-->

wtorek, 16 kwietnia 2013

Czarnożyły

Rosin:
CZARNOŻYŁY-pierwotnie Czarneżołny (1411, 1454 Czarneszolny, Czarnezolny) 7 km na N od Wielunia. 1. 1493 pow. wiel. (MS 2, 124); 1499 par. C, adkt wiel. (Pat. 1958, 283). 3. 1511 dzies. z 25 1/2-27 1/2 ł. kmiec. abpstwu po 1 wiard. oraz mierze żyta i owsa, dzies. z pustek sprzedano za 1 grz. (VG 389, 392); 20 ł.; s. 711518 – 20 1/2 ł.; 1552 – 33 kmieci z karczmarzami, 2 ł. sołt.; 1553 – 11 ł. (ŹD 211, 294); 1520 – 2 ł. pleb. (Ł 2, 135). 4. 1454 Jan z Kalinowej odstąpił matce Nowojce za zrzeczenie się posagu i wiana: Cz., Okalew, Sokolniki, Pichlice, Krzyworzekę, Pątnów, połowę soli i wszystkie pieniądze z cła w Kamionie, całe cło w Szczytach oraz połowę miar z młyna końskiego w Wieluniu (MC 207); 1493 Jan, s. Jana z Kalinowej, zabezpieczył 1000 grz. wiana i posagu matce Dobrochnie na Cz., Strobinie, Czernicach, Wielgiem i Okalewie w Wieluńskiem i na dobrach w Kaliskiem (MS 2, 124, 126); 1520 plebanowi dzies. snop. z folw., od 2 wolnych kmieci i sołtysa 21 gr, od 4 karcz, i 2 zagr. meszne po 1 gr, abpowi dzies. snop. z ról os. (Ł 2, 135-136).6. 1411 kościół (Pat. 1958, 238); 1494 pleban Piotr (AC 2, 868); 1520 kościół ś. Bartłomieja, do parafii tylko Cz. (Ł 2, 135).

Tygodnik Ilustrowany 1860, Nr 41-46, Tom II, str. 605

Taryfa Podymnego 1775 r.
Czarnożyły, wieś, woj. sieradzkie, ziemia wieluńska, własność szlachecka, 77 dymów.

Czajkowski 1783-84 r.
Czarnozyły, parafia czarnozyły (czarnożyły), dekanat rudzki, diecezja gnieźnieńska, województwo sieradzkie, powiat wieluński, własność: (Adam) Brzostowski, były kasztelan połocki.

Tabella miast, wsi, osad Królestwa Polskiego 1827r.
Czarnożyły, województwo Kaliskie, obwód Wieluński, powiat Wieluński, parafia Czarnożyły, własnośćprywatna. Ilość domów 80, ludność 674, odległość od miasta obwodowego 1.

Słownik Geograficzny:
Czarnożyły, wieś, o milę od Wielunia, nad szosą do Sieradza, pow. wieluński, gm. Wydrzyn, dym. 120, ludn. 760 gł., roli grom. 24 wł. 10 m. We wsi dosyć domków murowanych, szkółka, urząd wójta gminy Wydrzyn, liczącej 3500 gł. ludn. w 49 miejscowościach o 453 dym. na przestrzeni 460 kilku włók. Kościół murowany, z parafią 2,700 dusz, fundowany w zeszłem stuleciu (1726) przez wojewodzinę Barbarę Leszczyńską z Brzostowskich. Dwór modrzewiowy, wśród parku, niepokaźny (Opis podał Tyg. 111. z r. 1860, t. II), gumna zwyczajne. Dobra to najrozleglejsze w powiecie, zwłaszcza uważając wszystkie włości w ręku jednej rodziny i pod jednym zarządem gospodarskim będące: Czarnożyły, Niemierzyn, Nietuszyna, Bolków, Okolów, Staropole, Chojny, Dymki i nabyty Raczyn, ogółem 380 włók. Cz. były jedną ze znacznych majętności hr. Brzostowskich, niedawno przeszły po kądzieli na hrabinę Załuską i Mycielską, niezamieszkujące w nich. Włość. Cz. z przysiółkami Adamki, Michałków, Kąty, Leniszki, ma obszaru 121 wł. (w tem 45 wł. roli pszennej i żytniej I klasy, 11 wł. łąk i pastw., 50 wł. lasu niezniszczonego). Wieś Czarnożyły osad włośc. 119, gruntu m. 657; wieś Adamki osad 7, grantu m. 62; wieś Emanuelin osad 9, gruntu m. 79; wś Kąty osad 19, gruntu m. 237; wieś Leniszki osad 7, gruntu m. 66. R. 1827 wieś Cz. miała 80 dm., 674 mk.

Słownik Geograficzny:
Czarnożyły, w XVI w. Czarnozolny i Czarnezolny, wś, pow. wieluński. Kościół par. p. w. św. Bartłomieja istniał już w XV w. Fundatoram byli dziedzice wsi Zarembowie. Na początku XVI w. dziedzicem jest Zaremba wojew. kaliski. Po nich posiadają, wieś: Przyjemscy (1553 r.), Mniszchowie, Leszczyńscy, Brzostowscy. Kościół pierwotny był konsekrowany dopiero roku 1626, miał 6 ołtarzy i kaplicę N. P. M. (Łaski L. B. II, 135 i przyp.).

Tygodnik Ilustrowany 1860, Nr 41-46, Tom II, str. 605

Spis 1925 r.
Czarnożyły, wś i folw., pow. wieluń, gm. Wydrzyn. Budynki z przeznaczeniem mieszkalne wś 173, folw. 12. Ludność ogółem: wś 1030, folw. 271. Mężczyzn wś 471, folw. 133, kobiet wś 559, folw. 138. Ludność wyznania rzymsko-katolickiego wś 1030, folw. 270, ewangelickiego folw. 1. Podało narodowość: polską wś 1030, folw. 270, niemiecką folw. 1.

Wikipedia: 
Czarnożyły-wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie wieluńskim, w gminie Czarnożyły. Wieś położona przy drodze krajowej nr 45 z Sieradza do Wielunia. Do 1953 roku miejscowość była siedzibą gminy Wydrzyn. W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa sieradzkiego. Miejscowość jest siedzibą gminy Czarnożyły. Pierwsza wzmianka o wsi pochodzi z 1411 r. W XV-XVI w. należała do Zarembów z Kalinowej, następnie do Mniszków, Leszczyńskich, a od 1774 r. do Strzemieńczyków-Brzostowskich, którzy postawili tu w XVII w. staropolski dwór (zniszczony jeszcze przed I wojną światową). Adam Brzostowski w XVIII w. osadził w Czarnożyłach Litwinów ze Żmudzi. Brzostowscy zasłynęli w okolicy z utworzenia już w XVIII w. szkoły, do której obowiązkowo uczęszczały dzieci chłopskie. Po Brzostowskich Czarnożyły przeszły (po kądzieli) do Załuskich, pozostających tu do 1939 r. Nazwa Czarnożyły dawniej Czarneżołny została zaczerpnięta ze środowiska naturalnego. W języku staropolskim wyraz "żołna" oznacza dzięcioła. Osadę zatem założono w miejscu, gdzie dużo było tych ptaków. We wrześniu 1939 roku rozpoczęła się 5-letnia okupacja niemiecka. Część wsi została spalona. W czasie kampanii wrześniowej w wyniku ataku lotnictwa w pobliskim lesie zginęło 6 żołnierzy 15 pp "Wilków" wchodzących w skład 28 dywizji piechoty armii Łódź. Nastąpiły aresztowania i wywóz na roboty do Niemiec oraz do obozu zagłady. Na miejscowym cmentarzu znajduje się zbiorowa mogiła żołnierzy. Nad nią wznosi się pomnik ufundowany z inicjatywy ZBOWiD-u przez społeczeństwo gminy w 1959 roku dla uczczenia pamięci mieszkańców gminy ofiar II wojny światowej. Po wyzwoleniu w 1945 roku nastąpiła powolna odbudowa zniszczeń. Na bazie majątku ziemskiego utworzono Państwowe Gospodarstwo Rolne, wznowiły działalność: Gminna Spółdzielnia, Bank Spółdzielczy i Kółko Rolnicze. Nastąpił wzrost budownictwa indywidualnego oraz obiektów użyteczności publicznej We wsi stoi barokowy kościół pw. św. Bartłomieja z 1726 r. wystawiony przez Joannę z Brzostowskich, wojewodzinę kaliską. W latach 1912-1916 dobudowano do kościoła kaplicę o charakterze mauzoleum. Wyposażenie kościoła barokowe. Obszar gminy nie pozbawiony jest również zabytków zarówno przyrody jak i historii. Na terenie gminy odnaleźć można m.in. pomniki przyrody – okazy drzew w parku wiejskim w Czarnożyłach, park wiejski z XIX w. o pow. 1,6 ha w Czarnożyłach, kościół parafialny z 1726 r. w Czarnożyłach, kościół parafialny z 1623 r. w Łagiewnikach, kościół parafialny z 1843 r. w Raczynie, dzwonnica z XVIII/XIX w. w Raczynie. Wokół każdego z obiektów zabytkowych istnieje ścisła strefa ochrony konserwatorskiej oraz strefa ochrony archeologicznej. Gmina leży w zasięgu występowania drewnianych kościółków typu wieluńskiego. Na cmentarzu znajduje się mogiła 6 żołnierzy z 15 pp. "Wilków" z Dęblina poległych 1 września 1939 r. Według rejestru zabytków KOBiDZ na listę zabytków wpisane są obiekty: kościół parafialny pw. św. Bartłomieja, 1726, 1912-16, nr rej.: 935 z 30.12.1967

Elżbieta Halina Nejman Majątki (Szlachta Sieradzka XIX wieku Herbarz)
CZARNOŻYŁY par. Czarnożyły, p. wieluński w 1827 roku 80 domów, 674 mieszkańców, pod koniec 19 w. 120 dymów, 760 głów. Kościół fundowany przez wojewodzinę Barbarę z Brzostowskich Leszczyńską w 1726 roku. Ośrodek dóbr Brzostowskich o powierzchni 380 włók w skład majątku wchodziły wsie i folwarki, Niemierzyn, Nietuszyn, Okalew, Czarnożyły, Dymki, Chojny, oraz folwarki; Marynka, Bolków, Działy, Michałków i kolonie; Hipolitów, Emanuela, Adamka, i wieś Niedźwiedź. W wyniku podziałów w 1835 roku i później przeszły na Załuskich i Mycielskich. W 1927 r. Józefa hr. Załuskiego, 1991 ha. (SG 1- 763,t.15 s.353, Kowalski 1835 I k. 488)


1992 r.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kościół św. Bartłomieja z 1726 r. w Czarnożyłach - fragment od południa 

Fot. Janusz Marszałkowski
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ołtarz główny

Fot. Janusz Marszałkowski
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Ołtarz lewy

Fot. Janusz Marszałkowski
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Ołtarz prawy

Fot. Janusz Marszałkowski
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ambona

Fot. Janusz Marszałkowski
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Chrzcielnica

Fot. Janusz Marszałkowski
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeden z witraży

Fot. Janusz Marszałkowski
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Łuk stropu

Fot. Janusz Marszałkowski

Akta metrykalne (Parafia Czarnożyły) 1735

 Luty
19. lutego. Ja, jak wyżej, ochrzciłem Żyda imieniem Marcin. Rodzice chrzestni Wielmożny Antoni Wolski z Nieznanic, marszałek i Jadwiga Jaworska i inni.

Akta metrykalne (Parafia Czarnożyły) 1735

 9 marca
Ja, Łukasz Chamaroski wikary czarnożylski, ochrzciłem imieniem Franciszka, córkę prawowitych małżonków Wojciecha sługi plebańskiego i Magdaleny Maćkowny. Rodzicami chrzestnymi byli Wielmożny Pan Walenty Mierzwiński koniuszy dworu Jaśnie wojewody kaliskiego i Wielmożna Magdalena Karśnicka.  

Akta metrykalne (Parafia Czarnożyły) 1735

17 listopada. Ja, jak wyżej, ochrzciłem Żyda imieniem Marcin. Rodzice chrzestni Wielmożny Pan Antoni Wolski i Wielmożna Panna Franciszka Madaleńska.

Akta metrykalne (Parafia Czarnożyły) 1738

 22 czerwca, Przewielebny prepozyt Kruszyny imienia [brak] i nazwiska Luboiński, ochrzcił imionami Zofia i Konstancja, córkę Wielmożnych Państwa prawowitych rodziców Antoniego Janiszewskiego i Magdaleny Janiszewskiej. Rodzicami chrzestnymi byli Jaśnie Pan marszałek Królestwa Polskiego Ciszek i Konstancja jego żona.

Akta metrykalne (Parafia Czarnożyły) 1761

Dnia 27 grudnia. Ja, Jan Tatarski proboszcz wydrzyński, za zgodą Znakomitego Przewielebnego proboszcza miejscowego tego kościoła czarnożylskiego, dopełniłem ceremonię już ochrzczonego w kościele wróblo? dziecka Karola Stanisława Kostki, syna Urodzonych Józefa i Wiktorii z Otockich Rozańskich, posesorów dzierżawców części Wróblowa kapituły sieradzkiej. Rodzicami chrzestnymi syna byli Znakomity Przewielebny Piotr Latoszyński kustosz i zastępca sędziego wieluńskiego, prepozyt czarnożylski i Wielmożna Marcjanna z Przanowskich Zielińska cześnikowa czerniachowska.

Korrespondent Warszawski Donoszący Wiadomości Kraiowe y Zagraniczne 1792 nr 50

Z Czarnożył w Ziemi Wieluńskiey. Pełne cnot i chwały życie zakończył w swych dobrach dmoa 7 Sierpnia JW. Adam Brzostowski kasztelan Połocki Orderu Orła białego Kawaler , Mąż pozostałey Genoweffy z Ogińskich, a Oyciec czterech żyiących i w Oyczyźnie zasłużonych synów : Jana Szambellana J. K. Mci S. Stanisława Kawalera , Michała Starosty Puńskiego i Ord: Polskich Kaw: Alexandra Kasztelana Mazowieckiego Ord: Polskich Kaw: Franciszka Xawerego w Kawaleryi Narodowey Majora. Zacny ten i szanowny Weteran, ieszcze za panowania Augusta III, z chwałą i zaszczytem służył Oyczyznie. Bo oprócz innych wielokrotnie odbywanych funkcyi, pracowity Urząd Marszałka Trybunału Litewskiego nie tylko okazale i kosztownie , ale sprawiedliwie, mądrze i ze sławą imienia swoiego sprawował. Dawszy tak wielki dowod cnoty i zdatności swoiey miły był Królowi i od niego poważany. Ozdobiony zatem Orderem Orła białego i powołany do Senatu na Kasztelanią Połocką , zawsze wierność, gorliwość dla Króla , i dla Narodu zachował. W dalszym czasie różne okoliczności zaszłe, a z iego sercem i sposobem myślenia nie zgadzaiące się nakłoniły go, iż porzuciwszy publiczne, obrał sobie prywatne życie.— Oddalony na ustronie żył przystoynie, czynnie, i pobożnie. Kochany i szanowany od wszystkich, bo iego przyiemna ludzkość wszystkich uymowała serca. Chociaż zaś żył w oddaleniu od wielkiego świata, miał iednak tę pociechę , iż nayznakomitsze w Kraiu osoby z oświadczeniem uprzeymey przyiaźni i szacunku często go odwiedzały.— Serce iego cnotliwe i nigdy nikomu nie podległe tak było dobrem Kraiu zaięte , iż w miarę pomyślnych lub przeciwnych w tey mierze wiadomości , widać w nim było: to radość, to smutek nie mały. Wychowany w prawowierney Religii, od iey prawideł nie odstąpił, a dobrem i uczynkami wierze swoiey oczywiste dawał świadectwo. Na koniec , opatrzony SS. Sakramentami przeniost się do wieczności w 77. roku życia swoiego, zostawiwszy po sobie miłe cnot swoich wspomnienie i żal nieznośny w tych wszystkich, którzy go znali, a tym większy w tych, którzy bliżey do niego należeli. Dway przytomni synowie i iedna synowa przy naysprawiedliwszym i naywiększym smutku w kilka dni pogrzeb, a poźniey wspaniałe Exekwie przy licznym Duchowieństwa i Obywatelstwa Zgromadzeniu rozrządzili i odprawili , a to iuż woli zmarłego Oyca , iuż własnemu uczuciu czyniąc zadosyć.


Gazeta Warszawska 1814 nr 27

Gdy Maciey Piekarczyk, inaczey Szymaczyk Piekarz Jan Karbowiaczyk nazywaiący się lat około 30 liczący, rodem z wsi Czarnożył Powiatu Wieluńskiego w osobie zsiadły, twarzy okrągłey ogromney, na brodzie i wąsach żołto zarastający, oczu niebieskich, włosow na głowie iasno blond z przodu obciętych, a z tyłu długo opuszczonych kręcących się , któreń z aresztu detencyynego Wieluńskiego, o zaboystwo swey żony, i o liczne kradzieże obwiniony w dniu 4 Grudnia r. z . zbiegł. Wzywa zatem wszelkie Władze tak woyskowe, iako i cywilne, aby na opisanego zbrodniarza, iako bardzo szkodliwego publiczności pilne dały baczenie, a przytrzymanego, pod nayostrzeyszą strażą Sądowi tuteyszemu odstawić zechciały. W Piotrkowie dnia 4 Lutego 1814. Sąd Policyi Poprawczey Obwodu Piotrkowskiego.
 
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1821 nr 26

OBWIESZCZENIE.
Sąd Policyi Prostey Powiatu Wieluńskiego.
Donosi ninieyszem kogo to Interessować może, że na dniu 4. Czerwca r. b. przez Woyta Gminy Czarnożył nadesłaną została skrzynka z rożnemi galanteryinemi rzeczami do Sądu swego w którey znayduią się: brzytwy, scyzoryki, pierścionki, kulczyki, guziki, noże z widelcami, lichtarze, okulary, nożyczki, zwierciadełka, lak, bawełna i tym podobne, inne drobnostki handlerskie. Galanterya ta odebraną została na iarmarku w Złoczowie od starozakonnego Joska Eyzykowicza z pobytu mieszkania niewiadomego a o kradzierz pieniędzy w kwocie dukatów pięć Włościanowi z Gminy Czarnożył Woyciechowi Lubiańskiemu, Obwinionego, wsposobie zaręczenia że tenże zwróci te pieniądze.
Wzywa więc Sąd Policyi Prostey Powiatu Wieluńskiego, ażeby właściciel takowych przedmiotów zdowodami, wyiaśniaięcemi prawo własności do rzeczoney galanteryi naydaley do dnia 17. Lipca r. b. do Sądu swego zgłosił się, w przeciwnym bowiem razie rzeczy te wszystkie w tym dniu przez publiczną licytacyą na rzecz uszkodzonego Lubiańskiego sprzedane zostaną.
w Wieluniu dnia 12. Czerwca 1821. r.
Bielamowski. 

Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1826 nr 16

Gdy podpisanemu Dzierżawcy Probostwa w Czarnożyłach w P. Wieluńskim skradziono z dnia 4. na 5. b. m. parę klaczy i źrebice rocznią, z zaprzęgiem, to iest: iedną klacz karą łysą na głowie, lat 6, drugą klacz brudno szpakowatą, także lat 6 maiącą, i źrebice gniadą z gwiazdką na czole. Wzywam więc WW. Wóytów Gmin, aby w razie dostrzeżenia ich takowe mi dostawić rozkazać raczyli, a wszelkie koszta z podziękowaniem zwrócić zapewniam.
w Czarnożyłach dnia 11. Kwietnia 1826.
Hagecki.

Kurjer Warszawski 1826 nr 135

Rodzice, Krewni i nader liczni Przyiaciele, ponieśli nader dotkliwą stratę przez niespodziany i zbyt wczesny zgon ś.p. Adama Hrabie; Brzostowskiego Wice Referendarza R.S. Młodzieńca 23 letniego, pełnego najpiękniejszych nadziei, rzadkich przymiotów serca, talentów i nauk. Zwłoki iego onegdaj wywieziono z Warszawy w Kaliskie do dóbr dziedzicznych Czarnożył dla złożenia w grobie rodzinnym na wieczny spoczynek.
 
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1832 nr 19 

WYKAZ
Starozakonnych maiących wolność mieszkania na wsiach w Obrębie trzech-milowem nadgranicznym znayduiących się w Woiewództwie Kaliskiem do końca Czerwca 1832 roku.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Salomon Bilski, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Łagiewniki, Wieś Łagiewniki, Proceder: rolnictwo.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Meyzer Reychman, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Kowale, Wieś Mokrsko, Proceder: rolnictwo.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Lewek Izraelczyk Sroka, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Lututów, Wieś Lututów, Proceder: rolnictwo.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Ankiel Fraind, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Lututów, Wieś Lututów, Proceder: rolnictwo.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Fabiś Anglewicz Levi, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Lututów, Wieś Lututów, Proceder: rolnictwo.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Litman Smulczyk, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Mierzyce, Wieś Mierzyce, Proceder: pacht krów.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Berek Jakubowicz, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Mierzyce, Wieś Bobrok, Proceder: rolnictwo.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Marek Joachimowicz, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Mierzyce, Wieś Pątnowo, Proceder: rolnictwo.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Jakób Lewkowicz, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Naramice, Wieś Naramice, Proceder: rolnictwo.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Marek Salamaiczyk, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Czarnożyły, Wieś Czarnożyły, Proceder: rolnictwo.
Imię i Nazwisko Starozakonnego: Bendus Hentzel, Mieysce zamieszkania: Obwód Wieluński, Gmina Biała, Wieś Biała, Proceder: pacht krów.
Za zgodność:
(podpisano) Chrzanowski  
 
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1832 nr 29

KOMMISSYA WOJEWÓDZTWA KALISKIEGO.
Wzywa Woytow Gmin poleca Prezydentom i Burmistrzom miast aby zbiegłych przed Spisem z Obwodów Wieluńskiego i Konińskiego Woyskowych niższych stopni byłego Woyska Polskiego, według umieszczonego poniżey Wyszczególnienia, ściśle wobrębie urzędowania swego śledzili, a wrazie wykrycia i uięcia, odstawili tychże podbezpieczną strażą, do Kommissarzy właściwych Obwodów, wcelu odesłania ich następnie do zakładu w miastach Wieluniu i Koninie, do których Woyskowi ci należą.
Wyszczególnienie Zbiegłych. a) z Obwodu Wieluńskiego, a) z Gminy Czarnożyły.
1) Biernacki Jan, ma lat 25, Wszedł poprzednio do służby iako Żołnierz dnia 28. Września 1822. do pułku Saperów, bez żenny, zbiegł dnia 10 Czerwca 1832 r.
2) Kucharczyk Szymon, ma lat 33. wszedł do służby dnia 15. Września 1828 r. do pułku 8go piechoty, bezżenny, zbiegł dnia 10 Czerwca 1832 r.
3) Janicki Franciszek, ma lat 20 wszedł do służby dnia 7. Lutego 1831. r. do pułku 14 piechoty, bezżenny, zbiegł dnia 12 Czerwca 1832 r.
4) Cichorski Andrzey, ma lat 24, wszedł do służby dnia 8. Lutego 1831 r. do pułku 13. piechoty, bezżenny, zbiegł dnia 11, Czerwca 1832 r.
5) Niewiadomy Michał ma lat 24, wszedł do służby dnia 10 Marca 1831 r. do pułku 21 piechoty, bezżenny, zbiegł dnia 10 Czerwca 1832 r.
6) Kaleta Urban ma lat 29, wszedł do służby dnia 7. Stycznia 1831 r. do pułku 14 piechoty, zbiegł dnia 12 Czerwca 1832 r.
7) Meach Jdzi, ma lat    25. wszedł do 6go, pułku piechoty, bezżenny, zbiegł dnia 10. Czerwca 1832 r.   
8) Kośmider Alexander, ma lat 35. przed Rozporządzeniem o poborze, wyiechał w drogę do Litwy.
b) z Gminy Raczyn.
9) Cieślak Woyciech, ma    lat 30, wszedł do służby w Marcu 1831 r. do pułku 21 piechoty, zbiegł dnia 13. Czerwca 1832 r.
w Kaliszu dnia 23 Czerwca 1832 r.
Prezes SZMIDECKI. Sekretarz Jlny Przedpełski.
 
Dziennik Urzędowy Woiewodztwa Kaliskiego 1835 nr 38

Ogłasza się wiadomość otwarcia spadku po Xawerym Hrabi Brzostowskim na dniu 4 Sierpnia 1834 r. zmarłym; celem zgłoszenia się osób prawo do spadku po tymże maiących a mianowicie: co do tytułu własności dóbr Czarnożyły, Nietuszyn, Choyna, Niemierzyn, i Dymki z przyległościami w Pcie Wieluńskim Woiewództwie Kaliskiem położonych z wyznaczeniem półrocznego terminu na dzień 19/31 Grudnia 1835 r. godzinę 9 zrana tu do Kancellaryi podpisanego Reienta.
Kalisz dnia 30 Maia (11 Czerwca) 1835 r. M. Basiński Rei. K Z


Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego 1845 nr 17

LISTY GOŃCZE.
(Ν. D. 314) Sąd Policyi Prostej Okręgu Wieluńskiego.  
Zawiadamiając wszelkie Władze tak cywilne jak i wojskowe do których przestrzeganie porządku publicznego i bezpieczeństwa w kraju należy, że z tutejszego Domu Badania zbiegli następni aresztanci:
1 Katarzyna Strycharczynkówna o zbrodnią dzieciobójstwa obwiniona lat 24 mająca wyznania katolickiego, rodem z wsi Czarnożył, wzrostu miernego, twarzy ściągłéj, włosów blond, осzów siwych, ust miernych nosa długiego, znaków szczególnych żadnych ubrana w szlafroczek perkalikowy w kratki, chustkę derową wielką w kratki czarne i czerwone, na głowie czepek biały nocny, pod szlafrokiem spódnice watowaną, trzewiki półbuciki zwane i pończochy, zbiegła d. 4 Stycznia r. b.
(...)Wzywa więc wszelkie Władze, aby na tychże w obrębach swych jurisdykcyi baczne oko zwrócic, tychże ściśle śledzić i wrazie ujęcia pod ścisłą strażą najbliższemu Sądowi odstawić raczyły.  
Wieluń d;. 27 Grudnia (8 Stycznia) 1844j5.
Sławianowski. Podsędek.

Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego 1846 nr 212

(N. D. 4755) Sąd Policyi Poprawczej Wydziału Piotrkowskiego.
Wzywa wszelkie władze krajowe aby na Andrzeja Nowakowskiego lat 41 wieku liczącego religii Rzymsko-Katolickiéj, rodem z wsi Czarnożył Okręgu Wieluńskiego, w miesiącu Kwietniu r. b. trudniącego się wyrobkiem w mieście Wieluniu, który jest dobrego wzrostu i znacznéj tuszy, twarzy ściągłéj, oczu siwych, włosów na głowie ciemnych krótko strzyżonych, w zwyczajnym ubraniu włościańskim baczną uwagę zwracały, a po dostrzeżeniu ująwszy zarządziły odstawić zechciały najbliższemu Sądowi do dalszego postąpienia i jest bowiem do wykonania na tymże wyrok d. 14 (26) Czerwca r. b. w Sądzie naszym z powodu kradzieży wydany.
w Piotrkowie d. 24 Sierp. (5 Wrześ ) 1846.
Sędzia Prezydujący, Wolanowski.

Warszawska Gazeta Policyjna 1847 nr 19

Ważniejsze zdarzeniu zaszłe w Królestwie.
W następujących miejscach w królestwie były pożary, w skutku których spaliły się:

We wsi Czarnożyłach powiecie Wieluńskim, suszarnia lnu i konopi drewniana, gontami kryta w dyrekcji na niewiadomą sumę ubezpieczona. Przyczyna pożaru niewiadoma.

Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego 1847 nr 223

LISTY GOŃCZE.
(D. N. 4908) Sąd Policyi Poprawczej Wydziału Piotrkowskiego.
Wzywa wszelkie Władze krajowe, aby na Józefę Krauze rodem z wsi Czarnożyły w Powiecie Wieluńskim położonej, lat 20 liczącą, wzrostu średniego, szczupły, twarzy okrągłej, włosów blond, oczu niebieskich, religii katolickiej, bez żadnych znaków szczególnych, ubraną w kapotę płócienną, suknię kolorową w pasy ciemne, płachtę i chustkę białą, wiążącą głowę, baczną uwagę zwracały, a po dostrzeżeniu i ujęciu najbliższemu Sądowi do dalszego postąpienia odstawić kazały. Piotrków d. 3 (15) Września 1847 r.
Sędzia Prezydujący, Wolanowski.

Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego 1848 nr 151

(N. D. 3630) Sąd Policyi Poprawczej Wydziału Piotrkowskiego.
Wzywa wszelkie Władze nad bezpieczeństwem kraju i spokojnością czuwające, aby na Mikołaja Morawskiego o kradzież obwinionego, ostatnio we wsi Czarnożyły mieszkającego, baczne oko zwracały, wrazie ujęcia najbliższemu Sądowi pod mocną strażą odtransportować rozporządziły. Rysopis jego następujący: lat ma 45, wzrostu miernego, twarzy pociągłej, nosa pociągłego, oczu i włosow czarnych, znaków szczególnych żadnych.
w Piotrkowie d. 22 Czer (4 Lip.) 1848 r.
Sędzia Prezydujący, Wolanowski.
Gazeta Codzienna 1849 nr 53

W następujących miejscach w Królestwie były pożary, w skutku których spaliły się: W gminie Czarnożyły p. Wieluńskim, stodoła drew niana wraz z młockarnią na rs. 2600 ubezpieczone; pogorzelec w ruchomościach poniósł straty rs. 1330.

Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego 1851 nr 18

(N. D. 190) Sąd Policyi Poprawczej Wydziału Piotrkowskiego.
Wzywa wszelkie Władze nad powszechnem bezpieczeństwem czuwające, iżbу na zbiegłego w końcu miesiąca Września r. z. w transporcie na stacyi Ossyaku w Okręgu Wieluńskim Wawrzyńca Grzymskiego o kradzież obwinionego baczne oko zwracały wrazie dostrzeżenia ujęły i pod scisłą strażą Sądowi naszemu odstawić zarządziły. Rysopis onego. Wawrzyniec Grzymski lat ma 24, katolik, stanu wolnego, urodził się wsi Czarnożyłach Okręgu Wieluńskim, wzrostu niskiego, twarzy sciągłej, czoła wysokiego, ocz niebieskich, nosa ściągłego, brody okrągłéj, włosów na głowie blond, ubrany był tylko w spodnie płócienne i koszule lnianą bez obuwia w furażerce granatowej garbaty, czytać i pisać nie umie, mówi tylko po polsku.
Piotrków d. 26 Grud. (7 Stycz.) 1850j1 r.
Sędzia Prezydujący Bóbr.

Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego 1851 nr 182

(Ν. D. 1989) Rejent Kancellaryi Ziemiańskiej Gubernii Warszawskiej w Kaliszu.
Ogłasza postępowania spadkowe toczące się po osobach zmarłych:
1, po Joachimie Kempner (…) oraz wierzyciela summ rs. 7500 na dobrach Czarnożyły i rs. 7472 kop. 11 1/4 na dobrach Skrzynki z Okręgu Wieluńskiego zahypotekowanych;
(…) do ukończenia tych postępowań spadkowych termin na dzień 8 (20) Listopada 1851 r. w Kaliszu w Kancellaryi Ziemiańskiej przed podpisanym Rejentem się wyznacza.
w Kaliszu d. 28 Kwiet. (10 Maja) 1851 r.
Nep. Wojciechowski.

Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego 1856 nr 79

(N. D. 1778) Sąd Policyi Poprawczej Wydziału Piotrkowskiego.
W miesiącu Styczniu 1854 r. pomiędzy miastem Wieluniem a wsią Czarnożyłami, znalezioną została baryłka okowity, obecnie w depozycie Sądu Sieradzkiego znajdująca się wzywa zatem niewiadomego właściciela, aby w ciągu dni 30 od daty niniejszego ogłoszenia licząc, z usprawiedliwiającemi jego własność dowodami, po takową do Sądu tutejszego lub Sieradzkiego zgłosił się, po bezskutecznym bowiem upływie oznaczonego czasu, rzeczona baryłka z okowitą na rzecz Skarbu zasądzoną zostanie.
Piotrków d. 20 Marca (1 Kwiet.) 1856 r.
Sędzia Prezydujący,
Assesor Kollegialny, Chmieleński.

Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego 1856 nr 283

(N. D. 6806) Sąd Policyi Poprawczej Wydziału Kaliskiego.
Wzywa wszelkie Władze tak cywilne jak i wojskowe nad porządkiem i bezpieczeństwem w kraju czuwające aby na Józefa Gałek, wyrokiem Sądu tutejszego w d. 10 (22) Stycznia r. b. zapadłym na chłostę rózg 70, i oddanie do robót w poprawczych aresztanckich rotach przez lat cztery skazanego, obecnie z pobytu niewiadomego, i przed wymiarem sprawiedliwości ukrywający się, baczne oko zwracały, a wrazie ujęcia go Sądowi tutejszemu lub najbliższemu pod strażą dostawie raczyły. Rysopis jego jest następujący, ma lat 25 katolik, wyrobnik, ostatecznie w gm. Czarnożyły, P-cie Wieluńskim zamieszkały, bezżenny, wzrostu dobrego, włosów blond oczu szarych, nosa miernego, twarzy ściągłej, ma znaki kalectwa na ręce prawej.
Tyniec pod Kaliszem d. 26 Września (8 Października) 1856 r.
Sędzia Prezydujący, Ruprecht.

Dziennik Warszawski 1864 nr 155

(N. D. 2838) Sąd Policji Poprawczej Wydziału Piotrkowskiego.
Zapozywa Antoniego Mikołajczyka, włościanina ze wsi i gminy Czarnożył, Powiatu Wieluńskiego, aby dla złożenia tłomaczenia w sprawie własnej, stawił się natychmiast w Sądzie Poprawczym, lub aby najdalej w ciągu dni 30-tu od daty ogłoszenia, o miejscu obecnego pobytu swego doniósł, pod skutkami prawa.
Piotrków d. 1 (13) Czerwca 1864 r.
Sędzia Prezydujący, Chmieleński.

Dziennik Warszawski 1865 nr 117

Korespondencje Dziennika Warszawskiego.
Wieluń. We wsi Małusze-małe, żona wyrobnika Tomasza Podstawki w dniu 25 marca (6 kwietnia) porodziła syna, nazajutrz drugiego i córkę, pozostających przy życiu. — W dniu 28 kwietnia (10 maja), w lesie Kozi-lasek, włościanie pasący bydło dostrzegli wiszące zwłoki włościanina wsi Czarnożyły, Jakóba Wiszniewskiego, który za życia oddawał się pijaństwu.

Zorza 1866 nr 1

LIST
z Czarnożył, w Grudniu 1865 r.

Piszę o jednej z najporządniejszych wiosek w Wieluńskiém.
Wyjeżdżając z Wielunia, widzisz o milę drogi na wzgórzu ładny kościołek murowany, bielące się zabudowania dworskie i liczne drzewiny, latem zagajające wieś całą, ciągnącą się w rzędzie. Miejscowi mieszkańcy opowiadają, że wieś ta przed laty nazywała się Czarne-Żółny, a to z tego powodu: że kiedy królowa Bona polowała w tutejszych ogromnych niegdyś lasach, to mnóstwo czarnych żółn napotkała, i od nazwy tych ptaków lasy i miejsca te nazwała CzarneZółny, co później zamieniono na Czarnożyły, bo to się łatwiej wymawia. Rzeczywiście téż w miejscowych aktach tak wieś tę pisano jeszcze do roku 1810.
W opisie naszym zaczynamy od kościoła i od cmentarza; bo kościół porządny daje wiedzieć, że lud miejscowy pamięta o Bogu, a cmentarz starannie utrzymywany, świadczy, że lud ma dobre serce, bo pamięta o zmarłych swych braciach. Otóż na pochwałę parafii powiedzieć można, że do nowego ogrodzenia cmentarza w miejsce zniszczonego zabierają się czynnie tak proboszcz jak i gromada; a kościół tu jest bardzo ładny, tak zewnątrz jak i wewnątrz; mury wielkiej grubości, na wieży zegar bije godziny, a wnętrze najwięcej zdobi piękny ołtarz Matki Boskiej Niepokalanego Poczęcia. W ołtarzu tym znajduje się krzyż srebrny pięknej roboty z relikwią drzewa Krzyża Świętego w kryształ oprawny, a ściany zdobią się półfilarami. Kościół ten, pod którym w grobach spoczywają szczątki zmarłych z kolei właścicieli Czarnożył hrabiów Brzostowskich, został wystawiony przez Joannę Barbarę z Leszczyńskich hrabinę Brzostowską, 141 lat temu. Wprzódy jednak stał na tém miejscu kościół drewniany już blisko 300 lat temu, bo w roku 1522, pod wezwaniem Śgo Bartłomieja, za czasów dziedzica Zaremby, a przy kościele tym była i kaplica Pana Jezusa. Z tych téż jeszcze czasów dotrwały do dziś dnia przy kościele dwie lipy stare, grube i wewnątrz wypróchniałe tak, że dwóch ludzi bezpiecznie mogłoby się w każdej z nich zmieścić. Są jeszcze podania miejscowe, że pod kościołem starym spoczywają ciała, między któremi są i proboszczów, razem czterdziestu zmarłych, i między którymi mają leżeć ludzie innego wyznania (podobno Aryanie), a których lud błędnie Francuzami nazywa. Powiadają téż, że w Czarnożyłach gościł niejakiś czas książę Radziwiłł, zwany Panie-kochanku, jak wracał z kuracyi z Paryża.
Przy kościele znajduje się jeszcze dawny zabytek, to jest framuga w murze przy drzwiach wchodowych, w niéj siedzenie wykute i żelazna klamra; jest to kuna, dawna kara; zasadzano tam obwinionego, jakiego bluźniercę, bezbożnika lub złodzieja: tam skarany siedząc z przycłapioną ręką przez tę klamrę, zamykaną na kłódkę, wstydzić się musiał, gdy go wszyscy oglądali, jak wchodzili i wychodzili z kościoła.
Parafia tutejsza ma ludności 1,600 osób i składa się z wsi i kolonij: Czarnożyły, Nietuszyna, Huta, Chopry, Kąty i Leniszki.
Dwór tutejszy jest stary, modrzewiowy z kopułkami (bizantyjskiemi) na przystawkach; domki do dworu należące biało pobielone i bardzo ładne. Teraz właścicielem jest Hippolit hrabia Brzostowski, wnuk ś. p. Franciszka Xawerego, który 80 lat temu, wystawił tu, istniejący i teraz, szpital na sześć osób, z prawem przyjmowania tam tylko gospodarzy takich, którzy przez wiek i pracę stargali siły; mocniejsi powinni byli usługiwać słabszym, a wszyscy razem śpiewać godzinki. Na dobroczynny ten zakład zmarły hrabia zapisał dziesięć tysięcy złotych. Z wdzięcznością także ludność wspomina jakby o swym aniele dobroczynnym, o córce tegoż hrabiego, która jest w Galicyi w Iwonicach za hrabią Załuskim; ale źle tu mówią o dawnym rządcy, który był nadto porywczym. Dwór utrzymywał tu także i stałych doktorów, a z nich ostatni niemiec Porsz, był głośnym w okolicy, że chorobę miał odgadywać z przesłanych mu włosów chorego.
W samych Czarnożyłach jest 53 gospodarzy i komorników, z tych uwłaszczonych jest przeszło czterdziestu. Będąc właścicielami, czuć muszą popęd do gospodarstwa i większej dbałości o swoje domy, nie mając się już na kogo spuszczać. Między gospodarzami starymi, wzorowymi, wstrzemięźliwemi, pobożnemi i pracowitymi wymienić tu można: Jana Lemańskiego, Wojciecha Hutnika w Czarnożyłach, lub Stanisława Wojewódkę, bardzo zamożnego i bardzo porządnego gospodarza, zamieszkałego w kolonii Leniszkach; ani on, ani cała jego rodzina wcale nie piją wódki; bo dzieci wzięły przykład z dobrego ojca. W ogródku swoim chowa on pszczoły, a że umie się z niemi obchodzić, więc mu téż nie spadają. W ogóle nałogowych pijaków nie ma, i rzecz szczególna, że kobiety więcej tu piją wódki aniżeli mężczyzni; ale z drugiej strony kobiety tutejsze prawie wszystkie odznaczają się nadzwyI czajną czystością w ubiorach, kołnierzyki jak j śnieg białe wykładają na swe gorsety lub kaftany, a na głowach noszą chustki fularowe. W ogóle, prócz zachodów około domowego gospodarstwa, kobiety trudnią się przędzeniem.
Szkółka, która teraz nie istnieje, ma być wznowioną i uznaną przez Rząd. Czytających na książce ze starych gospodarzy jest przeszło 30, dziewcząt i chłopców przeszło 40tu, a początkująch 18, w téj liczbie przez zeszłą zimę wyuczyło się czytać 40tu. Pomiędzy uczącymi się pisać zasługują na pochwałę wielką: Konstanty Pirecki, gospodarz w wieku lat 24, żonaty; drugi Jakób Pilniak, syn gospodarza, dwudziestoletni, i Piotr Skupniewski syn gospodarza i mularza zarazem. Uczyli się oni śród pracy nawet wielkiej codziennie, wieczorami u miejscowego proboszcza, od którego i książki dostawali do nauki, lub w domu przy łuczywie i świetle otrzymaném z darów; umieją téż już i dobrze czytać i pisać i unikają karczem w Niedziele i Święta tak jak i inni uczący się, z pośród których sześciu chłopców sługuje dziś z kolei do Mszy Świętej. Pomiędzy dzieciakami, Seliga Maciej, mający lat 10, nauczył się przez jedną zimę czytać; jest to chłopczyna wielce pobożny, służy codziennie do Mszy Śtéj; bardzo zdolny i pamięć ma niezwykłą; a teraz uczy się pisać. Dziewcząt jest 3 umiejących pisać. Młodemu temu pokoleniu pomagali jeszcze w nauce to organista, to kobieta wiejska chętnie ucząca drugich. Na Kątach téż, w wiosce téj saméj parafii, gospodarz Mróżek ma dwoje dzieci, które to w Czarnożyłach, to od komornika Ostrycharza w kolonii nauczyły się czytać.

Ku uzupełnieniu tego obrazka, można jeszcze wspomnieć, że chałupy w Czarnożyłach latem pięknie się stroją i drzewinami i ogródkami przy każdej z nich, bo lud tutejszy szanuje drzewiny i sam szczepi sobie drzewka. Lud ten w ogóle jest dosyć zamożny, inwentarz mu wystarcza, a przytem odznacza się pobożnością. Był tylko niedawno jeden bluźnierca, nieuczynny, pijak wielki, nie szanujący ani Kościoła ani ludzi, aż się téż powiesił: Boże odpuść mu winy! F. W.  

Kurjer Warszawski 1868 nr 203

Z Wielunia. Do wielu klęsk, które stały się następstwem pożarów wynikłych, w skutek tegorocznych upałów i suszy, okolica nasza doznała nowej klęski z uderzenia pioruna. W dniu 11-m b. m., wśród pięknej pogody, a nawet dokuczającego upału, nagle horyzont w stronie północnej od naszego miasta, powleczony został chmurami, i dały się niebawnie słyszeć silne grzmoty, w skutek których piorun uderzył o godzinie 2 1/2 po południu, w owczarnię, znajdującą się we wsi Czarnożyłach, w odległości kilku wiorst od Wielunia, własnością hrabiego Brzostowskiego będącej, takową zapalił, i która pomimo energicznego ratunku, w momencie zgorzała. Straty wprawdzie w inwentarzu były mało znaczące, gdyż tylko 9 owiec spaliło się, wszelako zapasy siana, zboża i słomy, w dość znacznej ilości stały się pastwą płomieni. Straty dotąd obliczone wynoszą około 2,000 rubli srebrem. W poprzedniej mojej korrespondencji, przed kilkunastu dniami podanej, wspomniałem, że brak mięsa, dobrego pieczywa i t. d., również i inne niedogodności, jakich doznają mieszkańcy tutejsi, w kwestji żywotnej, wiele wpływają na upadek miasta. Wszelako nowo założona cukiernia, handel win i razem restauracja, pod firmą p. Kazimierza Nęckiego, w środku rynku, w domu Norejkowicza będąca, stara się odpowiedzieć swemu zadaniu. Siewy u nas już rozpoczęte, kartofle zaczęli kopać, są one dobre i obfite, kapusty nieco się poprawiły.— J. Ł.

Kurjer Warszawski 1869 nr 218

W dniu 25 z. m, we wsi Czarnożyłach, w powiecie Wieluńskim, przeniósł się do wieczności ś. p. Adam hr: Brzostowski. Pogrzeb jego był wymownem świadectwem życia, a żal po nim pozostanie na długo w sercach tych wszystkich, z którymi sercem się dzielił.

