1992 r.
Łódzki Dziennik Urzędowy 1933 nr 21
ROZPORZĄDZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
z dn. 19 październ. 1933 r. L. SA. II. 12/14/33
o podziale obszaru gmin wiejskich powiatu sieradzkiego na gromady.
Po wysłuchaniu opinji rad gminnych i wydziału powiatowego, zgodnie z uchwałą Wydziału Wojewódzkiego z dnia 18 października 1933 r. na podstawie art. 107 ustawy z dnia 23. III. 1933 r. o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) postanawiam co następuje:
VII. Obszar gminy wiejskiej Gruszczyce dzieli się na gromady:
3. Gruszczyce, obejmującą: przysiółek Aleksandrja, wieś Gruszczyce, folwark Gruszczyce, Gruszczyce-Poduchowne, Gruszczyce-Karczemne, przysiółek Olszynki.
§ 2.
Wykonanie niniejszego rozporządzenia powierza się Staroście Powiatowemu Sieradzkiemu.
§ 3.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem ogłoszenia w Łódzkim Dzienniku Wojewódzkim.
Wojewoda:
wz. (—) A. Potocki
Wicewojewoda
TRZEJ ZAMOŻNI WIEŚNIACY ZASIEKLI KOSAMI STARCA i CHŁOPCA. Oburzona ludność usiłowała zlinczować zbrodniarzy. Łódź 18 lipca. Terenem krwawej, makabrycznej wprost zbrodni, stały się wczoraj pola wsi Olszynki Gruszyckie, gminy Gruszczyce, powiatu sieradzkiego. W rowie granicznym pokrytym bujną trawą pasł krowę miejscowy wyrobnik — 52-letni Tomasz Grzegorczyk. W pewnej chwili podeszło do Grzegorczyka trzech innych wieśniaków zdążających z kosami w pole. Byli to Stanisław Karasiński i dwaj jego synowie — Wacław i Stanisław. Karasińscy zwrócili się do Grzegorczyka z żądaniem opuszczenia terenu. Grzegorczyk nie zareagował na to żądanie a wówczas Karasińscy zaczęli go w okropny sposób siec kosami. Rozwścieczeni wieśniacy tak długo znęcali się nad Grzegorczykiem, że ten padł trupem pod ich ciosami. Świadkiem tej makabrycznej zbrodni był przechodzący w tym czasie 17-letni chłopak —Stanisław Ludwiczak, który przybiegłszy na miejsce zbrodni zadał Karasińskim pytanie: "Za co żeście go zabili?" W odpowiedzi Karasińscy poczęli się w ten sam sposób znęcać nad młodym chłopakiem, który pod razami kos, zbroczony krwią padł nieprzytomny na ziemię. Po dokonaniu zbrodni Karasińscy ukrywszy się w domu zaczęli z pośpiechem przygotowywać się do ucieczki. W międzyczasie jednak na miejscu krwawej zbrodni znalazła się zaalarmowana policja, która zbrodniczą trójkę aresztowała. Policjantom na miejscu krwawej zbrodni ukazał się okropny widok. Na zbroczonej krwią murawie leżały dwa ciała ludzkie. Zajęto się przedewszystkiem ratowaniem dającego jeszcze słabe oznaki życia 17-letniego Stanisława Ludwiczaka, którego przewieziono niezwłocznie do szpitala w Sieradzu. Zwłoki zamordowanego 52-letniego Tomasza Grzegorczyka, przedstawiały jedną krwawą miazgę. Ciało nieszczęśliwego, któremu oprawcy zadali kilkadziesiąt ciosów było dosłownie posiekane ostrzami kos. Zwłoki Grzegorczyka zabezpieczone zostały na miejscu do czasu zejścia komisji sądowo - lekarskiej. Karasińscy zostali osadzeni w więzieniu sieradzkiem do dyspozycji władz sądowych. Potworna zbrodnia dokonana przez bogatych wieśniaków wywołała w całej okolicy zrozumiałe wrażenie. Karasińskich w chwili przewiezienia do więzienia usiłowano zlinczować. Energiczna postawa konwojentów zapobiegła temu. Jak się dowiadujemy stan przebywającego w szpitalu Stanisława Ludwiczaka jest groźny.
