Bartłomieja, do parafii tylko Cz. (Ł 2, 135).
Tygodnik
Ilustrowany 1860, Nr 41-46, Tom II, str. 605
Taryfa
Podymnego 1775 r.
Czarnożyły,
wieś, woj. sieradzkie, ziemia wieluńska, własność szlachecka, 77
dymów.
Czajkowski
1783-84 r.
Czarnozyły,
parafia czarnozyły (czarnożyły), dekanat rudzki, diecezja
gnieźnieńska, województwo sieradzkie, powiat wieluński, własność:
(Adam) Brzostowski, były kasztelan połocki.
Tabella miast,
wsi, osad Królestwa Polskiego 1827r.
Czarnożyły, województwo Kaliskie,
obwód Wieluński, powiat Wieluński, parafia Czarnożyły, własnośćprywatna. Ilość domów 80, ludność
674, odległość od miasta obwodowego 1.
Słownik Geograficzny:
Czarnożyły, wieś, o milę od Wielunia, nad szosą do Sieradza, pow. wieluński, gm. Wydrzyn, dym. 120, ludn. 760 gł., roli grom. 24 wł. 10 m. We wsi dosyć domków murowanych, szkółka, urząd wójta gminy Wydrzyn, liczącej 3500 gł. ludn. w 49 miejscowościach o 453 dym. na przestrzeni 460 kilku włók. Kościół murowany, z parafią 2,700 dusz, fundowany w zeszłem stuleciu (1726) przez wojewodzinę Barbarę Leszczyńską z Brzostowskich. Dwór modrzewiowy, wśród parku, niepokaźny (Opis podał Tyg. 111. z r. 1860, t. II), gumna zwyczajne. Dobra to najrozleglejsze w powiecie, zwłaszcza uważając wszystkie włości w ręku jednej rodziny i pod jednym zarządem gospodarskim będące: Czarnożyły, Niemierzyn, Nietuszyna, Bolków, Okolów, Staropole, Chojny, Dymki i nabyty Raczyn, ogółem 380 włók. Cz. były jedną ze znacznych majętności hr. Brzostowskich, niedawno przeszły po kądzieli na hrabinę Załuską i Mycielską, niezamieszkujące w nich. Włość. Cz. z przysiółkami Adamki, Michałków, Kąty, Leniszki, ma obszaru 121 wł. (w tem 45 wł. roli pszennej i żytniej I klasy, 11 wł. łąk i pastw., 50 wł. lasu niezniszczonego). Wieś Czarnożyły osad włośc. 119, gruntu m. 657; wieś Adamki osad 7, grantu m. 62; wieś Emanuelin osad 9, gruntu m. 79; wś Kąty osad 19, gruntu m. 237; wieś Leniszki osad 7, gruntu m. 66. R. 1827 wieś Cz. miała 80 dm., 674 mk.
Słownik Geograficzny:
Czarnożyły, w XVI w. Czarnozolny i Czarnezolny, wś, pow. wieluński. Kościół par. p. w. św. Bartłomieja istniał już w XV w. Fundatoram byli dziedzice wsi Zarembowie. Na początku XVI w. dziedzicem jest Zaremba wojew. kaliski. Po nich posiadają, wieś: Przyjemscy (1553 r.), Mniszchowie, Leszczyńscy, Brzostowscy. Kościół pierwotny był konsekrowany dopiero roku 1626, miał 6 ołtarzy i kaplicę N. P. M. (Łaski L. B. II, 135 i przyp.).
Tygodnik
Ilustrowany 1860, Nr 41-46, Tom II, str. 605
Spis 1925 r.
Czarnożyły, wś i folw., pow. wieluń, gm. Wydrzyn. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne wś 173, folw. 12. Ludność ogółem: wś 1030, folw. 271. Mężczyzn wś 471, folw. 133, kobiet wś 559, folw. 138. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego wś 1030, folw. 270, ewangelickiego folw. 1. Podało narodowość: polską wś 1030, folw. 270, niemiecką folw. 1.
Wikipedia:
Czarnożyły-wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie wieluńskim, w gminie Czarnożyły. Wieś położona przy drodze krajowej nr 45 z Sieradza do Wielunia. Do 1953 roku miejscowość była siedzibą gminy Wydrzyn. W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa sieradzkiego. Miejscowość jest siedzibą gminy Czarnożyły. Pierwsza wzmianka o wsi pochodzi z 1411 r. W XV-XVI w. należała do Zarembów z Kalinowej, następnie do Mniszków, Leszczyńskich, a od 1774 r. do Strzemieńczyków-Brzostowskich, którzy postawili tu w XVII w. staropolski dwór (zniszczony jeszcze przed I wojną światową). Adam Brzostowski w XVIII w. osadził w Czarnożyłach Litwinów ze Żmudzi. Brzostowscy zasłynęli w okolicy z utworzenia już w XVIII w. szkoły, do której obowiązkowo uczęszczały dzieci chłopskie. Po Brzostowskich Czarnożyły przeszły (po kądzieli) do Załuskich, pozostających tu do 1939 r. Nazwa Czarnożyły dawniej Czarneżołny została zaczerpnięta ze środowiska naturalnego. W języku staropolskim wyraz "żołna" oznacza dzięcioła. Osadę zatem założono w miejscu, gdzie dużo było tych ptaków. We wrześniu 1939 roku rozpoczęła się 5-letnia okupacja niemiecka. Część wsi została spalona. W czasie kampanii wrześniowej w wyniku ataku lotnictwa w pobliskim lesie zginęło 6 żołnierzy 15 pp "Wilków" wchodzących w skład 28 dywizji piechoty armii Łódź. Nastąpiły aresztowania i wywóz na roboty do Niemiec oraz do obozu zagłady. Na miejscowym cmentarzu znajduje się zbiorowa mogiła żołnierzy. Nad nią wznosi się pomnik ufundowany z inicjatywy ZBOWiD-u przez społeczeństwo gminy w 1959 roku dla uczczenia pamięci mieszkańców gminy ofiar II wojny światowej. Po wyzwoleniu w 1945 roku nastąpiła powolna odbudowa zniszczeń. Na bazie majątku ziemskiego utworzono Państwowe Gospodarstwo Rolne, wznowiły działalność: Gminna Spółdzielnia, Bank Spółdzielczy i Kółko Rolnicze. Nastąpił wzrost budownictwa indywidualnego oraz obiektów użyteczności publicznej We wsi stoi barokowy kościół pw. św. Bartłomieja z 1726 r. wystawiony przez Joannę z Brzostowskich, wojewodzinę kaliską. W latach 1912-1916 dobudowano do kościoła kaplicę o charakterze mauzoleum. Wyposażenie kościoła barokowe. Obszar gminy nie pozbawiony jest również zabytków zarówno przyrody jak i historii. Na terenie gminy odnaleźć można m.in. pomniki przyrody – okazy drzew w parku wiejskim w Czarnożyłach, park wiejski z XIX w. o pow. 1,6 ha w Czarnożyłach, kościół parafialny z 1726 r. w Czarnożyłach, kościół parafialny z 1623 r. w Łagiewnikach, kościół parafialny z 1843 r. w Raczynie, dzwonnica z XVIII/XIX w. w Raczynie. Wokół każdego z obiektów zabytkowych istnieje ścisła strefa ochrony konserwatorskiej oraz strefa ochrony archeologicznej. Gmina leży w zasięgu występowania drewnianych kościółków typu wieluńskiego. Na cmentarzu znajduje się mogiła 6 żołnierzy z 15 pp. "Wilków" z Dęblina poległych 1 września 1939 r. Według rejestru zabytków KOBiDZ na listę zabytków wpisane są obiekty: kościół parafialny pw. św. Bartłomieja, 1726, 1912-16, nr rej.: 935 z 30.12.1967
Elżbieta Halina Nejman Majątki (Szlachta Sieradzka XIX wieku Herbarz)
Elżbieta Halina Nejman Majątki (Szlachta Sieradzka XIX wieku Herbarz)
CZARNOŻYŁY par. Czarnożyły, p. wieluński w 1827 roku 80 domów, 674 mieszkańców, pod koniec 19 w. 120 dymów, 760 głów. Kościół fundowany przez wojewodzinę Barbarę z Brzostowskich Leszczyńską w 1726 roku. Ośrodek dóbr Brzostowskich o powierzchni 380 włók w skład majątku wchodziły wsie i folwarki, Niemierzyn, Nietuszyn, Okalew, Czarnożyły, Dymki, Chojny, oraz folwarki; Marynka, Bolków, Działy, Michałków i kolonie; Hipolitów, Emanuela, Adamka, i wieś Niedźwiedź. W wyniku podziałów w 1835 roku i później przeszły na Załuskich i Mycielskich. W 1927 r. Józefa hr. Załuskiego, 1991 ha. (SG 1- 763,t.15 s.353, Kowalski 1835 I k. 488)
1992 r.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kościół św. Bartłomieja z 1726 r. w Czarnożyłach - fragment od południa
Fot. Janusz Marszałkowski
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ołtarz główny
Fot. Janusz Marszałkowski
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ołtarz lewy
Fot. Janusz Marszałkowski
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ołtarz prawy
Fot. Janusz Marszałkowski
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ambona
Fot. Janusz Marszałkowski
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Chrzcielnica
Fot. Janusz Marszałkowski
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeden z witraży
Fot. Janusz Marszałkowski
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Łuk stropu
Fot. Janusz Marszałkowski
Akta metrykalne (Parafia Czarnożyły) 1735
Luty
19. lutego. Ja, jak wyżej, ochrzciłem
Żyda imieniem Marcin. Rodzice chrzestni Wielmożny Antoni Wolski z
Nieznanic, marszałek i Jadwiga Jaworska i inni.
Akta metrykalne (Parafia Czarnożyły) 1735
9 marca
Ja, Łukasz Chamaroski wikary
czarnożylski, ochrzciłem imieniem Franciszka, córkę prawowitych
małżonków Wojciecha sługi plebańskiego i Magdaleny Maćkowny.
Rodzicami chrzestnymi byli Wielmożny Pan Walenty Mierzwiński
koniuszy dworu Jaśnie wojewody kaliskiego i Wielmożna Magdalena
Karśnicka.
Akta metrykalne (Parafia Czarnożyły) 1735
17 listopada. Ja, jak wyżej,
ochrzciłem Żyda imieniem Marcin. Rodzice chrzestni Wielmożny Pan
Antoni Wolski i Wielmożna Panna Franciszka Madaleńska.
Akta metrykalne (Parafia Czarnożyły) 1738
22 czerwca, Przewielebny prepozyt
Kruszyny imienia [brak] i nazwiska Luboiński, ochrzcił imionami
Zofia i Konstancja, córkę Wielmożnych Państwa prawowitych
rodziców Antoniego Janiszewskiego i Magdaleny Janiszewskiej.
Rodzicami chrzestnymi byli Jaśnie Pan marszałek Królestwa
Polskiego Ciszek i Konstancja jego żona.
Akta metrykalne (Parafia Czarnożyły) 1761
Dnia 27 grudnia. Ja, Jan Tatarski
proboszcz wydrzyński, za zgodą Znakomitego Przewielebnego
proboszcza miejscowego tego kościoła czarnożylskiego, dopełniłem
ceremonię już ochrzczonego w kościele wróblo? dziecka Karola
Stanisława Kostki, syna Urodzonych Józefa i Wiktorii z Otockich
Rozańskich, posesorów dzierżawców części Wróblowa kapituły
sieradzkiej. Rodzicami chrzestnymi syna byli Znakomity Przewielebny
Piotr Latoszyński kustosz i zastępca sędziego wieluńskiego,
prepozyt czarnożylski i Wielmożna Marcjanna z Przanowskich
Zielińska cześnikowa czerniachowska.
Korrespondent Warszawski Donoszący
Wiadomości Kraiowe y Zagraniczne 1792 nr 50
Z Czarnożył w Ziemi Wieluńskiey.
Pełne cnot i chwały życie zakończył w swych dobrach dmoa 7
Sierpnia JW. Adam Brzostowski kasztelan Połocki Orderu Orła białego
Kawaler , Mąż pozostałey Genoweffy z Ogińskich, a Oyciec czterech
żyiących i w Oyczyźnie zasłużonych synów : Jana Szambellana J.
K. Mci S. Stanisława Kawalera , Michała Starosty Puńskiego i Ord:
Polskich Kaw: Alexandra Kasztelana Mazowieckiego Ord: Polskich Kaw:
Franciszka Xawerego w Kawaleryi Narodowey Majora. Zacny ten i
szanowny Weteran, ieszcze za panowania Augusta III, z chwałą i
zaszczytem służył Oyczyznie. Bo oprócz innych wielokrotnie
odbywanych funkcyi, pracowity Urząd Marszałka Trybunału
Litewskiego nie tylko okazale i kosztownie , ale sprawiedliwie,
mądrze i ze sławą imienia swoiego sprawował. Dawszy tak wielki
dowod cnoty i zdatności swoiey miły był Królowi i od niego
poważany. Ozdobiony zatem Orderem Orła białego i powołany do
Senatu na Kasztelanią Połocką , zawsze wierność, gorliwość dla
Króla , i dla Narodu zachował. W dalszym czasie różne
okoliczności zaszłe, a z iego sercem i sposobem myślenia nie
zgadzaiące się nakłoniły go, iż porzuciwszy publiczne, obrał
sobie prywatne życie.— Oddalony na ustronie żył przystoynie,
czynnie, i pobożnie. Kochany i szanowany od wszystkich, bo iego
przyiemna ludzkość wszystkich uymowała serca. Chociaż zaś żył
w oddaleniu od wielkiego świata, miał iednak tę pociechę , iż
nayznakomitsze w Kraiu osoby z oświadczeniem uprzeymey przyiaźni i
szacunku często go odwiedzały.— Serce iego cnotliwe i nigdy
nikomu nie podległe tak było dobrem Kraiu zaięte , iż w miarę
pomyślnych lub przeciwnych w tey mierze wiadomości , widać w nim
było: to radość, to smutek nie mały. Wychowany w prawowierney
Religii, od iey prawideł nie odstąpił, a dobrem i uczynkami wierze
swoiey oczywiste dawał świadectwo. Na koniec , opatrzony SS.
Sakramentami przeniost się do wieczności w 77. roku życia swoiego,
zostawiwszy po sobie miłe cnot swoich wspomnienie i żal nieznośny
w tych wszystkich, którzy go znali, a tym większy w tych, którzy
bliżey do niego należeli. Dway przytomni synowie i iedna synowa
przy naysprawiedliwszym i naywiększym smutku w kilka dni pogrzeb, a
poźniey wspaniałe Exekwie przy licznym Duchowieństwa i
Obywatelstwa Zgromadzeniu rozrządzili i odprawili , a to iuż woli
zmarłego Oyca , iuż własnemu uczuciu czyniąc zadosyć.
Gazeta Warszawska 1814 nr 27
Gdy Maciey Piekarczyk, inaczey
Szymaczyk Piekarz Jan Karbowiaczyk nazywaiący się lat około 30
liczący, rodem z wsi Czarnożył Powiatu Wieluńskiego w osobie
zsiadły, twarzy okrągłey ogromney, na brodzie i wąsach żołto
zarastający, oczu niebieskich, włosow na głowie iasno blond z
przodu obciętych, a z tyłu długo opuszczonych kręcących się ,
któreń z aresztu detencyynego Wieluńskiego, o zaboystwo swey żony,
i o liczne kradzieże obwiniony w dniu 4 Grudnia r. z . zbiegł.
Wzywa zatem wszelkie Władze tak woyskowe, iako i cywilne, aby na
opisanego zbrodniarza, iako bardzo szkodliwego publiczności pilne
dały baczenie, a przytrzymanego, pod nayostrzeyszą strażą Sądowi
tuteyszemu odstawić zechciały. W Piotrkowie dnia 4 Lutego 1814. Sąd
Policyi Poprawczey Obwodu Piotrkowskiego.
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1821 nr 26
OBWIESZCZENIE.
Sąd Policyi Prostey Powiatu Wieluńskiego.
Donosi ninieyszem kogo to Interessować może, że na dniu 4. Czerwca r. b. przez Woyta Gminy Czarnożył nadesłaną została skrzynka z rożnemi galanteryinemi rzeczami do Sądu swego w którey znayduią się: brzytwy, scyzoryki, pierścionki, kulczyki, guziki, noże z widelcami, lichtarze, okulary, nożyczki, zwierciadełka, lak, bawełna i tym podobne, inne drobnostki handlerskie. Galanterya ta odebraną została na iarmarku w Złoczowie od starozakonnego Joska Eyzykowicza z pobytu mieszkania niewiadomego a o kradzierz pieniędzy w kwocie dukatów pięć Włościanowi z Gminy Czarnożył Woyciechowi Lubiańskiemu, Obwinionego, wsposobie zaręczenia że tenże zwróci te pieniądze.
Wzywa więc Sąd Policyi Prostey Powiatu Wieluńskiego, ażeby właściciel takowych przedmiotów zdowodami, wyiaśniaięcemi prawo własności do rzeczoney galanteryi naydaley do dnia 17. Lipca r. b. do Sądu swego zgłosił się, w przeciwnym bowiem razie rzeczy te wszystkie w tym dniu przez publiczną licytacyą na rzecz uszkodzonego Lubiańskiego sprzedane zostaną.
w Wieluniu dnia 12. Czerwca 1821. r.
Bielamowski.
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1826 nr 16
Gdy podpisanemu Dzierżawcy Probostwa w Czarnożyłach w P. Wieluńskim skradziono z dnia 4. na 5. b. m. parę klaczy i źrebice rocznią, z zaprzęgiem, to iest: iedną klacz karą łysą na głowie, lat 6, drugą klacz brudno szpakowatą, także lat 6 maiącą, i źrebice gniadą z gwiazdką na czole. Wzywam więc WW. Wóytów Gmin, aby w razie dostrzeżenia ich takowe mi dostawić rozkazać raczyli, a wszelkie koszta z podziękowaniem zwrócić zapewniam.
w Czarnożyłach dnia 11. Kwietnia 1826.
Hagecki.
Kurjer Warszawski 1826 nr 135
Rodzice, Krewni i nader liczni
Przyiaciele, ponieśli nader dotkliwą stratę przez niespodziany i
zbyt wczesny zgon ś.p. Adama Hrabie; Brzostowskiego Wice
Referendarza R.S. Młodzieńca 23 letniego, pełnego najpiękniejszych
nadziei, rzadkich przymiotów serca, talentów i nauk. Zwłoki iego
onegdaj wywieziono z Warszawy w Kaliskie do dóbr dziedzicznych
Czarnożył dla złożenia w grobie rodzinnym na wieczny spoczynek.
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1832 nr 19
WYKAZ
Starozakonnych maiących wolność mieszkania na wsiach w Obrębie trzech-milowem nadgranicznym znayduiących się w Woiewództwie Kaliskiem do końca Czerwca 1832 roku.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Salomon Bilski, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Łagiewniki, Wieś Łagiewniki, Proceder: rolnictwo.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Meyzer Reychman, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Kowale, Wieś Mokrsko, Proceder: rolnictwo.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Lewek Izraelczyk Sroka, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Lututów, Wieś Lututów, Proceder: rolnictwo.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Ankiel Fraind, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Lututów, Wieś Lututów, Proceder: rolnictwo.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Fabiś Anglewicz Levi, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Lututów, Wieś Lututów, Proceder: rolnictwo.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Litman Smulczyk, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Mierzyce, Wieś Mierzyce, Proceder: pacht krów.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Berek Jakubowicz, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Mierzyce, Wieś Bobrok, Proceder: rolnictwo.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Marek Joachimowicz, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Mierzyce, Wieś Pątnowo, Proceder: rolnictwo.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Jakób Lewkowicz, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Naramice, Wieś Naramice, Proceder: rolnictwo.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Marek Salamaiczyk, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Czarnożyły, Wieś Czarnożyły, Proceder: rolnictwo.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Bendus Hentzel, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Biała, Wieś Biała, Proceder: pacht krów.
Za zgodność:
(podpisano) Chrzanowski
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1832 nr 29
KOMMISSYA WOJEWÓDZTWA KALISKIEGO.
Wzywa Woytow Gmin poleca Prezydentom i Burmistrzom miast aby zbiegłych przed Spisem z Obwodów Wieluńskiego i Konińskiego Woyskowych niższych stopni byłego Woyska Polskiego, według umieszczonego poniżey Wyszczególnienia, ściśle wobrębie urzędowania swego śledzili, a wrazie wykrycia i uięcia, odstawili tychże podbezpieczną strażą, do Kommissarzy właściwych Obwodów, wcelu odesłania ich następnie do zakładu w miastach Wieluniu i Koninie, do których Woyskowi ci należą.
Wyszczególnienie Zbiegłych. a) z Obwodu Wieluńskiego, a) z Gminy Czarnożyły.
1) Biernacki Jan, ma lat 25, Wszedł poprzednio do służby iako Żołnierz dnia 28. Września 1822. do pułku Saperów, bez żenny, zbiegł dnia 10 Czerwca 1832 r.
2) Kucharczyk Szymon, ma lat 33. wszedł do służby dnia 15. Września 1828 r. do pułku 8go piechoty, bezżenny, zbiegł dnia 10 Czerwca 1832 r.
3) Janicki Franciszek, ma lat 20 wszedł do służby dnia 7. Lutego 1831. r. do pułku 14 piechoty, bezżenny, zbiegł dnia 12 Czerwca 1832 r.
4) Cichorski Andrzey, ma lat 24, wszedł do służby dnia 8. Lutego 1831 r. do pułku 13. piechoty, bezżenny, zbiegł dnia 11, Czerwca 1832 r.
5) Niewiadomy Michał ma lat 24, wszedł do służby dnia 10 Marca 1831 r. do pułku 21 piechoty, bezżenny, zbiegł dnia 10 Czerwca 1832 r.
6) Kaleta Urban ma lat 29, wszedł do służby dnia 7. Stycznia 1831 r. do pułku 14 piechoty, zbiegł dnia 12 Czerwca 1832 r.
7) Meach Jdzi, ma lat 25. wszedł do 6go, pułku piechoty, bezżenny, zbiegł dnia 10. Czerwca 1832 r.
8) Kośmider Alexander, ma lat 35. przed Rozporządzeniem o poborze, wyiechał w drogę do Litwy.
b) z Gminy Raczyn.
9) Cieślak Woyciech, ma lat 30, wszedł do służby w Marcu 1831 r. do pułku 21 piechoty, zbiegł dnia 13. Czerwca 1832 r.
w Kaliszu dnia 23 Czerwca 1832 r.
Prezes SZMIDECKI. Sekretarz Jlny Przedpełski.
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1835 nr 38
Ogłasza
się wiadomość otwarcia spadku po Xawerym Hrabi Brzostowskim na dniu 4
Sierpnia 1834 r. zmarłym; celem zgłoszenia się osób prawo do spadku po
tymże maiących a mianowicie: co do tytułu własności dóbr Czarnożyły,
Nietuszyn, Choyna, Niemierzyn, i Dymki z przyległościami w Pcie
Wieluńskim Woiewództwie Kaliskiem położonych z wyznaczeniem półrocznego
terminu na dzień 19/31 Grudnia 1835 r. godzinę 9 zrana tu do Kancellaryi
podpisanego Reienta.
Kalisz dnia 30 Maia (11 Czerwca) 1835 r. M. Basiński Rei. K Z
Kalisz dnia 30 Maia (11 Czerwca) 1835 r. M. Basiński Rei. K Z
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1845 nr 17
LISTY GOŃCZE.
(Ν. D. 314) Sąd
Policyi Prostej Okręgu Wieluńskiego.
Zawiadamiając wszelkie Władze tak
cywilne jak i wojskowe do których przestrzeganie porządku
publicznego i bezpieczeństwa w kraju należy, że z tutejszego Domu
Badania zbiegli następni aresztanci:
1 Katarzyna Strycharczynkówna o
zbrodnią dzieciobójstwa obwiniona lat 24 mająca wyznania
katolickiego, rodem z wsi Czarnożył, wzrostu miernego, twarzy
ściągłéj, włosów blond, осzów siwych, ust miernych nosa
długiego, znaków szczególnych żadnych ubrana w szlafroczek
perkalikowy w kratki, chustkę derową wielką w kratki czarne i
czerwone, na głowie czepek biały nocny, pod szlafrokiem spódnice
watowaną, trzewiki półbuciki zwane i pończochy, zbiegła d. 4
Stycznia r. b.
(...)Wzywa więc wszelkie Władze, aby na
tychże w obrębach swych jurisdykcyi baczne oko zwrócic, tychże
ściśle śledzić i wrazie ujęcia pod ścisłą strażą
najbliższemu Sądowi odstawić raczyły.
Wieluń d;. 27 Grudnia (8 Stycznia)
1844j5.
Sławianowski. Podsędek.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1846 nr 212
(N. D. 4755) Sąd Policyi Poprawczej
Wydziału Piotrkowskiego.
Wzywa wszelkie władze krajowe aby na
Andrzeja Nowakowskiego lat 41 wieku liczącego religii
Rzymsko-Katolickiéj, rodem z wsi Czarnożył Okręgu Wieluńskiego,
w miesiącu Kwietniu r. b. trudniącego się wyrobkiem w mieście
Wieluniu, który jest dobrego wzrostu i znacznéj tuszy, twarzy
ściągłéj, oczu siwych, włosów na głowie ciemnych krótko
strzyżonych, w zwyczajnym ubraniu włościańskim baczną uwagę
zwracały, a po dostrzeżeniu ująwszy zarządziły odstawić
zechciały najbliższemu Sądowi do dalszego postąpienia i jest
bowiem do wykonania na tymże wyrok d. 14 (26) Czerwca r. b. w Sądzie
naszym z powodu kradzieży wydany.
w Piotrkowie d. 24 Sierp. (5 Wrześ )
1846.
Sędzia Prezydujący, Wolanowski.
Warszawska Gazeta Policyjna 1847 nr 19
W następujących miejscach w
królestwie były pożary, w skutku których spaliły
się:
We wsi Czarnożyłach powiecie
Wieluńskim, suszarnia lnu i konopi drewniana,
gontami kryta w dyrekcji na niewiadomą sumę
ubezpieczona. Przyczyna pożaru niewiadoma.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1847 nr 223
LISTY GOŃCZE.
(D. N. 4908) Sąd Policyi Poprawczej
Wydziału Piotrkowskiego.
Wzywa wszelkie Władze krajowe, aby na
Józefę Krauze rodem z wsi Czarnożyły w Powiecie Wieluńskim
położonej, lat 20 liczącą, wzrostu średniego, szczupły, twarzy
okrągłej, włosów blond, oczu niebieskich, religii katolickiej,
bez żadnych znaków szczególnych, ubraną w kapotę płócienną,
suknię kolorową w pasy ciemne, płachtę i chustkę białą,
wiążącą głowę, baczną uwagę zwracały, a po dostrzeżeniu i
ujęciu najbliższemu Sądowi do dalszego postąpienia odstawić
kazały. Piotrków d. 3 (15) Września 1847 r.
Sędzia Prezydujący, Wolanowski.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1848 nr 151
(N. D. 3630) Sąd Policyi Poprawczej
Wydziału Piotrkowskiego.
Wzywa wszelkie Władze nad
bezpieczeństwem kraju i spokojnością czuwające, aby na Mikołaja
Morawskiego o kradzież obwinionego, ostatnio we wsi Czarnożyły
mieszkającego, baczne oko zwracały, wrazie ujęcia najbliższemu
Sądowi pod mocną strażą odtransportować rozporządziły. Rysopis
jego następujący: lat ma 45, wzrostu miernego, twarzy pociągłej,
nosa pociągłego, oczu i włosow czarnych, znaków szczególnych
żadnych.
w Piotrkowie d. 22 Czer (4 Lip.) 1848
r.
Sędzia Prezydujący, Wolanowski.
Gazeta Codzienna 1849 nr 53
W następujących miejscach w
Królestwie były pożary, w skutku których spaliły się: W gminie
Czarnożyły p. Wieluńskim, stodoła drew niana wraz z młockarnią
na rs. 2600 ubezpieczone; pogorzelec w ruchomościach poniósł
straty rs. 1330.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1851 nr 18
(N. D. 190) Sąd Policyi Poprawczej
Wydziału Piotrkowskiego.
Wzywa wszelkie Władze nad powszechnem
bezpieczeństwem czuwające, iżbу na zbiegłego w końcu miesiąca
Września r. z. w transporcie na stacyi Ossyaku w Okręgu Wieluńskim
Wawrzyńca Grzymskiego o kradzież obwinionego baczne oko zwracały
wrazie dostrzeżenia ujęły i pod scisłą strażą Sądowi naszemu
odstawić zarządziły. Rysopis onego. Wawrzyniec Grzymski lat ma 24,
katolik, stanu wolnego, urodził się wsi Czarnożyłach Okręgu
Wieluńskim, wzrostu niskiego, twarzy sciągłej, czoła wysokiego,
ocz niebieskich, nosa ściągłego, brody okrągłéj, włosów na
głowie blond, ubrany był tylko w spodnie płócienne i koszule
lnianą bez obuwia w furażerce granatowej garbaty, czytać i pisać
nie umie, mówi tylko po polsku.
Piotrków d. 26 Grud. (7 Stycz.) 1850j1
r.
Sędzia Prezydujący Bóbr.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1851 nr 182
(Ν. D. 1989) Rejent Kancellaryi
Ziemiańskiej Gubernii Warszawskiej w Kaliszu.
Ogłasza postępowania spadkowe toczące
się po osobach zmarłych:
1, po Joachimie Kempner (…) oraz
wierzyciela summ rs. 7500 na dobrach Czarnożyły i rs. 7472 kop. 11
1/4 na dobrach Skrzynki z Okręgu Wieluńskiego zahypotekowanych;
(…) do ukończenia tych postępowań
spadkowych termin na dzień 8 (20) Listopada 1851 r. w Kaliszu w
Kancellaryi Ziemiańskiej przed podpisanym Rejentem się wyznacza.
w Kaliszu d. 28 Kwiet. (10 Maja) 1851
r.
Nep. Wojciechowski.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1856 nr 79
(N. D. 1778) Sąd Policyi Poprawczej
Wydziału Piotrkowskiego.
W miesiącu Styczniu 1854 r. pomiędzy
miastem Wieluniem a wsią Czarnożyłami, znalezioną została
baryłka okowity, obecnie w depozycie Sądu Sieradzkiego znajdująca
się wzywa zatem niewiadomego właściciela, aby w ciągu dni 30 od
daty niniejszego ogłoszenia licząc, z usprawiedliwiającemi jego
własność dowodami, po takową do Sądu tutejszego lub Sieradzkiego
zgłosił się, po bezskutecznym bowiem upływie oznaczonego czasu,
rzeczona baryłka z okowitą na rzecz Skarbu zasądzoną zostanie.
Piotrków d. 20 Marca (1 Kwiet.) 1856
r.
Sędzia Prezydujący,
Assesor Kollegialny, Chmieleński.
Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego
1856 nr 283
(N. D. 6806) Sąd Policyi Poprawczej
Wydziału Kaliskiego.
Wzywa wszelkie Władze tak cywilne jak
i wojskowe nad porządkiem i bezpieczeństwem w kraju czuwające aby
na Józefa Gałek, wyrokiem Sądu tutejszego w d. 10 (22) Stycznia r.
b. zapadłym na chłostę rózg 70, i oddanie do robót w poprawczych
aresztanckich rotach przez lat cztery skazanego, obecnie z pobytu
niewiadomego, i przed wymiarem sprawiedliwości ukrywający się,
baczne oko zwracały, a wrazie ujęcia go Sądowi tutejszemu lub
najbliższemu pod strażą dostawie raczyły. Rysopis jego jest
następujący, ma lat 25 katolik, wyrobnik, ostatecznie w gm.
Czarnożyły, P-cie Wieluńskim zamieszkały, bezżenny, wzrostu
dobrego, włosów blond oczu szarych, nosa miernego, twarzy ściągłej,
ma znaki kalectwa na ręce prawej.
Tyniec pod Kaliszem d. 26 Września (8
Października) 1856 r.
Sędzia Prezydujący, Ruprecht.
Dziennik Warszawski 1864 nr 155
(N. D. 2838) Sąd Policji Poprawczej
Wydziału Piotrkowskiego.
Zapozywa Antoniego Mikołajczyka,
włościanina ze wsi i gminy Czarnożył, Powiatu Wieluńskiego, aby
dla złożenia tłomaczenia w sprawie własnej, stawił się
natychmiast w Sądzie Poprawczym, lub aby najdalej w ciągu dni 30-tu
od daty ogłoszenia, o miejscu obecnego pobytu swego doniósł, pod
skutkami prawa.
Piotrków d. 1 (13) Czerwca 1864 r.
Sędzia Prezydujący, Chmieleński.
Dziennik Warszawski 1865 nr 117
Korespondencje Dziennika Warszawskiego.
Wieluń. We wsi Małusze-małe, żona
wyrobnika Tomasza Podstawki w dniu 25 marca (6 kwietnia) porodziła
syna, nazajutrz drugiego i córkę, pozostających przy życiu. — W
dniu 28 kwietnia (10 maja), w lesie Kozi-lasek, włościanie pasący
bydło dostrzegli wiszące zwłoki włościanina wsi Czarnożyły,
Jakóba Wiszniewskiego, który za życia oddawał się pijaństwu.
Zorza 1866 nr 1
LIST
z Czarnożył, w Grudniu 1865 r.
Piszę o jednej z najporządniejszych wiosek w Wieluńskiém.
Wyjeżdżając z Wielunia, widzisz o milę drogi na wzgórzu ładny kościołek murowany, bielące się zabudowania dworskie i liczne drzewiny, latem zagajające wieś całą, ciągnącą się w rzędzie. Miejscowi mieszkańcy opowiadają, że wieś ta przed laty nazywała się Czarne-Żółny, a to z tego powodu: że kiedy królowa Bona polowała w tutejszych ogromnych niegdyś lasach, to mnóstwo czarnych żółn napotkała, i od nazwy tych ptaków lasy i miejsca te nazwała CzarneZółny, co później zamieniono na Czarnożyły, bo to się łatwiej wymawia. Rzeczywiście téż w miejscowych aktach tak wieś tę pisano jeszcze do roku 1810.
W opisie naszym zaczynamy od kościoła i od cmentarza; bo kościół porządny daje wiedzieć, że lud miejscowy pamięta o Bogu, a cmentarz starannie utrzymywany, świadczy, że lud ma dobre serce, bo pamięta o zmarłych swych braciach. Otóż na pochwałę parafii powiedzieć można, że do nowego ogrodzenia cmentarza w miejsce zniszczonego zabierają się czynnie tak proboszcz jak i gromada; a kościół tu jest bardzo ładny, tak zewnątrz jak i wewnątrz; mury wielkiej grubości, na wieży zegar bije godziny, a wnętrze najwięcej zdobi piękny ołtarz Matki Boskiej Niepokalanego Poczęcia. W ołtarzu tym znajduje się krzyż srebrny pięknej roboty z relikwią drzewa Krzyża Świętego w kryształ oprawny, a ściany zdobią się półfilarami. Kościół ten, pod którym w grobach spoczywają szczątki zmarłych z kolei właścicieli Czarnożył hrabiów Brzostowskich, został wystawiony przez Joannę Barbarę z Leszczyńskich hrabinę Brzostowską, 141 lat temu. Wprzódy jednak stał na tém miejscu kościół drewniany już blisko 300 lat temu, bo w roku 1522, pod wezwaniem Śgo Bartłomieja, za czasów dziedzica Zaremby, a przy kościele tym była i kaplica Pana Jezusa. Z tych téż jeszcze czasów dotrwały do dziś dnia przy kościele dwie lipy stare, grube i wewnątrz wypróchniałe tak, że dwóch ludzi bezpiecznie mogłoby się w każdej z nich zmieścić. Są jeszcze podania miejscowe, że pod kościołem starym spoczywają ciała, między któremi są i proboszczów, razem czterdziestu zmarłych, i między którymi mają leżeć ludzie innego wyznania (podobno Aryanie), a których lud błędnie Francuzami nazywa. Powiadają téż, że w Czarnożyłach gościł niejakiś czas książę Radziwiłł, zwany Panie-kochanku, jak wracał z kuracyi z Paryża.
Przy kościele znajduje się jeszcze dawny zabytek, to jest framuga w murze przy drzwiach wchodowych, w niéj siedzenie wykute i żelazna klamra; jest to kuna, dawna kara; zasadzano tam obwinionego, jakiego bluźniercę, bezbożnika lub złodzieja: tam skarany siedząc z przycłapioną ręką przez tę klamrę, zamykaną na kłódkę, wstydzić się musiał, gdy go wszyscy oglądali, jak wchodzili i wychodzili z kościoła.
Parafia tutejsza ma ludności 1,600 osób i składa się z wsi i kolonij: Czarnożyły, Nietuszyna, Huta, Chopry, Kąty i Leniszki.
Dwór tutejszy jest stary, modrzewiowy z kopułkami (bizantyjskiemi) na przystawkach; domki do dworu należące biało pobielone i bardzo ładne. Teraz właścicielem jest Hippolit hrabia Brzostowski, wnuk ś. p. Franciszka Xawerego, który 80 lat temu, wystawił tu, istniejący i teraz, szpital na sześć osób, z prawem przyjmowania tam tylko gospodarzy takich, którzy przez wiek i pracę stargali siły; mocniejsi powinni byli usługiwać słabszym, a wszyscy razem śpiewać godzinki. Na dobroczynny ten zakład zmarły hrabia zapisał dziesięć tysięcy złotych. Z wdzięcznością także ludność wspomina jakby o swym aniele dobroczynnym, o córce tegoż hrabiego, która jest w Galicyi w Iwonicach za hrabią Załuskim; ale źle tu mówią o dawnym rządcy, który był nadto porywczym. Dwór utrzymywał tu także i stałych doktorów, a z nich ostatni niemiec Porsz, był głośnym w okolicy, że chorobę miał odgadywać z przesłanych mu włosów chorego.
W samych Czarnożyłach jest 53 gospodarzy i komorników, z tych uwłaszczonych jest przeszło czterdziestu. Będąc właścicielami, czuć muszą popęd do gospodarstwa i większej dbałości o swoje domy, nie mając się już na kogo spuszczać. Między gospodarzami starymi, wzorowymi, wstrzemięźliwemi, pobożnemi i pracowitymi wymienić tu można: Jana Lemańskiego, Wojciecha Hutnika w Czarnożyłach, lub Stanisława Wojewódkę, bardzo zamożnego i bardzo porządnego gospodarza, zamieszkałego w kolonii Leniszkach; ani on, ani cała jego rodzina wcale nie piją wódki; bo dzieci wzięły przykład z dobrego ojca. W ogródku swoim chowa on pszczoły, a że umie się z niemi obchodzić, więc mu téż nie spadają. W ogóle nałogowych pijaków nie ma, i rzecz szczególna, że kobiety więcej tu piją wódki aniżeli mężczyzni; ale z drugiej strony kobiety tutejsze prawie wszystkie odznaczają się nadzwyI czajną czystością w ubiorach, kołnierzyki jak j śnieg białe wykładają na swe gorsety lub kaftany, a na głowach noszą chustki fularowe. W ogóle, prócz zachodów około domowego gospodarstwa, kobiety trudnią się przędzeniem.
Szkółka, która teraz nie istnieje, ma być wznowioną i uznaną przez Rząd. Czytających na książce ze starych gospodarzy jest przeszło 30, dziewcząt i chłopców przeszło 40tu, a początkująch 18, w téj liczbie przez zeszłą zimę wyuczyło się czytać 40tu. Pomiędzy uczącymi się pisać zasługują na pochwałę wielką: Konstanty Pirecki, gospodarz w wieku lat 24, żonaty; drugi Jakób Pilniak, syn gospodarza, dwudziestoletni, i Piotr Skupniewski syn gospodarza i mularza zarazem. Uczyli się oni śród pracy nawet wielkiej codziennie, wieczorami u miejscowego proboszcza, od którego i książki dostawali do nauki, lub w domu przy łuczywie i świetle otrzymaném z darów; umieją téż już i dobrze czytać i pisać i unikają karczem w Niedziele i Święta tak jak i inni uczący się, z pośród których sześciu chłopców sługuje dziś z kolei do Mszy Świętej. Pomiędzy dzieciakami, Seliga Maciej, mający lat 10, nauczył się przez jedną zimę czytać; jest to chłopczyna wielce pobożny, służy codziennie do Mszy Śtéj; bardzo zdolny i pamięć ma niezwykłą; a teraz uczy się pisać. Dziewcząt jest 3 umiejących pisać. Młodemu temu pokoleniu pomagali jeszcze w nauce to organista, to kobieta wiejska chętnie ucząca drugich. Na Kątach téż, w wiosce téj saméj parafii, gospodarz Mróżek ma dwoje dzieci, które to w Czarnożyłach, to od komornika Ostrycharza w kolonii nauczyły się czytać.
Ku uzupełnieniu tego obrazka, można jeszcze wspomnieć, że chałupy w Czarnożyłach latem pięknie się stroją i drzewinami i ogródkami przy każdej z nich, bo lud tutejszy szanuje drzewiny i sam szczepi sobie drzewka. Lud ten w ogóle jest dosyć zamożny, inwentarz mu wystarcza, a przytem odznacza się pobożnością. Był tylko niedawno jeden bluźnierca, nieuczynny, pijak wielki, nie szanujący ani Kościoła ani ludzi, aż się téż powiesił: Boże odpuść mu winy! F. W.
Kurjer Warszawski 1868 nr 203
Z Wielunia. Do wielu klęsk, które
stały się następstwem pożarów wynikłych, w skutek tegorocznych
upałów i suszy, okolica nasza doznała nowej klęski z uderzenia
pioruna. W dniu 11-m b. m., wśród pięknej pogody, a nawet
dokuczającego upału, nagle horyzont w stronie północnej od
naszego miasta, powleczony został chmurami, i dały się niebawnie
słyszeć silne grzmoty, w skutek których piorun uderzył o godzinie
2 1/2 po południu, w owczarnię, znajdującą się we wsi
Czarnożyłach, w odległości kilku wiorst od Wielunia, własnością
hrabiego Brzostowskiego będącej, takową zapalił, i która pomimo
energicznego ratunku, w momencie zgorzała. Straty wprawdzie w
inwentarzu były mało znaczące, gdyż tylko 9 owiec spaliło się,
wszelako zapasy siana, zboża i słomy, w dość znacznej ilości
stały się pastwą płomieni. Straty dotąd obliczone wynoszą około
2,000 rubli srebrem. W poprzedniej mojej korrespondencji, przed
kilkunastu dniami podanej, wspomniałem, że brak mięsa, dobrego
pieczywa i t. d., również i inne niedogodności, jakich doznają
mieszkańcy tutejsi, w kwestji żywotnej, wiele wpływają na upadek
miasta. Wszelako nowo założona cukiernia, handel win i razem
restauracja, pod firmą p. Kazimierza Nęckiego, w środku rynku, w
domu Norejkowicza będąca, stara się odpowiedzieć swemu zadaniu.
Siewy u nas już rozpoczęte, kartofle zaczęli kopać, są one dobre
i obfite, kapusty nieco się poprawiły.— J. Ł.
Kurjer Warszawski 1869 nr 218
W dniu 25 z. m, we wsi Czarnożyłach,
w powiecie Wieluńskim, przeniósł się do wieczności ś. p. Adam
hr: Brzostowski. Pogrzeb jego był wymownem świadectwem życia, a
żal po nim pozostanie na długo w sercach tych wszystkich, z którymi
sercem się dzielił.
Zorza 1870 nr 39
OPOWIADANIE PEWNEGO MIESZCZANINA
O Tegorocznej Wystawie Rolniczo-Gospodarczéj
W WARSZAWIE.
Dobra to rzecz ta kolej żelazna! Wyjechałem z miasta Wielunia o zmierzchu, i jadąc do Częstochowy szosą, stanęłem w Warszawie o godzinie pierwszej po południu nazajutrz,— w ten sposób zrobiłem mil 40-kilka przez niespełna 12 godzin. Ale nie o tém tylko chciałem mówić. Przyjechawszy do Warszawy za interesami, odwiedziłem mojego znajomego przy ulicy Nowogrodzkiej, aż oto widzę zdaleka jakiś budynek drewnianny, ozdobny poobwieszany wieńcami, a z niego kilkanaście chorągiewek wiewa. Co to takiego? pytam przechodnia. —To miejsce Wystawy Rolniczej, odpowiedział. Wystawa! rzekłem do siebie, i to rolnicza, — nic o tém nie wiedziałem, choć przecie nie na zapłociu mieszkam, tylko w mieście i to powiatowém jeszcze. A przytém jestem rolnikiem—myślę sobie daléj — i może miałbym co pokazać światu, a teraz mogę tylko usta rozdziawiać i patrzeć się na to, co inni przysłali.
Ale cóż robić, dobrze téż widzieć nie koniecznie i swoje; kupuję więc bilet za złotówkę i wchodzę na dość obszerny dziedziniec, gdzie ten budynek z chorągiewkami stoi. Było to już w ostatnich dniach wystawy; przy różnych rzeczach widzę poprzywieszane napisy: ten dostał medal złoty ów srebrny, tamten bronzowy, a inny znowu pochwałę lub podziękowanie, co jest najważniejszą rzeczą.
Dostałem prawdziwie gorączki, chodząc od miejsca do miejsca: tu widzę maszynę parową, do której przywieszone pasy mogą poruszać inne maszyny, np. sieczkarnie, wiejnik, obrzynaczkę ziarn i t. p. Patrzę daléj, aż tu stoją skrzynie żelazne, wielkie, ogniotrwałe, gdzie włożone pieniądze drwią sobie z pożarów; to znowu stoi maszyna do szycia z kółkiem, poruszana niby kołowrotek, nogą; tam widać lekkie żelazne krzesełka, kanapy, łóżka, — to znowu kij, co się na krzesełko rozłożyć może, choć nieco słony, bo 4 ruble kosztuje. Oprócz tego pługi żelazne, nowszego pomysłu, młynek ulepszony do gniecenia kartofli, wzory domków wiejskich, dach na sposób finlandzki pobity deseczkami przygwożdżonemi do krokwi, kafle, piece ulepszone—wszystko to, i jeszcze wiele innych rzeczy oglądałem z kolei, np. bardzo sztuczne zamki, niezmierne oxefty. Podchodzę daléj, patrzę, w szafie za szybami leżą różne miotełki i piękne szczotki, to z szczeciny, to z ryżu i innej słomy zrobione, a obok tego rzecz nowa całkiem dotąd: bo oto widziałem tam szczotki zrobione nie z szczeciny ale z włókien pióra i to z téj części pióra, która zwykle na śmieci się rzuca. Dobra to rzecz, myślę sobie, z najlichszej rzeczy robić użytek,-to téż czytam, kto to się na to zdobył i wyczytałem, że tym wynalazcą jest p. Fejst fabrykant szczotek w Warszawie.
Nie mogę ja wprawdzie wiele pisać o tych maszynach, boć nie jestem z powałania ani mechanikiem ani rzemieślnikiem, tylko przemysłowym—rolnikiem, bo w domu moim mam rękodziełkę, warsztat, na którym robię sukno grube zielone, bronzowe i siwe. To też zdziwiłem się niezmiernie, że prób tego sukna krajowego, którego tak wiele, dobrze i tanio wyrabiają, szczególniej na Podlasiu, w Płockiem, i w Radomskiem po miasteczkach, tu wcale na wystawie nie widziałem. Więc opuściwszy jeden dziedziniec, przeszedłem na drugi, gdzie właściwie owe wyroby rękodzielnicze, jako też bydło, konie, trzoda, drób, zboża i owoce się chwalą, lub powinny się chwalić. Już to co do koni, bydła, i trzody, to jest tam czemu się przyjrzeć. Owe arabczyki aż mi oskomę robią, takie to zgrabne, piękne, pokaźne, takie łebki, nóżki i karczki wytworne. Ale cóż? kiedy prócz dwóch wystawców włościan blizko Warszawy więcej prawdziwie gospodarskich nikt nie przysłał koni. Co do bydła, to widziałem tam i holenderskie i szwajcarskie, tyrolskie i różne jeszcze zagraniczne rasy, ale swojskich dobrych sztuk jakoś nie dało mi się widzieć, tak samo jak i trzody chlewnej, śród której tylko niezmiernej tłustości oglądałem knury i maciory, a o swojskich ani dudu! Dobrzeć to, pomyślałem—przyswajać to, co dobrego jest za granicą, ale na mój głupi rozum, to nie wypada zapominać i o rasach swojskich, bo one i mniej kosztują, i mniej są wybredne, i do natury naszego kraju przydatniejsze, a więc i użyteczniéjsze. Rzecz więc dziwna, że jak widzę, zaniedbujemy często swego, choć jest dobre i blisko nas, a za obcém się uganiamy zanadto, dla tego chyba że obce. Bo i naprzykład za klatkami oglądałem przeróżne ptastwo domowe angielskie, francuskie, indyjskie nawet, a naszego swojskiego nie widziałem koguta, owego ptaka, za którym się podobno, jak tam rozmawiano, uganiają we Francji, owego ptaka, co to i piękniej pieje, i piękniejsze ma pióra niż wszelkie zagraniczne koguty.
Co do zboża, to prawdziwie się ucieszyłem, kiedym zobaczył ogromne kłosy grube żytnie lub złotej sandomierki i kujawki; ale któż to wie, czy owe kłosy i ziarna nie są wyszukane między tysiącami na polu lub wybrane z mnóstwa w stodole? Nic też i w tym dziale nie widziałem dostarczonego z ról mieszczańskich i włościańskich, tylko z samych folwarków,—a przecież to warto i te stany zachęcić, aby się miały z czém pochwalić.
Ogrodowizny najpiękniejsze są z Warszawy i z pod Warszawy,—ale z dalszych stron kraju ani oko! choć znowu naprzyglądałem się ja po różnych stronach i ogromnym burakom i marchwi, i brukwi i rzepie i kapuście.
Jedna rzecz jeszcze wielce mnie cieszy! Widziałem oto z kilkanaście uli, i to na sposób nowy. Stał tam jeden ksiądz Proboszcz, niejaki Niziński z Niegowonic z Bendzińskiego powiatu; przywiózł on z sobą kilka uli, i prócz tego plastry całe z tak daleka i każdemu chętnie rozpowiadał, w jaki to sposób przyszedł do pięknej ulepszonej pasieki. Najlepsze ule, mówił, są te, których wzór podał wielce uczony i pracowity ksiądz ze Szląska Dolinowski, w połączeniu ze sposobem, jaki opisał p. Lubieniecki. Ule te są szafkowe po rublu sztuka i dużo miodu wydają, kiedy tymczasem ule według sposobu drugiego księdza Dzierżona, choć również dobre, ale są kosztowniejsze bo po 5 rubli sztuka kosztuje; wyglądają one jak domki; daszki ich się otwierają i z wnętrza wydobywają się ramki z miodem plastrowym.
Piękna to rzecz — pszczolnictwo! Przodkowie nasi słynęli z utrzymywania licznych pasiek na całej Polsce; pili też więcej miodu niż wina, byli zdrowsi i mniéj pieniędzy w obce wynosili kraje,—zrozumieli téż teraz nasi ziomkowie, że grzechem byłoby zaniedbywać te robaczki usłużne i pracowite, jakiemi są pszczółki-te Boże żyjątka, których karm nic; nas nie kosztuje, bo nasze lasy, pola, łąki aż nadto dla nich wystarczą. Przy téj sposobności, wynurzę tu mój żal, że strony Wieluńskie wcale tu się z pszczolnictwem nie popisały, choć na swe własne oczy widziałem, jakie tam prześliczne pasieki się rozwijają.
W Wieluniu naprzykład znam obywatela p. Franciszka Kolińskiego, który pierwszy w tych stronach założył pasiekę, na ulepszony sposób, według wzoru wyżéj przytoczonych Księży pszczolarzy, a przy pomocy p. Józefa Grochalskiego bardzo zdolnego pszczolarza i ogrodnika. Sieją tam dla pszczół na pokarm bardzo pożywną roślinę strączkową, tak zwaną wiązankę. Obaj są to ludzie niezmordowanej pracy, pomysłów i zdolności gospodarczych.
W pasiece téj znajduje się już 70 uli takich, a z miodu własnego p. Koliński wyrabia u siebie napój wyborny, tak jak jabłecznik z jabłek własnego ogrodu, i wino czerwone z jagód, tak samo jak p. Ostrowski z Dąbrowy. Wszystko to są rzeczy znane z dobroci na okolicy,—i żal mi, że jako ziomek, nie oglądam ich w tym roku na Wystawie.— Ten p. Grochalski prócz tego pielęgnuje winnicę i urządził doniczki drewniane wiszące, napełnione ziemią, tak że korzeń winny przechodzi przez nie i daléj w górę rośnie, a na doniczce opiera się grono winne, którego korzeń gdy się utnie pod spodem doniczki, to grono może rosnąć jeszcze i być jak najświeższe na stół podane i wśród zimy, bo korzeń ten czerpie soki z ziemi doniczkowej. I tego, szkoda, że nie przysłano na Wystawę.—Rozmawiałem ze wspomnionym wyżéj księdzem Nizińskim na Wystawie, i objawił on, że udziela chętnie każdemu rad i nauki pszczolniczéj, W razie żądania, a mieszka we wsi Niegowonicach, jak już powiedziałem, przy Stacji pocztowej Zawiercie. Tę samą chęć udzielania nauki i rad słyszałem z ust p. Grochalskiego z Wielunia. —Jako dobrze świadomy stron moich rodzinnych przytoczę tu miejsca, gdzie się zajmują tak chwalebnym przemysłem, jakim jest pszczolnictwo. I tak, prócz pasieki Wieluńskiej, znajdują się jeszcze, druga zaraz wzorowa we wsi Czarnożyłach u ks. Proboszcza Wieczorkiewicza, gdzie jest 50 uli wedle porządku Dzierżona i Dolinowskiego w połączeniu z Lubienieckim; z pasieki téj na potrzeby Kościoła wydobywa się już 40 funtów rocznie wosku. Daléj zakładają się już pasieki lub są założone w Rudlicach przez ks. Motylewskiego; lub w Rząśni ks. Nieszporskiego i w Dubidzach p. Czarnomskiego (200 uli) — niedaleko Radomska; potem jeszcze w Wieluńskiem, w Truskolasach ks. Bujakowskiego, w Praszce ks. Sobolewskiego, w Masłowicach p. Kręskiego, w Czastarach p. Michalskiego, w Wąsoszu ks. Bromirskiego, w Komornikach ks. Szperowskiego.
Wspomnę tu jeszcze, że oglądałem w oddzielnym gmachu i kokony czyli pupki jedwabnicze, i oprzędy bardzo ładne; pochodzą one z Czystego z pod Warszawy, gdzie wiele morw Spółka Jedwabnicza posiała; liście zaś morwy, jak wiadomo, są pożywieniem dla tych żarłocznych motylków jedwabniczych, które się potem w owe kokony zwijają. Mnie się zdaje, że oprócz tego wyborowego i delikatnego gatunku jedwabników, wartoby upowszechniać i ajlantusy, pośledniejsze, co mogą żyć i na powietrzu na drzewach ajlantowych, i dają włókna, z których jak mi tam mówiono, włościanie chińscy mają swoje kapoty.
Obok jedwabnictwa, wiszą na ścianie wyroby wełniane włościan z okolic Warszawy głównie, np. wełniaki, zapaski, i dywaniki; dostali ci włościanie, i bardzo słusznie, nagrody pieniężne wyznaczone przez Sędziów; ale jest to drobnostka w porównaniu z tém, co widziałem w moich różnych podróżach po kraju; boć każda strona u nas ma podobnie piękne wyroby wełniane wiejskie, a w okolicy Siennicy widywałem i piękne szale wełniane wiejskiego wyrobu, w które się stroją dziewczęta, gdy do kościoła idą. Nie widziałem téż tam ani owych sławnych sit i koszyków z Biłgoraja w Lubelskiem, które sitarze aż do Ameryki przez morza zawożą, ani téż wyrobów stosownych z fabryki Żyrardowskiej, przy Rudzie Guzowskiéj nad koleją żelazną, gdzie raz zwiedzając tę słynną fabrykę, przyglądałem się workom nieszytym wcale, a pochodzącym z pakulanéj przędzy.
Nareszcie muszę się podzielić z tymi, którzy mnie czytać będą, jeszcze jedną rzeczą: są to piękne drzewka ogrodniczej jakby w ogródku jakim wkopane przy gmachu, a pochodzące z ogrodu p. Hozera z Warszawy, i jeszcze drzewka leśne kilkoletnie pochodzące z różnych stron, a między niemi i z Czerwonego-boru, jako téż z osady sąsiedniej leśnej Felixów, niedaleko Małkini i Ostrowia w Łomżyńskiem. Tak te jak i tamte drzewka, jak sam czytałem, i jak mi tam jeszcze mówiono, były posiane przez niejakiego p. Jastrzębowskiego Wojciecha, a te drugie wyhodowane głównie przez niego w owym Felixowie od lat dziesięciu. Widziałem tam na jedném drzewku przywieszoną kartę, że za te drzewka udzielono medal srebrny, a na drugi dzień wyczytałem w pismach, że ten p. Jastrzębowski otrzymał publiczną pochwałę od sędziów za to, że choć jest w tak podeszłym wieku a przecie zajmuje się gorliwie pielęgnowaniem drzew i krzewów różnych. Wysoki, piękny, dziesięcioletni modrzewek, co stał obok jesionka, zwrócił bardzo moją uwagę. Mój Boże! myślałem sobie, dawniej z tego niepożytego przez czas drzewa budowano u nas kościoły i dwory, a podobno dawniej jeszcze stał i zamek modrzewiowy na Wawelu w Krakowie, a dziś drzewa tego jak na lekarstwo...
Tak sobie myślę, a w tem ktoś mnie po ramieniu uderzył.