Zorza 1870 nr 39

OPOWIADANIE PEWNEGO MIESZCZANINA
O Tegorocznej Wystawie Rolniczo-Gospodarczéj
W WARSZAWIE.
Dobra to rzecz ta kolej żelazna! Wyjechałem z miasta Wielunia o zmierzchu, i jadąc do Częstochowy szosą, stanęłem w Warszawie o godzinie pierwszej po południu nazajutrz,— w ten sposób zrobiłem mil 40-kilka przez niespełna 12 godzin. Ale nie o tém tylko chciałem mówić. Przyjechawszy do Warszawy za interesami, odwiedziłem mojego znajomego przy ulicy Nowogrodzkiej, aż oto widzę zdaleka jakiś budynek drewnianny, ozdobny poobwieszany wieńcami, a z niego kilkanaście chorągiewek wiewa. Co to takiego? pytam przechodnia. —To miejsce Wystawy Rolniczej, odpowiedział. Wystawa! rzekłem do siebie, i to rolnicza, — nic o tém nie wiedziałem, choć przecie nie na zapłociu mieszkam, tylko w mieście i to powiatowém jeszcze. A przytém jestem rolnikiem—myślę sobie daléj — i może miałbym co pokazać światu, a teraz mogę tylko usta rozdziawiać i patrzeć się na to, co inni przysłali.
Ale cóż robić, dobrze téż widzieć nie koniecznie i swoje; kupuję więc bilet za złotówkę i wchodzę na dość obszerny dziedziniec, gdzie ten budynek z chorągiewkami stoi. Było to już w ostatnich dniach wystawy; przy różnych rzeczach widzę poprzywieszane napisy: ten dostał medal złoty ów srebrny, tamten bronzowy, a inny znowu pochwałę lub podziękowanie, co jest najważniejszą rzeczą.
Dostałem prawdziwie gorączki, chodząc od miejsca do miejsca: tu widzę maszynę parową, do której przywieszone pasy mogą poruszać inne maszyny, np. sieczkarnie, wiejnik, obrzynaczkę ziarn i t. p. Patrzę daléj, aż tu stoją skrzynie żelazne, wielkie, ogniotrwałe, gdzie włożone pieniądze drwią sobie z pożarów; to znowu stoi maszyna do szycia z kółkiem, poruszana niby kołowrotek, nogą; tam widać lekkie żelazne krzesełka, kanapy, łóżka, — to znowu kij, co się na krzesełko rozłożyć może, choć nieco słony, bo 4 ruble kosztuje. Oprócz tego pługi żelazne, nowszego pomysłu, młynek ulepszony do gniecenia kartofli, wzory domków wiejskich, dach na sposób finlandzki pobity deseczkami przygwożdżonemi do krokwi, kafle, piece ulepszone—wszystko to, i jeszcze wiele innych rzeczy oglądałem z kolei, np. bardzo sztuczne zamki, niezmierne oxefty. Podchodzę daléj, patrzę, w szafie za szybami leżą różne miotełki i piękne szczotki, to z szczeciny, to z ryżu i innej słomy zrobione, a obok tego rzecz nowa całkiem dotąd: bo oto widziałem tam szczotki zrobione nie z szczeciny ale z włókien pióra i to z téj części pióra, która zwykle na śmieci się rzuca. Dobra to rzecz, myślę sobie, z najlichszej rzeczy robić użytek,-to téż czytam, kto to się na to zdobył i wyczytałem, że tym wynalazcą jest p. Fejst fabrykant szczotek w Warszawie.
Nie mogę ja wprawdzie wiele pisać o tych maszynach, boć nie jestem z powałania ani mechanikiem ani rzemieślnikiem, tylko przemysłowym—rolnikiem, bo w domu moim mam rękodziełkę, warsztat, na którym robię sukno grube zielone, bronzowe i siwe. To też zdziwiłem się niezmiernie, że prób tego sukna krajowego, którego tak wiele, dobrze i tanio wyrabiają, szczególniej na Podlasiu, w Płockiem, i w Radomskiem po miasteczkach, tu wcale na wystawie nie widziałem. Więc opuściwszy jeden dziedziniec, przeszedłem na drugi, gdzie właściwie owe wyroby rękodzielnicze, jako też bydło, konie, trzoda, drób, zboża i owoce się chwalą, lub powinny się chwalić. Już to co do koni, bydła, i trzody, to jest tam czemu się przyjrzeć. Owe arabczyki aż mi oskomę robią, takie to zgrabne, piękne, pokaźne, takie łebki, nóżki i karczki wytworne. Ale cóż? kiedy prócz dwóch wystawców włościan blizko Warszawy więcej prawdziwie gospodarskich nikt nie przysłał koni. Co do bydła, to widziałem tam i holenderskie i szwajcarskie, tyrolskie i różne jeszcze zagraniczne rasy, ale swojskich dobrych sztuk jakoś nie dało mi się widzieć, tak samo jak i trzody chlewnej, śród której tylko niezmiernej tłustości oglądałem knury i maciory, a o swojskich ani dudu! Dobrzeć to, pomyślałem—przyswajać to, co dobrego jest za granicą, ale na mój głupi rozum, to nie wypada zapominać i o rasach swojskich, bo one i mniej kosztują, i mniej są wybredne, i do natury naszego kraju przydatniejsze, a więc i użyteczniéjsze. Rzecz więc dziwna, że jak widzę, zaniedbujemy często swego, choć jest dobre i blisko nas, a za obcém się uganiamy zanadto, dla tego chyba że obce. Bo i naprzykład za klatkami oglądałem przeróżne ptastwo domowe angielskie, francuskie, indyjskie nawet, a naszego swojskiego nie widziałem koguta, owego ptaka, za którym się podobno, jak tam rozmawiano, uganiają we Francji, owego ptaka, co to i piękniej pieje, i piękniejsze ma pióra niż wszelkie zagraniczne koguty.
Co do zboża, to prawdziwie się ucieszyłem, kiedym zobaczył ogromne kłosy grube żytnie lub złotej sandomierki i kujawki; ale któż to wie, czy owe kłosy i ziarna nie są wyszukane między tysiącami na polu lub wybrane z mnóstwa w stodole? Nic też i w tym dziale nie widziałem dostarczonego z ról mieszczańskich i włościańskich, tylko z samych folwarków,—a przecież to warto i te stany zachęcić, aby się miały z czém pochwalić.
Ogrodowizny najpiękniejsze są z Warszawy i z pod Warszawy,—ale z dalszych stron kraju ani oko! choć znowu naprzyglądałem się ja po różnych stronach i ogromnym burakom i marchwi, i brukwi i rzepie i kapuście.
Jedna rzecz jeszcze wielce mnie cieszy! Widziałem oto z kilkanaście uli, i to na sposób nowy. Stał tam jeden ksiądz Proboszcz, niejaki Niziński z Niegowonic z Bendzińskiego powiatu; przywiózł on z sobą kilka uli, i prócz tego plastry całe z tak daleka i każdemu chętnie rozpowiadał, w jaki to sposób przyszedł do pięknej ulepszonej pasieki. Najlepsze ule, mówił, są te, których wzór podał wielce uczony i pracowity ksiądz ze Szląska Dolinowski, w połączeniu ze sposobem, jaki opisał p. Lubieniecki. Ule te są szafkowe po rublu sztuka i dużo miodu wydają, kiedy tymczasem ule według sposobu drugiego księdza Dzierżona, choć również dobre, ale są kosztowniejsze bo po 5 rubli sztuka kosztuje; wyglądają one jak domki; daszki ich się otwierają i z wnętrza wydobywają się ramki z miodem plastrowym.
Piękna to rzecz — pszczolnictwo! Przodkowie nasi słynęli z utrzymywania licznych pasiek na całej Polsce; pili też więcej miodu niż wina, byli zdrowsi i mniéj pieniędzy w obce wynosili kraje,—zrozumieli téż teraz nasi ziomkowie, że grzechem byłoby zaniedbywać te robaczki usłużne i pracowite, jakiemi są pszczółki-te Boże żyjątka, których karm nic; nas nie kosztuje, bo nasze lasy, pola, łąki aż nadto dla nich wystarczą. Przy téj sposobności, wynurzę tu mój żal, że strony Wieluńskie wcale tu się z pszczolnictwem nie popisały, choć na swe własne oczy widziałem, jakie tam prześliczne pasieki się rozwijają.
W Wieluniu naprzykład znam obywatela p. Franciszka Kolińskiego, który pierwszy w tych stronach założył pasiekę, na ulepszony sposób, według wzoru wyżéj przytoczonych Księży pszczolarzy, a przy pomocy p. Józefa Grochalskiego bardzo zdolnego pszczolarza i ogrodnika. Sieją tam dla pszczół na pokarm bardzo pożywną roślinę strączkową, tak zwaną wiązankę. Obaj są to ludzie niezmordowanej pracy, pomysłów i zdolności gospodarczych.
W pasiece téj znajduje się już 70 uli takich, a z miodu własnego p. Koliński wyrabia u siebie napój wyborny, tak jak jabłecznik z jabłek własnego ogrodu, i wino czerwone z jagód, tak samo jak p. Ostrowski z Dąbrowy. Wszystko to są rzeczy znane z dobroci na okolicy,—i żal mi, że jako ziomek, nie oglądam ich w tym roku na Wystawie.— Ten p. Grochalski prócz tego pielęgnuje winnicę i urządził doniczki drewniane wiszące, napełnione ziemią, tak że korzeń winny przechodzi przez nie i daléj w górę rośnie, a na doniczce opiera się grono winne, którego korzeń gdy się utnie pod spodem doniczki, to grono może rosnąć jeszcze i być jak najświeższe na stół podane i wśród zimy, bo korzeń ten czerpie soki z ziemi doniczkowej. I tego, szkoda, że nie przysłano na Wystawę.—Rozmawiałem ze wspomnionym wyżéj księdzem Nizińskim na Wystawie, i objawił on, że udziela chętnie każdemu rad i nauki pszczolniczéj, W razie żądania, a mieszka we wsi Niegowonicach, jak już powiedziałem, przy Stacji pocztowej Zawiercie. Tę samą chęć udzielania nauki i rad słyszałem z ust p. Grochalskiego z Wielunia. —Jako dobrze świadomy stron moich rodzinnych przytoczę tu miejsca, gdzie się zajmują tak chwalebnym przemysłem, jakim jest pszczolnictwo. I tak, prócz pasieki Wieluńskiej, znajdują się jeszcze, druga zaraz wzorowa we wsi Czarnożyłach u ks. Proboszcza Wieczorkiewicza, gdzie jest 50 uli wedle porządku Dzierżona i Dolinowskiego w połączeniu z Lubienieckim; z pasieki téj na potrzeby Kościoła wydobywa się już 40 funtów rocznie wosku. Daléj zakładają się już pasieki lub są założone w Rudlicach przez ks. Motylewskiego; lub w Rząśni ks. Nieszporskiego i w Dubidzach p. Czarnomskiego (200 uli) — niedaleko Radomska; potem jeszcze w Wieluńskiem, w Truskolasach ks. Bujakowskiego, w Praszce ks. Sobolewskiego, w Masłowicach p. Kręskiego, w Czastarach p. Michalskiego, w Wąsoszu ks. Bromirskiego, w Komornikach ks. Szperowskiego.
Wspomnę tu jeszcze, że oglądałem w oddzielnym gmachu i kokony czyli pupki jedwabnicze, i oprzędy bardzo ładne; pochodzą one z Czystego z pod Warszawy, gdzie wiele morw Spółka Jedwabnicza posiała; liście zaś morwy, jak wiadomo, są pożywieniem dla tych żarłocznych motylków jedwabniczych, które się potem w owe kokony zwijają. Mnie się zdaje, że oprócz tego wyborowego i delikatnego gatunku jedwabników, wartoby upowszechniać i ajlantusy, pośledniejsze, co mogą żyć i na powietrzu na drzewach ajlantowych, i dają włókna, z których jak mi tam mówiono, włościanie chińscy mają swoje kapoty.
Obok jedwabnictwa, wiszą na ścianie wyroby wełniane włościan z okolic Warszawy głównie, np. wełniaki, zapaski, i dywaniki; dostali ci włościanie, i bardzo słusznie, nagrody pieniężne wyznaczone przez Sędziów; ale jest to drobnostka w porównaniu z tém, co widziałem w moich różnych podróżach po kraju; boć każda strona u nas ma podobnie piękne wyroby wełniane wiejskie, a w okolicy Siennicy widywałem i piękne szale wełniane wiejskiego wyrobu, w które się stroją dziewczęta, gdy do kościoła idą. Nie widziałem téż tam ani owych sławnych sit i koszyków z Biłgoraja w Lubelskiem, które sitarze aż do Ameryki przez morza zawożą, ani téż wyrobów stosownych z fabryki Żyrardowskiej, przy Rudzie Guzowskiéj nad koleją żelazną, gdzie raz zwiedzając tę słynną fabrykę, przyglądałem się workom nieszytym wcale, a pochodzącym z pakulanéj przędzy.
Nareszcie muszę się podzielić z tymi, którzy mnie czytać będą, jeszcze jedną rzeczą: są to piękne drzewka ogrodniczej jakby w ogródku jakim wkopane przy gmachu, a pochodzące z ogrodu p. Hozera z Warszawy, i jeszcze drzewka leśne kilkoletnie pochodzące z różnych stron, a między niemi i z Czerwonego-boru, jako téż z osady sąsiedniej leśnej Felixów, niedaleko Małkini i Ostrowia w Łomżyńskiem. Tak te jak i tamte drzewka, jak sam czytałem, i jak mi tam jeszcze mówiono, były posiane przez niejakiego p. Jastrzębowskiego Wojciecha, a te drugie wyhodowane głównie przez niego w owym Felixowie od lat dziesięciu. Widziałem tam na jedném drzewku przywieszoną kartę, że za te drzewka udzielono medal srebrny, a na drugi dzień wyczytałem w pismach, że ten p. Jastrzębowski otrzymał publiczną pochwałę od sędziów za to, że choć jest w tak podeszłym wieku a przecie zajmuje się gorliwie pielęgnowaniem drzew i krzewów różnych. Wysoki, piękny, dziesięcioletni modrzewek, co stał obok jesionka, zwrócił bardzo moją uwagę. Mój Boże! myślałem sobie, dawniej z tego niepożytego przez czas drzewa budowano u nas kościoły i dwory, a podobno dawniej jeszcze stał i zamek modrzewiowy na Wawelu w Krakowie, a dziś drzewa tego jak na lekarstwo...
Tak sobie myślę, a w tem ktoś mnie po ramieniu uderzył.
— Wincenty! powiadam, a co tu porabiacie? z kopę lat was nie widziałem! Przyjechałem właśnie co z Łomżyńskiego odpowiedział — a żem się tu dopiero dowiedział o wystawie, więc i zaszedłem. — Jak to z Łomżyńskiego?—ja znowu—a więc to niedaleko od tego Felixowa, jak miarkuję z tego oto, co tu wisi pisma.
— A jéno,—toć go znam jak zły grosz— odpowiedział Wincenty. I czy tam dużo tych drzewek modrzewiowych rośnie w Felixowie jak oto ten, co tu stoi przed nami?—Będzie ich sto tysięcy, albo lepiej rzekł—ale bo to tylko na tem koniec! Moi kochani jest-ci tam i jesionków jakie pięćdziesiąt tysięcy, a dębczaków, świerczków, klonów, lipek, sosien różnego gatunku bez liku, nie mówiąc już o drzewach owocowych. —Jak to? spytałem—to sosien więcej jest gatunków niż jeden? — Ba! a sosna wejmucka, a krymska od czego? wszystko tam jest począwszy od hyzopu, melissy, kłokoczyny, koraliny, aż do jodły, buku, i przeróżnych wierzbin: bo stary pan Komissarz bardzo jest przyjacielski dla każdego, choćby i z najniższego stanu.—No, no, moi wy kochani mówię znowu, to chyba dużo ziemi ma ten pan Komisarz, na tyle drzewek i krzewin?—Gdzie tam odpowiedział Wincenty— wszystkiego nie spełna włóka, i na niej on jak dostał emeryturę z swego komissarstwa, przez lat dziesięć pozwolono mu siać drzewa i krzewy, co ich teraz do miljona liczyć, a samych gatunków trzysta; zresztą grunt to jest rządowy, tylko to, co na nim urosło, to z własnej pracy jego i dzieci i jego pieniędzy powstało. Bo trzeba wam wiedzieć, dodał, że całą swoją pensję on przez lat dziesięć wkładał na uprawę i pielęgnowanie drzewek i krzewin, a nasiona ich, to sprowadzał swym kosztem z różnych stron ciągnących się aż od morza Czarnego, Białego i Bałtyckiego, lub umyślnie odbywał za niemi dalekie podróże; pięćdziesięcioletnia praca jego z temi drzewkami się zrosła—to jego ulubiona dziatwa.
—Ależ to mój Wincenty, to anioł z tego człowieka; właśnie takich daj Boże więcej na te czasy wytępiania lasów i drzewin u nas. I ma on też co z tego? zapytałem. — Broń Boże, on jeszcze wciąż nasiona skupuje, bo powiada, że teraz z tego jego ogrodu dopiero płynie pożytek moralny, a dopiero wtedy, jak nasienniki z tych drzew będą, to będzie i pożytek pieniężny. Wielce to uczony i wielki przyjaciel drzew i krzewów ten człowiek, a razem i przyjaciel zwierząt użytecznych a największy przyjaciel ludzkości. On powiada, że leśny siew, to boży siew; że boża praca tylko z Bogiem nas jedna; że łatwiej rujnować niż budować; że książka człowiekowi nie wystarcza, że dopiero przyroda i doświadczenie własne doskonalą człowieka—i wiele innych mądrych rzeczy, bo zawsze rad z nim mówię, jak się spotkam kiedy. Ale patrzcie! oto i on idzie, pochylony, siwiutki, z tym parasolem niebieskim pod pachą, rozmawia właśnie z jakimiś panami.
Przyjrzałem się dobrze temu szlachetnemu starcowi, potem opuściłem wystawę, a wspomnienie o nim pozostaje mi z tych chwil najprzyjemniejszem wrażeniem.
Antoni Łazdan.  

Dziennik Warszawski 1870 nr 44

N. D. 1629. Rejent Kancelarji Ziemiańskiej w Kaliszu.
Po śmierci: 1-o Ludwiki hr. Brzostowskiej właścicielki dóbr Bolkowa, Okalewa Nietuszyna i Niemierzyna, i 2-o Adama hr. Brzostowskiego, właściciela dóbr Czarnożyły, wszystkich z Powiatu Wieluńskiego, otworzyły się spadki, do regulacji których wyznaczony został termin na dzień 1 (13) Września 1870 r. przed czyniącym Rejentem i w jego kancelarji.
Kalisz d. 11 (23) Lutego 1870 r.
Wilchelm Grabowski.

Kaliszanin 1872 nr 12


W miesiącu styczniu r. b.; umarł w War­szawie hr. Hipolit Brzostowski, właściciel dóbr Czarnożyły pod Wieluniem.

Dziennik Warszawski 1872 nr 160

DZIAŁ WEWNĘTRZNY
Wiadomości krajowe.
Wypadki w kraju tutejszym w drugiej połowie kwietnia 1872 roku. (Dokończenie)
W skutku zranienia: (...)we wsi Czarnożyłach w powiecie wieluńskim w gubernji kaliszskiej, włościanka War, spadłszy z wozu podczas jazdy;

Kurjer Warszawski 1873 nr 143

Piszą z Włocławka.—Wyczytałem w „Kurjerze Warszawskim z dnia 9-go czerwca r. b., Nr 118, pytanie do Redaktora tegoż Kurjera. -„Czy grad pada w nocy?" Kurjer na to odpowiedział twierdząco. Otóż i ja najrzetelniej zapewnić mogę, że grad w nocy pada; kiedy objąłem Zarząd Wójta Gminy w Czarnożyłach u Hr. Brzostowskiego w roku 1847, od Św. Jana i byłem tam przez lat 3; za mojego tamże urzędowania, spadł grad w territorjum Czarnożyły, Nietuszyna i Niemieszyn w Miesiącu Czerwcu, czy to w Lipcu r. 1848 w nocy o godz. 11-ej, nie okrągły jak to piszą wielkości orzecha laskowego, włoskiego i t. p., ale w całem znaczeniu bryły lodu różnego kształtu, i ten grad zniszczył wszystko w polu. X

Kaliszanin 1876 nr 99


W dniu 6 listopada we wsi Czarnożyły, powiecie wieluńskim, 3-letni chłopiec włościański Marcin Otrębski, pozostawiony w izbie bez dozoru, zapalił na sobie ubranie i w skutek poparze­nia umarł.

Zorza 1878 nr 39

= Piszą do nas z Czarnożył pod Wieluniem:
„Pozwól Sz. P. Redaktorze zwrócić uwagę za pośrednictwem twego Pisma na drożyznę książek ludowych i szkolnych, jaka czuć się daje szczególniej na prowincyi i po miasteczkach.
Włościanie zwykli są kupować książki do czytania po stołach jarmarcznych, lub od Węgrów, przechodzących z towarami; lecz jakież tam najczęściej książki znaleźć można? oto np. „Historya o zaczarowanej królewnie,” „Rinaldo, rozbójnik włoski,” „Kabała” i t. p. Czyż z takich książek można jaką wyczerpać korzyść? Panowie: Promyk, Włoszek, Mrówka i im podobni wiele się przyczynili przez wydawnictwo tanich a pożytecznych książeczek do rozszerzenia oświaty ludowej; lecz niestety! wszystko to jeszcze jest mała ilość na tak obszerną potrzebę wiedzy. Czyż Towarzystwo Osad Rolnych dla małoletnich przestępców nie przyczyniłoby się wiele do szerzenia oświaty przez założenie w swych zakładach drukarni? Tam bowiem drukowaćby można było po cenach przystępnych książki, poświęcone przeważnie ku szerzeniu oświaty ludowej. Czyż nie lepiej zakwitłoby u nas rolnictwo i przemysł przez czytanie stosownych książek i uwag gospodarskich? czyż nie zwiększyłaby się liczba wynalazków, mogących przysporzyć i powiększyć urodzaje? alboż jeden talent śpi pod siermięgą kmiotka z powodu braku oświaty?”... Czesław Kiełek z Czarnożył.

Kurjer Warszawski 1883 nr 233


— Pożar. Spokojne zazwyczaj miasteczko Wieluń, w d. 4 b. m. o godzinie 11-ej wieczorem zostało zaalarmowane groźną łuną pożaru. Ogień wybuchnął w zabudowaniach dworskich, we wsi Czarnożyłach, położonej w 8-wiorstowej odległości od Wielunia. Zanim na miejsce wypadku podążyła ochotnicza straż wieluńska, spłonęły już dwie stodoły napełnione zbożem. Cały więc ratunek skierowano ku sąsiednim zabudowaniom gospodarskim, z których najbardziej była zagrożona wielka owczarnia. Dzięki energicznej pomocy straży, ogień wkrótce stłumiono, tak iż reszta budynków w całości ocalała.  

Kaliszanin 1886 nr. 6

Na odbytem w zeszłym tygodniu polowaniu w Czarnożyłach, majątku hrabiów Działyńskich, położonym w powiecie wieluńskim, kilkunastu myśliwych zabiło dnia jednego przeszło 200 zajęcy, które wywieziono na sprzedaż do Łodzi; z powodu jednak braku kupców (co jest bardzo dziwnem jak na Łódź), zające wróciły do domu, sprzedawane po drodze po dość nizkiej cenie, bo jak nam mówiono, po pół rublu a nawet 30 kop. za sztukę. Widać więc, że na zwierzynie u nas nie zbywa, tam, gdzie istnieje jej ochrona.

Kaliszanin 1886 nr. 52

We wsi Czarnożyłach, pow. wieluńskim, 4-letni Antoni Worczak, bawiąc się na drodze, został najechany przez wóz i w skutek obrażeń zmarł wkrótce.

Zorza 1894 nr 46

W Czarnożyłach, dużej wsi o milę od Wielunia w gub. kaliskiej odległej, założony został swojski sklep spożywczy. Dotąd były tu dwa sklepy żydowskie; gdy jednak na mocy prawa jeden z nich musiał ustąpić, został w Czarnożyłach jeden tylko żyd. Ale i ten niedługo się utrzyma. Włościanin Jan Wiernik usilnie się stara, ażeby kontrakt, który ów żyd zawarł z teściem jego, a który ma moc jeszcze na cztery lata, został zwalony.


Gazeta Kaliska 1894 nr. 84

Wypadki: Dnia 7/19 września we wsi Czarnożyły pow. wieluńskiego, zmarł nagle Wojciech Piaszczyński, wieku lat 60. Powodem nagłej śmierci było użycie za wielkiej ilości wódki.


Gazeta Kaliska 1894 nr. 89

Z pow. wieluńskiego donoszą do „Dziennika Dla Wszystkich." Dnia 22-go października we wsi Czarnożyłach, należącej do dóbr Józefa hr. Załuskiego, położonej o milę od Wielunia, w pięknej okolicy przy trakcie bitym wieluńsko-sieradzkim, po nabożeństwie odprawionem przez miejscowego proboszcza, ks. Zygmunta Drejera, poświęconym i otwartym został nowyf sklep chrześcijański. Dotąd w Czarnożyłach, posiadających sto kilkadziesiąt domów i przeszło tysiąc mieszkańców, znajdowały się dwa sklepiki żydowskie. Jeden z nich został zwinięty, bo w myśl znanego rozporządzenia władzy, właściciel tegoż, pomimo usilnych starań i wybiegów żydowskich, ustąpić musiał z osady włościańskiej. Chciał był obejść prawo za pomocą nabycia placu na wybudowanie sklepu na terytorjum dworskiem, pomimo jednak, że ofiarowywał dość znaczną summę za wynajęcie lub kupno placu, hr. Z. ani słuchać o tem nie chciał; pozostał więc jeszcze tylko jeden żydek, wyzyskujący włościan, gdyż kontrakt jego o najem placu w osadzie włościańskiej, pomimo protestów dzisiejszego właściciela osady, uznanym został za ważny jeszcze na cztery lata. Godnym jest zanotowania fakt, że włościanin ów, Jan Wiernik, pomimo swego ubóstwa i licznej rodziny, nie łaknie wcale żydowskich pieniędzy, lecz czynił i w dalszym ciągu czyni starania, aby jaknajprędzej pozbyć się Judy, przyjętego przez jego teścia. Założenie nowego sklepu spożywczego wraz ze składem wędlin, towarów łokciowych, a w przyszłości i żelaza, zawdzięczyć należy hr. Z. Za jego incjatywą sprowadziło się tu młode małżeństwo aż z Łasku. Hr. Z. zobowiązał się wybudować im nowy dom murowany, kryty blachą, z odpowiedniem urządzeniem na sklep i warsztat masarki, który ma stanąć w roku przyszłym. Nadto założycielom, będącym na dorobku, przyrzekł na lat trzy mieszkanie bezpłatne. Wogóle hr. Z., człowiek młody, odziedziczywszy niedawno majątek po rodzicach, pomimo czasów krytycznych dla rolnictwa, zrobił tu dużo dobrego. Najpierw ofiarował dla miejscowej szkoły elementarnej kawałek gruntu w zamian za grunt szkolny, zajęty na powiększenie cmentarza, dalej przyłożył się znacznie do nowego oparkanienia tegoż cmentarza, mającego około 2 morgów przestrzeni, odnowił swoim kosztem kaplicę, w której spoczywają zwłoki jego przodków, ś. p. hrabiów Brzostowskich, czuwa ustawicznie nad upiększeniem i restauracją świątyni Pańskiej i nie szczędzi kosztów na nowe aparaty kościelne. O dobrobyt swych oficjalistów dba hr. Z. prawdziwie po ojcowsku. O dobrobyt miejscowych włościan dba również ogromnie; popodwyższał płacę za robociznę i w ten sposób powstrzymał wychodzenie na robotę do Prus, gdzie od lat kilku całemi partjami ciągnęli parobcy i dziewki, a powracali zawsze szkaradnie zdemoralizowani. W dobrach hrabiego buduje się obecnie tartak parowy, a wkrótce ma stanąć młyn i piekarnia parowa. Oby Bóg pobłogosławił szlachetnym przedsięwzięciom zacnego dziedzica, dającego utrzymanie stałe setkom oficjalistów, a rzemieślników i włościanom uczciwy i korzystny zarobek. Kiełek.


Kurjer Warszawski (dodatek poranny) 1894 nr 309

Wieści z kraju.
Z Wielunia donoszą, że w majątku Czarnożyły, należącym do hr. Załuskiego, z inicjatywy tegoż otwarty został sklepik wiejski.
Hr. Z. zobowiązał się zbudować dla sklepu dom murowanym, kryty blachą, wraz z całem urządzeniem i warsztatem masarskim i wszystko to oddać w dzierżawę na lat cztery bezpłatnie.
Hr. Z. ofiarował dla miejscowej szkoły elementarnej kawał gruntu, odnowił swoim kosztem kaplicę i czuwa nad upiększeniem i restauracją kościoła miejscowego.
O dobrobyt oficjalistów i robotników dworskich dba bardzo.
W dobrach Czarnożyły budują obecnie tartak parowy, a wkrótce ma stanąć młyn i piekarnia parowa.
Wobec dostatecznego a dobrego zarobku w miejscu, ludność tamtejsza nie udaje się na lato do Prus, jak to dzieje się w okolicach sąsiednich.  


Gazeta Świąteczna 1894 nr. 725

We wsi Czarnożyłach pod Wieluniem, w guberńji Kaliskiéj, odbyło się dnia 22-go października poświęcenie nowozałożonego sklepu, który zaopatrzony został w towary spożywcze, wędlinę i łokciowiznę, a w przyszłości ma nadto prowadzić handel żelazem. Do powstania sklepu przyłożył się głównie właściciel dóbr Czarnożyłskich, hr. Załuski. Zachęciwszy pewne młode małżeństwo z Łasku, żeby się tu handlem zajęło, przyrzekł wybudować na rok przyszły dom murowany, kryty blachą, odpowiednio urządzony na sklep z warsztatem rzeźniczym, i oddać go na trzy lata bezpłatnie kupcowi, aby ten nie płacąc dzierżawy mógł odrazu sklep lepiéj zaopatrzyć. Wieś Czarnożyły ma sto kilkadziesiąt domów i tysiąc zgórą mieszkańców. Dotychczas były tam dwa sklepiki żydowskie, ale jeden został zwinięty, bo właściciel jego musiał ustąpić z osady włościańskiej. Drugi sklepikarz ma kontrakt jeszcze na cztery lata, więc pozostał we wsi, choć gospodarz Jan Wiernik, w którego domu mieszka, starał się usilnie wymówić mu komorne i unieważnić kontrakt zrobiony jeszcze przez teścia.


Gazeta Kaliska 1896 nr. 25



Sadzonki drzew leśnych poleca dominium Czarnożyły, poczta Wieluń, leśniczy Michalski. Szczegółowe cenniki na żądanie.


Kurjer Warszawski 1896 nr 87

Jarmark w Zduńskiej Woli.
Korespondent nasz pisze pod d. 19-ym marca:
Wczoraj ukończył się trzydniowy jarmark w Zduńskiej Woli; lecz jakaż różnica dziś a lat temu kilkanaście!
Dawniej już na kilka dni przed jarmarkiem na traktach, wiodących do Zduńskiej Woli, był taki ruch, że trudno było przejechać, a w samem mieście ścisk że przejść niepodobna.
Obecnie ani dziesiątej części tego niema.
Jarmark był słaby tak pod względem dostawy, jak zbytu.
Koni było dosyć, lecz nabywców mało.
Najbardziej poszukiwano dobrych koni roboczych, lecz tych było niewiele.
Stajnie obywatelskie dostarczyły ładnych koni cugowych i wierzchowców, lecz przy małej ilości kupców i nader nizkich cenach mało ich sprzedano; wszyscy wracali do domów w nadziei lepszego powodzenia na pierwszym jarmarku w Kaliszu, który zdaje się zupełnie pochłonie z czasem jarmark zduńskowolski.
Ogólną uwagę zwracała para rosłych „perszeronów" z dóbr Czarnożyły hr. Załuskiego, ceniona 2,500 rs.

Jednego z nich, dziwnej maści, chciał nabyć za rs. 1,500 przemysłowiec z Łodzi, lecz nie chciano sprzedać od pary.”

Kurjer Warszawski 1896 nr 89

Informacje.
Jarmark na konie.
Z Kalisza piszą pod d. 25 marca:
Przewidywania nasze zupełnie się sprawdziły: o ile, istotnie, pierwszego dnia kupcy zachowywali się wyczekująco, o tyle przez następne dni tranzakcje szły niezmiernie raźno. Chociaż zagraniczni kupcy narzekali, że konie przyprowadzone na sprzedaż przez obywateli nie odpowiadają potrzebie zagranicy, jednak chętnie nabywali wszystko, co było rasowego.
Najważniejszymi nabywcami byli: Becker ze Szczecina, Johannistahl z Berlina, Pauzner z Chemnitz, Lewin z Wolstein, Kempiński i Szade z Berlina, Wize z Pudowic i b. wielu innych z Gniezna, Wrocławia it.d.
Dostawcami zaś, jakeśmy to już zaznaczyli, oprócz miejscowych handlarzy, byli właściciele ziemscy tak z naszych gubernij, jak i z sąsiedniej zagranicy.
Z luksusowych koni szczególną uwagę zwracają dwie klacze normandzkie, cenione 1,800 rs. i dwa belgi (perszerony) wartości 2,200 rs., dostarczone przez p. Pruskiego, zarządzającego dobrami Czarnożyły w pow. wieluńskim. Zaraz pierwszego dnia dawano za to klacze 1,500 rs., właściciel jednak nic nic chciał odstąpić od pierwotnej ceny i tranzakcja do dnia dzisiejszego jeszcze nie przyszła do skutku. Oprócz tego zauważyliśmy parę skarogniadych (800 rs.) p. Lipskiego z Chojna, dwa kasztany J. Zaborowskiego z Chocimia (700 rs.), Karola Koryckiego ładną parę bułanych kasztanów wartości 1,200 rs., parę ładnych jukerów Gołcza z Grabowa, dwa czterolatki kasztanowate L. Zaborowskiego, zaprzęg p. Rathla z Olszówki, zaprzęg hr. Thola z Uniejowa, dalej ogiera i wałacha p. Tarnowskiego z Kluczkowa, klacz kasztanowatą p. Mielęckiego z Koźminka, klacz angielską rotmistrza Wierzbickiego, p. Rekowskiego z Pietrzykowa (klacz kasztanowata), p. Z. Doruchowskiego (ogier reproduktor), p. St. Doruchowskiego (ogier gniady), p. Wejgta z Morawina i wielu innych.
Ważniejsze tranzakcje były następujące:
Becker nabył od pułkownika pułku kargopolskiego z Konina cztery siwe wałachy za 1,200 rs., od oficera tegoż pułku wałacha za 380 rs., od hr. Kwileckiego z Grodźca siwą klacz (350 rs.), od oficera Izmirowa (360 rs.) karego wałacha, od B. Morawskiego siwą klacz (400 rs.), od Tarnowskiego z Kluczkowa za 350 rs. ślicznego wałacha, którego nabywca przeznaczył do cyrku. Słowem sam Becker za wszystkie nabyte w Kaliszu konie zapłacił 23,000 marek.
Kupiec Johannistahl kupił parę gniadoszów od Rekowskiego, od Golińskiego parę klaczy za 1,500 marek, od oficera pułku kargopolskiego parę klaczy karych za 2,200 marek, od rotmistrza Radeckiego dwa ogiery za 800 rs.
Padowiccy kupcy nabyli 10 koni w cenie od 200 do 300 rs. P. Mielecki z Koźminka sprzedał ładną klacz kasztanowatą (trakeńską) własnego chowu za 900 rs. Nabywcą był hr. Czarnecki z Dobrzycy (Ks. Pozn.). P . Charłapski z Warszawy kupił 8 koni w cenie od 300 do 500 rubli. P . Kobierzycki ze Strobina sprzedał dwie klacze po 300 rs., Weigt z Morawina parę gniadych (roboczych) za 380 rs. Kupiec Hercer z Berlina nabył 11 koni w cenie od 100 do 150 rs.
Oto ważniejsze tranzakcje; oprócz tego dokonano pomniejszych bardzo wiele, tak, iż z przeszło tysiąca dostarczonych koni 3/4 sprzedano.
Za granicę wyprowadzono najmniej 300 koni, reszta rozeszła się w kraju.
Nic bez trwogi komitet jarmarczny przystępował do urzeczywistnienia projektu kaliskich jarmarków; dziś pierwsze lody zostały złamane, myśl, podjęta przez prezydenta miasta p. Grąbczewskiego, stała się czynem i to jeszcze czynem dobrym i w calem znaczeniu udatnym. Bo wszyscy obecni i udział w jarmarku przyjmujący niemal jednomyślnie twierdzą, iż jarmark na konie w Kaliszu wybornie się udał i zaszczepiony na znakomitym gruncie, doniosłe może w przyszłości mieć znaczenie. Zdanie to przeważnie wygłaszali sami kupcy zagraniczni, motywując, iż niema dla nich lepszego od Kalisza miejsca, w któremby mogli ześrodkowywać swoje jarmarczne interesy.
Pragnąc szczegółowiej dowiedzieć się tak o dodatnich, jak i ujemnych stronach jarmarku, p. prezydent miasta zaprosił grono obywateli miejskich i wszystkich niemal kupców zagranicznych wczoraj na sesje do sali magistratu. Zebraniu temu przewodniczył hr. Thol z Uniejowa, uproszony przez prezydenta. Hr. T . w pięknem przemówieniu zaznaczył doniosłość jarmarków kaliskich i poprosił pp. kupców o wyrażenie poglądów na tę sprawę. W odpowiedzi najwięcej głosu zabierał znany kupiec ze Szczecina, Becker; zaznaczył on, że Kalisz jest wybornym punktem dla jarmarku, pragnie on jednak by obywatele wiejscy w przyszłości mogli dostarczać koni na jarmark według ich potrzeby, aby właściciele ziemscy sprowadzali źrebięta sześciomiesięczne z Fryzji Wsch. (Prusy Wschodnie) pierwszej klasy w cenie od 300 do 400 marek, aby w dalszym ciągu uczynili starania w zarządzie stada janowskiego o nadsyłanie większej ilości ogierów reproduktorów do kaliskiej gubernji; aby dostawcy i wogóle handlujący końmi w naszej gubernji nie przyjmowali udziału w jarmarku gnieźnieńskim; inaczej bowiem kupcy zagraniczni, przekonani, że tutejsze konie, nie sprzedane na kaliskim jarmarku, przyprowadzone będą do Gniezna, nie będą przybywali na jarmark do Kalisza, znalazłszy ten towar w Gnieźnie, i wreszcie, aby jarmark mógł budzić najszersze zainteresowanie, komitet powinien postarać się wyjednać u władzy pozwolenie na urządzenie loterji końskiej.
Dezyderata te zostały z wdzięcznością wysłuchane i komitet starać się będzie wszystkim tym uwagom uczynić zadość. Wszyscy znajdujący sic na jarmarku kupcy przyrzekli być na drugim jarmarku, który odbędzie się na jesieni po św. Michale. Jak wszędzie, tak i w tym zrodzonym dopiero co jarmarku znalazło się troszkę czysto miejscowych niedogodności, jak np. brak trybuny w okólniku ze spisem podanych koni w stajniach, brak najbliższych restauracyj it.d.; wszystkie jednak te braki przy drugim i trzecim jarmarku będą usunięte.
W tej samej chwili, gdy na nowym rynku odbywały się „arystokratyczne" tranzakcje, przez całe trzy dni był olbrzymi ruch na placu za gazownią (około majkońskiego łęgu), gdzie odbywał się jarmark na konie włościańskie i robocze. Dostawiono tam około 600 koni i wszystkie miały (w cenie od 80 do 120 rs.) taki popyt, iż ledwo się ukazały na placu, a już handlarze minorum gentium dobijali targu.
Dziś, jako w dniu uroczystego święta, jarmark od godz. 10 rano do 2-ej po południu zupełnie był przerwany, okólnik i stajnie były zamknięte i wszelki ruch ustał. Dopiero o godz. 3 -ej po południu rozpoczęto, a właściwie dobijano targu z maruderami, którzy w pierwszym dniu stawiali zbyt wysokie ceny. Jarmarkowi ciągle sprzyjała wymarzona pogoda. Tak więc, dzięki projektodawcy jarmarku i energicznemu w tej sprawie działaczowi, prezydentowi miasta p. Mieczysławowi Grąbczewskiemu, Kalisz pod postacią jarmarków zyskuje wielkiej wagi wartość ekonomiczną, która, zaaklimatyzowawszy się, da miastu i w dalekim promieniu okolicy możność godziwego zarobku, a tem samem i poprawy bytu materjalnego naszemu upośledzonemu miastu. Gorące również słowa uznania należą się i komitetowi jarmarcznemu, z p. Bolesławem Morawskim na czele.”
B.  

Kurjer Warszawski 1896 nr 90

Informacje.
Jarmark.
Z Kalisza piszą pod d. 26-ym marca: Jarmark, który powiódł się bardzo dobrze, zamknięto wczoraj, o godzinie 6-ej wieczorem, w obecności p. gubernatora i komitetu jarmarcznego. Powodzenie jarmarku przeszło wszelkie oczekiwania, wszyscy bowiem dostawcy sprzedali z zyskiem konie, zwłaszcza rasowe.
Oprócz już wymienionych kupców, na jarmark przybyli: Barsch ze Szczecina, Harder z Hamburga, Hercer, Löwe, Ferze i Sztencel z Berlina, Löwenberg z Wiednia, Zerence i Taphau z Gniezna, Jakobsohn i Brzeziński z Wrześni, Hegelmau i Zbauke z Belgji, Mendelshon i Göreman z Pleszewa.
W dniu wczorajszym dokonano, między innemi, następujące tranzakcje: Dwa belgi (perszerony) z Czarnożył sprzedano za 2,000 rs., p. Michał Rogowski z Dąbrowy Rusockiej przyprowadził 10 koni, z których sześć sprzedał w cenie od 350—do 600 rs., p. Skarżyński z gostyńskiego sprzedał również 6 koni, hr. Jezierski z Krzykos 5 przyprowadzonych koni, hr. Toll z Uniejowa 9 koni.
Obroty jarmarczne redukowały się do sprzedaży i kupna koni, na inwentarz tranzakcyj było bardzo mało, gdyż mało go przyprowadzono.
Karet, powozów, bryczek również niewiele prezentowało się na jarmarku, wszystko to jednak spotęguje się na drugim jarmarku kaliskim, który odbędzie się jesienią po św. Michale.
Stajnie i okólnik do tego czasu nie będą rozebrane.
Jesteśmy proszeni przez wiele osób, udział w jarmarku biorących, o złożenie podziękowania prezydentowi miasta, p. Grąbczewskiemu, który jarmarki te zainicjował i umiał nadać im cechę prawdziwie wielkomiejską. 


Gazeta Kaliska 1897 nr. 24
Dominium Czarnożyły poleca sadzonki drzew leśnych poczta Wieluń, leśniczy Michalski.
Cenniki wysyłają się na żądanie.


Kurjer Warszawski ( z dodatkiem porannym) 1897 nr 49

Ś.† P.
Wanda z Koczorowskich
PRZERADZKA,
wdowa po b. obywatelu ziemskim,
opatrzona św. Sakramentami, po krótkich cierpieniach, zasnęła w Bogu dnia 5-go lutego 1897 r. w Opojowicach, w wieku lat 67, pochowana na cmentarzu parafjalnym w Czarnożyłach pod Wieluniem.

Pokój cieniom zacnej kobiety i cześć pamięci najlepszej matki.

Kurjer Warszawski 1898 nr 94

Jarmark w Kaliszu.
(Korespondencja własna Kurjera Warsz.)
Kalisz 30-go marca 1898 r.
Dzisiaj zakończył się doroczny jarmark trzydniowy, a zakończył się dobrze, gdyż miał powodzenie niegorsze aniżeli lat zeszłych. Komitet jarmarcku, złożony z pp.: Bolesława Morawskiego, Juljana Biernackiego, Kazimierza Scholtza i Wincentego Pawłowskiego, pod przewodnictwem P. Opielińskiego, zastępującego dotychczas chorego prezydenta Grąbczewskiego, pracował usilnie, by jarmark wiosenny utrzymał zyskaną poprzednio dobrą opinję.
Do wielu inowacji komitet wprowadził obecnie dozór weterynaryjny w myśl istniejących okólników i przepisów policji weterynaryjnej. Każdy więc koń, przyprowadzony na jarmark, rewidowany bywa przez lekarza powiatowego weterynarji p. Jana Fedeckiego. Na każdego takiego konia wydaje się odpowiedni bezpłatny kwit od kontrolującego lekarza weterynarji, aby zaś za granice nie dostały się konie chore, kupcy zagraniczni otrzymują świadectwa weterynaryjne o stanie nabytego konia.
Jarmark o godz. 9 -ej otworzył r. t. Daragan w otoczeniu wicegubernatora Stremouchowa, prezydenta Grąbczewskiego i komitetu.
Zjazd kupców liczny, przybyło ich z różnych stron za granicy przeszło 50. Koni, przeważnie zbytkownych dostarczyła gubernja kaliska i handlarze końscy. Włościanie dostarczyli 140 koni. Przyprowadzono koni zbytkownych 550.
P. Kręski r. Masłowic przyprowadził parę karych ogierów w cenie 1.200 rs., Kon. Jerzmanowski z Niwki 5 k.. Walewski i Dzierzbic 2 klacze, Morzycka z Bzówka skarogniadego ogiera (600 rs.), Charłupski 8 k., Hantower 22 konie rosyjskie z gub. symbirskiej, Freideles 27 koni (rosyjskich), Putjatycki 6 k., Hentzel z Łodzi 4 k., Kujawski z Błaszek 9 k., Nasiorowski z Witoszewic 2 k. Gołcz z Ptaszewic dwa gniade ogiery, Radoński z Kobierzyska ogiera i 2 klacze, Radoszewski z Kępy 4 k.. Błędowski z Pomarzan 6 k., Łaszczyński z Pendoszyna 9 k. (ładny ogier) Pawłowski z Mniszek 4, Dąbrowski z Bronówka 3, Radoszewski z Neru 2 klacze, Siemiątkowski z Męckiej Woli 3, Urbanowski z Kaszyna 3, Szamowski z Mehówka 2, Kornatowski z Brudzewa 2 ogiery, Krzymuski z Wierzbic (pow. włocławski) 3 k., Nieniewski z Sędzic 2, Maninge z Brudzynia 4 i ze Smoliny 7 k., Łaszczyński z Chylina 1, Preczyńśki z Czepowa 5 k., hr. Thell z Uniejowa 6 wałachów i ogiera, Rogowski z Dąbrowy rasieckiej 5 k., Zieleniewski ze Smolic 4 k., Topiński z Poradzewa 3 k.. Węgierska z Błonczyna 10 k., Kurnatowski z Kolnicy 9 k., Kurnatowski z Zakrzewa 3 k.. Orzechowski z Kaszewa 2 k., Milewski z Rożaratowa 9 k., Łączyński ze Złotnik 2 k., Goliński z Kalisza 12 k., Chrzanowski z Jastrzębnik 2 k., Pruszkowski z Czarnożył ogiera i klacz, Kisielnicki z Radliczyc 5 k., Gliński z Boniewa (gub. warszawska) 8 k., Mrowiński z Góry Bełdzichowskiej 4 k., Rudnicki z Golkowa klacz, Skurzewski z Szadka 2 k., Kohn z Błaszek 10 k., Mikorski ze Stobna 4 k., Tymowski z Ustkowa ogiera, Rogalski z Zopolic (gub. piotrkowska) 5 k., Zieliński z Kołomyi (gub. warszawska) 3 k., Słubicki z Lubstawa 5 k., Romocki z Kamienia 2 k., Wejgt z Noskowa 2 k., Wejgt z Morawina 7.k., Szner ze Słodkowa 1, Kosman z Charłupi 8 k., Górecki z Żelazkowa 1, Tarnowski z Kliczkowa 3 k., Tarnowski z Unikowa 3 k., Tarnowski ze Świątkowic 3 k., Śniechowski z Zadowic 3 k., Walewski z Tkaczewa 2 k., z dominjum Rożdżały 12 dobrych koni roboczych, Beatus z Barczewa 4 k., Magnuski z Parcic 5 k., hr. Kiwilecki z Grodźca 2 k., Tyc z Lipego 4 k. i Prądzyński z Kościelina 3 k.
Cały punkt kulminacyjny tranzakcji i ruchu jarmarcznego odbywa się zazwyczaj we wtorek.
W ten też dzień okólnik przepełniony był jarmarkowiczami. Tranzakcje jednak szły opornie. Sprzedał jednak p. Magnuski z Naramnic cztery śliczne i ładnie dobrane konie za 1200 rs., oficer Ekimew sprzedał wice-gubernatorowi, p. Stremouchowowi cztery również dobrze dobrane kuce za 450 rs. wraz z uprzężą i pojazdem, p. Radoński sprzedał ładnego ogiera za 600 rs., p. Rogowski sprzedał do Poznania parę wałachów za 550 rs. Włościańskich koni w drugim dniu jarmarku dostarczono około 300, tak, iż wszystkich koni znajdowało się z górą 900. Przez pierwsze dwa dni przez komorę Szczypiorno przeprowadzono koni 220. Handlujący końmi robili niezłe interesy: Hantower sprzedał sześć koni w cenie 300—400 rs., Freideles sprzedał 8 koni w cenie 200—400 rs., Putyjatycki sprzedał 3 konie, Goliński sprzedał p. Magnuskiemu klacz za 550 rs., Johanisthal z Berlina kupił 20 koni, Hauschner z Würzen 26 koni, wszystkie zbytkowe. Kupcy zagraniczni przeważnie przeważnie, o ile przekonaliśmy się, uwzględniają konie robocze, dobrze utrzymane w cenie 300—400 marek; takie konie cieszą się wielkim popytem, ziemianie jednak twierdzą (i nie bez słuszności), że hodowla takich koni im się nie opłaca i dlatego na jarmark kaliski przyprowadzają przeważnie konie zbytkowe, które nie zawsze znajdują nabywców.
Jarmarkowi sprzyjała najpiękniejsza, ciepła pogoda. Orkiestra godzinami przygrywała w okólniku.
Wszystkie hotele pomieścić nie mogły gości więc nawet prywatne domy ustępowały pokoje. Żaden teatr nie zjechał na czas jarmarku, a szkoda, gdyż zeszłego roku trupa p. Majdrowicza robiła dobry interes w czasie jarmarku. Nędzny cyrk, przybyły tutaj z Prus, nie cieszył się zbytniem powodzeniem.
Komitet jarmarczny występuje z podaniem do władzy, prosząc, by przy wiosennych jarmarkach zaprowadzić wystawę inwentarza i koni. Ma to nastąpić już w przyszłym roku.  