Zorza 1937 nr 43
List z Gruszczyc, pow. sieradzki.
Przed laty, bardzo wielu laty, za borów
i pogaństwa nie było tu, jak później, znacznie później nie
tylko dworu jaśnie państwa, ale i nawet kmieciej chaty. Tylko wśród
podszycia różnorakich drzew olbrzymów, beztrosko i swobodnie
używały życia miłe sarny sarenki.
I te psotnice wciągnęły tu w
zasadzkę ze swawoli myśliwca na swoją niedolę, ale i jego niewolę
w jaką każdego myśliwego oddaje jego łowca namiętność. Czuł
się on tu samotnik—jak samotna leśna gruszka, to też tak go i
zaczęto nazywać i potąd nazywano, pokąd z woli Bożej nie zaczęło
mu przybywać tych gruszek, wtedy bowiem zaczęto mawiać, że tu
mieszkają już Gruszczyce, czyli synowie Gruszki.
Przybywało ich za łaską Bożą,
przybywało, więc i osiedli przybywało i dostatku i ambicji
Pobudowano tedy on „kasztel" czyli zamek, na mokradłach
nadrzecznych powstało wprost niego (miasteczko za rzeczką, dwór i
wieś ku Zachodowi od zamku, Gruszczyce Górne i kościół ku
południowi. Ale na świecie dziwnie się plecie: zmieniają się
czasy, zmieniają się ludzie. Byli tu Gruszczyce, Gruszczyńscy,
Krzykowscy, Grodziccy, Neugebauerowie, Paciorkowscy i odeszli; był
zamek pozostała tylko po nim kupa ziemi i wzmianka w Aktach
parafialnych, było miasteczko, a dziś usłyszysz o niem zaledwie
czasem w miejscowej pogwarce przeczytasz w starych aktach; gdzie
karczmą była czas jakiś szkoła, to sklep spółkowy, to sklepik,
znów karczma i nazwisko Kaczmarek. I inne nazwy i nazwiska przypomną
ci dawne czasy, jak Cienia Wielka, Cienia Mała, Olszynka, Sarny
Zaborów, lub—Kołodziej, Olszewski, Wyrębski. A Gruszczyce? O
nazwisku i nazwie wsi pouczy cię uczony ks. Kozierowiski, że
Gruszczyce to dziś zarówno nazwa wsi, parafii, jak i gminy. A
kościół w Gruszczycach? zabytkową legendą osnuty. Przypisują
jego fundację Gruszczyńskiemu Janowi i Grodzickiemu Kajetanowi.
Pierwszego zostawimy w spokoju bo nie masz pewnych danych zarówno o
fundatorze, jak i o przypisywanej mu fundacji — natomiast jest
dowód autentyczny, że nie K. Grodzicki był fundatorem istniejącego
kościoła w Gruszczycach, a zbudował go z drzewa modrzewiowego ks.
Stan. Miedziński, ówczesny proboszcz przez rok 1753. W tym kościele
na baczną uwagę zasługuje obraz św. Walentego, zdawien dawna i na
całą okolicę łaskami słynący. Tych łask doznawali możni tego
świata i prostaczkowie, składali wota dziękczynnie jedni i drudzy,
dziś zaś już tylko prosi o łaskę wyzdrowienia do swoich dzieci
sam lud okoliczny.
W Gruszczycach jest sklepik
spożywczo-wędliniarski, ale już trzeci raz zmienia właściciela,
2 stelmachów, 2 kowali, 3 szewców, prywatny skup zboża, no i
karczma oczywiście, 2 braci, stolarzy, z których jeden zarazem
pszczelarz i ogrodnik, parę krawcowych. Żyda nie masz w całej
parafii ani jednego.
Gruszczyce mają szosę do Błaszek i
Kalisza, do Sieradza i Łodzi i 2 stacje kolejowe: do Błaszek w
stronę Kalisza i Sędzic w stronę Łodzi.
Gruszczyce, kwiecień 1937 r.
Znajomek.