— Wincenty! powiadam, a co tu porabiacie? z kopę lat was nie widziałem! Przyjechałem właśnie co z Łomżyńskiego odpowiedział — a żem się tu dopiero dowiedział o wystawie, więc i zaszedłem. — Jak to z Łomżyńskiego?—ja znowu—a więc to niedaleko od tego Felixowa, jak miarkuję z tego oto, co tu wisi pisma.
— A jéno,—toć go znam jak zły grosz— odpowiedział Wincenty. I czy tam dużo tych drzewek modrzewiowych rośnie w Felixowie jak oto ten, co tu stoi przed nami?—Będzie ich sto tysięcy, albo lepiej rzekł—ale bo to tylko na tem koniec! Moi kochani jest-ci tam i jesionków jakie pięćdziesiąt tysięcy, a dębczaków, świerczków, klonów, lipek, sosien różnego gatunku bez liku, nie mówiąc już o drzewach owocowych. —Jak to? spytałem—to sosien więcej jest gatunków niż jeden? — Ba! a sosna wejmucka, a krymska od czego? wszystko tam jest począwszy od hyzopu, melissy, kłokoczyny, koraliny, aż do jodły, buku, i przeróżnych wierzbin: bo stary pan Komissarz bardzo jest przyjacielski dla każdego, choćby i z najniższego stanu.—No, no, moi wy kochani mówię znowu, to chyba dużo ziemi ma ten pan Komisarz, na tyle drzewek i krzewin?—Gdzie tam odpowiedział Wincenty— wszystkiego nie spełna włóka, i na niej on jak dostał emeryturę z swego komissarstwa, przez lat dziesięć pozwolono mu siać drzewa i krzewy, co ich teraz do miljona liczyć, a samych gatunków trzysta; zresztą grunt to jest rządowy, tylko to, co na nim urosło, to z własnej pracy jego i dzieci i jego pieniędzy powstało. Bo trzeba wam wiedzieć, dodał, że całą swoją pensję on przez lat dziesięć wkładał na uprawę i pielęgnowanie drzewek i krzewin, a nasiona ich, to sprowadzał swym kosztem z różnych stron ciągnących się aż od morza Czarnego, Białego i Bałtyckiego, lub umyślnie odbywał za niemi dalekie podróże; pięćdziesięcioletnia praca jego z temi drzewkami się zrosła—to jego ulubiona dziatwa.
—Ależ to mój Wincenty, to anioł z tego człowieka; właśnie takich daj Boże więcej na te czasy wytępiania lasów i drzewin u nas. I ma on też co z tego? zapytałem. — Broń Boże, on jeszcze wciąż nasiona skupuje, bo powiada, że teraz z tego jego ogrodu dopiero płynie pożytek moralny, a dopiero wtedy, jak nasienniki z tych drzew będą, to będzie i pożytek pieniężny. Wielce to uczony i wielki przyjaciel drzew i krzewów ten człowiek, a razem i przyjaciel zwierząt użytecznych a największy przyjaciel ludzkości. On powiada, że leśny siew, to boży siew; że boża praca tylko z Bogiem nas jedna; że łatwiej rujnować niż budować; że książka człowiekowi nie wystarcza, że dopiero przyroda i doświadczenie własne doskonalą człowieka—i wiele innych mądrych rzeczy, bo zawsze rad z nim mówię, jak się spotkam kiedy. Ale patrzcie! oto i on idzie, pochylony, siwiutki, z tym parasolem niebieskim pod pachą, rozmawia właśnie z jakimiś panami.
Przyjrzałem się dobrze temu szlachetnemu starcowi, potem opuściłem wystawę, a wspomnienie o nim pozostaje mi z tych chwil najprzyjemniejszem wrażeniem.
Antoni Łazdan.
Dziennik Warszawski 1870 nr 44
N. D. 1629. Rejent Kancelarji
Ziemiańskiej w Kaliszu.
Po śmierci: 1-o Ludwiki hr.
Brzostowskiej właścicielki dóbr Bolkowa, Okalewa Nietuszyna i
Niemierzyna, i 2-o Adama hr. Brzostowskiego, właściciela dóbr
Czarnożyły, wszystkich z Powiatu Wieluńskiego, otworzyły się
spadki, do regulacji których wyznaczony został termin na dzień 1
(13) Września 1870 r. przed czyniącym Rejentem i w jego kancelarji.
Kalisz d. 11 (23) Lutego 1870 r.
Wilchelm Grabowski.
Kaliszanin 1872 nr 12
W miesiącu styczniu
r. b.; umarł w Warszawie hr. Hipolit Brzostowski, właściciel
dóbr Czarnożyły pod Wieluniem.
Dziennik Warszawski 1872 nr 160
DZIAŁ WEWNĘTRZNY
Wiadomości krajowe.
Wypadki w kraju tutejszym w drugiej
połowie kwietnia 1872 roku. (Dokończenie)
W skutku zranienia: (...)we wsi
Czarnożyłach w powiecie wieluńskim w gubernji kaliszskiej,
włościanka War, spadłszy z wozu podczas jazdy;
Kurjer Warszawski 1873 nr 143
Piszą z Włocławka.—Wyczytałem w
„Kurjerze Warszawskim z dnia 9-go czerwca r. b., Nr 118, pytanie do Redaktora tegoż Kurjera.
-„Czy grad pada w nocy?" Kurjer na to odpowiedział
twierdząco. Otóż i ja najrzetelniej zapewnić mogę, że grad w
nocy pada; kiedy objąłem Zarząd Wójta Gminy w Czarnożyłach u
Hr. Brzostowskiego w roku 1847, od Św. Jana i byłem tam przez lat
3; za mojego tamże urzędowania, spadł grad w territorjum
Czarnożyły, Nietuszyna i Niemieszyn w Miesiącu Czerwcu, czy to w
Lipcu r. 1848 w nocy o godz. 11-ej, nie okrągły jak to piszą wielkości orzecha laskowego, włoskiego
i t. p., ale w całem znaczeniu bryły lodu różnego kształtu, i
ten grad zniszczył wszystko w polu. X
Kaliszanin 1876 nr 99
W dniu 6 listopada
we wsi Czarnożyły, powiecie wieluńskim, 3-letni chłopiec
włościański Marcin Otrębski, pozostawiony w izbie bez dozoru,
zapalił na sobie ubranie i w skutek poparzenia umarł.
Zorza 1878 nr 39
= Piszą do nas z Czarnożył pod
Wieluniem:
„Pozwól Sz. P. Redaktorze zwrócić
uwagę za pośrednictwem twego Pisma na drożyznę książek ludowych
i szkolnych, jaka czuć się daje szczególniej na prowincyi i po
miasteczkach.
Włościanie zwykli są kupować
książki do czytania po stołach jarmarcznych, lub od Węgrów,
przechodzących z towarami; lecz jakież tam najczęściej książki
znaleźć można? oto np. „Historya o zaczarowanej królewnie,”
„Rinaldo, rozbójnik włoski,” „Kabała” i t. p. Czyż z
takich książek można jaką wyczerpać korzyść? Panowie: Promyk,
Włoszek, Mrówka i im podobni wiele się przyczynili przez
wydawnictwo tanich a pożytecznych książeczek do rozszerzenia
oświaty ludowej; lecz niestety! wszystko to jeszcze jest mała ilość
na tak obszerną potrzebę wiedzy. Czyż Towarzystwo Osad Rolnych dla
małoletnich przestępców nie przyczyniłoby się wiele do szerzenia
oświaty przez założenie w swych zakładach drukarni? Tam bowiem
drukowaćby można było po cenach przystępnych książki,
poświęcone przeważnie ku szerzeniu oświaty ludowej. Czyż nie
lepiej zakwitłoby u nas rolnictwo i przemysł przez czytanie
stosownych książek i uwag gospodarskich? czyż nie zwiększyłaby
się liczba wynalazków, mogących przysporzyć i powiększyć
urodzaje? alboż jeden talent śpi pod siermięgą kmiotka z powodu
braku oświaty?”... Czesław Kiełek z Czarnożył.
Kurjer Warszawski 1883 nr 233
— Pożar. Spokojne zazwyczaj
miasteczko Wieluń, w d. 4 b. m. o godzinie 11-ej wieczorem zostało
zaalarmowane groźną łuną pożaru. Ogień wybuchnął w
zabudowaniach dworskich, we wsi Czarnożyłach, położonej w
8-wiorstowej odległości od Wielunia. Zanim na miejsce wypadku
podążyła ochotnicza straż wieluńska, spłonęły już dwie
stodoły napełnione zbożem. Cały więc ratunek skierowano ku
sąsiednim zabudowaniom gospodarskim, z których najbardziej była
zagrożona wielka owczarnia. Dzięki energicznej pomocy straży,
ogień wkrótce stłumiono, tak iż reszta budynków w całości
ocalała.
Kaliszanin 1886 nr. 6
Kaliszanin 1886 nr. 52
Zorza 1894 nr 46
W Czarnożyłach, dużej wsi o milę od
Wielunia w gub. kaliskiej odległej, założony został swojski sklep
spożywczy. Dotąd były tu dwa sklepy żydowskie; gdy jednak na mocy
prawa jeden z nich musiał ustąpić, został w Czarnożyłach jeden
tylko żyd. Ale i ten niedługo się utrzyma. Włościanin Jan
Wiernik usilnie się stara, ażeby kontrakt, który ów żyd zawarł
z teściem jego, a który ma moc jeszcze na cztery lata, został
zwalony.
Gazeta Kaliska 1894 nr. 84
Wypadki: Dnia 7/19 września we wsi Czarnożyły pow.
wieluńskiego, zmarł nagle Wojciech Piaszczyński, wieku lat 60. Powodem nagłej śmierci było użycie za
wielkiej ilości wódki.
Gazeta Kaliska 1894 nr. 89
Z pow. wieluńskiego donoszą do „Dziennika Dla
Wszystkich." Dnia 22-go października we wsi Czarnożyłach, należącej do
dóbr Józefa hr. Załuskiego, położonej o milę od Wielunia, w pięknej okolicy
przy trakcie bitym wieluńsko-sieradzkim, po nabożeństwie odprawionem przez
miejscowego proboszcza, ks. Zygmunta Drejera, poświęconym i otwartym został
nowyf sklep chrześcijański. Dotąd w Czarnożyłach, posiadających sto
kilkadziesiąt domów i przeszło tysiąc mieszkańców, znajdowały się dwa sklepiki
żydowskie. Jeden z nich został zwinięty, bo w myśl znanego rozporządzenia
władzy, właściciel tegoż, pomimo usilnych starań i wybiegów żydowskich, ustąpić
musiał z osady włościańskiej. Chciał był obejść prawo za pomocą nabycia placu
na wybudowanie sklepu na terytorjum dworskiem, pomimo jednak, że ofiarowywał
dość znaczną summę za wynajęcie lub kupno placu, hr. Z. ani słuchać o tem nie
chciał; pozostał więc jeszcze tylko jeden żydek, wyzyskujący włościan, gdyż
kontrakt jego o najem placu w osadzie włościańskiej, pomimo protestów
dzisiejszego właściciela osady, uznanym został za ważny jeszcze na cztery lata.
Godnym jest zanotowania fakt, że włościanin ów, Jan Wiernik, pomimo swego
ubóstwa i licznej rodziny, nie łaknie wcale żydowskich pieniędzy, lecz czynił i
w dalszym ciągu czyni starania, aby jaknajprędzej pozbyć się Judy, przyjętego
przez jego teścia. Założenie nowego sklepu spożywczego wraz ze składem wędlin,
towarów łokciowych, a w przyszłości i żelaza, zawdzięczyć należy hr. Z. Za jego
incjatywą sprowadziło się tu młode małżeństwo aż z Łasku. Hr. Z. zobowiązał się
wybudować im nowy dom murowany, kryty blachą, z odpowiedniem urządzeniem na
sklep i warsztat masarki, który ma stanąć w roku przyszłym. Nadto założycielom,
będącym na dorobku, przyrzekł na lat trzy mieszkanie bezpłatne. Wogóle hr. Z.,
człowiek młody, odziedziczywszy niedawno majątek po rodzicach, pomimo czasów krytycznych dla rolnictwa, zrobił
tu dużo dobrego. Najpierw ofiarował dla miejscowej szkoły elementarnej kawałek
gruntu w zamian za grunt szkolny, zajęty na powiększenie cmentarza, dalej
przyłożył się znacznie do nowego oparkanienia tegoż cmentarza, mającego około 2
morgów przestrzeni, odnowił swoim kosztem kaplicę, w której spoczywają zwłoki
jego przodków, ś. p. hrabiów Brzostowskich, czuwa ustawicznie nad upiększeniem
i restauracją świątyni Pańskiej i nie szczędzi kosztów na nowe aparaty
kościelne. O dobrobyt swych oficjalistów dba hr. Z. prawdziwie po ojcowsku. O
dobrobyt miejscowych włościan dba również ogromnie; popodwyższał płacę za
robociznę i w ten sposób powstrzymał wychodzenie na robotę do Prus, gdzie od
lat kilku całemi partjami ciągnęli parobcy i dziewki, a powracali zawsze
szkaradnie zdemoralizowani. W dobrach hrabiego buduje się obecnie tartak parowy, a wkrótce ma stanąć młyn i piekarnia parowa.
Oby Bóg pobłogosławił szlachetnym przedsięwzięciom zacnego dziedzica, dającego
utrzymanie stałe setkom oficjalistów, a rzemieślników i włościanom uczciwy i
korzystny zarobek. Kiełek.
Kurjer Warszawski (dodatek
poranny) 1894 nr 309
Wieści z kraju.
Z Wielunia donoszą,
że w majątku Czarnożyły, należącym do
hr. Załuskiego, z inicjatywy tegoż otwarty został sklepik wiejski.
Hr. Z. zobowiązał się
zbudować dla sklepu dom murowanym, kryty blachą, wraz z całem
urządzeniem i warsztatem masarskim i wszystko to oddać w dzierżawę
na lat cztery bezpłatnie.
Hr. Z. ofiarował dla
miejscowej szkoły elementarnej kawał gruntu, odnowił swoim kosztem
kaplicę i czuwa nad upiększeniem
i restauracją kościoła miejscowego.
O dobrobyt oficjalistów i
robotników dworskich dba bardzo.
W dobrach Czarnożyły
budują obecnie tartak parowy, a wkrótce ma stanąć młyn i
piekarnia parowa.
Wobec dostatecznego a
dobrego zarobku w miejscu, ludność tamtejsza nie udaje się na lato
do Prus, jak to dzieje się w
okolicach sąsiednich.
Gazeta
Świąteczna 1894 nr. 725
We wsi
Czarnożyłach pod Wieluniem, w guberńji Kaliskiéj, odbyło się
dnia 22-go października poświęcenie nowozałożonego sklepu, który
zaopatrzony został w towary spożywcze, wędlinę i łokciowiznę, a
w przyszłości ma nadto prowadzić handel żelazem. Do powstania
sklepu przyłożył się głównie właściciel dóbr Czarnożyłskich,
hr. Załuski. Zachęciwszy pewne młode małżeństwo z Łasku, żeby
się tu handlem zajęło, przyrzekł wybudować na rok przyszły dom
murowany, kryty blachą, odpowiednio urządzony na sklep z warsztatem
rzeźniczym, i oddać go na trzy lata bezpłatnie kupcowi, aby ten
nie płacąc dzierżawy mógł odrazu sklep lepiéj zaopatrzyć. Wieś
Czarnożyły ma sto kilkadziesiąt domów i tysiąc zgórą
mieszkańców. Dotychczas były tam dwa sklepiki żydowskie, ale
jeden został zwinięty, bo właściciel jego musiał ustąpić z
osady włościańskiej. Drugi sklepikarz ma kontrakt jeszcze na
cztery lata, więc pozostał we wsi, choć gospodarz Jan Wiernik, w
którego domu mieszka, starał się usilnie wymówić mu komorne i
unieważnić kontrakt zrobiony jeszcze przez teścia.
Gazeta Kaliska 1896 nr. 25
Sadzonki drzew leśnych poleca dominium Czarnożyły, poczta
Wieluń, leśniczy Michalski. Szczegółowe cenniki na żądanie.
Kurjer Warszawski 1896 nr
87
Jarmark w Zduńskiej Woli.
Korespondent nasz pisze
pod d. 19-ym marca:
„Wczoraj ukończył
się trzydniowy jarmark w Zduńskiej Woli; lecz jakaż różnica dziś
a lat temu kilkanaście!
Dawniej już na kilka dni
przed jarmarkiem na traktach, wiodących do Zduńskiej Woli, był
taki ruch, że trudno było
przejechać, a w samem mieście ścisk że przejść niepodobna.
Obecnie ani dziesiątej
części tego niema.
Jarmark był słaby tak
pod względem dostawy, jak zbytu.
Koni było dosyć, lecz
nabywców mało.
Najbardziej poszukiwano
dobrych koni roboczych, lecz tych było niewiele.
Stajnie obywatelskie
dostarczyły ładnych koni cugowych i wierzchowców, lecz przy małej
ilości kupców i nader nizkich cenach mało ich sprzedano; wszyscy
wracali do domów w nadziei lepszego powodzenia na pierwszym jarmarku
w Kaliszu, który zdaje się zupełnie pochłonie z czasem jarmark
zduńskowolski.
Ogólną uwagę
zwracała para rosłych „perszeronów" z dóbr Czarnożyły
hr. Załuskiego, ceniona 2,500 rs.
Jednego z nich, dziwnej
maści, chciał nabyć za rs. 1,500 przemysłowiec z Łodzi, lecz nie
chciano sprzedać od pary.”
Kurjer Warszawski 1896 nr
89
Informacje.
— Jarmark na
konie.
Z Kalisza piszą pod d. 25
marca:
„Przewidywania
nasze zupełnie się sprawdziły: o ile, istotnie, pierwszego dnia
kupcy zachowywali się wyczekująco, o tyle
przez następne dni tranzakcje szły niezmiernie raźno. Chociaż
zagraniczni kupcy narzekali, że konie przyprowadzone na sprzedaż
przez obywateli nie odpowiadają potrzebie zagranicy, jednak chętnie
nabywali wszystko, co było rasowego.
Najważniejszymi nabywcami
byli: Becker ze Szczecina, Johannistahl z Berlina, Pauzner z
Chemnitz, Lewin z Wolstein, Kempiński i Szade z Berlina, Wize z
Pudowic i b. wielu innych z Gniezna, Wrocławia it.d.
Dostawcami zaś, jakeśmy
to już zaznaczyli, oprócz miejscowych handlarzy, byli właściciele
ziemscy tak z naszych gubernij, jak i z sąsiedniej zagranicy.
Z luksusowych koni
szczególną uwagę zwracają dwie klacze normandzkie, cenione 1,800
rs. i dwa belgi (perszerony)
wartości 2,200 rs., dostarczone przez p. Pruskiego, zarządzającego
dobrami Czarnożyły w pow. wieluńskim.
Zaraz pierwszego dnia dawano za to klacze 1,500 rs., właściciel
jednak nic nic chciał odstąpić od pierwotnej ceny i tranzakcja do
dnia dzisiejszego jeszcze nie przyszła do skutku. Oprócz tego
zauważyliśmy parę skarogniadych (800 rs.) p. Lipskiego z
Chojna, dwa kasztany J. Zaborowskiego z Chocimia (700 rs.), Karola
Koryckiego ładną parę bułanych kasztanów wartości 1,200 rs.,
parę ładnych jukerów Gołcza z Grabowa, dwa czterolatki
kasztanowate L. Zaborowskiego, zaprzęg p. Rathla z Olszówki,
zaprzęg hr. Thola z Uniejowa, dalej ogiera i wałacha p.
Tarnowskiego z Kluczkowa, klacz kasztanowatą p. Mielęckiego z
Koźminka, klacz angielską rotmistrza Wierzbickiego, p. Rekowskiego
z Pietrzykowa (klacz kasztanowata), p. Z. Doruchowskiego (ogier
reproduktor), p. St. Doruchowskiego (ogier gniady), p. Wejgta z
Morawina i wielu innych.
Ważniejsze tranzakcje
były następujące:
Becker nabył od
pułkownika pułku kargopolskiego z Konina cztery siwe wałachy za
1,200 rs., od oficera tegoż pułku wałacha za 380 rs., od hr.
Kwileckiego z Grodźca siwą klacz (350 rs.), od oficera Izmirowa
(360 rs.) karego wałacha, od B. Morawskiego siwą klacz (400 rs.),
od Tarnowskiego z Kluczkowa za 350 rs. ślicznego wałacha, którego
nabywca przeznaczył do cyrku. Słowem sam Becker za wszystkie nabyte
w Kaliszu konie zapłacił 23,000 marek.
Kupiec Johannistahl kupił
parę gniadoszów od Rekowskiego, od Golińskiego parę klaczy za
1,500 marek, od oficera pułku kargopolskiego parę klaczy karych za
2,200 marek, od rotmistrza Radeckiego dwa ogiery za 800 rs.
Padowiccy kupcy nabyli 10
koni w cenie od 200 do 300 rs. P. Mielecki z Koźminka sprzedał
ładną klacz kasztanowatą
(trakeńską) własnego chowu za 900 rs. Nabywcą był hr. Czarnecki
z Dobrzycy (Ks. Pozn.). P . Charłapski z Warszawy kupił 8 koni w
cenie od 300 do 500 rubli. P . Kobierzycki ze Strobina
sprzedał dwie klacze po 300 rs., Weigt z Morawina parę gniadych
(roboczych) za 380 rs. Kupiec Hercer z Berlina nabył 11 koni w cenie
od 100 do 150 rs.
Oto ważniejsze
tranzakcje; oprócz tego dokonano pomniejszych bardzo wiele, tak, iż
z przeszło tysiąca dostarczonych koni 3/4 sprzedano.
Za granicę wyprowadzono
najmniej 300 koni, reszta rozeszła się w kraju.
Nic bez trwogi komitet
jarmarczny przystępował do urzeczywistnienia projektu kaliskich
jarmarków; dziś pierwsze lody zostały złamane, myśl, podjęta
przez prezydenta miasta p. Grąbczewskiego, stała się czynem i to
jeszcze czynem dobrym i w calem znaczeniu udatnym. Bo wszyscy obecni
i udział w jarmarku przyjmujący niemal jednomyślnie twierdzą, iż jarmark na konie w Kaliszu
wybornie się udał i zaszczepiony na znakomitym gruncie, doniosłe
może w przyszłości mieć znaczenie. Zdanie to przeważnie
wygłaszali sami kupcy zagraniczni, motywując, iż niema dla nich
lepszego od Kalisza miejsca, w któremby mogli ześrodkowywać swoje
jarmarczne interesy.
Pragnąc szczegółowiej
dowiedzieć się tak o dodatnich, jak i ujemnych stronach jarmarku,
p. prezydent miasta zaprosił grono obywateli miejskich i wszystkich
niemal kupców zagranicznych wczoraj na sesje do sali magistratu.
Zebraniu temu przewodniczył hr. Thol z Uniejowa, uproszony przez
prezydenta. Hr. T . w pięknem przemówieniu zaznaczył doniosłość
jarmarków kaliskich i poprosił pp. kupców o wyrażenie poglądów
na tę sprawę. W odpowiedzi najwięcej głosu zabierał znany kupiec
ze Szczecina, Becker; zaznaczył on, że Kalisz jest wybornym punktem
dla jarmarku, pragnie on jednak by obywatele wiejscy w przyszłości
mogli dostarczać koni na jarmark według ich potrzeby, aby
właściciele ziemscy sprowadzali źrebięta sześciomiesięczne z
Fryzji Wsch. (Prusy Wschodnie) pierwszej klasy w cenie od 300 do 400
marek, aby w dalszym ciągu uczynili starania w zarządzie stada
janowskiego o nadsyłanie większej ilości ogierów reproduktorów
do kaliskiej gubernji; aby dostawcy i
wogóle handlujący końmi w naszej gubernji nie przyjmowali udziału
w jarmarku gnieźnieńskim; inaczej bowiem kupcy zagraniczni,
przekonani, że tutejsze konie, nie sprzedane na kaliskim jarmarku,
przyprowadzone będą do Gniezna, nie będą przybywali na jarmark do
Kalisza, znalazłszy ten towar w Gnieźnie, i wreszcie, aby jarmark
mógł budzić najszersze zainteresowanie, komitet powinien postarać
się wyjednać u władzy pozwolenie na urządzenie loterji końskiej.
Dezyderata te zostały z
wdzięcznością wysłuchane i komitet starać się będzie wszystkim
tym uwagom uczynić zadość. Wszyscy znajdujący sic na jarmarku
kupcy przyrzekli być na drugim jarmarku, który odbędzie się na
jesieni po św. Michale. Jak wszędzie, tak i w tym zrodzonym dopiero
co jarmarku znalazło się troszkę czysto miejscowych niedogodności,
jak np. brak trybuny w okólniku ze spisem podanych koni w stajniach,
brak najbliższych restauracyj it.d.; wszystkie jednak te braki przy
drugim i trzecim jarmarku będą usunięte.
W tej samej chwili, gdy na
nowym rynku odbywały się „arystokratyczne" tranzakcje, przez
całe trzy dni był olbrzymi
ruch na placu za gazownią (około majkońskiego łęgu), gdzie
odbywał się jarmark na konie włościańskie i robocze. Dostawiono
tam około 600 koni i wszystkie miały (w cenie od 80 do 120 rs.)
taki popyt, iż ledwo się ukazały na placu, a już handlarze
minorum gentium dobijali targu.
Dziś, jako w dniu
uroczystego święta, jarmark od godz. 10 rano do 2-ej po południu
zupełnie był przerwany, okólnik i stajnie były zamknięte i
wszelki ruch ustał. Dopiero o godz. 3 -ej po południu rozpoczęto,
a właściwie dobijano targu z maruderami, którzy w pierwszym dniu
stawiali zbyt wysokie ceny. Jarmarkowi ciągle sprzyjała wymarzona
pogoda. Tak więc, dzięki projektodawcy jarmarku i energicznemu w
tej sprawie działaczowi, prezydentowi miasta p. Mieczysławowi
Grąbczewskiemu, Kalisz pod postacią jarmarków zyskuje wielkiej
wagi wartość ekonomiczną, która, zaaklimatyzowawszy się, da
miastu i w dalekim promieniu okolicy możność godziwego zarobku, a
tem samem i poprawy bytu materjalnego naszemu upośledzonemu miastu.
Gorące również słowa uznania należą się i komitetowi
jarmarcznemu, z p. Bolesławem Morawskim na czele.”
B.
Kurjer Warszawski 1896 nr
90
Informacje.
— Jarmark.
Z Kalisza piszą pod d.
26-ym marca: Jarmark, który powiódł się bardzo dobrze, zamknięto
wczoraj, o godzinie 6-ej wieczorem, w obecności p. gubernatora i
komitetu jarmarcznego. Powodzenie jarmarku przeszło wszelkie
oczekiwania, wszyscy bowiem dostawcy sprzedali z zyskiem konie,
zwłaszcza rasowe.
Oprócz już
wymienionych kupców, na jarmark przybyli: Barsch ze Szczecina,
Harder z Hamburga, Hercer, Löwe, Ferze i
Sztencel z Berlina, Löwenberg z Wiednia, Zerence i Taphau z Gniezna,
Jakobsohn i Brzeziński z Wrześni, Hegelmau i Zbauke z Belgji,
Mendelshon i Göreman z Pleszewa.
W dniu wczorajszym
dokonano, między innemi, następujące tranzakcje: Dwa belgi
(perszerony) z Czarnożył sprzedano za
2,000 rs., p. Michał Rogowski z Dąbrowy Rusockiej przyprowadził 10
koni, z których sześć sprzedał w cenie od 350—do 600 rs., p.
Skarżyński z gostyńskiego sprzedał również 6 koni, hr.
Jezierski z Krzykos 5 przyprowadzonych koni, hr. Toll z Uniejowa 9
koni.
Obroty jarmarczne
redukowały się do sprzedaży i kupna koni, na inwentarz tranzakcyj
było bardzo mało, gdyż mało go
przyprowadzono.
Karet, powozów, bryczek
również niewiele prezentowało się na jarmarku, wszystko to jednak
spotęguje się na drugim jarmarku kaliskim, który odbędzie się
jesienią po św. Michale.
Stajnie i okólnik do tego
czasu nie będą rozebrane.
Jesteśmy proszeni przez
wiele osób, udział w jarmarku biorących, o złożenie
podziękowania prezydentowi miasta, p. Grąbczewskiemu, który
jarmarki te zainicjował i umiał nadać im cechę prawdziwie
wielkomiejską.
Gazeta Kaliska 1897 nr.
24
Dominium Czarnożyły poleca sadzonki
drzew leśnych poczta Wieluń, leśniczy Michalski.
Cenniki wysyłają się na żądanie.
Kurjer Warszawski ( z
dodatkiem porannym) 1897 nr 49
Ś.†
P.
Wanda z Koczorowskich
PRZERADZKA,
wdowa po b. obywatelu
ziemskim,
opatrzona św.
Sakramentami, po krótkich cierpieniach, zasnęła w Bogu dnia 5-go
lutego 1897 r. w Opojowicach, w wieku lat
67, pochowana na cmentarzu parafjalnym w Czarnożyłach pod
Wieluniem.
Pokój cieniom zacnej
kobiety i cześć pamięci najlepszej matki.
Kurjer Warszawski 1898 nr 94
Jarmark w Kaliszu.
(Korespondencja własna Kurjera Warsz.)
Kalisz 30-go marca 1898 r.
Dzisiaj zakończył się doroczny jarmark trzydniowy, a zakończył się dobrze, gdyż miał powodzenie niegorsze aniżeli lat zeszłych. Komitet jarmarcku, złożony z pp.: Bolesława Morawskiego, Juljana Biernackiego, Kazimierza Scholtza i Wincentego Pawłowskiego, pod przewodnictwem P. Opielińskiego, zastępującego dotychczas chorego prezydenta Grąbczewskiego, pracował usilnie, by jarmark wiosenny utrzymał zyskaną poprzednio dobrą opinję.
Do wielu inowacji komitet wprowadził obecnie dozór weterynaryjny w myśl istniejących okólników i przepisów policji weterynaryjnej. Każdy więc koń, przyprowadzony na jarmark, rewidowany bywa przez lekarza powiatowego weterynarji p. Jana Fedeckiego. Na każdego takiego konia wydaje się odpowiedni bezpłatny kwit od kontrolującego lekarza weterynarji, aby zaś za granice nie dostały się konie chore, kupcy zagraniczni otrzymują świadectwa weterynaryjne o stanie nabytego konia.
Jarmark o godz. 9 -ej otworzył r. t. Daragan w otoczeniu wicegubernatora Stremouchowa, prezydenta Grąbczewskiego i komitetu.
Zjazd kupców liczny, przybyło ich z różnych stron za granicy przeszło 50. Koni, przeważnie zbytkownych dostarczyła gubernja kaliska i handlarze końscy. Włościanie dostarczyli 140 koni. Przyprowadzono koni zbytkownych 550.
P. Kręski r. Masłowic przyprowadził parę karych ogierów w cenie 1.200 rs., Kon. Jerzmanowski z Niwki 5 k.. Walewski i Dzierzbic 2 klacze, Morzycka z Bzówka skarogniadego ogiera (600 rs.), Charłupski 8 k., Hantower 22 konie rosyjskie z gub. symbirskiej, Freideles 27 koni (rosyjskich), Putjatycki 6 k., Hentzel z Łodzi 4 k., Kujawski z Błaszek 9 k., Nasiorowski z Witoszewic 2 k. Gołcz z Ptaszewic dwa gniade ogiery, Radoński z Kobierzyska ogiera i 2 klacze, Radoszewski z Kępy 4 k.. Błędowski z Pomarzan 6 k., Łaszczyński z Pendoszyna 9 k. (ładny ogier) Pawłowski z Mniszek 4, Dąbrowski z Bronówka 3, Radoszewski z Neru 2 klacze, Siemiątkowski z Męckiej Woli 3, Urbanowski z Kaszyna 3, Szamowski z Mehówka 2, Kornatowski z Brudzewa 2 ogiery, Krzymuski z Wierzbic (pow. włocławski) 3 k., Nieniewski z Sędzic 2, Maninge z Brudzynia 4 i ze Smoliny 7 k., Łaszczyński z Chylina 1, Preczyńśki z Czepowa 5 k., hr. Thell z Uniejowa 6 wałachów i ogiera, Rogowski z Dąbrowy rasieckiej 5 k., Zieleniewski ze Smolic 4 k., Topiński z Poradzewa 3 k.. Węgierska z Błonczyna 10 k., Kurnatowski z Kolnicy 9 k., Kurnatowski z Zakrzewa 3 k.. Orzechowski z Kaszewa 2 k., Milewski z Rożaratowa 9 k., Łączyński ze Złotnik 2 k., Goliński z Kalisza 12 k., Chrzanowski z Jastrzębnik 2 k., Pruszkowski z Czarnożył ogiera i klacz, Kisielnicki z Radliczyc 5 k., Gliński z Boniewa (gub. warszawska) 8 k., Mrowiński z Góry Bełdzichowskiej 4 k., Rudnicki z Golkowa klacz, Skurzewski z Szadka 2 k., Kohn z Błaszek 10 k., Mikorski ze Stobna 4 k., Tymowski z Ustkowa ogiera, Rogalski z Zopolic (gub. piotrkowska) 5 k., Zieliński z Kołomyi (gub. warszawska) 3 k., Słubicki z Lubstawa 5 k., Romocki z Kamienia 2 k., Wejgt z Noskowa 2 k., Wejgt z Morawina 7.k., Szner ze Słodkowa 1, Kosman z Charłupi 8 k., Górecki z Żelazkowa 1, Tarnowski z Kliczkowa 3 k., Tarnowski z Unikowa 3 k., Tarnowski ze Świątkowic 3 k., Śniechowski z Zadowic 3 k., Walewski z Tkaczewa 2 k., z dominjum Rożdżały 12 dobrych koni roboczych, Beatus z Barczewa 4 k., Magnuski z Parcic 5 k., hr. Kiwilecki z Grodźca 2 k., Tyc z Lipego 4 k. i Prądzyński z Kościelina 3 k.
Cały punkt kulminacyjny tranzakcji i ruchu jarmarcznego odbywa się zazwyczaj we wtorek.
W ten też dzień okólnik przepełniony był jarmarkowiczami. Tranzakcje jednak szły opornie. Sprzedał jednak p. Magnuski z Naramnic cztery śliczne i ładnie dobrane konie za 1200 rs., oficer Ekimew sprzedał wice-gubernatorowi, p. Stremouchowowi cztery również dobrze dobrane kuce za 450 rs. wraz z uprzężą i pojazdem, p. Radoński sprzedał ładnego ogiera za 600 rs., p. Rogowski sprzedał do Poznania parę wałachów za 550 rs. Włościańskich koni w drugim dniu jarmarku dostarczono około 300, tak, iż wszystkich koni znajdowało się z górą 900. Przez pierwsze dwa dni przez komorę Szczypiorno przeprowadzono koni 220. Handlujący końmi robili niezłe interesy: Hantower sprzedał sześć koni w cenie 300—400 rs., Freideles sprzedał 8 koni w cenie 200—400 rs., Putyjatycki sprzedał 3 konie, Goliński sprzedał p. Magnuskiemu klacz za 550 rs., Johanisthal z Berlina kupił 20 koni, Hauschner z Würzen 26 koni, wszystkie zbytkowe. Kupcy zagraniczni przeważnie przeważnie, o ile przekonaliśmy się, uwzględniają konie robocze, dobrze utrzymane w cenie 300—400 marek; takie konie cieszą się wielkim popytem, ziemianie jednak twierdzą (i nie bez słuszności), że hodowla takich koni im się nie opłaca i dlatego na jarmark kaliski przyprowadzają przeważnie konie zbytkowe, które nie zawsze znajdują nabywców.
Jarmarkowi sprzyjała najpiękniejsza, ciepła pogoda. Orkiestra godzinami przygrywała w okólniku.
Wszystkie hotele pomieścić nie mogły gości więc nawet prywatne domy ustępowały pokoje. Żaden teatr nie zjechał na czas jarmarku, a szkoda, gdyż zeszłego roku trupa p. Majdrowicza robiła dobry interes w czasie jarmarku. Nędzny cyrk, przybyły tutaj z Prus, nie cieszył się zbytniem powodzeniem.
Komitet jarmarczny występuje z podaniem do władzy, prosząc, by przy wiosennych jarmarkach zaprowadzić wystawę inwentarza i koni. Ma to nastąpić już w przyszłym roku.
Gazeta
Kaliska 1899 nr. 244
Rezultat
licytacji na
dostawy w roku 1899/900
spirytusu w zarządzie akcyzowym, jaka miała miejsce w d. 6 (18) i 7
(19) b. m. jest następujący: Do
zakładu rektyfikacyjnego Czarnożyły: 1) 5.000
wiader (27 listopada— 2 grudnia) po 58 kop.; 2) 5,000 w. (16— 22
grudnia) 2,000 w. po 56 kop., a 3,000 w. po 55 3/4 kop.; 3) 5,000 w.
(7— 11 stycznia) 4,000 w. po 57 ½ kop., a 1.000 w. po 57 ¼ kop.;
4) 5,000 w. (20— 23 stycznia) 1,000 w. po 57 ¾ kop., a 4,000 w. po
57
½ kop.;
5) 5,000 w. (6— 9 lutego) 1,000 w. po 57
¼ kop.,
a 4,000 w. po 57 kop.; 6) 5.000 w. (21— 25 lutego) 1,000 w. po 55 ½
k., a
4,000
w. po 55 ¼ kop.; 7) 5,000 w. (14— 18 marca) po 57 ¾ kop. wiadro;
8) 5,000 w. (31 marca— 9 kwietnia) 2,000 w. po 56 ¾ kop., 2.000 w.
po 56 ½ kop. i 1,000 w. po 56 1/9 k.; 9) 5,000 w. (20— 23
kwietnia) po 55 kop. wiadro; 10) 5,000 w. (8— 13 maja) 2,000 w. po
54
½ kop.,
2,000 w. po 54 ¾ kop. i 1,000 w. po 54 ¼ kop.; 11) 5,000 w. (23—
26 maja) po 56 ¾ kop. wiadro; 12) 5,000 w. (8— 10 czerwca) po 60
kop. wiadro.
Sport 1900 nr 14
Jarmark i wystawa koni w
Kaliszu.
Po nader uciążliwej
podróży karetką pocztową z Kutna, i opóźnieniu się skutkiem
złej bardzo drogi aż o siedem godzin, stanęłem nareszcie w
Kaliszu, i tu, pomimo wcześniejszego zamówienia, nie znalazłem
numeru w hotelach, z powodu niezwykle licznego zjazdu ziemian,oraz
chętnych do kupna koni. Nareszcie, dzięki interwencji kolegi z
„Gazety Kaliskiej", zostałem przyjęty na sublokatora u
jednego z nieznajomych mi dotąd ziemian. Dzięki i zato, groził mi
bowiem albo nocleg we wspaniałym parku miejskim, gdzie dotąd,
niestety, słowiki milczą jeszcze, albo też podróż natychmiastowa
z powrotem do Warszawy, i spędzenie drugiej z rzędu nocy w arcy
niewygodnej karetce. Trzeba było przecierpieć wiele, zwalczywszy
niespodziewane przeszkody, stanąć na placu wystawowym i zarazem
jarmarcznym, aby zdać sumienne sprawozdanie łaskawym czytelnikom
„Sportu". Plac kaliski bardzo ładny, stajnie naokoło
obszerne i ciepłe dosyć, ale utrzymanie tego placu zupełnie
zaniedbane, a opłata za stajnę od konia wyciągnięta do maksimum.
Że zaś na placu jaki taki porządek dało się utrzymać, jest to
bez zaprzeczenia zasługą szanownego radcy p. Wojciecha
Wyganowskiego, członka komitetu wystawowego, który sam za
wszystkich pracował uciążliwie i dokonał ciężkiego zadania,
jakie czekało go na placu jarmarcznym. Przegląd koni zebranych dał
dość dodatni rezultat, bo widzieć można było okazy bardzo
piękne, chlubnie świadczące o staraniach i znajomości rzeczy
niektórych hodowców. Ogółem koni w obrębie placu zgromadzono
przeszło 700, do konkursu zaś na wystawie zapisano koni
ziemiańskich 100 i włościańskich 150. Jak wszędzie tak i tutaj
przeważał typ pół krwi angielskiej, czy to u zaprzęgowych, czy
też u wierzchowych koni, nie wszędzie jednak typ ten odznaczał się
jednolitością, a przedewszystkiem czystością spodów. Nieraz z
przykrością patrzyło się na wspaniały kloc konia, ulokowany na
słabym i wadliwym spodzie; dodaję jednak, że nie wszystkie konie
nosiły ujemne te cechy, były bardzo piękne i normalanie zbudowane,
pozbawione tych wielu niepotrzebnych dodatków na nogach,
obniżających naturalnie cenę i wartość konia. Oprócz pół
krwi, znajdowały się anglo-araby, ardeny pół perszerony,
pół-rysaki, węgierskie i pół suffolki. Wobec wystawy i nagród
rozdanych, wszelka z naszej strony krytyka ustać musi, dodać jednak
muszę, że nagrody rozdane zostały najzupełniej sprawiedliwie,
dowodząc tem, że grono sędziów składało się z prawdziwych
znawców, szkoda tylko, że skromne fundusze, przeznaczone na
nagrody, nie pozwoliły odpowiednio wynagrodzić niektórych hodowców
za ich starania i pracę. Kupców przybyło dość na plac
jarmarczny, a z zagranicznych kręcili się: bracia Kazimierscy z
Krotoszyna, Friedman z Poznania, Banasz z Kempna, Landau z Wrocławia,
Kranz z Krakowa, i Szpagat z Berlina. W stajniach jarmarcznych
pomieścili konie hodowcy: pp. Maringe ze Smoliny 4 konie,
Krzeczunowicz z Cielc 4, Weigt z Noskowa 4, Bronikowski ze
Szczypiosnej 4, Jarociński z Kamionacza 8, Garczyński ze Zborowa 5,
Krzymuski z Wierzbia 7, hr. Toll z Uniejowa 8, Pawłowski z Mniszek
4, Skórzewski z Dobry 5, Sokolnicki z Janiszewa 5, Niemojowski z
Marchwacza 4, Rogawski z Zapolic 6, Ramser z Potworowa 10, Weigt z
Morawina 5, Kisielnicki z Radliczyc 2, Łączyński ze Złotnik 5,
dr. Rüdiger z Gór 2, Kurcewski z Zakrzewa 3, Modelski z Rajska 2,
Chełkowski z Borkowa 4, Pstrokoński z Markowa 3, Kuczbowski ze
Smardzewa 4, hr. Kwilecki z Grodżca 5, Kowalski z Koła 1,
Murzynowski z Kalinowy 4, Goliński z Kalisza 16, Putjatycki z
Częstochowy 9, Romocki z Kamienia 8, hr. Załuski z Czarnożył 1,
Ciesielski z Dąbroszyna 12, Kochanowski z Miłonic 7, Chrząszczewski
z Ziemięcina 7, Walewski z Rzegocina 2, Milkę z Chojnego 4;
Leśniewski z Wilanowa 8, Kozanecki z Zimotek 2, Ratt z Olszówki 6,
Kośmiński z Miszowic 6, Szaniawski ze Zduńskiej Woli 4, Weil ze
Skęczniewa 3, Kręski z Masłowic 4, Kołodziejski z Krąkowa 3,
Miech ze Skibic 9, Magnuski z Naramnic 5, Kornikowski z Mogłożewa
7, porucznik Clondin z Konina 6, Szamowski z Mchówka 6, Moraczewski
z Osin 6, Orzechowski z Karszewa 3, Heb z Browna 6, Strzeszewski z
Pstrokonia 4, Kreczunowicza z Zawad 5, Nikand Trepka z Poprężnik 2,
Tarnowski z Kluczkowa 4, Siemiątkowski z Męckiej Woli 5, Szumski z
Rusowa 1, Jedwab z Błaszek 10, Mielęcki z Koźminka 5, Nieniewski z
Sędzic 2, Kadłubski z Bylic i Mikorski ze Stobna 6, Prądzyński z
Kościeszyna 4, Grewe z Biskupic 2, Dutkowski z Kask 3, Jezierski z
Przystani 2, Kurnatowski z Poklękowa 1, Bule z Łodzi 2, Waliszewski
z Brzeźna 2, Zaborowskiego z Kożenicy 2 i Grodzicki z Równej 1.
Oprócz wyżej
wymienionych, wprowadzono do okólnika 150 koni włościańskich i
innych drobnych właścicieli. Tranzakcji zawarto na pokaźną sumę
około 40,000 rbl., mianowicie: p. Młodecki z Gozdowa nabył od p.
Zaborowskiego klacz anglo-arabską za 220 rb., Szpagat z Berlina
kupił 15 koni w cenie od 180 do 250 rbl., Kranz z Krakowa kupił 9
koni w cenie od 150 do 200 rbl., p. Juljan Milkę z Chojnego sprzedał
p. Olszyńskiemu wałacha za 150 rbl., p. Ramzer z Potworowa sprzedał
parę klaczy za 350 rbl., oraz wałacha za 150 rbl., p. Kurcewski z
Zakrzewa sprzedał wałacha za 400 rbl., p. Konopnicki z Warszawy
zakupił powozowych i karecianych koni 16, z których niektóre
bardzo ładne i wartościowe, a płacił za konia od 200 do 550
rubli, p. Rattel z Olszówki sprzedał trzy konie w cenie od 250 do
3oo rubli, p. Wojciech Wyganowski sprzedał p. Putjatyckiemu parę
koni za 500 rbl., p. Alfred Hantke z Rakowa kupił od p.
Putjatyckiego parę wałachów gniadych za 300 rbl., p. Henryk
Łączyński sprzedał p. Konopnickiemu parę kasztanowatych
powozowych koni za 450 rbl., ogiera trakena za 500 rbl. i klacz
dwuletnią za 250 rbl., pan Niemojowski sprzedał parę wałachów
gniadych trakeńskich za 1,050 rbl., dr. Rüdiger sprzedał ogiera za
475 rbl., p. Tupiński kupił od p. Krzymuskiego klacz karą Martę
3/4 krwi angielskiej po Monopolu i Warszawiance 5-letnią bardzo
ładną za 570 rbl., p. Rattel sprzedał siwe węgierskie wałachy za
350 rbl., parę dobrych wałachów za 500 rbl. od p. Szamowskiego
nabył pełnomocnik p. Rodokanakiego z Kuźnicy Grabowskiej oraz
ogiera stadnego za 450 rbl., p. Sokolnicki z Janiszewa sprzedał dwa
wałachy zaprzęgowe za 600 rbl., p. Krzymuski z Wierzbia wałacha
pół krwi za rub. 300. p. Weigt z Morawina wałacha za 250 rbl., p.
Tarnowski z Kluczkowa ogiera za 300 rbl., p. Stanisław Suchorski z
Chwalenic wałacha do Prus za 300 marek p. Unrug z Sulmowa wałacha
za 250 rbl. i Kochanowski z Miłonic 3 wałachy za 900 rbl.
Oprócz tych tranzakcji
dopełniono inne po za obrębem kontroli komitetę jarmarcznego. We
wtorek zaraz po południu komitet wystawy, pod przewodnictwem p.
Adama Michalskiego, jako przedstawiciela głównego zarządu stad
państwowych, a także Towarzystwa wyścigów konnych w Królestwie
Polskiem, w towarzystwie członków komitetu pp. Wojciecha
Wyganowskiego, Stefana Bronikowskiego, Kazimierze hr. Kwileckiego,
Zygmunta Chełmskiego, pułk. Langego, prezydenta miasta Kalisza,
Opielińskiego i weterynarza gubernjalnego p. Krajewskiego, w
obecności pana wicegubernatora kaliskiego r. st. Stremouchowa,
przystąpili do rozdania nagród, następującym hodowcom-ziemianom:
Medale Srebrne: pp.
Leśniewski z Wilamowa za klacz pół krwi angielskiej „Kasztelankę",
p. Bolesław Magnuski z Parcic za klacz pół-krwi Kokietkę, p.
Nepomucen Chełkowski z Borkowa za ogiera gniadego angielskiego i p.
Stefan Bronikowski za klacz karą pół krwi.
Medale bromowe: pp.
Antoni Chrząszczewski z Ziemięcina za klacz Kujawiankę, Wacław
Szanowski z Mchówka za klacz pół-krwi „Iskę", Karol Weigt
z Murawina za klacz gniadą pół krwi, i hr. Kazimierz Kwiluk z
Gredżca za klacz karę Małkę pół krwi.
Listy pochwalne: pp.
Stanisław Prądzyński z Kaścierzyna za klacz pół krwi Eunice,
Jan Krzymuski z Wierzbia za kl. karą pół-krwi Martę, Witold
Szanowski za ogiera pół-krwi Van-Dyka, Józef Leopold z Rzepiszewa
za ogiera kaszt., Wincenty Jarociński z Kamionacza za kl. kaszt,
pół-krwi Skikę, hr. Kwilecki za kl. pół-krwi Lalkę, ksiądz
Paweł Patocki z Opatówka za klacz poprawną Łysę, Bronisław
Pawłowski z Mniszek za ogiera bardzo ładnego pół krwi Mazura, Jan
Tarnowski z Tyńca za ogiera kasztanowatego. Ponieważ oprócz tych
nagród Towarzystwo Wyścigów Konnych w Królestwie Polskiem,
przeznaczyło pieniężne nagrody, które przyznano naztępującym
hodowcom: pp. Wincentemu Jarocińskiemu, za klacze stadne,
rzeczywiście bez zarzutu, złoto kasztanowate bardzo dobrze złożone,
pół-krwi i za jednolity typ wysoce uszlachetnionych koni
wierzchowych rubli 100, Bolesławowi Magnuskiemu, za parę
doskonałych klaczy pół krwi doskolane przytem zebranych rubli 100,
Leśniewskiemu dodatkowo rbl. 60, Antoniemu Chrząsuwskiemu dodatkowo
rbl. 50, Wacławowi Szamowskiemu dodatkowo rubli 50 za klacz Iskrę i
rbl. 50 za klacz Skaczkę, Karolowi Weigt z Morawina dodatkowo rbl.
50: z funduszów, włościanom rozdano za konie ich własnego chowu,
rzeczywiście wyróżniające się, przeważnie po ogierach półkrwi
angielskiej, następujące nagrody.
Za ogiery
roczne:Warzyńcowi Gregorkowi rbl. 20, Józefowi Benckiemu rbl. 20,
Walentemu Szumińskiemu rbl. 15, Antoniemu Frankiewiczowi rubli 10.
Za klacze roczne;
Marcinowi Kuczy rbl. 40, Ludwikowi Wyprzyckiemu rbl. 30, Pawłowi
Lisowi rbl. 25, Józefowi Kurkowi rbl. 15, Franciszkowi Kranczykowi
rbl. 15, Stanisławi Brodowskiemu rbl. 10.
Za klacze od 3 do 5 lat.
Andrzejowi Góreckiemu 22 rbl., Janowi Witerakowi 20 rbl., Janowi
Kolanskiemu 22 rbl., Józefowi Kilberowi 15 rbl. Pawłowi Lisowi 15
rbl., Tomaszowi Bakowi 14 rbl. Wojciechowski Moszczyńskiemu 10 rbl.,
Pawłowi Danikowskiemu 10 rbl., Pawłowi Mani 8 rbl. Józefowi
Koniecznemu 8 rbl., Józefofi Wdowczykowi 8 rbl. Adamowi Kałuży 8
rbl. Andrzejowi Gołce 7 rbl., Piotrowi Tomczykowi 7 rbl., Marcinowi
Kliberowi 6 rbl., Michałowi Olekowi 5 rbl. Franciszkowi Bemkiemu 5
rbl. Mikołajowi Miołkowi 5 rbl. i Stanisławowi Janiakowi 5 rbl.
Za ogiery starsze:
Walentemu Mazurkowi 18
rbl. i Franciszkowi Ugornemu 12 rbl.
Odnośnie do koni
ziemiańskich, jarmark i wystawa w Kaliszu zniewalają do
zaznaczenia, że kaliscy hodowcy nieżałują starań i pracy w tym
kierunku i tu rzeczywiście widzieć można o wiele więcej pięknych
i normalnych typów, aniżeli gdzieindziej; że próby nieraz wypadną
niezbyt udatnie, niezawsze można winić hodowcę, ale w każdym
razie oddać potrzeba sprawiedliwe uznanie dobrym chęciom, i
uciążliwej, bądź co bądź, pracy. Stan. Kom.
Gazeta Kaliska 1900 nr. 93
Z pow. wieluńskiego Kor. wł. „Gaz. Kal" Józef hr.
Załuski w majątku swoim Czarnożyły zaprowadził na próbę na przestrzeni 500 mórg
płytką órkę. Jak wiadomo propagatorem płytkiej órki jest p. Jan Owsiński ze
Żmerynki gub. podolskiej. który przysłał do Czarnożył swego delegata do
kierowania próbną órką. W Czarnożyłach zaprowadzono również na wielką skalę
próbne plantacje różnych gatunków soi (soja hispida praecox). Jest to roślina
pochodząca z Azji i dostarczająca pożywnego, obfitego i taniego pokarmu dla
inwentarza. Próby aklimatyzacji cennej tej rośliny w Europie środkowej, na
Podolu, w Galicji, w W . Ks. Poznańskiem i południowej Rosji dały rezultaty
zadawalniające. Soja należy do roślin strączkowatych i podobną jest z wyglądu
do grochu słodkiego. Sadzi się na wiosnę: zimno znosi do 2 stopni Reaumura
niżej zera: jest trzy razy pożywniejszą od owsa, a dwa razy urodzajniejszą.
Przed użyciem na paszę z soi tłoczy się olej. Pokarm daje smaczny, pożywny,
chętnie jedzony przez bydło, konie, świnie, a nawet drób. Na plantacjach w
Hetmanówce na Podolu, naliczono na jednym egzemplarzu 133—200 strączków dużych,
każdy zaś strączek zawiera zazwyczaj trzy ziarna. Jest to plenność olbrzymia. O
rezultacie usiłowań Józefa hr. Załuskiego zaaklimatyzowania soi w naszej
gubernji poinformujemy naszych czytelników szczegółowo w swoim czasie, na teraz
nadmieniamy, że soi liczą 8 gatunków i w Czarnożyłach założono plantację
oddzielnie dla każdego gatunku, aby każdy z osobna poddać ścisłej obserwacji.
Kurjer Warszawski ( z dodatkiem porannym) 1900 nr 97
Jarmark i wystawa w Kaliszu.
(Korespondencja własna Kurjera warszawskiego.)
II.
Kalisz, 4-go kwietnia.
Tegoroczny komitet jarmarczny stanowią pp. Wojciech Wyganowski, Stefan Bronikowski, Kazimierz hr. Kwilecki, Zygmunt Chełmski; z urzędu zaś zasiadają: pułkownik Lange, urzędnik do szczególnych poleceń przy gubernatorze, prezydent m. m. Kalisza, p. Opieliński, i weterynarz gubernjalny, p. Krajewski. Do składu komisji wystawowej, przysądzającej nagrody za okazy, przedstawione do premjowania, należą: jako przewodniczący p. Adam Michalski, skarbnik warszawskiego Towarzystwa wyścigów konnych, a urzędowy delegat zarządu stadnin państwowych na gub. kaliską i piotrkowską, pułkownik Lange jako przedstawiciel władzy gubernatorskiej, prezydent miasta p. Opieliński, oraz pp. Wojciech Wyganowski, Stefan Bronikowski, Kazimierz hr. Kwilecki, Zygmunt Chełmski i lekarz weterynarji p. Krajewski, czyli że skład komitetu jarmarcznego i wystawowego jest ten sam z małą różnicą.
Następujący hodowcy i ziemianie zadeklarowali okazy do premjowania, która to czynność poprzedza tranzakcje jarmarczne, oczywiście bowiem okazy wyróżnione inaczej są cenione, i przed premjowaniem nikt traktować nie będzie o sprzedaż. Pan Jarociński z Kamionacza dał trzy klacze trakeńskie, parę kasztanowatych trzyletnich, gniadą czteroletnią i takiegoż ogiera, p. Chełkowski z Borkowa ogiera rasy holsztyńskiej, Pawłowski z Mniszek 4-letniego ogiera anglo-arabskiego, Weicht z Noskowa dwie klacze trakeńskie trzy- i czteroletnie, Mikorski ze Stobna klacz hanowerską, klacz trakeńską i dwa źrebaki trakeńskie, Szumski z Rusowa ogiera trakeńskiego, Leśniewski z Wilamowa klacz półkrwi, Chrząszczewski z Ziemięcina klacz półkrwi hanowerskiej, Bronikowski ze Szczypiorna klacz czteroletnią trakeńską, Kowalski z Kola klacz anglo-arabską, takąż klacz dał p. Tarnowski z Kluczkowa, a p. Krzymuski z Wierzbia przyprowadził pięcioletnią klacz półkrwi angielskiej.
Jak widzimy z powyższego spisu okazów, przyprowadzonych do premiowania, większość koni to trakeny, a więc słuszne bylo nasze spostrzeżenie, wyrażone w pierwszej korespondencji, iż blizkie sąsiedztwo Wielkiego Księstwa Poznańskiego wywarło swój wpływ na kierunek hodowlany w Kaliskiem, a stado królewsko-pruskie w Trakenach, które stanowi dla królestwa pruskiego depo główne rozpłodowe, zasiliło swą krwią stadniny kaliskie, przekazując wybitny typ trakeński w większości przedstawionych na wystawie i jarmarku okazów. Że zaś stado trakeńskie ma ustaloną zasłużoną opinję najracjonalniejszego stada półkrwi z użytkowym kierunkiem i do wierzchu i do zaprzęgu, ponieważ stado to wydaje konie o potężnej muskulaturze o przepysznych estetycznie kształtach, przeto nic dziwnego, że na jarmarku kaliskim znaleźliśmy takie typy koni, jakie trudno napotkać choćby w oddzielnych okazach na innych jarmarkach Królestwa.