Gazeta Kaliska 1899 nr. 244 


Rezultat licytacji na dostawy w roku 1899/900 spirytusu w zarządzie akcyzowym, jaka miała miejsce w d. 6 (18) i 7 (19) b. m. jest następujący: Do zakładu rektyfikacyjnego Czarnożyły: 1) 5.000 wiader (27 listopada— 2 grudnia) po 58 kop.; 2) 5,000 w. (16— 22 grudnia) 2,000 w. po 56 kop., a 3,000 w. po 55 3/4 kop.; 3) 5,000 w. (7— 11 stycznia) 4,000 w. po 57 ½ kop., a 1.000 w. po 57 ¼ kop.; 4) 5,000 w. (20— 23 stycznia) 1,000 w. po 57 ¾ kop., a 4,000 w. po 57 ½ kop.; 5) 5,000 w. (6— 9 lutego) 1,000 w. po 57 ¼ kop., a 4,000 w. po 57 kop.; 6) 5.000 w. (21— 25 lutego) 1,000 w. po 55 ½ k., a 4,000 w. po 55 ¼ kop.; 7) 5,000 w. (14— 18 marca) po 57 ¾ kop. wiadro; 8) 5,000 w. (31 marca— 9 kwietnia) 2,000 w. po 56 ¾ kop., 2.000 w. po 56 ½ kop. i 1,000 w. po 56 1/9 k.; 9) 5,000 w. (20— 23 kwietnia) po 55 kop. wiadro; 10) 5,000 w. (8— 13 maja) 2,000 w. po 54 ½ kop., 2,000 w. po 54 ¾ kop. i 1,000 w. po 54 ¼ kop.; 11) 5,000 w. (23— 26 maja) po 56 ¾ kop. wiadro; 12) 5,000 w. (8— 10 czerwca) po 60 kop. wiadro.


Sport 1900 nr 14

Jarmark i wystawa koni w Kaliszu.
Po nader uciążliwej podróży karetką pocztową z Kutna, i opóźnieniu się skutkiem złej bardzo drogi aż o siedem godzin, stanęłem nareszcie w Kaliszu, i tu, pomimo wcześniejszego zamówienia, nie znalazłem numeru w hotelach, z powodu niezwykle licznego zjazdu ziemian,oraz chętnych do kupna koni. Nareszcie, dzięki interwencji kolegi z „Gazety Kaliskiej", zostałem przyjęty na sublokatora u jednego z nieznajomych mi dotąd ziemian. Dzięki i zato, groził mi bowiem albo nocleg we wspaniałym parku miejskim, gdzie dotąd, niestety, słowiki milczą jeszcze, albo też podróż natychmiastowa z powrotem do Warszawy, i spędzenie drugiej z rzędu nocy w arcy niewygodnej karetce. Trzeba było przecierpieć wiele, zwalczywszy niespodziewane przeszkody, stanąć na placu wystawowym i zarazem jarmarcznym, aby zdać sumienne sprawozdanie łaskawym czytelnikom „Sportu". Plac kaliski bardzo ładny, stajnie naokoło obszerne i ciepłe dosyć, ale utrzymanie tego placu zupełnie zaniedbane, a opłata za stajnę od konia wyciągnięta do maksimum. Że zaś na placu jaki taki porządek dało się utrzymać, jest to bez zaprzeczenia zasługą szanownego radcy p. Wojciecha Wyganowskiego, członka komitetu wystawowego, który sam za wszystkich pracował uciążliwie i dokonał ciężkiego zadania, jakie czekało go na placu jarmarcznym. Przegląd koni zebranych dał dość dodatni rezultat, bo widzieć można było okazy bardzo piękne, chlubnie świadczące o staraniach i znajomości rzeczy niektórych hodowców. Ogółem koni w obrębie placu zgromadzono przeszło 700, do konkursu zaś na wystawie zapisano koni ziemiańskich 100 i włościańskich 150. Jak wszędzie tak i tutaj przeważał typ pół krwi angielskiej, czy to u zaprzęgowych, czy też u wierzchowych koni, nie wszędzie jednak typ ten odznaczał się jednolitością, a przedewszystkiem czystością spodów. Nieraz z przykrością patrzyło się na wspaniały kloc konia, ulokowany na słabym i wadliwym spodzie; dodaję jednak, że nie wszystkie konie nosiły ujemne te cechy, były bardzo piękne i normalanie zbudowane, pozbawione tych wielu niepotrzebnych dodatków na nogach, obniżających naturalnie cenę i wartość konia. Oprócz pół krwi, znajdowały się anglo-araby, ardeny pół perszerony, pół-rysaki, węgierskie i pół suffolki. Wobec wystawy i nagród rozdanych, wszelka z naszej strony krytyka ustać musi, dodać jednak muszę, że nagrody rozdane zostały najzupełniej sprawiedliwie, dowodząc tem, że grono sędziów składało się z prawdziwych znawców, szkoda tylko, że skromne fundusze, przeznaczone na nagrody, nie pozwoliły odpowiednio wynagrodzić niektórych hodowców za ich starania i pracę. Kupców przybyło dość na plac jarmarczny, a z zagranicznych kręcili się: bracia Kazimierscy z Krotoszyna, Friedman z Poznania, Banasz z Kempna, Landau z Wrocławia, Kranz z Krakowa, i Szpagat z Berlina. W stajniach jarmarcznych pomieścili konie hodowcy: pp. Maringe ze Smoliny 4 konie, Krzeczunowicz z Cielc 4, Weigt z Noskowa 4, Bronikowski ze Szczypiosnej 4, Jarociński z Kamionacza 8, Garczyński ze Zborowa 5, Krzymuski z Wierzbia 7, hr. Toll z Uniejowa 8, Pawłowski z Mniszek 4, Skórzewski z Dobry 5, Sokolnicki z Janiszewa 5, Niemojowski z Marchwacza 4, Rogawski z Zapolic 6, Ramser z Potworowa 10, Weigt z Morawina 5, Kisielnicki z Radliczyc 2, Łączyński ze Złotnik 5, dr. Rüdiger z Gór 2, Kurcewski z Zakrzewa 3, Modelski z Rajska 2, Chełkowski z Borkowa 4, Pstrokoński z Markowa 3, Kuczbowski ze Smardzewa 4, hr. Kwilecki z Grodżca 5, Kowalski z Koła 1, Murzynowski z Kalinowy 4, Goliński z Kalisza 16, Putjatycki z Częstochowy 9, Romocki z Kamienia 8, hr. Załuski z Czarnożył 1, Ciesielski z Dąbroszyna 12, Kochanowski z Miłonic 7, Chrząszczewski z Ziemięcina 7, Walewski z Rzegocina 2, Milkę z Chojnego 4; Leśniewski z Wilanowa 8, Kozanecki z Zimotek 2, Ratt z Olszówki 6, Kośmiński z Miszowic 6, Szaniawski ze Zduńskiej Woli 4, Weil ze Skęczniewa 3, Kręski z Masłowic 4, Kołodziejski z Krąkowa 3, Miech ze Skibic 9, Magnuski z Naramnic 5, Kornikowski z Mogłożewa 7, porucznik Clondin z Konina 6, Szamowski z Mchówka 6, Moraczewski z Osin 6, Orzechowski z Karszewa 3, Heb z Browna 6, Strzeszewski z Pstrokonia 4, Kreczunowicza z Zawad 5, Nikand Trepka z Poprężnik 2, Tarnowski z Kluczkowa 4, Siemiątkowski z Męckiej Woli 5, Szumski z Rusowa 1, Jedwab z Błaszek 10, Mielęcki z Koźminka 5, Nieniewski z Sędzic 2, Kadłubski z Bylic i Mikorski ze Stobna 6, Prądzyński z Kościeszyna 4, Grewe z Biskupic 2, Dutkowski z Kask 3, Jezierski z Przystani 2, Kurnatowski z Poklękowa 1, Bule z Łodzi 2, Waliszewski z Brzeźna 2, Zaborowskiego z Kożenicy 2 i Grodzicki z Równej 1.
Oprócz wyżej wymienionych, wprowadzono do okólnika 150 koni włościańskich i innych drobnych właścicieli. Tranzakcji zawarto na pokaźną sumę około 40,000 rbl., mianowicie: p. Młodecki z Gozdowa nabył od p. Zaborowskiego klacz anglo-arabską za 220 rb., Szpagat z Berlina kupił 15 koni w cenie od 180 do 250 rbl., Kranz z Krakowa kupił 9 koni w cenie od 150 do 200 rbl., p. Juljan Milkę z Chojnego sprzedał p. Olszyńskiemu wałacha za 150 rbl., p. Ramzer z Potworowa sprzedał parę klaczy za 350 rbl., oraz wałacha za 150 rbl., p. Kurcewski z Zakrzewa sprzedał wałacha za 400 rbl., p. Konopnicki z Warszawy zakupił powozowych i karecianych koni 16, z których niektóre bardzo ładne i wartościowe, a płacił za konia od 200 do 550 rubli, p. Rattel z Olszówki sprzedał trzy konie w cenie od 250 do 3oo rubli, p. Wojciech Wyganowski sprzedał p. Putjatyckiemu parę koni za 500 rbl., p. Alfred Hantke z Rakowa kupił od p. Putjatyckiego parę wałachów gniadych za 300 rbl., p. Henryk Łączyński sprzedał p. Konopnickiemu parę kasztanowatych powozowych koni za 450 rbl., ogiera trakena za 500 rbl. i klacz dwuletnią za 250 rbl., pan Niemojowski sprzedał parę wałachów gniadych trakeńskich za 1,050 rbl., dr. Rüdiger sprzedał ogiera za 475 rbl., p. Tupiński kupił od p. Krzymuskiego klacz karą Martę 3/4 krwi angielskiej po Monopolu i Warszawiance 5-letnią bardzo ładną za 570 rbl., p. Rattel sprzedał siwe węgierskie wałachy za 350 rbl., parę dobrych wałachów za 500 rbl. od p. Szamowskiego nabył pełnomocnik p. Rodokanakiego z Kuźnicy Grabowskiej oraz ogiera stadnego za 450 rbl., p. Sokolnicki z Janiszewa sprzedał dwa wałachy zaprzęgowe za 600 rbl., p. Krzymuski z Wierzbia wałacha pół krwi za rub. 300. p. Weigt z Morawina wałacha za 250 rbl., p. Tarnowski z Kluczkowa ogiera za 300 rbl., p. Stanisław Suchorski z Chwalenic wałacha do Prus za 300 marek p. Unrug z Sulmowa wałacha za 250 rbl. i Kochanowski z Miłonic 3 wałachy za 900 rbl.
Oprócz tych tranzakcji dopełniono inne po za obrębem kontroli komitetę jarmarcznego. We wtorek zaraz po południu komitet wystawy, pod przewodnictwem p. Adama Michalskiego, jako przedstawiciela głównego zarządu stad państwowych, a także Towarzystwa wyścigów konnych w Królestwie Polskiem, w towarzystwie członków komitetu pp. Wojciecha Wyganowskiego, Stefana Bronikowskiego, Kazimierze hr. Kwileckiego, Zygmunta Chełmskiego, pułk. Langego, prezydenta miasta Kalisza, Opielińskiego i weterynarza gubernjalnego p. Krajewskiego, w obecności pana wicegubernatora kaliskiego r. st. Stremouchowa, przystąpili do rozdania nagród, następującym hodowcom-ziemianom:
Medale Srebrne: pp. Leśniewski z Wilamowa za klacz pół krwi angielskiej „Kasztelankę", p. Bolesław Magnuski z Parcic za klacz pół-krwi Kokietkę, p. Nepomucen Chełkowski z Borkowa za ogiera gniadego angielskiego i p. Stefan Bronikowski za klacz karą pół krwi.
Medale bromowe: pp. Antoni Chrząszczewski z Ziemięcina za klacz Kujawiankę, Wacław Szanowski z Mchówka za klacz pół-krwi „Iskę", Karol Weigt z Murawina za klacz gniadą pół krwi, i hr. Kazimierz Kwiluk z Gredżca za klacz karę Małkę pół krwi.
Listy pochwalne: pp. Stanisław Prądzyński z Kaścierzyna za klacz pół krwi Eunice, Jan Krzymuski z Wierzbia za kl. karą pół-krwi Martę, Witold Szanowski za ogiera pół-krwi Van-Dyka, Józef Leopold z Rzepiszewa za ogiera kaszt., Wincenty Jarociński z Kamionacza za kl. kaszt, pół-krwi Skikę, hr. Kwilecki za kl. pół-krwi Lalkę, ksiądz Paweł Patocki z Opatówka za klacz poprawną Łysę, Bronisław Pawłowski z Mniszek za ogiera bardzo ładnego pół krwi Mazura, Jan Tarnowski z Tyńca za ogiera kasztanowatego. Ponieważ oprócz tych nagród Towarzystwo Wyścigów Konnych w Królestwie Polskiem, przeznaczyło pieniężne nagrody, które przyznano naztępującym hodowcom: pp. Wincentemu Jarocińskiemu, za klacze stadne, rzeczywiście bez zarzutu, złoto kasztanowate bardzo dobrze złożone, pół-krwi i za jednolity typ wysoce uszlachetnionych koni wierzchowych rubli 100, Bolesławowi Magnuskiemu, za parę doskonałych klaczy pół krwi doskolane przytem zebranych rubli 100, Leśniewskiemu dodatkowo rbl. 60, Antoniemu Chrząsuwskiemu dodatkowo rbl. 50, Wacławowi Szamowskiemu dodatkowo rubli 50 za klacz Iskrę i rbl. 50 za klacz Skaczkę, Karolowi Weigt z Morawina dodatkowo rbl. 50: z funduszów, włościanom rozdano za konie ich własnego chowu, rzeczywiście wyróżniające się, przeważnie po ogierach półkrwi angielskiej, następujące nagrody.
Za ogiery roczne:Warzyńcowi Gregorkowi rbl. 20, Józefowi Benckiemu rbl. 20, Walentemu Szumińskiemu rbl. 15, Antoniemu Frankiewiczowi rubli 10.
Za klacze roczne; Marcinowi Kuczy rbl. 40, Ludwikowi Wyprzyckiemu rbl. 30, Pawłowi Lisowi rbl. 25, Józefowi Kurkowi rbl. 15, Franciszkowi Kranczykowi rbl. 15, Stanisławi Brodowskiemu rbl. 10.
Za klacze od 3 do 5 lat. Andrzejowi Góreckiemu 22 rbl., Janowi Witerakowi 20 rbl., Janowi Kolanskiemu 22 rbl., Józefowi Kilberowi 15 rbl. Pawłowi Lisowi 15 rbl., Tomaszowi Bakowi 14 rbl. Wojciechowski Moszczyńskiemu 10 rbl., Pawłowi Danikowskiemu 10 rbl., Pawłowi Mani 8 rbl. Józefowi Koniecznemu 8 rbl., Józefofi Wdowczykowi 8 rbl. Adamowi Kałuży 8 rbl. Andrzejowi Gołce 7 rbl., Piotrowi Tomczykowi 7 rbl., Marcinowi Kliberowi 6 rbl., Michałowi Olekowi 5 rbl. Franciszkowi Bemkiemu 5 rbl. Mikołajowi Miołkowi 5 rbl. i Stanisławowi Janiakowi 5 rbl.
Za ogiery starsze:
Walentemu Mazurkowi 18 rbl. i Franciszkowi Ugornemu 12 rbl.
Odnośnie do koni ziemiańskich, jarmark i wystawa w Kaliszu zniewalają do zaznaczenia, że kaliscy hodowcy nieżałują starań i pracy w tym kierunku i tu rzeczywiście widzieć można o wiele więcej pięknych i normalnych typów, aniżeli gdzieindziej; że próby nieraz wypadną niezbyt udatnie, niezawsze można winić hodowcę, ale w każdym razie oddać potrzeba sprawiedliwe uznanie dobrym chęciom, i uciążliwej, bądź co bądź, pracy. Stan. Kom.

Gazeta Kaliska 1900 nr. 93

Z pow. wieluńskiego Kor. wł. „Gaz. Kal" Józef hr. Załuski w majątku swoim Czarnożyły zaprowadził na próbę na przestrzeni 500 mórg płytką órkę. Jak wiadomo propagatorem płytkiej órki jest p. Jan Owsiński ze Żmerynki gub. podolskiej. który przysłał do Czarnożył swego delegata do kierowania próbną órką. W Czarnożyłach zaprowadzono również na wielką skalę próbne plantacje różnych gatunków soi (soja hispida praecox). Jest to roślina pochodząca z Azji i dostarczająca pożywnego, obfitego i taniego pokarmu dla inwentarza. Próby aklimatyzacji cennej tej rośliny w Europie środkowej, na Podolu, w Galicji, w W . Ks. Poznańskiem i południowej Rosji dały rezultaty zadawalniające. Soja należy do roślin strączkowatych i podobną jest z wyglądu do grochu słodkiego. Sadzi się na wiosnę: zimno znosi do 2 stopni Reaumura niżej zera: jest trzy razy pożywniejszą od owsa, a dwa razy urodzajniejszą. Przed użyciem na paszę z soi tłoczy się olej. Pokarm daje smaczny, pożywny, chętnie jedzony przez bydło, konie, świnie, a nawet drób. Na plantacjach w Hetmanówce na Podolu, naliczono na jednym egzemplarzu 133—200 strączków dużych, każdy zaś strączek zawiera zazwyczaj trzy ziarna. Jest to plenność olbrzymia. O rezultacie usiłowań Józefa hr. Załuskiego zaaklimatyzowania soi w naszej gubernji poinformujemy naszych czytelników szczegółowo w swoim czasie, na teraz nadmieniamy, że soi liczą 8 gatunków i w Czarnożyłach założono plantację oddzielnie dla każdego gatunku, aby każdy z osobna poddać ścisłej obserwacji.

Kurjer Warszawski ( z dodatkiem porannym) 1900 nr 97

Jarmark i wystawa w Kaliszu.
(Korespondencja własna Kurjera warszawskiego.)
II.
Kalisz, 4-go kwietnia.
Tegoroczny komitet jarmarczny stanowią pp. Wojciech Wyganowski, Stefan Bronikowski, Kazimierz hr. Kwilecki, Zygmunt Chełmski; z urzędu zaś zasiadają: pułkownik Lange, urzędnik do szczególnych poleceń przy gubernatorze, prezydent m. m. Kalisza, p. Opieliński, i weterynarz gubernjalny, p. Krajewski. Do składu komisji wystawowej, przysądzającej nagrody za okazy, przedstawione do premjowania, należą: jako przewodniczący p. Adam Michalski, skarbnik warszawskiego Towarzystwa wyścigów konnych, a urzędowy delegat zarządu stadnin państwowych na gub. kaliską i piotrkowską, pułkownik Lange jako przedstawiciel władzy gubernatorskiej, prezydent miasta p. Opieliński, oraz pp. Wojciech Wyganowski, Stefan Bronikowski, Kazimierz hr. Kwilecki, Zygmunt Chełmski i lekarz weterynarji p. Krajewski, czyli że skład komitetu jarmarcznego i wystawowego jest ten sam z małą różnicą.
Następujący hodowcy i ziemianie zadeklarowali okazy do premjowania, która to czynność poprzedza tranzakcje jarmarczne, oczywiście bowiem okazy wyróżnione inaczej są cenione, i przed premjowaniem nikt traktować nie będzie o sprzedaż. Pan Jarociński z Kamionacza dał trzy klacze trakeńskie, parę kasztanowatych trzyletnich, gniadą czteroletnią i takiegoż ogiera, p. Chełkowski z Borkowa ogiera rasy holsztyńskiej, Pawłowski z Mniszek 4-letniego ogiera anglo-arabskiego, Weicht z Noskowa dwie klacze trakeńskie trzy- i czteroletnie, Mikorski ze Stobna klacz hanowerską, klacz trakeńską i dwa źrebaki trakeńskie, Szumski z Rusowa ogiera trakeńskiego, Leśniewski z Wilamowa klacz półkrwi, Chrząszczewski z Ziemięcina klacz półkrwi hanowerskiej, Bronikowski ze Szczypiorna klacz czteroletnią trakeńską, Kowalski z Kola klacz anglo-arabską, takąż klacz dał p. Tarnowski z Kluczkowa, a p. Krzymuski z Wierzbia przyprowadził pięcioletnią klacz półkrwi angielskiej.
Jak widzimy z powyższego spisu okazów, przyprowadzonych do premiowania, większość koni to trakeny, a więc słuszne bylo nasze spostrzeżenie, wyrażone w pierwszej korespondencji, iż blizkie sąsiedztwo Wielkiego Księstwa Poznańskiego wywarło swój wpływ na kierunek hodowlany w Kaliskiem, a stado królewsko-pruskie w Trakenach, które stanowi dla królestwa pruskiego depo główne rozpłodowe, zasiliło swą krwią stadniny kaliskie, przekazując wybitny typ trakeński w większości przedstawionych na wystawie i jarmarku okazów. Że zaś stado trakeńskie ma ustaloną zasłużoną opinję najracjonalniejszego stada półkrwi z użytkowym kierunkiem i do wierzchu i do zaprzęgu, ponieważ stado to wydaje konie o potężnej muskulaturze o przepysznych estetycznie kształtach, przeto nic dziwnego, że na jarmarku kaliskim znaleźliśmy takie typy koni, jakie trudno napotkać choćby w oddzielnych okazach na innych jarmarkach Królestwa.
A oto spis stadnin i stajen, przyprowadzonych na jarmark kaliski: Kreczunowicz z Cielc sztuk 4, Bronikowski ze Szczypiorny 4, Garczyński ze Zborowa 5, hr. Toll z Uniejowa 8, Skórzewski z Dobrej 5, Niemojewski z Marchwacza 4, Ramser z Potworowa 10, Kisielnicki z Radliczyc 2, Rüdiger z Gór 2, Modelski z Rajska 2, Pstrokońska z Małkowa 3, hr. Kwilecki z Grodźca 5, Murzynowski z Kalinowy 4, Putjatycki z Częstochowy 9, hr. Załuski z Czarnożył 1, Kochanowski z Miłonic 7, Walewski z Rzegocina 2, Leśniewski z Wilamowa 8, Ratel z Olszówki sztuk 6, Szaniawski ze Zduńskiej Woli sztuk 4, Kręski z Masłowic 4, Miech z Skibic sztuk 9, Kornikowski z Mozgarzewa sztuk 7, Szamowski z Mchówka sztuk 6, Orzechowski z Karszewa sztuk 3, Strzeszewski z Pstrokonia 3, Trepka z Poprężnik 2, Siemiątkowski z Męckiej Woli 5, Jedwab z Błaszek (handlarz) 10, Nieniewski z Sędzic 2, Mikorski ze Stobna 6, Maringe ze Smolicy 4, Weicht z Noskowa 4, Jarociński z Kamionacza 8, Krzymuski z Wierzbia 7, Pawłowski z Mniszek 4, Sokolnicki z Janiszewa 5, Rogowski z Zapolic 6, Weicht z Morawina 5, Łączyński ze Złotnik 5, Kurcewski z Zakrzewa 3, Chełkowski z Borkowa 4, Kuczborski ze Smardzewa 4, Kowalski z Koła 1, Goliński z Kalisza 16, Romocki z Kamienia 8, Ciesielski z Dąbroszyna 12, Chrząszczewski z Ziemięcina 7, Milke z Chojnego 4, Kozanecki z Zimotek 2, Kosmiński z Miszowie, Weil ze Skęczniewa, Kołodziejski z Krąkowa 3, Magnuski z Naranmic 5, Clondin (konie wojskowe) z Koła, Moraczewski z Osin 6, Hebel z Browna 6, Kreczunowicz z Zawad 5, Tarnowski z Kluczkowa 4, Szumski z Rusowa, Mielecki z Koźminka, Kadłubski z Bylic 6, Suchorski z Chwalenic, Unrug z Sulmowa, Prądzyński z Kościerzyna 4, Dutkowski z Kask 3, Kurnatowski z Poklękowa 1. Waliszewski z Brzeźna 2, Grodzicki z Równej 1, Groeve z Biskupic 2, Jezierski z Przystajni, Bulle z Łodzi 2, Zaborowski z Korzenicy 2 i wielu innych. Zaznaczamy, iż oddzielne konie wprowadzano na okólnik jarmarczny z pośród znajdujących się na stajniach wmieście 140, należących do różnych właścicieli, a powozów z miasta, zaprzężonych w konie na sprzedaż, wjechało 10.
Każdy koń, znajdujący się na jarmarku, ma przypięty do uzdy bilet od weterynarza na dowód rewizji stanu zdrowia.
Gdy po południu nieco się rozpogodziło i przy dźwiękach orkiestry na okólnik wjechały ekwipaże, powszechną uwagę zwracała dobra para klaczy p. Magnuskiego, za którą dawano już w jarmarku 2,600 rubli, lecz właściciel nie zdecydował się ich sprzedać. Śliczna jest takie para kasztanowatych klaczy p. Jarocińskiego, dobra czwórka siwoszów p. Chrzanowskiego, doskonały zaprząg w czwórkę p. Kijeńskiego; zwracały także uwagę klacze oldenburskie ze Zborowa, doskonale ujeżdżona a dobrana maścią czwórka p. Karłowskiego z Zawad, piękne dwa ogiery p. Modelskiego, czwórka p. Topińskiego, wreszcie konie p. Trzcińskiego z Lubelskiego, który aż do Kalisza przysłał swe konie na jarmark. Wogóle corso powozów i zaprzęgów na okólniku jarmarcznym było bardzo efektowne, a ogół zaprzęgów odznaczał się dobrym gustem. Popis koni wierzchowych, bądź pod służbą stajenną, bądź pod właścicielami także wypadł niezgorzej, słowem amator i znawca miał się na co patrzeć. Cóż z tego, kiedy błoto odstraszyło publiczność, która na popis ekwipaży zwykle tłumnie ściąga z całego miasta.
Ulice Kalisza do wieczora za to przepełniały tłumy publiczności, przypatrujące się przejazdowi ekwipaży z hotelów na plac jarmarczny i odwrotnie, a podwórka hotelowe także zapełniały garstki ciekawych, gdyż co chwila okazywano tam trzymane konie. Hotelarze potroili ceny, w restauracjach służba potraciła głowy, korki szampana wciąż strzelały na rachunek dokonanych lub spodziewanych tranzakcji, a maskaradowe kostjumy braci szlachty, która, wybierając się na jarmark, wdziewa na siebie najdziwaczniejsze stroje żokiejów, groomów, forysiów, jakie w starych karykaturach podziwiać można, były przedmiotem szczególnego podziwu i troski niezliczonego zastępu faktorów i faktorek, upędzających się po mieście.
W. Z.

Gazeta Kaliska 1900 nr. 111

Zainteresowały nas tu wszystkich próby płytkiej orki, prowadzone w majątku hr. Załuskiego w Czarnożyłach na przestrzeni 500 morgowej, pod kierunkiem p. Jana Owsińskiego z Podola. Nowy ten system orki jeżeli się okaże praktyczny, może w gospodarstwie wiejskim zaprowadzić radykalne zmiany i gospodarstwa podnieść ekonomicznie, gdyż znacznie mniej potrzebowalibyśmy rąk do pracy i mniej inwentarza. Życzyć zatem należy, aby próby w Czarnożyłach dla dobra rolnictwa wydały jaknajlepsze rezultaty.

Goniec Łódzki 1900 nr 111

Próby orki. W tych dniach delegat
z gub. podolskiej bawił w naszej okolicy w celu kierowania próbną orką płytką, która ma być daleko lepszą od uprawnej roli.

W roku bieżącym przeznaczono na ten cel w majątku Czarnożyły 500 mórg.

Gazeta Kaliska 1901 nr. 160

Ś. p. Antonina z Rożnowskich Pruska urodzona w Arcugowie w Wielkiem Księstwie Poznańskiem d. 19-go października 1817 r., zmarła w Czarnożyłach d. 11-go lipca 1901 r., opatrzona Św. Sakramentami. Wyprowadzenie zwłok do kościoła miejscowego odbyło się dnia 14-go b. m. po południu, a 15-go b. m. po nabożeństwie odbyło się pochowanie zwłok na cmentarzu miejscowym, o czem zawiadamiają pogrążeni w żalu dzieci, wnuki i prawnuki.

Gazeta Kaliska 1901 nr. 162

Dom. Czarnożyły p. Wieluń posiada na sprzedaż 1000 kóp. zarybku karpi po rb. 1 kopa. 

Gazeta Świąteczna 1901 nr. 1078

Niezwykła jazda. Przed dwoma tygodniami mieszkańcy miasta Sieradza, w guberńji kaliskiéj, mieli u siebie wielkie dziwowisko. Oto przyjechał tam z Czarnożył, w powiecie wieluńskim, hrabia Tyszkiewicz, nie końmi jednak, ale na wielblądzie. Wielkie to zwierzę hrabia Tyszkiewicz sprowadził sobie z krajów cieplejszych od naszego. Wielbłądy żyją w Afryce i na południu Azji, gdzie służą ludziom do jazdy i przewożenia ciężarów. t.

O cudownych obrazach w Polsce Przenajświętszej Matki Bożej 1902 r.

109) Czarnożyły dyec. włocław. Kościół Św. Bartłomieja, murowany, wystawiony przez Joannę Barbarę Leszczyńską (?), w którym ma być cud. obraz M. B.

Łowiec Polski 1903 nr 5

W dobrach Czarnożyły, w pow. wieluńskim u p. Szeliskiego odbyło się polowanie, na którem w 10 strzelb zabito: 48 zajęcy, 2 lisy, 1 rogacza i 2 kuropatwy. Nadmienić wypada, że dla ochrony zwierzyny zrobiono tylko trzy naganki w lesie i dwie w polu. Na rozkładzie najwięcej zabitej zwierzyny miał p. Władysław Magnuski.


Sport: Tygodnik Ilustrowany 1903 nr 8

Myślistwo.
Z kniej i pól.
W dobrach Czarnożyły, w pow. Wieluńskim, u p. Szeliskiego odbyło się polowanie, na którem w 10 strzelb zabito: 48 zajęcy, 2 lisy, rogacza 2 kuropatwy. Nadmienić wypada, że dla ochrony zwierzyny zrobiono tylko trzy naganki w lesie i dwie w polu. Na rozkładzie najwięcej żabiej zwierzyny miał p Władysław Magnuski.

Tydzień Piotrkowski 1903 nr. 37

Zostali przeniesieni: Administrator parafii Kobiele Wielkie w pow. noworadomskim ks. Piotr Gogolewski i parafii Czarnożyły w pow. wieluńskim, ks. Zygmunt Drejer, jeden na miejsce drugiego.

Gazeta Kaliska 1903 nr 48

Polowanie. W dniu 21 stycznia, w dobrach Czarnożyły, w pow. Wieluńskim, u p. Szeliskiego odbyło się polowanie, na którem dziesięciu myśliwych zabiło 48 zajęcy, 2 lisy, 1 rogacza i 2 kuropatwy. Nadmienić wypada, że dla ochrony zwierzyny zrobiono tylko trzy pędzenia w lesie i dwa w polu. Na rozkładzie najwięcej zabitych sztuk miał p. Władysław Magnuski.

Gazeta Kaliska 1906 nr 73

Cysterna do spirytusu z blachy 5 mm. grubości wraz z armaturą, pojemności od 3000— 3500 wiader. Zgłaszać się wraz z podaniem wymiarów do administracji dóbr Czarnożyły, poczta Wieluń.

Gazeta Kaliska 1906 nr 115

W dobrach Czarnożyły, poczta Wieluń, jest do odstąpienia maszyna parowa kondensacyjna o sile 75 koni, w zupełnie dobrym stanie i w pełnym ruchu .


Zaranie 1911 nr 35

Nowe Kółko. (List). W parafji Czarnożyły pod Wieluniem w niedzielę, 20-go sierpnia, odbyło się zebranie Kółka rolniczego w Czarnożyłach pod Wieluniem. Na prezesa wybrano p. Bańkowskiego, znanego ogółowi czytelników, bo był on kierownikiem w Pszczelinie,—na wiceprezesa ks. Winc. Przygodzkiego, proboszcza z Czarnożyły, a na członków dozoru: Stan. Baranowskiego, Ludw. Szpikowskiego i Maraszka. Członków zapisało się 29-u. Składki po 30 kop. rocznie. Pan Bańkowski miał pogadankę na temat, jak siać żyto „Petkus", aby odbierać z ziemi karmicielki duże plony, jak i w jaki sposób używać sztucznych nawozów, o zwyrodnieniu zboża i t. p. Mówił p. Bańkowski, jak uprawiać ziemię pod buraki, by z nich mieć dobry dochód, zachęcał, by jaknajstaranniej uprawiano ziemię, bo na przyszły rok cukrownia„Niedzielska" będzie ich potrzebowała dużo, a nawet będzie dawała naprzód zaliczki po 50 rubli na mórg. Za korzec buraków cukrownia będzie płaciła po 1 rub. i wytłoki napowrót. Wytłoki będzie można zadołować i gospodarz będzie miał czem krowy karmić. Kółko Czarnożylskie jest drugi raz założone., bo w r. 1907 było założone, ale że nie miał kto kierować i z braku działalności zostało zamknięte. Jak to źle, że nie miał kto kierować! Ale nie dziw, bo miejscowy monopol rocznie targuje 40 tysięcy, a karczma? Hej, hej, źle się działo, bo Czarnożyły—taka wieś, własność hr. Załuskiego, ma bory wspaniałe, a służba mieszka jak? A inteligencja co robi? śpi— martwa. W. Koźmiński.

Zorza 1911 nr 40

Nowe kółka rolnicze powstały: w Warce i Karolowie (W gub. Warszawskiej), w Zbulitowie i Gołębiu (w gub. Siedleckiej), w Czarnożyłach (w gub. Kaliskiej), w Krośniewicach pod Kutnem, w Turośli w pow. Kolneńskim, w gub. Łomżyńskiej pod nazwą „Kurpianka” i w osadzie Głowaczew (w gub. Radomskiej).

Zorza 1911 nr 44

Nowe kółka rolnicze.
(…) W gub. Kaliskiej powstały nowe kółka: w Sławku w pow. Konińskim, w pow. Wieluńskim w Czarnożyłach; w Wierzchlasie; we Wronie w pow. Słupeckim; w pow. Sieradzkim w Charłupi Małej. (…)


Gazeta Świąteczna 1911 nr1597

Z Czarnożył, wsi kościelnej pod Wieluniem, w guberńji kaliskiej, pisze do nas jeden czytelnik: Wieś Czarnożyły znajduje się przy drodze bitej idącej z miasta powiatowego Wielunia do Złoczewa. Cała parafja Czarnożylska ma przeszło 5 tysięcy ludności. Proboszczem jest u nas obecnie ksiądz Wincenty Przygodzki. Murowany kościół w Czarnożyłach pod wezwaniem Św. Bartłomieja wzniesiony został jeszcze w roku 1726 przez Jana i Barbarę Leszczyńskich. Teraz ma być rozszerzony, bo jest już za szczupły; koszta przebudowy obliczono na 23 tysiące i 239 rubli. — Oświata stoji tu jeszcze bardzo nizko; pomimo nawoływań proboszcza i rad różnych ludzi światłych, gazet tu bardzo mało czytają; ale za to szynk rządowy, który jest obok kościoła, sprzedaje rocznie gorzały aż za 40 tysięcy rubli! —W roku 1907 założono tu kółko rolnicze, ale z braku dobrego zarządu i członków, którzyby się szczerze kółkiem zajęli, zostało ono zeszłego roku zamknięte, jako nieczynne. W tym roku otwarto je na nowo za staraniem p. Bańkowskiego. W niedzielę 20-go sierpnia odbyło się pierwse zgromadzenie członków. Do zarządu obrani zostali: przewodniczącym — p. Bańkowski; zastępcą jego — ksiądz W. Przygodzki; członkami zarządu: Stanisław Baranowski, Ludwik Szpikowski i Maraszek. Członków zapisało się już 29-ciu a da Bóg, że będzie i więcej; składka roczna — 2 złote. W tym roku za pieniądze ze składek ma być sprowadzonych kilka egzemplarzy Gazety Świątecznej i innych gazet pożytecznych, Kółko ma też pośredniczyć w sprowadzaniu nawozów sztucznych, w zakupnie żyta do siewu narzędzi rolniczych i t. d. W. Koź.

Gazeta Świąteczna 1911 nr1597

Z pogadanki w kółku rolniczem w Czarnożyłach. We wsi kościelnej Czarnożyłach pod Wieluniem, w guberńji kaliskiej, odbyło się w niedzielę 20 sierpnia pierwsze zgromadzenie członków nowozałożonego kółka rolniczego. Na zgromadzeniu tem wygłosił przewodniczący kółka, p. Bańkowski, pogadankę o sianiu żyta „petkuskiego”, o sztucznych nawozach i o burakach cukrowych. (W tym roku budują w Niedzielisku pod Wieluniem cukrownię, to też okoliczni gospodarze powinni się starać uprawiać buraki.) Pod żyto — mówił p. Bańkowski — najlepiej jest dawać superfosfat. A co to jest ten superfosfat i dlaczego tak dobrze działa? Superfosfat jest to sztuczny nawóz wyrabiany w fabrykach z kości zwierzęcych, lub też z kamieni zwanych fosforyty. Superfosfat wygląda jak szary proszek i zawiera na sto części około 16 części rozpuszczalnego w wodzie kwasu fosforowego (kwas fosforowy jest to pokarm, bez którego żadna roślina nie może się obejść). Nasze fabryki wyrabiają superfosfat 16-procentowy i takiego też trzeba żądać, bo okazał się najlepszym. Powinien być miałki, sypki i kruchy; trzeba go trzymać w suchem miejscu i chronić od zamoknięcia. Rozsypywać superfosfat najlepiej w dzień pogodny, ale nie wietrzny; rozsypywać go trzeba przed siewem żyta i jak najrówniej. Na bardzo suchą ziemię lepiej nie rozsiewać, wstrzymując się, aż będzie trocha wilgotna. Można też siać superfosfat razem z kainitem, który bardzo użyźnia rolę. Ile siać na mórg? To zależy od gatunku ziemi. Na gruntach suchszych lepiej superfosfatu używać mniej, dodając kainitu; na ziemie wilgotne więcej go sypać. Zależy to jednak i od tego, jaka jest ziemia, czy uboga w nawóz, czy też dobrze nawieziona, i pod jakie rośliny; pod żyto naprzykład i pszenicę daje się: po koniczynie lub wyce półtrzecia do 5 centnarów na mórg, po kłosowych 4 do 6 centnarów; na przyorany łubin pod żyto 3—5 centnarów superfosfatu. Pod buraki cukrowe trzeba na zimę orać ziemię z pogłębiaczem; jeżeli gospodarz nie ma dwóch oraczy, to niech się dwóch sąsiadów sprzęga i jeden orze pługiem, a drugi pogłębia. Do pogłębiania dobrze jest użyć radła żelaznego, odkładając skrzydła. Ziemia musi być dobrze nawieziona obornikiem. Na wiosnę dać przed siewem 3 do 4 centnarów superfosfatu z dodatkiem 4—7 centnarów kainitu. Gdy buraki powschodzą, rozsiać półtora do 2 centnarów saletry. Członek kółka Waw. Koźmiński.

Gazeta Świąteczna 1911 nr1611

Z kółka rolniczego w Czarnożyłach. W niedzielę 12-go listopada, zaraz po nieszporach, odbyło się posiedzenie kółka rolniczego w Czarnożyłach pod Wieluniem, w guberńji kaliskiej. Zgromadziło się 45-ciu członków. Przewodniczący kółka, p. Wacław Bańkowski, wygłosił pogadankę o tem, jak powinno się przyorywać nawóz na ziemiach gliniastych i piaszczystych. Otóż na roli gliniastej przyorywać trzeba miałko na 2 lub 3 cale, a to dlatego, że gdybyśmy przyorali nawóz zagłęboko, to by zbutwiał i byłoby mało pożywienia dla roślin. Na piaszczystych zaś ziemiach należy przyorywać głębiej, 4 do 6 cali, bo miałkie przyorywanie nawozu na ziemi piaszczystej źle oddzialywa i na nawóz i na glebę; ziemia bowiem piaszczysta jest zanadto przepuszczalna. Dalej mówił p. Bańkowski o wapnowaniu roli pod buraki cukrowe i jare zboża. Pod buraki trzeba przyorywać nawóz na 5 cali, za pługiem puścić trzeba koniecznie pogłębiacz, i potem dopiero wywieźć wapno nielasowane; wapna powinno się dawać 12 korcy 300-funtowych na mórg. Po zwiezieniu wapna kładzie się je na kupki i przykrywa ziemią. Pod działaniem wilgoci z ziemi i powietrza wapno się rozkłada, kruszeje, dopiero też potem można je rozrzucić po polu i przykryć broną sprężynową, lub gdy takiej niema, broną zwyczajną. Jeżeli chcemy mieć większzy dochód z gospodarstwa, to musimy je koniecznie doprowadzić do większej sprawności, a dokonamy tego właśnie przez wapnowanie roli. Na nic się zda gospodarzowi rozsiewać różne nawozy sztuczne i nawóz stajenny, jeżeli rola jest zakwaszona czyli brak w niej wapna. Wapno ma to do siebie, że pobudza do życia bakterje czyli żyjątka, których my wcale gołem okiem nie widzimy (można je zobaczyć przez mikroskop czyli drobnowidz), a które są koniecznie potrzebne do życia roślinom. Żyjątka te nazywają uczeni mikrobami. Pod okopowiznę — buraki i ziemniaki, daje się wapno na miesiąc przed i po nawożeniu, bo gdybyśmy je dali razem, jednocześnie z nawozem, to zabilibyśmy owe żyjątka ulotami, które są w wapnie. Pod owies dawać wapno na wiosnę z dodatkiem nawozów sztucznych, ale rola musi być koniecznie zorana na zimę. Jak wapno skutkuje, niech pokaże doświadczenie zrobione na polach we wsi Niedzielsku w naszej okolicy. Na dwóch poletkach jednakiej wielkości i gleby zasadzono buraki. Jedno poletko zasilone było wapnem, a drugie nie. Otóż z poletka wapnowanego wykopano 145 korcy buraków cukrowych, a z niewapnowanego tylko 70 korcy. Kto ma lichą trawę na łąkach, niech je wapnuje, bo widać, że łąkom brak wapna, czyli są „zakwaszone”. Przyznać musimy, że nasze łąki są w wielkiem zaniedbaniu, i zbieramy z nich lichą trawę. To też powinniśmy więcej dbać o nie. My, członkowie kółka rolniczego w Czarnożyłach, otrzymujemy wapno z cukrowni po 80 kopiejek za korzec. W tym roku zamówiliśmy 225 korcy wapna. Pogadanka, o której piszę, ciągnęła się przeszło 3 godziny. Kochani bracia rolnicy, starajmy się liczyć przez kółka rolnicze i czytanie dobrych książek i gazet. Gdy byłem w Czechach na wycieczce w roku 1910, widziałem, jak to nasi pobratymcy Czesi gospodarzą i nie potrzebują chodzić na „saksy”. Tam gospodarstwa są dobrze prowadzone, bo każdy gospodarz ma w domu potrzebne książki naukowo-rolnicze i sprowadza dobre gazety, a na gorzałę i papierosy grosza nie traci. (Ale źle, że na piwo tracą Czesi dużo pieniędzy.) Każdy ojciec stara się tam posyłać syna lub córkę do szkoły gospodarskiej i nie żałuje na to 60 do 100 rubli. A u nas co się dzieje? Kraj nasz, tak niebogaty, wydaje rocznie na gorzałę... 30 miljonów rubli! Czyż to nie okropne marnotrawstwo! Chwała jednak Bogu, i u nas są już rolnicy, którzy rozumieją potrzebę nauki i posyłają synów i córki do szkół gospodarskich. I z naszej okolicy, z Wieluńskiego, było w tym roku dwóch w Pszczelinie i jedna dziewczyna w Mirosławicach. W końcu tego pisania przypominam, żebyśmy długich wieczorów nie marnowali na puste gadanie i plotki, ale obracali je na naukę. Czytajmy dobre książki, książki rolnicze, a przedewszystkiem czytajmy uważnie pisanie p. n. „gospodarstwo” w Gazecie Świątecznej, bo niejeden tylko czytuje nowinki, a to, co gospodarzowi najpotrzebniejsze — pomija. Pisarz kółka W. Koźmiński.

Zaranie 1912 nr 4

Co się robiło w Kółku rolniczem w Czarnożyłach w roku 1911-go Kółko rolnicze w Czarnożyłach zostało założone 20 sierpnia 1911 r. o czem pisaliśmy w No 35 „Zarania" , członków się zebrało 46-ciu, z 10-ciu wsi okolicznych. Zebrań ogólnych przez ten czas było 4-ry; przeciętnie na każdem zebraniu było po 26 do 30 osób, na posiedzeniach przewodniczył prezes, który miewał też pogadanki naukowo rolnicze. Były takie pogadanki: O sianiu żyta petkuskiego, o nawozach sztucznych, o uprawie buraków cukrowych, o dawaniu nawozu pod okopowe, o tem, jakie ma zadanie uprawa roli, jak utrzymać w roli wilgoć, o różnych przemianach w ziemi, o niszczeniu chwastów, by nie zagłuszały zboża, o sianiu czystem ziarnem, o kasowaniu miedz i sadzeniu na ich miejsce drzew owocowych, o wczesnej podorywce zaraz po sprzęcie zboża, o wapnowaniu roli i przyorywaniu obornika na ziemiach gliniastych i piaszczystych, o dawaniu nawozów sztucznych pod okopowe zboża, o bakterjach w ziemi, o uprawie łąk, o wykonywaniu orki na zime, o przechowywaniu obornika, o urządzaniu gnojowni, o budowie widnych obór i stajen, o budowaniu zdrowych mieszkań dla ludzi, a także i dla inwentarza. Pólka doświadczalne urządzono w 2-ch miejscach pod żyto na zime. Do siewu jesiennego sprowadzili członkowie Kółka 70 korcy żyta „Petkus", nawozów sztucznych sprowadzono: 2 wagony żużli Thomasa, 2 wagony superfosfatu, 80 cetnarów saletry chilijskiej i 225 korcy wapna na pole. Nadto Kółko nabyło: 2 siewniki „Superior", kilka pługów „Sucheniego" i bronę talerzową. Nasze składy, fabryki i różne Towarzystwa ogłaszają swoje narzędzia, maszyny i nasiona przeważnie w pismach codziennych, a te włościanie mało czytają, dlatego też dużo narzędzi kupuje się od różnych handlarzy prowincjonalnych: niemców i żydów, a ci często dają marny towar. Polskim firmom, jak „Alfred Grodzki", „Zaleski" i „Syndykat Rolniczy", za dobre narzędzia, któreśmy od nich mieli, składamy "Bóg zapłać", i ich składy polecamy wszystkim czytelnikom „Zarania". A teraz powiem pare uwag od siebie, czem Kółko rolnicze byćby mogło, a co nam przeszkadza w pracy. Kółko prowadzone nie dla partyjnych interesów, a tylko dla dobra własnego ludu, jest tym łącznikiem, który nas jednoczy do wspólnej pracy. Mojem zdaniem, to Kółko, bez względu na to dokąd należy, jeśli jest prowadzone z tą myślą wyłącznie, żeby się wzajemnie oświecać, to jest dobrą instytucją, jest jakby szkołą ruchomą. Kółko powinno pomagać w oświecaniu się, pośredniczyć w sprowadzaniu pism. Niestety, w wielu Kółkach daje się to słyszeć, zwłaszcza tam gdzie jest prezesem jaki ksiądz zacietrzewiony na „Zaranie", że czytelników „Zarania", chociażby byli ludźmi najlepszych zapatrywań, szlachetnych myśli, wyklina się, wyrzuca, a właśnie w Kółku powinny wszelkie prywaty ustać, bo w przeciwnym razie takie Kółko musi upaść. W każdej instytucji zawsze bywa mniejszość i większość różniące sie nieraz w przekonaniach ogólnych, ale pracujące zgodnie w określonym, specjalnym celu. Przez stowarzyszenia doszli do dobrobytu: Czesi, Anglicy, Belgowie, Niemcy i inne cywilizowane narody. Ale tam jest inaczej! Nie idzie tam tyle energji na różne „listy" i wyklinania, nie marnują się siły w walce z prześladowaniem, ale idą na pracę w roli i nad swemi umysłami. W Szwajcarji, jak o tem czytałem w „Zaraniu" w 1907 roku, włościanin kładzie w rolę 211 dni roboczych na obrobienie 1-go morga, to też tam jest większy dobrobyt, a nadewszystko jedni drugimi nie pogardzają, tak, jak to ma miejsce u nas w Polsce. Pan czy robotnik, to tylko równi ludzie. Zwyczajne u nas czapkowania do ziemi i całowania po rękach przypominają jeszcze dawne, niewolnicze czasy. Przeszkodą w rozwoju Kółek i życia społecznego we wsi jest to, że my lubimy bawić się kieliszkiem a mało dbamy o szkoły i czytelnictwo gazet. U nas w Czarnożyłach jest karczma i monopol w domu hrabiego Józefa Załuskiego, właściciela Czarnożył. Tak! pan hr. Załuski woli w swoim domu mieć szkołę pijaństwa, niż ochronę dla dworskich dzieci, których w dobrach hr. Załuskiego jest do stu. Takich, to „Gazeta Warszawska", ani inne pismo narodowo katolickie, nie wyklnie; nie powie, że to źli członkowie społeczeństwa, bo to dawna krew „szlachecka", bo to hrabia. Pisma u nas w Kółku członkowie czytają następujące: 3 egzemplarze „Zarania", 2 „Zorzy", 7 „Gazety Świątecznej", 3 „Kurjera Polskiego", 1 „Gazety Kaliskiej", 1 „Lwowskiego Przewodnika Kółek", 1 „Dzień", 1 „Głos Ludu", 1 Wiadomości Codzienne", 1 „Przewodnika Kółek i Spółek galicyjskich" i kilka innych gazet. Tak kochani bracia czytelnicy! bierzmy się zgodnie do pracy, żeby krzepić naszą siłę, bo, jak mówi zmarła poetka nasza, Marja Konopnicka: „Kiedy człowiek po gromadzie spojrzy w ciężki czas, to na sercu rękę kładzie — Jeszcze kupa nas". Sekretarz Kółka, Wawrzyniec Koźmiński w Czarnożyłach pod Wieluniem, gub. kaliska.