A oto spis stadnin i stajen, przyprowadzonych na jarmark kaliski: Kreczunowicz z Cielc sztuk 4, Bronikowski ze Szczypiorny 4, Garczyński ze Zborowa 5, hr. Toll z Uniejowa 8, Skórzewski z Dobrej 5, Niemojewski z Marchwacza 4, Ramser z Potworowa 10, Kisielnicki z Radliczyc 2, Rüdiger z Gór 2, Modelski z Rajska 2, Pstrokońska z Małkowa 3, hr. Kwilecki z Grodźca 5, Murzynowski z Kalinowy 4, Putjatycki z Częstochowy 9, hr. Załuski z Czarnożył 1, Kochanowski z Miłonic 7, Walewski z Rzegocina 2, Leśniewski z Wilamowa 8, Ratel z Olszówki sztuk 6, Szaniawski ze Zduńskiej Woli sztuk 4, Kręski z Masłowic 4, Miech z Skibic sztuk 9, Kornikowski z Mozgarzewa sztuk 7, Szamowski z Mchówka sztuk 6, Orzechowski z Karszewa sztuk 3, Strzeszewski z Pstrokonia 3, Trepka z Poprężnik 2, Siemiątkowski z Męckiej Woli 5, Jedwab z Błaszek (handlarz) 10, Nieniewski z Sędzic 2, Mikorski ze Stobna 6, Maringe ze Smolicy 4, Weicht z Noskowa 4, Jarociński z Kamionacza 8, Krzymuski z Wierzbia 7, Pawłowski z Mniszek 4, Sokolnicki z Janiszewa 5, Rogowski z Zapolic 6, Weicht z Morawina 5, Łączyński ze Złotnik 5, Kurcewski z Zakrzewa 3, Chełkowski z Borkowa 4, Kuczborski ze Smardzewa 4, Kowalski z Koła 1, Goliński z Kalisza 16, Romocki z Kamienia 8, Ciesielski z Dąbroszyna 12, Chrząszczewski z Ziemięcina 7, Milke z Chojnego 4, Kozanecki z Zimotek 2, Kosmiński z Miszowie, Weil ze Skęczniewa, Kołodziejski z Krąkowa 3, Magnuski z Naranmic 5, Clondin (konie wojskowe) z Koła, Moraczewski z Osin 6, Hebel z Browna 6, Kreczunowicz z Zawad 5, Tarnowski z Kluczkowa 4, Szumski z Rusowa, Mielecki z Koźminka, Kadłubski z Bylic 6, Suchorski z Chwalenic, Unrug z Sulmowa, Prądzyński z Kościerzyna 4, Dutkowski z Kask 3, Kurnatowski z Poklękowa 1. Waliszewski z Brzeźna 2, Grodzicki z Równej 1, Groeve z Biskupic 2, Jezierski z Przystajni, Bulle z Łodzi 2, Zaborowski z Korzenicy 2 i wielu innych. Zaznaczamy, iż oddzielne konie wprowadzano na okólnik jarmarczny z pośród znajdujących się na stajniach wmieście 140, należących do różnych właścicieli, a powozów z miasta, zaprzężonych w konie na sprzedaż, wjechało 10.
Każdy koń, znajdujący się na jarmarku, ma przypięty do uzdy bilet od weterynarza na dowód rewizji stanu zdrowia.
Gdy po południu nieco się rozpogodziło i przy dźwiękach orkiestry na okólnik wjechały ekwipaże, powszechną uwagę zwracała dobra para klaczy p. Magnuskiego, za którą dawano już w jarmarku 2,600 rubli, lecz właściciel nie zdecydował się ich sprzedać. Śliczna jest takie para kasztanowatych klaczy p. Jarocińskiego, dobra czwórka siwoszów p. Chrzanowskiego, doskonały zaprząg w czwórkę p. Kijeńskiego; zwracały także uwagę klacze oldenburskie ze Zborowa, doskonale ujeżdżona a dobrana maścią czwórka p. Karłowskiego z Zawad, piękne dwa ogiery p. Modelskiego, czwórka p. Topińskiego, wreszcie konie p. Trzcińskiego z Lubelskiego, który aż do Kalisza przysłał swe konie na jarmark. Wogóle corso powozów i zaprzęgów na okólniku jarmarcznym było bardzo efektowne, a ogół zaprzęgów odznaczał się dobrym gustem. Popis koni wierzchowych, bądź pod służbą stajenną, bądź pod właścicielami także wypadł niezgorzej, słowem amator i znawca miał się na co patrzeć. Cóż z tego, kiedy błoto odstraszyło publiczność, która na popis ekwipaży zwykle tłumnie ściąga z całego miasta.
Ulice Kalisza do wieczora za to przepełniały tłumy publiczności, przypatrujące się przejazdowi ekwipaży z hotelów na plac jarmarczny i odwrotnie, a podwórka hotelowe także zapełniały garstki ciekawych, gdyż co chwila okazywano tam trzymane konie. Hotelarze potroili ceny, w restauracjach służba potraciła głowy, korki szampana wciąż strzelały na rachunek dokonanych lub spodziewanych tranzakcji, a maskaradowe kostjumy braci szlachty, która, wybierając się na jarmark, wdziewa na siebie najdziwaczniejsze stroje żokiejów, groomów, forysiów, jakie w starych karykaturach podziwiać można, były przedmiotem szczególnego podziwu i troski niezliczonego zastępu faktorów i faktorek, upędzających się po mieście.
W. Z.
Gazeta Kaliska 1900 nr. 111
Zainteresowały nas tu wszystkich próby płytkiej orki,
prowadzone w majątku hr. Załuskiego w Czarnożyłach na przestrzeni 500 morgowej,
pod kierunkiem p. Jana Owsińskiego z Podola. Nowy ten system orki jeżeli się
okaże praktyczny, może w gospodarstwie wiejskim zaprowadzić radykalne zmiany i
gospodarstwa podnieść ekonomicznie, gdyż znacznie mniej potrzebowalibyśmy rąk
do pracy i mniej inwentarza. Życzyć zatem należy, aby próby w Czarnożyłach dla
dobra rolnictwa wydały jaknajlepsze rezultaty.
Goniec Łódzki 1900 nr 111
— Próby orki. W
tych dniach delegat
z gub. podolskiej bawił w
naszej okolicy w celu kierowania próbną orką płytką, która ma
być daleko lepszą od uprawnej roli.
W roku bieżącym
przeznaczono na ten cel w majątku Czarnożyły
500 mórg.
Gazeta Kaliska 1901 nr. 160
Ś. p. Antonina z Rożnowskich
Pruska urodzona w Arcugowie w Wielkiem
Księstwie Poznańskiem
d. 19-go października 1817 r., zmarła w Czarnożyłach d. 11-go lipca 1901 r.,
opatrzona Św. Sakramentami. Wyprowadzenie zwłok do kościoła miejscowego odbyło
się dnia 14-go b. m. po południu, a 15-go b. m. po nabożeństwie odbyło się
pochowanie zwłok na cmentarzu
miejscowym, o czem zawiadamiają pogrążeni w żalu dzieci, wnuki i prawnuki.
Gazeta Kaliska 1901 nr. 162
Dom.
Czarnożyły p. Wieluń posiada na sprzedaż 1000 kóp. zarybku karpi po rb. 1 kopa.
Gazeta
Świąteczna 1901 nr. 1078
Niezwykła
jazda. Przed dwoma tygodniami mieszkańcy miasta Sieradza, w guberńji
kaliskiéj, mieli u siebie wielkie dziwowisko. Oto przyjechał tam z
Czarnożył, w powiecie wieluńskim, hrabia Tyszkiewicz, nie końmi
jednak, ale na wielblądzie. Wielkie to zwierzę hrabia Tyszkiewicz
sprowadził sobie z krajów cieplejszych od naszego. Wielbłądy żyją
w Afryce i na południu Azji, gdzie służą ludziom do jazdy i
przewożenia ciężarów. t.
O cudownych obrazach w
Polsce Przenajświętszej Matki Bożej 1902 r.
109)
Czarnożyły dyec. włocław. Kościół
Św. Bartłomieja, murowany, wystawiony przez Joannę Barbarę
Leszczyńską (?), w którym ma być cud. obraz M. B.
Łowiec Polski 1903 nr 5
W dobrach
Czarnożyły, w pow. wieluńskim u p.
Szeliskiego odbyło się polowanie, na którem w 10 strzelb zabito:
48 zajęcy, 2 lisy, 1 rogacza i 2 kuropatwy. Nadmienić wypada, że
dla ochrony zwierzyny zrobiono tylko trzy naganki w lesie i dwie w
polu. Na rozkładzie najwięcej zabitej zwierzyny miał p. Władysław
Magnuski.
Sport: Tygodnik Ilustrowany 1903 nr 8
Myślistwo.
Z kniej i pól.
W dobrach Czarnożyły, w pow.
Wieluńskim, u p. Szeliskiego odbyło się polowanie, na którem w 10
strzelb zabito: 48 zajęcy, 2 lisy, rogacza 2 kuropatwy. Nadmienić
wypada, że dla ochrony zwierzyny zrobiono tylko trzy naganki w lesie
i dwie w polu. Na rozkładzie najwięcej żabiej zwierzyny miał p
Władysław Magnuski.
Tydzień Piotrkowski 1903 nr. 37
Gazeta Kaliska 1903 nr 48
Polowanie. W
dniu 21 stycznia, w dobrach Czarnożyły, w pow. Wieluńskim, u p.
Szeliskiego odbyło się polowanie, na którem dziesięciu myśliwych
zabiło 48 zajęcy, 2 lisy, 1 rogacza i 2 kuropatwy. Nadmienić
wypada, że dla ochrony zwierzyny zrobiono tylko trzy pędzenia w
lesie i dwa w polu. Na rozkładzie najwięcej zabitych sztuk miał p.
Władysław Magnuski.
Gazeta Kaliska 1906 nr 73
Cysterna
do
spirytusu z blachy 5 mm. grubości wraz z armaturą, pojemności od
3000—
3500 wiader. Zgłaszać się wraz z podaniem wymiarów do
administracji dóbr Czarnożyły, poczta Wieluń.
Gazeta Kaliska 1906 nr 115
W
dobrach Czarnożyły, poczta
Wieluń, jest
do odstąpienia maszyna
parowa kondensacyjna o
sile 75 koni, w zupełnie dobrym stanie i w pełnym ruchu .
Zaranie 1911 nr 35
Nowe Kółko. (List). W parafji
Czarnożyły pod Wieluniem w niedzielę, 20-go sierpnia, odbyło się
zebranie Kółka rolniczego w Czarnożyłach pod Wieluniem. Na
prezesa wybrano p. Bańkowskiego, znanego ogółowi czytelników, bo
był on kierownikiem w Pszczelinie,—na wiceprezesa ks. Winc.
Przygodzkiego, proboszcza z Czarnożyły, a na członków dozoru:
Stan. Baranowskiego, Ludw. Szpikowskiego i Maraszka. Członków
zapisało się 29-u. Składki po 30 kop. rocznie. Pan Bańkowski miał
pogadankę na temat, jak siać żyto „Petkus", aby odbierać z
ziemi karmicielki duże plony, jak i w jaki sposób używać
sztucznych nawozów, o zwyrodnieniu zboża i t. p. Mówił p.
Bańkowski, jak uprawiać ziemię pod buraki, by z nich mieć dobry
dochód, zachęcał, by jaknajstaranniej uprawiano ziemię, bo na
przyszły rok cukrownia„Niedzielska" będzie ich potrzebowała
dużo, a nawet będzie dawała naprzód zaliczki po 50 rubli na mórg.
Za korzec buraków cukrownia będzie płaciła po 1 rub. i wytłoki
napowrót. Wytłoki będzie można zadołować i gospodarz będzie
miał czem krowy karmić. Kółko Czarnożylskie jest drugi raz
założone., bo w r. 1907 było założone, ale że nie miał kto
kierować i z braku działalności zostało zamknięte. Jak to źle,
że nie miał kto kierować! Ale nie dziw, bo miejscowy monopol
rocznie targuje 40 tysięcy, a karczma? Hej, hej, źle się działo,
bo Czarnożyły—taka wieś, własność hr. Załuskiego, ma bory
wspaniałe, a służba mieszka jak? A inteligencja co robi? śpi—
martwa. W. Koźmiński.
Zorza 1911 nr 40
Nowe kółka rolnicze powstały: w
Warce i Karolowie (W gub. Warszawskiej), w Zbulitowie i Gołębiu (w
gub. Siedleckiej), w Czarnożyłach (w gub. Kaliskiej), w
Krośniewicach pod Kutnem, w Turośli w pow. Kolneńskim, w gub.
Łomżyńskiej pod nazwą „Kurpianka” i w osadzie Głowaczew (w
gub. Radomskiej).
Zorza 1911 nr 44
Nowe kółka rolnicze.
(…) W gub. Kaliskiej powstały nowe
kółka: w Sławku w pow. Konińskim, w pow. Wieluńskim w
Czarnożyłach; w Wierzchlasie; we Wronie w pow. Słupeckim; w pow.
Sieradzkim w Charłupi Małej. (…)
Gazeta Świąteczna 1911 nr1597
Z Czarnożył, wsi kościelnej pod
Wieluniem, w guberńji kaliskiej, pisze do nas jeden czytelnik: Wieś
Czarnożyły znajduje się przy drodze bitej idącej z miasta
powiatowego Wielunia do Złoczewa. Cała parafja Czarnożylska ma
przeszło 5 tysięcy ludności. Proboszczem jest u nas obecnie ksiądz
Wincenty Przygodzki. Murowany kościół w Czarnożyłach pod
wezwaniem Św. Bartłomieja wzniesiony został jeszcze w roku 1726
przez Jana i Barbarę Leszczyńskich. Teraz ma być rozszerzony, bo
jest już za szczupły; koszta przebudowy obliczono na 23 tysiące i
239 rubli. — Oświata stoji tu jeszcze bardzo nizko; pomimo
nawoływań proboszcza i rad różnych ludzi światłych, gazet tu
bardzo mało czytają; ale za to szynk rządowy, który jest obok
kościoła, sprzedaje rocznie gorzały aż za 40 tysięcy rubli! —W
roku 1907 założono tu kółko rolnicze, ale z braku dobrego zarządu
i członków, którzyby się szczerze kółkiem zajęli, zostało ono
zeszłego roku zamknięte, jako nieczynne. W tym roku otwarto je na
nowo za staraniem p. Bańkowskiego. W niedzielę 20-go sierpnia
odbyło się pierwse zgromadzenie członków. Do zarządu obrani
zostali: przewodniczącym — p. Bańkowski; zastępcą jego —
ksiądz W. Przygodzki; członkami zarządu: Stanisław Baranowski,
Ludwik Szpikowski i Maraszek. Członków zapisało się już 29-ciu a
da Bóg, że będzie i więcej; składka roczna — 2 złote. W tym
roku za pieniądze ze składek ma być sprowadzonych kilka
egzemplarzy Gazety Świątecznej i innych gazet pożytecznych, Kółko
ma też pośredniczyć w sprowadzaniu nawozów sztucznych, w zakupnie
żyta do siewu narzędzi rolniczych i t. d. W. Koź.
Gazeta Świąteczna 1911 nr1597
Z pogadanki w kółku rolniczem w
Czarnożyłach. We wsi kościelnej Czarnożyłach pod Wieluniem, w
guberńji kaliskiej, odbyło się w niedzielę 20 sierpnia pierwsze
zgromadzenie członków nowozałożonego kółka rolniczego. Na
zgromadzeniu tem wygłosił przewodniczący kółka, p. Bańkowski,
pogadankę o sianiu żyta „petkuskiego”, o sztucznych nawozach i
o burakach cukrowych. (W tym roku budują w Niedzielisku pod
Wieluniem cukrownię, to też okoliczni gospodarze powinni się
starać uprawiać buraki.) Pod żyto — mówił p. Bańkowski —
najlepiej jest dawać superfosfat. A co to jest ten superfosfat i
dlaczego tak dobrze działa? Superfosfat jest to sztuczny nawóz
wyrabiany w fabrykach z kości zwierzęcych, lub też z kamieni
zwanych fosforyty. Superfosfat wygląda jak szary proszek i zawiera
na sto części około 16 części rozpuszczalnego w wodzie kwasu
fosforowego (kwas fosforowy jest to pokarm, bez którego żadna
roślina nie może się obejść). Nasze fabryki wyrabiają
superfosfat 16-procentowy i takiego też trzeba żądać, bo okazał
się najlepszym. Powinien być miałki, sypki i kruchy; trzeba go
trzymać w suchem miejscu i chronić od zamoknięcia. Rozsypywać
superfosfat najlepiej w dzień pogodny, ale nie wietrzny; rozsypywać
go trzeba przed siewem żyta i jak najrówniej. Na bardzo suchą
ziemię lepiej nie rozsiewać, wstrzymując się, aż będzie trocha
wilgotna. Można też siać superfosfat razem z kainitem, który
bardzo użyźnia rolę. Ile siać na mórg? To zależy od gatunku
ziemi. Na gruntach suchszych lepiej superfosfatu używać mniej,
dodając kainitu; na ziemie wilgotne więcej go sypać. Zależy to
jednak i od tego, jaka jest ziemia, czy uboga w nawóz, czy też
dobrze nawieziona, i pod jakie rośliny; pod żyto naprzykład i
pszenicę daje się: po koniczynie lub wyce półtrzecia do 5
centnarów na mórg, po kłosowych 4 do 6 centnarów; na przyorany
łubin pod żyto 3—5 centnarów superfosfatu. Pod buraki cukrowe
trzeba na zimę orać ziemię z pogłębiaczem; jeżeli gospodarz nie
ma dwóch oraczy, to niech się dwóch sąsiadów sprzęga i jeden
orze pługiem, a drugi pogłębia. Do pogłębiania dobrze jest użyć
radła żelaznego, odkładając skrzydła. Ziemia musi być dobrze
nawieziona obornikiem. Na wiosnę dać przed siewem 3 do 4 centnarów
superfosfatu z dodatkiem 4—7 centnarów kainitu. Gdy buraki
powschodzą, rozsiać półtora do 2 centnarów saletry. Członek
kółka Waw. Koźmiński.
Gazeta Świąteczna 1911 nr1611
Z kółka rolniczego w Czarnożyłach.
W niedzielę 12-go listopada, zaraz po nieszporach, odbyło się
posiedzenie kółka rolniczego w Czarnożyłach pod Wieluniem, w
guberńji kaliskiej. Zgromadziło się 45-ciu członków.
Przewodniczący kółka, p. Wacław Bańkowski, wygłosił pogadankę
o tem, jak powinno się przyorywać nawóz na ziemiach gliniastych i
piaszczystych. Otóż na roli gliniastej przyorywać trzeba miałko
na 2 lub 3 cale, a to dlatego, że gdybyśmy przyorali nawóz
zagłęboko, to by zbutwiał i byłoby mało pożywienia dla roślin.
Na piaszczystych zaś ziemiach należy przyorywać głębiej, 4 do 6
cali, bo miałkie przyorywanie nawozu na ziemi piaszczystej źle
oddzialywa i na nawóz i na glebę; ziemia bowiem piaszczysta jest
zanadto przepuszczalna. Dalej mówił p. Bańkowski o wapnowaniu roli
pod buraki cukrowe i jare zboża. Pod buraki trzeba przyorywać nawóz
na 5 cali, za pługiem puścić trzeba koniecznie pogłębiacz, i
potem dopiero wywieźć wapno nielasowane; wapna powinno się dawać
12 korcy 300-funtowych na mórg. Po zwiezieniu wapna kładzie się je
na kupki i przykrywa ziemią. Pod działaniem wilgoci z ziemi i
powietrza wapno się rozkłada, kruszeje, dopiero też potem można
je rozrzucić po polu i przykryć broną sprężynową, lub gdy
takiej niema, broną zwyczajną. Jeżeli chcemy mieć większzy
dochód z gospodarstwa, to musimy je koniecznie doprowadzić do
większej sprawności, a dokonamy tego właśnie przez wapnowanie
roli. Na nic się zda gospodarzowi rozsiewać różne nawozy sztuczne
i nawóz stajenny, jeżeli rola jest zakwaszona czyli brak w niej
wapna. Wapno ma to do siebie, że pobudza do życia bakterje czyli
żyjątka, których my wcale gołem okiem nie widzimy (można je
zobaczyć przez mikroskop czyli drobnowidz), a które są koniecznie
potrzebne do życia roślinom. Żyjątka te nazywają uczeni
mikrobami. Pod okopowiznę — buraki i ziemniaki, daje się wapno na
miesiąc przed i po nawożeniu, bo gdybyśmy je dali razem,
jednocześnie z nawozem, to zabilibyśmy owe żyjątka ulotami, które
są w wapnie. Pod owies dawać wapno na wiosnę z dodatkiem nawozów
sztucznych, ale rola musi być koniecznie zorana na zimę. Jak wapno
skutkuje, niech pokaże doświadczenie zrobione na polach we wsi
Niedzielsku w naszej okolicy. Na dwóch poletkach jednakiej wielkości
i gleby zasadzono buraki. Jedno poletko zasilone było wapnem, a
drugie nie. Otóż z poletka wapnowanego wykopano 145 korcy buraków
cukrowych, a z niewapnowanego tylko 70 korcy. Kto ma lichą trawę na
łąkach, niech je wapnuje, bo widać, że łąkom brak wapna, czyli
są „zakwaszone”. Przyznać musimy, że nasze łąki są w
wielkiem zaniedbaniu, i zbieramy z nich lichą trawę. To też
powinniśmy więcej dbać o nie. My, członkowie kółka rolniczego w
Czarnożyłach, otrzymujemy wapno z cukrowni po 80 kopiejek za
korzec. W tym roku zamówiliśmy 225 korcy wapna. Pogadanka, o której
piszę, ciągnęła się przeszło 3 godziny. Kochani bracia rolnicy,
starajmy się liczyć przez kółka rolnicze i czytanie dobrych
książek i gazet. Gdy byłem w Czechach na wycieczce w roku 1910,
widziałem, jak to nasi pobratymcy Czesi gospodarzą i nie potrzebują
chodzić na „saksy”. Tam gospodarstwa są dobrze prowadzone, bo
każdy gospodarz ma w domu potrzebne książki naukowo-rolnicze i
sprowadza dobre gazety, a na gorzałę i papierosy grosza nie traci.
(Ale źle, że na piwo tracą Czesi dużo pieniędzy.) Każdy ojciec
stara się tam posyłać syna lub córkę do szkoły gospodarskiej i
nie żałuje na to 60 do 100 rubli. A u nas co się dzieje? Kraj
nasz, tak niebogaty, wydaje rocznie na gorzałę... 30 miljonów
rubli! Czyż to nie okropne marnotrawstwo! Chwała jednak Bogu, i u
nas są już rolnicy, którzy rozumieją potrzebę nauki i posyłają
synów i córki do szkół gospodarskich. I z naszej okolicy, z
Wieluńskiego, było w tym roku dwóch w Pszczelinie i jedna
dziewczyna w Mirosławicach. W końcu tego pisania przypominam,
żebyśmy długich wieczorów nie marnowali na puste gadanie i
plotki, ale obracali je na naukę. Czytajmy dobre książki, książki
rolnicze, a przedewszystkiem czytajmy uważnie pisanie p. n.
„gospodarstwo” w Gazecie Świątecznej, bo niejeden tylko czytuje
nowinki, a to, co gospodarzowi najpotrzebniejsze — pomija. Pisarz
kółka W. Koźmiński.
Zaranie 1912 nr 4
Co się robiło w Kółku rolniczem w
Czarnożyłach w roku 1911-go Kółko rolnicze w Czarnożyłach
zostało założone 20 sierpnia 1911 r. o czem pisaliśmy w No 35
„Zarania" , członków się zebrało 46-ciu, z 10-ciu wsi
okolicznych. Zebrań ogólnych przez ten czas było 4-ry; przeciętnie
na każdem zebraniu było po 26 do 30 osób, na posiedzeniach
przewodniczył prezes, który miewał też pogadanki naukowo
rolnicze. Były takie pogadanki: O sianiu żyta petkuskiego, o
nawozach sztucznych, o uprawie buraków cukrowych, o dawaniu nawozu
pod okopowe, o tem, jakie ma zadanie uprawa roli, jak utrzymać w
roli wilgoć, o różnych przemianach w ziemi, o niszczeniu chwastów,
by nie zagłuszały zboża, o sianiu czystem ziarnem, o kasowaniu
miedz i sadzeniu na ich miejsce drzew owocowych, o wczesnej podorywce
zaraz po sprzęcie zboża, o wapnowaniu roli i przyorywaniu obornika
na ziemiach gliniastych i piaszczystych, o dawaniu nawozów
sztucznych pod okopowe zboża, o bakterjach w ziemi, o uprawie łąk,
o wykonywaniu orki na zime, o przechowywaniu obornika, o urządzaniu
gnojowni, o budowie widnych obór i stajen, o budowaniu zdrowych
mieszkań dla ludzi, a także i dla inwentarza. Pólka doświadczalne
urządzono w 2-ch miejscach pod żyto na zime. Do siewu jesiennego
sprowadzili członkowie Kółka 70 korcy żyta „Petkus",
nawozów sztucznych sprowadzono: 2 wagony żużli Thomasa, 2 wagony
superfosfatu, 80 cetnarów saletry chilijskiej i 225 korcy wapna na
pole. Nadto Kółko nabyło: 2 siewniki „Superior", kilka
pługów „Sucheniego" i bronę talerzową. Nasze składy,
fabryki i różne Towarzystwa ogłaszają swoje narzędzia, maszyny i
nasiona przeważnie w pismach codziennych, a te włościanie mało
czytają, dlatego też dużo narzędzi kupuje się od różnych
handlarzy prowincjonalnych: niemców i żydów, a ci często dają
marny towar. Polskim firmom, jak „Alfred Grodzki", „Zaleski"
i „Syndykat Rolniczy", za dobre narzędzia, któreśmy od nich
mieli, składamy "Bóg zapłać", i ich składy polecamy
wszystkim czytelnikom „Zarania". A teraz powiem pare uwag od
siebie, czem Kółko rolnicze byćby mogło, a co nam przeszkadza w
pracy. Kółko prowadzone nie dla partyjnych interesów, a tylko dla
dobra własnego ludu, jest tym łącznikiem, który nas jednoczy do
wspólnej pracy. Mojem zdaniem, to Kółko, bez względu na to dokąd
należy, jeśli jest prowadzone z tą myślą wyłącznie, żeby się
wzajemnie oświecać, to jest dobrą instytucją, jest jakby szkołą
ruchomą. Kółko powinno pomagać w oświecaniu się, pośredniczyć
w sprowadzaniu pism. Niestety, w wielu Kółkach daje się to
słyszeć, zwłaszcza tam gdzie jest prezesem jaki ksiądz
zacietrzewiony na „Zaranie", że czytelników „Zarania",
chociażby byli ludźmi najlepszych zapatrywań, szlachetnych myśli,
wyklina się, wyrzuca, a właśnie w Kółku powinny wszelkie prywaty
ustać, bo w przeciwnym razie takie Kółko musi upaść. W każdej
instytucji zawsze bywa mniejszość i większość różniące sie
nieraz w przekonaniach ogólnych, ale pracujące zgodnie w
określonym, specjalnym celu. Przez stowarzyszenia doszli do
dobrobytu: Czesi, Anglicy, Belgowie, Niemcy i inne cywilizowane
narody. Ale tam jest inaczej! Nie idzie tam tyle energji na różne
„listy" i wyklinania, nie marnują się siły w walce z
prześladowaniem, ale idą na pracę w roli i nad swemi umysłami. W
Szwajcarji, jak o tem czytałem w „Zaraniu" w 1907 roku,
włościanin kładzie w rolę 211 dni roboczych na obrobienie 1-go
morga, to też tam jest większy dobrobyt, a nadewszystko jedni
drugimi nie pogardzają, tak, jak to ma miejsce u nas w Polsce. Pan
czy robotnik, to tylko równi ludzie. Zwyczajne u nas czapkowania do
ziemi i całowania po rękach przypominają jeszcze dawne,
niewolnicze czasy. Przeszkodą w rozwoju Kółek i życia społecznego
we wsi jest to, że my lubimy bawić się kieliszkiem a mało dbamy o
szkoły i czytelnictwo gazet. U nas w Czarnożyłach jest karczma i
monopol w domu hrabiego Józefa Załuskiego, właściciela Czarnożył.
Tak! pan hr. Załuski woli w swoim domu mieć szkołę pijaństwa,
niż ochronę dla dworskich dzieci, których w dobrach hr. Załuskiego
jest do stu. Takich, to „Gazeta Warszawska", ani inne pismo
narodowo katolickie, nie wyklnie; nie powie, że to źli członkowie
społeczeństwa, bo to dawna krew „szlachecka", bo to hrabia.
Pisma u nas w Kółku członkowie czytają następujące: 3
egzemplarze „Zarania", 2 „Zorzy", 7 „Gazety
Świątecznej", 3 „Kurjera Polskiego", 1 „Gazety
Kaliskiej", 1 „Lwowskiego Przewodnika Kółek", 1
„Dzień", 1 „Głos Ludu", 1 Wiadomości Codzienne",
1 „Przewodnika Kółek i Spółek galicyjskich" i kilka innych
gazet. Tak kochani bracia czytelnicy! bierzmy się zgodnie do pracy,
żeby krzepić naszą siłę, bo, jak mówi zmarła poetka nasza,
Marja Konopnicka: „Kiedy człowiek po gromadzie spojrzy w ciężki
czas, to na sercu rękę kładzie — Jeszcze kupa nas".
Sekretarz Kółka, Wawrzyniec Koźmiński w Czarnożyłach pod
Wieluniem, gub. kaliska.
Wieś i Dwór 1913 nr. 18
Zaranie 1913 nr 41
Listy do „Zarania". Z Wydrzyna,
par. Czarnożyły pod Wieluniem. Wieś Wydrzyn leży na południu
ziemi kaliskiej, przy szosie, wiodącej z Sieradza do Wielunia, w
parafji czarnożylskiej. Domów jest w niej 98, a ludności z górą
520, w tem młodzieży od lat 16-tu do 30-tu jest 61, w czem
chłopaków 31 a dziewcząt 30. Młodzież prawie wszystka wychodzi
na lato do Prus na roboty, skąd przynosi na zimę od 50 do 150 rb.
Niektórzy, a zwłaszcza dziewczęta, psują się tam i zatracają
swoje obyczaje, ale to są tylko wyjątki. Wielkość gospodarstw w
Wydrzynie od 7 do 15-u i więcej morgów. Ziemie są przeważnie
szczerkowe i sapowate. Urodzaje w tym roku są dosyć piękne; żniwa
były trochę trudne, bo deszcze przeszkadzały, jednak ludzie
pozbierali plony dosyć sucho; tylko teraz przechodzą deszcze, że
nawet jest obawa gnicia kartofli. Oziminy gospodarze sieją
siewnikiem „Superior", bo go mamy przez Kółko, pługów
używają żelaznych, a dawne drewniane już zanikają; nawet kilku
ma brony sprężynowe i tak rolnictwo się coraz więcej rozwija, w
czem pomaga swemi radami p. Z . Bańkowski z Wielunia. Parę razy
przyjeżdżał on z pogadankami do Wielunia i instruktor p.
Mieczysław Moczydłowski z Kalisza. Kartofle u nas potrochu sadzą
już pod znacznik, a także częściowo uprawiają buraki cukrowe,
odwożąc je do Niedzielska do cukrowni. Wiele rad też dają
gospodarzom Witold i Stanisław Baranowscy; bo ci czytają dużo, a
zwłaszcza gospodarz W. Baranowski, człowiek oczytany, który
przenumeruje kilka naukowych pism i ma pokaźną bibljotekę. Służy
on zawsze radą każdemu, to też od niektórych ciemnych i
sfanatyzowanych głuptasków ma częste przygryzki. Tak to jest, że
człowiek, który chce żyć prawdą, ma wrogów... biegłych w
piśmie. Czytelnictwo także się rozwija, ale żółwim krokiem; z
młodzieży umie czytać 52 osoby, ale czytają przeważnie tylko
książki do nabożeństwa lub też różne bajki i powiastki,
roznoszone przez kramarzy. Stale czyta książki naukowe i gazety
tylko 3 osoby, czytają „Zaranie", „Zorzę", „Drużynę".
W szkole gospodarczej była tylko jedna dziewczyna w Kruszynku, na
Kursach był jeden w Kaliszu i dwóch w Wieluniu. Szkoły początkowej
wcale nie mamy, a tylko się sami uczą u siebie, lub też dzieci idą
do szkoły do Czarnożył, ale czasby już raz było pomyśleć o
szkole. Coprawda, to już dawno uchwalono budować szkołę, a nawet
już plany zostały zrobione, ale teraz wszystko ucichło, bo nastały
inne wydatki, a mianowicie powiększanie kościoła w Czarnożyłach.
Byłoby i u nas lepiej, gdyby nie przeklęte gniazdo rozpusty, a jest
niem karczma w domu hrabiego J. Załuskiego, Tak to się robi: dzieci
ochronki nie mają, ale jest karczma, jest gniazdo rozpusty, gdzie
chłop i robotnik traci co niedzielę ciężko zapracowany grosz. Oj,
panowie, panowie! źle wy się bawicie ! Wam idzie o kieszeń i
żołądek, o marny doprawdy, nawet dla was nic nie znaczący grosz,
a przecież więcej znaczy zdrowie ludu-narodu. Nam ludowi idzie o
życie i o Ojczyznę kochaną, którą wasi ojcowie zaprzedali
wrogom, a wy zamiast się przyczyniać do budowania szkoły dla
ludu-narodu, to zakładacie karczmy! Prawda, że są niektórzy co
się starają budować szkoły, jak p. Ludomił Pułaski z
Grzymiszewa, który kupił 17 morgów ziemi w Liskowie pod Kaliszem,
ażeby na gruncie tym wybudować szkołę, ale takich trzeba szukać
ze świecą. .. Kochani bracia „Zaraniarze", sami się bierzmy
do pracy, omijajmy karczmy jak trądu, jak morowej zarazy; nie traćmy
grosza, oddając go wrogowi-wódce, ale łóżmy na szkoły, i na
naukę. Nastaną długie wieczory i mniej będzie pracy, to sobie
zaprenumeruj, bracie gospodarzu i ty młodzieńcze i dziewczyno:
„Zaranie", „Drużynę" i t. p. i czytaj, rozwijaj swój
umysł i czerp wiedzę dla uszlachetnienia swej duszy. Muszę dodać,
że dusze uszlachetni i królestwo Boże rozszerzy nie kółko
Różańcowe, na którem baby się zbierają i obgadują jedna drugą,
albo bezmyślnie paciorki odklepują, ale szkoła i dobra naukowa
książka, poznanie dzieł Bożych w przyrodzie. To też obecnie
poślij syna na zimę do Sokołówka, Pszczelina, Bratnego, a córkę
do Kruszynka, Gołotczyzny, Krasienina, Mirosławie i t. p ., tam
dostaną początkowe wskazówki, za któremi będą mogli iść do
lepszego życia i lepszej gospodarki. Nie pomogą próżne żale i
narzekania, że jest nędza i ciemnota; żale trzeba Bogu zlecić, a
nam samym wciąż wytrwale trzeba naprzód iść i świecić ...
Zawsze wierny przyjaciel i czytelnik naszej gazety „Zaranie",
Mieczysław Pszczeliniak zpod Wielunia.
Zaranie 1914 nr 2
We wsi Czarnożyły, w gub. kaliskiej,
pow. wieluńskim, przy miejscowem Towarzystwie
pożyczkowo-oszczędnościowem otwarto oddział pocztowy ku wygodzie
ogółu mieszkańców.
Gazeta Łódzka 1914 nr. 7
Operacje
pocztowe. We wsi Czarnożyły, w pow.
wieluńskim, przy miejscowem Towarzystwie pożyczkowo-
oszczędnościowem otwarto operacje pocztowe.
Gazeta Świąteczna 1914 nr 1720
Poczta we wsi. Mieszkańcy parafji
Czarnożył pod Wieluniem, w guberńji kaliskiej, doczekali się
własnej poczty. Urządziło ją z pozwolenia rządu towarzystwo
pożyczek i oszczędności istniejące we wsi parafjalnej
Czarnożyłach. Przyjmuje ono wszelkie listy i przesyłki, które
odsyła na pocztę do Wielunia, o milę przeszło odległego, i
sprowadza ztamtąd listy i gazety przysyłane do parafji. Wielka to
wygoda dla mieszkańców Czarnożył i wsi okolicznych. Za tym
przykładem powinnyby pójść wszystkie te miejscowości, które są
od poczt oddalone, a mają już towarzystwa
pożyczkowo-oszczędnościowe.
Gazeta Świąteczna 1914 nr 1721
Zarobki u Niemców. Jeden czytelnik ze
stron wieluńskich pisze do nas: Byłem w Prusiech na robotach.
Pojechałem tam, jak i wielu innych, z włodarzem Polakiem, który
służył nam za przewodnika. Pókiśmy byli jeszcze na miejscu, to
włodarz ten zdawał się być aniołem, taki był dobry, troskliwy.
Ale gdyśmy przyjechali do miejscowości Hejzenmarku w Brandenburgii,
stał się zupełnie inny, klął, wyzywał i poganiał w robocie do
opadnięcia z sił. Mieszkanie dano nam bardzo liche; była to nędzna
szopa, pełna robactwa, które żywcem nas prawie zjadało, tak, że
po pracy niemożna było zasnąć spokojnie. Na obiad mieliśmy mieć
godzinę, a tymczasem przerwa obiadowa trwała zaledwie 35 minut,
poczem znów pędzono nas do pracy. A gdyśmy jednego dnia nie poszli
do roboty i upomnieli się o polepszzenie bytu, to przyjechali
policjanci i zaczęli robotników bić, a rządca tego dworu,
gdzieśmy pracowali, zaczął na ludzi koniem najeżdżać i bić
batem za to, że chcieli odebrać jednego z naszych, którego
policjanci zabrali w swoje szpony. Mnie zawieźli do Berlina i
siedziałem tam trzy tygodnie w więzieniu; potem przywieźli mię do
granicy, do Wieruszowa, i kazali wracać tam, zkąd do nich
przybyłem. Oto jak Niemcy obchodzą się u siebie z polskimi
robotnikami. Niechże wszyscy strzegą się takich niesumiennych
rodaków, co to niby mają być przewodnikami i opiekunami robotników
na obczyźnie, a później, zamiast naprawdę dbać o ich dobro, sami
pomagają ich krzywdzić. Włodarz, o którym piszę, pochodzi ze wsi
Czarnożył w powiecie wieluńskim, guberńji kaliskiej, a jeździ po
robotników aż do guberńji radomskiej. W. D.
Zorza 1916 nr 16
Listy naszych Czytelników.
Z parafii Czarnożył pod Wieluniem.
Parafia Czarnożyły składa się z
3500 ludności przeważnie rolniczej i robotników wiejskich;
gospodarstwa są od 3—25 morgów przeważnie włościańskie, na
których jest jeszcze serwitut w lasach hr. Załuskiego. Kościół
jest wybudowany w 1726 roku przez J. Barbarę Leszczyńską pod
wezwaniem Św. Bartłomieja. Kościół zaczęto przed samą wojną
restaurować, przystawiono dwie nawykaplice i rozpoczęto budowę
wieży od przodu, ale wojna temu przeszkodziła. W czasie wojny
ufundowano 2 ołtarze roboty rzeźbiarskiej z gipsu i cementu: Matki
B. z Lurd i Podwyższenie Św. Krzyża, a także odnowiono obraz M.
B. Częstochowskiej. Dziś aż miło wejść do kościoła,
zwłaszcza, gdy się odprawia nabożeństwo. Na obrazie M. B. Cz.
umieszczony jest Orzeł Biały z napisem Boże zbaw Polskę —
Królowo Korony Polski rnódl się za na mi. Na odnowienie obrazu
jeden z parafian ofiarował 200 rb., a drugi na ołtarz 800 rb.
Również sprawiono 4 witraże (t. j. okna z różnobarwnych szyb).
Staraniem ks. dziekana Wincentego
Przygodzkiego został założony chór kościelny na 4 głosy. Chór
ten prowadzi miejscowy organista p. Góderski, to też dziś, aż
weselej jest się pomodlić w kościele. Takie chóry powinny się
znajdować w każdej parafii, a nawet w każdej większej wsi. Śpiew
jest osłodą w smutku, rozrywką w utrapieniu. Śpiewem człowiek
podwójnie Boga chwali: w radości i smutku, w pracy i wypoczynku.
Pieśń dodaje siły, koi i raduje.
Jak wiemy wszyscy my, Lud Polski,
jesteśmy śpiewni. I to jest naszą chlubą, bo wielcy pieśniarze,
jak Mickiewicz, Słowacki, Krasiński, Konopnicka, Syrokomla,
Lenartowicz i wielu innych w piosnkach odzwierciadlają bogactwo
dusz; a gdzie głośniej brzmi piosenka tam obfitsze bogactwa cnót.
Mówi nam nasze polskie przysłowie: że
nie samym chlebem człowiek żyje, ale i słowem. To też ludzie
obdarzeni darem śpiewu i dobremi chęciami, nie ograniczają pracy
wyłącznie w dziedzinie dobrobytu, ale starają się także, co jest
u nich na pierwszym miejscu, o oświatę i rozrywkę. I w tym celu
układają piękne pieśni i zbierają śpiewane przez lud i wydają
w książeczkach i gazetach. W ich to ślady powinien iść z nas
każdy, kto kocha domowe ognisko, swe dzieci i braci przygnębionych
ciężarem pracy codziennej.
Każdy: czy to ksiądz, nauczyciel,
organista, każdy, co kocha Polskę i każdy kto stoi na stanowisku
narodowem, jako patryjota niech roświeca ciemności, jakie zalegają
nasz nieszczęśliwy naród. Szerzmy śpiew i naukę wszędzie, w
zagrodach ludowych, na poddaszach i suterynach robotniczych. Dobra
pieśń pobudza do miłości Ojczyzny, utwierdza w naszych sercach tę
niezachwianą nadzieję, że może niedługo i dla nas, Polaków,
zajaśnieje lepsza dola.
Zostały w parafii Czarnożylskiej
otwarte dwie szkoły i ochronka, we wsiach: Hucie, Gromadzicach,
Czarnożyłach. Dziś chwała Bogu już mamy pięć szkół, a szóstą
ochronkę. Zeszłyby się jeszcze 4 szkoły, ale dobrej sprawie
zawsze ciemni przeszkadzają.
Żeby zabawić szlachetnie młodzież i
starszych został zorganizowany Teatr Amatorski. Już odegrano
„Jasełka” Konopnickiej, „Flisacy” Anczyca i t. p. Dochód
obrócono na zapomogi dla szkół i ochrony. Dużą pomocą w nauce
sztuczek jest miejscowy nauczyciel i inne osoby, za co im się należy
uznanie.
Ks. dziekan dwa razy w tydzień urządza
w szkole wspólne czytania, to też nie jeden, co wprzód nie miał
żadnego pojęcia o świecie, o Polsce-dziś inaczaj myśli.
Pomimo, że odczuwamy i tu wojnę,
jeszcze jedno nieszczęście spadło na wieś Czarnożyły: oto w
pierwszych dniach lutego spaliły się 4 zagrody ze wszystkiem, przez
co straty są przeszło na 8,000 rb. bo się spaliły i 3 krowy i t.
p. Żeby nie straż ogniowa z Wielunia, może byłaby poszła cała
wieś z dymem. Oj, i tu by się koniecznie przydała straż ogniowa.
Tyle narazie daję wam, bracia
czytelnicy, wiadomości o tutejszej okolicy.
A więc pracujmy i uczmy się a Bóg
nam dopomoże, że nie zginiemy.
Hej! dalej do pracy,
Kto kocha i wierzy!
W wspólnej pracy, w zgodzie
Przyszłość nasza leży.
Hej! śmiało do pracy,
Polki Polacy!
Gdzie wytrwałość, zgoda —
Zabłyśnie pogoda.
Zorza 1916 nr 53
Z Czarnożył pod Wieluniem,
(Ziemia Kaliska).
We wtorek 5 grudnia r. b. we wszystkich
kościołach dekanatu wieluńskiego było odprawiane nabożeństwo
żałobne za ś. p. Henryka Sienkiewicza. W naszym kościele z powodu
pogrzebu jednej kobiety nabożeństwo było odprawione dopiero we
środę 13 grudnia. Na środku kościoła ustawiono katafalk,
przybrany po bokach kwiatami i kilkunastu świecami, które podczas
nabożeństwa migotały małemi światełkami. Na trumnie umieszczono
portret ś. p. Henr. Sienkiewicza i złożono kilka wieńców
ofiarowanych przez prawych polaków (jeden przez szkołę
Czarnożylską).
Włościanie przyszli do kościoła w
małej ilości, zato kobiet przyszło więcej. Jedne przyszły
pomodlić, się a inne zaś z ciekawości: chciały bo wiem zobaczyć,
jak to się modlą za tego „leguna” bo tak nazywa tutaj wielu
ludzi wszystkich prawych polaków. O godzinie 10-tej miejscowy ks.
dziekan Przygodzki wszedł na kazalnicę i powiedział krótką ale
wzruszającą mowę, w której wytłómaczył nam, kim i czem był
dla nas ś. p. H Sienkiewicz. Szanowny ksiądz mówił o tem, jakie
zasługi dla kraju polskiego ten wielki polak położył za czasów
tak zwanych Apuchtinowskich kiedy to rząd rosyjski prześladował i
wykluczał język polski ze szkół w Polsce i na Litwie i kiedy
profesorowie — moskale bluźnili z polskiej mowy i chcieli
zruszczyć ducha polskiego. Naród zaczął wtedy upadać na duchu i
tracić nadzieję. Wtedy to Henryk Sienkiewicz odczuł niedolę ludu
polskiego i dał mu napisane przez siebie książki, jak „Ogniem i
mieczem”, „Potop” i „Pan Wołodyjowski” tak zwaną
Trylogię. W książkach tych przedstawia Sienkiewicz, jaką to nasz
naród polski ma zaszczytną przeszłość, jak to Polska prowadziła
wojny z kozactwem, turkami, tatarami i szwedami. Swemi książkami
pokazał Sienkiewicz, że Polska jak nie zginęła, tak nigdy nie
zginie!
Nabożeństwo żałobne z wigiliami
odprawiono o godzinie 11-ej. W czasie nabożeństwa na chórze jedna
panienka z drużyny śpiewaczej odśpiewała piękne pieśni. Po
nabożeństwie zmówiono 3 pacierze za duszę ś. p. H. Sienkiewicza,
i ludzie zaczęli się rozchodzić do domu i opowiadać jedni drugim:
„Widzicie-to nie był żaden „legun”, tylko wielki pisarz, jak
to ksiądz nam mówił.”
Oj bracia! gdybyśmy gazety
przeczytali, albo jakąś książkę, tobyśmy zaraz inaczej myśleli.
Więc weźmy się do książek i gazet, a nie do wódki. A wtedy u
nas będzie inaczej i lepiej.
Wasz brat Stacho.
Godzina Polski 1916 nr 279
Spłonęła tu wieś
Czarnodziały* pod Wieluniem. Pastwą płomieni padł żywy i martwy
inwentarz czarnodziałan, oraz tegoroczne zbiory. Straty olbrzymie.
Dziesiątki rodzin pozostały bez dachu nad głową. W akcyi
ratunkowej brała udział wieluńska straż ogniowa ochotnicza, lecz
niestety nie wiele dało się uratować. Przyczyna pożaru
niewiadoma.
*Czarnożyły? Przypis
autora bloga
Gazeta Świąteczna 1916 nr 1832
Z Czarnożył, wsi kościelnej pod
Wieluniem, w guberńji kaliskiej, piszą do nas: Okolica nasza w
porównaniu z innemi bardzo mało ucierpiała, wszelako i tu czujemy
klęskę wojenną. Rąk jednak nie opuszczamy. Oświata krzewi się,
choć z trudem. Przed wojną były w parafji Czarnożylskiej 3
szkoły; dziś jest już 5 i ochronka. Nowe szkoły założono w
Gromadzicach i w Hucie; ochronka zaś powstała w Czarnożyłach
staraniem księdza dziekana Przygodzkiego. Przydałoby się więcej
szkół, ale gospodarze u nas mało odczuwają potrzebę oświaty. W
drugą i trzecią niedzielę lutego odbyły się przedstawienia
teatralne w sali domu społecznego. Dawano piękne widowisko pod
nagłówkiem „Flisacy”. Było z tego przeszło 135 rubli czystego
dochodu. Przeznaczono go na utrzymanie szkół, ochronkę i
czytelnię. Czytelnictwo coraz bardziej wzrasta. Kochani bracia!
dążmy wszyscy do oświaty, uczmy się coraz więcej, czytajmy
pożyteczne książki i gazety! Patrzmy na Niemców, jak to każdy
żołnierz w wojsku niemieckiem umie czytać. To też ich byle kto
nie oszuka, nie wyzyska, jak nas pierwszy-lepszy handlarz. W.
Koźmiński.
Gazeta Świąteczna 1916 nr 1834
Z pod Wielunia, miasta powiatowego w
guberńji Kaliskiej, piszą do nas: Staraniem gromadki dobrych
Polaków z Wielunia i okolicy postawiono dnia 22 stycznia krzyż na
grobie poległych tu niegdyś powstańców przeciwko panowaniu Rossji
w roku 1863. Młodzież w naszych stronach zaczyna, Bogu dzięki, żyć
po ludzku i zamiast zabawiać się pijaństwem i hulankami, poświęca
chwile wolne od pracy na rozrywki szlachetne i pouczające. Tak
właśnie zaczęła się bawić młodzież w parafji Rudlicach,
chociaż jeszcze nie wszystka. W niedzielę 5-go marca odbyło się
we wsi Janowie przedstawienie teatralne. Urządzono je w szkole,
wybrano zaś do przedstawienia „Zapusty” napisane przez
Domosławę. Wszyscy spędzili czas bardzo przyjemnie, na zakonczenie
zaś ksiądz St. Grzywak przemówił do obecnych, dzieląc się z
nimi radością z tego, że w kochanej naszej Ojczyźnie młodzież
wiejska zaczyna się garnąć do szlachetnych rozrywek i zamiast na
próżne zbytki, papierosy i gorzałkę, składa pieniądze na dobre
książki i gazety. Potem odśpiewano „wszystkie nasze dzienne
sprawy”. W przerwach podczas przedstawienia grała kapela
ochotnicza piękne nasze marsze polskie. Ponieważ tysiące naszych
braci są w nędzy, a mnóstwo też ginie na wojnie, więc młodzież
dała sobie słowo, że przez całe ostatki nie będzie w naszej
parafji tańców, a za to będziemy czytali książki i gazety. I w
Czarnożyłach pod Wieluniem młodzież wiejska urządziła dnia 5-go
marca przedstawienie teatralne. Odbyło się ono w domu społecznym.
Przedstawiano: „Krzywdę nagrodzoną”, „Konsyljum fakultatis”
i „Jeden z nas musi się ożenić”. Dzieci zaś ze szkoły w
Czarnożyłach pod kierunkiem swego nauczyciela tańczyły mazura.
Dochód z przedstawienia przeznaczono dla ubogich dzieci na opłacenie
wpisu w szkole, na ochronę i na książki. — Chociaż wojna i
przejście wojsk pozostawiły ślady zniszczenia, pracujmy tem
bardziej nad odrodzeniem tego, co zniszczono. Nie opuszczajmy rąk i
nie unośmy się gniewem, gdy ktoś ciemny lekceważy naszą pracę.
Nie odpowiadajmy: „Gnijcie w ciemnocie!” I w naszej okolicy
ciemni ludzie straszą, że tych, co dają innym do czytania książki
i gazety, „Rossjanie powiesą”. Niech krzyczą puszczyki, niech
kraczą wrony, mimo to pracujmy jak pszczoły, a Bóg nam dopomoże.
Wieśniak W. Koźmiński.
Gazeta Świąteczna 1916 nr 1839
Listy do Gazety Świątecznej. Z pod
Wielunia w stronach Kaliskich. Wiadomo każdemu, ile złego wyrządził
nam rząd rossyjski, gdy przy uwłaszczeniu włościan nie odłączył
ich zupełnie od dworów, dając za to odrazu więcej ziemi, ale
pozostawił serwituty, czyli prawo pasienia na dworskiem, zbierania
ściółki i t. p. Rząd pozostawił te służebności umyślnie na
to, żeby w kraju była ciągła niezgoda pomiędzy dworem a wsią, i
ciągłe prawowanie się włościan z dworami to o paśnik, to o
ściółkę, to znów o drzewo. Nie szło tu wcale rządowi
rossyjskiemu o pożytek włościan, boć daleko byłoby lepiej, żeby
nie mieli owych serwitutów, a za to więcej gruntu dostali. Szło
tylko o to, żeby naród polski miał o co kłócić się pomiędzy
sobą i żeby łatwiej go było utrzymać w posłuszeństwie. Boć
wiadomo każdemu, że gdy się dwóch kłóci, to łatwiej trzymać
obu za łeb, niż wtedy, kiedy będą żyć z sobą w zgodzie i
pomagać sobie wzajemnie, jak dobrzy bracia. Jednocześnie utworzono
też wtedy urzędy komisarzy od spraw włościańskich, żeby niby
opiekowali, się włościanami i brali ich w obronę. Naprawdę zaś
ci komisarze byli tylko od tego, żeby kopać w kraju naszym coraz
głębszą przepaść pomiędzy większymi a mniejszymi rolnikami, i
trzymać przytem włościan w ciemnocie, aby nie poznali, gdzie
prawda, a gdzie fałsz. I nasza okolica doznawała skutków tej
czułej opieki komisarzy włościańskich. To też była ona jakby
zabita deskami i odgrodzona od świata. Szkół mieliśmy bardzo
mało, bo, jak wiadomo, przez długie lata nie było wolno ich
zakładać. Te zaś, co były, często, zamiast siać prawdziwą
naukę, urabiały młodzież na ciemne sługi rządu, a nieraz i na
zdrajców własnych braci. To też nic dziwnego, że ucisk ten dławił
ludzi i że rok rocznie wychodziliśmy ztąd gromadami za granicę na
letnie zarobki. Tak płynęło nam życie aż do czasu wojny
rossyjsko-japońskiej w roku 1904. Odtąd zaczęło zmieniać się
trocha na lepsze. Dostaliśmy kilku dobrych nauczycieli, którzy
zaczęli rzetelnie uczyć dzieci nasze, a ludzie coraz chętniej
brali się do czytania dobrych gazet i książek. Wtedy to i u nas —
w Czarnożyłach, Ostrówku i innych parafjach zaczęto zakładać
spólne czytelnie i sprowadzać więcej gazet. Młodzież tu i ówdzie
wyjeżdżała do szkół gospodarskich: do Liskowa, Pszczelina,
Sokołówka, Kruszynka, Mirosławic i innych. Gospodarstwa zaczęły
się podnosić przez lepszą uprawę roli i hodowlę żywiny. Zaczęto
zakładać kółka rolnicze, mleczarnie i spółki sklepowe. Kółka
rolnicze, jeżeli były dobrze prowadzone, pośredniczyły w
sprowadzaniu narzędzi rolniczych, nasion doborowych, dopomagały
zakładać czytelnie i sprowadzać gazety. Mleczarnie spółkowe
dawały gospodarzom dobry dochód, sklepy spółkowe zaspokajały
domowe potrzeby gospodarza i gospodyni, dając dobry a tani towar.
Tak żyliśmy aż do 28 lipca 1914 roku. Aż tu niespodzianie, jak
grom z jasnego nieba, spadła wiadomość, że zaczyna się wielka
wojna. W Wieluniu i gminach okolicznych ogłoszono powołanie
żołnierzy zapasowych. Ileż to było płaczu i narzekania, gdy
brano ojców od dzieci, mężów od żon, synów od starych rodziców!
Rodzinom tracącym opiekunów nie dano żadnej zapomogi, pozostałych
zaś mężczyzn pobrano do strzeżenia telegrafu na drodze bitej z
Wielunia do Sieradza i kazano go pilnować przez cztery dnie i trzy
noce bez wynagrodzenia. Widzieliśmy, jak urzędnicy i żołnierze
wynosili się z Wielunia i z nad granicy, a wszelkie zapasy rządowe
— owies, naftę, sól, obuwie, odzież, a także wszelkie sprzęty
palili, nikomu nie chcąc sprzedać, ani podarować. Niejeden z nas
radował się, że już nareszcie po stu latach opuszczają
nieproszeni opiekunowie nasze wioski i miasta. Odtąd nie widzieliśmy
już ani żandarma rossyjskiego, ani kozaka. Dnia 5-go sierpnia
wjechał do Wielunia pierwszy oddział niemiecki i ogłoszono rozkaz
złożenia broni. Zaczęły przeciągać tędy wojska w stronę
Warszawy. Wszelka łączność ze stolicą została przerwana i odtąd
nie dostawaliśmy Gazety Świątecznej aż do dnia Narodzenia Matki
Boskiej, to jest do 8-go września 1915 roku. Od tego dnia zaczęliśmy
dostawać ją od handlarzy, płacąc im po złotemu, albo po 20
groszy za jedną, i tak kupujemy Gazetę Świąteczną dotychczas.
Zaraz też na samym początku wojny powstała drożyzna. Za kwartę
nafty płaciliśmy po 7 do 10 złotych, a i tak niemożna było jej
dostać, za funt soli 24 grosze albo i złoty. Cena żyta podskoczyła
z 7 rubli na 16 r. za korzec, i tak wszystko podrożało. Do kłopotów
wynikających z tej drożyzny przyłączył się strach ogólny,
gdyśmy usłyszeli pierwsze strzały armatnie. W dzień Wszystkich
Świętych od strony Sieradza i Piotrkowa nadciągnęło wojsko
niemieckie i stało przez 3 dnie i 4 noce. Dnia 8-go listopada od
Osiakowa i Złoczewa pokazały się oddziały kozackie, a od granicy
niemieckie. Dnia 11-go listopada pierwszy raz polała się krew na
polach Ostrowca, gdzie poległo 4 żołnierzy rossyjskich, którzy
też zostali tam pochowani. Były też potyczki w okolicy Złoczewa,
gdzie zginęło 5 żołnierzy rossyjskich, i około Wielunia, gdzie
pozostało na polu bitwy 5-ciu zabitych. Dnia 28-go listopada znowu
przeciągały wojska niemieckie od Wrocławia w stronę Sieradza i
wielkie mnóstwo wojsk austrjacko-węgierskich, oraz legjony czyli
pułki polskie. Szły te wojska w stronę Widawy i Piotrkowa, a
odgłosy bitew pod Sieradzem i Łodzią dochodziły nas przez 17 dni,
wieczorami zaś widzieliśmy wielkie łuny na niebie. Dochodził
również odgłos strzałów od strony Działoszyna, Częstochowy i
Widawy. Wtenczas to był strach wielki, ziemia drżała, okna się
trzęsły, a naokoło nas kopano rowy, ścinano drzewa, robiono
zasieki. Każdy też na wsi robił jakieś schowanie w ziemi, aby na
wypadek było gdzie się ukryć i z żywności coś schować. Od dnia
17-go grudnia odgłosy strzałów zaczęły się oddalać, aż 22-go
zupełnie ucichły. Zabrano znowu wiele podwód pod wojska; większa
ich część po dwóch tygodniach wróciła, wiele jednak pozostało
przy wojsku aż do Wielkiejnocy; dopiero na trzeci dzień po
Wielkiejnocy gospodarze przyszli sami bez koni i furmanek, a nawet
bez kwitów; z samej parafji Czarnożylskiej powróciło w ten sposób
piętnastu gospodarzy. Rodziny ich doznały wiele zmartwienia, bo tu
wiosna, praca w polu, a w domu ani gospodarzy, ani sprzężaju do
roboty, ani żadnej wiadomości o zaginionych, a źli ludzie głosili,
że ich pobito, zabrano do niewoli i t. p. Na szczęście wrócili i,
jak mogli, wzięli się do pracy. Tu zganić muszę bogatszych, że
korzystali z ciężkiego położenia ubogich i żądali za orkę po 6
rubli na dzień. Oj, źle to i smutno! Czyż to w nas brak serca i
miłości bratniej? Prawda, że wszystko bardzo zdrożało, ale żeby
aż tak obdzierać biedaków, to chyba trzeba nie mieć światła
Ewagielji Chrystusowej. W okolicy naszej zaczyna się coraz bardziej
rozwijać praca społeczno-oświatowa. W Wieluniu założono szkołę
7-klasową i otwarto z dobrowolnych ofiar przeszło 30 innych szkół.
Dawano też na korzyść tych szkół przedstawienia teatralne.
Przedstawiano piękną opowieść pod nagłówkiem „Gwiazda
Syberji” i inne. Dało to 200 rubli czystego dochodu. Wiele dobrego
robi tu nowe „towarzystwo szerzenia oświaty”. Założyło ono
książnicę, z której za opłatą 10 groszy od książki można
mieć dużo dobrych i pożytecznych rzeczy do czytania i dużo
dowiedzieć się o naszej kochanej Ojczyźnie, Polsce. Z książnicy
tej może korzystać nietylko ludność miejska, ale i nauczyciele
wiejscy, i księża proboszczowie mogą pożyczać książki bądź
dla siebie, bądź dla udzielania innym. I za pośrednictwem
towarzystwa krajoznawczego, jak również przez księgarnię p.
Nowickiego, można sprowadzać z Warszawy, Poznania i Krakowa książki
do czytelń parafjalnych i szkół. Serce się z tego raduje, że
dobra książka szerzy rzetelną oświatę, a Ojczyźnie naszej tak
bardzo przecie potrzeba rozumnych obywateli. Sami widzimy, że z
głupim i ciemnym nikt nie chce się liczyć, a siła jest tam, gdzie
nauka i dobre urządzenie spraw społecznych. Widzimy i teraz,
podczas tej wojny, że zwycięża nie liczba żołnierzy, ale dobre
ich wyćwiczenie i oświata dowódców. Bracia! kto mówi po
dziecinnemu, że dopiero po wojnie będziemy się uczyć, zakładać
szkoły, ten nie jest dobrym Polakiem, ten działa na zgubę narodu i
kopie wielki grób matce swej, Ojczyźnie. Nie odkładać nam pracy
do jutra; przeciwnie, korzystajmy z każdej chwili, pracujmy dla
odradzającej się Polski, nietylko krew jej swoją po bohatersku
poświęcając, ale i wychowując młode pokolenie. Wyrzućmy z serc
pychę, obłudę, chciwość i niezgodę; nie dzielmy się na
stronnictwa, bo w ten sposób nic dobrego nie zrobimy dla Polski.
Dość już tych podziałów na „zaraniarzy”, „endeków”,
„głosiarzy”, „narodowców” i t. p .; czas już połączyć
się w jedno wielkie stronnictwo narodu polskiego, dążące do
wiedzy, spólnego dobra i odrodzenia naszej doli. Ktoby chciał
jeszcze teraz dzielić naród polski na partje, ten nie jest
obywatelem kraju, lecz zdrajcą Ojczyzny. Zrozumiejmy, że gdy nie
potrafimy skorzystać z chwili obecnej, to zginiemy w ciemnocie i
nędzy. Narodowi naszemu należy się dużo praw i dóbr, a mamy
ledwie odrobinę tego, co mają ludy innych krajów, ale moc tych
praw leży przed nami i możemy je pozyskać pracą nad sobą samymi
i dokoła siebie. Spólne nasze starania i ofiary muszą odbudować
Polskę. Wielu ludzi powiada: Siedzieć cicho, nic nie robić, bo i
tak Polskę odbudują nam Anglicy, Francuzi, Rossjanie i t. d. Kto
tak mówi, jest jeszcze bardzo ciemny. Wtenczas będziemy mieli
Polskę szczęśliwą, gdy nad odbudową jej będziemy sami pracowali
spólnie i zgodnie. Polska taka będzie, jaką ją sobie sami
zbudujemy. W budowie jej musi wziąć udział cały naród. Często
daje się jeszcze słyszeć to dziecinne gadanie, że gdy będą
rządzili panowie i księża, to powróci pańszczyzna. Ależ to
trzeba nie mieć rozumu, trzeba być głupcem największym, żeby
takie brednie powtarzać! Naród to nie sami księża i szlachta, ani
też sam lud wiejski czy miejski, tylko wszyscy razem, a więc
wszyscy razem powinniśmy brać się do spólnej pracy. A więc kto
żyw, kto zdrów, kto silny — niech broni swego narodu i wiary
katolickiej. A bronią naszą jest nietylko strzelba i szabla, ale
jeszcze więcej oświata — nauka, szkoły, ochronki, czytelnie i
książnice. Tej broni każdy z nas może i winien się chwytać. Tak
właśnie czyni młodzież w Wieluniu i Woli-Janowej. Założyła ona
spólnemi siłami książnicę, a porzuciła hańbiące pijaństwo i
palenie papierosów. Szkoda, że nie wszyscy to uczynili, jeno część,
ale i ci dają innym przykład, bo pracują gorliwie i starają się
działalność swą rozszerzyć. Urządzają przedstawienia
teatralne, a dochód przeznaczają na kupno narzędzi muzycznym,
książek i na inne sprawy dobre i pożyteczne. Przykład pracy
takiej społeczno-oświatowej dają również ksiądz dziekan i
nauczyciel w Czarnożyłach, urządzając dwa razy na tydzień spólne
czytanie w szkole. Czytanie takie oświeca ludzi, daje poznać dzieje
ojczyste i wielkich rodaków. Stawia nam ono przed oczy sławnych
naszych królów, jak Mieczysław Pierwszy, który oświecił kraj
światłem Ewangielji, jak Kazimierz Wielki, prawodawca narodu,
przezwany królem chłopów, jak Władysław Jagiełło i świętobliwa
nasza królowa Jadwiga, jak ów dzielny Jan Sobieski, co to po łbach
bił pogan. Czytanie to stawia nam przed oczy dzielnych wodzów i
bohaterów, jak Pułaskiego, księdza Marka, Kościuszkę, księcia
Józefa Poniatowskiego, Henryka Dąbrowskiego. Zdaje się, że
słyszymy odgłosy bitwy pod Grochowem w roku 1830, że przemykają
przed oczyma naszemi postacie powstańców z roku 1863: ksiądz
Antoni Mackiewicz, Brzósko, Romuald Traugutt i inni. Dowiadujemy się
również, jak dziś walczą nasi rodacy, jak założono w Warszawie
wyższą szkołę polską, zwaną uniwersytetem, i wielu, wielu
innych rzeczy się dowiadujemy, o których przedtem nikt z nas nie
wiedział. A więc pracujmy i uczmy się, oświecajmy, a da Bóg i ta
Najświętsza Panna Częstochowska, Królowa korony Polskiej, że
zmieni się nasza dola. Dodaj nam mocy, Matko kochana, niech się lud
zbudzi z tego uśpienia! Oto zginamy kornie kolana: przyjmij
modlitwy, usłysz westchnienia! Dziś wioski nasze są popalone,
miasta, kościoły w gruzy zburzone; otocz nas płaszczem, Matko
kochana, uproś nam łaskę u Niebios Pana! Ach, kiedyż dola ciężka
się zmieni, kiedyż nam w Polsce będzie weselej? Wtenczas, gdy
spadną ciężkie kajdany, kiedy odetchnie umiłowany kraj nasz
wolnemi wreszcie piersiami... Módl się, Królowo, módl się za
nami! Tadeusz Orlicz, włościanin z pod Wielunia.
Gazeta Świąteczna 1916 nr 1842
Z Wielunia, miasta powiatowego w
guberńji Kaliskiej. Pięknie odbył się i u nas, w Wieluniu, obchód
125-ej rocznicy konstytucji uchwalonej w roku 1791 przez wielkich
naszych miłośników Ojczyzny. Była to niezmiernie wielka radość
dla nas włościan, gdyśmy się dowiedzieli, że w naszym Wieluniu
ma się odbyć uroczysty obchód poprzedzony nabożeństwem w
kościele farnym. We wtorek 2-go maja sprzedawano znaczki pamiątkowe,
a nazajutrz, we środę, już od samego rana był w mieście i
okolicy wielki ruch, bo ludzie schodzili się z okolicznych wiosek w
parafjach Wieluńskiej, Czarnożylskiej, Rudlickiej i innych. O godz.
pół do 11-ej rozpoczęło się nabożeństwo w kościołach
katolickich i w ewangielickim. Sumę odprawiał ksiądz proboszcz
Godorowski w otoczeniu księży Ośmielaka i Filipkiewicza z Rudy.
Kazanie wygłosił ksiądz dziekan Przygodzki z Czarnożył,
wyjaśniając, jak to przed stu kilkudziesięciu laty Ojczyzna nasza
chyliła się do upadku, jak niektórzy możnowładcy i zdrajcy
bratali się na jej zgubę z Rossją, i jak ludzie mądrzy starali
się ratować Ojczyznę przez ulepszenie praw narodu polskiego.
Podczas sumy śpiewała drużyna kościelna z Czarnożył wraz z
wieluńską drużyną śpiewaków, przezwaną „Lutnia”. W
presbiterjum ustawione były dzieci i młodzież szkolna pod
przewodnictwem nauczycieli. Kierował młodzieżą i utrzymywał
wśród niej porządek ksiądz prefekt. Po nabożeństwie wyruszyła
procesja naokoło miasta. Najprzód szły szkoły poprzedzane
chorągwiami cechów, potem jeden z włościan okolicznych niósł
chorągiew narodową, na której z jedne strony był obraz Matki
Boskiej Częstochowskiej, a z drugiej orzeł biały. Chorągiew
otaczali: dwaj żołnierze-legjoniści dwaj włościanie w sukmanach
i pięć dziewcząt-włościanek, również w stroju wiejskim. Potem
szło kolejno duchowieństwo katolickie, pastor ewangielicki i
przedstawiciele żydowskiego kahału, a wkońcu wielki tłum ludzi.
Podczas pochodu śpiewano „Boże, coś Polskę” i przygrywała
kapela. Pochód wyruszył po nabożeństwie z kościoła farnego
ulicami: Różaną, Reformacką, Krakowskiem-Przedmieściem i
Ogrodową do kościoła. O godzinie 5-ej odbył się odczyt o
Konstytucji 3-go maja w szkole dla dziewcząt, które też potem
mówiły bardzo pięknie wiersze z pamięci. Wieczorem p. Kokowski
miał w sali teatralnej również odczyt, po którym odśpiewano
pieśń „Z dymem pożarów”. Dochód z odczytu, 199 rubli,
przeznaczono na szkołę handlową w Wieluniu. Do komitetu
urządzającego obchód należeli: księża—dziekan Przygodzki,
Osadnik i Godorowski, pastor Hefke, P. Nowicki, Sz. Wróblewski. P.
Zasadzińska, doktor Wagner i jeszcze kilkanaście osób. Szkoda
tylko, że księża i włościanie z okolicy nielicznie wzięli
udział w obchodzie. Muszę wspomnieć, że rażące było zachowanie
się jednego znanego w okolicy człowieka, który stojąc na ulicy
nie uchylił czapki przed chorągwią narodową niesioną w pochodzie
i nie przerwał rozmowy. Obecny.
Kościół w Czarnożyłach, wsi parafjalnej pod Wieluniem w stronach kaliskich. Widok tego kościoła do odbicia go w Gazecie przysłał nam jeden czytelnik z liścikiem następującym: Kościół w Czarnożyłach stoji już przeszło sto lat. Za naszych czasów okazał się za mały, więc go rozszerzono przez przystawienie dwóch bocznych naw czyli kaplic. W kaplicach już podczas teraźniejszej wojny wzniesiono i Zdjęcie z krzyża. Ołtarze te kosztowały około 2 tysięcy rubli, a na to jeden gospodarz ze wsi Bieniędzic ofiarował tysiąc rubli. Ufundowano też z dobrowolnych ofiar cztery okna malowane. Zaczęła się budowa bramy, ale wojna tej robocie przeszkodziła. Przy kościele jest figura Matki Boskiej Różańcowej, postawiona podczas wielkiego jubileuszu kościelnego w roku 1901. Za zachętą księcia dziekana W. Przygodzkiego, organisty Godowskiego i nauczyciela T. Chlewskiego utworzono w parafji drużynę śpiewaczą; bardzo miło słuchać, gdy drużyna ta śpiewa na głosy w kościele na chórze w niedziele i święta. Przydałaby się w Czarnożyłach i kapela. Na cmentarzu w Wydrzynie jest stara kaplica, którą wartoby odnowić i pokryć dachem, oraz urządzić w niej ołtarz. Przed kilkudziesięciu laty Wydrzyn był osobną parafją i dopiero potem został złączony z Czarnożyłami, ale dotychczas chowają tam zmarłych. Spólnemi siłami można bardzo dużo zrobić, tylko trzeba chcieć... T. Orlicz.
Gazeta Świąteczna 1916 nr 1859
Kościół w Czarnożyłach, wsi parafjalnej pod Wieluniem w stronach kaliskich. Widok tego kościoła do odbicia go w Gazecie przysłał nam jeden czytelnik z liścikiem następującym: Kościół w Czarnożyłach stoji już przeszło sto lat. Za naszych czasów okazał się za mały, więc go rozszerzono przez przystawienie dwóch bocznych naw czyli kaplic. W kaplicach już podczas teraźniejszej wojny wzniesiono i Zdjęcie z krzyża. Ołtarze te kosztowały około 2 tysięcy rubli, a na to jeden gospodarz ze wsi Bieniędzic ofiarował tysiąc rubli. Ufundowano też z dobrowolnych ofiar cztery okna malowane. Zaczęła się budowa bramy, ale wojna tej robocie przeszkodziła. Przy kościele jest figura Matki Boskiej Różańcowej, postawiona podczas wielkiego jubileuszu kościelnego w roku 1901. Za zachętą księcia dziekana W. Przygodzkiego, organisty Godowskiego i nauczyciela T. Chlewskiego utworzono w parafji drużynę śpiewaczą; bardzo miło słuchać, gdy drużyna ta śpiewa na głosy w kościele na chórze w niedziele i święta. Przydałaby się w Czarnożyłach i kapela. Na cmentarzu w Wydrzynie jest stara kaplica, którą wartoby odnowić i pokryć dachem, oraz urządzić w niej ołtarz. Przed kilkudziesięciu laty Wydrzyn był osobną parafją i dopiero potem został złączony z Czarnożyłami, ale dotychczas chowają tam zmarłych. Spólnemi siłami można bardzo dużo zrobić, tylko trzeba chcieć... T. Orlicz.
Gazeta Świąteczna 1916 nr 1863
Pożar wsi i jego przyczyny. Wieś
Czarnożyły pod Wieluniem, w guberńji kaliskiej, nawiedziło w
poniedziałek 25-go września nieszczęście. Dzieci, pozostawione
bez opieki rodziców, gdyż ci poszli kopać ziemniaki, rozpaliły na
podwórzu gospodarza Uczaka ogień, od którego zajęły się budynki
gospodarskie. Stykały się one prawie jeden z drugim, gdyż całe
Czarnożyły są gęsto zabudowane, a że nie było komu ratować, bo
ludzi nie było we wsi, więc spaliło się 17 zagród. Ogień
zagrażał i dalszym zagrodom; ale po przybyciu straży ogniowej z
Wielunia i sikawek z Wielgiego i dóbr Czarnożylskich hrabiego
Załuskiego, pożar opanowano. Kościół był też zagrożony, tylko
przytomność ludzka zapobiegła jego zniszczeniu. Dużą przeszkodą
w dalszem rozszerzaniu się pożaru był sad dokoła budynków
jednego gospodarza. Straty wynoszą przszło 100 tysięcy rubli.
Bracia czytelnicy! Czas zapobiedz już tym nieszczęściom. A jaka do
tego droga? Zakładać straże ogniowe po wsiach, budować studnie,
żeby wody było podostatkiem, bo naprzykład w Czarnożyłach: —
przyjechała straż, a tu wody brak; wreszcie budować się osobno,
żeby budynki były jak najdalej jedne od drugich. Wsie powinny się
rozcalić czyli rozejść na osady; budynki należy stawiać
ogniotrwałe i kryć nie słomą, jak dotąd, ale dachówką, albo
chociaż tekturą smołowcową. Tu był tylko jeden dom kryty taką
tekturą i ten ocalał, choć dokoła inne budynki się spaliły.
(„Tektury smołowcowej” niemożna jednak bardzo polecać do
krycia dachów. — Przypisek Red.). I jeszcze jedno: trzeba zakładać
wszędzie po wsiach ochronki, aby dzieci nie pozostawały bez dozoru,
bo to jedyny sposób, żeby i same się nie topiły, nie kaleczyły,
nie paliły, i żeby całych wsi nie puszczały z dymem. Czas już,
żeby te nasze wioski przestały być wieczną żagwią do palenia, a
nasze dzieci trzodą, bardziej zaniedbaną od cieląt lub jagniąt,
nad któremi czuwają pasterze. Tadeusz Orlicz.
Zorza 1917 nr 3
Choinka w szkołach ludowych w ziemi
Wieluńskiej.
Dnia 6 Stycznia w szkołach ludowych w
Czarnożyłach i Wydrzynie ziemi Wieluńskiej odbyła się choinka
dla dzieci. Najprzód pod przewodnictwem nauczyciela i nauczycielki
dzieci odśpiewały kilka kolęd przy rzęsiście oświetlonym
drzewku, a później pieśni i piosenki narodowe: „Boże coś
Polskę”, „Jeszcze Polska nie zginęła”, „Dalej bracia do
bułata”, Marsz młodzieży” i t. p. Słuchając z rozrzewnieniem
tych pieśni, mimowolnie cofaliśmy się myślą wstecz do tych
czasów, kiedy nad nami ciążyła szorstka dłoń moskiewskiego
strażnika, kiedy to dzieci nasze deprawowano w rosyjskich
„uczyliszczach”, każąc im śpiewać obce i wrogie nam hymny.
Tylko taka szkoła, która już w dzieciach od samej młodości
rozwija ducha i myśl narodową może nam przynieść prawdziwy
pożytek. To też z tych dzieci małych wyrosną kiedyś obywatele,
którzy się czuć będą dziedzicami tej ziemi i kochać ją po nad
wszystko będą.
Telesfor Tyrakowski,
czytelnik „Zorzy”.
Zorza 1917 nr 10 i 11
Z Ziemi Wieluńskiej.
Czytając w naszej ukochanej „Zorzy”
listy przez czytelników nadsyłane, postanowiłem i o naszych
stronach napisać.
W piątek dnia 9 lutego w parafii Cz..?
w stronach Wieluńskich było odprawione uroczyste nabożeństwo za
Ojczyznę. Msze Św. zamówiło Bractwo Różańca św.
Pomimo wielkiego mrozu na nabożeństwo
to przybyło wielu włościan, by wspólnemi modłami prosić Stwórcę
o odwrócenie od nas klęsk, jakie przeżywamy, by Bóg natchnął
strony wojujące pragnieniem pokoju, którego oczekuje świat cały,
by przestała się lać krew niewinna.
Błagali też ludzie Pana nad Pany o
utrzymanie wolności i niepodległego bytu państwowego w naszej
Ojczyźnie, by ziściły się marzenia ojców naszych, by Polska
odzyskała swe dawne stanowisko.
W czasie nabożeństwa na chórze
śpiewała drużyna śpiewacza, która oprócz pieśni kościelnych
miała również odśpiewać niesłyszany tu od wielu lat hymn
narodowy „Boże coś Polskę”. Ale niestety z jakichś przyczyn
hymnu nie odśpiewano.
Drużyna śpiewacza z rozżalonem
sercem musiała się rozejść do domu. Czyżby przyczyną tego byli
ci ludzie, których tu nie brak, a którzy się wszystkiego boją
mówiąc i innych jeszcze strasząc: „Niechno wrócą rosyjanie, a
powywożą tych, co polskie śpiewają pieśni na sybir”.
Oj bracia, jeżeli w takie brednie
wierzyć będziemy, to źle się może z nami skończyć. Powinniśmy
iść zawsze naprzód, a nie cofać się wstecz.
Es, włościanin z ziemi wieluńskiej.
Zorza 1917 nr 22
Niepoprawni.
Wielki pożar w Czarnożyłach (z.
Wieluńska)
Wieś Czarnożyły podczas wojny
została po raz już trzeci, nawiedzona przez ogień. I tak na
wiosnę, roku zeszłego spaliło się 5 zagród włościańskich wraz
z dobytkiem i chlebem, a nawet z inwentarzem. Jesienią roku
ubiegłego znowu ogień strawił 16 gospodarstw,—znów pozostało
kilkanaście rodzin bez dachu nad głową bez chleba i ubrania. Te
pierwsze pożary powinny były być przestrogą dla tych
nieostrożnych, którzy przez swoje niedbalstwo nietylko siebie
marnują, ale w dodatku sprowadzają klęskę na całą wieś. Ale,
niestety, doświadczenia z roku zeszłego nie nauczyły nas
ostrożności.
Bo oto dnia 12 maja o godzinie 12 w
południe wybuchł znowu straszny pożar. Przyczyną była
nieostrożność kobiety, która piekąc chleb, popiół z ognia
wysypała na „śmietnik” bardzo blizko stodoły. Wiatr rozniecił
ogień. Zapaliła się stodoła, a potem domy jeden za drugim. W oka
mgnieniu spłonęło 10 zagród ogień przeniół się potem na
koszary dworskie i na oborę, gdzie było pomieszczone bydło. Było
to prawie w obiadową godzinę: z powodu późnej wiosny ludzie
obiadowali w polu, żeby nie tracić czasu na przejazdy do domu.
Kobiety poniosły właśnie swoim rodzinom w pole obiad. Mieszkania
pozostawiły zamknięte na klucz, a gdzieniegdzie małe dzieci
zostały w domu. Te przerażone widokiem pożaru porozbiegały się
po polach. Ogień szerzył się bardzo prędko. Nie było nikogo, by
bydło spuścił z uwięzi, świnie wygnał z chlewa, a zmieszkań
sprzęty powynosił. Wszystko się spaliło. A więc 15 krów
dworskich i jedna na wsi; 5 świń, kur i gęsi bardzo dużo; mąki
zaś kaszy, kartofli także poszło nie mało z dymem. Jednem słowem
70 rodzin pozostało bez dachu nad głową, bez chleba i ubrania, i
to na ten trudny czas, jaki obecnie przeżywamy. Straż ogniowa
przybyła z Wielunia, ale wszystko już było w płomieniach. Wzięli
się jednak raźno strażacy i nie pozwolili ogniowi rozpościerać
się dalej. Tylko, że z braku wody straż musiała szpadlami ziemią
zasypywać ogień! Na taką dużą wieś, jak Czarnożyły, są
zaledwo 3 studnie! A i te jeszcze były w złym stanie utrzymywane,
bo albo zawalone, albo nie głębokie. We dworze była tylko jedna i
do tego bardzo źle utrzymywana.
Tak więc nawet obecne ciężkie czasy
nie nauczyły nas ostrożności! Sami siebie marnujemy, i nie dbamy o
swoje dobro! Nie kryjemy budynków papą, albo dachówką, albo słomą
ogniotrwałą. A w dodatku chata przy chacie stoi i dach dachu sięga.
Nie zważamy na żadne przestrogi! Ci, którzy się jesienią
spalili, teraz budują się ale dachy kładą znów słomiane. Czy
tak powinno się robić? A ile to razy było omawiane na zebraniach,
czy to gminnych, czy parafjalnych, ażeby założyć straż ogniową?
Jeszcze przed wojną żądali tego dobrze myślący i dbający o
dobro społeczne ludzie. Ale wszystkie te starania i zabiegi poszły
na marne, bo my wszystkiego się boimy! Ciągle tylko boimy się! Oj,
bracia, źle to bardzo, że nie ufamy jedni drugim! Kiedy
przestaniemy nareszcie różne brednie opowiadać i kiedy przyjdziemy
do przekonania, że to nam samym ubliża?
I kiedyż wreszcie zrozumiemy, że
straż ogniowa jest nam potrzebną? Musimy koniecznie dołożyć
starań i stworzyć tę broń, która pomoże nam w walce z wrogiem,
jakim jest ogień! Na taką dużą gminę, jak wydrzyńska, powinny
być nawet dwie straże. Powinniśmy też włożyć na siebie
obowiązek, żeby co tydzień inny gospodarz dawał swoje konie
wrazie pożaru! Studnie powinno się także doprowadzić do porządku,
a budynki kryć papą, dachówką lub słomą ogniotrwałą.
Na zakończenie muszę wspomnieć o
bardzo bolesnem zdarzeniu. Oto podczas pożaru i po pożarze słyszało
się, jak sąsiedzi mówili o jednym spalonym gospodarzu: „A dobrze
mu tak, bo nie chciał biednego poratować, ani nic sprzedać
nikomu”.
Czyż my, polacy, powinniśmy tak
myśleć i tak mówić brat na brata, sąsiad na sąsiada!...
Pamiętajmy choćby na przysłowie: „Nie ciesz się, sąsiadku, z
cudzego wypadku!” Prawda to, że świętym obowiązkiem każdego z
nas jest ratować biednych i sąsiadom przychodzić z pomocą, ale i
to prawda, że zazdrościć innym i cieszyć się z nieszczęścia
cudzego—to wstyd i grzech!
Wieśniak Stacho.
Zorza 1917 nr 27
Zjazd Kółek Rolniczych w Wieluniu.
Centralne Towarzystwo Rolnicze, w
obecnych tak ważnych czasach, kiedy na ziemiach polskich tworzą się
nowe stosunki nietylko polityczne, lecz i gospodarcze, uważa za
najpilniejszą sprawę budzić siły ludu wiejskiego przez
skierowanie ich do pracy w Kółkach Rolniczych, których zakres
działania zamyśla znacznie rozszerzyć.
Kiedy bowiem za rządów rosyjskich
pole działalności Kółek Rolniczych było ściśle ograniczone i
sprowadzało się do spraw jedynie i bezpośrednio z rolnictwem
związanych, obecnie Centralne Towarzystwo zamierza opracować ustawę
dla Kółek Rolniczych o daleko szerszym programie. Projektowane jest
objęcie prócz celów czysto rolniczych, także
społeczno-kulturalnych, a tem samem ześrodkowanie w Kółkach
Rolniczych wszelkiej działalności na wsi polskiej, a więc: 1)
organizowanie młodzieży włościańskiej w towarzystwa śpiewaczei
gimnastyczne 2) zakładanie straży ogniowych 3) otwieranie czytelni
ludowych 4) rozpowszechnianie gazet i książek 5) powoływanie do
życia towarzystw współdzielczych i kas
pożyczkowo-oszczędnościowych i t. p.
Jeśli się zważy doniosłość wyżej
wymienionych zadań, które i wiele dobrej woli i znacznego nakładu
pracy wymagać będą, to okażą się bezpodstawnemi głosy tych,
którzy uważają, iż w obecnej dobie Kółka Rolnicze nie mają
pola działania.
Dla dobra i szczęścia drogiej nam
wszystkim Ojczyzny, mimo trudnych i niepomyślnych warunków, w
jakich się znalazła wieś polska, musimy koniecznie zabrać się do
pracy i to bezzwłocznie, gdyż bezczynne wyczekiwanie na lepsze do
pracy czasy może nas omylić i zgubnie się odbić na przyszłość
kraju naszego.
Przed wybuchem wojny w ziemi
Wieluńskiej było czynnych zgórą dwadzieścia Kółek Rolniczych,
których działalność w ostatnich latach zupełnie zamarła, i dziś
nikt nie zabiega o ożywienie i wznowienie ich działalności. Jest
to objaw niepożądany i zgubny, przeto musimy zaradzić temu, musimy
się ocknąć z uśpienia na głos Centralnego Towarzystwa
Rolniczego, które uważa za najpilniejszy swój cel dzisiaj
uruchomienie jaknajwiększej liczby Kółek Rolniczych, w którychby
zespolone siły duchowieństwa, obywatelstwa i włościaństwa
wspólnie i zgodnie pracować mogły nad podniesieniem gospodarczego
i kulturalnego stanu wsi polskiej.
W początkach bieżącego miesiąca C.
T. R. wysłało do Wielunia swego delegata p. Medyńskiego, który na
zebraniu w dniu 4 b. m. przedstawił konieczność uruchomienia Kółek
Rolniczych w ziemi Wieluńskiej. Zebranie, godząc się z wywodami
delegata, powołało do życia Komisję z niżej podpisanych osób,
której poruczoną została sprawa zwołania zgromadzenia z całego
powiatu.
Komisja, w osobach niżej podpisanych,
zgodnie z włożonym na nią obowiązkiem — zwraca się przez
niniejszą odezwę z gorącem wezwaniem do wszystkich włościan,
obywateli ziemskich i kapłanów całej ziemi Wieluńskiej, by
raczyli przybyć do Wielunia na walne zebranie rolnicze w dniu 10
lipca r. b na godzinę 2-gą po południu podług czasu letniego do
sali Towarzystwa Muzycznego (Ochrony). Punktualność jest
bezwarunkowo wymaganą, obrady bowiem trwać mogą tylko do godz. 6
ej.
Na walne zebranie zapewniony jest
przyjazd dwuch prelegentów z Warszawy.
Przeświadczeni o zrozumieniu ważności
sprawy przez wszystkich ludzi dobrej woli i miłujących kraj
ojczysty-tuszymy, iż w dniu 10-ym lipca na walne zebranie rolnicze
stawią się wszyscy, do których dojdzie niniejszy głos wezwania i
którym nieobojętną jest sprawa pracy dla ogólnego dobra
narodowego.
Ignacy Bąkowski ze Skomlina, Marcin
Bryś z Żytniowa, Piotr Derda z Dzietrznik, Wawrzyniec Koźmiński z
Okalewa, Stanisław Madaliński z Brzozy, Ks. Wincenty Przygodzki z
Czarnożył, Edward Siwiński ze Skomlina, Stanisław Tarnowski z
Rudlic, Franciszek Tobis z Kowali, Ks. Bolesław Wróblewski z
Praszki, Antoni Wykrota z Białej, Ks. Antoni Zmysłowski z Żytniowa.
W sprawie zjazdu, na który wzywa
powyżej zamieszczona odezwa Redakcja „Zorzy” otrzymała list
następujący:
Bracia włościanie i bracia rolnicy!
Powinniśmy się na zjazd do Wielunia
zjechać wszyscy, komu leży na sercu dobro gospodarstwa naszego i
dobro naszych dzieci w przyszłości. Grzechem byłoby, gdybyśmy się
oglądali na tych, którzy myślą o tem tylko, żeby dziś mieć, co
zjeść, „a jutro będzie, jak Bóg da”. Nie, nam dziś trzeba
zdwoić siły i pracować nad podźwignięciem naszego rolnictwa,
radzić wspólnie, w gromadzie nad dolą naszą i naszych dzieci.
Wiedzmy, że jeśli nie weźmiemy się
gromadą za ręce, to nas obcy wypchną, a my, później będziemy
narzekać, że nam nikt nie radził dobrze. A więc jedźmy wszyscy,
gospodarze, na zjazd kółek rolniczych na dzień 10 lipca. Niech
nikogo nie zbraknie: i z tych, co należą do kółek, i z tych co
nie należą, a chcą lepszej przyszłości dla siebie i swych
dzieci.
Wawrzyniec Koźmiński z Okalewa.
Zorza 1917 nr 27
ODPOWIEDZI REDAKCJI.
P. St. Hadrysowi w Czarnoż. Z
administracji byłego „Dziennika Polskiego” otrzymaliśmy
odpowiedź, że wydawnictwo zmieniło właściciela, wobec czego
prenumeraty przedwojennej nie uwzględniają.
Zorza 1917 nr 30
Zjazd włościan z Kółek Rolniczych
ziemi Wieluńskiej.
Zgodnie z zapowiedzią (którą
podaliśmy w Nr. 27 „Zorzy”) dnia 10 lipca o godzinie 2-ej po
południu odbył się dość liczny zjazd członków Kółek
rolniczych ziemi Wieluńskiej. Na zjazd przybyło przeszło 230
włościan wraz z okolicznymi ziemianami i księżmi.
Zebranie zagaił prezes Towarzystwa
Rolniczego p. St. Tarnowski z Rudlic, zaznaczając potrzebę pracy
około naszych gospodarstw i powołując na przewodniczącego ks.
Wróblewskiego z Praszki. Ks. Wróblewski opowiedział w treściwych
słowach dzieje powstania Kółek rolniczych i powołał na asesorów:
ziemianina p. Darewskiego z Chotowa i gospodarza p. Piotra Zająca z
Żytniowa, udzielając głosu delegatowi z Warszawy, p.
Czałbowskiemu.
P. Czałbowski, instruktor, przedstawił
program prac, które powinny być podjęte w Kółkach rolniczych w
dobie obecnej i uzasadnił konieczność działania Kółek
rolniczych, a w nich pracy samych włościan. Kółko powinno być
młynem mielącym nasze potrzeby gminne, by wójtów nie obierać za
kiełbasę i piwo, ale brać ludzi uczciwych, trzeźwych i oddanych
sprawie gromadzkiej. Kółko powinno być kuźnicą, w którejby się
przekuwały nasze prawa i potrzeby gromadzkie i krajowe, by
wykorzenić dawne naleciałości czynownicze po urzędnikach
rosyjskich — łapownictwo, które i dotąd istnieje po niektórych
gminach.
Dalej mówił p. Czałbowski o sprawie
meljoracyjnej i wodnej, o potrzebie budowania dobrych dróg w
przyszłem państwie polskiem, bo wtenczas może się w kraju dobrze
rolnictwo rozwinąć, jeżeli są w nim dobre drogi bite i koleje.
Pod względem kolei nasza Polska jest bardzo uboga. Kolei mamy 30
razy mniej niż Niemcy, 20 niż Belgja i Holandja.
Dalej instruktor p. Czałbowski mówił
o tem, jak to nasi włościanie przed wojną urządzali wspólne
wycieczki do Czech, w Poznańskie i Danji, by się pouczyć jak tam
lud pracuje wspólnie dla dobra własnego.
Najwięcej zainteresowania wzbudziło
wśród obecnych przemówienie ks. Filewskiego z Walichnowa, który
mówił, że największą przeszkodą w pracy w Kółkach rolniczych
są kobiety, bo one zabraniają swym mężom chodzić na zebrania i
zaprowadzać różne zmiany w rolnictwie. To też powinniśmy na
każde zebranie brać ze sobą i nasze kobiety, a gdy posłyszą i
naradzą się wspólnie nad tem, co nas najwięcej powinno obchodzić
to nie będą przeszkadzać w pracy, ale przeciwnie — będą
pomagać a nawet może nieraz lepiej poprowadzą robotę niż
mężczyźni. Pamiętajmy też o tem, że kobiecie naszej potrzebna
jest szkoła gospodarcza. Rodzice nie powinni żałować pieniędzy
na naukę swych córek, ale powinni posyłać je do szkół
gospodarczych. Tą sprawą powinni się zająć także i nasi księża
proboszczowie, zachęcając z ambon do posyłania młodzieży na
kursy, a z pewnością w przyszłości, znajdą się ludzie do
prowadzenia pracy w Kółkach i spółkach.
Gospodarz T. Jazdrzyk z pod Lututowa
żądał, aby w Komitetach żywnościowych nie było żydów, ale
sami chrześcjanie, ponieważ żydzi wykupują zboża, a później
nocami wywożą poza granicę powiatu.
Dalej przemawiali gospodarze: K. Faryś
z gm. Drzeczkowice i J. Maras z Wydrzyna w sprawie rekwizycji bydła
i zboża. Również i lasy nasze bardzo topnieją, bo nasi
właściciele, łaszcząc się na grube pieniądze, tną lasy bez
miłosierdzia, że po wojnie nawet budować nie będzie z czego i
będziemy musieli drzewo od obcych sprowadzać za bajeczne ceny.
Następnie poruszono na zebraniu sprawę
organizacji młodzieży, którą czasy wojenne bardzo zepsuły w
niektórych okolicach. Trzeba się nią koniecznie zająć i urobić
na dobrych Polaków, dzielnych obywateli państwa polskiego. Wyrobić
się może młodzież przede wszystkiem przez czytanie książek
naukowo-historycznych, gazet ludowych, przez zakładanie drużyn
śpiewaczych, związków dramatycznych, zrzeszeń gimnastycznych i t.
p.
Duże zainteresowanie wśród zebranych
rozbudziło przemówienie p. Cz. o wolnem dostarczaniu mięsa z
morga. Powiat Grójecki pod Warszawą w ten sposób dostarcza po 20
funtów mięsa z morga na rok; tamtejsi gospodarze bardzo są z tego
zadowoleni, bo mogą zamiast mięsa bydlęcego dostarczyć
wieprzowego. Jest w tem jeszcze ta dogodność, że za 100 funtów
bydła można dać 75 funtów nierogacizny. Dzięki temu w powiecie
Grójeckim przyrost bydła powiększył się przez półtora roku o
1000 sztuk. Również w podobny sposób urządził się powiat
Płocki, ale tam urządzony jest podział na 5 klas. Pierwszą klasę
stanowią te okolice, gdzie gospodarze i właściciele nic nie
ucierpieli od wojny,—ci dostarczają po 20 f. z morga. Drugą klasę
stanowią te okolice, które ucierpiały od wojny mniej —
dostarczają one po 15 funtów z morga. Do trzeciej klasy zaliczają
się ci, którzy więcej ucierpieli od wojny i ci dostarczają po 10
funtów z morga. Do klasy czwartej zaliczają się te okolice, gdzie
wojna zrobiła duże spustoszenia i te dostarczają tylko po 5 f.
mięsa z morga. Piątą klasę stanowią okolice zupełnie zniszczone
i te nie dostarczają nic. Sprawy te wywołały na zebraniu
wieluńskiem dość ożywione rozprawy.
Zabierali głos włościanie: M. Bryś
z Żytniowa i Skibiński, T. Chlewski z Czarnożył, Zawadzki z
Praszki i inni, a także niektórzy obywatele ziemscy i księża. W
sprawie tej były różne zdania, wreszcie uchwalono poruszyć ją na
zebraniach Kółek Rolniczych.
Celem ożywienia pracy w Kółkach,
uchwalono, aby na miejscu był stały instruktor objazdowy, a
ponieważ sejmik powiatowy uchwalił 10 tysięcy marek na sprawy
rolnicze, więc część tej sumy ma być obrócona na utrzymanie
instruktora. Przypominam tu, że instruktor musi być oddany sprawie
ludowej całą duszą, że pracować powinien ze wszystkimi, nie
patrząc na przekonania polityczne. Wtenczas tylko będzie iść
dobrze praca w Kółkach, gdy energiczny instruktor będzie radził
wszystkim dobrze i szczerze, gdy pójdzie z bratnią dłonią do
każdego wieśniaka, czy to bogaty czy biedny, takiego czy innego
przekonania. I to także przypominam, że lud wiejski musi sam brać
się do pracy, nie czekając na zachęty i pomoc.
Na zakończenie zebrania przyjęto
uchwałę, odczytaną przez ks. Wróblewskiego, a wzywającą do
ożywienia pracy w istniejących Kółkach, do zakładania nowych i
wogóle do pracy dla dobra naszego gospodarstwa krajowego. W
pożegnalnem przemówieniu ks. Wróblewski życzył zebranym, by
wspólna praca, prowadzona bez względu na przekonania polityczne,
wydała jaknajobfitsze owoce dla dobra naszej ukochanej Ojczyzny.
W. Koźmiński.
Zorza 1917 nr 26
ODPOWIEDZI REDAKCJI.
P. St. Hadrysowi w Czarnożył.
Pocztówkę Pana przesłaliśmy do załatwienia byłej redakcji
„Dziennika Polskiego”, a obecnie „Kurjera Polskiego” ul.
Zgoda No 1.
Zorza 1917 nr 32
Wieści od Czytelników.
Nowe straże ogniowe. Nowe straże
ogniowe powstały w Czarnożyłach i Unikowie (ziemia Wieluńska);
pierwsza ma 52 członków, druga—32 ch z oddziałem we wsi
Emiljanowie.
T. O.
Zorza 1917 nr 39
Wieści od Czytelników.
Założenie straży ogniowej w
Czarnożyłach
(ziemia Wieluńska).
Po tylu nieszczęściach sprowadzonych
przez pożary, jakie trzykrotnie już podczas obecnej wojny
nawiedziły wieś Czarnożyły, zrozumieli nareszcie miejscowi
obywatele, że potrzebną im jest bardzo straż ogniowa, któraby
czuwała nad bezpieczeństwem, a w czasie pożaru, mogła stanąć do
walki z rozhukanym żywiołem. To też w maju roku bieżącego
staraniem ks. kanonika Przygodzkiego i światlejszych obywateli,
dbających o dobro ogólne, postanowiono zwołać zebranie gminne w
celu omówienia spraw, dotyczących założenia straży ogniowej.
Na to zebranie dość licznie zeszli
się włościanie i postanowili zorganizować straż ogniową
ochotniczą w Czarnożyłach z oddziałami: w Wydrzynie i Raczynie.
Do zarządu wybrani zostali: na kasjera
— wójt, na sekretarza — pisarz gminny, do dozoru zaś z każdej
wsi jeden gospodarz. Składki uchwalono płacić z morgi, to jest po
25 kop. od rubla z podymnego. Kilku obywateli ofiarowało nawet
dobrowolne składki (honorowych członków) w różnej wysokości. Na
czynnych członków zapisało się przeszło 80 ciu ochotników. Na
naczelnika powołano pana Józefa Maraszka, rządcę dóbr
czarnożylskich; na wice-naczelnika, gospodarza z Wydrzyna, pana
Ignacego Modrzejewskiego. Pan Modrzejewski zamówił zaraz w Wieluniu
narzędzia strażackie: toporki, bosaki i linki. Wszystko to już
zostało zrobione i rozdzielone między strażaków w niedzielę dnia
29 lipca. Bluzy strażackie są w robocie i niedługo już będą
gotowe. Sikawki dwie wypożyczył hrabia Załuski z Czarnożył na
tak długo, dopóki zarząd straży nie będzie mógł kupić nowych.
Wypożyczone sikawki mają zepsute węże; postanowiliśmy więc
sprowadzić nowe z Warszawy. Kiedy zaś sikawki nowe będziemy mogli
sprowadzić tego nie wiemy, bo nasza strażacka kasa nie posiada tyle
kapitału. Nie miała nawet straż czem zapłacić za te narzędzia i
ubiory, które sprowadzono za pożyczone pieniądze. Postanowili więc
strażacy i naczelnicy z prezesem straży ks. kanonikiem Przygodzkim
urządzić w czasie odpustu w Czarnożyłach, na świętego
Bartłomieja, dnia 24 sierpnia „kwiatek”, który dał dochodu z
górą 200 marek.
Wreszcie w niedzielę dnia 26 sierpnia
urządzono „fantową loterję”, na którą strażacy cały
tydzień przedtem fanty po wsiach zbierali. Zgromadzono 600 fantów,
a w tej liczbie dość cenne, jak: 4 prosięta i jedną jałówkę,
darowaną przez hrabiego Załuskiego. Reszta były to zbierane z
całej gminy: kury, kaczki, króliki, gołębie, jajka, ogórki,
owoce, mąka i t. p. Wszystko to zebrali strażacy, poczem urządzili
wzorową wystawę fantów w parku hrabiego Załuskiego.
Popełnili jednak przytem ten błąd,
że nie zajęli się wszystkiem sami, przez co było kilka
nieporozumień. Zainteresowanie loterją było tak wielkie, iż
wkrótce biletów zabrakło, chociaż było trzy czwarte próżnych,
a tylko jedna część wygranych. Bilety sprzedawano po 50 fenigów.
Wejście na muzykę do parku i loterję także kosztowało 50
fenigów. Zabawa rozpoczęła się o godzinie w pół do trzeciej po
południu. Przybyło bardzo dużo gości z Okalewa i Wielunia, bo
była bardzo piękna pogoda. W parku grała orkiestra wynajęta z
Woli Janowej. Bawiono się wyśmienicie. Urządzona była poczta
kwiatowa i żywy kwiatek.
O godzinie 5 ej po południu, gdy już
loterję rozegrano, odbył się popis strażacki i śpiewy bardzo
urozmaicone. W końcu odbyła się ogólna fotografja. Były także
wyścigi strażackie w workach, z jajkiem w łyżce i na nogach
biegiem. O godzinie 7 wieczorem strażacy w marszu pod dowództwem
naczelnika, pana Maraszka, udali się przed pałac hrabiego
Załuskiego, aby podziękować mu za użyczenie parku na urządzenie
całej zabawy, która dała tak znaczny zasiłek kasie strażackiej.
Potem udano się do „Sali Ludowej”, gdzie amatorzy z Ostrówka
dali przedstawienie, na które złożyły się dwie sztuczki: „Wierna
Nastka” i „Łobzowianie”. Za bilety na przedstawienie i za
programy zebrano z górą 300 marek. Część tej sumy przeznaczono
na chleb dla legjonistów uwięzionych w Szczypiornie, resztę zaś
na straż. Po skończonem przedstawieniu odbyły się tańce, które
przeciągnęły się aż do w pół do jedenastej w nocy. Wreszcie
wzniesiono okrzyki na cześć muzyki, amatorów, którzy urządzili
przedstawienie i na cześć straży. Potem odśpiewano „Rotę” M.
Konopnickiej. Podczas śpiewania „Roty” wszyscy stali, a strażacy
salutowali rękoma. W końcu wszyscy się rozeszli do domu.
Strażak Stacho.
Wydrzyn, dnia 19 września 1917.
Zorza 1917 nr 50
Listy naszych Czytelników.
Z Wielunia (Obchód ku czci
Kościuszki).
W Wieluniu rozpoczęła się
uroczystość Kościuszkowska dnia 14 października w Sali
Towarzystwa Muzycznego, gdzie o godz. 5 po południu odbył się
odczyt (płatny po 25 fen. na cele dobroczynne). Wieczorem o godz. 7
w tejże sali odbyło się uroczyste zebranie, na które złożyły
się: Słowo wstępne, muzyka i deklamacje o Kościuszce. Wejście
było od 1—4-ch marek.
W poniedziałek dnia 15 listopada od
samego rana zaczęły ściągać tłumy ludu ze wszystkich stron
powiatu ze sztandarami, wieńcami i napisami. Przybyło także kilka
oddziałów straży ogniowych oraz dziatwa szkolna, pod kierunkiem
nauczycieli i nauczycielek. Ze sztandarów wyróżniał się swą
pięknością sztandar z parafji Ostrówek-Rudlice. Miasto całe było
udekorowane chorągwiami i zielenią, okna przybrane w kwiaty, obrazy
T. Kościuszki i nalepki. Pośrodku Starego Rynku urządzono ołtarz
polowy, obok zaś postawiono ambonę i tymczasowy pomnik. Do tak
przygotowanego ołtarza o godz. 11-ej przed południem wyszedł
pochód księży, poprzedzany przez chorągwie cechowe i rozpoczęła
się uroczysta Msza święta. W czasie Mszy św. pienia
religijno-narodowe wykonała wieluńska „Lutnia” wraz z chórem
kościelnym z Czarnożył. Kazanie w pięknych słowach wygłosił
dziekan wieluński ks. W. Przygodzki.
Po nabożeństwie złożono wieńce
przy pomniku tymczasowym, poczem długi pochód wyruszył z rynku do
gmachu szkoły. Tu odbyła się uroczystość poświęcenia tablicy
pamiątkowej i przemianowanie tejże Szkoły na Wyższą Szkołę
Realną imienia Tadeusza Kościuszki. Po poświęceniu dokonanem
przez prefekta szkół ks. B. Osadnika, który w podniosłych słowach
zachęcał społeczeństwo do pomocy w budowie szkolnictwa,
przemawiali p. Godecki, prezes Wzajemnego Kredytu i dyrektor szkoły
p. Kutyłowski. Ze szkoły pochód ruszył do ogrodu miejskiego,
gdzie nastąpił akt sadzenia pamiątkowego dębu w ogrodzie, obok
magistratu. Obok dębu wkopano kamień z napisem „Dąb Kościuszki
1817—1917 r.” Także ogród miejski został przemianowany na
ogród Tadeusza Kościuszki. Po posadzeniu drzewka pamiątkowego
pochód ruszył napowrót na Stary Rynek, gdzie wygłoszono znowu
mowy. Pan J. Kosiński z mównicy obok kościoła farnego,
przedstawił opłakany stan włościan przed powstaniem
Kościuszkowskiem, wysiłki Tadeusza Kościuszki i innych dobrych
polaków, którzy chcieli ulżyć doli ludu wiejskiego oraz zasługę
Tadeusza Kościuszki, który pierwszy uwolnił włościan od
pańszczyzny.
Po południu o godz. 3-ej w sali
Towarzystwa Muzycznego p. Tadeusz Chlewski z Czarnożył wygłosił
odczyt dla włościan, a także p. J. Kosiński dla delegacji
wiejskich, jako to: straży ogniowych, cechów i innych korporacji.
Wawrzyniec Koźmiński z pod Wielunia.
Godzina Polski 1917 nr 148
W Czarnożyłach
spłonęło 7 zagród włościańskich, domy służby dworskiej i
obory dworskie, 10 krów, cielę i wszystek drób.
Gazeta Świąteczna 1917 nr 1896
Pożar. Wieś Czarnożyły pod
Wieluniem w guberńji kaliskiej, trzeci już raz podczas wojny
obecnej nawiedził pożar. Wieś to duża, składa się z
kilkudziesięciu zagród włościańskich i dworu hrabiego
Załuskiego. Tym razem, w sobotę 12-go maja, spaliło się 7 zagród
włościańskich, domy służby dworskiej i obory dworskie, a w nich
10 krów, cielę i prawie wszystko ptactwo domowe. Z narzędzi
gospodarskich i sprzętów domowych nic też prawie nie uratowano. 46
rodzin pozostało bez schronienia i sposobu do życia, bo wszystka
żywność im się spaliła. Pożar wybuchł przed południem, kiedy
dużo ludzi było w polu. Ratunek był bardzo utrudniony, bo wiatr
podsycał płomienie, a straży ogniowej z powodu opieszałości
czarnożylaków we wsi niema. Szczęściem, przybyła straż ogniowa
z Wielunia, kilku żołnierzy i oddział harcerzy. Ludzie ci spólnemi
siłami powstrzymali dalsze szerzenie się pożaru. Przyczyna pożaru
niewiadoma, ale przyczyną wielkich szkód jest, niestety, jak to
najczęściej bywa, nasza ślamazarna niezaradność, gdy idzie o
zakładanie straży ogniowych po wsiach, o zabezpieczenie budowli od
ognia i krycie dachów materjałem nie tak zapalnym, jak sucha słoma.
Myślmy o ten wszystkiem zawczasu, a nie po czasie, kiedy już mienie
całe pójdzie z dymem. Obsadzajmy też budynki drzewami, bo drzewo
chroni od pożaru, a podczas burzy ściąga na siebie pioruny. które
mogłyby w dom uderzyć. Przytem otaczajmy bacznym dozorem dzieci, bo
i one bywają często przyczyną pożaru. Wawrzyniec K.
Gazeta Świąteczna 1918 nr 1867
Z Czarnożył w Wieluńskiem piszą do
nas: Urodzaje mieliśmy w tym roku średnie. Żyto sprzątnęliśmy
za pogody, ale owies i pszenicę zwieziono do stodół mokre, albo
porośnięte. Ziemniaki zapowiadały średnie plony, ale deszcze
sierpniowe, których w tym roku było za wiele, sprawiły, że
ziemniaki bardzo gniją; zwłaszcza pastewne „rachle”, których
tu najwięcej sadzą, psują się tak, że miejscami blizko połowa
pozostaje w polu zgniłych. — A teraz nasuwa mi się na myśl co
innego, sprawa dla nas bardzo smutna: Oto proboszcz nasz, szanowny
ksiądz dziekan Przygodzki, opuszcza nas po 12-letniej pracy
kapłańskiej, aby z polecenia władzy duchownej objąć parafję w
Wieluniu. Wielka to dla nas boleść, bo szkoda nam tak dzielnego
krzewiciela oświaty i życia chrześćjańskiego. Staraniem jego
powstała u nas kasa pożyczek i oszczędności i kółko rolnicze,
które było długo czynne i dopiero po wybuchu wojny się
rozwiązało. Jego również zasługą jest rozszerzenie kościoła
przez przybudowanie dwóch naw. Budowę przerwała wojna i możeby
kościół nie był do dnia dzisiejszego wykończony, gdyby nie silna
wola proboszcza. Zakrzątnął się on pilnie około zbierania
składek i wykończył nam dom Boży. Staraniem proboszcza na
początku wojny powstały w parafji trzy nowe szkoły: w
Gromadzicach, Hucie i Czarnożyłach. W lipcu roku zeszłego
zawiązała się u nas staraniem proboszcza straż ogniowa
ochotnicza. Zasobów na to dostarczyły składki gminne, albo
dobrowolne, jak również zabawy na ten cel urządzone. Gdy po
zakupieniu narzędzi pozostał dług, to znowu urządzono takie same
zabawy i nietylko dług spłacono, ale jeszcze kupiono narzędzia
muzyczne, i da Pan Bóg. będziemy mieli w Czarnożyłach własną
kapelę. Za przykładem Czarnożył poszły też wsie
Teklina-Łagiewniki i Ostrówek-Rudlice. Założono tam straże
ogniowe z zasobów otrzymanych z „komitetu cukrowego”. Kupiono
dwie sikawki i czapki dla strażaków, a także żelazo na toporki.
Aż tyle rzeczy można było kupić za pieniądze, które w wielu
innych gminach obracane są na potrzeby wójta lub pisarza gminnego,
bo komitety gminne „cukrowe” i „mączne” są wyłącznie pod
ich zarządem. Gminiak.
Gazeta Świąteczna 1918 nr 1932
We wsi Czarnożyłach pod Wieluniem, w
guberńji kaliskiej, odbyło się w niedzielę 13 stycznia
przedstawienie teatralne. Młodzież wiejska odegrała „Małych
Kosynierów”, opowieść z czasów powstania narodowego w 1794 r.
Dochód przeznaczono na straż ogniową ochotniczą. Gości była
pełna sala szkolna. Wielkie uznanie należy się nauczycielowi T.
Chlewskiemu za to, że dobrze młodzież przygotował. Potem były
śpiewy i wypowiedziano wiersz pod nagłówkiem „Dola żołnierza”.
W. K.
List do Redakcji.
W imię szłuszności i bezstronności proszę bardzo o umieszczenie poniższego sprostowania.
„W imię prawdy". W tygodniku „Wyzwolenie" w końcu ub. mies. umieszczoną została notatka o odpuście w Czarnożyłach. Notatka ta, pod bombastycznem nagłówkiem: czarny odpust, zawiera dwa zarzuty obrażające:
1) Szlachetny autor notatki podając, że księża uciekali przed zemstą ludu z takim pośpiechem, że jeden z nich przejechał dziecko. W rzeczywistości było inaczej. Wyjazd księży przed nabożeństwem był niespodzianką dla mnie i dla ludu i wyjazd ten sprawił prawdziwe zakłopotanie. Decyzję wyjazdu powzięli księża z własnej a nieprzymuszonej woli, uczynili zaś to dla zamanifestowania, że w dzień odpustu nie powinno być żadnego wiecu, zwłaszcza tendencyjnie skierowanego przeciw religji katolickiej. Podkreślam zatem, iż księża wyjechali z Czarnożył bez jakichkolwiek eksensów ze strony ludu i ślepy traf tylko zarządził, że pojazd jednego z nich potrącił dziecko. Wypadek ten jednak nie będzie miał cech nadzwyczajnych, jeżeli weźmiemy pod uwagę: znaczny spadek szosy w Czarnożyłach od kościoła w kierunku gminy; brak uwagi ze strony furmana i wreszcie karygodny nałóg u dzieci: przebieganie tuż przed końmi.