Wieś i Dwór 1913 nr. 18


Zaranie 1913 nr 41

Listy do „Zarania". Z Wydrzyna, par. Czarnożyły pod Wieluniem. Wieś Wydrzyn leży na południu ziemi kaliskiej, przy szosie, wiodącej z Sieradza do Wielunia, w parafji czarnożylskiej. Domów jest w niej 98, a ludności z górą 520, w tem młodzieży od lat 16-tu do 30-tu jest 61, w czem chłopaków 31 a dziewcząt 30. Młodzież prawie wszystka wychodzi na lato do Prus na roboty, skąd przynosi na zimę od 50 do 150 rb. Niektórzy, a zwłaszcza dziewczęta, psują się tam i zatracają swoje obyczaje, ale to są tylko wyjątki. Wielkość gospodarstw w Wydrzynie od 7 do 15-u i więcej morgów. Ziemie są przeważnie szczerkowe i sapowate. Urodzaje w tym roku są dosyć piękne; żniwa były trochę trudne, bo deszcze przeszkadzały, jednak ludzie pozbierali plony dosyć sucho; tylko teraz przechodzą deszcze, że nawet jest obawa gnicia kartofli. Oziminy gospodarze sieją siewnikiem „Superior", bo go mamy przez Kółko, pługów używają żelaznych, a dawne drewniane już zanikają; nawet kilku ma brony sprężynowe i tak rolnictwo się coraz więcej rozwija, w czem pomaga swemi radami p. Z . Bańkowski z Wielunia. Parę razy przyjeżdżał on z pogadankami do Wielunia i instruktor p. Mieczysław Moczydłowski z Kalisza. Kartofle u nas potrochu sadzą już pod znacznik, a także częściowo uprawiają buraki cukrowe, odwożąc je do Niedzielska do cukrowni. Wiele rad też dają gospodarzom Witold i Stanisław Baranowscy; bo ci czytają dużo, a zwłaszcza gospodarz W. Baranowski, człowiek oczytany, który przenumeruje kilka naukowych pism i ma pokaźną bibljotekę. Służy on zawsze radą każdemu, to też od niektórych ciemnych i sfanatyzowanych głuptasków ma częste przygryzki. Tak to jest, że człowiek, który chce żyć prawdą, ma wrogów... biegłych w piśmie. Czytelnictwo także się rozwija, ale żółwim krokiem; z młodzieży umie czytać 52 osoby, ale czytają przeważnie tylko książki do nabożeństwa lub też różne bajki i powiastki, roznoszone przez kramarzy. Stale czyta książki naukowe i gazety tylko 3 osoby, czytają „Zaranie", „Zorzę", „Drużynę". W szkole gospodarczej była tylko jedna dziewczyna w Kruszynku, na Kursach był jeden w Kaliszu i dwóch w Wieluniu. Szkoły początkowej wcale nie mamy, a tylko się sami uczą u siebie, lub też dzieci idą do szkoły do Czarnożył, ale czasby już raz było pomyśleć o szkole. Coprawda, to już dawno uchwalono budować szkołę, a nawet już plany zostały zrobione, ale teraz wszystko ucichło, bo nastały inne wydatki, a mianowicie powiększanie kościoła w Czarnożyłach. Byłoby i u nas lepiej, gdyby nie przeklęte gniazdo rozpusty, a jest niem karczma w domu hrabiego J. Załuskiego, Tak to się robi: dzieci ochronki nie mają, ale jest karczma, jest gniazdo rozpusty, gdzie chłop i robotnik traci co niedzielę ciężko zapracowany grosz. Oj, panowie, panowie! źle wy się bawicie ! Wam idzie o kieszeń i żołądek, o marny doprawdy, nawet dla was nic nie znaczący grosz, a przecież więcej znaczy zdrowie ludu-narodu. Nam ludowi idzie o życie i o Ojczyznę kochaną, którą wasi ojcowie zaprzedali wrogom, a wy zamiast się przyczyniać do budowania szkoły dla ludu-narodu, to zakładacie karczmy! Prawda, że są niektórzy co się starają budować szkoły, jak p. Ludomił Pułaski z Grzymiszewa, który kupił 17 morgów ziemi w Liskowie pod Kaliszem, ażeby na gruncie tym wybudować szkołę, ale takich trzeba szukać ze świecą. .. Kochani bracia „Zaraniarze", sami się bierzmy do pracy, omijajmy karczmy jak trądu, jak morowej zarazy; nie traćmy grosza, oddając go wrogowi-wódce, ale łóżmy na szkoły, i na naukę. Nastaną długie wieczory i mniej będzie pracy, to sobie zaprenumeruj, bracie gospodarzu i ty młodzieńcze i dziewczyno: „Zaranie", „Drużynę" i t. p. i czytaj, rozwijaj swój umysł i czerp wiedzę dla uszlachetnienia swej duszy. Muszę dodać, że dusze uszlachetni i królestwo Boże rozszerzy nie kółko Różańcowe, na którem baby się zbierają i obgadują jedna drugą, albo bezmyślnie paciorki odklepują, ale szkoła i dobra naukowa książka, poznanie dzieł Bożych w przyrodzie. To też obecnie poślij syna na zimę do Sokołówka, Pszczelina, Bratnego, a córkę do Kruszynka, Gołotczyzny, Krasienina, Mirosławie i t. p ., tam dostaną początkowe wskazówki, za któremi będą mogli iść do lepszego życia i lepszej gospodarki. Nie pomogą próżne żale i narzekania, że jest nędza i ciemnota; żale trzeba Bogu zlecić, a nam samym wciąż wytrwale trzeba naprzód iść i świecić ... Zawsze wierny przyjaciel i czytelnik naszej gazety „Zaranie", Mieczysław Pszczeliniak zpod Wielunia.

Zaranie 1914 nr 2

We wsi Czarnożyły, w gub. kaliskiej, pow. wieluńskim, przy miejscowem Towarzystwie pożyczkowo-oszczędnościowem otwarto oddział pocztowy ku wygodzie ogółu mieszkańców.


Gazeta Łódzka 1914 nr. 7

Operacje pocztowe. We wsi Czarnożyły, w pow. wieluńskim, przy miejscowem Towarzystwie pożyczkowo- oszczędnościowem otwarto operacje pocztowe.


Gazeta Świąteczna 1914 nr 1720

Poczta we wsi. Mieszkańcy parafji Czarnożył pod Wieluniem, w guberńji kaliskiej, doczekali się własnej poczty. Urządziło ją z pozwolenia rządu towarzystwo pożyczek i oszczędności istniejące we wsi parafjalnej Czarnożyłach. Przyjmuje ono wszelkie listy i przesyłki, które odsyła na pocztę do Wielunia, o milę przeszło odległego, i sprowadza ztamtąd listy i gazety przysyłane do parafji. Wielka to wygoda dla mieszkańców Czarnożył i wsi okolicznych. Za tym przykładem powinnyby pójść wszystkie te miejscowości, które są od poczt oddalone, a mają już towarzystwa pożyczkowo-oszczędnościowe.

Gazeta Świąteczna 1914 nr 1721

Zarobki u Niemców. Jeden czytelnik ze stron wieluńskich pisze do nas: Byłem w Prusiech na robotach. Pojechałem tam, jak i wielu innych, z włodarzem Polakiem, który służył nam za przewodnika. Pókiśmy byli jeszcze na miejscu, to włodarz ten zdawał się być aniołem, taki był dobry, troskliwy. Ale gdyśmy przyjechali do miejscowości Hejzenmarku w Brandenburgii, stał się zupełnie inny, klął, wyzywał i poganiał w robocie do opadnięcia z sił. Mieszkanie dano nam bardzo liche; była to nędzna szopa, pełna robactwa, które żywcem nas prawie zjadało, tak, że po pracy niemożna było zasnąć spokojnie. Na obiad mieliśmy mieć godzinę, a tymczasem przerwa obiadowa trwała zaledwie 35 minut, poczem znów pędzono nas do pracy. A gdyśmy jednego dnia nie poszli do roboty i upomnieli się o polepszzenie bytu, to przyjechali policjanci i zaczęli robotników bić, a rządca tego dworu, gdzieśmy pracowali, zaczął na ludzi koniem najeżdżać i bić batem za to, że chcieli odebrać jednego z naszych, którego policjanci zabrali w swoje szpony. Mnie zawieźli do Berlina i siedziałem tam trzy tygodnie w więzieniu; potem przywieźli mię do granicy, do Wieruszowa, i kazali wracać tam, zkąd do nich przybyłem. Oto jak Niemcy obchodzą się u siebie z polskimi robotnikami. Niechże wszyscy strzegą się takich niesumiennych rodaków, co to niby mają być przewodnikami i opiekunami robotników na obczyźnie, a później, zamiast naprawdę dbać o ich dobro, sami pomagają ich krzywdzić. Włodarz, o którym piszę, pochodzi ze wsi Czarnożył w powiecie wieluńskim, guberńji kaliskiej, a jeździ po robotników aż do guberńji radomskiej. W. D.

Zorza 1916 nr 16

Listy naszych Czytelników.
Z parafii Czarnożył pod Wieluniem.
Parafia Czarnożyły składa się z 3500 ludności przeważnie rolniczej i robotników wiejskich; gospodarstwa są od 3—25 morgów przeważnie włościańskie, na których jest jeszcze serwitut w lasach hr. Załuskiego. Kościół jest wybudowany w 1726 roku przez J. Barbarę Leszczyńską pod wezwaniem Św. Bartłomieja. Kościół zaczęto przed samą wojną restaurować, przystawiono dwie nawykaplice i rozpoczęto budowę wieży od przodu, ale wojna temu przeszkodziła. W czasie wojny ufundowano 2 ołtarze roboty rzeźbiarskiej z gipsu i cementu: Matki B. z Lurd i Podwyższenie Św. Krzyża, a także odnowiono obraz M. B. Częstochowskiej. Dziś aż miło wejść do kościoła, zwłaszcza, gdy się odprawia nabożeństwo. Na obrazie M. B. Cz. umieszczony jest Orzeł Biały z napisem Boże zbaw Polskę — Królowo Korony Polski rnódl się za na mi. Na odnowienie obrazu jeden z parafian ofiarował 200 rb., a drugi na ołtarz 800 rb. Również sprawiono 4 witraże (t. j. okna z różnobarwnych szyb).
Staraniem ks. dziekana Wincentego Przygodzkiego został założony chór kościelny na 4 głosy. Chór ten prowadzi miejscowy organista p. Góderski, to też dziś, aż weselej jest się pomodlić w kościele. Takie chóry powinny się znajdować w każdej parafii, a nawet w każdej większej wsi. Śpiew jest osłodą w smutku, rozrywką w utrapieniu. Śpiewem człowiek podwójnie Boga chwali: w radości i smutku, w pracy i wypoczynku. Pieśń dodaje siły, koi i raduje.
Jak wiemy wszyscy my, Lud Polski, jesteśmy śpiewni. I to jest naszą chlubą, bo wielcy pieśniarze, jak Mickiewicz, Słowacki, Krasiński, Konopnicka, Syrokomla, Lenartowicz i wielu innych w piosnkach odzwierciadlają bogactwo dusz; a gdzie głośniej brzmi piosenka tam obfitsze bogactwa cnót.
Mówi nam nasze polskie przysłowie: że nie samym chlebem człowiek żyje, ale i słowem. To też ludzie obdarzeni darem śpiewu i dobremi chęciami, nie ograniczają pracy wyłącznie w dziedzinie dobrobytu, ale starają się także, co jest u nich na pierwszym miejscu, o oświatę i rozrywkę. I w tym celu układają piękne pieśni i zbierają śpiewane przez lud i wydają w książeczkach i gazetach. W ich to ślady powinien iść z nas każdy, kto kocha domowe ognisko, swe dzieci i braci przygnębionych ciężarem pracy codziennej.



Każdy: czy to ksiądz, nauczyciel, organista, każdy, co kocha Polskę i każdy kto stoi na stanowisku narodowem, jako patryjota niech roświeca ciemności, jakie zalegają nasz nieszczęśliwy naród. Szerzmy śpiew i naukę wszędzie, w zagrodach ludowych, na poddaszach i suterynach robotniczych. Dobra pieśń pobudza do miłości Ojczyzny, utwierdza w naszych sercach tę niezachwianą nadzieję, że może niedługo i dla nas, Polaków, zajaśnieje lepsza dola.
Zostały w parafii Czarnożylskiej otwarte dwie szkoły i ochronka, we wsiach: Hucie, Gromadzicach, Czarnożyłach. Dziś chwała Bogu już mamy pięć szkół, a szóstą ochronkę. Zeszłyby się jeszcze 4 szkoły, ale dobrej sprawie zawsze ciemni przeszkadzają.
Żeby zabawić szlachetnie młodzież i starszych został zorganizowany Teatr Amatorski. Już odegrano „Jasełka” Konopnickiej, „Flisacy” Anczyca i t. p. Dochód obrócono na zapomogi dla szkół i ochrony. Dużą pomocą w nauce sztuczek jest miejscowy nauczyciel i inne osoby, za co im się należy uznanie.
Ks. dziekan dwa razy w tydzień urządza w szkole wspólne czytania, to też nie jeden, co wprzód nie miał żadnego pojęcia o świecie, o Polsce-dziś inaczaj myśli.
Pomimo, że odczuwamy i tu wojnę, jeszcze jedno nieszczęście spadło na wieś Czarnożyły: oto w pierwszych dniach lutego spaliły się 4 zagrody ze wszystkiem, przez co straty są przeszło na 8,000 rb. bo się spaliły i 3 krowy i t. p. Żeby nie straż ogniowa z Wielunia, może byłaby poszła cała wieś z dymem. Oj, i tu by się koniecznie przydała straż ogniowa.
Tyle narazie daję wam, bracia czytelnicy, wiadomości o tutejszej okolicy.
A więc pracujmy i uczmy się a Bóg nam dopomoże, że nie zginiemy.

Hej! dalej do pracy,
Kto kocha i wierzy!
W wspólnej pracy, w zgodzie
Przyszłość nasza leży.
Hej! śmiało do pracy,
Polki Polacy!
Gdzie wytrwałość, zgoda —
Zabłyśnie pogoda.

Zorza 1916 nr 53

Z Czarnożył pod Wieluniem,
(Ziemia Kaliska).
We wtorek 5 grudnia r. b. we wszystkich kościołach dekanatu wieluńskiego było odprawiane nabożeństwo żałobne za ś. p. Henryka Sienkiewicza. W naszym kościele z powodu pogrzebu jednej kobiety nabożeństwo było odprawione dopiero we środę 13 grudnia. Na środku kościoła ustawiono katafalk, przybrany po bokach kwiatami i kilkunastu świecami, które podczas nabożeństwa migotały małemi światełkami. Na trumnie umieszczono portret ś. p. Henr. Sienkiewicza i złożono kilka wieńców ofiarowanych przez prawych polaków (jeden przez szkołę Czarnożylską).
Włościanie przyszli do kościoła w małej ilości, zato kobiet przyszło więcej. Jedne przyszły pomodlić, się a inne zaś z ciekawości: chciały bo wiem zobaczyć, jak to się modlą za tego „leguna” bo tak nazywa tutaj wielu ludzi wszystkich prawych polaków. O godzinie 10-tej miejscowy ks. dziekan Przygodzki wszedł na kazalnicę i powiedział krótką ale wzruszającą mowę, w której wytłómaczył nam, kim i czem był dla nas ś. p. H Sienkiewicz. Szanowny ksiądz mówił o tem, jakie zasługi dla kraju polskiego ten wielki polak położył za czasów tak zwanych Apuchtinowskich kiedy to rząd rosyjski prześladował i wykluczał język polski ze szkół w Polsce i na Litwie i kiedy profesorowie — moskale bluźnili z polskiej mowy i chcieli zruszczyć ducha polskiego. Naród zaczął wtedy upadać na duchu i tracić nadzieję. Wtedy to Henryk Sienkiewicz odczuł niedolę ludu polskiego i dał mu napisane przez siebie książki, jak „Ogniem i mieczem”, „Potop” i „Pan Wołodyjowski” tak zwaną Trylogię. W książkach tych przedstawia Sienkiewicz, jaką to nasz naród polski ma zaszczytną przeszłość, jak to Polska prowadziła wojny z kozactwem, turkami, tatarami i szwedami. Swemi książkami pokazał Sienkiewicz, że Polska jak nie zginęła, tak nigdy nie zginie!
Nabożeństwo żałobne z wigiliami odprawiono o godzinie 11-ej. W czasie nabożeństwa na chórze jedna panienka z drużyny śpiewaczej odśpiewała piękne pieśni. Po nabożeństwie zmówiono 3 pacierze za duszę ś. p. H. Sienkiewicza, i ludzie zaczęli się rozchodzić do domu i opowiadać jedni drugim: „Widzicie-to nie był żaden „legun”, tylko wielki pisarz, jak to ksiądz nam mówił.”
Oj bracia! gdybyśmy gazety przeczytali, albo jakąś książkę, tobyśmy zaraz inaczej myśleli. Więc weźmy się do książek i gazet, a nie do wódki. A wtedy u nas będzie inaczej i lepiej.
Wasz brat Stacho.

Godzina Polski 1916 nr 279

Z Wielunia.
Spłonęła tu wieś Czarnodziały* pod Wieluniem. Pastwą płomieni padł żywy i martwy inwentarz czarnodziałan, oraz tegoroczne zbiory. Straty olbrzymie. Dziesiątki rodzin pozostały bez dachu nad głową. W akcyi ratunkowej brała udział wieluńska straż ogniowa ochotnicza, lecz niestety nie wiele dało się uratować. Przyczyna pożaru niewiadoma.


*Czarnożyły? Przypis autora bloga

Gazeta Świąteczna 1916 nr 1832

Z Czarnożył, wsi kościelnej pod Wieluniem, w guberńji kaliskiej, piszą do nas: Okolica nasza w porównaniu z innemi bardzo mało ucierpiała, wszelako i tu czujemy klęskę wojenną. Rąk jednak nie opuszczamy. Oświata krzewi się, choć z trudem. Przed wojną były w parafji Czarnożylskiej 3 szkoły; dziś jest już 5 i ochronka. Nowe szkoły założono w Gromadzicach i w Hucie; ochronka zaś powstała w Czarnożyłach staraniem księdza dziekana Przygodzkiego. Przydałoby się więcej szkół, ale gospodarze u nas mało odczuwają potrzebę oświaty. W drugą i trzecią niedzielę lutego odbyły się przedstawienia teatralne w sali domu społecznego. Dawano piękne widowisko pod nagłówkiem „Flisacy”. Było z tego przeszło 135 rubli czystego dochodu. Przeznaczono go na utrzymanie szkół, ochronkę i czytelnię. Czytelnictwo coraz bardziej wzrasta. Kochani bracia! dążmy wszyscy do oświaty, uczmy się coraz więcej, czytajmy pożyteczne książki i gazety! Patrzmy na Niemców, jak to każdy żołnierz w wojsku niemieckiem umie czytać. To też ich byle kto nie oszuka, nie wyzyska, jak nas pierwszy-lepszy handlarz. W. Koźmiński.

Gazeta Świąteczna 1916 nr 1834

Z pod Wielunia, miasta powiatowego w guberńji Kaliskiej, piszą do nas: Staraniem gromadki dobrych Polaków z Wielunia i okolicy postawiono dnia 22 stycznia krzyż na grobie poległych tu niegdyś powstańców przeciwko panowaniu Rossji w roku 1863. Młodzież w naszych stronach zaczyna, Bogu dzięki, żyć po ludzku i zamiast zabawiać się pijaństwem i hulankami, poświęca chwile wolne od pracy na rozrywki szlachetne i pouczające. Tak właśnie zaczęła się bawić młodzież w parafji Rudlicach, chociaż jeszcze nie wszystka. W niedzielę 5-go marca odbyło się we wsi Janowie przedstawienie teatralne. Urządzono je w szkole, wybrano zaś do przedstawienia „Zapusty” napisane przez Domosławę. Wszyscy spędzili czas bardzo przyjemnie, na zakonczenie zaś ksiądz St. Grzywak przemówił do obecnych, dzieląc się z nimi radością z tego, że w kochanej naszej Ojczyźnie młodzież wiejska zaczyna się garnąć do szlachetnych rozrywek i zamiast na próżne zbytki, papierosy i gorzałkę, składa pieniądze na dobre książki i gazety. Potem odśpiewano „wszystkie nasze dzienne sprawy”. W przerwach podczas przedstawienia grała kapela ochotnicza piękne nasze marsze polskie. Ponieważ tysiące naszych braci są w nędzy, a mnóstwo też ginie na wojnie, więc młodzież dała sobie słowo, że przez całe ostatki nie będzie w naszej parafji tańców, a za to będziemy czytali książki i gazety. I w Czarnożyłach pod Wieluniem młodzież wiejska urządziła dnia 5-go marca przedstawienie teatralne. Odbyło się ono w domu społecznym. Przedstawiano: „Krzywdę nagrodzoną”, „Konsyljum fakultatis” i „Jeden z nas musi się ożenić”. Dzieci zaś ze szkoły w Czarnożyłach pod kierunkiem swego nauczyciela tańczyły mazura. Dochód z przedstawienia przeznaczono dla ubogich dzieci na opłacenie wpisu w szkole, na ochronę i na książki. — Chociaż wojna i przejście wojsk pozostawiły ślady zniszczenia, pracujmy tem bardziej nad odrodzeniem tego, co zniszczono. Nie opuszczajmy rąk i nie unośmy się gniewem, gdy ktoś ciemny lekceważy naszą pracę. Nie odpowiadajmy: „Gnijcie w ciemnocie!” I w naszej okolicy ciemni ludzie straszą, że tych, co dają innym do czytania książki i gazety, „Rossjanie powiesą”. Niech krzyczą puszczyki, niech kraczą wrony, mimo to pracujmy jak pszczoły, a Bóg nam dopomoże. Wieśniak W. Koźmiński.

Gazeta Świąteczna 1916 nr 1839

Listy do Gazety Świątecznej. Z pod Wielunia w stronach Kaliskich. Wiadomo każdemu, ile złego wyrządził nam rząd rossyjski, gdy przy uwłaszczeniu włościan nie odłączył ich zupełnie od dworów, dając za to odrazu więcej ziemi, ale pozostawił serwituty, czyli prawo pasienia na dworskiem, zbierania ściółki i t. p. Rząd pozostawił te służebności umyślnie na to, żeby w kraju była ciągła niezgoda pomiędzy dworem a wsią, i ciągłe prawowanie się włościan z dworami to o paśnik, to o ściółkę, to znów o drzewo. Nie szło tu wcale rządowi rossyjskiemu o pożytek włościan, boć daleko byłoby lepiej, żeby nie mieli owych serwitutów, a za to więcej gruntu dostali. Szło tylko o to, żeby naród polski miał o co kłócić się pomiędzy sobą i żeby łatwiej go było utrzymać w posłuszeństwie. Boć wiadomo każdemu, że gdy się dwóch kłóci, to łatwiej trzymać obu za łeb, niż wtedy, kiedy będą żyć z sobą w zgodzie i pomagać sobie wzajemnie, jak dobrzy bracia. Jednocześnie utworzono też wtedy urzędy komisarzy od spraw włościańskich, żeby niby opiekowali, się włościanami i brali ich w obronę. Naprawdę zaś ci komisarze byli tylko od tego, żeby kopać w kraju naszym coraz głębszą przepaść pomiędzy większymi a mniejszymi rolnikami, i trzymać przytem włościan w ciemnocie, aby nie poznali, gdzie prawda, a gdzie fałsz. I nasza okolica doznawała skutków tej czułej opieki komisarzy włościańskich. To też była ona jakby zabita deskami i odgrodzona od świata. Szkół mieliśmy bardzo mało, bo, jak wiadomo, przez długie lata nie było wolno ich zakładać. Te zaś, co były, często, zamiast siać prawdziwą naukę, urabiały młodzież na ciemne sługi rządu, a nieraz i na zdrajców własnych braci. To też nic dziwnego, że ucisk ten dławił ludzi i że rok rocznie wychodziliśmy ztąd gromadami za granicę na letnie zarobki. Tak płynęło nam życie aż do czasu wojny rossyjsko-japońskiej w roku 1904. Odtąd zaczęło zmieniać się trocha na lepsze. Dostaliśmy kilku dobrych nauczycieli, którzy zaczęli rzetelnie uczyć dzieci nasze, a ludzie coraz chętniej brali się do czytania dobrych gazet i książek. Wtedy to i u nas — w Czarnożyłach, Ostrówku i innych parafjach zaczęto zakładać spólne czytelnie i sprowadzać więcej gazet. Młodzież tu i ówdzie wyjeżdżała do szkół gospodarskich: do Liskowa, Pszczelina, Sokołówka, Kruszynka, Mirosławic i innych. Gospodarstwa zaczęły się podnosić przez lepszą uprawę roli i hodowlę żywiny. Zaczęto zakładać kółka rolnicze, mleczarnie i spółki sklepowe. Kółka rolnicze, jeżeli były dobrze prowadzone, pośredniczyły w sprowadzaniu narzędzi rolniczych, nasion doborowych, dopomagały zakładać czytelnie i sprowadzać gazety. Mleczarnie spółkowe dawały gospodarzom dobry dochód, sklepy spółkowe zaspokajały domowe potrzeby gospodarza i gospodyni, dając dobry a tani towar. Tak żyliśmy aż do 28 lipca 1914 roku. Aż tu niespodzianie, jak grom z jasnego nieba, spadła wiadomość, że zaczyna się wielka wojna. W Wieluniu i gminach okolicznych ogłoszono powołanie żołnierzy zapasowych. Ileż to było płaczu i narzekania, gdy brano ojców od dzieci, mężów od żon, synów od starych rodziców! Rodzinom tracącym opiekunów nie dano żadnej zapomogi, pozostałych zaś mężczyzn pobrano do strzeżenia telegrafu na drodze bitej z Wielunia do Sieradza i kazano go pilnować przez cztery dnie i trzy noce bez wynagrodzenia. Widzieliśmy, jak urzędnicy i żołnierze wynosili się z Wielunia i z nad granicy, a wszelkie zapasy rządowe — owies, naftę, sól, obuwie, odzież, a także wszelkie sprzęty palili, nikomu nie chcąc sprzedać, ani podarować. Niejeden z nas radował się, że już nareszcie po stu latach opuszczają nieproszeni opiekunowie nasze wioski i miasta. Odtąd nie widzieliśmy już ani żandarma rossyjskiego, ani kozaka. Dnia 5-go sierpnia wjechał do Wielunia pierwszy oddział niemiecki i ogłoszono rozkaz złożenia broni. Zaczęły przeciągać tędy wojska w stronę Warszawy. Wszelka łączność ze stolicą została przerwana i odtąd nie dostawaliśmy Gazety Świątecznej aż do dnia Narodzenia Matki Boskiej, to jest do 8-go września 1915 roku. Od tego dnia zaczęliśmy dostawać ją od handlarzy, płacąc im po złotemu, albo po 20 groszy za jedną, i tak kupujemy Gazetę Świąteczną dotychczas. Zaraz też na samym początku wojny powstała drożyzna. Za kwartę nafty płaciliśmy po 7 do 10 złotych, a i tak niemożna było jej dostać, za funt soli 24 grosze albo i złoty. Cena żyta podskoczyła z 7 rubli na 16 r. za korzec, i tak wszystko podrożało. Do kłopotów wynikających z tej drożyzny przyłączył się strach ogólny, gdyśmy usłyszeli pierwsze strzały armatnie. W dzień Wszystkich Świętych od strony Sieradza i Piotrkowa nadciągnęło wojsko niemieckie i stało przez 3 dnie i 4 noce. Dnia 8-go listopada od Osiakowa i Złoczewa pokazały się oddziały kozackie, a od granicy niemieckie. Dnia 11-go listopada pierwszy raz polała się krew na polach Ostrowca, gdzie poległo 4 żołnierzy rossyjskich, którzy też zostali tam pochowani. Były też potyczki w okolicy Złoczewa, gdzie zginęło 5 żołnierzy rossyjskich, i około Wielunia, gdzie pozostało na polu bitwy 5-ciu zabitych. Dnia 28-go listopada znowu przeciągały wojska niemieckie od Wrocławia w stronę Sieradza i wielkie mnóstwo wojsk austrjacko-węgierskich, oraz legjony czyli pułki polskie. Szły te wojska w stronę Widawy i Piotrkowa, a odgłosy bitew pod Sieradzem i Łodzią dochodziły nas przez 17 dni, wieczorami zaś widzieliśmy wielkie łuny na niebie. Dochodził również odgłos strzałów od strony Działoszyna, Częstochowy i Widawy. Wtenczas to był strach wielki, ziemia drżała, okna się trzęsły, a naokoło nas kopano rowy, ścinano drzewa, robiono zasieki. Każdy też na wsi robił jakieś schowanie w ziemi, aby na wypadek było gdzie się ukryć i z żywności coś schować. Od dnia 17-go grudnia odgłosy strzałów zaczęły się oddalać, aż 22-go zupełnie ucichły. Zabrano znowu wiele podwód pod wojska; większa ich część po dwóch tygodniach wróciła, wiele jednak pozostało przy wojsku aż do Wielkiejnocy; dopiero na trzeci dzień po Wielkiejnocy gospodarze przyszli sami bez koni i furmanek, a nawet bez kwitów; z samej parafji Czarnożylskiej powróciło w ten sposób piętnastu gospodarzy. Rodziny ich doznały wiele zmartwienia, bo tu wiosna, praca w polu, a w domu ani gospodarzy, ani sprzężaju do roboty, ani żadnej wiadomości o zaginionych, a źli ludzie głosili, że ich pobito, zabrano do niewoli i t. p. Na szczęście wrócili i, jak mogli, wzięli się do pracy. Tu zganić muszę bogatszych, że korzystali z ciężkiego położenia ubogich i żądali za orkę po 6 rubli na dzień. Oj, źle to i smutno! Czyż to w nas brak serca i miłości bratniej? Prawda, że wszystko bardzo zdrożało, ale żeby aż tak obdzierać biedaków, to chyba trzeba nie mieć światła Ewagielji Chrystusowej. W okolicy naszej zaczyna się coraz bardziej rozwijać praca społeczno-oświatowa. W Wieluniu założono szkołę 7-klasową i otwarto z dobrowolnych ofiar przeszło 30 innych szkół. Dawano też na korzyść tych szkół przedstawienia teatralne. Przedstawiano piękną opowieść pod nagłówkiem „Gwiazda Syberji” i inne. Dało to 200 rubli czystego dochodu. Wiele dobrego robi tu nowe „towarzystwo szerzenia oświaty”. Założyło ono książnicę, z której za opłatą 10 groszy od książki można mieć dużo dobrych i pożytecznych rzeczy do czytania i dużo dowiedzieć się o naszej kochanej Ojczyźnie, Polsce. Z książnicy tej może korzystać nietylko ludność miejska, ale i nauczyciele wiejscy, i księża proboszczowie mogą pożyczać książki bądź dla siebie, bądź dla udzielania innym. I za pośrednictwem towarzystwa krajoznawczego, jak również przez księgarnię p. Nowickiego, można sprowadzać z Warszawy, Poznania i Krakowa książki do czytelń parafjalnych i szkół. Serce się z tego raduje, że dobra książka szerzy rzetelną oświatę, a Ojczyźnie naszej tak bardzo przecie potrzeba rozumnych obywateli. Sami widzimy, że z głupim i ciemnym nikt nie chce się liczyć, a siła jest tam, gdzie nauka i dobre urządzenie spraw społecznych. Widzimy i teraz, podczas tej wojny, że zwycięża nie liczba żołnierzy, ale dobre ich wyćwiczenie i oświata dowódców. Bracia! kto mówi po dziecinnemu, że dopiero po wojnie będziemy się uczyć, zakładać szkoły, ten nie jest dobrym Polakiem, ten działa na zgubę narodu i kopie wielki grób matce swej, Ojczyźnie. Nie odkładać nam pracy do jutra; przeciwnie, korzystajmy z każdej chwili, pracujmy dla odradzającej się Polski, nietylko krew jej swoją po bohatersku poświęcając, ale i wychowując młode pokolenie. Wyrzućmy z serc pychę, obłudę, chciwość i niezgodę; nie dzielmy się na stronnictwa, bo w ten sposób nic dobrego nie zrobimy dla Polski. Dość już tych podziałów na „zaraniarzy”, „endeków”, „głosiarzy”, „narodowców” i t. p .; czas już połączyć się w jedno wielkie stronnictwo narodu polskiego, dążące do wiedzy, spólnego dobra i odrodzenia naszej doli. Ktoby chciał jeszcze teraz dzielić naród polski na partje, ten nie jest obywatelem kraju, lecz zdrajcą Ojczyzny. Zrozumiejmy, że gdy nie potrafimy skorzystać z chwili obecnej, to zginiemy w ciemnocie i nędzy. Narodowi naszemu należy się dużo praw i dóbr, a mamy ledwie odrobinę tego, co mają ludy innych krajów, ale moc tych praw leży przed nami i możemy je pozyskać pracą nad sobą samymi i dokoła siebie. Spólne nasze starania i ofiary muszą odbudować Polskę. Wielu ludzi powiada: Siedzieć cicho, nic nie robić, bo i tak Polskę odbudują nam Anglicy, Francuzi, Rossjanie i t. d. Kto tak mówi, jest jeszcze bardzo ciemny. Wtenczas będziemy mieli Polskę szczęśliwą, gdy nad odbudową jej będziemy sami pracowali spólnie i zgodnie. Polska taka będzie, jaką ją sobie sami zbudujemy. W budowie jej musi wziąć udział cały naród. Często daje się jeszcze słyszeć to dziecinne gadanie, że gdy będą rządzili panowie i księża, to powróci pańszczyzna. Ależ to trzeba nie mieć rozumu, trzeba być głupcem największym, żeby takie brednie powtarzać! Naród to nie sami księża i szlachta, ani też sam lud wiejski czy miejski, tylko wszyscy razem, a więc wszyscy razem powinniśmy brać się do spólnej pracy. A więc kto żyw, kto zdrów, kto silny — niech broni swego narodu i wiary katolickiej. A bronią naszą jest nietylko strzelba i szabla, ale jeszcze więcej oświata — nauka, szkoły, ochronki, czytelnie i książnice. Tej broni każdy z nas może i winien się chwytać. Tak właśnie czyni młodzież w Wieluniu i Woli-Janowej. Założyła ona spólnemi siłami książnicę, a porzuciła hańbiące pijaństwo i palenie papierosów. Szkoda, że nie wszyscy to uczynili, jeno część, ale i ci dają innym przykład, bo pracują gorliwie i starają się działalność swą rozszerzyć. Urządzają przedstawienia teatralne, a dochód przeznaczają na kupno narzędzi muzycznym, książek i na inne sprawy dobre i pożyteczne. Przykład pracy takiej społeczno-oświatowej dają również ksiądz dziekan i nauczyciel w Czarnożyłach, urządzając dwa razy na tydzień spólne czytanie w szkole. Czytanie takie oświeca ludzi, daje poznać dzieje ojczyste i wielkich rodaków. Stawia nam ono przed oczy sławnych naszych królów, jak Mieczysław Pierwszy, który oświecił kraj światłem Ewangielji, jak Kazimierz Wielki, prawodawca narodu, przezwany królem chłopów, jak Władysław Jagiełło i świętobliwa nasza królowa Jadwiga, jak ów dzielny Jan Sobieski, co to po łbach bił pogan. Czytanie to stawia nam przed oczy dzielnych wodzów i bohaterów, jak Pułaskiego, księdza Marka, Kościuszkę, księcia Józefa Poniatowskiego, Henryka Dąbrowskiego. Zdaje się, że słyszymy odgłosy bitwy pod Grochowem w roku 1830, że przemykają przed oczyma naszemi postacie powstańców z roku 1863: ksiądz Antoni Mackiewicz, Brzósko, Romuald Traugutt i inni. Dowiadujemy się również, jak dziś walczą nasi rodacy, jak założono w Warszawie wyższą szkołę polską, zwaną uniwersytetem, i wielu, wielu innych rzeczy się dowiadujemy, o których przedtem nikt z nas nie wiedział. A więc pracujmy i uczmy się, oświecajmy, a da Bóg i ta Najświętsza Panna Częstochowska, Królowa korony Polskiej, że zmieni się nasza dola. Dodaj nam mocy, Matko kochana, niech się lud zbudzi z tego uśpienia! Oto zginamy kornie kolana: przyjmij modlitwy, usłysz westchnienia! Dziś wioski nasze są popalone, miasta, kościoły w gruzy zburzone; otocz nas płaszczem, Matko kochana, uproś nam łaskę u Niebios Pana! Ach, kiedyż dola ciężka się zmieni, kiedyż nam w Polsce będzie weselej? Wtenczas, gdy spadną ciężkie kajdany, kiedy odetchnie umiłowany kraj nasz wolnemi wreszcie piersiami... Módl się, Królowo, módl się za nami! Tadeusz Orlicz, włościanin z pod Wielunia.

Gazeta Świąteczna 1916 nr 1842

Z Wielunia, miasta powiatowego w guberńji Kaliskiej. Pięknie odbył się i u nas, w Wieluniu, obchód 125-ej rocznicy konstytucji uchwalonej w roku 1791 przez wielkich naszych miłośników Ojczyzny. Była to niezmiernie wielka radość dla nas włościan, gdyśmy się dowiedzieli, że w naszym Wieluniu ma się odbyć uroczysty obchód poprzedzony nabożeństwem w kościele farnym. We wtorek 2-go maja sprzedawano znaczki pamiątkowe, a nazajutrz, we środę, już od samego rana był w mieście i okolicy wielki ruch, bo ludzie schodzili się z okolicznych wiosek w parafjach Wieluńskiej, Czarnożylskiej, Rudlickiej i innych. O godz. pół do 11-ej rozpoczęło się nabożeństwo w kościołach katolickich i w ewangielickim. Sumę odprawiał ksiądz proboszcz Godorowski w otoczeniu księży Ośmielaka i Filipkiewicza z Rudy. Kazanie wygłosił ksiądz dziekan Przygodzki z Czarnożył, wyjaśniając, jak to przed stu kilkudziesięciu laty Ojczyzna nasza chyliła się do upadku, jak niektórzy możnowładcy i zdrajcy bratali się na jej zgubę z Rossją, i jak ludzie mądrzy starali się ratować Ojczyznę przez ulepszenie praw narodu polskiego. Podczas sumy śpiewała drużyna kościelna z Czarnożył wraz z wieluńską drużyną śpiewaków, przezwaną „Lutnia”. W presbiterjum ustawione były dzieci i młodzież szkolna pod przewodnictwem nauczycieli. Kierował młodzieżą i utrzymywał wśród niej porządek ksiądz prefekt. Po nabożeństwie wyruszyła procesja naokoło miasta. Najprzód szły szkoły poprzedzane chorągwiami cechów, potem jeden z włościan okolicznych niósł chorągiew narodową, na której z jedne strony był obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, a z drugiej orzeł biały. Chorągiew otaczali: dwaj żołnierze-legjoniści dwaj włościanie w sukmanach i pięć dziewcząt-włościanek, również w stroju wiejskim. Potem szło kolejno duchowieństwo katolickie, pastor ewangielicki i przedstawiciele żydowskiego kahału, a wkońcu wielki tłum ludzi. Podczas pochodu śpiewano „Boże, coś Polskę” i przygrywała kapela. Pochód wyruszył po nabożeństwie z kościoła farnego ulicami: Różaną, Reformacką, Krakowskiem-Przedmieściem i Ogrodową do kościoła. O godzinie 5-ej odbył się odczyt o Konstytucji 3-go maja w szkole dla dziewcząt, które też potem mówiły bardzo pięknie wiersze z pamięci. Wieczorem p. Kokowski miał w sali teatralnej również odczyt, po którym odśpiewano pieśń „Z dymem pożarów”. Dochód z odczytu, 199 rubli, przeznaczono na szkołę handlową w Wieluniu. Do komitetu urządzającego obchód należeli: księża—dziekan Przygodzki, Osadnik i Godorowski, pastor Hefke, P. Nowicki, Sz. Wróblewski. P. Zasadzińska, doktor Wagner i jeszcze kilkanaście osób. Szkoda tylko, że księża i włościanie z okolicy nielicznie wzięli udział w obchodzie. Muszę wspomnieć, że rażące było zachowanie się jednego znanego w okolicy człowieka, który stojąc na ulicy nie uchylił czapki przed chorągwią narodową niesioną w pochodzie i nie przerwał rozmowy. Obecny.

Gazeta Świąteczna 1916 nr 1859


Kościół w Czarnożyłach, wsi parafjalnej pod Wieluniem w stronach kaliskich. Widok tego kościoła do odbicia go w Gazecie przysłał nam jeden czytelnik z liścikiem następującym: Kościół w Czarnożyłach stoji już przeszło sto lat. Za naszych czasów okazał się za mały, więc go rozszerzono przez przystawienie dwóch bocznych naw czyli kaplic. W kaplicach już podczas teraźniejszej wojny wzniesiono i Zdjęcie z krzyża. Ołtarze te kosztowały około 2 tysięcy rubli, a na to jeden gospodarz ze wsi Bieniędzic ofiarował tysiąc rubli. Ufundowano też z dobrowolnych ofiar cztery okna malowane. Zaczęła się budowa bramy, ale wojna tej robocie przeszkodziła. Przy kościele jest figura Matki Boskiej Różańcowej, postawiona podczas wielkiego jubileuszu kościelnego w roku 1901. Za zachętą księcia dziekana W. Przygodzkiego, organisty Godowskiego i nauczyciela T. Chlewskiego utworzono w parafji drużynę śpiewaczą; bardzo miło słuchać, gdy drużyna ta śpiewa na głosy w kościele na chórze w niedziele i święta. Przydałaby się w Czarnożyłach i kapela. Na cmentarzu w Wydrzynie jest stara kaplica, którą wartoby odnowić i pokryć dachem, oraz urządzić w niej ołtarz. Przed kilkudziesięciu laty Wydrzyn był osobną parafją i dopiero potem został złączony z Czarnożyłami, ale dotychczas chowają tam zmarłych. Spólnemi siłami można bardzo dużo zrobić, tylko trzeba chcieć... T. Orlicz.

Gazeta Świąteczna 1916 nr 1863

Pożar wsi i jego przyczyny. Wieś Czarnożyły pod Wieluniem, w guberńji kaliskiej, nawiedziło w poniedziałek 25-go września nieszczęście. Dzieci, pozostawione bez opieki rodziców, gdyż ci poszli kopać ziemniaki, rozpaliły na podwórzu gospodarza Uczaka ogień, od którego zajęły się budynki gospodarskie. Stykały się one prawie jeden z drugim, gdyż całe Czarnożyły są gęsto zabudowane, a że nie było komu ratować, bo ludzi nie było we wsi, więc spaliło się 17 zagród. Ogień zagrażał i dalszym zagrodom; ale po przybyciu straży ogniowej z Wielunia i sikawek z Wielgiego i dóbr Czarnożylskich hrabiego Załuskiego, pożar opanowano. Kościół był też zagrożony, tylko przytomność ludzka zapobiegła jego zniszczeniu. Dużą przeszkodą w dalszem rozszerzaniu się pożaru był sad dokoła budynków jednego gospodarza. Straty wynoszą przszło 100 tysięcy rubli. Bracia czytelnicy! Czas zapobiedz już tym nieszczęściom. A jaka do tego droga? Zakładać straże ogniowe po wsiach, budować studnie, żeby wody było podostatkiem, bo naprzykład w Czarnożyłach: — przyjechała straż, a tu wody brak; wreszcie budować się osobno, żeby budynki były jak najdalej jedne od drugich. Wsie powinny się rozcalić czyli rozejść na osady; budynki należy stawiać ogniotrwałe i kryć nie słomą, jak dotąd, ale dachówką, albo chociaż tekturą smołowcową. Tu był tylko jeden dom kryty taką tekturą i ten ocalał, choć dokoła inne budynki się spaliły. („Tektury smołowcowej” niemożna jednak bardzo polecać do krycia dachów. — Przypisek Red.). I jeszcze jedno: trzeba zakładać wszędzie po wsiach ochronki, aby dzieci nie pozostawały bez dozoru, bo to jedyny sposób, żeby i same się nie topiły, nie kaleczyły, nie paliły, i żeby całych wsi nie puszczały z dymem. Czas już, żeby te nasze wioski przestały być wieczną żagwią do palenia, a nasze dzieci trzodą, bardziej zaniedbaną od cieląt lub jagniąt, nad któremi czuwają pasterze. Tadeusz Orlicz.