2) Kompozytor od siedmiu boleści podaje w notatce, że Msza Św. odprawioną została w czarnym ornacie. Sąsiad mój i kolega odprawił w tym samym ornacie czerwonym, który ja rano tegoż dnia miałem na sobie. Barwa szat liturgicznych podana na ten dzień przez kalendarz kościelny była czerwona, barwa ulubiona lewicowego zespołu.
Zamykam replikę swą uwagą pod adresem autora fałszywej notatki: kto świadomie i celowo wprowadza ogół w błąd, ten trąci srebrnikami judaszowymi i ten ma rzeczywiste kwalifikacje na komisarza w Rosji.
Proboszcz Czarnożylski:
Ks. Edw. Gruszczyński.
UKRYWANIE OBROTÓW.
Pomiędzy warszawskiemi bankami, pociągniętymi do odpowiedzialności karnej za ukrywanie obrotów pisma stołeczne wymieniają, „Powszechny Bank Depozytowy, który podał cyfrę mniejszą od prawidłowej tylko o 21.673.977.923 marek. Założycielem tego banku jak wiadomo, jest właściciel lombardu w Kaliszu przed wojną Czarnożył.
Zorza 1920 nr 15
Z powiatu wieluńskiego.
W Złoczowie, Lututowie, Wieruszewie,
Bolesławcu, Dzierzkowicach, Praszcze, Wieluniu i Czarnożyłach
odbyły się zebrania Związku Ludowo Narodowego. Sytuację obecną
polityczną referowali: ks. Wróblewski, poseł i przedstawiciel
Sekretarjatu głównego Związku LudowoNarodowego w Warszawie p.
Józef Staryszak. Zebrania obejmowały po kilkaset i kilka tysięcy
(Lututów) ludzi, którzy wyrażali swoje pełne zaufanie do
działalności politycznej Związku Ludowo-Narodowego.
Po zebraniach przeprowadzono
reorganizację kół miejscowych ludowo-narodowych.
Dyrekcja Szczegółowa Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Kaliszu, na zasadzie art. 218 i 219 ustawy Towarzystwa, zatwierdzonej w d. 21 czerwca 1888 r., zawiadamia wierzycieli następujących dóbr:
Czarnożyły, z pow. Wieluńskiego: Franciszka Lubańskiego;
(...)—jako nie mających w kraju i w hipotece zamieszkań prawnych ani rzeczywistych, że dobra powyżej wymienione, na zasadzie art. 221 tejże ustawy, za zaległe należności Towarzystwa, do terminu licytacji włącznie obrachowane, wystawionę zostają na sprzedaż przymusową, pierwszą, odbyć się mającą w m. Kaliszu, w domu przy ul. Aleja Józefiny Nr 556, pod następującemi niżej warunkami.
Uwaga 1. Przystępujący do licytacji winien złożyć wadjum w gotowiźnie lub w listach zastawnych T. K. Z. z bieżącemi kuponami, lecz w takiej ilości, by rzeczywista wartość złożonych listów, obliczając podług ostatniego kursu giełdy warszawskiej, równała się sumie wadjalnej, w gotowiźnie oznaczonej. Sprzedaże odbywać się będą w terminach, powyżej wyznaczonych, wobec radcy Dyrekcji Szczegółowej. Warunki licytacyjne są do przejrzenia we właściwych księgach wieczystych i w biurze Dyrekcji Szczegółowej. — Uprzedza się interesowanych, że gdyby w dniu do licytacji wyznaczonym
przypadło święto kościelne, sprzedaż odbędzie się w dniu następnym, w kancelarji tego samego notarjusza.
Uwaga 2. Nowonabywca z postąpionego szacunku ma prawo potrącić pożyczkę Towarzystwa w takiej ilości, jaka w dacie sprzedaży po zaspokojeniu zaległości pozostaje jeszcze do umorzenia.
Uwaga 3. Przystępujący do licytacji obowiązany jest na żądanie radcy Dyrekcji Szczegółowej lub notarjusza złożyć dowód, że jest poddanym Królestwa Polskiego.
Ostrzeżenie. W razie niedojścia do skutku powyższych sprzedaży dla braku konkurentów, druga i ostateczna sprzedaż od zniżonego szacunku odbytą będzie bez żadnych, nowych, doręczeń w terminie, jaki Dyrekcja Szczegółowa oznaczy i w pismach publicznych raz jeden ogłosi.
Obwieszczenia Publiczne 1920 nr 31
LICYTACJE.Dyrekcja Szczegółowa Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Kaliszu, na zasadzie art. 218 i 219 ustawy Towarzystwa, zatwierdzonej w d. 21 czerwca 1888 r., zawiadamia wierzycieli następujących dóbr:
Czarnożyły, z pow. Wieluńskiego: Franciszka Lubańskiego;
(...)—jako nie mających w kraju i w hipotece zamieszkań prawnych ani rzeczywistych, że dobra powyżej wymienione, na zasadzie art. 221 tejże ustawy, za zaległe należności Towarzystwa, do terminu licytacji włącznie obrachowane, wystawionę zostają na sprzedaż przymusową, pierwszą, odbyć się mającą w m. Kaliszu, w domu przy ul. Aleja Józefiny Nr 556, pod następującemi niżej warunkami.
Nazwa dóbr
|
Powiat
|
Dobra
obciążone pożyczką T-wa, z której część nie- umorzona w
terminie licytacji wynosić będzie
rb. k.
|
Zaległość
oprócz kosztów wynosić będzie w terminie licytacji
mk.
|
Wadjum
(kaucja)
mk.
|
Licytacja
rozpocznie się od sumy
mk.
|
W kancelarji notarjusza
|
W terminie
dnia
|
|
Czarnożyły
|
Wieluński
|
75338
|
83
|
22125
|
40000
|
432406
|
Bruśnicki
|
2
|
przypadło święto kościelne, sprzedaż odbędzie się w dniu następnym, w kancelarji tego samego notarjusza.
Uwaga 2. Nowonabywca z postąpionego szacunku ma prawo potrącić pożyczkę Towarzystwa w takiej ilości, jaka w dacie sprzedaży po zaspokojeniu zaległości pozostaje jeszcze do umorzenia.
Uwaga 3. Przystępujący do licytacji obowiązany jest na żądanie radcy Dyrekcji Szczegółowej lub notarjusza złożyć dowód, że jest poddanym Królestwa Polskiego.
Ostrzeżenie. W razie niedojścia do skutku powyższych sprzedaży dla braku konkurentów, druga i ostateczna sprzedaż od zniżonego szacunku odbytą będzie bez żadnych, nowych, doręczeń w terminie, jaki Dyrekcja Szczegółowa oznaczy i w pismach publicznych raz jeden ogłosi.
Ziemia Sieradzka 1922 nr 42
List do Redakcji.
W imię szłuszności i bezstronności proszę bardzo o umieszczenie poniższego sprostowania.
„W imię prawdy". W tygodniku „Wyzwolenie" w końcu ub. mies. umieszczoną została notatka o odpuście w Czarnożyłach. Notatka ta, pod bombastycznem nagłówkiem: czarny odpust, zawiera dwa zarzuty obrażające:
1) Szlachetny autor notatki podając, że księża uciekali przed zemstą ludu z takim pośpiechem, że jeden z nich przejechał dziecko. W rzeczywistości było inaczej. Wyjazd księży przed nabożeństwem był niespodzianką dla mnie i dla ludu i wyjazd ten sprawił prawdziwe zakłopotanie. Decyzję wyjazdu powzięli księża z własnej a nieprzymuszonej woli, uczynili zaś to dla zamanifestowania, że w dzień odpustu nie powinno być żadnego wiecu, zwłaszcza tendencyjnie skierowanego przeciw religji katolickiej. Podkreślam zatem, iż księża wyjechali z Czarnożył bez jakichkolwiek eksensów ze strony ludu i ślepy traf tylko zarządził, że pojazd jednego z nich potrącił dziecko. Wypadek ten jednak nie będzie miał cech nadzwyczajnych, jeżeli weźmiemy pod uwagę: znaczny spadek szosy w Czarnożyłach od kościoła w kierunku gminy; brak uwagi ze strony furmana i wreszcie karygodny nałóg u dzieci: przebieganie tuż przed końmi.
2) Kompozytor od siedmiu boleści podaje w notatce, że Msza Św. odprawioną została w czarnym ornacie. Sąsiad mój i kolega odprawił w tym samym ornacie czerwonym, który ja rano tegoż dnia miałem na sobie. Barwa szat liturgicznych podana na ten dzień przez kalendarz kościelny była czerwona, barwa ulubiona lewicowego zespołu.
Zamykam replikę swą uwagą pod adresem autora fałszywej notatki: kto świadomie i celowo wprowadza ogół w błąd, ten trąci srebrnikami judaszowymi i ten ma rzeczywiste kwalifikacje na komisarza w Rosji.
Proboszcz Czarnożylski:
Ks. Edw. Gruszczyński.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1923 nr 12
Zawiadomienie.
Okręgowy Urząd Ziemski w Piotrkowie zawiadamia wierzycieli sum hipotecznych, oraz osoby, mające ujawnione swe prawa w dziale III wykazu hipotecznego dóbr ziemskich: „Sulmowo-Sulmówek" „Rudniki", położonych w powiecie Piotrkowskim, „Stolec A i B" w powiecie Sieradzkim. „Zbiersk" w powiecie Kaliskim. „Czarnożyły" w pow. Wieluńskim, „Sycanów A. B. C." i „Łask" w powiecie Łaskim, że w dniu 28-go marca 1923 roku o godzinie 9 rano, na jawnem posiedzeniu Okręgowej Komisji Ziemskiej w Piotrkowie (w lokalu tejże Komisji, ul. Bykowska Nr. 77) rozpoznawane będą sprawy przymusowej likwidacji serwitutów, obciążających majątki Sulmowo-Sulmówek, Rudniki, Stolec A. i B., Zbiersk, Czarnożyły i Sycanów A. B. C., oraz w tymże dniu i czasie na posiedzeniu niejawnem sprawa dobrowolnej likwidacji serwitutów, obciążających dobra Łask.
Wymienione osoby o ile życzą sobie brać udział w akcji likwidacji, łącznie ze stronami, winny zawiadomić Okręgowy Urząd Ziemski w Piotrkowie o miejscu swego zamieszkania, oraz stawić się na posiedzeniu Okręgowej Komisji Ziemskiej.
Piotrków, dnia 14 marca 1923 r.
Prezes Dzierzbicki.
Gazeta Kaliska 1923 nr 233
UKRYWANIE OBROTÓW.
Pomiędzy warszawskiemi bankami, pociągniętymi do odpowiedzialności karnej za ukrywanie obrotów pisma stołeczne wymieniają, „Powszechny Bank Depozytowy, który podał cyfrę mniejszą od prawidłowej tylko o 21.673.977.923 marek. Założycielem tego banku jak wiadomo, jest właściciel lombardu w Kaliszu przed wojną Czarnożył.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1924 nr 3
Okręgowy Urząd
Ziemski w Piotrkowie zawiadamia wierzycieli sum hipotecznych, oraz
osoby, mające ujawnione swe prawa w dziale III wykazu hipotecznego
dóbr ziemskich „Krowica-Mała czyli Zawodnia" położonych w
powiecie Kaliskim, „Piętno" w powiecie Tureckim i
„Czarnożyły" w powiecie
Wieluńskim, że w dniu 7 lutego 1924 roku o godzinie 9 rano na
jawnem posiedzeniu Okręgowej Komisji Ziemskiej w Piotrkowie (w
lokalu przy ul. Bykowskiej Nr. 77) rozpoznawane będą sprawy
przymusowej likwidacji serwitutów, obciążających wyżej rzeczone
majątki.
Wymienione osoby, o ile
życzą sobie brać udział , w akcji likwidacji łącznie ze
stronami, winny zawiadomić Okręgowy Urząd Ziemski w Piotrkowie o
miejscu zamieszkania, oraz stawić się na posiedzenie Okręgowej
Komisji Ziemskiej.
Piotrków, dnia 16
stycznia 1924 r.
Prezes (—) Dzierzbicki.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1924 nr 43
Na zasadnie
postanowienia Województwa z dnia 19.9 1924 r. L. Pr. 4107 (2) III.
wciągnięto do rejestru Stowarzyszeń i Związków Nr. 872,
Towarzystwo Straży Ogniowej Ochotniczej w Czarnożyłach.
Ziemia Sieradzka 1924 styczeń
Czarnożyły. Ostatnie kółko w roku ubiegłym zawiązało się w Czarnożyłach. Prezesem kółka został obrany p. Domagalski z Opojewic. Sekretarzem pan Menc, Patronem na obwód Gminy Czarnożyły został obrany pan Chudy z Kątów, który w swych pracach kółkowych korzysta z Grona prelegentów swej gminy, należących do Rady oświatowej T. R O w Wieluniu. P. Chudy posiada już w swym obwodzie dwa Kółka: Czarnożyły i Łagiewniki. Porządek obrad na posiedzeniach Kółek Rolniczych w Styczniu. 1)Sprawozdanie Zarządu z działalności kółka za rok ubiegły. 2)Zamawianie nawozów sztucznych pod wiosenne zasiewy. 3)Niszczenie skorupy śnieżnej na zbyt ujętych oziminach. 4)Zrewidowanie kopców z kartoflami. 5)Zmiana ziarna siewnego jak owies, jęczmień na zasiewy wiosenne. 6)Odnowienie prenumeraty pism i zaprowadzenie bibijotek w kółkach. 7)Wybór nowych członków do Zarządu na miejsce ustępujących. 8)Zatwierdzenie budżetu podanego przez Zarząd.
Zorza 1925 nr 4
Wiece i zebrania. Korzystając ze
świąt, poseł okręgu Kalisz — Turek — Wieluń, p. J. Kawecki
Zw. L. -N. urządził szereg wieców i zebrań w pow. wieluńskim, a
mianowicie: 2 stycznia w Rudnikach, 3-go w Żytniowie, 4-go 2
zebrania w Praszce, 5-go w Dzietrznikach, 6-go w Wieluniu, 8-go w
Białej, 9-go w Czarnożyłach. Wszystkie te zebrania odbyły się w
spokoju, przy dużem zainteresowaniu słuchaczów. Poseł J. Kawecki
ponadto odbył kilka konferencyj w sprawie pomocy dla szkoły
średniej w Wieluniu i w sprawach rzemieślniczych, a także załatwił
szereg interesantów, z którymi osobiście był w rozmaitych
urzędach. Ze wszystkich rozmów oraz z zapytań na wiecach widać,
że ludność pragnie pomocy w zakresie codziennych trosk i że
otrząsa się powoli z pod wpływu agitacji wywrotowych. Ludność
pragnie przedstawienia istotnego stanu rzeczy, coraz mniej dając
wiarę różnym obietnicom. Trzeba tylko, by ludnością tą, więcej
jak dotychczas, zainteresowała się inteligencja wiejska i miejska,
gdyż tam tylko, gdzie ludność pozostaje bez kierownictwa, daje ona
posłuch niesumiennej agitacji.
Gazeta Wieluńska 1925 nr 4
W dniu 18 b. m. odbył się w m. Wieluniu konkurs ćwiczebny rejonowy straży pożarnych.
Do konkursu stanęły straże: Wieluńska — osób 80, Gaszyńska — 34, Turowska — 38. Czarnożylska — 18, Dąbrowska — 15. Straże z Mokrska, Krzyworzeki i Tekliny przysłały delegatów.
Po wysłuchaniu mszy porannej w kościele Ś-tej Rodziny (po augustjańskim), straże zebrały się na Starym Rynku, gdzie powitane zostały przez zastępcę starosty p. Jarmickiego, krótką lecz bardzo treściwą i serdeczną przemową.
Witali straże wice prezes powiatowy i Inspektor Ubezpieczeń od ognia p. Berger i imieniem wydawnictwa „Gazety Wieluńskiej" p. Wiśniewski.
Po bardzo sprawnej defiladzie udały się straże do sali strażackiej, gdzie spożyto skromny obiad — kapuśniak z kiełbasą i czarną kawę. Po spożyciu tego posiłku rozpoczął się konkurs ćwiczebny ogólny, w wyniku którego sąd konkursowy przyznał nagrody strażom poszczególnym, a więc: Wieluń—dyplom, Dąbrowa i Gaszyn—dyplomy i gwoździe srebrne do sztandaru. Czarnożyły i Turów — gwoźdź srebrny do sztandaru.
Za sprawność i zręczność w ćwiczeniach bosakami, drabinami z linkami i łańcuchem, podawaniem wody na piętro i ćwiczeniami rzędowemi przyznano nagrody:
Nagroda I: zegarek srebrny z odpowiednim napisem, druhowi Łuczakowi Ignacemu z Wieluńskiej Straży.
Nagroda II-ga: żeton srebrny z napisem druhowi Barczykowi z Wielunia.
Dwie nagrody III: srebrne żetony otrzymali druhowie Antoni Szymczewski i Abram Korn z Wielunia i wreszcie dwie nagrody IV: druhowie Nowak Józef z Dąbrowy i Choczaj Józef z Gaszyna.
Skład sędziów konkursu stanowili: Wiceprezes straży pożarnych p. Berger, wiceprezes Straży Wieluńskiej Dr. Wagner, komendant straży z Tekliny, p. Rembowski, komendant straży Wieluńskiej p. Markiewicz, Inspektor Samorządu p. Gilewski, przedstawiciel „Gazety Wieluńskiej" p. Wiśniewski i komendanci straży wiejskich: Mokrska p. Tomasz Tobiś, Gaszyna p. Roch Choczaj, Turowa p. Józef Klatka.
Po doręczeniu tych nagród i odpowiednich przemówieniach wice-prezesa Straży p. Bergera i przedstawiciela prasy p. Wiśniewskiego udano się do sali strażackiej na posiłek wieczorny, gdzie przy dźwiękach orkiestry straży wieluńskiej spędzono czas do godziny 7 wieczorem w nastroju bardzo serdecznym Za pracę przygotowania skromnego a jednak bardzo smacznego posiłku należy się serdeczna podzięka p. Markiewiczowej, żonie komendanta straży wieluńskiej, oraz za wzorowy porządek podczas ćwiczeń komendantowi p. Markiewiczowi.
Posiłek wieczorny zaszczycił obecnością powiatowy Komendant Policji p. Wocalewski wraz z zastępcą p. Hankiewiczem, oraz Inspektor Samorządu p. Chlewski, za co wyrazili im swą wdzięczność druhowie straży. Szkoda tylko, że na ćwiczenia nie przybył z powodów niewiadomych Instruktor Wojewódzki p. Ruszewicz.
Fr. W.
Gazeta Wieluńska 1925 nr 7
w Lututowie. Wiad.
St. Dawid w Czarnożyłach.
Łódź w Ilustracji 1925 nr 15
Dzieła sztuki i zabytki w Łodzi i Województwie Łódzkiem. Starodawne dwory i dworki wiejskie.
W dzisiejszem województwie Łódzkiem starodawne dwory i dworki wiejskie ocalały w bardzo nieznacznej ilości. Typem charakterystycznym dawnego dworca szlacheckiego a konstrukcyi zamków murowanych, był nieistniejący już dzisiaj dwór modrzewiowy w Czarnożyłach w powiecie wieluńskim, położony przy gościńcu wiodącym do Sieradza. Dworzec w Czarnożyłach zbudowany był w podłużny czworokąt — oddzielony od gościńca fosą murowaną z dwiema bramami, ocieniony był odwiecznemi lipami i wiązami. Na czterech jego rogach istniały baszty kwadratowe równej ze ścianami dworu wysokości pokryte osobnemi dachami gontowemi z kopułami w stylu bizantyjskim, zakończonymi pazdurami. Dach dworu stromy, gontami kryty o potężnej konstrukcji wewnętrznej belek modrzewiowych misternie powiązanych, posiadał ze stron obu ładną, śmiało zarysowaną facjatę o dwu oknach z barokową rzeźbą drzewną. Dwór ten wzniesiony, jako gniazdo rodowe starożytnej rodziny Strzemieńczyków Brzostowskich, przetrwał w pierwotnym swym kształcie nieomal cztery wieki. Wewnątrz drzwi dębowe starannie fugowane, przeciągnięte zostały ciemnym pokostem czasu, podobnie jak i posadzka dębowa, gęsto wielkiemi gwoździami nabijana. Pociemniałe belki sufitu zdobne w kasetony, miały w kilku pokojach misternie rzeźbione świeczniki drewniane oraz dwie bardzo cenne "Meluzyny" z rogami z łosi, upolowanymi zapewne w czasach dawnych w rozległych lasach czarnożylskich. Komnaty obszerne i wysokie miały potężnych rozmiarów kominy z okapami, pięknej murarskiej roboty, z herbami, na których niezwykła okazałość zezwalała ośmiołokciowa wysokość komnat; ogniska kominów były bardzo mało ponad posadzki wzniesione a wysokością swoją sięgały nieomal połowy ściany. Na paleniska olbrzymich tych kominów walono pnie smolne, sosny i modrzewiu, lub też ich kłody grube wierzchołki i gałęzie starych dębów. Wielki płomień, ogrzewając posadzki, rozświecał jasno wielkie komnaty dworu. Wysokie okna ocienione rozłożystemi drzewami, wnętrza komnat trzymały w pól cieniu, nadając im harmonijne piętno pełne majestatu wieków ubiegłych — niestety, złośliwa ręka sukcesorów, nie uszanowała tak cennego, po pradziadach zabytku jakim był dwór w Czarnożyłach — został on rozebrany i zamieniony bezbarwną budowlą współczesną.
Obwieszczenia Publiczne 1926 nr 77a
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu, wciągnięto następujące wpisy pod Nr. Nr.:
d. 17 maja 1926 r.
7052 Jan Bogus", sklep kolonjalno-spożywczy w Czarnożyłach, gm. Wydrzyn, pow. wieluńskiego. Istnieje od 1924 r. Właśc. Jan Bogus, zam. w Czarnożyłach.
Przegląd Leśniczy 1926 marzec
Spis wszystkich lasów prywatnych,
komunalnych, kościeln. i fundacyjnych w województwie Śląskiem,
Poznańskiem, Pomorskiem i Łódzkiem o powierzchni ponad 50 ha
według stanu z 1924 r. Zestawił W. Przybylski.
150. Nazwa majątku leśnego:
Czarnożyły, powiat Wieluń. Właściciel: Józef Załuski. Obszar
ha: (serw.) 978, 19.
Ziemia Sieradzka 1926 grudzień
Czarnożyły.
Nagły zgon w kościele. W dniu 8 b. m. w kościele podczas
nabożeństwa zmarł nagle Fr. Nowak lat 75. Zawezwany do zmarłego
Dr. Domagalski stwierdził nagłą śmierć wskutek udaru sercowego.
Gazeta Świąteczna 1926 nr 2353
Ktoby wiedział o miejscu zamieszkania
albo o śmierci Andrzeja Skoczylasa z powiatu wieluńskiego (w roku
1913 był wzięty do wojska rossyjskiego, a w roku 1915 walczył w
Karpatach), zechce zawiadomić o tem Ks. Proboszcza parafji Czarnożył
w powiecie wieluńskim.
Drzewo
budowlane na dom 17. łokci długi i 14. szerokie zaraz tanio do sprzedania wiadomość
Kałuża
Czarnożyły
powiat Wieluński.
WIELUŃ.
— (w) Oficerski bieg myśliwski. W niedzielę dn. 15 bm. o 6-ej po poł. na terenie wsi Raczyn i Czarnożyły odbył się oficerski bieg myśliwski. W biegu wzięło udział 21 jeźdźców w tem dwie osoby cywilne. Pani Nierzkowska z Dzietrzkowic i p. Daszkiewicz z Kopydłowa.
Wyniki biegu były następujące:
1. por. 10 pkap. Lisiakowski,
2. kpt. 31 psk. Gronczyński.
3. por. 10 pkap. Morzynek.
4. por. pkap. Prowiański.
5. por. 19 pkap. Górnik.
Bieg obserwowało dużo przybyłej w tym celu publiczności.
— (w) Omal nie śmiertelna katastrofa autobusowa. W dniu 27 bm. około godz. 7-ej wieczorem powracający z Częstochowy autobus z 16-tu pątnikami, prowadzony nie dość wprawną ręką przez współwłaściciela tegoż Adama Janiszewskiego ze wsi Grabów pow. Łęczyckiego, wskutek nagłego skrętu na szosie we wsi Czarnożyły, wywrócił się nagle. Znajdujący się wewnątrz pasażerowie, wskutek upadku autobusu zostali potłuczeni i ciężko pokaleczeni szkłem z rozbitych szyb. Zaalarmowany powyższą katastrofą P.P. w Czarnożyłach, zawezwał telefonicznie pomocy z Wielunia. Na wezwanie policji w Wieluniu, natychmiast na miejsce katastrofy wyjechały z miasta dwa autobusy jeden z nich ciężej rannych pątników przewiózł do szpitala W.W. Świętych w Wieluniu, drugi zaś mniej poturbowanych odwiózł do Sieradza na stację kolejową skąd odbyli dalszą podróż do domu.
Wobec wszczętego alarmu i strasznych wieści, cały personal szpitalny był gotów nawet do najcięższych operacji jednak po przewiezieniu trzech rannych, obyło się na obandażowaniu okaleczonych pątników którym nie zagraża żadne niebezpieczeństwo życia. Mocno rozbity autobus z nieuszkodzonym motorem przyprowadzony został na posterunek policji w Wieluniu w celu spisania protokółu i zabrania rannych do miejsca zamieszkania.
— (w) Pomysłowa reklama. Administracja Maj. Czarnożyły korzystając z goszczenia u siebie przebywających w pow. Wieluńskim na manewrach samolotów, przydzielonych do dziesiątej Dywizji, wpadła na dowcipny pomysł reklamowania swego młyna, za pomocą rzucanych ulotek z samolotów goszczonych u siebie. Mieliśmy właśnie sposobność podziwiać dowcip wspomnianej administracji, jak w dzień jarmarczny unoszący się samolot nad Wieluniem wyrzucał paczki ulotek które jakoby różnokolorowe stado ptactwa opadały na ziemię i były masowo rozchwytywane przez przyjezdnych na jarmark włościan.
— (w) Znów katastrofa autobusowa. Powracający w niedzielę rano dnia 25 bm. z Sieradza do Wielunia, autobus pasażerski p. K. Czyża prowadzony przez tegoż, na szosie w pobliżu wsi Czarnożyły wpadł do głębokiego rowu wskutek czego wywrócił się do góry kołami.
W krytycznej chwili znajdowało się w autobusie 13 osób dzięki jednak szczęśliwym okolicznościom znajdujący się wewnątrz pasażerowie wyszli z tej katastrofy dość szczęśliwie. Jedynie większym obrażeniom cielesnym ulegli: p. Bremer z Żytniowa, p. Waltman z Lututowa.
Zawiadomiona o powyższym wypadku policja w Wieluniu, wysłała niezwłocznie na miejsce katastrofy inny autobus, który wszystkich pasażerów przywiózł do Wielunia.
— (w) Afera wekslowa. We wtorek tj. dnia 18 bm. został zaaresztowany Abram Kamioner znany kupiec zbożowy w Wieluniu, który dopuścił się sfałszowania dwóch weksli po 1000 zł na szkodę Z. Horowicza i Ch. Gliksmana z Wielunia.
Weksle te któremi wyżej wspomniany pokrył należność za zboże kupione w Majątku Czarnożyły, zostały odyskontowane w Banku Ziemiańskim w Wieluniu i tam poznane jako nie posiadające autentycznych podpisów.
Według prawa za podobne nadużycia wyżej wspomniany ukarany być może więzieniem od 1 do 3 lat.
WIELUŃ.
— (w) Krwawa napaść na weselu. W nocy 9 bm. we wsi Czarnożyły, podczas zabawy weselnej, napadnięty został przez kilku osobników i poraniony nożem przez Ant. Malinowskiego mieszkańca tejże wsi, Andrzej Szewczyk ze wsi Wydrzyn.
Poranionemu udzielił pierwszej pomocy zawezwany felczer p. Poradowski.
Policja po spisaniu protokółu Malinowskiego osadziła w areszcie.
— (w) Dnia 19.3.1929 zapowiedziany został w Czarnożyłach odczyt, na temat „Przyszła wojna gazowa i jej zastosowanie". Jest to temat bardzo pożyteczny i potrzebny szczególnie w czasach dzisiejszych, przyniósłby on niewątpliwie nie jednemu obywatelowi korzyść.
Jednakże mimo rozlepionych plakatów zapowiadających odczyt, nikt z obywateli nie raczył swoją obecnością zaszczycić prelegenta i posłuchać ciekawego tematu.
To postąpienie obywateli Czarnożylskich daje nam możność wywnioskować, jaka jeszcze bierność panuie wśród nich. Wobec tego odczytów w Czarnożyłach urządzać nie warto, gdyż mieszkańcy jej są, aż nadto uświadomieni.
Rzecz naturalna, gdyby był w to miejsce urządzony jakiś wiec, politycznego demagoga coś w rodzaju mędrkującego p. Mędrka, rozdającego szczodrą ręką darmo niezliczone dobrodziejstwa wtedy chętnych do brania byłoby dużo.
Już to tej prawdziwej oświacie, trudno, b. trudno pod strzechy trafić.
Przykre to ale prawdziwe.
MŁYN PAROWY
w Czarnożyłach, znajdujący się w zupełnym porządku, jest do wydzierżawienia. Warunki dzierżawy, oraz bliższych informacji udziela Administracja majątku Czarnożyły, Poczta Czarnożyły k. Wielunia.
— (w) Złagodzenie ostrego zakrętu szosy. W tych dniach Wydział drogowy przystąpił do robót nad nad skasowaniem ostrego zakrętu szosy w Czarnożyłach, który był przyczyną niejednokrotnych wypadków samochodowych.
Jak widać z prowadzonych robót, nowy zakręt będzie łagodny, tak iż bezpieczeństwu już zagrażać nie będzie.
— (w) Jak traktuje pogorzelców Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych. Korespondencja z Osjakowa. Przypatrując się bliżej przez cały szereg lat naocznie się przekonałem jak owocnie pracuje Dyrekcja Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń wzajemnych i niech posłużą następujące przykłady:
Dwa lata temu spaliło się kilka domostw w Czarnożyłach. Skoro o tem doszło do wiadomości Głównej Dyrekcji w Warszawie, naczelny zwierzchnik tego zakładu wraz z inspektorem Oddziału Wojewódzkiego w Łodzi z p. Bukowskim zjeżdżają na miejsce i bezwłocznie likwidują należność pogorzelcom wypłacając jednocześnie na miejscu całkowite straty spowodowane pogorzelą.
Obecnie w miesiącu sierpniu rb. wybuchł pożar we wsi Radoszewice i pastwą płomieni pada 16 gospodarstw.
W dniu 5 września 1929 r. zjechał na miejsce z Warszawy Dyrektor Administracyjny P. Leon Ringman wraz z inspektorem Wojewódzkiem p. Bukowskim i przy udziale miejscowego inspektora p. Bergera z polecenia pierwszego wypłacono znowu na miejscu straty pogorzelowe wynoszące 49 000 złot. w tem około 8 000 zł. za spalone zboże ubezpieczone w trybie przymusowem.
Gdyby nie przymusowe ubezpieczenie objektów rolnych, pogorzelcy z Radoszewic nie dostaliby nic za nie.
Jednakowoż jak się okazuje, przymusowe ubezpieczenie rolne w znacznej mierze stawia na nogi pogorzelców, bo za to co mu się spaliło, natychmiast otrzymuje ekwiwalent ubezpieczeniowy.
Nie czeka pogorzelec miesiącami jak to było za czasów rosyjskich kiedy należność za straty spowodowane pożarem wypłacały rosyjskie urzędy powiatowe.
Dziś się zmieniły czasy do niepoznania, bo najwyższa Władza Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń z Warszawy zjeżdża na miejsce i wypłaca należność pogorzelcom.
Znam te stosunki i wiem dobrze, że wypłata na miejscu dokonywa się przez władze ubezpieczeniowe nie z musu służbowego, a z obowiązku obywatelskiego, dlatego że Władze te poczuwają się do obowiązku nieść pomoc nieszczęśliwemu pogorzelcowi.
Nie potrzebuje ów pogorzelec czekać aż wypłacą należność, nie potrzebuje chodzić do instytucji ubezpieczeń i prosić o przyspieszenie wypłaty, same władze te przywożą pieniądze na miejsce a tem samem ratują pogorzelca od wyzysku, bowiem pogorzelec posiadając otrzymaną gotówką może natychmiast przystąpić do odbudowy.
Jeszcze jeden wysoki plus jaki Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych stosuje do pogorzelców, otóż zakład ten wydaje pożyczki na okres 5-cio letni z oprocentowaniem 4 proc. w stosunku rocznym z warunkiem że pogorzelec wybuduje budynki ogniotrwałe.
Z takiej pożyczki pogorzelec dwojako korzysta: raz z małego oprocentowania pożyczki, a powtóre płaci o połowę mniejszą składkę ogniową jaka jest pobierana od budynków drewnianych krytych słomą. W tym wypadku pogorzelcy winni korzystać z dobrodziejstw i budować budynki ogniotrwałe.
Za obywatelskie traktowanie pogorzelców i niesienie im pomocy należy się uznanie i podziękowanie panu Dyrektorowi Ringmanowi i p. Inspektorowi Bukowskiemu. Piszący niniejszą korespondencję uważa z naciskiem zaznaczyć, że władze Zakładu Ubezpieczeniowego są to ludzie szlachetni i odczuwający niedolę pogorzelców
Cześć wam za to zacni obywatele.
Widz.
SIERADZ.
— (s) Uczciwy znalazca. Dn. 22 października br. powracając z Warszawy nocnym pociągiem p. hrabia Załuski właściciel majątku Czarnożyły, pow. Wieluńskiego przy wysiadaniu z wagonu na stacji Sieradz zgubił złoty zegarek wartości 400 zł.
Numerowy na stacji Marceli Mróz dowiedziawszy się o zgubie czuwał do rana, a znalazłszy pojechał zaraz samochodem do Czarnożył z zegarkiem. P. hr. Załuski oceniając uczciwego znalazcę, oprócz szczerej podzięki, dał mu 65 zł nagrody.
Aby czyn uczciwego znalazcy był zachętą do naśladowania dla innych.
— (w) Z pożarnictwa. W dniu 18 bm zakończony został w Pątnowie, trzydniowy kurs przeszkolenia pożarniczego.
Kurs ukończyło 15 strażaków z następujących straży pożarnych: Pątnów, Dzietrzniki, Grębień, Popowice i Kadłub.
Przeszkolenia pożarniczego tak z teoryj jak i z praktyki dokonał instruktor pożarniczy na powiat wieluński p. A. Albert.
Takież same kursy przeszkolenia pożarniczego również pod kierunkiem tegoż instr. poż. odbędą się w Ostrówku gm. Skrzynno, w dniach: od 20 do 23 bm. włącznie dla członków czynnych straży pożarnych: z Ostrówka, Okalewa, Janowa, Skrzynna, Wielgiego, Dymku i Czarnożył.
W dniach: od 27 do 29 włącz. w Białej dla straży pożarnych: z Białej, Naramic, Łyskorni, Młyniska Walichnów, Łagiewnik i Raczyna.
Obwieszczenia Publiczne 1927 nr 38a
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
d. 26 lutego 1927 r.
7749 „Józef
Załuski" — gorzelnia z oddziałem rektyfikacyjnym, młyn
parowy i tartak parowy w majątku Czarnożyłach, gm.
Wydrzyn, pow. wieluńskiego. Właśc. Józef
Załuski, zam. w Warszawie, Nowogrodzka, hotel Mazowiecki. Na
mocy aktu, zeznanego przed notarjuszem w Wieluniu, Kleindinstem, w d.
27 grudnia 1926 r., rep. Nr. 805, udzielona została Franciszkowi
Szczepankowskiemu, zam. w Czarnożyłach, plenipotencja do
administrowania majątkami Czarnożyły i Raczyn z prawem
wyjednywania dla właściciela majątków tych wszelkiego rodzaju
kredytów w instytucjach bankowych i kredytowych, rządowych i
prywatnych, do wystawiania w związku z tem weksli i czeków, lecz za
wspólnym podpisem z Tadeuszem Kościelnym, zam. również w
Czarnożyłach, do odbioru wszelkich sum, mogących przypadać
właścicielowi z wszelkich tytułów, skąd i od kogo wypadnie,
do wydawania odpowiednich pokwitowań, do prowadzenia we
wszelkiego rodzaju sądach, wszelkich instancyj wszystkich spraw, do
składania w tym celu podań, pism, próśb i dokumentów do
składania skarg apelacyjnych, kasacyjnych i incydentalnych, do
wytaczania spraw, prowadzenia egzekucyj, do otrzymywania zasądzonych
i wyegzekwowanych pieniędzy ze swemi pokwitowaniami, do wyznaczania
adwokatów i wogóle do wykonywania w celu powyższym wszelkiego
rodzaju czynności i formalności, procedurą prawną wymaganych.
Obwieszczenia Publiczne 1927 nr 95a
Wpisy do rejestru handlowego.
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
dn. 4 października 1927
r.
8258
„Stefan Żarnecki"
— sklep masarsko - kolonjalny we wsi Czarnożyły, gm.
Wydrzyn, pow. wieluńskiego. Istnieje od 1
stycznia 1924 r. Właśc. Stefan Żarnecki, zam. w Czarnożyłach.
Dn. 11 października 1927
r.
8278 „Marja
Będkowska" —sklep spożywczy we wsi Czarnożyły, gm.
Wydrzyn, pow. wieluńskiego, Właśc. Marja
Będkowska, zam. we wsi Czarnożyły.
Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 19a
Wpisy do rejestru handlowego.
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
28 grudnia 1927 roku.
8589 „Julja
Węgierska", sklep kolonjalno - spożywczy w Czarnożyłach,
gm. Wydrzyn, pow.
wieluńskiego. Istnieje od 1925 roku. Właśc. Julja Węgierska, zam.
w Czarnożyłach.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1928 nr 21
WYKAZ
osób, które uzyskały
upoważnienie na zakup, założenie i eksploatację prywatnych
radjo-stacyj odbiorczych.
1) Jarosz Adolf,
obywatel polski, zamieszkały w Czarnożyłach.
Goniec Sieradzki 1928 nr 28
Drzewo
budowlane na dom 17. łokci długi i 14. szerokie zaraz tanio do sprzedania wiadomość
Kałuża
Czarnożyły
powiat Wieluński.
Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 37a
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu, wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
W dniu 30 grudnia 1927 r.
8690. „Władysław
Będkowski" — sklep kolonjalny i rzeźnictwo we wsi
Czarnożyły, gm. Wydrzyn,
pow. wieluńskiego. Istnieje od 1912 roku. Właśc. Władysław
Będkowski, zam. we wsi Czarnożyły.
Goniec Sieradzki 1928 nr 66
WIELUŃ.
— (w) Oficerski bieg myśliwski. W niedzielę dn. 15 bm. o 6-ej po poł. na terenie wsi Raczyn i Czarnożyły odbył się oficerski bieg myśliwski. W biegu wzięło udział 21 jeźdźców w tem dwie osoby cywilne. Pani Nierzkowska z Dzietrzkowic i p. Daszkiewicz z Kopydłowa.
Wyniki biegu były następujące:
1. por. 10 pkap. Lisiakowski,
2. kpt. 31 psk. Gronczyński.
3. por. 10 pkap. Morzynek.
4. por. pkap. Prowiański.
5. por. 19 pkap. Górnik.
Bieg obserwowało dużo przybyłej w tym celu publiczności.
Goniec Sieradzki 1928 nr 79
— (w) Omal nie śmiertelna katastrofa autobusowa. W dniu 27 bm. około godz. 7-ej wieczorem powracający z Częstochowy autobus z 16-tu pątnikami, prowadzony nie dość wprawną ręką przez współwłaściciela tegoż Adama Janiszewskiego ze wsi Grabów pow. Łęczyckiego, wskutek nagłego skrętu na szosie we wsi Czarnożyły, wywrócił się nagle. Znajdujący się wewnątrz pasażerowie, wskutek upadku autobusu zostali potłuczeni i ciężko pokaleczeni szkłem z rozbitych szyb. Zaalarmowany powyższą katastrofą P.P. w Czarnożyłach, zawezwał telefonicznie pomocy z Wielunia. Na wezwanie policji w Wieluniu, natychmiast na miejsce katastrofy wyjechały z miasta dwa autobusy jeden z nich ciężej rannych pątników przewiózł do szpitala W.W. Świętych w Wieluniu, drugi zaś mniej poturbowanych odwiózł do Sieradza na stację kolejową skąd odbyli dalszą podróż do domu.
Wobec wszczętego alarmu i strasznych wieści, cały personal szpitalny był gotów nawet do najcięższych operacji jednak po przewiezieniu trzech rannych, obyło się na obandażowaniu okaleczonych pątników którym nie zagraża żadne niebezpieczeństwo życia. Mocno rozbity autobus z nieuszkodzonym motorem przyprowadzony został na posterunek policji w Wieluniu w celu spisania protokółu i zabrania rannych do miejsca zamieszkania.
Goniec Sieradzki 1928 nr 84
— (w) Pomysłowa reklama. Administracja Maj. Czarnożyły korzystając z goszczenia u siebie przebywających w pow. Wieluńskim na manewrach samolotów, przydzielonych do dziesiątej Dywizji, wpadła na dowcipny pomysł reklamowania swego młyna, za pomocą rzucanych ulotek z samolotów goszczonych u siebie. Mieliśmy właśnie sposobność podziwiać dowcip wspomnianej administracji, jak w dzień jarmarczny unoszący się samolot nad Wieluniem wyrzucał paczki ulotek które jakoby różnokolorowe stado ptactwa opadały na ziemię i były masowo rozchwytywane przez przyjezdnych na jarmark włościan.
Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 91a
Dnia 4 września- 1928
roku.
7749. "Józef
hr. Załuski" — gorzelnia z oddziałem rektyfikacyjnym,
młyn parowy i tartak parowy w Czarnożyłach", pow.
wieluńskiego — jak następuje: na mocy aktu notarialnego,
zeznanego przed notarjuszem Ludwikiem Kleindinstem w Wieluniu w dniu
27 lipca 1928 r. za rep. Nr. 1859, odwołane zostało pełnomocnictwo,
udzielone Franciszkowi Szczepankowskiemu, za aktem notarjusza w
Wieluniu Kleindinsta w dniu 7 grudnia 1926 r. za rep. Nr. 805.
Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 92
Wydział hipoteczny
powiatowy w Sieradzu obwieszcza, że otwarte zostały postępowania
spadkowe po zmarłych:
1) Anieli
Wyganowskiej, właśc. nieruchomości w Sieradzu, oznaczonej Nr.
Nr. 52 — 138, a rep. hip. Nr. 105, zmarłej w Czarnożyłach dn. 7
września 1923 r.;
Termin zamknięcia
tych postępowań spadkowych wyznaczony został na dzień 31 maja
1929 r. w kancelarji wydziału hipotecznego, w którym to dniu osoby
interesowane winny zgłosić się ze swojemi prawami, pod skutkami
prekluzji.
Goniec Sieradzki 1928 nr 152
— (w) Znów katastrofa autobusowa. Powracający w niedzielę rano dnia 25 bm. z Sieradza do Wielunia, autobus pasażerski p. K. Czyża prowadzony przez tegoż, na szosie w pobliżu wsi Czarnożyły wpadł do głębokiego rowu wskutek czego wywrócił się do góry kołami.
W krytycznej chwili znajdowało się w autobusie 13 osób dzięki jednak szczęśliwym okolicznościom znajdujący się wewnątrz pasażerowie wyszli z tej katastrofy dość szczęśliwie. Jedynie większym obrażeniom cielesnym ulegli: p. Bremer z Żytniowa, p. Waltman z Lututowa.
Zawiadomiona o powyższym wypadku policja w Wieluniu, wysłała niezwłocznie na miejsce katastrofy inny autobus, który wszystkich pasażerów przywiózł do Wielunia.
Goniec Sieradzki 1928 nr 171
— (w) Afera wekslowa. We wtorek tj. dnia 18 bm. został zaaresztowany Abram Kamioner znany kupiec zbożowy w Wieluniu, który dopuścił się sfałszowania dwóch weksli po 1000 zł na szkodę Z. Horowicza i Ch. Gliksmana z Wielunia.
Weksle te któremi wyżej wspomniany pokrył należność za zboże kupione w Majątku Czarnożyły, zostały odyskontowane w Banku Ziemiańskim w Wieluniu i tam poznane jako nie posiadające autentycznych podpisów.
Według prawa za podobne nadużycia wyżej wspomniany ukarany być może więzieniem od 1 do 3 lat.
Obwieszczenia Publiczne 1929 nr 12a
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
Dnia 13 października 1928 roku.
9652. „Roman
Prażnowski" — sklep kolonjalno - spożywczy i wyroby
tytoniowe we wsi Czarnożyły, gminy Wydrzyn, pow. wieluńskiego.
Istnieje od 1912 r. Właśc. Roman Prażnowski, zamieszkały w
Czarnożyłach
Łódzki Dziennik Urzędowy 1929 nr 15
„Okręgowy Urząd
Ziemski w Piotrkowie podaje do publicznej wiadomości, że
orzeczeniem z dnia 28 maja 1929 roku
postanowił :
1. wniosek
mieszkańców wsi Czarnożyły, gminy
Wydrzyn, powiatu wieluńskiego z dnia 15 sierpnia 1927 roku w sprawie
scalenia ich gruntów — zatwierdzić;
2. ustalić obszar
scalenia w składzie:
a) gruntów ukazowych i
zasłużebnościowych, wykazanych w tabeli likwidacyjnej wsi
Czarnożyły, o obszarze około 839 ha:
b) gruntów, wykazanych w
akcie nadawczym wsi Czarnożyły-Poduchowne, o obszarze około 21 ha;
c) gruntów, wykazanych w
akcie nadawczym wsi Czarnożyły-Nowe Poduchowne, o obszarze około
17 ha i
d) gruntów dóbr
Czarnożyły, o obszarze około 35 ha dla zamiany na łąki
włościańskie, stanowiące enklawy w lasach tych dóbr.
Orzeczenie to
uprawomocniło się dnia 26 czerwca 1929 roku".
Z polecenia Prezesa
(—) B. Bazilewicz
w/z Naczelnik Wydziału.
Goniec Sieradzki 1929 nr 32
WIELUŃ.
— (w) Krwawa napaść na weselu. W nocy 9 bm. we wsi Czarnożyły, podczas zabawy weselnej, napadnięty został przez kilku osobników i poraniony nożem przez Ant. Malinowskiego mieszkańca tejże wsi, Andrzej Szewczyk ze wsi Wydrzyn.
Poranionemu udzielił pierwszej pomocy zawezwany felczer p. Poradowski.
Policja po spisaniu protokółu Malinowskiego osadziła w areszcie.
Goniec Sieradzki 1929 nr 74
— (w) Dnia 19.3.1929 zapowiedziany został w Czarnożyłach odczyt, na temat „Przyszła wojna gazowa i jej zastosowanie". Jest to temat bardzo pożyteczny i potrzebny szczególnie w czasach dzisiejszych, przyniósłby on niewątpliwie nie jednemu obywatelowi korzyść.
Jednakże mimo rozlepionych plakatów zapowiadających odczyt, nikt z obywateli nie raczył swoją obecnością zaszczycić prelegenta i posłuchać ciekawego tematu.
To postąpienie obywateli Czarnożylskich daje nam możność wywnioskować, jaka jeszcze bierność panuie wśród nich. Wobec tego odczytów w Czarnożyłach urządzać nie warto, gdyż mieszkańcy jej są, aż nadto uświadomieni.
Rzecz naturalna, gdyby był w to miejsce urządzony jakiś wiec, politycznego demagoga coś w rodzaju mędrkującego p. Mędrka, rozdającego szczodrą ręką darmo niezliczone dobrodziejstwa wtedy chętnych do brania byłoby dużo.
Już to tej prawdziwej oświacie, trudno, b. trudno pod strzechy trafić.
Przykre to ale prawdziwe.
Goniec Sieradzki 1929 nr 174
MŁYN PAROWY
w Czarnożyłach, znajdujący się w zupełnym porządku, jest do wydzierżawienia. Warunki dzierżawy, oraz bliższych informacji udziela Administracja majątku Czarnożyły, Poczta Czarnożyły k. Wielunia.
Goniec Sieradzki 1929 nr 190
— (w) Złagodzenie ostrego zakrętu szosy. W tych dniach Wydział drogowy przystąpił do robót nad nad skasowaniem ostrego zakrętu szosy w Czarnożyłach, który był przyczyną niejednokrotnych wypadków samochodowych.
Jak widać z prowadzonych robót, nowy zakręt będzie łagodny, tak iż bezpieczeństwu już zagrażać nie będzie.
Goniec Sieradzki 1929 nr 212
— (w) Jak traktuje pogorzelców Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych. Korespondencja z Osjakowa. Przypatrując się bliżej przez cały szereg lat naocznie się przekonałem jak owocnie pracuje Dyrekcja Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń wzajemnych i niech posłużą następujące przykłady:
Dwa lata temu spaliło się kilka domostw w Czarnożyłach. Skoro o tem doszło do wiadomości Głównej Dyrekcji w Warszawie, naczelny zwierzchnik tego zakładu wraz z inspektorem Oddziału Wojewódzkiego w Łodzi z p. Bukowskim zjeżdżają na miejsce i bezwłocznie likwidują należność pogorzelcom wypłacając jednocześnie na miejscu całkowite straty spowodowane pogorzelą.
Obecnie w miesiącu sierpniu rb. wybuchł pożar we wsi Radoszewice i pastwą płomieni pada 16 gospodarstw.
W dniu 5 września 1929 r. zjechał na miejsce z Warszawy Dyrektor Administracyjny P. Leon Ringman wraz z inspektorem Wojewódzkiem p. Bukowskim i przy udziale miejscowego inspektora p. Bergera z polecenia pierwszego wypłacono znowu na miejscu straty pogorzelowe wynoszące 49 000 złot. w tem około 8 000 zł. za spalone zboże ubezpieczone w trybie przymusowem.
Gdyby nie przymusowe ubezpieczenie objektów rolnych, pogorzelcy z Radoszewic nie dostaliby nic za nie.
Jednakowoż jak się okazuje, przymusowe ubezpieczenie rolne w znacznej mierze stawia na nogi pogorzelców, bo za to co mu się spaliło, natychmiast otrzymuje ekwiwalent ubezpieczeniowy.
Nie czeka pogorzelec miesiącami jak to było za czasów rosyjskich kiedy należność za straty spowodowane pożarem wypłacały rosyjskie urzędy powiatowe.
Dziś się zmieniły czasy do niepoznania, bo najwyższa Władza Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń z Warszawy zjeżdża na miejsce i wypłaca należność pogorzelcom.
Znam te stosunki i wiem dobrze, że wypłata na miejscu dokonywa się przez władze ubezpieczeniowe nie z musu służbowego, a z obowiązku obywatelskiego, dlatego że Władze te poczuwają się do obowiązku nieść pomoc nieszczęśliwemu pogorzelcowi.
Nie potrzebuje ów pogorzelec czekać aż wypłacą należność, nie potrzebuje chodzić do instytucji ubezpieczeń i prosić o przyspieszenie wypłaty, same władze te przywożą pieniądze na miejsce a tem samem ratują pogorzelca od wyzysku, bowiem pogorzelec posiadając otrzymaną gotówką może natychmiast przystąpić do odbudowy.
Jeszcze jeden wysoki plus jaki Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych stosuje do pogorzelców, otóż zakład ten wydaje pożyczki na okres 5-cio letni z oprocentowaniem 4 proc. w stosunku rocznym z warunkiem że pogorzelec wybuduje budynki ogniotrwałe.
Z takiej pożyczki pogorzelec dwojako korzysta: raz z małego oprocentowania pożyczki, a powtóre płaci o połowę mniejszą składkę ogniową jaka jest pobierana od budynków drewnianych krytych słomą. W tym wypadku pogorzelcy winni korzystać z dobrodziejstw i budować budynki ogniotrwałe.
Za obywatelskie traktowanie pogorzelców i niesienie im pomocy należy się uznanie i podziękowanie panu Dyrektorowi Ringmanowi i p. Inspektorowi Bukowskiemu. Piszący niniejszą korespondencję uważa z naciskiem zaznaczyć, że władze Zakładu Ubezpieczeniowego są to ludzie szlachetni i odczuwający niedolę pogorzelców
Cześć wam za to zacni obywatele.
Widz.
Goniec Sieradzki 1929 nr 249
SIERADZ.
— (s) Uczciwy znalazca. Dn. 22 października br. powracając z Warszawy nocnym pociągiem p. hrabia Załuski właściciel majątku Czarnożyły, pow. Wieluńskiego przy wysiadaniu z wagonu na stacji Sieradz zgubił złoty zegarek wartości 400 zł.
Numerowy na stacji Marceli Mróz dowiedziawszy się o zgubie czuwał do rana, a znalazłszy pojechał zaraz samochodem do Czarnożył z zegarkiem. P. hr. Załuski oceniając uczciwego znalazcę, oprócz szczerej podzięki, dał mu 65 zł nagrody.
Aby czyn uczciwego znalazcy był zachętą do naśladowania dla innych.
Goniec Sieradzki 1929 nr 270
— (w) Z pożarnictwa. W dniu 18 bm zakończony został w Pątnowie, trzydniowy kurs przeszkolenia pożarniczego.
Kurs ukończyło 15 strażaków z następujących straży pożarnych: Pątnów, Dzietrzniki, Grębień, Popowice i Kadłub.
Przeszkolenia pożarniczego tak z teoryj jak i z praktyki dokonał instruktor pożarniczy na powiat wieluński p. A. Albert.
Takież same kursy przeszkolenia pożarniczego również pod kierunkiem tegoż instr. poż. odbędą się w Ostrówku gm. Skrzynno, w dniach: od 20 do 23 bm. włącznie dla członków czynnych straży pożarnych: z Ostrówka, Okalewa, Janowa, Skrzynna, Wielgiego, Dymku i Czarnożył.
W dniach: od 27 do 29 włącz. w Białej dla straży pożarnych: z Białej, Naramic, Łyskorni, Młyniska Walichnów, Łagiewnik i Raczyna.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1930 nr 11
Ogłoszenie.
„Okręgowy Urząd
Ziemski w Piotrkowie podaje do publicznej wiadomości, że
orzeczeniem z dnia 12 listopada 1929 r.
postanowił:
1) Wniosek
Powiatowego Urzędu Ziemskiego w Wieluniu z dnia 2 listopada 1929
roku Nr. 2227, w sprawie rozszerzenia obszaru scaleniowego wsi
Czarnożyły, gminy Wydrzyn, powiatu
wieluńskiego — zatwierdzić,
2) Zwiększyć obszar
scalenia wsi Czarnożyły przez włączenie do tegoż:
a) gruntów,
zapisanych w tabeli likwidacyjnej wsi
Działy pod Nr. Nr.
1 i 2, a znajdujących się w posiadaniu Karola Szymusiaka, Walerji
Szymusiak, Antoniny Szczepańskiej i Szczepana Misiaka, Stanisława
Kępki, Marcina Kępki, Szczepana Stępnia, Michała Kępki, Jana
Kępki i Piotra Białaszczyka,
o obszarze około 5 ha;
b) gruntów
zapisanych w tabeli likwidacyjnej wsi
Emanuelin pod Nr. 1, a stanowiących własność S-rów Franciszka
Bartodzieja, o obszarze około 1 ha, oraz
c) gruntów,
zapisanych w tabeli likwidacyjnej wsi Adamki,
a należących do Józefa Adamczyka,
zamieszkałego we wsi Nietuszyna, gminy Skrzynno, o obszarze około 5
ha.
Orzeczenie to
uprawomocniło się dnia 8 maja 1930 roku.
Z p. Prezesa
(—) M. Grąbczewski.
Naczelnik Wydziału.
Pożar od niedogaszonego popiołu.
(w) We wsi Czarnożyły gm. Wydrzyn w dniu 25 bm. wybuchł nagle pożar w zabudowaniach gospodarczych należących do Józefa Pieszczyńskiego. Pożar dzięki wytężonej akcji ratowniczej, został zlokalizowany.
Pastwą płomieni padły: stodoła i obora oraz dach na domu mieszkalnym.
Pożar powstał od wyrzuconego na podwórze niedogaszonego popiołu.
NADESŁANE.
Majówka w Czarnożyłach.
(w) W dniu 3 maja w pobliskim lasku „Korzenice", staraniem miejscowej Straży Poż. odbyła się majówka. Tą razą obfitowała ona w dość ciekawe wypadki.
Zabawa początkowo odbywała się w możliwym porządku, chociaż nietaktowne zachowanie się gospodarza zabawy, dawało zauważyć się już na wstępie zabawy.
Wkrótce jednak alkohol, rozbudził w panach strażakach zapał wojowniczy. Przy blaskach pochodni zabawa przybrała inny wygląd.
W niedługim też czasie kilkanaście dobrze podchmielonych osób tarzało się w piasku, druga zaś część między którymi największy udział brała straż, zabrała się do bójki.
Walczono różną bronią i ze zmiennem szczęściem. Dwie grupy, jakie utworzyły się na terenie zabawy, walczyło z godną podziwu zaciekłością. Kilka zatem osób z walczących, poniosło lżejsze lub cięższe obrażenia. Między walczącymi nie brakło obywatela, który uchodził za wielkiego wielkiego w oczach niemal wszystkich mieszkańców Czarnożył.
Pan posterunkowy pełniący służbę ograniczył się jedynie do zapisek notesowych.
Zaznaczyć należy, że strażacy między sobą nie szczędzili sobie wzajemnych razów. Ładny zatem przykład, w dniu święta narodowego!
Obserwator.
Sprawozdanie działalności Koła Polskiej Macierzy Szkolnej w Wieluniu
za rok 1929.
II. BIBLJOTEKI WĘDROWNE.
Bibljoteki wędrowne nie mogły w roku sprawozdawczym być ilościowo powiększone z powodu braku subsydjum. Kursowało jednak 35 bibljotek wędrownych, zawierających każda od 50 do 100 książek.
Ogólna ilość tomów w bibliotekach wędrownych wynosi 2.161 tomów. Poczytność książek i ilość czytelników w ciągu roku sprawozdawczego wynosiła w poszczególnych miejscowościach:
2. Biała: Kierowniczka Bibljoteki naucz. p. Zaskurska, czytelników 38, książek 120, poczytność 13, ogólna ilość przeczytanych książek 1560.
4. Czarnożyły: Kierowniczka bibljoteki naucz. p. Grabińska, czytelników 34, książek w czytaniu 51, poczytność 8, ogółem przeczytano 408 książek.
6. Gromadzice: Kierowniczka biblioteki naucz. P. Kreżyńska, czytelników 25, książek 51, poczytność 14, ogólna ilość przeczytanych książek 882.
7. Kopydłów:Kierowniczka bibljoteki naucz. p. Chrempińska, czytelników 28, książek 60, poczytność 16, ogółem przeczytano 1020 książek.
9. Krzyworzeka: Kierownik bibljoteki p. Nowak, czytelników 12, poczytność 5, książek 52, ogółem przeczytano 260 książek
10. Komorniki:Sierociniec, kierowniczka bibljoteki siostra Kalinowska, czytelników 45, książek 51, poczytność 10, ogółem przeczytano w ciągu roku 510 książek.
11. Łagiewniki Szkoła. Bez wiadomści.
12. Łagiewniki Dwór. Kierowniczka bibljoteki p. Macińska, czytelników 14, książek 56, poczytność 5, ogólna ilość przeczytanych książek 280.
13. Niedzielsko:Kierownik bibljoteki naucz. P. M. Klimaszewski, czytelników 16, książek 70, poczytność 9, ogółem przeczytano 630 książek.
14. Niemierzyn: Kierowniczka bibljoteki p. Jasińska, czytelników 42, książek 50, poczytność 17, ogółem przeczytano 850 książek.
15. Osjaków bez wiadomości.
17. Radoszewice bez wiadomości.
18. Ruda: Kierowniczka bibljoteki P. W. Taczanowska, czytelników 18, książek 66, poczytność 13, ogółem przeczytano 858 książek.
19. Rudlice: Kierowniczka bibljoteki p. I. Tarnowska, czytelników 20, książek 60, poczytność 7, ogólna ilość przeczytanych książek wynosi 420.
Zgon.
(w) W dn. 12 bm. zmarł dóbr Czarnożył i okolicznych włości Józef Hr. Załuski w 62 r. życia. Sp. zmarł w Wrocławiu. Pogrzeb odbędzie się dnia 18 bm. w Iwoniczu, zaś nabożeństwo żałobne w tym dniu w Czarnożyłach.
Krawe wystąpienie politycznego działacza W. Ostrowskiego.
(w) Znany ze swych wystąpień awanturniczych sekretarz Klasowego Zw. Robotników rolnych i leśnych w Wieluniu W. Ostrowski, w czasie odbywającej się zabawy strażackiej w Czarnożyłach w[sz]czął na sali awanturę a następnie bójkę, w czasie której podarł odzież na 22-letniej St. Nowińskiej z Wielunia oraz ugodził butelką w głowę znajdującego się na zabawie geometrę p. Muszyńskiego.
Napadnięty M. brocząc obficie krwią zmuszony był we własnej obronie, użyć broni palnej strzelając na razie na postrach w górę, co widząc awanturujący się Ostrowski skrył się ze strachu za innych wołając: „Patrzcie ludzie strzela do mnie".
Świadkowie tej sceny twierdzą, że chwilę po strzale zrobiło się na sali tak ciężkie powietrze (zwłaszcza koło wystraszonego awanturnika), że b. wiele osób zmuszone były czemprędzej salę opuścić.
Obwieszczenia Publiczne 1930 nr 24a
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu, wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
dnia 16 października 1929 roku
10905. „Stefanja Bogus", sklep kolonjalno - spożywczy, sprzedaż piwa i wyrobów tytoniowych w Czarnożyłach, gminy Wydrzyn, powiatu wieluńskiego. Istnieje od 1929 roku. Właśc. Stefanja Bogus, zamieszkała w Czarnożyłach.
11020. „Stanisława
Węgierska", sklep kolonjalno - spożywczy i wyroby
tytoniowe w Czarnożyłach, gminy Wydrzyn, powiatu wieluńskiego.
Istnieje od 1929 roku. Właśc. Stanisława Węgierska, zamieszkała
w Czarnożyłach.
Obwieszczenia Publiczne 1930 nr 96
Wydział hipoteczny przy
sądzie okręgowym w Kaliszu, sekcja I, obwieszcza, że otwarte
zostały postępowania spadkowe po zmarłych:
2) Józefie
Załuskim, właśc. dóbr Czarnożyły i Raczyn, powiatu
wieluńskiego;
Termin zamknięcia łych
postępowań spadkowych wyznaczony został na dzień 2 marca
1931 roku. W powołanym terminie osoby zainteresowane winny
zgłosić swoje prawa w powyżej wskazanym wydziale hipotecznym, pod
skutkami prekluzji.
Goniec Sieradzki 1930 nr 99
Pożar od niedogaszonego popiołu.
(w) We wsi Czarnożyły gm. Wydrzyn w dniu 25 bm. wybuchł nagle pożar w zabudowaniach gospodarczych należących do Józefa Pieszczyńskiego. Pożar dzięki wytężonej akcji ratowniczej, został zlokalizowany.
Pastwą płomieni padły: stodoła i obora oraz dach na domu mieszkalnym.
Pożar powstał od wyrzuconego na podwórze niedogaszonego popiołu.
Goniec Sieradzki 1930 nr 107
Majówka w Czarnożyłach.
(w) W dniu 3 maja w pobliskim lasku „Korzenice", staraniem miejscowej Straży Poż. odbyła się majówka. Tą razą obfitowała ona w dość ciekawe wypadki.
Zabawa początkowo odbywała się w możliwym porządku, chociaż nietaktowne zachowanie się gospodarza zabawy, dawało zauważyć się już na wstępie zabawy.
Wkrótce jednak alkohol, rozbudził w panach strażakach zapał wojowniczy. Przy blaskach pochodni zabawa przybrała inny wygląd.
W niedługim też czasie kilkanaście dobrze podchmielonych osób tarzało się w piasku, druga zaś część między którymi największy udział brała straż, zabrała się do bójki.
Walczono różną bronią i ze zmiennem szczęściem. Dwie grupy, jakie utworzyły się na terenie zabawy, walczyło z godną podziwu zaciekłością. Kilka zatem osób z walczących, poniosło lżejsze lub cięższe obrażenia. Między walczącymi nie brakło obywatela, który uchodził za wielkiego wielkiego w oczach niemal wszystkich mieszkańców Czarnożył.
Pan posterunkowy pełniący służbę ograniczył się jedynie do zapisek notesowych.
Zaznaczyć należy, że strażacy między sobą nie szczędzili sobie wzajemnych razów. Ładny zatem przykład, w dniu święta narodowego!
Obserwator.
Goniec Sieradzki 1930 nr 121
Sprawozdanie działalności Koła Polskiej Macierzy Szkolnej w Wieluniu
za rok 1929.
II. BIBLJOTEKI WĘDROWNE.
Bibljoteki wędrowne nie mogły w roku sprawozdawczym być ilościowo powiększone z powodu braku subsydjum. Kursowało jednak 35 bibljotek wędrownych, zawierających każda od 50 do 100 książek.
Ogólna ilość tomów w bibliotekach wędrownych wynosi 2.161 tomów. Poczytność książek i ilość czytelników w ciągu roku sprawozdawczego wynosiła w poszczególnych miejscowościach:
2. Biała: Kierowniczka Bibljoteki naucz. p. Zaskurska, czytelników 38, książek 120, poczytność 13, ogólna ilość przeczytanych książek 1560.
4. Czarnożyły: Kierowniczka bibljoteki naucz. p. Grabińska, czytelników 34, książek w czytaniu 51, poczytność 8, ogółem przeczytano 408 książek.
6. Gromadzice: Kierowniczka biblioteki naucz. P. Kreżyńska, czytelników 25, książek 51, poczytność 14, ogólna ilość przeczytanych książek 882.
7. Kopydłów:Kierowniczka bibljoteki naucz. p. Chrempińska, czytelników 28, książek 60, poczytność 16, ogółem przeczytano 1020 książek.
9. Krzyworzeka: Kierownik bibljoteki p. Nowak, czytelników 12, poczytność 5, książek 52, ogółem przeczytano 260 książek
10. Komorniki:Sierociniec, kierowniczka bibljoteki siostra Kalinowska, czytelników 45, książek 51, poczytność 10, ogółem przeczytano w ciągu roku 510 książek.
11. Łagiewniki Szkoła. Bez wiadomści.
12. Łagiewniki Dwór. Kierowniczka bibljoteki p. Macińska, czytelników 14, książek 56, poczytność 5, ogólna ilość przeczytanych książek 280.
13. Niedzielsko:Kierownik bibljoteki naucz. P. M. Klimaszewski, czytelników 16, książek 70, poczytność 9, ogółem przeczytano 630 książek.
14. Niemierzyn: Kierowniczka bibljoteki p. Jasińska, czytelników 42, książek 50, poczytność 17, ogółem przeczytano 850 książek.
15. Osjaków bez wiadomości.
17. Radoszewice bez wiadomości.
18. Ruda: Kierowniczka bibljoteki P. W. Taczanowska, czytelników 18, książek 66, poczytność 13, ogółem przeczytano 858 książek.
19. Rudlice: Kierowniczka bibljoteki p. I. Tarnowska, czytelników 20, książek 60, poczytność 7, ogólna ilość przeczytanych książek wynosi 420.
Goniec Sieradzki 1930 nr 190
Zgon.
(w) W dn. 12 bm. zmarł dóbr Czarnożył i okolicznych włości Józef Hr. Załuski w 62 r. życia. Sp. zmarł w Wrocławiu. Pogrzeb odbędzie się dnia 18 bm. w Iwoniczu, zaś nabożeństwo żałobne w tym dniu w Czarnożyłach.
Goniec Sieradzki 1930 nr 197
Krawe wystąpienie politycznego działacza W. Ostrowskiego.
(w) Znany ze swych wystąpień awanturniczych sekretarz Klasowego Zw. Robotników rolnych i leśnych w Wieluniu W. Ostrowski, w czasie odbywającej się zabawy strażackiej w Czarnożyłach w[sz]czął na sali awanturę a następnie bójkę, w czasie której podarł odzież na 22-letniej St. Nowińskiej z Wielunia oraz ugodził butelką w głowę znajdującego się na zabawie geometrę p. Muszyńskiego.
Napadnięty M. brocząc obficie krwią zmuszony był we własnej obronie, użyć broni palnej strzelając na razie na postrach w górę, co widząc awanturujący się Ostrowski skrył się ze strachu za innych wołając: „Patrzcie ludzie strzela do mnie".
Świadkowie tej sceny twierdzą, że chwilę po strzale zrobiło się na sali tak ciężkie powietrze (zwłaszcza koło wystraszonego awanturnika), że b. wiele osób zmuszone były czemprędzej salę opuścić.
Obwieszczenia Publiczne 1931 nr 5a
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
dnia 5 listopada 1930 roku
11863. „Aniela
Żarnecka", sklep spożywczy w Czarnożyłach, gminy Wydrzyn,
powiatu wieluńskiego. Właśc. Aniela Żarnecka, zamieszkała w
Czarnożyłach.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1931 nr 7
z dnia 17 lutego 1931 roku
Na podstawie §§ 4 i 8 Rozp. Min. Spr. Wewnętrznych i Min. Spr. Wojsk. z dnia 29. VII. 1930 r., wydanego w porozumieniu z Ministrami Skarbu i Robót Publicznych o obowiązku dostarczenia jako środków przewozowych na rzecz wojska w czasie pokoju samochodów, motocykli i rowerów (Dz. Ust. R. P. Nr. 58, poz. 470), podaję poniżej do powszechnej wiadomości, celem zapewnienia kolejności i równomierności przy powoływaniu do świadczeń listę kolejności osób powiatu wieluńskiego, obowiązanych do dostarczenia samochodów i motocykli w roku 1931.
6. Załuski Michał, m. zam. i postoju Czarnożyły, 1 samochód osobowy, 1 samochód pół- ciężarowy;
17. Mielczarek Bolesław, m. zam. i postoju Czarnożyły, 1 motocykl z przycz.;
W ciągu dwóch tygodni od chwili ogłoszenia listy kolejności w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim osoby zainteresowane mogą wnosić do Starostwa Powiatowego Wieluńskiego uzasadnione reklamacje, w razie uwzględnienia których poprawiona zostanie odpowiednio lista kolejności, co jednak nie wstrzymuje wejścia w życie tejże listy kolejności z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
Starosta Powiatowy:
(—) Kaczorowski.
Echo Sieradzkie 1931 luty
OBWIESZCZENIE. Komornik Sądu Grodzkiego w Wieluniu rew. 1-go, Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na żądanie Kasy Stefczyka spółdzielni z odp. nieogr. w Wieluniu w dniu 25 lutego 1931 r. o godzinie 10 rano w Czarnożyłach gm. Wydrzyn u Falisa będą sprzedawane przez licytację ruchomości należące do Franciszka Falisa składające się z krowy, konia i 40 metrów żyta i oszacowane do sprzedaży na sumę tysiąc sześćset (1600 )zł., których spis i szacunek przejrzane być mogą na miejscu sprzedaży w dniu licytacji. Wieluń, dnia 9 lutego 1931 r. Komornik: M. Paszkowski.
Echo Sieradzkie 1931 kwiecień
"ROZKOSZE BOLSZEWICKIE". W niedzielę, dnia 19 b. m. odbędzie się we wsi Czarnożyły przedstawienie na rzecz sierot po zmarłych i poległych z rąk bandytów policjantach. Daną będzie krotochwila w 3-ch aktach p. t "Rozkosze bolszewickie". Sam tytuł świadczy o tendencji sztuki, który wszędzie ściąga do teatru tłumy publiczności. Sztuka znakomita, występ znanych artystów pp. Jasińskich, dobrze zgrane towarzystwo, cel szlachetny, oto walory do powodzenia imprezy. Jest nadzieja, że publiczność poprze przedstawienie. Sztuka ta grana była przed dwoma tygodniami przez tenże zespół w Wieluniu i doznała wielkiego sukcesu.
Echo Sieradzkie 1931 maj
OBWIESZCZENIE. Komornik Sądu Grodzkiego w Wieluniu rewiru l-go, Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na żądanie Polskich Zakładów Radjotechnicznych w Warszawie w dn. 23 maja 1931 r. o godzinie 10 rano w Czarnożyłach gm. Wydrzyn będą sprzedawane przez licytację ruchomości należące do Zarządu gł. Dóbr i Zakł. Przem. Józefa Załuskiego składające się z 2 koni i oszacowane do sprzedaży na sumę osiemset (800 )zł. których spis i szacunek przejrzane być mogą na miejscu sprzedaży w dniu licytacji. Wieluń, dn. 29 kwietnia 1931 r. Komornik: M. Paszkowski.
Echo Sieradzkie 1931 czerwiec
ZARAZ. Z powodu parcelacji sprzedamy korzystnie jeden komplet młócarki parowej i elewatorem-remont drobny potrzebny. Dwa opelacze do buraków systemu Harder (były tylko jeden rok w użytku). Sprzedajemy również działki parcelacyjne poleśne w lasku raczyńskim gm. Skrzynno, po cenach bardzo przystępnych. Bliższych informacji udziela Adm. Dóbr Czarnożyły, poczta Czarnożyły, pow. Wieluński.
Echo Sieradzkie 1931 sierpień
NIESZCZĘŚLIWY
WYPADEK. Łuczak Marja lat 38, robotnica z
kol. Czarnożyły, podczas zwózki zboża spadła z woza i złamała
sobie nogę. Ł. została przywieziona na kurację do szpitala Wsz.
Św. w Wieluniu.
WYKAZ
Stowarzyszeń i Związków, zarejestrowanych przez Urząd Wojewódzki Łódzki
za czas od 20. VI.—31. XII. 1931 r.
L. p. rej. 2907 Kółko Rolnicze w Czarnożyłach, pow. Wieluński, z dn. 22. VIII. 1931 r. L. BP. II. 1a/256.
Z SĄDU.
Sąd Okręgowy w Kaliszu na sesji wyjazdowej w Wieluniu skazał: K. Suchonia, K. Grobelczyka, M. Gureciorza i M.* Marciniaka mieszk. gm. Wydrzyn, za dokonanie szeregu kradzieży w majątku Czarnożyły oraz na terenie gm. Wydrzyn — Karola Suchonia na 3 lata więzienia, pozostałych na 2 lata każdego, oraz wszystkich na pozbawienie praw.
*nieczytelne, przypis autora bloga
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu Grodzkiego w Wieluniu rewiru I-go Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na żądanie Spółdz. Kasy Ludowej w Wieluniu w dn. 30 stycznia 1932 r. od godziny 10 rano w Czarnożyłach gm. Wydrzyn u Falisa będzie sprzedawany z licytacji ruchomy majątek należący do Franciszka Falisa składający się z krowy, konia i 40 metr. żyta i oszacowany do sprzedaży na sumę tysiąc sześćset (1600 zł.) którego spis i szacunek przejrzany być może na miejscu sprzedaży w dniu licytacji.
Wieluń, 22. 12. 1931 r.
Komornik Mieczysław Paszkowski.
Z SĄDU.
Sąd Grodzki w Wieluniu skazał (...)
Wł. Juzelę lat 41 z Czarnożył za kradzież palików przy szosie na szkodę Wydziału Drogowego na 2 tyg. więzienia.
Nr. spr. E. 143-32.
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu Grodzkiego w Wieluniu rewiru I-go Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na żądanie Stanisława Duchinskiego w dniu 17 marca 1932 r. od godziny 10 rano w Czarnożyłach, gm. Wydrzyn u Chudego będzie sprzedawany z licytacji ruchomy majątek należący do Józefa Chudego, składający się z aparatu radiowego z głośnikiem i akumulatorem, szafy, lustra i stołu i oszacowany do sprzedaży na sumę pięćset (500) zł. którego spis i szacunek przejrzany być może na miejscu sprzedaży w dniu licytacji.
Wieluń, dnia 13 lutego 1932 r.
Komornik Mieczysław Paszkowski.
POSTRZELENI ŚRUTEM.
Podczas niedozwolonego zbierania chróstu w lasach, należących do majątku Czarnożylskiego, zostali postrzeleni przez gajowego, mieszkańcy wsi Nietuszyna gm. Skrzynno: Jan Wojewódka lat 22 i Kuźnik Piotr lat 19. Obaj są lekko ranni, jeden w nogę drugi w plecy. Przebywają na kuracji w szpitalu Wsz. Św. w Wieluniu.
NADESŁANE.
NIE CHRÓST LECZ CAŁE SOSNY.
W Echu Wieluńskim z dnia 11. marca ogłoszono że w lasach majątku Czarnożyły przy zbieraniu chrustu zostali lekko postrzeleni śrutem Jan Wojewódka i Piotr Kurnik.
Wyjaśniamy, iż Jan Wojewódka po kilkuletniej bytności w Niemczech, powrócił do wsi Nietuczyna w grudniu ubiegłego roku. Wkrótce zorganizował on bandę, składającą się z 15-20 ludzi i stale rabował drzewo w lasach majątku Czarnożyły, jak również drzewo włościan wsi Czarnożyły i Zeniczki.
W dniu 5 marca Wojewódka ze swymi [...] kompanami spiłował pięć sosen, długości od 12—14 metrów (a więc bynajmniej — nie chróst...) Połowa tego drzewa leży w gm. Wydrzyn, drugą połowę zabrali spólnicy Wojewódki — nim straż leśna zdążyła ich zatrzymać. Podczas aresztowania jednego osobnika, reszta, około 20 ludzi, rzuciła się na straż leśną z pałkami i kamieniami, krzycząc: „Zaszlachtować ich!" Wolanecki nie masz noża! i t. d. Spólnicy Wojewódki drzewo rabowali wcale nie na opał, tylko na sprzedaż, wywożąc do Wielunia. Za otrzymane pieniądze urządzali libacje. Jednemu z powyższych osobników jesienią podarowałem trzy wozy drzewa. Również jesienią otrzymał darmo z lasu majątku Czarnożyły, około 200 fur drzewa.
Dotychczas administracja majątku hr. Michała Załuskiego wydaje kwity bezpłatne na chróst dla najbiedniejszych.
Nadleśnictwo dóbr Czarnożyły.
POD KOŁAMI SAMOCHODU.
Przejechaną została przez samochód na szosie we wsi Czarnożyłek, Ciężka Marja lat 9. Ofiara uległa silnemu rozbiciu głowy, złamaniu lewej nogi i ogólnemu potłuczeniu.
Ciężka w stanie nieprzytomnym i b. groźnym przewiezioną została do szpitala w Wieluniu.
Nr. spr. E. 379—32.
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu Grodzkiego w Wieluniu rewiru I-go Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na żądanie Huberta i Pawła Blumów w dn. 14 maja 1932 r. od godziny 10 rano w Czarnożyłach, gm. Wydrzyn będzie sprzedawany z licytacji ruchomy majątek należący do spadkobierców hr. Józefa Załuskiego składający się z samochodu osobowego marki „Ford" i oszacowany do sprzedaży na sumę sześć tysięcy (6,000) zł., którego spis i szacunek przejrzany być może na miejscu sprzedaży w dniu licytacji.
Wieluń, dn. 2 maja 1932 r.
Komornik (—) Mieczysław Paszkowski.
OGRÓD OWOCOWY kilkumorgowy i plantacje truskawek, o przestrzeni jednej morgi, zaraz do wydzierżawienia w majątku Czarnożyły, poczta Czarnożyły, pow. Wieluński.
OFIARA WŁASNEJ NIEUWAGI.
Do szpitala WW. Świętych w Wieluniu przywieziony został mieszkaniec wsi Czarnożyły Ant. Szczupak lat 36, który podczas koszenia trawy rozciął sobie przez nieuwagę lewą dłoń.
POŻAR OD PIORUNA.
W sobotę ub. tygodnia w czasie burzy uderzył piorun w pustą stodołę, należącą do dominium Czarnożyły, która doszczętnie spłonęła. Dzięki natychmiastowej akcji i temu iż silny wiatr dął w przeciwnym kierunku ogień nie przerzucił się na sąsiednie budynki.
Z Wielunia do pożaru wyjechało pogotowie pożarne z obsługą sześciu ludzi.
UKARANY KOLPORTER.
Mieszk. wsi Czarnożyły T. Łabędzki za usiłowanie puszczenia w obieg fałszywej monety skazany na 14 dni aresztu.
Nr spr. E 782-32.
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu Grodzkiego w Wieluniu rewiru I-go Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na żądanie Kasy Stefczyka w Wieluniu w dn. 15 października 1932 r. od godziny 10 rano w Czarnożyłach, gm. Wydrzyn u Feliksa będzie sprzedawany z licytacji ruchomy majątek należący do Franciszka Falisa składający się z krowy, konia i 40 mtr. żyta i oszacowany do sprzedaży na sumę tysiąc sześćset (1600) zł., którego spis i szacunek przejrzany być może na miejscu sprzedaży w dniu licytacji.
Wieluń, dn. 28 października 1932 r.
Na zasadzie art. 1070 ust. post. cyw., licytacja może być rozpoczęta i niżej szacunku.
Komornik: (-)M. Paszkowski.
2) majątek: „Czarnożyły lit. B. Kątskie Bory", tamże położony, przestrzeni 988 ha 9124 mtr., wydzielony z większego majątku Czarnożyły, w tej liczbie: lasu 796 ha 0773 mtr., łąk 125 ha 8976 mtr., ziemi ornej 31 ha 0224 mtr., pod ogrodem i zabudowaniami 2 ha 8576 mtr., wody 768 mtr., nieużytków 2 ha 9965 mtr., ziemi pod drogami 22 ha 2050 mtr. i pod rowami 7 ha 7792 mtr., w majątku tym są budynki w leśniczówce w Leniszki, w gajówce Michałków, w gajówce Leniszki i w gajówce Działy;
3) nieruchomość „Czarnożyły lit. C. Zakłady Przemysłowe", przestrzeni 6281 mtr., a mianowicie a) gorzelnia murowana z cegły z dwiema przybudówkami, składem na kartofle i kominem fabrycznym z cegły z kompletnem urządzeniem i wszystkiemi maszynami i mechanicznemi częściami, b) rektyfikacja murowana z cegły, 3-piętrowa z całkowitem urządzeniem i maszynami, c) magazyny spirytusowe z cegły z pompą i zbiornikami, d) waga wozowa, e) dwa domy mieszkalne, piwnica, daszek na słupach, komórka i chlew.
4) nieruchomość: „Czarnożyły lit. D. Młyn Parowy" przestrzeni 3 ha 5343 mtr., wydzielone z majątku ziemskiego Czarnożyły, 4-ro piętrowy, murowany z magazynem zbożowym i kotłownią, oraz dom mieszkalny. Młyn jest urządzony z lokomobilą firmy Lauza, o sile 60 H. P. i innemi mechanicznemi maszynami młyńskiemi i b) tartak w budynku drewnianym, obitym deskami z maszynami i transmisją;
5) nieruchomość pod nazwą: „majątek Czarnożyły lit. E., składająca się z placu przestrzeni 3940 mtr., na której znajdują się: dom mieszkalny, 3 ganki z desek, weranda, szopa, studnia i
6) majątek: „Czarnożyły lit. G", czyli folwark Michałków", przestrzeni 290 ha 7613 ziemi ornej.
KTO KOGO WZYWA DZIŚ NA POJEDYNEK OBYWATELSKI.
Przyjmując wezwanie p. Janickiego składam zł. 3 na fund. bud. łodzi podw. im. Marsz. Piłsudskiego i wzywam do złożenia ofiar na ten cel p. p.: Rzeszowskiego Adm. dom. Czarnożyły, Bartnickiego z Raczyna, i p. p. Ł. Lisaka, J. Dawidowicza, S. Szteira z Wielunia.
L. Berkowicz.
KRONIKA POLICYJNA.
Post. P. P. w Czarnożyłach zakwestionował jeden płaszcz gumowy koloru niebieskiego, jedno palto, jesionkę koloru popielatego, jedne spodnie męskie sportowe, jedną parę trzewików męskich i dwa kawałki towaru pochodzące z kradzieży.
KTO KOGO WZYWA DZIŚ NA POJEDYNEK OBYWATELSKI?...
Przyjmując wezwanie p. L. Berkowicza, — wpłacam zł. 5 na fundusz budowy łodzi podw. im. M-ka Piłsudskiego i ze swej strony wzywam do złożenia ofiar na ten cel p.: Krężków, p. W. Łebkowską i p. E. Witkowską ks. prob. Zora, pp: Kędziora L., Halladina St. Modrzejewskiego Ign. — wójta i p. Mielczarka kier. szkoły powszech. w Czarnożyłach.
Rzeszowski.
Z CZARNOŻYŁ, BUDOWA GMACHU URZ. GM.
WYDRZYN.
Gmina Wydrzyn jedna z najlepiej stojących finansowo gmin wiejskich, na skutek powziętej uchwały gminnej przystępuje w czasie najbliższym do budowy piętrowego gmachu gminnego,w którym będą się mieściły biura Urzędu Gminnego oraz mieszkania pracowników biurowych.
Budowa prowadzona będzie systemem gospodarczym.
Nowy gmach urzędu gminnego stanie obok starego budynku.
W myśl powziętej uchwały stary budynek urz. gm. przeznaczony zostanie na mieszkanie dla nauczycieli szkoły powszechnej w Czarnożyłach.
KTO KOGO WZYWA DZIŚ NA POJEDYNEK OBYWATELSKI.
Przyjmując wyzwanie J. Rzeszowskiego wpłacam składkę zł. 3 na fund. bud. łodzi podw. im M-ka Piłsudskiego i wzywam ze swej strony do składania ofiar na ten cel pp. Sztarków. Zychlów, ks. Zasadzina. p. Ir. Wiśniewską, p. Wandę Hołdorowiczową oraz pp. Bila Ant. Chudego Piotra i Chudego Józefa z Czarnożył.
W. Łebkowska.
CZARNA NIEWDZIĘCZNOŚĆ DZIECI I TKLIWE SERCE MATKI.
Smutne to lecz niestety prawdziwe i ostatnio bardzo często spotykane jest szczególnie na wsi, że między rodzicami i pełnoletniemi ich dziećmi wywiązują się b. często różne scysje przeważnie na tle majątkowem.
Niejednokrotnie notowaliśmy już podobne przykłady, a szczególnie z kroniki sądowej, która obfituje w te i temu podobne incydenty.
Bardzo wielu rolników, mających takie gospodarstwo, widząc że syn czy córka szanują ich i opiekują troskliwie ulegają prośbie tych i zapisują im swe majątki idąc do nich na łaskawy chleb — t. zw. "wycug". Trafia się, że dzieci do końca dni żywota szanują i kochają swych rodziców, ale trafia się i tak, że kochają ich i szanują do tego czasu, dopóki ci nie zapiszą im swego majątku.
Dola takich starców jest ciężka, ciężka tembardziej, że mogliby miłość i troskliwość dzieci zachować do swych ostatnich dni, gdyby nie zapis majątkowy a tak to jeszcze niejedno z nich zmuszone jest na swe stare lata rękę wyciągać...
Jako przykład powyższego, zamieszczamy tu sprawę — Marjanny Kacały z Czarnożył — którą Sąd Okręgowy na sesji wyjazdowej w Wieluniu skazał na 3 miesiące aresztu za to, że złośliwie uchylała się od utrzymania swej matki staruszki wskutek czego ta dawniej zamożna gospodyni — zmuszona była żebrać.
Nieprzebrane jest jednak w miłości matczynej serce — która wstawiła się przed sądem za niewdzięczną córką — a skutek czego zawieszono jej karę na przeciąg dwu lat...
KTO KOGO WZYWA NA POJEDYNEK OBYWATELSKI?
(...) Przyjmując wyzwanie p. Poradowskiego wpłacam zł. 2 na fundusz budowy łodzi podwodnej im. Marszałka Piłsudskiego wzywając do złożenia ofiar na powyższy cel p. Samsonowicza i Sośnickiego z Czarnożył.
Grobelny St.
Pogrzeb lotnika w Wieluniu.
Echa tragicznej katastrofy w Dęblinie.
Ja wiadomo przed kilku dniami war śmigieł samolotowych, krążących nad lotniskiem Centrum Wyszkolenia [...] Lotnictwa w Dęblinie, zagłuszył [na]podniebnych szlakach trzask dwóch [...]ających się samolotów.
Z pod zdruzgotanych samolotów wydobyto zwłoki trzech dzielnych pilotów, wtem trudne do rozpoznania zwłoki -[...]-pilota Stanisława Dyli — rodem z Wydrzyna, ziemi wieluńskiej.
Społeczeństwo wieluńskie stawiło się tłumnie w godzinach popołudniowych przed dworcem kolejowym w Wieluniu, by tu na ziemi wieluńskiej przyjąć nadeszłe z Dęblina zwłoki bohatera przestworzy.
Oddać należy hołd Temu, który szkolił kadry przyszłych obrońców Kraju [na] podniebnych szlakach - na ołtarzu Ojczyzny przelał swą serdeczną krew.
Po nadejściu pociągu osobowego o godz. 16 min. 30 i po przetoczeniu wagonu na bocznice, wydobyto ze skrzyni trumnę ze zwłokami, poczem ruszył kondukt pogrzebowy w tumanie kurzu i skwarze majowego słońca, szosą do odległej o 6 klm. wsi Czarnożyły, poprzedzony szeregiem wieńców, plutonem honorowym Związku Strzeleckiego i orkiestry Straży Ogniowej Wielunia.
Tuż za karawanem, otoczonym delegacją "Sokoła", okrytym dosłownie wieńcami postępowała liczna rodzina Zmarłego, delegaci z eskadry, w której służył Zmarły w osobach pp. por. pilota Józefa Wyrzykowskiego, st. sierż. mech. Euzebiusza Wiktora Kosterskiego i plut. pil. Józefa Szuchmierskiego wreszcie koledzy i przyjaciele Zmarłego i nieprzeliczone tłumy ludności.
Po dojściu do granicy pól czarnożylskich, kondukt pogrzebowy zatrzymał się i ruszył po chwili, lecz tym razem poprzedzany przez duchowieństwo wieluńskiego W. Przygodzkiego, proboszcza parafji Czarnożyły ks. A. Zora i ks. wikarego W. Zasadzina.
Tuż za trumną zmarłego, obecnie niesioną na barkach kolegów, zaraz za rodziną postępowali Pan Starosta Powiatowy Weluński T. Niżankowski, Prezes Miejskiego Kom. L. O. P. P. p. R. Kuczamer, delegaci LOPP. w osobach pp. Westiała i Gajdy, oraz delegaci miejscowego Garnizonu w osobach pp. kpt. T. Weversa, st. sierż. W. Zduniaka i st. sierż. Kamińskiego, wreszcie znów te same tłumy przybyłe z Wielunia jak i dalszej czy bliższej okolicy. Porządek we wsi Czarnożyły utrzymywała z trudem miejscowa Straż Ogniowa.
Po krótkich egzekwiach, odprawionych w kościele parafjalnym, kondukt skierował się na miejscowy cmentarz w Czarnożyłach gdzie złożono zwłoki na miejsce wiecznego spoczynku.
Nad świeżą mogiłą żałobne przemówienie wygłosił Pan Starosta Powiatowy T. Niżankowski, który w imieniu własnym i jako Prezes Pow. Kom. L.OPP. w serdecznych słowach pożegnał tragicznie zmarłego pilota. Krótkie, nadzwyczaj treściwe, za serce chwytające przemówienie Pana Starosty - wywarło ogromne wrażenie na słuchaczach.
Wiele osób dosłownie zalewało się łzami.
I tak u schyłku dnia, w zachodzie majowego słońca powstała nowa świeża mogiła zroszona serdecznemi łzami rodaków.
„Śpij, towarzyszu broni dzielny.
Rycerzu czysty nieśmiertelny.
Swej wielkiej chwały syt".
Pamięć o Tobie pozostanie w sercach naszych na zawsze, nietylko w sercach twoich kolegów, lecz i całego społeczeństwa dla którego obrony złożyłeś tak młode życie.
Ś. p. plut. pilot Stanisław Dyja urodził się dnia 16 października 1898 we wsi Wydrzyn pow. Wieluń. Bezpośrednio po rozbrojeniu okupantów wstępuję do Wojska Polskiego jako ochotnik i początkowo z 23 p. p później 8 pułkiem piechoty Legionów przechodzi całą kampanję wojenną na froncie ukraińskim i bolszewickim. Po zakończeniu działań wojennych w r. 1921. poświęca się zawodowej służbie wojskowej. W roku 1925 kończy Szkołę Pilotów w Bydgoszczy. W roku 1927 lata już jako instruktor w Krakowie, poczem przeniesiony zostaje w r. 1930 również jako instruktor lotnictwa do Centrum Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa w Dęblinie, gdzie spotkała go nieubłagana śmierć.
Ś. p. plut. pil. Dyja był jednym z najdzielniejszych pilotów o nieustraszonej odwadze i brawurze.
NAGŁY ZGON PRZY PRACY...
W lesie majątku Czarnożyły zmarł przy pracy robotnik leśny Mar[...] Wąsik lat 65 zam. w Kątach gm. Wydrzyn.
ZE ZJAZDU OKRĘGOWEGO OCHOTNICZYCH STRAŻY POŻARNYCH.
W dniu 21 b. m. odbył się Okręgowy Zjazd Straży Pożarnych.
Na zjazd przybyło 87 drużyn strażackich w tej liczbie 9 drużyn z własnemi orkiestrami. Ogółem zjazd liczył 1,662 osób.
Przeglądu zebranych straży dokonał vice-prezes Zw. Okr. p. Tarnawski, woj. inspektor straży pożarnych p. M. Kula, w asyście: pow. instr. p. Tuszyńskiego komendanta zjazdu p. Wł. Markiewicza i zarządu Okrg. Zw. Str. Poż. Następnie wszystkie oddziały zostały ustawione na Placu Legjonów gdzie po zdaniu przez instr. pow. p. Turzyńskiego raportu prezesowi Rady Woj. Straży Poż. p. wojewodzie Hauke- Nowakowi, który dokonał przeglądu oddziałów i taboru.
Z okazji obchodu 10-cio lecia L. O. P. P. wszystkie straże pożarne wzięły udział w nabożeństwie i defiladzie.
O godz. 16-ej drużyny zebrały się na starej targowicy gdzie wykonane zostały ćwiczenia alarmowe dla straży grupy IV-ej oraz przy wspinalni dla grupy III. Do ćwiczeń w grupie III-ej przystąpiły straże Praszka i Wieruszów lecz strażaków obie te drużyny [zostały] zdyskwalifikowane.
W grupie IV do ćwiczeń stanęło 13 drużyn. Pierwsze miejsce zostało przyznane straży z Sokolnik drugie O. S. P. w Kowalach trzecie O. S. P. w Grębieniu dalsze miejsca zdobyły O. S. P. Czarnożyły, Turów, kol. Dzietrzkowice, Biała, Osiek, Kraszewice, Ożarów. Zdyskwalifikowaną została straż pożarna z Działoszyna.
Sąd konkursowy stanowili: przew. p. Sierosławski z Sieradza, Członkowie: p. E. Gałka (instr. straży z Sieradza) p. Saganowski ze Złoczewa sekretarzował p. Pacholczyk z Sieradza. Na plac ćwiczeń przybył prezes Rady Wojewódzkiej Str. Poż. p. wojewoda Hauke-Nowak w towarzystwie starosty p. Niżankowskiego. Obecnemu na zawodach o wojewodzie brać strażacka zgotowała serdeczną owację.
Po ukończonych zawodach przemówił do wszystkich druhów wojewódzki inspektor straży pożarnych p. M. Kula.
Na tem zjazd i zawody zostały zakończone.
Z SĄDU OKRĘGOWEGO
SKAZANIE SOŁTYSA.
Franciszek Świątek lat 44. zam. w Czarnożyłach za to, że będąc sołtysem wsi Czarnożył przywłaszczył sobie 1097 zł. 63 g. pieniędzy gromadzkich. Sąd skazał go na 6 miesięcy więzienia.
Echo Sieradzkie 1931 12 sierpień
Majątek Czarnożyły
likwidując hodowlę trzody — sprzeda zaraz kilkanaście świń
prośnych i dwa knury. Bardzo dobry materjał hodowlany.
Echo Sieradzkie 1931 11 październik
Nr. spr. E.
1021/31.
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu
Grodzkiego w Wieluniu rewiru I-go Mieczysław Paszkowski, zamieszkały
w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na
żądanie Henryka Brauna, w dn. 15 października 1931 r. od godziny
10 rano w Czarnożyłach, gm. Wydrzyn
będzie sprzedawany z licytacji ruchomy majątek należący do spadku
wakującego po Józefie hr. Załuskim składający się z karety,
konia i powozu i oszacowany do sprzedaży na sumę tysiąc dwieście
(1200) zł., którego spis i szacunek przejrzany być może na
miejscu sprzedaży w dniu licytacji.
Wieluń, dn. 21 września
1931 r.
Komornik M. Paszkowski.
Echo Sieradzkie 1931 22 październik
Z SĄDU.
Sąd Grodzki w Wieluniu
skazał: K. Niciejewskiego lat 28, mieszkańca wsi Czarnożyły, za
dokonanie kilku kradzieży na karę łączną 6 mies. więzienia.
Echo Sieradzkie 1931 8 listopad
Sąd Grodzki w
Wieluniu skazał Rocha Hutnika, mieszkańca wsi Czarnożyły, za
dopuszczenie się czynnej zniewagi na osobie wójta gm.
Wydrzyn J. Chudego, podczas pełnienia
przez tegoż obowiązków służbowych na 2 tyg. więzienia.
Echo Sieradzkie 1931 28 listopad
Nr. spr. E. 1268/31
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu Grodzkiego
w Wieluniu rewiru l-go, Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w
Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na
żądanie "T-wa Kontynentalnego dla Handlu żelazem Kern i S-ka"
i innych w dn. 3 grudnia 1931 r. od godziny 10 rano w Czarnożyłach
gm. Wydrzyn będzie sprzedawany z licytacji ruchomy majątek,
należący do spadk. po zm. hr. Józefie Załuskim składający się
z kasy ogniotrwałej, maszyny do pisania, 8 źrebaków, 5 cielaków,
samochodu, mebli, aparatu radjowego, patefonu, 2 par portjer, 13
dywanów gobelinowych, fortepianu, fisharmonji, skóry z białego
niedźwiedzia, samowaru, maszynki do kawy, zegaru, sześciu
lichtarzy, wazy platerowanej, konia, karety i powozu i oszacowany do
sprzedaży na sumę dziesięć tysięcy siedemset dziesięć (10710
)zł. którego spis i szacunek przejrzany być może na miejscu
sprzedaży w dniu licytacji.
Wieluń, dn. 18 listopada
1931 r.
Komornik: MIECZYSŁAW
PASZKOWSKI.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1932 nr 2
WYKAZ
Stowarzyszeń i Związków, zarejestrowanych przez Urząd Wojewódzki Łódzki
za czas od 20. VI.—31. XII. 1931 r.
L. p. rej. 2907 Kółko Rolnicze w Czarnożyłach, pow. Wieluński, z dn. 22. VIII. 1931 r. L. BP. II. 1a/256.
Echo Sieradzkie 1932 2 styczeń
Sąd Okręgowy w Kaliszu na sesji wyjazdowej w Wieluniu skazał: K. Suchonia, K. Grobelczyka, M. Gureciorza i M.* Marciniaka mieszk. gm. Wydrzyn, za dokonanie szeregu kradzieży w majątku Czarnożyły oraz na terenie gm. Wydrzyn — Karola Suchonia na 3 lata więzienia, pozostałych na 2 lata każdego, oraz wszystkich na pozbawienie praw.
*nieczytelne, przypis autora bloga
Echo Sieradzkie 1932 18 styczeń
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu Grodzkiego w Wieluniu rewiru I-go Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na żądanie Spółdz. Kasy Ludowej w Wieluniu w dn. 30 stycznia 1932 r. od godziny 10 rano w Czarnożyłach gm. Wydrzyn u Falisa będzie sprzedawany z licytacji ruchomy majątek należący do Franciszka Falisa składający się z krowy, konia i 40 metr. żyta i oszacowany do sprzedaży na sumę tysiąc sześćset (1600 zł.) którego spis i szacunek przejrzany być może na miejscu sprzedaży w dniu licytacji.
Wieluń, 22. 12. 1931 r.
Komornik Mieczysław Paszkowski.
Echo Sieradzkie 1932 6 luty
Z SĄDU.
Sąd Grodzki w Wieluniu skazał (...)
Wł. Juzelę lat 41 z Czarnożył za kradzież palików przy szosie na szkodę Wydziału Drogowego na 2 tyg. więzienia.
Echo Sieradzkie 1932 9 marzec
Nr. spr. E. 143-32.
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu Grodzkiego w Wieluniu rewiru I-go Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na żądanie Stanisława Duchinskiego w dniu 17 marca 1932 r. od godziny 10 rano w Czarnożyłach, gm. Wydrzyn u Chudego będzie sprzedawany z licytacji ruchomy majątek należący do Józefa Chudego, składający się z aparatu radiowego z głośnikiem i akumulatorem, szafy, lustra i stołu i oszacowany do sprzedaży na sumę pięćset (500) zł. którego spis i szacunek przejrzany być może na miejscu sprzedaży w dniu licytacji.
Wieluń, dnia 13 lutego 1932 r.
Komornik Mieczysław Paszkowski.
Echo Sieradzkie 1932 11 marzec
POSTRZELENI ŚRUTEM.
Podczas niedozwolonego zbierania chróstu w lasach, należących do majątku Czarnożylskiego, zostali postrzeleni przez gajowego, mieszkańcy wsi Nietuszyna gm. Skrzynno: Jan Wojewódka lat 22 i Kuźnik Piotr lat 19. Obaj są lekko ranni, jeden w nogę drugi w plecy. Przebywają na kuracji w szpitalu Wsz. Św. w Wieluniu.
Echo Sieradzkie 1932 17 marzec
NADESŁANE.
NIE CHRÓST LECZ CAŁE SOSNY.
W Echu Wieluńskim z dnia 11. marca ogłoszono że w lasach majątku Czarnożyły przy zbieraniu chrustu zostali lekko postrzeleni śrutem Jan Wojewódka i Piotr Kurnik.
Wyjaśniamy, iż Jan Wojewódka po kilkuletniej bytności w Niemczech, powrócił do wsi Nietuczyna w grudniu ubiegłego roku. Wkrótce zorganizował on bandę, składającą się z 15-20 ludzi i stale rabował drzewo w lasach majątku Czarnożyły, jak również drzewo włościan wsi Czarnożyły i Zeniczki.
W dniu 5 marca Wojewódka ze swymi [...] kompanami spiłował pięć sosen, długości od 12—14 metrów (a więc bynajmniej — nie chróst...) Połowa tego drzewa leży w gm. Wydrzyn, drugą połowę zabrali spólnicy Wojewódki — nim straż leśna zdążyła ich zatrzymać. Podczas aresztowania jednego osobnika, reszta, około 20 ludzi, rzuciła się na straż leśną z pałkami i kamieniami, krzycząc: „Zaszlachtować ich!" Wolanecki nie masz noża! i t. d. Spólnicy Wojewódki drzewo rabowali wcale nie na opał, tylko na sprzedaż, wywożąc do Wielunia. Za otrzymane pieniądze urządzali libacje. Jednemu z powyższych osobników jesienią podarowałem trzy wozy drzewa. Również jesienią otrzymał darmo z lasu majątku Czarnożyły, około 200 fur drzewa.
Dotychczas administracja majątku hr. Michała Załuskiego wydaje kwity bezpłatne na chróst dla najbiedniejszych.
Nadleśnictwo dóbr Czarnożyły.
Echo Sieradzkie 1932 7 kwiecień
POD KOŁAMI SAMOCHODU.
Przejechaną została przez samochód na szosie we wsi Czarnożyłek, Ciężka Marja lat 9. Ofiara uległa silnemu rozbiciu głowy, złamaniu lewej nogi i ogólnemu potłuczeniu.
Ciężka w stanie nieprzytomnym i b. groźnym przewiezioną została do szpitala w Wieluniu.
Echo Sieradzkie 1932 10 maj
Nr. spr. E. 379—32.
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu Grodzkiego w Wieluniu rewiru I-go Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na żądanie Huberta i Pawła Blumów w dn. 14 maja 1932 r. od godziny 10 rano w Czarnożyłach, gm. Wydrzyn będzie sprzedawany z licytacji ruchomy majątek należący do spadkobierców hr. Józefa Załuskiego składający się z samochodu osobowego marki „Ford" i oszacowany do sprzedaży na sumę sześć tysięcy (6,000) zł., którego spis i szacunek przejrzany być może na miejscu sprzedaży w dniu licytacji.
Wieluń, dn. 2 maja 1932 r.
Komornik (—) Mieczysław Paszkowski.
Echo Sieradzkie 1932 29 maj
OGRÓD OWOCOWY kilkumorgowy i plantacje truskawek, o przestrzeni jednej morgi, zaraz do wydzierżawienia w majątku Czarnożyły, poczta Czarnożyły, pow. Wieluński.
Echo Sieradzkie 1932 12 lipiec
OFIARA WŁASNEJ NIEUWAGI.
Do szpitala WW. Świętych w Wieluniu przywieziony został mieszkaniec wsi Czarnożyły Ant. Szczupak lat 36, który podczas koszenia trawy rozciął sobie przez nieuwagę lewą dłoń.
Echo Sieradzkie 1932 21 lipiec
POŻAR OD PIORUNA.
W sobotę ub. tygodnia w czasie burzy uderzył piorun w pustą stodołę, należącą do dominium Czarnożyły, która doszczętnie spłonęła. Dzięki natychmiastowej akcji i temu iż silny wiatr dął w przeciwnym kierunku ogień nie przerzucił się na sąsiednie budynki.
Z Wielunia do pożaru wyjechało pogotowie pożarne z obsługą sześciu ludzi.
Echo Sieradzkie 1932 7 październik
UKARANY KOLPORTER.
Mieszk. wsi Czarnożyły T. Łabędzki za usiłowanie puszczenia w obieg fałszywej monety skazany na 14 dni aresztu.
Echo Sieradzkie 1932 12 październik
Nr spr. E 782-32.
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu Grodzkiego w Wieluniu rewiru I-go Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na żądanie Kasy Stefczyka w Wieluniu w dn. 15 października 1932 r. od godziny 10 rano w Czarnożyłach, gm. Wydrzyn u Feliksa będzie sprzedawany z licytacji ruchomy majątek należący do Franciszka Falisa składający się z krowy, konia i 40 mtr. żyta i oszacowany do sprzedaży na sumę tysiąc sześćset (1600) zł., którego spis i szacunek przejrzany być może na miejscu sprzedaży w dniu licytacji.
Wieluń, dn. 28 października 1932 r.
Na zasadzie art. 1070 ust. post. cyw., licytacja może być rozpoczęta i niżej szacunku.
Komornik: (-)M. Paszkowski.
Obwieszczenia Publiczne 1933 nr 34a
Wpisy do rejestru
handlowego.
Do rejestru
handlowego sądu okręgowego w Kaliszu, Działu A,, wciągnięto
następujące firmy pod Nr.:
dnia 4 listopada 1932
roku.
12827. Władysław
Kubera — detaliczna sprzedaż napojów alkoholowych w
Czarnożyłach, gminy Wydrzyn, powiatu wieluńskiego. Istnieje
od 1931 roku. Właściciel Władysław Kubera, zamieszkały w
Wróblewie, gminy Mokrsko, powiatu wieluńskiego. Mieszkańcowi
osady Czarnożyły Marcinowi Sikorskiemu udzielona została prokura.
Obwieszczenia Publiczne 1933 nr 71
Komornik sądu grodzkiego,
rewiru IV, w Kaliszu, Władysław Tęsiorowski, zam. w m. Kaliszu,
przy ulicy Kościuszki Nr. 6, na zasadzie art. 1146 U. P. C.
obwieszcza, że w dniu 15 grudnia 1933 roku, o godzinie 10-ej z
rana, w sali posiedzeń wydziału cywilnego sądu okręgowego w
Kaliszu, sprzedawane będą nieruchomości:
1) dobra ziemskie: „Czarnożyły"
lit. A. Ośrodek", położone w gminie Wydrzyn, powiatu
wileńskiego, przestrzeni 112 ha 3598 metrów jako reszta
majątku ziemskiego Czarnożyły, Michałków i Działy z
przyłegłościami. W skład dóbr tych wchodzi: 83 ha 8224 m ziemi
ornej, 8784 m łąki, 920 mtr. zagaju (remiza dla zwierzyny),
6127 mtr. pod kopalnią żwiru, 5299 mtr. stawy, 5 ha 2074 mtr.
drogi, 8091 mtr. rowy, 13 ha 1100 mtr. ogród owocowy i park i 7 ha
2979 mtr. pod budynkam i podwórze. W majątku znajdują się: dwór
parterowy, 4-ry chlewy,
stodoły, 4 szopy, spichrz, 3
stajnie i obora, 7 domów mieszkalnych, 3 szopy, 3 cieplarnie,
magazyn z przystawką, warsztat, obora i stajnia, kuźnia,
magazyn-lodownia, 2 komórki, kantor, oranżerja z dwiema
przybudówkami, stary dom, 2 studnie, parkan, ogród owocowy i
park, 12 koni, 12 krów, stadnik, 6 sztuk jałowizny i inwentarz
martwy. W majątku czynna jest elektrownia;2) majątek: „Czarnożyły lit. B. Kątskie Bory", tamże położony, przestrzeni 988 ha 9124 mtr., wydzielony z większego majątku Czarnożyły, w tej liczbie: lasu 796 ha 0773 mtr., łąk 125 ha 8976 mtr., ziemi ornej 31 ha 0224 mtr., pod ogrodem i zabudowaniami 2 ha 8576 mtr., wody 768 mtr., nieużytków 2 ha 9965 mtr., ziemi pod drogami 22 ha 2050 mtr. i pod rowami 7 ha 7792 mtr., w majątku tym są budynki w leśniczówce w Leniszki, w gajówce Michałków, w gajówce Leniszki i w gajówce Działy;
3) nieruchomość „Czarnożyły lit. C. Zakłady Przemysłowe", przestrzeni 6281 mtr., a mianowicie a) gorzelnia murowana z cegły z dwiema przybudówkami, składem na kartofle i kominem fabrycznym z cegły z kompletnem urządzeniem i wszystkiemi maszynami i mechanicznemi częściami, b) rektyfikacja murowana z cegły, 3-piętrowa z całkowitem urządzeniem i maszynami, c) magazyny spirytusowe z cegły z pompą i zbiornikami, d) waga wozowa, e) dwa domy mieszkalne, piwnica, daszek na słupach, komórka i chlew.
4) nieruchomość: „Czarnożyły lit. D. Młyn Parowy" przestrzeni 3 ha 5343 mtr., wydzielone z majątku ziemskiego Czarnożyły, 4-ro piętrowy, murowany z magazynem zbożowym i kotłownią, oraz dom mieszkalny. Młyn jest urządzony z lokomobilą firmy Lauza, o sile 60 H. P. i innemi mechanicznemi maszynami młyńskiemi i b) tartak w budynku drewnianym, obitym deskami z maszynami i transmisją;
5) nieruchomość pod nazwą: „majątek Czarnożyły lit. E., składająca się z placu przestrzeni 3940 mtr., na której znajdują się: dom mieszkalny, 3 ganki z desek, weranda, szopa, studnia i
6) majątek: „Czarnożyły lit. G", czyli folwark Michałków", przestrzeni 290 ha 7613 ziemi ornej.
Powyżej wymienione
nieruchomości w zastawie nie znajdują się, każda ma oddzielną
książkę hipoteczną w wydziale hipotecznym przy sądzie okręgowym
w Kaliszu, prawo własności zapisane jest czystym wpisem na imię:
1) Michała-Wincentego-Marja-Baltazara-Karola-Adama, 6 imion,
hr. Thabasz Załuskiego, 2)
Karola-Waldemara-Marja-Kazimierza-Stanisława, 5 imion, hr. Thabasz
Załuskiego, 3) Zofji-Heleny- Marji-Bonawentury-Antoniny-Emmy, 6-ciu
imion, z hr. Załuskich, hr. Kwileckiej, 4)
Ireneusza-Dominika-Marja-Chwalibóg-Waldemara-Alfonsa, 6-ciu
imion, hr. Thabasz Załuskiego i 5)
Bohdana-Filipa-Marja-Ignacego-Antoniego-Franciszka, 6-ciu imion, hr.
Thabasz Załuskiego, niepodzielnie w równych częściach, czyli
każdy w 1/5. Stosownie do działu IV wykazu majątku wymienione,
obciążone są długami, wpisami i kaucjami na sumę: 1.500
rubli, 47.694,24 funtów szterlingów, 638.310 zł. 58 gr. i 32.000
zł. w złocie, a nieruchomość ostatnia ponadto kaucją na rzecz
Okręgowego Urzędu Ziemskiego sumą 270,000 złotych z rygorami,
odnoszącemi się do tych sum oraz innemi, zapisanemi w dziale III
wykazu. Nieruchomości sprzedane będą każda oddzielnie w całości
w/g stanu wyłuszczonego w opisach z dnia 15 lutego 1933 r., na
żądanie Pawła i Huberta Blumów.
Licytacja rozpocznie się:
1) majątku „Czarnożyły" lit. A. Ośrodek" od sumy
165.000 złotych, 2) „Czarnożyły lit. B. Kątskie Bory" od
sumy 100.000 zł., 3) „Czarnożyły lit. C. Zakłady Przemysłowe"
od sumy 15.000 zł., 4) majątku „Czarnożyły lit. D Młyn
Parowy" od sumy 20.000 złotych, 5) majątku „Czarnożyły
lit. E." od sumy 160.000 złotych i 6) majątku „Czarnożyły
lit. G., czyli folwarku Michałków" od sumy 40.000 złotych,
przyczem do przetargu dopuszczone będą osoby, które złożą
wadjum w kwocie 10% sumy szacunkowej każdej nieruchomości
oddzielnie.
Akta, tyczące się
sprzedaży, mogą być przeglądane w kancelarji wydziału cywilnego
sądu okręgowego w Kaliszu. (Nr. Km. 770/33).
Echo Sieradzkie 1933 2 marzec
KTO KOGO WZYWA DZIŚ NA POJEDYNEK OBYWATELSKI.
Przyjmując wezwanie p. Janickiego składam zł. 3 na fund. bud. łodzi podw. im. Marsz. Piłsudskiego i wzywam do złożenia ofiar na ten cel p. p.: Rzeszowskiego Adm. dom. Czarnożyły, Bartnickiego z Raczyna, i p. p. Ł. Lisaka, J. Dawidowicza, S. Szteira z Wielunia.