Zorza 1917 nr 3

Choinka w szkołach ludowych w ziemi Wieluńskiej.
Dnia 6 Stycznia w szkołach ludowych w Czarnożyłach i Wydrzynie ziemi Wieluńskiej odbyła się choinka dla dzieci. Najprzód pod przewodnictwem nauczyciela i nauczycielki dzieci odśpiewały kilka kolęd przy rzęsiście oświetlonym drzewku, a później pieśni i piosenki narodowe: „Boże coś Polskę”, „Jeszcze Polska nie zginęła”, „Dalej bracia do bułata”, Marsz młodzieży” i t. p. Słuchając z rozrzewnieniem tych pieśni, mimowolnie cofaliśmy się myślą wstecz do tych czasów, kiedy nad nami ciążyła szorstka dłoń moskiewskiego strażnika, kiedy to dzieci nasze deprawowano w rosyjskich „uczyliszczach”, każąc im śpiewać obce i wrogie nam hymny. Tylko taka szkoła, która już w dzieciach od samej młodości rozwija ducha i myśl narodową może nam przynieść prawdziwy pożytek. To też z tych dzieci małych wyrosną kiedyś obywatele, którzy się czuć będą dziedzicami tej ziemi i kochać ją po nad wszystko będą.
Telesfor Tyrakowski,
czytelnik „Zorzy”.

Zorza 1917 nr 10 i 11

Z Ziemi Wieluńskiej.
Czytając w naszej ukochanej „Zorzy” listy przez czytelników nadsyłane, postanowiłem i o naszych stronach napisać.
W piątek dnia 9 lutego w parafii Cz..? w stronach Wieluńskich było odprawione uroczyste nabożeństwo za Ojczyznę. Msze Św. zamówiło Bractwo Różańca św.
Pomimo wielkiego mrozu na nabożeństwo to przybyło wielu włościan, by wspólnemi modłami prosić Stwórcę o odwrócenie od nas klęsk, jakie przeżywamy, by Bóg natchnął strony wojujące pragnieniem pokoju, którego oczekuje świat cały, by przestała się lać krew niewinna.
Błagali też ludzie Pana nad Pany o utrzymanie wolności i niepodległego bytu państwowego w naszej Ojczyźnie, by ziściły się marzenia ojców naszych, by Polska odzyskała swe dawne stanowisko.
W czasie nabożeństwa na chórze śpiewała drużyna śpiewacza, która oprócz pieśni kościelnych miała również odśpiewać niesłyszany tu od wielu lat hymn narodowy „Boże coś Polskę”. Ale niestety z jakichś przyczyn hymnu nie odśpiewano.
Drużyna śpiewacza z rozżalonem sercem musiała się rozejść do domu. Czyżby przyczyną tego byli ci ludzie, których tu nie brak, a którzy się wszystkiego boją mówiąc i innych jeszcze strasząc: „Niechno wrócą rosyjanie, a powywożą tych, co polskie śpiewają pieśni na sybir”.
Oj bracia, jeżeli w takie brednie wierzyć będziemy, to źle się może z nami skończyć. Powinniśmy iść zawsze naprzód, a nie cofać się wstecz.
Es, włościanin z ziemi wieluńskiej.

Zorza 1917 nr 22

Niepoprawni.
Wielki pożar w Czarnożyłach (z. Wieluńska)
Wieś Czarnożyły podczas wojny została po raz już trzeci, nawiedzona przez ogień. I tak na wiosnę, roku zeszłego spaliło się 5 zagród włościańskich wraz z dobytkiem i chlebem, a nawet z inwentarzem. Jesienią roku ubiegłego znowu ogień strawił 16 gospodarstw,—znów pozostało kilkanaście rodzin bez dachu nad głową bez chleba i ubrania. Te pierwsze pożary powinny były być przestrogą dla tych nieostrożnych, którzy przez swoje niedbalstwo nietylko siebie marnują, ale w dodatku sprowadzają klęskę na całą wieś. Ale, niestety, doświadczenia z roku zeszłego nie nauczyły nas ostrożności.
Bo oto dnia 12 maja o godzinie 12 w południe wybuchł znowu straszny pożar. Przyczyną była nieostrożność kobiety, która piekąc chleb, popiół z ognia wysypała na „śmietnik” bardzo blizko stodoły. Wiatr rozniecił ogień. Zapaliła się stodoła, a potem domy jeden za drugim. W oka mgnieniu spłonęło 10 zagród ogień przeniół się potem na koszary dworskie i na oborę, gdzie było pomieszczone bydło. Było to prawie w obiadową godzinę: z powodu późnej wiosny ludzie obiadowali w polu, żeby nie tracić czasu na przejazdy do domu. Kobiety poniosły właśnie swoim rodzinom w pole obiad. Mieszkania pozostawiły zamknięte na klucz, a gdzieniegdzie małe dzieci zostały w domu. Te przerażone widokiem pożaru porozbiegały się po polach. Ogień szerzył się bardzo prędko. Nie było nikogo, by bydło spuścił z uwięzi, świnie wygnał z chlewa, a zmieszkań sprzęty powynosił. Wszystko się spaliło. A więc 15 krów dworskich i jedna na wsi; 5 świń, kur i gęsi bardzo dużo; mąki zaś kaszy, kartofli także poszło nie mało z dymem. Jednem słowem 70 rodzin pozostało bez dachu nad głową, bez chleba i ubrania, i to na ten trudny czas, jaki obecnie przeżywamy. Straż ogniowa przybyła z Wielunia, ale wszystko już było w płomieniach. Wzięli się jednak raźno strażacy i nie pozwolili ogniowi rozpościerać się dalej. Tylko, że z braku wody straż musiała szpadlami ziemią zasypywać ogień! Na taką dużą wieś, jak Czarnożyły, są zaledwo 3 studnie! A i te jeszcze były w złym stanie utrzymywane, bo albo zawalone, albo nie głębokie. We dworze była tylko jedna i do tego bardzo źle utrzymywana.
Tak więc nawet obecne ciężkie czasy nie nauczyły nas ostrożności! Sami siebie marnujemy, i nie dbamy o swoje dobro! Nie kryjemy budynków papą, albo dachówką, albo słomą ogniotrwałą. A w dodatku chata przy chacie stoi i dach dachu sięga. Nie zważamy na żadne przestrogi! Ci, którzy się jesienią spalili, teraz budują się ale dachy kładą znów słomiane. Czy tak powinno się robić? A ile to razy było omawiane na zebraniach, czy to gminnych, czy parafjalnych, ażeby założyć straż ogniową? Jeszcze przed wojną żądali tego dobrze myślący i dbający o dobro społeczne ludzie. Ale wszystkie te starania i zabiegi poszły na marne, bo my wszystkiego się boimy! Ciągle tylko boimy się! Oj, bracia, źle to bardzo, że nie ufamy jedni drugim! Kiedy przestaniemy nareszcie różne brednie opowiadać i kiedy przyjdziemy do przekonania, że to nam samym ubliża?
I kiedyż wreszcie zrozumiemy, że straż ogniowa jest nam potrzebną? Musimy koniecznie dołożyć starań i stworzyć tę broń, która pomoże nam w walce z wrogiem, jakim jest ogień! Na taką dużą gminę, jak wydrzyńska, powinny być nawet dwie straże. Powinniśmy też włożyć na siebie obowiązek, żeby co tydzień inny gospodarz dawał swoje konie wrazie pożaru! Studnie powinno się także doprowadzić do porządku, a budynki kryć papą, dachówką lub słomą ogniotrwałą.
Na zakończenie muszę wspomnieć o bardzo bolesnem zdarzeniu. Oto podczas pożaru i po pożarze słyszało się, jak sąsiedzi mówili o jednym spalonym gospodarzu: „A dobrze mu tak, bo nie chciał biednego poratować, ani nic sprzedać nikomu”.
Czyż my, polacy, powinniśmy tak myśleć i tak mówić brat na brata, sąsiad na sąsiada!... Pamiętajmy choćby na przysłowie: „Nie ciesz się, sąsiadku, z cudzego wypadku!” Prawda to, że świętym obowiązkiem każdego z nas jest ratować biednych i sąsiadom przychodzić z pomocą, ale i to prawda, że zazdrościć innym i cieszyć się z nieszczęścia cudzego—to wstyd i grzech!
Wieśniak Stacho.

Zorza 1917 nr 27

Zjazd Kółek Rolniczych w Wieluniu.
Centralne Towarzystwo Rolnicze, w obecnych tak ważnych czasach, kiedy na ziemiach polskich tworzą się nowe stosunki nietylko polityczne, lecz i gospodarcze, uważa za najpilniejszą sprawę budzić siły ludu wiejskiego przez skierowanie ich do pracy w Kółkach Rolniczych, których zakres działania zamyśla znacznie rozszerzyć.
Kiedy bowiem za rządów rosyjskich pole działalności Kółek Rolniczych było ściśle ograniczone i sprowadzało się do spraw jedynie i bezpośrednio z rolnictwem związanych, obecnie Centralne Towarzystwo zamierza opracować ustawę dla Kółek Rolniczych o daleko szerszym programie. Projektowane jest objęcie prócz celów czysto rolniczych, także społeczno-kulturalnych, a tem samem ześrodkowanie w Kółkach Rolniczych wszelkiej działalności na wsi polskiej, a więc: 1) organizowanie młodzieży włościańskiej w towarzystwa śpiewaczei gimnastyczne 2) zakładanie straży ogniowych 3) otwieranie czytelni ludowych 4) rozpowszechnianie gazet i książek 5) powoływanie do życia towarzystw współdzielczych i kas pożyczkowo-oszczędnościowych i t. p.
Jeśli się zważy doniosłość wyżej wymienionych zadań, które i wiele dobrej woli i znacznego nakładu pracy wymagać będą, to okażą się bezpodstawnemi głosy tych, którzy uważają, iż w obecnej dobie Kółka Rolnicze nie mają pola działania.
Dla dobra i szczęścia drogiej nam wszystkim Ojczyzny, mimo trudnych i niepomyślnych warunków, w jakich się znalazła wieś polska, musimy koniecznie zabrać się do pracy i to bezzwłocznie, gdyż bezczynne wyczekiwanie na lepsze do pracy czasy może nas omylić i zgubnie się odbić na przyszłość kraju naszego.
Przed wybuchem wojny w ziemi Wieluńskiej było czynnych zgórą dwadzieścia Kółek Rolniczych, których działalność w ostatnich latach zupełnie zamarła, i dziś nikt nie zabiega o ożywienie i wznowienie ich działalności. Jest to objaw niepożądany i zgubny, przeto musimy zaradzić temu, musimy się ocknąć z uśpienia na głos Centralnego Towarzystwa Rolniczego, które uważa za najpilniejszy swój cel dzisiaj uruchomienie jaknajwiększej liczby Kółek Rolniczych, w którychby zespolone siły duchowieństwa, obywatelstwa i włościaństwa wspólnie i zgodnie pracować mogły nad podniesieniem gospodarczego i kulturalnego stanu wsi polskiej.
W początkach bieżącego miesiąca C. T. R. wysłało do Wielunia swego delegata p. Medyńskiego, który na zebraniu w dniu 4 b. m. przedstawił konieczność uruchomienia Kółek Rolniczych w ziemi Wieluńskiej. Zebranie, godząc się z wywodami delegata, powołało do życia Komisję z niżej podpisanych osób, której poruczoną została sprawa zwołania zgromadzenia z całego powiatu.
Komisja, w osobach niżej podpisanych, zgodnie z włożonym na nią obowiązkiem — zwraca się przez niniejszą odezwę z gorącem wezwaniem do wszystkich włościan, obywateli ziemskich i kapłanów całej ziemi Wieluńskiej, by raczyli przybyć do Wielunia na walne zebranie rolnicze w dniu 10 lipca r. b na godzinę 2-gą po południu podług czasu letniego do sali Towarzystwa Muzycznego (Ochrony). Punktualność jest bezwarunkowo wymaganą, obrady bowiem trwać mogą tylko do godz. 6 ej.
Na walne zebranie zapewniony jest przyjazd dwuch prelegentów z Warszawy.
Przeświadczeni o zrozumieniu ważności sprawy przez wszystkich ludzi dobrej woli i miłujących kraj ojczysty-tuszymy, iż w dniu 10-ym lipca na walne zebranie rolnicze stawią się wszyscy, do których dojdzie niniejszy głos wezwania i którym nieobojętną jest sprawa pracy dla ogólnego dobra narodowego.
Ignacy Bąkowski ze Skomlina, Marcin Bryś z Żytniowa, Piotr Derda z Dzietrznik, Wawrzyniec Koźmiński z Okalewa, Stanisław Madaliński z Brzozy, Ks. Wincenty Przygodzki z Czarnożył, Edward Siwiński ze Skomlina, Stanisław Tarnowski z Rudlic, Franciszek Tobis z Kowali, Ks. Bolesław Wróblewski z Praszki, Antoni Wykrota z Białej, Ks. Antoni Zmysłowski z Żytniowa.
W sprawie zjazdu, na który wzywa powyżej zamieszczona odezwa Redakcja „Zorzy” otrzymała list następujący:
Bracia włościanie i bracia rolnicy!
Powinniśmy się na zjazd do Wielunia zjechać wszyscy, komu leży na sercu dobro gospodarstwa naszego i dobro naszych dzieci w przyszłości. Grzechem byłoby, gdybyśmy się oglądali na tych, którzy myślą o tem tylko, żeby dziś mieć, co zjeść, „a jutro będzie, jak Bóg da”. Nie, nam dziś trzeba zdwoić siły i pracować nad podźwignięciem naszego rolnictwa, radzić wspólnie, w gromadzie nad dolą naszą i naszych dzieci.
Wiedzmy, że jeśli nie weźmiemy się gromadą za ręce, to nas obcy wypchną, a my, później będziemy narzekać, że nam nikt nie radził dobrze. A więc jedźmy wszyscy, gospodarze, na zjazd kółek rolniczych na dzień 10 lipca. Niech nikogo nie zbraknie: i z tych, co należą do kółek, i z tych co nie należą, a chcą lepszej przyszłości dla siebie i swych dzieci.
Wawrzyniec Koźmiński z Okalewa.

Zorza 1917 nr 27

ODPOWIEDZI REDAKCJI.
P. St. Hadrysowi w Czarnoż. Z administracji byłego „Dziennika Polskiego” otrzymaliśmy odpowiedź, że wydawnictwo zmieniło właściciela, wobec czego prenumeraty przedwojennej nie uwzględniają.

Zorza 1917 nr 30

Zjazd włościan z Kółek Rolniczych
ziemi Wieluńskiej.
Zgodnie z zapowiedzią (którą podaliśmy w Nr. 27 „Zorzy”) dnia 10 lipca o godzinie 2-ej po południu odbył się dość liczny zjazd członków Kółek rolniczych ziemi Wieluńskiej. Na zjazd przybyło przeszło 230 włościan wraz z okolicznymi ziemianami i księżmi.
Zebranie zagaił prezes Towarzystwa Rolniczego p. St. Tarnowski z Rudlic, zaznaczając potrzebę pracy około naszych gospodarstw i powołując na przewodniczącego ks. Wróblewskiego z Praszki. Ks. Wróblewski opowiedział w treściwych słowach dzieje powstania Kółek rolniczych i powołał na asesorów: ziemianina p. Darewskiego z Chotowa i gospodarza p. Piotra Zająca z Żytniowa, udzielając głosu delegatowi z Warszawy, p. Czałbowskiemu.
P. Czałbowski, instruktor, przedstawił program prac, które powinny być podjęte w Kółkach rolniczych w dobie obecnej i uzasadnił konieczność działania Kółek rolniczych, a w nich pracy samych włościan. Kółko powinno być młynem mielącym nasze potrzeby gminne, by wójtów nie obierać za kiełbasę i piwo, ale brać ludzi uczciwych, trzeźwych i oddanych sprawie gromadzkiej. Kółko powinno być kuźnicą, w którejby się przekuwały nasze prawa i potrzeby gromadzkie i krajowe, by wykorzenić dawne naleciałości czynownicze po urzędnikach rosyjskich — łapownictwo, które i dotąd istnieje po niektórych gminach.
Dalej mówił p. Czałbowski o sprawie meljoracyjnej i wodnej, o potrzebie budowania dobrych dróg w przyszłem państwie polskiem, bo wtenczas może się w kraju dobrze rolnictwo rozwinąć, jeżeli są w nim dobre drogi bite i koleje. Pod względem kolei nasza Polska jest bardzo uboga. Kolei mamy 30 razy mniej niż Niemcy, 20 niż Belgja i Holandja.
Dalej instruktor p. Czałbowski mówił o tem, jak to nasi włościanie przed wojną urządzali wspólne wycieczki do Czech, w Poznańskie i Danji, by się pouczyć jak tam lud pracuje wspólnie dla dobra własnego.
Najwięcej zainteresowania wzbudziło wśród obecnych przemówienie ks. Filewskiego z Walichnowa, który mówił, że największą przeszkodą w pracy w Kółkach rolniczych są kobiety, bo one zabraniają swym mężom chodzić na zebrania i zaprowadzać różne zmiany w rolnictwie. To też powinniśmy na każde zebranie brać ze sobą i nasze kobiety, a gdy posłyszą i naradzą się wspólnie nad tem, co nas najwięcej powinno obchodzić to nie będą przeszkadzać w pracy, ale przeciwnie — będą pomagać a nawet może nieraz lepiej poprowadzą robotę niż mężczyźni. Pamiętajmy też o tem, że kobiecie naszej potrzebna jest szkoła gospodarcza. Rodzice nie powinni żałować pieniędzy na naukę swych córek, ale powinni posyłać je do szkół gospodarczych. Tą sprawą powinni się zająć także i nasi księża proboszczowie, zachęcając z ambon do posyłania młodzieży na kursy, a z pewnością w przyszłości, znajdą się ludzie do prowadzenia pracy w Kółkach i spółkach.
Gospodarz T. Jazdrzyk z pod Lututowa żądał, aby w Komitetach żywnościowych nie było żydów, ale sami chrześcjanie, ponieważ żydzi wykupują zboża, a później nocami wywożą poza granicę powiatu.
Dalej przemawiali gospodarze: K. Faryś z gm. Drzeczkowice i J. Maras z Wydrzyna w sprawie rekwizycji bydła i zboża. Również i lasy nasze bardzo topnieją, bo nasi właściciele, łaszcząc się na grube pieniądze, tną lasy bez miłosierdzia, że po wojnie nawet budować nie będzie z czego i będziemy musieli drzewo od obcych sprowadzać za bajeczne ceny.
Następnie poruszono na zebraniu sprawę organizacji młodzieży, którą czasy wojenne bardzo zepsuły w niektórych okolicach. Trzeba się nią koniecznie zająć i urobić na dobrych Polaków, dzielnych obywateli państwa polskiego. Wyrobić się może młodzież przede wszystkiem przez czytanie książek naukowo-historycznych, gazet ludowych, przez zakładanie drużyn śpiewaczych, związków dramatycznych, zrzeszeń gimnastycznych i t. p.
Duże zainteresowanie wśród zebranych rozbudziło przemówienie p. Cz. o wolnem dostarczaniu mięsa z morga. Powiat Grójecki pod Warszawą w ten sposób dostarcza po 20 funtów mięsa z morga na rok; tamtejsi gospodarze bardzo są z tego zadowoleni, bo mogą zamiast mięsa bydlęcego dostarczyć wieprzowego. Jest w tem jeszcze ta dogodność, że za 100 funtów bydła można dać 75 funtów nierogacizny. Dzięki temu w powiecie Grójeckim przyrost bydła powiększył się przez półtora roku o 1000 sztuk. Również w podobny sposób urządził się powiat Płocki, ale tam urządzony jest podział na 5 klas. Pierwszą klasę stanowią te okolice, gdzie gospodarze i właściciele nic nie ucierpieli od wojny,—ci dostarczają po 20 f. z morga. Drugą klasę stanowią te okolice, które ucierpiały od wojny mniej — dostarczają one po 15 funtów z morga. Do trzeciej klasy zaliczają się ci, którzy więcej ucierpieli od wojny i ci dostarczają po 10 funtów z morga. Do klasy czwartej zaliczają się te okolice, gdzie wojna zrobiła duże spustoszenia i te dostarczają tylko po 5 f. mięsa z morga. Piątą klasę stanowią okolice zupełnie zniszczone i te nie dostarczają nic. Sprawy te wywołały na zebraniu wieluńskiem dość ożywione rozprawy.
Zabierali głos włościanie: M. Bryś z Żytniowa i Skibiński, T. Chlewski z Czarnożył, Zawadzki z Praszki i inni, a także niektórzy obywatele ziemscy i księża. W sprawie tej były różne zdania, wreszcie uchwalono poruszyć ją na zebraniach Kółek Rolniczych.
Celem ożywienia pracy w Kółkach, uchwalono, aby na miejscu był stały instruktor objazdowy, a ponieważ sejmik powiatowy uchwalił 10 tysięcy marek na sprawy rolnicze, więc część tej sumy ma być obrócona na utrzymanie instruktora. Przypominam tu, że instruktor musi być oddany sprawie ludowej całą duszą, że pracować powinien ze wszystkimi, nie patrząc na przekonania polityczne. Wtenczas tylko będzie iść dobrze praca w Kółkach, gdy energiczny instruktor będzie radził wszystkim dobrze i szczerze, gdy pójdzie z bratnią dłonią do każdego wieśniaka, czy to bogaty czy biedny, takiego czy innego przekonania. I to także przypominam, że lud wiejski musi sam brać się do pracy, nie czekając na zachęty i pomoc.
Na zakończenie zebrania przyjęto uchwałę, odczytaną przez ks. Wróblewskiego, a wzywającą do ożywienia pracy w istniejących Kółkach, do zakładania nowych i wogóle do pracy dla dobra naszego gospodarstwa krajowego. W pożegnalnem przemówieniu ks. Wróblewski życzył zebranym, by wspólna praca, prowadzona bez względu na przekonania polityczne, wydała jaknajobfitsze owoce dla dobra naszej ukochanej Ojczyzny.
W. Koźmiński.

Zorza 1917 nr 26

ODPOWIEDZI REDAKCJI.
P. St. Hadrysowi w Czarnożył. Pocztówkę Pana przesłaliśmy do załatwienia byłej redakcji „Dziennika Polskiego”, a obecnie „Kurjera Polskiego” ul. Zgoda No 1.

Zorza 1917 nr 32

Wieści od Czytelników.
Nowe straże ogniowe. Nowe straże ogniowe powstały w Czarnożyłach i Unikowie (ziemia Wieluńska); pierwsza ma 52 członków, druga—32 ch z oddziałem we wsi Emiljanowie.
T. O.

Zorza 1917 nr 39

Wieści od Czytelników.
Założenie straży ogniowej w Czarnożyłach
(ziemia Wieluńska).
Po tylu nieszczęściach sprowadzonych przez pożary, jakie trzykrotnie już podczas obecnej wojny nawiedziły wieś Czarnożyły, zrozumieli nareszcie miejscowi obywatele, że potrzebną im jest bardzo straż ogniowa, któraby czuwała nad bezpieczeństwem, a w czasie pożaru, mogła stanąć do walki z rozhukanym żywiołem. To też w maju roku bieżącego staraniem ks. kanonika Przygodzkiego i światlejszych obywateli, dbających o dobro ogólne, postanowiono zwołać zebranie gminne w celu omówienia spraw, dotyczących założenia straży ogniowej.
Na to zebranie dość licznie zeszli się włościanie i postanowili zorganizować straż ogniową ochotniczą w Czarnożyłach z oddziałami: w Wydrzynie i Raczynie.
Do zarządu wybrani zostali: na kasjera — wójt, na sekretarza — pisarz gminny, do dozoru zaś z każdej wsi jeden gospodarz. Składki uchwalono płacić z morgi, to jest po 25 kop. od rubla z podymnego. Kilku obywateli ofiarowało nawet dobrowolne składki (honorowych członków) w różnej wysokości. Na czynnych członków zapisało się przeszło 80 ciu ochotników. Na naczelnika powołano pana Józefa Maraszka, rządcę dóbr czarnożylskich; na wice-naczelnika, gospodarza z Wydrzyna, pana Ignacego Modrzejewskiego. Pan Modrzejewski zamówił zaraz w Wieluniu narzędzia strażackie: toporki, bosaki i linki. Wszystko to już zostało zrobione i rozdzielone między strażaków w niedzielę dnia 29 lipca. Bluzy strażackie są w robocie i niedługo już będą gotowe. Sikawki dwie wypożyczył hrabia Załuski z Czarnożył na tak długo, dopóki zarząd straży nie będzie mógł kupić nowych. Wypożyczone sikawki mają zepsute węże; postanowiliśmy więc sprowadzić nowe z Warszawy. Kiedy zaś sikawki nowe będziemy mogli sprowadzić tego nie wiemy, bo nasza strażacka kasa nie posiada tyle kapitału. Nie miała nawet straż czem zapłacić za te narzędzia i ubiory, które sprowadzono za pożyczone pieniądze. Postanowili więc strażacy i naczelnicy z prezesem straży ks. kanonikiem Przygodzkim urządzić w czasie odpustu w Czarnożyłach, na świętego Bartłomieja, dnia 24 sierpnia „kwiatek”, który dał dochodu z górą 200 marek.
Wreszcie w niedzielę dnia 26 sierpnia urządzono „fantową loterję”, na którą strażacy cały tydzień przedtem fanty po wsiach zbierali. Zgromadzono 600 fantów, a w tej liczbie dość cenne, jak: 4 prosięta i jedną jałówkę, darowaną przez hrabiego Załuskiego. Reszta były to zbierane z całej gminy: kury, kaczki, króliki, gołębie, jajka, ogórki, owoce, mąka i t. p. Wszystko to zebrali strażacy, poczem urządzili wzorową wystawę fantów w parku hrabiego Załuskiego.
Popełnili jednak przytem ten błąd, że nie zajęli się wszystkiem sami, przez co było kilka nieporozumień. Zainteresowanie loterją było tak wielkie, iż wkrótce biletów zabrakło, chociaż było trzy czwarte próżnych, a tylko jedna część wygranych. Bilety sprzedawano po 50 fenigów. Wejście na muzykę do parku i loterję także kosztowało 50 fenigów. Zabawa rozpoczęła się o godzinie w pół do trzeciej po południu. Przybyło bardzo dużo gości z Okalewa i Wielunia, bo była bardzo piękna pogoda. W parku grała orkiestra wynajęta z Woli Janowej. Bawiono się wyśmienicie. Urządzona była poczta kwiatowa i żywy kwiatek.
O godzinie 5 ej po południu, gdy już loterję rozegrano, odbył się popis strażacki i śpiewy bardzo urozmaicone. W końcu odbyła się ogólna fotografja. Były także wyścigi strażackie w workach, z jajkiem w łyżce i na nogach biegiem. O godzinie 7 wieczorem strażacy w marszu pod dowództwem naczelnika, pana Maraszka, udali się przed pałac hrabiego Załuskiego, aby podziękować mu za użyczenie parku na urządzenie całej zabawy, która dała tak znaczny zasiłek kasie strażackiej. Potem udano się do „Sali Ludowej”, gdzie amatorzy z Ostrówka dali przedstawienie, na które złożyły się dwie sztuczki: „Wierna Nastka” i „Łobzowianie”. Za bilety na przedstawienie i za programy zebrano z górą 300 marek. Część tej sumy przeznaczono na chleb dla legjonistów uwięzionych w Szczypiornie, resztę zaś na straż. Po skończonem przedstawieniu odbyły się tańce, które przeciągnęły się aż do w pół do jedenastej w nocy. Wreszcie wzniesiono okrzyki na cześć muzyki, amatorów, którzy urządzili przedstawienie i na cześć straży. Potem odśpiewano „Rotę” M. Konopnickiej. Podczas śpiewania „Roty” wszyscy stali, a strażacy salutowali rękoma. W końcu wszyscy się rozeszli do domu.
Strażak Stacho.
Wydrzyn, dnia 19 września 1917.

Zorza 1917 nr 50

Listy naszych Czytelników.
Z Wielunia (Obchód ku czci Kościuszki).
W Wieluniu rozpoczęła się uroczystość Kościuszkowska dnia 14 października w Sali Towarzystwa Muzycznego, gdzie o godz. 5 po południu odbył się odczyt (płatny po 25 fen. na cele dobroczynne). Wieczorem o godz. 7 w tejże sali odbyło się uroczyste zebranie, na które złożyły się: Słowo wstępne, muzyka i deklamacje o Kościuszce. Wejście było od 1—4-ch marek.
W poniedziałek dnia 15 listopada od samego rana zaczęły ściągać tłumy ludu ze wszystkich stron powiatu ze sztandarami, wieńcami i napisami. Przybyło także kilka oddziałów straży ogniowych oraz dziatwa szkolna, pod kierunkiem nauczycieli i nauczycielek. Ze sztandarów wyróżniał się swą pięknością sztandar z parafji Ostrówek-Rudlice. Miasto całe było udekorowane chorągwiami i zielenią, okna przybrane w kwiaty, obrazy T. Kościuszki i nalepki. Pośrodku Starego Rynku urządzono ołtarz polowy, obok zaś postawiono ambonę i tymczasowy pomnik. Do tak przygotowanego ołtarza o godz. 11-ej przed południem wyszedł pochód księży, poprzedzany przez chorągwie cechowe i rozpoczęła się uroczysta Msza święta. W czasie Mszy św. pienia religijno-narodowe wykonała wieluńska „Lutnia” wraz z chórem kościelnym z Czarnożył. Kazanie w pięknych słowach wygłosił dziekan wieluński ks. W. Przygodzki.
Po nabożeństwie złożono wieńce przy pomniku tymczasowym, poczem długi pochód wyruszył z rynku do gmachu szkoły. Tu odbyła się uroczystość poświęcenia tablicy pamiątkowej i przemianowanie tejże Szkoły na Wyższą Szkołę Realną imienia Tadeusza Kościuszki. Po poświęceniu dokonanem przez prefekta szkół ks. B. Osadnika, który w podniosłych słowach zachęcał społeczeństwo do pomocy w budowie szkolnictwa, przemawiali p. Godecki, prezes Wzajemnego Kredytu i dyrektor szkoły p. Kutyłowski. Ze szkoły pochód ruszył do ogrodu miejskiego, gdzie nastąpił akt sadzenia pamiątkowego dębu w ogrodzie, obok magistratu. Obok dębu wkopano kamień z napisem „Dąb Kościuszki 1817—1917 r.” Także ogród miejski został przemianowany na ogród Tadeusza Kościuszki. Po posadzeniu drzewka pamiątkowego pochód ruszył napowrót na Stary Rynek, gdzie wygłoszono znowu mowy. Pan J. Kosiński z mównicy obok kościoła farnego, przedstawił opłakany stan włościan przed powstaniem Kościuszkowskiem, wysiłki Tadeusza Kościuszki i innych dobrych polaków, którzy chcieli ulżyć doli ludu wiejskiego oraz zasługę Tadeusza Kościuszki, który pierwszy uwolnił włościan od pańszczyzny.
Po południu o godz. 3-ej w sali Towarzystwa Muzycznego p. Tadeusz Chlewski z Czarnożył wygłosił odczyt dla włościan, a także p. J. Kosiński dla delegacji wiejskich, jako to: straży ogniowych, cechów i innych korporacji.
Wawrzyniec Koźmiński z pod Wielunia.

Godzina Polski 1917 nr 148

Z Kaliskiego.
W Czarnożyłach spłonęło 7 zagród włościańskich, domy służby dworskiej i obory dworskie, 10 krów, cielę i wszystek drób. 

Gazeta Świąteczna 1917 nr 1896

Pożar. Wieś Czarnożyły pod Wieluniem w guberńji kaliskiej, trzeci już raz podczas wojny obecnej nawiedził pożar. Wieś to duża, składa się z kilkudziesięciu zagród włościańskich i dworu hrabiego Załuskiego. Tym razem, w sobotę 12-go maja, spaliło się 7 zagród włościańskich, domy służby dworskiej i obory dworskie, a w nich 10 krów, cielę i prawie wszystko ptactwo domowe. Z narzędzi gospodarskich i sprzętów domowych nic też prawie nie uratowano. 46 rodzin pozostało bez schronienia i sposobu do życia, bo wszystka żywność im się spaliła. Pożar wybuchł przed południem, kiedy dużo ludzi było w polu. Ratunek był bardzo utrudniony, bo wiatr podsycał płomienie, a straży ogniowej z powodu opieszałości czarnożylaków we wsi niema. Szczęściem, przybyła straż ogniowa z Wielunia, kilku żołnierzy i oddział harcerzy. Ludzie ci spólnemi siłami powstrzymali dalsze szerzenie się pożaru. Przyczyna pożaru niewiadoma, ale przyczyną wielkich szkód jest, niestety, jak to najczęściej bywa, nasza ślamazarna niezaradność, gdy idzie o zakładanie straży ogniowych po wsiach, o zabezpieczenie budowli od ognia i krycie dachów materjałem nie tak zapalnym, jak sucha słoma. Myślmy o ten wszystkiem zawczasu, a nie po czasie, kiedy już mienie całe pójdzie z dymem. Obsadzajmy też budynki drzewami, bo drzewo chroni od pożaru, a podczas burzy ściąga na siebie pioruny. które mogłyby w dom uderzyć. Przytem otaczajmy bacznym dozorem dzieci, bo i one bywają często przyczyną pożaru. Wawrzyniec K.

Gazeta Świąteczna 1918 nr 1867

Z Czarnożył w Wieluńskiem piszą do nas: Urodzaje mieliśmy w tym roku średnie. Żyto sprzątnęliśmy za pogody, ale owies i pszenicę zwieziono do stodół mokre, albo porośnięte. Ziemniaki zapowiadały średnie plony, ale deszcze sierpniowe, których w tym roku było za wiele, sprawiły, że ziemniaki bardzo gniją; zwłaszcza pastewne „rachle”, których tu najwięcej sadzą, psują się tak, że miejscami blizko połowa pozostaje w polu zgniłych. — A teraz nasuwa mi się na myśl co innego, sprawa dla nas bardzo smutna: Oto proboszcz nasz, szanowny ksiądz dziekan Przygodzki, opuszcza nas po 12-letniej pracy kapłańskiej, aby z polecenia władzy duchownej objąć parafję w Wieluniu. Wielka to dla nas boleść, bo szkoda nam tak dzielnego krzewiciela oświaty i życia chrześćjańskiego. Staraniem jego powstała u nas kasa pożyczek i oszczędności i kółko rolnicze, które było długo czynne i dopiero po wybuchu wojny się rozwiązało. Jego również zasługą jest rozszerzenie kościoła przez przybudowanie dwóch naw. Budowę przerwała wojna i możeby kościół nie był do dnia dzisiejszego wykończony, gdyby nie silna wola proboszcza. Zakrzątnął się on pilnie około zbierania składek i wykończył nam dom Boży. Staraniem proboszcza na początku wojny powstały w parafji trzy nowe szkoły: w Gromadzicach, Hucie i Czarnożyłach. W lipcu roku zeszłego zawiązała się u nas staraniem proboszcza straż ogniowa ochotnicza. Zasobów na to dostarczyły składki gminne, albo dobrowolne, jak również zabawy na ten cel urządzone. Gdy po zakupieniu narzędzi pozostał dług, to znowu urządzono takie same zabawy i nietylko dług spłacono, ale jeszcze kupiono narzędzia muzyczne, i da Pan Bóg. będziemy mieli w Czarnożyłach własną kapelę. Za przykładem Czarnożył poszły też wsie Teklina-Łagiewniki i Ostrówek-Rudlice. Założono tam straże ogniowe z zasobów otrzymanych z „komitetu cukrowego”. Kupiono dwie sikawki i czapki dla strażaków, a także żelazo na toporki. Aż tyle rzeczy można było kupić za pieniądze, które w wielu innych gminach obracane są na potrzeby wójta lub pisarza gminnego, bo komitety gminne „cukrowe” i „mączne” są wyłącznie pod ich zarządem. Gminiak.

Gazeta Świąteczna 1918 nr 1932

We wsi Czarnożyłach pod Wieluniem, w guberńji kaliskiej, odbyło się w niedzielę 13 stycznia przedstawienie teatralne. Młodzież wiejska odegrała „Małych Kosynierów”, opowieść z czasów powstania narodowego w 1794 r. Dochód przeznaczono na straż ogniową ochotniczą. Gości była pełna sala szkolna. Wielkie uznanie należy się nauczycielowi T. Chlewskiemu za to, że dobrze młodzież przygotował. Potem były śpiewy i wypowiedziano wiersz pod nagłówkiem „Dola żołnierza”. W. K.

Zorza 1920 nr 15

Z powiatu wieluńskiego.
W Złoczowie, Lututowie, Wieruszewie, Bolesławcu, Dzierzkowicach, Praszcze, Wieluniu i Czarnożyłach odbyły się zebrania Związku Ludowo Narodowego. Sytuację obecną polityczną referowali: ks. Wróblewski, poseł i przedstawiciel Sekretarjatu głównego Związku LudowoNarodowego w Warszawie p. Józef Staryszak. Zebrania obejmowały po kilkaset i kilka tysięcy (Lututów) ludzi, którzy wyrażali swoje pełne zaufanie do działalności politycznej Związku Ludowo-Narodowego.
Po zebraniach przeprowadzono reorganizację kół miejscowych ludowo-narodowych.

Obwieszczenia Publiczne 1920 nr 31

LICYTACJE.
Dyrekcja Szczegółowa Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Kaliszu, na zasadzie art. 218 i 219 ustawy Towarzystwa, zatwierdzonej w d. 21 czerwca 1888 r., zawiadamia wierzycieli następujących dóbr:
Czarnożyły, z pow. Wieluńskiego: Franciszka Lubańskiego;
(...)—jako nie mających w kraju i w hipotece zamieszkań prawnych ani rzeczywistych, że dobra powyżej wymienione, na zasadzie art. 221 tejże ustawy, za zaległe należności Towarzystwa, do terminu licytacji włącznie obrachowane, wystawionę zostają na sprzedaż przymusową, pierwszą, odbyć się mającą w m. Kaliszu, w domu przy ul. Aleja Józefiny Nr 556, pod następującemi niżej warunkami.

Nazwa dóbr
Powiat
Dobra obciążone pożyczką T-wa, z której część nie- umorzona w terminie licytacji wynosić będzie

rb. k.
Zaległość oprócz kosztów wynosić będzie w terminie licytacji
mk.
Wadjum (kaucja)





mk.
Licytacja rozpocznie się od sumy



mk.
W kancelarji notarjusza
W terminie
dnia
Czarnożyły
Wieluński
75338
83
22125
40000
432406
Bruśnicki
2

Uwaga 1. Przystępujący do licytacji winien złożyć wadjum w gotowiźnie lub w listach zastawnych T. K. Z. z bieżącemi kuponami, lecz w takiej ilości, by rzeczywista wartość złożonych listów, obliczając podług ostatniego kursu giełdy warszawskiej, równała się sumie wadjalnej, w gotowiźnie oznaczonej. Sprzedaże odbywać się będą w terminach, powyżej wyznaczonych, wobec radcy Dyrekcji Szczegółowej. Warunki licytacyjne są do przejrzenia we właściwych księgach wieczystych i w biurze Dyrekcji Szczegółowej. — Uprzedza się interesowanych, że gdyby w dniu do licytacji wyznaczonym
przypadło święto kościelne, sprzedaż odbędzie się w dniu następnym, w kancelarji tego samego notarjusza.
Uwaga 2. Nowonabywca z postąpionego szacunku ma prawo potrącić pożyczkę Towarzystwa w takiej ilości, jaka w dacie sprzedaży po zaspokojeniu zaległości pozostaje jeszcze do umorzenia.
Uwaga 3. Przystępujący do licytacji obowiązany jest na żądanie radcy Dyrekcji Szczegółowej lub notarjusza złożyć dowód, że jest poddanym Królestwa Polskiego.
Ostrzeżenie. W razie niedojścia do skutku powyższych sprzedaży dla braku konkurentów, druga i ostateczna sprzedaż od zniżonego szacunku odbytą będzie bez żadnych, nowych, doręczeń w terminie, jaki Dyrekcja Szczegółowa oznaczy i w pismach publicznych raz jeden ogłosi.
 
Ziemia Sieradzka 1922 nr 42

List do Redakcji.
W imię szłuszności i bezstronności proszę bardzo o umieszczenie poniższego sprostowania.
„W imię prawdy". W tygodniku „Wyzwolenie" w końcu ub. mies. umieszczoną została notatka o odpuście w Czarnożyłach. Notatka ta, pod bombastycznem nagłówkiem: czarny odpust, zawiera dwa zarzuty obrażające:
1) Szlachetny autor notatki podając, że księża uciekali przed zemstą ludu z takim pośpiechem, że jeden z nich przejechał dziecko. W rzeczywistości było inaczej. Wyjazd księży przed nabożeństwem był niespodzianką dla mnie i dla ludu i wyjazd ten sprawił prawdziwe zakłopotanie. Decyzję wyjazdu powzięli księża z własnej a nieprzymuszonej woli, uczynili zaś to dla zamanifestowania, że w dzień odpustu nie powinno być żadnego wiecu, zwłaszcza tendencyjnie skierowanego przeciw religji katolickiej. Podkreślam zatem, iż księża wyjechali z Czarnożył bez jakichkolwiek eksensów ze strony ludu i ślepy traf tylko zarządził, że pojazd jednego z nich potrącił dziecko. Wypadek ten jednak nie będzie miał cech nadzwyczajnych, jeżeli weźmiemy pod uwagę: znaczny spadek szosy w Czarnożyłach od kościoła w kierunku gminy; brak uwagi ze strony furmana i wreszcie karygodny nałóg u dzieci: przebieganie tuż przed końmi.
2) Kompozytor od siedmiu boleści podaje w notatce, że Msza Św. odprawioną została w czarnym ornacie. Sąsiad mój i kolega odprawił w tym samym ornacie czerwonym, który ja rano tegoż dnia miałem na sobie. Barwa szat liturgicznych podana na ten dzień przez kalendarz kościelny była czerwona, barwa ulubiona lewicowego zespołu.
Zamykam replikę swą uwagą pod adresem autora fałszywej notatki: kto świadomie i celowo wprowadza ogół w błąd, ten trąci srebrnikami judaszowymi i ten ma rzeczywiste kwalifikacje na komisarza w Rosji.
Proboszcz Czarnożylski:
Ks. Edw. Gruszczyński.

Łódzki Dziennik Urzędowy 1923 nr 12

Zawiadomienie.
Okręgowy Urząd Ziemski w Piotrkowie zawiadamia wierzycieli sum hipotecznych, oraz osoby, mające ujawnione swe prawa w dziale III wykazu hipotecznego dóbr ziemskich: „Sulmowo-Sulmówek" „Rudniki", położonych w powiecie Piotrkowskim, „Stolec A i B" w powiecie Sieradzkim. „Zbiersk" w powiecie Kaliskim. „Czarnożyły" w pow. Wieluńskim, „Sycanów A. B. C." i „Łask" w powiecie Łaskim, że w dniu 28-go marca 1923 roku o godzinie 9 rano, na jawnem posiedzeniu Okręgowej Komisji Ziemskiej w Piotrkowie (w lokalu tejże Komisji, ul. Bykowska Nr. 77) rozpoznawane będą sprawy przymusowej likwidacji serwitutów, obciążających majątki Sulmowo-Sulmówek, Rudniki, Stolec A. i B., Zbiersk, Czarnożyły i Sycanów A. B. C., oraz w tymże dniu i czasie na posiedzeniu niejawnem sprawa dobrowolnej likwidacji serwitutów, obciążających dobra Łask.
Wymienione osoby o ile życzą sobie brać udział w akcji likwidacji, łącznie ze stronami, winny zawiadomić Okręgowy Urząd Ziemski w Piotrkowie o miejscu swego zamieszkania, oraz stawić się na posiedzeniu Okręgowej Komisji Ziemskiej.
Piotrków, dnia 14 marca 1923 r.
Prezes Dzierzbicki.
 
Gazeta Kaliska 1923 nr 233

UKRYWANIE OBROTÓW.
Pomiędzy warszawskiemi bankami, pociągniętymi do odpowiedzialności karnej za ukrywanie obrotów pisma stołeczne wymieniają, „Powszechny Bank Depozytowy, który podał cyfrę mniejszą od prawidłowej tylko o 21.673.977.923 marek. Założycielem tego banku jak wiadomo, jest właściciel lombardu w Kaliszu przed wojną Czarnożył.

Łódzki Dziennik Urzędowy 1924 nr 3

Zawiadomienie.
Okręgowy Urząd Ziemski w Piotrkowie zawiadamia wierzycieli sum hipotecznych, oraz osoby, mające ujawnione swe prawa w dziale III wykazu hipotecznego dóbr ziemskich „Krowica-Mała czyli Zawodnia" położonych w powiecie Kaliskim, „Piętno" w powiecie Tureckim i „Czarnożyły" w powiecie Wieluńskim, że w dniu 7 lutego 1924 roku o godzinie 9 rano na jawnem posiedzeniu Okręgowej Komisji Ziemskiej w Piotrkowie (w lokalu przy ul. Bykowskiej Nr. 77) rozpoznawane będą sprawy przymusowej likwidacji serwitutów, obciążających wyżej rzeczone majątki.
Wymienione osoby, o ile życzą sobie brać udział , w akcji likwidacji łącznie ze stronami, winny zawiadomić Okręgowy Urząd Ziemski w Piotrkowie o miejscu zamieszkania, oraz stawić się na posiedzenie Okręgowej Komisji Ziemskiej.
Piotrków, dnia 16 stycznia 1924 r.
Prezes (—) Dzierzbicki.

Łódzki Dziennik Urzędowy 1924 nr 43


Na zasadnie postanowienia Województwa z dnia 19.9 1924 r. L. Pr. 4107 (2) III. wciągnięto do rejestru Stowarzyszeń i Związków Nr. 872, Towarzystwo Straży Ogniowej Ochotniczej w Czarnożyłach.

 Ziemia Sieradzka 1924 styczeń

Czarnożyły. Ostatnie kółko w roku ubiegłym zawiązało się w Czarnożyłach. Prezesem kółka został obrany p. Domagalski z Opojewic. Sekretarzem pan Menc, Patronem na obwód Gminy Czarnożyły został obrany pan Chudy z Kątów, który w swych pracach kółkowych korzysta z Grona prelegentów swej gminy, należących do Rady oświatowej T. R O w Wieluniu. P. Chudy posiada już w swym obwodzie dwa Kółka: Czarnożyły i Łagiewniki. Porządek obrad na posiedzeniach Kółek Rolniczych w Styczniu. 1)Sprawozdanie Zarządu z działalności kółka za rok ubiegły. 2)Zamawianie nawozów sztucznych pod wiosenne zasiewy. 3)Niszczenie skorupy śnieżnej na zbyt ujętych oziminach. 4)Zrewidowanie kopców z kartoflami. 5)Zmiana ziarna siewnego jak owies, jęczmień na zasiewy wiosenne. 6)Odnowienie prenumeraty pism i zaprowadzenie bibijotek w kółkach. 7)Wybór nowych członków do Zarządu na miejsce ustępujących. 8)Zatwierdzenie budżetu podanego przez Zarząd.

Zorza 1925 nr 4

Wiece i zebrania. Korzystając ze świąt, poseł okręgu Kalisz — Turek — Wieluń, p. J. Kawecki Zw. L. -N. urządził szereg wieców i zebrań w pow. wieluńskim, a mianowicie: 2 stycznia w Rudnikach, 3-go w Żytniowie, 4-go 2 zebrania w Praszce, 5-go w Dzietrznikach, 6-go w Wieluniu, 8-go w Białej, 9-go w Czarnożyłach. Wszystkie te zebrania odbyły się w spokoju, przy dużem zainteresowaniu słuchaczów. Poseł J. Kawecki ponadto odbył kilka konferencyj w sprawie pomocy dla szkoły średniej w Wieluniu i w sprawach rzemieślniczych, a także załatwił szereg interesantów, z którymi osobiście był w rozmaitych urzędach. Ze wszystkich rozmów oraz z zapytań na wiecach widać, że ludność pragnie pomocy w zakresie codziennych trosk i że otrząsa się powoli z pod wpływu agitacji wywrotowych. Ludność pragnie przedstawienia istotnego stanu rzeczy, coraz mniej dając wiarę różnym obietnicom. Trzeba tylko, by ludnością tą, więcej jak dotychczas, zainteresowała się inteligencja wiejska i miejska, gdyż tam tylko, gdzie ludność pozostaje bez kierownictwa, daje ona posłuch niesumiennej agitacji.