L. Berkowicz.
Echo Sieradzkie 1933 8 marzec
KRONIKA POLICYJNA.
Post. P. P. w Czarnożyłach zakwestionował jeden płaszcz gumowy koloru niebieskiego, jedno palto, jesionkę koloru popielatego, jedne spodnie męskie sportowe, jedną parę trzewików męskich i dwa kawałki towaru pochodzące z kradzieży.
Echo Sieradzkie 1933 10 marzec
KTO KOGO WZYWA DZIŚ NA POJEDYNEK OBYWATELSKI?...
Przyjmując wezwanie p. L. Berkowicza, — wpłacam zł. 5 na fundusz budowy łodzi podw. im. M-ka Piłsudskiego i ze swej strony wzywam do złożenia ofiar na ten cel p.: Krężków, p. W. Łebkowską i p. E. Witkowską ks. prob. Zora, pp: Kędziora L., Halladina St. Modrzejewskiego Ign. — wójta i p. Mielczarka kier. szkoły powszech. w Czarnożyłach.
Rzeszowski.
Echo Sieradzkie 1933 11 marzec
Z CZARNOŻYŁ, BUDOWA GMACHU URZ. GM.
WYDRZYN.
Gmina Wydrzyn jedna z najlepiej stojących finansowo gmin wiejskich, na skutek powziętej uchwały gminnej przystępuje w czasie najbliższym do budowy piętrowego gmachu gminnego,w którym będą się mieściły biura Urzędu Gminnego oraz mieszkania pracowników biurowych.
Budowa prowadzona będzie systemem gospodarczym.
Nowy gmach urzędu gminnego stanie obok starego budynku.
W myśl powziętej uchwały stary budynek urz. gm. przeznaczony zostanie na mieszkanie dla nauczycieli szkoły powszechnej w Czarnożyłach.
Echo Sieradzkie 1933 16 marzec
KTO KOGO WZYWA DZIŚ NA POJEDYNEK OBYWATELSKI.
Przyjmując wyzwanie J. Rzeszowskiego wpłacam składkę zł. 3 na fund. bud. łodzi podw. im M-ka Piłsudskiego i wzywam ze swej strony do składania ofiar na ten cel pp. Sztarków. Zychlów, ks. Zasadzina. p. Ir. Wiśniewską, p. Wandę Hołdorowiczową oraz pp. Bila Ant. Chudego Piotra i Chudego Józefa z Czarnożył.
W. Łebkowska.
Echo Sieradzkie 1933 30 marzec
CZARNA NIEWDZIĘCZNOŚĆ DZIECI I TKLIWE SERCE MATKI.
Smutne to lecz niestety prawdziwe i ostatnio bardzo często spotykane jest szczególnie na wsi, że między rodzicami i pełnoletniemi ich dziećmi wywiązują się b. często różne scysje przeważnie na tle majątkowem.
Niejednokrotnie notowaliśmy już podobne przykłady, a szczególnie z kroniki sądowej, która obfituje w te i temu podobne incydenty.
Bardzo wielu rolników, mających takie gospodarstwo, widząc że syn czy córka szanują ich i opiekują troskliwie ulegają prośbie tych i zapisują im swe majątki idąc do nich na łaskawy chleb — t. zw. "wycug". Trafia się, że dzieci do końca dni żywota szanują i kochają swych rodziców, ale trafia się i tak, że kochają ich i szanują do tego czasu, dopóki ci nie zapiszą im swego majątku.
Dola takich starców jest ciężka, ciężka tembardziej, że mogliby miłość i troskliwość dzieci zachować do swych ostatnich dni, gdyby nie zapis majątkowy a tak to jeszcze niejedno z nich zmuszone jest na swe stare lata rękę wyciągać...
Jako przykład powyższego, zamieszczamy tu sprawę — Marjanny Kacały z Czarnożył — którą Sąd Okręgowy na sesji wyjazdowej w Wieluniu skazał na 3 miesiące aresztu za to, że złośliwie uchylała się od utrzymania swej matki staruszki wskutek czego ta dawniej zamożna gospodyni — zmuszona była żebrać.
Nieprzebrane jest jednak w miłości matczynej serce — która wstawiła się przed sądem za niewdzięczną córką — a skutek czego zawieszono jej karę na przeciąg dwu lat...
Echo Sieradzkie 1933 10 kwiecień
KTO KOGO WZYWA NA POJEDYNEK OBYWATELSKI?
(...) Przyjmując wyzwanie p. Poradowskiego wpłacam zł. 2 na fundusz budowy łodzi podwodnej im. Marszałka Piłsudskiego wzywając do złożenia ofiar na powyższy cel p. Samsonowicza i Sośnickiego z Czarnożył.
Grobelny St.
Echo Sieradzkie 1933 20 maj
Pogrzeb lotnika w Wieluniu.
Echa tragicznej katastrofy w Dęblinie.
Ja wiadomo przed kilku dniami war śmigieł samolotowych, krążących nad lotniskiem Centrum Wyszkolenia [...] Lotnictwa w Dęblinie, zagłuszył [na]podniebnych szlakach trzask dwóch [...]ających się samolotów.
Z pod zdruzgotanych samolotów wydobyto zwłoki trzech dzielnych pilotów, wtem trudne do rozpoznania zwłoki -[...]-pilota Stanisława Dyli — rodem z Wydrzyna, ziemi wieluńskiej.
Społeczeństwo wieluńskie stawiło się tłumnie w godzinach popołudniowych przed dworcem kolejowym w Wieluniu, by tu na ziemi wieluńskiej przyjąć nadeszłe z Dęblina zwłoki bohatera przestworzy.
Oddać należy hołd Temu, który szkolił kadry przyszłych obrońców Kraju [na] podniebnych szlakach - na ołtarzu Ojczyzny przelał swą serdeczną krew.
Po nadejściu pociągu osobowego o godz. 16 min. 30 i po przetoczeniu wagonu na bocznice, wydobyto ze skrzyni trumnę ze zwłokami, poczem ruszył kondukt pogrzebowy w tumanie kurzu i skwarze majowego słońca, szosą do odległej o 6 klm. wsi Czarnożyły, poprzedzony szeregiem wieńców, plutonem honorowym Związku Strzeleckiego i orkiestry Straży Ogniowej Wielunia.
Tuż za karawanem, otoczonym delegacją "Sokoła", okrytym dosłownie wieńcami postępowała liczna rodzina Zmarłego, delegaci z eskadry, w której służył Zmarły w osobach pp. por. pilota Józefa Wyrzykowskiego, st. sierż. mech. Euzebiusza Wiktora Kosterskiego i plut. pil. Józefa Szuchmierskiego wreszcie koledzy i przyjaciele Zmarłego i nieprzeliczone tłumy ludności.
Po dojściu do granicy pól czarnożylskich, kondukt pogrzebowy zatrzymał się i ruszył po chwili, lecz tym razem poprzedzany przez duchowieństwo wieluńskiego W. Przygodzkiego, proboszcza parafji Czarnożyły ks. A. Zora i ks. wikarego W. Zasadzina.
Tuż za trumną zmarłego, obecnie niesioną na barkach kolegów, zaraz za rodziną postępowali Pan Starosta Powiatowy Weluński T. Niżankowski, Prezes Miejskiego Kom. L. O. P. P. p. R. Kuczamer, delegaci LOPP. w osobach pp. Westiała i Gajdy, oraz delegaci miejscowego Garnizonu w osobach pp. kpt. T. Weversa, st. sierż. W. Zduniaka i st. sierż. Kamińskiego, wreszcie znów te same tłumy przybyłe z Wielunia jak i dalszej czy bliższej okolicy. Porządek we wsi Czarnożyły utrzymywała z trudem miejscowa Straż Ogniowa.
Po krótkich egzekwiach, odprawionych w kościele parafjalnym, kondukt skierował się na miejscowy cmentarz w Czarnożyłach gdzie złożono zwłoki na miejsce wiecznego spoczynku.
Nad świeżą mogiłą żałobne przemówienie wygłosił Pan Starosta Powiatowy T. Niżankowski, który w imieniu własnym i jako Prezes Pow. Kom. L.OPP. w serdecznych słowach pożegnał tragicznie zmarłego pilota. Krótkie, nadzwyczaj treściwe, za serce chwytające przemówienie Pana Starosty - wywarło ogromne wrażenie na słuchaczach.
Wiele osób dosłownie zalewało się łzami.
I tak u schyłku dnia, w zachodzie majowego słońca powstała nowa świeża mogiła zroszona serdecznemi łzami rodaków.
„Śpij, towarzyszu broni dzielny.
Rycerzu czysty nieśmiertelny.
Swej wielkiej chwały syt".
Pamięć o Tobie pozostanie w sercach naszych na zawsze, nietylko w sercach twoich kolegów, lecz i całego społeczeństwa dla którego obrony złożyłeś tak młode życie.
Ś. p. plut. pilot Stanisław Dyja urodził się dnia 16 października 1898 we wsi Wydrzyn pow. Wieluń. Bezpośrednio po rozbrojeniu okupantów wstępuję do Wojska Polskiego jako ochotnik i początkowo z 23 p. p później 8 pułkiem piechoty Legionów przechodzi całą kampanję wojenną na froncie ukraińskim i bolszewickim. Po zakończeniu działań wojennych w r. 1921. poświęca się zawodowej służbie wojskowej. W roku 1925 kończy Szkołę Pilotów w Bydgoszczy. W roku 1927 lata już jako instruktor w Krakowie, poczem przeniesiony zostaje w r. 1930 również jako instruktor lotnictwa do Centrum Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa w Dęblinie, gdzie spotkała go nieubłagana śmierć.
Ś. p. plut. pil. Dyja był jednym z najdzielniejszych pilotów o nieustraszonej odwadze i brawurze.
Echo Sieradzkie 1933 27 maj
NAGŁY ZGON PRZY PRACY...
W lesie majątku Czarnożyły zmarł przy pracy robotnik leśny Mar[...] Wąsik lat 65 zam. w Kątach gm. Wydrzyn.
Echo Sieradzkie 1933 28 maj
ZE ZJAZDU OKRĘGOWEGO OCHOTNICZYCH STRAŻY POŻARNYCH.
W dniu 21 b. m. odbył się Okręgowy Zjazd Straży Pożarnych.
Na zjazd przybyło 87 drużyn strażackich w tej liczbie 9 drużyn z własnemi orkiestrami. Ogółem zjazd liczył 1,662 osób.
Przeglądu zebranych straży dokonał vice-prezes Zw. Okr. p. Tarnawski, woj. inspektor straży pożarnych p. M. Kula, w asyście: pow. instr. p. Tuszyńskiego komendanta zjazdu p. Wł. Markiewicza i zarządu Okrg. Zw. Str. Poż. Następnie wszystkie oddziały zostały ustawione na Placu Legjonów gdzie po zdaniu przez instr. pow. p. Turzyńskiego raportu prezesowi Rady Woj. Straży Poż. p. wojewodzie Hauke- Nowakowi, który dokonał przeglądu oddziałów i taboru.
Z okazji obchodu 10-cio lecia L. O. P. P. wszystkie straże pożarne wzięły udział w nabożeństwie i defiladzie.
O godz. 16-ej drużyny zebrały się na starej targowicy gdzie wykonane zostały ćwiczenia alarmowe dla straży grupy IV-ej oraz przy wspinalni dla grupy III. Do ćwiczeń w grupie III-ej przystąpiły straże Praszka i Wieruszów lecz strażaków obie te drużyny [zostały] zdyskwalifikowane.
W grupie IV do ćwiczeń stanęło 13 drużyn. Pierwsze miejsce zostało przyznane straży z Sokolnik drugie O. S. P. w Kowalach trzecie O. S. P. w Grębieniu dalsze miejsca zdobyły O. S. P. Czarnożyły, Turów, kol. Dzietrzkowice, Biała, Osiek, Kraszewice, Ożarów. Zdyskwalifikowaną została straż pożarna z Działoszyna.
Sąd konkursowy stanowili: przew. p. Sierosławski z Sieradza, Członkowie: p. E. Gałka (instr. straży z Sieradza) p. Saganowski ze Złoczewa sekretarzował p. Pacholczyk z Sieradza. Na plac ćwiczeń przybył prezes Rady Wojewódzkiej Str. Poż. p. wojewoda Hauke-Nowak w towarzystwie starosty p. Niżankowskiego. Obecnemu na zawodach o wojewodzie brać strażacka zgotowała serdeczną owację.
Po ukończonych zawodach przemówił do wszystkich druhów wojewódzki inspektor straży pożarnych p. M. Kula.
Na tem zjazd i zawody zostały zakończone.
Echo Sieradzkie 1933 7 czerwiec
Z SĄDU OKRĘGOWEGO
SKAZANIE SOŁTYSA.
Franciszek Świątek lat 44. zam. w Czarnożyłach za to, że będąc sołtysem wsi Czarnożył przywłaszczył sobie 1097 zł. 63 g. pieniędzy gromadzkich. Sąd skazał go na 6 miesięcy więzienia.
Echo Sieradzkie 1933 25 lipiec
KRADZIEŻ SPIRYTUSU
Z CZARNOŻYLSKIEJ
GORZELNI.
W tych dniach w gorzelni
należącej do dom. Czarnożyły w porze nocnej dokonano śmiałej
kradzieży kilkudziesięciu litrów spirytusu.
Sprawcy do gorzelni
dostali się przy pomocy wybicia otworu
w dachu dostawszy się
na strych magazynu gorzelni przez otwór w
dachu skąd następnie przebiwszy sufit weszli do wewnątrz magazynu,
gdzie mieścił się
ogromny zbiornik.
Jak ustaliło śledztwo
sprawcy usiłowali odkręcić główny kran który jednak b. silnie
zakręcony oraz zabezpieczony jeszcze zapasową śrubą i
zaplombowany przez akcyzę, — został nienaruszony. —
prawdopodobnie w skutek braku odpowiednich kluczy — lub czasu....—
Kradzieży spirytusu
dokonano przez otwór w zbiorniku przez który bierze się
go na próbki.
W sprawie powyższej
policja prowadzi energiczne śledztwo.
Echo Sieradzkie 1933 8 wrzesień
CORAZ ŚMIELSZE KRADZIEŻE
ROWERÓW.
Pan T. Chudy mieszk.
m. Wielunia pojechał w tych dniach rowerem w odwiedziny do szwagra
St. Grobelnego w Czarnożyłach.
Swego stalowego, lśniącego
"rumaka" wartości około 100 zł. — pomny na to że na
tego rodzaju wehikuły panuje „epidemia" — również i w
Czarnożyłach o czem uprzedził go szwagier — zamknął go t. j.
rower w oddzielnym pokoju na dwa spusty. Można sobie wyobrazić
zdumienie p. Ch. gdy po spędzeniu nocy pod gościnnym dachem, chcąc
wracać do Wielunia — stwierdził, że rower znikł z zamkniętego
pokoju.
Zawiadomiona o
powyższem policja stwierdziła, że sprawca czy też sprawcy po
uprzedniem widocznie obserwowaniu — nocą — wyłamawszy okno
"stalowego rumaka"
— uprowadzili i Ch. zmuszony był udać się do Wielunia
...autobusem.
Jest to nie pierwszy a i
niestety prawdopodobnie nie ostatni wyczyn jakiejś szeroko
rozgałęzionej szajki "rowerokradów", która staje się
coraz śmielszą.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1933 nr 19
ROZPORZĄDZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dnia 16 września 1933 r. L. SA. II. 12/15/33
o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu Wieluńskiego na gromady.
Po zasiągnięciu opinij rad gminnych i wydziału powiatowego zgodnie z uchwałą Wydziału Wojewódzkiego z dnia 15 września 1933 r. na podstawie art. 107 ustawy o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego z dnia 23. III. 1933 r. (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) postanawiam co następuje:
§ 1.
XXV. Obszar gminy wiejskiej Wydrzyn dzieli się na gromady:
§ 1.
XXV. Obszar gminy wiejskiej Wydrzyn dzieli się na gromady:
2. Czarnożyły, obejmującą: wieś Czarnożyły, majątek Czarnożyły, grunty rozparc. maj. Czarnożyły, folw. Michałków.
§2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Wieluńskiemu.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
(-) Hauke - Nowak
Wojewoda.
Echo Sieradzkie 1933 15 październik
AKCJA RATOWNICZA
7-MIU ODDZ. STR. POŻ.
PODCZAS POŻARU W CZARNOŻYŁACH.
W nocy z środy na
czwartek w zabudowaniach sukc. Bugus Józefa w Czarnożyłach wybuchł
pożar, który strawił stodołę
ze zbożem, chlew i
oborę.
Do pożaru przybyło
7 oddziałów Ochot. Str. Poż.,
między któremi było również pogotowie wieluńskiej Str.
Poż.
Dzięki energicznej akcji
ratowniczej przybyłych oddziałów straży pożarnych ogień nie
zdołał przybrać większych rozmiarów mimo b. gęstego zabudowania
i silnego wiatru.
Przyczyna pożaru narazie
nie ustalona. Straty znaczne.
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1933
15 grudnia
sprzedaje mąkę żytnią
— znaną ze swej dobroci
po najniższych
cenach!!!
Zorza (Zorza, Wieniec i Pszczółka) 1934 nr 21
ODPOWIEDZI REDAKCJI I ADMINISTRACJI.
(PORADY PRAWNE).
4. Czy szacunek ziemi obejmuje i drogi (dla czyt. Jana U. Czarnożyły w Wieluniu) Odpowiedź: jeżeli przez pola biegnie droga publiczna, szacunek nie może obejmować jej wartości, jeżeli droga prywatna, to tak. Z listu nie można wywnioskować, jaka to droga.
Obwieszczenia Publiczne 1934 nr 46
Do rejestru handlowego sądu okręgowego w Kaliszu, działu A. wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
dnia 4 stycznia 1934 roku.
13292. Andrzej Kuchta — handel win, wódek i detaliczna sprzedaż napoi alkoholowych — wieś Czarnożyły Nr. 105, gminy Wydrzyn, pow. wieluńskiego, istnieje od 14 kwietnia 1933 roku. Właściciel firmy Andrzej Kuchta, zamieszkały w Czarnożyłach Nr. 105, pow. wieluńskiego.
Gazeta Świąteczna 1934 nr 2765
Znowu żydowscy kupcy! Ze wsi Czarnożył pod Wieluniem piszą do nas: Przed wojną i podczas wojny mieliśmy we wsi wpobliżu kościoła kilka rodzin żydowskich. To też z wielką ulgą odetchnęliśmy, kiedy wreszcie pozbyliśmy się ich wszystkich. Wszyscy starsi gospodarze pamiętają dobrze te czasy niemieckie, kiedy nasi żydkowie przeszkadzali ukryć dzwony, donosili Niemcom, kto ma zboże, bydło i t. p. Ile to sposobów i czasu użyć trzeba było, aby takiego Abrama czy Icka jakoś wypchnąć! Spólną pracą udało nam się to zrobić, i na miejscu brudnych żydowskich, śmierdzących czosnkiem, sklepików — polscy kupcy pozakładali czyste sklepy. Tak było do sierpnia roku ubiegłego 1933, kiedy to jedna z gospodyń odnajęła mieszkanie wpobliżu kościoła i dworu młodemu żydkowi. Sprytny żydek zaczął handel zbożem pod bokiem polskiego młyna (hrabiego Załuskiego, wielkiego ofiarodawcy na kościół nasz i cele społeczne), który również skupuje zboże. Żydek zboże wywozi do żydowskiego młyna w Wieluniu. Zpoczątku najmował do odwózki zboża, dziś ma już wozy, konie i parobków, którzy kilka razy dziennie wywożą zboże do młyna żydowskiego. W parę tygodni po tym żydku sprowadził się drugi. Teraz dowiadujemy się, że ma się sprowadzić jeszcze kilku nowych żydków, którzy już podawali gospodarzom zadatki na odświeżenie mieszkań dla siebie. Narzekamy na ciężkie czasy, na to, że żydzi nas wyzyskują, że handel jest w ich rękach, ale uderzmy się w piersi i powiedzmy, czy to nie nasza wina. Kto wynajmuje żydowi dom? Kto mu sprzedaje zboże? Polski gospodarz. Mateusz S.
Gazeta Świąteczna 1934 nr 2779
Organista-kapelmistrz Czesław Suski ukończył szkołę muzyczną, dobrze prowadzi chóry, biegle gra na organach, dobry kancelista, miłej powierzchowności, posiada ładny głos, poszukuje odpowiedniej posady choćby zaraz lub zamiany. Zgłoszenia kierować na ręce Ks. Proboszcza w Czarnożyłach, poczta Czarnożyły, pow. wieluński, województwo Łódzkie.
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934 10 styczeń
OBRAŻONY WIEJSKI „INTELIGENT" Z NOŻEM W RĘKU.
Oszpecona twarz młodzieńca.
W czasie zabawy tanecznej, urządzonej staraniem Zw. Strz. w Czarnożyłach, znalazł się na sali, tańcząc w kapeluszu, mieszkaniec wsi Wydrzyn niejaki Włodarczyk usiłujący uchodzić na „inteligenta", który odnosi się do bawiącego towarzystwa lekceważąco.
Samozwańczemu inteligentowi zwrócił grzecznie uwagę p. Fr. Wypchło lat 25. mieszkaniec Czarnożył, aby tańcząc, zdjął przynajmniej kapelusz.
Włodarczyk nic nie odrzekł na zwróconą sobie uwagę. lecz groźnie "łypnąwszy" oczyma, szukał widocznie okazji do bójki, której niestety nic znalazł i zabawa odbyła się spokojnie.
Po skończonej zabawie wracający
do domu p. Wypchło spotkał się oko w oko z czekającym widocznie na niego Włodarczykiem. Nagle w ręku „inteligenta" błysnął nóż i nim się p. W. spostrzegł, otrzymał straszne cięcie w lewy policzek.
Włodarczyk po zadanym ciosie zbiegł.
Ranny zaś po zameldowaniu o powyższem na post. P. P., zmuszony był udać się do szpitala Wszystkich Św. w Wieluniu, gdzie dokonano zszycia przeciętego na wylot policzka, na którym pozostanie już nazawsze szpecąca blizna.
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934
23 styczeń
ZA PALTO 2
MIESIĄCE ARESZTU.
Mieszk. wsi
Czarnożył Piotr Wojewódka za dokonanie kradzieży palta na szkodę
Icka Helfgota
skazany został na 2 miesiące
aresztu.
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934
8 marzec
ZUCHWAŁA KRADZIEŻ
GARDEROBY HR. ZAŁUSKIEGO.
W tych dniach na
szkodę hr. Załuskiego w maj. Czarnożyły dokonano niezwykle
śmiałej kradzieży mieszkaniowej - przez
niewykrytych narazie sprawców.
Łupem opryszków
padła przeważnie garderoba, a mianowicie: jesionka męska koloru
ciemno niebieskiego, palto męskie letnie tegoż koloru, ubranie
czarne smokingowe ubranie koloru szarego, ubranie koloru jasnego w
fioletowe kraty, korzuszek biały damski — wyszywany, płaszcz
damski koloru ceglastego, suknia wełniana w białe paski, suknia
wełniana jasno popielata, dwie kołdry
watowane wierzch wełniany koloru
żółtego, cztery poduszki i inne rzeczy — znacznej wartości.
Powiadomiony o powyższem
miejscowy post. Pol. Pań. wszczął energiczne dochodzenie.
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934 20 marzec
PRZYDZIAŁ SPRZĘTU POŻARNICZEGO DLA STRAŻY POŻARNYCH W POWIECIE.
Na prośbę Oddziału Powiatowego i związku Straży pożarnych w Wieluniu Powszechny Zakład Ubezpieczeń Krajowych Wydział Prewencyjny przyznał dla poszczególnych Straży Pożarnych w powiecie niezbędny sprzęt pożarniczy w postaci beczkowozów, węży, drabin i t. p. oraz zapomogi w gotówce na ogniotrwałe pokrycie dachów remiz strażackich oraz na ich budowę.
Przyznane strażom pożarnym rekwizyty przydzielone będą przez Powiatowego Instruktora p. Tuszyńskiego następującym strażom pożarnym:
17) Czarnożyły — sikawkę za dopłatą zł. 400.—
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934
6 kwiecień
Z ŻYCIA KOŁA ZW.
REZERWISTÓW W CZARNOŻYŁACH.
W dniu 31 marca b. r.
staraniem Zarządu Koła urządzono dla członków w świetlicy
Zw. Rezerwistów w Czarnożyłach
tradycyjne „Święcone jajko".
W bardzo miłym nastroju
spędzono kilka godzin przy wspólnym święconym. Na zakończenie do
zebranych przemówił radny p. Ignaczak.
Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934
17 maj
Z Czarnożył
Z ŻYCIA STRZELECKIEGO W
CZARNOŻYŁACH.
W dniu 10 maja b. r.,
staraniem Zarządu Gminnego Związku Strzeleckiego, odbyła się w
Czarnożyłach wielka uroczystość z okazji składania przyrzeczenia
strzeleckiego przez członków miejscowego oddziału.
W uroczystości wziął
udział Z. S. Czarnożyły z bronią, pododdział Z. S. Kąty,
Harcerze* Żeński i Męski, Związek Rezerwistów, ......* Wici,
Ochotnicza Straż Ogniowa z orkiestrą oraz licznie zgromadzona
publiczność.
O godzinie 10,30
pomaszerowano przy dźwiękach orkiestry do parafjalnego kościoła.
Po nabożeństwie oddziały ustawiły się w czworobok na placu koło
św. Florjana, gdzie*
oczekiwały na przyjazd delegata powiatowego Zarządu Zw.
Strz. Punktualnie o godzinie 12-ej w
południe nadjechał autem wiceprezes Pow. Z. S. p. Z. Skupiński,
inspektor szkolny, oddziały przybrały postawę zasadniczą i*
nastąpiło prezentowanie broni, poczem .....* z całości złożył
delegatowi ppor. Dziuk Stanisław, komendant gminy Czarnożyły. Po
odebraniu raportu p. Skupiński wygłosił mowę do zebranych
oddziałów, oraz publiczności, podkreślając znaczenie święta,
znaczenie odzyskanej wolności naszego państwa, przytaczając ile
krwi kosztowała nas wolność. Strzelcom ....... p. Skupiński treść
i znaczenie przyrzeczenia strzeleckiego, wzbudzając i podkreślając*
ich siłę moralną do wytrwania przy złożonem przyrzeczeniu.
Publiczność przy* wielkiem
zainteresowaniu wysłuchała przemówienie.
Na zakończenie wiceprezes Skupiński wzniósł okrzyk na cześć
Najświętszej Rzeczypospolitej Polskiej. Orkiestra zagrała „Jeszcze
Polska nie zginęła"... Oddziały prezentowały broń, a
publiczność ....wała* „Niech żyje Najjaśniejsza Rzeczpospolita
Polska". Następnie odebrał oddział* Pow. Zarządu
przyrzeczenie od ...dziestu* junaków. Był to najważniejszy punkt
uroczystości, gdy z przyjęciem .....wiano* słowa
przyrzeczenia: „Ja... wstępując w
szeregi Związku Strzeleckiego przyrzekam i ślubuję"...
Po przyrzeczeniu
przemówił do Strzelców* komendant gm. p.
Dziuk Stanisław
....ając* w krótkich i energicznych
słowach ideologję
powojennego Zw.
Strz. ....*.
Pierwszego Marszałka
Polski, Józefa Piłsudskiego. Orkiestra zagrała Marsz Pierwszej
Brygady.
Następnie odbyła się
defilada przed tablicą pamiątkową Pierwszego Marszałka Polski*
Józefa Piłsudskiego, którą przyjął Prezes Zarządu Pow. Z. S.
Skupiński. ......* ustawił i poprowadził do defilady komendant
Dziuk Stanisław. Podczas .......* przygrywała orkiestra pod
przewodnictwem Łabędzkiego. W czasie tej uroczystości dokonano
kilka zdjęć dla upamiętnienia uroczystości, którą Czarnożyły
po raz pierwszy przeżywały.
*nieczytelne, przypis autora bloga
Echo Łódzkie 1934 wrzesień
Dwaj
wieśniacy usiłowali spalić żywcem sąsiada. Wyjaśniona tajemnica
pożaru stodoły. Wieluń, 8 września. (Od wł. kor.) We wsi
Czarnożyły w zabudowaniach gospodarczych Stępniów wybuchł pożar.
Stanęła naraz w płomieniach stodoła napełniona zbożem. W
czasie pożaru, właściciel płonącej stodoły M. Stępień wraz ze
swym pasierbem napadli na swego sąsiada Golczyka Jana którego
strasznie pobili zadając mu kilka ciężkich ran nosidłami od wody,
przyczem nieprzytomnego Golczyka usiłowali wciągnąć do płonącej
stodoły i spalić żywcem. Na szczęście zamiarowi temu
przeszkodzili strażacy oswobodzając Golczyka od niechybnej śmierci.
Powodem napaści Stępniów na Golczyka było posądzenie tegoż
ostatniego o podpalenie stodoły. Przeprowadzone w tej sprawie
dochodzenie policji ustaliło jednak, że Golczyk nie był sprawcą
pożaru gdyż według wszelkiego prawdopodobieństwa ogień powstał
w zaprószenia.
Echo Łódzkie 1935 sierpień
Żmija
ukąsiła pastuszka. Wieluń, 13, 8. Pasący w lesie bydło 12-letni
Kazimierz Karczewski z Czarnożył ukąszony został przez żmiję w
nogę. Malca z silnie opuchniętą już nogą-przewieziono do
szpitala WW. św. w Wieluniu na kurację.
(-zet-) W lasach maj. Czarnożyły pod Sieradzem, gajowy Stanisław Olesiński natknął się na wnykarza, zastawiającego sidła na zwierzynę. Gdy zdemaskowany wnykarz rzucił się do ucieczki, Olesiński pogonił za nim, niestety jednak przestępca zdołał ukryć się w zaroślach tak dobrze, że go gajowy nie zdołał odnaleźć i zmuszony był wreszcie zaniechać poszukiwań.
Gdy Olesiński. wracał do domu, nieujawniony osobnik, ukryty w krzakach, dał w kierunku niego strzał z dubeltówki, którym gajowy został ciężko ranny i upadł na ziemię, brocząc krwią i wzywając pomocy,.
Na krzyk o ratunek, pośpieszyli przechodzący opodal włościanie, którzy następnie wezwali lekarza i zaalarmowali policję.
Olesińskiego odwieziono w stanie ciężkim do szpitala, za zbrodniarzem zaś zarządzono pościg. W rezultacie zatrzymano niejakiego Franciszka Sobczaka, zamieszkałego we wsi Kąty, którego osadzono w areszcie śledczym.
Łowiec Polski 1936 nr 33
(-zet-) W lasach maj. Czarnożyły pod Sieradzem, gajowy Stanisław Olesiński natknął się na wnykarza, zastawiającego sidła na zwierzynę. Gdy zdemaskowany wnykarz rzucił się do ucieczki, Olesiński pogonił za nim, niestety jednak przestępca zdołał ukryć się w zaroślach tak dobrze, że go gajowy nie zdołał odnaleźć i zmuszony był wreszcie zaniechać poszukiwań.
Gdy Olesiński. wracał do domu, nieujawniony osobnik, ukryty w krzakach, dał w kierunku niego strzał z dubeltówki, którym gajowy został ciężko ranny i upadł na ziemię, brocząc krwią i wzywając pomocy,.
Na krzyk o ratunek, pośpieszyli przechodzący opodal włościanie, którzy następnie wezwali lekarza i zaalarmowali policję.
Olesińskiego odwieziono w stanie ciężkim do szpitala, za zbrodniarzem zaś zarządzono pościg. W rezultacie zatrzymano niejakiego Franciszka Sobczaka, zamieszkałego we wsi Kąty, którego osadzono w areszcie śledczym.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1937 nr 19
OGŁOSZENIE URZĘDU
WOJEWÓDZKIEGO ŁÓDZKIEGO
z dnia 31. VII. 1937
r. Nr. RU. VII/1/5/w/26/37 o dokonanym scaleniu gruntów wsi
Czarnożyły.
Na podstawie art.
art. 1 i 2 ustawy z dnia 21 marca 1931 r. o dowodach prawa własności
do gruntów scalonych (Dz. U. R. P. Nr. 39, poz. 340), w brzmieniu
nadanym art. 12 rozp. Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 11 lipca
1932 r. (Dz. U.
R. P. Nr. 67, poz. 622), oraz art. 14 rozporządzenia Prezydenta
Rzeczypospolitej z dnia 27 października 1933 r. o zespoleniu urzędów
ziemskich z władzami administracji ogólnej i organizacji komisyj
ziemskich (Dz. U. R. P. Nr. 85, poz. 635), tudzież na podstawie art.
33 powołanego rozp. z dn. 11 lipca 1932 r. niniejszym obwieszczam,
że w wyniku przeprowadzonego scalenia gruntów wsi Czarnożyły, gm.
Wydrzyn, pow. wieluńskiego, nowoutworzone
kolonie, wykazane na planie i w dowodach pomiarowych, sporządzonych
w roku 1933 przez mierniczego przysięgłego Henryka Skalskiego z
tytułu posiadania zostały zapisane na rzecz osób niżej
zapisanych:
Liczba porządkowa
gospodarstwa 77, Apolonia Mierzwiak, Nr. działek 30,207,450 o pow. w
ha 5.7075, 0.2801, 0.3853.
Liczba porządkowa
gospodarstwa 37, 77, Stanisława Jańska 1/3, Apolonia Mierzwiak 2/3,
Nr. działki 538 o powierzchni w ha 0.8447.
Jednocześnie zawiadamiam,
że o ile w ciągu 3 miesięcy od dnia następnego po dniu
opublikowania niniejszego obwieszczenia w Dz. Urz. Min.
Sprawiedliwości nie wpłyną do Urzędu Wojewódzkiego Łódzkiego
pretensje poparte dowodami wytoczenia sporu sądowego o prawo
własności do gruntów scalonych wsi Czarnożyły, to zgodnie z art.
3 ustawy z dnia 31. III. 1931 r. (Dz. U. R. P. Nr. 39, poz. 340),
prawomocne orzeczenie zatwierdzające projekt scalenia łącznie z
odnośnymi dowodami pomiarowymi w braku lepszych tytułów będzie
podstawą do pierwiastkowej regulacji hipotecznej scalonych gruntów
na rzecz osób, wymienionych w niniejszym obwieszczeniu.
Za Wojewodę:
(—) Inż.
Franciszek Surman
Radca.
Obwieszczenia Publiczne 1937 nr 53
Sąd Okręgowy w Kaliszu,
na mocy art. 1777-6 U. P. C., obwieszcza, iż na skutek
postanowienia Sądu z dnia 5 czerwca 1937 r., zostało wszczęte
postępowanie o uznanie za zmarłą Dominikę Luboinską, córkę
Aleksandra i Izabeli z Piotrowskich małż. Skinder, urodz. dn. 15
sierpnia 1890 r. w zaść. Daczyskach, woj. wileńskiego.
Wobec czego Sąd wzywa go,
aby w terminie 6 miesięcznym od dnia wydrukowania zgłosił się do
Sądu, gdyż w przeciwnym razie, po upływie tego terminu zostanie
przez Sąd uznany za zmarłego.
Wzywa się
wszystkich, którzyby wiedzieli o życiu lub śmierci Dominiki
Luboinskiej, aby o znanych sobie faktach zawiadomili Sąd Okręgowy
w Kaliszu w powyższym terminie; nadto Sąd nadmienia, że Dominika
Luboińska była stałą mieszkanką wsi Czarnożyły, gm.
Wydrzyn, pow. Wieluń, nr sprawy Co.
362/37.
Echo Łódzkie 1937 styczeń
BESTIALSKI
MĄŻ. WIELUŃ, 1.1. — We wsi Czarnożyły, pow. Wieluńskiego
mieszkaniec tej wsi niejaki Mroczek Bolesław w czasie sprzeczki
wrzucił swą żonę do studni. Sąsiedzi obezwładnili zbrodniarza i
wydobyli nieszczęśliwą. Wszelki ratunek okazał się jednak
spóźniony i Mrozkowa zmarła. Sprawcę morderstwa aresztowano.
Echo Łódzkie 1937 luty
Ranny
wypluł... kulę rewolwerowa. Trzy strzały na zabawie. WIELUŃ
12,2. W czasie zabawy tanecznej w kol. Gromadzice — na tle
osobistych porachunków doszło do ostrej wymiany zdań między dwoma
uczestnikami zabawy. W pewnym momencie jeden z nich 19-letni Łuczak
Stefan z Czarnożył wydobywszy rewolwer kal. 6.35 mm. oddał do
swego przeciwnika Glimarza Stanisława z tyłu trzy strzały raniąc
go w prawe udo, lewą łopatkę oraz szyję. Dziwnym trafem, kula
którą ugodzony został Glimarz w szyję wyszła przez podniebienie
i usta na zewnątrz. Rannego, który mimo tak groźnych postrzeleń
czuł się b. dobrze przewieziono do szpitala i dziś jest on
zupełnie zdrów. Sprawca postrzelenia Łuczak zasiadł na ławie
oskarżonych przed Sądem Okręgowym na sesji wyjazdowej w Wieluniu,
który skazał go na 5 lat więzienia— motywując wyrok tym, że
zachodziła obawa pozbawienia życia Gliniarza, który dzięki
jedynie szczęśliwemu przypadkowi uniknął śmierci.
Echo Łódzkie 1937 czerwiec
Zuchwałe włamanie do
agendy Urzędu Pocztowego w Czarnożyłach WIELUŃ, 5. 6. — W nocy
na razie niewykryci sprawcy dokonali włamania do biura Agencji
Urzędu Pocztowego w Czarnożyłach mieszczącego się w
zabudowaniach Wł. Załuskiego. Włamywacze, których prawdopodobnie
było kilku nie byli "zawodowcami" gdyż po "niefachowym"
wyłamaniu kłódek i zamka drzwi agencji rozbili tylko podręczną
kasę t. zw. "znaczkową" zabierając coś około 70 zł a
pozostawili nietkniętą dużą kasę ogniotrwałą w której
znajdowała się większa gotówka. Władze bezpieczeństwa prowadzą
w sprawie tej energiczne dochodzenie.
Echo Łódzkie 1937 czerwiec
Czyżby sprawca włamania do urzędu pocztowego w
Czarnożyłach ? Wieluń, 9. 6. —
Funkcjonariusze straty granicznej w czasie patrolu natknęli się w
lesie pod wsią Koch pow. łaskiego na jakiegoś osobnika, który na
ich widok usiłował zbiec. Przytrzymany z bronią w ręku po
wylegitymowaniu okazał się Wł. Wieruszewskim, mieszkańcem wsi
Dubie, gm. Szczerców, przy którym w czasie rewizji osobistej
strażnicy znaleźli bilon w rolkach. Wieruszewski wzięty w krzyżowy
ogień pytań, zeznał, że wraca z Czarnożył, co nasuwa
przypuszczenie, że był on jednym ze sprawców włamania w urzędzie
pocztowym w Czarnożyłach.
Echo Łódzkie 1938 czerwiec
Aresztowanie kierownika agencji
pocztowej za fałszowanie podpisów. WIELUŃ, 25. 6. — W związku z
przeprowadzoną ostatnio kontrolą agencji pocztowej w Czarnożyłach
przez naczelnika Obw. i Urzędu Poczt. w Wieluniu Maksymiliana
Petrasa — zawieszony został w czynnościach służbowych kier.
tamtejszej agencji 36-letni Michał Wypchło na skutek ujawnionych
nadużyć przekazowych. W toku dochodzenia ustalono, że Wypchło
dopuścił się podrabiania podpisów i przywłaszczeń różnych
kwot pieniężnych na ogólny sumę tysiąca kilkuset złotych —
Dalsze dochodzenie wraz z władzami kontrolnymi U. P. prowadzi
wieluński Wydział Śledczy. Nieuczciwy kierownik agencji Wypchło
osadzony został w więzieniu wieluńskim do dyspozycji władz
sądowych. Wykryto nadużycia ze względu na osobę defraudanta,
który znany był jako człowiek nawskroś uczciwy, spokojny i
pracowity wywołały wśród tamtejszej ludności zrozumiałe
wrażenie.
Orędownik 1938 nr. 145
Nadużycia
w agencji pocztowej Łódź, 25. 8 — W agencji pocztowej w osadzie
Czarnożyły pod Łodzią przeprowadzona została przez
władze nadzorcze nagła rewizja, która
ujawniła nadużycia popełnione przez kierownika agencji,
36-letniego Michała Wypchło. Wypchło fałszował podpisy na
przekazach pieniężnych oraz czekowych, jakie nadchodziły pod
adresem agencji pocztowej oraz dopuścił się innych nadużyć na
łączną sumę kilku tysięcy złotych. Po ujawnieniu tych nadużyć
Wypchło został zawieszony w urzędowaniu, a z polecenia władz
śledczych aresztowany i osadzony w więzieniu.
Echo Łódzkie 1939 marzec
Pierwsza ofiara
strzelaniny Chłopiec stracił oko. WIELUŃ, 18.3. — Do szpitala W.
W. Św. w Wieluniu przywieziono z okaleczonym okiem
kilkunastoletniego chłopca, Malinowskiego z Czarnożył, który w
czasie strzelania z calichloricum za pomocą sporządzonego przez
siebie tzw. "klucza" — uległ bolesnym okaleczeniom.
Nieszczęśliwego malca po pierwszej po mocy udzielonej w szpitalu
odesłano natychmiast do specjalisty w Częstochowie. — Zachodzi
jednak obawa, że lekkomyślność swą M. przypłaci kalectwem.
W Czarnożyłach wre praca
Znajdujemy się wśród dzieci przedszkola w majątku państwowym Czarnożyły. W parku, gdzie zrzadka tylko mogli znaleźć się chłopi, wzywani przed oblicze jaśnie państwa hrabiów Załuskich, pełno teraz dzieci chłopskich, które pod opieką przedszkolanki spędzają czas na wolnym powietrzu.
„A... a... a... były sobie kotki dwa... entliczki, pentliczki...
— Proszę pani co to jest?
To jest chrząszczyk — Halinko.
Pytań jest bez liku, a i gwar nie mały. Mimowoli narzucają się wspomnienia o innych dzieciach robotników folwarcznych, których dzieciństwo upływało w czworakach, nierzadko w jednym pomieszczeniu z inwentarzem żywym.
W środku parku mieści się pałac, który znajduje się w przyzwoitej odległości od zabudowań folwarcznych (by nie być za blisko pospólstwa) tworzący zamknięty czworobok budynków.
W pałacu znajduje pomieszczenie biuro majątku i mieszkania pracowników zaś zabudowania są zajęte jeszcze czę-
ściowo przez parcelantów.
Nasz rozmówca administrator Czarnożył, ob. Baranowski skarży się przed nami, że właśnie brak lokali stoi na przeszkodzie wielu poczynaniom, gdybyśmy mieli te lokale — kontynuuje nasz informator — moglibyśmy przenieść przedszkole i świetlicę do pałacu, zaś biura i pracowników umieścilibyśmy w wypróżnionych przez działkowiczów mieszkaniach.
Przedszkole liczące 60 dzieci z folwarku i wsi nie ma kuchni. Stąd mimo posiadania odpowiedniej ilości produktów nie można dzieci dożywiać.
Majątek w głównej mierze nastawia się na produkcję zbóż elitarnych. W ubiegłym roku oddano do dyspozycji Zarządu P. N. Z. 250 m. żyta, 55 pszenicy jarej, 20 oziminy, 75 m. jęczmienia i 100 m. kartofli. Był to materiał kwalifikowany nie licząc normalnej produkcji.
Czarnożyły mogą służyć za przykład jak współpraca między administracją, a komitetem folwarcznym winna wyglądać.
— My wcale nie czekamy na te zebrania co cztery tygodnie, przewidziane w umowie — oświadcza nam przewodniczący rady folwarcznej — każdą sprawę, którą się wysuwa załatwiamy wspólnie codziennie. Niedawno odbudowaliśmy wszystkie piece w pomieszczeniach robotników majątku. Obecnie oddaliśmy radio do naprawy. Zrobiliśmy wiele innych rzeczy, zwierza mi się — ale tego nie podawajcie, bo mielibyśmy „urwanie głowy". Grunt jednak, że to wszystko załatwiliśmy we własnym gospodarskim zakresie.
Dowiaduję się dalej, że majątek posiada 11 krów dojnych, 7 sztuk młodzieży, 1 byczka, 4 woły, 2 maciory z licznym drobiazgiem, park maszynowy itd. Jak jeszcze w ubiegłym roku wyglądała produkcja — to na przykład podamy, 40 litrów mleka, a dziś przeszło 80.
Do majątku przynależy jeszcze gorzelnia, która wykonała plan zakupów kartofli ponad normę, za co ob. Baranowski został nagrodzony 4 tys. złotych premii. W gorzelni znajduje się świetlica, która jest estetycznie udekorowana, a ściany jej są ozdobione takimi hasłami jak: „Zwykle tylko leniwych pośpiech dziwi"; „Im więcej oświaty tym łatwiej o dobrobyt".
W majątku znajduje się również koło PPR, które liczy 24 członków i które wydatnie przyczynia się do sukcesów pracy. Żegnając się ze mną proszą bym „opisał", że chcą we własnym zakresie naprawić sufity w mieszkaniach robotniczych, ale stoi temu na przeszkodzie wyraźny zakaz Zarządu P. N. Z., który zatrzymał wszelkie prace, aż do nowego budżetu, zaś nowy budżet opracowany będzie dopiero w lipcu, a najpewniej przeciągnie się to jeszcze na dłużej.
Kursy kroju i szycia
w Czarnożyłach
Niedawno (23 maja) zakończony został 6
tygodniowy kurs szycia i kroju w Czarnożyłach zorganizowany przez koło gospodyń wiejskich. Na kurs przybyło przeszło 40 osób z Czarnożył i okolicznych gmin. Pracami kursu kierowała instruktorka powiatowa ob. Wlazłowa Stanisława.
Na zakończenie kursu odbyła się w sali strażackiej w Czarnożyłach wystawa prac absolwentek, która zilustrowała wyniki 6-ciu tygodniowej nauki.
Czarnożyły
Wczoraj zamieściliśmy artykuł o na ogół dobrze gospodarowanym majątku Czarnożyły. Dziś podajemy kilka zdjęć stamtąd.
1) Przedszkole dla dzieci robotników majątku.
2) Tow. Chudy z PPS i tow. Stolarek z PPR przy pracy na traktorze.
3) Piękna maciorka „Alta"ze swoim dorodnym potomstwem.
Czytelnicy piszą
Dzieciniec musi mieć większy lokal
Niedawno w bogatej wsi Czarnożyły w wieluńskim otwarto dzieciniec, zorganizowany przy współudziale inspektoratu szkolnego i Pow. Z. S. Ch. Obecnie z dziecińca korzysta 33 dzieci miejscowych rolników, robotników majątku i gorzelni. Pod opieką wykwalifikowanych przedszkolanek ob. ob. Borkówny Zofii, Laturówny Heleny i praktykantki Łowickiej Ireny dzieci bawią się wesoło.
Wszystko było by dobrze, gdyby nie brak lokalu. I tu stwierdzamy, że miejscowe władze ponoszą dużą winę. Izba o 30 m kw. powierzchni jest stanowczo za mała. Jeżeli jest pogoda to nie ma kłopotu — ale w dni słotne przedszkolanki są bezradne i muszą nieraz w deszcz wysyłać dzieci do domu. Gminna Rada Narodowa, Zarząd Gminy we-
spół z administracją majątku muszą temu bezwzględnie zaradzić, zwłaszcza, że jest w pobliżu mieszkanie służbowe z kuchnią, którego właściciel pracuje we Wrocławiu i nie chce mieszkania oddać mimo wymówienia go z dniem 1 kwietnia.
Dla dzieci wiejskich musi być odpowiedni lokal. — zwłaszcza dlatego, że dzieciniec ma być przekształcony na stałe przedszkole.
Trzeba również uporządkować otoczenie szkoły. Niedopuszczalnym jest, by przed oknami szkoły leżały sterty gnijących śmieci i gnoju, w nieczyszczonych rowach stały kałuże cuchnącej wody.
Spodziewamy się że wszystkie poważne niedomagania zostaną w krótkim czasie usunięte.
Szpitalnictwo w powiecie wieluńskim
W powiecie wieluńskim znajdują się trzy szpitale: szpital powiatowy w Wieluniu ze 140 łóżkami, szpital wiejski w Wieruszowie z 26 łóżkami i gminny — w Lututowie także z 26 łóżkami. W ubiegłym roku — jak donosiliśmy — przystąpiono do budowy nowego szpitala powiatowego na 250 łóżek.
W Wieluniu znajduje się także Obwodowy Ośrodek Zdrowia, posiadający poradnię ogólną, przeciwweneryczną, przeciwgruźliczą, międzyszkolną poradnię dentystyczną i poradnię dla matki i dziecka wraz z kuchnią mleczną.
Okręgowy Ośrodek Zdrowia znajduje się w Praszce, prowadzi on wszystkie wyżej wymienione poradnie za wyjątkiem międzyszkolnej poradni dentystycznej. Taki sam ośrodek istnieje w Działoszynie. Ośrodki Zdrowia w Wieruszowie i Bolesławcu prowadzą wszystkie poradnie za wyjątkiem dentystycznej i stacji opieki nad matką i dzieckiem. W Osjakowie Ośrodek prowadzi poradnie przeciwweneryczną, przeciwjagliczną i ogólną. W Lututowie ze względu na brak pomieszczenia Ośrodek prowadzony jest w gabinecie lekarza miejscowego. W Czarnożyłach istnieje punkt sanitarny prowadzony przez Obwodowy Ośrodek Zdrowia. We wszystkich tych ośrodkach udziela się bezpłatnych porad oraz stosuje się zabiegi w zakresie małej chirurgii i w zakresie zwalczania chorób społecznych.
Powiat obsługiwany jest przez 10-ciu lekarzy, w tym jednego chirurga i 9-ciu internistów, 4-ch lekarzy dentystów, 16-cie położnych, 6 felczerów, 11 pielęgniarek kwalifikowanych, 10 techników dentystycznych, 2 kontrolerów sanitarnych i 2 dezynfektorów. Przeciętnie przypada na jednego lekarza 17.622 osoby.
Powiat wieluński posiada 14 aptek, w tym w Wieluniu trzy i po jednej w Bolesławcu, Osjakowie, Sokolnikach, Lututowie, Skomlinie, Praszce, Wieruszowie, Kiełczygowie, Kraszewicach, Działoszynie i Rudnikach.
Jeżeli chodzi o choroby, to najczęściej występuje gruźlica, jaglica i inne choroby oczne. Skutkiem prowadzenia akcji uświadamiającej „W“ wzrosła frekwencja w poradniach przeciwwenerycznych. Jako objaw dodatni należy zanotować fakt, iż choroby zakaźne w powiecie zanikają i w roku ubiegłym został wobec tego zniesiony przymus szczepienia przeciwko durowi brzusznemu i czerwonce. Od 1946 roku nie zanotowano ani jednego wypadku tyfusu plamistego. Występują tylko sporadyczne wypadki duru brzusznego o lekkim przebiegu, co jest wynikiem przeprowadzenia masowych szczepień w roku 1946-47.
W lipcu roku bieżącego czynny był przy szpitalu w Wieluniu sezonowy oddział oczny, tzw. „czołówka okulistyczna", która przeprowadziła 130 operacji katarakty i 116 innych operacji, w tym 79 operacji przeciwjaglicznych oraz udzieliła 3574 porad. Podkreślić należy, że powiat wieluński nie posiadał nigdy okulisty. Pożądane byłoby więc zorganizowanie chociażby na okres trzech miesięcy sezonowego oddziału ocznego, (poprzedni trwał jeden miesiąc). (Zch)
Wydrzyn - wzorowa wieś samopomocowa
oczekuje na pomoc odpowiednich czynników
O tym, że Wydrzyn ma być wsią samopomocową mówiono jeszcze w 1945 roku, zaraz po wyzwoleniu w uznaniu zasług położonych przez ludność w walce z okupantem. Bo trzeba nam wiedzieć, że większa część mieszkańców Wydrzyna to AL-owcy, którzy nieraz dali się we znaki najeźdźcy.
Wydrzyn przodował w walce, więc chce i przodować w pracy. Wieś zostaje wytypowana na wzorową, samopomocową gromadę. Zaczyna się akcja propagandowa: stosowania siewu rzędowego, kontraktowania roślin przemysłowych, melioracji i t. d. Praca ta przynosi owoce i już w bieżącym roku 85 procent ziemi zostało obsianej siewnikami. W zrozumieniu tego, że rośliny przemysłowe zwiększają dochodowość gospodarstwa 18 ha ziemi zostało zakontraktowanych na buraki cukrowe w bieżącym roku. Chcąc podnieść ogólnie produkcję zbóż, gospodarze Wydrzyna stworzyli blok nasienny i już obecnie w czasie siewu jesiennego wszyscy należący do bloku siać będą zboże jednolite, kwalifikowane.
Ale obok tych rzeczy godnych pochwały istnieją pewne niedociągnięcia i to duże. Do takich niedociągnięć należy sprawa domu ludowego. Gospodarze złożyli się i zakupiono częściowo materiał na budowę domu, gdy nagle przyszło zawiadomienie, że na ten cel dostaną barak poniemiecki. Wydrzyniacy nie bardzo byli zadowoleni z tego, ale niechby i tak było. Ale o tym barakiem sprawa się na razie przewleka.
Najwięcej jednak krwi napsuła im sprawa szkoły i elektryfikacji. Wiadomo przecież jak wieś wzorowa to wzorowa, więc i szkoła winna być porządna, no i światło elektryczne by się przydało.
Tu jednak zaczęły się trudności. Uchwalono wybudować gmach szkoły w Wydrzynie, potem zaczęły się intrygi i intryżki i zmieniono plan — szkoła stanie w Czarnożyłach. Obecnie zaś jest nowy projekt wybudować szkołę między jedną a drugą wsią. "po środku" — taki sobie „Salomonowy" sąd. Nie jest to już ostatecznie najgorsze i z tym możnaby się pogodzić. Ważnym natomiast jest to, że w tym roku miała stanąć w Wydrzynie 11-tolatka, a skutkiem tych kłótni odwleczono o rok przynajmniej budowę gmachu szkoły tego typu.
Z elektrycznością jest jeszcze gorzej. W kwietniu br. przygotowano plany i kosztorysy. Zjawił się przedstawiciel Zjednoczenia Energetycznego, obejrzał, pokiwał głową, zabrał plany i obiecał odpowiedź za 7 lub 14 dni, ale "robota nie zając" (takiej przecież maksymy trzymają się jeszcze uparcie niektórzy) i odpowiedzi dotychczas nie otrzymano.
Również aktualna jest sprawa wybrukowania ulicy wiejskiej (jakie 3 km. długa). Z robocizną daliby sobie radę, gorzej natomiast z materiałem. Na to potrzebne są kredyty.
Szwankuje również współpraca między kołem Samopomocy Chłopskiej, a Spółdzielnią. Jak się wyraził ob. Marciniak Józef, prezes Gminnego Koła ZSCh. wygląda tak, że każdy sobie rzepkę skrobie. Zresztą myśl tą wysuwali i inni działacze samopomocowcy w terenie, mianowicie, by uregulować jakoś statutowo współpracę między organizacją Samopomocy a Spółdzielnią. Sądzę, że wyszłoby to dla obu stron na zdrowie.
O tych wszystkich sprawach poinformował mnie już wyżej wspomniany ob. Marciniak, który jest starym działaczem Stronnictwa Ludowego, prosząc jednocześnie byśmy zwrócili na nie uwagę odnośnych czynników.
— „Mamy bowiem trudności tak natury organizacyjnej jak i finansowej. Jestem pewny — zakończył mój Informator — że trud się opłaci, gdyż ludzie naszej wsi pragną iść z postępem i widzą w pracy zespołowej, w ruchu spółdzielczym drogę do lepszego życia."
Dzielna pracownica Społeczna w Czarnożyłach
Czarnożyły położone w gminie Wydrzyn powiatu wieluńskiego ożywiły się przez swą prace społeczną pod dzielnym kierownictwem ob. Modrzejewskiej Eugenii. Dzięki jej inicjatywie i pracy kobiety wiejskie zorganizowały magiel, z którego korzysta teraz najbliższa okolica.
Koło Gospodyń Wiejskich jest najliczniejszym w całym województwie bo liczy 70 członkiń, które biorą żywy udział w pracy społecznej i prawie wszystkie prenumerują czasopismo "Kobiety Wiejskie".
Wierzymy że nastąpi dalszy jeszcze świetniejszy rozwój pracy. Ob. Modrzejewskiej należy się uznanie za tak obywatelskie stanowisko. Życzymy powodzenia w pracy i dalszych świetnych osiągnięć.
Trzeba im pomóc
Czarnożyły chcą być prawdziwą wsią samopomocową
Jest tam wiele do zrobienia i dużo trudności do pokonania
Wysiadamy w Czarnożyłach i kierujemy swe kroki do spółdzielni. Sklep spółdzielczy jest mały więc kiedy przyjdzie tu kilku klientów naraz to wydaje się jakby był przepełniony. Spółdzielnia jest w Czarnożyłach uniwersalna, znajdziemy więc tam i artykuły spożywcze, tekstylia, materiały piśmienne i artykuły żelazne.
Nawiązujemy rozmowę ze sklepowym Koniecznym Józefem, który nam opowiada o trudnościach na jakie napotyka w pracy. "Po pierwsze — mówi nasz rozmówca — pakują nam towary niechodliwe, które zamrażają nam kapitały, bo chłop nie chce ich kupić. Tak na przykład dostaliśmy ostatnio transport tekstylii, 30 procent z tego —to ręczniki. Nie rozumiem czemu tak postępuje Centrala Tekstylna w Wieluniu, przecież, chyba zdają sobie sprawę z tego, że u nas ludność jest biedna, i nie może sobie pozwolić na kupno takiej ilości ręczników. Za to flaneli i tak zwanego Sybiru" dostaliśmy minimalną ilość. No i obecnie Komitet Sklepowy zrobił listę i rozdzielił ten towar między 35 najbiedniejszych gospodarzy — członków spółdzielni.