Gazeta Wieluńska 1925 nr 4

Konkursowe ćwiczenia Straży Pożarnych.
W dniu 18 b. m. odbył się w m. Wieluniu konkurs ćwiczebny rejono­wy straży pożarnych.
Do konkursu stanęły straże: Wie­luńska — osób 80, Gaszyńska — 34, Turowska — 38. Czarnożylska — 18, Dąbrowska — 15. Straże z Mokrska, Krzyworzeki i Tekliny przysłały delegatów.
Po wysłuchaniu mszy porannej w kościele Ś-tej Rodziny (po augustjańskim), straże zebrały się na Starym Rynku, gdzie powitane zostały przez zastępcę starosty p. Jarmickiego, krót­ką lecz bardzo treściwą i serdeczną przemową.
Witali straże wice prezes powiatowy i Inspektor Ubezpieczeń od ognia p. Berger i imieniem wydawnictwa „Ga­zety Wieluńskiej" p. Wiśniewski.
Po bardzo sprawnej defiladzie udały się straże do sali strażackiej, gdzie spożyto skromny obiad — kapuśniak z kiełbasą i czarną kawę. Po spożyciu tego posiłku rozpoczął się konkurs ćwiczebny ogólny, w wy­niku którego sąd konkursowy przy­znał nagrody strażom poszczególnym, a więc: Wieluń—dyplom, Dąbrowa i Gaszyn—dyplomy i gwoździe srebr­ne do sztandaru. Czarnożyły i Turów — gwoźdź srebrny do sztandaru.
Za sprawność i zręczność w ćwiczeniach bosakami, drabinami z lin­kami i łańcuchem, podawaniem wody na piętro i ćwiczeniami rzędowemi przyznano nagrody:
Nagroda I: zegarek srebrny z od­powiednim napisem, druhowi Łucza­kowi Ignacemu z Wieluńskiej Straży.
Nagroda II-ga: żeton srebrny z na­pisem druhowi Barczykowi z Wielunia.
Dwie nagrody III: srebrne żetony otrzymali druhowie Antoni Szymczewski i Abram Korn z Wielunia i wreszcie dwie nagrody IV: druhowie No­wak Józef z Dąbrowy i Choczaj Józef z Gaszyna.
Skład sędziów konkursu stanowili: Wiceprezes straży pożarnych p. Berger, wiceprezes Straży Wieluńskiej Dr. Wagner, komendant straży z Tekliny, p. Rembowski, komendant straży Wie­luńskiej p. Markiewicz, Inspektor Sa­morządu p. Gilewski, przedstawiciel „Gazety Wieluńskiej" p. Wiśniewski i komendanci straży wiejskich: Mokr­ska p. Tomasz Tobiś, Gaszyna p. Roch Choczaj, Turowa p. Józef Klatka.
Po doręczeniu tych nagród i od­powiednich przemówieniach wice-prezesa Straży p. Bergera i przedstawiciela prasy p. Wiśniewskiego udano się do sali strażackiej na posiłek wieczorny, gdzie przy dźwiękach orkiestry straży wieluńskiej spędzono czas do godzi­ny 7 wieczorem w nastroju bardzo serdecznym Za pracę przygotowania skromne­go a jednak bardzo smacznego po­siłku należy się serdeczna podzięka p. Markiewiczowej, żonie komendanta straży wieluńskiej, oraz za wzorowy porządek podczas ćwiczeń komendan­towi p. Markiewiczowi.
Posiłek wieczorny zaszczycił obec­nością powiatowy Komendant Policji p. Wocalewski wraz z zastępcą p. Hankiewiczem, oraz Inspektor Samo­rządu p. Chlewski, za co wyrazili im swą wdzięczność druhowie straży. Szkoda tylko, że na ćwiczenia nie przybył z powodów niewiadomych Instruktor Wojewódzki p. Ruszewicz.
Fr. W.

Gazeta Wieluńska 1925 nr 7

Sprzedam dom drewniany o czte­rech mieszkaniach
w Lututowie. Wiad. St. Dawid w Czarnożyłach.

Łódź w Ilustracji 1925 nr 15

Dzieła sztuki i zabytki w Łodzi i Województwie Łódzkiem. Starodawne dwory i dworki wiejskie.
W dzisiejszem województwie Łódzkiem starodawne dwory i dworki wiejskie ocalały w bardzo nieznacznej ilości. Typem charakterystycznym dawnego dworca szlacheckiego a konstrukcyi zamków murowanych, był nieistniejący już dzisiaj dwór modrzewiowy w Czarnożyłach w powiecie wieluńskim, położony przy gościńcu wiodącym do Sieradza. Dworzec w Czarnożyłach zbudowany był w podłużny czworokąt — oddzielony od gościńca fosą murowaną z dwiema bramami, ocieniony był odwiecznemi lipami i wiązami. Na czterech jego rogach istniały baszty kwadratowe równej ze ścianami dworu wysokości pokryte osobnemi dachami gontowemi z kopułami w stylu bizantyjskim, zakończonymi pazdurami. Dach dworu stromy, gontami kryty o potężnej konstrukcji wewnętrznej belek modrzewiowych misternie powiązanych, posiadał ze stron obu ładną, śmiało zarysowaną facjatę o dwu oknach z barokową rzeźbą drzewną. Dwór ten wzniesiony, jako gniazdo rodowe starożytnej rodziny Strzemieńczyków Brzostowskich, przetrwał w pierwotnym swym kształcie nieomal cztery wieki. Wewnątrz drzwi dębowe starannie fugowane, przeciągnięte zostały ciemnym pokostem czasu, podobnie jak i posadzka dębowa, gęsto wielkiemi gwoździami nabijana. Pociemniałe belki sufitu zdobne w kasetony, miały w kilku pokojach misternie rzeźbione świeczniki drewniane oraz dwie bardzo cenne "Meluzyny" z rogami z łosi, upolowanymi zapewne w czasach dawnych w rozległych lasach czarnożylskich. Komnaty obszerne i wysokie miały potężnych rozmiarów kominy z okapami, pięknej murarskiej roboty, z herbami, na których niezwykła okazałość zezwalała ośmiołokciowa wysokość komnat; ogniska kominów były bardzo mało ponad posadzki wzniesione a wysokością swoją sięgały nieomal połowy ściany. Na paleniska olbrzymich tych kominów walono pnie smolne, sosny i modrzewiu, lub też ich kłody grube wierzchołki i gałęzie starych dębów. Wielki płomień, ogrzewając posadzki, rozświecał jasno wielkie komnaty dworu. Wysokie okna ocienione rozłożystemi drzewami, wnętrza komnat trzymały w pól cieniu, nadając im harmonijne piętno pełne majestatu wieków ubiegłych — niestety, złośliwa ręka sukcesorów, nie uszanowała tak cennego, po pradziadach zabytku jakim był dwór w Czarnożyłach — został on rozebrany i zamieniony bezbarwną budowlą współczesną.

Obwieszczenia Publiczne 1926 nr 77a

Wpisy do rejestru handlowego.
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu, wcią­gnięto następujące wpisy pod Nr. Nr.:
d. 17 maja 1926 r.
7052 Jan Bogus", sklep kolonjalno-spożywczy w Czarnożyłach, gm. Wydrzyn, pow. wieluńskiego. Istnieje od 1924 r. Właśc. Jan Bogus, zam. w Czarnożyłach.

Przegląd Leśniczy 1926 marzec

Spis wszystkich lasów prywatnych, komunalnych, kościeln. i fundacyjnych w województwie Śląskiem, Poznańskiem, Pomorskiem i Łódzkiem o powierzchni ponad 50 ha według stanu z 1924 r. Zestawił W. Przybylski.
150. Nazwa majątku leśnego: Czarnożyły, powiat Wieluń. Właściciel: Józef Załuski. Obszar ha: (serw.) 978, 19.

 Ziemia Sieradzka 1926 grudzień

Czarnożyły. Nagły zgon w kościele. W dniu 8 b. m. w kościele podczas nabożeństwa zmarł nagle Fr. Nowak lat 75. Zawezwany do zmarłego Dr. Domagalski stwierdził nagłą śmierć wskutek udaru sercowego.


Gazeta Świąteczna 1926 nr 2353

Ktoby wiedział o miejscu zamieszkania albo o śmierci Andrzeja Skoczylasa z powiatu wieluńskiego (w roku 1913 był wzięty do wojska rossyjskiego, a w roku 1915 walczył w Karpatach), zechce zawiadomić o tem Ks. Proboszcza parafji Czarnożył w powiecie wieluńskim.

Obwieszczenia Publiczne 1927 nr 38a

Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
d. 26 lutego 1927 r.

7749 „Józef Załuski" — gorzelnia z oddziałem rektyfikacyjnym, młyn parowy i tartak parowy w majątku Czarnożyłach, gm. Wydrzyn, pow. wieluńskiego. Właśc. Józef Załuski, zam. w Warszawie, Nowo­grodzka, hotel Mazowiecki. Na mocy aktu, zeznanego przed notarjuszem w Wieluniu, Kleindinstem, w d. 27 grudnia 1926 r., rep. Nr. 805, udzielona została Franciszkowi Szczepankowskiemu, zam. w Czarnożyłach, pleni­potencja do administrowania majątkami Czarnożyły i Raczyn z prawem wyjednywania dla właściciela majątków tych wszelkiego rodzaju kredy­tów w instytucjach bankowych i kredytowych, rządowych i prywatnych, do wystawiania w związku z tem weksli i czeków, lecz za wspólnym pod­pisem z Tadeuszem Kościelnym, zam. również w Czarnożyłach, do od­bioru wszelkich sum, mogących przypadać właścicielowi z wszelkich ty­tułów, skąd i od kogo wypadnie, do wydawania odpowiednich pokwito­wań, do prowadzenia we wszelkiego rodzaju sądach, wszelkich instancyj wszystkich spraw, do składania w tym celu podań, pism, próśb i do­kumentów do składania skarg apelacyjnych, kasacyjnych i incydental­nych, do wytaczania spraw, prowadzenia egzekucyj, do otrzymywania zasądzonych i wyegzekwowanych pieniędzy ze swemi pokwitowaniami, do wyznaczania adwokatów i wogóle do wykonywania w celu powyż­szym wszelkiego rodzaju czynności i formalności, procedurą prawną wymaganych.


Obwieszczenia Publiczne 1927 nr 95a

Wpisy do rejestru handlowego.
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
dn. 4 października 1927 r.
8258 „Stefan Żarnecki" — sklep masarsko - kolonjalny we wsi Czarnożyły, gm. Wydrzyn, pow. wieluńskiego. Istnieje od 1 stycznia 1924 r. Właśc. Stefan Żarnecki, zam. w Czarnożyłach.
Dn. 11 października 1927 r.
8278 „Marja Będkowska" —sklep spożywczy we wsi Czarnożyły, gm. Wydrzyn, pow. wieluńskiego, Właśc. Marja Będkowska, zam. we wsi Czarnożyły.


Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 19a

Wpisy do rejestru handlowego.
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
28 grudnia 1927 roku.
8589 „Julja Węgierska", sklep kolonjalno - spożywczy w Czarno­żyłach, gm. Wydrzyn, pow. wieluńskiego. Istnieje od 1925 roku. Właśc. Julja Węgierska, zam. w Czarnożyłach.

Łódzki Dziennik Urzędowy 1928 nr 21

WYKAZ
osób, które uzyskały upoważnienie na zakup, założenie i eksploatację prywatnych radjo-stacyj odbiorczych.
1) Jarosz Adolf, obywatel polski, zamieszkały w Czarnożyłach.
 
Goniec Sieradzki 1928 nr 28

Drzewo
budowlane na dom 17. łokci długi i 14. szerokie zaraz tanio do sprzedania wiadomość
Kałuża
Czarnożyły
powiat Wieluński.


Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 37a

Wpisy do rejestru handlowego.
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu, wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
W dniu 30 grudnia 1927 r.
8690. „Władysław Będkowski" — sklep kolonjalny i rzeźnictwo we wsi Czarnożyły, gm. Wydrzyn, pow. wieluńskiego. Istnieje od 1912 ro­ku. Właśc. Władysław Będkowski, zam. we wsi Czarnożyły.
 
Goniec Sieradzki 1928 nr 66 

WIELUŃ.
— (w) Oficerski bieg myśliwski. W niedzielę dn. 15 bm. o 6-ej po poł. na terenie wsi Raczyn i Czarnożyły odbył się oficerski bieg myśliwski. W biegu wzięło udział 21 jeźdźców w tem dwie osoby cywilne. Pani Nierzkowska z Dzietrzkowic i p. Daszkiewicz z Kopydłowa.
Wyniki biegu były następujące:
1. por. 10 pkap. Lisiakowski,
2. kpt. 31 psk. Gronczyński.
3. por. 10 pkap. Morzynek.
4. por. pkap. Prowiański.
5. por. 19 pkap. Górnik.
Bieg obserwowało dużo przybyłej w tym celu publiczności.

 
Goniec Sieradzki 1928 nr 79 

— (w) Omal nie śmiertelna katastrofa autobusowa. W dniu 27 bm. około godz. 7-ej wieczorem powracający z Częstochowy autobus z 16-tu pątnikami, prowadzony nie dość wprawną ręką przez współwłaściciela tegoż Adama Janiszewskiego ze wsi Grabów pow. Łęczyckiego, wskutek nagłego skrętu na szosie we wsi Czarnożyły, wywrócił się nagle. Znajdujący się wewnątrz pasażerowie, wskutek upadku autobusu zostali potłuczeni i ciężko pokaleczeni szkłem z rozbitych szyb. Zaalarmowany powyższą katastrofą P.P. w Czarnożyłach, zawezwał telefonicznie pomocy z Wielunia. Na wezwanie policji w Wieluniu, natychmiast na miejsce katastrofy wyjechały z miasta dwa autobusy jeden z nich ciężej rannych pątników przewiózł do szpitala W.W. Świętych w Wieluniu, drugi zaś mniej poturbowanych odwiózł do Sieradza na stację kolejową skąd odbyli dalszą podróż do domu.
Wobec wszczętego alarmu i strasznych wieści, cały personal szpitalny był gotów nawet do najcięższych operacji jednak po przewiezieniu trzech rannych, obyło się na obandażowaniu okaleczonych pątników którym nie zagraża żadne niebezpieczeństwo życia. Mocno rozbity autobus z nieuszkodzonym motorem przyprowadzony został na posterunek policji w Wieluniu w celu spisania protokółu i zabrania rannych do miejsca zamieszkania. 

Goniec Sieradzki 1928 nr 84

— (w) Pomysłowa reklama. Administracja Maj. Czarnożyły korzystając z goszczenia u siebie przebywających w pow. Wieluńskim na manewrach samolotów, przydzielonych do dziesiątej Dywizji, wpadła na dowcipny pomysł reklamowania swego młyna, za pomocą rzucanych ulotek z samolotów goszczonych u siebie. Mieliśmy właśnie sposobność podziwiać dowcip wspomnianej administracji, jak w dzień jarmarczny unoszący się samolot nad Wieluniem wyrzucał paczki ulotek które jakoby różnokolorowe stado ptactwa opadały na ziemię i były masowo rozchwytywane przez przyjezdnych na jarmark włościan.

Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 91a

Dnia 4 września- 1928 roku.
7749. "Józef hr. Załuski" — gorzelnia z oddziałem rektyfikacyj­nym, młyn parowy i tartak parowy w Czarnożyłach", pow. wieluńskie­go — jak następuje: na mocy aktu notarialnego, zeznanego przed notarjuszem Ludwikiem Kleindinstem w Wieluniu w dniu 27 lipca 1928 r. za rep. Nr. 1859, odwołane zostało pełnomocnictwo, udzielone Francisz­kowi Szczepankowskiemu, za aktem notarjusza w Wieluniu Kleindinsta w dniu 7 grudnia 1926 r. za rep. Nr. 805.


Obwieszczenia Publiczne 1928 nr 92

Wydział hipoteczny powiatowy w Sieradzu obwieszcza, że otwarte zostały postępowania spadkowe po zmarłych:
1) Anieli Wyganowskiej, właśc. nieruchomości w Sieradzu, ozna­czonej Nr. Nr. 52 — 138, a rep. hip. Nr. 105, zmarłej w Czarnożyłach dn. 7 września 1923 r.;
Termin zamknięcia tych postępowań spadkowych wyznaczony został na dzień 31 maja 1929 r. w kancelarji wydziału hipotecznego, w którym to dniu osoby interesowane winny zgłosić się ze swojemi prawami, pod skutkami prekluzji.
 
Goniec Sieradzki 1928 nr 152

— (w) Znów katastrofa autobusowa. Powracający w niedzielę rano dnia 25 bm. z Sieradza do Wielunia, autobus pasażerski p. K. Czyża prowadzony przez tegoż, na szosie w pobliżu wsi Czarnożyły wpadł do głębokiego rowu wskutek czego wywrócił się do góry kołami.
W krytycznej chwili znajdowało się w autobusie 13 osób dzięki jednak szczęśliwym okolicznościom znajdujący się wewnątrz pasażerowie wyszli z tej katastrofy dość szczęśliwie. Jedynie większym obrażeniom cielesnym ulegli: p. Bremer z Żytniowa, p. Waltman z Lututowa.
Zawiadomiona o powyższym wypadku policja w Wieluniu, wysłała niezwłocznie na miejsce katastrofy inny autobus, który wszystkich pasażerów przywiózł do Wielunia.
 
Goniec Sieradzki 1928 nr 171

— (w) Afera wekslowa. We wtorek tj. dnia 18 bm. został zaaresztowany Abram Kamioner znany kupiec zbożowy w Wieluniu, który dopuścił się sfałszowania dwóch weksli po 1000 zł na szkodę Z. Horowicza i Ch. Gliksmana z Wielunia.
Weksle te któremi wyżej wspomniany pokrył należność za zboże kupione w Majątku Czarnożyły, zostały odyskontowane w Banku Ziemiańskim w Wieluniu i tam poznane jako nie posiadające autentycznych podpisów.
Według prawa za podobne nadużycia wyżej wspomniany ukarany być może więzieniem od 1 do 3 lat.



Obwieszczenia Publiczne 1929 nr 12a

Wpisy do rejestru handlowego.
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
Dnia 13 października 1928 roku.
9652. „Roman Prażnowski" — sklep kolonjalno - spożywczy i wy­roby tytoniowe we wsi Czarnożyły, gminy Wydrzyn, pow. wieluńskiego. Istnieje od 1912 r. Właśc. Roman Prażnowski, zamieszkały w Czarno­żyłach


Łódzki Dziennik Urzędowy 1929 nr 15

OGŁOSZENIE.
Okręgowy Urząd Ziemski w Piotrkowie podaje do publicznej wiadomości, że orzeczeniem z dnia 28 maja 1929 roku
postanowił :
1. wniosek mieszkańców wsi Czarnożyły, gminy Wydrzyn, powiatu wieluńskiego z dnia 15 sierpnia 1927 roku w sprawie scalenia ich gruntów — zatwierdzić;
2. ustalić obszar scalenia w składzie:
a) gruntów ukazowych i zasłużebnościowych, wykazanych w tabeli likwidacyjnej wsi Czarnożyły, o obszarze około 839 ha:
b) gruntów, wykazanych w akcie nadawczym wsi Czarnożyły-Poduchowne, o obszarze około 21 ha;
c) gruntów, wykazanych w akcie nadawczym wsi Czarnożyły-Nowe Poduchowne, o obszarze około 17 ha i
d) gruntów dóbr Czarnożyły, o obszarze około 35 ha dla zamiany na łąki włościańskie, stanowiące enklawy w lasach tych dóbr.
Orzeczenie to uprawomocniło się dnia 26 czerwca 1929 roku".
Z polecenia Prezesa
(—) B. Bazilewicz
w/z Naczelnik Wydziału.
 
Goniec Sieradzki 1929 nr 32  

WIELUŃ.
— (w) Krwawa napaść na weselu. W nocy 9 bm. we wsi Czarnożyły, podczas zabawy weselnej, napadnięty został przez kilku osobników i poraniony nożem przez Ant. Malinowskiego mieszkańca tejże wsi, Andrzej Szewczyk ze wsi Wydrzyn.
Poranionemu udzielił pierwszej pomocy zawezwany felczer p. Poradowski.
Policja po spisaniu protokółu Malinowskiego osadziła w areszcie.
 
Goniec Sieradzki 1929 nr 74

— (w) Dnia 19.3.1929 zapowiedziany został w Czarnożyłach odczyt, na temat „Przyszła wojna gazowa i jej zastosowanie". Jest to temat bardzo pożyteczny i potrzebny szczególnie w czasach dzisiejszych, przyniósłby on niewątpliwie nie jednemu obywatelowi korzyść.
Jednakże mimo rozlepionych plakatów zapowiadających odczyt, nikt z obywateli nie raczył swoją obecnością zaszczycić prelegenta i posłuchać ciekawego tematu.
To postąpienie obywateli Czarnożylskich daje nam możność wywnioskować, jaka jeszcze bierność panuie wśród nich. Wobec tego odczytów w Czarnożyłach urządzać nie warto, gdyż mieszkańcy jej są, aż nadto uświadomieni.
Rzecz naturalna, gdyby był w to miejsce urządzony jakiś wiec, politycznego demagoga coś w rodzaju mędrkującego p. Mędrka, rozdającego szczodrą ręką darmo niezliczone dobrodziejstwa wtedy chętnych do brania byłoby dużo.
Już to tej prawdziwej oświacie, trudno, b. trudno pod strzechy trafić.
Przykre to ale prawdziwe.
 
Goniec Sieradzki 1929 nr 174 

MŁYN PAROWY
w Czarnożyłach, znajdujący się w zupełnym porządku, jest do wydzierżawienia. Warunki dzierżawy, oraz bliższych informacji udziela Administracja majątku Czarnożyły, Poczta Czarnożyły k. Wielunia.    
 
Goniec Sieradzki 1929 nr 190

— (w) Złagodzenie ostrego zakrętu szosy. W tych dniach Wydział drogowy przystąpił do robót nad nad skasowaniem ostrego zakrętu szosy w Czarnożyłach, który był przyczyną niejednokrotnych wypadków samochodowych.
Jak widać z prowadzonych robót, nowy zakręt będzie łagodny, tak iż bezpieczeństwu już zagrażać nie będzie.
 
Goniec Sieradzki 1929 nr 212 

 — (w) Jak traktuje pogorzelców Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych. Korespondencja z Osjakowa. Przypatrując się bliżej przez cały szereg lat naocznie się przekonałem jak owocnie pracuje Dyrekcja Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń wzajemnych i niech posłużą następujące przykłady:
Dwa lata temu spaliło się kilka domostw w Czarnożyłach. Skoro o tem doszło do wiadomości Głównej Dyrekcji w Warszawie, naczelny zwierzchnik tego zakładu wraz z inspektorem Oddziału Wojewódzkiego w Łodzi z p. Bukowskim zjeżdżają na miejsce i bezwłocznie likwidują należność pogorzelcom wypłacając jednocześnie na miejscu całkowite straty spowodowane pogorzelą.
Obecnie w miesiącu sierpniu rb. wybuchł pożar we wsi Radoszewice i pastwą płomieni pada 16 gospodarstw.
W dniu 5 września 1929 r. zjechał na miejsce z Warszawy Dyrektor Administracyjny P. Leon Ringman wraz z inspektorem Wojewódzkiem p. Bukowskim i przy udziale miejscowego inspektora p. Bergera z polecenia pierwszego wypłacono znowu na miejscu straty pogorzelowe wynoszące 49 000 złot. w tem około 8 000 zł. za spalone zboże ubezpieczone w trybie przymusowem.
Gdyby nie przymusowe ubezpieczenie objektów rolnych, pogorzelcy z Radoszewic nie dostaliby nic za nie.
Jednakowoż jak się okazuje, przymusowe ubezpieczenie rolne w znacznej mierze stawia na nogi pogorzelców, bo za to co mu się spaliło, natychmiast otrzymuje ekwiwalent ubezpieczeniowy.
Nie czeka pogorzelec miesiącami jak to było za czasów rosyjskich kiedy należność za straty spowodowane pożarem wypłacały rosyjskie urzędy powiatowe.
Dziś się zmieniły czasy do niepoznania, bo najwyższa Władza Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń z Warszawy zjeżdża na miejsce i wypłaca należność pogorzelcom.
Znam te stosunki i wiem dobrze, że wypłata na miejscu dokonywa się przez władze ubezpieczeniowe nie z musu służbowego, a z obowiązku obywatelskiego, dlatego że Władze te poczuwają się do obowiązku nieść pomoc nieszczęśliwemu pogorzelcowi.
Nie potrzebuje ów pogorzelec czekać aż wypłacą należność, nie potrzebuje chodzić do instytucji ubezpieczeń i prosić o przyspieszenie wypłaty, same władze te przywożą pieniądze na miejsce a tem samem ratują pogorzelca od wyzysku, bowiem pogorzelec posiadając otrzymaną gotówką może natychmiast przystąpić do odbudowy.
Jeszcze jeden wysoki plus jaki Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych stosuje do pogorzelców, otóż zakład ten wydaje pożyczki na okres 5-cio letni z oprocentowaniem 4 proc. w stosunku rocznym z warunkiem że pogorzelec wybuduje budynki ogniotrwałe.
Z takiej pożyczki pogorzelec dwojako korzysta: raz z małego oprocentowania pożyczki, a powtóre płaci o połowę mniejszą składkę ogniową jaka jest pobierana od budynków drewnianych krytych słomą. W tym wypadku pogorzelcy winni korzystać z dobrodziejstw i budować budynki ogniotrwałe.
Za obywatelskie traktowanie pogorzelców i niesienie im pomocy należy się uznanie i podziękowanie panu Dyrektorowi Ringmanowi i p. Inspektorowi Bukowskiemu. Piszący niniejszą korespondencję uważa z naciskiem zaznaczyć, że władze Zakładu Ubezpieczeniowego są to ludzie szlachetni i odczuwający niedolę pogorzelców
Cześć wam za to zacni obywatele.
Widz.

Goniec Sieradzki 1929 nr 249

SIERADZ.
— (s) Uczciwy znalazca. Dn. 22 października br. powracając z Warszawy nocnym pociągiem p. hrabia Załuski właściciel majątku Czarnożyły, pow. Wieluńskiego przy wysiadaniu z wagonu na stacji Sieradz zgubił złoty zegarek wartości 400 zł.
Numerowy na stacji Marceli Mróz dowiedziawszy się o zgubie czuwał do rana, a znalazłszy pojechał zaraz samochodem do Czarnożył z zegarkiem. P. hr. Załuski oceniając uczciwego znalazcę, oprócz szczerej podzięki, dał mu 65 zł nagrody.
Aby czyn uczciwego znalazcy był zachętą do naśladowania dla innych.
 
Goniec Sieradzki 1929 nr 270

— (w) Z pożarnictwa. W dniu 18 bm zakończony został w Pątnowie, trzydniowy kurs przeszkolenia pożarniczego.
Kurs ukończyło 15 strażaków z następujących straży pożarnych: Pątnów, Dzietrzniki, Grębień, Popowice i Kadłub.
Przeszkolenia pożarniczego tak z teoryj jak i z praktyki dokonał instruktor pożarniczy na powiat wieluński p. A. Albert.
Takież same kursy przeszkolenia pożarniczego również pod kierunkiem tegoż instr. poż. odbędą się w Ostrówku gm. Skrzynno, w dniach: od 20 do 23 bm. włącznie dla członków czynnych straży pożarnych: z Ostrówka, Okalewa, Janowa, Skrzynna, Wielgiego, Dymku i Czarnożył.
W dniach: od 27 do 29 włącz. w Białej dla straży pożarnych: z Białej, Naramic, Łyskorni, Młyniska Walichnów, Łagiewnik i Raczyna.


Łódzki Dziennik Urzędowy 1930 nr 11

Ogłoszenie.
Okręgowy Urząd Ziemski w Piotrkowie podaje do publicznej wiadomości, że orzeczeniem z dnia 12 listopada 1929 r.
postanowił:
1) Wniosek Powiatowego Urzędu Ziemskiego w Wieluniu z dnia 2 listopada 1929 roku Nr. 2227, w sprawie rozszerzenia obszaru scaleniowego wsi Czarnożyły, gminy Wydrzyn, powiatu wieluńskiego — zatwierdzić,
2) Zwiększyć obszar scalenia wsi Czarnożyły przez włączenie do tegoż:
a) gruntów, zapisanych w tabeli likwidacyjnej wsi Działy pod Nr. Nr. 1 i 2, a znajdujących się w posiadaniu Karola Szymusiaka, Walerji Szymusiak, Antoniny Szczepańskiej i Szczepana Misiaka, Stanisława Kępki, Marcina Kępki, Szczepana Stępnia, Michała Kępki, Jana Kępki i Piotra Białaszczyka, o obszarze około 5 ha;
b) gruntów zapisanych w tabeli likwidacyjnej wsi Emanuelin pod Nr. 1, a stanowiących własność S-rów Franciszka Bartodzieja, o obszarze około 1 ha, oraz
c) gruntów, zapisanych w tabeli likwidacyjnej wsi Adamki, a należących do Józefa Adamczyka, zamieszkałego we wsi Nietuszyna, gminy Skrzynno, o obszarze około 5 ha.
Orzeczenie to uprawomocniło się dnia 8 maja 1930 roku.
Z p. Prezesa
(—) M. Grąbczewski.
Naczelnik Wydziału.

Obwieszczenia Publiczne 1930 nr 24a

Wpisy do rejestru handlowego.
Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu, wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
dnia 16 października 1929 roku
10905. „Stefanja Bogus", sklep kolonjalno - spożywczy, sprzedaż piwa i wyrobów tytoniowych w Czarnożyłach, gminy Wydrzyn, powiatu wieluńskiego. Istnieje od 1929 roku. Właśc. Stefanja Bogus, zamieszkała w Czarnożyłach.
11020. „Stanisława Węgierska", sklep kolonjalno - spożywczy i wy­roby tytoniowe w Czarnożyłach, gminy Wydrzyn, powiatu wieluńskiego. Istnieje od 1929 roku. Właśc. Stanisława Węgierska, zamieszkała w Czarnożyłach.

Obwieszczenia Publiczne 1930 nr 96

Wydział hipoteczny przy sądzie okręgowym w Kaliszu, sekcja I, obwieszcza, że otwarte zostały postępowania spadkowe po zmarłych:
2) Józefie Załuskim, właśc. dóbr Czarnożyły i Raczyn, powiatu wieluńskiego;
Termin zamknięcia łych postępowań spadkowych wyznaczony zo­stał na dzień 2 marca 1931 roku. W powołanym terminie osoby zainte­resowane winny zgłosić swoje prawa w powyżej wskazanym wydziale hipotecznym, pod skutkami prekluzji.
 
Goniec Sieradzki 1930 nr 99 

Pożar od niedogaszonego popiołu.
(w) We wsi Czarnożyły gm. Wydrzyn w dniu 25 bm. wybuchł nagle pożar w zabudowaniach gospodarczych należących do Józefa Pieszczyńskiego. Pożar dzięki wytężonej akcji ratowniczej, został zlokalizowany.
Pastwą płomieni padły: stodoła i obora oraz dach na domu mieszkalnym.
Pożar powstał od wyrzuconego na podwórze niedogaszonego popiołu.
 
Goniec Sieradzki 1930 nr 107

NADESŁANE.
Majówka w Czarnożyłach.
(w) W dniu 3 maja w pobliskim lasku „Korzenice", staraniem miejscowej Straży Poż. odbyła się majówka. Tą razą obfitowała ona w dość ciekawe wypadki.
Zabawa początkowo odbywała się w możliwym porządku, chociaż nietaktowne zachowanie się gospodarza zabawy, dawało zauważyć się już na wstępie zabawy.
Wkrótce jednak alkohol, rozbudził w panach strażakach zapał wojowniczy. Przy blaskach pochodni zabawa przybrała inny wygląd.
W niedługim też czasie kilkanaście dobrze podchmielonych osób tarzało się w piasku, druga zaś część między którymi największy udział brała straż, zabrała się do bójki.
Walczono różną bronią i ze zmiennem szczęściem. Dwie grupy, jakie utworzyły się na terenie zabawy, walczyło z godną podziwu zaciekłością. Kilka zatem osób z walczących, poniosło lżejsze lub cięższe obrażenia. Między walczącymi nie brakło obywatela, który uchodził za wielkiego wielkiego w oczach niemal wszystkich mieszkańców Czarnożył.
Pan posterunkowy pełniący służbę ograniczył się jedynie do zapisek notesowych.
Zaznaczyć należy, że strażacy między sobą nie szczędzili sobie wzajemnych razów. Ładny zatem przykład, w dniu święta narodowego!
Obserwator.
 
Goniec Sieradzki 1930 nr 121

Sprawozdanie działalności Koła Polskiej Macierzy Szkolnej w Wieluniu
za rok 1929.
II. BIBLJOTEKI WĘDROWNE.
Bibljoteki wędrowne nie mogły w roku sprawozdawczym być ilościowo powiększone z powodu braku subsydjum. Kursowało jednak 35 bibljotek wędrownych, zawierających każda od 50 do 100 książek.
Ogólna ilość tomów w bibliotekach wędrownych wynosi 2.161 tomów. Poczytność książek i ilość czytelników w ciągu roku sprawozdawczego wynosiła w poszczególnych miejscowościach:
2. Biała: Kierowniczka Bibljoteki naucz. p. Zaskurska, czytelników 38, książek 120, poczytność 13, ogólna ilość przeczytanych książek 1560.
4. Czarnożyły: Kierowniczka bibljoteki naucz. p. Grabińska, czytelników 34, książek w czytaniu 51, poczytność 8, ogółem przeczytano 408 książek.
6. Gromadzice: Kierowniczka biblioteki naucz. P. Kreżyńska, czytelników 25, książek 51, poczytność 14, ogólna ilość przeczytanych książek 882.
7. Kopydłów:Kierowniczka bibljoteki naucz. p. Chrempińska, czytelników 28, książek 60, poczytność 16, ogółem przeczytano 1020 książek.
9. Krzyworzeka: Kierownik bibljoteki p. Nowak, czytelników 12, poczytność 5, książek 52, ogółem przeczytano 260 książek
10. Komorniki:Sierociniec, kierowniczka bibljoteki siostra Kalinowska, czytelników 45, książek 51, poczytność 10, ogółem przeczytano w ciągu roku 510 książek.
11. Łagiewniki Szkoła. Bez wiadomści.
12. Łagiewniki Dwór. Kierowniczka bibljoteki p. Macińska, czytelników 14, książek 56, poczytność 5, ogólna ilość przeczytanych książek 280.
13. Niedzielsko:Kierownik bibljoteki naucz. P. M. Klimaszewski, czytelników 16, książek 70, poczytność 9, ogółem przeczytano 630 książek.
14. Niemierzyn: Kierowniczka bibljoteki p. Jasińska, czytelników 42, książek 50, poczytność 17, ogółem przeczytano 850 książek.
15. Osjaków bez wiadomości.
17. Radoszewice bez wiadomości.
18. Ruda: Kierowniczka bibljoteki P. W. Taczanowska, czytelników 18, książek 66, poczytność 13, ogółem przeczytano 858 książek.
19. Rudlice: Kierowniczka bibljoteki p. I. Tarnowska, czytelników 20, książek 60, poczytność 7, ogólna ilość przeczytanych książek wynosi 420. 
 
Goniec Sieradzki 1930 nr 190

Zgon.
(w) W dn. 12 bm. zmarł dóbr Czarnożył i okolicznych włości Józef Hr. Załuski w 62 r. życia. Sp. zmarł w Wrocławiu. Pogrzeb odbędzie się dnia 18 bm. w Iwoniczu, zaś nabożeństwo żałobne w tym dniu w Czarnożyłach.

Goniec Sieradzki 1930 nr 197 

Krawe wystąpienie politycznego działacza W. Ostrowskiego.
(w) Znany ze swych wystąpień awanturniczych sekretarz Klasowego Zw. Robotników rolnych i leśnych w Wieluniu W. Ostrowski, w czasie odbywającej się zabawy strażackiej w Czarnożyłach w[sz]czął na sali awanturę a następnie bójkę, w czasie której podarł odzież na 22-letniej St. Nowińskiej z Wielunia oraz ugodził butelką w głowę znajdującego się na zabawie geometrę p. Muszyńskiego.
Napadnięty M. brocząc obficie krwią zmuszony był we własnej obronie, użyć broni palnej strzelając na razie na postrach w górę, co widząc awanturujący się Ostrowski skrył się ze strachu za innych wołając: „Patrzcie ludzie strzela do mnie".
Świadkowie tej sceny twierdzą, że chwilę po strzale zrobiło się na sali tak ciężkie powietrze (zwłaszcza koło wystraszonego awanturnika), że b. wiele osób zmuszone były czemprędzej salę opuścić.
 


Obwieszczenia Publiczne 1931 nr 5a

Do rejestru handlowego, Działu A, sądu okręgowego w Kaliszu wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
dnia 5 listopada 1930 roku
11863. „Aniela Żarnecka", sklep spożywczy w Czarnożyłach, gminy Wydrzyn, powiatu wieluńskiego. Właśc. Aniela Żarnecka, zamieszkała w Czarnożyłach.

Łódzki Dziennik Urzędowy 1931 nr 7

OBWIESZCZENIE STAROSTY POWIATOWEGO WIELUŃSKIEGO
z dnia 17 lutego 1931 roku
o kolejności osób obowiązanych do dostarczenia
samochodów i motocykli.
Na podstawie §§ 4 i 8 Rozp. Min. Spr. Wewnętrznych i Min. Spr. Wojsk. z dnia 29. VII. 1930 r., wydanego w porozumieniu z Ministrami Skarbu i Robót Publicznych o obowiązku dostarczenia jako środków przewozowych na rzecz wojska w czasie pokoju samochodów, motocykli i rowerów (Dz. Ust. R. P. Nr. 58, poz. 470), podaję poniżej do powszechnej wiadomości, celem zapewnienia kolejności i równomierności przy powoływaniu do świadczeń listę kolejności osób powiatu wieluńskiego, obowiązanych do dostarczenia samochodów i motocykli w roku 1931.
6. Załuski Michał, m. zam. i postoju Czarnożyły, 1 samochód osobowy, 1 samochód pół- ciężarowy;
17. Mielczarek Bolesław, m. zam. i postoju Czarnożyły, 1 motocykl z przycz.;
W ciągu dwóch tygodni od chwili ogłoszenia listy kolejności w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim osoby zainteresowane mogą wnosić do Starostwa Powiatowego Wieluńskiego uzasadnione reklamacje, w razie uwzględnienia których poprawiona zostanie odpowiednio lista kolejności, co jednak nie wstrzymuje wejścia w życie tejże listy kolejności z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
Starosta Powiatowy:
(—) Kaczorowski.

Echo Sieradzkie 1931 luty

OBWIESZCZENIE. Komornik Sądu Grodzkiego w Wieluniu rew. 1-go, Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na żądanie Kasy Stefczyka spółdzielni z odp. nieogr. w Wieluniu w dniu 25 lutego 1931 r. o godzinie 10 rano w Czarnożyłach gm. Wydrzyn u Falisa będą sprzedawane przez licytację ruchomości należące do Franciszka Falisa składające się z krowy, konia i 40 metrów żyta i oszacowane do sprzedaży na sumę tysiąc sześćset (1600 )zł., których spis i szacunek przejrzane być mogą na miejscu sprzedaży w dniu licytacji. Wieluń, dnia 9 lutego 1931 r. Komornik: M. Paszkowski.

Echo Sieradzkie 1931 kwiecień

"ROZKOSZE BOLSZEWICKIE". W niedzielę, dnia 19 b. m. odbędzie się we wsi Czarnożyły przedstawienie na rzecz sierot po zmarłych i poległych z rąk bandytów policjantach. Daną będzie krotochwila w 3-ch aktach p. t "Rozkosze bolszewickie". Sam tytuł świadczy o tendencji sztuki, który wszędzie ściąga do teatru tłumy publiczności. Sztuka znakomita, występ znanych artystów pp. Jasińskich, dobrze zgrane towarzystwo, cel szlachetny, oto walory do powodzenia imprezy. Jest nadzieja, że publiczność poprze przedstawienie. Sztuka ta grana była przed dwoma tygodniami przez tenże zespół w Wieluniu i doznała wielkiego sukcesu.

Echo Sieradzkie 1931 maj

OBWIESZCZENIE. Komornik Sądu Grodzkiego w Wieluniu rewiru l-go, Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na żądanie Polskich Zakładów Radjotechnicznych w Warszawie w dn. 23 maja 1931 r. o godzinie 10 rano w Czarnożyłach gm. Wydrzyn będą sprzedawane przez licytację ruchomości należące do Zarządu gł. Dóbr i Zakł. Przem. Józefa Załuskiego składające się z 2 koni i oszacowane do sprzedaży na sumę osiemset (800 )zł. których spis i szacunek przejrzane być mogą na miejscu sprzedaży w dniu licytacji. Wieluń, dn. 29 kwietnia 1931 r. Komornik: M. Paszkowski.

Echo Sieradzkie 1931 czerwiec

ZARAZ. Z powodu parcelacji sprzedamy korzystnie jeden komplet młócarki parowej i elewatorem-remont drobny potrzebny. Dwa opelacze do buraków systemu Harder (były tylko jeden rok w użytku). Sprzedajemy również działki parcelacyjne poleśne w lasku raczyńskim gm. Skrzynno, po cenach bardzo przystępnych. Bliższych informacji udziela Adm. Dóbr Czarnożyły, poczta Czarnożyły, pow. Wieluński.

Echo Sieradzkie 1931 sierpień

NIESZCZĘŚLIWY WYPADEK. Łuczak Marja lat 38, robotnica z kol. Czarnożyły, podczas zwózki zboża spadła z woza i złamała sobie nogę. Ł. została przywieziona na kurację do szpitala Wsz. Św. w Wieluniu.


Echo Sieradzkie 1931 12 sierpień

Okazja
Majątek Czarnożyły likwidując hodowlę trzody — sprzeda zaraz kilkanaście świń prośnych i dwa knury. Bardzo dobry materjał hodowlany.


Echo Sieradzkie 1931 11 październik

Nr. spr. E. 1021/31.
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu Grodzkiego w Wieluniu rewiru I-go Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na żądanie Henryka Brauna, w dn. 15 października 1931 r. od godziny 10 rano w Czarnożyłach, gm. Wydrzyn będzie sprzedawany z licytacji ruchomy majątek należący do spadku wakującego po Józefie hr. Załuskim składający się z karety, konia i powozu i oszacowany do sprzedaży na sumę tysiąc dwieście (1200) zł., którego spis i szacunek przejrzany być może na miejscu sprzedaży w dniu licytacji.
Wieluń, dn. 21 września 1931 r.
Komornik M. Paszkowski.


Echo Sieradzkie 1931 22 październik

Z SĄDU.
Sąd Grodzki w Wieluniu skazał: K. Niciejewskiego lat 28, mieszkańca wsi Czarnożyły, za dokonanie kilku kradzieży na karę łączną 6 mies. więzienia.


Echo Sieradzkie 1931 8 listopad

Z SĄDU.
ZA CZYNNĄ ZNIEWAGĘ WÓJTA DWA TYGODNIE WIĘZIENIA.

Sąd Grodzki w Wieluniu skazał Rocha Hutnika, mieszkańca wsi Czarnożyły, za dopuszczenie się czynnej zniewagi na osobie wójta gm. Wydrzyn J. Chudego, podczas pełnienia przez tegoż obowiązków służbowych na 2 tyg. więzienia.


Echo Sieradzkie 1931 28 listopad

Nr. spr. E. 1268/31
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu Grodzkiego w Wieluniu rewiru l-go, Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na żądanie "T-wa Kontynentalnego dla Handlu żelazem Kern i S-ka" i innych w dn. 3 grudnia 1931 r. od godziny 10 rano w Czarnożyłach gm. Wydrzyn będzie sprzedawany z licytacji ruchomy majątek, należący do spadk. po zm. hr. Józefie Załuskim składający się z kasy ogniotrwałej, maszyny do pisania, 8 źrebaków, 5 cielaków, samochodu, mebli, aparatu radjowego, patefonu, 2 par portjer, 13 dywanów gobelinowych, fortepianu, fisharmonji, skóry z białego niedźwiedzia, samowaru, maszynki do kawy, zegaru, sześciu lichtarzy, wazy platerowanej, konia, karety i powozu i oszacowany do sprzedaży na sumę dziesięć tysięcy siedemset dziesięć (10710 )zł. którego spis i szacunek przejrzany być może na miejscu sprzedaży w dniu licytacji.
Wieluń, dn. 18 listopada 1931 r.
Komornik: MIECZYSŁAW PASZKOWSKI.

Łódzki Dziennik Urzędowy 1932 nr 2

WYKAZ
Stowarzyszeń i Związków, zarejestrowanych przez Urząd Wojewódzki Łódzki
za czas od 20. VI.—31. XII. 1931 r.
L. p. rej. 2907 Kółko Rolnicze w Czarnożyłach, pow. Wieluński, z dn. 22. VIII. 1931 r. L. BP. II. 1a/256.

Echo Sieradzkie 1932 2 styczeń

Z SĄDU.
Sąd Okręgowy w Kaliszu na sesji wyjazdowej w Wieluniu skazał: K. Suchonia, K. Grobelczyka, M. Gureciorza i M.* Marciniaka mieszk. gm. Wydrzyn, za dokonanie szeregu kradzieży w majątku Czarnożyły oraz na terenie gm. Wydrzyn — Karola Suchonia na 3 lata więzienia, pozostałych na 2 lata każdego, oraz wszystkich na pozbawienie praw.

*nieczytelne, przypis autora bloga

Echo Sieradzkie 1932 18 styczeń

OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu Grodzkiego w Wieluniu rewiru I-go Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na żądanie Spółdz. Kasy Ludowej w Wieluniu w dn. 30 stycznia 1932 r. od godziny 10 rano w Czarnożyłach gm. Wydrzyn u Falisa będzie sprzedawany z licytacji ruchomy majątek należący do Franciszka Falisa składający się z krowy, konia i 40 metr. żyta i oszacowany do sprzedaży na sumę tysiąc sześćset (1600 zł.) którego spis i szacunek przejrzany być może na miejscu sprzedaży w dniu licytacji.
Wieluń, 22. 12. 1931 r.
Komornik Mieczysław Paszkowski.

Echo Sieradzkie 1932 6 luty 

Z SĄDU.
Sąd Grodzki w Wieluniu skazał (...)
Wł. Juzelę lat 41 z Czarnożył za kradzież palików przy szosie na szkodę Wydziału Drogowego na 2 tyg. więzienia.

Echo Sieradzkie 1932 9 marzec 

Nr. spr. E. 143-32.
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu Grodzkiego w Wieluniu rewiru I-go Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na żądanie Stanisława Duchinskiego w dniu 17 marca 1932 r. od godziny 10 rano w Czarnożyłach, gm. Wydrzyn u Chudego będzie sprzedawany z licytacji ruchomy majątek należący do Józefa Chudego, składający się z aparatu radiowego z głośnikiem i akumulatorem, szafy, lustra i stołu i oszacowany do sprzedaży na sumę pięćset (500) zł. którego spis i szacunek przejrzany być może na miejscu sprzedaży w dniu licytacji.
Wieluń, dnia 13 lutego 1932 r.
Komornik Mieczysław Paszkowski.

Echo Sieradzkie 1932 11 marzec

POSTRZELENI ŚRUTEM.
Podczas niedozwolonego zbierania chróstu w lasach, należących do majątku Czarnożylskiego, zostali postrzeleni przez gajowego, mieszkańcy wsi Nietuszyna gm. Skrzynno: Jan Wojewódka lat 22 i Kuźnik Piotr lat 19. Obaj są lekko ranni, jeden w nogę drugi w plecy. Przebywają na kuracji w szpitalu Wsz. Św. w Wieluniu.