Sprawa jest szczególnie paląca gdy weźmiemy pod uwagę, że u nas metr flaneli kosztuje 235 zł a na wolnym rynku 600 i jest go dosyć. Tu chyba coś jest nie w porządku!
Z kolei oglądamy maszyny rolnicze znajdujące się w ośrodku. Są siewniki. które w czasie siewów były intensywnie wykorzystywane, i jest nowy motor który w ogóle nie był wykorzystany, bo nie przysłano młocarni, (a w Topoli koło Łęczycy jest młocarnia, a nie ma motoru). W dystrybucje maszyn jest wyraźny bałagan.
— Ale to wszystko jakoś się odrobi
— Mówi tow. Łuczak Jan sekr. koła PPR-u. Najtrudniej nam idzie ze szkołą. Przyznano dla naszej wsi jedenastolatkę Początkowo miała być wybudowana na gruntach gromadzkich znajdujących się za wsią. Ale byłoby to bardzo niedogodne z uwagi na to, że wieś jest długa i dzieci musiałyby codzień nie przemierzać spory kawał drogi. Powstał więc nowy projekt budowy szkoły w centrum Czarnożył. Tu jednak mamy trudności, gdyż gospodarze chcą za dużo za ten kawałek ziemi, więc zwróciliśmy się do Ministerstwa o wydzielenie kawałka gruntu z terenu majątku państwowego. Podanie oddane było zdaje się jeszcze we wrześniu, a do chwili obecnej nie ma odpowiedzi. W ten sposób nawet materiałów budowlanych nie możemy zwieźć bo nie ma ich gdzie złożyć. Wybudowanie gmachu szkolnego rozwiązałoby nam wiele spraw. Po pierwsze szkoła, która jest teraz rozrzucona w trzech miejscach znalazłaby się w jednym budynku. Powtóre opróżnione pomieszczenia możnaby zużytkować na spółdzielnię, składy, Dom Ludowy i inne konieczne rzeczy.
— „Opiszcie w gazecie — proszą nas gospodarze — może to przyśpieszy załatwienie naszej sprawy.
W czasie naszej wędrówki po wsi spotykamy ob. Srokę, prezesa ZSCh. Opowiada nam o pracach, jakie mają być przeprowadzone na terenie wsi. A więc po pierwsze ulica będzie naprawiona — materiał już zwieziono. Również rowy mają być zakryte, gdyż znajdująca się we wsi gorzelnia wypuszcza do nich nieczystości, które zatruwają powietrze, zwłaszcza, latem.
Jest we wsi Ośrodek Zdrowia, który jest czynny 3 razy w tygodniu, zaś dwukrotnie w tygodniu, przyjmuje lekarz. Obecnie poczynione zostaną starania o sprowadzenie położnej. Mamy jednakże pewne trudności — mówi ob. Sroka.
— Jako Zarząd Samopomocy nie bardzo wiemy jak należy zorganizować pracę więc dobrze by było, by jakiś inspektor z powiatu nas pouczył.
Są również i inne bolączki. Naprzykład jest u nas we wsi majątek państwowy, który nazywa się szumnie OKR (Ośrodek Kultury Rolnej). W majątku jest łaźnia, tylko niestety ludność wsi w praktyce nie może z tej łaźni korzystać. A byłoby bardzo wskazane, bo pod tym względem jest jeszcze w ogóle na wsi źle. Albo jest w majątku przedszkole: Przedszkolanka, jest opłacana przez Zarząd Okręgowy PNZ-tu, ale dzieci chłopskich tam nie przyjmują, a czemuż? Przecież i tak już się zatrudnia siłę fachową: Jest świetlica majątkowa, do której gospodarze, czy też młodzież ze wsi — ma utrudniony dostęp. Tak więc ten Ośrodek Kultury nie bardzo db o wieś:
„Napiszcie o tym wszystkim — mówią gospodarze — nasza wieś została wytypowana na samopomocową dopiero w październiku tego roku: Więc nic dziwnego, że mało co zrobiliśmy, ale jak nas gospodarze zawiną rękawy to nie będziemy się mieli czego wstydzić. Grunt by nam pomogli.
J. Śmietana
Ośrodek maszynowy w Czarnożyłach posiada już wyszkolonego kierownika
Istniejący przy Spółdzielni Gminnej Samopomocy Chłopskiej w Czarnożyłach ośrodek maszynowy mimo, iż nie jest należycie jeszcze zaopatrzony w maszyny i narzędzia, przyczynił się w znacznej mierze do zwiększenia stosowania maszyn rolniczych na wsi. Chłopi mało i średniorolni zrozumieli jakie korzyści przynosi mechanizacja gospodarstwa rolnego i dlatego doceniają potrzebę takiego ośrodka w gminie.
Tak jak chłopi mało i średniorolni doceniają rolę ośrodka w mechanizacji wsi, tak przeciwnie Zarząd Spółdzielni nie wiele uwagi przykładał do jego istnienia. To też przez parę miesięcy ośrodek pozostawał bez kierownictwa i dopiero na interwencję partii i chłopów od dnia 1 marca objął ośrodek kierownik-absolwent kursu dla kierowników ośrodków maszynowych.
Stała korespondentka z powiatu wieluńskiego
Nie należy czekać przy biurku
— aż chłop przyjdzie zakontraktować trzodę
Kontraktowanie trzody chlewnej zdobyło sobie wśród chłopów mało i średniorolnych duże uznanie — Lecz gmina Wydrzyn dotychczas niezbyt dobrze wywiązuje się ze swego zadania. Kontraktację prowadzi Gminna Spółdzielnia „Samopomocy Chłopskiej" w Czarnożyłach, której zarząd widząc, że na terenie gminy kontraktacja nie idzie należycie, nie poczynił żadnych starań, aby ten stan rzeczy zmienić. Także referent do akcji „H“ siedzi sobie tylko w biurze i czeka... aż chłop do niego sam przyjdzie, by zakontraktować świnię. Takie postępowanie i taka organizacja pracy jest zła, —
Współpracownicy Spółdzielni i referent do akcji „H" powinni pójść w teren, a na pewno ilość sztuk zakontraktowanych zwiększyła by się znacznie.
Mimo tych niedociągnięć są gromady gdzie kontraktowanie znalazło zrozumienie. Taką gromadą są Czarnożyły przodujące w tej chwili w ilości zawartych kontraktów. Jak się okazuje wielki wkład mają tu członkowie partii, aktywiści, którzy docierając bezpośrednio do chłopa przyczynili się do jego uświadomienia.
Korespondentka „Głosu Chłopskiego" z Czarnożył powiat Wieluń
Czy doświadczenie
Spółdzielnia Samopomocy Chłopskiej w Czarnożyłach można powiedzieć „żyje, ale brak jej oddechu". Nie widzi się rozmachu, dobrej organizacji pracy, którą zobaczyć można w innych gminach i tak jak by sobie tego życzyli członkowie spółdzielni.
Najlepszym tego dowodem jest fakt, iż spółdzielnia posiada tylko jedną filię we wsi Wydrzyn. Przyczyną tak słabo rozwiniętej gospodarki był zły zarząd no i gospodarz, który wraz ze sklepowym odsiadują karę więzienia za popełnione nadużycia.
Wydawać by się mogło, że doświadczenia uczą. A tymczasem nowy Zarząd i sklepowy poczynają wstępować w ślady poprzedników i tworząc jakgdyby szajkę. Pod szyldem spółdzielni zorganizowali sobie kramik z żyletkami i węglem pobierając przy tym paskarskie ceny.
Nawet interwencje u władz Powiatowych zmierzające do usunięcia tego zarządu nie odniosły skutku. Ale czas najwyższy, aby odpowiednie czynniki zainteresowały się tą szajką i zlikwidowały wyzysk i spekulację przez nią uprawianą.
Stała korespondentka
Koło Gospodyń w Czarnożyłach
wymaga większej opieki ze strony powiatu
Koło Gospodyń Wiejskich w Czarnożyłach powstało w marcu ubiegłego roku. Obecnie Koło Gospodyń liczy 105 członkiń. Jeszcze w ubiegłym roku zorganizowane w K. G. gosposie przystąpiły do współzawodnictwa z Kołem w Białej. Współzawodnictwo to wygrało Koło Gospodvń Wiejskich w Czarnożyłach. W ubiegłym roku zorganizowano 6-tygodniowy kurs kroju i szycia, który został zakończony wystawą prac wykonanych przez kursantki. Koło posiada również własny magiel, z którego korzysta cała wieś. To są nasze osiągnięcia.
Mamy jednak i pewne nie domagania, o których chciałabym na tym miejscu mówić, a mianowicie, odczuwamy brak opieki ze strony powiatu. Powoduje to, że nasze kobiety wciąż jeszcze znajdują się na niskim poziomie uświadomienia społecznego i politycznego. A przecież jest jasne, że Koło Gospodyń Wiejskich powinno również działać uświadamiająco na swoje członkinie. Winę za ten stan rzeczy ponosi w pierwszym rzędzie instruktorka K. G. z Wielunia, oraz partie polityczne działające na terenie Czarnożył, a nie udzielające Kołu odpowiedniej pomocy.
Aby usunąć te wszystkie braki należałoby wybrać nową przewodniczącą, gdyż dotychczasowa z powodu nawału zajęć zawodowych nie może wywiązać się ze swoich obowiązków. Powtóre członkowie partii politycznych powinni uświadomić swoje siostry, żony i córki by zapisały się do K. G. Przy większym zainteresowaniu Kołem G. W. i przy liczniejszym udziale kobiet, praca potoczy się raźniej i da lepsze wyniki.
Korespondent „Głosu Chłopskiego"
z Czarnożył
Omłoty w Państwowych Gospodarstwach Rolnych
świadczą o dobrych plonach
Majątki PGR bezpośrednio po zbiorach przystąpiły do próbnych omłotów celem przekonania się o ilości tegorocznego plonu. Również znajdujące się na terenie powiatu wieluńskiego majątki zespołu PGR Nr 11 w Rudzie przystąpiły do tej akcji.
W majątku Ruda z jednego hektara otrzymano żyta 20 kwintali oraz rzepaku 20 kwintali. W majątku Kopydłów z jednego ha — żyta 20 kwintali, rzepaku 14 kwintali i pszenicy ozimej 19 kwintali. W majątku Masłowice żyta z jednego ha — 18 kwintali, w majątku Czarnożyły — z jednego ha otrzymano żyta 19.5 kwintali, rzepaku 19 kwintali, w Rychłowicach — rzepaku 19 kwintali i w majątku Strojec z jednego ha — otrzymano żyta 19 kwintali, rzepaku 14 kwintali oraz pszenicy 22 kwintale.
Próbne omłoty wskazują na to, że tegoroczne zbiory w majątkach państwowych powiatu wieluńskiego są na ogół pomyślne. Akcja próbnych omłotów trwa nadal.
W najbliższych dniach rozpoczną się omłoty na pełną skalę. Równocześnie z nimi odbywać się będzie czyszczenie ziarna, workowanie i wysyłka do naznaczonych punktów skupu.
Z życia robotników rolnych
Który z nich lepszy?
Zespól Ruda z Wieluńskiego współzawodniczy z Sieradzem
Rozwijająca się szeroko akcja współzawodnictwa ogarnęła już prawie wszystkie dziedziny produkcji. W tym marszu do zwiększenia ilości i jakości produkowanych artykułów, nie pozostają również w tyle pracownicy majątków państwowych.
Na terenie powiatu wieluńskiego wszyscy pracownicy majątków należących do zespołów Nr 11 w Rudzie przystąpili do współzawodnictwa zbiorowego i indywidualnego.
Majątek Ruda współzawodniczy z Kopydłowem, Czarnożyły z Masłowicami i Strojec z Rychłowicami. Poza tym cały zespół wezwał do współzawodnictwa w pracach żniwnych zespół majątków z powiatu sieradzkiego.
Ponieważ prace te są już ukończone w najbliższych dniach wyjedzie do zespołu z Zarządu Okręgowego Państwowych Gospodarstw Rolnych w Łodzi komisja współzawodnictwa w celu obliczenia wyników i ustalenia, któremu zespołowi przypadła w udziale palma pierwszeństwa.
Nie ma pieniędzy na dożywianie dzieci...
Karygodne niedbalstwo spowodowało zamknięcie
przedszkola PGR w Czarnożyłach
Na szeroką skalę rozwijająca się akcja przedszkoli, dziecińców i kolonii objęła szerokie rzesze dziatwy tak miejskiej jak i wiejskiej. Pod fachową opieką w zdrowych i wygodnych pomieszczeniach spędzają dzieci większą cześć dnia na nauce i zabawach.
Przedszkole to nie tylko miejsce pobytu dzieci w okresie najgorętszych prac ich rodziców, ale również jest jakby klasą wstępną przygotowawczą do przyszłej nauki i życia zbiorowego.
Z tego względu instytucje zainteresowane tą sprawą zwracają na organizację przedszkoli baczną uwagę, jako na placówki o wielkiej roli społeczno-wychowawczej. Tym dziwniejszy wydaje się nam fakt, jaki ma miejsce w państwowym majątku w Czarnożyłach, powiat wieluński. Od dłuższego już czasu, dokładnie od lutego, znajdujące się tu przedszkole nie otrzymuje od Zarządu Okresowego PGR w Łodzi pieniędzy na dożywianie 27 znajdujących się w nim dzieci.
Do czasu, gdy majątek dysponował "jakimiś tam pieniędzmi", wszystko szło jako tako, ale...
Obecnie przedszkole posiadając na swym koncie 126 (słownie sto dwadzieścia sześć) tysięcy długu zmuszone jest przerwać swą działalność.
Tak być nie może. 27 dzieci robotników rolnych musi mieć przedszkole, a 27 matek musi mieć zapewnioną dla swych pociech opiekę w czasie trwania pracy.
Udany start
Rozwój sportu w pow. wieluńskim
Jeszcze nie cała młodzież zrozumiała, ile przyjemności i pożytku zapewnia sport. Nie można się zresztą temu dziwić, skoro starsze społeczeństwo często bywa do sportu niechętnie usposobione. Nie oglądając się jednak na trudności, młodzież będzie dążyć usilnie do umasowienia sportu szczególnie na wsi.
W powiecie wieluńskim liczba zespołów sportowych ciągle wzrasta. Obecnie mamy już 30 takich zespołów wiejskich. Z pomocą śpieszą im Powiatowa Rada Sportu Wiejskiego, Powiatowa Rada Narodowa i ZP ZMP. Niedawno przekazano cztery komplety sprzętu do siatkówki LZS-om w miejscowościach Wydrzyn, Żytniów, Czarnożyły i Kopydłów.
Pokazem osiągnięć Ludowych Zespołów Sportowych pow. wieluńskiego były igrzyska sportowe, zorganizowane przez LZS w Skomlinie. Byłe to pierwsza impreza sportowa tego rodzaju w naszym powiecie, a udała się nadspodziewanie. Program był bardzo bogaty (ponad 10 występów). Wieść o naszych udanych zawodach rozeszła się po całej okolicy, zdobywając wszędzie nowych miłośników sportu.
Aleksy Błaszczyk.
Gazeta Świąteczna 1939 nr 3051
Z Czarnożył pod Wieluniem. Dużo się
tu w ostatnich czasach zmieniło na lepsze. Wsie są zcalone i każda
posiada piękną szkołę, czego przed uzyskaniem niepodległości
nie było. Drogi doprowadzono do porządku i obsadzono drzewami
owocowemi i ozdobnemi. Bardziej przedsiębierczy rolnicy mają sady,
które dają już nie tylko owoc, ale także i dochód. Miejscowi
gospodarze wzięli czynny udział w zbieraniu i składaniu ofiar na
dozbrojenie wojska. Sprzęt wojenny, zakupiony z tych ofiar,
przekazano wojsku w Wieluniu, W końcu maja ks. biskup Zimniak z
Częstochowy poświęcił w Czarnożyłach nowe dzwony. Dawne, piękne
dzwony zrabowali Niemcy w czasie wojny i wywieźli do siebie. Bodajby
wydzwoniły im one upadek, a Polsce zwycięstwo tak, jak w latach
1916 i 17-tym wydzwoniły im przegraną wojnę. Parafja Czarnożylska
jest dosyć przeludniona. Trzeba nadmiar ludności skierować w inne
okolice kraju, naprzykład na wschód. Na zachodniej granicy są duże
majątki w rękach Niemców, często zażartych wrogów Polski.
Ziemia ta jest odwiecznie polska, powinna być przez władze nasze
wykupiona i rozprzedana pomiędzy Polaków. Bo tam tylko jest mocna
Polska, gdzie uprawia rolę Polak katolik. W. K.
Głos Chłopski 1948 nr 146
W Czarnożyłach wre praca
Znajdujemy się wśród dzieci przedszkola w majątku państwowym Czarnożyły. W parku, gdzie zrzadka tylko mogli znaleźć się chłopi, wzywani przed oblicze jaśnie państwa hrabiów Załuskich, pełno teraz dzieci chłopskich, które pod opieką przedszkolanki spędzają czas na wolnym powietrzu.
„A... a... a... były sobie kotki dwa... entliczki, pentliczki...
— Proszę pani co to jest?
To jest chrząszczyk — Halinko.
Pytań jest bez liku, a i gwar nie mały. Mimowoli narzucają się wspomnienia o innych dzieciach robotników folwarcznych, których dzieciństwo upływało w czworakach, nierzadko w jednym pomieszczeniu z inwentarzem żywym.
W środku parku mieści się pałac, który znajduje się w przyzwoitej odległości od zabudowań folwarcznych (by nie być za blisko pospólstwa) tworzący zamknięty czworobok budynków.
W pałacu znajduje pomieszczenie biuro majątku i mieszkania pracowników zaś zabudowania są zajęte jeszcze czę-
ściowo przez parcelantów.
Nasz rozmówca administrator Czarnożył, ob. Baranowski skarży się przed nami, że właśnie brak lokali stoi na przeszkodzie wielu poczynaniom, gdybyśmy mieli te lokale — kontynuuje nasz informator — moglibyśmy przenieść przedszkole i świetlicę do pałacu, zaś biura i pracowników umieścilibyśmy w wypróżnionych przez działkowiczów mieszkaniach.
Przedszkole liczące 60 dzieci z folwarku i wsi nie ma kuchni. Stąd mimo posiadania odpowiedniej ilości produktów nie można dzieci dożywiać.
Majątek w głównej mierze nastawia się na produkcję zbóż elitarnych. W ubiegłym roku oddano do dyspozycji Zarządu P. N. Z. 250 m. żyta, 55 pszenicy jarej, 20 oziminy, 75 m. jęczmienia i 100 m. kartofli. Był to materiał kwalifikowany nie licząc normalnej produkcji.
Czarnożyły mogą służyć za przykład jak współpraca między administracją, a komitetem folwarcznym winna wyglądać.
— My wcale nie czekamy na te zebrania co cztery tygodnie, przewidziane w umowie — oświadcza nam przewodniczący rady folwarcznej — każdą sprawę, którą się wysuwa załatwiamy wspólnie codziennie. Niedawno odbudowaliśmy wszystkie piece w pomieszczeniach robotników majątku. Obecnie oddaliśmy radio do naprawy. Zrobiliśmy wiele innych rzeczy, zwierza mi się — ale tego nie podawajcie, bo mielibyśmy „urwanie głowy". Grunt jednak, że to wszystko załatwiliśmy we własnym gospodarskim zakresie.
Dowiaduję się dalej, że majątek posiada 11 krów dojnych, 7 sztuk młodzieży, 1 byczka, 4 woły, 2 maciory z licznym drobiazgiem, park maszynowy itd. Jak jeszcze w ubiegłym roku wyglądała produkcja — to na przykład podamy, 40 litrów mleka, a dziś przeszło 80.
Do majątku przynależy jeszcze gorzelnia, która wykonała plan zakupów kartofli ponad normę, za co ob. Baranowski został nagrodzony 4 tys. złotych premii. W gorzelni znajduje się świetlica, która jest estetycznie udekorowana, a ściany jej są ozdobione takimi hasłami jak: „Zwykle tylko leniwych pośpiech dziwi"; „Im więcej oświaty tym łatwiej o dobrobyt".
W majątku znajduje się również koło PPR, które liczy 24 członków i które wydatnie przyczynia się do sukcesów pracy. Żegnając się ze mną proszą bym „opisał", że chcą we własnym zakresie naprawić sufity w mieszkaniach robotniczych, ale stoi temu na przeszkodzie wyraźny zakaz Zarządu P. N. Z., który zatrzymał wszelkie prace, aż do nowego budżetu, zaś nowy budżet opracowany będzie dopiero w lipcu, a najpewniej przeciągnie się to jeszcze na dłużej.
Głos Chłopski 1948 nr 148
Kursy kroju i szycia
w Czarnożyłach
Niedawno (23 maja) zakończony został 6
tygodniowy kurs szycia i kroju w Czarnożyłach zorganizowany przez koło gospodyń wiejskich. Na kurs przybyło przeszło 40 osób z Czarnożył i okolicznych gmin. Pracami kursu kierowała instruktorka powiatowa ob. Wlazłowa Stanisława.
Na zakończenie kursu odbyła się w sali strażackiej w Czarnożyłach wystawa prac absolwentek, która zilustrowała wyniki 6-ciu tygodniowej nauki.
Głos Chłopski 1948 nr 148
Czarnożyły
Wczoraj zamieściliśmy artykuł o na ogół dobrze gospodarowanym majątku Czarnożyły. Dziś podajemy kilka zdjęć stamtąd.
1) Przedszkole dla dzieci robotników majątku.
2) Tow. Chudy z PPS i tow. Stolarek z PPR przy pracy na traktorze.
3) Piękna maciorka „Alta"ze swoim dorodnym potomstwem.
Głos Chłopski 1948 nr 160
Czytelnicy piszą
Dzieciniec musi mieć większy lokal
Niedawno w bogatej wsi Czarnożyły w wieluńskim otwarto dzieciniec, zorganizowany przy współudziale inspektoratu szkolnego i Pow. Z. S. Ch. Obecnie z dziecińca korzysta 33 dzieci miejscowych rolników, robotników majątku i gorzelni. Pod opieką wykwalifikowanych przedszkolanek ob. ob. Borkówny Zofii, Laturówny Heleny i praktykantki Łowickiej Ireny dzieci bawią się wesoło.
Wszystko było by dobrze, gdyby nie brak lokalu. I tu stwierdzamy, że miejscowe władze ponoszą dużą winę. Izba o 30 m kw. powierzchni jest stanowczo za mała. Jeżeli jest pogoda to nie ma kłopotu — ale w dni słotne przedszkolanki są bezradne i muszą nieraz w deszcz wysyłać dzieci do domu. Gminna Rada Narodowa, Zarząd Gminy we-
spół z administracją majątku muszą temu bezwzględnie zaradzić, zwłaszcza, że jest w pobliżu mieszkanie służbowe z kuchnią, którego właściciel pracuje we Wrocławiu i nie chce mieszkania oddać mimo wymówienia go z dniem 1 kwietnia.
Dla dzieci wiejskich musi być odpowiedni lokal. — zwłaszcza dlatego, że dzieciniec ma być przekształcony na stałe przedszkole.
Trzeba również uporządkować otoczenie szkoły. Niedopuszczalnym jest, by przed oknami szkoły leżały sterty gnijących śmieci i gnoju, w nieczyszczonych rowach stały kałuże cuchnącej wody.
Spodziewamy się że wszystkie poważne niedomagania zostaną w krótkim czasie usunięte.
Głos Chłopski 1948 nr 215
Szpitalnictwo w powiecie wieluńskim
W powiecie wieluńskim znajdują się trzy szpitale: szpital powiatowy w Wieluniu ze 140 łóżkami, szpital wiejski w Wieruszowie z 26 łóżkami i gminny — w Lututowie także z 26 łóżkami. W ubiegłym roku — jak donosiliśmy — przystąpiono do budowy nowego szpitala powiatowego na 250 łóżek.
W Wieluniu znajduje się także Obwodowy Ośrodek Zdrowia, posiadający poradnię ogólną, przeciwweneryczną, przeciwgruźliczą, międzyszkolną poradnię dentystyczną i poradnię dla matki i dziecka wraz z kuchnią mleczną.
Okręgowy Ośrodek Zdrowia znajduje się w Praszce, prowadzi on wszystkie wyżej wymienione poradnie za wyjątkiem międzyszkolnej poradni dentystycznej. Taki sam ośrodek istnieje w Działoszynie. Ośrodki Zdrowia w Wieruszowie i Bolesławcu prowadzą wszystkie poradnie za wyjątkiem dentystycznej i stacji opieki nad matką i dzieckiem. W Osjakowie Ośrodek prowadzi poradnie przeciwweneryczną, przeciwjagliczną i ogólną. W Lututowie ze względu na brak pomieszczenia Ośrodek prowadzony jest w gabinecie lekarza miejscowego. W Czarnożyłach istnieje punkt sanitarny prowadzony przez Obwodowy Ośrodek Zdrowia. We wszystkich tych ośrodkach udziela się bezpłatnych porad oraz stosuje się zabiegi w zakresie małej chirurgii i w zakresie zwalczania chorób społecznych.
Powiat obsługiwany jest przez 10-ciu lekarzy, w tym jednego chirurga i 9-ciu internistów, 4-ch lekarzy dentystów, 16-cie położnych, 6 felczerów, 11 pielęgniarek kwalifikowanych, 10 techników dentystycznych, 2 kontrolerów sanitarnych i 2 dezynfektorów. Przeciętnie przypada na jednego lekarza 17.622 osoby.
Powiat wieluński posiada 14 aptek, w tym w Wieluniu trzy i po jednej w Bolesławcu, Osjakowie, Sokolnikach, Lututowie, Skomlinie, Praszce, Wieruszowie, Kiełczygowie, Kraszewicach, Działoszynie i Rudnikach.
Jeżeli chodzi o choroby, to najczęściej występuje gruźlica, jaglica i inne choroby oczne. Skutkiem prowadzenia akcji uświadamiającej „W“ wzrosła frekwencja w poradniach przeciwwenerycznych. Jako objaw dodatni należy zanotować fakt, iż choroby zakaźne w powiecie zanikają i w roku ubiegłym został wobec tego zniesiony przymus szczepienia przeciwko durowi brzusznemu i czerwonce. Od 1946 roku nie zanotowano ani jednego wypadku tyfusu plamistego. Występują tylko sporadyczne wypadki duru brzusznego o lekkim przebiegu, co jest wynikiem przeprowadzenia masowych szczepień w roku 1946-47.
W lipcu roku bieżącego czynny był przy szpitalu w Wieluniu sezonowy oddział oczny, tzw. „czołówka okulistyczna", która przeprowadziła 130 operacji katarakty i 116 innych operacji, w tym 79 operacji przeciwjaglicznych oraz udzieliła 3574 porad. Podkreślić należy, że powiat wieluński nie posiadał nigdy okulisty. Pożądane byłoby więc zorganizowanie chociażby na okres trzech miesięcy sezonowego oddziału ocznego, (poprzedni trwał jeden miesiąc). (Zch)
Głos Chłopski 1948 nr 219
Wydrzyn - wzorowa wieś samopomocowa
oczekuje na pomoc odpowiednich czynników
O tym, że Wydrzyn ma być wsią samopomocową mówiono jeszcze w 1945 roku, zaraz po wyzwoleniu w uznaniu zasług położonych przez ludność w walce z okupantem. Bo trzeba nam wiedzieć, że większa część mieszkańców Wydrzyna to AL-owcy, którzy nieraz dali się we znaki najeźdźcy.
Wydrzyn przodował w walce, więc chce i przodować w pracy. Wieś zostaje wytypowana na wzorową, samopomocową gromadę. Zaczyna się akcja propagandowa: stosowania siewu rzędowego, kontraktowania roślin przemysłowych, melioracji i t. d. Praca ta przynosi owoce i już w bieżącym roku 85 procent ziemi zostało obsianej siewnikami. W zrozumieniu tego, że rośliny przemysłowe zwiększają dochodowość gospodarstwa 18 ha ziemi zostało zakontraktowanych na buraki cukrowe w bieżącym roku. Chcąc podnieść ogólnie produkcję zbóż, gospodarze Wydrzyna stworzyli blok nasienny i już obecnie w czasie siewu jesiennego wszyscy należący do bloku siać będą zboże jednolite, kwalifikowane.
Ale obok tych rzeczy godnych pochwały istnieją pewne niedociągnięcia i to duże. Do takich niedociągnięć należy sprawa domu ludowego. Gospodarze złożyli się i zakupiono częściowo materiał na budowę domu, gdy nagle przyszło zawiadomienie, że na ten cel dostaną barak poniemiecki. Wydrzyniacy nie bardzo byli zadowoleni z tego, ale niechby i tak było. Ale o tym barakiem sprawa się na razie przewleka.
Najwięcej jednak krwi napsuła im sprawa szkoły i elektryfikacji. Wiadomo przecież jak wieś wzorowa to wzorowa, więc i szkoła winna być porządna, no i światło elektryczne by się przydało.
Tu jednak zaczęły się trudności. Uchwalono wybudować gmach szkoły w Wydrzynie, potem zaczęły się intrygi i intryżki i zmieniono plan — szkoła stanie w Czarnożyłach. Obecnie zaś jest nowy projekt wybudować szkołę między jedną a drugą wsią. "po środku" — taki sobie „Salomonowy" sąd. Nie jest to już ostatecznie najgorsze i z tym możnaby się pogodzić. Ważnym natomiast jest to, że w tym roku miała stanąć w Wydrzynie 11-tolatka, a skutkiem tych kłótni odwleczono o rok przynajmniej budowę gmachu szkoły tego typu.
Z elektrycznością jest jeszcze gorzej. W kwietniu br. przygotowano plany i kosztorysy. Zjawił się przedstawiciel Zjednoczenia Energetycznego, obejrzał, pokiwał głową, zabrał plany i obiecał odpowiedź za 7 lub 14 dni, ale "robota nie zając" (takiej przecież maksymy trzymają się jeszcze uparcie niektórzy) i odpowiedzi dotychczas nie otrzymano.
Również aktualna jest sprawa wybrukowania ulicy wiejskiej (jakie 3 km. długa). Z robocizną daliby sobie radę, gorzej natomiast z materiałem. Na to potrzebne są kredyty.
Szwankuje również współpraca między kołem Samopomocy Chłopskiej, a Spółdzielnią. Jak się wyraził ob. Marciniak Józef, prezes Gminnego Koła ZSCh. wygląda tak, że każdy sobie rzepkę skrobie. Zresztą myśl tą wysuwali i inni działacze samopomocowcy w terenie, mianowicie, by uregulować jakoś statutowo współpracę między organizacją Samopomocy a Spółdzielnią. Sądzę, że wyszłoby to dla obu stron na zdrowie.
O tych wszystkich sprawach poinformował mnie już wyżej wspomniany ob. Marciniak, który jest starym działaczem Stronnictwa Ludowego, prosząc jednocześnie byśmy zwrócili na nie uwagę odnośnych czynników.
— „Mamy bowiem trudności tak natury organizacyjnej jak i finansowej. Jestem pewny — zakończył mój Informator — że trud się opłaci, gdyż ludzie naszej wsi pragną iść z postępem i widzą w pracy zespołowej, w ruchu spółdzielczym drogę do lepszego życia."
Głos Chłopski 1948 nr 243
Dzielna pracownica Społeczna w Czarnożyłach
Czarnożyły położone w gminie Wydrzyn powiatu wieluńskiego ożywiły się przez swą prace społeczną pod dzielnym kierownictwem ob. Modrzejewskiej Eugenii. Dzięki jej inicjatywie i pracy kobiety wiejskie zorganizowały magiel, z którego korzysta teraz najbliższa okolica.
Koło Gospodyń Wiejskich jest najliczniejszym w całym województwie bo liczy 70 członkiń, które biorą żywy udział w pracy społecznej i prawie wszystkie prenumerują czasopismo "Kobiety Wiejskie".
Wierzymy że nastąpi dalszy jeszcze świetniejszy rozwój pracy. Ob. Modrzejewskiej należy się uznanie za tak obywatelskie stanowisko. Życzymy powodzenia w pracy i dalszych świetnych osiągnięć.
Głos Chłopski 1948 nr 327
Trzeba im pomóc
Czarnożyły chcą być prawdziwą wsią samopomocową
Jest tam wiele do zrobienia i dużo trudności do pokonania
Wysiadamy w Czarnożyłach i kierujemy swe kroki do spółdzielni. Sklep spółdzielczy jest mały więc kiedy przyjdzie tu kilku klientów naraz to wydaje się jakby był przepełniony. Spółdzielnia jest w Czarnożyłach uniwersalna, znajdziemy więc tam i artykuły spożywcze, tekstylia, materiały piśmienne i artykuły żelazne.
Nawiązujemy rozmowę ze sklepowym Koniecznym Józefem, który nam opowiada o trudnościach na jakie napotyka w pracy. "Po pierwsze — mówi nasz rozmówca — pakują nam towary niechodliwe, które zamrażają nam kapitały, bo chłop nie chce ich kupić. Tak na przykład dostaliśmy ostatnio transport tekstylii, 30 procent z tego —to ręczniki. Nie rozumiem czemu tak postępuje Centrala Tekstylna w Wieluniu, przecież, chyba zdają sobie sprawę z tego, że u nas ludność jest biedna, i nie może sobie pozwolić na kupno takiej ilości ręczników. Za to flaneli i tak zwanego Sybiru" dostaliśmy minimalną ilość. No i obecnie Komitet Sklepowy zrobił listę i rozdzielił ten towar między 35 najbiedniejszych gospodarzy — członków spółdzielni.
Sprawa jest szczególnie paląca gdy weźmiemy pod uwagę, że u nas metr flaneli kosztuje 235 zł a na wolnym rynku 600 i jest go dosyć. Tu chyba coś jest nie w porządku!
Z kolei oglądamy maszyny rolnicze znajdujące się w ośrodku. Są siewniki. które w czasie siewów były intensywnie wykorzystywane, i jest nowy motor który w ogóle nie był wykorzystany, bo nie przysłano młocarni, (a w Topoli koło Łęczycy jest młocarnia, a nie ma motoru). W dystrybucje maszyn jest wyraźny bałagan.
— Ale to wszystko jakoś się odrobi
— Mówi tow. Łuczak Jan sekr. koła PPR-u. Najtrudniej nam idzie ze szkołą. Przyznano dla naszej wsi jedenastolatkę Początkowo miała być wybudowana na gruntach gromadzkich znajdujących się za wsią. Ale byłoby to bardzo niedogodne z uwagi na to, że wieś jest długa i dzieci musiałyby codzień nie przemierzać spory kawał drogi. Powstał więc nowy projekt budowy szkoły w centrum Czarnożył. Tu jednak mamy trudności, gdyż gospodarze chcą za dużo za ten kawałek ziemi, więc zwróciliśmy się do Ministerstwa o wydzielenie kawałka gruntu z terenu majątku państwowego. Podanie oddane było zdaje się jeszcze we wrześniu, a do chwili obecnej nie ma odpowiedzi. W ten sposób nawet materiałów budowlanych nie możemy zwieźć bo nie ma ich gdzie złożyć. Wybudowanie gmachu szkolnego rozwiązałoby nam wiele spraw. Po pierwsze szkoła, która jest teraz rozrzucona w trzech miejscach znalazłaby się w jednym budynku. Powtóre opróżnione pomieszczenia możnaby zużytkować na spółdzielnię, składy, Dom Ludowy i inne konieczne rzeczy.
— „Opiszcie w gazecie — proszą nas gospodarze — może to przyśpieszy załatwienie naszej sprawy.
W czasie naszej wędrówki po wsi spotykamy ob. Srokę, prezesa ZSCh. Opowiada nam o pracach, jakie mają być przeprowadzone na terenie wsi. A więc po pierwsze ulica będzie naprawiona — materiał już zwieziono. Również rowy mają być zakryte, gdyż znajdująca się we wsi gorzelnia wypuszcza do nich nieczystości, które zatruwają powietrze, zwłaszcza, latem.
Jest we wsi Ośrodek Zdrowia, który jest czynny 3 razy w tygodniu, zaś dwukrotnie w tygodniu, przyjmuje lekarz. Obecnie poczynione zostaną starania o sprowadzenie położnej. Mamy jednakże pewne trudności — mówi ob. Sroka.
— Jako Zarząd Samopomocy nie bardzo wiemy jak należy zorganizować pracę więc dobrze by było, by jakiś inspektor z powiatu nas pouczył.
Są również i inne bolączki. Naprzykład jest u nas we wsi majątek państwowy, który nazywa się szumnie OKR (Ośrodek Kultury Rolnej). W majątku jest łaźnia, tylko niestety ludność wsi w praktyce nie może z tej łaźni korzystać. A byłoby bardzo wskazane, bo pod tym względem jest jeszcze w ogóle na wsi źle. Albo jest w majątku przedszkole: Przedszkolanka, jest opłacana przez Zarząd Okręgowy PNZ-tu, ale dzieci chłopskich tam nie przyjmują, a czemuż? Przecież i tak już się zatrudnia siłę fachową: Jest świetlica majątkowa, do której gospodarze, czy też młodzież ze wsi — ma utrudniony dostęp. Tak więc ten Ośrodek Kultury nie bardzo db o wieś:
„Napiszcie o tym wszystkim — mówią gospodarze — nasza wieś została wytypowana na samopomocową dopiero w październiku tego roku: Więc nic dziwnego, że mało co zrobiliśmy, ale jak nas gospodarze zawiną rękawy to nie będziemy się mieli czego wstydzić. Grunt by nam pomogli.
J. Śmietana
Głos Chłopski 1949 nr 89
Ośrodek maszynowy w Czarnożyłach posiada już wyszkolonego kierownika
Istniejący przy Spółdzielni Gminnej Samopomocy Chłopskiej w Czarnożyłach ośrodek maszynowy mimo, iż nie jest należycie jeszcze zaopatrzony w maszyny i narzędzia, przyczynił się w znacznej mierze do zwiększenia stosowania maszyn rolniczych na wsi. Chłopi mało i średniorolni zrozumieli jakie korzyści przynosi mechanizacja gospodarstwa rolnego i dlatego doceniają potrzebę takiego ośrodka w gminie.
Tak jak chłopi mało i średniorolni doceniają rolę ośrodka w mechanizacji wsi, tak przeciwnie Zarząd Spółdzielni nie wiele uwagi przykładał do jego istnienia. To też przez parę miesięcy ośrodek pozostawał bez kierownictwa i dopiero na interwencję partii i chłopów od dnia 1 marca objął ośrodek kierownik-absolwent kursu dla kierowników ośrodków maszynowych.
Stała korespondentka z powiatu wieluńskiego
Głos Chłopski 1949 nr 91
Nie należy czekać przy biurku
— aż chłop przyjdzie zakontraktować trzodę
Kontraktowanie trzody chlewnej zdobyło sobie wśród chłopów mało i średniorolnych duże uznanie — Lecz gmina Wydrzyn dotychczas niezbyt dobrze wywiązuje się ze swego zadania. Kontraktację prowadzi Gminna Spółdzielnia „Samopomocy Chłopskiej" w Czarnożyłach, której zarząd widząc, że na terenie gminy kontraktacja nie idzie należycie, nie poczynił żadnych starań, aby ten stan rzeczy zmienić. Także referent do akcji „H“ siedzi sobie tylko w biurze i czeka... aż chłop do niego sam przyjdzie, by zakontraktować świnię. Takie postępowanie i taka organizacja pracy jest zła, —
Współpracownicy Spółdzielni i referent do akcji „H" powinni pójść w teren, a na pewno ilość sztuk zakontraktowanych zwiększyła by się znacznie.
Mimo tych niedociągnięć są gromady gdzie kontraktowanie znalazło zrozumienie. Taką gromadą są Czarnożyły przodujące w tej chwili w ilości zawartych kontraktów. Jak się okazuje wielki wkład mają tu członkowie partii, aktywiści, którzy docierając bezpośrednio do chłopa przyczynili się do jego uświadomienia.
Korespondentka „Głosu Chłopskiego" z Czarnożył powiat Wieluń
Głos Chłopski 1949 nr 92
Czy doświadczenie
Spółdzielnia Samopomocy Chłopskiej w Czarnożyłach można powiedzieć „żyje, ale brak jej oddechu". Nie widzi się rozmachu, dobrej organizacji pracy, którą zobaczyć można w innych gminach i tak jak by sobie tego życzyli członkowie spółdzielni.
Najlepszym tego dowodem jest fakt, iż spółdzielnia posiada tylko jedną filię we wsi Wydrzyn. Przyczyną tak słabo rozwiniętej gospodarki był zły zarząd no i gospodarz, który wraz ze sklepowym odsiadują karę więzienia za popełnione nadużycia.
Wydawać by się mogło, że doświadczenia uczą. A tymczasem nowy Zarząd i sklepowy poczynają wstępować w ślady poprzedników i tworząc jakgdyby szajkę. Pod szyldem spółdzielni zorganizowali sobie kramik z żyletkami i węglem pobierając przy tym paskarskie ceny.
Nawet interwencje u władz Powiatowych zmierzające do usunięcia tego zarządu nie odniosły skutku. Ale czas najwyższy, aby odpowiednie czynniki zainteresowały się tą szajką i zlikwidowały wyzysk i spekulację przez nią uprawianą.
Stała korespondentka
Głos Chłopski 1949 nr 100
Koło Gospodyń w Czarnożyłach
wymaga większej opieki ze strony powiatu
Koło Gospodyń Wiejskich w Czarnożyłach powstało w marcu ubiegłego roku. Obecnie Koło Gospodyń liczy 105 członkiń. Jeszcze w ubiegłym roku zorganizowane w K. G. gosposie przystąpiły do współzawodnictwa z Kołem w Białej. Współzawodnictwo to wygrało Koło Gospodvń Wiejskich w Czarnożyłach. W ubiegłym roku zorganizowano 6-tygodniowy kurs kroju i szycia, który został zakończony wystawą prac wykonanych przez kursantki. Koło posiada również własny magiel, z którego korzysta cała wieś. To są nasze osiągnięcia.
Mamy jednak i pewne nie domagania, o których chciałabym na tym miejscu mówić, a mianowicie, odczuwamy brak opieki ze strony powiatu. Powoduje to, że nasze kobiety wciąż jeszcze znajdują się na niskim poziomie uświadomienia społecznego i politycznego. A przecież jest jasne, że Koło Gospodyń Wiejskich powinno również działać uświadamiająco na swoje członkinie. Winę za ten stan rzeczy ponosi w pierwszym rzędzie instruktorka K. G. z Wielunia, oraz partie polityczne działające na terenie Czarnożył, a nie udzielające Kołu odpowiedniej pomocy.
Aby usunąć te wszystkie braki należałoby wybrać nową przewodniczącą, gdyż dotychczasowa z powodu nawału zajęć zawodowych nie może wywiązać się ze swoich obowiązków. Powtóre członkowie partii politycznych powinni uświadomić swoje siostry, żony i córki by zapisały się do K. G. Przy większym zainteresowaniu Kołem G. W. i przy liczniejszym udziale kobiet, praca potoczy się raźniej i da lepsze wyniki.
Korespondent „Głosu Chłopskiego"
z Czarnożył
Głos Chłopski 1949 nr 230
Omłoty w Państwowych Gospodarstwach Rolnych
świadczą o dobrych plonach
Majątki PGR bezpośrednio po zbiorach przystąpiły do próbnych omłotów celem przekonania się o ilości tegorocznego plonu. Również znajdujące się na terenie powiatu wieluńskiego majątki zespołu PGR Nr 11 w Rudzie przystąpiły do tej akcji.
W majątku Ruda z jednego hektara otrzymano żyta 20 kwintali oraz rzepaku 20 kwintali. W majątku Kopydłów z jednego ha — żyta 20 kwintali, rzepaku 14 kwintali i pszenicy ozimej 19 kwintali. W majątku Masłowice żyta z jednego ha — 18 kwintali, w majątku Czarnożyły — z jednego ha otrzymano żyta 19.5 kwintali, rzepaku 19 kwintali, w Rychłowicach — rzepaku 19 kwintali i w majątku Strojec z jednego ha — otrzymano żyta 19 kwintali, rzepaku 14 kwintali oraz pszenicy 22 kwintale.
Próbne omłoty wskazują na to, że tegoroczne zbiory w majątkach państwowych powiatu wieluńskiego są na ogół pomyślne. Akcja próbnych omłotów trwa nadal.
W najbliższych dniach rozpoczną się omłoty na pełną skalę. Równocześnie z nimi odbywać się będzie czyszczenie ziarna, workowanie i wysyłka do naznaczonych punktów skupu.
Głos Chłopski 1949 nr 232
Z życia robotników rolnych
Który z nich lepszy?
Zespól Ruda z Wieluńskiego współzawodniczy z Sieradzem
Rozwijająca się szeroko akcja współzawodnictwa ogarnęła już prawie wszystkie dziedziny produkcji. W tym marszu do zwiększenia ilości i jakości produkowanych artykułów, nie pozostają również w tyle pracownicy majątków państwowych.
Na terenie powiatu wieluńskiego wszyscy pracownicy majątków należących do zespołów Nr 11 w Rudzie przystąpili do współzawodnictwa zbiorowego i indywidualnego.
Majątek Ruda współzawodniczy z Kopydłowem, Czarnożyły z Masłowicami i Strojec z Rychłowicami. Poza tym cały zespół wezwał do współzawodnictwa w pracach żniwnych zespół majątków z powiatu sieradzkiego.
Ponieważ prace te są już ukończone w najbliższych dniach wyjedzie do zespołu z Zarządu Okręgowego Państwowych Gospodarstw Rolnych w Łodzi komisja współzawodnictwa w celu obliczenia wyników i ustalenia, któremu zespołowi przypadła w udziale palma pierwszeństwa.
Głos Chłopski 1949 nr 233
Nie ma pieniędzy na dożywianie dzieci...
Karygodne niedbalstwo spowodowało zamknięcie
przedszkola PGR w Czarnożyłach
Na szeroką skalę rozwijająca się akcja przedszkoli, dziecińców i kolonii objęła szerokie rzesze dziatwy tak miejskiej jak i wiejskiej. Pod fachową opieką w zdrowych i wygodnych pomieszczeniach spędzają dzieci większą cześć dnia na nauce i zabawach.
Przedszkole to nie tylko miejsce pobytu dzieci w okresie najgorętszych prac ich rodziców, ale również jest jakby klasą wstępną przygotowawczą do przyszłej nauki i życia zbiorowego.
Z tego względu instytucje zainteresowane tą sprawą zwracają na organizację przedszkoli baczną uwagę, jako na placówki o wielkiej roli społeczno-wychowawczej. Tym dziwniejszy wydaje się nam fakt, jaki ma miejsce w państwowym majątku w Czarnożyłach, powiat wieluński. Od dłuższego już czasu, dokładnie od lutego, znajdujące się tu przedszkole nie otrzymuje od Zarządu Okresowego PGR w Łodzi pieniędzy na dożywianie 27 znajdujących się w nim dzieci.
Do czasu, gdy majątek dysponował "jakimiś tam pieniędzmi", wszystko szło jako tako, ale...
Obecnie przedszkole posiadając na swym koncie 126 (słownie sto dwadzieścia sześć) tysięcy długu zmuszone jest przerwać swą działalność.
Tak być nie może. 27 dzieci robotników rolnych musi mieć przedszkole, a 27 matek musi mieć zapewnioną dla swych pociech opiekę w czasie trwania pracy.
Głos Chłopski 1949 nr 268
Udany start
Rozwój sportu w pow. wieluńskim
Jeszcze nie cała młodzież zrozumiała, ile przyjemności i pożytku zapewnia sport. Nie można się zresztą temu dziwić, skoro starsze społeczeństwo często bywa do sportu niechętnie usposobione. Nie oglądając się jednak na trudności, młodzież będzie dążyć usilnie do umasowienia sportu szczególnie na wsi.
W powiecie wieluńskim liczba zespołów sportowych ciągle wzrasta. Obecnie mamy już 30 takich zespołów wiejskich. Z pomocą śpieszą im Powiatowa Rada Sportu Wiejskiego, Powiatowa Rada Narodowa i ZP ZMP. Niedawno przekazano cztery komplety sprzętu do siatkówki LZS-om w miejscowościach Wydrzyn, Żytniów, Czarnożyły i Kopydłów.
Pokazem osiągnięć Ludowych Zespołów Sportowych pow. wieluńskiego były igrzyska sportowe, zorganizowane przez LZS w Skomlinie. Byłe to pierwsza impreza sportowa tego rodzaju w naszym powiecie, a udała się nadspodziewanie. Program był bardzo bogaty (ponad 10 występów). Wieść o naszych udanych zawodach rozeszła się po całej okolicy, zdobywając wszędzie nowych miłośników sportu.
Aleksy Błaszczyk.
Dziennik Łódzki 1951 nr 136
W wielu miejscowościach woj. łódzkiego już przed południem wszyscy mieszkańcy złożyli karty plebiscytowe
WIELUŃ
W przeddzień Plebiscytu Pokoju odbył się w Wieluniu capstrzyk, w którym wzięto udział ponad 4 tys. ludzi.
O godz. 7 rano składanie kart plebiscytowych zakończyli pracownicy spółdzielni pracy stolarzy, o godz. 3 zatrudnieni w budowlanym przedsiębiorstwie powiatowym. O godz. 13 personel i chorzy szpitala powiatowego, a o godz. 13.30 złożenie kart plebiscytowych przez całą załogę zameldowała wieluńska cukrownia.
W godzinach rannych podpisane karty plebiscytowe złożyli: wszyscy mieszkańcy gromad Nowy Świat gm. Staszewice i Radostów gm. Czastary oraz robotnicy i pracownicy PGR-ów Czarnożyły, Kopydłów, Ruda i Strojec.
Dziennik Łódzki 1966 nr
259
TYTUŁ TEN ZDZIWI
ZAPEWNE WIELU NASZYCH CZYTELNIKÓW. NlGDY BOWIEM WIELKI MALARZ
FRANCUSKI, CZOŁOWY FOWISTA, NIE
BYŁ W TEJ MAŁEJ PODWIELUŃSKIEJ OSADZIE. RÓWNIEŻ
JEGO MALOWANE W JASKRAWYCH KOLORACH,
PEJZAŻE W NICZYM NIE PRZYPOMINAJĄ SPOKOJNEGO NIZINNEGO,
CZARNOŻYLSKlEGO KRAJOBRAZU. WIĘC SKĄD TEN TYTUŁ?
Parterowy,
pomalowany na biało budyneczek na krańcach wsi, przy szosie
sieradzkiej. Jego gospodynię mieszkańcy sąsiednich domów nazywają
"Francuzką". Przydomek ten nadali jej w roku 1951, kiedy
to po kilkudziesięciu latach pobytu w pięknym i dziwnym świecie
artystów
na paryskim Montparnasse, powróciły do
rodzinnej wioski.
O tamtych czasach
nie lubi jednak wspominać Po prostu — jak twierdzi — straciły
one dla niej znaczenie. Długo więc musieliśmy ją namawiać, aby
zdecydowała się opowiedzieć historię swej znajomości z Henri
Matisse'em. Opowieść
ilustrowała pamiątkami, jakie pozostały jej po wielkim malarzu —
m. in. zdjęciem,
na którym stoi u łoża chorego Matisse'a
i albumem, na którym nakreślił on
własnoręcznie dedykację.
— Matisse'a
poznałam dzięki jego sekretarce, z
pochodzenia Rosjance, Lidii Delektorskiej w niespokojny, wojenny rok
1940 — zaczęła Kazimiera Jurczykowa (na zdjęciu). — Byłam
wtedy już wdową, matką dwojga dzieci i borykałam się od pewnego
czasu z trudnościami materialnymi. Z chęcią więc przyjęłam
zaproponowaną mi przez niego pracę. Początkowo byłam u Matisse'a
gospodynią domową, potem
współorganizatorem jego wystaw, pośredniczką w sprzedaży
obrazów, sekretarką, a nawet-w latach jego długiej i uciążliwej
choroby — pielęgniarką. Z roku na rok też nasza przyjaźń
stawała się coraz bliższa, a muszę tu zaznaczyć, że Matisse był
wielkim samotnikiem i, nie licząc domowników, miał tylko dwóch
przyjaciół. Jeden z nich to zawsze młody, wesoły, tryskający
ciętym dowcipem — bożyszcze paryskiej estrady-Maurice
Chevalier, drugi lekarz, którego nazwiska,
niestety, już nie pamiętam.
Wielka sympatią obdarzał
on również zwierzęta, szczególnie koty, których hodował zawsze
całe stado, nie zważając na to, że sprawiały one nam
niejednokrotnie sporo kłopotów.
A kiedy Matisse tworzył?
Był on tytanem pracy. Mimo podeszłego wieku potrafił pracować bez
przerwy po
kilka dni
i nocy. W jego pracowni na IV piętrzę jednego z domów stojących
na Montparnasse, rozwieszonych było wówczas kilkadziesiąt płócien
i arkuszy papieru. Malował on bowiem jednocześnie ten sam obraz w
kilku wersjach i dopiero dzieło — jego zdaniem-najlepsze
pozostawiał, resztę niszcząc.
Czasem — kiedy już
skończył malowanie — prosił mnie, abym usiadłszy obok mówiła
mu o Polsce. Niekiedy przerywał mi w trakcie opowiadania i
powtarzał: — Tam u was musi być wielu doskonałych malarzy, skoro
macie takich wspaniałych ludzi i tak piękne krajobrazy. Podobne
można chyba spotkać jedynie w pobliżu Nicei.
Okolice Nicei szczególnie
sobie upodobał i wyjeżdżał tam nie tylko na wypoczynek, ale i w
poszukiwaniu nowych, twórczych pomysłów.
Pomysły przychodziły mu
zaś do głowy w chwilach najmniej spodziewanych. Potrafił np. bez
słowa usprawiedliwienia opuścić przyjęcie wydane na jego cześć
i pobiec do swojej pracowni.
Pod koniec swojego życia
nieco mniej już poświęcał czasu malarstwu,
grafice i rzeźbie, gdyż opanowała go pasja wycinanek. Były one
najczęściej kompozycją kolorów: zielonego, niebieskiego,
czerwonego, żółtego, czarnego i białego. Przeważnie stanowiły
one wzór na makaty i dywany. Przy niektórych z tych wycinanek, a
zakupionych przez królową brytyjską i prezydenta Francji Vincenta
Auriola, pomagałam Matisse'owi
wspólnie ze swoją córką.
Interesuje pana pewnie to,
czy Matisse chętnie rozstawał się ze swoimi dziełami? Nie! Czynił
to jedynie wtedy, jeżeli potrzebne mu były pieniądze na życie lub
na cele dobroczynne, bo był on nie tylko znanym malarzem, ale i
społecznikiem. Na przykład w 1950 roku sprzedał jeden ze swoich
obrazów za 1 mln 400 tys. starych franków, które następnie
przeznaczył na bezdomne sieroty.
Wszystko to, co można
nazwać ludzkim nieszczęściem, głęboko go wzruszało i często
odnajdowało wyraz w twórczości. Na jego obrazach twarze ludzkie są
zawsze tragicznie smutne. Na treść obrazów wpływała zresztą
także jego nieuleczalna choroba.
Umarł on w trzy lata po
moim powrocie do Polski. O jego śmierci powiadomiono mnie listownie.
Na Sieradzkich Szlakach 1989/2
Witam Panie Piotrze ! Jako jeszcze zyjący mieszkaniec wsi Czarnożyły pilnie śledzę Pańską stronę o Czarnożyłach.Bardzo ucieszył mnie ostatni wpis o śp.Pani Kazimierze Jurczykowej.Jako dziecko znałem tę Panią osobiście /a raczej z widzenia/jestem rocznik 1954, mieszkam na innej ulicy tzw.Łazowa droga.Nieruchomość p.Jurczyk jeszcze za jej życia kupiło małżeństwo Zofii i mieczysława Bogusławskich, po śmierci p.Jurczyk /. jest pochowana na tutejszym cmentarzu/ jej stary dom został zburzony, a Bogusławscy pobudowali na tym miejscu nowy dom, gdzie mieszkają z dziećmi do dziś.Moja śp Mama pochodziła z kątów Czarnożylskich, i również chętnie czytam o tamtych Katach.Serdecznie dziękuje Panu za trud, który pro publico bono Pan wkłada w redagowanie tego bloga, i życzę dużo zdrowia dla propagowania historii naszego regionu Pozdrawiam serdecznie Zygmunt Stępak mieszkaniec Czarnożył od 10.07.1954 r
OdpowiedzUsuńDziękuje za ciepłe słowa i za ciekawy komentarz.
OdpowiedzUsuńSzanowny Panie Piotrze,
OdpowiedzUsuńPoszukuję metryki przodków, w tym córki mojego 3xpradziadka Karola Emanuela Głowińskiego i Maryanny Dąbrowskiej.
Córka ta, Tekla Głowińska, według świadectwa jej ślubu w Działoszynie (14.07.1821), przedłożyła metrykę urodzenia z kościoła parafialnego w Czarnożyłach. W chwili ślubu liczyła 28 lat i 8 miesięcy, więc urodzić się musiała około listopada 1792 roku.
Prawdopodobnie tam także urodziła się jej siostra Katarzyna Głowińska (około 1791), oraz mój 2xpradziadek Józef Głowiński (około 1795 roku).
Będę wdzięczny za informacje.
Krzysztof Edmund Wojciechowicz
Świetny wpis, przeczytałam z zaciekawieniem:) Z Czarnożył pochodziła moja mama, córka Stanisława Maluśkiego.
OdpowiedzUsuń