Echo Sieradzkie 1932 17 marzec

NADESŁANE.
NIE CHRÓST LECZ CAŁE SOSNY.
W Echu Wieluńskim z dnia 11. marca ogłoszono że w lasach majątku Czarnożyły przy zbieraniu chrustu zostali lekko postrzeleni śrutem Jan Wojewódka i Piotr Kurnik.
Wyjaśniamy, iż Jan Wojewódka po kilkuletniej bytności w Niemczech, powrócił do wsi Nietuczyna w grudniu ubiegłego roku. Wkrótce zorganizował on bandę, składającą się z 15-20 ludzi i stale rabował drzewo w lasach majątku Czarnożyły, jak również drzewo włościan wsi Czarnożyły i Zeniczki.
W dniu 5 marca Wojewódka ze swymi [...] kompanami spiłował pięć sosen, długości od 12—14 metrów (a więc bynajmniej — nie chróst...) Połowa tego drzewa leży w gm. Wydrzyn, drugą połowę zabrali spólnicy Wojewódki — nim straż leśna zdążyła ich zatrzymać. Podczas aresztowania jednego osobnika, reszta, około 20 ludzi, rzuciła się na straż leśną z pałkami i kamieniami, krzycząc: „Zaszlachtować ich!" Wolanecki nie masz noża! i t. d. Spólnicy Wojewódki drzewo rabowali wcale nie na opał, tylko na sprzedaż, wywożąc do Wielunia. Za otrzymane pieniądze urządzali libacje. Jednemu z powyższych osobników jesienią podarowałem trzy wozy drzewa. Również jesienią otrzymał darmo z lasu majątku Czarnożyły, około 200 fur drzewa.
Dotychczas administracja majątku hr. Michała Załuskiego wydaje kwity bezpłatne na chróst dla najbiedniejszych.
Nadleśnictwo dóbr Czarnożyły.

Echo Sieradzkie 1932 7 kwiecień

POD KOŁAMI SAMOCHODU.
Przejechaną została przez samochód na szosie we wsi Czarnożyłek, Ciężka Marja lat 9. Ofiara uległa silnemu rozbiciu głowy, złamaniu lewej nogi i ogólnemu potłuczeniu.
Ciężka w stanie nieprzytomnym i b. groźnym przewiezioną została do szpitala w Wieluniu.

Echo Sieradzkie 1932 10 maj

Nr. spr. E. 379—32.
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu Grodzkiego w Wieluniu rewiru I-go Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na żądanie Huberta i Pawła Blumów w dn. 14 maja 1932 r. od godziny 10 rano w Czarnożyłach, gm. Wydrzyn będzie sprzedawany z licytacji ruchomy majątek należący do spadkobierców hr. Józefa Załuskiego składający się z samochodu osobowego marki „Ford" i oszacowany do sprzedaży na sumę sześć tysięcy (6,000) zł., którego spis i szacunek przejrzany być może na miejscu sprzedaży w dniu licytacji.
Wieluń, dn. 2 maja 1932 r.
Komornik (—) Mieczysław Paszkowski.

Echo Sieradzkie 1932 29 maj

OGRÓD OWOCOWY kilkumorgowy i plantacje truskawek, o przestrzeni jednej morgi, zaraz do wydzierżawienia w majątku Czarnożyły, poczta Czarnożyły, pow. Wieluński.

Echo Sieradzkie 1932 12 lipiec

OFIARA WŁASNEJ NIEUWAGI.
Do szpitala WW. Świętych w Wieluniu przywieziony został mieszkaniec wsi Czarnożyły Ant. Szczupak lat 36, który podczas koszenia trawy rozciął sobie przez nieuwagę lewą dłoń.

Echo Sieradzkie 1932 21 lipiec

POŻAR OD PIORUNA.
W sobotę ub. tygodnia w czasie burzy uderzył piorun w pustą stodołę, należącą do dominium Czarnożyły, która doszczętnie spłonęła. Dzięki natychmiastowej akcji i temu iż silny wiatr dął w przeciwnym kierunku ogień nie przerzucił się na sąsiednie budynki.
Z Wielunia do pożaru wyjechało pogotowie pożarne z obsługą sześciu ludzi.

Echo Sieradzkie 1932 7 październik

UKARANY KOLPORTER.
Mieszk. wsi Czarnożyły T. Łabędzki za usiłowanie puszczenia w obieg fałszywej monety skazany na 14 dni aresztu.

Echo Sieradzkie 1932 12 październik

Nr spr. E 782-32.
OBWIESZCZENIE.
Komornik Sądu Grodzkiego w Wieluniu rewiru I-go Mieczysław Paszkowski, zamieszkały w Wieluniu, na zasadzie 1030 art. ust. sąd. cyw. obwieszcza, że na żądanie Kasy Stefczyka w Wieluniu w dn. 15 października 1932 r. od godziny 10 rano w Czarnożyłach, gm. Wydrzyn u Feliksa będzie sprzedawany z licytacji ruchomy majątek należący do Franciszka Falisa składający się z krowy, konia i 40 mtr. żyta i oszacowany do sprzedaży na sumę tysiąc sześćset (1600) zł., którego spis i szacunek przejrzany być może na miejscu sprzedaży w dniu licytacji.
Wieluń, dn. 28 października 1932 r.
Na zasadzie art. 1070 ust. post. cyw., licytacja może być rozpoczęta i niżej szacunku.
Komornik: (-)M. Paszkowski.

Obwieszczenia Publiczne 1933 nr 34a

Wpisy do rejestru handlowego.

Do rejestru handlowego sądu okręgowego w Kaliszu, Działu A,, wciągnięto następujące firmy pod Nr.:
dnia 4 listopada 1932 roku.
12827. Władysław Kubera — detaliczna sprzedaż napojów alko­holowych w Czarnożyłach, gminy Wydrzyn, powiatu wieluńskiego. Ist­nieje od 1931 roku. Właściciel Władysław Kubera, zamieszkały w Wróblewie, gminy Mokrsko, powiatu wieluńskiego. Mieszkańcowi osady Czarnożyły Marcinowi Sikorskiemu udzielona została prokura.

Obwieszczenia Publiczne 1933 nr 71

Komornik sądu grodzkiego, rewiru IV, w Kaliszu, Władysław Tęsiorowski, zam. w m. Kaliszu, przy ulicy Kościuszki Nr. 6, na zasadzie art. 1146 U. P. C. obwieszcza, że w dniu 15 grudnia 1933 roku, o go­dzinie 10-ej z rana, w sali posiedzeń wydziału cywilnego sądu okręgo­wego w Kaliszu, sprzedawane będą nieruchomości:
1) dobra ziemskie: „Czarnożyły" lit. A. Ośrodek", położone w gminie Wydrzyn, powiatu wileńskiego, przestrzeni 112 ha 3598 me­trów jako reszta majątku ziemskiego Czarnożyły, Michałków i Działy z przyłegłościami. W skład dóbr tych wchodzi: 83 ha 8224 m ziemi or­nej, 8784 m łąki, 920 mtr. zagaju (remiza dla zwierzyny), 6127 mtr. pod kopalnią żwiru, 5299 mtr. stawy, 5 ha 2074 mtr. drogi, 8091 mtr. rowy, 13 ha 1100 mtr. ogród owocowy i park i 7 ha 2979 mtr. pod budynkam i podwórze. W majątku znajdują się: dwór parterowy, 4-ry chlewy,
stodoły, 4 szopy, spichrz, 3 stajnie i obora, 7 domów mieszkalnych, 3 szopy, 3 cieplarnie, magazyn z przystawką, warsztat, obora i stajnia, kuźnia, magazyn-lodownia, 2 komórki, kantor, oranżerja z dwiema przybudówkami, stary dom, 2 studnie, parkan, ogród owocowy i park, 12 koni, 12 krów, stadnik, 6 sztuk jałowizny i inwentarz martwy. W majątku czynna jest elektrownia;
2) majątek: „Czarnożyły lit. B. Kątskie Bory", tamże położony, przestrzeni 988 ha 9124 mtr., wydzielony z większego majątku Czarno­żyły, w tej liczbie: lasu 796 ha 0773 mtr., łąk 125 ha 8976 mtr., ziemi or­nej 31 ha 0224 mtr., pod ogrodem i zabudowaniami 2 ha 8576 mtr., wody 768 mtr., nieużytków 2 ha 9965 mtr., ziemi pod drogami 22 ha 2050 mtr. i pod rowami 7 ha 7792 mtr., w majątku tym są budynki w leśniczówce w Leniszki, w gajówce Michałków, w gajówce Leniszki i w gajówce Działy;
3) nieruchomość „Czarnożyły lit. C. Zakłady Przemysłowe", prze­strzeni 6281 mtr., a mianowicie a) gorzelnia murowana z cegły z dwie­ma przybudówkami, składem na kartofle i kominem fabrycznym z ce­gły z kompletnem urządzeniem i wszystkiemi maszynami i mechanicznemi częściami, b) rektyfikacja murowana z cegły, 3-piętrowa z całkowitem urządzeniem i maszynami, c) magazyny spirytusowe z cegły z pompą i zbiornikami, d) waga wozowa, e) dwa domy mieszkalne, pi­wnica, daszek na słupach, komórka i chlew.
4) nieruchomość: „Czarnożyły lit. D. Młyn Parowy" przestrzeni 3 ha 5343 mtr., wydzielone z majątku ziemskiego Czarnożyły, 4-ro piętrowy, murowany z magazynem zbożowym i kotłownią, oraz dom mie­szkalny. Młyn jest urządzony z lokomobilą firmy Lauza, o sile 60 H. P. i innemi mechanicznemi maszynami młyńskiemi i b) tartak w budynku drewnianym, obitym deskami z maszynami i transmisją;
5) nieruchomość pod nazwą: „majątek Czarnożyły lit. E., składa­jąca się z placu przestrzeni 3940 mtr., na której znajdują się: dom mie­szkalny, 3 ganki z desek, weranda, szopa, studnia i
6) majątek: „Czarnożyły lit. G", czyli folwark Michałków", prze­strzeni 290 ha 7613 ziemi ornej.
Powyżej wymienione nieruchomości w zastawie nie znajdują się, każda ma oddzielną książkę hipoteczną w wydziale hipotecznym przy sądzie okręgowym w Kaliszu, prawo własności zapisane jest czystym wpisem na imię: 1) Michała-Wincentego-Marja-Baltazara-Karola-Ada­ma, 6 imion, hr. Thabasz Załuskiego, 2) Karola-Waldemara-Marja-Kazimierza-Stanisława, 5 imion, hr. Thabasz Załuskiego, 3) Zofji-Heleny- Marji-Bonawentury-Antoniny-Emmy, 6-ciu imion, z hr. Załuskich, hr. Kwileckiej, 4) Ireneusza-Dominika-Marja-Chwalibóg-Waldemara-Alfon­sa, 6-ciu imion, hr. Thabasz Załuskiego i 5) Bohdana-Filipa-Marja-Ignacego-Antoniego-Franciszka, 6-ciu imion, hr. Thabasz Załuskiego, niepo­dzielnie w równych częściach, czyli każdy w 1/5. Stosownie do działu IV wykazu majątku wymienione, obciążone są długami, wpisami i kau­cjami na sumę: 1.500 rubli, 47.694,24 funtów szterlingów, 638.310 zł. 58 gr. i 32.000 zł. w złocie, a nieruchomość ostatnia ponadto kaucją na rzecz Okręgowego Urzędu Ziemskiego sumą 270,000 złotych z rygora­mi, odnoszącemi się do tych sum oraz innemi, zapisanemi w dziale III wykazu. Nieruchomości sprzedane będą każda oddzielnie w całości w/g stanu wyłuszczonego w opisach z dnia 15 lutego 1933 r., na żądanie Pawła i Huberta Blumów.
Licytacja rozpocznie się: 1) majątku „Czarnożyły" lit. A. Ośro­dek" od sumy 165.000 złotych, 2) „Czarnożyły lit. B. Kątskie Bory" od sumy 100.000 zł., 3) „Czarnożyły lit. C. Zakłady Przemysłowe" od su­my 15.000 zł., 4) majątku „Czarnożyły lit. D Młyn Parowy" od sumy 20.000 złotych, 5) majątku „Czarnożyły lit. E." od sumy 160.000 złotych i 6) majątku „Czarnożyły lit. G., czyli folwarku Michałków" od sumy 40.000 złotych, przyczem do przetargu dopuszczone będą osoby, które złożą wadjum w kwocie 10% sumy szacunkowej każdej nieruchomości oddzielnie.
Akta, tyczące się sprzedaży, mogą być przeglądane w kancelarji wydziału cywilnego sądu okręgowego w Kaliszu. (Nr. Km. 770/33).

Echo Sieradzkie 1933 2 marzec

KTO KOGO WZYWA DZIŚ NA POJEDYNEK OBYWATELSKI.
Przyjmując wezwanie p. Janickiego składam zł. 3 na fund. bud. łodzi podw. im. Marsz. Piłsudskiego i wzywam do złożenia ofiar na ten cel p. p.: Rzeszowskiego Adm. dom. Czarnożyły, Bartnickiego z Raczyna, i p. p. Ł. Lisaka, J. Dawidowicza, S. Szteira z Wielunia.
L. Berkowicz.

Echo Sieradzkie 1933 8 marzec

KRONIKA POLICYJNA.
Post. P. P. w Czarnożyłach zakwestionował jeden płaszcz gumowy koloru niebieskiego, jedno palto, jesionkę koloru popielatego, jedne spodnie męskie sportowe, jedną parę trzewików męskich i dwa kawałki towaru pochodzące z kradzieży.

Echo Sieradzkie 1933 10 marzec

KTO KOGO WZYWA DZIŚ NA POJEDYNEK OBYWATELSKI?...
Przyjmując wezwanie p. L. Berkowicza, — wpłacam zł. 5 na fundusz budowy łodzi podw. im. M-ka Piłsudskiego i ze swej strony wzywam do złożenia ofiar na ten cel p.: Krężków, p. W. Łebkowską i p. E. Witkowską ks. prob. Zora, pp: Kędziora L., Halladina St. Modrzejewskiego Ign. — wójta i p. Mielczarka kier. szkoły powszech. w Czarnożyłach.
Rzeszowski.

Echo Sieradzkie 1933 11 marzec

Z CZARNOŻYŁ, BUDOWA GMACHU URZ. GM.
WYDRZYN.
Gmina Wydrzyn jedna z najlepiej stojących finansowo gmin wiejskich, na skutek powziętej uchwały gminnej przystępuje w czasie najbliższym do budowy piętrowego gmachu gminnego,w którym będą się mieściły biura Urzędu Gminnego oraz mieszkania pracowników biurowych.
Budowa prowadzona będzie systemem gospodarczym.
Nowy gmach urzędu gminnego stanie obok starego budynku.
W myśl powziętej uchwały stary budynek urz. gm. przeznaczony zostanie na mieszkanie dla nauczycieli szkoły powszechnej w Czarnożyłach.

Echo Sieradzkie 1933 16 marzec

KTO KOGO WZYWA DZIŚ NA POJEDYNEK OBYWATELSKI.
Przyjmując wyzwanie J. Rzeszowskiego wpłacam składkę zł. 3 na fund. bud. łodzi podw. im M-ka Piłsudskiego i wzywam ze swej strony do składania ofiar na ten cel pp. Sztarków. Zychlów, ks. Zasadzina. p. Ir. Wiśniewską, p. Wandę Hołdorowiczową oraz pp. Bila Ant. Chudego Piotra i Chudego Józefa z Czarnożył.
W. Łebkowska.

Echo Sieradzkie 1933 30 marzec

CZARNA NIEWDZIĘCZNOŚĆ DZIECI I TKLIWE SERCE MATKI.
Smutne to lecz niestety prawdziwe i ostatnio bardzo często spotykane jest szczególnie na wsi, że między rodzicami i pełnoletniemi ich dziećmi wywiązują się b. często różne scysje przeważnie na tle majątkowem.
Niejednokrotnie notowaliśmy już podobne przykłady, a szczególnie z kroniki sądowej, która obfituje w te i temu podobne incydenty.
Bardzo wielu rolników, mających takie gospodarstwo, widząc że syn czy córka szanują ich i opiekują troskliwie ulegają prośbie tych i zapisują im swe majątki idąc do nich na łaskawy chleb — t. zw. "wycug". Trafia się, że dzieci do końca dni żywota szanują i kochają swych rodziców, ale trafia się i tak, że kochają ich i szanują do tego czasu, dopóki ci nie zapiszą im swego majątku.
Dola takich starców jest ciężka, ciężka tembardziej, że mogliby miłość i troskliwość dzieci zachować do swych ostatnich dni, gdyby nie zapis majątkowy a tak to jeszcze niejedno z nich zmuszone jest na swe stare lata rękę wyciągać...
Jako przykład powyższego, zamieszczamy tu sprawę — Marjanny Kacały z Czarnożył — którą Sąd Okręgowy na sesji wyjazdowej w Wieluniu skazał na 3 miesiące aresztu za to, że złośliwie uchylała się od utrzymania swej matki staruszki wskutek czego ta dawniej zamożna gospodyni — zmuszona była żebrać.
Nieprzebrane jest jednak w miłości matczynej serce — która wstawiła się przed sądem za niewdzięczną córką — a skutek czego zawieszono jej karę na przeciąg dwu lat...

Echo Sieradzkie 1933 10 kwiecień

KTO KOGO WZYWA NA POJEDYNEK OBYWATELSKI?
(...) Przyjmując wyzwanie p. Poradowskiego wpłacam zł. 2 na fundusz budowy łodzi podwodnej im. Marszałka Piłsudskiego wzywając do złożenia ofiar na powyższy cel p. Samsonowicza i Sośnickiego z Czarnożył.
Grobelny St.


Echo Sieradzkie 1933 20 maj

Pogrzeb lotnika w Wieluniu.
Echa tragicznej katastrofy w Dęblinie.
Ja wiadomo przed kilku dniami war śmigieł samolotowych, krążących nad lotniskiem Centrum Wyszkolenia [...] Lotnictwa w Dęblinie, zagłuszył [na]podniebnych szlakach trzask dwóch [...]ających się samolotów.
Z pod zdruzgotanych samolotów wydobyto zwłoki trzech dzielnych pilotów, wtem trudne do rozpoznania zwłoki -[...]-pilota Stanisława Dyli — rodem z Wydrzyna, ziemi wieluńskiej.
Społeczeństwo wieluńskie stawiło się tłumnie w godzinach popołudniowych przed dworcem kolejowym w Wieluniu, by tu na ziemi wieluńskiej przyjąć nadeszłe z Dęblina zwłoki bohatera przestworzy.
Oddać należy hołd Temu, który szkolił kadry przyszłych obrońców Kraju [na] podniebnych szlakach - na ołtarzu Ojczyzny przelał swą serdeczną krew.
Po nadejściu pociągu osobowego o godz. 16 min. 30 i po przetoczeniu wagonu na bocznice, wydobyto ze skrzyni trumnę ze zwłokami, poczem ruszył kondukt pogrzebowy w tumanie kurzu i skwarze majowego słońca, szosą do odległej o 6 klm. wsi Czarnożyły, poprzedzony szeregiem wieńców, plutonem honorowym Związku Strzeleckiego i orkiestry Straży Ogniowej Wielunia.
Tuż za karawanem, otoczonym delegacją "Sokoła", okrytym dosłownie wieńcami postępowała liczna rodzina Zmarłego, delegaci z eskadry, w której służył Zmarły w osobach pp. por. pilota Józefa Wyrzykowskiego, st. sierż. mech. Euzebiusza Wiktora Kosterskiego i plut. pil. Józefa Szuchmierskiego wreszcie koledzy i przyjaciele Zmarłego i nieprzeliczone tłumy ludności.
Po dojściu do granicy pól czarnożylskich, kondukt pogrzebowy zatrzymał się i ruszył po chwili, lecz tym razem poprzedzany przez duchowieństwo wieluńskiego W. Przygodzkiego, proboszcza parafji Czarnożyły ks. A. Zora i ks. wikarego W. Zasadzina.
Tuż za trumną zmarłego, obecnie niesioną na barkach kolegów, zaraz za rodziną postępowali Pan Starosta Powiatowy Weluński T. Niżankowski, Prezes Miejskiego Kom. L. O. P. P. p. R. Kuczamer, delegaci LOPP. w osobach pp. Westiała i Gajdy, oraz delegaci miejscowego Garnizonu w osobach pp. kpt. T. Weversa, st. sierż. W. Zduniaka i st. sierż. Kamińskiego, wreszcie znów te same tłumy przybyłe z Wielunia jak i dalszej czy bliższej okolicy. Porządek we wsi Czarnożyły utrzymywała z trudem miejscowa Straż Ogniowa.
Po krótkich egzekwiach, odprawionych w kościele parafjalnym, kondukt skierował się na miejscowy cmentarz w Czarnożyłach gdzie złożono zwłoki na miejsce wiecznego spoczynku.
Nad świeżą mogiłą żałobne przemówienie wygłosił Pan Starosta Powiatowy T. Niżankowski, który w imieniu własnym i jako Prezes Pow. Kom. L.OPP. w serdecznych słowach pożegnał tragicznie zmarłego pilota. Krótkie, nadzwyczaj treściwe, za serce chwytające przemówienie Pana Starosty - wywarło ogromne wrażenie na słuchaczach.
Wiele osób dosłownie zalewało się łzami.
I tak u schyłku dnia, w zachodzie majowego słońca powstała nowa świeża mogiła zroszona serdecznemi łzami rodaków.
„Śpij, towarzyszu broni dzielny.
Rycerzu czysty nieśmiertelny.
Swej wielkiej chwały syt".
Pamięć o Tobie pozostanie w sercach naszych na zawsze, nietylko w sercach twoich kolegów, lecz i całego społeczeństwa dla którego obrony złożyłeś tak młode życie.
Ś. p. plut. pilot Stanisław Dyja urodził się dnia 16 października 1898 we wsi Wydrzyn pow. Wieluń. Bezpośrednio po rozbrojeniu okupantów wstępuję do Wojska Polskiego jako ochotnik i początkowo z 23 p. p później 8 pułkiem piechoty Legionów przechodzi całą kampanję wojenną na froncie ukraińskim i bolszewickim. Po zakończeniu działań wojennych w r. 1921. poświęca się zawodowej służbie wojskowej. W roku 1925 kończy Szkołę Pilotów w Bydgoszczy. W roku 1927 lata już jako instruktor w Krakowie, poczem przeniesiony zostaje w r. 1930 również jako instruktor lotnictwa do Centrum Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa w Dęblinie, gdzie spotkała go nieubłagana śmierć.
Ś. p. plut. pil. Dyja był jednym z najdzielniejszych pilotów o nieustraszonej odwadze i brawurze.

Echo Sieradzkie 1933 27 maj

NAGŁY ZGON PRZY PRACY...
W lesie majątku Czarnożyły zmarł przy pracy robotnik leśny Mar[...] Wąsik lat 65 zam. w Kątach gm. Wydrzyn.

Echo Sieradzkie 1933 28 maj

ZE ZJAZDU OKRĘGOWEGO OCHOTNICZYCH STRAŻY POŻARNYCH.
W dniu 21 b. m. odbył się Okręgowy Zjazd Straży Pożarnych.
Na zjazd przybyło 87 drużyn strażackich w tej liczbie 9 drużyn z własnemi orkiestrami. Ogółem zjazd liczył 1,662 osób.
Przeglądu zebranych straży dokonał vice-prezes Zw. Okr. p. Tarnawski, woj. inspektor straży pożarnych p. M. Kula, w asyście: pow. instr. p. Tuszyńskiego komendanta zjazdu p. Wł. Markiewicza i zarządu Okrg. Zw. Str. Poż. Następnie wszystkie oddziały zostały ustawione na Placu Legjonów gdzie po zdaniu przez instr. pow. p. Turzyńskiego raportu prezesowi Rady Woj. Straży Poż. p. wojewodzie Hauke- Nowakowi, który dokonał przeglądu oddziałów i taboru.
Z okazji obchodu 10-cio lecia L. O. P. P. wszystkie straże pożarne wzięły udział w nabożeństwie i defiladzie.
O godz. 16-ej drużyny zebrały się na starej targowicy gdzie wykonane zostały ćwiczenia alarmowe dla straży grupy IV-ej oraz przy wspinalni dla grupy III. Do ćwiczeń w grupie III-ej przystąpiły straże Praszka i Wieruszów lecz strażaków obie te drużyny [zostały] zdyskwalifikowane.
W grupie IV do ćwiczeń stanęło 13 drużyn. Pierwsze miejsce zostało przyznane straży z Sokolnik drugie O. S. P. w Kowalach trzecie O. S. P. w Grębieniu dalsze miejsca zdobyły O. S. P. Czarnożyły, Turów, kol. Dzietrzkowice, Biała, Osiek, Kraszewice, Ożarów. Zdyskwalifikowaną została straż pożarna z Działoszyna.
Sąd konkursowy stanowili: przew. p. Sierosławski z Sieradza, Członkowie: p. E. Gałka (instr. straży z Sieradza) p. Saganowski ze Złoczewa sekretarzował p. Pacholczyk z Sieradza. Na plac ćwiczeń przybył prezes Rady Wojewódzkiej Str. Poż. p. wojewoda Hauke-Nowak w towarzystwie starosty p. Niżankowskiego. Obecnemu na zawodach o wojewodzie brać strażacka zgotowała serdeczną owację.
Po ukończonych zawodach przemówił do wszystkich druhów wojewódzki inspektor straży pożarnych p. M. Kula.
Na tem zjazd i zawody zostały zakończone.

Echo Sieradzkie 1933 7 czerwiec

Z SĄDU OKRĘGOWEGO
SKAZANIE SOŁTYSA.
Franciszek Świątek lat 44. zam. w Czarnożyłach za to, że będąc sołtysem wsi Czarnożył przywłaszczył sobie 1097 zł. 63 g. pieniędzy gromadzkich. Sąd skazał go na 6 miesięcy więzienia.

Echo Sieradzkie 1933 25 lipiec

KRADZIEŻ SPIRYTUSU Z CZARNOŻYLSKIEJ GORZELNI.
W tych dniach w gorzelni należącej do dom. Czarnożyły w porze nocnej dokonano śmiałej kradzieży kilkudziesięciu litrów spirytusu.
Sprawcy do gorzelni dostali się przy pomocy wybicia otworu w dachu dostawszy się na strych magazynu gorzelni przez otwór w dachu skąd następnie przebiwszy sufit weszli do wewnątrz magazynu, gdzie mieścił się ogromny zbiornik.
Jak ustaliło śledztwo sprawcy usiłowali odkręcić główny kran który jednak b. silnie zakręcony oraz zabezpieczony jeszcze zapasową śrubą i zaplombowany przez akcyzę, — został nienaruszony. — prawdopodobnie w skutek braku odpowiednich kluczy — lub czasu....—
Kradzieży spirytusu dokonano przez otwór w zbiorniku przez który bierze się go na próbki.

W sprawie powyższej policja prowadzi energiczne śledztwo.

Echo Sieradzkie 1933 8 wrzesień

CORAZ ŚMIELSZE KRADZIEŻE ROWERÓW.
Pan T. Chudy mieszk. m. Wielunia pojechał w tych dniach rowerem w odwiedziny do szwagra St. Grobelnego w Czarnożyłach.
Swego stalowego, lśniącego "rumaka" wartości około 100 zł. — pomny na to że na tego rodzaju wehikuły panuje „epidemia" — również i w Czarnożyłach o czem uprzedził go szwagier — zamknął go t. j. rower w oddzielnym pokoju na dwa spusty. Można sobie wyobrazić zdumienie p. Ch. gdy po spędzeniu nocy pod gościnnym dachem, chcąc wracać do Wielunia — stwierdził, że rower znikł z zamkniętego pokoju.
Zawiadomiona o powyższem policja stwierdziła, że sprawca czy też sprawcy po uprzedniem widocznie obserwowaniu — nocą — wyłamawszy okno "stalowego rumaka" — uprowadzili i Ch. zmuszony był udać się do Wielunia ...autobusem.
Jest to nie pierwszy a i niestety prawdopodobnie nie ostatni wyczyn jakiejś szeroko rozgałęzionej szajki "rowerokradów", która staje się coraz śmielszą.

Łódzki Dziennik Urzędowy 1933 nr 19

ROZPORZĄDZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dnia 16 września 1933 r. L. SA. II. 12/15/33
o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu Wieluńskiego na gromady.
Po zasiągnięciu opinij rad gminnych i wydziału powiatowego zgodnie z uchwałą Wydziału Wojewódzkiego z dnia 15 września 1933 r. na podstawie art. 107 ustawy o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego z dnia 23. III. 1933 r. (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) postanawiam co następuje:
§ 1.
XXV. Obszar gminy wiejskiej Wydrzyn dzieli się na gromady:
2. Czarnożyły, obejmującą: wieś Czarnożyły, majątek Czarnożyły, grunty rozparc. maj. Czarnożyły, folw. Michałków.
§2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Wieluńskiemu.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
(-) Hauke - Nowak
Wojewoda.

Echo Sieradzkie 1933 15 październik

AKCJA RATOWNICZA 7-MIU ODDZ. STR. POŻ. PODCZAS POŻARU W CZARNOŻYŁACH.
W nocy z środy na czwartek w zabudowaniach sukc. Bugus Józefa w Czarnożyłach wybuchł pożar, który strawił stodołę ze zbożem, chlew i oborę.
Do pożaru przybyło 7 oddziałów Ochot. Str. Poż., między któremi było również pogotowie wieluńskiej Str. Poż.
Dzięki energicznej akcji ratowniczej przybyłych oddziałów straży pożarnych ogień nie zdołał przybrać większych rozmiarów mimo b. gęstego zabudowania i silnego wiatru.
Przyczyna pożaru narazie nie ustalona. Straty znaczne.


Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1933 15 grudnia

MŁYN PAROWY w Czarnożyłach
sprzedaje mąkę żytnią — znaną ze swej dobroci

po najniższych cenach!!!


Zorza (Zorza, Wieniec i Pszczółka) 1934 nr 21

ODPOWIEDZI REDAKCJI I ADMINISTRACJI.
(PORADY PRAWNE).

4. Czy szacunek ziemi obejmuje i drogi (dla czyt. Jana U. Czarnożyły w Wieluniu) Odpowiedź: jeżeli przez pola biegnie droga publiczna, szacunek nie może obejmować jej wartości, jeżeli droga prywatna, to tak. Z listu nie można wywnioskować, jaka to droga.


Obwieszczenia Publiczne 1934 nr 46

Do rejestru handlowego sądu okręgowego w Kaliszu, działu A. wciągnięto następujące firmy pod Nr. Nr.:
dnia 4 stycznia 1934 roku.
13292. Andrzej Kuchta — handel win, wódek i detaliczna sprze­daż napoi alkoholowych — wieś Czarnożyły Nr. 105, gminy Wydrzyn, pow. wieluńskiego, istnieje od 14 kwietnia 1933 roku. Właściciel firmy Andrzej Kuchta, zamieszkały w Czarnożyłach Nr. 105, pow. wie­luńskiego.

Gazeta Świąteczna 1934 nr 2765

Znowu żydowscy kupcy! Ze wsi Czarnożył pod Wieluniem piszą do nas: Przed wojną i podczas wojny mieliśmy we wsi wpobliżu kościoła kilka rodzin żydowskich. To też z wielką ulgą odetchnęliśmy, kiedy wreszcie pozbyliśmy się ich wszystkich. Wszyscy starsi gospodarze pamiętają dobrze te czasy niemieckie, kiedy nasi żydkowie przeszkadzali ukryć dzwony, donosili Niemcom, kto ma zboże, bydło i t. p. Ile to sposobów i czasu użyć trzeba było, aby takiego Abrama czy Icka jakoś wypchnąć! Spólną pracą udało nam się to zrobić, i na miejscu brudnych żydowskich, śmierdzących czosnkiem, sklepików — polscy kupcy pozakładali czyste sklepy. Tak było do sierpnia roku ubiegłego 1933, kiedy to jedna z gospodyń odnajęła mieszkanie wpobliżu kościoła i dworu młodemu żydkowi. Sprytny żydek zaczął handel zbożem pod bokiem polskiego młyna (hrabiego Załuskiego, wielkiego ofiarodawcy na kościół nasz i cele społeczne), który również skupuje zboże. Żydek zboże wywozi do żydowskiego młyna w Wieluniu. Zpoczątku najmował do odwózki zboża, dziś ma już wozy, konie i parobków, którzy kilka razy dziennie wywożą zboże do młyna żydowskiego. W parę tygodni po tym żydku sprowadził się drugi. Teraz dowiadujemy się, że ma się sprowadzić jeszcze kilku nowych żydków, którzy już podawali gospodarzom zadatki na odświeżenie mieszkań dla siebie. Narzekamy na ciężkie czasy, na to, że żydzi nas wyzyskują, że handel jest w ich rękach, ale uderzmy się w piersi i powiedzmy, czy to nie nasza wina. Kto wynajmuje żydowi dom? Kto mu sprzedaje zboże? Polski gospodarz. Mateusz S.

Gazeta Świąteczna 1934 nr 2779

Organista-kapelmistrz Czesław Suski ukończył szkołę muzyczną, dobrze prowadzi chóry, biegle gra na organach, dobry kancelista, miłej powierzchowności, posiada ładny głos, poszukuje odpowiedniej posady choćby zaraz lub zamiany. Zgłoszenia kierować na ręce Ks. Proboszcza w Czarnożyłach, poczta Czarnożyły, pow. wieluński, województwo Łódzkie.


Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934 10 styczeń

OBRAŻONY WIEJSKI „INTELIGENT" Z NOŻEM W RĘKU.
Oszpecona twarz młodzieńca.
W czasie zabawy tanecznej, urządzonej staraniem Zw. Strz. w Czarnożyłach, znalazł się na sali, tańcząc w kapeluszu, mieszkaniec wsi Wydrzyn niejaki Włodarczyk usiłujący uchodzić na „inteligenta", który odnosi się do bawiącego towarzystwa lekceważąco.
Samozwańczemu inteligentowi zwrócił grzecznie uwagę p. Fr. Wypchło lat 25. mieszkaniec Czarnożył, aby tańcząc, zdjął przynajmniej kapelusz.
Włodarczyk nic nie odrzekł na zwróconą sobie uwagę. lecz groźnie "łypnąwszy" oczyma, szukał widocznie okazji do bójki, której niestety nic znalazł i zabawa odbyła się spokojnie.
Po skończonej zabawie wracający
do domu p. Wypchło spotkał się oko w oko z czekającym widocznie na niego Włodarczykiem. Nagle w ręku „inteligenta" błysnął nóż i nim się p. W. spostrzegł, otrzymał straszne cięcie w lewy policzek.
Włodarczyk po zadanym ciosie zbiegł.
Ranny zaś po zameldowaniu o powyższem na post. P. P., zmuszony był udać się do szpitala Wszystkich Św. w Wieluniu, gdzie dokonano zszycia przeciętego na wylot policzka, na którym pozostanie już nazawsze szpecąca blizna.


Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934 23 styczeń

ZA PALTO 2 MIESIĄCE ARESZTU.

Mieszk. wsi Czarnożył Piotr Wojewódka za dokonanie kradzieży palta na szkodę Icka Helfgota skazany został na 2 miesiące aresztu.

Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934 8 marzec

ZUCHWAŁA KRADZIEŻ GARDEROBY HR. ZAŁUSKIEGO.
W tych dniach na szkodę hr. Załuskiego w maj. Czarnożyły dokonano niezwykle śmiałej kradzieży mieszkaniowej - przez niewykrytych narazie sprawców.
Łupem opryszków padła przeważnie garderoba, a mianowicie: jesionka męska koloru ciemno niebieskiego, palto męskie letnie tegoż koloru, ubranie czarne smokingowe ubranie koloru szarego, ubranie koloru jasnego w fioletowe kraty, korzuszek biały damski — wyszywany, płaszcz damski koloru ceglastego, suknia wełniana w białe paski, suknia wełniana jasno popielata, dwie kołdry watowane wierzch wełniany koloru żółtego, cztery poduszki i inne rzeczy — znacznej wartości.
Powiadomiony o powyższem miejscowy post. Pol. Pań. wszczął energiczne dochodzenie.

Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934 20 marzec

PRZYDZIAŁ SPRZĘTU POŻARNICZEGO DLA STRAŻY POŻARNYCH W POWIECIE.
Na prośbę Oddziału Powiatowego i związkStraży pożarnych w Wieluniu Powszechny Zakład Ubezpieczeń Krajowych Wydział Prewencyjny przyznał dla poszczególnych Straży Pożarnych w powiecie niezbędny sprzęt pożarniczy w postaci beczkowozów, węży, drabin i t. p. oraz zapomogi w gotówce na ogniotrwałe pokrycie dachów remiz strażackich oraz na ich budowę.
Przyznane strażom pożarnym rekwizyty przydzielone będą przez Powiatowego Instruktora p. Tuszyńskiego następującym strażom pożarnym:
17) Czarnożyły — sikawkę za dopłatą zł. 400.—

Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934 6 kwiecień

Z Czarnożył
Z ŻYCIA KOŁA ZW. REZERWISTÓW W CZARNOŻYŁACH.
W dniu 31 marca b. r. staraniem Zarządu Koła urządzono dla członków w świetlicy Zw. Rezerwistów w Czarnożyłach tradycyjne „Święcone jajko".
W bardzo miłym nastroju spędzono kilka godzin przy wspólnym święconym. Na zakończenie do zebranych przemówił radny p. Ignaczak.

Echo Sieradzkie i Zduńskowolskie 1934 17 maj

Z Czarnożył
Z ŻYCIA STRZELECKIEGO W CZARNOŻYŁACH.
W dniu 10 maja b. r., staraniem Zarządu Gminnego Związku Strzeleckiego, odbyła się w Czarnożyłach wielka uroczystość z okazji składania przyrzeczenia strzeleckiego przez członków miejscowego oddziału.
W uroczystości wziął udział Z. S. Czarnożyły z bronią, pododdział Z. S. Kąty, Harcerze* Żeński i Męski, Związek Rezerwistów, ......* Wici, Ochotnicza Straż Ogniowa z orkiestrą oraz licznie zgromadzona publiczność.
O godzinie 10,30 pomaszerowano przy dźwiękach orkiestry do parafjalnego kościoła. Po nabożeństwie oddziały ustawiły się w czworobok na placu koło św. Florjana, gdzie* oczekiwały na przyjazd delegata powiatowego Zarządu Zw. Strz. Punktualnie o godzinie 12-ej w południe nadjechał autem wiceprezes Pow. Z. S. p. Z. Skupiński, inspektor szkolny, oddziały przybrały postawę zasadniczą i* nastąpiło prezentowanie broni, poczem .....* z całości złożył delegatowi ppor. Dziuk Stanisław, komendant gminy Czarnożyły. Po odebraniu raportu p. Skupiński wygłosił mowę do zebranych oddziałów, oraz publiczności, podkreślając znaczenie święta, znaczenie odzyskanej wolności naszego państwa, przytaczając ile krwi kosztowała nas wolność. Strzelcom ....... p. Skupiński treść i znaczenie przyrzeczenia strzeleckiego, wzbudzając i podkreślając* ich siłę moralną do wytrwania przy złożonem przyrzeczeniu. Publiczność przy* wielkiem zainteresowaniu wysłuchała przemówienie. Na zakończenie wiceprezes Skupiński wzniósł okrzyk na cześć Najświętszej Rzeczypospolitej Polskiej. Orkiestra zagrała „Jeszcze Polska nie zginęła"... Oddziały prezentowały broń, a publiczność ....wała* „Niech żyje Najjaśniejsza Rzeczpospolita Polska". Następnie odebrał oddział* Pow. Zarządu przyrzeczenie od ...dziestu* junaków. Był to najważniejszy punkt uroczystości, gdy z przyjęciem .....wiano* słowa przyrzeczenia: „Ja... wstępując w szeregi Związku Strzeleckiego przyrzekam i ślubuję"...
Po przyrzeczeniu przemówił do Strzelców* komendant gm. p. Dziuk Stanisław ....ając* w krótkich i energicznych słowach ideologję
powojennego Zw. Strz. ....*.
Pierwszego Marszałka Polski, Józefa Piłsudskiego. Orkiestra zagrała Marsz Pierwszej Brygady.
Następnie odbyła się defilada przed tablicą pamiątkową Pierwszego Marszałka Polski* Józefa Piłsudskiego, którą przyjął Prezes Zarządu Pow. Z. S. Skupiński. ......* ustawił i poprowadził do defilady komendant Dziuk Stanisław. Podczas .......* przygrywała orkiestra pod przewodnictwem Łabędzkiego. W czasie tej uroczystości dokonano kilka zdjęć dla upamiętnienia uroczystości, którą Czarnożyły po raz pierwszy przeżywały.

*nieczytelne, przypis autora bloga

Echo Łódzkie 1934 wrzesień

Dwaj wieśniacy usiłowali spalić żywcem sąsiada. Wyjaśniona tajemnica pożaru stodoły. Wieluń, 8 września. (Od wł. kor.) We wsi Czarnożyły w zabudowaniach gospodarczych Stępniów wybuchł pożar. Stanęła naraz w płomieniach stodoła napełniona zbożem. W czasie pożaru, właściciel płonącej stodoły M. Stępień wraz ze swym pasierbem napadli na swego sąsiada Golczyka Jana którego strasznie pobili zadając mu kilka ciężkich ran nosidłami od wody, przyczem nieprzytomnego Golczyka usiłowali wciągnąć do płonącej stodoły i spalić żywcem. Na szczęście zamiarowi temu przeszkodzili strażacy oswobodzając Golczyka od niechybnej śmierci. Powodem napaści Stępniów na Golczyka było posądzenie tegoż ostatniego o podpalenie stodoły. Przeprowadzone w tej sprawie dochodzenie policji ustaliło jednak, że Golczyk nie był sprawcą pożaru gdyż według wszelkiego prawdopodobieństwa ogień powstał w zaprószenia.

Echo Łódzkie 1935 sierpień

Żmija ukąsiła pastuszka. Wieluń, 13, 8. Pasący w lesie bydło 12-letni Kazimierz Karczewski z Czarnożył ukąszony został przez żmiję w nogę. Malca z silnie opuchniętą już nogą-przewieziono do szpitala WW. św. w Wieluniu na kurację.


Łowiec Polski 1936 nr 33

(-zet-) W lasach maj. Czarnożyły pod Sieradzem, gajowy Stanisław Olesiński natknął się na wnykarza, zastawiającego sidła na zwierzynę. Gdy zdemaskowany wnykarz rzucił się do ucieczki, Olesiński pogonił za nim, niestety jednak przestępca zdołał ukryć się w zaroślach tak dobrze, że go gajowy nie zdołał odnaleźć i zmuszony był wreszcie zaniechać poszukiwań.
Gdy Olesiński. wracał do domu, nieujawniony osobnik, ukryty w krzakach, dał w kierunku niego strzał z dubeltówki, którym gajowy został ciężko ranny i upadł na ziemię, brocząc krwią i wzywając pomocy,.
Na krzyk o ratunek, pośpieszyli przechodzący opodal włościanie, którzy następnie wezwali lekarza i zaalarmowali policję.
Olesińskiego odwieziono w stanie ciężkim do szpitala, za zbrodniarzem zaś zarządzono pościg. W rezultacie zatrzymano niejakiego Franciszka Sobczaka, zamieszkałego we wsi Kąty, którego osadzono w areszcie śledczym.


Łódzki Dziennik Urzędowy 1937 nr 19

OGŁOSZENIE URZĘDU WOJEWÓDZKIEGO ŁÓDZKIEGO
z dnia 31. VII. 1937 r. Nr. RU. VII/1/5/w/26/37 o dokonanym scaleniu gruntów wsi Czarnożyły.
Na podstawie art. art. 1 i 2 ustawy z dnia 21 marca 1931 r. o dowodach prawa własności do gruntów scalonych (Dz. U. R. P. Nr. 39, poz. 340), w brzmieniu nadanym art. 12 rozp. Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 11 lipca 1932 r. (Dz. U. R. P. Nr. 67, poz. 622), oraz art. 14 rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 października 1933 r. o zespoleniu urzędów ziemskich z władzami administracji ogólnej i organizacji komisyj ziemskich (Dz. U. R. P. Nr. 85, poz. 635), tudzież na podstawie art. 33 powołanego rozp. z dn. 11 lipca 1932 r. niniejszym obwieszczam, że w wyniku przeprowadzonego scalenia gruntów wsi Czarnożyły, gm. Wydrzyn, pow. wieluńskiego, nowoutworzone kolonie, wykazane na planie i w dowodach pomiarowych, sporządzonych w roku 1933 przez mierniczego przysięgłego Henryka Skalskiego z tytułu posiadania zostały zapisane na rzecz osób niżej zapisanych:
Liczba porządkowa gospodarstwa 77, Apolonia Mierzwiak, Nr. działek 30,207,450 o pow. w ha 5.7075, 0.2801, 0.3853.
Liczba porządkowa gospodarstwa 37, 77, Stanisława Jańska 1/3, Apolonia Mierzwiak 2/3, Nr. działki 538 o powierzchni w ha 0.8447.
Jednocześnie zawiadamiam, że o ile w ciągu 3 miesięcy od dnia następnego po dniu opublikowania niniejszego obwieszczenia w Dz. Urz. Min. Sprawiedliwości nie wpłyną do Urzędu Wojewódzkiego Łódzkiego pretensje poparte dowodami wytoczenia sporu sądowego o prawo własności do gruntów scalonych wsi Czarnożyły, to zgodnie z art. 3 ustawy z dnia 31. III. 1931 r. (Dz. U. R. P. Nr. 39, poz. 340), prawomocne orzeczenie zatwierdzające projekt scalenia łącznie z odnośnymi dowodami pomiarowymi w braku lepszych tytułów będzie podstawą do pierwiastkowej regulacji hipotecznej scalonych gruntów na rzecz osób, wymienionych w niniejszym obwieszczeniu.
Za Wojewodę:
(—) Inż. Franciszek Surman
Radca.

Obwieszczenia Publiczne 1937 nr 53

Sąd Okręgowy w Kaliszu, na mocy art. 1777-6 U. P. C., obwiesz­cza, iż na skutek postanowienia Sądu z dnia 5 czerwca 1937 r., zosta­ło wszczęte postępowanie o uznanie za zmarłą Dominikę Luboinską, córkę Aleksandra i Izabeli z Piotrowskich małż. Skinder, urodz. dn. 15 sierpnia 1890 r. w zaść. Daczyskach, woj. wileńskiego.
Wobec czego Sąd wzywa go, aby w terminie 6 miesięcznym od dnia wydrukowania zgłosił się do Sądu, gdyż w przeciwnym razie, po upływie tego terminu zostanie przez Sąd uznany za zmarłego.

Wzywa się wszystkich, którzyby wiedzieli o życiu lub śmierci Do­miniki Luboinskiej, aby o znanych sobie faktach zawiadomili Sąd Okrę­gowy w Kaliszu w powyższym terminie; nadto Sąd nadmienia, że Domi­nika Luboińska była stałą mieszkanką wsi Czarnożyły, gm. Wydrzyn, pow. Wieluń, nr sprawy Co. 362/37.

Echo Łódzkie 1937 styczeń

BESTIALSKI MĄŻ. WIELUŃ, 1.1. — We wsi Czarnożyły, pow. Wieluńskiego mieszkaniec tej wsi niejaki Mroczek Bolesław w czasie sprzeczki wrzucił swą żonę do studni. Sąsiedzi obezwładnili zbrodniarza i wydobyli nieszczęśliwą. Wszelki ratunek okazał się jednak spóźniony i Mrozkowa zmarła. Sprawcę morderstwa aresztowano.


Echo Łódzkie 1937 luty

Ranny wypluł... kulę rewolwerowa. Trzy strzały na zabawie. WIELUŃ 12,2. W czasie zabawy tanecznej w kol. Gromadzice — na tle osobistych porachunków doszło do ostrej wymiany zdań między dwoma uczestnikami zabawy. W pewnym momencie jeden z nich 19-letni Łuczak Stefan z Czarnożył wydobywszy rewolwer kal. 6.35 mm. oddał do swego przeciwnika Glimarza Stanisława z tyłu trzy strzały raniąc go w prawe udo, lewą łopatkę oraz szyję. Dziwnym trafem, kula którą ugodzony został Glimarz w szyję wyszła przez podniebienie i usta na zewnątrz. Rannego, który mimo tak groźnych postrzeleń czuł się b. dobrze przewieziono do szpitala i dziś jest on zupełnie zdrów. Sprawca postrzelenia Łuczak zasiadł na ławie oskarżonych przed Sądem Okręgowym na sesji wyjazdowej w Wieluniu, który skazał go na 5 lat więzienia— motywując wyrok tym, że zachodziła obawa pozbawienia życia Gliniarza, który dzięki jedynie szczęśliwemu przypadkowi uniknął śmierci.

Echo Łódzkie 1937 czerwiec

Zuchwałe włamanie do agendy Urzędu Pocztowego w Czarnożyłach WIELUŃ, 5. 6. — W nocy na razie niewykryci sprawcy dokonali włamania do biura Agencji Urzędu Pocztowego w Czarnożyłach mieszczącego się w zabudowaniach Wł. Załuskiego. Włamywacze, których prawdopodobnie było kilku nie byli "zawodowcami" gdyż po "niefachowym" wyłamaniu kłódek i zamka drzwi agencji rozbili tylko podręczną kasę t. zw. "znaczkową" zabierając coś około 70 zł a pozostawili nietkniętą dużą kasę ogniotrwałą w której znajdowała się większa gotówka. Władze bezpieczeństwa prowadzą w sprawie tej energiczne dochodzenie.


Echo Łódzkie 1937 czerwiec

Czyżby sprawca włamania do urzędu pocztowego w Czarnożyłach ? Wieluń, 9. 6. — Funkcjonariusze straty granicznej w czasie patrolu natknęli się w lesie pod wsią Koch pow. łaskiego na jakiegoś osobnika, który na ich widok usiłował zbiec. Przytrzymany z bronią w ręku po wylegitymowaniu okazał się Wł. Wieruszewskim, mieszkańcem wsi Dubie, gm. Szczerców, przy którym w czasie rewizji osobistej strażnicy znaleźli bilon w rolkach. Wieruszewski wzięty w krzyżowy ogień pytań, zeznał, że wraca z Czarnożył, co nasuwa przypuszczenie, że był on jednym ze sprawców włamania w urzędzie pocztowym w Czarnożyłach.


Echo Łódzkie 1938 czerwiec

Aresztowanie kierownika agencji pocztowej za fałszowanie podpisów. WIELUŃ, 25. 6. — W związku z przeprowadzoną ostatnio kontrolą agencji pocztowej w Czarnożyłach przez naczelnika Obw. i Urzędu Poczt. w Wieluniu Maksymiliana Petrasa — zawieszony został w czynnościach służbowych kier. tamtejszej agencji 36-letni Michał Wypchło na skutek ujawnionych nadużyć przekazowych. W toku dochodzenia ustalono, że Wypchło dopuścił się podrabiania podpisów i przywłaszczeń różnych kwot pieniężnych na ogólny sumę tysiąca kilkuset złotych — Dalsze dochodzenie wraz z władzami kontrolnymi U. P. prowadzi wieluński Wydział Śledczy. Nieuczciwy kierownik agencji Wypchło osadzony został w więzieniu wieluńskim do dyspozycji władz sądowych. Wykryto nadużycia ze względu na osobę defraudanta, który znany był jako człowiek nawskroś uczciwy, spokojny i pracowity wywołały wśród tamtejszej ludności zrozumiałe wrażenie.


 Orędownik 1938 nr. 145

Nadużycia w agencji pocztowej Łódź, 25. 8 — W agencji pocztowej w osadzie Czarnożyły pod Łodzią przeprowadzona została przez władze nadzorcze nagła rewizja, która ujawniła nadużycia popełnione przez kierownika agencji, 36-letniego Michała Wypchło. Wypchło fałszował podpisy na przekazach pieniężnych oraz czekowych, jakie nadchodziły pod adresem agencji pocztowej oraz dopuścił się innych nadużyć na łączną sumę kilku tysięcy złotych. Po ujawnieniu tych nadużyć Wypchło został zawieszony w urzędowaniu, a z polecenia władz śledczych aresztowany i osadzony w więzieniu.

Echo Łódzkie 1939 marzec

Pierwsza ofiara strzelaniny Chłopiec stracił oko. WIELUŃ, 18.3. — Do szpitala W. W. Św. w Wieluniu przywieziono z okaleczonym okiem kilkunastoletniego chłopca, Malinowskiego z Czarnożył, który w czasie strzelania z calichloricum za pomocą sporządzonego przez siebie tzw. "klucza" — uległ bolesnym okaleczeniom. Nieszczęśliwego malca po pierwszej po mocy udzielonej w szpitalu odesłano natychmiast do specjalisty w Częstochowie. — Zachodzi jednak obawa, że lekkomyślność swą M. przypłaci kalectwem.


Gazeta Świąteczna 1939 nr 3051

Z Czarnożył pod Wieluniem. Dużo się tu w ostatnich czasach zmieniło na lepsze. Wsie są zcalone i każda posiada piękną szkołę, czego przed uzyskaniem niepodległości nie było. Drogi doprowadzono do porządku i obsadzono drzewami owocowemi i ozdobnemi. Bardziej przedsiębierczy rolnicy mają sady, które dają już nie tylko owoc, ale także i dochód. Miejscowi gospodarze wzięli czynny udział w zbieraniu i składaniu ofiar na dozbrojenie wojska. Sprzęt wojenny, zakupiony z tych ofiar, przekazano wojsku w Wieluniu, W końcu maja ks. biskup Zimniak z Częstochowy poświęcił w Czarnożyłach nowe dzwony. Dawne, piękne dzwony zrabowali Niemcy w czasie wojny i wywieźli do siebie. Bodajby wydzwoniły im one upadek, a Polsce zwycięstwo tak, jak w latach 1916 i 17-tym wydzwoniły im przegraną wojnę. Parafja Czarnożylska jest dosyć przeludniona. Trzeba nadmiar ludności skierować w inne okolice kraju, naprzykład na wschód. Na zachodniej granicy są duże majątki w rękach Niemców, często zażartych wrogów Polski. Ziemia ta jest odwiecznie polska, powinna być przez władze nasze wykupiona i rozprzedana pomiędzy Polaków. Bo tam tylko jest mocna Polska, gdzie uprawia rolę Polak katolik. W. K.
 
Głos Chłopski 1948 nr 146

W Czarnożyłach wre praca
Znajdujemy się wśród dzieci przedszkola w majątku państwowym Czarnożyły. W parku, gdzie zrzadka tylko mogli znaleźć się chłopi, wzywani przed oblicze jaśnie państwa hrabiów Załuskich, pełno teraz dzieci chłopskich, które pod opieką przedszkolanki spędzają czas na wolnym powietrzu.
„A... a... a... były sobie kotki dwa... entliczki, pentliczki...
— Proszę pani co to jest?
To jest chrząszczyk — Halinko.
Pytań jest bez liku, a i gwar nie mały. Mimowoli narzucają się wspomnienia o innych dzieciach robotników folwarcznych, których dzieciństwo upływało w czworakach, nierzadko w jednym pomieszczeniu z inwentarzem żywym.
W środku parku mieści się pałac, który znajduje się w przyzwoitej odległości od zabudowań folwarcznych (by nie być za blisko pospólstwa) tworzący zamknięty czworobok budynków.
W pałacu znajduje pomieszczenie biuro majątku i mieszkania pracowników zaś zabudowania są zajęte jeszcze czę-
ściowo przez parcelantów.
Nasz rozmówca administrator Czarnożył, ob. Baranowski skarży się przed nami, że właśnie brak lokali stoi na przeszkodzie wielu poczynaniom, gdybyśmy mieli te lokale — kontynuuje nasz informator — moglibyśmy przenieść przedszkole i świetlicę do pałacu, zaś biura i pracowników umieścilibyśmy w wypróżnionych przez działkowiczów mieszkaniach.
Przedszkole liczące 60 dzieci z folwarku i wsi nie ma kuchni. Stąd mimo posiadania odpowiedniej ilości produktów nie można dzieci dożywiać.
Majątek w głównej mierze nastawia się na produkcję zbóż elitarnych. W ubiegłym roku oddano do dyspozycji Zarządu P. N. Z. 250 m. żyta, 55 pszenicy jarej, 20 oziminy, 75 m. jęczmienia i 100 m. kartofli. Był to materiał kwalifikowany nie licząc normalnej produkcji.
Czarnożyły mogą służyć za przykład jak współpraca między administracją, a komitetem folwarcznym winna wyglądać.
— My wcale nie czekamy na te zebrania co cztery tygodnie, przewidziane w umowie — oświadcza nam przewodniczący rady folwarcznej — każdą sprawę, którą się wysuwa załatwiamy wspólnie codziennie. Niedawno odbudowaliśmy wszystkie piece w pomieszczeniach robotników majątku. Obecnie oddaliśmy radio do naprawy. Zrobiliśmy wiele innych rzeczy, zwierza mi się — ale tego nie podawajcie, bo mielibyśmy „urwanie głowy". Grunt jednak, że to wszystko załatwiliśmy we własnym gospodarskim zakresie.
Dowiaduję się dalej, że majątek posiada 11 krów dojnych, 7 sztuk młodzieży, 1 byczka, 4 woły, 2 maciory z licznym drobiazgiem, park maszynowy itd. Jak jeszcze w ubiegłym roku wyglądała produkcja — to na przykład podamy, 40 litrów mleka, a dziś przeszło 80.
Do majątku przynależy jeszcze gorzelnia, która wykonała plan zakupów kartofli ponad normę, za co ob. Baranowski został nagrodzony 4 tys. złotych premii. W gorzelni znajduje się świetlica, która jest estetycznie udekorowana, a ściany jej są ozdobione takimi hasłami jak: „Zwykle tylko leniwych pośpiech dziwi"; „Im więcej oświaty tym łatwiej o dobrobyt".
W majątku znajduje się również koło PPR, które liczy 24 członków i które wydatnie przyczynia się do sukcesów pracy. Żegnając się ze mną proszą bym „opisał", że chcą we własnym zakresie naprawić sufity w mieszkaniach robotniczych, ale stoi temu na przeszkodzie wyraźny zakaz Zarządu P. N. Z., który zatrzymał wszelkie prace, aż do nowego budżetu, zaś nowy budżet opracowany będzie dopiero w lipcu, a najpewniej przeciągnie się to jeszcze na dłużej.

Głos Chłopski 1948 nr 148

Kursy kroju i szycia
w Czarnożyłach
Niedawno (23 maja) zakończony został 6
tygodniowy kurs szycia i kroju w Czarnożyłach zorganizowany przez koło gospodyń wiejskich. Na kurs przybyło przeszło 40 osób z Czarnożył i okolicznych gmin. Pracami kursu kierowała instruktorka powiatowa ob. Wlazłowa Stanisława.
Na zakończenie kursu odbyła się w sali strażackiej w Czarnożyłach wystawa prac absolwentek, która zilustrowała wyniki 6-ciu tygodniowej nauki.
 
Głos Chłopski 1948 nr 148

Czarnożyły
Wczoraj zamieściliśmy artykuł o na ogół dobrze gospodarowanym majątku Czarnożyły. Dziś podajemy kilka zdjęć stamtąd.
1) Przedszkole dla dzieci robotników majątku.
2) Tow. Chudy z PPS i tow. Stolarek z PPR przy pracy na traktorze.
3) Piękna maciorka „Alta"ze swoim dorodnym potomstwem. 
 
 

 
Głos Chłopski 1948 nr 160

Czytelnicy piszą
Dzieciniec musi mieć większy lokal
Niedawno w bogatej wsi Czarnożyły w wieluńskim otwarto dzieciniec, zorganizowany przy współudziale inspektoratu szkolnego i Pow. Z. S. Ch. Obecnie z dziecińca korzysta 33 dzieci miejscowych rolników, robotników majątku i gorzelni. Pod opieką wykwalifikowanych przedszkolanek ob. ob. Borkówny Zofii, Laturówny Heleny i praktykantki Łowickiej Ireny dzieci bawią się wesoło.
Wszystko było by dobrze, gdyby nie brak lokalu. I tu stwierdzamy, że miejscowe władze ponoszą dużą winę. Izba o 30 m kw. powierzchni jest stanowczo za mała. Jeżeli jest pogoda to nie ma kłopotu — ale w dni słotne przedszkolanki są bezradne i muszą nieraz w deszcz wysyłać dzieci do domu. Gminna Rada Narodowa, Zarząd Gminy we-
spół z administracją majątku muszą temu bezwzględnie zaradzić, zwłaszcza, że jest w pobliżu mieszkanie służbowe z kuchnią, którego właściciel pracuje we Wrocławiu i nie chce mieszkania oddać mimo wymówienia go z dniem 1 kwietnia.
Dla dzieci wiejskich musi być odpowiedni lokal. — zwłaszcza dlatego, że dzieciniec ma być przekształcony na stałe przedszkole.
Trzeba również uporządkować otoczenie szkoły. Niedopuszczalnym jest, by przed oknami szkoły leżały sterty gnijących śmieci i gnoju, w nieczyszczonych rowach stały kałuże cuchnącej wody.
Spodziewamy się że wszystkie poważne niedomagania zostaną w krótkim czasie usunięte.
 
Głos Chłopski 1948 nr 215 

Szpitalnictwo w powiecie wieluńskim
W powiecie wieluńskim znajdują się trzy szpitale: szpital powiatowy w Wieluniu ze 140 łóżkami, szpital wiejski w Wieruszowie z 26 łóżkami i gminny — w Lututowie także z 26 łóżkami. W ubiegłym roku — jak donosiliśmy — przystąpiono do budowy nowego szpitala powiatowego na 250 łóżek.
W Wieluniu znajduje się także Obwodowy Ośrodek Zdrowia, posiadający poradnię ogólną, przeciwweneryczną, przeciwgruźliczą, międzyszkolną poradnię dentystyczną i poradnię dla matki i dziecka wraz z kuchnią mleczną.
Okręgowy Ośrodek Zdrowia znajduje się w Praszce, prowadzi on wszystkie wyżej wymienione poradnie za wyjątkiem międzyszkolnej poradni dentystycznej. Taki sam ośrodek istnieje w Działoszynie. Ośrodki Zdrowia w Wieruszowie i Bolesławcu prowadzą wszystkie poradnie za wyjątkiem dentystycznej i stacji opieki nad matką i dzieckiem. W Osjakowie Ośrodek prowadzi poradnie przeciwweneryczną, przeciwjagliczną i ogólną. W Lututowie ze względu na brak pomieszczenia Ośrodek prowadzony jest w gabinecie lekarza miejscowego. W Czarnożyłach istnieje punkt sanitarny prowadzony przez Obwodowy Ośrodek Zdrowia. We wszystkich tych ośrodkach udziela się bezpłatnych porad oraz stosuje się zabiegi w zakresie małej chirurgii i w zakresie zwalczania chorób społecznych.
Powiat obsługiwany jest przez 10-ciu lekarzy, w tym jednego chirurga i 9-ciu internistów, 4-ch lekarzy dentystów, 16-cie położnych, 6 felczerów, 11 pielęgniarek kwalifikowanych, 10 techników dentystycznych, 2 kontrolerów sanitarnych i 2 dezynfektorów. Przeciętnie przypada na jednego lekarza 17.622 osoby.
Powiat wieluński posiada 14 aptek, w tym w Wieluniu trzy i po jednej w Bolesławcu, Osjakowie, Sokolnikach, Lututowie, Skomlinie, Praszce, Wieruszowie, Kiełczygowie, Kraszewicach, Działoszynie i Rudnikach.
Jeżeli chodzi o choroby, to najczęściej występuje gruźlica, jaglica i inne choroby oczne. Skutkiem prowadzenia akcji uświadamiającej „W“ wzrosła frekwencja w poradniach przeciwwenerycznych. Jako objaw dodatni należy zanotować fakt, iż choroby zakaźne w powiecie zanikają i w roku ubiegłym został wobec tego zniesiony przymus szczepienia przeciwko durowi brzusznemu i czerwonce. Od 1946 roku nie zanotowano ani jednego wypadku tyfusu plamistego. Występują tylko sporadyczne wypadki duru brzusznego o lekkim przebiegu, co jest wynikiem przeprowadzenia masowych szczepień w roku 1946-47.
W lipcu roku bieżącego czynny był przy szpitalu w Wieluniu sezonowy oddział oczny, tzw. „czołówka okulistyczna", która przeprowadziła 130 operacji katarakty i 116 innych operacji, w tym 79 operacji przeciwjaglicznych oraz udzieliła 3574 porad. Podkreślić należy, że powiat wieluński nie posiadał nigdy okulisty. Pożądane byłoby więc zorganizowanie chociażby na okres trzech miesięcy sezonowego oddziału ocznego, (poprzedni trwał jeden miesiąc).    (Zch) 

Głos Chłopski 1948 nr 219

Wydrzyn - wzorowa wieś samopomocowa
oczekuje na pomoc odpowiednich czynników
O tym, że Wydrzyn ma być wsią samopomocową mówiono jeszcze w 1945 roku, zaraz po wyzwoleniu w uznaniu zasług położonych przez ludność w walce z okupantem. Bo trzeba nam wiedzieć, że większa część mieszkańców Wydrzyna to AL-owcy, którzy nieraz dali się we znaki najeźdźcy.
Wydrzyn przodował w walce, więc chce i przodować w pracy. Wieś zostaje wytypowana na wzorową, samopomocową gromadę. Zaczyna się akcja propagandowa: stosowania siewu rzędowego, kontraktowania roślin przemysłowych, melioracji i t. d. Praca ta przynosi owoce i już w bieżącym roku 85 procent ziemi zostało obsianej siewnikami. W zrozumieniu tego, że rośliny przemysłowe zwiększają dochodowość gospodarstwa 18 ha ziemi zostało zakontraktowanych na buraki cukrowe w bieżącym roku. Chcąc podnieść ogólnie produkcję zbóż, gospodarze Wydrzyna stworzyli blok nasienny i już obecnie w czasie siewu jesiennego wszyscy należący do bloku siać będą zboże jednolite, kwalifikowane.
Ale obok tych rzeczy godnych pochwały istnieją pewne niedociągnięcia i to duże. Do takich niedociągnięć należy sprawa domu ludowego. Gospodarze złożyli się i zakupiono częściowo materiał na budowę domu, gdy nagle przyszło zawiadomienie, że na ten cel dostaną barak poniemiecki. Wydrzyniacy nie bardzo byli zadowoleni z tego, ale niechby i tak było. Ale o tym barakiem sprawa się na razie przewleka.
Najwięcej jednak krwi napsuła im sprawa szkoły i elektryfikacji. Wiadomo przecież jak wieś wzorowa to wzorowa, więc i szkoła winna być porządna, no i światło elektryczne by się przydało.
Tu jednak zaczęły się trudności. Uchwalono wybudować gmach szkoły w Wydrzynie, potem zaczęły się intrygi i intryżki i zmieniono plan — szkoła stanie w Czarnożyłach. Obecnie zaś jest nowy projekt wybudować szkołę między jedną a drugą wsią. "po środku" — taki sobie „Salomonowy" sąd. Nie jest to już ostatecznie najgorsze i z tym możnaby się pogodzić. Ważnym natomiast jest to, że w tym roku miała stanąć w Wydrzynie 11-tolatka, a skutkiem tych kłótni odwleczono o rok przynajmniej budowę gmachu szkoły tego typu.
Z elektrycznością jest jeszcze gorzej. W kwietniu br. przygotowano plany i kosztorysy. Zjawił się przedstawiciel Zjednoczenia Energetycznego, obejrzał, pokiwał głową, zabrał plany i obiecał odpowiedź za 7 lub 14 dni, ale "robota nie zając" (takiej przecież maksymy trzymają się jeszcze uparcie niektórzy) i odpowiedzi dotychczas nie otrzymano.
Również aktualna jest sprawa wybrukowania ulicy wiejskiej (jakie 3 km. długa). Z robocizną daliby sobie radę, gorzej natomiast z materiałem. Na to potrzebne są kredyty.
Szwankuje również współpraca między kołem Samopomocy Chłopskiej, a Spółdzielnią. Jak się wyraził ob. Marciniak Józef, prezes Gminnego Koła ZSCh. wygląda tak, że każdy sobie rzepkę skrobie. Zresztą myśl tą wysuwali i inni działacze samopomocowcy w terenie, mianowicie, by uregulować jakoś statutowo współpracę między organizacją Samopomocy a Spółdzielnią. Sądzę, że wyszłoby to dla obu stron na zdrowie.
O tych wszystkich sprawach poinformował mnie już wyżej wspomniany ob. Marciniak, który jest starym działaczem Stronnictwa Ludowego, prosząc jednocześnie byśmy zwrócili na nie uwagę odnośnych czynników.
— „Mamy bowiem trudności tak natury organizacyjnej jak i finansowej. Jestem pewny — zakończył mój Informator — że trud się opłaci, gdyż ludzie naszej wsi pragną iść z postępem i widzą w pracy zespołowej, w ruchu spółdzielczym drogę do lepszego życia." 
 
Głos Chłopski 1948 nr 243

Dzielna pracownica Społeczna w Czarnożyłach
Czarnożyły położone w gminie Wydrzyn powiatu wieluńskiego ożywiły się przez swą prace społeczną pod dzielnym kierownictwem ob. Modrzejewskiej Eugenii. Dzięki jej inicjatywie i pracy kobiety wiejskie zorganizowały magiel, z którego korzysta teraz najbliższa okolica.
Koło Gospodyń Wiejskich jest najliczniejszym w całym województwie bo liczy 70 członkiń, które biorą żywy udział w pracy społecznej i prawie wszystkie prenumerują czasopismo "Kobiety Wiejskie".
Wierzymy że nastąpi dalszy jeszcze świetniejszy rozwój pracy. Ob. Modrzejewskiej należy się uznanie za tak obywatelskie stanowisko. Życzymy powodzenia w pracy i dalszych świetnych osiągnięć.
 
Głos Chłopski 1948 nr 327 

Trzeba im pomóc
Czarnożyły chcą być prawdziwą wsią samopomocową
Jest tam wiele do zrobienia i dużo trudności do pokonania
Wysiadamy w Czarnożyłach i kierujemy swe kroki do spółdzielni. Sklep spółdzielczy jest mały więc kiedy przyjdzie tu kilku klientów naraz to wydaje się jakby był przepełniony. Spółdzielnia jest w Czarnożyłach uniwersalna, znajdziemy więc tam i artykuły spożywcze, tekstylia, materiały piśmienne i artykuły żelazne.
Nawiązujemy rozmowę ze sklepowym Koniecznym Józefem, który nam opowiada o trudnościach na jakie napotyka w pracy. "Po pierwsze — mówi nasz rozmówca — pakują nam towary niechodliwe, które zamrażają nam kapitały, bo chłop nie chce ich kupić. Tak na przykład dostaliśmy ostatnio transport tekstylii, 30 procent z tego —to ręczniki. Nie rozumiem czemu tak postępuje Centrala Tekstylna w Wieluniu, przecież, chyba zdają sobie sprawę z tego, że u nas ludność jest biedna, i nie może sobie pozwolić na kupno takiej ilości ręczników. Za to flaneli i tak zwanego Sybiru" dostaliśmy minimalną ilość. No i obecnie Komitet Sklepowy zrobił listę i rozdzielił ten towar między 35 najbiedniejszych gospodarzy — członków spółdzielni.
Sprawa jest szczególnie paląca gdy weźmiemy pod uwagę, że u nas metr flaneli kosztuje 235 zł a na wolnym rynku 600 i jest go dosyć. Tu chyba coś jest nie w porządku!
Z kolei oglądamy maszyny rolnicze znajdujące się w ośrodku. Są siewniki. które w czasie siewów były intensywnie wykorzystywane, i jest nowy motor który w ogóle nie był wykorzystany, bo nie przysłano młocarni, (a w Topoli koło Łęczycy jest młocarnia, a nie ma motoru). W dystrybucje maszyn jest wyraźny bałagan.
— Ale to wszystko jakoś się odrobi
— Mówi tow. Łuczak Jan sekr. koła PPR-u. Najtrudniej nam idzie ze szkołą. Przyznano dla naszej wsi jedenastolatkę Początkowo miała być wybudowana na gruntach gromadzkich znajdujących się za wsią. Ale byłoby to bardzo niedogodne z uwagi na to, że wieś jest długa i dzieci musiałyby codzień nie przemierzać spory kawał drogi. Powstał więc nowy projekt budowy szkoły w centrum Czarnożył. Tu jednak mamy trudności, gdyż gospodarze chcą za dużo za ten kawałek ziemi, więc zwróciliśmy się do Ministerstwa o wydzielenie kawałka gruntu z terenu majątku państwowego. Podanie oddane było zdaje się jeszcze we wrześniu, a do chwili obecnej nie ma odpowiedzi. W ten sposób nawet materiałów budowlanych nie możemy zwieźć bo nie ma ich gdzie złożyć. Wybudowanie gmachu szkolnego rozwiązałoby nam wiele spraw. Po pierwsze szkoła, która jest teraz rozrzucona w trzech miejscach znalazłaby się w jednym budynku. Powtóre opróżnione pomieszczenia możnaby zużytkować na spółdzielnię, składy, Dom Ludowy i inne konieczne rzeczy.
— „Opiszcie w gazecie — proszą nas gospodarze — może to przyśpieszy załatwienie naszej sprawy.
W czasie naszej wędrówki po wsi spotykamy ob. Srokę, prezesa ZSCh. Opowiada nam o pracach, jakie mają być przeprowadzone na terenie wsi. A więc po pierwsze ulica będzie naprawiona — materiał już zwieziono. Również rowy mają być zakryte, gdyż znajdująca się we wsi gorzelnia wypuszcza do nich nieczystości, które zatruwają powietrze, zwłaszcza, latem.
Jest we wsi Ośrodek Zdrowia, który jest czynny 3 razy w tygodniu, zaś dwukrotnie w tygodniu, przyjmuje lekarz. Obecnie poczynione zostaną starania o sprowadzenie położnej. Mamy jednakże pewne trudności — mówi ob. Sroka.
— Jako Zarząd Samopomocy nie bardzo wiemy jak należy zorganizować pracę więc dobrze by było, by jakiś inspektor z powiatu nas pouczył.
Są również i inne bolączki. Naprzykład jest u nas we wsi majątek państwowy, który nazywa się szumnie OKR (Ośrodek Kultury Rolnej). W majątku jest łaźnia, tylko niestety ludność wsi w praktyce nie może z tej łaźni korzystać. A byłoby bardzo wskazane, bo pod tym względem jest jeszcze w ogóle na wsi źle. Albo jest w majątku przedszkole: Przedszkolanka, jest opłacana przez Zarząd Okręgowy PNZ-tu, ale dzieci chłopskich tam nie przyjmują, a czemuż? Przecież i tak już się zatrudnia siłę fachową: Jest świetlica majątkowa, do której gospodarze, czy też młodzież ze wsi — ma utrudniony dostęp. Tak więc ten Ośrodek Kultury nie bardzo db o wieś:
„Napiszcie o tym wszystkim — mówią gospodarze — nasza wieś została wytypowana na samopomocową dopiero w październiku tego roku: Więc nic dziwnego, że mało co zrobiliśmy, ale jak nas gospodarze zawiną rękawy to nie będziemy się mieli czego wstydzić. Grunt by nam pomogli.
J. Śmietana
 
Głos Chłopski 1949 nr 89

Ośrodek maszynowy w Czarnożyłach posiada już wyszkolonego kierownika
Istniejący przy Spółdzielni Gminnej Samopomocy Chłopskiej w Czarnożyłach ośrodek maszynowy mimo, iż nie jest należycie jeszcze zaopatrzony w maszyny i narzędzia, przyczynił się w znacznej mierze do zwiększenia stosowania maszyn rolniczych na wsi. Chłopi mało i średniorolni zrozumieli jakie korzyści przynosi mechanizacja gospodarstwa rolnego i dlatego doceniają potrzebę takiego ośrodka w gminie.
Tak jak chłopi mało i średniorolni doceniają rolę ośrodka w mechanizacji wsi, tak przeciwnie Zarząd Spółdzielni nie wiele uwagi przykładał do jego istnienia. To też przez parę miesięcy ośrodek pozostawał bez kierownictwa i dopiero na interwencję partii i chłopów od dnia 1 marca objął ośrodek kierownik-absolwent kursu dla kierowników ośrodków maszynowych.
Stała korespondentka z powiatu wieluńskiego

Głos Chłopski 1949 nr 91

Nie należy czekać przy biurku
— aż chłop przyjdzie zakontraktować trzodę
Kontraktowanie trzody chlewnej zdobyło sobie wśród chłopów mało i średniorolnych duże uznanie — Lecz gmina Wydrzyn dotychczas niezbyt dobrze wywiązuje się ze swego zadania. Kontraktację prowadzi Gminna Spółdzielnia „Samopomocy Chłopskiej" w Czarnożyłach, której zarząd widząc, że na terenie gminy kontraktacja nie idzie należycie, nie poczynił żadnych starań, aby ten stan rzeczy zmienić. Także referent do akcji „H“ siedzi sobie tylko w biurze i czeka... aż chłop do niego sam przyjdzie, by zakontraktować świnię. Takie postępowanie i taka organizacja pracy jest zła, —
Współpracownicy Spółdzielni i referent do akcji „H" powinni pójść w teren, a na pewno ilość sztuk zakontraktowanych zwiększyła by się znacznie.
Mimo tych niedociągnięć są gromady gdzie kontraktowanie znalazło zrozumienie. Taką gromadą są Czarnożyły przodujące w tej chwili w ilości zawartych kontraktów. Jak się okazuje wielki wkład mają tu członkowie partii, aktywiści, którzy docierając bezpośrednio do chłopa przyczynili się do jego uświadomienia.
Korespondentka „Głosu Chłopskiego" z Czarnożył powiat Wieluń

Głos Chłopski 1949 nr 92

Czy doświadczenie
Spółdzielnia Samopomocy Chłopskiej w Czarnożyłach można powiedzieć „żyje, ale brak jej oddechu". Nie widzi się rozmachu, dobrej organizacji pracy, którą zobaczyć można w innych gminach i tak jak by sobie tego życzyli członkowie spółdzielni.
Najlepszym tego dowodem jest fakt, iż spółdzielnia posiada tylko jedną filię we wsi Wydrzyn. Przyczyną tak słabo rozwiniętej gospodarki był zły zarząd no i gospodarz, który wraz ze sklepowym odsiadują karę więzienia za popełnione nadużycia.
Wydawać by się mogło, że doświadczenia uczą. A tymczasem nowy Zarząd i sklepowy poczynają wstępować w ślady poprzedników i tworząc jakgdyby szajkę. Pod szyldem spółdzielni zorganizowali sobie kramik z żyletkami i węglem pobierając przy tym paskarskie ceny.
Nawet interwencje u władz Powiatowych zmierzające do usunięcia tego zarządu nie odniosły skutku. Ale czas najwyższy, aby odpowiednie czynniki zainteresowały się tą szajką i zlikwidowały wyzysk i spekulację przez nią uprawianą.
Stała korespondentka

Głos Chłopski 1949 nr 100

Koło Gospodyń w Czarnożyłach
wymaga większej opieki ze strony powiatu
Koło Gospodyń Wiejskich w Czarnożyłach powstało w marcu ubiegłego roku. Obecnie Koło Gospodyń liczy 105 członkiń. Jeszcze w ubiegłym roku zorganizowane w K. G. gosposie przystąpiły do współzawodnictwa z Kołem w Białej. Współzawodnictwo to wygrało Koło Gospodvń Wiejskich w Czarnożyłach. W ubiegłym roku zorganizowano 6-tygodniowy kurs kroju i szycia, który został zakończony wystawą prac wykonanych przez kursantki. Koło posiada również własny magiel, z którego korzysta cała wieś. To są nasze osiągnięcia.
Mamy jednak i pewne nie domagania, o których chciałabym na tym miejscu mówić, a mianowicie, odczuwamy brak opieki ze strony powiatu. Powoduje to, że nasze kobiety wciąż jeszcze znajdują się na niskim poziomie uświadomienia społecznego i politycznego. A przecież jest jasne, że Koło Gospodyń Wiejskich powinno również działać uświadamiająco na swoje członkinie. Winę za ten stan rzeczy ponosi w pierwszym rzędzie instruktorka K. G. z Wielunia, oraz partie polityczne działające na terenie Czarnożył, a nie udzielające Kołu odpowiedniej pomocy.
Aby usunąć te wszystkie braki należałoby wybrać nową przewodniczącą, gdyż dotychczasowa z powodu nawału zajęć zawodowych nie może wywiązać się ze swoich obowiązków. Powtóre członkowie partii politycznych powinni uświadomić swoje siostry, żony i córki by zapisały się do K. G. Przy większym zainteresowaniu Kołem G. W. i przy liczniejszym udziale kobiet, praca potoczy się raźniej i da lepsze wyniki.
Korespondent „Głosu Chłopskiego"
z Czarnożył
 
Głos Chłopski 1949 nr 230

Omłoty w Państwowych Gospodarstwach Rolnych
świadczą o dobrych plonach
Majątki PGR bezpośrednio po zbiorach przystąpiły do próbnych omłotów celem przekonania się o ilości tegorocznego plonu. Również znajdujące się na terenie powiatu wieluńskiego majątki zespołu PGR Nr 11 w Rudzie przystąpiły do tej akcji.
W majątku Ruda z jednego hektara otrzymano żyta 20 kwintali oraz rzepaku 20 kwintali. W majątku Kopydłów z jednego ha — żyta 20 kwintali, rzepaku 14 kwintali i pszenicy ozimej 19 kwintali. W majątku Masłowice żyta z jednego ha — 18 kwintali, w majątku Czarnożyły — z jednego ha otrzymano żyta 19.5 kwintali, rzepaku 19 kwintali, w Rychłowicach — rzepaku 19 kwintali i w majątku Strojec z jednego ha — otrzymano żyta 19 kwintali, rzepaku 14 kwintali oraz pszenicy 22 kwintale.
Próbne omłoty wskazują na to, że tegoroczne zbiory w majątkach państwowych powiatu wieluńskiego są na ogół pomyślne. Akcja próbnych omłotów trwa nadal.
W najbliższych dniach rozpoczną się omłoty na pełną skalę. Równocześnie z nimi odbywać się będzie czyszczenie ziarna, workowanie i wysyłka do naznaczonych punktów skupu. 
 
Głos Chłopski 1949 nr 232

Z życia robotników rolnych
Który z nich lepszy?
Zespól Ruda z Wieluńskiego współzawodniczy z Sieradzem
Rozwijająca się szeroko akcja współzawodnictwa ogarnęła już prawie wszystkie dziedziny produkcji. W tym marszu do zwiększenia ilości i jakości produkowanych artykułów, nie pozostają również w tyle pracownicy majątków państwowych.
Na terenie powiatu wieluńskiego wszyscy pracownicy majątków należących do zespołów Nr 11 w Rudzie przystąpili do współzawodnictwa zbiorowego i indywidualnego.
Majątek Ruda współzawodniczy z Kopydłowem, Czarnożyły z Masłowicami i Strojec z Rychłowicami. Poza tym cały zespół wezwał do współzawodnictwa w pracach żniwnych zespół majątków z powiatu sieradzkiego.
Ponieważ prace te są już ukończone w najbliższych dniach wyjedzie do zespołu z Zarządu Okręgowego Państwowych Gospodarstw Rolnych w Łodzi komisja współzawodnictwa w celu obliczenia wyników i ustalenia, któremu zespołowi przypadła w udziale palma pierwszeństwa. 

 
Głos Chłopski 1949 nr 233

Nie ma pieniędzy na dożywianie dzieci...
Karygodne niedbalstwo spowodowało zamknięcie
przedszkola PGR w Czarnożyłach
Na szeroką skalę rozwijająca się akcja przedszkoli, dziecińców i kolonii objęła szerokie rzesze dziatwy tak miejskiej jak i wiejskiej. Pod fachową opieką w zdrowych i wygodnych pomieszczeniach spędzają dzieci większą cześć dnia na nauce i zabawach.
Przedszkole to nie tylko miejsce pobytu dzieci w okresie najgorętszych prac ich rodziców, ale również jest jakby klasą wstępną przygotowawczą do przyszłej nauki i życia zbiorowego.
Z tego względu instytucje zainteresowane tą sprawą zwracają na organizację przedszkoli baczną uwagę, jako na placówki o wielkiej roli społeczno-wychowawczej. Tym dziwniejszy wydaje się nam fakt, jaki ma miejsce w państwowym majątku w Czarnożyłach, powiat wieluński. Od dłuższego już czasu, dokładnie od lutego, znajdujące się tu przedszkole nie otrzymuje od Zarządu Okresowego PGR w Łodzi pieniędzy na dożywianie 27 znajdujących się w nim dzieci.
Do czasu, gdy majątek dysponował "jakimiś tam pieniędzmi", wszystko szło jako tako, ale...
Obecnie przedszkole posiadając na swym koncie 126 (słownie sto dwadzieścia sześć) tysięcy długu zmuszone jest przerwać swą działalność.
Tak być nie może. 27 dzieci robotników rolnych musi mieć przedszkole, a 27 matek musi mieć zapewnioną dla swych pociech opiekę w czasie trwania pracy. 
 
Głos Chłopski 1949 nr 268 

Udany start
Rozwój sportu w pow. wieluńskim
Jeszcze nie cała młodzież zrozumiała, ile przyjemności i pożytku zapewnia sport. Nie można się zresztą temu dziwić, skoro starsze społeczeństwo często bywa do sportu niechętnie usposobione. Nie oglądając się jednak na trudności, młodzież będzie dążyć usilnie do umasowienia sportu szczególnie na wsi.
W powiecie wieluńskim liczba zespołów sportowych ciągle wzrasta. Obecnie mamy już 30 takich zespołów wiejskich. Z pomocą śpieszą im Powiatowa Rada Sportu Wiejskiego, Powiatowa Rada Narodowa i ZP ZMP. Niedawno przekazano cztery komplety sprzętu do siatkówki LZS-om w miejscowościach Wydrzyn, Żytniów, Czarnożyły i Kopydłów.
Pokazem osiągnięć Ludowych Zespołów Sportowych pow. wieluńskiego były igrzyska sportowe, zorganizowane przez LZS w Skomlinie. Byłe to pierwsza impreza sportowa tego rodzaju w naszym powiecie, a udała się nadspodziewanie. Program był bardzo bogaty (ponad 10 występów). Wieść o naszych udanych zawodach rozeszła się po całej okolicy, zdobywając wszędzie nowych miłośników sportu.
Aleksy Błaszczyk. 


Dziennik Łódzki 1951 nr 136

300.000 kart w pierwszym dniu
W wielu miejscowościach woj. łódzkiego już przed południem wszyscy mieszkańcy złożyli karty plebiscytowe
(Telefonem od korespondentów „Dziennika")
WIELUŃ
W przeddzień Plebiscytu Pokoju odbył się w Wieluniu capstrzyk, w którym wzięto udział ponad 4 tys. ludzi.
O godz. 7 rano składanie kart plebiscytowych zakończyli pracownicy spółdzielni pracy stolarzy, o godz. 3 zatrudnieni w budowlanym przedsiębiorstwie powiatowym. O godz. 13 personel i chorzy szpitala powiatowego, a o godz. 13.30 złożenie kart plebiscytowych przez całą załogę zameldowała wieluńska cukrownia.
W godzinach rannych podpisane karty plebiscytowe złożyli: wszyscy mieszkańcy gromad Nowy Świat gm. Staszewice i Radostów gm. Czastary oraz robotnicy i pracownicy PGR-ów Czarnożyły, Kopydłów, Ruda i Strojec.


Dziennik Łódzki 1966 nr 259

TYTUŁ TEN ZDZIWI ZAPEWNE WIELU NASZYCH CZYTELNIKÓW. NlGDY BOWIEM WIELKI MALARZ FRANCUSKI, CZOŁOWY FOWISTA, NIE BYŁ W TEJ MAŁEJ PODWIELUŃSKIEJ OSADZIE. RÓWNIEŻ JEGO MALOWANE W JASKRAWYCH KOLORACH, PEJZAŻE W NICZYM NIE PRZYPOMINAJĄ SPOKOJNEGO NIZINNEGO, CZARNOŻYLSKlEGO KRAJOBRAZU. WIĘC SKĄD TEN TYTUŁ?

Parterowy, pomalowany na biało budyneczek na krańcach wsi, przy szosie sieradzkiej. Jego gospodynię mieszkańcy sąsiednich domów nazywają "Francuzką". Przydomek ten nadali jej w roku 1951, kiedy to po kilkudziesięciu latach pobytu w pięknym i dziwnym świecie artystów na paryskim Montparnasse, powróciły do rodzinnej wioski.
O tamtych czasach nie lubi jednak wspominać Po prostu — jak twierdzi — straciły one dla niej znaczenie. Długo więc musieliśmy ją namawiać, aby zdecydowała się opowiedzieć historię swej znajomości z Henri Matisse'em. Opowieść ilustrowała pamiątkami, jakie pozostały jej po wielkim malarzu — m. in. zdjęciem, na którym stoi u łoża chorego Matisse'a i albumem, na którym nakreślił on własnoręcznie dedykację.
Matisse'a poznałam dzięki jego sekretarce, z pochodzenia Rosjance, Lidii Delektorskiej w niespokojny, wojenny rok 1940 — zaczęła Kazimiera Jurczykowa (na zdjęciu). — Byłam wtedy już wdową, matką dwojga dzieci i borykałam się od pewnego czasu z trudnościami materialnymi. Z chęcią więc przyjęłam zaproponowaną mi przez niego pracę. Początkowo byłam u Matisse'a gospodynią domową, potem współorganizatorem jego wystaw, pośredniczką w sprzedaży obrazów, sekretarką, a nawet-w latach jego długiej i uciążliwej choroby — pielęgniarką. Z roku na rok też nasza przyjaźń stawała się coraz bliższa, a muszę tu zaznaczyć, że Matisse był wielkim samotnikiem i, nie licząc domowników, miał tylko dwóch przyjaciół. Jeden z nich to zawsze młody, wesoły, tryskający ciętym dowcipem — bożyszcze paryskiej estrady-Maurice Chevalier, drugi lekarz, którego nazwiska, niestety, już nie pamiętam.
Wielka sympatią obdarzał on również zwierzęta, szczególnie koty, których hodował zawsze całe stado, nie zważając na to, że sprawiały one nam niejednokrotnie sporo kłopotów.
A kiedy Matisse tworzył? Był on tytanem pracy. Mimo podeszłego wieku potrafił pracować bez przerwy po
kilka dni i nocy. W jego pracowni na IV piętrzę jednego z domów stojących na Montparnasse, rozwieszonych było wówczas kilkadziesiąt płócien i arkuszy papieru. Malował on bowiem jednocześnie ten sam obraz w kilku wersjach i dopiero dzieło — jego zdaniem-najlepsze pozostawiał, resztę niszcząc.
Czasem — kiedy już skończył malowanie — prosił mnie, abym usiadłszy obok mówiła mu o Polsce. Niekiedy przerywał mi w trakcie opowiadania i powtarzał: — Tam u was musi być wielu doskonałych malarzy, skoro macie takich wspaniałych ludzi i tak piękne krajobrazy. Podobne można chyba spotkać jedynie w pobliżu Nicei.
Okolice Nicei szczególnie sobie upodobał i wyjeżdżał tam nie tylko na wypoczynek, ale i w poszukiwaniu nowych, twórczych pomysłów.
Pomysły przychodziły mu zaś do głowy w chwilach najmniej spodziewanych. Potrafił np. bez słowa usprawiedliwienia opuścić przyjęcie wydane na jego cześć i pobiec do swojej pracowni.
Pod koniec swojego życia nieco mniej już poświęcał czasu malarstwu, grafice i rzeźbie, gdyż opanowała go pasja wycinanek. Były one najczęściej kompozycją kolorów: zielonego, niebieskiego, czerwonego, żółtego, czarnego i białego. Przeważnie stanowiły one wzór na makaty i dywany. Przy niektórych z tych wycinanek, a zakupionych przez królową brytyjską i prezydenta Francji Vincenta Auriola, pomagałam Matisse'owi wspólnie ze swoją córką.
Interesuje pana pewnie to, czy Matisse chętnie rozstawał się ze swoimi dziełami? Nie! Czynił to jedynie wtedy, jeżeli potrzebne mu były pieniądze na życie lub na cele dobroczynne, bo był on nie tylko znanym malarzem, ale i społecznikiem. Na przykład w 1950 roku sprzedał jeden ze swoich obrazów za 1 mln 400 tys. starych franków, które następnie przeznaczył na bezdomne sieroty.
Wszystko to, co można nazwać ludzkim nieszczęściem, głęboko go wzruszało i często odnajdowało wyraz w twórczości. Na jego obrazach twarze ludzkie są zawsze tragicznie smutne. Na treść obrazów wpływała zresztą także jego nieuleczalna choroba.
Umarł on w trzy lata po moim powrocie do Polski. O jego śmierci powiadomiono mnie listownie.
Spisał: MAREK REGEL



Na Sieradzkich Szlakach 1989/2 


4 komentarze:

  1. Witam Panie Piotrze ! Jako jeszcze zyjący mieszkaniec wsi Czarnożyły pilnie śledzę Pańską stronę o Czarnożyłach.Bardzo ucieszył mnie ostatni wpis o śp.Pani Kazimierze Jurczykowej.Jako dziecko znałem tę Panią osobiście /a raczej z widzenia/jestem rocznik 1954, mieszkam na innej ulicy tzw.Łazowa droga.Nieruchomość p.Jurczyk jeszcze za jej życia kupiło małżeństwo Zofii i mieczysława Bogusławskich, po śmierci p.Jurczyk /. jest pochowana na tutejszym cmentarzu/ jej stary dom został zburzony, a Bogusławscy pobudowali na tym miejscu nowy dom, gdzie mieszkają z dziećmi do dziś.Moja śp Mama pochodziła z kątów Czarnożylskich, i również chętnie czytam o tamtych Katach.Serdecznie dziękuje Panu za trud, który pro publico bono Pan wkłada w redagowanie tego bloga, i życzę dużo zdrowia dla propagowania historii naszego regionu Pozdrawiam serdecznie Zygmunt Stępak mieszkaniec Czarnożył od 10.07.1954 r

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje za ciepłe słowa i za ciekawy komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szanowny Panie Piotrze,
    Poszukuję metryki przodków, w tym córki mojego 3xpradziadka Karola Emanuela Głowińskiego i Maryanny Dąbrowskiej.
    Córka ta, Tekla Głowińska, według świadectwa jej ślubu w Działoszynie (14.07.1821), przedłożyła metrykę urodzenia z kościoła parafialnego w Czarnożyłach. W chwili ślubu liczyła 28 lat i 8 miesięcy, więc urodzić się musiała około listopada 1792 roku.
    Prawdopodobnie tam także urodziła się jej siostra Katarzyna Głowińska (około 1791), oraz mój 2xpradziadek Józef Głowiński (około 1795 roku).
    Będę wdzięczny za informacje.
    Krzysztof Edmund Wojciechowicz

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny wpis, przeczytałam z zaciekawieniem:) Z Czarnożył pochodziła moja mama, córka Stanisława Maluśkiego.

    OdpowiedzUsuń